Biuro Karier AR

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Karier AR




Temat: pytanie
Hmm..napiszę Ci jak ja to załatwiałam.

Najpierw piszesz podanie do firmy/zakładu i z tym podaniem idziesz najpierw do p.Leszczynskiej. Ona musi Ci podpisać,ze wyraża zgodę, zebyś w ogóle mogła się ubiegać o praktyki w tej konkretnej firmie. Jak ona podpisze, to idziesz z tym do dziekanatu i kobitka przybije Ci piecząkę p.Leszczynskiej
Z takim podpisanym przez p.Leszczynską podaniem i pieczątką idziesz do firmy. Firma(kierownik) na tym samym podaniu ma Ci napisać, że wyraża zgodę na przyjęcie Cię na praktyk i też powinni przybić swoją pieczątkę.
Jak już załatwisz to, to nastepnie drukujesz "plan praktyk"ze stronki praktyk naszej uczelni:
http://www.ar.krakow.pl/bpz/index.php?action=artykul&id=291&menunazw=%3Cfont%20color=blue%3E%3Cfont%20size=4%3EPROGRAMOWA%20PRAKTYKA%20ZAWODOWA%3C/font%3E%3C/font%3E
Tam jest taka tabelka z miesiącami, wpisujesz, kiedy odbędziesz praktyki + miejsca, gdzie jesteś ubezpieczona, nr polisy (jeśli jesteś ubezpieczona na uczelni, to wpisujesz tylko UR), i ten papierek też musi Ci podpisać pani prodziekan i dziekanat musi przybić jej pieczątkę.
Z tymi dwoma papierami(podbite przez prodziekan i firmę podanie+ plan praktyk) idziesz do biura karier i kształcenia praktycznego w starym gmachu na Al. Mickiewicza, pokój nr 8, tj, po wejściu na lewo do końca korytarza. Gość sprawdza Ci papiery, przyjmuje, wysyła je do Twojego praktykodawcy i na tym narazie koniec. Biuro jest czynne od pon-pt od 7.30 do 15.30.






Temat: Jakaś integracja ?
Jeśli kogoś interesuje obóz, to mam kilka informacji, które pojawiły się na koncie ERK, a także można je znaleźć na ulotce otrzymanej na uczelni...

Uczelniana Rada Samorządu Studentów Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Zaprasza na OBÓZ ADAPTACYJNY STUDENTÓW 1 ROKU UNIWERSYTETU ROLNICZEGO, Który dbędzie się W Łącku w dniach 15-19 IX 2008, Biuro meldunkowe: Pod Jabłonią - 20 metrów od przystanku PKS

W programie:
# Spotkanie z przewodniczącym samorządu, który opowie o Uczelni, o zajęciach, możliwości pracy w samorządzie i o tym jak generalnie poradzić sobie na Uczelni
# Szkolenie Career Menager
# Wycieczka w góry
# Ognisko
# Dyskoteki

Koszt - 290,00 zl/os. w cenie nocleg oraz wyzywienie (sniadania i obiadokolacje), ubezpieczenie NNW

Szczegółowe informacje tel: (012) 662-43-94
(poniedziałek-piątek 900-1500)
e-mail – urss@ar.krakow.pl

Ilość miejsc ograniczona – decyduje kolejność zgłoszeń

Ponadto w programie spotkania z :
- Prorektorem ds. Dydaktycznych i Studenckich
- Przedstawicielami organizacji pozarządowych
- Kierownikiem Domów Studenckich
- Kierownikiem Kluby Akademickiego ARKA
- Przedstawicielem Biura Karier i Kształcenia Ustawicznego






Temat: następne spotkanie Absolwentaru
Moi Drodzy!
Wszyscy absolwenci oraz członkowie Klubu Absolwentów AR ABSOLWENTAR mają zaproszenie na tegoroczne Święto Uczelni, które odbędzie się 21. czerwca br. na terenie Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwa przy ul.K.Królewicza 3-4. Rozpoczęcie imprezy o godzinie 11.00. Program imprezy jest następujący:

ŚWIĘTO AKADEMII ROLNICZEJ

20 czerwca 2008r.
6.00-10.00 - Zawody wędkarskie - Jezioro Głębokie
zapisy i informacje od 26 maja do 10 czerwca 2008 r.
(dr inż. Sławomir Keszka, e-mail: slawomir.keszka@fish.ar.szczecin.pl, tel. (091) 423 10 61 w. 208

21 czerwca 2008r.

IMPREZY GŁÓWNE

11.00-11.15 oficjalne powitanie i rozpoczęcie międzywydziałowej rywalizacji
(Rektor AR i Dziekan WNoŻiR)
12.00 – 13.00 turniej piłki nożnej „na ślepo”
12.15 – 12.45 konkurs „Rzut wędką do celu”
13.00 – 13.30 turniej siatkówki „na siedząco”
13.30 – 14.00 konkurs kulinarny „Czy wiesz co jesz?
14.00 – 14.45 konkurs „Czy znasz swój Wydział?”
15.00 oficjalne podsumowanie punktacji poszczególnych Wydziałów i zakończenie
(Dziekan WNoŻiR)

IMPREZY TOWARZYSZĄCE
Warsztaty zdrowia (m.in. porady i edukacja żywieniowa, badania antropometryczne, badania wydolności organizmu)
Gry i zabawy dla dzieci
Stoiska wystawiennicze firm i Klubu ABSOLWENTAR
Diaporama

Nasz klub będzie miał swoje stoisko, na którym zostaną zaprezentowane zbiory róznych pamiątek sprzed lat: proporczyki, znaczki kultarowe i inne. Osoby, którechciałyby wypożyczyć nam swoje "trofea" prosimy o kontakt z Biurem Karier (czyli ze mną .



Temat: walka o tajne służby ...
Klub Ałganowa (':-o')

Urzędnicy i oficerowie specsłużb, którzy w 1996 r. zapobiegli ostatecznemu wyjaśnieniu afery szpiegowskiej z pułkownikiem Władimirem Ałganowem w roli głównej, zrobili zawrotną karierę w polityce i biznesie.
Najwyżej awansował Zbigniew Ruciński, były oficer wywiadu UOP. Od 1999 r. był doradcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marka Siwca, a dwa lata temu objął stanowisko dyrektora Departamentu Obsługi Rady Bezpieczeństwa Narodowego BBN. Swoją karierę Ruciński zawdzięcza roli pacyfikatora odegranej w kilkuosobowej komisji wewnętrznej UOP, która w 1996 r. przesłuchiwała oficerów zaangażowanych w operację przeciwko Ałganowowi.
W pracach komisji UOP uczestniczył też zwierzchnik Rucińskiego płk Wojciech Czerniak. Jako szef Zarządu Wywiadu w latach 1996-1997 doprowadził do odejścia ze służby grupy oficerów, którzy rozpracowywali kontakty Ałganowa z polskimi politykami i urzędnikami. Teraz kieruje firmą Concordia Development, należącą do Andrzeja Kuny i Aleksandra Żagla, którzy w latach 1994-1995 zatrudniali Ałganowa w swej spółce Polmarck. Jeszcze niedawno Czerniak godził pracę dla byłych chlebodawców Ałganowa z obowiązkami doradcy Zbigniewa Siemiątkowskiego. Na prośbę ówczesnego szefa Agencji Wywiadu zasiadł w Konsultacyjnej Radzie Dyrektorów Seniorów Służby Wywiadu, powołanej 10 grudnia 2002 r.
Do wielkiego biznesu trafił były zausznik i szef doradców premiera Józefa Oleksego gen. Andrzej Anklewicz. Doradzał on w sprawach bezpieczeństwa byłemu prezesowi PKN Orlen Zbigniewowi Wróblowi. Anklewicz odegrał ważną rolę w zaciemnieniu obrazu afery Ałganowa: posłowie SLD przekonywali, że to on jest prawdziwym Olinem. Karierę publiczną jako ekspert sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu robi płk Jerzy Kucharenko, który w 1996 r. jako szef Zarządu Śledczego UOP zaopiniował pozytywnie publikację tzw. białej księgi afery Olina. Były w niej tajne dokumenty UOP, dekonspirujące co najmniej dwóch Rosjan dostarczających informacji polskim służbom specjalnym, oficera wywiadu i tajnego współpracownika kontrwywiadu ulokowanego w jednej z firm. Opinię Kucharenki, który uznał, że biała księga nie narazi bezpieczeństwa państwa, kontrasygnował jego zastępca płk Andrzej Breitkopf. Do niedawna pracował on w Agencji Wywiadu, gdzie kierował pionem ochrony informacji niejawnych i kontrwywiadu zagranicznego.

http://www.wprost.pl/ar/?O=69929&C=57



Temat: lustracja kleru - cd.
wrzucę tu ten artykuł


Abp Wielgus to tajny współpracownik "Grey"
Środa, 03 stycznia 2007 - 15:32 CET (14:32 GMT)

W dokumentach IPN znajduje się zobowiązanie arcybiskupa Stanisława Wielgusa do współpracy z SB - dowiedział się "Wprost".

Arcybiskup Stanisław Wielgus podpisał zobowiązanie do współpracy z tajnymi służbami PRL. Tygodnik "Wprost" dowiedział się, że wśród zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów dotyczących nowego metropolity warszawskiego znajduje się zobowiązanie do współpracy z wywiadem PRL. Dokument pochodzi z 1973 r. Stanisław Wielgus zobowiązał się w nim do przekazywania wywiadowi wszelkich informacji dotyczących m.in. polskich księży przebywających za granicą. Jak wynika z dokumentu, Stanisław Wielgus przyjął pseudonim Grey. Jego oficerem prowadzącym był płk Mroczek.

W zamian za współpracę oficerowie SB zaoferowali księdzu Wielgusowi pomoc w karierze. Stanisław Wielgus dostał paszport, a w 1973 r. został stypendystą Fundacji im. A. Humboldta w Martin Grabmann Institut na Uniwersytecie Monachijskim. Z dokumentów IPN wynika, że wywiad PRL miał wykorzystać agenta Greya także do rozpracowania środowiska Radia Wolna Europa. Z nieznanych powodów jednak z tego zrezygnowano. Zachowane w IPN dokumenty to mikrofilmy. Dotyczą one jedynie okresu współpracy ks. Wielgusa z wywiadem. Jest jednak w nich także ogólny opis wcześniejszych kontaktów księdza z departamentem IV SB w Lublinie (zajmował się inwigilacją duchownych). Z materiałów tych wynika, że już na przełomie 1967 r. i 1968 r. lubelscy esbecy podjęli z Wielgusem tzw. dialog operacyjny. Duchowny miał od nich przyjmować prezenty, a w zamian opowiadał o sytuacji w Kościele. Charakteryzował postawy i poglądy pracowników Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie wówczas pracował. Opowiadał także o konfliktach w Kościele katolickim i środowisku uniwersyteckim. Wywiad PRL już wtedy na bieżąco kontrolował tę współpracę. Teczki księdza Wielgusa dotyczące współpracy z IV departamentem SB zostały zniszczone. Ostatnie dokumenty wyprodukowane przez wywiad, które znajdują się na mikrofilmach, pochodzą z pierwszej połowy lat 80. Wtedy to sprawa Wielgusa została zamknięta, a materiały zmikrofilmowano i przekazano do archiwum.

Dwa tygodnie temu "Gazeta Polska" napisała, że abp Stanisław Wielgus prawie przez dwadzieścia lat był tajnym współpracownikiem bezpieki. Gazeta nie podała szczegółów współpracy. Zasugerowała też, że arcybiskup miał uczestniczyć w szkoleniach dla agentów. Abp Wielgus zaprzeczył tym informacjom, a biuro prasowe Watykanu wydało komunikat, że Benedykt XVI ma pełne zaufanie do hierarchy. W najbliższą niedzielę ma się odbyć jego ingres do katedry archidiecezji warszawskiej.

We wtorkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" ukazał się wywiad z abp. Wielgusem. Duchowny powiedział, że podpisał tzw. lojalkę, w której zapewnił, że nie będzie działał przeciwko Polsce Ludowej. Przyznał również, że z racji wyjazdów zagranicznych często spotykał się z funkcjonariuszami SB, ale mówił im jedynie rzeczy "ogólne" i nikomu nie szkodził.

Chcieliśmy porozmawiać z abp. Wielgusem na temat jego kontaktów z wywiadem PRL. W Kurii Metropolitalnej usłyszeliśmy, że obecnie nie ma żadnych szans na kontakt z arcybiskupem Wielgusem.

Dorota Kania
Katarzyna Nowicka


http://www.wprost.pl/ar/?O=98625



Temat: 1

Abp Wielgus to tajny współpracownik "Grey"
Środa, 03 stycznia 2007 - 15:32 CET (14:32 GMT)
WPROST: www.wprost.pl/ar/?O=98625

W dokumentach IPN znajduje się zobowiązanie arcybiskupa Stanisława Wielgusa do współpracy z SB - dowiedział się "Wprost".

Arcybiskup Stanisław Wielgus podpisał zobowiązanie do współpracy z tajnymi służbami PRL. Tygodnik "Wprost" dowiedział się, że wśród zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów dotyczących nowego metropolity warszawskiego znajduje się zobowiązanie do współpracy z wywiadem PRL. Dokument pochodzi z 1973 r. Stanisław Wielgus zobowiązał się w nim do przekazywania wywiadowi wszelkich informacji dotyczących m.in. polskich księży przebywających za granicą. Jak wynika z dokumentu, Stanisław Wielgus przyjął pseudonim Grey. Jego oficerem prowadzącym był płk Mroczek.
W zamian za współpracę oficerowie SB zaoferowali księdzu Wielgusowi pomoc w karierze. Stanisław Wielgus dostał paszport, a w 1973 r. został stypendystą Fundacji im. A. Humboldta w Martin Grabmann Institut na Uniwersytecie Monachijskim. Z dokumentów IPN wynika, że wywiad PRL miał wykorzystać agenta Greya także do rozpracowania środowiska Radia Wolna Europa. Z nieznanych powodów jednak z tego zrezygnowano. Zachowane w IPN dokumenty to mikrofilmy. Dotyczą one jedynie okresu współpracy ks. Wielgusa z wywiadem. Jest jednak w nich także ogólny opis wcześniejszych kontaktów księdza z departamentem IV SB w Lublinie (zajmował się inwigilacją duchownych). Z materiałów tych wynika, że już na przełomie 1967 r. i 1968 r. lubelscy esbecy podjęli z Wielgusem tzw. dialog operacyjny. Duchowny miał od nich przyjmować prezenty, a w zamian opowiadał o sytuacji w Kościele. Charakteryzował postawy i poglądy pracowników Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie wówczas pracował. Opowiadał także o konfliktach w Kościele katolickim i środowisku uniwersyteckim. Wywiad PRL już wtedy na bieżąco kontrolował tę współpracę. Teczki księdza Wielgusa dotyczące współpracy z IV departamentem SB zostały zniszczone. Ostatnie dokumenty wyprodukowane przez wywiad, które znajdują się na mikrofilmach, pochodzą z pierwszej połowy lat 80. Wtedy to sprawa Wielgusa została zamknięta, a materiały zmikrofilmowano i przekazano do archiwum.

Dwa tygodnie temu "Gazeta Polska" napisała, że abp Stanisław Wielgus prawie przez dwadzieścia lat był tajnym współpracownikiem bezpieki. Gazeta nie podała szczegółów współpracy. Zasugerowała też, że arcybiskup miał uczestniczyć w szkoleniach dla agentów. Abp Wielgus zaprzeczył tym informacjom, a biuro prasowe Watykanu wydało komunikat, że Benedykt XVI ma pełne zaufanie do hierarchy. W najbliższą niedzielę ma się odbyć jego ingres do katedry archidiecezji warszawskiej.

We wtorkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" ukazał się wywiad z abp. Wielgusem. Duchowny powiedział, że podpisał tzw. lojalkę, w której zapewnił, że nie będzie działał przeciwko Polsce Ludowej. Przyznał również, że z racji wyjazdów zagranicznych często spotykał się z funkcjonariuszami SB, ale mówił im jedynie rzeczy "ogólne" i nikomu nie szkodził.

Chcieliśmy porozmawiać z abp. Wielgusem na temat jego kontaktów z wywiadem PRL. W Kurii Metropolitalnej usłyszeliśmy, że obecnie nie ma żadnych szans na kontakt z arcybiskupem Wielgusem.

Dorota Kania
Katarzyna Nowicka

Więcej o kontaktach abp. Stanisława Wielgusa i innych duchownych z bezpieką w najbliższym numerze tygodnika "Wprost", którzy ukaże się 8 stycznia.




Temat: "Kim pan jest, panie Podkulski?"

IMPERIUM BIZNESMENA RYSZARDA PODKULSKIEGO Z RZESZOWA ROZRASTA SIĘ Z ROZMACHEM. TAKŻE W LUBLINIE. EKSPANSJA BUDZI NIEPOKÓJ

Przed kilkoma dniami do salonu mercedesa w Rzeszowie podstawiono wraka. Tylko trochę przypominał mercedesa klasy S. Wyglądał raczej jak poobijana puszka po konserwie. Miasto szybko obiegła plotka, że to auto znanego rzeszowskiego biznesmena.

On sam miał ponoć zostać napadnięty, kiedy tego dnia po południu do niego wsiadał. Ledwie zdążył zamknąć drzwi, gdy kilku osiłków zabrało się za systematyczne pałowanie luksusowej karoserii. — Prawdopodobnie chcieli go postraszyć ludzie, którym zagraża w biznesie — tłumaczy mi informator.
Wyjaśnił też, że chodzi o Ryszarda Podkulskiego. W Rzeszowie powiadają o nim, że pewnego razu wjedzie buldożerem i rozwali pół miasta. Mieści się w tym stwierdzeniu i podziw, i strach. A co zamierza zrobić w Lublinie, gdzie jest już udziałowcem hotelu Victoria, a być może wkrótce będzie również właścicielem pokaźnego majątku grupy Polmozbyt? Tego oczywiście nie wiadomo. Tak czy inaczej — finansowa kariera biznesmena z Rzeszowa siedzi na widelcu opinii.

– On idzie jak burza – komentują obserwatorzy rzeszowskiego życia biznesowego. Wolą występować anonimowo na łamach („Wie pani, małe miasto, a zresztą, po co mi się w to mieszać...”). To warunek naszych rozmów.
Co mówią o Ryszardzie Podkulskim? Że to były milicjant drogówki. Kiedy skończył z milicją, zabrał się za interesy. Ale nawet ci, którzy z nim je kiedyś robili, wolą milczeć.

– Śmieją się, że zarobione pieniądze dawno już wydali, więc nie ma o czym mówić – przypomina mój informator. Ktoś powtarza, że na początku jego kariery był ryż. Ten nieśmiertelny, dmuchany, znany kilku pokoleniom Polaków. Coś w rodzaju symbolicznego banana z niejednej amerykańskiej historii o milionerach — jeśli się go sprzedało, to można było kupić dwa, a te dwa rozmnażały się na kolejne i tym sposobem rosła piramida dolarów. Ryszard Podkulski wybudował w Jaśle dom handlowy i nazwał go Europa. Na początku lat dziewięćdziesiątych to był strategiczny strzał w dziesiątkę. Ludziom się finansowo poprawiało, półki nadrabiały lata wyłączności octu z dżemem.
Drugi sukces powtórzył w Rzeszowie. Z dwoma innymi osobami wykupił niedokończony budynek na jednej z głównych rzeszowskich ulic — szpetną pamiątkę po socjalizmie. W rekordowym tempie powstała Europa II, znacznie bardziej efektowna powtórka jasielskiej Europy („Jasielska wobec rzeszowskiej wygląda jak kurnik”). W nielicznych medialnych wejściach Ryszard Podkulski stwierdzał skromnie, że pieniądze go lubią. Dodawał także, że żyje skromnie: nie ma willi, lecz wygodne mieszkanie. Gdzie? Nie wiadomo: — Nie mam szczególnych wymagań — przekonywał.

O ile początki kariery pana Ryszarda osnute są tajemnicą, to wszystkim wiadomo, że na dobre ujawnił się jako biznesmen dopiero przed dwoma laty.
— Na początku lat dziewięćdziesiątych facet nie istniał — mówi w eleganckiej restauracji aktorów Prohibicja w Rzeszowie jeden z moich informatorów, wpierw wylegitymowawszy mnie przezornie.

– Dopiero Europa II dała mu zastrzyk finansowy. Rzeszów nie miał przedtem takiego domu handlowego, w którym jest wszystko: i mydło, i powidło. A to, pamiętajmy, działo się jeszcze przed nadejściem ery wielkich supermarketów. Głośno się zrobiło o nim wtedy, gdy zaczął wykupywać działki w Rzeszowie, Krakowie, Katowicach. Ma podobno gdzieś hotel i wiele innych nieruchomości w całej Polsce.
Europa II znajduje się w ciągu innych ładnie nazwanych obiektów: idąc w kierunku skweru z pomnikiem generała Sikorskiego można wpaść do baru Atlantyk, a za chwilę jeszcze na resztę zakupów do domu handlowego Ameryka. Geograficznie wszystko się zgadza, choć finansowo mniej szczęścia niż Europa II miała Ameryka, ponieważ powstała na tej ulicy jako druga, czyli już po handlowym boomie.
W karierze Ryszarda Podkulskiego sukces gonił sukces. Kupił zakłady graficzne mieszczące się w centrum miasta: — Mimo zadłużenia — dodał mój rozmówca.
Dziś trwa tam wielki remont. Maszyny drukarskie stanęły w Pogwizdowie, w halach kupionego wcześniej przez Ryszarda Podkulskiego Polamu i tam drukuje się dziś rzeszowskie dzienniki. Drukarnia do centrum miasta prawdopodobnie już nie wróci: w budynku zakładów ma się zainstalować Plaza Grafika — kompleks handlowo-usługowy z częścią hotelową. Do majątku biznesmena należy również parking przy ratuszu, działka (prawie 70 arów) nieopodal Uniwersytetu Rzeszowskiego. Obecnie Podkulski chce kupić Autonikę Holding, skupiającą salony samochodowe, m.in. Fiata i Nissana.
— Gość bez układów nie byłby w stanie się w tym interesie poruszać — dopowiada informatorka.
Zbigniew Prawelski, właściciel największego w regionie biura pośrednictwa handlu nieruchomościami uważa, że Ryszard Podkulski nie tylko kupuje firmy, ale je także rozwija. Tak było z zakładami graficznymi, które poprzedni właściciel doprowadził do ruiny.
— Owszem, kupuje strategiczne miejsca w Rzeszowie, ale nie słyszałem, żeby miał złą opinię — twierdzi.
Co to za miasto? Przytulne. Małe. Da się przebiec w jego starej części kilka razy w ciągu dnia. I zielone. Raczej bezpieczne. Bez wielkich afer i sensacji. — Ale też makabrycznie uwikłane politycznie — to zagłębie konserwatystów. Bez układów nie da się nic załatwić. Pajęczyna — ocenia koleżanka z jednego z podbeskidzkich mediów. — Tego może się nie widzi, kiedy jest się zwykłym, szarym obywatelem.

Ryszard Podkulski, ze względu na rozmach terytorialny (o jego majątku mówi się w Rzeszowie — imperium), zwykłym obywatelem nie jest. Dlatego też wszystkie jego transakcje budzą ciekawość, są komentowane, a nawet traktowane z podejrzliwością nie tylko przez dziennikarzy. Jak dotąd niczego mu nie zarzucono.
— Ludzie obawiają się jego rozbuchanej ekspansywności. Że opanuje miasto, zrobi co zechce z działkami, pokawałkuje, posprzedaje komu zechce... — dodaje kolega dziennikarz. — Gdyby kupił Autonikę, to przemieści salony do innej części działki, a na tym miejscu zbuduje na przykład market budowlany. A ten będzie zagrożeniem dla już istniejącego, prawda?
Ryszard Podkulski unika dziennikarzy. Nie spowiada się, gdzie mieszka, ile ma dzieci i jakie hobby. Nie pozwala się fotografować. Właściciel jednej trzeciej Europy kamufluje się przed ciekawością bliźnich. — Niepozorny, mówi szybko i nie wprost. Lubi czarne ubrania. Taki facet w czerni — z kobiecą spostrzegawczością opisuje go moja informatorka.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex