Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biuro nieruchomości Sopot
Temat: posrednictwo nieruchomosci
Temat: Gdzie mieszkac w Trojmieście ? Czolem grupo. Czy ktos moze pomoc i doradzic w 3 kwestiach : - gdzie najlepiej mieszkac w Gdansku - czy Przymorze to dobry pomysl Ahoj Temat: Gdzie mieszkac w Trojmieście ?
Czy ktos moze pomoc i doradzic w 3 kwestiach : - gdzie najlepiej mieszkac w Gdansku - czy Przymorze to dobry pomysl ? z gory wielkie dzieki pozdrawiam Temat: PKP chce zarabiać na mieszkaniach! PKP chce zarabiać na mieszkaniach! Wraz ze spółką PKO Inwestycje chce budować apartamentowce na gruntach kolejowych PKP i PKO Inwestycje podpisały wczoraj list intencyjny w sprawie budowy Skąd pomysł na współpracę? PKP ma aż 109 tys. ha gruntów. - Około 15 proc. z Przedstawiciele obu firm deklarują, że jeszcze w tym roku planują utworzenie Temat: potrzebuje specjalisty od wyceny nieruchomosci Również polecam Gamwit i Pana Witkiewicza ! | Czy ktos mial doswiadczenie i moze polecic specjaliste od wyceny | nieruchomosci (pod kredyt) w Sopocie. Gamwit Biuro wycen nieruchomości 556-76-70, 0602 - 539-857, 0602 812-24 -- Temat: potrzebuje specjalisty od wyceny nieruchomosci
Temat: Assassin, Sodom, Kreator, Tankard, Destruction Tu kupicie bilety na festiwal: WROCŁAW: - MAKSEL - stoisko muzyczne D.H. Fenix, Rynek, 5 piętro; - EMPIK MEGASTORE - Rynek; - Klub FIRLEJ - Grabiszyńska 56; - biuro DRAGON FORCE MANAGEMENT - ul. Żeromskiego 63/13; - biuro nieruchomości KORAL - ul. Krynicka 8; KATOWICE: - Sklep Muzyczny ALL - ul. Mickiewicza 14; GDAńSK: - Holidays - ul. Grunwaldzka 76/78l; - Nord Ticket Centrum, C.H. Madison - ul. Rajska 10; - Pro-Vid - Al.Grunwaldzka 124; GDYNIA: - Nord Ticket Centrum. C.H. Hossa, ul. Władysława IV - P.B.P. Orbis Sp. z o.o. - ul. 10 Lutego 2 - Prima Tour S.C., Dworzec Główny PKP KRAKóW: - EMPIK, C.H. Galeria Kazimierz - ul. Podgórska 34 POZNAń: - EMPIK MEGASTORE - ul. Ratajczaka 44 SOPOT: - Bałtycka Agencja Artystyczna BART - ul. Kościuszki 61; - Bałtycka Agencja Artystyczna BART - ul. St. Moniuszki 12 (Opera Leśna); - EMPIK - ul. Bohaterów Monte Cassino 57/59; - GAJA Biuro Podróży - ul. Haffnera 7/9; - PTTK - ul. Niepodległości 771, róg ul. Podjazd; WARSZAWA: - Ticket Online - al. Solidarności 117; - EMPIK Galeria Mokotów - ul. Wołoska 12; - EMPIK Blue City - al. Jerozolimskie 179; - EMPIK Wola Park - ul. Górczewska 124; - EMPIK Promenada - ul. Ostrobramska 75; - EMPIK MEGASTORE Nowy Świat - ul. Nowy Świat 15/17; - EMPIK Żoliborz - ul. Mickiewicza 27; - Kasy Teatralne, C.H. Galeria Mokotów, Wołoska 12; - Kasy Teatralne, C.H. Wola Park, ul. Górczewska 124; ORAZ W INTERENECIE: - www.shortcut.pl - - www.ticketonline.pl - I TELEFONICZNIE: - 071 321 39 73 - - 0 501 609 326 - Temat: Ceny mieszkan do wynajecia...
Jesli chodzi o Gdansk i Gdynie - taniej na obrzezach* miasta (dzielnice: I jeszcze jedna uwaga: umawiajac sie z wlascicielami telefonicznie, bierz Konkluzja wywodu: na mniej niz 700-800 (mozna znalezc mieszkanie za 400-500 Pozdrawiam *Mieszkancy w/w prosze sie nie obrazac za te "obrzeza" chodzi mi o polozenie Temat: Kordian Borejko show Centralne Biuro Antykorupcyjne wzięło pod lupę urzędy miejskie w Gdańsku, Sopocie i Gdyni. Funkcjonariusze sprawdzają przetargi na sprzedaż nieruchomości z ostatnich... 17 lat!, czyli kilkadziesiąt tysięcy dokumentów. Pomorscy samorządowcy uważają, że to politycznie inspirowana nagonka przedwyborcza - prezydenci Gdańska i Sopotu to zdeklarowani członkowie PO. Paweł Orłowski, wiceprezydent Sopotu zapowiedział na dziś konferencję prasową w sprawie akcji CBA. Budowa Centrum Haffnera wywołała niemałą awanturę w sopockim samorządzie. CBA sprawdzi, czy słusznie? Wizualizacja inwestora Okolice Kamiennej Góry to jedne z najatrakcyjniejszych terenów w Gdyni. Tu też CBA chce sprawdzić okoliczności w jakich działki trafiły do inwestorów. Centralne Biuro Antykorupcyjne potwierdziło, że zwróciło się z prośbą o informacje związane z gospodarką nieruchomościami. Rzecznik tej instytucji zaprzecza, jakoby CBA chciało te dokumenty wykorzystać w tegorocznej kampanii wyborczej. Wyjaśnił ponadto, że pierwsze dokumenty dostaną w połowie przyszłego roku, resztę do roku 2009. Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie dlaczego "pod lupę" trafiło akurat Trójmiasto, od lat rządzone przez Platformę. Niewyjaśniony został również wątek rozpoczęcia "lustracji" transakcji gruntowych po tym, jak o przetargach na nieruchomości postoczniowe w Gdańsku, budowę Centrum Haffnera w Sopocie, czy wykupieniu przez Krauzego atrakcyjnych działek w Gdyni monitowali prominentni członkowie pomorskiego PiS. Źródło: http://www.gdansk.naszemi...nia/777229.html Zastanawia mnie czy sprawa terenu pod Halą Brzegową to temat dla CBA, NIK, czy jeszcze innej instytucji. Artykuł z DB z 2004: Temat: CBA zażądało danych 6 tys. osób CBA wystąpiło do urzędów miejskich Gdańska, Gdyni i Sopotu o udostępnienie informacji na temat sprzedaży mienia komunalnego w ciągu ostatnich 17 lat - dowiedziała się nieoficjalnie PAP od urzędników władz samorządowych proszących o zachowanie anonimowości. CBA potwierdziło tę informację, zaprzeczając, by działanie to wiązało się z wyborami. Według informacji PAP, Centralne Biuro Antykorupcyjne poprosiło o zrobienie zestawień ok. trzy tygodnie temu. REKLAMA Czytaj dalej - Wystąpiono do nas z prośbą o udostępnienie dokumentów dotyczących sprzedaży wszelkich nieruchomości. Dotyczy to ogromnej rzeszy mieszkańców, bo ok. 6 tys. Uważamy, że dla bezpieczeństwa ich danych osobowych sprawa powinna być wyjaśniona - powiedział wiceprezydent Sopotu Paweł Orłowski. Dodał, że w związku z tym zostanie w poniedziałek zwołana konferencja prasowa. W Gdańsku i Sopocie prezydentami są politycy Platformy Obywatelskiej: Paweł Adamowicz i Jacek Karnowski. Prezydentem Gdyni jest Wojciech Szczurek, doradca społeczny Prezydenta RP ds. samorządu. Rzecznik CBA Temistokles Brodowski potwierdził, że Biuro zwróciło się do urzędów miejskich trójmiasta o dokumentację. - Sześciuset funkcjonariuszy CBA każdego dnia wykonuje setki czynności w całym kraju, dziesiątki razy zwracają się przy tym w oparciu o art. 14 ustawy o CBA o niezbędną pomoc do instytucji państwowych, organów administracji rządowej i samorządu terytorialnego oraz przedsiębiorców prowadzących działalność w zakresie użyteczności publicznej - oświadczył Brodowski. - Identycznie jest w przypadku urzędów w Trójmieście, do których CBA zwróciło się z prośbą o informacje związane z gospodarką nieruchomościami. Dotąd CBA nie pobrało żadnych dokumentów. Pierwsze dokumenty Biuro dostanie w połowie przyszłego roku, resztę do roku 2009. W tym kontekście twierdzenie, że CBA chce te dokumenty wykorzystać w tegorocznej kampanii wyborczej jest niedorzeczne - wyjaśnił. Brodowski nawiązał też do niedzielnej publikacji tygodnika "Newsweek" pt. "CBA szuka haków w urzędach Trójmiasta", który na stronie internetowej doniósł o sprawie. - Tygodnik "Newsweek" co tydzień pomawia CBA, podając, że Biuro szuka haków na polityków, jak co tydzień podaje tezę fałszywą - powiedział rzecznik CBA. źródło: http://wiadomosci.onet.pl/1619464,11,item.html Swoją drogą nasuwać się może pytanie czemu akurat Trójmiasto i czemu akurat teraz i na taką skalę? Temat: Gangster dał pracę synowi polityka PO Rzeczpospolita NOWY WĄTEK W AFERZE SOPOCKIEJ Przestępca z Krakowa po kupieniu atrakcyjnej nieruchomości od miasta Sopot zatrudnił syna szefa tamtejszej Platformy Obywatelskiej. Sprawę bada Centralne Biuro Antykorupcyjne i gdański wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej - donosi "Rzeczpospolita". Chodzi o zakup od miasta Sopot budynku domu dziecka, w którym dziś jest luksusowy hotel - Villa Baltica. Jego właścicielem w 2004 r. została krakowska firma KFT, którą formalnie kieruje poszukiwany listem gończym Artur Ładocha. Według śledczych stał on na czele gangu lichwiarzy z Krakowa, powiązanego z tamtejszymi prawnikami i bandytami z Pruszkowa. Budynek taniej o pół miliona złotych Za likwidowany dom dziecka, wyceniony przez rzeczoznawcę na ponad 2,1 mln złotych, KFT zapłaciła pół miliona mniej. W wyniku transakcji zatrudnienie w KFT miał znaleźć syn szefa sopockiej PO Jakub Woźniak, który wcześniej był asystentem znanego pomorskiego polityka Aleksandra Halla. Firma KFT po kupnie domu dziecka w 2004 roku rozpoczęła przebudowę budynku. O modernizacji i przebiegu inwestycji spółka chwaliła się mediom: - Otwarcie planujemy na połowę lipca – mówił w czerwcu 2005 roku lokalnemu dodatkowi "Gazety Wyborczej" Jakub Woźniak, podpisany jako "przedstawiciel krakowskiej spółki, budującej hotel". Decyzje zapadły, kiedy rządziła PO Kiedy sopoccy radni w 2003 roku podejmowali uchwałę o sprzedaży nieruchomości i podczas rokowań z KFT, prezydentem miasta był Jacek Karnowski, zaś Michał Woźniak kierował rządzącym Sopotem klubem koalicji PO i Samorządności. Michał Woźniak do dziś jest szefem koła Platformy w kurorcie, nie sprawuje jednak już mandatu radnego. W rozmowie z "Rz" mówi, że nic nie wie o związkach KFT z krakowskimi gangsterami. Pytany o syna, odpowiada krótko: - Odszedł z firmy wiele lat temu, po dużej awanturze. Prześwietlają dokumenty Choć śledczy nie zamierzają zabezpieczyć majątku KFT, sprawą zainteresowały się organa ścigania w Trójmieście: Centralne Biuro Antykorupcyjne i gdański wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. CBA wystąpiło do Urzędu Miasta Sopotu o dokumenty inwestycji. Śledczy chcą bowiem sprawdzić, czy procedura sprzedaży była zgodna z prawem. mac ram Temat: GANGSTER ZATRUDNIŁ SYNA POLITYKA PO. GANGSTER ZATRUDNIŁ SYNA POLITYKA PO Przestępca z Krakowa zatrudnili syna szefa tamtejszej Platformy Obywatelskiej. Sprawę bada Centralne Biuro Antykorupcyjne. Chodzi o zakup od miasta Sopot budynku domu dziecka, w którym dziś jest luksusowy hotel - Villa Baltica. Jego właścicielem w 2004 r. została krakowska firma KFT, którą formalnie kieruje poszukiwany listem gończym Artur Ładocha. Według śledczych stał on na czele gangu lichwiarzy z Krakowa, powiązanego z tamtejszymi prawnikami i bandytami z Pruszkowa. Za likwidowany dom dziecka, wyceniony przez rzeczoznawcę na ponad 2,1 mln złotych, KFT zapłaciła pół miliona mniej. W wyniku transakcji zatrudnienie w KFT miał znaleźć syn szefa sopockiej PO Jakub Woźniak, który wcześniej był asystentem znanego pomorskiego polityka Aleksandra Halla. Firma KFT po kupnie domu dziecka w 2004 roku rozpoczęła przebudowę budynku. O modernizacji i przebiegu inwestycji spółka chwaliła się mediom: - Otwarcie planujemy na połowę lipca – mówił w czerwcu 2005 roku lokalnemu dodatkowi "Gazety Wyborczej" Jakub Woźniak, podpisany jako "przedstawiciel krakowskiej spółki, budującej hotel". Kiedy sopoccy radni w 2003 roku podejmowali uchwałę o sprzedaży nieruchomości i podczas rokowań z KFT, prezydentem miasta był Jacek Karnowski, zaś Michał Woźniak kierował rządzącym Sopotem klubem koalicji PO i Samorządności. Michał Woźniak do dziś jest szefem koła Platformy w kurorcie, nie sprawuje jednak już mandatu radnego. W rozmowie z "Rz" mówi, że nic nie wie o związkach KFT z krakowskimi gangsterami. Pytany o syna, odpowiada krótko: - Odszedł z firmy wiele lat temu, po dużej awanturze. Sprawą zainteresowały się organa ścigania w Trójmieście: Centralne Biuro Antykorupcyjne i gdański wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. CBA wystąpiło do Urzędu Miasta Sopotu o dokumenty inwestycji. Śledczy chcą bowiem sprawdzić, czy procedura sprzedaży była zgodna z prawem. wt/tvn24.pl Temat: Niusy brzeźnieńskie Podkreśliłem sformułowanie, które napewno niektórym się spodoba Co zostało z dawnego kąpieliska Po XIX-wiecznym kąpielisku w Brzeźnie, z którego korzystały gdańskie elity, pozostał dom kuracyjny. Budynek jest w opłakanym stanie. Jego stan obiecuje sprawdzić konserwator zabytków. Na niszczejący dom zdrojowy zwrócił uwagę Henryk Połczyński z Brzeźna. - Od czasów wojny ten budynek nie ujrzał pędzla malarza - denerwuje się czytelnik "Gazety". - Ostatnio spacerowałem brzegiem morza z przyjacielem z Niemiec. Na widok dawnego domu dla kuracjuszy powiedział tylko "to jest polska gospodarka". Było mi wstyd. XIX-wieczny dom zdrojowy jest jedną z niewielu pozostałości pierwszego zakładu kąpielowego nad brzegiem Zatoki Gdańskiej, który powstał właśnie w Brzeźnie. Zakład wybudował Jean Haffner, lekarz wojsk napoleońskich - ten sam, który później zajął się tworzeniem kąpieliska morskiego w Sopocie. Położony w parku dom zbrojowy chętnie odwiedzały gdańskie elity. W tutejszej restaruracji gdańszczanie jadali wykwintne obiady. W pobliżu znajdowały się łazienki, muszla koncertowa, pole golfowe i pole do krykieta, wypożyczalnia łodzi i żaglówek. Do końca II wojny światowej budynek pełnił rolę domu wypoczynkowego, m.in. dla lotników. Od 1959 roku jest własnością miasta, pełni funkcje mieszkalne, ostatni kapitalny remont przechodził w latach 60. - Właśnie szukamy środków na remont werand, mamy już sporządzoną niezbędną dokumentację - mówi Krzysztof Młodzieniak, rzecznik Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych w Gdańsku, administratora budynku. - Werandy wyremontujemy na pewno w tym roku, potem postaramy się o pieniądze na renowację reszty budynku. Dom zdrojowy, podobnie jak i otaczający go park, są pod ochroną wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Po publikacji "Gazety" sprawdzimy, czy właściciel odpowiednio dba o stan budynku - mówi Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków w Gdańsku. Brzeźno nie ma szczęścia do zabytków. Od lat toczy się spór między miastem a prywatnym właścicielem działki leżącej bezpośrednio przy plaży, przed niszczejącym domem zdrojowym. Miała tu powstać rekonstrukcja innego obiektu, z którego korzystali kuracjusze - eleganckiej Hali Brzegowej. - W tej chwili trwa postępowanie cywilne, które ma ustalić, kto ma prawo do tej działki - mówi Piotr Grzelak z biura prasowego Urzędu Miasta w Gdańsku. - Sprawa powinna zakończyć się w ciągu kilku miesięcy. Temat: Śmierć drukarni Oderfelda Kolejny piękny budynek idzie pod kilof: w drukarni Oderfelda i Kohna przy ul. Waszyngtona rozbierane są dwie górne kondygnacje. To, co zostanie, do odbudowy już się nie nada Rozbiórkę dwóch najwyższych kondygnacji nakazał nadzór budowlany - urzędnicy nie chcą dłużej ryzykować, aż odpadający kawałek gzymsu czy ściany skróci komuś życie. Fatalny stan jednego z ciekawszych budynków poprzemysłowych w Częstochowie widoczny jest zresztą gołym okiem: ze zmurszałych wapiennych murów odpadł tynk, a dach nie miał już się praktycznie czego trzymać i częściowo się zawalił. Właściciel (podczęstochowska firma) rozpoczął więc rozbiórkę, choć do tej pory snuł plany remontu przyszłego biurowca. W ubiegłym roku złożył nawet wniosek o nadbudowę drukarni o jedną kondygnację, lecz pozwolenia - ze względu na fatalny stan budynku, który mógłby nie przetrzymać takiej operacji - nie dostał. Budynku szkoda nie tylko ze względu na jego niezaprzeczalną urodę, ale i wspaniałą historię. W 1869 r. Wilhelm Kohn i Stanisław Oderfeld założyli tu pierwszą w Częstochowie drukarnię i litografię, która z czasem przerodziła się w duży zakład. To z jego murów wyszło wiele cennych pism i książek - także religijnych, ściśle związanych z pielgrzymkową tradycją miasta. Po powstaniu warszawskim w drukarni i litografii ulokowały się zakłady, których właściciele ewakuowali się z płonącej stolicy. Budynek nadal należał wtedy do Oderfeldów, aż w 1954 r. Wojewódzka Rada Narodowa w Stalinogrodzie (wówczas Katowice) stwierdziła, że jest on niezbędny dla "narodowych celów gospodarczych". W efekcie stał się własnością Częstochowskich Zakładów Przemysłu Konfekcji Technicznej, czyli Polnamu. Fabryka szyła plandeki na czołgi oraz namioty wojskowe, ale wyprodukowała też pierwsze brezentowe zadaszenie Opery Leśnej w Sopocie. W latach 70. przeniesioną ją na Wały Dwernickiego, więc budynek przy Waszyngtona opustoszał. Teren drukarni był kiedyś znacznie większy - zresztą cała parcela, oznaczona jako "Waszyngtona 3", miała pierwotnie adres al. Wolności 14. Od tej ostatniej ulicy wybudowano za PRL-u Komitet Miejski PZPR (dziś przychodnia), a już w II RP z drugiej strony drukarni BGŻ postawił okazałą siedzibę. To właśnie bank, zarządzając także dawną drukarnią, stoczył długi proces ze spadkobiercami dawnych właścicieli litografii. Jan Oderfeld, emerytowany profesor Politechniki Warszawskiej, twierdził bowiem, że w 1954 r. złamano prawo: gmach nie był wykorzystany zgodnie z celem wywłaszczenia. W sądzie nic jednak nie wskórał i BGŻ uwłaszczył się na drukarni. Planował rozbiórkę opuszczonego i zdewastowanego budynku, ale w końcu sprzedano go obecnemu właścicielowi. Dawna drukarnia nie została nigdy wpisana do rejestru zabytków, podobnie zresztą jak inne stare zabudowania fabryczne. Wyjątkiem jest browar, którym konserwator zainteresował się po tekstach "Gazety". PYTANIE o lofty W wielu polskich miastach coraz bardziej popularne są lofty - mieszkania urządzone w dawnych fabrykach. Ceny metra kwadratowego takich nietypowych lokali zaliczane są do najwyższych na danym rynku nieruchomości. Czy zamiast burzyć dawną drukarnię Oderfelda i Kohna, nie lepiej było urządzić w jej murach właśnie lofty? Aneta Krygier, biuro nieruchomości Atena: Budowa loftów w Częstochowie byłaby ruchem przedwczesnym. Te nietypowe mieszkania nie są bowiem ani tanie w budowie - trzeba przecież przeprowadzić gruntowną zmianę sposobu użytkowania przemysłowego obiektu - ani w eksploatacji - mieszkania są duże i wysokie. Tymczasem majętniejsi częstochowianie wciąż wolą wybudować własny dom, gdyż ceny działek nie są u nas szczególnie wysokie. Inaczej rzecz się ma z loftami w dużych miastach, np. w Warszawie, gdzie rozpiętość cen mieszkań jest bardzo duża i wynosi od 5 do 20 tys. zł za m kw. Grunty, na których leżą stare fabryki, są dużo tańsze niż parcele pod budownictwo mieszkaniowe, więc mimo kosztownej przeróbki hal przemysłowych na lofty ich cenę udaje się utrzymać na poziomie akceptowanym przez rynek. W Częstochowie byłoby to niemożliwe. Poza tym dawna drukarnia Oderfelda i tak nie nadawałaby się moim zdaniem na lofty. Po pierwsze - lokalizacja w bardzo ruchliwym i hałaśliwym punkcie nie przyciągnęłaby chętnych. Po drugie - działka jest droga, więc można by tu urządzić jedynie biura. Natomiast o loftach można myśleć w przyszłości w rejonie ul. Krakowskiej (Elanex, browar) czy ewentualnie ul. 1 Maja (Wełnopol). Temat: ABW u perskiego dewelopera wg Gazeta Wyborcza: Agencja przeprowadziła wczoraj rewizje w oddziałach spółki Verity Development, której właścicielem jest DMI Trust, oskarżany przez amerykańskie media o finansowanie Al-Kaidy Funkcjonariusze ABW do biur Verity Development, zarządzanej przez irańskiego biznesmena Alego Dadressana, wkroczyli o godz. 6.30 na wniosek V wydziału wrocławskiej prokuratury apelacyjnej (zwalcza m.in terroryzm). Nie opuszczali ich do wieczora. Śledztwo jest ściśle tajne. ABW odsyła po informacje do prokuratury. A prokuratura nie udziela żadnych informacji. - Proszę przeczytać, co o właścicielach tej spółki piszą amerykańskie media - mówi anonimowy oficer ABW pytany o powody przeprowadzonej akcji. DMI Trust (Dar Al-Maal Al-Islami Trust, czyli Dom Pieniędzy Islamskich) to jedna z najważniejszych islamskich instytucji finansowych. Właścicielem jest saudyjski książę Mohammed Al-Faisal. "New York Times" i "Chicago Tribune" od 11 września 2001 r. zarzucają DMI, że finansuje islamskich terrorystów. DMI wytoczył obydwu dziennikom proces. Cytowany funkcjonariusz zwraca uwagę, że niedawno służby specjalne wkroczyły do spółek DMI w Szwajcarii i USA. Według źródeł "Gazety" śledztwo dotyczy obrotu pieniędzmi nieznanego pochodzenia, które mogą pochodzić z przestępstwa, czyli po prostu prania pieniędzy. Pracownicy Verity Development byli wczoraj przez agentów ABW wypytywani o kontakty z DMI. Verity Development od kilku lat zajmuje się w Polsce skupem nieruchomości. Ma centralę we Wrocławiu i cztery oddziały w innych miastach. Działa też we Włoszech, w Niemczech i Belgii. Ali Dadressan we wrocławskiej siedzibie firmy zjawił się po południu. Spokojnym tonem oświadczył, że w kontrolach nie ma nic nadzwyczajnego. - To zupełnie normalne, że polski rząd interesuje się przedsiębiorstwem, które inwestuje setki milionów złotych. Nie bez znaczenia jest to, że jestem muzułmaninem i Irańczykiem, ale cały biznes prowadzony jest legalnie - mówił. Wizyta ABW w spółkach Dadressana nie dziwi jego konkurentów. - Przez parę lat działalności w Polsce firma wydała kilkaset milionów złotych. Praktycznie nic nie robią, więc albo nie chcą zarabiać, albo zostali powołani w zupełnie innym celu - twierdzi dyrektor zarządzający jednego z największych polskich deweloperów. - Ta firma nie przestrzega żadnych zasad rynkowych. Za wszystkie działki Dadressan przepłacił, i to dużo. Nasze wyliczenia jasno wykazują, że biznesowo w tej firmie nic się nie opłaca. Aby jakakolwiek inwestycja mu się zwróciła, mieszkania musiałyby w niej kosztować kosmiczne pieniądze - grubo ponad 50 tys. zł za m kw. Verity Development ma kilkadziesiąt działek i kamienic w najbardziej atrakcyjnych częściach Wrocławia, Poznania i Łodzi. Nieruchomości ma także w Sopocie, Gdyni, Krakowie i w Warszawie. Wszystkie w okolicach ścisłego centrum, kupione za niebagatelne sumy. Kamienicę na wrocławskim Rynku Dadressan kupił za 50 mln zł, cenę wywoławczą przebił dwukrotnie. Na kupionych działkach i w kamienicach obiecywał stworzenie nowoczesnych apartamentów, lokali biurowych i usługowych. Ale nic nie powstało. Nawet fundamenty. W zeszłym roku wydawało się, że wreszcie zaczną budować. Wtedy Dadressan wyrzucił z pracy najważniejsze osoby w firmie. - Od tego czasu wszystko się posypało. Nikt już nad niczym nie panuje. Cała firma praktycznie zamarła - mówi nam osoba współpracująca z Verity. Temat: Planowane inwestycje PKP Planowane inwestycje PKP Polskie Koleje Państwowe przyspieszają modernizację największych dworców kolejowych. Renowacja ma być kompleksowa, z udziałem prywatnych inwestorów i ma się skończyć przed Euro 2012. - Na początku września ogłosimy dla inwestorów zaproszenie do rokowań w sprawie budowy nowego kompleksu dworcowego Warszawa Zachodnia i zagospodarowania okolicznych gruntów. Również jeszcze w tym roku podobne zaproszenie ukaże się w sprawie Dworca Wschodniego - zapowiada Jarosław Adwent, członek zarządu PKP odpowiedzialny za nieruchomości kolejowe. Po renowacji dworce mają służyć nie tylko pasażerom. - Chcielibyśmy, żeby w kompleksie na Zachodnim znalazły się biura, hotel i część handlowa. Na Wschodnim rozważana jest generalna modernizacja dworca, połączona z powstaniem punktów usługowo-handlowych bądź tez przeznaczeniem znacznej części terenu pod działalność komercyjną - wylicza dyrektor Adwent. Budowa Zachodniego (gdzie dziś w ogóle nie ma budynku dworca kolejowego) rozpocznie się na przełomie 2008 i 2009 roku. Jeśli w tym samym czasie uda się przebudować dworzec Warszawa Gdańska, to po zakończeniu obu inwestycji, jeszcze w 2009 roku, będzie mogła ruszyć oczekiwana od lat modernizacja Dworca Centralnego 9na czas budowy Dworzec Gdański przejmie funkcje Centralnego). Na razie PKP obiecuje, że do Euro 2012 Centralny, wizytówka stolicy, przynajmniej poprawi wygląd. Kilka dni temu PKP rozpoczęły poszukiwania partnerów do modernizacji dworca w Katowicach. W następnej kolejności już czekają dworce m.in. w Szczecinie, Rzeszowie, Gdyni, Wrocławiu, Kielcach, Częstochowie. CB Richard Ellis, jedna z firm doradzających PKP, z kilka tygodni ma przedstawić projekt zagospodarowania trzech dużych nieruchomości w Trójmieście: dworca i terenów okołodworcowych w Sopocie, gruntów na Wyspie Spichrzów w Gdańsku i w dzielnicy Gdańsk - Stogi.Mają tam stanąć hotele, apartamentowce albo centrum biznesowe. - Pod koniec roku inwestorzy mogą się spodziewać zaproszenia do rozmów w sprawie tych terenów. To bardzo cenne działki - podkreśla Jarosław Adwent. Nie licząc terenów dworcowych do wykorzystania w celach komercyjnych, PKP przeznaczy około 26 tys. hektarów ze 107 tys., którymi zarządzają. Już w 2006 roku doradcy wycenili wartość tych nieruchomości na ponad 2 mld zł. W ciągu ostatniego roku wartość niektórych działek wzrosła nawet o 100 proc. Plany zagospodarowania kolejowych nieruchomości: gdzie PKP planują wybudować mieszkania: Wrocław osiedle Kuźniki Szczecin osiedle Dąbie Katowice osiedle Asnyka Warszawa osiedle Odolany inne inwestycje: Gdańsk Wyspa Spichrzów Gdańsk osiedle Stogi Sopot wokół dworca kolejowego Warszawa tereny przy Al. Jerozolimskich źródło: Gazeta Prawna Temat: SPIKER PARLAMENTARNY PIS Biuro Prasowe Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość SPIKER PARLAMENTARNY 16.07.2008 1. OCHRONA POLAKÓW PRZED NIEMIECKIMI ROSZCZENIAMI 2. SZPITALE BĘDĄ PRYWATYZOWANE 3. KORUPCJA W PO 1. OCHRONA POLAKÓW PRZED NIEMIECKIMI ROSZCZENIAMI PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ PRZYGOTOWAŁO PROJEKT REZOLUCJI SEJMU WZYWAJĄCEJ RZĄD DO NIEZWŁOCZNEGO PODJĘCIA DZIAŁAŃ MAJĄCYCH OCHRONIĆ POLAKÓW PRZED NIEUZASADNIONYMI ROSZCZENIAMI OBYWATELI NIEMIEC DOTYCZĄCYMI ZIEM ODZYSKANYCH PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ. REZOLUCJA SEJMU JEST ODPOWIEDZIĄ NA NASILAJĄCĄ SIĘ OSTATNIO FALĘ ROSZCZEŃ M.IN. NIEMIECKICH PRZESIEDLEŃCÓW, KTÓRZY CHCĄ ODZYSKAĆ UTRACONE NIERUCHOMOŚCI. SENATOR PIS PIOTR ANDRZEJEWSKI: Pod koniec czerwca Senat nie poparł inicjatywy ustawodawczej, autorstwa PiS, która miała regulować kwestie własnościowe na tzw. ziemiach odzyskanych. Zwracam się do polityków PO o ponowne rozważenie poparcia inicjatywy PiS bądź przedstawienie własnych propozycji w tej sprawie. TEKST PROJEKTU REZOLUCJI AUTORSTWA PIS Rezolucja Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia ................ 2008 r. wzywająca Rząd Rzeczypospolitej Polskiej do niezwłocznego podjęcia działań mających na celu ochronę Polaków i polskiego mienia przed nieuzasadnionymi roszczeniami obywateli Niemiec dotyczącymi mienia położonego na ziemiach odzyskanych przez Polskę po II wojnie światowej. § 1 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podziela niepokój obywateli Polski wywołany roszczeniami byłych właścicieli nieruchomości będących obywatelami Niemiec. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zwraca się do Rządu Rzeczypospolitej Polskiej o dołożenie wszelkich starań, by przeciwdziałać nieuzasadnionym roszczeniom godzącym w prawa aktualnych właścicieli nieruchomości na ziemiach odzyskanych przez Polskę po II wojnie światowej. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wzywa Rząd Rzeczypospolitej Polskiej do zapewnienia pełnej ochrony obywatelom polskim zmuszonym do opuszczenia swoich domów, a w szczególności do zapewnienia mieszkania o standardzie nie niższym niż zwrócone obywatelom Niemiec. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zwraca się do Rządu Rzeczypospolitej Polskiej o podjęcie działań mających na celu zagwarantowanie pomocy finansowej dla osób, które utraciły swe nieruchomości na rzecz obywateli Niemiec, jak również zapewnienie środków finansowych na pomoc prawną, w tym na pokrycie kosztów reprezentacji w postępowaniach sądowych o zwrot majątków, oraz na kompleksowe monitorowanie tych spraw sądowych, aby uniknąć w przyszłości takich sytuacji, jakie miały miejsce m.in. w Nartach. § 2 Rezolucja wchodzi w życie z dniem podjęcia. 2. PLATFORMA OSZUKAŁA POLAKÓW – SZPITALE BĘDĄ PRYWATYZOWANE TOTALNA PRYWATYZACJA WSZYSTKICH SZPITALI I TO POD PRZYMUSEM, TAKI SENS MA PRZYGOTOWANY PRZEZ PO PROJEKT USTAWY O ZOZ-ACH, NAD KTÓRYM WE WTOREK I ŚRODĘ PRACOWAŁA SEJMOWA KOMISJA ZDROWIA. POSEŁ BOLESŁAW PIECHA: Większość członków komisji zaakceptowała m.in. dwa skandaliczne artykuły. Chodzi o art. 6 i 9 projektu ustawy. Art. 9 zakłada, że szpitale będą mogły funkcjonować tylko w formie spółek prawa handlowego. Nie określono na jakich zasadach będzie się mieszał" kapitał prywatny z kapitałem publicznym jednostek samorządu terytorialnego. POSŁANKA JOLANTA SZCZYPIŃSKA: Art. 6 doprowadzi do tego, że pacjenci, którzy będą zgłaszać się do sprywatyzowanych placówek będą przyjmowani wtedy, kiedy będzie zagrożone ich życie. To oznacza, że przewlekle chorzy, onkologicznie chorzy, nie otrzymają tej pomocy i to jest ideologia PO. W czyim interesie działa PO składając dzisiaj tak skandaliczny zapis. POSEŁ TOMASZ LATOS: PO w końcu pokazała, jaka jest jej intencja w sprawie ustaw zdrowotnych. Totalna prywatyzacja wszystkich szpitali i to pod przymusem, nie ma tutaj dobrowolności. 3. KORUPCJA W PO WTORKOWA „RZECZPOSPOLITA” POINFORMOWAŁA, ŻE PRZEDSIĘBIORCA SŁAWOMIR JULKE, OD KTÓREGO PREZYDENT SOPOTU JACEK KARNOWSKI ŻĄDAŁ DWÓCH MIESZKAŃ W ZAMIAN ZA POMOC W INTERESACH TWIERDZI, ŻE NA DZIEŃ PRZED POWIADOMIENIEM PROKURATURY OPOWIEDZIAŁ O SPRAWIE PREMIEROWI. WEDŁUG GAZETY, JULKE MIAŁ POINFORMOWAĆ O AFERZE DONALDA TUSKA NA JEDNYM Z TRÓJMIEJSKICH BOISK, GDZIE POLITYCY PO KOŃCZYLI MECZ. POSEŁ ZBIGNIEW ZIOBRO: W przypadku informacji o korupcji premier rządu RP nie może reagować inaczej jak natychmiast i musi niezwłocznie kierować sprawę do prokuratury. Na razie wiemy tyle, że Donald Tusk nie uczynił nic w związku z informacjami przekazanymi mu przez sopockiego biznesmena. Czy premier Donald Tusk tworzy polityczną ochronę dla korupcji? Co robi Donald Tusk? Odzywa się dopiero wówczas, gdy „Rzeczpospolita” upublicznia ten fakt, sprawa Karnowskiego trafia do Prokuratury Krajowej dopiero wtedy, kiedy media zaczynają stawiać pytania. Czy tak reaguje premier rządu, który stawia uczciwość na sztandarach? Temat: od Annasza do Kajfasza to znaczy:chodzić i nic nie załatwić W Sopocie obecnie prowadzona jest przebudowa dolnej części Monciaka. Na okolicznych parkanach i konstrukcjach obiektów umieszczone są plakaty prezentujące Centrum Haffnera po zakończeniu inwestycji i zachęcające do zakupu lokali budowanych przez tego inwestora. Pod wskazanym adresem w sieci '.apartamentyprzyplazy.pl znalazłem lakoniczne jak na rozmach tejże inwestycji informacje. Postanowiłem więc czegoś więcej dowiedzieć się w rozmowie telefonicznej. Okazało się, że tak naprawdę chodzi nie o sprzedaż mieszkań lecz ich planów (nic jeszcze tam bowiem nie wybudowano) i nie przy plaży, lecz przy ulicy oraz nie na granicy Sopotu i Gdańska lecz już w samym Jelitkowie o czym świadczy chociażby nazwa ulicy (Jelitkowska) przy której planowana jest inwestycja. Ponieważ interesowały mnie nie tyle wizje "szklanych domów" co gotowe obiekty i nie tyle w Gdańsku co w Sopocie, a dokładnie w tej inwestycji którą ozdobiono plakatami zachęcającymi do inwestowania, poprosiłem o informacje o ofertę na lokale mieszkalne i użytkowe w Centrum Haffnera. Pani która odebrała telefon nie potrafiła niczego powiedzieć o tej inwestycji i z zastrzeżeniem ,że w Sopocie najprawdopodobniej wszystkie mieszkania są już sprzedane skierowała mnie na inny numer. Pod wskazanym numerem poinformowano mnie z kolei, że tutaj (znaczy się chyba w biurze Centrum Haffnera) mogę dowiedzieć się jedynie o lokalach użytkowych,które będą tylko na wynajem, a sprzedażą mieszkań zajmuje się (tyle , że nie wiem w czyim imieniu: inwestora, Centrum Haffnera czy też kolejnego pośrednika) następny podmiot firma Akme Spółka Cywilna, a dokładniej pani Kinga J i podała do niej numer telefoniczny. Okazało się ,że pani Kinga jest na urlopie, a kiedy stwierdziłem ,że nie tyle mi chodzi konkretnie o tę osobę co informacje o inwestycji, pani która odebrała telefon uprzejmie zapytała czy mam na uwadze Kamienicę Morską czy też Wille przy Morskiej ? Po tym pytaniu zorientowałem się ,że mam najprawdopodobniej do czynienia nie z reprezentantem jednego inwestora lecz wielu inwestorów budujących przy tej samej ulicy. Na szczęście nie jest to miejsce, w którym obecnie sprzedaje się dużo mieszkań i po kilku minutach rozmowy udało się ustalić, że Centrum Haffnera (jak mniemam zbyt luźno) związane jest z Kamienicą Morską. W ofercie związanej z tą lokalizacją jest wciąż 5 mieszkań o metrażu 74, 90, 116,130 i 141,78m2. I w zasadzie to są wszystkie informacje na temat tej inwestycji jakie udało mi się uzyskać w firmie Akme. Chyba przez to ,że zbyt wiele usiłowałem dowiedzieć się od osoby która zbyt wiele powiedzieć mi nie potrafiła bądź nie chciała. Być może dlatego ,że jest tam okres urlopowy (w Akme), a nie przez to, że zadałem kłopotliwe pytanie próbując ustalić co w tym budynku będzie na parterze: mieszkania czy lokale użytkowe? Gdy podzieliłem się refleksją, że w profesjonalnej jak sądzę firmie (z branży handlu nieruchomościami) zdziwienie wywołuje fakt ,że klient rozważający zakup mieszkania pyta o to co poza mieszkaniami znajdzie się w tym samym budynku, pani odłożyła słuchawkę w pół słowa. Zatem przerwanie rozmowy przez reprezentanta wspomnianych podmiotów zakończyło moje zainteresowanie współpracą z inwestorem i jego pośrednikami oraz wirtualną wędrówkę od Annasza do Kajfasza szlakiem apartamentów przy plaży. Na szczęście pozostał mi wciąż wybór w swobodnym doborze partnerów w interesach, którego z niezrozumiałych dla mnie powodów inwestor budujący Centrum Haffnera się już pozbawił. Temat: Rzepa pisze o domach wakacyjnych Poniżej ciekawy artykuł z Rzepy? Developerzy stawiają coraz więcej nieruchomości rekreacyjnych, ciekawe czy ta tendencja się utrzyma? Deweloperzy chcą zarabiać na letnikach Marcin Zwierzchowski 29-11-2007, ostatnia aktualizacja 29-11-2007 01:53 Lukratywny rynek wakacyjnych domów. Gdy sprzedaż mieszkań w wielkich miastach zwolniła, coraz więcej deweloperów upatruje szansy dużych zarobków w górach, nad morzem i jeziorami – 44 luksusowe apartamenty wakacyjne w pierwszym etapie inwestycji w Wiśle sprzedaliśmy zaledwie w ciągu dwóch dni. Pokazuje to potencjał rynku – mówi Jacek Twardowski, dyrektor handlowy Kristensen Group. Wśród klientów tej firmy co trzeci to obcokrajowiec. Reszta to niemal po połowie indywidualni nabywcy z Polski oraz instytucje. Duński deweloper, zachęcony sukcesami w Wiśle i Świnoujściu, już planuje inwestycje w Karpaczu, Łebie i Pasymiu. Niszowy rynek wakacyjnych domów dopiero zaczyna się rozwijać. – Ale coraz więcej ludzi za dobrą jakość wykończenia połączoną z malowniczą lokalizacją chce płacić, i to czasem niemałe pieniądze – zapewnia Twardowski. Potwierdzają to analitycy CEE Property Group. W swym raporcie na temat nieruchomości w polskich miejscowościach turystycznych przewidują przynajmniej pięcioletni intensywny rozwój.– Apartamenty oddamy do użytku w październiku 2008 r., sprzedaż rozpoczęliśmy w sierpniu, a już mamy podpisane umowy na ponad 30 proc. lokali – potwierdza Andrzej Gołębiowski, szef biura sprzedaży Ustka Apartamenty. – Metr kosztuje średnio 8 tys. zł. Co ciekawe, inaczej niż w dużych miastach klienci nie czekają na korektę cen. Rynek najszybciej rozwinął się w Kołobrzegu, Sopocie, Zakopanem i Świnoujściu. – W tych lokalizacjach od co najmniej roku obserwowaliśmy wzmożoną działalność deweloperów – mówi Jan Cieśla, konsultant firmy doradczej REAS. – Rynki te tracą jednak na atrakcyjności ze względu na ograniczony dostęp do dobrych gruntów. To skłania wiele firm do realizacji projektów apartamentowych w mniej znanych miejscowościach. Z danych REAS wynika, że w tej chwili ceny mieszkań wakacyjnych nad Bałtykiem wahają się od 6 do 20 tys. zł za mkw. Zależą głównie od miasta i dostępności widoku na morze. Niszę rynkową coraz częściej zauważają też najwięksi deweloperzy. – Poważnie myślimy o wejściu w ten segment – potwierdza Jerzy Zdrzałka, prezes J. W. Construction. – Szukamy atrakcyjnych terenów na Mazurach i nad Bałtykiem. Mamy już kupioną działkę w Łebie. Budowa wakacyjnych apartamentów ruszy tam w II połowie 2008 lub na początku 2009 r. Zdaniem Zdrzałki jest to bardzo perspektywiczny rynek. – Społeczeństwo się bogaci i będzie coraz więcej wydawać na relaks. Zwłaszcza gdy poprawi się infrastruktura i będzie można szybko dojechać na Mazury czy nad morze. W Sopocie czy Zakopanem ceny już się ustabilizowały. Już dawno temu osiągnęły bowiem bardzo wysoki poziom. Jednak zdaniem analityków CEE Property Group, w innych popularnych wakacyjnych lokalizacjach wciąż czeka nas spory wzrost. Temat: Nowe Miasto az dziw, ze nikt o tym tutaj nie napisal :p Nowe Miasto w Kokoszkach Ponad 2 tys. domów i mieszkań ma powstać na 44 ha ziemi w Kokoszkach. Pierwsze prace przy gigantycznej inwestycji o nazwie "Nowe Miasto" miałyby się rozpocząć wiosną 2008 roku. Domy wolnostojące i szeregowe, mieszkania jedynie w niewysokich budynkach, do tego szkoła, przedszkole i niewielkie centrum handlowe – taki pomysł na zagospodarowanie ponad 44 ha terenów na zachód od ul. Nowatorów w Kokoszkach ma inwestor, który na kupno tych ziem wydał niedawno 14 mln 130 tys. euro. O ile budowa domów, mieszkań i obiektów handlowych wpisuje się w działalność większości deweloperów, o tyle w Trójmieście nie ma jeszcze firm, które na potrzeby swoich osiedli budowałyby szkoły czy choćby przedszkola. Czy w tym przypadku będzie inaczej? Raczej nie, bo jak przyznaje Marek Tarchalski, prezes spółki CF plus zaangażowanej w tę inwestycję: - Żeby zrealizować tak ogromne przedsięwzięcie niezbędna jest oczywiści współpraca z miastem. Będziemy rozmawiać z urzędnikami na temat ich zaangażowania w budowę infrastruktury nowej dzielnicy. Pierwsze rozmowy już odbyliśmy. - Nie udało mi się dotrzeć do nikogo w magistracie, kto prowadziłby rozmowy na temat tak dużej inwestycji w Kokoszkach - rozkłada ręce Anna Dyksińska z biura prasowego Urzędu Miasta. O inwestycji nie słyszał także odpowiedzialny za rozwój przestrzenny Gdańska zastępca prezydenta Wiesław Bielawski. Inwestorem "Nowego Miasta", przedsięwzięcia reklamowanego jako "jeden z największych projektów mieszkaniowych w Polsce" (130 tys. m kw. powierzchni mieszkaniowej, biurowej i handlowej), ma być spółka joint venture zawiązana przez działająca już wcześniej w Trójmieście firmę CF plus oraz firmę inwestycyjną Atlas Estates, notowaną na londyńskiej giełdzie papierów wartościowych. Kiedy rozpoczną się prace budowlane i jak długo potrwają? - Tak duża inwestycja będzie oczywiście realizowana etapami. Mam nadzieję, że pierwsze prace rozpoczniemy wiosną przyszłego roku - mówi Marek Tarchalski, prezes spółki CF plus. Gdańska firma CF plus choć działa w branży nieruchomości od kilku lat, nie ma wielkiego doświadczenia w realizacji projektów mieszkaniowych. Do jej portfolio można zaliczyć: wynajęcie i sprzedaż budynku biurowego Sadowa Office Park w Gdańsku, dokończenie budowy i wynajęcie hali magazynowo-produkcyjnej w Tczewie. Deweloper przygotowuje się do trzech niewielkich inwestycji mieszkaniowych w Gdyni (na placu Kaszubskim, ul. Kapitańskiej i Portowej) i jednej w Sopocie. Przejął także kontrolę nad osiedlem Sarnia Dolina w Bąkowie koło Gdańska i przygotowuje się do rozbudowy tego kompleksu niewielkich domów szeregowych. Michał Stąporek m.staporek@trojmiasto.pl http://www.trojmiasto.pl/...p?id_news=24630 Temat: newsy 2007 2007 - więcej mieszkań - wyższe ceny 30 procent nowych wrocławskich mieszkań to kapitałowa inwestycja. W ciągu siedmiu minionych lat średnia cena metra kwadratowego nowego mieszkania wzrosła ponad dwukrotnie i nadal mieszkania będą drożały. Tak twierdzą obserwatorzy naszego rynku nieruchomości. Zwłaszcza, że “M-ów” jest ciągle za mało w stosunku do potrzeb. Od 2000 roku we Wrocławiu powstało zaledwie 17.640 mieszkań. Nie ma się więc co dziwić, że migiem znajdują nabywców. Zarówno nowoczesne jak i te sprzed lat w wielkiej płycie. Ceny mieszkań w dużych polskich miastach wzrosły 25-60 proc. Ostatnio najszybciej rosły właśnie we Wrocławiu. Do wrocławskiego boomu mieszkaniowego przyczynia się zwłaszcza napływ zamożnych inwestorów, którzy liczą w przyszłości na duży zysk ze sprzedaży nieruchomości. Dzisiaj już 30 procent nowych mieszkań trafia w ich ręce. Nie mamy więc dobrych wiadomości dla wrocławian szukających pierwszego „M” lub starających się poprawić dotychczasowe własne warunki mieszkaniowe, którzy nie dysponują ani zasobnym portfelem, ani wysoką zdolnością kredytową. Wrocławskie mieszkanie stało się atrakcyjną lokatą kapitału, więc jako poszukiwany towar, kosztuje coraz więcej. Nowe mieszkania we Wrocławiu 2000 rok - wybudowano 2194 mieszkania 2001 rok - 4436 2002 rok - 2757 2003 rok - 2596 2004 rok - 1154 2005 rok - 1570 2006 rok - 2933 2007 rok - (prognoza) 3822 A chętnych na mieszkania jest znacznie więcej. Powody mizernego rozwoju budownictwa i galopujących cen metra kwadratowego: ٠ brak planów zagospodarowania przestrzennego ٠ brak rąk do pracy na budowach ٠ brak materiałów budowlanych ٠ niskie podatki od gruntów zachęcające deweloperów do „chomikowania“ terenów pod budowę „w przyszłości”. (wg Reas Konsulting) Obcokrajowcy kupują Obcokrajowcy kupują głównie nowo budowane mieszkania w domach o wysokim standardzie oraz w apartamentowcach. Dwie firmy monitorujące polski rynek nieruchomości - redNet Property Group oraz REAS Konsulting - są zgodne, że obcokrajowcy stanowią coraz większą grupę nabywców nieruchomości w dużych polskich miastach. Według redNet Property Group to prawie 10 proc. klientów, a zdaniem REAS Konsulting - nawet 30-40 procent. Kredyty na te zakupy zaciągają często w naszych bankach, ponieważ tak jest taniej. Coraz drożej Jak drożała cena 1 metra kwadratowego nowych mieszkań we Wrocławiu 2000 rok - 2.478 zł 2001 rok - 2.523 zł 2002 rok - 2.607 zł 2003 rok - 2.776 zł 2004 rok - 2.872 zł 2005 rok - 3.308 zł 2006 rok - 5.263 zł (wg Reas Konsulting) W krajach Unii Europejskiej nieruchomości drożały znacznie wolniej niż w Polsce: ٠ Dania: zdrożały średnio o 29 proc., ٠ Hiszpania: zdrożały srednio o 16 proc., ٠ Irlandia: zdrożały średnio o 9 proc. (wg FORBES) Zofia Stobniak, pośrednik w obrocie nieruchomościami, Biuro Nieruchomości OPTIMAX Rok 2006 obfitował w niespotykane zmiany na rynku nieruchomości w Polsce a zwłaszcza w dużych miastach, nie wyłączając oczywiście Wrocławia. Zmiany te dotyczyły przede wszystkim wzrostu cen nieruchomości. Najdynamiczniej rosły one w segmencie lokali mieszkalnych na rynku pierwotnym jak i wtórnym począwszy od wiosny 2006 roku. W pozostałych segmentach rynku nieruchomości ceny wzrastały w wolniejszym tempie. Wszyscy, nie wyłączając pośredników, zostali zaskoczeni taką dynamiką wzrostu cen. Prognozując zachowanie się rynku w przyszłym roku zakłada się w dalszym ciągu wzrost cen nieruchomości, ale w znacznie mniejszym tempie niż w tym roku. Należy spodziewać się większego wzrostu cen domów jednorodzinnych. Ze względu na ograniczoną ilość terenów objętych obowiązującymi miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego występują duże dysproporcje między podażą a popytem działek budowlanych. Sytuacja ta wpływa na znaczny wzrost cen terenów przeznaczonych pod budowę. W dalszym ciągu będzie utrzymywała się ta nierównowaga z niekorzyścią dla kupujących. W tym roku na rynku nieruchomości pojawił się inwestor krajowy i zagraniczny zainteresowany kupnem wielu mieszkań i innych nieruchomości w dobrej lokalizacji jako wieloletniej inwestycji finansowej. Wraz z rozwojem wtórnego rynku nieruchomości, rozwija się pierwotny rynek nieruchomości. Widać to po coraz większej ilości polskich i zagranicznych deweloperów, budujących różnego rodzaju obiekty na terenie Wrocławia. Jest to konsekwencja napływu dużego kapitału do Wrocławia i szybkiej jego rozbudowy, która będzie kontynuowana w 2007 roku. PROGNOZY Najwięcej za polskie mieszkania płacimy w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Sopocie. Czy w 2007 roku będzie jeszcze drożej? ٠ dr Tomasz Teluk, szef Instytutu Globalizacji: W najbliższym czasie spodziewam się dotkliwej korekty cen wynikającej z przegrzania rynku. Inwestorzy kupują po kilkanaście, kilkadziesiąt lokali, mieszkania są już droższe od domów na obrzeżach miast, a to sytuacja niespotykana nigdzie indziej w Europie. Ponadto popyt jest silnie lewarowany kredytami. ٠ Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH: Korekta cen nieruchomości - różna na każdym z lokalnych rynków w Polsce - jest możliwa na przełomie lat 2007 i 2008. Kiedy i o ile spadną ceny, zależeć będzie od tempa wzrostu PKB - spadek do 3 proc. to w efekcie wzrost bezrobocia i mniej stabilne zarobki prowadzące do zmniejszenia popytu na mieszkania. ٠ Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion. Doradcy Finansowi: Znacząca korekta cen nastąpi dopiero za pięć-siedem lat, gdy mieszkań pozbywać się będą ludzie starsi, których na emeryturze nie będzie stać na utrzymanie dużych lokali i domów. Rosnące ceny wywołują kolejne wzrosty cen, bo taka jest natura rynku. Uważam jednak, że w 2007 r. nie będzie już szaleństwa cenowego. Wzrost cen będzie trwał nadal, ale umiarkowany . ٠ Maciej Dymkowski, dyrektor ds. rozwoju redNet Property Group: Nie spodziewam się spadku cen mieszkań, będzie to raczej wolniejszy wzrost, o 5-10 proc. rocznie w najbliższych latach. (na podstawie FORBES) http://www.nieruchomosci-rynek.wroc.pl/ ... gnozy.html Temat: Nieruchomości RAPORT GP NIERUCHOMOŚCI Ile kosztują mieszkania w największych miastach Cena minimalna w dużym mieście: 5 tys. zł za mkw. Najdroższe mieszkanie w ofercie warszawskich pośredników kosztuje 42,5 tys. zł za mkw. W Sopocie ceny najtańszych nieruchomości przekraczają 10 tys. zł za mkw., średnia cena w Krakowie to 7 tys. zł Ceny nadal będą rosły, choć wolniej, nie ma szans na powrót do poziomu sprzed dwóch lat Analitycy są zgodni: ceny nieruchomości po okresie drastycznych wzrostów wkroczyły w etap stabilizacji. Nie znaczy to, że przestaną rosnąć, jednak w bardziej przewidywalnym tempie, głównie za sprawą kurczącej się zdolności kredytowej Polaków. Większość nieruchomości kupowanych jest na kredyt, a kupujących nie stać na zaciąganie coraz wyższych kredytów. Przez ostatnie dwa lata ceny bezpowrotnie wywindowane zostały do irracjonalnych poziomów. W większych aglomeracjach nie da się kupić mieszkania za mniej niż 5 tys. zł za mkw. Stolica najdroższa Najdroższą ofertą, jaką można znaleźć na warszawskim rynku, jest mieszkanie na Starym Mieście w zabytkowej kamienicy odbudowanej w 1950 roku, gdzie za 1 mkw. trzeba zapłacić 42,5 tys. zł. Najwyższe ceny osiągają mieszkania w Śródmieściu i na Mokotowie. Na ulicy Mokotowskiej za nieruchomość w przedwojennej kamienicy o powierzchni 116 mkw. zapłacimy około 4,1 mln zł, czyli ponad 35 tys. zł za mkw. Podobnie jest w Krakowie. - Cena mkw. poszybowała średnio o prawie 60 proc. w ciągu całego ubiegłego roku. Na koniec grudnia wynosiła niecałe 7,3 tys. zł. Długofalowe prognozy przewidują dalszy wzrost cen, jednak o znacznie mniejszym nasileniu niż miało to miejsce w ubiegłym roku - mówi Katarzyna Burmer z Biura Nieruchomości Północ. Powodzeniem cieszą się mieszkania w centrum miasta i na Kazimierzu, choć ich podaż jest ograniczona. Z tego też powodu osiągają najwyższe ceny. - Ceny mkw. na Starym Mieście w tzw. strefie ograniczonego postoju „C” dochodzą do 18 tys. zł. Ceny w obrębie krakowskich Plant wahają się w okolicach 20-25 tys. zł za mkw. Rzadko trafiają się mieszkania z Rynku Głównego i okolic, ale jeżeli są, to sięgają 30 tys. zł, a czasem i znacznie powyżej tej kwoty - mówi Radosław Machnik, analityk z Biura Nieruchomości Północ. Zarówno w Warszawie i Krakowie nie znajdzie się mieszkań poniżej 5 tys. zł za mkw. W stolicy do najtańszych należą dzielnice Praga-Północ i Białołęka (oferty od 5,5 tys. zł za mkw. od dewelopera), a w Krakowie Nowa Huta. W Trójmieście liderem cenowym jest Sopot. Mieszkań jest tu bowiem bardzo mało, a nowe pojawiające się plomby są rozchwytywane. W większości lokalizacji nie znajdzie się mieszkań tańszych niż 14 tys. zł za mkw. Najwyższe ceny, np. w pobliżu ul. Bohaterów Monte Cassino, dochodzą do 25 tys. zł za mkw. Z widokiem na zatokę Z kolei w Gdyni najdroższa jest Kamienna Góra. Problem w tym, że brakuje tam ofert sprzedaży. Około 16 tys. zł trzeba zapłacić za mieszkanie z widokiem na Zatokę Gdańską. Stosunkowo niedroga jest jeszcze Gdynia Pogórze, gdzie za mkw. trzeba zapłacić około 6 tys. zł. - W Gdańsku Karczemkach oraz w Gdańsku Osowie 1 mkw. kosztuje około 5,5 tys. zł. Poniżej 5 tys. zł można kupić mieszkanie w Straszynie. W Gdyni najtańsze dzielnice na rynku wtórnym to Cisowa i Chylonia. Obecnie nie ma tam jednak nowych inwestycji - mówi Jacek Banach, specjalista ds. obrotu nieruchomościami rynku pierwotnego z Salonu Dewelopera Partnerzy Nieruchomości. Poniżej 5 tys. zł za mkw. nie da się też kupić mieszkania we Wrocławiu. Nowe mieszkania deweloperskie kosztują do nawet 9 tys. zł za mkw., a apartamenty od 10 do 11 tys. Najdroższe jest Stare Miasto. Mniej zamożne osoby mogą szukać nieruchomości w dzielnicach: Krzyki Księże Małe, Fabryczna Leśnica, Fabryczna Stabłowice, gdzie ceny mieszkań, znajdujące się w ofertach agencji nieruchomości, wynoszą 6-7 tys. zł za mkw. Premia za turystów Ceny nieruchomości gwałtownie podskoczyły również w miejscowościach turystycznych. Przykładowo w Zakopanem za 1 mkw. trzeba zapłacić minimum 7 tys. zł. - W Zakopanem cena nie jest ściśle uzależniona od lokalizacji, a zależy od standardu, roku budowy czy widoku na Tatry. Każdy tutaj porusza się samochodem i dlatego dla klientów jest ważne, aby do mieszkania przynależało miejsce w garażu bądź miejsce parkingowe - tłumaczy Monika Wójcik z zakopiańskiego oddziału Biura Nieruchomości Północ. W Zakopanem i Kościelisku ceny mieszkań w stanie deweloperskim kosztują około 9 tys. zł, a w wariancie od dewelopera pod klucz od 10-12 tys. zł za mkw. i więcej, w zależności od standardu wykończenia. Na rynku wtórnym wcale nie jest taniej. Mieszkania wybudowane po 2000 roku kosztują 11-13 tys. zł za mkw., a starsze - budowane w latach 80. i 90. - 7-9 tys. zł. Znacznie taniej jest za to w okolicach Zakopanego. W Rabce cena mkw. wynosi 3,5-4 tys. zł (rynek wtórny) i około 4,5 tys. zł (rynek pierwotny), a w Nowym Targu za mkw. nowego mieszkania zapłacimy przynajmniej 4,5 tys. zł. - Popyt na mieszkania - i co za tym idzie - ich ceny w 2007 roku mogą się zmniejszyć również poprzez zauważalny trend do kupowania niewielkich domów w zabudowie bliźniaczej lub szeregowej na obrzeżach miasta- mówi Tomasz Karłowski z agencji Metrohouse. W DUŻYCH MIASTACH WYŻSZE CZYNSZE - Głównym czynnikiem kształtującym wysokość czynszu jest forma własności, czy jest to lokal hipoteczny czy spółdzielczy - mówi Sławomir Sielicki, prezes agencji nieruchomości 21 Century. Jak zgodnie podkreślają analitycy, koszty funkcjonowania spółdzielni muszą podnosić wysokość czynszu, przy czym jest on wyższy w dużych miastach. Na przykład na osiedlu Tarnowskiego w Kutnie czynsz za wybudowane w latach 80. spółdzielcze mieszkanie o powierzchni 59 mkw. wynosi 330 zł (w tym 70 zł na fundusz remontowy). Właściciel podobnego lokalu na warszawskim Ursynowie (o powierzchni 56 mkw.) płaci 600 zł czynszu (109 zł fundusz remontowy). Czynsz może być równie wysoki w lokalach hipotecznych, jeśli budynek wymaga remontu. Właściciel mieszkania w zniszczonej przedwojennej kamienicy w centrum Warszawy każdego miesiąca musi odprowadzić blisko 3 zł za mkw. powierzchni na fundusz remontowy. Maciej Bednarek http://www.gazetaprawna.pl/?action=show ... .1.0.1.htm Temat: Artykuły dotyczące nas i naszego otoczenia Hotele na schronach W tajnej jednostce wojskowej, na granicy rezerwatów przyrody, ma powstać centrum rekreacyjne. Protestują mieszkańcy i ekolodzy. Na dodatek działkę szacowaną na niemal 8 mln zł inwestor kupił za... 960 tys. zł Park Leśny Bemowo na granicy Warszawy i gminy Stare Babice. Pomiędzy dwa rezerwaty przyrody Łosiowe Błota wciśnięta jest 20-hektarowa działka. Do niedawna była to biała plama na mapie -w tym miejscu znajdowała się ściśle tajna baza rakietowa. Teraz działkę kupił deweloper, który chce wybudować tu centrum hotelarsko-gastronomiczne. Chcieli osiedla domków W lesie zaliczanym do otuliny Kampinoskiego Parku Narodowego w połowie lat 50. zeszłego wieku żołnierze wycięli drzewa. Teren w kształcie litery "L" ogrodzili podwójnymi zasiekami z drutu kolczastego. Pobudowali tam system 20 schronów. Ostatnie powstały w 1985 r. W czasie wojny mieli się w nich kryć żołnierze z pobliskich bemowskich jednostek. Niektóre schrony są tak wielkie, że mogą pomieścić po kilka ciężarówek. Te były przeznaczone do ukrycia wyrzutni rakiet. W 2002 r. minister obrony przekazał ten teren Agencji Mienia Wojskowego. Wartość nieruchomości z działką oszacowano wtedy na niemal 8 mln zł. Od czasu przejęcia terenu Agencja zbierała opinie na temat możliwości jego zagospodarowania. Władze gminy Stare Babice od początku uważały, że teren ten powinien zostać przywrócony przyrodzie. - Powinien być szczególnie chroniony z powodu bliskości rezerwatu - twierdzi Krzysztof Turek, wójt gminy Stare Babice. Poparli go radni, którzy negatywnie zaopiniowali propozycjęAgencji, aby w lesie pobudować osiedle domków jednorodzinnych. Urzędnicy i radni uznali, że mogłyby tam powstać jedynie szlaki turystyczne. Pod koniec 2003 r. także wojewódzki konserwator przyrody negatywnie zaopiniował propozycję powstania na tym terenie osiedla domków jednorodzinnych czy budowy bloków mieszkalnych. Lecz pozwolił na zabudowę związaną z edukacją, wypoczynkiem: można tam zbudować także centrum edukacyjno-konferencyjne, park rozrywki i... rezydencje. -Na to, aby mogło tam powstać luksusowe osiedle domków, naciskali wojskowi - ujawnia jeden z samorządowców. Kontrowersyjna wycena Pod koniec listopada 2004 r. Jerzy Rasilewicz, ówczesny szef AMW, przekazał nieruchomość utworzonej przez Agencję spółce Ramwar. Akt notarialny podpisali ze strony spółki Ramwar Otto Cymerman oraz Stanisław Prykowski. Otto Cymerman był wiceszefem agencji, a Stanisław Prykowski - dyrektorem Biura Prawnego AMW. Już w zeszłym roku, w tekście "Kto przejmuje majątek po armii", pisaliśmy, że kapitał Ramwaru rósł jak na drożdżach - w ciągu roku z 350 tys. zł do 9 mln zł. Choć wtedy spółka niemal nie prowadziła działalności (jak wynikało z akt w sądzie rejestrowym), wzbogacała się o grunty AMW. Np. działki w Mielnie (warte 2,5 mln zł), w Opolu (1,4 mln zł) czy atrakcyjne 1,2 ha w centrum Warszawy (niemal 4 mln zł). Za działkę w Łosiowych Błotach Agencja nie dostała ani grosza. Wniosła tę nieruchomość aportem do Ramwaru. Co ciekawe, wartość terenu biegły wynajęty przez Agencję oszacował na... 852 tys. zł. Sławomir Sieradzki, rzecznik AMW, nie widzi nic złego w przekazaniu ziemi spółce wiceszefa Agencji. - Próby jej zbycia nie przyniosły rezultatu. Koszty jej utrzymania i ochrony były wysokie. Po dwóch latach od przejęcia przez Agencję została przeznaczona do zagospodarowania przez Ramwar - tłumaczy. Tymczasem już trzy tygodnie po przekazaniu spółce tej nieruchomości Ramwar sprzedał ten teren za 960 tys. zł Marianowi i Stanisławowi Okręglickim. Jak Agencja tłumaczy rozbieżności w wycenie gruntu? Według rzecznika Sieradzkiego ośmiomilionowy szacunek MON wziął się z wyceny całej infrastruktury, nie samej ziemi. Teren nie został wówczas oszacowany przez biegłego rzeczoznawcę. Jacek Kamiński z King Sturge, firmy doradczej zajmującej się obrotem nieruchomościami, na podstawie informacji ocenach działek (najniższej klasyfikacji, czyli przemysłowej) w okolicach Warszawy szacuje wartość dwudziestohektarowej działki w okolicy Łosiowych Błot na... 8 mln zł. Zaznacza jednak, że wartość działki zależy od tego, czy jest przeznaczona do zabudowy. -Trudno jest jednak oszacować wartość nietypowych obiektów po wojskowych - przyznaje Kamiński. Zmiana kwalifikacji działki Marian Okręglicki jest właścicielem spółki budowlanej Sawa Apartments. W Warszawie wybudowała bloki przy ul. Wileńskiej 33, Środkowej 1 oraz przy placu Rembowskiego 9. Stawia budynek mieszkalny przy Wielickiej 43 oraz w Sopocie rezydencję - Willa Bursztynowa. Ma plany, jak zagospodarować teren. -Chciałbym zaadaptować istniejące tam obiekty z możliwością nadbudowy o jedną, dwie kondygnacje -tłumaczy Marian Okręglicki. -Mogłyby tam powstać hotele, restauracje, sale konferencyjne. Teren ten mógłby być wykorzystany na cele związane z rekreacją i wypoczynkiem, byłby otwarty dla okolicznych mieszkańców z Bemowa i Babic. Przeciwko tej inwestycji jest Stowarzyszenie Eko - Blizne-Groty. - Las Bemowski jest unikatową ostoją roślin, położoną w granicach strefy ochronnej Kampinoskiego Parku Narodowego. Znajdują się tuścisłe rezerwaty przyrody. Żyją łosie - przypomina Paweł Teter, prezes Stowarzyszenia. - Strefa ta wpisana jest do Światowego Rezerwatu Przyrody. Zabudowa działki doprowadzi do degradacji i zniszczenia zasobów leśnych. A właściciel żąda zmiany klasyfikacji działki na teren budowlany. To pozwoliłoby mu rozpocząć inwestycję - alarmuje. - Ten teren powinien być chroniony i zwrócony przyrodzie. Nie ugniemy się pod naciskami właściciela działki - zapowiada wójt Krzysztof Turek. MAREK KOZUBAL, ROBERT RYBARCZYK http://www.rzeczpospolita...rszawa_a_1.html Temat: Olsztyński dworzec to kolejowy "Luwr"!!! Żródło: http://miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,4936135.html Jakieś fatum zawisło nad Olsztynem Głównym Tomasz Kurs2008-02-17, ostatnia aktualizacja 2008-02-17 18:32 Czyli osiem powodów, dla których powinniśmy przyzwyczaić się do śmierdzącego dworca O zaletach olsztyńskiego dworca przekonują plakaty, jednak podróżni widzą co innegoCzy miasto wojewódzkie musi mieć piękny i funkcjonalny dworzec kolejowy? Niekoniecznie. Ostatnio PKP przedstawiły listę remontów i wielkich inwestycji dworcowych zapowiadanych na najbliższe lata. Próżno szukać na niej Olsztyna. Skorzystają na razie Warszawa Zachodnia, Warszawa Wschodnia i Katowice Główne. Zmodernizowane zostaną również dworce w Szczecinie, Wrocławiu, Łodzi, Sopocie, Gdyni, Krakowie i Chorzowie. Można protestować. Tylko, po co? Wystarczy zastanowić się chwilę, by dojść do wniosku, że byłoby cudem, gdyby w Olsztynie powstał nowy dworzec. Powodów jest, co najmniej kilka: 1. Zwykły człowiek PKP nie zrozumie Jeśli ktoś sądzi, że z kolejami można ot coś tak po prostu uzgodnić, to srodze się zawiedzie. Inna spółka zajmuje się nieruchomościami, inna udostępnia energię elektryczną, a jeszcze inna systemy informatyczne. Tory należą do zakładu Polskich Linii Kolejowych, po których jeżdżą lokomotywy PKP Cargo ciągnące wagony należące do Przewozów Regionalnych. Spółek jest więcej i nawet sami kolejarze się gubią. - Rozmowy z PKP to było dla nas zupełnie niezwykłe doświadczenie - mówi Łukasz Złakowski z firmy doradczej Inplus. - Kiedy przygotowywaliśmy koncepcję rewitalizacji dworca Wrocław-Nadodrze, poznaliśmy tę wyjątkową strukturę organizacyjną i trzeba przyznać, że trzeba dużo cierpliwości, żeby to wszystko ogarnąć. 2. Nie wiadomo, kto rządzi naszym dworcem To konsekwencja tego, o czym napisałem wcześniej. Z dworca korzystają Zakłady Przewozów Regionalnych, ale za użytkowanie budynku muszą płacić spółce zajmującej się nieruchomościami. W tej wyodrębniony jest z kolei Oddział Dworców Kolejowych. Olsztyn podlega pod jego gdański rejon. Tyle tylko, że wszystkie ważniejsze decyzje i tak zapadają w Warszawie. Jest też wynajęta firma Cushman&Wakefield, która z ramienia PKP zajmuje się szukaniem inwestorów i przygotowaniem planów rozwoju dworca w Olsztynie. Można się pogubić. Ale to jeszcze nic. Perony i tory należą do odrębnej spółki-córki PKP. Nawet zegary we wnętrzu dworca obsługuje odrębny operator. Jeśli do tego dorzucimy, że część budynku należy do PKS, a chodniki wokół dworca do miasta, to przestaje dziwić, że nawet drobne inwestycje uzgadniane są w nieskończoność. Słowem - kompletny miszmasz. 3. Bo urzędnikom się nie śpieszy Za wygląd dworca razy zbiera zwykle samorząd miasta. Ratusz ma jednak bardzo ograniczone możliwości wpływania na to, co dzieje się z dworcem. Nie oznacza to jednak, że od urzędników nic nie zależy. W Olsztynie odbyło się zaledwie kilka spotkań z przedstawicielami kolei, w sierpniu 2007 były nawet optymistyczne zapowiedzi i ...cisza. - Ten etap przechodziliśmy 4-5 lat temu - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik prasowy urzędu miejskiego w Katowicach, gdzie już wkrótce zostanie wybrany strategiczny inwestor. - Miasto musi cały czas naciskać na PKP. Nasz prezydent systematycznie spotykał się z szefami PKP. Bez tego trudno liczyć na postępy - dodaje Bojarun. W Olsztynie sprawę pilotował wiceprezydent Piotr Grzymowicz. Teraz tematem zajmują się wiceprezydenci, ale żaden z nich nie potrafił mi dokładnie powiedzieć, na ile zaawansowane są rozmowy z PKP. We Wrocławiu miasto wynajęło do takich negocjacji prywatną firmę. - Jesteśmy skuteczniejsi niż urzędnicy, bo wszystko podporządkowujemy zadaniu, do którego nas wyznaczono - twierdzi Łukasz Złakowski. 4. Olsztynowi brakuje siły przebicia Dużym miastom łatwiej sobie poradzić. Wiele jednak zależy od polityki. - Przychylność obecnego rządu i naciski parlamentarzystów bardzo nam pomogły - przyznaje Waldemar Bojarun. Na Warmii i Mazurach chyba tylko senator Ryszard Górecki wysyłał w tej sprawie list do ministra transportu. Czy naszych polityków interesuje wygląd wojewódzkiego miasta? Czy reprezentacja polityczna z regionu ma wystarczającą siłę przebicia i determinację i Patrząc na inne inwestycje np. trudności z forsowaniem finansowania drogi nr 16 można w to poważnie wątpić... 5. Bo organizujemy piłkarskie mistrzostwa Jeśli ktoś cieszył się, ze będziemy organizatorami Euro 2012, to powinien także wiedzieć, że ucierpi na tym nasz nieszczęsny olsztyński dworzec. - Priorytetem są dla nas obiekty w miastach organizujących mistrzostwa oraz stacje, przez które będą przejeżdżali kibice - przyznaje Michał Wrzosek. Cóż, cieszmy się, że skorzystaliśmy kiedyś na ogólnopolskich dożynkach 6. Bo jest nietykalny Najpierw o dworcu decydował zakład nieruchomości PKP w Olsztynie. Potem ktoś wpadł na pomysł, żeby stworzyć specjalne biuro dla "flagowych" 70 największych obiektów o strategicznym znaczeniu dla wizerunku PKP. Takich obiektów PKP nie ma zamiaru pozbywać się na rzecz samorządów. Dworce na peryferiach mogą być sprzedawane, bądź użyczane gminom, tak jak np. w Giżycku. W przypadku obiektów takich jak Olsztyn koleje zachowują się jak pies ogrodnika i choć same nie inwestują, to innym też nie pozwalają. 7. Brak pomysłu Ciągle nie wiadomo, co miałoby tu powstać. Jest pewne, że przyciągnąć inwestora może pomysł, który obok części dworcowej musi komercyjna np. handlowa lub hotelarska. Perspektywy są duże, bo powstać mógłby tutaj węzeł komunikacyjny łączący transport kolejowy, autobusowy, a być może w przyszłości także tramwajowy. Jednak ani miasto, ani wynajęta przez kolej firma doradcza nie przedstawiła jeszcze oferty dla inwestora. Szkoda, bo miasto chce wydać 400 mln zł na transport publiczny. Jest obawa że zabraknie czasu na wzajemne skoordynowanie planów. 8. Bo olsztyński dworzec to prawie Luwr Według kolejarzy w przypadku Olsztyna nie ma powodu do szczególnego pośpiechu. Nasz dworzec nie uchodzi w PKP za najgorszy i wołający o natychmiastowy remont. - Są dworce w dużo gorszym stanie - twierdzi Michał Wrzosek, rzecznik PKP. - W porównaniu z np. Warszawą Wschodnią macie tutaj Luwr. Warszawa dostanie więc nowy dworzec, my jeszcze zaczekamy. tomasz.kurs@olsztyn.agora.pl Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn |