Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro numerów telefonów komórkowych
Temat: Czy jest sens wpisywać ICE? Czy jest sens wpisywać ICE? Za 7 Dni: ICE nie zaszkodzi, a może pomoże Oznacz w swoim telefonie komórkowym skrótem ICE numer osoby, którą należy powiadomić w razie wypadku - apelują organizatorzy internetowej akcji. - Popieramy, ale nie korzystamy - komentują ratownicy. Idea akcji jest prosta. W książce telefonicznej „komórki" wpisujemy skrót ICE (od angielskiego In Case of Emergency - w nagłym wypadku) przed nazwiskiem osoby bliskiej, którą należy powiadomić, gdyby nam się coś stało. Ma to pomóc służbom ratunkowym, które interweniują na miejscu wypadku. „Bardzo często telefon komórkowy jest jedynym przedmiotem, który można znaleźć przy osobie poszkodowanej. Szybki kontakt pozwoliłby na uzyskanie takich informacji jak grupa krwi, przyjmowane leki, choroby przewlekłe, alergie... Pomysł jest łatwy w realizacji, nic nie kosztuje, a może ocalić życie. Akcja ma zasięg europejski" - czytamy w e-mailu, który przesłała do naszej redakcji internautka. Czy rzeczywiście? - Słyszałem o takiej akcji, wydaje mi się, że jest bardzo dobra. Ale my jako straż jesteśmy jednostką interwencyjną. Przybywamy na miejsce i ratujemy. Dla nas najważniejsze jest życie człowieka i nie ma znaczenia, czy jest to pani Zosia czy Krysia. Identyfikacją i kontaktem z rodziną zajmują się później inne służby, zwykle policja - mówi starszy kapitan Paweł Frysztak, rzecznik radomskiej straży. - Ale samą akcję popieram - dodaje. O akcji słyszał też nadkomisarz January Majewski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. - W codziennej pracy nie korzystamy jednak z numeru oznaczonego ICE, nie ma zresztą żadnych wytycznych w tej sprawie - mówi. Według niego policjanci przeprowadzają identyfikację poszkodowanych w wypadkach przede wszystkim na podstawie znalezionych przy nich dokumentów. - Z numerów znalezionych w telefonach komórkowych policjanci czasem korzystają, ale tylko po ustaleniu, czy rzeczywiście należą one do osób bliskich poszkodowanym - dodaje nadkomisarz Majewski. Na pomysł oznaczenia numeru skrótem ICE wpadł w 2005 roku ratownik medyczny z Cambridge Bob Brotchie. W krajach anglosaskich istnieje możliwość wykupienia specjalnej karty z elektronicznym chipem, na której zapisane są nasze dane oraz informacje o stanie naszego zdrowia, przyjmowanych lekach, a nawet przekonaniach religijnych i zgodzie na ewentualne używanie naszych narządów do przeszczepów. Podobną kartę, ale papierową, tylko z podstawowymi naszymi danymi wprowadził Polski Czerwony Krzyż. Temat: Koszmar przyszłości Koszmar przyszłości Nie ma nic bardziej przerażającego ponad rozwój technologii informatycznych (szczególnie Internetu :o) ). Wyobraź sobie, że za 10> lat najdzie cię przypadkiem chętka na pizzę i nieopatrznie zadzwonisz pod ten numer... [klient]: Dzień dobry. Chciałbym złożyć zamówienie. [operator]: Dziękujemy, że wybrał pan naszą pizzerię. Czy mogę prosić o pański numer PESEL? [klient]: Mój pesel, tak.... już ...chwileczkę... 21052031412. [operator]: Dziękuję, panie Nowak. Widzę, że mieszka pan przy ulicy Żytniej 14, a pański numer telefonu to 56320302. Numer telefonu w pańskim biurze to 54356326 a numer pańskiej komórki to 88234924. Z którego numeru pan dzwoni? [klient]: Słucham??? Dzwonię z domu. Skąd ma pan te wszystkie informacje? [operator]: Jesteśmy podłączeni do systemu, proszę pana. [klient]: (wzdychając) Ach tak... Chciałbym zamówić dwie pizze Samo Mięcho. [operator]: To chyba nie jest najlepszy pomysł, proszę pana. [klient]: Co ma pan na myśli ? [operator]: W pańskiej kartotece medycznej jest napisane, że ma pan za wysokie ciśnienie i ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Twój Narodowy Opiekun Zdrowia nie zezwoli na tak niezdrowe zamówienie. [klient]: Co pan proponuje ? [operator]: Może pan spróbować naszej niskotłuszczowej Pizzy Sojowej. Z pewnością panu zasmakuje. [klient]: Dlaczego miałaby mi zasmakować? [operator]: Wypożyczył pan w zeszłym tygodniu z biblioteki "Sojowe przepisy kulinarne". [klient]: Ok, ok. Proszę więc dwie rodzinne. Zaraz podam panu numer karty kredytowej. [operator]: Obawiam się, że będzie pan musiał zapłacić gotówką, bo przekroczył pan limit na koncie karty kredytowej. [klient]: No to skoczę do banku obok i przyniosę gotówkę zanim wasz kierowca dostarczy pizzę. [operator] : Pańskie konto czekowe jest już wyczerpane. [klient]: Nieważne. Po prostu przyślijcie pizzę, mam już gotówkę gotową. Ile czasu to zajmie? [operator]: Obawiam się, że około 45 minut, gdyż mamy teraz dużo zamówień. Chyba, że, jeśli chce pan jechać po gotówkę, po drodze sam pan podjedzie po zamówienie. Jednakże wożenie pizzy motocyklem może być ryzykowne. [klient]: Skąd u diabła pan wie, że jeżdżę na motorze ?! [operator]: Widzę, że bank oczekuje na spłatę pierwszej raty kredytu na samochód. A motocykl ma pan już spłacony. [klient]: $#@^ &%$* [operator]: Radzę uważać na to, co pan mówi. Ma pan już przecież kolegium za obrażenie policjanta w lipcu 2006 roku. [klient]: (zamilkł) [operator]: Czy chce pan dodać coś jeszcze? [klient]: Tak, mam kupon na darmowe dwa litry coli. [operator]: Przykro mi, proszę pana, ale nasz regulamin zabrania podawania coli cukrzykom..... Temat: Po co komu program lojalnościowy Nic dodac nic ujac. Powodzenia w uleganiu marketingowym chwytom: Obywatel UE dzwoni do pizzerii w celu zamówienia pizzy. [operator]: Dziękujemy, że wybrał pan naszą pizzerię. Czy mogę prosić o pański numer EUROPESEL ? [klient]: Dzień dobry. Chciałbym złożyć zamówienie. [o]: Czy mogę najpierw prosić pański numer EUROPESEL ? [k]: Mój EUROPESEL, tak.... już ...chwileczkę...to jest 2165052031412341123221854332223. [o]: Dziękuję, panie Nowak. Widzę, że mieszka pan przy ulicy Żytniej 14, a pański numer telefonu to 56320302. Numer telefonu w pańskim biurze to 54356326 a numer pańskiej komórki to 882349243. Z którego numeru pan dzwoni? [k]: Co? Dzwonię z domu. Skąd pan ma te wszystkie informacje? [o]: Jesteśmy podłączeni do Systemu, proszę pana. [k]: (wzdychając) A... tak... Chciałbym zamówić dwa razy waszą Pizzę Samo Mięcho. [o]: To chyba nie jest dobry pomysł, proszę pana. [k]: Co pan ma na myśli? [o]: Proszę pana, w pańskiej kartotece medycznej jest napisane, że ma pan za wysokie ciśnienie i ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Twój Narodowy Opiekun Zdrowia nie zezwoli na takie niezdrowe zamówienie. [k]: Kurcze. To co pan proponuje? [o]: Może pan spróbować naszej niskotłuszczowej Pizzy Sojowej. Z pewnością panu zasmakuje. [k]: Czemu pan sądzi, że mi to zasmakuje? [o]: Wypożyczał pan w zeszłym tygodniu " Sojowe przepisy kulinarne" z biblioteki, dlatego właśnie to panu zasugerowałem. [k]: Ok, ok. Proszę więc dwie rodzinne. Zaraz podam panu numer karty kredytowej. [o]: Obawiam się, że będzie pan musiał zapłacić gotówką, bo przekroczył pan limit na koncie karty kredytowej. [k]: No to skoczę do banku tu obok i przyniosę gotówkę zanim wasz kierowca dostarczy pizzę. [o]: Pańskie konto czekowe, również jest już wyczerpane. [k]: Nieważne. Po prostu przyślijcie pizzę, mam już gotówkę gotową. Jak długo to zajmie? [o]: Obawiam się, że około 45 minut, gdyż mamy teraz dużo zamówień. Chyba, że jeśli chce pan jechać po gotówkę, to po drodze sam pan podjedzie po zamówienie. Jednakże wożenie pizzy motocyklem może być ryzykowne. [k]: Skąd u diabła pan wie, że jeżdżę na motorze?! [o]: Pisze tutaj, że oczekuje się na pana pierwszą wpłatę na samochód. Ale motocykl ma pan już spłacony. [k]: Ty sk*****pier***** hu******** unijny******* [o]: Radzę uważać co pan mówi. Ma pan już przecież kolegium za obrażenie policjanta w lipcu 2004 roku oraz wyrok za opowiedzenie nietolerancyjnego dowcipu. [k]: (Milczenie) [o]: Czy chce pan coś jeszcze? [k]: Tak, mam kupon na darmowe dwa litry coli. [o]: Przykro mi, proszę pana, ale nasz regulamin zabrania podawania coli cukrzykom... Temat: humor (niekoniecznie wegetarianski) :))) Wizja przyszlosci:) Obserwujemy rozwój technologii informatycznych. Wyobraź sobie, że za 10> lat najdzie cię przypadkiem chętka na pizzę i nieopatrznie zadzwonisz pod ten numer... [klient]: Dzień dobry. Chciałbym złożyć zamówienie. [operator]: Dziękujemy, że wybrał pan naszą pizzerię. Czy mogę prosić o pański numer PESEL? [klient]: Mój pesel, tak.... już ...chwileczkę... 21052031412. [operator]: Dziękuję, panie Nowak. Widzę, że mieszka pan przy ulicy Żytniej 14, a pański numer telefonu to 56320302. Numer telefonu w pańskim biurze to 54356326 a numer pańskiej komórki to 88234924. Z którego numeru pan dzwoni? [klient]: Słucham??? Dzwonię z domu. Skąd ma pan te wszystkie informacje? [operator]: Jesteśmy podłączeni do systemu, proszę pana. [klient]: (wzdychając) Ach tak... Chciałbym zamówić dwie pizze Samo Mięcho. [operator]: To chyba nie jest najlepszy pomysł, proszę pana. [klient]: Co ma pan na myśli ? [operator]: W pańskiej kartotece medycznej jest napisane, że ma pan za wysokie ciśnienie i ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Twój Narodowy Opiekun Zdrowia nie zezwoli na tak niezdrowe zamówienie. [klient]: Co pan proponuje ? [operator]: Może pan spróbować naszej niskotłuszczowej Pizzy Sojowej. Z pewnością panu zasmakuje. [klient]: Dlaczego miałaby mi zasmakować? [operator]: Wypożyczył pan w zeszłym tygodniu z biblioteki "Sojowe przepisy kulinarne". [klient]: Ok, ok. Proszę więc dwie rodzinne. Zaraz podam panu numer karty kredytowej. [operator]: Obawiam się, że będzie pan musiał zapłacić gotówką, bo przekroczył pan limit na koncie karty kredytowej. [klient]: No to skoczę do banku obok i przyniosę gotówkę zanim wasz kierowca dostarczy pizzę. [operator] : Pańskie konto czekowe jest już wyczerpane. [klient]: Nieważne. Po prostu przyślijcie pizzę, mam już gotówkę gotową. Ile czasu to zajmie? [operator]: Obawiam się, że około 45 minut, gdyż mamy teraz dużo zamówień. Chyba, że, jeśli chce pan jechać po gotówkę, po drodze sam pan podjedzie po zamówienie. Jednakże wożenie pizzy motocyklem może być ryzykowne. [klient]: Skąd u diabła pan wie, że jeżdżę na motorze ?! [operator]: Widzę, że bank oczekuje na spłatę pierwszej raty kredytu na samochód. A motocykl ma pan już spłacony. [klient]: $#@^ &%$* [operator]: Radzę uważać na to, co pan mówi. Ma pan już przecież kolegium za obrażenie policjanta w lipcu 2006 roku. [klient]: (zamilkł) [operator]: Czy chce pan dodać coś jeszcze? [klient]: Tak, mam kupon na darmowe dwa litry coli. [operator]: Przykro mi, proszę pana, ale nasz regulamin zabrania podawania coli cukrzykom..... Temat: Kto wyniósł listę Wildsteina. Śledztwo się wlec... Ewa Klesza – OT Pani Ewa Kulesza jest niekompetentna. Chciałbym przypomnieć, że to ona zezwoliła operatorom sieci komórkowych na rozsyłanie abonentom SMS-ów reklamowych zachęcających w imieniu Kancelarii Premiera do głosowania w referendum. Poniżej (jako "ciekawostkę") zamieszczam treść listu, który wysłałem wtedy do Ery. Witam, Wczoraj (5 czerwca 2003 r.) otrzymałem od użytkownika "Referendu" (wyświetlone zamiast numeru nadawcy) SMS-a o następującej treści: "Spotkajmy się na referendum 7-8 czerwca. Biuro ds. Referendum Europejskiego". W związku z powyższym mam parę pytań: 1. Czy i komu moje dane zostały udostępniona i na jakiej zasadzie? Jeśli zostały udostępnione, to jakie to były dane oprócz nr. telefonu komórkowego? 2. Jeśli dane takie nie zostały nikomu udostępnione, to: a) który punkt (proszę wskazać konkretny) regulaminu świadczenia usług dopuszcza możliwość wysyłania reklam/materiałów promocyjnych (spamu) na nr abonenta (mój nr) bez mojej zgody? b) ile nadawca spamu zapłacił PTC za usługę rozsyłania materiałów promocyjnych na telefony komórkowe swoich abonentów (moi znajomi również dostali takiego SMS-a) bez ich wiedzy i zgody? c) co to jest "Biuro ds. Referendum Europejskiego", gdzie jest jego siedziba, kto jest jego właścicielem? 3. Swego czasu przy okazji otrzymania reklamy Big Brothera (coś w rodzaju: "oglądaj dziś wieczorem") wysyłałem do BOA Ery list z protestem. Kazano mi podać nr telefonu, nr karty SIM i zapewniono, że już nic takiego w przyszłości się nie powtórzy. Czy to już nie obowiązuje? Ile razy mam podawać nr telefonu i nr karty, żeby już więcej nie otrzymywać spamu? 4. Czy w związku z zaistniałą sytuacją przewidziane jest jakieś dodatkowe bonusy (dodatkowe darmowe minuty, SMS-y, specjalne oferty zakupu aparatów itp.)? Z góry dziękuję za odpowiedź. Z poważaniem, Temat: Globalizacja ;-)))) Globalizacja ;-)))) Coś na poprawę hunoru w ten szary dzień ;-)) [operator]: Dziękujemy, że wybrał pan naszą pizzerię. [klient]: Dzień dobry. Chciałbym złożyć zamówienie. [o]: Czy mogę najpierw prosić pański numer pesel ? [k]: Mój pesel, tak.... już ....chwileczkę...to jest 51052031412.. [o]: Dziękuję, panie Nowak. Widzę, że mieszka pan przy ulicy Żytniej 14, a pański numer telefonu to 56320302. Numer telefonu w pańskim biurze to 54356326 a numer pańskiej komórki to 88234924. Z którego numeru pan dzwoni? [k]: Co ? Dzwonię z domu. Skąd pan ma te wszystkie informacje? [o]: Jesteśmy podłączeni do systemu, proszę pana. [k]: (wzdychając) A... tak.... Chciałbym zamówić dwa razy wasza PizzeSamoMięcho. [o]: To chyba nie jest dobry pomysł, proszę pana. [k]: Co pan ma na myśli? [o]: Proszę pana, w pańskiej kartotece medycznej pisze, że ma pan za wysokie cisnienie i ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Twój Narodowy Opiekun Zdrowia nie zezwoli na takie niezdrowe zamówienie. [k]: Cholera. To co pan proponuje? [o]: Może pan spróbować naszej niskotłuszczowej Pizzy Sojowej. Z pewnoscią panu zasmakuje. [k]: Czemu pan sądzi, że mi to zasmakuje? [o]: Wypożyczał pan w zeszłym tygodniu " Sojowe przepisy kulinarne" z biblioteki, dlatego właśnie to panu zasugerowałem. [k]: Ok, ok. Proszę więc dwie rodzinne. Zaraz podam panu numer karty kredytowej. [o]: Obawiam się, że będzie pan musiał zapłacić gotówką, bo przekroczył pan limit na koncie karty kredytowej. [k]: No to skoczę do banku tu obok i przyniosę gotówkę zanim wasz kierowca dostarczy pizzę. [o] : Pańskie konto czekowe, również jest już wyczerpane. [k]: Nieważne. Po prostu przyślijcie pizzę, mam już gotówkę gotową. Jak długo to zajmie? [o]: Obawiam się, że około 45 minut, gdyż mamy teraz dużo zamówień. Chyba, że jesli chce pan jechać po gotówkę, to po drodze sam pan podjedzie po zamówienie. Jednakże wożenie pizzy motocyklem może być ryzykowne. [k]: Skad u diabła pan wie, że jeżdżę na motorze ?! [o]: Pisze tutaj, że oczekuje się na pana pierwsza wpłatę na samochód. Ale motocykl ma pan już spłacony. [k]:********** ******** ******* [o]: Radzę uważać co pan mówi. Ma pan już przecież kolegium za obrażenie policjanta w lipcu 2006 roku. [k]: (Zamilkł) [o]: Czy chce pan coś jeszcze ? [k]: Tak, mam kupon na darmowe dwa litry coli. [o]: Przykro mi, proszę pana, ale nasz regulamin zabrania podawania coli cukrzykom..... . Temat: Kiedyś w niedalekiej przyszłości..... Kiedyś w niedalekiej przyszłości..... > [operator]: Dziękujemy, ze wybrał pan nasza pizzerię. Czy mogę prosić o pański numer EUROPESEL ? > [klient]: Dzień dobry. Chciałbym złożyć zamówienie. > [o]: Czy mogę najpierw prosić pański numer EUROPESEL ? > [k]: Mój EUROPESEL, tak.... już ...chwileczkę...to jest 2165052031412341123221854332223. > [o]: Dziękuje, panie Nowak. Widzę, ze mieszka pan przy ulicy Żytniej 14, a pański numer telefonu to 6320302. Numer telefonu w pańskim biurze to 54356326 a numer pańskiej komórki to 88234924. > [k]: Co? Skąd pan ma te wszystkie informacje? > [o]: Jesteśmy podłączeni do Systemu, proszę pana. > [k]: (wzdychając) A... tak... Chciałbym zamówić dwa razy wasza Pizze "Samo Mięcho". > [o]: To chyba nie jest dobry pomysł, proszę pana. > [k]: Co pan ma na myśli ? > [o]: Proszę pana, w pańskiej kartotece medycznej jest napisane, ze ma pan za wysokie ciśnienie i ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Twój Narodowy Opiekun Zdrowia nie zezwoli na takie niezdrowe zamówienie. > [k]: Cholera. To co pan proponuje ? > [o]: Może pan spróbować naszej niskotłuszczowej Pizzy Sojowej. Z pewnością panu zasmakuje. > [k]: Czemu pan sadzi, ze mi to zasmakuje ? > [o]: Wypożyczał pan w zeszłym tygodniu Sojowe przepisy kulinarne z biblioteki, dlatego właśnie to panu zasugerowałem. > [k]: Ok, ok. Proszę wiec dwie rodzinne. Zaraz podam panu numer karty kredytowej. > [o]: Obawiam się, ze będzie pan musiał zapłacić gotówka, bo przekroczył pan limit na koncie karty kredytowej. > [k]: No to skoczę do banku tu obok i przyniosę gotówkę zanim wasz kierowca dostarczy pizze. > [o]: Pańskie konto czekowe, również jest już wyczerpane. > [k]: Nieważne. Po prostu przyślijcie pizze, mam już gotówkę gotowa. Jak długo to zajmie ? > [o]: Obawiam się, ze około 45 minut, gdyż mamy teraz dużo zamówień. Chyba, ze jeśli chce pan jechać po gotówkę, to po drodze sam pan podjedzie po zamówienie. Jednakże wożenie pizzy motocyklem może być ryzykowne. > [k]: Skąd u diabla pan wie, ze jeżdżę na motorze ?! > [o]: Pisze tutaj, ze oczekuje się na pana z pierwsza wplata na samochód. Ale motocykl ma pan już spłacony. > [k]: !@#%&* {]@#$ (cenzura) > [o]: Radżę uważać co pan mówi. Ma pan już przecież kolegium za obrażenie policjanta w lipcu 2006 roku oraz wyrok za powiedzenie nietolerancyjnego dowcipu o nekrofilach. > [k]: (Milczenie) > [o]: Czy chce pan cos jeszcze ? > [k]: Tak, mam kupon na darmowe dwa litry coli. > [o]: Przykro mi, proszę pana, ale nasz regulamin zabrania podawania coli cukrzykom. Temat: myśl --> zdarzenie, też tak miewacie? No właśnie dlatego zastanawiam się, czy nie jestem wiedźmą ;) Z ostatniego miesiąca... zaginął znajomy rodziców, oczywiście afera w rodzinie... Kiedy zadzwoniła do mnie mama, powiedziałam jej, że nie żyje, że tak czuję. To było dzień po zaginięciu. Odnaleziono go pod Kazimierzem, a więc daleko od Warszawy. Umieszczono go w szpitalu, miał chyba jakieś zaniki pamięci, tylko tyle wiem. Mama przez okres miesiąca dzwoniła do mnie i czasem coś o nim mówiła, zastanawiała się, czy z tego wyjdzie. Nie chciałam ją karmić już żadnymi historiami o tym, co mi się wydaje. A wydawało mi się, że umrze. Umarł w zeszłym tygodniu... Chyba głupio byłoby jej powiedzieć "a nie mówiłam"? ... 4 lata temu poznałam pewnego pana, w którym okrutnie się zakochałam. 3 lata temu wyjechał do GB. Mam z nim sporadyczny kontakt, ale zawsze, kiedy przyjeżdża do Warszawy, dzień przed śni mi się, że przyjechał. I zawsze, kiedy mi się przyśni, dzwonie na jego telefon, który ma aktywny tylko w Polsce i zawsze okazuje się, że się nie pomyliłam... W tym roku, w marcu bodajże, siedziałam w swojej znienawidzonej pracy i strrrrrrrrrrasznie nie chciało mi się pracować. Moja praca polegała na dzwonieniu do klientów i zdobywaniu danych o ich nieruchomościach. Dzwoniłam z firmowego telefonu komórkowego i modliłam się, by stało się coś, bym nie musiała dziś pracować. Wiecie, marzenia typu... niech wyłączą prąd, niech zaleje biuro itd... Kiedy zmusiłam się do wykręcenia kolejnego numeru telefonu, nagle okazało się, że wszystkie telfony komórkowe w firmie są zablokowane. Po jakimś czasie na owe telefony przyszły powiadomienia, że zostały wyłączone z powodu nieopłacenia rachunku... Jakaż wielka była moja radość! ;D No ale dla przyzwoitości poczekałam na szefa niecałe 3 godzinki. Szef nie przyszedł, a ja powiedziałam, że skoro nie mam podstawowego narzędzia pracy, idę do domu. Tuż po moim wyjściu szef przyszedł do firmy, zadzwonił do operatora i nabluzgał im, dlaczego wyłączyli, bo przecież zapłacił. Okazało się, że operator komórkowy pomylił abonentów! Nie zmyślam, przyrzekam! :)))) Ale limit cudów na tamten miesiąc został wyczerpany ;) Temat: Samorządy studenckie są dla siebie Witam Sugestia, że Samorząd Studencki UO jest dla siebie - jest nieprawdziwa. Biuro SSUO jest otwarte codziennie (nie tylko w oficjalnych godzinach wypisanych na stronie SSUO). Strona Samorządu jest aktualizowana na bieżąco. Nowy Samorząd przeprowadził na UO kilka akcji np.: "Dzień Walki z Aids", "Pluszak" czy "Wampiriada", organizuje konkursy dla studentów i współpracuje z władzami uczelni oraz samorządami innych uczelni. W ten sposób wypełnia swoje statutowe obowiązki. Zauważcie drodzy koledzy, że imprezę "Wampiriada" koordynowała studentka 1 roku !!! - więc zarzut o zamknięcie się Samorządu jest hmmm "lekko" chybiony. W sekcjach SSUO działa wielu pierwszaków - może ich zapytacie o opinię? Jeśli chodzi o Michała Nowaka i stwierdzenie, że nie można się do niego dodzwonić - może w końcu ktoś zrozumie, że każdy z członków zarządu SSUO to student: oprócz działania musi się uczyć, spać i mieć życie prywatne. Po to jest telefon w biurze SSUO, aby w ten sposób się z nami kontaktować. Numer Michała, Justyny, Wojtka, mój oraz inne numery komórkowe członków zarządu są numerami PRYWATNYMI. Oczywiście udostępniamy je wszystkim studentom w razie "W", ale stwierdzenie, że jest naszym obowiązkiem odbierać każdy telefon, jest przesadą (ciekawe czy autorzy postów siedząc na wykładzie odbieraja telefony). Proponuję zająć się dyskusją merytoryczną, a nie kolejnymi zarzutami, które powodują dyskusję prowadzącą donikąd. Jeśli macie pytania odnośnie działań SSUO - zapraszam do ich zadawania. Pozdrawiam Adam Banach Kierownik Sekcji Rozwoju Studentów Samorząd Studencki UO tel. 886 872 350, aktywista@uni.opole.pl Temat: UMOWY z biurami podróży UMOWY z biurami podróży Kochani! Jeśli nie chcecie tracić nerwów, ani czasu i pieniędzy na procesy, czytajcie dokładnie umowy podpisywane z biurem. I koniecznie podawajcie maksymalnie dużo telefonów do siebie bo potem może dojść do niechcianych przygod. W tym roku dosłownie na ostatnia chwilę kupowalismy z mężem wycieczkę wraz ze znajomymi. Oni mieli wyjechac tydzien przed nami i spedzic 2 tygodnie na miejscu, my mielismy dojechac. Ze względu na tą ostatnia chwilę umowa została podpisana ze znajomym który je rezerwował i on był jedynym który podał nr telefonu komorkowego, a od nas-pozostałych uczestników nikt nic nie chciał. I oczywiście pech chciał ze zmieniono godzine wylotu na wczesniejszą. Próbowano się skontaktowac z kolegą na jego numer telefonu ale to było juz po jego wylocie za wycieczkę a on niestety nie ma roamingu, więc zadnej informacji nie mogl odebrac i tym samym poinformowac nas o tej zmianie. Wiec nie zdążylismy na samolot i zeby skorzystac z wycieczki musielismy kupic sobie bilety lotnicze za 1200zl, wylot oczywiscie był 2 dni później-urlop skrocil sie o 2 dni. Nastepnie z lotniska musielismy załatwic sobie dojazd do hotelu docelowego. Biuro oczywiscie nie poczuwa się do odpowiedzialnosci, bo ma w umowie następujacy zapis że uczestnik ma obowiazek: " potwierdzenia na co najmniej 2 dni przed wylotem godziny i miej- sca zbiórki na lot powrotny do kraju. Potwierdzenia mozna dokonać w biurze Organizatora w Polsce lub u przedstawiciela Organizatora w miejscu wakacyjnym. W sytuacji, gdy Klient nie dokona takiego potwierdzenia, a Organizator z przyczyn od siebie niezaleznych nie będzie w stanie powiadomić Klienta o ewentualnych zmianach, kontaktując się z Klientem pod adresem i/lub numerem telefonu podanym na Dowodzie Rezerwacji/Voucherze, Organizator nie ponosi odpowiedzialności za ewentualną szkodę". Takze polecam-sprawdzajcie wszystko i zawsze bo potem ma sie spieprzony urlop:-( Temat: No to nie dziwne, ze o niektorych generałach Ech, rozumiem, nawet bardzo dobrze rozumiem Wiesz co? Ten twoj kontakt z IPN to pewnie jakis mlody czlowiek. Pewnie to porownanie cie rozbawi, ale czesc mlodego pokolenia Polakow to tacy... Kolumbowie No wiesz, to nie ich wina, ze sa za mlodzi, zeby te rzeczy przezyc na wlasnej skorze. Maja farta, ze sa za mlodzi, ale tego nie doceniaja Maja w sobie jakis rodzaj tesknoty do fantastycznego swiata bohaterow. Wszedzie widza szpiegow, niebezpieczenstwa, wrogie konspiracje itp. Taka zabawa w wojne, ktorej nie zasmakowali. Ten mlody czlowiek z IPN jest pewnie bardzo sympatyczny, ale praca w IPN niewatpliwie taka sklonnosc wzmacnia ))))) Nie wiem co on sobie wyobraza? Ze na przyklad tajna konspiracja SBkow ma swoich tajniakow w rozmaitych liniach lotniczych? Ze jak kupisz bilet, to ktos bedzie na ciebie czekal na lotnisku z zamiarem pukniecia w glowe? Hehe. Oni juz nie maja biur. Nie maja telefonow sluzbowych, ani zadnych wtyk, nigdzie. Jak powiedzialam, moga ukrasc jakis dokument, jesli sie dowiedza, ze jest i gdzie jest. Oczywiscie po godzinach pracy, bo zaden pracodawca nie pozwoli zeby pracownik mu sobie lazil gdzie chce i jak chce. A ewentualna kradziez musi sie dokonac na ich koszt, czyli najpierw musza zrobic zrzutke do kapelusza. Jak sie dowiedza jaki masz numer komorki w trakcie pobytu w Polsce, to moga wykonac pare telefonow z cyklu "to ja, smierc, jutro umrzesz". A i to ostroznie, z budek telefonicznych, bo takie numery sa karalne. Ale chyba nie masz zamiaru oglaszac numeru swojego telefonu w polskich gazetach? Wartownikow przy grobie twojej matki tez nie ustawia, bo za darmo nikt stac nie bedzie, a niby z czego tym wartownikom mogliby wyplacac pensje? I tak dalej... No, kradzieza dokumentow to sa na pewno zainteresowani, bo to sa dokumenty o ich brzydkiej przeszlosci. Ale to naprawde koniec ich mozliwosci Nawet gdybys mial jakies bomby dotyczace ludzi z dzisiejszych elit, to i tak publikacja te bomby rozbraja, a poza tym dzisiejsze elity tez nie sa wszechwladne. Jesli np. jakis pan posel pojdzie do jakis linii lotniczych i zazada listy pasazerow, to sie popukaja w glowe. To znaczy mam na mysli tyle, zebys sie nie dal wciagnac w niczyje zabawy. Ani w zabawy w kompletna beztroske, ani w zabawy w szpiegomanie. To jest normalne panstwo, z (niestety) kabaretowymi elitami politycznymi, ale to idzie jakos wytrzymac. Z Orlenem i Rywingate. Z mafia w Pruszkowie, ruska mafia samochodowa, Tirowkami, i tak dalej. Jak sie klopotow nie szuka, to sie na klopoty nie trafia. Nie czekaj zbyt dlugo. Poki nie zobaczysz tej innej Polski, poty ten horror bedzie siedzial w twojej glowie. Doprawdy, nie warto sie na to skazywac. Temat: Skargi na głuch telefon TP SA "Wczoraj udało nam się skontaktować z biurem prasowym TP SA w Gdańsku. Jego szef Roman Wilkoszewski nie był zaskoczony skargami, bo od dawna już słyszy o kłopotach abonentów." I co z tego, że nie był zaskoczony? Skoro od dawna wiadomo, że są skargi, to należy działać aby sytuację naprawić a nie tylko gadać! *** " Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko działa jak należy, ale najważniejsze, że system działa i funkcjonuje. Dajcie nam czas na rozwiązanie wszystkich problemów" Nic nie działa jak należy jeśli chodzi o "błękitną linię". Czas trzeba było sobie zarezerwować przed uruchomieniem linii, chyba TP SA zna liczbę swoich abonentów i może sobie wyobrazić ile ludzi będzie usiłowało załatwić wszystkie sprawy związane z telefonem gdy zamknęło się wszystkie oddziały BOK. *** "Pod numer "błękitnej linii" będzie można z początkiem roku dzwonić z telefonów komórkowych. Mam nadzieję, że będą to zmiany na plus - dodaje Wilkoszewski." A niby w czym to ma pomóc? Bo przecież to żadna różnica zjakiego telefonu się dzwoni, skoro i tak nie można się dodzwonić. Przedwczoraj usiłowałam się dodzwonić na "błękitną linię" przez 2 godziny. Za każdym razem byłam zmuszona najpierw wysłuchać pogadanki pani Czubówny, od czego mi się już niedobrze robiło, następnie się dowiadywałam od automatu, że czas oczekiwania na połączenie z konsultantem przekroczy 3 minuty i mogę poczekać albo zadzwonić później. Oczywiście czas oczekiwania rozciągał się w nieskończoność, dlatego zrezygnowałam. A chciałam zgłosić brak naliczenia rozmów na telefony komórkowe, które nie są mi doliczane do rachunku od 3 miesięcy. Ori. Temat: Miss World - Malwina Ratajczak - przekaż dalej Miss World - Malwina Ratajczak - przekaż dalej Co byście powiedzieli na kolejny "zryw narodowy" ? Spróbujemy, zobaczymy co z tego wyjdzie :) Przekażcie wiadomość swoim znajomym - link do strony: wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3050363.html Pozdrawiam. Mariusz (poniżej oryginalna wiadomość) Przez ostatnie trzy tygodnie telewizja publiczna - podobnie jak stacje z wielu innych krajów świata - emitowała wizytówki ponad stu pretendentek do tytułu najpiękniejszej dziewczyny globu. Widzowie mogli jednak głosować na każdą, z wyjątkiem... pochodzącej z podopolskich Krapkowic Malwinę. Tylko bowiem przy jej nazwisku nie podawano numeru telefonu, na który można by wysyłać SMS-y. Biuro Miss World i TVP obwiniają się nawzajem. Biuro twierdzi, że Program 2 TVP zwlekał z podpisaniem umowy, telewizja ripostuje, że Biuro nie dostarczyło wymaganych dokumentów. Sympatycy Malwiny mogli oddawać na nią głosy jedynie za pośrednictwem internetowej strony Miss World. Za każdego SMS-a płacili jednak dolara, który na dodatek był pobierany z karty kredytowej - znacznie mniej popularnej w kraju niż telefon komórkowy. - W poniedziałek dostałam wiadomość, że wreszcie można na mnie głosować - powiedziała nam Miss Polski przebywająca w Chinach. TVP potwierdza, że SMS-y można słać do godz. 14 w piątek (Hasło MW 214. SMS 7220, tel. 0-400 807 014, koszt SMS-a z VAT - 2,44 zł). Malwina mimo to jest załamana. - Na inne dziewczyny można było głosować od trzech tygodni. Ten czas jest bezpowrotnie stracony i pewnie przez to nie wejdę do półfinałowej piętnastki - mówi. I dodaje rozżalona: - Spodziewałam się, że wszyscy mi pomogą, a tymczasem mają mnie gdzieś. Nie chcę rozstrzygać, kto jest winien. Ja miałam zaprezentować się najlepiej, jak potrafię, i to robię. Finał Miss World w sobotę o godz. 14. Na żywo pokaże go 2 TVP Temat: Dwugroszowa pułapka Cetelem Banku Dwugroszowa pułapka Cetelem Banku Szanowni Państwo! Właśnie przeczytałam wszystkie posty oraz wyjaśnienie Rzecznika Banku Cetelem. Ja, po 11 miesiącach otrzymałam wezwanie do zapłaty zaległych odsetek. Wezwanie wyznaczało termin zapłaty na 05 listopada a pismo otrzymałem 07 listopada 2008 roku. Oczywiście natychmiast zareagowałam, wysłałam maila usiłując wyjaśnić sytuację i dowiedzieć się dlaczego dopiero po 11 miesiącach otrzymuję takie pisemko i w dodatku po wyznaczonym terminie. W odpowiedzi w dniu 10 listopada 2008 odezwało się Biuro Obsługi Klienta gdzie zostałam potraktowana jak przestępca i od krzyczącej pani wyłowiłam tylko że "do windykacji” i do zapłacenia i coś tam jeszcze. Próbowałam rozmawiać jak ludzie cywilizowani ale pani nie dała mi takiej możliwości. Nie udzieliła mi żadnych konkretnych informacji lecz próbowała na siłę przekazać mi kwoty do zapłacenia. Poprosiłam o kontakt pisemny z podaniem kwot do zapłaty. Następnie otrzymałam smsa ( o godz.15.07) z podanym nr telefonu. Telefon okazał się faxem. Ten numer to 0-12 6141869 Dopisek po podaniu nr tel. w sms jest bardzo interesujący: „… Brak kontaktu oznacza odmowę spłaty i zgodę na prowadzenie dalszego postępowania. ..” Z numerem komórki, z której został wysłany sms ( +48 605444777 ) nie ma połączenia. Następny telefon z numeru zastrzeżonego otrzymałam z Działu Windykacji w dniu 21 listopada 2008r. Pani nie przyjmowała do wiadomości, że ja bardzo źle ją słyszę (jechałam samochodem) i proszę o kontakt pisemny. Znowu próbowała mi przedyktować kwoty do zapłacenia ! A dzisiejszą pocztą (24 listopada 2008r.) otrzymałam list od Banku Cetelem, podpisany przez Dyrektora Sieci Agencji Windykacji WYSTAWIONY W DNIU 07 listopada 2008 roku, z żądaniem zapłaty w ciągu trzech dni od daty otrzymania niniejszego listu. Nasuwają mi się nieciekawe wnioski, że Cetelem wystawia pisma, wezwania etc. przed porozumieniem się z klientem i z terminami wstecznymi. Czy to nie aby następny wybieg banku aby doliczać klientowi dalsze odsetki ? Temat: Opinie o agentach nieruchomości wabiki i inne triki BONów z własnych doświadczeń z zakupem i sprzedażą mieszkań wiem, że wiele BONów stosuje tzw. "wabiki" - polegają one na tym, iż dają ogłoszenia niesteniejących, ale atrakcyjnych ofert, po to tylko żeby "złapać klienta". Dzwoni klient na atrakcyjne ogłoszenie, ale dowiaduje się, że niestety już nieaktualne, ale od słowa do słowa, że może coś innego, klient zostawia namiar na siebie no i bon łapie potencjalnego klienta... Inny patent (z własnych doświadczeń)- Rodzice sprzedawali mieszkanie na Rusa, dali ogłoszenie, "bezpośrednio", podali mój numer komórki i zaczęło się...pół biedy jeśli oficjalnie przedstawiali się że dzwnią z Agencji i proponowali swoje usługi (często proponując dodanie prowizji do ceny mieszkania), ale często dzwonili, wypytywali co i jak i rozłączali się. Kilka dni później nastąpiło "cudowne" rozmnożenie ofert takich mieszkań w prasie i interniecie. Różniły się ceną i w zależności od tego jak dokładnie spisywano to co mówiłem - metrażem i niekiedy kondygnacją (!!!). Najlepsze, że zadzwoniłem na jedno z takich ogłoszeń, wyraziłem zainteresowanie obejrzeniem, podałem inny numer komórki jako kontaktowy...i za chwile dzwonili do mnie na telefon "sprzedającego" w celu umówienia się na oglądanie... I ja się pytam tych wszystkich Agentów obecnych w tej dyskusji - czy pochwalacie takie praktyki, czy może sami je stosujecie? Dlaczego sami nie oczyścicie swojego środowiska z takich "cwaniaczków" i "naciagaczy"? Czemu wasze stowarzyszenia nie dadzą ogłoszeń w prasie, że te i te biura działają bez licencji i stosuje sprzeczne z etyką zawodową (bo chyba jakiś kodeks etyki albo dobrych praktyk macie?) Temat: prośba do pośredników Pani Olu, To nie jest nic złego, uważam, że pomysł Pana Zegmarek, który zarazem jest jakąś dodatkową reklamą jego agencji jest ciekawy choć nie do końca trafiony bo pokazuje duże dysproporcje cenowe i potencjalny klient widzi różnice i analizuje: za te wszystkie czynności ( przyjazd pośrednika, czas, zdjęcia, opis, umieszczenie w bazie na miesiąc) 122zł a przy podpisaniu umowy, gdzie czynności podobne -20 tysięcy. Proszę mi wierzyć, klient na pierwszy rzut oka nie widzi różnicy. I tu i tu widzi wizję sprzedanego domu tylko ze w jednej opcji za 122zl a w drugiej za 20 tyś. Jak domu nie sprzeda to na moje wyczucie raczej zniechęci się do agencji, bo przecież zamieścił w tym biurze to pewnie wszyscy klienci z tej bazy też to widzieli więc idzie szukać gdzie indziej…. Druga sprawa to tekst samej reklamy Cyt„Nowa tania usługa sprzedaż bezpośrednia - szczegóły w atykule USŁUGA BEZPOŚREDNIA lub zadzwoń (podany numer telefonu)”. Podany telefon komórkowy kojarzy się w tym zestawieniu z akwizycją a taka usługa uwypuklona jako „bezpośredni”a gryzie się z Agencją Pośrednictwa – ten dysonans nie zachęca. A miał za zadanie zachęcać bo o to chodzi w reklamie. To tylko moja indywidualna opinia, tworzę reklamy wizualne (dopasowane koncepcyjnie do danego projektu)i wiem o czym mówię. Ale proszę traktować to tylko jako dygresję bo jeśli nie mam racji i pomysł się mimo wszystko sprawdza to nic tylko się cieszyć. Pomysł ciekawy tylko dopracować koncepcyjnie i BURST gotowy. I to nie jest nic złego. Czy ja pisałam, że to coś złego? Tylko kłóci się z tym co pan Zegmarek mówi na forum. A powiedział „nigdy nie przyjmowałem zleceń od osób , których nie stać na moje drogie usługi.”. A jednak – taka oferta za 122zł brutto – jest jakimś „zleceniem” prawda? W dodatku bardzo tanim zleceniem dla ludzi, którzy chcą nieruchomość sprzedać a nie chcą płacić prowizji lub ich właśnie na to nie stać. A tak na marginesie: jak ktoś nie chce zapłacić agencji i woli sprzedawać sam nie musi oznaczać, że go nie stać. A nawet jak kogoś rzeczywiście nie stać to nie jest żaden wstyd. Często ludzie sprzedać nieruchomość muszą bo zmusza ich do tego sytuacja finansowa i nie jest ona spowodowana tym, że są leniami i siedzą na Internecie na koszt pracodawcy. Dobranoc Temat: Przenoszenie numerów: Polska pozwana Odpowiadam obu Przedmowcom :) >nie jestem anonimowy! op wie gdzie jestes, do kogo dzwonisz. zmienisz kart sim >a komorka z numerem imei zostanie. Prawda, ale od numeru imei, informacji o logowaniu sie, itd., daleka droga do informacji o nazwisku wlasciciela komorki i naslaniu firmy windykacyjnej. Poza tym do tego potrzebuja policji, prokuratury. Operatorowi, jak stwierdzi ze nie oplaca sie utrzymywac mojego numeru - bardziej oplaci sie go wylaczyc. >Jak wyrzucisz karte SIM to stracisz numer, więc to problemu z przenoszeniem >numerów nie rozwiazuje. To tez prawda. Ale zawsze sie moge obrazic na mojego operatora ktory nie chce zapewnic mi przeniesienia numeru :) >Weź ponadto pod uwagę, że cena minuty w abonamencie jest podobna do ceny minuty > w prepaidzie. Teraz rzeczywiscie srednio wychodzi mniej wiecej tyle samo. Mojego prepaida mam od czasow gdy placilo sie 1.5 PLN/min (2001 rok). >Ale w płacąc abonament możesz dostać niezły aparat telefoniczny. A >jeśli bierzesz prepaida, to na początk sam musisz wyłożyć sporą sumę na zakup >telefonu. Mam telefon za 200 PLN. Toporny ale odpukac dziala. Nie uznaje zadnych polifonii, Javy, Bluetootha i innych fireworkow na komorkach. A jak sie zgubi, zepsuje, albo co gorsza ukradna abonamentowa komorke ? Dalej sie placi abonament - jak jakies raty kredytu :P Jeszcze policja nie chce scigac zlodzieja takiej komorki - "byla za 1 PLN - zatem mala szkodliwosc spoleczna" >Ponadto mając abonament dostajesz co miesiąc wyciag rozmów - wiesz dokładnie >ile i za ile rozmawiasz. Zdaje sie nie przy kazdym abonamencie. Gdy w prepaidzie stwierdze ze ubywa za szybko - ide do biura obslugi. >No i możesz korzystać darmowo z biura obsługi klienta przez >przez internet - dla pepaidów nie ma takiej możliwości. ERA (Tak-Tak) daje. Pare uslug da sie tam wlaczyc/wylaczyc. Tak wiec mimo pewnych argumentow za abonamentem, w Polsce wole uzywac wylacznie prepaidow ... Temat: Co zabrać, a czego nie do Egiptu (remake) WAŻNE TELEFONY1.Komary, 2.Akumulatory, 3.Telefon 1.KOMARY Komary w lecie są jedynie w miejscach mocno zraszanych (non stop) wodą, np. parki przyhotelowe. W zimie jest ich sporo, jednak siakieś takie wymoczkowate. Po pierwsze bladziochy, po drugie niedorosty, a ugryzienie goi się w tym samym dniu. Niby można na wszelki wypadek wziąć jakąś maść, ale naprawdę bez niej też spokojnie można się obejść. Ostatecznie można kupić na miejscu, a mają specyfiki tych samych firm co i w Polsce. 2.AKUMULATORY Pamiętajcie, Jesli używacie kamer, aparatów lub innych urządzeń na akumulatory, to na zbyt długo nie wystarczą Wam jesli zapomnicie zabrać ze sobą ładowarki akumulatorów. Rozstaw bolców w gniazdkach jest taki jak u nas, a napięcie identyczne. 3. Telefon komórkowy jak najbardziej się przyda, jednak w Polsce musicie aktywować usługę (cholercia nie pamiętam jak to się nazywa) rozmowy międzynarodowej z Egiptu. Pamiętajcie również o ładowarce do komórki, bo inaczej będziecie mieli jeden bezużyteczny gadżet więcej. Choć, tak jak przedmówcy pisali, nie liczcie za bardzo na rezydentów (oni nie sa od tego by pomagać, lecz by sprzedawać fakultety ;oP ), ale na pierwszym spotkaniu, tak na wszelki wypadek wbijcie do komórki tel. do rezydenta. Jeśli będziecie się wybierac na jakieś fakultety, warto mieć w telefonie wpisane również 3 inne adresy: 1. Recepcji hotelu, w którym mieszkacie 2. Policji turystycznej - 126 3. Ambasady Polskiej w Egipcie -5 Aziz Osman St., Zamalek, nr tel. (002) 027367456; 027359583 dla ciekawskich nr zwykłej policji w Egipcie - 122 Wybieracie się gdzieś na własną rękę (choćby z lokalnego biura), zostawice swój numer i dane (imię nazwisko, numer pokoju) czas nieobecności, na karteczce w recepcji. Ostrożności nigdy nie za wiele. Choćby ze względu na wypadki drogowe. Temat: Firmy Kurierskie w Łodzi... KOSZMAR!!! Firmy Kurierskie w Łodzi... KOSZMAR!!! Wysłałem aparat cyfrowy do naprawy do Warszawy. Po jakimś czasie zadzwonił telefon i pan poinformował mnie o kosztach naprawy (464 zł razem z przesyłką płatne u kuriera). Wyraziłem zgodę i czekałem znów "jakiś czas", może dłużej. Pewnego dnia znalazłem w drzwiach mieszkania kartkę firmową z Servisco - DHL. Nie było mnie w domu więc mnie "zawezwali". Podobno byli dwa razy. Oczywiście byli tylko raz albo nie zostawili poprzednio karteczki. Na karteczce nie było żadnych danych CO, SKĄD, OD KOGO, ZA ILE ani nawet... DO KOGO! Zadzwoniłem się umówić na odbiór przesyłki pod numer telefonu z pieczątki i spytałem pro forma o opłatę. Pani powiedziała, że muszę przygotować 498 zł + 15 zł za przesyłkę. Nie umiała mi wytłumaczyć co znaczy "za przesyłkę" skoro jej koszt zawarty był w opłacie końcowej. Razem wyszło 50 zł więcej! Przesyłki nie odebrałem bo uznałem, że to nie moja. Moja miała kosztować 464 zł, ktoś się więc pomylił a mi nie potrzebne czyjeś rzeczy i to za taka kasę. Napisałem do firmy serwisującej mój aparat że coś takiego dostałem, nie odpowiedzieli, ale po dwóch tygodniach dostałem inną karteczkę. Kurier był dwa razy (sąsiadka mówiła) i zostawił karteczkę z numerem komórki. Tylko tyle. Żadnych danych, nazwy firmy, adresu... Nic. Zadzwoniłem, umówiłem się, że już sam odbiorę i pojechałem. Firmą okazał się UPS POLSKA. Pani w biurze kazała mi iść "do panów w magazynie po rampie i dalej w lewo" w celu odebrania przesyłki. "Panowie w magazynie" spytali tylko o adres, odnaleźli przesyłkę i oznajmili, że nie mają tu kasy więc muszę wracać do biura. Wróciłem, pani w biurze zagadnęła jednego jegomościa słowami: "Panie Kaziu, idzie pan do magazynu? Niech pan powie Adasiowi, że ten pan zapłacił". Tak oto odbywa się proces sprawdzania adresata, kwitowania wpłat i wydawania towaru. "Pan Kaziu" spisał się na medal, potwierdził w magazynie, że widział jak wpłacałem, "Adaś" wydał mi paczuszkę i cześć. Ani podpisu ani dowodu osobistego ani nic. A w magazynie woda kapała z rury jak z kranu... Ups... Nie chcę być już nigdy obsługiwany przez firmy DHL i UPS ale chyba nie mam wyboru... Należy on do nadawcy. Może jest taniej... Temat: Komputerowe wsparcie komisji wyborczych: horror Komputerowe wsparcie komisji wyborczych: horror Firma Prokom z Gdyni jak zwykle zawiodła. Miałem wątpliwą przyjemność być jednym z tych, którzy sporządzali komputerowo protokoły oraz przesyłali je siecią do PKW. Oto garść uwag (jest ich więcej!). 1. Aktualną wersję programu mieliśmy ściągnąć ze strony firmy Prokom. Tam jednak była stara wersja, zaś nowa była pod adresem, którego w drukowanym podręczniku w ogóle nie było. 2. Przewodniczący komisji miał swoje hasło, a operator (np. ja) swoje. Ja miałem jeszcze drugie, do ściągnięcia aplikacji, ale program wcale go nie żądał. No to po co było? 3. Ze stroną PKW w Warszawie o godz. 20.00 wcale się nie można było połączyć. Przez telefon dowiedziałem się, że serwer w Warszawie ma awarię i mam spróbować za 20 minut. Udało się po 40 minutach. 4. Żaden z dwóch telefonów w Miejskim Biurze Wyborczym nie odpowiadał. Udało mi się złapać koordynatora pilotażu, bo zdobyłem jego numer komórki. 5. Żeby wczytać dane o kandydatach trzeba było użyć obu haseł: mojego i Przewodniczącego. Po co? Tajne były? Ale najśmieszniejsze jest to, że w polu na hasło moje należało wpisać hasło Przewodniczącego, a w polu na jego hasło moje. 6. Samo wklepywanie danych i druk to pryszcz i małe piwo, ale w wydruku był błąd spowodowany przez program, na który ja - jako operator - nie miałem wpływu. Poradziłem Przewodniczącemu mojej komisji, żeby poprawił ręcznie i parafował, no bo co innego można było zrobić? 7. Przy tzw. blokowaniu danych oraz ich wysyłaniu do centrali w Warszawie znów potrzebne były hasła. Tym razem we właściwej kolejności. Ciekawe skąd ten brak konsekwencji? Nawet nie wspominam, że instrukcja prokomowska nie zawierała podstawowych w tym wypadku danych, jak np. znaczenie poszczeg. numerów błędów. Zaznaczam z całą mocą, że należę do tych szczęściarzy, którzy i tak poradzili sobie migiem i ok. 12 w nocy miałem to wszystko za sobą. Współczuję jednak tym nieco mniej wprawnym... Cała zabawa kosztowała podatników wiele milionów. Program (podobno) Prokom udostępnił za darmo. Ja osobiście proponuję dorzucić ok. 100.000 zł dla niewielkiej grupki DOBRYCH programistów, którzy zrobią porządny program. Taki, który będzie działać. Albo w ogóle zrezygnować z takich pomysłów, jeśli sie nie wie jak to zrobić. Temat: Odprawa Odprawa :-) A ja Ci odpowiem! Po przyjściu na lotnisko szukasz na tablicy odlotów Twojego lotu (jego numer jest podany na bilecie) - obok tego wyświetlony będzie numer bramki, do której należy podejść z bagażem. Po podejściu do odpowiedniego stanowiska kładziesz na taśmę bagaż główny i dajesz bilet oraz paszport (jeśli jest potrzeba), następnie Twój bagaż zostaje oznakowany, a zamiast biletu który wydało nam biuro podróży dostaliśmy bilet wydrukowany przez linie lotnicze, na którym był też przypisany numer miejsca w samolocie, poza tym osoba obsługująca Cię informuje do którego wyjścia należy się kierować po odprawie paszportowej, a przy którym odbędzie się kontrola bagażu podręcznego i przejście przez bramkę, wykrywającą metal. Potem idziesz do odprawy paszportowej i wchodzisz do hallu ze sklepami wolnocłowymi, następnie kierujesz się do wyjścia podanego przez osobę która odbierała bagaż główny i tam na taśmę kładzie się bagaż podręczny, wierzchnie okrycie, zegarek, portfel, telefon komórkowy, klucze - te rzeczy przejeżdżają sobie na taśmie pod "prześwietlaczem" :) a Ty w tym czasie przechodzisz przez bramkę, która wykrywa metale. Po szczęśliwie przebrniętych wyżej opisanych etapach siedzisz sobie w hallu hali odlotów i czekasz aż się pojawi informacja, że Twoja bramka jest już otwarta. Następnie ustawiasz się w kolejce, a jak już przychodzi Twoja kolej podajesz bilet, z którego dane zostają wpuszczone do systemu i schodzisz sobie po schodach (tak jest na Okęciu) do autobusu, który podwozi pasażerów do samolotu. Na pokład samolotu wchodzisz już prawie na luzie, bo jeszcze pozostaje Ci znalezienie swojego miejsca (jeśli lecisz economic class, to licz na siebie i uzbrój się w cierpliwość, bo sie ludziska pchają), wrzucenie bagażu podręcznego do szafki nad siedzeniem i wreszcie można zasiąść i rozkoszować się lotem. Mam nadzieję, że nic nie pomyliłam, nie pomieszałam i że ten opis doda Ci nieco pewności siebie. Najgorszy jest pierwszy raz! Ja go mam już za sobą :-) Powodzenia :-) Temat: JETTOURISTIC - co o nich sądzicie? No cóż, ja bylam z nimi rok temu i początek wspominam jako koszmar, skończyło sie nieźle, ale dzień z sześciodniowego urlopu nam wypadł totalnie. I niestety newrwów bylo sporo. Okazalo się,że zakwaterowali nas, a własciwie tak prawdę mówiąc zostawili na pastwę losu przed zupełnie innym hotelem niż wykupiony.Panienka niemal wypchnęla nas z autobusu, mówiąc,że to tylko na jedną noc i jutro rano ktos nas zawiezie do naszego hotelu. I tyle ją widzielismy.Hotel, do którego trafilismy okazał sie okropną brudną ruderą. Tam nawet nie bylo sprzątnięte, nie mówiąc już o ogólnych warunkach.A najlepsze było to,że bylo nas cztery osoby, tzn dwie pary, w sumie zupełnie obcych sobie ludzi, a zakwaterowali nas w jednym, wspólnym tzw. apartamencie.No cóż, jedna noc, no trudno. Ale niestety następnego dnia okazalo się,że nikt nawet nie ma zamiaru sie po nas zgłosić. Nie myślę nawet, ile poszlo na telefony.Komórki rezydentów w ogóle nie odpowiadały, więc trzeba bylo zdobyć na tamtejszej informacji numer do hotelu, w którym urzędowali rezydenci, co mi sie udało. Niestety po dodzwonieniu sie w końcu, brzydko mówiąc olali nas z góry. Dopiero interwencja w siedzibie firmy w Polsce i krótko mówiąć postraszenie ich trochę dało to,że ktoś sobie o nas przypomniał.Ale ile nas to nerwów kosztowalo, to tylko my wiemy.Gdyby nie pomoc naszej rodziny, która w Polsce ich molestowala telefonicznie, aby cos z tym zrobili, nikt nawet by do nas nie zajrzał, nie mówiąc juz nawet o przeniesieniu do innego hotelu.W sumie po tych interwencjach, wylądowalismy w fajnym hotelu, który smialo mogę polecić.Tylko,że caly dzień nam poszedł w diably, bo to było jedno wielkie dzwonienie i czekanie az ktos się pojawi.Panie rezydentki zachowały się potem też delikatnie mówiąc srednio, a ta gwiazda, która nas przywiozła i zostawiła bez słowa komentarza to w ogóle chodziła obrażona.I to bylo po prostu smieszne i żalosne. Powiem tak,Santana, w której w końcy wylądowalismy byla ok, ale tego biura juz nigdy nie wybiorę.Niesmak i to duzy pozostał. Tym bardziej,że mam swiadomość,że gdyby nie ta walka, to zosatalabym do końca w jakimś ohydnym hoteliku, którego nawet w ofercie nie mają. Ale zdaję sobie sprawę, ze jest pewnie wielu ludzi zadowolonych, bo akurat im się to nie przytrafiło.Dla mnie jednak to biuro jest spalone. Potem, po powrocie okazało się,że dość często maja takie wpadki, bo sporo ludzi narzekało, ale jakos przed wyjazdem te wieści do mnie nie dotarly, albo nie chcialam ich po prostu przyjąć do wiadomości. Zresztą jak ktoś jedzie to nie zaklada takiego scenariusza. Pozdrawiam serdecznie. Temat: Co to forum takie zdechłe ostatnio? Gość portalu: Anna napisał(a): .W sumie brak zaufania do pracowników i dla odmiany br > ak > u pracowników identyfikowania sie z interesem firmy to chyba mało ciekawy układ > , > ze nie powiem "buraczany". Może i buraczany. Identyfikuję się z firmą na tyle, żeby rozumieć, że jak firma padnie, to stracę pracę, ALE: - nie mam ŻADNEJ premii - więc ani mi nic zabrać nie można, ani na pewno nic nie dostanę ekstra, jeśli stanę na głowie i wszystko zrobię na tip-top - mam dwa projekty, których już nie jestem w stanie wykonywać w 100% prawidłowo, biorąc pod uwagę liczbę ośrodków, zalecaną częstotliwość ich odwiedzania, ilość pracy w ośrodkach i w biurze - mimo to przydzielają mi właśnie trzeci, zupełnie bez obliczenia, czy to się DA zrobić - nikt nie uwzględnia moich notorycznych nadgodzin, spędzanych już to w tychże ośrodkach, już to w pociągu (w pociągu nie pracuję, OK, ale znam zdecydowanie lepsze sposoby spędzania mojego wolnego czasu, niż trzyipółgodzinna podróż z Gdańska do Warszawy, na przykład) - moja pensja zależy od pracy odwrotnie proporcjonalnie, ponieważ dostaję tzw. ryczałt benzynowy. Za każdy dzień, kiedy ɴ godzin nie ma mnie w Warszawie, potrąca mi się część tego ryczałtu odpowiadającą tej dniówce. Nie ma mnie w Warszawie, bo jestem w owym ośrodku (poza jednym jedynym nie da się w praktyce obrócić w mniej niż 8 godzin, a zwykle jest to około dwunastu godzin). Oczywiście, nie używam w tym czasie samochodu prywatnego w celach służbowych - nie dyskutuję z samą zasadą prawną owych potrąceń - ale efekt jest taki, że IM WIĘCEJ PRACUJĘ, TYM MNIEJ ZARABIAM. Więc DLACZEGO miałabym się IDENTYFIKOWAĆ z tą firmą? Ja to ja :-)). Komórka nie jest nawet w tej firmie uważana za oznakę prestiżu. Zresztą, jak chyba wspomniałam, komórkę to ja miałam już od dwóch lat swoją, jak zaczęłam u nich pracować. Jak mi zaczną wypominać prywatne połączenia (zdarzają się - niezbyt dużo), to OK, zaraz kupuję drugą komórkę, a tę służbową zacznę wyłączać: - po 16 - w czasie pracy w ośrodku (a. są to szpitale b. jest się w gościnie - dwa powody, dla których powinno się komórkę wyłączyć) - i nigdy nie odbiorę jej w czasie jazdy moim (prywatnym) samochodem (brak zestawu głośnomówiącego) - natychmiast przestanę fatygować się do automatów celem zamówienia taxi na nr bezpłatny 0800 (poza Warszawą zawsze są takie numery) i będę zamawiać przez telefon komórkowy. Każdy kij ma dwa końce! Temat: ...Co się teraz kradnie... Na Allegro?! Na giełdzie? "Na portalu Allegro.pl grasowała grupa oszustów internetowych z Gdańska. Podszywali się pod sprzedających towary na akcjach, a kupujący - niczego nieświadomi - przelewali im swoje pieniądze. Policja szacuje, że młodzi gdańszczanie (mają od 17 do 21 lat, mieszkają w blokach na Zaspie) oszukali ponad 70 osób z całej Polski i zarobili w ten sposób około 100 tys. zł. - Podejrzani śledzili aukcje na serwisie internetowym Allegro.pl, a po ich zakończeniu kontaktowali się z osobami, które wygrywały licytacje. Za każdym razem podszywali się pod sprzedającego i informowali o zmianie konta, na które ma on wpłacić należność. Oczywiście podawali numery własnego konta - mówi Błażej Bąkiewicz z biura prasowego KWP. Na trop oszustów wpadli funkcjonariusze zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej z komend wojewódzkiej i miejskiej w Gdańsku. miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,4922754.html Jeszcze jeden kwiatek z łączki internetowj kradzieży: "Śląscy policjanci zatrzymali ściganego pięcioma listami gończymi 21-latka z Sączowa (Śląskie), który oszukał ponad stu użytkowników internetowego portalu aukcyjnego. Wystawiał na nim m.in. telewizory, laptopy i telefony komórkowe. Mężczyzna był poszukiwany listami gończymi, wydanymi przez sądy w różnych częściach Polski. Często zmieniał miejsce zamieszkania, utrudniając zatrzymanie. Zatrzymany w bytomskiej kawiarence internetowej oszust był zaskoczony, że policjantom udało się wpaść na jego trop.Dokonując oszustw korzystał z wielu kont internetowych powiedział w środę rzecznik śląskiej policji, podinspektor Andrzej Gąska. wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4990955.html Temat: Kwiecien 2004, cd. 2 :) Witamy nową mamusią z małym Jakubkiem! Napisz coś więcej o Was! Inia ja też niby nie mogę narzekać na teściową ale jak mnie czasami baba wkurzy to niestety wysłuchuje mój mąż, bo jej przecież nie wypada nic powiedzieć! A ona ma po prostu tupet, czasami taki, że cho cho!!! Ostatnio przez kilka dni była obrażona, że nie było nas w domu jak ona pierwszy raz od miesiąca wreszcie raczyła wybrać się do wnuka! Ja oczwywiśćie powinnam cały czas siedzieć w domu i czekać na nią z gorącą kawą tudzież herbatą i swieżymi pączusiami! A telefony komórkowe wg niej są chyba tylko po to, żeby stojąc przed drzwiami, których nikt nie otwiera, zadzwonić i zapytać gdzie jesteśmy, bo ona właśnie jest u nas?! Po prostu ręce opadają! Moja teściowa ma mnóstwo takich numerów na koncie! Za to teścia mam spoko i zazwyczaj to on działa jako balast w naszych kontaktach! Kiedyś, jak teściowa uświadamiała mnie, że mój mąż w wieku 8 czy 9 miesięcy ( nie pamiętam, bo nie przywiązuję wagi do tego typu historii) robił już siku i kupę do nocnika, bo ona miała czas go pilnować, skwitował tylko, że przecież nie pracowała to niby co innego miała wtedy do roboty! Na szczęście zazwyczaj jest normalna. A ostatnio sama zaproponowała, żeby po prostu podrzucać im Michała jak jadę na język. Oni są szczęśliwi, bo mają wnuka przez 2 godziny tylko dla siebie a ja, że nie muszę wysłuchiwać głupich tekstów, takich przy okazji. Na szczęście co do jedzenia to nie odważyłaby się dać czegokolwiek Michałowi bez pytania, bo wie że jest alergikiem i trzeba na niego uważać! Ja jestem dla mojej teściowej za mało kobieca i zbyt nowoczesna! Wg niej powinnam interesować się ciuchami a nie samochodami czy komputerami! I czasami oczywiście nie omieszka wspomnieć, że widziała takie ładne bluzeczki albo spódniczki, po prostu ostatni krzyk mody, w których mi na pewno byłoby do twarzy! Je generalnie jestem z typu kobiet, które najlepiej czują się w bojówkach, bluzie dresowej i wygodnych adidasach! I cieszę się jak po wyjściu z biura mogę założyć dżinsy albo po prostu coś niezobowiązującego! Temat: pytanie do UKE pytanie do UKE W jednym we wcześniejszych wątków była mowa że TP może zawiesić nr tel na czas do 12 m-cy na wniosek abonenta z opłaceniem za ww okres opłaty "z góry".Zgoda,jest tak w regulaminie i kropka ale co w sytuacji gdy to TP nie ma możliwości przeniesienia nr do innej lokalizacji a ja chciałbym korzystać z dotychczasowego numeru? Sytuacja wygląda pokrótce tak : wiedząc że przeprowadzę się do nowego domu pod miasto w ubiegłym roku 2 razy składałem drogą elektroniczną do "Błękitnej Linii" zlecenie na użytkowany przez mnie telefon na nowy adres i 2 razy odpowiedź była negatywna(brak możliwości technicznych).Ze względu na to że odpowiedzi z niezrozumiałego dla mnie powodu przychodziły z drugiego końca Polski (raz z Rzeszowa a drugi z Opola)dotarłem do działu TP w moim mieście i w kwietniu br złożyłem pismo z prośba o przeniesienie po raz kolejny,i nie powiem zainteresowano się nim, już po miesiącu zadzwoniła miła pani która poprosiła o mapkę geodezyjną tego terenu i osobiste stawiennictwo w jej biurze,po spełnieniu prośby zostałem poinformowany że jeszcze nie jest pewna czy to możliwe ale będzie w kontakcie,po kolejnych tygodniach telefon z informacją że pracują nad odpowiedzią ale chyba będzie negatywna (do wykonania jest linia kablowa o długości ok.250 mb w polnej drodze bez innych przeszkód).Zasugerowano mi że gdyby było więcej chętnych to może ...Zmobilizowałem sasiadów, złożyli jeszcze wnioski (częśc zrobiła to już dużo wcześniej od mnie) Summa summarum dzisiaj przyszła kolejna odpowiedź tym razem z Gdyni że oprócz braku możliwości technicznych realizacja nie przyniesie wymiernych korzyści ekonomicznych - a co z moim nr tel którego używam już 9 rok,nigdy nie zalegałem z opłatami o nadal chciałbym z niego korzystać,czy po wyprowadzcce na nowy adres muszę Telekomunie oddać to co nie jest jej ?Trochę się rozpisałem ale sprawa ciągnie się tak długo że w tym czasie 20 razy ręcznie łopatą przekopałbym u ułożył kabel dla siebie i sasiadów ? Czy jakiś ekspert mógłby mi poradzić jak walczyć Goliatem w formie TP S.A, może dać spokój,zlać temat i przejść kompletnie na komórki choć zasięg szczególnie wewnątrz budynków różny ? Temat: problemy z Triadą w Egipcie To był mój czwarty pobyt w Egipcie, więc wiem jak powinien pracowac rezydent i co to jest transfer. Nas wykwaterowano o 12 :oo, a w Nuweibie byśmy ok.19:oo trasa przejazdo ok. 200 km.Dotychczas ja bylem zadowoluny z biór podróży, a biura ze mnie.Zreszta reklamacji w Triadzie mimo wszystko nie skladałem.Kilkanaście osób z naszego autokaru taką reklamacje złozyło , o ich zasdności rostrzygną sądy cywilne, gdyż w naszej grupie byli równiez prawnicy. Kilka słow o kosztach. Obniżka cen zazwyczaj odbywa się kosztem pogorszenia jakości. Tak było na mojej objazdówce : - pilot, który miał z nami jechać do Izraela, jeszcze rano był w Jordanii, i nikt nie był pewien o ktorej wroci. Godzine wyjazdu : 14:30 Pani Kasia (rezydentka) wzięła więc z "sufitu". O opóźnieniach nie powiadomia nas choćby telefonicznie. Jeden pilot obsługuje więc w jednym dniu dwie objazdówki.Gdyby Go zatrzymano np. na granicy jordańskiej, to pewnie czekalibyśmy w nieskończoność bez żadnej informacji bo : - pilot nie ma aktywaji swojej "komórki" na Izrael i Jordanię.Nie może więc zadzwonić z trasy. Naszym telefonem kontaktowym w Izraelu był numer nie mówiącego po polsku przewodnika izraelskiego (ozczędności) - Z powodu braku telefonów, w drodze powrotnej czekajiśmy na pozostałe autobusy ok 2 godz. na granicy, gdyż polscy piloci nie byli w stanie skoordynowac między sobą godziny powrotu. PS. Jestes świetnie zorientowany w szczegółach. Byc może byłaś w naszejgrupie nielicznym optymista (pozdrawiam), albo jesteś zakonspirowanym rzecznikiem PR Triady ( równiez pozdrawiam. ) Po namysle nadal śledze oferty Triady, ale trudno się połączyc z Ich stroną. Temat: Legia SMS Legia SMS Czy Legia Warszawa posiada ponad 6.000.000 kibiców, jak podają miarodajne źródła 'Sportfive"? Począwszy od dzisiaj kibice Legii będą mieli okazję sprawdzić te dane, a jednocześnie wziąć udział we wspólnej zabawie dającej możliwość wygrania atrakcyjnych nagród. Legia Warszawa S.S.A. otwiera własny serwis SMS-owy dla kibiców. Dzięki różnym poziomom SMS-ów kibice będą mogli wziąć udział w programie lojalnościowym, nabyć poprzez SMS-y atrakcyjne dzwonki i logosy, otrzymać szybciej niż za pośrednictwem prasy, radia i telewizji oraz portali internetowych najświeższe informacje z klubu oraz wziąć udział w konkursach odbywających się podczas spotkań rozgrywanych na Legii (turniej rzutów karnych). Poniżej zamieszczamy dane techniczne dotyczące wejścia do różnych poziomów serwisu SMS-owego Legii: * Program lojalnościowy Wysyłąjąc SMS na numer 7101 z hasłem LEGIA (1zł + VAT) stajesz się automatycznie zarejestrowanym kibicem klubu oraz otrzymujesz logosa z przyznanym Ci numerem porządkowym. Wysyłając SMS z hasłem LEGIA wraz z litera producenta komórki N - dla telefonów Nokia S - dla telefonów Siemens E - dla telefonów Ericsson, Alcatel, Siemens Np. dla telefonów Nokia SMS będzie wyglądał następująco: LEGIA N W przypadku braku możliwości otrzymania logosa kibic otrzyma wiadomość tekstową informującą go o przyznaniu numeru kibica. Uwaga! Istnieje możliwość zarejestrowania w ten sposób kolegi poprzez wpisanie hasła LEGIA, następnie litery oznaczającej producenta telefonu komórkowego oraz numeru telefonu osoby, któą chcemy zarejestrować w formacie dziewięciocyfrowym. Np. dla kolegi posiadającego aparat marki Nokia o numerze 601121212 SMS będzie wyglądał następująco: LEGIA N 601121212. Nagrody! Wśród kibiców, którzy nadeślą SMS-y do klubu zostaną wylosowane atrakcyjne nagrody. Po zakończeniu każdej rundy spośród przyznanych numerów zostaną wylosowane zagraniczne wczasy dla dwojga ufundowane przez biuro podróży "Triada" - wylosowana osoba będzie mogła wybrać miejsce wycieczki z oferty "Triady". Po zakończeniu każdego sezonu spośród przyznanych numerów zostanie wylosowany samochód osobowy. * Wiadomości z Legii Jeśli chcesz otrzymywać najświeższe wiadomości z Legii szybciej, niż robią to środki masowego przekazu, wystarczy wysłać SMS na numer 7909 z hasłem LEGIA NEWS (9zł + VAT). W zamian w pakiecie 28-dniowym otrzymasz 20 wiadomości z klubu. Istnieje również możliwość posiadania tańszej opcji systemu news. Wysyłając SMS na numer 7303 z hasłem LEGIA NEWS (3zł + VAT). W zamian otrzymasz pakiet 10-dniowy z 7 wiadomościami z klubu. * W przygotowaniu Już od połowy marca twoje powitanie może być wykonane przez twojego ulubionego zawodnika lub trenera Legii. www.legia.pl Temat: władza na wakacjach władza na wakacjach głupie bo głupie, ale wkleję... cieszyn.naszemiasto.pl/wydarzenia/635636.html Gdzie jest nasza władza? W piątek próbowaliśmy dostać się do któregoś z posłów na Podbeskidziu. Reporter DZ przedstawił się jako wyborca (nie dziennikarz!), który ma bardzo pilną sprawę. Na miejscu nie zastał ani jednego parlamentarzysty. W jednym z biur zaproponowano mu nawet termin... we wrześniu. W konkurencji "Największy ignorant", stworzonej na potrzeby artykułu w "Dzienniku Zachodnim", zwyciężył Stanisław Zadora, poseł Ligi Polskich Rodzin, rodem ze Zwardonia. Wybierając numer do jego biura poselskiego w Bielsku-Białej, połączyliśmy się z automatyczną sekretarką, która obwieściła nam: "W związku z przerwą urlopową w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej, biuro poselskie jest nieczynne do 27 sierpnia". W piątek w samo południe nikogo nie zastaliśmy także w żywieckim biurze Kazimierza Matusznego z Milówki. Na internetowej stronie Sejmu znaleźliśmy na szczęście numer do katowickich struktur Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli nikt nie odbiera, to znaczy że są na urlopie - wypaliła kobieta. Po chwili zadeklarowała, że może jedynie sprawdzić czy mamy dobry numer do biura w Żywcu. Oczywiście nie dysponowała wiedzą, gdzie aktualnie przebywa poseł Kazimierz Matuszny. Na koniec rozmowy wykazała się jednak dużym gestem, bo zaproponowała podanie numeru telefonu komórkowego do posła. - Nie wiem, czy odbierze - zaznaczyła. W innych biurach posłów nie zastaliśmy, ale byli przynajmniej ich współpracownicy. Niektórzy z nich byli nawet kompetentni. W ustrońskim biurze poselskim Jana Szwarca, związanego z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, dosłownie minęliśmy się z parlamentarzystą. - Dziś już był i na pewno nie będzie. Najwcześniej mogę pana umówić na poniedziałek, ale nie na sto procent - mówiła pracownica biura poselskiego. Żadnych szans na rychłe spotkanie z posłem Jackiem Falfusem, reprezentującym Prawo i Sprawiedliwość, nie dała nam pracownica jego biura w Bielsku-Białej. - Dość trudno go zastać. Dziś jest w Zurychu. Na poniedziałek ma umówione spotkania. Do końca sierpnia raczej nie ma szansy na spotkanie - powiedziała kobieta. Ostatecznie zaproponowała, żebym nurtujący mnie problem opisał i przysłał na adres biura. Poseł na pewno się nim zajmie. Nieco przychylniej zostaliśmy potraktowani w biurze innego parlamentarzysty z PiS, Stanisława Szweda. Dowiedzieliśmy się, że do 20 sierpnia przebywa na urlopie. Około 15 sierpnia powinien jednak już wrócić z wypoczynku. - Może pan próbować już tym okresie. Być może już się pojawi w biurze. Od ręki mogę wpisać pana na 21 sierpnia - usłyszeliśmy w biurze posła Szweda. Pracownica biura Stanisława Pięty, jeszcze jednego posła PiS, zaproponowała nam termin we wrześniu. - W poniedziałek wyjeżdża na Białoruś, później będzie tydzień sejmowy. Ale czego sprawa dotyczy? Ewentualnie jak mogę pomóc? - oferowała pomoc kobieta. Kompetentną okazała się kobieta zatrudniona w biurze poselskim Rafała Muchackiego z Platformy Obywatelskiej. Poinformowała, że poseł jest na urlopie do 21 sierpnia. Zaraz jednak dodała, że jak tylko wróci z wypoczynku skontaktuje się z nim i przekaże mu, iż jest do niego sprawa. Stwierdziła także, że na miejscu, raz w tygodniu, we wtorki, przyjmuje za posła jego społeczny asystent, Grzegorz Tomaszczyk. - Mogę pochwalić się kilkunastoletnim doświadczeniem pracy w samorządzie. Podczas nieobecności Rafała Muchackiego udało nam się załatwić już pozytywnie jedną sprawę - powiedział Tomaszczyk, radny powiatu bielskiego. W piątek byliśmy także bliscy umówienia się na spotkanie z Tadeuszem Kopciem, także z PO. W jego biurze poselskim w Cieszynie usłyszeliśmy, że poseł może spotkać się z nami na sto procent już w poniedziałek. Każdy ma prawo do odpoczynku i wakacji - powiedziała Lucyna Krztoń z Bielska- Białej, która chciała zgłosić interwencję u posłów, ale nie mogła się ich doczekać: - Szkopuł w tym, że oni mają wakacje przez cały rok. Potrzebują nas tylko przed wyborami, a później mają gdzieś. Lekceważą nas. Cały czas czekam na odpowiedź na pytanie, jak długo w Polsce, emeryci będą żyć za 500 złotych miesięcznie. Temat: Nieuczciwi pośrednicy pracy pod lupą Nieuczciwi pośrednicy pracy pod lupą Już od półtora roku poszukiwałam pracy, niestety bez żadnych skutków. Dn. 23 maja zadzwonił do mnie telefon z firmy, w której zostawiłam wcześniej swoje Cv i zaproszono mnie na dzień próbny pracy na Al. Jerozolimskie 25/21. Zgodziłam się natychmiast. Pracowałam 2 dni. Kolejnego dnia nie przyszłam do pracy, ponieważ poczułam, że okłamuję własne sumienie. Biuro nosi nazwę „Firma Usługowo – Informacyjna”. Miałam pracować w dziale klienta, dlatego bardzo ważne było doświadczenie w kontaktach międzyludzkich. Okazało się, że jest to zwyczajne mieszkanie w bloku. Pracowało tam ok. 20 osób. Nikt nie miał swojego biurka. Losowano codziennie stanowisko pracy i przydzielano każdemu nowy numer telefonu. Jedyną rzeczą, którą posiadał podwładny był: kubek do kawy i segregator z wszystkimi umowami, z którymi rozliczał się z pracodawcą. Szef, p. Konrad, nie odróżniał się od reszty pracowników. Wszyscy zachowywali się jak jedna, wielka rodzina – świadczą o tym przyjacielskie pocałunki... Moja praca polegała na umawianiu ludzi przez telefon na rozmowę w sprawie pracy, a potem przeprowadzaniu rozmowy kwalifikacyjnej z przyszłym pracownikiem i pobieraniu opłaty na poczet szkoleń w wysokości 100zł, która miała być zwrócona po ukończeniu szkolenia. Zawarcie takiej umowy manipulacyjnej na kaucje stu złotową miało być celem mojej pracy i za to otrzymywałabym 25zł od umowy. Klientów przychodziło wielu. Określony wymiar godzin pracy nie istniał. Jeśli podpisałabym dziennie ok. 6 umów, mogłabym pić resztę dnia „herbatkę w kuchni” bądź iść do domu. Moje nowe koleżanki zachowywały się jak profesjonalistki… Podziwiałam je a zarazem byłam szczęśliwa, że wreszcie znalazłam pracę, która spełniała moje oczekiwania. Pod koniec dnia zaprzyjaźniłam się z Mariuszem, który powiedział mi prawdę o tym, czym FU-I się zajmuje. W gazecie wyborczej FU-I zamieszcza ok. 20 fałszywych ogłoszeń w sprawie pracy na magazyniera i kierowcę osobistego. Każde ogłoszenie jest pod innym numerem telefonu i ułożone w innej formie tak, aby potencjalny klient nie domyślił się, że chodzi o jedno i to samo stanowisko. Moim zadaniem było umawianie ludzi na spotkanie i obiecywanie im pracy od zaraz i pobieraniu kaucji, która miała być im zwrócona po ukończeniu szkolenia. Niestety nie istniały tu żadne stanowiska pracy ani żadne szkolenia. Nikt tu nie odzyskał jeszcze pieniędzy. Umowa, którą podpisują naiwni ludzie jest świetnie napisana przez radcę prawnego, tzn. że jest to firma usługowo – informacyjna i że za przeprowadzenie rozmowy kwalifikacyjnej, za umieszczenie cv w internecie i poinformowanie o danym stanowisku klienta, pobierana jest kaucja za usługę. Podobno wszystkie sprawy w sądzie są przegrywane. Pracownicy nie boją się kary, ponieważ za wszystko odpowiedzialny jest szef. Dowiedziałam się także, że nikt tu nie pracuje dłużej niż 3 miesiące, dlatego ciągle zatrudnia się nowych ludzi. Byłam także świadkiem rozmowy, w której młody mężczyzna Olaf przekonywał koleżankę Monikę, (która przez te 2 dni przygotowywała mnie do pracy w biurze) o tym, aby nosić identyfikatory z wymyślonymi stanowiskami, co miałoby podnieść wiarygodność firmy. Ogłoszenie brzmi: „Absolwentki do biura – pilnie”. Kolejne ogłoszenie z Waszej gazety brzmi: „Do działu obsługi klienta do 25 lat 1400. Al. Jerozolimskie 25/21 – Karina”. Z pewnością Karina jest już nowym pracownikiem FU-I. Wszystkie numery telefonów zaczynają się od cyfr: 626, 627, 628, 622 a także jest wiele numerów telefonów komórkowych. Nie mogłam patrzeć na zdesperowanych ludzi poszukujących pracę i wierzących w to, że wreszcie los się do nich uśmiechnął. To są ludzie z różnych środowisk i z różnych miejscowości w Polsce. To ludzie kończący studia wyższe i z wykształceniem podstawowym, których obowiązkiem jest utrzymanie dzieci. Są to przede wszystkim naiwni absolwenci, którzy tuż po ukończeniu szkoły cieszą się, że tak szybko znaleźli pracę i od razu wpłacają pieniądze. Klientami FU-I jest także społeczeństwo niepełnosprawne. Jeżeli ktoś się domagał zwrotu pieniędzy zwykle kierowano go do kolejnego fikcyjnego pracodawcy a jeśli nie chciał opuścić biura, zostawał wyrzucany za drzwi. Drugiego dnia już wiedziałam, że jutro tu nie przyjdę. Wszystkich klientów przez telefon odsyłałam na środę. Robiłam wszystko, aby nie podpisać z żadną osobą umowy. Jestem zbyt uczciwa, aby oszukiwać ludzi. Kraść przecież można w zupełnie prostszy sposób… Temat: www.geocities.com/pracaitalia- zna ktoś?? mysza_lbn napisała: > Piszę z zapytaniem czy ktoś słyszał coś lub sam miał do czynienia z > tą firmą?? Natknęłam się na negatywną opinię ale chcę potwierdzic > czy to prawda czy może 1razowy przypadek.... Będę wdzięczna za opinie Wlasnie pisze wielki bandyta PRACAITALIA:- 1.Mamy ten SAM NUMER TELEFONU KOMORKOWEJ OD PONAD 10 LAT! Jak idioci szukajacy prace opieraja sie na STACJONARNYCH jako powaznosc kontro komorki niech dzwonia do Leppera lub Jaruzelskiego - takie honorowe gnojki tez maja stacjonarne i napewno im znajda dobre zawody np rozdawanie obiadow za kratami. 2.Anonimowy szczur chyba kuzyn powyzszej "myszy" radzi o unikaniu nas bo jestesmy "dzicy" z komorkami .Biedny debil chyba pomylil zoo lub wioche gdzie sie urodzil z rzeczywistoscia:- od tych samych 10 ponad lat zalatwiamy Polkom prace w Italii :- Polkom ktore razem milionami innych Polek wszedzie utrzymuja pracami domowymi pol Polski razem niestety i prawdopodobnie takie szczochy-paranoje jak "mysza" i szczur-radca. Proponujemy PRACE STALE oraz TYMCZASOWE w ITALII jako PRACOWNICE DOMOWE PRZY RODZINACH,DZIECIACH,STARSZYCH. MOZLIWOSCI TEZ:- w hotelach i restauracjach oraz w innych zawodach np PIELEGNIARKI. Kwaterunek + PELNE utrzymanie + placa minimum(mniejsze odmawiamy) :- 800 euro miesiecznie. Wiek:- 18 do 55 i starsze pod warunkiem ze ZDROWE.Wykluczone.- alkohol + tyton (tylko zewnatrz pomieszczen z rzadkimi wyjatkami). ZBEDNY-NIEPOTRZEBNY :- Italiano(jezyk). NIEZBEDNE-POTRZEBNE:- rzetelnosc + odpornosc + sympatia + uczciwosc.Termin najlepszy:- 1 rok i dluzej z przerwami-wakacji do uzgodnienia z pracodawca.Mozliwosc prac tymczasowych (studentki,itd) chociaz wiekszosc pracodawcow woli na dlugi okres.Mozliwosc postepu-zmiany finansowej (wiecej euro)+ pracy (tez do biurowej ) z postepem osobistym i znajomosci Wloskiego. Biura pracy prywatne + panstwowe + indiwidualni posrednicy = mile widziane. OFERTY ZAWSZE AKTUALNE. Jest ironia swiatowa ze w biedniejszych krajach jest BRAK PRACY a w bogatszych BRAK LUDZI DO PRACY bo tubylcy po prostu majac $ nie chca pracowac w pewnych zawodach lub wogole. Tak jak twierdzil Einstein:- "Sa dwie rzeczy bez granic :- wszechswiat i glupota ludzka.- O pierwszym mam jeszcze watpliwosci." Z bardziej inteligentnych ludzi rodzi sie EMIGRACJA stala lub tymczasowa. Dzieki komunikacji bajer biednych emigrantow skonczyl sie lata temu :- dzis np jesli bankier milioner Amerykanski ma lepsza oferte lub/i bezpiecznosc(patrz Madonna w Anglii) w Paryzu bierze rodzine i prywatny samolot i jedzie do Francji. Dzieki technologii tez niestety wojennej i ekologii tez niestety brudasow przemyslowych(i nie tylko) jak np (Ras)Putin i Chiny PLANETA ZIEMIA jest nasza jedyna prawdziwa ojczyzna. EMAIL:- ZYCIORYS + FOTO ( moze byc tez typ paszportowe) + TELEFON (tez grzecznosciowy) do:- pracaitalia@yahoo.it Na WSZELKIE pytania mozna tez zadzwonic lub - jesli ma tylko Kaczynskiego fundusze (czyli zero) :- wystarczy email lub sms lub krotki telefon .- MY odzwonimy .- Jakakolwiek pora + po Polsku. Wszyskie nasze telefony sa komorkowe i otwarte 24 godz. przynajmniej na sms jesli poza zasiegiem. Z Polski :- 0039 3397762166 albo 0039 3891886618 W Italii:- 3397762166 albo 3891886618 NASZA STRONA W INTERNET:- www.geocities.com/pracaitalia P.S. OFERUJEMY TEZ ZAWSZE WSPOLPRACE W WERBOWANIU ZAINTERESOWANYCH OSOB opisanych JAK POWYZEJ w ogloszeniu. Oferujemy posrednikom lub komukolwiek - ktory przedstawi osobe - 200 euro za KAZDA kandydatke ktora przyjedzie a mamy prace dla conajmniej 50 osob miesiecznie. Temat: ktory kandydat zajmie sie zrealizowaniem CPR -112 profanator napisał: > Taka krotka informacja dla > niezorientowanych w tym co sie dzieje w miescie. - Kłopoty z numerem, który ma ratować życie Od początku przyszłego roku ma w pełni funkcjonować system zintegrowanego powiadamiania ratunkowego. Dziś, pół roku wcześniej, nie działa poprawnie europejski numer alarmowy 112, nawet w tych miastach, gdzie są już centra koordynacji ratunkowej. Strategiczną rolę w nowym systemie mają odgrywać centra powiadamiania ratunkowego, przyjmujące zgłoszenia na numer 112. Tworzenie takich centrów należeć będzie do obowiązków wojewody. - Na podstawie tych informacji, które posiadam, w naszym regionie może być pięć do sześciu CPR-ów - powiedział "Pomorskiej" Piotr Murawski, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. Mają być one odpowiedzialne za odbiór zgłoszeń z numerów alarmowych, w tym ze 112 oraz przekazanie ich do stosownej służby. - Pracownicy powinni znać także kilka języków - dodał dyrektor. Ludzie zaangażowani w tematykę koordynacji ratownictwa są bardzo sceptyczni wobec ambitnych zapisów w projekcie ustawy o ratownictwie medycznym, który we wtorek przyjął rząd. Wysokiej rangi oficer Państwowej Straży Pożarnej przekonywał nas, że od 1 stycznia przyszłego roku nic się nie zmieni. - W żadnym kraju nie jest tak, żeby powstał CPR prawie w każdym powiecie - tłumaczył. - Kiedy byłem w Niemczech zadzwoniłem pod numer 112. Po kilku moich słowach po polsku połączenie zostało zerwane - dodał. Dowodem potwierdzającym te obawy są problemy z europejskim numerem ratunkowym 112. Wszyscy pod ten numer dzwoniący powinni być połączeni z centrum powiadamiania ratunkowego, którego zadaniem ma być dobór właściwych służb oraz koordynacja pomocy. A tak w tej chwili nie jest. Chociaż w Toruniu działa Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności, zorganizowane na wzór podobnych jednostek w Niemczech oraz Czechach, dzwoniących z telefonów komórkowych pod numer 112 spotyka rozczarowanie. Z "komórki" jest problem - Abonenci telefonów stacjonarnych połączą się z nami. Kiedy jednak ktoś używa komórki, w słuchawce odezwie się dyspozytor z policji - wyjaśniał "Pomorskiej" Krzysztof Rządkowski, kierownik centrum. Analogiczna sytuacja jest we Włocławku. Postanowiliśmy sprawdzić, kto odpowiada za kłopoty z numerem 112. - Technologicznie od września 2005 roku jesteśmy gotowi i świadczymy usługi przekierowywania połączeń z numeru 112 - zapewniła nas Maria Piechocka z Telekomunikacji Polskiej. Podkreśla, że to MSWiA wskazuje do jakich placówek mają być łączone osoby dzwoniące na numer 112. Marcin Gruszka z biura prasowego PTK Centertel (Orange) powiedział nam, że "takie rozwiązania wynikają z umów ze służbami". - Generalnie powinno być tak, że dzwoniący pod 112 przekierowywany jest do centrum powiadamiania ratunkowego. W Polsce to jednak jest na razie nieosiągalne - dodał Gruszka. ??? pozdrawiam Profanatorze i dziekuje za informacje....a tak poza tym, to troche jestem zorientowany - o tym " co sie dzieje na miescie " :} pozdrowienia radca Temat: Przygoda w nocy. Przygoda w nocy. Kilka lat temu moja znajoma podala moj numer telefonu agencji ochroniarskiej, jako osobe do informowania, na wypadek, gdyby wlaczyl sie u niej w domu alarm. W miedzyczasie stracilam kontakt ze znajoma (wtedy gdy potracilam numery telefonow, a kontakt z wlascicielka domu mocno sie rozluznil.) Przez dlugi czas byl spokoj, az dzis w nocy dostalam telefon. Dzwonil pan z agencji ze w posiadlosci na ul. X zalaczyl sie alarm. Bardzo zdenerwowana spytalam: "a co z wlascicielka". Pan odrzekl, ze nie wiadomo, jej komorka nie odpowiada, zalacza sie poczta glosowa. No i problem: co teraz zrobic. W glowie oczywiscie pojawily sie najczarniejsze scenariusze, znajoma juz raz miala wlamania do domu i ja okradziono, na szczescie wlascicielki nie bylo, wiec bandyci nic jej nie zrobili. Pytam sie co w domu sie dzieje tym razem? - "Rozpoznanie z zewnatrz" - jak sie wyrazil pracownik biura ochrony - nic nie wykazuje, brak sladow zewnetrznych wlamania. Zrozumialam, ze po polsku chodzi o to, ze szyby nie sa wybite, ale moja chora wyobraznia znow popracowala i wyobrazilam sobie moja znajoma zbroczona krwia, ktora resztka sil wlaczyla alarm, bo np. do telefonu nie miala sil sie doczolgac. Kolezanka wpuscila napastnika, ten jej zrobil krzywde i wyszedl. Wiec pytam dalej: byliscie w srodku? Odpowiedz brzmiala "nie". - No to na co czekacie? - znow zapytalam. - Bo nie mamy prawa wchodzic na teren posesji. - beznamietnym glosem odparl pan z ochrony. Najlepiej jesli pani tu przyjedzie. Nie wiedzialam co zrobic: w sumie moglam wsiasc w taksowke i podjechac, ale nie mam kluczy do domu, furtka - wedlug zeznania ochroniarza jest zamknieta, wiec nie mialabym jak sie dostac do srodka. Wytlumaczylam wiec panom, ze skoro sa na miejscu, to powinni przeskoczyc przez plot, i zobaczyc czy nie sa wybite szyby od strony ogrodu. Okazuje sie, ze panowie nie moga tego zrobic, bo byloby to wtargniecie. - No dobra - kombinowalam. - Jezeli ona jest w srodku i np. jest nieprzytomna, to czy pomozecie mi przejsc przez plot, bo nie robilam tego ponad 20 lat, a nawet jezeli zlamie prawo, to mam to w nosie - moja wyobraznia byla silniejsza niz respekt dla prawa. Ochrona jednak odmowila pomocy, bo nie moze brac udzialu we wtargnieciu na cudza posesje. (a moze wiedzieli ile waze?:>) Wzielam gleboki oddech (to naprawde pomaga!!!) i stwierdzilam ze w sumie moge histeryzowac. Najpierw musze ustalic, czy A. - wlascicielka domu jest w srodku, czy nie pojechala na swieta do rodziny pod miasto. Skoro jej komorka nie odpowiada to moze byc po prostu wylaczona na noc. A. na kazde swieta jezdzila pod Warszawe, do malego miasteczka, gdzie mieszka jej mama i siostra z rodzina. Niestety, nie znam nawet nazwy tej miejscowosci, kiedys mialam tam telefon, i jedyne co pamietalam to fakt, ze byl inny niz w Wawie numer kierunkowy. Spytalam sie ochorniarza, czy ma taki numer wsrod telefonow do powiadamiania. Okazalo sie ze nie, wszystkie numery sa komorkowe i w kazdym wlacza sie poczta glosowa. Powiedzialam, ze oddzwonie i rozlaczylam sie. Pomimo poznej godziny zadzwonilam do naszej wspolnej znajomej: mojej i A. o ktorej wiem, ze z A. byla dosc blisko. R. obudzona byla nieprzytomna, wiec powiedziala ze oddzwoni za chwile, bo gdzies miala stacjonarny do mamy A. Na szczescie ma lepsza pamiec do nazw, bo znajac nazwisko i miejscowosc uzyskala numer do mamy w informacji. Zadzwonilam: odebrala A. i powiedziala ze juz wie wszystko i wraca do domu. Czyli moja znajoma zyje, nic jej nie jest, prawdopodobnie alarm sie wlaczyl bo byl wadliwy, na razie nie mam od niej zadnych informacji, ale gdyby cos sie dzialo to R. - nasza kolezanka by mnie poinformowala, bo A. wracajac do miasta miala do niej przyjechac i wraz z R,. i jej mezem dotrzec do domu razem. To nie jest kolejna powiesc w odcinkach (chociaz... moze kiedys wykorzystam), to mi sie dzis w nocy przytrafilo naprawde. Pisze o tym, bo musialam sie z tego wygadac. Co prawda teraz juz wiem, ze znajomej nic nie jest, ale nadal w srodku kotluja sie nocne przezycia. Temat: Tele, tele, telefony... Tele, tele, telefony... Naciąganie na nabijanie Agnieszka Felisek, Kielce, współpraca sław2006-08-23, ostatnia aktualizacja 2006-08-22 19:48 Przestroga dla szukających atrakcyjnych ogłoszeń. Jeśli długo czekasz, aż ktoś podejdzie do telefonu, to znaczy, że nabijasz konto w jego komórce. "Oddam gratis kino domowe" - ogłoszenie takiej treści kielczanka Małgorzata Kosierkiewicz przeczytała kilka dni temu w "Anonsach". - Zadzwoniłam pod podany numer komórkowy. Był to abonent Ery. Mężczyzna poinformował, że zaraz podejdzie do telefonu osoba, która zamieściła ogłoszenie - opowiada czytelniczka. Pani Małgorzata czekała blisko kwadrans. - W końcu się rozłączyłam - mówi. Sprawdziliśmy kilka podobnych ogłoszeń. Pod numerem telefonu z anonsu "oddam gratis telewizor 29 cali, kolorowy, z powodu wyjazdu" sygnał długo był zajęty. W końcu się udało. - Proszę poczekać, zaraz ktoś podejdzie do telefonu - stwierdził miły kobiecy głos. I zapadła głucha cisza. Czekaliśmy kilkanaście minut, do telefonu nikt nie podszedł. Podobnie było z ogłoszeniem "oddam gratis meble skórzane". Takie ogłoszenia to skutek m.in. usługi "Bonus", którą wprowadziła spółka PTC, operator sieci Era, Tak Tak i Heyah. Dzwoniąc na te numery z telefonu nienależącego do sieci PTC, za każde dwie minuty rozmowy nasz rozmówca otrzymuje dodatkową minutę. O coraz popularniejszym sposobie oszustów rozmawiają też internauci na forum portalu www.telepolis.pl.: "Wrzuć na >Anonse< (albo jakaś inna gazeta ogłoszeniowa) masę ogłoszeń, że szukasz opiekunki do dziecka, oferujesz prace w postaci roznoszenia ulotek, sprzedasz tanio telewizor z płaskim ekranem, dobre telefony za grosze i zobaczysz, jak się ludziska rozdzwonią na Twój numer Ery. Najlepiej jeszcze zrób to w paru województwach. Przy okazji będziesz miał dobrą rozrywkę, a zapewniam że telefon nie będzie milknął przez parę dni". Miejski rzecznik praw konsumenta w kieleckim magistracie nie ma wątpliwości, że to nowa forma wyłudzenia pieniędzy. - Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją, to nadużycie ze strony użytkowników Ery - mówi Dariusz Pyk. Policja podkreśla, że naciągacze są bezkarni. - Wprawdzie w kodeksie karnym jest artykuł dotyczący wyłudzaniu korzyści majątkowych, za które grozi więzienie od 6 miesięcy do lat 8, ale w takim przypadku bardzo ciężko udowodnić wyłudzenie. Pokrzywdzony musiałaby bowiem udowodnić, że ta osoba nie posiada danej rzeczy z ogłoszenia. A to jest niezwykle trudne - twierdzi Paweł Sieczkowski z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach. Zdaniem policjantów nie można mieć pretensji do operatora. - Tworząc taką usługę, Era chciała po prostu zachęcić do korzystania z tej sieci komórkowej - dodaje Sieczkowski. Poprosiliśmy o komentarz PTC. Niestety, mimo kilkakrotnych monitów nie otrzymaliśmy odpowiedzi. - Musimy tę sprawę dokładnie sprawdzić - powiedziała nam jedynie Kalina Ostoja-Chyżyńska z biura prasowego PTC. "Aktywując usługę Bonus, za 2 minuty ze wszystkich odebranych połączeń spoza sieci należących do PTC Sp. z o.o. (do PTC Sp. z o.o. należą sieci: Era, Tak Tak, Heyah) oraz z telefonów stacjonarnych otrzymujesz minutę na swoje połączenia w sieci Era, Tak Tak lub z numerami stacjonarnymi. Ze strona internetowej www.era.pl "Bonus naliczany jest za rzeczywistą, łączną długość trwania połączeń z dokładnością co do 1 sekundy. Jeśli w danym miesiącu liczba należnych Erajednostek wyniesie minimalnie 10, a maksymalnie 2000 - to raz w miesiącu konto Użytkownika Tak Tak będzie doładowane skumulowaną wartością Bonusa. Doładowanie Bonusem może nastąpić do 48 godzin od dnia rozliczeniowego". Z regulaminu oferty promocyjnej PTC Sp. z o.o., operatora sieci Era Mój numer zaczyna się na 604, więc też należy do PTC ERA, jeśli macie jakiekolwiek pytanie dotyczące tego artykułu, śmiało dzwońcie do mnie:-) Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 137 rezultatów • 1, 2, 3 |