Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro PLL LOT
Temat: General Electric inwestuje w Warszawie Z Boeingiem przylecą do nas nowe technologie i do Razem z Boeingiem przylecą do nas nowe technologie i dolary W październiku koncern z Seattle uruchomi w Warszawie biuro obejmujące zasięgiem działania nasz region - wynika z informacji "Rzeczpospolitej". Będzie nim kierować Henryka Bochniarz, która już została wiceprezesem w dziale międzynarodowym Boeinga Henryka Bochniarz odmawia komentarza w tej sprawie. Bardziej rozmowny jest Charlie Miller, odpowiedzialny za kontakty z prasą w Europie, Afryce i na Bliskich Wschodzie w biurze Boeinga w Londynie.- Od dłuższego czasu chcieliśmy mieć swoje przedstawicielstwo w Warszawie na całą Europę Środkową i Wschodnią mówi "Rz" Charlie Miller . Takich przedstawicielstw jak warszawskie Boeing ma na świecie kilkanaście, między innymi w Chinach, Niemczech, Azji Południowo-Wschodniej. Zadaniem ich szefów jest poszukiwanie najbardziej konkurencyjnych dostawców dla koncernu oraz klientów, którzy kupiliby jego samoloty. Decyzje warte miliardy dolarów Jesienią ubiegłego roku Polskie Linie Lotnicze LOT kupiły od Boeinga osiem samolotów za ponad 900 milionów dolarów. O kontrakt na dostawę dla LOT z Amerykanami rywalizował europejski Airbus. Podczas uroczystości podpisania umowy przedstawiciele koncernu wspominali, że Boeing wiąże wielkie nadzieje z Polską i z regionem. - Polska jest ważnym rynkiem, bo na was patrzą wszystkie kraje dookoła, dlatego każdy tutaj chce wygrać- mówił "Rz" ówczesny prezes Boeinga Harry C. Stonecipher. Wygląda na to, że Amerykanie dotrzymają słowa. Warszawskie biuro będzie miało wpływ na podejmowane w Chicago i Seattle decyzje, chociażby dotyczące zakupów i poszukiwania miejsc do produkcji. W Europie roczna wartość zamówień Boeinga wynosi 4 miliardy dolarów. Boeing zamawia i inwestuje Amerykański koncern działa już w Polsce. Są więc spore szanse, że polskie firmy dostaną kontrakty od potentata z Seattle. To nie tylko nadzieja na dodatkowe przychody i zyski, ale także na pozyskanie nowoczesnych technologii, których w Polsce się nie stosuje. Dla Boeinga pracują krośnieńskie zakłady Goodrich. - Niektóre technologie udostępnione nam przez Amerykanów są unikalne nie tylko w skali europejskiej, ale i światowej - zapewnia Sylwester Kozioł, dyrektor ds. logistyki i zarządzania projektami w Goodrich Krosno. Z Boeingiem i jego poddostawcami związane są zamówienia na komponenty lotnicze z rzeszowskiej WSK, należącej do Pratt & Whitney. Polscy inżynierowie z warszawskiego centrum projektowego General Electric uczestniczą w badaniach nad najnowszymi silnikami GEnx, przeznaczonymi do boeingów. Wytwórnia Zespołów Kooperacyjnych Mielec, która w ubiegłym roku podpisała już trzeci kontrakt z Boeingiem, dostarcza tej firmie części zamienne. - Mamy wyłączność na wytwarzanie części zamiennych - twierdzi Bogdan Bańko, dyrektor zarządzający mieleckiego zakładu. Pośrednio polskie przedsiębiorstwa współpracują także w produkcji samolotu Dreamliner. Zakłady Narzędziowe z Mielca dostarczają Amerykanom narzędzia do towarowej wersji Boeinga 747 Large Cargo Freighter. Na rynku będzie ciaśniej Ekspansja Boeinga w Polsce jest konsekwencją zaciekłej rywalizacji, którą producent prowadzi z europejskim Airbusem. Jeszcze dwa lata temu Boeing był niezaprzeczalnym liderem, ale w ubiegłym roku Airbus w szybkim tempie zaczął doganiać rywala z Seattle. Teraz znów zwycięża Boeing, który w tym roku zdobył zamówienia na 409 maszyn, podczas gdy Airbus tylko na 85. Eksperci nie mają wątpliwości, że na tym rynku w najbliższych latach będzie robiło się coraz ciaśniej. Do gry wchodzi również brazylijski Embraer, który postanowił wyprodukować samoloty o wielkości i zasięgu zbliżonych do parametrów Airbusa 319 i Boeinga 737. O zamiarze produkowania samolotów informują również Chińczycy i Hindusi. W lotnictwie jednak liczy się nie tylko komfort podróży, ale - coraz bardziej - oszczędności w eksploatacji samolotów oraz stopień zagrożenia dla środowiska. W tym przypadku najnowszy model Boeinga jest dość atrakcyjny. Zużywa o 20 proc. mniej paliwa na każdego pasażera, niż samoloty produkowane obecnie. Koszty jego eksploatacji są o 10 proc. niższe, ma też większy zasięg lotu. Temat: Nowa baza tanich linii Wizz Air w Warszawie Nowa baza tanich linii Wizz Air w Warszawie Nowa baza tanich linii Wizz Air w Warszawie (PAP, pb/25.10.2005, godz. 14:00) Tanie linie lotnicze Wizz Air utworzą w Warszawie nową bazę, dzięki czemu powstanie 70 nowych miejsc pracy - poinformował na wtorkowej konferencji prasowej prezes Wizz Air Jozsef Varadi. Warszawa będzie drugą po Katowicach bazą Wizz Air w Polsce. Varadi zapowiedział również, że jego linie lotnicze od 1 grudnia uruchomią z Warszawy nowe połączenia do Kowna, Dortmundu i Budapesztu. Oprócz samolotu aktualnie bazującego już w Warszawie, na lotnisku im. F. Chopina zostanie dodatkowo umieszczona jeszcze jedna maszyna. Nowy samolot rozpocznie rejsy w grudniu 2005 roku. Zdaniem szefa Wizz Air, za 5 lat w Polsce linie niskokosztowe będą przewoziły 10 mln pasażerów, co oznacza, że będą miały 50 proc. udziału w rynku przewozowym. Varadi zauważa, że z usług tych linii korzystają nie tylko turyści, ale również biznesmeni, którzy szukają oszczędności. Według danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego za I półrocze 2005 roku, Wizz Air to drugie co do wielkości przewozów linie lotnicze w Polsce (pierwszy jest PLL LOT) z 11,2-proc. udziałem w rynku. Inny tani przewoźnik - SkyEurope zajmuje czwarte miejsce (za Lufthansą i ma 4,9 proc. udziału w rynku. Niskokosztowa linia lotnicza Wizz Air nie zamierza w perspektywie 3-4 lat debiutować na giełdzie, choć nie wyklucza takiego kroku w późniejszym czasie - poinformował na wtorkowej konferencji prasowej prezes Wizz Air Jozsef Varadi. "Mamy wystarczająco dużo kapitału na naszą działalność. W perspektywie trzech- czterech lat nie zamierzamy debiutować na żadnej giełdzie" - powiedział Varadi. We wrześniu tego roku na warszawskiej i wiedeńskiej giełdzie zadebiutowały słowackie tanie linie lotnicze SkyEurope. Zdaniem prezesa, debiut giełdowy będzie najprawdopodobniej naturalnym elementem strategii Wizz Air w późniejszym czasie. Wizz Air zamierza w 2006 roku przewieźć ponad 2 mln pasażerów z i do Polski. Obecnie Wizz Air ma ponad 40 proc. udziału i pierwsze miejsce w segmencie przelotów niskotaryfowych w Polsce. Wizz Air ma też 12 proc. udział w całym polskim rynku przewoźników lotniczych, co daje mu drugie miejsce po LOT-cie. Spółka nie podała prognozy wyników finansowych. "Wizz Air jako jedyna tania linia lotnicza ma szansę w Polsce zarabiać" - powiedział prezes Varadi, nie podając szczegółów. Przewoźnik otworzy w Warszawie nową bazę dla swoich załóg. Jest to druga, po katowickiej, i trzecia dla Wizz Air, tego typu placówka. "Staramy się wzmocnić naszą pozycję w Polsce. Jednym ze sposobów jest otwarcie bazy. Oznacza to między innymi to, że będziemy tu mieć swoje stałe biuro, tu nocować będą nasze załogi i samoloty" - powiedział Varadi. Całkowity koszt inwestycji, łącznie z kosztami stacjonowania samolotów, wyniesie rocznie około 12-13 mln euro. Varadi zapowiedział również, że Wizz Air od 1 grudnia uruchomi z Warszawy nowe połączenia do Kowna, Dortmundu i Budapesztu. Poza Wizz Air, w Polsce działają także inni tani przewoźnicy: Ryanair, (posiadający około 21 proc. polskiego rynku tanich przewoźników lotniczych), niskokosztowa spółka PLL LOT Centralwings (12,9 proc.), Sky Europe(ok.12 proc.), easy Jet (ok.7 proc.), Germanwings (ok. 6 proc.) oraz Norwegian Air Shuttle (ok.1,5 proc.). źródło: Gazeta Temat: CENTRALNY PORT LOTNICZY im. BAREI Oczywiście że jest. Cała Polska zrzuci się na Lotnisko dla Warszawy i Mazowsza. "Doradca wybrał miejsce na Okęcie bis" Mszczonów albo Baranów – to dwie lokalizacje nowego centralnego lotniska dla Polski. Wytypowali je doradcy polskiego rządu z konsorcjum dwóch hiszpańskich firm: Ineco i Sener. Ostateczna wersja raportu miała być gotowa jeszcze w grudniu. Już wiadomo, że Hiszpanie spóźnią się o dwa miesiące i dopiero w lutym przyszłego roku zaproponują polskiemu rządowi dwie lokalizacje lotniska. Propozycja będzie zaskakująca, bo jedna z nich do tej pory nie pojawiała się nawet w spekulacjach. Do tej pory wymienianych było siedem lokalizacji: Mszczonów, Modlin, Babsk koło Skierniewic, Nowe Miasto n. Pilicą, Radom, Sochaczew i Wołomin. O tym, że do tej listy doszła kolejna, ósma propozycja, poinformowała GP Katarzyna Krasnodębska z biura prasowego Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Wiadomo ponadto, że nowa lokalizacja zostanie wytypowana przez Hiszpanów jako jedna z dwóch najlepiej nadających się pod przyszłą inwestycję. Baranów też może być Przedstawicielka ULC nie ujawnia nazw tych miejscowości. O zachowanie tajemnicy poprosili urzędników Hiszpanie. Z nieoficjalnych informacji jednak wynika, że Hiszpanie zaproponują polskiemu rządowi Mszczonów oraz Baranów w powiecie grodziskim. To niespodzianka, bo dotychczas obstawiano Mszczonów i Modlin. Szanse tego ostatniego spadły jednak, gdy w ubiegłym roku Ministerstwo Infrastruktury wytypowało Modlin jako port dla tanich linii lotniczych. Jeżeli w Modlinie lądować będą tanie linie, wówczas obciążenie infrastruktury uniemożliwi jego przebudowę. Do wypełnienia luki eksperci typowali więc inne lokalizacje. Wśród pretendentów znalazł się: Babsk koło Skierniewic, Nowe Miasto nad Pilicą, Radom, Sochaczew albo Wołomin, czyli miejscowości uwzględnione w raporcie sporządzonym na początku ubiegłego roku przez specjalnie w tym celu powołany rząd zespół, składający się z przedstawicieli ówczesnego Ministerstwa Infrastruktury (obecnie Ministerstwo Transportu i Budownictwa), Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze, PLL LOT oraz Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Zespół istnieje zresztą do dziś, czuwając nad pracą Hiszpanów. Zweryfikuje on hiszpański raport, a następnie podejmie decyzję o ostatecznym miejscu inwestycji. Dużo nowej pracy Koszt budowy nowego lotniska szacowany jest na 1,3-2 mld euro. Pierwsze samoloty ma zacząć obsługiwać za około 10 lat (lotnisko na Okęciu zostanie wówczas zamknięte). Na kontrakcie zarobią przede wszystkim firmy budowlane i biura architektoniczne. Ale nie tylko. Ryszard Zaremba, prezes biura projektów lotniczych Polconsult, przekonuje o pozytywnym wpływie inwestycji na rozwój gospodarczy regionu. Nowe lotnisko da pracę około 5 tys. osób. Beneficjentów będzie zresztą znacznie więcej. – Liczbę nowych miejsc pracy należy pomnożyć przez trzy, a wynik jeszcze przez dziesięć. W efekcie grupa beneficjentów wyniesie 150 tys. osób – mówi Ryszard Zaremba. Cezary Pytlos Temat: Kolejna napasc mediow na Polskie Biuro Kolejna napasc mediow na Polskie Biuro Wlasnie dostalem z Polski gazete wyborcza wydanie krakowskie, ktore zgodnie z polityka Polskich mediow kontynuuja dzielo polskich politykow probujacych zniszczyc polskie biura turystyczne. :www1.gazeta.pl/krakow/1,44425,1604665.html sam naglowek mowi sam za siebie: "Kolejna wpadka" wychodzi ze BT skarpa na lotnisku przed odlotem poinformowala swoich turystow ze beda mieli gorszy standard. Ale po dokladniejszym przyjrzeniu wychodzi, ze klienci wykupili wczasy w SDS travel ktore splajtowalo. skarpa postanowila przejac tych klientow, czyli pod swoja nazwa doprowadzic do realizacji imprezy upadlego biura, zaden z tych ludzi w skarpie wczasow nie kupil. Wiec pewnie lepiej bylo by ich zostawic niech sie saduja z upadlym SDS Hilidays? SDS zebralo od turystow mniej niz byly warte hotele, wiec czemu do tych hoteli ma doplacac skarpa? przeciz nie jest regula ze tklienci upadlego biura znajda kogos kto dokonczy realizacje ich imprezy. Ze ludzie byli zdenerwowani nic dziwnego kazdy by byl pod napieciem gdy jednego dnia sie dowiaduje ze Firma w ktorej wykupuje wczasy upada a na za dwa dni ze ktos jednak chce je zrealizowac. ja mysle ze Najlepiej o skarpie swiadczy to, ze wlasciciel byl na lotnisku i to z wlasnej woli, zeby dopilnowac wszytskiego osobiscie, a takze to ze ludzie mieli za pobyt placic na miejscu. przeciez tu nawet nie ma miejsca na kant!!! Leca ludzie na miejsce nie podoba im sie albo znajda taniej to wezma, na plazy nikt nie wyladuje. Wydaje sie ze ustawowo trzeba by wprowadzic dla biur zakaz zbierania oplat za hotele bo czesto jakos je trwonia gubia, przepuszaczja, a tak kazdy ze swoja kasa sobie jedzie czy leci na wakacje i nieczego sie nie boi. W dalszej czesci artyykulu dowiadujemy sie ze zrezygnowaly tylko 2 osoby. zrezygnowaly a nie gdzies je pozostawiono na pastwe losu, co ciekawe obecany maja zwrot kosztow i rekompensate za stracony urlop. Zycze innym biuro zeby mialy takie wpadki. Biura zagraniczne podobnie jak hipermarkety mimo ze dzialaja w Posce pieniadze swoje pompuja za granice, jednak rynek jest wolny a kazdy ma prawo na nim dzialac. jednak za krzywdzace uwazam kiedys regulacje prawne ktore wyraznie preferuja obcych. Cuz to za kraj do diabla, ktory dba o obacych a nie swoich??? U nas w grecji jest ciezko wejsc na rynek obcym, miejscowi maja ulatwienia i preferencje. A w poslce co rusz sie tak manipuluje prawem zeby swoich doprwadzic do ruiny. grecja jest w tym roku pustawa bo wprowadzono zestaw praw majacych oslabic Polskie biura. Po pierwsze przepisy dotyczace przewozu osob, wiadomo ze neckerman nie wozi autokarami wiec sie wymysla prawo takie by podroz autobusem byla wrecz niemozliwa do zrealizowania ze wzgledów prawnych. Widac stala nagonke na najwieksze Polskie biura organizujace wczasy lotnicze czyli Big Blue i Triade. Ustawa zakazuje doplacac z funduszu socjalnego do wczasow zagranicznych. ustawe wprowadzono w momencie gdy biura mialy podpisane dlugoletnie umowy z hotelami i autobusy wziete w leasing. Wiec stracily swoja wiarygodnosc plynnosc finansowa. Kiedys aby promaowc Pana Zasade i jkego montownie mercedesa eprowadzono zakaz sprowadzania do Polski autokarow starszych niz 3 lata, choc na W Holandi czy niemczech jezdza nawet 10 letnie a w grecji 23 letnie. Kiedys pisalem ze dziennikarz ociera sie o najstarszy zawod swiata, ustawodawcy chyba jeszcze bardziej. Ja wiem ze dziennikarz pisze to co mu karza i za co zaplaca ale jest pewna granica godnosci do ktorej doszedl np Mariusz Szczygiel i widzac ze w program telewizyjny w ktorym pracowal to jedna wielka manipulacja zajal sie pisaniem. Temat: Inwestor albo upadek. APN znalazła się w kryzysie. Inwestor albo upadek. APN znalazła się w kryzysie. Coś wisi w powietrzu Inwestor albo upadek. Pierwsze polskie tanie linie lotnicze Air Polonia znalazły się w kryzysie. Linie lotnicze AirPolonia: coś wisi w powietrzu Inwestor albo upadek - linie lotnicze Air Polonia znalazły się w kryzysie. Pierwsza polska tania linia lotnicza jeszcze w czerwcu może mieć nowego właściciela. Prezes Air Polonii Jan Litwiński już od kilku miesięcy rozmawia z potencjalnym inwestorem, który przygotowuje się do przejęcia 85 proc. udziałów w firmie. Nieoficjalnie wiadomo, że zainteresowanym jest jordański fundusz kapitałowy Crescent Venture Partners, znany z inwestycji w tanie linie lotnicze w Azji. To prawdopodobnie na jego zlecenie przeprowadzane jest badanie kondycji spółki. Choć zarząd firmy dementuje informacje o poważnych kłopotach finansowych, byli i obecni pracownicy w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że jeśli Air Polonia nie pozyska inwestora, będzie to ostatni rok jej działalności. To, że Air Polonia prędzej czy później trafi w ręce zagranicznego inwestora było pewne już od listopada 2003 roku. Wtedy to wycofał się jej założyciel i główny udziałowiec - Jarosław Pawluk, jednocześnie szef i właściciel spółki transportowej Chem-Trans. Dla niego Air Polonia miała być częścią większej, logicznej układanki. Dla jego następców - wyłącznie czasową inwestycją. Wrocławscy biznesmeni Tomasz Sudoł, Maciej Waśniewski i Mirosław Szeleziński (prezes wrocławskiej fabryki Bombardiera) plan mieli prosty: zdobyć część rynku, wypromować markę, a nastepnie sprzedać ją z zyskiem. Dziś coraz więcej wskazuje na to, że z powyższego w najlepszym przypadku uda się tylko "sprzedać". Umowy na gębę Choć o kłopotach finansowych Air Polonii mówiło się w branży od wielu miesięcy, szefowie spółki przyznali się do nich - choć nie wprost - dopiero 7 czerwca. Wiceprezes Tomasz Sudoł zaprosił na spotkanie przedstawicieli kilkudziesięciu tour-operatorów, po czym ogłosił, iż spółki nie stać na dalsze funkcjonowanie na rynku czarterów, więc skupi się ona na swoim głównym biznesie - tanich przewozach międzynarodowych. Ta decyzja oznaczała dla biur podróży spore kłopoty. Choć Air Polonia twierdzi, że wysyłała wcześniej sygnały ostrzegawcze, wielu tour-operatorów było zaskoczonych. - Działam w tym interesie od dziewięciu lat, ale taka sytuacja zdarzyła mi się po raz pierwszy - mówił kilka dni po decyzji Air Polonii szef radomskiego biura podróży Alfa Star Sylwester Strzylak. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy Air Polonia obiecała mu przewiezienie turystów samolotem czeskiej linii Fischer. Wycofanie się z rynku czarterów to dla Air Polonii prestiżowa porażka. Dla większości obserwatorów z branży - wydarzenie spodziewane od wielu miesięcy. Spółka Jana Litwińskiego spróbowała swych sił na tym rynku w wyjątkowo trudnym momencie. Weszła na rynek 1 kwietnia 2003 roku - dokładnie wtedy, gdy inni się wycofywali. Zrezygnował m.in. Zbigniew Niemczycki. - Gdybym tego nie zrobił, straciłbym ok. 18 milionów złotych. Ten interes jest po prostu nieopłacalny - mówi właściciel White Eagle Aviation. Krzysztof Szwałek www.businessweek.pl/?show=detail&art=135 Temat: Zagadkowe premie w LOT cd "Sprywatyzowany" LOT? Tak na dobrą sprawę LOT już od dawna jest "sprywatyzowany" - od wielu już bowiem lat zyski z LOTU czerpie wąska grupa ludzi z p. Prezesem i zarządem firmy na czele! Dziwnym trafem, w okresie kiedy zarząd pobierał "wynagrodzenie za prace zlecone" od Szwajcarów (dziwnym trafem PRZED przystąpieniem do szwajcarskiego sojuszu) wśród załogi przeprowadzono referendum w sprawie DOBROWOLNEJ redukcji zarobków WSZYSTKICH pracowników o bodajże 10% czy 15% ze względu na "trudną sytuację w firmie"! Po druzgocącej odmowie za miesiąc okazało się że nie jest z firmą tak źle i zarząd uchwalił wypłatę premii dla członków zarządu po 40 tysięcy. I nie rozczulajcie się nad biednym prezesem, zarządem i ustawą kominową - jako szefowie LOT-u zasiadają w zarządach spółek zależnych - EuroLOT-u, Petrolotu, LOT Groud Serwices, LOT Auto Serwices, spólek w regionalnych portach lotniczych - BYNAJMNIEJ nie honorowo! A tam już ustawa "kominowa" nie obowiązuje.... Ktoś tam już cieszył się z nożliwości rychłego upadku LOT-u. Nie cieszcie się, bo chyba zażyłość ze Szwajcarami spowodowała, że pan L. i spółka chcieli powtórzyć wariant ze Swissairem i Crossairem - rozwalamy LOT i już jako EuroLOT zgarniamy całą pulę! A tu już prywatna firma i minister nam może... Zresztą sytuacja na linii LOT - EuroLOT jest BAARDZO ciekawa - jak są zyski z działalności to do EuroLotu, jak są koszta to wrzucane są do LOT-u. W końcu to LOT (f-ma państwowa) "dokapitalizował" czyt. oddał za darmo do EuroLOT-u (f-ma prywatna, s-ka w/g prawa handlowego) 10 samolotów; bieżącymi kosztami obsługi obciążając LOT. Pomimo to, ubiegły rok jest problemem, bo nawet na takich warunkach EuroLot ledwo zipie. Zresztą koniec lat 90-tych był dla firmy nieszczególny - przyszło do firmy dużo młodych zdolnych lecz nieobeznanych z wysoce sezonową specyfiką działania linii lotniczej. Otwierano nowe połączenia niemalże "po cichu", bez reklamy, więc woziliśmy powietrze. Kiedy już pasażerowie przyzwyczaili się i przewozy miały tendencję wzrostową - znów po cichu zamykano linię. Po wejściu w sojusz ze Szwajcarami (czyli tzw. QualiFRAJER) przewozy DRASTYCZNIE spadły - próbowano wyrugować nas ze wszystkiego - do tego stopnia, że pomimo podpisanych umów w biurach LOT-u na obcych lotniskach (dla oszczędności obsługiwanych przez miejscowych agentów) sprzedawano bilety do Warszawy przez Zurych czy Brukselę, pomimo tego że samolot do warszawa leciał omalże pusty... Zaiste - typowo szwajcarski był to alians. Szczytem niekompetencji są przewozy atlantyckie - w/g statystyk zaczynają być zyskowne przy zapełnieniu.... POWYŻEJ 115%!!. Linie za ocean z Krakowa, skąd w 2000/2001r latały notoryczne komplety zmniejszono do 1 (SŁOWNIE: JEDNEGO) lotu tygodniowo zimą 2001/2002 i 4 na sezon letni. Po ubiegłorocznym audycie linii przez Lufthansę jednym z głównych wniosków było NATYCHMIASTOWE zwiększenie ilości lotów, a co za tym idzie miejsc oferowanych na trasach atlantyckich o ok.60 PROCENT! I co? NIC!! Raport schowano baaaardzo głęboko.... W idealnym momencie nastąpiły zamachy w Ameryce - wyobrażacie ile nieudolności i niegospodarności wrzucono do worka z napisem "Zagrożenie terroryzmem"? "Rozwój" LOT-u poprzez kupno Embraerów to totalna klapa - samoloty są ciasne tak, że przy komplecie pasażerów nie ma miejsca na laptopy dla kilku biznesmenów, zmusza się ich na oddanie do bagażnika, tak więc nic dziwnego że były przypadki kradzieży (dla pocieszenia dodam, że częściej w portach zagranicznych niż w Polsce!), także naszemu Jaśnie panującemu Prezesowi...(zadowolony nie był ;-)) Kiedy zimą załoga powiesi swoje płaszcze w szafce to już na nic więcej nie ma miejsca... Ostatnim trendem jest wymiana Emraerów 145 i B737 na serię Embraer 170/190 - czyli de facto zmniejszenie liczby miejsc w samolotach, podczas gdy trend jest dokładnie odwrotny w Europie: ponieważ rosną opłaty lotniskowe w największych portach po to, aby zmusić linie lotnicze do latania większymi samolotami, ale rzdziej. Zresztą samoloty EMB170 są ciągle w próbach (były wypadki) i ciągle jakoś nie znalazły nabywców, pardon: z wyj. LOT-u.... Jak ktoś ma wątpliwości jak wygląda linia rozwijająca się to niech wejdzie na strony EasyJet czy Ryanair - tam się zamawia po ponad 200 (DWIEŚCIE!) samolotów.... A poza tym jakoś przypadkiem(?) udziały w Embraerze ma grupa szwajcarska.... Konkurencja ze strony White Eagle? Żarty - toż to koledzy ze szkoły, zaś działalność handlową WEA początkowo wspomagał... szef Biura Charterów PLL LOT! Pewnie przypadkiem... I na koniec dywagacja - wieloletni Prezes p.Wilanowski LOT rowijał, a pan L. LOT zwija! Pytanie: czy p. Wilanowski (teść) jest zadowolony z działalności p. L. (zięcia).... Temat: Tragedia w Polskiej turystce !!!!!!!!! No jasne, zbliża się sezon turystyczny więc jak co roku dziennikarze zaczynają szukać sensacji - jak nie mają o czym pisać to wydziwiają na temat biur podróży. Biuro podróży jest taką sama firmą jak każda inna (sic!). Co chwilę plajtują wielkie zakłady; szpitale, ZUS-y i inni zadłużeni po uszy i jest o.k.(?) Ale biuro podróży - to jest dopiero temat, a jakże...No i niestety, niektórzy zaczynają histeryzować (patrz : sp-adl). Tymczasem - jak napisał web (pozdrawiam, sądząc po rozsądnych wypowiedziach pewnie znasz branżę, a jeśli nie jesteś pracownikiem, to przynajmniej jesteś obiektywny)- sezon zapowiada się całkiem dobrze. Co do domowych finansów ...no cóż - wystarczy przejść się w sobotę i niedzielę po centrach handlowych, jakoś wszędzie tłoczno i w koszykach pełno ;-) co nie znaczy, że w kraju nie ma (i to wielu)ludzi, których nie stać nie tylko na wakacje, ale i na godziwe warunki życia. Ci, których stać na wakacje, dzielą sie na tych samodzielnych, których na forum pełno (patrz n.p. drugi post powyżej), i na tych, którzy wolą zdać się na profesjonalistów. Wbrew pozorom często z biurem wychodzi jednak taniej - wiem to od turystów (oczywiście jeśli zakłada się, że z wieku harcerskiego już się wyrosło i chce się mieć wygodne spanie i łazienkę z ciepłą wodę do mycia, być wożonym a nie siedzieć za kierownicą lub godzinami tkwić na szosie łapiąc stopa, jeść normalne posiłki a nie podgrzewać -topiące się w upale- konserwy lub pichcić na palniczku obiady - w końcu wakacje to też odpoczynek od garów (?!)) - ale oczywiście każdy wybiera to, co mu odpowiada i trzeba to uszanować. Tylko, na litość boską, przestańcie wreszcie panikować i z pojedynczego potknięcia biura robić aferę na skalę światową. Ponieważ turystyka jest moją nie tylko pracą ale i pasją, jestem częstym "czytaczem" forum, interesują mnie bowiem odczucia i uwagi turystów - i widzę, że biura znane mi, dobre - i z dobrą ofertą, stają się celem ataków, bo akurat jeden klient miał jakiś problem lub jeden turnus miał pecha (np. popsuł się autokar, czy linie lotnicze - a nie to konkretne biuro podróży - zmieniły rozkład lotów) albo jakaś pani pokłóciła się z rezydentką.... Takie sytuacje mogą się zdarzyć, ale nie można generalizować i pisać ".... to oszuści, złodzieje, ostrzegam" itp. Trzeba spojrzeć na to (i napisać): zdarzyło się, miałem pecha - bo nie zdarza się to wszystkim i zawsze. Wpadki również mają i te wielkie zagraniczne biura, które wychwalacie na forum, tylko nie zawsze o nich wiecie. Promocje przed sezonem stosują nie tylko polskie biura - to raczej przyszło do nas z zachodu, a służy nie "na przetrwanie", tylko aby ocenić n.p. zainteresowanie danym kierunkiem i dokonać ewentualnej korekty bookingów. A skoro tak się rozpisałam, to jeszcze jedno: czytam w postach: "lepiej dopłacić i lecieć z Neck-em lub Tui - przynajmniej nie zmienią ci hotelu.." itp. itd. To ja pytam - dlaczego nie dopłacić polskiemu biuru i wybrać po prostu droższą i lepszą ofertę - wybór jest bardzo duży - a nie wybierać byle taniej, a potem narzekać - trzeba też zdawać sobie sprawę, że kategoryzacja hoteli w różnych krajach jest bardzo różna i że 3* to nie koniecznie są 3*. A najlepiej dokładnie przeczytać wszystkie informacje z oferty, przeczytać dokładnie warunki uczestnictwa, przepytać pracownika biura no i samodzielnie trochę pogłębić wiedzę na temat krajów, do których się udajemy - poznać ich specyfikę - a na koniec nastawić się pozytywnie do własnego urlopu, a nie szukać dziury w całym... Wszystkim turystom życzę trafnych wyborów - nie bójcie się biur, które są ciągane po forum (nie jestem pracownikiem żadnego z nich, jestem agentem sprzedającym oferty różnych organizatorów) - na tysiące wysyłanych w świat klientów tylko nieliczni mieli jakieś kłopoty, a podróżując samodzielnie też można mieć pecha :-( - czego absolutnie nikomu nie życzę. A sp-adl-owi i innym panikarzom życzę udanych wakacji u cioci lub babci, chociaż ciocie też bywają różne ;-))) ... Temat: LOT Co wie skarb państwa? Jak powstawał rapor... Najwyzszy czas ta organizacje zmienic panie P,a ze ryba psuje sie od glowy to w mojej opinii najpierw sie zaczyna od tej glowy a potem od reszty.Ze Lot ma fatalna i sklerociala kadre dyrektorska to jest widome wszem i wobec. Gość portalu: p napisał(a): > To prawda, że organizacja LOT jest fatalna. Ale w mojej opinii najgorzej > dzieje się na poziomie dyrektorów biur i z tym dotychczasowy zarząd próbował > walczyć. > Występują tu problemy przerostów zatrudnienia w administracji/finansach i > zastojów kadrowych powodujących, że kierownictwo średniego szczebla jest słabe > merytorycznie i organizacyjnie, zaś na najniższym szczeblu (tzw. stanowisko > specjalisty) pracują nieraz wprawdzie poczciwi ludzie, ale bez żadnych > kompetencji, którzy niestety mówiąc szczerze powinni być zamienieni na > inteligenych świeżych absolwentów uczelni. > > A co do 6,5 tys. - cóż takie są fakty. Co nie oznacza, że nie ma osób > zarabiających 1700PLN (+premie + dodatki +in.). Pozostaje współczuć, ale w > końcu nie zajmowała Pani pozycji Prezesa. > > > asia1977 napisała: > > > 6,5 tys? Super. Pracowałam w PLL LOT i moje zarobki nigdy nie przekroczyły > > > 1700PLN. Praca 24/h na dobę, soboty,niedziele, święta. Znam 3 języki obce > > (angielski,rosyjski i niemiecki, skończyłam niezłe studia i miałam w locie > > > doświadczenie w pionie S - handlowym. I co? Bez znajomości nie mogłam > > awansować, tkwiłam na najniższym stanowisku blokowana przez kierownictwo. > > Znalazłam lepszą pracę.Dziwi mnie że kadra kierownicza w locie nie widzi, > że > za > > > > chwilę LOT stanie się jedynie taksówką podwożącą pasażerów Lufthansie. > Kiedys > > był już taki projekt, ale upadł, blokowanyt przez starszą kadrę. LOT > powinien > > kierować się na Wschód. Nikt inny nie lata do Mińska, Kaliningradu,Wilna, > Rygi. > > > > OTo powinna być linia Lotnicza wożąca naszych wschodnich i południowych > sąsiadó > > > > po Europie i za Ocean. Ale jakoś każdy "manager" ma to gdzieś. Kiedy wejdą > > do > > Polski tanie linie lotnicze, nie pomogą gwarancje skarbu państwa. Potrzebn > a > > będzie reforma zarządzania i strategii. Ale struktury zarządzania w PLL LO > T > są > > tak skostniałe,jest tyle dublujących się działów w działach, że żadna > reforma > > nie przejdzie. > > Życze Lotowi jak najlepiej. > > Była LOTKA Temat: Pracownicy LOT-u oburzeni zarobkami prezesa Witam, Jest to doskonaly przyklad (Warszawa-Montreal). W zeszlym roku, zapytalem dyrektora sprzedazy LOTu w Toronto dlaczego nie ma rejsow do Montrealu, tym bardziej ze byla o tym mowa kilka tygodni wczesniej, zaraz po zawarciu nowej umowy lotniczej miedzy Polska a Kanada dzieki ktorej LOT dostal prawa na 3 dodatkowe miasta w Kanadzie (w tym Montreal). Wedlug umowy, towarzystwa lotnicze kanadyjskie moga latac do dwoch miast Polskich. Air Transat wykorzystal okazje a Air Canada (widocznie ma na to klientow) wykupuje miejsca na samolotach Lufthansy na trasie Frankfurt-Warszawa. Dyrektor raczej beszczelnie odpowiedzial mi ze jestem za bardzo ambitny dla LOTu, ze po prostu za bardzo interesuje sie firma (w innych slowach, "plac i zatkaj sie"). W ogole konkurencja Transatu jak i Czeskich linii ich nie przejmuje... wedlug tego Pana jest to kwestja kilku set miejsc tygodniowo kiedy LOT w Toronto operuje dziesiec razy wiecej... wedlug niego, kazdy Polak (nawet z Montrealu) poleci do Toronto tylko dlatego ze obsluga w samolocie jest w jezyku Polskim! Czy nie sa to troche dziwne i zacofane poglady ze strony dyrektora sprzedazy naszego narodowego przewoznika? Przyznam ze moja 80-letnia babcia bardzo chetnie poleciala czeskimi liniami chociaz nie rozumi ani slowa po czesku... jednak bylo praktyczniej (z Pragi blizej do Krakowa a z Montrealu blizej nam niz z Toronto)! Coraz czesciej zdarza sie ze na rejsach CSA, jest osoba ktora mowi lub chociaz rozumi po Polsku a w biurze Montrealskim tych linii jest lokalna prasa Polonijna! LOTowska arogancja jest juz legendarna... z reszta mozna byloby o tym ksiazke napisac. Mam miedzy innymi na mysli bylego dyrektora Public Relations w WAWie ktoremu zajelo pol roku na odpisanie na powazna email od znajomej dziennikarki z Aviation Daily w Washingtonie. Kiedy wreszcie napisal (po moim telefonie do Warszawy), przepraszal... i mowil ze dopiero sie nauczyl obslugiwac poczte elektroniczna kiedy od roku na wizytowce podaje swoj adres poczty elektronicznej! ;) Przyznam ze szefowie innych przedsiebiorstw glosuja sobie "ciekawe" wynagrodzenia ale (przynajmniej w Kanadzie w publicznym przedsiebiorstwach) akcjonariusze moga (raz do roku) zapytac pytania i rzadac rozliczenia. Nie jestem pewny czy zebrania akcjonariuszy LOTu sa dostepne dla publicznosci. Na koncu, podkresle ze, wedlug mnie, LOT powinien powaznie ulepszyc swoje uslugi oraz organizacje firmowa i zaczac interesowac sie swoja prawdziwa klientela (wiekszosc to... Polacy!) a nie mazyc o potencjalnych amerykanskich biznesmenach ktorzy faktycznie przyniesliby ciekawe zyski dla firmy na trasach atlantyckich. Niestety, wiekszosc biznesmenow nie przestawi sie na LOT jutro rano a Panowie Litwinski, Kiszczak, Ziebinski i inni narazie nic nie robia zeby ich do tego zachecic. Kiedys, za czasow radzieckich samolotow, zawsze znalazlo sie kilka "entuzjastow" ktorzy gotowi byli latac LOTem azeby "sprobowac" takiego ILa-62... teraz, juz nawet nie jest to mozliwe chociaz w niektorych agencjach LOTu, nadal wystawiane sa modele tych samolotow (ktorych sprzedarz do Ukrainy tez spowodowala skandal). A wiec jutro rano, wedlug mnie, biznesmeni dalej latac beda, z wielka racja, Lufthansa, Air France i British Airways. W ostatnich slowach, sadze ze LOT powinien udoskonalic swoja oferte, stac sie troche bardziej agresywny na rynku oraz podniesc jakosc uslug... lub chociaz przestac sprzedawac sie za grosze dla zagranicznych przedsiebiorstw (nie mowie tutaj o ewentualnej prywatyzacji spolki) szczegolnie jesli przez nastepne dziesiec lat, ma nadal oglaszac sie jako "ambasador Polski na swiecie". Sadze ze czasami bez takiego ambasadora moglibysmy sie obejsc! Niestety, sama 74-letnia historia nie wystarczy... Pozdrowienia z YMQ. Gość portalu: Rafal inny napisał(a): > Powszechnie wiadomym jest, ze LOT jest panstwowym, skostnialym > molochem, i ze do wielu miejsc na swiecie mozna doleciec > Czeskimi Liniami, ale nie samolotami PLL LOT. Przyklad Warszawa- > Montreal. Dlaczego oplaca sie Czechom, kanadyjczykom (Transat), > a nie LOT-owi? Dlatego m.in., ze w dyrekcji LOTu zasiadaja > ludzie, ktorzy chca jak najwiecej wziac dla siebie, a dac jak > najmniej wlasnemu przesiebiorstwu. > Powszechne niedbalstwo i balagan psuja LOTowi reputacje nie > tylko wsrod Polakow, ale i za granica. Odwolywane sa loty niemal > w ostatniej chwili. Sam tego doswiadczylem. > Smutne ze firma z ponad 60 letnia tradycja zamiast piac sie w > gore stacza sie... Temat: Zarządzanie lotniskiem ?? Zarządzanie lotniskiem ?? Mam wrażenie, że jedynym lotniskiem które intensywnie się rozwija w dzisiejszych realiach (oprócz hubu Okęcie), jest lotnisko Katowice Pyrzowice, i to pomimo jego niekorzystnego położenia wobec całego Śląska i Zagłębia, no i fatalnego dojazdu. Znam trochę realia panujące we Wrocku, i to co tam się dzieje czasami woła o pomstę! Dwa przykłady: Pierwszy to polityka wobec lowcostów. Ostatnio APN podjęła decyzję o opuszczeniu Wrocka. zob: gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,2234398.html Oczywiście argument APN o drogich opłatach i utrudnieniach w ich działalności w/g zarządu jest nieistotny. Pewną zachwostką jest bardzo ciekawy argument, tłumaczący dlaczego Wrocek nie ma obecnie żadnego taniego przewoźnika: Cytat: >"- Tani przewoźnicy biorą pod uwagę przede wszystkim potencjalną liczbę >pasażerów, jaka może skorzystać z ich usług w danym terenie. Wrocław i okolice >w promieniu 100 km zamieszkuje ok. 3 mln ludzi. To trzy razy mniej niż Kraków >czy Katowice. To przede wszystkim sprawia, że inne lotniska z nami wygrywają - >tłumaczy Leszek Karwowski" Hmm... Czyli Kraków ma 9 mln + Katowice 9 mln, to razem 18 mln! Połowa populacji Polski!!! Oczywiście fakt, że te porty wzajemnie konkurują o te 9 mln jest już nieistotny? Drugi przykład, loty czarterowe: Jakiś czas leciałem na wakacje do Antalai w Turcji z biurem rejsem czarterowym firmowanym przez tureckiego przewoźnika SkyLine (bodajże). Praktycznie w tym samym czasie (różnica kilkunastu minut), do tej samej miejscowości leciał czarter firmowany przez LOT. I: odprawa LOTu była wyraźnie zaznaczona, gdzie i jak etc. Odprawa SkyLine niewyraźna, za rogiem i oznaczona napisem loty charterowe (bez nazwy biura, ani przewoźnika). Przez to zresztą pasażerowie lecący czarterem lotowskim często odstawali w dwóch kolejkach, bo najpierw stawali tam gdzie "loty charterowe", odstali swoje i dowiadywali się że dla nich jest odprawa osobna, w drugiej kolejce. A potem, mimo że LOT planowo ma lecieć 15min. później, na płytę lotniska wpuszczani są najpierw pasażerowie LOTu, a SkyLine później! Co więcej, samolot lotu stoi przed terminalem (więc odpada opłata za przewóz autokarem), a do samolotu SkyLine trzeba dotrzeć podstawianym busem, za który przewoźnik oczywiście musi zapłacić. Jako pasażer nie wiem jak wyglądały kwestie cateringu, załadunku bagaży etc., ale w sumie, przez obsługę lotniska, SkyLine, mimo że miał odlecieć kwadrans przed LOTem, odleciał kwadrans po! A przecież LOT i jego konkurenci płacą podobnie za obsługę(?). Z tego co się dowiadywałem od znajomych, na tym lotnisku takie praktyki to codzienność! To, że zarząd portu Wrocław Strachowice uprawia politykę utrzymywania dominującej na nim pozycji PLL LOT, to wprawdzie tajemnica poliszynela, ale o tym się nie wspomina, więc nie ma problemu. Marketing podstawą wpierania własnej pozycji! A jak jest na innych lotniskach? Czy też tak wyraźnie jak we Wrocku widać istnienie układów i układzików? Po prostu nie pozostaje nic innego jak zazdrość, że Pyrzowice są niezależne od państwowych instytucji, jak PPL, a tym samym mogą uprawiać niezależną politykę! Temat: [pr] NieLOTna poczta na Białoruś [pr] NieLOTna poczta na Białoruś www.gazeta.pl/gospodarka NieLOTna poczta na Białoruś Cezary Goliński, Mińsk, Maciej Kuźmicz 05-08-2003, ostatnia aktualizacja 05- 08-2003 18:03 Z winy polskiego przewoźnika Białorusini nie mogą doczekać się korespondencji wysyłanej pocztą lotniczą z zagranicy - alarmuje mińska prasa. - Obsługujemy przewozy poczty na bieżąco - ripostuje LOT Cargo. - Już od kilku miesięcy kilkaset paczek i przesyłek nadanych na Białoruś z krajów europejskich leży w magazynach międzynarodowego portu lotniczego w Warszawie - przypomina najważniejsza białoruska gazeta "Biełaruś Siegodnia", podkreślając, że właśnie stolica Polski jest jednym z najważniejszych punktów przeładunkowych poczty wysyłanej drogą lotniczą z Zachodu do Mińska. Dalszym transportem powinien zajmować się LOT, do którego składów tranzytowych trafia zagraniczna korespondencja. - I tam pokrywa się ona kurzem - twierdzi mińska gazeta. - Na początku lipca było jej już od 1,5 do 2 ton. A wszystko dlatego, że wszystkie przesyłki nie mieszczą się w polskich samolotach. Latające na trasie Warszawa - Mińsk samoloty ATR-72 i Embraer EMB-145 mają niewielkie luki bagażowe, więc często nie mieści się w nich poczta, jeżeli pasażerowie przewożą dużo bagażu. - Faktycznie, na początku lipca mieliśmy zaległości w dostarczaniu poczty, ale dziś już wszystko działa sprawnie. W poniedziałek było 220 kg poczty do Mińska i została ona przewieziona bez problemów- odpiera zarzuty Iwona Korpalska, dyrektor LOT Cargo (biuro to zajmuje się transportowaniem ładunków w ramach LOT). Jak tłumaczy szefowa LOT Cargo, z powodu niewielkiej ładowności embraerów i ATR-ów, kiedy poczty jest dużo, polskie linie decydują się na wysłanie do Mińska Boeinga 737-400, który może zabrać "zaległości". Zwykle lata on w piątki. - Pocztę wozi się w ramach wolnego miejsca w lukach, pierwszeństwo mają pasażerowie i ich bagaż. Więc jeżeli zdarzy się, że pasażerów jest dużo i mają sporo bagażu, część poczty po prostu zostaje w Warszawie i czeka na kolejny lot - tłumaczy Korpalska. - Walczymy o to, żeby można było wozić ładunki zamkniętymi ciężarówkami na trasach lotnisko - lotnisko. Rozmowy na razie trwają. My jesteśmy gotowi do tego typu operacji, ale muszą być m.in. ustalenia dotyczące cła, na nie cały czas czekamy - wyjaśnia. Mińska gazeta przypomina, że gdy o polskich kłopotach z dostarczaniem korespondencji na Białoruś dowiedzieli się Francuzi, zaczęli wysyłać przesyłki do Mińska przez Moskwę. Poczta Polska nie czuje się odpowiedzialna za opóźnienia. - Podejmowaliśmy próby wożenia przesyłek z lotniska transportem samochodowym, ale strona białoruska się na to nie zgadzała, więc zaniechaliśmy tych prób - tłumaczy zastępca rzecznika Poczty Polskiej Radosław Kazimierski. - To, co leży na Okęciu, to tzw. odsyłki zamknięte - mówi. Są to przesyłki zagraniczne, które trafiają do Polski w ramach tranzytu; są przeładowywane na Okęciu bez uczestnictwa Poczty Polskiej. Tak więc nie mamy do czynienia z opóźnieniami w transporcie, to nie są nasze przesyłki - wyjaśnia Kazimierski. Źródło: www1.gazeta.pl/gospodarka/1,33205,1608199.html Temat: Kiedy zacznie działać lotnisko w Modlinie? Jest oczywiste ze 3 cie lotnisko dla wawy (rzekomo dla Polski) nie jest nikomu potrzebne. Bo Warszawie wystarczy spokojnie Modlin i Okęcie. Kiedyś jak ruch wzrośnie wielokrotnie to właśnie można MOdlin mocno rozbudować. Innym miastom nie jest potrzebne zadne 3 lotnisko bo mają swoje lub powinny mieć. Taka Łódz to jest jakies kuriozum. Ale całą winę biorą na siebie wasze władze. We Wrocławiu na poczatku lat 90 tych "specjaliści" tez zaopiniowali że nie ma sensu inwestować w lotnisko bo ruch będzie minimalny. Ale był koleś z jajmi - Bogdan Zdrojewski (prezydent Wrocławia) i powiedział ze Wrocław ma mieć lotnisko i UM zaczął pompować kasę i robi to do dzisiaj. Wszystko zależy od władzy. A co Łódz traci to szkoda gadac, choćby poczytajcie tutaj: Jehshuff i Vrotswahf, czyli Rzeszów i Wrocław. Brytyjskie biura podróży w swoich ulotkach ułatwiają turystom wymowę polskich nazw. Wszystko dlatego, że według ostatniego sondażu przeprowadzonego wśród biur podróży polskie miasta są hitem sezonu. Na cel swojej podróży wybiera je coraz więcej Brytyjczyków. Wycieczki są bardziej atrakcyjne ze względu m.in. na niską cenę i dużą liczbę lotów. Żeby ułatwić turystom poruszanie się po Polsce, biura podróży i linie lotnicze przygotowały dla zwiedzających ściągę, jak wymawiać polskie nazwy. I tak Rzeszów to w brytyjskich ulotkach Jehshuff, Szczecin – Shchehcheen, Wrocław – Vrotswahf a Bydgoszcz – Bydgoscht. – Nazwy polskich miast są trudne do wymówienia, ale to jeden z uroków Polski – wyjaśnia dziennikarzom Sinead Finn z linii lotniczych Ryanair, które otwierają wkrótce nowe połączenia do naszego kraju. Na trasie turystów z Wysp nie królują, jak można by się spodziewać, Warszawa i Kraków. Według dziennika „The Daily Telegraph”, coraz więcej osób wybiera mniejsze miasta. – Nigdy nie spodziewaliśmy się takiego boomu na Polskę. Co raz więcej Brytyjczyków chce tu przyjechać – tłumaczy Finn. Od 30 października Ryanair uruchamia więc pięć nowych tras. Skąd ta popularność polskich miast? Np. Gdańsk jest wybierany przez Anglików, bo tu narodziła się Solidarność, Bydgoszcz ze względu na swoją starówkę, Toruń jako miejsce urodzenia Kopernika, Wrocław za dobre restauracje, a Szczecin, ponieważ miasto otaczają przepiękne lasy. Co ciekawe, część polskich miast znalazła się też ostatnio w rankigach wakacyjnych kurortów. Reporter brytyjskiego dziennika „The Guardian” był tak zachwycony polskimi plażami, że nasz Sopot umieścił pomiędzy piaskami amerykańskiej Kalifornii, greckich Salonik a włoską Sardynią. Napisał, że piasek na polskich plażach jest nieporównywalny z innymi kurortami. A do tego, według autora tekstu, plusem Polski są ciągle o wiele niższe ceny niż w innych krajach odwiedzanych przez Brytyjczyków od lat. Temat: Boeing przed Airbusem Henryka Bochniarz, wiceprezydent Boeing Compa Będę walczyć o nasz rynek Rozmowa z Henryką Bochniarz, wiceprezydent Boeing Company International na Europę Środkową i Wschodnią wiceprezydent Boeing Company International na Europę Środkową i Wschodnią (c) RAFAŁ GUZ Rz: Co trzeba zrobić, żeby zostać wiceprezydentem wielkiej, amerykańskiej korporacji? HENRYKA BOCHNIARZ: Mieć doświadczenie, odwagę, umieć podejmować decyzje i trochę szczęścia nie zaszkodzi. Na początku lat 90., po powrocie ze stypendium w USA, miałam kilka propozycji pracy w zagranicznych koncernach, które wchodziły do Polski. Byłam przekonana, że nie nadaję się do wielkiej organizacji, nie jestem w stanie wejść w ogromną strukturę z jej procedurami, mechanizmami i gorsetem, niepozwalającym na samodzielną działalność. Stworzyłam więc własną firmę i uważam, że była to słuszna decyzja. Ale gdy kilka miesięcy temu zjawił się u mnie przedstawiciel Boeinga i powiedział, że chcieliby w Europie Środkowej i Wschodniej stworzyć biuro, zaczęło mnie to intrygować. Może spróbować czegoś nowego? Nie ukrywam też, że propozycja bardzo mi pochlebiła. Po pierwsze dlatego, że miałam kilkunastu rywali, a po drugie - w takiej korporacji liczy się wartość kandydata. Tam nie ma przypadków, nominacji partyjnych, preferencji dla kuzynów. Kiedy więc ostatecznie kilka tygodni temu dowiedziałam się, że właśnie mnie wybrano, miałam ogromną satysfakcję. Jaki wpływ na decyzję Boeinga, żeby z Polski zrobić najważniejszy kraj w regionie, miała decyzja PLL LOT o zakupie B787 dreamliner? Nie byłam przy podejmowaniu tej decyzji, ale trudno nie doceniać takiego rynku jak Polska, chociażby ze względu na jego wielkość i potencjał przemysłu lotniczego. Cieszę się, że Boeing uznał nas za ważny dla niego kraj i nie sądzę, aby akurat wybór LOT miał na to wpływ. Czego oczekuje od pani Boeing? W Ameryce będę współpracowała ze spółkami wchodzącymi w skład Boeinga przy strategii biznesowej na "moich rynkach". W Europie do obowiązków będzie należała ocena naszego regionu, kontakty z potencjalnymi dostawcami, szukanie możliwości uruchomienia produkcji. Muszę dostosować się do struktury stworzonej w Stanach, ale nie w sposób pasywny, tylko z zaznaczeniem naszego udziału we wspólnej strategii. Myślę, że wiele będzie zależało od tego, czy uda mi się znaleźć potencjalne możliwości zarówno jeśli chodzi o sprzedaż, produkcję, jak i transfer najnowocześniejszych technologii. Gdyby na przykład udało się wprowadzić polskie firmy w bardziej zaawansowaną współpracę, byłby to dla nas zastrzyk ogromnej wiedzy, nie mówiąc o kapitale. Sądzi pani, że rzeczywiście jest taka możliwość? Będę musiała ostro konkurować z kolegami z innych krajów, starającymi się dowieść, że najlepsze warunki są akurat u nich. Większość produkcji Boeinga jest ulokowana w USA i tam przecież też są ludzie, którzy chcieliby tę produkcję utrzymać. Musimy mieć bardzo rzeczowe argumenty za inwestowaniem, lokowaniem produkcji podzespołów na naszych rynkach. Nie da się czegokolwiek załatwić polityką czy patriotycznymi hasłami. Jakie to mogą być argumenty? Tańsza produkcja. Efektywność jest najważniejsza. Jeżeli potrafimy coś zrobić nie gorzej, a przy okazji i taniej, dla korporacji, która stale szuka możliwości obniżania kosztów, to poważny argument. Oczywiście ważna jest też organizacja produkcji, otwartość ludzi na zmiany, ale tutaj nie obawiam się konkurencji. Inwestorzy zagraniczni w Polsce pytani, co w naszym kraju jest najlepsze, odpowiadają: ludzie. Profesjonalistów z głową tak pełną pomysłów, jak w Polsce, trudno znaleźć gdzie indziej. Co będzie pani chciała zaoferować innym "swoim" krajom? W naszym regionie Boeing ma zróżnicowaną sytuację. Są kraje, gdzie jest silnie obecny, zarówno jeśli chodzi o samoloty pasażerskie i przemysł obronny, jak np. Słowacja i Czechy. Są jednak i takie, które są białymi plamami. Jednym z moich zadań będzie identyfikacja, na ile jest to potencjalnie interesujący rynek w zakresie sprzedaży i możliwości korporacyjnych. Od czego zacznie pani pracę w Polsce Od nauki. Będę musiała zorientować się, jak mogę funkcjonować w Boeingu, jakie są oczekiwania. Muszę też nawiązać kontakty, zorganizować biuro. Właściwie startuję od zera. A co będzie z Lewiatanem? Na razie nic się nie zmienia. Zostaję w Lewiatanie, mam nadzieję, że będzie można te dwie działalności łączyć, nie ma tu konfliktu interesów. Zresztą w maju przyszłego roku kończy się moja kadencja i nie zamierzałam jej przedłużać. Myślę, że osiem lat wystarczy Temat: Nowa galeria handlowa we Wrocławiu. Nowa galeria handlowa we Wrocławiu. Kicz to czy tylko galeria Piątek, 6 sierpnia 2004r. Dziś o godzinie 11 na pl. Grunwaldzkim Jakub Kośmiński, student Politechniki z kolegami, będzie domagał się... "dobrej architektury we Wrocławiu". - Nie protestujemy przeciwko inwestycjom, nie faworyzujemy konkretnych projektów, która się nam podobają. Chcemy wymusić dyskusję, która zostanie usłyszana przez władze - wyjaśnia Bezpośrednim powodem zorganizowania marszu pod hasłem "żądamy dobrej architektury" jest rozstrzygnięcie przetargu na sprzedaż 2,8 hektara gruntu przy pl. Grunwaldzkim - między Dwudziestolatką a tzw. Manhattanem. Przetarg wygrała kielecka firma Echo, która zapłaciła za grunt 45 mln zł. Teraz musi do końca 2006 roku wybudować tam czterokondygnacyjny obiekt. - Wygląd tej budowli, jaki został zaprezentowany w mediach, bardziej przypomina jarmark, niż wizytówkę centrum miasta - mówi Jakub Kośmiński. Studenci podkreślają, że nie zamierzają przeszkadzać w budowie "Galerii Echo - Plac Grunwaldzki" jak roboczo nazywa się nowy obiekt. - Spotykamy się przy przyszłym Rondzie Regana, aby zaprotestować przeciwko złej architekturze we Wrocławiu. Jesteśmy jedynie grupą ludzi, której zależy na dobrej architekturze - dodaje Maciej, student Uniwersytetu. Dobre do Damaszku Co studenci zarzucają przedstawionej wizualizacji? - Kładki będą zasłaniać osie widokowe, a są zupełnie niepotrzebne, bo przechodzą nad mało ruchliwymi ulicami. Potrzebna jest większa liczba wejść, bo trzy na tak duży budynek to po prostu za mało - tłumaczą. Wrocławscy architekci nie chcą komentować propozycji kieleckiej firmy. - To jest po prostu nieeleganckie - twierdzi Wojciech Jarząbek, architekt, który zaprojektował m.in Solpol. Jednak architekci spoza Wrocławia nie mają takich obiekcji. - Prezentowane rozwinięcia fasad budynku Galerii są schematem, który mógłby stanąć gdziekolwiek, na przedmieściach Warszawy, Białegostoku, Damaszku, czy w przysłowiowym Kłaju. Nie powinien natomiast być proponowany w centralnej części Wrocławia - twierdzi Stefan Kuryłowicz, jeden z najlepszych architektów w Polsce, autor projektu biurowca PLL Lot, czy ratusza w Wilanowie. Ale także urzędnicy przyznają, że to co zobaczyli wymaga dużo pracy. - Mieliśmy wiele uwag głównie do wyglądu elewacji, które przekazaliśmy inwestorowi. Dotyczyły one m.in tego, żeby do każdego sklepu dało się wejść nie tylko ze środka, ale także z ulicy - mówi Tomasz Ossowicz, dyrektor Biuro Rozwoju Wrocławia. Urzędnicy dodają, że to dopiero początek prac nad wyglądem tej galerii.- Przetarg to dopiero początek drogi. Prace nad wyglądem galerii to proces twórcy a nie administracyjny i pośrednio będziemy mieli wpływ na ostateczny kształt tego budynku, bo projekt budowlany będzie musiał zaakceptować Architekt Miasta - uspokaja Marcin Garcarz, rzecznik prezydenta. - To wspaniale, że wrocławianie tak jak my troszczą się o klimat placu Grunwaldzkiego. Oznacza to, że wszyscy żyjemy naszym miastem i podobnie jak nam zależy im na tym, aby stanął tam obiekt nie tylko funkcjonalny ale i odpowiedni dla tego miejsca. Studenci chcą czegoś więcej, niż tylko zabezpieczenia przed budową kiczu na pl. Grunwaldzkim. - We Wrocławiu trzeba wprowadzić zwyczaj organizowania konkursów architektonicznych na najważniejsze budynki w mieście. Dzięki takiemu rozwiązaniu zrealizowane zostaną tylko najlepsze pomysły - uważa Kamil Dawidowicz z Politechniki. Ten pomysł bardzo podoba się architektom. - Jest to nieodzowny warunek, aby zapewnić kontrolę nad przestrzenią publiczną i wysoką jakość architektury - mówi Zbigniew Maćków, architekt, który m.in. wygrał konkurs na projekt nowy budynek Wydziału Prawa. Jednak urzędnicy twierdzą, że tego zrobić nie mogą. - Konkursy architektoniczne są dobrym pomysłem jeśli są związane z inwestycjami publicznymi takimi jak ratusz czy biblioteka uniwersytecka. Natomiast nie sprawdzają sie w przypadku inwestycji prywatnych ponieważ w ich wyniku mogą powstać wielkie dzieła architektoniczne, których nikt nie będzie chciał zrealizować - ripostuje Marcin Garcarz. Bartłomiej Knapik - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska miasta.gazeta.pl/fix/mod/zoom.jsp?xx=2211416 Temat: Rozbudowa lotniska Okecie Gość portalu: Lukasz napisał(a): > Kiedy w moncu sie rozpocznie!? > Czy sa juz plany? > Ktokolwiek ma cos wspolnego z rozubdowa terinala lotnicze - ludzie zróbcie to@@@@@@@@@W CHINACH MINISTER POL,PREZYDENT WARSZAWY LECH KACZYŃSKI I SKORUMPOWANY V-CE > z glowa i wydubujcie now terminal na przyszlosc. Wiekszy przestronny, dla > ludzi businessu jak i dla turystow > MINISTER, ÓW CZERWONY BARON MAZOWIECKI SKAZANI BYLIBY ZA KORUPCJĘ WYKRYTĄ JUŻ PO RAZ DRUGI PRZY OGŁASZANIU PRZETARGU NA "OKĘCIE ii" NA KARĘ ŚMIERCI PRZEZ NATYCHMIASTOWE ROZSTRZELANIE PRZED PLUTONEM EGZEKUCYJNYM.CI PANOWIE PRZEZ SWÓJ SKORUMPOWANY I PEŁEN NIEDOCIĄGNIĘĆ I LUK PRAWNYCH I ZANIECHAŃ I NIEDOPATRZEŃ FORMALNO-PRAWNYCH, PROCES DECYZYJNY DOPROWADZAJĄ DO WIELOMILIARDOWYCH STRAT GOSPODARCZYCH PRZEZ UMYŚLNE OPÓŻNIANIE ROZPOCZĘCIA BUDOWY TERMINALU II>WNIOSEK JEST PROSTY :URZĘDNICY W MIN>INFRASTRUKTURY MUSZĄ BYĆ SKORUMPOWANI PRZEZ OBCE WYWIADY GOSPODARCZE ZAINTERESOWANE NIE POJAWIANIEM SIĘ ŻADNEJ NOWEJ KONKURENCJI W RUCHU LOTNICZYM I" HUB"' ACH MULTIMODIALNEGO TRANSPORTU MIĘDZYNARODOPWEGO, BO NIE MOŻLIWE JEST WYTŁUMACZENIE W OPARCIU O MINIMUM JAKIEGOKOLWIEK PODSTAWOWEGO ROZSĄDKU DLACZEGO WSZYSTKO TAK PRZECIĄGA SIĘ "AD CALENDAS GRECAS"I ZE WSZYSTKICH STRON WIDAĆ W TYM PROCESIE DECYZYJNYM ZAMIERZONĄ,WROGĄ DLA POLSKI, ZŁĄ WOLĘ.POWIĄZANIA Z BYŁYMI UB-EKAMI Z "LOTU"i "PPL"DODAJĄ DODATKOWO SPECYFICZNEGO "SMACZKU"TEJ ZAISTE KOLEJNEJ SKANDALICZNEJ AFERZE GOSPODARCZO-KORUPCYJNEJ NARAŻAJĄCEJ POLSKĘ NA IDĄCE W DZIESIĄTKI MILIARDÓW EURO I OBNIŻONE ZATRUDNIENIE(EFEKT MNOŻNIKOWY DZIAŁĄNIA DUŻEGO LOTNISKA DLA OKOLICY W KÓREJ FUNKCJONUJE) W SYTUACJI GDZIE LICZY SIĘ KAŻDE NOWE MIEJSCE PRACY, CZY TO W TRANSPORCIE CZY TO W LOGISTYCE, CZY TO W USŁUGACH CZY TEŻ W PRZEMYŚLE ZWIĄZANYCH Z INTENSYWNOŚCIĄ I CZĘSTOTLIWOŚCIĄ MIĘDZYNARODOWEGO RUCHU LOTNICZEGO."GAZETA WYBORCZA" WINNA KOMPLEKSOWO I BARDZO WNIKLIWIE I UWAŻNIE PRZEŚWIETLIĆ TE ZBRODNICZE< SKORUMPOWANE DO SZPIKU KOŚCI TŁO SKANDALICZNEGO I SPRZECZNEGO Z POLSKIM INTERESEM GOSPODARCZYM,TRYBU PODEJMOWANIA DECYZJI W PPL,PLL"LOT",MIN.INFRASTRUKTURY,URZĘDZIE WOJEWÓDZKIM,RADZIE WARSZAWY,BIURZE PREZYDENTA WARSZAWY.SPRAWĄ POWINIEN ZAJĄĆ SIĘ OSOBIŚCIE PROKURATOR I SAM PREMIER LESZEK MILLER JEŚLI NIE CHCE RZUCAĆ DALEJ SŁÓW NA WIATR<IŻ DOBRZE RZĄDZI KRAJEM.Z TEJ JEDNEJ DROBNEJ SPRAWY GOSPODARCZO-ORGANIZACYJNEJ TAK ISTOTNEJ DLA GOSPODARKI NARODOWEJ POLSKI WIDAĆ JAK KRYMINOGENNY I GANGSTERSKI JEST ÓW MILLER ZE SWOIMI KGB-OWSKIMI PRZYJACIÓŁMI TYPY KULCZYK I GUZOWATY ORAZ NIEMCZYCKI< ;KRYJACY DALEJ SWYCH UBECKICH I WSI-OWSKICH KOLEŻKÓW POUPYCHANYCH WE WSPOMNIANYCH POWYŻEJ INSTYTUCJACH ODPOWIEDZIALNYCH W CAŁEJ ROZCIĄGŁOŚCI ZA WIELOMILIARDOWE STRARY GOSPODARCZE PRZY PODEJMOWANIU DECYZJI DOTYCZACYCH BUDOWY OKĘCIA II. Temat: Warszawa/ Londyn - stan paniki ewa553 napisała: > Kanie, co by nie powiedziec, znajdujemy sie w stanie wojny. I niestety jestesmy > > w gorszej sytuacji, bo przeciwnik wszystko wie - my nie wiemy nic, albo prawie > nic, stad wlasnie to - dla widza - nieco chaotyczne zachowanie. Zreszta > zauwazylas chyba, ze tylko w Polsce tak jest na lotnisku. "Oddawalam" dwa dni > pozniej we Frankfurcie siostrzenca, ktory wracal do Polski, i bylo wszystko > znakomicie zorganizowane. Ze sie dluzej czeka? Ze sie jest dokladniej > kontrolowanym? Gdybys przed odlotem zadzwonila do Twoich linii lotniczych (jak > ja nie chwalac sie zrobilam), dowiedzialabys sie, ze masz drogie perfumy > zapakowac do walizki. I wiedzialabys, co Ci na poklad wolno wziasc. > To, ze jest mozliwosc podlozenia TNT gdzie indziej to wiemy,. Jak wspomnialam: > znajdujemy sie w stanie wojny... ODP: Ewciu, z calym szacunkiem; jestesmy w stanie wojny... z kim? Zadzwonilam do swoich linii. Nic nie wiedziedzieli o zarzadzeniach wladz polskich. Zreszta, tuz po wejsciu do samolotu BA, kapitan samolotu od razu powiedzial, ze polskie zakazy nie maja z ich liniami lotniczymi nic wspolnego? Informacji na temat zaostrzen na lotnisku w W-wie nie ma nigdzie zamieszczonych, wiec nie mozna sie o nich dowiedziec. Okienko przed oddaniem bagazu bylo jedynym miejscem z informacja. Informacja lotniska byla zreszta zamknieta. Godziny urzedowaniach obowiazuja. Perfumy wyrzucilam bez zalu i bylam przygotowana, ze pojda do kubla. Pasty do zebow za to nie moglam odzalowac - wiesz jest to bezcenny produkt przy 20-to godzinnym locie. Perfumy moglam za to zakupic w dowolnej ilosci na lotnisku w Londynie i bez problemu wniesc do samolotu, oraz dokupic reszte na pokladzie. Perfumy tez mozna bylo kupic na lotnisku w W-wie, tylko nie mozna ich bylo wniesc na poklad samolotow lecacych do Londynu. Mozna bylo za to je wniesc na wszystkie inne polaczenia!!! No wiec, mozna czy mozna jest tylko kwestia gustu oraz miejsca w ktorym sie znajdujesz w danym czasie. Nie wiem czy to ma wprowadzic w blad terorrystow - na pewno powodowalo chaos wsrod pasazerow. W kwestii formalnej; jesli nie mozna przewozic perfum, to moze nalezaloby ujednolicic i albo wprowadzic calkowity zakaz obecnosci, sprzedawalnosci ich na lotniskach i pokladach samolotow albo dac sobie spokoj. Rowniez w kwestii formalne; jesli wydaje sie juz jakies zaostrzenia to moze nalezaloby umiescic informacje na ten temat? np; na stonie internetowej lotniska Okecie, lub stronach internetowych innych linii lotniczych lub poinformowac pracownikow biur podrozy w RP o takowych. Wiem o czym pisze, bo sprawdzilam WSZYSTKIE - glucho bylo i pusto. Nie mam zamiaru nikogo krytykowac. Stwierdzam zaobserwowane fakty; byl burdel na kolkach i chaos, dzieki temu, ze zaostrzenia w RP nie zostaly skoordynowane z tymi w GB. Mam powazne watpliwosci co do skutecznosci takich zaostrzen, ktore powoduja balagan i do tego nie sa zaakceptowane i poparte przez linie lotnicze. Kan Temat: last minute w Dreźnie? Hej, wróciłam. Mimo miażdżącej krytyki ze strony tych, którzy się wypowiedzieli, postanowiłam napisać parę słów, jak było. Przede wszystkim źle nam się jechało przez polskie drogi - koleiny, wąskie drogi, spory ruch, korki itd., wszyscy to znamy (najgorsza była "autostrada" A4). Jako że z lenistwa wyjechałyśmy około południa, przy tych warunkach wieczorem byłyśmy jeszcze po polskiej stronie i tam postanowiłyśmy zanocować. Przypadkiem zatrzymałyśmy się w zajeździe Kruszyna w Kruszynie pod Bolesławcem, tuż przy szosie. Bardzo miło - czyste, nowe pokoje, 100 zł za dwójkę. Rano do granicy i do Drezna. Po autostradzie jedzie się bezproblemowo i przyjemnie, droga do lotniska dobrze oznakowana. Port lotniczy w Dreźnie jest stosunkowo nieduży i może dlatego zdał mi się wcale przyjazny. W informacji i we wszystkich kantorkach biur podróży pracownicy mówią biegle po angielsku. Wiszą liczne oferty, ale zaczynające się za tydzień i więcej. O bliższe daty wylotów trzeba pytać i pracownice szukają ofert w komputerach. Nie było żadnej oferty "na dziś" ani "na jutro" - z Drezna latają tylko czartery i loty krajowe i po prostu wyjazdów stąd jest mniej. Był wybór wyjazdów za 2-3 dni i zdecydowałyśmy się na tydzień na Gran Canarii. Ceny nie były zbyt rewelacyjne, żadnych superprzecen. Od osoby zapłaciłyśmy po 475 euro, czyli o 55 euro mniej niż cena katalogowa. Apartament: sypialnia+salonik/wnęka kuchenna, z wyposażeniem, i balkon. Dwa i pół słoneczka czy co tam Neckermann ma. Śniadania. Przelot i transfer. Nie można było już płacić kartą kredytową, bo za krótki czas do odlotu, panie zasugerowały, żeby płacić tuż przed odlotem (gotówką). Oczywiście były katalogi do obejrzenia i można było pytać o szczegóły ofert. Zostały im na takie bliskie terminy pojedyncze miejsca - do tego stopnia, że jedną ofertę "sprzątnięto nam sprzed nosa" - znikła z sieci. Na lotnisku są 3 parkingi i garaż. Im dalej, tym taniej. Ponadto, kiedy pytałyśmy w informacji o jakieś szczegóły, pani dała nam kartę zniżkową na parkowanie. Przy parkowaniu powyżej 7 dni turysta, który jedzie na imprezę z biurem, może od agencji czy właśnie od informacji dostać taką kartę. Normalnie za parking za 8 dni zapłaciłybyśmy na najtańszym parkingu 50 euro, a tak było 38,50. Na każdym parkingu wózki bagażowe, droga do terminala oznakowana, niezbyt daleko. Samochodu nam nikt nie tknął. Odlot był o 5 rano. Niestety dworzec lotniczy w Dreźnie w nocy jest wymarły, czynne są tylko toalety. Miasto nie lepsze, życia nocnego raczej za dużo tam nie ma. Ponieważ nocowałyśmy na campingu, to, chociaż miałyśmy tę dobę zapłaconą, postanowiłyśmy się zwinąć wieczorem, no bo co, o 3 rano pakować manatki? Zresztą noc była dość zimna ;-). Camping wybrałyśmy niedaleko lotniska, zabawny, bo kameralny, na posesji człowiek założył camping i uzyskał licencje (tabliczka z gwiazdkami wisiała, a jakże). Stało tam z 10 wozów do caravaningu (Niemcy zjechali się na weekend) i było miejsce dla kilku namiotów. Pobyt miałyśmy zorganizowany idealnie, żadnych przykrych niespodzianek, dostałyśmy dokładnie to, co wybrałyśmy i za co zapłaciłyśmy. Hotel był znakomicie usytuowany. W miasteczku (Playa del Ingles) było biuro Neckermanna, gdzie można było iść z wszelkimi pytaniami itp. Tamtejszy Neckermann to biuro dla Niemców i Holendrów, zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie obsługują jednocześnie polskiej filii (tzn. oczywiście nas obsługiwali i to b. miło, znają angielski). Polską mowę przez tydzień usłyszałyśmy ze trzy razy, poza tym w tej części PdI byli głównie Niemcy, Holendrzy, trochę Brytyjczyków i Skandynawów. Finansowo jak widać nie zyskałyśmy, ale jesteśmy zadowolone, bo nas kręci swego rodzaju pokonywanie przeszkód i rozwiązywanie problemów w podróży (dokąd jedziemy? co zwiedzamy? co teraz? itd). Do tego stopnia zresztą, że na Kanarach było nam nieco za nudno ;-)). Aha, zbieraczom punktów Miles and More przypominam o zabraniu karty. Ja zapomniałam, a przewoźnik (Thomas Cook) należy do sojuszu Alliance wraz z Lufthansą. Wczoraj złożyłam w M&M moje karty pokładowe i bilet, więc mam nadzieję, że moje 4 tysiące mil mi nie przepadnie ;-). Pozdrawiam całe audytorium. Temat: Feministyczne uciechy Gość portalu: Piter napisał(a): > Nowacka wydała w sumie 2,2 miliona publicznych pieniędzy na potrzeby walki o > równouprawnienie. > Pani pełnomocnik, jej współpracownicy i goście lubili dobrze zjeść. Ponad 50 > tysięcy złotych poszło na "zakup usług gastronomicznych" i to bardzo często w > czterogwiazdkowym hotelu. No cóż, mogłaby moze kupować w trzygwiazdkowym hotelu. Nie orientuję się dokładnie w kwestiach minimum wymagań cateringowych przyjętych np. w przypadku zapraszania gości zagranicznych; prawdopodobnie chodzi tu przede wszystkim o podejmowanie gości w restauracjach w Warszawie. No cóż, robi się to we wszystkich ministerstwach, a gości przyjmuje sie nie w barze mlecznym, tylko w restauracji, i to może nie najdroższej, ale dobrej, chyba że chce sie zepsuc kontakty międzynarodowe ze wszystkimi. Dużo też podróżowali. Jaruga-Nowacka poleciała za > granicę 11 razy, jej pracownicy aż 93 razy. Kosztowało to ponad 500 tysięcy > złotych! 11 razy to wcale nie tak duzo; pracownicy z kolei reprezentują Polskę chociazby w UE i muszą wyjeżdżać (sama musiałam, hłe hłe). Znam osoby (z innego ministerstwa), które co dwa tygodnie są w Brukseli w ramach różnych rad i komitetów; bronią tam polskich interesów jako przedstawiciele administracji polskiej. Na te podróze wydawane są pieniądze, bo i kosztują bilety lotnicze (które nie mogą być kupowane w taryfach typu APEC, bo wymagałoby to z kolei ponoszenia większych wydatków na hotel i diety); do tego ludzie ci, reprezentujący - przypominam - państwo polskie, nie mogą spać w schroniskach młodzieżowych, a i od czasu do czasu muszą kogoś zaprosić na posiłek do restauracji w celu przeprowadzenia nieformalych rozmów. Oczywiścei możemy nikogo nie wysyłać i pozwalać, żeby inni decydowali za nas. Co do urzedu Pełnomocnika, to ma on przedstawicieli w przynajmniej jednym komitecie unijnym (i nie jest to ani nie była Jaruga-Nowacka). Dla porównania, warto zauważyć, że kwota ta stanowi 35% łącznych > wydatków Kancelarii Premiera na zagraniczne wyjazdy służbowe w badanym > okresie. No cóż, akurat jest to praktycznie samodzielny urzad podporządkowany Kancelarii Premiera, ściśle merytoryczny, w odróżnieniu od wielu pozostałych departamentów. Trudno się dziwić, że np. Zespół Doradczo-Analityczny, Biuro Administracyjne, Departament Kontroli, Skarg i Wniosków, Biuro Dyrektora Generalnego jeżdżą za granicę mniej lub wcale (mam nadzieję, że nie muszę wyjaśniac, czym się takie biura zajmują). Jeśli odejmiesz departamenty zajmujące sie organizowaniem bieżącego działania KPRM, może sie okazać, że Pełnomocnik ds. równego Statusu to 35% merytorycznej działalności KPRM jako takiej (jako Kancelarii, przypominam). Do tego działalności bardzo ważnej np. dla UE, bo akurat UE kładzie nacisk na kwestie równych szans kobiet i mężczyzn o wiele bardziej, niż się to robi u nas w Polsce. > Na razie trudno ustalić cel i efekty wystawnego zarządzania biurem i ważnych > podróży służbowych. Cel ten nie jest jasny oczywiście dla portalu prawy. Ale jeśliby porównać koszty z jakims ministerstwem czasów, kiedy bardziej zdeklarowana "prawica" (polską prawicę nazwałabym raczej pseudoprawicą, ale to oddzielna sprawa), prawdopodobnie koszty i ilość podróży wyszłyby porównywalne, jeśli nie większe. Np. jestem pewna, że Jaruga to mały żuczek w porównaniu z tym, co wydała na podróże zagraniczne prawicowa senator Alicja Grześkowiak (przy czym jej podróże były w wielu przypadkach dalece bezzasadne). Temat: Ryanair nie taki święty Ryanair nie taki święty Uziemieni za granicą Kilkudziesięciu polskich pasażerów linii Ryanair od czwartku czeka na lotnisku Stansted w Londynie na powrót do domu. Firma oferująca tanie przeloty nie zaopiekowała się podróżnymi, którzy z powodu nawałnicy nie polecieli do Polski. Tylko nielicznym, na własną rękę udało się znaleźć zastępczy samolot. Reszta musiała zaczekać — Organizacja i opieka żadna. Najpierw lakonicznie poinformowano nas, że samolot jednak nie odleci. Na zwrot bagaży czekaliśmy sześć godzin — opowiada Andrzej Bielecki z Wrocławia, który wrócił do Polski po 36 godzinach. Według jego relacji dla kientów Ryanair otwarto jedno okienko informacyjne, do którego ustawiła się dwustumetrowa kolejka. — To był przerażający widok— opowiada. — Rodziny z małymi dziećmi. Niektóre bez pieniędzy na powrót do domu. Obsługa lotniska pokrzykiwała na nas. Z zazdrością obserwowaliśmy ludzi z innych linii. Ci byli przewożeni autobusami na lotnisko Heathrow, skąd więcej samolotów mogło zawieźć ich do domów. My spędziliśmy noc na lotnisku. — Rzeczywiście odwołaUśmy lot tego dnia z powodu pogody. Nad Londynem szalała burza — mówi rzecznik Ryannair Tomasz Kułakowski. — Nasza firma nie bierze odpowiedzialności za to, co dzieje się z podróżnymi na lotnisku. W większości takich sytuacji staramy się o to, żeby lot jednak się odbył. W przypadku złej pogody oferujemy przebukowanie biletów i lot naszymi liniami następnym samolotem lub zwrot kosztów. Wtedy klient na własną rękę szuka połączeń z Polską. — Pani z linii lotniczych informowała wszystkich, że następne loty jej przewoźnika dopiero po weekendzie. A jeśli chodzi o zwrot kosztów, to poinformowano nas, że dostaniemy 30 funtów— twierdzi Bielecki. Jego syn cudem znalazł 5 miejsc w samolocie do Rzeszowa. — Za bilety na dwa samoloty dla żony, synowej i siebie zapłaciłem około pięciu tysięcy złotych — dodaje wrocławianin. — Wyobrażam sobie, że to, co się stało, musiało być przykre dla naszych kUentów. Niestety, to okres wakacyjny. W każdym z naszych samolotów były najwyżej trzy, cztery miejsca wolne — tłumaczy Kułakowski. Andrzej Bielecki zaraz po powrocie zwrócił się ze skargą do Europejskiego Biura Ochrony Konsumenta. Jeśli będzie trzeba, wystąpię o zwrot kosztów i odszkodowanie na drodze prawnej. — Nareszcie w domu. Szkoda, że inni jeszcze tam czekają. Odlecą chyba w czwartek — mówi Andrzej Bielecki. (SIM) Źródło: dzisiejsze Słowo Polskie Gazeta Wrocławska, str. 5 dostępna również tutaj www.e.gazeta.wroc.pl/ Temat: Wizja portu lotniczego Kraków-Balice Wizja portu lotniczego Kraków-Balice Krzysztof Fijałek 26-12-2002, ostatnia aktualizacja 26-12-2002 23:02 3,5 mln obsłużonych pasażerów w 2015 r. i 6,5 mln dziesięć lat później - to wizja rozwoju Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków Balice. Jej realizacja może pochłonąć 10 mld zł. Studium wykonalności przedsięwzięcia przygotowały amerykańska firma HNTB z Kansas City i biuro architektoniczne Wizja z Krakowa. Prace rozpoczęły się na początku 2001 r. 350 tys. dolarów na ich sfinansowanie wydała Agencja ds. Handlu i Rozwoju rządu USA, 100 tys. dolarów dołożyła HNTB. - Zaczęliśmy od założenia, że w 2025 r. Kraków będzie potrzebował lotniska do obsługi 12 mln pasażerów. Kryzys w branży lotniczej, a zwłaszcza sytuacja po zamachach 11 września 2001 r. spowodowały, że musieliśmy przyciąć wskaźniki - wyjaśnia Stanisław Deńko, szef biura Wizja. Najpierw w swoich planach projektanci zeszli do 8,5 mln pasażerów, by ostatecznie ustalić ich poziom na 6,5 mln osób rocznie. Tyle, ile po rozbudowie obsłużyć ma lotnisko na Okęciu. - Przewidujemy dwa etapy inwestycji. Pierwszy kończyłby się w 2010 r., dając przepustowość 3,5 mln pasażerów. Takie potrzeby port będzie musiał realizować pięć lat później - informuje Stanisław Deńko. Koszt pierwszej fazy inwestycji, związany z wydatkami na infrastrukturę lotniska i zapewnienie komunikacji, ocenia się na 3 mld zł. Powstałoby wówczas 60 proc. terminalu pasażerskiego i 40 proc. sal oczekiwań, które docelowo mają mieć 55-60 tys. m kw. powierzchni. Obecnie jest to zaledwie 10 tys. m kw. Powiększy się część towarowa portu (z 3 tys. m kw. do 25-30 tys. m kw. w 2025 r.) oraz płyta postojowa. Zakłada się również stopniowe jej rozbudowywanie, aby na koniec przewidywanego okresu mogła pomieścić 10 samolotów szerokokadłubowych i 23 standardowe. Byłoby to czterokrotnie więcej niż teraz. Już w 2010 r. lotnisko powinno być połączone szybką kolejką z Dworcem Głównym w Krakowie. Do tego czasu konieczne będzie wydłużenie pasa startowego - ostatecznie do 3000 m, i inwestycje w ochronę środowiska, m.in. budowa zbiornika do gromadzenia wód opadowych. Projektanci traktują port Kraków Balice jako drugie po Warszawie lotnisko pasażerskie w kraju. Miałoby ono stać się ważnym punktem przesiadkowym i obsługiwać tranzyt na południe Europy. Jak podkreślają, realizacja ich wizji zależy nie tylko od wydania ogromnych pieniędzy, ale także ułożenia stosunków z wojskiem, które włada terenem przewidzianym pod rozbudowę portu cywilnego. Równie istotne znaczenie będzie miała postawa przedsiębiorstwa Polskie Porty Lotnicze, większościowego udziałowca MPL Kraków Balice. W ciągu miesiąca opracowanie zostanie przedstawione zainteresowanym. Dla Gazety: Kazimierz Czekaj, radny sejmiku Małopolski: - Rozbudowa portu lotniczego to najważniejsze zadanie Krakowa i Małopolski. Pieniądze potrzebne na ten cel wydają się być nieosiągalne. Gdybym miał wskazać, gdzie ich szukać, to przyznam, że nawet po zebraniu wszystkich źródeł funduszy 10 mld się nie uzbiera. A z drugiej strony takie przedsięwzięcia w świecie powstają. Chcemy, żeby Kraków wywalczył sobie miejsce wśród europejskich metropolii. Od Boga mamy dane położenie. Powstała znakomita koncepcja. Szukajmy sposobów na jej realizację. Musimy patrzeć długofalowo, ale już dziś trzeba zacząć działać. Zaczynając choćby od ściągnięcia do Balic tanich linii lotniczych, które są najdynamiczniej rozwijającym się segmentem całej branży. Komentarz Perspektywa wielkiego przedsięwzięcia może porazić. Inwestycji tej skali, o takim stopniu komplikacji, zależnej od tak wielu czynników, w Krakowie jeszcze nie było. Łatwo przyjdzie rozgrzeszenie się z jej niezrealizowania, bo wizji zadania rozłożonego na wiele lat nie da się wpasować w system, którego zasadą jest nie myśleć dalej niż do końca kadencji. Tu nie wystarczy lobby małopolskie, ale ono musi się wokół portu Kraków Balice zawiązać. Potrzebne jest ogromne zaangażowanie województwa, Krakowa i okolicznych gmin, budżetu państwa i PPL, sięgnięcie po fundusze z Unii Europejskiej, wieloletnie zadłużenie. A i to może okazać się mało. Najważniejsze jednak, żeby jak najszybciej z Krakowa i Małopolski wyszedł sygnał, że chcemy nowoczesnego portu lotniczego. Bez niego świat nam ucieknie. Temat: przetarg na Okecie ważny Wizja rozwoju portu lotniczego Kraków Balice Krzysztof Fijałek 26-12-2002, ostatnia aktualizacja 26-12-2002 23:02 3,5 mln obsłużonych pasażerów w 2015 r. i 6,5 mln dziesięć lat później - to wizja rozwoju Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków Balice. Jej realizacja może pochłonąć 10 mld zł. Studium wykonalności przedsięwzięcia przygotowały amerykańska firma HNTB z Kansas City i biuro architektoniczne Wizja z Krakowa. Prace rozpoczęły się na początku 2001 r. 350 tys. dolarów na ich sfinansowanie wydała Agencja ds. Handlu i Rozwoju rządu USA, 100 tys. dolarów dołożyła HNTB. - Zaczęliśmy od założenia, że w 2025 r. Kraków będzie potrzebował lotniska do obsługi 12 mln pasażerów. Kryzys w branży lotniczej, a zwłaszcza sytuacja po zamachach 11 września 2001 r. spowodowały, że musieliśmy przyciąć wskaźniki - wyjaśnia Stanisław Deńko, szef biura Wizja. Najpierw w swoich planach projektanci zeszli do 8,5 mln pasażerów, by ostatecznie ustalić ich poziom na 6,5 mln osób rocznie. Tyle, ile po rozbudowie obsłużyć ma lotnisko na Okęciu. - Przewidujemy dwa etapy inwestycji. Pierwszy kończyłby się w 2010 r., dając przepustowość 3,5 mln pasażerów. Takie potrzeby port będzie musiał realizować pięć lat później - informuje Stanisław Deńko. Koszt pierwszej fazy inwestycji, związany z wydatkami na infrastrukturę lotniska i zapewnienie komunikacji, ocenia się na 3 mld zł. Powstałoby wówczas 60 proc. terminalu pasażerskiego i 40 proc. sal oczekiwań, które docelowo mają mieć 55-60 tys. m kw. powierzchni. Obecnie jest to zaledwie 10 tys. m kw. Powiększy się część towarowa portu (z 3 tys. m kw. do 25-30 tys. m kw. w 2025 r.) oraz płyta postojowa. Zakłada się również stopniowe jej rozbudowywanie, aby na koniec przewidywanego okresu mogła pomieścić 10 samolotów szerokokadłubowych i 23 standardowe. Byłoby to czterokrotnie więcej niż teraz. Już w 2010 r. lotnisko powinno być połączone szybką kolejką z Dworcem Głównym w Krakowie. Do tego czasu konieczne będzie wydłużenie pasa startowego - ostatecznie do 3000 m, i inwestycje w ochronę środowiska, m.in. budowa zbiornika do gromadzenia wód opadowych. Projektanci traktują port Kraków Balice jako drugie po Warszawie lotnisko pasażerskie w kraju. Miałoby ono stać się ważnym punktem przesiadkowym i obsługiwać tranzyt na południe Europy. Jak podkreślają, realizacja ich wizji zależy nie tylko od wydania ogromnych pieniędzy, ale także ułożenia stosunków z wojskiem, które włada terenem przewidzianym pod rozbudowę portu cywilnego. Równie istotne znaczenie będzie miała postawa przedsiębiorstwa Polskie Porty Lotnicze, większościowego udziałowca MPL Kraków Balice. W ciągu miesiąca opracowanie zostanie przedstawione zainteresowanym. Dla Gazety: Kazimierz Czekaj, radny sejmiku Małopolski: - Rozbudowa portu lotniczego to najważniejsze zadanie Krakowa i Małopolski. Pieniądze potrzebne na ten cel wydają się być nieosiągalne. Gdybym miał wskazać, gdzie ich szukać, to przyznam, że nawet po zebraniu wszystkich źródeł funduszy 10 mld się nie uzbiera. A z drugiej strony takie przedsięwzięcia w świecie powstają. Chcemy, żeby Kraków wywalczył sobie miejsce wśród europejskich metropolii. Od Boga mamy dane położenie. Powstała znakomita koncepcja. Szukajmy sposobów na jej realizację. Musimy patrzeć długofalowo, ale już dziś trzeba zacząć działać. Zaczynając choćby od ściągnięcia do Balic tanich linii lotniczych, które są najdynamiczniej rozwijającym się segmentem całej branży. Komentarz Perspektywa wielkiego przedsięwzięcia może porazić. Inwestycji tej skali, o takim stopniu komplikacji, zależnej od tak wielu czynników, w Krakowie jeszcze nie było. Łatwo przyjdzie rozgrzeszenie się z jej niezrealizowania, bo wizji zadania rozłożonego na wiele lat nie da się wpasować w system, którego zasadą jest nie myśleć dalej niż do końca kadencji. Tu nie wystarczy lobby małopolskie, ale ono musi się wokół portu Kraków Balice zawiązać. Potrzebne jest ogromne zaangażowanie województwa, Krakowa i okolicznych gmin, budżetu państwa i PPL, sięgnięcie po fundusze z Unii Europejskiej, wieloletnie zadłużenie. A i to może okazać się mało. Najważniejsze jednak, żeby jak najszybciej z Krakowa i Małopolski wyszedł sygnał, że chcemy nowoczesnego portu lotniczego. Bez niego świat nam ucieknie. Temat: Poznań kontra ... > Imponujący jest ten projekt nowego terminalu "Balice" Ciekawe czy będzie > zrealizowany i kiedy? Krzysztof Fijałek 26-12-2002, ostatnia aktualizacja 26-12-2002 23:02 3,5 mln obsłużonych pasażerów w 2015 r. i 6,5 mln dziesięć lat później - to wizja rozwoju Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków Balice. Jej realizacja może pochłonąć 10 mld zł. Studium wykonalności przedsięwzięcia przygotowały amerykańska firma HNTB z Kansas City i biuro architektoniczne Wizja z Krakowa. Prace rozpoczęły się na początku 2001 r. 350 tys. dolarów na ich sfinansowanie wydała Agencja ds. Handlu i Rozwoju rządu USA, 100 tys. dolarów dołożyła HNTB. - Zaczęliśmy od założenia, że w 2025 r. Kraków będzie potrzebował lotniska do obsługi 12 mln pasażerów. Kryzys w branży lotniczej, a zwłaszcza sytuacja po zamachach 11 września 2001 r. spowodowały, że musieliśmy przyciąć wskaźniki - wyjaśnia Stanisław Deńko, szef biura Wizja. Najpierw w swoich planach projektanci zeszli do 8,5 mln pasażerów, by ostatecznie ustalić ich poziom na 6,5 mln osób rocznie. Tyle, ile po rozbudowie obsłużyć ma lotnisko na Okęciu. - Przewidujemy dwa etapy inwestycji. Pierwszy kończyłby się w 2010 r., dając przepustowość 3,5 mln pasażerów. Takie potrzeby port będzie musiał realizować pięć lat później - informuje Stanisław Deńko. Koszt pierwszej fazy inwestycji, związany z wydatkami na infrastrukturę lotniska i zapewnienie komunikacji, ocenia się na 3 mld zł. Powstałoby wówczas 60 proc. terminalu pasażerskiego i 40 proc. sal oczekiwań, które docelowo mają mieć 55-60 tys. m kw. powierzchni. Obecnie jest to zaledwie 10 tys. m kw. Powiększy się część towarowa portu (z 3 tys. m kw. do 25-30 tys. m kw. w 2025 r.) oraz płyta postojowa. Zakłada się również stopniowe jej rozbudowywanie, aby na koniec przewidywanego okresu mogła pomieścić 10 samolotów szerokokadłubowych i 23 standardowe. Byłoby to czterokrotnie więcej niż teraz. Już w 2010 r. lotnisko powinno być połączone szybką kolejką z Dworcem Głównym w Krakowie. Do tego czasu konieczne będzie wydłużenie pasa startowego - ostatecznie do 3000 m, i inwestycje w ochronę środowiska, m.in. budowa zbiornika do gromadzenia wód opadowych. Projektanci traktują port Kraków Balice jako drugie po Warszawie lotnisko pasażerskie w kraju. Miałoby ono stać się ważnym punktem przesiadkowym i obsługiwać tranzyt na południe Europy. Jak podkreślają, realizacja ich wizji zależy nie tylko od wydania ogromnych pieniędzy, ale także ułożenia stosunków z wojskiem, które włada terenem przewidzianym pod rozbudowę portu cywilnego. Równie istotne znaczenie będzie miała postawa przedsiębiorstwa Polskie Porty Lotnicze, większościowego udziałowca MPL Kraków Balice. W ciągu miesiąca opracowanie zostanie przedstawione zainteresowanym. Dla Gazety: Kazimierz Czekaj, radny sejmiku Małopolski: - Rozbudowa portu lotniczego to najważniejsze zadanie Krakowa i Małopolski. Pieniądze potrzebne na ten cel wydają się być nieosiągalne. Gdybym miał wskazać, gdzie ich szukać, to przyznam, że nawet po zebraniu wszystkich źródeł funduszy 10 mld się nie uzbiera. A z drugiej strony takie przedsięwzięcia w świecie powstają. Chcemy, żeby Kraków wywalczył sobie miejsce wśród europejskich metropolii. Od Boga mamy dane położenie. Powstała znakomita koncepcja. Szukajmy sposobów na jej realizację. Musimy patrzeć długofalowo, ale już dziś trzeba zacząć działać. Zaczynając choćby od ściągnięcia do Balic tanich linii lotniczych, które są najdynamiczniej rozwijającym się segmentem całej branży. Komentarz Perspektywa wielkiego przedsięwzięcia może porazić. Inwestycji tej skali, o takim stopniu komplikacji, zależnej od tak wielu czynników, w Krakowie jeszcze nie było. Łatwo przyjdzie rozgrzeszenie się z jej niezrealizowania, bo wizji zadania rozłożonego na wiele lat nie da się wpasować w system, którego zasadą jest nie myśleć dalej niż do końca kadencji. Tu nie wystarczy lobby małopolskie, ale ono musi się wokół portu Kraków Balice zawiązać. Potrzebne jest ogromne zaangażowanie województwa, Krakowa i okolicznych gmin, budżetu państwa i PPL, sięgnięcie po fundusze z Unii Europejskiej, wieloletnie zadłużenie. A i to może okazać się mało. Najważniejsze jednak, żeby jak najszybciej z Krakowa i Małopolski wyszedł sygnał, że chcemy nowoczesnego portu lotniczego. Bez niego świat nam ucieknie. To z naszego forum, ale bardziej realne inwestycje znajdziesz na stronie lotniska: www.lotnisko-balice.pl Temat: WOJEWÓDZTWO BESKIDZKO-PODCHALAŃSKIE Balice to jednak leżą 50m od Krakowa Tegoroczna zima dobrym sezonem dla branży! Tegoroczna zima jest łaskawa dla Małopolski - region odwiedza coraz więcej gości krajowych i zagranicznych. Inne polskie regiony mogą jej tylko pozazdrościć - w niektórych hotelach i pensjonatach jest zajętych 90% miejsc. r e k l a m a Lepszy sezon w Małopolsce wynika przede wszystkim z faktu, iż rośnie liczba wyjazdów weekendowych przede wszystkim mieszkańców Śląska, Krakowa i okolic. W tym roku w czasie tegorocznych ferii region odwiedzali chętnie również turyści z Mazowsza. Stabilnie wzrasta również liczba obcokrajowców spędzających urlopy w polskich górach. Zgodnie z danymi Instytutu Turystyki w pierwszych trzech kwartałach 2005 r. województwo małopolskie było drugim (po woj. Mazowieckim) najchętniej odwiedzanym regionem przez turystów zagranicznych. W przeciągu tylko 9 pierwszych miesięcy 2005 roku zanotowano tu 1,2 mln przyjazdów cudzoziemców, czyli o jedną trzecią więcej niż w analogicznym okresie 2004 roku. Tak szybkiego wzrostu zainteresowania obcokrajowców nie zanotowało żadne inne województwo w Polsce. Do wysokiego obłożenia przyczyniła się udana zima W sezonie zimowym małopolskie hotele i pensjonaty chwalą się ponad prawie 90-procentowym obłożeniem. Również ośrodki narciarskie mają dużo więcej klientów niż w latach ubiegłych. - W tym roku liczba turystów nocujących u nas zwiększyła się o 20-30% w porównaniu z rokiem ubiegłym. W weekendy mamy zajęte wszystkie pokoje. Rzadko zdarzają się dni, gdy mamy jakiś pokój wolny - mówi Magdalena Oleś z pensjonatu Czarda ze Szczawnicy. Inny obiekt w Szczawnicy - hotel Jan w tym roku po raz pierwszy zawarł umowę z biurem turystycznym. - Od połowy stycznia do końca lutego mamy zajęte wszystkie miejsca - informuje o efektach tego porozumienia Anna Orkisz z hotelu Jan. W związku z rosnącym popytem rozbudowuje się baza noclegowa w Małopolsce. W 2005 r. w Krynicy działało 120 obiektów, oferujących łącznie ok. 12 tys. miejsc noclegowych. Rok 2006 to rok finalizacji kilku inwestycji - liczba miejsc w hotelach i pensjonatach znacząco wzrośnie, m.in. zostanie otwarte sanatorium na 220 osób, i rozpocznie się budowa dwóch hoteli trzygwiazdkowych, które łącznie będą mogły pomieścić 600 osób. Coraz więcej gości ze Wschodu Moda na wypoczynek w polskich górach zapanowała wśród naszych wschodnich sąsiadów. Efekt? W styczniu na ulicach Zakopanego i Krynicy słychać przede wszystkim język rosyjski i ukraiński - W tym roku pierwszy raz trzeba było organizować dwa razy dziennie loty czarterowe na trasie Kijów - Kraków - relacjonuje Elżbieta Tomczyk-Miczka, dyrektor Małopolskiej Organizacji Turystycznej. Zimę w Polsce spędzają w tym roku również zachodni turyści - np. W pensjonacie Szarotka w Zakopanym nocowało w tym sezonie wielu gości z Irlandii, Anglii, Nowej Zelandii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, a nawet z Rumunii. Boom wynika z inwestycji Lepszy sezon w Małopolskiej turystyce wynika nie tylko z "mody" na wypoczynek w Polsce. Przyczyniło sie do niego wiele inwestycji - zarówno prywatnych (w wyciągi, hotele, pensjonaty i sanatoria), jak również publicznych - w promocję regionu w Polsce i na świecie. Tylko w 2004 r. wydano na ten cel 870 tys. zł z publicznych pieniędzy, w 2005 r. - 2 mln zł, w 2006 r. planuje się wydać ponad 3,9 mln zł. Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 154 rezultatów • 1, 2, 3 |