Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Przewozów autobusowych Szczecin
Temat: PKS SZCZECIN Mamy dla Ciebie świetną ofertę! jeżeli widzisz się w przedsiębiorstwie, które odnawia corocznie stan swoich autobusów o produkty zagraniczne, coraz lepsze jakościowo i coraz bezpieczniejsze, jeżeli uważasz, że jedynym Twoim „bólem głowy” będzie bezpieczny przewóz osób, jeżeli uważasz, że będzie frajdą dla Ciebie i Twojej Rodziny bezpłatny przejazd autobusami komunikacji PKS w Szczecinie sp. z o. o., jeżeli uważasz, że dobrze być w firmie, która zadba o twoje potrzeby socjalne, gdy wreszcie, jeżeli za swoją prace, w terminie i w pełnej wysokości otrzymasz niezłe i z pewnością konkurencyjne w regionie wynagrodzenie, a sprawy Twoich zabezpieczeń społecznych i podatkowych będą rzetelnie, uczciwie i terminowo rozliczone, Wszystkich zainteresowanych prosimy o kontakt: pod jeden z podanych poniżej numerów telefonu: Dyrektor Działu Przewozów /091 4623873/ Kierownik działu dyspozycji taborem /091 4624845/ Kadry /091 4624105/ przesłanie CV na adres: Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Szczecinie Sp. z o.o. ul.L.Heyki 4 70-631 Szczecin z dopiskiem „Praca” biuro@pks.szczecin.pl Temat: Jak się przygotować na wojnę reklamacyjną z PKP PR? Pewnie gdyby ta 300 osobowa grupka poszła na PKS, jesli takowy nocny jeździ, to natychmiast znalazłoby się 5 dodatkowych autobusów z kierowcami o 1 w nocy w niedzielę? Tak, znalazł by się. Nie raz widziałem PKS-owskie "BIS-y" np. w relacji Szczecin - Gorzów Wlkp. Jest jedna różnica, na PKS o zwiększonym zapotrzebowaniu wiedziano by wcześniej i podjęto środki zaradcze. Na PKP PR brak jest jakiejkolwiek odpowiedzialności i pokutuje przekonanie, że pociągi jeżdżą wg rozkładu, płaci za nie samorząd, a ludzie nie kupują usług tylko bilety, służące tylko do tego aby zwiększyć przychód przewoźnika.
Temat: Letnia pustka na torach Letnia pustka na torach Uboga oferta wakacyjna Polskich Kolei Państwowych. Przyspieszenie do Wrocławia – w perspektywie. Żadnych nowych pociągów nie podstawi przewoźnik dla podróżnych, którzy chcieliby koleją wybrać się na wakacje. Nie oznacza to, oczywiście, całkowitej pustki w rozkładach. – Uruchomiono pociągi ze Szklarskiej Poręby do Szczecina (Wiking), Gdyni oraz Przemyśla przez Katowice i Kraków – mówi Edmund Pomieczyński, naczelnik sekcji przewozów pasażerskich PKP w Jeleniej Górze. Jest też dodatkowe połączenie do Warszawy (dzienny pociąg Sudety) oraz przedłużenie trasy nocnego składu Karkonosze ze stolicy Polski do Szklarskiej Poręby. Letni rozkład jazdy będzie obowiązywał do pierwszych dni września. Oferta jest skromna nie tylko – jak argumentują PKP – z braku zainteresowania letnimi przewozami. Kolejarze nie ukrywają, że nie dysponują wystarczającą ilością taboru, aby uruchomić więcej połączeń z i do atrakcyjnie turystycznie regionu jeleniogórskiego. Kolejarze przegrywają też z komunikacją autobusową, nie tylko większych przewoźników. – Coraz częściej wakacyjne wyjazdy organizowane przez biura podróży i firmy, zawierają przewóz autokarem pod sam ośrodek. Nic dziwnego, że ludzie nie chcą jeździć niezbyt czystym i powolnym pociągiem – zaznacza Marzena Domaszyńska, która właśnie autokarem wybiera się do nadmorskiego Międzywodzia. Jak poprawić atrakcyjność kolejowych połączeń? Przez modernizację i przyspieszenie na linii Wrocław – Jelenia Góra. Według najnowszych planów Urzędu Marszałkowskiego, możliwość skrócenia czasu przejazdu powstanie, kiedy pociągi do stolicy Dolnego Śląska zostaną skierowane przez Legnicę (przez Lwówek i Złotoryję). Trasę trzeba będzie wcześniej zmodernizować. Według planów pociągi mają pokonać odległość do Wrocławia w ciągu dwóch godzin. Urząd Marszałkowski chciałby, aby dokonało się to za cztery lata. To alternatywa dla uciążliwego połączenia przez Wałbrzych. www.jelonka.com Temat: Prasówka+radiówka+zaobserwowan Prasówkę pewnie jeszcze ktoś da, ale mówi się trudno ;) : Gazeta.pl Szczecin Czyli dajemy zbyt mało autobusów na linię, zmniejszamy cenę ---------------- Temat: Prasówki http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34959,3820682.html Decyzja należy do radnych, którzy mają na ten temat różne opinie. Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego wyliczył już, że darmowa komunikacja będzie kosztować miasto około 600 tysięcy złotych. Z propozycją zniesienia opłat za poruszanie się komunikacją miejską w czasie szczecińskiego finału The Tall Ships` Races (w sierpniu 2007 r.) wyszło Biuro Organizacji Regat magistratu. Tramwajami i autobusami szczecinianie i turyści mogliby się poruszać od 3 do 7 sierpnia. Wprawdzie żaglowce przypływają do Szczecina dopiero 4 sierpnia, ale większość turystów spodziewanych jest już dzień wcześniej. Argumenty Biura Organizacji Regat są proste. Po pierwsze, darmowa komunikacja ułatwi poruszanie się po mieście turystów zagranicznych, którzy nie będą musieli zapoznawać się z zawiłą taryfą przewozów (bilety czasowe, normalne, pospieszne itd.). Chcąc zmusić ich do kasowania biletów, trzeba by przygotować specjalne informatory, i to w kilku językach. Po drugie, taka decyzja zachęci samych szczecinian do tego, by przyjechali w rejon Wałów Chrobrego i Łasztowni komunikacją miejską, a nie samochodami. To ułatwi poruszanie się po mieście i zmniejszy ewentualne korki. Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego na prośbę "Gazety" wyliczył szacunkowe koszty takiej decyzji. Tylko z powodu utraty wpływów z biletów jednorazowych do kasy ZDiTM wpłynęłoby około 620 tys. zł mniej. Kwota będzie wyższa, jeśli stali nabywcy biletów miesięcznych wyliczą, że w sierpniu nie opłaca im się ich kupować. Pomysł darmowej jazdy już podzielił radnych. Entuzjastą takiego rozwiązania jest Piotr Kęsik z SLD. - Boję się ośmieszających nasze miasto sytuacji - mówi radny. - Nie znający języków obcych kontrolerzy próbujący wyegzekwować karę mogliby tylko spowodować, że turyści wyjechaliby ze Szczecina z kiepską opinią. Alternatywą jest to, że ZDiTM przygotuje w kilku językach specjalne ulotki informujące o cenach biletów. Piotr Kęsik chce nawet, by ZDiTM zaplanowało połączenia autobusowe z wielkich parkingów samochodowych w rejon zlotu żaglowców. Podobnie uważa radny Artur Szałabawka z PiS. - Szczecin ma szansę na niepowtarzalną promocję, straty ZDiTM będą niewspółmierne do tego, jakie wrażenia mogą wywieźć z naszego miasta turyści - mówi radny. Przeciwna pomysłowi jest jednak radna Renata Zaremba z PO, szefowa komisji Budżetu i Finansów rady. - Nie musimy promować się poprzez darmową komunikację - mówi Renata Zaremba. - Poza tym wolałabym najpierw zapoznać się z faktycznymi kosztami takiej decyzji, a nie tylko efektownie brzmiącym hasłem. Biuro regat powinno się skupić na promocji imprezy, a nie takich niedopracowanych pomysłach. Wolałabym, żeby za te kilkaset tysięcy złotych Szczecin mógł zareklamować imprezę w telewizyjnych spotach. Ryszard Kotla, znany szczeciński przewodnik: - Darmowa komunikacja ułatwi życie nie tylko turystom, ale także samym szczecinianom, którzy stawiając na komunikację publiczną nie utkną w korkach. Temat: [ Sz ] Kłopoty ze świadectwam UTKi dla niemieckich szynobusów... http://www.kurier.szczecin.pl/?d=regiony1&id=87931 Kończy się przebudowa szynobusów URZĄD Transportu Kolejowego odrzucił wniosek spółki PKP Przewozy (mag) Temat: Rewolucja w komunikacji Kurier Szczecinski [Biuro prasowe UM w Szczecinie] W przyszlym roku ruszy budowa Szczecinskiego Szybkiego Tramwaju. W Temat: Rewolucja w komunikacji Bartek Erlichowski najlepiej wie, co nas kręci, a co nie:
Temat: ED 74 dla Łodzi :) Cześć, W mijającym tygodniu Gazeta Wyborcza Łódź opublikowała następujący artykuł: /początek cytatu/ Do Warszawy szybciej o cztery minuty Piotr Anuszczyk Od dziś poranny pociąg do Warszawy przyśpieszy! I to nie byle jak, bo aż o siedem minut! Według PKP oznacza to, że łodzianie będą w stolicy o godz. 8.33. Podróżni śmieją się z tych zapowiedzi. - Godzina 8.33 to czas podany w rozkładzie. Trzeba pamiętać, że jest prawda PKP i prawda podróżnego. Obydwie różnią się o około 15 - 20 minut - wyjaśnia Halina Krysiak, łodzianka pracująca w Warszawie. - Poza tym przyjazd do stolicy na wpół do dziewiątej to żadna rewolucja. Nasza czytelnika ma sporo racji. Wystarczy sprawdzić stary i nowy rozkład. Jeszcze wczoraj pociągi z Łodzi miały wjeżdżać na Dworzec Centralny o godz. 8.29. Skoro od dziś jest to 8.33 to zmiana jest czysto kosmetyczna. Na pocieszenie trzeba jednak dodać, że pociąg wyjeżdża z Łodzi już nie o 6.07, ale o 6.23 - To może nawet rano zdążę wyjść z psem - zastanawia się pani Halina. Zaletą nowego rozkładu ma być również i to, że pociąg Łodzianin (ten odjeżdżający o 6.23) do stolicy pojedzie niemal bezpośrednio. Jedyny postój zaplanowano w Koluszkach i według rozkładu ma on trwać minutę. Jest jednak mały haczyk, którym PKP się nie chwali. Otóż tuż przed pociągiem pośpiesznym według nowego rozkładu ma jechać osobowy. Z Łodzi wyjedzie o godz. 5.53, czyli pół godziny przed Łodzianinem, ale po drodze ta różnica mocno stopnieje. Na dworzec w stolicy obydwa pociągi wjadą w odstępie 5 minut. Pasażerowie przewidują, że obydwa się po prostu spóźnią - Pociąg osobowy relacji Łódź - Warszawa zatrzymuje się na 20 stacjach. Niech tylko na jednej złapie opóźnienie i będziemy ugotowani - martwi się pan Tomasz, menadżer dojeżdżający do biura w stolicy. Nowe plany PKP bardzo dosadnie komentują internauci: "Puszczenie pociągu, który ma się nigdzie nie zatrzymywać, za pociągiem, który zatrzymuje się na każdej stacji, to szczyt debilizmu" - pisze Mariusz. Inne uwagi do rozkładu ma pani Ewa, łodzianka: Tak się składa że większość z nas musi być w pracy przed godz. 8.00. Tak więc pociąg Łodzianin według nowego rozkładu jazdy jest dla ludzi, którzy chyba pracują w ministerstwach, bo oni zaczynają pracę od godz. 9. Łodzianie, którzy w pracy muszą być o godz. 8, muszą stawiać się na dworcu na godz. 5, aby na 7.28 być w Warszawie. Kolejne zmiany w rozkładzie planowane są za dwa tygodnie. Pasażerowie są też nadal niezadowoleni z tego, jak działają najnowsze pociągi, które PKP Przewozy Regionalne kupiło specjalnie do obsługi trasy Łódź - Warszawa. Chociaż po interwencjach "Gazety" jest szansa na poprawę. Biuro marketingu PKP obiecało, że zadba o to, aby w pociągach poprawnie programowano komputery odpowiedzialne za nawiew i klimatyzację. Przydałyby się jeszcze rolety w oknach, gniazdka, aby podłączyć laptopa do prądu, a standardem w pierwszej klasie powinien być bezprzewodowy internet. Na kłopotach PKP próbuje zyskać łódzkie MPK. Rok od uruchomienia Ekskluzywnych Linii Autobusowych (ELA) okazało się, że skorzystało z nich 20 tys. osób. - Na kolei za bilet płaciłem 31 zł za drugą klasę, a tutaj za 29 zł mam miejscówkę i darmową kawę - mówi Krzysztof Jóźwiak, pasażer. Czas przejazdu pociągu i autobusu jest porównywalny i wynosi ok. 2,5 godziny. Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź /koniec cytatu/ Mój komentarz jest następujący: PKP kopie dla siebie grób. Za tych kilka lat liberalizacja przewozów kolejowych stanie się faktem a wtedy PKP ze swoim ED będzie woziło powietrze. Drugie spostrzeżenie jest jeszcze bardziej krytyczne. Rozumiem, że połączenie z Łodzi do Warszawy jest obsługiwane przez PKP PR. Ale należy pamiętać, że jest to połączenie stolicy z jednym z największych miast w Polsce. Czyli nie widzę argumentów przeciwko temu, by standard podróży ED był zbliżony do standardu podróży IC, zwłaszcza, że te drugie pociągi do Łodzi nie jeżdżą. Dlaczego Poznań, Kraków, Katowice, 3miasto, Wrocław, Szczecin mają pociągi o wysokim komforcie podróży, a Łódź nie? Sorry, nie obchodzi mnie że to obsługuje spółka PKP PR. Zwłaszcza, że zakupiła ona zupełnie nowy tabor i mogła zaprojektować wnętrze pojazdu o wiele bardziej ergonomicznie. mx Temat: Nowy rozkład jazdy w lubuskiem Walczymy żeby pociąg zatrzymywał się w Żaganiu Jeżeli nie chcesz, żeby Żagań został zepchnięty na kolejową bocznicę, przyjdź i podpisz się pod naszą petycją. W nowym rozkładzie jazdy pojawi się kolejny pociąg, który mógłby jechać przez miasto, a je ominie. Możemy to zmienić! Dowiedzieliśmy się, że pociąg relacji Zielona Góra - Jelenia Góra, który pojawi się w rozkładzie 9 grudnia, pojedzie przez Żary, omijając Żagań. Rafał Jaworski, obecnie mieszkaniec Zielonej Góry, pochodzący z Żagania wysłał do nas prośbę o zbieranie podpisów pod petycją o nie omijanie Żagania przez wspomniany pociąg. - Po zebraniu określonej liczby podpisów napiszę wniosek do Urzędu Marszałkowskiego z apelem, aby te pociągi kursowały przez Żagań. Tego typu forma akcji społecznej powinna zostać pozytywnie rozpatrzona przez UM, który jest organizatorem przewozów kolejowych w województwie - zapewnia R. Jaworski. Wszystko zabite deskami Podpisy zbieramy od wczoraj. Pierwszego dnia poparło nas ponad 50 osób. - Mój syn dojeżdża do Jeleniej Góry na studia. Dziś musi jeździć do Szprotawy i stamtąd dalej. A z przesiadkami różnie bywa - opowiada Halina Jędraszczak. - Kiedyś pociągów było tutaj dużo, a teraz jeszcze eurocity nam zabiorą i co zostanie - dodaje pani Wanda. - Żagań był kiedyś wielkim węzłem kolejowym. Dziś gdy odwiedzam swoją dawną pracę, dwie osoby na krzyż, wszystko zabite deskami. Nic się nie dzieje - martwi się były kolejarz Jerzy Szałaj. Przypomnijmy jeszcze kilka argumentów, które zdaniem R. Jaworskiego przemawiają za tym, żeby pociąg jechał zarówno przez Żagań, jak i Żary - trasa zostanie wydłużona o 15, a nie 26 kilometrów, jak informował przedstawiciel PKP; również czas przejazdu był mocno zawyżony, powinno to być 20 minut więcej. - Teraz z Żagania do Zielonej Góry kursują tylko autobusy PKS, których cena za przejazd jest wysoka a czas jazdy długi. Dlatego pod względem ceny, jak i czasu przejazdu pociągi do Zielonej Góry dla mieszkańców Żagania są atrakcyjne, szczególnie dla młodzieży uczącej się -zapewnia nasz czytelnik. "Sprzedał” nam on też kolejną złą wiadomość dla pasażerów z Żagania. Także przez Żary, z pominięciem Żagania ma kursować sezonowy pociąg Szczecin - Szklarska Poręba! Tego już za wiele! Musimy walczyć o nie omijanie Żagania, w przeszłości największego w tej części Polski węzła kolejowego. Miasto nas popiera W zbieraniu podpisów pod petycją pomagają nam także władze miasta. W kilku urzędowych biurach czekają na państwa listy. Wszystkie dotrą do Urzędu Marszałkowskiego wraz z naszą petycją. Listę wszystkich miejsc, w których można się wpisać, znajdą państwo w ramce poniżej. - Jesteśmy za tym, żeby Żagań miał więcej połączeń kolejowych. Popieramy pomysł naszego byłego mieszkańca - zapewnia burmistrz Sławomir Kowal. TU ZŁOŻYSZ PODPIS Petycję można podpisywać w kilku miejscach w Żaganiu: 1. Redakcja "GL”, ul. Długa 2, codziennie od godz. 9 do 17, 2. Punkt Informacji Urzędu Miasta, pl. Słowiański 13 (parter), 3. Gminne Centrum Informacji, Jana Pawła II 15, parter, 4. Sklep sportowy, Rynek 14, 5. Biuro - plac Słowiański 13/5. Wystarczy imię i nazwisko, PESEL oraz własnoręczny podpis. Oczywiście zapraszamy osoby pełnoletnie. źródło: Gazeta Lubuska Temat: Śmierć kilkudziesięciu polskich pielgrzymów w wypadku we Fra 22 lipca o godzinie 9:30 w pobliżu Vizille koło Grenoble, we wschodniej Francji na krętej górskiej drodze, wydarzył się wypadek autokaru, w którym znajdowało się najprawdopodobniej 50 osób z Polski. Pielgrzymi wracali z Sanktuarium Matki Bożej w La Salette. Ks. Ryszard Kamiński, proboszcz parafii św. Mikołaja poinformował, że jest już znana liczba uczestników wycieczki i została ona przekazana władzom: "47 osób jest na liście, w tym 3 księży. 26 osób ze Stargardu Szczecińskiego, 12 z Świnoujścia, 2 osoby z Mieszkowic, 5 ze Szczecina, 2 z Warszawy. Z różnych miejscowości w Polsce w tych, co pracowali księża. Była to pielgrzymka międzyparafialna do europejskich sanktuariów maryjnych (...) nie wiadomo co się dzieje z organizatorem, księdzem Przemysławem Redesem, drugi duchowny jest ciężko ranny, trzeci odniósł lekkie obrażenia. Poszkodowanym poginęły komórki i nie mogą się kontaktować". "W pielgrzymce brali udział wierni z kilku parafii archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Z pielgrzymami jechali tez dwaj księża. Jeden, choć poważnie ranny skontaktował się już z nami. Nie znamy losu drugiego" - potwierdził rzecznik kurii ks. Sławomir Zyga. W niedzielnej tragedii zginęło 26 osób, a 23 zostało rannych (w tym 6 osób jest w stanie krytycznym, a 7 osób jest ciężko rannych). Co do liczby osób podróżujących autokarem pojawiały się sprzeczne informacje. Maciej Cerynger powiedział, że autokarem podróżowało 48 polskich pielgrzymów i dwóch kierowców. Prezes firmy, która organizowała pielgrzymkę podał w TVN24, że było to 50 osób: Na liście pielgrzymów znajdowali się: Ranni trafili do szpitala du Nord w La Tronche i du Sud w Echerolles. W Echerolles pracownik szpitala poinformował, że: "W naszym szpitalu przyjęliśmy dwie osoby, które uczestniczyły w tym wypadku. Obie są w wieku między 45. a 60. rokiem życia". Jednak nie określił w jakim stanie są ranni. Polacy wracali z Sanktuarium Matki Bożej w La Salette. Pojazd zjeżdżał stromą alpejską drogą między Grenoble a Gap, kiedy doszło najprawdopodobniej do awarii hamulców. Autobus przebił barierkę bezpieczeństwa na zakręcie i z wysokości 40 metrów spadł na kamienistą górską łąkę w dolinie rzeki Romanche. Po zderzeniu z ziemią wybuchł pożar. Część podróżnych nie mogła się wydostać z wraku pojazdu. Mieszkańcy okolicznych domów natychmiast pośpieszyli z pomocą, starając się ugasić pożar. "Kiedy autobus płonął, w środku byli jeszcze żywi ludzie" - relacjonował Philippe Baret, mieszkający w okolicy tragedii. "Widziałem co najmniej sześcioro z nich; byli uwięzieni w autobusie i spalili się na moich oczach" - podało Associated Press, cytując słowa świadka zdarzenia. "Nie jechaliśmy szybko, autobus toczył się w dół raczej powoli. Nagle z przodu autobusu coś trzasnęło i wówczas rozległ się krzyk kierowcy: Trzymajcie się siedzeń, hamulce poszły!" - powiedziała jedna z pasażerek. Z relacji dwóch motocyklistów, którzy jechali za autokarem, wynika, że tuż przed tragedią z podwozia autokaru wydobywały się płomienie. To może potwierdzać, że przyczyną wypadku była nagła awaria hamulców. "To nie paliły się hamulce, ale opony. Przypuszczalnie na skutek zbyt długiego używania hamulców tarcze hamulcowe się rozgrzały do czerwoności i hamulce przestały pewnie funkcjonować" - poinformował Jacek Pok, biegły sądowy z zakresu m.in. rekonstrukcji techniczno-kryminalistycznej wypadków drogowych. Dodał również, że kierowca podczas jazdy na górzystym terenie powinien używać dodatkowych urządzeń wspomagających: "Są to tzw. zwalniacze przeznaczone dla ciężkich pojazdów a takimi są ciężarówki i autobusy. Urządzenie to wspomaga układ hamulcowy a czasem nawet i go zastępuje". Polski konsulat poinformował, że autobus pochodził ze Skawiny (woj. małopolskie). Organizatorem pielgrzymki było biuro Orlando Travel, które wynajęło autokar od przewoźnika - firmy Caban z Mieszkowic. Prezes Orlando Travel powiedział w TVN24, że autokar scania z 2000 r. przeszedł badania techniczne w Niemczech. Wyjaśnił, że to mało prawdopodobne, aby autokar miał niesprawne hamulce, gdyż od 12 dni był w trasie i pokonywał w tym czasie trasy o podobnej trudności. Okazało się również, że kierowcy zmienili trasę na krótszą (po której nie powinny jeździć autokary). Kapitan Stefan Eustachy z lokalnych służb ratowniczych powiedział Polskiemu Radiu, że większość osób, które podróżowały autokarem to ludzie starsi. Matka Karoliny Wachowiak, uczestniczki wycieczki poinformowała: "Rozmawiałam z córką, ma złamaną nogę, połamane bark i obojczyk, urazy głowy, ale żyje. Opowiadała, że nie mogła się po wypadku ruszyć, pomogła jej wysiąść koleżanka, to ona wyciągnęła ją z autokaru. Córka jest roztrzęsiona, płacze, cały czas pyta ile jest ofiar, martwi się o tych, co zginęli. Być może pamięta to zdarzenie, ale nie chciałam z nią o tym rozmawiać". Helikoptery transportowały rannych do pobliskich szpitali. Rzecznik kurii powiedział, że na pielgrzymkę udali się parafianie z parafii pw. Przemienienia Pańskiego z Mieszkowic, Miłosierdzia Bożego ze Stargardu Szczecińskiego oraz pw. św. Mikołaja ze Szczecina. Niewykluczone, że były też pojedyncze osoby z innych parafii. Na miejsce tragedii przybył Prezydent Polski Lech Kaczyński oraz dwaj ministrowie. Lech Kaczyński po przybyciu na miejsce katastrofy wyraził podziękowanie Nicolasowi Sarkozy'emu za "niezwykły gest": "Że ja tu jestem, to jest oczywiste, ale, że jest tu prezydent zaprzyjaźnionej Francji już tak naturalne nie jest, rano był też premier". Prezydent Francji powiedział, że jest "wstrząśnięty rozmiarami katastrofy" i, że będzie "bardzo uważnie śledził" czynności wyjaśniające przyczynę wypadku. Obaj prezydenci odwiedzili rannych w szpitalu w w Grenoble. Polski Samolot z rodzinami poszkodowanych osób odleci do Francji w poniedziałek z lotniska w Goleniowie k. Szczecina o godzinie 7:00. Z powodu wypadku władze Szczecina, Stargardu Szczecińskiego, Świnoujścia i Mieszkowic powołały sztaby kryzysowe. Po powrocie do Polski Prezydent Lech Kaczyński ogłosił żałobę narodową. Z całego kraju i ze świata napływają kondolencje dla rodzin ofiar tragedii. Temat: Olsztyński dworzec to kolejowy "Luwr"!!! Żródło: http://miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,4936135.html Jakieś fatum zawisło nad Olsztynem Głównym Tomasz Kurs2008-02-17, ostatnia aktualizacja 2008-02-17 18:32 Czyli osiem powodów, dla których powinniśmy przyzwyczaić się do śmierdzącego dworca O zaletach olsztyńskiego dworca przekonują plakaty, jednak podróżni widzą co innegoCzy miasto wojewódzkie musi mieć piękny i funkcjonalny dworzec kolejowy? Niekoniecznie. Ostatnio PKP przedstawiły listę remontów i wielkich inwestycji dworcowych zapowiadanych na najbliższe lata. Próżno szukać na niej Olsztyna. Skorzystają na razie Warszawa Zachodnia, Warszawa Wschodnia i Katowice Główne. Zmodernizowane zostaną również dworce w Szczecinie, Wrocławiu, Łodzi, Sopocie, Gdyni, Krakowie i Chorzowie. Można protestować. Tylko, po co? Wystarczy zastanowić się chwilę, by dojść do wniosku, że byłoby cudem, gdyby w Olsztynie powstał nowy dworzec. Powodów jest, co najmniej kilka: 1. Zwykły człowiek PKP nie zrozumie Jeśli ktoś sądzi, że z kolejami można ot coś tak po prostu uzgodnić, to srodze się zawiedzie. Inna spółka zajmuje się nieruchomościami, inna udostępnia energię elektryczną, a jeszcze inna systemy informatyczne. Tory należą do zakładu Polskich Linii Kolejowych, po których jeżdżą lokomotywy PKP Cargo ciągnące wagony należące do Przewozów Regionalnych. Spółek jest więcej i nawet sami kolejarze się gubią. - Rozmowy z PKP to było dla nas zupełnie niezwykłe doświadczenie - mówi Łukasz Złakowski z firmy doradczej Inplus. - Kiedy przygotowywaliśmy koncepcję rewitalizacji dworca Wrocław-Nadodrze, poznaliśmy tę wyjątkową strukturę organizacyjną i trzeba przyznać, że trzeba dużo cierpliwości, żeby to wszystko ogarnąć. 2. Nie wiadomo, kto rządzi naszym dworcem To konsekwencja tego, o czym napisałem wcześniej. Z dworca korzystają Zakłady Przewozów Regionalnych, ale za użytkowanie budynku muszą płacić spółce zajmującej się nieruchomościami. W tej wyodrębniony jest z kolei Oddział Dworców Kolejowych. Olsztyn podlega pod jego gdański rejon. Tyle tylko, że wszystkie ważniejsze decyzje i tak zapadają w Warszawie. Jest też wynajęta firma Cushman&Wakefield, która z ramienia PKP zajmuje się szukaniem inwestorów i przygotowaniem planów rozwoju dworca w Olsztynie. Można się pogubić. Ale to jeszcze nic. Perony i tory należą do odrębnej spółki-córki PKP. Nawet zegary we wnętrzu dworca obsługuje odrębny operator. Jeśli do tego dorzucimy, że część budynku należy do PKS, a chodniki wokół dworca do miasta, to przestaje dziwić, że nawet drobne inwestycje uzgadniane są w nieskończoność. Słowem - kompletny miszmasz. 3. Bo urzędnikom się nie śpieszy Za wygląd dworca razy zbiera zwykle samorząd miasta. Ratusz ma jednak bardzo ograniczone możliwości wpływania na to, co dzieje się z dworcem. Nie oznacza to jednak, że od urzędników nic nie zależy. W Olsztynie odbyło się zaledwie kilka spotkań z przedstawicielami kolei, w sierpniu 2007 były nawet optymistyczne zapowiedzi i ...cisza. - Ten etap przechodziliśmy 4-5 lat temu - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik prasowy urzędu miejskiego w Katowicach, gdzie już wkrótce zostanie wybrany strategiczny inwestor. - Miasto musi cały czas naciskać na PKP. Nasz prezydent systematycznie spotykał się z szefami PKP. Bez tego trudno liczyć na postępy - dodaje Bojarun. W Olsztynie sprawę pilotował wiceprezydent Piotr Grzymowicz. Teraz tematem zajmują się wiceprezydenci, ale żaden z nich nie potrafił mi dokładnie powiedzieć, na ile zaawansowane są rozmowy z PKP. We Wrocławiu miasto wynajęło do takich negocjacji prywatną firmę. - Jesteśmy skuteczniejsi niż urzędnicy, bo wszystko podporządkowujemy zadaniu, do którego nas wyznaczono - twierdzi Łukasz Złakowski. 4. Olsztynowi brakuje siły przebicia Dużym miastom łatwiej sobie poradzić. Wiele jednak zależy od polityki. - Przychylność obecnego rządu i naciski parlamentarzystów bardzo nam pomogły - przyznaje Waldemar Bojarun. Na Warmii i Mazurach chyba tylko senator Ryszard Górecki wysyłał w tej sprawie list do ministra transportu. Czy naszych polityków interesuje wygląd wojewódzkiego miasta? Czy reprezentacja polityczna z regionu ma wystarczającą siłę przebicia i determinację i Patrząc na inne inwestycje np. trudności z forsowaniem finansowania drogi nr 16 można w to poważnie wątpić... 5. Bo organizujemy piłkarskie mistrzostwa Jeśli ktoś cieszył się, ze będziemy organizatorami Euro 2012, to powinien także wiedzieć, że ucierpi na tym nasz nieszczęsny olsztyński dworzec. - Priorytetem są dla nas obiekty w miastach organizujących mistrzostwa oraz stacje, przez które będą przejeżdżali kibice - przyznaje Michał Wrzosek. Cóż, cieszmy się, że skorzystaliśmy kiedyś na ogólnopolskich dożynkach 6. Bo jest nietykalny Najpierw o dworcu decydował zakład nieruchomości PKP w Olsztynie. Potem ktoś wpadł na pomysł, żeby stworzyć specjalne biuro dla "flagowych" 70 największych obiektów o strategicznym znaczeniu dla wizerunku PKP. Takich obiektów PKP nie ma zamiaru pozbywać się na rzecz samorządów. Dworce na peryferiach mogą być sprzedawane, bądź użyczane gminom, tak jak np. w Giżycku. W przypadku obiektów takich jak Olsztyn koleje zachowują się jak pies ogrodnika i choć same nie inwestują, to innym też nie pozwalają. 7. Brak pomysłu Ciągle nie wiadomo, co miałoby tu powstać. Jest pewne, że przyciągnąć inwestora może pomysł, który obok części dworcowej musi komercyjna np. handlowa lub hotelarska. Perspektywy są duże, bo powstać mógłby tutaj węzeł komunikacyjny łączący transport kolejowy, autobusowy, a być może w przyszłości także tramwajowy. Jednak ani miasto, ani wynajęta przez kolej firma doradcza nie przedstawiła jeszcze oferty dla inwestora. Szkoda, bo miasto chce wydać 400 mln zł na transport publiczny. Jest obawa że zabraknie czasu na wzajemne skoordynowanie planów. 8. Bo olsztyński dworzec to prawie Luwr Według kolejarzy w przypadku Olsztyna nie ma powodu do szczególnego pośpiechu. Nasz dworzec nie uchodzi w PKP za najgorszy i wołający o natychmiastowy remont. - Są dworce w dużo gorszym stanie - twierdzi Michał Wrzosek, rzecznik PKP. - W porównaniu z np. Warszawą Wschodnią macie tutaj Luwr. Warszawa dostanie więc nowy dworzec, my jeszcze zaczekamy. tomasz.kurs@olsztyn.agora.pl Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn Temat: Polski Express PŁOCK. Z toalety jedzie jak z szamba. Zamiast klimy jest sauna. Autobusy się spóźniają albo nie przyjeżdżają w ogóle. Paliwo kierowca tankuje na trasie. Taki obraz Polskiego Expressu przedstawiają pasażerowie Zdjęcie autobusu Polskiego Expressu na dworcu chcieliśmy zrobić najpierw o 14.20 (Szczecin - Warszawa). Nie doczekaliśmy się go przez 40 minut. Udało nam się o 16.20 (Bydgoszcz - Warszawa).Obejrzyj wideo - tak jechał jeden z kierowców Polskiego Expressu. Poniedziałek 2 czerwca, godz. 13., Warszawa, al. Jana Pawła II. Joanna Robak, płocczanka, dowiaduje się, że w kierunku jej miasta odjadą jedynie dwa autobusy. Wybiera kurs o 14.30. Relacja nr 1. Wóz zajeżdża o 15. Niezidentyfikowany osobnik wpuszcza ludzi do środka i... daje nogę. Upał piekielny, chyba z 40 stopni, matki rozbierają dzieci do majtek. Po kilkudziesięciu minutach tym razem przychodzi kierowca. Pasażerowie prawie ugotowani, a on nie chce ruszyć, bo kasa ma odłączone jakieś kabelki. Ludzie krzyczą: ďż˝Za plecami masz pan inną kasę". Tyle że też nie jest podłączona. Kierowca wzywa jakiegoś speca, majstrują przy kabelkach. Wóz rusza przed 16. "Włączyć klimę" - drą się ludzie. Zaczyna działać jakaś wentylacja, ale to chyba nie jest klima. Efekt - autobus wypełnia straszliwy odór z toalety. "Wyłączyć ten nawiew" - apeluje dramatycznie część pasażerów z odruchem wymiotnym. "Nie wyłączać" - protestują pozostali, ugotowani już w 100 proc. Zaraz skoczą sobie nawzajem do gardeł. Kierowca sugeruje, by uchylić lufcik u góry autobusu. Pasażerowie: "To pan jest chyba od tego, a nie my". Kierowca się broni: "Ale ja jestem za mały [demonstruje], nie dosięgnę". Wyręcza go wysoki mężczyzna. Usiłuje wyręczyć, bo klapa i tak opada z chrzęstem. W okolicach Zakroczymia niespodziewany postój na stacji paliwowej. Pasażerowie wychodzą do sklepiku. Spragnieni, kupują wodę, najmarniej po dwa litry. Zastanawiają się, po co autobus się zatrzymał i czemu nie rusza, skoro nie tankuje. "Jak się będziecie dalej mnie czepiać, to wyjdę i już nie wrócę" - straszy tylko kierowca. Jak otworzyć kufer - Później, kiedy zapowiadam, że złożę skargę, przyznaje, że częstą praktyką Polskiego Expressu jest, by kierowca kupował paliwo za pieniądze za sprzedane bilety. Dodaje, że w tym przypadku pieniądze przywiozło jednak dwóch prezesów firmy. Dopiero po ich wizycie można było zatankować - kończy Joanna Robak. Niedawno, na przełomie kwietnia i maja, też miała pecha. Jechała autobusem Polskiego Expressu, któremu zabrakło paliwa i z tego powodu musiał zatrzymać się na dłużej. A więc relacja nr 2. Facet zza kółka gdzieś dzwoni, do pasażerów się nie odzywa. Bąka tylko, że teraz nie wystarczy dolać benzyny, bo zapowietrzyły się systemy pneumatyczne. Musi przyjechać ekipa techniczna - do odpowietrzenia. Mija godzina, nasza rozmówczyni prosi kierowcę, by zatelefonował do punktu sprzedaży biletów w Warszawie. "Niech zostawią wolne miejsca, byśmy mogli się zabrać najbliższym kursem" - sugeruje. Przyjeżdża kolejny autobus Polskiego Expressu. Ma może z cztery wolne miejsca. Ale nawet, gdyby cały był pusty, nie wszystkim udałoby się do niego przesiąść. Część pasażerów ma bagaże w kufrze, a kierowca nie może go otworzyć - to podobno uboczny efekt tego zapowietrzenia. Pasażerka sugeruje: "Niech pan zadzwoni do kogoś, kto się na tym zna, może jednak jest jakiś sposób". Dzwoni i po dłuższym czasie rzeczywiście się udaje. Wreszcie po godz. 20 ludzi zabiera do Płocka inny przewoźnik - Komfort Bus. Jak radzą sobie ci, którzy jechali do Bydgoszczy, nie wiadomo. Głuchy telefon I co wy na to? - chcemy zapytać szefostwo Polskiego Expressu. Nie dostajemy tej szansy. Na stronie internetowej przewoźnika jest jeden jedyny numer infolinii. Wciąż zajęty. Łudzimy się, że całą listę innych numerów będą mieli w informacji telefonicznej TP SA. Oprócz wspomnianej już infolinii podają wyłącznie namiary na bazę transportową - też w Warszawie, ale przy innej ulicy. Dzwonimy, prosimy o numer do centrali. Porównujemy z cyferkami z infolinii. Identyczne. - Więcej telefonów nie znamy - słyszymy. Zdobywamy numer komórki do osoby, z którą kontaktuje się mazowiecki urząd marszałkowski. Z komunikatu wynika, że aparat jest albo wyłączony, albo poza zasięgiem. To żadna niespodzianka. W czerwcu ub.r. pisaliśmy w "Gazecie": "Przez cały dzień usiłowaliśmy skontaktować się z firmą przewozową i poprosić ją o komentarz w tej sprawie. Bezskutecznie, dwa numery telefonów podane na stronie internetowej Polskiego Expressu milczały jak zaklęte. Zupełnie, jak rok temu, kiedy Polski Express bez słowa wyjaśnienia nie podstawił na przystanek w Bydgoszczy autobusu. Albo jesienią ub.r., kiedy łodzianie też nie doczekali się autobusu i do Warszawy musieli wyruszyć taksówkami. Czy wtedy, gdy płocka policja złapała kierowcę Polskiego Expressu bez prawa jazdy, za to wyprzedzającego na podwójnej ciągłej. We wszystkich tych przypadkach dziennikarze próbowali skontaktować się z firmą, ale po drugiej stronie nikt nie podnosił słuchawki". Zresztą, taki problem mają nie tylko dziennikarze. - Wielokrotnie wzywaliśmy Polski Express do złożenia wyjaśnień - w kwietniu mówiła "GW Toruń" Marta Milewska, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego. - Spółka nie odpowiedziała na żadne z wezwań. Próby kontaktu telefonicznego oraz pocztą elektroniczną też nie przyniosły rezultatu. Nawet wysłaliśmy pracownika wydziału transportu drogowego do biura spółki, ale jego misja zakończyła się fiaskiem. Arkadiusz Adamkowski Gazeta.pl Płock |