Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro urystyczne
Temat: Golden Sands, czyli Złote Piaski - List znad Mo... kopiuję tutaj swoją wypowiedź z innego wątku nt. Złotych Piasków: W 2002 roku byłem z żoną i wtedy 6,5 letnim synem w ZP na dwutygodniowych wakacjach. Wczasy kupiłem u czeskiego turoperatora, bo wtedy nie było jeszcze żadnej sensownej oferty w polskich biurach podróży. Lecieliśmy samolotem z Brna. Byliśmy bardzo zadowoleni z pobytu, który okazał się znacznie lepszy niż się spodziewaliśmy. Rok później pojechaliśmy samochodem, bez żadnego pośrednictwa, czyli w ciemno, ale już do Primorska. W tym roku, w sierpniu, znowu tam jedziemy i znowu do ZP, do hotelu, w którym wypoczynek organizuje Scanholiday. ZP to wielki kombinat turystyczny z wszystkimi jego zaletami i wadami. Wzdłuż pięknej, czystej i zadbanej plaży stoi kilkadziesiąt luksusowych kompleksów hotelowych, gdzie goszczą turyści z całej Europy, a także w ogromnej ilości z Rosji, Ukrainy i innych krajów b.ZSRR. Oczywiście hotele te są "wykupione" przez wielkie europejskie firmy turystyczne i nie należy się liczyć z tym, by w jakiejś rozsądnej cenie sobie coś indywidualnie tam znaleźć. W górnej części ZP jest jeszcze wiele hoteli i domów wczasowych, które w większości nie są jeszcze odnowione i tam często polskie biura podróży organizują grupowe pobyty za niewielkie pieniądze. Niestety, standard tych obiektów jest bardzo niski, stąd częste narzekania na jakość wypoczynku w BG. Spacerując promenadą wśród wielojęzycznego tłumu, wstępując do dziesiątek tawern i korzystając z przeróżnych atrakcji, w tym mnóstwo dla dzieci, nie sposób się zorientować, że się jest w Bułgarii, a nie w którymś z kurortów w Hiszpanii czy Francji. Turystów bułgarskich praktycznie się nie spotyka. Jest więc jasne, że ceny za wszystko są znacznie wyższe niż np. w Primorsku. W 2002 roku, mimo to, były znacznie niższe niż w jakimkolwiek innym europejskim wakacyjnym kraju. Jak będzie teraz, przekonam się sam w sierpniu. Jeśli lecisz samolotem nie potrzebna jest żadna waluta, w BG płaci się wszędzie i za wszystko walutą bułgarską, (1 lewa=ok.2,30 zł). Jesli jedziesz samochodem, trochę euro może być przydatne na różne graniczne opłaty, ewentualnie jako pomoc w rozmowie z policją na trasie, chociaż to drugie, rok temu, mnie nie spotkało. W ZP są bankomaty akceptujące karty visa i mc, można też nimi płacić w większości restauracji i sklepach hotelowych. Są kafejki internetowe, apteki, ambulatoria medyczne itd. Do ZP kursują miejskie autobusy z Warny, gdzie warto pojechać na jednodniową wycieczkę,- ładne śródmieście z ruinami rzymskich budowli i delfinarium, jako atrakcja dla dzieci. Mikrobusy lub autobusy kursują też do niedalekiego Balcziku, gdzie koniecznie trzeba zobaczyć ogrody położone przy pałacu księżnej czy królowej Rumunii (bo Balczik był niegdyś rumuński). Niestety, nie dysponuję zdjęciami cyfrowymi ze ZP, mam ich zaś całkiem sporo w albumie i nikt, kto je ogląda nie dowierza, że są zrobione w BG, nawet ci, którzy jeździli tam wielokrotnie 25-30 lat temu. więcej na: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=623&w=13798096&v=2&s=0 Temat: Po tragedii pod Rysami Gość portalu: Wojtek napisał(a): > dokładnie Lech to nie tyle panstwo co grupa pewnych ludzi,którzy po tragedi w > Tatrach postanowili tylko na tym zarobic.Druga sprawa co ja zauwazyłem idac > kiedy szlakiem jako nauczony przez ojca starszym mówic dzien dobry,reszcie > turystom czesc,powiedziłałem kilku spacerowiczom czesc w odpowiedzi usłuszałem > - > ej znacie tego goscia chyba go zdrowo popier....ło czesc nam bedzie > mowił.....ale palancicho..no cóz tamte czasy juz nie wróca i póki sie bedzie > działo tak jak sie teraz dzieje dobrze w górach nie bedzie. Jak może być inaczej, skoro usuwa się z gór działaczy społecznych? Kto ma młodych ludzi uczyć zasad zachowania w górach? Przecież przewodnik coś tam grupie naopowiada, większość go i tak nie słucha, po skończeniu wycieczki mowi "do widzenia" i jego rola na tym się kończy. Ach! Bym zapomniał: bierze za to swoją dolę i znika... Kręgi przewodników tatrzańskich, pazernych na każdy "grosz" stworzyły dosyć silne lobby, które niewątpliwie ma wpływy nawet w Sejmie. Po ostatnim wypadku w Tatrach pod Rysami należy się spodziewać zaostrzenia przepisów i kontroli na szlakach. Jak się okazuje - nawet śmierć ludzka nie jest tu żadnym tabu. Od samego początku ten wypadek w Tatrach wykorzystuje się jako argument do umocnienia interesów pewnej wąskiej grupy ludzi - przewodników i urzędników państwowych. Cały nasz cyrk z państwowymi uprawnieniami przewodnickimi i ich regionalizacją, tysiącem metrów n.p.m., gdzie obowiązek wynajęcia przewodnika rzekomo daje gwarancję bezpieczeństwa itp., to specyficznie polskie kuriozum nie mające precedensu w żadnym normalnym kraju, pozostałość jakiegoś dziwnego konglomeratu przedwojennych tradycji turystyczno-społecznikowskich, FASCYNACJI GÓRALSZCZYZNĄ - warunków geograficznych (duży kraj + małe góry) z (przeważającą) mentalnością państwa totalitarnego - kontroli wszystkiego i wszystkich. Słuchając i czytając od lat różne wypowiedzi, przeraża mnie poziom niewiedzy i ignorancji, i samoprzekonania, że to normalne, że w innych krajach przepisy są podobne, itd. itp. Napiszę krótko - bzdura ! W naszych Polskich warunkach mieliśmy tylko jeden krótki okres normalności - lata 1990 - 1995. Pytanie: komu to przeszkadzało? Oczywiście rzeszom, dawnych działaczy wydających pozwolenia, przewodników i pilotów, których główną kwalifikacją była deklaracja współpracy z SB, i którzy zostali nagle odstawieni od koryta. Kiedy konsultowano projekt ustawy turystycznej były głosy ze strony ekspertów zagranicznych: zabezpieczenia finansowe biur jak najbardziej, ale zawód pilota czy przewodnika jest w większości krajów UE wolnym zawodem i nie ma czegoś takiego jak państwowe uprawnienia! Ale oczywiście nikt tego nie słuchał bo na nieszczęście turystyka w tym kraju jest kompletnie marginalną gałęzią gospodarki i mało kto się na tym zna. Dlatego, za cenę (zapewnę niższą niż 17,5 tys USD ;) Sejm SLD-PSL-oswski klepnął ustawę w ostatnich dniach urzędowania. No i mamy dzisiaj - ach jak pięknie - dziesiątki dodatkowych państwowych, etatów drogie kursy i całą z tym związaną korupcyjną otoczkę. Czytając różne wypowiedzi przewodników z Centrum Przewodnictwa Tatrzańskiego po ostatniej tragedii pod Rysami, że "u nas ludzie są głupi, nieświadomi i dlatego obowiązują administracyjne rozporządzenia, że trzeba nadadal wprowadzać zakazy, nakazy, kontrole..." to tak myślę: Dlaczego - jako w większości Polacy z nizin - nie ogłosić się narodem tak upośledzonym, skoro nie możemy już samodzielnie funkcjonować, i nie poprosić o opiekę owego "Gorallenvolku" spod Tatr? Może z nami zrobią w końcu porządek... Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 200 rezultatów • 1, 2, 3 |