Biura podróży lubuskie

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biura podróży lubuskie




Temat: Fifa World Cup 2006- Polska w grupie A
na koniki nie ma co liczyc bo bilety sa imienne wbitka raczej tez nie wchodzi w gre, co do dystrybucji juz rozmawialem z prezesami naszego Lubuskiego Zwiazku Pilki Noznej i z tego co mowili napewno przypadnie im w udziale jakas czesc biletow ( w koncu Listkiewicz ma w naszym wojewodztwie chatke ), wiec licze po cichu na jakis bilecik zapewne PZPN rozprowadzi bilety takze dla biur podrozy i pewnie tam trzeba bedzie zajrzec. Nie liczylbym na to ze sprzedawac beda indywidualnym odbiorcom. Niemniej jednak w najgorszym wypadku atmosfera w pubie ze znajomymi moze byc takze goraca





Temat: Uwaga na orkan Emma!
Jeżeli nie musimy wyjeżdżać w ten weekend, lepiej przełożyć podróż na później. Do Polski znad Wysp Owczych zbliża się orkan Emma, a to oznacza, że już od dzisiejszego poranka pojawią się bardzo silne podmuchy wiatru.

W całej Polsce porywy przekroczą 100 km/godz. Do tego przejdą burze z ulewnym deszczem, którym mogą także towarzyszyć wyładowania elektryczne. Niewykluczony jest nawet grad.

Pierwsze silne podmuchy pojawią się w zachodniej części kraju. A potem wiać będzie dalej w centralnej Polsce. Najmocniej przed południem ma wiać w pasie wybrzeża, jak również południowo-zachodniej części Polski: południowa część Lubuskiego, Dolnośląskie i Opolskie - przestrzega Wojciech Maik z wrocławskiego biura prognoz Cumulus.

Meteorolodzy apelują, aby zabezpieczyć przedmioty, które mogą "odlecieć" z balkonów czy tarasów oraz nie parkować samochodów pod drzewami, słupami czy billboardami. Pogoda zacznie wracać do normy w niedzielę wieczorem.

Źródło: http://fakty.interia.pl

Moja prośba, jak będziecie widzieli jak jest coś zniszczone przez ten wiatr to zróbcie temu zdjęcie i wrzućcie na forum w tym temacie.





Temat: Do Polski zbliża się orkan Emma
Do Polski zbliża się orkan Emma

Jeżeli nie musimy wyjeżdżać w ten weekend, lepiej przełożyć podróż na później. Do Polski znad Wysp Owczych zbliża się orkan Emma, a to oznacza, że już od jutrzejszego poranka pojawią się bardzo silne podmuchy wiatru.

W całej Polsce porywy przekroczą 100 km/godz. Do tego przejdą burze z ulewnym deszczem, którym mogą także towarzyszyć wyładowania elektryczne. Niewykluczony jest nawet grad.

Pierwsze silne podmuchy pojawią się w zachodniej części kraju. A potem wiać będzie dalej w centralnej Polsce. Najmocniej jutro przed południem ma wiać w pasie wybrzeża, jak również południowo-zachodniej części Polski: południowa część Lubuskiego, Dolnośląskie i Opolskie - przestrzega Wojciech Maik z wrocławskiego biura prognoz Cumulus.

Meteorolodzy apelują, aby zabezpieczyć przedmioty, które mogą "odlecieć" z balkonów czy tarasów oraz nie parkować samochodów pod drzewami, słupami czy billboardami.

Pogoda zacznie wracać do normy w niedzielę wieczorem.




Temat: Targi turystyczny "Na styku kultur"
2009-02-25

Targi ciekawych miejsc

Jubileuszowe XV Międzynarodowe Targi Regiony Turystyczne NA STYKU KULTUR rozpoczną się już 27 lutego i potrwają do 1 marca.

W tegorocznej imprezie udział weźmie 160 przedstawicieli branży turystycznej. Są wśród nich wystawcy zagraniczni z: Białorusi, Chin, Czech, Gruzji, Hiszpanii, Litwy, Niemiec, Portugalii, Rosji, Serbii, Sri Lanki, Ukrainy, Węgier oraz Wielkiej Brytanii. Ich prezentacje uzupełnią zaproszenia do innych zakątków świata, przygotowane przez biura podróży.

Krajową ofertę turystyczną przedstawią instytucje samorządowe i lokalne z 12 województw, hotele, ośrodki rekreacyjne i gospodarstwa agroturystyczne.

Aby ułatwić zwiedzanie, organizatorzy przygotowali specjalne oznakowanie dla stoisk, prezentujących ofertę z tzw. ekspozycji wiodącej. Stoiska z „brązowym zamkiem” będą zachęcać do „wypoczynku z duchami” i prezentować atrakcje miejsc posiadających ciekawe legendy oraz… sympatyczne zjawy. „Różowa muszelka z perłą” zaprosi do zapoznania się z ofertą: turystycznych uzdrowisk, centrów SPA oraz wellness. Natomiast niebieski znaczek przypominający akropol będzie inspirować do odwiedzenia miejsc turystyki kulturowej oraz miast pretendujących do miana Europejskiej Stolicy Kultury 2016, czyli: Torunia, Lublina, Poznania i oczywiście Łodzi.

Regionem partnerskim tegorocznych targów jest województwo lubuskie, które zaanonsuje się w Łodzi pod hasłem „Lubuskie – Natura - Historia -Legenda”. Na stoisku przez pierwsze dwa targowe dni odbywać się będzie konkurs wiedzy o regionie. Główną nagrodą będzie weekend dla dwóch osób w czterogwiazdkowym hotelu Bukowy Dworek w Gronowie k/Łagowa Lubuskiego. Losowanie odbędzie się w niedzielę o godz. 12.

Targom towarzyszy Łódzki Jarmark Turystyczny. Chętni będą mieć także okazję, by pospacerować „Aleją twórców ludowych”, obejrzeć wystawę pt. „Pejzaż malowany ziemi łódzkiej”, pograć w golfa albo na przykład odwiedzić osadę bractwa rycerskiego. (M.Ka.)

Godziny zwiedzania:

27 lutego: 10 - 17 dla profesjonalistów
28 lutego: 10 - 17 dla profesjonalistów i publiczności
1 marca: 10- 16 dla profesjonalistów i publiczności
Ceny biletów:

Bilet normalny: 7 zł
Bilet ulgowy: 5 zł
Bilet rodzinny (2+1, 2+2): 15 zł
Karta dla profesjonalisty: 30 zł (upoważnia do wstępu przez wszystkie trzy dni targowe)

ŹRÓDŁO: www.uml.lodz.pl



Temat: wypadek w rzepinie - zginela jedna osoba
Wypadek na krajowej "dwójce"
W wypadku autokaru na krajowej "dwójce" w okolicach Rzepina w Lubuskiem zginęła jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych. Rozbił się polski autokar jadący w kierunku przejścia granicznego w Świecku - podał rzecznik lubuskiej straży pożarnej.
Jak poinformował PAP dyrektor wydz. zarządzania kryzysowego wojewody lubuskiego Jarosław Śliwiński stan jednej z 14. rannych osób określany jest jako ciężki, pozostałe nie mają niebezpiecznych dla życia obrażeń. Wszyscy poszkodowani trafili do szpitala w Słubicach.

Pozostali pasażerowie autokaru zostali już przewiezieni do jednego ze słubickich hoteli, gdzie przenocują i zaczekają na organizację transportu zastępczego. Jak przekazał PAP rzecznik straży pożarnej, autokar wiózł podróżnych na 6-dniową wycieczkę do Paryża. Wyruszył z Biłgoraja, a kolejnych pasażerów zabierał w Warszawie, Łodzi i Poznaniu.

Rodziny pasażerów autokaru zostały poinformowane o wypadku przez biuro podróży organizujące wycieczkę - podał Żołądziejewski.

Z wstępnych ustaleń policji wynika, że wypadek autokaru jest konsekwencją niebezpiecznego zdarzenia, które miało miejsce krótko wcześniej - przekazał PAP rzecznik słubickiej policji Jarosław Chojnacki.

Sam autobus przełamał barierę ochronną, wypadł z drogi na pobocze i tam przewrócił się na lewy bok. Doszło do tego po tym, jak kierowca autokaru skręcając na pobocze ratował się przed czołowym zderzeniem z piętrową, litewską lawetą przewożącą samochody, która wyprzedzała innego TIR-a.

"Widząc pędzącą wprost na niego ciężarówkę kierowca autobusu odbił na pobocze, tam stracił już panowanie nad pojazdem, przełamał barierę ochronną i przewrócił się na lewy bok zatrzymując się przed lasem" - wyjaśnił Chojnacki.

Ostatecznie okoliczności wypadku ma wyjaśnić postępowanie prowadzone przez policje i prokuraturę postępowanie.

W związku z wypadkiem krajowa "dwójka" jest obecnie zablokowana, a ruch w kierunku granicy odbywa się objazdami przez Słubice i Rzepin. Utrudnienia mogą jeszcze potrwać kilka godzin. Na trasie utworzyły się spore korki.

zrodlo: onet.pl

Z poczatku mysallem,z e chodzi o bilgorajskiego przewoznika wiec... stawialem na PKS Bilograj. Ale z taboru bilgorajskiego PKSu na zagraniczne podroze nadaje sie chyba tylko tenn MAN Lion's Star, ktory w lutym mial wypadek. Ale w jednym z komentarzy dowiedialem sie, ze ponoc chodzi o firme Lekier. Ciekawe jaki to byl autokar i do jakiej firmy nalezal.

EDIT

RMF pisze troche inaczej:

Według nieoficjalnych informacji, kilka osób trafiło na oddział intensywnej terapii. Te, które nie odniosły żadnych obrażeń, spędzą noc za darmo w pobliskich hotelach.

Na miejscu cały czas pracuje prokurator, który ustala przebieg tragedii. Już teraz wiadomo, że tuż przed wypadkiem autobus zjechał na lewy pas, uderzył w ciężarówkę, a następnie spadł z kilkumetrowej skarpy.

Autobus jechał z Biłgoraja. Wiózł pasażerów na sześciodniową wycieczkę do Paryża.



Temat: Wielka wędrówka Alana
Jeśli kogoś interesuje Los Wilków w Polsce, na stronie stowarzyszenia dla Natury WIlk znalazłem Ciekawy przypadek Wilka podróżnika:)
nasz bohater przebył już kawał Polski:) ale o wszytskim poniżej

Młody wilk od blisko trzech tygodni wędruje przez Polskę. Przemierzył już 1050 km. O przebiegu jego wędrówki informuje naukowców umieszczony na szyi nadajnik z systemem GPS GSM.

W połowie marca bieżącego roku, w Niemczech koło miejscowości Bad Muskau (Saksonia, kilka kilometrów od granicy polsko-niemieckiej), dwa jednoroczne wilki zostały wyposażone przez naukowców w nadajniki telemetryczne z systemem GPS GSM, w ramach projektu badań nad dyspersją wilków, prowadzonego przez Federalną Agencję Ochrony Środowiska Niemiec.Na początku maja, jeden z oznakowanych wilków o imieniu Alan wyruszył w długą podróż. Przekroczył granicę polsko-niemiecką na południe od Forst. Od tego momentu naukowcy Gesa Kluth i Ilka Reinhardt z biura Lupus w Spreewitz przesyłają informacje o miejscach pobytu Alana do biura Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”, a nasi pracownicy monitorują jego wędrówkę na terenie Polski.

W ciągu niespełna dwóch miesięcy wilk przeszedł przez Lasy Zielonogórskie, przepłynął Odrę, przebył Puszczę Rzepińską, Puszczę Lubuską, Dolinę Noteci, Lasy Wałeckie, Bory Tucholskie, by następnie przedostać się na prawy brzeg Wisły, obejść Warszawę od północy i dotrzeć do Biebrzy. Dotychczas pokonał ponad 1050 km i 6 województw: lubuskie, zachodniopomorskie, pomorskie, warmińsko-mazurskie, mazowieckie i podlaskie. Od dwóch tygodni Alan pozostaje w rejonie bagien biebrzańskich. Lokalizacje przesyłane z jego obroży przez urządzenie GPS wskazują, że jest zdrowy i poluje z sukcesem. W Biebrzańskim Parku Narodowym i okolicy bytuje 5 watah wilków, więc może Alan ma nadzieję na przyłączenie się do niego jakiegoś towarzysza lub towarzyszki? A może już to się zdarzyło? Niestety jego nadajnik nie odpowie na to pytanie. Jeśli wilk pozostanie w tym rejonie aż do stycznia-lutego, gdy występuje u tych drapieżników ruja, jest szansa, że założy swoją watahę. Jeśli ruszy dalej, nadal będziemy mieli możliwość śledzenia jego wędrówki. Miejmy jednak nadzieję, że Alan nie przekroczy granicy polsko-litewskiej lub polsko-białoruskiej, bo wówczas pojawi się problem z przesyłaniem danych z jego obroży, i możemy stracić z nim kontakt. Ponadto pojawi się przed nim poważne zagrożenie, wynikające z faktu iż wilki są na Białorusi intensywnie zwalczane.

Dotychczas niewiele wiadomo o mechanizmach, jakie rządzą długodystansowymi migracjami dużych drapieżników, trudno też określić co spowodowało, że to Alan wyruszał w tak długą podróż, a jego brat Karl (oznakowany w tym samym czasie) po 150 kilometrowej wyprawie w głąb Niemiec powrócił i pozostał w terytorium swojej watahy. Przypadek Alana potwierdza przypuszczenia, że codziennie przez Polskę w różnych kierunkach wędrują dziesiątki dużych zwierząt lądowych. Są to nie tylko wilki, ale też łosie, jelenie, dziki, żubry, a także rysie. Tej wiosny stwierdzono obecność rysia w Słowińskim Parku Narodowym, 350 km od najbliższej znanej populacji tego gatunku w Polsce. W połowie maja b.r. zginął młody wilk próbując przekroczyć drogę krajową nr 1 poniżej Torunia. Podobny przypadek miał miejsce dwa lata temu na drodze nr 2, koło Rzepina, a kilka innych w różnych regionach Polski na mniejszych drogach. W Polsce żyje około 700 wilków i mniej niż 200 rysi.

Oba drapieżniki są ściśle chronione. Ich przetrwanie w zurbanizowanej Europie zależy od możliwości swobodnej wymiany genowej pomiędzy niewielkimi populacjami, zasiedlającymi odległe kompleksy leśne. W 2005 roku w efekcie współpracy naukowców z Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży i Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” powstał projekt korytarzy ekologicznych łączących obszary „Natura 2000” i inne cenne siedliska przyrodnicze w Polsce. Obecnie projekt rozszerzany jest na całą Europę Centralną, w ramach TransEuropean Wildlife Network. Wilka i rysia, z uwagi na ich dużą mobilność i dalekie zasięgi wędrówek, wybrano na gatunki wskazujące przebieg tych korytarzy i ich drożność. Alan podczas swojej wyprawy porusza się wzdłuż tych korytarzy, potwierdzając prawidłowość ich wyznaczenia, drożność a także konieczność pilnej ochrony przed zablokowaniem. Obecnie największym zagrożeniem dla drożności korytarzy są ruchliwe i ogrodzone drogi, dlatego tak ważne jest budowanie odpowiedniej liczby dużych przejść dla zwierząt na powstających autostradach.

Więcej szczegółów można uzyskać w biurze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”.
Osoba kontaktowa:
dr Sabina Pierużek-Nowak
Tel. 606 110 046
E-mail: sdnwilk@vp.pl
www.polskiwilk.org.pl

źródło http://polskiwilk.org.pl/alan




Temat: Jak Alan Polskę poznawał...

Trzy polskie województwa i 620 kilometrów, w ciągu dwóch tygodni, pokonał młody wilk Alan. O przebiegu jego wędrówki informuje umieszczony na szyi nadajnik z systemem GPS. Założyli go niemieccy naukowcy, którzy prowadzą badania nad migracją wilków

Jak informuje wiceprezes Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", Robert W. Mysłajek, w połowie marca bieżącego roku, w pobliżu miejscowości Bad Muskau w Saksonii, kilka kilometrów od granicy polsko-niemieckiej, dwa jednoroczne wilki zostały wyposażone przez naukowców w nadajniki z systemem GPS GSM. Zorganizowana przez nich akcja jest częścią badań nad migracją wilków.

Dwa tygodnie temu, jeden z oznakowanych wilków o imieniu Alan wyruszył w długą podróż. Przekroczył granicę polsko-niemiecką na południe od Forst. Od tego momentu naukowcy z biura Lupus w Spreewitz przesyłają informacje o miejscach pobytu Alana do biura Stowarzyszenia dla Natury "Wilk". Dzięki temu pracownicy Stowarzyszenia mogą monitorować jego wędrówkę po terenie Polski.

Wilk dotychczas pokonał ponad 620 kilometrów i trzy województwa: lubuskie, zachodniopomorskie i pomorskie. Przeszedł przez Lasy Zielonogórskie, przepłynął Odrę, przebył Puszczę Rzepińską, Puszczę Lubuską, Dolinę Noteci, Lasy Wałeckie, Bory Tucholskie, a następnie przedostał się na prawy brzeg Wisły.

Po drodze przekroczył kilka ruchliwych dróg, między innymi najbardziej zatłoczoną drogę krajową nr 1, oraz ogrodzoną autostradę A1, gdzie wykorzystał jedno ze specjalnych przejść dla zwierząt.

Jak wyjaśnia Mysłajek, wszystko wskazuje na to, że Alan niebawem dotrze w obszary zasiedlone przez populacje wilka w Polsce północno-wschodniej. Być może właśnie tam założy własną rodzinę.

Dotychczas niewiele wiadomo o mechanizmach, jakie rządzą długodystansowymi migracjami dużych drapieżników. Trudno też określić co spowodowało, że to Alan wyruszył w tak długą podróż, a jego brat Karl - oznakowany w tym samym czasie - po 150 kilometrowej wyprawie w głąb Niemiec powrócił i pozostał na terytorium swojej watahy.

Historia Alana potwierdza przypuszczenia, że codziennie przez Polskę wędrują dziesiątki dużych zwierząt lądowych. Są to nie tylko wilki, ale też łosie, jelenie, dziki, żubry, a także rysie.

Tej wiosny stwierdzono obecność rysia w Słowińskim Parku Narodowym, 350 kilometrów od najbliższej znanej populacji tego gatunku w Polsce. W połowie maja br. zginął młody wilk, który próbował przekroczyć drogę krajową nr 1 w okolicach Torunia. Podobny przypadek miał miejsce dwa lata temu na drodze nr 2, koło Rzepina, a kilka innych na mniejszych drogach, w różnych regionach Polski.

W Polsce żyje około 700 wilków i niemal 200 rysi. Oba drapieżniki są ściśle chronione. Ich przetrwanie w zurbanizowanej Europie zależy od możliwości swobodnej wymiany genowej pomiędzy niewielkimi populacjami, zasiedlającymi odległe od siebie lasy.

W 2005 roku w efekcie współpracy naukowców z Zakładu Badania Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży i Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" powstał projekt korytarzy ekologicznych łączących obszary "Natura 2000" i inne cenne siedliska przyrodnicze w Polsce. Obecnie projekt rozszerzany jest na teren Europy Centralnej.

Z uwagi na dużą mobilność wilków i rysi, to właśnie trasy ich wędrówek wskazały przebieg korytarzy, z których będą korzystały również inne zwierzęta. Przykład wilka Alana, pokazuje, że ich przebieg dróg został wytyczony prawidłowo, ponieważ wilk porusza się właśnie wzdłuż nich.

"Obecnie największym zagrożeniem dla skutecznego funkcjonowania korytarzy są ruchliwe i ogrodzone drogi. Dlatego tak ważne jest budowanie odpowiedniej liczby dużych przejść dla zwierząt na powstających autostradach" - wyjaśnia Mysłajek. EKR

PAP - Nauka w Polsce

Źródło



Temat: PKP likwiduje lubelskie ekspresy
PKP likwiduje lubelskie ekspresy

Jacek Brzuszkiewicz 25-11-2002, ostatnia aktualizacja 25-11-2002 00:01

PKP likwiduje wszystkie lubelskie pociągi ekspresowe. Będziemy jeździć
taniej, ale dłużej i w brudnych wagonach

15 grudnia Polskie Koleje Państwowe wprowadzają nowy rozkład jazdy.

Na liście tzw. pociągów kwalifikowanych nie ma ani jednego lubelskiego
ekspresu. Lublin straci szybkie połączenia z Krakowem (ekspres
"Jagiełło"), Wielkopolską i Lubuskiem ("Lubuszanin") i Wybrzeżem
("Czartoryski" - ekspres, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, będzie
kursował, ale tylko w niektóre weekendy wakacji).

- Likwidujemy lubelskie ekspresy, bo z powodu niskiej frekwencji musimy
do nich za dużo dopłacać - nie kryją w biurze warszawskiej spółki Inter
City, która w PKP odpowiada za ekspresy.

- W miejsce zlikwidowanych pociągów, w miarę możliwości, wprowadzimy
pociągi pospieszne. Nowością będzie poranne połączenie z Warszawą
pociągiem pospiesznym "Lublinianin", który ma wyjeżdżać z lubelskiego
dworca ok. godz. 5.40. Z kolei podróżnych do Krakowa dowieźć ma
pospieszny "Sztygar" - informuje Mikołaj Sidoruk, zastępca dyrektora
Zakładu Przewozów Regionalnych PKP w Lublinie.

Co oznacza ta zmiana? Kupując bilet na pociąg ekspresowy musimy nabyć za
9 złotych miejscówkę, dzięki której mamy w wagonie konkretne miejsce.
Kolej na pociągi ekspresowe może więc sprzedać tyle biletów, ile jest
miejsc. Inaczej jest z pociągami pospiesznymi. Kasy kolejowe sprzedają
tam bilety bez ograniczeń - jego zakup wcale nie gwarantuje nam
siedzącego miejsca w pociągu. Mimo że dzień wcześniej nabyliśmy bilet,
podróż pospiesznym z Lublina do Krakowa możemy spędzić na korytarzu bądź
w toalecie.

Ale miejsce w pociągu to nie wszystko. Kto nawet rzadko jeździ koleją,
wie, czym różnią się ekspresy od pospiesznych. W wagonach ekspresowych
jest czysto i schludnie: wykrochmalone pokrowce na zagłówkach, czyste
siedzenia, umyte okna, mydło i ciepła woda w toalecie. Zupełnie inaczej
jest w pospiesznych. Za ruch tych pociągów odpowiada ledwo wiążąca
koniec z końcem Dyrekcja Przewozów Regionalny PKP w Lublinie. By
zobaczyć różnicę, wystarczy wrócić z Warszawy do Lublina pociągiem
pospiesznym "Roztocze" - smród, lepiące się od brudu dziurawe siedzenia,
pourywane stoliki.

Na niższym standardzie nie koniec. Pociąg pospieszny między Lublinem a
Warszawą zatrzymuje się na pięciu stacjach: w Nałęczowie, Puławach,
Dęblinie, Pilawie i Otwocku. Ekspres tylko w Puławach. Podróż ekspresem
do stolicy jest więc o prawie pół godziny krótsza. Mniej przystanków to
także mniej wagonowych kradzieży, bo złodzieje, grabiąc podróżnych,
wysiadają na najbliższej stacji.

Na koniec jedyna dobra wiadomość. Lublin w nowym rozkładzie jazdy co
prawda straci ekspresy, ale zachowa pociąg o najwyższym standardzie -
Inter City. Dziś "Bystrzyca" kursuje przez Warszawę do Poznania. W nowym
rozkładzie jazdy lubelski Inter City kursować ma przez Puławy, Warszawę,
Leszno i Poznań aż do Wrocławia.

Zrodlo:

http://www1.gazeta.pl/kraj/1,34309,1168862.html





Temat: Lubsko - Impreza odwołana
Na stronie Fundacji Kolejowej "Stacja Lubsko" pojawila sie informacja o odwolaniu planowanej na 30 wrzesnia imprezy z parowozem.

IMPREZA ODWOŁANA - Informacja do uczestników i mediów

Skoczów, 22.09.2006

Zdecydowaliśmy, że wobec braku odpowiedzi i możliwości kontaktu z m.in. centralą spółki PKP PR w Warszawie, która od dwóch prawie miesięcy milczy i nie odpowiada na nasze pismo, mimo spotkania z prezesem spółki i wstepnego zainteresowania naszą imprezą i brakiem kontaktu z osobą upoważnioną do kontaktów z nami oraz brakiem zaangażowania PKP Cargo S.A. (również do dnia dzisiejszego brak odpowiedzi w sprawie patronatu) oraz PKP S.A. (brak odpowiedzi na nasze pismo) mimo telefonów i rozmów z p. Dyrektorem Biura Marketingu i Komunikacji Społecznej jesteśmy zmuszeni imprezę odwołać.
Jak trudno zorganizować jakąkolwiek imprezę kolejową w Polsce przez Miłośników Kolei właśnie odczuliśmy na własnej skórze. Wszędzie, gdzie spotkaliśmy się z władzami spółek lub rozmawialiśmy telefonicznie były tylko grzeczne gesty i puste słowa za którymi nie poszły czyny. Wielka szkoda gdyż poświęciliśmy przygotowaniom wiele wysiłku, pracy i również środków finansowych. Promocja kolei i to co robią takie organizacje jak nasza powinna być w interesie grupy PKP S.A. i takie organizacje powinna PKP szanować za to co robią, bo robią to nie tylko społecznie ale i na rzecz właśnie PKP aby nie tylko zachować dziedzictwo kolei ale i pokazać, że kolej to nie przeżytek ale nowoczesna gałąź komunikacji i transportu. Szkoda, że PKP nie umieją docenić jaką wartością są oddolne inicjatywy skierowane na poprawe wizerunku PKP i kolei polskich oraz promocje tego środka transportu. Smutne, że pomimo chęci nie poszło coś więcej ze strony PKP a na słowach się skończyło. Wreszcie niedobre jest to, że armia różnych osób pracująca w spółkach kolejowych, pracująca również za nasze podatki (Skarb Państwa dopłaca do przewozów) nie potrafi odpowiedzieć na zwykłe pismo lub udzielić sensownej, jasnej i prostej odpowiedzi. To tylko świadczy źle niestety o podejściu do innych instytucji i osób spółek Grupy PKP i faktycznie złej kondycji nie tylko kolei ale i osób tam pracujących...
Mimo wszystko mamy nadzieję, że był to jednostkowy przypadek i więcej podobne rzeczy nie będą miały miejsca i się nie powtórzą. Mamy nadzieję w przyszłości na lepszą współpracę ze spółkami Grupy PKP S.A..
W tym miejscu chcieliśmy gorąco podziękować Zarządowi PKP PLK S.A. który, jako jedyna spółka odpowiedział pozytywnie na nasze pismo i objął patronat nad imprezą. Inne spółki wbrew zapowiedziom i zainteresowaniu imprezą, mówiąc potocznie olały nas.
Bardzo dziękujemy mediom, żywo zainteresowanym naszym wydarzeniem tj: Gazecie Wyborczej z Zielonej Góry i Wrocławia, Gazecie Lubuskiej, Radio Wrocław i Radio Zachód z Zielonej Góry, Koleje Małe i Duże , Lubuskiej Telewizji Regionalnej TVP3 za zaangażowanie i patronaty. Liczymy, że za rok impreza się uda i będziemy mogli spotkać się na 161 rocznicy powstania "berlinki" czyli Magistrali Berlin-Wrocław.
Dziękujemy również samorządom: Miasta Lubska, Gminy Żary i innym, które zechciały włączyć się w tę imprezę i objąć patronatem. Podziękowania należą się również p. Urszuli Wanat-radnej Rady Miejskiej Wrocławia za zaangażowanie i prowadzenie loobingu na rzecz imprezy we Wrocławiu oraz za życzliwość Dyrekcji Dolnośląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, który jednakże nie mógł sam wydać i podjąć żadnej decyzji a który również był z nami w kontakcie.Dziękujemy uczestnikom i wszystkim tym dla których "berlinka" jest czymś więcej niż tylko zwykłym szlakiem kolejowym za miłe maile i wyrozumiałość. Zapraszamy na nasze kolejne podróże po Polsce kolejami oraz o zaglądanie na nasze strony internetowe.

Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami

Robert Kotowski
Fundator

Fundacja Kolejowa "Stacja Lubsko/Sommerfeld"
ul.Morcinka 3 lok.50, 43-430 Skoczów

tel.033/479 26 50, 0-511 817 700
e-mail: ameropa@interia.pl
www.stacjalubsko.pl


Krzysztof



Temat: Badania archeologiczne na rynku


Gazeta Wyborcza napisał/a:

Bliżej rozwiązania zagadki bytomskiej weduty
- Nasz Bytom czy Odrzański - od kilku lat zachodzą w głowę śląscy historycy, studiujący XVI-wieczną akwarelę z widokiem średniowiecznego miasta podpisanego jako Beitn. Być może kluczem do rozwiązania tej zagadki jest odkrycie średniowiecznych murów w Czeladzi.

Do grudnia zeszłego roku średniowieczna Czeladź nie istniała dla archeologów. Mimo wielu prób badaczom nie udało się odnaleźć jakichkolwiek znalezisk z tego okresu. Dopiero kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia do grubego na 2,5 m muru dokopał się operator koparki, który pracował przy wymianie kanalizacji na skarpie obok kościoła św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Okazało się, że to część średniowiecznych fortyfikacji. - Z początku myśleliśmy, że to mury miejskie, ale biorąc pod uwagę, w jakim kierunku biegną, to coraz więcej wskazuje, że jest to mur okalający średniowieczną wieżę mieszkalno-obronną - mówi dr Jacek Pierzak, archeolog z biura wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Jak przypuszcza Pierzak, sensacyjne odkrycie w Czeladzi może być także kluczem do rozwiązania zagadki bytomskiej weduty, która jest najstarszym znanym pejzażem średniowiecznego miasta.

Wykonany piórkiem i akwarelami rysunek jest częścią kolekcji 50 unikatowych obrazów odnalezionych przed kilkunastu laty w bibliotece w Wurzburgu. Obrazy są zapisem podróży palatyna Ottheinricha, który na przełomie 1536 i 1537 r. wyruszył z Bawarii do Krakowa. Po drodze jego nadworny malarz przenosił na płótna mijane miasta. Wśród nich znalazły się m.in.: Toszek, Będzin, Sławków i Bytom. Historycy i archeolodzy nie kryli zdumienia, kiedy po raz pierwszy mogli skonfrontować swoje odkrycia i przypuszczenia ze świadectwem XVI-wiecznego malarza. - To dla nas rewelacyjny materiał. Większość naszych odkryć to tylko fundamenty i dopiero na ich podstawie możemy przypuszczać, jak wyglądała konkretna budowla, a tu mamy wszystko podane jak na tacy - dodaje Pierzak. - Malarz był tak dokładny, że na weducie Sławkowa przedstawił nawet piece służące do wytopu srebra, które też znaleźliśmy - mówi.

Solidność autora bierze jednak w łeb przy pejzażu Bytomia. Jeśli królujące nad miastem wysokie góry da się wytłumaczyć manierą charakterystyczną dla dużej części pejzaży z tamtego okresu, to nijak nie można wyjaśnić obecności warownego zamku na wzgórzu na lewo od miasta. Na dodatek od miasta oddziela go ogromne rozlewisko, którym nie może być niewielka Bytomka. Te nieścisłości sprawiły, że historycy coraz bardziej skłaniali się ku opinii, że pejzaż to widok Bytomia Odrzańskiego w województwie lubuskim.

Nowe światło w sprawie rzuca odkrycie średniowiecznych murów w Czeladzi. - Zamek na wzgórzu to może być właśnie Czeladź, a rozlewisko to Brynica, która wtedy była granicą pomiędzy Śląskiem a księstwem siewierskim - dodaje Pierzak.

Jak podkreśla archeolog, to na razie tylko przypuszczenia i wszelkie wątpliwości rozwieją dopiero szczegółowe badania archeologiczne czeladzkich murów, które rozpoczną się w maju.


A oto i weduta Bytomia a zamek po lewej to być może właśnie czeladzka twierdza. Co prawda dziwne są tu te góry chociaż Czeladź była w rzeczywistości lokowana na wzgórzu co możemy podziwiać dzisiaj oglądając kościół a o pagórkowatym terenie mogłyby świadczyć chociażby nazwy takich miast jak Tarnowskie Góry. Być może wyższe góry w głębi to Beskidy wszak dzisiaj również z wysokich budynków w Czeladzi można dojrzeć pasma tych gór.



Więcej na stronie:

http://bytomski.pl/printv...5b67b18aa985b3c



Temat: Warszawa i okolice (Mazowsze)
http://miasta.gazeta.pl/w...62,3329889.html

Autostrada do Warszawy znowu ma poślizg

Na budowie autostrady pod Łodzią zostały już tylko prace wykończeniowe. W Warszawie do budowy jeszcze daleko

Krzysztof Śmietana 07-05-2006 , ostatnia aktualizacja 08-05-2006 09:00

Z Łodzi już za dwa miesiące, a z Warszawy - najwcześniej dopiero za pięć lat! Już nie protesty ani brak pieniędzy, ale nieudolność rządu opóźnia budowę autostrady do stolicy

W niedzielę ostatni warszawiacy wracali z długiej majówki. I znowu podróż samochodem była prawdziwą mordęgą - musieli się zmagać z dziurawymi i zakorkowanymi wylotówkami. Wyczekiwana od lat autostrada A2 ułatwiłaby powrót tysiącom warszawiaków. Nie tylko skróciłaby dojazd do Łodzi (z dwóch godzin do godziny), ale też do Poznania i innych miast na zachodzie Polski oraz do Niemiec. Jednak odcinek A2 do Warszawy prędko nie powstanie.

Państwo nie dopłaci

Jeszcze na początku roku premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiedział, że autostrady będą wytyczane wyłącznie za pieniądze z budżetu państwa i dotacje Unii Europejskiej. To oznacza rezygnację z tzw. systemu koncesyjnego, w którym trasę buduje prywatny inwestor i potem zarabia na opłatach pobieranych od kierowców. Premier dowodził, że to długi i bardzo drogi sposób. W weekend oburzał się, że spółka Autostrada Wielkopolska wciąż nie zaczęła robót na 100-kilometrowym odcinku A2 w Lubuskiem do granicy z Niemcami (ma koncesję od Konina do Świecka). - Jeżeli właściciele spółki sobie nie radzą, to może my to zrobimy lepiej - stwierdził premier.

Rządowi nie przeszkadza jednak, by to prywatny inwestor zajął się autostradą z Łodzi do Warszawy. Jak ustaliła "Gazeta", Ministerstwo Transportu nie unieważni przetargu na firmę, która zbuduje mazowiecki odcinek A2 i będzie jej operatorem. - Między Łodzią a Warszawą spodziewamy się ogromnego natężenia ruchu. A to oznacza, że państwo nie będzie musiało dopłacać do tej inwestycji - mówi "Gazecie" minister transportu Jerzy Polaczek. Rząd da więc pieniądze tylko na wykup gruntów.

Niektórzy urzędnicy Generalnej Dyrekcji Dróg kilka miesięcy temu przestrzegali jednak, że powierzając budowę prywatnej firmie, można się spodziewać nawet kilkuletnich opóźnień. Wszystko przez to, że negocjacje z inwestorem mogą się przeciągać w nieskończoność. Takie są doświadczenia z autostradą A2 w Wielkopolsce i A1 na Pomorzu. Od ogłoszenia przetargu do rozpoczęcia prac minęło tam odpowiednio sześć i dziesięć lat.

Rok temu ówczesny szef Generalnej Dyrekcji Dróg Edward Gajerski zarzekał się wprawdzie, że w przypadku A2 do Warszawy wykonawca będzie wybrany ekspresowo - najwyżej po pół roku od zgłoszenia się chętnych do budowy. Teraz widać już jednak, że te zapewnienia były nierealne i zaczynają się potwierdzać obawy o poślizg inwestycji. Jak się dowiedzieliśmy, wybór koncesjonariusza w optymistycznej wersji potrwa przynajmniej dwa lata. A to oznacza, że całkowicie nierealne są niedawne zapewnienia ministra Polaczka, że autostrada dotrze do Warszawy w 2009 r.

Długie wybieranie firmy

Urzędnicy od połowy grudnia analizują wstępne oferty. - Mnóstwo dokumentów. Niektóre oferty mają po 16 segregatorów, a urzędników niewielu - mówi Jan Styliński z Biura Inżynierii Finansowej w generalnej dyrekcji dróg.

Liczy, że w maju skończy się pierwszy etap przetargu i spośród 10 konsorcjów zostaną wybrane najbardziej wiarygodne. To jednak dopiero początek. Potem firmy będą zaproszone do składania ostatecznych ofert. Wiosną lub latem przyszłego roku zaczną się negocjacje w sprawie umowy. Według Jana Stylińskiego kontrakt mógłby zostać podpisany pod koniec przyszłego roku.

Dalszy scenariusz jest taki: po zebraniu funduszy konsorcjum mogłoby zacząć budowę w połowie 2008 r. i zakończyć ją pod koniec 2010. W praktyce warszawiacy pojechaliby A2 dopiero na początku 2011 r.
-------------

wytłuszczenia moje



Temat: Targi turystyczny "Na styku kultur"
2009-02-27

Targi podróży - małych i dużych

Zastanawiasz się, gdzie wybrać się na urlop? Chcesz poznać najpiękniejsze, niepowtarzalne, wyjątkowe miejsca, w których ciekawie spędzisz dzień, weekend albo całe wakacje? Odwiedź łódzkie targi turystyczne. Tam o inspirację naprawdę nietrudno...

W hali EXPO właśnie rozpoczęła się jubileuszowa XV edycja Międzynarodowych Targów Regionów Turystycznych NA STYKU KULTUR. Imprezę uroczyście otworzyli jej gospodarze – prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki i marszałek województwa Włodzimierz Fisiak.

Inaugurując wystawę, prezydent szczególnie serdecznie powitał przebywających w Łodzi gości z Gruzji. Jako gospodarz miasta Jerzy Kropiwnicki odwiedził stoiska wszystkich miast partnerskich Łodzi oraz partnerów regionu łódzkiego.

Turystyczne targi w Łodzi potrwają jeszcze dwa dni. W tegorocznej imprezie bierze udział 160 przedstawicieli branży turystycznej. Są wśród nich wystawcy zagraniczni z: Białorusi, Chin, Czech, Gruzji, Hiszpanii, Litwy, Niemiec, Portugalii, Rosji, Serbii, Sri Lanki, Ukrainy, Węgier oraz Wielkiej Brytanii. Krajową ofertę turystyczną przedstawiają instytucje samorządowe i lokalne z 12 województw. Jest wśród nich województwo lubuskie - partnerski region targów, który anonsuje się w Łodzi pod hasłem „Lubuskie – Natura - Historia -Legenda”.

Oprócz oferty biur podróży, hoteli, gospodarstw agroturystycznych, uzdrowisk, sanatoriów i ośrodków spa, zwiedzający mogą obejrzeć na przykład specjalne prezentacje miast ubiegających się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Do „wybrania się w przeszłość” zachęcają z kolei stoiska prezentujące regionalne legendy. Nietrudno natknąć się na przechadzające się po hali dwórki, rycerzy czy diabła Borutę. Trafić można na pojedynek wikingów albo pokaz tańców wczesnośredniowiecznych .W Alei Twórców Ludowych podziwiać można wyroby rękodzieła – ręcznie lepione garnki, przedmioty kowalstwa artystycznego, wyjątkową biżuterię. Atrakcją są warsztaty plecienia koszyków, pokazy robienia palemek wielkanocnych i haftu. Zaplanowano też pokaz ubijania masła - tej prezentacji towarzyszyć będą występy folklorystyczne i ludowe.

Na 30 stoiskach znajdujących się na antresoli hali Expo można degustować albo kupić przysmaki producentów z okolic Łodzi. Przy stoiskach wystawców uczestniczących w konkursie Polski Producent Żywności, promującym regionalnych wytwórców dobrej i taniej, cenionej żywności, odbędą się też „Spotkania w kuchni” z Carlosem Gonzálezem-Tejerą, dziennikarzem, znawcą kuchni światowej.

Przez wszystkie dni targowe, o każdej pełnej godzinie można poznać tajniki golfa, najbardziej dochodowej na świecie dyscypliny sportu, a jednocześnie najpopularniejszej pod względem zarejestrowanych pasjonatów.

Tegoroczna edycja targów jest też okazją do przetestowania w praktyce przygotowanych z pomocą UMŁ audioprzewodników po Łodzi, które każdemu umożliwiają oglądanie największych atrakcji miasta we własnym tempie. (M.Ka.)

Godziny zwiedzania:

27 lutego: 10 - 17 dla profesjonalistów
28 lutego: 10 - 17 dla profesjonalistów i publiczności
1 marca: 10 - 16 dla profesjonalistów i publiczności

Ceny biletów:

Bilet normalny: 7 zł
Bilet ulgowy: 5 zł
Bilet rodzinny (2+1, 2+2): 15 zł
Karta dla profesjonalisty: 30 zł (upoważnia do wstępu przez wszystkie trzy dni targowe)

ŹRÓDŁO: www.uml.lodz.pl



Temat: Raport NIK - finansowanie przewozów regionalnych
http://bip.nik.gov.pl/pl/bip/wyniki_kontroli_wstep/inform2008/2007115

Nieprawidłowe ustalanie zapotrzebowania na przewozy, niezgodny z
przepisami wybór przewoźników do świadczenia usług, zła organizacja
dotycząca zarówno opracowania jak również wprowadzania planów połączeń --
to tylko niektóre błędy stwierdzone przez NIK podczas kontroli
organizowania i finansowania regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich.

Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia działalność samorządów
województw, jako organizatorów pasażerskich regionalnych przewozów
kolejowych. Nieprawidłowości, w zróżnicowanym zakresie, stwierdzono we
wszystkich województwach.

W 2004 roku przeprowadzona została reforma dotychczasowego systemu
funkcjonowania kolejowych przewozów regionalnych -- zmieniono zasady ich
finansowania. Zamiast dotowania przewozów z budżetu centralnego,
wprowadzono dotowanie przez samorządy województw z dochodów własnych.
Jednocześnie jednostkom samorządu zwiększono dochody własne zwiększając
udział w przychodach z tytułu CIT i PIT. Do realizacji przewozów
regionalnych powstała spółka "PKP Przewozy Regionalne", której kluczowym
klientem stały się samorządy. Działalność prowadzona przez spółkę ma
charakter świadczenia usług publicznych -- ceny biletów są skalkulowane
poniżej kosztów, nie zaś na zasadach komercyjnych. Różnicę pomiędzy
kosztami a przychodami pokrywają samorządy województw. Zmiana miała na
celu (m.in.) dostosowanie przewozów do potrzeb społecznych i
racjonalizację wykorzystania środków publicznych.

W podjętej z własnej inicjatywy kontroli NIK stwierdzono, że 9 na 16
samorządów województw nie wykonywało wymaganych prawem działań z zakresu
ustalania zapotrzebowania na kolejowe przewozy pasażerskie, ponieważ nie
było odpowiedniego przygotowania organizacyjnego po temu. Między innymi
nie było narzędzi do badania tzw. potoków podróżnych, opierano się więc
na danych z PKP. Ponadto, ustalając zapotrzebowanie na przewozy nie
brano pod uwagę wszystkich wymaganych istotnych elementów jak np.:
zaludnienie i osadnictwo, wielkość i struktura popytu z uwzględnieniem
zmian dobowych i sezonowych, konkurencyjność i komplementarność innych
niż kolej środków komunikacji, charakterystyka sieci kolejowej w danym
województwie, rozmieszczenie przedsiębiorstw, szkół, urzędów, itp. Nie
opracowywano, ani nie wprowadzano (przy współpracy z przewoźnikiem),
planu połączeń kolejowych na obszarze województwa i województw sąsiednich.

NIK stwierdziła również nieprawidłowości w pracach samorządów w zakresie
wyboru przewoźników i zawierania z nimi umów w sprawie organizowania i
dotowania przewozów. Wyboru przewoźników dokonywano na ogół z
pominięciem ustawy o zamówieniach publicznych lub z naruszeniem jej
przepisów. Żadna z 69 umów zawartych w skontrolowanym okresie między
samorządami województw a przewoźnikami o realizowanie kolejowych
przewozów pasażerskich nie spełniała (w różnym stopniu) istotnych
warunków wymaganych przepisami prawa krajowego i wspólnotowego. Ponadto,
umowy zawierane były z opóźnieniem, przez co także naruszano przepisy.
Umowy powinny być bowiem zawarte nie później niż na 6 miesięcy przed
wejściem w życie rozkładu jazdy (ten termin obowiązywał do 8.02.2006), a
po tym terminie nie później niż 1 miesiąc. Tymczasem w skontrolowanym
okresie opóźnienia wynosiły do 6 do 17 miesięcy.

Samorządy nie wiedziały dokładnie, jak przewoźnicy wykorzystują ok. 1,5
mld przekazywanej im datacji. Nie egzekwowano od przewoźników pełnych i
rzetelnych sprawozdań finansowych. Nie sprawdzano także prawdziwości
tych otrzymanych i nie weryfikowano danych w nich zawartych. Samorządy
generalnie nie korzystały z przysługującego im prawa do kontroli
prawidłowości wykorzystania przekazanych dotacji. W wyniku powyższych
działań, a raczej ich zaniechania, wysokość dotacji od samorządu była
wynikiem negocjacji i pewnych teoretycznych założeń nie zaś sumą
bazującą na rzeczywistym wyliczeniu deficytu, wynikającego z wyższych
kosztów przewozów od wpływów z biletów.

Oprócz braku kontroli nad wykorzystaniem dotacji, samorządy nie
kontrolowały, ani nie oceniały jak przewoźnicy wywiązują się z zawartych
umów. Najpoważniejsze nieprawidłowości w obu zakresach stwierdzono w 14
urzędach marszałkowskich. Przyczyną takiego stanu rzeczy był w głównej
mierze brak odpowiednio wyszkolonych pracowników, a także brak zapisów w
umowach umożliwiających kontrole, nieprzejrzystość finansów
przewoźników. Miały także miejsce przypadki odmowy, ze strony
przewoźników, udostępnienia materiałów źródłowych dotyczących wyliczenia
kwoty dotacji.

Zahamowany został proces regionalizacji przewozów pasażerskich, tj.
tworzenia spółek z udziałem samorządu i PKP. Jedyną powstałą do tej pory
spółką są Koleje Mazowieckie.

Ustalenia kontroli mają także wymiar finansowy. Nieprawidłowości
ustalone w toku postępowania kontrolnego wyniosły 505 788 tys. zł.
Natomiast korzyści (czyli pożytki finansowe możliwe do pozyskania w
wyniku realizacji wniosków pokontrolnych NIK) wyniosły 512,4 tys. zł.

Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że realizacja przez samorządy dwóch
umów z zakresu organizowania przewozów regionalnych nosiła znamiona
przestępstwa niegospodarności -- w związku z czym w tych dwóch
przypadkach złożono zawiadomienia do prokuratury. Zdaniem NIK w
województwie dolnośląskim niegospodarnie wydano 9,2 mln zł, zaś w
lubuskim -- 7,4 mln zł.

Konsekwencją opisanych powyżej nieprawidłowości była niska jakość usług
i ograniczenie rozwoju tego segmentu przewozu. Analizując m.in. skargi
podróżnych do PKP, czy wyniki badań przeprowadzonych przez Biuro
Marketingu PKP widać, że pasażerowie negatywnie oceniają standard
podróży (w tym czystość) i bezpieczeństwo (kradzieże, pobicia,
wymuszenia). Pasażerowie skarżą się także na niepunktualność pociągów i
brak skorelowania ich przyjazdów/odjazdów z innymi środkami komunikacji
-- pociągami (np. Intercity), czy też autobusami.

opr. Anna Charytoniuk
na podst. Informacji o wynikach kontroli

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex