Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro ogłoszeń pl Wilsona
Temat: Bilety, kontrole, taryfa Jak ZTM gra w karty miejskie Krzysztof Śmietana, 2009-04-06, Lawina skarg na Zarząd Transportu Miejskiego w sprawie nowych kart miejskich ze zdjęciem. Po ich odbiór czeka się w półtoragodzinnej kolejce. Duże problemy mają też rodziny wielodzietne, którym przyznano prawo do darmowych przejazdów. W ostatnich dniach przed kasami ZTM przy Senatorskiej panuje ogromny ścisk. Coraz więcej osób chce sobie wyrobić tzw. spersonalizowane karty miejskie. Pasażerowie zachęceni informacjami w autobusach i tramwajach nie chcą z tym czekać na ostatnią chwilę. Od stycznia przyszłego roku bilety 30- i 90-dniowe będą kodowane tylko na nowych kartach z fotografią właściciela. Dodatkowo na Senatorską płynie rzeka pasażerów skuszonych obietnicą wykonania darmowych zdjęć do biletów. ZTM ogłosił, że nie będzie pobierać za to opłat do końca czerwca. "Wraz z rozpoczęciem przez ZTM akcji informacyjnej liczba składanych dziennie wniosków o wydanie karty wzrosła o kilkaset procent. To także efekt przekazywanej sobie przez zadowolonych klientów informacji o atrakcyjnej promocji" - przekonuje w komunikacie Andrzej Skwarek z zespołu prasowego ZTM. Czy rzeczywiście pasażerowie są zadowoleni? W kolejkach po nową kartę trzeba odstać nawet półtorej godziny i dłużej. W dodatku nie ma się pewności, że wydrukowane dane będą poprawne. Naszemu redakcyjnemu koledze zamiast Jerzy wpisano dziwne imię: Jarzy. Urzędnicy potwierdzają: pasażerowie muszą "trochę" postać w kolejce. Żeby ją skrócić, przy Senatorskiej otwarto piąte okienko. Tych, którzy mają już zdjęcie, ZTM zachęca do wyrabiania kart na jednej z sześciu stacji metra (np. Centrum czy Plac Wilsona), gdzie kolejki są znacznie mniejsze. Obiecuje też, że wkrótce uruchomi kolejne punkty. Inny problem mają rodziny wielodzietne. W styczniu Rada Warszawy przyznała bezpłatne przejazdy dzieciom, które mają przynajmniej trójkę rodzeństwa (do tej pory przysługiwały one rodzinom z piątką i więcej dzieci). Okazuje się jednak, że darmowe karty nie są wystarczająco rozreklamowane i ciężko je zdobyć. Pani Karolina Warno, matka czworga dzieci w wieku od roku do 11 lat, poskarżyła się "Gazecie", że już półtora tygodnia temu w złożyła zdjęcia i wszystkie niezbędne dokumenty siedzibie ZTM przy Senatorskiej. Mimo to wciąż nie może dowiedzieć się od urzędników, kiedy dostanie karty dla dzieci. - Myślałam, że wyrobią je od ręki. Okazało się, że codziennie muszę do nich dzwonić, żeby sprawdzić, kiedy je otrzymam. Urzędniczki jakoś dziwnie się tłumaczyły, że trzeba zeskanować zdjęcia, a to musi potrwać. Wciąż muszę kasować bilety za przejazd dzieci. Łącznie trzeba na to przeznaczyć sporą kwotę - denerwowała się. W piątek przed południem pani Karolina wciąż nic nie wiedziała. Dopiero po naszym telefonie do Zarządu Transportu Miejskiego okazało się, że karty zostały w końcu wyrobione i można je odebrać. Dlaczego rodziny muszą czekać na nie aż półtora tygodnia? - Okazało się, że mamy dużo podobnych wniosków. Zgłosiło się blisko 1800 rodzin, o wiele więcej, niż przewidywaliśmy. W każdym przypadku musimy zweryfikować dane. Niedługo ta kolejka zostanie rozładowana i wyrabianie bezpłatnych kart dla dzieci będzie trwać znacznie krócej - obiecuje Konrad Klimczak z biura prasowego ZTM. Radny Dariusz Figura z miejskiej komisji infrastruktury przyznaje, że od dłuższego czasu do rady trafiają skargi na Zarząd Transportu Miejskiego. - Obsługa pasażerów wyraźnie tam szwankuje. Urzędnicy sobie z tym nie radzą. Na jednym z posiedzeń komisji trzeba będzie się zająć tymi problemami - zapowiada radny. Przeczytaj także: Nie ma policji i autobusy tkwią na buspasach Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna http://miasta.gazeta.pl/w...y_miejskie.html Temat: Ogródki działkowe http://miasta.gazeta.pl/w...84,4967066.html Żoliborz: wpuszczą miasto na ogródki działkowe Jarosław Osowski 2008-02-26, ostatnia aktualizacja 2008-02-27 09:32 Czyżby znalazł się sposób na PRL-owskie ogródki w atrakcyjnych częściach stolicy? Działki mogłyby zostać, ale ich bramy wejściowe trzeba otworzyć dla wszystkich i urządzić porządne aleje ze ścieżkami rowerowymi i latarniami Zobacz powiekszenie Fot. Jerzy Gumowski / AG Żoliborz Dziennikarski i półkolisty układ jego ulic. Najbliżej ogródków działkowych okrąża je ul. Promyka, która ma być przedłużona do muru klubu sportowego Marymont. Dziś ul. Promyka urywa się na wysokości ul. Bohomolca. Na jej osi powstanie główna aleja przecinająca działki aż do parku na Kępie Potockiej (na dole). Na górze zdjęcia widać plac Wilsona Propozycja "parku interaktywnego", czyli ogrodu dostępnego dla wszystkich, padła przy okazji rysowania planu zagospodarowania Żoliborza Dziennikarskiego. To ekskluzywna część dzielnicy na tyłach pl. Wilsona. Na 11 hektarach między ul. Promyka a Gwiaździstą od 1946 r. rozciągają się jednak zagony z marchewką, kwiatami i jabłonkami. Takie ogródki budzą ogromne emocje w całej Warszawie. Często stoją tam sklecone z byle czego altanki, a ich użytkownicy wspierani przez Polski Związek Działkowców nie chcą słyszeć o wyprowadzce z miasta. Z kolei inwestorzy i urbaniści chcieliby wreszcie urządzić atrakcyjne tereny. Likwidację ogródków przy ul. Promyka popierał kilka lat temu nawet ówczesny dyrektor Żoliborza z SLD. W ich miejscu miały powstać wille dla 650 mieszkańców i układ półkolistych ulic, którego dokończenie przerwała wojna. Kiedy jednak o tych planach dowiedzieli się działkowcy, obwiesili płoty transparentami i było po wszystkim. Teraz pojawia się nowy pomysł. - Proponujemy zachowanie większości działek, ale byłby to ogród otwarty - powiedział na posiedzeniu dzielnicowej komisji architektury autor planu Żoliborza Dziennikarskiego Wacław Piziorski z pracowni Artop. Jedna z otwartych bram powstałaby przy ul. Bohomolca. Jej przedłużeniem byłaby główna aleja ogródków prowadząca do parku na Kępie Potockiej. - Planujemy tę aleję oświetlić. Dogadaliśmy się już z zarządem ogródków działkowych - ogłosił wiceburmistrz Żoliborza Witold Sielewicz. Przypomniał, że takie tereny jak ten przekazywano kiedyś działkowcom tylko po to, żeby nie leżały odłogiem. Najwyższy czas, żeby otworzyć je dla większej liczby warszawiaków. - Ogródki tylko zyskają na wartości, jeśli alejki staną się ogólnodostępne - chwalił Baltazar Brukalski, radny i architekt. - A dla mnie ten ogród już jest interaktywny. Udało mi się jakoś zdobyć kluczyk do bramki przy ul. Bohomolca. Zwykle jest zamknięta, ale ja spaceruję sobie między działkami - pochwalił się jeden z okolicznych mieszkańców. Bartłomiej Piech, prawnik Polskiego Związku Działkowców, popiera żoliborską koncepcję. - Działkowcy są nastawieni, żeby ogródki służyły całemu społeczeństwu - twierdzi. Zastrzega, że decyzję o otwarciu konkretnego terenu podejmuje samorząd działkowców, którzy uprawiają na nim ziemię. Dodaje, że miasto powinno zapewnić patrole straży miejskiej. Nowy plan przewiduje wykrojenie z żoliborskich ogródków nieco ponad hektara. Miejski konserwator zabytków sugeruje bowiem przedłużenie urywającej się dziś w połowie i biegnącej po okręgu ul. Promyka. Na jej końcowym odcinku mogłoby powstać od 11 do 23 willi. Planują od dziesięciu lat Projekt planu Żoliborza Dziennikarskiego obejmujący także pobliskie os. Potok i park na Kępie Potockiej należy do warszawskich rekordzistów. Jego sporządzanie radni nieistniejącej już gminy Centrum zlecili dziesięć lat temu! To niezwykle wolne tempo prac zainteresowało teraz samorządowców z Żoliborza. - Przecież cały czas coś się przy tym planie robi - oburzyła się Jadwiga Tyniecka z biura naczelnego architekta miasta. - Nie nasza wina, że w 2003 r. zmieniły się przepisy i wszystko trzeba było zaczynać od nowa. - Rysuje się bardzo szybko, tylko proceduje długo. Coś drgnęło w 2006 r. - sprecyzował autor planu Wacław Piziorski, który prezentował go już w 2001 r. Od tamtego czasu na os. Potok przybyły m.in. bloki nazwane "Wiślanymi ogrodami". Projektant: - Nieprawdopodobnie intensywna zabudowa tuż przy nieprawdopodobnie ruchliwej Trasie AK. Radny Grzegorz Hlebowicz domaga się jak najszybszego uchwalenia planu, który "jest ucieczką przed chaosem urbanistycznym w tej części Żoliborza". Chodzi o to, żeby zdążyć przed przebudową Trasy AK, którą planiści chcieliby schować w półtunelu. Wzdłuż niej proponują dwupiętrowe garaże (na os. Potok brakuje ok. 600 miejsc parkingowych). Zgodzili się, by nie budować bloku w miejscu boiska pośrodku osiedla. Powstaną za to inne - obok boiska (od sześciu do 12 pięter), wzdłuż ul. Mickiewicza i między Potocką a Barszczewską (naprzeciwko basenu, gdzie dziś rosną chaszcze). Teraz plan czeka na uzgodnienia służb miejskich, a wiosną zostanie wyłożony do publicznego wglądu. Kiedy będzie przyjęty? Wacław Piziorski: - Nie podejmuję się podawać żadnych terminów. Moje wszystkie dotychczasowe prognozy okazały się błędne. Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna |