Biuro paszportowe do odprawy

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro paszportowe do odprawy




Temat: mozesz miec wize i nie wleciec do USA
System komputerowy (baza danych) na wiekszosciach swiatowych granic jest
systemem "negatywnym", takze w USA.
Przez "negatywnosc" rozumiem, ze zawiera on nie tych, ktorych MOZNA wpuscic,
ale tych, ktorych NIE NALEZY.
(To jest m.in. powod, ze w systemie tym - na razie - nie ma
posiadaczy "zielonych kart" czy wszystkich naturalizowanych obywateli
amerykanskich itd - o czym ktos tutaj pisal, na jakoby dowod, ze system jest
dziurawy. On bowiem nie po to jest zeby zawierac tych "co im sie nalezy". Oni
to musza sami udowodnic, pokazujac amerykanski paszport czy zielona karte,
ktorej autentycznosc zostanie sprawdzona za pomoca zmyslnego czytnika...)

Czyli, uzywajac terminologii przyrodniczej: jest to spis TYLKO
szkodnikow/pasozytow a nie calej pieknej i bezproblemowej fauny i flory.

Sztuka polega oczywiscie na tym, zeby nie zostac wciagnietym do tego spisu.
Slusznie badz nie.
Bedzie to mialo znaczenie przy nastepnym wjezdzie do Raju.

Jak?

Ano trzeba pomyslec i odpowiednio do pomyslu sie zachowac.

Uzywajac poprzedniego przykladu:
kiedy pudelko ze stertka pozbieranych od pasazerow (z wizami) "I-94" z lotu LO-
00.., (ktory wlasnie wzniosl sie na wysokosc przelotowa i mija radiolatarnie
Gander z lewej strony), dociera do biura INS na lotnisku EWR i na wypisanym
STARANNIE przez Kowalska kwitku I-94 widac jak byk, ze oryginal "zgubila" (nie
ma stempla wjazdu z INS) a panienka z odprawy jeszcze byla uprzejma dodatkowo
ze stempla w paszporcie STARANNIE spisac, ze Mrs Kowalska miala pobyt do
terminu, ktory uplynal 3 tygodnie, 3 miesiace czy 3 lata temu - to ciemnoszara
pani z INS przestuka dane z kwitka w system i za jakis czas, jak Kowalska z ta
sama data urodzenia i nr paszportu pojawi sie na sali przylotowej w USA to ta
wpisana kiedys na jej temat informacja pojawi sie na ekranie i...
itd, itd.

TO TAK DOKLADNIE DZIALA.
Skad wiem?
Ano wiem. Wiecej nie moge napisac, ale dokladnie taki jest szkic zamka na
bramie "do raju".

Nie sa to bynajmniej plany budowy glowicy jadrowej.






Temat: Winny być realne kary dla kłamliwych mediów!
Radny pisu w Przemyślu Aresztowany!!
27 czerwca 2007 - 0:01

Radny-celnik też brał w łapę
Witold W., radny Przemyśla, na co dzień celnik, został wczoraj zatrzymany
przez Centralne Biuro Śledcze. Podobnie jak jego trzej koledzy.

Wszyscy są podejrzani o przyjmowanie łapówek od przekraczających granicę.

W zamian za łapówki (od 10 do 300 zł) celnicy mieli przymykać oko na przemyt
papierosów z Ukrainy przez przejście graniczne w Medyce. Przed odprawą
podróżni wkładali banknoty do paszportu i podawali kontrolującym. Ci dzielili
się pieniędzmi, także z przełożonymi. Do tej pory w związku ze śledztwem
zatrzymano już 15 celników. Ostatnich wczoraj rano.

Radny niezależny

Wśród nich jest Witold W., który na granicy pracuje od 24 lat. Od dwóch
kadencji jest też radnym Rady Miasta w Przemyślu, przewodniczącym komisji
promocji, kultury, turystyki i sportu. Do rady startował jako kandydat
niezależny, ale z listy PiS. Nie jest jednak członkiem tego ugrupowania.

Celnikom postawiono zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz
przyjmowania łapówek. Witoldowi W. dodatkowo zarzucono pomocnictwo osobom,
które szmuglowały papierosy przez granicę. Miał on przepuszczać samochody bez
kontroli, albo informować przemytników, na jakiej zmianie mają przekraczać
granicę, aby łatwo przejść kontrolę.

*
W sprawie rozpracowania zorganizowanej grupy przestępczej działającej na
przejściu w Medyce policjanci z przemyskiego CBŚ współpracują z
funkcjonariuszami Zarządu Spraw Wewnętrznych Straży Granicznej, Wywiadu
Skarbowego i Izby Celnej w Przemyślu.

Dopiero dzisiaj zapadną decyzje, co do dalszych losów podejrzanych. Ich
czterej koledzy, zatrzymani w ub. tygodniu, trafili do tymczasowego aresztu.
Pozostałych wypuszczono za poręczeniem majątkowym.

Straci pracę i mandat?

Zgodnie z ustawą o służbie celnej, celnicy mogą zostać natychmiast zwolnieni z
pracy w przypadku tymczasowego aresztowania, albo w momencie skierowania do
sądu aktu oskarżenia. Samo przedstawienie im zarzutów przez prokuratora
skutkuje zawieszeniem w wykonywaniu obowiązków. Witold W. w razie uznania
przez sąd za winnego zarzucanych mu czynów i uprawomocnienia się wyroku,
straci również mandat radnego.

..





Temat: ABC lotniskowe
Hej .. ano wygląda to z grubsza tak - na przykładzie
Okęcia - gdzie indziej pewno musi byc podobnie ...

Przed wejściem z walizka na lotnisko musisz sprawdzić czy
przypadkiem nie masz przy sobie niczego ostrego ,dezodorantów ,
kosmetyków , picia , napojów energetyzujących , żyletek golarek

jeśli coś takiego masz w ręku albo w torebce która będzie
twoim bagażem podręcznym to natychmiast otwierasz walizkę i
wkładasz wszystko to do walizki , która stanowi bagaż
zasadniczy

wchodzisz na teren lotniska tzn do terminalu
odlotów "Departure" i szukasz stanowiska swojego biura
podróży i stajesz w kolejce trzymajac walizke przy sobie
aby ci jej nie zabrali antyterroryści a Ciebie wysłali na
wycieczkę do Guantanamo na Kubie

odbierasz vouchery i teraz ponoc juz nie ma biletów tylko
nie wiem co ??? ale jak go zwał tak go zwał mówią ci
numer stanowiska odpraw przy którym musisz się ustawić w
kolejce do odprawy ... nad stanowiskiem masz napisane
Monastir godz taka i taka Nouvelair a obok może być
Manastir - Tunisair
Nie pomyl bo to dwa rózne loty a z reguły bywaja prawie o
tych samych godzinach
Podchodzisz do stanowiska odpraw dajesz walizkę na wagę
sprawdzaja ci voucher paszport i oklejaja walizke i jedzie
ona w sina dal .. nie moze mieć więcej niż 20 kg bodaj .

Walizka pojechała w sina dal a ty masz iśc w lewo / tak
jest na Okeciu do stanowiska odprawy paszportowej

na tym krótkim odcinku możesz się jeszcze czule pożegnać z
mężem narzeczonym kochankiem czy psem czy kotem i podchodzisz
do stanowiska odprawy paszportowej ... patrza ci namietnie w
oczy i jak nie jesteś córka Bin-Ladena to przechodzisz już
do części zamknietej lotniska - do strefy bezcłowej ..

koniec widoku ukochanego który pozostał w Polsce klamka
zapadła tylko wylot z kraju ...

idziesz dalej i strefa bezcłowa i pełno sklepów i kafejek

w międzyczasie sprawdzasz z której bramki czyli GATE
odlatuje twój samolot .. na ekranie monitora jest napisane
Nouvelair Monastir godzina gate number 10 / na przykład / .

Takich monitorów jest pełno zwisają z sufitu - trudno nie
zauważyć

Sprawdzasz gdzie ten gate jest w którą strone trzeba iśc

i ponieważ masz jeszcze czas wiesz gdzie masz iśc to
buszujesz po sklepach strefy bezcłowej i kupujesz jedzenioe
picie wódkę i pakuja ci to w specjalne torebki i tylko
takie można zabrać ze sobą

Uwaga musisz pamietac swój gate bo ludzi jest na lotnisku
pełno

na około półgodziny przed odlotem podchodzisz do swego Gate
czyli bramki i znowu torebka jest prześwietlana Kamera i
aparat foto i zegarek kładziesz na takiej kuwecie i
wszystko to jedzie na druga strone Ty również przechodzisz
przez bramke i jak nie masz niczego metalowego i nic nie
piuka to zabierasz swoja torebke i wchodzisz na salę
oczekiwania na odlot

w pewnym momencie stewardessy lotniskowe zaczynaja odprawę
finalna podchodzisz do kolejnej bramki wyjściowej daja ci
karte pokładowa z numerem miejsca / w airbusach i Boeingach
są trzy rzedy po obu stronach 1A / przy oknie / BC DEF przy
oknie z drugiej strony /
idziesz dalej albo do rękawa i do samolotu albo go
autobusu lotniskowego wchodzisz do samolotu , szukasz swego
miejsca i siadasz , wstajesz wkładasz bagaż podreczny do
luku nad twoim siedzeniem i dalej wg instrukcji obsługi
samolotu ... zapinasz pasy żegnasz sie samolot kołuje na
linię startu ... staje ...ryk silników i nabiera predkości
i nagle ziemia zostaje pod toba ...

Potem jak osiągnie wysokośc przelotowa to stewardesy albo
roznosza darmowy posiłem albo nie to zależy od twego biura
podrózy lecisz 3 godziny z hakiem ...rozdaja ci karte do
wypełnienia i wypełniasz tak jak pozostali dalej zapinasz
pasy i gdy koła dotkna ziemi Klaszczesz - jesteś
szczęśliwie na ziemi Tunezyjskiej ... dalej za ludźmi do
odprawy paszportowej .. musisz mieć te kartę o której
pisałem i karte pokładową .. wbijaja ci wizę za która
płacisz i dalej za ludżmi do taśmociągu na którym jest
twoja walizka .. zabierasz walizkę i do wyjścia ...na
lotnisku w Monastirze .. przy wyjściu maja stanowiska biura
podrózy polskie .. podchodzisz do swojego ... mówia ci do
którego autokaru masz wsiąść i do autokaru i do hotelu

dalej zakwaterowanie i juz jesteś na wczasach w Tunezji ...

ale sie rozpisałem pozdrawiam deoand



Temat: Dlugi weekend na Jukatanie.
Hola Pariss,

W hostelu i w calej PdC nie bedziesz miala klopotu aby
porozumiec sie po angielsku. Prawie wszyscy tam mowia
na komunikatywnym poziomie. Rio mowi wystarczajaco dobrze.

Gdynskie ceviche tez pobudza moja wyobraznie i kubeczki
smakowe. Zreszta losos... ah!

Skonczylem juz dalsze wojaze. Bede sie teraz krecil nie dalej niz
Tulum (130 km). Bede mial czas na plaze. Byc moze odwiedze Punta
Bete. To dotychczas moja ulubiona wyludniona plaza. Wprowadzilem
rygor plywania w swoj pobyt. Dwa razy dziennie po 30 basenow.
Plywanie robi cuda z czlowiekiem :).

Dzisiaj bylem na lotnisku i mam wszystkie niezbedne info.
A wiec tak: Cancun ma trzy terminale. T1, T2 y T3.
T3 to terminal miedzynarodowy, T2 jest terminalem krajowym,
a T1 to terminal prywatny na ktory bedziemy przylatywali gdy
wygramy w www.powerball.com lub lotto.pl :).

Na dwie h przed ladowaniem w Cancun stewardesa rozda dwa
formularze do wypelnienia. Jeden to karta turystyczna a drugi
to deklaracja celna. Zabralem dla Ciebie oba. Przesle na zyczenie.
Czesc karty turystycznej dostaniesz po odprawie paszportowej.
Strzez jej jak oka w glowie. Oddasz ja przy wylocie. Jest wysoka
grzywna za jej zgubienie (ok 100 USD). Po odprawie paszportowej
idziesz odebrac swoj bagaz. Tuz przed wyjsciem pasazerow z samolotu
pojawi sie usmiechniety urzednik meksykanski i po powitaniu
wszystkich w Meksyku poinformuje na ktorym slimaku (nr) bedzie
sie krecil Twoj bagaz. Po odebraniu bagazu przejdziesz do odprawy
celnej. Celnik/czka poprosi Ciebie o nacisniecie duzego guzika.
Zapali sie swiatlo; zielone - przechodzisz bez kontroli, czerwone
- moga Tobie zajrzec do bagazu. W obu przypadkach oddajesz
wypelniony druk celny.

Po odprawie celnej przechodzisz do hali lotniska. Po prawej stronie
odszukasz stanowisko/kiosk z napisem BUS. I tylko takie Ciebie
interesuje. Jezeli przylecisz przed 21:00 to kupisz tam bilet
do PdC za 90 pesos lub USD 7.50 Wezmiesz gleboki oddech i z
biletem w dloni i okiem na swoj bagaz wyjdziesz z hali przylotow.
Zobaczysz las podniesionych dloni z nazwami biur podrozy,
przewoznikow i zwyklych naciagaczy. I uslyszysz gwar i nawolywania.
Ignoruj wszystkich z z wyjatkiem paru najprzystojniejszych :).
Tuz po prawej stronie zobaczysz bar Coconuts - Welcome Bar pod
palapa (strzecha z palmy). Niczego w nim nie pij. Napijesz sie
juz w PdC. Odrobine dalej zaczna sie stanowiska autobusowe (1-64).
Na stanowisku nr 1 bedzie stal autobus linii ADO z napisem
"Bienvenido Señorita Pariss". I to bedzie Twoj autobus do PdC.
Na inne nie zwracaj uwagi. Ostatni autobus z tego terminalu
i stanowiska nr 1 do PdC odchodzi o 21:15.

Gdybys nie zdazyla na ten autobus to po lewej stronie (ok. 100m)
przed hala odlotow (ten sam T3) jest mikrobus (shuttle) dowozacy
bezplatnie pasazerow do T2. Kursuje przez cala dobe co dwadziescia
minut. Godzina odjazdu wyswietla sie na slupku stanowiska.
Z T3 do T2 jedzie sie pare minut. Mozna tez przejsc na piechote
(ok. 600m). Z T2 ze stanowiska nr 67 o godzinie 22:15 odjezdza
ostatni autobus ADO do PdC.

Po 22:15 jedyna tania opcja jest jazda autobusem ADO na dworzec
w Cancun (cena biletu 40 pesos albo USD 3.50) i przesiadka na
autobus do PdC (cena odrobine wyzsza). Ostatni autobus odjezdza
o 00:40. Nastepny odchodzi juz o 4:00 rano i pozniej co godzine.

Staraj sie jednak znalezc polaczenie z Cancun przed godzina 21:00.
Chyba, ze cena uzasadnia pewna niewygode dostania sie do PdC.
Gdybym cos ominal i pozostawil lekki cien niepewnosci - daj znac.

Salud!
m.




Temat: W jaki sposób dostaliście paszporty w PRLu?
Bez problemu.
W 80-tym roku dostalam paszport do Italii na wycieczke. Wrocilam w czasie.
Zdalam paszposrt po powrocie jak wymagano. W 81 roku zlozylam wniosek o wydanie
paszportu dla mnie i dla dzieci tez do Italii. Dostalam inny,/ razem z dziecmi-
jedno zdjecie/. Maz mial zlozony wniosek o paszport do Niemiec, mial wyjechac
wczesniej, ale sparwy sie skomplikowaly i nie pojechal. Paszport gotowy czekal
na niego w biurze paszportowym , poszedl zatem i sobie go wzial.Siostra meza
miala paszport w domu/ za tydzien miala jechac z koleznakami na "winobranie"do
Francjii/. Juz nie pojechala do Francjii tylko zdecydowala sie jechac z nami.10
listpada 81 roku zapakowalismy naszego fiata 125 p tym co niezbedne i
wyruszylismy w DROGE DO WOLNOSCI!
Aha, wszyscy wpalcilismy po 150 dol na konto SA w Banku na Olawskiej /juz nie
pamietam jak sie on wtedy nazywal/ teraz ma Zubra w Herbie:))/dostalismy
filetowe pokwitowania wplaty. Dzien przed wyjazdem poszlismy i wybralismy swoje
dolary .Wtedy to sie nazywalo : wakacje na konto SA. W sumie bylo ich 750:))
Aha, jeszcze wymienilismy jakies zlotowki na korony tranzytowe , przyslugiwaly
nam na przejazd przez teryterium Czechoslowacjii-ile tego bylo nie pamietam. Z
paszportami i calym naszym "majatkiem" wyruszylismy w droge do WOLNOSCI!
Granice Polsko -Czechoslowacka przekraczalismy w Miedzylesiu/poludnie Polski/.
Przekroczenia granicy balismy sie najbardziej. Co prawda paszporty polskie
sa "Na wszystkie kraje swiata", ale biale paski na przejscia graniczne
wyraznie podaja kraj docelowy. I tego balismy sie najbardziej. Kazdy z nas
praktycznie w/g tego papierka jechal gdzie indziej.Wszyscy jedziemy jednym
samochodem:))) Jakzesz bylismy zdziwieni, gdy przy odprawie paszportowej
polskiej nikt nas nie zapytal dokad to my sie wybieramy"kupa":) Nie sprawdzali
ani samochodu ani bagazy! Podbili nam to co mieli i kazali jechac. Czesi byli
bardziej skropulatni- sprawdzili samochod z latarka/ byla 1-sza w nocy/, po
czym kazali wyniesc z samochodu wszystkie bagaze na celnice. Sprawdzali
wyrywkowo ale sprawdzali. Oczywiscie nic nie mielismy takiego coby nam
moglo "zaszkodzic" bagaze dobieralam bardzo skropulatnie. po 45 min bylismy juz
na terenie Czechoslowacjii. Przejscie graniczne z Austria- Czesi cos
komentowali ,nie padaly konkretne pytania wiec milczelismy. W koncu podbili nam
paszporty i po 25 min bylismy WOLNI!!!!!!!!!!!
Austryjacy przejzeli nasze paszporty i.............dali nam mape do
Traiskurchen!!!!!!:) Jak odbywalo sie przyjecie do obozu juz chyba pisalam. Tam
spedzilismy 3 dni i 4-ry noce, poczym odeslano nas do pensjonatu kolo Linz/16
km od niemieckiej granicy. Tam mielismy super wakacje prawie 11 miesiecy:))
Jak kogos to ineteresuje opisze z detalami!14 wrzesia 82 roku wylecielismy z
Wiednia do Frankfurtu, po wejsciu do samolotu we Frankfurcie, ktory nas mial na
anielskich skrzydlach doniesc do Ameryki,wiedzialam,ze w tej chwili caly MARAS
zycia w Polsce pozostal juz za mna! Mimo , ze wiedzialam, ze zrobilismy dobra
decyzje, lezka mi sie w oku zakrecila!
To tyle
Pozdrawiam Wadera




Temat: TRIADA = wielkie ryzyko
Jestem właśnie po 3-cich wakacjach z Triadą. Na te trzecie (i chyba już
ostatnie) zdecydowaliśmy się skuszeni dużą zniżką zaoferowaną przez biuro w
ramach rekompensaty (czas rozpatrywania reklamacji: 2,5 miesiąca!!!) za
niedociągnięcia poprzedniego wyjazdu.

Nie przyłączam się do ogólnego biadolenia na Triadę, z moich dotychczasowych
doświadczeń standard obiektów (Kreta, Turcja 7+7:Wschodnia Anatolia, Grecja)
zupełnie przyzwoity za oferowaną cenę (zaznaczam, ze korzystamy raczej z ofert
tańszych z katalogu). Oczywiście - na objazdach wytwórnie dywanów itp, ale to
robią wszystkie biura, natomiast opieka przewodnika na objeździe, standardy
hoteli, autobusów - może mieliśmy szczęście, ale nie mieliśmy z tym żadnych
wpadek. Ceny wycieczek na miejscu faktycznie znacznie niższe niż w Triadzie,
ale to też norma - każde biuro pobiera prowizje, no i nikt nie zmusza do ich
zakupów, my zawsze kupujemy w miejscowych biurkach.

Natomiast opieka Triady w sytuacjach kryzysowych i rozwiązywanie problemów -
czysta rozpacz.

Wylatując do Salonik z Okęcia samolotem Centralwings zobowiązani byliśmy do
stawienia się na lotnisku o godz. 04.00 Panienki z Triady sprawnie odprawiły
wszystkich oczekujących, wydały bilety, skierowały do odprawy bagażowej i
paszportowej. Zapomniały tylko wspomnieć o jednym, dość istotnym szczególe: że
samolot będzie miał kilka godzin opóźnienia. Nie winię za to Triady -
Centralwings podstawił mniej samolotów niż powinien, i nasz samolot odleciał z
inną grupą, i musiał po nas wrócić, co skazało nas na koczowanie niemal 10
godzin na prowincjonalnym lotnisku, jakim jest Okęcie, po przejściu odprawy
paszportowej, skąd nie sposób już cofnąć się do miasta. Szczególnie dla osób z
małymi dziećmi - koszmar. Triada natomiast jest winna kompletnego zlekceważenia
nas w tej sytuacji. Nie dosyć, że nie powiadomiono nas o tym przed odprawą
(możnaby cofnąć sie do miasta i przyjechać później), to wielokotne próby
telefonicznego kontaktu z biurem kończyły się na obietnicach oddzwonienia do
nas z informacjami, i na tym kontakt się urywał, aż do następnego naszego
telefonu. Triada tłumaczy się, że nie mieli konkretnych informacji z
Centralwings - rzecz niebywała, jak na klienta czarterującego liczne samoloty.
O dziwo, klienci Neckermanna, odlatujący również skandalicznie w tym dniu
opóźnionym samolotem Centarlwings do Malagi, mogli zostać rano "obdzwonieni"
przez swoje biuro podróży i uprzedzeni, by, zamiast na 4 rano, przyjechali na
godzinę 11.
Dokładnie ten sam schemat powtórzył się w drodze powrotnej. Mimo iż rezydenci
Triady w Salonikach od rana odbierając grupy z lotniska wiedzieli doskonale, że
kolejne samoloty Centralwings są opóźnione o 2-3 godziny (nie ma więc cudów,
nie polecą do Polski i z powrotem szbciej i nie nadrobią tego opóźnienia), nie
wykazali żąnego zainteresowania, żeby powiadomić nas, zmienić godziny
transferów na lotnisko i umożliwić nam przeczekanie opóźnienia na basenie, a
nie na krzesełkach w hali odlotów.
Chyba jedyną sensowną pomocą usłużył nam jeden z rezydentów Triady, pan
Białokozowicz, który na zarzuty, że Neckermann wykazuje zainteresowanie swoimi
klientami, a Triada nie, odparł z bezczelną nonszalancją: "No, jak chcecie
państwo jakości obsługi, to trzeba było jechać z Neckermannem".
I to chyba dobra rada na przyszłość...




Temat: Pierwszy raz na lotnisku,prosze o pomoc
Po pierwsze, dobrze byś jeszcze w domu zaopatrzyła się w jakąś saszetkę na
dokumenty i vouchery.
Nie ma nic bardziej stresującego, jak stać w kolejce do okienka i szukać po
bagażach papierków.

Ja osobiście proponuję zaoparzeć się w taką saszetkę na sznurku zakładaną na
szyję. Tam umieszczasz paszporty, dokumenty biura podróży oraz część gotówki
(część, ponieważ warto mieć w przynajmniej 2 miejscach na wypadek trafienia na
kieszonkowców).

Na samym środku Okęcia (piętro z wylotami) znajduje się taki okrąglak złożony z
okienek biur podróży. Należy stawić się w jego rejonie o godzinie wyznaczonej
przez biuro z jakiego lecisz. Tam zaś spotkasz się z przedstawicielem BP, który
wyda Ci vouchery, po okazaj iu mu przez Ciebie umowy wykupienia wycieczki.
Teraz będziesz miała nieco czasu do momentu otwarcia odprawy bagażowej.

Pamiętaj, że różne biura mają różne limity wagowe na bagaż podręczny i główny.
Z tym, że bagaż główny spokojnie możesz liczyć jako ciężar razy ilość osób
(więc jeśli masz na bagaż główny np. 20 kg, a leci Was 2 osoby, to wcale nie
oznacza, ze każda z nich z osobna ma mieć 20kg, wystarczy, że oboje nie
przekroczycie 40kg). Ale jesli będziecie mieli 40,5kg to również głowy Wam nie
urwą i nie będą rządać dopłaty.
W momencie rozpoczęcia odprawy bagażowej wyświetli się nad danym okienkiem z
pasem transmisyjnym (na tablicy ogłoszeń Wasz kierunek lotu, wraz z godziną
wylotu i numerem lotu.
Wtedy ustawiasz się w kolejce (rodzice z malutkimi dziecmi poza kolejnością).

Acha, jeśli lecisz z maluszkiem, to wózek możesz zabrać ze sobą, nie zaś nadać
na bagaż. Zdajesz go obsłudze, przy schodkach do samolotu, i tamże po
wylądowaniu odbierasz.

W trakcie stania w kolejce do odprawy bagażowej (lub wcześniej, jak wolisz)
powinnaś wypełnić naklejki na bagaż, które otrzymacie od przedstwiciela biura
podróży.
Wpisujesz tam swoje dane, numer lotu, kraj pochodzenia, adres docelowy oraz
adres zamieszkania w kraju.
Obklejasz nimi bagaże główne.

Co dalej, ano udajecie się do odprawy paszportowej, gdzie okazujesz dokumenty i
wchodzisz do strefy bezcłowej.

Tutaj możecie sobie zrobić zakupy w dutty free shopach, (okazując nie pamiętam
czy paszport czy bilet, że wybieracie się do kraju spoza UE).

Będziecie od tej pory mieli jakieś 30-50 minut czasu na otworzenie wejścia na
pokład samolotu, ważne tylko byście wiedzieli którym wyjściem, by potem na łapu
capu nie biegać z wywieszonym ozorem.

Mozna udać się do kafejki na mega drogą kawę lub mega drogie cokolwiek ;o).

Potem to juz normalka, wychodzicie o określonej porze przez wyjście na płytę
lotniska, gdzie czeka na Was autobus, nim dojedziecie do samolotu.
Nie siadać na skrzydłach i silnikach bo można się przeziębić (lepiej wejść do
środka samolotu) ;oD

Miłego lotu.



Temat: moje pierwsze wahadło
Przepis na sprawne wahadlo
Po pierwsze zadzwon do biura i dowiedz się czy robicie przerwe czy
nocleg, czy może jedziecie jednym ciagiem. A jeśli przerwe to gdzie
ja robicie i czy ty będziesz oprowadzac ludzi czy jest jakis
wynajęty przewodnik, czy będzie to 9 godzin do dyspozycji ludzi. Bo
to jest najważniejsze!
A normalne wahadlo wyglada tak: UWAGA będzie łopatologicznie, proszę
się nie obrazac!
ZBIORKA:Idziesz do kierowcow. Przedstawiasz się. Pytasz się ich czy
możemy ladowac bagaze. Popros żeby zapakowali twój bagaż tak aby był
dostępny w każdej chwili. Wloza ci zapewne do swoich. Jeśli jest
policja (przy młodzieży prawie zawsze) stajesz na schodku i
informujesz ze jestes pilotem, nazywasz się tak i tak i ze policja
mowi ze kierowcy sprawni a autokar trzeźwy;), informujesz ludzi
dokad jedzie autokar i z jakiego biura, ze kierowcy sa przy lukach,
pokazujesz reka gdzie sa luki prosisz o zaniesienie bagaży do
kierowcow, zabranie bagażu podręcznego do autokaru i posiadanie
paszportu bądź dowodu osobistego przy sobie a nie w lukach.
WPUSZCZASZ LUDZI: wg listy, biletow czy jakkolwiek to zostalo
ustalone w biurze. Jeśli wg listy musisz poczekac az prawie wszyscy
oddadza swoje bagaze. Jeśli to młodzież kazesz im się zegnac teraz z
rodzicami i informujesz rodzicow ze nie ma wchodzenia do autokaru.
Ja zawsze sprawdzam czy człowiek wsiadający ma dokumenty. Nie
otwieram, nie czytam tylko patrze czy jest.
Liczysz towarzystwo. Idziesz do kierowcy i mowisz wszyscy sa, możemy
jechac.
Ustalasz z kierowcami czy wiedza jak jechac czy masz ich pilotowac.
Jaka trasa jedziecie. Co ile stajemy, do której oglądamy filmy, czy
jest herbata i kawa do sprzedazy, co ludzie maja robic ze smieciami
itp. A potem bierzesz mikrofon przedstawiasz się, przypominasz dokad
jedziecie z jakiego biura i przekazujesz wszystkie informacje które
ustaliłaś z kierowcami, oraz to ze obowiązkiem turysty jest być
punktualnym. Nie czekacie na spóźnialskich! (tak naprawde czekacie,
a nawet będziesz biegac po toaletach i ich szukac a dzieci nie
możesz zostawic na parkingu ale nikt o tym nie musi wiedziec
JAZDA Masz dwa obowiązki 1. powiedziec ludziom ile maja czasu na
przerwe 2. policzyc ich przed ruszeniem. Możesz im poopowiadac o
krajach, zwyczajach czy czymkolwiek co uznasz za wartościowe i
potrzebne ale patrz watek: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?
f=30389&w=81085838 a do tego warto to tez ustalic w biurze na
odprawie.
PRZERWA Wg wytycznych biura
DOJAZD NA MIEJSCE: mowisz ze dojeżdżacie, ze maja zabrac wszystko z
autokaru bo autokar wraca do Polski, oddajesz ich rezydentowi,
przesylasz caluski i się zegnasz.
Z grupa powrotna robisz dokladnie to samo.

Uwagi merytoryczne (to do ciebie rysy) braci pilockiej mile widziane.
Pytania tez



Temat: Ecco Holiday upada...
jesli liczycie na dreszczyk emocji tzw szkole przetrwania to proponuje
wypoczynek z ecco holiday :)
Bylam na tej wyprawie do Tunezji.Pomijam juz fakt opoznienia samolotu, bo
rozumiem ze to moze sie zdarzyc wszedzie ale ... bylismy pod opieka biura
podrozy a wiec ... o godz 8 :35 otrzymalismy bilety i przedstawicielka ecco
holiday na lotnisku w Warszawie zaprosila nas do odprawy bagazowej. Niestety
nie starczylo jej odwagi zeby od razu nas uprzedzic ze samolotu nie
bedzie.Dowiedzielismy sie tego przy odprawie bagazowej.Samolot mial wystartowac
o 17.Po odprawie paszportowej moglismy liczyc na obiad... niestety na opieke
biura podrozy juz nie.O 17 przedstawicielka biura podrozy w Warszawie nie miala
pojecia co dalej, natomiast jej kolezanki z Poznania owszem - samolot juz
wystartowal z Monastiru .Ladowanie ecco holiday " zaplanowalo" na 20;20 a
start z nami na pokladzie o 21;20 :).Zapomnieli o jednej kwestii- samolot
owszem wystartowal ... tyle ze polecial najpierw do Monachium, z Monachium do
Monastiru a z Monastiru po nas(jaka to roznica - tez na M :))).Przedstawicielki
ecco holiday stanowczo kwestionowaly te wersje podpierajac sie faksem linii
lotniczych.O 20 ;30 a wiec 10 min po planowanym ladowaniu w Warszawie
otrzymalam informacje(otrzymalam-zadzwonilam po nia :))) , ze samolot znow!
wystartowal a poprzednie informacje nie byly potwierdzone! :)))o tych
potwierdzonych miala nas poinformowac przedstawicielka z Warszawy.I znow problem
naglosnienie padlo a pani nie mogla do nas zejsc.Dostalismy kolacje i o godz
24 obsluga lotniska pocieszyla nas ze wylecimy o 1.Oczywiscie dostalismy
rekompensate zaraz po pytaniu pani rezydentki Basi" jak sie czekalo na
lotnisku? "-wycieczke- wieczor tunezyjski za 55 dinarow.Poniewaz moj maz i syn
lubi wedkowac naiwnie zamienilam te wycieczke na opisany przed ecco holiday
rejs statkiem pirackim ze wzgledu na zwiedzanie z przewodnikiem malowniczego
portu w SOUSSE,oraz lowienie ryb profesjonalnym(jak mnie pani rezydentka
zapewniala)sprzetem (patyczek 10 cm z nawinieta zylka).Jakiez bylo moje
zdziwienie kiedy pod hotel podjechal autokar i kierowca bez slowa zabral nas do
MONASTIRU.O zadnym zwiedzaniu nie bylo mowy a przewodnik... no coz znalazla sie
jakas pani w ubranku z logo ecco holiday.Nie odzywajac sie do nas jak barany
zaprowadzila na statek( lub jego parodie ),gdzie dowiedzielismy sie, ze umie
mowic ,na dodatek po polsku.Radosc byla ktotka:pani A. Dabrowska stwierdzila ze
nic o rejsie z Sousse nie slyszala , a w ogole jest turystka tak samo jak
ja ,no moze niezupelnie , bo potem przypomnialo jej sie ze jest animatorka w
jakims hotelu i pieniedzy za czas spedzony z nami nie dostaje.Z rezydentka
skontaktowac sie nie moze -bo nie ma nic na karcie.Zreszta nie bylo potrzeby ja
sie skontaktowalam i prosilam o pomoc.Uzyskalam kolejna klamliwa odpowiedz , ze
pani rezydentka przestrzegala nas ustnie ze to nie musi byc rejs opisany w
materialach ecco holiday.Pani przewodnik przemowila do nas jeszcze raz w
autobusie podajac informacje ze powinnismy zostawic napiwek kierowcy.Zero
przeprosin - wytlumaczenie p.Basi-przewodniczka jest pracownikiem ecco holiday
ale we czwartek wylatuje z pracy.Prawde mowiac dziekowalam Bogu ze nie wybralam
sie z tym biurem na sahare :)))))
ale to juz inna historia :) wspomne tylko ze autokar nieklimatyzowany tzn do
czasu kiedy wyleciala szyba w trakcie jazdy :)potem godzina czekania na
samochody ,bujna wyobraznia dot.np jazdy na nartach po piasku , albo spania w
namiotach pani rezydentki zweryfikowana przez przewodniczke.To w przyblizeniu
wspomnienia uczestnikow.
Jeszcze jedna kwestia.Jesli liczycie na pomoc rezydentki przy wyjezdzie to
niestety rozczarujecie sie- w hotelu sie nie pojawila .Natomiast pojawily sie
problemy.Ktos mial zaplacic za wieczor tunezyjski na ktorym w ogole nie byl ,
ktos mial zaplacic za napoj za ktory juz zaplacil etc.
Podsumowujac :wakacje w dobrym nastroju, obsluga hotelowa super ale nigdy
wiecej z ecco holiday !



Temat: wspomnienia
DZIEŃ ZERO
Popakowani już czekamy. Zrobiona lista czeka co mamy jeszcze dopakować z rana.
Ja cały czas jak na szpilkach. Już się nie mogę doczekać. Pierwszy raz z biura,
pierwszy raz lecimy samolotem. Jak się Młody zachowa w samolocie i w ogóle.
Wieczorem robie sobie drinka a i tak nie mogę zasnąć. Mąż sobie wychodzi na
piwo z moim bratem. Wraca koło 24. a ja dalej nie mogę spać po mino, że jest już
3 i na jednym drinku się nie skończyło. Mąż też o dziwo się gdzieś szlaja po
domu. A przecież musimy o 6 wstać, przynajmniej ja.

DZIEŃ PIERWSZY (NIEDZIELA)

Mój mąż lubi się bardzo spóźniać. Więc mówię mu, że wyjeżdżamy o 8:45. O dziwo
mój mąż każe już być mojemu bratu o 8:30. Jednak mojego brata jak nie ma tak nie
ma. Ja jak się stresuję to się nie odzywam ( a jak już się odezwę to chyba nie
chcieliście by mnie słyszeć ). Mój mąż wręcz przeciwnie. Trzymają się go głupie
żarty. Naprawdę głupie żarty. Oczywiście jak by inaczej mój brat zaspał. I był u
nas o 8:45. Wyjeżdżamy. Mąż cały czas bredzi o Arabach z laskami dynamitu w
samolocie, a brat pomylił drogę. Jak skomentowałam to wszystko (stres) to
zapadła cisza. Dojechaliśmy na lotnisko. Oczywiście zadyma przy odprawie.
Zrobiła się kolejka nie z tej stromy i ludzie się wciskali z dziećmi. My też
byliśmy z dzieckiem małym ale staliśmy normalnie. Młody strasznie się darł bo mu
było gorąco. Odprawiliśmy bagaż i poszliśmy do odprawy paszportowej. Troszkę się
bałam bo miałam takie kaszki płynne dla młodego. Ale przeszło ok. Jesteśmy na
strefie bezcłowej. Okazuje się, że mamy 40 min opóźnienia Robimy zakupy na
bezcłówce. Ja będąc bardzo zorganizowaną osoba nagle staje się ciapą i zostawiam
portfel. Nie poznaję siebie. Ustawia się kolejka do wyjścia do samolotu. W
samolocie tez lecą ludzie z biura Sun& Fun. Za nami właśnie stoi taka grupka i
zastanawia się nad reklamacją (przecież się samolot spóźnił). Wsiadamy do
samolotu. Acha na odprawie bagażowej proszę o miejsca koło okna. Pani
powiedziała nie ma sprawy. I się uśmiechnęła. Jak weszliśmy do samolotu się
okazało się, że i tak byśmy dostali tak jak chciałam. Teraz już wiem skąd jej
dziwny uśmiech. Były tylko dwa rzędy foteli. Ruszamy. Mąż lekko nerwowy. Ale w
końcu zasypia. Lecimy nad Kairem. Wypatruję piramid lecz niestety nie widzę.
Podchodzimy do lądowania. Młody natychmiast zasypia. Oglądamy Hurghadę w
ciemnościach. Wypatruję naszego hotelu. Już mi się podoba. Wychodzimy z
samolotu. Czekam na ten ciepły wiatr o którym się tu tyle wyczytałam. Ale
niestety nie doświadczamy tego. Autobus podwozi nas na lotnisko. I co dalej? Za
tłumem  (tak wyczytałam na tym forum). Nagle widzimy gościa z tabliczką TUI. I
on nas kieruje. Potem nastepny i nastepny i trafiamy do autobusu nr 1. Od
rezydentki dostajemy wodę i plan wycieczek i AI hotelu. Oczywiście Pan wkłada
nam torbę do autobusu i słyszę bakszysz. Jestem na to przygotowana dzięki temu
forum. Oglądamy Hurghadę. Ja wiem czego się spodziewać. Mój mąż jednak nie.
Chłoniemy. Nagle wjeżdżamy na rondo i mąż dostaje szoku. Wysiadamy w hotelu.
Torby każą nam zostawić przed hotelem. Mój mąż za bardzo nie chce. Ale w końcu
zostawia. Prowadzą nas do saloniku koło recepcji i dają nam super sok. Młody
szaleje obok bo ma dużo miejsca. Przy zakwaterowaniu okazuje się, że zapomnieli
o Młodym. Nie umiejąc angielskiego tłumacze po angielsku facetowi, że jeszcze
jest dziecko. Facet odchodzi i za chwilę mówi, że faktycznie. Prosi o jego
paszport. Dostaje. Ale po chwili przychodzi z dziwną miną i się śmieje. Okazuję
się, że dostał paszport męża. W końcu dostajemy pokój 102B. Bagażowy podjeżdża.
Chcemy sami sobie bagaże wnieść do pokoju (w końcu w Polsce na kwaterach
prywatnych nikt nam bagażu nie wnosił) ale bagażowy nam nie dał. Dostaje 1 $ i
pokazuje nam pokój i się pyta czy nam się podoba. Mówi nam gdzie mamy iść zjeść.
W sumie go nie za bardzo zrozumiałam. Super. Rozpakowujemy się. Mąż idzie z
młodym się okopać. Mamy wannę w pokoju. Nagle słyszę męża: Mama a nie wiesz
gdzie może być korek do wanny. O cholera zapomniałam z domu wziąć (przecież
czytałam o tym ). Potem ja idę. No to co? Idziemy na kolację. Za bardzo nie
wiemy gdzie ale idziemy przed siebie. W końcu trafiamy. Jesteśmy zadowoleni.
Młody robi furorę. Po kolacji młody zasypia a my siedzimy na tarasie i pijemy
metaxe. Ja w sumie pierwszy raz (tez dzięki temu forum – bo nigdy mi to do głowy
nie przyszło) bawię się w szukanie dziury w całym typu krzywe kafelki i takie
tam. Znajduję parę rzeczy i się świetnie bawię przy tym.




Temat: SELECTOURS
Mam zupelnie inne zdanie niż Eb na temat ich "dobrego" zachowania sie w
trudnych warunkach!
Dwa lata temu przypadkiem trafilismy na ich ofertę, a poniewaz byla niezwykle
kuszaca, mimo ze nie znalismy tego biura zdecydowalismy sie wykupic dwa
tygodnie w Egipcie. Polecielismy, na miejsce wszystko ok hotel ten co mial byc,
godziny odlotow takie jak w umowie. Rezydenci - super !!!
BYLO EXTRA !!!!
Wrocilsimy z wakacji o oczywiscie decyzja, ze na przyszly rok lecimy tylko z
nimi.
Slowo sie rzeklo, rok temu zdecydowalismy sie na Tunezję. Wyszstko od samego
poczatku bylo do bani (moze dlatego, ze wylot mielismy 13 tego w piatek ; )
Odlot planowany 9.30, wszyscy po odprawie paszportowej pol godziny przed
odlotem slyszymy komunikat " z powodu awarii samolotu odlot zostanie przelozony"
Swietnie!!! ponad 100 osob wpada w panike jak to co sie dzieje...?
Bylam bardzo zdenerwowana, jednak podeszlam do tego z dystansem, awaria rzecz
normalna, lepiej tutaj na Ziemi niz wysoko w chmurach, czekalam prawie rok na
urlop, poczekam kilka godzin dluzej...Mija 12 nadal siedzimy w poczekalni,
ludzie dzownia do biura, z prosba o jakakolwiek informacje (chyba dla
uspokojenia samych siebie) Kobietka z biura krzyczy (akurat jeszcze w takiej
sytuacji ) ze jej to nic nie obchodzi:) swietnie :)
W koncu po wielkich bojach TunisAir zakwaterowal nas w Mariocie na przeciwko
lotniska, abysmy "spokojnie" poczekali. Z selectours nikt sie do 22 nie
pojawil. Ludzie sa wsciekli. Po 22 zjawia sie dziewczyna (wiek okolo 22 lat -
przedstawicielka biura - studentka, kolezanka z roku mojej kolezanki )
Prosze Panstwa Ahhhh ehhh ohhh i tyle co umiala powiedziec, ludzie zaczeli w
pewnym momencie jej wspolczuc, w koncu szef ja wyslal "na pozarcie".
Odlecielismy okolo 4.50 w nocy...
Oczywiscie nie mam o to zadnego zalu do Selectours w koncu to nie z ich winy to
wszytsko sie stalo....Boli mnie jednak, ze nikt zupelnie nikt kompetentny sie
zjawil nie wyjasnil, nie uspokoil tego tlumu.....ehh..no trudno pierwszy minus
na ich koncie
ale to nie koniec...
Wyladowalismy w Tunezji.
Widmo piatku 13tego wisialo nade mna nadal. Po poludniu mialam to nieszczescie
ze na powitanie "welcome in Tunisia" zostalam okradziona, kasa,
aparaty,telefony..ot stalo sie:) Nie mam pretensji do selectours! No skad!
hmm ok musze udac sie na policje, ide na recepcje prosze goscia, zeby
przekrecil do rezydenta (mialam nadzieje, ze pomoze mi z racji tego ze nie znam
francuskiego no i arabskiego )
dzwonimy ..nie odbiera...raz drugi, dziesiaty
oki ide wyslac fax z prosba o zablokowanie numeru, gosciu pyta
co sie dzieje, tlumacze..lapie mi taxowke jedziemy
jakos dalam rade
Rezydent - "fajnie wiedziec ze mozna na niego liczyc" jak sie okazalo nie
odebral bo spal zreszta "bylo uwazac" oswiecil mnie!!! wiem, ze bylo

Ogolnie rezydent do bani!!! szkoda, po przez niego jakos nie mile wspominam ten
urlop...

wracajac do opisu Eb: nie kazdy dysponuje ogromna iloscia czasu wolnego,
poniewaz sa ograniczeni urlopami, aby pobyc sobie dodatkowo kilka dni dluzej.
Gdyby nie praca tez bym sie cieszyla. czesto jest tak ze ludzie wracaja jednego
dnia a kolejnego musza, chocby palilo i waliloby sie zjawic sie pracy..




Temat: Aslema Bożenko! Wróciłam :))
info dla twitti :)
Leciałam z Warszawy Okęcie. Wylot był o godz. 11:10 miałam być o 9:10 czyli 2
godz. wcześniej. Myślę, że nie warto być wcześniej jak o 9.00, ja tak byłam i
właściwie choć czekało już sporo ludzi to przedstawiciele Oasisa byli
punktualnie. Zatem lepiej się porządnie wyspać :)
Zjawiasz się w holu głównym, po środku są punkty biur podróży (nad nimi model
samolotu), Oasis jest blisko Neckermana, po drugiej stronie holu niż schody
ruchome. Stajesz w kolejce po bilet w obie strony, który otrzymasz od
przedstawiciela Oasia Tours. Jeśli jesteś z kimś to druga osoba może już stanąć
w kolejce do odprawy bagażowej (po prawej stronie) tam gdzie na telewizorku
wyświetla się Monastir, będziesz wtedy mieć szansę na lepsze miejsca np. od
okna, blisko toalety (proponuję 5-7 rząd). Siedzenia w samolocie są trzy po
jednej i trzy po drugiej stronie, zatem jest troszkę ciasno, ale czartery w
ogóle nie są przestronne. Przy stoisku Oasisa znajdziesz też wkładki do
przyczepienia i podpisania Twojego bagażu, weź je i zainstaluj podpisane na
torbie, walizce etc. Po odprawie bagażu kierujesz się w lewo do odprawy
paszportowej, tu już masz ostatnią szansę żeby pożegnać się z rodziną,
przechodzisz przez bramkę z paszportem w dłoni i jesteś już na strefie
bezcłowej. Możesz chodzić po sklepach (kupić możesz w złotówkach, euro czy też
dolarach, jednak opłaca się tylko perfumy, alkohole, papierosy itp. Słodycze
np. ptasie mleczko średnio: w supermarkecie masz pudełko ptasiego za ok. 10-12
zł tam za 16 zł) iść na kawę, skorzystać z toalety etc. Acha i raczej na
bezcłowej nie rozmienią Ci np. 100 $, nie mają zwykle w kasach małych nominałów.
Potem kierujesz się do Gate nr ? (ja miałam nr 10), przechodzisz przez bramkę
co Cię prześwietla oraz Twój podręczny bagaż i czekasz za nią przy Gate ?,
której nr podali Ci już przy odprawie bagażu (wcześniej).
Jak tylko przy Gate ? pokaże się ktoś z obsługi, podchodzisz z paszportem i z
biletem pokładowym, schodzisz po schodach do autobusu, który wiezie Cię do
samolotu.
Na pokładzie zajmujesz miejsce i lecisz. Nie włączaj kamery ani nie rób zdjęć
na lotnisku jak samolot stoi, chyba ze wzgledów bezpieczeństwa jest to
zabronione. Dopiero można jak samolot jest w górze.
Dostaniesz posiłek, u mnie nie był on na ciepło. Był to kurczak duszony, kilka
warzywek, sałatka, bułeczka i do wyboru, fanta, cola, sok pomarańczowy lub
kawa. Posiłek smaczny i raczej starczy do obiadokolacji w hotelu w Monastirze :)
Linie są tunezyjskie Nouvelair, samolot jest w dobrym stanie i czujesz się
bezpiecznie :) Lot trwał ok. 2,40 h i był bez opóźnień (choć ponoć różnie to
może być).
Weź gumy i cukierki do samolotu (na pokładzie ich nie dają). Wytwarzasz wtedy
wiecej śliny i przełykasz gdy tylko dokucza Ci ciśnienie w uszach. Można też
bez przerwy popijać wodę z butelki. Chodzi o sam fakt przełykania, bo może
przytkać uszy nawet na dwa dni.
W Monastirze czekała rezydentka Grazyna Jaworska, bardzo miła na poczatku, ale
jak się potem okazało jej uprzejmość kończy się w momencie zaproponowania
drogich wycieczek z których nikt nie korzysta, bo wiekszości ludzi na to nie
stać. Pokieruje Cię do autokaru, radzę wziąć wózek na bagaż, bez problemu
zostawisz go przy autokarze. Autokary w obie strony są dobrej klasy. My
zatrzymaliśmy się w Thalassa Monastir na chwilę, bo wysiadało tam małżeństwo.
Zatem Twój hotel jest położony 5-10 min. od lotniska, wydaje się b. blisko
lotniska, ale wierzę, że wysoki standard hotelu Thalassa Ci to wynagrodzi.
My jechaliśmy jeszcze godz. do Mahdi. Można zobaczyć małe miasteczka i
prawdziwych miejscowych, którzy odbiegają wyglądem od kurortów przygotowanych
dla europejczyków. W kazdym razie cała podróż była b. przyjemna. Pozdrawiam,
miłej podróży.
Kasia
Jeśli masz jeszcze jakieś pytania to pytaj śmiało :)



Temat: Mój pierwszy raz na lotnisku i w samolocie! Co jak
i nerwowo szukasz kolejki ludzi lecacych tam gdzie i ty a uwaga moga to byc
ludzie z różnych biur podrózy - najcześciej jeszcze stanowisko odpraw nie jest
gotowe bo z reguły przyjeżdzasz na lotnisko troche wcześniej ... wiec biegasz
po lotnisku / Okecie / i ponieważ umiesz czytac po polsku to po jakims czasie
znajdziesz napis Lo numer itd HRG / Hurghada / i nalezy sie ustawic z bagazami
w tej własnie kolejce - spytac innych czy dobrze i podchodzisz do stanowiska
przyjmowania bagażu i zdajesz duży bagaz / przy okazji waza ci go /... i
bagaz pojechał w siną dal ...
Ale przed zdaniem bagazu pamiętaj byś schował do niego wszystkie ostre
przedmioty nożyki scyzoryki źyletki by w zadnym razie nie znalazły sie w
bagazu podrecznym bo przy kolejnej kontroli ci ten scyzoryk zabiora i wyrzuca
do kosza .
Oczywiście paszport musisz mieć z soba .
Dalej po oddaniu bagażu głownego bieżesz ze sobą bagaz podręczny ok 5 kg /
jakas torba i kamera i idziesz do odprawy paszportowej i dalej wchodzisz na
hale odlotów / juz z niej nie masz wyjscia na zewnątrz / Tu sa sklepy bezcłowe
i kupujesz co chcesz np. alkohol do egiptu jak go zapomniałeś zabrac ze soba i
nie kupujesz herbaty bo jest wściekle droga .
dalej chyba na bilecie jest napis brama czyli gate nr taki a taki i szukasz
małej salki odlotów gdzie będzie twoj numer lotu i HRG.
jak pojawia się tam pracownicy obsługi to przechodzisz przez bramke i twój
bagaz podreczny tez i jak nie masz nic ostrego to cie wpuszcza do małej salki
odlotów ...czekasz i sie nudzisz aż wreszcie przyjdzie stewrdessa i powie a
juz powstala wsciekła koleka z przepychajacymi sie Polaczkami , wrzeszczacymi
dzieciarami plączacymi sie pod nogami lub z matkami z duzymi dziecmi na rękach
chcącymi byc pierwszymi do wejścia ... Sodoma i Gomora ... ale nie martw
sie wszystko zależy jakie masz miejsce na bileci i stewardesa oglasza ...
Prosze tych co mają miejsca a.b .c itd / to rzedy /do wejscia na pokład ..
wtedy omijasz cała ta halastre i po sprawdzeniu biletu wchodzisz na
pokład
Uwaga pamiętaj abyś nie zgubil i nie zostawil komus swojego biletu
powrotnego !!!!! jest w tej samej kopercie która dał ci przedstawiciel
biura !!!!
Dalej wchodzisz na pokład szukasz swego rzedu i miejsca - znajdujesz
jak nie to ci pomoże stewardessa lub steward i wkładasz bagaz podreczny do
schowha nad siedzeniami i ... kamerę tez ...
Grzecznie siadasz i czeasz jak upakuja cała reszte módl sie by za toba nie
siedziała jakaś mamuska z małym dzieckiem bo masz przechlapane - to samo z
przodu czasem jeszcze gorzej..
upakowali wreszcie teraz instruktarz stewardesy o kamizelkach ratunkowych i
tlenie tu ciarki przechodza ci przez plecy bo tylko słyszałes o jednym
samolocie który pływał / w takim filmie amerykańskim / a reszta raczej nie
zamieniała się w statek z użytecznymi kamizelkami ratunkowymi - juz lepszy
chyba byłby spadochron .
Żegnasz sie na wszelki wypadek i czekasz .. wreszcie kaza zapiąć pasy -
zapinasz i samolot kołuje na stanowisko na pas startowy ... Nieco
wewnetrznie drżacy słyszysz ryk sliników / próba / potem samolot powoli
nabiera predkości i odrywa sie od ziemi i wznosi na określona wysokośc
jak juz wyrówna lot to mozesz odpiąc pasy i stewardesy rozdaja posiłek
i napoje za wódkę trzeba płacić
i lecisz tak przez 4 godziny . jak juz strach przejdzie to zaczynasz sie krecic
po samolocie do toalety do tyłu lub do przodu ale dosc wąsko.
Jak juz wszystko zwiedzisz to powoli wyjmujesz kamerę ze schowka i nad
Bosforem jak siedzisz przy oknie to filmujeśz most nad cieśniną .
potem śpisz czyli drzemiesz troche i cały czas nasłuchujesz czy silniki
pracują jednostajna praca jak słyszysz szum to dobrze . patrzysz na zegarek i
myślisz sobie mógłby juz wyladować a tu jeszcze godzina ...
Wreszcie Brzeg Afryki Egipt widac pustynie i piramidy i w końcu
podejście do ladowania ... zapinasz pasy troche ciarki przechodza przez ciebie
jak samolot zakręca i przechyla sie na skrzydło ...czy aby sie
wyprostuje ???
Wreszczie coraz nizej i słychać jak kola hałasują po matce Ziemi ... Kamień z
serca oklaski dla załogi ... i dalej akurat w HRG jak samolot wyladuje
to do Autobusu i do sali przylotów .. wiza .. deklaracja celna i po bagaze
które jada na tasmociągu i musisz pilnowac swouch i je łapać bo albo pojada
dalej i zrobia kolejna runde albo jak krzykniesz .... To moje ...to ci
złapie je bagażowy i będzie chcial dolara napiwku . Dalej juz z
bagazami idziesz tam gdzie ci pokaże przedstawiciel biura podróży

I to z grubsza na tyle ... Przyjemnej podróży

deo



Temat: nigdy wiecej z pegasem....
nigdy wiecej z pegasem....
wrocilam wczoraj z sharmu, wyjazd ok natomiast obsluga BP Pegas daje bardzo
duzo do myslenia przede wszystkim na lotnisku zaraz po wylocie wreczono nam
wnioski do wizy i obcojezyczny przedstawiciel pegasa zniknal, wszytskich
informacji udzielil nam przedstawiciel alfa star okazalo sie ze i po odprawie
paszportowej nikt nie czekal na nas wiec razem z tlumem alfa star udalismy
sie w kierunku wyjscia gdzie czekala na nas rezydentka , ktora poinformowala
nas o tym, ze mamy autobus taki i taki mamy isc tam i tam i na miejscu przy
autokarze bedzie czekac pani agnieszka, dostalismy instrukcje obslugi karty
meldunkowej , pani milym glosem opowiedziala o tym, ze spotkanie bedzie o 14
(w innym hotelu o 9) i ze powinna na nas czekac pozna kolacja
w recepcji okazalo sie ze nie ma kolacji (zreszta nie zalezalo nam na niej,
przede wszystkim chceilismy klucze od pokoju , aby wreszczie polozyc sie -
wylot mial byc o 19, w sharm bylismy na 4!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
pomijam fakt ze do bungalowow szlismy po ciemku!!!! ale... po godzinie
czekania na bagaze sami po nie poszlismy a panowie z recepcji jeszcze nie
powiadomili boya ze trezba rozwiezc bagaze ,wiec sami przyniesli swoje bagaze
i..... przespalismy pierwsza noc w ubraniach na kocu, bo posciel byla
nieprzebrana!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
SZOK!!!!!!!!!!!!!!!!!!
na drugi dzien spotkanie z rezydentka, ze pokoje nie ten standard co na
zdjeciach, ze mialo byc zupelnie inaczej, ze brudne toalety , nieprzebrane
posciele, a ona tekst : bez urazy , ale ile Panstwo zaplaciliscie za te
wycieczki!!!!! no szlag czlowieka chcial trafic!!!!!!!!!!!!!!!! zalatwila
nam zmiane poscieli, ale o pokojach mielismy zapomniec (notabene , jak juz
posprzatali, i pan sprzatajacy dostal swoja kase od nas, to w pokoju bylo
calkiem przyjemnie codziennie blysk, kwiaty, swieze reczniki itp, ale
pierwsza noc byla koszmarna
rezydentka zaproponowala nam tylko wycieczki notabene nikt z nich nie
skorzystal po 1 dlatego ze ceny byly o blisko polowe drozsze niz w polskim
biurze w naama bay - ulotke dostalismy na lotnisku,
wiec jak nie skorzystalismy z wycieczek - to pani sie juz nie pojawila ani
razu!
dwa dni przed wylotem wsuneli nam kartke pod drzwi ze lot jest przesuniety z
14.30 na 7.30 (wyjazd z hotelu o 4.50 - bo 2 godz przed odlotem standardowo
na odprawie)!!!!! a wylecielismy dopiero o
10.30!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
naszej rezydentki juz nie zobaczylismy , przyslali kogos kto nie umial sie z
nami dogadac bo umial tylko po rosyjsku, a po angielsku ledwo kumal, ale
zapewnil ze rezydentka bedzie na lotnisku - oczywiscie nikogo nie bylo, dla
niej to i lepiej bo0 suchej nitki na niej bysmy nie zostawili nie wiem co w
ogole da napisanie reklamacji, ale wszyscy uczestnicy chca napisac swoja tak
ze moi drodzy odradzam
hotel b.fajny , miejsce bajka, ale rezydentki i cale biuro - zbiera sie na
mdlosci




Temat: ITAKA - HOTEL BLUE BAY RODOS
A oto co jeszcze udało mi się znaleść

Na wakacje na Rodos udałem się z biurem podrózy Scan Holiday. Zaczęło się
niezbyt dobrze. Już na lotnisku dowiedzieliśmy się że samolot bedzie opóźniony
ponad 3 godziny i zamiast wylecieć o godz. 16.30 wylecieliśmy około 20.00.

Na szczęscie obsługa na pokładzie czarteru WEA była zadowalająca. Na lotnisku w
Rodos wylądowaliśmy około północy czasu greckiego. I tu nastepna niemiła
niespodzianka. Greckiemu celnikowi niespodobał się mój paszport ( zresztą
nietylko mój ). Stałem przy odprawie paszportowej dobre 20 minut.

Do hotelu oddalonego kilka kilometrów od lotniska dotarliśmy około 1:00 w nocy.
Ponieważ miałem wykupioną ofertę last minute dopiero na lotnisku dowiedziałem
się że przydzielono mi hotel Blue Bay. Po przyjeździe do hotelu okazało się
jednak że tylko osoby mające wykupioną ofertę All Inclusive zakwaterowane
zostały w tym hotelu, a reszte wysłano oddalonego jakieś 100m dalej hotelu
Matoula Beach.

Dostaliśmy pokój na parterze z widokiem na drogę i krzaki za nią (jeszcze w
biurze SH zapewniano mnie,że będziemy mieli pokój z widokiem na morze). Mała
niezbyt ładna i niezbyt czysta łazienka. Radio w żadnym pokoju nie działa. Na
śniadania i kolacje jednak musieliśmy chodzić do hotelu Blue Bay ( na szczęscie
). Na terenie obu obiektów mogliśmy korzystać z trzech basenów - dość dużych i
ładnych. Niestety leżaki na plaży i przy basenie dodatkowo płatne 2€ za dzień.
Uwaga po hotelu grasuja karaluchy mutanty - sam upolowałem 2 w swoim pokoju. !!!
Jeśli chodzi o wyżywienie to było zaskakująco dobre. Śniadania codziennie
praktycznie taskie same - ale spory wybór, natomiast obiadokolacje urozmaicone i
bardzo duży wybór dań - każdy znajdzie coś dla siebie. Można zamiast na kolacje
chodzić na lunche serwowane od 12:00 do 14:00.

Niestety nie ma tam jak jest napisane w katalogu SH plaży piaszczysto żwirowej
tylko żwirowo-kamienista !!! Bez klapek czy sandałów ciężko jest wejść/wyjść z
morza. Po drugiej stronie wyspy od strony południowo-wschodniej ( morze
śródziemne ) plaże dużo ładniejsze, morze cieplejsze i czystsze, ale i
temperatura około 10st większa. Nie polecam także wycieczek fakultatywnych
organizowanych przez SH - stanowczo za drogie. Przykład: wycieczka statkiem na
wyspę Symi w SH kosztuje 32€ natomiast w porcie Mandraki w Rodos tą samą
wycieczkę kupić można za 20€. Zamiast jechać ze skanem na "Rodos wzdłuż i
wszerz" za 35€ lepiej wypożyczyć samochód w kilka osób. Także samochodu nie
warto wypożyczać w SH. Na przeciwko hotelu jest wypożyczalnia Adler - chyba
najtańsza na wyspie - 25 € Hyundai Atos z klimą za dzień. Nie warto też
wypożyczać samochodu na dłużej niż jeden dzień. Wyspa ma 220 km lini brzegowej i
da się ją spokojnie objechać w jeden dzień. Najlepiej jednak po wyspie poruszać
sie skuterem cena za dobe około 10-12 €.

Ceny paliwa podobne do naszych, czasami tańsze. Taką ciekawostą jest to że np.
ceny win w fabryce ( gdzie wozi SH ) są wyższe niż w supermarkecie. Jeśli ktoś
nie ma wypchanego portfela radze unikać knajp nastawionych na turystów - bardzo
drogie. Natomiast w knajpach gdzie jedzą grecy - dużo taniej i smaczniej. Główne
atrakcje to miasto Rodos - szczególnie stare miasto, Lindos oddalony od Rodos
około 50km, starożytne Kamejros. Warto też pojechać na przylądek Prasonisi -
jest tam polska szkoła windserfingu. Polecam też park wodny w Faliraki - z
hotelu Blue Bay jeździ tam darmowy autobus. Przykładowe ceny:

w sklepie:
piwo Heineken ok. 1€
piwo Alfa ok. 0,6€
woda niegazowana 1,5l około 0,3€
coca-cola 1,5l ok. 1,4€
wodka smirnoff 0,7 ok. 8€
w knajpach:
piwo od 1,5 € do 4€
drink od 2€ do 5€
gyros ok 1,5-2€
souvlaki ok. 5-8€
wstęp do akropolu w Lindos 6€
taxi z Kremasti do Rodos (ok. 10km) 8€
bilet na ustobus - ten sam kurs co wyżej 1,55€
wstęp do Aqua Parku w Faliraki 17€
paliwo ok. 0,8€

Ogólnie wycieczka na 4 z minusem

Chętnie odpowiem na pytania i udziele rady



Temat: Sharm, Oriental Rivoli – Tak, Itaka - Nieeee!!!
Sharm, Oriental Rivoli – Tak, Itaka - Nieeee!!!
Zdegustowany jestem organizacją wyjazdów (a raczej jej brakiem) do Sharm el
Sheikh organizowanych przez bp Nowa Itaka.
Takiego partactwa jeszcze nie widziałem (to był mój 11 wyjazd).

Najlepszym przekrętem to było, że wyjazdy 3 dniowe (słownie trzy noclegi) były
sprzedawane przez Itakę jako 6 dniowe. I to wcale w nie małej cenie bo 1800 zł
HB za np. hotel Oriental Tivoli w Naama Bay. Kto kupował przez internet
dowiedział się o tym dopiero po zakupie. Firma liczyła bowiem tak:
środa 22:`15 wylot – 1. dzień
czwartek 6:00 transfer do hotelu – 2. dzień
piątek, sobota, 3,4 dzień
niedziela z hotelu wyrzucają o 11:15 – 5 dzień
(BRAK NOCLEGU!!!!)
poniedziałek wylot z Sharm 3:15 – 6 dzień
To tylko 3 noclegi !!!
Proszę zwrócić uwagę że bagaż należy wynieść z pokoju 11:15 i mamy 16 godzin
bez dachu nad głową, jedzenia, prysznica nawet pozbawieni dostępu do plaży.
Rezydent na spotkaniu organizacyjnym twierdził że np nie ma problemu aby
przenieść kolację na porę lunchu (tj. np na 12:00 wystarczy zgłosić w
recepcji) a jednocześnie Itaka nie wysiliła aby przenieść kolację z pierwszego
dnia (która przepadła) na ostatni dzień. I tak podróżni zostali bez jedzenia.
Rezydent-oszust twierdził również, że możliwe jest oficjalne przedłużenie
pokoju w ostatni dzień (za 30 USD) lub za łapówkę (~10 USD). On jednak tego
nie może zrobić bo jest oficjalnym przedstawicielem. Prawda była jednak inna.
Za przedłużenie pokoju do 18:00 (bez jedzenia) 50 USD, do 24:00 (z kolacją)
100 USD. Nie ma żadnego, pokoju socjalnego żeby się przebrać czy wziąć
prysznic (jak dalej twierdził rezydent) ani nawet pokoju na bagaże (bagaże
stoją na podwórku pod budynkiem recepcji – ciekawe co by było gdyby go ktoś
ukradł). Dodatkowo po opuszczeniu pokoju nie ma wstępu na plażę! Żądają 30
funtów od osoby (20 zł). Rezydent przezorne nie pojawił się w ostatnich dwóch
dniach w hotelu ani na lotnisku. PRZESTRZEGAM przed biurem które tak traktuje
swojego klienta.

Podobnie było na lotnisku w SSH podczas przylotu.
Samolot cypryjskiego przewoźnika przybył do SSH o 3 w nocy. Oprócz polskich
turystów na lotnisku nie było nikogo. Pojawił się arab z tabliczką Itaki
rozdał ulotki i uciekł. Ulotki zawierały jedno zdanie, że osoby nie
korzystające z wycieczek fakultatywnych do Kairu, Luxoru i Kolorowego Kanionu
nie są zobowiązane do wykupienia wizy.
I się zaczęło:
Samolot którym przylecieliśmy nie był egipski więc stewardesa nie rozdawała
wniosków o wizę. Część osób skierowała się więc bezpośrednio do odprawy
paszportowej, gdzie siedzący na krzesełku policjant (nie mówiący w żadnym
europejskim języku) oczywiście odmówił przeprowadzenia odprawy. W tym czasie
otworzono dwa okienka wizowe do których podeszła część osób a pozostała
miotała się po lotnisku usiłując uzyskać informację czy np. na wyjazdy do Ras
Mohamad lub klasztoru św. Katarzyny potrzebne są wizy czy nie. Zdania były
podzielone. Inni znowu nie wiedzieli czy jak nie chcą wykupywać wiz to
zmuszeni są wypełniać wnioski wizowe (któraś z „dobrze poinformowanych”
turystek twierdziła że nie ma tego od dwóch lat (i ewentualnie jak), część nie
miała długopisów, część nie wiedziała co zrobić jeśli nie chcą wizy itd.) W
końcu arab z okienka zdenerwował się powstałym bałaganem i zapędził wszystkich
w kolejkę do okienka wizowego. Część osób dla świętego spokoju wykupiła wizę
(a widziałem nawet takich co ją wykupiła a potem odstępowała innym). Chaos
totalny. Tym co zdecydowali się na wizę w okienku zabierali wouchery, które
potem trafiły do rezydentów, którzy w autobusach mieli pobierać opłaty za te
wizy. Kilka osób ich nie miała bo twierdziła że zabrała je przedstawicielka
Itaki w Warszawie. Część busów i autobusów które skompletowały się wcześniej
odjechała do swoich hoteli a na lotnisku zostali wysłannicy Itaki z ich
woucherami, o które z kolei proszono w hotelu itd. KRÓTKO MÓWIĄC 3 GODZINNY
BAŁAGAN I ZERO INFORMACJI. A wystarczyło tylko troszkę więcej dopisać w
ulotce.

Sam hotel piękny architektonicznie, czyściutki i nowy (3 baseny – jeden z
urządzeniami do podgrzewania wody i z darmowym silnym jacuzi, wygodne darmowe
leżaki) dobrze położony (150 m od promenady) z piaszczystą szeroką plażą (z
dostateczną o każdej porze ilością darmowych leżaków, parasoli i ręczników) i
z rafami (ale w sporej odległości od brzegu) z możliwością zakupu wszystkich
morskich sportów i wycieczek (lądowych też), np glassboat 10 USD dziecko 5USD.
Wejścia do pokoi z zewnątrz. Ja miałem widok na fontannę-wodospad. Większość
ma balkoniki. Jedzenie dobre. Obsługa angielskojęzyczna. Jak kogoś coś
interesuje to pytać. Hotel polecam. Dobre 4*.




Temat: Polka w USA - Zatrzymana i cofnięta przez INS
Polka w USA - Zatrzymana i cofnięta przez INS
Zatrzymana i cofnięta przez INS

- O północy pozwolono mi porozmawiać z nią przez telefon. Płakała, mówiła, że
się z niej nabijają, że przerzucają jej rzeczy. Chciała już tylko jednego,
jak najszybciej wrócić do domu - opowiada zdenerwowany Zdzisław Gargol,
którego córka Aleksandra została w poniedziałek w nocy zatrzymana na lotnisku
w Newark. INS nie wpuścił jej na teren USA ponieważ w czasie poprzedniego
turystycznego pobytu przekroczyła termin wizy.

Newark, NJ, Nowy Jork, NY

To nie był pierwszy przyjazd Aleksandry Gargol do USA, ani nawet drugi, czy
trzeci.

- Moja córka kursuje tak między Polską a Stanami. Ja mieszkam tu, jej matka w
Polsce, córka przyjeżdża zawsze na wizie turystycznej - tłumaczy jej ojciec.
Jednak w czasie swojego ostatniego pobytu zatrzymała się dłużej niż na 6
miesięcy, okres na jaki zezwala wiza turystyczna. Nie wiedziała jeszcze jakie
mogą być tego konsekwencje.

Chciała legalnie

Aleksandra wysiadła z samolotu linii SAS na lotnisku Newark o 10 wieczorem. W
czasie odprawy paszportowej została natychmiast poproszona do lotniskowego
biura INS. Tam dowiedziała się, że nie zostanie wpuszczona na teren Ameryki i
będzie musiała wrócić do Polski. Powód - złamała prawo w czasie swojego
poprzedniego pobytu.

- To prawda, byłem wtedy bardzo chory, lekarze obawiali się najgorszego.
Dlatego chciałem, żeby córka była przy mnie, ale ona chciała legalnie
przedłużyć ten pobyt - wyjaśnia Gargol i opisuje całą historię.

Aleksandra złożyła wniosek o przedłużenie wizy turystycznej na 45 dni przed
terminem jej upływu. Odpowiedź przyszła dopiero po 3 miesiącach, proszono w
niej o dodatkowe dokumenty. Trzeba je było ściągać z Polski, to trochę
trwało. W końcu zostały przesłane do INS. Po miesiącu przyszła odpowiedź -
negatywna.

- I wtedy córka od razu kilka dni później wróciła do Polski, do Dąbrowy
Górniczej - przekonuje Gargol, przyznaje jednak, że było to już grubo po
upływie terminu wizy.

Dobry Polak

W poniedziałek w nocy na Aleksandrę czekał ojciec ze swoimi dwoma synami i
dalszą rodziną.

- Wszyscy już wyszli, a ona nie. Zaczęliśmy się denerwować. Dopiero gdzieś o
północy pozwolono mi porozmawiać z córką przez telefon. Płakała i skarżyła
się, że urzędnicy się z niej śmieją, że w czasie przeszukiwania jej bagażu
przerzucali się jej rzeczami osobistymi- żali się Gargol. W czasie rozmowy
dowiedział się jednak, że córka nie była skuta kajdankami i nie była głodna.

Po jakimś czasie wyszedł do niego jeden z urzędników INS, który mówił po
polsku i powiedział, że jego córka jest "w dobrych rękach i że jest dobrze
traktowana". Tłumaczył, że nie wolno mu oficjalnie z nikim rozmawiać, ale
chciał uspokoić rodzinę zatrzymanej.




Temat: pierwsza wycieczka z biurem podrozy
Nic strasznego .. co do pakowania to powiem ci tylko tyle , że za dwadzieścia
lat małżeństwa to juz dojdziesz do takiej wprawy nic ciebie nie zaskoczy ...

ale pakowanie to damska rzec ... a właściwie jak jedziesz z chłopakiem to
akurat jazda to męska rzec a ty idziesz za nim ...

i to cała filozofia ...

a dokładniej - dojeżdzasz do lotniska - odszukujesz stanowisko swojego biura
podróży - dajesz im kartę , którą masz jak wykupywałas bilet - odszukuja ciebie
na liście -daja ci bilet i voucher na zakwaterowanie w hotelu i mówia , że masz
stawic sie do odprawy celno-paszportowej stanowisko nr taki a taki .. i
stajesz w kolejce gdzie jest zwykle pełno ludzi i pochodzisz do okienka -
oddajesz bagaż główny zatrzymujesz z soba bagaż podręczny i dalej przez
odprawę paszportowa do zamknietej częsci lotniska
przechodzisz nrzez okenko i TU MUSISZ wiedzieć NR Bamki czyli GATE gdzie
jest odprawa twojego samolotu ... to trzeba wiedzieć .. przechodzisz
przez tą odprawe rewizja za pomoca skanerów i czekasz w hali na to aby
dali ci bilet z nr miejsca w samolocie . dalej wpuszczaja na pokład
zajmijesz wskazane miejsca zapinasz pasy czekasz i samolot zaczy na jechać po
ziemi . każa zapiąc pasy - zapinasz i samolot staje na początku pasa
startowego .. nagle cos zaczyna wyć i huczeć samolot zaczyna jechac
coraz szybciej i nagle nie ma juz Matki Ziemi pod kołami i samolot idzie
ostrp w górę .
Jak juz przestanie się wznosic i ustabilizuje lot to każą odpiąc pasy i
zaczynaja podawać posiłek albo i nie - zalezy z jakiego biura lecisz ..
następnie nidzisz sie niemiłosiernie - chyba że pijesz wódke i następuje
zapiąc pasy i zaczynasz lądować i ladujesz szczęśliwie na ziemi -
doznajesz olbrzymiej ulgi gdy koła samolotu dotkna pasa startowego ...
większośc klaszcze i ty tez a dalej samolot zayrzymuje si e i
wysiadasz .. dalej do odprawy paszpotrowej a jak się już odprawisz to
znowu za lidżmi szukasz swojego biura .. dochodzisz do rezydentów - ci
wskazuja tobie autobus który zawiezie ciebie do hotelu -dalej do hotelu w
recepcji daja klucz do pokoju i koniec .
mówia kiedy sa posiłki czy tam spotkania z rezydentem a potem odpoczywasz i
robisz co chcesz - nawiązujesz kontakt z innymi młodymi ludźmi i wtedy
razem na dyskoteki .. na koniec mówią ci kiedy jest transfer na lotnisko i
do KRAJU

i to cała filozofia ...

UWAGA Nic ostrego nie wolno mieć w bagażu podręcznym czyli żadnych
nożyczek czy szpilek czy w ogóle kosmetyczki ... nie wolno i tyle
...również picia nie wolno chyba że mała buteleczka kupiona na lotnisku ..
czyli możesz mieć sweterek i sprzet foto

pzdr deoand

Nie zapomnij paszportu pieniędzy i karty bankomatowej - na wszelki wypadek !!!!!




Temat: uwaga na GTI
uwaga na GTI

chciałabym się z Państwem podzielić pewnymi spostrzeżeniami związanymi z
organizowaniem przez biuro GTI wycieczek do Turcji. Wczoraj tj. 15.09.2004
wróciłam do kraju po tygodniowym pobycie- koszmarze w Hotelu Boss w
Mahmutlar. Pomijając drobne szczegóły, które najprawdopodobniej nie
wpłynęłyby na moja negatywna opinie o tym pobycie, w postaci chociażby
obiecanego baru na plaży, którym okazała się samoobsługowa wystawiona
lodówka, przy której prawie nigdy nie było szklanek, czy tez nagminnego
wyłączania klimatyzacji w ciągu nocy, chciałabym złożyć oficjalna skargę na
Przedstawicieli firmy GTI w Turcji. Wczoraj miała miejsce przykra sytuacja,
której byłam współuczestnikiem. W brzydki sposób moi dwaj przyjaciele zostali
okradzeni. Z hotelowej plaży został im ukradziony plecak, w którym m.in. były
klucze do pokoju w hotelu. Mimo naszej natychmiastowej reakcji (2 minuty po
fakcie) obsługa hotelu nie chciała nam pomoc. Sami musieliśmy poszukiwać
sprzątaczki z 2 kluczem, by dostać się do pokoju. W tym samym czasie drugi
kolega próbował wyważyć drzwi do pokoju, ponieważ słyszeliśmy ze ktoś tam
jest, a sprzątaczka z kluczami gdzieś zaginęła. Został on stanowczo
powstrzymany przez obsługę hotelu. W rezultacie pokój mimo naszej reakcji
został splądrowany, a uciekający złodziej uciekł przez balkon widziany przez
pracownika hotelu. Nie musze chyba dopowiadać, ze nie wzbudziło to żadnej
reakcji. Tak wiec nasi dwaj koledzy zostali bez paszportów, kart kredytowych,
telefonów, jakichkolwiek dokumentów i pieniędzy. Natychmiast powiadomiliśmy o
tym fakcie nasza rezydentkę(Panią Zosie), która w rozmowie telefonicznej
sugerowała mój współudział w w/w wydarzeniu, czym niezmiernie mnie obraziła.
Pomijając ten fakt, całkowicie nie potrafiła się zachować w obliczu tej
tragedii. Zamiast uspokoić i wytłumaczyć - zaczęła straszyć, ze musza sobie
zrobić sami zdjęcia do paszportów, zapłacić za hotel i bilet powrotny. Na nic
nie zdały się tłumaczenia, ze nic im nie zostało. Pani Zosia stwierdziła, ze
nic ja to nie obchodzi i ze to ich wina. Po pół godziny do hotelu przyjechała
druga przedstawicielka firmy GTI, dla której najważniejsza w tej sytuacji
była jedzona bulka z serem i polskie gazety przeczytane przez resztę
turystów. W niczym nie starała się pomóc, nie pojechała również z
poszkodowanymi na policje, mimo iż moim zdaniem powinna ich reprezentować,
ponieważ zna język turecki. W rezultacie doprowadziło to do sytuacji, ze nasi
znajomi podpisali zeznanie w języku tureckim, w którym jak im przetłumaczył
znajomy Turek napisali, ze cala sytuacja miała miejsce na plaży i ze
ukradziono im wszystkie rzeczy z plecaka!!!
Panie kazały udać się chłopakom na lotnisko razem z wyjeżdżająca grupa w
celu, zalatwienia formalności związanych z nowym paszportem. Tam mimo
zapewnień nie mogliśmy znaleźć przez dobre pół godziny naszego
przedstawiciela. Nie musze chyba dodawać, ze nie było nikogo z firmy GTI przy
odprawie i wyglądaliśmy jak "biedne dzieci", bo jakoś przedstawicieli
Necermana, Pegaza i innych biur było widać przy odprawie swoich gości. Pani
Zosia jednak w końcu się znalazła i mimo iż czytała to pismo z tureckiej
policji nie powiedziała Panom ze jest fałszywe!!!!
W związku z tym że nie mogę złożyć oficjalnej reklamacji w biurze GTI, nie
zlozylkam reklamacji w Turcji co jest warunkiem wg GTI do jej wazności,
chcialabym przestrzec wszystkich przed wyjazdem z GTI ze wzgledu na brak
opieki i pomocy w sutuacjach ekstremalnych.
Podsumowując - chłopcy zostali do nieznanego nikomu czasu w Turcji, a nam
wszystkim pozostal ogromny niesmak z pobyty w Turcji.



Temat: Boss - Alanya/Mahmutlar
chciałabym się z Państwem podzielić pewnymi spostrzeżeniami związanymi z
organizowaniem przez biuro GTI wycieczek do Turcji. Wczoraj tj. 15.09.2004
wróciłam do kraju po tygodniowym pobycie- koszmarze w Hotelu Boss w
Mahmutlar. Pomijając drobne szczegóły, które najprawdopodobniej nie
wpłynęłyby na moja negatywna opinie o tym pobycie, w postaci chociażby
obiecanego baru na plaży, którym okazała się samoobsługowa wystawiona
lodówka, przy której prawie nigdy nie było szklanek, czy tez nagminnego
wyłączania klimatyzacji w ciągu nocy, chciałabym złożyć oficjalna skargę na
Przedstawicieli firmy GTI w Turcji. Wczoraj miała miejsce przykra sytuacja,
której byłam współuczestnikiem. W brzydki sposób moi dwaj przyjaciele zostali
okradzeni. Z hotelowej plaży został im ukradziony plecak, w którym m.in. były
klucze do pokoju w hotelu. Mimo naszej natychmiastowej reakcji (2 minuty po
fakcie) obsługa hotelu nie chciała nam pomoc. Sami musieliśmy poszukiwać
sprzątaczki z 2 kluczem, by dostać się do pokoju. W tym samym czasie drugi
kolega próbował wyważyć drzwi do pokoju, ponieważ słyszeliśmy ze ktoś tam
jest, a sprzątaczka z kluczami gdzieś zaginęła. Został on stanowczo
powstrzymany przez obsługę hotelu. W rezultacie pokój mimo naszej reakcji
został splądrowany, a uciekający złodziej uciekł przez balkon widziany przez
pracownika hotelu. Nie musze chyba dopowiadać, ze nie wzbudziło to żadnej
reakcji. Tak wiec nasi dwaj koledzy zostali bez paszportów, kart kredytowych,
telefonów, jakichkolwiek dokumentów i pieniędzy. Natychmiast powiadomiliśmy o
tym fakcie nasza rezydentkę(Panią Zosie), która w rozmowie telefonicznej
sugerowała mój współudział w w/w wydarzeniu, czym niezmiernie mnie obraziła.
Pomijając ten fakt, całkowicie nie potrafiła się zachować w obliczu tej
tragedii. Zamiast uspokoić i wytłumaczyć - zaczęła straszyć, ze musza sobie
zrobić sami zdjęcia do paszportów, zapłacić za hotel i bilet powrotny. Na nic
nie zdały się tłumaczenia, ze nic im nie zostało. Pani Zosia stwierdziła, ze
nic ja to nie obchodzi i ze to ich wina. Po pół godziny do hotelu przyjechała
druga przedstawicielka firmy GTI, dla której najważniejsza w tej sytuacji
była jedzona bulka z serem i polskie gazety przeczytane przez resztę
turystów. W niczym nie starała się pomóc, nie pojechała również z
poszkodowanymi na policje, mimo iż moim zdaniem powinna ich reprezentować,
ponieważ zna język turecki. W rezultacie doprowadziło to do sytuacji, ze nasi
znajomi podpisali zeznanie w języku tureckim, w którym jak im przetłumaczył
znajomy Turek napisali, ze cala sytuacja miała miejsce na plaży i ze
ukradziono im wszystkie rzeczy z plecaka!!!
Panie kazały udać się chłopakom na lotnisko razem z wyjeżdżająca grupa w
celu, zalatwienia formalności związanych z nowym paszportem. Tam mimo
zapewnień nie mogliśmy znaleźć przez dobre pół godziny naszego
przedstawiciela. Nie musze chyba dodawać, ze nie było nikogo z firmy GTI przy
odprawie i wyglądaliśmy jak "biedne dzieci", bo jakoś przedstawicieli
Necermana, Pegaza i innych biur było widać przy odprawie swoich gości. Pani
Zosia jednak w końcu się znalazła i mimo iż czytała to pismo z tureckiej
policji nie powiedziała Panom ze jest fałszywe!!!!
W związku z tym że nie mogę złożyć oficjalnej reklamacji w biurze GTI, nie
zlozylkam reklamacji w Turcji co jest warunkiem wg GTI do jej wazności,
chcialabym przestrzec wszystkich przed wyjazdem z GTI ze wzgledu na brak
opieki i pomocy w sutuacjach ekstremalnych.
Podsumowując - chłopcy zostali do nieznanego nikomu czasu w Turcji, a nam
wszystkim pozostal ogromny niesmak z pobyty w Turcji.

pestka79



Temat: jakie dokumenty wziąć ze sobą?
Biletu to jeszcze nie masz .. najpierw na lotnisku w
Warszawie albo innym mieście ... ja akurat odlatywałem z W-
wy podchodzisz z tymi papierami z biura podrózy do okienka
swojego biura i tam odszukuja twoje nazwisko i dopiero
wtedy dostajesz bilet lotniczy jeden do ...drugi z
powrotem ..

potem zdajesz duży / zasadniczy bagaz / w wyznaczonym
punkcie odprawy bagażowej .. zostawiasz bagaz podręczny do
5 kg ... nie wolno nic ostrego miec kosmetyków czy picia
w metalowych puszkach np. Red Bulla bo ci zabiora ...

dalej jak zdasz bagaż to jest odprawa paszportowa i
wchodzisz do strefy bezcłowej ... tam możesz kupic picie i
ci specjalnie pakuja i możesz zabrać ze soba ...

dalej musisz wiedzieć z której bramki oodlatuje twój
samolot ... na tablicy jest z reguły komunikat ... samolot
do np. Monastiru lot taki a taki GATE 10 np, wtedy
czekasz przed ta bramka i znowu jest informacja na ta
bramka ..monastir boarding wtedy wchodzisz znowu przez
bramke i przez straż celną i graniczna i jak cos piuka
to ... kontrola osobista jak u prymasa Glempa ...

tyle tylko że za glempa wyrzucili z pracy celnika a za
ciebie wątpie ...

po tym wchodzisz na sale gdzie oczekujesz na odlot
czekasz az zacznie sie boarding ... czyli zaludzianie czy
zasamolotywowanie hahahhahahaha czyli no jak to nazwac ?
zakwaterowanie ... mniejsza podchodzisz wtedy do pani z
obsługi lotniska i dostajesz taka twardą kartke wielkości
mniej więcej dowodu osobistego i na niej jest nr lotu
nazwisko i numer miejsca w samolocie .. rząd np 34 i A
czyli pod oknem z reguły te czarterowe samoloty maja w
rzędzie po 3 miejsca po lewej i prawej stronie ...

i dalej do samolotu tzn do Tunezji z reguły do autobusu
dowożącego do stojącego na płycie samolotu ... dalej po
schodkach do samolotu i zajmujesz miejsce i na górę do
schowka bagaż podręczny i siadasz i zapinasz pasy i
czekasz aż wystartuje ... jeszcze cie pouczą co masz robic
jakbyś wylądowała na wodzie a nie na Ziemi i takie tam ...

dalej po koniec lotu dostajesz kartke o której pisałem ..
w języku arabskim .... no moze zrozumiesz i angielskiem

tak masz napisać imię nazwisko nazwisko panieńskie adres w
Polsce cel podróży i numer paszportu od kiedy do kiedy
będziesz w Tunezji i to X 2 ... i tyle

i po wyladowaniu dajesz w okienku tunezyjskim np. w
Monastirze paszport .. tę kartke i te mała kartę pokładową
o której pisałem .. i to wszystko ...

nawet jak nie znasz języka to ci podpowiedzą
współpasażerowie gdzie masz co napisać

to z grubsza tyle ....

mogłem cos tam przekręcić nieco ale z grubsza to tak
wygląda

pzdr deo miłego pobytu !!!!

oczywiście pilnuj i paszportu i vouczerów i biletu
powrotnego na samolot !!!!!!!!!!!!!!



Temat: Tunezja-Libia/Triada
Chyba bylem z regina na tym samym wyjezdzie Tun+Libia. Nalezalem do grupy
sz "szesliwców", którzy mogli najpierw uczestniczyc w objezdzie, a pozniej
wypoczywac po nim. Nie mam pretensji do hoteli w Libii, rodzaju wyzywienia, czy
tez obslugi celników na granicy. Nie moge jedynie zrizumiec totalnego braku
organizacji wyjazdu ze strony Triady. Najwiekszym zaniedbaniem jest zapewnienie
jednego przewodnika dla 2 autokarów (ok. 70 osób).Wszystko to powoduje, ze
najprostsze rzeczy trwaja znacznie dluzej niz powinny. Poza tym wydaje mi sie,
ze jest to niezgodne z jakimis przepisami dot. organizaji uslug turystycznych.
GRANICA mialem "przyjemnosc czekac razem z grupa 70 osób 13 godz. To, ze
odprawa jednego autokaru na granicy trwa ok. 3-4 godzin jest wiadome.
Teoretycznie nic z tym sie nie da zrobic,po co natomiast Triada brala od nas
kopie paszportów aby zalatwic wize ? A najwazniejszym jest totalny brak
koordynacji w przzekraczaniu granicy. Spotkaly sie na niej 3 autokary z tego
samego biura. Zmarnowalismy 3 godz aby zostal odprawiony jeden wczesniejszy
autokar, aby urzednicy mogli zajc sie naszymi dwoma. W czasie ok. 10 godzin
widzielismy przewodnika tylko raz. Mysle, ze gdyby byB bardzej "towarzyski"
zniesli bysmy to znacznie lepiej. Najgorsze w tym bylo równiez, ze po piekle po
tunezyjskiej stronie okazalo sie, ze Triada pomylila numery paszportów i moze
sie okazac, ze trzy osoby wogole nie wjada do Libii. Totalnej bezradnosci
przewodnika, który posunal sie do tego, ze niektorym zaczal nawet grozic
libijskim wiezieniem, zapobiegli "opiekunowie" Libijscy, którzy swoimi
kanalami pomogli w przepuszceniu wjechac. Efekt byl taki, ze do hotelu
trafilismy o 3 nad ranem po prawie 20 godzinach bez jedzenie (czsc osób bala
sie jesc na granicy, gdzie catering byl bardzo "watpliwej jakosci" :-) ale
rozumiem, ze to lokalny koloryt. Kierowcy równiez tyle pracowali, co sprawio ,
ze nie czulismy sie bezpiecznie. CHAOS jaki pannowal, mylne, a czasami wrecz
klamliwe informacje ze strony pilotów (raz, ze kierowcy libijscy nie znaja
drogi, ze nie moga sie rozdzielic, pozniej okazuje sie, ze pilot, który mial na
nas czekac na granicy sie spoznil) sprawily, ze zamiast cieszyc sie wyjazdem i
podziwiac naprawde piekne miejsca wszyscy mieli serdecznie dosyc.
PODSUMOWANIE
Odpoczynek po objezdzie sprawil, ze te zle rzeczy nieco zatarly sie, pamietamy
to co piekne, Leptis Magna, Sabrate, Magiczny Tripolis i nocne spacery po nim
(wybralismy sie tam sami jadac z hotelu taksówka za bardzo niewielkie pieniadze)
i wszechmogacego Kadafiego spogldajcego na nas zewszad. Niemniej jednak
wykupujac wycieczke w "renomowanym" biurze podrózy oczekujemy przede wszystkim
pelnej organizacji, pelnej informacji o charakterze wyjazdu oraz
przewidywalnosci i realizacji zaplanowanego programu. W przeciwnym wypadku
pakujemy sie w plecak i spimy gdzie popadni i ze spokojem czekamy co nam
przyniesie kolejny dzien, bo kazdy dzie, to niespodzianka tak jak w wycieczce
TRIADY :-)
Pisanie w katalogach 7+7 jest swiadomym wprowadzaniem klientów w blad.
Zwiedzania byo na 4, w porywach 4,5 dnia. Reszta to zmarnowany czas na
bezsensowne, chaotyczne przemieszczanie sie, poszukiwanie sie zgubionych
autokarów, 2 dniowe oczekiwanie na granicy, a takze walke 1 pilota z 70
sfrustrowanymi klientami szukajcymmi kozla ofiarnego noszacego zielone
plakietke TRIADY.
NIemniej jednak uwazam, ze bylo warto, a oczekiwanie na granicy uwazamy za
jeden z punktów obozu przetrwania jaki nieswiadomie wykupilismy w W-wie na
Nowogrodzkiej.

Pozdrawiam,
Uczestnik imprezy 5-19 lipca.



Temat: TRIADA - POWINNI TEGO ZABRONIC!!! Djerba + Libia
Triada TOTALNY brak organizacji Tunezja+Libia
Chyba bylem z regina na tym samym wyjezdzie Tun+Libia. Nalezalem do grupy
sz "szesliwców", którzy mogli najpierw uczestniczyc w objezdzie, a pozniej
wypoczywac po nim. Nie mam pretensji do hoteli w Libii, rodzaju wyzywienia, czy
tez obslugi celników na granicy. Nie moge jedynie zrizumiec totalnego braku
organizacji wyjazdu ze strony Triady. Najwiekszym zaniedbaniem jest zapewnienie
jednego przewodnika dla 2 autokarów (ok. 70 osób).Wszystko to powoduje, ze
najprostsze rzeczy trwaja znacznie dluzej niz powinny. Poza tym wydaje mi sie,
ze jest to niezgodne z jakimis przepisami dot. organizaji uslug turystycznych.
GRANICA mialem "przyjemnosc czekac razem z grupa 70 osób 13 godz. To, ze
odprawa jednego autokaru na granicy trwa ok. 3-4 godzin jest wiadome.
Teoretycznie nic z tym sie nie da zrobic,po co natomiast Triada brala od nas
kopie paszportów aby zalatwic wize ? A najwazniejszym jest totalny brak
koordynacji w przzekraczaniu granicy. Spotkaly sie na niej 3 autokary z tego
samego biura. Zmarnowalismy 3 godz aby zostal odprawiony jeden wczesniejszy
autokar, aby urzednicy mogli zajc sie naszymi dwoma. W czasie ok. 10 godzin
widzielismy przewodnika tylko raz. Mysle, ze gdyby byB bardzej "towarzyski"
zniesli bysmy to znacznie lepiej. Najgorsze w tym bylo równiez, ze po piekle po
tunezyjskiej stronie okazalo sie, ze Triada pomylila numery paszportów i moze
sie okazac, ze trzy osoby wogole nie wjada do Libii. Totalnej bezradnosci
przewodnika, który posunal sie do tego, ze niektorym zaczal nawet grozic
libijskim wiezieniem, zapobiegli "opiekunowie" Libijscy, którzy swoimi
kanalami pomogli w przepuszceniu wjechac. Efekt byl taki, ze do hotelu
trafilismy o 3 nad ranem po prawie 20 godzinach bez jedzenie (czsc osób bala
sie jesc na granicy, gdzie catering byl bardzo "watpliwej jakosci" :-) ale
rozumiem, ze to lokalny koloryt. Kierowcy równiez tyle pracowali, co sprawio ,
ze nie czulismy sie bezpiecznie. CHAOS jaki pannowal, mylne, a czasami wrecz
klamliwe informacje ze strony pilotów (raz, ze kierowcy libijscy nie znaja
drogi, ze nie moga sie rozdzielic, pozniej okazuje sie, ze pilot, który mial na
nas czekac na granicy sie spoznil) sprawily, ze zamiast cieszyc sie wyjazdem i
podziwiac naprawde piekne miejsca wszyscy mieli serdecznie dosyc.
PODSUMOWANIE
Odpoczynek po objezdzie sprawil, ze te zle rzeczy nieco zatarly sie, pamietamy
to co piekne, Leptis Magna, Sabrate, Magiczny Tripolis i nocne spacery po nim
(wybralismy sie tam sami jadac z hotelu taksówka za bardzo niewielkie pieniadze)
i wszechmogacego Kadafiego spogldajcego na nas zewszad. Niemniej jednak
wykupujac wycieczke w "renomowanym" biurze podrózy oczekujemy przede wszystkim
pelnej organizacji, pelnej informacji o charakterze wyjazdu oraz
przewidywalnosci i realizacji zaplanowanego programu. W przeciwnym wypadku
pakujemy sie w plecak i spimy gdzie popadni i ze spokojem czekamy co nam
przyniesie kolejny dzien, bo kazdy dzie, to niespodzianka tak jak w wycieczce
TRIADY :-)
Pisanie w katalogach 7+7 jest swiadomym wprowadzaniem klientów w blad.
Zwiedzania byo na 4, w porywach 4,5 dnia. Reszta to zmarnowany czas na
bezsensowne, chaotyczne przemieszczanie sie, poszukiwanie sie zgubionych
autokarów, 2 dniowe oczekiwanie na granicy, a takze walke 1 pilota z 70
sfrustrowanymi klientami szukajcymmi kozla ofiarnego noszacego zielone
plakietke TRIADY.
NIemniej jednak uwazam, ze bylo warto, a oczekiwanie na granicy uwazamy za
jeden z punktów obozu przetrwania jaki nieswiadomie wykupilismy w W-wie na
Nowogrodzkiej.

Pozdrawiam,
Uczestnik imprezy 5-19 lipca.



Temat: izrael+ egipt wrażenia
izrael+ egipt wrażenia
W tym wątku spróbuję podsumować wyjazd na wycieczkę organizowaną przez Triadę
Egipt +Izrael.Wróciłem stamtąd 2 dni temu. Plan na tę wycięczkę narodził się
pare miesięcy temu. Z tygodnia na tydzień oczekiwałem na jakąś super promocję
ale Triada raczej trzyma ceny na zblizonym poziomie. Ostatecznie gdy się
zdecydowaliśmy z żoną kupić tę wycieczkę okazało się, że w wybranym przez nas
terminie (27.07-10.08) brak miejsc. Na całe szczeście okazało się, że jedna z
rezerwacji nie została potwierdzona i udało nam się wskoczyć na te miejsca. A
wszytko dzięki sprawności pracownicy biura Triada. Sam byłem zaskoczony jej
operatywnością po przeczytaniu wielu opinii nt Triady m. in. na tym forum. To
był poniedziałek 18.07. Ale już w sobotę rano przeklinałem moją determinację
w planowaniu tego wyjazdu. Newsy z sharm nie pozostawały złudzeń. Odpoczynek
wśród bomb bez gwarancji powrotu to marna perspektywa. Od razu zacząłem
szukać alternatywy. Pracownice Triady zalecały wstrzymanie się z decyzją do
poniedziałku (stanowisko MSZ) i ewentualną zamianę na inne miejsce. Tylko, że
ministerstwo wypięło się od odpowiedzialności a zamiana w tym terminie nie
wchodziła w rachubę bo w zasadzie jako alternatywa pozostawały tylko Turcja
(inne miejsca wykupione), więc chcąc nie chcąc trzeba było jechać. Nie będę
zgrywał bohatera. razem z żoną traktowaliśmy tę wyprawę jak zesłanie. Odlot z
katowic 27.07. Opóźnienie około godziny ale nie zdziwiło to nas wcale. Ilnie
Air Cairo. Samolot w połowie pusty (jak się okazało wiele osób zrezygnywało
po zamachach). Ponieważ wykupowaliśmy ostatnie miejsca trafiły nam się fotele
na samym końcu. I tu pierwsza przygoda. Stewardesa dokładnie pod moim fotelem
położyła walizeczkę. Po chwili przenisła ją w inne miejsce ale potem tuż
przed startem znowu postawiła pod moim fotelem. Zrobiło mi się gorącą.
Uznałem jednak, że jeśli w tej walizeczce jest coś wybuchowego to nie będzie
miało wielkiego znaczenia czy jest to pod moim fotelem czy gdzie indziej na
pokładzie. najwyżej cierpienie będzie będzie krótsze. Ale na całe szczęście
po starcie steward widzać pewnie moje zdenerwowanie zaproponował, żebyśmy
przenieśli się na miejsca bardziej z przodu skora i tak są pustę. Od razu
napięcie spadło. To co nas zaskoczyło to monitory pokazujące trasę przelotu i
parametry lotu (prędkość, wysokość, czas do lądowania). Podano jedzienie:
marchewka z groszkiem, sznycel, bułka. Bez rewelacji ale nie zaszkodziło.
Podobno w centralwings za coś takiego trzeba dodatkowo słono płacić. Po
prawie czterech godzinach lotu lądowanie (sprawne)w sharm. Była godz 2 w nocy
tamteejszego czasu (+1 w stosunku do polskiego). Po wyjściu z samolotu od
razu uderzenie gorącego powietrza w twarz, ale co mnie zdziwiło dośyć silny
wiatr. Trafiliśmy do sali odpraw. Ponieważ już na lotnsku w katowicach
poinformowano nas że najpierw mamy objazd Izraela nie trzeba było kupować
wiz. Szkoda jednak, że tego nie zrobiłem, bo zaoszczędziłbym 3 dolary na
jednej. Tutaj rada, jeśli najpierw macie objazd warto kupić na lotnisku w
sharm od razu przy wejściu po lewj stronie znaczek wizowy za 15 USD ale nie
wklejać go do paszportu lecz trzymać do momentu, gdy z powrotem będziecie
wracać do egiptu przez tabę i dopiero wówczas wkleić. W tabie znaczków nie
sprzedają i trzeba liczyć na Triadę za 18 USD. W każdym razie my mieliśmy
wpis w deklaracji sinai only. Odprawa poszła szybko i póżno rezydenci triady
sprawnie porozdzielali nas do odpowiednich autobusów. Grupa izraelska i
jordańska musiała najpierw dojechać do Nuweiby bo tam mieliśmy pierwszy
nocleg (w zasadzie północleg ze względu na porę). Droga do Nuwieby to ok. 2
godz. Po czwartej dotarliśmy do hotelu Regina Resort. Standard dwugwiazdkowy.
Pokoje nie grzeszyły czystością, zwłaszca łazienki. Ale na 4 godziny snu to
wystarczało. rano śniadanie (dramat), w zasadzie nie było co jeść, ale po tym
hotelu można było się tego spodziewać. Jedynym plusem hotelu był w miarę
przyzwoity basen i bliskość plaży. O godz. 11 odjazd w stronę przejścia w
Tabie. To na razie tyle. Ciąg dalszy nastapi za 2 dni bo jedziemy do rodziców
pohwalić się zdjęciami i wrażenia. Czekam na pytania a w niedzielę opiszę
objazd po Izraelu, bo jest o czym pisać



Temat: Hurghada(Aida)+Sharm(Palmyra)28.08-14.09 Alfastar
Część 2: TRANSFER WARSZAWA-HURGHADA i 1 dzień
Był to nasz pierwszy lot samolotem w życiu, więc na lotnisku zamiast o
wymaganej 7:00 byliśmy już ok. 6:30. Okazało się to całkiem niepotrzebne.
Rozdawanie voucherów i biletów lotniczych przebiegło bardzo sprawnie. To samo z
oddaniem bagażu i całą odprawą. Samolot, Boeing 737-300 linii AirPolonia zrobił
na nas piorunujące wrażenie. Cała załoga była polska. Start odbył się w taki
sposób, że nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się na 10.000 metrów. Dalej już
zapomniałem o wszystkim, tylko gapiłem się w okno i podziwialiśmy Polskę z
góry – niestety bardzo mocno zachmurzoną akurat tego dnia. Na pokładzie podano
kanapki, zimne napoje, oraz kawę i herbatę. Skromnie, ale wystarczająco
(przynajmniej dla nas – ściśnięty żołądek). Po ok. 3 godzinach lotu zobaczyłem
po raz pierwszy w życiu Afrykę, której żółty piach bardzo mocno kontrastował z
błękitem Morza Śródziemnego. Piramid nie widzieliśmy, bo były po prawej stronie
samolotu, a my siedzieliśmy po lewej. Lądowanie w Hurghadzie było rónie
delikatne, co start – wielkie brawa dla pilota. Na lotnisku w Hurghadzie czekał
już człowiek z Alfastar, który tłumaczył co trzeba zrobić, aby szybko przejść
odprawę celną. Kilkakrotnie powtarzał, że wiza kosztuje dokładnie 15$ i ani
grosza więcej. Ukłon w stronę biura, że nie wyciąga dodatkowo pieniędzy od
klientów, jak to niektóre czynią. A więc kupiliśmy znaczki, nakleiliśmy,
wypełniliśmy wniosek wizowy, uśmiechnięty Pan wbił pieczątkę do paszportu i już
byliśmy po drugiej „granicy”. Dalej również poszło bardzo sprawnie – chyba z 10
osób w koszulkach Alfastar pokazywało gdzie trzeba się udać do autobusów i do
którego z nich wejść, aby dojechać do wybranego przez siebie hotelu. Przywitała
nas rezydentka Magda i jechała z nami do pierwszego z hoteli – Sindbad (jeśli
dobrze pamiętam). Dalej zatrzymaliśmy się gdzieś jeszcze i następny był już
Aida Verdi. O samym hotelu napiszę w Egipt-Hotele. Generalnie hotel już na
pierwszy rzut oka sprawia wspaniałe wrażenie – basen, palmy, zielono, czysto.
Poszliśmy do recepcji i tutaj nieprzyjemna niespodzianka – okazało się, że na
voucherze mamy Aida Standard, a nie Aida Verdi Superior, który był droższy
(czemu ja tego nie sprawdziłem na lotnisku???). Ale spokojnie, miałem umowę
przy sobie, jak i potwierdzenie rezerwacji, pokazałem to Egipcjaninowi z
Alfastar, który nas lokował w hotelu i sprawa została załatwiona od ręki, bez
najmniejszego szemrania. Dostaliśmy pokój na parterze, co nam niezbyt
odpowiadało. Poczekaliśmy więc na rezydenta, który przyszedł o 18.00 - był to
Pan Łabędowicz. Bardzo w porządku gość, załatwił od ręki 1 piętro i mogliśmy
się rozpakowywać. Potem była pierwsza kolacja w Egipcie, pierwsza kąpiel w
basenie, pierwszy drink przy basenie i pierwsza noc.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 111 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex