Biuro Turystyczne Wrocław

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Turystyczne Wrocław




Temat: 3 września belle vue resort
Wczasy z Wezyr’em w hotelu Belle vue Resort (***+ - wg katalogu Wezyr’a).

W Turcji byłem z moją dziewczyną we wrześniu 2006 r., pojechaliśmy na 2
tygodnie. Wylot z Wrocławia do Antalya liniami FreeBird (Airbus A320) odbył się
bez przeszkód. Polecam miejsca chyba w 12 i 13 rzędzie, bo są to rzędy
ewakuacyjne i jest więcej miejsca na nogi. J
Hotel Belle vue Resort w Camyuva położony się dość blisko plaży (ok. 150 m)
gdzie znajduje się milibar z napojami. Na hotelowej plaży są leżaki i materace
do nich. Plaża żwirowa oczywiście. Morze super! J Jak ktoś lubi pływać to radzę
wziąć okularki, bo woda w morzu bardzo słona.
Hotel mimo tego, że prawie nowy jest już trochę zniszczony. Pokoje są dość ładne
i czyste (polecam pokój 218 z widokiem na góry). Czysta łazienka, mały balkonik,
TV, lodóweczka, klimatyzacja i sejf (klucz do niego za opłatą 1$/dzień). W
hotelu są dwa baseny, brodzik i zjeżdżalnia (czynna w określonych godzinach),
sałna i łaźnia turecka.
Jedzenie dobre, ale mało wyszukane.
Najgorsza w całym kompleksie jest obsługa, z którą ciężko porozumieć się w
cywilizowanym języku. Na pewno dogadacie się po rosyjsku. Jedynie koleś
zajmujący się masażami i od animacji mówią po niemiecku i coś tam po angielsku.
Jeżeli chodzi o animacje to można powiedzieć, że ich tam w ogóle nie ma.
Wieczorami leci muzyka i to wszystko. Podczas dwutygodniowego pobytu raz
zorganizowano pokaz artystyczny na plaży i raz zorganizowano wyjazd (płatny) do
Kemer’u na ponoć największą dyskotekę w okolicy. My z tych atrakcji nie
skorzystaliśmy. Z jednej strony brak animacji to spokój i cisza, a z drugiej
jeżeli ktoś chce się rozerwać na urlopie to ten hotel nie polecam.
Z Camuvy bardzo łatwo wszędzie dojechać dolmuszem (ceny od 1,5-4,5$ w zależności
od odległości). Można zwiedzić Phaselis (ruiny), Kemer (większe miasteczko),
natomiast do Antaly’i nie polecam jechać samemu bo nie ma po co. Wszędzie bazary
mają ten sam asortyment, więc nie ma sensu szukać w innych miejscach.
Pamiętajcie trzeba się targować!!!
W ramach wykupionych wczasów gratisowo pojechaliśmy z rezydentką na
wycieczkę-zakupy do zakładów państwowych zajmujących się produkcją i sprzedażą
złota, skór i dywanów. Jeżeli ktoś chce kupić ładną biżuterię, kurtkę ze skóry
lub dywanik to polecam zaopatrzyć się w większą ilość gotówki. Co do rezydentki
to bardzo słaba obsługa, ale jak znacie dobrze jakiś język to nie jest ona Wam
do niczego potrzebna. Jest kilka miejscowych biur turystycznych gdzie można
wybrać sobie jakąś wycieczkę fakultatywną (tam też należy się targować zwłaszcza
jak jest was więcej lub wybieracie się na więcej wycieczek).
Generalnie wyjazd się udał i polecam ten region i ten hotel tym, którzy za
niewielką kwotę chcą wypocząć w dobrych warunkach.
Co do waluty to bierzcie € lub $. Jak my byliśmy lepiej wychodziło się na dolarach.
Jak macie jakieś pytania to chętnie pomogę. Na mail’a mogę przesłać zdjęcia.






Temat: Wybory Miss we Wrocławiu?
A jednak wybory we Wrocławiu?
2006-03-09 10:45:51
Wybory Mis Świata w Polsce, czyli promocja za 5 mln funtów

Jeśli we Wrocławiu odbędą się wybory Miss World, to Polska stanie się
beneficjentem wielu korzyści. Najbardziej ma zwiększyć się liczba turystów
odwiedzających Polskę - przekonuje Polska Organizacja Turystyczna.

Miss World - to impreza należąca do najbardziej prestiżowych na świecie.
Przyciąga ponad dwumiliardową widownię. Finały wyborów Miss World w Libanie
oglądało prawie 90 proc. widzów, a konkurs został określony przez rankingi
światowe jako „5 wydarzenie medialne na świecie w roku 2006”, po Olimpiadzie w
Turynie i Mistrzostwach świata w piłce nożnej w Niemczech. Informację podaną
przez biuro Miss World Ltd. o Polsce, jako organizatorze Miss World podały
wszystkie najważniejsze media światowe, m.in.: BBC, radio w Berlinie.

Fragment komunikatu BBC World: „…Polska zorganizuje finał Miss World 2006. Kraj
poprzedniego papieża i noblisty Lecha Wałęsy, otrzymuje właśnie wyjątkową
szansę spektakularnej promocji. Czy i jak zdoła ją wykorzystać, okaże się we
wrześniu…”.

Jeśli się zgodzimy, nakłady finansowe wyniosą około 5 mld funtów szterlingów.
Czy jednak warto wydać taką kwotę? Czy nas na to stać? Zapraszamy do dyskusji
na tent temat, na naszym Forum, pod tym artykułem.

Jak szacują organizatorzy konkursu, liczba turystów w skutek tej imprezy,
według potwierdzonych danych przez Chiny i RPA, zwiększy się ok. 25 procent. Ma
to przynieść około 250 mln zł wzrostu wpływów z VAT.

- Zyski budżetu z podatku VAT nie są jednak jedynym pozytywnym czynnikiem.
Najważniejszym może stać się zwiększenie zatrudnienia w turystyce a co za tym
idzie miejsc pracy w całej gospodarce - przekonuje Polska Organizacja
Turystyczna.

Na skutek promocji ma także zwiększyć się zainteresowanie inwestorów Polską.
Bodziec ten może poruszyć wiele sektorów gospodarki w związku ze zwiększonym
zainteresowaniem na polskie produkty i usługi. Czy najwięcej zyska Dolny Śląsk
i jego stolica - Wrocław?

Prognoza POT dotycząca korzyści finansowych z podatku VAT dla budżetu państwa w
roku 2007 w wyniku przeprowadzenia Miss World 2006 w Polsce

Tabela przedstawia dane z 3 kwartałów 2005 r.

Liczba turystów odwiedzających Polskę

Zagregowane wydatki turystów
Zagregowane wydatki turystów w PLN

11 mln
1,738 mld dolarów

5,6516 mld

Średni wydatek pojedynczego turysty w roku 2005
158 dolarów

Stopa wzrostu

Prognoza zwiększenia ruchu turystycznego w stosunku do roku 2006
Prognozowane przychody gospodarki z turystyki
Zaokrąglenia w mld zł
5%
278080000
5839680000
5,84

25%
1390400000
6952000000
6,95

50%
2780800000
8342400000
8,34

75%
4171200000
9732800000
9,73

100%
5561600000
11123200000
11,12

150%
8342400000
13904000000
13,9

Według danych realnego wzrostu turystycznego w krajach, w których odbyły się
wybory, minimalny wzrost turystyczny wyniósł 25%. Polska może liczyć na podobny
wynik.

Stopa wzrostu

Zaokrąglenia w mld PLN
Bezpośrednie przychody Państwa z podatku VAT (22%)
Bezpośrednie przychody w mld PLN Państwa z podatku VAT (22%)

5%
5,84
1284729600
1,28

25%
6,95
1529440000
1,53

50%
8,34
1835328000
1,83

75%
9,73
2141216000
2,14

100%
11,12
2447104000
2,44

150%
13,9
3058880000
3,05

Wzrost korzyści budżetowych z samego podatku VAT wyniesie szacunkowo od 0,25mld
do 1,77mld PLN

W prognozie tej narzędziem liczenia wpływów budżetowych jest wzrost turystyczny
i spowodowane nim zwiększone wpływy z podatku VAT. Nie bierzemy pod uwagę
takich aspektów jak:

- wzrost inwestycji wynikający ze zwiększonego zainteresowania inwestorów
naszym krajem

- kreacja nowych miejsc pracy w turystyce, a wyniku tego zwiększonych wpływów
bezpośrednich i pośrednich dla samorządów i budżetu Państwa z podatków od osób
fizycznych i prawnych

- wpływów finansowych w postaci innych podarków pośrednich i bezpośrednich oraz
opłat i licencj

(Wszystkie dane pochodzą z Polskiej Organizacji Turystycznej, a zaczerpnięte
zostały z Instytutu Turystyki specjalizującego się w analizie danych
statystycznych GUS i badaniu turystki dane te nie zostały jeszcze oficjalnie
ogłoszone). Dane te z dotyczą trzech kwartałów 2005, z nieoficjalnych
informacji Instytutu Turystyki- odwiedziło nas w roku 2005 -15,2mln turystów,
którzy zostawili u nas 3,1 miliarda dolarów.

Źródło: portal money.pl






Temat: Newsletter 30
Wrocław faworytem w walce o wybory Miss World!
Wrocław faworytem w walce o wybory Miss World!
We wrześniu do Polski przyjedzie ponad sto najpiękniejszych kobiet świata.
Organizatorzy wyborów Miss World jeszcze nie zdecydowali, gdzie odbędzie się
gala finałowa.

Oprócz uczestnictwa w konkursie, panie będą przez prawie miesiąc zwiedzać
Polskę. W mieście, gdzie zostanie zorganizowany finał imprezy spędzą dziesięć
dni.

Witold Asminowicz z Biura Miss Polonia, które współorganizuje imprezę
poinformował - Codziennie dostajemy zgłoszenia od większych i mniejszych
miejscowości. W przyszłym tygodniu ogłosimy oficjalny konkurs. Przedstawimy
kryteria, na podstawie których wybierzemy miejsce, gdzie zorganizujemy finał.
Wtedy też wytypujemy pięć miejscowości, w których na dłużej zatrzymają się
kandydatki do tytułu Miss World.

Przedstawiciel biura Miss Polonia wyjaśnił - Władze miasta nie mogą ograniczyć
się tylko do zapewnienia dziewczynom noclegu i przejazdu. Oferta musi być
naprawdę atrakcyjna. Miedzy innymi koncerty, festyny czy akcje charytatywne.

W skład kapituły, która wybierze miasto na galę finałową wejdą przedstawiciele
Biura Miss Polonia, Polskiej Organizacji Turystycznej i Krajowej Izby
Gospodarczej. Pod uwagę będzie brane położenie miasta, jego infrastrukturę i
walory turystyczne oraz pieniądze, które dane miasto zechce wyłożyć. Suma,
która jest potrzebna od miasta to co najmniej kilka milionów złotych. Całkowity
koszt imprezy szacowany jest na około 5 mln funtów.

Wrocław faworytem?

Prawdopodobnie faworytem jest Wrocław. Ewa Wachowicz przyznaje - Wrocław jest
miastem otwartym, prężnie działającym. Ma Halę Ludową, którą szybko można
przystosować do gali finałowej. Leży blisko granicy z Niemcami i Czechami.

Rzecznik prasowy prezydenta Wrocławia, Marcin Garcarz wyjaśnia - Nie znamy
szczegółowych propozycji organizatorów, dlatego nie możemy się do nich odnieść.
Czekamy na ogłoszenie konkursu.

Natomiast Wojciech Król, szef biura prasowego prezydenta poinformował - Za
wcześnie na podejmowanie jakichkolwiek decyzji. Po prostu nie znamy żadnych
postanowień Biura Miss Polonia. Poza tym miasto ma inne, ważniejsze wydatki.
Remontujemy drogi, rozpoczynamy budowę sali koncertowej... Ale dodał - Jeżeli
Biuro Miss Polonia zaproponuje nam świetne warunki, to staniemy na głowie, żeby
przyjąć dziewczyny.

Witold Asminowicz z Biura Miss Polonia przyznaje - To niebywała szansa dla
naszego kraju i miasta, które zorganizuje imprezę. Oglądalność finału Miss
World jest porównywalna z oglądalnością mistrzostw świata w piłce nożnej czy
olimpiady. Ponad 2,2 mld widzów z całego świata! Wielu z nich zobaczy Polskę po
raz pierwszy.

Źródło: Metro, 2006-02-15




Temat: Wrocławska Karta Miejska
Wrocławska Karta Miejska
Wrocławska Karta Miejska
Operator Wrocławskiej Karty Turystycznej, został już wyłoniony. Jest nim
firma BZA S.A. z Warszawy, która brała juz udział we wdrażaniu podobnych
programów w Niemczech i Szwajcarii. Wrocław będzie pierwszym polskim
miastem, gdzie karta będzie miała postać elektronicznego chipa.

Dzięki karcie, płacąc jeden raz będziemy mogli przez pewien czas korzystać z
komunikacji miejskiej i odwiedzać wszystkie muzea, galerie itp.
współpracujące z operatorem. Po upływie ważności karty, jej działanie
przedłużymy uzupełniając konto.

- Bardzo się cieszę, że udało się nam znaleźć operatora. Szczerze mówiąc
miałem pewne obawy, bo wymagania, które postawiliśmy, były bardzo wysokie -
komentuje Paweł Romaszkan, szef wrocławskiego Biura Promocji. Urzędowi
bardzo zależało, aby wprowadzana karta była kartą chipową. Pozwoli to na
rozszerzenie systemu na cały Dolny Śląsk, poza tym oznacza osiągnięcie
wyższego standardu, porównywalnego z zachodnim.

Wybrana firma jest członkiem międzynarodowej grupy BZA - europejskiego
lidera w bezgotówkowych systemach rozliczeniowych. Grupa ta ma na swoim
swoim koncie wprowadzenie m.in. kart turystycznych Jeziora Bodeńskiego,
Schwarzwaldu, a obecnie pracuje nad wprowadzeniem Karty Bałtyckiej, jednego
z największych tego typu programów w historii. Wrocławski odpowiednik tej
karty będzie wspólnym przedsięwzięciem firmy i Urzędu Miejskiego. - To
świetnie, że Wrocław będzie miał kartę turystyczną. Zamiast kupowania kilku
biletów, wszystko załatwię jeden raz. Kiedy znowu przyjadę do tego miasta,
na pewno będę posługiwał się kartą - mówi Johanes Hoehn, turysta z Niemiec.

Urząd miejski i przyszły operator są zgodni: wprowadzenie chipów będzie
atrakcyjne dla przyjezdnych. - Samo posiadanie produktu turystycznego to nie
wszystko. Trzeba odpowiednio taki produkt sprzedać, a system kart właśnie
temu służy - tłumaczy Leszek Rajchert, wiceprezes zarządu firmy.

Szczególny nacisk Urząd Miejski kładzie na turystów z zagranicy. To do nich
przede wszystkim skierowany jest projekt. Dobrym przykładem może być tu
Warszawa, gdzie trzydniowa karta robi wśród zachodnich wycieczkowiczów
prawdziwą furorę.

- W Niemczech takie karty są bardzo powszechne - ma je każde większe miasto.
Przydałyby się i tutaj - opowiada Nadja Keller, która przyjechała zwiedzać
Wrocław. Teraz nowo wybrany operator musi pozyskać dla swego programu jak
największą liczbę partnerów, aby zapewnić turystom odpowiednio wysoką liczbę
atrakcji objętych kartą. W tych działaniach firmę wesprze Biuro Promocji
Miasta. Na razie wstępną zgodę udało się uzyskać od podlegających gminie
muzeów i komunikacji miejskiej. Następne na liście będzie zapewne Muzeum
Narodowe, któremu podlega również Panorama Racławicka. - Na razie nikt się
do nas nie zwracał, ale jesteśmy otwarci na propozycje. Wszystko jednak
zależy od warunków, jakie zaproponuje nam operator - mówi Wiesława
Wilczyńska z biura marketingu Muzeum.

Dotychczas w Polsce karty turystyczne funkcjonują tylko w trzech miastach.
Nie mają jednak wbudowanego chipa, stąd są wydawane na ograniczony czas -
dwa lub trzy dni. W Krakowie, ulubionym miejscu turystów, podobne
rozwiązanie wprowadzono już w lipcu 2002 roku. Zapewnia darmowy przejazd
komunikacją miejską i wstęp do 25 muzeów, a kosztuje 45 i 65 zł. Cena
wrocławskiej karty nie jest jeszcze znana. Czy okaże się aż tak
konkurencyjna, jak w Budapeszcie, gdzie mieszkańcy woleli kupować kartę od
biletów miesięcznych? Zobaczymy.

__________________




Temat: Kiedy zacznie działać lotnisko w Modlinie?
Jest oczywiste ze 3 cie lotnisko dla wawy (rzekomo dla Polski) nie jest nikomu
potrzebne. Bo Warszawie wystarczy spokojnie Modlin i Okęcie. Kiedyś jak ruch
wzrośnie wielokrotnie to właśnie można MOdlin mocno rozbudować. Innym miastom
nie jest potrzebne zadne 3 lotnisko bo mają swoje lub powinny mieć.
Taka Łódz to jest jakies kuriozum. Ale całą winę biorą na siebie wasze władze.
We Wrocławiu na poczatku lat 90 tych "specjaliści" tez zaopiniowali że nie ma
sensu inwestować w lotnisko bo ruch będzie minimalny. Ale był koleś z jajmi -
Bogdan Zdrojewski (prezydent Wrocławia) i powiedział ze Wrocław ma mieć
lotnisko i UM zaczął pompować kasę i robi to do dzisiaj. Wszystko zależy od
władzy.
A co Łódz traci to szkoda gadac, choćby poczytajcie tutaj:
Jehshuff i Vrotswahf, czyli Rzeszów i Wrocław. Brytyjskie biura podróży w
swoich ulotkach ułatwiają turystom wymowę polskich nazw.

Wszystko dlatego, że według ostatniego sondażu przeprowadzonego wśród biur
podróży polskie miasta są hitem sezonu. Na cel swojej podróży wybiera je
coraz więcej Brytyjczyków. Wycieczki są bardziej atrakcyjne ze względu m.in.
na niską cenę i dużą liczbę lotów. Żeby ułatwić turystom poruszanie się po
Polsce, biura podróży i linie lotnicze przygotowały dla zwiedzających ściągę,
jak wymawiać polskie nazwy. I tak Rzeszów to w brytyjskich ulotkach Jehshuff,
Szczecin – Shchehcheen, Wrocław – Vrotswahf a Bydgoszcz – Bydgoscht. – Nazwy
polskich miast są trudne do wymówienia, ale to jeden z uroków Polski –
wyjaśnia dziennikarzom Sinead Finn z linii lotniczych Ryanair, które
otwierają wkrótce nowe połączenia do naszego kraju.
Na trasie turystów z Wysp nie królują, jak można by się spodziewać, Warszawa
i Kraków. Według dziennika „The Daily Telegraph”, coraz więcej osób wybiera
mniejsze miasta. – Nigdy nie spodziewaliśmy się takiego boomu na Polskę. Co
raz więcej Brytyjczyków chce tu przyjechać – tłumaczy Finn. Od 30
października Ryanair uruchamia więc pięć nowych tras.

Skąd ta popularność polskich miast? Np. Gdańsk jest wybierany przez Anglików,
bo tu narodziła się Solidarność, Bydgoszcz ze względu na swoją starówkę,
Toruń jako miejsce urodzenia Kopernika, Wrocław za dobre restauracje, a
Szczecin, ponieważ miasto otaczają przepiękne lasy.

Co ciekawe, część polskich miast znalazła się też ostatnio w rankigach
wakacyjnych kurortów. Reporter brytyjskiego dziennika „The Guardian” był tak
zachwycony polskimi plażami, że nasz Sopot umieścił pomiędzy piaskami
amerykańskiej Kalifornii, greckich Salonik a włoską Sardynią. Napisał, że
piasek na polskich plażach jest nieporównywalny z innymi kurortami. A do
tego, według autora tekstu, plusem Polski są ciągle o wiele niższe ceny niż w
innych krajach odwiedzanych przez Brytyjczyków od lat.




Temat: Bezinteresowna agresja
Bezsensowna agresja
luiza-w-ogrodzie napisała:

> Siedze od kilku dni w Polsce i zastanawia mnie agresja jakiej pelni sa tu
> ludzie: stewardessy, ekspedientki w sklepach, przechodnie, urzednicy. Czy
> ktos jeszcze to zauwazyl, czy tez Australia mnie tak wydelikacila?
>
> Pozdrawiam pokojowo
> Luiza-w-Ogrodzie

Niestety Twoje spostrzezenia pokrywaja sie z moimi. Co prawda ja nie mieszkam w
Australii tylko w Kanadzie, ale tez raczej jestem przyzwyczajony do normalnego
traktowania, co niekoniecznie ma cokolwiek wspolnego z wydelikaceniem.
Najzabawniejsze w tym jest to, ze wiekszosc naszych rodakow w kraju ktorym
czasami zwraca sie uwage na delikatnie mowiac brak taktu zdaja sie nie rozumiec
jednej podstawowej rzeczy. Ze tak na prawde tutaj wcale nie chodzi o tak zwane
dobre wychowanie, tylko raczej o zdrowy rozsadek, o ich wlasny, dobrze pojety
interes.
Dwa przyklady. Jade taksowka w Warszawie z lotniska do Sheratonu, mam duzo
bagazu, kierowca laduje ten bagaz do bagaznika. Dojezdzamy do hotelu, przyszlo
mi placic, nie pamietam juz dokladnie kwot, ale daje mu banknot o wysokim
nominale, on ospale wyszukuje reszte, w koncu mi ja wrecza. Wysiadam z taskowki
i trzymam w reku 5 zlotych, ktore chce mu dac jako napiwek. On niestety juz byl
tak zly (mial to wymalowane na twarzy), ze w ogole musial mi wydawac jakas
reszte, ze te walizke wyjal z bagaznika, rzucil na ziemie, po czym rzucil
jeszcze qrwa, zabral sie i pojechal...i tak sobie mysle, czy to tak na prawde
trudno utrzymac fason...przeciez dostal by ten napiwek, no ale jak mi rzucil
walizka (i miesem), to niestety, ale sam sobie jest winien. Napiwki nie sa
czyms obowiazkowym, sa jedynie wyrazem uznania za dobry serwis...

Drugi przyklad, bedac we Wroclawiu, chcialem wynajac samochod by zabrac rodzine
na wycieczke po Polsce. Wyszukalem w ksiazce telefonicznej adres biura National
Car Rental. Dowiaduje sie, ze biuro jest otwarte od poniedzialku do piatku w
takich to a takich godzinach. Wiec w poniedzialek w godzinach urzedowania biura
udaje sie pod wskazany adres, biuro owszem jest, ale zamkniete na trzy spusty.
Co prawda na dzrzwiach jest wyraznie napisane, ze nie pomylilem sie, i ze biuro
powinno byc otwarte, ale niestety nikogo ani widu ani slychu...no tylko patrze
na parking obok, samochody stoja, parking wyraznie oznaczony jako parking
National, a w przybudowce widze siedzi straznik, tez z logo National w
klapie...wiec podchodze i pytam, czy wie cos na temat tego biura, czy bedzie
otwarte bo ja bym chcial samochod pozyczyc...a on mi na to, ze nikogo nie ma,
bo pojechali wszyscy do Poznania...ja na to, ze nie bardzo rozumiem, jak to
pojechali do Poznania, skoro biura powinno byc otwarte, nawet na drzwiach jest
tak napisane...a on mi na to: 'no co Pan qrwa po polsku nie rozumie, przeciez
mowie, ze pojechali do Poznania'. No w tym momencie juz wszystko zrozumialem,
choc podejrzewam, ze nie mozna tego samego powiedziec o moim rozmowcy...on i
Jemu podobni nie rozumieja z tego typu sytuacji dokladnie nic...
Bo moi mili rodacy w kraju, ja doskonale rozumiem, ze w Polsce nie zyje sie
latwo, za zarabia sie malo, serdecznie Wam z tych wszystkich powodow
wspolczuje.
I prosze mi wierzyc, ze jezeli do tego kraju nad Wisla jezdze to nie po to by
komukolwiek zycie zatruwac czy utrudniac. A wrecz przeciwnie, ja bardzo chetnie
dobrze zaplace za uslugi i dobra ktore tam chce nabyc i jedyne co oczekuje to
normalne traktowanie i normalna uprzejmosc (a chodzac na jakiekolwiek zakupy,
zanim cos kupie, to sprawdzam, czy dany towar jest produkowany w Polsce, bo
tylko takie w Polsce kupuje).
A tym co w tego typu oczekiwaniach widza moja chec wyzysku (wiadomo jak to jest
z ta polska mentalnoscia przepelniona zawiscia, ktora wyraza sie w czesto
przeze mnie slyszanych slowach, ze nie bedzie nam tu taki przyjezdzal z Ameryki
i sie szarogesil) powiem tyle (skoro inne argumenty nie trafiaja): Zle Wam, ze
jestescie wyzyskiwani (w swoim odczuciu jedynie)? To mam dla Was nowine...jest
cos znacznie gorszego od bycia wyzyskiwanym...mianowicie brak chetnych do
wyzyskiwania Was...bo moi drodzy rodacy w kraju, ja nie bede sie czul winny z
tego powodu, ze dzieki wlasnej inicjatywie mieszkam w normalnym kraju, dzieki
wlasnej zaradnosci i inwestycjom w samego siebie (wyksztalcenie) mam tutaj
bardzo dobra prace i dobre zarobki...ja nie musze jezdzic na urlop do Polski i
Wam utrudniac zycie, sa kraje i miejsca na ziemi, gdzie spedzenie urlopu jest
znacznie bardziej mile, gdzie mozna lepiej i taniej odpoczac i byc normalnie
potraktowanym, gdzie wchodzac do biura, czy sklepu, by wydac swoje pieniadze
nie jestem traktowany jak wyzyskiwacz i intruz, wobec czego traktuje sie mnie
powaznie i nie rzuca sie we mnie miesem...
A jezeli wbrew wlasnemu dobrze pojetemu interesowi z tego chamstwa,
opryskliwosci i chorej zawisci wyleczyc sie nie potraficie, to nie dziwcie sie
pozniej, ze pracy coraz mniej, bezrobocie rosnie, coraz mniej turystow
przyjezdza, a kraj powoli tak jakby coraz biedniejszy...



Temat: Travelplanet atakuje!
Travelplanet atakuje!
Travelplanet.pl atakuje

Pierwsze w historii polskiego internetu przejęcie firmy z branży turystyki
online

Wrocławska spółka, Internetowe Biuro Podróży Travelplanet.pl kupiła jeden z
najstarszych w Polsce serwisów - Aero.pl. To pierwszy przypadek w Polsce
połączenia firm działających w tej branży.

Serwis Aero.pl pod dzisiejszą nazwą działa od 2000 roku. Na rynku pojawił się
jednak już w 1997 roku. Za jego pośrednictwem można kupić tanie bilety
lotnicze. Travelplanet to natomiast jedno z największych i najdynamiczniej
się rozwijających internetowych biur podróży w Polsce. Wrocławska firma
sprzedaje oferty wszystkich największych touroperatorów m.in.: TUI, Scan
Holiday, Neckermann, Ving, Eurocamp, Triada, Itaka, Big Blue oraz
RainbowTours. Dzięki podpisanym umowom z blisko 20 touroperatorami serwis
oferuje wybór z ponad 100 000 ofert (80-90 proc. dostępnych ofert na rynku).
Teraz obie firmy połączą siły.
- Zdecydowaliśmy się na ten krok , aby wzmocnić naszą pozycję w obszarze
sprzedaży biletów lotniczych przez internet - mówi Tomasz Moroz wiceprezes
Travelplanet.pl S.A.

We Wrocławiu jest taniej

Firma Travelplanet.pl powstała w grudniu 2000 roku. Pierwszych klientów
zaczęła obsługiwać pół roku później. Jej większościowym udziałowcem jest
fundusz MCI Management-spółka giełdowa, która zapewnia jej niezbędne środki
na inwestycje technologiczne i rozwój.
Dlaczego spółka powstała we Wrocławiu, a nie w Warszawie?
- W przypadku firm internetowych nie ma znaczenia gdzie jest siedziba
przedsiębiorstwa. Nie musieliśmy więc przenosić się do Warszawy, by sprawnie
prowadzić biznes. A poza tym w stolicy Dolnego Śląska jest znacznie taniej
niż w stolicy kraju. Tutaj mniej płaci się między innymi za wynajęcie biura -
mówi Dawid Sadulski, kierownik do spraw programowych Travelplanet.pl
Podobnie zrobiły także inne firmy interentowe. We Wrocławiu swoje siedziby
mają dwa duże portale informacyjne: Money.pl i Bankier.pl. W Poznaniu
natomiast działa największa internetowa giełda - Alegro.pl.

Lider na rynku

Dzięki zakupowi Aero.pl, Travelplanet.pl stało się liderem na rynku e-
turystyki w Polsce. Jak mówi Tomasz Moroz tylko w roku 2002 serwis Aero.pl
sprzedał bilety za ponad 1,2 mln złotych. Dzięki wzmocnieniu jego pozycji
przez Travelplanet.pl planowane jest podniesienie przychodów do ok. 2 mln
złotych już w roku 2004.
Travelplanet.pl w roku 2002 osiągnęła wg rankingu Rzeczpospolitej drugi wynik
w Polsce wśród biur podróży, pod względem dynamiki wzrostu przychodów. Firma
osiągnęła wzrost aż o 319 procent w porównaniu do roku 2001.
Fuzja oznacza powstanie Grupy Travelplanet.pl S.A., w skład której wchodzą
Internetowe Biuro Podróży Travelplanet.pl oraz serwis sprzedaży biletów
lotniczych Aero.pl. Firmy będą miały wspólne struktury zarządzania, natomiast
będą posiadały oddzielne centra obsługi klienta.

Tomasz Bonek
tomasz.bonek@slowopolskie.pl




Temat: kolejne wrocławskie piwo
wroclawczyk napisał:

> Gmina Wrocław nie będzie chroniła anizastrzegała prawnie nazwy miasta. Jest
> mąka i bułka Wrocławska. Jest piwo Wrocławski Full. Będzie i drugie
>
> Na czwartkowe posiedzenie kolegium prezydenta trafił wniosek Browaru
> Śląskiego 1209 z Lwówka o zgodę na używanie w nazwie piwa
> przymiotnika "wrocławskie".
>
> - Nie chcemy wchodzić w kolizje z gminą Wrocław - mówi Barbara Drożyńska,
> dyrektor browaru. - Być może troszkę wychodzimy przed szereg, bo nazwa
> miasta nie jest znakiem towarowym, ale chcemy być fair.
>
> Właścicielem lwóweckiego browaru jest Niemiec - Wolfgang Bauer. Choć nie ma
> obywatelstwa polskiego, mieszka we Wrocławiu. Jest właścicielem jeszcze
> dwóch innych firm.
>
> Dlaczego Browar Śląski 1209, któremu znacznie bliżej do Karkonoszy niż do
> stolicy Dolnego Śląska, chce, żeby ich piwo nazywało się "Wrocławskie"?
>
> - A dlaczego wino nazywa się Bordeaux? - odpowiada pytaniem Barbara
> Drożyńska. - Przecież nasz 800-letni browar leży na Dolnym Śląsku. Jego
> stolicą jest Wrocław. Wszystko pasuje. Uważamy, że trzeba identyfikować się
> z małymi ojczyznami, z naszą lokalną społecznością. To bardzo ważne i cenne.
>
> Mimo wszystko szefowa lwóweckiego browaru nie ukrywa, że Wrocław to bardzo
> intratny rynek, na który chce wejść z nowym piwem. Planuje już, że
> produkowane przez pracowników browaru specjalne rowery reklamowe, które do
> tej pory jeździły tylko w czasie targów, pojawią się też we Wrocławiu.
>
> - Nie stać nas na reklamy w telewizji - przyznaje Drożyńska. - Nie
> produkujemy parasoli i stolików. Nie jesteśmy fabryką. Zamiast na reklamę
> wydajemy pieniądze na tradycyjne warzenie piwa, co jest w Europie prawdziwym
> skarbem.
>
> Prezydent Wrocławia, jego zastępcy i dyrektorzy departamentów Urzędu
> Miejskiego w czwartek nie zdążyli zająć się prośbą browaru. I już się nie
> zajmą. Decyzja zapadła.
>
> - Nie mamy podstaw do tego, by wydawać zezwolenie na używanie
> przymiotnika "wrocławskie" ani by odmawiać - mówi Paweł Romaszkan, szef
> Biura Promocji w Urzędzie Miejskim. - Mamy zastrzeżony herb i logo
> Wrocławia, ale nazwy miasta nie. Odpiszę browarom, że mogą używać tego
> przymiotnika. Przecież to w pewnym sensie promocja miasta. Albo nie! Zaraz
> zadzwonię do pani dyrektor.
>
>
> __________________
>
>

Madra decyzja. Szczerze powiem, ze nie pilem piwa z tego browaru. Jak smakuje?
W zwiazku z promocja miasta wsrod najliczniejszych niepolskich turystow -
Niemcow warto by bylo moze warzyc gdzies rowniez piwo o nazwie "Breslauer"?




Temat: Alfa Start Regency Plaza 12.09
miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3566386.html
Turyści walczą z biurem podróży
Marcin Pietraszewski 2006-08-22, ostatnia aktualizacja 2006-08-22 20:54
Kupili wakacje w luksusowym pięciogwiazdkowym hotelu w Egipcie. Na miejscu
okazało się jednak, że zamieszkali na placu budowy, po którym jeździł spychacz,
a robotnicy biegali z wiertarkami. Sfrustrowani turyści domagają się zwrotu
pieniędzy. - Na miejscu nie było żadnych prac budowlanych - upiera się biuro
podróży Alfa Star.

To zdjęcie zrobili turyści, których pobyt w Regency Plaza nie zachwycił
ZOBACZ TAKŻE
Komentuje Krystyna Papiernik, prezes Górnośląskiej Izby Turystyki (22-08-06,
20:54)
To miały być wakacje ich życia. Tomek z Katowic w tajemnicy przed żoną i córką
kupił wakacje w egipskim kurorcie Sharm el Sheikh. Wybrał pięciogwiazdkowy
hotel Regency Plaza.

- Z oferty biura wynikało, że to nowy luksusowy hotel z siłownią, salonem
odnowy biologicznej oraz kortami tenisowymi - wspomina mężczyzna, który za
pobyt zapłacił ponad 7 tys. zł.

Z kolei Dorotę z Sosnowca do kupienia wakacji w Regency Plaza skusiły piękne
zdjęcia w katalogu. Widać na nich turystów wypoczywających nad pięknym basenem,
soczyście zieloną trawę wokół budynków i długą piaszczystą plażę. - Liczyliśmy,
że to będą komfortowe wakacje w raju - przyznaje kobieta. Jej rodzina za
wypoczynek zapłaciła ponad 9 tys. zł.

Turyści do Egiptu wylecieli 18 lipca. Po zakwaterowaniu w hotelu przeżyli
jednak szok. - To był jeden wielki plac budowy - przyznają Dorota i Tomek. Po
korytarzach snuli się robotnicy z wiertarkami i szlifierkami, którzy montowali
witryny hotelowych sklepów, wokół budynku jeździł spychacz i rozgarniał ziemię,
a wzdłuż basenu gości straszył głęboki na ponad metr rów, z którego wystawały
rury i kable.

- Dzieci dostały zakaz samodzielnego poruszania się po hotelu, groziło im tam
kalectwo - mówią turyści i na dowód swoich słów pokazują zdjęcia. Rzeczywiście,
różnią się od tego, co można było zobaczyć w katalogu. - W siłowni kładziono
dopiero kafelki, korty były w budowie, na plaży leżały stosy puszek i drutów, a
ciepła woda w kranach pojawiła się dopiero po tygodniu pobytu - wyliczają
turyści.

20 rodzin mieszkających w Regency Plaza (nie tylko ze Śląska, ale także z
Poznania, Krakowa i Wrocławia) po powrocie do kraju złożyło reklamacje.
Domagają się zwrotu pieniędzy. - Czujemy się oszukani przez biuro podróży -
twierdzą.

Artur Altman, rzecznik prasowy biura Alfa Star, organizatora wyjazdu, zapewnił
nas, że na terenie hotelu nie były prowadzone żadne prace budowlane. -
Otrzymaliśmy za to sygnały od menedżera, że to goście hotelowi otwierali
studzienki i wyrywali z nich kable - tłumaczył nam wczoraj. Dodał, że biuro
proponowało turystom przenosiny do innych hoteli, ale ci się nie zgodzili. -
Zawsze wychodzimy naprzeciw naszym klientom. Ta reklamacja może być jednak
próbą wyciągnięcia od nas pieniędzy - dodał Altman.

Turyści potwierdzają, że Alfa Star chciało ich przekwaterować. Rezydent domagał
się jednak dopłaty 30 dolarów za każdą noc w nowym miejscu. - Jeżeli nasze
reklamacje nie zostaną uwzględnione, sprawa trafi do prokuratury - zapowiadają.




Temat: Kultura w Radomiu
Kultura w Radomiu
Najpierw ciekawy artykul z Rzeczpospolitej, a potem kilka uwag - zlosliwych
do redakcji gazety w Radomiu. Redaktorzy gazety w Radomiu moga nie czytac,
jesli nie chca...

==============================
Tylko w kilku miastach
Kulturalny telefon

W kilku miastach w Polsce funkcjonują telefoniczne informatory kulturalne.
Wystarczy wybrać numer, by dowiedzieć się, co grają w kinach, na jaką wystawę
lub spektakl warto pójść. Można również usłyszeć, jeśli się o to poprosi,
subiektywną recenzję. Mało kto wie jednak o takiej możliwości.

W Krakowie, po wybraniu numeru (12) 421 77 87, udzielana jest informacja w
sześciu językach, od poniedziałku do piątku w godzinach od 10.00 do 18.00 i w
sobotę od 10.00 do 16.00, na podstawie danych zebranych przez
miesięcznik "Karnet". Biuro telefoniczne, biuro otwarte przy ulicy św. Jana 2
oraz zespół redakcyjny "Karnetu" tworzą te same osoby. Krakowskie Centrum
Informacji Kulturalnej funkcjonuje od 1994 roku.

Podobnie działa najstarszy w Polsce Telefoniczny Informator Kulturalny w
Warszawie, pod numerem (22) 629 84 89. Jest kontynuacją zlikwidowanego w 1991
roku "Warszawskiego Informatora Kulturalnego". Jego pomysłodawczynią jest
dziennikarka "WIK-u" Krystyna Antoszewska. Początkowo biuro znajdowało się w
jej prywatnym mieszkaniu. Teraz ma już siedzibę, a osoby pracujące w nim
przygotowują informacje na podstawie konferencji i pokazów prasowych,
repertuarów otrzymywanych ze "źródła", czyli od kiniarzy, kustoszy wystaw,
dyrektorów teatrów. Telefoniczni informatorzy dyżurują od poniedziałku do
piątku, w godzinach od 10.00 do 21.00, w dni wolne informacja o wydarzeniach
odtwarzana jest z automatycznej sekretarki.

- Chcielibyśmy uruchomić drugą linię, prowadzić rezerwację i sprzedaż
biletów. Tymczasem 31 grudnia wygasa nasza umowa z Urzędem Miasta i nie
wiadomo, czy w ogóle będziemy dalej funkcjonować - mówi Krystyna Antoszewska.

Z warszawskiego informatora korzysta około 100 osób dziennie. Ponadto biuro
posiada gromadzone przez 11 lat archiwum o wydarzeniach kulturalnych stolicy,
pomaga wycieczkom szkolnym przybywającym do Warszawy, promuje wydarzenia
ambitne, niekomercyjne, wydaje kalendarium imprez dla telefonicznej
informacji miejskiej i turystycznej.

O wydarzeniach kulturalnych można dowiadywać się przez telefon w Poznaniu -
(61) 851 96 45, w Łodzi - (42) 633 92 21 i we Wrocławiu - (71) 342 22 91. W
innych polskich miastach udzielają ją natomiast punkty informacji
turystycznej. Nie są one jednak tak wyspecjalizowane.

Monika Janusz
====================

A teraz: jak to wyglada w Radomiu?

Na stronie gazety w Radomiu szczatkowej informacji mozna uzyskac tylko o
kinie - i to jednym! Hel juz na dobre zamkneli?

Repertuaru teatru - nie ma. Ba! Wedlug gazety nie ma w ogole takiej
instytucji jak teatr w Radomiu! (A moze juz faktycznie nie ma??) Na glownej
stronie gazety w Radomiu sa adresy Kuratorium Oswiaty, Urzedu
Marszalkowskiego, gimnazjow i liceow - a teatru brak. Trudno...

Zadnej informacji o wystawach - regularnych, w muzeum, oraz czasowych - w
muzeum, w galeriach prywatnych, w Muzeum Wsi Radomskiej, Centrum Rzezby
Polskiej w Oronsku. Nie ma - no bo po co??

Zadnej informacji o koncertach. Ale nie, przepraszam, jest - zwykle pojawia
sie krotka wzmianka sygnowana cig - ale juz po koncercie. W sumie warto
wiedziec, co sie przegapilo, np. ostatnio Arke Noego...

Zadnej informacji o ciekawych miejscach - Bohemie, Katakumbach, Naszej
Szkapie itp. - no bo po co...

I tak mnie tylko zastanawia: czy redaktorow gazety w Radomiu nie ciekawilo
kiedys zajrzec na strony internetowe dodatkowy z innych miast zeby zobaczyc,
jak moze wygladac fajna strona miejska - zywa, ciekawa i przydatna
mieszkancom miasta - zarowno mieszkajacym w swoim miescie jak i na obczyznie?

Polecam - zeby moze nie doznac szoku wchodzac np. na strone Poznania - zaczac
od strony internetowej gazety lokalnej w Kielcach lub gazety w Lublinie. Jest
na czym sie powzorowac...

(A szkoda - bo kiedys mozna sie bylo wzorowac na stronie radomskiej: dodatek
o rowerach, cykl opowiesci z ciekawymi ludzmi, sylwetki slawnych Radomian...
Inni od tego czasu poszli bardzo do przodu, a gazeta radomska sie cofnela...)

Pozdrawiam i zycze dalszego milego samopoczucia!

:(

Dobranoc...



Temat: Wyniki sondażu komentują kandydaci na prezydent...
To prawda, ja tez to widze... Jest piekniejszy i bylbym nieobiektywny gdybym
zaprzeczal:

- Stary Browar
- Plac Wolnosci
- hotele, biurowce na Roosvelta
- Andersja

To prawda... ale co z biznesem ?!
Lodz 12000 miesjc pracy Delll
Wroclaw kilkanascie miejsc pracy w kilku fabrykach !!!
Krakow podobnie + turystyka
Warszawa kilkadziesiat tysiecy nowych miejsc pracy

W Poznaniu NIC nie powstaje, oprocz moze jednego call centere (kilkaset
telefonistek), zero rozwoju technologii, zero fabryk, jedynie Antoninek ze
swoim Volkswagenem jest wyjatkiem i Galaxo...

Nie powstaja spektakularne piekne wiezowce tylko jakies szklane bloki z
projektem z odrzutow wyszperanym i przerobionym przez lokalnych architektow
zaprzyjaznionych (i to jedyna chyba ich zaleta) z wladzami miasta. Mysle tu o
pracowni Sipinskich.

Kiedy powstana wiezowce naprawde na miare XXI wieku jak we Wroclawiu czy
Warszawie, a nie na miare lat 80-tych poprzedniego wieku?

Niech to bedzie inwestycja na miare pieknego Starego Browaru !!!!
Gdzie widac rozmach, wizje, smak, styl!!!

Dajcie grunt za zlotowke byle nie pod stolem, byle zgodnie z prawem i na pewno
nikt z Poznaniakow by sie nie sprzeciwil.

Sciagnijcie kapital na montownie, fabryki, w przeciwnym razie Poznan nie ma
szans zrealizowac planu minimum, zeby byc chociaz miastem akademickim.

Juz teraz w Politechnike Wroclawska, warszawska, lodzka inwestuja firmy ktore
buduja montownie, fabryki, do tego urzedy miast... W Poznaniu nie jestesmy
wstanie wygrac z taka konkurencja. Nie, bo w budzecie fizycznie nie bedzie tyle
srodkow....

Stad rozwoj "minimum" miasta Poznania jako centrum akademickiego, zyjacego
jedynie z wynajmu mieszkan studentom tez nie ma szans powodzenia... Osrodki
beda spadac z biegiem lat, bo nie bedzie symbiozy z przemyslem...

Polaczenia lotnicze....
Dwa lata temu mnie wysmiewano jak mowilem ze Wroclaw nas wyprzedza (wystarczy
znalezc w wyszukiwarce forum me wypowiedzi Sebar), dzis nikt nie moze miec
watpliwosci... Poznanska Lawica spadla na odlegla pozycje za

Warszawa, Katowicami, Krakowem i Wroclawiem....

.. kiedys bylismy drugim portem po Warszawie, jeszcze 15 lat temu...

Stawianie na sport, rekreacje, kulture (festiwal Malta), na cokolwiek, nie ma
sensu bez zaplecza finansowego jakie daja sponsorzy i wplywy z podatkow od firm
czy chocby z biletow bogatszego bo pracujacego spoleczenstwa Poznania...

czyli inwestycje, inwestycje, inwestycje....

Skonczmy z wymienianiem Kupca jako sukcesu bo to sukces na miare moze
dzielnicy, ale nie na skale duzego miasta.... To tylko nas kompromituje jako
miasto..

Targi... Targi przestaly istniec... i trzeba znalezc alternatywe w tym
wzgledzie i to bardzo szybko. Obawiam sie ze przejecie inicjatywy przez Wroclaw
po organziacji Expo zasilanej z budzetu centralnego i unijnego, to kwestia
tylko czasu. Budzet Poznania ze swoimi skromnymi sumami nigdy nie bedzie
wstanie sie temu przeciwstawic, ani przedtym obronic!!!

Plany zagospodarowania przestrzennego. Jezeli budownictwo lezy a TBS-y to jedna
wielka kompromitacja to postawmy na developerow ktorzy buduja taniej, szybciej,
solidniej. Czynsze w TBS-ach sa zawrotne, spowodowane zadluzeniem TBS-ow, a to
brakiem gospodarnosci, nepotyzmem, czesto korupcja...

W efekcie miasto pozbywa sie ogromnych wplywow za tereny ktore daje za darmo
spolkom TBS-owym. W zamian dostaje ich zadluzenie ktore trzeba spalcac.
Mieszkancy dostaja drogie w uzytkowaniu i zlej jakosci mieszkania.

Do tego plany zagospodarowania powinny powstawac z glowa!!! i szybko.
Ograniczyc trzeba lapownictwo, powolac sztab kryzysowy w urzedzie miejskim (bo
to jest kryzys) by maksymalnie usprawnic sciezke uchwalania planow i
pomniejszania do minimum kosztow wykonywania takich planow. Obecnie kazdy
urzad, kazde biuro projektowe sie slimaczy, pietrzy trudnosci i wyciaga lape po
pieniadze...

Musi powstac bardzo silny, profesjonalny sztab ludzi zajmujacymi sie rozmowami
z ogromnymi firmami na Zachodzie... Jezdzic, pukac, rozmawiac, przekonywac,
zapraszac.... Nie rozpakowywac nawet walizek tylko jechac do nastepnych... i
tak w kolko az firmy zaczna inwestowac... TAKA MUSI BYC STRATEGIA wladz miasta
i prezydenta.

Szukanie druga dekade roli dla Poznania, w sytuacji gdzie role sa wlasnie w
Polsce wsrod miast obsadzane, jest bledem. Zaniedbywanie przy tym kapitalu i
inwestycji skazuje kazda obrana role i tak na niepowodzenie.

albo sie wie jaka wizje powinien miec Poznan i ja konsekwentie z sukcesem
realizuje, albo nie paistuje sie funkcji prazydenta Poznania a napewno nie
kandyduje sie na nastepna kadencje.

Sebar
sebar_rysiu@yahoo.co.uk




Temat: Selectours-dziękuję,rezygnuję
Co za ludzie....
Nie jestem pracownikiem Selectours, ale byłem z tym biurem 3 razy, myślę, że to
co odróżnia moje zadowolenie od Twojego niezadowolenia to umiejętność czytania
i słuchania. Tak się składa, że już sporo się naczytałem o Iberotel Club
Fanara, bo też rozważam ten hotel na wrzesień:

1. Widocznie źle usłyszałeś. Pierwsze słyszę by Selectours latał z Wrocławia
bezpośrednio do Egiptu. W kwietniu ja leciałem bezpośrednio z Warszawy, ale
znajomi, którzy do nas dolatywali, mieli wylot z Poznania z międzylądowaniem w
Katowicach (sprawdź godzinę wylotu z Poznania i przylotu do Hurghady i zobacz,
że coś nie gra, bo na pewno czas przelotu Poznań - Hurghada nie masz wpisany
4h).....

2. No coś Ty? Tylko 50m? Wierz mi, że to i tak dobrze, że polskie biuro w pełni
sezonu było w stanie coś takiego Ci załatwić.

3. Zależy z jakiego miejsca patrzeć, z niektórych miejsc to 200metrów, a z
innych w Iberotelu to pewnie nawet więcej niż wspomniane 400.

4. Hmm, też byłem z Selectoursem i nie pamiętam bym za wizę musiał płacić 18$,
ale kupowałem ją w okienku.
a) Kłania się umiejętność kojarzenia i sprawdzania oferty z katalogiem. Chyba
Selectours wyraźnie w tym przypadku w ofercie podaje: Club Fanara Residence 4*,
niestety to jest ten ból, że kwaterują właśnie w tych tzw Residence. Co nie
oznacza, że nie trafiają się w polskich biurach oferty z zakwaterowaniem w tych
lepszych pokojach, są one jednak droższe. Podejrzewam, że Selectours również
miewa w ofercie kwaterunek w tych lepszych pokojach skoro je właśnie prezentuje
w katalogu. Wystarczyło doczytać w ofercie, że to Residence niestety i poszukać
na forum, że te pokoje są gorsze.
b) Regulamin się kłania, w polskich biurach wycieczka liczy się od momentu
wylotu samolotu, do momentu przylotu. Zgadzam się, że Selectours nie najlepiej
ma ustawione czartery, wieczorny wylot powoduje, że o godz 2-3 nad ranem trzeba
się kwaterować w hotelu dopiero.

Niestety wpadek się nie dopatrzyłem i na miejscu Selectoursa nie zwróciłbym Ci
ani grosza, odesłał do szkoły na naukę czytania lub słuchania. Ja reklamowałem
raz wyjazd z Selectoursem, ale miałem porządne powody ku temu (opisywałem w
przypadku hotelu Grand Azur z Selectoursem) i dostałem rekompensatę. W sądzie z
tym co napisałeś tutaj niestety przegrasz.

Musisz się prznieść do Niemiec gdzie jest kodeks dla turystów chroniący ich
prawa i gdzie każda wpadka ma swoją cenę. Czytałem jednak, że wtedy wyjazd
Niemca nie polega na odpoczynku, ale na szukaniu dziury w całym. Fajny naród.

> Myślę ,że po przeczytaniu tego wywodu część osób zrezygnuje z usług
> Selectoursa co będzie dla mnie dużą satysfakcją

Jak jesteś z konkurencji, to nie wątpię, że to byłoby dużą satysfakcją. Ja
byłem 3 razy, dwa razy w Egipcie, raz w Tunezji, tylko raz miałem zastrzeżenia,
które mi zrekompensowano.

PS.1. Ciesz się, że Ci polskie biuro nie zmieniło hotelu, to plus, który
powinien rekompensować nawet utratę jednego dnia. Osobiście wolę stracić jeden
caly dzień i potem domagać się zwrotu kosztów, ale być caly pobyt tam gdzie
sobie wymarzyłem i upatrzyłem. Ale wg mnie to co napisałeś nie kwalifikuje się
do jakiejkowiek rekompensaty. To biuro tak ma niestety, ale to można przecież
przewidzieć, rozkład lotów jest na stronie, można sobie spokojnie policzyć co
ile zajmie.

Może napisałbyś coś więcej o tym hotelu choć i tak się już wiele o nim
naczytałem. Jak All Inklusiv? Trzeba podpisywać rachunki? Jak baseny? Czy
faktycznie te pokoje Residence to tragedia?

Stiwi.



Temat: Fotki z Snow Show we Wroclawiu
I relacja z tego.Tak zaprasza Europasportregin
Opalanie na śniegu? Tak, i to na wrocławskim Rynku! Przez cały weekend można
było pozjeżdżać tu na nartach ze specjalnej rampy, a plac Gołębi zmienił się w
mały alpejski kurort

Termometry pokazywały w niedzielę 23 stopnie, a wrocławianie tłumnie schodzili
się do Rynku, by pojeździć na nartach. Niektórzy rozbierali się ze swetrów i
kurtek już na sztucznym stoku.

- Nie pomyślałam, że będzie tak gorąco. Całe szczęście, że nie mam kombinezonu -
mówiła 9-letnia Patrycja, która przyszła do Rynku z tatą.

Od soboty na ustawionej w pobliżu miejskiej fontanny rampie (40 metrów długości
i 12 wysokości) leżało ponad sto ton śniegu. Od środy produkowały go dwie
armatki w gigantycznym namiocie. Na samo dośnieżanie po sobotnich zjazdach
narciarzy przeznaczono 20 ton sztucznego śniegu.

- Zazwyczaj powstaje on w temperaturze od -1,5 do -1 stopnia. Ten wytworzono w
minus czterech, ma grubsze kryształki i dlatego tak szybko się nie roztapia,
chociaż słońce nas nie oszczędza - cieszyła się Franca-Maria Kobenter, szefowa
Austriackiego Ośrodka Informacji Turystycznej, głównego organizatora imprezy.

City Snow Show, który trwał przez weekend na Rynku, miał promować austriacki
region ziemi salzburskiej, znany z kurortów narciarskich.

Dwa lata temu w Warszawie Austriacy reklamowali już swój region w podobny
sposób. Narciarze zjeżdżali wtedy z rampy po prawdziwym alpejskim puchu, który
TIR-ami przywieziono prosto z austriackiego lodowca.

- Z reguły robimy takie show tylko w stolicach europejskich państw, ale z
naszych danych wynika, że po warszawiakach alpejskie kurorty odwiedzają
najczęściej właśnie mieszkańcy Dolnego Śląska. Dlatego zdecydowaliśmy się na
City Snow Show także tu - mówi Franca-Maria Kobenter. - Wrocław ma fantastyczną
atmosferę, nie ma tu agresji jak w innych dużych miastach. To, co mnie
pozytywnie zaskoczyło, to porządek. W sobotę i w niedzielę przewijały się tu
tłumy, ale na ziemi nie leżały ani śmieci, ani rozbite butelki.

Szefowa Austriackiego Ośrodka Informacji Turystycznej liczy na spore
zainteresowanie dolnośląskich turystów alpejskimi miejscowościami: - Nie wiem,
kiedy i w jakiej formie powtórzymy taką akcję promocyjną, ale dla nas jest
jasne, że rynek sportów zimowych bardzo prężnie się rozwija, a nasze ośrodki
narciarskie są coraz popularniejsze - twierdzi.

Wokół gigantycznej rampy ze śniegiem gromadziły się od soboty tłumy. Wieczorny
koncert Norbiego zgromadził równie liczną publikę, co pokazy akrobacji
narciarskich, przygotowane przez Ski Team z Zieleńca. Dwudziestu instruktorów -
studentów i pracowników wrocławskiej AWF - zjeżdżało z mniej doświadczonymi
narciarzami ze stoku w przerwach między pokazami.

- Najmłodszy miał cztery latka, ale nieźle dawał sobie radę - chwali Janusz
Leśniewski ze szkoły narciarskiej w Zieleńcu.

- Moje dzieci też jeżdżą lepiej ode mnie - przekonuje Aneta Szulc, która
czekała, aż jej synowie Paweł i Maciek po raz kolejny zjadą ze stoku. Trzeba
było uzbroić się w cierpliwość, bo kolejka oczekujących była długa, a do zjazdu
dopuszczano jednorazowo około 15 osób.

W namiocie ustawionym obok rampy można było też wypożyczyć za darmo sprzęt lub
naostrzyć krawędzie własnych nart.

- Ostrożnie szacując, mogło się tu przewinąć ponad 10 tys. ludzi - podsumowała
Adriana Krzywiec z biura organizatorów. Przez dwa dni sama rozdała kilkaset
folderów i katalogów o alpejskich kurortach. Także o tych leżących w regionach
Saalbach-Hinterglemm i przy lodowcu Kaprun Zellamsie. Na tydzień pojadą tam
zwycięzcy konkursu, rozstrzygniętego po zakończeniu City Snow Show. Marta
Walczak i Tomasz Smolarski wzięli udział w plebiscycie na najlepszy ośrodek
narciarski na ziemi salzburskiej i wygrali



Temat: Antyglobaliści we Wrocławiu zamiast w Pradze
Gość portalu: V.C. napisał(a):

> Antyglobaliści we Wrocławiu zamiast w Pradze
>
> [2002-11-21 17:34:58]
> Około 30 antyglobalistów zebrało się w czwartek przed czeskim konsulatem
> generalnym na wrocławskim Rynku. Chcieli zapytać konsula, dlaczego nie
> zostali wpuszczeni do Czech, gdzie w Pradze odbywa się szczyt NATO.
>
> Młodym antyglobalistom nie udało się jednak porozmawiać z przedstawicielem
> Czech. Przez domofon zostali poinformowani, że konsula generalnego nie ma
> dzisiaj w pracy.
>
> "Wybraliśmy Wrocław na miejsce naszego spotkania z dwóch powodów. Po pierwsze
> duże miasto koło Pragi, a do stolicy Czech nie zostaliśmy wpuszczeni. W ogóle
> do Czech nie zostaliśmy wpuszczeni. Po drugie zebraliśmy się tu, aby
> porozmawiać właśnie z konsulem czeskim" - powiedział jeden z antyglobalistów,
> któremu dwa dni temu nie udało się przekroczyć granicy polsko-czeskej.
>
> Wcześniej antyglobalistami, choć nie zachowywali się agresywnie - stali
> jedynie na Rynku i rozdawali ulotki, zainteresowała się wrocławska policja,
> której na Rynku było znacznie więcej niż młodych przeciwników NATO. "Najpierw
> zostaliśmy wylegitymowani. Potem sprawdzono nam nasze plecaki i torby.
> Ostatecznie został zatrzymany jeden z naszych kolegów, który rozdawał
> ulotki "Nie ma NATO zgody" - opowiadał dziennikarzom jeden z wylegitymowanych
> antyglobalistów. Po zatrzymanego 17-letniego Sebastiana będzie musiał zgłosić
> się ojciec.

A swoja droga, szkoda ze nie zalapalem sie na te ulotke. Uzasadnianie sprzeciwu
wobec NATO musi byc chyba nawet bardziej karkolomne niz usprawiedliwianie
kradziezy wroclawskich dziel sztuki przez Warszawe...

> Dariusz Boratyn z biura prasowego dolnośląskiej policji, pytany przez
> dziennikarzy o zatrzymanego nastolatka, nie potrafił wyjaśnić, dlaczego
> doszło do tego zatrzymania.
>
> Antyglobaliści twierdzą, że policji nie podobał się ich wygląd i ubiór.
> Podobnie, według nich, było na granicy.
>
> "Mamy prawo ubierać się, jak chcemy. Mogliśmy oczywiście na czas kontroli
> granicznej ubrać się inaczej, zrobić dobre, grzeczne wrażenie na celnikach,
> ale nie chcieliśmy tego" - opowiadał Władek, który dwukrotnie usiłował
> przekroczyć granicę polsko- czeską. Dodał, że "jego trzepali trzy godziny, a
> w tym samym czasie granicę przekraczało wielu turystów, tylko że byli w
> innych strojach".
>
> Po godzinie antyglobaliści rozeszli się. "Nie chcieliśmy robić zadymy.
> Chcieliśmy tylko zamanifestować nasz sprzeciw" - mówił nastolatek.
>
>
> Waldemar Chamala
>
>
> źródło : www.lewica.pl
>
>
> P.S. Relacja w Faktach TVN o 19-tej .
>
>
>
>

Pozdrawiam!



Temat: "Dzicy" przewodnicy
"Dzicy" przewodnicy
Aby poznać, jakie mają możliwości zrobienia kursu przewodnickiego i uzyskania
uprawnień przewodnickich osoby mieszkające nieco dalej od Sudetów - w
sąsiedniej Wielkopolsce - kliknij tu: Jak storpedowano inicjatywę założenia Sekcji Przewodników Sudeckich w Wielkopolsce

Brak podziału Sudetów na części (Karpaty w obrębie Polski podzielone są wg
uprawnień aż na 4, słownie: cztery części) uczynił przewodnictwo sudeckie w
praktyce niedostępnym dla potencjalnych zainteresowanych zdobyciem uprawnień
z głębi kraju, zwłaszcza z ośrodków akademickich. Na poznanie całego obszaru
objętego wymogiem szczegółowej znajomości potrzeba bowiem lat. Studenckie
Koła Przewodników Beskidzkich (Górskich) istnieją m.in. w Warszawie, Łodzi,
Lublinie (nawet w Gańsku!), oraz w dużej ilości w na Górnym Śląsku i w
Małopolsce. Kół sudeckich poza Dolnym Śląskiem nie ma nigdzie, nawet w
stosunkowo bliskich ośrodkach akademickich jak Gorzów Wielkopolski, Opole,
Poznań, Zielona Góra i inne. Jedyne Studenckie Koło Przewodników Sudeckich
mieści się we Wrocławiu.

Ta sytuacja i stworzone uregulowania prawne świadczą o partykularyzmie
ośrodków kierujących przewodnictwem turystycznym na Dolnym Śląsku.
Ustanowienie przez nich wymogu szczegółowej znajomości całości określonego
przepisami obszaru nawet od przewodników sudeckich III klasy, wskazuje na ich
zupełną nieznajomość realiów w terenie. Ten stan rzeczy powoduje sytuację, że
przeciętny przewodnik z Jeleniej Góry nie zna Gór Opawskich, a przewodnik z
Kłodzka Gór Izerskich, których to szczegółowa znajomość leży w zakresie
posiadanych uprawnień przewodnickich. To nie jest wyssane z palca.
Stwierdziłem to w rozmowach z nimi. Niektórzy są też przodownikami turystyki
górskiej i spotykamy się na zlotach i innych imprezach. Zresztą po co
przewodnikowi np. z Lądka Zdroju szczegółowa znajomość zabytków powiedzmy
Gryfowa Śląskiego, położonego na drugim krańcu Sudetów, skoro jest rzeczą
niemal pewną, że nigdy tam wycieczki nie poprowadzi? Ciekawe o co tu naprawdę
chodzi i komu zależy na stwarzaniu ludziom wymyślnych utrudnień w zdobyciu
uprawnień przewodnika sudeckiego?

Kiedyś nasz kolega z Poznania pojechał specjalnie do Jeleniej Góry, bo jakimś
cudem udało mu się dowiedzieć, że robią tam kurs na przewodników sudeckich.
Kiedy w biurze tamtejszego Oddziału PTTK "Sudety Zachodnie" powiedział skąd
przyjechał, w odpowiedzi usłyszał, że "prosto z ulicy" nie przyjmują i jak
jest "z tak daleka", to nie będą sobie nim zawracać głowy. Gość wściekł się i
powiedział, że więcej nie chce mieć do czynienia z takimi nadętymi bufonami.
I tak skończyła się jego przygoda z przewodnictwem sudeckim.

Polacy trudnili się przewodnictwem po Karkonoszach już w XVIII wieku. Pierwsi
z nich byli - jakby to dziś ich określono - tzw. "dzikimi przewodnikami",
ponieważ nie posiadali sformalizowanych uprawnień ani nie przynależeli do
żadnej organizacji przewodnickiej. Poszukiwania ich śladów zaprowadziły nas
do Sosnówki. Tutaj działali pierwsi polscy przewodnicy, spośród których tylko
nieliczni weszli również w skład założonej w 1817 r. pierwszej na świecie
organizacji grupującej przewodników. Od 1785 r. oprowadzał turystów Jerzy
Suchodolski, w XIX w. Jan Gruszczewski i Walenty Grzała.

Walenty Grzała, o którym pisze w swych pamiętnikach Zygmunt Bogusz
Stęczyński, nazywa go już przewodnikiem. Miało to miejsce w latach 1844-45.
Nie był on jednak przewodnikiem mianowanym lecz "dzikim". Starosta powiatowy
w Jeleniej Górze miał bowiem zalecenie, by do Korpusu Przewodników nie
trafiali Polacy. Czyżby tym razem władzom przewodnickim na polskim Dolnym
Śląsku podobnie zależało, aby do grona przewodników sudeckich nie trafiali
Wielkopolanie????

Kliknij i przeczytaj



Temat: ul. Przyjaźni, ul. Braterska i okolice.
ul. Przyjaźni, ul. Braterska i okolice.
Według niektórych szacunków około 80 proc. osób planujących zakup mieszkania
chce mieszkać na południu miasta, a większość z nich chciałaby mieszkać na
Krzykach. Już wkrótce w południowej części tej dzielnicy będą mogły powstać
nowe osiedla

Umożliwi to nowy plan zagospodarowania przestrzennego rejonu ul. Skrajnej,
Przyjaźni i Karkonoskiej. Obszar ten liczy 54 hektary. Autorzy planu
podzielili go na dwie części.

Tereny na zachód od ul. Braterskiej (18 ha) przeznaczone są właśnie pod
zabudowę mieszkaniową. Przeważnie wielorodzinną. - To bardzo atrakcyjne
tereny. Już pojawili się inwestorzy zainteresowani budowaniem tam osiedli -
mówi Dawid Jackiewicz, wiceprezydent Wrocławia.

Nowe budynki nie będą miały więcej niż 12 metrów wysokości - maksymalnie trzy
kondygnacje plus poddasze. Jedno z osiedli powstanie w dawnych budynkach
koszarowych przy ul. Przyjaźni.

W sumie na obszarze, na którym powstaną nowe osiedla, będzie mieszkać sześć
tysięcy ludzi. To sześć razy więcej niż teraz. Przy ul. Braterskiej wokół
nowego placu powstanie dzielnicowy ośrodek handlowy. To ma być najbardziej
reprezentacyjna część osiedla. - Sklepy i lokale usługowe będą lokalizowane
przede wszystkim w parterach nowych domów w pierzejach placu - mówi Anna
Sobczyńska z Biura Rozwoju Wrocławia, główna autorka planu.

Nie będzie tu nowych dużych obiektów handlowych. W pobliżu powstaje
hipermarket Auchan, kilka minut drogi dzieli te tereny od Centrum Bielany.

Na wszystkich osiedlach ma być dużo zieleni. Dla niektórych obszarów plan
przewiduje, że będzie to nawet 30 proc. ich powierzchni. Przy ul. Braterskiej
powstanie przedszkole.

Na wschód od ul. Braterskiej i wzdłuż ul. Karkonoskiej rozciągać się będzie
teren aktywności gospodarczej. - Teraz panuje tam dość duży chaos, plan
stwarza szansę na okiełznanie go - mówi Dawid Jackiewicz.

Obiekty, które już istnieją, np. Polmozbyt, Viessman, Merida i salony
samochodowe, zostaną. Nowe, które powstaną przy ul. Karkonoskiej, będą
musiały mieć co najmniej osiem metrów wysokości. - Chodzi o to, by je
odpowiednio wyeksponować, bo będą one stały przy drodze wlotowej do miasta -
dodaje wiceprezydent Jackiewicz.

W usługach mogą działać firmy transportowe, hurtownie, stacje paliw, a także
firmy z branży turystycznej i gastronomicznej.

Poważne zmiany czekają układ komunikacyjny tej części miasta. Poszerzone
zostaną ulice Karkonoska i Przyjaźni. Na tej ostatniej tramwaje będą jeździć
w dwie strony. Powstaną też nowe ulice. Przedłużone zostaną ulice Jeździecka
i Braterska. - Ta ostatnia ma mieć charakter ulicy handlowej. Wzdłuż niej
skupią się punkty usługowe i sklepy - mówi Dawid Jackiewicz.

Na Jeździeckiej zaplanowano też dużo zieleni. Dwie aleje drzew nadadzą jej
charakter zbliżony do bulwaru. Tędy prowadzić będzie ciąg spacerowy do parku
Klecińskiego.

Plan został uchwalony na kwietniowej sesji Rady Miejskiej. W tej chwili czeka
na uprawomocnienie.




Temat: LOTUS AIR + EXIM - szaleńcy za sterami samolotów
rzeczywiście skandal
Po przeczytaniu relacji rzekomych 2 uczestników opisanego zajścia i zakładając,
że jest to prawda:

1. LOTUS AIR.
Jestem zszokowany, że na pokładzie samolotu tej linii może dojść do takich scen
przy biernej postawie załogi. Widać moja wiedza w tym temacie była do tej pory
mocno ograniczona. Przecież cała ta sytuacja mogła wymknąć się spod kontroli.
Nawet, gdyby np. 10 facetów skrzyknęło się i wpier... tym bandziorom to
przecież nie wiadomo, jakie mogłyby być tego konsekwencje, mogłoby dojść do
bijatyki itd. Samolot z turystami na wysokości 10 km na trasie Egipt-Polska to
nie pociąg osobowy Warszawa Wschodnia-Mińsk Mazowiecki!
Z opisanej relacji wynika, że podróżując liniami Lotus Air moje bezpieczeństwo
to loteria: albo wsiądzie jakiś zbir, albo nie wsiądzie. Dobrze, że chociaż po
11.09 wzmożono kontrole na lotniskach!
Co zatem powinna zrobić obsługa samolotu? Myślałem, że na takie sytuacje są
przygotowani (jakieś paralizatory, kajdanki itp.), ale jeśli już totalna olewka
i jakiś czubek może wejść do samolotu (o ile nie posiada przy sobie np. bomby)
i zrobić, co mu soię podoba, to psim obowiązkiem kapitana było wezwanie na
lotnisko w Poznaniu policji! Koniec tematu. Wywalenie wszystkich turystów
uważam za skandal i ja bym tego nie odpuścił (Eximowi)

2. ROLA EXIMu. Turysta podpisuje umowę z biurem podróży, więc wszystkie
roszczenia związne z wyjazdem (hotel, transfery, samolot itp.) powinny być
kierowane do Eximu, który z kolei zawarł umowę z Lotus Air. Gdyby mnie i moją
żonę oraz synka wyproszono z samolotu w Poznaniu zamiast we Wrocławiu
(oczywiście z przyczyn opisywanych tutaj) nie odpuściłbym tego Eximowi na
pewno! Toż to przecież traktowanie ludzi jak bydła!
Co powinni zrobić pracownicy Eximu? Natychmiast wezwać policję, podając jej
nazwiska pseudoturystów, przeprosić pozostałych pasażerów za "nieudolność"
swojego kontrahenta.
Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że jeden z tych bandziorów podawał się za
pracownika Eximu. Ciekawe, czy to prawda? Można to łatwo sprawdzić!

3. Nie ustosunkuję się do działania policji, bo nie wiem, czy oni o czymkolwiek
wiedzieli. Jeśli tak: rażące zaniechanie obowiązków!
Nie wiem, czy rzeczywiście opisane zdarzenia widział strażnik graniczny, ale
jego bierność powinna zostać objęta jakimś postępowaniem wyjaśniającym.

4. Podzielam pogląd forumowiczów, że zatytułownie wątku "szaleńcy za sterami
samolotu" jest chybiony, chybam że była to przenośnia.

Reasumując: namawiam lecących opisywanmym rejsem turystów nie tylko do złożenia
reklamacji w Eximie na jakość usługi (sprawa ewidentna), ale i zażądanie listy
opisywanych bandziorów i zainteresowanie tym odpowiednich organów - chodzi tu
przecież nie tyle o komfort podróży, ale - ze względu na specyficzne miejsce
jakim jest samolot na wysokości 10 km - zagrożenie życia (bo przecież nie
zdrowia, chyba, że psychicznego).




Temat: Koniec połączenia Łodzi z Warszawą
> Co zatem im pokazujesz?

Zapraszam na forum "Porozmawiajmy o Łodzi" - tam często ludzie o tym piszą. W
skrócie: Księży Młyn, spacer Tymienieckiego, czynszówki na Księżym Młynie - to
powala na kolana przy ładnej pogodzie. Dalej Park Źródliska - jeden z
najpiękniejszych w Polsce parków. Bardzo wyjątkowy - podobny do angielskich -
rozłożyste drzewa, dużo trawy - w moim stylu.
Oczywiście obowiązkowo Manufaktura, makieta, opowiadam o tym, brama, Pałac
Poznańskiego (przepiękne wnętrza), wspaniała wystawa o Getcie (szkoda, że czasowa).
Dalej - stacja Radegast, bardzo to wymowne i robi wrażenie, cmentarz żydowski.
Jak mam czas to Las Łagiewnicki, Stacja Nowa Gdynia i wspólne pójście na basen.
Moje ulubione knajpki na Piotrkowskiej - każdy coś znajdzie dla siebie.
Przejażdżka samochodem po Łodzi - Wólczańska/Politechniki i wspaniałe budynki PŁ
(te ceglane), do tego rektora. Ulica Skorupki i Katedra. Dalej - Uniontex przy
Banku Przemysłowym. Najbardziej odjechana ścianka wspinaczkowa w Polsce :))) i
do tego ten budynek Elektrowni!
Gelaria Łódzka i budynek Agory - jak umiejętnie zostały wkomponowane w
architekturę Łodzi.
SSE Łódź przy Kilińskiego. Budynki Szkoły Filmowej. (to dalej wycieczka
samochodowa). Można też pokazać Senatorską (siedziba m.in. GOH), na Milionwej np
Arges. Takie biura robią wrażenie.
Z dalszych rejonów - budowa Gillette, opowiedzieć o Philipsie i pokazać działkę.
Hotel Ambasador - można iść na basen - Stawy Jana.
KAMIENICE! Zachodnia, Narutowicza, Piotrkowska. Trzeba iść i podnosić gościom
głowy do góry! Większość z nich połyka bakcyla... :) Budynek Filharmonii (ten
nowy), wejść do środka, pokazać szkło i stal :) Budynki UŁ na Matejki - Wydział
Zarządzania (pokazać w środku), teraz robią Bibliotekę.
Co do knajpek - jak już pisałem - każdy ma swoją. Ja lubię pokazywać Kaliską,
Peron 6, Ha-Long, Meksykańską, o np podwórko gdzie jest Bilkle (i Generali) jest
śliczne itd itp itd itp
I jeszcze absolutnie przepiękny ogród botaniczny! Do tego park przy Zoo (nie
wiem jak się nazywa :), park przy Zgierskiej koło Getta (też nie znam nazwy).
Boże - jakie tu są parki w tym mieście to szok! :)

Ale najważniejsze to bardzo pozytywne nastawienie pokazującego. Jeśli ktoś się
boi, że Łódź jest brzydka - to jak ma przekazać gościowi, ze jest ładna? Gościa
trzeba zafascynować. Ja tak nawijam o Manufakturze czy fabryce Scheiblera, że to
się najczęściej udziela.
Nie boję się i nie wstydzę się brudu - bo on jest w całej Polsce. Taszczę gości
na czynszówki przy Księżym Młynie i zatrzymuję czas. Co z tego, że nie jest tam
najczyściej. Ale trzeba umieć zatrzymać czas, zatrzymać myśli i stanąć w tej
alei drzew między kamienicami, poczuć tę ziemię, tę atmosferę. I sprzedać to
uczucie - bo ludzie to kupują.
A praca jest tego warta - moi znajomi chętnie wracają, chętnie wpadają choćby
nawet przejazdem na chwilę. Coś zjeść, pogadać, odpocząć.

> Piwo i parki??? Moj kolega poszedl w nocy po papierosy (doslownie 50 metrow),
> jak wrocil nie mial zegarka, 5 zl reszty i telefonu - za to teraz ma szwy na
> luku brwiowym do zdjecia! Moglo byc gorzej - mogl stracic oko.
> Sa w tym miescie osoby, ktore po podobnych przezyciach boja sie wychodzic w
> dzien!

Przyjedź do Bytomia albo do Zabrza. Walą po ryju - gwarantuję :))) Nie chce
lukrować - już wielokrotnie pisałem, ze w centrum jest bieda, że żulerstwo i
fakt, jest bardziej widoczne niż w Poznaniu czy Wrocławiu.
ALE w Poznaniu tydzień temu też mi żule przy samym rynku namolnie się narzucali
czy popilnować auta. W Poznaniu żule chodzą po rynku i żebrzą w ogródkach od
turystów kasę. Dokładnie tak było tydzień temu. To jest wszędzie, w całej Polsce.

Łódź ma duszę i niesamowity klimat. Nieszczęściem Łodzi jest ponadprzeciętna
bierność mieszkańców, brak wiary, żulostwo w centrum, wlekąca się rozbudowa
Lublinka, brak znajomości własnego miasta!!! Ja znam rodowitych Łodzian, z
których większość nawet w połowie, ba w ćwierci nie zna Łodzi tak jak ja. Nie
mają pojęcia jakie tu są zabytki i jakie wspaniałe rzeczy.

> Co takiego wspanialego jest w Lodzi, oprocz atmosfery fajnego imprezowania, o
> ile wiesz gdzie bedziesz w miare bezpieczny? Strefa Ekonomiczna i tania sila
> robocza - to sa zalety regionalne!

Kurcze, a może zacznę organizować wycieczki po Łodzi? :)))) Otwórz oczy i spędź
kilka dni na chodzeniu po Łodzi, po fabrykach, po fajnych nieznanych Ci
miejscach - odkryj sam to miasto. Wtedy albo Cię urzeknie albo po prostu to nie
jest ta dusza, której szukasz i tyle. Nie każdemu musi się podobać Łódź. Ja
osobiście NIGDY nie chciałbym mieszkać w Krakowie - za dobrze go znam. Jest
ciekawy itd ale to NIE TEN klimat.
Za to Wrocław pozdrawiam - jest wspaniały :)))

pzdr
topjs




Temat: objazdówka - z jakim biurem ?
Nigdy - Mediterraneum!
Nie polecam Mediterraneum- objazdówka po Włoszech. Być może tylko ja trafiłam na taką wycieczkę z taką a nie inną przewodniczką. Po pierwsze- we Wrocławiu podstawili nam autokar taki, że bałabym sie nim nawet 20 km przejechać (nie mówiąc o zapachu potu), klimatyzacja (do Włoch!) nie działała zbyt sprawnie. Przewodniczka zapewniała nas, że autokar jest komfortowy, ponieważ ma: klimatyzację i toaletę. Delikatnie mówiąc miała nas "w nosie". Dopiero po interwencji całej grupy- i dwukrotnego wzywania policji- podstawiono nam po ponad ośmiu godzinach (!!!) autokar dobrej klasy. Nikt z nas w tym czasie nie usłyszał ani słowa przepraszam, nie zaproponowano nikomu nic do picia, o jedzeniu nie wspominając. Oglądaliśmy na dworcu inne autokary- żaden nie wyglądał tak, jak ten nasz pierwszy. Pierwszy dzień - zwiedzanie Wiednia- tia- spędziliśmy tam aż całą godzinę!Drugą- z okien autokaru- bo jakieś panie się zgubiły. Reszta- cały dzień w trasie- hehehe- warto było wykupić o dzień dłuższą wycieczkę, by pozwiedzać Wiedeń!
Pani przewodniczka- pożal się Boże- nie potrafiła się dobrze (w ogóle) ubrać, włosy non stop przetłuszczone (jak myśmy zazdrościli grupie, którą po drodze spotkaliśmy z itaki bodajże- ich przewodniczka- miła, ładnie ubrana kobieta, a nasza- wstyd było się przyznać). Dwójka osób nie wykupiła wyżywienia- na pytanie pierwszego dnia wycieczki- czy w miejscach, gdzie będziemy da się coś kupić do jedzenia- usłyszeli od przewodniczki, że nie ma szans, raczej małe prawdopodobieństwo (tak, tylko wszystkie miejscowości, gdzie byliśmy - oprócz jednej na jedną noc jednak z restauracją- były to miejscowości turystyczne!!! gdzie życie się wieczorami dopiero zaczynało z mnóstwem restauracji, barów itd.)- czy można z tego zrozumieć, że pani przewodniczka nawet nie wiedziała, gdzie jedziemy?? Była nieuprzejma, niegrzeczna i na wszystkie pytania zawsze była tylko jedna odpowiedź: "nie, nie da się, to jest niemożliwe, nie było w planie itd." I wszystko mieliśmy organizować zgodnie z planem. Najciekawszą jednak rzeczą był fakt, że prośba o postój zawsze kończyła się komentarzem: za 2 godziny, jak dojedziemy, nie ma możliwości szybszego postoju. Rano dostawaliśmy typowe śniadanie kontynentalne (najczęściej rogalik+kawa), kolejny posiłek dobrze po 20-stej obiadokolacja (od tego momentu nie cierpię pasty- ile razy to można jeść- trzy pierwsze dni non stop pasta- czwartego bunt- więc wreszcie nasza pani przewodniczka załatwiła nam łaskawie zupę). Człowiek cały dzień chodził głodny, a nasza pani przewodniczka kochana miała tendencję w tym czasie zatrzymać się na trasie np. tylko raz- na stacji benzynowej (a wiecie, jakie tam są ceny i dosyć ciężko zaopatrzyć się w żywność na cały dzień- bankructwo murowane)- w poszczególnych miastach też tak szybko nas "przeganiała", że nie było czasu nic kupić (no co obejrzeliście? no to macie 5 (dosłownie!) minut na zrobienie zdjęć i lecimy dalej, bo plan trzeba wykonać). Wolałabym zjeść godzinę poźniej ten "średniej klasy" posiłek i spokojnie sobie wszystko obejrzeć a nie być przegonionym po wszystkich zabytkach (akcja w Wiedniu- o popatrzcie, tam po lewej stronie jest pomnik Mozarta, o nie zdążyliście, przejechaliśmy). Zazdrościliśmy tej dwójce bez wyżywienia- zawsze wieczorami wychodzili na miasto coś zjeśc, poznać klimaty nocnej Italii - reszta, po obiadku- grzecznie szła spać, bo pani przewodnik nawet nie potrafiła zachęcić ludzi do wyjścia- nie potrafiła powiedzieć: tu na prawo jest rynek, dzisiaj tam jest koncert- idźcie zobaczyć (sama znikała wieczorami mając wszystkich w nosie). Po trzech dniach też zaczeliśmy wychodzić- sami bez jej informacji - i to najbardziej zapamiętaliśmy z tych Włoch. Nigdy od niej nie usłyszeliśmy miłego słowa, jakiegoś, jakiegokolwiek przejawu ludziego zachowania!. Coś w rodzaju supermarketu zwiedziliśmy tylko raz- na wyraźną i dostadną prośbę (bądźmy szczerzy- chcieliśmy spróbować włoskiego piwka!) Ta wycieczka mogła być super- mogła być i taka "przegoniona" i sprawić duużo radości- ale z innym, bardziej ludzkim przewodnikiem. A co za tym idzie- innym biurem (a itaka miała takie śliczne autokary- staliśmy raz na postoju z dwoma). Jedynie nasi kierowcy byli naprawdę wspaniali (jakaś zewnętrzna firma z Łodzi bodajże- ten "szybko" ściągnięty autokar - potrafili nam pokazać ciekawe miejsca, potrafili powiedzieć, gdzie iść, żeby coś ciekawego zobaczyć itd- duuużo lepiej niż nasza przewodniczka). I Włochy same w sobie też piękne.
Ale już nigdy więcej Mediterraneum !



Temat: Tergui Club (***) - Chott Meriam, Port El Kantaoui
bylismy tam juz po sezonie we wrzesniu, przed wyjazdem naczytalismy sie
recenzji na temat tego miejsca i w sumie nie oczekiwalismy zbyt wiele... jednak
rzeczywistosc byla inna... przeczytalismy tez, ze chcac dostac ladniejszy pokoj
wystarczy wlozyc do paszportu 10 dolarow, tak tez zrobilismy, okazalo sie
jednak ze ta sztuczka nie dziala po sezonie i dostalismy pokoj w tzw
bungalowach, mimo wszystko pan w recepcji byl bardzo mily i dal nam pokoj przy
plazy, ale nie w tej nowej czesci, poniewaz byla ona juz zamknieta dla
turystow :/
jedna z gorszych rzeczy jaka nas tam spotkala byli rezydenci z biura
podrozy "selectours" byli to sami" tubylcy" mowiacy po polsku i jedna nowa pani
z Polski, ktora za wiele nie wiedziala, ale przynajmniej starala sie jak mogla,
zreszta zyla tam jak na wczasach... wracajac do rezydentow "tubylcow"... nie
byli oni zbyt mili dla turystow, jeden z nich Abdul byl strasznie nie mily,
wrecz chamski, zarozumialy, nie mozna z nim byllo nic zalatwic, nie mowiac
nawet o normalnej rozmowie... dlatego tez staralismy sie jak najmniej od niego
dowiedziec, bo taka rozmowa nie miala sensu....
przezd wyjazdem radzilibysmy sie zaszczepic, bo nektorzy w tym takze my od tego
ich ohydnego jedzenia bylismy chorzy... spedzilismy dwa dni w lozku a
rezydentka wiedzac o tym nawet sie nami nie zaiteresowala, wiec oboje chorzy
bylismy skazani tylko na siebie przy wysokiej temperaturze i biegunce, pomagali
nam tylko ludzie, ktorych tam poznalismy...
jednak chyba najgorsza wada tego hotelu jest jedzenie, o ktorym ktos juz pisal
wczesniej i wszystko sie zgadza... jednym slowem obrzydlistwo
mielismy opcje all inclusive, ale jak sie okazalo na miejscu byly dwie opcje
all inclusive, a raczej zolte i fioletowe opaski na rekach, przy czym majac te
zolta mozna bylo korzystac ze wszystkich lokalnych napojow oprocz piwa, do
ktorego uprawniala opaska w kolorze fioletowym.. :/ wiec nie wiem, moze
niektorzy mieli opcje all inclusive extra o ktorej my nie wiedzielismy :/
nie chcielibysmy nikogo zniechecac do tego miejsca, bo nie bylo az tak zle,
jezeli ktos nie jest naprawde wymagajacy, ale w sumie my tez nie bylismy, ale
to co nas tam spotkalo trudno opisac, zreszta nie tylko my narzekalismy, lezac
na plazy czy nad basenem mozna bylo uslyszec romowy ludzi na temat tego hotelu,
nie byly one najlepsze... wiec wybierajac to miejsce radzilibysmy sie
zastanowic czy napewno jest warte tych nerwow... jednak czego mozna oczekiwac
za te cene...
jedyna rzecza, na ktora nie mozna narzekac to plaza i pogoda, chociaz we
wrzesniu niebo bywalo czasami zachmurzone, mimo to bylo cieplo i slonecznie
przez 90% czasu
jezeli chodzi o rozrywki, to w okolicy hotelu nie ma nic, a raczej jedna czy
dwie lokalne knajpki, w ktorych mozna cos zjesc i pare sklepow, zeby cos
zwiedzic lub kupic trzeba jechac do portu el kantoui lub sousse
to chyba na tyle, zyczymy powodzenia tym, ktorzy sie tam wybieraja
aha, Tunezyjczycy tez nie sa zbyt mili i potrafia sie obrazic jak sie im czegos
odmowi lub nie chce czegos kupic
radzimy dolozyc te 200 zl i wybrac inny hotel o lepszym wyzywieniu i podejsciu
do turysty-klienta
K i G z Wroclawia wakacje.pl



Temat: Wkrótce nowe inwestycje na Krzykach!
Wkrótce nowe inwestycje na Krzykach!
Maciej Miskiewicz 01-09-2003, ostatnia aktualizacja 01-09-2003 19:47

Według niektórych szacunków około 80 proc. osób planujących zakup mieszkania
chce mieszkać na południu miasta, a większość z nich chciałaby mieszkać na
Krzykach. Już wkrótce w południowej części tej dzielnicy będą mogły powstać
nowe osiedla

Umożliwi to nowy plan zagospodarowania przestrzennego rejonu ul. Skrajnej,
Przyjaźni i Karkonoskiej. Obszar ten liczy 54 hektary. Autorzy planu
podzielili go na dwie części.

Tereny na zachód od ul. Braterskiej (18 ha) przeznaczone są właśnie pod
zabudowę mieszkaniową. Przeważnie wielorodzinną. - To bardzo atrakcyjne
tereny. Już pojawili się inwestorzy zainteresowani budowaniem tam osiedli -
mówi Dawid Jackiewicz, wiceprezydent Wrocławia.

Nowe budynki nie będą miały więcej niż 12 metrów wysokości - maksymalnie trzy
kondygnacje plus poddasze. Jedno z osiedli powstanie w dawnych budynkach
koszarowych przy ul. Przyjaźni.

W sumie na obszarze, na którym powstaną nowe osiedla, będzie mieszkać sześć
tysięcy ludzi. To sześć razy więcej niż teraz. Przy ul. Braterskiej wokół
nowego placu powstanie dzielnicowy ośrodek handlowy. To ma być najbardziej
reprezentacyjna część osiedla. - Sklepy i lokale usługowe będą lokalizowane
przede wszystkim w parterach nowych domów w pierzejach placu - mówi Anna
Sobczyńska z Biura Rozwoju Wrocławia, główna autorka planu.

Nie będzie tu nowych dużych obiektów handlowych. W pobliżu powstaje
hipermarket Auchan, kilka minut drogi dzieli te tereny od Centrum Bielany.

Na wszystkich osiedlach ma być dużo zieleni. Dla niektórych obszarów plan
przewiduje, że będzie to nawet 30 proc. ich powierzchni. Przy ul. Braterskiej
powstanie przedszkole.

Na wschód od ul. Braterskiej i wzdłuż ul. Karkonoskiej rozciągać się będzie
teren aktywności gospodarczej. - Teraz panuje tam dość duży chaos, plan
stwarza szansę na okiełznanie go - mówi Dawid Jackiewicz.

Obiekty, które już istnieją, np. Polmozbyt, Viessman, Merida i salony
samochodowe, zostaną. Nowe, które powstaną przy ul. Karkonoskiej, będą
musiały mieć co najmniej osiem metrów wysokości. - Chodzi o to, by je
odpowiednio wyeksponować, bo będą one stały przy drodze wlotowej do miasta -
dodaje wiceprezydent Jackiewicz.

W usługach mogą działać firmy transportowe, hurtownie, stacje paliw, a także
firmy z branży turystycznej i gastronomicznej.

Poważne zmiany czekają układ komunikacyjny tej części miasta. Poszerzone
zostaną ulice Karkonoska i Przyjaźni. Na tej ostatniej tramwaje będą jeździć
w dwie strony. Powstaną też nowe ulice. Przedłużone zostaną ulice Jeździecka
i Braterska. - Ta ostatnia ma mieć charakter ulicy handlowej. Wzdłuż niej
skupią się punkty usługowe i sklepy - mówi Dawid Jackiewicz.

Na Jeździeckiej zaplanowano też dużo zieleni. Dwie aleje drzew nadadzą jej
charakter zbliżony do bulwaru. Tędy prowadzić będzie ciąg spacerowy do parku
Klecińskiego.

Plan został uchwalony na kwietniowej sesji Rady Miejskiej. W tej chwili czeka
na uprawomocnienie.




Temat: agatowe lato
> czy nie jest ironią, że na takie drobiazgi zwraca uwagę poznaniak a milczy
> tubylec ? Gratuluję !

Dużo większą ironią jest to, że mieszkaniec Poznania ma m.in. znikome szanse
zostać przewodnikiem sudeckim, choć niejednego miejscowego przewodnika by
w "kozi róg" zapędził.

Kiedyś nasz kolega z Poznania pojechał specjalnie do Jeleniej Góry, bo jakimś
cudem udało mu się dowiedzieć, że robią tam kurs na przewodników sudeckich.
Kiedy w biurze tamtejszego Oddziału PTTK "Sudety Zachodnie" powiedział skąd
przyjechał, w odpowiedzi usłyszał, że "prosto z ulicy" nie przyjmują i jak
jest "z tak daleka", to nie będą sobie nim zawracać głowy. Gość wściekł się i
powiedział, że więcej nie chce mieć do czynienia z takimi nadętymi bufonami. I
tak skończyła się jego przygoda z przewodnictwem sudeckim.

Polacy trudnili się przewodnictwem po Karkonoszach już w XVIII wieku. Pierwsi z
nich byli - jakby to dziś określono - "dzikimi przewodnikami", ponieważ nie
posiadali sformalizowanych uprawnień ani nie przynależeli do żadnej organizacji
przewodnickiej. Poszukiwania ich śladów zaprowadziły nas do Sosnówki. Tutaj
działali pierwsi polscy przewodnicy, spośród których tylko nieliczni weszli
również w skład założonej w 1817 r. pierwszej na świecie organizacji grupującej
przewodników. Od 1785 r. oprowadzał turystów Jerzy Suchodolski, w XIX w. Jan
Gruszczewski i Walenty Grzała.

Walenty Grzała, o którym pisze w swych pamiętnikach Zygmunt Bogusz Stęczyński,
nazywa go już przewodnikiem. Miało to miejsce w latach 1844-45. Nie był on
jednak przewodnikiem mianowanym lecz "dzikim". Starosta powiatowy w Jeleniej
Górze miał bowiem zalecenie, by do Korpusu Przewodników nie trafiali Polacy.
Czyżby tym razem władzom przewodnickim na polskim Dolnym Śląsku podobnie
zależało, aby do grona przewodników sudeckich nie trafiali Wielkopolanie???

Kiedy w 1989 r. w Poznaniu założono Sekcję Przewodników Sudeckich (w planie
było m.in. zorganizowanie kursu przewodnickiego) działacze z dolnośląskiej
(wówczas międzywojewódzkiej) Komisji Przewodnickiej określili
jako "samozwańczą" i domagali się jej natychmiastowego rozwiązania. Napisali na
nas donosy do ZG PTTK, do Urzędu Wojewódzkiego, do ZW PTTK, Oddziału PTTK i kto
wie gdzie jeszcze?

Jako Wielkopolanie mieliśmy wtedy i mamy nadal moralne prawo do posiadania
takiej sekcji, gdyż od przynajmniej 200 lat Sudety są naturalnym kierunkiem
podróży Wielkopolan, czy to w celu wypoczynkowym, czy leczenia w uzdrowiskach.
Odsyłam w tym miejscu do książki Ryszarda Kincla "Sarmaci na Śnieżce". To u nas
drukowano pierwsze  polskie przewodniki po Sudetach, a gazety codzienne
opisywały sudeckie kurorty i ich okolice. Prawdziwy przewodnik sudecki
niekoniecznie musi mieć w dowodzie osobistym zameldowanie w Kłodzku, Jeleniej
Górze czy Wrocławiu. Studenckie Koła Przewodników Beskidzkich istnieją m.in. w
Warszawie, Łodzi, Lublinie, oraz w dużej ilości w na Górnym Śląsku i w
Małopolsce i nikomu to nie przeszkadza. Kół sudeckich poza Dolnym Śląskiem nie
ma nigdzie, nawet w stosunkowo bliskich ośrodkach akademickich jak Gorzów
Wielkopolski, Opole, Poznań, Zielona Góra i inne. Jedyne Studenckie Koło
Przewodników Sudeckich mieści się we Wrocławiu. O chyba o czymś świadczy?

Proponuję w tym miejscu przeczytać: ksp.republika.pl/kto.htm

Rzecz dotyczy lekarza - Wielkopolanina z urodzenia i Lądczanina z wyboru,
którego obraliśmy za patrona Klubu Sudeckiego. Tam też starano się nam na
wszelkie sposoby przeszkodzić. Autor złośliwego paszkwilu na temat dr.
Ostrowicza i jego pionierskiego polskiego przewodnika po Lądku określił
Niemców - autorów niemieckich opracowań na temat Lądka Zdroju - jako wybitnych,
zaś Ostrowicza jako miernotę. Oto fragmenty jego donosu: "Tak więc 'Podręcznik
informacyjny' Ostrowicza jest w większości dosłownie zerżniętym (...) skupiał
wokół siebie Polaków przebywających na kuracji. I nic więcej! (...) nie działał
zbytnio w szerzeniu polskości i reklamowaniu Lądka wśród Polonii" (Wyd.
Studenckiego Koła Przewodników Sudeckich "Karkonosz" zesz.6)

Tramp

kspoz.prv.pl/ - strona Klubu Sudeckiego z Poznania




Temat: Portugalia w Polsce
assim napisał:

> watek ten zakladam inspirowany anegdota uslyszana od znajomej, ktora to
> pewnego razu idac ulicami krakowa z flaga portugalska zarzucona na plecak
> (miala ku temu swoje powody) byla zaczepaiana i pytana np. dlaczego nosi na
> plecaku flage meksyku (!). IMHO flagii europejskie naleza do tych ktore sie
> rozpoznaje bez wiekszych problemow (bedac europejczykiem oczywiscie). kolejna
> rzecz, przed wyjazdem do portugalii moj kolega zostal odpytany przez swoja
> szefowa z pracy (ponoc nie glupia babka) czy juz sie zaszczepil na choroby
> tropikalne przed wyjazdem do ameryki poludniowej...
> nie wspomne juz o przeswiadczeniu polakow ze w portugalii mowi sie po
> hiszpansku (i ze cala amaryka pd. lacznie z brazylia mowi tez po hiszpansku).
> co o tym sadzicie? mieliscie jakies doswiadczenia tego typu?

To norma, że ludzie myślą, że tam się mówi po portugalsku. Niestety.
>
> poza tym, 1,5 roku temu pamietam warszawe obklejona billboard'ami ICEP'u z
> info w stylu 'portugalia - bezpieczny zakatek europy'. czy destynacja scisle
> turystyczna jaka jest portugalia zyskala w polsce na popularnosci? ciekaw
> jestem czy nadal przoduja turcja, tunezja i egipt (tylko z racji atrakcyjnych
> cen)?

Moim skromnym zdaniem, niespecjalnie się zmieniło na lepsze. Ale, choć według
mnie trochę szkoda, to niektórzy na tym forum chyba uważają, że dobrze, że zbyt
wielu ludzi tam nie trafia. Nie wiem. Mnie szkoda, że ja odkryłam ten kraj
trochę przez przypadek, tylko dlatego, że mój Mąż miał tam konferencję i
zaproponował mi wyjazd.
>
> fado. sam bylem we wroclawiu na koncercie marizy jakies dwa lata temu. bilety
> byly w 80% wyprzedane zanim rozpoczela sie oficjalna sprzedaz biletow! misia
> byla juz w polsce dwa razy. czy fado sie podoba? czy to moze czysty snobizm?

Dlaczego snobizm? Bo nieznane? chyba nie. Mnie się spodobało po koncercie na
żywo podczas pobytu w Lizbonie. Znam osoby, którym się nie podoba...kwestia
gustu muzycznego chyba. Ale ja w ogóle lubię takie trochę inne klimaty...
>
> portugalski. czy jezyk powoli wyrabia sobie renome, czy staje sie bardziej
> popularny? pamietam ze 3 lata temu szukajac kursu portugalskiego w warszawie,
> byla tylko jedna szkola na nowym swiecie ktora uczyla portugalskiego, reszta
> kursow ktora byla planowana zostala odwolana z braku chetnych. za godzine
> korkow native z portugalii ktorego znalazlem po ciezkich poszukiwaniach (z
> brazylijska wersja bylo wrecz latwo, jest sporo retornados [hihi] w polsce,
> brazylijczykow zreszta tez) zazyczyl sobie 120pln za 45 min upierajac sie
> przy wersji ze portugalski w polsce jest bardziej egzotyczny niz finski,
> chinski czy swahili.
> O ile mi się dobrze wydaje, to chyba sytuacja jest taka sama, czyli chyba
tylko w tej samej szkole dalej można się uczyć. Chyba faktycznie łatwiej
nauczyć się chińskiego. Jeszcze w W-wie jest cokolwiek, ale jak jest w innych
miastach??
> z czym jeszcze kojarzy sie portugalia w polsce? i jakie sa wasze obserwacje i
> bolaczki dot. wizerunku luzytanii na polskiej ziemi?

Ja się nie wypowiem, bo mnie się kojarzy już poprzez pryzmat moich osobistcyh
wspomnień i przeżyć tamże. A poza tym, zakochałam się w tym kraju i jego
klimatach, więc na pewno nie jestem obiektywna.

Jak mówiłam ludziom, że tam jadę, to szczerze mówiąc, nie wzbudzało to jakiegoś
zainteresowania. Za to, jak opowiedziałam po powrocie, jak tak jest, to nie
powiem, zaczęli się dopytywać i chyba interesować. W sumie portugalskie biuro
ds turystyki w Polsce śmiało może wypłacać mi małą sumkę za reklamę:)
>
> pozdr/m




Temat: Bułgaria czy Chorwacja
zdecydowanie Bułgaria, podpisuję się pod tym co napisał kaka. Byłam w czerwcu
we Wlas też przez SDS, samolot z Wrocławia, cena na tydzień 1000 zł a
przedłużenie o następny tydzień tylko 100 zł. Spędzając bardzo konsumpcyjnie
czas z kilkoma wycieczkami ale zorganizowanymi prywatnie ( Neseber, Sozopol,
wioski w górach oraz wieczór bułgarski ) wydaliśmy na parę po 260 euro na
tydzień - zaznaczam, że wyjazd był bardzo konsumpcyjny i myślę, że w żadnym
innym w miarę ciepłym kraju nie można by sobie na to pozwolić. Wchodzisz do
knajpy i nie interesuje Cię cennik, bo wiesz, że na wszystko Cię stać -
najdroższa potrawa z karty 12 zł, wino - butelka w knajpie też ok 12 zł, piwo
1,5 - 2 zł ( to są przeliczenia przy kursie 1euro - 3,88 zł i ceny z czerwca -
w sezonie jest drożej ale we wrześniu jeszcze taniej - podobno ) Standard
zbliżony do europejskiego a na pewno porównywalny z Chorowacją. Wykupiliśmy
ofertę BINGO czyli bez wskazania hotelu i trafiliśmy do hotelu Milev. Wprawdzie
dalej od plaży ale za to z basenem i blisko centrum - czyli "wodopoju". Hotele
są nowe 2-3 letnie, ładnie umeblowany, miła obsługa, jeszcze nie zepsuta
pieniędzmi i turystami, Bułgarzy wyluzowani - sympatyczni ale nie nadskakujący -
nie mówię o Słonecznym Brzegu, bo tam już widać,że sporo Niemców, których
można naciągnąć - tu klimaty jak na tureckiej Riwierze. Małe miejscowości koło
Słonecznego Brzegu polecem - Rawda jest ponoć lepsza, bo ładniejsze morze - tak
twierdzi moja siostra, która była w Rawdzie w ubiegłym roku a we Wlasie w tym.
Bliskie wycieczki robi się taksówkami szczególnie jak jest większa ekipa np
Wlaz-Słoneczny Brzeg 5 lewa a nawet 4 jak się dobrze potarguje ( 1 lewa - 2
zł -06`2002 r ). Wycieczkę do Sozopolu (ok 70 km w jedną stronę) w obie
strony z 3 godzinnym postojem udało nam się wynegocjować z taksówkarzem za 50
lewa ( wprawdzie zaproponował to w akcie rozpaczy, jak już wysiedliśmy i
zrezygnowaliśmy ), na cały dzień miało być za 60 lewa ( biuro organizowało
podobną wycieczkę chyba za 40 euro od łebka, a my pojechaliśmy w 4 osoby).
Natomiast wycieczkę w góry połączoną z wieczorem bułgarskim ( wstęp 6 lewa -
jesz i pijesz do oporu - bardzo proste jedzenie bułgarskie zapijane winem
domowym i rakiją - rewelacja ) zorganizowaliśmy dogadując się z Bułgarem, który
miał busa ( mieliśmy problem bo było nas sześć osób ) i całe popołudnie od 15-
23 godziny kosztowało nas 30 lewa + napiwek 10 lewa, bo było miło. Dla
zainteresowanych busem - we Wlasie drugi sklep od restauracji Czewermete, którą
wszyscy znają, a której nie polecam, jest dużo fajniejszych miejsc.
Reasumując polecam Bułgarię jest tańsza i mniej zmanierowana niż Chorwacja.
Chyba, że nastawiacie się na intensywne zwiedzanie to w Bułgarii bez samochodu
będzie ciężko - komunikacja jeżdzi jak chce i to też przetestowaliśmy. Jedźcie
do Bułgarii, póki jeszcze nie zepsuli jej bogaci turyści, a Bułgarzy nie
nauczyli się traktować turystów jak dojnej krowy - co do perfekcji opanowano
nad naszym morzem.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 139 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex