Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Turystyczne Zamość
Temat: Stony biur turystycznych w Zamościu Witam, czy ktoś mógłby mi podać strony biur turystycznych z Zamościa. Wakacje się zbliżają, więc chciałbym pojechać na jakieś kolonie czy obóz. Jak narazie to tylko takie biuro zanlazłem http://www.intur-zamosc.pl - Intur Zamość Chce mieć alternatywę do tego Z góry dziękuje. Temat: Wycieczka do Lwowa w majówke Witam wszystkich, Mam pytanie do osób zorientowanych w lokalnej turystyce, głównie to pytanie dotyczy możliwości wyjazdu dwudniowego z Zamościa do Lwowa w weekend majowy. Jakie biura turystyczne organizują takie wyjazdy ? które sa godne uwagi ? czy moze sensowniej jest jechac na własną rękę ? Może ktoś brał udział w takim wyjeździe i ma jakies cenne informacje, którymi moze sie podzielić. I istotne tez jest pytanie jaka jest minimalna liczba osób na taki wyjazd z biura? Pozdrawiam Temat: WAT w Zamościu Wejdź na stronę www.zamosc.pl , a na niej w dział: Turystyka. W turystyce jest plan Zamościa. Szukaj w kwadracie G7: dworzec PKS ul. Hrubieszowska, ul. Partyzantów, przejdź do kwadratu G6: przy ul.Partyzantów 61 (pomiędzy ul.Orląt Lwowskich i ul. Orla) jest 2 LO, w budynku za 2LO przy ul.Orlej 2 na 1 piętrze mieści się biuro WAT w Zamościu. Zamiejscowy ośrodek dydaktyczny w Zamościu nie posiada oddzielnej strony www. Zapraszam do odwiedzenia strony www.wat.edu.pl Temat: Targi Kielce Giełda biur podróży, Roztocze i Podkarpacie w Kielcach Możliwość poznania nowych miejsc – i okazyjnego wykupienia wycieczki lub wczasów w najurokliwszych zakątkach kraju: zbliżają się VI Targi Voyager. Kieleckie Targi Voyager są na dobrej drodze, żeby stać się wkrótce gratką dla obieżyświatów: szybko zwiększają swoją ofertę i dają szansę na promocję już nie tylko uroków świętokrzyskiego, ale przybliżają nam turystyczne perełki całego kraju. Tegoroczna, szósta edycja Targów będzie miała zmienioną formułę: do tej pory miały charakter lokalny – prezentowały się na nich gminy i powiaty regionu świętokrzyskiego – w tym roku zaproszono regiony z całej Polski – na początek zgłosiło się sześć: „Będą to m.in. dolnośląskie, podlaskie, łódzkie, podkarpacie, Zamość i Roztocze” – zapowiada Agnieszka Białek, menager projektu ‘Voyager’ w Targach Kielce. Termin Targów ‘Voyager’ też podążył za potrzebami klientów – z kwietnia przesunięto go na koniec marca, bo wtedy zaczyna się szturm urlopowiczów na biura podróży; i na pewno nie warto przeoczyć ofert, jakie wystawią w halach przy Zakładowej w Kielcach w przyszły weekend: „Po raz pierwszy w tym roku odbędzie się giełda biur podróży, które przygotowały specjalną ofertę – będą promocyjne ceny dla zwiedzających Targi tylko w tych dniach: 29-31 marca w Targach Kielce.” Oferty wystawców na targach ucieszą zwiedzających, ale pracownicy branży turystycznej też znajdą tu nie tylko klientów : „To nie tylko możliwość poznania miejsc, ale także spotkanie branży, to wymiana doświadczeń i temu służą seminaria i konferencje: „Współpraca sieciowa” oraz „Źródła finansowania turystyki w latach 2007-2013.” Tegorocznym targom Voyager będą towarzyszyć imprezy na kieleckim deptaku: Sabat Czarownic i Wielkanocny Jarmark Świętokrzyski: „Występy zespołów ludowych, pokaz twórczości ludowej, prezentacje gmin, powiatów.” Targi „Voyager” potrwają od 29 do 31 marca, będą im towarzyszyć targi rehabilitacji, sanatoriów i uzdrowisk, a dzień wcześniej w halach przy Zakładowej zaczną się Targi ‘Edukacja’. Radio Plus Kielce, 2007-03-20 http://www.kielce.pl/index.php?numer=9896 Temat: Nie tylko samochody ale i autobusy są niszczone... Z serwisu Onet.pl "Polski autokar należący do Biura Podróży Rumat w Zamościu został spalony w "To przykry akt bezsensownego wandalizmu. To stało się w spokojnej okolicy, Rzeczniczka komisariatu policji w Creteil pod Paryżem potwierdziła, że "w Według rzeczniczki, nie wiadomo, kto jest sprawcą podpalenia, ani o której Ruczajewski powiedział, że był to jeden z rejsowych autobusów Rumatu Wartość spalonego autokaru Ruczajewski ocenił na milion zł. Był to najnowszy Jak zapewnił Ruczajewski, pasażerowie, którzy w poniedziałek mieli jechać Podczas kolejnej, jedenastej nocy rozruchów we Francji, z niedzieli na Jak przeczytałem w nagłówku "Rumat" natychmiast pomyślałem o ich Vacanzie... Temat: Dworzec PKP Zamość - Zawada
" W listopadzie 1994 r. Rada Miejska Zamościa przyjęła uchwałę zatwierdzający - Czyli widać, że historia się powtarza, tylko realia przez 13 lat już się dosyć Temat: Niepowtarzalny klimat z brzydkim PKS-em w tle "Generalnie to dziura" - mówili przed wizytą w Lublinie turyści, których w celach badawczych zaproszono do miasta. "Niesamowite wrażenia, po prostu feeling" - mówili po powrocie z Lublina. "Ale ten dworzec PKS, sugeruje, że to biedne miasto" - nie ukrywali. I dzieje się u nas za mało. Gdy firma ARC Rynek i Opinie pokazała wybranym przez siebie respondentom billboardy, którymi w zeszłym roku Lublin reklamował się w Warszawie, co czwarta osoba stwierdziła, że w ten sposób zapewne reklamuje się... Kraków. 19 proc. stwierdziło, że plakaty przygotowano w Częstochowie (co ciekawe, 3 proc. zapytanych o plakaty odpowiedziało, że namawiają do odwiedzenia... Lichenia). - Usunęliśmy z plakatów informacje, że chodzi o Lublin - mówi Andrzej Gołoś z ARC. W efekcie tylko 11 proc. respondentów odgadło, że plakaty przygotowało nasze miasto O plakaty zapytano drogą internetową ponad 900 osób. Grubo ponad połowa odpowiedziała, że billboardy zachęcają do wizyty w mieście. ARC na zlecenie miasta wybrało również pięć par, które przysłano na weekend do Lublina, by zebrali swoje wrażenia jako zwykli turyści. Agencja dobrała ludzi mieszkających w Warszawie, w wieku od 25 do 45 lat, bezdzietnych, z ponadprzeciętnymi zarobkami. Zanim turyści zjawili się w Lublinie zapytano ich, co myślą o mieście. "Generalnie to dziura", "W drodze z Warszawy najpierw jest Kazimierz, później pustynia i dopiero później Zamość" - wyznały osoby zaproszone do Lublina. - Największy problem to ogólna niewiedza Polaków na temat Lublina. Zmiana zakorzenionych negatywnych stereotypów zajmuje wiele lat - wskazuje Gołoś. Z badań ARC wynika, że wiele zmienić może turystyczna wyprawa do Lublina. "Po prostu feeling. Wszystkie zakamarki, bramy, knajpki pochowane w piwnicach sprawiają, że Lublin ma niesamowity, urzekający klimat" - stwierdzili ci sami turyści, którzy przed weekendem w Lublinie mówili "dziura". Jednak wyniki badań przeprowadzonych przez ARC Rynek i Opinia to nie jest pochwalny pean na cześć Lublina i jego rewelacyjnego przygotowania na przybycie turystów. - Z naszej strony powracało pytanie o to, co się nie podobało - podkreśla Gołoś. Mimo że dla turystów Stare Miasto jest niezwykle urokliwe, to z badań wynika, że poza starymi kamienicami nie znaleźli wielu innych atrakcji. Zwiedzali Majdanek, stary kirkut i oprócz obiadów w staromiejskich pubach na tym zwiedzanie się kończyło. - Brakowało imprez, koncertów - tłumaczy Gołoś. Turystom nie pomogło to, że w soboty Lubelski Ośrodek Informacji Turystycznej jest czynny tylko do godz. 15, a w niedziele jest na głucho zamknięty. Poza tym 37 proc. negatywnych spostrzeżeń po wizycie w Lublinie to impresje ze spacerów po brudnych i zaniedbanych ulicach. - Trzeba poprawić estetykę miasta, bo takie okolice jak dworzec PKS sprawiają wrażenie, że Lublin jest miastem biednym - mówi Adam Czarnecki, wiceprezes ARC. Miejscy urzędnicy odpowiadają, że badania pokazują kierunek, w jakim pójdą kolejne działania marketingowe miasta. Część zastrzeżeń da się poprawić niemal od zaraz. - Od tego sezonu turystycznego w lubelskich hotelach wystawimy regały z bezpłatnymi informatorami, a miejskie gadżety będą do kupienia w LOIT - zapowiada Michał Krawczyk, kierujący biurem marketingu miasta. Wyniki badań komentuje również prezydent Adam Wasilewski: - Nie mogę się zgodzić z tym, że Lublin jest miastem brudnym. Być może od lipca dworzec PKS przejmie na własność marszałek województwa, a wtedy bardziej prawdopodobne będzie rozwiązanie problemu tego terenu. Natomiast LOIT będzie dłużej otwarty w weekendy - zapewnia prezydent. Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin Temat: Przegląd prasy WIADOMOŚCI: Lubelszczyzna dla rowerzystów PROMOCJA REGIONU JAK W MIESIĄC SENSOWNIE WYDAĆ 850 TYSIĘCY Władze województwa lubelskiego planują kampanię promocyjną regionu. Jak już pisaliśmy w piątkowym Kurierze, wykupione zostaną reklamy telewizyjne, internetowe oraz 310 billboardów w dużych miastach Polski. Całość ma kosztować 850 tys. zł, a kampania ma ruszyć za miesiąc. Problemem może być czas – nie ogłoszono jeszcze nawet przetargu na wykonawcę tego przedsięwzięcia. Główym założeniem strategii promocyjnej jest przedstawienie Lubelszczyzny jako wymarzonego terenu dla rowerzystów. – Oprzemy się na siedmiu szlakach rowerowych. Główna trasa to Kraśnik – Lwów – mówi Mariusz Grad, członek zarządu województwa. – Najważniejsze, żeby przyciągnąć tu turystów i zlikwidować stereotyp regionu jako zaścianka, miejsca nieciekawego i biednego – wtóruje mu Jerzy Zarębski, dyrektor departamentu promocji Urzędu Marszałkowskiego. – Trzeba pokazać, że Lubelszczyzna może być miejscem wypoczynku i turystyki. W tym celu, jak zapowiadają włodarze województwa, Lubelszczyzna będzie się promować w stacjach TVN24, TVN Style, Discovery, w Internecie i prasie: we Wprost, Polityce i Newsweeku. W dużych miastach Polski, m.in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu, zawisną billboardy, prezentujące walory naszego regionu. Ma powstać także strona internetowa – www.turystyka.lubelskie.pl. Robocze hasło kampanii brzmi: Odkryjmy Lubelszczyznę. Twarzami promocji zostaną być może członkowie kabaretu Ani Mru-Mru. Akcja ma potrwać miesiąc. Na całe przedsięwzięcie władze przeznaczyły 850 tys. zł i dały sobie czas do 10 lipca, żeby je zrealizować. Tymczasem mamy już 12 czerwca, a nie rozpisano jeszcze przetargu na wykonawcę kampanii. Zostanie on ogłoszony najprawdopodobniej w tym tygodniu. Jego rozstrzygnięcie potrwa co najmniej dwa tygodnie. Pozostaną tylko dwa na wykonanie i wdrożenie promocji. Urzędnicy z innych miast, którzy już takie akcje przeprowadzali, oceniają lubelskie przedsięwzięcie jako niewykonalne. Gdańsk poprzedził swoją reklamę trzymiesięczną pracą. – Trzeba najpierw wymyślić sensowną koncepcję, rozpisać ją na poszczególne media. Moim zdaniem miesiąc to zdecydowanie za krótko – mówi Anna Zbierska, kierownik referatu promocji w Urzędzie Miasta Gdańska. – Na stworzenie kompleksowej akcji promującej potrzeba minimum dwa miesiące – twierdzi Małgorzata Wojciechowska z Biura Promocji wrocławskiego Urzędu Miasta. Kraków, zanim zaczął zachęcać turystów do przybycia do stolicy Małopolski, przygotowywał się ponad dwa miesiące. – Samo wyprodukowanie spotu reklamowego potrwa tydzień, półtora – mówi Agata Wojdak z warszawskiej agencji reklamowej Avayo. Urząd Marszałkowski jest zaś pewien sukcesu. – Sondowaliśmy już w różnych firmach i dowiedzieliśmy się, że nasze plany są realne – twierdzi dyrektor Zarębski. DUN CO BĘDZIE ZAWIERAĆ PROMOCJA WOJEWÓDZTWA? Oprócz reklamy w Polsce, władze chciałyby także zachęcić zagranicznych dziennikarzy do odwiedzenia naszego regionu. Temu ma służyć tzw. media tour w dniach 5-9 września, na który włodarze zaproszą przedstawicieli mediów zagranicznych. Mieliby zobaczyć Lublin, Kozłówkę, Nałęczów, Kazimierz Dolny, Zwierzyniec i Zamość. Na ten cel z budżetu popłynie ok. 115 tys. zł. Z akcją promocyjną korespondować będą również dwa konkursy – fotograficzny „Wakacje na Lubelszczyźnie” oraz ,,Maskotka Lubelszczyzny”. Odbędą się pod koniec roku. Na nagrody dla zwycięzców przeznaczono po 15 tys. zł. Temat: TVP 1 w Zamościu Jeśli chcecie, by w waszym mieście gościł program "Lato z Jedynką", musicie nam zapłacić - taką ofertę składa władzom samorządowym miast i miasteczek TVP. Większość płaci Program "Lato z Jedynką" to jedna z głównych atrakcji wakacyjnego programu telewizji publicznej. Nadawany jest na żywo codziennie z innego miasta. W czwartek gościł w Kielcach. Miasto zapłaciło za to 24 tysiące złotych. - Telewizja wyjaśniła, że współfinansowanie to warunek realizacji, bo mają zbyt mały budżet. A ponieważ kwota w porównaniu z innymi akcjami promocyjnymi jest niewielka, więc się zdecydowaliśmy - wyjaśnia Wojciech Lubawski, prezydent Kielc. Początkowo przedstawiciel telewizji chciał, by miasto dofinansowało też noclegi dla ekipy. - Na to się jednak nie zgodziliśmy. Oferta jest atrakcyjna, ale i tak uważam, że telewizja publiczna wymusiła na nas haracz. Przecież już płacimy abonament, który idzie na jej finansowanie - mówi Maciej Frankiewicz zajmujący się promocją w kieleckim magistracie. Dodaje, że samorząd był praktycznie bez wyjścia, bo usłyszeli "albo płacicie, albo u was tego nie robimy". Jak wynika z umowy podpisanej przez Telewizję Polską SA i kielecki magistrat, pieniądze są "wkładem finansowym miasta w realizację wspólnego przedsięwzięcia", jakim jest program "Lato z Jedynką". W umowie zapisano też, że celem programu jest "przedstawienie widzom miasta Kielce jego problemów, inicjatyw obywatelskich dla rozwoju regionu (...), twórców związanych z regionem, informacji ważnych dla turystów odwiedzających region i ewentualnie kuchni regionalnej". Okazuje się, że inne miasta były w podobnej sytuacji. Zamość za program wyłożył 20 tys. zł, chociaż w pierwszej wersji telewizja życzyła sobie jeszcze pokrycia kosztów noclegów. Podobnie było w Płocku, choć tam władzom udało się trochę wytargować. - Zapłaciliśmy 20 tys., choć pierwotna oferta była znacznie wyższa - informuje Lena Grabowska z biura prasowego UM w Płocku. Niewielki Biłgoraj też zapłacił 20 tys. zł. - Telewizja zapewniła nas, że to standardowa stawka dla samorządów - tłumaczy Janusz Rosłan, burmistrz Biłgoraju. Okazuje się jednak, że nie wszyscy muszą płacić. Tak było w Lublinie. - Dostaliśmy propozycję od telewizji i nie było mowy o pieniądzach. Przygotowaliśmy tylko materiały informacyjne i pomogliśmy przy realizacji niektórych tematów. Tak naprawdę jedynym wydatkiem był wspólny obiad, na który prezydent miasta zaprosił prowadzących program - mówi Tomasz Rakowski, rzecznik prasowy prezydenta Lublina. Za emisje nie zapłacił też Toruń, od którego telewizja w pierwszej wersji zażądała 30 tys. zł i noclegów dla ekipy. - Byłem oburzony tą propozycją - opowiada Andrzej Szmak, dyrektor wydziału informacji promocji i turystyki UM Toruń. - To jakaś patologia. Przecież to telewizja publiczna, ma do spełnienia misję, w ramach której ma prezentować różne części naszego kraju, nie tylko Warszawę. Natychmiast napisałem skargę do szefów "Jedynki" i przypomniałem o tym. Kilka dni później dostałem telefon z prośbą tylko o noclegi dla części ekipy i o niechwalenie się tym rozwiązaniem. W sumie program kosztował nas ok. 2 tys. zł - podsumowuje Szmak. Jego zdaniem telewizja żąda pieniędzy tylko od mniejszych miast, gdzie pokusa wystąpienia i wypromowania się w ten sposób jest większa. Jarosław Szczepański, rzecznik TVP, wyjaśnia, że współfinansowanie programów w telewizji publicznej to normalna procedura. - Od dawna obowiązuje zasada, że programy promocyjne, takie jak ten, są współfinansowane. Podpisujemy wtedy standardowe umowy, które obowiązują już od kilku lat - mówi Szczepański. Nie widzi w tym nic nieetycznego. - Tylko jedna trzecia naszego budżetu to pieniądze z abonamentu. To wystarcza na minimalny, siermiężny program. Pieniądze na lepszy program pochodzą z reklam i takich akcji promocyjnych. Trzeba więc płacić - twierdzi Szczepański. Telewizja pobierając opłatę od miast powinna poinformować o tym widzów. - Programy promocyjne powinny być oznaczone w odpowiedni sposób. W tym przypadku takiej informacji nie ma. To złamamie ogólno przyjętych zasad - ocenia Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Temat: "Lato z Jedynką" w Gołdapi Jeli link nie dziala to zamieszczam tresc z gazeta.pl Haracz dla TVP za "Lato z Jedynką" Jeśli chcecie, by w waszym mieście gościł program "Lato z Jedynką", musicie nam zapłacić - taką ofertę składa władzom samorządowym miast i miasteczek TVP. Większość płaci Program "Lato z Jedynką" to jedna z głównych atrakcji wakacyjnego programu telewizji publicznej. Nadawany jest na żywo codziennie z innego miasta. W czwartek gościł w Kielcach. Miasto zapłaciło za to 24 tysiące złotych. - Telewizja wyjaśniła, że współfinansowanie to warunek realizacji, bo mają zbyt mały budżet. A ponieważ kwota w porównaniu z innymi akcjami promocyjnymi jest niewielka, więc się zdecydowaliśmy - wyjaśnia Wojciech Lubawski, prezydent Kielc. Początkowo przedstawiciel telewizji chciał, by miasto dofinansowało też noclegi dla ekipy. - Na to się jednak nie zgodziliśmy. Oferta jest atrakcyjna, ale i tak uważam, że telewizja publiczna wymusiła na nas haracz. Przecież już płacimy abonament, który idzie na jej finansowanie - mówi Maciej Frankiewicz zajmujący się promocją w kieleckim magistracie. Dodaje, że samorząd był praktycznie bez wyjścia, bo usłyszeli "albo płacicie, albo u was tego nie robimy". Jak wynika z umowy podpisanej przez Telewizję Polską SA i kielecki magistrat, pieniądze są "wkładem finansowym miasta w realizację wspólnego przedsięwzięcia", jakim jest program "Lato z Jedynką". W umowie zapisano też, że celem programu jest "przedstawienie widzom miasta Kielce jego problemów, inicjatyw obywatelskich dla rozwoju regionu (...), twórców związanych z regionem, informacji ważnych dla turystów odwiedzających region i ewentualnie kuchni regionalnej". Okazuje się, że inne miasta były w podobnej sytuacji. Zamość za program wyłożył 20 tys. zł, chociaż w pierwszej wersji telewizja życzyła sobie jeszcze pokrycia kosztów noclegów. Podobnie było w Płocku, choć tam władzom udało się trochę wytargować. - Zapłaciliśmy 20 tys., choć pierwotna oferta była znacznie wyższa - informuje Lena Grabowska z biura prasowego UM w Płocku. Niewielki Biłgoraj też zapłacił 20 tys. zł. - Telewizja zapewniła nas, że to standardowa stawka dla samorządów - tłumaczy Janusz Rosłan, burmistrz Biłgoraju. Okazuje się jednak, że nie wszyscy muszą płacić. Tak było w Lublinie. - Dostaliśmy propozycję od telewizji i nie było mowy o pieniądzach. Przygotowaliśmy tylko materiały informacyjne i pomogliśmy przy realizacji niektórych tematów. Tak naprawdę jedynym wydatkiem był wspólny obiad, na który prezydent miasta zaprosił prowadzących program - mówi Tomasz Rakowski, rzecznik prasowy prezydenta Lublina. Za emisje nie zapłacił też Toruń, od którego telewizja w pierwszej wersji zażądała 30 tys. zł i noclegów dla ekipy. - Byłem oburzony tą propozycją - opowiada Andrzej Szmak, dyrektor wydziału informacji promocji i turystyki UM Toruń. - To jakaś patologia. Przecież to telewizja publiczna, ma do spełnienia misję, w ramach której ma prezentować różne części naszego kraju, nie tylko Warszawę. Natychmiast napisałem skargę do szefów "Jedynki" i przypomniałem o tym. Kilka dni później dostałem telefon z prośbą tylko o noclegi dla części ekipy i o niechwalenie się tym rozwiązaniem. W sumie program kosztował nas ok. 2 tys. zł - podsumowuje Szmak. Jego zdaniem telewizja żąda pieniędzy tylko od mniejszych miast, gdzie pokusa wystąpienia i wypromowania się w ten sposób jest większa. Jarosław Szczepański, rzecznik TVP, wyjaśnia, że współfinansowanie programów w telewizji publicznej to normalna procedura. - Od dawna obowiązuje zasada, że programy promocyjne, takie jak ten, są współfinansowane. Podpisujemy wtedy standardowe umowy, które obowiązują już od kilku lat - mówi Szczepański. Nie widzi w tym nic nieetycznego. - Tylko jedna trzecia naszego budżetu to pieniądze z abonamentu. To wystarcza na minimalny, siermiężny program. Pieniądze na lepszy program pochodzą z reklam i takich akcji promocyjnych. Trzeba więc płacić - twierdzi Szczepański. Telewizja pobierając opłatę od miast powinna poinformować o tym widzów. - Programy promocyjne powinny być oznaczone w odpowiedni sposób. W tym przypadku takiej informacji nie ma. To złamamie ogólno przyjętych zasad - ocenia Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Temat: Fabisiakland Cześć, Kolejka tez ma byc. Ma to byc kilka stref: zlota, srebrna, brazowa i
Pozdrawiam, Temat: Lato z jedynką w Biłgoraju Jeśli chcecie, by w waszym mieście gościł program "Lato z Jedynką", musicie nam zapłacić - taką ofertę składa władzom samorządowym miast i miasteczek TVP. Większość płaci Program "Lato z Jedynką" to jedna z głównych atrakcji wakacyjnego programu telewizji publicznej. Nadawany jest na żywo codziennie z innego miasta. W czwartek gościł w Kielcach. Miasto zapłaciło za to 24 tysiące złotych. - Telewizja wyjaśniła, że współfinansowanie to warunek realizacji, bo mają zbyt mały budżet. A ponieważ kwota w porównaniu z innymi akcjami promocyjnymi jest niewielka, więc się zdecydowaliśmy - wyjaśnia Wojciech Lubawski, prezydent Kielc. Początkowo przedstawiciel telewizji chciał, by miasto dofinansowało też noclegi dla ekipy. - Na to się jednak nie zgodziliśmy. Oferta jest atrakcyjna, ale i tak uważam, że telewizja publiczna wymusiła na nas haracz. Przecież już płacimy abonament, który idzie na jej finansowanie - mówi Maciej Frankiewicz zajmujący się promocją w kieleckim magistracie. Dodaje, że samorząd był praktycznie bez wyjścia, bo usłyszeli "albo płacicie, albo u was tego nie robimy". Jak wynika z umowy podpisanej przez Telewizję Polską SA i kielecki magistrat, pieniądze są "wkładem finansowym miasta w realizację wspólnego przedsięwzięcia", jakim jest program "Lato z Jedynką". W umowie zapisano też, że celem programu jest "przedstawienie widzom miasta Kielce jego problemów, inicjatyw obywatelskich dla rozwoju regionu (...), twórców związanych z regionem, informacji ważnych dla turystów odwiedzających region i ewentualnie kuchni regionalnej". Okazuje się, że inne miasta były w podobnej sytuacji. Zamość za program wyłożył 20 tys. zł, chociaż w pierwszej wersji telewizja życzyła sobie jeszcze pokrycia kosztów noclegów. Podobnie było w Płocku, choć tam władzom udało się trochę wytargować. - Zapłaciliśmy 20 tys., choć pierwotna oferta była znacznie wyższa - informuje Lena Grabowska z biura prasowego UM w Płocku. Niewielki Biłgoraj też zapłacił 20 tys. zł. - Telewizja zapewniła nas, że to standardowa stawka dla samorządów - tłumaczy Janusz Rosłan, burmistrz Biłgoraju. Okazuje się jednak, że nie wszyscy muszą płacić. Tak było w Lublinie. - Dostaliśmy propozycję od telewizji i nie było mowy o pieniądzach. Przygotowaliśmy tylko materiały informacyjne i pomogliśmy przy realizacji niektórych tematów. Tak naprawdę jedynym wydatkiem był wspólny obiad, na który prezydent miasta zaprosił prowadzących program - mówi Tomasz Rakowski, rzecznik prasowy prezydenta Lublina. Za emisje nie zapłacił też Toruń, od którego telewizja w pierwszej wersji zażądała 30 tys. zł i noclegów dla ekipy. - Byłem oburzony tą propozycją - opowiada Andrzej Szmak, dyrektor wydziału informacji promocji i turystyki UM Toruń. - To jakaś patologia. Przecież to telewizja publiczna, ma do spełnienia misję, w ramach której ma prezentować różne części naszego kraju, nie tylko Warszawę. Natychmiast napisałem skargę do szefów "Jedynki" i przypomniałem o tym. Kilka dni później dostałem telefon z prośbą tylko o noclegi dla części ekipy i o niechwalenie się tym rozwiązaniem. W sumie program kosztował nas ok. 2 tys. zł - podsumowuje Szmak. Jego zdaniem telewizja żąda pieniędzy tylko od mniejszych miast, gdzie pokusa wystąpienia i wypromowania się w ten sposób jest większa. Jarosław Szczepański, rzecznik TVP, wyjaśnia, że współfinansowanie programów w telewizji publicznej to normalna procedura. - Od dawna obowiązuje zasada, że programy promocyjne, takie jak ten, są współfinansowane. Podpisujemy wtedy standardowe umowy, które obowiązują już od kilku lat - mówi Szczepański. Nie widzi w tym nic nieetycznego. - Tylko jedna trzecia naszego budżetu to pieniądze z abonamentu. To wystarcza na minimalny, siermiężny program. Pieniądze na lepszy program pochodzą z reklam i takich akcji promocyjnych. Trzeba więc płacić - twierdzi Szczepański. Telewizja pobierając opłatę od miast powinna poinformować o tym widzów. - Programy promocyjne powinny być oznaczone w odpowiedni sposób. W tym przypadku takiej informacji nie ma. To złamamie ogólno przyjętych zasad - ocenia Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. cytat za żydowska masonska antypolska gazeta wyborcza:P:P:P (dla mniej lotnych to ironia) Temat: Czemu tak jest? Post z serii moich ulubionych "proponuję zrobić" ale wersja wypasiona bo nie "coś" ale "następujące rzeczy" więc nie pozostawię bez komentarza. Dodatkowo kalendarzowo kwalifikuję ten post do mojej kolekcji "próba przedwyborczego mydlenia uszu". Generalnie mowa-trawa wszyscy o tym wiedzą tylko nie wiedzą jak to zrobić i za co. Więc sobie poużywam- wybaczcie. Za rok - nawet najlepszych działań promocyjnych - nie ściągniemy wiekszej liczby turystów, nie podwoimy ich liczby. No tak, a dodam że też nie potroimy, ani nawet nie poczworzymy tej liczby. A tak sobie myślę, że przyrost na poziomie 1% to też będzie coś, nie prawda. Konieczna jest praca od podstaw. Też tak myślę, kilka ostrówków trochę spychaczy, zburzmy wszystko i wybudujmy nowe Zakopane, będzie bliżej z Warszawy niż do oryginału. Czyli ...Powszechna promocja ale jednocześnie wielkie uatrakcyjnianie miasta renesansowego. Powszechna promocja, hmmm. Spoty w TV w primetime, i sponsorig prognozy pogody tak, żeby u nas były słoneczka a gdzie indziej chmurki i tak przez cały rok, tylko w zimie żeby były gwiazdeczki a u innych kropelki. Powinno wystarczyć. Dopiero po kilku latach może uda sie przerwać błędne koło "niemocy i braku efektów". Stopniowo sytuacja będzie sie poprawiać. Wow, muszę iść po chusteczkę bo zakręciła mnie się łza. Podoba mi się, mocne. Wzieło mnie na serio. Ciekawe czy tylko mnie. Ważne by doprowadzić do sytuacji "mody na Zamość i Roztocze z wypadami do Lwowa". Kiedyś był brytyjski zespół Moody Blues po dosłuchaniu jednej płyty zacząłem słuchać bluesa, więc myślę, że to podziała na turystów. Może wylansować zespół Moody Zamosc. Muzyków znajdzie sie kilku w okolicy. Błedne koło braku nalezytego postepu w rozwoju zainteresowania Zamosciem tkwi: No no no zaraz będą twarde konkrety. - w Zamosciu w braku innych atrakcji (poza Starym Miastem - dziełem architektury) i brakiem masowo tanich noclegów ( np.w pokojach gościnnych), - na Roztoczu w zlym stanie dróg i braku nowoczesnej infrastruktury komunalnej, niewystarczajacej i nienowoczesnej bazie noclegowo-żywieniowej. - braku silnych i skoordynowanych działań promocyjnych władz gmin i miast, - braku regionalnego planu rozwoju turystyki na Roztoczu , łącznie z Zamosciem. - niedostatecznego zainteresowania problemami Zamojszczyzny i nalezytego wsparcia ze strony Wojewody Lubelskiego i Lubelskiego Sejmiku Samorzadowego. Ja myślę, że to niesprawiedliwe takie powiedzmy Zakopane ma kilka gór, krupówki, górali i do tego oscypki, proponuję napiętnować pomnik Jana założyciela za to, że się nie postarał, a naszych praprzodków (1200-1800) ich dzieci i prawnuki otoczyć klątwą (moja rodzina jest tu dopiero od 3 pokoleń więc się nie łapię) Co do dróg to racja, proponuję, żeby przyszli samorządowcy wyremontowali wszyskie drogi na Zamojszczyźnie, a kluczowe punkty turystyczne (Zamość, Krasnobród, Zwierzyniec....) połączyć autostradą albo przynajmniej drogą szybkiego ruchu i kolejką TGW. Dodatkowo wszystkich mieszkańców miejsowości uznanych za turystyczne zobligować do wydzielenie pomieszczeń mieszkalnych o pow. min. 12mkw. z dostępem do toalety. Celem tego będzie powołanie Agencji Wynajmu Turystycznego w skrócie AWT, która za symboliczną złotówkę będzie wynajmować każdemy turyście wspomniane pomieszczenia. Co do działań promocyjny to proponuję nałożenie podatku na rodziny posiadające dzieci studiujące poza granicami "mega regionu turystycznego", o zwolnienie z niego będzie się można starać po udowodnieniu, że: - dziecko poruszało się w miescu studiowania oznakowane plakatami reklamującymi region. - dziecko zaciągneło rocznie przynajmniej 50 odwiedzających do jednej ze wskazanych miescowości uznanej za turystyczną. Taki podatek należy również nałożyć na tych którzy w 1999 mieli zameldowanie w jednej z miescowości wskazanej jako turystyczna, a teraz wyjechali na stałe gdzie indziej (również poza granice kraju). Zwolnienia z podatku j.w. Przedostatnie dwa postulaty mają sens, trudo tu się przyczepić. Już za czasów Sobiepana mówiono KUPĄ MOŚCI PANOWIE, KUPĄ. Jest na to rada, żeby Wojewoda, Sejmik, Premier, Prezydent, Parlament Eurpejski, Komisja Europejska, NATO (dopiszcie co chcecie) zanagażowali się w nasz padół. Wybudujmy tanio ośrodek wypoczynkowy, albo najlepiej sieć ośrodków w całym regionie. Low standard, minus 4 *, ale zróbmy to za tą część podatków która idzie na ich utrzymanie. Ale żeby nie było, że defraudacja podatków zróbmy ich udziałowcami tego przedsięwzięcia. Zapłaćmy podatki akcjami. Sami będą przyganiać turystów, a jak nie to przynajmniej komorników..... A teraz na poważnie. W mojej opinii przez ostatnie parę lat dużo dobrego stało się w regionie. Ja pamiętam czasy, że w Zwierzyńcu po 19 zamykali jedyną knajpę. Sami bez pomocy agitatorów wyborczych, polityków i mądrali stworzyliśmy działającą mini gospodarkę turystyczną. Parasolki, knajpy, Stara Elektrownia (której nie lubię bo nie pasuje mi muzyka), biuro turystyczne QUAND, busiarze i cała masa małych i większych przedsięwzięć to zasługa zwykłych ludzi którzy nie mają czasu bić piany tylko reagują na potrzeby klientów (w tym turystów) i sytuację rynkową. Nikt nie mówił tym przedsiebiorcom "otwieraj knajpę i to już". Władze lokalne też mają swój wkład w zmiany mniejszy, większy, lepszy, gorszy różnie to bywało. Przecież każdy remoncik ulicy, kwiatki na rondach, lampki na ulicach, pomalowane "zebry" to obowiązki samorządowców małe kroczki ale zawsze. Mogli przyjąć do pracy na stanowiskach urzędniczych połowę + 1 wyborców i mieli by wygrane wybory do końca życia. (Pomysł chroniony prawem autorskim (C) Admin 2006). Ludziska nie da się zmienić wszystkiego jednego dnia, tak żeby położyć się spać na zadupiu a obudzić w kurorcie. Powoli i do celu, jakiego? Nie ma to znaczenia ważne żeby do celu. Żaden ze znanych mi celów nie przekreśla zrobienia z naszego regionu centrum turystycznego, nikt nie chce tu budować elektrowni atomowej, ani największej w Europie tamy na Łabuńce. Nie słyszałem też o sieci fabryk utylizacji azbestu (chociaż by się przydała jak się patrzę po dachach). Nie mamy uwarunkowań takich jak Zakopane, Mrągowo czy Hel. Więc nie miejmy złudzeń, nie dogonimy ich. Ale za to naszym własnym tempem dochodzimy do tego co mamy. Każda epoka ma swoje priorytety, rewolucja przemysłowa (mieliśmy kilka fabryk) , rewolucja budowlana (mamy piękne blokowiska), rewolucja turystyczna. Ciekawe jaka będzie rewolucja za 150 lat... Nasze szczęście to, że ktoś ponad 400 lat temu wystawił ładne miasteczko i to jest kapitał który kolejne pokolenia pomnażają. Taki na przykład Biłgoraj nie miał takiego szczęścia, ale za to ma lepszą lokalizację. Temat: Dworzec PKP Zamość - Zawada
-------Przeglądałem stare wycinki i znalazłem artykuł z Tygodnika " W listopadzie 1994 r. Rada Miejska Zamościa przyjęła uchwałę zatwierdzający
|