Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biżuteria opale
Temat: Archiwum FS z forum ezotv Na poprawę finansów Aby poprawić finanse: W rogu bogactwa w sypialni tak ustawiłam meble, że szafa z lustrami i toaletka z lustrem tworzy wraz z rogiem coś na zasadzie trójkąta, czyli róg bogactwa jest wzmocniony lustrami, a w samym rogu stoi duży ładny kwiat. Po za tym należy tam trzymać wszelkie kosztowności, czyli pieniądze, biżuterię, a ponadto w czerwonej kopercie wyciągi z konta ze sporymi kwotami Nie istotne, że już ich na koncie nie ma, można wydrukować stare wyciągi, wtedy kiedy było dużo kaski Nawet mam tam stare, nieaktualne monety i banknoty, na zasadzie: podobne przyciąga podobne, oraz kamienni strażnicy: kryształ górski, hematyt, jaspis czerwony koral, cytryn, turkus, jadeit, agat, krzemień pasiasty, tygrysie oko, opal, kwarc różowy, karneol, ametyst i inne trzymam je w dużej naturalnej muszli. Tak w ogóle rogi bogactwa każdego pokoju są wzmocnione, np w pokoju gościnnym w tymże rogu stoi żaba na monetach, w jadalni stoi w tym rogu telewizor (każdy sprzęt grający świetnie wzmacnia daną strefę) i wisi obrazek z jeziorem, w pokoju dziecka wisi paprotka, w kuchni w rogu bogactwa wisi obraz żyda liczącego pieniądze, w innym pokoju stoi w tym rogu mała lampka fontanna... Ale chyba najważniejsza rzecz, nie wiem czy wiecie, ale Matka Boska karmiąca, powtarzam karmiąca, a nie tylko z dzieciątkiem dba o to, aby w domu zawsze był dobrobyt, dlatego wisi u mnie w rogu bogactwa, ale teraz w rogu całego domu. Róg bogactwa znajduje się nakładając siatkę ba gua metodą biorącą jako wyznacznik drzwi wejściowe zawsze w lewym górnym rogu. Można brać pod uwagę całe mieszkanie, bądz wybrane pomieszczenie, lub i to i to. Jeżeli w tymże rogu znajduje się w Waszych mieszkaniach łazienka lub toaleta, wówczas pieniądze mają tendencję do odpływania i należy pamiętać o zamykaniu drzwi do tych pomieszczeń, a w toalecie o zamykaniu sedesu. Trzeba również zawiesić na drzwiach do nich lusterko ba gua, aby zatrzymać odpływ energii materialnej. W naszych portfelach znajdują się chińskie monetki, pozłacane płytki Fuk z wizerunkiem Buddy, ponadto ja mam portfel w kolorze czerwonym i namalowałam na nim runę fehu i jera, aby przyciągnąć dobrobyt, łuski z wigilijnego karpia też w nim są. Staram się w portmonetce nie trzymać nic oprócz pieniędzy i potrzebnych mi dokumentów, żadnych rachunków, paragonów itp, aby nie rozpraszać energii materialnej. W torebce noszę kwarc lodowy z namalowaną złotym lakierem do paznokci runą fehu i jera. I jeszcze jedno, płacąc gdzieś w sklepie, lub innym miejscu starajmy się robić to lewą ręka, mamy wtedy pewność, że te wydane pieniądze do nas wrócą. No i oczywiście w rogu bogactwa całego domu, tak jak pisałam w jednym z poprzednich postów trzymam runy na dobrobyt, czyli fehu i jera Zapomniałam dopisać, że na problemy z pracą i finansami bardzo pomaga wizerunek św. Mikołaja, można go kupić w dewocjonaliach, ja kupiłam mały papierowy obrazek i oprawiłam go w antyramę. No i oczywiście niezawodne i niezbędne dla naszych finansów jest posiadanie drzewka szczęścia, ale mówię o prawdziwej zielonej roślinie. I powiem, że to wszystko to jest bardzo długi okres moich poszukiwań dotyczących odpowiedniego przepływu Chi i studiowania książek itd, aż w końcu zmiany zaczęły być zauważalne i naprawdę polecam wszystkim, bo to naprawdę działa sfera bogactwa-czyli male drzewo;kolory;zielony,niebieski i czarny.Widoczki wodospadow z delikatnym nachyleniem,drzewka z okraglymi listkami{np.grubosz},rybki,chinska waza dostatku:specjalne naczynie puszka lub waza w ktorej musi byc tyle ryzu aby zakryc dno plus trzy chinskie monety zawinete w czerwony material.Chinski bog dobrobytu najlepiej koloru zielonego i jeszcze lepiej gdy podswietlony jest na zielono. Tajemna rada mistrza feng shui-Osobista lista zyczen,nalezy spisac ja 49 razy i kazda podpisac energicznym podpisem po czym spalic,powtarzac przez 49 dni.{to dla systematycznych i zdeterminowanych}.u mnie dziala. Inne porady czy takie ususzone sa dobre do kacika dobrobytu , aby wlozyc do wazy ? lub nad drzwi wejsciowe przy tarczy na odbijanie strzal Wszystkie rosliny ktore sa suche maja zle feng shui.Jezeli chodzi o bambusa to musza byc to pedy grubsze,najlepiej o dl 28 cm zawieszone tak by tworzyly zarys bagua, najlepiej na czerwonej wstazce.Te drobne sa za male,energia powinna przebiegac przez otwory wiekszej lodygi.To samo dotyczy dzwonkow wietrznych, te bez otworow nie dzialaja.Pedy bambusa sa w sprzedazy prawie we wszystkich kwiaciarniach,naprawde za grosze.U nas taki ponad metrowy kosztuje20c. Teraz cos na klopoty w pracy i ewentualnie dla poszukujacych-czarny zolw na podstawku moze byc z woda na poln,glowa skierowany tez w tym kierunku.Dobrze jezeli zrobimy to w m-cu w ktorym pracujemyOchrona samochodu i pasazerow w podrozy trzy biale piorka w schowku lub zolty ptaszek na tylnim zderzaku{moze tez byc za szyba}. Temat: Mexico C. <3> PIRAMIDY: ^^^^^^^^^ Piramidy azteckie sa jedna znajciekawszych osobliwosci Mexico. Ich zwiedzanie pozostawia niezapomniane wrazenia. Poza tym powietrze tam jest czyste i klarowne w porownaniu ze smogiem stolicy. Opalic sie mozna blyskawicznie. Nie radze nikomu korzystac z licznych hotelowych ofert zwiedzania piramid. Organizuja to jakies podejrzane biura podrozy i kosztuje ok. 10 razy wiecej niz samemu. Trzeba tylko bardzo wczesnie wstac, i udac sie na najblizsza stacje metra. Nalezy BEZWZGLEDNIE zabrac ze soba butelke wody na osobe. To konieczny warunek ze wzgl. na upal i zmeczenie - odwodnienie organizmu. Na stacji metra siedza mile panienki, ktore nalezy zapytac o droge do TEOTIHUACAN.(pyramides) Panienka wskaze droge do dworca autobusowego (niestety nie pomne nazwy) gdzie bez trudu dojezdzamy metrem. Dworzec to wlasciwie dluga ulica w samym srodku targowiska na ktorym w niesamowitym halasie sprzedaje sie wszystko co zywe: drob, swinie, ozdobne ptaszki. W srodku tego wszystkiego jeden za drugim przeciskaja sie wielkie autobusy i trzeba najpierw nie dac sie rozjechac, a potem znalezc bus z napisem (czerwonym) PYRAMIDES. Autobusy sa wewnatrz zaskakujaco wygodne. Kupujemy bilet za 7 peso (ok.2-3$) i jedziemy na wycieczke. Obok nas siedza chlopi jadacy na wies, handlarze drobiem i inni tubylcy. Jak znamy hiszpanski, to podroz mija b. milo. Jak nie znamy, to patrzymy za okno. Wyjezdzajac z miasta widzimy wioseczki polozone malowniczo na zboczach gor, bo caly Mexico jest posrod gor, ale dopiero za miastem to wyraznie widac. Autobus zrazu jedzie autostrada (platna, ale nie dla nas) a potem skreca do roznych wsi. I mamy przeglad folkloru: czyste, schludne choc niejednokrotnie biedne domki, zawsze jakis kosciolek i knajpa - troche jak Jastarnia po sezonie. Spodziewalem sie biedy, slumsow etc. Nic z tego! Nawet jesli bieda jest, to dobrze ukryta. Po godzinie i 20 minutach wjezdzamy na jakas droge porosnieta agawami i kaktusami i zatrzymujemy sie u wejscia do parku Teotihuacan. Dalej pieszo - to spory kawalek! Na starcie placimy 16 peso za bilet. Kilka metrow dalej opadaja nas miejscowi wiesniacy proponujacy miejscowe wyroby. Wyroby te sa b. ladne i WARTO JE KUPIC, ale jeszcze nie teraz. Najpierw nalezy obejrzec wszystko. Te pamiatki sa kilkakrotnie tansze niz w miescie. Warto miec gotowke. Bizuteria srebrna dla pan, bardzo tania. Inne pamiatki - warte uwagi. Ci wiesniacy utrzymuja sie tylko z handlu na turystach. Beda Was nachodzic przez caly pobyt w Teotihuacan i proponowac kupno. Jesli chcesz cos kupic TARGUJ SIE! Mozesz kupic piekne rzeczy nawet za dolara!!! Jesli nie chesz kupic wystarczy powiedziec "Gracias Senior!" Kupcy nie sa natretni. Ale dobrze mowia po ang. i czesto maja do opowiedzenia b. ciekawe historie. Siadywalem sobie to tu to tam zeby posluchac tych historyjek. Zbieralem tez adresy tubylcow. Bardzo zyczliwi ludzie. Kiedy wyjasnialem ze nie jestem bogatym Amerykaninem, tylko studentem z Polski prawie zawsze pytali o zdjecie Papieza. Teotihuacan bylo miastem powstalym chyba ok IX w. Aztekowie Temat: ZWYKŁE DNI [temat organizacyjny] Ygg milczenie uznaje za zgodnie wklejenia tu, mojej postaci, jeśli znajdą się jakieś zastrzeżenia, jestem otwarta na sugestie... ------------- IMIĘ: Morti RASA I PROFESJA: Drak wojownik PŁEĆ: Kobieta WIEK: 133 lata WYGLĄD: Czarne do łopatek włos, proste i puszyste, często rozwiane prze wiatr, jednak ten „nieład” na głowie wygląda ładnie i kusząco. Ostre rysy twarzy, przez co nadają dystans, tajemniczość i bojaźń tych, którzy nie znają jej jeszcze dobrze, zresztą i słusznie… Duże, migdałowe bardzo czarne oczy. Dość duże, choć nie przesadnie duże usta, kuszące. Ładne cera, opalona i o dziwo nie skazitelna. Wysoka ok. 177 cm i szczupła 63 kg, wysportowana sylwetka, dość szerokie, ale także nie przesadnie ramiona, zresztą takie jak przystało na draka, by umieć latać. Skrzydła czarne. Ubiór takiego samego koloru co skrzydła, obcisły, podkreślający smukła i bardzo kobiecą figurę. CHARAKTER: Dość złośliwy i ironiczny, trzymająca dystans, tajemnicza i naprawdę groźna. Dość łatwo ją wyprowadzić z równowagi, wpada w szał, emocje nią kontrolują, często w tedy nie ręczy za siebie. Trudno zyskać u niej prawdziwa przyjaciółkę, często wykorzystuje ludzi, dla własnego zysku nawet osobę znająca od urodzenia, jednak gdy poczuje pozytywne emocje i to „coś” bardzo łatwo i na zawsze się zaprzyjaźnia nawet z osobą poznaną wczoraj. Uwielbia wykorzystywać fakt posiadania skrzydeł, często unosi się ponad chmury, nie zawsze sama… Pokazanie świata z góry jest bardzo zyskujący;) Wolny wilk i strzelec też;) Bardzo samodzielna, dumna, honorowa i kochająca wolność pod każdą postacią…Lubiąca naturę. UMIEJĘTNOŚCI: Oburęczna, bardzo samodzielna i samowystarczalna, czujna i umiejętnie umie się skradać i chować w mroku, oczywiście bardzo silna, dosyć zwinna, znająca niektóre zioła i sposób przygotowywania ich. Pomaga jej to w leczeniu i gojeniu ran. Bardzo szybka, szczególnie w powietrzu, lub szykująca się do lotu. Choć jest wojownikiem jest inteligentna i sprytna. Potrafi czytać, pisać :P Zna język: ogólny, elficki, krasnoludki i swój własny. Potrafi kontaktować się ze zwierzętami telepatycznie, szczególnie ptakami. Pewien orzeł jest jej oddanym przyjacielem, po części sługą… EKWIPUNEK: przy pasie – dwa ostre, zakrzywione noże, tak, iż mogę nimi oboma walczyć oboma rękoma (nie wiem jak to się nazywa), ciężki, ostry i śmiertelny miecz (dodatkowo wspomagany magią jej przyjaciela), sakiewki z pieniędzmi i ziołami i inne mniej ważne drobiazgi. Na sobie ma także wspomaganą magią, tego samego przyjaciela zbroja i hełm. W torbie – hubka i krzesiwo, pożywienie, woda, koc, szmaty na opatrunek, 3 ubrania na zmianę, pergamin, pióro i atrament, parę ksiąg, parę pamiątek z domu, biżuteria na ciężkie czasy – przeznaczona do sprzedania… No i chyba to wszystko;) -- Angel, my soul was weak - forgive me, enter at last, Master! Temat: Polityka, politycy... #2 Wczoraj się śmiałem, że nie opublikowała raportu, a dzisiaj nie pozostaje mi nic innego jak zbyć ów raport pustym śmiechem. Wielki przekręt za rządu PiS W większości skontrolowanych ministerstw dochodziło do przypadków płacenia służbowymi kartami kredytowymi "za wydatki niecelowe" - wynika z raportu przygotowanego przez sekretarz stanu w kancelarii premiera Julię Piterę. Raport dotyczący wykorzystania kart kredytowych w organach administracji rządowej w latach 2006-2007 został w środę przed południem opublikowany na stronie internetowej kancelarii premiera. Kontroli poddano 17 ministerstw oraz kancelarię premiera. Z dokumentu wynika m.in., że istniały "potencjalne nieprawidłowości" w zakresie nadzoru nad wykorzystaniem służbowych kart kredytowych, a także, iż dochodziło do przypadków płacenia kartami za wydatki, których służbowy charakter był "mało prawdopodobny lub wręcz wykluczony". Raport mówi też o różnej skrupulatności w rozliczaniu wydatków kartami, co "świadczy o różnym poziomie skuteczności wewnętrznych mechanizmów kontrolnych funkcjonujących w jednostkach, a także o faktycznym braku kontroli nad wydatkowaniem publicznych pieniędzy". Niektóre przykłady podane w dokumencie to m.in. zakup dorsza za 8,16 zł "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości" oraz zakup spinek do mankietów za 619,65 zł "na cele reprezentacyjne ministra Polaczka". Jest także mowa o zakupach biżuterii - za 2 379 zł, krawatów - 300 zł, kosmetyków oraz np. wełnianego pledu za 1 200 zł. Według dokumentu były to wydatki ówczesnego podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Tomasza Nowakowskiego. Wyniki kontroli wskazują ponadto, że w większości ministerstw akceptowano transakcje dokonywane służbowymi kartami, które nie tylko były niewłaściwie udokumentowane, ale także te, których służbowy charakter nie został udowodniony. Według dokumentu, w niektórych ministerstwach zasadą było płacenie służbowymi kartami płatniczymi za napiwki w restauracjach. Zdarzały się też - jak wynika z raportu - przypadki rozliczania wydatków zrealizowanych gotówką wypłacaną z kart bez przedłożenia dowodów zakupu. Jako nieprawidłowość wskazano też zwrot wypłacanej z karty gotówki nawet po miesiącu od daty wypłacenia. Takie praktyki zdaniem autorki raportu można traktować jako "pożyczkę" na "cele prywatne". Raport wskazuje ponadto, że w różny sposób regulowano zasady korzystania z kart - od ustnych informacji po szczegółowe pisemne określenie tego trybu. Kontrola wykazała brak przejrzystych zasad przyznawania kart i ustalania limitów wydatków (wahały się od 1 tys. do 50 tys. zł miesięcznie). W dokumencie podano, że całość wydatków związanych z płaceniem służbowymi kartami wyniosła - w latach 2006-2007 - blisko 1,4 mln zł. W czterech resortach nie korzystano w ogóle z płacenia służbowymi kartami kredytowymi. Łącznie ministerstwa dysponowały 223 kartami, którymi posługiwało się 221 osób. Kartami płacono głównie za usługi hotelowe (38 proc. wydatków), usługi gastronomiczne (26 proc.), zakupy paliwa i obsługę samochodów służbowych (17 proc.), a także za zakupy materiałów i wyposażenia (5 proc.), usługi transportowe (5 proc.) oraz wydatki reprezentacyjne(3 proc.). Wydatki prywatne wyniosły ok. 21 tys. zł; zdecydowana większość (95 proc.) została zwrócona, zaś pozostałe "procedury zwrotu są w toku". Raport liczy w sumie sześć stron. Dokument, przygotowany przez Julię Piterę na zlecenie premiera Donalda Tuska, miał ujawnić szczegółowe wydatki ze służbowych kart kredytowych, których używali - zdaniem Pitery także do prywatnych celów - ministrowie PiS, Samoobrony i LPR. Po pierwsze zapewne wiele osób czyta z rozrzewnieniem fragment o tym, że jeszcze rok temu można było kupić dorsza za osiem złotych. Niestety, te czasy mogą już nie wrócić. Okazuje się, że supertajny projekt pani pełnomocnik rządu do szukania haków na Kaczyńskich, z którym nosiła się przez pół roku, to kolejny po próbie podkopania Kamińskiego niewypał. Oto, na czym stoimy. 221 osób związanych z ministerstwami jest winnych państwu w sumie 0,05% z kwoty 21 tys, czyli 1.050 zł. Jak nietrudno policzyć, sześciomiesięczny trud Julii "Jabolii" Pitery dobitnie pokazuje, że średnio każda z 221 osób związana z owym "przekrętem" oszukała (na dzień dzisiejszy, bo jak głosi raport, zwracanie wydatków nadal trwa) podatników i obłowiła się tankując 2 litry gazu, kupując dwa bochenki chleba, lub jednego jabola (wychodzi ok. 4,75 zł na głowę). Przekręt został wykryty. Dzisiaj opalony po wizycie w Peru (oczywiście za własne pieniądze) premier Tusk wygłosi pewnie mowę, w której stwierdzi: "Wykryliśmy ów straszny proceder i ujęliśmy sprawców. Ci ludzie nikogo już nie zabiją." Temat: najdroższy telefon świata Stosując znany na całym świecie szwajcarski kunszt i precyzję pracy jubilerskiej, GoldVish tworzy na zamówienie nadzwyczajne modele limitowanej serii komórek, które pod względem poziomu czystego luksusu nie mają sobie równych na całym świecie. Komórki GoldVish projektowane są przez Emmanuela Gueita, który w firmie ma decydujący głos nie tylko w sprawach dotyczących designu, ale również odpowiada za surowe przepisy dotyczące kontroli jakości. Gueit ma na swoim koncie wiele sukcesów w projektowaniu biżuterii i zegarków, które sprawiły, że jest uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych projektantów w branży. Tym razem designer firmy GoldVish zaprojektował telefon komórkowy wart aż milion dolarów. Cena przestaje zaskakiwać, kiedy dowiadujemy się, że złota lub platynowa obudowa jest wysadzana 120-karatowymi diamentami o czystości oznaczanej symbolem WS-1, rzecz jasna do wszystkich dołączany jest certyfikat autentyczności. Tak więc, to nie parametry czy dodatkowe funkcje urządzenia decydują o jego astronomicznej cenie. Milion dolarów to po prostu koszt materiałów, z których urządzenie zostało wykonane - złota (opcjonalnie platyny), diamentów oraz ekskluzywnych skórzanych wykończeń. Nigdy wcześniej złoto i diamenty nie zostały zespolone w dzieło sztuki w tak wyrafinowany, subtelny i elegancki sposób, łącząc technologię telefonów komórkowych, luksusowy design i najwyższą jakość szwajcarskiego jubilerskiego rzemiosła i rękodzieła. Wszystkie telefony GoldVish powstają w Genewie, sercu Szwajcarii, gdzie tradycje zegarmistrzowskie i jubilerskie gwarantują najwyższą precyzję i absolutną dbałość o szczegóły i detale. By stworzyć jeden telefon komórkowy marki GoldVish, producent używa nie mniej niż 140 g wysokogatunkowego złota. Nie ma znaczenia, czy preferujesz białe, żółte czy różowe 18-karatowe złoto, czy chcesz, aby obudowa i przyciski Twojego telefonu były wysadzane najwyższej jakości diamentami, czy nie, czy mają one być duże czy małe, czy ma to być jeden kamień czy komórka ma być nimi pokryta w całości. Wybór należy do Ciebie. Tylna strona każdego modelu Illusion jest pięknie wykończona ziarnistą skórą krokodyla lub płaszczki (tzw. galuchat, od nazwiska francuskiego garbarza Jean Cloda Galuchat). Tu również wszystko zależy od wyboru, jakiego sam dokonasz, dostępne są następujące kolory skóry: czerń, jasny brąz, zielen, opalony brąz, oberżyna, ciepły róż, bordo oraz królewski błękit. Diamentowy telefon GoldVish pracuje w czterech zakresach i wyposażony został w moduł Bluetooth, odtwarzacz plików MP3, tuner radiowy, aparat z ośmiokrotnym cyfrowym zoomem oraz kartę pamięci 2 GB. To jubilerskie cacko obsługuje również połączenia EDGE. Jednak przy cenie, jaką trzeba zapłacić za opisywany model z tej limitowanej kolekcji, dziwi nieco, że producent nie pomyślał o wprowadzeniu możliwości łączności Wi-Fi oraz funkcji 3G. Bardziej przyziemne są paramerty telefonu: wymiary to 110 x 46 x 17 mm przy wadze 198 gramów. Ponadto urządzenie wyposażone jest w wyświetlacz TFT o rozdzielczości 176 x 220 pikseli. Telefon zasilają litowo-jonowe akumulatorki (950 mAh), które mają zapewnić pracę telefonu (na pozycji "standby") nawet do 400 godzin. Jeśli jednak kogoś nie stać, na wydatek rzędu miliona dolarów, może wybierać spośród "tańszych" i skromniejszych aparatów telefonicznych firmy GoldVish. Kosztują one ok. 25 600 dolarów. Dostępne są wersje wykonane również z 18-karatowego różowego, żółtego lub białego złota, inkrustowanego diamentami. Co tu jednak kryć, wszystkie telefony GoldVish zaprojektowane przez Emmanuela Gueita, niezależnie od swojej ceny, są po prostu luksusowymi cackami, prawdziwymi miniaturowymi dziełami sztuki. Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 70 rezultatów • 1, 2 |