biura PLL LOT

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biura PLL LOT




Temat: CENTRALNY PORT LOTNICZY im. BAREI
Oczywiście że jest. Cała Polska zrzuci się na Lotnisko dla Warszawy i Mazowsza.

"Doradca wybrał miejsce na Okęcie bis"

Mszczonów albo Baranów – to dwie lokalizacje nowego centralnego lotniska dla
Polski. Wytypowali je doradcy polskiego rządu z konsorcjum dwóch hiszpańskich
firm: Ineco i Sener.

Ostateczna wersja raportu miała być gotowa jeszcze w grudniu. Już wiadomo, że
Hiszpanie spóźnią się o dwa miesiące i dopiero w lutym przyszłego roku
zaproponują polskiemu rządowi dwie lokalizacje lotniska. Propozycja będzie
zaskakująca, bo jedna z nich do tej pory nie pojawiała się nawet w
spekulacjach. Do tej pory wymienianych było siedem lokalizacji: Mszczonów,
Modlin, Babsk koło Skierniewic, Nowe Miasto n. Pilicą, Radom, Sochaczew i
Wołomin. O tym, że do tej listy doszła kolejna, ósma propozycja, poinformowała
GP Katarzyna Krasnodębska z biura prasowego Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Wiadomo
ponadto, że nowa lokalizacja zostanie wytypowana przez Hiszpanów jako jedna z
dwóch najlepiej nadających się pod przyszłą inwestycję.

Baranów też może być

Przedstawicielka ULC nie ujawnia nazw tych miejscowości. O zachowanie tajemnicy
poprosili urzędników Hiszpanie. Z nieoficjalnych informacji jednak wynika, że
Hiszpanie zaproponują polskiemu rządowi Mszczonów oraz Baranów w powiecie
grodziskim. To niespodzianka, bo dotychczas obstawiano Mszczonów i Modlin.
Szanse tego ostatniego spadły jednak, gdy w ubiegłym roku Ministerstwo
Infrastruktury wytypowało Modlin jako port dla tanich linii lotniczych. Jeżeli
w Modlinie lądować będą tanie linie, wówczas obciążenie infrastruktury
uniemożliwi jego przebudowę.

Do wypełnienia luki eksperci typowali więc inne lokalizacje. Wśród pretendentów
znalazł się: Babsk koło Skierniewic, Nowe Miasto nad Pilicą, Radom, Sochaczew
albo Wołomin, czyli miejscowości uwzględnione w raporcie sporządzonym na
początku ubiegłego roku przez specjalnie w tym celu powołany rząd zespół,
składający się z przedstawicieli ówczesnego Ministerstwa Infrastruktury
(obecnie Ministerstwo Transportu i Budownictwa), Przedsiębiorstwa Państwowego
Porty Lotnicze, PLL LOT oraz Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Zespół istnieje
zresztą do dziś, czuwając nad pracą Hiszpanów. Zweryfikuje on hiszpański
raport, a następnie podejmie decyzję o ostatecznym miejscu inwestycji.

Dużo nowej pracy

Koszt budowy nowego lotniska szacowany jest na 1,3-2 mld euro. Pierwsze
samoloty ma zacząć obsługiwać za około 10 lat (lotnisko na Okęciu zostanie
wówczas zamknięte). Na kontrakcie zarobią przede wszystkim firmy budowlane i
biura architektoniczne. Ale nie tylko. Ryszard Zaremba, prezes biura projektów
lotniczych Polconsult, przekonuje o pozytywnym wpływie inwestycji na rozwój
gospodarczy regionu. Nowe lotnisko da pracę około 5 tys. osób. Beneficjentów
będzie zresztą znacznie więcej.

– Liczbę nowych miejsc pracy należy pomnożyć przez trzy, a wynik jeszcze przez
dziesięć. W efekcie grupa beneficjentów wyniesie 150 tys. osób – mówi Ryszard
Zaremba.

Cezary Pytlos






Temat: Kolejna napasc mediow na Polskie Biuro
Kolejna napasc mediow na Polskie Biuro
Wlasnie dostalem z Polski gazete wyborcza wydanie krakowskie, ktore zgodnie
z polityka Polskich mediow kontynuuja dzielo polskich politykow probujacych
zniszczyc polskie biura turystyczne.

:www1.gazeta.pl/krakow/1,44425,1604665.html

sam naglowek mowi sam za siebie: "Kolejna wpadka"

wychodzi ze BT skarpa na lotnisku przed odlotem poinformowala swoich
turystow ze beda mieli gorszy standard.
Ale po dokladniejszym przyjrzeniu wychodzi, ze klienci wykupili wczasy w
SDS travel ktore splajtowalo. skarpa postanowila przejac tych klientow,
czyli pod swoja nazwa doprowadzic do realizacji imprezy upadlego biura,
zaden z tych ludzi w skarpie wczasow nie kupil. Wiec pewnie lepiej bylo by
ich zostawic niech sie saduja z upadlym SDS Hilidays? SDS zebralo od
turystow mniej niz byly warte hotele, wiec czemu do tych hoteli ma doplacac
skarpa? przeciz nie jest regula ze tklienci upadlego biura znajda kogos kto
dokonczy realizacje ich imprezy. Ze ludzie byli zdenerwowani nic dziwnego
kazdy by byl pod napieciem gdy jednego dnia sie dowiaduje ze Firma w ktorej
wykupuje wczasy upada a na za dwa dni ze ktos jednak chce je zrealizowac.
ja mysle ze Najlepiej o skarpie swiadczy to, ze wlasciciel byl na lotnisku i
to z wlasnej woli, zeby dopilnowac wszytskiego osobiscie, a takze to ze
ludzie mieli za pobyt placic na miejscu. przeciez tu nawet nie ma miejsca na
kant!!! Leca ludzie na miejsce nie podoba im sie albo znajda taniej to
wezma, na plazy nikt nie wyladuje. Wydaje sie ze ustawowo trzeba by
wprowadzic dla biur zakaz zbierania oplat za hotele bo czesto jakos je
trwonia gubia, przepuszaczja, a tak kazdy ze swoja kasa sobie jedzie czy
leci na wakacje i nieczego sie nie boi. W dalszej czesci artyykulu
dowiadujemy sie ze zrezygnowaly tylko 2 osoby. zrezygnowaly a nie gdzies je
pozostawiono na pastwe losu, co ciekawe obecany maja zwrot kosztow i
rekompensate za stracony urlop. Zycze innym biuro zeby mialy takie wpadki.

Biura zagraniczne podobnie jak hipermarkety mimo ze dzialaja w Posce
pieniadze swoje pompuja za granice, jednak rynek jest wolny a kazdy ma prawo
na nim dzialac. jednak za krzywdzace uwazam kiedys regulacje prawne ktore
wyraznie preferuja obcych. Cuz to za kraj do diabla, ktory dba o obacych a
nie swoich??? U nas w grecji jest ciezko wejsc na rynek obcym, miejscowi
maja ulatwienia i preferencje. A w poslce co rusz sie tak manipuluje prawem
zeby swoich doprwadzic do ruiny. grecja jest w tym roku pustawa bo
wprowadzono zestaw praw majacych oslabic Polskie biura. Po pierwsze przepisy
dotyczace przewozu osob, wiadomo ze neckerman nie wozi autokarami wiec sie
wymysla prawo takie by podroz autobusem byla wrecz niemozliwa do
zrealizowania ze wzgledów prawnych. Widac stala nagonke na najwieksze
Polskie biura organizujace wczasy lotnicze czyli Big Blue i Triade. Ustawa
zakazuje doplacac z funduszu socjalnego do wczasow zagranicznych. ustawe
wprowadzono w momencie gdy biura mialy podpisane dlugoletnie umowy z
hotelami i autobusy wziete w leasing. Wiec stracily swoja wiarygodnosc
plynnosc finansowa. Kiedys aby promaowc Pana Zasade i jkego montownie
mercedesa eprowadzono zakaz sprowadzania do Polski autokarow starszych niz 3
lata, choc na W Holandi czy niemczech jezdza nawet 10 letnie a w grecji 23
letnie. Kiedys pisalem ze dziennikarz ociera sie o najstarszy zawod swiata,
ustawodawcy chyba jeszcze bardziej. Ja wiem ze dziennikarz pisze to co mu
karza i za co zaplaca ale jest pewna granica godnosci do ktorej doszedl np
Mariusz Szczygiel i widzac ze w program telewizyjny w ktorym pracowal to
jedna wielka manipulacja zajal sie pisaniem.






Temat: Lataj Boeingiem
Przed starciem gigantów
Sława!
Przed starciem gigantów
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_050224/ekonomia/ekonomia_a_4.html
Planowana wymiana floty przez PLL LOT zwiększyła zainteresowanie naszym rynkiem
ze strony światowych gigantów produkujących silniki lotnicze do samolotów
pasażerskich: Pratt & Whitney, General Electric i Rolls-Royce. Dwaj pierwsi
zainwestowali już w Polsce.

W ubiegłym roku GE Aircraft Engines, odpowiadający w konglomeracie za produkcję
silników lotniczych, stracił pozycję lidera. Wyprzedził go angielski Rolls-
Royce, który swój udział w rynku szacowanym na 13 mld USD ocenia na 40 proc.
Trzecią pozycję na rynku zajmuje Pratt & Withney, należący do amerykańskiego
koncernu United Technologies. Lotnicze giganty rywalizują między sobą również o
polski rynek, jednak inwestują nad Wisłą zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Silniki z Rzeszowa
P&W jest właścicielem zakładu WSK Rzeszów. Zeszłoroczne nakłady wiceprezes P&W
Robert J. Robinson szacował na 200 mln USD. P&W chce uruchomić w Rzeszowie
jedną z najnowocześniejszych na świecie odlewni precyzyjnych części lotniczych.
Będą w niej powstawać m.in. nowoczesne łopatki turbin silników. Specjalnością
Rzeszowa stało się precyzyjne wytwarzanie najwyższej jakości rur do silników. W
Polsce obrabiane są także tytanowe korpusy silników.

Już wiadomo, iż w fabryce montowane będą silniki do myśliwców F-16. Ta część
produkcji objęta jest programem offsetowym związanym z zakupem przez Polskę 48
amerykańskich samolotów bojowych.

W tym roku Amerykanie planują zainwestować we wszystkie przedsięwzięcia w
Polsce prawie 50 mln USD. Do P&W, należą także dwa zakłady w Kaliszu,
zatrudniające ponad 1,2 tys. osób. Po latach posuchy rosną zamówienia na nowe
silniki polskiej konstrukcji do śmigłowców W-3 Sokół, a także helikopterów Mi-
2. - Cały czas utrzymywaliśmy linę produkcyjną tych silników i teraz nie
powinno być problemów z realizacją zamówień - mówi Andrzej Czarnecki, rzecznik
WSK Rzeszów.

Coraz ważniejsze stają się także zamówienia remontowe składane przez armię.
Rzeszowska WSK dostarczała do tej pory również polskie silniki do małych
samolotów transportowych M-28.

GE stawia na wynalazców
Od przynajmniej pięciu lat umiejętności polskich inżynierów wykorzystuje
General Electric. Centrum Projektowe Silników Lotniczych GE utworzone w
Instytucie Lotnictwa w Warszawie jakością swych opracowań już utorowało sobie
drogę do elitarnej sieci innowacyjno-badawczych placówek koncernu. - Warszawscy
inżynierowie dokonali nie lada sztuki. Najwyższy poziom usług spowodował, iż
zatrudniające 150 inżynierów polskie biuro dostało od rządu USA licencję na
wykonywanie wojskowych projektów, co zdarza się niezmiernie rzadko - przyznaje
Lesław Kuzaj, dyrektor generalny GE na Europę Środkową.

GE współtworzył także pod Warszawą hamownię do testowania silników odrzutowych.
Wybudowanie instalacji uznawanej za jedną z najnowocześniejszych w Europie było
wspólnym przedsięwzięciem GE (inwestycje za 2 mln USD), Wojskowych Zakładów
Lotniczych nr 4 i PLL LOT. Rembertowska hamownia ma zarabiać, świadcząc usługi.
Już wiadomo, że będą w niej testowane zmontowane w Rzeszowie silniki do
myśliwców F-16.

Innym przedsięwzięciem GE w Polsce jest spółka j.v. z LOT zajmująca się
serwisowaniem silników samolotowych, która ma objąć swoim zasięgiem centralną
Europę.

Rolls-Royce wspomina tradycje
Przedstawiciele Rolls-Royce'a, którzy pod koniec zeszłego roku oferowali w
Warszawie silniki lotnicze do przyszłych nowych samolotów PLL LOT, chętniej
mówią o polsko-brytyjskich wspólnych wojennych tradycjach lotniczych niż o
nowych inwestycjach w Polsce. - Najnowszy silnik Trent 1000 można z powodzeniem
zastosować zarówno do boeinga, jak i airbusa - przekonywał Charles J.
Cuddington, dyrektor ds. silników lotniczych RR. Równocześnie z silnikami linii
Trent firma oferuje pakiet kompleksowego serwisu i obsługi.

RR jest już dostawcą silników do dwóch typów śmigłowców oferowanych przez PZL
Świdnik. Angielskie napędy instalowane są w kaniach i SW-4, małym helikopterze,
który sprzedawany jest jako śmigłowiec dyspozycyjny. Za kilka lat, jeśli
zamówienie na kilkadziesiąt sztuk tych maszyn potwierdzi MON, stanie się
podstawowym helikopterem używanym do szkolenia wojskowych pilotów.

Zbigniew Lentowicz, Andrzej Krakowiak
Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie



Temat: Inwestor albo upadek. APN znalazła się w kryzysie.
Inwestor albo upadek. APN znalazła się w kryzysie.
Coś wisi w powietrzu

Inwestor albo upadek. Pierwsze polskie tanie linie lotnicze Air Polonia
znalazły się w kryzysie.

Linie lotnicze
AirPolonia: coś wisi w powietrzu
Inwestor albo upadek - linie lotnicze Air Polonia znalazły się w kryzysie.

Pierwsza polska tania linia lotnicza jeszcze w czerwcu może mieć nowego
właściciela. Prezes Air Polonii Jan Litwiński już od kilku miesięcy rozmawia
z potencjalnym inwestorem, który przygotowuje się do przejęcia 85 proc.
udziałów w firmie. Nieoficjalnie wiadomo, że zainteresowanym jest jordański
fundusz kapitałowy Crescent Venture Partners, znany z inwestycji w tanie
linie lotnicze w Azji. To prawdopodobnie na jego zlecenie przeprowadzane jest
badanie kondycji spółki. Choć zarząd firmy dementuje informacje o poważnych
kłopotach finansowych, byli i obecni pracownicy w nieoficjalnych rozmowach
przyznają, że jeśli Air Polonia nie pozyska inwestora, będzie to ostatni rok
jej działalności.
To, że Air Polonia prędzej czy później trafi w ręce zagranicznego inwestora
było pewne już od listopada 2003 roku. Wtedy to wycofał się jej założyciel i
główny udziałowiec - Jarosław Pawluk, jednocześnie szef i właściciel spółki
transportowej Chem-Trans. Dla niego Air Polonia miała być częścią większej,
logicznej układanki. Dla jego następców - wyłącznie czasową inwestycją.
Wrocławscy biznesmeni Tomasz Sudoł, Maciej Waśniewski i Mirosław Szeleziński
(prezes wrocławskiej fabryki Bombardiera) plan mieli prosty: zdobyć część
rynku, wypromować markę, a nastepnie sprzedać ją z zyskiem. Dziś coraz więcej
wskazuje na to, że z powyższego w najlepszym przypadku uda się
tylko "sprzedać".

Umowy na gębę
Choć o kłopotach finansowych Air Polonii mówiło się w branży od wielu
miesięcy, szefowie spółki przyznali się do nich - choć nie wprost - dopiero 7
czerwca. Wiceprezes Tomasz Sudoł zaprosił na spotkanie przedstawicieli
kilkudziesięciu tour-operatorów, po czym ogłosił, iż spółki nie stać na
dalsze funkcjonowanie na rynku czarterów, więc skupi się ona na swoim głównym
biznesie - tanich przewozach międzynarodowych. Ta decyzja oznaczała dla biur
podróży spore kłopoty. Choć Air Polonia twierdzi, że wysyłała wcześniej
sygnały ostrzegawcze, wielu tour-operatorów było zaskoczonych. - Działam w
tym interesie od dziewięciu lat, ale taka sytuacja zdarzyła mi się po raz
pierwszy - mówił kilka dni po decyzji Air Polonii szef radomskiego biura
podróży Alfa Star Sylwester Strzylak. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy Air
Polonia obiecała mu przewiezienie turystów samolotem czeskiej linii Fischer.
Wycofanie się z rynku czarterów to dla Air Polonii prestiżowa porażka. Dla
większości obserwatorów z branży - wydarzenie spodziewane od wielu miesięcy.
Spółka Jana Litwińskiego spróbowała swych sił na tym rynku w wyjątkowo
trudnym momencie. Weszła na rynek 1 kwietnia 2003 roku - dokładnie wtedy, gdy
inni się wycofywali. Zrezygnował m.in. Zbigniew Niemczycki. - Gdybym tego nie
zrobił, straciłbym ok. 18 milionów złotych. Ten interes jest po prostu
nieopłacalny - mówi właściciel White Eagle Aviation.
Krzysztof Szwałek
www.businessweek.pl/?show=detail&art=135



Temat: Zagadkowe premie w LOT cd
"Sprywatyzowany" LOT?
Tak na dobrą sprawę LOT już od dawna jest "sprywatyzowany" - od
wielu już bowiem lat zyski z LOTU czerpie wąska grupa ludzi z p.
Prezesem i zarządem firmy na czele!
Dziwnym trafem, w okresie kiedy zarząd pobierał "wynagrodzenie
za prace zlecone" od Szwajcarów (dziwnym trafem PRZED
przystąpieniem do szwajcarskiego sojuszu) wśród załogi
przeprowadzono referendum w sprawie DOBROWOLNEJ redukcji
zarobków WSZYSTKICH pracowników o bodajże 10% czy 15% ze względu
na "trudną sytuację w firmie"! Po druzgocącej odmowie za miesiąc
okazało się że nie jest z firmą tak źle i zarząd uchwalił
wypłatę premii dla członków zarządu po 40 tysięcy.
I nie rozczulajcie się nad biednym prezesem, zarządem i ustawą
kominową - jako szefowie LOT-u zasiadają w zarządach spółek
zależnych - EuroLOT-u, Petrolotu, LOT Groud Serwices, LOT Auto
Serwices, spólek w regionalnych portach lotniczych - BYNAJMNIEJ
nie honorowo! A tam już ustawa "kominowa" nie obowiązuje....
Ktoś tam już cieszył się z nożliwości rychłego upadku LOT-u. Nie
cieszcie się, bo chyba zażyłość ze Szwajcarami spowodowała, że
pan L. i spółka chcieli powtórzyć wariant ze Swissairem i
Crossairem - rozwalamy LOT i już jako EuroLOT zgarniamy całą
pulę! A tu już prywatna firma i minister nam może... Zresztą
sytuacja na linii LOT - EuroLOT jest BAARDZO ciekawa - jak są
zyski z działalności to do EuroLotu, jak są koszta to wrzucane
są do LOT-u. W końcu to LOT (f-ma państwowa) "dokapitalizował"
czyt. oddał za darmo do EuroLOT-u (f-ma prywatna, s-ka w/g prawa
handlowego) 10 samolotów; bieżącymi kosztami obsługi obciążając
LOT. Pomimo to, ubiegły rok jest problemem, bo nawet na takich
warunkach EuroLot ledwo zipie.
Zresztą koniec lat 90-tych był dla firmy nieszczególny -
przyszło do firmy dużo młodych zdolnych lecz nieobeznanych z
wysoce sezonową specyfiką działania linii lotniczej. Otwierano
nowe połączenia niemalże "po cichu", bez reklamy, więc woziliśmy
powietrze. Kiedy już pasażerowie przyzwyczaili się i przewozy
miały tendencję wzrostową - znów po cichu zamykano linię. Po
wejściu w sojusz ze Szwajcarami (czyli tzw. QualiFRAJER)
przewozy DRASTYCZNIE spadły - próbowano wyrugować nas ze
wszystkiego - do tego stopnia, że pomimo podpisanych umów w
biurach LOT-u na obcych lotniskach (dla oszczędności
obsługiwanych przez miejscowych agentów) sprzedawano bilety do
Warszawy przez Zurych czy Brukselę, pomimo tego że samolot do
warszawa leciał omalże pusty... Zaiste - typowo szwajcarski był
to alians.
Szczytem niekompetencji są przewozy atlantyckie - w/g statystyk
zaczynają być zyskowne przy zapełnieniu.... POWYŻEJ 115%!!.
Linie za ocean z Krakowa, skąd w 2000/2001r latały notoryczne
komplety zmniejszono do 1 (SŁOWNIE: JEDNEGO) lotu tygodniowo
zimą 2001/2002 i 4 na sezon letni. Po ubiegłorocznym audycie
linii przez Lufthansę jednym z głównych wniosków było
NATYCHMIASTOWE zwiększenie ilości lotów, a co za tym idzie
miejsc oferowanych na trasach atlantyckich o ok.60 PROCENT! I
co? NIC!! Raport schowano baaaardzo głęboko....
W idealnym momencie nastąpiły zamachy w Ameryce - wyobrażacie
ile nieudolności i niegospodarności wrzucono do worka z
napisem "Zagrożenie terroryzmem"?
"Rozwój" LOT-u poprzez kupno Embraerów to totalna klapa -
samoloty są ciasne tak, że przy komplecie pasażerów nie ma
miejsca na laptopy dla kilku biznesmenów, zmusza się ich na
oddanie do bagażnika, tak więc nic dziwnego że były przypadki
kradzieży (dla pocieszenia dodam, że częściej w portach
zagranicznych niż w Polsce!), także naszemu Jaśnie panującemu
Prezesowi...(zadowolony nie był ;-)) Kiedy zimą załoga powiesi
swoje płaszcze w szafce to już na nic więcej nie ma miejsca...
Ostatnim trendem jest wymiana Emraerów 145 i B737 na serię
Embraer 170/190 - czyli de facto zmniejszenie liczby miejsc w
samolotach, podczas gdy trend jest dokładnie odwrotny w Europie:
ponieważ rosną opłaty lotniskowe w największych portach po to,
aby zmusić linie lotnicze do latania większymi samolotami, ale
rzdziej. Zresztą samoloty EMB170 są ciągle w próbach (były
wypadki) i ciągle jakoś nie znalazły nabywców, pardon: z wyj.
LOT-u.... Jak ktoś ma wątpliwości jak wygląda linia rozwijająca
się to niech wejdzie na strony EasyJet czy Ryanair - tam się
zamawia po ponad 200 (DWIEŚCIE!) samolotów.... A poza tym jakoś
przypadkiem(?) udziały w Embraerze ma grupa szwajcarska....
Konkurencja ze strony White Eagle? Żarty - toż to koledzy ze
szkoły, zaś działalność handlową WEA początkowo wspomagał...
szef Biura Charterów PLL LOT! Pewnie przypadkiem...
I na koniec dywagacja - wieloletni Prezes p.Wilanowski LOT
rowijał, a pan L. LOT zwija! Pytanie: czy p. Wilanowski (teść)
jest zadowolony z działalności p. L. (zięcia)....



Temat: Tragedia w Polskiej turystce !!!!!!!!!
No jasne, zbliża się sezon turystyczny więc jak co roku dziennikarze zaczynają
szukać sensacji - jak nie mają o czym pisać to wydziwiają na temat biur podróży.
Biuro podróży jest taką sama firmą jak każda inna (sic!). Co chwilę plajtują
wielkie zakłady; szpitale, ZUS-y i inni zadłużeni po uszy i jest o.k.(?) Ale
biuro podróży - to jest dopiero temat, a jakże...No i niestety, niektórzy
zaczynają histeryzować (patrz : sp-adl). Tymczasem - jak napisał web
(pozdrawiam, sądząc po rozsądnych wypowiedziach pewnie znasz branżę, a jeśli
nie jesteś pracownikiem, to przynajmniej jesteś obiektywny)- sezon zapowiada się
całkiem dobrze. Co do domowych finansów ...no cóż - wystarczy przejść się w
sobotę i niedzielę po centrach handlowych, jakoś wszędzie tłoczno i w koszykach
pełno ;-) co nie znaczy, że w kraju nie ma (i to wielu)ludzi, których nie stać
nie tylko na wakacje, ale i na godziwe warunki życia.
Ci, których stać na wakacje, dzielą sie na tych samodzielnych, których na forum
pełno (patrz n.p. drugi post powyżej), i na tych, którzy wolą zdać się na
profesjonalistów. Wbrew pozorom często z biurem wychodzi jednak taniej - wiem to
od turystów (oczywiście jeśli zakłada się, że z wieku harcerskiego już się
wyrosło i chce się mieć wygodne spanie i łazienkę z ciepłą wodę do mycia, być
wożonym a nie siedzieć za kierownicą lub godzinami tkwić na szosie łapiąc stopa,
jeść normalne posiłki a nie podgrzewać -topiące się w upale- konserwy lub
pichcić na palniczku obiady - w końcu wakacje to też odpoczynek od garów (?!)) -
ale oczywiście każdy wybiera to, co mu odpowiada i trzeba to uszanować. Tylko,
na litość boską, przestańcie wreszcie panikować i z pojedynczego potknięcia
biura robić aferę na skalę światową. Ponieważ turystyka jest moją nie tylko
pracą ale i pasją, jestem częstym "czytaczem" forum, interesują mnie bowiem
odczucia i uwagi turystów - i widzę, że biura znane mi, dobre - i z dobrą
ofertą, stają się celem ataków, bo akurat jeden klient miał jakiś problem lub
jeden turnus miał pecha (np. popsuł się autokar, czy linie lotnicze - a nie to
konkretne biuro podróży - zmieniły rozkład lotów) albo jakaś pani pokłóciła się
z rezydentką.... Takie sytuacje mogą się zdarzyć, ale nie można generalizować i
pisać ".... to oszuści, złodzieje, ostrzegam" itp. Trzeba spojrzeć na to (i
napisać): zdarzyło się, miałem pecha - bo nie zdarza się to wszystkim i zawsze.
Wpadki również mają i te wielkie zagraniczne biura, które wychwalacie na forum,
tylko nie zawsze o nich wiecie.
Promocje przed sezonem stosują nie tylko polskie biura - to raczej przyszło do
nas z zachodu, a służy nie "na przetrwanie", tylko aby ocenić n.p.
zainteresowanie danym kierunkiem i dokonać ewentualnej korekty bookingów.
A skoro tak się rozpisałam, to jeszcze jedno: czytam w postach: "lepiej dopłacić
i lecieć z Neck-em lub Tui - przynajmniej nie zmienią ci hotelu.." itp. itd.
To ja pytam - dlaczego nie dopłacić polskiemu biuru i wybrać po prostu droższą i
lepszą ofertę - wybór jest bardzo duży - a nie wybierać byle taniej, a potem
narzekać - trzeba też zdawać sobie sprawę, że kategoryzacja hoteli w różnych
krajach jest bardzo różna i że 3* to nie koniecznie są 3*. A najlepiej dokładnie
przeczytać wszystkie informacje z oferty, przeczytać dokładnie warunki
uczestnictwa, przepytać pracownika biura no i samodzielnie trochę pogłębić
wiedzę na temat krajów, do których się udajemy - poznać ich specyfikę - a na
koniec nastawić się pozytywnie do własnego urlopu, a nie szukać dziury w całym...
Wszystkim turystom życzę trafnych wyborów - nie bójcie się biur, które są
ciągane po forum (nie jestem pracownikiem żadnego z nich, jestem agentem
sprzedającym oferty różnych organizatorów) - na tysiące wysyłanych w świat
klientów tylko nieliczni mieli jakieś kłopoty, a podróżując samodzielnie też
można mieć pecha :-( - czego absolutnie nikomu nie życzę.
A sp-adl-owi i innym panikarzom życzę udanych wakacji u cioci lub babci, chociaż
ciocie też bywają różne ;-))) ...



Temat: LOT Co wie skarb państwa? Jak powstawał rapor...
Najwyzszy czas ta organizacje zmienic panie P,a ze ryba psuje
sie od glowy to w mojej opinii najpierw sie zaczyna od tej glowy
a potem od reszty.Ze Lot ma fatalna i sklerociala kadre
dyrektorska to jest widome wszem i wobec.

Gość portalu: p napisał(a):

> To prawda, że organizacja LOT jest fatalna. Ale w mojej opinii
najgorzej
> dzieje się na poziomie dyrektorów biur i z tym dotychczasowy
zarząd próbował
> walczyć.
> Występują tu problemy przerostów zatrudnienia w
administracji/finansach i
> zastojów kadrowych powodujących, że kierownictwo średniego
szczebla jest słabe
> merytorycznie i organizacyjnie, zaś na najniższym szczeblu
(tzw. stanowisko
> specjalisty) pracują nieraz wprawdzie poczciwi ludzie, ale bez
żadnych
> kompetencji, którzy niestety mówiąc szczerze powinni być
zamienieni na
> inteligenych świeżych absolwentów uczelni.
>
> A co do 6,5 tys. - cóż takie są fakty. Co nie oznacza, że nie
ma osób
> zarabiających 1700PLN (+premie + dodatki +in.). Pozostaje
współczuć, ale w
> końcu nie zajmowała Pani pozycji Prezesa.
>
>
> asia1977 napisała:
>
> > 6,5 tys? Super. Pracowałam w PLL LOT i moje zarobki nigdy
nie przekroczyły
>
> > 1700PLN. Praca 24/h na dobę, soboty,niedziele, święta. Znam
3 języki obce
> > (angielski,rosyjski i niemiecki, skończyłam niezłe studia i
miałam w locie
>
> > doświadczenie w pionie S - handlowym. I co? Bez znajomości
nie mogłam
> > awansować, tkwiłam na najniższym stanowisku blokowana przez
kierownictwo.
> > Znalazłam lepszą pracę.Dziwi mnie że kadra kierownicza w
locie nie widzi,
> że
> za
> >
> > chwilę LOT stanie się jedynie taksówką podwożącą pasażerów
Lufthansie.
> Kiedys
> > był już taki projekt, ale upadł, blokowanyt przez starszą
kadrę. LOT
> powinien
> > kierować się na Wschód. Nikt inny nie lata do Mińska,
Kaliningradu,Wilna,
> Rygi.
> >
> > OTo powinna być linia Lotnicza wożąca naszych wschodnich i
południowych
> sąsiadó
> >
> > po Europie i za Ocean. Ale jakoś każdy "manager" ma to
gdzieś. Kiedy wejdą
>
> do
> > Polski tanie linie lotnicze, nie pomogą gwarancje skarbu
państwa. Potrzebn
> a
> > będzie reforma zarządzania i strategii. Ale struktury
zarządzania w PLL LO
> T
> są
> > tak skostniałe,jest tyle dublujących się działów w działach,
że żadna
> reforma
> > nie przejdzie.
> > Życze Lotowi jak najlepiej.
> > Była LOTKA




Temat: Pracownicy LOT-u oburzeni zarobkami prezesa
Witam,

Jest to doskonaly przyklad (Warszawa-Montreal).
W zeszlym roku, zapytalem dyrektora sprzedazy LOTu w Toronto
dlaczego nie ma rejsow do Montrealu, tym bardziej ze byla o tym
mowa kilka tygodni wczesniej, zaraz po zawarciu nowej umowy
lotniczej miedzy Polska a Kanada dzieki ktorej LOT dostal prawa
na 3 dodatkowe miasta w Kanadzie (w tym Montreal). Wedlug
umowy, towarzystwa lotnicze kanadyjskie moga latac do dwoch
miast Polskich. Air Transat wykorzystal okazje a Air Canada
(widocznie ma na to klientow) wykupuje miejsca na samolotach
Lufthansy na trasie Frankfurt-Warszawa.

Dyrektor raczej beszczelnie odpowiedzial mi ze jestem za bardzo
ambitny dla LOTu, ze po prostu za bardzo interesuje sie firma
(w innych slowach, "plac i zatkaj sie"). W ogole konkurencja
Transatu jak i Czeskich linii ich nie przejmuje... wedlug tego
Pana jest to kwestja kilku set miejsc tygodniowo kiedy LOT w
Toronto operuje dziesiec razy wiecej... wedlug niego, kazdy
Polak (nawet z Montrealu) poleci do Toronto tylko dlatego ze
obsluga w samolocie jest w jezyku Polskim! Czy nie sa to troche
dziwne i zacofane poglady ze strony dyrektora sprzedazy naszego
narodowego przewoznika? Przyznam ze moja 80-letnia babcia
bardzo chetnie poleciala czeskimi liniami chociaz nie rozumi
ani slowa po czesku... jednak bylo praktyczniej (z Pragi blizej
do Krakowa a z Montrealu blizej nam niz z Toronto)! Coraz
czesciej zdarza sie ze na rejsach CSA, jest osoba ktora mowi
lub chociaz rozumi po Polsku a w biurze Montrealskim tych linii
jest lokalna prasa Polonijna!

LOTowska arogancja jest juz legendarna... z reszta mozna byloby
o tym ksiazke napisac. Mam miedzy innymi na mysli bylego
dyrektora Public Relations w WAWie ktoremu zajelo pol roku na
odpisanie na powazna email od znajomej dziennikarki z Aviation
Daily w Washingtonie. Kiedy wreszcie napisal (po moim telefonie
do Warszawy), przepraszal... i mowil ze dopiero sie nauczyl
obslugiwac poczte elektroniczna kiedy od roku na wizytowce
podaje swoj adres poczty elektronicznej! ;)

Przyznam ze szefowie innych przedsiebiorstw glosuja
sobie "ciekawe" wynagrodzenia ale (przynajmniej w Kanadzie w
publicznym przedsiebiorstwach) akcjonariusze moga (raz do roku)
zapytac pytania i rzadac rozliczenia. Nie jestem pewny czy
zebrania akcjonariuszy LOTu sa dostepne dla publicznosci.

Na koncu, podkresle ze, wedlug mnie, LOT powinien powaznie
ulepszyc swoje uslugi oraz organizacje firmowa i zaczac
interesowac sie swoja prawdziwa klientela (wiekszosc to...
Polacy!) a nie mazyc o potencjalnych amerykanskich biznesmenach
ktorzy faktycznie przyniesliby ciekawe zyski dla firmy na
trasach atlantyckich. Niestety, wiekszosc biznesmenow nie
przestawi sie na LOT jutro rano a Panowie Litwinski, Kiszczak,
Ziebinski i inni narazie nic nie robia zeby ich do tego
zachecic. Kiedys, za czasow radzieckich samolotow, zawsze
znalazlo sie kilka "entuzjastow" ktorzy gotowi byli latac LOTem
azeby "sprobowac" takiego ILa-62... teraz, juz nawet nie jest
to mozliwe chociaz w niektorych agencjach LOTu, nadal
wystawiane sa modele tych samolotow (ktorych sprzedarz do
Ukrainy tez spowodowala skandal). A wiec jutro rano, wedlug
mnie, biznesmeni dalej latac beda, z wielka racja, Lufthansa,
Air France i British Airways.

W ostatnich slowach, sadze ze LOT powinien udoskonalic swoja
oferte, stac sie troche bardziej agresywny na rynku oraz
podniesc jakosc uslug... lub chociaz przestac sprzedawac sie za
grosze dla zagranicznych przedsiebiorstw (nie mowie tutaj o
ewentualnej prywatyzacji spolki) szczegolnie jesli przez
nastepne dziesiec lat, ma nadal oglaszac sie jako "ambasador
Polski na swiecie". Sadze ze czasami bez takiego ambasadora
moglibysmy sie obejsc! Niestety, sama 74-letnia historia nie
wystarczy...

Pozdrowienia z YMQ.

Gość portalu: Rafal inny napisał(a):

> Powszechnie wiadomym jest, ze LOT jest panstwowym,
skostnialym
> molochem, i ze do wielu miejsc na swiecie mozna doleciec
> Czeskimi Liniami, ale nie samolotami PLL LOT. Przyklad
Warszawa-
> Montreal. Dlaczego oplaca sie Czechom, kanadyjczykom
(Transat),
> a nie LOT-owi? Dlatego m.in., ze w dyrekcji LOTu zasiadaja
> ludzie, ktorzy chca jak najwiecej wziac dla siebie, a dac jak
> najmniej wlasnemu przesiebiorstwu.
> Powszechne niedbalstwo i balagan psuja LOTowi reputacje nie
> tylko wsrod Polakow, ale i za granica. Odwolywane sa loty
niemal
> w ostatniej chwili. Sam tego doswiadczylem.
> Smutne ze firma z ponad 60 letnia tradycja zamiast piac sie w
> gore stacza sie...




Temat: Exim Tours
EXIM TOURS –
Nie daj wpuszczać się w maliny biurom podróży

Patrz:
m.ciesielczyk.salon24.pl/80067,index.htmloraz
www.ithink.pl/artykuly/styl-zycia/podroze-i-turystyka/nie-daj-sie-wpuszczac-w-maliny-biurom-podrozy/

Właśnie dowiedzieliśmy się, że ponad 90 procent polskich biur podróży nabija w butelkę swoich klientów. Polscy turyści są traktowani znacznie gorzej niż w innych krajach UE.

Gdy swego czasu wyraziłem swoje niezadowolenie z warunków, w jakich przyszło mi mieszkać w hotelu w Egipcie, biuro podróży zwróciło mi oraz osobie towarzyszącej całą (CAŁĄ !!!) sumę, którą zapłaciłem za urlop nad Nilem. Dziwicie się? I słusznie. Urlop wykupiłem w Niemczech, Niemczech nie w Polsce. Mimo, że nie miałem zastrzeżeń do lotu Monachium-Kair, mimo, że byłem bardzo zadowolony z hotelu w Kairze, niemieckie biuro podróży oddało mi kilka tysięcy marek (było to jeszcze przed wprowadzeniem euro), gdyż nie byłem zadowolony z hotelu, w którym mieszkałem nad Morzem Czerwonym, w drugim tygodniu mego urlopu egipskiego. Tak działa system w cywilizowanym kraju europejskim. W Polsce jest inaczej.

Na przełomie maja i czerwca wybrałem się z polskim biurem EXIM do Tunezji. Lot z Katowic, który miał dojść do skutku przed północą 25 maja do Monastiru, był opóźniony ok. dwie godziny. Czyli wylecieliśmy już 26 maja. Później pilot Eximu poinformował nas, że umowa zakłada, iż pierwszy i ostatni dzień wycieczki przeznaczone są na podróż. Czyli już w tym przypadku EXIM nie wywiązał się z umowy z klientem.

W sobotę 31 maja, na dzień przed powrotem pracownik EXIMU w Tunezji poinformował klientów, że wyjazd z hotelu na lotnisko nie nastąpi ok. godz. 15:oo, lecz po 5:oo rano (!), a więc 10 godzin wcześniej! Gdy usłyszał protesty polskich turystów, stwierdził, że umowa zakłada, iż pierwszy i ostatni dzień podróży przeznaczone są na dojazdy. Przypomniałem mu więc, iż dojazd z Polski do Tunezji nie odbył się jednak w pierwszym, lecz drugim dniu wycieczki.

Gdy 1 czerwca rano znaleźliśmy się na lotnisku w Monastirze, okazało się, że na liście pasażerów do Katowic nie ma nikogo z naszej 130-osobowej grupy EXIMU. Po prostu ktoś zaspał i nie zgłosił, że cała nasza grupa zamiast o godz. 19, wylecieć ma przed południem 1 czerwca. Nastąpiła zmiana numeru naszego lotu i nikogo z nas nie było na liście lotu niby tego samego, ale oznaczonego innym numerem. Doszło prawie do rękoczynów między pracownikiem EXIMU na lotnisku w Monastirze i jednym z uczestników naszej wycieczki, gdyż zanosiło się w pewnym momencie, że 130 Polaków zostanie na lotnisku, a pusty samolot linii polsko-włoskich poleci bez nas do Katowic. W końcu udało się wprowadzić nas na listę pasażerów i wylecieliśmy.

Dodać należy, iż w informacjach EXIMU nasz hotel Vime Lido w Nabeul w Tunezji reklamowany był jako posiadający piękną, szeroką, piaszczystą plażę. Okazało się , że już wiele lat temu morze całkowicie zniszczyło tę plażę, co widać na zdjęciach, które tu przedstawiam. Jeśli ktoś chciał mieć „szeroką, piaszczystą plażę), musiał iść kilkanaście minut w stronę dzikiej plaży. Gdyby coś takiego zdarzyło się w Niemczech (nie słyszałem, by w Niemczech coś takiego się kiedykolwiek wydarzyło), biuro zwróciłoby natychmiast wprowadzonym w błąd turystom 100 procent zapłaconej kwoty. Ale nie w Polsce!

Opisałem tę historię i wysłałem ze zdjęciami mailem do Prezesa EXIM TOURS. Zaproponowałem, by biuro podróży z własnej woli zrekompensowało jakoś wszystkie przykrości turystom. Byłaby to świetna reklama dla biura podróży. Popełnili kilka „błędów”, ale sami, z własnej woli próbują naprawić szkody. Do dziś jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi od Prezesa EXIM TOURS.

Jako że w sumie byłem tak czy tak zadowolony z urlopu (przeżyłem jakoś opóźnienie samolotu, wcześniejszy wylot, który pozbawiał nas w praktyce jednego dnia urlopu oraz brak hotelowej „szerokiej, piaszczystej plaży”), nie mam zamiaru w dalszym ciągu „wojować” z EXIMEM. Piszę o tym tylko dlatego, by uświadomić innym turystom, którzy zostali poszkodowani (albo będą w lecie poszkodowani) przez polskie biura podróży, że mają prawo upominać się o zwrot nie tylko części, ale nawet całości kosztów wycieczki i to także w tak opóźnionym cywilizacyjnie (w tym legislacyjnie) kraju, jak Polska.

Dr Marek Ciesielczyk
uczciwosctarnow@yahoo.pl




Temat: [pr] NieLOTna poczta na Białoruś
[pr] NieLOTna poczta na Białoruś
www.gazeta.pl/gospodarka
NieLOTna poczta na Białoruś
Cezary Goliński, Mińsk, Maciej Kuźmicz 05-08-2003, ostatnia aktualizacja 05-
08-2003 18:03

Z winy polskiego przewoźnika Białorusini nie mogą doczekać się
korespondencji wysyłanej pocztą lotniczą z zagranicy - alarmuje mińska
prasa. - Obsługujemy przewozy poczty na bieżąco - ripostuje LOT Cargo.
- Już od kilku miesięcy kilkaset paczek i przesyłek nadanych na Białoruś z
krajów europejskich leży w magazynach międzynarodowego portu lotniczego w
Warszawie - przypomina najważniejsza białoruska gazeta "Biełaruś Siegodnia",
podkreślając, że właśnie stolica Polski jest jednym z najważniejszych
punktów przeładunkowych poczty wysyłanej drogą lotniczą z Zachodu do Mińska.
Dalszym transportem powinien zajmować się LOT, do którego składów
tranzytowych trafia zagraniczna korespondencja.
- I tam pokrywa się ona kurzem - twierdzi mińska gazeta. - Na początku lipca
było jej już od 1,5 do 2 ton. A wszystko dlatego, że wszystkie przesyłki nie
mieszczą się w polskich samolotach. Latające na trasie Warszawa - Mińsk
samoloty ATR-72 i Embraer EMB-145 mają niewielkie luki bagażowe, więc często
nie mieści się w nich poczta, jeżeli pasażerowie przewożą dużo bagażu.
- Faktycznie, na początku lipca mieliśmy zaległości w dostarczaniu poczty,
ale dziś już wszystko działa sprawnie. W poniedziałek było 220 kg poczty do
Mińska i została ona przewieziona bez problemów- odpiera zarzuty Iwona
Korpalska, dyrektor LOT Cargo (biuro to zajmuje się transportowaniem
ładunków w ramach LOT). Jak tłumaczy szefowa LOT Cargo, z powodu niewielkiej
ładowności embraerów i ATR-ów, kiedy poczty jest dużo, polskie linie
decydują się na wysłanie do Mińska Boeinga 737-400, który może
zabrać "zaległości". Zwykle lata on w piątki.
- Pocztę wozi się w ramach wolnego miejsca w lukach, pierwszeństwo mają
pasażerowie i ich bagaż. Więc jeżeli zdarzy się, że pasażerów jest dużo i
mają sporo bagażu, część poczty po prostu zostaje w Warszawie i czeka na
kolejny lot - tłumaczy Korpalska.
- Walczymy o to, żeby można było wozić ładunki zamkniętymi ciężarówkami na
trasach lotnisko - lotnisko. Rozmowy na razie trwają. My jesteśmy gotowi do
tego typu operacji, ale muszą być m.in. ustalenia dotyczące cła, na nie cały
czas czekamy - wyjaśnia.
Mińska gazeta przypomina, że gdy o polskich kłopotach z dostarczaniem
korespondencji na Białoruś dowiedzieli się Francuzi, zaczęli wysyłać
przesyłki do Mińska przez Moskwę.
Poczta Polska nie czuje się odpowiedzialna za opóźnienia. - Podejmowaliśmy
próby wożenia przesyłek z lotniska transportem samochodowym, ale strona
białoruska się na to nie zgadzała, więc zaniechaliśmy tych prób - tłumaczy
zastępca rzecznika Poczty Polskiej Radosław Kazimierski.
- To, co leży na Okęciu, to tzw. odsyłki zamknięte - mówi. Są to przesyłki
zagraniczne, które trafiają do Polski w ramach tranzytu; są przeładowywane
na Okęciu bez uczestnictwa Poczty Polskiej. Tak więc nie mamy do czynienia z
opóźnieniami w transporcie, to nie są nasze przesyłki - wyjaśnia Kazimierski.

Źródło:
www1.gazeta.pl/gospodarka/1,33205,1608199.html



Temat: Kiedy zacznie działać lotnisko w Modlinie?
Jest oczywiste ze 3 cie lotnisko dla wawy (rzekomo dla Polski) nie jest nikomu
potrzebne. Bo Warszawie wystarczy spokojnie Modlin i Okęcie. Kiedyś jak ruch
wzrośnie wielokrotnie to właśnie można MOdlin mocno rozbudować. Innym miastom
nie jest potrzebne zadne 3 lotnisko bo mają swoje lub powinny mieć.
Taka Łódz to jest jakies kuriozum. Ale całą winę biorą na siebie wasze władze.
We Wrocławiu na poczatku lat 90 tych "specjaliści" tez zaopiniowali że nie ma
sensu inwestować w lotnisko bo ruch będzie minimalny. Ale był koleś z jajmi -
Bogdan Zdrojewski (prezydent Wrocławia) i powiedział ze Wrocław ma mieć
lotnisko i UM zaczął pompować kasę i robi to do dzisiaj. Wszystko zależy od
władzy.
A co Łódz traci to szkoda gadac, choćby poczytajcie tutaj:
Jehshuff i Vrotswahf, czyli Rzeszów i Wrocław. Brytyjskie biura podróży w
swoich ulotkach ułatwiają turystom wymowę polskich nazw.

Wszystko dlatego, że według ostatniego sondażu przeprowadzonego wśród biur
podróży polskie miasta są hitem sezonu. Na cel swojej podróży wybiera je
coraz więcej Brytyjczyków. Wycieczki są bardziej atrakcyjne ze względu m.in.
na niską cenę i dużą liczbę lotów. Żeby ułatwić turystom poruszanie się po
Polsce, biura podróży i linie lotnicze przygotowały dla zwiedzających ściągę,
jak wymawiać polskie nazwy. I tak Rzeszów to w brytyjskich ulotkach Jehshuff,
Szczecin – Shchehcheen, Wrocław – Vrotswahf a Bydgoszcz – Bydgoscht. – Nazwy
polskich miast są trudne do wymówienia, ale to jeden z uroków Polski –
wyjaśnia dziennikarzom Sinead Finn z linii lotniczych Ryanair, które
otwierają wkrótce nowe połączenia do naszego kraju.
Na trasie turystów z Wysp nie królują, jak można by się spodziewać, Warszawa
i Kraków. Według dziennika „The Daily Telegraph”, coraz więcej osób wybiera
mniejsze miasta. – Nigdy nie spodziewaliśmy się takiego boomu na Polskę. Co
raz więcej Brytyjczyków chce tu przyjechać – tłumaczy Finn. Od 30
października Ryanair uruchamia więc pięć nowych tras.

Skąd ta popularność polskich miast? Np. Gdańsk jest wybierany przez Anglików,
bo tu narodziła się Solidarność, Bydgoszcz ze względu na swoją starówkę,
Toruń jako miejsce urodzenia Kopernika, Wrocław za dobre restauracje, a
Szczecin, ponieważ miasto otaczają przepiękne lasy.

Co ciekawe, część polskich miast znalazła się też ostatnio w rankigach
wakacyjnych kurortów. Reporter brytyjskiego dziennika „The Guardian” był tak
zachwycony polskimi plażami, że nasz Sopot umieścił pomiędzy piaskami
amerykańskiej Kalifornii, greckich Salonik a włoską Sardynią. Napisał, że
piasek na polskich plażach jest nieporównywalny z innymi kurortami. A do
tego, według autora tekstu, plusem Polski są ciągle o wiele niższe ceny niż w
innych krajach odwiedzanych przez Brytyjczyków od lat.




Temat: Zarządzanie lotniskiem ??
Zarządzanie lotniskiem ??
Mam wrażenie, że jedynym lotniskiem które intensywnie się rozwija w
dzisiejszych realiach (oprócz hubu Okęcie), jest lotnisko Katowice Pyrzowice,
i to pomimo jego niekorzystnego położenia wobec całego Śląska i Zagłębia, no
i fatalnego dojazdu.
Znam trochę realia panujące we Wrocku, i to co tam się dzieje czasami woła o
pomstę!
Dwa przykłady:
Pierwszy to polityka wobec lowcostów.
Ostatnio APN podjęła decyzję o opuszczeniu Wrocka.
zob: gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,2234398.html
Oczywiście argument APN o drogich opłatach i utrudnieniach w ich działalności
w/g zarządu jest nieistotny. Pewną zachwostką jest bardzo ciekawy argument,
tłumaczący dlaczego Wrocek nie ma obecnie żadnego taniego przewoźnika:
Cytat:
>"- Tani przewoźnicy biorą pod uwagę przede wszystkim potencjalną liczbę
>pasażerów, jaka może skorzystać z ich usług w danym terenie. Wrocław i
okolice >w promieniu 100 km zamieszkuje ok. 3 mln ludzi. To trzy razy mniej
niż Kraków >czy Katowice. To przede wszystkim sprawia, że inne lotniska z
nami wygrywają - >tłumaczy Leszek Karwowski"
Hmm... Czyli Kraków ma 9 mln + Katowice 9 mln, to razem 18 mln! Połowa
populacji Polski!!!
Oczywiście fakt, że te porty wzajemnie konkurują o te 9 mln jest już
nieistotny?
Drugi przykład, loty czarterowe:
Jakiś czas leciałem na wakacje do Antalai w Turcji z biurem rejsem
czarterowym firmowanym przez tureckiego przewoźnika SkyLine (bodajże).
Praktycznie w tym samym czasie (różnica kilkunastu minut), do tej samej
miejscowości leciał czarter firmowany przez LOT.
I: odprawa LOTu była wyraźnie zaznaczona, gdzie i jak etc. Odprawa SkyLine
niewyraźna, za rogiem i oznaczona napisem loty charterowe (bez nazwy biura,
ani przewoźnika). Przez to zresztą pasażerowie lecący czarterem lotowskim
często odstawali w dwóch kolejkach, bo najpierw stawali tam gdzie "loty
charterowe", odstali swoje i dowiadywali się że dla nich jest odprawa osobna,
w drugiej kolejce. A potem, mimo że LOT planowo ma lecieć 15min. później, na
płytę lotniska wpuszczani są najpierw pasażerowie LOTu, a SkyLine później! Co
więcej, samolot lotu stoi przed terminalem (więc odpada opłata za przewóz
autokarem), a do samolotu SkyLine trzeba dotrzeć podstawianym busem, za który
przewoźnik oczywiście musi zapłacić. Jako pasażer nie wiem jak wyglądały
kwestie cateringu, załadunku bagaży etc., ale w sumie, przez obsługę
lotniska, SkyLine, mimo że miał odlecieć kwadrans przed LOTem, odleciał
kwadrans po! A przecież LOT i jego konkurenci płacą podobnie za obsługę(?).
Z tego co się dowiadywałem od znajomych, na tym lotnisku takie praktyki to
codzienność!

To, że zarząd portu Wrocław Strachowice uprawia politykę utrzymywania
dominującej na nim pozycji PLL LOT, to wprawdzie tajemnica poliszynela, ale o
tym się nie wspomina, więc nie ma problemu. Marketing podstawą wpierania
własnej pozycji!

A jak jest na innych lotniskach? Czy też tak wyraźnie jak we Wrocku widać
istnienie układów i układzików?

Po prostu nie pozostaje nic innego jak zazdrość, że Pyrzowice są niezależne
od państwowych instytucji, jak PPL, a tym samym mogą uprawiać niezależną
politykę!



Temat: Boeing przed Airbusem
Henryka Bochniarz, wiceprezydent Boeing Compa
Będę walczyć o nasz rynek
Rozmowa z Henryką Bochniarz, wiceprezydent Boeing Company International na
Europę Środkową i Wschodnią

wiceprezydent Boeing Company International na Europę Środkową i Wschodnią (c)
RAFAŁ GUZ
Rz: Co trzeba zrobić, żeby zostać wiceprezydentem wielkiej, amerykańskiej
korporacji?
HENRYKA BOCHNIARZ: Mieć doświadczenie, odwagę, umieć podejmować decyzje i trochę
szczęścia nie zaszkodzi. Na początku lat 90., po powrocie ze stypendium w USA,
miałam kilka propozycji pracy w zagranicznych koncernach, które wchodziły do
Polski. Byłam przekonana, że nie nadaję się do wielkiej organizacji, nie jestem
w stanie wejść w ogromną strukturę z jej procedurami, mechanizmami i gorsetem,
niepozwalającym na samodzielną działalność. Stworzyłam więc własną firmę i
uważam, że była to słuszna decyzja. Ale gdy kilka miesięcy temu zjawił się u
mnie przedstawiciel Boeinga i powiedział, że chcieliby w Europie Środkowej i
Wschodniej stworzyć biuro, zaczęło mnie to intrygować. Może spróbować czegoś
nowego? Nie ukrywam też, że propozycja bardzo mi pochlebiła. Po pierwsze
dlatego, że miałam kilkunastu rywali, a po drugie - w takiej korporacji liczy
się wartość kandydata. Tam nie ma przypadków, nominacji partyjnych, preferencji
dla kuzynów. Kiedy więc ostatecznie kilka tygodni temu dowiedziałam się, że
właśnie mnie wybrano, miałam ogromną satysfakcję.

Jaki wpływ na decyzję Boeinga, żeby z Polski zrobić najważniejszy kraj w
regionie, miała decyzja PLL LOT o zakupie B787 dreamliner?

Nie byłam przy podejmowaniu tej decyzji, ale trudno nie doceniać takiego rynku
jak Polska, chociażby ze względu na jego wielkość i potencjał przemysłu
lotniczego. Cieszę się, że Boeing uznał nas za ważny dla niego kraj i nie sądzę,
aby akurat wybór LOT miał na to wpływ.

Czego oczekuje od pani Boeing?
W Ameryce będę współpracowała ze spółkami wchodzącymi w skład Boeinga przy
strategii biznesowej na "moich rynkach". W Europie do obowiązków będzie należała
ocena naszego regionu, kontakty z potencjalnymi dostawcami, szukanie możliwości
uruchomienia produkcji. Muszę dostosować się do struktury stworzonej w Stanach,
ale nie w sposób pasywny, tylko z zaznaczeniem naszego udziału we wspólnej
strategii. Myślę, że wiele będzie zależało od tego, czy uda mi się znaleźć
potencjalne możliwości zarówno jeśli chodzi o sprzedaż, produkcję, jak i
transfer najnowocześniejszych technologii. Gdyby na przykład udało się
wprowadzić polskie firmy w bardziej zaawansowaną współpracę, byłby to dla nas
zastrzyk ogromnej wiedzy, nie mówiąc o kapitale.

Sądzi pani, że rzeczywiście jest taka możliwość?
Będę musiała ostro konkurować z kolegami z innych krajów, starającymi się
dowieść, że najlepsze warunki są akurat u nich. Większość produkcji Boeinga jest
ulokowana w USA i tam przecież też są ludzie, którzy chcieliby tę produkcję
utrzymać. Musimy mieć bardzo rzeczowe argumenty za inwestowaniem, lokowaniem
produkcji podzespołów na naszych rynkach. Nie da się czegokolwiek załatwić
polityką czy patriotycznymi hasłami.

Jakie to mogą być argumenty?
Tańsza produkcja. Efektywność jest najważniejsza. Jeżeli potrafimy coś zrobić
nie gorzej, a przy okazji i taniej, dla korporacji, która stale szuka możliwości
obniżania kosztów, to poważny argument. Oczywiście ważna jest też organizacja
produkcji, otwartość ludzi na zmiany, ale tutaj nie obawiam się konkurencji.
Inwestorzy zagraniczni w Polsce pytani, co w naszym kraju jest najlepsze,
odpowiadają: ludzie. Profesjonalistów z głową tak pełną pomysłów, jak w Polsce,
trudno znaleźć gdzie indziej.

Co będzie pani chciała zaoferować innym "swoim" krajom?
W naszym regionie Boeing ma zróżnicowaną sytuację. Są kraje, gdzie jest silnie
obecny, zarówno jeśli chodzi o samoloty pasażerskie i przemysł obronny, jak np.
Słowacja i Czechy. Są jednak i takie, które są białymi plamami. Jednym z moich
zadań będzie identyfikacja, na ile jest to potencjalnie interesujący rynek w
zakresie sprzedaży i możliwości korporacyjnych.

Od czego zacznie pani pracę w Polsce
Od nauki. Będę musiała zorientować się, jak mogę funkcjonować w Boeingu, jakie
są oczekiwania. Muszę też nawiązać kontakty, zorganizować biuro. Właściwie
startuję od zera.

A co będzie z Lewiatanem?
Na razie nic się nie zmienia. Zostaję w Lewiatanie, mam nadzieję, że będzie
można te dwie działalności łączyć, nie ma tu konfliktu interesów. Zresztą w maju
przyszłego roku kończy się moja kadencja i nie zamierzałam jej przedłużać.
Myślę, że osiem lat wystarczy




Temat: Rozbudowa lotniska Okecie
Gość portalu: Lukasz napisał(a):

> Kiedy w moncu sie rozpocznie!?
> Czy sa juz plany?
> Ktokolwiek ma cos wspolnego z rozubdowa terinala lotnicze - ludzie zróbcie
to@@@@@@@@@W CHINACH MINISTER POL,PREZYDENT WARSZAWY LECH KACZYŃSKI I
SKORUMPOWANY V-CE
> z glowa i wydubujcie now terminal na przyszlosc. Wiekszy przestronny, dla
> ludzi businessu jak i dla turystow
> MINISTER, ÓW CZERWONY BARON MAZOWIECKI SKAZANI BYLIBY ZA KORUPCJĘ WYKRYTĄ
JUŻ PO RAZ DRUGI PRZY OGŁASZANIU PRZETARGU NA "OKĘCIE ii" NA KARĘ ŚMIERCI
PRZEZ NATYCHMIASTOWE ROZSTRZELANIE PRZED PLUTONEM EGZEKUCYJNYM.CI PANOWIE
PRZEZ SWÓJ SKORUMPOWANY I PEŁEN NIEDOCIĄGNIĘĆ I LUK PRAWNYCH I ZANIECHAŃ I
NIEDOPATRZEŃ FORMALNO-PRAWNYCH, PROCES DECYZYJNY DOPROWADZAJĄ DO
WIELOMILIARDOWYCH STRAT GOSPODARCZYCH PRZEZ UMYŚLNE OPÓŻNIANIE ROZPOCZĘCIA
BUDOWY TERMINALU II>WNIOSEK JEST PROSTY :URZĘDNICY W MIN>INFRASTRUKTURY MUSZĄ
BYĆ SKORUMPOWANI PRZEZ OBCE WYWIADY GOSPODARCZE ZAINTERESOWANE NIE POJAWIANIEM
SIĘ ŻADNEJ NOWEJ KONKURENCJI W RUCHU LOTNICZYM I" HUB"' ACH MULTIMODIALNEGO
TRANSPORTU MIĘDZYNARODOPWEGO, BO NIE MOŻLIWE JEST WYTŁUMACZENIE
W OPARCIU O MINIMUM JAKIEGOKOLWIEK PODSTAWOWEGO ROZSĄDKU DLACZEGO WSZYSTKO
TAK PRZECIĄGA SIĘ "AD CALENDAS GRECAS"I ZE WSZYSTKICH STRON WIDAĆ W TYM
PROCESIE DECYZYJNYM ZAMIERZONĄ,WROGĄ DLA POLSKI, ZŁĄ WOLĘ.POWIĄZANIA Z BYŁYMI
UB-EKAMI Z "LOTU"i "PPL"DODAJĄ DODATKOWO SPECYFICZNEGO "SMACZKU"TEJ ZAISTE
KOLEJNEJ SKANDALICZNEJ AFERZE GOSPODARCZO-KORUPCYJNEJ NARAŻAJĄCEJ POLSKĘ NA
IDĄCE W DZIESIĄTKI MILIARDÓW EURO I OBNIŻONE ZATRUDNIENIE(EFEKT MNOŻNIKOWY
DZIAŁĄNIA DUŻEGO LOTNISKA DLA OKOLICY W KÓREJ FUNKCJONUJE) W SYTUACJI GDZIE
LICZY SIĘ KAŻDE NOWE MIEJSCE PRACY, CZY TO W TRANSPORCIE CZY TO W LOGISTYCE,
CZY TO W USŁUGACH CZY TEŻ W PRZEMYŚLE ZWIĄZANYCH Z INTENSYWNOŚCIĄ I
CZĘSTOTLIWOŚCIĄ MIĘDZYNARODOWEGO RUCHU LOTNICZEGO."GAZETA WYBORCZA" WINNA
KOMPLEKSOWO I BARDZO WNIKLIWIE I UWAŻNIE PRZEŚWIETLIĆ TE ZBRODNICZE<
SKORUMPOWANE DO SZPIKU KOŚCI TŁO SKANDALICZNEGO I SPRZECZNEGO Z POLSKIM
INTERESEM GOSPODARCZYM,TRYBU
PODEJMOWANIA DECYZJI W PPL,PLL"LOT",MIN.INFRASTRUKTURY,URZĘDZIE
WOJEWÓDZKIM,RADZIE WARSZAWY,BIURZE PREZYDENTA WARSZAWY.SPRAWĄ POWINIEN ZAJĄĆ
SIĘ OSOBIŚCIE PROKURATOR I SAM PREMIER LESZEK MILLER JEŚLI NIE CHCE RZUCAĆ
DALEJ SŁÓW NA WIATR<IŻ DOBRZE RZĄDZI KRAJEM.Z TEJ JEDNEJ DROBNEJ SPRAWY
GOSPODARCZO-ORGANIZACYJNEJ TAK ISTOTNEJ DLA GOSPODARKI NARODOWEJ POLSKI WIDAĆ
JAK KRYMINOGENNY I GANGSTERSKI JEST ÓW MILLER ZE SWOIMI KGB-OWSKIMI
PRZYJACIÓŁMI TYPY KULCZYK I GUZOWATY ORAZ NIEMCZYCKI< ;KRYJACY DALEJ SWYCH
UBECKICH I WSI-OWSKICH KOLEŻKÓW POUPYCHANYCH WE WSPOMNIANYCH POWYŻEJ
INSTYTUCJACH ODPOWIEDZIALNYCH W CAŁEJ ROZCIĄGŁOŚCI ZA WIELOMILIARDOWE STRARY
GOSPODARCZE PRZY PODEJMOWANIU DECYZJI DOTYCZACYCH BUDOWY OKĘCIA II.




Temat: Nowa galeria handlowa we Wrocławiu.
Nowa galeria handlowa we Wrocławiu.
Kicz to czy tylko galeria

Piątek, 6 sierpnia 2004r.

Dziś o godzinie 11 na pl. Grunwaldzkim Jakub Kośmiński, student Politechniki
z
kolegami, będzie domagał się... "dobrej architektury we Wrocławiu". - Nie
protestujemy przeciwko inwestycjom, nie faworyzujemy konkretnych projektów,
która się nam podobają. Chcemy wymusić dyskusję, która zostanie usłyszana
przez
władze - wyjaśnia

Bezpośrednim powodem zorganizowania marszu pod hasłem "żądamy dobrej
architektury" jest rozstrzygnięcie przetargu na sprzedaż 2,8 hektara gruntu
przy pl. Grunwaldzkim - między Dwudziestolatką a tzw. Manhattanem.

Przetarg wygrała kielecka firma Echo, która zapłaciła za grunt 45 mln zł.
Teraz
musi do końca 2006 roku wybudować tam czterokondygnacyjny obiekt. - Wygląd
tej
budowli, jaki został zaprezentowany w mediach, bardziej przypomina jarmark,
niż
wizytówkę centrum miasta - mówi Jakub Kośmiński.

Studenci podkreślają, że nie zamierzają przeszkadzać w budowie "Galerii Echo -

Plac Grunwaldzki" jak roboczo nazywa się nowy obiekt.

- Spotykamy się przy przyszłym Rondzie Regana, aby zaprotestować przeciwko
złej
architekturze we Wrocławiu. Jesteśmy jedynie grupą ludzi, której zależy na
dobrej architekturze - dodaje Maciej, student Uniwersytetu.

Dobre do Damaszku

Co studenci zarzucają przedstawionej wizualizacji? - Kładki będą zasłaniać
osie
widokowe, a są zupełnie niepotrzebne, bo przechodzą nad mało ruchliwymi
ulicami. Potrzebna jest większa liczba wejść, bo trzy na tak duży budynek to
po
prostu za mało - tłumaczą.

Wrocławscy architekci nie chcą komentować propozycji kieleckiej firmy. - To
jest po prostu nieeleganckie - twierdzi Wojciech Jarząbek, architekt, który
zaprojektował m.in Solpol.

Jednak architekci spoza Wrocławia nie mają takich obiekcji.

- Prezentowane rozwinięcia fasad budynku Galerii są schematem, który mógłby
stanąć gdziekolwiek, na przedmieściach Warszawy, Białegostoku, Damaszku, czy
w
przysłowiowym Kłaju. Nie powinien natomiast być proponowany w centralnej
części
Wrocławia - twierdzi Stefan Kuryłowicz, jeden z najlepszych architektów w
Polsce, autor projektu biurowca PLL Lot, czy ratusza w Wilanowie.

Ale także urzędnicy przyznają, że to co zobaczyli wymaga dużo pracy.

- Mieliśmy wiele uwag głównie do wyglądu elewacji, które przekazaliśmy
inwestorowi. Dotyczyły one m.in tego, żeby do każdego sklepu dało się wejść
nie
tylko ze środka, ale także z ulicy - mówi Tomasz Ossowicz, dyrektor Biuro
Rozwoju Wrocławia.

Urzędnicy dodają, że to dopiero początek prac nad wyglądem tej galerii.-
Przetarg to dopiero początek drogi. Prace nad wyglądem galerii to proces
twórcy
a nie administracyjny i pośrednio będziemy mieli wpływ na ostateczny kształt
tego budynku, bo projekt budowlany będzie musiał zaakceptować Architekt
Miasta -
uspokaja Marcin Garcarz, rzecznik prezydenta. - To wspaniale, że wrocławianie
tak jak my troszczą się o klimat placu Grunwaldzkiego. Oznacza to, że wszyscy
żyjemy naszym miastem i podobnie jak nam zależy im na tym, aby stanął tam
obiekt nie tylko funkcjonalny ale i odpowiedni dla tego miejsca.

Studenci chcą czegoś więcej, niż tylko zabezpieczenia przed budową kiczu na
pl.
Grunwaldzkim. - We Wrocławiu trzeba wprowadzić zwyczaj organizowania
konkursów
architektonicznych na najważniejsze budynki w mieście. Dzięki takiemu
rozwiązaniu zrealizowane zostaną tylko najlepsze pomysły - uważa Kamil
Dawidowicz z Politechniki.

Ten pomysł bardzo podoba się architektom.

- Jest to nieodzowny warunek, aby zapewnić kontrolę nad przestrzenią
publiczną
i wysoką jakość architektury - mówi Zbigniew Maćków, architekt, który m.in.
wygrał konkurs na projekt nowy budynek Wydziału Prawa.

Jednak urzędnicy twierdzą, że tego zrobić nie mogą.

- Konkursy architektoniczne są dobrym pomysłem jeśli są związane z
inwestycjami
publicznymi takimi jak ratusz czy biblioteka uniwersytecka. Natomiast nie
sprawdzają sie w przypadku inwestycji prywatnych ponieważ w ich wyniku mogą
powstać wielkie dzieła architektoniczne, których nikt nie będzie chciał
zrealizować - ripostuje Marcin Garcarz.

Bartłomiej Knapik - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
miasta.gazeta.pl/fix/mod/zoom.jsp?xx=2211416




Temat: Warszawa/ Londyn - stan paniki
ewa553 napisała:

> Kanie, co by nie powiedziec, znajdujemy sie w stanie wojny. I niestety
jestesmy
>
> w gorszej sytuacji, bo przeciwnik wszystko wie - my nie wiemy nic, albo
prawie
> nic, stad wlasnie to - dla widza - nieco chaotyczne zachowanie. Zreszta
> zauwazylas chyba, ze tylko w Polsce tak jest na lotnisku. "Oddawalam" dwa dni
> pozniej we Frankfurcie siostrzenca, ktory wracal do Polski, i bylo wszystko
> znakomicie zorganizowane. Ze sie dluzej czeka? Ze sie jest dokladniej
> kontrolowanym? Gdybys przed odlotem zadzwonila do Twoich linii lotniczych
(jak
> ja nie chwalac sie zrobilam), dowiedzialabys sie, ze masz drogie perfumy
> zapakowac do walizki. I wiedzialabys, co Ci na poklad wolno wziasc.
> To, ze jest mozliwosc podlozenia TNT gdzie indziej to wiemy,. Jak
wspomnialam:
> znajdujemy sie w stanie wojny...

ODP: Ewciu, z calym szacunkiem; jestesmy w stanie wojny... z kim?

Zadzwonilam do swoich linii. Nic nie wiedziedzieli o zarzadzeniach wladz
polskich. Zreszta, tuz po wejsciu do samolotu BA, kapitan samolotu od razu
powiedzial, ze polskie zakazy nie maja z ich liniami lotniczymi nic wspolnego?
Informacji na temat zaostrzen na lotnisku w W-wie nie ma nigdzie
zamieszczonych, wiec nie mozna sie o nich dowiedziec. Okienko przed oddaniem
bagazu bylo jedynym miejscem z informacja.
Informacja lotniska byla zreszta zamknieta. Godziny urzedowaniach obowiazuja.

Perfumy wyrzucilam bez zalu i bylam przygotowana, ze pojda do kubla. Pasty do
zebow za to nie moglam odzalowac - wiesz jest to bezcenny produkt przy 20-to
godzinnym locie.
Perfumy moglam za to zakupic w dowolnej ilosci na lotnisku w Londynie i bez
problemu wniesc do samolotu, oraz dokupic reszte na pokladzie. Perfumy tez
mozna bylo kupic na lotnisku w W-wie, tylko nie mozna ich bylo wniesc na poklad
samolotow lecacych do Londynu. Mozna bylo za to je wniesc na wszystkie inne
polaczenia!!!

No wiec, mozna czy mozna jest tylko kwestia gustu oraz miejsca w ktorym sie
znajdujesz w danym czasie. Nie wiem czy to ma wprowadzic w blad terorrystow -
na pewno powodowalo chaos wsrod pasazerow.

W kwestii formalnej; jesli nie mozna przewozic perfum, to moze nalezaloby
ujednolicic i albo wprowadzic calkowity zakaz obecnosci, sprzedawalnosci ich na
lotniskach i pokladach samolotow albo dac sobie spokoj.
Rowniez w kwestii formalne; jesli wydaje sie juz jakies zaostrzenia to moze
nalezaloby umiescic informacje na ten temat?
np; na stonie internetowej lotniska Okecie, lub stronach internetowych innych
linii lotniczych lub poinformowac pracownikow biur podrozy w RP o takowych.
Wiem o czym pisze, bo sprawdzilam WSZYSTKIE - glucho bylo i pusto.

Nie mam zamiaru nikogo krytykowac. Stwierdzam zaobserwowane fakty; byl burdel
na kolkach i chaos, dzieki temu, ze zaostrzenia w RP nie zostaly skoordynowane
z tymi w GB.
Mam powazne watpliwosci co do skutecznosci takich zaostrzen, ktore powoduja
balagan i do tego nie sa zaakceptowane i poparte przez linie lotnicze.

Kan




Temat: klopoty z powrotem z Krety
Witam. Czekaliśmy od środy 12.07 od 18.00 do czwartku do godz 24.00. We Wrocku
byliśmy w piątek ok 3.30 Ten nocleg w hotelach to w naszym przypadku trochę
pic. Trafiliśmy do hotelu o 4 nad ranem w czwartek, po wielu sprzecznych
komendach, przesiadaniu się z autobusu na autobus i ciągnięciu bagażu i
śpiącego malucha z miejsca na miejsce. To był niestety horror. Niewiele więc
pomógł nam ten zaoferowany nocleg w godz 4.00 a 7.30 kiedy to zaczęło się
sniadania. Wcześniej(ok godz 24.45) zostaliśmy zawiesieni do tzw restauracji (
wersja rezydentów), który okazał się kręgielnia kompletnie nie przygotowaną na
przyjęcie takiej ilości osób. Dodam też ze nie było tam wcale kuchni, tylko
mikrofalówka, w której podgrzewano przyniesioną w aluminiowych kontenerkach
gumową musakę. Nie było mowy o gorącej herbacie. Możecie sobie wyobrazić co to
była za rozkosz dla podniebienia taka kolacja po 12 godzinach od ostatniego
posiłku. Na koniec ok godz 02.00 na ladzie barku postawiono miskę z
nektarynkami i ok 160 osób musiało sobie stanąć kolejce i odebrać przydziałowy
owoc :)) cudowne przeżycie!
Oczywiście nazwane to zostało "kolacja w restauracji" Wstręt do musaki chyba
zostanie mi na stałe :) No a póżniej zozpoczął się cyrk z hotelami. Byliśmy
wożeni po różnych miejscach i okazywało się ze rezydenci niestety się pomylili
i nie ma dla nas miejsca. Ponownie cudowne przeżycie z co chwila budzącym się i
płaczącym dwulatkiem. Kolejny dzien nie był lepszy. Zapewniona nas ze o 16.00 w
czwartek 13.07 odlecimy ale tak się nie stało. Potem termin przesunięto na godz
19.10 i znów linie lotnicze Eurocypria (tak to się chyba pisze) wysłaly samolot
w inne miejsce, a nas skazały na kolejne oczekiwanie aż do od 23.55, kiedy to
zaćzęło się zajmowanie miejsc w samolocie. Miałam dziwne poczucie, ze linia
lotnicza w obliczu problemu technicznego nie bardzo chce ryzykować drażnienia
turystów z np Danii i opóżniać ich lotu, ale tłum Polaków czekających 34 godz
nie robi problemu. No ale może to moje polskie kompleksy:)
I nie bardzo pomógł fakt, ze zaoferowano nam posiłek w Airport Cafe, gdzie
kolejne fast foody lokalne podawane przez niezbyt uprzejme panie zepsuły mi
humor do reszty. Kiedy zapytałam panią za ladą czy mogę prosić o herbatę
najpierw usłyszałam "out" "get out" a to wszystko dlatego iż ośmieliłam się
wejść za kontuar, bo moje popiskiwania zza drugiej strony nie robiły na nikim
wrażenia. W końcu się dowiedziałam, ze owszem mogę ale muszę zapłacić, czego
już kompletnie nie rozumiałam, zważywszy ze udaliśmy się tam na posiłek i
napoje opłacane przez przewożnika. Oj nie lubię już Greków. Herbatę dostałam za
darmo po 30 min :) Rozumiem ze takie rzeczy jak problemy techniczne moga się
zdażyć ale nasze biuro Open Travel zawaliło na calej linii. Ludzie z innych
firm np Itaka mieli osobę (cudowna p. Jadwiga M.), która była cały czas z nimi
i coś próbowała działać. Rezydent Open Travel p. Piotr stwierdził, ze nie
przyjedzie. I tak mieliśmy szczęście, ze nie obrzucił nas niecenzuralnym
słowem, jak podobno innych gości (wiemy ze słyszenia). Tułaliśmy się więc po
lotnisku słysząc od innych rezydentów, ze oni zajmować się nami nie muszą bo
mamy czekać na swojego rezydenta, haha
Open travel zawalił na całej linii, niestety



Temat: Feministyczne uciechy
Gość portalu: Piter napisał(a):

> Nowacka wydała w sumie 2,2 miliona publicznych pieniędzy na potrzeby walki o
> równouprawnienie.
> Pani pełnomocnik, jej współpracownicy i goście lubili dobrze zjeść. Ponad 50
> tysięcy złotych poszło na "zakup usług gastronomicznych" i to bardzo często w
> czterogwiazdkowym hotelu.

No cóż, mogłaby moze kupować w trzygwiazdkowym hotelu. Nie orientuję się
dokładnie w kwestiach minimum wymagań cateringowych przyjętych np. w przypadku
zapraszania gości zagranicznych; prawdopodobnie chodzi tu przede wszystkim o
podejmowanie gości w restauracjach w Warszawie. No cóż, robi się to we
wszystkich ministerstwach, a gości przyjmuje sie nie w barze mlecznym, tylko w
restauracji, i to może nie najdroższej, ale dobrej, chyba że chce sie zepsuc
kontakty międzynarodowe ze wszystkimi.

Dużo też podróżowali. Jaruga-Nowacka poleciała za
> granicę 11 razy, jej pracownicy aż 93 razy. Kosztowało to ponad 500 tysięcy
> złotych!

11 razy to wcale nie tak duzo; pracownicy z kolei reprezentują Polskę chociazby
w UE i muszą wyjeżdżać (sama musiałam, hłe hłe). Znam osoby (z innego
ministerstwa), które co dwa tygodnie są w Brukseli w ramach różnych rad i
komitetów; bronią tam polskich interesów jako przedstawiciele administracji
polskiej. Na te podróze wydawane są pieniądze, bo i kosztują bilety lotnicze
(które nie mogą być kupowane w taryfach typu APEC, bo wymagałoby to z kolei
ponoszenia większych wydatków na hotel i diety); do tego ludzie ci,
reprezentujący - przypominam - państwo polskie, nie mogą spać w schroniskach
młodzieżowych, a i od czasu do czasu muszą kogoś zaprosić na posiłek do
restauracji w celu przeprowadzenia nieformalych rozmów. Oczywiścei możemy
nikogo nie wysyłać i pozwalać, żeby inni decydowali za nas. Co do urzedu
Pełnomocnika, to ma on przedstawicieli w przynajmniej jednym komitecie unijnym
(i nie jest to ani nie była Jaruga-Nowacka).

Dla porównania, warto zauważyć, że kwota ta stanowi 35% łącznych
> wydatków Kancelarii Premiera na zagraniczne wyjazdy służbowe w badanym
> okresie.

No cóż, akurat jest to praktycznie samodzielny urzad podporządkowany Kancelarii
Premiera, ściśle merytoryczny, w odróżnieniu od wielu pozostałych
departamentów. Trudno się dziwić, że np. Zespół Doradczo-Analityczny, Biuro
Administracyjne, Departament Kontroli, Skarg i Wniosków, Biuro Dyrektora
Generalnego jeżdżą za granicę mniej lub wcale (mam nadzieję, że nie muszę
wyjaśniac, czym się takie biura zajmują). Jeśli odejmiesz departamenty
zajmujące sie organizowaniem bieżącego działania KPRM, może sie okazać, że
Pełnomocnik ds. równego Statusu to 35% merytorycznej działalności KPRM jako
takiej (jako Kancelarii, przypominam). Do tego działalności bardzo ważnej np.
dla UE, bo akurat UE kładzie nacisk na kwestie równych szans kobiet i mężczyzn
o wiele bardziej, niż się to robi u nas w Polsce.

> Na razie trudno ustalić cel i efekty wystawnego zarządzania biurem i ważnych
> podróży służbowych.

Cel ten nie jest jasny oczywiście dla portalu prawy. Ale jeśliby porównać
koszty z jakims ministerstwem czasów, kiedy bardziej zdeklarowana "prawica"
(polską prawicę nazwałabym raczej pseudoprawicą, ale to oddzielna sprawa),
prawdopodobnie koszty i ilość podróży wyszłyby porównywalne, jeśli nie większe.
Np. jestem pewna, że Jaruga to mały żuczek w porównaniu z tym, co wydała na
podróże zagraniczne prawicowa senator Alicja Grześkowiak (przy czym jej podróże
były w wielu przypadkach dalece bezzasadne).




Temat: Ryanair nie taki święty
Ryanair nie taki święty
Uziemieni za granicą

Kilkudziesięciu polskich pasażerów linii Ryanair od czwartku czeka na
lotnisku Stansted w Londynie na powrót do domu.

Firma oferująca tanie przeloty nie zaopiekowała się podróżnymi, którzy z
powodu nawałnicy nie polecieli do Polski. Tylko nielicznym, na własną rękę
udało się znaleźć zastępczy samolot. Reszta musiała zaczekać
— Organizacja i opieka żadna. Najpierw lakonicznie poinformowano nas, że
samolot jednak nie odleci. Na zwrot bagaży czekaliśmy sześć godzin — opowiada
Andrzej Bielecki z Wrocławia, który wrócił do Polski po 36 godzinach. Według
jego relacji dla kientów Ryanair otwarto jedno okienko informacyjne, do
którego ustawiła się dwustumetrowa kolejka.
— To był przerażający widok— opowiada. — Rodziny z małymi dziećmi. Niektóre
bez pieniędzy na powrót do domu. Obsługa lotniska pokrzykiwała na nas. Z
zazdrością obserwowaliśmy ludzi z innych linii. Ci byli przewożeni autobusami
na lotnisko Heathrow, skąd więcej samolotów mogło zawieźć ich do domów. My
spędziliśmy noc na lotnisku.
— Rzeczywiście odwołaUśmy lot tego dnia z powodu pogody. Nad Londynem szalała
burza — mówi rzecznik Ryannair Tomasz Kułakowski.
— Nasza firma nie bierze odpowiedzialności za to, co dzieje się z podróżnymi
na lotnisku. W większości takich sytuacji staramy się o to, żeby lot jednak
się odbył. W przypadku złej pogody oferujemy przebukowanie biletów i lot
naszymi liniami następnym samolotem lub zwrot kosztów. Wtedy klient na własną
rękę szuka połączeń z Polską.
— Pani z linii lotniczych informowała wszystkich, że następne loty jej
przewoźnika dopiero po weekendzie. A jeśli chodzi o zwrot kosztów, to
poinformowano nas, że dostaniemy 30 funtów— twierdzi Bielecki.
Jego syn cudem znalazł 5 miejsc w samolocie do Rzeszowa. — Za bilety na dwa
samoloty dla żony, synowej i siebie zapłaciłem około pięciu tysięcy złotych —
dodaje wrocławianin.
— Wyobrażam sobie, że to, co się stało, musiało być przykre dla naszych
kUentów. Niestety, to okres wakacyjny. W każdym z naszych samolotów były
najwyżej trzy, cztery miejsca wolne — tłumaczy Kułakowski.
Andrzej Bielecki zaraz po powrocie zwrócił się ze skargą do Europejskiego
Biura Ochrony Konsumenta. Jeśli będzie trzeba, wystąpię o zwrot kosztów i
odszkodowanie na drodze prawnej.
— Nareszcie w domu. Szkoda, że inni jeszcze tam czekają. Odlecą chyba w
czwartek — mówi Andrzej Bielecki.
(SIM)

Źródło: dzisiejsze Słowo Polskie Gazeta Wrocławska, str. 5
dostępna również tutaj www.e.gazeta.wroc.pl/



Temat: przetarg na Okecie ważny
Wizja rozwoju portu lotniczego Kraków Balice
Krzysztof Fijałek 26-12-2002, ostatnia aktualizacja 26-12-2002 23:02

3,5 mln obsłużonych pasażerów w 2015 r. i 6,5 mln dziesięć lat później - to
wizja rozwoju Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków Balice. Jej realizacja
może pochłonąć 10 mld zł.

Studium wykonalności przedsięwzięcia przygotowały amerykańska firma HNTB z
Kansas City i biuro architektoniczne Wizja z Krakowa. Prace rozpoczęły się na
początku 2001 r. 350 tys. dolarów na ich sfinansowanie wydała Agencja ds.
Handlu i Rozwoju rządu USA, 100 tys. dolarów dołożyła HNTB.

- Zaczęliśmy od założenia, że w 2025 r. Kraków będzie potrzebował lotniska do
obsługi 12 mln pasażerów. Kryzys w branży lotniczej, a zwłaszcza sytuacja po
zamachach 11 września 2001 r. spowodowały, że musieliśmy przyciąć wskaźniki -
wyjaśnia Stanisław Deńko, szef biura Wizja. Najpierw w swoich planach
projektanci zeszli do 8,5 mln pasażerów, by ostatecznie ustalić ich poziom na
6,5 mln osób rocznie. Tyle, ile po rozbudowie obsłużyć ma lotnisko na Okęciu.

- Przewidujemy dwa etapy inwestycji. Pierwszy kończyłby się w 2010 r., dając
przepustowość 3,5 mln pasażerów. Takie potrzeby port będzie musiał realizować
pięć lat później - informuje Stanisław Deńko. Koszt pierwszej fazy inwestycji,
związany z wydatkami na infrastrukturę lotniska i zapewnienie komunikacji,
ocenia się na 3 mld zł. Powstałoby wówczas 60 proc. terminalu pasażerskiego i
40 proc. sal oczekiwań, które docelowo mają mieć 55-60 tys. m kw. powierzchni.
Obecnie jest to zaledwie 10 tys. m kw. Powiększy się część towarowa portu (z 3
tys. m kw. do 25-30 tys. m kw. w 2025 r.) oraz płyta postojowa. Zakłada się
również stopniowe jej rozbudowywanie, aby na koniec przewidywanego okresu mogła
pomieścić 10 samolotów szerokokadłubowych i 23 standardowe. Byłoby to
czterokrotnie więcej niż teraz. Już w 2010 r. lotnisko powinno być połączone
szybką kolejką z Dworcem Głównym w Krakowie. Do tego czasu konieczne będzie
wydłużenie pasa startowego - ostatecznie do 3000 m, i inwestycje w ochronę
środowiska, m.in. budowa zbiornika do gromadzenia wód opadowych.

Projektanci traktują port Kraków Balice jako drugie po Warszawie lotnisko
pasażerskie w kraju. Miałoby ono stać się ważnym punktem przesiadkowym i
obsługiwać tranzyt na południe Europy. Jak podkreślają, realizacja ich wizji
zależy nie tylko od wydania ogromnych pieniędzy, ale także ułożenia stosunków z
wojskiem, które włada terenem przewidzianym pod rozbudowę portu cywilnego.
Równie istotne znaczenie będzie miała postawa przedsiębiorstwa Polskie Porty
Lotnicze, większościowego udziałowca MPL Kraków Balice. W ciągu miesiąca
opracowanie zostanie przedstawione zainteresowanym.

Dla Gazety:

Kazimierz Czekaj, radny sejmiku Małopolski: - Rozbudowa portu lotniczego to
najważniejsze zadanie Krakowa i Małopolski. Pieniądze potrzebne na ten cel
wydają się być nieosiągalne. Gdybym miał wskazać, gdzie ich szukać, to
przyznam, że nawet po zebraniu wszystkich źródeł funduszy 10 mld się nie
uzbiera. A z drugiej strony takie przedsięwzięcia w świecie powstają. Chcemy,
żeby Kraków wywalczył sobie miejsce wśród europejskich metropolii. Od Boga mamy
dane położenie. Powstała znakomita koncepcja. Szukajmy sposobów na jej
realizację. Musimy patrzeć długofalowo, ale już dziś trzeba zacząć działać.
Zaczynając choćby od ściągnięcia do Balic tanich linii lotniczych, które są
najdynamiczniej rozwijającym się segmentem całej branży.

Komentarz

Perspektywa wielkiego przedsięwzięcia może porazić. Inwestycji tej skali, o
takim stopniu komplikacji, zależnej od tak wielu czynników, w Krakowie jeszcze
nie było. Łatwo przyjdzie rozgrzeszenie się z jej niezrealizowania, bo wizji
zadania rozłożonego na wiele lat nie da się wpasować w system, którego zasadą
jest nie myśleć dalej niż do końca kadencji. Tu nie wystarczy lobby
małopolskie, ale ono musi się wokół portu Kraków Balice zawiązać. Potrzebne
jest ogromne zaangażowanie województwa, Krakowa i okolicznych gmin, budżetu
państwa i PPL, sięgnięcie po fundusze z Unii Europejskiej, wieloletnie
zadłużenie. A i to może okazać się mało. Najważniejsze jednak, żeby jak
najszybciej z Krakowa i Małopolski wyszedł sygnał, że chcemy nowoczesnego portu
lotniczego. Bez niego świat nam ucieknie.



Temat: Wizja portu lotniczego Kraków-Balice
Wizja portu lotniczego Kraków-Balice
Krzysztof Fijałek 26-12-2002, ostatnia aktualizacja 26-12-2002 23:02

3,5 mln obsłużonych pasażerów w 2015 r. i 6,5 mln dziesięć lat później - to
wizja rozwoju Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków Balice. Jej realizacja
może pochłonąć 10 mld zł.

Studium wykonalności przedsięwzięcia przygotowały amerykańska firma HNTB z
Kansas City i biuro architektoniczne Wizja z Krakowa. Prace rozpoczęły się na
początku 2001 r. 350 tys. dolarów na ich sfinansowanie wydała Agencja ds.
Handlu i Rozwoju rządu USA, 100 tys. dolarów dołożyła HNTB.

- Zaczęliśmy od założenia, że w 2025 r. Kraków będzie potrzebował lotniska do
obsługi 12 mln pasażerów. Kryzys w branży lotniczej, a zwłaszcza sytuacja po
zamachach 11 września 2001 r. spowodowały, że musieliśmy przyciąć wskaźniki -
wyjaśnia Stanisław Deńko, szef biura Wizja. Najpierw w swoich planach
projektanci zeszli do 8,5 mln pasażerów, by ostatecznie ustalić ich poziom na
6,5 mln osób rocznie. Tyle, ile po rozbudowie obsłużyć ma lotnisko na Okęciu.

- Przewidujemy dwa etapy inwestycji. Pierwszy kończyłby się w 2010 r., dając
przepustowość 3,5 mln pasażerów. Takie potrzeby port będzie musiał realizować
pięć lat później - informuje Stanisław Deńko. Koszt pierwszej fazy
inwestycji, związany z wydatkami na infrastrukturę lotniska i zapewnienie
komunikacji, ocenia się na 3 mld zł. Powstałoby wówczas 60 proc. terminalu
pasażerskiego i 40 proc. sal oczekiwań, które docelowo mają mieć 55-60 tys. m
kw. powierzchni. Obecnie jest to zaledwie 10 tys. m kw. Powiększy się część
towarowa portu (z 3 tys. m kw. do 25-30 tys. m kw. w 2025 r.) oraz płyta
postojowa. Zakłada się również stopniowe jej rozbudowywanie, aby na koniec
przewidywanego okresu mogła pomieścić 10 samolotów szerokokadłubowych i 23
standardowe. Byłoby to czterokrotnie więcej niż teraz. Już w 2010 r. lotnisko
powinno być połączone szybką kolejką z Dworcem Głównym w Krakowie. Do tego
czasu konieczne będzie wydłużenie pasa startowego - ostatecznie do 3000 m, i
inwestycje w ochronę środowiska, m.in. budowa zbiornika do gromadzenia wód
opadowych.

Projektanci traktują port Kraków Balice jako drugie po Warszawie lotnisko
pasażerskie w kraju. Miałoby ono stać się ważnym punktem przesiadkowym i
obsługiwać tranzyt na południe Europy. Jak podkreślają, realizacja ich wizji
zależy nie tylko od wydania ogromnych pieniędzy, ale także ułożenia stosunków
z wojskiem, które włada terenem przewidzianym pod rozbudowę portu cywilnego.
Równie istotne znaczenie będzie miała postawa przedsiębiorstwa Polskie Porty
Lotnicze, większościowego udziałowca MPL Kraków Balice. W ciągu miesiąca
opracowanie zostanie przedstawione zainteresowanym.

Dla Gazety:

Kazimierz Czekaj, radny sejmiku Małopolski: - Rozbudowa portu lotniczego to
najważniejsze zadanie Krakowa i Małopolski. Pieniądze potrzebne na ten cel
wydają się być nieosiągalne. Gdybym miał wskazać, gdzie ich szukać, to
przyznam, że nawet po zebraniu wszystkich źródeł funduszy 10 mld się nie
uzbiera. A z drugiej strony takie przedsięwzięcia w świecie powstają. Chcemy,
żeby Kraków wywalczył sobie miejsce wśród europejskich metropolii. Od Boga
mamy dane położenie. Powstała znakomita koncepcja. Szukajmy sposobów na jej
realizację. Musimy patrzeć długofalowo, ale już dziś trzeba zacząć działać.
Zaczynając choćby od ściągnięcia do Balic tanich linii lotniczych, które są
najdynamiczniej rozwijającym się segmentem całej branży.

Komentarz

Perspektywa wielkiego przedsięwzięcia może porazić. Inwestycji tej skali, o
takim stopniu komplikacji, zależnej od tak wielu czynników, w Krakowie
jeszcze nie było. Łatwo przyjdzie rozgrzeszenie się z jej niezrealizowania,
bo wizji zadania rozłożonego na wiele lat nie da się wpasować w system,
którego zasadą jest nie myśleć dalej niż do końca kadencji. Tu nie wystarczy
lobby małopolskie, ale ono musi się wokół portu Kraków Balice zawiązać.
Potrzebne jest ogromne zaangażowanie województwa, Krakowa i okolicznych gmin,
budżetu państwa i PPL, sięgnięcie po fundusze z Unii Europejskiej,
wieloletnie zadłużenie. A i to może okazać się mało. Najważniejsze jednak,
żeby jak najszybciej z Krakowa i Małopolski wyszedł sygnał, że chcemy
nowoczesnego portu lotniczego. Bez niego świat nam ucieknie.




Temat: Poznań kontra ...
> Imponujący jest ten projekt nowego terminalu "Balice" Ciekawe czy będzie
> zrealizowany i kiedy?

Krzysztof Fijałek 26-12-2002, ostatnia aktualizacja 26-12-2002 23:02

3,5 mln obsłużonych pasażerów w 2015 r. i 6,5 mln dziesięć lat później - to
wizja rozwoju Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków Balice. Jej realizacja
może pochłonąć 10 mld zł.

Studium wykonalności przedsięwzięcia przygotowały amerykańska firma HNTB z
Kansas City i biuro architektoniczne Wizja z Krakowa. Prace rozpoczęły się na
początku 2001 r. 350 tys. dolarów na ich sfinansowanie wydała Agencja ds.
Handlu i Rozwoju rządu USA, 100 tys. dolarów dołożyła HNTB.

- Zaczęliśmy od założenia, że w 2025 r. Kraków będzie potrzebował lotniska do
obsługi 12 mln pasażerów. Kryzys w branży lotniczej, a zwłaszcza sytuacja po
zamachach 11 września 2001 r. spowodowały, że musieliśmy przyciąć wskaźniki -
wyjaśnia Stanisław Deńko, szef biura Wizja. Najpierw w swoich planach
projektanci zeszli do 8,5 mln pasażerów, by ostatecznie ustalić ich poziom na
6,5 mln osób rocznie. Tyle, ile po rozbudowie obsłużyć ma lotnisko na Okęciu.

- Przewidujemy dwa etapy inwestycji. Pierwszy kończyłby się w 2010 r., dając
przepustowość 3,5 mln pasażerów. Takie potrzeby port będzie musiał realizować
pięć lat później - informuje Stanisław Deńko. Koszt pierwszej fazy
inwestycji, związany z wydatkami na infrastrukturę lotniska i zapewnienie
komunikacji, ocenia się na 3 mld zł. Powstałoby wówczas 60 proc. terminalu
pasażerskiego i 40 proc. sal oczekiwań, które docelowo mają mieć 55-60 tys. m
kw. powierzchni. Obecnie jest to zaledwie 10 tys. m kw. Powiększy się część
towarowa portu (z 3 tys. m kw. do 25-30 tys. m kw. w 2025 r.) oraz płyta
postojowa. Zakłada się również stopniowe jej rozbudowywanie, aby na koniec
przewidywanego okresu mogła pomieścić 10 samolotów szerokokadłubowych i 23
standardowe. Byłoby to czterokrotnie więcej niż teraz. Już w 2010 r. lotnisko
powinno być połączone szybką kolejką z Dworcem Głównym w Krakowie. Do tego
czasu konieczne będzie wydłużenie pasa startowego - ostatecznie do 3000 m, i
inwestycje w ochronę środowiska, m.in. budowa zbiornika do gromadzenia wód
opadowych.

Projektanci traktują port Kraków Balice jako drugie po Warszawie lotnisko
pasażerskie w kraju. Miałoby ono stać się ważnym punktem przesiadkowym i
obsługiwać tranzyt na południe Europy. Jak podkreślają, realizacja ich wizji
zależy nie tylko od wydania ogromnych pieniędzy, ale także ułożenia stosunków
z wojskiem, które włada terenem przewidzianym pod rozbudowę portu cywilnego.
Równie istotne znaczenie będzie miała postawa przedsiębiorstwa Polskie Porty
Lotnicze, większościowego udziałowca MPL Kraków Balice. W ciągu miesiąca
opracowanie zostanie przedstawione zainteresowanym.

Dla Gazety:

Kazimierz Czekaj, radny sejmiku Małopolski: - Rozbudowa portu lotniczego to
najważniejsze zadanie Krakowa i Małopolski. Pieniądze potrzebne na ten cel
wydają się być nieosiągalne. Gdybym miał wskazać, gdzie ich szukać, to
przyznam, że nawet po zebraniu wszystkich źródeł funduszy 10 mld się nie
uzbiera. A z drugiej strony takie przedsięwzięcia w świecie powstają. Chcemy,
żeby Kraków wywalczył sobie miejsce wśród europejskich metropolii. Od Boga
mamy dane położenie. Powstała znakomita koncepcja. Szukajmy sposobów na jej
realizację. Musimy patrzeć długofalowo, ale już dziś trzeba zacząć działać.
Zaczynając choćby od ściągnięcia do Balic tanich linii lotniczych, które są
najdynamiczniej rozwijającym się segmentem całej branży.

Komentarz

Perspektywa wielkiego przedsięwzięcia może porazić. Inwestycji tej skali, o
takim stopniu komplikacji, zależnej od tak wielu czynników, w Krakowie
jeszcze nie było. Łatwo przyjdzie rozgrzeszenie się z jej niezrealizowania,
bo wizji zadania rozłożonego na wiele lat nie da się wpasować w system,
którego zasadą jest nie myśleć dalej niż do końca kadencji. Tu nie wystarczy
lobby małopolskie, ale ono musi się wokół portu Kraków Balice zawiązać.
Potrzebne jest ogromne zaangażowanie województwa, Krakowa i okolicznych gmin,
budżetu państwa i PPL, sięgnięcie po fundusze z Unii Europejskiej,
wieloletnie zadłużenie. A i to może okazać się mało. Najważniejsze jednak,
żeby jak najszybciej z Krakowa i Małopolski wyszedł sygnał, że chcemy
nowoczesnego portu lotniczego. Bez niego świat nam ucieknie.

To z naszego forum, ale bardziej realne inwestycje znajdziesz na stronie
lotniska:

www.lotnisko-balice.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 149 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex