biura podróży Atlas

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biura podróży Atlas




Temat: biuro podrózy green lite travel
wszystko jasne tylko zawsze się zastanawiałem po co mi biuro podróży skoro mam Lonely Planet [są tam orientacyjne ceny a teraz nawet zweryfikowane u nas ] i bardzo dobry atlas drogowy z info o kilometrach. Takie rzeczy można samemu i na pewno wychodzi to taniej niż z b.p. Cóż każdy robi jak lubi





Temat: Fotki w Internecie
Jak wakacje? Ja za miesiąc wyruszam do Lizbony, mam atlas z Biura Podróży o tym miejscu, ale chciałem obejrzeć również zdjęcia turystów, takie z przymrużeniem oka... widział ktoś taki serwis w necie?






Temat: komendy w różnych systemach

Wiesz trudno mi się zgodzić, że biura podrózy bedą kupować takie wydawnictwa, jak nie można od szefów wydebić 86 GBP na atlas lotniczy wydawany przez OAG.

No to już nie jest problem globalny, tylko indywidualno-komunistyczno-zatwardzialy-zacofano-polski-... jak zostalem zatrudniony w moim biurze to w drugim tygodniu juz mialem nowiutenki atlas OAG, bez nawet chwili wahania o zasadności posiadania takowego narzedzia pracy. Kwestia wymiany kadry pracowniczej/kierowniczej/dyrektorskiej hehe

Paniek242: nawet jeśli rzeczywiście byłoby to niezbędne nie sądzę aby był z tym większy problem..
peace!




Temat: komendy w różnych systemach
[quote="ASZAQ"]Wiesz trudno mi się zgodzić, że biura podrózy bedą kupować takie wydawnictwa, jak nie można od szefów wydebić 86 GBP na atlas lotniczy wydawany przez OAG.

Napiszcie coś więcej o tym atlasie. Pracuję w branży ponad 10 lat, a się z nim nie spotkałem i co więcej jakoś sobie bez niego radziłem (chyba całkiem nieźle )
Przydaje się ?




Temat: Ja chcę słoneczko! - gdzie jechać na te wakacje?

Kurcze a ja nie rozumiem fenomenu biur podróży. ja nigdy z nich nie korzystałem i jak znajomi opowiadają jak to nie siedzieli nad basem i pili drinki to mi aż się niedobrze robi. Byłem w Maroko, Tunezji, Libii teraz planuje wyprawę do Botswany i żadna z tych wypraw nie polegała na leżeniu na plaży. dużo zwiedziłem, zobaczyłem i chciałbym tam kiedyś wrócić ale jak patrze w atlas to chyba mi się nie uda bo tyle jest ciekawych miejsc do zobaczenia że mi życia nie starczy pleciesz bzdury bo to wszystko przecież zależy do człowieka i jego osobowości! jak ktoś chce leżeć plackiem to jasne że będzie tak leżał a jak człowiek jest obrotny i chcę też spędzić wakacje w sposób aktywny to przecież żadne biuro nie będzie stanowiło dla niego problemu! i to jest święta prawda




Temat: komendy w różnych systemach
Wiesz trudno mi się zgodzić, że biura podrózy bedą kupować takie wydawnictwa, jak nie można od szefów wydebić 86 GBP na atlas lotniczy wydawany przez OAG.
Do tego zmieniając system, operator systemu dostarcza potrzebe materiały. Po za tym zmieniajac system z A na B (aby nie urazić nikogo) nikomu w biurze nie bedzie potrzebna makulatura z informacjami o starym sytemie.

Pozdrawiam

Aszaq




Temat: Ja chcę słoneczko! - gdzie jechać na te wakacje?
Kurcze a ja nie rozumiem fenomenu biur podróży. ja nigdy z nich nie korzystałem i jak znajomi opowiadają jak to nie siedzieli nad basem i pili drinki to mi aż się niedobrze robi. Byłem w Maroko, Tunezji, Libii teraz planuje wyprawę do Botswany i żadna z tych wypraw nie polegała na leżeniu na plaży. dużo zwiedziłem, zobaczyłem i chciałbym tam kiedyś wrócić ale jak patrze w atlas to chyba mi się nie uda bo tyle jest ciekawych miejsc do zobaczenia że mi życia nie starczy



Temat: "POGRZEB" KARTY TATERNIKA - NARESZCIE !!!
Wydaje mi się, że nie wszyscy zauważyli, że "triady" - Kurs, Egzamin, Karta Taternika już nie ma. Poprzednio Karty Taternika wydawał PZA lub upoważniony przez niego Klub ale absolutnie nie powodowało to konieczności wstępowania do Klubu do których zresztą większość uzyskujących Kartę T. wogóle nie wstępowało. Bo dzisiaj, zdecydowanej większości taterników nie jest on do niczego potrzebny. Czasy rozdawania talonów na buty lub szpej minęły. Klub nie jest też potrzebnym aby uzyskać paszport i pojechać np w góry Atlas. Można samemu lub z specjalistycznym biurem podróży. Ja takie Dolomity, w które się Iwono wybierasz to w Twoim wieku mógłbym sobie najwyżej narysować a potem marzenia wybić z głowy - gumowym młotkiem lub .... czekanem.
Klub jest potrzebny jedynie tym, którzy "celują" w zadania najbardziej ambitne, bardzo drogie i wymagające sponsorów a takich jest stosunkowo mało (i "ambitnych" i sponsorów)
Likwidacja Karty Taternika i oczekiwane zmiany w zarządzeniach dyrektora TP prawdopodobnie spowodują to, że bez legitymacji klubowej "wspinaczkowe Tatry" staną się niedostępne. Nastąpi przymus wstąpienia do klubu.
A kurs, egzamin? W tych statutach, które wynalazł TomejI a podejrzewam, że w innych jest podobnie nie ma ani słowa ani o kursie ani egzaminie, jest natomiast o umiejętnościach, doświadczeniu i osiągnięciach a tego wszystko można mieć bez kursu i egzaminu.
Każdy może powiedzieć - starszy brat mnie nauczył, robimy to już 5 lat (legalnie, nielegalnie, co za różnica), zrobiliśmy takie to a takie drogi, ew. ci i ci mogą to poświadczyć.

Jest teraz magma - zobaczymy co z niej wyniknie



Temat: Gsdzie na wczasy za granice?

Witam :o)
Jak w temacie.
Czy moglibyscie mi polecic jakies fajne, egzotyczne miejsca za granica?
Chodzi mi oczywiscie o cieple kraje, gdzie jest czysta woda, bo duzo


plywam :o)

Proponuję zakup atlasu i odwiedzenie biura podróży.

Ligeia





Temat: Holiday Travel Center - wiarygodność


Witam,
czy ktoś słyszał/korzystał z usług biura podróży
Holiday Travel Center Sp. z o.o. mieszczącego się
w Warszawie (Sadyba) przy ul. Klarysewska 49a?

Proszę o Wasze opinie i pozdrawiam
ZeB


Hmmm.... sprzedaja timeshare. Co do idei jestem raczej sceptyczny, ale sa
ludzie, ktorym sie to podoba. Proponuja klub Atlas za dosc wysoka cene.
Mozna od nich dostac "darmowy" (450 PLN + przelot) tydzien na Teneryfie, w
calkiem ladnym osrodku timesherowym Regency Resort. Tam tez trzeba dac sobie
pokazac na prawde ladny osrodek, ktory obecnie jest sprzedawany. Jesli ktos
rozwaza timeshare, to warto sie nad ta Teneryfa zastanowic.

JO





Temat: OKE JAWORZNO
ZESTAW 12
I.
1.zapytaj turysty jakiego typu lokalu szuka
2.powiedz mu gdzie może ten lokal,restauracje znaleźć
3.powiedz mu jak tam może trafić

II.
1.powiedz że oglądałeś film, gdzie i kiedy
2.powiedz jakie odczucia były po filmie?
3. jak zachowywały sie dzieci które były w tym czasie w kinie?

III.
1.przychodzisz do biura podroży i chcesz zmienić termin wycieczki, dlaczego?
2.nie zgódź sie na proponowaną wyższa cene wycieczki za zmianę ceny
3.przystań na propozycje tylko jeśli cena zostanie bez zmian

obrazek:
koleś śpi na książkach, w koło pełno książek i z tyłu meble z książkami i atlas na stole. Pytania.. czemu on spi ? czy lubisz szkołę i nauke ? dlaczego ?



Temat: Egipt - Afryka Wyprawa 2008
GDYBYM ja się wybierał w dół globusa po łyk egzotyki - to zacząłbym i skończył taką pierwszą wyprawę w Tunezji:
-super dojazd promami ze Sycylii,
-egzotyka na każdym kroku (tańce brzucha, szisza, bazary i takie tam), ale ciut ucywilizowana,
-kraj policyjny i przez to super bezpieczny oraz zainteresowany promowaniem turystyki (możliwość nawiązania kontktu z ich miniesterstwem turystyki),
-w miarę sensowne odległości,
-porządne drogi ( po części lepsze niż w RP)
-ciepłe morze + tu i tam rafy koralowe - praktycznie nieodkryte przez biura podróży i stada turystów,
-prawdziwa piaszczysta Sachara - ładniejsza niż w dostępnej części Egiptu,
-góry Atlasu z pojechanymi serpentynami,
-słone jeziora + gwarantowana fatamorgana,
-plenery +resztki dekoracji z Gwiezdnych Wojen, mur na którym Brian pisał "Romane ite domum", koloseum w El Jem i kupa innych rzymskich zabytków
-dobre miejscowe wino,
-przyzwoite ceny żywności,
oraz co najwazniejsze - przyjaźnie nastawieni tubylcy kochający nas (i nasze porfele).

Garbusy widziałem tylko jako reklamy warsztatów samochodowych albo wypożyczalni

jedyny minus - to brak piramid.

Zgadzam się też, że pólnocna Skandynawia to całkiem inna bajka, ale też ciekawa. Napewno w przyszłym roku, jesli nie wypali mi Islandia (zastępczym).



Temat: Rusko ponownie prezesem Ekstraklasa SA
Andrzej Rusko pozostanie prezesem prowadzącej rozgrywki piłkarskiej pierwszej ligi spółki Ekstraklasa - zdecydowała jej rada nadzorcza.

Andrzej Rusko pełni tę funkcję od listopada 2005 roku. Obecna kadencja, zgodnie ze statutem spółki, trwać będzie trzy lata.

Prezes Ekstraklasy SA został wybrany w drodze konkursu, który został rozpisany przez radę nadzorczą spółki, gdyż dotychczasowa umowa Ruski kończyła się 28 listopada.

Do konkursu zgłosiło się kilkunastu kandydatów. Ich liczby i nazwisk nie ujawniono. Po wstępnym etapie selekcji członkowie rady nadzorczej przeprowadzili rozmowy z kandydatami. W środę podczas posiedzenia rady w Bełchatowie zapadła ostateczna decyzja.

Do wyboru prezesa wystarczyły głosy czterech z siedmiu członków rady. "Wynik głosowania pozostaje tajny" - poinformował PAP rzecznik prasowy spółki Adrian Skubis.

W skład rady nadzorczej wchodzą: przewodniczący Janusz Cendrowski (Zagłębie Lubin), Jerzy Ożóg (PGE GKS Bełchatów), Leszek Miklas (Legia Warszawa), Rafał Wysocki (Cracovia), Jacek Masiota (Lech Poznań), Edward Socha (Odra Wodzisław Śl.) i reprezentujący PZPN Zbigniew Koźmiński.

56-letni Andrzej Rusko zanim został prezesem Ekstraklasy SA działał w sporcie żużlowym, m.in. był prezesem i wiceprezesem Atlasu Wrocław, a wcześniej wrocławskiej Sparty oraz członkiem Głównej Komisji Sportu Żużlowego. W styczniu tego roku na dwa tygodnie został kuratorem w PZPN. Mianował go ówczesny minister sportu Tomasz Lipiec.

Przede wszystkim działał jednak w biznesie. Pracował w Biurze Podróży i Turystyki "Almatur", był wicedyrektorem Przedsiębiorstwa Zagranicznego "Elvis", a na początku lat 90. związał się z Zygmuntem Solorzem. Początkowo został pełnomocnikiem Przedsiębiorstwa Zagranicznego "Solpol", następnie współtworzył i był dyrektorem generalnym oraz prezesem zarządu pierwszej prywatnej ogólnopolskiej telewizji "Polsat". Zasiadał także w jej radzie nadzorczej.

Główne zadania prezesa i spółki Ekstraklasy w najbliższym czasie to rozstrzygnięcie dwóch przetargów - na prawa medialne do meczów ekstraklasy i dotyczącego sponsora tytularnego rozgrywek. Umowy z Canal Plus i firmą Orange wygasają z końcem obecnego sezonu.

Spółka Ekstraklasa SA powstała w czerwcu 2005 roku. 18 listopada 2005 roku przejęła od PZPN prowadzenie rozgrywek Orange Ekstraklasy.




Temat: Dziennikarski "popis" w "Kurierze Lubelskim"

Po ostatnich popisach naszych piłkarzy stwierdzilem ze mam kwalifikacje zeby
zostać jednym z nich.
Ale od dzisiaj postanowiłem zostać dziennikarzem. Tez tak umiem !!!
a oto tekst:

Ta stara prawda brzmi jak komunał, ale po raz któryś tam na własnej skórze
mogliśmy się przekonać, że podróże kształcą. Dzięki wyprawie w stronę Złotej
Pragi, którą odbyliśmy w miniony weekend, poczyniliśmy kilka obserwacji.

Nim wsiedliśmy do autobusu, który miał nas dowieźć do miasta Kafki i
Hrabala, należało się dostać pociągiem do Wrocławia. I tu nastąpiło
zaskoczenie. Biuro obsługujące wyjazd dostarczyło bilety na trasę wiodącą
przez... Warszawę i Poznań. - Gdzie Rzym, a gdzie Krym?! - łapali się za
głowę znajomi, którym opowiadaliśmy o tym. A jednak w tym szaleństwie była
metoda.
Okazało się, że ekspres Lubuszanin odjeżdża z Lublina o godz. 14.44 i do
Poznania dociera o godz. 20.01. Tam trzeba było się przesiąść na pociąg
zmierzający przez Wrocław i o 22.30 już można było się witać ze stolicą
Dolnego Śląska. Tymczasem zmierzający, zdawałoby się, prostszą trasą
pospieszny Lublin - Wrocław (m.in. przez Radom) wyrusza z naszego grodu
zaledwie osiem minut po Lubuszaninie, o 14.52, ale na miejsce dociera o całą
godzinę później, bo o 23.37! Dla jasności dodamy, że pierwsza z tras jest
dłuższa od drugiej o całe 90 kilometrów, więc logika wskazuje, że powinno
się nią podróżować znacznie dłużej.
Jakie wnioski można wyciągnąć z tej małej lekcji? Pierwsza i podstawowa: nie
wierzmy logice, w PKP ona nie obowiązuje. To co prostsze okazuje się być
dużo bardziej pokrętne. Wniosek drugi: trasy kolejowe podlegające rządom
lubelskiej i sąsiednich dyrekcji na południu kraju są znacznie gorsze od
tych zawiadywanych przez stolicę i Wielkopolan. Nasza polskość typu B i w
tym się przejawia. Inne podsumowania mogą sobie Państwo dopisać sami.
Reszta w pociągach normalna. Puszka tyskiego w Warsie - 7 zł. Kiełbasa
zbójnicka w cenie rzeczywiście zbójnickiej. Natomiast w Poznaniu prawdziwe
pocieszenie dla palących. Tam na peronach, w przeciwieństwie do wszystkich
stacji w kraju, wyznaczono miejsce dla tych, którzy poddają się temu
nałogowi.
A napis z muru? Nie będzie. Będzie reklama dostrzeżona przez okno: "Przegląd
Koniński... od razu jasno". Kie licho? Żarówki dodają zamiast atlasu?





Temat: Kolorowa Tolerancja
Kolorowa Tolerancja

jp, mowa
2008-03-27, ostatnia aktualizacja 2008-03-27 18:41

Zapraszamy na symboliczne zamalowywanie obraźliwych napisów na murach Łodzi: będziemy doprowadzać do porządku jedną z kamienic przy ul. Północnej, róg ul. Wschodniej. A wieczorem nowa akcja w ramach Kolorowej Tolerancji wymierzonej przeciw rasistowskim, antysemickim i agresywnym zachowaniom. Przez całą noc z piątku na sobotę ul. Piotrkowska przeobrazi się w najdłuższą w Europie galerię sztuki. To projekt "Sztuka na bruku - artyści na rzecz tolerancji".

W Łodzi mamy już ósmą edycję Kolorowej Tolerancji, akcji wymierzonej przeciw rasistowskim, antysemickim i agresywnym zachowaniom. W ubiegłym roku dziennikarze "Gazety" wraz z forumowiczami i wolontariuszami w ramach Kolorowej Tolerancji zamalowali domek ogrodnika przy parku Matejki, vis a vis biblioteki uniwersyteckiej. Przez cały rok żaden wandal nie zniszczył naszej pracy i do dziś budyneczek jest czysty! W tym roku wybraliśmy jedną z kamienic przy ul. Północnej, która wciąż jest narażona na ataki pseudografficiarzy, zwłaszcza od ulicy Wschodniej. Wandale mażą na murze gwiazdy Dawida, swastyki i obraźliwe hasła. My dziś spróbujemy doprowadzić tę ścianę do porządku.

Zamalowywanie brzydkiej twarzy Łodzi to tylko symboliczny znak naszego protestu. Można wybrać też inną formę sprzeciwu. Wystarczy wziąć aparat fotograficzny lub telefon komórkowy i ruszyć w miasto. Sfotografowane miejsce z podanym adresem można wrzucać na stronę internetową www.przestrzenmiasta.pl. W przyszłym tygodniu listę tych miejsc przekażemy Straży Miejskiej, która obiecała interweniować u właścicieli, których obowiązkiem jest dbanie o porządek.

W ramach Kolorowej Tolerancji można też odwiedzić świątynie. Na pytania zainteresowanych będą odpowiadać duchowni i przedstawicieli różnych kościołów. Przewodnicy PTTK oprowadzać będą po cmentarzu żydowskim i po Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej (początek godz. 10 i 12 przed kaplicą Scheiblera i przed Domem Przedpogrzebowym). O 11.30 na Starym Rynku spektakl Purim Szpil i koncert zespołu Makossa.

Akcja "Sztuka na bruku" rozpocznie się 28 marca o godz. 19 i potrwa całą noc aż do soboty. W witrynach sklepowych i oknach wystawowych lokali na Piotrkowskiej - od pl. Wolności do al. Piłsudskiego - będą prezentowane dzieła sztuki: rzeźby, obrazy, fotografie, instalacje, projekty multimedialne, krótkie formy filmowe. Do projektu zgłosiło się blisko 50 twórców indywidualnych i kilka grup artystycznych, m.in. Łódzkie Towarzystwo Fotograficzne, Stowarzyszenie Artystyczne "Łódź Kaliska", Wydział Artystyczny WSHE, Kabaret Inteligentnego Humoru Abstrakcyjnego, Grupa Artystyczna Restauracja Europa i Pracownia Grafiki Warsztatowej Elżbiety Wysakowskiej-Walters, Bereniki Barczak i Karoliny Głusiec. Zainteresowanych było tak wielu, że przedłużono o kilka dni termin zgłoszeń.

Na bezpłatny wynajem witryn zdecydowało się ok. 100 właścicieli lokali - sklepów, księgarni, restauracji, pubów, kawiarni, salonów fryzjerskich, optycznych i fotograficznych, salonów mody, biur podróży. W akcji wezmą też udział znane łódzkie galerie m.in. Galeria Festiwalu Dialogu Czterech Kultur (pl. Wolności 5) i Atlas Sztuki (ul. Piotrkowska 114/116), uznany przez "Politykę" za najlepszą galerię prywatną w Polsce. - Jestem zachwycony patriotyzmem lokalnym, którym wykazali się właściciele witryn - cieszy się Tarczyński. - Dzięki tak dużej ilości chętnych Łódź może zasłynąć w Europie z najdłuższej wystawy sztuki współczesnej. A Piotrkowska to chyba najlepsza dla takich inicjatyw ulica w Polsce. Może z czasem uda się włączyć do projektu przecznice i ładniejsze podwórka w kamienicach.


Witold Kurowski, fotografia z cyklu "Korozja Koloru"

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź



Temat: W górach Wyrmwallu
- Piwo! Nie pytaj jakie, byle dobre! I nie waż się przynosić mi tej caspiańskiej wody, tfu, do kroćset! - Moggs krzyknął ochryple i splunął siarczyście na drewnianą posadzkę tuż obok buta Dernavana. Morridańczyk wydął usta przypomniawszy sobie smak – czy też raczej jego brak - piw podawanych w stolicy. Im porządniejsze knajpy, tym gorzej obdzierano tam z pieniędzy, a karczmarze Caspii wiedli w tym temacie niezaprzeczalny prym, Moggs gotów był bronić tej tezy do upadłego. Dopiero w mniejszych, usytuowanych zazwyczaj w bocznych uliczkach barach i spelunkach można było czasami natknąć się na prawdziwą perełkę... Moggs miał nadzieję, że i tego wieczoru spotka go miła niespodzianka.

- I butelkę czerwonego wina - rzucił za oddalającym się pośpiesznie chłopakiem Marcus Dernavan – I donieście jakieś jadło...

Ostatnie kilka dni Thurianin spędził na ulicach Fharinu, szukając pracy i wydając grosz po groszu ostatnie oszczędności. Podróż z Królewskich Winnic nieźle nadszarpnęła jego kiesę i Markus nie potrafił już powiedzieć, kiedy właściwie ostatni raz temu zjadł porządny posiłek.

- A ja, moi panowie, powiem wam szczerze, iż wcale nie dziwię się, że Montfort aż do tego stopnia zdecydował się uzbroić swoją karawanę. Przemierzyłem ten świat wzdłuż i wszerz i wiem jedno - roi się on od wszelkiego ścierwa, tylko liczącego na łatwą przekąskę. Nie mówiąc już o... ehh... nieważne... – Moggs ugryzł się w język, nim przywołał towarzyszom wizję band opryszków i grasantów, czyhających w każdym zakątku Immoren od mglistych wrzosowisk Ordu poprzez pasma majestatycznych gór Wyrmwallu aż po zatłoczone ulice tętniących życiem wielkich miast południa. Nie mogący się do końca pochwalić czystym sumieniem Morridańczyk wolał zamilknąć, niż poprzez udawane święte oburzenie narazić się kiedyś w przyszłości na złośliwe docinki nowo poznanych kolegów.

Moggs zachodził w głowę już w trakcie rozmowy z Montfortem, gdzie właściwie znajdował się cel podróży najemników. Nazwa Przełęcz Duvika kompletnie nic mu nie mówiła, mógłby też przysiąc, że nie natrafił na nią, kiedy swego czasu miał możność krótką chwilę wertować wydany przez jedną ze stołecznych drukarni ekskluzywny atlas „Prime Remix”. W okolicznych górach mnóstwo było zagubionych osad i wiosek, o których prawie nikt nie wiedział; gdzie nie docierali ani żołnierze ani poborcy podatkowi; gdzie życie płynęło wolno i podług kapryśnych praw natury. Górnicza osada na Przełęczy Duvika musiała należeć do takich właśnie niewielkich społeczności, odciętych przez większą część roku od świata i nie utrzymujących większych więzi z mieszkańcami miast.

- Co o tym myślisz, Woods?- Moggs spojrzał w stronę cichego dotąd towarzysza podróży, którego miano usłyszał podczas spotkania w biurze Kompanii – Ty zapewne wiesz jakie to bestie krążą w tutejszych górach...

Rutger Woods od chwili wejścia do karczmy rozglądał się nerwowo dookoła. Nawykły na co dzień do otwartych przestrzeni lub znanych mu doskonale lasów źle czuł się za kamiennymi murami miasta. Zamknięty w czterech ścianach oberży zaczął przemyśliwać o wczesnym spoczynku. Najchętniej przespałby tę noc na zewnątrz gospody, rozsądek podpowiadał mu jednak, aby tego nie robić – na ulicach Fharinu grasowały nocami ludzkie drapieżniki znacznie groźniejsze i bardziej bezlitosne od leśnych potworów, a samotny człowiek śpiący gdzieś w cuchnącym uryną i gnijącymi odpadkami zaułku byłby dla nich łatwym łupem. Przytłaczająca tropiciela swą ciasnotą karczma wbrew pozorom była schronieniem, a nie pułapką.

Woods opędzał się od senności również z innego powodu: chciał jednak wybadać swoich świeżo poznanych towarzyszy, wyrobić sobie jakieś zdanie na ich temat. O stworach spotykanych w lasach i na gościńcach wiedział prawie wszystko, ale ludzie zawsze sprawiali mu kłopoty. W myślach zmówił krótką modlitwę do Menotha prosząc, by ten ukoił jego lęk przed zamkniętymi pomieszczeniami.

- Napijmy się jeszcze! - zawołał próbując zapomnieć o przykrym wrażenia uwięzienia w ciasnej pułapce - Zadanie zaiste wydaje się być nieco dziwne, a tłumaczenie agenta pokrętne. Pięciu wprawnych ludzi, aby przewieźć jakieś żelastwo bezpiecznym szlakiem w dwa dni drogi? Kpina!

Ordyjczyk zjadł zupę, a potem wytarł naczynie do czysta kromką chleba. Co prawda gustował w rybnych zupach i cebulowy specjał niespecjalnie mu przypadł do gustu, pierwszy ciepły posiłek od dłuższego czasu napełnił brzuch marynarza przyjemnym uczuciem sytości. Teraz do pełni szczęścia brakowało mu jedynie dużego garnca piwa i jakiegoś bardziej treściwego jadła.

- Widzę, że kilku z nas zgadza się co do podejrzanego charakteru tej misji, ale nie widzę potrzeby dyskutowania o tym teraz. Mamy czas do jutra, żeby się dobrze zabawić na koszt naszego dobrego gospodarza. Karczmarzu, gdzie to piwo?! - ostatnie zdanie wypowiedział Ordyjczyk nieco głośniej i chociaż w gwarze ludzkich głosów wypełniającej wnętrze „Białego Kaelrama” nikt z obsługi go nie usłyszał, marynarz dostrzegł usługującego najmitom chłopca stawiającego na drewnianym blacie kontuaru kolejne kufle złocistego napitku.

- Zaraz przyniesie – orzekł Angus Kerrigan, również tęsknie spozierający w tamtą stronę. Brodaty olbrzym bardzo się zmienił po pochłonięciu swej zupy, zrobił się bardziej rozmowny i weselszy niż w poczekalni Kompanii – Zanim przyniesie, opowiem wam kawał. Strażnik miejski wpada w połowie zmiany do domu, a jego baba leży w rozmemłanym łożu, dziwnie jakaś rozochocona. Masz tu pewnie gacha, wrzeszczy on i zaczyna przetrząsać dom. Pewnie schowałaś go pod łóżkiem. Zagląda, ale nikogo pod wyrkiem nie ma. Pewnie jest w kuchni. Wpada do kuchni, ale tam też nikogo nie ma. Ty wywłoko, wścieka się rogacz, pewnie go wsadziłaś do szafy. Dopada do szafy, a ta się otwiera i męskie łapsko wystawia przed nos strażnika świeżo wybitą złotą koronę. Ten chowa ją szybko za pazuchę, ogląda się na babę, czy aby czegoś nie zauważyła i woła: tu też go nie ma, pewnie już zwiał z domu.

Midlunder ryknął śmiechem puentując swój dowcip, klepnął Degratę w plecy tak serdecznie, że Ordyjczyk omal się nie zakrztusił.

Lawirujący pomiędzy stołami służący pojawił się w końcu przy najmitach, stawiając na blacie pięć kufli piwa i odkorkowaną butelkę wina.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex