Biura podróży-barbara

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biura podróży-barbara




Temat: Odcinek 110. Sercowe rozterki
Odcinek 110 ‼ SERCOWE ROZTERKI ”

scen. Maciej Maciejewski
reż. Teresa Kotlarczyk
emisja odcinka - 20 pażdziernika 2002 r.

Scena – Biuro podróży...

Zosia próbuje zarezerwować bilet na lot do USA, ale myślami jest bardzo daleko stąd... - Chciałabym się spytać o bilet na lot do Nowego Jorku na jutro !?
Kobieta- Już Pani mówię, nie ma żadnego problemu !... Klasa biznes czy turystyczna ?
Z- Turystyczna !
Kobieta- Powrót ?
Z- Nie wiem ...
Kobieta- Zrobimy otwarty !... Płatne kartą czy gotówką ?... Karta czy gotówka ?
Z- Yyyy... czy moglibyśmy może na razie zrobić rezerwację ?
Kobieta- Na jakie nazwisko ?
Z- Zofia Stankiewicz - Burska...

W dalszym ciągu Zosia nie odbiera kolejnych telefonów Jakuba...

Zosia spotyka na ulicy ciotkę Julki - panią Anię... Obydwie są świadkami wypadku, pod koła samochodu wpada chłopiec, brat cioteczny Julki - Jacek...
Na ulicy pomocy udziela zespół ratunkowy karetki, Zosia i Wiktor, który będąc w szpitalu w Leśnej Górze opatrznie zrozumiał słowa Jacka Mejera i pobiegł na miejsce wydarzenia z przekonaniem, że to Zosia jest poszkodowana w wypadku... W szpitalu obydwoje przeprowadzają konieczną operację chłopcu...

Scena – Dom Burskich...

Tymczasem Barbara Burska otwiera drzwi, za którymi stoi niespodziewany gość...
Bardzo zmęczony i zaniepokojony Jakub...
B- Kuba ?!... Dlaczego nie zadzwoniłeś, że wracasz ?
K- Gdybym zadzwonił to znowu powiedziałabyś, że wszystko jest w porządku !?... A ja wiem, że są jakieś kłopoty !... Jakie ?

Scena - Sala chorych...

Na OIOM-ie nad chorym chłopcem pochyla się Zosia, wchodzi Wiktor Ostrowski....
W- Dlaczego Pani wczoraj uciekła ?... Powiedziałem coś, czego nie powinienem mówić ?... Zrobiłem coś złego ?
Z- Dlaczego Pan przybiegł do wypadku ?
W- Po co pytać, skoro Pani zna odpowiedź !
Zapadła cisza, Zosia przygląda się troskliwie choremu Jackowi, a Wiktor patrzy zauroczony...
W drzwiach pojawił się Kuba, pierwszy zauważył go Wiktor... - Kuba ?!
K- Wiktor ?!... Cześć !
Z- Kuba !... - Zosia podbiegła do Kuby i pocałowała męża na powitanie...
K- Żony jak widzę, nie muszę Ci przedstawiać !
Z- Kiedy przyjechałeś ?
K- Dwie godziny temu !
Wstrząśnięty i kompletnie zaskoczony Wiktor na chwilę zaniemówił, w końcu wymamrotał... - Państwo wybaczą, na śmierć zapomniałem, mam wykład dla studentów !... Do zobaczenia !... - i szybko wyszedł...
Kuba nie mógł nie zauważyć, że Zosia odrobinę za długo patrzyła w stronę wychodzącego Wiktora, odwróciła głowę i zapytała... - Dlaczego nie zadzwoniłeś ?
K- No, próbowałem, ale widocznie nie miałem szczęścia !?
Z- Zaskoczyłeś mnie, Kuba !... Coś się stało ?
K- A to nie Ty, przypadkiem powinnaś mi to wytłumaczyć ?
Zosia popatrzyła głęboko z trwogą mężowi w oczy i przytuliła się do niego, zdając sobie sprawę z tego, że to dopiero początek kłopotów...

Scena - Parking szpitalny... Zosia i Jakub...

K- Zosiu, mój syn siedział w kryminale, a Ty mi o niczym nie mówisz, bo co ?... Chciałaś mi zmartwień oszczędzić ?
Z- Kuba, czy to coś by zmieniło, gdybym do Ciebie zadzwoniła ?
K- Zmieniłoby !... Wsiadłbym w samolot i przyleciał do Polski ?
Rozmowę przerwała pielęgniarka... - Pani Zosiu, dr Mejer Panią prosi !
Z- Już idę !... Wiesz, kiedy to się wszystko rozegrało, kiedy startował Twój samolot !
K- Czekam na Ciebie w domu !... - cmoknął do Zosi i wolnym krokiem odszedł...
A do Zosi zadzwonił telefon... - Halo Stankiewicz, słucham !?... Tomek, no i co ?... Oblałeś poprawkę ?!... Cześć, cześć !... – Zosia rozłączyła telefon i popatrzyła za znikającym w oddali Kubą....

Scena - Dom Burskich....

W salonie przy stole siedzi zdenerwowany Jakub i słucha wyjaśnień syna... - Tato, ja o niczym nie wiedziałem !
K- Tomek, Ty myślisz, że to teraz ma jakieś znaczenie ?
T- Zasadnicze, ja wiem, że jestem uczciwy !
K- Człowieku, będziesz miał proces, rozumiesz !?... Będziesz miał proces, zostanie Ci to w życiorysie na zawsze !... A przede wszystkim z uczelni Cię wywalą, to pierwszy krok będzie !
T- To już chyba się stało ?
K- Co ?
T- Cblałem poprawkę !
K- Brawo !
T- Nie miałem wystarczająco czasu, żeby dobrze się przygotować !... Tato, chciałem uczciwie zarobić parę groszy, co w tym złego ?
K- Tomek, Tomek, nie rozśmieszaj mnie !... Przecież ten Igor od początku zalatywał kryminałem, Człowieku !
T- Skoro od początku byłeś taki mądry, to czemu nie wziąłeś mnie na poważną rozmowę, co ?
K- NIE ZWALAJ WINY NA MNIE !... Ułożyłeś sobie życie w dwa dni, nie jeden by tak chciał, naprawdę...
T- Tak dzięki, tego mi właśnie trzeba... Nikt Cię tak nie pocieszy, jak Twój własny ojciec, nie ?... – powiedział i załamany wyszedł, a Kuba hamując płacz i wściekłość, próbuje zapanować nad emocjami...
Niestety, własna matka, która stoi po stronie wnuka, nie pomaga mu w tym, mówiąc... - Ja nie chcę się wtrącąć, ale wydaje mi się, że przesadziłeś !?...
I tego już było za dużo... Burski spojrzał na matkę, wstał, przemaszerował szybkim krokiem ku drzwiom i trzasnął tak, że mury rodzinnego domu zadrżały !

Scena – Dom Burskich...

Wieczorem Jakub czekał niecierpliwie na powrót Zosi ze szpitala, spoglądając raz po raz przez okno w sypialni w stronę ulicy...
W końcu pojawiło znajome auto, ale Zosia nie wysiadła... Po chwili namysłu nacisnęła pedał gazu i odjechała, a Jakub ze smutkiem w oczach spojrzał za oddalającym się samochodem z jego żoną, zawiedziony i przerażony odsunął się od okna...
Zosia tymczasem pojechała na lotnisko pożegnać Wiktora, spotkała go w hali wylotów i podziękowała za opiekę nad Dobrochną i jej dzieckiem, za operację Krzysia i Jacka....
Po krótkiej pożegnalnej rozmowie odwróciła się i zaczęła wolno iść w stronę wyjścia, Wiktor miał nadzieję, że jeszcze odwróci się na chwilkę i spojrzy na niego, kiedy tego nie zrobiła, wziął walizkę i szybkim krokiem poszedł w kierunku odprawy... Nie zobaczył tego, na co tak bardzo czekał, że Zosia jednak zatrzymała się, spojrzała z tęsknotą na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał i ze smutkiem opuściła lotnisko...





Temat: Historia wiecznie żywa
W czasach komunizmu nikt nie próbował chwalić się, że jego dziadek walczył w armii Andersa.

Rodziny dopiero dziś piszą do brytyjskiego ministerstwa, bo chcą wiedzieć więcej o swoich krewnych.

Polaków do pracy w ministerstwie zatrudnię od zaraz. Tak mniej więcej wyglądało ogłoszenie w polskiej prasie, które znalazła osiem lat temu Małgorzata Goddard, wtedy pracownica jednej z londyńskich drukarni. Przyszła na rozmowę kwalifikacyjną i niemal z miejsca trafiła do pracy na Hayes, a od 2003 roku pracuje w bazie lotniczej Royal Air Force. Ministerstwo obrony szukało właśnie nowych pracowników, które mogłyby zastąpić odchodzących na emeryturę urzędników polskiej sekcji Ministry of Defence.

W królewskiej bazie

Polacy jako jedyny obcy kraj mają swój departament w brytyjskim ministerstwie obrony. Komórka powstała tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej za sprawą tysięcy polskich żołnierzy, którzy walczyli na frontach pod brytyjskim dowództwem. W kilka lat po wojnie 295 tysięcy kombatantów przeszło do cywila. Część z nich postanowiła wrócić do kraju, inni zdążyli założyć na Wyspach rodziny. Po ich służbie zostały tony teczek z dokumentami i aktami, w których skrupulatnie odnotowywano niemal każdy dzień na polu walki. Brytyjski rząd nie wiedział, co z nimi zrobić. Gdyby dokumenty trafiły w ręce komunistycznych władz Polski Ludowej, byli żołnierze Polskich Sił Zbrojnych pod dowództwem brytyjskim i ich rodziny byłyby szykanowane i prześladowane. Postanowiono, że wszystkie teczki zostaną więc w brytyjskich archiwach.

Małgorzata Goddard przyjechała do Londynu tuż po studiach w 1981 roku. Chciała podszkolić swój angielski, kilka miesięcy później generał Wojciech Jaruzelski wprowadził stan wojenny. Do kraju już nie wróciła.

W niewielkim budynku w bazie lotniczej Northolt stoją szuflady z katalogami nazwisk wszystkich naszych 295 tysięcy żołnierzy. Aż trudno uwierzyć, że przetrwały wojenną zawieruchę i niemal w idealnym stanie trafiły do Londynu. Większość z nich jest wypisana ręcznie. Oprócz kart zachowały się oryginalne księgi, gdzie pierwotnie rejestrowano według nazwisk wszystkich żołnierzy.

- Jeśli w tych kartach nie ma czyjegoś nazwiska, mogę z całą pewnością stwierdzić, że nigdy nie walczył pod brytyjskim dowództwem - mówi Małgorzata.

Choć od wojny minęło przeszło 60 lat, pamięć o polskich żołnierzach wciąż jest żywa. Listy z prośbami o udostępnienie archiwów przychodzą do polskiej sekcji ministerstwa z całego świata. Sporo zapytań ma Brytyjski Czerwony Krzyż. Do zbiorów mogą zajrzeć instytucje rządowe i rodziny kombatantów. Ci ostatni robią to coraz częściej.

- Piszą do nas nawet młodzi Anglicy, którzy zupełnym przypadkiem dowiedzieli się o polskich korzeniach. Są zdeterminowani, by poznać przeszłość swoich dziadków - mówi pracownica polskiej sekcji.

Żyją tym pokolenia

Kiedy Małgorzata przyszła do ministerstwa na rozmowę kwalifikacyjną, wymagano przede wszystkim znajomości języka polskiego, angielskiego i obsługi komputera. Ale pierwsze tygodnie w nowej pracy nie należały do najłatwiejszych.

- Szybko zorientowałam się, że czytanie teczek wymaga sporej wiedzy historycznej. Niełatwo było też rozczytać się w ręcznych zapiskach sprzed sześćdziesięciu lat.

A dokumenty kryją w sobie ogromny kawał historii. Otwierając teczkę możemy dowiedzieć się o człowieku niemal wszystkiego. Poznamy nie tylko datę urodzenia czy ostatnio znane miejsce zamieszkania, ale też czy potrafił śpiewać, reperować buty albo odbiorniki radiowe. Wielu oficerów ma udokumentowany niemal każdy dzień swojej służby. Szczególnie interesujące są losy żołnierzy II Korpusu, którzy zanim trafili pod Monte Cassino, przeżyli sowieckie łagry. Dopiero w 1942 roku Stalin zgodził się na otwarcie granic i przekazanie tych ludzi armii Andersa. Ich droga pod Monte Cassino była długa i okrężna - wiodła przez Iran, Irak i Palestynę.

Barbara Kroll, od siedmiu lat pracownica polskiej sekcji Ministry of Defence, jest córką oficera Adama Abrysowskiego, który do Wielkiej Brytanii trafił razem z żołnierzami II Korpusu. Barbara urodziła się w Londynie, choć doskonale mówi po polsku. Dziś przegląda tysiące archiwalnych dokumentów dotyczących kolegów jej ojca.

Nie tylko teczki

Biuro polskiej sekcji Ministry of Defence mieści się w historycznym miejscu. To baza lotnicza Royal Air Force w Northolt, w północno-zachodnim Londynie. Właśnie stąd w 1940 roku startowali nasi lotnicy. Ponad siedemnaście tysięcy polskich pilotów walczyło pod brytyjskim niebem. Dziś z tego samego pasa startowego wyrusza w światowe podróże królowa i premier Wielkiej Brytanii. Na płycie lotniska witane są też głowy obcych państw. - Tu też wylądował samolot z trumną księżnej Diany - wspomina Małgorzata. Pracownice ministerstwa wspominają mężczyznę, który w wieku 60 lat chciał odnaleźć swojego biologicznego ojca. Dowiedział się, że był nieślubnym dzieckiem polskiego oficera. Dzięki archiwom udało się ustalić ostatnio znany adres jego pobytu. - Mężczyzna dotarł do jego domu, ale było już za późno. Jego ojciec zmarł trzy lata wcześniej. Mimo to był bardzo wdzięczny za pomoc w dotarciu do jego teczki - opowiada Barbara.

Niektórzy kombatanci przychodzą do ministerstwa osobiście, bo chcą na własne oczy przejrzeć swoje wojskowe papiery. - Naprawdę tyle o mnie napisali? - nie mogą się nadziwić. I proszą o kopie, aby pochwalić się swoim wnukom. W ostatnich latach dużo zapytań przychodzi z Polski. - W czasach komunizmu nikt nie próbował chwalić się, że jego dziadek czy ojciec walczyli w armii Andersa. Rodziny dopiero dziś piszą do brytyjskiego ministerstwa, bo chcą wiedzieć więcej o swoich krewnych - mówi Małgorzata.

Źródło: Polish Express





Temat: Zabiorą nam Euro?
Zabiorą nam Euro?

ZOBACZ REPORTAŻ

Sześć polskich miast od przeszło roku szykuje się do zorganizowania Euro 2012. Do imprezy pozostało nieco ponad 1400 dni. Stadiony, na których będą rozgrywane mecze, powinny być gotowe minimum rok przed mistrzostwami. Postanowiliśmy odwiedzić Gdańsk, Chorzów, Kraków, Poznań, Warszawę i Wrocław. Sprawdzamy, jak w tych miastach, idą przygotowania do Piłkarskich Mistrzostw Europy.

Nasz raport rozpoczynamy od Warszawy. Okazuje się, że na stadionie X-lecia, gdzie ma powstać Stadion Narodowy, nie dzieje się prawie nic. Zauważyliśmy jedynie kilka stojących maszyn i ośmiu opalających się robotników.

- To norma, tutaj nic się nie dzieje. Ruch był jedynie, jak przyjechał minister z dziennikarzami. Wówczas wszyscy pracowali, a tak to wszystko stoi - mówi handlarka ze stadionu.

- Nie ma znaczenia, jak robotnicy pracują, bo mają do wbicia 126 pali. Projekt inwestycji jest obliczony do 2011 roku i tak będzie. Nie ma co się denerwować, tak musi się dziać - informuje Mirosław Drzewiecki, Minister Sportu i Turystyki.

Robotnicy budujący stadion zaczęli pracować dopiero, kiedy zauważyli, że filmuje ich kamera. Warszawa ma też inne problemy. W ciągu 4 lat raczej nie powstanie druga linia metra. Do tej pory nie ma także pomysłu, co zrobić ze stadionowymi handlarzami. Co prawda usunięto ich z korony boiska, ale wokół roi się od setek straganów i kupców.

Gdańsk do tej pory nie ma nawet wydanego pozwolenia na budowę stadionu. Na postawienie takiego obiektu potrzeba minimum 2 lata. Podczas prac mogą pojawić się niespodzianki, bo 34 hektarowy teren, na którym ma stanąć boisko, jest bagienny. Budowę pomorskiego obiektu piłkarskiego sparaliżują zapewne na długie miesiące protesty firm, które przegrają przetarg na budowę stadionu.

- Oczywiście nie ma pewności ani żadnej gwarancji na rozpoczęcie planowe tej inwestycji - mówi Michał Brandt, koordynator Biura Euro 2012 w Gdańsku.

Miłą niespodziankę zobaczyliśmy w Poznaniu. W tym mieście praca na miejskim stadionie wre. Stu robotników kończy budować już druga trybunę. Jeszcze w tym roku zaczną się prace przy kolejnych.

- Całość prac zakończymy w 2010 roku. Wszystko idzie zgodnie z harmonogramem i nic nie powinno stanąć nam na przeszkodzie - informuje Zbigniew Talarczyk, kierownik Wydziału Euro 2012 w Poznaniu.

Kolejnym etapem naszej podróży jest Wrocław. Tu podobnie jak w Gdańsku, w miejscu, gdzie kiedyś ma powstać stadion, rosną drzewa i krzewy.

- Planujemy, że pierwsze prace i wycinka drzew, wyburzanie budynków zaczną się pod koniec wakacji, a budowa jesienią - tłumaczy Michał Janicki, pełnomocnik Prezydenta Wrocławia do spraw Euro 2012.

- Budujemy 6 stadionów mimo, że potrzebujemy czterech, tak na wszelki wypadek, jeżeli jakieś miasto nie zdąży - mówi Mirosław Drzewiecki, Minister Sportu i Turystyki.

O wiele lepiej sytuacja wygląda w Chorzowie, gdzie znajduje się Narodowy Stadion Śląski, który znalazł się na liście rezerwowej Euro. Jego olbrzymim atutem jest fakt, że już stoi, jednak obiekt jest przestarzały i wymaga modernizacji.

- Do czerwca 2010 cała modernizacja będzie zakończona, zakres prac nie tylko obejmie zadaszenie obiektu, ale także wybudowanie miejsc dla VIP-ów, toalet i systemu wejść i wyjść - informuje Marcin Stolarz, dyrektor Biura Euro 2012 na Śląsku.

Urzędnicy z Katowic i Chorzowa spierają się, kto powinien wybudować drogę, która połączy autostradę ze stadionem. Inne problemy infrastrukturalne na szczęście już rozwiązano. W razie potrzeby Śląsk będzie korzystał także z bazy noclegowej Krakowa.

Najlepiej sytuacja wygląda w Krakowie. Pod Wawelem jest olbrzymia baza hotelowa, i , lotnisko Balice. Wybudowany ma zostać nowoczesny, podziemny dworzec, a co najważniejsze powstaje już nowy stadion Wisły.

- Mamy już gotowe dwie trybuny, pawilon medialny i zabieramy się za pozostałe trybuny - mówi Barbara Janik, dyrektor Biura Euro 2012 Urzędu Miasta Krakowa Krakowski stadion, który gotowy będzie za półtora roku, pomieści niespełna 35 tysięcy osób. Modernizowane będą także stadiony Cracovii i Hutnika, które służyć mają jako boiska treningowe dla uczestników mistrzostw.

Były rektor Politechniki Krakowskiej, a zarazem Główny Konstruktor Stadionu Olimpijskiego w Montrealu, profesor Kazimierz Flaga, uważa, że nie zdążymy z przygotowaniami na Euro 2012. Strajki robotników, srogie zimy czy brak surowców mogą sparaliżować wszystkie plany. Jest wiele hałasu, a inwestycje, autostrady, mosty zostają daleko w tyle - mówi prof. Kazimierz Flaga z Politechniki Krakowskiej.

Profesor Flaga przekonuje, że prawdopodobnie uda nam się przygotować zaledwie połowę stadionów. Według naukowca do Euro dokończymy budowę obiektów w Chorzowie, Krakowie i Poznaniu, a to niestety nie wystarczy, aby zorganizować mistrzostwa w Polsce. Jest ryzyko, że nie zdążymy i będzie kompromitacja.

- W ostateczności mogą nam odebrać Euro - mówi prof. Kazimierz Flaga z Politechniki Krakowskiej.

- Jestem nie tylko pewien, że zdążymy, ale postaramy się zorganizować najlepsze do tej pory Euro - obiecuje Mirosław Drzewiecki, Minister Sportu i Turystyki.

źródło: Telewizja Polsat - "Interwencja"
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 34 rezultatów • 1, 2
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex