Biuro Napraw Telefonów

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Napraw Telefonów




Temat: Biuro Podróży Itaka wylot 09.09.08 Fuerteventura
Tak się składa, że ja też byłam na Fuercieventurze i miałam wracać
samolotem Futury kiedy one padły. Naszą rezydentką była Ala
Tarasiewicz i to co ona wyprawiała przeszło moje najgorsze
koszmary!!!! Ta kobieta jako rezydentka Itaki do niczego się nie
nadaje, czy wy wiecie, że ona kontaktowała się z nami przez
wywieszki i kartki wrzucane do pokojów? Telefonów nie odbierała poza
tymi od takiego jednego gościa ze śląska co ją podrywał i bajerował,
ale jak dzwoniłam ja to nie odbierała, albo odrzucała połączenie i
wyłączała telefon na kilka minut. SKANDAL!!!!

W dodatku nam nie dawała żadnych informacji i jak już się
dodzwoniliśmy to mówiła, że ona nic nie wie, bo biuro w Polsce nie
daje jej żadnych informacji, że ona nic nie wie. A jak sama do Itaki
zadzwoniłam to mi wszystko powie...i i uspokoili że rezydentka i
hotel o wszystkim wiedzą i mamy się nie martwić. Tyle że miałyśmy
wylecieć 9 września o 9 rano i z hotelu o 5-tej miałyśmy wyjeżdżać.
Ta nam karteczkę wrzuciła do pokoju o 22:00 8 września, że ona nic
nie wie, że futura odwołała lot, ale że on się odbędzie tylko trzeba
czekać. I tak czekałyśmy do 11:00 aż w końcu zapytałam w recepcji
czy coś wiedzą to wiecie co powie...i – że z Itaki od rana nikt
nie dzwonił i do 12;00 pokoje mamy zdać!!!!!

Alicja rezydentka w końcu odebrała telefon i mówi, że zaraz do
hotelu zadzwoni i że do 18:00 na pewno pokoje będziemy mieć a wylot
pewnie będzie następnego dnia, albo o 1 w nocy. Ona nie wie co
będzie po 18:00 jak hotel nas z pokojów wyrzuci!!!! Kazała do 18:00
czekać. I po 18;00 przyjechała z informacją, że wylot jest
nastepnego dnia! Nie mogła od razu tak sprawy załatwić? Ja z mamą
całą noc bezsenną miałam i cały następny dzień aż do 18:00 bo się
bałam, że może to samolot się zepsuł i jak go naprawią to tym
uszkodzonym będziemy leciały!!!! Pismo do rzecznika praw
obywatelskich i konsumenta już wysłałyśmy! Zobaczymy co to da!!!!






Temat: FADESA Polnord Polska moja historia
FADESA Polnord Polska moja historia
Instytucja sprzedażowa o podanej w tytule nazwie oferuje m.in. lokale w Wrszawie w inwestycji OSTOJA WILANÓW, i właśnie tam razem z żoną chcieliśmy kupić mieszkanie.
Kontakt oraz współpraca do momentu podpisania umowy przedwstępnej była w miarę poprawna. Odbierali telefony, mieli dla nas czas, umawiali się na spotkania.
Po podpsaniu umowy przedwstępnej nastąpił zwrot o 180 stopni, nie mieli dla nas czasu, nie odbierali telefonów, uzyskanie jakickolwiek zaświadczeń do banku urastało do rangi wielkiego problemu. Daliśmy się naiwnie zwieść sprzedawcy, że zawarty w umowie przedwstępnej termin wpłaty całości kwoty - 45 dni można łatwo przedłużyć pisząc podanie, które jest z automatu rozpatrywane pozytywnie. Niestety u nas tak nie było. Pani dyrektor sprzedaży(nie będę podawał nazwiska) jest niesłowna, nieprzyjemna w kontakcie i mieliśmy wrażenie że ma nas głęboko w nosie.

Byłem traktowany jakbym nie chcał zainwestować mnówsto kasy i kupić mieszkanie, a jakbym wszedł do kiosku "Ruch" po zapałki i to jeszcze bez pieniędzy.

Wcale nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem. Na własne oczy widzeliśmy parę, która wparowała do biura sprzedaży z wielką awanturą, że nie mogą odebrać już kolejny raz mieszkania, gdyż zgłaszane usterki nie są naprawione, a prowadząca ich sprawę osoba nie odbiera telefonów.

Mam też wrażenie, że ta instytucja sprzedażowa zrobiłą sobie źródło dochodu z zadatków osób, które zrezygnowały z zakupu mieszkania.

Ja i moja żona z całego serca odradzamy jakikolwiek kontakt z pracownikami instytucji sprzedażowej FADESA POLNORD POLSKA oraz z całego serca odradzamy zakup tam lokalu. My straciliśmy pieniądze i niech to będzie nauka dla innych.






Temat: Santa Susanna - pzestroga.
Santa Susanna - pzestroga.
Hotel Saint Jordi.
Krótka przestroga dla tych, którzy się tam wybierają.
Pokój - telefon nie działał i nie został naprawiony mimo zgłoszonej
usterki, brak lustra na ścianie, cieknący prysznic, luźne wieszaki
na ręczniki, luźna muszla klozetowa, brak krzeł - jedno krzesło
dostawiono po kilku dniach pobytu, niskiej jakości komfort łóżek,
klimatyzacja - w zasadzie jej brak - na zewnątrz było chłodniej,
sejf płatny o czym biuro nie poinformowało, za oknem od wczesnego
rana hałas obsługi hotelu, dostawców, sprzątaczy, karetek, syreny
pociągu, słowem blokowisko nad morzem oddzielone linią kolejową -
dramat. Basen przy hotelu - raczej brodzik zasikany przez dzieci -
często nieczynny z powodu dezynfekcji. Obiecany przez biuro parking
przy hotelu na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. Posiłki chłodne, o
uzupełnienie brakująch dań trzeba było się upominać, niektórych dań
po godzinie już nie było - skończyły się. Z tąd każdego dnia na
otwarcie tłum ludzi. Wodę to kolacji trzeba sobie dokupić (biuro nie
poinformowało) - dopiero po interwncji od następnego dnia była ona
schłodzona (płatna) - podobnie inne napoje. Pamiętajcie Santa
Susanna to nie Costa Brava (choć tak to reklamują) - to blokowisko
na polu z deptakiem przy ulicy i masą gadżetów z całego świata. Nie
widziałem tylko ciupagi. Piasek na plaży to kłujące kawałki drobnej
skały. Brzeg stromy i od razu głęboki, na dzieci trzeba uważać. Do
naszej plaży z Dziwnowa nie ma żadnego porównania.
Jedyny wielki pozytyw to bardzo miła Pani w recepcji.
W hotelu duża ilość polskich turystów - czyżbyśmy godzili się na
takie warunki i możnabyło aż tak obniżyć standard?
Przeczytajcie i wybierzcie się tam teraz świadomie.




Temat: Reklamacja monitora hyundai
Reklamacja monitora hyundai
Witam
Kupiłem monitor marki hyundai 19 cali. Towar otrzymałem sprawny niestety po 7
dniach padła matryca. Wyświetlała tylko pionowe pasy. Rozpocząłem czytanie
karty gwarancyjnej i tutaj rozpoczyna się koszmar!.

Warunki gwarancji:
3. Wady ujawnione w czasie trwania gwarancji będą usuwane bezpłatnie, a
naprawa wykonana zostanie w możliwie najkrótszym terminie przez
Autoryzowane Centrum Serwisowe (acs)
6. w przypadku stwierdzenia prze acs, że usunięcie wady nie jest możliwe ,
klient otrzyma nowy produkt o parametrach technicznych zbliżonych lub
lepszych od produktu reklamowego.

Produkt dystrybuowany i gwarantowany przez:
hyundai IT Europe GmbH
Niemcy

Kontakt do przedstawiciela w Polsce na stronie www:
www.hyundaiit.pl
e-mail: biuro@hyundaiit.pl

Monitor do naprawy można zgłosić telefonicznie, faksem lub na stronie
internetowej w zakładce serwis lub bezpośrednio w ACS. Po zgłoszeniu pracownik
ACS informuje o sposobie przesłania monitora i umawia się na odebranie sprzętu
przez firmę kurierską.

Pod spodem na dole znajdują się 3 adresy ASC do różnych modelimonitorów. Mój
model jest obsługiwany przez firmę EuroCES sp. z o.o. w Mirkowie
www.euroces.pl (polecam sprawdzić ten adres) - jak się później dowiedziałem
firma już nie istnieje!!. Pomimo wysyłanych faxów i telefonów głuchych zero
kontaktu. Do dystrubutora też nie można się dodzwonić bo jest w niemcach i nie
panimaju. Postanowiłem wysłać faxy do pozostałych ACS może ktoś zareaguje.
Pierwsza reakcja przerosła moje oczekiwania ACS firma Invider:

Witam,
uprzejmie informuję, że zgłoszony przez Pana model monitora Hyundai N90WD nie
jest objęty gwarancyjną usługą serwisową w naszej firmie. W sprawie naprawy
proszę się kontaktować bezpośrednio z serwisem monitorów Hyundai.
Pozdrawiam
Invider Sp. z o.o.




Temat: kierownik biura?
U mnie było tak, że do pracy potrzebna była sekretarka, która będzie obsługiwać
sekretariat, odbierać telefony, fax, przyjmie zlecenia i poinformuje o nich
produkcję. Ponieważ miałam doświadczenie w takiej pracy biurowej zgłosiłam się
na rozmowę. Potwierdzono na niej wymienione obowiązki w ogłoszeniu. Kilka dni po
rozpoczęciu pracy przedstawiono mi dokładny zakres obowiązków i opis stanowiska
pracy, w którym mam podane:
- obsługa klienta ( telefon, e-mail, fax )
- przyjmowanie zamówień
- wystawianie faktur
- wysyłka towaru
- prowadzenie, kontrola i przechowywanie dokumentacji
- prowadzenie, kontrola i przechowywanie korespondencji zeszyt korespondencji
oraz baza elektroniczna )
- zależnie od potrzeby wysyłka korespondencji na poczcie
- prowadzenie terminarza całego zarządu i przypominanie o terminach
- rezerwacja biletów, noclegów itp w przypadku wyjazdów służbowych zarządu jak i
pracowników innych działów
- dokonywanie wszelkich zakupów i zaopatrywanie w środki czystości, art.
spożywcze oraz biurowe
- składanie zamówień materiałów koniecznych w dziale produkcyjnym
- opracowanie, przygotowanie oraz wykonanie materiałów reklamowych ( drukowanie
katalogów, ulotek reklamowych, wizytówek, wszelkich instrukcji, etykietek
produkcyjnych towaru, materiały reklamowe na CD i DVD )
- pozyskiwanie i obsługa nowych klientów
- ustalanie terminów pokazu u nowo pozyskanych klientów
- przygotowywanie ofert listowych
- kontrola wpływów finansowych oraz windykacja należności
- biurowa obsługa działu reklamacji, pakowanie naprawionych części oraz wysyłka
- utrzymanie czystości w pomieszczeniach biura ( meble oraz sprzęt biurowy )
- oczywiście do tego dochodzi obsługa ( kawa i inny poczęstunek ) zarówno Szefów
jak i gości - każdy dzień kończę zmywaniem filiżanek, talerzyków itp

tak więc okazało się, że jestem nie tylko sekretarką ale i zaopatrzeniowcem,
sprzątaczką, gońcem, w 90 % przedstawicielem handlowym, pracownikiem działu
produkcyjnego, działu handlowego, firmy windykacyjnej, agencji reklamowej i
usług poligraficznych, no i oczywiście kelnerką ( szkoda, że bez napiwków ).

No wyszło jak wyszło... tylko troszkę kaski mało - tak mi się przynajmniej wydaje.



Temat: Wypad czy wpadka, czyli studenci ostrzegają
Viola przestań pieprzyć głupoty, bo mi się nie dobrze robi. Po pierwsze
autokarem w którym jechałem był zapełniony po brzegi, dodam Ci jeszcze ze cześć
sprzętu została włożona do środka , bo bagażniki były zapchane po brzegi.Nie
wiem czy ty w ogóle studiowałaś , a tym bardziej mieszkałaś w akademiku pisząc
coś takiego.Ja mieszkałem w akademiku i powiem Ci ze nie musiałem się w nim
hartować bo była w nim normalna temperatura ok. 20-21. Co innego jest stać na
-10 godz lub nawet kilka na jakimś wygwizdowie (sam stałem w Katowicach ponad
godzinę)I jeszcze jedno Ci powiem hartuje to się metal i może takie tępe sztuki
jak ty, ale wątpię ze Ci to coś pomoże.Po trzecie w moim autobusie nikt nie
rozgrzał się do nie przytomności , nie powiem ze wiara nie pila sobie ale z
umiarem, ponieważ według planu mieliśmy być na miejscu o 9 rano i niektórzy już
planowali ze i w tym dniu pójdą sobie pojeździć, rzeczywistość była jednak
całkiem inna.Z tego to się dobrze ubawiłem heh ,,miejsce startowe najlepsze z
możliwych''normalnie bez komentarza.wiara która mieszkała w tym samym hotelu co
ja opowiadała jakie to świetne miejsca wybierali.Ludzie sami dzwonili do biura
i mówili ze miejsce z którego maja jechać jest niedostępne przez np remont
jakiejś ulicy.Co do braku pilota i rezydenta może i się zdarza, ale na Boga nie
prawie w każdym autobusie i hotelu. No i na koniec jeśli spieprzyło się dojazd
do miejsca zakwaterowania(chaos totalny) to miało się kilka dni na to żeby to
naprawić, żeby w drodze powrotnej nie było takich szopek. Okazało się ze nie
uczyniono nic , jedynym rozwiązaniem jakie podjęto w biurze to wyłączenie
wszelkich telefonów. Wiec przestań bredzić ze się zdarza i proponuje Ci
zatrudnić się w tym biurze bo rzeczywiście oferty pracy są,najlepiej jako
pilotka tylko módl się żeby nie trafić na takiego gościa jak ja .



Temat: HARCTUR KRAKÓW
Żałuję, że nie przeczytałam tego wcześniej. Cóż, mądry Polak po
szkodzie, ale może chociaż inni po tych opiniach nabiorą rozumu.
Moje dziecko jest w tej chwili na obozie z Harcturem Kraków we
Francji i przeżywam horror, martwiąc się o nią. Moi poprzednicy mają
rację co do joty, potwierdzam wszystkie krytyczne informacje.
Dowiadujemy się codziennie w mediach o zdarzeniach drogowych z
udziałem dzieci wyjeżdżających na wakacje. Mój niepokój jest
podwójny, gdyż córka 9 lipca wyjechała na obóz młodzieżowy do VALRAS
PLAGE we Francji, zorganizowany przez krakowskie biuro HARCTUR. 10
lipca rano zaniepokoił nas jej sms o awarii autokaru na terenie
Austrii. Po licznych telefonach do organizatora i interwencjach
rodziców ( przerwa w podróży trwała 8 godzin) austriacki serwis
naprawił autokar i dzieci ruszyły w dalszą drogę do Francji. W
planie obozu był wyjazd do Barcelony i zwiedzanie miasta. Córka
poinformowała nas , że autokar (okazało się , że ten sam, który w
drodze do Francji uległ awarii)zepsuł się w Barcelonie na środku
drogi a oni zwiedzają miasto pieszo w niesamowitym skwarze, martwiąc
się o swój powrót na miejsce obozowiska.
Dzieci w Polsce z powrotem będą 21 lipca, ale czy dotrą do domu
szczęśliwie, czy szykuje się kolejna tragedia. Staram się nie wpadać
w panikę, ale nie mogę być spokojna, wiedząc, że gdzieś po Europie
krąży niesprawny autokar z naszymi dziećmi, tykający jak bomba
zegarowa. Rodzice mają wiele zastrzeżeń do organizatora wyjazdu,
oburza nas brak odpowiedzialności i profesjonalizmu biura podróży.
Przewoźnikiem zapewniającym transport w tej imprezie jest firma
NOWAK TRANSPORT ze Świerklańca.
Bulwersuje jednak fakt, że mimo takiego nagłaśniania podobnych
przypadków zaniedbań, biura podróży nadal pozwalają sobie na taką
nonszalancję!!!



Temat: Nigdy więcej Alfa Star
Nigdy więcej Alfa Star

Wróciłam właśnie z Bułgarii- Słoneczny Brzeg, oferta z w/w biura.Pomyłka
kolosalna- Apartamenty Bravo- przez tydzień mielismy ok. 17 metrowe "studio"
dla trzech pełnopłatnych osób.Pierwsza noc - trzy osoby w jednym łożku, bo
drugie nie chciało się rozłozyć(w domyśle zepsute). Jak je panie z room-
service rozłozyły, to zostało 30 cm. wolnego paska przez środek pokoju.W
dodatku w poprzedzajacym tygodniu podmalowane i wyretuszowane z powodu grzyba
na ścianach-relacja poprzednich osób tam zakwaterowanych, ale
przeniesionych.Nie chcielismy robic afery pierwszego dnia i dogadalismy się z
administratorką bułgarską, że po tygodniu zmienimy studio.W nastepny czwartek
na nasze monity odpowiedź była odmowna, więc telefon do Polski poinformowanie
o skandalicznym traktowaniu i warunkach( wg Alfa Star budynek ma 4 słoneczka)
i niemożliwe stało się możliwe.Aczkolwiek drugie łóżko i tam tez było
zepsute, po naprawie -profilaktycznie nie składaliśmy.Drugą rzeczą była
imponujaca ilość naczyń na trzy osoby- jedna duża łyzka, dwa noże deserowe,
jeden kubek, dwie szklanki do drinków, dwie łyżeczki, dwa widelce, dwa
płaskie talerze.Czyli naczynie powinnam z domu wziąć.Trzecia sprawa- plaża po
przejściu przez ulicę- ale była to główna ulica Słonecznego Brzegu bez śladu
przejścia dla pieszych i niezbyt mnie cieszyło lawirowanie pomiędzy jadącymi
szybko samochodami.Po czwarte szkoda mi było rezydentów, którzy generalnie
byli mili( Agnieszka i Łukasz)ale zdecydowanie sa ofiarami wiedźmowatej
administratorki bułgarskiej.
Porobiłam zdjęcia i zastanawiam się, czy nie przesłać ich do Izby
Turystyki i Federacji Kosumentów jako memento dla innch bliźnich.
Moja refleksja- jeździłam dużo i daleko, ale takiego wyjazdu i tak
zakłamanej oferty jeszcze nie spotkałam. Biuro dostaje ode mnie pałę.

NIGDY WIĘCEJ ALFA STAR



Temat: Nigdy wiecej Alfa Star (slowo o Bulgarii)
Nigdy wiecej Alfa Star (slowo o Bulgarii)
Wróciłam właśnie z Bułgarii- Słoneczny Brzeg, oferta z w/w biura.Pomyłka
kolosalna- Apartamenty Bravo- przez tydzień mielismy ok. 17 metrowe "studio"
dla trzech pełnopłatnych osób.Pierwsza noc - trzy osoby w jednym łożku, bo
drugie nie chciało się rozłozyć(w domyśle zepsute). Jak je panie z room-
service rozłozyły, to zostało 30 cm. wolnego paska przez środek pokoju.W
dodatku w poprzedzajacym tygodniu podmalowane i wyretuszowane z powodu grzyba
na ścianach-relacja poprzednich osób tam zakwaterowanych, ale
przeniesionych.Nie chcielismy robic afery pierwszego dnia i dogadalismy się z
administratorką bułgarską, że po tygodniu zmienimy studio.W nastepny czwartek
na nasze monity odpowiedź była odmowna, więc telefon do Polski poinformowanie
o skandalicznym traktowaniu i warunkach( wg Alfa Star budynek ma 4 słoneczka)
i niemożliwe stało się możliwe.Aczkolwiek drugie łóżko i tam tez było
zepsute, po naprawie -profilaktycznie nie składaliśmy.Drugą rzeczą była
imponujaca ilość naczyń na trzy osoby- jedna duża łyzka, dwa noże deserowe,
jeden kubek, dwie szklanki do drinków, dwie łyżeczki, dwa widelce, dwa
płaskie talerze.Czyli naczynie powinnam z domu wziąć.Trzecia sprawa- plaża po
przejściu przez ulicę- ale była to główna ulica Słonecznego Brzegu bez śladu
przejścia dla pieszych i niezbyt mnie cieszyło lawirowanie pomiędzy jadącymi
szybko samochodami.Po czwarte szkoda mi było rezydentów, którzy generalnie
byli mili( Agnieszka i Łukasz)ale zdecydowanie sa ofiarami wiedźmowatej
administratorki bułgarskiej.
Porobiłam zdjęcia i zastanawiam się, czy nie przesłać ich do Izby
Turystyki i Federacji Kosumentów jako memento dla innch bliźnich.
Moja refleksja- jeździłam dużo i daleko, ale takiego wyjazdu i tak
zakłamanej oferty jeszcze nie spotkałam. Biuro dostaje ode mnie pałę.

forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=789&w=46709497
► jeszcze wiele do zrobienia.




Temat: pierwsza działalność - kilka pytań
pierwsza działalność - kilka pytań
Witam wszystkich, jestem w trakcie zakładania działalności (usługi
ogólnobudowlane, elektryka, usługi sprzątania pomieszczeń )i mam
klika pytań:
Czy w moim przypadku to najlepiej rozliczac się na książke, gdyż
bedę ponosił co miesiąc jakieś koszty zwiazane z materiałami do
wykonania robót, narzędziami, telefon, księgowa?
Czy majac samochód prywatny osobowy kombi moge go jakoś przekazac do
firmy bym mogł jako koszty odpisywac paliwo, naprawy, ubezpieczenie,
czy to tylko musi być samochód dostawczy (ja jestem włascicelem auta
a teść współwłaściciel)?
Z tego co wiem poniewaz pracuje na etat to będę płacił tylko
zdrowotne ok 190zł co miesiac?

Czy od razu musze być vat-owcem czy tylko po przekroczeniu jakiegoś
dochodu z samej firmy, i z czym się wiąze ta sytuacja bycia vatowcem
bo tego jeszcze nie wiem?

Mam jeszcze jedno pytanie jeśli ktoś moze to policzyć tak plus minus
to bardzo prosze i ewentualnie prosze o naprowadzenie:

W miesiacu wystawiam jedna fv na 1820zł netto z vat 2220,4zł,
faktury kosztowe to zakup materiałów 250netto, telefon 50netto,
paliwo 350netto, łacznie netto 650zł z vat793zł. Czy możne z tego
policzyć ile zostanie mi na ręke? Czy moge to tak policzyć: vat z
wystawionej fv i vat z kosztów czyli 400,4-143=257,5zł tyle z vatu
muszę wpłacić do US, Ewentualnie jeśli niechciałbym wpłacic te 257zł
to musiałbym kupić np jakieś nadzędzie gdzie vatu było by te 257zł
lub wiecej? do tego jeszcze 190 ubezpieczenie, od czego wyliczyć
jeszcze ten podatek dochodowy 19%, jest jeszcze jakas ulaga 570zł
ale nie wiem gdzie to wsadzić? Wiem ze to pewnie trudne ale jeśli
ktoś moze mi to pokazac jak to wyliczyc to bedę wdzieczny.

Co prawda zlece to na początku do biura rachunkowego, ale chciałbym
wcześniej wiedziec jak to się robi bym mogł sam to jakoś policzyć

Pozdrawiam Piotr



Temat: Co sadzisz o uslugach w Luxie?
To może ja się wypowiem.
Miałam do czynienia z 3 brygadami fachowców.

1. Padł prąd. Po telefonie do administracji fachowcy bardzo szybko zadziałali i
przyszli w sile 5 osób. Prąd zrobili. Powiedzieli, że zawinił piekarnik
elektryczny, który pozostał uszkodzony, ale oni nie są od piekarników. Na
pytanie, czy cos płacę powiedzieli, że nie tylko miałam podpisać papier, że
robota wykonana. Byłam bardzo zadowolona dopóki nie przyszedł ... rachunek na
80 euro.
Uznaliśmy, że nie z naszej winy prąd padł i powiadomiliśmy o wszystkim
właściciela, który zobowiązał się pokryć koszty naprawy starej kuchenki, więc
wezwaliśmy fachowców od kuchenki.

2. Fachowcy zareagowali też szybko i dosyć sprawnie im poszło. Tylko, że nie
zaczęli roboty dopóki im nie wpłaciłam 100 euro zaliczki!? Byli przygotowani na
to, że mogę nie mieć gotówki i mogłam zapłacic kartą :o
Po robocie sprawdziłam piekarnik - działał, więc podpisałam rachunek na 85
euro ( oddali mi w gotówce resztę z zaliczki wpłaconej 20 minut wcześniej ).
Tego samego dnia zabieram się za gotowanie obiadu, a tu się okazuje, że w
kuchence połowa płyt nie działa. No więc za telefon i dzwonię do biura, że
robota źle wykonana. Pani zza biurka wysłuchała mnie ze zrozumieniem i
powiedziała, że fachowcy są w terenie i będą mogli przyjść dopiero następnego
dnia. Następnego dnia przyszli z rana i w końcu zrobili.

3. Wzywałam też fachowców od rolet, bo się ciężko podnosiły. Fachowcy po bardzo
krótkich oględzinach stwierdzili, że trzeba cały mechanizm wymienić. Pracowali
we dwóch przez około 40 minut i skasowali prawie 150 euro ( z tego 65 to
robocizna ).

Teraz takie jakby podsumowanie:
- fachowcy sie bardzo cenią
- starają się zrobic wszystko jak najszybciej przy minimalnym wysiłku, nalepiej
wszystkie części od razu wymieniają na nowe - wiadomo, że będą działaly
- na wstępie nie żądają kawy i przerwy na papierosa, ale pieniądze z góry to
owszem wezmą
- wszyscy byli mili i przychodzili o zapowiedzianej godzienie
- możemy liczyć, że na reklamacje zareagują normalnie, czyli przyjda i poprawią
bez dodatkowych kosztów i podejrzeń
- nikt nie mówił po angielsku, ale mogłam się dogadac po niemiecku i po polsku!
( ze Słoweńcem )

Według mnie to nie jest najgorszy obraz. Nie ma tu chyba niestety "złotych
rączek", które po pracy sobie dorabiają i przy tym potrafią pokombinować tak,
żeby i swoje zarobić i klient zaoszczędził - typu podwiązał sznurkiem i miesiąc
wytrzyma...ale skasuje tylko 10 euro.



Temat: Miller: Raport Ziobry to goebbelsowskie kłamstwo
Czy Ty wogole sypiasz, Dziewczyno?
Czy Ty wogole dziewczyno sypiasz? Zalecam. I ciekawe rzeczy mozna robic.. A moze nie masz chlopa?
Piszesz o polityce, wymyslasz od "dzieci" innym, nazywasz linczem to, co Millera spotkalo ZASLUZENIE.
Fakty: ten sekretarzyna juz dawno ubzdural sobie ze "czas mozna zatrzymac" a rzadzic da sie jak przed
laty: siecia komitetow i siecia propagandy. Dlatego klamiac, obiecujac "gruszki na wierzbie", defraudujac,
po trupach - wygral. "Wlaaaadza!" - wrzasnal. Niepomny o wiele gorszemu koncowi TKM-ow, ktore wszak
sie do totalitarnych idei nie odwolywaly - tylko w Polsce brak jest mysli, tradycji demokratycznych.
Ludzie sa zaszczuci nadal, mlodzi tez dorastaja w leku przed "rzadzacymi" - takimi samymi jak kazdy inny.
Czy wiesz, ze w normalnym swiecie, jesli mam cos do Jona Busha np. to.. podnosze sluchawke telefonu i
wybieram jego numer? Jesli jest - odbierze. Czy wiesz, ze swojego Guvernora znam niemal tak dobrze
jak sasiada, a nie oczekiwalem na przyjecie w jego biurze nigdy dluzej niz 20-30 minut? A jestem tylko
szarym czlowieczkiem. W Polsce to o czym pisze jest jeszcze niepojetne: wybrani SLUZA ludziom
a nie ludzie wybranym. Jesli probuja (zdarzalo sie) na opak - juz nie sa wybierani.
Wracajac do Millera i Polski, w normalnej demokracji ten facet powinien juz dzis jechac w Bieszczady,
i przez piec-dziesiec lat nie pokazywac sie publicznie. Moze ludzie mu zapomna?
Zauwaz ze uwalniajac demony komunizmu komitetowo-ukladowe WIEDZIAL, ba byl o tym uprzedzany,
m.in. przez adama Michnika ze zaczna sie afery, korupcje, gangi, kradzieze pod jego szyldem i za
jego plecami. Zlekcewazyl to, stawiajac na 'propagandowy walec', ktorego zdajesz mi sie byc
dziewczyno jedna z ofiar. Lapinski nie przypadkiem straszyl dziennikarzy - robil to na polecenie swego
szefa, aby wysondowac "dokad mozna ich zepchnac". Okazalo sie ze to NIEMOZLIWE - inna rzecz -
smieszne to odkrycie, Gdyby Miller zamiast na Rosje patrzyl na Demokracje - wiedzialby ze z Mediami
nie wygral NIKT. Poza tymi, ktorzy je mordowali i kneblowali na Mysiej. Latwiej juz pokonac Tesciowa.
Miller niewiele naprawil, a zniszczyl wiele, m.in. rozwalil bezplatna Sluzbe Zdrowia, Sluzby Socjalne.
Co naprawil? Komu lepiej? Kilku dzieciom starych komunistow? Kiszczakowi 1.5tys zl do emerytury
dodal (ciekawe ile w sumie dostaje ta kanalia? Ujawniaja to gdzies w tej "demokracji" putinowskiej?)
Ale tych kilku bandytow to za malo na poparcie. Jeslki jeszce dodac starych: trepow, pezetpeerowcow
ormowcow z rodzinami, polglowkow z MO/SB itd. - brdzie to okolo 2 milionow osob. Maksimum.
Czy wiesz - ilu Polakow poparlo Solidarnosc?..
Postaralem sie nie robic bledow. Mokj polski moze jest troche "zakurzony".



Temat: kupiłam zimą paliwo "nie zimowe" na PKN Orlen
kupiłam zimą paliwo "nie zimowe" na PKN Orlen
poniżej zacytuję maila wysłanego dzisiaj do PKN Orlen, ponieważ
jest to chyba jedyna możliwość kontaktu w tym potentatem. Czekam na
Wasze rady - co zrobić w tej sytuacji... mój samochód to Partner
Diesel HDI 2,0. pozdrawiam i dziękuję za opinie.

dnia 10-12-2009 zakupiłam 50l oleju napędowego do samochodu na
stacji PKN Orlen w Polanicy- Zdroju. Tydzień temu , gdy tylko spadła
temepratura na dworze samochód zaczął sie krztusic i gasnął na
skrzyżowaniach . na dwa dni oddałam go do mechanika, który wymienił
filtr paliwa i przeczyścił wszystko, jako że samochód stał przez dwa
dni w ciepłym garażu problemy zniknęły . po przyjeździe do domu i
jednej zimnej nocy samochód , po przejechaniu około 500 m zgasł i
juz nie było możliwości , aby go uruchomić. Okazało się, że
wytrąciła się parafina, która zablokowała przewody paliwowe. dnia
19.12 zadzwoniłam na stację z pytaniem od kiedy maja zimowy olej
napędowy do -25 stopni-Pani mi powiedziała, że od kilku dni.
Zgłosiłam więc telefonicznie reklamację zakupionego paliwa, które
nie było na tak niskie temperatury. dzisiaj rano złożyłam reklamację
z prośbą o natychmiastowe rozpatrzenie. Kierownik miejscowej stacji
przekazał reklamację "wyżej" , oczekiwałam dzisiaj jakiegoś telefonu
z PKN Orlen, ale sie nie doczekałam . Jest zima, mieszkam oddalona
od miasta, do pracy mam kilkanaście km, samochód stoi
unieruchomiony - nie mam ani jak dojechać do pracy, ani jak odwieźć
dzieci do szkoły. Cała ta sytuacja naraziła mnie juz na duże straty
i uniemożliwiła mi normalne funkcjonowanie. Samochód - zepsuty przez
Wasze paliwo, a ja nie wiem co robić? Czy mam wynająć samochód , za
który mi Orlen zapłaci???? Liczyłam na szybkę reakcję i
profesjonalizm - jak na tak dużego dystrybutora. Za kilka dni Święta
i kolejne wolne dni - w których oczywiście nikt mi samochodu nie
naprawi!!! Jestem bardzo zaskoczona - nawet nie mają Państwo
infolinii z biurem obsługi klienta , a telefony, pod które dzwoniłam
nikt nie odbiera ..
jeśli jutro nikt sie ze mną nie skontaktuje opiszę całą sytuacje na
łamach gazety wyborczej, aby ostrzec innych klientów przed tak
niekompetentnę firmą, która nie chce ponieść odpowiedzialności za
jakość swoich produktów. Owszem - czas na rozpatrzenie reklamacji to
14 dni, ale jest to sytuacja wyjątkowa, jest ostra zima , a ja m.in.
nie mam jak dojechać do pracy. Każdy więc kolejny dzien mnoży
kolejne straty i koszty , którymi w takich okolicznościach będę
zmuszona Państwa obciążyć. Liczyłam więc na błyskawiczne
rozpatrzenie reklamacji.

z poważaniem




Temat: pytania klientów biur obsługi telefoni różnorakiej
pytania klientów biur obsługi telefoni różnorakiej
Nietypowe wypowiedzi i dialogi z klientami:

Klient: „Ile ja płacę za minutę?”. Konsultant: „A w jakiej pan jest
taryfie?”. Klient: „W radio-taxi, ale co to pana obchodzi?”.
„Ja dostałem tego esemesa, ale jak poszedłem na pocztę, to pani w okienku
powiedziała, że nie ma dla mnie żadnych wiadomości”.
„Ile płacę za połączenie z bezpłatnym numerem?”.
„Proszę pana, jak do mnie ktoś dzwoni, to mi krzyżyk znad telewizora spada”.
Konsultant: „Żeby zmniejszyć koszty na pana koncie, mogę jedynie zasugerować
zmniejszenie ilości wykonywanych połączeń”. Klient: „Aha, a na czym to
polega?”.
"Ja chciałem zrezygnować z tej opcji wysyłania do mnie ponagleń do zapłaty”.
„Czy jak mi się skończy ważność karty tak-tak, to czy ona jeszcze będzie
ważna?”.
„To minuta ma 60 sekund?”.
„Czy w państwa systemie komputerowym odnotowujecie tylko połączenia już
wykonane?”.
Treść esemesa testowego przesłanego przez abonenta do konsultanta: „Nadal nie
mogę wysyłać esemesów”.
„Ja mam u was zaległości w płaceniu i z tego powodu wyłączyliście mi telefon,
więc ja się pana pytam: jak ja mam teraz funkcjonować?”.
„Ja się założyłem z kolegą i włożyłem swojego Siemensa M35 do szklanki z wodą
i teraz nie chcą mi go naprawić w ramach gwarancji”.
„Gdzie ja mogę zadzwonić, żeby kogoś opieprzyć?”.
„Proszę mi natychmiast podać lokalizację mojego drugiego aparatu, wiem, że
jest to możliwe, bo widziałem coś takiego na filmie SF”.
„Ja dostałem taki komunikat, że w celu tam-tego to coś-tam, więc co mam teraz
zrobić?”.




Temat: Gryf Developer Szczecin- co o nich sadzicie???
Teczowe Ogrody
A ja mam wrażenie, że mówimy o jakichś dwóch różnych firmach:

- opóźnienie było rozliczane naszymi comiesięcznymi ponaglającymi telefonami
;-) i wiedzieliśmy dlaczego tak się dzieje

- pisemną informację o odbiorze otrzymaliśmy, uzbrojeni w potrzebne telefony
(kierownik budowy, biuro Gryfa, majster) w razie jakby nikogo nie było,
pojechaliśmy i majster do nas przyszedł o określonej godzinie. Od początku
potraktowaliśmy ten odbiór jako WSTĘPNY, nie podpisaliśmy protokołu, spisaliśmy
jedynie listę usterek do usunięcia (byliśmy z inspektorem nadzoru budowlanego,
który nam sprawdził czy ściany nie są krzywe, czy okna są w porządku itp.),
wymieniając wszystkie zadrapania, braki w uszczelnieniu drzwi i inne takie.
Umówiliśmy się na kolejny termin po naprawieniu usterek i spełnieniu żądań
inspektora (sprawdzenie instalacji elektrycznej, wodnej, uzupełnienie
dokumentacji) i mamy mieszkanie BEZ usterek i wprowadzać się możemy. Nie ma
żadnych dodatkowych kosztów: inspektor kosztował nas 400 zł ale dzięki temu
mamy spokojną głowę i mieszkanko cudowne :-)
Czasem dobrze jest się przygotować i pomysleć PRZED by nie żałować PO :-D

- opłata waloryzacyjna nie przekroczyła kwoty ustalonej w umowie i nie
zaskoczyła nas bo czytaliśmy na ten temat i interesowaliśmy się tą sprawą

Wiem, jak jest na innych budowach, jak wygląda załatwianie tych spraw z innymi
deweloperami, interesowałam się tym od dawna by być przygotowaną na najgorsze i
mimo że daleki od ideału (obsługa klienta, terminowość, do tej pory brak
obiecanego przejścia przez Bursztynowe), Gryf mnie nie rozczarował a wręcz
przeciwnie: oczekiwałam większych przeszkód a tu poszło jak po maśle :-)

Pozdrawiam i życzę cierpliwości :-D



Temat: jakie studia wybrać w czasie kryzysu
>> To dalej moze dostac prace w duzym miescie... nikt nie pisal, ze
mowa o pracy WE WLASNYM MIESCIE...

to niech tak napisżą bo do mas dociera to że jet praca dla informatyków stąd
chętnie tego sie uczą
a później mają zonka przy zderzeniu się z rynkiem pracy po ukończeniu szkół.

>> Nie "informatyke ekonomiczna", bo to ekonomia jest, z obsluga
komputera, a nie informatyka...

idź człowieku do biura karier po tych kierynkach poczytaj jaką ludzie zorbili po
tym karierę
i zobacz opinie pracodawców o nich zamiast tu sie buraczyć.
Trzeba być mobilnym i wyjeżdżać. Ja tu zapuściłem kotwicę w tym pipidóek gorzów
wielkopolski
i tu zamierzam budować a nie jak jakiś wiesniak tyrać dla kogoś w korporacji w
warszawie.
Bo tam tak największe wieśniaki pracują. po 12h bez czasu wolnego i życia
prywatnego.

>> Od wtedy, od kiedy jest nadmiar bankowcow, i pracodawcy sobie takich
zycza...

w gw nie ma kieurnku bankowość jest finanse i rachunkowość a to co innego. Po
tym jest się księgowym.

>> juz ja widze, jak ktos po
podstawowce nie gubi sie przy liczeniu wszystkich kosztow zwiazanych
z kredytem ;)

zdziwiłbyś sie bo mam kuzyna po podsatwówce i jest chyba najmądrzejszy u mnie w
rodzinie.
Zna wsyzstkich numery telefonów na pamięć, wszystko wie o cokolwiek nie zapytasz,
wszystko potrafi naprawić i jeszcze wie dokładnie jak działa, itd.

>> ale... ale jakos
prosci ludzie nie potrafia

nie oceniaj ludzi po wykształceniu jestem na kursie w którym ludzie mają ledwo
zawodówkę
a tacy są dobrzy w swoim fachu tak wszystko potrafią zrobić że masakra. i o
wielu innych rzeczach
też sporo wiedzą.

>> A dziwne, zeby mala firma wydawala wiecej na badania, niz sama
zarabia...

to jakoś dziwne że mało znana firma zakupiła sobie lamborgini które można
oglądać obecnie w askanie

ja naprawde wole coś porobić niż z tobą gadać bo wszystgko ci trzeba tłumaczyć



Temat: Nie nadaję się do żadnej pracy...
Ja też miałam podobne przeżycia. Pracowałam wiele lat w kancelarii radcowskiej.
Od początku jej działalności. Zatrudniona była na stanowisku prawnika, zgodnie
z wykształceniem. Muszę przyznać że przez pierwsze 3 lata bardzo dużo się tam
uczyłam. Po kilku latach kancelaria prosperowała już nieźle, duzi klienci stałe
zlecenia obsługa tylko bogatych klientów żednej drobnicy. I tak z czasem liczba
klinetów i obowiązków rosła stan zatrudnienia niestety nie. W końcu zostałam
sama i do moich obowiązków należało: pisane pismo procesowych, opinii prawnych,
opiniowanie umów, odbieranie wszystkich telefonów, zaopatrzenie biura, odbiór
i wysyłka poczty (po kilkadziesiąt listów dziennie i każdy musiał być wpisywany
do systemy pcoztowego) pilnowanie terminów sądowych swoich i szefów,
sporządzenia szczegółowych faktur dla wszystkich klientów co miesiąc, obsługa
około 300 spraw, które prowadziłam zupełnie sama oraz zlecanych dodatkowo przez
szefó ad hoc, organizowanie napraw wszystkich szwankujących sprzętów i milion
takich drobiazgów. Zaczęłam zawalać. Nie dawałam rady. Na moje prośby i monity
ostrzeżenia, że w końcu zaczną się sypać terminy i będą straty było wzruszenie
ramion. Oraz informacja że jeśli zatrudnią sekretarkę to obetną mi pensję o
połowę. Oczywiśćie stało się tak zę zawaliłam kilka spraw na szczęście nie było
strat finansowych ale nerwówa koszmarna. Zero snu i wiecznie skurczony żołądek.
Nie wytrzymałam i odeszłam. Dodam że zarabiałam 1800 netto. Teraz pracuję gdzie
indziej i jest mi bosko. Moi starzy szefowie dają sygnały że jakbym chciała
wrócić to oni mnie chętnie przyjmą. Szkoda, że jak pracowałam tam to o dobre
słowo było baaaardzo trudno.



Temat: HURGHADA, OPINIE O TURYSTACH
Widzę, że ciekawa dyskusja się tutaj nawiązała. Ja nie chcę nikogo atakować ale
spróbujcie troszkę bardziej przyjżeć się pracy rezydentów, to nie jest spokojne
siedzenie za biureczkiem przez 8 godzin, tylko wielka latanina i dyspozycyjność
przez 24h. Oni nie mają wolnych weekendów, a często się zdarza ( zwłaszcza w
okresie wakacyjnym ), że mogą zapomnieć o jakimkolwiek wolnym dniu przez kilka
tygodni...ciekawe jak Wy byście się wtedy czuli. Rozumiem, że jest to ich
praca, sami się na nią zdecydowali i nikt ich nie trzyma...ale ludzie, troszkę
litości. My się wygrzewamy w ciepełku na plaży albo na basenie a Oni w tym
upale muszę załatwić mnóstwo różnych spraw biegając po całym mieście i jeżdżąc
tymi śmierdzącymi busikami...ciekawe czy tak bardzo lubicie się w nich gnieść?
Znam takich rezydentów, którzy będąc tam od ponad roku, może dwa razy byli na
plaży...odpocząć a nie usługiwać turystom.
Jestem bywalczynią Hurghady, też zdarzało mi się ponarzekać, ale z czasem jak
popatrzyłam jak wygląda ta praca zdałam sobie sprawę, że to jest naprawdę
ciężki kawałek chleba...to rezydenci zbierają ochrzany za zmiany hotelu (
jestem w stanie zrozumieć, też bym się wkurzyła, tyle, że to nie oni tutaj
nawalili ), za to, że klamka nie działa, jedzenia jest za mało, jest za gorąco,
za sucho, za jasno, za ciemno...za wszystko, a co oni są temu winni?? Ale
co...przecież rezydent musi załatwić wszystko
( i załatwi bo tak naprawdę Oni naprawe bardzo się starają żeby wszyscy byli
zadowoleni więc dzwonimy do niego o 5 rano, po co tyle spać...błagam
zastanówcie się następnym razem sięgając po telefon nad ranem...może sami
umiecie sobie poradzić, poćwiczyć swoje języki obce w recepcji...wykażmy się
odrobiną zaradności.
Rezydent to nasz przyjaciel a nie wróg, to ważne jaki jest ale postarajmy się
tym, którzy są tam długo zawieźć troszkę przyjacielskiego zachowania i Polskiej
otwartości.
Wiecie jaka jest teraz sytuacja, czytacie, że są takie problemy z
hotelami...walczcie teraz o to aby biuro zapewniło Wam, że znajdziecie się w
hotelu za który zapłaciliście, ale róbcie to w Polsce przed wyjazdem. Rezydent
to nasz przyjaciel a nie wróg, to ważne jaki jest ale postarajmy się tym,
którzy są tam długo zawieźć troszkę przyjacielskiego zachowania i Polskiej
otwartości.
To tyle chciałam powiedzieć
Pozdrowionka dla wszystkich - dla naprawdę padających z nudów rezydentów (mam
nadzieję, że kiedyś dołączę do Waszej elity ), dla turystów, tych lepszych i
tych gorszych. :)))



Temat: Wypadek na przejeździe WKD
Dzięki. Naprawdę fajne.

A mnie od tej dyskusji na naszym forum pech straszny drogowy prześladuje.

Najpierw silnik zgasł mi w trakcie jazdy na środku Ostrobramskiej, co mi się
jak świat światem nie zdarzyło. No i samochód trup. Niby nic się nie stało, ale
był drugi dzień Świąt, ja jechałem spóźniony na chrzciny, a z tyłu siedziała
małżonka z młodoroślą, która zresztą niezwłocznie zaczęła lamenty, że brum-brum
nie jedzie. Spędziłem na tej Ostrobramskiej dobre dwie godziny. Warto wiedzieć,
że żadne numery Assistance prowadzonego przez firmę PZU w święta nie działają i
serwowany nam jest komunikat „usługa czasowo niedostępna”. To samo jeśli chodzi
o niby całodobowy serwis Toyoty. Telefon nie odpowiada. Po zadzwonieniu na 112
odzywa się rozespany głos, który nie potrafi podać jakiegokolwiek sensownego
numeru do autoholowania.
Dopiero Biuro Numerów stanęło na wysokości zadania i podało mi kilka namiarów,
z których jeden okazał się trafiony i po dłuuuuuuuuuuuuuuugim czasie
przyczłapał się wreszcie pojazd holowniczy, który zawiózł mnie aż do Wiązownej,
ponieważ był tam jedyny warsztat, który w tym dniu zdecydował się mnie przyjąć.
Okazało się, że zepsuł się rozrząd, a ja dotarłem na chrzciny w sam raz, aby
pożegnać wychodzące z przyjęcia ciocie.

Ale to jeszcze nic. Wczoraj odebrałem naprawiony samochód i wyruszyłem w drogę
do Pruszkowa. Niestety na Jerozolimskich przed Łopuszańską poczułem mocny
wstrząs, a samochód zamiast jechać prosto zaczął sunąć bokiem na pobocze.
Szybki rzut oka utwierdził mnie w przekonaniu, że wbija się właśnie we mnie TIR-
chłodnia, załatwiając mi całkowicie tylne lewe drzwi i niszcząc zamek w
przednich, więc wchodzić i wychodzić z samochodu mogę tylko prawymi. Podobno
mnie nie widział, bo byłem w jego martwym polu.
Ehh. Chyba nie będę więcej dyskusji drogowych na forum prowadzić...
:- )
Pozdrawiam.




Temat: superniania 30wrze. - czy TVN przełamało tabu?
drzejms-buond napisał:

> romcia.p napisała:
>
> > a po co zgłosiły sie do programu?
> > ano po to żeby superniania "naprawiła" im dziecko bo dostał im sie wadliw
> y
> egzemplarz
>
> dlaczego odczytuję "wadliwy egzemplarz" jako charakterystykę negatywna
> prezentowanych postaci?
>

bo jest to subtelna krytyka z mojej strony - nie tego,co zobaczyłam w tv,ale wypowiedzi jednej z pan na podlinkowanym wyżej forum
gdyby tak sie wypowiadali hetero moja opinia byłaby taka sama
wydaje mi sie,że panie nie do końca wyciągnęły wnioski z tego,co powiedziała im niania o ich stosunku do dzieci
nie podoba mi sie konkretnie ta wypowiedź (szczególnie fragment o Oliwii zaczynający sie od słów "program nie miał nam pomóc w radzeniu sobie z dziecmi"):

"program a rzeczywistość

kompletna różnica,...

mnóstwo kamer w domu, odgórnie narzucony plan dnia, nic nie jest tak jak na co dzień, dziecko nie chodzi do szkoły, nie wolno prać bo pralka szumi, myć naczyń, bo zmywarka też szumi, a to wszystko przeszkadza dźwiękowcowi.. komputery też nie mogą być włączone...

na zakupy trzeba biegać pomiędzy kolejnymi ujęciami, obiad to tylko mrożonki, bo na więcej czasu nie starcza, spać chodzi się koło 1:00 1 nocy, bo wcześniej jest co robić, praca odpada, bo nagrania, do biura nie mozna pojechać bo sa inne plany, na spacer z psem 2 razy dziennie, przed nagraniami i po, a u nas spacery to wyjścia popołudniami na długie spacery z psami i dziećmi, do tego wszystkiego Oliwia miała zapalenie płuc, po tym jak przy kręceniu odcinka wykąpała sie w morzu przy temperaturze 5 stopni, a już miała zapalenie oskrzeli, więc zakaz wychodzenia był odgórny od lekarza..

poza tym praca w doku, której wynagrodzenie jest wyłącznie prowizyjne, to praca praktycznie 24h.. bo klienci zgłaszają sie ciągle, ciągle dzwonią telefony, trzeba biegać na pocztę, wysyłać przesyłki....

program nie miał nam pomóc w poradzeniu sobie z dziećmi, tylko w poradzeniu sobie w ich biciu sie i w awanturach Oliwi, która jak sie okazało poza kamerami nie rozpoznawała i nie potrafiła określać uczuć jakie w sobie ma, nie wiedziała, czy to co w danej chwili czuje to radość czy złość...

a my spędzamy z dziećmi zdecydowanie więcej czasu niż niejedna rodzina pracująca poza domem na etacie...

no ale na reżyserię nie mamy wpływu....

niestety... realia kontra fikcja....

oczywiście fikcja zwyciężyła...




Temat: Marketing psuje gadżety
Niestety reklama dźwignią handlu.
Po co mi głośniki czy wieża z mocą P.M.P.O rzędu 1200 W - jak pobiera tylko 10 W - ludzie kupują "super głośniki" o "super mocy" w "super wzmacniaczu radia" zasilanym 4 bateriami ! - a potem narzekają że nic nie słychać. Inny przykład - czujnik ciśnienia w oponach - niektóre firmy doszły do tego, że trzeba skasować wskazanie tylko w serwisie za odpowiednią opłatą (tak ma znajomuy - on ma auto X, jego syn ma warsztat wulkanizacyjny, ale on musi jechać skasować kontrolkę na serwis - a tam jego skasują z kasy).
Jeszcze trochę i zaczą montować ABS, airbagi, immobilizery i co się jeszcze zmieści w zabawkach, rowerkach dziecięcych i wózkach inwalidzkich.
Niektórzy producenci elektroniki montują dodatkowy układ mający na celu PSUCIE sprzętu po określonym czasie (najczęście tuż po zakończeniu gwarancji) - potem wmawiają klientowi, że naprawa starego jest nieopłacalna i trzeba kupić NOWY, LEPSZY sprzęt.
A co z komórkami - praktycznie nie ma komórek bez super bajerów - służącuch do telefonowania i ewentualnie do SMS - prostych w obsłudze i długo działających, z dużymi przyciskami (jeszcze trochę i trzeba będzie używać szpilki). Ale taki telefon nie jest "cool" - liczą się bajery - im więcej, tym lepiej - gratuluję temu, kto wykorzysta 99% bajerów w codziennym życiu (coż mi po latarce w komórce która świeci 5 minut, a potem muszę pilnie szukać gniazdka, a aby ją włączyć muszę przebrnąć prze 4 czy 6 ekranów menu - chyba tylko po to, aby pokać jaką mam "wypasioną" komórkę).
Komputery - większość ludzi surfuje po necie, albo pracuje w biurze - to na co mu procek 4-ro rdzeniowy, karta grafiki z najwyżej półki i zasilacz 800 W do pakietu offica ? Sprzedawca wcisnął mu gotowego, markowego kompa, a gdyby złożyć zbliżony komp z podobnych części wyszło by to duużo taniej.



Temat: Balkany
W katowickim Centrum Informacji Turystycznej można już kupić
balkana, pamiątkową monetę wartą 10 zł. Na awersie ma herb Katowic,
rewers przedstawia Spodek. Niestety, nie będzie można nią płacić
Balkan, katowicka moneta okolicznościowa5 tys. monet wybiła Poczta
Miejska w Rybniku. Wczoraj balkany przewieziono do Katowic. -
Pomyślałem, że zbliżające się mistrzostwa Europy w koszykówce będą
dobą okazją na powstanie takiego gadżetu - mówi Tomasz Bodach z
rybnickiej poczty.
Monety można kupić w Centrum Informacji Turystycznej przy katowickim
rynku. - Odebrałem już mnóstwo telefonów od kolekcjonerów. Ci spoza
miasta pytali często: kim był ten Balkan? - śmieje się Jakub
Jarząbek z biura prasowego magistratu.
Nazwa nawiązuje do kolejki, która przed wojną kursowała między
dzielnicami Giszowiec i Nikiszowiec. Wąskotorówka przewoziła ludzi
bezpłatnie. Miała trzy kilometry długości i sześć przystanków. Była
jedną z najnowocześniejszych kolejek w Europie. Nie wiadomo, skąd
się wzięła jej nazwa. Być może z żartobliwych porównań z Orient
Expressem kursującym między Paryżem a Konstantynopolem.
Po wojnie między dzielnicami zaczęły kursować autobusy komunikacji
miejskiej. Kolejkę przejęła kopalnia Wieczorek, z czasem bez
konserwacji i napraw zaczęła niszczeć. Ostatni kurs "Balkana" odbył
się w noc sylwestrową 1976 roku. Starsi mieszkańcy obu dzielnic do
dziś z łezką w oku wspominają kolejkę.
W zeszłym roku mieszkańcy Nikiszowca urządzili Jarmark
Bożonarodzeniowy. Każdy uczestnik wymieniał pieniądze na talony,
które nazwano właśnie balkanami. - Otrzymaliśmy zgodę, by użyć tej
samej nazwy. Jest świetna, bo promuje dwie najładniejsze dzielnice
miasta. Pod koniec roku chcemy zlecić wybicie kolejnej katowickiej
monety o wyższym nominale, która przedstawiałaby wagoniki sławnej
kolejki - mówi Jarząbek.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

Komentarz:

Katowice mają monetę, ale nią nie zapłacisz polsz 24.07.09, 14:14
jaką monetę?? Zwykły żeton»




Temat: DSA Sp. z o.o. Warszawa -co to za firma ktoś wie?
Jeśli ktoś chce pracować w tej firmie to niech lepiej strzeli sobie w kolano!!!

Opowiem swoją ośmio miesięczną karierę w DSA Sp. z o.o.
Na początku przy rekrutacji i szkoleniach roztaczali przed nami świetlistą
karierę i duże pieniądze, już po miesiącu okazało się, że to brednie i żeby
dostać prowizje, trzeba mieć bardzo dużą aktywacje sprzedanych kart.
Nawet, jeśli ktoś się starał i myślał ze zrealizował cele to firma coś wymyśliła
np. brak sprzedaży kont lub nagły wzrost kart zaakceptowanych przez bank w
ostatnich dniach miesiąca.
(firma przetrzymuje wnioski tak żeby po wysyłce klienci nie zdążyli ich
aktywować a co za tym idzie spadek aktywacji kart sprzedanych, i brak prowizji)
A jeśli nawet komuś udało się zrealizować plan to zostawał NATYCHMIAST ZWOLNIONY
najczęściej DYSCYPLINARNIE!

Do tego pod groźbą zwolnienia dyscyplinarnego kazali nam podpisać bez daty,
zmianę warunków umowy o pracę z całego na 1/8 etatu i zapewniali, że data
zostanie wpisana w przypadku, kiedy pracownik nie będzie realizował planu.
Po miesiącu w piątek po pracy wezwano nas na biuro i kazano podpisać rozwiązanie
umowy o pracę do tego parę dni później przy wypłacie wbrew temu, co mówili
dyrektorzy i menedżerowie okazało się, że wszyscy pracowaliśmy na 1/8 etatu
pracując po 8-9 godz. Dziennie i nie ma szans na wypłacenie nadgodzin.Zrobili
nas wszystkich w ch…

Od początku opowiadają bajki dają samochody służbowe, ale w razie awarii samemu
trzeba pokryć koszty naprawy i eksploatacji i paliwa, bo to, co oni dają
wystarcza na 4 dni pracy
Jeśli chodzi o telefony firmowe to nikomu nie radzę dzwonić z nich do klientów,
ponieważ później rachunki odbijane są z wypłat.

Było jeszcze wiele sytuacji o których musiałbym się rozpisywać jeszcze bardziej,
ale jedno co każdemu się może nasunąć po przeczytaniu powyższej historii to, to że

FIRMA DSA Sp. z o.o. TO JEDEN WIELKI PRZEKRET




Temat: dorobic jako webdesigner w Chicago?
drobny biznesik
Mam kolezke (Amerykanina), ktory myje ludziom okna w domach w polnocnycm New
Jersey, w kilku sasiadujacych "dzianych" ("well to do)" miejscowosciach.
Tzn on osobiscie nie myje. On jest bossem, robi "marketing" i odbiera telefony.
W wyjatkowych sytuacjach jedzie "na robote" wraz z ekipa (n.p. do kaprysnej
klientki albo wyjatkowo bogatej i wielkiej - z mnostwem okien - chalupy).
Firma (korporacja!) to on w swoim domu, kilka aut z 22-stopowymi drabinami na
dachach (wyzej niz 2-gie pietro nie lezie i ludziom nie pozwala) i kilku
Polakow, ktorym wyplaca dokladnie polowe tego co zarobia. Przecietny dom ma 20-
kilka okien (ale niektore i dwa razy tyle). Ustalona cena to $9/okno. Dziennie
para "window cleaners" obskakuje najczesciej 2 domy.
Kryzys czy nie - grafik ma w tej chwili wypelniony do jesieni!
Sa tygodnie ze jezdza na 5 aut.
Sezon na uslugi mycia okien trwa tu - w zaleznosci od pogody - do Bozego
Narodzenia. Zaczyna sie znowu na wiosne, ok marca. W miedzyczasie gosciu zyje
ze stalych klientow typu paru dentystow i jakies miejscowe biura gdzie myja
okna (i szklane drzwi wejsciowe) CO TYDZIEN lub dwa. Rozwija tez wtedy
popularny wsrod Polek serwis sprzatania.

USA to kraj w ktorym znajac sie na n.p. drobnych i wiekszych naprawach mozna
kupic skrzynke z narzedziami, wydrukowac sobie wizytowke "handyman", dac
ogloszenie i jesli sie potrafi porozumiec z klientami - byc zajetym od razna do
wieczora.
Sam czasem "biore fuchy" - ostatnio instalowania bezprzewodowych sieci, bo
ludzie maja po domach teraz juz wiecej niz jeden komputer i nie wiedza jak je
wszystkie podlaczyc do internetu. Za 30 min. zajecia i 30-60 min. dojazdu biore
najczesciej stowke, choc powiem szczerze, ze ostatnio mocno mi sie juz nie
chce, bo z jednego takiego podlaczenia wychodza nastepne zlecenia, a to cos
przeinstalowac a to u szwagra dzieci sciagnely wirusa itd i konca nie widac a
ja tyklko pomoglem paru znajomy.
Gdybym strzelil sobie na samochod naklejke "PC Doctor" czy cos w tym rodzaju -
mialbym zajecie od rana do nocy.
Chce przez to powiedziec, ze to naprawde bogaty kraj i troche sie przylozyc a
zaraz sa efekty.



Temat: 2 pokoje wynajmimy! :D przy Wawelu! super cena!
2 pokoje wynajmimy! :D przy Wawelu! super cena!
HEJ, razem z koleżanką mamy do wynajęcia mieszkanie na Dietla (100m2, przy
skrzyżowaniu ze Stradomską, drugie piętro, pokoje od strony oficyny, czyli nie
ma hałasu od ulicy).
Mamy do zaoferowania dla 3 osób dwa pokoje (jeden jest przechodni - z
przedpokoju wchodzi się do pokoju i z niego do kolejnego), częściowo
umeblowane (przechodni stoi pusty, a w niezależnym dwa fotele, szafa, jakiś
stół i wersalka - możliwe do wyniesienia), piękne duże okna w obu, cena
ok.280zł/osobę plus media, które powinny wychodzić w okresie wiosenno-letnim
ok 80zł/os, a w okresie grzewczym nie więcej jak 140zł/os.
POKOJE NAPRAWDĘ DUŻE!! warunki typowo "studenckie", nie ma się co czarować
ściany nie są świeżo malowane, mieszkanie zostało oddane do użytku po
wieloletnim zamieszkiwaniu go przez jakiś starszych lokatorów.

ogólnie w mieszkaniu znajduje się również niezależna, osobna kuchnia i
łazienka z wc oraz jeszcze trzy pokoje - jeden z nich to nasz, drugi (naprawdę
duży) to salon dla nas wszystkich, oraz jeden jednoosobowy :)
mieszkanie będzie wynajęte przez pośrednika, więc do ceny ogólnej będzie
doliczona kaucja. Mieszkanie do wprowadzenia się od 1 maja, jednak umowę
musimy podpisać 2 kwietnia najdalej. Przy podpisywaniu kwota na każdego z nas
wychodzi: 300zł (kaucja zwrotna) + 200zł (prowizja dla biura)
po podpisaniu umowy właściciel zobowiązuje się do dokonania wszelkich napraw,
tj.: założenie nowego ogrzewania, gdyż obecne nie działa (będzie to albo
gazowe, albo elektryczne, w zależności od wyników wykonanych ekspertyz),
wymienione zostaną szyby w knach, gdyż niektóre są pęknięte, zostanie
zakupiona nowa kuchenka (również gazowa, bądź elektryczna).
Kamienica nie jest cała zamieszkała, jednak prawie wszyscy lokatorzy to studenci

pod spodem zamieszczam jeszcze mały plan mieszkania, dwa pokoje o które chodzi
w ogłoszeniu to P1 i P2!!

PROSZĘ WAS O SZYBKI KONTAKT POPRZEZ E-MAIL (malrog678@tlen.pl ), TELEFON
(781-943-202), BĄDŹ GG: 3034836 :)

Goś



Temat: Rada konsultacyjna przy ATR
W Polsce nie ma badan nauk., wiec sa freblowki
Byl u mnie w Nowym Jorku synek znajomego
z polskim dyplomem informatyki.

Chcialem pomoc mu w znalezieniu pracy.
To byla droga krzyzowa na Golgote polska.

Z trzech miejsc zwolnili go po dwoch dniach.
(Tyle czasu zajely im formalnosci zwolnienia.)

On podjal sie naprawy "zamrozonego" komputera
i "na probe" wlozyl hard disc z innego zepsutego
komputera. I oba komputery byly do niczego, bo
mother board przez to sie sknocila do wyrzucenia.

Taka polska opieszalosc, ktorej ucza w polskich
uczelniach na dodatek do tego, co "profesor" przeczytal
z d r u k o w a n e g o podrecznika przed "wykladem".

Poslalem go na kurs Oracle, gdzie uczyli go wpierw dyscypliny
myslenia i postepowania. Sporo to pieniedzy polknelo, ale
tu sa bardzo dobrzy miejscowi, ktorzy takze znaja biegle jezyk,
wiec go wykosili.

Siedzi "pod telefonem" i czeka az zadzwoni taki jeden co zaklada
networki w biurach adwokackich. Ale ten nie dopuszcza go do
naprawiania, usuwania bledow, tylko do montazu nowych
instalacji.

Wlasnie rozmawialismy, czy nie poszedlby do "computer instytute",
gdzie ucza Latynosow i czarnych prostych rutyn dla data input.

Nie wiem na ile on jest typowy, ale wiem, ze tu w zwyklym college
ucza na blysk i tego co potrzeba w pracy.

Jest Polak ze stopniem IT, ale on wciaz chodzi bezrobotny.
Po czterech latach "pracy" pojechal na dwa tygodnie wakacji
do cieplego kraju, czym wymiotl swoje konto bankowe.

W Silicon Valley, w San Jose skonczylo sie Eldorado dla
zdolniakow. Wiekszosc zakladow i zadkladzikow sie
pozamykala i informatycy, co programowiali dla Microsoft,
sprzedali pospiesznie (ze strata) swoje drogie domy
i rozjechali sie po Stanach.

Przy uczelniach sa konsultanci studiow i zatrudnienia
dla swiezych absolwentow.

Nie sa to rady, ale jedna osoba. Konsultant tutaj ma wystarczajaca
wiedze, zeby udzielac porad bez uciekania sie do porad samemu.

Jak wyjsc z blednego kola edukacji w Polsce?

Wysylajcie dzieci na studia zagranice. Dyplomy freblowek uzyjcie
jako twardy papier toaletowy.




Temat: Murapol
Witam po dłuższej przerwie - nie było mnie bo remontowałem swoje gnizadko;). Dla stałych malkontentów ktrórzy zejchali mnie jakiś czas temu za mój optymizm witam szczególnie;) Mieszkam od prawie miesiąca i jest bardzo fajnie:) Oczywiscie zdarzaly sie drobne problemy i usterki ale to normalne, grunt to umiec sobie z nimi poradzić a nie odrazu marudzić. Jeśli chodzi o media-ja mam wszystkie bez problemu i najbardziej podoba mi się to że wszystko jest na liczniki. Co do tych ktrórzy pisali o prądzie- licznki zakłada enion a nie Murapol on nie ma na to wpływu bo enion ma daną ilość na jakiś okres- ja dostałem licznik w ciągu kilku dni i wcale nie było dla mnie problemem jak musiałem przez kilka dni ciągnąc prąd z korytarza bo nie musiałem za to płacic- płaci za to Murapol a nie my drodzy mieszkańcy bo do czasu kiedy osiedle nie bedzie oddane za częsci wspólne w tym prąd na klatce placi wlasnie murapol. Zastawnaim się tylko czemu administracja pobiera opłaty za sprzątanie kiedy nikt jeszcze nie sprząta.
Co do wspólpracy z biurem- to ja jak już wspomniałem nie narzekam- Pani Dorota była do dyspozyji kiedy tylko chciałem i mimo że zasypywałem ją codziennymi mailami zawsze odpowiadała. Co do usterak póki co pojawaiła się jedna kiedy zatakąlo studzienke tuż pod moim mieszkaniem i woda stała - wystarczył jeden telefon i przyjechał samochód który naprawił studzienkę.
Po za tym ciesze się że tu mieskzam. Fakt faktem denerwuje mnie brama która nie zamyka się sama i brak otwierania z domu kiedy w takie zimno trzeba wychdzodzić żeby ją komuś otworzyć. Co do miejsc parkingowych to jest ich jeszcze sporo tylko nie wiem czemu każdy sie pcha jak najbliżej klatki jakby tak cięzko było przejśc pare metrów.
Tak wogole najwiekszym dramatem sa tutejsi mieszkancy. Zero kultury - dzien dobry nikt nie powie a o podstawowych zasada wpsolzycia w wiekszym gronie juz nie wpsomne. Poki co-poznalem tylko jedna w miare normalna rodzine. Ludzie troche wiecej luzu a wszystkim bedzie zylo sie lepiej:)
Tak czy siak pozdrawiam wszystkich obecnych i przyszlych mieszkanocw:)



Temat: Teatrzyk Zielona Gęś: krótka rozmowa z Angielką;)
I niestety, zdecydowanie podpisuje sie pod tym, ze ogromna rzesza Anglikow jest
kiepsko wyedukowana. Ktos rzucil przyklad, czy wiemy jaka jest najwieksza
(chyba najdluzsza?) rzeka w Wielkiej Brytanii. Nie wyobrazam sobie, zeby
_ktorykolwiek_ z moich dawnych znajomych z Felixstowe to wiedzial. Nie wiem
nawet czy ktokolwiek z nich slyszal o rzece Severn. Zreszta testowo zapytalem
przed chwila 10 osob u mnie w biurze w Londynie - wszyscy slyszeli o Severn
River, ale nikt nie wymienil jej jako najdluzszej, wszyscy wymienili Tamize.

Mnie u Anglikow przeraza to, ze nie znaja sie na tym, co cale zycie robia. Tak
jak pisze Jennifer. Pamietam moje zdziwienie u mechanika samochodowego, ktory
zamawial mi sprzeglo. Przez dluzsza chwile meczyl sie jak to napisac... w koncu
napisal 'cloth'. Na szczescie zamawial przez telefon i samochod zostal
naprawiony, ale ja nie moglem uwierzyc, ze ktos od 20 lat w zawodzie nie wie
jak napisac jedna z popularniejszych czesci samochodowych.

Takich drobnych przykladow na codzien jest zatrzesienie. Faktycznie, glownie u
osob mniej wyksztalconych, ale to i tak razi. Mam niejasne wrazenie, ze po
prostu niewyksztalcone i niedoedukowane osoby tutaj zyja na nieporownywalnie
wyzszym poziomie od ich odpowiednikow w Polsce, dlatego nas tak razi. W Polsce
ludzie, ktorych stac na jako takie zycie, z reguly cos soba reprezentuja. Tutaj
nikt sie nie stara nawet nic soba reprezentowac, w kwestii wiedzy panuje tu
totalne rozprezenie. Niezbyt mi sie to podoba. Nie przeszkadza to w
znajomosciach - ludzie sa mili, sympatyczni, szanuja innych, ale przeszkadza
sie z takimi ludzmi czasem zaprzyjaznic - za duzo roznic wychodzi :( A dobrze
wyksztalceni ludzie znacznie latwiej popadaja w snobizm, tak przynajmniej z
moich obserwacji wynika.




Temat: powazna awaria telefoniczna w okolicy gliwic
U mnie i wczoraj i dziś działają telefony normalnie..Ale chyba coś było nie tak,bo:

Kablarze” pod kluczem

Dwóch złodziei kabli telefonicznych ujęli dziś nad ranem na gorącym uczynku
przez patrol interwencyjny działający na zlecenie telekomunikacji i policjantów
z KMP w Gliwicach. Jak się dowiedzieliśmy, policjanci nie wykluczają ich udziału
w innych kradzieżach kabli telefonicznych, które wielokrotnie miały miejsce w
tym rejonie.

O złodziejskich zakusach powiadomił pracowników Gliwickiego Ośrodka Nadzoru TP
alarm w systemie monitorowania sieci telekomunikacyjnej. W rejon, z którego
pochodził sygnał, natychmiast został skierowany patrol firmy ochroniarskiej,
która działa na zlecenie TP. Sprawców kradzieży kabli telefonicznych i
uszkodzenia kabla światłowodowego.

Zbigniew Drohobycki mówi, że kradzieże kabli to prawdziwa plaga.

Ujęci złodzieje zostali przekazani policjantom z ogniwa patrolowo –
interwencyjnego KMP w Gliwicach, którzy również brali udział w akcji.

Zbigniew Drohobycki, szef Biura Prasowego TP SA w Katowicach nie ukrywa, że
plaga kradzieży kabli telekomunikacyjnych na Śląsku przybrała alarmujące
rozmiary. Niemal codziennie notowane są przypadki występowania przerw w
łączności telefonicznej i telekomunikacyjnej, których przyczyną są kradzieże
kabli i zniszczenia dokonywane przez złodziei. Zdarza się, że takich przypadków
bywa kilka w ciągu doby. Skutki kradzieży powodują utratę łączności zarówno dla
osób prywatnych, jak również firm i instytucji. W niektórych przypadkach grożą
pozbawieniem łączności także służb ratunkowych.

– Od dawna podejmujemy bardzo poważne wysiłki w celu przeciwdziałania temu
zjawisku. Działania te pozytywne skutki, jednak sytuacja w dalszym ciągu jest
zła. Przyczynami problemu są między innymi luki w prawie i łatwość, z jaką
złodzieje mogą pozbyć się łupu w punktach skupu złomu. Tylko w październiku, na
terenie powiatu gliwickiego doszło do 16 kradzieży kabli, w jednym przypadku
zatrzymano sprawców. Dla porównania w grudniu br., mimo niesprzyjającej pogody,
zdarzeń tego rodzaju było już 6. Złodzieje działają najczęściej na obrzeżach
miast (wzdłuż ulic wylotowych), w miejscach o małym natężeniu ruchu pieszego i
samochodowego – słabo oświetlonych, trudno dostępnych. Stałymi miejscami
kradzieży są także osiedla, gdzie złodzieje działają pod osłoną nocy – mówi
Drohobycki.

"Straty ponoszone przez Klientów oraz TP, a także koszty napraw sieci
telekomunikacyjnej są bardzo duże."

To możemy się spodziewać podwyżek:(




Temat: ZA ROK POTOP
bator1 napisała:

> Ty, Karp, napisz jak to się robi z tymi długami, co to nie należy według
> ciebie spłacać. Znaczy się, płacisz kartą kredytową, a potem czekasz aż bank
> się znudzi czekaniem, aż zapłacisz?

A propos bator1
Istnieje puścizna po 3 mln 300 tys. Żydów, którzy zdradzili Polskę i uciekli do
ich ojczyzny ZSRR przed 1939 rokiem. Zresztą oni nabyli te nieruchomości
lichwą, oszustwem, kradzieżą itd. Z tego można utworzyć fundację dla ofiar
żydokomuny. Starczyłoby jeszcz na boku “uciułać” na wiele inwestycji, w tym i
na odbudowę naszej pięknej fontanny “Potop”.

Ponadto USA, tj. klika Henry Morgenthaua, oraz Rosja, tj. klika Kaganowiczów
jest winna Polsce odszkodowanie za Jałtę, Poczdam, oraz Katyń I takie rzeczy.
Syjoniści powinni Polaków ozłocić, a jeszcze nie byliby warci przebaczenia, bo
zamordowanych nie da się przywrócić do życia, a krzywdę Polaków o życiorysach
skrzywionych przez zamrożenie w żydokomunie, a także oczernionych i ograbionych
w demokracji syjonistycznej nie da się naprawić żadnymi pieniędzmi całego
świata.

Z powodu defetyzmu, jaki bator1 powyzej zaprezentował, wielu Polaków emigrowało
i z tego powodu co trzeci Polak żyje na obczyźnie. Kto coś potrafił, miał
inicjatywę, wykształcenie, dyscyplinę osobistą, czy zwyczajnie rwał się do
usuwania przeszkód życia, ten nie mógł ścierpieć iście rosyjskiej bierności
polskich Obłomowów i zdrady hołoty komuszej i zostawił toto, żeby pichciło się
we własnej indolencji.

Zwracam się do tych, którzy chcą odbudowania fontanny “Potop”. Istnieją
realistyczne możliwości, tylko trzeba uruchomienia inicjatywy społecznej od
strony organizacyjnej w Bydgoszczy. Istnieje też wiele pieniędzy, które można
zebrać wśród Polonii, tylko trzeba wpierw zorganizować komitet odbudowy na
miejscu i okreslić w przybliżeniu kwotę, jaką trzeba zebrać.

Szukamy w Bydgoszczy organizatorów, którzy mają trochę wolnego czasu. Nie
trzeba żadnych wielkich kwalifikacji, wystarczy umieć posługiwać się telefonem
i umieć pojechać tramwajem do biur Urzędu Miejskiego i tam prozomawiać z
odpowiedzialnymi urzędnikami i spotkać się z kilkoma zainteresowanymi, którzy
przez jaki rok skrzykną w jedno ognisko może kilkunastu entuzjastów i krok za
krokiem rozwiną inicjatywę całego miasta.

Nie od razu Bydgoszcz zbudowano.

Tymczasem popatrz sobie na zdjęcie fontanny:

www1.gazeta.pl/bydgoszcz/1,35592,1239622.html




Temat: Poszukujemy handlowców woj. dolnośląskie (Wrocław)
Poszukujemy handlowców woj. dolnośląskie (Wrocław)
Zapraszamy wszystkich chętnych do zmierzenia swych sił w sprzedaży Quadów
oferowanych przez ACM Sp. z o.o.

Firma ACM Sp. z o.o. prowadzi sprzedaż swoich produktów poprzez sklep
internetowy oraz dystrybucję poprzez rozbudowaną sieć agentów o trójstopniowej
strukturze: wojewódzkiej, powiatowej i gminnej.
Kandydat na agenta zostanie wyposażony w materiały informacyjno-reklamowe. Po
doprowadzeniu do pierwszej sfinalizowanej transakcji będzie on zarejestrowany
w bazie agentów ACM Sp. z o.o., dzięki czemu zyskuje uprawnienia do
dystrybucji w systemie ratalnym. Zarejestrowany agent ma możliwość sprzedaży
także innych towarów w ramach sieci dystrybucyjnej ACM Sp. z o.o.

Wynagrodzenie prowizyjne za sprzedaż Quadów wynosi 1000 zł/sztukę, natomiast
powyżej dwóch sprzedanych sztuk prowizja wynosi 1500 zł/sztukę.

Agent zobowiązany jest do pozyskania lokalnego warsztatu mechanicznego dla
celów świadczenia usług serwisowych oraz napraw gwarancyjnych Quadów
sprzedawanych przez ACM Sp. z o.o. Ilość wymaganych warsztatów serwisowych to
jeden warsztat na powiat, przy czym musi on spełnić wymogi kwalifikacyjne i
uzyskać autoryzację ACM Sp. z o.o., będące warunkiem zawarcia umowy o
świadczenie usług gwarancyjnych.

W przypadku skutecznego pozyskania warsztatu świadczącego usługi serwisowe i
gwarancyjne agent otrzymuje jednorazową prowizję w wysokości 500 zł.

Polecając kolejną osobę na kandydata na agenta, po doprowadzeniu do wykonania
transakcji przez nowego agenta i zarejestrowaniu go w bazie agentów ACM Sp. z
o.o., osoba polecająca otrzyma jednorazową prowizję w wysokości 500 zł.

Jeżeli jesteś zainteresowany tą ofertą zapraszamy do naszego biura we
Wrocławiu, ul. Kiełbaśnicza 28 lub pod numerami telefonu:
+48 502 675 098
+48 71 799 45 73
Paweł Maruszak




Temat: brak odpowiedzi na wniosek o sprostowanie Świadect
Kodeks pracy mówi, że pracownik może w ciągu 7 dni od otrzymania świadectwa pracy wystąpić z wnioskiem do pracodawcy o sprostowanie świadectwa. Należy zrobić to na piśmie. Jeżeli pracodawca uzna swój błąd i postanowi go naprawić, w ciągu 7 dni od otrzymania wniosku powinien wydać nowe świadectwo pracy, a stare usunąć z akt i zniszczyć. W takim samym terminie i na piśmie pracownik powinien być powiadomiony o negatywnym rozpatrzeniu wniosku. Wtedy w ciągu kolejnych 7 dni (czyli od otrzymania odmowy), ma on prawo wystąpienia do sądu pracy z żądaniem sprostowania świadectwa.

Uwzględnienie przez sąd powództwa o sprostowanie świadectwa pracy jest równoznaczne z obowiązkiem wydania przez pracodawcę – niezwłocznie – nowego dokumentu, ale nie później jednak niż w ciągu 3 dni od dnia uprawomocnienia się orzeczenia w tej sprawie. I w takim przypadku błędne świadectwo pracy musi być usunięte z akt osobowych i zniszczone.

Gdy sprawa skierowana została do sądu, pracownik, który nie złożył odwołania w terminie, musi wystąpić o przywrócenie terminu na wniesienie odwołania. Powinien w nim uprawdopodobnić podane okoliczności, które miały wpływ na zwłokę pracownika. Wraz z wnioskiem występuje o sprostowanie świadectwa pracy.

Skoro po 7 dniach, licząc od dnia otrzymania przez nich Twojego wniosku o sprostowanie, nie dano Ci żadnej odpowiedzi, tym samym po tym terminie powinnaś była skierować sprawę do sądu. Ponieważ jednak „zwodzono” Cię, wystąpiłabym do sądu o przywrócenie terminu do wniesienia odwołania. Napisz, ze mimo pisma, telefonów do firmy, nie otrzymałaś nie tylko poprawionego świadectwa pracy ale i odpowiedzi negatywnej na Twój wniosek. Dołącz potwierdzenie odbioru przez nich Twojego pisma. Powołaj się na przeprowadzone rozmowy telefoniczne.
I jeszcze jedno, to że księgowa dostała pismo 10-go Ciebie nie powinno to interesować, to ich sprawa kto im prowadzi i gdzie sprawy księgowe czy też kadrowe. Ty miałaś prawo wysłać pismo do zakładu pracy i tak też uczyniłaś, Tobie termin liczy się od dnia otrzymania wniosku przez zakład pracy a nie przez biuro rachunkowe.
Gdzies mi się obiło o uszy, że w przypadku kiedy pracodawca nie da odpowiedzi na wniosek o sprostowanie świadectwa pracy, ani nie wyda prawidłowego świadectwa, możesz wystąpić do sądu nie tylko o sprostowanie świadectwa ale też o odszkodowanie tyt.tego iż błędnie wystawione świadectwo pracy utrudnia Ci znalezienie pracy itp.
To chyba byłoby tyle. Z mojej strony przynajmniej :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia :))




Temat: neostrada
neostrada
Krótka historia z neostradą w tle. Chcesz mieć problemy, zafunduj sobie
neaotradę...

W dniu 01.11.2004 ok. godz. 19 dokonano zgłoszenia na bezpłatny nr 0-800 102
102 awarii systemu. Awaria polegała na niemożnosci wejścia do internetu. Cały
czas migotała dioda ADSL. Jak się później dowiedziałem, oznaczało to brak
synchronizacji.
W środę na call-center uzyskałem informację, że 3 dni owszem ale ROBOCZE, co
oznaczało, że czas usuniecia awarii minie dopiero w czwartek. W czwartek po
południu dowiedziałem się, że jeszcze nie ma odpowiedzi z centrali (taka
dziwaczna nazwa, chodzi o tych co zarzadzaja łączami; dla uproszczenia będę
dalej nazywał ich po prostu centralą).
Wieczorem zadzwoniłem jeszcze raz. Rozmowa znowu była bardzo uprzejma i nic
poza tym.
Tego to już miałem dość. Zapytałem, jak mogę porozumieć się z kimś z szefów
tego „kafkowskiego zamku” bo osoby siedzące na call-center w gruncie rzeczy
guzik mogą i są wystawione przez swoich dobrze opłacanych szefów jako ściany
płaczu i do zbierania jobów (tu przepraszam wrażliwych) . W odpowiedzi
usłyszałem, że jedynym sposobem komunikowania się z szefami neostrady jest e-
mail (sic!). Pogratulowałem im geniuszu i poprosiłem o wyjaśnienie mi
możliwości skomunikowania się poprzez e-maila w sytuacji, gdy z winy tych
nierobów mam uszkodzoną linię. Oczywiście odpowiedzi nie uzyskałem.
W piątek po południu moja cierpliwość już pomału zaczęła się kończyć.
Usłyszałem, że muszę jeszcze poczekać na odpowiedź z centrali. Po godz. 18
zadzwoniłem ponownie i dowiedziałem się, że już tam nikt nie pracuje a w
sobotę jest wolne i muszę cierpliwie czekać do poniedziałku.
Zażądałem podania numeru do jakiegos szefa. Oczywiście odmówiono mi
grzecznie. Byłem jednak na tyle upierdliwy, że przełączony zostałem na
jakiegoś typka. Kiedy mu wyraziłem moje zdanie o takim załatwianiu klienta,
usłyszałem - UWAGA!- że odłoży słuchawkę. Teraz to już tego typa wyśmiałem.
Ale się opamiętał i ciągnął ze mną temat.
Obiecałem mu solennie, że następnego dnia pójdę do telepunktu, gdzie
załatwiałem zakup neostrady i będę długo i głośno rozmawiał na temat sposobu
traktowania klientów, licząc na to, że paru wypłoszę. Słowa dotrzymałem. Były
za mną dwie osoby a w lokalu jeszcze parę. Najgorzej się miał ten biedak,
który musiał mnie słuchać, bo klient jest trzeźwy, nie bluzga a że
niezadowolony... W każdym razie nie mógł wezwać ani ochrony, ani policji.
Niestety szybko mnie to znudziło i wyszedłem.
Cały czas nie do końca dowierzałem tym z call-center więc na wszelki wypadek
w piątek o godz. 20 zadzwoniłem do lokalnego biura napraw z pytaniem, czy do
nich cokolwiek zgłaszano (w rozmowach już ustaliłem, że awaria może być na
tut. ‘zwykłej’ centrali albo nawet u mnie, na kompie). Dyżurujacy tam pan
rzeczowo ze mną porozmawiał, poinformował mnie, że żadnego zgłoszenia z
centrali nie miał po czym rozłączyliśmy się a on dokonał pomiaru mojej sieci
i po paru minutach zadzwonił z informacją, że sieć (po mojemu: druty) mam w
doskonałym stanie. Obiecał przekazać sprawę swojemu koledze od netu.
W sobotę zadzwonił z przeprosinami (uwaga!), że kolega ma jednak wolne. Ale
doszedł do wniosku, że może jednak plącze się gdzies po mojej dzielnicy i
zadzwoni do niego na komórkę. Okazało się, że jednak nie jest osiągalny i
poprosił o cierpliwość do poniedziałku.
W poniedziałek ok. g. 11 zadzwonił do mnie na komórke ten pan od netu.
Powiadomił mnie, że jedzie na centralę telefoniczną sprawdzić synchronizację.
Po ok. godzinie zadzwonił i poniformował, że usunieto awarię portu i teraz
powino wszystko być OK.
I istotnie tak było.
We wtorek jednak zadzwoniłem jeszcze raz pod numer 0-800 102 102 z pytaniem,
jakie są losy mojego zgłoszenia. Po perypetiach, pan z call-center powiedział
mi, że ma zgłoszenie usunięcia awarii. Niestety nie odpowiedział mi na
pytanie, czy jest to wynikiem dbałości o klienta, czy raczej strach, bo w
poniedziałek (przed telefonem pana od netu) powiadomiłem ich, że we wtorek
idę do TPSA i w dyrekcji robię pikietę.
W ciągu tego tygodnia udało mi się kilkakrotnie wejść do netu na kilka-
kilkanaście minut, po czym out! Od czwartku już nawet na minutę.

Jaki z tego morał ? Masz dużo wolnego czasu ? Kup sobie neostradę a walka o
jej funcjonowanie zajmie ci minimum kilka dni.

Cały obraz TPSA popsuło mi natomiast tych dwóch dziwaków z lokalnego biura
napraw, którzy zadali sobie tyle trudu, żeby taki jeden zbzikowany
internauta - zamiast się miotać przy telefonie oraz biegać zdrowo po mieście
od punktu do punktu - siedział sobie cicho i niezdrowo przed monitorem...

PS
Obiecałem wielu moim rozmówcom z call-center i przede wszystkim temu typkowi,
który chciał rzucać słuchawką, że to opiszę i puszczę w sieć.




Temat: TP SA wali w rogi jeleni
Nowe oblicze telekomunikacji

Czemu ma służyć akcja reklamowa TPSA? Według mnie ma zatuszować radykalne
obniżenie poziomu usług. Kilka miesięcy temu TPSA w Toruniu likwiduje punkty
obsługi abonenta - jak nieoficjalnie mówią jej pracownicy - zgodnie z zasadą,
że tym mniej skarg im mniej miejsc, gdzie można je składać. Od tego czasu
kolejka w ostatnim istniejącym jest tak długa, że niemożliwe staje się
załatwienie jakiejkolwiek sprawy. Ostatnio wprowadzenie "błękitnej linii" wiąże
się z likwidacją numeru do lokalnego Biura Napraw. Zgłoszenie awarii zapisywane
jest w jakimś ogólnopolskim systemie i kiedy nie ma możliwości skontaktowania
się z technikami na miejscu, czyli w tym wypadku w Toruniu, termin naprawy to 2
dni. Moje SDI psuje się notorycznie, zazwyczaj o 16-tej, a włączane z powrotem
było 8.00-9.00 na drugi dzień. Tak co 2-3 dni. W piątki prawie zawsze. Wtedy
cały weekend nie ma internetu. Kiedy wyraziłem swoje oburzenie, że moje SDI
działa praktycznie tylko w godzinach pracy techników i to musiało się
zmienić. "Doradcy" z błękitnej linii zapewniają, że nie ma w tym żadnej
złośliwości i że mam cierpliwie czekać, tym razem przez 2 dni naprawy - bo na
to pozwala TPSA umowa. Ten list będę musiał wysłać z kafejki internetowej.
Dzisiaj jest piątek. Czyli TPSA świadczy swoje usługi, i to jak dobrze pójdzie,
w dni powszednie od poniedziałku do piątku, w godzinach od 9.00 do 16.00.
Nie wspomnę już, że to moje łącze cały czas działa wadliwie i znalezienie
przyczyny przekracza możliwości intelektualne toruńskiej TPSA. Próbowano mi
wmówić, że to wada komputera, lub że adresy w internecie są zbyt obciążone.
Pewnego razu dzwoni telefon i kolsuntant z TPSA zaoferował mi Neostradę.
Powiedziałem, że jestem zdecydowany (może to jedyny sposób na pozbycie się
problemów z SDI - rezygnacja) i zapytałem, jak długo to potrwa. Pan zapisał
wszystkie dane potrzebne do sporządzenia umowy i obiecał zadzwonić w ciągu
trzech dni z informacją, że umowa i zestaw czekają w telepunkcie. Minęło prawie
2 tygodnie. I nic. Po co ktoś zawracał mi głowę. Znam jeszcze osobę namówioną w
podobny sposób. Po kilku wizytach w telepunkcie znajomy odpuścił sobie.
Były reklamy TPSA, że po domach będą chodzić "doradcy". Nawet, jeśli to prawda
(a nie sądzę), to po co. Żeby pogadać i odesłać gdzie indziej. Przecież nie
przyniosą zestawu instalacyjnego.
Jeszcze inne słynne już oszustwo. ISDN. Przestarzała, strasznie droga w
eksploatacji technologia. Kilka lat temu, podobno, telekomunikacja kupiła
olbrzymią ilość urządzeń do tej usługi. Do dziś, kosztem szeroko zakrojonej
kampanii reklamowej, próbują wciskać to klientom. Ludzie, nie dajcie się
nabrać. ISDN nie nadaje się ani do domu, ani do firmy. A jeśli się chce
korzystać z obydwu kanałów - płaci się za podwójne impulsy. Miałem kiedyś ISDN
w firmie. Kiedy zapłaciłem rachunek 3000 zł szybko zrezygnowałem i czekałem na
POLPAK-T (tylko 1640 miesięcznie za 1 MB i ok. 2500 instalacja).
Był już taki moment, może 2-3 lata temu, że jakość usług TPSA poprawiała się.
Nie na długo. Wolą wydawać pieniądze na drogą reklamę telewizyjną, za którą nie
idzie żadna poprawa jakości usług. TPSA wystarcza świat pozorów. Wystarczy
być... [monopolistą].
Może ktoś jeszcze ma podobne problemy. Może to po prostu jakiś technik
przełącza sobie SDI na popołudnia i weekendy. A może tylko mam pecha.



Temat: Ile czasu ma producent na wymianę sprzętu?
Ile czasu ma producent na wymianę sprzętu?
Witam - historia zawiła.
Od dwóch miesięcy walczę z serwisami Motoroli, a telefonu wciąż nie
mam. W lipcu 2007 kupiłam w abonamencie w salonie Orange - Motorolę
K1.

15 października w tym samym salonie złożyłam pierwszą reklamację.
Poinformowano mnie, że odeślą telefon do serwisu. Naprawa miała
potrwać do 14 dni roboczych, a o odbiorze miałam być poinformowana
telefonicznie. Niestety nikt do mnie nie zadzwonił, ale to już
szczegół.

6 listopada sama udałam się do salonu - okazało się, że telefon był
tam już od paru dni. W swej głupocie jednak, a może łatwowierności,
ponieważ na karcie z serwisu napisane było, że telefon jest sprawny -
sprawdziłam tylko włączając telefon jedną ze zgłaszanych usterek.
Funkcja działała - zabrałam telefon i poszłam do domu. Tam dopiero,
po wykonaniu telefonu, okazało się, że aparat ma nową wadę. Było to
jednak późnym wieczorem więc nie miałam już okazji wrócić do salonu.
Na drugi dzień, udawszy się do salonu, usłyszałam, że ponieważ nie
sprawdziłam telefonu na miejscu, pan musi przyjąć nową reklamację a
ja muszę czekać kolejne 14 dni roboczych. W salonie usłyszałam
także, że kupiłam telefon złej marki, bo cytuję: "czego spodziewała
się pani po Motoroli."
Najpierw chciałam rozwiązać sprawę jakoś inaczej, nie mogłam
uwierzyć w to, że tak wygląda procedura. Szukałam pomocy u
operatora. Niestety każdy umywał ręce. Postanowiłam, że nie będę
korzystać z pomocy salonu Orange - który nawet nie był w stanie
zapewnić mi telefonu zastępczego. Sama zawiozłam telefon do
autoryzowanego serwisu Motoroli. Co usłyszałam - 14 dni roboczych, o
odbiorze powiadomią telefonicznie. No trudno - pomyślałam, co
zrobić - poczekam. Po tygodniu przyszedł sms: Naprawa się przedłuży.
I to wszystko. Kiedy 30 listopada zadzwoniłam na Gajowicką pani z
serwisu na moje pytanie kiedy będę miała telefon odpowiedziała
mi: "TRUDNO POWIEDZIEĆ, jest w serwisie, w Radomiu czekamy na płytę
główną". Zadzwoniłam do biura obsługi - przedstawiłam całą sprawę,
pytam kiedy - słyszę: "TRUDNO POWIEDZIEĆ", pani się dowie mam
zadzwonić jutro. Świetnie dzwonię do operatora - "Co robić?" - to
nie u nich, to do producenta. Bosko - więc znowu biuro obsługi
klienta - dostałam numer do serwisu w Radomiu, dzwonię i co słyszę -
"O! Naprawa bardzo długo trwa - należy się pani nowy telefon" -
Dziękuję, kiedy? "Trudno powiedzieć". Od kogo to zależy - pytam?
Słyszę - Od producenta. Ponownie biuro obslugi - co słyszę - no wie
pani, to jest cała procedura... pytam - kiedy? - "trudno powiedzieć".
....
Rozumiem, że motoroli nic do operatora, a operatorowi nic do
poszczególnych salonów, bo przecież jaki mają wpływ na to, kto kogo
zatrudnia. Ale chyba Motorola ma wpływ na swoje serwisy i na swoje
biuro obsługi klienta. Dlaczego mam dzwonić z miejsca w miejsce na
własny koszt prosząc się o informację i zwrot telefonu?
Chyba mają jakieś terminy dostaw. Żeby nikt nic nie wiedział?

Co ja mam zrobić w zaistniałej sytuacji? Przecież równie dobrze mogę
czekać na ten telefon do lata. Czy istnieją jakieś przepisy
określające termin wymiany?

Serdecznie pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.




Temat: USTERKA ;o)
oo... ktos poruszyl temat ukochanego monopolisty:)
moja walka trwala dobre kilka miesiecy

kiedys bylem szczesliwym posiadaczem SDI ale szczesliwym do momentu uszkodzenia
sie modemu obslugujacego ta lacze. Przy SDI bylo troche inaczej rozwiazane
technicznie niz w neostradzie, w skrzynce w piwnicy byly inaczej podlaczane
kable i kabelek w mieszkaniu wchodzi najpierw do tego modemu a potem wychodzil
do telefonu i komputera. Gdy sie odlaczylo modem i chcialo sie wlaczyc ten kabek
idacy z piwnicy w telefon to bylo glucho. Wiec usterka modemu byla nietypowa i
polegajaca na tym ze uszkodzil sie ten obwod odpowiadajacy za telefon. Wiec net
byl, telefonu niet.
Pierwsze zgloszenie przyjechali Panowie montezy sprawdzili liniie (na korytarzu
nie wchodzac do mieszkania) i sobie pojechali, dowiedzialem sie o tym z BOKu gdy
po kolejnych 3 dniach nie mialem telefonu. A znajomi sie skarzyli ze nie moga
sie dodzwonic bo nikt nie odbiera.
Drugie zgloszenie przyjechali fachowcy obejrzeli modem, pokombinwali i
stwierdzili to samo co ja na samym poczatku i za kazdym razem to zglaszalem.
Ponowne zgloszenie awarii modemu SDI, przyjezdzaja znow Ci sami, do awarii linii
i kolejny raz tlumacze ze to nie awaria linii tylko modemu bo net caly czas
dziala, telefon gluchy. Stwierdzaja to oni przekaza do dyspozytorki i prosza
znow o telefon lub wizyte w BOKu.
Kolejny telefon na Blekitna Lagune, kolejne zgloszenie i cisza mija tydzien dni,
wiec dzwonie co sie dzieje z moim zgloszeniem, a Pan cos zglaszal?
NO dobra przyznaje w duchu ze moze tak bylem zalatany ze zpaomnialem zglosic
wiec zgloszenie telefoniczne awarii MODEMU i kolejny raz serwis przyjezdza na
naprawe lini telefonicznej, powitalismy sie jak starzy znajomi, a to Pan? to my
nie przeszkadzamy bo znow dostalismy zlecenie na naprawe linii a na odchodne
zostawili mi swoj numer na komorke na wszelki wypadek.
Kolejny telefon na Blekitna Lagune, kolejne zgloszenie i cisza mija nastepny
tydzien dni, wiec dzwonie co sie dzieje z moim zgloszeniem, a tutaj kolejny raz
mnie zaskakuja jakim zgloszeniem? nie mamy nic w bazie??
Wiec sie wkurzylem na powaznie bo widac ze robia w balona, od tej chwili za
kazdym razem bralem nazwisko przyjmujacej zlecenie naprawy.
Wiec znow zglaszam, mijaja kolejne 2 dni, telefon z zapytaniem co ze zleceniem?
przelaczanie miedzy 2-3 dzialami, nikt nic nie wie kiedy zostanie naprawiony.
Odwiedziny w BOKu, kompletni laicy mowie ze chce zglosic awarie modmeu i prosze
o wymiane. A ta Pani mowi ze oczywiscie prosze zdemontowac modem i go przyniesc.
Ja na to ze ok, ale czy dostane obnizke w oplacie za SDI za czas trwania
naprawy/wymiany modemu? odpowiedz nie ma takiej mozliwosci.
Wiec wrzucam na luz i znow zglaszam awarie modemu na blekitnej i informuje ze
jesli nie zostanie dokonana naprawa modemu a co za tym idzie mozliwosci
korzystania z telefonu to zrezygnuje z linii telefonicznej. Cisza zadnego
odzewu. W tym czasie zamykaja tymczasowo BOKi i nawet nie ma komu oddac modemu
do naprawy/sprawdzenia b jedyny kontakt to Blekitna. Wydzwanianie po jakis
biurach, dzialach, w koncu ktos mnie informuje ze jest mozliwosc i trzeba wyslac
modem do ... juz nie pamietam ale chyba do Ciechanowa lub Ostroleki. Napisac
pismo dostalismy numer faxu i dzieki temu nam przekrosuja kabelki w piwnicy tak
ze bedzie dzialal telefon.
Trwalo to chyba z 6-7 miesiecy.




Temat: Jak działa TPSA !?!
Jak działa TPSA !?!
Rozmówki Szczecińskie

Obłędna linia

- Dzień dobry - powiedziała bardzo wyraźnie i bardzo grzecznie Abonentka.
- ...y - coś odburknęło.
- Więc jest tak - zaczęła Abonentka - mam telefon...
- Teraz dzięki nam każdy ma telefon - wtrąciła szybko Linijka z obłędnej
linii - nie ma się czym chwalić.
- Ja się nie chwalę, lecz stwierdzam - po prostu stwierdziła Abonentka - i
ten telefon dzwoni...
- ... znaczy działa - to znów Linijka - w całym kraju nic nie działa, a
telefony działają, czyli kolejny wielki sukces naszej firmy.
- No, nie wiem - Abonentka starała się nie zrazić rozmówcy - bo dzwoni nie
tam, gdzie trzeba.
- To jest nawet większy sukces, niż myślałam - ucieszyła się Linijka - zaraz
napiszę notatkę szefowi.
- To się świetnie składa - Abonentka łapała okazję - wspomnij, że dzwoni w
prywatnym mieszkaniu, zamiast w biurze.
- Tego nie mogę zrobić! - stanowczo zaprotestowała Linijka.
- Pewnie jakiś ważny powód - domyśliła się Abonentka.
- Szef nie lubi słowa "zamiast" - przyznała Linijka w chwili słabości -
wywali mnie.
- Ale to jest prawda - Abonentka uparła się uprzeć.
- Napiszę "dodatkowo" - wymyśliła rozwiązanie Linijka - wtedy będzie kolejny
wielki sukces.
- Ale to nie jest dodatkowo...
- ... i jeszcze będzie, że dbam o rozwój...
- ... ale nie dzwoni w moim biurze, więc jest zamiast...
- ... i zamiast wywalenia, dostanę nagrodę - zakończyła swą zwycięską myśl
Linijka.
- On przeszkadza ludziom - Abonentka postanowiła postawić na współczucie - bo
dzwoni w obcym prywatnym mieszkaniu...
- O-ho - nie dała jej dokończyć Linijka - mamy samotworzącą się sieć. Coś
panowie technicy wspominali...
- No właśnie, jakby technik te dwie cyferki...
- Pan technik nie jest od cyferek - powiedziała krzywym głosem Linijka - pan
technik jest od drucików - dodała z wyższością.
- Nie wiem, może druciki - wycofała się Abonentka - ale jakby szybko
zamienić...
- Drucików się nie zamienia, tylko łączy...
- Może, ja nie wiem...
- To co się wypowiadasz?
- ... jak tylko proszę o załatwienie, staram się zasugerować, ci ludzie mają
nowy telefon, ja mam ten numer od kilkunastu lat, mam go na biuro, reklamy,
papiery, wizytówki, a dla was to drobiazg, coś zmienić, załatwione, wszyscy
będą zadowoleni - Abonentka wprost strzelała słowami.
- Pozornie wygląda logicznie i prosto - przyznała Linijka - ale proste nie
jest...
- Przecież powiedziałaś!
- Trzeba napisać pismo...
- Łoj! - gruchnęło od strony Abonentki.
- Musi być ślad, że działam! - odgruchnęła Linijka.
- Notatka może być śladem - Abonentka starała się zasugerować rozwiązanie.
- Chyba sama wiem, co mam robić - mimo to uniosła się Linijka - miałam
szkolenie.
- Wyobrażam sobie... - Abonentka wstrzymała się od pokazania, co myśli o jej
szkoleniu.
- A teraz wyobraź sobie - poradziła Linijka - że musi być pismo...
- Wtedy załatwicie? - naiwnie spytała Abonentka.
- W ciągu czternastu dni damy odpowiedź!
- Czternaście dni?
- I powołaj się na numer skargi...
- Jakiej skargi?
- Przecież się skarżysz, że telefon działa...
- Raczej nie działa... - sprostowała Abonentka.
- Mówiłaś, że działa - naprowadziła ją Linijka - zresztą mam to nagrane...
- Co nagrane?
- Rozmowę - przyznała Linijka - żeby mnie nie obrażano.
- Ja nikogo nie obrażam.
- Bo jak abonent obraża, to mu panowie technicy utrudniają lekko życie.
- I technicy w czternaście dni to naprawią?
- Tego nie mówiłam! - zaprzeczyła ogniście Linijka - damy odpowiedź i tyle.
- Bardzo chciałabym to załatwić tym razem, więc...
- Tym razem?
- Bo ja dzwonię już piąty raz...
- O cztery za dużo - odjęła szybko Linijka.
- Właśnie - wpadła w myśl Abonentka - jeden telefon powinien wystarczyć.
- Tak jest - rozmówczynie osiągnęły pełną zgodność - i jak cię spławiono, nie
powinnaś była więcej dzwonić!
- W takim razie proszę o przełączenie do kierownika - niespodziewanie twardo
powiedziała Abonentka.
- Ależ proszę bardzo - zakończyła Linijka.
- Buuuuu.... - odezwał się głośniczek telefonu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 135 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex