Biuro numerów telef Warszawa

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro numerów telef Warszawa




Temat: Rainbow Tours - Reklamacja
Rainbow Tours - Reklamacja
Byłem uczestnikiem imprezy organizowanej przez Rainbow Tours do
Czarnogóry – miejscowość Ulcinj, hotel „Mediteran” w terminie
24.06. – 08.07.2008.
Za wyżej wymienioną imprezę uiściłem opłatę w wysokości
2.885,- PLN.
Podana kwota miała zawierać m.in. przelot w 2 strony, czyli
na trasie Warszawa – Dubrovnik – Warszawa oraz transfer w 2 strony,
czyli na trasie Dubrovnik – Ulcinj – Dubrovnik.
Niestety z tych usług nie mogłem skorzystać w pełni,
ponieważ rezydent odpowiedzialny za klientów w hotelu „Mediteran” w
Ulicinju – p. Filip (nazwiska nie pamiętam) - nie był uprzejmy
zabrać mnie z powrotem i w dniu 08.07.2008. o godz. 01.30 wyruszył
transferem do Dubrovnika beze mnie!!!
Nie zainteresował się, że zostawia jednego z klientów i
nawet nie policzył czy ma wszystkich uczestników podróży w autokarze.
Kiedy poinformowałem go telefonicznie o zaistniałej sytuacji
kazał mi czekać na swój powrót do Ulcinja. Dzwoniłem do niego potem
jeszcze wiele razy, ale nie był uprzejmy odbierać moich telefonów.
W tej trudnej dla mnie sytuacji starała mi się pomóc p.
Maria (nazwiska nie pamiętam), rezydentka biura „BUKSA Travel”. Po
wielkich trudach udało się zdobyć numer telefonu do głównego
rezydenta biura Rainbow Tours, odpowiedzialnego za
gości w Chorwacji i Czarnogórze. Udało mi się
dowiedzieć, ze jakiś autokar biura Rainbow Tours jedzie do Polski i
ma wolne miejsce, ale wyjazd jest z miejscowości Neum w
Bośni i Hercegowinie.
Na własny koszt udałem się autobusem liniowym do
miejscowości Neum. Kiedy tam dotarłem, ok. godz. 1:30 w nocy,
skierowałem się do wskazanego przez głównego rezydenta
hotelu „Sunce”, jednak okazało się, że główny rezydent błędnie mnie
poinformował, ponieważ żadna grupa biura Rainbow Tours nie wyruszała
spod hotelu „Sunce”, lecz spod hotelu „Neum”, dokąd musiałem się z
ciężkim bagażem udać pieszo, pod górę.
W hotelu „Neum” dowiedziałem się, że grupa, która wraca
autokarem do Polski ma jeszcze po drodze nocleg na terenie
Chorwacji, co wydłuża całą podróż praktycznie o całą dobę.
Dowiedziałem się również, że mogę wracać do Polski autokarem, który
ma przejazd non-stop, ale na ten autokar niestety musiałem czekać
kilka godzin.
Po wielkich trudach, komplikacjach, nerwach i stresach
dotarłem do Polski dnia 10.07.2008. w godzinach popołudniowo-
wieczornych.
W związku z powyższym wnoszę o zwrot następujących kosztów:
1. koszt niewykorzystanego transferu na trasie Ulcinj –
Dubrovnik;
2. koszt niewykorzystanego biletu lotniczego na trasie
Dubrovnik – Warszawa;
3. koszt biletu autobusowego na trasie Ulcinj – Neum (13,- EUR);
4. koszt taksówek w Ulcinju (15,- EUR);
5. koszt rozmów telefonicznych z rezydentami (ok. 500,- PLN);
6. koszt dodatkowego utrzymania się przez 2 dni (ok. 150,- PLN).

Zaznaczam, że moja podróż z winy rezydenta biura Rainbow Tours
przedłużyła się o 3 dni, przez co w miejscu pracy
stawiłem się dnia 14.07.2008., zamiast 09.07.2008., co spowodowało
również komplikacje i nieprzyjemności, przez co obciążono mnie 3
dniami niepłatnego urlopu, co dla mnie wiąże się ze stratą kwoty:
ok. 900,- PLN.

Czekam na Państwa odpowiedź jaką rekompensatę mogą mi Państwo
zaoferować, poza zwrotem poniesionych przez mnie rzeczywistych
kosztów powrotu do kraju.






Temat: Kultura w Radomiu
Kultura w Radomiu
Najpierw ciekawy artykul z Rzeczpospolitej, a potem kilka uwag - zlosliwych
do redakcji gazety w Radomiu. Redaktorzy gazety w Radomiu moga nie czytac,
jesli nie chca...

==============================
Tylko w kilku miastach
Kulturalny telefon

W kilku miastach w Polsce funkcjonują telefoniczne informatory kulturalne.
Wystarczy wybrać numer, by dowiedzieć się, co grają w kinach, na jaką wystawę
lub spektakl warto pójść. Można również usłyszeć, jeśli się o to poprosi,
subiektywną recenzję. Mało kto wie jednak o takiej możliwości.

W Krakowie, po wybraniu numeru (12) 421 77 87, udzielana jest informacja w
sześciu językach, od poniedziałku do piątku w godzinach od 10.00 do 18.00 i w
sobotę od 10.00 do 16.00, na podstawie danych zebranych przez
miesięcznik "Karnet". Biuro telefoniczne, biuro otwarte przy ulicy św. Jana 2
oraz zespół redakcyjny "Karnetu" tworzą te same osoby. Krakowskie Centrum
Informacji Kulturalnej funkcjonuje od 1994 roku.

Podobnie działa najstarszy w Polsce Telefoniczny Informator Kulturalny w
Warszawie, pod numerem (22) 629 84 89. Jest kontynuacją zlikwidowanego w 1991
roku "Warszawskiego Informatora Kulturalnego". Jego pomysłodawczynią jest
dziennikarka "WIK-u" Krystyna Antoszewska. Początkowo biuro znajdowało się w
jej prywatnym mieszkaniu. Teraz ma już siedzibę, a osoby pracujące w nim
przygotowują informacje na podstawie konferencji i pokazów prasowych,
repertuarów otrzymywanych ze "źródła", czyli od kiniarzy, kustoszy wystaw,
dyrektorów teatrów. Telefoniczni informatorzy dyżurują od poniedziałku do
piątku, w godzinach od 10.00 do 21.00, w dni wolne informacja o wydarzeniach
odtwarzana jest z automatycznej sekretarki.

- Chcielibyśmy uruchomić drugą linię, prowadzić rezerwację i sprzedaż
biletów. Tymczasem 31 grudnia wygasa nasza umowa z Urzędem Miasta i nie
wiadomo, czy w ogóle będziemy dalej funkcjonować - mówi Krystyna Antoszewska.

Z warszawskiego informatora korzysta około 100 osób dziennie. Ponadto biuro
posiada gromadzone przez 11 lat archiwum o wydarzeniach kulturalnych stolicy,
pomaga wycieczkom szkolnym przybywającym do Warszawy, promuje wydarzenia
ambitne, niekomercyjne, wydaje kalendarium imprez dla telefonicznej
informacji miejskiej i turystycznej.

O wydarzeniach kulturalnych można dowiadywać się przez telefon w Poznaniu -
(61) 851 96 45, w Łodzi - (42) 633 92 21 i we Wrocławiu - (71) 342 22 91. W
innych polskich miastach udzielają ją natomiast punkty informacji
turystycznej. Nie są one jednak tak wyspecjalizowane.

Monika Janusz
====================

A teraz: jak to wyglada w Radomiu?

Na stronie gazety w Radomiu szczatkowej informacji mozna uzyskac tylko o
kinie - i to jednym! Hel juz na dobre zamkneli?

Repertuaru teatru - nie ma. Ba! Wedlug gazety nie ma w ogole takiej
instytucji jak teatr w Radomiu! (A moze juz faktycznie nie ma??) Na glownej
stronie gazety w Radomiu sa adresy Kuratorium Oswiaty, Urzedu
Marszalkowskiego, gimnazjow i liceow - a teatru brak. Trudno...

Zadnej informacji o wystawach - regularnych, w muzeum, oraz czasowych - w
muzeum, w galeriach prywatnych, w Muzeum Wsi Radomskiej, Centrum Rzezby
Polskiej w Oronsku. Nie ma - no bo po co??

Zadnej informacji o koncertach. Ale nie, przepraszam, jest - zwykle pojawia
sie krotka wzmianka sygnowana cig - ale juz po koncercie. W sumie warto
wiedziec, co sie przegapilo, np. ostatnio Arke Noego...

Zadnej informacji o ciekawych miejscach - Bohemie, Katakumbach, Naszej
Szkapie itp. - no bo po co...

I tak mnie tylko zastanawia: czy redaktorow gazety w Radomiu nie ciekawilo
kiedys zajrzec na strony internetowe dodatkowy z innych miast zeby zobaczyc,
jak moze wygladac fajna strona miejska - zywa, ciekawa i przydatna
mieszkancom miasta - zarowno mieszkajacym w swoim miescie jak i na obczyznie?

Polecam - zeby moze nie doznac szoku wchodzac np. na strone Poznania - zaczac
od strony internetowej gazety lokalnej w Kielcach lub gazety w Lublinie. Jest
na czym sie powzorowac...

(A szkoda - bo kiedys mozna sie bylo wzorowac na stronie radomskiej: dodatek
o rowerach, cykl opowiesci z ciekawymi ludzmi, sylwetki slawnych Radomian...
Inni od tego czasu poszli bardzo do przodu, a gazeta radomska sie cofnela...)

Pozdrawiam i zycze dalszego milego samopoczucia!

:(

Dobranoc...





Temat: Simplus przy Ogrodowej (koło Legionów i Powstańców
Simplus przy Ogrodowej (koło Legionów i Powstańców
18 sierpnia zakupiłam telefon. Miał służyć jako modem.
Spec, Paweł Groc, dodał w promocji za darmo blutufa (bluetooth) do
połączenia z komputerem.
Niestety, mimo wielokrotnej konsultacji telefonicznej z
operatorami simplusa
nie udało się.
Zgłosiłam się ponownie do punktu, gdzie w cenie 40 zł dokupiłam
kabel
do połączenia komputera z telefonem, z możliwością zwrotu kabla w
ciągu 7 dni,
jeśli całość nie będzie działać.
Nowy kabel nie pasował mi do gniazda telefonu (i miał mniej
wejść) , nie lubię używać siły, więc w następnym dniu idę do punktu
simplusa i proszę speca by włożył kabel do gniazda telefonu, udało
się . W domu instaluję oprogramowanie.
Niestety, nie działało.
Konsultant telefoniczny poinformował mnie, że kabel jest
nieodpowiedni,
bo nie firmy Nokia, mimo, że kabel miał oznaczenie wskazane w
instrukcji telefonu (CA-42).
2 dni po zakupie kabla, w piątek 28 września, ponownie, kolejny raz
zgłosiłam się do punktu simplusa z prośbą by zademonstrowano mi, że
zakupiony telefon może działać (jest sprawny) jako modem połączony
zakupionym kablem lub blutufem (lub innym kablem).

Spec męczył się kilka godzin ( od około 11:30 do około 15:40), a ja
siedziałam, czekałam, traciłam nadal kolejne godziny, stracone już
zresztą wcześniej, bo sama wielokrotnie, od ponad miesiąca
usiłowałam telefon doprowadzić do działania.
Niestety nie udało się.
Dostałam oryginalny kabel Nokia wpięty w telefon, i płytę ze
sterownikami, w zamian za kabelek (z płytką) poprzednio zakupiony.
Na karteczce określającej możliwość zwrotu kabla, czas możliwości
zwrotu został przedłużony o kolejny tydzień to znaczy z 7 na 14 dni.

Zgodnie z zaleceniem speca, odinstalowałam wszystko co miało z tym
związek i zainstalowałam ponownie z dołączonej płyty NOKI.
Z informacji instalatora zorientowałam się, że nie może działać, bo
to do innego modelu telefonu.
No ale, ...kolejna instalacja…
Oczywiście nie działa.
Więc znowu instaluję na oprogramowaniu ściągniętym kiedyś wcześniej
do tego telefonu.
Też nie idzie.
Znowu będę dzwonić do konsultacji telefonicznej simplusa,
szukam numeru w telefonie i widzę:
w piątek o 15:00 ktoś dzwonił z mojego telefonu na numer 601 264
231.
Spec użył mojego telefonu: nie wiem gdzie, nie wiem za ile, wiem że
wbrew mojej woli.

Dzwonię więc od razu do biura simplusa i opowiadam o sytuacji.
Konsultant sugeruje zgłoszenie sprawy do firmowego salonu w
Warszawie lub na policję.
Pytam się : co ja z tego będę mieć ?
Jeśli policja będzie uczciwa, co jest niezwykle mało prawdopodobne
to
będę światkiem , stracę czas, znowu nerwy, bo będę musiała
zeznawać, i jeszcze mogę dostać z zemsty po głowie.
A czy doprowadzi to telefon do działania ?

Więc konsultant proponuje pomoc w zainstalowaniu, by całość
działała.
Sprawdzam kolejne opcje, zmieniam gniazdo kabla, czytam opis i
okazuje się, że kabel jest innego typu (CA-53).
Zrozumiałam, że spec wcisnął mi zły kabel.
Bardzo mnie to zdenerwowało.
W moim odczuciu zrobił to celowo, by całość nie mogła zadziałać.

Telefoniczny konsultant poinformował mnie, że oryginalny kabel Noki
kosztuje około 150 zł.
Ja go poinformowałam, że jestem zbyt zdenerwowana tą sytuacją i
bandytyzmem wołomińskim by dalej rozmawiać i konfigurować komputer.

Straciłam nadzieję, że telefon zadziała.
Mam drogą bezużyteczną zabawkę.
Straciłam nerwy, bardzo dużo czasu i pieniądze.
Za darmo testowałam akcesoria .

Czy oddać kabelek do punktu ?




Temat: Antek M. ostatecznie dobija ideę tzw. IV RP :)
chcesz nazwisk polskich agentów? dzwoń tutaj:
(022) 6-841-593, (022) 6-841-087

– Mówi płk Kwiatkowski. Andrzej Kwiatkowski – przedstawiłem się fałszywie. Jak
w filmie. – Chciałem się zapytać, jak to ze mną jest, bo do tej pory nie wiem,
co dalej – kontynuowałem... Teoretycznie numer, pod który telefonowałem, jest
nieprawdopodobnie tajny. Ludzie Macierewicza do tego stopnia nie znoszą ludzi
WSI, że nawet patrzeć na ich gęby nie mogą. Dlatego, żeby nie pętali się po
biurze przepustek, po korytarzach, uruchomiono dla nich specjalną linię.
Telefon jest wojskowy, ale każdy wie, że jeśli jego numer poprzedzi
się „szóstką”, to dodzwonić się można z każdej budki telefonicznej. Numer jest
więc podawany z ust do ust. Trafił także do mnie: (022) 6-841-593, i sam
sprawdziłem, czy to działa.

Chwileczkę – odpowiedział mi mężczyzna po drugiej stronie słuchawki. Zapadła
cisza, szukał mojego nazwiska w jakimś spisie. – Czy może pan jeszcze raz
powtórzyć swoją godność – tym razem głos był kobiecy. – Płk Andrzej Kwiatkowski.
– Nie ma pana, a kiedy składał pan oświadczenie?
– W drugiej połowie grudnia – kłamałem.
– To dlatego w bazie nic nie ma. Na pewno jest jeszcze w kancelarii. Musi pan
poczekać...

Co wiemy po tej rozmowie? Przede wszystkim, że obecne kierownictwo wojskowych
służb specjalnych rzeczywiście uruchomiło ogólnodostępny numer telefonu, pod
który może zatelefonować kto chce. Rezydent każdej obcej służby także. Jeśli
ktoś jest biegły w informatyce i łamaniu zabezpieczeń komputerowych, uzyskuje
ślad, że nazwiska wszystkich oficerów polskiego wywiadu i kontrwywiadu
wojskowego, zweryfikowanych pozytywnie i zweryfikowanych negatywnie, są w
jakieś „bazie”. Wystarczy tam wejść. Hackerzy nie w takie bazy jak
Macierewiczowa wchodzą.

Jeśli jednak rezydent jakiegoś wywiadu nie chce się trudzić, a już zwłaszcza
wydawać pieniędzy, może po prostu zatelefonować i zapytać. U nas szanuje się
ludzi. Jak się grzecznie pytają, to im się grzecznie odpowiada. Weźmy przykład
pierwszy z brzegu. Rezydent znanego z agresywności wywiadu księstwa Monako
ustalił, że jeden z krupierów w kasynie w Monte Carlo może być polskim
oficerem. Jeśli chce nabrać pewności, wystarczy że zatelefonuje do Warszawy i
tam, u źródła, powiedzą mu, ba, jakoś na podane nazwisko
zareagują: „tak”, „nie”, „proszę czekać”.

I wiedzą Państwo co? – podobno się czepiam. To znaczy wprost pani Stefania
Modelska tego mi nie powiedziała, ale bagatelizując całą sprawę, to właśnie
dała mi do zrozumienia... Kto to jest pani Stefania Modelska? Jak to kto – pani
tak samo tajna jak ten numer telefonu. Zresztą nr telefonu do niej jest inny:
(022) 6-841-087. To najbliższa współpracownica pana Antoniego. Nikomu innemu
nie wierzy tak jak jej. Nawet ze swą najbardziej krwiożerczą, najbardziej
bezwzględną komisją kontaktuje się poprzez nią...

Ale Państwo są ciekawscy...! No dobrze – jak wiadomo, komisja weryfikacyjna
składa się z 24 osób. Za dwanaście z nich odpowiada pan prezydent, za drugi
tuzin brat pana prezydenta. Nasz pan Antoni podzielił 24 przez sześć i wyszło
mu cztery. W takich właśnie czteroosobowych zespołach komisja prowadzi
przesłuchania. Ten najbardziej zajadły i najbardziej strzeżony, przed którym z
prawdziwym strachem w oczach ostrzegają się ofiary, przesłuchuje przy ulicy
Koszykowej 82/C, blok III, IV piętro.

To ten sam budynek, w którym było kiedyś kasyno wojskowe nr 153. Tworzą go:
Bogusław Nizieński – wiadomo, Leszek Pietrzak – naczelnik biura edukacji
publicznej IPN w Lublinie, w wolnych chwilach uczestnik programu TVP „30
minut”, Jacek Przybysz – wicedyrektor departamentu bezpieczeństwa narodowego w
Kancelarii Premiera i Mariusz Marasek – prorektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-
Humanistycznej w Skierniewicach, kiedyś razem z panem Antonim współtwórca ZChN.
Jeśli stosować kryteria „Gazety Wyborczej” (25.01.2007 r.), skład tej czwórki
jest dobrany starannie, tak by reprezentowała ona wszystkie centra władzy:
prezydenta, premiera, pana Kurtykę, no i pana Antoniego, ale to oczywiste.

Wracając jednak do tej zaufanej Stefanii Modelskiej – do niej też
zatelefonowałem. Jako „płk Andrzej Kwiatkowski”, rzecz jasna, żeby mnie nie
zbywali. Sekretarka połączyła mnie raz-dwa. Pani Modelska nie widzi w
zainstalowaniu ogólnodostępnego telefonu z informacjami o oficerach wojskowych
służb specjalnych nic dziwnego, a niebezpiecznego to już w ogóle. Nie byliśmy w
stanie dojść w tej sprawie do consensusu. Może dlatego, że gdy już nas
sekretarka połączyła, to pani Modelskiej nie kłamałem i przedstawiłem się:




Temat: Praca w WORK SERVICE
Napiszę trochę o tej fimie a przynajmniej o jej fili w Warszawie.
Moja przygoda z Work Servis zaczeła się trzy lata temu i całe szczęście się
wtedy skończyła.Wraz z kumplami postanowiliśmy zarobić trochę kasy na koniec
wakacji i podjeliśmy prace w jednym z hipermarketów w Warszawie do których owe
biuro nas skierowało.Praca była ok.do póki niezostałem wraz z moimi kolegami
przyparty do muru ,schodząc po 8 godzinach do biura aby się wykreślić postawiono
nam warunek że albo popracujemy jeszcze przez 6 godzin albo niezostanie nam
wypłacone wynagrodzenie za przepracowane godziny.Jestem człowiekiem upartym i
dumnym i niepozwole sobie na wykorzystywanie mnie odmówiłem koledzy zresztą
też,powiadomiliśmy opiekuna pracowników Work service w tym hipermarkecie ale
okazał się on kompletnym idiotą który niepotrafi bronić naszych praw (oczywiście
poszedł do biura ale po chwili wyszedł i tyle zrobił).Następnego dnia
dowiedzieliśmy się że już niepracujemy i poważnie mamy zakaz podejmowania pracy
w sieci tych supermarketów (pewnie powiesili sobie nasze zdjecia w biurze i
porównują z nowymi pracownikami ;) Pojechaliśmy do biura Work Service ,tam nam
mydlono oczy itd. skierowano nas do pracy jeszcze tego samego dnia w sklepie
meblowym (mieli przygotowania do 1 otwarcia) powiedzieli nam że jest to praca na
4-5 godzin i bardzo potrzebują pracowników(coś za coś wy pojedziecie my wam
załatwimy podtekst firmy),ruszyliśmy do sklepu mając adres jak się później
okazało niepełny ,straciliśmy dwie godziny na szukanie ,tego numeru wogóle nie
było dopiero później okazało się że chodzi o kolejny supermarket obok którego
przechodziliśmy 40 razy w naszych poszukiwaniach .Tam kierownik powiedział że
praca jest do samego rana czyli do około 10 rano następnego dnia my byliśmy
około 18 .Stwierdziliśmy że dosyć współpracy z Work Servis i do domu(kierownik
nas poinformował że on już zapłacił Work S. za pracowników )a ja odpowiedziałem
że ch... mnie to interesuje z pretensjami do firmy nie do mnie.W kurzeni głodni
pojechaliśmy do domu ,a następnego dnia do firmy rozwiązaliśmy współpracę i
czekaliśmy za zapłatę za wykonaną pracę w poprzednim hipermarkecie.(CZEKAMY DO
DZISIAJ :) Pieniądze nigdy niewpłyneły na nasze konta ,przez pierwsze dwa
miesiące przyjeżdrzaliśmy co dwa dni później co tydzień co dwa i tak przez pół
roku słysząc że to nie odnich zależy ,słuchając tych samych rozmów
telefonicznych,potwierdzeń itd.itp.
Oto cała moja przygoda z Work Service nikomu nie życzę podobnej i dlatego nigdy
nie będe polecał tej firmy, dla mnie jest to kolejny przykład jak można robić
ludzi w ch.....
ps.podczas wypraw do firmy rozmawiałem z różnymi ludzmi pracownikami którzy byli
wtedy tak samo traktowani szczególnie z wypłatami ....więc nie byliśmy sami...



Temat: Komu jeszcze Triada ukradła wymarzone wakacje 2009
Komu jeszcze Triada ukradła wymarzone wakacje 2009
W zeszłym roku spędziliśmy cudowne wakacje w Hiszpanii na Costa del Sol w
hotelu San Fermin. W zeszłym roku wymarzyliśmy sobie kolejne wakacje na Costa
Bravie i z pełną determinacja 25 listopada ubiegłego roku zjawiliśmy się w
gdyńskim biurze Triady na ul. Starowiejskiej z wydrukiem konkretnej ich
oferty: wylot z Gdańska 27 czerwca na 14 dni do miejscowości Santa Susanna,
wakacje w czterogwiazdkowym hotelu Aparthotel Maritim. Oczywiście przy tak
wczesnym zakupie wycieczki dostaliśmy 40% zniżki + bezpłatnie gwarancje
niezmienności ceny. Wszystko było super do 30 marca tego roku, wtedy to
dostaliśmy telefon z Triady, że mają odwołane wyloty z Gdańska i proponują
wylot z Warszawy. Niby to nie taki wielki problem, bo Triada proponowała nawet
zwrot kosztów podróży pociągiem do Warszawy, wycieli jednak dużo paskudniejszy
numer. Okazało się, że całkowicie skasowali nam rezerwację wycieczki tzn. nie
tylko zmienili miejsce wylotu ale odwołali rezerwację w wybranym hotelu.
Reasumując w wybranym przez nas terminie wylotu po odwołaniu naszej
wcześniejszej rezerwacji nie mieli juz miejsc w żadnym czterogwiazdkowym
hotelu w miejscowości Santa Susanna. Zaproponowali nam w tym terminie hotel
trzygwiazdkowy Caprici, który znajduje się obok kanału ściekowego i ma bardzo
złe opinie (wystarczy poczytać:
www.wakacje.pl/hotele/hiszpania/hotel-caprici-10685.html zakładka
"Opinie o hotelu"). Jeżeli chodzi o hotel czterogwiazdkowy to mogli nam
jedynie zaproponować hotel Caprici Verd za dopłatą (hmm..., a podobno mieliśmy
gwarancję niezmienności ceny) i to w terminie o tydzień późniejszym. Zgodnie z
zawartą umową domagaliśmy się zaoferowania hotelu czterogwiazdkowego w
miejscowości Santa Susanna w wybranym przez nas terminie i w ustalonej w
listopadzie 2008 cenie. Oczywiście Triada nie była w stanie podołać tym
oczekiwaniom, poproszono nas o dodatkowy czas na kontakt z centralą, po czym
kiedy zjawiliśmy się w biurze po dwóch dnia, po oczekiwaniu w kolejce 25 minut
(1 klient, 3 pracowników biura, przy czym dwóch zajętych sobą i jeden
obsługujący klienta) usłyszeliśmy, że nic dla nas nie mają. Zażądaliśmy
natychmiastowego zwrotu wpłaconych pieniędzy, przy czym konieczne było
dodatkowe wykłócanie, aby ten zwrot odbył się w gotówce na miejscu, a nie
przelewem na konto.

Po tym zdarzeniu odwiedziliśmy dwa inne biura podróży, w których usłyszeliśmy
to normalne postępowanie dla Triady, idą na masówkę. Ciekawi jesteśmy czy to
my wybraliśmy tak specyficzny hotel, że nam odwołano w nim rezerwację, czy też
było to standardowe postępowanie ze wszystkimi turystami, którzy zaplanowali
wylot do Hiszpanii z Gdańska.



Temat: Wrocławskie lotnisko nieczynne przez całą niedz...
Akurat tam dzisiaj byłem... I miałem lecieć tym ATRem do Warszawy... Zaczęło
się od opóźnienia. Później od usunięcia lotu. Przebookowałem się. Tych raptem
50 osób obsługiwała 1 (słowem jedna) kasjerka. A co tam - godznia w tą czy w
tą... Za to w informacji było 6 (słownie sześć) osób, których rola ograniczyła
się do informowania, że nic nie wiedzą i odsyłania do kasy celem
przebookowania.

Ponieważ mój lot był "składany" więc zdecydowałem się poczekać na kolejny rejs
do warszawy, gdzie mógłbym złapać kolejny lot... Siedząc sobie w restauracji
lotniskowej w pewnym momencie usłyszałem, że owszem, ale dzisiaj to mogę sobie
polecieć co najwyżej po kolejną kawę.

Przed kasą zrobił się dziki tłum. A tam jakieś głupie kilkaset osób. W kasach
zaś urzędowała początkowo jedna, później zaś dwie panie. Okazało się po pewnym
czasie, że rzeczywiście muszą być dwie, bo gdy jedna rozmawia przez telefon to
druga musi być na zapleczu. Z odsieczą przybył im "pan od Lufthansy". Nazwałem
go tak gdyż on "załatwiał" jedynie tych pasażerów, którzy mieli bilety tego
przewoźnika, co pozwoliło radosnym paniom z informacji co jakiś czas wprowadzać
zamęt w stosunkowo karnej kolejce okrzykami "jak ktoś do monachium to
proszę" (jak wiadomo wszyscy obcokrajowcy doskonale mówią po polsku co
dodatkowo potęgowało zamęt)

Oczywiście informacja w dalszym ciągu była kompletnie zdezorientowana i nie
potrafiła udzielić odpowiedzi na żadne pytanie (poza podaniem numeru telefonu
do biura LOTu).

Już po 6 godzinach pobytu na lotnisku udało mi się zrezygnować z usług naszego
kochanego przewoźnika. Rano mam pociąg do Pragi - tam im nie zabraknie pasów a
jeśli nawet to z pewnością nie będą musieli ściągać ekipy z Warszawy do
usunięcia samolotu.

I jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia. Gdy około 14 opuszczałem lotnisko (nieco
wzburzony przyznaję) na tablicy odlotów wciąż migał zielonym "check-in" lot do
Londynu realizowany przez RyanAir. Domyślam się, że pasażerowie tego lotu także
nie wystartowali z lotniska, lecz domyślam się także, że ich przewoźnik zadbał
o to aby dotarli na miejsce przeznaczenia nie ograniczając się jedynie do
propozycji kilkugodzinnej podróży do Warszawy autobusem (dobrze, że nie był to
lot do Kopenhagi, bo pewnie Lot by prom zaproponował).

Ogólnie jestem dramatycznie zniesmaczony brakiem organizacji Wrocławskiego
portu lotniczego i kompletnym "olewactwem" klienta. Gdy podobna sytuacja
wydarzyła mi się we Frankfurcie (awaria samolotu - 4 godziny opóźnienia)
wszyscy pasażerowie zostali zaproszeni na koszt przewoźnika na obiad - w ramach
przeprosin.

O ile "pan z Lufthansy" jeszcze pytał się o takie "detale" jak to skąd ktoś
jest i czy nie potrzebuje noclegu/podwiezienia (za co odpowiada w takiej
sytuacji przewoźnik!), o tyle "panie z LOTu" miały zasadniczo pasażerów w...
wielkim poważaniu. I chyba tylko wrodzony takt nie pozwalał im na zadawanie tak
niedyskretnych pytań.

Tak więc locie - "sayonara". Może jak (po raz kolejny) zbankrutujesz to ktoś
przejrzy na oczy i zrobi porządek (chociaż wątpię). Wychodzi na to, że inne
linie (nawet te tańsze) lepiej dbają o swoich klientów.




Temat: rece precz od wisly
www, a propos "wypowiedzi zakompleksionych frustratów"

www.legia.net/forum/viewtopic.php?t=1081
z 1. strony bo dalej nie chcialo mi sie zaglebiac...

szatanciekocha
szanowni kibice ukochanej legii........... jaka jest wasza reakcja na wiadomosc
o sponsoringu wisly przez :era: mam nadzieje ze juz zadzwoniliscie do biura
obslugi abpnenta i wyraziliscie swoje zdanie a nawet zapowiedzieliscie
rezygnacje z uslug? oczywiscie tam wam powiedza ze nic na temat tego
sponsoringu nie wiedza, nawet to ze wasz telefon jest pierwszym takim , he,he
nie dajcie sie zwiesc, kumpel ktory pracuje w erze na sluchawce mowi ze tych
telefonow jest sporo, ale chyba wciaz za malo zeby dyrekcja ery zwrocila na nie
uwage, a podaje numer do centrali era (22)413-60-00 czynna pon-pia 8.00-17.30
dzwoncie i bombardujcie na razie przynajmniej biuro obslugi.......... dalismy
rade f-mie :hoop: wierze ze i era sie zastanowi........ tak wiec do dziela! a
moze ktos juz cos wie na temat ewentualnych akcji plakatowych i innych
skutecznie obrzydzajacych :era: zycie?! z checia sie dolacze! pzdr!

Czarna_e(L)ka
Ej, ja jestem za peytycją. Ale taką poważną. Trzeba coś zrobić!! Ja np. na
onecie ( pilka nozna )dalem temat: bojkot ( pod nickiem Rozgoryczony), jakas
dziewczyna o nicku Legionistka z Sopotu tez zbojktowala ten sponsoring, mozna
sie tam wpisywac i potem wydrukowac, zrobic screenshota i przeslac z petycja.
Vlepki, plakaty no i telefony. Poza tym trzeba namawiac ludzi, zeby nie
kupowali telefonow w Erze, bo jesli im spadnie sprzedaz, szczegolnie w stolicy,
to moze sie wycofaja!
Wygramy to!!
A na pewno unieszkodliwimy.
No i jesli zobacza nasza sile, to wtedy zaczna sponsorowac NAS, a reszta Polski
nawet i przy protestach nic nie zdziala, bo Legii jest najwiecej!!

Victus
A mi by się widziała taka akcje jak "Hoopa do klopa". Skutek odniosła i to
wielki. Może właśnie jakieś wlepki, plakaty, itp coś by dało niektórym do
myślenia.

I efekty akcji (GK):

"Kibice gratulują Erze

W najbliższy wtorek w Warszawie dojdzie do podpisania umowy sponsorskiej
pomiędzy operatorem sieci telefonii komórkowej Era, a Wisłą Kraków. Dyrektor
Departamentu Spraw Publicznych i Komunikacji Polskiej Telefonii Cyfrowej Antoni
Mielniczuk przyznał, że firma została zasypana mailami z gratulacjami.

- Szczerze przyznam, że zostaliśmy wręcz zasypani mailami, w których
gratulowano nam związania się z Wisłą i życzono powodzenia. Maile napływały z
całej Polski, co po raz kolejny jednoznacznie świadczy o tym, że krakowski klub
ma swoich gorących zwolenników w całym kraju. Nie znaczy to oczywiście, że nie
otrzymywaliśmy też opinii z przeciwległego bieguna nastrojów. Naturalnie, że
takie były i wypisywano w nich różne rzeczy. Ale opinie na ,tak" zdecydowanie
przeważały. Chciałbym też powiedzieć, że nie boimy się, iż nasi abonenci -
negatywnie ustosunkowani do kontaktu sponsorskiego z Wisłą - nagle zaczną
lawinowo od nas odchodzić. Jesteśmy przecież na tyle atrakcyjnym operatorem, że
warto z nami być. Ponadto notujemy wzrost liczby abonentów i od dłuższego czasu
jest to tendencja stała."




Temat: Praca w biurze w NY... - jaka pensja?
Miku. Jezeli chce sie doszukac w czyjejs wypowiedzi czegos co chce sie znalezc
to na pewno znajdzie sie...

Piszesz, ze za Chiny nie uda mi sie w NY zamowic pizzy przez telefon. Zgoda.
Pewnie mi sie nie uda! Przez pierwszy miesiac, dwa, moze dluzej (w koncu glupia
jestem). To znaczy, ze mam siedziec w Warszawie? To jest rozwiazanie? Plan
strategiczny numer jeden? Rewelka. ZE tez w tej swojej glupocie nie wpadlam na
to genialne rozwiazanie! Dzieki za rade! A ja glupia myslalam, ze to dobra cecha
chciec uczyc sie czegos nowego, przezwyciezac trudnosci. Ale pewnie TY wiesz
lepiej. TO, ze udalo mi sie przeprowadzic rozmowe telefoniczna z szefowa HR
tamtejszego biura to tez pewnie zasluga tylko i wylacznie tego, ze nie byla
Meksykanka i mowila woooollllnooo - no jasne, ze tez wczesniej na to nie wpadlam!

Piszesz, ze oburzylam sie gdy ktos poruszyl temat jezyka. A nie zauwazyles, ze
wiekszosc wypowiedzi byla w tonie "tutaj trzeba znac angielski, glupia pindo",
"umiesz mowic z ladnym akcentem, pewnie nie?", "bez angielskiego nie masz po co
jechac, mitomanko". Oburzylam sie owszem - bo po prostu nie mam pojecia skad
ktos wie, ze ja nie znam jezyka, jakim mowie akcentem i dlaczego na pewno sobie
nie poradze, a ludzie beda uciekac w poplochu przede mna. NIe wiem - ludzie
mierza podlug siebie, czy co? Ty mowisz to samo - gwarantujesz, ze nie zamowie
pizzy w NY. Znasz mnie? Wiesz jak mowie po angielsku? Skad, do diabla, z takim
przekonaniem mowisz o mnie nie znajac mnie??? Czy w moim pierwszym poscie
napisalam "sluchajcie nie znam ni w zab angielskiego, nic nie umiem, nic nie
wiem, tylko firma chce mnie wyslac do pracy do NY"...? Moze jestem rzeczywiscie
glupia, albo cos przeoczylam, ale zdumiala mnie reakcja niektorych na moja
osobe, czego to ja niby nie umiem, czego niby nie wiem.

Piszesz, ze wzglardzilam tego typu uwagami i zaczelam udowadniac swoje
kwalifikacje. Skoro ktos jak tlumokowi tlumaczy mi, ze powinnam znac Worda i
Excela i pisac z szybkoscia karabinu maszynowego, zeby zdobyc fantastyczna,
nieosiagalna dla mnie, prace marzen - sekretariat i i NA PEWNO TEGO NIE POTRAFIE
, to sorry, ale otwiera sie czlowiekowi scyzoryk. Nie udawadnialam swoich
kwalifikacji, tylko w kulturalny sposob napisalam co umiem i co potrafie. A jak
juz napisalam, ze umiem tego Worda i Excela to od razu napada na mnie jakis
freak, ze mienie sie specjalistka i przewrocilo mi sie w glowie! Widac ze nie
wystarcza normalnie, po ludzku napisac co sie potrafi, bo i tak niestrudzenie mi
sie udowadnia, ze "nawet pizzy nie zamowie w NY". To co mam w koncu napisac???
Moze podpowiesz?

Nie licze na pieniadze, nie licze na American Dream bo tu w Polsce mam swoj
wlasny polski dream. I wiecej mi nie trzeba. Popelniasz zreszta blad logiczny -
gdybym bowiem marzyla o $ to juz bym byla w Stanach z wiara, ze zarobie fortune
na zmywaku. Jednak umknelo Ci chyba, ze za grosze wyjechac mi sie NIE CHCE...
stad pytanie o zarobki i wybrzydzanie, ze takie niskie. Szukam w zyciu nowych
wrazen i napisalam juz to trzykrotnie bodajze - skoro do tej pory nie udalo Ci
sie tego zrozumiec z moich wypowiedzi, to moze przeczytaj je jeszcze raz. Tym
razem uwazniej.



Temat: Wybierz kosmetyk roku 2007
Wybierz kosmetyk roku 2007
Wybierz kosmetyk Oriflame roku 2007

Weź udział w plebiscycie i wygraj

1. W Katalogu 1/2008 zrób zakupy za min 99 zł lub ich wielokrotność
2. Aby otrzymać kod SMS dla siebie i swoich klientek - wyślij SMS
pod nr 71150 o treści: PR.nr_zamówienia.wartość_zamówienia, np.
PR.15081234.105
3. Kod SMS otrzymasz na swój telefon komórkowy. W jednym SMSie
dostaniesz tylko 1 kod SMS, ilość wysłanych do Ciebie SMSów i Kodów
zależeć będzie od wielkości zamówienia, np. za zamówienie o wartości
99 zł dostaniesz 1 SMS z kodem SMS, za 198 zł – dostaniesz 2 kody,
za 297 zł – 3 kody SMS.
4. Twojej klientce za każde 99 złotych wydane na produkty z Katalogu
1/2008 przysługuje 1 kod SMS. Prześlij go jej niezwłocznie SMSem,
tylko tak będzie mogła zagłosować w plebiscycie i wygrać nagrody.
5. Aby zagłosować na KOSMETYK ROKU 2007 wyślij SMS pod nr 71150 o
treści: ORIFLAME.kodSMS.kod_produktu, np. ORIFLAME.gd98kpw.A3

Nominowani w kategoriach:
Kosmetyki kolorowe
Zapachy
Pielęgnacja cery
Toaletowe

A1
Tusz do rzęs
Wonder B1
Woda toaletowa
Ascendant C1
Linia Ecollagen D1
Wybielająca
pasta do zębów
OptiFresh

A2
Podkład
adaptacyjny
Giordani Gold B2
Wody toaletowe
Visions C2
Linia
Royal Velvet D2
Seria Nature

A3
Super błyszczyki
do ust B3
Perfumowana
woda toaletowa
Amethyst Fatale C3
Linia
Time Reversing D3
Nawilżający krem
do stóp na noc

6. W jednym SMSie można przesłać tylko 1 zgłoszenie. 1 Kod SMS można
przesłać tylko jeden raz.
7. Co godzinę 2 osoby, które najszybciej po pełnej godzinie wyślą
swój głos w plebiscycie otrzymają nagrodę – wspaniały Zestaw
kąpielowy Milk&Honey Gold, na który składają się: myjka do kąpieli i
masażu, poduszka kąpielowa oraz ręcznik. Wartość zestawu 69,00 zł.
8. Dodatkowo dla każdej osoby, która odda głos na produkt roku –
super tapeta Oriflame na komórkę gratis.
9. Zestaw kąpielowy Milk&Honey Gold będzie do odebrania w zamówieniu
złożonym w Katalogu 2/2008.
10. Na Wasze głosy SMS czekamy od godz.12.00 dnia 2.01.2008r. do
godz.11.59 dnia 19.01.2008r.
11. Wyniki Plebiscytu są zliczane na bieżąco i prezentowane na
stronie www.oriflame.pl
12. Uczestnik Plebiscytu ma prawo zgłaszać uwagi i reklamacje
związane z Plebiscytem wyłącznie na piśmie z uzasadnieniem, na adres
biura Organizatora Oriflame Poland Sp. z o. o. ul. Jutrzenki 135, 02-
231 Warszawa z dopiskiem „Kosmetyk Roku 2007” najpóźniej do dnia
31.01.2008 r. Reklamacje i roszczenia zgłoszone po tym terminie nie
będą rozpatrywane.
13. Nie udało Ci się pobrać tapety? Reklamację wyślij emailem na
adres: reklamacje@avantis.pl, w tytule maila koniecznie wpisz
ORIFLAME, a w treści – podaj swój nr telefonu, z którego pobierałaś
tapetę, jej nazwę oraz swój kontaktowy adres email.
14. Regulamin Plebiscytu dostępny jest w biurze Organizatora
Oriflame Poland Sp. z o. o. ul. Jutrzenki 135, 02-231 Warszawa oraz
na stronie internetowej Organizatora www.oriflame.pl.
15. Koszt przesłania SMSa pod numer 71150 wynosi 1,00 zł netto/ 1,22
zł z VAT




Temat: Wybory 21 października !
1. Obywatele polscy na stałe mieszkający poza granicami kraju będą mogli wziąć
udział w wyborach do Sejmu i Senatu RP wyznaczonych przez Prezydenta
Rzeczypospolitej Polskiej na dzień 21 października 2007 r., jeżeli najpóźniej na
5 dni przed terminem wyborów (tj. do dnia 16.10.2007 r.) złożą wniosek do
właściwego konsula o wpisanie do spisu wyborców.
Wpisu dokonuje się na podstawie osobistego zgłoszenia dokonanego ustnie,
pisemnie, telefonicznie, telegraficznie lub e-mailem.
Zgłoszenie powinno zawierać następujące dane:
a. imiona i nazwisko wyborcy
b. imię ojca
c. datę urodzenia wyborcy
d. miejsce zamieszkania
e. numer ważnego polskiego paszportu oraz data i miejsce jego wydania (ew. numer
ewidencyjny PESEL)
2. Wyborcy stale zamieszkali za granicą, zamierzający głosować w innym obwodzie
głosowania niż ich miejsce zamieszkania za granicą (np. w innym kraju), powinni
wystąpić z wnioskiem do właściwego konsula o wydanie zaświadczenia o prawie do
głosowania. Z takim zaświadczeniem można głosować w dowolnym obwodzie głosowania
w kraju lub za granicą.
3. Wyborcy stale zamieszkali w kraju, wyjeżdżający za granicę, a zamierzający
wziąć udział w głosowaniu, powinni zaopatrzyć się przed wyjazdem w zaświadczenie
o prawie do głosowania, wydawanym w urzędzie gminy właściwym dla miejsca ich
stałego zamieszkania w Polsce. O wydanie takiego zaświadczenia muszą zwrócić się
do urzędu gminy najpóźniej do dnia 19 października 2007 r. Z takim
zaświadczeniem można głosować w dowolnym obwodzie głosowania w kraju lub za
granicą.

Informacje ogólne:
Polskie prawo nie pozwala głosować listownie, przez internet ani przez
przedstawiciela. Zarówno w kraju jak i za granicą, głosujemy wyłącznie
osobiście, w lokalach wyborczych.
Nie mają prawa wybierania osoby:
- pozbawione praw publicznych prawomocnym orzeczeniem sądu
- ubezwłasnowolnione prawomocnym orzeczeniem sądu
Każdy, kto chce głosować za granicą, powinien sprawdzić, czy ma polski paszport
ważny co najmniej do 21 października 2007 r., a w razie potrzeby już dziś
powinien złożyć wniosek o wydanie nowego paszportu. Na terytorium Unii
Europejskiej (ale tylko tam) zamiast paszportu wystarczy dowód osobisty. Jest to
wymóg bezwzględny – nie będą uznawane żadne inne dokumenty.
Głosowanie odbędzie się w godzinach: 6.00 – 20.00
Ambasada RP w Rzymie nie pokrywa kosztów podróży wyborców udających się do
lokali wyborczych.
Wykaz obwodów głosowania utworzonych za granicą będzie dostępny we wszystkich
placówkach konsularnych oraz delegaturach Krajowego Biura Wyborczego.
Obwody głosowania tworzone dla obywateli polskich za granicą wchodzą w skład
okręgu wyborczego właściwego dla gminy Warszawa-Centrum – tam też zostaną
przekazane wyniki głosowania przeprowadzonego we Włoszech.

We Włoszech będzie można głosować w następujących obwodach głosowania:
1. Ambasada RP w Rzymie
Via P.P. Rubens 20, Monti Parioli
00197 Roma, Italia
Telefon: (00-39 06) 362 04 300, 302, 318
Faks: (00-39 06) 362 04 312
E-mail: konsul@infopolonia.it
www.rzym.polemb.net

2. Konsulat Generalny RP w Mediolanie
Corso Vercelli 56,
20145 Milano, Italia
Telefon: (0-039 02) 480 189 78, 480 190 84, 480 193 12
Faks: (0-039 02) 480 203 45
E-mail: milanokg@iol.it
www.mediolankg.polemb.net




Temat: Pośrednicy na cenzurowanym
Chciałam opisać moją przygodę z jednym z warszawskich agentów. Zaznaczam, że
tylko z jednym, ponieważ inni mimo swoich wielu wad,nie są wstanie przebić
jednej agencji E-STUDIO REAL ESTATE AGENCY.

Zacznę może od początku. Sprzedają mieszkanie i z uwagi na fakt, iż wiem jakie
praktyki stosowane są przez posredników, założyłam, że będę sprzedawać
mieszkanie bezpośrednio. Umieściłam więc ogłoszenie na stronach portalu trader
i gratka z uwagą, że sprzedam mieszkanie bezpośrednio, agentom dziękuję,jak
również zaznaczyłam, aby nie rozsyłać mojej oferty do agencji. Rozdzwoniły się
telefony od pośredników. Każdemu udzielałam negatywnej odpowiedzi na pytanie o
współpracy. Część nawet do mnie nie dzwoniła, tylko bez mojej wiedzy i zgody
umieściła ofertę sprzedaży mieszkania z moimi zdjęciami, podnosząc cenę o swoją
wysoką prowizję. Gdy zobaczyłam te oferty w portalu, napisałam e-maile z prośbą
o usunięcie tych ofert.
W odpowiedzi właścicielka biura E-Studio Real Estate Agency najpierw zadzwoniła
do mnie z pretensjami,napisała dwa e-maile upierając się, że skoro odbyła ze
mną trzy rozmowy telefoniczne, to upoważnia ją to do oferowania mojego
mieszkania klientom i rozpowszechniania moich zdjęć. A umowy o pośrednictwo nie
musi ze mną podpisywać, ponieważ pobiera prowizję tylko od kupujących.

I tu zdarzył się dziwny zbieg okoliczności. Pół godziny od rozmowy
telefonicznej pojawiło się w traderze i gratce przerobione moje ogłoszenie z
ceną sprzedaży mieszkania o 100 tys. niższą!!!!!!!!!!! zaraz nad moim
prawdziwym ogłoszeniem. Ktoś podał mój prawdziwy numer telefonu. Rozdzwoniły
się telefony od potencjalnych kupców i od agencji - dosłownie co 2 minuty.
Musiłam więc wyłączyć telefon. Oczywiście z uwagi na powyższe moje prawdziwe
ogłoszenie zostało całkowicie zignorowane.
Zadzwoniłam do właścicielki ww. biura, iż czekam na potwierdzenie z obu
serwisów, iż to ona "zrobiła mi taki żarcik" i że zamierzam skierować sprawę do
Warszawskiego Stowarzyszenia Pośredników Nieruchomości oraz Rzecznika Ochrony
Praw Konsumenta.

A oto parę odpowiedzi tej Pani
"Dzięki Pani ofercie, która tak naprawdę posłużyła mi na tzw. "wabika"
pozyskałam wielu poważnych inwestorów (niestety nie zainteresowanych
sprzedażą bezpośrednią) i w przeciągu ok. 3-ch miesięcy (dokładnie tyle
czasu minęło od naszej pierwszej rozmowy telefonicznej podczas której
niechętnie wyraziła Pani zgodę na współpracę i zamieszczenie swojej oferty
na naszych stronach www) doprowadziłam do finalizacji 5 transacji w Ursusie
na osiedlu Skorosze z udziałem mieszkań o zbliżonych parametrach do Pani
mieszkania. Mam nadzieję, że nie będzie Pani miała mi tego za złe, ale to
chyba oczywiste, że pośrednik mając bardzo konkretnego klienta ZAWSZE (!!)
zaprosi go na prezentację takiego mieszkania, gdzie wszystko wskazuje na to,
iż właścicielowi bardzo, bardzo zależy oczywiście na sprzedaży nieruchomości
niż na zwykłej reklamie (Pani oferta bije rekordy ogladalności i tylko,
niestety - co absolutnie nie ma nic wspólnego ze sprzedażą....)"
"Właściciel nieruchomości posiadający wiedzę na temat rynku nieruchomości
NIGDY nie będzie pośrednikiem i niestety ZAWSZE papugując czynności
wykonywane przez pośrednika zrobi z siebie e-KRETYNA na sklalę globalną"
"Zdesperowanym klientom zawsze zalecam zupełnie GRATIS (czytaj 0% prowizji)
wizytę u dobrego ortopedy z sugestią, żeby zaczęli leczyć się na nogi,
ponieważ na głowę w ich przypadku jest już zdecydowanie za późno..
Zdecydowanie więcej dystansu do samej kwestii sprzedaży też by się przydało,
może wówczas obiektywnie rozejrzeliby się dookoła i sami doszli do wniosku,
że te ich wypieszczone gniazdko tak naprawdę nie dorównuje standardem dużo
tańszym mieszkaniom w bardziej prestiżowych lokalizacjach Warszawy. A Ursus,
no cóż, jeszcze bardzo długo będzie się wszystkim kojarzył z CIĄGNIKAMI niż
z komfortem, niestety..."

I to by było na tyle jeśli chodzi o szacunek i kulturę do klienta. Tak wygląda
etyka zawodowa.

PS. Mam nadzieję że sprzedam mimo wszystko moje mieszkanie. A klientom tej pani
już współczuję. Współczuję też jej kolegom z branży, bo niestety takie praktyki
żle przyczyniają się do postrzegania pośredników wogóle




Temat: Czy faktura moze byc oferta handlowa???
Artykuł z Zycia Warszawy n/t oszust to Węgier
Nabierają ludzi na lewe rachunki
autor: Daniel Zyśk, kb, 2006-09-09, Ostatnia aktualizacja: 2006-09-09

Nawet setki warszawiaków mogły wpłacić pieniądze spółce, która obiecuje umieścić
dane osobowe w... internecie. Faktura łudząco przypomina rachunek
Telekomunikacji Polskiej SA.

Jedną z osób, która otrzymała fakturę, jest pani Magdalena. – Omal nie
zapłaciłam. W ostatnim momencie zorientowałam się, że to nie jest list od
Telekomunikacji Polskiej, gdzie mam telefon. Ale czy różnicę zauważą osoby
starsze? Nie sądzę – zastanawia się.

Duże podobieństwo
Nadawcą listu jest firma Publikacje Polskiej Telefonii Sp. z o.o. Dokument
przypomina rachunki TP SA, jakie co miesiąc znaczna część z nas znajduje w
skrzynkach pocztowych. Ta sama czcionka, podobna grafika, nawet kolory się zgadzają.

Jest też termin płatności, a nawet numer ewidencyjny, charakterystyczny dla
faktur TP SA. Na rachunku nie ma za to żadnej informacji, za co właściwe mamy
zapłacić kwotę 387,35 zł.

Tylko dociekliwi zauważą napis „Publikacja w PPT Książce Telefonicznej na rok
2006”. Drobnym maczkiem dodano określenie „płatność dobrowolna”.

Sprawdziliśmy firmę Publikacje Polskiej Telefonii Sp. z o.o. i jej dotychczasowe
osiągnięcia. Jedyny ślad jej działalności to marnej jakości strona internetowa:
www.ksiazkatelefoniczna.net. Nie można nawet sprawdzić, czy dane jakichkolwiek
osób są tam umieszczane. W serwisie widnieją tylko dwa okienka z napisami „co?”
oraz „gdzie?”. Firma podaje infolinię, jednak trudno się tu dodzwonić.

Aby ustalić szczegóły związane z działalnością PPT Sp. z o.o. udaliśmy się do
jej biura przy ul. Żurawiej 22. Okazało się ono... jednym pokojem. Aby trudniej
było trafić, zdjęto tabliczkę z nazwą. W środku młoda pracownica. – Nie udzielam
informacji. Nie ma szefowej, nie podam jej telefonu – mówi.

Jak udało nam się ustalić, biuro firmy odwiedziło w piątek kilkadziesiąt osób,
które wpłaciły pieniądze. Wszyscy odeszli z kwitkiem.
– Głupi, dałem się nabrać. Ale naprawdę myślałem, że to rachunek Telekomunikacji
Polskiej – mówi mężczyzna, którego spotkaliśmy, gdy czekał na szefów firmy.

TP już zareagowała
O nieuczciwej firmie wie już Telekomunikacja Polska SA. – Nasza spółka Ditel,
która wydaje książki telefoniczne, zgłosiła sprawę do prokuratury – mówi Jacek
Kalinowski, rzecznik grupy TP SA. Dodaje, że wpis do książki jest zwyczajowo
bezpłatny.

Telekomunikacja Polska będzie też domagać się od spółki Publikacje Polskiej
Telefonii Sp. z o.o. zaprzestania drukowania podobnych rachunków. – Nasza
faktura jest chroniona prawem autorskim – mówi. Ta sprawa również znajdzie finał
w prokuraturze.

Wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do żerującej na nieuwadze ludzi spółki i
ukaranie jej mogą być trudne. Firmę założył obywatel Węgier. Kapitał
założycielski spółki to 50 tys. złotych.




Temat: pytanie o mozliwosc zmiany abonamentu w era
To co era wprowadziła to jest parodia :/
Mają swoich stałych abonentów w głębokim poważaniu, gdyż warunki jakie
proponują przy zmianie taryfy są skandaliczne. Poniżej cytuję maila jakiego
dziś dostałem od ery w związku z moim pytaniem dotyczącym zmiany taryfy z Moja
40 na jakąś z nowego pakietu. W momencie wygaśnięcia mojej umowy z erą pożegnam
się z tą firmą...

Oto ten mail:

Witam,

Dziękujemy za nadesłaną korespondencję.

W odpowiedzi na Pana list uprzejmie informuję, że od dnia 28 stycznia 2005
udostępniamy Stałym Abonentom promocyjną zmianę taryfy z obecnie dostępnych na
nowo wprowadzone taryfy Komfort.

Zmiana taryfy będzie możliwa według zasad podanych w regulaminie, który będzie
dostępny na stronie internetowej www.era.pl oraz w naszych salonach i sklepach
firmowych od dnia 28.01.2005.

Jednocześnie uprzejmie informuje, że migracja na taryfy Era Komfort 80, Era
Classic, Era Komfort Biznes dla obecnych Abonentów sieci Era zależy od tego,
czy posiada Pan umowę terminową czy nieterminową.

W przypadku zmiany taryfy w trakcie umowy terminowej możliwa jest wyłącznie
zmiana na taryfę o takiej samej lub wyższej opłacie za abonament brutto (kwota
abonamentu brana bez upustów, w przypadku taryfy Era Komfort 80 jako abonament
przyjmuje się sumę opłat za liczbę pakietów) od obecnie posiadanej (wyjątkiem
jest taryfa Moja 40 Medium, dla której możliwa jest zmiana na taryfę Era
Komfort 80 z minimum dwoma pakietami).

Jednocześnie informuję, że jeśli dyspozycja zmiany taryfy nastąpi w trakcie
obowiązywania umowy terminowej, Abonent przyjmuje na siebie zobowiązanie do
utrzymania aktywnej karty SIM w okresie 6 miesięcy licząc od daty wygaśnięcia
umowy terminowej, zapłacenia jednorazowej kary umownej w wysokości 240 zł w
przypadku naruszenia zobowiązania oraz zobowiązuje się, że nie zmieni taryfy na
taryfę o niższej opłacie abonamentowej przez kolejne 12 miesięcy licząc od daty
realizacji oferty migracji na taryfy Komfort.

Jednocześnie informujemy, że zmiana taryfy po zakończeniu umowy terminowej
możliwa jest na dowolną taryfę wybraną przez Abonenta z puli Era Classic lub
Era Komfort 80. Opłata za zmianę wynosi 20zł netto (24,40zł z VAT).

Jednocześnie informuję, że dyspozycję zmiany taryfy może Pan zgłosić pod numer
602 900 000 (połączenie bezpłatne), pisemnie na adres
PTC Sp. z o.o.
Dział Korespondencji
Al. Jerozolimskie 181
02-222 Warszawa
oraz drogą elektroniczną na adres boa@era.pl z podaniem informacji:
- numer telefonu
- hasło abonenckie lub PUK lub Erakod
- na kogo jest zarejestrowany telefon.

Mam nadzieję, że powyższe informacje okażą się pomocne.

z pozdrowieniami

Martyna Gronecka
Internetowe Biuro Obsługi Abonenta sieci Era



Temat: DO REDAKCJI GW, czyli działka tpsa
Od czego to się zaczęło
Wklejam fragmenty artykułu ”Numer z biblioteką” autorstwa Andrzeja Niziołka, z
13 marca 1999 roku, którym rozpoczęła się ”sprawa gruntów dla biblioteki”.

- W latach 70. potrzebowaliśmy terenu w mieście pod budowę Miejskiego Centrum
Telekomunikacyjnego. Dążyłem do elektronizacji. W gmachu przy ul. 23 Lutego
brakowało powierzchni na rozbudowę urządzeń - opowiada Antoni Karwacki, w
latach 1975-91 dyrektor poznańskiego okręgu Poczty Polskiej i Telekomunikacji. -
Władze miasta przedstawiły nam kilka lokalizacji, m.in. przy ul. Solnej.
Wybraliśmy teren przy Al. Marcinkowskiego, bo tu przyszły budynek Centrum
najbardziej znajdował się w „centrum miedzi".
Co to znaczy? Według Karwackiego inwestycji nie można było umieścić na
peryferiach miasta, bo w Centrum Telekomunikacyjnym musiały schodzić się
ogromne ilości kabli (miedzi), a doprowadzenie ich tam znacznie podniosłoby
koszty. - Poza tym lokalizacja w środku Poznania była atrakcyjna dla ówczesnych
decydentów w Warszawie, u których miałem starać się o pieniądze - tłumaczy.
Jak doszło do projektu wspólnej inwestycji z Biblioteką Raczyńskich przy Al.
Marcinkowskiego? - Poczta Polska i Telekomunikacja była tak silna, że mogliśmy
zlekceważyć Bibliotekę i jej potrzeby. Miasto by się ugięło, bo nie miałoby
telefonów - mówi Karwacki. - Szukałem jednak kompromisu z Biblioteką: Poznań to
moje miasto, jest mi drogie, czuję je dobrze. Spotkaliśmy się z dyrektorem
Dembskim i ustaliliśmy, że budujemy wspólnie: i Bibliotekę, i Centrum.
Był początek lat 80. Projekty architektoniczne wykonało na koszt Poczty
Polskiej Biuro Projektów Budownictwa Przemysłowego. Nowy budynek Biblioteki
miał przylegać do Centrum Telekomunikacyjnego, ze starym gmachem Raczyńskich
łącząc się za pomocą przejścia - jak planowała w latach 60. odbudowująca
Bibliotekę Czarnecka. - Ale wtedy zaczęły się schody, bo miasto było za, ale
nie miało pieniędzy na nowy gmach Biblioteki - relacjonuje Karwacki. - By nie
zamknąć przed nią szansy, a jednocześnie nie wstrzymywać budowy naszego
Centrum, zaproponowałem inne wyjście: my będziemy inwestorem łącznym i na nasz
koszt dociągniemy gmach Biblioteki do przyziemia. Na dalszą budowę będą musieli
szukać środków sami. Poczcie pieniądze zostaną zwrócone później. Dembski na to
szedł, bo widział w tym swoją szansę. "Chłopie, jeśli ty mi nie pomożesz, nowej
biblioteki nigdy nie będzie" - mówił. Przyjął metodę faktów dokonanych i miał
rację - opowiada Karwacki.
Inwestycja ciągle jednak się opóźniała. Nigdy nie została rozpoczęta. - Dwa
razy mieliśmy dostać pieniądze z Warszawy, ale nigdy nie było spełnionych
wszystkich warunków: urbaniści czy architekci ciągle chcieli, żebyśmy w
projekcie coś poprawiali. Nie było osoby, która by zdecydowała: tak budujemy.
Kiedy w końcu miałem już nóż na gardle, przyszedł rok 1989, świat się otworzył.
Mieliśmy dostęp do nowoczesnych technologii elektronicznych, a te nieustannie
się miniaturyzują.
Zaczęliśmy współpracę z Alcatelem i w 1991 r. zainstalowaliśmy nową centralę w
budynku przy 23 Lutego. Budowa budynku przy Al. Marcinkowskiego nie była już
tak natychmiast niezbędna.

Gdybym wiedział
- Panie wojewodo, dlaczego podpisał Pan dokument przekazujący w wieczyste
użytkowanie Telekomunikacji tereny przy Al. Marcinkowskiego, które Edward
Raczyński kupił niegdyś dla Biblioteki Raczyńskich? - spytałem Włodzimierza
Łęckiego, wojewodę poznańskiego w latach 1990-97.
- Ja podpisałem?
- Tak, w 1993 roku. Telekomunikacja zamierza zbudować na tyłach Biblioteki
Raczyńskich biurowiec z Centrum Telekomunikacyjnym, co tym samym przekreśla
możliwości rozbudowy Biblioteki.
- Szkoda, że nikt mi tego nie uświadomił. Nie pamiętam o tym. Podpisywałem
nieraz dziennie kilkanaście decyzji komunalizujących grunty skarbu państwa.
Gdybym wiedział, co podpisuję, na pewno bym nie podjął takiej decyzji. Wyrażam
ubolewanie, że tak się stało. Wtedy uwłaszczaliśmy wiele przedsiębiorstw, które
potem się prywatyzowały i sprzedawały nieruchomości, które uzyskały. Myślę, że
z dzisiejszej perspektywy to były błędne decyzje. Ale dlaczego władze Poznania
nie wystąpiły z wnioskiem o komunalizację tego terenu?
- Nie wiem.
- Poznański oddział Telekomunikacji Polskiej jest silnie związany z regionem.
To patriotyczna firma. Proponowałbym miastu i Bibliotece rozmowy z nią. Myślę,
że można dla Biblioteki Raczyńskich coś wynegocjować.

pozdrawiam
Błażej Wandtke



Temat: Wrocilem z Polski-Pytajcie???????
jesu... znowu się popłakałem :)
parę fargmentów Mrs. CandyBar

"W samym centrum Warszawy jest brudno i smierdzi moczem, podejrzewam ze to na
wzor zachodni. Kazdy obiekt turystyczny jest remontowany i przynajmniej w
polowie zakryty roznego rodzaju plachtami, wiec o jakimkolwiek robieniu zdjec
nie ma mowy, chyba ze ktos lubi fotografowac rusztowania."

"W W-wie woda jest brazowa i smierdzi chlorem. Poza tym wode zwlaszcza ciepla
sie wylancza od czasu do czasu na caly dzien/noc co Polakom nie przeszkadza bo
kapia sie tylko raz w tygodniu ale dla turystow to jest koszmar."

"Jesli bron Boze kupisz np. szampon do wlosow za 4zl zamiast 11zl to dostaniesz
lupiezu a piany to na wlosach nie uswiadczysz. Plyn do mycia naczyn tez sie nie
zapieni, bo polski. Jak go wlejesz na gabke to przeleci jak woda i naczyn nie
umyjesz. A zmywarki do naczyn u nikogo z wielkich burzujow nie widzialam."

"Z praniem jest podobnie. Najpierw czekasz 2 godziny na automat zeby wypral a
pozniej na ladna pogode zeby wysuszyc pranie. Jesli pogody nie ma to pranie
wiesza sie w mieszkaniu. A pozniej trzeba wszystko prasowac. Do pralki
automatycznej za duzo nie wejdzie na raz wiec wielu posluguje sie w dalszym
ciagu pralka wirnikowa.
O takich praniach jakie sie robi u nas w kochanym US of A nikt nie slyszal.
Zeby zmieniac majtki czy koszulki codziennie? Zeby pranie robic codziennie?
Zeby myc sie codzinnie? Ci Amerykanie to prawdziwi brudasy. No bo jaki to sens
umyc lyzeczke po uzyciu jesli mozna ja tylko oplukac i uzywac do woli."

"Bogaci Polacy, ktorzy maja pieniadze i nosza sie z zamiarem otworzenia
jakiegos biznesu nawet nie mysla o otworzeniu high-tech biura tylko wybieraja
sklep z gorzalka. Jesli high-tech nie przyjdzie zza granicy to go w Polsce po
prostu nie bedzie. Za to wodki nie zabraknie."

"Wszyscy komplementowali moje pasemka na wlosach, ktorych nigdy oficjalnie nie
mialam. Od chloru w wodzie porobily mi sie po prostu takie pasemka, ze trudno
ich bylo nie zauwazyc."

"Miedzy miastami istnieje w dalszym ciagu komunikacja tak autobusowa jak i
pociagowa ale tylko wtajemniczeni wiedza jak z tych srodkow lokomocji
korzystac. Przede wszystkim, nie ma przystankow czy stacji tak jak kiedys wiec
jesli jest jakis rozklad jazdy to tylko na zwyklej kartce przyklejony do na pol
wybitej szyby czy pol rozwalonych drzwi bylego dworca."

"We Wroclawiu objezdzalismy roboty na drodze chodnikiem. Dobrze ze mielismy
maly samochodzik to sie zmiescil, ale niech pan sobie wyobrazi te wielkie tiry,
cokolwiek stalo na ich drodze to miazdzyli."

"W Polsce rowniez stacji benzynowych jest jak na lekarstwo. Jedna stacja
przypada chyba na 4 dzielnice. Nie mozna tak wyjechac z domu i dojechac do
skrzyzowania na ktorym beda 4 stacje beznynowe. Nie w Polsce takie numery. W
Polsce trzeba planowac. To tylko na "prawdziwym" Zachodzie stacje benzynowe sa
w zasiegu reki."

"Rowniez pocztowki z Wroclawia sa czesto podpisywane "Breslau".

"Mieszkam w miescie 130tysiecznym. Obok nas jest tez takie samo miasteczko a
cala okolica liczy nie wiecej 400tys. ludnosci. Nasza ksiazka telefoniczna jest
jednak troche grubsza od ksiazki telefonicznej Warszawy, gdzie mieszka 2mln.
ludzi."



Temat: Wojna w Iraku, wojna w Polsce
Wojna w Iraku, wojna w Polsce

Wojna w Iraku, wojna w Polsce

Przeczytaj, co Cię może czekać, jeśli Polska bezwarunkowo poprze Amerykę w
wojnie z Husajnem

Ładunek wybuchowy eksplodował w Sejmie, a samobójca uderzył autem w
zbiorniki Rafinerii Płockiej. Kontrole na polskich drogach, podsłuchiwanie
rozmów telefonicznych i cenzurowanie korespondencji. Zawieszenie większości
ubezpieczeń samochodowych, i wszystkich - na życie. Takie mogą być skutki
bezwarunkowego poparcia Ameryki i przystąpienia Polski do wojny przeciw
Irakowi. Czy jesteśmy na to przygotowani?

RAFAŁ JABŁOŃSKI 2003-01-31

W sytuacji nadzwyczajnej Polska jest gotowa poprzeć Stany Zjednoczone w
akcji wojskowej przeciw Irakowi, nawet bez zgody ONZ - powiedział przed
kilkunastoma dniami szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. I wywołał burzę.

Nigdy nie braliśmy udziału w takiej akcji. Nawet podczas operacji Pustynna
Burza działaliśmy zgodnie z decyzjami ONZ. Działając bez zgody tej
organizacji, możemy narazić się na ripostę państw muzułmańskich.

- Stajemy się celem numer trzy dla terrorystów; po Stanach Zjednoczonych i
Wielkiej Brytanii - tak generał Gromosław Czempiński (w latach 1993-1996 szef
Urzędu Ochrony Państwa) komentuje wypowiedź ministra Cimoszewicza. -
Podziwiam odwagę niektórych polityków.

Czy tak będzie wyglądała Warszawa, jeśli poprzemy wojnę Ameryki z Irakiem
bez rezolucji ONZ?

Stan wojenny po raz drugi

Gdyby muzułmańscy terroryści zaczęli działania w naszym kraju, to, jak
formułuje to konstytucja, zagrożone zostałoby bezpieczeństwo państwa. Wtedy
wprowadzony byłby stan wojenny, ze wszystkimi konsekwencjami, w tym i
ograniczeniem praw oraz swobód obywatelskich.

Tak jak na początku lat 80. Ograniczona mogłaby być nie tylko łączność, ale i
możliwość podróżowania. Wszystko zależałoby od stopnia zagrożenia państwa.
Gdyby wystąpiły poważne problemy, władza mogłaby też reglamentować żywność
oraz paliwa.

Natomiast gdyby spełnione zostały wszystkie przesłanki konstytucyjne do
wypowiedzenia wojny, spowodowałoby to duże problemy wewnętrzne. Przede
wszystkim możliwy byłby pobór do wojska każdego obywatela zdolnego do
noszenia broni. A w życiu cywilnym wystąpiłyby spore perturbacje, choćby w
ubezpieczeniach. Mało kto pamięta, iż podpisując dobrowolną umowę z
jakimkolwiek ubezpieczycielem, natrafił na formułki dotyczące wojny.

W dokumentach PZU figuruje zdanie, że firma nie odpowiada za szkody będące
bezpośrednim lub pośrednim następstwem działań wojennych, wszelkiego rodzaju
wewnętrznych zamieszek i rozruchów oraz aktu sabotażu.

Z rozporządzenia ministra finansów wynika, że podczas wojny ubezpieczyciele
odpowiadają jedynie za ubezpieczenia obowiązkowe, a więc np. samochodowe OC
lub też obowiązkowe ubezpieczenie budynków w gospodarstwach rolnych. Auto
Casco i wszelkie ubezpieczenia dobrowolne, np. na życie - nie działają.

Na Irak!

Podstawą prawną do wysłania wojsk polskich poza granice kraju jest wniosek
rządu, na podstawie którego prezydent RP wydaje odpowiednie postanowienie. W
przypadku akcji przeciw Irakowi obowiązywać musi właśnie taka procedura -
powiedziano nam w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.

W takim przypadku wysyłani są tylko ochotnicy (służby zawodowej, i w
zależności od potrzeby - zasadniczej).

Czy działając przeciw Irakowi (ale bez zgody ONZ) wypowiemy mu wojnę? Janusz
Onyszkiewicz z Centrum Stosunków Międzynarodowych (minister obrony w latach
1992-1993 i 1997-2000), zwraca uwagę, że praktyka wypowiadania wojny
całkowicie zanikła.

- W ostatnim ćwierćwieczu było bardzo wiele konfliktów, ale wszystkie toczyły
się jakby nieprawnie. Ani walki brytyjsko-argentyńskie na Falklandach, ani
straszliwa wojna Iraku z Iranem, która pochłonęła setki tysięcy istnień
ludzkich, nie były wojnami wypowiedzianymi, a więc nie istniały z punktu
widzenia prawa międzynarodowego - uważa Onyszkiewicz.

Polska wielokrotnie brała udział w działaniach międzynarodowych o charakterze
wojennym (m.in. w krajach byłej Jugosławii), ale nigdy wojny nikomu nie
wypowiedziała.

- Jeśli weźmiemy udział w ataku na Irak, bez zgody ONZ, a nie wypowiemy
wojny, to wystąpimy w charakterze agresora. Tak jak Niemcy w 1939 roku -
uważa dr Rafał Brzeski, niezależny ekspert od spraw terroryzmu.

tekst z portalu onet




Temat: KLAN 2009/2010 streszczenia
KLAN odcinki 1749 - 1751
KLAN - ODC. 1749

Paweł po pracy zamierza pojechać do Izby Lekarskiej, aby
złożyć doniesienie na dr Przybysz.
Bożenka wyjeżdża na obóz integracyjny liceum sportowego.
Młodsze rodzeństwo wyraźnie zazdrości jej atrakcyjnej wycieczki.
Mariola bierze kolejną lekcję śpiewu. Wspólnie z
nauczycielem wybierają pieśń, która ma uświetnić ślub z Julianem.
Leokadia ma do Feliksa pretensje o to, że nie odezwał się
przez cały weekend, a nawet nie odbierał od niej telefonów. Feliks
tłumaczy się nawałem prac domowych zleconych przez uciążliwą
właścicielkę mieszkania.
Agnieszka zabiera Zosię na badania kontrolne do Elmedu.
Leszek opowiada Krystynie, jak zakończyła się próba
sprowadzenia ojca Bogny do Warszawy.
Norbert zaprasza Olę na kawę.

KLAN - ODC. 1750

Patrycja skarży się, że nie mogła wczoraj dodzwonić się do
Oli.
Żona Smosarskiego dzwoni do męża na stacjonarny numer
Agnieszki.
Zdziwiona Aga prosi Czarka o wyjaśnienia.
Paweł ucieka się do drobnego podstępu, ponieważ obawia się,
że
mąż Edyty może nie chcieć z nim rozmawiać na tematy osobiste. Prosi
recepcjonistkę z Elmedu, żeby umówiła go na oficjalne spotkanie z
redaktorem
Przybyszem.
W nowym miejscu pracy Jacka pojawia się Donata. Twierdzi, że
przyszła
zainwestować swoje oszczędności, przy okazji wypytuje o życie
rodzinne
niedoszłego męża. Jacek zdecydowanie odpowiada, że znowu mieszka z
żoną
i tak już pozostanie.
Uradowany Leszek zastaje Krystynę na uczelnianym korytarzu.
Idąc za jej radą, zadzwonił do siostry Bogny i ta zgodziła się
przyjechać na ślub. Krystyna obiecuje znaleźć tani hotel dla
Barbary.
Surmaczowa zwraca się do Marioli z prośbą o pomoc w
organizacji osiemnastki Błażeja. Ławecka spotyka się z detektywem,
znajomym Karoliny. Od razu zaznacza, że dla odzyskania Ani jest
gotowa na wszystko i potrafi się odwdzięczyć finansowo.

KLAN - ODC. 1751

Karolina pyta o efekty spotkania z jej znajomym detektywem.
Przy okazji złośliwie komentuje gorliwość, z jaką Ławecka walczy
o Anulkę i jej majątek po bogatym bracie.
Agnieszka żali się Oli, że coraz bardziej czuje się w domu
tak,
jakby mieszkała u Smosarskiego.
Stasia podpytuje Elżbietę o życie uczuciowe Michała.
Zauważyła,
że chyba przestał spotykać się z Polą, a zaangażował się w sprawy
zawodowe Kingi. Elżbieta liczy, że wspólny biznes zbliży ich do
siebie.
Stasia również dobrze im życzy, tylko żal jej Poli, która znowu jest
sama.
Pola z wdziękiem przyjmuje kolejne podziękowania Roberta za
pomoc
w porządkowaniu papierów z łódzkiego sklepu.
Paweł spotyka się z mężem Edyty. Przeprasza za drobną
mistyfikację,
ale bardzo mu zależało, żeby porozmawiać z kimś przychylnym lekarce.
Nieopodal budynku, gdzie Kinga wynajęła lokal na pralnię, Michał
spotyka
Waldka. Kolega namawia Michała na wizytę w pubie. Radzi koledze,
żeby
poszukał dziewczyny z pomocą biura matrymonialnego.



Temat: Klan - streszczenia
1604-1607
cicha ostatni odcinek jaki był opisany to 1603 a ty z takimi "starociami"wyjeżdżasz" :-)

1604
Czesia próbuje dość nieporadnie pocieszyć Darka, który bardzo martwi się o córeczkę. Dopiero teraz tak naprawdę poczuł, że to jego dziecko. A nawet nie wie, gdzie jej szukać. Grażynka radzi, aby poradzili się prawnika, np. wuja Stefana.
Krystyna spotyka na uniwersytecie Szymona. Chłopak przyznaje się, że myśli o zmianie uczelni.
Monika chce wprowadzić do menu potrawy kuchni indyjskiej. Zaprasza Feliksa na kolację do restauracji, gdzie serwuje dania z tamtego regionu świata.
Kinga wpada na Sadybę w odwiedziny do bliźniaków. Opowiada Elżbiecie
o swoich poszukiwaniach pracy w Warszawie. Dopytuje się o Michała.
Michał spędza czas na randce z Kają. Przy aromatycznej kawie w przytulnej kawiarni wyznaje dziewczynie, że bardzo dobrze czuje się w jej towarzystwie.
Koziełło przyjmuje Edytę na wizycie kontrolnej. Nieśmiało wspomina, że Paweł chciał się koniecznie zobaczyć z obydwojgiem.

1605
Po wczorajszej rozmowie z Edytą Paweł jest przekonany, że ją zwolni
z Elmedu. Koziełło zarzeka się, że chciał z nią wczoraj przyjść do niego, ale lekarka zasłoniła się swoim stanem emocjonalnym.
Ku zaskoczeniu Darka Czesia mocno angażuje się w poszukiwanie Anulki. W administracji cmentarza oboje dostają numer telefonu do opiekunki grobu Wiesi i jej męża. Stefan informuje, jaka procedura ich czeka, ale i tak najpierw trzeba znaleźć Anulkę, a w tym może pomóc agencja detektywistyczna.
Ola spieszy się na kolokwium. Przed drzwiami sali spotyka Adę,dziewczyna przekazuje jej rewelacje na temat Smosarskiego.Profesor pojechał do swojej żony prosić ją, żeby się z nim nie rozwodziła.
Mariola pyta Deptułę, czy mogłaby przeprać kilka swoich rzeczy w jego pralce, bo jej własna odmówiła posłuszeństwa. Deptuła deklaruje się, że może spróbować naprawić urządzenie.
Skruszona Edyta odwiedza Pawła w gabinecie. Prosi, żeby dał jej szansę i nie zwalniał jej z pracy.

1606
Paweł nadal jest zdecydowany zwolnić Edytę. Nawet jeśli jej wczorajsza skrucha była prawdziwa, nie może zatrudniać w klinice osoby, która zachowuje się tak nieobliczalnie. Krystyna usiłuje zmienić temat i przypomina mężowi o imieninach Agnieszki.
Mimo wątpliwości Czesi Darek przekonuje ją, że chce wychowywać Anulkę. Zastanawia się, gdzie znaleźć dobrą agencję detektywistyczną. Czesia przypomina sobie o Bogdanie, znajomym Moniki.
Jacek przynosi dobre wiadomości od prezesa. Niedługo będą mogli z powrotem przeprowadzić się do swojego wygodnego biura w Piasecznie.
Przeziębiona Ola zostaje w domu i uczy się do sesji.
Kinga wyciąga Michała z placu budowy na kawę. Po swoich różnych doświadczeniach zawodowych chciałaby się usamodzielnić i rozpocząć własną działalność, prosi więc Michała o pożyczkę.
Monika i Feliks wybierają się wieczorem do kasyna.
Deptuła odwiedza Mariolę, aby zreperować jej pralkę. Kiedy urządzenie zostaje uruchomione, Mariola wylewnie mu dziękuje. Profesor zostaje na noc.

1607
Deptuła budzi się w objęciach Marioli, która przekonuje go, że jego Basia na pewno chciałaby dla niego szczęśliwego życia.
Michał spotyka się z Kingą i daje jej obiecane pieniądze. Przy okazji opowiada o swoim rozstaniu z Justyną.
Feliks zastanawia się, dlaczego wczoraj w kasynie tak źle mu szło przy ruletce. Monika zostawia go w sypialni, a sama jedzie do restauracji. Po powrocie zastaje go w domu w fartuszku przygotowującego kolację.
Elżbieta jedzie na ostatnie spotkanie promocyjne "Klanu", Jerzy zostaje w domu i bawi się z wnukami. Michał ma przejąć opiekę nad dziećmi, ale właśnie odbiera telefon od Kai z propozycją randki. Jak na skrzydłach pędzi do kafejki. Rozmowy przy kawie stają się coraz poważniejsze.
W Klubie Księgarza Elżbieta przedstawia Konradowi Krystynę Lubicz. Redaktor rozpoznaje w niej świetnego tłumacza powieści Vujkovica. Po spotkaniu prosi obie panie o chwilę rozmowy, ma dla nich propozycję.




Temat: Poczta w Markach- co się z nimi dzieje?!
Polecam składanie skarg via email, może ktos ruszy wreszcie te
święte krowy.
Info ze strony Poczty Polskiej:

skargi@centrala.poczta-polska.pl:

Zasady przyjmowania, rozpatrywania i załatwiania skarg i wniosków
kierowanych do Dyrektora Generalnego Poczty Polskiej regulują
przepisy ustawy z dnia 14 czerwca 1960 roku Kodeks postępowania
administracyjnego (Dz. U. Nr 30, poz. 168), ustawy z dnia 12 czerwca
2003 roku Prawo pocztowe (Dz. U. Nr 130, poz. 1188) oraz
rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 8 stycznia 2002 roku w sprawie
organizacji przyjmowania i rozpatrywania skarg i wniosków (Dz. U. Nr
5, poz. 46). Na podstawie ww. aktów prawnych informujemy, że:

Skargi i wnioski mogą być wnoszone:
pisemnie na adres: Dyrekcja Generalna Poczty Polskiej ul. Rakowiecka
26, 00-940 Warszawa,
ustnie do protokołu, w siedzibie Dyrekcji Generalnej Poczty Polskiej
pokój 3.1.23, codziennie w dni robocze, w godzinach od 9.00 do
15.00,
za pomocą poczty elektronicznej, na adres:
skargi@centrala.poczta-polska.pl,
za pomocą faksu do Biura Kontroli Dyrekcji Generalnej Poczty
Polskiej, na numer 0-22-656-59-40.
Skargi i wnioski podlegają rozpatrzeniu w terminach ustawowych
wynoszących zgodnie z:
Kodeksem postępowania administracyjnego - nie dłużej niż w ciągu
miesiąca od dnia wniesienia sprawy do organu właściwego w
przypadkach dotyczących działalności Poczty Polskiej, a w sprawie
szczególnie skomplikowanej - nie później niż w ciągu dwóch miesięcy
od dnia wszczęcia postępowania;
ustawą Prawo pocztowe - nie dłużej niż w ciągu 14 dni od dnia
otrzymania skargi przez jednostkę organizacyjną właściwą do
rozpatrzenia skargi z tytułu opóźnionego doręczenia przesyłki
listowej.
Odpowiedzi na skargi i wnioski udzielamy w formie pisemnej.
Zgodnie z art. 48a ust. 4 Prawa pocztowego, skarga na nieterminowe
doręczenie przesyłki listowej powinna być wniesiona w placówce
pocztowej świadczącej usługi.
Skargi i wnioski niezawierające imienia i nazwiska (nazwy) oraz
adresu wnoszącego pozostawia się bez rozpoznania.
Dyrekcja Generalna Poczty Polskiej:
nie rozpatruje reklamacji, ze względu na swój zarządczy a nie
usługowy charakter,
nie rozpatruje anonimów,
nie monitoruje przebiegu przesyłek pocztowych,
nie dokonuje wykładni przepisów prawnych w ramach telefonicznych i
mailowych interwencji Klientów wymagających udzielenia
natychmiastowych odpowiedzi.
Reklamację, w przypadku niewykonania lub nienależytego wykonania
usługi pocztowej o charakterze powszechnym w zakresie przesyłki
rejestrowanej i przekazu pocztowego, można zgłosić w każdej placówce
pocztowej świadczącej usługi. Prawo wniesienia reklamacji
przysługuje nadawcy albo adresatowi - gdy nadawca zrzeknie się na
jego rzecz prawa dochodzenia roszczeń, albo gdy przesyłka lub kwota
pieniężna określona w przekazie pocztowym zostanie doręczona
adresatowi.
Szczegółowy tryb postępowania reklamacyjnego określa rozporządzenie
Ministra Infrastruktury z dnia 13 października 2003 r. w sprawie
reklamacji powszechnej usługi pocztowej w zakresie przesyłki
rejestrowanej i przekazu pocztowego (Dz. U. Nr 183, poz. 1795).



Temat: Skandal na poczcie
> A może wszechwiedzący jan-w zna odpowiedź?

i za to cie polubiłem :) co do poczty -> www.poczta-polska.pl/napisz_do_nas.htm

skargi@centrala.poczta-polska
Zasady przyjmowania, rozpatrywania i załatwiania skarg i wniosków kierowanych do Dyrektora Generalnego Poczty Polskiej regulują przepisy ustawy z dnia 14 czerwca 1960 roku Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U. Nr 30, poz. 168), ustawy z dnia 12 czerwca 2003 roku Prawo pocztowe (Dz. U. Nr 130, poz. 1188) oraz rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 8 stycznia 2002 roku w sprawie organizacji przyjmowania i rozpatrywania skarg i wniosków (Dz. U. Nr 5, poz. 46). Na podstawie ww. aktów prawnych informujemy, że:

1. Skargi i wnioski mogą być wnoszone:
* pisemnie na adres: Dyrekcja Generalna Poczty Polskiej ul. Rakowiecka 26, 00-940 Warszawa,
* ustnie do protokołu, w siedzibie Dyrekcji Generalnej Poczty Polskiej pokój 3.1.23, codziennie w dni robocze, w godzinach od 9.00 do 15.00,
* za pomocą poczty elektronicznej, na adres:
skargi@centrala.poczta-polska.pl,
* za pomocą faksu do Biura Kontroli Dyrekcji Generalnej Poczty Polskiej, na numer 0-22-656-59-40.
2. Skargi i wnioski podlegają rozpatrzeniu w terminach ustawowych wynoszących zgodnie z:
* Kodeksem postępowania administracyjnego - nie dłużej niż w ciągu miesiąca od dnia wniesienia sprawy do organu właściwego w przypadkach dotyczących działalności Poczty Polskiej, a w sprawie szczególnie skomplikowanej - nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia wszczęcia postępowania;
* ustawą Prawo pocztowe - nie dłużej niż w ciągu 14 dni od dnia otrzymania skargi przez jednostkę organizacyjną właściwą do rozpatrzenia skargi z tytułu opóźnionego doręczenia przesyłki listowej.
Odpowiedzi na skargi i wnioski udzielamy w formie pisemnej.
3. Zgodnie z art. 48a ust. 4 Prawa pocztowego, skarga na nieterminowe doręczenie przesyłki listowej powinna być wniesiona w placówce pocztowej świadczącej usługi.
4. Skargi i wnioski niezawierające imienia i nazwiska (nazwy) oraz adresu wnoszącego pozostawia się bez rozpoznania.
5. Dyrekcja Generalna Poczty Polskiej:
* nie rozpatruje reklamacji, ze względu na swój zarządczy a nie usługowy charakter,
* nie rozpatruje anonimów,
* nie monitoruje przebiegu przesyłek pocztowych,
* nie dokonuje wykładni przepisów prawnych w ramach telefonicznych i mailowych interwencji Klientów wymagających udzielenia natychmiastowych odpowiedzi.
6. Reklamację, w przypadku niewykonania lub nienależytego wykonania usługi pocztowej o charakterze powszechnym w zakresie przesyłki rejestrowanej i przekazu pocztowego, można zgłosić w każdej placówce pocztowej świadczącej usługi. Prawo wniesienia reklamacji przysługuje nadawcy albo adresatowi - gdy nadawca zrzeknie się na jego rzecz prawa dochodzenia roszczeń, albo gdy przesyłka lub kwota pieniężna określona w przekazie pocztowym zostanie doręczona adresatowi.

Szczegółowy tryb postępowania reklamacyjnego określa rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 13 października 2003 r. w sprawie reklamacji powszechnej usługi pocztowej w zakresie przesyłki rejestrowanej i przekazu pocztowego (Dz. U. Nr 183, poz. 1795).




Temat: Obsługa klientów na Poczcie przy ul. Kościuszki
skargi@centrala.poczta-polska.pl
Przy przyjmowaniu, rozpatrywaniu i załatwianiu skarg i wniosków kierowanych
do Prezesa Zarządu Poczty Polskiej S.A. stosuje się przepisy ustawy z dnia 14
czerwca 1960 roku Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U. Nr 30, poz.
168), ustawy z dnia 12 czerwca 2003 roku Prawo pocztowe (Dz. U. Nr 130, poz.
1188) oraz rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 8 stycznia 2002 roku w sprawie
organizacji przyjmowania i rozpatrywania skarg i wniosków (Dz. U. Nr 5, poz.
46). Na podstawie ww. aktów prawnych informujemy, że:

1. Skargi i wnioski mogą być wnoszone:
* pisemnie na adres: Poczta Polska S.A. Centrala ul. Rakowiecka 26,
00-940 Warszawa,
* ustnie do protokołu, w siedzibie Centrali Spółki pokój 3.2.30,
codziennie w dni robocze, w godzinach od 8.00 do 16.00,
* za pomocą poczty elektronicznej, na adres:
skargi@centrala.poczta-polska.pl,
* za pomocą faksu do Biura Kontroli w Centrali Poczty Polskiej S.A.,
na numer 0-22-656-59-40.
2. Skargi i wnioski podlegają rozpatrzeniu w terminach ustawowych wynoszących
zgodnie z:
* Kodeksem postępowania administracyjnego - nie dłużej niż w ciągu
miesiąca od dnia wniesienia sprawy do organu właściwego w przypadkach
dotyczących działalności Poczty Polskiej S.A., a w sprawie szczególnie
skomplikowanej - nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia wszczęcia
postępowania;
* ustawą Prawo pocztowe - nie dłużej niż w ciągu 14 dni od dnia
otrzymania skargi przez jednostkę organizacyjną właściwą do rozpatrzenia skargi
z tytułu opóźnionego doręczenia przesyłki listowej.
Odpowiedzi na skargi i wnioski udzielamy w formie pisemnej.
3. Zgodnie z art. 48a ust. 4 Prawa pocztowego, skarga na nieterminowe
doręczenie przesyłki listowej powinna być wniesiona w placówce pocztowej
świadczącej usługi.
4. Skargi i wnioski niezawierające imienia i nazwiska (nazwy) oraz adresu
wnoszącego pozostawia się bez rozpoznania.
5. Poczta Polska S.A. Centrala:
* nie rozpatruje reklamacji, ze względu na swój zarządczy a nie
usługowy charakter,
* nie rozpatruje anonimów,
* nie monitoruje przebiegu przesyłek pocztowych,
* nie dokonuje wykładni przepisów prawnych w ramach telefonicznych i
mailowych interwencji Klientów wymagających udzielenia natychmiastowych odpowiedzi.
6. Reklamację, w przypadku niewykonania lub nienależytego wykonania usługi
pocztowej o charakterze powszechnym w zakresie przesyłki rejestrowanej i
przekazu pocztowego, można zgłosić w każdej placówce pocztowej świadczącej
usługi. Prawo wniesienia reklamacji przysługuje nadawcy albo adresatowi - gdy
nadawca zrzeknie się na jego rzecz prawa dochodzenia roszczeń, albo gdy
przesyłka lub kwota pieniężna określona w przekazie pocztowym zostanie doręczona
adresatowi.

Szczegółowy tryb postępowania reklamacyjnego określa rozporządzenie Ministra
Infrastruktury z dnia 13 października 2003 r. w sprawie reklamacji powszechnej
usługi pocztowej w zakresie przesyłki rejestrowanej i przekazu pocztowego (Dz.
U. Nr 183, poz. 1795).
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 114 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex