Biuro sprzedaży mieszkań

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro sprzedaży mieszkań




Temat: 40 pomysłów na biznes
Witam,
Gość portalu: pipero napisał(a):

> oczywiscie, dziekuje, pomysl dobry,
> skuteczny marketingowo ( mam na mysli free e-books ). z pewnoscia za tym lezy
> jakas ciekawa strategia.
Z pewnością :-) część odpowiedzi sam Pan już sobie udzielił, ponieważ:

wrzucilem sobie strone do favorites.
- i ot m.in. chodziło :-)

> pozdrowienia
> jarrek@rogers.com

a co do prawdziwych malkontentów: wiem o pewnej firmie która jest do
sprzedania. Nie wnikajmy na razie w branżę - nie jest to aż tak istotne. Każdy
z Was który to czyta, poradziłby sobie z prowadzeniem jej, ponieważ jedynymi
praktycznymi umiejętnościami niezbędnymi do jej prowadzenia jest... obsługa
komputera. Do prowadzenia tej firmy wystarczy jedna osoba. Firma działa na
rynku od 6 lat. Jest - a jakże - dochodowa: co miesiąc po odliczeniu kosztów
zostaje 5-6 tysięcy złotych. Może nie jest to oszałamiająca suma, ale zawsze.
Tym bardziej że można zatrudnić jednego pracownika, który sam będzie wszystko
robił, a właściciel ograniczy się do pobierania zysku (czyli jakieś 4-5 tysięcy
tylko za to, że jesteś właścicielem). Obecny właściciel chce ją sprzedać z
powodów osobistych (poznał TĘ JEDYNĄ która mieszka w Anglii - no i chce się tam
przeprowadzić, natomiast "zdalnie" tej firmy prowadzić za bardzo nie może,
pomijam fakt że "pańskie oko konia tuczy, to jednak przynajmniej raz na 1-2
miesiące wypadało by do firmy zajrzeć, ze względu na względy). Jeżeli chcecie
kupić tę firmę - wystarczy przyjść, wyłożyć pieniądze - i od jutra możecie
działać (kwestia zmiany najemcy lokalu, itp. zajmie jeden dzień, firma działa
na zasadzie osoby prowadzącej działalność gospodarczą - więc "odpadają"
problemy związane ze sprzedażą jako taką, udziałowcami, itp.). Pytanie: ile
dacie za "gotową" firmę (z klientami, lokalem, wyposażeniem, ugruntowaną
pozycją na rynku, ba - z przeszkolonym pracownikiem nawet + biurem rachunkowym
które prowadzi daną firmę - zero własnej pracy "przygotowawczej") która
przynosi miesięcznie 5-6 tysięcy złotych dochodu? Konkretne propozycje (czyli
ILE ZŁOTYCH POLSKICH) proszę składać TUTAJ. Pośmiejemy się wszyscy. A jeżeli
tak się zdarzy, że kwota będzie "do rzeczy" - przekażę namiary "oferenta"
właścicielowi, wtedy uzgodnią Państwo szczegóły.
Pozdrawiam
Piotr Słotwiński
www.obywatel.com






Temat: Pekao Development - Jarzębiny
Witam!

> Wiadomo mi, ze na niej ma byc droga dojazdowa. Nie bardzo wiadomo, kto ma ja
> budowac. Teoretycznie gmina, ale mowia w biurze, ze jak nie gmina to PD.
Wydaje mi się, że gmina jest odpowiedzialna za zbudownie drogi od ul
pileckiego. Pewnie między blokami też gmina powinna zabudować drogę, ale nie
sądze że developer będzie oglądał się na gminę. Szybciej sam zbuduje drogę,
żeby móc dostać odbiór inwestycji.

> Poza tym jest kilku wlascicieli Nieruchomosci II, a poza tym Nieruchomosc II
> prawdopodobnie tez jest obciazona hipoteka
Rzeczywiście Nieruchomość II ma kilku współwłaścicieli. Wynika to z tego, iż
każdy kto kupował w tamtym miejscu działkę po inwestycję musiał nabyć jakieś
udziały w terenie przeznaczonym na wspólne drogi dojazdowe. Nawet jak PD
wykreśli swoje obciążenia to i tak pozostaną obciążenia innych. Z tego co
wiem, liczba udziałow należących do PD w Nieruchomości II wynosi ok. 5401 z
czego 250 jest obciążonych jakimiś wierzytelnościami. Stanowi to 5%.
Nieruchomość II w planie zagospodarowanie przeznaczona jest po drogę i teren
rekracyjny. Nawet jeśli ktoś by wszedł w posiadanie udziałów w tej działce, to
przecież nie postawi na środku warzywniaka. Celem PD jest przekazanie
Nieruchomości II gminie.

> Ja widze w tej drodze podstawowe zagrozenie co do terminowosci.
Trudno się z Tobą nie zgodzić. Fizyczny brak drogi pewnie opóźni oddanie
inwestycji, ale zawsze może powstać droga zastępcza. Deweloperowi zależy na
jak najszybszym przekazaniu inwestycji.

> W umowie mam tylko zapis, ze termin podpisania umowy sprzedazy
> moze sie przesunac z przyczyn niezaleznych od PD
Standardowy zapis. Nikt Ci nie zagwarantuje, że zima nie będzie trwała
rekordow długo, że każdy z urzędników zrobi wszystko po Twojej myśli, itd.
Pocztaj umowy inny, wszędzie są takie zapisy.

> Czy mam skakac na glowke do nieznanej wody?
Nawet o tym nie myśl ;) Ale jeśli chcesz kupić mieszkanie na rynku pierwotnym,
to jak kiedyś określił to jeden z forumowiczów: "dziś podpisałem umowę i od
jutra nie śpię". Niestety, Polska to strasznie dziki kraj.

Dla mnie najważniejsze jest aby Nieruchomość I była wolna od obciążeń. Spłata
wierzytelności wg dzisiejszej rozmowy z prawnikiem nastąpi do końca stycznia.
Mają dużo problemów z PKO BP, ale sprawa ma się już ku końcowi. Po za tym,
masz to zagwarantowane w umowie.

Pozdrawiam
Tomczor

PS Jak się gdzieś pomyliłem to niech mnie ktoś poprawi.





Temat: CZARNA LISTA firm DEVELOPERSKICH
27.11.06 Nr 276 Rzeczpospolita
NASZE INTERWENCJE
PEKAO PIRELLI REAL ESTATE Klienci wciąż bez umów przedwstępnych
Ceny mieszkań nieznane

Ile będą kosztować mieszkania w wieżowcu przy ul. Okopowej, który wznosi Pekao
Pirelli Real Estate? Nie wiadomo, mimo że klienci podpisywali umowy
rezerwacyjne ponad rok temu. Wiadomo jedynie, że ceny będą wyższe, niż
obiecywano

Ile będą kosztować mieszkania przy Okopowej - wyjaśni się dopiero w grudniu
KUBA KAMIŃSKI
Miało być pięknie. Wymarzone, luksusowe mieszkanie w kaskadowym wysokościowcu u
zbiegu ul. Anielewicza i Okopowej w Warszawie. Umowy rezerwacyjne z chętnymi do
zamieszkania w budynku wznoszonym przez Pekao Pirelli Real Estate ( PPRE)
zaczęto podpisywać latem 2005 roku. Mieszkania kosztować miały 5,3 tys. zł za
mkw. Do dziś jednak klientom nie przedstawiono umów przedwstępnych, chociaż
rezerwacyjne już dawno wygasły. - Nikt nie chce nam powiedzieć, ile tak
naprawdę będą kosztowały zarezerwowane mieszkania - mówią rozżalenie klienci
PPRE.
Historia, jakich dziesiątki
Jeden z klientów PPRE lokal przy ul. Okopowej zarezerwował w sierpniu ubiegłego
roku. - Umowę przedwstępną mieliśmy podpisać w ciągu miesiąca - opowiada nasz
czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji). - Deweloper już po rozpoczęciu
robót zmienił jednak projekt architektoniczny wieżowca i wystąpił o zamienne
pozwolenie na budowę - przypomina klient PPRE.
Niedoszły właściciel mieszkania przy ul. Okopowej podkreśla, że deweloper
poinformował klientów, że w ratuszu przedłużają się procedury związane z
wydaniem zamiennego pozwolenia na budowę. - Ale zapewniano nas, że nie będzie
to miało wpływu ani na ceny, ani na warunki umowy - twierdzą klienci PPRE. -
Jeszcze w czerwcu tego roku obiecywano, że umowy zostaną podpisane lada dzień,
a ceny się nie zmienią - przypominają.
Klienci zaczęli się niepokoić dopiero na początku lipca. Deweloper po raz
kolejny przesunął termin podpisywania umów przedwstępnych - tym razem na koniec
miesiąca. - Ale jednocześnie zastrzegł, że stanie się tak tylko pod warunkiem,
że otrzyma nowe pozwolenie budowlane - przypominają klienci PPRE. - W
przeciwnym razie umowy rezerwacyjne miały wygasnąć. I wygasły, mimo że
pozwolenie na budowę miasto wydało już 5 lipca. Ale deweloper zastrzegł wtedy,
że nie jest ono prawomocne.
Ceny preferencyjne, czyli jakie
Pozwolenie na budowę uprawomocniło się 31 października. Ale ci, którzy wciąż są
zainteresowani mieszkaniem przy ul. Okopowej, nadal nie wiedzą, ile będzie ono
kosztować. - Umowy przedwstępne będą zawierane po finalnym podsumowaniu
ostatecznych kosztów, jakie musieliśmy ponieść w związku z opóźnieniem -
tłumaczy Ryszard Danielewicz, prezes PPRE i jednocześnie prezes spółki Nowe
Ogrody, realizującej inwestycję przy Okopowej. - Nowe warunki będą znane na
początku grudnia, o czym będziemy informować pisemnie klientów, którzy
podpisali z nami rezerwacje, czyli jednostronne oświadczenie o zainteresowaniu
inwestycją - dodaje prezes. I zapewnia, że dla tej grupy klientów oferta cenowa
zostanie przygotowana jako preferencyjna. - Będzie niższa niż ceny rynkowe -
twierdzi Ryszard Danielewicz.
Inwestor zapewnia także, że ci klienci mają zagwarantowane prawo pierwokupu
wcześniej zarezerwowanych mieszkań.
Dziś wiadomo, że ceny na pewno się zmienią. A co z deklaracjami? Przypomnijmy,
że na początku lipca pracownica biura sprzedaży spółki twierdziła na łamach "
Rz", że ceny będą utrzymane. - Nigdy nie zapewnialiśmy, że ceny mieszkań nie
ulegną zmianie. Zmiany są niestety konieczne i wynikają wyłącznie z opóźnień w
wydaniu uprawomocnionego zamiennego pozwolenia na budowę; związane są np. z
kosztami utrzymania budowy - twierdzi tymczasem Ryszard Danielewicz. - Do 31
października nie wiedzieliśmy, kiedy pozwolenie ostatecznie się uprawomocni, a
co za tym idzie, kiedy będziemy mogli kontynuować budowę. W takiej sytuacji
deklarowanie jakichkolwiek cen nie było możliwe - dodaje.
Jeden z klientów PPRE podkreśla tymczasem, że tłumaczenia dewelopera są
niezadowalające. - Inwestycja ruszyła na mocy starego pozwolenia na budowę w
kwietniu - mówi nasz czytelnik. - I szła pełną parą aż do momentu, gdy budynek
osiągnął wysokość, od której miały zacząć się zmiany architektoniczne. I
dopiero wtedy deweloper mógł mówić, że czeka na zatwierdzenie projektu
budowlanego. Przestój na placu robót trwał nie więcej niż trzy tygodnie. I to
te tygodnie mają decydować o podwyżkach cen? - pada pytanie.
Aneta Gawrońska
________________________________________




Temat: [Poznań] Problemy mieszkańców Polanki z tramwajami
[Poznań] Problemy mieszkańców Polanki z tramwajami
- Kupując mieszkania, wiedzieliśmy, że tędy jeździ tramwaj, ale nie
przypuszczaliśmy, że aż tak hałasuje - narzekają mieszkańcy, którzy
wprowadzili się do nowego budynku na os. Polanka. Po pomoc zwrócili się do MPK
i firmy, od której kupili mieszkania

Budzą się codziennie o godz. 4.32, bo wtedy przed ich blokiem jedzie pierwszy
tramwaj. - Potem trudno już zasnąć, tramwaje jeżdżą co chwilę - mówi jeden z
mieszkańców. Jak dotąd, do nowego budynku stojącego najbliżej trasy
tramwajowej (ok. 30 m) biegnącej do os. Lecha wprowadziło się ok. 20 rodzin. Z
dnia na dzień będzie ich jednak przybywać, bo w bloku jest 200 mieszkań.
Wszyscy, którzy mają mieszkania z oknami wychodzącymi na tory, narzekają na
hałas, jaki powodują przejeżdżające tramwaje. - Nie pomagają nawet zamknięte
okna - mówią.

Stare tory, duży hałas

Mieszkańcy nie winią nikogo za problem, z jakim przyszło im żyć, lecz szukają
rozwiązania. Wymiana okien na bardziej dźwiękoszczelne, ekran akustyczny,
modernizacja torowiska - to niektóre z pomysłów, jakie przychodzą im do głowy.
W sprawie hałasu nawiązali już kontakt z MPK. - Zdaję sobie sprawę, że
tramwaje są dla nich uciążliwe, ale przecież tory powstały wiele lat wcześniej
niż budynki mieszkalne - mówi Jan Firlik, dyrektor pionu tramwajów w MPK. -
Wówczas budowano je inną technologią niż dziś, stąd i hałas tramwajów jest
większy. Zgodnie z sugestią mieszkańców nakazaliśmy jednak motorniczym
zwalniać przed powodującym największy hałas przejazdem przez poprzeczną ulicę,
ale zwolnić ruchu na całym odcinku wzdłuż osiedla nie możemy. Musimy brać pod
uwagę potrzeby pasażerów, którzy chcą się szybko przemieszczać - dodaje. Na
pocieszenie dyrektor Firlik zapowiada modernizację trasy tramwajowej od
skrzyżowania ul. Kórnickiej i Jana Pawła II w ramach budowy trasy z os. Lecha
na Franowo. - W przyszłym roku to nierealne, ale w 2007 r. już tak - mówi.

Zmierzą decybele

Mieszkańcy zwrócili się też do firmy Ataner, która zbudowała osiedle na
Polance. W liście do prezesa Ryszarda Szulca piszą: "W momencie podejmowania
decyzji o zakupie mieszkania, każdy z mieszkańców dopuszczał pewien poziom
hałasu związany z bliskością linii tramwajowej. To, co obecnie słychać w
mieszkaniu od godziny 4.30 rano do 23.00 wieczorem to koszmar! W tych
mieszkaniach nie da się normalnie funkcjonować. (...) W momencie zakupu
mieszkań zostaliśmy zapewnieni przez obsługę biura sprzedaży Atanera, że
budynki będą odpowiednio wyciszone. Niestety, nie założono nam jednak
dźwiękoszczelnych szyb, które przynajmniej w niewielkim stopniu poprawiłyby
nam warunki bytowania".

- Nasze budynki spełniają wszystkie normy i parametry - twierdzi Ryszard
Szulc, prezes Atanera. - To nie tak, że mieszkania są źle wykonane, to źródło
hałasu jest tu problemem i je trzeba wyeliminować. Jestem przekonany, że
tramwaje przekraczają dopuszczalne normy hałasu w terenie zabudowanym, czyli
50 decybeli w nocy i 60 decybeli za dnia. Dlatego w ciągu 10 dni wykonamy
badania akustyczne i na ich podstawie będziemy wymagać od MPK przestrzegania
norm. Druga sprawa to zapowiadana na pierwszą połowę 2007 r. modernizacja
trasy. Może udałoby się jakoś przyspieszyć ten termin? - zastanawia się prezes.
miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,2945220.html




Temat: Wybory. Pomoc dla wspólnot mieszkaniowych
Wybory. Pomoc dla wspólnot mieszkaniowych
Mam zaszczyt zawiadomić, że kandyduję do Rady m.st. Warszawy
z dzielnicy ŚRÓDMIEŚCIE
lista (nr 11) Komitetu Wyborczego JULII PITERY, poz. 2

2. Witold Stanisław KALINOWSKI
1967-1989 pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk
od 1989 r. dziennikarz, publicysta, tłumacz
Ekspert Stowarzyszenia „Wspólnota Mieszkaniowa”.
Od 8 lat udziela bezpłatnie porad właścicielom mieszkań
i członkom spółdzielni mieszkaniowych. tel. 0 501 514 786

Chcesz wiedzieć więcej ?
Dyżuruję w punktach konsultacyjnych w ŚRÓDMIEŚCIU:
poniedziałek 17.00-19.00 Nowowiejska 28
wtorek 15.00-17.00 Wspólna 35 m 5
środa 15.00-17.00 Wspólna 35 m 5
czwartek 17.00-19.00 Nowowiejska 28
piątek 15.00-17.00 Wspólna 35 m 5

POMOC DLA WSPÓLNOT MIESZKANIOWYCH

W programie wyborczym Komitetu JULII PITERY wiele uwagi
poświęcono sprawom wspólnot mieszkaniowych. Oto najważniejsze elementy tego
programu:
1. Utworzymy przy Zarządzie Miasta biuro informacyjno-interwencyjne dla
wspólnot mieszkaniowych. Ustawy dają właścicielom mieszkań - zrzeszonym we
wspólnotach - prawo samodzielnego zarządzania budynkami. Wspólnoty potrzebują
jednak porady, jak z tego prawa korzystać, i pomocy, kiedy to prawo jest
omijane, naruszane, łamane. Działalność doradczą na rzecz wspólnot prowadziły
dotychczas wyłącznie organizacje obywatelskie, takie jak
Stowarzyszenie "Wspólnota Mieszkaniowa". Czas najwyższy, aby podjęły ją także
organy samorządowe.
2. Zapewnimy, poprzez uchwałę Rady Warszawy, pomoc w finansowaniu remontów,
nie tylko w tych budynkach, w których Miasto ma swoje udziały, ale i w tych,
w których wszystkie mieszkania są własnością osób prywatnych. Taką pomoc
obiecuje wiele komitetów wyborczych, ale tylko my wiemy, skąd Miasto weźmie
na to pieniądze: ...
3. ... utworzymy Stołeczny Fundusz Remontów i Modernizacji. Złożą się nań
dochody z najmu i sprzedaży lokali użytkowych. Lokale te w wyniku decyzji
komunalizacyjnych stały się własnością Miasta. Nie ma powodu, aby dochody z
ich najmu i sprzedaży zasilały komunalną biurokrację. Ulokowane w Stołecznym
Funduszu Remontów i Modernizacji - będą zasilały remonty budynków
mieszkalnych, zarówno komunalnych jak wspólnotowych i prywatnych. Wszyscy
jesteśmy obywatelami Warszawy, wszyscy płacimy podatki i opłaty lokalne -
mamy więc wszyscy takie samo prawo do korzystania z pomocy finansowej Miasta
w odnowie naszych budynków.
4. Przyspieszymy sprzedaż mieszkań komunalnych ich lokatorom. Procedury te
bardzo się w Warszawie opóźniają, nawet w przypadkach (a jest ich wiele !)
uregulowanej sytuacji prawnej. Tymczasem tytuł własności lokalu nie tylko
zwiększa poczucie bezpieczeństwa mieszkańca, ale także pozwala mu
pełnoprawnie uczestniczyć w zarządzaniu całym budynkiem. A wiadomo, że
najlepiej, najgospodarniej zarządza domem ten, kto w nim mieszka.
5. Mieszkańcy powinni być nie tylko właścicielami lokali i
współwłaścicielami budynku, ale także współwłaścicielami działki, na której
budynek stoi. Zasady przekształcania dotychczasowego, ułomnego
prawa "użytkowania wieczystego" w prawo własności nie zależą od Prezydenta
ani od Rady Miasta. Będziemy jednak wywierać nacisk na Sejm, aby tak poprawił
regulującą te sprawy ustawę, by każdy właściciel mieszkania mógł szybko i
łatwo stać się właścicielem odpowiedniego udziału w gruncie.




Temat: "wybitni fachowcy" z SLD !!!
Rozbrat -jak SLD fachowo nie płaci podatku
Od ponad dziesięciu lat gmina nie może wyegzekwować od partii czynszu za
budynek przy Rozbrat
SLD sprzedaje sobie siedzibę

Dziesięć milionów i pięćdziesiąt tysięcy złotych jest gotowa zapłacić Rada
Krajowa SLD za budynek w Warszawie, w którym od lat ma siedzibę. Chce go kupić
od gminy, w której rządzi... SLD z PO.

Siedziba władz centralnych SLD przy ulicy Rozbrat na Powiślu w Warszawie to
kompleks trzech budynków i pawilonu o powierzchni 10,7 tys. mkw., na działce
3758 mkw. Lewica rezyduje tu od dziesiątków lat, wcześniej jako PZPR, potem
SdRP. Ale partia zajmuje tylko jedną trzecią powierzchni obiektów. Oprócz niej
mieszczą się tam hotel, restauracja, sklepiki i biura innych firm.

Od 1990 roku gmina, właściciel budynku, nie mogła wyegzekwować czynszu od
partii i pozostałych użytkowników. Budynkiem zarządza i zarabia na tym spółka
Servicus, utworzona przez liderów SdRP. Spółkę tę kilka lat temu likwidator
majątku PZPR sprzedał nikomu nieznanemu przedsiębiorcy z Poznania.

Kiedy w gminie (najpierw Śródmieście, potem na skutek zmiany ustawy
warszawskiej - Centrum) rządzili ludzie niezależni od lewicy, samorząd próbował
przejąć kontrolę nad swoją własnością. Zawsze jednak te działania przerywało
przyjście do władzy działaczy SdRP lub SLD.

Od trzech lat w Centrum sprawuje rządy koalicja SLD - PO (wcześniej SLD - UW).
Początkowo wicedyrektor dzielnicy Śródmieście, na terenie której leży Rozbrat,
Tadeusz Miętus (SLD), zaproponował Servicusowi porozumienie. Servicus miał
zapłacić 3,6 mln zł jako zadośćuczynienie za lata niepłacenia czynszu, a w
zamian miał stać się formalnym najemcą Rozbratu i wpłacać do kasy gminy 810
tys. zł rocznie czynszu. Początkowo Servicus przystał na to rozwiązanie, ale
potem nie wpłacił ani złotówki i po trzech latach sprawa wróciła do punktu
wyjścia.

W tej sytuacji władze Śródmieścia postanowiły sprzedać budynek i wydzierżawić
wieczyście grunt pod nim w drodze przetargu. Wystawiono majątek z lokatorami:
hotelem, restauracją, biurami, w tym biurami posłów SLD, oraz mieszkającym tam
byłym dozorcą budynku.

Wpłynęła tylko jedna oferta - Rady Krajowej SLD. Wczoraj otworzył ją w imieniu
komisji przetargowej Miętus. Budynek wyceniony był na 10 mln zł, SLD przebił tę
cenę o 50 tys. zł. Za grunt wyceniony na 9,6 mln zł zaoferował 9,8 mln zł. Do
oferty przetargowej dołączył też koncepcję modernizacji budynków (m.in. nowa
elewacja), której koszt oszacował na ponad 10 mln zł.

Jeśli oferta zostanie przyjęta, Sojusz przed podpisaniem aktu notarialnego
będzie musiał wpłacić gminie 10 mln 50 tys. zł plus 25 procent wartości gruntu,
czyli 2 mln 450 tys. zł. Razem 12,5 mln zł. Czy SLD ma takie pieniądze?

- W kieszeni całej sumy nie mamy - mówi sekretarz generalny SLD Marek Dyduch. -
Na część zaciągniemy kredyt.

A co z zaległym czynszem? Według dyrektora Miętusa władze krajowe Sojuszu
zadeklarowały ustnie uregulowanie tego rachunku. - U nas słowo droższe
pieniędzy - potwierdza Dyduch. - Zapłacimy wszystko.

W świetle ustawy o partiach politycznych partia nie może prowadzić działalności
gospodarczej. Co więc SLD zrobi z hotelem i restauracją? - Powołamy podmiot
gospodarczy, któremu wydzierżawimy tę część obiektu - deklaruje Dyduch. Jednak
według prof. Stanisława Gebethnera, eksperta od finansowania partii
politycznych, SLD nie może założyć podmiotu gospodarczego ani wydzierżawić
części swojego majątku. Może jedynie go sprzedać.

Tymczasem kandydat na prezydenta Warszawy poseł Antoni Macierewicz wniósł do
prokuratury doniesienie o niegospodarności władz gminy. Chodzi mu o 1,8 mln zł
czynszu niewyegzekwowanego od Servicusa. - Pan Macierewicz sam nie jest w
porządku - komentuje Miętus. - Zalega gminie z zapłatą za lokal wynajmowany na
biuro poselskie 5 tys. zł plus 600 zł odsetek. To się kwalifikuje do
wypowiedzenia mu umowy.

Decyzja o sprzedaży Rozbratu zapadnie w najbliższych dniach.




Temat: Ceny w Krakowie oszalały jest drożej niż w Warszaw
30 tys. ze metr! - szalejące ceny mieszkań w Krakowie

ZOBACZ TAKŻE

• Skąd takie ceny? (28-10-05, 22:00)
• Średnie ceny mieszkań z rynku wtórnego (w tysiącach złotych) (28-10-05, 22:00)
• Polska drożeje (28-10-05, 22:00)
• Orientacyjne ceny za metr kw. (w tys. zł, od najniższych na obrzeżach miast do
najbardziej luksusowych w ich centrach): (28-10-05, 22:00)
• Kredytowy boom (28-10-05, 22:00)

Wojciech Pelowski 28-10-2005 , ostatnia aktualizacja 28-10-2005 19:36

Na krakowskim rynku nieruchomości nie ma już nowych mieszkań. Kupić je można
tylko "na papierze", a potem czekać na wybudowanie. Tak mało i tak drogich
mieszkań pod Wawelem jeszcze nie było.

O tym, jak zmienił się rynek nieruchomości, wiedzą ci, którzy ostatnio kupowali
albo próbowali kupić mieszkanie. - Obdzwoniłem kilkadziesiąt firm. O gotowych
nowych mieszkaniach nie ma mowy! Zostały tylko pojedyncze i mało atrakcyjne
lokale - mówi pan Krzysztof, z którym rozmawiam w jednym z banków, kiedy stał w
kolejce do okienka z kredytami hipotecznymi. Zdecydował się na kupno "M" w
budynku, który nie ma jeszcze pozwolenia na budowę!

Papier wystarczy

Słowa pana Krzysztofa potwierdza ostatnia Krakowska Giełda Domów i Mieszkań.
Podczas weekendu wystawiało się na niej ponad 50 firm, ale w ich ofercie
znalazło się tylko jedno wolne mieszkanie oddawane w tym roku. Jeszcze w
ubiegłym roku nowych ofert było sporo.

- W naszej nowej inwestycji przy ul. Cystersów sprzedaż rozpoczęliśmy tuż po
uzyskaniu decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Mieszkania w
pierwszym budynku mamy już prawie sprzedane. Niedawno rozpoczęliśmy sprzedaż
drugiego i połowa już znalazła nabywców - mówi Adam Zaremba-Śmietański, prezes
Grupy Deweloperskiej "Geo". Ceny w kompleksie Geo wahają się od 3770 zł do 4,5
tys. zł za metr kw.

Ale świetnie sprzedają się nie tylko nowe lokale. - Również te w blokach z
wielkiej płyty, w których sprzedaż jeszcze niedawno nikt nie wierzył. Wielka
płyta podrożała najbardziej. Mieszkań na rynku jest za mało - podkreśla Piotr
Sumara, dyrektor Biura Nieruchomości Północ i specjalista od krakowskiego rynku
nieruchomości.

Metr za 30 tys.

Coraz więcej pojawia się też inwestorów zagranicznych. - Doszło do tego, że
Anglicy chcą kupować całe bloki, jeszcze przed rozpoczęciem budowy - słyszymy w
firmach deweloperskich. Agencje nieruchomości i deweloperzy podkreślają, że nie
ma tygodnia bez kilku zapytań o atrakcyjne mieszkania od Hiszpanów, Irlandczyków
czy Brytyjczyków.

Wielki popyt na mieszkania spowodował, że w niektórych lokalizacjach ceny w
ciągu roku wzrosły nawet o 40 proc. Piotr Sumara wylicza: - Metr najtańszego
mieszkania w Nowej Hucie i Prokocimiu dwa lata temu można było kupić za 2 tys.
zł. Dziś kosztuje 3 tys. zł. Metr mieszkania w lepszej dzielnicy, na przykład
Bronowicach z 3,3 tys. zł przed rokiem skoczył do 4,2 tys. zł. Ekskluzywne
mieszkania na Woli Justowskiej i Salwatorze blisko centrum niedawno kosztowały 5
tys. zł za metr. Dziś to wydatek 7 tys. zł.

Skok cen dobrze ilustruje mieszkanie przy Rynku Głównym: 146 m kw. za 5 mln zł.
To prawie 35 tys. zł za metr! - Na razie nie ma na nie chętnego, ale kiedy dwa
lata temu inwestor Villi Verona przy ul. Bronowickiej budował luksusowe
mieszkania po 6 tys. zł za metr, wróżono mu kłopoty. Dziś po sukcesie tamtej
inwestycji sprzedaje już kolejny jej etap - przyznaje Konrad Sumara. - Ceny
mieszkań w ścisłym centrum w granicach 14 tys. zł nikogo już nie dziwią. Pod tym
względem dogoniliśmy Warszawę.



Temat: Solak Invest
Zainteresowalismy sie z mezem inwestycja na Dekarzy - cicha okolica, niska
zabudowa, ciekawe mieszkania, na pewno nie powstanie tam jakies
blokowisko...ceny moze troche wygorowane ale co tam - spodobalo nam sie.
Upatrzylismy sobie mieszkanko, ale poniewaz biuro jest czynne tylko w godzinach
naszej pracy, Pani oznajmila, ze specjalnie dla nas moze przyjechac w sobote.
Pani niby rzeczowa, ale sprawiala wrazenie troszke "agresywnej" kiedy
zadawalismy "niewygodne pytania". Na przyklad, na pytanie: "twierdzicie
panstwo, ze budowa zostanie ukonczona w drugim kwartale 2007, podczas gdy nie
macie nawet pozwolenia na budowe, a na dzialce stoi jeszcze jakis dom,
wygladajacy na zamieszkaly" uzyskalismy odpowiedz "no wie pan, a coz TO (tutaj
Pani wskazala na kartke z wizualizacja) jest za budowla, zeby nie zdazyc". Ale
najlepsze dopiero przed nami.
Po okolo 30 minutach wpadaja do biura Starsi Panstwo (wiek 50-60) i krzycza od
drzwi "Dzien dobry! My przyszlismy powiedziec ze kupujemy to mieszkanie.
Przejezdzalismy przypadkiem i stwierdzilismy ze przyjedziemy podpisac
umowe". ????!!!!! Spojrzelismy z mezem na siebie, a Pani pyta "aaa to panstwo
maja na mysli TO mieszkanie (dokladnie to, ktorym my bylismy zainteresowani)".
Starsza Pani potwierdza, nam miny zrzedly, po czym slyszymy "no to przykro mi
drodzy panstwo, ale tamci panstwo byli pierwsi"....hmmmm
Po chwili dezorientacji poprosilam o pokazanie innych wolnych mieszkan o
podobnym metrazu. Wiec od nowa zaczelismy ogladac plany i nagle o dziwo -
mieszkanie, ktore bylo wczesniej zarezerwowane nagle okazuje sie wolne, wiec ja
zdziwienie i nagle Pani krzyczy do Starszych Panstwa "a Panstwo to na pierwszym
pietrze chcieli to mieszkanie tak??". Pada odpowiedz twierdzaca, po czym Pani
oznajmia "drodzy Panstwo, co za ulga, wszystko sie swietnie sklada, Panstwa
mieszkanie jest wolne (dodam ze "nasze" bylo na poddaszu)". Powrocilismy wiec
do "naszego" mieszkania, Pani zaproponowala ze je dla nas wstepnie zarezerwuje
do poniedzialku, pozegnalismy sie, a jak emocje opadly, zaczelismy analizowac
sytuacje.

Moze to niesamowity zbieg okolicznosci, ale scenka ze Starszym Panstwem byla
tak groteskowa, ze jestesmy pewni, ze wszystko bylo zaaranzowane. Polaczylismy
powszechnie stosowane socjotechniki sprzedazy z faktami i troche sie tego
nazbieralo:
- biuro jest nieczynne w sobote, a Pani umowila sie tylko z nami
- Starsi Panstwo "przypadkiem" przejezdzali obok biura (dodam, ze biuro miesci
sie na Klinach i jest zupelnie nie po drodze do zadnego cywilizowanego miejsca)
- Pani caly czas kierowala rozmowa, i zadawala pytania tak, zeby uzyskac od
Starszych Panstwa oczekiwana odpowiedz
- Starsi Panstwo caly czas wtracali zdania typu "no no to sie tak panstwa firma
rozwinela ostatnio" na co Pani skromnie odpowiadala w stylu "no wiecie panstwo,
sa inne firmy wieksze, z kapitalem zagranicznym, szybciej sie rozwijajace"
- uslyszelismy tez tekst w stylu "oo to panstwo byli na targach i dopiero teraz
sie panstwo do nas wybieraja??!! dlugo sie panstwo zastanawiacie"

We wtorek zadzwonilismy i powiedzielismy Pani ze dziekujemy ale rezygnujemy.
Nawet nie spytala dlaczego.

Moze ktos z Was spotkal sie z podobna sytuacja?



Temat: Jak firma może wykończyć człowieka ?
Smutny wątek
Dobrze toja, że byłaś u lekarza. Już chciałem Cię tam wysyłać. Mam nadzieję, że
odpoczniesz. Ale powinnaś rozważyć zmianę pracy. Moja historia z d. i pracą
wyglądała trochę inaczej. To firma ze mnie zrezygnowała. Choć zdarzało się, że
poza domem spędzałem 5 z 7 dni, bo wyjazdy i praca u klienta wpisane były w to
zajęcie. I pewnego dnia, gdzieś w Polsce przyszedł jeden mail z anonsem, że
jeśli do 22 nie przyjdzie kolejny - można być spokojnym. Ale przyszedł.
Poleciało 50% zatrudnionych. Do dziś nie wiem dlaczego. Szef zwalił na prezesa
i miał spokój. Podobno ktoś, gdy ciężko pracowałem nie wysyłał zestwień o
mojej "utylizacji" do centrali (choć w lokalnej sieci wszystko wyglądało OK) -
i wg raportów miesięcznych nie pracowałem przez 5 miesięcy. A przez przypadek -
i dzięki życzliwym - dowiedziałem się o tym na 2 dni przed końcem
wypowiedzenia. Ale było już za późno, bo był nowy rok i kto będzie się chciał
przyznać do błędu??? Polecieli ludzie z pierwszych szeregów - nieliczni
menedżerowie i to poboczni. Z wyżyn nie stracił pracy NIKT.
W tym samym miesiącu dowiedziałem się, że "spółdzielnia", która miała mi oddać
wkrótce mieszkanie jest jedną wielka fikcją i sposobem na to, by wyciągnąć
kilkanaście milionów od zwykłych ludzi, którzy chcieli kupić mieszkanie.
Wisiała nad moją rodziną groźba utraty 250 tys. pln. Zamiast 10 miesięcy
mieszkaliśmy z 4 letnią córką i dużym psem 27 miesięcy na 30 metrach. też
trafiłem do psychiatry. Seronil, rok temu - teraz drugi raz. Po takich
przejściach nie jest łatwo wrócić do normalnego życia. Ale teraz mój całkiem
nowy synek ma prawie 6 miesięcy i mam dla kogo się starać.
Skończyło się na spłacecniu ukradzionych kredytów - prawie 60 tys. A prąd do
mojej klatki pociągnięty jest przez środek podwórka prowizorycznym kablem
budowlanym. Bo nie ma kasy. Mam długi - bo całe oszczędności odpłynęły, także
oszczędności rodziny. Rodziny ludzi, którzy nas oszukali mieszkają sobie i
jeżdża luksusowymi autami - pewnie za nasze pieniądze kupionymi. Sprawa w
prokuraturze. Bez szans na szybkie zakończenia i odzyskanie straconej kasy.
Mieszkam na najdroższym metrze w okolicy - bo 3,8 tys. - a obok 2,7! Nie wierzę
w żadne działania, które mogą ochronić nas przed podobnymi do opisanych wyżej
działaniami pracodawców. Nie w tym kraju bez-prawa i nie przy szalejącym
bezrobociu. Może to gorzki głos - ale realny.
Ciągle nie mam pracy, dorabiam zleceniami ze strony byłego szefa, co ma
poczucie winy. Ale aby dostać zlececnia musiałem się samozatrudnić. I co
miesiąc samemu płacić ZUS, biuro rachunkowe. Jak są zlecenia - jest dobrze. W
styczniu nie zarobiłem ani złotówki. A koszty stałe trzeba ponieść.
Współczuję też Bankowcowi - banki były naszym klientem i to co piszesz nie jest
domeną Twego miejsca pracy. Dziś prawie wszyscy jak nie po fuzjach - to z obcym
kapitałem. I jak się czyta anlizy, że za kilka lat ma być miejsce na 4-5
banków - to nie dziw się, że każdy chce dać się sprzedać po jak najwyższej
cenie temu większemu. Banki wystawiają się na sprzedaż, podbijają kursy akcji,
pozbywają się nieruchomości podnosząc kapitał, windują zadania sprzedażowe.
A kto za to płaci - Ci Państwo płacą. Np. depresją.




Temat: Sfera 2 - nowe wieści...
Sfera 2 - nowe wieści...
Wreszcie mamy jakieś informacje dotyczące Sfery 2. Oto artykuł:

JAKA BĘDZIE NOWA SFERA?

Członkowie komisji dyskutują nad koncepcją Sfery 2. Od prawej naczelnik B.
Granuszewska, J. Skulimowski, radni M. Pinis, J. Heczko, F. Nikiel.
Wizualizacja Sfery 2 - obiektu, który ma powstać na terenach byłego Finex-u -
wydała się kontrowersyjna radnym z Komisji Gospodarki Przestrzennej i
Rolnictwa RM. Komisja dyskutowała na ten temat we wrześniu.

Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, firma, która wygrała przetarg na kupno
Finexu, przygotowała koncepcje przebudowy obejmujące nie tylko tereny będące
własnością miasta. - Koncepcje są dwie - wyjaśniali Jerzy Skulimowski,
zastępca naczelnika Wydziału Urbanistyki i Architektury, i naczelnik Wydziału
Mienia Gminnego i Rolnictwa Barbara Granuszewska. - Jedna z Domem Handlowym
Wokulski, druga - bez niego. (Wokulski należy do grupy kupców. Miasto podjęło
z nimi negocjacje w sprawie odsprzedania budynku.)
W nowym, potężnym obiekcie ma być w sumie 527 tys. m2 powierzchni użytkowej -
na handel jest przeznaczone 14500 m2, na usługi 3 tys. m2, 6,5 tys. m2 zajmą
mieszkania, 24 tys. m2 parkingi, 4 tys. m2 - szlaki komunikacji wewnętrznej.
Obiekt będzie miał siedem kondygnacji - pod ziemią zaplanowano m.in. parkingi
i klub muzyczny, klub fitness, przychodnię zdrowia, na parterze będzie pasaż
z zielenią, fontannami, recepcja hotelu, wejścia do mieszkań, na pierwszym
piętrze galeria handlowa i sala targowa, wyżej - usługi, lokale
gastronomiczne, biura, wyżej mieszkania, hotel.
Józef Heczko niepokoił się, że zbyt dużo powierzchni Sfery 2 przeznaczono na
handel, kosztem np. usług, miejsc hotelowych czy kultury (wśród przetargowych
zaleceń było powstanie centrum edukacyjnego). - Mamy do czynienia z jednym
budynkiem. Boję się, że będziemy mieli wielkopowierzchniowy obiekt handlowy
(od 2 tys. m2 przestrzeni sprzedaży - przyp. red.) - stwierdził. - Może się
okazać, że inne funkcje zostaną zapomniane na korzyść handlu.
J. Skulimowski wyliczył, że w nowej Sferze zmieści się ok. 100 sklepów i hala
targowa, ale ich ogólna powierzchnia nie powinna przekroczyć ustalonych
rozmiarów. Radny przypomniał, że do powstania sklepu o powierzchni handlowej
ponad 2000 m2 potrzebna jest uchwała Rady Miejskiej. Niepodjęcie takiej
uchwały grozi zamrożeniem całej inwestycji i płaceniem odszkodowań. - Takie
rzeczy trzeba było precyzyjnie ustalić przed sprzedażą - dowodził J. Heczko.
- Wprowadzimy taki zapis na etapie warunków zabudowy - uspokajała B.
Granuszewska.
- Ktoś kupił ten teren, żeby tu robić biznes. Jeśli będziemy stawiać warunki
dotyczące rozmiarów handlowej powierzchni, inwestor znajdzie wyjście i
zbuduje kilka osobnych obiektów - uznał Michał Pinis. Zwracał uwagę, że Sfera
2 będzie szansą na ożywienie centrum miasta, z którego handel wyniósł się na
obrzeża. - Trzeba jednak zrobić coś, żeby obie Sfery nie utworzyły zamkniętej
enklawy, a otworzyły się na ul. 11 Listopada. W przedstawionej wizualizacji
nie widzę takiego otwarcia na stare centrum - stwierdził radny.
- Naszym zadaniem jest tak rozmawiać z inwestorem, żeby Sfera 2 wychodziła na
ulicę 11 Listopada - podsumował Jan Kanik. - Może trzeba będzie przykryć
Białkę, zrobić deptak.
Radni długo dyskutowali nad problemem dojazdu do nowego centrum. - Prawidłowe
funkcjonowanie Sfery 2 jest uzależnione od budowy ul. Nowopiekarskiej, która
przejmie ruch od strony Krakowa - przyznał J. Skulimowski. Józef Heczko
zauważył, ze Sfera 2 powstanie kilka lat wcześniej, niż Nowopiekarska.
- Dlatego trzeba walczyć o otwarcie Sfery 2 na ul. 11 Listopada - podkreślali
J. Kanik i M. Pinis.
- W interesie miasta leży wyprowadzenie ze śródmieścia (ul. 11 Listopada,
placu Chrobrego, Starówki) samochodów i zrobienia tam prawdziwego centrum, w
którym chce się żyć - tłumaczył dalekosiężne plany zastępca prezydenta
Zbigniew Michniowski. - Jest możliwość wyłączenia z ruchu ul. Wałowej; to
zasadniczy element ożywienia tego rejonu miasta dla pieszych.
Ul. 11 Listopada byłaby wtedy głównym deptakiem, z centrami handlowymi w
niedużej odległości.
- Należy się chociaż postarać o poszerzenie wiaduktu na Wałowej - sprowadzał
wizje do realnych rozmiarów Stanisław Noworyta. - Nowopiekarska zbierze tylko
ruch ze wschodu, 3/4 miasta jest po innej stronie. Nasze uchwały w sprawie
Sfery 2 muszą być ściśle zsynchronizowane z komunikacją.
- Nie bądźmy hamulcowymi! Wykorzystajmy szansę stworzenia prawdziwego
śródmieścia i ogólną koniunkturę, do której przysłużyła się pierwsza Sfera -
apelował Franciszek Nikiel.
Radni proponowali, by zwołać kolejne posiedzenie komisji, którego głównym
tematem byłyby kwestie komunikacyjne. - Ten problem trzeba rozwiązać, bo
inaczej się zadusimy - uznali.
Na koniec pozytywnie zaopiniowali projekt sprzedaży 28-arowej nieruchomości
pomiędz




Temat: GDZIE JESTEŚCIE FAJNI FACECI...??
z życia wzięte
dobre.;) a jeśli już z przemycamy z życia wzięte,to i ja się podzielę
historyjką znajomego znajomej znajomego znajomego;)
Często zdarza się nam mieć zły dzień. I bardzo chcemy się na kimś wyżyć. Tak,
to się naprawdę zdarza. Ale moim zdaniem zbyt często wyżywamy się na bliskich i
znajowych, podczas gdy o wiele lepiej jest wyładować stress na kimś zupełnie
obcym. Postąpiłem tak pewnego dnia. Przypomniałem sobie w biurze o zaległym
telefonie, jaki miałem wykonać. Odnalazłem numer w notesie i wystukałem go na
klawiaturze telefonu. Usłyszałem, jak jakiś facet po drugiej stronie
mówi "halo!", więc zapytałem grzecznie, czy mogę rozmawiać z Anią Jurkowską.
Facet bez słowa rzucił słuchawką. Byłem kompletnie zaskoczony..

Jak można być tak źle wychowanym! Sprawdziłem jeszcze raz numer do Ani i
wykręciłem go (okazało się, że przekręciłem dwie ostatnie cyfry). A po
zakończeniu rozmowy postanowiłem znowu zadzwonić pod poprzedni "zły" numer i
kiedy tylko tamten facet podniósł słuchawkę rzuciłem krótkim

- "ty chu...!",

po czym rozłączyłem się.

Zapisałem sobie jego numer na zółtej karteczce i przykleiłem na monitorze. Raz
na kilka tygodni, kiedy coś wyjątkowo źle mi wychodziło, kiedy płaciłem zaległe
rachunki, dostałem mandat za parkowanie albo z innego powodu miałem zły dzień,
dzwoniłem do typa i kiedy tylko się zgłosił, serwowałam mu głośne

- "ty chu...!"

Od razu robiło mi się lepiej...

Po pewnym czasie telekomunikacja wprowadziła program identyfikacji numeru
dzwoniącego, przez co mój nowy sposób na chandrę i stres okazał się poważnie
zagrożony. Zadzwoniłem więc do typa, przedstawiając się jako pracownik
telekomunikacji i zapytałem:
- "przepraszam, czy słyszał pan może o naszej nowej ofercie w zakresie
identyfikacji numeru dzwoniącego?".
- "Nie!" - uciął i rzucił słuchawkę.

Zadzwoniłem do niego ponownie:
- "nie słyszałeś o tym programie dlatego, że jesteś zwyczajnym chu...!".

Kilka dni później, kiedy na parkingu przed supermarketem próbowałem zająć
ostatnie wolne miejsce, jakiś dresiarz w BMW bezczelnie zajechał mi drogę i
wepchnał się na moje miejsce. Wkurzyłem się nielicho. Na beemce była kartka" na
sprzedaż" i numer telefonu. Zanotowałem go skrupulatnie. Wieczorem zadzwoniłem.

- "Halo, czy to pan ma beemkę do sprzedania?"
- "Tak."
- "A gdzie można ją obejrzeć?"
- "Stoi na podwórzu domu przy Leśnej 23."
- "A kiedy pana można złapać w domu?"
- "No tak od 17.00 już raczej jestem."

Zapisałem numer dresiarza na żóltej karteczce, tuż poniżej numeru faceta, do
którego miałem zwyczaj poprzednio dzwonić. Teraz miałem dwóch dupków, na
których mogłem się wyżyć. Ale po kilku dniach wydzwaniania do nich poczułem, że
nie było to już takie podniecające, jak na początku... Wpadłem na zupełnie inny
pomysł... Zadzwoniłem do tego pierwszego faceta.
- Halo! - rzucił jak zwykle.
- Ty ch...! - krzyknąłem, ale tym razem nie odłożyłem słuchawki.
- Jesteś tam jeszcze?
- Jestem! - krzyknął.
- Jestem, piedo... palancie! Nie wiem, kim jesteś,ale chciałbym cię dostać w
swoje ręce!
Gnoju pierd...! Powiedz, gdzie mieszkasz, to zaraz pojadę i ci rozje... ten
oblany ryj!

- Tak? No to mieszkam przy Leśnej 23... Poznasz po czarnej beemie zaparkowanej
w podwórzu! Czekam na ciebie, ciemny baranie z lasu! Facet rzucił słuchawką a
ja natychmiast wykręciłem numer dresiarza. - Halo, to ty, pedale? Dzwonię do
ciebie, bo mam ochotę w końcu ci przypie..ć! Jak masz jaja to wyjdź przed
dom, zaraz u ciebie, ku..no, będe! W chwilę potem zadzwoniłem na policję,
informując o bójce w okolicach Leśnej 23, oraz do telewizji regionalnej,
wspominając coś o porachunkach gangsterów. Na koniec podjechałem samochodem w
okolice Leśnej i patrzyłem z dala na dwóch dupków, bijących się w światłach
dwóch radiowozów i reflektorów ekipy telewizyjnej...

Mówię wam prawdziwa rozkosz!!!




Temat: AUSTRALIA - uzyteczne strony internetowe
AUSTRALIA - uzyteczne strony internetowe
Pozwalam sobie skopiowac moj watek z Forum Polonia. Ktos kiedys podpytywal
sie na 40+ o Australie - prosze, oto jest!

AUSTRALIA - uzyteczne strony internetowe
Autor: luiza-w-ogrodzie
Data: 09.02.2005 01:31

Na Forum Polonia od czasu do czasu pojawiaja sie pytania o zycie w Australii,
wizy, nauke angielskiego etc. Pisuje tutaj od pieciu lat i nie chce mi sie
powtarzac wszystkiego, co kiedys juz pisalam; mysle ze ten watek, regularnie
uzupelniany, moze sie przydac pytajacym o Australie.

Mieszkam w Sydney i niektore linki, jakie podalam dotycza tylko mojego stanu.
Prosze innych forumowiczow z Australii, ktorzy udzielaja sie lub udzielali na
Forum Polonia - Pawla z Melbourne, Waldka z Perth, Dorote z Queensland, Kan,
Lombata, Wiarusa i Ozpola z Sydney - o dodawanie na tym watku informacji.

PO POLSKU
*** Dla tych, ktorzy chca poczytac o zyciu Polakow w Australii, polecam
strone po polsku:
Http://australink.pl z linkiem do strony o edukacji: eduau.pl

PO ANGIELSKU:

*** Informacje z oficjalnych rzadowych stron internetowych dla osob myslacych
o wyjezdzie do Australii i potrzebujacych praktycznych informacji:

-> Urzad Imigracyjny (The Department of Immigration and Multicultural and
Indigenous Affairs): informacje o wizach, programach imigracyjnych:
www.immi.gov.au
-> Urzad Statystyczny (Australian Bureau of Statistics):
www.abs.gov.au
Duzo informacji z ostatniego spisu powszechnego jest dostepnych za darmo,
m.in. informacje o skladzie ludnosciowym, zarobkach, wieku populacji.

-> Wydzial Edukacji i Przysposobienia Zawodowego (Department of Education and
Training) w stanie Nowa Poludniowa Walia (New South Wales - NSW):
www.det.nsw.edu.au/
Na ich stronie mozna znalezc informacje o systemie panstwowych szkol
podstawowych i srednich www.schools.nsw.edu.au/index.php oraz systemie
panstwowych college'ow TAFE (Technical and Further Education) oferujacych od
kilkutygodniowych kursow do dyplomow zawodowych roznowaznych 1-2 latom
studiow uniwersyteckich www.tafe.nsw.edu.au/ Mozna tu m.in. uczyc sie
jezyka angielskiego.

-> Strona Australian Education International zawiera informacje o uznawaniu
kwalifikacji uzyskanych za granica (National Office of Overseas Skills
Recognition):
aei.dest.gov.au/AEI/QualificationsRecognition/default.htm
-> NSW Department of Commerce : www.industrialrelations.nsw.gov.au
Informacja o prawie pracy. Takze lista swiat panstwowych i lokalnych w stanie
Nowa Poludniowa Walia:
www.industrialrelations.nsw.gov.au/holidays/default.html#local

Na dole tej strony sa linki do podobnych stron internetowych w innych stanach.

*** Dwa najwieksze dzienniki australijskie:
-> The Age wydawany w Melbourne: www.theage.com.au
-> Sydney Morning Herald wydawany w Sydney: www.smh.com.au/
Na stronach tych dziennikow oprocz biezacych wiadomosci znajduja sie linki do
stron z ogloszeniami o pracy i wynajmie/sprzedazy domow i mieszkan,

*** Klimat, pogoda w calej Australii na stronie Biura Meteorologicznego
(Bureau of Meteorology): www.bom.gov.au

*** Ksiazka telefoniczna www.whitepages.com.au Na tej stronie sa
rowniez linki do map miast www.whereis.com i przewodnika kulturalnego
www.citysearch.com.au

*** Dla turystow
Tourism Australia: www.australia.com
Tourism NSW: www.tourism.nsw.gov.au/
Tourism Victoria: www.tourismvictoria.com.au/
Tourism Queensland: www.tq.com.au
Tourism Tasmania: www.discovertasmania.com.au/
Tourism Western Australia: www.westernaustralia.com/en/




Temat: kabareciarze wszystkich opcji - laczcie sie !!!
zapiski znalezione na serwerze we Wroclawiu!!!
Sposób na odreagowanie
2003-03-20, 22:48

Często zdarza się nam mieć zły dzień. I bardzo chcemy się na kimś wyżyć. Tak,
to się naprawdę zdarza. Ale moim zdaniem zbyt często wyżywamy się na bliskich i
znajowych, podczas gdy o wiele lepiej jest wyładować stress na kimś zupełnie
obcym.
Postąpiłem tak pewnego dnia. Przypomniałem sobie w biurze o zaległym telefonie,
jaki miałem wykonać. Odnalazłem numer w notesie i wystukałem go na klawiaturze
telefonu. Usłyszałem, jak jakiś facet po drugiej stronie mówi "halo!", więc
zapytałem grzecznie, czy mogę rozmawiać z Anią Jurkowską.
Facet bez słowa rzucił słuchawką. Byłem kompletnie zaskoczony.
Jak można być tak źle wychowanym! Sprawdziłem jeszcze raz numer do Ani i
wykręciłem go (okazało się, że przekręciłem dwie ostatnie cyfry). A po
zakończeniu rozmowy postanowiłem znowu zadzwonić pod poprzedni "zły" numer i
kiedy tylko tamten facet podniósł słuchawkę rzuciłem krótkim "ty ****!", po
czym rozłączyłem się.

Zapisałem sobie jego numer na zółtej karteczce i przykleiłem na monitorze. Raz
na kilka tygodni, kiedy coś wyjątkowo źle mi wychodziło, kiedy płaciłem zaległe
rachunki, dostałem mandat za parkowanie albo z innego powodu miałem zły dzień,
dzwoniłem do typa i kiedy tylko się zgłosił, serwowałam mu głośne "ty ****!".
Od razu robiło mi się lepiej...

Po pewnym czasie telekomunikacja wprowadziła program identyfikacji numeru
dzwoniącego, przez co mój nowy sposób na chandrę i stres okazał się poważnie
zagrożony. Zadzwoniłem więc do typa, przedstawiając się jako pracownik
telekomunikacji i zapytałem: "przepraszam, czy słyszał pan może o naszej nowej
ofercie w zakresie identyfikacji numeru dzwoniącego?". "Nie!" - uciął i rzucił
słuchawkę. Zadzwoniłem do niego ponownie: "nie słyszałeś o tym programie
dlatego, że jesteś zwyczajnym ****!".

Kilka dni później, kiedy na parkingu przed supermarketem próbowałem zająć
ostatnie wolne miejsce, jakiś dresiarz w BMW bezczelnie zajechał mi drogę i
wepchał się na moje miejsce. Wkurzyłem się nielicho.
Na beemce była kartka "na sprzedaż" i numer telefonu. Zanotowałem go
skrupulatnie. Wieczorem zadzwoniłem.
- "Halo, czy to pan ma beemkę do sprzedania?"
- "Tak."
- "A gdzie można ją obejrzeć?"
- "Stoi na podwórzu domu przy Leśnej 23."
- "A kiedy pana można złapać w domu?"
- "No tak od 17.00 już raczej jestem."

Zapisałem numer dresiarza na żóltej karteczce, tuż poniżej numeru faceta, do
którego miałem zwyczaj poprzednio dzwonić. Teraz miałem dwóch dupków, na
których mogłem się wyżyć. Ale po kilku dniach wydzwaniania do nich poczułem, że
nie było to już takie podniecające, jak na początku... Wpadłem na zupełnie inny
pomysł... Zadzwoniłem do tego pierwszego faceta.
- Halo! - rzucił jak zwykle.
- Ty ****! - krzyknąłem, ale tym razem nie odłożyłem słuchawki. -
Jesteś tam jeszcze?
- Jestem! - krzyknął. - Jestem, pieprzony palancie! Nie wiem, kim jesteś, ale
chciałbym cię dostać w swoje ręce! Gnoju *******! Powiedz, gdzie mieszkasz, to
zaraz pojadę i ci rozjebię ten oblany ryj!
- Tak? No to mieszkam przy Leśnej 23... Poznasz po czarnej beemie zaparkowanej
w podwórzu! Czekam na ciebie, ciemny baranie z lasu!

Facet rzucił słuchawką a ja natychmiast wykręciłem numer dresiarza.
- Halo, to ty, pedale? Dzwonię do ciebie, bo mam ochotę w końcu ci *******! Jak
masz jaj to wyjdĄ przed dom, zaraz u ciebie, *****, będe!

W chwilę potem zadzwoniłem na policję, informując o bójce w okolicach Leśnej
23, oraz do telewizji regionalnej, wspominając coś o porachunkach gangsterów.
Na koniec podjechałem samochodem w okolice Leśnej i patrzyłem z dala na dwóch
dupków, bijących się w światłach dwóch radiowozów i reflektorów ekipy
telewizyjnej...

Mówię wam - prawdziwa rozkosz!!!



Temat: Sprzedam nerkę zdecydowanie
Sprzedam nerkę zdecydowanie
W 40 lat po pierwszym udanym przeszczepie nerki w Polsce, w Internecie
kwitnie handel ludzkimi organami. Czy mamy w Polsce transplantologiczne
podziemie?

Sprzedam nerkę, szpik lub dwa płaty wątroby. Tylko poważne oferty”, „Sprzedam
narządy, bez których będę mogła żyć. Grupa krwi A Rh–”, „Sprzedam nerkę z
powodu braku środków na utrzymanie rodziny”, „30-letni mężczyzna, bez
nałogów, tatuaży, oddający honorowo krew sprzeda nerkę z powodów finansowych.
Pilne!”. Takich ofert jest w sieci bez liku. Przeglądając Internet, można
mieć wrażenie, że w Polsce kwitnie handel ludzkimi organami. Kontakty do
potencjalnych dawców znaleźć można w kilka minut. Kategorie „medycyna”
lub „różne” pełne są ofert desperatów. Nerka, laptop, wątroba, BMW –
propozycje sprzedaży lub kupna ludzkich narządów przeplatają się z anonsami
autokomisów, firm komputerowych i biur nieruchomości. W cyberprzestrzeni
ludzkie organy to towar jak każdy inny.
Pod internetowymi nickami ukrywają się przeważnie ludzie młodzi, głównie z
dużych miast. Powód zwykle ten sam – pieniądze. Dadzą się pokroić, by zyskać
gotówkę. Byle szybko i dyskretnie. Często nawet najbliżsi o niczym nie
wiedzą. – To jedyny sposób, aby wyjść z kredytów. Miałem firmę, splajtowała.
Długi zostały – tłumaczy jeden z potencjalnych dawców. – Mąż mnie zostawił,
mam chorą córkę. Co mogłam, już sprzedałam – pisze inna desperatka.
Zdarzają się i nieletni, jak 17-latka z Zabrza. – Decyduję się na to tylko ze
względu na kasę. Zdaję sobie sprawę z ryzyka. Jest to moja przemyślana
decyzja – wyjaśnia. Trafiają się również tacy, którzy po prostu chcą szybko i
bez pożyczek kupić mieszkanie lub rozkręcić własną działalność. Ci w
negocjacjach cenowych są nieugięci. Co innego ci, którzy mają nóż na gardle. –
Jeśli się zdecydujesz, przyjadę we wskazane miejsce. Płacisz za badania.
Przed wwiezieniem na salę operacyjną dajesz pieniądze osobie, która będzie mi
towarzyszyć – zastrzega 33-letni Sławek. Gdy pada pytanie o cenę, tłumaczy: –
Mam długi, 35 tys. zł. Dlatego muszę uzyskać jak najwięcej. Poniżej 28 tys.
nie zejdę – odpowiada wprost. Żądania innych są bardzo podobne. Dziewczyna z
Zabrza chce 30 tys. zł. – To cena wyjściowa, możemy negocjować – zachęca.
Sieciowi dawcy zwykle po krótkiej wymianie korespondencji nalegają na
spotkanie. Im szybciej, tym lepiej. Gdy nie odzywam się przez kilka dni,
zapychają skrzynkę e-mailową ponagleniami. Wiedzą, że w Polsce odpłatne
oddawanie organów jest zabronione, dlatego godzą się nawet na wyjazd do
zagranicznych klinik. Wiedzą, że takie przeszczepy można zrobić w Egipcie,
Iranie, Indiach czy Izraelu. Ważne, by kupujący pokrył koszty.
Handel ludzkimi organami w Internecie przybiera na sile. Niedawno zamknięto
witrynę fikcyjnej fundacji, która powołując się na współpracę ze znanym w
Polsce Stowarzyszeniem „Życie po przeszczepie”, uruchomiła profesjonalny
serwis ułatwiający kontakt sprzedawcom i kupcom narządów. Wystarczyło
wypełnić dostępny na stronie formularz, zaznaczyć, czy jest się dawcą czy
biorcą, wpisać organ będący przedmiotem transakcji, grupę krwi, formę zapłaty
i cenę. Do wyboru była nawet waluta – opłatę można było uiszczać w
złotówkach, dolarach lub euro. Krzysztof Pijarowski, prezes „Życia po
przeszczepie” zaprzecza, by jego stowarzyszenie miało coś wspólnego z
serwisem. Nie kryje zaskoczenia: – W polskim Internecie to nowość. Do tej
pory można było znaleźć ogłoszenia osób prywatnych. Teraz jest już dobrze
zorganizowana strona, coś jakby hurtownia organów. Po konsultacji z
dyrektorem Poltransplantu prof. Januszem Wałaszewskim zgłosił sprawę
prokuraturze w Gorzowie Wielkopolskim. Podobne zawiadomienie złożył w
Bydgoszczy Szpital Uniwersytecki Collegium Medicum.

www.ozon.pl/tygodnikozon_2_15_1198_2006_7_1.html
Oferty:
ale.gratka.pl/ogloszenie/183570.html
ogloszenia.tojestto.pl/ogloszenia.php?nr=67655



Temat: złodziejskie rozliczenia ciepła w MSM
Nie musi byc Pani bezsilna!
Pani jest jedną z wielu współwłaścicielką spółdzielni, a tylko wlaściciele
decydują o sobie. Nie warto powtarzać zdań o bezsilności, bo te są nieprawdziwe.
Lepiej powtarzać fakty: Spółdzielnia jest dobrowolnym zrzeszeniem osób mających
udział we własności ... oraz że majątek spółdzielni jest prywatną własnością
czonków spółdzielni, zatrudniającym osoby (płacąc im co miesiąc pensje i diety)
do reprezentowania swych interesów. Spóldzielcy (udziałowcy) nie mogą byc
oszukiwani, jeśli są tam, gdzie te decyzje (uchwały) zapadają, a zapadają na
zebraniach właścicieli (spółdzielców). Właściwe decyzje podejmuje się na
zebraniach środowiskowych (grup członkowskich - kilku ulic). Tu również
dokonuje się wyboru, kto ma te grupę reprezentować (tj. delegatów na dalsze
zebrania walne, do rad nadzorczych, która zatrudni prezesa i resztę).
Każda więc próba oszukania właścicieli powinna trwać tylko tyle ile potrzeba
czasu na tego wykrycie, właściciele bowiem idą ponownie na zebranie i odwołują
dotychczasowych przedstawicieli, którzy zawiedli, a wybierają właściwych.
Jeśli więc słyszę narzakania (a wiem, że na kilka tysięcy mieszkańców danego
środowiska decydować o sobie przychodzi kilku znajomych prezesa zamiast setek
właścicieli-reprezentujących interesy właścicieli z poszczególnych bloków), to
pytam: o jakim prawie do narzekania mówimy? Nie ma prawa do narzekania ten, kto
nie był na zebraniu decydować uchwałami skutkującymi później o wszystkim.
Raczej mówimy o letargu właścicieli, którym brak świadomości, i oddają swój los
w ręce losowe. Czy była pani Nato na zebraniu swojej grupy w ub. roku by
zdecydować o sposobie rozliczeń, a dla podjęcia decyzji wyboru większością
głosów, na zebranie powinno pójśc choćby niewielka kilkadziesiąt-osobowa grupa
właścicieli. Kto nie pójdzie na zebrania dotyczące spraw swojego środowiska,
potem może sobie tylko popatrzeć, jak i co na zebraniu delegatów jest
uchwalane, bo własnego mandatu już nie ma. Ilu ludzi jest świadomych, że trwa
ustawowa prywatyzacja mieszkań, że od czterech lat można i trzeba ustanowić
własność odrębną, by uchronić się przed sprzedaż (za długi) bloków z M.
własnościowymi. Pewnie, że zarządzający reliktem własności lokektywnej żerują
na letargu właścicieli i reprezentują siebie, a nie nieobecnych.
Teraz właśnie (kwiecień-maj) trwają zebrania środowiskowe - wyborcze.
Nic bardziej statutowego, jak odwołać nieuczciwych uchwałą i wybrać własnych
zaufanych bądź siebie.
Z penością przeszkodą jest brak wiary lub obawa, że na zebraniu będzie ktoś sam.
Też nieprawda. W Płocku powstało Stowarzyszenie Obrony Spółdzielców (SOS),
publikujące informacje, integrujące środowiska spółdzielcze, ...
SOS ma własną stronę na www.sosplock.kylos.pl Warto poznać kilkunaście tam
artykułów. Zapraszam do kontaktu: biuro@sosplock.kylos.pl
i ... na zebranie środowisklowe, by decydować: jak zmienic na "poprawnie".



Temat: Do Sary i Normalnej z Libanu_arabskieslowa_prawdy_
Normalna z pewnością odpowie, że to Izrael jest winny.
Coby się jej rozjaśniło pod kopułą to samo doniesienie trochę obszerniej:

"Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są
głównymi przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ
opublikowany we wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie
przysporzy nam przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu

Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty, w
których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie oferują
obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami arabskimi.

Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i społeczeństw.
Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby pozbyć
się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną
przeszkodą".

Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko
Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB 22
badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż w
Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko inwestowane,
a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu
gospodarczego.

W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość życia
(obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i cofnął
analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie naukowe
i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie mieszka
280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji ukazuje
się pięć razy więcej przekładów.

Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines
życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą
autorzy raportu.

Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa
arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki
Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad
połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet w
życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski sam
się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują
autorzy.

Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza sytuacji
kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z
powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze. W
najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach
Arabskich - kobiety są dyskryminowane.

Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak wprawdzie
szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił
podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt
wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami
współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI w.
jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa
arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować!

W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest
czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów arabskich
płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima
Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka,
urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom
raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie
odpowiedzieć.

Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora
raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł
brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o reformy
polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw
człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf
Hunaidi. - O tym jest nasz raport. "




Temat: Doradztwo finansowe Efect - ktoś zna ich?
To może ja o swoich przeżyciach z firmą EFECT.
Zaczął tam pracować jeden z członków mojej rodziny, na jedno z
pierwszych rozmów umówił się więc ze mną, kiedyś też pracowałem w
sprzedaży, więc mogłem wytknąć mu kilka błędów. Przyszedł oczywiście
tą śmieszną prezentacją, która spowodowała u mnie jedynie częste
ziewanie. Efekciarz (który wcześniej z ekonomią nie miał nic
wspólnego) mówił jakieś wyuczone formułki, z których najbardziej
zapamiętałem to, że firma zaczynała na poddaszu, co akurat dla mnie
nie było dobrą rekomendacją. Nie muszę oczywiście dodawać, że wiedza
ekonomiczna Efekciarza była żadna, mniejsza niż moja, bo chociaż
wykształcenia ekonomicznego nie mam, to jednak sprawy gospodarcze
śledzę na bieżąco.
Jak usłyszałem, że aby w ogóle cokolwiek zacząć robić, muszę podać
14 numerów, to powiedziałem, że dziękuję. No ale że rodzina to dałem
się namówić, dałem numery ludzi, z którymi nie mam żadnego kontaktu,
więc ich ewentualne pretensje jakoś mógłbym przeżyć.
Rzeczona analiza polegała na spisaniu wszystkich moich dochodów i
zobowiązań.
Następny etap to zaproszenie do biura, gdzie już Efekciarz był ze
swoim kierownikiem czy coś. Kierownik owszem znał się na gospodarce
lub przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Przyznam, że akurat w tym
czasie chciałem zacząć oszczędzać długoterminowo, żeby kiedyś może
dorobić się jakiegoś mieszkania, więc oferta AXA Plan Inwestycyjny
całkiem mnie zainteresowała i podpisałem umowę. Dużym plusem był
fakt, że pan kierownik zapewniał mnie, że co jakiś czas będę
dostawał maile z propozycją portfela inwestycyjnego. Był to czas
krótko przed kryzysem finansowym, więc ustalony portfel funduszy,
który zaproponował mi kierownik był niemal w połowie akcyjny, reszta
jakaś ochrona kapitału. Gdy przyszedł kryzys to oczywiście część
akcyjna topniała w oczach. Mimo kilkukrotnego kontaktu z Efekciarzem
z informacją, że oczekują na jakąś propozycją zmiany portfela skoro
akcje lecą na łeb na szyje, a w ofercie AXA są fundusze, które
chociaż utrzymują wartość albo są lekko na plus. Do dziś żadnego
kontaktu ze strony firmy EFECT nie dostałem, dostaje za to raz w
miesiącu jakiegoś newslettera, którego poziom merytoryczny
absolutnie mnie nie zadowala.

W efekcie portfel musiałem wybrać sobie sam, dzięki temu nie tracę
środków, a nawet je lekko pomnażam (gdybym został przy propozycji
Kierownika, teraz miałbym ok 70 % tego, co wpłaciłem).

Odpierając zarzuty, które zaraz się pojawią, że to jest inwestycja
długoterminowa i należy liczyć się z okresowymi stratami. Owszem,
ale skoro AXA daje możliwość uniknięcia strat, to ja chce z tego
skorzystać. Albo chce, żeby zadzwonił/napisał do mnie ktoś
kompetentny i przekonał mnie, że zmiana portfela nie jest
konieczna, a przypominam, że Efekciarz kilkukrotnie słyszał ode
mnie, że takiego kontaktu oczekuje. Dla firmy, która zapewniała
mnie, że ma rozbudowany pion obsługi klienta, nie powinno to być
chyba problemem.

Podsumowując - jako, że czuję się oszukany, straciłem zaufanie do
EFECT, co akurat w przypadku firmy zajmującej się "doradztwem
finansowym", jest bardzo ważne. Dlatego jedyne, co będę miał
wspólnego z tą firmą, to czytanie tego forum :)
Mam po prostu takie hobby, z równym zainteresowaniem czytam np.
internetowe sprzeczki pomiędzy Panoramą Firm a Polskimi Książkami
Telefonicznymi.



Temat: Ciekawostka z forum usunieta na osla lawke-Why????
Ciekawostka z forum usunieta na osla lawke-Why????

KOMU PRZESZKADZA PRAWDZIWY RAPORT ONZ !

###Arabki o Arabkach.....raport ONZ
Autor: viri-palestyna@NOSPAM.gazeta.pl
Data: 03-07-2002 17:03 + odpowiedz na list

Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są
głównymi
przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany
we
wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy
nam
przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu

Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty,
w
których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie
oferują
obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami
arabskimi.

Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i
społeczeństw.
Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby
pozbyć
się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną
przeszkodą".

Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko
Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB
22
badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż
w
Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko
inwestowane,
a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu
gospodarczego.

W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość
życia
(obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i
cofnął
analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie
naukowe
i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie
mieszka
280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji
ukazuje
się pięć razy więcej przekładów.

Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines
życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą
autorzy raportu.

Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa
arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki
Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad
połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet
w
życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski
sam
się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują
autorzy.

Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza
sytuacji
kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z
powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze.
W
najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach
Arabskich - kobiety są dyskryminowane.

Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak
wprawdzie
szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił
podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt
wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami
współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI
w.
jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa
arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować!

W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest
czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów
arabskich
płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima
Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka,
urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom
raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie
odpowiedzieć.

Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora
raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł
brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o
reformy
polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw
człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf
Hunaidi. - O tym jest nasz raport.




Temat: ====Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_==
====Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_==

====Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_== jestesmy prymitywni i
zacofani pisza arabscy autorzy raportu

Raport z roku 2002 , aktualny napisany przez Arabow na zamowienie ONZ.
=====

Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są
głównymi
przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany
we
wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy
nam
przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu

Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty,
w
których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie
oferują
obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami
arabskimi.

Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i
społeczeństw.
Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby
pozbyć
się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną
przeszkodą".

Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko
Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB
22
badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż
w
Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko
inwestowane,
a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu
gospodarczego.

W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość
życia
(obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i
cofnął
analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie
naukowe
i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie
mieszka
280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji
ukazuje
się pięć razy więcej przekładów.

Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines
życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą
autorzy raportu.

Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa
arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki
Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad
połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet
w
życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski
sam
się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują
autorzy.

Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza
sytuacji
kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z
powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze.
W
najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach
Arabskich - kobiety są dyskryminowane.

Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak
wprawdzie
szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił
podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt
wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami
współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI
w.
jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa
arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować!

W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest
czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów
arabskich
płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima
Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka,
urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom
raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie
odpowiedzieć.

Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora
raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł
brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o
reformy
polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw
człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf
Hunaidi. - O tym jest nasz raport.




Temat: ......Raport o sytuacji w swiecie arabskim ONZ
......Raport o sytuacji w swiecie arabskim ONZ
Raport wykasowany na forum www.arabia.pl (cenzura nie przepuscila ) do
przeczytania tutaj.

Mowi sam za siebie !

Raport z roku 2002 , aktualny napisany przez Arabow na zamowienie ONZ.
=====

Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są
głównymi
przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany
we
wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy
nam
przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu

Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty,
w
których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie
oferują
obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami
arabskimi.

Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i
społeczeństw.
Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby
pozbyć
się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną
przeszkodą".

Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko
Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB
22
badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż
w
Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko
inwestowane,
a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu
gospodarczego.

W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość
życia
(obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i
cofnął
analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie
naukowe
i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie
mieszka
280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji
ukazuje
się pięć razy więcej przekładów.

Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines
życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą
autorzy raportu.

Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa
arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki
Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad
połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet
w
życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski
sam
się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują
autorzy.

Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza
sytuacji
kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z
powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze.
W
najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach
Arabskich - kobiety są dyskryminowane.

Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak
wprawdzie
szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił
podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt
wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami
współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI
w.
jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa
arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować!

W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest
czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów
arabskich
płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima
Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka,
urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom
raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie
odpowiedzieć.

Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora
raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł
brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o
reformy
polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw
człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf
Hunaidi. - O tym jest nasz raport.




Temat: >_Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_==_!!!
>_Raport__ONZ__sytuacja_w_krajach_arabskich_==_!!!
Mowi sam za siebie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Raport z roku 2002 , aktualny napisany przez Arabow na zamowienie ONZ.
=====

Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są
głównymi
przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany
we
wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy
nam
przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu

Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty,
w
których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie
oferują
obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami
arabskimi.

Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i
społeczeństw.
Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby
pozbyć
się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną
przeszkodą".

Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko
Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB
22
badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż
w
Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko
inwestowane,
a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu
gospodarczego.

W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość
życia
(obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i
cofnął
analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie
naukowe
i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie
mieszka
280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji
ukazuje
się pięć razy więcej przekładów.

Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines
życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą
autorzy raportu.

Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa
arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki
Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad
połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet
w
życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski
sam
się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują
autorzy.

Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza
sytuacji
kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z
powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze.
W
najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach
Arabskich - kobiety są dyskryminowane.

Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak
wprawdzie
szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił
podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt
wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami
współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI
w.
jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa
arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować!

W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest
czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów
arabskich
płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima
Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka,
urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom
raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie
odpowiedzieć.

Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora
raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł
brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o
reformy
polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw
człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf
Hunaidi. - O tym jest nasz raport.




Temat: +Komu_przeszkadzal_prawdziwy_raport_!!!!++++++++++
+Komu_przeszkadzal_prawdziwy_raport_!!!!++++++++++
Ciekawostka z forum usunieta na osla lawke-Why????
Autor: _vinc@NOSPAM.gazeta.pl
Data: 22-11-2002 03:35 + dodaj do ulubionych wątków

KOMU PRZESZKADZA PRAWDZIWY RAPORT ONZ !

###Arabki o Arabkach.....raport ONZ
Autor: viri-palestyna@NOSPAM.gazeta.pl
Data: 03-07-2002 17:03 + odpowiedz na list

Brak wolności politycznej, dyskryminacja kobiet i słabe szkolnictwo są
głównymi
przyczynami zacofania krajów arabskich - stwierdza raport ONZ opublikowany
we
wtorek w siedzibie Ligi Arabskiej w Kairze. - Ten dokument nie przysporzy
nam
przyjaciół, ale nie o to chodziło - mówią arabscy autorzy raportu

Co roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) publikuje raporty,
w
których ocenia wszystkie kraje pod względem możliwości rozwoju, jakie
oferują
obywatelom. W tym roku po raz pierwszy UNDP zajął się 22 państwami
arabskimi.

Przez 18 miesięcy eksperci arabscy analizowali stan gospodarki i
społeczeństw.
Doszli do wniosku, że "kraje arabskie mają zasoby, dzięki którym mogłyby
pozbyć
się biedy za życia jednego pokolenia. Brak woli politycznej jest główną
przeszkodą".

Choć Arabowie nie należą do najbiedniejszych, w ciągu ostatnich 20 lat tylko
Afrykanie zanotowali niższy wzrost dochodu liczony na głowę. W 1999 r. PKB
22
badanych państw razem wziętych wyniósł 531 mld dol., czyli był mniejszy niż
w
Hiszpanii. Lukratywne dochody ze sprzedaży ropy naftowej są rzadko
inwestowane,
a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu przyczyniają się do wzrostu
gospodarczego.

W ostatnich dziesięcioleciach wydłużyła się co prawda przeciętna długość
życia
(obecnie wynosi 67 lat), o dwie trzecie spadła śmiertelność niemowląt i
cofnął
analfabetyzm. W krajach arabskich nie ma też skrajnej biedy, ale życie
naukowe
i intelektualne znajduje się w zapaści. We wszystkich 22 krajach, gdzie
mieszka
280 mln ludzi, tłumaczy się rocznie 330 książek. W niewielkiej Grecji
ukazuje
się pięć razy więcej przekładów.

Zacofanie spowodowane jest brakiem wolności, zepchnięciem kobiet na margines
życia społecznego i politycznego oraz przestarzałym szkolnictwem - twierdzą
autorzy raportu.

Pod względem wolności mediów, swobód obywatelskich i rządów prawa państwa
arabskie mają najgorsze notowania na świecie. Od Afryki Północnej do Zatoki
Perskiej rządzi się żelazną ręką i w zasadzie nie toleruje opozycji. Ponad
połowa kobiet arabskich nie umie czytać i pisać. "Jakościowy udział" kobiet
w
życiu gospodarczym i politycznym jest najniższy w świecie. "Świat arabski
sam
się pozbawia pracy i kreatywności połowy swoich obywateli" - podsumowują
autorzy.

Na przekór światowym tendencjom poprawa standardów życia nie polepsza
sytuacji
kobiet. Autorzy raportu odkryli, że najlepiej traktuje kobiety Irak, który z
powodu wojen i sankcji międzynarodowych ma najgorsze notowania gospodarcze.
W
najbogatszych krajach arabskich - Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach
Arabskich - kobiety są dyskryminowane.

Autorzy raportu szczególnie ostro krytykują szkolnictwo. - Nie brak
wprawdzie
szkolnych budynków, ale to, czego tam uczą, jest bardzo dyskusyjne - mówił
podczas prezentacji raportu Zahir Dżamal z UNDP. Opracowanie wiąże "deficyt
wiedzy", rozdźwięk między tradycyjnym, pamięciowym nauczaniem a potrzebami
współczesnego świata z brakiem wolności. - Arabom wydaje się, że wiedza XXI
w.
jest w ich zasięgu, ale naprawdę zostali z tyłu - mówił Dżamal. Połowa
arabskich nastolatków chciałaby wyemigrować!

W intencji autorów, wyłącznie arabskich naukowców i ekspertów, raport jest
czymś więcej niż stwierdzeniem faktów. To bicie na alarm. - Z krajów
arabskich
płynęły zatrważające sygnały - tłumaczyła dziennikowi "New York Times" Rima
Khalaf Hunaidi, dyrektorka biura arabskiego UNDP. 49-letnia Palestynka,
urodzona w Kuwejcie, była wicepremierem Jordanii. - Zadałam pytanie autorom
raportu, dlaczego kraje arabskie nie nadążają. Bo Arabowie sami muszą na nie
odpowiedzieć.

Dla Clovisa Maksuda, b. ambasadora Ligi Arabskiej przy ONZ i współautora
raportu, dokument UNDP jest zalążkiem odnowy arabskiej. Jego podtytuł
brzmi: "Stworzyć możliwości dla przyszłych pokoleń". Autorzy apelują o
reformy
polityczne, rozwój społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganie praw
człowieka. - Bez demokracji i wolności Arabom się nie uda - mówi Rima Khalaf
Hunaidi. - O tym jest nasz raport.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 196 rezultatów • 1, 2, 3, 4
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex