Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biura podróży oferty pracy
Temat: Bitwa o Anglie Bitwa o Anglie Bitwa o Anglię Fot : D. Biziuk Powiększ zdjęcie Bilety do Londynu trzeba kupować w Białymstoku z przynajmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem. Zainteresowanie wyjazdami do Wielkiej Brytanii nastąpiło po otwarciu tamtejszego rynku pracy dla obywateli nowych państw UE. Póki co, w poszukiwaniu pracy wyjeżdżają głównie studenci, ale według Ambasady Brytyjskiej w Warszawie jest jeszcze za wcześnie, by określić skalę zainteresowania Polaków pracą w Anglii. Wiadomo jednak, że w biurach podróży bilety autokarowe do Wielkiej Brytanii sprzedają się jak świeże bułeczki. Trudno o bilet - Już od końca kwietnia zauważamy znacznie większe zainteresowanie biletami do Wielkiej Brytanii - mówi Mirosława Jemieliańczuk z biura podróży "Sigma” - Sprzedajemy ich około dwóch-trzech razy więcej. Głównie wyjeżdżają studenci - kupują już bilety na czerwiec czy lipiec. W ostatni piątek, 30 kwietnia trzeba było uruchomić dodatkowy kurs do Londynu - z Białegostoku wyruszyły dwa autobusy zamiast jednego. Problemem jest kupno biletu na najbliższy kurs. - Najbliższy bilet do Londynu można kupić na 13, a potem aż na 20 maja - powiedziała Marta Czauż, kierownik dworca firmy Biacomex SA, zajmującej się organizowaniem transportu międzynarodowego. - Powodem zainteresowania wyjazdami do Londynu jest nie tylko przystąpienie Polski do UE - mówi z kolei Janusz Mazgaj, prezes firmy przewozowej EUROLINES Polska. - Zaczyna się sezon, a poza tym wyjeżdżają głównie studenci, dla których zwykle jest dużo ofert pracy. Bilet w dwie strony kosztuje 420 zł. - Nie ma co się dziwić, że ludzie wyjeżdżają z naszej miejscowości - mówią Edyta i Marek z Sokółki. - Tutaj praktycznie nie ma pracy. Sporo naszych znajomych zdecydowało się na szukanie jej w Londynie. Słyszeliśmy, że tam siedzi pół Sokółki. Oni tygodniowo zarabiają tyle, co niektórzy przez miesiąc albo i więcej. Czy my zastanawiamy się nad wyjazdem do Londynu? Na razie się uczymy, ale nie wiadomo, co będzie później. Zarzekać się nie można. Może jak wszyscy sokółczanie powyjeżdżają do Anglii, to w naszym mieście będzie więcej ofert pracy? (db) Za wcześnie na prognozy Ambasada brytyjska w Polsce nie otrzymała jeszcze informacji na temat "polskiego szturmu”. - Póki co, nie mamy sygnałów o tym, że faktycznie tak wielu Polaków wyjechało do pracy w Wielkiej Brytanii - mówi Małgorzata Śmierzyńska, odpowiedzialna za kontakt z mediami w ambasadzie. - Z drugiej strony, minęło dopiero kilka dni od otwarcia brytyjskiego rynku pracy dla obywateli z nowych krajów członkowskich. To zbyt krótko, by można było coś stwierdzić. Według brytyjskich służb zatrudnienia, na obywateli nowych państw unijnych czeka w Wielkiej Brytanii około 500 tys. miejsc pracy. Do końca maja działa jeszcze bezpłatny numer telefonu (0800-133-229), pod którym można dowiedzieć się wszystkiego na temat pracy w Wielkiej Brytanii. (ew) 06. Maja 2004 08:21 Gazeta Wspolczesna Temat: Opinie pracowników biur podróży o klientach Poza tym nie podoba mi sie określenie, że klient płaci, więc ma prawo grymasić. Grymaszenie jest dopuszczalne u przedszkolaków albo ewentualnie w niższych klasach podstawówki. A to, że klient zamierza wydać 1500 złotych czy nawet 5000 złotych na osobę nie znaczy, że może zachowywac się jak udzielny Pan i Władca. A co do rezygnacji z rezerwacji, to zwykle jest tak, że daje się klientowi termin do konkretnego dnia, w którym ma potwierdzić zaliczkę. Niby wszystko w porządku, ale kilka razy zdarzyło mi sie, że klient przeciągał termin wpłaty zaliczki " do jutra, do piątku, do poniedziałku", a jak w końcu zbliżał sie dzień wyjazdu, to on sie rozmyślał. Komuś, kto nie pracuje w biurze turystki może się wydawać, że to żaden problem, zrezygnował, to ktos inny wykupi to miejsce - ale jesli taki klient rezygnuje parę dni przed wyjazdem, a miejsce za hotel jest zapłacone, to w sytuacji, kiedy nie znajdzie się nikogo innego na jego miejsce, biuro traci, bo nie wszystkie hotele zgadzaja się zwrócić pieniądze za niewykorzystane pokoje. A gdyby na przykład nie przedłużał niepotrzebnie rezerwacji, tylko dał konkretną odpowiedź w wyznaczonym przez pracownika biuro terminie, nie byłoby problemu. Ale ludziom czasem brak pomyślunku czy chocby szacunku dla pracownika obsługującego go - niektórzy wychodzą z założenia, że skoro płaca mi za te pracę, to jestem na każde skinienie i moim psim obowiązkiem jest... i tu lista życzeń i wymagań. Wiadomo, że ktoś, kto podróżuje, ale w zyciu nie przepracował ani jednego dnia w biurze podrózy nie zdaje sobie często sprawy ze specyfiki tej pracy, ale jeśli prosi się o przetrzymanie rezerwacji do konkretnego dnia (bez wpłacenia chocby zaliczki), a potem albo sie przedłuża to w nieskończoność, albo nie odbiera telefonu, no to przepraszam, ale taki klient jest u mnie "spalony". Innymi słowy nastepnym razem nie ma mowy o przedłużaniu rezerwacji w nieskończoność - po prostu mówię, że ze względu na poprzedni raz, kiedy zrobił rezerwację, a potem jej nie odwołal i w ogóle nie poinformował o swojej decyzji, rezerwacje trzymam do jutra do godziny 12.00 i nie ma mowy o przedłużeniu jej. Jak się klient zdecyduje dwie godziny później, odpowiadam, że rezerwacja jest już anulowana, ale miejsca nadal są i jeśli chce wykupić miejsce, to proszę o jak najszybsza wpłatę, bo drugiej rezerwacji nie zrobię. Niestety, nie mozna nigdy pozwalać klientowi na wszystko, trzeba okreslic pewne granice, bo na nadmiernym pobłażaniu kiepsko się wychodzi. Nie było moim celem wywołanie kłótni między pracownikami biur podrózy i ich klientami, chciałam tylko pokazać, że aczkolwiek wiele razy to biura podrózy sa winne zaniedbań, to z naszej strony też nie wygląda to często różowo. O ile klient wymaga uczciwości i kompetencji ze strony pracownika, tak pracownik też chciałby aby klient przestrzegał pewnych zasad, czyli żadnych grymasów, fochów i samemu nie wiedzieć czego. Gdyby ktoś z turystów zamienił się ze mną miejscami i przez póltorej godziny przyszłoby mu odpowiadac na pytania: Ile kosztuje samolotówka do Grecji? A do Turcji? A na Dominikanę? A Kenię Pani ma? A niech mi Pani sprawdzi, ile jest miejsc na ten termin? Po czym klient dziekuje i sobie wychodzi, to chyba Was wsyzstkich szlag by zaczął trafiać. Jak widzę, że trafiłam na klienta, który sam nie wie, czego chce i wychodzi z założenia, że mi sie strasznie nudzi, więc mam ochotę odpowiadać na te wszystkie pytania, po prostu wręczam katalogi z cennikami i proponuję zapoznanie się z ofertą i cennikiem. A jak próbuję uściślić, czego dana osoba chce i pytam: w jakim przedziale cenowym chce Pan/Pani jechać? Czy samolot, autokar, czy dojazd własny? Jakie wyżywienie? Jaki kraj? I slyszę: No, jakis ciepły kraj, Turcja, Egipt, Tunezja, Grecja, Chorwacja Włochy, Francja albo coś innego, może być samolot, autokar albo dojazd własny, wyżywienie obojętne, może być apartament bez wyżywienia, albo HB, albo All Inclusive - JAK JA MAM KOMUŚ TAKIEMU COS WYBRAć??? Temat: Funclub-Oskar: Ravda Funclub-Oskar: Ravda Zamówiliśmy(w kwietniu)ofertę z B.P. Funclub - wczasy w Rawdzie: hotel Cristal- 2 oddzielne pokoje 2-osobowe z osobnymi łazienkami(jechaliśmy 4-osobową "paczką")- termin: druga połowa sierpnia. Byliśmy już wcześniej z tym biurem w Chorwacji(Orebić) i byliśmy zadowoleni-stąd ponowny wybór oferty z tego biura. Na 3 dni przed wyjazdem jedna osoba z nas dostaje telefon z Funclubu, że niestety, ale w hotelu Cristal jest teraz remont i w związku z tym proponują nam hotel o niższym standardzie...ale jeszcze nie wiedzą jaki, choć mogą zapewnić, że będzie tam panować miła rodzinna atmosfera. W ramach rekompensaty zaproponowano darmowe śniadania. Ustaliliśmy, że nie zgadzamy się na tę ofertę. Spodzewaliśmy się telefonów do kolejnych osób z naszej "czwórki" więc sprawdziliśmy, jak to było z tym remontem hotelu i dowiedzieliśmy się, że...żadnego remontu w hotelu Cristal nie było. Tak jak podejrzewaliśmy, zadzonił telefon do następnej osoby spośrod nas...ta sama sprawa:remont hotelu, propozycja nowego hotelu, śniadań itd...kiedy pani z biura już opowiedziała wszystko, poinformowaliśmy ją, że wiemy, że w hotelu Cristal nie ma remontu. Zapadła cisza...i po chwili pani radosnym tonem przekazała, że ona właśnie dzwoni, żeby powiedzieć, że już żadnych problemów z pokojami nie ma, że mamy zapewniony pobyt w Cristalu, choć możliwe, że w 4-osobowym apartamencie ze wspólną łazienką. Postanowiliśmy się zgodzić na apartament pod warunkiem rekompensaty np.darmowych śniadań. Pani zadzwoniła później i powiedziała, że będą 2 osobne 2-osobowe pokoje z osobnymi łazienkami. Okazało się, że oferta do Ravdy jest z Oskara(dowiedzieliśmy się jak przyjechał po nas autobus);[ Budapeszt czy Balaton oczywiście nie zostały zrealizowane, choć w jedną czy drugą stronę nie było strat czasowych-droga powrotna była nawet krótsza niż przewidywano. Także jeśli ktoś się decyduje na ofertę z Oskara ze względu na pobyt na Węgrzech, to niech lepiej poszuka innych ofert:> Jeden z dłuższych postojów w drodze do Rawdy miał miejsce w ruderze-to była jakaś(dosłownie)waląca się, brudna knajpa. Jak zobaczyliśmy łazienki to wybraliśmy toaletę w krzakach. Niewiele wcześniej mijaliśmy normalne, porządne zajazdy, gdzie można było spokojnie zjeść i odświeżyć się(bo to był pierwszy postój po nocnej jeździe). W Rawdzie zakwaterowano nas w budynku obok Cristala - budynek ten niby nazywał się Cristal 2 - ale szybko dowiedzieliśmy się że to wcale nie jest żaden Cristal;] Standard pokojów był jednak taki, jak zapewniano w ofercie, lokalizacja hotelu też, więc się już nie "czepialiśmy". Praca rezydentów na miejscu była ogólnie mówiąc-poprawna. Nasza ocena byłaby lepsza, gdyby nie jeden z 2 rezydentów-człowiek, który braki w organizacji pracy nadrabiał poczuciem humoru - czasem jednak nawet to nie pomagało. Na miejscu skorzystaliśmy z organizowanego przez Oskara wyjazdu do dyskoteki w Słonecznym Brzegu. W cenie był transport autokarem w 2 strony+wstęp do dyskoteki. Autobus okazał się jednak za mały dla wszystkich chętnych(mimo iż wześniej było wiadomo ile osób jedzie) więc część osób jechała sobie na stojąco. W drodze do dyskoteki pan rezydent zarządził, że zbiórka w drogę powrotną jest o 3:45 i wszyscy mają się zgłosić punktualnie, autobus miał odjechać o 4:00 i nie czekać na "spóźnialskich". O 3:45 wszyscy byliśmy w punkcie zbiórki, zmęczeni i nieco zmarznięci. Czekaliśmy na autobus do godz. ok. 4:30. Przez ten czas pan rezydent nerwowo próbował nas zabawiać swoimi żartami ale nikomu nie było do śmiechu. Możliwe, że to co opisałam tutaj to są pojedyńcze "zgrzyty", dlatego nie tyle namawiam do omijania wspomnianych biur podróży(bo chyba nie ma biur idealnych) a raczej do dużej ostrożności i stanowczości przy negocjowaniu warunków jakiejkolwiek oferty w jakimkolwiek biurze. Ktoś tu kiedyś napisał, że po zapłacie za wyjazd pracownicy biur podrózy przestają być tacy mili i uroczy jak przed podpisaniem umowy. Ja polecam aby klienci też przestawali być tacy uprzejmi i twardo domagali się tego co im się należy. Pozdrawiam wszystkich miłośników Bułgarii:) Temat: (Nie)przemyślane zapytania klientów Witam serdecznie No cóż, dajesz mi argument - vide słowo "załużmy". Ale nie o to mi chodzi, to w zasadzie kiepski "żart". Nie było moją intencją obrażanie nikogo. Zresztą proszę pokaż mi fragment tekstu, w którym kogoś obrażam. Mam wrażenie, że interpretujesz mój tekst, jak Tobie wygodnie. Przeczytaj uważnie mój tekst, nigdzie nie używam słowa wszyscy. Moje osobiste doświadczenia to około 12-14 biur, agentów – pomijam 1-2-minutowe rozmowy. Przedstawiam swoją i wyłącznie swoją opinię na temat słownictwa (wulgaryzmy, wycieczki osobiste), padającego w niektórych tekstach TEGO WĄTKU (nic nie piszę w tym kontekście o biurach podróży). Skoro to Ciebie nie razi - to trudno, bo mnie tak! I nie chodzi już wówczas, kto ma rację. Interlokutorzy przestają posługiwać się siłą argumentu, wkracza natomiast argument siły (tu: epitety, dogryzanie, wręcz wulgaryzmy). Skrytykowałem ich wszystkich - niezależnie, po której "stronie" się opowiedzieli. Dla mnie tak postępują ludzie niekulturalni - "chamscy". Mój jedyny wulgaryzm - "gówniarzami", jest, wg mnie, pestką wobec docinków niektórych osób z tego wątku, miał poza tym podkreślić moje zniesmaczenie poziomem dyskusji, w związku z czym - został użyty wyjątkowo i specjalnie, w dodatku za przeproszeniem. Ponadto pewne rzeczy są relatywne. Dla Ciebie podawanie "dziwnych" zachowań klientów to dobry żart, według innych może być odebrany jako obraza. Dlatego pisałem też o pewnej wyrozumiałości w stosunku do siebie, do zachowania pewnego dystansu wobec innych, jak i samego siebie. Po prostu - nikt nie jest doskonały. Ponadto - "czepiam" się ortografii, ponieważ pracownicy biur "czepiają" się klientów o ich braki w elementarnej znajomości geografii (z czym zresztą się zgadzam). Podałem przykład ortografii, gdyż jest to taki sam element tzw. "wiedzy ogólnej", jak podstawowa znajomość geografii. To, że pracownik biura (vide TYLKO posty innych uczestników tego forum) nie potrafi się posługiwać językiem polskim pisząc posty w internecie (mając w dodatku do dyspozycji słowniki - np. program Microsoft Word), może dla mnie być też np. śmieszne, choć wcale nie jest. Jakieś 5-6 lat temu byłem w biurze podróży, gdzie sprzedawca uraczył mnie kwiatkami typu: "wyszłem, poszłem". Dla części osób to bez znaczenia (w sumie dla mnie też nie jest to aż tak ważne), niemniej trochę nie na miejscu są wówczas żarty z klientów, którzy nie posiadają podstawowych informacji z zakresu geografii, skoro samemu ma się problemy z wysławianiem w języku ojczystym. Inną zupełnie sprawą jest to, że nie wszyscy pracownicy byli w miejscach, które oferują w katalogach turystycznych. Jest to dla mnie zrozumiałe, nie wszyscy touroperatorzy organizują takie wyjazdy dla agentów, a ponadto to kosztuje - to też rozumiem. Wiem, że tej świadomości nie mają wszyscy klienci - sprzedawcy muszą to jednak zrozumieć. Niemniej nie rozumiem, gdy sprzedawca poprzestaje na wyrecytowaniu mi katalogu. To akurat potrafię sam zrobić, no chyba, że przedstawia mi ofertę wybraną spośród iluś tam firm. Ponadto nic nie stoi na przeszkodzie, by wiedzę o regionach geograficznych, w których się nie było, stale uzupełniać, szczególnie w obecnych czasach, gdzie dostęp do różnych źródeł informacji jest ułatwiony (internet, wydawnictwa multimedialne, książki, duża ilość programów krajoznawczych na kanałach telewizyjnych, itp.). Na tym, moim zdaniem, polega profesjonalne podejście do zawodu. Pamiętajmy, że otrzymujemy, w pewnym sensie, usługę, produkt, którego nie możemy dotknąć, poczuć, w pewnym sensie – wręcz zobaczyć. Stąd tak wielka rola sprzedawców, by móc zachęcić, przekonać, zaznajomić klienta, a nie podśmiewać się z jego wpadek. Po prostu, samemu trzeba działać bez zarzutu by mieć, choćby teoretyczną, "przewagę" nad klientem, tzw. "czyste sumienie" i poczucie dobrze wykonanej pracy, a nie tylko 20-procentowego wzrostu sprzedaży. Podkreślam, moje wypowiedzi dotyczą tylko tego wątku, a pisząc „pracownicy biur podróży” – mam na myśli tylko tych, z którymi zetknąłem się osobiście, co jest chyba oczywiste. Nie uzurpuję sobie prawa oceniania "wszystkich", tylko jednostek. Pozdrawiam! Temat: Praca w Angli z firmą Harvest Staff PL z Gdyni Moi Drodzy.To jest mail ktory dostalam po zlozeniu cv.Nie wiem na jakie stanowiska wy aplikujecie ale ja chce byc kelnerka. z tego wynika ze jest oplata 100 Ł czyli nie malo. co o tym sadzicie, zdaje sie ze kazdy ma inne doswadczenia z ta firma. badzmy czujni. do mnie sie jeszcze nie odezwali choc obiecali ze sie w piatek skontaktuja. HARVEST STAFF EUROPE PL AGENCJA POŚREDNICTWA PRACY ZA GRANICĄ 81-388 Gdynia, ul. Świętojańska 64, Tel. 058 620 91 14 PRACA W WIELKIEJ BRYTANII Do kogo skierowana jest oferta? Oferta dotyczy pracy w Hotelach oraz innych instytucjach cateringowych na terenie Wielkiej Brytanii w charakterze kelnerów i kelnerek. Zatrudnienie jest legalne, zgodne z przepisami określającymi zasady zatrudnienia cudzoziemców na terenie Wielkiej Brytanii po rozszerzeniu Unii Europejskiej. Po zapoznaniu się z ofertą pracownicy podpisują kontrakt szczegółowo określający zasady zatrudnienia oraz prawa i obowiązki pracownika. Jakie wymagania muszę spełniać? Oferta zatrudnienia skierowana jest do osób, które moją doświadczenie w tej branży i mogą je udokumentować (referencje z pracy w restauracjach, kuchniach zbiorowego żywienia, dyplomy ukończenia szkoły lub kursu). Kandydaci powinni posługiwać się językiem angielskim w stopniu komunikatywnym. Oferta dotyczy osób poniżej 55 roku życia. Ile mogę zarobić? Wynagrodzenie uzależnione jest od określonego miejsca pracy. Gwarantowana kontraktem stawka to 5-6 funtów za godzinę, oraz 40 godzin pracy w tygodniu. Oprócz pensji podstawowej istnieje możliwość uzyskania dodatkowych dochodów za nadgodziny. Podatek od dochodów oraz składki na ubezpieczenie społeczne zostają odprowadzone przez pracodawcę. Po zakończeniu kontraktu można starać się o zwrot zapłaconego podatku. Gdzie będę mieszkać? Zakwaterowanie organizuje pracodawca. Koszt takiej kwatery to ok. 35-65 funtów tygodniowo, w zależności od rejonu Wielkiej Brytanii. Jaka jest procedura rekrutacyjna? Proces rekrutacji rozpoczyna się w momencie otrzymania cv (najlepiej w języku angielskim). Po jego wstępnej ocenie wybrany kandydat zostanie zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną, podczas której zapozna się z konkretnymi ofertami pracy oraz dodatkowymi informacjami. Osoby zaproszone na spotkanie rekrutacyjne, po uzyskaniu akceptacji ze strony pracodawcy, powinny dostarczyć do biura Harvest Staff Europe PL następujące dokumenty: cv 2 referencje (świadectwa pracy oraz dyplomy ukończonych kursów, szkoleń, szkół potwierdzających nabyte doświadczenie i kwalifikacje); zaświadczenie o niekaralności; kopia paszportu; 2 aktualne zdjęcia paszportowe; zaświadczenie lekarskie o zdolności wykonywania pracy za granicą. Ostatni etap rekrutacji to uzgodnienie i zaakceptowanie warunków umowy poprzez podpisanie kontraktu oraz zorganizowanie podróży do Wielkiej Brytanii, w której zorganizowaniu pomaga Harvest Staff Europe PL. Ile będzie mnie kosztował wyjazd? Koszty, które ponosi kandydat obejmują: opłatę manipulacyjną w wysokości 100 funtów uiszczaną w momencie podpisywania kontraktu; podróż do Wielkiej Brytanii. Niniejsza informacja nie stanowi oferty w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny Temat: Ecco Holiday ??? W dalszym ciągu nie wiem, w którym momencie biuro Cię oszukało. To, że zarabia > na samolocie 1500$ (skąd masz takie wiadomości?-jeśli są pewne to zgłoś to do > Urzędu Skarbowego, a nie gadaj bzdur na necie) dziejkuje za wskazowki wiem co z tym zrobic!!! > sprawa biura podróży. Nie mam ochoty być oszukiwanym ale też nie moge patrzeć > jak ktos opowiada bzdury. to nie bzdury to sama prawda świadczą o przestępczej > działalności Ecco i powinny być jak najszybciej zgłoszone odpowiednim organom. czytaj wyzej!!! > Jeśli jednak nie są prawdziwe to jestes zwykłą zfrustrowaną plotkarą - ja też > mógłbym powiedzieć, że jesteś prostytutką oddającą się przez rok za wyjazd do > Egiptu, zadowolona? bez komentarza nie bgede sie znizac do Tojego poziomu!!! > Nie kazałem Ci się tłumaczyć ile zapłaciłaś - powiem tak: Menaville jest > najtańszym hotelem w ofercie Ecco i logiczne jest, że nie wszystko będzie > cacy - trzeba jednak mieć wyobraźnię i trochę dobrej woli. nie znasz faktow to wypowiadaj sie na ten temat!!!! nas zczescie Twoje "kazenie" lub "nie" mnie nie interesuje mialam jechac z innym biurem ale juz go nie ma... > odchodzi chęć by Ci udowadniać, że piszesz pierdoły więc może w skrócie: > > Cyt:"poniewaz nikt z czasu naszego pobutu i takze pozniejszego nic dobrego o > niej nie moze powiedziec, zawsze zmeczona, spiaca, niezadowolona z zycia... " > Odp: Sprawdziłaś wszystkie osoby, które były w Safadze, że wypowiadasz się > za "wszystkich"? Może troszkę opamiętania w pisaniu paszkwili? heheh dobre tym, mnie ubawiles!!!! WSZYSCY MAJA TAKIE SAME ZDANIE NA TEN TEMAT a nawet jeszcze gorsze!!!! nasz znajomy wykupił "wszystko w cenie" a nie bylo takiej oferty w hotelu!!! <usmiech> > > Cyt: "niestety o samym kraju i zwyczajach wie niewile... widac taka jej rola > osobiscie jestem zadowolona z safagi, z hotelu, ze slonca, z plazy, z raf ALE > TO NIE ZASLUGA BIURA!!!! " biuro powinno zatrudniac dobrze przygotowanych (czytaj doinformowanych) rezydentow, przede wszystkim po kursach pilotw turystycznych a zwlaszcza dobrze wychowanych, OLa nie nadaje sie do takiej pracy, wiecznie zmeczona, spiaca (dlaczego?...), niegrzeczna, do tego zawsze nieusmiechnieta i po prostu zle wychowana, > Odp: A co powinno zrobić biuro by panienka była zadowolona? Dać wycieczki > fakultatywne gratis? mnie biuro nic nie musi dawac... no coz "panienka" bez komentarza.... > Cyt:"co do hotelu to sami sobie wszystko zalatwialismy" > Odp: Co sobie sami załatwiliście? Stolik przy śniadaniu? beznadzieja to Twoje pisanie.... bez komentarza.... > > Cyt:"mamy to nagrane na kamerze,wiec nie pisz ze pisze oszczerstwa bo wiem co > pisze, ja jedna nawet moge sie mylic (NIESTETY TAK NIE JEST) natomiast inni > turysci tez sie wg Ciebie myla????" 1.nie kazdy ma dostep do netu. 2.poszukaj innych wypowiedzi to sam sie przekonasz! > Odp: Nie wiem czy inni turyści się mylą czy nie - nie zauważyłem tu tych wielu > niezadowolonych o których piszesz. Numer z kamerą uważam osobiście za przejaw > totalnej głupoty i frustracji nowobogackich turystów z Polski - co jeszcze > nakręciłaś na kamerze? Tabuny pijaków from Poland, awanturników itp? zazdoscisz kamery!!! niesamowite... coz kazdy sadzi wg siebie... bez komentarza.... > > Cyt:"O PANIE WIDZE ZES PROROK!!!!" > Odp: Daruj sobie takie teksty bo robisz z siebie jeszcze większą frustratkę > niż to wynika z Twoich wypocin coz kazdy sadzi wg siebie... bez komentarza.... > > Cyt:"to tyle co mam do dodania, moze jeszcze tylko ze zwiedzilam spory kawalek > swiata, w Egipcie tez bylam, NA SZCZESCIE Z BIUREM ECCO HOLIDAY BYLAM DWA > RAZY: PIERWSZY I OSTATNI!!!" > Odp: Światowa dama z Ciebie - aż Ci zazdroszczę i .........współczuję biurom > podróży, z którymi jeździłaś - pewnie często zmieniasz biura? Co rok to tańsze? coz kazdy sadzi wg siebie... bez komentarza.... > Gratuluję Ecco, że nie będzie miało już takiej "turystki" > Napisałabyś może w jakim terminie byłaś, bo mnie to ciekawi bardzo - za mojego > pobytu była w tym hotelu osoba Twojego pokroju, jeśli to Ty to zdanie mam o > Tobie wyrobione już dawno coz Twoje zdanie nie ma tu nic do rzeczy!!! cos mis ie wydaje ze jestes za bardzo za EC!!! poniewaz nie bede sie znizac do Twojego poziomu bez komentarza.... wiec dziekuje za dalsza korespondenje Małgorzata Temat: BB upadek o ktorym było wiadomo do rozmówców Szanowni państwo, jako osoba pracująca w branży, nie mogę pisać o tym kto komu zalega, choć jak mój wspólnik czekał na pieniądze za wiosenne objazdówki Triady trzeci miesiąc wywaliłem to na forum. Zadzwonił do mnie ich grecki partner ze zaraz ureguluje i sprawe odwołałem, bo pieniądze wplacił. i po sprawie. ale napisałem o tym bo wiedziałem dokładnie o co chodzi. ja nie moge pisac tu o moich przypuszczeniach bo mogę komuś niesprawiedliwie zaszkodzić psując jego imię. i uważam że pracownicy innych biur podróży tez powinni przystopowac ze szkalowaniem konkurencji a z drugiej strony przestać udawac zachwyconych turystów. Bo to forum straci swój sens. Ale konkretnie. Cena usług biura jest analogiczna do jakości usług. Jak ktoś jedzie do grecji za 700 zł bedzie miał apartament niższej klsy niz ktoś kto zapłaci 1000, ale woli tak bo w pokoju tylko spi a dzien spedza na plazy a noc w knajpach. jego wybór. Tyle że czasem sie oferuje luksusy za grosze. Jest to praktyka stosowana przez biura które mają bądż własne hotele i robią cos poza sezonem zeby miec na przysłowiowe papierosy, albo zeby dać pracę personelowi. Natomiast jak ktoś w środku sezonu wynajmując hotel bierze za nigo grosze to liczy na to ze jakimś cudem się odkuje albo ma w planie przyciąć troszkę wypłaty dla hotelu. Nie tylko polskie biura to robią, bo w tym roku wyrzucono brytyjczyków z hotelu na Korfu, a ile ja sie napatrzyłem na autobusy krążące nocą po mojej miejscowości i szukające jakiegoś taniego noclegu bo kontrachent wywalił to moje. Przykłady sobie odpuszczę. Zazwyczaj takie rzeczy przechodza bez relacji prasowyuch bo sie ludziom wino kupi czy jakąś wycieczke postawi i dobrze bo to jakas rekompensata. I tak biuro które nie zapłaciło kontrachentowi wychodzi na tym in plus, bo ekstra płaci za jedna grupe komuś a zalega za 6 turnusów. Niezłym sprawdzianem jak biuro płaci jestes to czy zmienia co roku miejscowości i obiekty. na wiosne sie płaci zaliczki, jak ktos nie ma to zaczyna robić tzw first minute. Czyli cos co jest moim zdaniem absurdem ekonomicznym. First minute to nic innego jak zaciąganie kredytu, tyle ze u klientów. Jak biuro bierze kredyt to znaczy ze nie ma pieniędzy. Pojechalibyście na wczasy z biurem które nie ma nawet na zaliczki ? kredyt trzeba spłacić a z czego go spłacić jak biuro nie zarobi bo sprzedaje po zanizonej cenie? tzn ze osoby jadące na ostatnie turnusy czesto płaca za tych co byli miesiąc przed nimi. A kto zapłaci za tyuch ostatnich? jak hotelarz dojdzie do wniosku ze nikt. to ludzi po prostu wywala. Dobrym wyznacznikiem sa srodki trwałe biura. jak ma ono własne autokary własne a nie w leasingu to znaczy ze ma co sprzedawać albo ma na co zaciągnąć pozyczki, w razie czego. Po za tym inwestycje w firmie swiadcza o tym ze ktoś nie otwarł biura na jeden sezon ale chce zeby ono funkcjonowało i przynosiło dochody. Bo otworzyć wielkie biuro to nie sztuka. zakontraktuje sie hotel, samolot, jak ma sie znajomości to mozna to wszytsko z opóznionym terminem płatności i hop wielkie biuro. Wiec chyba biura które długo sa na rynku jakąs gwarancję dają. warto w necie poszperać i poczytac bo wiele dobrych biur sie po prostu nie reklamuje. A mozna do nich nie dotrzec bo płaca małą prowizję agentowi wię zwyczajnie ich ofertę chowa pod stół. tak na prawde wiec nie jest łatwo znaleśc biuro pewne. Ale troszeczke sie popytając, pomyśląć i nie dając się uwieść reklamom mozna miło tanio i bezpiecznie spędzac wakacje. Bo przecież firma nie płaci za reklamę z własnej kieszeni tylko z kieszeni turystów. kązdy który jedzie z biurem co ma bilboardy i co reklamuje sie chyba nawet w czasie kazań kościelnych, własnie za to miedzy innymi płaci. apo to jest internet i forum zeby nie przepłacac nie dawać sie robić w balona i ladowac z walizkami na ulicy. Temat: PRAWDA O MigaczTravel 2 czesc PRAWDA O MigaczTravel 2 czesc Przy wyjeździe na intership zapewniano mnie, że jadę do pracy połączonej ze szkoleniem. Jednak nie odbyło się ono w ogóle! Aż do czasu, gdy w kolejnym miejscu pracy dowiedzieliśmy się co następuje: Global Staff podpisał umowę z YMCA (ta organizacja - z nazwy chrześcijańska - zajmuje się dzisiaj głównie zarabianiem dużych pieniędzy. wystrzegajcie się programów organizowanych przez nich!!), która stała się providerem wizy dla studentów mających odbywać praktyki zawodowe zgodne z kierunkiem studiów Jednocześnie Global Staff podpisał umowę z kasynem. Ta umowa mówiła już tylko o dostarczeniu pracowników na żądanie pracodawcy. Kierownictwo kasyna było zdumione, gdy sprawa wyszła na jaw. Szczególnie, jeśli chodzi o potrzebę nabywania wiedzy przez przybyłych studentów zagranicznych i związanych z tym szkoleń. W jaki sposób sprawa wyszła na jaw? Pewnego dnia odbyło się zebranie z pracodawcą, gdzie wszystkim studentom zagranicznym oświadczono, że od jutra nie pracują. Więcej nie mają nawet zbliżać się do budynków kasyna i hotelu! Dziewczyna, która chwilę po tym oświadczeniu poszła kupić sobie pizzę w hotelowym barze została wyprowadzona przez ochronę.. Nie wiemy, co było przyczyną takiego zachowania pracodawcy. Podejrzewamy tylko, że chodziło o zatargi z Globalem. Przedstawicielka Globala kazała nam czekać (dopiero po upływie ok. tygodnia przybył ktoś z centrali firmy, aby prowadzić pertraktacje). Sprawa ciągnęła się przez 3 tygodnie. Studenci - pozostawieni bez pieniędzy i pracy - napisali w końcu oficjalny list do przedstawiciela urzędu imigracyjnego - Glorii Gonzales.. Dopiero wtedy Global wypłacił pieniądze (za 2 tygodnie) i postawił studentom ultimatum. Albo wyjeżdżasz do pracy we wskazane miejsce, albo wracasz do domu. Działo się to po upływie zaledwie 3 (z planowanych 18) miesiącach praktyki. Wszyscy studenci byli w podobnej sytuacji i podpisali podsunięte im papiery.. Wyruszyli do kolejnych destynacji w dobrej wierze - że już teraz praktyka jakoś będzie się kulała.. Zapłacić i nie wyjechać w ogóle - to też możliwe! Wydarzenia opisane powyżej to nie wszystko - zdarzyły się osoby, które wpłaciły pieniądze na internship w Polsce i bezskutecznie czekały kilka miesięcy na dokumenty. W czasie rozmów telefonicznych Almatur (teraz Migacz Travel) informował wciąż, że sprawa rozstrzygnie się lada dzień, już za 2-3 tygodnie, że papiery są już w drodze, że są rozpatrywane przez immigration itp. Ogólnie więc - wciąż twierdzono, że sprawa wyjaśni się lada dzień. Na 100 procent.. Tymczasem osoba kontaktowa w Nowym Jorku zadzwoniła do Global i usłyszała zupełnie inną wersję historii! Czyli ktoś tu kłamał - albo Global albo Migacz. Strata czasu gigantyczna - kilka miesięcy spedzonych na bezczynnym czekaniu i wielki niesmak. Po ponad pół roku bezowocnego czekania pozostało już tylko zażądać zwrotu wpłaconych sum. Dziękujemy Ci Migacz Travel! Trudno oprzeć się wrażeniu, że właścicielka biura i jej koleżanki mówiły zwyczajnie nieprawdę i że były świadome, iż Global nie jest w stanie w najbliższym czasie załatwić wyjazdu. A to już po prostu smutne - etyka takiego biura podróży jest co najmniej bardzo nieciekawa. Dlatego też odradzamy korzystanie z usług firmy MIGACZ TRAVEL. Biuro to wpędziło co najmniej kilkoro młodych ludzi w kłopoty. Jeśli myślicie, że to wyjątek - możecie się grubo pomylić!!! Ale o tym najprawdopodobniej dowiecie się gdzieś daleko za granicą, w możliwie najgorszym momencie. Jak to zwykle w życiu bywa.. Jeśli zaś panie z Almaturu zostały wprowadzone w błąd przez Global - zdumiewa nas dalsze wysyłanie młodych ludzi do Stanów z pomocą tej właśnie firmy. Akcja wysyłania studentów z pomocą Globala trwała mimo, że - jak wynika z naszych informacji - Almatur zdawał sobie sprawę z sytuacji (Global miał bez przerwy problemy z amerykańskim Immigration). Wygląda na to, że zysk (czytaj: chciwość) zajął miejsce odpowiedzialności. Pieniądze wpłacone przez potencjalnych uczestników pewnie przez cały czas leżały sobie na lokacie (jeszcze nie tak dawno na lokacie można było zarobić nawet 16-18% rocznie!). Jest to szczególnie smutne w obliczu stwierdzeń zawartych na stronie Migacz Travel: "Kolejna część ofert przeznaczona jest dla: studentów, absolwentów, absolwentów szkół pomaturalnych i nie tylko są to programy: Work & Travel USA - dla studentów, Internship w USA i Wielkiej Brytanii - dla studentów i absolwentów do 2 roku po ukończeniu studiów, Seasonal Work Visa H2B USA - dla wszystkich młodych ludzi do 40 roku. Oferty te posiadamy od 1998 roku. Łącznie na wszystkie programy edukacyjne wyjechało z nami ok. 2000 młodych ludzi." Ilu z nich zawiodło się tak jak my?!!... Temat: Relacja z Kenii na www.TripsTop.com > ***** Dzieki za wiadomosci. > Tych szczepien jest sporawo. Niewiadomo ktore wybrac. Jesli mozna zapytac > jakim Ty sie poddales? (Dla mnie to duza sprawa -boje sie klucia - brr..) > Dokładnie nie pamiętam z różnych przyczyn nie wziąłem wszystkich, na pewno brałem: 2 x żółtaczkę, 1 x tężeć, 1 x dur, 1 x żółta febrę i coś jeszcze. Najlepiej skonsultuj się z lekarzem jak pisałem szczępionki nie są obowiązkowe (oprócz żółtej febry na Zanzibarze) są zalecane i napewno tą listę można ograniczyć > ****** SAFARI- > Jakie wrazenia masz z Safari, w ktorym parku i na ile dni ? > Byłem w parku TSAVO EAST dwa dni we Wrześniu - jak pisałem w innym wątku na ten park i na tą porę roku był to wystarczający czas, zresztą na więcej nie było ani kasy ani czasu. mapa parku www.newafrica.com/maps/nationalparks.asp?ID=491&countryid=25 mozna tam także znaleść opisy tego i innych parków > ***** KILIMANDZARO- > Wydaje mi sie ze jest stosunkowo drogie, ale nadal bardzo kuszace. > Ze wszystkich listow wnioskuje , ze zalatwienie wycieczek na miejscu nie > jest problemem. TO dobrze. Dobrze jest jednak znac ceny wczesniej , aby > je "przegrysc" juz w domu , ze nic nie jest za darmo.! A tak poza tym , > chyba te ceny biora z ksiezyca , skad ONI wiedza , ze u nas pieniadze > mozna zbierac na ulicy. Co jeszcze porabiales w tym kraju ? > Czy port lotniczy to Nairobi , czy angielski wystarczy , czy masz jakies > rady dla "raczkujacych" ? > Kili jest drogie, wynika to z polityki rządu Tanzanii większośc tych pieniążków trafia do nich. Załatwienie wycieczki nie stanowi problemu, jedyne co może stanowić problem to oczekiwania napiwkowe - dla przewodnika i tragarzy jesteś zawsze bardzo bogatym człowiekiem więc oczekuja od ciebie napiwków. Przykry scenariusz wygląda tak, zaczynając od najłagodniejszego: - przewodnik każdego wieczoru mniej lub bardziej oględnie opowiada ci jakim jest biędnym człowiekiem zmiękczając cię jest to leko irytujące. - tragarze wymuszają na tobie codziene napiwki (spotkaliśmy w Nairobi Polaków którzy tak płacili) - bunt tragarzy uważają że dostali za mało i zostawiają cię z bagażami w ostatnim obozie albo gdzieś po drodze. Jak tego uniknąć wybrać biuro z referencjami, mają stałych tragarzy którzy po skardze klienta tracą prace - więc nie próbują. Nie zgadzać się na wcześniejsze wypłacenie napiwków, dopiero po imprezie na granicy parku. Umówic się w biurze które organizuje wycieczke że ktoś was odbierze po imprezie. Biuro które nam oraganizowało mogę spokojnie polecić, jak by co. Samolotem można leciec do Nairobii, Mombasy (czartery) lub na lotnisko pod Kili - w zależności od planów kasy itp. Angielski wystarczy, cześć przewodników mówii jeszcze po francusku i niemiecku. W Nairobii co chwile ktoś będzie ci oferował zorganizowanie safari, wycieczki na Kili itp, robią to raczej grzecznie i nie są szczególnie nachalni ale jest to irytujące, rozwiązaniem jest zgodzenie się na propozycje jednego z nich i łażenie z nim przestaje sie być wtedy potecjalnym celem dla innych bywają pomocni pokażą dobry kantor, ambasadę Tanzanii, gdzie załatwić transport itp, kosztuje to wizytę w jakimś biurze podrózy i napiwek (nikt cię nie zmusi do korzystani z jego oferty) lepiej jednak tą wizyte odkłądać po odrzuceniu oferty tracą zainteresowanie i są mniej uczyni (dostają procent od zwerbowanego klienta). Polecam także Zanzibar, jest tam naprawde ciekawie - > > Ps. A moze masz jakies zdjecia ktore mozna poogladac ? Jestem leniwy więc jeszcze nie zdorzyłem wystawić zdjęc - niestety Temat: Stałeś w kolejce? Witam serdecznie! Najczęstszym miejscem, gdzie ostatnio udaje mi sie stac w kolejce - jest poczta (placówki Poczty Polskiej). Tutaj nie ma wyjątków - kupno znaczka, odbiór poleconego, wysłanie listu, dokonanie przelewu czy wpłaty, opłaty za rachunki, wysłanie paczki, kupienie biletu... Wszystko wymaga tego, żeby stać w kolejce. Chociaż ostatnio trafiłam na pocztę (Wa-w , ul, Wojciechowskiego), gdzie obowiązują "numerki" - i tu dopiero zaczyna się paaranoja. Bo nalezy miec numerek, bez niego istnieje możliwość zlinczowania ewentualnie wywołania małej rewolucji... Istny koszmar. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że w kolejkach uwielbiają stać ludzie, którzy robili to jeszcze w PRL-u: osoby mające teraz ponad 50 lat. I nie chcę tutaj sugerować, że się do tego zdążyli przez PRL przyzwyczaić. Podejrzewam, że oni znajduja przyjemność w staniu w kolejce, gdzie mogą porozmawiać (najczęściej są to emeryci i renciści, nie pracujący, siedzący w domu, bez niczyjego towarzystwa) z innymi "współuczestnikami" ich niedoli. Narzekają wtedy na cały system związany z numerkami, ale bez niego też narzekaliby na coś innego. Z drugiej strony kolejki są spowodowane opieszałością urzędników, którzy pracują, jakby mieli zamiar pobić rekord w obsługiwaniu jednego petenta. Sama doświadczyłam sytuacji, kiedy po 35 minutowym oczekiwaniu na to, by mnie obsłużono (oczywiście po wywołaniu mojego numerka), musiałam spędzić prawie 20 minut przy samym okienku (wysyłanie 6 listów poleconych, w tym jednego za pobraniem), ponieważ pani obsługująca jakoś była niezbyt zadowolona, że musi wykonywać swoją pracę... Podobnie jest u lekarzy, w przychodniach publicznych ( z tego względu wolę nie chorować - ostatnim razem byłam u lekarza w styczniu 2001 r.). Może to właśnie jest "lekarstwo" na ożywienie naszej gospodarki, pobudzenie rynku i pozbycie się krajowego bezrobocia? Może gdyby zostawali zatrudniani absolwenci szkół średnich i wyższych (żadna praca nie chańbi), którzy chcą pracować, ale nie mają jakoś okazji lub nie ma dla nich miejsc pracy, bo trzeba pozwolić "starym" pracownikom dojść do wieku emerytalnego, to wszystko by się inaczej odbywało. Wiadomo - młodzi są bardziej sprytni, żwawi, mają ochotę i zapał... I wcale nie chodzi im o nie wiadomo jakie pensje... W dzisiejszych realiach dostosowaliby się, i to nawet szybko... A ci pracownicy, którzy są dzisiaj jacyś tacy "niemrawi", powodujący powstawanie kolejek, od razu by się szybciej zabrali do pracy... Kolejki są także powodowane promocjami. Chyba jeszcze jest gdzieś zakorzenione w narodzie polskim hasło: "taka okazja może się drugi raz nie powtórzyć". I biegną do marketów, by kupić coś o 1 zł taniej niż w innym sklepie, albo dwie sztuki więcej za trochę mniej pieniędzy... Tak mi się wydaje, że takie kolejki są spowodowane przez samych ludzi, przez psychologię tłumu, ktora nie dopuści myśli, że jutro będzie taniej lub pojutrze też ta promocja będzie obowiązywała... To takie dziwne... W czasach PRL każdy się zastanawiał, kiedy będzie koniec kolejek. A jak ten koniec wreszcie nastał, to ludzie sztucznie chcą do tych czasów "kolejkowych" wrócić... Z kolejek, które mi się jeszcze nasuwają do głowy, mogę wymienić: - poczta i telekomunikacja, - przychodnie publiczne, - wszelkie urzędy, gdzie trzeba coś wpłacić (nie wiem, dlaczego przy operacjach pieniężnych zawsze powstaje jakieś spowolnienie, chociaż ich natura tego wcale nie wymaga), - supermarkety i superpromocje, - biura podróży w momencie wywieszenia oferty 'last minute' - salony sprzedaży ratalnej, - banki. Generalnie można stwierdzić - gdzie ma zaistnieć jakaś transakcja pieniężna spowodowana jakąś dodatkową atrakcją, lub tą atrakcję mająca wywołać. Pozdrawiam serdecznie Temat: Hotel Paradis Palace w Hammamet, pytajcie! Bylismy w tym hotelu tylko że od 28.05. do 11.06. Na prace rezydentki Pani Anity nie możemy narzekać. kompetentna osoba z duża ilością wiedzy i pomysłów. Potem wiem że była zmiana rezydentów i widac że na gorsze (nowe rezydentki już odwoziły nas na lotnisko). Co sie tyczy spotkania organizacyjnego: osobiscie wolałem udać sie do sali konferenecyjnej i w spokoju wysłuchać wszystkiego niż siedziec przy recepcji gdzie wszyscy chodzą rozmawiają, ale to każdego indywidualna sprawa. Chociaż spotkania w rezydentką Anitą odbywały się już w recepcji i nikt nikogo nie wypraszał. Co do wycieczek fakultatywnych: byliśmy na saharze - przewodnikiem był Andrzej - rezydent z Sousse - posiada ogromną wiedzę na temat Tunezji. Dwa dni podróży autokarem a on cały czas "nawijał" poczynajaąc od polityki, poprzez atrakcje, życie codziennie, stosunki policja-społeczeństwo, stostunki z innnymi krajami. Nie uważam żeby TUI miało tą wycieczkę atrakcyjniejszą. I na saharze nie zawieźl nas do żadnego sklepiku, no chyba że przystanek przy jakims sklepiku na odpoczynek to jest jakies zwiedzanie. Kto chciał kupował. Wycieczka do Tunisu i Kartaginy - bardzo fajna, chociaż Tunisu mozna byłoby zwiedzic troszke wiecej. Karthagina - bardzo mało zostało zabytków z tych czasów. No i na koniec Sidu Ba Said - piekne miasteczko, które zauroczy każdego. To czy wycieczka jest organizowana przez TUI czy Itake czy inne biuro podróży, to każdy dostaje swoja dolę że zatrzymaja się prz tym konkretnym sklepiku. Co sie tyczy ubezpieczenia. Zostaliście błędnie poinformowani. Forma ubezpieczenia itaki jest następująca: Wszystkie koszty leczenia do 100 zł pokrywacie sami na miejscu. Prosicie o faktury lub jakiś paragon. I własnie te paragony przedstawiacie u ubezpieczyciela w kraju aby zwrócili wam pieniadze. Koszty leczenia powyżej 100 zł są opłacane od razu przez ubezpieczyciela (macie nr polisy). I tak to wyglada.. Pobyt w tym hotelu mogę polecić każdemu - nawet z ITAKĄ. Na miejscu można korzystać nie tylko z biura TUI ale także z ofert samego hotelu który rownież organizuje wycieczki. W czasie całego pobytu nie mielismy żadnego problemu z ITAKA. Jedynie przy powrocie musielismy czekać dodatkowo 50 minut na autobus bo się spóźnił. Przyczyna spóźnienia autobusu była nastepująca: W jednym z hoteli w Hammamcie para Polaków spakowała do swojej walizki 12 reczników hotelowych, dwa siatki herbatki Lipton i 12 rolek papieru toaletowego. Zostali przyłapani przez obsługe hotelu. JEdni Polacy wyrabiają bardzo dobrą opinię, a drudzy ja niszcza. Zgadzam się nadskakują Niemcom. Ale również i Polakom. Jak jedziecie paczką osób, przygotujcie się że codziennie dajecie jednemu barmanowi i jednemu kelnerowi po 1 DT. Macie zagwarantowaną najlepszą obsługe, brak kolejki przy barze, i drinki o odpowiedniej mocy...) Warto zostawić Pani sprzątającej dinara co jakis czas (stroi kwiatami łóżko i także wanne, układa z reczników łabędzie) Co do waluty. Sprawdzcie sobie ile kosztuje wypłata za pomocą karty z bankomatu w waszym banku bo mozna sie złapać za głowę. Mysmy z zona mieli wzieta gotówkę i na miejscu wymienialismy na dinary. Przy wylocie na lotnisku pozostałą gotówke (niezostało wiele) wymienilismy z powrotem na euro. Kurs dinara w całej tunezji jest taki sam, nie ważne czy wymieniacie w hotelu czy na miescie. Podsumowując. Polecam Tunezję z biurem ITAKA. Nie było żadnych zgrzytów, niedomówień czy niekompetencji ze strony obsługi. przewodnicy Andrzej i Sofien bardzo w porządku. Temat: Klienci nabijani w butelkę Klienci nabijani w butelkę Jesteśmy zewsząd atakowani reklamą: z radia ,telewizji, plakatow, prasy. Wiele spotow reklamowych jest po prostu nieuczciwych i robi z nas durnia. O uczciwosci w reklamie napisano juz wiele lecz ja chcialbym na to spojrzeć z mego punktu widzenia. Jak traktują nas firmy? 1.Dlaczego oferta telefoni komórkowej na rynku kart pre-paid jest podawana w cenach netto? Grupą docelowa pop,simplus,czy taktak jest mlodziez lub osoby o skromnych portfelach, które operuja cenami brutto,więc nie ma sensu podawanie im cen netto. Ceny netto sa przydatne dla osob prowadzacych dzialalnosc gospodarcza, bo one to sobie odpisza podatek VAT. Ale ile takich osob ma pre- paid, moze z 0.01% ? Zachodzi synek z mama do salonu kupic zestaw pre-paid i zamiast obiecanych w domu 299 zl, mama zdziwiona mowi skąd te 365 zl, w domu mowiles co innego. Ja czuje sie nabijany w butelke... Szczyt glupoty to podawanie w jednej reklamie takich stwierdzeń: pierwsza * - w cenach netto druga * - w cenach brutto trzecia * - w cenach netto Czy my mieszkamy w USA, gdzie wszystkie ceny podawane sa netto? 2.Co do darmowych minut w abonamencie telefoni komorkowej to bierze mnie smiesznosc, jakie one sa darmowe skoro trzeba placic abonament, cos darmowego to cos za darmo! W USA za abonament ok 100 zl dostajemy nie marne 100, czy 240 minut. Tam operuje sie tysiacami 3000,4000 czy 5000 minut "gratis" w abonamencie.A czasem dostaje sie nawet bezplatne polaczenia nocne. Zainteresowanych odsylam na strony "www" operatorów komorkowych w USA. Nie wspominam o dziwnych promocjach i reklamie gdzie drobnym maczkiem jest napisana prawda o danej "okazji" - polaczenia z trzema numerami gratis (drobnym maczkiem ale tylko z numerami w naszej sieci) - taktowanie co sekunde (drobnym maczkiem ale tylko po pierwszej minucie, platne dodatkowo 5 zl) - dodatkowe darmowe minuty (drobnym maczkiem ale tylko przez 6 miesiecy) - polaczenia z 1 dowolnym numerami "gratis" (drobnym maczkiem platne za usluge 5 zl + VAT miesiecznie) - 30 darmowych minut (drobnym maczkiem ale tylko do wykorzystania poza godzinami szczytu) - najtanszy abonament na rynku (drobnym maczkiem minuta rozmow horendalnie droga, brak prezentacji rozmowcy) i tak dalej i tak dalej 3. Jeden z operatorow komorkowych w reklamie sie chwali ze jako pierwszy wprowadza taktownie co sekunde w Europie wschodniej. Bedac na Slowacji w 2001 roku widzialem ze taka usluge oferowal tamtejszy operator. 4. TPSA reklamuje ze polaczenia z telefonami komorkowymi sa po 80 groszy.Ale nie akcentuje ze jest to cena netto, dotyczy abonamentu standardowego, jest to po godzinie 18:00 i nie realizuja jej aparaty publiczne !!! W kolejnej reklamie chwala sie ze stanialy rozmowy miedzy narodowe np. do USA 2.44 zl. Z USA zadzwonic do Polski kosztuje w przeliczeniu 15 groszy za min. Istnieja tam karty za 4$ na 120 minut rozmowy z Polską. Drodzy TPSA jest jeszcze co obnizac. W innej reklamie TPSA, na pytanie pani Czubowny, dlaczego Internet jest taki drogi pan z Francji odpowiada "Spojrzmy na to z innej strony. Na przyklad urodzila mi sie corka". Calkowita ignorancja klienta.Ona o cenach, on o córce... 5.Reklama samochodów w prasie. Mamy super ceny, super promocje. I przy cenie gwiazdka, a na dole drobnym maczkiem 80% ceny samochodu.Czy tak musi wygladac reklama aut? A co do "otwartych drzwi" w salonach, czy w zwykle dni drzwi nie sa otwarte? 6.Reklama cen biletow linii lotniczych. Widzisz fajną cenę, zachodzisz do biura podrozy a pani mowi, to cena bez oplat lotniskowych. Muszę doliczyc jeszcze 70$. Mnie nie interesują doliczenia, lecz prawdziwa cena biletu, ktora powinna byc ceną ostateczną dla klienta. Marzę zeby osoby z zarzadu linii lotniczych po zajsciu do sklepu spotkały sie ze stwierdzeniem w kasie "Musze doliczyc panu marze, lub oplatę za sprzątaczkę..." Oplata lotniskowa jest zwyklym kosztem dla linii lotniczych i nie ma potrzeby je oddzielania w cenie biletów. Temat: Kardelen - Side/Kumkoy (****) Club Kardelen Polska z Jettouristic 1. Klima raz działa a raz nie ale w pokojach kierownictwa na parterze działa zawsze. Bez klimy nie pośpicie bo z jednej strony ruchliwa ulica a z drugiej słąbej jakości animacje do 2-giej 3-ciej w nocy. Najlepsza jest dyskoteka dla dzieci o 21:15 a potem to już tylko hałas i zgrzytanie zębami. Dodatkowo jest to klima centralna tj. bez regulacji temp. w pokojach, a kanały dolotowe nieczyszczone od lat. Efekt jest taki, ze smierdzi i lecą z niej grzyby i różne inne niewidoczne paskudztwa, - nagminne alergie (niby na słońce wg. rezydentów) + w czasie mojego pobytu 4 zapalenia ucha z ropnym wyciekiem. 2. Pokoje - mogą być, 30 eur dopłaty tygodniowo za pokój z widokiem na może (300 m) oraz na basen i okrzyki suchotycznego, wyposażonego we wspaniałą sztuczną szczękę z białymi zębami Pana Waldzia, który jest mimo to postacią pozytywną. Wyraz jego twarzy mówi o tym, że piętnem odcisnęła się na nim lektura pt: "Cierpienia młodego Wertera" - Waldzio ma białe równe ząbki ale się nie uśmiecha. 3. Basen - higiena basenu polega na codziennym dosypywaniu 3 wiader chloru koło 5-tej nad ranem, dodatkowo wojna o leżaki, wieczorem widać na powierzchni warstwę jak po katastrofie tankowca - bueee, kibel. 4. Toalety buchające często smrodem, przez 2 tygodnie nie zlokalizowałem od czego to zależy, pewnie manager hotelu ma guzik i przyciska jak go ktoś wkurzy bo sie o swoje upomni. 5. Ceny - przez 2 tygodnie na dwie osoby w miarę oszczędzając wydałem tylko w hotelu 270 euro. Po początkowo atrakcyjnie wyglądającej ofercie następuje drenaż kieszeni na każdym kroku. Piwo: 1,75; sok:1,5: lunch:5; puszczenie bąka przy basenie: 2 euro itd itp. 6. Polska obsługa na miejscu - miła naprawdę robią co mogą, szczególnie Tomek i Klaudiusz mają klasę, wyczucie i wykształcenie co widać gołym okiem. 7. Rezydenci Jettouristic - jak ich tylko zobaczycie to w nogi drodzy Państwo, W NOGI !!!!!!! Chowajcie się pod schodami, stolikami lub gdzie się da bo chyba cały czas coś palą mocnego - tak przynajmniej wyglądają. Szczególnie uważać należy na obrażoną i wyniosłą Joannę zawsze chętną i gotową Was drodzy Państwo opierrrr.....lić a pozatym to ona już skończyła pracę i prosi o kontakt z managerem hotelu, oraz na takiego tlenionego chłopczyka o twarzy średnio rozgarniętego orangutana który twierdzi, że do plaży jest 80 metrów........... 8. Morze - jakieś 300 metrów aleją pośród rzędu bananowców, w 3/4 sklepik gdzie najtaniej kupicie wodę i inne przydatne do życia urządzenia jak banany i inne owoce bez pestek. Plaża piaszczysta i z zacienionymi miejscami dość czysta. Samo morze płytkie i mętne, piaszczysto kamienisto gloniaste. Maski zostawcie w domu. Leżak - 1 euro na osobo/dzień. Słońce - jak cholera - filtry minimum 40 na początek. 9. Napoi wnosić nie można bo podobno rekwirują i oddają przy wyjeździe. Ja jestem duży i nie stosowałem się do tych zakazów, nikt mnie nigdy nie zatrzymał i jego szczęście. 10. Jedzenie - na początku byliśmy zachwyceni, 4-tego dnia zaczęło nam się odbijać, a w drugim tygodniu to już z zamkniętymi oczami mogłem zasuwać między raegałami i precyzyjnie nakładać na talerz co zechcę. Co dzień to samo albo barrrrdzo podobnie. Na koniec żywiliśmy się pomidorem i arbuzem. Radzę zabrać raphaholin (potrawy pływają w tłuszczu), węgiel (z konieczności ziejący gównami pokoleń porcelanowy biały owalny kształt w toalecie był moim częstym towarzyszem. 11. Linie lotnicze Sun Express - oprócz Tomka, Klaudiusza i Waldka jeszcze linie lotnicze zasługują na pochwałę. Są to renomowane linie - zainteresowanych odsyłam do netu. Podsumowanie: Wybierzcie inny hotel i inne biuro podróży. P.S. part I: Nie jestem z konkurencji, zainteresowanym prześlę, filmy gdzie o 2- giej w nocy 70 osób walczy w recepcji o klimę, lub inne zdjęcia. P.S. part II: Jettouristic zainteresowała się gazeta wyborcza za sprawą jednego z uczestników, do tej pory udało się ustalić kto tym kręci i stwierdzić nastawienie na zyski krótkoterminowe. Podobno wkrótce więcej szczegółów w dodatku turystyka. Ryszard + żona, cela nr 312, skazany dobrowolnie za 5000 pln. pastec69@wp.pl Temat: Parę dobrych rad jak nie zginąć w GB Realnie patrząc, z punktu widzenia Polaka na perspektywy otrzymania pracy w UK ,podejmuje się decyzję o wyjeździe/zostaniu w kraju na podstawie różnych przesłanek. Po pierwsze jako sprzątacz a UK jestem w stanie "odłożyć" 800 funtów. W Polsce jest to średnia wypłata na stanowisku kierowniczym (nie napisałem managera) Więc każdy może powiedzieć, że jest kierownikiem miotły (zarobki kierownika w Polsce!) lub managerem koparki ręcznej. Ale sam fakt PERSPEKTYWY takich zarobków powoduje, że stajemy się łatwowierni. Znajdujemy "pośrednika" i choć oferta z daleka "pachnie" przekrętem - bo praca na "już" i za 2 tygodnie nie będzie aktualna, to wierzymy, że dla "głupich" 200 funtów nas nie oszuka. Każdy ma wpłacić po 200 stówy (zaraz po tym, jak w języku angielskim oferta zostałaby "potwierdzona przez pracodawcę") - przecież 90% wyjeżdża bo ....pracodawca potwierdził, więc o przekręcie mowy nie ma. Z tych 90% pracę dostanie 10% (tyle jest wiarygodnych ofert) Pozostałe 80% wraca z horrendalnymi długami, albo koczuje na dworcach, bo a nóż się uda spłacić długi jakąkolwiek pracą. Przy czym ich angielski jest na poziomie "ser, łan cigaret plis" Takie są realia. A relacje typu "pojechałem w ciemno i znalazłem" są krzepiące. Ale nie ma już przy nich komentarza "wysiedliśmy na dworcu. Cały autokar facetów: murarzy, tynkarzy i wszystkiego po trochu I tylko mnie i koledze się udało - mamy pracę za 2 funty" Reszta śpi na dworcu, BO POŚREDNIK NIE PRZYSZEDŁ. Tacy jesteśmy, wierzymy, że jakby oszukał, to jeszcze w Polsce. Ale nie przyjmujemy, że takie "oszustwo" trwa. Im zależy na nacięciu jak największej ilości ludzi. Przez czas waszej podróży nacinają następnych, którzy jadą za wami. Aż się "spalą" w regionie, bo mały odsetek wyjeżdżających potwierdzi zatrudnienie. I tak na dworcach spotykamy całe tabuny bezdomnych, bezrobotnych Polaków z różnych części Polski oszukane przez "biuro X" Polacy myślą, że znalezienie pracy odbywa się tak: idzie pośrednik do pracodawcy i mówi "zatrudnij ludzi z Polski, co prawda nie dogadasz się z nimi ale będą pracować". Nikt nie zatrudni pracownika, który ani nie zrozumie pracodawcy, ani mu nie odpowie. Rozmowa wygląda tak: Oto idzie pośrednik do pracodawcy i mówi: załatwię ci do pracy ludzi. Porozmawiać to sobie nie porozmawiacie, ale napewno się dogadacie. Ale oni mają pracować-nie gadać. Pracodawca myśli: no tak, ale najpierw zadzwonię i "zobaczę" jak się dogadujemy. rzecież jak coś "spieprzą" muszę im o tym powiedzieć, muszę się z nimi dogadać". Naprawdę, są małe szanse, aby dostać pracę bez rozmowy z pracodawcą. Chyba że na budowie za 3 funty, gdzie słyszysz po polsku: podaj cegłę. Zwracam uwagę na stawkę, nie na fakt miejsca pracy. Sam za 6 funtów podawałbym cegłę. I uczył się języka. (nie)żart: ma ktoś taką ofertę dla mnie? Temat: Wirtualna FIRMA. Wirtualna FIRMA. Ponieważ jest tu tylu chętnych do robienia interesów proponuję założyć wirtualną FIRMĘ np. " INTERNATIONAL biuro ' czy " The WORLD OFFICE " lub na samą Europą " EURO biuro " czy inną nazwę. Każdy wniesie aport w postaci pomysłu i dokładnie opisze co potrafi najlepiej robić czyli swoje CV. Po wykonaniu Biznes Planu zaczniemy zarabiać. Traktuję serio tę propozycję i oto moje CV, czyli to co potrafię i w czym mogę pomóc pracując samodzielnie lub na zlecenie: · napisać pismo, przejrzeć i zadekretować pocztę czy oferty handlowe, przygotować odpowiedzi · ułożyć biznes plan, ofertę reklamową - wysłać do kontrahentów, pozyskać nowych klientów · pamiętać o ważnych terminowych sprawach czy spotkaniach · sprawdzać nieuczciwych kontrahentów i partnerów handlowych · wyszukać korzystną, krótkoterminową lokatę dla kapitału firmy, czyli jak zarabiać na oszczędnościach w banku - lokata overnight do 7 % · pozbyć się zalegającego towaru i nadwyżek - poszukać klienta - w co zainwestować, ciekawe pomysły, myster shopper · projektować i nadzorować budowę, ekspertyzy, porady, wyceny · odbierać telefony podczas wyjścia z biura, narad, ważnych spotkaniach, urlopu, po godzinach pracy, / przekierowanie / · wyszukać w Internecie potrzebną informację czy poradę · towarzyszyć w podróży, pomagać za granicą w prowadzeniu biznesu czy domu, załatwiać wszystkie sprawy z tym związane · filmowanie uroczystości, wykonywanie zdjęć okazjonalnych · zadbać o zdrowiem, wyleczyć z choroby, pozbyć uzależnień, · wyszukać co i gdzie tanio i dobrze kupić, wypocząć – masaż leczniczy · prać, sprzątać, robić zakupy, gotować - kuchnia polska i orientalna · pilnować dzieci, rozmawiać z teściami, wychodzić z psem na spacer · i pomóc w wielu innych uciążliwych, terminowych i pracochłonnych czynnościach ku zadowoleniu pracodawcy. Jeżeli o czymś zapomniałem to z góry przepraszam i proszę o pytanie to uzupełnię CV. Przy dobrym planowaniu, odpowiedniej organizacji pracy i zwiększeniu wydajności pracy zatrudnionych pracowników, możemy zwiększyć, w krótkim czasie, obroty każde firmy - na początek o 10 - 15 % . Znam rynek polski i widzę powstające nisze rynkowe. Oświadczam, że w swojej pracy zawsze całkowicie utożsamiam się z firmą, która mnie zatrudnia i zrobię wszystko ażeby podwoić jej obroty Do doskonałości dużo mi brakuje lecz szybko się uczę. Nigdy nie wypowiadam się negatywnie o pracy , albowiem postępuję zawsze zgodnie z zasadą: ” nie mówi się źle o nieobecnych ” Mogę pracować na umowę o pracę, umowę – zlecenie, umowę o dzieło, w formie telepracy, samozatrudnić się - czy inna forma zatrudnienia, która najbardziej będzie wygodna. Mogę pracować 24 / 7 / 365 Mam jeszcze jakieś dyplomy, uprawnienia, zawodowe prawo jazdy znam komputer, programy i Internet, ale to już szczegóły. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do FIRMY. Mój e-mail: justynn@poczta.gazeta.pl Temat: Ja naprawdę szukam pracy. Ja naprawdę szukam pracy. Moje CV czyli co potrafię i w czym mogę pomóc: · napisać pismo, przejrzeć i zadekretować pocztę czy oferty handlowe · ułożyć biznes plan, ofertę reklamową - wysłać do kontrahentów · pamiętać o ważnych terminowych sprawach czy spotkaniach · sprawdzać nieuczciwych kontrahentów, poznanych ludzi · wyszukać korzystną, krótkoterminową lokatę dla kapitału firmy, czyli jak zarabiać na oszczędnościach w banku - lokata overnight do 7 % · pozbyć się zalegającego towaru i nadwyżek - poszukać klienta · w co zainwestować, ciekawe pomysły, myster shopper · projektować i nadzorować budowę, ekspertyzy, porady, wyceny · odbierać telefony podczas wyjścia z biura, narad, ważnych spotkaniach, urlopu, po godzinach pracy, / ew. przekierowanie / · wyszukać w Internecie potrzebną informację czy poradę · towarzyszyć w podróży, pomagać za granicą w prowadzeniu biznesu czy domu, załatwiać wszystkie sprawy z tym związane · filmowanie uroczystości, wykonywanie zdjęć okazjonalnych · zadbać o zdrowiem, wyleczyć z choroby, pozbyć uzależnień, · wyszukać co i gdzie tanio i dobrze kupić, wypocząć – masaż leczniczy · prać, sprzątać, robić zakupy, gotować - kuchnia polska i orientalna · pilnować dzieci, rozmawiać z teściami, wychodzić z psem na spacer · i pomóc w wielu innych uciążliwych, terminowych i pracochłonnych czynnościach ku zadowoleniu pracodawcy. Jeżeli o czymś zapomniałem to z góry przepraszam przyszłego pracodawcę i proszę o zapytanie, to uzupełnię CV. Przy dobrym planowaniu, odpowiedniej organizacji pracy i zwiększeniu wydajności pracy zatrudnionych pracowników, możemy zwiększyć, w krótkim czasie, obroty firmy o 10 - 15 % - na początek. Oświadczam, że w swojej pracy zawsze całkowicie utożsamiam się z firmą, która mnie zatrudnia i zrobię wszystko ażeby podwoić jej obroty Do doskonałości dużo mi brakuje lecz szybko się uczę. Nigdy nie wypowiadam się negatywnie o pracy czy o pracodawcy, albowiem postępuję zawsze zgodnie z zasadą: ” nie mówi się źle o nieobecnych i pracodawcach ” Mogę pracować na umowę o pracę, umowę – zlecenie, umowę o dzieło, w formie telepracy, samozatrudnić się - czy inna forma zatrudnienia, która najbardziej będzie wygodna i odpowiadać przyszłemu pracodawcy. Mogę pozostawać do dyspozycji pracodawcy 24 / 7 / 365 Mam jeszcze jakieś dyplomy, uprawnienia, zawodowe prawo jazdy znam komputer, programy i Internet, ale to już szczegóły. Zanim podejmiecie Państwo decyzję proszę policzyć ilu ludzi mogę zastąpić. Pozdrawiam serdecznie swojego przyszłego Pracodawcę i życzę Mu dużo zdrowia i samych sukcesów tak w życiu zawodowym jak i prywatnym. justynn@poczta.gazeta.pl Temat: uwaga! Informacje mam z wlasnych doswiadczen i od znajomych, ktore tez pracowaly jako au-pair. Z forum au-pair mam sporo kolezanek, ktore wyjechaly jako operki, utrzymujemy kontakt przez gadu-gadu i wiem, jak wyglada ich sytuacja - wlasnie jedna kolezanka chce juz po miesiacu pobytu zmienic rodzine. Ok, fakt, mozna trafic naprawde swietnie, ale uwazam, ze nie ma to wiele wspolnego z wyjazdem przez agencje. Rozmawialam z dziewczynami, ktorych host rodziny zapisaly sie do agencji przez internet, wypelnily formularz, przelaly kase na konto i potem dostaly oferty au-pair - nikt nie byl u nich w domu, nikt ich nie sprawdzal. Ja nie mowie tu bron boze o wyjazdach do USA - tam sytuacja jest zupelnie inna, caly program au pair jest pod kontrola panstwa. Au pair w Europie sama placi za przejazd, czy jedzie przez agencje, ktorej zaplaci za posrednictwo 800zl, czy tez sama wszystko zalatwiala, tak jak ja. Przynajmniej wszystkie moje kolezanki, ktore jechaly przez biuro musialy placic, wlasnie zajrzalam na kilka stron biur i 100% wz nich wymaga oplaty za przejazd/przelot od au-pair! Ze strony Mikroserwisu: Kraje europejskie: *opłata dla Biura Au Pair Mikroserwis - 800 zł *opłata wizowa ustalana przez konsulat danego kraju *koszt dojazdu do rodziny au pair *w przypadku wyjazdu do Anglii i Hiszpanii - koszt ubezpieczenia I zobacz sobie, taka dziewczyna, co jedzie do Irlandii, zaplaci 800 zl + kolejne 800zl za bilet wydaje 1600 zl, do tego ubezpieczenie i dodatkowe koszty wyjazdu, co daje ok. 2000 zl. Tak sie sklada, ze mieszkam w Niemczech i ostatnio spotkalam sie z seria artykulow mowiacych o niemieckich biurach au-pair. I sprawa wyglada tak, ze wystarczy isc do urzedu, zglosic podanie o tzw. Gewerbeschein, ktore kosztuje 15 euro i juz mozna legalnei prowadzic "agencje". Taka "agencja" wspolpracuje z "agencjami" polskimi, ktorym placi sie grube pieniadze za to, ze nie robia nic. Moze jest kilka porzadnych agencji, ale tak naprawde wiekszosci zalezy tylko i wylacznie na kasie, nigdy nie mozesz byc pewna, jak i gdzie trafisz. I dokladnie tak samo jest w calej Europie (powtarzam, nie mowie o USA!). W Europie nie ma tez czegos takiego jak amerykanski counsellor, prosisz agencje polska o pomoc, oni zwykle kieruja cie do lokalnej, ktora ma wszystko gdzies - oczywiscie, nie jest to tez zasada, ale bardzo czesto tak sie zdarza - poczytaj sobie na forach au-pair. A teraz o powrotach wczesniej - ja bylam tylko na 2 miesiace, wiec wczesniej nie wracalam, ale: znam 2 dziewczyny, ktore byly w Holandii, wytrzylamy po 2 miesiace i wrocily (czekaly az im sie pieniadze za podroz zwroca), jedna byla w USA i po 7 miesiacach wrocila, mowila, ze wiekszosc jej znajomych tam przynajmniej raz zmienialo rodzine a wiele wracalo wlasnie jakos tak po pol roku. Mam jedna przyjaciolke, ktora byla jako au-pair w Australii, pracowala od rana (6.30) na budzieniu dzieci, ubieraniu, robieniu sniadania, potem wiozla starsze do szkoly, z mlodszym siedziala, jak w dzien spal sprzatala, opiekowala sie tez sparalizowanym host-ojcem, jak host-mama wracala au-pair gotowala obiad, prasowala, prala sprzatala, prace konczyla o 22.30, kiedy juz bylo pozmywane po kolacji i wszystkie dzieci poszly spac. I nie zrezygnowala - co powiesz na cos takiego? :) Temat: Czy masz obawy przed podroza autobusem ? Raz jeszcze Krzysztof.... Ludzie, nie popadajcie w paranoję. Na palcach jednej ręki (no, może przyda się i druga, ale wątpię) mogę policzyć wypadki polskich autokarów w ciągu ostatnich dziesięciu lat. A przez to dziesięciolecie polscy przewoźnicy zrealizowali setki tysięcy kursów! Wiecej osób ginie w wypadkach samochodów osobowych w ciągu miesiąca. Od początku wakacji w Polsce utonęło już ok. 500 (słownie: pięćset) osób. Oczywiście, te dwadzieścia kilka osob, ktore zginęły w wypadkach autokarów, to dwadzieścia kilka osób za dużo. Zgadzam się, że w częsci przypadków dochodziło do patologii, jeśli chodzi o czas pracy kierowców, ale nie myslcie sobie, że w liniach lotniczych czy kolejowych też wszystko jest OK. Popatrzcie na kuriozalny przypadek katastrofy nad Bodensee - kontroler ruchu lotniczego wyszedł po prostu do toalety i .... Wszystko zależy od ludzi i ich zdrowego rozsądku. Ja od 10 lat pracuję w biurze powiązanym ściśle z firmami przewozowymi, przez te 10 lat obserwuję stałą poprawę jakości taboru, sprzęt jest coraz nowszy, a tym samym bezpieczniejszy. Zdecydowana większość autokarów ma kabiny sypialne, tak więc kierowca, który nie prowadzi, może wypocząć. Denerwuje mnie min. Pol, który ostatnie przypadki nazywa "koszmarną prawidłowością". Jest to obraza dla całej rzeszy tranportowcow, a przynajmniej jej większej, pracującej rzetelnie części. Przez ostatnie lata rząd wymyślał coraz to nowe licencje, koncesje i opłaty dla przewoźników. Administracja państowowa nawet nie pomyślała o uregulowaniu kwestii czasu pracy kierowców, a mogła to oczywiście zrobić. Finał jest więc taki, że mniej solidne firmy transportowe wykorzystują kierowców, a min. Pol ma okazję poudawać superoperatywnego polityka. Przyda mu to się do poprawy image, bo innych sukcesów rządu na razie nie widać. I jeszcze jedno.... Media każą zwracać uwagę na tanie oferty przejazdu. Zgadzam się z tym, bo nieraz rzeczywiście może być to wypadkową standardu. Z drugiej jednak strony można pytanie odwrócić - dlaczego niektore oferty przejazdu są tak drogie? Bilet autokarowy z Warszawy do Stuttgartu (23 godziny jazdy) kosztuje ok. 320 zł, a bilet na trasę z Warszawy do Wenecji (tylko 20 godzin jazdy) kosztuje 620 zł. A więc to nie standard wozu decyduje o cenie, ale inne czynniki, takie jak konkurencja czy monopol. Jeśli do Chorwacji oferuję przejazdy na dwie firmy, z których jedna za bilet żąda 527 zł, a druga tylko 410 zł, to można by podejrzewać, że firma tańsza jest gorsza. Gucio prawda, wynajem autokaru kosztuje 3,20 zł/1 km (w tym jest oczywiście marża przewoźnika), co przy trasie do Chorwacji (ok. 3.000 km) daje w obie strony (autokar jedzie i wraca) 9.600 zł plus drobne koszty opłat drogowych etc. Czyli dzieląc 9.600 zł na 45 osób (liczba pasażerów) wychodzi 213 zł na osobę. A więc można sprzedać bilet za 410 zł, wypłacić agentowi prowizję i jeszcze dobrze pożyć. A więc przewoźnik jest tani, czy po prostu nie tak drogi? Zwrócę uwagę na kolejną rzecz.... Od kilkunastu dni praktycznie na każdy odjazd autokaru przychodzi policjant i sprawdza stan techniczny wozu. Pomijam, że taki policjant może sprawdzić jedynie stan ogumienia, gaśnicę i młotek do szyby bezpieczeństwa. Rozmawiałem ostatnio z szefem firmy, ktora od 9 lat prowadzi linię autokarową Białystok-Warszawa-Konin-Poznań-Londyn. Niemal na każdym przystanku pasażerowie wzywają policję, która pojawia się tuż przed odjazdem. Ponieważ każda taka kontrola trwa nawet po 40 minut, więc.... 4 przystanki x 40 minut.... i juz kierowcy pracują dwie-trzy godziny dłużej. Czyli są jeszcze bardziej zmęczeni. Wąż zjada swój ogon. Tym, którzy deklarują, że nie wsiądą do żadnego autokaru, życzyłbym bezpiecznych podróży samolotem (z ominięciem World Trade Center, Jeziora Bodeńskiego, Kabat, Lockerby), pociągiem i statkiem (też kilkadziesiąt czy kilkaset katastrof). Najlepiej jednak siedzieć w domu, tylko, że co będzie, jak się sufit zawali lub gaz wybuchnie? Wiem, wtedy znowu media zrobią wrzawę i oskarżą budowlańców i gazowników o morderstwo z premedytacją. Temat: LOT nie da ci odlecieć z USA !!! Gość portalu: Jurek napisał(a): > Najwieksza antyreklama LOTu sa jego pracownicy, bo oferta LOTu i to co oferuje > podczas podrozy czesto > jest lepsze niz na innych liniach... A co do pracownikow to wspomne taka histor > yjke ... > Kolega uzbieral dosc sporo mil w programie frequent flyer - Qualiflyer do ktore > go nalezy takze LOT, i > zadecydowal ze odda mile matce ktora wlasnie leciala LOTem do Polski, aby podwy > zszyc ja do klasy > Business. Przedzwonil zatem do LOTu w Nowym Jorku... gdzie doznal pierwszego s > zoku, gdy panienka > odpowiedziala ze nie wie co to jest Qualiflyer, a puzniej gdy pouczyl ja jak we > jsc na strone LOTu w > dalszym ciagu nie wiedziala co ma zrobic i wkoncu poinformowala ze nie moze. K > olega wiec sam > wszedl na strone LOTu i przedzwonil na podany tam telefon do Programu Qualiflye > r. Tam bardzo mila i > kompetentna obsluga - po otrzymaniu numeru member powiedziala ze nie ma sprawy > - przerejestrowali > Matki miejsce na miejsce w Business klasie i poprosili o fax z podpisem (poniew > az byl to transfer mil dla > innej osoby). Kolega niedowiarek przed odlotem potwierdzajac wylot sprawdzil c > zy rzeczywiscie byly > rezerwacje miejsc w Business klasie, i wszystko wygladalo na zalatwione. > Z kolega odwiezlismy jego Matke na lotnisko... tam dwie kolejki jedna b. dluga > zakrecana - obslugiwana > przez dwie panienki, i business bez kolejki ale gdzie w jednym troszke szerszym > "okienku" bylo az szesc > panienek. Idziemy do business okienka. Panienka szybko patrzy na bilet i mow > i ze nie ten kolor - i ze > trzeba isc stanac w ta dluga kolejke. Kolega tlumaczy ze zrobil upgrade do bus > iness klasy uzywajac > swoich mil w programie Qualiflyer. Panienka mowi ze o takowym nie slyszala i j > uz troche ostrzej kieruje > do dlugiej kolejki. Kolega juz zlosliwie (bo tak okreslila to panienka) pyta s > ie czy w tej dlugiej kolejce tez > sie odprawia pasazerow ktorzy maja rezerwacje na miejsca w business. Na to pan > ienka dopiero z > duzym zdziwieniem zajzala w monitor i z podejzeniem ze albo bylo nie autoryzowa > ne wejscie w system > LOTu lub pomylka dalej nie dowierza i swoje racje tlumaczy. W tym momencie wsz > yscy jednoczesnie > poprosilismy o przelozonego... Okazalo sie ze kierowniczka to jedna z szeciu pa > nienek zajeta rozmowa z > innymi, wiec odnowa tlumaczenia, kolega przedstawia tez swoja karte member do p > rogramu Qualiflyer. > Ta juz wie ze LOT nalezy do tego programu ale w dalszym ciagu nie wie jak to ma > byc zalatwione... > Kolega wyciaga wygnieciony fax ktory wyslal do Qualiflyer... i tu eureka na wid > ok kawalka makulatury... > Panienka stwierdza ze jak Qualiflyer nie ma nic przeciwko temu to ona tez... i > ze "wkoncu ja za to nie > place"... Wszyscy sie rozladowalismy duzym usmiechem - oczywiscie z roznych pow > odow :-))) > Poprostu darmowy Kabaret dla widzow calego lotniska... > > Co do opisywanego zdazenia to bardzo czest nadsprzedawane sa bilety na roznych > liniach - ale nigdy > bilet nie przepada i linie zawsze probuja zadosc uczynienia poszkodowanemu pasa > zerowi - ja np. bardzo > czesto w takich przypadkach otrzymywalem bezplatny upgrade do wyzszej klasy, kt > ore czesto sa puste... > ale to wlasnie wszystko zalezy od pracownikow danej firmy... jedni sami sobie p > odkopuja dolek a puzniej > placza a drudzy wszystko robia aby opinia byla dobra i pracy bylo w brod... > > Pozdrawiam. Ja miałem trochę podobne zdarzenie z podwyższeniem klasy podróży. Dlatego też teraz jak podwyższam klasę podróży zawsze zanim podejdę do stanowisk odprawy idę do biura linii lotniczej po zmianę biletu lub po nalepkę na bilet, jak mam już inną literkę na bilecie. Pracownicy przy stanowiskach odprawy raz odprawiają LOt a innym razem inną linię i nie orientują się w programach, bo im się nie chce, albo nie są szkoleni z tego, z resztą co się dziwić skoro sami pracownicy LOTu niewiele wiedzą o tym. Temat: wytwórnia wypraw?? Piękny Krym z Przetwórnią Wypraw ;) Witajcie! Wróciliśmy z wyprawy organizowanej przez WW wczoraj. Krym jest piękny-niewątpliwie. Jadąc samemu na pewno tak wiele w tak krótkim czasie nie bylibyśmy w stanie zobaczyć, w żartach stwierdzić można że to Krym w formacie .zip ;) Na spokojne zwiedzenie tylu miejsc potrzebny by był przynajmniej miesiąc, dlatego trudno się dziwić że dni z wycieczkami zaczynały się o 5 czy 6 rano a kończyły o 22 czy 23. Warunki lokalowe oferowane przez WW dorównują standardowi naszych schronisk PTTK. Plus taki, że jest kuchnia w pełni wyposażona, pralka, łazienki do zniesienia, minus - brak mebli w pokojach nie licząc łóżek ale wersalu za 850 PLN nikt się przecież nie spodziewa więc dla mnie ok. Natomiast gorzkie wspomnienia pozostawi po sobie to, co kosztuje niewiele organizatora imprezy - RZETELNOŚĆ I ORGANIZACJA. Kogo interesują szczegóły niech czyta dalej. 1. Zmieniamy z narzeczonym termin wyjazdu (urlop w pracy etc.) ze względu na to, że Paweł D. dzwoni do mnie że na ten który wybraliśmy zabrakło pokojów 2 osobowych. Na następny gwarantuje, że już nam "dwójkę" przydziela. W Eupatorii okazuje się, że "dwójka" na całą grupę była 1! a My mamy się zadowolić 4 bez łazienki. Pokój 4 osobowy to była 2 do której na naszych oczach donieśli 2 łóżka. Po awanturze dostaliśmy naszą "dwójkę" dwie doby później ale niesmak pozostał. Po ponad 24H podróży czekaliśmy na rozdzielenie pokojów, co trwało niemal 2h - czy nie można było zrobić tego podziału wcześniej a nie męczyć jeszcze ludzi do 2 w nocy.. 2. Pokoje miały być 2,3,4,5,6 osobowe, w rzeczywistości były i "ósemki" przy czym z łazienką tylko 6. i 8., co nie wynika z info na www WW. Na 40 osobową grupę w dniu przyjazdu 2. była JEDNA! 3. Transport. Tydzień przed wyjazdem dowiaduje się, że lecimy w jedna stronę samolotem - no ok.choć latać nie lubię. Nikt już jednak nie informuje,że wracać będziemy: autobusem do Symferopola,dalej plackartą do Lwowa, autokarem do Przemyśla i pospiesznym do Wawy. Umowę podpisałam na autokar i pociąg z przedziałami kupe - to był jeden z głównych argumentów mojej decyzji o wyborze wariantu 14 dni. O zmianie warunków podróży dowiedzieliśmy się 2 dni przed wyjazdem do Polski(!!!) - sytuacja patowa a do Pawła D. dodzwonić się nie było szans: jak zawsze nie odbierał. Był to kolejny punkt niedotrzymania warunków podpisanej umowy. 4. Organizacja samych wycieczek. Program był napięty do zrozumiałe. Przewodniczka goniła jak szalona, nie było czasu zrobić fotek, kupić kartek etc. Nawet potem same pilotki powiedziały "Ona jest już starsza, zmęczona więc odwala jak najszybciej te wycieczki żeby wrócić do domu". My zrezygnowaliśmy z zejścia z Aj-Petri żeby mieć dodatkowe 60 minut wolnego na zjedzenie czegoś i odpoczynek gdzieś pod parasolem (na samym Aj-Petri czasu wolnego było tylko 15 min. na podziwianie widoków i fotki) Zamiast tego dostaliśmy 20 minut czasu wolnego w mieście a na kolejne 40 minut wywieziono nas w środek niczego:do brudnego lasku pod Jałtą i tam pośród śmieci mieliśmy w skwarze czekać na grupę schodzącą - nawet nie było jak usiąść a autokar stał w samym słońcu. Innym razem nie poszliśmy do wnętrz pałacu w Liwadi , spotkanie pod autokarem, który stał w dość odległym miejscu było ustalone na 16:15, reszta grupy wróciła o 17:00 więc znów czekaliśmy 45 minut pod autokarem a potem za to spóźnienie obcięto nam czas wolny. Generalnie nie ma co liczyć żeby podczas dni ze zwiedzaniem coś zjeść czy wypić wodę, cole, czy piwo gdzieś pod parasolem - na to nie ma czasu. 4. Niedociągnięcia się zdarzają, ale miło gdyby ktokolwiek za nie przeprosił chociaż. Pilotki były w miarę ok, ale gdy zgłaszaliśmy pretensje to pojawiała się argumentacja typu: "cieszcie się, że nie jedziecie plackarą 72h" "cieszcie się, że nie macie 8-osobowego pokoju" - jakoś mało mnie to pocieszało, bo umowa obejmowała zupełnie inne warunki. Dla mnie pomysł wyprawy na Krym to pomysł w 10! ale działalność WW to zupełna amatorszczyzna i wybierając ich ofertę tak naprawdę nie ma co sugerować się warunkami podanymi w programie, który jest integralną częścią umowy. Stamtąd zgadza się wyłącznie program wycieczek - warunki bytowania i dojazd to już ruletka - trudno przewidzieć co się trafi. W planach za rok mieliśmy Mołdawię z WW ale ochrzczone przez nas Przetwórnią Wypraw amatorskie biuro Pawła D. zniechęciło nas do siebie zupełnie. Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 152 rezultatów • 1, 2, 3 |