Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biura tłumaczeń na słowacki
Temat: Tłumaczenie dla sądu a repertorium Jak już mowa o tłumaczeniu dla sądów - czy spotkaliście się z praktyką, że sąd / prokuratura powołuje (!) biuro tłumaczeń, a biuro podpisuje umowę o dzieło z tłumaczem przysięgłym? Ciekawe dlaczego i kto za to płaci. Tłumaczyłem sporo pism sądowych, ale jeszcze ani razu nie zostałem powołany przez sąd / prokuraturę - zawsze przez biuro. Pozdrawiam, _____________________ mgr inż. Tomasz Wicik tłumacz przysięgły j. słowackiego tłumacz j. bułgarskiego Nie wiem, na jakich zasadach Sąd zleca tłumaczenia dla biura, jeżeli chodzi o moje doświadczenie, to zawsze sąd lub prokuratura zwraca się bezpośrednio do tłumacza. A jak wygląda wówczas sprawa pieczęci poświadczającej wierność tłumaczenia i pobranej kwoty za tłumaczenie? Pozdrawiam Gala. -- Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl Temat: Biuro Prawne TRAF Biuro Tłumaczeń Biuro Prawne Traf oferuje Państwu szeroką gamę usług prawniczych. Nasza oferta skierowana jest głównie do osób fizycznych oraz podmiotów gospodarczych,potrzebujących pomocy w sytuacjach konieczności zmierzenia się z zawiłymi przepisami prawnymi. Zajmujemy się szeroko rozumianym doradztwem prawnym z różnych dziedzin prawa m.in.prawo cywilne,karne,administracyjne,rodzinne i opiekuńcze,prawo pracy,sporządzamy pozwy,pisma procesowe do Sądów oraz innych instytucji. Oferujemy Państwu rzetelną i profesjonalną obsługę prawną.Biuro zajmuje się także tłumaczeniami.Tłumaczenia pisemne przysięgłe i zwykłe.Sporządzamy projekty dotacji UE. tel.032/2633501 Sosnowiec 1 Maja 31 www.traf-bp.pl Biuro Tłumaczeń Traf świadczy Firmom i osobom prywatnym kompleksową obsługę w zakresie profesjonalnego przekładu tekstów z języków europejskich. Na co dzień współpracujemy z liczną grupą tłumaczy o wysokich kwalifikacjach i wieloletnimi doświadczeniami. Tłumaczymy w następujących językach: angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, włoski, hiszpański. słowacki, czeski, holenderski, flamandzki, bułgarski, chorwacki, portugalski, serbski, słoweński, szwedzki, węgierski, ukraiński, grecki, duński, norweski, turecki. Tłumaczenia uwierzytelnione i zwykłe. tel.032/2633501 Sosnowiec 1 Maja 31 www.traf-bp.pl Temat: Tłumaczenie dla sądu a repertorium Jak już mowa o tłumaczeniu dla sądów - czy spotkaliście się z praktyką, że sąd / prokuratura powołuje (!) biuro tłumaczeń, a biuro podpisuje umowę o dzieło z tłumaczem przysięgłym? Ciekawe dlaczego i kto za to płaci. Tłumaczyłem sporo pism sądowych, ale jeszcze ani razu nie zostałem powołany przez sąd / prokuraturę - zawsze przez biuro. Pozdrawiam, _____________________ mgr inż. Tomasz Wicik tłumacz przysięgły j. słowackiego tłumacz j. bułgarskiego Temat: lekkie OT - po co biurom tlumaczen zdjecia? Witam, juz zetknalem sie z tym zjawiskiem dawniej i nie moglem pojac. Teraz Ogloszenie brzmi: "XXX poszukuje tłumaczy j. czeskiego, słowackiego, Pare lat temu bylem zaskoczony inna polska specjalnoscia. Do umowy o Ludek P.S. Wprawdzie nie sprecyzowano, ze chodzi o zdjecie tlumacza, wiec Temat: Oferty pracy Witam, Poszukuje osob ze znajomoscia czeskiego do stałej pracy w biurze w Katowicach, a także osób ze znajomością słowackiego do wykonywania tłumaczeń na zlecenie. Chętnych proszę o bardzo szybki kontakt na adres: druzbena99@tlen.pl badź tel. 693700774. pozdrawiam anka Temat: Międzynarodowe seminarium poświęcone współczesnej animacji Żródło: www.mediadesk.com.pl Media Desk Polska zaprasza do udziału w dwudniowym międzynarodowym seminarium poświęconym współczesnej animacji, które odbędzie się w dniach 17-18 kwietnia w Sali Królewskiej Hotelu Sofitel Victoria w Warszawie. Impreza ta została włączona do oficjalnych obchodów 60-lecia Animacji w Polsce. Językiem konferencji będzie jęz.angielski. Dostępne będzie tłumaczenie symultaniczne na jęz. polski. W imprezie wezmą udział również producenci z Czech i Słowacji. Udział w konferencji jest bezpłatny. Prosimy o potwierdzenie przybycia na adres: biuro@mediadesk.com.pl do dnia 04.04.2008. Scenariusz konferencji Czwartek –17 kwietnia 2008, Godz.10.00 .Otwarcie konferencji. Powitanie gości dyrektor Media Desk w Polsce Joanna Wendorff Przedstawienie założeń konferencji – Andrzej Wojnach. Przedstawienie rynku animacji w Polsce – Andrzej Wojnach. Przedstawienie sytuacji na rynku animacji w Europie – Mike Robinson Godz.11.00 – 12.00.– Film animowany jako marka handlowa. Moderator – Mike Robinson Prezentuje - Max Howard, Prezes Exodus Group, jednego z twórców filmowej polityki wytwórni Disney, współtwórcy aliansu z TWP jednym z największych niezależnych dystrybutorów na świecie dla rozwoju filmów CG, DVD i serii telewizyjnych. Obecnie jako niezależny producent realizuje trzy animowane filmy fabularne. Godz. 12.00 – 12.30 – Przerwa na kawę Godz 12.30 – 13.30 - Zdobywanie funduszy na film na międzynarodowym rynku finansowym. Moderator – Mike Robinson Prezentuje – Joel Thibout -Backup Films , przedstawi wymogi polityki finansowej na rynku międzynarodowych koprodukcji i sposoby łączenia pieniędzy prywatnych i publicznych. W jaki sposób zabezpieczać zwrot tych funduszy z dystrybucji. Godz. 13.30 – 15.00 – Przerwa na lunch. Godz. 15.00 – 16.00 – Produkcja fabularnych filmów animowanych według standardów europejskich. Moderator – Mike Robinson Prezentuje – Paco Rodrigez – Filmmax Animation - Jak łączyć wymogi artystyczne z polityką finansową i organizacją produkcji w fabularnym filmie animowanym. Jak zdobywać środki na produkcję, jak promować młodych twórców w wytwórni i jakie są tego efekty artystyczne i produkcyjne. Godz. 16.00 –17.00 – Zarządzanie produkcją filmu animowanego w systemie on-line. Moderator – Mike Robinson Prezentuje – Brian Ottosen – HoBSoft. Case study produkcji pełnometrażowego filmu animowanego „Brendan and the secret of Kells”. HoBsoft Aps – specjalizuje się w budowaniu oprogramowania do zarządzania produkcją filmową on-line. Godz. 17.00 - Zakończenie pierwszego dnia konferencji. Godz. 19.00 – Wieczorne zwiedzanie Warszawy. Kolacja dla gości. Piątek 18 kwietnia 2008 Godz. 10.00 – 11.00 – Dystrybucja animacji on-line Moderator – Mike Robinson Prezentuje – Peter Davis BBC– Polityka BBC w dziedzinie animacji. Kryteria, kierunki rozwoju , budowanie kontentu na platformy cyfrowe przez Dział Dziecięcy BBC Godz. 11.00 – 11.30 – Przerwa na kawę. Godz. 11.30 – 12.30 – Realia polskiego rynku animacji. Moderator – Andrzej Wojnach Prezentują Tomasz Bagiński oraz Marcin Kobylecki ze studia Platige Image. Dyskusja na temat stanu polskiej branży filmowej w sektorze animacji i postprodukcji. Godz. 12.30 – 14.00 – Piotruś i wilk – case study Moderator – Mike Robinson Prezentuje – Hugh Welchman, Zbigniew Żmudzki – producenci “Piotrusia I Wilka przedstawią case study nagrodzonego Oskarem filmu. Pokaz filmu. Godz. 14.00 – 14.30 – Podsumowanie i zakończenie konferencji. Dyrektor Joanna Wendorff, moderatorzy Mike Robinson, Andrzej Wojnach. Temat: kzlis w Lęborku czyli "wejście smoka" http://www.glos-pomorza.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20050221/WYDARZENIA/50221004 Powrót cenzury Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej w Lęborku nie obejrzeli czwartkowego programu TVP Gdańsk "Kość niezgody", będącego - jak twierdzą - reakcją na arogancję i samowładztwo zarządu spółdzielni. Ktoś przełączył sygnał w lęborskiej telewizji kablowej. W popularnym programie redaktora Janusza Trusa udział wzięli przedstawiciele spółdzielców: Agnieszka Pujsza, Eugeniusz Cieślikowski i Henryk Kozakiewicz. Przedstawicieli drugiej strony, a więc pani prezes Danuty Kaczykowskiej i kogoś z zarządu, w studio zabrakło. Program nosił tytuł "Draka w Spółdzielni Mieszkaniowej w Lęborku”. Padły w nim ostre zarzuty wobec zarządu spółdzielni. - Ich lista jest bardzo długa, bo obejmuje 24 kwestie - mówi Eugeniusz Cieślikowski. - Przede wszystkim chodzi o brak chęci dialogu i utajnianie dokumentów finansowych, funduszu płac, rozliczeń za wodę i ogrzewanie. Chciałbym wiedzieć, kto podpisał za nas umowy dzierżawy podzielników ciepła i zaworów podpionowych? Dlaczego aż o 750 procent wzrosły koszty rozliczenia ciepła w jednym z bloków w latach 1994-2004? Spółdzielnia jest dla nas, a nie my dla niej, więc powinna nam na te pytania odpowiedzieć. Jeśli tego nie robi, działa wbrew konstytucyjnemu prawu. Emisja audycji zapowiadana była w lokalnej prasie i internetowej gazecie Lęborskie Fakty Młodych. Niestety, wszyscy, którzy w prawie czterech tysiącach mieszkań będących w zasobach SM, zasiedli przed telewizorami w czwartek o godzinie 17, srogo się zawiedli. Zamiast oczekiwanego programu z ekranu szedł obraz o problemach wyborczych radnych w Suchoborzu, emitowany przez... Oddział Regionalny TVP w Warszawie. Jak to się mogło stać? - To proste - twierdzi technik telewizyjny (nazwisko do wiadomości redakcji). - Można przełączyć modulator na inny sygnał w studio telewizji kablowej lub przekierować talerz satelitarny na odbiór innego sygnału w centralnym ośrodku odbiorczym. Czy było to czyjeś niedopatrzenie czy ktoś zrobił to specjalnie? A może dziwny zbieg okoliczności, bo programu "Kość niezgody” nie mogli obejrzeć jedynie mieszkańcy spółdzielni. W innych częściach miasta lęborczanie program obejrzeli. - Nikt nikogo za rękę nie chwycił, ale jest duże prawdopodobieństwo, że było to świadome działanie. Są świadkowie, którzy widzieli samochód z napisem "telewizja“ przed budynkiem przy ulicy Słowackiego, na dachu którego mieści się taras z talerzami satelitarnymi kablówki. Po jakimś czasie stamtąd odjechał, a sygnał telewizyjnej "trójki” powrócił. Było to już niestety po emisji programu. Nikt nikomu w nim nie ubliżył. Chcemy dialogu i jawności. Czy aby tego uniknąć, trzeba było posunąć się do takiego numeru!? Wczoraj nie udało nam się skontaktować z panią prezes Kaczykowską, bo była na kilkugodzinnym spotkaniu służbowym. Biuro Telewizji Kablowej Lębork odesłało nas do szefostwa kablówki w Słupsku. Niestety, i tam nie uzyskaliśmy żadnej informacji, gdyż prezes firmy był poza Słupskiem. W TVP Gdańsk powiedziano nam, że odebrali w tej sprawie około 20 interwencji. Program będzie powtórzony jutro o godz. 13.25 w TVP 3. Do sprawy wrócimy. http://www.glos-pomorza.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20050308/WYDARZENIA/50308007 Spółdzielnia kontaktuje się z mieszkańcami w jedną stronę... Ulotki zostały rzucone Lębork. Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej postanowił wyjaśnić mieszkańcom kwestie związane z zarzutami postawionymi w programie TVP Gdańsk "Kość niezgody". Wszyscy w czwartek odnaleźli przed swoim drzwiami ulotkę informacyjną. - To jest szczyt bezczelności - mówi jeden z mieszkańców Spółdzielni (nazwisko do wiadomości redakcji). - Za nasze pieniądze na piśmie tłumaczą zarzuty postawione w programie telewizyjnym. Mogli tam pojechać i przed kamerami o wszystkim opowiedzieć, ale woleli napisać taki list. Ciekawi mnie, ile nas to kosztowało. "Zarząd Spółdzielni pragnie wyjaśnić, że wystąpił z pismem do TV Gdańsk, w którym proponuje zorganizowanie kolejnego programu w celu wyjaśnienia wszystkich tematów poruszanych w tym programie” - czytamy w "Informacji”. Dalej Zarząd odpowiada na zarzuty postawione w programie "Kość niezgody”, którego spółdzielcy z niewyjaśnionych do dzisiaj przyczyn nie mogli obejrzeć w dniu pierwszej emisji. W ulotce informacyjnej czytamy między innymi, że w 2004 roku została przeprowadzona "kontrola (lustracja)”, która potwierdziła, że cała działalność prowadzona jest prawidłowo i bez zastrzeżeń. - Zabrakło tylko wyjaśnienia, jaki organ przeprowadził tę kontrolę - mówi dalej nasz rozmówca. Spółdzielnia chwali się także tym, że "gdyby wszystkie lęborskie przedsiębiorstwa brały przykład ze Spółdzielni, to od 5 lat nie byłoby żadnej podwyżki czynszu”. - Okazuje się, że w mniemaniu zarządu Spółdzielnia jest wzorem do naśladowania - mówi czytelnik, który strachem tłumaczy prośbę o nieujawnianie nazwiska. - Życie w tym mieście stałoby się koszmarem, gdyby wszyscy wzięli przykład ze Spółdzielni, jeżeli chodzi o traktowanie swoich klientów. Zarząd Spółdzielni zarzuca także Agnieszce Pujszy, Eugeniszowi Cieślikowskiemu i Henrykowi Kozakiewiczowi, że poprzez swoje telewizyjne i prasowe wystąpienia przeciwko Spółdzielni robią sobie kampanię wyborczą. Podkreśla też, że nigdy nie miał okazji zapoznać się z 28 zarzutami przedstawionymi przez Janusza Trusa w "Kości niezgody”. - Te zarzuty były przeze mnie wielokrotnie zgłaszane do spółdzielni, tylko oni nie chcieli tego przyjmować do wiadomości - mówi Eugenisz Cieślikowski. - Publicznie także oświadczam, że nigdy nie kandydowałem i nie będę kandydowała do żadnego Sejmu czy rady. Spółdzielnia próbuje takimi zarzutami odwrócić kota ogonem i odciągnąć uwagę od kluczowych dla spółdzielców kwestii. Prezes Zarządu Spółdzielni, Danuta Kaczykowska, odmówiła komentarza przez telefon. Rozmowę z panią prezes, w której spróbujemy wyjaśnić między innymi kwestię "zniknięcia” regionalnej Trójki w trakcie "Kości niezgody”, zamieścimy w jutrzejszym numerze gazety. PS. W wywiadzie dzień później Pani prezes tłumaczy przerwe w emisji regionalnej "Trójki" kłopotami technicznymi Temat: uwaga na PKP A ja miałem z PKP taką oto przygodę powracając ze Słowacji. Spóźniłem się godzinę do Krakowa, bo nieco przedłużyła się odprawa celna i na drodze palił się niczym zwariowana pochodnia samochód, więc powstał nieplanowany korek. W biegu kupiłem bilet na pociąg, zresztą nie na ten, co chciałem, ale i tak szczęśliwy wyruszyłem w te pędy z dwiema flaszkami słowackiej brandy, po jednej w ręku i z plecakiem podziemiem na peron, bo były tylko 3-4 minuty do odjazdu pociągu. Zdążyłem! Zziajany siadłem w dowolnym wagonie, w dowolnym przedziale na jakimś pustym miejscu, bo to był pospieszny. Za Miechowem była pierwsza kontrola biletów. Wyjmuję bilet i nim zamierzałem podać go konduktorowi (umundurowany!) doznałem olśnienia. Krakowska kasa uszczęśliwiła mnie biletem do Wrocławia, choć mówiłem kasjerce, że do Warszawy i o której godzinie mam pociąg. Ale jakoś tak się porobiło, że konduktor sprawdził 7 biletów, ja swojego nie pokazałem, a on jakoś przeoczył. Myślę sobie, na razie jest jak jest. Zapewne kolejna kontrola będzie za Kielcami. Rzeczywiście 10 min. Przed Skarżyskiem kolejna kontrola. Przychodzi młodzi w sweterku (nie konduktor, może ajent?) i prosi o bilet. Ja wyjmuje go ni z gruchy ni z pietruchy i pewnym ruchem podaje do kontroli. On patrzy, jednak trochę dłużej niż na inne z mojego przedziału, i… wali stempelek, oddaje i wychodzi. Myślę sobie, no, no jest git. Ale się pomyliłem. Za jakieś pół minuty wraca i ponownie prosi mnie o bilet, więc mu daję. Pada pytanie dokąd pan jedzie? Ja mu na to, że do Warszawy. A on, że mam bilet do Wrocławia. Ja udaję zdziwienie i mówię, że przecież kupowałem do Warszawy. On pyta mnie, czy mam bilet do Warszawy. Ja mu na to, że już mówiłem, że kupowałem bilet do Warszawy. On znów mnie prosi o inny bilet, niż ten który mu dałem, bilet do Warszawy. Ja mu na to, że mam tylko ten, który ma w ręku, czyli kupowany przeze mnie jako do Warszawy. Wreszcie gość skumał, że ja nie mam talii biletów i mu na zawołanie nie podam rzeczonego jak jakiś iluzjonista. Bilety to nie króliki wyciągane za uszy z kapelusza. Prosi mnie o dowód osobisty. Pytam w jakim celu? On, że chce spisać dane osobowe. Ja mu na to, że mu dokumentu nie dam, bo nie mam takiego obowiązku. On mi na to, że wysiądę w Skarżysku i zaperza się. Ja mu na to, że się myli. Nigdzie nie wysiądę, kupiłem bilet do Warszawy, kasa się pomyliła, jest teraz 11-ta w nocy i będę zgodnie z rozkładem o przed drugą w Warszawie. On mówi, że powinienem sprawdzić bilet. Ja mu na to, że kasjerka powinna sprzedać mi właściwy, tym bardziej, że podałem jej jeszcze godzinę odjazdu pociągu, a ponadto miałem zajęte obie ręce flaszkami i tylko 3 minuty na peron. Ludzie w przedziale tłumaczą mu, że się czepia, gość jedzie zmęczony, a jego dobytek (plecak, raki, czekan, kask) jest wart więcej niż cały ten pociąg. Nie daje za wygraną. Okej. Starachowice. Stoimy i przychodzi sokista. Skromny, młody człowiek. Wyprzedzam go i proszę o legitymację słuzbową. Pokazuje. Mówię, że jest tylko pracownikiem kolei, żadnym funkcjonariuszem, zatem nie okażę mu dokumentu tożsamości. Nie protestuje i odchodzi bez słowa. Kontroler w sweterku nie daje za wygraną. Pociąg się już opóźnia. Przychodzi sierżant policji i prosi o dokumenty. Ja mu na to bardzo proszę bardzo, zgodnie z 65 Art. Kodeksu wykroczeń ma pan prawo. On mi mówi stanowczym głosem, bym schował te flaszki (myślał zapewne, że popijam w pociągu), bo jedną miałem z prawej strony (tę widział), a drugą z lewej pod łokciami, by się nie pobiły. Ja też mu stanowczo, że nie schowam, bo nie mam w co, a alkoholu nie piję. Nie czepia się (zorientował się, że strzelił gafę). Daję mu paszport, a on kontrolerowi. Ten spisuje dane. Ja do sierżanta mówię, że ani myślę wysiadać z pociągu, bo nie ma żadnej po temu podstawy prawnej. Ja tylko zawarłem umowę cywilno-prawną z PKP i kasa sprzedała mi zły bilet. Sierżant znika, kontroler kończy spisywać dane z paszportu i prosi o mój adres. Ja mu na to, że nie mam obowiązku mu go dać. Jak chce to niech sobie szuka w biurze adresowym. Oddaje paszport i odchodzi. A bilet, wołam! Wraca i mi go oddaje. Pociąg rusza z 5-ciominutowym opóźnieniem. Mijamy Radom i kolejna kontrola. Tym razem prawdziwy, jak Bóg przykazał, konduktor (umundurowany). Daję bilet i mówię, że była z nim zadyma za Kielcami. Popatrzał, stwierdził, że jest do Wrocławia. Ja mu na to, że kupowałem do Warszawy, ale się kasa pomyliła. On, że muszę dopłacić kilka złoty, bo z Krakowa do Wrocławia jest bliżej niż do stolicy. Ja mu, że bardzo chętnie. Sprawdził, policzył i wyszło coś 3,5 zł, wypisał kwit. Ludzie komentują, że ten kwit i jego pisanina więcej warta niż ta dopłata. Zapłaciłem 5 zł. Wydał mi złotówkę i mówi, że idzie do kolegi po te 50gr reszty. Ja do niego. Panie, niech pan nie szuka tych 50gr., ważne że sprawę udało się normalnie, po ludzku załatwić. Ludzie w przedziale też coś w końcu powiedzieli pozytywnego do konduktora. Jak z powyższego wynika, trzeba zawsze sprawdzać bilet przed odjazdem, tyle tylko, że nie zdążyłbym w zaistniałych okolicznościach wymienić go na właściwy i zdążyć na ostatni, sensowny pociąg, a byłem cholernie zmęczony i wyjazdem i podróżą do Krakowa. Po drugie przyda się nieco stanowczości, a nawet bezczelności, jeśli racja leży na twoim poletku. Po trzecie, z powyższego przykładu wynika, że w PKP pracują konduktorzy z pełnym wyposażeniem i wiedzą oraz wynajmowani ajenci (?),zapewne tańsi w ekspoatacji, ale też nieumundurowani i niekompetentni. Po czwarte konsekwencją tego trzeciego jest to, że na PKP obowiązują różne procedury załatwiania typowych wpadek z biletami. Do dziś przechowuję bilet do Wrocławia i ową dopłatę, by mieć dowód na to, że istnieją „ludzkie” procedury na kolei, i że nie naraziłem na szwank kasy PKP w wysokości 3,5 zł. |