Biuro Joanna Wrocław

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Joanna Wrocław




Temat: Bezrobocie
Związkowiec z Solidarności w sześć tygodni znalazł zatrudnienie trzystu osobom.

Człowiek jak pośredniak

Dzięki Zbigniewowi Rudnikowi Jan Kozak z Wrocławia ma nową pracę. – To dużo lepsza posada. Zarabiam prawie dwa razy więcej niż wcześniej, pracuję w dobrych warunkach – cieszy się

Kozak od kilku dni ma etat w firmie, która produkuje sprzęt gospodarstwa domowego w Bielanach Wrocławskich. Dzięki 50-letniemu Rudnikowi – związkowcowi z Solidarności.
To on znalazł trzystu pracowników w zamian za wprowadzenie do zakładu Solidarności. I pokazał, że to się opłaca wszystkim – szefom i ich podwładnym.
Zaczęło się od Partnerstwa dla Zawidawia – to program finansowany przez Unię Europejską, przy którym pracuje Zbigniew Rudnik, przewodniczący Solidarności w Jedynce Wrocławskiej.

Na festyn organizowany przez tę instytucję przyszedł przedstawiciel firmy Hi-P Poland produkującej sprzęt AGD. Powiedział, że chce zatrudnić kilka osób. Od tego się zaczęło.
– Znalazłem ludzi, ale potem, gdy firma rozbudowywała swój zakład w Bielanach Wrocławskich, okazało się, że potrzeby tego przedsiębiorcy są znacznie większe – opowiada Zbigniew Rudnik. – Pojawiła się okazja, więc zaproponowałem szefostwu firmy, że załatwię im pracowników, jeśli oni zaakceptują obecność związku zawodowego. Zgodzili się – dodaje z zadowoleniem.
Przez sześć tygodni rozsyłał informacje, że szuka ludzi. Wieszał ogłoszenia przy kościołach, sklepach, urzędach pracy, poruszał wszystkie znajomości. Wreszcie chętni zaczęli się zgłaszać. Razem z przewodniczącym odwiedzali zakład dużymi grupami, spotykali się z jego szefostwem i decydowali.

Zadowoleni ze związkowca

– Ogromna część pracowników przyszła z powiatu dzierżoniowskiego. Tam są duże problemy z pracą – tłumaczy Rudnik. – Z siedmiuset osób, które odwiedziły zakład, trzysta już pracuje – dodaje.
Zadowolonych z pośrednictwa Zbigniewa Rudnika nie brakuje. Jednym z nich jest Jan Kozak. – Poprawiły mi się zarobki, mam lepsze warunki, a do tego jestem pod opieką dobrego związkowca – cieszy się. – Jeden Rudnik z Solidarności zadziałał lepiej niż urzędy pracy.
Również firma cieszy się z tej współpracy. Uporała się z problemem zatrudnienia, co teraz, gdy ludzie wyjeżdżają do pracy za granicę i spada bezrobocie, nie jest łatwe.
– W tym przypadku Solidarność była o wiele skuteczniejsza niż prywatne biura pośrednictwa pracy, które przedtem wynajmowaliśmy – przyznaje Barbara Rok-Szofer z firmy Hi-P Poland.
Dodaje też, że współpraca ze związkowcem układa się dobrze – ciągle przychodzą do firmy nowi ludzie zachęceni przez Rudnika.
– I to na różne stanowiska: są ślusarze, operatorzy wózków widłowych, monterzy – wyjaśnia Rok-Szofer.
Ludzie, których Rudnik ściągnął do firmy Hi-P Poland, nie znaleźli zatrudnienia dzięki pomocy urzędów pracy. Statystyki pokazują, że są one znacznie mniej skuteczne niż związkowiec. Powiatowy Urząd Pracy we Wrocławiu w zeszłym roku załatwił pracę 12035 osobom. Gdy podzielić tę liczbę przez 185 pracujących w nim osób, okazuje się, że jedna
z nich przez cały rok znalazła etaty dla 65 ludzi. Porównanie do wyniku Rudnika – 6 tygodni i 300 osób – powinno zawstydzić urzędników.
Dyrektor wrocławskiego urzędu pracy Maria Kunicka nie dowierza osiągnięciom Rudnika. Tłumaczy, że jej pracownicy oprócz bezpośredniego kojarzenia ludzi z miejscami pracy mają wiele innych zadań.
– Staże, szkolenia, poradnictwo – wylicza dyrektor. – To wszystko absorbuje urzędników. Te działania nie są tak wymierne, ale bardzo potrzebne – dodaje.

Urzędników przybędzie

Okazuje się też, że doradców i pośredników wkrótce ma być w urzędzie więcej – we Wrocławiu o 13 osób.
– Pieniądze na ten cel będą pochodzić z Unii i naszego funduszu pracy – mówi wicedyrektor Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy Joanna Naliwajko. – Mamy nadzieję, że to poprawi naszą skuteczność urzędów.
Zatrudnianie nowych urzędników wydaje się kontrowersyjne, tym bardziej że bezrobocie na Dolnym Śląsku spada. Pod koniec lipca 2007 r. było o trzy procent mniejsze w porównaniu z czerwcem. Wynosiło 13,1 proc., czyli odrobinę więcej od średniej krajowej. Wydaje się, że z takim kłopotem znacznie lepiej od 200 urzędników, poradziłoby sobie kilku związkowców, takich jak Rudnik.

Coraz lepiej

Zmniejsza się liczba osób bezrobotnych powyżej 50. roku życia. W porównaniu z początkiem roku jest ich o 15 procent mniej. Podobna sytuacja dotyczy osób długotrwale bezrobotnych. Ich liczba w tym samym czasie spadła o 27 procent. Bezrobocie najszybciej spada wśród robotników przemysłowych i rzemieślników, pracowników z branży usług i sprzedawców oraz techników.

Maciej Czujko - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska

http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/773104.html





Temat: Newsy 2008
Zatrzymajmy gigantów

Joanna Micyk 2008-09-24 12:15:47, aktualizacja: 2008-09-24 12:18:42

Dzięki boomowi gospodarczemu mamy dużych inwestorów. Co musimy zrobić, by u nas pozostali?

Dolny Śląsk przez ostatnie lata przyciągnął wielu potentatów branży elektronicznej. Największe firmy decydują się na lokalizacje w specjalnych strefach ekonomicznych oraz we Wrocławiu i jego okolicach.

To właśnie fabryki i zakłady takich gigantów, jak LG i Toshiba Television w Kobierzycach czy SKC Eurodisplay w Dzierżoniowie (na terenie należącym do Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej) sprawiły, że nasz region postrzegany jest jako prawdziwe zagłębie tego przemysłu.
Wspomniany wyżej koreański koncern LG, produkujący m.in. telewizory i komponenty LCD, uruchomił olbrzymi (liczący 275 ha) park technologiczny, w którym otworzył swoje fabryki.

Jak twierdzi Stefan Kamiński, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, Dolny Śląsk jest dobrym obszarem gospodarczym, który rządzi się przede wszystkim prawem popytu i podaży.
- Giganci, którzy tu zainwestowali, tacy jak np. LG, zrobili to z czysto rynkowych pobudek, bo był odpowiedni popyt i warunki ku temu, a w tym przypadku chodziło o zapotrzebowanie na telewizory LCD w Europie - dodaje.

We Wrocławiu ulokowała się też spółka AB, która należy do największych dystrybutorów branży IT. Jak mówi prezes zarządu firmy Andrzej Przybyło, głównym powodem lokalizacji przedsiębiorstwa w stolicy Dolnego Śląska było to, że Wrocław położony jest w dobrym strategicznie miejscu, blisko Czech i Słowacji, skąd pochodzi zakupiony przez spółkę holding AT Computers.
- Poza tym jest to miasto przyjazne dla prowadzenia biznesu i ma świetnie wykształconych ludzi, chętnych do pracy - dodaje.

Paweł Czuma, rzecznik prasowy Politechniki Wrocławskiej, zgadza się z tą opinią.
- Nasz program nauczania jest elastyczny i dostosowany do zmieniającego się rynku pracy. Ściśle współpracujemy też z jednostkami badawczymi na całym świecie. Do Krzemowej Doliny w USA jeszcze nam daleko, ale jesteśmy na najlepszej drodze, by osiągnąć światowy sukces w dziedzinie elektroniki - dodaje i podkreśla, że Wrocław wciąż walczy o lokalizację węzła wiedzy i innowacji, który miałby swoją siedzibę na Praczach Odrzańskich.
- Jeśli to się uda, powstanie tam centrum badawczo-innowacyjne i to będzie wielki sukces - mówi z nadzieją.

W stolicy Dolnego Śląska mamy również niemieckiego Siemensa, światowego lidera w elektronice. We Wrocławiu firma ma, oprócz biura regionalnego, centrum badawczo-rozwojowe Siemens Development Center. Na tle kraju, jako region, przodujemy też w produkcji sprzętu AGD. Firma Electrolux posiada fabryki w Żarowie, Świdnicy i Oławie. We Wrocławiu siedzibę mają m.in. Polar i Fagor Mastercook. Natomiast General Electrics, przedsiębiorstwo założone przez samego Thomasa Edisona, produkuje w Kłodzku m.in. elektryczną aparaturę rozdzielczą.

Wyżej wymienione inwestycje znacznie obniżyły bezrobocie na Dolnym Śląsku.
- Jednakże należy teraz odpowiednio zadbać o ich utrzymanie i dalszy rozwój - przestrzega Stefan Kamiński z KIGEiT. - Chciałbym zaznaczyć, że głównym problemem nie jest już pozyskanie inwestora, tylko sprawienie, by zechciał on pozostać na danym obszarze - dodaje. Tu, według prezesa Kamińskiego, dużą rolę odgrywają władze lokalne, rząd i wspólna polityka prowadzona przez Unię Europejską, bo wszystkie kraje do niej należące stanowią jeden rynek.

- Władze lokalne powinny więc skupić się na otwieraniu nowych szkół kształcących specjalistów i wprowadzać odpowiednie zachęty do zagospodarowania swoich terenów - radzi. Teraz pod ostrzałem gigantów jest Europa Środkowo- -Wschodnia, ale być może niedługo granica przesunie się jeszcze bardziej na wschód lub na południe. Biznes prywatny oparty jest na racjonalnym działaniu, więc inwestycje będą tam, gdzie to się będzie najbardziej opłacało samym inwestorom.

- Opłacalność to: tanie koszty produkcji, niskie podatki lub ich brak oraz niskie koszty eksploatacji danej lokalizacji. Zaznaczam, że rynek globalny to bardzo trudny rynek i powinniśmy dbać o to by jako kraj być na nim konkurencyjni - podsumowuje prezes KIGEiT.

http://polskatimes.pl/gazetawroclawska/ ... ,id,t.html





Temat: XX Światowe Dni Młodzieży Kolonia 2005
no nie bede tego pisać w newsach bo to w sumie nie dotyczy Lednicy, wiec osobny temacik powinien byc dobry:)

Kolonia 2005 - rejestracja grup

W sierpniu przyszłego roku w Kolonii odbędą się XX Światowe Dni Młodzieży. Rozpoczęła się internetowa rejestracja grup. Jako pierwszy zarejestrował się przez internet - Ojciec Święty Jan Paweł II.

- Ojciec Święty uczynił to w Loreto podczas spotkania z młodzieżą Włoch, klikając myszką w przyniesiony do jego fotela laptop. Tak właśnie rozpoczęły się internetowe rejestracje na spotkanie w Niemczech - mówi ks. Grzegorz Suchodolski, dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego Świtowych Dni Młodzieży w Siedlcach.

Z internetowej rejestracji w Polsce skorzystało już 14 grup, które jako pierwsze wyraziły chęć wyjazdu na XX ŚDM. Są wśród nich grupy z diecezji krakowskiej, świdnickiej, katowickiej, wrocławskiej, szczecińsko-kamieńskiej, elbląskiej, białostockiej, koszalińskiej, zielonogórsko-gorzowskiej, wrocławskiej i sosnowieckiej. Ta ostatnia jest grupą, która do Kolonii zamierza dotrzeć na rowerach.

Cały czas przyjmowane są zgłoszenia. - Rejestracji można dokonywać przez naszą stronę internetową www.sdm.org.pl. Znajduje się tam specjalny formularz rejestracyjny – informuje Monika Sadowska z Biura Światowych Dni Młodzieży.

Aby zarejestrować grupę z Polski, należy przy wypełnieniu formularza uzyskać aprobatę koordynatora swojej diecezji i wpłacić na konto Krajowego Biura ŚDM zaliczkę na fundusz solidarnościowy i pakiet pielgrzyma.

Przedstawiciele Biura Światowych Dni Młodzieży przez dwa najbliższe miesiące odwiedzą wszystkie diecezje w Polsce. Spotkają się z osobami odpowiedzialnymi za duszpasterstwo młodzieży w diecezjach oraz z tymi, którzy pragną zorganizować grupę do Kolonii. Przedstawią także założenia rocznego programu duszpasterskiego dla młodzieży.

Najbliższe spotkanie dla diecezjalnych duszpasterzy akademickich odbędzie się 29 września Warszawie.

Duchowe przygotowanie do Kolonii 2005

Choć do XX Światowych Dni Młodzieży w Kolonii pozostało jeszcze 11 miesięcy, to w polskich parafiach i duszpasterstwach można spotkać grupy, które realizują 6-etapowy program przygotowań duchowych do tego wydarzenia.

- Sześć etapów to sześć bardzo ważnych pytań, które chcemy w naszych parafiach i duszpasterstwach postawić młodemu pokoleniu: pytanie o Chrystusa, o prawdę, o odwagę, o miłość, o powołanie i o jedność. Na kanwie tych pytań zostały przygotowane specjalne konferencje, celebracje paraliturgiczne oraz konspekty do pracy w grupach, aby przeprowadzić wszystkich chętnych nie jako turystów, ale jako młodzież rzeczywiście zaangażowaną i poszukującą Chrystusa - mówi ks. Grzegorz Suchodolski, dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży w Siedlcach.

Światowe Dni Młodzieży odbywają się rokrocznie we wszystkich diecezjach świata, a co dwa lub trzy lata młodzi spotykają się z Ojcem Świętym w wybranym przez niego miejscu. Najbliższe spotkanie odbędzie się w sierpniu 2005 roku w Kolonii.

Kolonia 2005 - zgłoszenia wolontariuszy

Trwa nabór wolontariuszy do posługi podczas XX Światowych Dni Młodzieży w Kolonii w 2005 roku. Podczas spotkania przewidziana jest obecność 20 000 wolontariuszy. Polska otrzymała 2 miejsca na tzw. wolontariat roczny oraz 300 miejsc na wolontariat miesięczny w sierpniu 2005 roku.

Tymczasem z Polski zgłosiło się już ponad 600 osób. Zgłoszenia przyjmowane są jeszcze do 15 października. Warunkiem ubiegania się o przyjęcie jest zaangażowanie w życie Kościoła, dobra znajomość języka angielskiego lub niemieckiego, ukończony 18 rok życia i pełna dyspozycyjność czasowa; konieczny jest również list polecający od swojego duszpasterza oraz udział w jednym z trzech spotkań kwalifikacyjnych.

- W trzech miejscach w Polsce – w Warszawie, Krakowie i Poznaniu – odbędą się spotkania kwalifikacyjne, na których zostaną wyłonieni najlepsi wolontariusze, i oni to właśnie będą reprezentować Polskę w Kolonii podczas XX Światowych Dni Młodzieży – informuje Joanna Dziedzianowicz z Biura ŚDM.

Zgłoszenia kandydatur przyjmowane są tylko za pośrednictwem formularza dostępnego na stronie internetowej www.sdm.org.pl. Wolontariuszom organizatorzy zapewniają zakwaterowanie, wyżywienie, bilet komunikacji miejskiej, ubezpieczenie oraz dużo pracy. Transport do Kolonii na własny koszt.

(źródło:Bosko.pl)



Temat: Rzeszów, powierzchnia biurowa.

Boom na biurowce

Po boomie mieszkaniowym przyszedł czas na kolejne przyspieszenie, tym razem w budownictwie biurowców. Jak prognozuje największa na świecie amerykańska firma CB Richard Ellis, do końca 2010 roku rynek powierzchni biurowych w Polsce prawie się podwoi. Bezkonkurencyjnym liderem pozostanie Warszawa, wyraźnie jednak wzrośnie aktywność deweloperska na rynkach lokalnych, takich jak Wrocław, Poznań, czy Trójmiasto.

Wśród najdroższych na świecie lokalizacji biurowych Warszawa zajęła 30 miejsce, daleko za Londynem i Moskwą, ale znacznie przed Rzymem, Szanghajem czy Los Angeles. Ceny wynajmu biur w stolicy Polski rosną natomiast szybko ? ponad 32 proc. w ciągu ostatniego roku, co sytuuje Warszawę na 11 miejscu w globalnym rankingu amerykańskiej firmy CB Richard Ellis.

[...]

Ton nadaje stolica

Najbardziej dojrzałym rynkiem biurowym w Polsce jest Warszawa z prawie 3 mln m kw. powierzchni biurowych. Jednak w porównaniu z innymi miastami europejskimi ? np. Londynem (Greater London 28,5 mln m kw), Paryżem (27,2 mln m kw) czy Frankfurtem (11,9 mln m kw) nadal jesteśmy we wczesnej fazie rozwoju. Nasycenie rynku powierzchnią biurową w Warszawie wynosi około 160 m kw. na 100 mieszkańców, podczas gdy średnia dla miast Europejskich to 380 m kw.

[...]

Regiony szykują się do skoku

Rynki regionalne, posiadające łącznie 1,3 mln m kw. nowoczesnej powierzchni biurowej zaczęły się rozwijać dopiero około 2000 roku. Od tego czasu nowe budynki biurowe pojawiały się ?falowo? determinując poziom czynszów. Nowa ?fala?? czyli duża ilość budynków oddawanych do użytku w tym samym czasie ? spodziewane jest w latach 2008-2009. Do końca 2010 roku, całkowita podaż nowoczesnej powierzchni biurowej, łącznie z Warszawą, osiągnie poziom około 6,6 mln mkw.

W chwili obecnej, poza Warszawą, najwięcej biurowców zostało wybudowanych w Krakowie, Wrocławiu i Trójmieście. We Wrocławiu i Krakowie aktywność deweloperów jest zdecydowanie największa. Liczba projektów w Trójmieście i Poznaniu jest niższa, nawet w stosunku do mniej dojrzałych miast takich jak Katowice czy Łódź. Jednak w tym roku w można się spodziewać oddania do użytku w Trójmieście i Poznaniu po 60 tys. m kw. powierzchni biurowych, podczas gdy w Krakowie nowych obiektów będzie zdecydowanie mniej ? około 35 tys. m kw..

EURO 2012 jako stymulator

?Oczekiwany przyśpieszony rozwój systemu autostrad, jak również poprawa infrastruktury głównych miast Polski związana z przygotowaniami do EURO 2012, wpłyną na zwiększenie aktywności deweloperów i inwestorów, którzy intensywnie poszukują dobrych lokalizacji pod inwestycje. Obserwujemy wzrost zainteresowania rynkami dotychczas mniej rozwiniętymi, takimi jak Szczecin, Lublin i Rzeszów mówi Joanna Mroczek, dyrektor działu badań rynku w firmie CB Richard Ellis.

Niski wskaźnik wolnych pomieszczeń i ograniczona liczba powierzchni biurowej dostępnej w 2007 roku powstrzymały spadek cen wynajmu, który się zarysował od 2001 roku. Obecnie ceny wynajmu biur najwyższej klasy w Polsce wahają się od 30-35 euro/ m kw./ miesięcznie w centrum Warszawy poprzez 18-20 euro/m kw./ miesięcznie w najlepszych lokalizacjach Krakowa po 15-18 euro/ m kw./ miesięcznie. Dynamika cen najmu biur w Polsce obecnie zwalnia, ale nadal utrzymuje się tendencja wzrostowa.

interia.pl



Moze poprostu musimy poczekac na swoja kolejke. Duze miasta beda zbyt drogie i inwestorzy zauwaza w naszym miescie duze mozliwosci. Najwazniejsze to zbudowac A4 do Rzeszowa przynajmniej i najwazniesze zbudowac Lotnisko z prawdziwego zdarzenia ...



Temat: Bezrobocie
Świdnica: Projekt praca

Klasy kształcące specjalistów potrzebnych pracodawcom ze strefy ekonomicznej i szczegółowe badania
nad rynkiem pracy planują władze Świdnicy. Rozpoczęły ju konkretne działania. Wszystko po to, by
inwestorzy, którzy zdecydowali się na otwarcie fabryk w powiecie świdnickim nie mieli problemów ze
znalezieniem pracowników. Dyrektorzy szkół średnich z terenu powiatu rozmawiają z władzami Świdnicy
o tworzeniu klas, w których młodzie kształciłaby się w specjalnościach potrzebnych przedsiębiorcom ze
strefy.
- Wierzę, e przy współudziale władz powiatu, które prowadzą szkoły ponadgimnazjalne, będzie moliwe
utworzenie klas adresowanych. Chcemy ściśle związać placówki oświatowe z przedsiębiorcami - mówi
Waldemar Skórski, zastępca prezydenta Świdnicy. - Dzięki takiej współpracy szkoły miałyby jeszcze
lepszy program zawodowy. A co najwaniejsze kształciłyby osoby, które miałyby due szanse na
znalezienie pracy. Zaś z wykwalifikowanej kadry korzyści będą mieć zagraniczni inwestorzy.

Populus, czyli wszystko dla inwestorów
We Wrocławiu ruszył zaś autorski projekt prezydenta Rafała Dudkiewicza, realizowany przez tamtejszą
politechnikę. Populus - to specjalistyczne narzędzie informatyczne, rodzaj symulatora, które słuy
odczytywaniu i prognozowaniu tendencji na rynku pracy.
- Dzięki oprogramowaniu, Wrocław będzie najlepiej przygotowanym w Polsce miastem, do stawiania czoła
wyzwaniom przyszłości, w zakresie rynku pracy, systemu kształcenia i inwestycji biznesowych -
przekonuje Rafał Florczak z biura prasowego wrocławskiego magistratu.
Program pozwoli w elastyczny sposób modyfikować kierunki kształcenia średniego i wyszego we
Wrocławiu. W ten sposób samorząd będzie lepiej reagować na zapotrzebowanie rynku pracy oraz ilość
danych specjalizacji zawodowych. Ułatwi to działanie i plany rozwojowe firm.

Władze miasta zdają się bagatelizować kwestię konieczności monitoringu rynku zatrudnienia w
Wałbrzychu. Powiatowy urząd pracy prowadzi takie badania, ale jedynie na podstawie zgłaszanych im
przez przedsiębiorców ofert i zarejestrowanych osób bezrobotnych. Zdaniem fachowców, to za mało.
- Gminy nie powinny zrzucać tego na urzędy pracy. To wieli błąd, który moe skutkować utratą
inwestorów - przekonuje Teresa Kupczyk z Politechniki Wrocławskiej

- Nie prowadzimy badań, ale mamy taka wiedzę - przekonuje nas Ewa Frąckowiak, rzecznik prezydenta. -
Pochodzi ona ze strategii rozwoju gminy. Wynika z niej, e najdynamiczniej będą się rozwijać brane
turystyczna i przemysł ekologiczny.
Inwestorzy zgłaszają zaś konkretne zapotrzebowania.
- Mamy trudności z kandydatami na stanowiska techniczne, takie jak inynier technologii produkcji,
inynier utrzymania ruchu, oraz technik mechanik i technik elektryk. Byłoby głęboko uzasadnione, nie
tylko na potrzeby naszej firmy, otwarcie nowych wydziałów w wałbrzyskiej filii politechniki - mówi nam
Joanna Głowacka, manager z NSK Steering Systems Europe w Wałbrzychu
Frąckowiak przyznaje, e dla gminy problem stanowi brak wpływu na kierunki kształcenia. Problem, z
którym inne gminy ju sobie poradziły.

Magdalena Sośnicka-Dzwonek



Temat: Newsy 2008
Targowisko przy Wróblewskiego nielegalne?

Piotr Walczak 2008-03-02, ostatnia aktualizacja 2008-03-02 19:44

Targowisko na stadionie Ślęzy zainaugurowało w niedzielę działalność. I choć firma Intakus, właściciel terenu, twierdzi, że dopełniła wszelkich formalności, to władze Wrocławia uważają, że kiermasz działa nielegalnie. Klientów, którzy przyszli na nowy plac, przywitało zaledwie kilkunastu kupców i straszne błoto.

Dla kupców, którzy przed tygodniem pożegnali plac na Niskich Łąkach, przy Wróblewskiego przygotowano 300 stanowisk. Jednak deszcz zniechęcił wielu i dlatego kiermasz świecił pustkami. Kupcy są jednak z nowego miejsca zadowoleni. - Miejsce jest dobre i za tydzień na pewno znów też się tu pojawię - mówi pani Anna, która sprzedaje narty, rowery i elektronikę.

- Teraz jest błoto, ale jak organizatorzy utwardzą teren, będzie to najlepsze miejsce w mieście - oceniał mężczyzna handlujący starociami.

Na błoto narzekali też nieliczni klienci: - Nawierzchnia przypomina torfowisko. Niczego ciekawego nie kupiłam i nie znalazłam, bo tu jest zaledwie kilku sprzedawców. Ale będę tu na pewno przychodzić - oceniała Joanna Brodowska.

Maciej Głowacki, zastępca kierownika kiermaszu i menedżer Intakusa-Ślęzy, właściciela terenu, na którym jest giełda, zapowiada, że plac wkrótce zostanie utwardzony. Firma chce, aby na Wróblewskiego powstał kameralny niedzielny kiermasz.

Jednak zdaniem miasta handel w tym miejscu jest niemożliwy, ponieważ nie przewiduje tego miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z nim ma tam powstać parking wielopoziomowy.

Zbigniew Morawski, kierownik Biura Prasowego Urzędu Miejskiego Wrocławia: - Ten plac jest nielegalny. Nie wydaliśmy pozytywnej opinii na prowadzenie cotygodniowego kiermaszu w Intakus-Parku. Co więcej, uważamy, że będzie on miał niekorzystny wpływ na funkcjonowanie sąsiadującego z nim ogrodu zoologicznego. Teren, gdzie zorganizowano targowisko, jest bowiem przewidziany właśnie pod rozbudowę zoo.

Głowacki zapewnia jednak, że giełdę zorganizowano zgodnie z prawem: - Mamy na ten temat opinie prawników. Teren giełdy jest prywatny, a w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego nie jest napisane, że nie można handlować przy zoo.

Menedżera Intakusa dziwią działania miasta zniechęcające wrocławian do przyjeżdżania na kiermasz. W sobotę przy wyjeździe z giełdy ustawiono nakaz jazdy w prawo i namalowano podwójną ciągłą linię. Uniemożliwia to wyjazd autem z kiermaszu do centrum. Można jechać tylko w stronę Biskupina.

Głowacki ubolewa też, że ustawiono słupki na chodniku, gdzie organizatorzy chcieli zorganizować parking.

Grażyna Nosek, kierowniczka Działu Zarządzania Ruchem, wyjaśnia: - Znaki zostały ustawione dla bezpieczeństwa, po to, aby nie tworzył się korek przy wyjeździe z bazaru. Mają usprawnić ruch w tym miejscu. A słupki zapobiegną dewastacji chodnika - wyjaśnia.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,4981990.html



Temat: [Wrocław] Biurowiec Świdnicka 19
Źródło: BiznesPolska.pl
data art.: 2006-03-13

Czy kamienice i budynki przy ulicy Kazimierza Wielkiego w najbliższych latach odzyskają swój dawny blask? Liczy na to m.in. firma HEWEA Centrum Technika Cargo, która zdecydowała się zainwestować w jedną z nich

Maciej K. Mazur ze spółki HEWEA - firma zamierza zamienić budynek przy ulicy Kazimierza Wielkiego 43 w nowoczesny biurowiec
Prace przy remoncie kamienicy pod numerem 43 ruszą jeszcze w tym półroczu, jeżeli tylko spółka HEWEA Centrum Technika Cargo dopełni wszystkich formalności związanych z zakupem. - Mamy już wprawdzie podpisaną wstępną umowę kupna, ale do sfinalizowania transakcji dopiero dojdzie. Mam nadzieję, że stanie się to jeszcze w marcu - mówi Maciej K. Mazur z firmy HEWEA, właściciel spółki Odra Truck & Buses (dealera ciężarówek MAN w południowo-zachodniej Polsce) i Oficyny Wydawniczej Mazur, która wydaje m.in. dwumiesięcznik "Samochody specjalne".

Ile firma zapłaci za nieruchomość?
Maciej K. Mazur: - To piękny, ale zniszczony budynek. Dziś nie mogę zdradzać, ile za niego zapłacimy.

Kamienica przy ulicy Kazimierza 43 wraz z budynkiem nr 45 kiedyś stanowiła jedną całość. Oba miały wspólną klatkę schodową i dziedziniec. Przez ostatnie siedem lat kamienica nie była jednak użytkowana. Stała się więc skarbnicą dla złomiarzy, którzy powyrywali instalacje wodne, sanitarne i elektryczne. Zniszczone zostały również podłogi i elementy wyposażenia.

Trzypiętrowy budynek ma około 350 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej. Przyszli właściciele oceniają, że jego remont będzie kosztował około 1,5 miliona złotych. W pierwszej kolejności, jeszcze w tym roku, wykonane zostaną prace zabezpieczające. W planach jest też remont przeciekającego dachu.

- W przyszłym roku zabierzemy się do restauracji pomieszczeń wewnątrz obiektu - mówi Maciej K. Mazur. - Odnowimy elewację i pomyślimy o zagospodarowaniu 330-metrowego dziedzińca.
W budynku mają powstać przede wszystkim biura, a na parterze i w piwnicy najprawdopodobniej niewielki lokal gastronomiczny.

W nowoczesny biurowiec ma się zmienić także kamienica przy Przejściu Świdnickim. Podczas modernizacji zabytkowy obiekt powiększy się o dobudówkę ze szklaną fasadą. Dzięki przebudowie w obiekcie będzie prawie siedem tysięcy metrów kwadratowych powierzchni do wynajęcia. Hiszpańska spółka Ureta y Asociados, która jest właścicielem budynku, na jego remont przeznaczy ponad 20 milionów złotych.

Z kolei w Pałacu Spätgena, którego remont kosztował około 39 milionów złotych, ulokuje się oddział Muzeum Miejskiego. - W pałacu eksponowana będzie m.in. unikatowa kolekcja dzieł śląskich złotników, pochodząca z XVI-XIX wieku - informuje Joanna Mirecka, rzeczniczka prasowa Muzeum Miejskiego.- Aby jednak muzeum mogło stać się właścicielem złotych pucharów, kielichów i dzbanów, musimy zebrać około dwóch milionów euro na odkupienie ich od domu aukcyjnego w Bremie.

Czy inne kamienice na wrocławskiej Trasie W-Z również mają szansę na remont? Na pewno tak. Nie wiadomo tylko, kiedy. Dwa lata temu miała się rozpocząć generalna modernizacja budynku u zbiegu ulic Kazimierza Wielkiego i św. Mikołaja, w którym przez prawie 500 lat był szpital, a po II wojnie światowej funkcjonowała szkoła. Wrocławska firma Projektmanagement zamierzała w nim urządzić nowoczesny biurowiec - Times, który miał się stać wizytówką Wrocławia. Prac remontowych do dziś jednak nie rozpoczęto. Nie wiadomo też, kiedy się zaczną. Właściciele obiektu nie chcą się na ten temat wypowiadać.

- Byłoby wspaniale, gdyby wszystkie budynki przy ulicy Kazimierza Wielkiego zostały odnowione - uważa Iza Czuban, rzeczniczka Zarządu Zasobu Komunalnego. - Większość kamienic przy tej arterii nie należy jednak do miasta. Ich właścicielami są różne instytucje i wspólnoty mieszkaniowe, które możemy jedynie zachęcić, by ubiegały się o dofinansowanie remontu w ramach programu rewaloryzacji.

Program rewaloryzacji Wrocławia umożliwia ubieganie się o środki na remont budynków z funduszy strukturalnych, w tym z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach ZPORR (Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego), Europejskiego Funduszu Społecznego i Norweskiego Mechanizmu Finansowego. O pieniądze mogą się starać prywatni właściciele, instytucje publiczne, stowarzyszenia i związki wyznaniowe oraz spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe.
Ryszard Mulek



Temat: Nieruchomości
Mieszkaniowe szaleństwo

12.07.2007

Jeśli chcesz kupić mieszkanie, zrób to jak najszybciej. Ceny mieszkań wciąż idą w górę

Ostatnie raporty analityków rynku nieruchomości wskazują że od początku 2007 roku ceny mieszkań w dużych miastach wzrosły nawet o 20 procent i w najbliższych miesiącach nadal będą pięły się w górę. Zdaniem ekspertów, taka sytuacja utrzymuje się przede wszystkim dzięki pojawieniu się na rynku atrakcyjnych ofert długoterminowych nisko oprocentowanych kredytów hipotecznych, stabilizacji rynku pracy oraz traktowaniu nieruchomości jako doskonałej lokaty kapitału.
– Wysoki wzrost cen, któremu wiele osób nie jest już w stanie sprostać, zamiast spodziewanej przez analityków stabilizacji, spowodował jedynie spadek zainteresowania dużymi lokalami – mówi Joanna Raczyńska, doradca rynku nieruchomości. – Do niedawna najlepiej sprzedawały się oferty z 2 i 3 pokojami, a teraz prym wiodą kawalerki, często na parterze – dodaje pani Joanna. W porównaniu z rokiem ubiegłym liczba osób zainteresowanych kupnem kawalerki, wzrosła o 30 procent.
Analitycy i doradcy rynku prognozują, że w najbliższych tygodniach ceny kawalerek na rynku wtórnym mogą wzrosnąć co najmniej o kilka procent, ponieważ zainteresują się nimi także rodzice studentów. Najczęściej wybierana lokalizacja to centrum miasta i obrzeża, które zapewniają wygodną komunikację do centrum i bogatą infrastrukturę.

Joanna Lenartowicz

Co dalej z cenami mieszkań

O tym, co czeka rynek nieruchomości, z Jarosławem Nowadowskim, właścicielem biura obrotu nieruchomościami ABC DOM, rozmawia Natalia Kudra.
Jak pana zdaniem zmienią się ceny działek i mieszkań do końca roku – wzrosną, czy spadną?
Jarosław Nowadowski: – Trudno powiedzieć, to zależy od kilku czynników, np. od cen materiałów budowlanych. Obecnie ceny mieszkań się zatrzymały i nawet nieco spadają. Za metr kwadratowy mieszkania w dużych miastach płacimy teraz 5 – 9 tys., a działki – 400 – 1500 zł. Według mnie, do końca roku ceny mogą wzrosnąć około 6 proc. Przypuszczam, że będzie wielu klientów, którzy zdecydują się zainwestować w grudniu, ponieważ będą bali się podwyżek po nowym roku.
Czym należy się kierować przy wyborze lokalizacji?
– Przede wszystkim infrastrukturą. Obecnie klienci w zatłoczonych miastach najchętniej pytają o mieszkania w dzielnicach z dobrze rozwiniętą siecią komunikacyjną. Wiele osób szuka lokali położonych blisko miejsca zamieszkania rodziców i rodzeństwa. Inwestorzy kupują mieszkania dla pracowników niedaleko firmy.

Warto wiedzieć

Umowa przedwstępna w formie pisemnej podpisywana z deweloperem – ma na celu zarezerwowanie miejsca jeszcze przed uzyskaniem pozwolenia na budowę.
Umowa przedwstępna w formie aktu notarialnego – jasno określa przedmiot transakcji, cenę, sposób i termin płatności, wysokość rat, termin zakończenia budowy i odbioru mieszkania, warunki usuwania usterek oraz rękojmi i gwarancji, wysokość kar umownych za opóźnienia, warunki i możliwości rozwiązania umowy.
Umowa o administrowanie nieruchomością – określa zakres czynności administracyjnych oraz ich koszt.
Umowa przedwstępna w formie pisemnej zawierana na rynku wtórnym – opisuje mieszkanie, jego cenę oraz formę płatności i koszty rezygnacji. Strony zobowiązują się do zawarcia umowy przyrzeczonej w określonym terminie.
Umowa przedwstępna w formie aktu notarialnego na rynku wtórnym – określa wysokość zadośćuczynienia dla obu stron w przypadku odstąpienia od umowy.
Umowa sprzedaży w formie aktu notarialnego na rynku wtórnym – forma ta jest koniecznością, w innym wypadku umowa sprzedaży nie będzie ważna. Przy zawieraniu sprzedający powinien przedstawić zaświadczenie o niezaleganiu z płatnościami czynszu i opłat eksploatacyjnych, zaświadczenie o wymeldowaniu wszystkich osób z lokalu, a gdy nieruchomość położona jest na gruncie oddanym w użytkowanie wieczyste – złożyć oświadczenie, że wszystkie opłaty i podatki zostały uregulowane.

http://wroclaw.echomiasta.pl/artykuly.php?czytaj=640



Temat: Ciecia w pociagach
Środa, 27 lutego 2002r.

WROCŁAW Czarny scenariusz: w całym województwie zostanie
zlikwidowana jedna trzecia połączeń kolejowych. Pociągiem będzie
można dojechać tylko do większych miast w naszym regionie.

To na razie tylko propozycje, ale cięć raczej nie da się uniknąć.
W całej Polsce planowana jest likwidacja przewozów pasażerskich na
6 tysiącach km sieci kolejowych.

- Choć słyszałem już liczby dużo wyższe od tych 6 tysięcy -
zapewnia Zdzisław Ćwikła, główny specjalista departamentu
kolejnictwa w ministerstwie infrastruktury.

Same straty

Na przewozach pasażerów nie da się zarobić.

- Większość pociągów przynosi straty - potwierdza Janusz
Staniewski, dyr. Dolnośląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych we
Wrocławiu. Wyjątkami są te, które kursują między większymi
miastami i to w godzinach szczytu. Reszta to straty. Wniosek
wydaje się prosty: trzeba zamknąć linie mniej ważne. I wszystko ku
temu zmierza. Tyle tylko, że wniosek przedstawiony wyżej, zdaniem
wielu, jest nieprawdziwy, bo: po pierwsze, kolej na całym świecie
przynosi straty, ważne aby były jak najmniejsze. Po drugie, czy
rzeczywiście linie mniej ważne są aż tak deficytowe? Wiele osób
kwestionuje oficjalne wyliczenia kolei. Bo deficyt wylicza się na
podstawie danej nazwanej pociągokilometrem. To bardzo uśredniona
dana, która na dobrą sprawę nic nie mówi. Do jednego worka
wrzucono liczbę pociągów, długość torów i częstotliwość przejazdów
w całej Polsce. Co takie dane mogą powiedzieć o pociągu np. z
Jeleniej Góry do Gryfowa? Niewiele.

- Linie poboczne są znacznie tańsze niż się oficjalnie twierdzi -
zapewnia wielu pracowników PKP.

Przypadkowy

Jest jeszcze po trzecie. Rozkład jazdy jest dość przypadkowy. A
oto kilka przykładów: w woj. opolskim powołano koordynatora
komunikacji kolejowej. Maił sprawdzić, które pociągi są
najbardziej deficytowe, znaleźć rozwiązanie problemu. Najpierw
pracownicy biura koordynatora objechali wszystkie linie,
sprawdzali ile tym, a tym pociągiem jeździ osób. I co się okazało?
Pociągiem, którym wg oficjalnych danych miało podróżować
kilkudziesięciu pasażerów jechało... trzech. Opłaca się dla trzech
osób puszczać pociąg? Nie, ale wyjście z sytuacji okazało się
bardzo proste. Wystarczyło zmienić godziny, w których pociąg
kursował. Pasażerowie znaleźli się. Takich przykładów jest tam
znacznie więcej, po niewielkich korektach zakończyło się tym, że:

- Uruchomiliśmy kilkanaście nowych pociągów, przy tych samych
kosztach ponoszonych przez kolei - zapewnia Marek Szpirko z biura
koordynatora.

Konkurencji mówimy nie

Jak więc doprowadzić do sytuacji, w której kursy pociągów będą
opierały się na wyliczeniach czysto ekonomicznych. Wyjście wydaje
się proste: konkurencja. W tej chwili zakład przewozów
pasażerskich jest monopolistą. W ministerstwie infrastruktury ma
zostać powołany zespół, który spróbuje zmienić ten stan. Kiedy coś
się ruszy? Nie wiadomo. A czas ucieka. Jeśli teraz pozamyka się
większość linii pobocznych to później może być problem. Bo
inwestor będzie musiał ponieść dużo większe nakłady, aby
doprowadzić zamkniętą linię do stanu używalności. Nikomu się to
nie opłaci. Wniosek? Konkurencji nie będzie.

Negocjacje

W tej chwili trwają negocjacje samorządu wojewódzkiego z PKP.
Właśnie na temat dofinansowania przewozów regionalnych.

- Na razie nie wiemy nawet jakie pieniądze otrzymamy na ten cel z
budżetu - mówi Joanna Maślikowska, wicedyr. departamentu
infrastruktury. Najprawdopodobniej będzie ich mniej niż rok temu,
a wtedy pokrywały one tylko 24 proc. kosztów PKP.

- Ale zrobimy wszystko, aby oferta była jak najlepsza dla
mieszkańców Dolnego Śląska - zapewnia.

Marcin Gąsiorowski - Gazeta Wrocławska

Marek A. Salwa





Temat: [Wrocław] Magnolia Park (+ rozbudowa)
Klientka centrum handlowego oblana fekaliami

Joanna Banaś 2007-11-14, ostatnia aktualizacja 2007-11-14 16:04

Oglądasz w sklepie dziecięce ciuszki i nagle na głowę lecą ci kupy. Zły sen? Nie, to zdarzyło się naprawdę we wrocławskiej Magnolii Park.

W sobotę po południu pani Agata z mężem wybrała się na zakupy do centrum handlowego Magnolia Park przy ul. Legnickiej. Tuż po 16 weszła do sklepu z odzieżą dziecięcą 5-10-15. Nagle z góry spadła na nią masa wody. Po kilku sekundach do klientki dotarło, że nie była to woda, ale zawartość toalet z pękniętej rury kanalizacyjnej biegnącej pod sufitem.

Pani Agata została zalana od stóp do głów, a strumień śmierdzących odchodów zniszczył jej ubrania, buty i torebkę z całą zawartością. Nadawały się tylko do wyrzucenia. Poszkodowana została także inna klientka, ale ona miała tylko ochlapane spodnie.

Gdy sprzedawcy ratowali towar, pani Agata na zapleczu sklepu usiłowała doprowadzić się do porządku za pomocą papierowych ręczników. - Pracownicy sklepu wezwali służby porządkowe, które od razu zaczęły zbierać wodę i odchody z podłogi, a mną w dalszym ciągu nikt się nie zainteresował. Nikt nie dał koca ani ręcznika. Nie zaprowadzono mnie również pod prysznic, którego Magnolia podobno nie posiada. Musiałam czekać z mokrymi włosami, bluzce na ramiączkach i w cieknących butach na kogoś z zarządu Magnolii - relacjonuje pani Agata. - Po pewnym czasie na miejsce dotarła wicedyrektorka centrum, którą tak odstraszył smród, że nie raczyła nawet wstąpić do środka. Stojąc przed wejściem, zaproponowała mi tylko powrót do domu taksówką.

Ale pani Agata nie dała się zbyć. Mokra i umorusana przeszła kilkaset metrów (na dworze były wtedy 2 stopnie) do biura dyrekcji, by spisać protokół strat.

- Wręczono mi tylko przepastną kurtkę z napisem "ochrona", a po naciskach z mojej strony kupiono mi rajstopy i kozaki - wspomina pani Agata, która tak przemarzła, że jeszcze tego samego dnia wieczorem się rozchorowała. - Pani dyrektor obiecała, że skontaktuje się ze mną w poniedziałek z samego rana. Nie zadzwoniła. Gdy sama dodzwoniłam się do niej po południu, dowiedziałam się, że sprawa została przekazana towarzystwu ubezpieczeniowemu.

Świadkiem sobotniej awarii był Paweł Okpisz, regionalny przedstawiciel firmy Komex, właściciela sieci 5-10-15. Straty sklepu szacuje na kilka tysięcy złotych: - O odszkodowanie zgłosiliśmy się do naszego ubezpieczyciela. Być może potem firma ściągnie te pieniądze od Magnolii Park.

Pani Agata wynajęła już prawnika, któremu zleciła uzyskanie odszkodowania za straty materialne (szacuje je na 3,5 tys. zł) oraz moralne.

- W trybie pilnym na podstawie pisemnych zgłoszeń obu klientek złożyliśmy wniosek do ubezpieczyciela centrum Magnolia Park o zwrot kosztów zniszczonej odzieży poszkodowanych. Procedura ta jest już w toku. Wyrażamy żal z powodu sytuacji, która spotkała nasze klientki. Ze względu na nieprzyjemny i niekomfortowy charakter całego zdarzenia rozważamy przyznanie dodatkowej rekompensaty. Będziemy w tej sprawie prowadzić rozmowy z poszkodowanymi osobami - przekazał nam Gilbert Boulanger, dyrektor zarządzający firmy Redis, zarządcy Magnolii Park.

** Przypomnijmy, że centrum przy Legnickiej zostało otwarte z opóźnieniem, ponieważ brakowało zabezpieczeń przeciwpożarowych. W pierwszym tygodniu działania zerwał się podwieszany sufit w jednym ze sklepów. Prewencyjnie zamknięto także kilkanaście innych sklepów, w których zastosowano ten sam rodzaj wadliwej izolacji.

Dla Gazety: dr Jerzy Barański, miejski rzecznik konsumentów

Szkoda i wina centrum handlowego jest niewątpliwa. Ale oni bawią się w urzędasów zamiast w dobrych kupców. Nie wczuwają się w interes konsumenta. Powinni dysponować kwotą umożliwiającą natychmiastowe pokrycie strat, nie czekając na wypłatę ubezpieczenia. Nie ma wprawdzie przepisów, kiedy sprawca powinien wyrównać szkodę, ale na ich miejscu starałbym się sprawę załatwić jak najszybciej, tak by nie została nagłośniona. Poszkodowana klientka jak najbardziej będzie mogła wystąpić nie tylko o pokrycie strat, ale i zadośćuczynienie za szkody moralne i rozstrój zdrowia.

Komentarz: Kupiecki honor

Zdarzyło mi się całkiem niedawno w sklepie spożywczym oblać nowe spodnie domestosem z wadliwej butelki. Właściciel sklepu, kupiec z prawdziwego zdarzenia, powiedział od razu: - Proszę kupić spodnie na rachunek sklepu, a ja zwrócę pani pieniądze.

Po półgodzinie miałam na sobie nowe spodnie i sprawa była załatwiona. Ale to nie działo się w Magnolii Park.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław


Mąż pokrzywdzonej klientki robił zdjęcia po awarii, zanim usunięto ekskrementy z podłogi sklepu



Temat: Ludzieeeeeeeeeee! Deszcz pada!
Onet.pl: W nocy fala kulminacyjna w Kłodzku

Mieszkańcy Kłodzka szykują się na przybycie kulminacyjnej fali.
TVN24

Coraz trudniejsza staje się sytuacja powodziowa w powiecie kłodzkim (Dolnośląskie), w nocy oczekiwana jest tam fala kulminacyjna.
Stan alarmowy na Nysie Kłodzkiej został przekroczony o 230 cm i ma jeszcze wzrosnąć. Tymczasem powoli poprawiają się warunki w Jeleniej Górze i okolicach, gdzie przestał padać deszcz. Poprawa pogody na Dolnym Śląsku oczekiwana jest w nocy ze środy na czwartek.

Ciągłe opady na zachodzie regionu zanikają, jednak wciąż utrzymywać się będą przelotne. Także na wschodzie wciąż pada, jednak i tam opady mają mniejsze natężenie - poinformowano PAP w biurze prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Stany alarmowe wciąż są przekroczone na ponad 30 wodowskazach rzek Dolnego Śląska "W Kłodzku pada, wody rosną. Fala kulminacyjna ma przejść w nocy. Pocieszające jest to, że powoli opadają wody na Kamiennej w Jeleniej Górze. W Kłodzku pracuje wojsko i inne służby, według prognoz woda może się jeszcze podnieść o 20 do 40 cm. Nie ma jednak zagrożenia dużą powodzią, będzie tak jak w Piechowicach, podlanie piwnic i parterów" - powiedział PAP Dariusz Linka z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu.

Alarmy przeciwpowodziowe obowiązują w: powiecie jeleniogórskim i mieście Jelenia Góra, powiecie wałbrzyskim, lubańskim, kłodzkim, gminie Marciszów, mieście i gminie Nowogrodziec, Janowice Wielkie, mieście i gminie Świeradów Zdrój, oraz mieście i gminie Gryfów Śląski. Odwołano alarm w Kamiennej Górze.

Nieprzejezdne na Dolnym Śląsku trasy, to: droga wojewódzka nr 404 i droga nr 358 na odcinku Świeradów Zdrój-Szklarska Poręba, droga nr 361 w Lubaniu, droga nr 381 w Jedlinie Zdrój, droga nr 382 na odcinku Nowy Jawor - Gruchotów, Chwaliszów - Dobromierz i Sędziszów - Jaszków.

Otwarta została nieprzejezdna od wczoraj droga krajowa nr 3 Jelenia Góra - Jakuszyce, prowadząca do polsko-czeskiego przejścia granicznego. "Do Jakuszyc można dojechać, tylko przy hotelu Malachit jest malutki objazd. Z przejścia mogą korzystać wyłącznie samochody osobowe i autobusy. Ciężarówki muszą kierować się na inne przejścia" - powiedziała Joanna Woźniak z Łużyckiego Oddziału Straży Granicznej.

W Jeleniej Górze-Cieplicach 80-letnia kobieta zmarła w zalanym przez powódź domu. Jak informuje kom. Edyta Bagrowiska z jeleniogórskiej policji, nie można na razie ustalić przyczyn zgonu. "Starsza pani mieszkała sama, w domu, który został zalany przez powódź. Nie wiadomo, czy się utopiła, czy zmarła z innego powodu" - powiedziała. Jak dodała, o przyczynach zgonu będzie można powiedzieć dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok.

Z powodu osunięcia się ziemi na tory, zblokowana była trasa kolejowa Kłodzko - Międzylesie. Na tory, zaraz za stacją Kłodzko Nowe, osunęło się kilka ton podmytej przez deszcze ziemi. Dwa pociągi osobowe zostały odwołane. Kolejarze mieli początkowo problem ze zorganizowaniem komunikacji zastępczej, ponieważ wiele odcinków dróg jest częściowo nieprzejezdnych. Około 14.00 udało się usunąć przeszkodę z torów i trasa prowadząca do kolejowego przejścia granicznego została odblokowana.

Jak powiedział PAP kierownik biura prognoz IMiGW Michał Ceran, trwające od trzech dni ulewy na Dolnym Śląsku spowodowały rekordowe sumy opadów. W Jakuszycach spadło 204 l/m2. "Takie opady musiały spowodować gwałtowną reakcję rzek, tzw. górskich dopływów Odry - aż do wystąpienia wody z brzegów. Z niskiego stanu woda natychmiast przeobraziła się w stan wysoki, z zagrożeniem powodziowym" - powiedział Ceran.



Temat: Second Life
Łódź też będzie w Second Life

Izabella Adamczewska
2007-07-24, ostatnia aktualizacja 2007-07-24 16:38

Mieszkanie na Piotrkowskiej z widokiem na morze? Za 50 zł miesięcznie będzie je można wynająć w wirtualnej Łodzi, która tuż po wakacjach pojawi się w grze Second Life

To projekt krakowskiej agencji reklamowej Supremum Group. W internetowej grze Second Life przez pół roku pojawi się siedem największych miast Polski. Pierwszy jest Kraków, który można już odwiedzać. Sztab grafików pracuje teraz nad Łodzią. Na pewno znajdzie się w niej ulica Piotrkowska. Co jeszcze? Zadecydują czytelnicy "Gazety".

Każde polskie miasto w Second Life powstanie na wyspie o powierzchni 65 tys. mkw. Łódź jest dla twórców Second Polski nie lada kłopotem, bo jak zagospodarować długą Piotrkowską? - Kraków i Wrocław mają swoje centrum w rynku. W Łodzi taką rolę pełni ulica. Ciekawe obiekty są porozrzucane po całym mieście. Jedyne, co możemy zrobić, to kolaż - mówi Zbigniew Woźnowski, prezes Supremum Group.

Na razie pewne jest tylko to, że w Second Łódź powstanie Piotrkowska. Znajdą się na niej puby i restauracje. Nie zabraknie Alei Gwiazd i Pomnika Łodzian Przełomu Tysiąclecia. Swoje wirtualne biznesy będą też mogli otworzyć na głównej ulicy miasta sklepikarze. Być może powstaną galerie sztuki. Cena rozkręcenia interesu? Od 1 do 10 zł za mkw miesięcznie. Supremum Group liczy też na wirtualnych rezydentów. Na Pietrynie będzie można wynająć mieszkanie z widokiem na morze, a nawet je umeblować. Boom na łódzkim rynku mieszkaniowym nie będzie wpływał na podwyższanie cen apartamentów.

Supremum Group zastanawia się teraz, jakie obiekty oprócz Piotrkowskiej umieścić na łódzkiej wyspie. - Łódź w Second Life będą odwiedzać ludzie z całego świata. W wirtualnym mieście powinny więc znaleźć się te elementy, które warto wypromować międzynarodowo. Na przykład ciekawa architektura, lofty. Na citylightach przed budynkami mogą się pojawić informacje o historii tych miejsc, w kilku językach obcych - opowiada Woźnowski.

Pod uwagę brana jest Manufaktura, a także lofty. Pod warunkiem, że inwestorzy zgodzą się na wynajęcie internetowej powierzchni. Agencja reklamowa płaci właścicielowi Second Life za ziemię, liczy więc na to, że część kosztów się zwróci.

Nie wiadomo jeszcze, czy francuska firma Apsys zainwestuje w Second Łódź. - Piotrkowska i Manufaktura to ikony Łodzi. Dobrze by było, gdyby miasto promowało się właśnie poprzez nie. Ale to, czy zaistniejemy w Łodzi w Second Life, będzie oczywiście zależało od warunków, jakie nam zaproponują - mówi Joanna Delbar, rzeczniczka prasowa Manufaktury.

Na wirtualnym krakowskim rynku jest biuro informacji turystycznej krakowskiego magistratu. Czy UMŁ również otworzy wirtualną placówkę? - Jeśli Łódź będzie przedstawiona w Second Life pozytywnie, to jak najbardziej. Gdyby jednak okazało się, że krakowska agencja chce pokazać Łódź, w której ubywa ludzi na korzyść Krakowa, to absolutnie w to nie wejdziemy - żartuje Marzena Korosteńska z biura prasowego UMŁ.



Temat: Sądy 24 - godzinne
Adwokaci z naszego regionu zarobili na ekspresowych sądach setki tysięcy złotych

Szybko, ale drogo
Sądy 24-godzinne to duma Ministerstwa Sprawiedliwości. Jak na razie korzyści z nich niewiele. Za to sparaliżowana jest praca policji i prokuratur, zwłaszcza tych w mniejszych miejscowościach
Na Dolnym Śląsku pierwszy miesiąc działalności tych sądów kosztował prawie pół miliona złotych. Czy było warto? – Nie – odpowiada zgodnie większość policjantów i prokuratorów. Sądy błyskawicznie skazujące sprawców niektórych przestępstw to pomysł ministra Zbigniewa Ziobry. Mieli przed nimi stawać chuligani, drobni złodzieje i uliczni wandale. Ale wśród 890 spraw, którymi w pierwszym miesiącu zajęli się sędziowie, aż 90 procent dotyczyło pijanych rowerzystów i kierowców. czytaj

Nowe sądy miały sprawić, że wyroki będą zapadały błyskawicznie. I rzeczywiście. Czeka się na nie dwa dni. Tyle że dotąd wyroki w podobnych sprawach też zapadały szybko i to bez konieczności przeprowadzania procesu. We Wrocławiu czekało się na nie góra dwa miesiące. W mniejszych miastach dwa, trzy tygodnie. A oskarżony nie musiał mieć adwokata. Koszty były więc znikome.
Na sądach 24-godzinnych zarobili głównie adwokaci. Opieka mecenasa przysługuje każdemu oskarżonemu stającemu przed takim sądem. Rozprawa trwa kilkanaście minut, a za każdą z nich obrońcy należy się 439,20 zł. Z kieszeni podatników. Na całym Dolnym Śląsku adwokaci zarobili na nowym rozwiązaniu ministerstwa aż 390 tysięcy złotych. – Jak tak dalej pójdzie, zabraknie nam pieniędzy na papier i znaczki pocztowe – denerwują się w jednym z sądów w regionie jeleniogórskim.
Koszty rosną
Wypłaty dla adwokatów to niejedyne koszty. Trzeba zapłacić także protokolantom i ochronie, która pilnuje sądu. W samym Miliczu otwarcie sądów w soboty i niedziele oznacza wydatek 600 złotych na firmę ochroniarską. A to tylko niewielka część obciążenia sądowego budżetu – adwokaci zarobili 12 tysięcy 300 złotych. – To dla nas bardzo duże obciążenie – nie kryje prezes tutejszego sądu Adam Dominik.
W sądzie zamiast na ulicy
Na sądach ministra Zbigniewa Ziobry suchej nitki nie zostawiają też policjanci.
– Zamiast patrolować ulice i pilnować porządku, zajmujemy się konwojowaniem zatrzymanych. Przez to inne, poważniejsze interwencje muszą czekać na wolny patrol – mówi nadkomisarz Jacek Gałuszka, komendant policji z Oławy. I dodaje, że do dziś nie dostał ani złotówki na dodatkową benzynę do radiowozów.
Tylko w ostatni czwartek w Jeleniej Górze po południu trwało pięć spraw przed sądem 24-godzinnym. Zatrzymanych osób pilnowało aż 10 policjantów. O tylu mniej patrolowało ulice.
Gdy przed uruchomieniem szybkich sądów mundurowi zatrzymali pijanego rowerzystę pod Jordanowem Śląskim, odwozili go do domu, a następnego dnia wzywali na przesłuchanie. Teraz muszą przejechać prawie dwieście kilometrów. Najpierw odwożą go do najbliższej izby wytrzeźwień, czyli do Wrocławia. Stąd następnego dnia na przesłuchanie do komisariatu policji w Sobótce. Później czas na prokuraturę – tym razem w Strzelinie. Także w tym mieście sprawą zajmuje się sąd.
– Nie dla wszystkich wystarcza miejsca w naszych aresztach – mówi policjant z jednego z komisariatów pod Wrocławiem. Przykład? Mężczyznę zatrzymanego w Długołęce trzeba było zawieźć aż do Trzebnicy, bo tylko tam była wolna cela. Następnego dnia policjanci musieli odwieźć go do Oleśnicy na przesłuchanie. – Przyjdzie taki czas, że zabraknie policjantów do obsługiwania takich wycieczek – zżymają się w innym podwrocławskim komisariacie.
Ani minister Ziobro, ani żaden z jego zastępców, ani nikt inny z ministerstwa nie chciał rozmawiać o tym, czy 24-godzinne sądy są potrzebne.
– Zbieramy dane z kraju i szacujemy wydatki. Gdy do nas dotrą, przygotujemy raport na ten temat – zapowiedziała Joanna Dębek z Biura Informacji w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Liczba spraw w sądach 24-godzinnych

okręg wrocławski
378
okręg jeleniogórski
172
okręg świdnicki
171
okręg legnicki
169
Eliza Głowicka, Michał Gigołła - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska



Temat: Gdzie na sylwestra? 2007/2008
Gdzie na sylwestra 2007/08? Na pewno nie na katowicki rynek...

Sylwester na rynku nie dla katowiczan

Jeśli nie wykupiłeś sobie karnetu na sylwestrową imprezę w klubie, kinie czy teatrze i nie masz ochoty wyjeżdżać poza Śląsk, to raczej nie licz na to, że magistrat zaprosi cię na miejską zabawę. Włącz telewizor i zobacz, co się dzieje w dużych miastach w innych częściach Polski.

Karnety na sylwestrowe imprezy organizowane przez śląskie kluby, teatry i kina właśnie się kończą albo już ich nie ma. Alternatywą dla spragnionego noworocznych szaleństw mieszkańca regionu jest "domówka", przy braku inwencji spędzona przed telewizorem, lub wyprawa na dworzec - bynajmniej nie po to, żeby tam oddawać się zabawie, ale żeby kupić bilet do Krakowa czy Wrocławia. W tych miastach w sylwestra powinno być ciekawie, a na śląskich rynkach będzie się działo niewiele.

Największa plenerowa zabawa w regionie odbędzie się w Chorzowie, gdzie główną gwiazdą będzie zespół Trzy Korony, grający piosenki z repertuaru Czerwonych Gitar. Niczego nie ujmując organizatorom, bo coroczna impreza na rynku cieszy się sporym powodzeniem wśród mieszkańców, to jednak raczej nie może się równać z atrakcjami, jakie czekają mieszkańców dużych miast w innych częściach Polski. Śląskie i zagłębiowskie miasta zapraszają w większości tylko na pokazy sztucznych ogni. - Organizowanie dużych sylwestrowych imprez zwyczajnie się nam nie opłaca, bo wtedy wszystko jest droższe. A tak zamiast jednej drogiej zabawy możemy w innym terminie zrobić dwie inne - tłumaczy Joanna Zagórska z Wydziału Kultury i Promocji Miasta UM w Gliwicach.

W Katowicach - stolicy regionu promującej się jako "miasto wielkich wydarzeń" - tym razem obejdzie się bez wielkiego wydarzenia. Sylwestrowej zabawy, tak jak rok temu, nie będzie. Wszystko dlatego, że znów rozpoczną się prace przy przebudowie kanalizacji na rynku. - Niebawem pojawią się tam koparki. Poza tym masowe imprezy w centrach miast cieszą się dziś mniejszą popularnością niż w latach 90. Wróciła moda na sylwestry domowe - tłumaczy Waldemar Bojarun, rzecznik UM, ale zapewnia, że miasto nie chce rezygnować z noworocznych imprez w centrum. Być może już w przyszłym roku taką zorganizuje. Tylko że pewnie nie na rynku, bo to nie najlepsze miejsce. Choćby dlatego, że biegnące nad nim trakcje tramwajowe znacznie ograniczają możliwości wielbicieli fajerwerków. - Zastanawiamy się nad innym miejscem, na przykład dużym placem przed Spodkiem, który doskonale sprawdził się podczas finałów Ligi Światowej - dodaje Bojarun i tłumaczy, dlaczego, chociaż plac się sprawdził, w sylwestra nic tam się nie będzie działo. - Jego remont skończył się niedawno i nie było czasu, żeby zaplanować dużą imprezę. Plac to nowy pomysł, jeszcze nie wiadomo, co z tego wyjdzie - mówi.

Katowice się zastanawiają, a w tym czasie mieszkańców regionu zjednuje sobie Kraków. Organizowana na Rynku przez podlegające prezydentowi miasta Krakowskie Biuro Festiwalowe i telewizję Polsat Sylwestrowa Moc Przebojów reklamowana jest na billboardach i citylightach w całej Polsce, ale na Śląsku szczególnie intensywnie i to nie tylko w największych miastach. - Zawsze przyjeżdża do nas bardzo wielu gości z Górnego Śląska. Jak kiedyś pytałam ludzi bawiących się w sylwestra na Rynku, skąd przyjechali, to okazało się, że co druga osoba jest właśnie od was - mówi Maja Drexler z Krakowskiego Biura Festiwalowego. Zainteresowanie tłumaczy niewielką odległością Krakowa od Śląska i niezwykłym klimatem miasta, które w okresie świątecznym jeszcze bardziej pięknieje. - Miasto w to inwestuje. Sylwestrowa impreza to potężna machina promocyjna. Tworząc taki produkt turystyczny, pracujemy dla wszystkich - dla sklepikarzy, przewoźników i hotelarzy. Kiedy ludzie przyjeżdżają do nas na sylwestrową zabawę, zwykle zostają w mieście kilka dni. A dzięki współpracy z telewizją może zobaczyć nas cała Polska - dodaje.

Wrocławski Sylwester pod Dobrą Gwiazdą będzie transmitowany w TVP2, Zakochaj się w Warszawie ze stolicy w TVN. Kiedy w sylwestra pod dobrą gwiazdą będzie się można zakochać w Katowicach, nie wiadomo.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

http://miasta.gazeta.pl/k...007-12-14-03-06



Temat: Metody rzadzenia
W zwiazku z dosc dziwnymi wypowiedziami:

(...)wszyscy głosujemy na PiS?
Paradoksalnie, na początku, byłem krytycznie nastawiony do Prezesa.
Teraz w akcie desperacji będę głosował na PiS. (...)Nie daj Boże, by wygrało PO. Schetyna by nam wybudował wtedy stadion... we Wrocławiu.

Osobiście też będe głosował na PiS. P(...) co mi da PO???? I jeszcze jedno jest ryzyko że zwiąże się z postkomunistami a to mi niepasuje. (...) Choć opcja połączenia się PO z LiD jest coraz mniejsza ale istnieje.Pytam sie, ktory z Was...?

Ludzie Ziobry grasowali na forach internetowych!

Cel: obrona dobrego imienia przyjaciółki Zbigniewa Ziobry. Metoda: anonimowe wpisy na forach. Sprawcy: pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości. Tę niezwykłą historię opowiada miesięcznik "Press".

(...)
"Press" poszedł tropem tych wszystkich pogłosek. I ujawnił dość osobliwy proceder, którym parali się pracownicy biura prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości. Miesięcznik przytacza swoją korespondencję z nimi. (...)
"Metody inwigilacji" stosowane przez naszą redakcję to pytanie wysłane do Edyty Żyły, skierowane zaś do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, czy nie umieszczał wpisów na forum internetowym broniących Patrycji Koteckiej? Dzień po tym, jak została ona p.o. wicedyrektorem Agencji Informacji TVP, na forum Press.pl i na innych dotyczących mediów - oprócz opinii typu "czy ludzie, którzy akceptują takie nominacje, nie widzą, że się kompromitują?!", "mierna, bierna, ale wierna", "arogantka dająca łapówy za błogosławieństwem swojego eksnarzeczonego - Ziobry" - pojawiły się wpisy bardzo przychylne Koteckiej: "Najlepszy człowiek na to stanowisko. Profesjonalna dziennikarka niezależna od komuszego układu"; "Spotkałem Patrycję Kotecką w swojej dziennikarskiej karierze. To niezwykła osoba. Dynamiczna i bardzo pracowita. A poza tym po prostu urodzona dziennikarka"; "Wreszcie może uda się poprawić wizerunek najważniejszych serwisów Telewizji Polskiej".

11 czerwca br. między 19 a 21 umieszczono aż 14 takich opinii w odstępach kilku minut. Podobne, z nieco przestawionymi słowami, pojawiły się też na innym forum. Dziennikarze TVP zwrócili nam na to uwagę, mówiąc, że Kotecka nie dorobiła się jeszcze wielu przyjaciół w TVP i ich zdaniem peany na jej cześć pochodzą od ludzi ministra sprawiedliwości.

Jak się okazało, warto było czekać na odpowiedź z ministerstwa. Dla listu, który otrzymaliśmy: "Wpisy na forum Press.pl w dniu 11 czerwca br. wyrażające poparcie dla nominacji Pani Patrycji Koteckiej na stanowisko zastępcy dyrektora Agencji Informacji Telewizji Polskiej, z Ministerstwa Sprawiedliwości umieścili pracownicy biura prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości: Edyta Żyła, Joanna Dębek i Piotr Matczuk. Wyraziliśmy swój osobisty pogląd w tej sprawie, do czego mamy prawo. Jako dziennikarze współpracowaliśmy z Panią Kotecką w różnych redakcjach (...)".

I dalej: "Wpisy zostały dokonane z komputerów służbowych, w Ministerstwie, w godzinach wieczornych, poza godzinami pracy".

Biuru prasowemu ministra Ziobry trzeba oddać, że jego pracownicy przyznali się do anonimowego grasowania po forach internetowych. Niemniej, rodzi się pytanie czy robili to tylko w obronie Patrycji Koteckiej, czy też był to (jest?) ich normalny tryb działania w internecie, i to na różnych forach, w różnych sprawach.

Ciekawe, jaki procent anonimowych uczestników dyskusji na forach to tak naprawdę pracownicy instytucji, o których rozpisują się media?
(...)
Po czym poznać człowieka Ziobry na internetowym forum?

zrodlo: http://www.pardon.pl/artykul/2278/ludzi ... ernetowych



Temat: ZIEMIA OBIECANA
Jak Łódź kusiła Fujitsu

Pięć czy sześć spotkań i rok oczekiwania na decyzję. W końcu klamka zapadła: Fujitsu inwestuje w naszym mieście.

Fujitsu Services utworzy Centrum Usług Informatycznych. Biuro otwarte zostanie w lutym przyszłego roku. Pracę znajdzie w nim ponad pół tysiąca osób.

Fujitsu Services sprzedaje oprogramowanie, a potem je serwisuje. Jego klientami są m.in. linie lotnicze KLM i Lufthansa, Vodafone czy BP.

Rozmowa z Markiem Michalikiem*

Joanna Blewąska: To dobra wiadomość dla Łodzi, szczególnie że firma ogłosiła inwestycję w środku kryzysu finansowego. Była obawa, że zrezygnuje z budowy centrum?

Marek Michalik: Też o to pytaliśmy. Szefowie firmy powiedzieli nam, że ich branży kryzys nie dotknął. Gdy firmy tną koszty, chętniej korzystają z outsourcingu, czyli zlecają pracę takim właśnie centrom usługowym jak Fujitsu Services.

Jak został nawiązany pierwszy kontakt z firmą?

- O inwestorze powiedziała nam rok temu kancelaria prawnicza z Wrocławia, która współpracowała z Fujitsu Services. Przyjechał do nas adwokat tejże kancelarii i oznajmił, że firma chce zainwestować w Polsce i szuka dogodnej lokalizacji.

Nie proponował Wrocławia?

- Pewnie tak, ale spółka chciała mieć wybór, chciała zobaczyć kilka miast i lokalizacji.

Co było dalej?

- Pięć lub sześć spotkań w Łodzi. Muszę przyznać, że mnie się bardzo ten rok dłużył, zniecierpliwiony czekałem na odpowiedź inwestora. Ale już po wszystkim przedstawiciele Fujitsu powiedzieli, że bardzo sprawnie nam poszło, bo zwykle podjęcie decyzji zajmuje ponad półtora roku.

Co było dla inwestora najważniejsze przy wyborze lokalizacji?

- Ludzie. Przede wszystkim zwracał uwagę na uczelnie i ich absolwentów. Bardzo spodobał mu się program "Młodzi w Łodzi". Przedstawiciele Fujitsu od razu zapowiedzieli, że chcą się do niego włączyć i z jego pomocą zacząć rekrutację.

Firma chce zatrudnić w Łodzi 550 osób. Idealni są kandydaci, którzy znają cztery języki obce: angielski, niemiecki, francuski i hiszpański. Oczywiście, że o takich ludzi nie będzie łatwo. Na pracę mogą liczyć absolwenci, którzy znają dwa języki.

Firma wybrała już osobę, która odpowiadać będzie za rekrutację. Z tego, co wiem, jest to łodzianka, która pracowała w Warszawie, a teraz wróci w rodzinne strony. Przyjęci do pracy przejdą szkolenia, na początku będą mieć wyznaczonych opiekunów.

Na czym będzie polegała ich praca?

- Klienci firmy dzwonić będą do łódzkiego oddziału, gdy pojawi się jakiś problem z oprogramowaniem dostarczonym przez Fujitsu. Około 80 proc. tych zgłoszeń rozwiązywane będzie zdalnie, przez telefon lub internet. Pozostałe wymagać będą wizyty u klienta i to już będą wyjazdy po całej Europie, częstym kierunkiem będzie Turcja.

Firma ulokuje się w nowym biurowcu Textorial.

- Szefowie firmy szukali stylowej siedziby z dogodnym dojazdem. Najpierw myśleli o budynku przy ul. Żeligowskiego, ale ostatecznie zdecydowali się na Textorial Park przy Księżym Młynie. Mówili, że będą ich odwiedzać klienci z całej Europy, siedziba musi być więc reprezentacyjna. Textorial spełnił oczekiwania.

Fujitsu to duży krok w rozwoju sektora BPO, czyli zaplecza biznesu w Łodzi. Pierwszym krokiem była inwestycja Philipsa. Dziś tej marki już nie ma, pozostał niski budynek z dużym parkingiem na najbardziej atrakcyjnej działce w mieście. Warto było?

-Tak. Oczywiście, że teraz tę działkę sprzedalibyśmy drożej, ale wtedy były inne czasy. Nie było jeszcze mody na Łódź, a Philips przez rok czy dwa był największą inwestycją BPO w Polsce. Dzięki temu Łódź pojawiała się we wszystkich publikacjach dotyczących tej branży, figurowała w Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych jako miasto, w którym ten sektor ma się rozwijać.

Fakt, że namawialiśmy Philipsa, by tak zbudował budynek, aby miał możliwość rozbudowy w górę. Ale nie byli tym zainteresowani. A czy dziś stanąłby tu wysoki biurowiec? Może tak, ale to tylko świadczy o rozwoju Łodzi. A ten nie dzieje się od razu, coś musi go zacząć, dlatego taka marka jak Philips była wtedy dla nas wymarzona.

* Marek Michalik jest wiceprezydentem Łodzi



Temat: Pozytywne akcenty
Z Gazeta.pl:

Miasto chce realizować program budowy sztucznych boisk

Sztuczne boiska w tym roku w Kielcach? Bardzo możliwe, bo miasto walczy o rządowe pieniądze. - Ideałem jest Wrocław - mówi z zazdrością kielecki radny Jacek Wołowiec. Tam co roku powstaje dziesięć takich boisk.

- Inwestowanie w boiska trawiaste to strata pieniędzy. Dlatego i ja, i radny Marian Kubik zachęcamy, by wreszcie w Kielcach zacząć budować boiska ze sztuczną nawierzchnią - twierdzi Jacek Wołowiec. Podkreśla, że ma ona niemal same zalety. Nie jest tak niebezpieczna jak asfalt, niewielkie są koszty jej utrzymania, a co najważniejsze można z niej korzystać cały rok.

Wszystko wskazuje na to, że w tym roku w Kielcach mogą powstać dwa takie obiekty. Urzędnicy ratusza chcą skorzystać ze programu Ministerstwa Sportu, które dofinansowuje tego typu przedsięwzięcia. - Trzeba jednak spełnić kilka warunków. Program dotyczy tylko boisk wielofunkcyjnych do gier zespołowych, czyli w piłkę ręczną, koszykówkę i siatkówkę. Poza tym muszą one powstać w miejscach zagrożonych degradacją, w których brakuje przestrzeni publicznych. Muszą też być ogólnodostępne - wylicza wiceprezydent Kielc Czesław Gruszewski.

Wyzwanie jest duże, bo nabór projektów odbywa się tylko w styczniu i lutym. Dlatego urzędnicy wydziału gospodarki komunalnej magistratu pracują na dokumentacją inwestycji. - Warunkom programu najbardziej odpowiadają dwie szkoły podstawowe: nr 19 przy ulicy Targowej oraz nr 18 przy ulicy Chrobrego na Czarnowie - informuje Mieczysław Tomala, dyrektor wydziału edukacji, kultury i ochrony zdrowia UM.

Ministerstwo dofinansowuje ok. 60 proc. inwestycji, miasto musi dysponować tzw. wkładem własnym. Wiceprezydent Gruszewski chce, by na najbliższej sesji zabezpieczyć na to pieniądze. - To ok. 300 tys. zł, choć my nie chcemy się ograniczać do przebudowy samej nawierzchni. Dokumentacja obejmuje przygotowanie małych kompleksów sportowych z terenami rekreacyjnymi, bieżnią, skocznią, oświetleniem - wylicza.

To nie koniec inwestowania miasta w budowę boisk ze sztuczną nawierzchnią. Urzędnicy pracują nad projektem budowy takich piłkarskich obiektów. Jak pisaliśmy, takie same plany ma kielecki Kolporter.

Dla Gazety

Waldemar Biskup

kierownik biura sportu i rekreacji Urzędu Miasta we Wrocławiu

Program budowy boisk ze sztuczną nawierzchnią realizowaliśmy całą poprzednią kadencję. Docelowo chcemy, by były one przy wszystkich 130 szkołach, przygotowujemy też program ich budowy na placach osiedlowych i miejskich terenach zielonych. Dzięki temu kilkakrotnie wzrosła liczba osób chętnych do korzystania z boisk. W piłkę grają dzieci, młodzież, dorośli, zainteresowanie jest bardzo duże.

Joanna Gergont, 2007-01-15
http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,3848888.html



Temat: Festiwal literacki Herbert Reaktywacja-Serdecznie Zapraszam
I FESTIWAL LITERACKI „HERBERT. REAKTYWACJA”
5-8 LISTOPADA 2008

5 listopada (środa) – dzień pierwszy

9.00-10.30

Warsztaty Literackie

Zapoznanie uczestników warsztatów

prowadzący: Artur Burszta, dyrektor Biura Literackiego „Port Wrocław

Piwnica przy krypcie

11.00-12.30

Warsztaty Literackie

„Dlaczego i po co piszemy”: wspólna dyskusja

Piwnica przy krypcie

14.30-17.30

Warsztaty Literackie

Praktyczne porady dla początkujących: po czym poznać dobre wiersze; co i dlaczego czytać,

żeby pisać; wprawki i ćwiczenia literackie

prowadzi: Marta Podgórnik, poetka i redaktor

Sala Konferencyjna

14.30-17.30

Warsztaty Literackie

Indywidualne spotkania z Krzysztofem Siwczykiem
prezentacja i praca nad tekstami uczestników warsztatów

Piwnica przy krypcie

19.00-22.00

Warsztaty Literackie

Wieczór autorski Krzysztofa Siwczyka i Marty Podgórnik

oraz tegorocznych laureatów Połowu 2010:

Agnieszki Mirahiny, Michała Piętniewicza i Jakuba Wojciechowskiego

Sala Anny Jagiellonki

6 listopada (czwartek) – dzień drugi

9.30-12.30

Warsztaty Literackie

„To, co dzieje się w wierszu”

prowadzący: Krzysztof Siwczyk

Piwnica przy krypcie

9.30-12.30

Warsztaty Literackie

Indywidualne spotkania z Martą Podgórnik
prezentacja i praca nad tekstami uczestników warsztatów

Sala Konferencyjna

14.30-16.30

Warsztaty Literackie

„Kim jest poeta dzisiaj?. O rynku wydawniczym w Polsce”

prowadzący: Artur Burszta

Piwnica przy krypcie

14.30-16.30

Warsztaty Literackie

Indywidualne spotkania z Krzysztofem Siwczykiem i Martą Podgórnik prezentacja i praca nad tekstami uczestników warsztatów

Sala Konferencyjna

17.00-17.30

Warsztaty Literackie

Wręczenie świadectw uczestnictwa w warsztatach oraz podsumowanie imprezy

Sala Anny Jagiellonki

7 listopada (piątek) – dzień trzeci

17.30 – 18.15

„Pustki w Szczecinie”

Spotkanie autorskie z członkami zespołu Pustki

Sala Anny Jagiellonki

Prowadzenie: Joanna Giza-Stępień

18.45 – 20.00

Koncert zespołu Pustki

promujący najnowszy album pt.: "Koniec kryzysu"

Sala Anny Jagiellonki

20.15 – 22.00

Slam poetry

„Pan Cogito na wysokim Zamku”

Piwnica przy krypcie

prowadzenie: Marcin Łukasz Makowski

„interteksty muzyczne”: dj Trolu (Jakub Bessarab)

8 listopada (sobota) – dzień czwarty

13.00 – 15.30

„Zbigniew Herbert – Henryk Banasiewicz. Historia szczecińska”

panel dyskusyjny oraz otwarcie wystawy pamiątek po poetach ze zbiorów Książnicy Pomorskiej w Szczecinie (udział gości honorowych oraz rodzin poetów)

Paneliści (m.in.):

Adam Opatowicz

Bogdan Twardochleb

Jolanta Liskowacka

Andrzej Skrendo

Ireneusz Statnik

prowadzenie: Konrad Wojtyła

Sala Anny Jagiellonki

16.15 – 17.30

Podsumowanie I Konkursu Literackiego im. Henryka Banasiewicza, wręczenie nagród i spotkanie z laureatami

Sala Anny Jagiellonki

17.45 – 19.00

Debata literacka

„ Literacka mapa Polski: Wrocław – Warszawa – Gdańsk - Szczecin?”

Sala Anny Jagiellonki

Uczestnicy (m.in.):

Wojciech Boros (Gdańsk)

Ewa Glińska (Warszawa)

Artur Ruman (Police/ Szczecin)

Marcin Łukasz Makowski (Stargard Szczeciński)

oraz poeci z Polski i Szczecina

prowadzenie: Sławomir Iwasiów (Szczecin)

Sala Anny Jagiellonki

Po debacie „Głośne czytanie poezji”

Piwnica przy Krypcie

20.00

„Rozmyślania Pana Herberta”

Teatr Kameralny

Bilety: 30 zł za warsztaty; reszta wydarzeń - wstęp wolny

Dziękować za uwagę




Temat: ZIEMIA OBIECANA
Inwestycja Atos Origin
Joanna Blewąska
2008-06-06, ostatnia aktualizacja 2008-06-06 17:36

Światowa firma, która informatyzuje igrzyska w Pekinie, wchodzi do Łodzi. Stworzy tu centrum finansowo-księgowe, zatrudniając ponad 200 osób.

Atos Origin to międzynarodowa firma, zajmująca się technologiami informatycznymi. Doradza dużym firmom, wdraża im systemy informatyczne, a potem pomaga nimi zarządzać. Wśród klientów ma m.in. ING, Philipsa, France Telecom, KLM, Ericcsona czy Renault.

Atos Origin znany jest także z tego, że obsługuje tegoroczne Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Dzięki jego projektowi, możliwa będzie transmisja "na żywo" zawodów sportowych na całym świecie. System skoordynuje 60 dyscyplin odbywających się jednocześnie w sześciu ośrodkach w różnych miastach. Obsłuży 7 tys. komputerów dla 20 tys. dziennikarzy.

Na świecie Atos Origin zatrudnia 50 tys. osób w 40 krajach. W Polsce firma ma oddziały w Warszawie, Bydgoszczy i Wrocławiu. Ich pracownicy tworzą systemy IT m.in. dla Telekomunikacji Polskiej czy firmy Alcatel. Łódzkie centrum będzie inne, bo zajmować się będzie księgowością wewnętrzną, czyli finansami Atosa Origin i jego oddziałów w całej Europie.

Przed podjęciem decyzji o inwestowaniu, szefowie Atosa odwiedzili kilka krajów, m.in. Czechy i Słowację. Brali pod uwagę Bratysławę, ale zrezygnowali, gdy okazało się, że jest dwa razy mniejsza niż Łódź. A firmie zależało, by znaleźć się w dużym mieście z dobrymi uczelniami. Gdy zawęzili wybór do Polski, rozważali także Wrocław, Kraków i Warszawę. - Zdecydowaliśmy się na Łódź, bo widzimy jak szybko się rozwija. A nowi inwestorzy są tu bardzo mile widziani - mówi Nathalie Pousin, wiceprezes grupy Atos Origin ds. księgowości.

Centrum ruszy we wrześniu, ale firma już teraz zaczyna rekrutację. - Ok. 60 proc. pracowników stanowić będą studenci lub osoby z rocznym doświadczeniem w pracy. Pozostali, z 5-6 letnim doświadczeniem, przyjmowani będą na stanowiska kierownicze - mówi Nathalie Pousin.

Firma szuka studentów kierunków ekonomicznych oraz absolwentów filologii, bo bardzo zależy jej na dobrej znajomości języków obcych. Przy rekrutacji współpracuje z Urzędem Miasta Łodzi (została partnerem akcji "Młodzi w Łodzi"), wystawiać się będzie także na Juwenaliach Uniwersytetu Łódzkiego (Atos Origin jest sponsorem tego studenckiego święta).

Chętni zaczną pracę od trzytygodniowego szkolenia, czeka ich też wyjazd za granicę do oddziału w jednym z krajów europejskich. Na pytanie o wysokość płac Nathalie Pousin odpowiada: - Będziemy atrakcyjni na rynku, ale to, co dajemy najcenniejszego to szkolenia i ścieżka awansu w światowej firmie - mówi.

Centrum powstaje w odnowionym i nowocześnie wyposażonym budynku z czerwonej cegły przy ul. Gdańskiej 47.

Atos Origin jest zarejestrowany w Paryżu i notowany na francuskiej giełdzie. Firma ma podpisane kontrakty na kolejne igrzyska, które odbędą się w Vancouver w 2010 r. i Londynie w 2012 r. A pracowała już przy Salt Lake City w 2002 r., w Atenach w 2004 r. i Turynie w 2006 r.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

*****

Na przyszłym placu budowy IKEA przesadziła dęby
dziś
Korony przesadzonych dębów są przycięte i osłonięte siatką.

Sześćdziesiąt trzy 30-, 40-letnie dęby przesadzono na terenie powstającego centrum handlowego IKEA przy skrzyżowaniu ul. Pabianickiej i Chocianowickiej. Korony są przycięte i osłonięte siatką, by drzewa nie pobierały zbyt dużo słonecznego światła. Całe ich siły witalne i wszystkie substancje odżywcze nie mają teraz bowiem "iść w liście", lecz służyć rozbudowie korzeni w nowym miejscu.

- Zrobiliśmy najpierw badania systemów korzeniowych 130 drzew rosnących na naszym terenie w Łodzi - mówi Aleksandra Sikora z biura prasowego IKEA. - Przesadziliśmy wszystkie, których stan rokował, że się przyjmą.

Pozostałe wycięto. Dęby, jakie postanowiono ocalić, zostały wyjęte z ziemi wraz z korzeniami i bryłami gruntu i przesadzone w takie miejsca, by w przyszłości stanowiły ozdobę powstającego kompleksu. Są teraz intensywnie nawożone i podlewane środkami biologiczno-chemicznymi, ułatwiającymi adaptację. Czy się przyjmą - na pewno będzie można stwierdzić dopiero za kilka lat.

W przyszłym roku IKEA chce sprowadzić na swą łódzką działkę inne drzewa, również "dorosłe", zakupione od niemieckiej firmy wyspecjalizowanej w takich nasadzeniach.



Temat: Piłkarskie Centrum Szkoleniowe

Miasto chce realizować program budowy sztucznych boisk
Joanna Gergont2007-01-15, ostatnia aktualizacja 2007-01-14 17:49

Sztuczne boiska w tym roku w Kielcach? Bardzo możliwe, bo miasto walczy o rządowe pieniądze. - Ideałem jest Wrocław - mówi z zazdrością kielecki radny Jacek Wołowiec. Tam co roku powstaje dziesięć takich boisk.
Inwestowanie w boiska trawiaste to strata pieniędzy. Dlatego i ja, i radny Marian Kubik zachęcamy, by wreszcie w Kielcach zacząć budować boiska ze sztuczną nawierzchnią - twierdzi Jacek Wołowiec. Podkreśla, że ma ona niemal same zalety. Nie jest tak niebezpieczna jak asfalt, niewielkie są koszty jej utrzymania, a co najważniejsze można z niej korzystać cały rok.

Wszystko wskazuje na to, że w tym roku w Kielcach mogą powstać dwa takie obiekty. Urzędnicy ratusza chcą skorzystać ze programu Ministerstwa Sportu, które dofinansowuje tego typu przedsięwzięcia. - Trzeba jednak spełnić kilka warunków. Program dotyczy tylko boisk wielofunkcyjnych do gier zespołowych, czyli w piłkę ręczną, koszykówkę i siatkówkę. Poza tym muszą one powstać w miejscach zagrożonych degradacją, w których brakuje przestrzeni publicznych. Muszą też być ogólnodostępne - wylicza wiceprezydent Kielc Czesław Gruszewski.

Wyzwanie jest duże, bo nabór projektów odbywa się tylko w styczniu i lutym. Dlatego urzędnicy wydziału gospodarki komunalnej magistratu pracują na dokumentacją inwestycji. - Warunkom programu najbardziej odpowiadają dwie szkoły podstawowe: nr 19 przy ulicy Targowej oraz nr 18 przy ulicy Chrobrego na Czarnowie - informuje Mieczysław Tomala, dyrektor wydziału edukacji, kultury i ochrony zdrowia UM.

Ministerstwo dofinansowuje ok. 60 proc. inwestycji, miasto musi dysponować tzw. wkładem własnym. Wiceprezydent Gruszewski chce, by na najbliższej sesji zabezpieczyć na to pieniądze. - To ok. 300 tys. zł, choć my nie chcemy się ograniczać do przebudowy samej nawierzchni. Dokumentacja obejmuje przygotowanie małych kompleksów sportowych z terenami rekreacyjnymi, bieżnią, skocznią, oświetleniem - wylicza.

To nie koniec inwestowania miasta w budowę boisk ze sztuczną nawierzchnią. Urzędnicy pracują nad projektem budowy takich piłkarskich obiektów. Jak pisaliśmy, takie same plany ma kielecki Kolporter.

Dla Gazety
Waldemar Biskup kierownik biura sportu i rekreacji Urzędu Miasta we Wrocławiu
Program budowy boisk ze sztuczną nawierzchnią realizowaliśmy całą poprzednią kadencję. Docelowo chcemy, by były one przy wszystkich 130 szkołach, przygotowujemy też program ich budowy na placach osiedlowych i miejskich terenach zielonych. Dzięki temu kilkakrotnie wzrosła liczba osób chętnych do korzystania z boisk. W piłkę grają dzieci, młodzież, dorośli, zainteresowanie jest bardzo duże.
http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,3848888.html



Temat: Mistrzostwa Świata Juniorów 2008

L.dz. 637/08 Warszawa, 25.07.2008 r.
KOMUNIKAT
w sprawie wyjazdu reprezentacji Polski
na mistrzostwa Świata do lat 20, 2-16.08.2008 r. Gaziantep, Turcja.

1. SKŁAD REPREZENTACJI POLSKI
Zarząd Polskiego Związku Szachowego powołał reprezentację Polski na mistrzostwa Świata do
lat 20:
A. Zawodnicy składu podstawowego
1. Joanna Majdan (Hetman Politechnika Koszalin)
2. Jacek Tomczak (Pocztowiec Poznań)
Trenerzy reprezentacji
- Artur Jakubiec
- Marek Matlak (Kierownik Reprezentacji)
Wyjazd ww. zawodników i trenerów reprezentacji opłaca PZSzach.
B. Zawodnicy dodatkowi:
1. Hanna Leks (MKS Polonia Warszawa)
2. Dariusz Świercz (KS Polonia Wrocław)
3. Anna Gasik (MKS Polonia Warszawa)
Wyjazd kaŜdego zawodnika i szkoleniowca wymaga zatwierdzenia przez Ministerstwo Sportu.
2. INFORMACJE SZKOLENIOWE ZWIĄZANE Z WYJAZDEM
1.) Zawodnicy powinni posiadać kserokopie z obowiązkowych badań lekarskich,
zawierających poświadczoną przez upowaŜnionego lekarza sportowego zdolność do
udziału w szkoleniach i zawodach. Badania te winny być waŜne do końca zawodów
mistrzowskich, w których zawodnik startuje. Wszyscy zawodnicy muszą mieć ze sobą na
mistrzostwach dokument potwierdzający aktualną zdolność do treningów i zawodów.
3. PRZELOT:
SERVICE FROM TO DEPART ARRIVE
-------------- ------------------- --------------------- -------- -------
TURKISH AIRLINES - TK 8862
SAT 02AUG WARSAW PL ISTANBUL TR 1310 1630
F.CHOPIN ATATURK
NON STOP TERMINAL INTL TERMINAL INTL DURATION 2:20
NON SMOKING
RESERVATION CONFIRMED - S ECONOMY
ON BOARD: MEAL
LO 0135 FLIGHT OPERATED BY LO LOT POLISH AIRLINES
EQUIPMENT:BOEING 737-300
TURKISH AIRLINES - TK 688
SAT 02AUG ISTANBUL TR GAZIANTEP TR 1805 1940
ATATURK
NON STOP TERMINAL DOM DURATION 1:35
NON SMOKING
RESERVATION CONFIRMED - Y ECONOMY
ON BOARD: SNACK
EQUIPMENT:AIRBUS INDUSTRIE A321
TURKISH AIRLINES - TK 681
SAT 16AUG GAZIANTEP TR ISTANBUL TR 0840 1020
ATATURK
NON STOP TERMINAL DOM DURATION 1:40
NON SMOKING
RESERVATION CONFIRMED - Y ECONOMY
ON BOARD: SNACK
EQUIPMENT:BOEING 737-800
TURKISH AIRLINES - TK 8861
SAT 16AUG ISTANBUL TR WARSAW PL 1730 1855
ATATURK F.CHOPIN
NON STOP TERMINAL INTL TERMINAL INTL DURATION 2:25
NON SMOKING
RESERVATION CONFIRMED - H ECONOMY
ON BOARD: MEAL
LO 0136 FLIGHT OPERATED BY LO LOT POLISH AIRLINES
EQUIPMENT:BOEING 737-300
4. POSTANOWIENIA KOŃCOWE
Wszyscy zawodnicy oraz osoby towarzyszące podlegają kierownikowi reprezentacji.
Trenerzy klubowi i osoby towarzyszące winni podporządkować się ustaleniom organizacyjno -
technicznym kierownika i trenerów reprezentacji Polski.
Wszystkich reprezentantów Polski obowiązuje udział w uroczystym otwarciu i zakończeniu
mistrzostw.
Agnieszka Jowik-Giszka Łukasz Skrzypczak
Dyrektor Biura Kierownik Wyszkolenia




Temat: Darmowa Autostrada A2 - Informacje
DARMOWA AUTOSTRADA A2 - INFORMACJE

Kierowcy nie zapłacą za jazdę autostradą A2 na odcinku Stryków - Konin najprawdopodobniej do 2010 roku. Najpierw droga ta bowiem musi zostać przystosowana do standardów autostrady płatnej, a ministerstwo nie przeznaczyło na to pieniędzy - pisze "Gazeta Wyborcza"

Odcinek A2 Stryków - Konin uroczyście otwarto w lipcu. Kierowcy przez rok mieli jeździć nią bezpłatnie. Opłaty miały zostać wprowadzone od połowy 2007 roku. Jednak, jak się dowiadujemy, będzie to najszybciej za trzy lata.

Dlaczego? Pieniądze za przejazd na tym odcinku ma pobierać od nas państwo, a nie prywatny koncesjonariusz. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przerwała - za zgodą ministra transportu i budownictwa - przetarg na wybór firmy odpowiedzialnej za pobieranie opłat. Obsługą odcinka zajęła się sama GDDKiA. Aby można było pobierać opłaty, najpierw trzeba wybudować stacje benzynowe, motele, restauracje i ustawić bramki poboru opłat oraz telefony alarmowe. Nie stanie się to jednak szybko.

Od otwarcia autostrady nie udało się rozstrzygnąć żadnych przetargów ani wybrać operatorów miejsc obsługi podróżnych.

Na dodatek prace na razie wstrzymano. - Istotnym problemem jest stworzenie jednolitego i zgodnego z wymaganiami Unii Europejskiej systemu poboru opłat. Rozpoczęcie prac wiązałoby się z ryzykiem, że wybudowany system nie będzie spełniał wprowadzonych w przyszłości wymagań - mówi Joanna Gaczewska, dyrektor biura inżynierii finansowej GDDKiA. - Prace nad tym systemem prowadzi specjalny zespół powołany przez ministra transportu.

Nie wiadomo, kiedy opłaty zostaną wprowadzone. - Procedury przetargowe uniemożliwiają podanie konkretnego terminu - mówi Gaczewska.

Gdyby nawet w pierwszym kwartale nowego roku udało się podpisać umowę na przystosowanie tego odcinka do standardów autostrady płatnej, to prace projektowe i wykonawcze potrwają co najmniej trzy lata.

Dokładny koszt dostosowania odcinka Stryków - Konin do standardów drogi płatnej znany będzie dopiero po rozstrzygnięciu przetargów. Wstępnie ustalono, że przystosowanie autostrady A4 (odcinek Wrocław - Katowice) i A2 Stryków - Konin to ok. 200 mln zł. Tymczasem w budżecie GDDKiA na przyszły rok na te prace przewidziano tylko 20 mln zł.

Kierowcy, chociaż nie będą mieli gdzie odpocząć, zjeść i odświeżyć się, cieszą się na wieść o jeździe za darmo. - Czasami chciałoby się zatrzymać na kawę, ale nie ma gdzie. Wolę jednak nie pić i mieć w kieszeni kilkadziesiąt złotych - mówi Marek Stopański, kierowca busa, który rozwozi towar z łódzkich hurtowni.

Dzięki temu, że opłaty ma od nas pobierać państwo, po wprowadzeniu mają być dużo niższe niż na autostradach obsługiwanych przez prywatne przedsiębiorstwa. Przejażdżka autostradą ze Strykowa do Konina (103 km) będzie kosztowała ok. 10 - 12 zł. Jadąc dalej na zachód, od Konina w stronę Poznania (gdzie opłaty pobiera już firma Autostrada Wielkopolska), za przejechanie takiej samej odległości zapłacimy dwukrotnie więcej.

Tekst pochodzi ze strony: www.moto-strefa.pl




Temat: [Dolny Śląsk] Inwestycyjny BOOM 2008...
Jelenia Góra.

Akwapark na terenie fabryki?

20.02.2008

Konsorcjum składające się z dwóch niemieckich firm i wrocławskiego Miastoprojektu zainteresowane jest budową akwaparku na terenie fabryki PM Poland, na skraju cieplickiego Parku Zdrojowego. Liderem konsorcjum jest biuro architktoniczne Schick&Partner Freie Architekten z Karlsruhe, które już trzy lata temu przedstawiło władzom miasta koncepcję budowy kompleksu kąpielowo-hotelowego.
Wtedy jednak niemiecka firma uważała, że najlepszą lokalizacją tego typu obiektu byłby teren dawnego basenu i stadion przy ulicy Lubańskiej w Cieplicach. W czasie ubiegłotygodniowej wizyty w Jeleniej Górze potencjalni inwestorzy zainteresowali się jednak terenem należącym do fabryki PM Poland, graniczącym z Parkiem Zdrojowym.

- Część tego terenu nie jest obecnie wykorzystywana przez fabrykę, a dodatkowo na jeden z krytych basenów mogłaby być przebudowana jedna hal fabrycznych – mówi prezydent miasta Marek Obrębalski, który oprowadzał inwestorów po Cieplicach.

Rozważana lokalizacja akwaparku ma tę zaletę, że kilkadziesiąt metrów od płotu PM Poland znajduje się odwiert źródła C-1, skąd miałaby być czerpana gorąca woda do ogrzewania basenów. Poza tym dodatkowym walorem jest położenie tuż przy Parku Zdrojowym.

Niemiecka firma Schick&Partner zajmuje się tego typu realizacjami od ponad 20 lat. Jej wcześniejsza koncepcja budowy akwaparku przy Lubańskiej zakładała budowę w pierwszej kolejności części „wodnej”, a dopiero potem, gdy obiekt będzie już działał i zarabiał, miałby obrastać w hotele, powierzchnie handlowe i rozrywkowe.
Przedstawiciele Schick&Partner trzy lata temu będąc pierwszy raz w Cieplicach zachwalali też zalety prywatnego terenu pod wałami w Cieplicach. Niemcy twierdzą, że budowa kompleksu pochłonęłaby od 12 do 15 mln euro i potrwałaby dwa lata.
Drugim członkiem konsorcjum jest także niemiecka firma Berndorf Baederbau GmbH, która specjalizuje się w wykonawstwie tego typu obiektów.

W 2006 roku, niedługo przed końcem kadencji, poprzednia rada miejska podjęła uchwałę, że najlepszym terenem pod lokalizację akwaparku jest użytkowany rolniczo grunt przy ulicy Dolnośląskiej w Cieplicach. Tymczasem obecne władze miasta twierdzą, że zainteresowanie tą lokalizacją potencjalnych inwestorów nie jest duże, bo grunt nie jest przygotowany.

- Chciałabym, aby w końcu akwapark powstał, bo w Cieplicach jest on potrzebny. Widziałam kiedyś koncepcje architektoniczne takiego obiektu – mówi Joanna Jankiewicz z Cieplic.

Historia akwaparku

O budowie akwaparku mówi się w Jeleniej Górze od połowy od roku 1996, kiedy to wykonano pierwsze kompleksowe opracowanie analityczne „Geologiczne i ekonomiczne aspekty wykorzystania wód termalnych w miejscowości w Jelenia Góra – Cieplice”, autorstwa Polskiej Akademii Nauk. Po tym Główny Geolog Kraju wydał zgodę na rozpoczęcie w Cieplicach prac badawczych, zakończonych w lipcu 1998 roku pogłębieniem otworu C-1 do 2000 metrów. Rok później Minister Ochrony Środowiska zatwierdził na podstawie wyników badań nowe zasoby wód termalnych. W 1998 r. został opracowany na zlecenie miasta kolejny projekt geologicznych prac poszukiwawczych, którego celem było wykonanie drugiego otworu głębokiego – C-3. Usytuowanie tego otworu musiało być poprzedzone szczegółowymi badaniami wstępnymi, co oznaczało konieczność wierceń 82 otworów płytkich. Prace zostały zakończone i miejsce wiercenia otworu C-3 zostało wskazane, ale do wierceń nie doszło, bo w budżecie państwa nie było na to pieniędzy, a samorząd nie może od roku 2002 być inwestorem prac geologicznych.

Miasto przygotowało też i rozstrzygnęło konkurs architektoniczny na projekt budowy zespołu sportowo-rekreacyjno-rehabilitacyjnego w oparciu o wykorzystanie wód termalnych. Konkurs wygrało wrocławskie Studio EL. Przygotowano koncepcję pokonkursową i rozpoczęto (także przy zaangażowaniu zewnętrznych firm, w tym developera z Sopotu – firmy NDI) poszukiwanie inwestorów. Sopocka firma nie znalazła żadnego inwestora, a umowa z nią wygasła w 2001 roku.

W Cieplicach nadal jest możliwość gospodarczego wykorzystania wód termalnych. Z odwiertu C-1 można pozyskać 45 metrów sześciennych wody mineralnej na dobę o temperaturze 87 st. C. Jak do tej pory jedynym użytkownikiem wód termalnych jest Uzdrowisko Cieplice. Porozumienie z miastem zakłada, że w przyszłości z zasobów cieplickich źródeł miałyby korzystać trzy strony: Uzdrowisko (20 m3), miasto (20 m3) i prywatny podmiot (15 m3).

GOK

http://www.nowiny.jgora.pl/index.php?op ... 2&Itemid=1



Temat: Dworzec Łódź Kaliska
Monitoring na Kaliskim obroni pasażerów przed bandytami

17.01.2009

Na dworcu Łódź Kaliska zostanie zainstalowany monitoring. Kamery pojawią się w każdym zakątku, aby w jak największym stopniu zapewnić bezpieczeństwo podróżnym. Ci nie kryją zadowolenia, gdyż - jak podkreślają - obawiają się głównie rozwydrzonych pseudokibiców. Zakładanie monitoringu odbędzie się jesienią tego roku i pochłonie od 100 do 300 tys. zł.

- Kamer będzie sporo, ale dokładnej ich liczby i lokalizacji nie mogę podać ze względu na bezpieczeństwo - mówi Barbara Leszczyńska z biura marketingu i komunikacji społecznej PKP SA w Warszawie. - Kamerami zostanie pokryty cały obszar dworca z budynkiem głównym i przejściem podziemnym na perony.

Na razie nie wiadomo, kto będzie obsługiwał kamery. PKP SA bierze pod uwagę cztery warianty: policjanci, straż miejska, prywatna firma ochroniarska lub Straż Ochrony Kolei. Jak te służby oceniają bezpieczeństwo na Kaliskim?

- Na dworcu jest raczej bezpiecznie i rzadko kiedy dochodzi do incydentów, do których jesteśmy wzywani - twierdzi Sławomir Wieruszewski, zastępca komendanta IV komisariatu policji.

Strażnicy miejscy potwierdzają tę opinię.

- Nasze patrole działają w rejonie Dworca Kaliskiego. Uważam, że jest tam w miarę bezpiecznie - mówi Tadeusz Ratajski, naczelnik straży miejskiej na Polesiu. - Bezdomni, którzy tam koczują, nie są agresywni. Przewożeni są do schronisk i noclegowni. Problemem są za to wulgarne i antysemickie napisy, pojawiające się wokół dworca.

A co pasażerowie sądzą o monitoringu na dworcu?

- Kamery to dobry pomysł - cieszy się Joanna Mihajlescu z Pabianic, która studiuje na drugim roku Uniwersytetu Medycznego i codziennie dojeżdża pociągiem do Łodzi. - Kamery poprawią bezpieczeństwo, zwłaszcza wieczorami oraz w sytuacjach, gdy na dworcu pojawiają się agresywni "szalikowcy".

Podobnie uważa Piotr T. z Pleszewa, z zawodu protetyk, który też często bywa w Łodzi.

- Wprawdzie patrole w rejonie dworca są widoczne - zaznacza - ale system kamer z pewnością poprawi bezpieczeństwo. Chodzi mi głównie o sytuacje, gdy na dworcu Kaliskim zjawiają się agresywni kibice.

Akcja PKP SA dotyczy całej Polski. Monitoring założono już na 22 dworcach, m.in. w Gdańsku, Wrocławiu i Warszawie.

Czy Dworzec Fabryczny także doczeka się monitoringu?
- Ten dworzec zostanie wkrótce gruntownie przebudowany. W tej sytuacji nie ma sensu wydawać dużych pieniędzy przed remontem - mówi Barbara Leszczyńska. - Po przebudowie monitoring z pewnością się tam pojawi. Chodzi o bezpieczeństwo ludzi i pewien standard.


Oprócz patroli na Kaliskim pojawią się kamery

Wiesław Pierzchała - POLSKA Dziennik Łódzki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 65 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex