BIURO OCHRONY RZ DU

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: BIURO OCHRONY RZ DU




Temat: Lech Kaczyński zdymisjonował dyrektora zarządu ...
> Kiedy poleci nizej wymieniona ???

31 maja 2004r
> Dyrektor Biura Ochrony Środowiska m.st.Warszawy
> Agnieszka Bolesta

> Szanowna Pani !

> Otrzymałem informację o przesłaniu do Pani z kancelarii Prezydenta
> Warszawy Lecha Kaczyńskiego pisma dotyczącego warszawskiego MPO w którym
> ponownie przypominam o zagrożeniach dla dalszego funkcjonowania MPO
> w warunkach tzw. gospodarki rynkowej.
> Brak ustosunkowania się do moich uwag i unikanie odpowiedzi spowodowały
> powiadomienie specjalnym pismem poleconym Prezydenta Warszawy o działaniach
> negatywnych podległych mu służb i niewłaściwego wykonywania obowiązków
> przez personel Prezydenta Warszawy.
> Takie funkcjonowanie podległych Prezydentowi urzędów, szkodzi wizerunkowi
> miasta jako Stolicy Polski i nie przysparza mu sympatyków w obecnie
> gorącym okresie a publiczne podanie faktu o ewentualnej chęci kupna
> MPO przez obcą interesom Warszawy firmę, potwierdza moje wcześniejsze
> opinie o błędach, lub celowym działaniu odpowiedzialnych urzędników
> mających na celu dyskredytowanie urzędującego Prezydenta Warszawy
> Lecha Kaczyńskiego a bankructwo do czego dążą podlegli urzędnicy, nie
> reagując na ostrzeżenia, świadczy o celowym działaniu konkretnych osób
> odpowiedzialnych za ten ogromny rynek dochodów miasta, który chcą
> oddać w obce ręce. Miasta UE są właścicielami przedsiębiorstw wywożących
> odpady i dbających o czystość i porządek. Bonn, Sztokholm, Kopenhaga
> mają swoje własne służby komunalne i dzięki nim jest czysto.

> PRZYPOMINAM Pani pismo >OS-V-rgl/00500/96/1051/04 z dn.12 luty 2004r
> które utknęło w obszernych szufladach w czasach internetu, albo celowo
> zostało ukryte, żeby szybciej zniszczyć, doprowadzić do bankructwa lub
> innej sprzedaży Warszawskiego MPO, oczywiście w którym budynek "WŁADZY"
> na Młynarskiej, samochody czy inny sprzęt to wartość uboczna, CELEM SĄ
> TERENY W RÓŻNYCH PUNKTACH WARSZAWY, to są działania bardzo podejrzane
> dlatego prosiłem osobiście o interwencje posłów warszawskich PiS.
> Pan Poseł Artur Zawisza przesłał mnie informacje o interwencji pisemnej
> skierowanej do p.o. Dyrektora Biura Inwestycji Sławomira Zawadzkiego.

> Pismo otrzymałem 7 kwietnia 2004 i cisza, dlatego poinformowałem
> Prezydenta o osobach działających wbrew interesowi Warszawy tym samym
> wizerunkowi Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i całej formacji PiS, która
> wygrała wybory samorządowe i bankructwo MPO może się całej partii PiS
> odbić potężną czkawką przy najbliższych wyborach parlamentarnych,
> prezydenckich i tworzeniu rządu.

> Obecny stosowany system korespondencji ze względu na opieszałość niestety
> nie sprawdził się, dlatego proszę o stosowanie już ogólnie znanych chyba
> i dostępnych dodatkowych możliwości w postaci faksu i poczty e-mail.
> Chcę rownocześnie poinformować, że z moich ocen się nie wycofam i użyje
> wszelkich dostępnych mnie środków, łącznie z publikowaniem nazwisk osób,
> których wyniki działań przekładają się na stałe obniżanie wartości MPO,
> żeby, jeżeli nie uda się zapobiec sprzedaży MPO, OPINIA PUBLICZNA
> WIEDZIALA KTO JEST ZA TO ODPOWIEDZIALNY. Czytelnicy ocenią sami.
> Posiadam dowody działania na szkodę MPO, dlatego poczuwam się do
> obowiązku informowania o błędach, niefrasobliwości, złej woli, braku
> poczucia odpowiedzialności lub wręcz działaniu szkodliwym w interesie
> innych, za smieszne w skali całości korzyści.






Temat: J.Nowak-J.kiedy wraca, ktoś wie?
zobacz co ten jezioranski wypisuje. To Rasista
jego tezy sa bardzo antysemistyczne bo uzywa slowa zyd we wszyskich przypadkach
oprocz radosnego wolacza!

Racje ma Jerzy Robert Nowak, gdy w jednym ze swych artykulow zamieszczanych na
lamach "Slowa - Dziennik Katolicki" stwierdza, ze obsadzanie ogromnej czesci
kluczowych stanowisk w UB osobami zydo- wskiego pochodzenia nie zwiazanych
uczuciowo z polskoscia, polskim tradycjami narodowymi i patriotyzmem, stawalo sie
dla sterujacych w Polsce dygnitarzy sowieckich najlepsza gwarancja bezwzglednoci
w walce z polskimi patriotami.

W Ministerstwie Bezpieczetistwa Publicznego byli zatrudnieni i tacy pracownicy,
ktorzy byli w czasie hitlerowskiej okupacji policjantami zydowskimi w gettach. Do
nich m.in. nalezeli: mjr Fegman, mjr. Trochimowicz, kpt Branda, kpt Dabrowski,
kpt Grunblat, por. Tron i por. Madalinska.

W Ministerstwie Bezpieczetistwa Publicznego i jego organach terenowych wszystkie
kierownicze stanowiska obsadzone byly przez oficerow i pracownikow cywilnych
narodowogci zydowskiej. Jak wiadomo glownym zarzadca nad cala bezpieka w Polsce
byl Jakub Berman, czlonek Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR. To on
patronowal okrutnym, wciaz udoskonalanym ubeckim metodom znecania sie i
mordowania polskich patriotow z AK i innych ugrupowan politycznych. To on ponosi
za to, co wyrabiali ubowscy oprawcy z polskimi patriotami calkowita i niezmazalna
wine.

Sekundowali mu w tej zbrodniczej dziaalnosci tacy wiceministrowie tego resortu
jak: gen. Roman Romkowski (Natan Grunspan - Kikiel), gen. Alster, gen.
Bukojemski, gen. Matejewski (Kugelschwanz) - gangster od przemytu zlota i dukatow
w MBP (fikcyjnie skazany na 5 lat, wyroku nie odsiedzial, zloto zas zostalo
podzielone miedzy takimi jak on "kolezkami"); gen. Milewski- czolowy mafioso od
przemytu i pozaprawnych zbrodni, szef afery "zelazo", pozostal bezkamy;
Mieczystaw Mietkowski (Moj- zesz Bobrowicki) - byly policjant zydowski w gettcie;
doradca Mi- nistra Bezpieki - plk Gajewski i dyrektor gabinetu Ministra BP - Leon
Andrzejewski (Lajb Wof Ajzen). W niczym nie byli gorsi od nich dyrektorzy
departamentow MBP: Jozef Rozanski (Josek Goldberg) - dyrektor departamentu
sledczego; plk Czaplicki - dyrektor departamentu III nazywany ,,Akowerem" gdyz
specjalizowal sie w znecaniu sie nad Akowcami; plk. Galczewski - dyrektor
departamentu IV; plk. Julia Brustygier (Brustiger) - dyrektor departamentu V
(politycznego) zwana ,krwawa "Luna"; plk. Duliasz - dyrektor departamentu VI;
plk. Zabawski - dyrektor departamentu VIII, do 1939 r. byl agentem NKWD na
Polske; plk Gorecki (Goldberg) - dyrektor departamentu IX; plk. Anatol Fejgin -
dyrektor departamentu X; plk. Orechwa - dyrektor departamentu Kadr MBP, plk.
Stuczek dyrektor departamentu Lacznogci i Podsluchu; plk. Grzybowski dyrektor
departamentu Ochrony rzadu MBP; plk. Kisielew - dyrektor departamentu finansowego
MBP; plk. Jozef Kratko - dyrektor departamentu szkolenia; plk. Jarczewski -
dyrektor departamentu, adwokat od prawa mojzeszowego i PRL-owskiego; plk.
Modecki - dyrektor departamentu, specjalista od "zlotego Banku"; plk Kowalik -
dyrektor departamentu , specjalista od ,Zlotego Cielca" oraz grupa pozostalych
dyrektorow departamentow w osobach: plk Sienkiewicz (Lewi), plk Gangel, plk.
Kalecki, Rubinsztejn, Sajewski, Krupski, Drzewiecki, inz. Wolski, Siedlecki,
Zabludowski, Burgin, Tyborski ktory byl policjantem zydowskim w getcie oraz plk.
Jozef Switalo (Izaak Fleischfarb) - zastepca dyrektora departamentu X.






Temat: Dokarmianie bylych SB-kow mile widziane.
Dokarmianie bylych SB-kow mile widziane.
Kolejny zaklad, kolejna fabryka nalezaca do Spolki Skarbu Panstwa
przechodzi w rece starego generala z SB? Nie widzi w tym niczego
dziwnego lewica a PO z ryzym nabrali wody w gebe. Coraz bardziej
aktualna staje sie mysl Francesco Goya - "Gdy rozum spi budza sie
upiory". Jeszcze troche, jeszcze chwila a dowiemy sie ze
GENERALISSIMUS STALIN byl Ojcem Narodu POLSKIEGO. Wczoraj,
dowiedzielismy sie takze z ust "wielkiego opozycjonisty" Frasyniuka.
iz polscy chlopi kolaborowali z Niemcami jako okupantami, mordujac
wlasnorecznie w czasie 2 wojny swiatowej partyzantow. Nie wiem skad
ta gleboka wiedza historyczna pracownika MPK, ale wiem ze stal sie
zwyklym komuchem. Gorszym , znacznie gorszym niz Jaruzelski czy
Kiszczak. Ci Panowie nigdy nie kryli swoich pogladow na tomiast
Frasyniuk wedruje od lewa do prawa . Poglady ewoluuja Panie Wladku?
"Spółkę produkującą m.in. śmigłowce Sokół chce nabyć firma, w której
wysokie stanowisko piastuje generał Alojz Lorenc. To były szef
czechosłowackiej tajnej policji politycznej, skazany na więzienie za
niszczenie w 1989 r. akt komunistycznych służb

źródło: Fotorzepa
Służby powinny monitorować prywatyzację sektora zbrojeniowego –
uważa szef BBN. PZL Świdnik produkuje m.in. śmigłowce Sokół
+zobacz więcejGenerał Lorenc to taki czechosłowacki Kiszczak
Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), która odpowiada za prywatyzację PZL
Świdnik, wybrała do negocjacji spółkę Aero Vodochody. Produkuje ona
m.in. samoloty szkolno-treningowe L-29 Delfin. Jej właścicielem jest
zarejestrowany w 1994 r. na Cyprze czesko-słowacki fundusz Penta
należący do pięciu absolwentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu
Stosunków Międzynarodowych (MGiMO). W Polsce w ich posiadaniu jest
już m.in. sieć sklepów Żabka i operator komórkowy Mobilking.

Jak ustaliła „Rz”, za sprawy bezpieczeństwa w Pencie odpowiada 70-
letni gen. Alojz Lorenc, szef czechosłowackiej bezpieki skazany za
niszczenie jej dokumentów.

„Sześć lat temu p. Lorenc został pracownikiem Penta Investments,
odpowiedzialnym za ochronę systemów informatycznych oraz audyt
procesów korporacyjnych. Uważamy, że jest on znakomitym
profesjonalistą w zakresie technologii IT, czym się zajmuje w naszej
spółce. Natomiast jego współpraca z Pentą nie dotyczy projektów i
procedur inwestycyjnych” – czytamy w piśmie przesłanym „Rz” przez
Martina Danko z Penty. Lorenc z funduszem jest związany praktycznie
od początku jego istnienia. To właśnie jego firma zaprojektowała i
zarządzała ochroną Penty.

– Nic o tym nie wiedziałem – mówi „Rz” Adam Stolarz, były wiceszef
ARP, który zajmował się prywatyzacją PZL Świdnik. Jego zdaniem w tej
sytuacji agencja powinna dokładniej przyjrzeć się ofercie Aero
Vodochody i sprawdzić jej wiarygodność. Stolarz nie ma wątpliwości,
że sprawa może być kontrowersyjna. – Mój dziadek był sądzony na tej
samej ławie oskarżonych, co marszałek Stefan Niesiołowski w procesie
antykomunistycznej organizacji Ruch i dla mnie byłby to powód do
zachowania szczególnej staranności w podejmowaniu decyzji –
podkreśla.

Dzisiejsze władze ARP w piśmie do „Rz” twierdzą, że nic nie wiedzą o
sprawie. Komentarza odmówił też resort skarbu.

Związkami firmy chcącej kupić fabrykę w Świdniku z szefem
komunistycznych służb Czechosłowacji zaskoczony jest Aleksander
Szczygło, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. – To bardzo dziwna
sprawa – mówi. – Polskie służby powinny z automatu monitorować
prywatyzację dotyczącą strategicznego sektora, np. zbrojeniowego.

Sprawy nie chce komentować Zbigniew Siemiątkowski, były szef Agencji
Wywiadu. – Normalną praktyką na świecie jest, że na stanowiska
doradcze w tego typu firmach zatrudnia się byłych wysokich rangą
oficerów służb – mówi tylko.

Agencja Rozwoju Przemysłu chce sprzedać całe swoje udziały w PZL
Świdnik (ma 87 proc. akcji). Oprócz Aero Vodochody o kupno stara się
włoska Agusta Westland. ARP do negocjacji zakwalifikowała jednak w
pierwszej kolejności Czechów. Dlaczego? „Zdecydowały obiektywne
przesłanki oceny ofert, których istotnym elementem była zaoferowana
przez oferentów cena za akcję. Oferty obu oferentów różniły się w
tym zakresie” – twierdzi ARP."
Rzeczpospolita




Temat: Dokonania wrocławskich posłów
Kazimierz Michał Ujazdowski
poseł zawodowy

Data i miejsce urodzenia: 28.07.1964, Kielce
Stan cywilny: żonaty

Wykształcenie: wyższe - Uniwersytet Łódzki, Wydział Prawa - mgr

Staż parlamentarny: poseł I kadencji, poseł III kadencji
Liczba uzyskanych głosów: 25871

Aktywność:
Wypowiedzi: 64
M.in. w sprawie wyboru nowego członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji,
referendum w sprawie integracji z UE, suwerenności Polski w dziedzinie
moralności i kultury, wyboru wicemarszałków Sejmu.

Interpelacje: 6
W sprawie ochrony polskiego dziedzictwa kulturowego poza granicami kraju,
pracy sędziów w latach 1944-1989, Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie i
realizacji programu "Kultura 2000"

Pytania: 2
O zmiany w stanowisku negocjacyjnym w kwestii warunków członkostwa Polski w
Unii Europejskiej oraz w sprawie reakcji władz polskich na obraźliwą wobec
Polski wypowiedź prezydenta Francji Jacquesa Chiraca.

Zapytania: 0

Oświadczenia: 0

Obecność:
Bez usprawiedliwienia nie opuścił żadnego posiedzenia. Ale tylko w tym roku,
bo w 2002 stracił za wagary aż trzy dniówki.

Udział w komisjach:
łączności z Polakami za granicą 23 października 2001 - zastępca
przewodniczącego
mniejszości narodowych i etnicznych - powołany 23 października 2001, odwołany
8 listopada 2001
kultury i środków przekazu - powołany 8 listopada 2001.

Kontakt:
Biuro Poselskie posła Kazimierza Ujazdowskiego
00-062 Wrocław, pl. Solny 14
tel. 341-72-50
fax. 341-72-50

Były minister kultury w rządzie Jerzego Buzka to stary wyjadacz. Wie, co i
jak. Choć w sejmie nie błyszczy - aktywność najwyżej średnia - ma inny sposób,
by często znajdować się w okienku telewizora. W parlamencie zajmuje bowiem
miejsce obok Jarosława Kaczyńskiego, który przyciąga kamery. Ujazdowski często
jest również twarzą PiS-u w różnorakich debatach telewizyjnych. Medialny, nie
unika dziennikarzy. Lubi wszystko komentować. Na konferencjach prezentuje
stanowiska we wszystkich możliwych tematach.

Bogdan Zdrojewski
- Platforma Obywatelska
poseł zawodowy

Data i miejsce urodzenia: 18.05.1957, Kłodzko
Stan cywilny: żonaty
Wykształcenie: wyższe - Uniwersytet Wrocławski, Wydział Filozoficzno-
Historyczny
Staż parlamentarny: senator I kadencji
Liczba zdobytych głosów: 47297

Aktywność:
Wypowiedzi: 52
Bardzo często zabierał głos w tematach samorządowych, m.in. promował
bezpośrednie wybory prezydentów miast. Mówił też o nienaruszalności
kompetencji państwa w dziedzinie moralności i kultury oraz o jubileuszu 300-
lecia Uniwersytetu Wrocławskiego. Najwięcej uwagi poświęcił z trybuny
rządowemu projektowi ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.

Interpelacje: 16
M.in. w sprawie opóźnień i odwołanych lotów rejsowych na trasie: Warszawa -
Wrocław i Wrocław - Frankfurt oraz stanu technicznego samolotów, zasad
dystrybucji filmów fabularnych, obwodnicy autostradowej Wrocławia, inwestycji
Wrocławskiej Opery, zagospodarowania Kępy Mieszczańskiej we Wrocławiu.

Zapytania: 26
M.in. w sprawie zaprzestania wypłat z PFRON dla osób niewidomych na utrzymanie
psów przewodników, wody pitnej dla dolnośląskich gmin, subwencji oświatowej
dla Wrocławia na podwyżki płac nauczycieli, akademickiej nauki języka
francuskiego, projektu ustawy o krajowych winach gronowych.

Pytania: 2
O działania rządu, wspierające starania Wrocławia o organizację wystawy EXPO w
2010 roku.
O rozwiązania dramatycznej sytuacji w dolnośląskiej służbie zdrowia

Oświadczenia: 2
W sprawie przygotowań do organizacji wystawy Expo 2010 we Wrocławiu i
związanych z tym działań rządu.
W sprawie pogarszającej się sytuacji finansowej jednostek samorządu
terytorialnego.

Obecność:
Bez usprawiedliwienia nie opuścił żadnego posiedzenia.

Udział w komisjach:
kultury i środków przekazu - powołany 23 października 2001
samorządu terytorialnego i polityki regionalnej - powołany 23 października
2001

Kontakt:
Biuro Poselskie posła Bogdana Zdrojewskiego
50-123 Wrocław, ul. Oławska 2
tel. 343-04-41
fax. 343-04-41

Pracowity poseł. Prócz prac w dwóch komisjach stałych, "dorabia" jeszcze w
sześciu podkomisjach. Zawsze doskonale przygotowany do rozmowy. Nie wypowiada
się na tematy, których nie zna, a w tematach, które porusza, trudno go złapać
na niewiedzy. Chętnie rozmawia z dziennikarzami, odbiera telefon nawet w
Sejmie. Na Wiejskiej bardziej jednak ostatnio kojarzony z tzw. "sprawą
wrocławskiego VAT-u" niż swoją działalnością. O ile Jacek Protasiewicz wciąż
pozostaje w jego cieniu, to on nie potrafi na razie wyjść z cienia takich
platformowców, jak Donald Tusk czy Zyta Gilowska.




Temat: Drożeje między półką a kasą
Drożeje między półką a kasą

Inna cena na półce, inna na rachunku - to częsta praktyka dużych sklepów. A
klient musi wiedzieć, ile płaci za towar - mówią obrońcy konsumentów

Jan Nikodem Marcinkiewicz poskarżył się "Rz" na zakupy w sieci Albert. Zwykle
chodzi do sklepów przy rondzie ONZ oraz przy ul. Krochmalnej.

-Różnice między cenami podanymi na półce a tymi, które pojawiają się na
paragonie, sięgają nawet kilkudziesięciu procent. Na przykład dżem miał
kosztować 2,49 zł, a wyszło 3,49 zł. Bułka na półce kosztowała 0,39 zł, a na
paragonie wybiło 0,55 zł -wylicza. - Właściciele sklepów Albert zarabiają na
nieuwadze klienta.
Błądzić ludzka rzecz

-Takie sytuacje, jeśli się zdarzają, są zazwyczaj wynikiem ludzkich błędów
-tłumaczy rzeczniczka Ahold Polska Dominika Kosman. - Nie jest naszym zamiarem
wprowadzanie klienta w błąd, ale jeśli sprzedaje się 15 tysięcy artykułów, tak
jak w naszych placówkach, pomyłki mogą się zdarzyć.

Spółka Ahold jest właścicielem 177 sklepów Albert w całej Polsce (w tym 16 w
stolicy). Po naszej interwencji pracownicy firmy skontrolowali swoje punkty
sprzedaży. Przypadków niezgodności cen nie znaleźli.

- Mimo to chciałabym jednak przeprosić klienta za zaistniałą sytuację - mówi
Kosman. - Jak najszybciej postaramy się wyjaśnić tę sprawę. Urząd Ochrony
Konkurencji i Konsumentów uważa jednak, że podawanie różnych cen to działanie
popularne w dużych sieciach handlowych.
Klient ma rację

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uważa jednak, że podawanie różnych cen
to działanie popularne w dużych sieciach handlowych.

- Ale racja jest po stronie klienta - przyznaje Małgorzata Cieloch z UOKiK. -
Zgodnie z prawem decyduje się on na kupno towaru, znając jego cenę. Jeśli więc
widzi cenę dżemu 2,49 zł, godzi się zapłacić właśnie tyle, a nie złotówkę więcej.

W sytuacji, gdy klient zauważy nieprawidłowości cen w sklepach, może się
zgłosić do miejskiegorzecznika konsumentów, który powiadamia Główną Inspekcję
Handlową. - Nasze działania, m.in. kontrole, ogranicza jednak ustawa o
swobodzie działalności gospodarczej -mówi rzecznik prasowy Głównej Inspekcji
Handlowej Bogdan Pietrzak. - Jeśli uda się udowodnić nieuczciwość sprzedawcy,
kontrolerzy mogą go ukarać mandatem do 500 zł.

Nasz czytelnik poskarżył się miejskiemu rzecznikowi konsumentów. - Nie mamy
uprawnieńkontrolnych - wyjaśnia Alicja Babicz z biura MRK. - Przesłaliśmy mu
jedynie stanowisko w tej sprawie. Wyjaśniliśmy, że "kto przy sprzedaży towaru
lub świadczeniu usług oszukuje nabywcę co do ilości, wagi, miary, gatunku,
rodzaju lub ceny, jeżeli nabywca poniósł lub mógł ponieść szkodę
nieprzekraczającą 100 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności
albo grzywny".

Skargi do miejskiego rzecznika konsumentów można składaćpod numerem telefonu
022 50 50 802 lub pocztą elektroniczną na adres: konsument@warszawa.um.gov.pl.
KAROLINA BACA

W sierpniu spółka Ahold otrzymała Laur Klienta 2006. Sklepy sieci Albert
zostały najlepiej ocenione przez grupę 5 tys. ankietowanych klientów w
badaniach prowadzonych przez "Przegląd Gospodarczy Gazety Prawnej" oraz
Instytut Gallupa.




Temat: Maczków
Maczków
W czerwcu 1945 roku Naczelny Wódz, generał Tadeusz Bór – Komorowski bierze
udział w uroczystym chrzcie miasteczka, które odtąd nazywa się „Maczków”. W
ten sposób oddaje honor generałowi Stanisławowi Maczkowi, do niedawna dowódcy
Pierwszej Dywizji Pancernej, która swój szlak bojowy zakończyła u boku armii
brytyjskiej w porcie Wilhelmshaven w północno – zachodnich Niemczech. Maczków
leży niedaleko tego miasta i do tej pory znane było jako Haren/Ems Opisane
wydarzenie to bynajmniej nie political, czy historical fiction – jest
prawdziwe, choć mało znane. Rzadko kto wie, że w latach 1945-47 w Niemczech
istniała nieformalna polska strefa okupacyjna, obejmująca obszar prawie 6.500
kilometrów kwadratowych. Były to graniczące z Holandią powiaty Aschendorf,
Meppen i Lingen, zwane Emslandem (od doliny rzeki Ems), a także hrabstwa
Bentheim, Bersenbruck i Cloppenburg. Polska strefa powstała dzięki zgodzie
brytyjskich władz okupacyjnych. Zgodnie z pierwotnymi założeniami
emigracyjnego rządu londyńskiego miało to być miniaturowe państwo zastępcze
dla Polaków, którzy po wojnie znaleźli się w Niemczech. Realizacja tej
koncepcji natrafiła jednak na opór Brytyjczyków, wiązała się zresztą z
koniecznością wysiedlenia setek tysięcy Niemców. Ostatecznie stworzono
mniejsze enklawy, w których zamieszkali zdemobilizowani żołnierze Pierwszej
Dywizji Pancernej i tzw. „dipisi” (displaced persons, DPs), czyli robotnicy
przymusowi, polscy Żydzi z obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen oraz kobiety
z Powstania Warszawskiego, uwolnione przez „maczkowców” z oflagu w
Oberlangen. Według niemieckich źródeł liczba Polaków w Emslandzie sięgała
50.000.

Pod koniec maja 1945 roku alianci dokonali przymusowej ewakuacji siedmiu
miejscowości. W Haren z ponad 500 domów do okolicznych wsi wysiedlono 1000
niemieckich rodzin, a na ich miejsce wprowadziło się ok. 4000 Polaków. Od
razu zaczęto tworzyć polską infrastrukturę. Miasteczkiem, zwanym początkowo
Lwowem, administrowała pochodząca z wolnych wyborów rada miejska.
Funkcjonowały tam polski kościół, dwa teatry, kino, gimnazjum, szkoły i
przedszkola, szpital, policja, straż pożarna, organizacja harcerska oraz
gazety, których nakładu nie powstydziłyby się dzisiaj nawet ogólnopolskie
dzienniki. W gimnazjach Maczkowa i Lingen prawie stu nauczycieli prowadziło
lekcje dla ponad 2000 uczniów. W polskim miasteczku wystąpili wspólnie
skrzypek Yehudi Menuhin i pianista – kompozytor Benjamin Britten, zaś
przedstawienia teatralne reżyserował Leon Schiller. W Maczkowie przebywał też
działacz Stronnictwa Narodowego Jędrzej Giertych z synem Maciejem i dwiema
córkami, które przystąpiły tam do pierwszej komunii. Ulice nosiły polskie
nazwy: Armii Krajowej, Legionów, Wileńska, Łyczakowska, Mickiewicza,
Kopernika.

Z opracowań historycznych i relacji świadków wynika, że Polacy nie mścili się
na ludności niemieckiej za zbrodnie hitleryzmu. Przyjaźń i serdeczne stosunki
nie należały ponoć do rzadkości. Tym niemniej sam fakt wysiedlenia Niemców
wywołał w nich poczucie krzywdy i dzisiaj raczej niechętnie wspominają czasy
polskiej okupacji. Zakończyła się ona w wyniku decyzji rządu brytyjskiego,
który ustąpił pod presją Związku Radzieckiego i Polski Ludowej. W 1948 roku
większość Polaków opuściła Emsland i wyemigrowała dalej na Zachód. Tylko
niektórzy wrócili do Polski. 10 września 1948 roku wyjazd ostatniej polskiej
rodziny i powrót do domów uroczystą mszą świętą uczcili niemieccy mieszkańcy
Haren.

Dziś Haren/Ems nie wypiera się polskiego epizodu swych dziejów - krótki opis
historii Maczkowa można znaleźć na stronie internetowej miasteczka.
Wielu „maczkowców” i „dipisów” pochowano na cmentarzach w kilkunastu
miejscowościach – ich groby znajdują się pod opieką lokalnych władz oraz
konsulatu RP w Hamburgu i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W
Emslandzie żyją jeszcze ostatni weterani Pierwszej Dywizji Pancernej. Ich
losy oraz dzieje polskiej strefy udokumentował historyk i dyplomata Jan Rydel
w jedynym dotąd opracowaniu na ten temat - ”Polska okupacja w północno –
zachodnich Niemczech 1945 – 1948”, przetłumaczonym niedawno na język
niemiecki („Die polnische Besatzung im Emsland 1945 – 1948”).




Temat: Bedzie sad dla K?
Bedzie sad dla K?
Czemu mialby byc?

Agent non grata
Piątek, 26 marca 2004 - 19:09 CET (18:09 GMT)

Za uwolnienie szpiega przed sądem mogą stanąć prezydent Kwaśniewski, były
premier Cimoszewicz i kilku ministrów jego rządu.

Szpieg, który po latach wygodnego życia za granicą sam wraca, staje przed
sądem i jest zadowolony z wyroku, nie pojawia się nawet w powieściach Johna
le Carre. Zbigniewa Sz., oficera Wojskowych Służb Informacyjnych, na
szpiegostwie na rzecz CIA polski wywiad przyłapał w 1996 r. Po przesłuchaniu
nie postawiono mu żadnych zarzutów i pozwolono uciec do USA. Sprawę
zatuszowano, ale nieudolnie - w 1999 r. dowiedziały się o niej media.
Prokuratura wszczęła śledztwo, wystawiono listy gończe. I na tym się
skończyło. Pół roku temu, łamiąc zasady programu ochrony zdekonspirowanych
agentów CIA, Zbigniew Sz. nieoczekiwanie oddał się do dyspozycji polskiego
sądu. Na początku marca 2004 r. sąd uznał go za winnego zbrodni szpiegostwa,
skazał na degradację i pięć lat więzienia. Skoro skazano Zbigniewa Sz.,
realne staje się pociągnięcie do odpowiedzialności karnej tych, którzy
umożliwili mu ucieczkę. A chodzi o prezydenta Kwaśniewskiego, ówczesnego
premiera Cimoszewicza i kilku ministrów jego rządu.
SLD kontra SLD

Powrót pułkownika Sz. do Polski był szokiem dla wszystkich stron. Sz. złamał
bowiem zasady programu CIA, które wymagają konsultowania wszystkich
ważniejszych kroków życiowych z wywiadem USA. Dla Amerykanów było tym
bardziej zdumiewające, że gdy - zgodnie ze swymi zasadami - zgodzili się
przyjąć w USA rodzinę pułkownika, jego bliscy nie chcieli opuścić Polski.
Pytany przez "Wprost" o przyczynę złamania umowy z CIA Sz. stwierdził
jedynie, że "nie widzi sensu rozmowy na ten temat". Powrót płk. Sz. w bardzo
kłopotliwej sytuacji stawia polskie władze. Kiedy Sz. zjawił się na Okęciu,
straż graniczna, która miała jego nazwisko na tzw. liście zastrzeżeń, chciała
go od razu zatrzymać. Agent CIA przedstawił jednak list żelazny wydany przez
Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Co wojskowi sędziowie chcieli osiągnąć,
skoro przyjazd i osądzenie szpiega zagraża tym, którzy zadecydowali o jego
uwolnieniu? W dodatku okazuje się, że sąd wydał list żelazny wbrew intencjom
ministrów sprawiedliwości i obrony narodowej. Wygląda to tak, jakby części
polityków SLD zależało na postraszeniu partyjnych kolegów.

Agent za 30 tysięcy dolarów

Zbigniew Włodzimierz Sz. w WSI był zastępcą szefa Biura Ataszatów Wojskowych -
nadzorował pracę wszystkich attache wojskowych RP za granicą. Od połowy lat
70. służył w Zarządzie II Sztabu Generalnego WP (wywiad wojskowy PRL).
Specjalizował się w problematyce amerykańskiej i bałkańskiej. Pełnił misję w
ataszacie w Sofii, a potem w Belgradzie. Przesłuchującym go w 1996 r.
oficerom UOP i WSI wyznał, że czuł się szykanowany przez przełożonych jako
oficer identyfikujący się wcześniej z systemem komunistycznym (w wydziale
politycznym zajmował się ewidencją partyjną). Początek jego współpracy z CIA
we wrześniu 1993 r. zbiega się ze zwycięstwem SLD w wyborach parlamentarnych.
Sz. niespełna przez dwa i pół roku działalności jako "kret" CIA w wywiadzie
WSI otrzymał około 30 tys. dolarów. Rusłan Rasiak, oficer prowadzący z
rezydentury przy ambasadzie USA, przekazywał mu po 700-800 dolarów. W zamian
Sz. dostarczał Amerykanom informacje o sytuacji w polskiej armii, zwłaszcza w
Sztabie Generalnym, którym kierował wtedy gen. Tadeusz Wilecki, krnąbrny
wobec cywilnych szefów MON.

Okoliczności zdemaskowania podwójnego agenta w WSI nadają się na scenariusz
kolejnego filmu o Jamesie Bondzie. Jesienią 1995 r. w Warszawie pojawiła się
groźna szajka złodziei samochodów. Przed sylwestrem 1995 r. w ręce złodziei
wpadł van ambasady USA. Gdy policja odszukała auto, znalazła w nim koperty z
karteczkami, na których wypisane były pytania i instrukcje wywiadowcze.
Kontrwywiad UOP objął 24-godzinną obserwacją Rusłana Rasiaka, który korzystał
z odzyskanego samochodu, oraz właściciela numeru telefonu zapisanego w
znalezionych notatkach. Tym ostatnim okazał się płk Zbigniew Włodzimierz Sz.
Jego inwigilacja potwierdziła, że jest agentem CIA. Zatrzymany 28 stycznia
1996 r. przyznał się do szpiegostwa na rzecz wywiadu USA (za wynagrodzeniem).
W rezultacie afery Polskę musiał opuścić oficer prowadzący agenta. On sam po
decyzji podjętej za wiedzą prezydenta w kilkuosobowym gronie (szefowie: MON
Stanisław Dobrzański, MSZ Dariusz Rosati i MSW Zbigniew Siemiątkowski) został
zwolniony ze służby wojskowej, zachowując prawo do emerytury. Gdy dostał
około 100 tys. zł rocznej odprawy, wyjechał za ocean.

Jarosław Jakimczyk




Temat: "Wprost" ostrzega PiS
Mafijny czworokąt

Jarosław Kaczyński ostrożnie nazwał tę konstrukcję „czworokątem władzy, na który
składają się: pewna część polityków, pewna część środowisk biznesowych, pewna
część służb specjalnych i pewna część zorganizowanej przestępczości” - a
rozbicie tego czworokąta w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” uznał nawet za
tożsame z „powstaniem IV Rzeczpospolitej”. Można oczywiście dyskutować, co
oznaczają słowa „pewna część” a zwłaszcza, jakie jest miejsce mediów w tym
czworokącie, i jaki jest skład personalny tego czworokąta. Po 16 latach tzw. III
Rzeczpospolitej, i po wynikach komisji śledczych, wiadomo na ten temat już
naprawdę bardzo dużo. Wiadomo, jaką rolę odgrywają w nim służby komunistyczne i
ich agenci, wiadomo, że regułą jest, iż działają oni na szkodę państwa polskiego
i polskich interesów, wiadomo też, jak ścisłe są powiązania z przestępcami
zwanymi mafią i jak olbrzymią rolę pełnią usłużni politycy często na szczeblu
prezydentów, premierów, ministrów. Wiadomo przede wszystkim, że albo ten „układ”
zostanie zniszczony, albo to on zniszczy Polskę i Polaków. Nigdy nie jest za
wiele przypominania historii fundacji powołanej przy MSW w 1991 r. za zgodą
wiceministra Jana Widackiego pod nazwą Bezpieczna Służba (BS to jak łatwo
zauważyć, przestawienie SB). W powołanie tej fundacji zamieszany był ówczesny
minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski, wiceminister Borowski (!?),
międzynarodowy aferzysta, znajomy Kiszczaka i Jaruzelskiego z okresu stanu
wojennego Herszman. Na jego polecenie statut fundacji napisał późniejszy szef
Urzędu Ochrony Państwa - a ówczesny zastępca dyrektora Biura Prawnego MSW -
Jerzy Nóżka. Oficjalnym celem fundacji było wspieranie policji, faktycznym celem
ochrona i promocja przestępczych działań mafii, którą kierował m.in. Jeremiasz
Barański, zwany Baraniną - wielokrotny złodziej, bandyta i morderca. Gdy Widacki
rejestrował fundację, Baranina poszukiwany był listem gończym przez Interpol.
Ale cóż się dziwić Widackiemu, skoro Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy
przyjmowali u siebie m.in. panów Kunę i Żagla (wraz z ich przyjacielem
Sławomirem Wiatrem, ministrem rządu Millera,) stojących m.in. pod zarzutem
przemytu papierosów na szkodę państwa niemieckiego w wysokości 10 mld. marek!
Przytaczam te fakty z pewnym znużeniem, świadom, że czytelnikom GŁOSU świetnie
są one znane z przesłuchań przed orlenowską Komisją Śledczą. Czy Jan Rokita,
Donald Tusk, Bronisław Komorowski pamiętają jeszcze o tych faktach? Mafia
wspierana przez ministra spraw wewnętrznych to prawdziwa geneza tzw. III
Rzeczpospolitej. Może więc liderzy PO wolą traktować te fakty jako dawno
przebrzmiałą, doraźnie użyteczną sensację, o której lepiej zapomnieć?




Temat: Komisja Śledcza - H A Ń B A P R A W I C Y
Blamaż ekspertów KS i Biura Prawnego Sejmu
To Komisja Ekspercka i Sejmowe Biuro legislacyjne skompromitowiły się do cna.
Gruszka i Aumiller i Witaszek wielokrotnie domagali się wykładni tego
konkretnego wniosku Wassermanna, dotyczacego - dalszej mozliwości pełnienia
pełnomocnictwa Kulczyka przez mec.Widackiego w świetle zarzutów w dostarczonych
KS materiałów.
Komisja Sledcza (Gruszka) kompetentnie zwróciła sie do nich o rozstrzygniecie
kwestii głosowania, określając parokrotnie co będą głosowali!!! Aumiller
stwierdził, ze będzie głosował zgodnie z wykładnią ekspertów i konsekwentnie
musiał wstrzymać sie od głosu!!!
Komisja Sledcza dopytywała się nawet czy eksperci są jednogłosni - po opinii o
jej "braku kompetencji do rozstrzygania", "wniosek jest wątpliwy" i " KK nie
precyzuje wszystkich kwestii", "Komisja musi i tak wniosek głosować", "ma
związek z art. 11 ust. 2 o prawie do ustanowienia pełnomocnika przed Komisją
Sejmową...", " w przypadkach wątpliwych rozstrzyga KK"
i baranki (nie z KS jak raczyłeś sugerować a eksperci!!!) znaleźli art. 87 ust
KK "jesli nie narusza interesu osoby wezwanej na świadka można nie dopuścić do
ustanowienia pełnomocnika" lub w innej wersji " może odmówić jesli nie wymaga
ochrony" inaczej mówiłą dr Ewa Gruza - ta młodsza okrągła gęba inaczej druga
ta starsza chudsza.
Wspominali o prawie do obrony Konstytucji ale i o dobru wyższego rzędu...
Dla mnie najprawdziwiej brzmiały zdania ekspertów o
"BRAKU KOMPETENCJII do ROZSTRZYGANIA DALSZEGO KORZYSTANIA
Z PEŁNOMOCNIKA" i o to szło a nie o powoływaniu pełnomocnika!
Kodeks Karny do którego odsyła Ustawa o Komisji Sejmowej nie precyzuje zaś tej
kwestii w cytowanym przez expertów artykule 87 ustęp 3!!!
Eksperci zaplątali się w dwa przepisy Ust o Komisji art.11 ust. 2
i KK art.87 ust.3. i odpowiedzieli, ze KS MUSI I TAK wniosek głosować!
Wszyscy to słyszeli.

To nie było tak jak twierdzisz - jakoby odpowiedzieli, że KS komisja może
głosować, czy świadek może wyznaczać pełnomocnika, a nie czy może nie dopuścić
danego pełnomocnika . Zasugerowali to pomagając Kulczykowi ale dopiero po swym
błedzie, prosząc Gruszke o głos i nadinterpretując, że Komisja nie może sobie
odrzucić niewygodnego pełnomocnika. A nawet nadinterpretowali o "wybieraniu
pełnomocnika przez Komisję"...dla mnie oczywiste bzdury.
Mógł Kulczyk wybrać na nowe przesłuchanie kazdego innego nie umaczanego?
Jesli bierze się ministra spraw wewnetrznych powiązanego nawet w podejrzeniach
z mafią czy swiadkami Zaglem i Kuną do odpowiadania na pytania - to po co tam
Kulczyk ma mu asystować? Komisja z góry będzie na przegranej pozycji. Czy o to
chodzi? Specjalna to specjalna - by przełamać zmowę ministrów i prokuratury,
n'est pas? I dochodzenie do prawdy w specjalnie trudnych warunkach korupcji
struktur panstwowych nie moze narażac na zarzuty Celinskiego i Różanskiego
przyrónujące ich pracy do hańby oprawców sądowych - Różanskich, Szechterów,
Stolzmanów, Wolinskich, Morelów i Humerów. Robili to jak słusznie zauważył
Celinski w tajemnicy a Gruszka pytając członka KS z SLD Andrzeja Różanskiego o
powiązania krwi wywałał furię Celinskiego - o takie to sprawy tu tez idzie...
Jeśli czegoś nie precyzuje KK, w zakresie w którym Ustawa o Komisji do niego
odsyła - to nie można jak eksperci, na siłę wniosek o niedopuszczenie
z "ważnych względów" i dla "dobra wyższego" - dalsze korzystanie
z umaczanego w sprawę pełnomocnika rozpatrywać w oparciu o powoływanie w KK.
Jesli nie ma nic o odwołaniu i nie ma nic o dalszym korzystaniu z pełnomocnika
w Ustawie o Komisji i w KK to jest to - precedens. A precedens musi być
rozstrzygniety głosowaniem wniosku, jesli jest to Komisja Specjalna - powołana
przez Sejm do naprawy państwa.

Wszyscy gubiacy z oczu cel Specjalnej Komisji Sledczej wyrwania prokuratury i
rządu z macek mafii i obcych służb będą nadinterpretować ustawy i wyciągać
wnioski niemożności odwołania przez organ, który... ma prawo przyznania i
odmawiania prawa powołania pełnomocnika... paralizując jej prace.
Za czym jesteś? za prawem interpretowanym przez podejrzanych?



Temat: Jakubowska, co ty na to? - cz. 2
Jakubowska, co ty na to? - cz. 2
OK, Olka, pożartowałyśmy o statystykach, teraz trochę na poważnie. Dziwne
rzeczy ludzie zeznają, i jakby nie bardzo przystające do tego co ty usiłujesz
wciskać. I to nie ludzie Agory, ale twoja własna ekipa.

1. Cel wieczornego spotkania u premiera.

Według Jakubowskiej poszła tam tylko i wyłącznie na rozmowę o tantiemach w
gronie Miller, Dąbrowski, Jakubowska. Inni trochę inaczej zapamiętali cel i
okoliczności spotkania:

Miller "I wówczas ja poinformowałem Adama Michnika, że prace nad poprawką do
ustawy zostały zakończone i będę mógł z nim na ten temat porozmawiać.
Powiedziałem też, że prosiłem też pana Dąbrowskiego, panią Jakubowską."

Dąbrowski "A jeśli chodzi o to spotkanie w bibliotece, to ja prosiłem pana
premiera o spotkanie nawet nie w tej konkretnej sprawie, ja miałem poczucie,
że my zakończyliśmy pewną fazę. Autopoprawka następnego dnia miała być
przedstawiona Radzie Ministrów, a potem w formie przedłożenia rządowego
wysłana do Sejmu. Ja chciałem mieć spuentowaną sytuację." i potem opisuje to
spotkanie, według Jakubowskiej na temat tantiem "Niemniej my mamy poczucie
zadowolenia, bo wydaje się, że ten ostry konflikt jest zażegnany, że gdzieś
te nasze stanowiska spotykają się w takim cywilizowanym miejscu - tak bym
określił ten punkt emocjonalny, intelektualny tego spotkania."

Nikolski "[22 lipca] Poinformowałem premiera m.in. o zakończeniu prac nad
autopoprawką rządu do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji i
podtrzymaniu kompromisu osiągniętego na czerwcowym spotkaniu z nadawcami
komercyjnymi. Wiedzę w tej sprawie posiadałem z rozmowy z panią minister
Aleksandrą Jakubowską, a także z zapoznania się z ostateczną propozycją tej
autopoprawki. Na koniec premier poprosił mnie o przyjście do jego gabinetu za
około godzinę i obecność podczas jego spotkania na temat autopoprawki z
Adamem Michnikiem, Waldemarem Dąbrowskim i Aleksandrą Jakubowską." i
jeszcze "I tak jak powiedziałem, 22 lipca poinformowałem go [Millera] o
zakończeniu ostatecznym redakcji autopoprawki, pracy nad autopoprawką." i
jeszcze raz stanowczo "Mnie o zakończeniu prac nad redakcją tych przepisów
informowała 22 lipca minister Aleksandra Jakubowska."

2. Kiedy skończono prace nad autopoprawką

Według Jakubowskiej prace trwały do samego posiedzenia rządu i nic w tym
dziwnego. Pomijam drobiazg, że powyższe cytaty świadczą o tym, że
najważniejsze osoby były przekonane, że wieczorne spotkanie zamyka sprawę
autopoprawki ale najciekawiej zeznaje dyrektor Ziemiszewska z biura
legislacyjnego Jakubowskiej:

"W konsekwencji w dniu 22 lipca pani Aleksandra Jakubowska, z upoważnienia
ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego, kieruje do pana Aleksandra Proksy,
sekretarza Rady Ministrów, nowy tekst autopoprawki, którego główne zmiany w
stosunku do autopoprawki poprzedniej to głównie dotyczące trybu określania
pozycji dominującej na rynku mediów. Określany ten tryb jest dla prezesa
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów."

Błochowiak: Pani minister przed 22., w zasadzie w dniu 22. wróciła z
delegacji. Czy podczas jej nieobecności trwały także prace merytoryczne nad
kształtem tej autopoprawki w samym departamencie?

Ziemiszewska: Pani poseł, ja nie przypominam sobie, ale jest wielce
prawdopodobne, że redakcja tekstu, czyli redakcja zapisów legislacyjnych bez
wnikania w merytoryczne kwestie, mogła trwać w departamencie, ponieważ ten
projekt był już dobrze dopracowanym projektem autopoprawki pod względem
legislacyjnym.

Błochowiak: Czy 23. jeszcze jakieś zmiany, nawet redakcyjne, legislacyjne,
były czynione?

Ziemiszewska: Nie wydaje mi się to możliwe, ponieważ ten tekst musiał być
dostarczony, skserowany w czterdziestu egzemplarzach czy w czterdziestu paru
na posiedzenie Rady Ministrów. Musiał być rano dowieziony, żeby sekretarz
Rady Ministrów mógł ten tekst przydzielić czy rozdzielić, rozdysponować. Tak
że nie wydaje mi się możliwe, żeby jeszcze rano coś... jakieś prace były
czynione.

3. Walka o wolność mediów i pluralizm informacji

Wiadomo jak Olka płakała o swojej walce o wolność mediów. Banasiński
wyjaśniając istotę domniemania na pewnym przykładzie tak skonkludował co by
się stało w takim przypadku, gdyby instytucji domniemania w ustawie nie
było "I w tym wypadku mielibyśmy tak naprawdę ograniczenie wolności
gospodarczej i wolności mediów. Stąd to domniemanie było takie istotne.".




Temat: jest nadzieja, ze nie bedzie winiet!
jest nadzieja, ze nie bedzie winiet!

dzisiejszy super express przyniosl dobre nowiny oby sie spelnily
a tak nawiasem mowiac wychodzi na to, ze rzad millera przynosi same buble
ustawodawcze, ktore sa sprzeczne z konstytucja. czy w sld sa fachowcy? czy
raczej kolesie od paprania wszystkiego?

Winietu na wojennej ścieżce
Wiadomo, że od 1 kwietnia nie będzie winietek. Czy będzie wicepremier Marek
Pol?
Marszałek Marek Borowski wstrzymał prace nad "ustawą winietkową" - dowiedział
się nieoficjalnie "Super Express". Dotarliśmy również do opinii Sejmowego
Biura Legislacyjnego, która stwierdza niezgodność pakietu "ustaw
winietkowych" z konstytucją.

Warszawa
"Zgłoszone w drugim czytaniu poprawki do obu ustaw w zasadzie nie usuwają
wątpliwości i zastrzeżeń, zarówno w zakresie zgodności z prawem Unii
Europejskiej, jak i zgodności z konstytucją" - tak brzmi podsumowanie opinii
prawnej przygotowane przez sejmowych prawników. Do dokumentu dotarł
wczoraj "Super Express" wspólnie z dziennikarzami Polskiej Sekcji BBC.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że właśnie z tego powodu marszałek Sejmu
wstrzymał już prace nad ustawą. Zlecił również przygotowanie niezależnej
ekspertyzy w tej sprawie przez prawników spoza parlamentu.

Bubel?

Według Sejmowego Biura Legislacyjnego pakiet "ustaw winietkowych" może
naruszać aż 8 artykułów konstytucji! M.in. przewiduje przyspieszone
wywłaszczanie właścicieli działek przeznaczonych pod budowę autostrad o
nieuregulowanej sytuacji prawnej, np. w czasie postępowania spadkowego (co
narusza art. 45 konstytucji: prawo do sprawiedliwego procesu). Wątpliwości
budzi też, czy przepisy nie łamią obowiązku ochrony środowiska. Ustawa jest
również niezgodna z prawem Unii Europejskiej (chodzi o niezgodne z przepisami
UE podwójne opłaty za korzystanie z dróg dla samochodów ciężarowych).

Czekamy do wakacji

W tej chwili jedno jest pewne: winietki nie zostaną wprowadzone od 1
kwietnia. - Jest tyle spraw do zrobienia przy tej ustawie, że może ona wejść
w życie dopiero koło wakacji - przyznaje Andrzej Różański, który prowadzi w
Sejmie sprawę tych ustaw. Poseł nie wykluczył nawet, że może dojść do
odrzucenia ustawy w całości.

- Na pewno ją odrzucą. Od dawna klub Prawo i Sprawiedliwość mówił, że ustawa
jest zła i nie pomogą jej żadne zmiany. Nasze zdanie potwierdza teraz opinia
sejmowych prawników - mówi Jerzy Polaczek (PiS). W kuluarowych rozmowach
nawet posłowie koalicji przyznają - ustawa nadaje się tylko do kosza.

Na razie marszałek Marek Borowski zastanawia się, co z tym fantem zrobić. W
ciągu kilku dni ma być gotowa niezależna ekspertyza prawna. Marszałek
zaprosił również posła Różańskiego i Lecha Czaplickiego (zastępcę szefa
Kancelarii Sejmu odpowiedzialnego za proces legislacyjny) na naradę. Jak
ustaliliśmy, Borowski w najbliższym czasie ma również spotkać się z
wicepremierem Markiem Polem, autorem "ustaw winietkowych". Wczoraj w
kuluarach pojawiła się nawet informacja, że premier w związku z tą sprawą
może zdymisjonować swojego zastępcę.

Rzecznik rządu nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy Marek Pol może stracić
pracę.

Potrójna opłata

Projekt ustaw zaproponowanych przez wicepremiera Pola budził wątpliwości od
samego początku. Według pomysłu, każdy kierowca, by poruszać się po drogach
krajowych, musiałby wykupić specjalną winietkę. Problem w tym, że już płacimy
za drogi w podatku drogowym (doliczonym do ceny paliwa). A winietki nie
uprawniałyby nas do jazdy po autostradach, które już w tej chwili są płatne.
W efekcie - płacilibyśmy potrójnie!

Jan Osiecki



Temat: Kto jest autorem?GORZOW wikipedia.pl do psychiatry
Kto jest autorem?GORZOW wikipedia.pl do psychiatry
Juz nieco zmienione, ale tak przez dlugi czas prezentowano Gorzow... BIURO
PROMOCJI?? jakis domorosly regionalista mamator?
KTO BYL AUTOREM tych BZDUR???
ponizej orginalny tekst - sami zobaczcie

pl.wikipedia.org/wiki/Gorz%C3%B3w_Wielkopolski
Przemysł: zakład produkcji podzespołów do samochodów Volkswagen, fabryka
obuwia BAMA;
Wyznania: katolicy (obrządku rzymskiego i greckiego), prawosławni, luteranie,
baptyści, Kościół Zielonoświątkowy, Kościół Wiary (w Gorzowie funkcjonuje
redakcja ogólnopolskiego magazynu "Absolutnie Fantastyczne", należącego
formalnie do jednego z kościołów lokalnych tego związku wyznaniowego) i inni.
Gorzów współpracuje z wieloma miastami europejskimi i podejmuje szereg
działań na rzecz integracji europejskiej. W 1999 r. został otwarty Ośrodek
Kultury Francuskiej Allian?e Francais. Nasze działania zostały dostrzeżone na
forum Unii Europejskiej, czego wyrazem było uhonorowanie Gorzowa we wrześniu
1999 r. Dyplomem Rady Europy. Jesteśmy również laureatami ubiegłorocznego
konkursu " Miasto a wymagania Unii Europejskiej" zorganizowanego pod
patronatem Komisji Europejskiej. Wyniki badań potwierdziły nasze duże
zaangażowanie i spore osiągnięcia w dostosowaniu miasta do europejskich
standardów w ochronie środowiska.
Gdy na początku lat pięćdziesiątych trzynastego wieku, Konstancja -
księżniczka z Kasztelanii Santockiej, córka Przemysła I, księcia
Wielkopolskiego - brała ślub z Konradem, synem margrabiego brandenburskiego
Jana, jako posag w swój związek wniosła ziemie na zachód od kasztelanii. 2
lipca 1257 roku niemiecki rycerz Albreht de Luge został upoważniony przez
margrafa Johanna I z dynastii askańskiej do założenia na tamtych terenach
miasta o nazwie Landisberch Nova (Landsberg Nowy, dla rozróżnienia z innym
Landsbergiem, w centralnych Niemczech). Landisberch rychło staje się bardzo
ważnym ośrodkiem kulturowym i handlowem wschodnich Niemczech - stanowi on oko
na świat cesarstwa. Wraz z założeniem miasta zbiegła się budowla wspanialej
gotyckiej katedry, która po dziś dzień jest miejscem nabożeństw. W 1433 r.
przeżył oblężenie husytów, w XVII wieku przez kilkadziesiąt lat znosił
szwedzka okupację, utrzymywał wojska rosyjskie w wojnie 7-letniej, opłacał
się kontrybucją armii Napoleona.
Do najważniejszych przedwojennych osobistości Landsbergu należą: Max Bahr
(właściciel fabryki worków jutowych, właściciel Pałacu Ślubów, sponsor
budowli łaźni miejskiej, która działała jeszcze na początku XXI wieku),
inżynier Pauksch (projektant fontanny na Placu Katedralnym, właściciel
pałacyku przy Parku Róż, w którym obecnie swoją siedzibę ma Biblioteka
Miejska), inżynier Schroeder.
Położenie miasta u ujścia Kłodawy (Kłodawki) do Warty na skrzyżowaniu wodnych
i lądowych szlaków komunikacyjnych, dawało dogodne warunki do rozwoju
urbanizacji i powiększania miasta, które rozkwitało dzięki pracy kupców i
rzemieślników. Doprowadziło to do ogromnego rozrośnięcia się miasta i
przybrania jeszcze wiekszej wartości ekonomiczno-strategicznej. Na początku
zeszłego wieku architektura kamieniczek Landsbergu była uznawana za jedną z
najpiękniejszych i najbardziej wartościowych w centralnej Europie.
30 stycznia 1945 roku, po wejściu do Landsbergu wojsk radzieckich, miasto
zostaje w ramach "wyzwolenia" spalone i zrujnowane, a nazwa zostaje zmieniona
na Gorzów Wielkopolski. Ludność, która nie zdążyła uciec przez armią
rosyjską, zostaje wysiedlona na Syberię.
Od roku 1997 Gorzów jest stolicą województwa lubuskiego.
Okolice Gorzowa to region bardzo atrakcyjny dla miłośników przyrody i osób
chcących odetchnąć od wielkich miast i spędzić czas na łonie natury. Każdy
turysta znajdzie tu wytchnienie nad setkami jezior, otoczonych tysiącami
hektarów lasów i puszcz (największą jest Puszcza Gorzowska).
Zaledwie 50 km od miasta znajduje się największy w Europie rezerwat
nietoperzy, a także rezerwat ptactwa wodnego (Słońsk). W samym mieście parki
stanowią ważny element zieleni i służą mieszkańcom jako miejsce wypoczynku i
rekreacji. Gorzów posiada 12 parków o powierzchni 128 ha oraz zieleńce
zajmujące powierzchnię około 53 ha, które okalają tereny wokół placów,
budynków i narożniki ulic. Największym z parków jest Park Słowiański, o
powierzchni łącznej przekraczającej 35 ha. Wiele tu zabytków
charakteryzujących się różnymi stylami architektonicznymi. Po ich zwiedzeniu
można odpocząć; w gorzowskich kawiarenkach, pubach lub zjeść; obiad w
restauracjach serwujących m.in. tradycyjną kuchnię polską. Turysta
odwiedzający dzisiejszy Gorzów z pewnością odnajdzie tutaj miejsca o
niepowtarzalnym uroku oraz spędzi chwile, które zawsze będą wywoływać; miłe
wspomnienia i chęć; do ponownego odwiedzenia miasta parków i ogrodów.




Temat: Władysław Bartoszewski na prezydenta
Władysław Bartoszewski na prezydenta
Władysław Bartoszewski urodził się w Warszawie w 1922 r. Studiował na
Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego.
Od września 1940 do kwietnia 1941 był więźniem Oświęcimia (numer obozowy
4427). W 1942 był współzałożycielem Rady Pomocy Żydom "Żegota". W latach 1942-
1944 uczestniczył w konspiracyjnej organizacji katolickiej Front Odrodzenia
Polski (FOP). W latach 1942-1945 pracował w Wydziale Informacji Biura
Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej (AK) a w latach 1943-
1944 równocześnie w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu RP na
Kraj (Komórka Więzienna i Referat Żydowski). Uczestniczył w Powstaniu
Warszawskim jako żołnierz AK. Po wojnie należał do Polskiego Stronnictwa
Ludowego (PSL) i był współredaktorem "Gazety Ludowej". Dwukrotnie, w latach
1946-48 i 1949-1954 był przetrzymywany w komunistycznych więzieniach, a w
1955 r. uznano go za niesłusznie represjonowanego.
W latach 1963-1981 potajemnie współpracował z Radiem Wolna Europa. Od 1973
do 1985 wykładał historię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach
1972-1983 pełnił funkcję sekretarza generalnego Polskiego PEN Klubu. W latach
1978 - 1981 był członkiem konspiracyjnego Polskiego Porozumienia
Niepodległościowego. W 1980 był współzałożycielem Komitetu Obrony Więzionych
za Przekonania działającego przy Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Od 13
grudnia 1981 r. do 28 kwietnia 1982 r. był internowany w ośrodku internowania
w Jaworzu. W latach 1983-1990 wykładał gościnnie jako profesor w Monachium,
Eichstaett i Augsburg. Od września 1990 do lutego 1995 pełni funkcję
ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Austrii, a od 6 marca do 22 grudnia
1995 r. ministra spraw zagranicznych. Od 1997 r. do końca kadencji w 2001 r.
był senatorem Rzeczypospolitej Polskiej (z okręgu Warszawa). 1 lipca 2000 r.
został ponownie mianowany ministrem spraw zagranicznych, funkcję tą pełnił do
października 2001.
Od czerwca 2001 roku jest przewodniczącym Rady Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa.
Jest Przewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej
Posiada liczne tytuły naukowe (między innymi profesora, nadany mu w 1983
r. przez rząd Bawarii, doktora honoris causa filozofii i nauk humanistycznych
czterech unwiersytetów). W 1995 r. został odznaczony Orderem Orła Białego.
Był jednym z pierwszych Polaków, który otrzymał tytuł "Sprawiedliwy wśród
Narodów Świata" w Jerozolimie (w 1963 r.). Posiada od 1991 r. honorowe
obywatelstwo państwa Izrael. Jest autorem około 40 książek i ponad 1200
artykułów.

Caly szkopul w tym, ze pan Wladyslaw jeszcze nie zdecydowal o swej
kandytaturze. Mam nadzieje, ze to zrobi !
To jedyny czlowiek, ktoremu z calym przekonaniem dam swoj glos!!!!




Temat: czy za prawem interpretowanym przez podejrzanych?
czy za prawem interpretowanym przez podejrzanych?
SejmowaKomisja Ekspercka i Sejmowe Biuro Legislacyjne skompromitowiły się do
cna.
Gruszka i Aumiller i Witaszek wielokrotnie domagali się wykładni tego
konkretnego wniosku Wassermanna, dotyczacego - dalszej mozliwości pełnienia
pełnomocnictwa Kulczyka przez mec.Widackiego w świetle zarzutów w
dostarczonych KS materiałów.
Komisja Sledcza (Gruszka) kompetentnie zwróciła sie do nich o rozstrzygniecie
kwestii głosowania, określając parokrotnie co będą głosowali!!! Aumiller
stwierdził, ze będzie głosował zgodnie z wykładnią ekspertów i w konsekwencji
musiał wstrzymać sie od głosu!!!
Komisja Sledcza dopytywała się nawet czy eksperci są jednogłosni w
swej "notatce" po opiniach o jej "braku kompetencji do
rozstrzygania", "wniosek jest wątpliwy" i " KK nie precyzuje wszystkich
kwestii", "Komisja musi i tak wniosek głosować", "ma
związek z art. 11 ust. 2 o prawie do ustanowienia pełnomocnika przed Komisją
Sejmową...", " w przypadkach wątpliwych rozstrzyga KK"
i baranki (nie z KS jak raczyłeś sugerować a eksperci!!!) znaleźli art. 87
ust KK "jesli nie narusza interesu osoby wezwanej na świadka można nie
dopuścić do ustanowienia pełnomocnika" lub w innej wersji " może odmówić
jesli nie wymaga ochrony" inaczej mówiłą dr Ewa Gruza - inaczej ta druga.
Wspominali o prawie do obrony w Konstytucji ale i o dobru wyższego rzędu dla
sprawy...
Dla mnie najprawdziwiej brzmiały zdania ekspertów o "BRAKU KOMPETENCJII do
ROZSTRZYGANIA DALSZEGO KORZYSTANIA Z PEŁNOMOCNIKA" i o to szło a nie o
powoływaniu pełnomocnika!
Kodeks Karny do którego odsyła Ustawa o Komisji Sejmowej nie precyzuje zaś
tej kwestii w cytowanym przez expertów artykule 87 ustęp 3!!!
Eksperci zaplątali się w dwa przepisy Ust o Komisji art.11 ust. 2
i KK art.87 ust.3. i odpowiedzieli, ze KS MUSI I TAK wniosek głosować!
Wszyscy to słyszeli.

To nie było tak - jakoby odpowiedzieli, że KS komisja może
głosować, czy świadek może wyznaczać pełnomocnika.
Nie zajeli stanowiska czy KS może nie dopuścić danego pełnomocnika.
Odpowiedzieli, że KS musi głosować wniosek Wassermanna.
Zas pomagając Kulczykowi ale dopiero po swym błedzie, poprosili spanikowani
Gruszke o głos i nadinterpretując, stwierdzili, że Komisja nie może odrzucić
niewygodnego ani pozwolić na nowo powołać pełnomocnika, może tylko raz nie
dopuścić do przesłuchania i to raz na zawsze. A nawet nadinterpretowali
o "wybieraniu pełnomocnika przez Komisję"...dla mnie oczywiste bzdury.
Mógł Kulczyk wybrać na nowe przesłuchanie kazdego innego nie umaczanego?
Jesli bierze się ministra spraw wewnetrznych powiązanego nawet w
podejrzeniach z mafią czy swiadkami Zaglem i Kuną do odpowiadania na pytania -
to po co tam Kulczyk ma mu asystować?
Komisja z góry będzie na przegranej pozycji. Czy o to chodzi? Specjalna to
specjalna - by przełamać zmowę ministrów i prokuratury, n'est pas?
A dochodzenie do prawdy w wyjątkowo trudnych warunkach korupcji
struktur panstwowych nie moze jej narażac na zarzuty Celinskiego i Różanskiego
przyrónujące ich pracę do hańby oprawców sądowych - Różanskich, Szechterów,
Stolzmanów, Wolinskich, Morelów i Humerów. Robili to jak słusznie zauważył
Celinski w tajemnicy a Gruszka pytając członka KS z SLD Andrzeja Różanskiego
o powiązania krwi wywałał furię Celinskiego - o takie to sprawy tu tez
idzie...
Komisja w której lewa połowa pilnuje by kruczkami prawnymi nie dojść prawdy.
Albo Błochowiak albo Różański i Celiński.
Jeśli czegoś nie precyzuje KK, w zakresie w którym Ustawa o Komisji do niego
odsyła - to nie można jak eksperci, na siłę wniosek o niedopuszczenie
z "ważnych względów" i dla "dobra wyższego" - dalsze korzystanie
z umaczanego w sprawę pełnomocnika rozpatrywać w oparciu o powoływaniu
pełnomocnika.
Jesli nie ma nic o odwołaniu i nie ma nic o dalszym korzystaniu z
pełnomocnika w Ustawie o Komisji i w KK to jest to - precedens. A precedens
powinien być rozstrzygniety głosowaniem wniosku, jesli jest to Komisja
Specjalna - powołana przez Sejm do naprawy państwa.

Wszyscy gubiacy z oczu cel Specjalnej Komisji Sledczej wyrwania prokuratury i
rządu z macek mafii i obcych służb będą nadinterpretować ustawy i wyciągać
wnioski niemożności odwołania przez organ, który... ma prawo przyznania i
odmawiania prawa powołania pełnomocnika... paralizując jej prace.
Za czym jesteście? za prawem interpretowanym przez podejrzanych?




Temat: Wojna w Iraku, wojna w Polsce
Wojna w Iraku, wojna w Polsce

Wojna w Iraku, wojna w Polsce

Przeczytaj, co Cię może czekać, jeśli Polska bezwarunkowo poprze Amerykę w
wojnie z Husajnem

Ładunek wybuchowy eksplodował w Sejmie, a samobójca uderzył autem w
zbiorniki Rafinerii Płockiej. Kontrole na polskich drogach, podsłuchiwanie
rozmów telefonicznych i cenzurowanie korespondencji. Zawieszenie większości
ubezpieczeń samochodowych, i wszystkich - na życie. Takie mogą być skutki
bezwarunkowego poparcia Ameryki i przystąpienia Polski do wojny przeciw
Irakowi. Czy jesteśmy na to przygotowani?

RAFAŁ JABŁOŃSKI 2003-01-31

W sytuacji nadzwyczajnej Polska jest gotowa poprzeć Stany Zjednoczone w
akcji wojskowej przeciw Irakowi, nawet bez zgody ONZ - powiedział przed
kilkunastoma dniami szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. I wywołał burzę.

Nigdy nie braliśmy udziału w takiej akcji. Nawet podczas operacji Pustynna
Burza działaliśmy zgodnie z decyzjami ONZ. Działając bez zgody tej
organizacji, możemy narazić się na ripostę państw muzułmańskich.

- Stajemy się celem numer trzy dla terrorystów; po Stanach Zjednoczonych i
Wielkiej Brytanii - tak generał Gromosław Czempiński (w latach 1993-1996 szef
Urzędu Ochrony Państwa) komentuje wypowiedź ministra Cimoszewicza. -
Podziwiam odwagę niektórych polityków.

Czy tak będzie wyglądała Warszawa, jeśli poprzemy wojnę Ameryki z Irakiem
bez rezolucji ONZ?

Stan wojenny po raz drugi

Gdyby muzułmańscy terroryści zaczęli działania w naszym kraju, to, jak
formułuje to konstytucja, zagrożone zostałoby bezpieczeństwo państwa. Wtedy
wprowadzony byłby stan wojenny, ze wszystkimi konsekwencjami, w tym i
ograniczeniem praw oraz swobód obywatelskich.

Tak jak na początku lat 80. Ograniczona mogłaby być nie tylko łączność, ale i
możliwość podróżowania. Wszystko zależałoby od stopnia zagrożenia państwa.
Gdyby wystąpiły poważne problemy, władza mogłaby też reglamentować żywność
oraz paliwa.

Natomiast gdyby spełnione zostały wszystkie przesłanki konstytucyjne do
wypowiedzenia wojny, spowodowałoby to duże problemy wewnętrzne. Przede
wszystkim możliwy byłby pobór do wojska każdego obywatela zdolnego do
noszenia broni. A w życiu cywilnym wystąpiłyby spore perturbacje, choćby w
ubezpieczeniach. Mało kto pamięta, iż podpisując dobrowolną umowę z
jakimkolwiek ubezpieczycielem, natrafił na formułki dotyczące wojny.

W dokumentach PZU figuruje zdanie, że firma nie odpowiada za szkody będące
bezpośrednim lub pośrednim następstwem działań wojennych, wszelkiego rodzaju
wewnętrznych zamieszek i rozruchów oraz aktu sabotażu.

Z rozporządzenia ministra finansów wynika, że podczas wojny ubezpieczyciele
odpowiadają jedynie za ubezpieczenia obowiązkowe, a więc np. samochodowe OC
lub też obowiązkowe ubezpieczenie budynków w gospodarstwach rolnych. Auto
Casco i wszelkie ubezpieczenia dobrowolne, np. na życie - nie działają.

Na Irak!

Podstawą prawną do wysłania wojsk polskich poza granice kraju jest wniosek
rządu, na podstawie którego prezydent RP wydaje odpowiednie postanowienie. W
przypadku akcji przeciw Irakowi obowiązywać musi właśnie taka procedura -
powiedziano nam w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.

W takim przypadku wysyłani są tylko ochotnicy (służby zawodowej, i w
zależności od potrzeby - zasadniczej).

Czy działając przeciw Irakowi (ale bez zgody ONZ) wypowiemy mu wojnę? Janusz
Onyszkiewicz z Centrum Stosunków Międzynarodowych (minister obrony w latach
1992-1993 i 1997-2000), zwraca uwagę, że praktyka wypowiadania wojny
całkowicie zanikła.

- W ostatnim ćwierćwieczu było bardzo wiele konfliktów, ale wszystkie toczyły
się jakby nieprawnie. Ani walki brytyjsko-argentyńskie na Falklandach, ani
straszliwa wojna Iraku z Iranem, która pochłonęła setki tysięcy istnień
ludzkich, nie były wojnami wypowiedzianymi, a więc nie istniały z punktu
widzenia prawa międzynarodowego - uważa Onyszkiewicz.

Polska wielokrotnie brała udział w działaniach międzynarodowych o charakterze
wojennym (m.in. w krajach byłej Jugosławii), ale nigdy wojny nikomu nie
wypowiedziała.

- Jeśli weźmiemy udział w ataku na Irak, bez zgody ONZ, a nie wypowiemy
wojny, to wystąpimy w charakterze agresora. Tak jak Niemcy w 1939 roku -
uważa dr Rafał Brzeski, niezależny ekspert od spraw terroryzmu.

tekst z portalu onet




Temat: Afera z posłem Kopciem w tle
absztyfikant napisał:

> info.onet.pl/814564,11,1,0,120,686,item.html
> PAP, MD /2003-10-16 15:25:00
>
> Poseł Kopeć: Nie mam sobie nic do zarzucenia
>
>
>
> Poseł SLD Stanisław Kopeć powiedział, że nie ma sobie nic szczególnego do
> zarzucenia w związku z czwartkowym artykułem "Rzeczpospolitej" zarzucającym
> mu, że pomaga biznesmenom podejrzewanym o wyłudzenie państwowego majątku.
>
>
> Stanisław Kopeć/ www.sejm.gov.pl
>
> Szef zachodniopomorskiego SLD Wojciech Długoborski zapowiedział, że będzie
> chciał wyjaśnienia sprawy.
>
> W tekście "Interesy pod ochroną posła" wymieniono m.in. dwóch przebywających
> obecnie w areszcie biznesmenów - Zenona F. zamieszanego w wyłudzenia milionów
> złotych od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz Andrzeja Ł.
> oskarżonego w wyłudzenie "tysięcy ton państwowego zboża" - w obronie których
> interweniować miał Kopeć, były baron Sojuszu w Zachodniopomorskiem i ciągle
> wpływowy polityk SLD. Gazeta zarzuciła Kopciowi również kupno mieszkania "w
> podejrzanych okolicznościach".
>
> "To stare sprawy, odgrzane, wydaje mi się, dla określonych potrzeb. Nie mam
> sobie nic szczególnego do zarzucenia. Robię tę robotę, która należy do
> członka Sejmowej Komisji Rolnictwa i jej wiceprzewodniczącego. Nikomu niczego
> nie ukradłem, nikomu niczego nie zabrałem. Na odniesienie się do
> poszczególnych fragmentów tego tekstu przyjdzie jeszcze czas" - powiedział.
>
> Przyznał, że interweniował w sprawie Zenona F., ale traktował go jak każdego
> innego petenta, zgłaszającego się do jego biura poselskiego.
>
> Wyjaśniając sprawę zakupu mieszkania w Stargardzie, Kopeć podkreślił, że
> odbyły się cztery legalne przetargi na ten lokal. Zapowiedział, że przedstawi
> dokumenty syndyka, dotyczące procedury sprzedaży, ceny za nieruchomość. Ten
> wątek tekstu nazwał "tendencyjną robotą".
>
> Szef zachodniopomorskiego SLD Wojciech Długoborski powiedział PAP, że treść
> artykułu "Rz" to raczej pytania, spekulacje, domysły, opisy sytuacji, które
> nie zostały wyjaśnione. Osoby dotknięte tym tekstem, zdaniem Długoborskiego,
> powinny się do niego odnieść osobiście i wyjaśnić zarzuty. Wymienił posła
> Kopcia i przewodniczącego powiatowego SLD Mirosława Dawidowicza.
>
> "Nie mogę przejść obojętnie obok tej sprawy, bo to dotyczy członków partii i
> będę oczekiwał wyjaśnienia tej sytuacji. Musimy się zastanowić, w jakiej
> formule. To nie jest kwestia tych dwóch osób, ale też partii" - zaznaczył.
>
> Długoborski przypomniał, że w Stargardzie ostatnie wybory samorządowe wygrała
> prawica, Sojusz zaś rządzi jedynie w powiecie.
>
> Szef Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Tadeusz Kulikowski powiedział PAP, że
> nazwisko posła nie pojawia się ani nie pojawiało w żadnej ze spraw
> prowadzonych przez prokuraturę.
>
> Przed ponad rokiem PAP pisała, że Kopeć wielokrotnie interweniował na
> korzyść, aresztowanego później w związku z wyłudzeniami, szczecińskiego
> biznesmena Zenona F. Poseł twierdził wówczas, że "nikt nie ma na czole
> wypisane, że jest oszustem".
>
> Ówczesny dyrektor szczecińskiego oddziału AWRSP Stanisław Zimnicki (SKL-RNP),
> także przed ponad rokiem mówił PAP, że Kopeć wielokrotnie podejmował szereg
> interwencji, które dotyczyły interesów Zenona F.
>

Absztyfikant, w jakim tle; poseł Kopeć jako główny bohater afer, kto się za
niego weźmie jak w świętokrzyskiem ?



Temat: grudniowe szaleństwa Sejmu o czynsze po 2004 roku
? Re: Chyba borowiki się zapętliły
tomasz.urbas 20.12.2004 20:06 + odpowiedz

Borowski oficjalnie przyznał, ze poprawdka SdPl umozliwia uwolnienie czynszów:
"Marek Borowski zwrócił się 18 grudnia do premiera Marka Belki o niezwłoczne
odwołanie z funkcji dyrektora Departamentu Mieszkalnictwa w Ministerstwie
Infrastruktury Zdzisława Żydaka, w związku z udzielaniem przez niego błędnych
informacji jakoby od Nowego Roku czynsze mogły wzrosnąć nawet o 1000% i to z
winy Sejmu. Informacje te powielały ?Gazeta Wyborcza? i ?Rzeczpospolita?.
Jest
to nie tylko nieprawda, ale i skrajna nieodpowiedzialność ? pisze Marek
Borowski w liście do premiera. Wypowiedzi te z pewnością wywołają zamieszanie
i
zbulwersują lokatorów.
W dniu 17 grudnia Sejm ostatecznie uchwalił ustawę o ochronie praw lokatorów,
przyjmując m.in. postulowane przez Socjaldemokrację Polską ograniczenie skali
wzrostu podwyżek czynszów do 10% rocznie, jeśli wysokość czynszu wynosi, co
najmniej 3% tzw. wartości odtworzeniowej. Jeśli ten ostatni warunek nie jest
spełniony (czynsz jest niższy od 3% wartości odtworzeniowej), a podwyżka
przekracza 10 %, ustawa - zgodnie z zachowanymi propozycjami rządu ? nakłada
na
właściciela obowiązek uzasadnienia podwyżki i uprawnia lokatora do
wystąpienia
na drogę sądową, a do czasu rozstrzygnięcia przez sąd ? do opłacania czynszu
w
dotychczasowej wysokości.
Przyjęte rozwiązania uspokoiły lokatorów i uśmierzyły ich obawy przed
niekontrolowanymi podwyżkami czynszów."

Abstrahując, że ci inteligenci inaczej nie rozrozniaja zwrotu "co najmniej 3
% " od wyrażenia ustawowego "przekracza 3 %", SdPl przynalo, ze podwyżka
czynszu nie przekraczajacego 3 % wartosci odtworzeniowej do poziomu rynkowego
jest mozliwa. Zaznacza, ze jest ona poddana kontroli sadowej. Nie odkryli
Ameryki...
Oficjalne stanowisko OSWN i pierwsze wskazowki na www.czynsze.republika.pl

? Re: Jesteśmy blisko uwolnienia czynszów
henryk.tubacki 20.12.2004 20:12 + odpowiedz

Witam pod nowym nickiem.
No i stało się, coraz bliżej jesteśmy uwolnienia czynszów od 2005 roku.
Niestety nie wszystkich, ale tych najtrudniejszych.
Trochę śmieszniej ale jest.
Zapraszam do odwiedzenia moich znowelizowanych stron
www.oswn.poznan.pl/ oraz www.czynsze.republika.pl/
.
Jest tam aktualne "Oficjalne Stanowisko Zarządu OSWN" w sprawach dotyczących
możliwości podwyżek czynszów w 2005 roku. Podkreślam, podwyżek (wypowiedzeń
wysokości czynszu) wysyłanych lokatorom w styczniu 2005r, a nie w grudniu
2004r.

Nie chwaląc się muszę zauważyć artykuł Marka Wielgo z Gazety Wyborczej, z jej
jutrzejszego drukowanego wydania pt.: "Wysokie podwyżki czynszów raczej
nieuniknione". W drugim zdaniu tego artykułu red. cytuje moje myśli zapisane
przeze mnie na www.oswn.poznan.pl/ i na
www.czynsze.republika.pl/ .
Jest to bardzo miłe, gdy cała Polska może czytać moje trafne analizy o Pani
Posłance Banach i SDPL (zwróćcie uwagę, że wśród tych koalicjantów Banach i
SDLP nie wymieniam SLD, ani PO, gdyż są to jedyne partie w Parlamencie,
których wksperci prawni rozumieją co czytają, inni to populiści.
Będziemy o tym pamiętać w zbliżającej się kampanii wyborczej do Parlamentu w
2005r.
Zwróćcie uwagę, że oskar wyemigrował z forum, a myślałem, że przeprosi mnie i
krotkiego za swoje inwektywy wobec nas. Ale on pewnie płacze razem z
Sarzyńską
i jej krakowskim stowarzyszeniem lokatorów, ma pecha, a może remontuje pokoik
na strychu lub w suterynie dla swojej koleżanki S., by nie ucierpiała pani
radna od swojego krwiopijczego właściciela; pewnie dostała podwyżkę czynszu
na
100zł/m2 (sic).

Nawiasem mówiąc od stycznia 2005 roku będzie też trochę nowości i jeżeli
chcemy być na bieżąco, to kontrolujmy moje strony i to forum. Inne planowane
nowości podamy z krotkim w kolejnych dniach, przecież do Sylwestra już
niedaleko.
Pozdrawiam. Henryk Tubacki

PS. dotychczasowy nick: "oswn.poznan" będzie teraz nickiem biura Oddziału w
Poznaniu OSWN i będziemy go używać w bardziej oficjalnych wypowiedziach. Mój
nick "henryk.tubacki" ma być bardziej mój osobisty.
Pozdrawiam Henryk Tubacki
tubacki@oswn.poznan.pl

? Re: Jesteśmy blisko uwolnienia czynszów
oswn.poznan 20.12.2004 20:17 + odpowiedz

Tak to prawda. To jest tylko uwierzytelnienie tych obu nicków.
Pozdrawiam.




Temat: Afera z posłem Kopciem w tle
Afera z posłem Kopciem w tle
info.onet.pl/814564,11,1,0,120,686,item.html
PAP, MD /2003-10-16 15:25:00

Poseł Kopeć: Nie mam sobie nic do zarzucenia

Poseł SLD Stanisław Kopeć powiedział, że nie ma sobie nic szczególnego do
zarzucenia w związku z czwartkowym artykułem "Rzeczpospolitej" zarzucającym
mu, że pomaga biznesmenom podejrzewanym o wyłudzenie państwowego majątku.

Stanisław Kopeć/ www.sejm.gov.pl

Szef zachodniopomorskiego SLD Wojciech Długoborski zapowiedział, że będzie
chciał wyjaśnienia sprawy.

W tekście "Interesy pod ochroną posła" wymieniono m.in. dwóch przebywających
obecnie w areszcie biznesmenów - Zenona F. zamieszanego w wyłudzenia milionów
złotych od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz Andrzeja Ł.
oskarżonego w wyłudzenie "tysięcy ton państwowego zboża" - w obronie których
interweniować miał Kopeć, były baron Sojuszu w Zachodniopomorskiem i ciągle
wpływowy polityk SLD. Gazeta zarzuciła Kopciowi również kupno mieszkania "w
podejrzanych okolicznościach".

"To stare sprawy, odgrzane, wydaje mi się, dla określonych potrzeb. Nie mam
sobie nic szczególnego do zarzucenia. Robię tę robotę, która należy do
członka Sejmowej Komisji Rolnictwa i jej wiceprzewodniczącego. Nikomu niczego
nie ukradłem, nikomu niczego nie zabrałem. Na odniesienie się do
poszczególnych fragmentów tego tekstu przyjdzie jeszcze czas" - powiedział.

Przyznał, że interweniował w sprawie Zenona F., ale traktował go jak każdego
innego petenta, zgłaszającego się do jego biura poselskiego.

Wyjaśniając sprawę zakupu mieszkania w Stargardzie, Kopeć podkreślił, że
odbyły się cztery legalne przetargi na ten lokal. Zapowiedział, że przedstawi
dokumenty syndyka, dotyczące procedury sprzedaży, ceny za nieruchomość. Ten
wątek tekstu nazwał "tendencyjną robotą".

Szef zachodniopomorskiego SLD Wojciech Długoborski powiedział PAP, że treść
artykułu "Rz" to raczej pytania, spekulacje, domysły, opisy sytuacji, które
nie zostały wyjaśnione. Osoby dotknięte tym tekstem, zdaniem Długoborskiego,
powinny się do niego odnieść osobiście i wyjaśnić zarzuty. Wymienił posła
Kopcia i przewodniczącego powiatowego SLD Mirosława Dawidowicza.

"Nie mogę przejść obojętnie obok tej sprawy, bo to dotyczy członków partii i
będę oczekiwał wyjaśnienia tej sytuacji. Musimy się zastanowić, w jakiej
formule. To nie jest kwestia tych dwóch osób, ale też partii" - zaznaczył.

Długoborski przypomniał, że w Stargardzie ostatnie wybory samorządowe wygrała
prawica, Sojusz zaś rządzi jedynie w powiecie.

Szef Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Tadeusz Kulikowski powiedział PAP, że
nazwisko posła nie pojawia się ani nie pojawiało w żadnej ze spraw
prowadzonych przez prokuraturę.

Przed ponad rokiem PAP pisała, że Kopeć wielokrotnie interweniował na
korzyść, aresztowanego później w związku z wyłudzeniami, szczecińskiego
biznesmena Zenona F. Poseł twierdził wówczas, że "nikt nie ma na czole
wypisane, że jest oszustem".

Ówczesny dyrektor szczecińskiego oddziału AWRSP Stanisław Zimnicki (SKL-RNP),
także przed ponad rokiem mówił PAP, że Kopeć wielokrotnie podejmował szereg
interwencji, które dotyczyły interesów Zenona F.




Temat: aktualne GMO na talerzu
aktualne GMO na talerzu
GMO: "Europejska Zaraza" w US

(US) Zebrani na największej do tej pory konferencji biotech 2004 w San
Francisco rozpoczęli debaty dyskusją na temat zaniku akceptancji dla
produktów gm. Nawet ci Amerykanie, którzy zaakceptowali zboża-gm,
odgraniczają się od genetycznie modyfikowanych krów mlecznych i innych
zwierząt, miała stwierdzić dyrektor ds. nauki i społeczeństwa Washington's
Georgetown University, wcześniejszy US Ambassador w Holandii Cynthia
Schneider. "Mamy do czynienie z europejską zarazą?", zapytała. "Mamy również
obawy co do upraw farmaceutycznych. Nie posiadamy odpowiednich przepisów
gwarantujących, że testowane są one odpowiednio." Schneider przytoczyła
wyniki badań opinii publicznej według których 51% odrzuca produkty gm jako
złe, tylko 37% uważa je za dobre. Ale Amerykanie są za gm, jeżeli porówna się
ich z Francuzami, gdzie ten stosunek wynosi 89/10 i Japończykami 76/20.
Protestowało ponad 18.000. more...

GMO: "Nie ma dowodów na szkodliwość gm"

(US) kontrują przedstawiciele koncernów biotech w kontrowersyjnych dyskusjach
na ten temat. Brak dowodów zdaje się być w chwili obecnej namocniejszym
argumentem lobby biotech po upadku mitów o likwidacji światowego głodu i
redukcji zużycia chemicznych środków ochrony roślin. Brak dowodów nie jest
jednak wynikiem skrupulatnych testów gm, tylko ich braku. "To jest przykre,
nie mamy więcej danych", mówi Allison Snow, professor ekologii Ohio State
University. "Nie ma więcej pieniędzy i tylko niewielu ludzi tym się zajmuje.
Kompanie nie płacą za badania, które nie leżą w ich interesie" i dodaje: "Ty
nie zrobisz pieniędzy na badaniach ryzyka, ale ty zrobisz pieniądze na
biotechnologii." US Urząd ds. Rolnictwa USDA wydał w roku ubiegłym 180 mln$
na badania w dziedzinie biotechnologii, z tego 3,4 mln$, mniej niż 2%!!, na
badania dotyczące ryzyka... wynikiem są bezpieczne GMO. more...

GMO: Greenpeace rozpoczyna bezpłatne testy kukurydzy

(Niemcy) Trwające milczenie rządu landowego (CDU/FDP) Sachsen-Anhalt na temat
kontynuowanych prób polowych i dalsze kwestionowanie otwartego katatstra z
miejscami wysianej kukurydzy-gm stoi w sprzeczności z obowiązkiem ujawniania
takich upraw zawartym w wytycznej UE 2001/18. Rząd odrzuca żądania Greenpeace
(GP) twierdząc, że takiej informacji nie posiada, co GP uważa za wykręt, gdyż
odpowiedzialny za próby w firmie Innoplanta jest członkiem frakcji FDP w
Landtagu. "Rząd landowy wspiera wprawdzie gentechnikę, ale zaniedbuje w
sposób karalny obowiązek nadzoru. Pola z uprawami są systematycznie ukrywane
przed zainteresowaną publicznością i rolnikami", komentuje GP. Otwierającą
się "szarą sferę" prawną wykorzystuje GP rozpoczynając bezpłatne testy
kukurydzy. Wystarczy część liścia, który wysłać można również pocztą. Biuro
GP w Magdeburgu przeprowadza badania nieskomplikowanie i szybko, odkryte pola
z wysiewem gm podane zostaną do wiadomości landesrządu i ogłoszone
publicznie. GP wystąpił również sądownie przeciwko rządowi Sachsen-Anhalt o
naruszenie unijnej dyrektywy nakazującej prowadzenie otwartego katastra.
Obszar uprawny kukurydzy w Niemczech wynosi 1,5 mln ha. Obecne 300 ha prób
polowych stanowią jak narazie 0,2 promile tej powierzchni. mehr...

GMO: Prezydentura za gmo?

(Uganda) W trwającym nadal konflikcie między USA i UE w sprawie rozbieżnych
stanowisk na temat gmo, wzrasta nacisk USA na kraje Afryki. W maju swoją
dotychczasową opozycyjną pozycję opuściła Uganda przyłączając się tym samym
do bloku państw kontynuujących wprowadzanie odpowiednich ustaw i przepisów
zezwalających na te uprawy: Egiptu, Simbabwe i Nigerii. Nagły zwrot Ugandy
komentowany jest przez niektóre źródła ugandyjskie w odniesieniu do wizyty
prezydenta kraju Yoweri Museveni w USA, gdzie oprócz rozmów na temat
terroryzmu, dyskutowana miała być ewentualna zmiana konstytucji, celem
wprowadzenia trzeciego okresu prezydentury. Inne źródła z WB donosić mają, że
na taką zmianę Waszyngton przymknąłby oko. W przeciwieństwie do stanowisk
brytyjskiego i UE, które taki krok kategorycznie odrzucają. more...
więcej pod storytel.republika.pl i oczywiście www.organicconsumers.org




Temat: Pomyslne wieści z ojczyzny Goebbelsa
Sława!

Ofensywa Pruskiego Powiernictwa w sprawie zwrotu dawnej własności niemieckiej w
Polsce
Dwa dni po przemówieniu Gerharda Schrödera w Warszawie, w którym to kanclerz
zapewnił, że rząd niemiecki nie poprze żadnych roszczeń własnościowych wobec
Polski Rudi Pawelka, szef Powiernictwa Pruskiego i jednocześnie przewodniczący
Ziomkostwa Śląskiego oświadczył, że jeszcze w tym roku złoży skargę przeciwko
Polsce do europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i unijnego
Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Obie w sprawie zwrotu mienia
wypędzonych Niemców.

Ponieważ procedura wymaga, by sprawa przeszła najpierw przez sądy krajowe,
równolegle pozwy dotyczące konkretnych majątków trafią do polskich sądów.

Powiernictwo przypuszcza jednak, że sądy polskie je odrzucą. Eksperci
przyznają, że nie przyjmie ich również unijny Trybunał Sprawiedliwości. Wtedy
zostanie tylko Strasburg, ale i tam Powiernictwo może przegrać. - To Trybunał
decyduje, czy skarga będzie dopuszczona. Nie wydaje mi się, żeby na to
zezwolił, bo skargi według mnie nie podpadają pod żaden artykuł Europejskiej
Konwencji Ochrony Praw Człowieka i Podstawowych Wolności - wyjaśniał nam
profesor Zdzisław Galicki, członek komisji prawa międzynarodowego ONZ i jej
były przewodniczący.

Na złość Schröderowi

Takiej reakcji na niedzielne wystąpienie kanclerza Gerharda Schrödera w Polsce
mało kto się spodziewał. Choć kanclerską deklarację braku poparcia dla roszczeń
poparło CDU, rozjuszyła ona środowiska ziomkostw i wypędzonych. "Zobaczymy,
jakimi środkami polityka zamierza wpływać na niezależność sądów" - oświadczył
wczoraj w gazecie "Berliner Zeitung" Rudi Pawelka, szef rady nadzorczej
Powiernictwa Pruskiego, które od 2003 roku wspiera prawnie roszczenia Niemców
wypędzonych m.in. z Polski po II wojnie światowej. W ten sposób nawiązał do
przemówienia Schrödera, który zapewniał w Warszawie, że rząd nie będzie
wspierał roszczeń także przed międzynarodowymi trybunałami.

Jak na ofensywę Pruskiego Powiernictwa zareagował rząd w Berlinie? Ruediger
Petz z biura prasowego rządu powiedział nam wczoraj, że "choć gabinet nad tym
ubolewa, nie może zapobiec składaniu skarg w sądach, gdyż każdy obywatel ma do
tego prawo".

A polski? Premier Marek Belka na pytanie o zapowiedzi Powiernictwa Pruskiego
powiedział jedynie, że "na razie żadnych pozwów jeszcze nie ma".

Berlin może jednak "interweniować". Procedura Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka przewiduje, że stanowisko w sprawie może zająć także strona trzecia -
np. właśnie rząd niemiecki, jeśli dojdzie do procesu. Nie może jednak
powstrzymać Powiernictwa od dochodzenia swych praw.

Berlin igrał z ogniem

Pawelkę rozsierdziło zapewne też wystąpienie jednego z rzeczników niemieckiego
rządu Thomasa Stega. Powiedział on na poniedziałkowej konferencji prasowej,
że "choć każdy ma prawo występować do sądu, to Powiernictwo jest organizacją
wątpliwą, a indywidualne roszczenia wypędzonych nie mają podstaw prawnych".
Pawelka chce najwyraźniej pokazać, że takie podstawy prawne mogą się znaleźć.

Na tle odszkodowań doszło do sporu wewnątrz organizacji wypędzonych.
Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach skrytykowała wystąpienie
Schrödera w Warszawie, twierdząc , że jest nieprzyzwoitością, by kanclerz,
który jest reprezentantem swoich rodaków, próbował niejako na ich plecach za
granicą zwolnić się ze zobowiązań wobec nich. - Jeśli Schröder chciał czemuś
zapobiec - oświadczyła - to powinien był powiedzieć: "Rezygnujemy z niemieckiej
własności prywatnej i uregulujemy te sprawy niemiecką ustawą".

Na to z kolei ostro zaprotestował Pawelka. Takie rozwiązanie oznaczałoby
zrezygnowanie z części "prawa do ojczyzny" - powiedział.

Steinbach już wcześniej odcięła się od Powiernictwa. Jej zdaniem wypędzonym
należą się choćby symboliczne odszkodowania, Pawelka zaś domaga się restytucji
mienia. Jak powiedział agencji DPA, nie miałoby to oznaczać, że Polacy będą
musieli opuszczać swoje domy z powodu roszczeń wypędzonych. "Otwarte kwestie
powinno się załatwiać polubownie" - stwierdził i dodał, że na Śląsku jest wiele
opuszczonych gospodarstw, które wypędzeni chcieliby odbudować, "ale państwo
polskie nie pozwala im na to".

Pawelka przyznał także, że Polska powinna przeprosić za wypędzenie. - Chcemy
sygnału, że państwo, które popełniło takie przestępstwo w świetle prawa
międzynarodowego, nie może po prostu przejść nad tym do porządku dziennego -
mówił.

Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie



Temat: Jak muzulmanie walczyli u boku Hitlera
Jak muzulmanie walczyli u boku Hitlera
Jeszcze na długo przed wybuchem II wojny światowej Wielki Mufti Jerozolimy
Amin al-Husajni szukał porozumienia z III Rzeszą. Wszak dla niego wróg był
ten sam: Żydzi i Brytyjczycy. Gdy wybuchła wojna, Niemcy z zadowoleniem
podjęli ideę tworzenia muzułmańskich jednostek w Wehrmachcie i SS.

Był styczeń 1944 r., gdy Amin al-Husajni przybył z trzydniową wizytą na Dolny
Śląsk, do garnizonu w Neuhammer (dziś Świętoszów), by uroczyście pożegnać
wyjeżdżającą na bałkański front 22. Dywizję Górską Waffen-SS “Handżar”.
Złożona z muzułmanów jednostka miała walczyć z partyzantami. Do żołnierzy
mówił: “Stworzona z pomocą Wielkich Niemiec dywizja to przykład dla
muzułmanów we wszystkich krajach. Nie ma innego ratunku przed
imperialistycznym uciskiem, jak tylko walka o zachowanie wiary i domów. Świat
islamski i Wielkie Niemcy mają wiele wspólnych interesów. Rzesza walczy
przeciw tym samym wrogom, którzy zabrali muzułmanom ziemię i prześladowali
ich religię w Azji, Afryce i Europie”.

Porozumienia z Rzeszą mufti szukał przynajmniej od 1936 r., tj. od czasu
pierwszego palestyńskiego powstania przeciw żydowskim osadnikom i brytyjskim
władzom mandatowym. Al-Husajni nawiązał kontakt z dyrektorem wydziału
palestyńskiego Niemieckiego Biura Informacji dr Franzem Reichertem. W lipcu
1937 r. złożył wizytę konsulowi Niemiec w Palestynie Wilhelmowi Döhle,
deklarując poparcie dla Rzeszy i pytając, do jakiego stopnia jest ona “gotowa
udzielić poparcia arabskim działaniom przeciw Żydom”.

Ale gdy we wrześniu 1937 r. dwaj oficerowie SS Adolf Eichmann i Herbert Hagen
odwiedzili Palestynę, muftiego już nie zastali: uciekając przed aresztowaniem
przez Brytyjczyków, dotarł do Iraku i stał się tam duchowym patronem
antybrytyjskiego przewrotu, podjętego w maju 1941 r. przez irackiego generała
Raszida Alego al-Kajlaniego.

Próba utworzenia w Bagdadzie panarabskiego i prohitlerowskiego rządu wywołała
natychmiastową reakcję Londynu - mufti musiał uciekać dalej, do Iranu
(później Londyn skierował do ochrony pól naftowych w irackim Kurdystanie
żołnierzy armii Andersa). A że w sierpniu Brytyjczycy i Rosjanie wkroczyli do
Iranu Al-Husajni znów ruszył w drogę: przez Turcję do okupowanej przez Włochy
Albanii, skąd Włosi przewieźli go na drugą stronę Adriatyku. W listopadzie
dotarł do Berlina, gdzie przyjął go Hitler. “Führer” z radością podkreślił
wspólne stanowisko wobec Żydów, ale nie zamierzał popierać panarabskiego
zrywu antykolonialnego - także dlatego, że obawiał się pogorszenia stosunków
z marszałkiem Petainem.

Choć więc w styczniu 1942 r. Hitler pozwolił na powstanie “Arabskiego
Legionu” - formowano go na przylądku Sunion w Grecji pod kamuflującą nazwą
Niemiecko



Temat: Arabski wkład do okaleczania dzieci.
Arabski wkład do okaleczania dzieci.-to faszysci
Muftiego arabskiego sojusz ze swastyką
60 lat temu Trzecia Rzesza potrzebowała żołnierzy, a muzułmanie chcieli walczyć
Jeszcze na długo przed wybuchem II wojny światowej Wielki Mufti Jerozolimy Amin
al-Husajni szukał porozumienia z III Rzeszą. Wszak dla niego wróg był ten sam:
Żydzi i Brytyjczycy. Gdy wybuchła wojna, Niemcy z zadowoleniem podjęli ideę
tworzenia muzułmańskich jednostek w Wehrmachcie i SS.
Stanisław Guliński /2004-10-03
Był styczeń 1944 r., gdy Amin al-Husajni przybył z trzydniową wizytą na Dolny
Śląsk, do garnizonu w Neuhammer (dziś Świętoszów), by uroczyście pożegnać
wyjeżdżającą na bałkański front 22. Dywizję Górską Waffen-SS “Handżar”. Złożona
z muzułmanów jednostka miała walczyć z partyzantami. Do żołnierzy mówił:
“Stworzona z pomocą Wielkich Niemiec dywizja to przykład dla muzułmanów we
wszystkich krajach. Nie ma innego ratunku przed imperialistycznym uciskiem, jak
tylko walka o zachowanie wiary i domów. Świat islamski i Wielkie Niemcy mają
wiele wspólnych interesów. Rzesza walczy przeciw tym samym wrogom, którzy
zabrali muzułmanom ziemię i prześladowali ich religię w Azji, Afryce i Europie”.

Z Jerozolimy do Berlina

Porozumienia z Rzeszą mufti szukał przynajmniej od 1936 r., tj. od czasu
pierwszego palestyńskiego powstania przeciw żydowskim osadnikom i brytyjskim
władzom mandatowym. Al-Husajni nawiązał kontakt z dyrektorem wydziału
palestyńskiego Niemieckiego Biura Informacji dr Franzem Reichertem. W lipcu 1937
r. złożył wizytę konsulowi Niemiec w Palestynie Wilhelmowi Döhle, deklarując
poparcie dla Rzeszy i pytając, do jakiego stopnia jest ona “gotowa udzielić
poparcia arabskim działaniom przeciw Żydom”.

Ale gdy we wrześniu 1937 r. dwaj oficerowie SS Adolf Eichmann i Herbert Hagen
odwiedzili Palestynę, muftiego już nie zastali: uciekając przed aresztowaniem
przez Brytyjczyków, dotarł do Iraku i stał się tam duchowym patronem
antybrytyjskiego przewrotu, podjętego w maju 1941 r. przez irackiego generała
Raszida Alego al-Kajlaniego.

Próba utworzenia w Bagdadzie panarabskiego i prohitlerowskiego rządu wywołała
natychmiastową reakcję Londynu - mufti musiał uciekać dalej, do Iranu (później
Londyn skierował do ochrony pól naftowych w irackim Kurdystanie żołnierzy armii
Andersa). A że w sierpniu Brytyjczycy i Rosjanie wkroczyli do Iranu Al-Husajni
znów ruszył w drogę: przez Turcję do okupowanej przez Włochy Albanii, skąd Włosi
przewieźli go na drugą stronę Adriatyku. W listopadzie dotarł do Berlina, gdzie
przyjął go Hitler. “Führer” z radością podkreślił wspólne stanowisko wobec
Żydów, ale nie zamierzał popierać panarabskiego zrywu antykolonialnego - także
dlatego, że obawiał się pogorszenia stosunków z marszałkiem Petainem.

Choć więc w styczniu 1942 r. Hitler pozwolił na powstanie “Arabskiego Legionu” -
formowano go na przylądku Sunion w Grecji pod kamuflującą nazwą
Niemiecko



Temat: Slowianscy muzulmanie w SS
Slowianscy muzulmanie w SS
Muftiego sojusz ze swastyką

60 lat temu Trzecia Rzesza potrzebowała żołnierzy, a muzułmanie chcieli
walczyć

Jeszcze na długo przed wybuchem II wojny światowej Wielki Mufti Jerozolimy
Amin al-Husajni szukał porozumienia z III Rzeszą. Wszak dla niego wróg był
ten sam: Żydzi i Brytyjczycy. Gdy wybuchła wojna, Niemcy z zadowoleniem
podjęli ideę tworzenia muzułmańskich jednostek w Wehrmachcie i SS.

Stanisław Guliński /2004-10-03

Był styczeń 1944 r., gdy Amin al-Husajni przybył z trzydniową wizytą na Dolny
Śląsk, do garnizonu w Neuhammer (dziś Świętoszów), by uroczyście pożegnać
wyjeżdżającą na bałkański front 22. Dywizję Górską Waffen-SS “Handżar”.
Złożona z muzułmanów jednostka miała walczyć z partyzantami. Do żołnierzy
mówił: “Stworzona z pomocą Wielkich Niemiec dywizja to przykład dla
muzułmanów we wszystkich krajach. Nie ma innego ratunku przed
imperialistycznym uciskiem, jak tylko walka o zachowanie wiary i domów. Świat
islamski i Wielkie Niemcy mają wiele wspólnych interesów. Rzesza walczy
przeciw tym samym wrogom, którzy zabrali muzułmanom ziemię i prześladowali
ich religię w Azji, Afryce i Europie”.

Z Jerozolimy do Berlina

Porozumienia z Rzeszą mufti szukał przynajmniej od 1936 r., tj. od czasu
pierwszego palestyńskiego powstania przeciw żydowskim osadnikom i brytyjskim
władzom mandatowym. Al-Husajni nawiązał kontakt z dyrektorem wydziału
palestyńskiego Niemieckiego Biura Informacji dr Franzem Reichertem. W lipcu
1937 r. złożył wizytę konsulowi Niemiec w Palestynie Wilhelmowi Döhle,
deklarując poparcie dla Rzeszy i pytając, do jakiego stopnia jest ona “gotowa
udzielić poparcia arabskim działaniom przeciw Żydom”.

Ale gdy we wrześniu 1937 r. dwaj oficerowie SS Adolf Eichmann i Herbert Hagen
odwiedzili Palestynę, muftiego już nie zastali: uciekając przed aresztowaniem
przez Brytyjczyków, dotarł do Iraku i stał się tam duchowym patronem
antybrytyjskiego przewrotu, podjętego w maju 1941 r. przez irackiego generała
Raszida Alego al-Kajlaniego.

Próba utworzenia w Bagdadzie panarabskiego i prohitlerowskiego rządu wywołała
natychmiastową reakcję Londynu - mufti musiał uciekać dalej, do Iranu
(później Londyn skierował do ochrony pól naftowych w irackim Kurdystanie
żołnierzy armii Andersa). A że w sierpniu Brytyjczycy i Rosjanie wkroczyli do
Iranu Al-Husajni znów ruszył w drogę: przez Turcję do okupowanej przez Włochy
Albanii, skąd Włosi przewieźli go na drugą stronę Adriatyku. W listopadzie
dotarł do Berlina, gdzie przyjął go Hitler. “Führer” z radością podkreślił
wspólne stanowisko wobec Żydów, ale nie zamierzał popierać panarabskiego
zrywu antykolonialnego - także dlatego, że obawiał się pogorszenia stosunków
z marszałkiem Petainem.

Choć więc w styczniu 1942 r. Hitler pozwolił na powstanie “Arabskiego
Legionu” - formowano go na przylądku Sunion w Grecji pod kamuflującą nazwą
Niemiecko
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 146 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex