Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: BIURO OCHRONY RZ DU
Temat: Lech Kaczyński zdymisjonował dyrektora zarządu ... > Kiedy poleci nizej wymieniona ??? 31 maja 2004r > Dyrektor Biura Ochrony Środowiska m.st.Warszawy > Agnieszka Bolesta > Szanowna Pani ! > Otrzymałem informację o przesłaniu do Pani z kancelarii Prezydenta > Warszawy Lecha Kaczyńskiego pisma dotyczącego warszawskiego MPO w którym > ponownie przypominam o zagrożeniach dla dalszego funkcjonowania MPO > w warunkach tzw. gospodarki rynkowej. > Brak ustosunkowania się do moich uwag i unikanie odpowiedzi spowodowały > powiadomienie specjalnym pismem poleconym Prezydenta Warszawy o działaniach > negatywnych podległych mu służb i niewłaściwego wykonywania obowiązków > przez personel Prezydenta Warszawy. > Takie funkcjonowanie podległych Prezydentowi urzędów, szkodzi wizerunkowi > miasta jako Stolicy Polski i nie przysparza mu sympatyków w obecnie > gorącym okresie a publiczne podanie faktu o ewentualnej chęci kupna > MPO przez obcą interesom Warszawy firmę, potwierdza moje wcześniejsze > opinie o błędach, lub celowym działaniu odpowiedzialnych urzędników > mających na celu dyskredytowanie urzędującego Prezydenta Warszawy > Lecha Kaczyńskiego a bankructwo do czego dążą podlegli urzędnicy, nie > reagując na ostrzeżenia, świadczy o celowym działaniu konkretnych osób > odpowiedzialnych za ten ogromny rynek dochodów miasta, który chcą > oddać w obce ręce. Miasta UE są właścicielami przedsiębiorstw wywożących > odpady i dbających o czystość i porządek. Bonn, Sztokholm, Kopenhaga > mają swoje własne służby komunalne i dzięki nim jest czysto. > PRZYPOMINAM Pani pismo >OS-V-rgl/00500/96/1051/04 z dn.12 luty 2004r > które utknęło w obszernych szufladach w czasach internetu, albo celowo > zostało ukryte, żeby szybciej zniszczyć, doprowadzić do bankructwa lub > innej sprzedaży Warszawskiego MPO, oczywiście w którym budynek "WŁADZY" > na Młynarskiej, samochody czy inny sprzęt to wartość uboczna, CELEM SĄ > TERENY W RÓŻNYCH PUNKTACH WARSZAWY, to są działania bardzo podejrzane > dlatego prosiłem osobiście o interwencje posłów warszawskich PiS. > Pan Poseł Artur Zawisza przesłał mnie informacje o interwencji pisemnej > skierowanej do p.o. Dyrektora Biura Inwestycji Sławomira Zawadzkiego. > Pismo otrzymałem 7 kwietnia 2004 i cisza, dlatego poinformowałem > Prezydenta o osobach działających wbrew interesowi Warszawy tym samym > wizerunkowi Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i całej formacji PiS, która > wygrała wybory samorządowe i bankructwo MPO może się całej partii PiS > odbić potężną czkawką przy najbliższych wyborach parlamentarnych, > prezydenckich i tworzeniu rządu. > Obecny stosowany system korespondencji ze względu na opieszałość niestety > nie sprawdził się, dlatego proszę o stosowanie już ogólnie znanych chyba > i dostępnych dodatkowych możliwości w postaci faksu i poczty e-mail. > Chcę rownocześnie poinformować, że z moich ocen się nie wycofam i użyje > wszelkich dostępnych mnie środków, łącznie z publikowaniem nazwisk osób, > których wyniki działań przekładają się na stałe obniżanie wartości MPO, > żeby, jeżeli nie uda się zapobiec sprzedaży MPO, OPINIA PUBLICZNA > WIEDZIALA KTO JEST ZA TO ODPOWIEDZIALNY. Czytelnicy ocenią sami. > Posiadam dowody działania na szkodę MPO, dlatego poczuwam się do > obowiązku informowania o błędach, niefrasobliwości, złej woli, braku > poczucia odpowiedzialności lub wręcz działaniu szkodliwym w interesie > innych, za smieszne w skali całości korzyści. Temat: J.Nowak-J.kiedy wraca, ktoś wie? zobacz co ten jezioranski wypisuje. To Rasista jego tezy sa bardzo antysemistyczne bo uzywa slowa zyd we wszyskich przypadkach oprocz radosnego wolacza! Racje ma Jerzy Robert Nowak, gdy w jednym ze swych artykulow zamieszczanych na lamach "Slowa - Dziennik Katolicki" stwierdza, ze obsadzanie ogromnej czesci kluczowych stanowisk w UB osobami zydo- wskiego pochodzenia nie zwiazanych uczuciowo z polskoscia, polskim tradycjami narodowymi i patriotyzmem, stawalo sie dla sterujacych w Polsce dygnitarzy sowieckich najlepsza gwarancja bezwzglednoci w walce z polskimi patriotami. W Ministerstwie Bezpieczetistwa Publicznego byli zatrudnieni i tacy pracownicy, ktorzy byli w czasie hitlerowskiej okupacji policjantami zydowskimi w gettach. Do nich m.in. nalezeli: mjr Fegman, mjr. Trochimowicz, kpt Branda, kpt Dabrowski, kpt Grunblat, por. Tron i por. Madalinska. W Ministerstwie Bezpieczetistwa Publicznego i jego organach terenowych wszystkie kierownicze stanowiska obsadzone byly przez oficerow i pracownikow cywilnych narodowogci zydowskiej. Jak wiadomo glownym zarzadca nad cala bezpieka w Polsce byl Jakub Berman, czlonek Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR. To on patronowal okrutnym, wciaz udoskonalanym ubeckim metodom znecania sie i mordowania polskich patriotow z AK i innych ugrupowan politycznych. To on ponosi za to, co wyrabiali ubowscy oprawcy z polskimi patriotami calkowita i niezmazalna wine. Sekundowali mu w tej zbrodniczej dziaalnosci tacy wiceministrowie tego resortu jak: gen. Roman Romkowski (Natan Grunspan - Kikiel), gen. Alster, gen. Bukojemski, gen. Matejewski (Kugelschwanz) - gangster od przemytu zlota i dukatow w MBP (fikcyjnie skazany na 5 lat, wyroku nie odsiedzial, zloto zas zostalo podzielone miedzy takimi jak on "kolezkami"); gen. Milewski- czolowy mafioso od przemytu i pozaprawnych zbrodni, szef afery "zelazo", pozostal bezkamy; Mieczystaw Mietkowski (Moj- zesz Bobrowicki) - byly policjant zydowski w gettcie; doradca Mi- nistra Bezpieki - plk Gajewski i dyrektor gabinetu Ministra BP - Leon Andrzejewski (Lajb Wof Ajzen). W niczym nie byli gorsi od nich dyrektorzy departamentow MBP: Jozef Rozanski (Josek Goldberg) - dyrektor departamentu sledczego; plk Czaplicki - dyrektor departamentu III nazywany ,,Akowerem" gdyz specjalizowal sie w znecaniu sie nad Akowcami; plk. Galczewski - dyrektor departamentu IV; plk. Julia Brustygier (Brustiger) - dyrektor departamentu V (politycznego) zwana ,krwawa "Luna"; plk. Duliasz - dyrektor departamentu VI; plk. Zabawski - dyrektor departamentu VIII, do 1939 r. byl agentem NKWD na Polske; plk Gorecki (Goldberg) - dyrektor departamentu IX; plk. Anatol Fejgin - dyrektor departamentu X; plk. Orechwa - dyrektor departamentu Kadr MBP, plk. Stuczek dyrektor departamentu Lacznogci i Podsluchu; plk. Grzybowski dyrektor departamentu Ochrony rzadu MBP; plk. Kisielew - dyrektor departamentu finansowego MBP; plk. Jozef Kratko - dyrektor departamentu szkolenia; plk. Jarczewski - dyrektor departamentu, adwokat od prawa mojzeszowego i PRL-owskiego; plk. Modecki - dyrektor departamentu, specjalista od "zlotego Banku"; plk Kowalik - dyrektor departamentu , specjalista od ,Zlotego Cielca" oraz grupa pozostalych dyrektorow departamentow w osobach: plk Sienkiewicz (Lewi), plk Gangel, plk. Kalecki, Rubinsztejn, Sajewski, Krupski, Drzewiecki, inz. Wolski, Siedlecki, Zabludowski, Burgin, Tyborski ktory byl policjantem zydowskim w getcie oraz plk. Jozef Switalo (Izaak Fleischfarb) - zastepca dyrektora departamentu X. Temat: Dokarmianie bylych SB-kow mile widziane. Dokarmianie bylych SB-kow mile widziane. Kolejny zaklad, kolejna fabryka nalezaca do Spolki Skarbu Panstwa przechodzi w rece starego generala z SB? Nie widzi w tym niczego dziwnego lewica a PO z ryzym nabrali wody w gebe. Coraz bardziej aktualna staje sie mysl Francesco Goya - "Gdy rozum spi budza sie upiory". Jeszcze troche, jeszcze chwila a dowiemy sie ze GENERALISSIMUS STALIN byl Ojcem Narodu POLSKIEGO. Wczoraj, dowiedzielismy sie takze z ust "wielkiego opozycjonisty" Frasyniuka. iz polscy chlopi kolaborowali z Niemcami jako okupantami, mordujac wlasnorecznie w czasie 2 wojny swiatowej partyzantow. Nie wiem skad ta gleboka wiedza historyczna pracownika MPK, ale wiem ze stal sie zwyklym komuchem. Gorszym , znacznie gorszym niz Jaruzelski czy Kiszczak. Ci Panowie nigdy nie kryli swoich pogladow na tomiast Frasyniuk wedruje od lewa do prawa . Poglady ewoluuja Panie Wladku? "Spółkę produkującą m.in. śmigłowce Sokół chce nabyć firma, w której wysokie stanowisko piastuje generał Alojz Lorenc. To były szef czechosłowackiej tajnej policji politycznej, skazany na więzienie za niszczenie w 1989 r. akt komunistycznych służb źródło: Fotorzepa Służby powinny monitorować prywatyzację sektora zbrojeniowego – uważa szef BBN. PZL Świdnik produkuje m.in. śmigłowce Sokół +zobacz więcejGenerał Lorenc to taki czechosłowacki Kiszczak Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), która odpowiada za prywatyzację PZL Świdnik, wybrała do negocjacji spółkę Aero Vodochody. Produkuje ona m.in. samoloty szkolno-treningowe L-29 Delfin. Jej właścicielem jest zarejestrowany w 1994 r. na Cyprze czesko-słowacki fundusz Penta należący do pięciu absolwentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGiMO). W Polsce w ich posiadaniu jest już m.in. sieć sklepów Żabka i operator komórkowy Mobilking. Jak ustaliła „Rz”, za sprawy bezpieczeństwa w Pencie odpowiada 70- letni gen. Alojz Lorenc, szef czechosłowackiej bezpieki skazany za niszczenie jej dokumentów. „Sześć lat temu p. Lorenc został pracownikiem Penta Investments, odpowiedzialnym za ochronę systemów informatycznych oraz audyt procesów korporacyjnych. Uważamy, że jest on znakomitym profesjonalistą w zakresie technologii IT, czym się zajmuje w naszej spółce. Natomiast jego współpraca z Pentą nie dotyczy projektów i procedur inwestycyjnych” – czytamy w piśmie przesłanym „Rz” przez Martina Danko z Penty. Lorenc z funduszem jest związany praktycznie od początku jego istnienia. To właśnie jego firma zaprojektowała i zarządzała ochroną Penty. – Nic o tym nie wiedziałem – mówi „Rz” Adam Stolarz, były wiceszef ARP, który zajmował się prywatyzacją PZL Świdnik. Jego zdaniem w tej sytuacji agencja powinna dokładniej przyjrzeć się ofercie Aero Vodochody i sprawdzić jej wiarygodność. Stolarz nie ma wątpliwości, że sprawa może być kontrowersyjna. – Mój dziadek był sądzony na tej samej ławie oskarżonych, co marszałek Stefan Niesiołowski w procesie antykomunistycznej organizacji Ruch i dla mnie byłby to powód do zachowania szczególnej staranności w podejmowaniu decyzji – podkreśla. Dzisiejsze władze ARP w piśmie do „Rz” twierdzą, że nic nie wiedzą o sprawie. Komentarza odmówił też resort skarbu. Związkami firmy chcącej kupić fabrykę w Świdniku z szefem komunistycznych służb Czechosłowacji zaskoczony jest Aleksander Szczygło, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. – To bardzo dziwna sprawa – mówi. – Polskie służby powinny z automatu monitorować prywatyzację dotyczącą strategicznego sektora, np. zbrojeniowego. Sprawy nie chce komentować Zbigniew Siemiątkowski, były szef Agencji Wywiadu. – Normalną praktyką na świecie jest, że na stanowiska doradcze w tego typu firmach zatrudnia się byłych wysokich rangą oficerów służb – mówi tylko. Agencja Rozwoju Przemysłu chce sprzedać całe swoje udziały w PZL Świdnik (ma 87 proc. akcji). Oprócz Aero Vodochody o kupno stara się włoska Agusta Westland. ARP do negocjacji zakwalifikowała jednak w pierwszej kolejności Czechów. Dlaczego? „Zdecydowały obiektywne przesłanki oceny ofert, których istotnym elementem była zaoferowana przez oferentów cena za akcję. Oferty obu oferentów różniły się w tym zakresie” – twierdzi ARP." Rzeczpospolita Temat: Dokonania wrocławskich posłów Kazimierz Michał Ujazdowski poseł zawodowy Data i miejsce urodzenia: 28.07.1964, Kielce Stan cywilny: żonaty Wykształcenie: wyższe - Uniwersytet Łódzki, Wydział Prawa - mgr Staż parlamentarny: poseł I kadencji, poseł III kadencji Liczba uzyskanych głosów: 25871 Aktywność: Wypowiedzi: 64 M.in. w sprawie wyboru nowego członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, referendum w sprawie integracji z UE, suwerenności Polski w dziedzinie moralności i kultury, wyboru wicemarszałków Sejmu. Interpelacje: 6 W sprawie ochrony polskiego dziedzictwa kulturowego poza granicami kraju, pracy sędziów w latach 1944-1989, Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie i realizacji programu "Kultura 2000" Pytania: 2 O zmiany w stanowisku negocjacyjnym w kwestii warunków członkostwa Polski w Unii Europejskiej oraz w sprawie reakcji władz polskich na obraźliwą wobec Polski wypowiedź prezydenta Francji Jacquesa Chiraca. Zapytania: 0 Oświadczenia: 0 Obecność: Bez usprawiedliwienia nie opuścił żadnego posiedzenia. Ale tylko w tym roku, bo w 2002 stracił za wagary aż trzy dniówki. Udział w komisjach: łączności z Polakami za granicą 23 października 2001 - zastępca przewodniczącego mniejszości narodowych i etnicznych - powołany 23 października 2001, odwołany 8 listopada 2001 kultury i środków przekazu - powołany 8 listopada 2001. Kontakt: Biuro Poselskie posła Kazimierza Ujazdowskiego 00-062 Wrocław, pl. Solny 14 tel. 341-72-50 fax. 341-72-50 Były minister kultury w rządzie Jerzego Buzka to stary wyjadacz. Wie, co i jak. Choć w sejmie nie błyszczy - aktywność najwyżej średnia - ma inny sposób, by często znajdować się w okienku telewizora. W parlamencie zajmuje bowiem miejsce obok Jarosława Kaczyńskiego, który przyciąga kamery. Ujazdowski często jest również twarzą PiS-u w różnorakich debatach telewizyjnych. Medialny, nie unika dziennikarzy. Lubi wszystko komentować. Na konferencjach prezentuje stanowiska we wszystkich możliwych tematach. Bogdan Zdrojewski - Platforma Obywatelska poseł zawodowy Data i miejsce urodzenia: 18.05.1957, Kłodzko Stan cywilny: żonaty Wykształcenie: wyższe - Uniwersytet Wrocławski, Wydział Filozoficzno- Historyczny Staż parlamentarny: senator I kadencji Liczba zdobytych głosów: 47297 Aktywność: Wypowiedzi: 52 Bardzo często zabierał głos w tematach samorządowych, m.in. promował bezpośrednie wybory prezydentów miast. Mówił też o nienaruszalności kompetencji państwa w dziedzinie moralności i kultury oraz o jubileuszu 300- lecia Uniwersytetu Wrocławskiego. Najwięcej uwagi poświęcił z trybuny rządowemu projektowi ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Interpelacje: 16 M.in. w sprawie opóźnień i odwołanych lotów rejsowych na trasie: Warszawa - Wrocław i Wrocław - Frankfurt oraz stanu technicznego samolotów, zasad dystrybucji filmów fabularnych, obwodnicy autostradowej Wrocławia, inwestycji Wrocławskiej Opery, zagospodarowania Kępy Mieszczańskiej we Wrocławiu. Zapytania: 26 M.in. w sprawie zaprzestania wypłat z PFRON dla osób niewidomych na utrzymanie psów przewodników, wody pitnej dla dolnośląskich gmin, subwencji oświatowej dla Wrocławia na podwyżki płac nauczycieli, akademickiej nauki języka francuskiego, projektu ustawy o krajowych winach gronowych. Pytania: 2 O działania rządu, wspierające starania Wrocławia o organizację wystawy EXPO w 2010 roku. O rozwiązania dramatycznej sytuacji w dolnośląskiej służbie zdrowia Oświadczenia: 2 W sprawie przygotowań do organizacji wystawy Expo 2010 we Wrocławiu i związanych z tym działań rządu. W sprawie pogarszającej się sytuacji finansowej jednostek samorządu terytorialnego. Obecność: Bez usprawiedliwienia nie opuścił żadnego posiedzenia. Udział w komisjach: kultury i środków przekazu - powołany 23 października 2001 samorządu terytorialnego i polityki regionalnej - powołany 23 października 2001 Kontakt: Biuro Poselskie posła Bogdana Zdrojewskiego 50-123 Wrocław, ul. Oławska 2 tel. 343-04-41 fax. 343-04-41 Pracowity poseł. Prócz prac w dwóch komisjach stałych, "dorabia" jeszcze w sześciu podkomisjach. Zawsze doskonale przygotowany do rozmowy. Nie wypowiada się na tematy, których nie zna, a w tematach, które porusza, trudno go złapać na niewiedzy. Chętnie rozmawia z dziennikarzami, odbiera telefon nawet w Sejmie. Na Wiejskiej bardziej jednak ostatnio kojarzony z tzw. "sprawą wrocławskiego VAT-u" niż swoją działalnością. O ile Jacek Protasiewicz wciąż pozostaje w jego cieniu, to on nie potrafi na razie wyjść z cienia takich platformowców, jak Donald Tusk czy Zyta Gilowska. Temat: Drożeje między półką a kasą Drożeje między półką a kasą Inna cena na półce, inna na rachunku - to częsta praktyka dużych sklepów. A klient musi wiedzieć, ile płaci za towar - mówią obrońcy konsumentów Jan Nikodem Marcinkiewicz poskarżył się "Rz" na zakupy w sieci Albert. Zwykle chodzi do sklepów przy rondzie ONZ oraz przy ul. Krochmalnej. -Różnice między cenami podanymi na półce a tymi, które pojawiają się na paragonie, sięgają nawet kilkudziesięciu procent. Na przykład dżem miał kosztować 2,49 zł, a wyszło 3,49 zł. Bułka na półce kosztowała 0,39 zł, a na paragonie wybiło 0,55 zł -wylicza. - Właściciele sklepów Albert zarabiają na nieuwadze klienta. Błądzić ludzka rzecz -Takie sytuacje, jeśli się zdarzają, są zazwyczaj wynikiem ludzkich błędów -tłumaczy rzeczniczka Ahold Polska Dominika Kosman. - Nie jest naszym zamiarem wprowadzanie klienta w błąd, ale jeśli sprzedaje się 15 tysięcy artykułów, tak jak w naszych placówkach, pomyłki mogą się zdarzyć. Spółka Ahold jest właścicielem 177 sklepów Albert w całej Polsce (w tym 16 w stolicy). Po naszej interwencji pracownicy firmy skontrolowali swoje punkty sprzedaży. Przypadków niezgodności cen nie znaleźli. - Mimo to chciałabym jednak przeprosić klienta za zaistniałą sytuację - mówi Kosman. - Jak najszybciej postaramy się wyjaśnić tę sprawę. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uważa jednak, że podawanie różnych cen to działanie popularne w dużych sieciach handlowych. Klient ma rację Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uważa jednak, że podawanie różnych cen to działanie popularne w dużych sieciach handlowych. - Ale racja jest po stronie klienta - przyznaje Małgorzata Cieloch z UOKiK. - Zgodnie z prawem decyduje się on na kupno towaru, znając jego cenę. Jeśli więc widzi cenę dżemu 2,49 zł, godzi się zapłacić właśnie tyle, a nie złotówkę więcej. W sytuacji, gdy klient zauważy nieprawidłowości cen w sklepach, może się zgłosić do miejskiegorzecznika konsumentów, który powiadamia Główną Inspekcję Handlową. - Nasze działania, m.in. kontrole, ogranicza jednak ustawa o swobodzie działalności gospodarczej -mówi rzecznik prasowy Głównej Inspekcji Handlowej Bogdan Pietrzak. - Jeśli uda się udowodnić nieuczciwość sprzedawcy, kontrolerzy mogą go ukarać mandatem do 500 zł. Nasz czytelnik poskarżył się miejskiemu rzecznikowi konsumentów. - Nie mamy uprawnieńkontrolnych - wyjaśnia Alicja Babicz z biura MRK. - Przesłaliśmy mu jedynie stanowisko w tej sprawie. Wyjaśniliśmy, że "kto przy sprzedaży towaru lub świadczeniu usług oszukuje nabywcę co do ilości, wagi, miary, gatunku, rodzaju lub ceny, jeżeli nabywca poniósł lub mógł ponieść szkodę nieprzekraczającą 100 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny". Skargi do miejskiego rzecznika konsumentów można składaćpod numerem telefonu 022 50 50 802 lub pocztą elektroniczną na adres: konsument@warszawa.um.gov.pl. KAROLINA BACA W sierpniu spółka Ahold otrzymała Laur Klienta 2006. Sklepy sieci Albert zostały najlepiej ocenione przez grupę 5 tys. ankietowanych klientów w badaniach prowadzonych przez "Przegląd Gospodarczy Gazety Prawnej" oraz Instytut Gallupa. Temat: Maczków Maczków W czerwcu 1945 roku Naczelny Wódz, generał Tadeusz Bór – Komorowski bierze udział w uroczystym chrzcie miasteczka, które odtąd nazywa się „Maczków”. W ten sposób oddaje honor generałowi Stanisławowi Maczkowi, do niedawna dowódcy Pierwszej Dywizji Pancernej, która swój szlak bojowy zakończyła u boku armii brytyjskiej w porcie Wilhelmshaven w północno – zachodnich Niemczech. Maczków leży niedaleko tego miasta i do tej pory znane było jako Haren/Ems Opisane wydarzenie to bynajmniej nie political, czy historical fiction – jest prawdziwe, choć mało znane. Rzadko kto wie, że w latach 1945-47 w Niemczech istniała nieformalna polska strefa okupacyjna, obejmująca obszar prawie 6.500 kilometrów kwadratowych. Były to graniczące z Holandią powiaty Aschendorf, Meppen i Lingen, zwane Emslandem (od doliny rzeki Ems), a także hrabstwa Bentheim, Bersenbruck i Cloppenburg. Polska strefa powstała dzięki zgodzie brytyjskich władz okupacyjnych. Zgodnie z pierwotnymi założeniami emigracyjnego rządu londyńskiego miało to być miniaturowe państwo zastępcze dla Polaków, którzy po wojnie znaleźli się w Niemczech. Realizacja tej koncepcji natrafiła jednak na opór Brytyjczyków, wiązała się zresztą z koniecznością wysiedlenia setek tysięcy Niemców. Ostatecznie stworzono mniejsze enklawy, w których zamieszkali zdemobilizowani żołnierze Pierwszej Dywizji Pancernej i tzw. „dipisi” (displaced persons, DPs), czyli robotnicy przymusowi, polscy Żydzi z obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen oraz kobiety z Powstania Warszawskiego, uwolnione przez „maczkowców” z oflagu w Oberlangen. Według niemieckich źródeł liczba Polaków w Emslandzie sięgała 50.000. Pod koniec maja 1945 roku alianci dokonali przymusowej ewakuacji siedmiu miejscowości. W Haren z ponad 500 domów do okolicznych wsi wysiedlono 1000 niemieckich rodzin, a na ich miejsce wprowadziło się ok. 4000 Polaków. Od razu zaczęto tworzyć polską infrastrukturę. Miasteczkiem, zwanym początkowo Lwowem, administrowała pochodząca z wolnych wyborów rada miejska. Funkcjonowały tam polski kościół, dwa teatry, kino, gimnazjum, szkoły i przedszkola, szpital, policja, straż pożarna, organizacja harcerska oraz gazety, których nakładu nie powstydziłyby się dzisiaj nawet ogólnopolskie dzienniki. W gimnazjach Maczkowa i Lingen prawie stu nauczycieli prowadziło lekcje dla ponad 2000 uczniów. W polskim miasteczku wystąpili wspólnie skrzypek Yehudi Menuhin i pianista – kompozytor Benjamin Britten, zaś przedstawienia teatralne reżyserował Leon Schiller. W Maczkowie przebywał też działacz Stronnictwa Narodowego Jędrzej Giertych z synem Maciejem i dwiema córkami, które przystąpiły tam do pierwszej komunii. Ulice nosiły polskie nazwy: Armii Krajowej, Legionów, Wileńska, Łyczakowska, Mickiewicza, Kopernika. Z opracowań historycznych i relacji świadków wynika, że Polacy nie mścili się na ludności niemieckiej za zbrodnie hitleryzmu. Przyjaźń i serdeczne stosunki nie należały ponoć do rzadkości. Tym niemniej sam fakt wysiedlenia Niemców wywołał w nich poczucie krzywdy i dzisiaj raczej niechętnie wspominają czasy polskiej okupacji. Zakończyła się ona w wyniku decyzji rządu brytyjskiego, który ustąpił pod presją Związku Radzieckiego i Polski Ludowej. W 1948 roku większość Polaków opuściła Emsland i wyemigrowała dalej na Zachód. Tylko niektórzy wrócili do Polski. 10 września 1948 roku wyjazd ostatniej polskiej rodziny i powrót do domów uroczystą mszą świętą uczcili niemieccy mieszkańcy Haren. Dziś Haren/Ems nie wypiera się polskiego epizodu swych dziejów - krótki opis historii Maczkowa można znaleźć na stronie internetowej miasteczka. Wielu „maczkowców” i „dipisów” pochowano na cmentarzach w kilkunastu miejscowościach – ich groby znajdują się pod opieką lokalnych władz oraz konsulatu RP w Hamburgu i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W Emslandzie żyją jeszcze ostatni weterani Pierwszej Dywizji Pancernej. Ich losy oraz dzieje polskiej strefy udokumentował historyk i dyplomata Jan Rydel w jedynym dotąd opracowaniu na ten temat - ”Polska okupacja w północno – zachodnich Niemczech 1945 – 1948”, przetłumaczonym niedawno na język niemiecki („Die polnische Besatzung im Emsland 1945 – 1948”). Temat: Bedzie sad dla K? Bedzie sad dla K? Czemu mialby byc? Agent non grata Piątek, 26 marca 2004 - 19:09 CET (18:09 GMT) Za uwolnienie szpiega przed sądem mogą stanąć prezydent Kwaśniewski, były premier Cimoszewicz i kilku ministrów jego rządu. Szpieg, który po latach wygodnego życia za granicą sam wraca, staje przed sądem i jest zadowolony z wyroku, nie pojawia się nawet w powieściach Johna le Carre. Zbigniewa Sz., oficera Wojskowych Służb Informacyjnych, na szpiegostwie na rzecz CIA polski wywiad przyłapał w 1996 r. Po przesłuchaniu nie postawiono mu żadnych zarzutów i pozwolono uciec do USA. Sprawę zatuszowano, ale nieudolnie - w 1999 r. dowiedziały się o niej media. Prokuratura wszczęła śledztwo, wystawiono listy gończe. I na tym się skończyło. Pół roku temu, łamiąc zasady programu ochrony zdekonspirowanych agentów CIA, Zbigniew Sz. nieoczekiwanie oddał się do dyspozycji polskiego sądu. Na początku marca 2004 r. sąd uznał go za winnego zbrodni szpiegostwa, skazał na degradację i pięć lat więzienia. Skoro skazano Zbigniewa Sz., realne staje się pociągnięcie do odpowiedzialności karnej tych, którzy umożliwili mu ucieczkę. A chodzi o prezydenta Kwaśniewskiego, ówczesnego premiera Cimoszewicza i kilku ministrów jego rządu. SLD kontra SLD Powrót pułkownika Sz. do Polski był szokiem dla wszystkich stron. Sz. złamał bowiem zasady programu CIA, które wymagają konsultowania wszystkich ważniejszych kroków życiowych z wywiadem USA. Dla Amerykanów było tym bardziej zdumiewające, że gdy - zgodnie ze swymi zasadami - zgodzili się przyjąć w USA rodzinę pułkownika, jego bliscy nie chcieli opuścić Polski. Pytany przez "Wprost" o przyczynę złamania umowy z CIA Sz. stwierdził jedynie, że "nie widzi sensu rozmowy na ten temat". Powrót płk. Sz. w bardzo kłopotliwej sytuacji stawia polskie władze. Kiedy Sz. zjawił się na Okęciu, straż graniczna, która miała jego nazwisko na tzw. liście zastrzeżeń, chciała go od razu zatrzymać. Agent CIA przedstawił jednak list żelazny wydany przez Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Co wojskowi sędziowie chcieli osiągnąć, skoro przyjazd i osądzenie szpiega zagraża tym, którzy zadecydowali o jego uwolnieniu? W dodatku okazuje się, że sąd wydał list żelazny wbrew intencjom ministrów sprawiedliwości i obrony narodowej. Wygląda to tak, jakby części polityków SLD zależało na postraszeniu partyjnych kolegów. Agent za 30 tysięcy dolarów Zbigniew Włodzimierz Sz. w WSI był zastępcą szefa Biura Ataszatów Wojskowych - nadzorował pracę wszystkich attache wojskowych RP za granicą. Od połowy lat 70. służył w Zarządzie II Sztabu Generalnego WP (wywiad wojskowy PRL). Specjalizował się w problematyce amerykańskiej i bałkańskiej. Pełnił misję w ataszacie w Sofii, a potem w Belgradzie. Przesłuchującym go w 1996 r. oficerom UOP i WSI wyznał, że czuł się szykanowany przez przełożonych jako oficer identyfikujący się wcześniej z systemem komunistycznym (w wydziale politycznym zajmował się ewidencją partyjną). Początek jego współpracy z CIA we wrześniu 1993 r. zbiega się ze zwycięstwem SLD w wyborach parlamentarnych. Sz. niespełna przez dwa i pół roku działalności jako "kret" CIA w wywiadzie WSI otrzymał około 30 tys. dolarów. Rusłan Rasiak, oficer prowadzący z rezydentury przy ambasadzie USA, przekazywał mu po 700-800 dolarów. W zamian Sz. dostarczał Amerykanom informacje o sytuacji w polskiej armii, zwłaszcza w Sztabie Generalnym, którym kierował wtedy gen. Tadeusz Wilecki, krnąbrny wobec cywilnych szefów MON. Okoliczności zdemaskowania podwójnego agenta w WSI nadają się na scenariusz kolejnego filmu o Jamesie Bondzie. Jesienią 1995 r. w Warszawie pojawiła się groźna szajka złodziei samochodów. Przed sylwestrem 1995 r. w ręce złodziei wpadł van ambasady USA. Gdy policja odszukała auto, znalazła w nim koperty z karteczkami, na których wypisane były pytania i instrukcje wywiadowcze. Kontrwywiad UOP objął 24-godzinną obserwacją Rusłana Rasiaka, który korzystał z odzyskanego samochodu, oraz właściciela numeru telefonu zapisanego w znalezionych notatkach. Tym ostatnim okazał się płk Zbigniew Włodzimierz Sz. Jego inwigilacja potwierdziła, że jest agentem CIA. Zatrzymany 28 stycznia 1996 r. przyznał się do szpiegostwa na rzecz wywiadu USA (za wynagrodzeniem). W rezultacie afery Polskę musiał opuścić oficer prowadzący agenta. On sam po decyzji podjętej za wiedzą prezydenta w kilkuosobowym gronie (szefowie: MON Stanisław Dobrzański, MSZ Dariusz Rosati i MSW Zbigniew Siemiątkowski) został zwolniony ze służby wojskowej, zachowując prawo do emerytury. Gdy dostał około 100 tys. zł rocznej odprawy, wyjechał za ocean. Jarosław Jakimczyk Temat: "Wprost" ostrzega PiS Mafijny czworokąt Jarosław Kaczyński ostrożnie nazwał tę konstrukcję „czworokątem władzy, na który składają się: pewna część polityków, pewna część środowisk biznesowych, pewna część służb specjalnych i pewna część zorganizowanej przestępczości” - a rozbicie tego czworokąta w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” uznał nawet za tożsame z „powstaniem IV Rzeczpospolitej”. Można oczywiście dyskutować, co oznaczają słowa „pewna część” a zwłaszcza, jakie jest miejsce mediów w tym czworokącie, i jaki jest skład personalny tego czworokąta. Po 16 latach tzw. III Rzeczpospolitej, i po wynikach komisji śledczych, wiadomo na ten temat już naprawdę bardzo dużo. Wiadomo, jaką rolę odgrywają w nim służby komunistyczne i ich agenci, wiadomo, że regułą jest, iż działają oni na szkodę państwa polskiego i polskich interesów, wiadomo też, jak ścisłe są powiązania z przestępcami zwanymi mafią i jak olbrzymią rolę pełnią usłużni politycy często na szczeblu prezydentów, premierów, ministrów. Wiadomo przede wszystkim, że albo ten „układ” zostanie zniszczony, albo to on zniszczy Polskę i Polaków. Nigdy nie jest za wiele przypominania historii fundacji powołanej przy MSW w 1991 r. za zgodą wiceministra Jana Widackiego pod nazwą Bezpieczna Służba (BS to jak łatwo zauważyć, przestawienie SB). W powołanie tej fundacji zamieszany był ówczesny minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski, wiceminister Borowski (!?), międzynarodowy aferzysta, znajomy Kiszczaka i Jaruzelskiego z okresu stanu wojennego Herszman. Na jego polecenie statut fundacji napisał późniejszy szef Urzędu Ochrony Państwa - a ówczesny zastępca dyrektora Biura Prawnego MSW - Jerzy Nóżka. Oficjalnym celem fundacji było wspieranie policji, faktycznym celem ochrona i promocja przestępczych działań mafii, którą kierował m.in. Jeremiasz Barański, zwany Baraniną - wielokrotny złodziej, bandyta i morderca. Gdy Widacki rejestrował fundację, Baranina poszukiwany był listem gończym przez Interpol. Ale cóż się dziwić Widackiemu, skoro Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy przyjmowali u siebie m.in. panów Kunę i Żagla (wraz z ich przyjacielem Sławomirem Wiatrem, ministrem rządu Millera,) stojących m.in. pod zarzutem przemytu papierosów na szkodę państwa niemieckiego w wysokości 10 mld. marek! Przytaczam te fakty z pewnym znużeniem, świadom, że czytelnikom GŁOSU świetnie są one znane z przesłuchań przed orlenowską Komisją Śledczą. Czy Jan Rokita, Donald Tusk, Bronisław Komorowski pamiętają jeszcze o tych faktach? Mafia wspierana przez ministra spraw wewnętrznych to prawdziwa geneza tzw. III Rzeczpospolitej. Może więc liderzy PO wolą traktować te fakty jako dawno przebrzmiałą, doraźnie użyteczną sensację, o której lepiej zapomnieć? Temat: Komisja Śledcza - H A Ń B A P R A W I C Y Blamaż ekspertów KS i Biura Prawnego Sejmu To Komisja Ekspercka i Sejmowe Biuro legislacyjne skompromitowiły się do cna. Gruszka i Aumiller i Witaszek wielokrotnie domagali się wykładni tego konkretnego wniosku Wassermanna, dotyczacego - dalszej mozliwości pełnienia pełnomocnictwa Kulczyka przez mec.Widackiego w świetle zarzutów w dostarczonych KS materiałów. Komisja Sledcza (Gruszka) kompetentnie zwróciła sie do nich o rozstrzygniecie kwestii głosowania, określając parokrotnie co będą głosowali!!! Aumiller stwierdził, ze będzie głosował zgodnie z wykładnią ekspertów i konsekwentnie musiał wstrzymać sie od głosu!!! Komisja Sledcza dopytywała się nawet czy eksperci są jednogłosni - po opinii o jej "braku kompetencji do rozstrzygania", "wniosek jest wątpliwy" i " KK nie precyzuje wszystkich kwestii", "Komisja musi i tak wniosek głosować", "ma związek z art. 11 ust. 2 o prawie do ustanowienia pełnomocnika przed Komisją Sejmową...", " w przypadkach wątpliwych rozstrzyga KK" i baranki (nie z KS jak raczyłeś sugerować a eksperci!!!) znaleźli art. 87 ust KK "jesli nie narusza interesu osoby wezwanej na świadka można nie dopuścić do ustanowienia pełnomocnika" lub w innej wersji " może odmówić jesli nie wymaga ochrony" inaczej mówiłą dr Ewa Gruza - ta młodsza okrągła gęba inaczej druga ta starsza chudsza. Wspominali o prawie do obrony Konstytucji ale i o dobru wyższego rzędu... Dla mnie najprawdziwiej brzmiały zdania ekspertów o "BRAKU KOMPETENCJII do ROZSTRZYGANIA DALSZEGO KORZYSTANIA Z PEŁNOMOCNIKA" i o to szło a nie o powoływaniu pełnomocnika! Kodeks Karny do którego odsyła Ustawa o Komisji Sejmowej nie precyzuje zaś tej kwestii w cytowanym przez expertów artykule 87 ustęp 3!!! Eksperci zaplątali się w dwa przepisy Ust o Komisji art.11 ust. 2 i KK art.87 ust.3. i odpowiedzieli, ze KS MUSI I TAK wniosek głosować! Wszyscy to słyszeli. To nie było tak jak twierdzisz - jakoby odpowiedzieli, że KS komisja może głosować, czy świadek może wyznaczać pełnomocnika, a nie czy może nie dopuścić danego pełnomocnika . Zasugerowali to pomagając Kulczykowi ale dopiero po swym błedzie, prosząc Gruszke o głos i nadinterpretując, że Komisja nie może sobie odrzucić niewygodnego pełnomocnika. A nawet nadinterpretowali o "wybieraniu pełnomocnika przez Komisję"...dla mnie oczywiste bzdury. Mógł Kulczyk wybrać na nowe przesłuchanie kazdego innego nie umaczanego? Jesli bierze się ministra spraw wewnetrznych powiązanego nawet w podejrzeniach z mafią czy swiadkami Zaglem i Kuną do odpowiadania na pytania - to po co tam Kulczyk ma mu asystować? Komisja z góry będzie na przegranej pozycji. Czy o to chodzi? Specjalna to specjalna - by przełamać zmowę ministrów i prokuratury, n'est pas? I dochodzenie do prawdy w specjalnie trudnych warunkach korupcji struktur panstwowych nie moze narażac na zarzuty Celinskiego i Różanskiego przyrónujące ich pracy do hańby oprawców sądowych - Różanskich, Szechterów, Stolzmanów, Wolinskich, Morelów i Humerów. Robili to jak słusznie zauważył Celinski w tajemnicy a Gruszka pytając członka KS z SLD Andrzeja Różanskiego o powiązania krwi wywałał furię Celinskiego - o takie to sprawy tu tez idzie... Jeśli czegoś nie precyzuje KK, w zakresie w którym Ustawa o Komisji do niego odsyła - to nie można jak eksperci, na siłę wniosek o niedopuszczenie z "ważnych względów" i dla "dobra wyższego" - dalsze korzystanie z umaczanego w sprawę pełnomocnika rozpatrywać w oparciu o powoływanie w KK. Jesli nie ma nic o odwołaniu i nie ma nic o dalszym korzystaniu z pełnomocnika w Ustawie o Komisji i w KK to jest to - precedens. A precedens musi być rozstrzygniety głosowaniem wniosku, jesli jest to Komisja Specjalna - powołana przez Sejm do naprawy państwa. Wszyscy gubiacy z oczu cel Specjalnej Komisji Sledczej wyrwania prokuratury i rządu z macek mafii i obcych służb będą nadinterpretować ustawy i wyciągać wnioski niemożności odwołania przez organ, który... ma prawo przyznania i odmawiania prawa powołania pełnomocnika... paralizując jej prace. Za czym jesteś? za prawem interpretowanym przez podejrzanych? Temat: Jakubowska, co ty na to? - cz. 2 Jakubowska, co ty na to? - cz. 2 OK, Olka, pożartowałyśmy o statystykach, teraz trochę na poważnie. Dziwne rzeczy ludzie zeznają, i jakby nie bardzo przystające do tego co ty usiłujesz wciskać. I to nie ludzie Agory, ale twoja własna ekipa. 1. Cel wieczornego spotkania u premiera. Według Jakubowskiej poszła tam tylko i wyłącznie na rozmowę o tantiemach w gronie Miller, Dąbrowski, Jakubowska. Inni trochę inaczej zapamiętali cel i okoliczności spotkania: Miller "I wówczas ja poinformowałem Adama Michnika, że prace nad poprawką do ustawy zostały zakończone i będę mógł z nim na ten temat porozmawiać. Powiedziałem też, że prosiłem też pana Dąbrowskiego, panią Jakubowską." Dąbrowski "A jeśli chodzi o to spotkanie w bibliotece, to ja prosiłem pana premiera o spotkanie nawet nie w tej konkretnej sprawie, ja miałem poczucie, że my zakończyliśmy pewną fazę. Autopoprawka następnego dnia miała być przedstawiona Radzie Ministrów, a potem w formie przedłożenia rządowego wysłana do Sejmu. Ja chciałem mieć spuentowaną sytuację." i potem opisuje to spotkanie, według Jakubowskiej na temat tantiem "Niemniej my mamy poczucie zadowolenia, bo wydaje się, że ten ostry konflikt jest zażegnany, że gdzieś te nasze stanowiska spotykają się w takim cywilizowanym miejscu - tak bym określił ten punkt emocjonalny, intelektualny tego spotkania." Nikolski "[22 lipca] Poinformowałem premiera m.in. o zakończeniu prac nad autopoprawką rządu do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji i podtrzymaniu kompromisu osiągniętego na czerwcowym spotkaniu z nadawcami komercyjnymi. Wiedzę w tej sprawie posiadałem z rozmowy z panią minister Aleksandrą Jakubowską, a także z zapoznania się z ostateczną propozycją tej autopoprawki. Na koniec premier poprosił mnie o przyjście do jego gabinetu za około godzinę i obecność podczas jego spotkania na temat autopoprawki z Adamem Michnikiem, Waldemarem Dąbrowskim i Aleksandrą Jakubowską." i jeszcze "I tak jak powiedziałem, 22 lipca poinformowałem go [Millera] o zakończeniu ostatecznym redakcji autopoprawki, pracy nad autopoprawką." i jeszcze raz stanowczo "Mnie o zakończeniu prac nad redakcją tych przepisów informowała 22 lipca minister Aleksandra Jakubowska." 2. Kiedy skończono prace nad autopoprawką Według Jakubowskiej prace trwały do samego posiedzenia rządu i nic w tym dziwnego. Pomijam drobiazg, że powyższe cytaty świadczą o tym, że najważniejsze osoby były przekonane, że wieczorne spotkanie zamyka sprawę autopoprawki ale najciekawiej zeznaje dyrektor Ziemiszewska z biura legislacyjnego Jakubowskiej: "W konsekwencji w dniu 22 lipca pani Aleksandra Jakubowska, z upoważnienia ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego, kieruje do pana Aleksandra Proksy, sekretarza Rady Ministrów, nowy tekst autopoprawki, którego główne zmiany w stosunku do autopoprawki poprzedniej to głównie dotyczące trybu określania pozycji dominującej na rynku mediów. Określany ten tryb jest dla prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów." Błochowiak: Pani minister przed 22., w zasadzie w dniu 22. wróciła z delegacji. Czy podczas jej nieobecności trwały także prace merytoryczne nad kształtem tej autopoprawki w samym departamencie? Ziemiszewska: Pani poseł, ja nie przypominam sobie, ale jest wielce prawdopodobne, że redakcja tekstu, czyli redakcja zapisów legislacyjnych bez wnikania w merytoryczne kwestie, mogła trwać w departamencie, ponieważ ten projekt był już dobrze dopracowanym projektem autopoprawki pod względem legislacyjnym. Błochowiak: Czy 23. jeszcze jakieś zmiany, nawet redakcyjne, legislacyjne, były czynione? Ziemiszewska: Nie wydaje mi się to możliwe, ponieważ ten tekst musiał być dostarczony, skserowany w czterdziestu egzemplarzach czy w czterdziestu paru na posiedzenie Rady Ministrów. Musiał być rano dowieziony, żeby sekretarz Rady Ministrów mógł ten tekst przydzielić czy rozdzielić, rozdysponować. Tak że nie wydaje mi się możliwe, żeby jeszcze rano coś... jakieś prace były czynione. 3. Walka o wolność mediów i pluralizm informacji Wiadomo jak Olka płakała o swojej walce o wolność mediów. Banasiński wyjaśniając istotę domniemania na pewnym przykładzie tak skonkludował co by się stało w takim przypadku, gdyby instytucji domniemania w ustawie nie było "I w tym wypadku mielibyśmy tak naprawdę ograniczenie wolności gospodarczej i wolności mediów. Stąd to domniemanie było takie istotne.". Temat: jest nadzieja, ze nie bedzie winiet! jest nadzieja, ze nie bedzie winiet! dzisiejszy super express przyniosl dobre nowiny oby sie spelnily a tak nawiasem mowiac wychodzi na to, ze rzad millera przynosi same buble ustawodawcze, ktore sa sprzeczne z konstytucja. czy w sld sa fachowcy? czy raczej kolesie od paprania wszystkiego? Winietu na wojennej ścieżce Wiadomo, że od 1 kwietnia nie będzie winietek. Czy będzie wicepremier Marek Pol? Marszałek Marek Borowski wstrzymał prace nad "ustawą winietkową" - dowiedział się nieoficjalnie "Super Express". Dotarliśmy również do opinii Sejmowego Biura Legislacyjnego, która stwierdza niezgodność pakietu "ustaw winietkowych" z konstytucją. Warszawa "Zgłoszone w drugim czytaniu poprawki do obu ustaw w zasadzie nie usuwają wątpliwości i zastrzeżeń, zarówno w zakresie zgodności z prawem Unii Europejskiej, jak i zgodności z konstytucją" - tak brzmi podsumowanie opinii prawnej przygotowane przez sejmowych prawników. Do dokumentu dotarł wczoraj "Super Express" wspólnie z dziennikarzami Polskiej Sekcji BBC. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że właśnie z tego powodu marszałek Sejmu wstrzymał już prace nad ustawą. Zlecił również przygotowanie niezależnej ekspertyzy w tej sprawie przez prawników spoza parlamentu. Bubel? Według Sejmowego Biura Legislacyjnego pakiet "ustaw winietkowych" może naruszać aż 8 artykułów konstytucji! M.in. przewiduje przyspieszone wywłaszczanie właścicieli działek przeznaczonych pod budowę autostrad o nieuregulowanej sytuacji prawnej, np. w czasie postępowania spadkowego (co narusza art. 45 konstytucji: prawo do sprawiedliwego procesu). Wątpliwości budzi też, czy przepisy nie łamią obowiązku ochrony środowiska. Ustawa jest również niezgodna z prawem Unii Europejskiej (chodzi o niezgodne z przepisami UE podwójne opłaty za korzystanie z dróg dla samochodów ciężarowych). Czekamy do wakacji W tej chwili jedno jest pewne: winietki nie zostaną wprowadzone od 1 kwietnia. - Jest tyle spraw do zrobienia przy tej ustawie, że może ona wejść w życie dopiero koło wakacji - przyznaje Andrzej Różański, który prowadzi w Sejmie sprawę tych ustaw. Poseł nie wykluczył nawet, że może dojść do odrzucenia ustawy w całości. - Na pewno ją odrzucą. Od dawna klub Prawo i Sprawiedliwość mówił, że ustawa jest zła i nie pomogą jej żadne zmiany. Nasze zdanie potwierdza teraz opinia sejmowych prawników - mówi Jerzy Polaczek (PiS). W kuluarowych rozmowach nawet posłowie koalicji przyznają - ustawa nadaje się tylko do kosza. Na razie marszałek Marek Borowski zastanawia się, co z tym fantem zrobić. W ciągu kilku dni ma być gotowa niezależna ekspertyza prawna. Marszałek zaprosił również posła Różańskiego i Lecha Czaplickiego (zastępcę szefa Kancelarii Sejmu odpowiedzialnego za proces legislacyjny) na naradę. Jak ustaliliśmy, Borowski w najbliższym czasie ma również spotkać się z wicepremierem Markiem Polem, autorem "ustaw winietkowych". Wczoraj w kuluarach pojawiła się nawet informacja, że premier w związku z tą sprawą może zdymisjonować swojego zastępcę. Rzecznik rządu nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy Marek Pol może stracić pracę. Potrójna opłata Projekt ustaw zaproponowanych przez wicepremiera Pola budził wątpliwości od samego początku. Według pomysłu, każdy kierowca, by poruszać się po drogach krajowych, musiałby wykupić specjalną winietkę. Problem w tym, że już płacimy za drogi w podatku drogowym (doliczonym do ceny paliwa). A winietki nie uprawniałyby nas do jazdy po autostradach, które już w tej chwili są płatne. W efekcie - płacilibyśmy potrójnie! Jan Osiecki Temat: Kto jest autorem?GORZOW wikipedia.pl do psychiatry Kto jest autorem?GORZOW wikipedia.pl do psychiatry Juz nieco zmienione, ale tak przez dlugi czas prezentowano Gorzow... BIURO PROMOCJI?? jakis domorosly regionalista mamator? KTO BYL AUTOREM tych BZDUR??? ponizej orginalny tekst - sami zobaczcie pl.wikipedia.org/wiki/Gorz%C3%B3w_Wielkopolski Przemysł: zakład produkcji podzespołów do samochodów Volkswagen, fabryka obuwia BAMA; Wyznania: katolicy (obrządku rzymskiego i greckiego), prawosławni, luteranie, baptyści, Kościół Zielonoświątkowy, Kościół Wiary (w Gorzowie funkcjonuje redakcja ogólnopolskiego magazynu "Absolutnie Fantastyczne", należącego formalnie do jednego z kościołów lokalnych tego związku wyznaniowego) i inni. Gorzów współpracuje z wieloma miastami europejskimi i podejmuje szereg działań na rzecz integracji europejskiej. W 1999 r. został otwarty Ośrodek Kultury Francuskiej Allian?e Francais. Nasze działania zostały dostrzeżone na forum Unii Europejskiej, czego wyrazem było uhonorowanie Gorzowa we wrześniu 1999 r. Dyplomem Rady Europy. Jesteśmy również laureatami ubiegłorocznego konkursu " Miasto a wymagania Unii Europejskiej" zorganizowanego pod patronatem Komisji Europejskiej. Wyniki badań potwierdziły nasze duże zaangażowanie i spore osiągnięcia w dostosowaniu miasta do europejskich standardów w ochronie środowiska. Gdy na początku lat pięćdziesiątych trzynastego wieku, Konstancja - księżniczka z Kasztelanii Santockiej, córka Przemysła I, księcia Wielkopolskiego - brała ślub z Konradem, synem margrabiego brandenburskiego Jana, jako posag w swój związek wniosła ziemie na zachód od kasztelanii. 2 lipca 1257 roku niemiecki rycerz Albreht de Luge został upoważniony przez margrafa Johanna I z dynastii askańskiej do założenia na tamtych terenach miasta o nazwie Landisberch Nova (Landsberg Nowy, dla rozróżnienia z innym Landsbergiem, w centralnych Niemczech). Landisberch rychło staje się bardzo ważnym ośrodkiem kulturowym i handlowem wschodnich Niemczech - stanowi on oko na świat cesarstwa. Wraz z założeniem miasta zbiegła się budowla wspanialej gotyckiej katedry, która po dziś dzień jest miejscem nabożeństw. W 1433 r. przeżył oblężenie husytów, w XVII wieku przez kilkadziesiąt lat znosił szwedzka okupację, utrzymywał wojska rosyjskie w wojnie 7-letniej, opłacał się kontrybucją armii Napoleona. Do najważniejszych przedwojennych osobistości Landsbergu należą: Max Bahr (właściciel fabryki worków jutowych, właściciel Pałacu Ślubów, sponsor budowli łaźni miejskiej, która działała jeszcze na początku XXI wieku), inżynier Pauksch (projektant fontanny na Placu Katedralnym, właściciel pałacyku przy Parku Róż, w którym obecnie swoją siedzibę ma Biblioteka Miejska), inżynier Schroeder. Położenie miasta u ujścia Kłodawy (Kłodawki) do Warty na skrzyżowaniu wodnych i lądowych szlaków komunikacyjnych, dawało dogodne warunki do rozwoju urbanizacji i powiększania miasta, które rozkwitało dzięki pracy kupców i rzemieślników. Doprowadziło to do ogromnego rozrośnięcia się miasta i przybrania jeszcze wiekszej wartości ekonomiczno-strategicznej. Na początku zeszłego wieku architektura kamieniczek Landsbergu była uznawana za jedną z najpiękniejszych i najbardziej wartościowych w centralnej Europie. 30 stycznia 1945 roku, po wejściu do Landsbergu wojsk radzieckich, miasto zostaje w ramach "wyzwolenia" spalone i zrujnowane, a nazwa zostaje zmieniona na Gorzów Wielkopolski. Ludność, która nie zdążyła uciec przez armią rosyjską, zostaje wysiedlona na Syberię. Od roku 1997 Gorzów jest stolicą województwa lubuskiego. Okolice Gorzowa to region bardzo atrakcyjny dla miłośników przyrody i osób chcących odetchnąć od wielkich miast i spędzić czas na łonie natury. Każdy turysta znajdzie tu wytchnienie nad setkami jezior, otoczonych tysiącami hektarów lasów i puszcz (największą jest Puszcza Gorzowska). Zaledwie 50 km od miasta znajduje się największy w Europie rezerwat nietoperzy, a także rezerwat ptactwa wodnego (Słońsk). W samym mieście parki stanowią ważny element zieleni i służą mieszkańcom jako miejsce wypoczynku i rekreacji. Gorzów posiada 12 parków o powierzchni 128 ha oraz zieleńce zajmujące powierzchnię około 53 ha, które okalają tereny wokół placów, budynków i narożniki ulic. Największym z parków jest Park Słowiański, o powierzchni łącznej przekraczającej 35 ha. Wiele tu zabytków charakteryzujących się różnymi stylami architektonicznymi. Po ich zwiedzeniu można odpocząć; w gorzowskich kawiarenkach, pubach lub zjeść; obiad w restauracjach serwujących m.in. tradycyjną kuchnię polską. Turysta odwiedzający dzisiejszy Gorzów z pewnością odnajdzie tutaj miejsca o niepowtarzalnym uroku oraz spędzi chwile, które zawsze będą wywoływać; miłe wspomnienia i chęć; do ponownego odwiedzenia miasta parków i ogrodów. Temat: Władysław Bartoszewski na prezydenta Władysław Bartoszewski na prezydenta Władysław Bartoszewski urodził się w Warszawie w 1922 r. Studiował na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Od września 1940 do kwietnia 1941 był więźniem Oświęcimia (numer obozowy 4427). W 1942 był współzałożycielem Rady Pomocy Żydom "Żegota". W latach 1942- 1944 uczestniczył w konspiracyjnej organizacji katolickiej Front Odrodzenia Polski (FOP). W latach 1942-1945 pracował w Wydziale Informacji Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej (AK) a w latach 1943- 1944 równocześnie w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu RP na Kraj (Komórka Więzienna i Referat Żydowski). Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim jako żołnierz AK. Po wojnie należał do Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) i był współredaktorem "Gazety Ludowej". Dwukrotnie, w latach 1946-48 i 1949-1954 był przetrzymywany w komunistycznych więzieniach, a w 1955 r. uznano go za niesłusznie represjonowanego. W latach 1963-1981 potajemnie współpracował z Radiem Wolna Europa. Od 1973 do 1985 wykładał historię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 1972-1983 pełnił funkcję sekretarza generalnego Polskiego PEN Klubu. W latach 1978 - 1981 był członkiem konspiracyjnego Polskiego Porozumienia Niepodległościowego. W 1980 był współzałożycielem Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania działającego przy Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Od 13 grudnia 1981 r. do 28 kwietnia 1982 r. był internowany w ośrodku internowania w Jaworzu. W latach 1983-1990 wykładał gościnnie jako profesor w Monachium, Eichstaett i Augsburg. Od września 1990 do lutego 1995 pełni funkcję ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Austrii, a od 6 marca do 22 grudnia 1995 r. ministra spraw zagranicznych. Od 1997 r. do końca kadencji w 2001 r. był senatorem Rzeczypospolitej Polskiej (z okręgu Warszawa). 1 lipca 2000 r. został ponownie mianowany ministrem spraw zagranicznych, funkcję tą pełnił do października 2001. Od czerwca 2001 roku jest przewodniczącym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jest Przewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej Posiada liczne tytuły naukowe (między innymi profesora, nadany mu w 1983 r. przez rząd Bawarii, doktora honoris causa filozofii i nauk humanistycznych czterech unwiersytetów). W 1995 r. został odznaczony Orderem Orła Białego. Był jednym z pierwszych Polaków, który otrzymał tytuł "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" w Jerozolimie (w 1963 r.). Posiada od 1991 r. honorowe obywatelstwo państwa Izrael. Jest autorem około 40 książek i ponad 1200 artykułów. Caly szkopul w tym, ze pan Wladyslaw jeszcze nie zdecydowal o swej kandytaturze. Mam nadzieje, ze to zrobi ! To jedyny czlowiek, ktoremu z calym przekonaniem dam swoj glos!!!! Temat: czy za prawem interpretowanym przez podejrzanych? czy za prawem interpretowanym przez podejrzanych? SejmowaKomisja Ekspercka i Sejmowe Biuro Legislacyjne skompromitowiły się do cna. Gruszka i Aumiller i Witaszek wielokrotnie domagali się wykładni tego konkretnego wniosku Wassermanna, dotyczacego - dalszej mozliwości pełnienia pełnomocnictwa Kulczyka przez mec.Widackiego w świetle zarzutów w dostarczonych KS materiałów. Komisja Sledcza (Gruszka) kompetentnie zwróciła sie do nich o rozstrzygniecie kwestii głosowania, określając parokrotnie co będą głosowali!!! Aumiller stwierdził, ze będzie głosował zgodnie z wykładnią ekspertów i w konsekwencji musiał wstrzymać sie od głosu!!! Komisja Sledcza dopytywała się nawet czy eksperci są jednogłosni w swej "notatce" po opiniach o jej "braku kompetencji do rozstrzygania", "wniosek jest wątpliwy" i " KK nie precyzuje wszystkich kwestii", "Komisja musi i tak wniosek głosować", "ma związek z art. 11 ust. 2 o prawie do ustanowienia pełnomocnika przed Komisją Sejmową...", " w przypadkach wątpliwych rozstrzyga KK" i baranki (nie z KS jak raczyłeś sugerować a eksperci!!!) znaleźli art. 87 ust KK "jesli nie narusza interesu osoby wezwanej na świadka można nie dopuścić do ustanowienia pełnomocnika" lub w innej wersji " może odmówić jesli nie wymaga ochrony" inaczej mówiłą dr Ewa Gruza - inaczej ta druga. Wspominali o prawie do obrony w Konstytucji ale i o dobru wyższego rzędu dla sprawy... Dla mnie najprawdziwiej brzmiały zdania ekspertów o "BRAKU KOMPETENCJII do ROZSTRZYGANIA DALSZEGO KORZYSTANIA Z PEŁNOMOCNIKA" i o to szło a nie o powoływaniu pełnomocnika! Kodeks Karny do którego odsyła Ustawa o Komisji Sejmowej nie precyzuje zaś tej kwestii w cytowanym przez expertów artykule 87 ustęp 3!!! Eksperci zaplątali się w dwa przepisy Ust o Komisji art.11 ust. 2 i KK art.87 ust.3. i odpowiedzieli, ze KS MUSI I TAK wniosek głosować! Wszyscy to słyszeli. To nie było tak - jakoby odpowiedzieli, że KS komisja może głosować, czy świadek może wyznaczać pełnomocnika. Nie zajeli stanowiska czy KS może nie dopuścić danego pełnomocnika. Odpowiedzieli, że KS musi głosować wniosek Wassermanna. Zas pomagając Kulczykowi ale dopiero po swym błedzie, poprosili spanikowani Gruszke o głos i nadinterpretując, stwierdzili, że Komisja nie może odrzucić niewygodnego ani pozwolić na nowo powołać pełnomocnika, może tylko raz nie dopuścić do przesłuchania i to raz na zawsze. A nawet nadinterpretowali o "wybieraniu pełnomocnika przez Komisję"...dla mnie oczywiste bzdury. Mógł Kulczyk wybrać na nowe przesłuchanie kazdego innego nie umaczanego? Jesli bierze się ministra spraw wewnetrznych powiązanego nawet w podejrzeniach z mafią czy swiadkami Zaglem i Kuną do odpowiadania na pytania - to po co tam Kulczyk ma mu asystować? Komisja z góry będzie na przegranej pozycji. Czy o to chodzi? Specjalna to specjalna - by przełamać zmowę ministrów i prokuratury, n'est pas? A dochodzenie do prawdy w wyjątkowo trudnych warunkach korupcji struktur panstwowych nie moze jej narażac na zarzuty Celinskiego i Różanskiego przyrónujące ich pracę do hańby oprawców sądowych - Różanskich, Szechterów, Stolzmanów, Wolinskich, Morelów i Humerów. Robili to jak słusznie zauważył Celinski w tajemnicy a Gruszka pytając członka KS z SLD Andrzeja Różanskiego o powiązania krwi wywałał furię Celinskiego - o takie to sprawy tu tez idzie... Komisja w której lewa połowa pilnuje by kruczkami prawnymi nie dojść prawdy. Albo Błochowiak albo Różański i Celiński. Jeśli czegoś nie precyzuje KK, w zakresie w którym Ustawa o Komisji do niego odsyła - to nie można jak eksperci, na siłę wniosek o niedopuszczenie z "ważnych względów" i dla "dobra wyższego" - dalsze korzystanie z umaczanego w sprawę pełnomocnika rozpatrywać w oparciu o powoływaniu pełnomocnika. Jesli nie ma nic o odwołaniu i nie ma nic o dalszym korzystaniu z pełnomocnika w Ustawie o Komisji i w KK to jest to - precedens. A precedens powinien być rozstrzygniety głosowaniem wniosku, jesli jest to Komisja Specjalna - powołana przez Sejm do naprawy państwa. Wszyscy gubiacy z oczu cel Specjalnej Komisji Sledczej wyrwania prokuratury i rządu z macek mafii i obcych służb będą nadinterpretować ustawy i wyciągać wnioski niemożności odwołania przez organ, który... ma prawo przyznania i odmawiania prawa powołania pełnomocnika... paralizując jej prace. Za czym jesteście? za prawem interpretowanym przez podejrzanych? Temat: Wojna w Iraku, wojna w Polsce Wojna w Iraku, wojna w Polsce Wojna w Iraku, wojna w Polsce Przeczytaj, co Cię może czekać, jeśli Polska bezwarunkowo poprze Amerykę w wojnie z Husajnem Ładunek wybuchowy eksplodował w Sejmie, a samobójca uderzył autem w zbiorniki Rafinerii Płockiej. Kontrole na polskich drogach, podsłuchiwanie rozmów telefonicznych i cenzurowanie korespondencji. Zawieszenie większości ubezpieczeń samochodowych, i wszystkich - na życie. Takie mogą być skutki bezwarunkowego poparcia Ameryki i przystąpienia Polski do wojny przeciw Irakowi. Czy jesteśmy na to przygotowani? RAFAŁ JABŁOŃSKI 2003-01-31 W sytuacji nadzwyczajnej Polska jest gotowa poprzeć Stany Zjednoczone w akcji wojskowej przeciw Irakowi, nawet bez zgody ONZ - powiedział przed kilkunastoma dniami szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. I wywołał burzę. Nigdy nie braliśmy udziału w takiej akcji. Nawet podczas operacji Pustynna Burza działaliśmy zgodnie z decyzjami ONZ. Działając bez zgody tej organizacji, możemy narazić się na ripostę państw muzułmańskich. - Stajemy się celem numer trzy dla terrorystów; po Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii - tak generał Gromosław Czempiński (w latach 1993-1996 szef Urzędu Ochrony Państwa) komentuje wypowiedź ministra Cimoszewicza. - Podziwiam odwagę niektórych polityków. Czy tak będzie wyglądała Warszawa, jeśli poprzemy wojnę Ameryki z Irakiem bez rezolucji ONZ? Stan wojenny po raz drugi Gdyby muzułmańscy terroryści zaczęli działania w naszym kraju, to, jak formułuje to konstytucja, zagrożone zostałoby bezpieczeństwo państwa. Wtedy wprowadzony byłby stan wojenny, ze wszystkimi konsekwencjami, w tym i ograniczeniem praw oraz swobód obywatelskich. Tak jak na początku lat 80. Ograniczona mogłaby być nie tylko łączność, ale i możliwość podróżowania. Wszystko zależałoby od stopnia zagrożenia państwa. Gdyby wystąpiły poważne problemy, władza mogłaby też reglamentować żywność oraz paliwa. Natomiast gdyby spełnione zostały wszystkie przesłanki konstytucyjne do wypowiedzenia wojny, spowodowałoby to duże problemy wewnętrzne. Przede wszystkim możliwy byłby pobór do wojska każdego obywatela zdolnego do noszenia broni. A w życiu cywilnym wystąpiłyby spore perturbacje, choćby w ubezpieczeniach. Mało kto pamięta, iż podpisując dobrowolną umowę z jakimkolwiek ubezpieczycielem, natrafił na formułki dotyczące wojny. W dokumentach PZU figuruje zdanie, że firma nie odpowiada za szkody będące bezpośrednim lub pośrednim następstwem działań wojennych, wszelkiego rodzaju wewnętrznych zamieszek i rozruchów oraz aktu sabotażu. Z rozporządzenia ministra finansów wynika, że podczas wojny ubezpieczyciele odpowiadają jedynie za ubezpieczenia obowiązkowe, a więc np. samochodowe OC lub też obowiązkowe ubezpieczenie budynków w gospodarstwach rolnych. Auto Casco i wszelkie ubezpieczenia dobrowolne, np. na życie - nie działają. Na Irak! Podstawą prawną do wysłania wojsk polskich poza granice kraju jest wniosek rządu, na podstawie którego prezydent RP wydaje odpowiednie postanowienie. W przypadku akcji przeciw Irakowi obowiązywać musi właśnie taka procedura - powiedziano nam w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. W takim przypadku wysyłani są tylko ochotnicy (służby zawodowej, i w zależności od potrzeby - zasadniczej). Czy działając przeciw Irakowi (ale bez zgody ONZ) wypowiemy mu wojnę? Janusz Onyszkiewicz z Centrum Stosunków Międzynarodowych (minister obrony w latach 1992-1993 i 1997-2000), zwraca uwagę, że praktyka wypowiadania wojny całkowicie zanikła. - W ostatnim ćwierćwieczu było bardzo wiele konfliktów, ale wszystkie toczyły się jakby nieprawnie. Ani walki brytyjsko-argentyńskie na Falklandach, ani straszliwa wojna Iraku z Iranem, która pochłonęła setki tysięcy istnień ludzkich, nie były wojnami wypowiedzianymi, a więc nie istniały z punktu widzenia prawa międzynarodowego - uważa Onyszkiewicz. Polska wielokrotnie brała udział w działaniach międzynarodowych o charakterze wojennym (m.in. w krajach byłej Jugosławii), ale nigdy wojny nikomu nie wypowiedziała. - Jeśli weźmiemy udział w ataku na Irak, bez zgody ONZ, a nie wypowiemy wojny, to wystąpimy w charakterze agresora. Tak jak Niemcy w 1939 roku - uważa dr Rafał Brzeski, niezależny ekspert od spraw terroryzmu. tekst z portalu onet Temat: Afera z posłem Kopciem w tle absztyfikant napisał: > info.onet.pl/814564,11,1,0,120,686,item.html > PAP, MD /2003-10-16 15:25:00 > > Poseł Kopeć: Nie mam sobie nic do zarzucenia > > > > Poseł SLD Stanisław Kopeć powiedział, że nie ma sobie nic szczególnego do > zarzucenia w związku z czwartkowym artykułem "Rzeczpospolitej" zarzucającym > mu, że pomaga biznesmenom podejrzewanym o wyłudzenie państwowego majątku. > > > Stanisław Kopeć/ www.sejm.gov.pl > > Szef zachodniopomorskiego SLD Wojciech Długoborski zapowiedział, że będzie > chciał wyjaśnienia sprawy. > > W tekście "Interesy pod ochroną posła" wymieniono m.in. dwóch przebywających > obecnie w areszcie biznesmenów - Zenona F. zamieszanego w wyłudzenia milionów > złotych od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz Andrzeja Ł. > oskarżonego w wyłudzenie "tysięcy ton państwowego zboża" - w obronie których > interweniować miał Kopeć, były baron Sojuszu w Zachodniopomorskiem i ciągle > wpływowy polityk SLD. Gazeta zarzuciła Kopciowi również kupno mieszkania "w > podejrzanych okolicznościach". > > "To stare sprawy, odgrzane, wydaje mi się, dla określonych potrzeb. Nie mam > sobie nic szczególnego do zarzucenia. Robię tę robotę, która należy do > członka Sejmowej Komisji Rolnictwa i jej wiceprzewodniczącego. Nikomu niczego > nie ukradłem, nikomu niczego nie zabrałem. Na odniesienie się do > poszczególnych fragmentów tego tekstu przyjdzie jeszcze czas" - powiedział. > > Przyznał, że interweniował w sprawie Zenona F., ale traktował go jak każdego > innego petenta, zgłaszającego się do jego biura poselskiego. > > Wyjaśniając sprawę zakupu mieszkania w Stargardzie, Kopeć podkreślił, że > odbyły się cztery legalne przetargi na ten lokal. Zapowiedział, że przedstawi > dokumenty syndyka, dotyczące procedury sprzedaży, ceny za nieruchomość. Ten > wątek tekstu nazwał "tendencyjną robotą". > > Szef zachodniopomorskiego SLD Wojciech Długoborski powiedział PAP, że treść > artykułu "Rz" to raczej pytania, spekulacje, domysły, opisy sytuacji, które > nie zostały wyjaśnione. Osoby dotknięte tym tekstem, zdaniem Długoborskiego, > powinny się do niego odnieść osobiście i wyjaśnić zarzuty. Wymienił posła > Kopcia i przewodniczącego powiatowego SLD Mirosława Dawidowicza. > > "Nie mogę przejść obojętnie obok tej sprawy, bo to dotyczy członków partii i > będę oczekiwał wyjaśnienia tej sytuacji. Musimy się zastanowić, w jakiej > formule. To nie jest kwestia tych dwóch osób, ale też partii" - zaznaczył. > > Długoborski przypomniał, że w Stargardzie ostatnie wybory samorządowe wygrała > prawica, Sojusz zaś rządzi jedynie w powiecie. > > Szef Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Tadeusz Kulikowski powiedział PAP, że > nazwisko posła nie pojawia się ani nie pojawiało w żadnej ze spraw > prowadzonych przez prokuraturę. > > Przed ponad rokiem PAP pisała, że Kopeć wielokrotnie interweniował na > korzyść, aresztowanego później w związku z wyłudzeniami, szczecińskiego > biznesmena Zenona F. Poseł twierdził wówczas, że "nikt nie ma na czole > wypisane, że jest oszustem". > > Ówczesny dyrektor szczecińskiego oddziału AWRSP Stanisław Zimnicki (SKL-RNP), > także przed ponad rokiem mówił PAP, że Kopeć wielokrotnie podejmował szereg > interwencji, które dotyczyły interesów Zenona F. > Absztyfikant, w jakim tle; poseł Kopeć jako główny bohater afer, kto się za niego weźmie jak w świętokrzyskiem ? Temat: grudniowe szaleństwa Sejmu o czynsze po 2004 roku ? Re: Chyba borowiki się zapętliły tomasz.urbas 20.12.2004 20:06 + odpowiedz Borowski oficjalnie przyznał, ze poprawdka SdPl umozliwia uwolnienie czynszów: "Marek Borowski zwrócił się 18 grudnia do premiera Marka Belki o niezwłoczne odwołanie z funkcji dyrektora Departamentu Mieszkalnictwa w Ministerstwie Infrastruktury Zdzisława Żydaka, w związku z udzielaniem przez niego błędnych informacji jakoby od Nowego Roku czynsze mogły wzrosnąć nawet o 1000% i to z winy Sejmu. Informacje te powielały ?Gazeta Wyborcza? i ?Rzeczpospolita?. Jest to nie tylko nieprawda, ale i skrajna nieodpowiedzialność ? pisze Marek Borowski w liście do premiera. Wypowiedzi te z pewnością wywołają zamieszanie i zbulwersują lokatorów. W dniu 17 grudnia Sejm ostatecznie uchwalił ustawę o ochronie praw lokatorów, przyjmując m.in. postulowane przez Socjaldemokrację Polską ograniczenie skali wzrostu podwyżek czynszów do 10% rocznie, jeśli wysokość czynszu wynosi, co najmniej 3% tzw. wartości odtworzeniowej. Jeśli ten ostatni warunek nie jest spełniony (czynsz jest niższy od 3% wartości odtworzeniowej), a podwyżka przekracza 10 %, ustawa - zgodnie z zachowanymi propozycjami rządu ? nakłada na właściciela obowiązek uzasadnienia podwyżki i uprawnia lokatora do wystąpienia na drogę sądową, a do czasu rozstrzygnięcia przez sąd ? do opłacania czynszu w dotychczasowej wysokości. Przyjęte rozwiązania uspokoiły lokatorów i uśmierzyły ich obawy przed niekontrolowanymi podwyżkami czynszów." Abstrahując, że ci inteligenci inaczej nie rozrozniaja zwrotu "co najmniej 3 % " od wyrażenia ustawowego "przekracza 3 %", SdPl przynalo, ze podwyżka czynszu nie przekraczajacego 3 % wartosci odtworzeniowej do poziomu rynkowego jest mozliwa. Zaznacza, ze jest ona poddana kontroli sadowej. Nie odkryli Ameryki... Oficjalne stanowisko OSWN i pierwsze wskazowki na www.czynsze.republika.pl ? Re: Jesteśmy blisko uwolnienia czynszów henryk.tubacki 20.12.2004 20:12 + odpowiedz Witam pod nowym nickiem. No i stało się, coraz bliżej jesteśmy uwolnienia czynszów od 2005 roku. Niestety nie wszystkich, ale tych najtrudniejszych. Trochę śmieszniej ale jest. Zapraszam do odwiedzenia moich znowelizowanych stron www.oswn.poznan.pl/ oraz www.czynsze.republika.pl/ . Jest tam aktualne "Oficjalne Stanowisko Zarządu OSWN" w sprawach dotyczących możliwości podwyżek czynszów w 2005 roku. Podkreślam, podwyżek (wypowiedzeń wysokości czynszu) wysyłanych lokatorom w styczniu 2005r, a nie w grudniu 2004r. Nie chwaląc się muszę zauważyć artykuł Marka Wielgo z Gazety Wyborczej, z jej jutrzejszego drukowanego wydania pt.: "Wysokie podwyżki czynszów raczej nieuniknione". W drugim zdaniu tego artykułu red. cytuje moje myśli zapisane przeze mnie na www.oswn.poznan.pl/ i na www.czynsze.republika.pl/ . Jest to bardzo miłe, gdy cała Polska może czytać moje trafne analizy o Pani Posłance Banach i SDPL (zwróćcie uwagę, że wśród tych koalicjantów Banach i SDLP nie wymieniam SLD, ani PO, gdyż są to jedyne partie w Parlamencie, których wksperci prawni rozumieją co czytają, inni to populiści. Będziemy o tym pamiętać w zbliżającej się kampanii wyborczej do Parlamentu w 2005r. Zwróćcie uwagę, że oskar wyemigrował z forum, a myślałem, że przeprosi mnie i krotkiego za swoje inwektywy wobec nas. Ale on pewnie płacze razem z Sarzyńską i jej krakowskim stowarzyszeniem lokatorów, ma pecha, a może remontuje pokoik na strychu lub w suterynie dla swojej koleżanki S., by nie ucierpiała pani radna od swojego krwiopijczego właściciela; pewnie dostała podwyżkę czynszu na 100zł/m2 (sic). Nawiasem mówiąc od stycznia 2005 roku będzie też trochę nowości i jeżeli chcemy być na bieżąco, to kontrolujmy moje strony i to forum. Inne planowane nowości podamy z krotkim w kolejnych dniach, przecież do Sylwestra już niedaleko. Pozdrawiam. Henryk Tubacki PS. dotychczasowy nick: "oswn.poznan" będzie teraz nickiem biura Oddziału w Poznaniu OSWN i będziemy go używać w bardziej oficjalnych wypowiedziach. Mój nick "henryk.tubacki" ma być bardziej mój osobisty. Pozdrawiam Henryk Tubacki tubacki@oswn.poznan.pl ? Re: Jesteśmy blisko uwolnienia czynszów oswn.poznan 20.12.2004 20:17 + odpowiedz Tak to prawda. To jest tylko uwierzytelnienie tych obu nicków. Pozdrawiam. Temat: Afera z posłem Kopciem w tle Afera z posłem Kopciem w tle info.onet.pl/814564,11,1,0,120,686,item.html PAP, MD /2003-10-16 15:25:00 Poseł Kopeć: Nie mam sobie nic do zarzucenia Poseł SLD Stanisław Kopeć powiedział, że nie ma sobie nic szczególnego do zarzucenia w związku z czwartkowym artykułem "Rzeczpospolitej" zarzucającym mu, że pomaga biznesmenom podejrzewanym o wyłudzenie państwowego majątku. Stanisław Kopeć/ www.sejm.gov.pl Szef zachodniopomorskiego SLD Wojciech Długoborski zapowiedział, że będzie chciał wyjaśnienia sprawy. W tekście "Interesy pod ochroną posła" wymieniono m.in. dwóch przebywających obecnie w areszcie biznesmenów - Zenona F. zamieszanego w wyłudzenia milionów złotych od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz Andrzeja Ł. oskarżonego w wyłudzenie "tysięcy ton państwowego zboża" - w obronie których interweniować miał Kopeć, były baron Sojuszu w Zachodniopomorskiem i ciągle wpływowy polityk SLD. Gazeta zarzuciła Kopciowi również kupno mieszkania "w podejrzanych okolicznościach". "To stare sprawy, odgrzane, wydaje mi się, dla określonych potrzeb. Nie mam sobie nic szczególnego do zarzucenia. Robię tę robotę, która należy do członka Sejmowej Komisji Rolnictwa i jej wiceprzewodniczącego. Nikomu niczego nie ukradłem, nikomu niczego nie zabrałem. Na odniesienie się do poszczególnych fragmentów tego tekstu przyjdzie jeszcze czas" - powiedział. Przyznał, że interweniował w sprawie Zenona F., ale traktował go jak każdego innego petenta, zgłaszającego się do jego biura poselskiego. Wyjaśniając sprawę zakupu mieszkania w Stargardzie, Kopeć podkreślił, że odbyły się cztery legalne przetargi na ten lokal. Zapowiedział, że przedstawi dokumenty syndyka, dotyczące procedury sprzedaży, ceny za nieruchomość. Ten wątek tekstu nazwał "tendencyjną robotą". Szef zachodniopomorskiego SLD Wojciech Długoborski powiedział PAP, że treść artykułu "Rz" to raczej pytania, spekulacje, domysły, opisy sytuacji, które nie zostały wyjaśnione. Osoby dotknięte tym tekstem, zdaniem Długoborskiego, powinny się do niego odnieść osobiście i wyjaśnić zarzuty. Wymienił posła Kopcia i przewodniczącego powiatowego SLD Mirosława Dawidowicza. "Nie mogę przejść obojętnie obok tej sprawy, bo to dotyczy członków partii i będę oczekiwał wyjaśnienia tej sytuacji. Musimy się zastanowić, w jakiej formule. To nie jest kwestia tych dwóch osób, ale też partii" - zaznaczył. Długoborski przypomniał, że w Stargardzie ostatnie wybory samorządowe wygrała prawica, Sojusz zaś rządzi jedynie w powiecie. Szef Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Tadeusz Kulikowski powiedział PAP, że nazwisko posła nie pojawia się ani nie pojawiało w żadnej ze spraw prowadzonych przez prokuraturę. Przed ponad rokiem PAP pisała, że Kopeć wielokrotnie interweniował na korzyść, aresztowanego później w związku z wyłudzeniami, szczecińskiego biznesmena Zenona F. Poseł twierdził wówczas, że "nikt nie ma na czole wypisane, że jest oszustem". Ówczesny dyrektor szczecińskiego oddziału AWRSP Stanisław Zimnicki (SKL-RNP), także przed ponad rokiem mówił PAP, że Kopeć wielokrotnie podejmował szereg interwencji, które dotyczyły interesów Zenona F. Temat: aktualne GMO na talerzu aktualne GMO na talerzu GMO: "Europejska Zaraza" w US (US) Zebrani na największej do tej pory konferencji biotech 2004 w San Francisco rozpoczęli debaty dyskusją na temat zaniku akceptancji dla produktów gm. Nawet ci Amerykanie, którzy zaakceptowali zboża-gm, odgraniczają się od genetycznie modyfikowanych krów mlecznych i innych zwierząt, miała stwierdzić dyrektor ds. nauki i społeczeństwa Washington's Georgetown University, wcześniejszy US Ambassador w Holandii Cynthia Schneider. "Mamy do czynienie z europejską zarazą?", zapytała. "Mamy również obawy co do upraw farmaceutycznych. Nie posiadamy odpowiednich przepisów gwarantujących, że testowane są one odpowiednio." Schneider przytoczyła wyniki badań opinii publicznej według których 51% odrzuca produkty gm jako złe, tylko 37% uważa je za dobre. Ale Amerykanie są za gm, jeżeli porówna się ich z Francuzami, gdzie ten stosunek wynosi 89/10 i Japończykami 76/20. Protestowało ponad 18.000. more... GMO: "Nie ma dowodów na szkodliwość gm" (US) kontrują przedstawiciele koncernów biotech w kontrowersyjnych dyskusjach na ten temat. Brak dowodów zdaje się być w chwili obecnej namocniejszym argumentem lobby biotech po upadku mitów o likwidacji światowego głodu i redukcji zużycia chemicznych środków ochrony roślin. Brak dowodów nie jest jednak wynikiem skrupulatnych testów gm, tylko ich braku. "To jest przykre, nie mamy więcej danych", mówi Allison Snow, professor ekologii Ohio State University. "Nie ma więcej pieniędzy i tylko niewielu ludzi tym się zajmuje. Kompanie nie płacą za badania, które nie leżą w ich interesie" i dodaje: "Ty nie zrobisz pieniędzy na badaniach ryzyka, ale ty zrobisz pieniądze na biotechnologii." US Urząd ds. Rolnictwa USDA wydał w roku ubiegłym 180 mln$ na badania w dziedzinie biotechnologii, z tego 3,4 mln$, mniej niż 2%!!, na badania dotyczące ryzyka... wynikiem są bezpieczne GMO. more... GMO: Greenpeace rozpoczyna bezpłatne testy kukurydzy (Niemcy) Trwające milczenie rządu landowego (CDU/FDP) Sachsen-Anhalt na temat kontynuowanych prób polowych i dalsze kwestionowanie otwartego katatstra z miejscami wysianej kukurydzy-gm stoi w sprzeczności z obowiązkiem ujawniania takich upraw zawartym w wytycznej UE 2001/18. Rząd odrzuca żądania Greenpeace (GP) twierdząc, że takiej informacji nie posiada, co GP uważa za wykręt, gdyż odpowiedzialny za próby w firmie Innoplanta jest członkiem frakcji FDP w Landtagu. "Rząd landowy wspiera wprawdzie gentechnikę, ale zaniedbuje w sposób karalny obowiązek nadzoru. Pola z uprawami są systematycznie ukrywane przed zainteresowaną publicznością i rolnikami", komentuje GP. Otwierającą się "szarą sferę" prawną wykorzystuje GP rozpoczynając bezpłatne testy kukurydzy. Wystarczy część liścia, który wysłać można również pocztą. Biuro GP w Magdeburgu przeprowadza badania nieskomplikowanie i szybko, odkryte pola z wysiewem gm podane zostaną do wiadomości landesrządu i ogłoszone publicznie. GP wystąpił również sądownie przeciwko rządowi Sachsen-Anhalt o naruszenie unijnej dyrektywy nakazującej prowadzenie otwartego katastra. Obszar uprawny kukurydzy w Niemczech wynosi 1,5 mln ha. Obecne 300 ha prób polowych stanowią jak narazie 0,2 promile tej powierzchni. mehr... GMO: Prezydentura za gmo? (Uganda) W trwającym nadal konflikcie między USA i UE w sprawie rozbieżnych stanowisk na temat gmo, wzrasta nacisk USA na kraje Afryki. W maju swoją dotychczasową opozycyjną pozycję opuściła Uganda przyłączając się tym samym do bloku państw kontynuujących wprowadzanie odpowiednich ustaw i przepisów zezwalających na te uprawy: Egiptu, Simbabwe i Nigerii. Nagły zwrot Ugandy komentowany jest przez niektóre źródła ugandyjskie w odniesieniu do wizyty prezydenta kraju Yoweri Museveni w USA, gdzie oprócz rozmów na temat terroryzmu, dyskutowana miała być ewentualna zmiana konstytucji, celem wprowadzenia trzeciego okresu prezydentury. Inne źródła z WB donosić mają, że na taką zmianę Waszyngton przymknąłby oko. W przeciwieństwie do stanowisk brytyjskiego i UE, które taki krok kategorycznie odrzucają. more... więcej pod storytel.republika.pl i oczywiście www.organicconsumers.org Temat: Pomyslne wieści z ojczyzny Goebbelsa Sława! Ofensywa Pruskiego Powiernictwa w sprawie zwrotu dawnej własności niemieckiej w Polsce Dwa dni po przemówieniu Gerharda Schrödera w Warszawie, w którym to kanclerz zapewnił, że rząd niemiecki nie poprze żadnych roszczeń własnościowych wobec Polski Rudi Pawelka, szef Powiernictwa Pruskiego i jednocześnie przewodniczący Ziomkostwa Śląskiego oświadczył, że jeszcze w tym roku złoży skargę przeciwko Polsce do europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Obie w sprawie zwrotu mienia wypędzonych Niemców. Ponieważ procedura wymaga, by sprawa przeszła najpierw przez sądy krajowe, równolegle pozwy dotyczące konkretnych majątków trafią do polskich sądów. Powiernictwo przypuszcza jednak, że sądy polskie je odrzucą. Eksperci przyznają, że nie przyjmie ich również unijny Trybunał Sprawiedliwości. Wtedy zostanie tylko Strasburg, ale i tam Powiernictwo może przegrać. - To Trybunał decyduje, czy skarga będzie dopuszczona. Nie wydaje mi się, żeby na to zezwolił, bo skargi według mnie nie podpadają pod żaden artykuł Europejskiej Konwencji Ochrony Praw Człowieka i Podstawowych Wolności - wyjaśniał nam profesor Zdzisław Galicki, członek komisji prawa międzynarodowego ONZ i jej były przewodniczący. Na złość Schröderowi Takiej reakcji na niedzielne wystąpienie kanclerza Gerharda Schrödera w Polsce mało kto się spodziewał. Choć kanclerską deklarację braku poparcia dla roszczeń poparło CDU, rozjuszyła ona środowiska ziomkostw i wypędzonych. "Zobaczymy, jakimi środkami polityka zamierza wpływać na niezależność sądów" - oświadczył wczoraj w gazecie "Berliner Zeitung" Rudi Pawelka, szef rady nadzorczej Powiernictwa Pruskiego, które od 2003 roku wspiera prawnie roszczenia Niemców wypędzonych m.in. z Polski po II wojnie światowej. W ten sposób nawiązał do przemówienia Schrödera, który zapewniał w Warszawie, że rząd nie będzie wspierał roszczeń także przed międzynarodowymi trybunałami. Jak na ofensywę Pruskiego Powiernictwa zareagował rząd w Berlinie? Ruediger Petz z biura prasowego rządu powiedział nam wczoraj, że "choć gabinet nad tym ubolewa, nie może zapobiec składaniu skarg w sądach, gdyż każdy obywatel ma do tego prawo". A polski? Premier Marek Belka na pytanie o zapowiedzi Powiernictwa Pruskiego powiedział jedynie, że "na razie żadnych pozwów jeszcze nie ma". Berlin może jednak "interweniować". Procedura Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przewiduje, że stanowisko w sprawie może zająć także strona trzecia - np. właśnie rząd niemiecki, jeśli dojdzie do procesu. Nie może jednak powstrzymać Powiernictwa od dochodzenia swych praw. Berlin igrał z ogniem Pawelkę rozsierdziło zapewne też wystąpienie jednego z rzeczników niemieckiego rządu Thomasa Stega. Powiedział on na poniedziałkowej konferencji prasowej, że "choć każdy ma prawo występować do sądu, to Powiernictwo jest organizacją wątpliwą, a indywidualne roszczenia wypędzonych nie mają podstaw prawnych". Pawelka chce najwyraźniej pokazać, że takie podstawy prawne mogą się znaleźć. Na tle odszkodowań doszło do sporu wewnątrz organizacji wypędzonych. Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach skrytykowała wystąpienie Schrödera w Warszawie, twierdząc , że jest nieprzyzwoitością, by kanclerz, który jest reprezentantem swoich rodaków, próbował niejako na ich plecach za granicą zwolnić się ze zobowiązań wobec nich. - Jeśli Schröder chciał czemuś zapobiec - oświadczyła - to powinien był powiedzieć: "Rezygnujemy z niemieckiej własności prywatnej i uregulujemy te sprawy niemiecką ustawą". Na to z kolei ostro zaprotestował Pawelka. Takie rozwiązanie oznaczałoby zrezygnowanie z części "prawa do ojczyzny" - powiedział. Steinbach już wcześniej odcięła się od Powiernictwa. Jej zdaniem wypędzonym należą się choćby symboliczne odszkodowania, Pawelka zaś domaga się restytucji mienia. Jak powiedział agencji DPA, nie miałoby to oznaczać, że Polacy będą musieli opuszczać swoje domy z powodu roszczeń wypędzonych. "Otwarte kwestie powinno się załatwiać polubownie" - stwierdził i dodał, że na Śląsku jest wiele opuszczonych gospodarstw, które wypędzeni chcieliby odbudować, "ale państwo polskie nie pozwala im na to". Pawelka przyznał także, że Polska powinna przeprosić za wypędzenie. - Chcemy sygnału, że państwo, które popełniło takie przestępstwo w świetle prawa międzynarodowego, nie może po prostu przejść nad tym do porządku dziennego - mówił. Pozdrawiam i zapraszam na: Forum Słowiańskie Temat: Jak muzulmanie walczyli u boku Hitlera Jak muzulmanie walczyli u boku Hitlera Jeszcze na długo przed wybuchem II wojny światowej Wielki Mufti Jerozolimy Amin al-Husajni szukał porozumienia z III Rzeszą. Wszak dla niego wróg był ten sam: Żydzi i Brytyjczycy. Gdy wybuchła wojna, Niemcy z zadowoleniem podjęli ideę tworzenia muzułmańskich jednostek w Wehrmachcie i SS. Był styczeń 1944 r., gdy Amin al-Husajni przybył z trzydniową wizytą na Dolny Śląsk, do garnizonu w Neuhammer (dziś Świętoszów), by uroczyście pożegnać wyjeżdżającą na bałkański front 22. Dywizję Górską Waffen-SS “Handżar”. Złożona z muzułmanów jednostka miała walczyć z partyzantami. Do żołnierzy mówił: “Stworzona z pomocą Wielkich Niemiec dywizja to przykład dla muzułmanów we wszystkich krajach. Nie ma innego ratunku przed imperialistycznym uciskiem, jak tylko walka o zachowanie wiary i domów. Świat islamski i Wielkie Niemcy mają wiele wspólnych interesów. Rzesza walczy przeciw tym samym wrogom, którzy zabrali muzułmanom ziemię i prześladowali ich religię w Azji, Afryce i Europie”. Porozumienia z Rzeszą mufti szukał przynajmniej od 1936 r., tj. od czasu pierwszego palestyńskiego powstania przeciw żydowskim osadnikom i brytyjskim władzom mandatowym. Al-Husajni nawiązał kontakt z dyrektorem wydziału palestyńskiego Niemieckiego Biura Informacji dr Franzem Reichertem. W lipcu 1937 r. złożył wizytę konsulowi Niemiec w Palestynie Wilhelmowi Döhle, deklarując poparcie dla Rzeszy i pytając, do jakiego stopnia jest ona “gotowa udzielić poparcia arabskim działaniom przeciw Żydom”. Ale gdy we wrześniu 1937 r. dwaj oficerowie SS Adolf Eichmann i Herbert Hagen odwiedzili Palestynę, muftiego już nie zastali: uciekając przed aresztowaniem przez Brytyjczyków, dotarł do Iraku i stał się tam duchowym patronem antybrytyjskiego przewrotu, podjętego w maju 1941 r. przez irackiego generała Raszida Alego al-Kajlaniego. Próba utworzenia w Bagdadzie panarabskiego i prohitlerowskiego rządu wywołała natychmiastową reakcję Londynu - mufti musiał uciekać dalej, do Iranu (później Londyn skierował do ochrony pól naftowych w irackim Kurdystanie żołnierzy armii Andersa). A że w sierpniu Brytyjczycy i Rosjanie wkroczyli do Iranu Al-Husajni znów ruszył w drogę: przez Turcję do okupowanej przez Włochy Albanii, skąd Włosi przewieźli go na drugą stronę Adriatyku. W listopadzie dotarł do Berlina, gdzie przyjął go Hitler. “Führer” z radością podkreślił wspólne stanowisko wobec Żydów, ale nie zamierzał popierać panarabskiego zrywu antykolonialnego - także dlatego, że obawiał się pogorszenia stosunków z marszałkiem Petainem. Choć więc w styczniu 1942 r. Hitler pozwolił na powstanie “Arabskiego Legionu” - formowano go na przylądku Sunion w Grecji pod kamuflującą nazwą Niemiecko Temat: Arabski wkład do okaleczania dzieci. Arabski wkład do okaleczania dzieci.-to faszysci Muftiego arabskiego sojusz ze swastyką 60 lat temu Trzecia Rzesza potrzebowała żołnierzy, a muzułmanie chcieli walczyć Jeszcze na długo przed wybuchem II wojny światowej Wielki Mufti Jerozolimy Amin al-Husajni szukał porozumienia z III Rzeszą. Wszak dla niego wróg był ten sam: Żydzi i Brytyjczycy. Gdy wybuchła wojna, Niemcy z zadowoleniem podjęli ideę tworzenia muzułmańskich jednostek w Wehrmachcie i SS. Stanisław Guliński /2004-10-03 Był styczeń 1944 r., gdy Amin al-Husajni przybył z trzydniową wizytą na Dolny Śląsk, do garnizonu w Neuhammer (dziś Świętoszów), by uroczyście pożegnać wyjeżdżającą na bałkański front 22. Dywizję Górską Waffen-SS “Handżar”. Złożona z muzułmanów jednostka miała walczyć z partyzantami. Do żołnierzy mówił: “Stworzona z pomocą Wielkich Niemiec dywizja to przykład dla muzułmanów we wszystkich krajach. Nie ma innego ratunku przed imperialistycznym uciskiem, jak tylko walka o zachowanie wiary i domów. Świat islamski i Wielkie Niemcy mają wiele wspólnych interesów. Rzesza walczy przeciw tym samym wrogom, którzy zabrali muzułmanom ziemię i prześladowali ich religię w Azji, Afryce i Europie”. Z Jerozolimy do Berlina Porozumienia z Rzeszą mufti szukał przynajmniej od 1936 r., tj. od czasu pierwszego palestyńskiego powstania przeciw żydowskim osadnikom i brytyjskim władzom mandatowym. Al-Husajni nawiązał kontakt z dyrektorem wydziału palestyńskiego Niemieckiego Biura Informacji dr Franzem Reichertem. W lipcu 1937 r. złożył wizytę konsulowi Niemiec w Palestynie Wilhelmowi Döhle, deklarując poparcie dla Rzeszy i pytając, do jakiego stopnia jest ona “gotowa udzielić poparcia arabskim działaniom przeciw Żydom”. Ale gdy we wrześniu 1937 r. dwaj oficerowie SS Adolf Eichmann i Herbert Hagen odwiedzili Palestynę, muftiego już nie zastali: uciekając przed aresztowaniem przez Brytyjczyków, dotarł do Iraku i stał się tam duchowym patronem antybrytyjskiego przewrotu, podjętego w maju 1941 r. przez irackiego generała Raszida Alego al-Kajlaniego. Próba utworzenia w Bagdadzie panarabskiego i prohitlerowskiego rządu wywołała natychmiastową reakcję Londynu - mufti musiał uciekać dalej, do Iranu (później Londyn skierował do ochrony pól naftowych w irackim Kurdystanie żołnierzy armii Andersa). A że w sierpniu Brytyjczycy i Rosjanie wkroczyli do Iranu Al-Husajni znów ruszył w drogę: przez Turcję do okupowanej przez Włochy Albanii, skąd Włosi przewieźli go na drugą stronę Adriatyku. W listopadzie dotarł do Berlina, gdzie przyjął go Hitler. “Führer” z radością podkreślił wspólne stanowisko wobec Żydów, ale nie zamierzał popierać panarabskiego zrywu antykolonialnego - także dlatego, że obawiał się pogorszenia stosunków z marszałkiem Petainem. Choć więc w styczniu 1942 r. Hitler pozwolił na powstanie “Arabskiego Legionu” - formowano go na przylądku Sunion w Grecji pod kamuflującą nazwą Niemiecko Temat: Slowianscy muzulmanie w SS Slowianscy muzulmanie w SS Muftiego sojusz ze swastyką 60 lat temu Trzecia Rzesza potrzebowała żołnierzy, a muzułmanie chcieli walczyć Jeszcze na długo przed wybuchem II wojny światowej Wielki Mufti Jerozolimy Amin al-Husajni szukał porozumienia z III Rzeszą. Wszak dla niego wróg był ten sam: Żydzi i Brytyjczycy. Gdy wybuchła wojna, Niemcy z zadowoleniem podjęli ideę tworzenia muzułmańskich jednostek w Wehrmachcie i SS. Stanisław Guliński /2004-10-03 Był styczeń 1944 r., gdy Amin al-Husajni przybył z trzydniową wizytą na Dolny Śląsk, do garnizonu w Neuhammer (dziś Świętoszów), by uroczyście pożegnać wyjeżdżającą na bałkański front 22. Dywizję Górską Waffen-SS “Handżar”. Złożona z muzułmanów jednostka miała walczyć z partyzantami. Do żołnierzy mówił: “Stworzona z pomocą Wielkich Niemiec dywizja to przykład dla muzułmanów we wszystkich krajach. Nie ma innego ratunku przed imperialistycznym uciskiem, jak tylko walka o zachowanie wiary i domów. Świat islamski i Wielkie Niemcy mają wiele wspólnych interesów. Rzesza walczy przeciw tym samym wrogom, którzy zabrali muzułmanom ziemię i prześladowali ich religię w Azji, Afryce i Europie”. Z Jerozolimy do Berlina Porozumienia z Rzeszą mufti szukał przynajmniej od 1936 r., tj. od czasu pierwszego palestyńskiego powstania przeciw żydowskim osadnikom i brytyjskim władzom mandatowym. Al-Husajni nawiązał kontakt z dyrektorem wydziału palestyńskiego Niemieckiego Biura Informacji dr Franzem Reichertem. W lipcu 1937 r. złożył wizytę konsulowi Niemiec w Palestynie Wilhelmowi Döhle, deklarując poparcie dla Rzeszy i pytając, do jakiego stopnia jest ona “gotowa udzielić poparcia arabskim działaniom przeciw Żydom”. Ale gdy we wrześniu 1937 r. dwaj oficerowie SS Adolf Eichmann i Herbert Hagen odwiedzili Palestynę, muftiego już nie zastali: uciekając przed aresztowaniem przez Brytyjczyków, dotarł do Iraku i stał się tam duchowym patronem antybrytyjskiego przewrotu, podjętego w maju 1941 r. przez irackiego generała Raszida Alego al-Kajlaniego. Próba utworzenia w Bagdadzie panarabskiego i prohitlerowskiego rządu wywołała natychmiastową reakcję Londynu - mufti musiał uciekać dalej, do Iranu (później Londyn skierował do ochrony pól naftowych w irackim Kurdystanie żołnierzy armii Andersa). A że w sierpniu Brytyjczycy i Rosjanie wkroczyli do Iranu Al-Husajni znów ruszył w drogę: przez Turcję do okupowanej przez Włochy Albanii, skąd Włosi przewieźli go na drugą stronę Adriatyku. W listopadzie dotarł do Berlina, gdzie przyjął go Hitler. “Führer” z radością podkreślił wspólne stanowisko wobec Żydów, ale nie zamierzał popierać panarabskiego zrywu antykolonialnego - także dlatego, że obawiał się pogorszenia stosunków z marszałkiem Petainem. Choć więc w styczniu 1942 r. Hitler pozwolił na powstanie “Arabskiego Legionu” - formowano go na przylądku Sunion w Grecji pod kamuflującą nazwą Niemiecko Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 146 rezultatów • 1, 2, 3 |