Biuro Podróży Adriatyk

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Podróży Adriatyk




Temat: Blue Water vs teraz_my

Czy VIP'owi i moderatorowi forum żeglarskiego wypada się chwalić, że wpisuje w Google hasło "adriatyk"?
Po pierwsze nie chwaliłem się, tylko poinformowałwem.

Ale skoro jesteś dociekliwy i muszę się wytłumaczyć, to szukałem biura podróży Adriatyk (obok kilkunastu innych biur), żeby synowi siostry zaplanować wakacje. Wypada mi?





Temat: studenckie biura podróży


Spróbuj na jakąś uczelnie iść i tam poszukać ogłoszeń, bo te co sie
reklamują na mieście i w gazetach to nie są zadne studenckie biura podróży
tylko nastawione na studentów. Podejrzanie niskie opłaty i zawsze te same
miejsca "wypoczynku" to ich znak rozpoznawczy. Dla tych co chcą chlać i
się
zabawiać to idealna sprawa, ale dla tych co chcą sobie wypocząć i coś
zwiedzić to już nie bardzo. [...]
Wycieczki z tych pseudostudenckich biur polegaja głównie na
przewozie ludzi do danego miejsca i rozlokowania ich w brudnych norkach. Z
reszta radź sobie sam.


Nie zgadzam się. Byłam we wrześniu zeszłego roku z Fosterem w Chorwacji. I
było dokładnie przeciwnie jak piszesz. Opieka rezydenta była dobra. Warunki
na miejscu były wręcz wyśmienite - począwszy od standardu pokoi, na
przyjaznych ludziach na miejscu skończywszy.
Rezydenci zorganizowali kilka wycieczek, podczas których można było się dużo
dowiedzieć (sami np. opowiadali w autokarze, przez jaką miejscowość
przejeżdżamy i co się tam ciekawego znajduje, w miejscu docelowym czekał
przewodnik), a nawet zabawić (rejsy po Adriatyku).
Ponadto było mnóstwo "imprez integracyjnych" w zaprzyjaźnionym z rezydentami
barze. Raz w domku zdarzyła się (zbyt) głośna impreza - rezydent od razu
przyleciał ludzi uciszać.
Generalnie to bardzo dobrze ten wyjazd wspominam, choć też się bałam, że
trafię do jakiejś nory.

Ula







Temat: Wyszukiwarka dla biura podróży


| Witam, jest sobie biuro podróży, ma prostą stronę www. Czy jest jakaś
| firma, która udostępnia wyszukiwarki wycieczek, które dałoby się łatwo
| wstawić na taką stronę?


Zobacz tutaj:
http://www.adriatyk.com.pl/699,Dla-w%C5%82a%C5%9Bcicieli-stron-WWW,ws...

Adriatyk daje chyba iframe i whitelabel'a.

http://www.merlinx.pl/wyszukiwarka.htm

Ja tak na szybko znam te dwie opcje.



czy lodówki. Wyszukiwarka musi przede wszystkim mieć dane spośród
których można coś wybrać/wyszukać. Samo wyszukiwanie to przy tym pikuś.

Masz dane? Znasz ich format, ograniczenia? To wyszukiwarka zajmie 15
minut.

Nie masz? Nie gromadzisz? Potrzebujesz integratora systemów
informatycznych. Moja stawka to 1500 za godzinę. Dolarów.


A Ty bzdury gadasz jakich malo.

Pozdr,

M.





Temat: Wyszukiwarka dla biura podróży



| Witam, jest sobie biuro podróży, ma prostą stronę www. Czy jest jakaś
| firma, która udostępnia wyszukiwarki wycieczek, które dałoby się łatwo
| wstawić na taką stronę?

Zobacz tutaj:
http://www.adriatyk.com.pl/699,Dla-w%C5%82a%C5%9Bcicieli-stron-WWW,ws...

Adriatyk daje chyba iframe i whitelabel'a.

http://www.merlinx.pl/wyszukiwarka.htm

Ja tak na szybko znam te dwie opcje.


Dzięki, dokładnie o to chodziło. Ma to przecież chyba każda wyszukiwarka, z
google na czele. Mają to wyszukiwarki hoteli, autobusów, samolotów.



| czy lodówki. Wyszukiwarka musi przede wszystkim mieć dane spośród
| których można coś wybrać/wyszukać. Samo wyszukiwanie to przy tym pikuś.

| Masz dane? Znasz ich format, ograniczenia? To wyszukiwarka zajmie 15
| minut.

| Nie masz? Nie gromadzisz? Potrzebujesz integratora systemów
| informatycznych. Moja stawka to 1500 za godzinę. Dolarów.

A Ty bzdury gadasz jakich malo.


Hehe, zgoda, z dopiskiem, że plus VAT, zgodnie z rozwinięciem "fv" ;) A
dolar słabo stoi, było podać euro.

Powiedzmy, że trwałoby to 20 godzin pracy, więc Twoje informacje eM są
wartości 30 tysięcy dolarów (+ VAT).

Kurde, dzięki! :)

Twoje zdrowie,
Tony





Temat: Chorwacja - rejsy pytanie [dlugie]
Witajcie!
Rzadko tu sie odzywam, raczej tylko czytam, wiec sie przedstawie,
jestem Piotrek i jestem aktywnym mazurskim zeglarzem :P
A teraz do rzeczy... Pewnie mnie zabijecie za te pytania, ale staralem
sie przeszukac archiwum i ciezko cokolwiek znalezc.. glownie same
reklamy. Od jakiegos czasu ze znajomymi zastanawialismy sie nad rejsem
po Adriatyku. Wiekszosc jednak uwaza: to jest 10x drozsze od Mazur i w
ogole sie nie oplaca. Ja postanowilem troche sie zakrecic w temacie i
poszukac jakis konkretnych informacji. Ogolnie cel jest taki: 2
tygodnie zeglowania, caly czas na jachcie w ok 6 osob plus sternik i
jakas dodatkowa os (czyli jacht 8 os - Bavaria 49?), termin w wakacje.
No i teraz powiedzcie w co sie pakowac? Wiekszosc z nas ma patenty
zeglarskie (sporo zeglujemy), jeden spore doswiadczenie morskie (bez
patentu sternika), a co ciekawe drugi ma stopien Voditelj Brodice
tylko nie umie zeglowac :D (robil to jako dziecko mieszkajac w
Chorwacji). Szukac ofert wynajecia jachtu ze sternikiem? Oferty z biur
podrozy oscyluja w granicach 2000zl/os (transport i oplaty wliczone).
Czy szukac chetnego sternika ktoremu sie zasponsoruje czesc wyjazdu?
Wiadomo ze biuro podrozy chce zarobic, ale tez ma pewnie sprawdzone i
tanie jachty, robiac to wszystko na wlasna reke mozna sie wpakowac w
rozne dziwne koszty.. Jezeli temat sie juz przewijal albo znacie dobre
strony/poradniki/ksiazki na temat zeglowania po Chorwacji to prosze o
wskazowki :)

--
Pozdrawiam,
Piotrek F.



Temat: Bałkany
Jeśli chodzi o Słowenię to może być problem bo biura podróży z Polski omijają ten region. Ale oczywiście Adriatyk i jezioro Bled położone są tuż pod Alpami Julijskimi spełniają twoje wymagania.

Natomiast w przypadku Chorwacji "złotym środkiem" okazać się może wyspa Hvar - częsty kierunek polskich biur podróży. Tylko że góry z tejże wyspy raczej nie są zbyt wysokie (choć wysokości względne są niezłe) i najwyższy szczyt - Sveti Nikola (Święty Mikołaj ) mierzy blisko 620 m.n.p.m.



Temat: Adria - co oznacza, skąd się wywodzi


Witam Szanownych Grupowiczów

Adria - pełno wokół nas tego słowa, zwykle jako nazwa kina, pensjonatu,
biura podróży - ale co ono oznacza ?


Adriatyk :) Jest też miejscowość Adria we Włoszech oraz św. Adria...


Mam wrażenie, nie mogę go jednak sprawdzić z racji braku pod ręką
literatury, że słowo "Adria" ma swoje korzenie w mitologii Greków lub
Rzymian. Czy ktoś może to moje wrażenie potwierdzić lub rozwiać ?

Z góry dziękuję.

Pozdrawiam :-)


--
Maciek Antecki  gg: 2875717 icq: 208364473      http://macieknt.republika.pl
"Absencja pozostałości pochówku w wyeksplorowanej części mogiły [...]"
(J. Poleski [w:] Śląsk około roku 1000)





Temat: Wycieczka na skoki w Planicy(marzec).
Wycieczka do Krakowa zaplanowa - wszystkie szczegóły w innym temacie.Zatem czas pomyśleć o eskapadzie do Słowenii.

Dostałem odpowiedź od biura podróży INDEX z planem i kosztami wycieczki. W planie min. zwiedzanie Lubljany, jaskini Postojnej lub Skoczniańskiej, wybrzeże Adriatyku (miejscowości Koper i Piran), jezioro Bled i Alpy Julijskie z mekką skoczków narciarskich czyli Planica. Kulminacyjnym punktem wyprawy będzie udział w finale Pucharu Świata w lotach narciarskich w Planicy. Miejmy nadzieje że Adam Małysz powtórzy zeszłoroczny sukces a my ubrani w biało-czerwone stroje będziemy szaleć z radości :)

Żeby wycieczka doszła do skutku musimy jechać wiekszością klasy i dobrać inne osoby ze szkoły aby uzbierało się około 40 osób.

Termin 12-17 marzec 2008
Cena około 700 zł + wstępy

Rozmawiajcie z rodzicami i pytajcie o zgodę. Może uda się zebrać odpowiednią ilość osób i wycieczka dojdzie do skutku.




Temat: Samochodem do Polski?
Przekazuję to co otrzymałem w mailu. Fajna podpowiedz...

Hej. Na Cypr przyjechałem przez Turcję. Można przez Grecję ale promem płynie sie 2 dni i jest drożej. Wyjeżdzałem ze Szczecina, więc pojechałem przez niemieckie autostrady do Pragi póżniej Budapeszt, Belgrad, Sofię. Wjechałem do Turcji przez Istambuł (można ominąć, ale po co), przejechałem całą i w nie dużym Tasucu wczesniej już miałem zarezerwowany prom na turecka stronę Cypru. Znalazłem w necie na terenie Turcji jakies biuro podrózy z promami. Płynąłem z miasteczka chyba Tasucu (najdogodniejsze połączenie), ale teraz nie pamietam dokładnie nazwy. Jakby co mogę poszukać w papierach. Koszt wtedy wynosił ok 100 euro za auto i dwie osoby (warunki raczej siedzące tylko). Płynie sie ok 10-12 godz. zależnie od pogody i przypływa do Kyrenii. Póżniej niedaleko do przejścia w Nikozji. Całość ze Szczecina do Pafos wyszła 550 euro (nie licząc ewent. hoteli) czyli benzyna, płatne drogi i odpowiednie opłaty w różnych krajach, winiety. Jak na 2 osoby z mnóstwem bagażu nie było tak drogo. Wracając z Cypru płyneliśmy tym samym promem, ale już zawadziliśmy zobaczyć Ankarę, dalej Istambuł, Sofię, Belgrad, na 1 dzień do Chorwacji zamoczyć nogi w Adriatyku więc powrót wyniósł nas sporo więcej. No ale to było zamierzone. Pozdrawiam




Temat: Chorwacja - rejsy pytanie [dlugie]
On 21 Kwi, 11:13, boo...@tlen.pl wrote:
[quote]Witajcie!
Rzadko tu sie odzywam, raczej tylko czytam, wiec sie przedstawie,
jestem Piotrek i jestem aktywnym mazurskim zeglarzem :P
A teraz do rzeczy... Pewnie mnie zabijecie za te pytania, ale staralem
sie przeszukac archiwum i ciezko cokolwiek znalezc.. glownie same
reklamy. Od jakiegos czasu ze znajomymi zastanawialismy sie nad rejsem
po Adriatyku. Wiekszosc jednak uwaza: to jest 10x drozsze od Mazur i w
ogole sie nie oplaca. Ja postanowilem troche sie zakrecic w temacie i
poszukac jakis konkretnych informacji. Ogolnie cel jest taki: 2
tygodnie zeglowania, caly czas na jachcie w ok 6 osob plus sternik i
jakas dodatkowa os (czyli jacht 8 os - Bavaria 49?), termin w wakacje.
No i teraz powiedzcie w co sie pakowac? Wiekszosc z nas ma patenty
zeglarskie (sporo zeglujemy), jeden spore doswiadczenie morskie (bez
patentu sternika), a co ciekawe drugi ma stopien Voditelj Brodice
tylko nie umie zeglowac :D (robil to jako dziecko mieszkajac w
Chorwacji). Szukac ofert wynajecia jachtu ze sternikiem? Oferty z biur
podrozy oscyluja w granicach 2000zl/os (transport i oplaty wliczone).
Czy szukac chetnego sternika ktoremu sie zasponsoruje czesc wyjazdu?
Wiadomo ze biuro podrozy chce zarobic, ale tez ma pewnie sprawdzone i
tanie jachty, robiac to wszystko na wlasna reke mozna sie wpakowac w
rozne dziwne koszty.. Jezeli temat sie juz przewijal albo znacie dobre
strony/poradniki/ksiazki na temat zeglowania po Chorwacji to prosze o
wskazowki :)

--
Pozdrawiam,
Piotrek F.
[/quote]
Z powodu lenistwa marketingu mojego wydawnictwa znowu muszę
przypomnieć, że jest na rynku "Adriatyckim szlakiem-Chorwacja dla
żeglarzy". We wstępie napisane jest, że książka przeznaczona dla co
bardziej doświadczonych mazurskich zeglarzy aby się z nich wynieśli.
www.bezdroza.com Tam jest wiele odpowiedzi na zadane tu pytania.
pozdrawiam
Batiar



Temat: Rejs dla SINGLI w Sylwestra, Dubrovnik :)
Jezeli szukasz nowych wrazen, ludzi, przygody...
Jezeli dosc masz nudnych wyjazdow w gronie obsciskujacych sie par
nie widzacych swiata poza samymi soba...
Jezeli kolejny raz uslyszales w biurze podrozy "+40%" za wyjazd w pojedynke...

I przede wszystkim...

Jezeli chcesz poczuc slonce, wiatr, wolnosc i niezwykla przygode...

Zapraszamy na Sylwestra dla Singli w niezapomnianej Chorwacji. Biale zagle, niezwykli ludzie i wspaniala atmosfera!

Nie obiecujemy lezakowania ani 40 stopniowych upalow (choc 10-25 stopni w porownaniu z polskimi realiami w tym czasie to juz cos..), obiecujemy natomiast niezapomniana przygode i niezwykla atmosfere Blue Water Clubu.

Patrz: www.youtube.com/watch?v=r3aorko6wJU

Plyniemy flotylla sprawdzonych i komfortowych jachtow srodziemnomorskich (Oceanisy, Sun Oddyseye, Bavarie itd.).

Trasa: Split - Hvar ("druga Ibiza") - Korcula - Dubrovnik
("Perla Adriatyku") IMPREZA SYLWESTROWA - Makarska - Split

Termin: 26.12.2008 - 04.01.2009
7 dni plywania (27.12.08-03.01.09)

Koszt: 1500 zl (all inclusive) + 300 zl transport tam i z powrotem lacznie

Koszt rejsu obejmuje:
- miejsce na jachcie,
- wyzywienie,
- wszelkie niezbedne oplaty zwiazane z rejsem
(paliwo, gaz, oplaty portowe, resident tax, itp.)
- transport w obie strony autokarem klasy LUX

doborowe towarzystwo i niezapomniane wrazenia
GRATIS:)

Do kosztow rejsu nalezy doliczyc kaucje zwrotna w wysokosci 190 euro lub 40 euro kaucji zwrotnej + 20 euro oplaty za jej ubezpieczenie.

Kontakt:
Blue Water Club
www.BlueWaterClub.pl
info@bluewaterclub.pl
+48 698 372 322
+385 995 707 733
GG: 13947128



Temat: Chorwacja - rejsy pytanie [dlugie]
boorex@tlen.pl napisał(a):

[quote]Rzadko tu sie odzywam, raczej tylko czytam, wiec sie przedstawie,
jestem Piotrek i jestem aktywnym mazurskim zeglarzem :P
[/quote]
Miło, Piotrze, że sie przedstawiasz, ale mamy tutaj na grupie taki
ekskluzywny zwyczaj przedstawiania się także nazwiskiem. Oczywiście
zwyczaj nie oznacza, że jest obowiązek, ale jeśli chciałbyś uzyskać
_wyczerpującą i pewną_ informację, to gorąco polecam zastosować się do
tego (dla niektórych niezrozumiałego) zwyczaju :-)

[quote]Od jakiegos czasu ze znajomymi zastanawialismy sie nad rejsem
po Adriatyku. Wiekszosc jednak uwaza: to jest 10x drozsze od Mazur i w
ogole sie nie oplaca.
[/quote]
To, że coś jest droższe, to nie znaczy, że się nie opłaca. Doznań nie
można przeliczyć na złotówki, kuny czy euro.
Euforia kosztuje :-)))

[quote]No i teraz powiedzcie w co sie pakowac? Wiekszosc z nas ma patenty
zeglarskie (sporo zeglujemy), jeden spore doswiadczenie morskie (bez
patentu sternika), a co ciekawe drugi ma stopien Voditelj Brodice
tylko nie umie zeglowac :D (robil to jako dziecko mieszkajac w
Chorwacji). Szukac ofert wynajecia jachtu ze sternikiem? Oferty z biur
podrozy oscyluja w granicach 2000zl/os (transport i oplaty wliczone).
Czy szukac chetnego sternika ktoremu sie zasponsoruje czesc wyjazdu?
[/quote]
IMHO taniej wyjdzie, gdy wyjamiecie jacht a dojazd, wyżywienie i inne
sprawy załatwicie własnym sumptem.
Dobrze jest jacht wynająć za pomocą którejś z polskich firm - polecam
PUNT <http://www.punt.pl>, Azymut Czarter
<http://www.azymutczarter.com.pl> i inne duże firmy. Ceny w nich są
takie same a często nawet niższe, niż bezpośrednio u czarterodawcy.

Sternika, który poprowadzić mógłby rejs znajdziesz bez problemu tu na
grupie czy gdziekolwiek w internecie. Znaleźć można człowieka, który
poprowadzi nie dla pieniędzy a dla funu. Oczywiście jakąś tam zniżkę
musiałby dostać ale jest to i tak mniej niż "zawodowy" skipper
podarowany przez armatora.

Zdecyduj się na to morze, za wszystko zapłacisz Mastercard, ale doznania
w porównaniu z tymi ze śródlądzia są bezcenne :-)))

--
Pozdrawiam
Marek Grzywa



Temat: Professor Vector, Polityka pro..., TW (Z).
Professor Vector, Polityka pro...
02.07.07 18:06:42
Twórczość własna, zakończony

Rozważając rozmaite alternatywy obecnego kierunku politycznego przyszło mi do głowy takie coś. Wybaczcie, że mało składne, ale po pewnym czasie umiejętność operowania słowem zanika.

Wystawy biur podróży zalewały piękne widoki nadmorskich kurortów. Uśmiechnięci tatusiowie grali w tenisa, pływali ze swoimi synami na łódkach. Zadowolone mamusie, skromnie osłaniając przed słońcem rosnące brzuszki budowały z maluchami zamki z piasku. Młodzież obu płci rozgrywała jakiś turniej piłki wodnej. Wystarczyło popatrzeć na te zdjęcia, a czuło się już nadchodzące lato. Nowe buty wprawdzie trochę Wandę uwierały, ale z dumą patrzyła na ich elegancką linię. Złote klamerki przy noskach elegancko odbijały się w wypolerowanych witrynach.
Miasto! O tak, tego właśnie chcieli – mieszkać w wielkim mieście, czuć tempo życia, być w samym centrum wydarzeń. Piotr pracował ponad etat ciężko dobijając się awansu, czasem nawet zabierał pracę do domu, gdzie pomagała mu wypełniać stosy formularzy, przepisywała sprawozdania. Janek z Gabrysią nie narzekali, mieli piaskownicę, basenik i całą masę zabawek. Tylko jak deszcz padał, albo...
O, w takiej lagunie popływać! – rozmarzyła się. Byli w zeszłym roku nad Adriatykiem, teraz planowali pojechać do Grecji, tylko zamiana mieszkań zabrała im dużo czasu, nie zdążyła nic zarezerwować. Spojrzała na cenę. Jakby tak jutro wyjechać? Dzieci zdążą odwieźć do mamy, albo do siostry. Jej rodzina już wróciła z wakacji, na pewno zgodzą się na tydzień przygarnąć maluchy. Wyciągnęła komórkę, ale Piotr oczywiście nie odebrał. Pewnie załatwiał coś ważnego. Trudno.
Po drugiej stronie ulicy, na wielkim plakacie czteroosobowa rodzina przechylała się przez reling statku lekko trącając palcami fale. ‼Was też stać na wakacje!” głosił napis. Cena na plakacie zachęcała. A może z dziećmi? Wystarczy nam na taki rejs. Podjęła decyzję.
Zgrabnie wyminęła trzy dziecięce wózki, nie dała się zaczepić bliźniakom o rączkach lepkich od pączków. Nowe pantofelki zastukały na jezdni, kiedy lekko przebiegała na drugą stronę. Otworzyła drzwi do biura podróży. Na dźwięk dzwonka urzędniczka odsunęła na zaplecze wózek z właśnie usypianym maleństwem i z zawodową uprzejmością spytała czym może służyć. Omówiły pokrótce rodzinną wyprawę szlakiem Marco Polo, dietę, pokój. Z dodatkowymi łóżkami nie było kłopotu, wystarczył jeden telefon, ale tempo wypełniania dokumentów spadło.
- Czy pani... - urzędniczka zawahała się przez moment uważnie lustrując klientkę, jej ubiór i nienaganny makijaż – czy pani ma decyzję o odroczeniu lub o niemożności?
- O czym? Och nie! Wszystko jest w porządku.
- Tak? A zgoda położnika na wyjazd jest?
- Nie, nie jestem w ciąży – Wanda uśmiechnęła się promiennie. Bardzo dbali z mężem o te sprawy.
- A kiedy wypada pani termin kolejnego porodu?
- Słucham?
- Nie ma pani skończonych czterdziestu pięciu lat, zatem obowiązuje panią...
- No tak, ale mam jeszcze czas!
- O ile wiem, nie istnieje gwarancja...
- Ale tego teraz nie można powiedzieć. To się podsumowuje na koniec.
- Od stycznia bieżącego roku – urzędniczka zatrzasnęła księgę klientów – wyszło zarządzenie. Zapewne umie pani czytać?
- Ale ja...
- Płacę? Nic z tego, kochaniutka. Bez potwierdzenia o realizacji normy porodowej nie ma wyjazdu.
Schowała foldery na półkę. Wanda ciężko podniosła się z fotela. Jak mogli tak zapomnieć?

Po drugiej stronie ulicy jaskraworóżowy neon kliniki położniczej zachęcał do porodu w towarzystwie najstarszej córki.



Temat: Chorwacja (Istria) w drugiej połowie września
W miarę możliwości czasowych postaram się opisać nasz wyjazd do Chorwacji. Relacje podzielę na kolejne rozdziały . Zaczynamy!

Dlaczego Chorwacja?
Sam pomysły wyjazdu nad Adriatyk zrodził nam się zaledwie dwa tygodnie przed samym początkiem wyprawy. Kilka miesięcy wcześniej planowaliśmy wyjazd w tym czasie w Bieszczady lub nad polski Bałtyk, niestety wrzesień w tym roku do najładniejszych się nie zaliczał.
Chorwacja ciesząca się dużą ilością kempingów na wysokim poziomie (dość tanich w okresie niskiego sezonu), stosunkowo pewną i znośną pogodą we wrześniu, oraz dość bliskim położeniem względem Polski została naszym faworytem - a wszystko to wpadło nam do głowy 2 dni przed moim pierwszym egzaminem w sesji wrześniowej .

Przygotowania
Posiadając mało czasu na odpowiednie się przygotowanie (okres wzmożonej nauki studenta) zadanie wybrania kempingu przydzieliłem Magdzie . Dla siebie jako pauzę w nauce zostawiłem zaplanowanie dojazdu do wyznaczonego miejsca.
W Warszawie na ulicy Koszykowej (czyli blisko Politechniki Warszawskiej na której to we wrześniu musiałem się kilka razy pokazać) znajduje się Chorwacka wspólnota turystyczna ( http://pl.croatia.hr/Home/ ) mieszkańcy stolicy mogą odwiedzić to biuro w celu zdobycie całkiem dobrych materiałów oraz mapy samochodowej - oczywiście wszystko za darmo. Dla osób mieszkających dalej stolicy jest możliwość zamówienia materiałów pocztą. Biuro to posiada dobre katalogi kempingów w Chorwacji. Po zdobyciu owych materiałów, ich dokładnej lekturze, lekturze naszego forum oraz Cro.pl, Magda zdecydowała się na camping Bi Village w Fazanie (chociaż początkowo miał być kompleks kempingów w Poreću).
O planowaniu mojej drogi dojazdu można poczytać w tym wątku: http://www.forum.karawani...opic.php?t=3555
Z innych przygotowań zostało zakupienie auto asistance na przyczepę i samochód ( kosztowało to mnie 65 zł za oba pojazdy na 15 dni). Ubezpieczenie to zapewnia holowanie do najbliższego warsztatu, zapewnienie noclegu w czasie naprawy pojazdu i jeszcze tam jakieś inne rzeczy w których oczywiście ubezpieczyciel zabezpiecza mocno swój portfel , w które to nie bardzo mogłem się zagłębiać. Wiadomo, że jak wykupi się takie ubezpieczenie to na pewno się ono nie przyda - mi właśnie o to chodziło żeby nić takiego nam nie było potrzebne i cena 65 zł nie wydała mi się wielką sumą.
W przyczepie przed tą podróżą nie sprawdzałem nic - przecież dopiero co miesiąc temu wróciła z Litwy, a dwa dni przed wyjazdem byłem z nią jeszcze na zlocie w Bachotku. W aucie wymienić musiałem żarówki świateł drogowych (wracając z Bachotka jedno oczko nam się przepaliło), do tego sprawdziłem tylko płyny oraz stan klocków hamulcowych.
Oczywiście przed wyjazdem zakupiłem jeszcze w makro buty do pływania za jakieś 20 złotych.
Zakupów spożywczych tez nie robiliśmy specjalnie dużych (kilka gorących kubków oraz zupek chińskich, wędlina i pieczywo na drogę, przekąski słone oraz słodkie również na drogę i ze dwie butelki wody mineralnej.

Pakowanie
To jest dla mnie dość ważny rozdział głównie z powodu małej mocy silniczka w aucie . Co by autko nie męczyło się zbytnio trzeba było zrezygnować z zabrania kilku "przydasiów". Dlatego w domu został przedsionek, miejsce dużego i ciężkiego stołu turystycznego z JYSK'a zajął mały standardowy stoliczek turystyczny produkcji polskiej. Fotele zabraliśmy nowe, kupione na wyprzedaży w JYSK'u (będą pewnie potem gdzieś na zdjęciach). Butle gazową zabrałem jedną małą 2kg. No i to by było na tyle.

Tak o to zapakowany 16 września wieczorem wyjeżdżam od siebie z domu w Ząbkach do Magdy (okolice Nadarzyna). Wyruszamy następnego dnia rano (17 września) kilka minut po 9. O podróży napiszę w następnym rozdziale relacji , bo tak na prawdę to wyjazd ten jeszcze się nie zakończył (siedzę właśnie u Magdy i zaraz dopiero wracamy do siebie do domu więc czeka nas jeszcze przejazd z przyczepą przez całą Warszawę). Czyli c.d.n....



Temat: O Darku, który lepił przestrzeń
Darek czuł się jak galareta. Albo wyobrażał sobie, że jest kisielem wyrzuconym
z balkonu na chodnik w wielkim upale. Powoli wsiąka w ziemię pomiędzy płytami
chodnikowymi.
Właśnie listonosz przyniósł pocztę. Jest kartka od wuja Ryśka z Mielna. "pogoda
jest super. Cały dzień leżymy na plaży i pijemy zimne piwo. Wakacje są super.".
Tak. Jest też widokówka od koleżanki z pracy, Magdy, z objazdowej wycieczki
autokarowej. Magda zawsze uważała się za osobę nieszablonową, romantyczną i
chodzącą własnymi drogami. Dlatego wybrała ofertę Włochy Romantyczne z biurem
podróży Florencja. Tak. A Darek tkwi tutaj...
No coż. O Darku można powiedzieć, że jest Kolejarzem. Tak nazywają go w pracy.
Darek Kolejarz. Trochę żartobliwie, a trochę uszczypliwie. Darek pracuje w
wielkiej Korporacji, gdzie cały dzień zapełnia arkusze formatu A4 literami lub
cyframi (w zależności od żądań przełożonych). Często przez cały dzień,
kilkanaście razy poprawia jedno pismo. Różni przełożeni zmieniają w nim
konfiguracje wyrazów lub cyfr. Przestawiają je lub zastępują innymi. Bardzo
często zdarza się, że ostatecznie są to słowa, których użył Dariusz na samym
początku. Zmiany te nie mają żadnego bezpośredniego wpływu na działanie
Korporacji, ale z punktu widzenia przełożonych są ważne, więc Darek je
wykonuje. Wychodzi z założenia, że dobrze mu płacą, więc robi to czego żądają.
Za takie pieniądze mógłby robić cokolwiek. Wielu ludzi w kraju nie zarabia
nawet połowy tego co Darek. A Darek jest spolegliwy, otwarty, a nade wszystko
zależy mu na tych pieniądzach, bo przeznacza je na swoje hobby.
Nietrudno zgadnąć, że wielkim hobby Dariusza jest kolej. Na jeżdżenie pociągami
przeznacza każdą wolną chwilę. Urlopy, weekendy i popołudnia. Na swój użytek
stworzył nawet pojęcie Wyrwania. Wyrwanie polega na całkowitym odcięciu się od
arkuszy A4. Przez cały czas pobytu w pociągu Darek jest Wyrwany. Ale pojęcie
Wyrwania, wbrew swoim tradycyjnym konotacjom, jest dla niego stabilne. Ma
charakter statyczny i tożsami je ze spokojem.
No tak. Tak. Ale teraz Darek jest w domu, w swoim pokoju. A wokół szaleje
upalna sobota. Sierpień. To jedna z tych nielicznych sobót, które Darek spędza
na miejscu. Uwięziony w dużym mieście na P. Zbieg okoliczności i zmiany planów
spowodowały, że Pozostał. A Pozostanie to kolejne z jego pojęć. Pozostanie jest
bezproduktywne, nudne i szkodliwe. Niczego nie wnosi. Niczym nie Owocuje. Nie
pozwala nanieść kolejnej czerwonej linii zaliczenia na mapę kupioną za 15
funtów w londyńskim sklepie dla miłośników kolei. Pozostanie jest jak brzydka
kobieta. Nie wiadomo co z nim zrobić.
Więc Dariusz stoi. Patrzy w okno. Na znany rząd jeżyckich kamienic. Zastanawia
się dlaczego ludzie w tych kamienicach są tacy nudni. Nigdzie nie wyjeżdżają.
Urlopy spędzają na działkach lub u rodziny. Wielu ma samochody, ale nigdzie
nimi nie jeździ. Co najwyżej do wielkich metalowych hal zapełnionych produktami
na przedmieściach. Albo do ciotki w Puszczykowie. Ale nie chodzą do lasu, jak
już są w tym Puszczykowie. Oni po prostu tam jadą i wracają. Nie poznają
miejsc, nie ogarniają zdarzeń. Jedzą. Dla Darka było to niezrozumiałe. Nie
potrafił tego zgłębić. Często zakładał, że gdyby miał samochód i nie był
miłośnikiem żelaznych szlaków, to jeździłby nim do upadłego. Obliczył, że w
weekend mógłby dotrzeć nad Adriatyk, wykąpać się i wrócić. Ale, gdy mówił o tym
koleżankom w pracy, te patrzyły na niego niespokojnie. Dziwiły się. Niektóre
uśmiechały. Jedyna Zosia z Ekonomicznego podziwiała go. Ale chyba nie brała
tego poważnie. Nigdy nie była dalej niż w Żninie. Z wycieczką szkolną. Nie
wyobrażała sobie przejechania 300 kilometrów. W każdym razie nie w jeden dzień.
Dlatego podziwiała Darka, a może nawet była w nim lekko zakochana. Był jednak
dla niej czymś nieosiągalnym i niezrozumiałym. Bałaby się z nim żyć. On był
nieobliczalny. Taki Darek Kolejarz.
Tak. Właśnie Przestrzeń. Przestrzeń była czymś, co oddzielało Darka od reszty
ludzi. Nie tylko dosłownie, ale jako przedmiot. Ludzie byli kształtowani przez
przestrzeń. Determinowała ich i ograniczała. Darek natomiast kształtował
przestrzeń dowolnie. Lepił z niej formy, na które miał ochotę. Nadawał jej
pożądaną przez siebie w danej chwili postać. Przestrzeń była dla Darka
wyzwaniem i materiałem twórczym. Mieszał ją z żelazem szyn, drewnem podkładów,
cementem peronów, zielenią drzew, hukiem lokomotyw, zapachem pary, iskrami na
pantografach. Potem wrzucał do maszyny swojej głowy. Zapuszczał silnik myśli i
Tworzył.
Tak właśnie postępował Dariusz z Przestrzenią.
Tak właśnie postępował z koleją.
Tak. Pod oknem zaparkował Fiat sąsiadów. Wysiedli całą rodziną i zaczęli
wyciągać siatki z zakupami. Było ich osiemnaście. Osiemnaście siatek zakupów.

tego, że sąsiedzi ci corocznie jeździli na wczasy do Skorzęcina. Od czternastu
lat. Uważali je za świetnie spędzony czas. Tak.
Tak. Tak. Tak. Wlecze się ta sobota. Ogólnie mówiąc wlecze się.
Nie myślcie jednak, że Darek czuł się lepszy od kogokolwiek. Nie. On nie
kategoryzował świata tego typu konstrukcjami. On po prostu uważał, że jedni
jeżdżą, a inni nie. Nie do końca potrafił jednak zgłębić tajemnicę dobrowolnego
Pozostania. Był myślowym Nomadem. Wędrował całą dobę.
Tak. Tego dnia wziął plecak, spakował colę i Wyszedł. Może da się jeszcze
uratować dzień...




Temat: Chorwacja (Istria) w drugiej połowie września
O naszej wyprawie do Chorwacji zdecydowaliśmy dosyć późno. Plany były różne, chcieliśmy pojechać do Grecji, mieliśmy pomysły, żeby spędzić święta na Polesiu, a na Sylwestra pojechać do Lwowa. Imprezy sylwestrowe we Lwowie okazały się niestety w większości biur nie aktualne, a te, które pozostały były baaaaaardzo drogie. Za namową brata postanowiliśmy na celownik obrać Dubrownik.
Wyruszyliśmy naszym kamperkiem,we dwoje, z Basią w sobotę, 20 grudnia, o godz. 20:40, by po 170 km zatrzymać się na parkingu w Koźminie Wielkopolskim. Zmęczenie i nasze drogi zmusiły mnie do tego. Na zewnątrz wiał porywisty wiatr, temperatura 3.5 *C, deszczowo, zużycie paliwa 10,8/100.
Następnego dnia, po 11 godzinach spania ruszyliśmy dalej. Z Bydgoszczy jechaliśmy przez Wrocław. We Wrocławiu miałem prawie bliski kontakt z tramwajem, który nie mając wyboru zajechał mi drogę  Gdyby prawy pas był zajęty, to nie miał bym gdzie odbić. Przed przejściem granicznym z Czechami kupiliśmy winiety na Czechy 2X7 dni i Austrię 10 dni. Razem zapłaciliśmy 135 zł. W kantorze wymieniliśmy 500 Euro, co po podróży okazało się sporą przesadą. Zaopatrzeni w pełny zbiornik paliwa i 1 ½ butli gazu przekroczyliśmy granicę z Czechami. Mieliśmy problemy z programem Destinator na GPS, ale zadziałał.
Na terenie Czech podobały mi się znaki na plakatach, które nakazują jazdę z prędkością 50 km/godz. Bardzo dobrze oddziaływały wyświetlacze z prędkością jazdy, które skłaniały do spowolnienia do dokładnie 50 km/h. To naprawdę działało. Drogi były nie złe, a odcinek w okolicach Brna był rewelacyjny. Wszystko niesamowicie czytelne, jasne i gładkie. Do Austrii pojechaliśmy po Czeskiej stronie, by nie kupować winiety. Do Słowacji mam stare urazy z 2000 roku….
Przez Czechy i Austrię jechało się bez problemów, temperatura około 3.6*C, przed Wiedniem wzgórze wiatrakowe obserwowane nocą (robi wrażenie). Tam, na starym przejściu granicznym z Czechami mieliśmy kontrolę graniczną z przeglądaniem wnętrza kamperka wraz z zawartością szaf i schowków. To była jedyna kontrola tego typu na całej trasie. Podróż tego dnia zakończyliśmy tuż przed przejściem granicznym ze Słowenią. Temperatura w Wiedniu i w Gratz 2 *C.
Następnego dnia, rano, o 10:00 wjeżdżamy do Słowenii. Trochę byliśmy źli na sprzedawczynię winietek, która podała nam całoroczną za 55 Euro, a kilka metrów dalej, na przejściu mogliśmy kupić półroczną za 35 Euro. Szkoda tych 20 Euro 
Granicę ze Słowenią przekraczaliśmy o 11:45, a temperatura na zewnątrz wynosiła 7,2 *C. Było słonecznie i już pięknie. Podobały nam się tarasy i zadaszenia przeznaczone pod winnorośla. Dały pomysł na własne koncepcje ogrodowe.
Cały dzień jechaliśmy bez żadnych przeszkód. Po stronie Chorwackiej wjechaliśmy na fantastyczną autostradę, przez którą przejazd, to była poezja. Takiej drogi, to Polacy nie będą mieli nigdy. Dzień zakończyliśmy na parkingu w Radosić, niedaleko Splitu. Tam zrobiliśmy sobie fajny spacer po wiosce, trzeba było tylko przeskoczyć przez ogrodzenie autostrady. Bardzo fajne spostrzeżenie na prawdziwe życie w Chorwacji. Następnego dnia, rano, też tam poszliśmy, by wykonać zdjęcia i zobaczyć jeszcze inne miejsca. Słońce wzeszło o 8:15 . Na niebie nie było widać chmur. W cieniu góry temperatura była poniżej zera, ale słońce obiecywało wiele…. Gdy o 11:00 ruszaliśmy w stronę Dubrownika, temperatura na wysokości 350 m n.p.m. wynosiła 9 *C Zatrzymaliśmy się w Kupari, pierwszej miejscowości za Dubrownikiem (około 6 km). Niewątpliwie bardzo atrakcyjna miejscowość o tej porze była nie skażona turystą. Podjechaliśmy pod kemping, który oczywiście był nie czynny. Zaparkowaliśmy na pustym parkingu tuż obok, by po długim spacerze po porcie i po przespanej nocy zatrzymać się w samym porcie. Do nabrzeża mieliśmy około 3 metry  Wschód słońca i gładkie niebo obiecywały dobry dzień.
Po godzinie leżenia na plaży i wpatrywania się w stronę słońca uznaliśmy, że to nie dla nas. Temperatura na zewnątrz oscylowała około 14*C, chociaż zaczynało trochę powiewać. Postanowiliśmy więc wejść na najwyższe wzgórze, jakie widzieliśmy z naszej zatoki. Trochę było problemu ze znalezieniem drogi, ale udało się. Wzgórze mogło mieć wysokość około 550 m n.p.m., ale wyprawa i widoki były niesamowite. Warto było. Spotkaliśmy tam bardzo urozmaiconą przyrodę. W naturze mogliśmy zobaczyć ogromne krzewy lawendy, rozmarynu oraz dziko rosnącą porę.Nie spotkaliśmy przez 5 godzin nikogo, poza jednym biegaczem. Wieczorem pojechaliśmy do Dubrownika. Kto widział Dubrownik od strony wschodniej, ten nigdy już tego widoku nie zapomni. Miasto oparte murami od południa o Morze Jordańskie lub Adriatyk, a od północy o wysokie góry. Miasto zbudowano z białego wapienia i ma korzenie w bardzo odległej historii, sięgającej początków ery. Jest nazywane „perłą Adriatyku” , i coś w tym jest. z uwagi na okres pozasezonowy (wigilia) zaparkowaliśmy kamperkiem tuż przy murach starego miasta, oczywiście ciągle bezpłatnie.
Po Dubrowniku chodziliśmy 3 dni. Oglądaliśmy go w ciszy, bez jakiegokolwiek turysty, z każdego możliwego miejsca. Zrobiliśmy masę zdjęć, wręcz widokówkowych . Miasto niesamowite, ludzie niesamowici, czystość, specyficzna mieszczańska atmosfera. Przy Dubrowniku wszystko wcześniej było małe. To miasto trzeba zobaczyć, poczuć. Najlepiej atmosferę oddadzą zdjęcia, które później wkleję w galerii Pikasa.
Niestety, temperatura powietrza mocno się obniżyła, zaczęło mocno wiać (Bora) i coraz rzadziej wyglądało słońce. Postanowiliśmy więc pojechać na półwysep Peljesac do miejscowości Orebić , około 130 km od Dubrownika z zamiarem wejścia na najwyższą górę, górę św. Iliji 961 m n.p.m. i po wino.Czy było warto ????c.d.n



Temat: O rany, zgubiłem żonę!


Co roku miliony Europejczyków wyruszają wraz z dziećmi w podróż do nadmorskich kurortów w Hiszpanii, Francji, północnej Afryce. W ostatnich latach coraz częściej gubią po drodze żony lub dzieci

Każdego lata policjanci odbierają telefony od zdesperowanych kobiet, które mąż „niechcący” zostawił na jednej z przydrożnych stacji benzynowych.

Jeden z głośniejszych przypadków zgubienia żony zdarzył się 22 lipca bieżącego roku w Alzacji. 45-letnia Francuzka zadzwoniła do żandarmerii w Strasburgu. Wracała z mężem na motocyklu z krótkiej wycieczki do Niemiec. Gdy zatrzymali się na jednej ze stacji benzynowych, poszła do toalety. Gdy wróciła, męża już nie było. Został jej tylko motocyklowy hełm.

53-letni małżonek dopiero po przejechaniu 120 kilometrów zauważył, że żona nie siedzi za nim na motocyklu. Był przekonany, że... spadła i się zabiła. Zgłosił się więc na policję. Dopiero po dziewięciu godzinach i przeczesaniu 200 km autostrady sprawa się wyjaśniła. Kobieta czekała cały czas z hełmem w ręku na stacji.

Cztery tygodnie wcześniej niemieccy funkcjonariusze w Wuppertalu w Nadrenii Północnej-Westfalii znaleźli na stacji benzynowej przy autostradzie A3 płaczącą Chorwatkę. Po sprowadzeniu tłumacza okazało się, że mąż kobiety – kierowca tira – zapomniał o niej. Zanim policjanci zdołali się z nim skontaktować, zdążył dotrzeć z powrotem do Chorwacji. Dopiero wtedy zawrócił po żonę.

Nawet politykom zdarza się zgubić balast w postaci małżonki na autostradzie. Poseł CDU do Bundestagu Willi Stächele, wracając z podróży służbowej do Brukseli w 2006 r., zostawił żonę na stacji benzynowej w Luksemburgu. Nie tylko on, ale również szofer służbowego mercedesa nie zauważył nieobecności 49-letniej Sabiny. Dopiero w okolicach Mannheim w Niemczech, kilkaset kilometrów dalej, panowie dostrzegli, że tylne siedzenie jest puste...

W zeszłym roku w lipcu Niemiec macedońskiego pochodzenia zgubił żonę w drodze powrotnej z urlopu nad włoskim Adriatykiem na jednym z przydrożnych parkingów. Kobieta poszła skorzystać z toalety, a gdy wróciła, samochodu męża już nie było. Odjechał wraz z ich czteroletnim dzieckiem na tylnym siedzeniu. Kobieta była zrozpaczona, bo nie miała przy sobie ani pieniędzy, ani telefonu. Lokalna policja usiłowała skontaktować się z mężczyzną, on jednak miał wyłączoną komórkę. Dopiero po sześciu godzinach odebrał telefon. Tłumaczył, że nie zauważył nieobecności żony, bo siedziała poza zasięgiem jego wzroku.

Ze policyjnych zgłoszeń w sześciu europejskich krajach wynika, że swoje drugie połowy gubią głównie mężczyźni w wieku od 25 do 75 lat. – W dzisiejszych czasach zarówno mężczyźni, jak i kobiety żyją w ciągłym stresie. Zapominają o portfelu w sklepie, psie w samochodzie, żonie na autostradzie. To fenomen nowoczesności – twierdzi w rozmowie z „Rz” brytyjska psycholog dr Viktoria Lukats. Jej zdaniem jest to również symptomatyczne dla relacji, które panują w małżeństwie. – Mąż nie zauważa, że żony nie ma, bo jest dla niego drugorzędna. Nie można też wykluczyć, że mamy tu do czynienia z podświadomą chęcią pozbycia się żony. Niektórym mężczyznom rola męża i ojca bardzo ciąży. Nie mają jednak odwagi zostawić rodziny. Gubią więc żonę niechcący na przydrożnej stacji benzynowej – zauważa się dr Lukats.

Czasami, choć rzadko, bywa jednak odwrotnie. Dwa lata temu bawarscy policjanci zabrali 68-letniego mężczyznę z autostradowego parkingu. Żona, która prowadziła wóz, odjechała bez niego. Policjanci odnaleźli ją kilka godzin później przy granicy z Austrią. Jak mogła nie zauważyć, że męża nie ma obok niej w samochodzie? Twierdziła, że mąż... rzadko się odzywał. Dopiero po kilku godzinach, gdy na jej wywody wciąż nie było reakcji, zorientowała się, że małżonek zniknął.

Częściej zdarzają się sytuacje, gdy rodzice zapominają o dzieciach. Kilka dni temu para z Izraela poleciała z 18 walizkami na wakacje do Paryża, zostawiając na lotnisku swoją 3-letnią córeczkę. Płaczącą dziewczynką, która chodziła po strefie bezcłowej lotniska Ben Guriona i wołała „Mamo!”, zainteresowała się policjantka. Wzięła małą na ręce i pobiegła do bramy wylotowej, ale samolot zdążył już wystartować. Rodzice zorientowali się, że zapomnieli o dziecku, gdy policja skontaktowała się z załogą samolotu. Okazało się, że matka i ojciec dostali miejsca w osobnych częściach maszyny i każde z nich myślało, iż dziecko jest z tym drugim. Tak przynajmniej się tłumaczyli, dodając, że na lotnisku pojawili się w ostatnim momencie i byli w amoku. Izraelska policja ma zamiar przesłuchać ich po powrocie do kraju. Nie wyklucza, że zostaną oskarżeni o zaniedbanie obowiązków rodzicielskich.

We francuskim Morières przechodzień zobaczył ostatnio wrzeszczącego wniebogłosy chłopczyka zamkniętego w samochodzie. Auto stało w pełnym słońcu, temperatura wynosiła 35 stopni i nietrudno było się domyślić, że w środku było jak w piekarniku. Przytomny mężczyzna wybił szybę w samochodzie i wyciągnął zalanego łzami 2-latka. Okazało się, że w aucie zostawił go dziadek, który po prostu zapomniał o wnuku. Choć wszyscy wiedzą, że w podeszłym wieku pamięć szwankuje, dziadek musiał składać wyjaśnienia na policji. To prawdziwe szczęście, że dziecku nic się nie stało, bo takie sytuacje często kończą się tragicznie, o czym w tym roku głośno w mediach na całym świecie.

W wywiadzie dla „Le Parisien” prof. psychiatrii Michel Lejoyeux zauważył, że rodzice zapominający o swoich dzieciach to bardzo często pracoholicy. Tak intensywnie i bez przerwy myślą o swojej karierze, że zaniedbują pozostałe sfery życia. Nawet na wakacjach nie potrafią się oderwać od biura. – To nie są potwory. To ludzie pożarci przez swoją pracą. Każdy z nas może się taki stać. Przez techniki nowoczesnej komunikacji, np. telefon komórkowy, życie zawodowe zabiera nam coraz więcej czasu ze szkodą dla naszego życia rodzinnego – mówi profesor.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex