Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Studiów
Temat: Naciaganie ja właśnie dokładnie o tym pisałam, skąd u dzieci po rozwodzie postawa "pieniądze mi się należą"? pełnoletnie dzieci skladają do sądów pozwy o alimenty lub ich podwyższenie argumentując że studiują i utrzymanie w dużym mieście kosztuje. Natomiast w pełnych rodzinach normą jest że takie studiujące dzieci przede wszystkim szukają możliwości podjęcia pracy i zarobienia na swoje wydatki. I tu nie ma wiecznego wyciągania ręki tylko raczej chęć odciążenia rodziców. Na jednym z portali taka studentka z oburzeniem stwierdziła że dostaje 400 zl od ojca alimentow i pytala o możliwość ich sądowego zwiększenia bo za taką kwotę trudno się utrzymać. O.k. może i trudno, ale ilu studentów w tym kraju dorabia do swojego utrzymania? Tysiące. Sposobów jest mnóstwo, dorywcze prace, stypendia, wreszcie kredyty studenckie. Dzieci z pelnych rodzin, których nie stac na posłanie syna czy córki na studia - właśnie tak sobie radzą. I kończą studia bez jakiejkolwiek pomocy rodziny. A te z tzw "rozbitych" - przez lata otrzymywania alimentów które się "należą" wyrobiły sobie postawę roszczeniową. I nie pomyślą "a może by sprzątać biura żeby dorobić". Po co. Przecież to nie one mają obowiązek, tylko tatuś. Więc niech utrzymuje dorosłego pasozyta. A podobno studia mają uczyć elastyczności i umiejętności radzenia sobie. Potem, po studiach jak takie "dziecko" nie dostanie pracy (bo jego koledzy zdobyli w tym czasie jakieś doświadczenie pracując podczas studiów i wygrali walkę o miejse pracy) znowu lament, bo dziecko mimo wykształcenia okazuje się kompletnie nieprzystosowane do dorosłego zycia. Bo całe życie dostawało wszystko na zlotej tacy. Przecież jak karta do telefonu się kończyła wystarczyło poinformowac o tym tatę, może zagrozić przy okazji, że jak nowej nie kupi to się nie będzie do niego dzwonić i po klopocie. A teraz takie schody. Temat: Dla Gazety o izbach monika-sobczak napisała: > Co racja to racja ali technik!!! Ja bardziej cenię osoby z uprawnieniami od > osób z tytułami. W swoich postach bronię tej postawy. > Znam np. naprawdę świetnego projektanta instalacji elektrycznych (uprawnienia > bez ograniczeń - najwyższe z możliwych, który ma naprawdę świetne kwalifikacje > i przeogromną wiedzę i ma tytuł iżyniera po PW (to jest wykształcenie wyższe - > w tym przypadku 5 lat studiów wieczorowych i obroniona praca inżynierska - dla > tych co mają wątpliwości). Człowiek robi projekty największych inwestycji w > stolicy. Jest lepszy od tych bez takich uprawnień, ale mgr inż. Więc sorry! > Liczy się co kto umie praktycznie, a to weryfikują uprawnienia. > Można rozpatrywać ewentualnie tworzenie oddzielnych organizacji dla > oddzielnych "półek uprawnień"!! Bez uprawnień projektowych nawet prof. nie może projektować. Widać mało miałaś do czynienia z projektami architektonicznymi i konstrukcyjnymi wykonanymi przez techników i inż po trzech latach studiów. Jeżeli na w wydział architektury trzeba zdać egzamin z rysunku i pokonać na egzaminie olbrzymią konkurencję to po ukończeniu tych studiów nie możemy równać tych ludzi z tymi, którzy się na te studia nie dostali a zdobyli jedynie papier za praktykowanie. Nie zlecam projektów konstrukcyjnych inż bez mgr bo się boję, że im wiedzy zabraknie. Nie kwestonuję kwalifikacji tych osób do nadzorowania budów ale projektów im nie powierzam. Doceniam wiedzę praktyczną zwłaszcza techników ale czy któryś z nich albo inż wie co to są badania architektoniczne . W przypadku prowadzenia remontów obiektów zabytkowych równie ważna od wiedzy praktycznej jest wiedza teoretyczna a tą raczej trudno nabyć na budowie. Zatrudniam wielu techników i uważam że na wyznaczonych odcinkach swoich zadań są najlepsi ale to nie oznacza, że można im powierzać zadania kompleksowe, chociaż mogłabym bo jeden z nich ma wszelkie możliwe uprawnienia ale ten paier zaświadcza jedynie o tym że osoba ta odbyła praktykę na budowie i w biurze projektowym i znała odpowiedź na kilka pytań z zakresu budownictwa. Temat: Gold Max...?? ja wybrałem się tam jeszcze chyba przed wakacjami (ten straszny fakt starałem się wymazać z mojej pamięci ;)). razem z bratem stanęliśmy w kolejce kilkunastu osób. kiedy w końcu nadszedł czas na nas, wkroczyliśmy w podwoje wspaniałej siedzimy firmy GoldMax. Po prawej stronie na skórzanej lub skórzanopodobnej kanapie rozwalił się sympatyczny piesio w postaci dużego boksera, za biurkiem jakaś blondyna mówi że szef czeka. wchodzimy do biura "szefa", którym okazał się koleś w wieku mniej wiecej 25-30 lat. Zapytałęm czy jako student studiów dziennych mogę połaczyć tą prace w hurtowni ze studiami, bo mój plan spokojnie pozwala na to zebym pracował na pół etatu. odpowiedź buca była oczywista: "no nie, to niestety nie możliwe", rozglądając się trochę dokłądniej po "biurze" wyczułem już jakąś lipę w tej całej hurtowni, ale mysle sobie: "może tylko mi się tak wydaje, brat być może sie załapie do jakiejś pracy". Zostawiłęm brata sam na sam z cwaniakiem za biurkiem i oczekiwałęm z niecierpliwością na niego w poczekalni gdzie jeszcze oczekiwał na audiencję mały tłumek interesantów. Po chwili brat wyłonił się z odmętów biura firmy GoldMax po czym poinformował mnie, że jutro ma przyjść na dzień próbny ubrany oczywiście w gajer, co by w biurze dobrze się prezentował. Dnia następnego brat przystroił się w galowy ubiór i wybrał się do wspaniałej korporacji wspomnianej wcześniej. Jakież było moje zdziwienie kiedy po mniej wiecej godzinie wrócił on do domu i powiedział, że chcieli go do Będzina wywieźć gdzie miał chodzić po domach i sprzedawać jakiś badziew. Razem z nim było jeszcze dwóch kolesi, ci jednak byli widocznie na tyle zdesperowani, że pojechali tam. Mam nadzieje, bucowaty szef GoldMax'u spotka się kiedyś na Ogrodowej z jakimś niedoszłym pracownikiem a ten sprzeda mu "małe co nieco". Temat: Po pewnej dzisiejszej rozmowie --- skojarzenie ja wyjechalam z polski rok wczesniej niz moja mama. moja mama nie chciala wyjezdzac na "dokumencie podrozy", czy tez nie slyszales o tym, ze zabierano ludziom obywatelstwo i musieli wyjezdzac z polski na tzw. dokumencie podrozy? poszla wiec do ministerstwa zaprotestowac i powiedziec, ze ona jest polska obywatelka i chce polski paszport. ten urzedniczyna spojrzal sie na nia i odpowiedzial: prosze pani, z wrony nie mozna zrobic orla. a jako ze ty taki dzisiaj dowcipny, to masz tu dowcip z tamtych lat: dyrektor fabryki zawolal do biura rozensteina, dlugoletniego pracownika fabryki. sluchaj rozenstein, przykro mi, ale musze cie zwolnic z pracy, okazuje sie, ze nie masz matury. ja nie mam matury? oburzyl sie rozenstein, oczywiscie, ze mam mature. nastepnego dnia przyniosl dyrektorowi swiadectwo maturalne i zadowolony wrocil na miejsce pracy. po paru tygodniach znow zostaje wezwany do dyrektora. przykro mi, mowi znow dyrektor, ale musze cie zwolnic. okazuje sie, ze pracujesz na takim odpowiedzialnym stanowisku a nie masz studiow wyzszych. ja nie mam studiow wyzszych? oburzyl sie rozenstein. oczywiscie, ze mam, dwa fakultety skonczylem. i nastepnego dnia przynosi dyrektorowi dokumenty z uniwersytetu. minely 2-3 miesiace, znow dyrektor wzywa rozensteina do siebie. sluchaj rozenstein, wiesz jaka jest atmosfera dzisiaj w kraju, musze cie zwolnic, rozumiesz, z takim nazwiskiem.... z jakim nazwiskiem? zaprotestowal rozenstein, co ci nie odpowiada? nazywam sie kowalski i jutro przyniose ci dokument. tak sie stalo i rozenstein-kowalski znow przepracowal w spokoju pare tygodni. ale pewnego dnia znow musi sie stawic u dyrektora. ten kreci sie na krzesle przez pare minut i mowi w koncu: sluchaj kowalski, strasznie mi przykro, ale musze cie zwolnic. alez dlaczego? wyjakal rozenstein, mam mature, mam studia, nazywam sie kowalski, o co chodzi? widzisz, kowalski, wyrzucilismy juz tylu zydow ze zaczyna sie robic glosno i nieprzyjemnie, wiec dla rownowagi musimy wyrzucic teraz i polaka. Temat: studia przyszłego dziennikarza racja, racja. ale pisania można się nauczyć. i to niekoniecznie na studiach, ale przede wszystkim pracujac. dziennikarstwo studiowałem 5 lat, a w zawodzie pracuję ok 3. i te trzy lata dużo wiecej mi dały nić studia, których oczywiście nie neguję. chodzi mi generalnie o to, że z dziennikarstwem nie jest tak że "to cos ma się w sobie". to stereotyp. tego się po prostu uczysz. a osobowość oczywiście ma duże znaczenie. acha i jeszcze jedno jeśli ktoś myśli że dziennikarstwo to fajna praca, bo chodzisz sobie z dyktafonem i aparatem, poznajesz ciekawych ludzi, piszesz ciekawe artykuły, a do tego pomagasz ludziom to ma tylko połowę racji. przede wszystkim to ciężka praca. co miesiąc trzeba również brnąć z mozołem przez dziesiątki miernych tekstów, odwalać szpunty o święcie przedszkolaków, albo kocie na drzewie, zarywać weekendy albo wieczory, użerać się z kretynami, którzy mówią jedno, a autoryzują drugie (albo nic nie chcą powiedzieć), upierdliwie dzwonić po kilkanaście razy do kogoś, kogo akurat nie ma w biurze, ślęczeć w internecie godzinami nad researchem do artykułu, uzerać się z naczelnym, który jest np. dobym kumplem gościa, którego właśnie smarujesz. A to wszystko pod presją czasu. Oczywiście że dziennikarstwo jest pasjonujace, ale trzeba pamiętać że to przede wszyskim bardzo ciężka praca. Jeśli ktoś chce zostać dziennikarzem, musi oprócz wyboru kierunku studiów, zastanowic się, czy ma dość siły i motywacji żeby się na to porywać. wybierajac kierunek, szkajcie juz również kontaktów z redakcjami, w których moglibyscie zaczać pisać juz na studiach. bez tego "mgr" na niewiele się przyda. pozdrawiam i życze powodzenia. asiaczek22, dzięki i pozdrawiam również ;) Temat: plagiat i co dalej? >emclee napisała: >> to jest studentka zaoczna, zobaczę ją dopiero za trzy >> tygodnie, mam więc czas, aby się uspokoić i zastanowić nad tym, czy >> porozmawiać z nią w cztery oczy O nie, ja bym w życiu tyle nie czekała! a poprawioną pracę przyniesie Ci pod choinkę, o ile nie będzie miała kataru = wyjazdu narciarskiego? to nie w porządku nawet wobec pozostałych - uczciwych, pilnych i terminowych studentów! idż do Biura Spraw Studenckich, weź od nich z jej akt jej numer telefonu, najlepiej domowy (a pamiętasz ją? zobacz przy okazji jej zdjęcie i inne dokumenty, ocenę na dyplomie z poprzednich studiów a pewnie i indeks ;) Poproś kogoś z Biura odpowiedzialnego za jej/Twój wydział - żeby było oficjalnie - żeby do niej zadzwonili (może mamusia odbierze;) i niech przekażą jej wezwanie do PILNEGO kontaktu z Tobą, bez objaśniania po co, tylko że "w związku z jakimiś problemami z jakąś pracą", najlepiej na maila - masz wtedy każde jej słowo gotowe do archiwizacji, wtedy każ jej przyjść na spotkanie, a dalej wiesz co masz robić. zapewniam Cię, ten telefon ją zmrozi i trochę zachwieje jej pewność siebie, a jak się na lewo-prawo poskarży kolegom, to wszyscy będą wiedzieli, że trzeba się pilnować tę "właściwą" pracę ma Ci dostarczyć oczywiście niezwłocznie, a za trzy tygodnie, na zajęciach z całą grupą mówisz, anonimowo i bezosobowo, że miałaś taką sytuację, że bezczelny plagiat i że tym razem sama sobie poradziłaś, bo jesteś pełna dobrej woli i przyjazna studentom, choć takie rzeczy tępisz bezwzględnie itd. ALE porozumiałaś się też z szefem/promotorem i innymi wykładowcami i zgodnie z radą doświadczonych kolegów następnym razem będziesz wszelkie wątpliwości rozstrzygała wraz z Komisją Dyscyplinarną, wyrzucając studenta z zajęć, wpisując mu notę w aktach, zawieszając w prawach (itd, co tam zablefujesz, bo i tak masz nadzieję że TY ze SWOIMI STUDENTAMI nie będzesz miała TAKICH problemów jak inni wykładowcy :) aha - bardzo ważne - bo nie wszyscy są bezczelni, niektórzy są po prostu głupi i niedouczeni, więc zrób im przypomnienie nt. zasad cytowania w Waszej dziedzinie, sporządzania bibliografii Temat: Pierwsze nauki i poezje XVII Karmapy Pierwsze nauki i poezje XVII Karmapy witam, ukazała się właśnie książka przedstawiająca życie i nauki J.Ś. XVII Karmapy, Ogjena Tinle Dordże. Michele Martin "Muzyka na niebie. Dzieciństwo i młodość, pierwsze nauki i poezje XVII Karmapy Ogjena Trinle Dordże" Warszawa, Związek Buddyjski Tradycji Karma Kamtzang, 2004 www.benchen.org.pl/bibk_ksiazki.htm "Muzyka na niebie" to fascynująca książka przedstawiająca życie i nauki Jego Świątobliwości XVII Karmapy, Ogjena Tinle Dordże. Podzielona jest na cztery części. Pierwsza ukazuje dzieciństwo i młodość Karmapy. Opisano tu też w szczegółach fascynującą historię jego ucieczki z Tybetu do Indii. Druga część prezentuje szereg spisanych wykładów, wygłoszonych przez Karmapę przy różnych okazjach, już podczas pobytu w Indiach. Ten fragment publikacji to źródło nauk Dharmy. Trzecia część zawiera poezje oraz przykłady sztuki malarskiej i kaligrafii autorstwa Jego Świątobliwości. Nawet JŚ. Dalajlama mówi, że jeśli chodzi o biegłość w sztuce, to on sam mimo wielu lat studiów nie dorównuje młodemu Karmapie. Czwarta część przedstawia krótką historię poprzednich inkarnacji Karmapów, pióra Punlopa Rinpoczego. Zapoznanie się z nią pozwala zrozumieć rozległość i różnorodność aktywności Karmapy dla dobra czujących istot na przestrzeni dziejów. Książka ma 430 stron i zawiera kilkanaście barwnych fotografii. Jej treść - w tym cała historia ucieczki z Tybetu - została autoryzowana przez biuro Jego Świątobliwości Karmapy i stanowi zarówno rzetelne źródło wiedzy, jak i wielką inspirację dla wszystkich praktykujących w tradycji karma kamtzang. Bliższe informacje w biurze Centrum w Grabniku. adres Centrum : Grabnik 4 96-313 Jaktorów tel. 046 - 856 49 69 - sprawy biurowe czynny w godz. 10-13, 14-16, w poniedziałek nieczynny - informacje o kursach - zapisy na kursy - rezerwacja noclegów - rezerwacja domków odosobnieniowych po uzgodnieniu warunków odosobnienia z Lamą Rinczenem fax 046 - 856 49 70 czynny całą dobę e-mail: benchen@benchen.org.pl Temat: Co wy na to biurwy ? > W jaki sposób chcesz kogokolwiek przekonać do swoich racji, jeśli zaczynasz od > nazwania go "biurwą" ? > > A poza tym, ta petycja jest niemądra: > > "...Petycja do polskiego rządu i parlamentu dotycząca szerszego wykorzystywania > > Wolnego Oprogramowania w administracji państwowej i służbach publicznych" > > kogo "w administracji państwowej i służbach publicznych" > > rusza, że: "Oprogramowanie dostarczone bez kodu źródłowego jest pozbawione > znacznych walorów edukacyjnych." ?! > > Jak już skończysz liceum, studia, to siądziesz przy komputerze zgadnij gdzie ? > Ehe, w biurze. ehh ja nie pisze zjebliwych postow:) ale teraz zrobie wyjatek... wlasnie. wiekszosc osob po licuem i studiach (szczegolnie informatycznych, bo przeciez kuzyn wujka mowil, ze informatyk duzo zarabia) siada w biurze bez nazwijmy to okrzesania i jeszcze po obejrzeniu paru odmozdzaczy typu bar czy inne reality gowno. no i wlasnie takie toto siada przed kompem, zaprogramowane na bezmozgowe korzystanie z office'a lub innego programu "no brain required" i w wielkich trudach odnajduje telefon do administratora i dzwoni " toooo nieeee dziaaallaaa". zal pieniedzy podatnikow i innych pionkow, ktore musialy zaplacic za te prawdziwe dupogodziny w szkolnej lawie z ktorych wyniklo jedynie zlasowanie resztek mozgu. ja rozumiem, ze szkodnik powinien zostac zaprogramowany na "plik->nowy->drukuj- >pojdz do gabinetu szefa po podpis", ale ta droga to my daleko nie zajdziemy lza mi sie w oku kreci nawet jesli szkodnik zadzwoni o 7 rano i powie "wiesz, szukalem(al) w intrukcji, ale nie znalazlem tam odpowiedzi na moje pytanie, czy moglbys mi powiedziec czemu ... (i tu sensowne pytanie)" niech zyje wolne oprogramowanie i szkodnicy ktorzy z niego korzystaja, dla takich moge wysiadywac po nocach i im tlumaczyc czemu openoffice robi tak a nie inaczej pod linuxem ... Temat: Kto z was zmienił pracę...i żałuje? Ja po liceum i maturze zacząłem pracować w dużej i znanej polskiej firmie transportowej na "P", zaczynałem w magazynie, targając paczki i parkocząc widlakiem, w międzyczasie studia zaoczne z logityki, po trzech latach ktoś mnie zauważył i przeniesiono mnie do biura, zajmowałem się przesyłkami drobnicowymi przez jakies 1,5 roku, wyrabiając sobie taką markę, że po tym 1,5 roku dyrektor oddziału i kolega ze spedycji krajowej całopojazdowej chciał tylko mnie z całego oddziału do pracy, we dwóch rozkreciliśmy krajówkę w oddziale, byliśmy jedynym działem w placówce który przynosił zyski i to powazne /ok. 35-40 tys pln miesiecznie zysku/, ale ponieważ w firmie planowała polityka rodzinna i protekcja /a my nie mieliśmy w kierownictwie nikogo z rodziny/ więc nie mogliśmy się doprosic głupiej podwyżki o 200-300 pln, wiec jak sie trafiła okazja przeszliśmy do innej firmy, w warszawie /o drugie tyle przedłużył się mój dojazd do biura/, ale kase dostałem lepszą, zabrałem z poprzedniej firmy klientów, przewoźników i w nowej pracy rozkręciłem dział. Atmosfera była świetna, ludzie super, i praca tez mi sie podobała, ale przez działanie osób trzecich /kochanka prezesa/ z dnia na dzień, mimo ze z niczego doszliśmy do 20 tys pln zarobku miesięcznego zostaliśmy zwolnieni. Teraz ponoc ludzie którzy przyszli na nasze miejsce /znajomi tej kochanki prezesa/ położyli wszystko na łopatki. Nowej pracy szukałem hmm. 3 dni. I do tej pory niczego nei żałuję, teraz mam super pracę, w małej prywatnej firmie, jest nasz 3 łacznie z szefem, zarobki super proporcjonalne do efektów, atmosfera rodzinna, po 3 miesiacach już umowa na stałe i jest super !!!!!! Osobiście odradzam wielkie polskie koncerny, bo tam zawsze jest wyścig szczurów, obiecywanie, zero koleżeństwa i relacji między pracownikami. POzdrawiam i życzę szcześcia w znalezieniu tej wymarzonej posady Temat: czy moje CV jest atrakcyjne dla pracodawców.. czy moje CV jest atrakcyjne dla pracodawców.. Analogicznie do rozwijanego już wcześniej wątku, z tą tylko różnicą że doświadczenie juz mam chciałabym sie dowiedzieć czy w Waszej opinii takie Cv było by atrakcyjne dla przyszłego pracodawcy.. A wiec ;) Studia wyższe (AE w Katowicach, chociaz tylko zaoczne to z b.d. wynikiem), 6letnia praktyka w 2 kancelariach adwokackich (stanowisko asystenckie)- całościowa organizacja biura od podstaw (kontrahenci,dostawy,zamówienia itp. + pisanie samodzielnych pism:w tym pozwy, wnioski + wezwania) oraz całkiem niezła orientacja w przepisach kc i kp, umiejetnosc szybkiego przyswajania wiedzy (w tym przepisow,instrukcji i tym podobnych),prawo jazdy od 3 lat ale z nieduza praktyka na drogach - niestety :( Umiejetnosc obslugi urzadzen biurowych wszelakiej masci no i pakietu Office + internet, angielski na poziomie komunikatywnym (wciaz w trakcie nauki) + dalekosiezne plany dotyczace studiow podyplomowych.. Czy takie cechy sa pozadane przez pracodawcow, ew. co mogłabym jeszcze podszkolic zeby byc lepszym potencjalnym kandydatem na pracownika?? Jestem przedsiebiorcza,wygadana,pracowita i potrafie sobioe radzic w roznych sytuacjach (stresowych tez bo na codzien tez miewam klopotliwych interesantow).. Chce zmienic prace na lepsza (niekoniecznie asysentcko/sekretarska) i chcialabym sie do tego solidnie przygotowac.. i jeszcze jedna drazliwa zapewne kwestia dla pracodawcow, z racji swojego doswiadczenie nie chcialabym zarabiac ponizej 1500 netto (mieszkam w Gliwicach) ale jak przekonac do tego pracodawce zeby tyle zarobic? poprzec takie oczekiwania tym ze mam juz doswiadczenie i mniej czasu zajmie mi wdrozenie sie w nowe obowiazki, niz osobie ktora dotychczas nie pracowala? Wybaczcie dlugosc postu ale naprawde szukam porady.. Pomożecie? Temat: Jedwabne - mity i fakty www.tygodnik.com.pl/numer/278345/persak.html Latem 1941 roku, po ataku Trzeciej Rzeszy na ZSRR, wzdłuż linii frontu – od Litwy po Besarabię – przetoczyła się fala pogromów Żydów. Brali w nich udział mieszkańcy terytoriów, które po roku 1939 okupowane były przez Sowietów: Litwini, Ukraińcy, Rumuni. W Łomżyńskiem i na Białostoczyźnie aktów przemocy wobec Żydów dopuszczali się także Polacy. Głośne zbrodnie na Żydach w Jedwabnem i pobliskim Radziłowie, choć największe pod względem liczby ofiar, nie były niestety jedyne. Na pograniczu Mazowsza i Podlasia do antyżydowskich wystąpień miejscowej ludności doszło wówczas w ponad 20 miejscowościach – i natężenie tych wypadków każe dostrzec w nich nie odizolowane incydenty, lecz fragment szerszego zjawiska. www.ipn.gov.pl/bep_pub_jedwabne.html Wokół Jedwabnego, pod red. Pawła Machcewicza i Krzysztofa Persaka, t.1 Studia, s. 525, t. 2 Dokumenty, s. 1034, Warszawa 2002, cena 95,00 zł Publikacja Wokół Jedwabnego, przygotowana przez Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, prezentuje wyniki badań naukowych nad zbrodniami popełnionymi na polskich Żydach w Jedwabnem, Radziłowie i innych miejscowościach Łomżyńskiego i Białostocczyzny latem 1941 roku. Na tom pierwszy składają się studia, które przedstawiają te wydarzenia na szerokim tle historycznym, poczynając od rysu stosunków polsko-żydowskich na tym terenie w okresie przedwojennym, poprzez opis niemieckiej polityki zagłady Żydów i antyżydowskich wystąpień miejscowej ludności, kończąc na analizie powojennych postępowań karnych w sprawie mordu w Jedwabnem oraz dotyczącego go piśmiennictwa. W tomie drugim opublikowano dokumenty polskie, sowieckie i niemieckie, w tym raporty NKWD, relacje Polaków represjonowanych przez sowieckiego okupanta, raporty wywiadowcze Polskiego Państwa Podziemnego, sprawozdania niemieckich formacji wojskowych i policyjnych, świadectwa ocalałych Żydów, akta śledztw oraz procesów karnych w sprawie zbrodni w Jedwabnem i Radziłowie. www.pogranicze.sejny.pl/jedwabne/index1.html Starsze artykuły z "Gazety Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Życia". Temat: Miast zająć się milionami ofiar bolszewizmu Kieres Miast zająć się milionami ofiar bolszewizmu Kieres znowu wydal broszure na zamowienie Przemyslu Holocaustu USA. Mowi w wywiadzie o ksiedze wydanej przez ...Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamieci Narodowej!!!!!!! Instytut ma Biuro Edukacji Publicznej????? i juz wszystko wiemy po co nam IPN! Bo wydalo wlasnie najpilniej oczekiwana ksiege polskich "bialych plam". "Wokol Jdwabnego" za 90 zl Tom 1 "Studia" i tom 2 "Dokumenty". I coz nam patriota Polak mowi na pytanie; "Nadal jest pan obrazany": - "Nikt nie jest w stanie mnie obrazic nazywajac mnie Zydem. To czego sie w tej chwili dowiadujemy nie burzy naszego wizerunku. Moi przeciwnicy chcieliby zebym powiedzial co innego, - ale ja tego nie powiem". I juz wszystko jasne! Pal licho hekatombe 6 mln ofiar Polakow, kilkuset tysiecy pomordowanych w PRLu, setki tysiecy pomordownych bestialsko, z niewyobrazalnym okrucienstwem, na Wolyniu, zameczonych, wyzutych z godnosci i pozbawionych pracy i kariery w swoim ale okupowanym prez komunistow panstwie! Niedouczony profesor z praca naukowa (jedna?) na tematy poprawnie komunistyczne i tym razem sie nie wylamal powodujac, ze zbrodniarze komunistyczni, zyja sobie spokojnie posrod nas! Ci pacyfikujacy polskie spoleczenstwo z lat 48, 56,70, 76, 801-88, jak Fegin z dozywajacy 93 lat z nekrologami od rodzinek w Gazecie Wyborczej. Ktora niczym sie nie rozni w ideologi obrony katow Polski od Trybuny i NIE. Kieres czuwa na mazowiecka gruba kreska. W sierpniu 2002 ukazal sie nekrolog Anatola Fejgina w GW z "nieutulonymi w zal". A Kieres nawet po smierci nie objal sledztwem jego zbrodni - tez nieutulony? Za to "odkryl" znowu 30 pogromow twierdzac ze kielecki nie byl sfingowany przez Fejginow, Huszczow, Michnikow, Swiatlow i Bermanow i wielu wielu ludobojcow! Temat: Miriam -producentka filmowa Miriam -producentka filmowa forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=63&w=14047418&v=2&s=0 GW 7.07 2004 FILM. Studio przy Pomorskiej Wyjęte z szuflad W Łodzi powstało nowe studio filmowe. Nazywa się Oktopus. - To trochę żartobliwa nazwa. Ośmiornica ma osiem ramion, a ja chciałabym w swoim studiu prowadzić wielowątkową działalność - mówi jego założycielka Małgorzata Burzyńska ANNA ŚWIERKOCKA Burzyńska jest absolwentką wydziału reżyserii łódzkiej szkoły filmowej. Do 2000 r. była asystentką Wojciecha J. Hasa. Zrealizowała telewizyjny film fabularny "Gąszcz" oraz dwa dokumenty - "Lider" i "Stacja Radegast". Od kilku lat próbuje nakręcić fabułę "Zielone wybrzeże". - Projekt leży w Agencji Produkcji Filmowej i nie wiadomo, co się z nim stanie - mówi Małgorzata Burzyńska. - Postanowiłam więc działać, szukać sponsorów nie tylko na własne pomysły. Jedną z pierwszych produkcji studia Oktopus ma być film na podstawie "Zmierzchu" i "Opowiadań odeskich" Izaaka Babla. Jest już gotowy scenariusz, a obecnie trwa kompletowanie ekipy. Główną rolę - Beni Krzyka - zagra Bartosz Opania, autorem zdjęć będzie prawdopodobnie Tomasz Wert. - Udało mi się już zgromadzić budżet startowy i pozyskać kilku sponsorów - mówi Małgorzta Burzyńska. - To nie będzie drogi film, chcę go nakręcić na kamerze cyfrowej. Zdjęcia - także na łódzkich podwórkach - mają szansę ruszyć w październiku. Kolejny projekt studia to dokument o Maksie Borensztajnie, zwanym Ślepym Maksem - herszcie przedwojennej mafii żydowskiej w Łodzi. - Maks miał na sumieniu kilka istnień, ale jednocześnie założył biuro pisania podań, które służyło pomocą biednym - mówi reżyserka. - Udało mi się dotrzeć do wielu osób, które pamiętają jego działalność po wojnie. W Oktopusie powstanie też dokument edukacyjny o łódzkim cmentarzu żydowskim. Burzyńska oprócz własnych filmów chce w studiu pomagać innym twórcom. Prawdopodobnie wyprodukuje nowy film Sławomira Kryńskiego "Lekcja historii". - Poza tym czekam na młodych ludzi z pasją. Postaram się znaleźć sposób, by im pomóc - mówi. - Nie muszą być to tylko projekty filmowe, ale na przykład spektakle teatralne albo wystawy. [-] Temat: Byle na Zachód (tylko po co?) Cześć, Tomek! Oj, Tomek, Tomek... Gdzie Ty masz oczy? Co Twoim zdaniem powinni robić studenci w czasie wakacji? Odbywać darmowe praktyki i całymi dniami kserować dokumenty w jakimś biurze? A może powinni odpoczywać, by nabrać sił na nowy rok akademicki, żeby go nie zmarnować i się duuuuuuuuużo uczyć, skoro już studiują na tych darmowych, opłacanych z pieniędzy podatnikow studiach? W końcu jak się będą uczyć, dostaną stypendium (u mnie w instytucie przy odrobienie szczęścia można się załapać na to najniższe - 200zł - już przy średniej 4,5...), a może pojadą na Socratesa? A może jednak nie dostaną tego stypendium, bo wyrobią się jedynie na 4,45, a na Socratesa nie pojadą, bo - jak wiadomo - wcale nie jet on dla najzdolniejszych, ale również dla tych bogatszych? Tomek! Założę się, że nikt by nie wyjeżdżał, gdyby tu, na miejscu, mógł zarobić tyle, ile tam. Wszystkie te wyjazdy udawadniają tylko, jak tu jest biednie. Wiesz, trudno studiować i równocześnie pracować, jak w planie widnieje 40 godzin tygodniowo; trudno się uczyć, gdy się kombinuje, jak by tu wymuyślić najtańszy obiad; i trudno się uczyć cały czas! Kino, teatr, rozrywka kosztują... Dziwię się, że tego nie dostrzegasz. Wiesz, pracując na Zachodzie rzez 3 miesiące, można odłożyć pieniądze na cały rok bezpłatnych studiów. A co mają zrobić ci, którzy za studia muszą płacić? A co z dodatkowymi kursami? Oj, Tomek, Tomek... Cekam na artykuł o MAgdzie. o tym, jak doszła do wniosku, że za 800zł miesięcznie nie wynajmie mieszkania, nie nakarmi dziecka, ni ekupi sbie najnowszej książki o ratowaniu ludzkiego życia, bo jej po prostu nie będzie na to stać... Temat: Miast zająć się milionami ofiar bolszewizmu Kieres Poczekaj jeszcze pol wieku. umra kaci i ofiary. bedzie mozna prowadzic akademickie spory i wzajemnie sie przepraszac. Teraz twoj ojciec, lub dziadek moglby isc do kibla. Lepiej poczekac. Gość portalu: # napisał(a): > znowu wydal broszure na zamowienie > Przemyslu Holocaustu USA. > > Mowi w wywiadzie o ksiedze wydanej przez > ...Biuro Edukacji Publicznej Instytutu > Pamieci Narodowej!!!!!!! > > Instytut ma Biuro Edukacji Publicznej????? > i juz wszystko wiemy po co nam IPN! > Bo wydalo wlasnie > najpilniej oczekiwana ksiege polskich "bialych plam". > > "Wokol Jdwabnego" za 90 zl Tom 1 "Studia" > i tom 2 "Dokumenty". > > I coz nam patriota Polak mowi na pytanie; "Nadal jest pan obrazany": > - "Nikt nie jest w stanie mnie obrazic nazywajac mnie Zydem. > To czego sie w tej chwili dowiadujemy nie burzy naszego wizerunku. > Moi przeciwnicy chcieliby zebym powiedzial co innego, > > - ale ja tego nie powiem". > > I juz wszystko jasne! Pal licho hekatombe 6 mln ofiar Polakow, > kilkuset tysiecy pomordowanych w PRLu, > setki tysiecy pomordownych bestialsko, > z niewyobrazalnym okrucienstwem, na Wolyniu, > zameczonych, wyzutych z godnosci i pozbawionych pracy i kariery > w swoim ale okupowanym prez komunistow panstwie! > > Niedouczony profesor z praca naukowa (jedna?) na tematy > poprawnie komunistyczne i tym razem sie nie wylamal > powodujac, ze zbrodniarze komunistyczni, zyja sobie spokojnie posrod nas! > > Ci pacyfikujacy polskie spoleczenstwo z lat 48, 56,70, 76, > 801-88, jak Fegin z dozywajacy 93 lat z nekrologami od rodzinek > w Gazecie Wyborczej. Ktora niczym sie nie rozni w ideologi > obrony katow Polski od Trybuny i NIE. > > Kieres czuwa na mazowiecka gruba kreska. > W sierpniu 2002 ukazal sie nekrolog Anatola Fejgina > w GW z "nieutulonymi w zal". A Kieres nawet po smierci nie objal sledztwem > jego zbrodni - tez nieutulony? > Za to "odkryl" znowu 30 pogromow twierdzac ze kielecki nie byl sfingowany > przez Fejginow, Huszczow, Michnikow, Swiatlow i Bermanow i wielu wielu > ludobojcow! Temat: NIE DAM RADY mskaiq napisał: > Nie jestes podobna do Ojca, kazdy z nas ma swoje zrozumienie tego kim jest i co > > robi i kazdy podejmuje wlasne decyzje. Z tego co piszesz podejrzewam ze Twoj > Ojciec walczyl z depresja samotnie. Ruch i swieze powietrze to bardzo pomaga > ale w ten sposob nie pokona sie negatywnych mysli. To pomaga w pozbyciu sie > emocji ktore nie daja zyc, kreuja bol i strach trudny do zniesienia. Dlatego > napisalem abys poszla na bardzo dlugi spacer, pomoze Ci to pozbyc sie emocji. > To wazne bo bedziesz mogla wrocic do normalnego zycia tzn bedziesz jadla, spala > . > Nastepna sprawa to Twoje myslenie jest obecnie bardzo niebezpieczne, patrzysz > bardzo negatywnie. Piszesz ze nic nie osiagnelas w zyciu. To nie prawda, > skonczylas studia o to bardzo duzo. Masz prace a to bardzo wazne. Piszesz ze > jej nie lubisz, czy mozesz napisac co robisz. Jest bardzo wazne akceptowac to > cos sie robi, zapewniam Cie mozna polubic kazda rzecz, wszedzie mozna pomagac > innym a to przynosi satysfakcje. > Jesli chodzi o milosc, to wszystko jest otwarte, mozesz znalesc kogos nowego, a > > moze wroci Twoj chlopak. To sie wyjasni w przyszlosci. > Trzeba byc pozytywnym i wierzyc ze wszystko zmieni sie w taki sposob jak bysmy > chcieli. Inaczej akceptujesz depresje, strach ze jestes do niczego. Masz wiele > do zaoferowania temu swiatu trzeba tylko w to wierzyc i zaczac dzialac. > Serdeczne pozdrowienia. > > Nie moge polubic pracy bo jest calkowicie niezgodna z moimi predyzspozycjami psycho-umyslowymi ( wykorzystuje jedynie znajomosc jez obcego), daje mi natomiast pensje za ktora moge sie SAMA utrzymac. Pracuje wlasciwie sama,przy kompie i telefonie, jedyny czlowiek ktory przebywa ze mna w biurze jest mi calkowicie obcy mentalnie i męczacy( chociaz sie lubimy). Warunki pracy b.złe. Moj chlopak nie wroci (chlopak to zle slowo, raczej mezczyzna ktory mial byc ojcem moich dzieci);nigdy nie ineresowal sie innymi kobietami wiec jezeli tak sie stalo- nie jest to przelotna znajomosc. Nie wiem jak to jest "byc pozytywnym" i "wierzyc ze wszystko sie zmieni". Nie umiem. Probuje, ale sama sobie nie wierze, jak kiepskiemu spowiednikowi. Jak to sie robi? Jak mam zaczac dzialac kiedy wszystko ciagnie mnie w dol? Temat: Ordynacka tańczy z polityką tango ordynacka to typowa dla ugrupowania komunistów mieszanka: kogo tam nie ma a własciwie kogo tam mamy: rzezimieszków co tlukli Kisiela i kuronia, byłych pracowników i funkcyjnych pzpr, dzialaczy zms, szsp, zsp/ ale tych po linii i na bazie/, pracowników i wspolpracownikow sb.Cała więc sfora komunistów , ktorzy po 89 r. dostali do dyspozycji duże pieniądze : fundusze operacyjne SB, konta partyjne, mienie z rozkradzionych komitetow partyjnych. obiekty wynajmowane za grosze, biura turystyczne, ktore tak hojnie dzielił swoim kolegom kwasniewski! A więc uwłaszczone kocięta pzpr. Mamy tez porządnego, uczciwego i przyzwoitego jak L. Witkowski: najzdolniejszy student UMK w pol. lat 70 , który po ukończeniu studiów mógłby podołac obowiązkom asystenta prawie w każdej katedrze tak nauk scisłych jak i humanistyczych: totalna wiedza i inteligencja, pracowity, wszechstronnie, uzdolniony ,władający biegle językami obcymi. Ten człowiek nie potrzebował wsparcia od pzpr/ choć za probę skierowania jej na tory przyzwoitości "torunskie poziomki "załatwione brzytwą " przez partyjnych prymitywów ; z brzytwą na poziomki tak śpiewał m. ałaszewski z "klan'!!!/ zostal w grudniu 81r. internowany w potulicach przez zbrodniarzy stanu wojennego. Tak więc nie nalezy miec złudzeń , nawoływanie Witkowskiego o uczciwość ordynackiej jest chybione. Znając profesora można powiedzieć, że chce , aby środowisko ordynackiej legalnie zafunkcjonowało na scenie politycznej a nie mafijnie jako grupa trzymająca kasę.Ktoś nie znający witkowskiego może sadzić, że jego apel o przyzwoitość i uczciwe regułu jest naiwny.. Nic podobnego profesor nie jest naiwnym ,po prostu jest czowiekiem przyzwoitym i skoro znalazł się w jednym towarzystwie z szamałkiem, kaliszem czy czarzastym oczekuje od nich przestrzegania elementarnych reguł życia politycznego . ps. żal mi Pana profesorze, żeś się znalazł się w tym bardzo kiepskim towarzystwie. Już raz p, usiłował naprawiać to "towarzystwo" i w mrożną grudniową noc zabrali p. z domu i wywieżli do potulic. Dzisiaj oczekuje p. przyzwoitości od ludzi b. zepsutych, bez zasad, czci i pazernych na władzę i pieniądze. Wszak to wielu z nich jeśli zaszłaby taka konieczność... podpisałaby znów bez oporów decyzję aby Pana wywieżć- ale byłby to już oboz w Korei Pln.! Temat: Lew Rywin - sylwetka Gość portalu: kibicuniu napisał(a): GNÓJ dookoła. > Gość portalu: beta napisał(a): > > > Kto to jest Lew Rywin? > > Urodził się w 1945 r. w Pińsku na Polesiu. W ramach repatriacji > > wraz z rodziną przyjechał w 1958 r. do Polski, zamieszkując na > > Dolnym Śląsku, gdzie w Legnicy przez 3 lata uczęszczał do > > żydowskiej szkoły podstawowej. Ale średnią szkołę ukończył w > > latach 1962-65 w Nowym Jorku w USA, potem w latach 1965-69 > > studia na Uniwersytecie Warszawskim oraz w 1972 Wyższe Studium > > Języków Obcych w Instytucie Lingwistyki Stosowanej. Następnie > > pracował jako nauczyciel, tłumacz, językoznawca, także na etacie > > w Agencji Prasowej Interpress. > > Właściwą karierę zawodową rozpoczął w 1983 r., gdy zaangażowany > > został w KRiTV w Warszawie na stanowisku kierownika biura > > handlowego TVP, które wkrótce przekształciło się w > > przedsiębiorstwo "Poltel", zajmujące się handlem i usługami > > filmowymi. W 1989 r. Lew Rywin został v-przewodniczącym Komitetu > > RiTV do spraw finansowych, skąd zwolniony został w 1991 r. po > > upadku rządu T. Mazowieckiego, częściowo w atmosferze skandalu i > > nagonki antysemickiej. Założył wówczas własną filmową spółkę > > producencką "Heritage Films". Pierwsze duże pieniądze spółka > > zarobiła przy kręceniu w Krakowie filmu "Lista Schindlera" > > Spielberga. Można rzec, że przyniósł on firmie pierwszy > > przysłowiowy i rzeczywisty milion dolarów zysku. > > Przy współudziale Lwa Rywina powstało dotąd ponad 20 filmów > > pełnometrażowych. Należą do nich m.in. "Europa, Europa" > > Agnieszki Holland, "Uprowadzenie Agaty" Marka > > Piwowarskiego, "Historie miłosne" Jerzego Stuhra, "Pierścionek z > > orłem w koronie", "Wielki tydzień" i "Pan Tadeusz" Andrzeja > > Wajdy, "Pianista" Romana Polańskiego, "Wiedźmin" Marka > > Brodzkiego. Lew Rywin jest surowym, wymagającym chlebodawcą, od > > 1997 r. jest prezesem TV "Canal Plus", a od niedawna także > > prezesem Polskiego Związku Tenisowego. Bardzo towarzyski, > > zaprzyjaźniony szczególnie blisko z A. Michnikiem, A. Wajdą, J. > > Urbanem, Niemczyckimi... > Panie! Tylko nie Wajda, Niemczyccy, Urban, i Michnik! Kowalski, Adamski itp. > TAK! Tylko nie Ci wymienieni. ONI SĄ CZYŚCI ALE CZY OBRZEZANI? Ze względów > taktycznych NIE! Temat: Lew Rywin - sylwetka Kto to jest Lew Rywin? Kto to jest Lew Rywin? Urodził się w 1945 r. w Pińsku na Polesiu. W ramach repatriacji wraz z rodziną przyjechał w 1958 r. do Polski, zamieszkując na Dolnym Śląsku, gdzie w Legnicy przez 3 lata uczęszczał do żydowskiej szkoły podstawowej. Ale średnią szkołę ukończył w latach 1962-65 w Nowym Jorku w USA, potem w latach 1965-69 studia na Uniwersytecie Warszawskim oraz w 1972 Wyższe Studium Języków Obcych w Instytucie Lingwistyki Stosowanej. Następnie pracował jako nauczyciel, tłumacz, językoznawca, także na etacie w Agencji Prasowej Interpress. Właściwą karierę zawodową rozpoczął w 1983 r., gdy zaangażowany został w KRiTV w Warszawie na stanowisku kierownika biura handlowego TVP, które wkrótce przekształciło się w przedsiębiorstwo "Poltel", zajmujące się handlem i usługami filmowymi. W 1989 r. Lew Rywin został v-przewodniczącym Komitetu RiTV do spraw finansowych, skąd zwolniony został w 1991 r. po upadku rządu T. Mazowieckiego, częściowo w atmosferze skandalu i nagonki antysemickiej. Założył wówczas własną filmową spółkę producencką "Heritage Films". Pierwsze duże pieniądze spółka zarobiła przy kręceniu w Krakowie filmu "Lista Schindlera" Spielberga. Można rzec, że przyniósł on firmie pierwszy przysłowiowy i rzeczywisty milion dolarów zysku. Przy współudziale Lwa Rywina powstało dotąd ponad 20 filmów pełnometrażowych. Należą do nich m.in. "Europa, Europa" Agnieszki Holland, "Uprowadzenie Agaty" Marka Piwowarskiego, "Historie miłosne" Jerzego Stuhra, "Pierścionek z orłem w koronie", "Wielki tydzień" i "Pan Tadeusz" Andrzeja Wajdy, "Pianista" Romana Polańskiego, "Wiedźmin" Marka Brodzkiego. Lew Rywin jest surowym, wymagającym chlebodawcą, od 1997 r. jest prezesem TV "Canal Plus", a od niedawna także prezesem Polskiego Związku Tenisowego. Bardzo towarzyski, zaprzyjaźniony szczególnie blisko z A. Michnikiem, A. Wajdą, J. Urbanem, Niemczyckimi... Temat: warto jest być robolem!! WARTO jest być robolem!! Sa dwie kwestie, ktore moze w jakis sposob pojawily sie w tym jakze ciekawym “wontku”, aczkolwiek moim zdaniem nie zostaly nalezycie uwypuklone. Osobiscie siedze sobie w UK jako mgr z Polski i ogladam swiat z londonskiego biura na 20 pietrze… Pierwsza kwestia to sprawa zarobkow…. Otoz generalnie w UK i w innych krajach wysoko rozwinietych jest tak , ze jak ktos wykonuje jakakolwiek sensowna prace to nie ma zbyt wielu problemow bytowych. Innymi slowy "system" jest tak poustawiany, ze nawet niezbyt zdolny pracownik fizyczny dopoki nie ma jakis nieralnych wymagan (typu wczasy na Seszelach, najnowszy model Ferrari itd) ma wszelkie podstawy by czuc sie "szczesliwym" i zawodowo spelnionym. Rodzina fryzjerki i spawacza siwetnie sobie radzi i ich problemem zwykle jest czy pojechac na wczasy do Hiszpanii, czy moze w tym roku jednak sloneczna Italia, oraz na jaki model wymienic 3 letniego Forda ( nowa Astra , czy moze Peugot 307). Jest to o tyle istotne , ze jesli ktos nie czuje sie rekinem finansjery lub nie ma szczegolnych zdolnosci managerskich, moze najspokojniej w swiecie byc konduktorem lub listonoszem i nikt z tego powodu nie bedzie mu wjezdzal "na ambicje", a niektorzy liderzy sprzedazy beda nawet czasami zazdroscili mu bezstresowej pracy. Statystyczny mlody Anglik robi jakis 3-letni "college" – odpowiednik naszego technikum – i w wieku 20 lat rozpoczyna "kariere zawodowa" rozgladajac sie przy tym bacznie czy mu to pasuje czy tez nie. Jesli mu pasuje zwykle uzupelnia swoje wyksztalcenie jakimis studiami zaocznymi by w wieku lat 30 zostac “kadra zarzadzajaca sredniego szczebla”. Jesli mu nie pasuje robi sobie jakis inny "college" itd itp. I tu dochodzimy do drugiej kwestii, ktora nazywa sie SATYSFAKCJA z wykonywanej pracy… Anglicy staraja sie robic to co lubia (kasa dla wielu z nich jest sprawa drugorzedna poniewaz jak uprzednio wspomnialem generalnie kazda praca zapewnia godziwe zycie…). Jezeli ktos ma pociag do pociagow zostaje maszynistom, a jak lubi koparki to szaleje na buldozerze i wszyscy sa zadowoleni…. Studia Uniwersyteckie (fizyka jadrowa, prawo korpeoracyjne itd) przezmaczone sa generalnie dla osob z “powolaniem”, ktory dana tematyka “kreci” W Polsce sprawa wyglada "nieco" inaczej – jesli jestes "robolem" = jestes cienias… Osobiscie zdecydowanie preferuje system angielski, w ktorym WARTO byc robolem jezeli lubisz to co robisz… Temat: Lew Rywin - sylwetka Gość portalu: beta napisał(a): > Kto to jest Lew Rywin? > Urodził się w 1945 r. w Pińsku na Polesiu. W ramach repatriacji > wraz z rodziną przyjechał w 1958 r. do Polski, zamieszkując na > Dolnym Śląsku, gdzie w Legnicy przez 3 lata uczęszczał do > żydowskiej szkoły podstawowej. Ale średnią szkołę ukończył w > latach 1962-65 w Nowym Jorku w USA, potem w latach 1965-69 > studia na Uniwersytecie Warszawskim oraz w 1972 Wyższe Studium > Języków Obcych w Instytucie Lingwistyki Stosowanej. Następnie > pracował jako nauczyciel, tłumacz, językoznawca, także na etacie > w Agencji Prasowej Interpress. > Właściwą karierę zawodową rozpoczął w 1983 r., gdy zaangażowany > został w KRiTV w Warszawie na stanowisku kierownika biura > handlowego TVP, które wkrótce przekształciło się w > przedsiębiorstwo "Poltel", zajmujące się handlem i usługami > filmowymi. W 1989 r. Lew Rywin został v-przewodniczącym Komitetu > RiTV do spraw finansowych, skąd zwolniony został w 1991 r. po > upadku rządu T. Mazowieckiego, częściowo w atmosferze skandalu i > nagonki antysemickiej. Założył wówczas własną filmową spółkę > producencką "Heritage Films". Pierwsze duże pieniądze spółka > zarobiła przy kręceniu w Krakowie filmu "Lista Schindlera" > Spielberga. Można rzec, że przyniósł on firmie pierwszy > przysłowiowy i rzeczywisty milion dolarów zysku. > Przy współudziale Lwa Rywina powstało dotąd ponad 20 filmów > pełnometrażowych. Należą do nich m.in. "Europa, Europa" > Agnieszki Holland, "Uprowadzenie Agaty" Marka > Piwowarskiego, "Historie miłosne" Jerzego Stuhra, "Pierścionek z > orłem w koronie", "Wielki tydzień" i "Pan Tadeusz" Andrzeja > Wajdy, "Pianista" Romana Polańskiego, "Wiedźmin" Marka > Brodzkiego. Lew Rywin jest surowym, wymagającym chlebodawcą, od > 1997 r. jest prezesem TV "Canal Plus", a od niedawna także > prezesem Polskiego Związku Tenisowego. Bardzo towarzyski, > zaprzyjaźniony szczególnie blisko z A. Michnikiem, A. Wajdą, J. > Urbanem, Niemczyckimi... Panie! Tylko nie Wajda, Niemczyccy, Urban, i Michnik! Kowalski, Adamski itp. TAK! Tylko nie Ci wymienieni. ONI SĄ CZYŚCI ALE CZY OBRZEZANI? Ze względów taktycznych NIE! Temat: usługi edukacyjne W przypadku działalności związanej ze szkoleniami, edukacją wskazałbym na następujące możliwości pozyskania dofinansowania: 1. Zacznę od mniej znanego aczkolwiek dającego spore możliwości zwłaszcza dla szkół, uczelni państwowych i innych placówek publicznych (zob. Ustawa o systemie oświaty art.2 i 3) programie LEONARDO DA VINCI. Pozwala on na realizacje min. projektów polegających na wymianie i stażach tj. przygotowanie do zawodu, rozwój umiejętności językowych, doskonaleniu zawodowym dla osób prowadzących szkolenia oraz kadry kierowniczej odpowiedzialnej za zarządzanie zasobami ludzkimi. Krajowe biuro tego programu mieści się w Warszawie ul. Koszykowa 79, tel. 022 625 39 37. 2. Kolejnym programem, na który zwróciłbym uwagę jest program realizowany przez PARP w ramach SPO RZL – Rozwój kadr nowoczesnej gospodarki. Program ten jest kierowany do przedsiębiorców małych średnich i dużych firm i może objąć takie działania jak: • szkolenia zawodowe zarówno ogólne jak związane ze zmianami technologicznymi wprowadzanymi do firmy • szkolenia dla menedżerów – usprawnienie zarządzania • praktyczne szkolenia i staże dla pracowników w jednostkach naukowo- badawczych • studia podyplomowe • podwyższania umiejętności pracowników nisko wykwalifikowanych. Program funkcjonuje w ten sposób, iż dofinansowanie jest przekazywane organizatorowi szkolenia a on pobiera tylko część opłaty za szkolenie od uczestników. Poziom dofinansowania zależy od rodzaju szkolenia i wielkości firmy. Organizatorem szkoleń może być szkoła wyższa, organ prowadzący szkołę lub inną placówkę działająca w systemie oświaty, osoba prawna prowadząca działalność oświatową lub osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą w zakresie szkoleń Szczegóły dotyczące tego programu są dostępne w RIF lub PARP. 3. Kolejna możliwość pozyskania dofinansowania to programy kierowane do przedsiębiorców np. w ramach funduszy Phare 2002 - dofinansowanie inwestycji w postaci zakupu komputerów, oprogramowania, wyposażenia biurowego -rodzaj 803 podgrupy 80 grupy 8 KŚT w KFDI). Szczegóły dotyczące programów KFDI, FDI dostępne w RIF lub PARP. Z poważaniem, Mariusz Nowak Temat: Studio Atrium Oto cytat ze strony Studia Atrium : Zasadniczą różnicą, dzielącą projekt typowy od indywidualnego, są przyjęte do obliczeń statycznych warunki gruntowe i klimatyczne. W projekcie typowym przyjmuje się warunki właściwe dla danego konkretnego terenu (w przypadku naszych projektów przyjęliśmy warunki dla miasta Bielska-Białej i okolic), które mogą się nie pokrywać z warunkami w innych regionach Polski. Ze względu na te różnice, każdy projekt typowy powinien być poddany tzw. adaptacji. W Polsce istnieje wiele rodzajów podłoży o różnych parametrach technicznych, cztery strefy przemarzania gruntu i kilka stref obciążenia wiatrem i śniegiem. Ma to wpływ na różnice, np. w konstrukcji fundamentów, głębokości ich posadowienia i potrzebnych przekrojów konstrukcji dachu. Natomiast posadowienie budynku w terenie szkód górniczych wymaga często odrębnego opracowania projektowego. Czynności te powinna przeprowadzić osoba ze stosownymi do tego uprawnieniami lub biuro projektowe ( ... ) No wiec jak ? Skoro np. fundamenty , więźba dachowa , ... itd. nie są odpowiednio uwzględnione nawet w projekcie arch.-bud. (!) - to po pierwsze . Po drugie : Są do projektów tych dołączone ważne ( !!! ) zaświadczenia z izby ? - Ja nigdy takich nie widziałem - a jest to podstawa do otrzymania pozw.na bud. ( art. ... Pr.bud. ) Po trzecie : A co np. z nadzorem autorskim, jeżeli tzw. urząd nałoży taki obowiązek ( art. ... Pr.bud. ) ? Autor projektu z Bielska Białej będzie pełnił nadzór autorski np. w Szczecinie ? - Chyba ewentualnie "teoretycznie" . A może to też jest wliczone w cenę ? Po czwarte, piąte, itd.: ... itd.,itd.,itd. Temat: Dlaczego USA nie walczy z izraelską bronią atomową Dlaczego USA nie walczy z izraelską bronią atomową www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20030207&id=my03.txt " W Instytucie Studiów Strategicznych w Tel Awiwie Szaron powiedział : "Strefy naszych interesów nie ograniczają się tylko do krajów Bliskiego Wschodu, rejonu mórz Śródziemnego i Czerwonego. Dla zapewnienia naszego bezpieczeństwa [niezmienny chwyt propagandowy militarystów izraelskich - przyp. autorki] powinny one rozprzestrzeniać się również na takie państwa, jak Turcja, Iran i Pakistan; na takie obszary, jak Zatoka Perska i Afryka, w szczególności zaś na kraje północnej i środkowej Afryki" (sic!)." "Oto np. admirał Thomas Moorer w rozmowie z dziennikarzem polonijnego "Dziennika Związkowego", wychodzącego w Chicago, dał przykład ogromnych wpływów żydowskiego lobby, o czym przekonał się w czasie pełnienia stanowiska przewodniczącego Szefów Połączonych Sztabów. - W czasie wojny arabsko-izraelskiej w 1973 r. - opowiadał - Mordechaj Gur, attaché wojskowy w izraelskiej ambasadzie, który później został szefem sił zbrojnych Izraela, zażądał, aby USA dostarczyło Izraelowi samoloty wyposażone w najnowszy cud wojennej technologii, antyczołgowe rakiety typu powietrze-ziemia o nazwie Maverick. W tym czasie mieliśmy tylko jeden szwadron wyposażony w te rakiety. - Nie możesz dostać tych samolotów - wyjaśniłem Gurowi. - Sami mamy ledwie jeden szwadron. Poza tym przekonywaliśmy Kongres, że bardzo potrzebujemy takiego wyposażenia. Gdybyśmy wam teraz je oddali, Kongres podniósłby wrzawę. Ale Gur tylko uśmiechnął się i powiedział: "Daj mi samoloty, a ja się zajmę Kongresem". Moorer zamyślił się przez chwilę, a potem dodał: "I tak zrobił. Jedyny amerykański szwadron wyposażony w Maverick dostał... Izrael". W swoim biurze w Waszyngtonie, już jako konsultant Georgetown University Center for Strategic and International Study, Moorer mówi: "Byłem temu bardzo przeciwny, lecz mój głos nie liczył się wobec politycznego oportunizmu na poziomie prezydenckim. Zwracam uwagę, że w tym czasie Richard Nixon dogorywał z powodu Watergate. Żaden prezydent nie sprzeciwiłby się wówczas Izraelczykom. Nie mogę tego pojąć. Zawsze dostają to, czego żądają. Na bieżąco wiedzą wszystko, co się u nas dzieje. Doszedłem do tego, że przestałem robić jakiekolwiek notatki. Gdyby Amerykanie wiedzieli, jaką pętlę ci ludzie zarzucili na nasz rząd, już dawno doszłoby do zbrojnych wystąpień. Amerykańscy obywatele nie mają pojęcia, co się dzieje"." Temat: vide sanitaire Dziekuje za odpowiedź. Tutaj jest wyliczenie wszystkich zalet „vide sanitaire” . www.kp1.fr/index.htm?pages/pages_pro/maison/vide_sanitaire.htm~frame_contenu W dużym skrócie : lepsza izolacja (sposób budowania zalecany przy terenach gliniastych, o zmiennej wilgotności i wilgotnych), dom jest bardziej suchy i ma mniejsze koszty ogrzewania, mniejsze roboty ziemne , czyli mniejsze koszty ( w świetle tego, co napisałeś, pewnie należałoby porównać koszty „bardziej” zbrojonej płyty z kosztami głębszego kopania i dodatkowo zakup i transport ok. 100-150 m3 piasku (kilkanaście wywrotek po kilkaset złotych każda) do wsypania i ubicia pod płytę, lepszy dostęp do instalacji wodnej, gazowej i elektrycznej (zwłaszcza, że zazwyczaj, dostęp do „vide sanitaire” jest zapewniony przez takie małe drzwiczki/właz), ochrona na wypadek (niewielkiej raczej - KK) powodzi pozwala uniknąć pękania płyty podłogowej, spowodowanego wypiętrzeniami nasączonego wodą gliniastego podłoża . W przypadku vide sanitaire „puchnący” grunt nie naciska na płytę, tylko rośnie sobie spokojnie w wyżej wymienionej pustce, po czym równie spokojnie wraca do stanu poprzedniego :-) . Na to najbardziej kładł nacisk mój kolega, który od kilkunastu lat pracuje w biurze projektów (we Francji, ale studia kończył w Polsce). No ale ja się nie znam, ja tylko powtarzam po „znających się” Kłaniam nisko KK. PS : wg rysunków , ten strop byłby budowany z prefabrykowanych belek (jakby ytongopodobne, alboco), zalanych następnie cienką wylewką. Wygląda to na metodę dosyć szybką. Prawdali to ? PPS : a tutaj, dla zainteresowanych, dodatkowo zalecenia kanadyjskiego urzędu ds. „wydajności energetycznej”, dot. budowy, izolacji i ewentualnego ogrzewania „vide sanitaire”. oee.nrcan.gc.ca/emprisonnons_chaleur/chapitre_5/chapitre_5_3.cfm?PrintView=N&Text=N Temat: Wspomnienie Justysi Aurelii do Fridy Gość portalu: FRIDA napisał(a): kim była ta Justyna bo mnie zaintrygowałeś. Piszesz, że > miała wielu przyjaciół na Żoliborzu ========== Justynka Aurelia mieszkała na POTOK-u do 1998. Tytaj chodziła do podstawówki nr 65 przy Mścisławskiej. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu jeszcze do ubiegłego roku wisiała jej fotografia w tej szkole w holu pośrod laureatów jakieś dzielnicowej olimpiady szkolnej. Potem skończyła Sempołowską w 97. W tym czasie udzielała się w miejscowej Oazie. POtem studiowała ekologię człowieka na ATK (Uniw. St. Wyszyńskiego). Te studia przerwała i mieszkała od początku 2001 w Krakowie gdzie zgłebiała wiedzę public relations aż do tragicznej śmierci 29.10.2001. Pewna ilość młodzieży, szczególnie z ATKu odwiedza jej grób na cmentarzu prawosławnym na Woli. Niektórzy odwiedzają nas w domu i trochę o nich wiemy (o ślubach, dzieciach, co robią). Justynka szykowała się do przejęcia Biura tłumaczeń i wydawnictwa LING-PI; nie zdążyła. Ostatnią jej pracą było zgromadzenie ilustracji do poematów Klaudiusza Klaudianusa =O II Konsulacie Fl.Stylichona i O wojnie z Gotami= tegoż wydawnictwa. O co mi biega? O zachowanie jej w pamięci przyjaciół oraz o obronę jej dobrego imienia które na szwank wystawili ludzie z aparatu ścigania przestępstw i Sąd w Nowej Hucie. Proces jest niezakończony (obecnie jest założona apelacja przeze mnie i prokuratora przeciwko skandalicznemu wyrokowi Sądu który uniewinnił sprawcę śmierci Justyny 24 lata i Kamila 18 lat). W trakcie procesu i wcześniej dopuszczono się mnóstwa karygodnych zaniedebań. Stąd moje starania aby ukrócić w maksymalnym stopniu samowolę funkcjonariuszy państwa (pirat zabił bo jest piratem, ale funkcjonariusze zabijają cywilnie ofiary po raz drugi z zimną krwią i wyrachowaniem). Sprawa jest nagłaśniana przeze mnie i co pewien czas przez niektóre media. Trzeba walczyć z bezprawiem bo inaczej nie może być mowy aby cokolwiek uległo poprawie w tym zakresie. Możliwe, ze dla wielu sprawy są nudne, ale to ich problem. Dlaczego na tym forum o Justysi? - bo tutaj na Zoliborzu pozostało najwięcej jej przyjaciół, choć niekoniecznie internautów (Justysia raczej po necie nie hasała). Temat: Radni Sojuszu protestują przeciw lekceważeniu R... Do łodzianki z francji Tak się składa że pamiętam co ten pan zrobil dla tego miasta...Był ministrem Pracy i polityki socjalnej w rządzie Jana Olszewskiego (1992rok). Z tego co pamiętam to w tych latach Łódź zaczęła upadać. Ludzie byli wyrzucani na bruk ze swojej pracy a o odprawach takich jak np. na Śląsku mogli pomarzyć... No ale skoro Łódź miała takiego przedstawiciela (KROPIWNICKI BYŁ MINISTREM PRACY) we władzy to co się dziwić. Górnicy dostali od rządu odprawy a my figę z makiem! W latach 92-93 był pan ministrem kierownikiem centralnego urzędu planowania w rządzie Hanny Suchockiej. To były kolejne lata stagnacji Łodzi, nic się nie działo w mieście, rosło bezrobocie inwestycje owszem były w Polsce ale nie w Łodzi, przynajmniej znaczące. Lata 1997 –2000 oraz 2000 – 2001 był szefem rządowego centrum studiów strategicznych i ministrem rozwoju regionalnego W tym czasie co się działo w Łodzi każdy widział. Bezrobocie rosło, rozwijały się regiony ale głównie Warszawa Poznań i Śląsk (proponuje sprawdzić w których regionach było najwięcej inwestycji). Autostrady w tym czasie które mogły być motorem do rozwoju regionów budowano i to ze środków państwowych ale na Śląsku... Praktycznie połączono Wrocław z Krakowem. (około 200 km gdyby zamiast A4 zbudowano A2 można by było pojechać z Łodzi do Wa-wy a i w drugą stronę mielibyśmy dobry dojazd do Poznania...)No ale taki był PLAN CENTRALNEGO URZĘDU PLANOWANIA KTÓREGO KROPIWNICKI BYŁ SZEFEM Przynajmniej tak mi się wydaje bo jeżeli się myle to od czego ON wtedy był? J Był też ministrem budownictwa.. W tym czasie w Łodzi (2001r) oddano do użytku około 1600 mieszkań. Niby dużo... Dla porównania Poznań – 3305, Wrocław ponad 5400, Kraków ponad 5500 Warszawa ponad 16000 (10 RAZY WIĘCEJ!!!) Pozostawiam to bez komentarza. ( dane te są w biurze statystycznym miasta Łodzi) Temat: Jak widzicie Częstochowę za 20 lat ?????? Niestety KIEPSKO !!!! Może ja też coś do tego wątku wniose.W Czestochowie za 20 lat nic znacząco się nie zmieni. Ponieważ mieszkańcy Czestochowy to jeden wielki „POTEŻNY POKLAD ENERGII NEGATYWNEJ „ której żaden optymista lub optymiści na tym forum nie pokonają . Ten pesymizm to czestochowska „ zaraza „ na której często sam się przylapuje . Na poczatku wątku „ heatseeker „ nażeka jak to ludzie mają żle a potem krytykuje Sld. Widzisz gdyby była dalej komuna to by niby wszyscy mieli prace no i wodke na 1maja. Wiec proszę nie krytykowac SLD i jednocześnie narzekac na kapitalizm . Jedno przeczy drugiemu . Problem jak ktoś wcześniej wspomnial jest w glowach czestochowskich mieszkancow .Nazywa się pesymizm .Jeżeli ktoś ma zle to powinien iśc do poradni oraz próbaowac znalezc prace na zachodzie .A nie rozsiewac „Bakterie pesymizmu „ . Na sylwestra byłem w Anglii .Mieszkalem sobie w Hotelu na Piccadily Circus czyli w centrum . I w hotelu w każdej gależi pracowaly śliczne Polki . 1.W recepcji Polka 2.Na centrali telefonicznej Polka 3.W hotelowym pubie dwie Polki 4.W hotelowej restauracji Polka Żadna z nich nie psioczyla a każdą pytalem czy są zadowolone . Nikt w Czestochowie jeszcze z glodu nie umarl . A ciągle poruszanie tematów biedy braku pracy , kwinkania uważam za zaraze. I tylko przez ten pesymizm którym się czasami zarażam nie lubie tego miasta i nie będę go bronil .I niestety uważam że u nas jest to nieuleczalne . Wiec jak ma się rozwijac w przyszlości Czestochowa jak prawie nikt tu nie myśli pozytywnie . Gdzie studenci po studiach znajdą prace w Czestochowie jak tu nie ma zadnych znaczących inwestycji . Co rok kończy studia min 3000 osób a czy ktoś buduje biura i fabryki ?????? Dlatego ten kto jest mądry to stąd niestety ucieka i znajduje zajecie w innym mieście rozwijając je a nie Czestochowe. Utrata województwa to był „ gwóżdz do trumny” Na pewno w tym też maczal palce Miller i SLD panowie krytycy Millera !!! czy nie mam tutaj racji to Miller spiskowal z rosyjskimi nurkami . Hahahaha. Ale na pocieszenie napisze że w dawnym DDR dla niewiedzących „NRD „ też jest podobny problem ,tylko na wiekszą skale . Tam pustoszeją blokowiska bo ludzie uciekają na zachód i w takich miasteczkach zostają tylko emeryci , recisci i ludzie którym już na niczym nie zależy Którzy tylko narzekają . Zobaczycie że i u nas będzie podobnie .Bo nie ma co lub kto zatrzymac przedsiebiorczych ludzi i fachowców na prowincji która bardzo powoli się rozwija i do tego ciągle narzeka .Pozdrawiam .....Kubiś Temat: Kto z was odszedł wcześniej? Ja odeszlam po osmiu miesiacach. Teraz troche zaluje, ale z zupelnie innego powodu. Bylam au pair w Niemczech, na poczatku wydawalo mi sie, ze trafilam na bardzo fajna rodzine, tym bardziej, ze Gastmutter byla wikariuszka, pomyslalam, ze z taka gleboko wierzaca - czytaj pelna chrzescijanskiej milosci blizniego rodzina sie zaprzyjaznie. Nic bardziej mylnego. Dzieci byly naprawde super, mimo ze zajmowalam sie czworka, dwiema dziewczynkami 7,9 lat i chlopcami 12,14 (nimi sie tak bardzo nie zajmowalam, tylko odkurzalam w ich pokojach i dawalam jesc). Dziewczynki byly przemile, zabawne, wesole, sympatyczne, czasem niegrzeczne i krnabrne, ale ogolem super. Z chlopcami wiekszych kontaktow nie mialam, ale byli juz duzi, dobrze wychowani, ulozeni, zachowywali sie bez zarzutu. Gastvater tez kulturalny, z poczuciem humoru, sympatyczny, mily - ok. Natomiast Gastmutter - koszmar. Caly czas skrzywiona, niezadowolona, na dzieci wrzeszczala bez powodu, ciagle sie mnie czepiala. Oni, jak przystalo na niemiecka rodzine byli bardzo skrupulatni. Poniewaz nie wyrabialam tych 30 godzin tygodniowo opiekujac sie dziecmi i "oporzadzajac je", bo nie bylam im az tyle potrzebna, uwazali ze pozastaly czas moge poswiecic np na odkurzaniu calego domu i prasowaniu ubran - przede wszystkim koszul pana domu i ubran obojga. Na poczatku to robilam z poczucia przyzwoitosci, no bo faktycznie, nie pracowalam tych 30 godzin, gora 25. Ale oczekiwalam, ze zdaja sobie sprawe ze robie rzeczy ponadprogramowe i chociaz zwyklym "dziekuje" wynagrodza moj wysilek. Dodatkowo kolezanki au pair i nasza opiekunka wytlumaczyly mi, ze to co robie do mnie nie nalezy, i jezeli juz chca zebym to robila, powinni mi placic (tak jak placono innym au pair za dodatkowe sprzatanie, prasowanie itd). Niestety do mojej Gastfamilie to nie docieralo, raz nawet, kiedy nie mialam nic do roboty, a nie "wypracowalam" swoich szesciu godzin, pan domu powiedzial, ze skoro naprawde nic nie ma do roboty w domu, to przeciez zawsze sie znajdzie jakas praca np w OGRODKU! Ech nie bede wiecej pisac, fakt, ze zaczelam szukac innej rodziny przez moje biuro, znalazlam, ale ze wtedy byl jeszcze problem wizy i dlugosci pobytu, zadna rodzina nie zechciala mnie na te ostatnie 4 miesiace i w rezultacie wrocilam do PL. Zaluje, bo bylam w Heidelbergu, wspaniale miasto, mialam nawet pomysl zeby zostac tam na studia, ale nie mialabym sie z czego utrzymac, itd. Teraz planuje ponowny wyjazd, tez do Niemiec. Mam nadzieje, ze jakos sobie poradze i wykorzystam wczesniejsze doswiadczenia.:-) Temat: A co z nazwiskami?... A co z nazwiskami?... Chalsia na "prawie i pieniądzach" rozpoczęła wątek o nazwisku i to mi nasunęło pewną sprawę. Czy Wasze byłe noszą nazwisko Waszego męża? U mnie jest dość śmieszna sytuacja. Ja obecnie mam podwójne nazwisko składające się z nazwisk moich dwóch mężów. Po rozwodzie nie zmieniałam nazwiska i nie pozbyłam się go również przy powtórnym wychodzeniu za mąż tylko z powodów praktycznych. Większość dokumentów, łącznie z dyplomem ze studiów, mam na nazwisko po pierwszym mężu. Gdybym to nazwisko zmieniła na zupełnie inne to np. zmieniając pracę musiałabym się tłumaczyć że to, że dyplom jest na zupełnie inne nazwisko (nie panieńskie i nie obecne to nie znaczy, że nie jest mój ;). No i musiałabym każdemu opowiadać historię swojego zycia i nieudanych związków ;). Mój obecny mąż zaakceptował taki argument i nie ma nic przeciwko temu, że noszę nazwisko także po pierwszym mężu. Mój poprzedni mąż nie wypowiadał się na ten temat i nie wiem co by o tym myślał ;) Była żona mojego obecnego męża (hihi, świetny opis) również nie zmieniła nazwiska. No i z tego czasem wychodzą śmieszne sytuacje. Np. zadzwoniła kiedyś do kancelarii mojego męża i przedstawiła się sekretarce ale jego nie zastała. Sekretarka była nowa i jeszcze niewtajemniczona w układy w naszej rodzinie. No i jak mąż wrócił do biura poinformowała go, że dzwoniła jego żona. Na co mąż: "która?" Dziewczę spanikowało, spłoniło się okropnie i ogólnie zbaraniało. Następnie zostało poinformowane, że żona to ta, która ma podwójne nazwisko a ta z pojedynczym to obca baba będąca matką córki mojego męża ;) Dziewczę pojęło w lot i już takich błędów nie popełniało. A jak jest u Was? Temat: Umowa z cyfrą+ Gość portalu: Stefan napisał(a): > Oddaj jak najszybciej,nawet na siłę!!!,za czas od marca do teraz będziesz > musiała zapłacić,ja tak miałem.Będą Cię straszyć sądem i firmą > windykacyjną. Witam Znam ten ból - tzn trudności w rozwiązaniu umowy z Cyfrą. Moj głos sprawie poruszonego wątku : - Uważnie przeczytajcie umowę - z moich obserwacji wynika że operator zabezpiecza się przed klientem na całej linii (niekoniecznie zgodnie z zapisami kodeksu cywilnego) - nagminną praktyką była informacja pracowników biura obsługi - że tej umowy nie da się rozwiązać !!!! ( każdą umowę da sie rozwiązać zaś kodeks cywily pewne praktyki w tym zakresie nazywa wprost - niedozwolonymi postanowieniami) - Operator wysyła do Was standardowe druki z informacjami - niekoniecznie odpowiadajace postanowieniom zawartej umowy ( Korespondując nawiązujcie wprost do poszczególnych zapisów w umowie - jeśli coś jest niejasne żadajcie wyjaśnienia - swe roszczenia zabezpieczył wekslem in blanco (chętnym do zapoznania się z prawem wekslowym polecam studia na wydziale prawa ;(((( - Zwleka z przysłaniem formularza zwrotu sprzętu - proponuję w swej korespondencji nadmienić szanownemu operatorowi , że zdeponowanie u Was jego sprzętu też wiąże się z kosztami jakie ponosicie - ;)))) - Chcąc się sądzić pamiętać należy że sądem właściwym dla rozpatrywania sporu jest sąd na terenie którego operator na siedzibę - Warszawa ;))))) Chociaż wiąże się to z kosztami - starajcie się aby wszelka korespondencja była potwierdzana, Złózcie skargę do miejskiego rzecznika praw konsumenta - o ile mnie pamieć nie myli miał 3 lub 4 skargi w sprawie operatorów TV Sat, Reasumując - klient nie jest bezradny, w moim przypadku na lekturę samej umowy straciłem 2 dni, koszty korespondencji 35 złotych- ale opłacało się. Jeśli ktoś jest zainteresowany mogę moje problemy z Cyfrą omówić szczegółowo - szalony_mnich@poczta.fm Temat: Dosyć życia ;( Żądaj , masz prawo Gość portalu: Enough napisał(a): > Ja już nie wiem czy to tylko mój to problem czy wielu z nas. Mam już po > prostu dość. Czy w naszym kraju nie mając żadnych znajomości trzeba klepać > biedę? Od października nawet nie mogę rozpocząć studiów, ponieważ blokuje > mnie brak kasy ;( To chore, żeby w wieku 21 lat nie mieć kompletnie żadnych > powodów do radości. Wiem, że to użalanie się nad sobą, ale w momencie kiedy > robi się wszystko i nie wychodzi z tego kompletnie nic ma się ochotę tylko na > skok najlepiej z jakiejś dużej wysokości. Jedynie czytając ogłoszenia np. w > prasie można wprost pokładać się ze śmiechu, ponieważ niektóre - > wręcz 'śmieszne' stanowiska wymagają tak wybujałych kwalifikacji, że > najlepiej trzymać się krzesła, aby z niego nie spaść. Ten kraj upada na > głowę - polskie realia są beznadziejne - tyle młodych, pracowitych i > inteligentnych ludzi marnuje się w domu, a mogłyby inwestować w innych i > przede wszystkim w siebie. Czy teraz płaci się tylko za to, że ktoś > ma 'tatusia'? W domu po prostu cholery dostaję, nabawię się niedługo nerwicy - > nikt nie mówił, że będzie lekko, ale bez przesady. Wszędzie wymagają > kwalifikacji i doświadczenia, ale gdzie za przeproszeniem je zdobywać? > Zresztą co ja narzekam - zawsze czeka mnie burdel tam każda > ma 'kwalifikacje'... żądaj szczegółowych wyjaśnień i godziwej uczciwej pracy - pytaj posłów w każdym biurze poselskim - to twoje prawo . nie błagaj o pracę - ty masz prawo do pracy i godnych warunków życia . nie bierz jałmużny - bierz co się tobie należy . nie dawaj skurwielom satysfakcji i nie załamuj się . każdy z was się załamie , to Polska będzie krajem nędzarzy . Temat: Zmarł prof.Roman Ciesielski Zmarł prof.Roman Ciesielski Roman Ciesielski urodził się w 1924 roku. Po ukończeniu studiów na Politechnice Krakowskiej pracuje od 1948 roku na uczelni. W 1974 roku uzyskuje tytuł profesora zwyczajnego. Pełni funkcje kierownika Zakładu, Katedry, dyrektora Instytutu, prodziekana, prorektora i rektora Politechniki Krakowskiej w latach 1980-81. Był przewodniczącym Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego w latach 1982-85. Jest członkiem PAN. Pełnił funkcję przewodniczącego Komitetu Inżynierii Lądowej i Wodnej PAN w latach 1972-90. Od 1986 roku jest członkiem Prezydium PAN. Jest autorem dziewięciu podręczników akademickich, książek z zakresu budownictwa i około pięciuset publikacji naukowych i technicznych. Przez wiele lat był głównym projektantem w Krakowskim Biurze Projektów Budownictwa Przemysłowego. Jest autorem i współautorem około sześćdziesięciu projektów kominów żelbetowych i stalowych, dwunastu projektów hal, trzydziestu projektów fundamentów pod maszyny i dziesięciu linii kolejowych. Jest autorem wielu norm budowlanych i współautorem norm ISO. Jest członkiem wielu organizacji międzynarodowych. Obszarem Jego zainteresowań pozostaje dynamika budowli, a szczególnie wpływy sejsmiczne i parasejsmiczne na budowle. Ma na swym koncie wiele wybitnych osiągnięć projektowych i realizacyjnych,szczególnie budowli typu wieżowego. Jest autorem kilkuset ekspertyz. Brał udział w pracach eksportowych w wielu krajach świata. Był senatorem Ziemi Krakowskiej w latach 1989-91. Jest wieloletnim członkiem i zaangażowanym współpracownikiem Oddziału Krakowskiego PZITB. Wielokrotnie był przewodniczącym Komisji Oddziału, był członkiem Rady Głównej NOT, członkiem Prezydium Zarządu NOT. Ośmiokrotnie przewodniczył Krajowym Zjazdom PZITB. Od lat współpracuje przy organizacji Konferencji Krynickich. Jest CZŁONKIEM HONOROWYM Oddziału Krakowskiego PZITB. Jest laureatem wielu prestiżowych nagród. Posiada wiele odznaczeń państwowych, oraz nadanych przez PZITB. Temat: AP w Częstochowie????? AP w Częstochowie????? a moze tak poczytajcie sobie artykulik : Episkopat Polski dystansuje się od częstochowskiej Akademii Polonijnej i jej rektora. W oficjalnym komunikacie rzecznik KEP poinformował, że Akademia Polonijna "nie jest uczelnią katolicką w rozumieniu prawa Kościoła katolickiego mimo, że jej rektorem jest duchowny" oraz że polski Kościół nie bierze odpowiedzialności za działalnosć rektora uczelni - księdza Andrzeja Kryńskiego". Treść komunikatu: W związku z zapytaniami dotyczącymi Akademii Polonijnej w Częstochowie i jej Rektora Ks. Andrzeja Kryńskiego Biuro Prasowe Konferencji Episkopatu Polski podaje do wiadomości: 1. Akademia Polonijna w Częstochowie nie jest uczelnią katolicką w rozumieniu prawa Kościoła katolickiego mimo, że jej rektorem jest duchowny. 2. Ks. Andrzej Kryński przyjął święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa archidiecezji Bertua w Kamerunie, należy więc do duchowieństwa tamtejszej archidiecezji i podlega swojemu biskupowi w Kamerunie. 3. Ks. Andrzej Kryński nie pełni żadnego urzędu kościelnego przekazanego Mu przez prawowitą władzę kościelną w Polsce. Kościół katolicki w Polsce nie bierze żadnej odpowiedzialności za jakąkolwiek działalność ks. Andrzeja Kryńskiego. Ks. Józef Kloch rzecznik KEP Warszawa, 10.09.2004 r. Akademia Polonijna jest wyższą niepaństwową szkołą biznesu i zarządzania, wpisaną do rejestru Ministerstwa w 1992 roku. Początkowo działała jako Wyższa Szkoła Języków Obcych i Ekonomii. Kierunki studiów w AP to administracja, ekonomia, zarządzanie i marketing, filologia angielska, filologia francuska, filologia niemiecka. Uczelnia posiada filę w Gliwicach, prowadzi także zajęcia wirtualnie. Od 2001 roku rektorem Akademii jest ksiądz dr. Andrzej Kryński (na zdjęciu). Jednym z prorektorów AP jest prof. Jerzy Buzek. W 2002 roku Akademia Polonijna zajęła w swojej katgorii 3 miejsce w przeprowadzanym przez "Wprost" rankingu szkół wyższych. W podobnym rankingu "Polityki", dotyczącym łącznie publicznych i niepublicznych uczelni ekonomicznych AP zajęła w ubiegłym oraz w bieżącym roku miejsce 25 (drugie wśród uczelni niepublicznych). W czerwcu tytuł honorowego profesora Akademii Polonijnej otrzymał ksiądz Henryk Jankowski Ciekawe dlaczego Episkopat sie tak wypiera tej arcychrzescijanskiej uczelni??? czyzby cos bylo schowane za pazucha? a moze to nie koniecznie jest taka czysta jak łza sytuacja z ta uczelnia - moze komus wygl;ada diabel zza pazuchy??? dobrze sie przyjzyjcie anoz jakies rogi dostrzezecie??? Temat: Do końca listopada sprzedano 320 529 nowych aut Ponad 54tys zl przecietnie za auto, ponad 320 tys aut juz sprzedanych, w gorach na Swieta miejsc brak (a przeciez mnostwo rodakow wyjechalo na Swieta za granice), bedac ostatnio we Wroclawiu niezle sie nachodzilem zeby znalezc miejsce w restauracji w okolicach Rynku w dzien powszedni ok 17.00 (a jest ich tam - restauracji - dziesiatki), w Carrefour i innych hipermarketach we Wroclawiu do 40 kas kolejki po kilkanascie osob z wyladowanymi wozkami. Przypuszczam, ze w innych duzych miastach w Polsce, zwlaszcza w Warszawie, obserwacje bylyby podobne. Moze w malych osrodkach jest inaczej ale w duzych miastach w Polsce mnostwo ludzi zyje na BARDZO wysokim poziomie! Wszyscy oczywiscie narzekaja na powszechnie panujaca nedze w Polsce! Ludzie, czego wy jeszcze od zycia chcecie? Mieszkam w bogatej-niby Kanadzie, ale do piet ona (a jestem z Toronto) nie dorasta do obecnej Polski (znowu:ocena na bazie Wroclawia i -pewno- innych duzych miast). Chcialbym zeby w Kanadzie ludzie chocby w polowie tak np. byli poubierani jak w Polsce (o poczuciu gustu przez milosierdzie dla Kanady w ogole nie wspomne), czy tak potrafili weosolo sie bawic. Nic tylko ogladaja ten swoj hokej, pija te cienkie piwo z butelek prosto, zywia sie glownie "smakowitymi" hormonami pedzonymi hamburgerami i cale zycie splacaja te w polowie zbudowane z dykty domy, ktore kosztuja horrendalnie duzo - w Toronto juz nic porzadniejszego ponizej 300 tys "kanady" sie nie kupi. Dlatego przestancie juz wreszcie narzekac i szukac szcescia gdzies daleko. Macie swietny kraj, ktory w sumie dobrze sie rozwija pomimo nawet tych ciagle nowych afer. Mam nadzieje, ze w koncu ta banda zlodziei sie nachapie, ze nowy rzad wreszcie bedzie taki na jaki Polska zasluguje i zobaczycie - za 10 lat to bedzie wspanialy kraj, tylko musicie w to uwierzyc i do tego sie przylozyc - a nie myslec o wyjezdzie , bo gorzko sie rozczarujecie. Gwoli wyjasnienia: nie jestem "sfrustrowanym emigrantem zasuwajacym za grosze w pralni czy na budowie", pracuje w biurze, zarobek (brutto, brutto) 69 tys "kanady"rocznie a i tak zyje "cieniej" niz wielu moich kolegow ze studiow w Polsce. Wracac juz za pozno, ale teraz bym nie podjal decyzji o wyjezdzie z Polski. Wesolych Swiat ! Temat: 11 Listopada Powtarzajac za Cenckiewiczem: "...Kim był agent Bolek? Na początku tego roku sprawa tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek powróciła ze zdwojoną siłą za sprawą fragmentu mojej książki "Oczami bezpieki". Na dwóch stronach omówiłem odnalezione w gdańskim IPN dokumenty dotyczące agenta Bolka, pracownika wydziału W-4 Stoczni Gdańskiej im. Lenina, aktywnego uczestnika rewolty grudniowej 1970 r. i członka rady zakładowej. Są to zarówno notatki funkcjonariuszy SB, jak i dwa donosy agenturalne TW Bolka (przepisane na maszynie). W swojej książce nie rozstrzygam, kto był Bolkiem, choć muszę przyznać, że dane biograficzne i pracownicze TW Bolka są zbieżne z życiorysem Lecha Wałęsy. Z dokumentów bezpieki wynika, że TW Bolek był wykorzystywany w rozpracowaniu Józefa Szylera - pochodzącego ze Śląska elektryka z wydziału W-4 Stoczni Gdańskiej, którego SB zakwalifikowała do "najaktywniejszych z inspiratorów do inicjowania przerw w pracy i wystąpień". Pierwszy z donosów Bolka (z 17 kwietnia 1971 r.) dotyczy próby ponownego podpalenia gmachu KW PZPR w Gdańsku w styczniu 1971 r. oraz nastrojów wśród załogi stoczni po wystąpieniu Edwarda Gierka na plenum KC PZPR. Drugi donos (z 27 kwietnia 1971 r.) traktuje o nastrojach wśród stoczniowców po masakrze grudniowej i dyskusjach na temat sposobów uczczenia pamięci poległych kolegów. W obu donosach TW Bolek dość dokładnie opisuje sytuację w stoczni, a do najbardziej nieprzejednanych ("agresywnych") zalicza Jana Jasińskiego i Henryka Jagielskiego, którego denuncjuje SB, informując, iż 1 maja 1971 r. zamierza on rzucić pod trybunę honorową czerwoną flagę. Donosy TW Bolka są szczegółowe i robią wrażenie szczerej współpracy z oficerem prowadzącym. Norweskie dossier Bolka Kilka "niewinnych" stron z mojej książki na temat Bolka wywołało histeryczną reakcję Lecha Wałęsy. Rozpoczął on internetową krucjatę przeciw wszystkim, którzy wracają do tej sprawy. Wreszcie złożył wniosek do prokuratury powszechnej o zbadanie stawianych mu zarzutów. Mając w kieszeni wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000 r., wystąpił również do IPN o status pokrzywdzonego. Niemal we wszystkich wypowiedziach byłego prezydenta przewijał się motyw przewodni: według niego, sprawa Bolka to efekt bezpardonowej walki bezpieki z przywódcą "Solidarności", której elementem było spreparowanie materiałów agenturalnych. Prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Otwarcie zachowanych archiwów bezpieki daje możliwość przynajmniej częściowego jej wyjaśnienia. Istotnie, w 1982 r. w związku ze zgłoszeniem kandydatury Wałęsy do pokojowej Nagrody Nobla bezpieka przeprowadziła akcję mającą zdyskredytować przywódcę "Solidarności" w oczach członków Komitetu Noblowskiego. W ramach kilku operacji specjalnych (m.in. "Sąd", "Zadra" i "Ambasador") SB przekazała członkom komitetu materiały kompromitujące Wałęsę jako agenta o pseudonimie Bolek. Jednak z dostępnych dziś źródeł bezpieki wynika, iż w jakiejś części fikcyjna teczka Bolka zawierała też materiały autentyczne. W aktach Biura Studiów i Analiz MSW, które prowadziło operacje przeciw Wałęsie, jest mowa o tym, że chodzi o "przedłużenie współpracy o minimum dziesięć lat" i "kontynuację przerwanej uprzednio współpracy z resortem". Sprawa wymaga dalszych badań. Już teraz trzeba jednak dokonać rozróżnienia między autentycznymi materiałami z początku lat 70. a tymi, które preparowano w MSW w 1982 r. Natomiast z faktu istnienia tajemnego planu zdyskredytowania Wałęsy w stanie wojennym przez wytworzenie i upublicznienie fikcyjnej dokumentacji nie można wyprowadzać wniosku, że wszystkie materiały na jego temat są "ubecką fałszywką"...". Temat: Gdzie zaoczna architektura??? witaj, tez to przerabialem ;-) a wiec: 1) co do poznania i zaoczne architektury. istotnie byly takie studia w poznaniu. trwaly 3 lata, dawaly tytul inż. arch. (bez mgr) kandydaci musieli miec tytul mgr. inz. na kierunku budownictwo i 5 letnie doswiadczenie (no i oczywiscie egzamin z rysunku - ale to jest zawsze :-)) z podresleniem na _byly_. od roku juz ich nie ma (zdaje sie ze sa niezgodne z ktoras tam dyrektywa UE odnosnie ksztalcenia architektow ale w sumie to nie mam pewnosci). jednak wcale nie oznacza to ze wszytsko stracone gdyz 2) sa wprawdzie szkoly prywatne ksztalcace zaocznie na tym kierunku (ktos podawal wyze jakas szkole w warszawie, search w google'u daje jakas szkole w katowicach - zdaje sie ze wyzsza szkola techniczna) jednak radzilbym to traktowac z dystansem. szkoly prywatne poki co maja w polsce kiepska renome - a i pracodawca roznie na to patrza. poza tym szkoly te dadza ci tylko tytul inz. i magistra bedziesz i tak musial dorobic na panstwowej politechnice - na ktora po szkole prywatnej niekoniecznie musza cie przyjac (w chwili obecne Izba Architektow odmawia przyznawania uprawnien osobom tylko z tytulem inz. arch. - choc zgodnie z prawem nie ma do tego podstaw) 3) jest politechnika krakowska - czyli uczelnia panstwowa wprawdzie ale ktora "bardzo lubi kase". tutaj sa studia wieczorowe uzupelniajace dla absolwentow kierunkow pokrewnych (czyli budownictwa) realizowane na indywidualnych planach. tzn jak zdasz egzamin to ustalaja specjalnie dla ciebie program (glownym kryterium jest to co miales juz zaliczone na budownictwie) "chodzisz jak chcesz, krzywdy ci zrobic nie dadza" szkopul w tym te studia kosztuja 15tys. za rok (tak przynajniej kosztowaly rok czy dwa lata temu). i ostatnie rozwiazanie ktore okazalo sie jednak najprostsze: 4) zdaj na studia dzienne - gdzie masz najblizej - prawie 1/3przedmiotow ci sie przepisze z budownictwa - (zobacz programy studiow www.arch.pw.edu.pl lub na stronach wydz. arch. politechniki gdanskiej - nie mam pewnosci jak jest gdzie indziej), pierwsy rok zrob sobie luz z robota, od drugiego nie powinienes miec problemu z polaczenie pracy ze studiami - w koncu masz juz konkretny zawod i zdobywasz drugi ktory bardzo sie z nim laczy - bedziesz naprawde bardzo pozadanym, pracownikiem w wiekszosci biur proj. - ja w kazdym razie na to sie zdecydowalem. gdybys chcial miec odrobinke wiecej czasu - to mozesz wybrac wieczorowe - zajecia bedziesz mial po 16.tej (przynajmniej w gdansku i warszawie) - gdybys pracowal w biurze konstrukcynym a nie architektonicznym to faktycznie cos ci to da - bo jednak w architektonicznych siedzi sie wieczorami wcale nie rzadziej jak rano - i chyba tak sie sklad aze wiele luckow zw tym zawodzie lubi siedziec po nocach - weic zajecia po poludniu nie sa az takim ulatwieniem :-) i jeszcze jedno, nie jestes jedynym inz. budownictwa ktory przerabia ta sciezke. Temat: Szansa młodzieży- szkolenia, doradztwo, staże Szansa młodzieży- szkolenia, doradztwo, staże Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej Regionalny Ośrodek w Lublinie rozpoczyna realizację projektu „Teraz MY! Młodzież wchodzi na rynek pracy”, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Poddziałania 6.1.1 POKL Wsparcie osób pozostających bez zatrudnienia na regionalnym rynku pracy. Wsparciem w ramach projektu zostanie objętych 60 młodych osób, w szczególności do 25 roku życia, pozostających bez zatrudnienia, niebędących zarejestrowanymi jako bezrobotne lub poszukujące pracy, w szczególności studenci zaoczni i absolwenci studiów prawniczych, informatycznych, politologii, socjologii, kierunków ekonomicznych. Dla studentów innych kierunków bądź pow. 25 roku życia gwarantujemy do 25% miejsc w projekcie. Ponadto, uczestnicy muszą być zameldowani na terenie województwa lubelskiego (stale lub czasowo) oraz posiadać dyplom ukończenia określonego rodzaju studiów licencjackich lub magisterskich. Jeśli uczestnik oczekuje na wydanie dyplomu może aplikować o uczestnictwo w projekcie przedkładając zaświadczenie poświadczające zaliczenie egzaminu wydane przez dziekanat. Nabór potencjalnych uczestników projektu i przyjmowanie aplikacji trwa. Dokumenty aplikacyjne udostępnione są na stronie www. projektu- WWW.TERAZMY.LUBLIN.PL (możliwość pobrania). Kompletna aplikacja składa się z karty BO, uzasadnienia chęci uczestnictwa w projekcie oraz potwierdzonych za zgodność z oryginałem (najlepiej przez referenta ds. administracyjno- biurowych) dyplomu ukończenia określonego rodzaju studiów (licencjackie/ magisterskie) oraz dowodu osobistego. Po zamknięciu procesu rekrutacji decyzję o ostatecznej kwalifikacji do projektu podejmie Komisja Rekrutacyjna. Każdy z uczestników uzyska wsparcie w postaci: - grupowego doradztwa zawodowego (16 h), stymulującego aktywność i mobilność zawodową, doskonalącego umiejętność pisania CV i LM oraz przygotowującego do rozmów kwalifikacyjnych u potencjalnych pracodawców, - indywidualnego doradztwa zawodowego (4h), w ramach którego dla każdego uczestnika zostanie odrębnie opracowana ścieżka rozwoju zawodowego, - szkolenia z umiejętności kluczowych (24 h) między innymi z zakresu asertywności, autoprezentacji oraz radzenia sobie ze stresem, - specjalistycznego kursu (56h), którego zadaniem będzie uaktualnienie wiedzy z zakresu odpowiadającego wybranej dziedzinie oraz przygotowanie do podjęcia stażu. - dla 20 BO przewidziano również kurs „Moja Firma” (40h) przygotowujący do założenia i prowadzenia własnej działalności gospodarczej oraz pozyskiwanie na jej funkcjonowanie zewnętrznych źródeł finansowania. Na 3- miesięczny staż w ramach projektu spośród uczestników zostaną skierowane 32 osoby wykazujące się największym zaangażowaniem w zdobywaniu wiedzy, postępie merytorycznym i frekwencji na zajęciach. Zakończenie uczestnictwa w projekcie będzie udokumentowane uzyskaniem zaświadczenia ukończenia kursu oraz certyfikatu long life learning. Zapewniamy: materiały szkoleniowe, poczęstunek w trakcie szkolenia, możliwość zwrotu kosztów dojazdu. Zajęcia już w październiku - decyduje kolejność zgłoszeń. Planowane rozpoczęcie zajęć: - X. 2008 moduł „Podatki” - XII.2008 moduł „Prawnicy” - XII.2008 moduł „III sektor” - III.2009 moduł „Informatycy” Dodatkowe informacje: Agata Załęska, Tel. 0 81 534 77 17/ 37 17; Biuro projektu pon -pt 9-16 ul. Chopina 11/ 4b Lublin, e-mail: a.zaleska@lublin.frdl.pl/ info@terazmy.lublin.pl. Serdecznie zapraszamy! Temat: Pastusiak: prawybory to dobra lekcja demokracji Wywiad Anny Pastusiak (Ochab) o tatusiu STALINOWCU ALE oni mieli UKŁADY za czasów żydo-komuny i z tąd te studia za pomoca "fundacji" żydowskich a ameryki chociaż byli w PZPR, a teraz LEJĄ WODĘ że to tacy "byli zdolni"(sić!): "...Zatrzymajmy się chwilę przy Państwa ślubie. Pani, jeszcze przed obroną pracy na chemii, postanowiła wyjść za mąż za nikomu nieznanego Longina Pastusiaka, który, już po studiach dziennikarskich, zaczynał pracę w „Kurierze Polskim". Jak na tę wiadomość zareagował Pani ojciec, Edward Ochab, były I sekretarz KC PZPR, a wtedy członek Biura Politycznego partii? - Dla rodziców było to wielkie zaskoczenie. Że ich przyszły zięć to syn ,; łódzkich włókniarzy, a więc człowiek z innego świata?" - Moi rodzice nie stawiali ". żadnych barier towarzyskich' i środowiskowych. Nigdy nie miałam nakazów, ani zakazów dotyczących spotkań ze znajomymi. Rodzice polegali na moim rozsądku. Żadnego dysonansu więc nie było. Po prostu rodzice byli autentycznie zaskoczeni. Nie wiedzieli o istnieniu Longina, dopóki nie przedstawiłam go jako kandydata na męża. Ojciec delikatnie oponował, proponując, by „Haneczka skończyła studia"... Starali się wyperswadować nam ten plan, ale łagodnie. A jak Panią przyjęli teściowie? - Bardzo dobrze. Choć prawda jest taka, że Longin był tak nieprzytomny, iż zawiadomienie, że chce przedstawić na- rzeczoną, wysłał na swój własny adres. Na szczęście przypadkowo był w Łodzi, na dzień przed tym wydarzeniem. Zadzwonił więc do ojca i zapytał, czy może przyjechać z Hanią. „Z jaką Hanią" - dopytywał ojciec, który nie wiedział o co chodzi. Kiedy zrozumiał, poradził, by mąż pobiegł na dworzec i znalazł mamę, która właśnie jechała do swoich krewnych. Longin pobiegł, wyciągnął mamę z po ciągu. Następnego dnia zjechaliśmy do Łodzi. Mąż jest jedynakiem. Zawsze był celującym uczniem. Rodzice wymagali od niego, nawet był twardo chowany, ale jednocześnie byli pełni poświęcenia wobec niego. Wierzyli też, że to, co ich syn postanowi, jest dobre i słuszne. Przyjęli więc mnie bardzo serdecznie. Państwa rodzice znali się i kontaktowali? - Tak. Ich stosunki były życzliwe i pełne kurtuazji. Kiedy Państwo poznaliście się, mąż był już po pierwszym stypendium amerykańskim. Czy wyróżniał się czymś wśród swoich kolegów? - Nie. Ale jego podróże okazały się haczykiem, na który złapała mnie moja koleżanka ze szkolnej ławy, a jego - ze studiów dziennikarskich. Zachwalała go jako chłopaka, który był w tylu krajach, że mogłabym przy nim szlifować swój angielski. Tak się spotkaliśmy. Wcześniej mieliśmy możność uczestniczenia w wielu burzliwych dyskusjach, jakie na Uniwersytecie Warszawskim odbywały się po 56 roku, ale jakoś nie zwróciłam na Longina uwagi. To on zwrócił uwagę na mnie. Potem był studencki rajd w Bieszczadach. Poznaliśmy się w maju, a w lipcu już byliśmy małżeństwem. To jest cały Longin. www.slowoludu.com.pl/gazeta/codzienna/2002/I/11/7.pdf oitbd.pl/longinpastusiak/wywiady/trybuna_2002_03_23-24.htm Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 155 rezultatów • 1, 2, 3 |