Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Wyceny Nieruchomości
Temat: darowizna domu -pare pytań Witaj Moniu, nie na wszystkie pytania potrafię Ci odpowiedzieć, ale coś spróbujemy ustalić (albo zasugerować): Najpierw opłaty, bo to dla Ciebie najistotniejsze. Nasze założenia: nie macie lokalu/budynku, w tym zamierzacie zamieszkać i będziecie mieszkać przez 5 lat (zameldowanie) i w tym czasie go nie zbędziecie, a nadto w ciągu ostatnich 5 lat rodzice nic żadnemu z Was nie podarowali. Przy takich założeniach i darowiźnie dla Was obojga opłaty wynoszą: - podatek do darowizny: 1.227,20,-zł - taksa notarialna: 1.960,-zł + VAT 22% tj. 431,20,-zl - wniosek do sądu: 200,-zł + VAT 22% tj. 44,-zl - opłata sądowa za wpis Was do księgi: 2.820,-zł; - wypisy: ok. 180,-zł. Gdyby tak się zdarzyło, że rodzice zdecydują dokonać darowizny tylko dla Ciebie (ostatecznie to przecież rodzice decydują komu chcą podarować) to przy tych samych założeniach jak wyżej (tyle, że dotyczących tylko Ciebie) podatek wynosiłby 2.979,30,-zł, a pozostałe opłaty - jak wyżej. Oczywiście wszystko to wyliczyłam wg wskazanych przez Ciebie wartości. Pamiętaj o tym odbiorze budynku - zanim się zdecydujecie zawrzeć umowę zapytaj w US choćby czy budynek musi być przyjęty do użytkowania. Może się tak zdarzyć, choć mnie nie udało się tego nigdzie wyczytać, że dla skorzystania z tej ulgi przy darowiźnie 110 m2 budynku (ja ją zastosowałam a to sporo pieniędzy) budynek musi być odebrany. I tu jeszcze kwestia zameldowania: dla tej ulgi winnaś/winniście być w budynku zameldowani. Wiem, że są różne praktyki: czasem w budynku bez odbioru nie można się zameldować a czasem urzędy meldują. Od czego to zależy - nie wiem, ale Wy dla ulgi winniści się zameldować. Nie jestem specjalnie biegła w walkach z US odnośnie wartości darowizny i uprawnień US, ale wiem, że w ramach ustalania wartości rynkowej US ma prawo przysłać biegłego, który wyceni tę nieruchomość, stąd opisując w umowie budynek (jego stan techniczny - co ma znaczenie dla wartości) nie należy specjalnie mijać się z prawdą. Nie muszę Ci dodawać, że jeśli czyniłabyś tam jakieś dalsze nakłady to musisz mieć rachunki na swoje nazwisko z datą po akcie - US ma sporo czasu na weryfikację tej wartości, a istotny jest stan w dnia umowy, stąd musisz ewentualnie móc udokumentować, że to czy tamto to już Twoje finanse, o ile procedura zostałaby wszczęta za czas jakiś. I teraz jeszcze jedna kwestia, co do której cokolwiek mogę Ci napisać: biegły i wycena. Nie znam się na tym specjalnie stąd to co napiszę jest do sprawdzenia (wg mnie w US albo może jakiś forumowicz biegły w temacie będzie się mógł wypowiedzieć - pamiętaj o tym): kiedyś tak było, że można było dokonać na własny koszt wyceny nieruchomości i US ją akceptował, ale wyceny tej musiał dokonać biegły z jakiejś listy albo z jakimiś uprawnieniami - nie pamiętam ale wiem, że nie mógł być to każdy biegły. Nie wiem czy to się nie zmieniło i niewiele mogę Ci tu podpowiedzieć, bo z US nie mam żadnych związków stąd jestem bezradna. W sprawie garażu i działalności gospodarczej pomóc Ci zupełnie nie potrafię, natomiast - przyznaję - zapomniałam sprawdzić dziś w biurze jak to jest z tymi ewentualnymi odsetkami od podatku, gdyby US zakwestionował wartość. Sprawdzę to Moniu i wrócę z tym jeszcze do Ciebie. Wierząc, że jasne to dla Ciebie - pozdrawiam Cię serdecznie. B. Temat: Czy zniknie dom zawalidroga Czy zniknie dom zawalidroga DROGI Korki przez nieskuteczny ratusz Czy zniknie dom zawalidroga www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_070717/warszawa_a_10.html Miasto zapowiada, że wywłaszczy właścicieli domu stojącego pośrodku Powstańców Śląskich. Ci chcą sprzedać całą działkę, ale według rynkowych stawek O budynku napisaliśmy miesiąc temu ("Rz", 22 czerwca, "Nie ma mocnych na Gmurków"). Przypomnieliśmy, że od początku lat 90. urzędnicy próbują kupić grunt, który blokuje poszerzenie ul. Powstańców Śląskich. Nasz tekst wzbudził duży odzew wśród czytelników. Zgłosiła się też Anna Gmurek, jedna z mieszkanek budynku. -Chcę się stąd wyprowadzić, bo mieszkać tu to żadna przyjemność -oznajmiła. - Hałas jest nie do zniesienia. Na dodatek cała Warszawa zna moje nazwisko, podczas gdy większość mieszkających tu osób nazywa się inaczej - stwierdziła. Opowiedziała nam, że już w1999 roku ówczesny wiceprezydent miasta Tomasz Sieradz podpisał z rodziną ugodę. Miasto miało odkupić od nich całą działkę - prawie 1 tys. mkw. Problem w tym, że stan prawny nieruchomości jest wciąż nieuregulowany. Mieszkańcy i spadkobiercy nie mogą dojść do porozumienia, ile komu się należy. Próbują to rozstrzygnąć w sądzie, ale sprawa utknęła w I Wydziale Cywilnym sądu przy ul. Kocjana. - Od czterech lat czekamy na termin kolejnej rozprawy, ale to nie musi być problem. Miasto może przecież wpłacić pieniądze na depozyt sądowy do czasu uregulowania stanu prawnego działki - proponuje Anna Gmurek. Problemem jest też wycena nieruchomości. - Od poprzedniej z 2000 r. wzrosła tylko o 15 proc., a przecież w tym czasie grunty w Warszawie zdrożały bardziej -mówi współwłaścicielka. Dlaczego miasto nie może zaproponować aktualnej wyceny i wpłacić pieniędzy na depozyt sądowy? Dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko nie chce tego komentować. - Zapadła decyzja o wywłaszczeniu fragmentu działki pod drogę - ucina. Wiceprezydent Andrzej Jakubiak zapewnia, że decyzja zostanie podpisana, kiedy ZDM zbierze komplet dokumentów. Jednak pani Gmurek twierdzi, że właściciele na pewno się odwołają. - Od 1992 roku były trzy próby wywłaszczenia, ale wszystkie zablokowaliśmy w sądach. Jeśli będzie trzeba, przejdziemy taką samą kilkuletnią procedurę jak w latach 90. -mówi. Ratusz mógłby wszcząć procedurę wywłaszczenia według nowej specustawy, dzięki której odwołania nie wstrzymują budowy. Jednak miasto działa według starej ustawy. Dlaczego? -Do nowej specustawy już są zastrzeżenia. Co z tego, że uda nam się wywłaszczyć, jeśli w Trybunale Konstytucyjnym przegramy - tłumaczy wiceprezydent Jakubiak. MONIKA GÓRECKA-CZURYŁŁO, KONRAD MAJSZYK Temat: zarządzanie nieruchomością a podatek VAT Zgodnie z rozporządzeniem ministra finansów z dnia 27 kwietnia 2004 r. w sprawie wykonania niektórych przepisów ustawy o podatku od towarów i usług (Dz. U. nr 97, poz. 970) usługi zarządzania nieruchomościami mieszkalnymi, świadczone na zlecenie, z wyłączeniem wyceny nieruchomości mieszkalnych (PKWiU ex 70.32.11), korzystają ze zwolnienia od opodatkowania podatkiem od towarów i usług. Zarządzanie nieruchomościami niemieszkalnymi nie jest zwolnione z VAT. W celu określenia co zaliczamy do nieruchomości mieszkalnych korzystamy z Polskiej Klasyfikacji Obiektów Budowlanych (PKOB) wprowadzonej rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 30 grudnia 1999 r. (DZ.U. Nr 112, poz. 1316) wraz ze zmianami z 2002 r. (Dz. U. Nr 18, poz. 170). Polska Klasyfikacja Obiektów Budowlanych (PKOB) stanowi usystematyzowany wykaz obiektów budowlanych, rozumianych jako produkty finalne działalności budowlanej. Opracowana została na podstawie europejskiej Klasyfikacji Obiektów Budowlanych (CC), zgodnej z zaleceniami Narodów Zjednoczonych. PKOB służy potrzebom statystyki działalności budowlanej, sporządzania sprawozdań budowlanych, spisów budowli i mieszkań, statystyki cen obiektów budowlanych oraz rachunków narodowych. Ponadto klasyfikacja służy do klasyfikowania obiektów budowlanych. Zgodnie PKOB budynki to zadaszone obiekty budowlane wraz z wbudowanymi instalacjami i urządzeniami technicznymi, wykorzystywane dla potrzeb stałych. Przystosowane są do przebywania ludzi, zwierząt lub ochrony przedmiotów. Budynki dzielą się na mieszkalne i niemieszkalne. Budynki mieszkalne są to obiekty budowlane, których co najmniej połowa całkowitej powierzchni użytkowej jest wykorzystywana do celów mieszkalnych. W przypadkach, gdy mniej niż połowa całkowitej powierzchni użytkowej wykorzystywana jest na cele mieszkalne, budynek taki klasyfikowany jest jako niemieszkalny, zgodnie z jego przeznaczeniem. Polska Klasyfikacja Obiektów Budowlanych jest klasyfikacją czteropoziomową. Obejmuje ona: ¨ 2 sekcje ¨ 6 działów ¨ 20 grup ¨ 46 klas Dla budynków, pierwszym kryterium klasyfikacyjnym jest charakter budynku - mieszkalny lub niemieszkalny. Główne użytkowanie powinno być określane następująco: - należy określić jaki procent całkowitej powierzchni użytkowej przeznaczony jest na różne cele, zgodnie z grupowaniami klasyfikacji - na najbardziej szczegółowym poziomie. - następnie obiekt budowlany klasyfikowany jest zgodnie z metodą “góra - dół”: najpierw określa się sekcję - 1 cyfra (budynek lub obiekt inżynierii lądowej i wodnej), następnie dział na poziomie 2 znaków (budynek mieszkalny, budynek niemieszkalny, infrastruktura transportu, itp.) najbardziej znaczący w ramach sekcji, następnie grupę (3 cyfry) najważniejszą w ramach działu, klasę (4 cyfry) mającą największy udział w powierzchni użytkowej w ramach grupy. Zasadę tą ilustruje poniższy przykład teoretyczny: Całkowita powierzchnia użytkowa budynku podzielona jest na: Rodzaj użytkowania - % udział całk. pow. użytk. - Klasa PKOB 1/. 3 mieszkania - 30% - 1122 2/. Biuro instytucji kredytowej - 10% - 1220 3/. Sklepy i apteka - 20% - 1230 4/. Biblioteka - 30% - 1262 5/. Gabinet lekarski - 10% - 1264 W tym przypadku, budynek powinien być klasyfikowany w następujący sposób: w sekcji 1 “Budynki”; w dwucyfrowym dziale 12 "Budynki niemieszkalne", stanowiące główny udział procentowy (70%) w ramach sekcji 1; w trzycyfrowej grupie 126 "Ogólnodostępne obiekty kulturalne, budynki o charakterze edukacyjnym, budynki szpitali i zakładów opieki medycznej oraz budynki kultury fizycznej", stanowiące największy udział procentowy (40%) w ramach działu 12; w czterocyfrowej klasie 1262 "Budynki muzeów i bibliotek", stanowiące największy udział procentowy (30%) w ramach grupy 126. Podobnie postępujemy przy klasyfikacji budynku wspólnoty mieszkaniowej. Pozdrawiam Temat: NFI PIAST Raport bieżący nr 26 Numer raportu / 2006 Rok Pole, w które można wprowadzić dodatkowe oznaczenie numeru raportu. Data sporządzenia: 2006-04-21 Temat Zmiany w składzie Rady Nadzorczej Funduszu; Podstawa prawna Art. 56 ust. 1 pkt 2 Ustawy o ofercie - informacje bieżące i okresowe Treść raportu: Narodowy Fundusz Inwestycyjny Piast Spółka Akcyjna informuje, że Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Funduszu w dniu 20 kwietnia 2006 roku dokonało następujących zmian w składzie Rady Nadzorczej NFI Piast: Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Funduszu ustaliło sześcioosobowy skład Rady Nadzorczej. Do Rady zostali powołani: Maciej Dziewolski (49 lat) Członek Zarządu BB Investment Sp. z o.o., magister inżynier architektury, absolwent Politechniki Poznańskiej. W latach 1989-1992 był Dyrektorem Generalnym AMS Sp. z o.o. a później, do 1999 był Prezesem tej Spółki. Po jej przekształceniu w spółkę giełdową, został powołany na Członka Rady Nadzorczej. W okresie od czerwca 2002 do stycznia 2004 pełnił funkcję Członka Rady Nadzorczej Emax SA. Obecnie pełni funkcję Członka Zarządu BB Investment Sp. z o.o. oraz Przewodniczącego Rady Nadzorczej Public Profits Sp. z o.o. Włodzimierz Głowacki (37 lat) Radca prawny; Absolwent Wydziału Prawa i Administracji UAM w Poznaniu; W 1997 roku zdał egzamin radcowski. Jest członkiem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu. W latach 1994-2000 był Asystentem w Katedrze Prawa Cywilnego, Handlowego i Ubezpieczeniowego Wydz. Prawa i Administracji UAM w Poznaniu. W latach 1996-2003 był współzałożycielem i wspólnikiem Spółki prowadzącej kancelarię prawną pod nazwą „Głowacki, Grynhoff, Hałaziński, Woźny Spółka komandytowa” z siedzibą w Poznaniu. Od maja 2003 roku prowadzi własną kancelarię radcy prawnego. Obecnie sprawuje funkcję członka Rad Nadzorczych w spółkach: Telewizja Kablowa Poznań SA, Wielkopolska Telewizja Kablowa Sp. z o.o., Internet Service Provider Sp. z o.o., Agencja Rozwoju Przemysłu SA. Marek Bryx (53 lata) Profesor doktor habilitowany nauk ekonomicznych. Absolwent Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, tytuł magistra uzyskał w roku 1976; w 1983 otrzymał tytuł doktora nauk ekonomicznych w Szkole Głównej Planowania i Statystyki.; W 1992 roku ukończył również studia MBA na Uniwersytecie Warszawskim; W roku 1999 uzyskał tytuł doktora habilitowanego nauk ekonomicznych w Szkole Głównej Handlowej. W latach 2000-2001 Członek Zespołu Doradców Ekonomicznych Prezydenta RP; 2001-2003 Prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast; 2001-2004 Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Od roku 1999 jest Kierownikiem Katedry Inwestycji i Nieruchomości; od 2000 roku jest profesorem SGH oraz od 2005 Dziekanem Studiów Niestacjonarnych. Ponadto, jest Członkiem Rad Naukowych m.in. Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie SGH, Instytutu Rozwoju Miast, Instytutu Gospodarki Przestrzennej i Mieszkaniowej; Członek licznych Rad Programowych, a od 2002 roku jest Wiceprzewodniczącym Rady Zrównoważonego Rozwoju przy Prezesie Rady Ministrów RP. Ewaryst Zagajewski (45 lat) Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, Wydział Ekon-Soc., (dyplom magistra uzyskał w roku 1996) oraz Absolwent Politechniki Łódzkiej Wydziału Mechanicznego. Legitymuje się licencjami maklera papierów wartościowych, doradcy w zakresie publicznego obrotu papierami wartościowymi oraz posiada państwowe uprawnienia zawodowe w zakresie wyceny nieruchomości. W latach 1991-1993 prowadził działalność gospodarczą w zakresie obrotu nieruchomościami i pośrednictwa handlowego; w 1994-1995 był Kierownikiem Zespołu Doradztwa Inwestycyjnego w Banku Przemysłowym SA; 1995-1997 Licencjonowany Doradca w BM Banku Rozwoju Eksportu BRE BROKERS; 1997-1998 Dyrektor Dep. Zarządzania Aktywami w Domu Maklerskim BMT. Od 1998 – do 30 czerwca 2005 roku był Dyrektorem Biura Inwestycji w PKO/Handlowy Powszechne Towarzystwo Emerytalne SA. Obecnie jest członkiem Rad Nadzorczych w spółkach : „Lentex” SA oraz „Niezależni Eksperci Majątkowi” SA. Tym samym Rada Nadzorcza Narodowego Funduszu Inwestycyjnego Piast SA przedstawia się następująco: -Piotr Karmelita -Grzegorz Maj -Maciej Dziewolski -Włodzimierz Głowacki -Marek Bryx -Ewaryst Zagajewski Zgodnie z posiadaną przez NFI Piast SA wiedzą – wyżej wymienione osoby nie pełnią funkcji członka zarządu lub członka rady nadzorczej innego narodowego funduszu inwestycyjnego i nie figurują w Rejestrze Dłużników Niewypłacalnych, prowadzonym na podstawie ustawy o KRS. Podstawa prawna: § 5 ust. 1 pkt. 22 Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji bieżących i okresowych przekazywanych przez emitentów papierów wartościowych (Dz. U. z 2005 r. Nr 209, poz. 1744) Temat: a propos korka na Powstańców Śląskich Rzeczoznawcy przekazali dyrekcji ZDM, że Gmurkowie chcą sprzedać całą nieru¬chomość za.... 9 mln zł! — Gdybyśmy kupi¬li tę nieruchomość bez wyceny, każda kon¬trola zarzuciłaby nam niegospodarność. Po¬za tym nie możemy reali¬zować wybujałych żądań tej rodziny, bo groziłoby to tym, że roszczenia in¬nych osób również by wzrosły — mówi Małgo¬rzata Gajewska, rzecznik prasowy ZDM. Rodzina Gmurków jest zdziwiona kwotą, jaką przedstawili rzeczoznawcy. — Nigdy nie było mo¬wy o 9 mln zł. To kolejny przykład, że robi się wszystko, żeby nie dać nam żadnych pienię¬dzy — twierdzą przedstawiciele Gmurków. Przedłużający się spór podzielił rodzinę. Jedni chcieli wywalczyć jak najwięcej, inni uważali, że trzeba się w końcu dogadać i sprze¬dać działkę. W rezultacie Gmurkowie przystą¬pili do sądowego podziału nieruchomości. W październiku ub.r, ZDM przedstawił radnym Bemowa dwa projekty (przygotowa¬ne przez Biuro Projektowo-Konsultingowe Stolica) ominięcia domu, który blokuje przejazd główna ulicą gminy. Pierwszy zakłada przesunięcie na wschód jezdni i linii tramwajowej, drugi przesunięcie tylko torowiska w stare koryto ul. Powstańców Śląskich. Koszt realizacji pierwszego projektu wynosiłby 7,6 mln zł, a drugiego 6,8 mln zł. Alternatywna propozycję przedstawił radnym także twórca mostu Syreny, płk. Kazimierz Błaszczyk. W swoim projekcie prze¬prowadza nad wschodnia, jezdnią ul. Po¬wstańców Śląskich dwa wojskowe wiaduk¬ty dla tramwajów, co pozwoliłoby na prze¬sunięcie torów i poszerzenie jezdni. Osta¬tecznie gmina zdecydowała się na swój pro¬jekt, który jest zmodyfikowaną wersją dru¬giego projektu Stolicy. Jezdnia, która dzieli O planach przesunięcia jezdni dowiedzie¬li się również mieszkańcy bloku Spółdzielni Mieszkaniowej Nowy Dom. Wystosowali do władz gminy protest, nie zgadzając się na przesunięcie ulicy w kierunku ich mieszkań. — Nie podejmiemy rozmów bez zgody mieszkańców — zapewnia prezes Jacek Frydryszak. Stanisław Pietrzak, wiceburmistrz Bemowa, dodaje, że nie tylko protest, lecz także kwota, którą trzeba by zapłacić za reali¬zację projektu gminy (ok. 8 rnln zl), mogą być przeszkodą w ominięciu posesji Gmurków — Jeżeli Gmurkowie nie przedstawią real¬nej ceny, ominiemy ich, Jeśli zechcą rozmawiać, w każdej chwili możemy przerwać prace — mówi radna Glowacka. Czy dojdzie do poro¬zumienia? Gmurkowie twierdzą, że tak. — Niech władze miasta dowiedzą się, ile wzięłaby firma Komandor za 1 rn kw. swojej działki (biurowiec po sąsiedzku — przyp. red.). Jak już będą wiedzieć, możemy zasiąść do stołu. Gdy się dogadamy do ceny, w każdej chwili możemy cofnąć wniosek o zniesienie współwłasności nieruchomości. Warunek jest jeden: interesuje nas tylko sprzedaż całości - zapewniają Gmurkowie. Zdaniem Małgorzaty Gajewskiej, nawet gdyby doszło do podpisania aktu sprzedaży, i tak w tym roku ZDM nie będzie miał pieniędzy ani na wykup, ani na ominięcie posesji Gmurków. ŻYCIE WARSZAWY, 18 stycznia 2002 r. Temat: Już mi wstyd Już mi wstyd Już mi wstyd szukać pracy. Dobrze, że mąż utrzymuje nas.A dlaczego wstyd? Wiek 48. Doświadczenie nie tak bogate, a co najważniejsze - różne.Inżynier budownictwa, dyplom 1986, biuro projektowe - konstrukcje - 4 lata.Wyjazd za granicę prywatny 2 lata. Dość późno dziecko. W latach 90-tych niemożność znalezienia pracy.Kurs wyceny nieruchomości bez praktyki zaliczony z wyróżnieniem(chorowite dziecko, brak pomocy, mąż w domu tylko w niedzielę).Potem kurs samodzielnej księgowej. Praca 1,5 roku. Firma ulega likwidacji.Jest rok 1998. Z mężem podejmujemy decyzję o założeniu firmy brukarskiej.Sprzedajemy naszą działkę budowlaną, by zakupić sprzęt do pracy. Mąż pracuje na budowie , ja zajmuję się resztą: księgowość, kadry, oferty, uczę się sama kosztorysowania i NORMY. Mąż nie umie tego, ja muszę .Początki firmy bardzo dobre. W 2000 roku wtopa - firma upadła, dla której wykonywaliśmy dużą robotę.Niewypłacalna. Mamy długi. Mąż nie załamuje się, ja to przeżywam bardzo.Nadludzkim wysiłkiem - mąż pracuje razem z ludźmi, sam przygotowuje i naprawia nocami sprzęt - wychodzimy z dołka po 2 latach.Do 2003 są w budownictwie chude lata.Pracujemy de facto na utrzymanie, trudności ze sprzętem, bo stary, ciągle się psuje.Dalej mąż zapewnia pełny serwis i naprawy sprzętu po nocach i wieczorami, a gdy ludzie idą do domu sam jeszcze pracuje na budowach.Soboty i niedziele to wizyty u klientów lub wyjazd na budowy i planowanie pracy.Płace za roboty różnie , rzadko zaraz przeważnie po 60 lub 90 dniach.Podejmuję decyzje o pracy, by przynajmniej jedna osoba miała pewna wypłatę co miesiąc.Trafiam na małą firmę, robię kosztorysy, oferty i wszystko.Płacą grosze, choć firma dobrze zarabia na handlu. Mobbing, z czego zdałam sobie sprawę po pół roku.W ciągu miesiąca zwalniaja się 4 osoby, tj. 0,5 załogi.Myślałam, że jak będę pracowita i uczciwa to mnie docenią. Myślałam, że potraktują mnie jak mąż swoich pracowników. Bzdura.Po 8 miesiącach zestresowaną, zmęczoną ich zagrywkami i traktowaniem zwalniają mnie i oddycham z ulga. Zajmuję się firmą męża.Potem oddajemy do biura rachunkowego. W 2005 trafia mi się praca przy obsłudze budowlanej na inwestycji współfinansowanej z UE w FIDICU.Robię tam dużo ciekawych rzeczy, dużo się uczę.Pracodawca chwali mnie, mówi o dalszej pracy.Cieszę się i staram dawać z siebie jak najwięcej. Aby na przyszłość był ze mnie zadowolony, zapisuję się na studia podyplomowe FIDIC.W międzyczasie budowa się kończy i ....nic. Nie ma dalszej pracy. Ja uczęszczam na FIDICA. Ale opadam z sił.Mam wrażenie, że znów będzie to daremne, tak samo jak poprzednie prace.Czuję pustkę.Zaczynam szukać innej pracy, ale bez entuzjazmu.Jest trudno.Wstyd mi, że tak poukładałam życie. Co ciekawe, ambicja mnie rozpiera.Tylko żałuję, że mam tyle lat. Czuję, że gdy ludzie patrzą na mnie przy szukaniu pracy widzą przedewszystkim zmarszczki pod oczami, domyślają się że włosy są podfarbowane i.... reszta się nie liczy.Deprymuje mnie to. Staram się dbać o siebie, jestem szczupła, ubrana nie byle jak, lecz odpowiednio do sytuacji. Ale cóż, czy już jestem poza marginesem? Zamierzam napisać teraz pracę z FIDICA, a do tego jestem na kursie z funduszy unijnych, Są tylko 4 osoby w moim wieku, a wykładowca mógłby być moim synem.Głupio czuję się przy tych młódkach, wstyd mi się odezwać, by na mnie nie patrzyli. Z mego porównania wynika, że nie jestem taka głupia, ale wystąpienie przed grupa na warsztatach powoduje u mnie stres.Mam wrażenie, że wypatrują siwych włosów na mojej głowie. Straszne.Ale ambicja mnie rozpiera, a jednocześnie strach przed wykluczeniem z życia.Czasami mam ochotę nie obudzić się więcej.Powiedziałam sobie że tak zrobię gdy nie uda mi się znaleźć pracy do 50 -tki, ale takiej juz na stałe.Popadam w depresję. Temat: Eksperci: straty wojenne Warszawy to 54 mld dol Warszawskie straty przekraczają 40 mld dol Sława! Warszawskie straty przekraczają 40 mld dol. wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2973830.html ZOBACZ TAKŻE • Eksperci: straty wojenne Warszawy to 54 mld dol (19-10-05, 00:00) fus, iwo 20-07-2004 , ostatnia aktualizacja 20-07-2004 23:45 Straty wojenne stolicy mogą być wyszacowane nawet na 40 mld dolarów - ustaliła "Gazeta" . Ostateczny raport ma powstać w listopadzie Warszawa postanowiła jeszcze raz rozprawić się z II wojną światową. Urzędnicy i eksperci liczą materialną skalę zniszczeń. Pomysł jesienią zeszłego roku wypłynął z ław LPR. Główny ideolog warszawskiej Ligi Jan Maria Jackowski zaniepokoił się wieściami zza Odry. Tamtejsze organizacje skupiające Niemców wysiedlonych z ziem zachodnich zapowiadały wystąpienia o odszkodowania wobec rządu polskiego. - Skoro organizacja grozi pozwami, należy się bronić - uznał Jackowski. - A więc wyszacować precyzyjnie, ile stolica straciła przez nazistów. Podliczyć też radzieckich Początkowo operacja miała dotyczyć działań żołnierzy Trzeciej Rzeszy. Jednak po interwencji jednego z radnych PiS dołączono do niej także Armię Radziecką. Jak przypomniał radny, w 1944 r. żołnierze radzieccy stacjonowali na praskim brzegu. Ratusz musi więc ustalić również, co wywieźli bądź zniszczyli żołnierze ze Wschodu i ile to było warte. Prezydent Warszawy Lech Kaczyński w maju powołał kilkunastoosobowy zespół ekspertów. Są tam m.in. architekt, urbanista, biegli od wyceny nieruchomości. Budżet na poszukiwania sięga 180 tys. zł. Zaczęło się szacowanie. - Sprawdzamy w różnych źródłach. W archiwach, ale też w terenie - mówi Józef Menes, doradca prezydenta z zespołu szacującego straty. - Miasto podzieliliśmy na kilkadziesiąt kwartałów. Na jedną osobę przypada ocena 60-100 budynków. Trzeba zweryfikować szacunki, które powstały tuż po wojnie w Biurze Odbudowy Stolicy. Więcej, niż przypuszczano Ratusz ma już wstępne dane. Dotarł do dokumentów byłego wydziału strat wojennych przy zarządzie miasta, który w połowie lat 40. zniszczenia Warszawy wyszacował na 15,8 mld przedwojennych złotych. Dziś w przeliczeniu na dolary (biorąc pod uwagę zmianę ich realnej wartości od 1939 r. do dziś) daje to kwotę sięgającą 40 mld dol. Zespół ratusza twierdzi, że ostateczna suma strat będzie jeszcze wyższa, bo stare szacunki nie były pełne. Nie do końca wiadomo, jaki będzie finał całej akcji. W przedwojennej Warszawie dominowała bowiem własność prywatna. Do miasta należało zaledwie 7 proc. nieruchomości, z czego zniszczeniom uległo 4,2 proc. Czy samorząd stolicy będzie starać się o odszkodowania w imieniu byłych właścicieli? A może wystąpi z roszczeniami jako gmina, co było by precedensem? Otwarte powstaje też pytanie zasadnicze - kto miałby wypłacać odszkodowania? Rząd niemiecki, niemieckie firmy działające w stolicy podczas okupacji? A może też rząd rosyjski, skoro miasto szacuje straty na Pradze. - Będę mógł odpowiedzieć na te pytania dopiero wówczas, gdy powstaną ostateczne ekspertyzy prawne - mówi Józef Menes. Pozdrawiam i zapraszam na: Forum Słowiańskie Temat: Trzynaście firm chce budować węzeł Marsa Trasą w autokomis Trasą w autokomis Konrad Majszyk 30-03-2008, ostatnia aktualizacja 31-03-2008 08:42 zw.com.pl/artykul/235467.html Dzisiaj otwarcie ofert na dokończenie Trasy Siekierkowskiej. Właściciele autokomisu blokującego budowę zapowiadają kontratak. Latem Zarząd Dróg Miejskich chce zacząć w końcu budowę ostatniego etapu Trasy. Chodzi o wiadukty łączące Trasę Siekierkowską z ul. Marsa oraz z gigantycznym rondem na skrzyżowaniu Marsa, Płowieckiej i Ostrobramskiej. Węzeł na granicach trzech dzielnic: Pragi-Południe, Wawra i Rembertowa ma powstać w dwa lata. Teraz z Trasy Siekierkowskiej – którą przejeżdża ponad 50 tys. aut na dobę – nie można się dostać bezkolizyjnie do Rembertowa, Marek i Wesołej. Kierowcy gubią się w plątaninie estakad, a przy wjeździe tworzą się ogromne korki. – Co mi po takiej inwestycji. W czasie budowy dwa lata tkwiłam w korkach, teraz pół godziny tracę na skrzyżowaniu przy Marsa, bo go nie dokończono – denerwuje się Monika Stańczyk z Rembertowa. Estakady otwarto w 2006 r. dalsze roboty wstrzymano. Dlaczego? Od ponad pięciu lat budowę blokują właściciele autokomisu przy Płowieckiej, w miejscu, w którym zaplanowano rondo. Nie zgadzają się na sprzedaż terenu po cenach, jakie oferuje miasto. Według naszych informacji, w trakcie negocjacji Biuro Nieruchomości rzuciło już na stół 2 mln zł. Bez skutku. Właściciele twierdzą, że urzędnicy skandalicznie zaniżają wycenę działki. Opór właścicieli komisu zmusił już ZDM do podzielenia inwestycji Trasy Siekierkowskiej na dwa etapy. By nie wstrzymywać budowy, drogowcy przenieśli też część urządzeń podziemnych w inne miejsce. Więcej projektu zmieniać nie mogą. – Na terenie tej działki muszą się znaleźć np. urządzenia odwodnieniowe – mówi rzeczniczka ZDM Urszula Nelken. Dziś drogowcy otworzą oferty w przetargu na ostatni etap. Jakie są szanse, że ich plany znów nie utkną w autokomisie? Według Nelken, teraz do przejęcia gruntu miasto może posłużyć się specustawą. Warunek – ZDM musi dostać od wojewody Jacka Kozłowskiego decyzję lokalizacyjną. Wtedy drogowcy uzyskają tytuł do terenu. To zaś oznacza, że mogą zająć go siłą, wypłaciwszy ustalone przez miasto odszkodowanie. Właściciel może sądzić się o wyższe, ale już nie wstrzyma budowy. Problem w tym, że w urzędzie wojewódzkim decyzjami lokalizacyjnymi dla setek dróg zajmuje się jedna osoba. To nie zapowiada szybkiej ścieżki dla specustawy. Nie rezygnuje też Katarzyna Kaczmarczyk z autokomisu Bogdan Car i zapowiada prawniczą batalię. – Chcę, żeby urzędnicy umożliwili mi odtworzenie biznesu w innym miejscu, nie mniej atrakcyjnym – wyjaśnia. Zamierza oprotestować decyzję przed jej uprawomocnieniem, wykorzystując fakt, że poprzednie postępowanie wywłaszczeni owe zostało uchylone, a nie unieważnione. Jak to jednak możliwe, że miasto wydało pozwolenie na budowę komisu w miejscu planowanej trasy? Właściciele uzyskali je w 1990 roku w ówczesnym Urzędzie Gminy Praga-Południe. Urzędnik, który je wydał, nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Temat: UM to już Chłopcy z ferajny czy na razie sami swoi w sposobie działania przypominają Chłopców z ferajny, ale mentalnie są to Sami swoi. pasuje do nich także Kochaj albo rzuć - o czym przekonał się niejaki Andrzej Jarczewski. ten wolał pokochać barbarzyńców i troglodytów niż wziąć swoje życie we własne ręce, żeby żegnając się powiedzieć - ja wam wszystkim jeszcze pokażę! a Piotr Popiel? jakże ten specjalista, sprawdzony już na tylu ważkich odcinkach mógłby iść inną drogą niż jego poprzednik? przecież w ten sposób kwestionowałby jego kompetencje. poza tym, kultura, sport i rekreacja w mieście stoją na bardzo dobrym, wysokim poziomie... " Popiel do tej pory pracował w Urzędzie Miejskim w Gliwicach. Teraz jest jego dyrektorem, a wcześniej kierował biurem prasowym, był asystentem prezydenta Zygmunta Frankiewicza i naczelnikiem wydziału zdrowia. Wkrótce zacznie pracować w katowickiej siedzibie Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. Właśnie wygrał konkurs na stanowisko dyrektora tworzącej się metropolii. Czym ma zamiar zająć się w pierwszej kolejności? - Strategią działania związku i wykreowaniem marki metropolii - odpowiada Popiel. Dodaje: - Metropolia będzie powstawała przez lata. Na pewno będzie musiała się szybko zająć komunikacją publiczną i ustalić swoje relacje z KZK GOP i Śląską Kartą Usług Publicznych, czyli elektronicznym biletem. Popiel ma 40 lat. Z wykształcenia jest biologiem, ukończył również studia podyplomowe z wyceny nieruchomości." katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,4702709.html z którego zadania, które sobie wytyczył udało się mu wywiązać? no, z którego? o ile w ogóle, pamiętać go będziemy z poniższego: "[...] Jednym z pierwszych pomysłów był zakup auta służbowego dla dyrektora GZM za... 120 tysięcy złotych. - Rzeczywiście taka propozycja padła ze strony nowego dyrektora GZM, ale zarząd nie wyraził na to zgody - mówi jeden z prezydentów śląskich miast, który wchodzi w skład kierownictwa GZM. - W ogóle można odnieść wrażenie, że dyrektor GZM ma wyjątkowe zamiłowanie do ekskluzywnych "zabawek". Dyrektorem Górnośląskiego Związku Metropolitalnego jest Piotr Popiel, były pracownik gliwickiego magistratu, człowiek gruntownie wykształcony, także po zagranicznych stażach. Od kilku dni już nie musi oficjalnie rozmawiać z mediami, bo ma rzecznika prasowego, byłego szefa Biura Informacyjnego Urzędu Marszałkowskiego za kadencji Janusza Moszyńskiego - Krzysztofa Krzemińskiego. [...]" katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/813935.html prawdziwy fachowiec musi się nieźle najeździć, najlepiej z równie "uniwersalnym" Krzysztofem Krzemińskim: www.fabrykapr.com/index.php?option=com_content&view=article&id=4&Itemid=7 a Grzegorz Krawczyk, dyrektor z teczki Muzeum w Gliwicach, zawsze może liczyć na dobre słowo skreślone nie tylko w MSI ręką wieloletniej "przyjaciółki" Joanny Lenczowskiej. Temat: czternastki czyli jak rozwalic swe miejsce pracy nierzetelne ,nielegalne,itd. rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040709/ekonomia/ekonomia_a_5.html Nielegalne, niegospodarne i nierzetelne Przejmowanie przez Kompanię Węglową spółek węglowych było nielegalne, niegospodarne i przeprowadzone nierzetelnie - oceniła Najwyższa Izba Kontroli w raporcie. Przekształcenia naruszały, zdaniem NIK, interesy wierzycieli spółek węglowych. Majątek przejmowanych firm zaniżono o 2,6 mld zł, co uniemożliwiło części wierzycieli odzyskanie należnych im pieniędzy. Utworzenie Kompanii Węglowej poprzez przeniesienie do niej kopalń i majątku pięciu spółek węglowych wynikało z programu rządowego. Wszelkie nieprawidłowości w tworzeniu Kompanii, jakie ustaliła NIK, wynikały z założeń przyjętych przez Ministerstwo Gospodarki i zaakceptowanych przez Radę Ministrów. Zanim jeszcze wynajęto firmę audytorską do wyceny przejmowanych spółek, ministerstwo z góry założyło, że "w bilansie otwarcia Kompanii Węglowej zaksięgowany zostanie majątek przejętych kopalń w kwocie 4 mld zł" - czytamy w wersji roboczej rządowego programu, przytoczonej w raporcie NIK. Kwota 4 mld zł wyliczona została jako różnica pomiędzy wielkością zobowiązań spółek na koniec września 2002 r. a maksymalną kwotą możliwych umorzeń, jakie planował rząd wobec górnictwa. Długi spółek wynosiły wówczas 14,7 mld zł, a możliwe umorzenia mogły wynieść 10,7 mld zł, stąd wartość przejmowanego przez Kompanię majątku, a więc i długów, musiała wynieść 4 mld zł. Ministerstwo założyło też z góry, a Rada Ministrów zgodziła się, że Kompania ma zostać dokapitalizowana akcjami spółek skarbu państwa o wartości 3,5 mld zł, a brakujące 0,5 mld zł (razem musiały być 4 mld zł) pochodzić miało z przyszłych zysków Kompanii. Ekspertyza "pod klienta" Zaangażowana przez ministra gospodarki firma Rafin wyceniająca majątek - omijając prawo i ustawę o rachunkowości - dostosowała się do wymagań programu rządowego i wyceniła majątek spółek na 4 mld zł. Czy zrobiła to na czyjeś polecenie? - pytali kontrolerzy NIK biegłych rewidentów z Rafin. - Oczywiście odpowiedzieli, że nie. Nie możemy powiedzieć, że ekspertyzę sfałszowano. Możemy natomiast powiedzieć, że naruszono sporo zasad dokonywania wyceny - mówił w trakcie konferencji prasowej kontroler NIK. - W dalszym ciągu zbyt łatwo można otrzymać ekspertyzę, jakiej oczekuje zamawiający - przyznał Mirosław Sekuła, prezes NIK. Wycenę fachowcy z Rafin wykonali w ekspresowym tempie - w ciągu 25 dni. A do wyceny były tysiące nieruchomości, maszyn i urządzeń, wyposażenie biur itp. Za swoje usługi Rafin otrzymał 1,4 mln zł. NIK określił to jako niegospodarne działanie Kompanii. Katalog błędów popełnionych przez biegłych zajmuje 4 strony raportu. W konkluzji czytamy, że wycena aktywów sporządzona została z naruszeniem prawa oraz nierzetelnie. Nadal sami swoi Górnictwo przywykło do korzystania z usług firmy Rafin, bo mimo kontroli i uwag NIK, po upływie roku (w styczniu br.) zarząd Kompanii przyjął kolejną ofertę firmy na sporządzenie "opracowania określającego wartość godziwą spółek". Rafin zaproponował, że zrobi to, co powinien rzetelnie zrobić za pierwszym podejściem i co zostało już zapłacone. Kompania ofertę przyjęła i za powtórną wycenę zapłaciła kolejne 329 tys. zł. Tym razem, w równie krótkim czasie, bo w ciągu 26 dni, majątek spółek przejętych przez Kompanię, który poprzednio wart był wg audytorów Rafin 2,5 mld zł, ci sami biegli wycenili na 7,2 mld zł. Nowy zarząd Kompanii skorygował w księgach majątkowych poprzedni błąd. Tak więc przyjmując, że tym razem wycena wartości godziwej ze stycznia 2004 r. była dokonana prawidłowo, majątek spółek został zaniżony o 4,7 mld zł - konkluduje NIK. Poprawiona wycena, skorygowana w księgach, umożliwia dziś wierzycielom dochodzenie należnych im pieniędzy, co nie oznacza jednak, że faktycznie je odzyskają. Barbara Cieszewska Temat: odszkodowanie za dom i ziemie pod POW w ursusie > Do drzwi domów we Włochach pukają przedstawiciele firmy upoważnionej przez Gene > ralną Dyrekcję Dróg Krajowych i > Autostrad do wykupu gruntów pod drogę ekspresową S2. Chodzi aż o 1800 działek. > Mieszkańcy nie przyjmują żadnych > pism. Owszem, szereg osób nie wpuszcza rzeczoznawców i nie chce, by ich nieruchomosci wyceniać. Liczy na to, że w ten sposób uda się zmienic przebieg trasy. Świadczy to jedynie o skali niechęci do budowy trasy przez osiedle, i nie jest to chyba nowina dla nikogo. > - Proponowane ceny są zbyt niskie - uważa Bogusława Parowicz, mieszkanka Włoch. > - Przecież to dorobek całego naszego > życia, często w domu mieszka kilka pokoleń. Działania Pani Parowicz nie pochwalam. Trzeba jednak stwierdzić wyraźnie, że jest ona jedna z najbardziej poszkodowanych przez trase osób. Dlaczego? Bo ma dom (po rodzicach) w samym narozniku, w widłach POW i Al. Krakowskiej. Od wschodu i północy jej działka graniczy z trasa, ale znajduje sie poza linia rozgraniczającą, nie do wykupu. W takiej sytuacji każdy by sie wściekł. > Tymczasem pani Krystynie (jedynej, która przyjęła wycenę) GDDKiA zaproponowała > ok. 40 tys. zł za 500-metrową dział- > kę nieopodal alei Krakowskiej. Za 110-metrowy dom gotowa jest zapłacić lepiej - > ponad 800 tys. zł. Czy to korzystna oferta? Nie wiem, o kogo chodzi. Ja rozmawiałam z innymi osobami, które przyjeły ofertę (z zastrzeżeniami). Najwyrażniej Tomek Kunert do nich nie dotarł, tylko ograniczył sie do informacji od p. Parowicz. Czy ceny są dostatecznie wysokie? Nawet rzeczoznawcy mają zdania rozbieżne. Błąd w informacji polega na tym, że nie oferuje się osobno odszkodowania za działke, a osobno za dom. Wycena mówi o działce zabudowanej lub niezabudowanej. 1680 zł za m2 działki zabudowanej przy al. Krakowskiej (800 tys. + 40 tys. : 500 m2) to nie jest źle, chociaż nie sądzę, żeby podobnej wielkości domek nabyła ona na terenie Warszawy (no, chyba że w Białołęce) za sume z odszkodowania. A o to przecież chodzi, kiedy mówimy o wartości odtworzeniowej. > - Oferta dyrekcji jest dobra. Nieruchomość leżąca w pasie drogi jest niemal nie > możliwa do sprzedania, a tu bez czekania > na klienta dostajemy za nią kwotę, za którą można kupić dom ... Obawiam się, że ten rzeczoznawca nie zna przepisów. Nie chodzi o to, że w rezerwie nie da się sprzedać działki. Wycena działki opiera się na metodzie porównawczej: za ile sprzedano inne działki pod drogi. No, za ile? Może sie Dusza wypowie, albo iwotlen? Nie ma powodu, żeby p. Krystyna z Załusk miała dostać mniej. Średnią cenę mnoży sie przez współczynnik wartości budynku (stary czy nowy, są media, jakie ogrzewanie, jaki płot, jakie nasadzenia na działce itp.) Nie ma tu miejsca na żadne subiektywizmy. > - Właściciel może negocjować wycenę tylko w przypadku, gdy nie zawiera ona jaki > egoś elementu nieruchomości, np. zabudowania > gospodarczego bądŸ gruntu - mówi Artur Mrugasiewicz z biura prasowego GDDK > iA. Niezupełnie. Negocjacje w sprawie wyceny nie są wskazane przez specustawe (było tak przed nowelizacją), ale nie sa tez zabronione. Byle zmieściły sie w czasie i były uzasadnione merytorycznie. Niestety, przebieg negocjacji zalezy od dobrej woli GDDKiA. Kiedy napisano ten artykuł? Nie podajecie daty. Szkoda, że Tomek Kunert (nb. mój eks-uczeń) nie próbował porozmawiać z innymi osobami. Szkoda, że ograniczył się tylko do kwestii ceny (bo są tez inne kwestie). Moim zdaniem najpowazniejsza z nich są domy graniczące z linia rozgraniczającą drogi, podziały gruntów (czy pozostała część nadaje się to czegoś, bo to problem traktowany uznaniowo), a przede wszystkim - tempo pracy GDDKiA, strasznie wolne. W takim tempie wszystkie działki będą wykupione za lata całe, a mieszkańcom pozostanie jeszcze długo zyć w stanie tymczasowości. Choćby z tego powodu nie miało sensu lokalizowanie trasy przez osiedle. Nie zmienia to faktu, że wiele osób oferty wykupu nie dostało. Ja nie dostałam, więc wszystkie informacje mam od osób trzecich. Temat: Sascy vs. UM Ostrowiec -"Jutro nie umiera nigdy" Sascy vs. UM Ostrowiec -"Jutro nie umiera nigdy" OSTROWIEC ŚW. 8 października 2007 - 0:01 Ultimatum miasta w sprawie browaru Jeśli spadkobiercy nie odpowiedzą do jutra, Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu i Biuro Wystaw Artystycznych wyprowadzą się z browaru. Bardzo skomplikowana jest sytuacja nieruchomości, w której znajduje się Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych. (A. Nowak) Prezydent Ostrowca Jarosław Wilczyński wysłał do przedstawicieli rodziny Saskich i wszystkich spadkobierców pismo, by odnieśli się do zaproponowaną przez gminę kwoty wykupu i odszkodowania za bezprawne korzystanie z obiektów browaru. Jeśli do 9 października nie będzie odpowiedzi, to do końca miesiąca miasto gotowe jest wyprowadzić wszystkie instytucje kultury znajdujące się w tym obiekcie. Propozycja miasta Podczas ostatniej rundy negocjacji, przedstawiciele rodziny Saskich zobowiązali się, że w krótkim czasie dostarczą swoją propozycję wyceny. - Nie wywiązali się z tego terminu, więc postanowiliśmy wysłać do nich pismo, by ustosunkowali się do zaproponowanej przez nas kwoty - mówi prezydent Jarosław Wilczyński. - Nasza propozycja jest godna i mieszcząca się w granicach zdrowego rozsądku. Szczegółów nie mogę zdradzać, gdyż obowiązuje mnie tajemnica. Jeśli sprawa nie dojdzie do skutku, zwrócę się do sądu o zwrot nakładów poniesionych przez gminę na nieruchomości należącej do rodziny Saskich. Bardzo skomplikowana jest sytuacja prawno-własnościowa nieruchomości, w której znajduje się Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych. Czy prezydent nie obawia się zarzutu o niegospodarność, jeśli nie dojdzie do porozumienia z Saskimi, a gmina przegra sprawę w sądzie? Kto tu zawinił? - Jeśli do kogoś możemy mieć w Ostrowcu pretensje, to do skarbu państwa, do Ministerstwa Gospodarki, które zajmowało się nieruchomością i w taki sposób rozwiązało konflikt z Saskimi. Zamiast zwrotu w naturze czegoś, co już nie było browarem, zabrano ten browar, oddano centrum kultury i nie liczono się z sytuacją gminy, która włożyła tam środki finansowe. Już dawno skarb państwa powinien wypłacić spadkobiercom słuszne odszkodowanie i teraz nie mielibyśmy problemów. Trudno mi oceniać tych, którzy 20 lat temu podejmowali decyzje o budowie centrum kultury w browarze. Oni byli przekonani, że budują na swoim, na terenie skarbu państwa. Mieli do tego prawa, otrzymali stosowne pozwolenia. Jarosław Wilczyński oczekuje do 9 października na odpowiedź. W piśmie zawarł klauzulę, że jeśli nie będzie odzewu, to jest w stanie wszystkie instytucje wyprowadzić z zajmowanych lokali do 30 października i przerwać sytuację niepewności. Budynek browaru z roku na rok będzie wymagał coraz większych nakładów, nawet dla zachowania bezpieczeństwa przechodniów potrzebne są teraz pilne remonty. Gdyby doszło do przeprowadzki, Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych znalazłoby pomieszczenia w budynku kina "Etiuda” i - w przyszłości - w budynku przy ulicy Świętokrzyskiej, gdzie mieściła się dawniej izba tradycji. Andrzej Nowak ECHO DNIA Temat: Hotele na Łosiowych Błotach? Szwindel AMW - "Rzepa "27.04 TAJNA BAZA W lesie zaliczanym do otuliny Kampinoskiego Parku Narodowego w połowie lat 50. zeszłego wieku żołnierze wycięli drzewa. Teren w kształcie litery "L" ogrodzili podwójnymi zasiekami z drutu kolczastego. Pobudowali tam system 20 schronów. Ostatnie powstały w 1985 r. W czasie wojny mieli się w nich kryć żołnierze z pobliskich bemowskich jednostek. Niektóre schrony są tak wielkie, że mogą pomieścić po kilka ciężarówek. Te były przeznaczone do ukrycia wyrzutni rakiet. W 2002 r. minister obrony przekazał ten teren Agencji Mienia Wojskowego. Wartość nieruchomości z działką oszacowano wtedy na niemal 8 mln zł. Od czasu przejęcia terenu Agencja zbierała opinie na temat możliwości jego zagospodarowania. Władze gminy Stare Babice od początku uważały, że teren ten powinien zostać przywrócony przyrodzie. - Powinien być szczególnie chroniony z powodu bliskości rezerwatu - twierdzi Krzysztof Turek, wójt gminy Stare Babice. Poparli go radni, którzy negatywnie zaopiniowali propozycję Agencji, aby w lesie pobudować osiedle domków jednorodzinnych. Urzędnicy i radni uznali, że mogłyby tam powstać jedynie szlaki turystyczne. Pod koniec 2003 r. także wojewódzki konserwator przyrody negatywnie zaopiniował propozycję powstania na tym terenie osiedla domków jednorodzinnych czy budowy bloków mieszkalnych. (-) Kontrowersyjna wycena Pod koniec listopada 2004 r. Jerzy Rasilewicz, ówczesny szef AMW, przekazał nieruchomość utworzonej przez Agencję spółce Ramwar. Akt notarialny podpisali ze strony spółki Ramwar Otto Cymerman oraz Stanisław Prykowski. Otto Cymerman był wiceszefem agencji, a Stanisław Prykowski - dyrektorem Biura Prawnego AMW. Już w zeszłym roku, w tekście "Kto przejmuje majątek po armii", pisaliśmy, że kapitał Ramwaru rósł jak na drożdżach - w ciągu roku z 350 tys. zł do 9 mln zł. Choć wtedy spółka niemal nie prowadziła działalności (jak wynikało z akt w sądzie rejestrowym), wzbogacała się o grunty AMW. Np. działki w Mielnie (warte 2,5 mln zł), w Opolu (1,4 mln zł) czy atrakcyjne 1,2 ha w centrum Warszawy (niemal 4 mln zł). Za działkę w Łosiowych Błotach Agencja nie dostała ani grosza. Wniosła tę nieruchomość aportem do Ramwaru. Co ciekawe, wartość terenu biegły wynajęty przez Agencję oszacował na... 852 tys. zł. Sławomir Sieradzki, rzecznik AMW, nie widzi nic złego w przekazaniu ziemi spółce wiceszefa Agencji. - Próby jej zbycia nie przyniosły rezultatu. Koszty jej utrzymania i ochrony były wysokie. Po dwóch latach od przejęcia przez Agencję została przeznaczona do zagospodarowania przez Ramwar - tłumaczy. Tymczasem już trzy tygodnie po przekazaniu spółce tej nieruchomości Ramwar sprzedał ten teren za 960 tys. zł Marianowi i Stanisławowi Okręglickim. Jak Agencja tłumaczy rozbieżności w wycenie gruntu? Według rzecznika Sieradzkiego ośmiomilionowy szacunek MON wziął się z wyceny całej infrastruktury, nie samej ziemi. Teren nie został wówczas oszacowany przez biegłego rzeczoznawcę. Jacek Kamiński z King Sturge, firmy doradczej zajmującej się obrotem nieruchomościami, na podstawie informacji ocenach działek (najniższej klasyfikacji, czyli przemysłowej) w okolicach Warszawy szacuje wartość dwudziestohektarowej działki w okolicy Łosiowych Błot na... 8 mln zł. Zaznacza jednak, że wartość działki zależy od tego, czy jest przeznaczona do zabudowy. - Zmiana kwalifikacji działki Marian Okręglicki jest właścicielem spółki budowlanej Sawa Apartments. W Warszawie wybudowała bloki przy ul. Wileńskiej 33, Środkowej 1 oraz przy placu Rembowskiego 9. Stawia budynek mieszkalny przy Wielickiej 43 oraz w Sopocie rezydencję - Willa Bursztynowa. Ma plany, jak zagospodarować teren. -Chciałbym zaadaptować istniejące tam obiekty z możliwością nadbudowy o jedną, dwie kondygnacje -tłumaczy Marian Okręglicki. -Mogłyby tam powstać hotele, restauracje, sale konferencyjne. Przeciwko tej inwestycji jest Stowarzyszenie Eko - Blizne-Groty. - Las Bemowski jest unikatową ostoją roślin, położoną w granicach strefy ochronnej Kampinoskiego Parku Narodowego. Znajdują się tu ścisłe rezerwaty przyrody. Żyją łosie - przypomina Paweł Teter, prezes Stowarzyszenia. - Strefa ta wpisana jest do Światowego Rezerwatu Przyrody. Zabudowa działki doprowadzi do degradacji i zniszczenia zasobów leśnych. A właściciel żąda zmiany klasyfikacji działki na teren budowlany. To pozwoliłoby mu rozpocząć inwestycję - alarmuje. Temat: Bardzo prosze o jeszcze jedna porade Witaj Gosiu, mag58 napisała: > Droga Pani Bebiak! > To jest prosba o jeszcze jedna porade, ale troche rozbudowana. > Na dzien dzisiejszy nasza sytuacja wyglada nastepujaco. > Mamy postanowienie o nabyciu spadku, dotyczy to obydwu nieruchomosci.(po 1/4 > czesci kazdej nieruchomosci) i mamy zaswiadczenie z Urzedu Skarbowego o > zwolnieniu od podatku, ze wzgledu na to, ze postanwienie o nabyciu bylo wiele > lat temu. Podobno mozemy wpisac nasze udzialy do KW w obu nieruchomosciach. > One sa w dwoch miastach, jedno duze, drugie male. > I teraz prosilabym o Pani opinie. > 1. Moja kuzynka uwaza, ze powinnysmy sie najpierw wpisac do obu ksiag a > potem robic wymiane udzialow. Ja mysle, ze lepiej najpierw zrobic wymiane, a > potem wpisac do jednej ksiegi, bo do drugiej juz nie bedziemy musialy, > wszystkie nasze udzialy beda wtedy w jednej nieruchomosci. > 2. Czy fakt niewpisania udzialow do ksiegi wieczystej moze, na dalszym > etapie, stwarzac jakies problemy. Jaka jest korzysc a co jest niekorzystne w > przypadku nie wpisania udzialow do KW. Jeśli grunt jest w wieczystym użytkowaniu to najpierw trzeba wpisać udziały bo taki wymóg prawa (w takim przypadku - wieczyste użytkowanie - praktyka wydaje się być jendolita obecnie). Jeśli grunt jest we własności - zależy od sądu. W Warszawie nie żąda się dla dalszych czynności wpisania spadkobierców do ksiegi wieczystej, ale wiem, że są sądy (ktoś tu chyba kiedyś przywoływał poznański) gdzie spadkobierców najpierw trzeba wpisac i miejscowi notariusze wiedząc o tym pewnie nie dotkną się umowy bez wpisania spadkobierców. Napisałam Ci w tym innym wątku, że przepisy co prawda są te same dla wszystkich ale praktyka nie jest jednolita niestety. I cały czas podnosze ten problem wpisania zmarłych spadkobierców - pamiętaj o tym. > 3.Czy pelnomocnictwo TYLKO DO SAMEGO WPISU DO KW wymaga pelnomocnika, o > ktorym Pani juz pisala, tzn. adwokat, radca prawny lub bliski krewny, czy w > takim przypadku moze byc ktos inny. Znowu kwestia interpretacji: obecnie księgi wieczyste prowadzone są przez sądy i licho wie, jak to sędziowie w danych sądach interpretują. Jeśli by się trzymać sztywno przepisów (a jest to jednak sąd) to ten przepis miałby zastosowanie. > 4.Rozumiem, ze jezeli po wymianie udzialow bedziemy miec wszystkie swoje > udzialy tylko w jednej nieruchomosci i miedzy nami panuje zgoda, to nie > musimy wnosic sprawy o dzial spadku, bo w drugiej nieruchomosci nie bedziemy > juz miec udzialow, czy tak? Tutaj ja nie rozumiem Gosiu. Jak to jest? Obecnie macie obie udziały w obu nieruchomościach, tak? I chcecie się tak zamienić udziałami, że jedna będzie tylko w jednej nieruchomości a druga w drugiej (czyli zamiana tylko pomiędzy Wami) czy też jakoś inaczej? Z uwagi na dużą ilość współwłaścicieli i śmierć kolejnych - macie tę sytuację niesamowicie skomplikowaną stąd zaczynam się już gubić. Wyjaśnij mi to koniecznie! > 5. Ile kosztowalby wpis do KW przy wartosci udzialow 200tys. zl. > Prosze moze nie wyliczac, bo to zajmuje pewnie sporo czasu, ale tak > szacunkowo, np. ok.10tys.czy ok.20tys. To pewnie obejmuje oplate notarialna i > sam wpis, czy tak? Każda z Was ma udział tyle warty, czy to wspólna Wasza wartość zatem każda z Wam po 100.000,-zl? Jesli wnosiłbyście się z postanowienia sądu i przyjąć, że każda ma po 100.000,- zł to od 100.000,-zł wpis ze spadku wynosi 1/10 wpisu stosunkowego co przy tej kwocie daje 660,-zł od każdej z Was. W takim przypadku jest tylko opłata sądowa bo wniosek składacie same załączając postanowienie sadu i zaświadczenie urzedu skarbowego. Od razu napisze, że przy wartości każdego z udzialów po 200.000,-zł - ta opłata za wpis ze spadku wynosiłaby po 1.160,-zl. Natomiast jeśli udałoby się dokonać od razu zamiany i wartość zamienianych udziałów byłaby równa i wynosiła po 100.000,-zł to to za każdy wpis o tej wartości sądowa wynosi (z zamiany) po 1.320,-zł, a jeśli wartość każdego z zamienianych udziałów wynosi po 200.000,-zł to z zamiany za każdy wpis po 2.320,-zł. Kiedyś jeszcze w którym wątku pytałaś o podatek od czynności cywilnoprawnych przy zamianach. Gosiu, nie mam w domu ustawy i muszę temat odłożyć (spojrzę w biurze). Co do zasady podatek ten wynosi 2% ale muszę zobaczyć od czego i kiedy inaczej - jest tam taki przepis ale go po prostu nie pamiętam, a trzeba popatrzeć czy do zastosowanie jego się kwalifikujecie [nie obiecuję, że się kwalifikujecie]. Acha, jeszcze to dalsze Twoje pytanie: wyceny żadnej nie trzeba robić ale trzeba wskazać rynkową wartość przedmiotu, którego wpis dotyczy (trzeba poszperać np. u pośredników czy prasie) ile taki podobny przedmiot jest wart (a może gmina by coś tu podpowiedziała - też pewnie zna mniej więcej wartości). Pzodrawiam Cię serdecznie. B. Temat: SAM-81 Bluszczańska IIa Proszę nas nie obwiniać za niekompetencję urzędu i nieuczciwość prezesa SAMu. Sześć lat to wystarczająco długi czas na załatwienie sprawy. Zapewniam Państwa, że UM Warszawa tak samo jak każdy inny samorząd miał i ma wystarczające narzędzia do nabycia prawa własności każdej nieruchomości nawet bez zgody właściciela, a tu taka sytuacja nie występuje. Wszyscy wiedzą, że od lat Warszawa nie wydatkuje większości środków zaplanowanych na inwestycje. To samo tyczy się spółdzielni. Łatwiej i taniej jest złożyć fałszywe oświadczenie, niż załatwić sprawę w sposób uczciwy, a potem skutki są takie jak widać. Zresztą z tego co udało mi się dowiedzieć, zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez urzędników i kierownictwo SAM wniósł sam urząd. Działka jest własnością prywatną tak samo jak Państwa mieszkania i nie widzę powodów, dla których obie własności nie miałyby być traktowane z równym szacunkiem. Dopóki działka jest w części naszą własnością będziemy na drodze administracyjnej i sądowej dochodzić uchylenia decyzji o pozwoleniu na budowę i stwierdzenia samowoli budowlanej a także zapłatę za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Ciekawe czy gdyby któremuś z Państwa ktoś zajął i ogrodził 1/3 działki i wzniósł na niej budynek i ulicę z płyt betonowych, też kierowałby się interesem ogółu ? Szczerze w to wątpię. Od dwóch miesięcy nie otrzymaliśmy żadnej konkretnej informacji z urzędu. Kontaktowaliśmy się z Biurem Gospodarki Nieruchomościami i pani Maria Zawisza (naczelnik wydziału nabywania nieruchomości) stwierdziła, że teraz do nas należy skierowanie prośby o wznowienie negocjacji. Do tej pory wydawało mi się, że taki obowiązek leży po stronie nabywcy, tym bardziej że ta droga jest troszeczkę potrzebna. Odpowiadając na pytanie wow, nie wiem ile może potrwać zakończenie sprawy. Na naszą prośbę w Biurze Gospodarki Nieruchomościami interweniował pan M. Ciechomski, przewodniczący rady dzielnicy Mokotów. Być może jest już blisko końca, ale przez ostatnie 5 lat już kilka razy było blisko, nie podejmę się określenia terminu. Wycena dokonana przez biegłego jest ważna przez rok i nie ma potrzeby jej aktualizowania. Uważam, że cena zaproponowana przez nas jest rozsądnym kompromisem, w którym my dużo ustępujemy a urząd niewiele dopłaca. Zaznaczam, że w przypadku wygrania sprawy przed sądem należne nam odsetki równe są niemalże wartości samej działki. Nieprawdziwe jest stwierdzenie że opóźnianie sprawy leży w naszym interesie. Ta sprawa kosztuje nas sporo pieniędzy, sześć lat ciężkiej pracy i nieprzyjemności. Dlatego zaproponowaliśmy miastu ugodę i zawieszenie sprawy. Nie jest naszą winą, że nie wiadomo kto tam podejmuje decyzje i z kim rozmawiać. Odpowiadając na pytanie zadane droga mailową: nie zostało wszczęte postępowanie wywłaszczeniowe i według mojej wiedzy nie może być wszczęte. Gdyby jednak tak się stało, z naszego punktu widzenia nie ma to większego znaczenia ale na pewno opóźniłoby sprawę o co najmniej pół roku. Pozdrawiam HM Temat: Sawa Wola - problem z developerem Witam, w załączeniu przesyłam rozwinięcie tematu nieprawidłowości przy zakupie przez SAWA APARTMENST działki. Artykuł pochodzi z dziejszej Rzeczpospolitej strona A27. Oskarżeni za przekręt przy Łosiowych Błotach (Rzeczpospolita, 19.02.2008) Urzędnicy złamali prawo podczas przekazania 20-hektarowej działki przy rezerwacie Łosiowe Błota z Ministerstwa Obrony do Agencji Mienia Wojskowego ustaliła Prokuratura Okręgowa. Śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy zbyciu działki wszczęto po publikacji w Rz.Akt oskarżenia objął sześciu członków komisji, która zajmowała się przekazaniem nieruchomości. Przed sądem staną trzy osoby ze Stołecznego Zarządu Infrastruktury (działa w imieniu MON), jedna z Wojskowej Agencji Koszar oraz dwie z Agencji Mienia Wojskowego. Prokurator zarzuca im poświadczenie nieprawdy w protokole zdawczo- odbiorczym. Grozi im do trzech lat więzienia. Pod koniec 2002 r. podejrzani sporządzali m.in. wycenę powojskowego majątku. Śledczy odkryli, że niektórzy, choć podpisali się pod dokumentem, nie widzieli nawet terenu. W czasie opisywania działki pominęli też fakt, że w jej skład wchodzi 7,6 ha lasu. Nieruchomość na granicy Bemowa i Starych Babic, wciśnięta w rezerwat przyrody Łosiowe Błota, do końca lat 90. należała do Skarbu Państwa. Przez kilkadziesiąt lat znajdowała się tam tajna baza rakietowa. Do dzisiaj zostało 20 bunkrów. W 2002 r. minister obrony przekazał ją Agencji Mienia Wojskowego (tego dotyczą zarzuty prokuratury). Wartość nieruchomości oszacowano na ok. 8 mln zł. W listopadzie 2004 r. ówczesny prezes AMW Jerzy Rasilewicz wniósł teren aportem do spółki Ramwar. Ramwar tworzyli Otto Cymerman (był wiceszefem AMW, a od niedawna jest szefem rady nadzorczej AMW) oraz Stanisław Prykowski (z biura prawnego agencji). Wartość działki biegły wyliczył na 852 tys. zł, a więc sumę niemal dziesięciokrotnie mniejszą niż dwa lata wcześniej. Trzy tygodnie po przejęciu terenu spółka sprzedała ją za 960 tys. zł MARIANOWI i STANISŁAWOWI OKRĘGLICKIM. Ten pierwszy jest właścicielem spółki SAWA APARTMENTS i chce przy Łosiowych Błotach wybudować ekskluzywne centrum hotelarsko-gastronomiczne. Przeciwko tym planom protestują mieszkańcy oraz samorządowcy. Uważają, że teren ten powinien być zalesiony. Do dzisiaj deweloper nie otrzymał zgody na budowę.Kilka dni temu wójt gminy Stare Babice wystąpił do ministra środowiska o objęcie działki programem Natura 2000. Prokuratura oraz CBA badają inny wątek sprawy. Po tekście w Rz starosta powiatu Warszawa Zachód Jan Żychliński złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Jego zdaniem śledczy powinni sprawdzić, czy Ramwar nie naruszył interesu Skarbu Państwa, gdy sprzedawał nieruchomość, oraz czy nie został ustawiony przetarg. Zdaniem przedstawicieli gminy Stare Babice najpierw podpisano akt notarialny, a potem w prasie ukazało się ogłoszenie o przetargu. Na razie w tym śledztwie zarzut nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań postawiono Pawłowi J. z AMW. Wójt wystąpił do ministra środowiska o objęcie tego terenu programem Natura 2000. Chce chronić rzadkie ptaki. Temat: 15 mln zł za"bezprawne użytkowanie"Browaru Saskich 15 mln zł za"bezprawne użytkowanie"Browaru Saskich Żądają 15 milionów Spadkobiercy Saskich wystawili rachunek za „bezprawne użytkowanie” budynku dawnego browaru. Grożą, że wystąpią o rozbiórkę gmachu OSTROWIEC. Niewykluczone, że wszystkim mieszkańcom Ostrowca Świętokrzyskiego przyjdzie spłacić spadkobierców rodziny Saskich. Za użytkowanie budynku dawnego browaru wystawili miastu rachunek na 15 milionów złotych. Skończyło się szukanie kompromisu. Po piśmie spadkobierców Saskich z początku sierpnia - w którym wzywali do niezwłocznego wydania przez Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych wszystkich budynków znajdujących się na terenie nieruchomości w rejonie ulic: Siennieńskiej, Polnej i Wardyńskiego - przyszło następne. Spadkobiercy Saskich poinformowali władze Ostrowca, że wstępna wycena roszczeń z tytułu „bezprawnego użytkowania” budynku przez MCK i BWA wynosi około 15 milionów złotych, bez ustawowych odsetek. JEDNA DZIESIĄTA BUDŻETU - To ogromne pieniądze. Chodzi o ponad jedną dziesiątą rocznego budżetu gminy Ostrowiec Świętokrzyski. W tej sytuacji nie dość, że będziemy musieli opuścić budynki, to jeszcze możemy ponieść ogromne straty finansowe - mówi wyraźnie poruszona nadesłanym pismem Inga Kamińska, wiceprezydent Ostrowca Świętokrzyskiego. - Sprawa jest poważna. Tym bardziej, że w piśmie spadkobiercy zapowiedzieli również wystąpienie o rozbiórkę budynków; w tym tego zajmowanego przez placówki kultury - dodaje wiceprezydent Kamińska. W odpowiedzi prezydent Jan Szostak zwrócił się z prośbą o podanie toku i sposobu wyceny roszczenia. TO NIE GRA - To nie jest gra przedwyborcza. Przecież jeszcze kilka tygodni temu nie można było przewidzieć takiego rozwoju sytuacji. Proszę wszystkich radnych i kandydatów do fotela prezydenta, by nie traktować tego w ten sposób. Chodzi o pieniądze miasta, a więc wszystkich mieszkańców, bo to w konsekwencji oni zapłacą za sprawy sądowe, za uznane roszczenia - podkreśla wiceprezydent Inga Kamińska. - Zastanawia mnie jednak, że od kiedy uchwała dotycząca porozumienia trafiła pod obrady, żaden z radnych nie zainteresował się dokumentami dotyczącymi negocjacji, ich warunków. Tymczasem teraz radni prawicy proszą o ujawnienie tych dokumentów, wiedząc, że mają prawo wglądu do każdego dokumentu - dodaje Inga Kamińska. GROZI ROZBIÓRKA - Miejmy świadomość, że obiektom kultury grozi rozbiórka, że gminę czeka długa droga sporów prawnych. Sytuacja jest dramatyczna, spadkobiercy są zdeterminowani i konsekwentni, nigdy wcześniej nie mówili tak zgodnym głosem - analizuje Wojciech Kotasiak, przewodniczący ostrowieckiej Rady Miasta. Dyrektor Miejskiego Centrum Kultury Elżbieta Baran i dyrektor Biura Wystaw Artystycznych Gustaw Hadyna powtarzają, że nie są przygotowani na ewentualną przeprowadzkę, bo po pierwsze nie mają gdzie iść, po drugie nie mają pieniędzy na przeprowadzki. A sami radni? - To była polityczna decyzja grupy radnych, za którą teraz może zapłacić całe miasto. I zapłaci nie tylko poprzez roszczenia. Przecież w błoto pójdą miliony, które przez ostatnie lata miasto włożyło w adaptację budynku - wylicza Zdzisław Cheba, radny lewicy, który głosował za porozumieniem ze spadkobiercami Saskich. A tych nakładów było sporo. Nikt ich nigdy nie szacował, chociaż przewodniczący Kotasiak mówi o co najmniej 26 milionach złotych. Na najbliższą sesję Rady Miasta 26 września z pewnością ponownie trafi uchwała w sprawie porozumienia ze spadkobiercami, co do nieruchomości dawnego browaru. Wojciech Kotasiak, przewodniczący ostrowieckiej Rady Miasta: - Sytuacja jest dramatyczna, spadkobiercy są zdeterminowani i konsekwentni. Nigdy wcześniej nie mówili tak zgodnym głosem. Agnieszka WYKROTA-PRZYSIWEK wykrota@echodnia.eu Temat: Browar znowu na pierwszym planie Browar znowu na pierwszym planie Kultura na bruk? Spadkobiercy rodziny Saskich wzywają do natychmiastowego opuszczenia budynków dawnego browaru. OSTROWIEC. Pismo wzywające do natychmiastowego opuszczenia i oddania budynków zajmowanych między innymi przez Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych, skierowali do władz Ostrowca Świętokrzyskiego spadkobiercy rodziny Saskich. Chodzi o budynki dawnego browaru Saskich i przylegający do nich teren w rejonie ulic: Polnej, Siennieńskiej i Wardyńskiego w Ostrowcu, w których mieści się Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych. Pismo wzywające do niezwłocznego opuszczenia i oddania budynków znajdujących się na tym terenie, skierowali do prezydenta Ostrowca Jana Szostaka, spadkobiercy Saskich. Pismo jest odpowiedzią na odrzucenie przez radnych uchwały w sprawie zawarcia porozumienia z właścicielami terenów pobrowarnych, dopuszczającego budowę w tym miejscu hipermarketu. W zamian miasto miało otrzymać nieodpłatnie budynki, w których mieszczą się MCK i BWA, a także gwarancję rezygnacji z dochodzenia roszczeń ze strony współwłaścicieli. Podczas głosowania radni odrzucili uchwałę. „Współwłaściciele zostali zmuszeni przez miasto Ostrowiec Świętokrzyski do zagospodarowania nieruchomości odebranej przez władze komunistyczne i zwróconej po kilkudziesięciu latach, w sposób który dopuszcza plan zagospodarowania przestrzennego (chodzi o budowę marketu poniżej 2 tysięcy m kw., który nie wymaga zmiany planu - przyp. red.), a także dochodzenia od miasta roszczeń, w tym odszkodowawczych, związanych z trwającymi do chwili obecnej zaszłościami na nieruchomości” - informują w liście do Jana Szostaka spadkobiercy Saskich. „W chwili obecnej opracowywana jest wycena roszczeń, przysługujących współwłaścicielom nieruchomości” - dodają w piśmie, które za pośrednictwem przewodniczącego Rady Miasta Wojciecha Kotasiaka trafiło do wszystkich radnych. - To spełnienie najgorszego ze scenariuszy, ale zadecydowały o tym głosy radnych. Mam nadzieję, że ci radni, którzy głosowali przeciw są świadomi odpowiedzialności, którą wzięli na siebie i będą potrafili wytłumaczyć mieszkańcom, dlaczego wszyscy będziemy musieli za to płacić - podkreśla wiceprezydent Ostrowca, Inga Kamińska. Pismo poruszyło wielu radnych. - Znaleźliśmy się w bardzo trudnym położeniu. MCK i BWA mogą zostać bez dachu nad głową. Dla kultury to prawdziwa katastrofa, bo z pisma wynika, że obydwie placówki powinny już zacząć się pakować - ocenia Małgorzata Krysa-Kowal, wiceprzewodnicząca Rady Miasta, która głosowała za porozumieniem. Zaskoczeni pismem wydają się nawet ci radni, którzy głosowali za odrzuceniem uchwał. - Myślę, że to pewna strategia spadkobierców. Kilkanaście razy podkreślali, że chcą te budynki przekazać na rzecz miasta, pewnie wcześniej czy później tak się stanie. Przecież to ich ojcowizna, pewnie chcą, by służyła ostrowczanom. Nie przypuszczam, by tu od razu wjechały buldożery - uspokaja radny Marek Potocki. Do sprawy, która budzi ogromne emocje, powrócimy w piątkowym „Echu Ostrowieckim”. Temat: Pismo Saskich do władz miasta ws. Browaru Pismo Saskich do władz miasta ws. Browaru Kultura na bruk? Spadkobiercy rodziny Saskich wzywają do natychmiastowego opuszczenia budynków dawnego browaru. OSTROWIEC. Pismo wzywające do natychmiastowego opuszczenia i oddania budynków zajmowanych między innymi przez Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych, skierowali do władz Ostrowca Świętokrzyskiego spadkobiercy rodziny Saskich. Chodzi o budynki dawnego browaru Saskich i przylegający do nich teren w rejonie ulic: Polnej, Siennieńskiej i Wardyńskiego w Ostrowcu, w których mieści się Miejskie Centrum Kultury i Biuro Wystaw Artystycznych. Pismo wzywające do niezwłocznego opuszczenia i oddania budynków znajdujących się na tym terenie, skierowali do prezydenta Ostrowca Jana Szostaka, spadkobiercy Saskich. Pismo jest odpowiedzią na odrzucenie przez radnych uchwały w sprawie zawarcia porozumienia z właścicielami terenów pobrowarnych, dopuszczającego budowę w tym miejscu hipermarketu. W zamian miasto miało otrzymać nieodpłatnie budynki, w których mieszczą się MCK i BWA, a także gwarancję rezygnacji z dochodzenia roszczeń ze strony współwłaścicieli. Podczas głosowania radni odrzucili uchwałę. „Współwłaściciele zostali zmuszeni przez miasto Ostrowiec Świętokrzyski do zagospodarowania nieruchomości odebranej przez władze komunistyczne i zwróconej po kilkudziesięciu latach, w sposób który dopuszcza plan zagospodarowania przestrzennego (chodzi o budowę marketu poniżej 2 tysięcy m kw., który nie wymaga zmiany planu - przyp. red.), a także dochodzenia od miasta roszczeń, w tym odszkodowawczych, związanych z trwającymi do chwili obecnej zaszłościami na nieruchomości” - informują w liście do Jana Szostaka spadkobiercy Saskich. „W chwili obecnej opracowywana jest wycena roszczeń, przysługujących współwłaścicielom nieruchomości” - dodają w piśmie, które za pośrednictwem przewodniczącego Rady Miasta Wojciecha Kotasiaka trafiło do wszystkich radnych. - To spełnienie najgorszego ze scenariuszy, ale zadecydowały o tym głosy radnych. Mam nadzieję, że ci radni, którzy głosowali przeciw są świadomi odpowiedzialności, którą wzięli na siebie i będą potrafili wytłumaczyć mieszkańcom, dlaczego wszyscy będziemy musieli za to płacić - podkreśla wiceprezydent Ostrowca, Inga Kamińska. Pismo poruszyło wielu radnych. - Znaleźliśmy się w bardzo trudnym położeniu. MCK i BWA mogą zostać bez dachu nad głową. Dla kultury to prawdziwa katastrofa, bo z pisma wynika, że obydwie placówki powinny już zacząć się pakować - ocenia Małgorzata Krysa-Kowal, wiceprzewodnicząca Rady Miasta, która głosowała za porozumieniem. Zaskoczeni pismem wydają się nawet ci radni, którzy głosowali za odrzuceniem uchwał. - Myślę, że to pewna strategia spadkobierców. Kilkanaście razy podkreślali, że chcą te budynki przekazać na rzecz miasta, pewnie wcześniej czy później tak się stanie. Przecież to ich ojcowizna, pewnie chcą, by służyła ostrowczanom. Nie przypuszczam, by tu od razu wjechały buldożery - uspokaja radny Marek Potocki. Do sprawy, która budzi ogromne emocje, powrócimy w piątkowym „Echu Ostrowieckim”. Agnieszka WYKROTA-PRZYSIWEK wykrota@echodnia.eu Temat: Przekręt przy Łosiowych Błotach - są zarzuty! Przekręt przy Łosiowych Błotach - są zarzuty! Wygląda na to, że jednak nie postawią bloków w środku rezerwatu przyrody. Dzisiejszy artykuł z Rzepy Oskarżeni za przekręt przy Łosiowych Błotach Marek Kozubal 19-02-2008, ostatnia aktualizacja 19-02-2008 01:52 Urzędnicy złamali prawo podczas przekazania 20-hektarowej działki przy rezerwacie Łosiowe Błota z Ministerstwa Obrony do Agencji Mienia Wojskowego – ustaliła Prokuratura Okręgowa. źródło: Rzeczpospolita +zobacz więcej Śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy zbyciu działki wszczęto po publikacji w „Rz”.Akt oskarżenia objął sześciu członków komisji, która zajmowała się przekazaniem nieruchomości. Przed sądem staną trzy osoby ze Stołecznego Zarządu Infrastruktury (działa w imieniu MON), jedna z Wojskowej Agencji Koszar oraz dwie z Agencji Mienia Wojskowego. Prokurator zarzuca im poświadczenie nieprawdy w protokole zdawczo-odbiorczym. Grozi im do trzech lat więzienia. Pod koniec 2002 r. podejrzani sporządzali m.in. wycenę powojskowego majątku. Śledczy odkryli, że niektórzy, choć podpisali się pod dokumentem, nie widzieli nawet terenu. W czasie opisywania działki pominęli też fakt, że w jej skład wchodzi 7,6 ha lasu. Nieruchomość na granicy Bemowa i Starych Babic, wciśnięta w rezerwat przyrody Łosiowe Błota, do końca lat 90. należała do Skarbu Państwa. Przez kilkadziesiąt lat znajdowała się tam tajna baza rakietowa. Do dzisiaj zostało 20 bunkrów. W 2002 r. minister obrony przekazał ją Agencji Mienia Wojskowego (tego dotyczą zarzuty prokuratury). Wartość nieruchomości oszacowano na ok. 8 mln zł. W listopadzie 2004 r. ówczesny prezes AMW Jerzy Rasilewicz wniósł teren aportem do spółki Ramwar. Ramwar tworzyli Otto Cymerman (był wiceszefem AMW, a od niedawna jest szefem rady nadzorczej AMW) oraz Stanisław Prykowski (z biura prawnego agencji). Wartość działki biegły wyliczył na 852 tys. zł, a więc sumę niemal dziesięciokrotnie mniejszą niż dwa lata wcześniej. Trzy tygodnie po przejęciu terenu spółka sprzedała ją za 960 tys. zł Marianowi i Stanisławowi Okręglickim. Ten pierwszy jest właścicielem spółki Sawa Apartments i chce przy Łosiowych Błotach wybudować ekskluzywne centrum hotelarsko-gastronomiczne. Przeciwko tym planom protestują mieszkańcy oraz samorządowcy. Uważają, że teren ten powinien być zalesiony. Do dzisiaj deweloper nie otrzymał zgody na budowę.Kilka dni temu wójt gminy Stare Babice wystąpił do ministra środowiska o objęcie działki programem Natura 2000. Prokuratura oraz CBA badają inny wątek sprawy. Po tekście w „Rz” starosta powiatu Warszawa Zachód Jan Żychliński złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Jego zdaniem śledczy powinni sprawdzić, czy Ramwar nie naruszył interesu Skarbu Państwa, gdy sprzedawał nieruchomość, oraz czy nie został ustawiony przetarg. Zdaniem przedstawicieli gminy Stare Babice najpierw podpisano akt notarialny, a potem w prasie ukazało się ogłoszenie o przetargu. Na razie w tym śledztwie zarzut nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań postawiono Pawłowi J. z AMW. Wójt wystąpił do ministra środowiska o objęcie tego terenu programem Natura 2000. Chce chronić rzadkie ptaki. Temat: Domy z plyty pzdziezowej w Kanadzie Kupić czy wynajmować bruno5 napisał: > Okna pootwierane a ogrzewanie chodzi.Cos sie zepsuje zaraz jest majster i > naprawia wsz ystko wcenie wynajmu to sie nazywa wygoda i place tyle ile wynosi > morgicz od 200 000 tysiecy.Zapomnialem jeszcze mam darmowa silownie basen kryty > i otwarty i saune. ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ Bruno to Twoja sprawa ze rentujesz ,gdzies mieszkac Trzeba. Tyle tylko ze ja mam dom juz splacony zawsze go moge sprzedac i wyretowac mieszkanie a suma ze sprzedazy moze byc przeznaczona na jeszcze wygoniejsze zycie na emeryturze. a tu polecam cikekawa ksiazeczke ..... Jak kupić dom w USA madrze i nie przepłacić. Sekrety, których sprzedający, banki i agenci wolą nie wyjawiać Ksiazka o tym, jak kupic dom albo mieszkanie w Stanach Zjednoczonych. Na jaki dom cię stać. Dom za ‘no money down’. Ile pieniędzy musisz wyłożyć. Jak udokumentować dochód i stan posiadania. Dom istniejący, nowy czy mieszkanie. Co- op a kondominium. Pomoc brokera. Procedura kupna domu, inspekcja, wycena domu. Jak oszacować wartość domu. Informacja o wadach budynku. Jak się targować. Oferta, kontrakt sprzedaży. Pożyczka hipoteczna, jej rodzaje, która jest najlepsza i gdzie jej szukać. Gdy pracujesz za gotówkę. Wstępna kwalifikacja (prequalification) i wstępne zatwierdzenie pożyczki (preapproval). Closing, ile kosztuje, jak się przygotować. Rządowa pomoc: programy Fannie Mae, Freddie Mac, VA. 160 stronic. Spis treści 1. Wstęp 2. Co trzeba wiedzieć 2. 1. Kupić czy wynajmować 2. 2. Przykładowe obliczenia 2. 3. Czy warto pożyczać 2. 4. Dom ulgą podatkową 3. Twoja historia kredytowa 3. 1. Twoja kartoteka 3. 2. Punktacja kredytowa – największy sekret biur kredytowych 3. 3. Jak sprawdzić swój raport kredytowy 3. 4. Gdy masz marny kredyt 3. 5. Czego biura kredytowe wolą nie wyjawiać 3. 6. Czego banki spodziewają się po dobrym kliencie 4. Na jaki dom cię stać 4. 1. Twoje dochody 4. 2. Ile możesz pożyczyć 4. 3. Wstępna kwalifikacja (prequalification) 4. 4. Wstępne zatwierdzenie pożyczki (preapproval) 4. 5. Wstępne wyliczenie wysokości spłat pożyczki 5. Ile pieniędzy musisz wyłożyć 5. 1. Wysokość wkładu własnego 5. 2. Koszt kredytu 5. 3. Koszty przeniesienia prawa własności domu 5. 4. Koszt usług zamówionych przez ciebie 5. 5. Ile w sumie trzeba mieć pieniędzy 5. 6. Udokumentowanie stanu majątkowego 6. Jaką nieruchomość kupić 6. 1. Wybór okolicy 6. 2. Sprecyzuj swoje potrzeby odnośnie domu 6. 3. Mieszkanie własnościowe kondominium 6. 4. Mieszkanie własnościowe cooperative 6. 5. Udziały czasowe – iluzja własności 6. 6. Istniejący dom jednorodzinny 6. 7. Dom z fabryki 6. 8. Budowa własnego domu 6. 9. Kupno nowego domu 6. 10. Dom do remontu 6. 11. Dom wielorodzinny 6. 12. Homeowners’ Association – strażnik czy tyran 7. Pomoc agenta handlu nieruchomościami 7. 1. Rola agenta 7. 2. Jak współpracować z agentem 7. 3. Dyskontowi brokerzy 7. 4. Czego agent woli nie wyjawić 7. 5. Czy spróbować samodzielnie 7. 6. Jak szukać domu samodzielnie 8. Procedura kupna domu 8. 1. Jak oszacować wartość domu 8. 2. Informacja o wadach budynku 8. 3. Sprawdź stan techniczny domu 8. 4. Co nabywasz z domem, a czego nie 8. 5. Czego właściciel woli nie wyjawiać 8. 6. Jak się targować 8. 7. Wstępna umowa i zadatek 9. Kontrakt sprzedaży 9. 1. Czemu służy kontrakt 9. 2. Jak wygląda kontrakt 9. 3. Kiedy umowa jest prawomocna 10. Pożyczka hipoteczna 10. 1. Słownictwo pożyczek hipotecznych 10. 2. Rodzaje pożyczek hipotecznych 10. 3. Pożyczki o stałej stopie procentowej 10. 4. Pożyczka o zmiennej stopie procentowej 10. 5. Pożyczki balonowe 10. 6. Interest-only mortgage 10. 7. Jaką pożyczkę wybrać 10. 8. Czego banki wolą nie wyjawić 10. 9. Gdzie dowiedzieć się więcej 11. Jak ubiegać się o pożyczkę 11. 1. Kto udziela pożyczek 11. 2. Jak szukać najlepszej pożyczki 11. 3. A może mortgage broker? 11. 4. Procedura pożyczkowa 11. 5. Potrzebne dokumenty 11. 6. Mortgage lock-in 11. 7. Jak ułatwić uzyskanie kredytu 11. 8. Czytaj umowę pożyczkową 11. 9. Czego banki wolą nie wyjawić 11. 10. Gdzie dowiedzieć się więcej 12. Closing 12. 1. Co to jest closing 12. 2. Ile kosztuje closing 12. 3. Przed closingiem 12. 4. Dzień closingu 13. Rządowe programy pomocy 13. 1. Dlaczego rząd pomaga 13. 2. Programy Fannie Mae i Freddie Mac 13. 3. Pożyczki Federal Housing Administration 13. 4. Pożyczki Veteran Administration 13. 5. Domy za symboliczną kwotę 13. 6. Lokalne programy mieszkaniowe 14. Słowniczek terminów Temat: nowy podatek gruntowy Materiał jakich wiele, tylko po łebkach jak to w TV poruszający użytkowanie wieczyste. Prawo jest jakie jest (co nie znaczy, że nie można go zmienić), dzielnice jak i Skarb Państwa zaczęły chyba w ostatnich latach aktualizować na większa skale wartość gruntów. Nie robiły tego nawet przez kilkanaście lat, a więc czy należałoby postawić zarzut niegospodarności? Druga sprawa skoro grunt nie był aktualizowany (a może być raz do roku także na wniosek użytkownika wieczystego) to użytkownik wieczysty nie ponosił obciążeń z tytułu użytkowania wieczystego jaki wynikał de facto z rosnącej wartości gruntu, a więc zaoszczędził na tym (a na pewno nie stracił). Gdyby aktualizacja odbywała się corocznie skok wartości nieruchomości nie byłby tak gwałtowny (także ponad 4000%), ale najprawdopodobniej i tak wartość gruntów osiągnęłaby poziom taki jak w aktualizacjach za np rok 2008. Z drugiej strony można "winić" za wszystko nabywców gruntu. Z tego to powodu, iż to oni kupując ziemię po coraz to wyższych cenach doprowadzili do tego, iż wyceny gruntów są na takim a nie innym poziomie (rzeczoznawca dokonuje oszacowania wartości gruntu na podstawie transakcji jakie miały na rynku co do zasady w ostatnich dwóch latach). Dodatkowo deweloper kupując grunt nie wpłaca całej kwoty a "jedynie" 15-25% procent jako opłatę jednorazową a następnie co roku wnosi opłatę roczną. Tyle tylko, że wnosi ją do czasu aż tym użytkownikiem wieczystym jest. A przestaje nim być wraz ze sprzedażą mieszkań, biur etc w swojej inwestycji. Tak czy inaczej po upływie np 2-3 lat nie ma prawa do gruntu i nie ma opłat. Kto je ponosi? Oczywiście świeżo upieczeni nabywcy (a więc ich też należy za to "winić"). Problem polega na tym, iż mało kto jak sadzę interesuje się co oznacza użytkowanie wieczyste i jakie są konsekwencje bycia użytkownikiem wieczystym. Dotyczy to zarówno kupujących w nowych inwestycjach jak i tych, którzy kupują mieszkania na rynku wtórnym np od dotychczasowych mieszkańców Sadów Żoliborskich ("starzy mieszkańcy" są niejako skazani na to, chyba że się wyprowadzą, co nie jest z oczywistych względów rozwiązaniem). Po trzecie proszę zwrócić uwagę, ile wart był m.kw mieszkania w latach 90? 2000-3000 zł? a teraz 9000 i więcej (np Sadach Żoliborskich, co oznacza, iż mieszkanie ok 50 m.kw. warte jest ok 500 tys. zł - jak kto woli pół miliona). Tak więc wzrost cen nieruchomości ma co najmniej dwa oblicza, jedno to wzrost wartości mieszkania a drugie gruntu (tyle, że nie dla użytkownika wieczystego, ale dla właściciela już tak i niekoniecznie musi to dotyczyć tylko miasta czy tez Skarbu Państwa). Poza tym krzywdzącą jest sytuacja, gdzie przez kilka lat użytkownicy wieczyści sąsiadujących ze sobą gruntów wnoszą opłaty roczne różniące się kilkukrotnie (tylko dlatego, że dzielnica nie miała/nie chciała etc przeprowadzić aktualizacji gruntu sasiedniego). Działki gruntu pod Warszawą w ostatnich latach wzrosły o 300 - 400 % i więcej gdzieniegdzie, więc wzrost w Warszawie na przestrzeni kilkunastu lat, gdzie jak wszyscy wiemy grunty są z reguły atrakcyjne i jest ich nie za wiele nie powinien chyba dziwić. Temat: Marina Mokotow pytania/wątpliwości Witam przyszłych Sąsiadów, Przynajmniej taka mam nadzieję. Chcę kupić apartament w WE4 lub WE5, a może WE6. Wstępnie orientowałem się w ofercie. Po przeczytaniu wszystkich postów (!) mam pytania. Byłbym wdzięczny za pomoc. Wiem, że część odpowiedzi była na grupie, ale w wątkach starszych, ale mam nadzieję, że rzeczywistość się zmieniła (choćby w sprawie ogrodzenia osiedla). Wiem, że na kilka pytań można odpowiedzieć – „Zajrzyj stary do biura mariny i zapytaj”. Niestety to nie taki proste, bo nie mieszkam w Wawie,, ale w innym miescie (dzień dobry Alchemikos!), więc chciałbym być do rozmowy ze sprzedawcami przygotowany (bo jak wiadomo przez telefon to oni nie chętnie się wypowiadają). Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź na poniższe pytania/wątpliwości. 1. opłaty za administrowanie. Podobno ma być 9,5 PLN? Czy jest jaki jakikolwiek sposób by uchronić się przed tym, ze za 3 miesiące ta opłata będzie wynosiła 21 PLN? Czy to do momentu ustanowienia wspólnoty kwota będzie zależała tylko od widzimisię dd? Czy da się jakieś maksymalne stawki w umowie umieścić? Czy można podpisać odrębną umowę na zarządzanie w dniu podpisaniu umowy na zakup nieruchomości? 2. Czy osiedle będzie w całości chronione przed dostępem osób, które nie są mieszkańcami lub ich gośćmi? Czytałem, że ma być otwarte dla mieszkańców okolicznych osiedli i innych podchmurkowych wielbicieli wina Arizona?- czy osiedle będzie tez otwarte dla przypadkowych (szukających skrótów) samochodów? 3. Umowa. Czy ktoś mógłby podesłać na forum podstawowe wątpliwości, które miał po rozmowie z prawnikami w sprawie umowy proponowanej przez DD? gdzie się kryją się Waszym zdaniem ewentualne haki? 4. Czy juz wiadomo jak będzie wyglądała wspólnota - 1500 mieszkań czy po dwa budynki w jednej wspólnocie (co zresztą jest dość dziwne, tzn wspólnota składająca się z kilku nieruchomości).. Jeśli będzie ta druga opcja, to co będzie z tą częścią terenu która nie należy do nikogo, np. jezioro? kilka wspólnot ustala zarządcę? Czy jeśli taka mała wspólnota szybko się zorganizuje, może wypowiedzieć umowę zarządcy narzuconemu przez DD szybciej niż w 2007, nawet jeśli inne wspólnoty się nie zorganizują? 5. Zasady nanoszenia zmian w projekcie (zdaje się nazywa to się "zmiany lokatorskie"). Jak to jest - czy szczegółowy projekt jest załącznikiem do umowy? Czy ten załącznik jest podpisany razem z umową, czy najpierw umowa i pierwsza rata a potem dogrywanie szczegółów i rysowanie dodatkowych kontaktów? Jakie są terminy nanoszenia zmian, czy jest jakiś cennik który jest podstawą do wyceny przez warbud? Za co tak naprawdę przy zmianie projektu obciążają? 6. Związane z poprzednim. Dlaczego p. Witkowska cieszy się tak zła sławą na grupie? Czego należy unikać w kontaktach z ta panią?. Na co uważać , żeby kobieta nie uprzykrzyła życia? 7. Czy śmietniki w apartamentach na parterze to prawda? Czy można je ewentualnie wyprowadzić gdzieś na zewnątrz? 8. Grzejniki w świetle okien - czy we wszystkich apartamentach tak jest czy to był tylko wypadek przy pracy i tylko jednemu z Was zafundowano taka frajdę? 9. Ogrodzenie tymi płotkami – czy małe wspólnoty będą władne zdemontować te płotki? Czy jak się te małe wspólnoty dogadają to mogą forsować ogrodzenie całego terenu Mariny i zdemontować płotki? 9. Czy ktoś wie coś więcej o pakietach wykończenia pod klucz - co wchodzi w skład oferty, czy ceny są rynkowe,, czy też DD narzuca dużą marżę? Z dużą przyjemnością przeczytałem wasze dotychczasowe posty. Mam nadzieję, że do Was dołączę na dłużej i to nie tylko na forum. Pozdrawiam k Temat: POSREDNICTWO kilka uwag n/t POSREDNICTWO kilka uwag n/t Przygladam sie czasami tej pracy z boku i nasuwa mi sie kilka uwag moze nieco prowokacyjncyh. Posrednicy często opowiadaja jakiej to pomocy udzielaja, przed wpadka chronia, dorobek zycia itp. dyrdymaly. Srednio rozgarniety czlowiek sam może dac ogloszenie i sprawdzic podstawowe sprawy a za bezpieczenstwo prawne transakcji odpowiada notariusz. Tylko on, jest od tego ubezpieczony, ma daleko idace uprawnienia, wiedze, szkolenia i to jego domena. Po to wprowadzono tzw. przymus notarialny - jakos wszyscy udaja ze nie wiedza o co chodzi. Mamienie ze odpowiada za transakcje posrednik jest dorabianiem ideologii uzasadnijacej wysokosc prowizji lub w ogole istnienie posrednika. Posrednik nie ma wiedzy a przede wszystkim uprawnien do wykonywania wiekszosci czynnosci do których się zabiera (lub z powazna mina to udaje). Nie może czytac akt ksiegi wieczystej (od tego jest notariusz lub adwokat), nie może doradzac w sprawach podatkowych (zastrzezone dla doradcow podatkowych), budowlanych lub geodezyjnych (także odpowiedni fachowcy ze specjalistycznymi uprawieniami - ktory posrednik faktycznie sprawdza granice dzialki a to podstawa!), wyceny (rzeczoznawcy), dotyczacych praw majatkowych (adwokat), rperezentowac w sadach czy instystucjach (tez adwokat ewent. radca prawny). Może za upowaznieniem pobrac ogolnodostepne zaswaidczenia – ale to każdy może zamiast wlasciciela który nie chce tym się zajmowac np. jego tesciowa lub sekretarka. Domena posrednika jest z jednej strony oferowanie nieruchomosci z drugiej szukanie kupca. Czyli dzialalnosc wylacznie „matrymonialna”. I tyle! Przyjdzie czas ze odpowiednie korporacje zajma się wchodzeniem przez posrednikow w obszary dla nich ustawowo zastrzezone. Za to jest odpowiedzialnosc karna!, tak samo jakby adwokat przy okazji rozwodu zajmowal się posrednictwem a dentysta robieniem lekarstw na obrzmiale dziasla. Posrednicy popadaja w hipokryzje bo uzasadniaja swoje istenienie tym ze w nowoczesnym swiecie jest specjalizacja ale jednoczesnie sami chca byc alfa i omega. A w ogole to „kojarzenie” niechybnie skonczy się wraz z coraz powszechniejszym Internetem i mozliwoscia dawania oraz wyszukiwania ogloszen. Spoleczenstwo jest coraz rozumniejsze. Wraz z koncem analfabetyzmu zniknely biura pisania podan, potanienie rajstop zlikwidowalo punkty repasacji a dostepnosc kredytow praktycznie zlikwidowala lombardy. Tylko obecnie niezwykly boom i niedostatek ofert daje jeszcze szanse posrednikom wykorzystywac sytuacje. Kupujacy godza sie dzis zaplacic cene + prowizje, bo jutro nawet bez prowizji cena bedzie wyzsza. Z drugiej strony slysze ze jakies 20% klientow agencji juz wchodzac przez drzwi ma zaplanowane oszukanie posrednika. Nastepne 20% dojrzewa do oszukania w trakcie wykonywania zlecenia usprawiedliwiajac sie przed samym soba (wiadomo w wiekszosci katolicy :-) bo "az 3% tylko za wydanie adresu/ogloszenie?!". Kolejne 10% jest namawiane do oszustwa przez swojego kontrahenta. Prowizje moglyby byc gdyby nie zlodzieje o polowe mniejsze i wszyscy byliby zadowoleni. Takze posrednicy bo za 1-1,5% trudno byloby wymagac czegos wiecej niz czystego psrednictwa a te drugie poltora procent wymagajacy i ostrozny klient moglby wydac na adwokata, rzeczoznawce budowlanego, doradce podatkowego itp. ktorzy zamiast niego zrobiliby (fachowo!) dokladnie wszystko. Cale to posrednictwo jest takie jak wszystko u nas - wielkie slowa, zadecie, ale rozmycie kompetencji i odpowiedzialnosci, a calosc okraszona oszukiwaniem wszystkich przez wszystkich (prawie). Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 142 rezultatów • 1, 2, 3 |