Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biznes plany Poznań
Temat: plan zagospodarowania w pobliżu Malty Decor O! Znalazłem jeszcze tekst z GW z 10 lutego 2005. Bardzo ciekawy. Prezes Atanera niby się buntuje przeciw rozbudowie Malty Decor, ale nie wiem, czy będzie darł szaty w imieniu mieszkańców, skoro już im sprzedał mieszkania. Cały tekst wklejam poniżej. Kolejne przedsiębiorstwo grozi, że przestanie inwestować w naszym mieście. Po Volkswagenie przyszedł czas na fabrykę papieru Malta Decor Kłopoty Malty Decor to brak miejsca na nową halę produkcyjną przy zakładzie na Ratajach. Firma zajmuje tam teren między os. Tysiąclecia a gruntami, gdzie od kilku lat powstaje osiedle Atanera. Spółka chce zainwestować ok. 50 mln euro i stworzyć miejsca pracy dla 150 ludzi. - Malta Decor czeka na decyzję o warunkach zabudowy w Rudawie, 100 km od Wrocławia. Myśli też o rozbudowie zakładów na Słowacji - podaje alternatywne lokalizacje dla nowej hali Roman Nowak, szef firmy dr Roman Nowak Nieruchomości, inwestycyjnego doradcy Malty Decor. W Poznaniu nowy obiekt miałby powstać na dzierżawionej dotąd od miasta działce leżącej obok zakładów. Ponad dwa lata temu Malta Decor chciała kupić tam pół hektara bez przetargu, ale miasto nie zgodziło się na to. Gdyby jednak teraz ogłosiło przetarg, firma deklaruje, że weźmie w nim udział, choć wcześniej nie podobało jej się takie rozwiązanie. Na razie wystąpiła o wydanie warunków zabudowy dla działki. Miasto zawiesiło jednak postępowanie w tej sprawie, bo rozpoczęto prace nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego dla Łaciny, który obejmuje teren fabryki. Kłopot polega też na tym, że w miejskich planach jest ona jednak przewidziana pod zieleń. Tymczasem Nowak podkreśla, że rozwiązanie problemu zależy od bardzo szybkich decyzji miasta. - Nie rozumiem, skąd ten pośpiech i naciski. Ostatnio MD nie prosiła nas o pilne rozmowy - dziwi się wiceprezydent Jerzy Stępień, dodając, że wizytował zakład półtora roku temu i był przychylny inwestycjom. Czy w takiej sytuacji MD nie może więc poszukać innego miejsca w Poznaniu? Czy zakład przemysłowy pomiędzy osiedlami mieszkaniowymi ma rację bytu? - Tej fabryki w przyszłości nie powinno tam w ogóle być - mówi Ryszard Szulc, prezes Atanera. Nowak zapewnia, że dzięki modernizacji i inwestycji w ekologię zakład jest o wiele mniej uciążliwy niż kiedyś. - A rozbudowa gdzie indziej nie jest możliwa ze względów logistycznych - mówi. Deklaruje też, że MD gotowa jest współpracować z miastem przy przebudowie okolicznej infrastruktury. Mimo problemów firma nie planuje wyprowadzki z Poznania. - Ale na pewno nie będzie tu inwestować. A obecnie w planach jest modernizacja istniejących zabudowań - mówi Nowak. Czy kolejne, po sprawie Volkswagena, nagłaśnianie problemów z inwestycjami to próba wywarcia presji na miasto? - Nie, raczej chęć pokazania aktualnej sytuacji i alternatywnych rozwiązań - mówi Nowak. - Biznes to twarda dziedzina. Nie ma miejsca na wersalskie zachowania - komentuje sprawę Stępień. Temat: Zainwestowali miliardy w naszym mieście > - SSE wcisnal nam rzad (od przybytku glowa nie boli) i efekty przynosi > - Slicznie ze VW masowo zatrudnia. Tylko ze to przemysl samochody. A przeiez > jak ktos powiedzial Poznan stawia na nowe technologie.... Chyba nie doczytałeś mojego postu, P-ń jak każde miasto chce stawiać na IT, ale mu słabo to wychodzi. WRO jest w tym wypadku faworytem bez dwóch zdań. > Siemens ma w planach > zatrudnienie kilkaset osob (99% R&D). Capgemini i S3 tez nie proznuje (co > poniedziaek w wyborczej od dluzszego czasu) No ale przy VW takie zatrudnienie > wysiada .... Zaraz zacznie sie nabor do Volvo (ksiegowosc, R&D) i > prawdopodobnie do 3M (R&D). To jest zapotrzebowanie na kilkaset niezle > wyksztalconych osob rocznie przez kilka lat !!! Jesli to jest dochodzenie do > stanu Poznania jaki byl w '90 to niech tak juz bedzie zawsze. Odnośnie twoich przykładów O.K, super; ale chciałbym zaznaczyć, że porównanie WRO do lat 90 w POZ odnosi się do budowy fabryk, a nie księgowości czy innych zakładów stawiających na ludzi wykształconych. I faktem jest, że WRO bardzo dobrze sobie z tym radzi, gratulacje. > - MPT: zapomnijmy o sponsoringu za czasow komuny (za tamtych czasow takich > imprez sie nie organizowalo za darmo - kasa szla z budzetu). W tej chwili MTP > powinny byc o "kilka okrazen" z przodu.. . Wladze cos przespaly. Kiedys sie > jezdzilo na Infosystem (najlepsza impreza tego typu w kraju) - teraz? jezdzi > sie na targi do Lodzi i Warszawy. MTP jak na każde targi przystało są odzwierciedleniem sytuacji panującej w gospodarce. W Polsce był regres i na targach był regres; w kraju mamy okres ożywionego prosperity i tak też jest na MTP, wystarczy spojrzec na liczby z bieżącego roku, trend zwyżkowy. Władze przespały - co przespały? miały za friko zwiedzających wpuszczać? Infostystem - piszesz, że na targi jeździ się do W-wy :)), przecież Komputer Expo ledwo ledwo egzystuje; a w Łodzi nawet nie wiem jakie są targi komputerowy (wybaczcie moją niewiedzę) > - nieruchomosci: mamy szczyty inwestycji w roznych momentach. Kiedy u nas sie > budowalo w Poznaniu byl zastoj. Teraz jest na odwrot. W Pulsie Biznesu caly > czas reklamuja GTC (centrum miasta) - do wynajecia niemal kazda powierzchnia - > pusty stoi? Ale 40 tys. m2 biur kl. A w jednym roku we WRO nigdy nie oddano ;))) GTC - wyjątki się zdarzają, są jeszcze inne obiekty biurowe, np. taka Delta jeszcze przed ukończeniem budowy była w 100% wynajęta; swoją drogą spójrz na przedziwne zjawisko; w Poznaniu powierzchni niewynajętej było (nie wiem jak będzie na koniec br. roku) więcej niż we Wrocławiu, dochodzi teraz do sytuacji, że pomimo niesprzyjających warunków powstają kolejne; a u sasiadów z południa posłucha; dlaczego? Może rynek poznański jest bardziej chłonny? > A mieszkaniowka??? ;) do końca czerwca br. liczba oddanych mieszkań do użytku w Poznaniu i Wrocławiu była mniej więcej taka sama (z lekką przewagą WRO); ale podam ciekawostkę, w powiecie poznańskim (ziemskim), w tym samym okresie oddano do użytku więcej mieszkań niż w wyżej wymienionych miastach. Ciekawe no nie? :) > Od jakiegos czasu myslalem ze PB stal sie bardziej obiektywny.. ale pewnie > byla jakas mala infekcja i przez jakis czas zabraklo sil na > subiektywizm ... ;) cóż, twierdzę, że WRO jest równorzędnym partnerem, ba czasami nawet lepszym (np. IT, ostatnio finanse); ale uważam także, że POZ jest gospodarczo miastem silniejszym; i to nie jest subiektywny wniosek. Temat: Rura północna. pakt Ribbentrop- Mołotow :-))) Radziuś z tym paktem Ribbentrop-Mołotow popłynął jak nie przymierzając Genialny Rewolucjonista mOralny IV RzeszyPospolitej No One. Ale czego się nie robi dla poklasku „ciemnego ludu” Hazard, stocznie to mały pikuś, total afera to jest z tym LPG. W razie kryzysu z dostawami z Rosji statki nie zaczną dwa razy szybciej pływać, KATAR skraplać, … a na „wolnym rynku” LPG nie ma. I co najciekawsze LPG ze „zwykłym” gazem ziemnym nie wolno mieszać bo powstaje mieszanka wybuchowa. Efektem tej całej PR HUCPY z „bezpieczeństwem energetycznym” i LPG będzie KATARSKI KATAR cieknący z portfeli „ciemnego ludu” o czym niżej. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - z my old postu: …. Mam do Ciebie Donek i innych prawicowych oszołomów gospodarczych, żebyście broń bosze nie wpadli na sprowadzanie wody pitnej z Wielkich Jezior cycuś. Za Kanclerza Marysi zakontraktowaliście za dużo gazu; potem za łobuzów łoBuzka upierdziuliliście Jamall II (35 mld. m3 przepustowości rocznie), a dzisiaj Gazociągowi Północnemu od Paktu Ribbentrop-Mołotow ubliżacie. Mając na karku circa 40% za dużo gazu z Rosji w opcji "take or pay" wyborczą rurę Norweską „ciemnemu ludowi” wciskaliście, a za PiC SEKTY budowę łącznika gazowego z Niemcami (nie tego Guzowatego) uwaliliście, bo by się LPG „nie zamykało”. Jak Pawlak w Donkowym „państwie miłości” cuś tam o Świnoujskiej paranoi LPG zaczął nawijać, to go workers „wolnych mediów” aferą z konkubiną do porządku przywołały. Za ten szmal na LPG Donek PL mogłaby się zabezpieczyć przed kryzysem gazowym i to na krajowych złożach o czym m.in. tutaj: „Wyciskanie gazu” i dalej po linkach w „Polityce” www.polityka.pl/wyciskanie-gazu/Lead30,936,283356,18/ „Poznań leży na gazie! Będziemy na nim gotować?” miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,5489446.html więcej info o rurze na blogu > Cień Azraela <: „Nord Stream, czyli jak się nie robi biznesu” azraelk.salon24.pl/136917,nord-stream-czyli-jak-sie-nie-robi-biznesu - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - „Odbiorcy zapłacą za dywersyfikację” (2009-10-09) www.cire.pl/item,42574,1.html …”rząd we współpracy z firmami gazowymi przygotowuje plan wprowadzenia tzw. opłaty dywersyfikacyjnej”… …”po zakończeniu budowy gazoportu do sieci trafi droższy gaz z terminala ze Świnoujścia … w 2014 roku wydatki PGNiG na zakup błękitnego paliwa mogą wzrosnąć nawet o ok. 60 proc.”… …”tylko z powodu zmiany ceny gazu i nałożenia opłaty dywersyfikacyjnej rachunki osób wykorzystujących paliwo tylko do gotowania wzrosną o ok. 20 proc., a tych którzy stosują go także do ogrzewania 28 proc.”… = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = „Opowieść zwolenników IV Rzeczypospolitej to polityczny thriller, w części już przetestowany za rządów Jana Olszewskiego. Może być kontynuowany, jeżeli jego konstruktorzy zdołają opanować język debaty publicznej, zburzyć dotychczasową hierarchię społecznych wartości, czyli znieść panowanie w sferze symbolicznej zwolenników III RP. Trzeba na to trochę czasu. Elity wyruszyły więc na wojnę.” - Prof. J.Raciborski (11.02.2005) Temat: ŚLĄSK N A DNIE rad81/ 1. przedstawiony ranking jest pełniejszy bo pokazuje nie tylko czynniki ekonomiczne, ale ogólny poziom życia w danym mieście ale skoro wolisz kategorie ekonomiczne to przypominam inny ranking - www.cbr.org.pl/miasta.php, o którym szybko o nim zapomniałeś, a jego wyniki obejmują nie tylko duże miasta zwróć uwagę, że w czołówce, jest więcej miast malopolski niż woj.śląskiego, na dodatek połowa z tych miast śląskiego leży na podbeskidziu 2. nie możesz traktować katowic jako miasta wyodrębnionego od reszty GOP, choć brak uśrednionych statystyk to przecież GOP to jeden zespół miejski, w którego jakby gminą centrum są katowice i temu zawdzięczają lepsze wskaźniki 3. jeżeli sie uprzec przy porównaniu tylko katowice i krakowa, to wcale kraków nie wychodi tak niekorzystnie komunikacja - www.krakow.pl/biznes/zamierzenia/plan.php#2004 może nie są to inwestycje wywołujące tak wielki szum medialny jak dtś, ale łącznie nie mniejsze niż katowicki dtś i na dodatek zrealizowane głównie ze środków własnych, w przeciwieństwie do dtś kraków rozwija komunikacje tramwajową, przede wszystkim szybki tramwaj, ale też wydłużanie istniejących linii, powstały plany integracji sieci tramwajowej i kolejowej, w aglomeracji krakowskiej - balice, niepołomice, skawina, wieliczka oraz kolei regionalnej może nie po nowy sącz, ale po bochnie czy chrzanów owszem lotnisko - wolniejszy rozwój lotniska balice to efekt blokowanej przez PPL możliwości przyjmowania tanich linii, z którą wladze krakowa walczą na różne sposoby, to jednak kraków jest najbardziej znanym po warszawie (a nawet przed) w świecie polskim miastem, (a katowice są co najwyżej miastem koło krakowa) i chyba nie wątpisz w dynamiczny rozwój lotniska jeżeli tylko uda się przełamać monopol PPL, są już linie, które zadeklarowały chęć zrobienia z krakowa swojej bazy na tę część europy autostrady - katowice zawdzięczają swoje autostrady położeniu, choć według opinii ekspertów, korzystniejsze i bardziej rentowne byłoby gdyby autostrada pólnoc-południe miała zbliżony przebieg do DK-7, jednak żaden z deydentów nie zweryfikował tego projektu od lat 30-tych budownictwo mieszkaniowe - aliveinchains wyraźnie napisał że w samym 1-mln krakowie buduje się więcej niż w całym 5-mln województwie, ja dodam jeszcze że budownictwo w krakowie się rozwija pomimo wyższych cen mieszkań w tym mieście, niż w katowicach i całym śląskim natomiast nie ma sensu doszukiwać sie przyczym tego stanu w ogranoczonych terenach miasta k-ce, raczej w kierunkach migracji w obu miastach, do katowic i na śląsk nie przyjeżdżaja, jak w latach 70-tych, tłumy za pracą, ponieważ śląsk nie jest w stanie dać pracy nawet samemu kraków ma najwiekszy po warszawie napływ ludności, a bezrobocie utrzymuje na stabilnym poziomie rozwój - kraków nie gorzej się rozwija od innych wielkich miast, nie licząc warszawy, to liderem zawsze był poznań, a dalej zmiennie, obecnie swoje "5 minut" mają katowice, dzięki koniunkturze na węgiel i stal Temat: Prezentacja sukcesów wojewody Pomorze - region straconych szans Żenujące jest to co mówi wojewoda. Wstydzę się, że mieszkam w najbardziej przegranym województwie w kraju, województwie które od wielu lat marnuje swoją szansę - szansę której nie mają inni. To wstyd, że Trójmiasto i całe Pomorze jest tylko tłem dla m.in. Wielkopolski, Małopolski, Dolnośląskiego, Łodzkiego czy nawet Świetokrzyskiego. To nie przesada. Pomorze staje się prowincją, znaczy coraz mniej na gospodarczej mapie Polski. Nie wykorzystuje swojego potencjału wynikającego z położenia nad morzem, posiadania jednego z największych portów w tej częsci kontynentu, dużej liczby szkół wyższych, zaplecza turystycznego i prawie milionowej populacji w samej aglomeracji. Autostrada?!?! Powinna powstać 10 lat temu!!! Patrząc na rządowe plany budowy dróg do roku 2013 i później można odnieść wrażenie,że Pomorze to region odległy i zapomniany. Nie wiadomo kiedy doczekamy się porządnej drogi do granicy z Niemcami - ani S6 ani S22 w planach na najbliższe 10 lat nie ma. W innych miastach administrowanie wygląda jak prowadzenie biznesu. Wrocław, Poznań - tam się robi interesy a nie prowadzi politykę. Jak przez te wszystkie lata można było pozwolić by taki ośrodek jak trójmiasto omijany był przez poważnych inwestorów? Wszelkie istotne szlaki handlowe i inwestycje położone są na osi wschód-zachód (Poznań-Łódz-Warszawa; Wrocław-Katowice-Kraków). Jest to wina wieloletnich zaniedbań władz Gdańska i województwa, które zamiast dbać o rozwój regionu wolały mieszać się w partyjne gierki. Kurski dziś chwalił się autostradą A1 i estakadą Kwiatkowskiego. To, że buduje się je dopiero teraz jest absurdem na skalę kraju, które przebić może jedynie brak obwodnicy Warszawy. A oni chwalą się jakby cudu dokonali. Doszło do tego, że rozwojowo wyprzedzamy co najwyżej tzw. ścianę wschodnią i Zachodnio-Pomorskie (jeszcze). Ile jeszcze wody w Wiśle musi upłynąc, żeby władze zrozumiały, że Gdańsk może (mógł?) być jednym z najważniejszych ośrodków w Polsce. Póki co jedynie im się zdaje, że tak jest. Kilka wieków temu Gdańsk jako miasto hanzeatyckie leżace na bursztynowym szlaku znaczyło wiele. Dosyć życia historią. Dziś przegrywamy prawie ze wszystkimi. Nawet Politechnika Gdańska regularnie traci swoją pozycję, z czołowej w kraju stając się przeciętną. Tymczasem władze Wrocława, Krakowa, Poznania robią wszystko by ściągnąć do swoich szkół najzdolniejsza młodzież. Ściągają przesiębiorców, tworzą miejsca pracy. Pomorze jest kuźnią polityków piastujących najwyższe urzędy w państwie. Tusk, Kaczyński, Kurski, Cymański, Borusewicz, Szczypińska - co oni zrobili dla województwa pomorskiego? Ludzie ich wybierali po to by ich reprezentowali. Widać słabo lobbują na rzecz Pomorza, bo przy takiej sile przebicia jaką powyżsi mają w sejmie/rządzie mogliby zrobić wieeele więcej. Gosiewski załatwił stację we Włoszczowie a u nas ciesza się budową tego co jest odwlekane od lat - A1, TK, Trasa Sucharskiego, Hala Sportowo-Widowiskowa czy tramwaj na Chełm. Dopóki władze Gdanska i Gdyni nie będą wspólpracować, wspólnie promowac Trójmiasta tylko patrzeć wzajemnie na siebie z góry nigdy nie będziemy żyć w normalnym mieście. Brak przez lata wspólnego biletu komunikacji wyśmiewany jest w całej Polsce. Przejdźmy do spraw mniej "poważnych". Kultura - poza festiwalami - Sopockim i dwa Teatry, Opener'em, czy jarmarkiem w trójmieście nie dzieje się nic. Na gańskiej starówce nie można po północy w knajpce posiedziec przy piwie bo mieszkancy dzwonią na policję. Sport? Trójmiasto od lat nie miało solidnej drużyny piłkarskiej. To skandal. Żużlowcy Wybrzeża mając pod bokiem takiego potencjalnego sponsora jak Lotos nie jest w stanie utrzymać się w ekstraklasie. Gdyby nie "przestępca" Krauze Arka dalej wałczyłąby o utrzymanie w 2 lidze a Prokom Trefl marzył o zwycięstwach w Eurolidze. Lechia? Co to za klub, który jest znany jedynie z "kibiców". Nic dziwnego, że ciężko znaleźć bogatego sponsora. Bo która szanująca się firma wyłoży duże pieniądze na klub, który nie potrafi (nie chce?) sobie poradzić z bandą chuliganów. "Lechia to Gdańsk" zdarzyło mi się usłyszeć. Żałosne. Dopóki Lechia i Arka będą się kojarzyć nie z piłką lecz bejzbolami, a mieszkańcy Gdańska i Gdyni mówić wzajemnie o sobie "że śmierdzą" (autentyczna wypowiedź jednego ze znajomych) tak długo pomorski sport nie bedzie istniał na mapie Polski. Głosujcie dalej na Adamowicza, Kozłowskiego i spółkę - popadajmy dalej w niebyt. Marnujmy największy potencjał w kraju, a za rok wojewoda będzie się chwalił co najwyżej nowymi wiatami przystankowymi na Al. Zwycięstwa. Temat: Tianshi chinska panstwowa firma Że to się daje czytać... zdrowietiens napisała: > Żeby docenić ofertę Tiens trzeba przyjąc pewną hierarchię poznania > tematu. POzwolę sobie zademonstrować moją: DEMONSTRUJ > 1.Najpierw analiza statysyuk i trendów światowych odnośnie biznesu > rekomendacyjnego tz.Programów Partnerskich w tym MLM. Interesujące, ale to nic nowego :) > 2.Jeśli uznaję ,że MLM to szansa warta mojego wysiłku, to muszę wiedzieć,że tego też się trzeba nauczyć. Niestety, nie przyjdzie nic samo bez wysiłku. Oprócz nauki trzeba mieć jeszcze wolę. > 3.Kryteria wyboru: > - pozycja firmy i perspektywy > - produkty (wszystkie mają dobre - są lepsze i najlepsze) > - plan marketingowy > - jak ja siebie widzę wtym temacie To sprawa indywidualna. Pierwsza sprawa to czy w ogóle się w tym widzisz. > Co przemawia za Tiens: > 1.Dla mnie podstawowy argument to produkty na bazie tradycyjnej medycyny > chińskiej. Powiecie wiele jest takich.Tak firmy wykorzystują osiągnięcia medycyny chińskiej na różną skalę, ale żadna tak kompleksowo jak Tiens. Jasne! To argument. Ale taki sam ma kilkadziesiąt innych firm. :) > 2.Pozycja firmy (temat rzeka więc tylko przykłady: > -kilkadziesiąt medali i dyplomów w Chinach i poza granicami > -międzynarodowy certyfikat ISO9002 > -trzynaście złotych medali światowej Organizacjio Zdrowia > -filie i przedstawicielstwa w ok.200 krajach świata > -leczyć człowieka, a nie choroby to cel Tiens > -jedna z największych międzynarodowych korporacji na świecie > -pow.przemysłowa 260 tys.m2 > -aktywa 160mlm $ > -w 1998 r. wyróżniona przez Miedzynarodową Organizację ochrony Zdrowia główną > nagrodą "Progres w zdrowiu Ludzkośći" ONZ > -imię prezydenta zostało wpisane do Księgi znanych ludzi świata ONZ > -produkcja oparta o własny zastęp kadry naukowo-technicznej i współpraca z > wieloma chińskimi i zagranicznymi instytutami badawczo-naukowymi,łącznie z > Akademią Nauk ChRL > -uczestniczy w państwowych programach ochrony zdrowia Jesteś mistrzem! ...manipulacji. Takie argumenty ma wiele firm. > 3.Plan marketingowy > -chciałabym żeby ktoś mi pokazał na rynku polskiem plan marketingowy,który w > kontekście w/w elementów jest tak przyjazny dla dystrybutora. Najpierw poznaj dokładnie plany kariery w innych firmach. Firma która ma NAJLEPSZY najczęściej ma taki sobie :) > 4.Doświadczenie na sobie działania produktu Wiara w produkt czyli identyfikacja z produktem. To ważne! > 5.Nowicjuszą radzę świadomy wybór sponsora, bez dobrego sponsora też można > osiągnąć sukces, ale z nim łatwiej. Co to jest "NOWICJUSZĄ"? Domyślam się, że chodzi o "nowicjuszy" (nowicjuszom)... > Życzę sukcesów > Pozdrawiam Kawał porządnej roboty!!! Ja z kimś kto tak by mnie próbował zrekrutować nie rozmawiałbym nawet 10 minut! To typowe dla większości nowych adeptów network marketingu działanie manipulacyjne nie poparte żadnym doświadczeniem. Człowieku, nim przyjdziesz głosić tego typu poglądy na takie jak to forum nabądź trochę pokory i ogłady w tym biznesie. Mnie byś nie pozyskał. Ciekawy jestem kto się łapie na ten przykład marketing "III fali" w wykonaniu tego "specjalisty"??? Temat: Zjazd absolwentów VI LO IVe matura 1995 Rocznica magisterki Przypomniało mi się (a piszę to wieczorem 28 lutego 2005 bez dostępu do sieci), że dziś mija dokładnie 5 lat od mojego egzaminu magisterskiego. Wydaje mi się jednocześnie, że miało to miejscu aż i dopiero 5 lat temu. W momencie obrony magisterki pracowałem już w Bakomie, choć jeszcze byłem czynnym studentem. Pamiętam, że w owym czasie krytykował mnie nieco za to kolega Krzysztof W., z którym przemieszkałem pod jednym dachem przez całe studia. Początkowo przez kilka tygodni w akademiku Akademii Medycznej Eskulap, a później w mieszkaniu przy ulicy Umińskiego na poznańskiej Wildzie. Krzysztof zarzucał mi wtedy zbytnią nadgorliwość w poszukiwaniu pracy, zresztą nie bez racji, ale, patrząc z dzisiejszej perspektywy, podjąłem wówczas słuszną decyzję. Na marginesie, po mojej wyprowadzce z Umińskiego zostawiłem wreszcie Krzychowi jego mieszkanie na jego własny użytek, co zresztą spożytkował bardzo skutecznie. Właśnie w tym czasie sprowadził do tego lokum swoją przyszłą żonę… Chyba dobrze pamiętam chronologię zdarzeń; czyż nie, Krzysztofie…? Rzeczywiście było to tak, że pisząc pracę magisterską o firmie („Strategia rozwoju przedsiębiorstwa Bakoma SA w świetle analizy SWOT”) zacząłem już dzielić swój czas pomiędzy erotyczno-alkoholowe doznania poznańskie (bo, powiedzmy sobie szczerze, tak wyglądało życie począwszy od pierwszego semestru trzeciego roku studiów), a profesjonalno-biznesowe doświadczenia warszawskie. Po drugim roku studiów odbyłem praktyki w Bakomie poznając właścicieli firmy i ówczesny management. Zresztą część tego managementu pozostało w firmie do dziś, jednak od tego czasu nastąpiła tu znaczna zmiana pokoleniowa, do czego sam się również, jak się później okazało, przyczyniłem. Wcześniejszy kontakt z firmą mojego późniejszego pracodawcy okazał się dla mnie o tyle dobry, że płynnie po tym, jak nauczyłem się studiować, miałem znakomitą okazję do nauczenia się pracy. W tym inicjacyjnym okresie poznawania biznesu przez „B” miałem możliwość przyjrzeć się funkcjonowaniu jednego z największych polskich koncernów przemysłu spożywczego. Skorzystałem wtedy ze sposobności zbadania ukraińskiego rynku produktów nabiałowych. Właściciele firmy planowali w tamtym czasie atak na wschodni rynek. Okazał się on w sumie nieskuteczny; w dużej mierze dopiero dziś, obserwując pomarańczową rewolucję, rozumiemy dlaczego. Zdaję sobie sprawę, że to pewne uproszczenie historyczne, ale rzeczywiście w dużej mierze tak jest. Wiem to, rozpoczynając dziś biznes w Rumunii. Koniec końców, przy okazji planów rozwinięcia działalności firmy na rynku ukraińskim, udało mi się spędzić kilkanaście dni w Kijowie, gdzie dokonaliśmy rozpoznania rynku pod kątem obecności konkurencji oraz uzyskaliśmy informacje nie do końca oficjalne. Pomyśleć, że starczyło mi wtedy znajomości rosyjskiego, by swobodnie poruszać tematy biznesowe w ministerstwie rolnictwa Ukrainy. Moim partnerem w poszukiwaniu informacji podczas tamtej podróży był nie kto inny jak Robert, tak więc udało się wówczas to, co najbardziej do dziś, jako wyrachowany sceptyk, lubię, czyli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Biznes nie kłócił się ani z Ławrą Pieczereską, ani szlajaniem się po Chreszczatyku i Majdanie Niezależności. Działo się to w 1998 roku. Potem poszło już z górki. Praca magisterska powstawała w międzyczasie, w dużej mierze dzięki nieustępliwej postawie mojego promotora. Profesor Andrzej Czyżewski miał mocno niekonwencjonalny styl bycia, a z niektórymi z jego zagrań nie zgadzałem się zasadniczo, jednak właśnie przez tę jego dyscyplinę w terminowym kończeniu poszczególnych etapów pracy, udało mi się później płynnie „przeskoczyć” z Poznania do Warszawy. Obrona mojej pracy magisterskiej, do której odwołuję się w tym wpisie odbyła się wg metody: z zaskoczenia. Powróciwszy z pracy do domu, a był to piątek, odebrałem zawiadomienie o konieczności zgłoszenia się na egzamin magisterski w najbliższy poniedziałek. Wtedy był to szok, byłem wg własnej opinii nieprzygotowany, próbowałem to odwlec w czasie, ale było za późno. Dwie nieprzespane noce wystarczyły, by solidnie przygotować się do „nierównej walki”. Dzięki temu zaskoczeniu byłem w pierwszej turze magistrantów z mojego rocznika. To właśnie miało miejsce równo 5 lat temu. Potem zacząłem na poważnie pracę w brutalnych początkowo dla mnie regułach kapitalizmu… Ale na tę historię przyjdzie czas przy innej okazji. Temat: 500km autostrad, 1650 km tras ekspres.2007-2013 ! 500km autostrad, 1650 km tras ekspres.2007-2013 ! Mamy szansę na drogowy skok cywilizacyjny autor: Tomasz Boguszewicz, kb, 2006-09-09, Ostatnia aktualizacja: 2006-09-09 Wiemy już, ile autostrad i dróg ekspresowych powstanie dzięki środkom unijnym na lata 2007-13. Budować będziemy tyle, że aż ciężko będzie poruszać się po kraju – przyznają urzędnicy. Na lata 2007-13 Polska ma do rozdysponowania ok. 60 mld euro środków unijnych. Pieniądze będą wydawane w ramach branżowych programów operacyjnych. Autostrady i drogi będziemy budować, korzystając ze środków zawartych w programie Rozwój Polski Wschodniej, szesnastu programach wojewódzkich oraz programie Infrastruktura i Środowisko. Jak wydać 85 mld zł Ten ostatni to największy program operacyjny dla Polski. W jego ramach mamy do wydania aż 21,2 mld euro. Większość (15,1 mld) trafi na infrastrukturę transportową. To jednak nie wszystko. Zgodnie bowiem z unijnymi przepisami, Bruksela wykłada nie więcej niż 85 proc. środków zawartych w tym programie. – Do otrzymanej z Unii sumy musimy doliczyć około 6,5 mld euro z budżetu państwa. Posłużą one m.in. na wykup ziemi pod autostrady. Do tego dochodzi jeszcze 2,7 mld przyznanego przez UE dodatkowego dofinansowania tego programu. Łącznie na inwestycje transportowe będziemy więc mieli 21,6 mld euro – tłumaczy Barbara Kondrat, wiceminister transportu. Oznacza to, że na najbliższe siedem lat Polska ma do dyspozycji ponad 85 mld zł. 54 proc. tej sumy zostanie przeznaczone na drogi, a 30 proc. – na modernizację dróg kolejowych. Co roku do wykorzystania będzie zatem ok. 12 mld zł. Dla porównania: w 2005 r. na inwestycje na drogach krajowych trafiło ok. 6,1 mld zł, a w 2006 r. wydamy na ten cel łącznie ok 6,2 mld zł. Wyliczenia te dotyczą tylko pieniędzy otrzymanych w ramach jednego programu operacyjnego – Infrastruktura i Środowisko. W wojewódzkich programach operacyjnych przewidziano jeszcze 3,7 mld dla sektora transportu. Także program Rozwój Polski Wschodniej posłuży inwestycjom komunikacyjnym, będą jednak przeznaczone również na transport zbiorowy. Co zbudują i gdzie? Według Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, dzięki środkom z programu IiŚ powstanie 500 km autostrad, 1650 km dróg ekspresowych. Modernizacji doczeka się też ok. 1000 km torów kolejowych oraz porty lotnicze w Warszawie, Poznaniu, Szczecinie, Wrocławiu, Gdańsku, Rzeszowie, Krakowie i Katowicach. Najważniejsze inwestycje na najbliższe lata to m.in. budowa autostrady A1 z Gdańska na Śląsk (na całej jej długości) i dokończenie autostrady A2 (wschód-zachód) na odcinku Świecko-Warszawa. W planach uwzględniono też budowę dróg ekspresowych. Tu priorytetami są m.in. trasy: S3 Szczecin-Gorzów Wlkp.-Zielona Góra-Legnica i S8 (z Wrocławia do Białegostoku). Z funduszy unijnych skorzystają też koleje. Do 2013 r. pociągi szybciej pojadą po zmodernizowanych odcinkach z Trójmiasta do Warszawy, ze Szczecina do Wrocławia. Nowych torów doczeka się odcinek z Kielc do Warszawy. Zaplanowano też doprowadzenie torów do lotniska Okęcie. Znając tempo powstawania polskich autostrad, można wątpić, czy uda się zrealizować wspólne plany resortów transportu i rozwoju regionalnego. Jednak w piątek Sejm zafundował drogowcom poważne ułatwienie, nowelizując ustawę o inwestycjach drogowych. Nowelizacja pomoże Nowela upraszcza przygotowanie inwestycji i ma przyspieszyć rozpoczynanie prac. Dotychczas od momentu wyłonienia wykonawcy do wejścia firm na plac budowy mijały nawet dwa lata. Ustawa będzie obowiązywać do 2015 roku, czyli jeszcze po zakończeniu programu IiŚ, kiedy finalizowane będą inwestycje rozpoczęte przed 2013 r. – Możemy zrobić skok cywilizacyjny. Takich środków dla sektora transportowego jeszcze w Polsce nie było. Będziemy inwestować tyle, że po Polsce będzie ciężko jeździć. Przez kilka najbliższych lat roboty drogowe będą wszędzie – skwitował Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju regionalnego. – Na pewno damy sobie radę z wykorzystaniem unijnych środków. Wprowadziliśmy już wiele ułatwień i będą kolejne. M.in. znowelizowano ustawę o zamówieniach publicznych. Wprowadza ona np. zawodowych arbitrów, którzy rozstrzygają odwołania od decyzji komisji przetargowych – podsumował wiceminister Kwieciński. www.zw.com.pl/zw2/index.jsp?place=Lead08&news_cat_id=19&news_id=87672&layout=biznes&forum_id Temat: Newsletter 30 Data: 2005-11-28 Autor: Ada Kondratowicz Piotr i Paweł Wosiowie wierzą, że metodą na sukces jest prowadzenie biznesu razem z rodziną Z rodziną łatwiej czy trudniej robi się biznesy? - Zdecydowanie łatwiej. Dobrze się uzupełniamy, mamy do siebie zaufanie. Umiemy podejmować wspólne decyzje. Jest lepiej. W tę firmę zaangażowana jest w tej chwili większość rodziny - nie tylko my, ale także mama i siostra, a nawet mężowie i żony. Cała rodzina zakupy robi u siebie? - Oczywiście. To chyba naturalne. Czemu Wrocław tak późno? - Długo szukaliśmy dobrej lokalizacji, a we Wrocławiu o taką niełatwo. Czekanie się opłaciło. Tę lokalizację oceniamy pozytywnie. Klienci mogą tu przyjść, a nie tylko dojechać samochodem. Połowa naszego asortymentu to artykuły świeże, a takie klienci chcą kupować blisko domu. Zamierzamy być konkurencyjni cenowo i promować produkty markowe. Będą kolejne sklepy we Wrocławiu? - Za rok będzie drugi sklep na północy miasta. Później będziemy się przyglądali, jak zostaniemy tu przyjęci. Nie wykluczamy kolejnych lokalizacji. Zaczynaliście 15 lat temu od małego sklepu w Poznaniu. Dziś wspólnie jesteście na liście 100 najbogatszych Polaków z majątkiem szacowanym na 170 milionów złotych. - Rzeczywiście się tam znaleźliśmy, ale nie do końca jesteśmy z tego zadowoleni. Gdybyśmy to wiedzieli, być może nie wykazywalibyśmy takiej determinacji w pracy. Na szczęście rodzina jest duża i ta kwota dzieli się na wiele rodzin. Pierwszy sklep działa do dzisiaj? - Tak, przy ulicy Głogowskiej w Poznaniu. Zaczynaliśmy ze świadomością dużego ryzyka, ale na szczęście czasy były przyjazne. To był osiedlowy sklep, 60 metrów kwadratowych, 8 osób obsługi. Sami pracowaliśmy za ladą, robiliśmy dostawy. Ale sukcesywnie, tak jak zmieniał się rynek, musieliśmy nadążać za tymi zmianami albo nawet je wyprzedzać. To, co było 1995 roku, dziś już nie wystarcza. Kolejnym krokiem był franchising? - Zdecydowaliśmy się na to, bo wiąże się z rodzinnym charakterem prowadzenia firmy. Właściciel jest na miejscu. To on tworzy zespół i atmosferę. W sklepie jest 1500 drobiazgów, których trzeba dopilnować. A odpowiedzialność za nie tworzy jakość, którą chcemy osiągnąć. Jakie są plany rozbudowy sieci? - W przyszłym roku uruchomimy dwa sklepy - w Warszawie i właśnie ten we Wrocławiu. Co dalej, zobaczymy. W planie mamy dwie do czterech nowych lokalizacji rocznie. Ale nadal priorytetem jest dla nas jakość. Ile kosztuje taki sklep? - To zależy od wielkości. Ten we Wrocławiu kosztował kilka milionów złotych. Ma dwa tysiące metrów kwadratowych i oferuje 30 tysięcy produktów. Rozwój opieramy głównie na środkach zewnętrznych, m.in. kredytach i leasingu. Na początku nie mieliśmy kapitału. Musieliśmy sobie radzić. Piotr i Paweł - kto wybrał taką nazwę? - Oczywiście rodzina i przyjaciele. Chcieliśmy, żeby to była polska nazwa. Poza tym zależało nam, żeby nawiązać do przedwojennych nazw sklepów, które składały się z imienia i nazwiska. Nazwisko może mamy nieciekawe. Ale za to mamie zawdzięczamy to, że wybrała nam takie imiona. Rozmawiała Ada Kondratowicz Pierwszy sklep Piotr i Paweł działa w nowo otwartym we Wrocławiu centrum handlowo-usługowym Ferio Gaj, w które zainwestowała spółka Raiffeisen Evolution. W centrum o powierzchni ponad 10 tysięcy metrów kwadratowych znalazło się 30 sklepów i punktów usługowych. Inwestycja kosztowała ok. 40 milionów złotych. We Wrocławiu firma ma w planach także inwestycje w budownictwo mieszkaniowe. Temat: Irlandczycy szukają bazy Ryanair przesłoni polskie niebo (Puls Biznesu/30.01.2006, godz. 08:06) biznes.onet.pl/1,1309402,prasa.html Irlandczycy coraz pewniej czują się na polskim rynku. Zapowiadają nowe trasy, porty i założenie bazy. Liczą na 15 mln pasażerów rocznie. Ryanair, irlandzka tania linia lotnicza, chce w nowym roku obrachunkowym, który zaczyna się w kwietniu, zdobyć minimum 1,4 mln pasażerów na trasach do/i z Polski. Od chwili startu operacji w Polsce w marcu 2005 r. do końca roku przewieźli 260 tys. osób. 10 z 11 tras na których operowali w roku 2005 wystartowało jednak dopiero na przełomie października i listopada. - Za 8-10 lat jesteśmy w stanie wygenerować na trasach do Polski około 15-mln roczny ruch - zapowiada Michael Cawley, wiceprezes Ryanair. Irlandczycy w pierwszym etapie zaoferowali połączenia do Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemiec i Szwecji. W przyszłości chcą dodać do siatki następne państwa Europy Zachodniej i kraje skandynawskie. - Teraz, gdy staliśmy się rozpoznawalni w Polsce, zamierzamy zaoferować Polakom przeloty do Włoch, a w tym Rzymu, Mediolanu czy Pizy. Myślimy też o Hiszpanii i Francji a także Norwegii oraz Finlandii - wylicza wiceprezes Ryanair. Nie wszystkie jednak z otwartych tras spełniają oczekiwania przewoźnika. Ryanair wycofuje się z połączenia Rzeszów - Frankfurt-Hahn. - Nie było wystarczającego popytu na tej trasie, głównie ze względu na niedogodny rozkład. Być może wrócimy z tym pomysłem, gdy w Rzeszowie wykreuje się większy popyt, także z udziałem Ukraińców - wyjaśnia Michael Cawley. Jeszcze trzy porty Obecnie Ryanair lata z ośmiu polskich portów, w planach ma następne. - Docelowo chcemy obsługiwać 10-11 lotnisk. Do zagospodarowania jest północno- wschodnia część Polski. Prędzej czy później powstanie port w Szczytnie, Białymstoku czy Lublinie i uzupełni lotniczą mapę Polski - mówi Michael Cawley. Znacznie wcześniej jednak linia zaproponuje pasażerom kolejna zmianę w przygotowaniu do lotu. W ciągu następnych 3-6 miesięcy chce bowiem wprowadzić system internetowych odpraw. - Jeśli pasażerowie mogą dokonywać rezerwacji i płatności przez internet, to mogą także w ten sposób się odprawić - twierdzi wiceprezes spółki. Pasażerowie podróżujący tylko z bagażem podręcznym będą się mogli samodzielnie odprawić przez stronę internetową, wydrukować kartę pokładową z kodem kreskowym, który będzie odczytywany na specjalnym stanowisku w porcie. Prędzej czy później Ryanair zbliża się także do decyzji o lokalizacji dla nowych baz (czyli lotniska, gdzie samoloty będą nocowane, serwisowane i gdzie będzie prowadzona obsługa biurowa). W tym roku chce otworzyć 3-4 nowe i wybiera spośród 21 spośród europejskich portów. Zatrudnienie znajdzie tam wówczas kilkadziesiąt osób. Wciąż aktualne jest umieszczenie jednej z ich w Polsce. - Odwiedziliśmy pod tym kątem Gdańsk, Kraków, Wrocław, Poznań i Łódź - mówi Michael Cawley. Według niego, decyzja powinna zapaść w ciągu sześciu tygodni. Jeśli w tym terminie wybór nie padnie na jedno z naszych lotnisk, to nic straconego. - Prędzej czy później w Polsce musi powstać baza ? ocenia Michael Cawley. I to nie jedna. Jeszcze w ubiegłym roku przewoźnik zapowiadał, że dla Polski przewidziane są dwie. - Jeśli powstanie lotnisko w Modlinie, to będzie to także ciekawa lokalizacja dla tego rodzaju działalności - dodaje wiceprezes spółki. Irlandczycy nie mają jednak złudzeń, że od dawna zapowiadany port powstanie jeszcze w tym roku. Znak czasów Irlandczycy zdają sobie sprawę, że ich metody działania są oceniane jako bardzo agresywne. Twierdzą, że nie pobierają od poszczególnych portów czy samorządów żadnych dopłat czy subsydiów. Samorządy płacą za umieszczenie reklamy agencji, która ma wyłączność na sprzedaż powierzchni na stronach internetowych Ryanaira. - Nasza polityka jest agresywna, ale tego wymaga zmieniające się otoczenie. Na rynku lotniczym nastąpił ogromny przełom, więc staramy się dostosować do realiów biznesowych. Linie tradycyjne tego nie robią ? stąd jaskrawe różnice w stosowanych metodach - tłumaczy Michael Cawley. Marta Filipiak Temat: Lotnisko w metropolii - 13 mln strat za rok 2008 czyli sam przyznajesz,ze nie ma kasy na bydgoskie lotnisko bo marszalek urzeduje w toruniu... nie uderzaj w tony, ze grudziadz i wloclawek nie chca marnotrawienia kasy na lotnisko, bo moge zapytac czy te miasta( i inne rozniez) pragna doplacac 1,5 miliona rocznie na csw w toruniu, ktore odwiedza kilkadziesiat osob dziennie? czy chca zeby prawie 40 baniek z kasy regionu poszlo na sale sportowa nie wazne gdzie urzeduje marszalek (mowilem ze znaczenie ma czy sa w regionie inne silne osrodki czy jest jeden dominujacy-uczą tego na niektorych kierunkach studiów czy nie? - po prostu nie ma zbyt duzo kasy do podziału, sa potrzebniejsze wydatki niz deficytowe lotnisko czy tak trudno to pojac?) CSW , BWA i inne kulturalne w calym regionie oraz sport musza byc dotowane. szkonczyles jakas powazna szkole? uczyli tego czy niebardzewicz? Akurat torun walczyl o to i dostal, bydgoszcz dostala co innego, idz z tym wszystkim do sadu i opowiedz jak to w toruniu kradna ale nie zapomnij wziaśc dowodów na to wszystko:).jaka bieznia za 40 mln? to byc moze bedzie hala (chyba tyylko torun wsrod miast powyzej 150 tys nie ma podobnej hali, ma tylko hale przy szkołach)a bieznia to jakis tam dodatek. Nie tylko torun dostal czesc kasy na salę. >do lokalizacji to nie wiem o co Ci chodzi, pisalem Ci przeciez, ze rzeszow ma do ktrakowa tyl;e ile bydgoszcz do poznania, a w krakowie polaczen o wiele wiecej...podobnie szczecin itd..... Kłania sie geografia spoleczno ekonomiczna a w szczegolnosci planowanie przestrzenne. Zarowno Sz jak i Rz mają z lekka lepsza lokalizacje niz Bydgoszcz a mino to dokladaja -dlaczego dokladaja patrz wyzej w poprzednich wypowiedziach.(osrodki centralne, ambicja itd) i nie chodzi tu o paxy tylko mln strat a zobacz jakie sa perspektywy dla lotnisk na najblizsze lata i nie mow ze rózowe.:) Jak za pare lat bedzie postap i mniejsze zadluzenie to moze znajda sie pieniadze na ten biznes i dalszy rozwoj bo na razie nie stac nas na przejadanie takich srodkow. nie tylko planuja ile np w lublinie juz sa przetargi na prace > budowlane...a lotnisko ma dzialac w 2012..w kielcach tez sa mocno > zawansowani...widac tam uwazaja, ze w XIX Tam sa osrodki centralne troche lepiej zlokalizowane niz Byd (tez maja male szanse z wyjsciem na zero szczegolnie Kielce - ambicja raczej niezdrowa kaze im budowac lotniska -nie patrzą na rachunek ekonomiczny. Mozna pobudowac lotniska w kazdym miescie powiedzmy powyzej 100 tys mieszkancow ale po co? Jak mowisz małe lotnisko ma niewielka Zielona gora ( tam akurat jest marszalkiem ale brakuje wojewody) moglby miec wloclawek, Gdynia, czestochowa, torun albo bialystok, ale po co dokladac skoro maja niedaleko do innych lepszych i do tego az tyle z niego nie korzystają. Jakby bydgoskie bylo oplacalne to na pewno marszalek by dolozyl zeby je rozwinac. Teraz to jest strata kasy -to glownie Bydgoszcz zreszta czerpie z tego biznesu profity (tzn gdyby sie udawalo) , Poza tym nie od samego marszalka zalezy zreszta czy jest kasa. A poza tym co nas interesuje Lublin ,paryz, krosno czy Locarno. Traca swoją kase i tym samym mozliwosci rozwoju. Gdyby np. Bydgoszcz korzystala madrze z kasy w czasach gdy byla wojewodztwem do 75 roku to na pewno nie pozwolila by sie dogonic innym miejszym osrodkom (i mialaby oczywiscie lepszą lokalizacje bo to chyba jest najistotniejsze). Moze przy spelnieniu tych warunkow bylaby dominujaca (bylaby dyktatorem) Ale inaczej sie zlozylo i zreszta nie tylko tu, to normalne. Mam wielu znajomych w bydzi i nie mam nic do bydzi ale wkurzajace jest to ze caly czas sie mowi w pewnych gronach ze torun okrada bydgoszcz, podobnie bylo przeciez jak byd byla miastem dyktujacym przed 75tym ale w toruniu az tym wszystkim sie tak ludze nie podniecają, no moze pare osob tutaj ale to sa najczesciej reakcje na oskarzenia z drugiej strony.. >zgadza sie, ze bydgoszcz ma slaba oferte, ale bez kasy marszalka jej nie poprawisz...tak samo jest w rzeszoweie,lodzi, szczecinei...tylko u nas za wszystko placi mia rz,szczecin, lodz osrodki dominujace (poniekąd dyktatura) patrz wyzej >wiem to, ale lotnisko tez nalezy do takich waznych rzeczy... jezeli mamy 1,5 miliona rocznie na csw to dlaczego itd..... patrz wyzej - do tego kultura i sport to nie temat rozmowy( duzo wieksze znaczenie dla nas wszystkich. Ponadto trzeba miec dobry plan zeby dostac dofinansowanie.kazdy ma szanse. Koncze te wywody bo naprawde niewiele wnosza skoro do konca nie wiemy jak to wszystko wyglada. Jak bedziesz jakims wysokim urzednikiem np w urzedzie marszalkowskim albo woj. i ja nim też bede wtedy porozmawiamy, tymczasem szkoda czasu i zdrowia zeby tu siedziec, lepiej zajac sie w tym czasie np. sportem :) Sorry za bledy ale pisalem to raz drugi, awaria kompa i nie chcailo mi sie az tak dokladnie pisać. Pozdrawiam i do spotkania w Twoim albo moim biurze:). Temat: Szybka kolej Warszawa-Wrocław via Ostrów-Kalisz www.kalisz.naszemiasto.pl/wydarzenia/524764.html?ses_nm=b02de4402be498d3046b2e86965fef57 Do Wrocławia w pół godziny Sobota, 8 października 2005r. W Kaliszu ma powstać jeden z pierwszych węzłów szybkiej linii kolejowej łączącej Warszawę z Wrocławiem. W planach jest również wybudowanie bezpośredniego połączenia kolejowego z Kalisza do Poznania. Obecnie podróż koleją do Warszawy czy choćby Wrocławia, to dla mieszkańców Kalisza prawdziwa katorga. Do stolicy pociągiem dotrzemy w około cztery godziny. Po wybudowaniu szybkiej kolei czas ten skróci się do około godziny. Do Wrocławia pasażerowie dotrą w zaledwie pół godziny. Ważny węzeł Pomysły budowy takiej linii liczą już wiele lat. Teraz pojawiła się szansa, że zostaną one w końcu wcielone w życie. Zainteresowana inwestycją jest spółka PKP Polskie Linie Kolejowe. Budowa szybkiej linii na trasie Wrocław - Warszawa została uwzględniona w Narodowym Planie Rozwoju 2007-2013, a wstępne studium wykonalności projektu przygotowało już Centrum Naukowo-Techniczne Kolejnictwa. W rozmowie z Pulsem Biznesu, prezes PKP PLK, Tadeusz Augustowski, stwierdził, że w latach 2007 - 2013 Polskie Linie Kolejowe zamierzają wybudować odcinek szybkiej linii kolejowej z Wrocławia do Kalisza, liczący około 80 kilometrów. Koszt budowy tego odcinka miałby wynieść około miliarda euro. W kolejnych etapach powstałoby połączenie z Łodzią i następnie z Warszawą. Według Augustowskiego, Kalisz to dla PLK ważny węzeł komunikacyjny. Dlatego tutaj linia rozwidlałaby się w kierunku Poznania. - W Kaliszu ma powstać jeden z pierwszych węzłów - dodaje rzecznik PKP PLK, Krzysztof Łańcucki. - Będzie to zupełnie nowa linia kolejowa. Jej dokładny przebieg nie jest jeszcze znany. Mamy siedem wariantów i aż 13 podwariantów. Dla Kalisza, oddalonego od autostrad, będzie to doskonała alternatywa. Szybko i bezpiecznie Najpoważniejszym problemem może być jednak pozyskanie pieniędzy na inwestycję. Jej koszty szacowane są na 3 - 4 miliardy euro. - Mamy nadzieję, że przynajmniej część środków będzie pochodziła z portfela publiczno-prywatnego - dodaje Krzysztof Łańcucki. - Chcemy również zainteresować samorządy lokalne oraz przewoźników. Szybka kolej będzie przecież bezkonkurencyjnym środkiem transportu i do tego bardzo bezpiecznym. Zanim jednak pierwsi pasażerowie wsiądą do szybkiej kolei minie sporo czasu. Od chwili rozpoczęcia budowy do uruchomienia połączenia minie około 10 lat.- Mogłoby się wydawać, że jest to bardzo dużo czasu. Ale podobne tempo budowy jest w innych krajach europejskich - wyjaśnia Łańcucki. A co o szybkiej kolei myślą potencjalni pasażerowie? - Studiuję we Wrocławiu i bardzo chętnie już teraz korzystałbym z takiego połączenia - mówi Michał Tomczak z Kalisza. - Mam nadzieję, że coś takiego w ogóle powstanie. Kwestia jeszcze ile będzie kosztował bilet? Andrzej KURZYŃSKI - Gazeta Poznańska Temat: Miliard zł. dotacji z Unii na 116 inwestycji! Z czego Jędrzejczak sie cieszy? Zadałem sobie trochę trudu i z dokumentu pt. Projekt rozszerzenia Indykatywnego Planu Inwestycyjnego Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013, który można pobrać www.lrpo.lubuskie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=296 wypisałem inwestycje gorzowskie oraz zielonogórskie. Trochę tego jest, więc puszczam materiał w dwóch kawałkach. Poczytajcie sobie i zważcie, że liczba na początku wiersza oznacza numer na liście, w nawiasach podane są kwoty przewidywanego dofinansowania z LRPO, a przed nimi całkowita wartość inwestycji. Priorytet I. Rozwój infrastruktury wzmacniającej konkurencyjność regionu - łączny koszt całkowity: 549,10 mln zł; łącznie dofinansowanie: 443,92 mln zł 6. Przebudowa ulicy Wyszyńskiego z budową rond i niezbędnej infrastruktury w Gorzowie Wlkp. 27,11 mln zł (18,35 mln zł) 2007-2010 Miasto Gorzów Wielkopolski 7. Uzbrojenie kompleksowe dzielnicy Zawarcie w Gorzowie Wlkp. - III etap - przebudowa drogi powiatowej - ul. Strażacka 13,32 mln zł (9,3 mln zł) 2007-2009 Miasto Gorzów Wielkopolski Gorzów otrzyma 27,65 mln zł, czyli 6,22% całej puli na priorytet I. Priorytet II. Stymulowanie wzrostu inwestycji w przedsiębiorstwach i wzmocnienie potencjału innowacyjnego - łączny koszt całkowity: 153,62 mln zł; łącznie dofinansowanie: 130,59 mln zł Ani grosza dla Gorzowa w priorytecie II! Priorytet III. Ochrona i zarządzanie zasobami środowiska przyrodniczego - łączny koszt całkowity: 173,11 mln zł; łącznie dofinansowanie: 109,00 mln zł 65. Modernizacja spalarni do termicznego unieszkodliwiania odpadów medycznych 6 mln zł (5,1 mln zł) 2009 Samodzielny Publiczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wlkp. Gorzów otrzyma 5,1 mln zł, czyli 4,67% całej puli na priorytet III Priorytet IV. Rozwój i modernizacja infrastruktury społecznej - łączny koszt całkowity: 306,71 mln zł; łącznie dofinansowanie: 200,47 mln zł 73. Utworzenie Regionalnego Ośrodka Neuronawigacji w Terapii i Diagnostyce Centralnego Układu Nerwowego i Kręgosłupa 2,5 mln zł (2,13 mln zł) 2009 Samodzielny Publiczny Szpital Wojewódzki Gorzowie Wlkp. 74. Zakup gamma kamery 2 mln zł (1,7 mln zł) 2009 Samodzielny Publiczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wlkp. 75. Zakup rezonansu magnetycznego 4,5 mln zł (3,83 mln zł) 2009 Samodzielny Publiczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wlkp. 83. Modernizacja budynku dydaktycznego przy ul. Orląt Lwowskich 4-6 w Gorzow Wlkp. 36,45 mln zł (18,23 mln zł) 2008-2011 Akademia Wychowania Fizycznego im. E. Piaseckiego w Poznaniu, Zamiejscowy Wydział Kultury Fizycznej w Gorzowie Wlkp. 86. Przebudowa bud. Dyd. Nr 5 przy ul. Chopina 52 na potrzeby uczelni 14,79 mln zł (7,39 mln zł) 2009-2011 PWSZ w Gorzowie Wlkp. 87. Rozbudowa, modernizacja i wyposażenie obiektu pokoszarowego dla potrzeb edukacyjnych 5,3 mln zł (2,65 mln zł) 2010-2011 PWSZ w Gorzowie Wlkp. 91. Modernizacja budynku głównego WSB w Gorzowie- Etap II 3,46 mln zł (2,6 mln zł) 2009-2010 Wyższa Szkoła Biznesu w Gorzowie Wlkp. Gorzów otrzyma 38,53 mln zł, czyli 19,22% całej puli na priorytet IV Priorytet V. Rozwój i modernizacja infrastruktury turystycznej i kulturowej - łączny koszt całkowity: 346,55 mln zł; łącznie dofinansowanie: 146,87 mln zł 109. Budowa Centrum Edukacji Artystycznej w Gorzowie Wlkp. – etap I sala koncertowa 133,41 mln zł (33 mln zł) 2008-2010 Miasto Gorzów Wielkopolski 112. Kompleksowa modernizacja, remont i konserwacja budynków Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta w Gorzowie Wlkp. 5,78 mln zł (4,91 mln zł) 2009-2011 Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta w Gorzowie Wlkp. 114. Przebudowa bud. Dyd. Nr 3 przy ul. Teatralnej 25 na potrzeby uczelni 8,45 mln zł (4,23 mln zł) 2009-2011 PWSZ w Gorzowie Wlkp. 115. Remont Pałacu w Rogach, Adaptacja na ośrodek szkoleniowo-naukowy PWSZ 27,41 mln zł (13,7 mln zł) 2009-2013 PWSZ w Gorzowie Wlkp. Gorzów otrzyma 55,84 mln zł, czyli 38,02% całej puli na priorytet V. Łącznie, na wszystkie 5 priorytetów, województwo dysponuje kwotą 1.030,85 mln zł. Z tego na Gorzów, który zamieszkuje 12,43% mieszkańców całego województwa, przypada 127,12 mln zł, czyli 12,33% całej kwoty. Mówiąc inaczej – udział Gorzowa w dotacjach w ramach Indykatywnego Planu Inwestycyjnego Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013 będzie nieco niższy, niż przeciętna dla województwa. Jędrzejczak bardzo się cieszy, ale raczej przestanie, kiedy dowie się, ile ma zgarnąć Zielona Góra. O tym jednak w następnym odcinku. Temat: Dawid z Goliatem - agresja ZSRR na Finlandię niegracz napisał: > no więc potwierdza to to co ja napisałem- była to rozmowa i wymian > stanowisk - żadnych decyzji nie było i byc nie mogło z prostego powodu: > Finlandia była demokracja parlamentarną i ewntualna decyzja o sojuszu czy > wypoweiedzeniu wojny była podejmowana w inny sposób > Finlandia oczywiście myslała o odbiciu zagarnietych porzez ZSRR terenów i > jest to zrozumiałe I dlatego już po 7 czerwca uwzględniono w planach Barbarossy udział fińskich wojsk ;-). NAtomiast fińską 6. Dywizję popdporządkowano niemieckiemu 36. Korpusowi ;-). Decyzja parlamentu była tylko formalnością- po wojnie zimowej i Niemcy, jak i fiński sztab generalny zdawał sobie z tego sprawę. Sowieckie naloty przyspieszyły tylko datę i skróciły debaty polityków. > no tak znowu widzisz źdźbło we wlasnym oku a nie dostrzegassz belki w oku > bliźniego - jak ZSRR > > porównaj dwa zdarzenia: > agresje ZSRR na Finlandię > oraz "pogwałcenie" postanowień Ligi Narodów :))) > porównaj też Atak Goliata i zagrożenia dla Goliata przez Dawida :))) Jeszcze raz tłumacze Ci- tak to wyglądało w punktu widzenia ROsjan. JEśli nie potrafisz tego zrozumieć, to nie zadawaj pytań "dlaczego Rosjanie uderzyli". Ponadto prównywanie wojny między dwoma państwami do łamania międzynarodowych postanowień nie ma większego znaczenia. Mniej więcej tak jakby w latach 30-tych w ramach wojny prewencyjnej przeciw Hitlerowi Polacy zajęli Wolne Miasto Gdańsk. > tak samo powinien postąpic Churchill w sprawie ewentualneych deklaracji > konkretnej pomocy dla ZSRR > > mysle że jakby zaczał coś deklarować ale step by step w grudniu to byłob > y > rozsądne > i tak do zimy 1941 roku niewiele mógł pomóc ale moglby wtedy wiele wygrac > politycznie Tylko, że decyzje o pomocy z czerwca zaowocowały pierwszymi poważnymi transportami późna jesienią. A do walki pojedyncze egzemplarze czołgów weszły dopiero w grudniu pod Moskwą. 15 czerwca Roosvelt i Churchill ustalili, że po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej udzielą Rosjanom wszelkiej pomocy (wg zasady wróg naszego wroga....). 16 sierpnia podpisano brytyjsko-radziecką umowę o wymianie handlowej i niskooprocentowanej pozyczce wojennej dla ZSRR w wysokości 10 mln funtów. W październiku USA postanowiło dołączyć ROsjan do L-L i dać im kredyt nieoprocentowany w wysokości 1 mld $. Ustalono też że L-L osiągnie swój pełny poziom od lipca 1942. Za znikome dostawy brytyjskie do października Rosjanie płacili złotem. To nie był bezinteresowny gest. Po peirwsze możliwe, że po zajęciu Moskwy doszło by do pokoju na wschodzie. Stalin sondował w tym celu Niemców. Po drugie spora część amerykiańskich notabli uważała, że im dłużej będą trwały walki między Niemcami i ZSRR, tym lepiej dla Zachodu. Dlateog należało wzmocnic Rosjan (pomijam, że był to niezły biznes dla przemysłu). Dla Brytyjczyków oddalało widmo klęski- im więcej WH na Wschodzie tym lżej dla nich. A i tak nie przewidywali żadnej ofensywy (poza Afryką) wcześniej niż w 1944/45 (amerykanie póxniej wymusili na nich weryfikację tych planów). > - witajac ZSRR w klubie państw zaatakowanych przez Hitlera > wyrazić swe przekonanie że ZSRR swa walka przeciw Niemcom zadośćuczyni > krzywdom wyrządzonym m.in. Polsce i Finlandii A kim jest ta Polska czy Finlandia? Ile dywizji może wystawić? Nie rozumiesz, że w polityce liczy się teraźniejszość a nie sentymenty? A ubodzy krewni sa tylko ciężarem. W grudniu 1941 Brytyjczycy i Rosjanie zaczęli juz negocjowac jak ma wyglądac powojenny porządek w Europie. > ze ZSRR rozumiejąc teraz jakim wielkim złem jest agresja innego mocarstwa > zwróci tereny zagrabione Finlandii zyskujac jednocześnie w ten sposób > bezpieczeństwo i spokój na północnej granicy > dzieki czemu będzie mógł się skoncentrowac na tym co teraz najważniejsze: > walce przeciw Niemcom Idealista :-) Przy okazji wielkośc dostaw w czasie wojny zimowej: www.ioh.pl/forum/viewtopic.php?p=165481 Temat: LUFThansa w Rzeszowie - a w Lodzi....? Trzeba przygotowac plan strategiczny i wyraznie nakreslic m.i. granice rozwoju lotniska na Lublinku, obszary nad ktorymi beda przelatywaly samoloty i poziom halasu. Wiadomo, ze przy tej lokalizacji nie mozna rozbudowywac lotniska w nieskonczonosc, bo wplywa to tez negatywnie na rozwoj miasta, jak wysokosc zabudowy. Lodzkie lotnisko oddalone jest od centrum o 6km. Dla porownania odleglosc innych lotnisk w Polsce od centrum wynosi: Poznan 7km, Warszawa Okecie 10km, Gdansk 10km, Krakow 11km, Katowice 30km. Badania pokazuja, ze samoloty przelatujace na malych wysokosciach powoduja najwiecej halasu w promieniu ok. 19 km od lotniska. Dla przykladu smolot przygotowujacy sie do ladowania bedzie na wysokosci ok. 900m i 19 km od lotniska. Startujace samoloty sa z reguly wyzej niz ladujace przy tej samej odleglosci od lotniska. Lotnisko w Sydney, gdzie obecnie mieszkam, usytuowane jest bardzo blikso centrum bo ok 9km i obsluguje 24 miliony pasazerow i 500000 ton kargo rocznie. Z tym, ze z jednej strony lotnisko graniczy z zatoka Botany i plan operacyjny przewiduje, ze ok 60% startow i ladowan przebiega nad woda. Normy startow i ladowan ograniczaja ruch samolotow do 80 na godzine.W Australi stosowany jest centralny system monitorowania halasu, ktory rejestruje poziom halasu na wszystkich wiekszych lotniskach australijskich. Sterowany jest centralnie ze stolicy Kanbery. W Sydney, zeby ograniczyc skutki halasu, ladowania i starty sa ograniczone w godzinach od 23 do 6 rano.Regulowane to jest specjalnym aktem rzadowym. Ponadto rzad wydaje wiele milionow dolarow na izolacje domow. Do tej pory zabezpieczono przeszlo 4000 domow prywatnych i 100 uzytecznosci publicznej jak szkoly. Trzeba takze pamietac o tym, ze jak lotnisko sie rozbuduje, a razem z niminfrastruktura i biznes z tym zwiazany, to bedzie bardzo trudna i kosztowna operacja by przeniesc glowne lotnisko obslugujace Lodz i region w inne miejsce. Tak wiec lepiej wydac teraz pieniadze na odpowiednie badania i planowanie by w miare mozliwosci przewidziec i zapewnic prawidlowa lokalizacje i rozwoj komunikacji lotniczej dla Lodzi i regioniu. Musi to byc powiazane z ogolnym planem rozwoju Lodzi i regionu, wlaczajac w to komunikacje miejska, kolejowa i samochodowa. Nalezy uniknac takich wpadek jak z projektem zwanym szumnie Lodzkim Tramwajem Reginalnym, w ramach ktorego Lodz polepszyla swoja komunikacje ale region zostal pozostawiony sobie. Lotnisko ma obslugiwac zarowno Lodz jak i region a do tego musi miec odpowiednie linie komunikacyjne. Dla przykladu chcac sie dostac na lotnisko z poludnia i pabianic, trudno znalezc droge. Jest drogowskaz od ulicy Pabianickiej i dalej nic. Trzeba bladzic lokalnymi drozkami i zgadywac ktoredy do lotniska. Taka sytuacja jest nie do zaakceptowania kiedy dla rentownosci polaczen lotniczych kazdy pasazer sie liczy. Temat: Plac dawnego dworca PKS - nadal pusty A oto pełna treść tego artyk z Biznesu Wrocławskiego: Bo się im nie opłaca Data: 2005-05-23 Autor: Sylwia Chmielarz Inwestowanie we Wrocławiu jest zbyt ryzykowne - uważa firma z izraelskim kapitałem, która od lat jest właścicielem działki po zlikwidowanym dworcu PKS. Nie będzie budować, bo się boi, że szybko nie zarobi - Wrocławskie czynsze są za niskie w porównaniu do innych dużych miast w Polsce - wyjaśnia Jerzy Hendrich z Dolnośląskiego Instytutu Nieruchomości, który prowadzi rozmowy z inwestorem. Inwestycja we Wrocławiu nie zwróci się tak szybko, jak chciałaby izraelska firma. W rezultacie teren przy placu Konstytucji 3-go Maja, tuż obok dworca PKP, nadal będzie pusty. Gdy dworzec autobusowy przeniesiono na ul. Suchą, w 1998 roku działkę kupił wrocławski przedsiębiorca Janusz Polewczyk. Po półtora roku sprzedał teren inwestorowi izraelskiemu, który nie chce ujawniać nazwy. Początkowo planowano postawić tam wieżowiec na miarę Poltegoru. - Pozwolenie na budowę przewidywało nawet 20 pięter, z trzema kondygnacjami handlowymi i parkingami podziemnymi. Nie ruszyliśmy z inwestycją, bo zakup ziemi zbiegł się z kryzysem na rynku powierzchni biurowych - opowiada Hendrich. - We Wrocławiu było sporo niewynajętych budynków, a czynsze spadały. Dlatego wstrzymano budowę. W międzyczasie zmienił się miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z nim na terenie po dworcu autobusowym nie może stanąć budynek wyższy niż 10-piętrowy. - Zmniejszenie planowanej powierzchni o połowę doprowadziło do tego, że biznesplan nie może się domknąć - relacjonuje szef Dolnośląskiego Instytutu Nieruchomości. Przeszkodą są też czynsze wynoszące od 9 do 11 euro za metr kwadratowy miesięcznie. To o połowę mniej niż stawki w Poznaniu, czy Krakowie. - Lokalne firmy, które decydują się inwestycję, działają na miejscu i mogą sporo zaoszczędzić. Inwestor z zewnątrz większość prac zleca i ma większe wydatki - opowiada Hendrich. Ale mimo to, jego zdaniem, to właśnie ze względu na niskie czynsze Wrocław staje się bardzo atrakcyjny dla inwestorów. - Wchodzą zagraniczne koncerny, takie jak np. Ghelamco. Także lokalne firmy, jak choćby Archicom, decydują się na przedsięwzięcia, które zwrócą się nie za 7, lecz 10- 12 lat - wyjaśnia. - Wrocław i Polska stają się celem inwestycji długoterminowych, a to oznacza, że wzrasta poczucie bezpieczeństwa dla robionych tu interesów. Pośrednicy w obrocie powierzchniami biurowymi spodziewają się boomu na rynku za półtora roku. Wtedy będą oddawane do użytku budowane po okresie zastoju nowe biurowce. Przy ulicy Włodkowica rośnie praktycznie sprzedany już Wall Street House, przy placu Strzegomskim budować ma Archicom, a przy placu Bema Ghelamco. Kiedy coś zacznie się dziać z placem po dworcu autobusowym? - Tylko wtedy, gdy właściciel terenu znajdzie firmę, która wynajmie na długi okres dużą powierzchnię - stwierdza Hendrich. Budowa ruszy, jeśli uda się skomercjalizować 60-70 procent budynku. Być może izraelski inwestor zacznie rozmowy z koncernem Hewlett Packard, który nie może znaleźć odpowiedniego biura dla tysiąca przyszłych pracowników centrum rozliczeniowo-księgowego. Na razie w tworzonym centrum pracuje kilkadziesiąt osób. Wynajęto dla nich piętro w domu handlowym Renoma. Miejsca dla swojego centrum finansowego szuka też we Wrocławiu General Electric. Przedstawiciele koncernu byli w tej sprawie we Wrocławiu. Autorka jest dziennikarką Polskiego Radia Wrocław BIZNES WROCŁAWSKI Temat: Czy Warszawa może być wizytówką Polski Gość portalu: pyzdra napisał(a): > Warszawka się powoli kończy, prowadzenie tutaj biznesu jest o > kilkadziesiąt procent droższwe niż w innych ośrodkach w Polsce. > Beznadziejne korki na ulicach, za wysokie pensje, brak w > okolicy rekreacyjnych terenów, wyjątkowa nieupszejmość > miejscowych przez co Warszawę pierdoli cała Polska. Niedługo > nastąpi wielki odpływ inwestorów do tańszych i bardziej > atrakcyjnych turystycznie miast. Moimi fawarytami są: > 1.Poznań (mają łeb do biznesu, pracują dokładniej i wydajniej, > po wybudowaniu do końca A2 do Berlina będą mieli 1,5h > samochodem - a w UE na ch... im bedzie potrzebna Warszawa?). > 2. Trójmiasto (świetne położenie: długie - piaszczyste plaże, > Kaszuby i Żuławy Wiślane, a wysokie technologie to kochają, > tłumy niemieckich i skandynawskich turystów, wakacyjna > atmosfera przez pół roku, Sopot - pierwsze zachodnie miasto w > Polsce). > 3. Wrocław (atmosfera przedwojennego Lwowa, mieszkańcy > wyjątkowo silnie związani z regionem, po powodzi czują swoją > siłę, bliskość fantastycznych Karkonoszy i pięknej Pragi i > Wiednia, resentymenty Niemców). > 4.Łódz (bo gorzej już tutaj być nie może, a bliskość Warszawy > pozwoli i niższe ceny umożliwią bezkonfliktowe przeniesienie > biznesów). > 5. Kraków (miliony turystów, największy ośrodek kulturalny i > akademicki w Polsce, o rzut beretem zajebiste Tatry i Beskidy - > jest gdzie wypocząć po pracy, miasto które kochają wszyscy > Polacy) > 6. Katowice (największa aglomeracja w Polsce, silne lobby w > Niemczech, sympatyczni, bliskość Beskidów) > 7. Szczecin ( to będzie pierwsze miasto które po wejściu do UE > oleje Warszawę, do Berlina 45min, do Amsrterdamu 5h, świetne > położenie nad Odrą i bliskość Bałtyku). > 8. Bydgoszcz, Rzeszów (silne lobby mundurowe, bardzo niskie > koszty prowadzenia biznesów). > > Dekada lat 90 była dekadą Warszawy (i chwała jej za to), ta > dekada to regiony ( tym bardziej że po wejściu do UE Warszawka > straci wiele funkcji na rzecz Brukseli). No to na ra. Pyzdra bardzo madrze powiedziane. Zgadzam sie z Toba na 100%. Widac roznice pozionu w opiniach ludzi inteligentnych co byli na swiecie i widzieli inne miejsca a tych naszych ignorantow tubylcow. Dopisuje sie do Twojego listu i sadze iz masz bardzo ciekawe spojrzenie na przyszlosc. Tez sadze iz czasy warszawy w duzej mierze sie juz skonczyly. Takie mozliwosci jakie ma warszawa sa beztrosko marnowane. Np: w reprezentacyjnej czesci miasta stawia sie jakis tam dziwolag niski na 3 pietra i zaokgaglony i przeszklony. Jak to ma do czego pasowac? Wszystkie tereny zarezerwowane w czasach PRL na strategiczne inwestycje zostaly sprzedane. Teraz sie okazuje ze od nowa trzeba zakupic gruntu i kreslic nowe plany. Przykladow jest tak duzo iz nawet ich nie chce poruszac bo sie az zle mi robi. To jest prawdziwa tragedia a w skutkach porownalna do zniszczenia warszawy przez Hitlerowcow. Temat: Czy Gorzów jest dobrze rządzony? dziwna wolta darth4 napisał: > Ciekawostką jest że im lepiej tym więcej narzekań. Sugerujesz, że kiedy Gorzów zacznie dochodzić do poziomu Salzburga to będzie jeszcze więcej narzekań? :)) > Swego czasu były narzekania i jęki że już w wielu miastach są baseny, że > dzieci musza jeździć do Polkowic Eee? A ktoś konkretnie narzekał? > To narzekanie pewnie zmusiło władze miasta do wypierniczenia POLA GOLFOWEGO Lordzie Sith, wybacz, pleciesz androny. Czyżbyś spotkał się z jakimś narzekaniem spowodowanym planami inwestycyjnymi prywatnego inwestora? > KINO - będzie przeszkadzać bo dziś mamy piękny placyk do jeźdzenia Rozumiem, że nie przyjmujesz do wiadomości możliwości zagospodarowania mniej konfliktowych areałów miasta. Twoja sprawa. > CENTRUM HANDLOWE NA ZAWARCIU - będzie przeszkadzać bo taki piękny teren Agis był łaskaw całkiem klarownie uzasadnić potencjalny negatywny wpływ nowego hipermarketu na Zawarciu na handel w centrum, ze szczególnym uwzględnieniem braku konsekwencji miasta a propos planów rewitalizacji Nowego Miasta. Nie wiem na ile takie centrum na Zawarciu faktycznie wpłynęłoby na handel w centrum, być może jednak coś jest na rzeczy. Ty jednak sprowadzasz ten pogląd do powyższej bredni. Zdajesz sobie sprawę przecież, że zachowujesz się tym samym jak obrażona małolata. > CENTRUM KULTURY I SZTUKI NA SCHODACH DO NIKĄD - a sio. Czy wiesz o tym, że CK nie jest planowane na schodach do nikąd? (Przy okazji, czy wiesz o tym, że miasto ma tendencje do likwidowania istniejącej działalności kulturalnej?) > Ludzie , miasto z natury rzeczy jest instytucją WYDAJĄCĄ PIENIĄDZE a nie > zarabiającą. Po to zabiera nam się podatki żeby je wydać !!! Każdy budżet, instytucjonalny, czy prywatny, jest z natury rzeczy jednostką wydającą pieniądze. Osoby zadłużające się bez umiaru mają zazwyczaj ciężki żywot. > Polska ma blisko 60 % deficytu budżetowego. To jest usprawiedliwienie? Skoro oni mogą, to my też? Hajda na Wołmontowicze! > Jak zabraknie kasy to miasto sprzeda Słowiankę za 90 mln i jesteśmy na plus ! To tak oczywiste, że nie można uwierzyć czemu od razu nie wybudował Słowianki jakiś prywatny inwestor. > Właśnie zlikwidowano jedną szkołę aby zrobić w niej oddział NSA i co ? Ano > pełno jest płaczków że szkoła była bardzo potrzebna Zaczynam domyślać się gdzie leży błąd w Twoim rozumowaniu. Wydaje Ci się, że wszyscy płaczkowie to ciągle te same osoby. Mylisz się. > W gospodarce rynkowej miasto nie buduje mieszkań. Budują je osoby prywatne, > firmy i stowarzyszenia społeczne jakim jest GTBS. Miasto może tylko wspoeirać > zwalniając z podatków grunty, itp. Z tym podatkiem od gruntów ostatnio się miasto niezbyt popisało. Generalnie, owszem, miasto nie jest od budowania czegokolwiek poza infrastrukturą... > A lokalny biznes tak rozumiany jak wynika z twojej wypowiedzi w całej Polsce > klęczy na kolanach lub wręcz leży. I to w miastach o dużo większym > potencjale. W miastach o "dużo większym potencjale" są ogromne obszary, zazwyczaj w centrum i okolicy, ściśle zabudowane, przeważnie jeszcze w innych czasach, w których znajduje się siła drobnego handlu i usług. Niewątpliwie, są to obszary z natury położone z dala od wielkich centrów handlowych. Przechadzka po centralnych rejonach Poznania lub Wrocławia (nie wspominając miast za granicą) potrafi zadziwić Gorzowianina przyzwyczajonego do wszechobecnych supermarketów. > Demokracja polega na pozwoleniu na głosowaniu wg widzimisię. Wygrali ONI. > Jeśli IM tego zabronisz to po cholerę ci demokracja ? Jedną z cech demokracji jest prawo krytyki funkcjonujących władz. Jeśli odmawiasz im tego prawa to po cholerę Ci demokracja? Temat: Znamy pięć polskich miast na Euro! Po prostu smieszne! iml My w zasadzie nie mamy żadnego stadionu , na którym mozna by było rozgrywać taką imprezę.Ztego co wiem , potrzeba obiektów na minimum 30 - 40 tys. widzów spelniajacych przy tym współczesne wymogi np. z tego co wiem trybuny nie moga byc osadzone na wałach z ziemi ale na zelbetonie lub czymś podobnym. Oceńmy poszczególne miasta... Kraków - tutaj jest jeszce przyzwoicie.Trwa rozbudowa stadionu TS Wisła.Do marca 2006 nowe trybuny za bramkami będą gotowe.Problemem jest to , że jedna z juz istniejących trybun jest osadzona na wale ziemnym.Ja tez trzeba bedzie wymienić.Do tego dochodzą jeszcze narozniki i zadaszenie do wykonania.Były plany budowy wspólnego stadionu dla Wisły i Cracovii, ale obie zainteresowane strony były zdecydowanie na nie.Pasy wyszły przy tym na frajerów , bo niemal cała kase dostała w tej sytuacji Wisła.Nie zdziwie się , jezeli klub z ulicy kałuży za 10 lat bedzie się musiał przymusowo przenieść na miejski stadion na Reymonta , bo własny stadion (ziemny) się rozleci po wiekszej ulewie. Warszawa - tutaj rzekomo ma byc najwspaniale.Prezydent Lech Kaczynski obiecał , ze na Łazienkowskiej wybuduje stadion , który bez wstydu bedzie mozna by nazwac narodowym.Najpierw miał to byc obiekt na 35 tys ludzi.Później władze stolicy stwierdziły , że tylko obiekt z zamykanym dachem (jak np. Arena auf Schalke czy Dragao) ma szansę na siebie zarobic organizacja np koncertów.Ludzie kręcili jednak nosem , że będzie za mały.Aby ukoic niezadowolenie , zmieniono projekt na 45 tys widzów.Jeszcze później w głowach prezydenta i jego swity przeszło małe tornado , bo projektowany stadion przeniósł się z Łazienkowskiej na tereny obok Bazaru Europa (niegdys zwanego stadionem X- lecia). ten otatni ma być przywrocony do czxynnej słuzby (tym razem lekkoatletom) i wraz ze świezo budowanym cudem bedzie stanowic jeden kompleks sportowy.Z niecierpliwoscia czekam , co władze Warszawy wymysla w maju. Najzabawniejsze jednak jest , że miasto chce pokryc najwyzej połowę kosztow budowy , a resztę miełby wyłozyć prywatny sponsor , który miałby później prawo korzystać z obiektu.. Ciekawe skad Kaczynski wytrzasnie frajera , któremu akurat ciązy 50-60 mln Euro.Zwłaszcza , że PiS ze swoimi rewizjonistyczno- socjalistycznymi pogladami nie ma raczej poparcia wśrod biznesu.Kiedy Wejchert z Walterem kupowali Legie , otrzymali obietnice budowy nowego stadionu do połowy 2006 r. dziś jest połowa 2005 a dalej nie wiadomo , jak bedzie wygladał ów stadion , gdzie bedzie postawiony , ile bedzie kosztował i kto za to wszystko zapłaci.Przejrzyjmy na oczy.Cała ta spraw to kielbasa wyborcza Kaczynskiego i zapowiedź jego nieudolnej prezydentury kraju... Poznań - Maja dzisiaj najlepszą trybune w Polsce.Jedna.Za bramka.Reszta jest na wale ziemnym i kwalifikuje sie do rozbiórki.Czyli stolica Wielkopolski ma juz 20% potrzebnego obiektu a nawet mnie , jesli przyjac poprawke na brak zadaszenia... Wrocław - to juz całkiem tragedia.W tym miescie byłem tylko przejazdem i stadionu nie widziałem , ale wiem , ze został wybudowany przez Hitlera jako rezerwa na olimpiadę w Berlinie w 1936r (nielubiacym historii powiem , ze Wrocław przed wojna nazywał się Breslau i był miastem niemieckim).Znamienne jest , że w Monachium niedawno wycofali z uzytko Stadion Olimpijski - obiekt 40 lat młodszy jako niespełniajacy wymagań współczesności. Chorzów - legendarny Stadion Śląski w najlepszym razie odpowiada standardowi wymienionego wyzej Stadionu Olimpijskiego w Monachium.Byłby uzyteczny po wyłozeniu dziesiatkow milionow Euro na modernizacje.Zdaniem wielu ludzi reaktywacja tego dinozaura po prostu sie nie opłaca. A tak na koniec:żadnego Euro nie bedzie.Naprawdę myslicie , ze Listek i reszta ferajny byliby w stanie je wywalczyć w UEFA?To wszystko farsa mająca na celu odwrócenie uwagi ludszi i mediów od coraz wiekszego bagna w PZPN... pzdr Temat: Ryanair- Wroclaw pokonal pierwsza przeszkode Ryanair nad Wisłą 17.02.2005 08:45 Ryanair jest pewien sukcesu. Jeszcze nie odbyły się pierwsze rejsowe loty, a już myśli o nowych kierunkach i - być może - bazie nad Wisłą. Ryanair wierzy, że latanie do i z Polski szybko przyniesie mu zyski. - Jeśli osiągniemy obłożenie na poziomie co najmniej 75 proc., to już za trzy miesiące loty do Polski przyniosą zyski - zapewnia Michael O'Leary, prezes Ryanaira. Na razie samoloty irlandzkiego przewoźnika będą latały codziennie z Wrocławia do Warszawy. W sprawie kolejnych tras trwają rozmowy, ale nowych kierunków można oczekiwać dopiero na początku 2006 r. Wiadomo już jednak, że linia zamierza rozszerzyć ofertę lotów z Wrocławia m.in. do Frankfurtu, Sztokholmu i Mediolanu. Będą też nowe porty w Polsce. - Nie poprzestaniemy na Wrocławiu. Rozmawiamy z czterema polskimi portami (m.in. w Poznaniu i Bydgoszczy - przyp. red.). Na razie jednak nie mamy samolotów, by obsługiwać lotniska poza Wrocławiem - tłumaczy prezes. Jest jednak duża szansa, że Ryanair nie poprzestanie tylko na lataniu do Polski. Na horyzoncie widać większe inwestycje. - Jeśli liczba operacji w Europie Środkowej i Wschodniej wzrośnie, to zbudujemy bazę w tym regionie. Rozważamy m.in. zlokalizowanie jej we Wrocławiu - mówi prezes Ryanaira. Inwestycja rozpocznie się za 2-3 lata, a Ryanair chce przeznaczyć na nią 240-250 mln USD (732-762,5 mln zł). Jest więc o co walczyć. Walka o pasażera Przewoźnik nie może narzekać na brak zainteresowania przelotami. - Sprzedaliśmy 10 tys. biletów. 75 proc. kupiono w Wielkiej Brytanii, ale połowa pasażerów to Polacy - twierdzi Michael O'Leary. Pewną barierą, szczególnie w krajach rozwijających się, jest sprzedaż biletów wyłącznie za pośrednictwem internetu. - Żeby ją przełamać wśród Polaków, oferujemy pięć tysięcy darmowych biletów. To zmobilizuje wiele osób, aby odwiedzić naszą stronę - tłumaczy prezes. Władze Wrocławia są spokojne o powodzenie przedsięwzięcia. - Jestem pewien, że znajdzie się wystarczająca liczba pasażerów, aby spełnić oczekiwania Ryanaira - twierdzi Adam Grehl, wiceprezydent Wrocławia. Zwrotów nie będzie Tania linia ma w pierwszym roku przewieźć 100 tys. osób. - Jeśli zauważymy, że wykonanie planu jest zagrożone, zaczniemy obniżać ceny. Stać nas na to - podkreśla prezes Ryanaira. Przewoźnik nie wyobraża sobie natomiast stosowania wchodzącego dziś w życie rozporządzenia UE o rekompensatach dla pasażerów. - Nie będziemy zwracać pasażerom narzucanych przez Unię kwot za niewykorzystane bilety z powodu odwołania lotu. Jeśli kupujący zapłacił za bilet kilka euro, to trudno, byśmy zwracali mu wielokrotnie więcej - podkreśla Michael O'Leary. (Puls Biznesu) Temat: S-5 powody za budową trasy przez Osielsko Moje wyliczenia są właściwe. Wystarczy przejżeć dotychczasowy przyrost ludności w gminie: Przedstawiam specjalnie dla mamy muminka ha, ha: Nazwa sołectwa (pow.) Stan na:31.12.2000r. 6.240 Stan na:31.12.2007r. 9.604 Źródło: Na podstawie danych Ewidencji Ludności Urzędu Gminy Osielsko – zameldowani na pobyt stały. Jak widać na załączonych danych przyrost ludności wynosi 50% w ciągu 7 lat. Czy to jest mało. I jeszcze jedno "zameldowani na pobyt stały" co w rzeczywistości zaniża wynik o połowę, ponieważ dużo mieszkańców jest zameldowanych w Bydgoszczy. Ale to jest osobny temat. Co Pani rozumie przez "średni biznes" czy to są restauracje? Średnie przedsiębiorstwo – to przedsiębiorstwo, które: - zatrudnia mniej niż 250 pracowników, ale więcej niż 50 oraz - jego roczny obrót nie przekracza 50 milionów euro lub całkowity bilans roczny nie przekracza 43 milionów euro; Czy zna Pani taką firmę, która planuje umiejscowienie swojej siedziby w Osielsku. Jeżeli tak to proszę o konkretne nazwy. Dzięki budowie S-5 nie czekalibyśmy długo na takie firmy. Ma Pani rację one czekają na decyzję ale "za" S-5 przez Osielsko, poniważ bliskość aglomeracji miejskiej i dobre z nią połączenie też ma wielkie znaczenie dla umiejscowienia inwestycji. Pamiętajmy iż powstaje strefa ekonomiczna "Vistula Park" pod Świeciem i nie wykluczone że dzięki dobremu połączeniu drogowemu c zęść mieszkańców Bydgoszczy i Osielska tam właśnie znajdzie pracę. Odnoszę się do świateł w Osielsku. Z własnego doświadczenia wiem, iż to kobiety zdecydowanie wolą sygnalizację świetlną na skrzyżowaniach ponieważ w niektórych przypadkach ich brak wiedzy na temat poruszania się po rondach i skrzyżowaniach powoduje wiele niebezpiecznych sytuacji. Światła pokazują kiedy ruszyć, kiedy się zatrzymać bez wysiłku przypomnienia sobie zasad ruchu drogowego. Do odpowiedzi na sprawę restauracji się nie wypowiem, ponieważ argumentacja Pani jest bardzo płytka. Odnosząc się do równoległych dróg lokalnych. Są one po to aby odbywał się po nich ruch lokalny, więc zastosowane będą spowalniacze ruchu, przejścia dla pieszych i dla dzieci !!!, chodniki i najważniejsze nie będą się na nich poruszać pojazdy ciężkie "TIR-y" i osoby śpieszące się do Bydgoszczy lub Gdańska. Odnoszę się do tzw. wydawania pieniędzy 2*. To calkowita nieprawda. Pieniądze na drogę s-5 będą wydane tylko raz. Dzięki przynależności do Unii Europejskiej w znacznym stopniu droga sfinansowana będzie ze środków pomocowych. Drugiej takiej okazji nie będzie. Drugi raz nie będzie również Mistrzostw Europy w piłce nożnej, a Bydgoszcz ze swoim pięknym, nowym stadionem Zawiszy ma aspiracje goszczenia jednej lub kilku drużyn przygotowujących się do meczy rozgrywanych w Gdańsku i Poznaniu. Jest to następny powód za s-5 przez Bydgoszcz. Kolejny powód to: Mistrzostwa się skończą a infrastruktura zostanie i będzie służyć mieszkańcom Osielska i BYdgoszczy a nie tylko zamiejscowym korzystającym z obwodnicy. Po udanych mistrzostwach można się starać o budowę obwodnicy z własnych krajowych środków, gdyż ilość inwestycji zagranicznych w naszym kraju stanowczo wzrośnie co spowoduje zwiększone wpływy do budżetu Państwa a tym samym miasta i gminy. Kolejny powód za: budowa s-5 spowoduje jeszcze większe zainteresowanie mieszkaniem w gminie Osielsko, gdyż będzie to jeden z dwóch dobrych wjazdów do Bydgoszczy, drugim dobrym kierunkiem będzie Brzoza. Kto będzie chciał mieszkać w Łochowie lub innych pobliskich miejscowościach, jeżeli już dziś dojeżdża się z nich 1,5 godziny do centrum Bydgoszczy. W tym miejscu należy pochwalić włodarzy Gminy iż przewidują taki obrót spraw i uchwalają nowy plan zagospodarowania przestrzennego, nie rozumiem tylko dlaczego popierają zaścianek i zacofanie i są przeciwni budowie s-5 jeżeli jest to dla Osielska epokowa możliwość rozwoju i przwdziwego wkroczenia w XXI wiek. Ostatnie: proszę nie zwracać się do mnie na ty, Na nieprzemyślane argumenty nie odpowiadam. Pozdrawiam Osielskohit Temat: Newsletter 19 inwestycja w byłym PKS nie ruszy Bo się im nie opłaca Data: 2005-05-23 Autor: Sylwia Chmielarz Inwestowanie we Wrocławiu jest zbyt ryzykowne - uważa firma z izraelskim kapitałem, która od lat jest właścicielem działki po zlikwidowanym dworcu PKS. Nie będzie budować, bo się boi, że szybko nie zarobi - Wrocławskie czynsze są za niskie w porównaniu do innych dużych miast w Polsce - wyjaśnia Jerzy Hendrich z Dolnośląskiego Instytutu Nieruchomości, który prowadzi rozmowy z inwestorem. Inwestycja we Wrocławiu nie zwróci się tak szybko, jak chciałaby izraelska firma. W rezultacie teren przy placu Konstytucji 3-go Maja, tuż obok dworca PKP, nadal będzie pusty. Gdy dworzec autobusowy przeniesiono na ul. Suchą, w 1998 roku działkę kupił wrocławski przedsiębiorca Janusz Polewczyk. Po półtora roku sprzedał teren inwestorowi izraelskiemu, który nie chce ujawniać nazwy. Początkowo planowano postawić tam wieżowiec na miarę Poltegoru. - Pozwolenie na budowę przewidywało nawet 20 pięter, z trzema kondygnacjami handlowymi i parkingami podziemnymi. Nie ruszyliśmy z inwestycją, bo zakup ziemi zbiegł się z kryzysem na rynku powierzchni biurowych - opowiada Hendrich. - We Wrocławiu było sporo niewynajętych budynków, a czynsze spadały. Dlatego wstrzymano budowę. W międzyczasie zmienił się miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z nim na terenie po dworcu autobusowym nie może stanąć budynek wyższy niż 10-piętrowy. - Zmniejszenie planowanej powierzchni o połowę doprowadziło do tego, że biznesplan nie może się domknąć - relacjonuje szef Dolnośląskiego Instytutu Nieruchomości. Przeszkodą są też czynsze wynoszące od 9 do 11 euro za metr kwadratowy miesięcznie. To o połowę mniej niż stawki w Poznaniu, czy Krakowie. - Lokalne firmy, które decydują się inwestycję, działają na miejscu i mogą sporo zaoszczędzić. Inwestor z zewnątrz większość prac zleca i ma większe wydatki - opowiada Hendrich. Ale mimo to, jego zdaniem, to właśnie ze względu na niskie czynsze Wrocław staje się bardzo atrakcyjny dla inwestorów. - Wchodzą zagraniczne koncerny, takie jak np. Ghelamco. Także lokalne firmy, jak choćby Archicom, decydują się na przedsięwzięcia, które zwrócą się nie za 7, lecz 10- 12 lat - wyjaśnia. - Wrocław i Polska stają się celem inwestycji długoterminowych, a to oznacza, że wzrasta poczucie bezpieczeństwa dla robionych tu interesów. Pośrednicy w obrocie powierzchniami biurowymi spodziewają się boomu na rynku za półtora roku. Wtedy będą oddawane do użytku budowane po okresie zastoju nowe biurowce. Przy ulicy Włodkowica rośnie praktycznie sprzedany już Wall Street House, przy placu Strzegomskim budować ma Archicom, a przy placu Bema Ghelamco. Kiedy coś zacznie się dziać z placem po dworcu autobusowym? - Tylko wtedy, gdy właściciel terenu znajdzie firmę, która wynajmie na długi okres dużą powierzchnię - stwierdza Hendrich. Budowa ruszy, jeśli uda się skomercjalizować 60-70 procent budynku. Być może izraelski inwestor zacznie rozmowy z koncernem Hewlett Packard, który nie może znaleźć odpowiedniego biura dla tysiąca przyszłych pracowników centrum rozliczeniowo-księgowego. Na razie w tworzonym centrum pracuje kilkadziesiąt osób. Wynajęto dla nich piętro w domu handlowym Renoma. Miejsca dla swojego centrum finansowego szuka też we Wrocławiu General Electric. Przedstawiciele koncernu byli w tej sprawie we Wrocławiu. Autorka jest dziennikarką Polskiego Radia Wrocław BIZNES WROCŁAWSKI Temat: "Ryanair przesłoni polskie niebo" "Ryanair przesłoni polskie niebo" Ryanair przesłoni polskie niebo (Puls Biznesu/30.01.2006, godz. 08:06) Irlandczycy coraz pewniej czują się na polskim rynku. Zapowiadają nowe trasy, porty i założenie bazy. Liczą na 15 mln pasażerów rocznie. R E K L A M A czytaj dalej Ryanair, irlandzka tania linia lotnicza, chce w nowym roku obrachunkowym, który zaczyna się w kwietniu, zdobyć minimum 1,4 mln pasażerów na trasach do/i z Polski. Od chwili startu operacji w Polsce w marcu 2005 r. do końca roku przewieźli 260 tys. osób. 10 z 11 tras na których operowali w roku 2005 wystartowało jednak dopiero na przełomie października i listopada. - Za 8-10 lat jesteśmy w stanie wygenerować na trasach do Polski około 15-mln roczny ruch - zapowiada Michael Cawley, wiceprezes Ryanair. Irlandczycy w pierwszym etapie zaoferowali połączenia do Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemiec i Szwecji. W przyszłości chcą dodać do siatki następne państwa Europy Zachodniej i kraje skandynawskie. - Teraz, gdy staliśmy się rozpoznawalni w Polsce, zamierzamy zaoferować Polakom przeloty do Włoch, a w tym Rzymu, Mediolanu czy Pizy. Myślimy też o Hiszpanii i Francji a także Norwegii oraz Finlandii - wylicza wiceprezes Ryanair. Nie wszystkie jednak z otwartych tras spełniają oczekiwania przewoźnika. Ryanair wycofuje się z połączenia Rzeszów - Frankfurt-Hahn. - Nie było wystarczającego popytu na tej trasie, głównie ze względu na niedogodny rozkład. Być może wrócimy z tym pomysłem, gdy w Rzeszowie wykreuje się większy popyt, także z udziałem Ukraińców - wyjaśnia Michael Cawley. Jeszcze trzy porty Obecnie Ryanair lata z ośmiu polskich portów, w planach ma następne. - Docelowo chcemy obsługiwać 10-11 lotnisk. Do zagospodarowania jest północno- wschodnia część Polski. Prędzej czy później powstanie port w Szczytnie, Białymstoku czy Lublinie i uzupełni lotniczą mapę Polski - mówi Michael Cawley. Znacznie wcześniej jednak linia zaproponuje pasażerom kolejna zmianę w przygotowaniu do lotu. W ciągu następnych 3-6 miesięcy chce bowiem wprowadzić system internetowych odpraw. - Jeśli pasażerowie mogą dokonywać rezerwacji i płatności przez internet, to mogą także w ten sposób się odprawić - twierdzi wiceprezes spółki. Pasażerowie podróżujący tylko z bagażem podręcznym będą się mogli samodzielnie odprawić przez stronę internetową, wydrukować kartę pokładową z kodem kreskowym, który będzie odczytywany na specjalnym stanowisku w porcie. Prędzej czy później Ryanair zbliża się także do decyzji o lokalizacji dla nowych baz (czyli lotniska, gdzie samoloty będą nocowane, serwisowane i gdzie będzie prowadzona obsługa biurowa). W tym roku chce otworzyć 3-4 nowe i wybiera spośród 21 spośród europejskich portów. Zatrudnienie znajdzie tam wówczas kilkadziesiąt osób. Wciąż aktualne jest umieszczenie jednej z ich w Polsce. - Odwiedziliśmy pod tym kątem Gdańsk, Kraków, Wrocław, Poznań i Łódź - mówi Michael Cawley. Według niego, decyzja powinna zapaść w ciągu sześciu tygodni. Jeśli w tym terminie wybór nie padnie na jedno z naszych lotnisk, to nic straconego. - Prędzej czy później w Polsce musi powstać baza ? ocenia Michael Cawley. I to nie jedna. Jeszcze w ubiegłym roku przewoźnik zapowiadał, że dla Polski przewidziane są dwie. - Jeśli powstanie lotnisko w Modlinie, to będzie to także ciekawa lokalizacja dla tego rodzaju działalności - dodaje wiceprezes spółki. Irlandczycy nie mają jednak złudzeń, że od dawna zapowiadany port powstanie jeszcze w tym roku. Znak czasów Irlandczycy zdają sobie sprawę, że ich metody działania są oceniane jako bardzo agresywne. Twierdzą, że nie pobierają od poszczególnych portów czy samorządów żadnych dopłat czy subsydiów. Samorządy płacą za umieszczenie reklamy agencji, która ma wyłączność na sprzedaż powierzchni na stronach internetowych Ryanaira. - Nasza polityka jest agresywna, ale tego wymaga zmieniające się otoczenie. Na rynku lotniczym nastąpił ogromny przełom, więc staramy się dostosować do realiów biznesowych. Linie tradycyjne tego nie robią ? stąd jaskrawe różnice w stosowanych metodach - tłumaczy Michael Cawley. Marta Filipiak Strona 3 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 125 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |