Biura podróży oferty pracy

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biura podróży oferty pracy




Temat: Bitwa o Anglie
Bitwa o Anglie
Bitwa o Anglię

Fot : D. Biziuk
Powiększ zdjęcie

Bilety do Londynu trzeba kupować w Białymstoku z przynajmniej dwutygodniowym
wyprzedzeniem. Zainteresowanie wyjazdami do Wielkiej Brytanii nastąpiło po
otwarciu tamtejszego rynku pracy dla obywateli nowych państw UE.

Póki co, w poszukiwaniu pracy wyjeżdżają głównie studenci, ale według
Ambasady Brytyjskiej w Warszawie jest jeszcze za wcześnie, by określić skalę
zainteresowania Polaków pracą w Anglii. Wiadomo jednak, że w biurach podróży
bilety autokarowe do Wielkiej Brytanii sprzedają się jak świeże bułeczki.
Trudno o bilet
- Już od końca kwietnia zauważamy znacznie większe zainteresowanie biletami
do Wielkiej Brytanii - mówi Mirosława Jemieliańczuk z biura podróży "Sigma” -
Sprzedajemy ich około dwóch-trzech razy więcej. Głównie wyjeżdżają studenci -
kupują już bilety na czerwiec czy lipiec.
W ostatni piątek, 30 kwietnia trzeba było uruchomić dodatkowy kurs do
Londynu - z Białegostoku wyruszyły dwa autobusy zamiast jednego. Problemem
jest kupno biletu na najbliższy kurs.
- Najbliższy bilet do Londynu można kupić na 13, a potem aż na 20 maja -
powiedziała Marta Czauż, kierownik dworca firmy Biacomex SA, zajmującej się
organizowaniem transportu międzynarodowego.
- Powodem zainteresowania wyjazdami do Londynu jest nie tylko przystąpienie
Polski do UE - mówi z kolei Janusz Mazgaj, prezes firmy przewozowej EUROLINES
Polska. - Zaczyna się sezon, a poza tym wyjeżdżają głównie studenci, dla
których zwykle jest dużo ofert pracy.
Bilet w dwie strony kosztuje 420 zł.

- Nie ma co się dziwić, że ludzie wyjeżdżają z naszej miejscowości - mówią
Edyta i Marek z Sokółki. - Tutaj praktycznie nie ma pracy. Sporo naszych
znajomych zdecydowało się na szukanie jej w Londynie. Słyszeliśmy, że tam
siedzi pół Sokółki. Oni tygodniowo zarabiają tyle, co niektórzy przez miesiąc
albo i więcej. Czy my zastanawiamy się nad wyjazdem do Londynu? Na razie się
uczymy, ale nie wiadomo, co będzie później. Zarzekać się nie można. Może jak
wszyscy sokółczanie powyjeżdżają do Anglii, to w naszym mieście będzie więcej
ofert pracy?
(db)
Za wcześnie na prognozy
Ambasada brytyjska w Polsce nie otrzymała jeszcze informacji na
temat "polskiego szturmu”.
- Póki co, nie mamy sygnałów o tym, że faktycznie tak wielu Polaków wyjechało
do pracy w Wielkiej Brytanii - mówi Małgorzata Śmierzyńska, odpowiedzialna za
kontakt z mediami w ambasadzie. - Z drugiej strony, minęło dopiero kilka dni
od otwarcia brytyjskiego rynku pracy dla obywateli z nowych krajów
członkowskich. To zbyt krótko, by można było coś stwierdzić.
Według brytyjskich służb zatrudnienia, na obywateli nowych państw unijnych
czeka w Wielkiej Brytanii około 500 tys. miejsc pracy. Do końca maja działa
jeszcze bezpłatny numer telefonu (0800-133-229), pod którym można dowiedzieć
się wszystkiego na temat pracy w Wielkiej Brytanii.

(ew)
06. Maja 2004 08:21 Gazeta Wspolczesna






Temat: Opinie pracowników biur podróży o klientach
Poza tym nie podoba mi sie określenie, że klient płaci, więc ma prawo grymasić.
Grymaszenie jest dopuszczalne u przedszkolaków albo ewentualnie w niższych
klasach podstawówki. A to, że klient zamierza wydać 1500 złotych czy nawet 5000
złotych na osobę nie znaczy, że może zachowywac się jak udzielny Pan i Władca.

A co do rezygnacji z rezerwacji, to zwykle jest tak, że daje się klientowi
termin do konkretnego dnia, w którym ma potwierdzić zaliczkę. Niby wszystko w
porządku, ale kilka razy zdarzyło mi sie, że klient przeciągał termin wpłaty
zaliczki " do jutra, do piątku, do poniedziałku", a jak w końcu zbliżał sie
dzień wyjazdu, to on sie rozmyślał. Komuś, kto nie pracuje w biurze turystki
może się wydawać, że to żaden problem, zrezygnował, to ktos inny wykupi to
miejsce - ale jesli taki klient rezygnuje parę dni przed wyjazdem, a miejsce za
hotel jest zapłacone, to w sytuacji, kiedy nie znajdzie się nikogo innego na
jego miejsce, biuro traci, bo nie wszystkie hotele zgadzaja się zwrócić
pieniądze za niewykorzystane pokoje. A gdyby na przykład nie przedłużał
niepotrzebnie rezerwacji, tylko dał konkretną odpowiedź w wyznaczonym przez
pracownika biuro terminie, nie byłoby problemu. Ale ludziom czasem brak
pomyślunku czy chocby szacunku dla pracownika obsługującego go - niektórzy
wychodzą z założenia, że skoro płaca mi za te pracę, to jestem na każde
skinienie i moim psim obowiązkiem jest... i tu lista życzeń i wymagań.

Wiadomo, że ktoś, kto podróżuje, ale w zyciu nie przepracował ani jednego dnia w
biurze podrózy nie zdaje sobie często sprawy ze specyfiki tej pracy, ale jeśli
prosi się o przetrzymanie rezerwacji do konkretnego dnia (bez wpłacenia chocby
zaliczki), a potem albo sie przedłuża to w nieskończoność, albo nie odbiera
telefonu, no to przepraszam, ale taki klient jest u mnie "spalony". Innymi słowy
nastepnym razem nie ma mowy o przedłużaniu rezerwacji w nieskończoność - po
prostu mówię, że ze względu na poprzedni raz, kiedy zrobił rezerwację, a potem
jej nie odwołal i w ogóle nie poinformował o swojej decyzji, rezerwacje trzymam
do jutra do godziny 12.00 i nie ma mowy o przedłużeniu jej. Jak się klient
zdecyduje dwie godziny później, odpowiadam, że rezerwacja jest już anulowana,
ale miejsca nadal są i jeśli chce wykupić miejsce, to proszę o jak najszybsza
wpłatę, bo drugiej rezerwacji nie zrobię. Niestety, nie mozna nigdy pozwalać
klientowi na wszystko, trzeba okreslic pewne granice, bo na nadmiernym
pobłażaniu kiepsko się wychodzi.

Nie było moim celem wywołanie kłótni między pracownikami biur podrózy i ich
klientami, chciałam tylko pokazać, że aczkolwiek wiele razy to biura podrózy sa
winne zaniedbań, to z naszej strony też nie wygląda to często różowo. O ile
klient wymaga uczciwości i kompetencji ze strony pracownika, tak pracownik też
chciałby aby klient przestrzegał pewnych zasad, czyli żadnych grymasów, fochów i
samemu nie wiedzieć czego. Gdyby ktoś z turystów zamienił się ze mną miejscami i
przez póltorej godziny przyszłoby mu odpowiadac na pytania: Ile kosztuje
samolotówka do Grecji? A do Turcji? A na Dominikanę? A Kenię Pani ma? A niech mi
Pani sprawdzi, ile jest miejsc na ten termin? Po czym klient dziekuje i sobie
wychodzi, to chyba Was wsyzstkich szlag by zaczął trafiać. Jak widzę, że
trafiłam na klienta, który sam nie wie, czego chce i wychodzi z założenia, że mi
sie strasznie nudzi, więc mam ochotę odpowiadać na te wszystkie pytania, po
prostu wręczam katalogi z cennikami i proponuję zapoznanie się z ofertą i
cennikiem.

A jak próbuję uściślić, czego dana osoba chce i pytam: w jakim przedziale
cenowym chce Pan/Pani jechać? Czy samolot, autokar, czy dojazd własny? Jakie
wyżywienie? Jaki kraj? I slyszę: No, jakis ciepły kraj, Turcja, Egipt, Tunezja,
Grecja, Chorwacja Włochy, Francja albo coś innego, może być samolot, autokar
albo dojazd własny, wyżywienie obojętne, może być apartament bez wyżywienia,
albo HB, albo All Inclusive - JAK JA MAM KOMUŚ TAKIEMU COS WYBRAć???





Temat: Funclub-Oskar: Ravda
Funclub-Oskar: Ravda
Zamówiliśmy(w kwietniu)ofertę z B.P. Funclub - wczasy w Rawdzie: hotel
Cristal- 2 oddzielne pokoje 2-osobowe z osobnymi łazienkami(jechaliśmy
4-osobową "paczką")- termin: druga połowa sierpnia. Byliśmy już wcześniej z
tym biurem w Chorwacji(Orebić) i byliśmy zadowoleni-stąd ponowny wybór oferty
z tego biura.

Na 3 dni przed wyjazdem jedna osoba z nas dostaje telefon z Funclubu, że
niestety, ale w hotelu Cristal jest teraz remont i w związku z tym proponują
nam hotel o niższym standardzie...ale jeszcze nie wiedzą jaki, choć mogą
zapewnić, że będzie tam panować miła rodzinna atmosfera. W ramach rekompensaty
zaproponowano darmowe śniadania. Ustaliliśmy, że nie zgadzamy się na tę ofertę.
Spodzewaliśmy się telefonów do kolejnych osób z naszej "czwórki" więc
sprawdziliśmy, jak to było z tym remontem hotelu i dowiedzieliśmy się,
że...żadnego remontu w hotelu Cristal nie było.
Tak jak podejrzewaliśmy, zadzonił telefon do następnej osoby spośrod nas...ta
sama sprawa:remont hotelu, propozycja nowego hotelu, śniadań itd...kiedy pani
z biura już opowiedziała wszystko, poinformowaliśmy ją, że wiemy, że w hotelu
Cristal nie ma remontu. Zapadła cisza...i po chwili pani radosnym tonem
przekazała, że ona właśnie dzwoni, żeby powiedzieć, że już żadnych problemów z
pokojami nie ma, że mamy zapewniony pobyt w Cristalu, choć możliwe, że w
4-osobowym apartamencie ze wspólną łazienką. Postanowiliśmy się zgodzić na
apartament pod warunkiem rekompensaty np.darmowych śniadań. Pani zadzwoniła
później i powiedziała, że będą 2 osobne 2-osobowe pokoje z osobnymi łazienkami.

Okazało się, że oferta do Ravdy jest z Oskara(dowiedzieliśmy się jak
przyjechał po nas autobus);[

Budapeszt czy Balaton oczywiście nie zostały zrealizowane, choć w jedną czy
drugą stronę nie było strat czasowych-droga powrotna była nawet krótsza niż
przewidywano. Także jeśli ktoś się decyduje na ofertę z Oskara ze względu na
pobyt na Węgrzech, to niech lepiej poszuka innych ofert:>

Jeden z dłuższych postojów w drodze do Rawdy miał miejsce w ruderze-to była
jakaś(dosłownie)waląca się, brudna knajpa. Jak zobaczyliśmy łazienki to
wybraliśmy toaletę w krzakach. Niewiele wcześniej mijaliśmy normalne, porządne
zajazdy, gdzie można było spokojnie zjeść i odświeżyć się(bo to był pierwszy
postój po nocnej jeździe).

W Rawdzie zakwaterowano nas w budynku obok Cristala - budynek ten niby nazywał
się Cristal 2 - ale szybko dowiedzieliśmy się że to wcale nie jest żaden
Cristal;] Standard pokojów był jednak taki, jak zapewniano w ofercie,
lokalizacja hotelu też, więc się już nie "czepialiśmy".

Praca rezydentów na miejscu była ogólnie mówiąc-poprawna. Nasza ocena byłaby
lepsza, gdyby nie jeden z 2 rezydentów-człowiek, który braki w organizacji
pracy nadrabiał poczuciem humoru - czasem jednak nawet to nie pomagało.
Na miejscu skorzystaliśmy z organizowanego przez Oskara wyjazdu do dyskoteki w
Słonecznym Brzegu. W cenie był transport autokarem w 2 strony+wstęp do
dyskoteki. Autobus okazał się jednak za mały dla wszystkich chętnych(mimo iż
wześniej było wiadomo ile osób jedzie) więc część osób jechała sobie na
stojąco. W drodze do dyskoteki pan rezydent zarządził, że zbiórka w drogę
powrotną jest o 3:45 i wszyscy mają się zgłosić punktualnie, autobus miał
odjechać o 4:00 i nie czekać na "spóźnialskich". O 3:45 wszyscy byliśmy w
punkcie zbiórki, zmęczeni i nieco zmarznięci. Czekaliśmy na autobus do godz.
ok. 4:30. Przez ten czas pan rezydent nerwowo próbował nas zabawiać swoimi
żartami ale nikomu nie było do śmiechu.

Możliwe, że to co opisałam tutaj to są pojedyńcze "zgrzyty", dlatego nie tyle
namawiam do omijania wspomnianych biur podróży(bo chyba nie ma biur idealnych)
a raczej do dużej ostrożności i stanowczości przy negocjowaniu warunków
jakiejkolwiek oferty w jakimkolwiek biurze.
Ktoś tu kiedyś napisał, że po zapłacie za wyjazd pracownicy biur podrózy
przestają być tacy mili i uroczy jak przed podpisaniem umowy. Ja polecam aby
klienci też przestawali być tacy uprzejmi i twardo domagali się tego co im się
należy.

Pozdrawiam wszystkich miłośników Bułgarii:)




Temat: (Nie)przemyślane zapytania klientów
Witam serdecznie

No cóż, dajesz mi argument - vide słowo "załużmy". Ale nie o to mi chodzi, to w
zasadzie kiepski "żart".
Nie było moją intencją obrażanie nikogo. Zresztą proszę pokaż mi fragment
tekstu, w którym kogoś obrażam. Mam wrażenie, że interpretujesz mój tekst, jak
Tobie wygodnie. Przeczytaj uważnie mój tekst, nigdzie nie używam słowa wszyscy.
Moje osobiste doświadczenia to około 12-14 biur, agentów – pomijam 1-2-minutowe
rozmowy. Przedstawiam swoją i wyłącznie swoją opinię na temat słownictwa
(wulgaryzmy, wycieczki osobiste), padającego w niektórych tekstach TEGO WĄTKU
(nic nie piszę w tym kontekście o biurach podróży). Skoro to Ciebie nie razi -
to trudno, bo mnie tak! I nie chodzi już wówczas, kto ma rację. Interlokutorzy
przestają posługiwać się siłą argumentu, wkracza natomiast argument siły (tu:
epitety, dogryzanie, wręcz wulgaryzmy). Skrytykowałem ich wszystkich -
niezależnie, po której "stronie" się opowiedzieli. Dla mnie tak postępują
ludzie niekulturalni - "chamscy".
Mój jedyny wulgaryzm - "gówniarzami", jest, wg mnie, pestką wobec docinków
niektórych osób z tego wątku, miał poza tym podkreślić moje zniesmaczenie
poziomem dyskusji, w związku z czym - został użyty wyjątkowo i specjalnie, w
dodatku za przeproszeniem.
Ponadto pewne rzeczy są relatywne. Dla Ciebie podawanie "dziwnych" zachowań
klientów to dobry żart, według innych może być odebrany jako obraza. Dlatego
pisałem też o pewnej wyrozumiałości w stosunku do siebie, do zachowania pewnego
dystansu wobec innych, jak i samego siebie. Po prostu - nikt nie jest doskonały.
Ponadto - "czepiam" się ortografii, ponieważ pracownicy biur "czepiają" się
klientów o ich braki w elementarnej znajomości geografii (z czym zresztą się
zgadzam). Podałem przykład ortografii, gdyż jest to taki sam element
tzw. "wiedzy ogólnej", jak podstawowa znajomość geografii. To, że pracownik
biura (vide TYLKO posty innych uczestników tego forum) nie potrafi się
posługiwać językiem polskim pisząc posty w internecie (mając w dodatku do
dyspozycji słowniki - np. program Microsoft Word), może dla mnie być też np.
śmieszne, choć wcale nie jest. Jakieś 5-6 lat temu byłem w biurze podróży,
gdzie sprzedawca uraczył mnie kwiatkami typu: "wyszłem, poszłem". Dla części
osób to bez znaczenia (w sumie dla mnie też nie jest to aż tak ważne), niemniej
trochę nie na miejscu są wówczas żarty z klientów, którzy nie posiadają
podstawowych informacji z zakresu geografii, skoro samemu ma się problemy z
wysławianiem w języku ojczystym.
Inną zupełnie sprawą jest to, że nie wszyscy pracownicy byli w miejscach, które
oferują w katalogach turystycznych. Jest to dla mnie zrozumiałe, nie wszyscy
touroperatorzy organizują takie wyjazdy dla agentów, a ponadto to kosztuje - to
też rozumiem. Wiem, że tej świadomości nie mają wszyscy klienci - sprzedawcy
muszą to jednak zrozumieć.
Niemniej nie rozumiem, gdy sprzedawca poprzestaje na wyrecytowaniu mi katalogu.
To akurat potrafię sam zrobić, no chyba, że przedstawia mi ofertę wybraną
spośród iluś tam firm.
Ponadto nic nie stoi na przeszkodzie, by wiedzę o regionach geograficznych, w
których się nie było, stale uzupełniać, szczególnie w obecnych czasach, gdzie
dostęp do różnych źródeł informacji jest ułatwiony (internet, wydawnictwa
multimedialne, książki, duża ilość programów krajoznawczych na kanałach
telewizyjnych, itp.). Na tym, moim zdaniem, polega profesjonalne podejście do
zawodu.
Pamiętajmy, że otrzymujemy, w pewnym sensie, usługę, produkt, którego nie
możemy dotknąć, poczuć, w pewnym sensie – wręcz zobaczyć. Stąd tak wielka rola
sprzedawców, by móc zachęcić, przekonać, zaznajomić klienta, a nie podśmiewać
się z jego wpadek. Po prostu, samemu trzeba działać bez zarzutu by mieć, choćby
teoretyczną, "przewagę" nad klientem, tzw. "czyste sumienie" i poczucie dobrze
wykonanej pracy, a nie tylko 20-procentowego wzrostu sprzedaży.
Podkreślam, moje wypowiedzi dotyczą tylko tego wątku, a pisząc „pracownicy biur
podróży” – mam na myśli tylko tych, z którymi zetknąłem się osobiście, co jest
chyba oczywiste. Nie uzurpuję sobie prawa oceniania "wszystkich", tylko
jednostek.

Pozdrawiam!




Temat: Praca w Angli z firmą Harvest Staff PL z Gdyni
Moi Drodzy.To jest mail ktory dostalam po zlozeniu cv.Nie wiem na jakie
stanowiska wy aplikujecie ale ja chce byc kelnerka. z tego wynika ze jest
oplata 100 Ł czyli nie malo. co o tym sadzicie, zdaje sie ze kazdy ma inne
doswadczenia z ta firma. badzmy czujni. do mnie sie jeszcze nie odezwali choc
obiecali ze sie w piatek skontaktuja.

HARVEST STAFF EUROPE PL
AGENCJA POŚREDNICTWA PRACY ZA GRANICĄ
81-388 Gdynia, ul. Świętojańska 64, Tel. 058 620 91 14
PRACA W WIELKIEJ BRYTANII
Do kogo skierowana jest oferta?
Oferta dotyczy pracy w Hotelach oraz innych instytucjach cateringowych na
terenie Wielkiej Brytanii w charakterze kelnerów i kelnerek. Zatrudnienie jest
legalne, zgodne z przepisami określającymi zasady zatrudnienia cudzoziemców na
terenie Wielkiej Brytanii po rozszerzeniu Unii Europejskiej. Po zapoznaniu się
z ofertą pracownicy podpisują kontrakt szczegółowo określający zasady
zatrudnienia oraz prawa i obowiązki pracownika.
Jakie wymagania muszę spełniać?
Oferta zatrudnienia skierowana jest do osób, które moją doświadczenie w tej
branży i mogą je udokumentować (referencje z pracy w restauracjach, kuchniach
zbiorowego żywienia, dyplomy ukończenia szkoły lub kursu). Kandydaci powinni
posługiwać się językiem angielskim w stopniu komunikatywnym. Oferta dotyczy
osób poniżej 55 roku życia.
Ile mogę zarobić?
Wynagrodzenie uzależnione jest od określonego miejsca pracy. Gwarantowana
kontraktem stawka to 5-6 funtów za godzinę, oraz 40 godzin pracy w tygodniu.
Oprócz pensji podstawowej istnieje możliwość uzyskania dodatkowych dochodów za
nadgodziny. Podatek od dochodów oraz składki na ubezpieczenie społeczne zostają
odprowadzone przez pracodawcę. Po zakończeniu kontraktu można starać się o
zwrot zapłaconego podatku.
Gdzie będę mieszkać?
Zakwaterowanie organizuje pracodawca. Koszt takiej kwatery to ok. 35-65 funtów
tygodniowo, w zależności od rejonu Wielkiej Brytanii.
Jaka jest procedura rekrutacyjna?
Proces rekrutacji rozpoczyna się w momencie otrzymania cv (najlepiej w języku
angielskim). Po jego wstępnej ocenie wybrany kandydat zostanie zaproszony na
rozmowę kwalifikacyjną, podczas której zapozna się z konkretnymi ofertami pracy
oraz dodatkowymi informacjami. Osoby zaproszone na spotkanie rekrutacyjne, po
uzyskaniu akceptacji ze strony pracodawcy, powinny dostarczyć do biura Harvest
Staff Europe PL następujące dokumenty:
 cv
 2 referencje (świadectwa pracy oraz dyplomy ukończonych kursów,
szkoleń, szkół potwierdzających nabyte doświadczenie i kwalifikacje);
 zaświadczenie o niekaralności;
 kopia paszportu;
 2 aktualne zdjęcia paszportowe;
 zaświadczenie lekarskie o zdolności wykonywania pracy za granicą.
Ostatni etap rekrutacji to uzgodnienie i zaakceptowanie warunków umowy poprzez
podpisanie kontraktu oraz zorganizowanie podróży do Wielkiej Brytanii, w której
zorganizowaniu pomaga Harvest Staff Europe PL.
Ile będzie mnie kosztował wyjazd?
Koszty, które ponosi kandydat obejmują:
 opłatę manipulacyjną w wysokości 100 funtów uiszczaną w momencie
podpisywania kontraktu;
podróż do Wielkiej Brytanii.
Niniejsza informacja nie stanowi oferty w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 23
kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny




Temat: Ecco Holiday ???
W dalszym ciągu nie wiem, w którym momencie biuro Cię oszukało. To, że zarabia
> na samolocie 1500$ (skąd masz takie wiadomości?-jeśli są pewne to zgłoś to do
> Urzędu Skarbowego, a nie gadaj bzdur na necie)

dziejkuje za wskazowki wiem co z tym zrobic!!!

> sprawa biura podróży. Nie mam ochoty być oszukiwanym ale też nie moge patrzeć
> jak ktos opowiada bzdury.

to nie bzdury to sama prawda
świadczą o przestępczej

> działalności Ecco i powinny być jak najszybciej zgłoszone odpowiednim
organom.

czytaj wyzej!!!

> Jeśli jednak nie są prawdziwe to jestes zwykłą zfrustrowaną plotkarą - ja też
> mógłbym powiedzieć, że jesteś prostytutką oddającą się przez rok za wyjazd do
> Egiptu, zadowolona?
bez komentarza nie bgede sie znizac do Tojego poziomu!!!

> Nie kazałem Ci się tłumaczyć ile zapłaciłaś - powiem tak: Menaville jest
> najtańszym hotelem w ofercie Ecco i logiczne jest, że nie wszystko będzie
> cacy - trzeba jednak mieć wyobraźnię i trochę dobrej woli.
nie znasz faktow to wypowiadaj sie na ten temat!!!!
nas zczescie Twoje "kazenie" lub "nie" mnie nie interesuje
mialam jechac z innym biurem ale juz go nie ma...
> odchodzi chęć by Ci udowadniać, że piszesz pierdoły więc może w skrócie:
>
> Cyt:"poniewaz nikt z czasu naszego pobutu i takze pozniejszego nic dobrego o
> niej nie moze powiedziec, zawsze zmeczona, spiaca, niezadowolona z zycia... "
> Odp: Sprawdziłaś wszystkie osoby, które były w Safadze, że wypowiadasz się
> za "wszystkich"? Może troszkę opamiętania w pisaniu paszkwili?

heheh dobre tym, mnie ubawiles!!!! WSZYSCY MAJA TAKIE SAME ZDANIE NA TEN TEMAT
a nawet jeszcze gorsze!!!!
nasz znajomy wykupił "wszystko w cenie" a nie bylo takiej oferty w hotelu!!!
<usmiech>
>
> Cyt: "niestety o samym kraju i zwyczajach wie niewile... widac taka jej rola
> osobiscie jestem zadowolona z safagi, z hotelu, ze slonca, z plazy, z raf ALE
> TO NIE ZASLUGA BIURA!!!! "
biuro powinno zatrudniac dobrze przygotowanych (czytaj doinformowanych)
rezydentow, przede wszystkim po kursach pilotw turystycznych a zwlaszcza dobrze
wychowanych,
OLa nie nadaje sie do takiej pracy, wiecznie zmeczona, spiaca (dlaczego?...),
niegrzeczna, do tego zawsze nieusmiechnieta i po prostu zle wychowana,

> Odp: A co powinno zrobić biuro by panienka była zadowolona? Dać wycieczki
> fakultatywne gratis?
mnie biuro nic nie musi dawac...
no coz "panienka" bez komentarza....

> Cyt:"co do hotelu to sami sobie wszystko zalatwialismy"
> Odp: Co sobie sami załatwiliście? Stolik przy śniadaniu?
beznadzieja to Twoje pisanie.... bez komentarza....
>
> Cyt:"mamy to nagrane na kamerze,wiec nie pisz ze pisze oszczerstwa bo wiem co
> pisze, ja jedna nawet moge sie mylic (NIESTETY TAK NIE JEST) natomiast inni
> turysci tez sie wg Ciebie myla????"
1.nie kazdy ma dostep do netu.
2.poszukaj innych wypowiedzi to sam sie przekonasz!

> Odp: Nie wiem czy inni turyści się mylą czy nie - nie zauważyłem tu tych
wielu
> niezadowolonych o których piszesz. Numer z kamerą uważam osobiście za przejaw
> totalnej głupoty i frustracji nowobogackich turystów z Polski - co jeszcze
> nakręciłaś na kamerze? Tabuny pijaków from Poland, awanturników itp?

zazdoscisz kamery!!! niesamowite...
coz kazdy sadzi wg siebie... bez komentarza....

>
> Cyt:"O PANIE WIDZE ZES PROROK!!!!"
> Odp: Daruj sobie takie teksty bo robisz z siebie jeszcze większą frustratkę
> niż to wynika z Twoich wypocin
coz kazdy sadzi wg siebie... bez komentarza....
>
> Cyt:"to tyle co mam do dodania, moze jeszcze tylko ze zwiedzilam spory
kawalek
> swiata, w Egipcie tez bylam, NA SZCZESCIE Z BIUREM ECCO HOLIDAY BYLAM DWA
> RAZY: PIERWSZY I OSTATNI!!!"
> Odp: Światowa dama z Ciebie - aż Ci zazdroszczę i .........współczuję biurom
> podróży, z którymi jeździłaś - pewnie często zmieniasz biura? Co rok to
tańsze?

coz kazdy sadzi wg siebie... bez komentarza....

> Gratuluję Ecco, że nie będzie miało już takiej "turystki"
> Napisałabyś może w jakim terminie byłaś, bo mnie to ciekawi bardzo - za
mojego
> pobytu była w tym hotelu osoba Twojego pokroju, jeśli to Ty to zdanie mam o
> Tobie wyrobione już dawno

coz Twoje zdanie nie ma tu nic do rzeczy!!!
cos mis ie wydaje ze jestes za bardzo za EC!!!
poniewaz nie bede sie znizac do Twojego poziomu bez komentarza....
wiec dziekuje za dalsza korespondenje
Małgorzata




Temat: BB upadek o ktorym było wiadomo
do rozmówców
Szanowni państwo, jako osoba pracująca w branży, nie mogę pisać o tym kto komu
zalega, choć jak mój wspólnik czekał na pieniądze za wiosenne objazdówki
Triady trzeci miesiąc wywaliłem to na forum. Zadzwonił do mnie ich grecki
partner ze zaraz ureguluje i sprawe odwołałem, bo pieniądze wplacił. i po
sprawie. ale napisałem o tym bo wiedziałem dokładnie o co chodzi. ja nie moge
pisac tu o moich przypuszczeniach bo mogę komuś niesprawiedliwie zaszkodzić
psując jego imię. i uważam że pracownicy innych biur podróży tez powinni
przystopowac ze szkalowaniem konkurencji a z drugiej strony przestać udawac
zachwyconych turystów. Bo to forum straci swój sens. Ale konkretnie. Cena
usług biura jest analogiczna do jakości usług. Jak ktoś jedzie do grecji za
700 zł bedzie miał apartament niższej klsy niz ktoś kto zapłaci 1000, ale woli
tak bo w pokoju tylko spi a dzien spedza na plazy a noc w knajpach. jego wybór.
Tyle że czasem sie oferuje luksusy za grosze. Jest to praktyka stosowana przez
biura które mają bądż własne hotele i robią cos poza sezonem zeby miec na
przysłowiowe papierosy, albo zeby dać pracę personelowi. Natomiast jak ktoś w
środku sezonu wynajmując hotel bierze za nigo grosze to liczy na to ze jakimś
cudem się odkuje albo ma w planie przyciąć troszkę wypłaty dla hotelu. Nie
tylko polskie biura to robią, bo w tym roku wyrzucono brytyjczyków z hotelu na
Korfu, a ile ja sie napatrzyłem na autobusy krążące nocą po mojej miejscowości
i szukające jakiegoś taniego noclegu bo kontrachent wywalił to moje. Przykłady
sobie odpuszczę. Zazwyczaj takie rzeczy przechodza bez relacji prasowyuch bo
sie ludziom wino kupi czy jakąś wycieczke postawi i dobrze bo to jakas
rekompensata. I tak biuro które nie zapłaciło kontrachentowi wychodzi na tym
in plus, bo ekstra płaci za jedna grupe komuś a zalega za 6 turnusów. Niezłym
sprawdzianem jak biuro płaci jestes to czy zmienia co roku miejscowości i
obiekty. na wiosne sie płaci zaliczki, jak ktos nie ma to zaczyna robić tzw
first minute. Czyli cos co jest moim zdaniem absurdem ekonomicznym. First
minute to nic innego jak zaciąganie kredytu, tyle ze u klientów. Jak biuro
bierze kredyt to znaczy ze nie ma pieniędzy. Pojechalibyście na wczasy z
biurem które nie ma nawet na zaliczki ? kredyt trzeba spłacić a z czego go
spłacić jak biuro nie zarobi bo sprzedaje po zanizonej cenie? tzn ze osoby
jadące na ostatnie turnusy czesto płaca za tych co byli miesiąc przed nimi. A
kto zapłaci za tyuch ostatnich? jak hotelarz dojdzie do wniosku ze nikt. to
ludzi po prostu wywala. Dobrym wyznacznikiem sa srodki trwałe biura. jak ma
ono własne autokary własne a nie w leasingu to znaczy ze ma co sprzedawać albo
ma na co zaciągnąć pozyczki, w razie czego. Po za tym inwestycje w firmie
swiadcza o tym ze ktoś nie otwarł biura na jeden sezon ale chce zeby ono
funkcjonowało i przynosiło dochody. Bo otworzyć wielkie biuro to nie sztuka.
zakontraktuje sie hotel, samolot, jak ma sie znajomości to mozna to wszytsko z
opóznionym terminem płatności i hop wielkie biuro. Wiec chyba biura które
długo sa na rynku jakąs gwarancję dają. warto w necie poszperać i poczytac bo
wiele dobrych biur sie po prostu nie reklamuje. A mozna do nich nie dotrzec bo
płaca małą prowizję agentowi wię zwyczajnie ich ofertę chowa pod stół.
tak na prawde wiec nie jest łatwo znaleśc biuro pewne. Ale troszeczke sie
popytając, pomyśląć i nie dając się uwieść reklamom mozna miło tanio i
bezpiecznie spędzac wakacje. Bo przecież firma nie płaci za reklamę z własnej
kieszeni tylko z kieszeni turystów. kązdy który jedzie z biurem co ma bilboardy
i co reklamuje sie chyba nawet w czasie kazań kościelnych, własnie za to
miedzy innymi płaci. apo to jest internet i forum zeby nie przepłacac nie
dawać sie robić w balona i ladowac z walizkami na ulicy.



Temat: PRAWDA O MigaczTravel 2 czesc
PRAWDA O MigaczTravel 2 czesc
Przy wyjeździe na intership zapewniano mnie, że jadę do pracy połączonej ze
szkoleniem.
Jednak nie odbyło się ono w ogóle! Aż do czasu, gdy w kolejnym miejscu pracy
dowiedzieliśmy się co następuje:

Global Staff podpisał umowę z YMCA (ta organizacja - z nazwy chrześcijańska -
zajmuje się dzisiaj głównie zarabianiem dużych pieniędzy. wystrzegajcie się
programów organizowanych przez nich!!), która stała się providerem wizy dla
studentów mających odbywać praktyki zawodowe zgodne z kierunkiem studiów
Jednocześnie Global Staff podpisał umowę z kasynem. Ta umowa mówiła już tylko
o dostarczeniu pracowników na żądanie pracodawcy.
Kierownictwo kasyna było zdumione, gdy sprawa wyszła na jaw. Szczególnie,
jeśli chodzi o potrzebę nabywania wiedzy przez przybyłych studentów
zagranicznych i związanych z tym szkoleń.

W jaki sposób sprawa wyszła na jaw?
Pewnego dnia odbyło się zebranie z pracodawcą, gdzie wszystkim studentom
zagranicznym oświadczono, że od jutra nie pracują. Więcej nie mają nawet
zbliżać się do budynków kasyna i hotelu! Dziewczyna, która chwilę po tym
oświadczeniu poszła kupić sobie pizzę w hotelowym barze została wyprowadzona
przez ochronę.. Nie wiemy, co było przyczyną takiego zachowania pracodawcy.
Podejrzewamy tylko, że chodziło o zatargi z Globalem.

Przedstawicielka Globala kazała nam czekać (dopiero po upływie ok. tygodnia
przybył ktoś z centrali firmy, aby prowadzić pertraktacje). Sprawa ciągnęła
się przez 3 tygodnie. Studenci - pozostawieni bez pieniędzy i pracy -
napisali w końcu oficjalny list do przedstawiciela urzędu imigracyjnego -
Glorii Gonzales.. Dopiero wtedy Global wypłacił pieniądze (za 2 tygodnie) i
postawił studentom ultimatum. Albo wyjeżdżasz do pracy we wskazane miejsce,
albo wracasz do domu. Działo się to po upływie zaledwie 3 (z planowanych 18)
miesiącach praktyki. Wszyscy studenci byli w podobnej sytuacji i podpisali
podsunięte im papiery.. Wyruszyli do kolejnych destynacji w dobrej wierze -
że już teraz praktyka jakoś będzie się kulała..

Zapłacić i nie wyjechać w ogóle - to też możliwe!

Wydarzenia opisane powyżej to nie wszystko - zdarzyły się osoby, które
wpłaciły pieniądze na internship w Polsce i bezskutecznie czekały kilka
miesięcy na dokumenty.

W czasie rozmów telefonicznych Almatur (teraz Migacz Travel) informował
wciąż, że sprawa rozstrzygnie się lada dzień, już za 2-3 tygodnie, że papiery
są już w drodze, że są rozpatrywane przez immigration itp. Ogólnie więc -
wciąż twierdzono, że sprawa wyjaśni się lada dzień. Na 100 procent..
Tymczasem osoba kontaktowa w Nowym Jorku zadzwoniła do Global i usłyszała
zupełnie inną wersję historii! Czyli ktoś tu kłamał - albo Global albo Migacz.

Strata czasu gigantyczna - kilka miesięcy spedzonych na bezczynnym czekaniu i
wielki niesmak. Po ponad pół roku bezowocnego czekania pozostało już tylko
zażądać zwrotu wpłaconych sum. Dziękujemy Ci Migacz Travel!

Trudno oprzeć się wrażeniu, że właścicielka biura i jej koleżanki mówiły
zwyczajnie nieprawdę
i że były świadome, iż Global nie jest w stanie w najbliższym czasie załatwić
wyjazdu. A to już po prostu smutne - etyka takiego biura podróży jest co
najmniej bardzo nieciekawa.

Dlatego też odradzamy korzystanie z usług firmy MIGACZ TRAVEL.
Biuro to wpędziło co najmniej kilkoro młodych ludzi w kłopoty. Jeśli
myślicie, że to wyjątek - możecie się grubo pomylić!!! Ale o tym
najprawdopodobniej dowiecie się gdzieś daleko za granicą, w możliwie
najgorszym momencie. Jak to zwykle w życiu bywa..

Jeśli zaś panie z Almaturu zostały wprowadzone w błąd przez Global - zdumiewa
nas dalsze wysyłanie młodych ludzi do Stanów z pomocą tej właśnie firmy.
Akcja wysyłania studentów z pomocą Globala trwała mimo, że - jak wynika z
naszych informacji - Almatur zdawał sobie sprawę z sytuacji (Global miał bez
przerwy problemy z amerykańskim Immigration).

Wygląda na to, że zysk (czytaj: chciwość) zajął miejsce odpowiedzialności.
Pieniądze wpłacone przez potencjalnych uczestników pewnie przez cały czas
leżały sobie na lokacie (jeszcze nie tak dawno na lokacie można było zarobić
nawet 16-18% rocznie!). Jest to szczególnie smutne w obliczu stwierdzeń
zawartych na stronie Migacz Travel:

"Kolejna część ofert przeznaczona jest dla:
studentów, absolwentów, absolwentów szkół pomaturalnych i nie tylko są to
programy:

Work & Travel USA - dla studentów,
Internship w USA i Wielkiej Brytanii - dla studentów i absolwentów do 2 roku
po ukończeniu studiów,
Seasonal Work Visa H2B USA - dla wszystkich młodych ludzi do 40 roku.
Oferty te posiadamy od 1998 roku.
Łącznie na wszystkie programy edukacyjne wyjechało z nami ok. 2000 młodych
ludzi."

Ilu z nich zawiodło się tak jak my?!!...




Temat: Relacja z Kenii na www.TripsTop.com

> ***** Dzieki za wiadomosci.
> Tych szczepien jest sporawo. Niewiadomo ktore wybrac. Jesli mozna zapytac
> jakim Ty sie poddales? (Dla mnie to duza sprawa -boje sie klucia - brr..)
>
Dokładnie nie pamiętam z różnych przyczyn nie wziąłem wszystkich, na pewno
brałem:
2 x żółtaczkę, 1 x tężeć, 1 x dur, 1 x żółta febrę i coś jeszcze. Najlepiej
skonsultuj się z lekarzem jak pisałem szczępionki nie są obowiązkowe (oprócz
żółtej febry na Zanzibarze) są zalecane i napewno tą listę można ograniczyć

> ****** SAFARI-
> Jakie wrazenia masz z Safari, w ktorym parku i na ile dni ?
>
Byłem w parku TSAVO EAST dwa dni we Wrześniu - jak pisałem w innym wątku na ten
park i na tą porę roku był to wystarczający czas, zresztą na więcej nie było
ani kasy ani czasu.
mapa parku
www.newafrica.com/maps/nationalparks.asp?ID=491&countryid=25
mozna tam także znaleść opisy tego i innych parków

> ***** KILIMANDZARO-
> Wydaje mi sie ze jest stosunkowo drogie, ale nadal bardzo kuszace.
> Ze wszystkich listow wnioskuje , ze zalatwienie wycieczek na miejscu nie
> jest problemem. TO dobrze. Dobrze jest jednak znac ceny wczesniej , aby
> je "przegrysc" juz w domu , ze nic nie jest za darmo.! A tak poza tym ,
> chyba te ceny biora z ksiezyca , skad ONI wiedza , ze u nas pieniadze
> mozna zbierac na ulicy. Co jeszcze porabiales w tym kraju ?
> Czy port lotniczy to Nairobi , czy angielski wystarczy , czy masz jakies
> rady dla "raczkujacych" ?
>
Kili jest drogie, wynika to z polityki rządu Tanzanii większośc tych pieniążków
trafia do nich. Załatwienie wycieczki nie stanowi problemu, jedyne co może
stanowić problem to oczekiwania napiwkowe - dla przewodnika i tragarzy jesteś
zawsze bardzo bogatym człowiekiem więc oczekuja od ciebie napiwków. Przykry
scenariusz wygląda tak, zaczynając od najłagodniejszego:
- przewodnik każdego wieczoru mniej lub bardziej oględnie opowiada ci jakim
jest biędnym człowiekiem zmiękczając cię jest to leko irytujące.
- tragarze wymuszają na tobie codziene napiwki (spotkaliśmy w Nairobi Polaków
którzy tak płacili)
- bunt tragarzy uważają że dostali za mało i zostawiają cię z bagażami w
ostatnim obozie albo gdzieś po drodze.
Jak tego uniknąć wybrać biuro z referencjami, mają stałych tragarzy którzy po
skardze klienta tracą prace - więc nie próbują. Nie zgadzać się na wcześniejsze
wypłacenie napiwków, dopiero po imprezie na granicy parku.
Umówic się w biurze które organizuje wycieczke że ktoś was odbierze po imprezie.
Biuro które nam oraganizowało mogę spokojnie polecić, jak by co.

Samolotem można leciec do Nairobii, Mombasy (czartery) lub na lotnisko pod
Kili - w zależności od planów kasy itp. Angielski wystarczy, cześć przewodników
mówii jeszcze po francusku i niemiecku. W Nairobii co chwile ktoś będzie ci
oferował zorganizowanie safari, wycieczki na Kili itp, robią to raczej
grzecznie i nie są szczególnie nachalni ale jest to irytujące, rozwiązaniem
jest zgodzenie się na propozycje jednego z nich i łażenie z nim przestaje sie
być wtedy potecjalnym celem dla innych bywają pomocni pokażą dobry kantor,
ambasadę Tanzanii, gdzie załatwić transport itp, kosztuje to wizytę w jakimś
biurze podrózy i napiwek (nikt cię nie zmusi do korzystani z jego oferty)
lepiej jednak tą wizyte odkłądać po odrzuceniu oferty tracą zainteresowanie i
są mniej uczyni (dostają procent od zwerbowanego klienta).

Polecam także Zanzibar, jest tam naprawde ciekawie

-
>
> Ps. A moze masz jakies zdjecia ktore mozna poogladac ?
Jestem leniwy więc jeszcze nie zdorzyłem wystawić zdjęc - niestety




Temat: Stałeś w kolejce?
Witam serdecznie!
Najczęstszym miejscem, gdzie ostatnio udaje mi sie stac w kolejce - jest poczta
(placówki Poczty Polskiej). Tutaj nie ma wyjątków - kupno znaczka, odbiór
poleconego, wysłanie listu, dokonanie przelewu czy wpłaty, opłaty za rachunki,
wysłanie paczki, kupienie biletu... Wszystko wymaga tego, żeby stać w kolejce.
Chociaż ostatnio trafiłam na pocztę (Wa-w , ul, Wojciechowskiego), gdzie
obowiązują "numerki" - i tu dopiero zaczyna się paaranoja. Bo nalezy miec
numerek, bez niego istnieje możliwość zlinczowania ewentualnie wywołania małej
rewolucji... Istny koszmar. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że w
kolejkach uwielbiają stać ludzie, którzy robili to jeszcze w PRL-u: osoby
mające teraz ponad 50 lat. I nie chcę tutaj sugerować, że się do tego zdążyli
przez PRL przyzwyczaić. Podejrzewam, że oni znajduja przyjemność w staniu w
kolejce, gdzie mogą porozmawiać (najczęściej są to emeryci i renciści, nie
pracujący, siedzący w domu, bez niczyjego towarzystwa) z
innymi "współuczestnikami" ich niedoli. Narzekają wtedy na cały system związany
z numerkami, ale bez niego też narzekaliby na coś innego.
Z drugiej strony kolejki są spowodowane opieszałością urzędników, którzy
pracują, jakby mieli zamiar pobić rekord w obsługiwaniu jednego petenta. Sama
doświadczyłam sytuacji, kiedy po 35 minutowym oczekiwaniu na to, by mnie
obsłużono (oczywiście po wywołaniu mojego numerka), musiałam spędzić prawie 20
minut przy samym okienku (wysyłanie 6 listów poleconych, w tym jednego za
pobraniem), ponieważ pani obsługująca jakoś była niezbyt zadowolona, że musi
wykonywać swoją pracę...
Podobnie jest u lekarzy, w przychodniach publicznych ( z tego względu wolę nie
chorować - ostatnim razem byłam u lekarza w styczniu 2001 r.).
Może to właśnie jest "lekarstwo" na ożywienie naszej gospodarki, pobudzenie
rynku i pozbycie się krajowego bezrobocia? Może gdyby zostawali zatrudniani
absolwenci szkół średnich i wyższych (żadna praca nie chańbi), którzy chcą
pracować, ale nie mają jakoś okazji lub nie ma dla nich miejsc pracy, bo trzeba
pozwolić "starym" pracownikom dojść do wieku emerytalnego, to wszystko by się
inaczej odbywało. Wiadomo - młodzi są bardziej sprytni, żwawi, mają ochotę i
zapał... I wcale nie chodzi im o nie wiadomo jakie pensje... W dzisiejszych
realiach dostosowaliby się, i to nawet szybko... A ci pracownicy, którzy są
dzisiaj jacyś tacy "niemrawi", powodujący powstawanie kolejek, od razu by się
szybciej zabrali do pracy...

Kolejki są także powodowane promocjami. Chyba jeszcze jest gdzieś zakorzenione
w narodzie polskim hasło: "taka okazja może się drugi raz nie powtórzyć". I
biegną do marketów, by kupić coś o 1 zł taniej niż w innym sklepie, albo dwie
sztuki więcej za trochę mniej pieniędzy... Tak mi się wydaje, że takie kolejki
są spowodowane przez samych ludzi, przez psychologię tłumu, ktora nie dopuści
myśli, że jutro będzie taniej lub pojutrze też ta promocja będzie
obowiązywała...
To takie dziwne... W czasach PRL każdy się zastanawiał, kiedy będzie koniec
kolejek. A jak ten koniec wreszcie nastał, to ludzie sztucznie chcą do tych
czasów "kolejkowych" wrócić...

Z kolejek, które mi się jeszcze nasuwają do głowy, mogę wymienić:
- poczta i telekomunikacja,
- przychodnie publiczne,
- wszelkie urzędy, gdzie trzeba coś wpłacić (nie wiem, dlaczego przy operacjach
pieniężnych zawsze powstaje jakieś spowolnienie, chociaż ich natura tego wcale
nie wymaga),
- supermarkety i superpromocje,
- biura podróży w momencie wywieszenia oferty 'last minute'
- salony sprzedaży ratalnej,
- banki.

Generalnie można stwierdzić - gdzie ma zaistnieć jakaś transakcja pieniężna
spowodowana jakąś dodatkową atrakcją, lub tą atrakcję mająca wywołać.

Pozdrawiam serdecznie




Temat: Hotel Paradis Palace w Hammamet, pytajcie!
Bylismy w tym hotelu tylko że od 28.05. do 11.06. Na prace
rezydentki Pani Anity nie możemy narzekać. kompetentna osoba z duża
ilością wiedzy i pomysłów. Potem wiem że była zmiana rezydentów i
widac że na gorsze (nowe rezydentki już odwoziły nas na lotnisko).
Co sie tyczy spotkania organizacyjnego: osobiscie wolałem udać sie
do sali konferenecyjnej i w spokoju wysłuchać wszystkiego niż
siedziec przy recepcji gdzie wszyscy chodzą rozmawiają, ale to
każdego indywidualna sprawa. Chociaż spotkania w rezydentką Anitą
odbywały się już w recepcji i nikt nikogo nie wypraszał.

Co do wycieczek fakultatywnych: byliśmy na saharze - przewodnikiem
był Andrzej - rezydent z Sousse - posiada ogromną wiedzę na temat
Tunezji. Dwa dni podróży autokarem a on cały czas "nawijał"
poczynajaąc od polityki, poprzez atrakcje, życie codziennie,
stosunki policja-społeczeństwo, stostunki z innnymi krajami. Nie
uważam żeby TUI miało tą wycieczkę atrakcyjniejszą. I na saharze nie
zawieźl nas do żadnego sklepiku, no chyba że przystanek przy jakims
sklepiku na odpoczynek to jest jakies zwiedzanie. Kto chciał
kupował. Wycieczka do Tunisu i Kartaginy - bardzo fajna, chociaż
Tunisu mozna byłoby zwiedzic troszke wiecej. Karthagina - bardzo
mało zostało zabytków z tych czasów. No i na koniec Sidu Ba Said -
piekne miasteczko, które zauroczy każdego.

To czy wycieczka jest organizowana przez TUI czy Itake czy inne
biuro podróży, to każdy dostaje swoja dolę że zatrzymaja się prz tym
konkretnym sklepiku.

Co sie tyczy ubezpieczenia. Zostaliście błędnie poinformowani. Forma
ubezpieczenia itaki jest następująca: Wszystkie koszty leczenia do
100 zł pokrywacie sami na miejscu. Prosicie o faktury lub jakiś
paragon. I własnie te paragony przedstawiacie u ubezpieczyciela w
kraju aby zwrócili wam pieniadze. Koszty leczenia powyżej 100 zł są
opłacane od razu przez ubezpieczyciela (macie nr polisy). I tak to
wyglada..

Pobyt w tym hotelu mogę polecić każdemu - nawet z ITAKĄ. Na miejscu
można korzystać nie tylko z biura TUI ale także z ofert samego
hotelu który rownież organizuje wycieczki.

W czasie całego pobytu nie mielismy żadnego problemu z ITAKA.
Jedynie przy powrocie musielismy czekać dodatkowo 50 minut na
autobus bo się spóźnił. Przyczyna spóźnienia autobusu była
nastepująca: W jednym z hoteli w Hammamcie para Polaków spakowała do
swojej walizki 12 reczników hotelowych, dwa siatki herbatki Lipton i
12 rolek papieru toaletowego. Zostali przyłapani przez obsługe
hotelu. JEdni Polacy wyrabiają bardzo dobrą opinię, a drudzy ja
niszcza.

Zgadzam się nadskakują Niemcom. Ale również i Polakom. Jak jedziecie
paczką osób, przygotujcie się że codziennie dajecie jednemu
barmanowi i jednemu kelnerowi po 1 DT. Macie zagwarantowaną
najlepszą obsługe, brak kolejki przy barze, i drinki o odpowiedniej
mocy...) Warto zostawić Pani sprzątającej dinara co jakis czas
(stroi kwiatami łóżko i także wanne, układa z reczników łabędzie)

Co do waluty. Sprawdzcie sobie ile kosztuje wypłata za pomocą karty
z bankomatu w waszym banku bo mozna sie złapać za głowę. Mysmy z
zona mieli wzieta gotówkę i na miejscu wymienialismy na dinary. Przy
wylocie na lotnisku pozostałą gotówke (niezostało wiele)
wymienilismy z powrotem na euro. Kurs dinara w całej tunezji jest
taki sam, nie ważne czy wymieniacie w hotelu czy na miescie.

Podsumowując. Polecam Tunezję z biurem ITAKA. Nie było żadnych
zgrzytów, niedomówień czy niekompetencji ze strony obsługi.
przewodnicy Andrzej i Sofien bardzo w porządku.




Temat: Klienci nabijani w butelkę
Klienci nabijani w butelkę
Jesteśmy zewsząd atakowani reklamą: z radia ,telewizji, plakatow, prasy.
Wiele spotow reklamowych jest po prostu nieuczciwych i robi z nas durnia.
O uczciwosci w reklamie napisano juz wiele lecz ja chcialbym na to spojrzeć z
mego punktu widzenia. Jak traktują nas firmy?

1.Dlaczego oferta telefoni komórkowej na rynku kart pre-paid jest podawana w
cenach netto? Grupą docelowa pop,simplus,czy taktak jest mlodziez lub osoby o
skromnych portfelach, które operuja cenami brutto,więc nie ma sensu podawanie
im cen netto. Ceny netto sa przydatne dla osob prowadzacych dzialalnosc
gospodarcza, bo one to sobie odpisza podatek VAT. Ale ile takich osob ma pre-
paid, moze z 0.01% ?
Zachodzi synek z mama do salonu kupic zestaw pre-paid i zamiast obiecanych w
domu 299 zl, mama zdziwiona mowi skąd te 365 zl, w domu mowiles co innego. Ja
czuje sie nabijany w butelke...
Szczyt glupoty to podawanie w jednej reklamie takich stwierdzeń:
pierwsza * - w cenach netto
druga * - w cenach brutto
trzecia * - w cenach netto
Czy my mieszkamy w USA, gdzie wszystkie ceny podawane sa netto?

2.Co do darmowych minut w abonamencie telefoni komorkowej to bierze mnie
smiesznosc, jakie one sa darmowe skoro trzeba placic abonament, cos darmowego
to cos za darmo! W USA za abonament ok 100 zl dostajemy nie marne 100, czy
240 minut. Tam operuje sie tysiacami 3000,4000 czy 5000 minut "gratis" w
abonamencie.A czasem dostaje sie nawet bezplatne polaczenia nocne.
Zainteresowanych odsylam na strony "www" operatorów
komorkowych w USA. Nie wspominam o dziwnych promocjach i reklamie gdzie
drobnym maczkiem jest napisana prawda o danej "okazji"
- polaczenia z trzema numerami gratis (drobnym maczkiem ale tylko z numerami
w naszej sieci)
- taktowanie co sekunde (drobnym maczkiem ale tylko po pierwszej minucie,
platne dodatkowo 5 zl)
- dodatkowe darmowe minuty (drobnym maczkiem ale tylko przez 6 miesiecy)
- polaczenia z 1 dowolnym numerami "gratis" (drobnym maczkiem platne za
usluge 5 zl + VAT miesiecznie)
- 30 darmowych minut (drobnym maczkiem ale tylko do wykorzystania poza
godzinami szczytu)
- najtanszy abonament na rynku (drobnym maczkiem minuta rozmow horendalnie
droga, brak prezentacji rozmowcy) i tak dalej i tak dalej

3. Jeden z operatorow komorkowych w reklamie sie chwali ze jako pierwszy
wprowadza taktownie co sekunde w Europie wschodniej. Bedac na Slowacji w 2001
roku widzialem ze taka usluge oferowal tamtejszy operator.

4. TPSA reklamuje ze polaczenia z telefonami komorkowymi sa po 80 groszy.Ale
nie akcentuje ze jest to cena netto, dotyczy abonamentu standardowego, jest
to po godzinie 18:00 i nie realizuja jej aparaty publiczne !!! W kolejnej
reklamie chwala sie ze stanialy rozmowy miedzy narodowe np. do USA 2.44 zl. Z
USA zadzwonic do Polski kosztuje w przeliczeniu 15 groszy za min. Istnieja
tam karty za 4$ na 120 minut rozmowy z Polską. Drodzy TPSA jest jeszcze co
obnizac. W innej reklamie TPSA, na pytanie pani Czubowny, dlaczego Internet
jest taki drogi pan z Francji odpowiada "Spojrzmy na to z innej strony. Na
przyklad urodzila mi sie corka". Calkowita ignorancja klienta.Ona o cenach,
on o córce...

5.Reklama samochodów w prasie. Mamy super ceny, super promocje. I przy cenie
gwiazdka, a na dole drobnym maczkiem 80% ceny samochodu.Czy tak musi wygladac
reklama aut? A co do "otwartych drzwi" w salonach, czy w zwykle dni drzwi nie
sa otwarte?

6.Reklama cen biletow linii lotniczych. Widzisz fajną cenę, zachodzisz do
biura podrozy a pani mowi, to cena bez oplat lotniskowych. Muszę doliczyc
jeszcze 70$. Mnie nie interesują doliczenia, lecz prawdziwa cena biletu,
ktora powinna byc ceną ostateczną dla klienta. Marzę zeby osoby z zarzadu
linii lotniczych po zajsciu do sklepu spotkały sie ze stwierdzeniem w
kasie "Musze doliczyc panu marze, lub oplatę za sprzątaczkę..." Oplata
lotniskowa jest zwyklym kosztem dla linii lotniczych i nie ma potrzeby je
oddzielania w cenie biletów.




Temat: Kardelen - Side/Kumkoy (****)
Club Kardelen Polska z Jettouristic
1. Klima raz działa a raz nie ale w pokojach kierownictwa na parterze działa
zawsze.
Bez klimy nie pośpicie bo z jednej strony ruchliwa ulica a z drugiej słąbej
jakości animacje do 2-giej 3-ciej w nocy. Najlepsza jest dyskoteka dla dzieci o
21:15 a potem to już tylko hałas i zgrzytanie zębami.
Dodatkowo jest to klima centralna tj. bez regulacji temp. w pokojach, a kanały
dolotowe nieczyszczone od lat. Efekt jest taki, ze smierdzi i lecą z niej
grzyby i różne inne niewidoczne paskudztwa, - nagminne alergie (niby na słońce
wg. rezydentów) + w czasie mojego pobytu 4 zapalenia ucha z ropnym wyciekiem.

2. Pokoje - mogą być, 30 eur dopłaty tygodniowo za pokój z widokiem na może
(300 m) oraz na basen i okrzyki suchotycznego, wyposażonego we wspaniałą
sztuczną szczękę z białymi zębami Pana Waldzia, który jest mimo to postacią
pozytywną. Wyraz jego twarzy mówi o tym, że piętnem odcisnęła się na nim
lektura pt: "Cierpienia młodego Wertera" - Waldzio ma białe równe ząbki ale się
nie uśmiecha.

3. Basen - higiena basenu polega na codziennym dosypywaniu 3 wiader chloru koło
5-tej nad ranem, dodatkowo wojna o leżaki, wieczorem widać na powierzchni
warstwę jak po katastrofie tankowca - bueee, kibel.

4. Toalety buchające często smrodem, przez 2 tygodnie nie zlokalizowałem od
czego to zależy, pewnie manager hotelu ma guzik i przyciska jak go ktoś wkurzy
bo sie o swoje upomni.

5. Ceny - przez 2 tygodnie na dwie osoby w miarę oszczędzając wydałem tylko w
hotelu 270 euro. Po początkowo atrakcyjnie wyglądającej ofercie następuje
drenaż kieszeni na każdym kroku. Piwo: 1,75; sok:1,5: lunch:5; puszczenie bąka
przy basenie: 2 euro itd itp.

6. Polska obsługa na miejscu - miła naprawdę robią co mogą, szczególnie Tomek i
Klaudiusz mają klasę, wyczucie i wykształcenie co widać gołym okiem.

7. Rezydenci Jettouristic - jak ich tylko zobaczycie to w nogi drodzy Państwo,
W NOGI !!!!!!!
Chowajcie się pod schodami, stolikami lub gdzie się da bo chyba cały czas coś
palą mocnego - tak przynajmniej wyglądają. Szczególnie uważać należy na
obrażoną i wyniosłą Joannę zawsze chętną i gotową Was drodzy Państwo
opierrrr.....lić a pozatym to ona już skończyła pracę i prosi o kontakt z
managerem hotelu, oraz na takiego tlenionego chłopczyka o twarzy średnio
rozgarniętego orangutana który twierdzi, że do plaży jest 80 metrów...........

8. Morze - jakieś 300 metrów aleją pośród rzędu bananowców, w 3/4 sklepik gdzie
najtaniej kupicie wodę i inne przydatne do życia urządzenia jak banany i inne
owoce bez pestek. Plaża piaszczysta i z zacienionymi miejscami dość czysta.
Samo morze płytkie i mętne, piaszczysto kamienisto gloniaste. Maski zostawcie w
domu. Leżak - 1 euro na osobo/dzień. Słońce - jak cholera - filtry minimum 40
na początek.

9. Napoi wnosić nie można bo podobno rekwirują i oddają przy wyjeździe. Ja
jestem duży i nie stosowałem się do tych zakazów, nikt mnie nigdy nie zatrzymał
i jego szczęście.

10. Jedzenie - na początku byliśmy zachwyceni, 4-tego dnia zaczęło nam się
odbijać, a w drugim tygodniu to już z zamkniętymi oczami mogłem zasuwać między
raegałami i precyzyjnie nakładać na talerz co zechcę. Co dzień to samo albo
barrrrdzo podobnie. Na koniec żywiliśmy się pomidorem i arbuzem.
Radzę zabrać raphaholin (potrawy pływają w tłuszczu), węgiel (z konieczności
ziejący gównami pokoleń porcelanowy biały owalny kształt w toalecie był moim
częstym towarzyszem.

11. Linie lotnicze Sun Express - oprócz Tomka, Klaudiusza i Waldka jeszcze
linie lotnicze zasługują na pochwałę. Są to renomowane linie - zainteresowanych
odsyłam do netu.

Podsumowanie:
Wybierzcie inny hotel i inne biuro podróży.

P.S. part I: Nie jestem z konkurencji, zainteresowanym prześlę, filmy gdzie o 2-
giej w nocy 70 osób walczy w recepcji o klimę, lub inne zdjęcia.

P.S. part II: Jettouristic zainteresowała się gazeta wyborcza za sprawą jednego
z uczestników, do tej pory udało się ustalić kto tym kręci i stwierdzić
nastawienie na zyski krótkoterminowe. Podobno wkrótce więcej szczegółów w
dodatku turystyka.

Ryszard + żona, cela nr 312, skazany dobrowolnie za 5000 pln.
pastec69@wp.pl



Temat: Parę dobrych rad jak nie zginąć w GB
Realnie patrząc, z punktu widzenia Polaka na perspektywy otrzymania pracy w
UK ,podejmuje się decyzję o wyjeździe/zostaniu w kraju na podstawie różnych
przesłanek. Po pierwsze jako sprzątacz a UK jestem w stanie "odłożyć" 800
funtów. W Polsce jest to średnia wypłata na stanowisku kierowniczym (nie
napisałem managera) Więc każdy może powiedzieć, że jest kierownikiem miotły
(zarobki kierownika w Polsce!) lub managerem koparki ręcznej. Ale sam fakt
PERSPEKTYWY takich zarobków powoduje, że stajemy się łatwowierni.
Znajdujemy "pośrednika" i choć oferta z daleka "pachnie" przekrętem - bo praca
na "już" i za 2 tygodnie nie będzie aktualna, to wierzymy, że dla "głupich"
200 funtów nas nie oszuka. Każdy ma wpłacić po 200 stówy (zaraz po tym, jak w
języku angielskim oferta zostałaby "potwierdzona przez pracodawcę") - przecież
90% wyjeżdża bo ....pracodawca potwierdził, więc o przekręcie mowy nie ma. Z
tych 90% pracę dostanie 10% (tyle jest wiarygodnych ofert) Pozostałe 80% wraca
z horrendalnymi długami, albo koczuje na dworcach, bo a nóż się uda spłacić
długi jakąkolwiek pracą. Przy czym ich angielski jest na poziomie "ser, łan
cigaret plis" Takie są realia. A relacje typu "pojechałem w ciemno i znalazłem"
są krzepiące. Ale nie ma już przy nich komentarza "wysiedliśmy na dworcu. Cały
autokar facetów: murarzy, tynkarzy i wszystkiego po trochu I tylko mnie i
koledze się udało - mamy pracę za 2 funty" Reszta śpi na dworcu, BO POŚREDNIK
NIE PRZYSZEDŁ. Tacy jesteśmy, wierzymy, że jakby oszukał, to jeszcze w Polsce.
Ale nie przyjmujemy, że takie "oszustwo" trwa. Im zależy na nacięciu jak
największej ilości ludzi. Przez czas waszej podróży nacinają następnych, którzy
jadą za wami. Aż się "spalą" w regionie, bo mały odsetek wyjeżdżających
potwierdzi zatrudnienie. I tak na dworcach spotykamy całe tabuny bezdomnych,
bezrobotnych Polaków z różnych części Polski oszukane przez "biuro X" Polacy
myślą, że znalezienie pracy odbywa się tak: idzie pośrednik do pracodawcy i
mówi "zatrudnij ludzi z Polski, co prawda nie dogadasz się z nimi ale będą
pracować". Nikt nie zatrudni pracownika, który ani nie zrozumie pracodawcy, ani
mu nie odpowie. Rozmowa wygląda tak: Oto idzie pośrednik do pracodawcy i mówi:
załatwię ci do pracy ludzi. Porozmawiać to sobie nie porozmawiacie, ale napewno
się dogadacie. Ale oni mają pracować-nie gadać. Pracodawca myśli: no tak, ale
najpierw zadzwonię i "zobaczę" jak się dogadujemy. rzecież jak coś "spieprzą"
muszę im o tym powiedzieć, muszę się z nimi dogadać". Naprawdę, są małe szanse,
aby dostać pracę bez rozmowy z pracodawcą. Chyba że na budowie za 3 funty,
gdzie słyszysz po polsku: podaj cegłę. Zwracam uwagę na stawkę, nie na fakt
miejsca pracy. Sam za 6 funtów podawałbym cegłę. I uczył się języka.
(nie)żart: ma ktoś taką ofertę dla mnie?



Temat: Wirtualna FIRMA.
Wirtualna FIRMA.
Ponieważ jest tu tylu chętnych do robienia interesów proponuję założyć
wirtualną FIRMĘ np. " INTERNATIONAL biuro ' czy " The WORLD OFFICE "
lub na samą Europą " EURO biuro " czy inną nazwę.
Każdy wniesie aport w postaci pomysłu i dokładnie opisze co potrafi
najlepiej robić czyli swoje CV.

Po wykonaniu Biznes Planu zaczniemy zarabiać.

Traktuję serio tę propozycję i oto moje CV, czyli to co potrafię
i w czym mogę pomóc pracując samodzielnie lub na zlecenie:

· napisać pismo, przejrzeć i zadekretować pocztę czy oferty handlowe,
przygotować odpowiedzi

· ułożyć biznes plan, ofertę reklamową - wysłać do kontrahentów,
pozyskać nowych klientów

· pamiętać o ważnych terminowych sprawach czy spotkaniach

· sprawdzać nieuczciwych kontrahentów i partnerów handlowych

· wyszukać korzystną, krótkoterminową lokatę dla kapitału firmy, czyli
jak zarabiać na oszczędnościach w banku - lokata overnight do 7 %

· pozbyć się zalegającego towaru i nadwyżek - poszukać klienta

- w co zainwestować, ciekawe pomysły, myster shopper

· projektować i nadzorować budowę, ekspertyzy, porady, wyceny

· odbierać telefony podczas wyjścia z biura, narad, ważnych
spotkaniach, urlopu, po godzinach pracy, / przekierowanie /

· wyszukać w Internecie potrzebną informację czy poradę

· towarzyszyć w podróży, pomagać za granicą w prowadzeniu biznesu
czy domu, załatwiać wszystkie sprawy z tym związane

· filmowanie uroczystości, wykonywanie zdjęć okazjonalnych

· zadbać o zdrowiem, wyleczyć z choroby, pozbyć uzależnień,

· wyszukać co i gdzie tanio i dobrze kupić, wypocząć – masaż leczniczy

· prać, sprzątać, robić zakupy, gotować - kuchnia polska i orientalna

· pilnować dzieci, rozmawiać z teściami, wychodzić z psem na spacer

· i pomóc w wielu innych uciążliwych, terminowych i pracochłonnych
czynnościach ku zadowoleniu pracodawcy.

Jeżeli o czymś zapomniałem to z góry przepraszam i proszę o pytanie
to uzupełnię CV.

Przy dobrym planowaniu, odpowiedniej organizacji pracy i zwiększeniu
wydajności pracy zatrudnionych pracowników, możemy zwiększyć,
w krótkim czasie, obroty każde firmy - na początek o 10 - 15 % .

Znam rynek polski i widzę powstające nisze rynkowe.

Oświadczam, że w swojej pracy zawsze całkowicie utożsamiam się z firmą,
która mnie zatrudnia i zrobię wszystko ażeby podwoić jej obroty
Do doskonałości dużo mi brakuje lecz szybko się uczę.

Nigdy nie wypowiadam się negatywnie o pracy , albowiem postępuję zawsze
zgodnie z zasadą:

” nie mówi się źle o nieobecnych ”

Mogę pracować na umowę o pracę, umowę – zlecenie, umowę o dzieło,
w formie telepracy, samozatrudnić się - czy inna forma zatrudnienia,
która najbardziej będzie wygodna.

Mogę pracować 24 / 7 / 365

Mam jeszcze jakieś dyplomy, uprawnienia, zawodowe prawo jazdy
znam komputer, programy i Internet, ale to już szczegóły.

Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do FIRMY.

Mój e-mail: justynn@poczta.gazeta.pl




Temat: Ja naprawdę szukam pracy.
Ja naprawdę szukam pracy.

Moje CV czyli co potrafię i w czym mogę pomóc:

· napisać pismo, przejrzeć i zadekretować pocztę czy oferty handlowe

· ułożyć biznes plan, ofertę reklamową - wysłać do kontrahentów

· pamiętać o ważnych terminowych sprawach czy spotkaniach

· sprawdzać nieuczciwych kontrahentów, poznanych ludzi

· wyszukać korzystną, krótkoterminową lokatę dla kapitału firmy,
czyli jak zarabiać na oszczędnościach w banku - lokata overnight
do 7 %

· pozbyć się zalegającego towaru i nadwyżek - poszukać klienta

· w co zainwestować, ciekawe pomysły, myster shopper

· projektować i nadzorować budowę, ekspertyzy, porady, wyceny

· odbierać telefony podczas wyjścia z biura, narad, ważnych
spotkaniach, urlopu, po godzinach pracy, / ew. przekierowanie /

· wyszukać w Internecie potrzebną informację czy poradę

· towarzyszyć w podróży, pomagać za granicą w prowadzeniu biznesu
czy domu, załatwiać wszystkie sprawy z tym związane

· filmowanie uroczystości, wykonywanie zdjęć okazjonalnych

· zadbać o zdrowiem, wyleczyć z choroby, pozbyć uzależnień,

· wyszukać co i gdzie tanio i dobrze kupić, wypocząć – masaż
leczniczy

· prać, sprzątać, robić zakupy, gotować - kuchnia polska i
orientalna

· pilnować dzieci, rozmawiać z teściami, wychodzić z psem na spacer

· i pomóc w wielu innych uciążliwych, terminowych i pracochłonnych
czynnościach ku zadowoleniu pracodawcy.

Jeżeli o czymś zapomniałem to z góry przepraszam przyszłego pracodawcę
i proszę o zapytanie, to uzupełnię CV.

Przy dobrym planowaniu, odpowiedniej organizacji pracy i zwiększeniu
wydajności pracy zatrudnionych pracowników, możemy zwiększyć,
w krótkim czasie, obroty firmy o 10 - 15 % - na początek.

Oświadczam, że w swojej pracy zawsze całkowicie utożsamiam się z firmą,
która mnie zatrudnia i zrobię wszystko ażeby podwoić jej obroty
Do doskonałości dużo mi brakuje lecz szybko się uczę.

Nigdy nie wypowiadam się negatywnie o pracy czy o pracodawcy, albowiem
postępuję zawsze zgodnie z zasadą:

” nie mówi się źle o nieobecnych i pracodawcach ”

Mogę pracować na umowę o pracę, umowę – zlecenie, umowę o dzieło,
w formie telepracy, samozatrudnić się - czy inna forma zatrudnienia,
która najbardziej będzie wygodna i odpowiadać przyszłemu pracodawcy.

Mogę pozostawać do dyspozycji pracodawcy 24 / 7 / 365

Mam jeszcze jakieś dyplomy, uprawnienia, zawodowe prawo jazdy
znam komputer, programy i Internet, ale to już szczegóły.

Zanim podejmiecie Państwo decyzję proszę policzyć ilu ludzi mogę zastąpić.

Pozdrawiam serdecznie swojego przyszłego Pracodawcę i życzę Mu
dużo zdrowia i samych sukcesów tak w życiu zawodowym jak i prywatnym.

justynn@poczta.gazeta.pl




Temat: uwaga!
Informacje mam z wlasnych doswiadczen i od znajomych, ktore tez pracowaly jako
au-pair. Z forum au-pair mam sporo kolezanek, ktore wyjechaly jako operki,
utrzymujemy kontakt przez gadu-gadu i wiem, jak wyglada ich sytuacja - wlasnie
jedna kolezanka chce juz po miesiacu pobytu zmienic rodzine.

Ok, fakt, mozna trafic naprawde swietnie, ale uwazam, ze nie ma to wiele
wspolnego z wyjazdem przez agencje. Rozmawialam z dziewczynami, ktorych host
rodziny zapisaly sie do agencji przez internet, wypelnily formularz, przelaly
kase na konto i potem dostaly oferty au-pair - nikt nie byl u nich w domu, nikt
ich nie sprawdzal.

Ja nie mowie tu bron boze o wyjazdach do USA - tam sytuacja jest zupelnie inna,
caly program au pair jest pod kontrola panstwa. Au pair w Europie sama placi za
przejazd, czy jedzie przez agencje, ktorej zaplaci za posrednictwo 800zl, czy
tez sama wszystko zalatwiala, tak jak ja. Przynajmniej wszystkie moje
kolezanki, ktore jechaly przez biuro musialy placic, wlasnie zajrzalam na kilka
stron biur i 100% wz nich wymaga oplaty za przejazd/przelot od au-pair!

Ze strony Mikroserwisu:

Kraje europejskie:

*opłata dla Biura Au Pair Mikroserwis - 800 zł
*opłata wizowa ustalana przez konsulat danego kraju
*koszt dojazdu do rodziny au pair
*w przypadku wyjazdu do Anglii i Hiszpanii - koszt ubezpieczenia

I zobacz sobie, taka dziewczyna, co jedzie do Irlandii, zaplaci 800 zl +
kolejne 800zl za bilet wydaje 1600 zl, do tego ubezpieczenie i dodatkowe koszty
wyjazdu, co daje ok. 2000 zl.

Tak sie sklada, ze mieszkam w Niemczech i ostatnio spotkalam sie z seria
artykulow mowiacych o niemieckich biurach au-pair. I sprawa wyglada tak, ze
wystarczy isc do urzedu, zglosic podanie o tzw. Gewerbeschein, ktore kosztuje
15 euro i juz mozna legalnei prowadzic "agencje". Taka "agencja" wspolpracuje
z "agencjami" polskimi, ktorym placi sie grube pieniadze za to, ze nie robia
nic. Moze jest kilka porzadnych agencji, ale tak naprawde wiekszosci zalezy
tylko i wylacznie na kasie, nigdy nie mozesz byc pewna, jak i gdzie trafisz. I
dokladnie tak samo jest w calej Europie (powtarzam, nie mowie o USA!). W
Europie nie ma tez czegos takiego jak amerykanski counsellor, prosisz agencje
polska o pomoc, oni zwykle kieruja cie do lokalnej, ktora ma wszystko gdzies -
oczywiscie, nie jest to tez zasada, ale bardzo czesto tak sie zdarza - poczytaj
sobie na forach au-pair.

A teraz o powrotach wczesniej - ja bylam tylko na 2 miesiace, wiec wczesniej
nie wracalam, ale: znam 2 dziewczyny, ktore byly w Holandii, wytrzylamy po 2
miesiace i wrocily (czekaly az im sie pieniadze za podroz zwroca), jedna byla w
USA i po 7 miesiacach wrocila, mowila, ze wiekszosc jej znajomych tam
przynajmniej raz zmienialo rodzine a wiele wracalo wlasnie jakos tak po pol
roku.

Mam jedna przyjaciolke, ktora byla jako au-pair w Australii, pracowala od rana
(6.30) na budzieniu dzieci, ubieraniu, robieniu sniadania, potem wiozla starsze
do szkoly, z mlodszym siedziala, jak w dzien spal sprzatala, opiekowala sie tez
sparalizowanym host-ojcem, jak host-mama wracala au-pair gotowala obiad,
prasowala, prala sprzatala, prace konczyla o 22.30, kiedy juz bylo pozmywane po
kolacji i wszystkie dzieci poszly spac. I nie zrezygnowala - co powiesz na cos
takiego? :)



Temat: Czy masz obawy przed podroza autobusem ?
Raz jeszcze Krzysztof.... Ludzie, nie popadajcie w paranoję. Na palcach jednej
ręki (no, może przyda się i druga, ale wątpię) mogę policzyć wypadki polskich
autokarów w ciągu ostatnich dziesięciu lat. A przez to dziesięciolecie polscy
przewoźnicy zrealizowali setki tysięcy kursów! Wiecej osób ginie w wypadkach
samochodów osobowych w ciągu miesiąca. Od początku wakacji w Polsce utonęło już
ok. 500 (słownie: pięćset) osób. Oczywiście, te dwadzieścia kilka osob, ktore
zginęły w wypadkach autokarów, to dwadzieścia kilka osób za dużo. Zgadzam się,
że w częsci przypadków dochodziło do patologii, jeśli chodzi o czas pracy
kierowców, ale nie myslcie sobie, że w liniach lotniczych czy kolejowych też
wszystko jest OK. Popatrzcie na kuriozalny przypadek katastrofy nad Bodensee -
kontroler ruchu lotniczego wyszedł po prostu do toalety i .... Wszystko zależy
od ludzi i ich zdrowego rozsądku. Ja od 10 lat pracuję w biurze powiązanym
ściśle z firmami przewozowymi, przez te 10 lat obserwuję stałą poprawę jakości
taboru, sprzęt jest coraz nowszy, a tym samym bezpieczniejszy. Zdecydowana
większość autokarów ma kabiny sypialne, tak więc kierowca, który nie prowadzi,
może wypocząć.
Denerwuje mnie min. Pol, który ostatnie przypadki nazywa "koszmarną
prawidłowością". Jest to obraza dla całej rzeszy tranportowcow, a przynajmniej
jej większej, pracującej rzetelnie części. Przez ostatnie lata rząd wymyślał
coraz to nowe licencje, koncesje i opłaty dla przewoźników. Administracja
państowowa nawet nie pomyślała o uregulowaniu kwestii czasu pracy kierowców, a
mogła to oczywiście zrobić. Finał jest więc taki, że mniej solidne firmy
transportowe wykorzystują kierowców, a min. Pol ma okazję poudawać
superoperatywnego polityka. Przyda mu to się do poprawy image, bo innych
sukcesów rządu na razie nie widać.
I jeszcze jedno.... Media każą zwracać uwagę na tanie oferty przejazdu. Zgadzam
się z tym, bo nieraz rzeczywiście może być to wypadkową standardu. Z drugiej
jednak strony można pytanie odwrócić - dlaczego niektore oferty przejazdu są
tak drogie? Bilet autokarowy z Warszawy do Stuttgartu (23 godziny jazdy)
kosztuje ok. 320 zł, a bilet na trasę z Warszawy do Wenecji (tylko 20 godzin
jazdy) kosztuje 620 zł. A więc to nie standard wozu decyduje o cenie, ale inne
czynniki, takie jak konkurencja czy monopol. Jeśli do Chorwacji oferuję
przejazdy na dwie firmy, z których jedna za bilet żąda 527 zł, a druga tylko
410 zł, to można by podejrzewać, że firma tańsza jest gorsza. Gucio prawda,
wynajem autokaru kosztuje 3,20 zł/1 km (w tym jest oczywiście marża
przewoźnika), co przy trasie do Chorwacji (ok. 3.000 km) daje w obie strony
(autokar jedzie i wraca) 9.600 zł plus drobne koszty opłat drogowych etc. Czyli
dzieląc 9.600 zł na 45 osób (liczba pasażerów) wychodzi 213 zł na osobę. A więc
można sprzedać bilet za 410 zł, wypłacić agentowi prowizję i jeszcze dobrze
pożyć. A więc przewoźnik jest tani, czy po prostu nie tak drogi?
Zwrócę uwagę na kolejną rzecz.... Od kilkunastu dni praktycznie na każdy odjazd
autokaru przychodzi policjant i sprawdza stan techniczny wozu. Pomijam, że taki
policjant może sprawdzić jedynie stan ogumienia, gaśnicę i młotek do szyby
bezpieczeństwa. Rozmawiałem ostatnio z szefem firmy, ktora od 9 lat prowadzi
linię autokarową Białystok-Warszawa-Konin-Poznań-Londyn. Niemal na każdym
przystanku pasażerowie wzywają policję, która pojawia się tuż przed odjazdem.
Ponieważ każda taka kontrola trwa nawet po 40 minut, więc.... 4 przystanki x 40
minut.... i juz kierowcy pracują dwie-trzy godziny dłużej. Czyli są jeszcze
bardziej zmęczeni. Wąż zjada swój ogon.
Tym, którzy deklarują, że nie wsiądą do żadnego autokaru, życzyłbym
bezpiecznych podróży samolotem (z ominięciem World Trade Center, Jeziora
Bodeńskiego, Kabat, Lockerby), pociągiem i statkiem (też kilkadziesiąt czy
kilkaset katastrof). Najlepiej jednak siedzieć w domu, tylko, że co będzie, jak
się sufit zawali lub gaz wybuchnie? Wiem, wtedy znowu media zrobią wrzawę i
oskarżą budowlańców i gazowników o morderstwo z premedytacją.



Temat: LOT nie da ci odlecieć z USA !!!
Gość portalu: Jurek napisał(a):

> Najwieksza antyreklama LOTu sa jego pracownicy, bo oferta LOTu i to co
oferuje
> podczas podrozy czesto
> jest lepsze niz na innych liniach... A co do pracownikow to wspomne taka
histor
> yjke ...
> Kolega uzbieral dosc sporo mil w programie frequent flyer - Qualiflyer do
ktore
> go nalezy takze LOT, i
> zadecydowal ze odda mile matce ktora wlasnie leciala LOTem do Polski, aby
podwy
> zszyc ja do klasy
> Business. Przedzwonil zatem do LOTu w Nowym Jorku... gdzie doznal pierwszego
s
> zoku, gdy panienka
> odpowiedziala ze nie wie co to jest Qualiflyer, a puzniej gdy pouczyl ja jak
we
> jsc na strone LOTu w
> dalszym ciagu nie wiedziala co ma zrobic i wkoncu poinformowala ze nie moze.
K
> olega wiec sam
> wszedl na strone LOTu i przedzwonil na podany tam telefon do Programu
Qualiflye
> r. Tam bardzo mila i
> kompetentna obsluga - po otrzymaniu numeru member powiedziala ze nie ma
sprawy
> - przerejestrowali
> Matki miejsce na miejsce w Business klasie i poprosili o fax z podpisem
(poniew
> az byl to transfer mil dla
> innej osoby). Kolega niedowiarek przed odlotem potwierdzajac wylot sprawdzil
c
> zy rzeczywiscie byly
> rezerwacje miejsc w Business klasie, i wszystko wygladalo na zalatwione.
> Z kolega odwiezlismy jego Matke na lotnisko... tam dwie kolejki jedna b.
dluga
> zakrecana - obslugiwana
> przez dwie panienki, i business bez kolejki ale gdzie w jednym troszke
szerszym
> "okienku" bylo az szesc
> panienek. Idziemy do business okienka. Panienka szybko patrzy na bilet i
mow
> i ze nie ten kolor - i ze
> trzeba isc stanac w ta dluga kolejke. Kolega tlumaczy ze zrobil upgrade do
bus
> iness klasy uzywajac
> swoich mil w programie Qualiflyer. Panienka mowi ze o takowym nie slyszala i
j
> uz troche ostrzej kieruje
> do dlugiej kolejki. Kolega juz zlosliwie (bo tak okreslila to panienka) pyta
s
> ie czy w tej dlugiej kolejce tez
> sie odprawia pasazerow ktorzy maja rezerwacje na miejsca w business. Na to
pan
> ienka dopiero z
> duzym zdziwieniem zajzala w monitor i z podejzeniem ze albo bylo nie
autoryzowa
> ne wejscie w system
> LOTu lub pomylka dalej nie dowierza i swoje racje tlumaczy. W tym momencie
wsz
> yscy jednoczesnie
> poprosilismy o przelozonego... Okazalo sie ze kierowniczka to jedna z szeciu
pa
> nienek zajeta rozmowa z
> innymi, wiec odnowa tlumaczenia, kolega przedstawia tez swoja karte member do
p
> rogramu Qualiflyer.
> Ta juz wie ze LOT nalezy do tego programu ale w dalszym ciagu nie wie jak to
ma
> byc zalatwione...
> Kolega wyciaga wygnieciony fax ktory wyslal do Qualiflyer... i tu eureka na
wid
> ok kawalka makulatury...
> Panienka stwierdza ze jak Qualiflyer nie ma nic przeciwko temu to ona tez...
i
> ze "wkoncu ja za to nie
> place"... Wszyscy sie rozladowalismy duzym usmiechem - oczywiscie z roznych
pow
> odow :-)))
> Poprostu darmowy Kabaret dla widzow calego lotniska...
>
> Co do opisywanego zdazenia to bardzo czest nadsprzedawane sa bilety na
roznych
> liniach - ale nigdy
> bilet nie przepada i linie zawsze probuja zadosc uczynienia poszkodowanemu
pasa
> zerowi - ja np. bardzo
> czesto w takich przypadkach otrzymywalem bezplatny upgrade do wyzszej klasy,
kt
> ore czesto sa puste...
> ale to wlasnie wszystko zalezy od pracownikow danej firmy... jedni sami sobie
p
> odkopuja dolek a puzniej
> placza a drudzy wszystko robia aby opinia byla dobra i pracy bylo w brod...
>
> Pozdrawiam.

Ja miałem trochę podobne zdarzenie z podwyższeniem klasy podróży. Dlatego też
teraz jak podwyższam klasę podróży zawsze zanim podejdę do stanowisk odprawy
idę do biura linii lotniczej po zmianę biletu lub po nalepkę na bilet, jak mam
już inną literkę na bilecie. Pracownicy przy stanowiskach odprawy raz
odprawiają LOt a innym razem inną linię i nie orientują się w programach, bo im
się nie chce, albo nie są szkoleni z tego, z resztą co się dziwić skoro sami
pracownicy LOTu niewiele wiedzą o tym.




Temat: wytwórnia wypraw??
Piękny Krym z Przetwórnią Wypraw ;)
Witajcie!

Wróciliśmy z wyprawy organizowanej przez WW wczoraj.
Krym jest piękny-niewątpliwie. Jadąc samemu na pewno tak wiele w tak krótkim
czasie nie bylibyśmy w stanie zobaczyć, w żartach stwierdzić można że to Krym w
formacie .zip ;) Na spokojne zwiedzenie tylu miejsc potrzebny by był
przynajmniej miesiąc, dlatego trudno się dziwić że dni z wycieczkami zaczynały
się o 5 czy 6 rano a kończyły o 22 czy 23.
Warunki lokalowe oferowane przez WW dorównują standardowi naszych schronisk
PTTK. Plus taki, że jest kuchnia w pełni wyposażona, pralka, łazienki do
zniesienia, minus - brak mebli w pokojach nie licząc łóżek ale wersalu za 850
PLN nikt się przecież nie spodziewa więc dla mnie ok.
Natomiast gorzkie wspomnienia pozostawi po sobie to, co kosztuje niewiele
organizatora imprezy - RZETELNOŚĆ I ORGANIZACJA.
Kogo interesują szczegóły niech czyta dalej.

1. Zmieniamy z narzeczonym termin wyjazdu (urlop w pracy etc.) ze względu na to,
że Paweł D. dzwoni do mnie że na ten który wybraliśmy zabrakło pokojów 2
osobowych. Na następny gwarantuje, że już nam "dwójkę" przydziela. W Eupatorii
okazuje się, że "dwójka" na całą grupę była 1! a My mamy się zadowolić 4 bez
łazienki. Pokój 4 osobowy to była 2 do której na naszych oczach donieśli 2
łóżka. Po awanturze dostaliśmy naszą "dwójkę" dwie doby później ale niesmak
pozostał. Po ponad 24H podróży czekaliśmy na rozdzielenie pokojów, co trwało
niemal 2h - czy nie można było zrobić tego podziału wcześniej a nie męczyć
jeszcze ludzi do 2 w nocy..
2. Pokoje miały być 2,3,4,5,6 osobowe, w rzeczywistości były i "ósemki" przy
czym z łazienką tylko 6. i 8., co nie wynika z info na www WW. Na 40 osobową
grupę w dniu przyjazdu 2. była JEDNA!
3. Transport. Tydzień przed wyjazdem dowiaduje się, że lecimy w jedna stronę
samolotem - no ok.choć latać nie lubię. Nikt już jednak nie informuje,że wracać
będziemy: autobusem do Symferopola,dalej plackartą do Lwowa, autokarem do
Przemyśla i pospiesznym do Wawy. Umowę podpisałam na autokar i pociąg z
przedziałami kupe - to był jeden z głównych argumentów mojej decyzji o wyborze
wariantu 14 dni. O zmianie warunków podróży dowiedzieliśmy się 2 dni przed
wyjazdem do Polski(!!!) - sytuacja patowa a do Pawła D. dodzwonić się nie było
szans: jak zawsze nie odbierał.
Był to kolejny punkt niedotrzymania warunków podpisanej umowy.
4. Organizacja samych wycieczek.
Program był napięty do zrozumiałe. Przewodniczka goniła jak szalona, nie było
czasu zrobić fotek, kupić kartek etc. Nawet potem same pilotki powiedziały "Ona
jest już starsza, zmęczona więc odwala jak najszybciej te wycieczki żeby wrócić
do domu". My zrezygnowaliśmy z zejścia z Aj-Petri żeby mieć dodatkowe 60 minut
wolnego na zjedzenie czegoś i odpoczynek gdzieś pod parasolem (na samym Aj-Petri
czasu wolnego było tylko 15 min. na podziwianie widoków i fotki) Zamiast tego
dostaliśmy 20 minut czasu wolnego w mieście a na kolejne 40 minut wywieziono nas
w środek niczego:do brudnego lasku pod Jałtą i tam pośród śmieci mieliśmy w
skwarze czekać na grupę schodzącą - nawet nie było jak usiąść a autokar stał w
samym słońcu.
Innym razem nie poszliśmy do wnętrz pałacu w Liwadi , spotkanie pod autokarem,
który stał w dość odległym miejscu było ustalone na 16:15, reszta grupy wróciła
o 17:00 więc znów czekaliśmy 45 minut pod autokarem a potem za to spóźnienie
obcięto nam czas wolny.
Generalnie nie ma co liczyć żeby podczas dni ze zwiedzaniem coś zjeść czy wypić
wodę, cole, czy piwo gdzieś pod parasolem - na to nie ma czasu.
4. Niedociągnięcia się zdarzają, ale miło gdyby ktokolwiek za nie przeprosił
chociaż. Pilotki były w miarę ok, ale gdy zgłaszaliśmy pretensje to pojawiała
się argumentacja typu:
"cieszcie się, że nie jedziecie plackarą 72h" "cieszcie się, że nie macie
8-osobowego pokoju" - jakoś mało mnie to pocieszało, bo umowa obejmowała
zupełnie inne warunki.

Dla mnie pomysł wyprawy na Krym to pomysł w 10! ale działalność WW to zupełna
amatorszczyzna i wybierając ich ofertę tak naprawdę nie ma co sugerować się
warunkami podanymi w programie, który jest integralną częścią umowy. Stamtąd
zgadza się wyłącznie program wycieczek - warunki bytowania i dojazd to już
ruletka - trudno przewidzieć co się trafi.
W planach za rok mieliśmy Mołdawię z WW ale ochrzczone przez nas Przetwórnią
Wypraw amatorskie biuro Pawła D. zniechęciło nas do siebie zupełnie.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 152 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex