Biuro Studiów

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Studiów




Temat: Naciaganie
ja właśnie dokładnie o tym pisałam, skąd u dzieci po rozwodzie
postawa "pieniądze mi się należą"? pełnoletnie dzieci skladają do sądów pozwy o
alimenty lub ich podwyższenie argumentując że studiują i utrzymanie w dużym
mieście kosztuje. Natomiast w pełnych rodzinach normą jest że takie studiujące
dzieci przede wszystkim szukają możliwości podjęcia pracy i zarobienia na swoje
wydatki. I tu nie ma wiecznego wyciągania ręki tylko raczej chęć odciążenia
rodziców. Na jednym z portali taka studentka z oburzeniem stwierdziła że
dostaje 400 zl od ojca alimentow i pytala o możliwość ich sądowego zwiększenia
bo za taką kwotę trudno się utrzymać. O.k. może i trudno, ale ilu studentów w
tym kraju dorabia do swojego utrzymania? Tysiące. Sposobów jest mnóstwo,
dorywcze prace, stypendia, wreszcie kredyty studenckie. Dzieci z pelnych
rodzin, których nie stac na posłanie syna czy córki na studia - właśnie tak
sobie radzą. I kończą studia bez jakiejkolwiek pomocy rodziny. A te z
tzw "rozbitych" - przez lata otrzymywania alimentów które się "należą" wyrobiły
sobie postawę roszczeniową. I nie pomyślą "a może by sprzątać biura żeby
dorobić". Po co. Przecież to nie one mają obowiązek, tylko tatuś. Więc niech
utrzymuje dorosłego pasozyta. A podobno studia mają uczyć elastyczności i
umiejętności radzenia sobie. Potem, po studiach jak takie "dziecko" nie
dostanie pracy (bo jego koledzy zdobyli w tym czasie jakieś doświadczenie
pracując podczas studiów i wygrali walkę o miejse pracy) znowu lament, bo
dziecko mimo wykształcenia okazuje się kompletnie nieprzystosowane do dorosłego
zycia. Bo całe życie dostawało wszystko na zlotej tacy. Przecież jak karta do
telefonu się kończyła wystarczyło poinformowac o tym tatę, może zagrozić przy
okazji, że jak nowej nie kupi to się nie będzie do niego dzwonić i po klopocie.
A teraz takie schody.





Temat: Dla Gazety o izbach
monika-sobczak napisała:

> Co racja to racja ali technik!!! Ja bardziej cenię osoby z
uprawnieniami od
> osób z tytułami. W swoich postach bronię tej postawy.
> Znam np. naprawdę świetnego projektanta instalacji
elektrycznych (uprawnienia
> bez ograniczeń - najwyższe z możliwych, który ma naprawdę
świetne kwalifikacje
> i przeogromną wiedzę i ma tytuł iżyniera po PW (to jest
wykształcenie wyższe -
> w tym przypadku 5 lat studiów wieczorowych i obroniona praca
inżynierska - dla
> tych co mają wątpliwości). Człowiek robi projekty największych
inwestycji w
> stolicy. Jest lepszy od tych bez takich uprawnień, ale mgr
inż. Więc sorry!
> Liczy się co kto umie praktycznie, a to weryfikują
uprawnienia.
> Można rozpatrywać ewentualnie tworzenie oddzielnych
organizacji dla
> oddzielnych "półek uprawnień"!!

Bez uprawnień projektowych nawet prof. nie może projektować.
Widać mało miałaś do czynienia z projektami architektonicznymi i
konstrukcyjnymi wykonanymi przez techników i inż po trzech
latach studiów. Jeżeli na w wydział architektury trzeba zdać
egzamin z rysunku i pokonać na egzaminie olbrzymią konkurencję
to po ukończeniu tych studiów nie możemy równać tych ludzi z
tymi, którzy się na te studia nie dostali a zdobyli jedynie
papier za praktykowanie. Nie zlecam projektów konstrukcyjnych
inż bez mgr bo się boję, że im wiedzy zabraknie. Nie kwestonuję
kwalifikacji tych osób do nadzorowania budów ale projektów im
nie powierzam. Doceniam wiedzę praktyczną zwłaszcza techników
ale czy któryś z nich albo inż wie co to są badania
architektoniczne . W przypadku prowadzenia remontów obiektów
zabytkowych równie ważna od wiedzy praktycznej jest wiedza
teoretyczna a tą raczej trudno nabyć na budowie. Zatrudniam
wielu techników i uważam że na wyznaczonych odcinkach swoich
zadań są najlepsi ale to nie oznacza, że można im powierzać
zadania kompleksowe, chociaż mogłabym bo jeden z nich ma
wszelkie możliwe uprawnienia ale ten paier zaświadcza jedynie o
tym że osoba ta odbyła praktykę na budowie i w biurze
projektowym i znała odpowiedź na kilka pytań z zakresu
budownictwa.





Temat: Gold Max...??
ja wybrałem się tam jeszcze chyba przed wakacjami (ten straszny fakt starałem
się wymazać z mojej pamięci ;)). razem z bratem stanęliśmy w kolejce
kilkunastu osób. kiedy w końcu nadszedł czas na nas, wkroczyliśmy w podwoje
wspaniałej siedzimy firmy GoldMax. Po prawej stronie na skórzanej lub
skórzanopodobnej kanapie rozwalił się sympatyczny piesio w postaci dużego
boksera, za biurkiem jakaś blondyna mówi że szef czeka. wchodzimy do
biura "szefa", którym okazał się koleś w wieku mniej wiecej 25-30 lat.
Zapytałęm czy jako student studiów dziennych mogę połaczyć tą prace w hurtowni
ze studiami, bo mój plan spokojnie pozwala na to zebym pracował na pół etatu.
odpowiedź buca była oczywista: "no nie, to niestety nie możliwe", rozglądając
się trochę dokłądniej po "biurze" wyczułem już jakąś lipę w tej całej
hurtowni, ale mysle sobie: "może tylko mi się tak wydaje, brat być może sie
załapie do jakiejś pracy". Zostawiłęm brata sam na sam z cwaniakiem za
biurkiem i oczekiwałęm z niecierpliwością na niego w poczekalni gdzie jeszcze
oczekiwał na audiencję mały tłumek interesantów. Po chwili brat wyłonił się z
odmętów biura firmy GoldMax po czym poinformował mnie, że jutro ma przyjść na
dzień próbny ubrany oczywiście w gajer, co by w biurze dobrze się prezentował.
Dnia następnego brat przystroił się w galowy ubiór i wybrał się do wspaniałej
korporacji wspomnianej wcześniej. Jakież było moje zdziwienie kiedy po mniej
wiecej godzinie wrócił on do domu i powiedział, że chcieli go do Będzina
wywieźć gdzie miał chodzić po domach i sprzedawać jakiś badziew. Razem z nim
było jeszcze dwóch kolesi, ci jednak byli widocznie na tyle zdesperowani, że
pojechali tam.

Mam nadzieje, bucowaty szef GoldMax'u spotka się kiedyś na Ogrodowej z jakimś
niedoszłym pracownikiem a ten sprzeda mu "małe co nieco".



Temat: Po pewnej dzisiejszej rozmowie --- skojarzenie
ja wyjechalam z polski rok wczesniej niz moja mama. moja mama nie chciala
wyjezdzac na "dokumencie podrozy", czy tez nie slyszales o tym, ze zabierano
ludziom obywatelstwo i musieli wyjezdzac z polski na tzw. dokumencie podrozy?
poszla wiec do ministerstwa zaprotestowac i powiedziec, ze ona jest polska
obywatelka i chce polski paszport. ten urzedniczyna spojrzal sie na nia i
odpowiedzial: prosze pani, z wrony nie mozna zrobic orla.

a jako ze ty taki dzisiaj dowcipny, to masz tu dowcip z tamtych lat:
dyrektor fabryki zawolal do biura rozensteina, dlugoletniego pracownika fabryki.
sluchaj rozenstein, przykro mi, ale musze cie zwolnic z pracy, okazuje sie, ze
nie masz matury. ja nie mam matury? oburzyl sie rozenstein, oczywiscie, ze mam
mature. nastepnego dnia przyniosl dyrektorowi swiadectwo maturalne i zadowolony
wrocil na miejsce pracy. po paru tygodniach znow zostaje wezwany do dyrektora.
przykro mi, mowi znow dyrektor, ale musze cie zwolnic. okazuje sie, ze
pracujesz na takim odpowiedzialnym stanowisku a nie masz studiow wyzszych. ja
nie mam studiow wyzszych? oburzyl sie rozenstein. oczywiscie, ze mam, dwa
fakultety skonczylem. i nastepnego dnia przynosi dyrektorowi dokumenty z
uniwersytetu. minely 2-3 miesiace, znow dyrektor wzywa rozensteina do siebie.
sluchaj rozenstein, wiesz jaka jest atmosfera dzisiaj w kraju, musze cie
zwolnic, rozumiesz, z takim nazwiskiem.... z jakim nazwiskiem? zaprotestowal
rozenstein, co ci nie odpowiada? nazywam sie kowalski i jutro przyniose ci
dokument. tak sie stalo i rozenstein-kowalski znow przepracowal w spokoju pare
tygodni. ale pewnego dnia znow musi sie stawic u dyrektora. ten kreci sie na
krzesle przez pare minut i mowi w koncu: sluchaj kowalski, strasznie mi
przykro, ale musze cie zwolnic. alez dlaczego? wyjakal rozenstein, mam mature,
mam studia, nazywam sie kowalski, o co chodzi? widzisz, kowalski, wyrzucilismy
juz tylu zydow ze zaczyna sie robic glosno i nieprzyjemnie, wiec dla rownowagi
musimy wyrzucic teraz i polaka.



Temat: studia przyszłego dziennikarza
racja, racja. ale pisania można się nauczyć. i to niekoniecznie na studiach, ale
przede wszystkim pracujac. dziennikarstwo studiowałem 5 lat, a w zawodzie
pracuję ok 3. i te trzy lata dużo wiecej mi dały nić studia, których oczywiście
nie neguję. chodzi mi generalnie o to, że z dziennikarstwem nie jest tak że "to
cos ma się w sobie". to stereotyp. tego się po prostu uczysz. a osobowość
oczywiście ma duże znaczenie. acha i jeszcze jedno jeśli ktoś myśli że
dziennikarstwo to fajna praca, bo chodzisz sobie z dyktafonem i aparatem,
poznajesz ciekawych ludzi, piszesz ciekawe artykuły, a do tego pomagasz ludziom
to ma tylko połowę racji. przede wszystkim to ciężka praca. co miesiąc trzeba
również brnąć z mozołem przez dziesiątki miernych tekstów, odwalać szpunty o
święcie przedszkolaków, albo kocie na drzewie, zarywać weekendy albo wieczory,
użerać się z kretynami, którzy mówią jedno, a autoryzują drugie (albo nic nie
chcą powiedzieć), upierdliwie dzwonić po kilkanaście razy do kogoś, kogo akurat
nie ma w biurze, ślęczeć w internecie godzinami nad researchem do artykułu,
uzerać się z naczelnym, który jest np. dobym kumplem gościa, którego właśnie
smarujesz. A to wszystko pod presją czasu. Oczywiście że dziennikarstwo jest
pasjonujace, ale trzeba pamiętać że to przede wszyskim bardzo ciężka praca.
Jeśli ktoś chce zostać dziennikarzem, musi oprócz wyboru kierunku studiów,
zastanowic się, czy ma dość siły i motywacji żeby się na to porywać. wybierajac
kierunek, szkajcie juz również kontaktów z redakcjami, w których moglibyscie
zaczać pisać juz na studiach. bez tego "mgr" na niewiele się przyda. pozdrawiam
i życze powodzenia. asiaczek22, dzięki i pozdrawiam również ;)



Temat: plagiat i co dalej?
>emclee napisała:

>> to jest studentka zaoczna, zobaczę ją dopiero za trzy
>> tygodnie, mam więc czas, aby się uspokoić i zastanowić nad tym, czy
>> porozmawiać z nią w cztery oczy

O nie, ja bym w życiu tyle nie czekała! a poprawioną pracę przyniesie Ci pod
choinkę, o ile nie będzie miała kataru = wyjazdu narciarskiego?
to nie w porządku nawet wobec pozostałych - uczciwych, pilnych i terminowych
studentów!

idż do Biura Spraw Studenckich, weź od nich z jej akt jej numer telefonu,
najlepiej domowy (a pamiętasz ją? zobacz przy okazji jej zdjęcie i inne
dokumenty, ocenę na dyplomie z poprzednich studiów a pewnie i indeks ;)
Poproś kogoś z Biura odpowiedzialnego za jej/Twój wydział - żeby było
oficjalnie - żeby do niej zadzwonili (może mamusia odbierze;) i niech przekażą
jej wezwanie do PILNEGO kontaktu z Tobą, bez objaśniania po co, tylko że "w
związku z jakimiś problemami z jakąś pracą", najlepiej na maila - masz wtedy
każde jej słowo gotowe do archiwizacji, wtedy każ jej przyjść na spotkanie, a
dalej wiesz co masz robić.
zapewniam Cię, ten telefon ją zmrozi i trochę zachwieje jej pewność siebie, a
jak się na lewo-prawo poskarży kolegom, to wszyscy będą wiedzieli, że trzeba
się pilnować

tę "właściwą" pracę ma Ci dostarczyć oczywiście niezwłocznie,
a za trzy tygodnie, na zajęciach z całą grupą mówisz, anonimowo i bezosobowo,
że miałaś taką sytuację, że bezczelny plagiat i że tym razem sama sobie
poradziłaś, bo jesteś pełna dobrej woli i przyjazna studentom, choć takie
rzeczy tępisz bezwzględnie itd. ALE porozumiałaś się też z szefem/promotorem i
innymi wykładowcami i zgodnie z radą doświadczonych kolegów następnym razem
będziesz wszelkie wątpliwości rozstrzygała wraz z Komisją Dyscyplinarną,
wyrzucając studenta z zajęć, wpisując mu notę w aktach, zawieszając w prawach
(itd, co tam zablefujesz, bo i tak masz nadzieję że TY ze SWOIMI STUDENTAMI nie
będzesz miała TAKICH problemów jak inni wykładowcy :)

aha - bardzo ważne - bo nie wszyscy są bezczelni, niektórzy są po prostu głupi
i niedouczeni, więc zrób im przypomnienie nt. zasad cytowania w Waszej
dziedzinie, sporządzania bibliografii




Temat: Pierwsze nauki i poezje XVII Karmapy
Pierwsze nauki i poezje XVII Karmapy
witam,

ukazała się właśnie książka przedstawiająca
życie i nauki
J.Ś. XVII Karmapy, Ogjena Tinle Dordże.

Michele Martin
"Muzyka na niebie. Dzieciństwo i młodość, pierwsze nauki i poezje XVII
Karmapy
Ogjena Trinle Dordże"
Warszawa, Związek Buddyjski Tradycji Karma Kamtzang, 2004
www.benchen.org.pl/bibk_ksiazki.htm
"Muzyka na niebie" to fascynująca książka przedstawiająca życie i nauki Jego
Świątobliwości XVII Karmapy, Ogjena Tinle Dordże. Podzielona jest na cztery
części. Pierwsza ukazuje dzieciństwo i młodość Karmapy. Opisano tu też w
szczegółach fascynującą historię jego ucieczki z Tybetu do Indii. Druga część
prezentuje szereg spisanych wykładów, wygłoszonych przez Karmapę przy różnych
okazjach, już podczas pobytu w Indiach. Ten fragment publikacji to źródło
nauk
Dharmy. Trzecia część zawiera poezje oraz przykłady sztuki malarskiej i
kaligrafii autorstwa Jego Świątobliwości. Nawet JŚ. Dalajlama mówi, że jeśli
chodzi o biegłość w sztuce, to on sam mimo wielu lat studiów nie dorównuje
młodemu Karmapie. Czwarta część przedstawia krótką historię poprzednich
inkarnacji Karmapów, pióra Punlopa Rinpoczego. Zapoznanie się z nią pozwala
zrozumieć rozległość i różnorodność aktywności Karmapy dla dobra czujących
istot na przestrzeni dziejów.

Książka ma 430 stron i zawiera kilkanaście barwnych fotografii. Jej treść - w
tym cała historia ucieczki z Tybetu - została autoryzowana przez biuro Jego
Świątobliwości Karmapy i stanowi zarówno rzetelne źródło wiedzy, jak i wielką
inspirację dla wszystkich praktykujących w tradycji karma kamtzang.

Bliższe informacje w biurze Centrum w Grabniku.

adres Centrum :
Grabnik 4
96-313 Jaktorów

tel. 046 - 856 49 69 - sprawy biurowe
czynny w godz. 10-13, 14-16, w poniedziałek nieczynny

- informacje o kursach
- zapisy na kursy
- rezerwacja noclegów
- rezerwacja domków odosobnieniowych po uzgodnieniu warunków odosobnienia z
Lamą Rinczenem

fax 046 - 856 49 70 czynny całą dobę

e-mail: benchen@benchen.org.pl




Temat: Co wy na to biurwy ?
> W jaki sposób chcesz kogokolwiek przekonać do swoich racji, jeśli zaczynasz
od
> nazwania go "biurwą" ?
>
> A poza tym, ta petycja jest niemądra:
>
> "...Petycja do polskiego rządu i parlamentu dotycząca szerszego
wykorzystywania
>
> Wolnego Oprogramowania w administracji państwowej i służbach publicznych"
>
> kogo "w administracji państwowej i służbach publicznych"
>
> rusza, że: "Oprogramowanie dostarczone bez kodu źródłowego jest pozbawione
> znacznych walorów edukacyjnych." ?!
>
> Jak już skończysz liceum, studia, to siądziesz przy komputerze zgadnij gdzie ?
> Ehe, w biurze.

ehh ja nie pisze zjebliwych postow:) ale teraz zrobie wyjatek...
wlasnie. wiekszosc osob po licuem i studiach (szczegolnie informatycznych, bo
przeciez kuzyn wujka mowil, ze informatyk duzo zarabia) siada w biurze bez
nazwijmy to okrzesania i jeszcze po obejrzeniu paru odmozdzaczy typu bar czy
inne reality gowno.
no i wlasnie takie toto siada przed kompem, zaprogramowane na bezmozgowe
korzystanie z office'a lub innego programu "no brain required" i w wielkich
trudach odnajduje telefon do administratora i dzwoni " toooo nieeee
dziaaallaaa".
zal pieniedzy podatnikow i innych pionkow, ktore musialy zaplacic za te
prawdziwe dupogodziny w szkolnej lawie z ktorych wyniklo jedynie zlasowanie
resztek mozgu.
ja rozumiem, ze szkodnik powinien zostac zaprogramowany na "plik->nowy->drukuj-
>pojdz do gabinetu szefa po podpis", ale ta droga to my daleko nie zajdziemy
lza mi sie w oku kreci nawet jesli szkodnik zadzwoni o 7 rano i powie "wiesz,
szukalem(al) w intrukcji, ale nie znalazlem tam odpowiedzi na moje pytanie, czy
moglbys mi powiedziec czemu ... (i tu sensowne pytanie)"
niech zyje wolne oprogramowanie i szkodnicy ktorzy z niego korzystaja, dla
takich moge wysiadywac po nocach i im tlumaczyc czemu openoffice robi tak a nie
inaczej pod linuxem ...




Temat: Kto z was zmienił pracę...i żałuje?
Ja po liceum i maturze zacząłem pracować w dużej i znanej polskiej firmie
transportowej na "P", zaczynałem w magazynie, targając paczki i parkocząc
widlakiem, w międzyczasie studia zaoczne z logityki, po trzech latach ktoś mnie
zauważył i przeniesiono mnie do biura, zajmowałem się przesyłkami drobnicowymi
przez jakies 1,5 roku, wyrabiając sobie taką markę, że po tym 1,5 roku dyrektor
oddziału i kolega ze spedycji krajowej całopojazdowej chciał tylko mnie z
całego oddziału do pracy, we dwóch rozkreciliśmy krajówkę w oddziale, byliśmy
jedynym działem w placówce który przynosił zyski i to powazne /ok. 35-40 tys
pln miesiecznie zysku/, ale ponieważ w firmie planowała polityka rodzinna i
protekcja /a my nie mieliśmy w kierownictwie nikogo z rodziny/ więc nie
mogliśmy się doprosic głupiej podwyżki o 200-300 pln, wiec jak sie trafiła
okazja przeszliśmy do innej firmy, w warszawie /o drugie tyle przedłużył się
mój dojazd do biura/, ale kase dostałem lepszą, zabrałem z poprzedniej firmy
klientów, przewoźników i w nowej pracy rozkręciłem dział. Atmosfera była
świetna, ludzie super, i praca tez mi sie podobała, ale przez działanie osób
trzecich /kochanka prezesa/ z dnia na dzień, mimo ze z niczego doszliśmy do 20
tys pln zarobku miesięcznego zostaliśmy zwolnieni. Teraz ponoc ludzie którzy
przyszli na nasze miejsce /znajomi tej kochanki prezesa/ położyli wszystko na
łopatki. Nowej pracy szukałem hmm. 3 dni. I do tej pory niczego nei żałuję,
teraz mam super pracę, w małej prywatnej firmie, jest nasz 3 łacznie z szefem,
zarobki super proporcjonalne do efektów, atmosfera rodzinna, po 3 miesiacach
już umowa na stałe i jest super !!!!!!
Osobiście odradzam wielkie polskie koncerny, bo tam zawsze jest wyścig
szczurów, obiecywanie, zero koleżeństwa i relacji między pracownikami.
POzdrawiam i życzę szcześcia w znalezieniu tej wymarzonej posady



Temat: czy moje CV jest atrakcyjne dla pracodawców..
czy moje CV jest atrakcyjne dla pracodawców..
Analogicznie do rozwijanego już wcześniej wątku, z tą tylko różnicą że
doświadczenie juz mam chciałabym sie dowiedzieć czy w Waszej opinii takie Cv
było by atrakcyjne dla przyszłego pracodawcy..
A wiec ;) Studia wyższe (AE w Katowicach, chociaz tylko zaoczne to z b.d.
wynikiem), 6letnia praktyka w 2 kancelariach adwokackich (stanowisko
asystenckie)- całościowa organizacja biura od podstaw
(kontrahenci,dostawy,zamówienia itp. + pisanie samodzielnych pism:w tym
pozwy, wnioski + wezwania) oraz całkiem niezła orientacja w przepisach kc i
kp, umiejetnosc szybkiego przyswajania wiedzy (w tym przepisow,instrukcji i
tym podobnych),prawo jazdy od 3 lat ale z nieduza praktyka na drogach -
niestety :( Umiejetnosc obslugi urzadzen biurowych wszelakiej masci no i
pakietu Office + internet, angielski na poziomie komunikatywnym (wciaz w
trakcie nauki) + dalekosiezne plany dotyczace studiow podyplomowych.. Czy
takie cechy sa pozadane przez pracodawcow, ew. co mogłabym jeszcze podszkolic
zeby byc lepszym potencjalnym kandydatem na pracownika?? Jestem
przedsiebiorcza,wygadana,pracowita i potrafie sobioe radzic w roznych
sytuacjach (stresowych tez bo na codzien tez miewam klopotliwych
interesantow).. Chce zmienic prace na lepsza (niekoniecznie
asysentcko/sekretarska) i chcialabym sie do tego solidnie przygotowac.. i
jeszcze jedna drazliwa zapewne kwestia dla pracodawcow, z racji swojego
doswiadczenie nie chcialabym zarabiac ponizej 1500 netto (mieszkam w
Gliwicach) ale jak przekonac do tego pracodawce zeby tyle zarobic? poprzec
takie oczekiwania tym ze mam juz doswiadczenie i mniej czasu zajmie mi
wdrozenie sie w nowe obowiazki, niz osobie ktora dotychczas nie pracowala?
Wybaczcie dlugosc postu ale naprawde szukam porady.. Pomożecie?



Temat: Jedwabne - mity i fakty
www.tygodnik.com.pl/numer/278345/persak.html

Latem 1941 roku, po ataku Trzeciej Rzeszy na ZSRR, wzdłuż linii frontu – od
Litwy po Besarabię – przetoczyła się fala pogromów Żydów. Brali w nich udział
mieszkańcy terytoriów, które po roku 1939 okupowane były przez Sowietów:
Litwini, Ukraińcy, Rumuni. W Łomżyńskiem i na Białostoczyźnie aktów przemocy
wobec Żydów dopuszczali się także Polacy. Głośne zbrodnie na Żydach w Jedwabnem
i pobliskim Radziłowie, choć największe pod względem liczby ofiar, nie były
niestety jedyne.
Na pograniczu Mazowsza i Podlasia do antyżydowskich wystąpień miejscowej
ludności doszło wówczas w ponad 20 miejscowościach – i natężenie tych wypadków
każe dostrzec w nich nie odizolowane incydenty, lecz fragment szerszego
zjawiska.

www.ipn.gov.pl/bep_pub_jedwabne.html
Wokół Jedwabnego, pod red. Pawła Machcewicza i Krzysztofa Persaka, t.1 Studia,
s. 525, t. 2 Dokumenty, s. 1034, Warszawa 2002, cena 95,00 zł

Publikacja Wokół Jedwabnego, przygotowana przez Biuro Edukacji Publicznej
Instytutu Pamięci Narodowej, prezentuje wyniki badań naukowych nad zbrodniami
popełnionymi na polskich Żydach w Jedwabnem, Radziłowie i innych
miejscowościach Łomżyńskiego i Białostocczyzny latem 1941 roku.
Na tom pierwszy składają się studia, które przedstawiają te wydarzenia na
szerokim tle historycznym, poczynając od rysu stosunków polsko-żydowskich na
tym terenie w okresie przedwojennym, poprzez opis niemieckiej polityki zagłady
Żydów i antyżydowskich wystąpień miejscowej ludności, kończąc na analizie
powojennych postępowań karnych w sprawie mordu w Jedwabnem oraz dotyczącego go
piśmiennictwa.
W tomie drugim opublikowano dokumenty polskie, sowieckie i niemieckie, w tym
raporty NKWD, relacje Polaków represjonowanych przez sowieckiego okupanta,
raporty wywiadowcze Polskiego Państwa Podziemnego, sprawozdania niemieckich
formacji wojskowych i policyjnych, świadectwa ocalałych Żydów, akta śledztw
oraz procesów karnych w sprawie zbrodni w Jedwabnem i Radziłowie.

www.pogranicze.sejny.pl/jedwabne/index1.html

Starsze artykuły z "Gazety Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Życia".




Temat: Miast zająć się milionami ofiar bolszewizmu Kieres
Miast zająć się milionami ofiar bolszewizmu Kieres
znowu wydal broszure na zamowienie
Przemyslu Holocaustu USA.

Mowi w wywiadzie o ksiedze wydanej przez
...Biuro Edukacji Publicznej Instytutu
Pamieci Narodowej!!!!!!!

Instytut ma Biuro Edukacji Publicznej?????
i juz wszystko wiemy po co nam IPN!
Bo wydalo wlasnie
najpilniej oczekiwana ksiege polskich "bialych plam".

"Wokol Jdwabnego" za 90 zl Tom 1 "Studia"
i tom 2 "Dokumenty".

I coz nam patriota Polak mowi na pytanie; "Nadal jest pan obrazany":
- "Nikt nie jest w stanie mnie obrazic nazywajac mnie Zydem.
To czego sie w tej chwili dowiadujemy nie burzy naszego wizerunku.
Moi przeciwnicy chcieliby zebym powiedzial co innego,

- ale ja tego nie powiem".

I juz wszystko jasne! Pal licho hekatombe 6 mln ofiar Polakow,
kilkuset tysiecy pomordowanych w PRLu,
setki tysiecy pomordownych bestialsko,
z niewyobrazalnym okrucienstwem, na Wolyniu,
zameczonych, wyzutych z godnosci i pozbawionych pracy i kariery
w swoim ale okupowanym prez komunistow panstwie!

Niedouczony profesor z praca naukowa (jedna?) na tematy
poprawnie komunistyczne i tym razem sie nie wylamal
powodujac, ze zbrodniarze komunistyczni, zyja sobie spokojnie posrod nas!

Ci pacyfikujacy polskie spoleczenstwo z lat 48, 56,70, 76,
801-88, jak Fegin z dozywajacy 93 lat z nekrologami od rodzinek
w Gazecie Wyborczej. Ktora niczym sie nie rozni w ideologi
obrony katow Polski od Trybuny i NIE.

Kieres czuwa na mazowiecka gruba kreska.
W sierpniu 2002 ukazal sie nekrolog Anatola Fejgina
w GW z "nieutulonymi w zal". A Kieres nawet po smierci nie objal sledztwem
jego zbrodni - tez nieutulony?
Za to "odkryl" znowu 30 pogromow twierdzac ze kielecki nie byl sfingowany
przez Fejginow, Huszczow, Michnikow, Swiatlow i Bermanow i wielu wielu
ludobojcow!




Temat: Miriam -producentka filmowa
Miriam -producentka filmowa
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=63&w=14047418&v=2&s=0

GW 7.07 2004

FILM. Studio przy Pomorskiej
Wyjęte z szuflad

W Łodzi powstało nowe studio filmowe. Nazywa się Oktopus. - To trochę
żartobliwa nazwa. Ośmiornica ma osiem ramion, a ja chciałabym w swoim studiu
prowadzić wielowątkową działalność - mówi jego założycielka Małgorzata
Burzyńska
ANNA ŚWIERKOCKA

Burzyńska jest absolwentką wydziału reżyserii łódzkiej szkoły filmowej. Do
2000 r. była asystentką Wojciecha J. Hasa. Zrealizowała telewizyjny film
fabularny "Gąszcz" oraz dwa dokumenty - "Lider" i "Stacja Radegast". Od kilku
lat próbuje nakręcić fabułę "Zielone wybrzeże". - Projekt leży w Agencji
Produkcji Filmowej i nie wiadomo, co się z nim stanie - mówi Małgorzata
Burzyńska. - Postanowiłam więc działać, szukać sponsorów nie tylko na własne
pomysły.

Jedną z pierwszych produkcji studia Oktopus ma być film na
podstawie "Zmierzchu" i "Opowiadań odeskich" Izaaka Babla. Jest już gotowy
scenariusz, a obecnie trwa kompletowanie ekipy. Główną rolę - Beni Krzyka -
zagra Bartosz Opania, autorem zdjęć będzie prawdopodobnie Tomasz Wert. -
Udało mi się już zgromadzić budżet startowy i pozyskać kilku sponsorów - mówi
Małgorzta Burzyńska. - To nie będzie drogi film, chcę go nakręcić na kamerze
cyfrowej.

Zdjęcia - także na łódzkich podwórkach - mają szansę ruszyć w październiku.

Kolejny projekt studia to dokument o Maksie Borensztajnie, zwanym Ślepym
Maksem - herszcie przedwojennej mafii żydowskiej w Łodzi. - Maks miał na
sumieniu kilka istnień, ale jednocześnie założył biuro pisania podań, które
służyło pomocą biednym - mówi reżyserka. - Udało mi się dotrzeć do wielu
osób, które pamiętają jego działalność po wojnie.

W Oktopusie powstanie też dokument edukacyjny o łódzkim cmentarzu żydowskim.
Burzyńska oprócz własnych filmów chce w studiu pomagać innym twórcom.
Prawdopodobnie wyprodukuje nowy film Sławomira Kryńskiego "Lekcja historii". -
Poza tym czekam na młodych ludzi z pasją. Postaram się znaleźć sposób, by im
pomóc - mówi. - Nie muszą być to tylko projekty filmowe, ale na przykład
spektakle teatralne albo wystawy.

[-]




Temat: Byle na Zachód (tylko po co?)
Cześć, Tomek!
Oj, Tomek, Tomek... Gdzie Ty masz oczy?
Co Twoim zdaniem powinni robić studenci w czasie wakacji? Odbywać darmowe
praktyki i całymi dniami kserować dokumenty w jakimś biurze? A może powinni
odpoczywać, by nabrać sił na nowy rok akademicki, żeby go nie zmarnować i się
duuuuuuuuużo uczyć, skoro już studiują na tych darmowych, opłacanych z
pieniędzy podatnikow studiach? W końcu jak się będą uczyć, dostaną stypendium
(u mnie w instytucie przy odrobienie szczęścia można się załapać na to
najniższe - 200zł - już przy średniej 4,5...), a może pojadą na Socratesa? A
może jednak nie dostaną tego stypendium, bo wyrobią się jedynie na 4,45, a na
Socratesa nie pojadą, bo - jak wiadomo - wcale nie jet on dla najzdolniejszych,
ale również dla tych bogatszych?
Tomek! Założę się, że nikt by nie wyjeżdżał, gdyby tu, na miejscu, mógł zarobić
tyle, ile tam. Wszystkie te wyjazdy udawadniają tylko, jak tu jest biednie.
Wiesz, trudno studiować i równocześnie pracować, jak w planie widnieje 40
godzin tygodniowo; trudno się uczyć, gdy się kombinuje, jak by tu wymuyślić
najtańszy obiad; i trudno się uczyć cały czas! Kino, teatr, rozrywka
kosztują... Dziwię się, że tego nie dostrzegasz. Wiesz, pracując na Zachodzie
rzez 3 miesiące, można odłożyć pieniądze na cały rok bezpłatnych studiów. A co
mają zrobić ci, którzy za studia muszą płacić? A co z dodatkowymi kursami?
Oj, Tomek, Tomek... Cekam na artykuł o MAgdzie. o tym, jak doszła do wniosku,
że za 800zł miesięcznie nie wynajmie mieszkania, nie nakarmi dziecka, ni ekupi
sbie najnowszej książki o ratowaniu ludzkiego życia, bo jej po prostu nie
będzie na to stać...



Temat: Miast zająć się milionami ofiar bolszewizmu Kieres
Poczekaj jeszcze pol wieku. umra kaci i ofiary.
bedzie mozna prowadzic akademickie spory i wzajemnie sie przepraszac. Teraz twoj ojciec, lub dziadek
moglby isc do kibla. Lepiej poczekac.
Gość portalu: # napisał(a):

> znowu wydal broszure na zamowienie
> Przemyslu Holocaustu USA.
>
> Mowi w wywiadzie o ksiedze wydanej przez
> ...Biuro Edukacji Publicznej Instytutu
> Pamieci Narodowej!!!!!!!
>
> Instytut ma Biuro Edukacji Publicznej?????
> i juz wszystko wiemy po co nam IPN!
> Bo wydalo wlasnie
> najpilniej oczekiwana ksiege polskich "bialych plam".
>
> "Wokol Jdwabnego" za 90 zl Tom 1 "Studia"
> i tom 2 "Dokumenty".
>
> I coz nam patriota Polak mowi na pytanie; "Nadal jest pan obrazany":
> - "Nikt nie jest w stanie mnie obrazic nazywajac mnie Zydem.
> To czego sie w tej chwili dowiadujemy nie burzy naszego wizerunku.
> Moi przeciwnicy chcieliby zebym powiedzial co innego,
>
> - ale ja tego nie powiem".
>
> I juz wszystko jasne! Pal licho hekatombe 6 mln ofiar Polakow,
> kilkuset tysiecy pomordowanych w PRLu,
> setki tysiecy pomordownych bestialsko,
> z niewyobrazalnym okrucienstwem, na Wolyniu,
> zameczonych, wyzutych z godnosci i pozbawionych pracy i kariery
> w swoim ale okupowanym prez komunistow panstwie!
>
> Niedouczony profesor z praca naukowa (jedna?) na tematy
> poprawnie komunistyczne i tym razem sie nie wylamal
> powodujac, ze zbrodniarze komunistyczni, zyja sobie spokojnie posrod nas!
>
> Ci pacyfikujacy polskie spoleczenstwo z lat 48, 56,70, 76,
> 801-88, jak Fegin z dozywajacy 93 lat z nekrologami od rodzinek
> w Gazecie Wyborczej. Ktora niczym sie nie rozni w ideologi
> obrony katow Polski od Trybuny i NIE.
>
> Kieres czuwa na mazowiecka gruba kreska.
> W sierpniu 2002 ukazal sie nekrolog Anatola Fejgina
> w GW z "nieutulonymi w zal". A Kieres nawet po smierci nie objal sledztwem
> jego zbrodni - tez nieutulony?
> Za to "odkryl" znowu 30 pogromow twierdzac ze kielecki nie byl sfingowany
> przez Fejginow, Huszczow, Michnikow, Swiatlow i Bermanow i wielu wielu
> ludobojcow!




Temat: NIE DAM RADY
mskaiq napisał:

> Nie jestes podobna do Ojca, kazdy z nas ma swoje zrozumienie tego kim jest i
co
>
> robi i kazdy podejmuje wlasne decyzje. Z tego co piszesz podejrzewam ze Twoj
> Ojciec walczyl z depresja samotnie. Ruch i swieze powietrze to bardzo pomaga
> ale w ten sposob nie pokona sie negatywnych mysli. To pomaga w pozbyciu sie
> emocji ktore nie daja zyc, kreuja bol i strach trudny do zniesienia. Dlatego
> napisalem abys poszla na bardzo dlugi spacer, pomoze Ci to pozbyc sie emocji.
> To wazne bo bedziesz mogla wrocic do normalnego zycia tzn bedziesz jadla,
spala
> .
> Nastepna sprawa to Twoje myslenie jest obecnie bardzo niebezpieczne, patrzysz
> bardzo negatywnie. Piszesz ze nic nie osiagnelas w zyciu. To nie prawda,
> skonczylas studia o to bardzo duzo. Masz prace a to bardzo wazne. Piszesz ze
> jej nie lubisz, czy mozesz napisac co robisz. Jest bardzo wazne akceptowac to
> cos sie robi, zapewniam Cie mozna polubic kazda rzecz, wszedzie mozna pomagac
> innym a to przynosi satysfakcje.
> Jesli chodzi o milosc, to wszystko jest otwarte, mozesz znalesc kogos nowego,
a
>
> moze wroci Twoj chlopak. To sie wyjasni w przyszlosci.
> Trzeba byc pozytywnym i wierzyc ze wszystko zmieni sie w taki sposob jak
bysmy
> chcieli. Inaczej akceptujesz depresje, strach ze jestes do niczego. Masz
wiele
> do zaoferowania temu swiatu trzeba tylko w to wierzyc i zaczac dzialac.
> Serdeczne pozdrowienia.
>
>
Nie moge polubic pracy bo jest calkowicie niezgodna z moimi predyzspozycjami
psycho-umyslowymi ( wykorzystuje jedynie znajomosc jez obcego), daje mi
natomiast pensje za ktora moge sie SAMA utrzymac. Pracuje wlasciwie sama,przy
kompie i telefonie, jedyny czlowiek ktory przebywa ze mna w biurze jest mi
calkowicie obcy mentalnie i męczacy( chociaz sie lubimy). Warunki pracy b.złe.

Moj chlopak nie wroci (chlopak to zle slowo, raczej mezczyzna ktory mial byc
ojcem moich dzieci);nigdy nie ineresowal sie innymi kobietami wiec jezeli tak
sie stalo- nie jest to przelotna znajomosc.
Nie wiem jak to jest "byc pozytywnym" i "wierzyc ze wszystko sie zmieni". Nie
umiem. Probuje, ale sama sobie nie wierze, jak kiepskiemu spowiednikowi. Jak to
sie robi? Jak mam zaczac dzialac kiedy wszystko ciagnie mnie w dol?




Temat: Ordynacka tańczy z polityką tango
ordynacka to typowa dla ugrupowania komunistów mieszanka: kogo
tam nie ma a własciwie kogo tam mamy: rzezimieszków co tlukli
Kisiela i kuronia, byłych pracowników i funkcyjnych pzpr,
dzialaczy zms, szsp, zsp/ ale tych po linii i na bazie/,
pracowników i wspolpracownikow sb.Cała więc sfora komunistów ,
ktorzy po 89 r. dostali do dyspozycji duże pieniądze : fundusze
operacyjne SB, konta partyjne, mienie z rozkradzionych
komitetow partyjnych. obiekty wynajmowane za grosze, biura
turystyczne, ktore tak hojnie dzielił swoim kolegom
kwasniewski! A więc uwłaszczone kocięta pzpr.
Mamy tez porządnego, uczciwego i przyzwoitego jak L.
Witkowski: najzdolniejszy student UMK w pol. lat 70 , który po
ukończeniu studiów mógłby podołac obowiązkom asystenta prawie w
każdej katedrze tak nauk scisłych jak i humanistyczych: totalna
wiedza i inteligencja, pracowity, wszechstronnie,
uzdolniony ,władający biegle językami obcymi. Ten człowiek nie
potrzebował wsparcia od pzpr/ choć za probę skierowania jej na
tory przyzwoitości "torunskie poziomki "załatwione brzytwą "
przez partyjnych prymitywów ; z brzytwą na poziomki tak śpiewał
m. ałaszewski z "klan'!!!/
zostal w grudniu 81r. internowany w potulicach przez
zbrodniarzy stanu wojennego. Tak więc nie nalezy miec złudzeń ,
nawoływanie Witkowskiego o uczciwość ordynackiej jest chybione.
Znając profesora można powiedzieć, że chce , aby środowisko
ordynackiej legalnie zafunkcjonowało na scenie politycznej a
nie mafijnie jako grupa trzymająca kasę.Ktoś nie znający
witkowskiego może sadzić, że jego apel o przyzwoitość i uczciwe
regułu jest naiwny.. Nic podobnego profesor nie jest
naiwnym ,po prostu jest czowiekiem przyzwoitym i skoro znalazł
się w jednym towarzystwie z szamałkiem, kaliszem
czy czarzastym oczekuje od nich przestrzegania elementarnych
reguł życia politycznego .
ps. żal mi Pana profesorze, żeś się znalazł się w tym bardzo
kiepskim towarzystwie. Już raz p, usiłował naprawiać
to "towarzystwo" i w mrożną grudniową noc zabrali p. z domu i
wywieżli do potulic.
Dzisiaj oczekuje p. przyzwoitości od ludzi b. zepsutych, bez
zasad, czci i pazernych na władzę i pieniądze. Wszak to wielu z
nich jeśli zaszłaby taka konieczność... podpisałaby znów bez
oporów decyzję aby Pana wywieżć- ale byłby to już oboz w Korei
Pln.!



Temat: Lew Rywin - sylwetka
Gość portalu: kibicuniu napisał(a):
GNÓJ dookoła.
> Gość portalu: beta napisał(a):
>
> > Kto to jest Lew Rywin?
> > Urodził się w 1945 r. w Pińsku na Polesiu. W ramach repatriacji
> > wraz z rodziną przyjechał w 1958 r. do Polski, zamieszkując na
> > Dolnym Śląsku, gdzie w Legnicy przez 3 lata uczęszczał do
> > żydowskiej szkoły podstawowej. Ale średnią szkołę ukończył w
> > latach 1962-65 w Nowym Jorku w USA, potem w latach 1965-69
> > studia na Uniwersytecie Warszawskim oraz w 1972 Wyższe Studium
> > Języków Obcych w Instytucie Lingwistyki Stosowanej. Następnie
> > pracował jako nauczyciel, tłumacz, językoznawca, także na etacie
> > w Agencji Prasowej Interpress.
> > Właściwą karierę zawodową rozpoczął w 1983 r., gdy zaangażowany
> > został w KRiTV w Warszawie na stanowisku kierownika biura
> > handlowego TVP, które wkrótce przekształciło się w
> > przedsiębiorstwo "Poltel", zajmujące się handlem i usługami
> > filmowymi. W 1989 r. Lew Rywin został v-przewodniczącym Komitetu
> > RiTV do spraw finansowych, skąd zwolniony został w 1991 r. po
> > upadku rządu T. Mazowieckiego, częściowo w atmosferze skandalu i
> > nagonki antysemickiej. Założył wówczas własną filmową spółkę
> > producencką "Heritage Films". Pierwsze duże pieniądze spółka
> > zarobiła przy kręceniu w Krakowie filmu "Lista Schindlera"
> > Spielberga. Można rzec, że przyniósł on firmie pierwszy
> > przysłowiowy i rzeczywisty milion dolarów zysku.
> > Przy współudziale Lwa Rywina powstało dotąd ponad 20 filmów
> > pełnometrażowych. Należą do nich m.in. "Europa, Europa"
> > Agnieszki Holland, "Uprowadzenie Agaty" Marka
> > Piwowarskiego, "Historie miłosne" Jerzego Stuhra, "Pierścionek z
> > orłem w koronie", "Wielki tydzień" i "Pan Tadeusz" Andrzeja
> > Wajdy, "Pianista" Romana Polańskiego, "Wiedźmin" Marka
> > Brodzkiego. Lew Rywin jest surowym, wymagającym chlebodawcą, od
> > 1997 r. jest prezesem TV "Canal Plus", a od niedawna także
> > prezesem Polskiego Związku Tenisowego. Bardzo towarzyski,
> > zaprzyjaźniony szczególnie blisko z A. Michnikiem, A. Wajdą, J.
> > Urbanem, Niemczyckimi...
> Panie! Tylko nie Wajda, Niemczyccy, Urban, i Michnik! Kowalski, Adamski itp.
> TAK! Tylko nie Ci wymienieni. ONI SĄ CZYŚCI ALE CZY OBRZEZANI? Ze względów
> taktycznych NIE!




Temat: Lew Rywin - sylwetka
Kto to jest Lew Rywin?
Kto to jest Lew Rywin?
Urodził się w 1945 r. w Pińsku na Polesiu. W ramach repatriacji
wraz z rodziną przyjechał w 1958 r. do Polski, zamieszkując na
Dolnym Śląsku, gdzie w Legnicy przez 3 lata uczęszczał do
żydowskiej szkoły podstawowej. Ale średnią szkołę ukończył w
latach 1962-65 w Nowym Jorku w USA, potem w latach 1965-69
studia na Uniwersytecie Warszawskim oraz w 1972 Wyższe Studium
Języków Obcych w Instytucie Lingwistyki Stosowanej. Następnie
pracował jako nauczyciel, tłumacz, językoznawca, także na etacie
w Agencji Prasowej Interpress.
Właściwą karierę zawodową rozpoczął w 1983 r., gdy zaangażowany
został w KRiTV w Warszawie na stanowisku kierownika biura
handlowego TVP, które wkrótce przekształciło się w
przedsiębiorstwo "Poltel", zajmujące się handlem i usługami
filmowymi. W 1989 r. Lew Rywin został v-przewodniczącym Komitetu
RiTV do spraw finansowych, skąd zwolniony został w 1991 r. po
upadku rządu T. Mazowieckiego, częściowo w atmosferze skandalu i
nagonki antysemickiej. Założył wówczas własną filmową spółkę
producencką "Heritage Films". Pierwsze duże pieniądze spółka
zarobiła przy kręceniu w Krakowie filmu "Lista Schindlera"
Spielberga. Można rzec, że przyniósł on firmie pierwszy
przysłowiowy i rzeczywisty milion dolarów zysku.
Przy współudziale Lwa Rywina powstało dotąd ponad 20 filmów
pełnometrażowych. Należą do nich m.in. "Europa, Europa"
Agnieszki Holland, "Uprowadzenie Agaty" Marka
Piwowarskiego, "Historie miłosne" Jerzego Stuhra, "Pierścionek z
orłem w koronie", "Wielki tydzień" i "Pan Tadeusz" Andrzeja
Wajdy, "Pianista" Romana Polańskiego, "Wiedźmin" Marka
Brodzkiego. Lew Rywin jest surowym, wymagającym chlebodawcą, od
1997 r. jest prezesem TV "Canal Plus", a od niedawna także
prezesem Polskiego Związku Tenisowego. Bardzo towarzyski,
zaprzyjaźniony szczególnie blisko z A. Michnikiem, A. Wajdą, J.
Urbanem, Niemczyckimi...




Temat: warto jest być robolem!!
WARTO jest być robolem!!
Sa dwie kwestie, ktore moze w jakis sposob pojawily sie w tym jakze
ciekawym “wontku”, aczkolwiek moim zdaniem nie zostaly nalezycie uwypuklone.

Osobiscie siedze sobie w UK jako mgr z Polski i ogladam swiat z londonskiego
biura na 20 pietrze…

Pierwsza kwestia to sprawa zarobkow….
Otoz generalnie w UK i w innych krajach wysoko rozwinietych jest tak , ze jak
ktos wykonuje jakakolwiek sensowna prace to nie ma zbyt wielu problemow
bytowych. Innymi slowy "system" jest tak poustawiany, ze nawet niezbyt zdolny
pracownik fizyczny dopoki nie ma jakis nieralnych wymagan (typu wczasy na
Seszelach, najnowszy model Ferrari itd) ma wszelkie podstawy by czuc
sie "szczesliwym" i zawodowo spelnionym. Rodzina fryzjerki i spawacza siwetnie
sobie radzi i ich problemem zwykle jest czy pojechac na wczasy do Hiszpanii,
czy moze w tym roku jednak sloneczna Italia, oraz na jaki model wymienic 3
letniego Forda ( nowa Astra , czy moze Peugot 307).

Jest to o tyle istotne , ze jesli ktos nie czuje sie rekinem finansjery lub nie
ma szczegolnych zdolnosci managerskich, moze najspokojniej w swiecie byc
konduktorem lub listonoszem i nikt z tego powodu nie bedzie mu wjezdzal "na
ambicje", a niektorzy liderzy sprzedazy beda nawet czasami zazdroscili mu
bezstresowej pracy.

Statystyczny mlody Anglik robi jakis 3-letni "college" – odpowiednik naszego
technikum – i w wieku 20 lat rozpoczyna "kariere zawodowa" rozgladajac sie przy
tym bacznie czy mu to pasuje czy tez nie. Jesli mu pasuje zwykle uzupelnia
swoje wyksztalcenie jakimis studiami zaocznymi by w wieku lat 30 zostac “kadra
zarzadzajaca sredniego szczebla”. Jesli mu nie pasuje robi sobie jakis
inny "college" itd itp.

I tu dochodzimy do drugiej kwestii, ktora nazywa sie SATYSFAKCJA z wykonywanej
pracy…
Anglicy staraja sie robic to co lubia (kasa dla wielu z nich jest sprawa
drugorzedna poniewaz jak uprzednio wspomnialem generalnie kazda praca zapewnia
godziwe zycie…). Jezeli ktos ma pociag do pociagow zostaje maszynistom, a jak
lubi koparki to szaleje na buldozerze i wszyscy sa zadowoleni….

Studia Uniwersyteckie (fizyka jadrowa, prawo korpeoracyjne itd) przezmaczone sa
generalnie dla osob z “powolaniem”, ktory dana tematyka “kreci”

W Polsce sprawa wyglada "nieco" inaczej – jesli jestes "robolem" = jestes
cienias…

Osobiscie zdecydowanie preferuje system angielski, w ktorym WARTO byc robolem
jezeli lubisz to co robisz…




Temat: Lew Rywin - sylwetka
Gość portalu: beta napisał(a):

> Kto to jest Lew Rywin?
> Urodził się w 1945 r. w Pińsku na Polesiu. W ramach repatriacji
> wraz z rodziną przyjechał w 1958 r. do Polski, zamieszkując na
> Dolnym Śląsku, gdzie w Legnicy przez 3 lata uczęszczał do
> żydowskiej szkoły podstawowej. Ale średnią szkołę ukończył w
> latach 1962-65 w Nowym Jorku w USA, potem w latach 1965-69
> studia na Uniwersytecie Warszawskim oraz w 1972 Wyższe Studium
> Języków Obcych w Instytucie Lingwistyki Stosowanej. Następnie
> pracował jako nauczyciel, tłumacz, językoznawca, także na etacie
> w Agencji Prasowej Interpress.
> Właściwą karierę zawodową rozpoczął w 1983 r., gdy zaangażowany
> został w KRiTV w Warszawie na stanowisku kierownika biura
> handlowego TVP, które wkrótce przekształciło się w
> przedsiębiorstwo "Poltel", zajmujące się handlem i usługami
> filmowymi. W 1989 r. Lew Rywin został v-przewodniczącym Komitetu
> RiTV do spraw finansowych, skąd zwolniony został w 1991 r. po
> upadku rządu T. Mazowieckiego, częściowo w atmosferze skandalu i
> nagonki antysemickiej. Założył wówczas własną filmową spółkę
> producencką "Heritage Films". Pierwsze duże pieniądze spółka
> zarobiła przy kręceniu w Krakowie filmu "Lista Schindlera"
> Spielberga. Można rzec, że przyniósł on firmie pierwszy
> przysłowiowy i rzeczywisty milion dolarów zysku.
> Przy współudziale Lwa Rywina powstało dotąd ponad 20 filmów
> pełnometrażowych. Należą do nich m.in. "Europa, Europa"
> Agnieszki Holland, "Uprowadzenie Agaty" Marka
> Piwowarskiego, "Historie miłosne" Jerzego Stuhra, "Pierścionek z
> orłem w koronie", "Wielki tydzień" i "Pan Tadeusz" Andrzeja
> Wajdy, "Pianista" Romana Polańskiego, "Wiedźmin" Marka
> Brodzkiego. Lew Rywin jest surowym, wymagającym chlebodawcą, od
> 1997 r. jest prezesem TV "Canal Plus", a od niedawna także
> prezesem Polskiego Związku Tenisowego. Bardzo towarzyski,
> zaprzyjaźniony szczególnie blisko z A. Michnikiem, A. Wajdą, J.
> Urbanem, Niemczyckimi...
Panie! Tylko nie Wajda, Niemczyccy, Urban, i Michnik! Kowalski, Adamski itp.
TAK! Tylko nie Ci wymienieni. ONI SĄ CZYŚCI ALE CZY OBRZEZANI? Ze względów
taktycznych NIE!



Temat: usługi edukacyjne
W przypadku działalności związanej ze szkoleniami, edukacją wskazałbym na
następujące możliwości pozyskania dofinansowania:
1. Zacznę od mniej znanego aczkolwiek dającego spore możliwości zwłaszcza
dla szkół, uczelni państwowych i innych placówek publicznych (zob. Ustawa o
systemie oświaty art.2 i 3) programie LEONARDO DA VINCI. Pozwala on na
realizacje min. projektów polegających na wymianie i stażach tj. przygotowanie
do zawodu, rozwój umiejętności językowych, doskonaleniu zawodowym dla osób
prowadzących szkolenia oraz kadry kierowniczej odpowiedzialnej za zarządzanie
zasobami ludzkimi.
Krajowe biuro tego programu mieści się w Warszawie ul. Koszykowa 79, tel. 022
625 39 37.

2. Kolejnym programem, na który zwróciłbym uwagę jest program realizowany
przez PARP w ramach SPO RZL – Rozwój kadr nowoczesnej gospodarki.
Program ten jest kierowany do przedsiębiorców małych średnich i dużych firm i
może objąć takie działania jak:
• szkolenia zawodowe zarówno ogólne jak związane ze zmianami
technologicznymi wprowadzanymi do firmy
• szkolenia dla menedżerów – usprawnienie zarządzania
• praktyczne szkolenia i staże dla pracowników w jednostkach naukowo-
badawczych
studia podyplomowe
• podwyższania umiejętności pracowników nisko wykwalifikowanych.

Program funkcjonuje w ten sposób, iż dofinansowanie jest przekazywane
organizatorowi szkolenia a on pobiera tylko część opłaty za szkolenie od
uczestników. Poziom dofinansowania zależy od rodzaju szkolenia i wielkości
firmy.
Organizatorem szkoleń może być szkoła wyższa, organ prowadzący szkołę lub inną
placówkę działająca w systemie oświaty, osoba prawna prowadząca działalność
oświatową lub osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą w zakresie
szkoleń
Szczegóły dotyczące tego programu są dostępne w RIF lub PARP.

3. Kolejna możliwość pozyskania dofinansowania to programy kierowane do
przedsiębiorców np. w ramach funduszy Phare 2002 - dofinansowanie inwestycji w
postaci zakupu komputerów, oprogramowania, wyposażenia biurowego -rodzaj 803
podgrupy 80 grupy 8 KŚT w KFDI). Szczegóły dotyczące programów KFDI, FDI
dostępne w RIF lub PARP.

Z poważaniem,
Mariusz Nowak




Temat: Studio Atrium
Oto cytat ze strony Studia Atrium :

Zasadniczą różnicą, dzielącą projekt typowy od indywidualnego, są przyjęte do
obliczeń statycznych warunki gruntowe i klimatyczne. W projekcie typowym
przyjmuje się warunki właściwe dla danego konkretnego terenu (w przypadku
naszych projektów przyjęliśmy warunki dla miasta Bielska-Białej i okolic),
które mogą się nie pokrywać z warunkami w innych regionach Polski. Ze względu
na te różnice, każdy projekt typowy powinien być poddany tzw. adaptacji.

W Polsce istnieje wiele rodzajów podłoży o różnych parametrach
technicznych, cztery strefy przemarzania gruntu i kilka stref obciążenia
wiatrem i śniegiem. Ma to wpływ na różnice, np. w konstrukcji fundamentów,
głębokości ich posadowienia i potrzebnych przekrojów konstrukcji dachu.
Natomiast posadowienie budynku w terenie szkód górniczych wymaga często
odrębnego opracowania projektowego.

Czynności te powinna przeprowadzić osoba ze stosownymi do tego
uprawnieniami lub biuro projektowe ( ... )

No wiec jak ? Skoro np. fundamenty , więźba dachowa , ... itd.
nie są odpowiednio uwzględnione nawet w projekcie arch.-bud. (!) - to po
pierwsze .

Po drugie :
Są do projektów tych dołączone ważne ( !!! ) zaświadczenia z izby ? - Ja nigdy
takich nie widziałem - a jest to podstawa do otrzymania pozw.na bud. ( art. ...
Pr.bud. )

Po trzecie :
A co np. z nadzorem autorskim, jeżeli tzw. urząd nałoży taki obowiązek (
art. ... Pr.bud. ) ? Autor projektu z Bielska Białej będzie pełnił nadzór
autorski np. w Szczecinie ? - Chyba ewentualnie "teoretycznie" .
A może to też jest wliczone w cenę ?

Po czwarte, piąte, itd.:
... itd.,itd.,itd.




Temat: Dlaczego USA nie walczy z izraelską bronią atomową
Dlaczego USA nie walczy z izraelską bronią atomową
www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20030207&id=my03.txt
" W Instytucie Studiów Strategicznych w Tel Awiwie Szaron
powiedział : "Strefy naszych interesów nie ograniczają się tylko do krajów
Bliskiego Wschodu, rejonu mórz Śródziemnego i Czerwonego. Dla zapewnienia
naszego bezpieczeństwa [niezmienny chwyt propagandowy militarystów
izraelskich - przyp. autorki] powinny one rozprzestrzeniać się również na
takie państwa, jak Turcja, Iran i Pakistan; na takie obszary, jak Zatoka
Perska i Afryka, w szczególności zaś na kraje północnej i środkowej Afryki"
(sic!)."

"Oto np. admirał Thomas Moorer w rozmowie z dziennikarzem
polonijnego "Dziennika Związkowego", wychodzącego w Chicago, dał przykład
ogromnych wpływów żydowskiego lobby, o czym przekonał się w czasie pełnienia
stanowiska przewodniczącego Szefów Połączonych Sztabów. - W czasie wojny
arabsko-izraelskiej w 1973 r. - opowiadał - Mordechaj Gur, attaché wojskowy w
izraelskiej ambasadzie, który później został szefem sił zbrojnych Izraela,
zażądał, aby USA dostarczyło Izraelowi samoloty wyposażone w najnowszy cud
wojennej technologii, antyczołgowe rakiety typu powietrze-ziemia o nazwie
Maverick. W tym czasie mieliśmy tylko jeden szwadron wyposażony w te
rakiety. - Nie możesz dostać tych samolotów - wyjaśniłem Gurowi. - Sami mamy
ledwie jeden szwadron. Poza tym przekonywaliśmy Kongres, że bardzo
potrzebujemy takiego wyposażenia. Gdybyśmy wam teraz je oddali, Kongres
podniósłby wrzawę. Ale Gur tylko uśmiechnął się i powiedział: "Daj mi
samoloty, a ja się zajmę Kongresem". Moorer zamyślił się przez chwilę, a
potem dodał: "I tak zrobił. Jedyny amerykański szwadron wyposażony w Maverick
dostał... Izrael".
W swoim biurze w Waszyngtonie, już jako konsultant Georgetown University
Center for Strategic and International Study, Moorer mówi: "Byłem temu bardzo
przeciwny, lecz mój głos nie liczył się wobec politycznego oportunizmu na
poziomie prezydenckim. Zwracam uwagę, że w tym czasie Richard Nixon dogorywał
z powodu Watergate. Żaden prezydent nie sprzeciwiłby się wówczas
Izraelczykom. Nie mogę tego pojąć. Zawsze dostają to, czego żądają. Na
bieżąco wiedzą wszystko, co się u nas dzieje. Doszedłem do tego, że
przestałem robić jakiekolwiek notatki. Gdyby Amerykanie wiedzieli, jaką pętlę
ci ludzie zarzucili na nasz rząd, już dawno doszłoby do zbrojnych wystąpień.
Amerykańscy obywatele nie mają pojęcia, co się dzieje"."




Temat: vide sanitaire
Dziekuje za odpowiedź.

Tutaj jest wyliczenie wszystkich zalet „vide sanitaire” .

www.kp1.fr/index.htm?pages/pages_pro/maison/vide_sanitaire.htm~frame_contenu

W dużym skrócie :
lepsza izolacja (sposób budowania zalecany przy terenach gliniastych, o
zmiennej wilgotności i wilgotnych), dom jest bardziej suchy i ma mniejsze
koszty ogrzewania,

mniejsze roboty ziemne , czyli mniejsze koszty ( w świetle tego, co napisałeś,
pewnie należałoby porównać koszty „bardziej” zbrojonej płyty z kosztami
głębszego kopania i dodatkowo zakup i transport ok. 100-150 m3 piasku
(kilkanaście wywrotek po kilkaset złotych każda) do wsypania i ubicia pod płytę,

lepszy dostęp do instalacji wodnej, gazowej i elektrycznej (zwłaszcza, że
zazwyczaj, dostęp do „vide sanitaire” jest zapewniony przez takie małe
drzwiczki/właz),

ochrona na wypadek (niewielkiej raczej - KK) powodzi

pozwala uniknąć pękania płyty podłogowej, spowodowanego wypiętrzeniami
nasączonego wodą gliniastego podłoża . W przypadku vide sanitaire „puchnący”
grunt nie naciska na płytę, tylko rośnie sobie spokojnie w wyżej wymienionej
pustce, po czym równie spokojnie wraca do stanu poprzedniego :-) . Na to
najbardziej kładł nacisk mój kolega, który od kilkunastu lat pracuje w biurze
projektów (we Francji, ale studia kończył w Polsce).

No ale ja się nie znam, ja tylko powtarzam po „znających się”

Kłaniam nisko

KK.

PS : wg rysunków , ten strop byłby budowany z prefabrykowanych belek (jakby
ytongopodobne, alboco), zalanych następnie cienką wylewką. Wygląda to na
metodę dosyć szybką. Prawdali to ?

PPS : a tutaj, dla zainteresowanych, dodatkowo zalecenia kanadyjskiego urzędu
ds. „wydajności energetycznej”, dot. budowy, izolacji i ewentualnego
ogrzewania „vide sanitaire”.
oee.nrcan.gc.ca/emprisonnons_chaleur/chapitre_5/chapitre_5_3.cfm?PrintView=N&Text=N




Temat: Wspomnienie Justysi Aurelii
do Fridy
Gość portalu: FRIDA napisał(a):

kim była ta Justyna bo mnie zaintrygowałeś. Piszesz, że
> miała wielu przyjaciół na Żoliborzu
==========
Justynka Aurelia mieszkała na POTOK-u do 1998. Tytaj chodziła do podstawówki
nr 65 przy Mścisławskiej. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu jeszcze do ubiegłego
roku wisiała jej fotografia w tej szkole w holu pośrod laureatów jakieś
dzielnicowej olimpiady szkolnej. Potem skończyła Sempołowską w 97.
W tym czasie udzielała się w miejscowej Oazie. POtem studiowała ekologię
człowieka na ATK (Uniw. St. Wyszyńskiego). Te studia przerwała i mieszkała od
początku 2001 w Krakowie gdzie zgłebiała wiedzę public relations aż do
tragicznej śmierci 29.10.2001. Pewna ilość młodzieży, szczególnie z ATKu
odwiedza jej grób na cmentarzu prawosławnym na Woli. Niektórzy odwiedzają nas w
domu i trochę o nich wiemy (o ślubach, dzieciach, co robią). Justynka
szykowała się do przejęcia Biura tłumaczeń i wydawnictwa LING-PI; nie zdążyła.
Ostatnią jej pracą było zgromadzenie ilustracji do poematów Klaudiusza
Klaudianusa =O II Konsulacie Fl.Stylichona i O wojnie z Gotami= tegoż
wydawnictwa. O co mi biega? O zachowanie jej w pamięci przyjaciół oraz o obronę
jej dobrego imienia które na szwank wystawili ludzie z aparatu ścigania
przestępstw i Sąd w Nowej Hucie. Proces jest niezakończony (obecnie jest
założona apelacja przeze mnie i prokuratora przeciwko skandalicznemu wyrokowi
Sądu który uniewinnił sprawcę śmierci Justyny 24 lata i Kamila 18 lat). W
trakcie procesu i wcześniej dopuszczono się mnóstwa karygodnych zaniedebań.
Stąd moje starania aby ukrócić w maksymalnym stopniu samowolę funkcjonariuszy
państwa (pirat zabił bo jest piratem, ale funkcjonariusze zabijają cywilnie
ofiary po raz drugi z zimną krwią i wyrachowaniem). Sprawa jest nagłaśniana
przeze mnie i co pewien czas przez niektóre media. Trzeba walczyć z bezprawiem
bo inaczej nie może być mowy aby cokolwiek uległo poprawie w tym zakresie.
Możliwe, ze dla wielu sprawy są nudne, ale to ich problem. Dlaczego na tym
forum o Justysi? - bo tutaj na Zoliborzu pozostało najwięcej jej przyjaciół,
choć niekoniecznie internautów (Justysia raczej po necie nie hasała).




Temat: Radni Sojuszu protestują przeciw lekceważeniu R...
Do łodzianki z francji
Tak się składa że pamiętam co ten pan zrobil dla tego miasta...Był ministrem
Pracy i polityki socjalnej w rządzie Jana Olszewskiego (1992rok). Z tego co
pamiętam to w tych latach Łódź zaczęła upadać. Ludzie byli wyrzucani na bruk ze
swojej pracy a o odprawach takich jak np. na Śląsku mogli pomarzyć... No ale
skoro Łódź miała takiego przedstawiciela (KROPIWNICKI BYŁ MINISTREM PRACY) we
władzy to co się dziwić. Górnicy dostali od rządu odprawy a my figę z makiem!
W latach 92-93 był pan ministrem kierownikiem centralnego urzędu planowania w
rządzie Hanny Suchockiej. To były kolejne lata stagnacji Łodzi, nic się nie
działo w mieście, rosło bezrobocie inwestycje owszem były w Polsce ale nie w
Łodzi, przynajmniej znaczące. Lata 1997 –2000 oraz 2000 – 2001 był szefem
rządowego centrum studiów strategicznych i ministrem rozwoju regionalnego W tym
czasie co się działo w Łodzi każdy widział. Bezrobocie rosło, rozwijały się
regiony ale głównie Warszawa Poznań i Śląsk (proponuje sprawdzić w których
regionach było najwięcej inwestycji). Autostrady w tym czasie które mogły być
motorem do rozwoju regionów budowano i to ze środków państwowych ale na
Śląsku... Praktycznie połączono Wrocław z Krakowem. (około 200 km gdyby zamiast
A4 zbudowano A2 można by było pojechać z Łodzi do Wa-wy a i w drugą stronę
mielibyśmy dobry dojazd do Poznania...)No ale taki był PLAN CENTRALNEGO URZĘDU
PLANOWANIA KTÓREGO KROPIWNICKI BYŁ SZEFEM Przynajmniej tak mi się wydaje bo
jeżeli się myle to od czego ON wtedy był? J Był też ministrem budownictwa.. W
tym czasie w Łodzi (2001r) oddano do użytku około 1600 mieszkań. Niby dużo...
Dla porównania Poznań – 3305, Wrocław ponad 5400, Kraków ponad 5500 Warszawa
ponad 16000 (10 RAZY WIĘCEJ!!!) Pozostawiam to bez komentarza. ( dane te są w
biurze statystycznym miasta Łodzi)



Temat: Jak widzicie Częstochowę za 20 lat ??????
Niestety KIEPSKO !!!!
Może ja też coś do tego wątku wniose.W Czestochowie za 20 lat nic znacząco się
nie zmieni.
Ponieważ mieszkańcy Czestochowy to jeden wielki „POTEŻNY POKLAD ENERGII
NEGATYWNEJ „ której żaden optymista lub optymiści na tym forum nie pokonają .
Ten pesymizm to czestochowska „ zaraza „ na której często sam się przylapuje .
Na poczatku wątku „ heatseeker „ nażeka jak to ludzie mają żle a potem krytykuje
Sld.
Widzisz gdyby była dalej komuna to by niby wszyscy mieli prace no i wodke na 1maja.
Wiec proszę nie krytykowac SLD i jednocześnie narzekac na kapitalizm . Jedno
przeczy drugiemu . Problem jak ktoś wcześniej wspomnial jest w glowach
czestochowskich mieszkancow .Nazywa się pesymizm .Jeżeli ktoś ma zle to powinien
iśc do poradni oraz próbaowac znalezc prace na zachodzie .A nie rozsiewac
„Bakterie pesymizmu „ .
Na sylwestra byłem w Anglii .Mieszkalem sobie w Hotelu na Piccadily Circus czyli
w centrum . I w hotelu w każdej gależi pracowaly śliczne Polki .
1.W recepcji Polka
2.Na centrali telefonicznej Polka
3.W hotelowym pubie dwie Polki
4.W hotelowej restauracji Polka
Żadna z nich nie psioczyla a każdą pytalem czy są zadowolone .
Nikt w Czestochowie jeszcze z glodu nie umarl .
A ciągle poruszanie tematów biedy braku pracy , kwinkania uważam za zaraze.
I tylko przez ten pesymizm którym się czasami zarażam nie lubie tego miasta i
nie będę go bronil .I niestety uważam że u nas jest to nieuleczalne . Wiec jak
ma się rozwijac w przyszlości Czestochowa jak prawie nikt tu nie myśli pozytywnie .
Gdzie studenci po studiach znajdą prace w Czestochowie jak tu nie ma zadnych
znaczących inwestycji . Co rok kończy studia min 3000 osób a czy ktoś buduje
biura i fabryki ??????
Dlatego ten kto jest mądry to stąd niestety ucieka i znajduje zajecie w innym
mieście rozwijając je a nie Czestochowe. Utrata województwa to był „ gwóżdz do
trumny”
Na pewno w tym też maczal palce Miller i SLD panowie krytycy Millera !!! czy nie
mam tutaj racji to Miller spiskowal z rosyjskimi nurkami . Hahahaha.
Ale na pocieszenie napisze że w dawnym DDR dla niewiedzących „NRD „ też jest
podobny problem ,tylko na wiekszą skale . Tam pustoszeją blokowiska bo ludzie
uciekają na zachód i w takich miasteczkach zostają tylko emeryci , recisci i
ludzie którym już na niczym nie zależy
Którzy tylko narzekają . Zobaczycie że i u nas będzie podobnie .Bo nie ma co lub
kto zatrzymac przedsiebiorczych ludzi i fachowców na prowincji która bardzo
powoli się rozwija i do tego ciągle narzeka .Pozdrawiam .....Kubiś




Temat: Kto z was odszedł wcześniej?
Ja odeszlam po osmiu miesiacach. Teraz troche zaluje, ale z zupelnie innego
powodu. Bylam au pair w Niemczech, na poczatku wydawalo mi sie, ze trafilam na
bardzo fajna rodzine, tym bardziej, ze Gastmutter byla wikariuszka, pomyslalam,
ze z taka gleboko wierzaca - czytaj pelna chrzescijanskiej milosci blizniego
rodzina sie zaprzyjaznie. Nic bardziej mylnego. Dzieci byly naprawde super, mimo
ze zajmowalam sie czworka, dwiema dziewczynkami 7,9 lat i chlopcami 12,14 (nimi
sie tak bardzo nie zajmowalam, tylko odkurzalam w ich pokojach i dawalam jesc).
Dziewczynki byly przemile, zabawne, wesole, sympatyczne, czasem niegrzeczne i
krnabrne, ale ogolem super. Z chlopcami wiekszych kontaktow nie mialam, ale byli
juz duzi, dobrze wychowani, ulozeni, zachowywali sie bez zarzutu. Gastvater tez
kulturalny, z poczuciem humoru, sympatyczny, mily - ok. Natomiast Gastmutter -
koszmar. Caly czas skrzywiona, niezadowolona, na dzieci wrzeszczala bez powodu,
ciagle sie mnie czepiala. Oni, jak przystalo na niemiecka rodzine byli bardzo
skrupulatni. Poniewaz nie wyrabialam tych 30 godzin tygodniowo opiekujac sie
dziecmi i "oporzadzajac je", bo nie bylam im az tyle potrzebna, uwazali ze
pozastaly czas moge poswiecic np na odkurzaniu calego domu i prasowaniu ubran -
przede wszystkim koszul pana domu i ubran obojga. Na poczatku to robilam z
poczucia przyzwoitosci, no bo faktycznie, nie pracowalam tych 30 godzin, gora
25. Ale oczekiwalam, ze zdaja sobie sprawe ze robie rzeczy ponadprogramowe i
chociaz zwyklym "dziekuje" wynagrodza moj wysilek. Dodatkowo kolezanki au pair i
nasza opiekunka wytlumaczyly mi, ze to co robie do mnie nie nalezy, i jezeli juz
chca zebym to robila, powinni mi placic (tak jak placono innym au pair za
dodatkowe sprzatanie, prasowanie itd). Niestety do mojej Gastfamilie to nie
docieralo, raz nawet, kiedy nie mialam nic do roboty, a nie "wypracowalam"
swoich szesciu godzin, pan domu powiedzial, ze skoro naprawde nic nie ma do
roboty w domu, to przeciez zawsze sie znajdzie jakas praca np w OGRODKU!
Ech nie bede wiecej pisac, fakt, ze zaczelam szukac innej rodziny przez moje
biuro, znalazlam, ale ze wtedy byl jeszcze problem wizy i dlugosci pobytu, zadna
rodzina nie zechciala mnie na te ostatnie 4 miesiace i w rezultacie wrocilam do
PL. Zaluje, bo bylam w Heidelbergu, wspaniale miasto, mialam nawet pomysl zeby
zostac tam na studia, ale nie mialabym sie z czego utrzymac, itd.
Teraz planuje ponowny wyjazd, tez do Niemiec. Mam nadzieje, ze jakos sobie
poradze i wykorzystam wczesniejsze doswiadczenia.:-)




Temat: A co z nazwiskami?...
A co z nazwiskami?...
Chalsia na "prawie i pieniądzach" rozpoczęła wątek o nazwisku i to mi
nasunęło pewną sprawę.
Czy Wasze byłe noszą nazwisko Waszego męża?
U mnie jest dość śmieszna sytuacja. Ja obecnie mam podwójne nazwisko
składające się z nazwisk moich dwóch mężów. Po rozwodzie nie zmieniałam
nazwiska i nie pozbyłam się go również przy powtórnym wychodzeniu za mąż
tylko z powodów praktycznych. Większość dokumentów, łącznie z dyplomem ze
studiów, mam na nazwisko po pierwszym mężu. Gdybym to nazwisko zmieniła na
zupełnie inne to np. zmieniając pracę musiałabym się tłumaczyć że to, że
dyplom jest na zupełnie inne nazwisko (nie panieńskie i nie obecne to nie
znaczy, że nie jest mój ;). No i musiałabym każdemu opowiadać historię
swojego zycia i nieudanych związków ;). Mój obecny mąż zaakceptował taki
argument i nie ma nic przeciwko temu, że noszę nazwisko także po pierwszym
mężu. Mój poprzedni mąż nie wypowiadał się na ten temat i nie wiem co by o
tym myślał ;)
Była żona mojego obecnego męża (hihi, świetny opis) również nie zmieniła
nazwiska. No i z tego czasem wychodzą śmieszne sytuacje. Np. zadzwoniła
kiedyś do kancelarii mojego męża i przedstawiła się sekretarce ale jego nie
zastała. Sekretarka była nowa i jeszcze niewtajemniczona w układy w naszej
rodzinie. No i jak mąż wrócił do biura poinformowała go, że dzwoniła jego
żona. Na co mąż: "która?" Dziewczę spanikowało, spłoniło się okropnie i
ogólnie zbaraniało. Następnie zostało poinformowane, że żona to ta, która ma
podwójne nazwisko a ta z pojedynczym to obca baba będąca matką córki mojego
męża ;) Dziewczę pojęło w lot i już takich błędów nie popełniało.

A jak jest u Was?




Temat: Umowa z cyfrą+
Gość portalu: Stefan napisał(a):
> Oddaj jak najszybciej,nawet na siłę!!!,za czas od marca do teraz będziesz
> musiała zapłacić,ja tak miałem.Będą Cię straszyć sądem i firmą
> windykacyjną.

Witam
Znam ten ból - tzn trudności w rozwiązaniu umowy z Cyfrą.
Moj głos sprawie poruszonego wątku :
- Uważnie przeczytajcie umowę - z moich obserwacji wynika że operator
zabezpiecza się przed klientem na całej linii (niekoniecznie zgodnie z zapisami
kodeksu cywilnego)
- nagminną praktyką była informacja pracowników biura obsługi - że tej umowy
nie da się rozwiązać !!!! ( każdą umowę da sie rozwiązać zaś kodeks cywily
pewne praktyki w tym zakresie nazywa wprost - niedozwolonymi postanowieniami)
- Operator wysyła do Was standardowe druki z informacjami - niekoniecznie
odpowiadajace postanowieniom zawartej umowy ( Korespondując nawiązujcie wprost
do poszczególnych zapisów w umowie - jeśli coś jest niejasne żadajcie
wyjaśnienia
- swe roszczenia zabezpieczył wekslem in blanco (chętnym do zapoznania się z
prawem wekslowym polecam studia na wydziale prawa ;((((
- Zwleka z przysłaniem formularza zwrotu sprzętu - proponuję w swej
korespondencji nadmienić szanownemu operatorowi , że zdeponowanie u Was jego
sprzętu też wiąże się z kosztami jakie ponosicie - ;))))
- Chcąc się sądzić pamiętać należy że sądem właściwym dla rozpatrywania sporu
jest sąd na terenie którego operator na siedzibę - Warszawa ;)))))

Chociaż wiąże się to z kosztami - starajcie się aby wszelka korespondencja była
potwierdzana, Złózcie skargę do miejskiego rzecznika praw konsumenta - o ile
mnie pamieć nie myli miał 3 lub 4 skargi w sprawie operatorów TV Sat,

Reasumując - klient nie jest bezradny, w moim przypadku na lekturę samej umowy
straciłem 2 dni, koszty korespondencji 35 złotych- ale opłacało się.

Jeśli ktoś jest zainteresowany mogę moje problemy z Cyfrą omówić szczegółowo -
szalony_mnich@poczta.fm



Temat: Dosyć życia ;(
Żądaj , masz prawo
Gość portalu: Enough napisał(a):

> Ja już nie wiem czy to tylko mój to problem czy wielu z nas. Mam już po
> prostu dość. Czy w naszym kraju nie mając żadnych znajomości trzeba klepać
> biedę? Od października nawet nie mogę rozpocząć studiów, ponieważ blokuje
> mnie brak kasy ;( To chore, żeby w wieku 21 lat nie mieć kompletnie żadnych
> powodów do radości. Wiem, że to użalanie się nad sobą, ale w momencie kiedy
> robi się wszystko i nie wychodzi z tego kompletnie nic ma się ochotę tylko na
> skok najlepiej z jakiejś dużej wysokości. Jedynie czytając ogłoszenia np. w
> prasie można wprost pokładać się ze śmiechu, ponieważ niektóre -
> wręcz 'śmieszne' stanowiska wymagają tak wybujałych kwalifikacji, że
> najlepiej trzymać się krzesła, aby z niego nie spaść. Ten kraj upada na
> głowę - polskie realia są beznadziejne - tyle młodych, pracowitych i
> inteligentnych ludzi marnuje się w domu, a mogłyby inwestować w innych i
> przede wszystkim w siebie. Czy teraz płaci się tylko za to, że ktoś
> ma 'tatusia'? W domu po prostu cholery dostaję, nabawię się niedługo nerwicy -
> nikt nie mówił, że będzie lekko, ale bez przesady. Wszędzie wymagają
> kwalifikacji i doświadczenia, ale gdzie za przeproszeniem je zdobywać?
> Zresztą co ja narzekam - zawsze czeka mnie burdel tam każda
> ma 'kwalifikacje'...

żądaj szczegółowych wyjaśnień i godziwej uczciwej pracy - pytaj posłów w każdym
biurze poselskim - to twoje prawo .

nie błagaj o pracę - ty masz prawo do pracy i godnych warunków życia . nie
bierz jałmużny - bierz co się tobie należy .

nie dawaj skurwielom satysfakcji i nie załamuj się .

każdy z was się załamie , to Polska będzie krajem nędzarzy .




Temat: Zmarł prof.Roman Ciesielski
Zmarł prof.Roman Ciesielski
Roman Ciesielski urodził się w 1924 roku. Po ukończeniu studiów na
Politechnice Krakowskiej pracuje od 1948 roku na uczelni. W 1974 roku
uzyskuje tytuł profesora zwyczajnego. Pełni funkcje kierownika Zakładu,
Katedry, dyrektora Instytutu, prodziekana, prorektora
i rektora Politechniki Krakowskiej w latach 1980-81. Był przewodniczącym Rady
Głównej Szkolnictwa Wyższego w latach 1982-85. Jest członkiem PAN. Pełnił
funkcję przewodniczącego Komitetu Inżynierii Lądowej
i Wodnej PAN w latach 1972-90. Od 1986 roku jest członkiem Prezydium PAN.
Jest autorem dziewięciu podręczników akademickich, książek
z zakresu budownictwa i około pięciuset publikacji naukowych
i technicznych. Przez wiele lat był głównym projektantem w Krakowskim Biurze
Projektów Budownictwa Przemysłowego. Jest autorem
i współautorem około sześćdziesięciu projektów kominów żelbetowych
i stalowych, dwunastu projektów hal, trzydziestu projektów fundamentów pod
maszyny i dziesięciu linii kolejowych. Jest autorem wielu norm budowlanych
i współautorem norm ISO. Jest członkiem wielu organizacji międzynarodowych.
Obszarem Jego zainteresowań pozostaje dynamika budowli, a szczególnie wpływy
sejsmiczne i parasejsmiczne na budowle. Ma na swym koncie wiele wybitnych
osiągnięć projektowych i realizacyjnych,szczególnie budowli typu wieżowego.
Jest autorem kilkuset ekspertyz. Brał udział w pracach eksportowych w wielu
krajach świata. Był senatorem Ziemi Krakowskiej w latach 1989-91. Jest
wieloletnim członkiem i zaangażowanym współpracownikiem Oddziału Krakowskiego
PZITB. Wielokrotnie był przewodniczącym Komisji Oddziału, był członkiem Rady
Głównej NOT, członkiem Prezydium Zarządu NOT. Ośmiokrotnie przewodniczył
Krajowym Zjazdom PZITB.
Od lat współpracuje przy organizacji Konferencji Krynickich. Jest CZŁONKIEM
HONOROWYM Oddziału Krakowskiego PZITB. Jest laureatem wielu prestiżowych
nagród. Posiada wiele odznaczeń państwowych, oraz nadanych przez PZITB.




Temat: AP w Częstochowie?????
AP w Częstochowie?????
a moze tak poczytajcie sobie artykulik :
Episkopat Polski dystansuje się od częstochowskiej Akademii Polonijnej i jej
rektora. W oficjalnym komunikacie rzecznik KEP poinformował, że Akademia
Polonijna "nie jest uczelnią katolicką w rozumieniu prawa Kościoła
katolickiego
mimo, że jej rektorem jest duchowny" oraz że polski Kościół nie bierze
odpowiedzialności za działalnosć rektora uczelni - księdza Andrzeja
Kryńskiego".

Treść komunikatu:

W związku z zapytaniami dotyczącymi Akademii Polonijnej w Częstochowie i jej
Rektora Ks. Andrzeja Kryńskiego Biuro Prasowe Konferencji Episkopatu Polski
podaje do wiadomości:

1. Akademia Polonijna w Częstochowie nie jest uczelnią katolicką w rozumieniu
prawa Kościoła katolickiego mimo, że jej rektorem jest duchowny.
2. Ks. Andrzej Kryński przyjął święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa
archidiecezji Bertua w Kamerunie, należy więc do duchowieństwa tamtejszej
archidiecezji i podlega swojemu biskupowi w Kamerunie.
3. Ks. Andrzej Kryński nie pełni żadnego urzędu kościelnego przekazanego Mu
przez prawowitą władzę kościelną w Polsce.

Kościół katolicki w Polsce nie bierze żadnej odpowiedzialności za jakąkolwiek
działalność ks. Andrzeja Kryńskiego.

Ks. Józef Kloch
rzecznik KEP

Warszawa, 10.09.2004 r.

Akademia Polonijna jest wyższą niepaństwową szkołą biznesu i zarządzania,
wpisaną do rejestru Ministerstwa w 1992 roku. Początkowo działała jako Wyższa
Szkoła Języków Obcych i Ekonomii. Kierunki studiów w AP to administracja,
ekonomia, zarządzanie i marketing, filologia angielska, filologia francuska,
filologia niemiecka. Uczelnia posiada filę w Gliwicach, prowadzi także
zajęcia
wirtualnie. Od 2001 roku rektorem Akademii jest ksiądz dr. Andrzej Kryński
(na
zdjęciu). Jednym z prorektorów AP jest prof. Jerzy Buzek.

W 2002 roku Akademia Polonijna zajęła w swojej katgorii 3 miejsce w
przeprowadzanym przez "Wprost" rankingu szkół wyższych. W podobnym
rankingu "Polityki", dotyczącym łącznie publicznych i niepublicznych uczelni
ekonomicznych AP zajęła w ubiegłym oraz w bieżącym roku miejsce 25 (drugie
wśród uczelni niepublicznych).

W czerwcu tytuł honorowego profesora Akademii Polonijnej otrzymał ksiądz
Henryk
Jankowski

Ciekawe dlaczego Episkopat sie tak wypiera tej arcychrzescijanskiej
uczelni???
czyzby cos bylo schowane za pazucha? a moze to nie koniecznie jest taka
czysta
jak łza sytuacja z ta uczelnia - moze komus wygl;ada diabel zza pazuchy???
dobrze sie przyjzyjcie anoz jakies rogi dostrzezecie???




Temat: Do końca listopada sprzedano 320 529 nowych aut
Ponad 54tys zl przecietnie za auto, ponad 320 tys aut juz sprzedanych, w gorach
na Swieta miejsc brak (a przeciez mnostwo rodakow wyjechalo na Swieta za
granice), bedac ostatnio we Wroclawiu niezle sie nachodzilem zeby znalezc
miejsce w restauracji w okolicach Rynku w dzien powszedni ok 17.00 (a jest ich
tam - restauracji - dziesiatki), w Carrefour i innych hipermarketach we
Wroclawiu do 40 kas kolejki po kilkanascie osob z wyladowanymi wozkami.
Przypuszczam, ze w innych duzych miastach w Polsce, zwlaszcza w Warszawie,
obserwacje bylyby podobne. Moze w malych osrodkach jest inaczej ale w duzych
miastach w Polsce mnostwo ludzi zyje na BARDZO wysokim poziomie! Wszyscy
oczywiscie narzekaja na powszechnie panujaca nedze w Polsce!
Ludzie, czego wy jeszcze od zycia chcecie? Mieszkam w bogatej-niby Kanadzie,
ale do piet ona (a jestem z Toronto) nie dorasta do obecnej Polski (znowu:ocena
na bazie Wroclawia i -pewno- innych duzych miast). Chcialbym zeby w Kanadzie
ludzie chocby w polowie tak np. byli poubierani jak w Polsce (o poczuciu gustu
przez milosierdzie dla Kanady w ogole nie wspomne), czy tak potrafili weosolo
sie bawic. Nic tylko ogladaja ten swoj hokej, pija te cienkie piwo z butelek
prosto, zywia sie glownie "smakowitymi" hormonami pedzonymi hamburgerami i cale
zycie splacaja te w polowie zbudowane z dykty domy, ktore kosztuja horrendalnie
duzo - w Toronto juz nic porzadniejszego ponizej 300 tys "kanady" sie nie kupi.
Dlatego przestancie juz wreszcie narzekac i szukac szcescia gdzies daleko.
Macie swietny kraj, ktory w sumie dobrze sie rozwija pomimo nawet tych ciagle
nowych afer. Mam nadzieje, ze w koncu ta banda zlodziei sie nachapie, ze nowy
rzad wreszcie bedzie taki na jaki Polska zasluguje i zobaczycie - za 10 lat to
bedzie wspanialy kraj, tylko musicie w to uwierzyc i do tego sie przylozyc - a
nie myslec o wyjezdzie , bo gorzko sie rozczarujecie.
Gwoli wyjasnienia: nie jestem "sfrustrowanym emigrantem zasuwajacym za grosze w
pralni czy na budowie", pracuje w biurze, zarobek (brutto, brutto) 69
tys "kanady"rocznie a i tak zyje "cieniej" niz wielu moich kolegow ze studiow w
Polsce. Wracac juz za pozno, ale teraz bym nie podjal decyzji o wyjezdzie z
Polski.

Wesolych Swiat !



Temat: 11 Listopada
Powtarzajac za Cenckiewiczem:
"...Kim był agent Bolek?

Na początku tego roku sprawa tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek
powróciła ze zdwojoną siłą za sprawą fragmentu mojej książki "Oczami bezpieki".
Na dwóch stronach omówiłem odnalezione w gdańskim IPN dokumenty dotyczące
agenta Bolka, pracownika wydziału W-4 Stoczni Gdańskiej im. Lenina, aktywnego
uczestnika rewolty grudniowej 1970 r. i członka rady zakładowej. Są to zarówno
notatki funkcjonariuszy SB, jak i dwa donosy agenturalne TW Bolka (przepisane
na maszynie). W swojej książce nie rozstrzygam, kto był Bolkiem, choć muszę
przyznać, że dane biograficzne i pracownicze TW Bolka są zbieżne z życiorysem
Lecha Wałęsy.

Z dokumentów bezpieki wynika, że TW Bolek był wykorzystywany w rozpracowaniu
Józefa Szylera - pochodzącego ze Śląska elektryka z wydziału W-4 Stoczni
Gdańskiej, którego SB zakwalifikowała do "najaktywniejszych z inspiratorów do
inicjowania przerw w pracy i wystąpień". Pierwszy z donosów Bolka (z 17
kwietnia 1971 r.) dotyczy próby ponownego podpalenia gmachu KW PZPR w Gdańsku w
styczniu 1971 r. oraz nastrojów wśród załogi stoczni po wystąpieniu Edwarda
Gierka na plenum KC PZPR. Drugi donos (z 27 kwietnia 1971 r.) traktuje o
nastrojach wśród stoczniowców po masakrze grudniowej i dyskusjach na temat
sposobów uczczenia pamięci poległych kolegów.

W obu donosach TW Bolek dość dokładnie opisuje sytuację w stoczni, a do
najbardziej nieprzejednanych ("agresywnych") zalicza Jana Jasińskiego i Henryka
Jagielskiego, którego denuncjuje SB, informując, iż 1 maja 1971 r. zamierza on
rzucić pod trybunę honorową czerwoną flagę. Donosy TW Bolka są szczegółowe i
robią wrażenie szczerej współpracy z oficerem prowadzącym.

Norweskie dossier Bolka
Kilka "niewinnych" stron z mojej książki na temat Bolka wywołało histeryczną
reakcję Lecha Wałęsy. Rozpoczął on internetową krucjatę przeciw wszystkim,
którzy wracają do tej sprawy. Wreszcie złożył wniosek do prokuratury
powszechnej o zbadanie stawianych mu zarzutów. Mając w kieszeni wyrok Sądu
Lustracyjnego z 2000 r., wystąpił również do IPN o status pokrzywdzonego.

Niemal we wszystkich wypowiedziach byłego prezydenta przewijał się motyw
przewodni: według niego, sprawa Bolka to efekt bezpardonowej walki bezpieki z
przywódcą "Solidarności", której elementem było spreparowanie materiałów
agenturalnych. Prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Otwarcie zachowanych
archiwów bezpieki daje możliwość przynajmniej częściowego jej wyjaśnienia.
Istotnie, w 1982 r. w związku ze zgłoszeniem kandydatury Wałęsy do pokojowej
Nagrody Nobla bezpieka przeprowadziła akcję mającą zdyskredytować
przywódcę "Solidarności" w oczach członków Komitetu Noblowskiego.

W ramach kilku operacji specjalnych (m.in. "Sąd", "Zadra" i "Ambasador") SB
przekazała członkom komitetu materiały kompromitujące Wałęsę jako agenta o
pseudonimie Bolek. Jednak z dostępnych dziś źródeł bezpieki wynika, iż w
jakiejś części fikcyjna teczka Bolka zawierała też materiały autentyczne. W
aktach Biura Studiów i Analiz MSW, które prowadziło operacje przeciw Wałęsie,
jest mowa o tym, że chodzi o "przedłużenie współpracy o minimum dziesięć lat"
i "kontynuację przerwanej uprzednio współpracy z resortem".

Sprawa wymaga dalszych badań. Już teraz trzeba jednak dokonać rozróżnienia
między autentycznymi materiałami z początku lat 70. a tymi, które preparowano w
MSW w 1982 r. Natomiast z faktu istnienia tajemnego planu zdyskredytowania
Wałęsy w stanie wojennym przez wytworzenie i upublicznienie fikcyjnej
dokumentacji nie można wyprowadzać wniosku, że wszystkie materiały na jego
temat są "ubecką fałszywką"...".




Temat: Gdzie zaoczna architektura???
witaj,
tez to przerabialem ;-)
a wiec:
1) co do poznania i zaoczne architektury.
istotnie byly takie studia w poznaniu.
trwaly 3 lata, dawaly tytul inż. arch. (bez mgr)
kandydaci musieli miec tytul mgr. inz. na kierunku
budownictwo i 5 letnie doswiadczenie (no i oczywiscie
egzamin z rysunku - ale to jest zawsze :-))
z podresleniem na _byly_. od roku juz ich nie ma
(zdaje sie ze sa niezgodne z ktoras tam dyrektywa
UE odnosnie ksztalcenia architektow ale w sumie to nie mam pewnosci).

jednak wcale nie oznacza to ze wszytsko stracone gdyz
2) sa wprawdzie szkoly prywatne ksztalcace zaocznie na tym kierunku
(ktos podawal wyze jakas szkole w warszawie, search w google'u
daje jakas szkole w katowicach - zdaje sie ze wyzsza szkola techniczna)
jednak radzilbym to traktowac z dystansem. szkoly prywatne poki co
maja w polsce kiepska renome - a i pracodawca roznie na to patrza. poza
tym szkoly te dadza ci tylko tytul inz. i magistra bedziesz i tak musial
dorobic na panstwowej politechnice - na ktora po szkole prywatnej niekoniecznie
musza cie przyjac (w chwili obecne Izba Architektow odmawia przyznawania
uprawnien osobom tylko z tytulem inz. arch. - choc zgodnie z prawem nie ma do
tego podstaw)

3) jest politechnika krakowska - czyli uczelnia panstwowa wprawdzie ale
ktora "bardzo lubi kase". tutaj sa studia wieczorowe uzupelniajace dla
absolwentow kierunkow pokrewnych (czyli budownictwa) realizowane na
indywidualnych planach. tzn jak zdasz egzamin to ustalaja specjalnie dla ciebie
program (glownym kryterium jest to co miales juz zaliczone na budownictwie)
"chodzisz jak chcesz, krzywdy ci zrobic nie dadza" szkopul w tym te studia
kosztuja 15tys. za rok (tak przynajniej kosztowaly rok czy dwa lata temu).

i ostatnie rozwiazanie ktore okazalo sie jednak najprostsze:
4) zdaj na studia dzienne - gdzie masz najblizej - prawie 1/3przedmiotow
ci sie przepisze z budownictwa - (zobacz programy studiow www.arch.pw.edu.pl
lub na stronach wydz. arch. politechniki gdanskiej - nie mam pewnosci jak jest
gdzie indziej), pierwsy rok zrob sobie luz z robota, od drugiego nie powinienes
miec problemu z polaczenie pracy ze studiami - w koncu masz juz konkretny zawod
i zdobywasz drugi ktory bardzo sie z nim laczy - bedziesz naprawde bardzo
pozadanym, pracownikiem w wiekszosci biur proj. - ja w kazdym razie na to sie
zdecydowalem.

gdybys chcial miec odrobinke wiecej czasu - to mozesz wybrac wieczorowe -
zajecia bedziesz mial po 16.tej (przynajmniej w gdansku i warszawie) - gdybys
pracowal w biurze konstrukcynym a nie architektonicznym to faktycznie cos ci to
da - bo jednak w architektonicznych siedzi sie wieczorami wcale nie rzadziej
jak rano - i chyba tak sie sklad aze wiele luckow zw tym zawodzie lubi siedziec
po nocach - weic zajecia po poludniu nie sa az takim ulatwieniem :-)

i jeszcze jedno,
nie jestes jedynym inz. budownictwa ktory przerabia ta sciezke.



Temat: Szansa młodzieży- szkolenia, doradztwo, staże
Szansa młodzieży- szkolenia, doradztwo, staże
Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej Regionalny Ośrodek w Lublinie
rozpoczyna realizację projektu „Teraz MY! Młodzież wchodzi na rynek
pracy”, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu
Społecznego w ramach Poddziałania 6.1.1 POKL Wsparcie osób
pozostających bez zatrudnienia na regionalnym rynku pracy.
Wsparciem w ramach projektu zostanie objętych 60 młodych osób, w
szczególności do 25 roku życia, pozostających bez zatrudnienia,
niebędących zarejestrowanymi jako bezrobotne lub poszukujące pracy,
w szczególności studenci zaoczni i absolwenci studiów prawniczych,
informatycznych, politologii, socjologii, kierunków ekonomicznych.
Dla studentów innych kierunków bądź pow. 25 roku życia gwarantujemy
do 25% miejsc w projekcie. Ponadto, uczestnicy muszą być zameldowani
na terenie województwa lubelskiego (stale lub czasowo) oraz posiadać
dyplom ukończenia określonego rodzaju studiów licencjackich lub
magisterskich. Jeśli uczestnik oczekuje na wydanie dyplomu może
aplikować o uczestnictwo w projekcie przedkładając zaświadczenie
poświadczające zaliczenie egzaminu wydane przez dziekanat.

Nabór potencjalnych uczestników projektu i przyjmowanie aplikacji
trwa. Dokumenty aplikacyjne udostępnione są na stronie www. projektu-
WWW.TERAZMY.LUBLIN.PL (możliwość pobrania). Kompletna aplikacja
składa się z karty BO, uzasadnienia chęci uczestnictwa w projekcie
oraz potwierdzonych za zgodność z oryginałem (najlepiej przez
referenta ds. administracyjno- biurowych) dyplomu ukończenia
określonego rodzaju studiów (licencjackie/ magisterskie) oraz dowodu
osobistego. Po zamknięciu procesu rekrutacji decyzję o ostatecznej
kwalifikacji do projektu podejmie Komisja Rekrutacyjna.
Każdy z uczestników uzyska wsparcie w postaci:
- grupowego doradztwa zawodowego (16 h), stymulującego aktywność i
mobilność zawodową, doskonalącego umiejętność pisania CV i LM oraz
przygotowującego do rozmów kwalifikacyjnych u potencjalnych
pracodawców,
- indywidualnego doradztwa zawodowego (4h), w ramach którego dla
każdego uczestnika zostanie odrębnie opracowana ścieżka rozwoju
zawodowego,
- szkolenia z umiejętności kluczowych (24 h) między innymi z zakresu
asertywności, autoprezentacji oraz radzenia sobie ze stresem,
- specjalistycznego kursu (56h), którego zadaniem będzie
uaktualnienie wiedzy z zakresu odpowiadającego wybranej dziedzinie
oraz przygotowanie do podjęcia stażu.
- dla 20 BO przewidziano również kurs „Moja Firma” (40h)
przygotowujący do założenia i prowadzenia własnej działalności
gospodarczej oraz pozyskiwanie na jej funkcjonowanie zewnętrznych
źródeł finansowania.
Na 3- miesięczny staż w ramach projektu spośród uczestników zostaną
skierowane 32 osoby wykazujące się największym zaangażowaniem w
zdobywaniu wiedzy, postępie merytorycznym i frekwencji na zajęciach.
Zakończenie uczestnictwa w projekcie będzie udokumentowane
uzyskaniem zaświadczenia ukończenia kursu oraz certyfikatu long life
learning.
Zapewniamy: materiały szkoleniowe, poczęstunek w trakcie szkolenia,
możliwość zwrotu kosztów dojazdu.
Zajęcia już w październiku - decyduje kolejność zgłoszeń.
Planowane rozpoczęcie zajęć:
- X. 2008 moduł „Podatki”
- XII.2008 moduł „Prawnicy”
- XII.2008 moduł „III sektor”
- III.2009 moduł „Informatycy”
Dodatkowe informacje: Agata Załęska, Tel. 0 81 534 77 17/ 37 17;
Biuro projektu pon -pt 9-16 ul. Chopina 11/ 4b Lublin, e-mail:
a.zaleska@lublin.frdl.pl/ info@terazmy.lublin.pl.

Serdecznie zapraszamy!




Temat: Pastusiak: prawybory to dobra lekcja demokracji
Wywiad Anny Pastusiak (Ochab) o tatusiu STALINOWCU
ALE oni mieli UKŁADY za czasów żydo-komuny i z tąd te studia za
pomoca "fundacji" żydowskich a ameryki chociaż byli w PZPR, a teraz LEJĄ WODĘ
że to tacy "byli zdolni"(sić!):

"...Zatrzymajmy się chwilę przy Państwa ślubie. Pani, jeszcze przed obroną
pracy na chemii, postanowiła wyjść za mąż za nikomu nie­znanego Longina
Pastusiaka, który, już po studiach dzien­nikarskich, zaczynał pracę w „Kurierze
Polskim". Jak na tę wiadomość zareagował Pa­ni ojciec, Edward Ochab, by­ły I
sekretarz KC PZPR, a wtedy członek Biura Poli­tycznego partii?

- Dla rodziców było to wielkie zaskoczenie.

Że ich przyszły zięć to syn ,; łódzkich włókniarzy, a więc człowiek z innego
świata?"

- Moi rodzice nie stawiali ". żadnych barier towarzyskich' i środowiskowych.
Nigdy nie miałam nakazów, ani zaka­zów dotyczących spotkań ze znajomymi. Rodzice
polegali na moim rozsądku. Żadnego dysonansu więc nie było. Po prostu rodzice
byli auten­tycznie zaskoczeni. Nie wie­dzieli o istnieniu Longina, do­póki nie
przedstawiłam go ja­ko kandydata na męża. Oj­ciec delikatnie oponował,
proponując, by „Haneczka skończyła studia"... Starali się wyperswadować nam ten
plan, ale łagodnie.

A jak Panią przyjęli te­ściowie?

- Bardzo dobrze. Choć praw­da jest taka, że Longin był tak nieprzytomny, iż
zawiadomie­nie, że chce przedstawić na-

rzeczoną, wysłał na swój wła­sny adres. Na szczęście przy­padkowo był w Łodzi, na
dzień przed tym wydarze­niem. Zadzwonił więc do ojca i zapytał, czy może
przyjechać z Hanią. „Z jaką Hanią" - do­pytywał ojciec, który nie wie­dział o co
chodzi. Kiedy zro­zumiał, poradził, by mąż po­biegł na dworzec i znalazł ma­mę,
która właśnie jechała do swoich krewnych. Longin po­biegł, wyciągnął mamę z po­
ciągu. Następnego dnia zje­chaliśmy do Łodzi. Mąż jest jedynakiem. Zawsze był
celu­jącym uczniem. Rodzice wy­magali od niego, nawet był twardo chowany, ale
jedno­cześnie byli pełni poświęcenia wobec niego. Wierzyli też, że to, co ich
syn postanowi, jest dobre i słuszne. Przyjęli więc mnie bardzo serdecznie.

Państwa rodzice znali się i kontaktowali?

- Tak. Ich stosunki były życz­liwe i pełne kurtuazji.

Kiedy Państwo poznaliście się, mąż był już po pierwszym stypendium
amerykańskim. Czy wyróżniał się czymś wśród swoich kolegów?

- Nie. Ale jego podróże oka­zały się haczykiem, na który złapała mnie moja
koleżanka ze szkolnej ławy, a jego - ze studiów dziennikarskich. Za­chwalała go
jako chłopaka, który był w tylu krajach, że mogłabym przy nim szlifo­wać swój
angielski. Tak się spotkaliśmy. Wcześniej mieli­śmy możność uczestniczenia w
wielu burzliwych dysku­sjach, jakie na Uniwersytecie Warszawskim odbywały się po
56 roku, ale jakoś nie zwróciłam na Longina uwagi. To on zwrócił uwagę na mnie.
Potem był studencki rajd w Bieszczadach. Pozna­liśmy się w maju, a w lipcu już
byliśmy małżeństwem. To jest cały Longin.

www.slowoludu.com.pl/gazeta/codzienna/2002/I/11/7.pdf

oitbd.pl/longinpastusiak/wywiady/trybuna_2002_03_23-24.htm
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 155 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex