Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biura Turystyczne w warszwie
Temat: ubezpieczenie od rezygnacji z wyjazdu na wycieczkę ubezpieczenie od rezygnacji z wyjazdu na wycieczkę Moja sprawa wygląda następująco: chciałbym się dowiedzieć w jaki sposób mogę załatwić sporną sprawę z biurem turystycznym, konkretnie chodzi o to że musieliśmy razem z żoną zrezygnować z wycieczki, z tym że w dniu rezerwacji zapłaciliśmy zaliczkę oraz ubezpieczenie od rezygnacji. W dniu rezygnacji okazało się że ubezpieczenie od rezygnacji owszem jest ale tylko w szczególnych przypadkach, niestety Pani w biurze nie poinformowała nas o tych warunkach, a zresztą w ogólnych warunkach niema mowy o jakie przypadki chodzi. Chciałbym zaznaczyć iż zapłaciłem 20% kosztów rezygnacji + ubezpieczenie od kosztów rezygnacji. Nie podpisywaliśmy żadnej polisy ubezpieczeniowej tylko potwierdzenie rezerwacji oraz wpłatę zaliczki w wysokości 800 PLN, na potwierdzeniu owszem jest klauzula o zapoznaniu się z ogólnymi warunkami, niestety w tych właśnie warunkach niema mowy o przypadkach w jakich można zrezygnować, jest tylko informacja o możliwości wykupienia ubezpieczenia o rezygnacji. Zresztą na potwierdzeniu również adnotacja Ubezpieczenie od rezygnacji. Wyciąg z ogólnych warunków uczestnictwa w imprezie turystycznej: 4. UBEZPIECZENIA KLIENTA 4.1. W ramach wykupionej imprezy klient Biura Podró.y "Viva Club Polska? Sp. z o.o. jest ubezpieczony w TU Allianz Polska S.A. w zakresie: kosztów leczenia do wysokosci 10 000 euro, nastepstw nieszczesliwych wypadków do wysokosci 1300 euro oraz baga.u podró.nego do wysokosci 125 euro dla ka.dego z uczestników imprezy turystycznej. 4.2. Siedziba Centrali TU Allianz Polska S.A. miesci sie przy ul. Rodziny Hiszpanskich 1 , 02-685 Warszawa 4.3. Cena imprezy nie obejmuje ubezpieczenia kosztów odwołania uczestnictwa w imprezie turystycznej z przyczyn nagłych (np. nieszczesliwy wypadek, nagła choroba). Organizator zaleca zawarcie powy.szego ubezpieczenia oraz do ubezpieczenia sie osób z chorobami przewlekłymi - nie pózniej ni. 72 godziny po dokonaniu rezerwacji. 4.4. Ubezpieczenie zawarte jest na podstawie Ogólnych Warunków Ubezpieczenia ?TRAMP? przyjetego uchwała Zarzadu TU Allianz Polska S.A. nr. 145/2007 z dnia 20 lipca 2007 roku. 4.5. Wszelka pomoc (Assistance) w ramach zawartego ubezpieczenia gwarantuje klientom Biura Podró.y "Viva Club Polska? Sp. z o.o. Centrum Alarmowe Mondial Assistance Sp. z o.o. , której siedziba znajduje sie na ul Domaniewskiej 50 b , 02-672 Warszawa. Tel . +48 22 ? 522 25 55 4.6. Ubezpieczeniem zawartym w cenie imprezy do w/w kwot objeta jest ka.da osoba uczestniczaca w imprezie zorganizowanej przez Biuro Podró.y "Viva Club Polska? Sp. z o.o. 5. ODSTAPIENIE OD UMOWY 5.1. Organizator zaleca zawarcie przez Klienta umowy ubezpieczeniowej od kosztów rezygnacji z udziału w imprezie turystycznej. Cena takiego ubezpieczenia to 3,5% wartosci imprezy turystycznej. 5.2. Organizator zastrzega sobie prawo odwołania imprezy w ka.dej chwili, jesli jej przeprowadzenie jest niebezpieczne lub z przyczyn od siebie niezale.nych, takich jak siła wy.sza. Zastrzega sie forme pisemna odstapienia od umowy. 5.3. Odwołanie imprezy z powodu braku odpowiedniej liczby uczestników nastapic mo.e najpózniej na 7 dni przed rozpoczeciem imprezy. O takim przypadku Klient zostanie poinformowany w formie pisemnej. 5.4. Minimalna liczba uczestników przy wyjazdach grupowych wynosi 15 osób chyba, .e umowa stanowi inaczej. 5.5. W sytuacjach opisanych wy.ej organizator przedstawi Klientowi oferte zastepcza lub zwróci całosc wpłaconej kwoty bez potracen. 5.6. Klient ma prawo odstapic od umowy w ka.dym czasie. Zastrzega sie forme pisemna odstapienia od umowy. Wówczas ma obowiazek zwrotu wszystkich wydanych przez organizatora dokumentów podró.y a tak.e jest zobowiazany do zapłaty kosztów wizy (jesli został ju. przyznana i była przedmiotem umowy) oraz: 20% ustalonej ceny - w przypadku odstapienia w terminie do 20 dni przed rozpoczeciem imprezy, 45% ustalonej ceny - w przypadku odstapienia w terminie miedzy 19 a 10 dniem przed rozpoczeciem imprezy, 75% ustalonej ceny - w przypadku odstapienia w terminie miedzy 9 a 5 dniem przed rozpoczeciem imprezy, rezygnacja poni.ej 4 dni przed rozpoczeciem imprezy, w dniu rozpoczecia imprezy lub nie stawienie sie na zbiórke - 95 % ustalonej ceny imprezy. Szczerze to nie wiem do kogo kierować swoje roszczenia, czy do agenta czy do arganizatora turystyki? Jeżeli moje roszczenia są zasadne, to na jakie przepisy mogę się powołać kierując wezwanie do zapłaty? Jeżeli zaś nie mam racji, to dlaczego? Dziękuję i pozdrawiam A. Temat: Travelplanet atakuje! Travelplanet atakuje! Travelplanet.pl atakuje Pierwsze w historii polskiego internetu przejęcie firmy z branży turystyki online Wrocławska spółka, Internetowe Biuro Podróży Travelplanet.pl kupiła jeden z najstarszych w Polsce serwisów - Aero.pl. To pierwszy przypadek w Polsce połączenia firm działających w tej branży. Serwis Aero.pl pod dzisiejszą nazwą działa od 2000 roku. Na rynku pojawił się jednak już w 1997 roku. Za jego pośrednictwem można kupić tanie bilety lotnicze. Travelplanet to natomiast jedno z największych i najdynamiczniej się rozwijających internetowych biur podróży w Polsce. Wrocławska firma sprzedaje oferty wszystkich największych touroperatorów m.in.: TUI, Scan Holiday, Neckermann, Ving, Eurocamp, Triada, Itaka, Big Blue oraz RainbowTours. Dzięki podpisanym umowom z blisko 20 touroperatorami serwis oferuje wybór z ponad 100 000 ofert (80-90 proc. dostępnych ofert na rynku). Teraz obie firmy połączą siły. - Zdecydowaliśmy się na ten krok , aby wzmocnić naszą pozycję w obszarze sprzedaży biletów lotniczych przez internet - mówi Tomasz Moroz wiceprezes Travelplanet.pl S.A. We Wrocławiu jest taniej Firma Travelplanet.pl powstała w grudniu 2000 roku. Pierwszych klientów zaczęła obsługiwać pół roku później. Jej większościowym udziałowcem jest fundusz MCI Management-spółka giełdowa, która zapewnia jej niezbędne środki na inwestycje technologiczne i rozwój. Dlaczego spółka powstała we Wrocławiu, a nie w Warszawie? - W przypadku firm internetowych nie ma znaczenia gdzie jest siedziba przedsiębiorstwa. Nie musieliśmy więc przenosić się do Warszawy, by sprawnie prowadzić biznes. A poza tym w stolicy Dolnego Śląska jest znacznie taniej niż w stolicy kraju. Tutaj mniej płaci się między innymi za wynajęcie biura - mówi Dawid Sadulski, kierownik do spraw programowych Travelplanet.pl Podobnie zrobiły także inne firmy interentowe. We Wrocławiu swoje siedziby mają dwa duże portale informacyjne: Money.pl i Bankier.pl. W Poznaniu natomiast działa największa internetowa giełda - Alegro.pl. Lider na rynku Dzięki zakupowi Aero.pl, Travelplanet.pl stało się liderem na rynku e- turystyki w Polsce. Jak mówi Tomasz Moroz tylko w roku 2002 serwis Aero.pl sprzedał bilety za ponad 1,2 mln złotych. Dzięki wzmocnieniu jego pozycji przez Travelplanet.pl planowane jest podniesienie przychodów do ok. 2 mln złotych już w roku 2004. Travelplanet.pl w roku 2002 osiągnęła wg rankingu Rzeczpospolitej drugi wynik w Polsce wśród biur podróży, pod względem dynamiki wzrostu przychodów. Firma osiągnęła wzrost aż o 319 procent w porównaniu do roku 2001. Fuzja oznacza powstanie Grupy Travelplanet.pl S.A., w skład której wchodzą Internetowe Biuro Podróży Travelplanet.pl oraz serwis sprzedaży biletów lotniczych Aero.pl. Firmy będą miały wspólne struktury zarządzania, natomiast będą posiadały oddzielne centra obsługi klienta. Tomasz Bonek tomasz.bonek@slowopolskie.pl Temat: "Czyszczenie" Grecji przed Olimpiadą "Czyszczenie" Grecji przed Olimpiadą Apel do olimpijczyków i wszystkich ludzi dobrej woli o nagłośnienie sprawy okrutnego trucia tysięcy psów. Organizacja "W Obronie Zwierząt" (In Defense of Animals) potępia okrutne otrucie 50.000 bezdomnych psów przed Igrzyskami Olimpijskimi w Atenach. Organizacja "W Obronie Zwierząt" ostro potępia zaplanowane, niehumanitarne otrucie tysięcy bezdomnych psów w Atenach. Szacuje się, że około 80% z 30 - 50 tysięcy wałęsających się i bezdomnych ateńskich psów zostało otrutych w ciągu ostatniego roku by "oczyścić" miasto przed ceremonią otwarcia letnich Igrzysk Olimpijskich 13 sierpnia 2004. Wygłodniałe psy były karmione pożywieniem zawierającym truciznę używaną do usmiercania szczurów, powodującą trwające całymi dniami i bardzo bolesna umieranie. Zabijanie zwierząt nie jest sportem olimpijskim - stwierdził Elliot Katz, założyciel mającej siedzibę w Mill Valley w Kaliforni organizacji "W Obronie Zwierząt" - i nie można pozwolić by Ateny kontynuowały ten okrutny proceder. Tego rodzaju metody kontroli populacji bezdomnych psów uzywane współczesnie w Grecji są nie do zaakceptowania. Otrucie tysięcy psów stoi w sprzeczności z wartosciami i ideałami jakie reprezentują igrzyska olimpijskie i rzuca cień na pozytywny obraz ateńskich igrzysk. Apelujemy do wszystkich wrażliwych na cierpienie zwierząt sportowców oraz wszystkich innych osób, by wyrażali głośny sprzeciw oraz unikali Grecji jako celu swoich podróży do czasu zaniechania tak haniebnych praktyk. Wstrząsające nagranie video wykonane przez organizacje Welfare for Animals Global, Welfare Animals Grece, grupę obrońców zwierząt z Nowego Jorku, jest dostępne pod adresem: www.ua4a.org/Greece.mov (cierpliwosci bardzo długo się ładuje) (uwaga ! By obejrzeć film musisz posiadać zainstalowany program QuickTime www.apple.com/quicktime/download/) Zachęcamy do skontaktowania się z Ambasadą Grecji w Polsce i innymi wymienionymi poniżej osobami i zażądania od nich natychmiastowego zaprzestania przez grecki rząd tych karygodnych praktyk: Napisz apel o zaprzestanie trucia psów do poniższych osób i instytucji: AMBASADA GRECJI W WARSZAWIE ul. Górnośląska 35 00-432 Warszawa Centralna: (+48 22) 6229460 Fax: (+48 22) 6229464 E-mail: embassy@greece.pl Godziny urzędowania: 09.00 - 16.30 Biuro Konsularne ul. Górnośląska 35 00-432 Warszawa Tel: (+48 22) 6229462 Fax: (+48 22) 6229463 E-mail: consul@greece.pl Godziny urzędowania: 09.30 - 13.00 Biuro Prasowe ul. Bagatela 11/6 00-585 Warszawa Tel: (+48 22) 849 37 77, 646 82 60 Fax: (+48 22) 849 38 11 E-mail: grpress@post.pl Godziny urzędowania: 09.00 - 16.30 Minister Rolnictwa Alexandros Kontos ax2u050@minagric.gr Minister Turystyki Dimitris Avramopoulos dimavra@otenet.gr Ministry Spraw Zagranicznych Petros Molyviatis mfa@mfa.gr Ambasador Grecji w USA George Savvaides evie@greekembassy.org Temat: Tajlandia,HongKong,Macau czerwiec- szukam chętnych Tajlandia,HongKong,Macau czerwiec- szukam chętnych Organizuję ok. 4 tygodniową wyprawę przygodowo-fotograficzną do Tajlandii w czerwcu. Szukam mniej więcej 6 osób którzy interesują się fotografią i są zainteresowani zwiedzeniem tego pięknego kraju. Chodzi mi o to że ludzie którzy fotografują mają "trochę" inne potrzeby w trakcie zwiedzania. Nie musisz mieć żadnego doświadczenia w podróżowaniu, ja organizuję wszystko i prowadzę grupkę. Nie jest ważny Twoj wiek ale powienieneś być 'młody duchem' ;) Jedynymi wymogami które stawiam jest to byś był/była osobą sympatyczną i niekonfliktową. W końcu chcemy się dobrze bawić :) Miło by było gdybyś znał/znała podstawy angielskiego, przynajmniej na tyle by samodzielnie coś sobie kupić ;) Ahh... musisz mieć w miarę przyzwoitą kondycję (planuję trekking po górach ale nie bedzie to wyprawa ekstremalna), być odporny/odporna na niewygody, upał i dużą wilgotność powietrza, jedziemy w tropiki. Możliwe jest takie ułożenie trasy by kogoś wcześniej odebrać lub odstawić na lotnisko w Bangkoku, czyli wcale nie musisz jechać na 4 tyg. Standard podróży "turystyczny", czyli tanie hostele i przejazdy lokalnym transportem. To nie jest wyjazd z biurem podróży i plecaki (plecaki ! a nie walizki) trzeba będzie nosić samemu ;) Wyjazd jest organizowany na zasadzie wyjazdu grupy znajomych z wszelkimi tego zaletami i wadami ;) Ja mam duże doświadczenie w podróżach bez biur. Co roku prowadzę takie grupki znajomych. W Tajlandii byłem 10 razy i znam ją lepiej niż Polskę. Trasa-program ogólny: (może się zmienić np.w trakcie wyjazdu) Przelot główny będzie na trasie Warszawa-HongKong-Warszawa. W HongKongu mamy 3 dni na zwiedzanie w tym 1 dzień na wycieczkę do Macau. Potem lecimy do Tajlandii do Bangkoku gdzie zatrzymamy się na 4-5 pełnych dni. W Bangkoku zwiedzamy dzielnicę Rattankosin (Pałac Królewski+parę świątyń), dzielnicę chińską, Sukhumvit (ogólna nazwa dzielnicy businessowej), jeśli się uda wybierzemy się na mecz boksu tajskiego i na przedstawienie multimedialne pokazujące historię, zwyczaje i kulturę tajską. W trakcie pobytu w Bangkoku odwiedzimy tez pływający targ w Damnoen Saduak i miasto Ayudhaya (dawna stolica księstwa o tej samej nazwie). Następnie pojedziemy na wschód do Phimai, zwiedzimy miasto z epoki Angkoru i jeśli będzie taka możliwość odwiedzimy świątynię Khao Phra Viharn, po stronie kambodżańskiej. Podróżując dalej w kierunku granicy z Laosem odwiedzimy Park Narodowy Pha Taem a potem przejedziemy na pn Tajlandii do Parku Narodowego Doi Inthanon gdzie zrobimy 3-4 dniowy trekking z wejściem na górę o wys.2656m n.p.m. W czasie trekkingu będziemy spali w wioskach plemienia Karenów. Po trekkingu odwiedzimy miasto Chiang Mai i być może Chiang Rai. Po zwiedzeniu pn kraju powtórnie zjedziemy na dół i zacznie się bardziej relaksacyjna część czyli pobyt na wyspie Ko Chang (2 największa wyspa Tajlandii). W trakcie pobytu na Ko Chang popływamy trochę po okolicznych wysepkach, jeśli będą chętni to możemy również wybrać się na przejażdżkę na słoniach, quadach, jeepach lub trekking po dżungli. Program może ulec zmianie głównie w przypadku trudności komunikacyjnych lub pogody. By dojechać do parków narodowych najprawdopodobniej będziemy musieli wynająć samochód. Przed wyjazdem będę chciał zrobić w długi weekend majowy spotkanie informacyjne w jakiejś knajpce w Krakowie byśmy zobaczyli czy na pewno chcemy ze sobą jechać ;) PS: W związku z pytaniami wyjaśniam że akceptacje osoby na wyjeździe uzależniam od osobistego spotkania lub przynajmniej rozmowy telefonicznej. Jeśli ktoś nie może być na spotkaniu to proszę o kontakt, umówimy sie na rozmowę tel. Chcę mieć pewność że każdy z Was jest świadomy na jaką wycieczkę się pisze i z czym się to wiąże. PS2: Do HongKongu i Macau nie ma wiz. Na granicy dostaniemy stempelek i możemy w nich być przez 90 dni. Niestety do Tajlandii wizy są potrzebne. Jeśli ktoś planuje pobyt max. 15 to taką wizę dostanie na granicy. O wizę dłuższą należy postarać się w Ambasadzie Królestwa Tajlandii w Warszawie. Na dzień dzisiejszy wizy są za darmo. PS3: Wyjazd organizuję i poprowadzę bo tak lubię. Wszystkie pieniądze które wydacie, wydacie na siebie , mnie nie musicie płacić ani grosza. PS4: Ja mam już kupione bilety do HongKongu. Wylot 31 maj, powrót 28 czerwca. Temat: Kiedy zacznie działać lotnisko w Modlinie? Jest oczywiste ze 3 cie lotnisko dla wawy (rzekomo dla Polski) nie jest nikomu potrzebne. Bo Warszawie wystarczy spokojnie Modlin i Okęcie. Kiedyś jak ruch wzrośnie wielokrotnie to właśnie można MOdlin mocno rozbudować. Innym miastom nie jest potrzebne zadne 3 lotnisko bo mają swoje lub powinny mieć. Taka Łódz to jest jakies kuriozum. Ale całą winę biorą na siebie wasze władze. We Wrocławiu na poczatku lat 90 tych "specjaliści" tez zaopiniowali że nie ma sensu inwestować w lotnisko bo ruch będzie minimalny. Ale był koleś z jajmi - Bogdan Zdrojewski (prezydent Wrocławia) i powiedział ze Wrocław ma mieć lotnisko i UM zaczął pompować kasę i robi to do dzisiaj. Wszystko zależy od władzy. A co Łódz traci to szkoda gadac, choćby poczytajcie tutaj: Jehshuff i Vrotswahf, czyli Rzeszów i Wrocław. Brytyjskie biura podróży w swoich ulotkach ułatwiają turystom wymowę polskich nazw. Wszystko dlatego, że według ostatniego sondażu przeprowadzonego wśród biur podróży polskie miasta są hitem sezonu. Na cel swojej podróży wybiera je coraz więcej Brytyjczyków. Wycieczki są bardziej atrakcyjne ze względu m.in. na niską cenę i dużą liczbę lotów. Żeby ułatwić turystom poruszanie się po Polsce, biura podróży i linie lotnicze przygotowały dla zwiedzających ściągę, jak wymawiać polskie nazwy. I tak Rzeszów to w brytyjskich ulotkach Jehshuff, Szczecin – Shchehcheen, Wrocław – Vrotswahf a Bydgoszcz – Bydgoscht. – Nazwy polskich miast są trudne do wymówienia, ale to jeden z uroków Polski – wyjaśnia dziennikarzom Sinead Finn z linii lotniczych Ryanair, które otwierają wkrótce nowe połączenia do naszego kraju. Na trasie turystów z Wysp nie królują, jak można by się spodziewać, Warszawa i Kraków. Według dziennika „The Daily Telegraph”, coraz więcej osób wybiera mniejsze miasta. – Nigdy nie spodziewaliśmy się takiego boomu na Polskę. Co raz więcej Brytyjczyków chce tu przyjechać – tłumaczy Finn. Od 30 października Ryanair uruchamia więc pięć nowych tras. Skąd ta popularność polskich miast? Np. Gdańsk jest wybierany przez Anglików, bo tu narodziła się Solidarność, Bydgoszcz ze względu na swoją starówkę, Toruń jako miejsce urodzenia Kopernika, Wrocław za dobre restauracje, a Szczecin, ponieważ miasto otaczają przepiękne lasy. Co ciekawe, część polskich miast znalazła się też ostatnio w rankigach wakacyjnych kurortów. Reporter brytyjskiego dziennika „The Guardian” był tak zachwycony polskimi plażami, że nasz Sopot umieścił pomiędzy piaskami amerykańskiej Kalifornii, greckich Salonik a włoską Sardynią. Napisał, że piasek na polskich plażach jest nieporównywalny z innymi kurortami. A do tego, według autora tekstu, plusem Polski są ciągle o wiele niższe ceny niż w innych krajach odwiedzanych przez Brytyjczyków od lat. Temat: sankt petersburg samodzielnie Nie umiem ci teraz powiedzieć ile to kosztowało.... wiem jedno, zobaczylam duzo wiecej niz na wyjezdzie zorganizowanym.... spotkałam kilka grup z Polski i widziałam jak robili program w pospiechu.... ja w samym Ermitażu byłam cały dzien, gdzie grupy nasze wpadają na około 2 godziny a tam można chodzic i chodzić... w maju bedzie lepiej, bo mniej turystów, to i spokojniej.... Ermitaz zwiedzałam za darmo, bo w kazdy pierwszy czwartek miesiąca jest dzien wolny od płacenia, ale trzeba odstać swoje w barrrrrdzo długiej kolejce... Namawiam ciebie by wizy i vouchery załatwic przez biuro, bo ja raz wybrałam sie do ambasady, nastałam się i nic nie załatwiłam, bo była spora kolejka... przyjmując dojazd do Warszawy, to lepiej zapłacic prowizję i dostać gotowe paszporty... ja załatwiałam w tym biurze www.wadi.pl wszystko zalatwilam przez internet, telefon, paszporty wysłałam pocztą.... kontaktowałam się z nimi tez na gg, odpowiadali mi na wszystkie moje pytania... Co do podróży... jesli wybierzesz wariant przez Wilno (WARTO!!!!!), masz dodatkowe atrakcje a i bilet na pociąg do Petersburga kupisz bez problemu w kasie w Wilnie, przynajmniej tak mi się zdaję, bo skoro ja jechałam w samym szczycie turystycznym (białe noce - koniec czerwca) i codziennie można było kupic bilety, to w maju powinno byc jeszcze łatwiej... ja bilety do Petersburga tez kupowałam przez to biuro, ale teraz gdybym znowu jechała mając już to rozeznanie, to szkoda płacic prowizje, lepiej samemu kupic w Wilnie (oczywiscie w obie strony)... Bilet z Warszawy do Wilna (autobus, wygodny)kosztuje około 80zł (spytaj w kasie pkp u siebie)... mozna go kupic nie tylko w Warszawie, wiec mozesz to załatwic sam w większym miescie w kasie międzynarodowej... kup od razu na powrót, szkoda marnowac czasu w Wilnie... W Wilnie nocowaliśmy w schronisku mlodziezowym, skromnie, ale blisko centrum... płacilismy ok 34zł za noc... bardzo mila obsluga, mówią po polsku... zakwaterowali nas w pokoju trójce a nas była tylko dwójka i nikogo nam nie dokwaterowali... na miejscu jest kuchnia, mozna zrobic sobie sniadanie czy kolacje... noclegi zalatwilam przez internet i telefonicznie potwierdzalam zamówienie... obiady na miescie, codziennie w innym miejscu, by posmakowac specjałów litewskich... Bedąc w Winie warto kupic bilet autobusowy całodobowy za 6zł i swobodnie poruszac się po miescie. Jak przyjedziesz autobusem do Wilna, to koncowy jest przed budynkiem dworca kolejowego. Mozna od razu iść do kasy i kupić bilety do Petersburga. Jak wyjdziesz z budynku dworca w stronę miasta, to po prawej stronie zobaczysz budkę (prawie zawsze stoi tam kolejka) i tam wlasnie mozna kupic bilety autobusowe te calodobowe... w kiosku pani rozumiala po polsku... Będąc w Wilnie koniecznie trzeba pojechac na jeden dzień do Trok (z dworca autobusowego, zaraz przy kolejowym)... dzien wczesniej warto spisac sobie godziny odjazdów autobusów, mozna tez busikiem prywatnym... W samym Winie nie ma problemu ze zwiedzaniem, bo jest tak duzo grup polskich, że własciwie każdy obiekt możecie zwiedzić z jakąś inną grupą, samemu poczytać z przewodnika... Teraz dla ciebie najwiekszym wyzwaniem jest znalezienie noclegu jak najtaniej a w miarę blisko metra... Co do Petersburga, to zadawaj pytania, spróbuje odpowiedziec... Temat: Jelenia Góra rzadzi!!! > Nie dziw się teraz moim głosom mówiącym o równym traktowaniu całego > Dolnego Śląska. A jak niektórzy obywatele Jeleniej Góry, uważani za "ambasadorów" miasta i regionu, traktują mieszkańców innych stron Polski? Tego się nie da zapomnieć. W 1986 roku, wraz z kolegą Przemysławem Danielewskim, przewodnikiem sudeckim i przodownikiem turystyki górskiej doszliśmy do wniosku, że byłoby rzeczą pożyteczną utworzyć w Poznaniu Sekcję Przewodników Sudeckich przy Oddziale PTTK Winogrady-Piątkowo. Nasz zamiar od razu zyskał przychylność prezesa Oddziału. Do zebrania założycielskiego ostatecznie doszło w dniu 28 stycznia 1989 r. Pomysł ten nie był oderwany od rzeczywistości. Planowaliśmy m.in. zorganizowanie kursu na przewodników sudeckich. Mieliśmy wtedy w Poznaniu również jedną koleżankę i kilku kolegów - byłych mieszkańców Dolnego Śląska, którzy mieli aktualne wówczas uprawnienia przewodnika sudeckiego i byli zdecydowani przyłączyć się do Sekcji. Część z nich została przewodnikami po Poznaniu i Wielkopolsce. Nikt z nich nie był wyśmiewany na wycieczkach szkoleniowych, ani też podczas egzaminów. Nie szydzono z ich wiadomości ani też miejsca pochodzenia. Niektóre osoby z grupy inicjatywnej starały się już wcześniej uzyskać uprawnienia przewodnika sudeckiego w ośrodkach przewodnictwa znajdujących się na terenie Dolnego Śląska. Niestety, tam od samego początku rzucano im przysłowiowe "kłody" pod nogi. Sztuką samą w sobie było dowiedzieć się cokolwiek o terminie rozpoczęcia kursu przewodnickiego, a co dopiero zostać zakwalifikowanym na taki kurs Kiedyś nasz kolega z Poznania pojechał specjalnie do Jeleniej Góry, bo jakimś cudem udało mu się dowiedzieć, że robią tam kurs na przewodników sudeckich. Kiedy w biurze tamtejszego Oddziału PTTK "Sudety Zachodnie" powiedział skąd przyjechał, w odpowiedzi usłyszał, że "prosto z ulicy" nie przyjmują i jak jest "z tak daleka", to nie będą sobie nim zawracać głowy (w domyśle "czterech liter"). Gość wściekł się i powiedział, że więcej nie chce mieć do czynienia z takimi nadętymi bufonami. I tak skończyła się jego przygoda z przewodnictwem sudeckim. Niestety, wobec grupy inicjatywnej Sekcji Przewodników Sudeckich w Poznaniu wytoczono najcięższe działa i skierowano bardzo ostry protest, głownie od działaczy związanych ze środowiskiem jeleniogórskim, domagając się rozwiązania Sekcji. Wielkopolanie jednak radzili sobie w przeszłości z trudnościami tworzonymi przez pruskiego zaborcę (pamiętny wóz Drzymały), to i my sobie też poradziliśmy. Sekcja Przewodników Sudeckich została przemianowana na Klub Sudecki PTTK w Poznaniu i dalej robiliśmy i robimy swoje. Polacy trudnili się przewodnictwem po Karkonoszach już w XVIII wieku. Pierwsi z nich byli - jakby to dziś określono - "dzikimi przewodnikami", ponieważ nie posiadali sformalizowanych uprawnień ani nie przynależeli do żadnej organizacji przewodnickiej. Poszukiwania ich śladów zaprowadziły nas do Sosnówki. Tutaj działali pierwsi polscy przewodnicy, spośród których tylko nieliczni weszli również w skład założonej w 1817 r. pierwszej na świecie organizacji grupującej przewodników. Od 1785 r. oprowadzał turystów Jerzy Suchodolski, w XIX w. Jan Gruszczewski i Walenty Grzała. Walenty Grzała, o którym pisze w swych pamiętnikach Zygmunt Bogusz Stęczyński, nazywa go już przewodnikiem. Miało to miejsce w latach 1844-45. Nie był on jednak przewodnikiem mianowanym lecz "dzikim". Starosta powiatowy w Jeleniej Górze miał bowiem zalecenie, by do Korpusu Przewodników nie trafiali Polacy. Czyżby tym razem władzom przewodnickim na polskim Dolnym Śląsku podobnie zależało, aby do grona przewodników sudeckich nie trafiali "obcy"??? Koła przewodników beskidzkich istnieją w Warszawie, Lublinie, Łodzi i w wielu innych miastach Polski i nikomu to jakoś nie przeszkadza. Kół sudeckich poza Dolnym Śląskiem nie ma nigdzie w Polsce. Czy to aby o czymś nie świadczy? Szczegóły: ksp.republika.pl/poczatki.htm ksp.republika.pl/pismo Tramp kspoz.prv.pl - strona Klubu Sudeckiego z Poznania Temat: Seminarium promujące Zabytki Przemysłowe i Kolejow Seminarium promujące Zabytki Przemysłowe i Kolejow W dniach 27 i 28 października bieżącego roku odbędzie się w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi II Ogólnopolskie Seminarium promujące Zabytki Przemysłowe i Kolejowe jako atrakcje turystyczne. Wcześniejsza edycja miała miejsce w 2003 roku w Warszawie i pokazała jak ważnź problematykź jest dziedzictwo poprzemysłowe. Organizatorami seminarium sź: New Europe Railway Heritage Trust oraz Towarzystwo Opieki nad Zabytkami oddział w Łodzi. Od strony organizacyjnej trud poniosła Grupa Fabricum oraz TONZ O/ Łódź. Uczestnikami seminarium są goście z zagranicy jak również wysokiej klasy specjaliści z Polski. Problematyka tegorocznego seminarium jest szczególnie bliska mieszkańcom Łodzi albowiem pierwszy dzień poświęcony będzie zabytkom przemysłowym oraz problemom Księżego Młyna. Drugi dzień obrad dotyczył będzie zabytków kolejowych. Poniżej przedstawiamy tematykę obrad oraz główny program seminarium. Tematy obrad: Nowe życie zapomnianych obiektów – kiedy ruina zaczyna być atrakcją ? Zabytki przemysłowe jako katalizatory ekonomiczne – czy to możliwe? Turyści – zło konieczne, czy błogosławieństwo? Wspólne Przedsięwzięcia Marketingowe – praktyczne kroki do przodu, czy złudne nadzieje? „Święte Krowy” czy „Dojne Krowy”? – jak znaleźć odpowiednią równowagę między działalnością muzealną a komercyjną? Fundusze unijne – nowe możliwości dla "Nowej Europy", czy pieniądze tylko dla bogatych? BHP, Przepisy, Licencje – kosztowne, niepotrzebne, biurokratyczne przeszkody, czy prawdziwa szansa na współpracę międzynarodową? Media Zachodnie – odcięci od naszych realiów, czy prawdziwie zainteresowani? Wolontariusze, Partnerstwo z Zachodem, Adopcja i wiele innych. Główny program seminarium, które odbędzie się w Centralnym Muzeum Włókiennictwa: Czwartek 27/10 10.00 – 17.00 Sesja I – Zabytki Przemysłowe - w Muzeum Włokiennictwa 17.00 – 18.00 Wizyta w Secesyjnej Elektrowni 18.00 – 20.00 Dla chętnych – wycieczka po Łodzi z przewodnikiem Piątek 28/10 10.00 – 17.00 Sesja II – Zabytki Kolejowe - w Muzeum Włókiennictwa 22.00 – 01.00 Nocny przejazd zabytkowym tramwajem i ognisko Dodatkowy Program Sobota 29/10 9.00 – 18.00 Zwiedzanie, m.in. Rogowska Kolej Wąskotorowa, Krośniewicko- Ozorkowska Kolej Wąskotorowa Niedziela 30/10 10.00 – 18.00 Praca w zespole wolontariuszy Zgłoszenia prosimy nadsyłać do biura Grupy Fabricum pocztą na adres: Grupa Fabricum s.c. ul. Sienkiewicza 75/77 lok.13, Łódź, lub faksem na nr 0-42 636 28 25, lub jako załącznik pocztą elektroniczną na adres: biuro@fabricum.pl , do dnia 20.10.2005. www.fabricum.pl Temat: Luka_Szenka. Wszystko jasne! n/t Wysoce podejrzana sprawa Gość portalu: wikul napisał(a): > Jak tam twoje amerykańskie ideały wolnościowe bo mnie one przypominają > niesławnej pamieci CCCP ? > > Życie Warszawy/WH/09 sierpnia 2003 08:53 > > Amerykanie nie wpuścili polskich sportowców! > > Najlepsi polscy sztangiści weterani nie powalczą w tym roku o najwyższe trofea > mistrzostw świata w Savannah. Powód - ambasada USA nie wydała im wiz, choć od > lat przywożą złote medale z całego świata ? informuje ?Życie Warsza > wy?. > > Siedmiu polskich sztangistów weteranów czuje się oszukanych. > > ?Nie dostaliśmy wiz, choć wszystkie wymagane dokumenty mieliśmy w porządk > u. > Powiedziano nam prosto w twarz: nigdzie nie pojedziecie. Bez podania przyczyn > wykluczono nas więc z rywalizacji sportowej. Dlaczego? Może Amerykanie boją > się, że na ich własnej imprezie triumfować będą Polacy, a nie oni. Mój > najlepszy wynik w tym roku to 230 kilogramów w dwuboju? ? powiedzia > ł Krzysztof > Boy. > > ?Dwóch najlepszych reprezentantów USA w mojej kategorii wagowej w bieżący > m > sezonie uzyskało najwyżej 212 i 200 kilogramów? - dodał Boy. > > "W czwartek mieliśmy odebrać wizy. Wezwano nas jednak do konsulatu i > stwierdzono, że ich nie otrzymamy. Natychmiast zadzwoniłem do organizatorów > zawodów w Savannah. Howard Cohen nie mógł uwierzyć w taki obrót sprawy. > Żartował nawet: - ?Jak to jest, Polacy wspierają Amerykę w Iraku, a nie c > hcą > was wpuścić do sojuszniczego kraju. Dostaliśmy potwierdzenie, że wizy otrzymali > > Rosjanie, Łotysze, Kazachowie, a Polacy nie?. Trudno to pojąć" ? po > wiedział Jan > Święcicki, który przed trzema laty właśnie w USA, w Orlando zdobył złoty medal. > > Wizy nie otrzymał nawet radny powiatu radomszczańskiego Jan Cieślik, który > zasiada w Komisji Edukacji, Kultury, Kultury Fizycznej i Turystyki. Od > trzydziestu lat związany jest z podnoszeniem ciężarów i jeszcze nigdy nie miał > kłopotów wizowych. > > ?To jest skandal! Zablokowano wyjazd reprezentacji Polski. Ekipa miała li > czyć > dwanaście osób. Trzech z nas uzyskało już wcześniej wizy turystyczne. Nasza > siódemka składała podania o wizy służbowe. Polska wspiera USA na wojnie w > Iraku, a sportowców znad Wisły traktuje się w tak bezduszny sposób? ? > 1; > powiedział Cieślik. > > W biurze prasowym ambasady USA w Warszawie, odmówiono komentarza w tej sprawie. To sprawa zagrożenia interesów narodowych USA. Wojna z terroryzmem. Musi gdzieś w tle czai się jakiś Benio Ładny albo conajmniej Basajew. A nawet gdyby nie, to w Savannah mieli już jednego wielkiego Polaka, po co im następni? Enough is enough. Temat: "Dzicy" przewodnicy "Dzicy" przewodnicy Aby poznać, jakie mają możliwości zrobienia kursu przewodnickiego i uzyskania uprawnień przewodnickich osoby mieszkające nieco dalej od Sudetów - w sąsiedniej Wielkopolsce - kliknij tu: Jak storpedowano inicjatywę założenia Sekcji Przewodników Sudeckich w Wielkopolsce Brak podziału Sudetów na części (Karpaty w obrębie Polski podzielone są wg uprawnień aż na 4, słownie: cztery części) uczynił przewodnictwo sudeckie w praktyce niedostępnym dla potencjalnych zainteresowanych zdobyciem uprawnień z głębi kraju, zwłaszcza z ośrodków akademickich. Na poznanie całego obszaru objętego wymogiem szczegółowej znajomości potrzeba bowiem lat. Studenckie Koła Przewodników Beskidzkich (Górskich) istnieją m.in. w Warszawie, Łodzi, Lublinie (nawet w Gańsku!), oraz w dużej ilości w na Górnym Śląsku i w Małopolsce. Kół sudeckich poza Dolnym Śląskiem nie ma nigdzie, nawet w stosunkowo bliskich ośrodkach akademickich jak Gorzów Wielkopolski, Opole, Poznań, Zielona Góra i inne. Jedyne Studenckie Koło Przewodników Sudeckich mieści się we Wrocławiu. Ta sytuacja i stworzone uregulowania prawne świadczą o partykularyzmie ośrodków kierujących przewodnictwem turystycznym na Dolnym Śląsku. Ustanowienie przez nich wymogu szczegółowej znajomości całości określonego przepisami obszaru nawet od przewodników sudeckich III klasy, wskazuje na ich zupełną nieznajomość realiów w terenie. Ten stan rzeczy powoduje sytuację, że przeciętny przewodnik z Jeleniej Góry nie zna Gór Opawskich, a przewodnik z Kłodzka Gór Izerskich, których to szczegółowa znajomość leży w zakresie posiadanych uprawnień przewodnickich. To nie jest wyssane z palca. Stwierdziłem to w rozmowach z nimi. Niektórzy są też przodownikami turystyki górskiej i spotykamy się na zlotach i innych imprezach. Zresztą po co przewodnikowi np. z Lądka Zdroju szczegółowa znajomość zabytków powiedzmy Gryfowa Śląskiego, położonego na drugim krańcu Sudetów, skoro jest rzeczą niemal pewną, że nigdy tam wycieczki nie poprowadzi? Ciekawe o co tu naprawdę chodzi i komu zależy na stwarzaniu ludziom wymyślnych utrudnień w zdobyciu uprawnień przewodnika sudeckiego? Kiedyś nasz kolega z Poznania pojechał specjalnie do Jeleniej Góry, bo jakimś cudem udało mu się dowiedzieć, że robią tam kurs na przewodników sudeckich. Kiedy w biurze tamtejszego Oddziału PTTK "Sudety Zachodnie" powiedział skąd przyjechał, w odpowiedzi usłyszał, że "prosto z ulicy" nie przyjmują i jak jest "z tak daleka", to nie będą sobie nim zawracać głowy. Gość wściekł się i powiedział, że więcej nie chce mieć do czynienia z takimi nadętymi bufonami. I tak skończyła się jego przygoda z przewodnictwem sudeckim. Polacy trudnili się przewodnictwem po Karkonoszach już w XVIII wieku. Pierwsi z nich byli - jakby to dziś ich określono - tzw. "dzikimi przewodnikami", ponieważ nie posiadali sformalizowanych uprawnień ani nie przynależeli do żadnej organizacji przewodnickiej. Poszukiwania ich śladów zaprowadziły nas do Sosnówki. Tutaj działali pierwsi polscy przewodnicy, spośród których tylko nieliczni weszli również w skład założonej w 1817 r. pierwszej na świecie organizacji grupującej przewodników. Od 1785 r. oprowadzał turystów Jerzy Suchodolski, w XIX w. Jan Gruszczewski i Walenty Grzała. Walenty Grzała, o którym pisze w swych pamiętnikach Zygmunt Bogusz Stęczyński, nazywa go już przewodnikiem. Miało to miejsce w latach 1844-45. Nie był on jednak przewodnikiem mianowanym lecz "dzikim". Starosta powiatowy w Jeleniej Górze miał bowiem zalecenie, by do Korpusu Przewodników nie trafiali Polacy. Czyżby tym razem władzom przewodnickim na polskim Dolnym Śląsku podobnie zależało, aby do grona przewodników sudeckich nie trafiali Wielkopolanie???? Kliknij i przeczytaj Temat: Raport - TRIADA 31.07-15.08 (7+ 7, rejs po Nilu) Raport - TRIADA 31.07-15.08 (7+ 7, rejs po Nilu) Witam wszystkich czytelników forum gazeta.pl Przed wyjazdem do Egiptu z BP Triada byłem stałym czytelnikiem niniejszego forum. Lektura wypowiedzi innych użytkowników, którzy mieli przyjemność gościć w Egipcie wcześniej bardzo mi pomogła, przyszedł teraz czas na mały rewanż. Zgodnie z obietnicą złożoną przed wyjazdem przedstawiam swój raport z Egiptu. Biuro podróży: Triada Rodzaj imprezy: 7+7 (wypoczynek w Hurghadzie + rejs po Nilu Luksor – Asuan - Luksor) Przedział czasowy: 31 lipca – 15 sierpnia 2004 Transport: czarter LOT-u (Warszawa – Hurghada, wylot o 7:00 czasu polskiego, powrót o 1:40 czasu egipskiego). Hotel w części pobytowej: Magawish **** (pokój 191) Statek podczas rejsu: Akhnaton **** (kabiny: 323 i 325) Rezydent podczas pobytu: pani Dominika Balcerzak Przewodnik podczas rejsu: pani Małgorzata Łukaszewska Po odprawie na Okęciu i dokonaniu zakupów w sklepie wolnocłowym (ceny alkoholi dla osób odlatujących do krajów spoza Unii Europejskiej bardzo konkurencyjne, więc polecam zaopatrzyć się w napoje wyskokowe właśnie tam) – przyszedł czas na lot, który dla dwójki z nas był to pierwszym w życiu. Obawy z tym związane okazały się całkowicie nieuzasadnione. Przelot Boeingiem 737 upłynął głównie pod kątem podziwiania krajobrazów Polski, Ukrainy, Rumunii, Turcji i Egiptu oraz basenów Morza Czarnego i Śródziemnego. Pilot informował na bieżąco gdzie się znajdujemy, poza tym poczęstowano nas kanapką, wafelkiem oraz zimnymi i ciepłymi napojami. Po wylądowaniu na „Hurghada International Airport” i przywitaniu przez podmuch gorącego powietrza ukazał się przed nami obraz nędzy i rozpaczy – nie tak sobie wyobrażaliśmy sobie międzynarodowy port lotniczy.... Lotnisko przypominało jeden wielki plac budowy, na którym poniewierała się kupa śmieci. Wizytę w Egipcie rozpoczęliśmy od zakupu wizy. Lektura forum przed wylotem pozwoliła nam uniknąć niepotrzebnego wydatku, jakim było dodatkowe 3 USD. Nie dołączyliśmy do zdecydowanej większości turystów, którzy ustawili się pokornie w kolejce do prowizorycznie stworzonego stanowiska Triady (wiza 18 USD), lecz zakupiliśmy znaczki (15 USD) w położonym kilka metrów dalej okienku bankowym. Co więcej – jedna osoba z obsługi lotniska próbowała wprowadzić nas w błąd, twierdząc, że w okienku można zaopatrzyć się w wizę jedynie w przypadku przylotu indywidualnego, zaś jadąc w grupie trzeba załatwić te sprawy u przedstawiciela swojego biura podróży. Wynika z tego, że z tych 3 USD nieuzasadnionego zarobku Triada dzieli się z miejscowymi. My nie daliśmy się oszukać... Po odebraniu bagaży (poniewierały się bez żadnej opieki na podłodze) udaliśmy się do rezydenta, który rozdzielił uczestników do autokarów. I tu spotkała nas pierwsza niespodzianka. Otóż dowiedzieliśmy się, że w pierwszej kolejności realizowany będzie część pobytowa, a dopiero w drugim tygodniu rejs po Nilu (wstępnie kolejność miała być odwrotna). Jak się później okazało była to jednak bardzo dobre rozwiązanie. Siedmiodniowy pobyt nad Morzem Czerwonym pozwolił na aklimatyzację, dzięki czemu wysokie temperatury podczas części rejsowej były bardzo łatwe do zniesienia. Pokój hotelowy Temat: LOTUS AIR + EXIM - szaleńcy za sterami samolotów rzeczywiście skandal Po przeczytaniu relacji rzekomych 2 uczestników opisanego zajścia i zakładając, że jest to prawda: 1. LOTUS AIR. Jestem zszokowany, że na pokładzie samolotu tej linii może dojść do takich scen przy biernej postawie załogi. Widać moja wiedza w tym temacie była do tej pory mocno ograniczona. Przecież cała ta sytuacja mogła wymknąć się spod kontroli. Nawet, gdyby np. 10 facetów skrzyknęło się i wpier... tym bandziorom to przecież nie wiadomo, jakie mogłyby być tego konsekwencje, mogłoby dojść do bijatyki itd. Samolot z turystami na wysokości 10 km na trasie Egipt-Polska to nie pociąg osobowy Warszawa Wschodnia-Mińsk Mazowiecki! Z opisanej relacji wynika, że podróżując liniami Lotus Air moje bezpieczeństwo to loteria: albo wsiądzie jakiś zbir, albo nie wsiądzie. Dobrze, że chociaż po 11.09 wzmożono kontrole na lotniskach! Co zatem powinna zrobić obsługa samolotu? Myślałem, że na takie sytuacje są przygotowani (jakieś paralizatory, kajdanki itp.), ale jeśli już totalna olewka i jakiś czubek może wejść do samolotu (o ile nie posiada przy sobie np. bomby) i zrobić, co mu soię podoba, to psim obowiązkiem kapitana było wezwanie na lotnisko w Poznaniu policji! Koniec tematu. Wywalenie wszystkich turystów uważam za skandal i ja bym tego nie odpuścił (Eximowi) 2. ROLA EXIMu. Turysta podpisuje umowę z biurem podróży, więc wszystkie roszczenia związne z wyjazdem (hotel, transfery, samolot itp.) powinny być kierowane do Eximu, który z kolei zawarł umowę z Lotus Air. Gdyby mnie i moją żonę oraz synka wyproszono z samolotu w Poznaniu zamiast we Wrocławiu (oczywiście z przyczyn opisywanych tutaj) nie odpuściłbym tego Eximowi na pewno! Toż to przecież traktowanie ludzi jak bydła! Co powinni zrobić pracownicy Eximu? Natychmiast wezwać policję, podając jej nazwiska pseudoturystów, przeprosić pozostałych pasażerów za "nieudolność" swojego kontrahenta. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że jeden z tych bandziorów podawał się za pracownika Eximu. Ciekawe, czy to prawda? Można to łatwo sprawdzić! 3. Nie ustosunkuję się do działania policji, bo nie wiem, czy oni o czymkolwiek wiedzieli. Jeśli tak: rażące zaniechanie obowiązków! Nie wiem, czy rzeczywiście opisane zdarzenia widział strażnik graniczny, ale jego bierność powinna zostać objęta jakimś postępowaniem wyjaśniającym. 4. Podzielam pogląd forumowiczów, że zatytułownie wątku "szaleńcy za sterami samolotu" jest chybiony, chybam że była to przenośnia. Reasumując: namawiam lecących opisywanmym rejsem turystów nie tylko do złożenia reklamacji w Eximie na jakość usługi (sprawa ewidentna), ale i zażądanie listy opisywanych bandziorów i zainteresowanie tym odpowiednich organów - chodzi tu przecież nie tyle o komfort podróży, ale - ze względu na specyficzne miejsce jakim jest samolot na wysokości 10 km - zagrożenie życia (bo przecież nie zdrowia, chyba, że psychicznego). Temat: Skierniewice Skierniewice To ponownie Gazeta Stołeczna SKIERNIEWICE, czyli Babsk Jarosław Osowski, Włodzimierz Pawłowski 18-11-2003, ostatnia aktualizacja 18- 11-2003 23:38 To bodaj najbardziej kontrowersyjna lokalizacja: ziemie w pobliżu Bolimowskiego Parku Krajobrazowego i wśród daczy łodzian i warszawiaków skupili Jan Kulczyk i syn byłego ministra rolnictwa Choć powszechnie mówi się o lotnisku w Skierniewicach, tak naprawdę miałoby ono powstać 30 km stąd - przy trasie Warszawa - Katowice, między Babskiem a Raduczem. O tym, że jest to lokalizacja najkorzystniejsza, przekonani są wszyscy wpływowi ludzie z województwa łódzkiego - posłowie i senatorowie, wojewoda i marszałek, prezydenci Łodzi i Skierniewic, burmistrzowie Rawy Maz. i Białej Rawskiej, starostowie rawski i skierniewicki, wreszcie cała grupa okolicznych wójtów. Co sprawiło, że tak wielu wspiera tę lokalizację? - Bo jest idealna. To brakujące ogniwo, które mogłoby połączyć aglomeracje warszawską i łódzką - przekonuje Małgorzata Konarska, rzecznik prezydenta Skierniewic. Według prezydenta Łodzi lotnisko w Babsku powinno być duże, większe niż Okęcie. - Jeśli nie wielkości lotniska we Frankfurcie, to przynajmniej takie jak w Stuttgarcie - marzy się Jerzemu Kropiwnickiemu (PiS). Atutem tej lokalizacji jest położenie w bezpośrednim sąsiedztwie z trasą krajową nr 8, w odległości kilkunastu kilometrów od Centralnej Magistrali Kolejowej i planowanej autostrady A2. Samorządowcy z okolic Skierniewic proponują 1,2 tys. hektarów. - Ten grunt ma zaledwie czterech właścicieli, co znakomicie ułatwia wykup - podpowiada Małgorzata Konarska. Chętnie wymienia właścicieli posiadających ponad połowę gruntów, a reprezentujących skarb państwa - Nadleśnictwo Skierniewice i Biuro Ochrony Rządu. O prywatnych mówić nie chce. Tymczasem druga połowa terenu to własność najbogatszego polskiego biznesmena Jana Kulczyka oraz Huberta Jagielińskiego (syna Romana, posła Partii Ludowo- Demokratycznej, byłego ministra rolnictwa). Jagieliński kupił grunty w 1994 r., Kulczyk - dwa lata temu. Rok wcześniej władze gminy Biała Rawska ogłosiły na stronie internetowej zmianę planu zagospodarowania tego terenu: dzięki jego odrolnieniu zapaliło się zielone światło dla inwestycji w "usługi turystyczne, zabudowę mieszkaniową, nieuciążliwy przemysł, gastronomię, hotelarstwo". Ustaliliśmy, że wąski (około 50-hektarowy) skrawek w samym środku ziem Kulczyka i Jagielińskiego należy do mieszkańców pobliskiego Nowego Dworu - Mirosława Bednarka i jego szwagra Bogdana Wieprzkowicza. Obaj od dziesięciu lat spłacają ziemię kupioną od byłego PGR-u (ostatnia rata czeka ich w przyszłym roku). Są przekonani, że właśnie na ich kawałku ma się znaleźć pas startowy. - O lotnisku mówi się jakieś pół roku, a jak nic z tego nie wyjdzie, najwyżej nadal będziemy uprawiać naszą ziemię - planuje Wieprzkowicz. - Ile lasów trzeba by tu wyciąć - macha tylko ręką Wojciech Bugzel, leśniczy z Babska. Gimnazjalista z Raducza Łukasz Krzemiński dodaje, że w całej okolicy, nad Rawką i Białką, znajduje się kilkadziesiąt domków letniskowych. W weekendy przyjeżdżają ich właściciele z Łodzi i Warszawy. Czy budować lotnisko? - Mnie jest wszystko jedno, i tak kiedyś się stąd wyprowadzę - przewiduje. W kotłowni jednego z czterech bloków z wielkiej płyty, które zostały po PGR- ze w Babsku (stąd do lotniska byłoby kilkaset metrów), spotykamy Krzysztofa Kłosa. Mieszka tu od 20 lat, oprócz niego jeszcze kilkadziesiąt rodzin. - Niektórzy liczą na pracę, ale firmy przyjdą przecież ze swoimi. Ci, co są za, będą jeszcze żałować, jak się od tych samolotów nasze bloki rozsypią. Temat: Mierny "Uniwersytet" w miernym mieście potencjal Torunia ATUTY Bydgoszczy: W zasadzie tylko jeden: więcej mieszkancow i wynikajace z tego wiecej sklepow, biur itp. Jest jeszcze drugi - pazernosc i wyrywanie instytucji innym (jesli to atut). Przyklad: zeby stworzyc po raz kolejny to wasze lotnisko wykradacie Toruniowi jedyny w regionie posterunek strazy granicznej dla lotniska, ktore pewnie niedługo po raz trzeci zamkną (w 1929 i 1960 tworzono je i potem zamykano z braku ruchu na nim) ATUTY TORUNIA: 36 hoteli, 12 muzeów, 3 teatry (+2 prywatne), jedyny prywatny i najlepszy szpital w regionie (MATOPAT), najnowoczesniejszy szpital dzieciecy w polnocnej Polsce, 5 uczelnia w kraju (UMK), niektore kierunki 2-3 miejsce (prawo, administracja, ekonomia, biologia, socjologia, sztuki piekne, konserwacja zabytkow). Powiem Ci, ze szefami wszystkich pieciu oddzialow najwiekszej firmy konserwacji zabytkow w Europie sa Polacy - po sztukach z UMK (!). STATYSTYKA: W Toruniu buduje sie wiecej mieszkan niz w Bydgoszczy, sa wyzsze ceny zakupu i wynajmu mieszkania, statystycznie jest wyzsza srednia wyksztalcenia mieszkancow i nizszy ich wiek. Bydgoszcz sie starzeje i zmniejsza (było 385 tys, jest 360 tys), Torun mlodnieje - czy wiesz, ze w Toruniu zawiera sie wiecej malzenstw sredniorocznie? A NA DESER W TORUNIU MASZ: planetarium, największe w PL obserwatorium astronomiczne (to nie to samo), 2 skanseny etnograficzne, 100 knajp, jedyna strzelnica mysliwska w regionie (3 w Polsce), 3 pola do paintballa, 2 pola golfowe, 11 basenow, 3x wiekszy TORTOR od Torbydu, najstarszy w regionie ogrod zoobotaniczny (załozony w XVIII wieku!), gdzie sa nie tylko zwierzeta polskie (krowy, kaczki i świnie), jak w Bydgoszczy, ale niedzwiedzie, malpy, zubry, kozice, lamy, ptaszarnia i herpetarium (czy wiesz, co to jest?) TRANSPORT: Torun to jedyne miasto w regionie z wybudowanym 24-km fragmentem autostrady + obwodnicy, buduje się tez dodatkowo (gotowa bedzie na wiosnę 2005) 14 km obwodnica poludniowa. Juz mamy 24km , a po jej ukończeniu bedzie jeszcze dłusza 37 km, gotowa obwodnica Torunia wjezdzajac ze WSZYSTKICH KIERUNKOW (Gdansk, Warszawa, Olsztyn, Łodz, Poznan, Szczecin i Bydgoszcz) - w ksztalcie kola. Torun stanie sie wiec jedynym miastem sposrod 18 miast wojewodzkich w Polsce, majacych taka obwodnice we wszystkich kierunkach. TURYSTYKA: Nie mowie o Starowce, bo tej nie da sie porownac z niczym w Bydgoszczy, a poza tym: system najwiekszy w PL fortow pruskich (15 fortow + 200 obiektow), 4 sredniowieczne zamki, granica kordonu carsko-pruskiego, 7 palacow wokol miasta ZNANE OSOBY zwiazane z miastami: TORUN: Kopernik, Wolszczan, Chopin, Balcerowicz, Ochojska, aktorzy (Linda, Kożuchowska, Szapalowska, Dowbor) BYDGOSZCZ: chyba tylko stary i przebrzmialy Boniek REASUMUJAC: tam gdzie ilosc placowek obslugujacych wynika z ilosci mieszkancow - przoduje Bydgoszcz tam gdzie liczy sie innowacyjnosc, pomysl, niekonwencjonalnosc, kulturalne i naukowe zaplecze - Torun jest nie do zdobycia dla Bydgoszczy (chyba ze przeniosa wszystkie inne, wymienione instytucje do siebie) Temat: JESTESMY WASZĄ STOLICĄ Gość portalu: torunianin napisał(a): > ATUTY Bydgoszczy: > W zasadzie tylko jeden: więcej mieszkancow i wynikajace z tego wiecej sklepow, > biur itp. > Jest jeszcze drugi - pazernosc i wyrywanie instytucji innym (jesli to atut). > Przyklad: zeby stworzyc po raz kolejny to wasze lotnisko wykradacie Toruniowi > jedyny w regionie posterunek strazy granicznej dla lotniska, ktore pewnie > niedługo po raz trzeci zamkną (w 1929 i 1960 tworzono je i potem zamykano z > braku ruchu na nim) > > ATUTY TORUNIA: > 36 hoteli, 12 muzeów, 3 teatry (+2 prywatne), jedyny prywatny i najlepszy > szpital w regionie (MATOPAT), najnowoczesniejszy szpital dzieciecy w polnocnej > Polsce, 5 uczelnia w kraju (UMK), niektore kierunki 2-3 miejsce (prawo, > administracja, ekonomia, biologia, socjologia, sztuki piekne, konserwacja > zabytkow). Powiem Ci, ze szefami wszystkich pieciu oddzialow najwiekszej firmy > konserwacji zabytkow w Europie sa Polacy - po sztukach z UMK (!). > > STATYSTYKA: > W Toruniu buduje sie wiecej mieszkan niz w Bydgoszczy, sa wyzsze ceny zakupu i > wynajmu mieszkania, statystycznie jest wyzsza srednia wyksztalcenia mieszkancow > > i nizszy ich wiek. Bydgoszcz sie starzeje i zmniejsza (było 385 tys, jest 360 > tys), Torun mlodnieje - czy wiesz, ze w Toruniu zawiera sie wiecej malzenstw > sredniorocznie? > > A NA DESER W TORUNIU MASZ: planetarium, największe w PL obserwatorium > astronomiczne (to nie to samo), 2 skanseny etnograficzne, 100 knajp, jedyna > strzelnica mysliwska w regionie (3 w Polsce), 3 pola do paintballa, 2 pola > golfowe, 11 basenow, 3x wiekszy TORTOR od Torbydu, najstarszy w regionie ogrod > zoobotaniczny (załozony w XVIII wieku!), gdzie sa nie tylko zwierzeta polskie > (krowy, kaczki i świnie), jak w Bydgoszczy, ale niedzwiedzie, malpy, zubry, > kozice, lamy, ptaszarnia i herpetarium (czy wiesz, co to jest?) > > TRANSPORT: > Torun to jedyne miasto w regionie z wybudowanym 24-km fragmentem autostrady + > obwodnicy, buduje się tez dodatkowo (gotowa bedzie na wiosnę 2005) 14 km > obwodnica poludniowa. Juz mamy 24km , a po jej ukończeniu bedzie jeszcze dłusza > > 37 km, gotowa obwodnica Torunia wjezdzajac ze WSZYSTKICH KIERUNKOW (Gdansk, > Warszawa, Olsztyn, Łodz, Poznan, Szczecin i Bydgoszcz) - w ksztalcie kola. > Torun stanie sie wiec jedynym miastem sposrod 18 miast wojewodzkich w Polsce, > majacych taka obwodnice we wszystkich kierunkach. > > TURYSTYKA: > Nie mowie o Starowce, bo tej nie da sie porownac z niczym w Bydgoszczy, a poza > tym: system najwiekszy w PL fortow pruskich (15 fortow + 200 obiektow), 4 > sredniowieczne zamki, granica kordonu carsko-pruskiego, 7 palacow wokol miasta > > ZNANE OSOBY zwiazane z miastami: > TORUN: Kopernik, Wolszczan, Chopin, Balcerowicz, Ochojska, aktorzy (Linda, > Kożuchowska, Szapalowska, Dowbor) > BYDGOSZCZ: chyba tylko stary i przebrzmialy Boniek > > REASUMUJAC: > tam gdzie ilosc placowek obslugujacych wynika z ilosci mieszkancow - przoduje > Bydgoszcz > tam gdzie liczy sie innowacyjnosc, pomysl, niekonwencjonalnosc, kulturalne i > naukowe zaplecze - Torun jest nie do zdobycia dla Bydgoszczy (chyba ze > przeniosa wszystkie inne, wymienione instytucje do siebie) kolejne gratulacje za obiektywizm ! tak tego wiecej prosze ! Temat: Bydgoszcz kontra Toruń ATUTY Bydgoszczy: W zasadzie tylko jeden: więcej mieszkancow i wynikajace z tego wiecej sklepow, biur itp. Jest jeszcze drugi - pazernosc i wyrywanie instytucji innym (jesli to atut). Przyklad: zeby stworzyc po raz kolejny to wasze lotnisko wykradacie Toruniowi jedyny w regionie posterunek strazy granicznej dla lotniska, ktore pewnie niedługo po raz trzeci zamkną (w 1929 i 1960 tworzono je i potem zamykano z braku ruchu na nim) ATUTY TORUNIA: 36 hoteli, 12 muzeów, 3 teatry (+2 prywatne), jedyny prywatny i najlepszy szpital w regionie (MATOPAT), najnowoczesniejszy szpital dzieciecy w polnocnej Polsce, 5 uczelnia w kraju (UMK), niektore kierunki 2-3 miejsce (prawo, administracja, ekonomia, biologia, socjologia, sztuki piekne, konserwacja zabytkow). Powiem Ci, ze szefami wszystkich pieciu oddzialow najwiekszej firmy konserwacji zabytkow w Europie sa Polacy - po sztukach z UMK (!). STATYSTYKA: W Toruniu buduje sie wiecej mieszkan niz w Bydgoszczy, sa wyzsze ceny zakupu i wynajmu mieszkania, statystycznie jest wyzsza srednia wyksztalcenia mieszkancow i nizszy ich wiek. Bydgoszcz sie starzeje i zmniejsza (było 385 tys, jest 360 tys), Torun mlodnieje - czy wiesz, ze w Toruniu zawiera sie wiecej malzenstw sredniorocznie? A NA DESER W TORUNIU MASZ: planetarium, największe w PL obserwatorium astronomiczne (to nie to samo), 2 skanseny etnograficzne, 100 knajp, jedyna strzelnica mysliwska w regionie (3 w Polsce), 3 pola do paintballa, 2 pola golfowe, 11 basenow, 3x wiekszy TORTOR od Torbydu, najstarszy w regionie ogrod zoobotaniczny (załozony w XVIII wieku!), gdzie sa nie tylko zwierzeta polskie (krowy, kaczki i świnie), jak w Bydgoszczy, ale niedzwiedzie, malpy, zubry, kozice, lamy, ptaszarnia i herpetarium (czy wiesz, co to jest?) TRANSPORT: Torun to jedyne miasto w regionie z wybudowanym 24-km fragmentem autostrady + obwodnicy, buduje się tez dodatkowo (gotowa bedzie na wiosnę 2005) 14 km obwodnica poludniowa. Juz mamy 24km , a po jej ukończeniu bedzie jeszcze dłusza 37 km, gotowa obwodnica Torunia wjezdzajac ze WSZYSTKICH KIERUNKOW (Gdansk, Warszawa, Olsztyn, Łodz, Poznan, Szczecin i Bydgoszcz) - w ksztalcie kola. Torun stanie sie wiec jedynym miastem sposrod 18 miast wojewodzkich w Polsce, majacych taka obwodnice we wszystkich kierunkach. TURYSTYKA: Nie mowie o Starowce, bo tej nie da sie porownac z niczym w Bydgoszczy, a poza tym: system najwiekszy w PL fortow pruskich (15 fortow + 200 obiektow), 4 sredniowieczne zamki, granica kordonu carsko-pruskiego, 7 palacow wokol miasta ZNANE OSOBY zwiazane z miastami: TORUN: Kopernik, Wolszczan, Chopin, Balcerowicz, Ochojska, aktorzy (Linda, Kożuchowska, Szapalowska, Dowbor) BYDGOSZCZ: chyba tylko stary i przebrzmialy Boniek REASUMUJAC: tam gdzie ilosc placowek obslugujacych wynika z ilosci mieszkancow - przoduje Bydgoszcz tam gdzie liczy sie innowacyjnosc, pomysl, niekonwencjonalnosc, kulturalne i naukowe zaplecze - Torun jest nie do zdobycia dla Bydgoszczy (chyba ze przeniosa wszystkie inne, wymienione instytucje do siebie) Temat: To Was powinno zainteresować ;-))) - Jestem już trochę tą wazą zmęczony - mówi uczony. - Płacą mi za to, żebym takie rzeczy znajdował i opisywał w prasie naukowej, a w niej bronocickie znalezisko jest bardzo znane. Niech popularyzacją zajmują się ludzie, którzy mają do tego talent. Zadzwoniłem do biura prasowego Ministerstwa Kultury: - Istnieje u nas departament promocji, ale on nie zajmuje się wyszukiwaniem zabytków do promowania, bo od tego są mass media. Samo ministerstwo "przypomniało" sobie o wazie za sprawą kilku listów nauczyciela z Zespołu Szkół Mechanicznych nr 4 w Krakowie. Bogdan Witwicki o wazie usłyszał po raz pierwszy w 1994 roku. W 2001 roku przypomniał sobie o znalezisku, bo chciał uatrakcyjnić swoje lekcje w szkole, wszak bez wynalazku wozu nie byłoby samochodów! Dowiedział się, że waza jest zamknięta w sejfie u prof. Kruka. Ponieważ profesor nie chciał się ze swoim znaleziskiem rozstać, Witwicki wpadł na pomysł wykonania kopii. Pojechał nawet do Bronocic, bo uparł się, że glina, z której powstaną repliki, musi być autentyczna. Kopie wykonały uczennice z liceum plastycznego. Pod koniec 2001 roku jedna z nich trafiła do Muzeum Archeologicznego w Krakowie, druga - do Działoszyc. Ale tego Bogdanowi Witwickiemu było za mało. Kontaktował się z dziennikarzami i dzięki niemu kilka razy o wazie napisano m.in. w krakowskim dodatku do "Gazety". "Gdyby odnaleziono ją, powiedzmy, w okolicach Paryża czy Wiednia albo Monachium, wiedzieliby o tym wszyscy, a rodzima telewizja kupowałaby filmy prezentujące jakże frapujący, sklejony z liczących pięć tysięcy lat fragmentów garnek" - pisała z goryczą Anna Laszczka. "Lepiej tradycyjnie upierać się przy dawnej tezie, że kolebką zastosowania koła do transportu była Mezopotamia. O tym fragmencie świata przynajmniej uczą w szkole, a o Bronocicach - oprócz mieszkańców - nikt nie słyszał". Z początkiem 2002 roku za sprawą Witwickiego zdjęcie kopii wazy pojawiło się na 250 tys. biletów komunikacji miejskiej w Krakowie. Dzięki niemu waza z Bronocic jest też wymieniona w 14. tomie najnowszej encyklopedii PWN pod hasłem "koło jezdne". W maju tego roku odsłonięto nawet pomnik upamiętniający znalezisko w Działoszycach. Witwicki pomógł znaleźć sponsorów pomysłodawcy pomnika Pawłowi Kamińskiemu, kierownikowi domu kultury w Działoszycach. - Marzy mi się skansen archeologiczny, jeszcze lepszy niż w Biskupinie. Przecież tu w neolicie była jedna z największych osad w Europie! - deklaruje dyrektor. Dziś w Bronocicach i Działoszycach niewiele się dzieje. Zakłady, które kwitły tu za PRL-u, padły. Okolica powoli wymiera. - Może turystyka byłaby dla nas szansą? - zastanawia się Kamiński. - Może Unia da jakieś pieniądze na promocję naszego dziedzictwa? Prapremiera po 30 latach Profesor Kruk niechętnie wypuszcza wazę z rąk i dziwi się, jaki sens ma reklamowanie odkrycia po 30 latach. W zeszłym roku o wypożyczenie wazy prosiły czterokrotnie niemieckie muzea, pojawił się pomysł pokazania jej na warszawskim Festiwalu Nauki. - To zbyt cenny zabytek, dlatego nie wypuszczę jej z rąk i powinna być w sejfie, choćby ją ubezpieczono na nie wiadomo ile - uważa profesor. - Ale gdyby znalazła się jakaś gablota w Muzeum Narodowym, to co innego. Kurator Zbiorów Sztuki Starożytnej w Muzeum Narodowym w Warszawie prof. Witold Dobrowolski o naczyniu z Bronocic nie słyszał. - My się w ogóle nie zajmujemy paleolitem ani neolitem, a jeśli już, to egipskim - powiedział na wstępie i odesłał mnie do Muzeum Archeologicznego. Jednak kiedy streściłem mu historię wazy z Bronocic i najstarszego na świecie rysunku wozu zadeklarował, że jeżeli to rzeczywiście taki rarytas, to muzeum chętnie wystawi go w holu. Oby tak się stało. ŹRÓDŁO: +++ Temat: Triada, Blanes, Lyons Majestic - wrażenia. Triada, Blanes, Lyons Majestic - wrażenia. Witam ! Właśnie wróciliśmy z Żoną i Córką z wczasów w Hiszpanii. Impreza trwała 12 dni w tym 7 noclegów w Blanes. Ogólnie wrażenia pozytywne, oczywiście oceniam to przez pryzmat ceny jaką płaciliśmy – 1230 zł. Jazda autokarem jest trochę męcząca, ale z noclegiem w Czechach i powrotnym we Włoszech daje się wytrzymać. Mieliśmy trochę emocji, bo jeszcze na terenie Polski padła klimatyzacja – na szczęście kierowcy poradzili sobie z tym problemem. Strach sobie wyobrazić co by było gdyby im się nie udało. Przyjemną niespodzianką było zwiedzanie Wenecji – gdy wykupywaliśmy skierowania na początku roku, nie było tego w planach. W sumie trwało to ok. 3 godzin – statek + krótki spacer po uliczkach – krótko, ale daje ogólne wyobrażenie – cena 13.50 euro za wjazd i statek. W Blanes zamieszkaliśmy w hotelu Lyons Majestic. Hotel przedstawiany jest jako dwugwiazdkowy, ale z racji na odległość od morza, wystrój wewnętrzny, jedzenie dałbym mu jedną gwiazdkę, może półtorej - porównywałem warunki w hotelach 3 *** w Lloret de Mar, jest przepaść. Sama miejscowość do przyjęcia, jest gdzie spacerować. Zwiedziliśmy pobliskie Lloret i Tossa de Mar – tam jest zdecydowanie więcej turystów, ale i znacznie głośniej. W ramach imprezy zawarte były 3 wycieczki : Barcelona, Andora i Girona. Skorzystaliśmy tylko z Barcelony ( byliśmy tam jeszcze drugi raz sami, pociągiem z Blanes). W drodze powrotnej przejazd przez Cannes i króciutki spacer, kolacja w Nicei i nocleg we Włoszech. Zgrzytaliśmy zębami przejeżdżając obok Monte Carlo – fakt, że było późno, ale Triada mogłaby chociaż wprowadzić przejazd autokarem przez to miasto – nam pozostało tylko krótkie spojrzenie na kapitalnie oświetlone Monaco. Zdecydowanie kolacja w Nicei była małą atrakcją i stratą czasu – na zjedzenie kawałka pasztetu z bułką i spaghetti z kawałkiem wieprzowiny i wodą do popicia, straciliśmy dużo czasu, który można było inaczej zagospodarować np. krótki spacer po Monaco i przekąska w motelu przy autostradzie. Mimo to oceniając całą imprezę, wrażenia mamy pozytywne. Cena wycieczki jest atrakcyjna – chcąc rozbić koszty : dojazd na Costa Brava autokarem ok. 800 zł , wycieczki na miejscu np. dla innych imprez tego samego biura to cena ok. 400 zł. , tak, że w sumie pobyt i wyżywienie wypada za darmo. Pozdrawiam. P.S. Autostrady i tunele robią duże wrażenie. Gdy po powrocie usłyszałem o kolejnych problemach z otwarciem tego tuneliku w Warszawie – ludzie ! , po drodze przejeżdżaliśmy przez jakieś 30 tuneli drążonych przez góry, niektóre długości 5 km – w Polsce nie zbudowano by tego do końca świata. Temat: agatowe lato > czy nie jest ironią, że na takie drobiazgi zwraca uwagę poznaniak a milczy > tubylec ? Gratuluję ! Dużo większą ironią jest to, że mieszkaniec Poznania ma m.in. znikome szanse zostać przewodnikiem sudeckim, choć niejednego miejscowego przewodnika by w "kozi róg" zapędził. Kiedyś nasz kolega z Poznania pojechał specjalnie do Jeleniej Góry, bo jakimś cudem udało mu się dowiedzieć, że robią tam kurs na przewodników sudeckich. Kiedy w biurze tamtejszego Oddziału PTTK "Sudety Zachodnie" powiedział skąd przyjechał, w odpowiedzi usłyszał, że "prosto z ulicy" nie przyjmują i jak jest "z tak daleka", to nie będą sobie nim zawracać głowy. Gość wściekł się i powiedział, że więcej nie chce mieć do czynienia z takimi nadętymi bufonami. I tak skończyła się jego przygoda z przewodnictwem sudeckim. Polacy trudnili się przewodnictwem po Karkonoszach już w XVIII wieku. Pierwsi z nich byli - jakby to dziś określono - "dzikimi przewodnikami", ponieważ nie posiadali sformalizowanych uprawnień ani nie przynależeli do żadnej organizacji przewodnickiej. Poszukiwania ich śladów zaprowadziły nas do Sosnówki. Tutaj działali pierwsi polscy przewodnicy, spośród których tylko nieliczni weszli również w skład założonej w 1817 r. pierwszej na świecie organizacji grupującej przewodników. Od 1785 r. oprowadzał turystów Jerzy Suchodolski, w XIX w. Jan Gruszczewski i Walenty Grzała. Walenty Grzała, o którym pisze w swych pamiętnikach Zygmunt Bogusz Stęczyński, nazywa go już przewodnikiem. Miało to miejsce w latach 1844-45. Nie był on jednak przewodnikiem mianowanym lecz "dzikim". Starosta powiatowy w Jeleniej Górze miał bowiem zalecenie, by do Korpusu Przewodników nie trafiali Polacy. Czyżby tym razem władzom przewodnickim na polskim Dolnym Śląsku podobnie zależało, aby do grona przewodników sudeckich nie trafiali Wielkopolanie??? Kiedy w 1989 r. w Poznaniu założono Sekcję Przewodników Sudeckich (w planie było m.in. zorganizowanie kursu przewodnickiego) działacze z dolnośląskiej (wówczas międzywojewódzkiej) Komisji Przewodnickiej określili jako "samozwańczą" i domagali się jej natychmiastowego rozwiązania. Napisali na nas donosy do ZG PTTK, do Urzędu Wojewódzkiego, do ZW PTTK, Oddziału PTTK i kto wie gdzie jeszcze? Jako Wielkopolanie mieliśmy wtedy i mamy nadal moralne prawo do posiadania takiej sekcji, gdyż od przynajmniej 200 lat Sudety są naturalnym kierunkiem podróży Wielkopolan, czy to w celu wypoczynkowym, czy leczenia w uzdrowiskach. Odsyłam w tym miejscu do książki Ryszarda Kincla "Sarmaci na Śnieżce". To u nas drukowano pierwsze polskie przewodniki po Sudetach, a gazety codzienne opisywały sudeckie kurorty i ich okolice. Prawdziwy przewodnik sudecki niekoniecznie musi mieć w dowodzie osobistym zameldowanie w Kłodzku, Jeleniej Górze czy Wrocławiu. Studenckie Koła Przewodników Beskidzkich istnieją m.in. w Warszawie, Łodzi, Lublinie, oraz w dużej ilości w na Górnym Śląsku i w Małopolsce i nikomu to nie przeszkadza. Kół sudeckich poza Dolnym Śląskiem nie ma nigdzie, nawet w stosunkowo bliskich ośrodkach akademickich jak Gorzów Wielkopolski, Opole, Poznań, Zielona Góra i inne. Jedyne Studenckie Koło Przewodników Sudeckich mieści się we Wrocławiu. O chyba o czymś świadczy? Proponuję w tym miejscu przeczytać: ksp.republika.pl/kto.htm Rzecz dotyczy lekarza - Wielkopolanina z urodzenia i Lądczanina z wyboru, którego obraliśmy za patrona Klubu Sudeckiego. Tam też starano się nam na wszelkie sposoby przeszkodzić. Autor złośliwego paszkwilu na temat dr. Ostrowicza i jego pionierskiego polskiego przewodnika po Lądku określił Niemców - autorów niemieckich opracowań na temat Lądka Zdroju - jako wybitnych, zaś Ostrowicza jako miernotę. Oto fragmenty jego donosu: "Tak więc 'Podręcznik informacyjny' Ostrowicza jest w większości dosłownie zerżniętym (...) skupiał wokół siebie Polaków przebywających na kuracji. I nic więcej! (...) nie działał zbytnio w szerzeniu polskości i reklamowaniu Lądka wśród Polonii" (Wyd. Studenckiego Koła Przewodników Sudeckich "Karkonosz" zesz.6) Tramp kspoz.prv.pl/ - strona Klubu Sudeckiego z Poznania Temat: wakacje do końca życia Chiny, ogolnie i pewien pomysl rucellai,jak z internetem to dokladnie nie wiem, dzisiaj np. pokazali mi wydrukowana stronez onet.pl, jedna z tych co przegladalem wczoraj i spytali mi sie w jakim to jezyku. jak nie zrozumieli to ktos przyiosl maly globus i im pokazalem, mowie wam czaeska komedia. co do dysproporcji pomiedzy liczba mlodzszych kobiet a mezczyzn, rzeczywiscie to widac. nie znam dokladnych liczb ale jest cale mnostwo mezczyzn dla ktorych zwyczajnie brakuje chinek. a male dzieci, to jest cos co wkrotce dorosnie i bedzie rzadzic swiatem. cala rodzina zrzuca sie na gowniarza, na szkole, kursy itd. wielu z tych pojedynczych zoltych gowniarzy skonczy najlepsze uniwersytety w Stanach czy w Europie. i przy ich liczbie to sie odczuje. mysle,ze sedno sprawy jest w ich mentalnosci, to 5000 lat prania mozgow, ze trzeba zachrzaniac dla kraju, dla rodziny nie liczac sie z soba. co do hodowli robakow, he, he, he, dobre. i pewnie wcale nie glupie, tylko z tym duzo roboty. ogladaliscie "milczenie owiec" ? zeby to tak sie nie skonczylo :) mysle ze powinnnismy sie spotkac i spokojnie pogadac, ja proponuje termin pomiedzy pazdziernikiem a grudniem (bede wtedy w polsce walczyl ze swoim doktoratem) czasu jest wiec przed nami duzo i kazdy jak naprawde chce to zaklepie sobie w tym terminie czas. co do finansowania, strony w internecie mogly by przyciagnac biura podrozy, firmy turystyczne, itp., ktore moze chcialy by kilka zlotych dorzucic. a jak jakis wiekszy interes to trzeba temu poswiecic sporo czasu, czy go macie? rozumiem , ze wiekszosc z was ma rodzine, prace itp dobra cywilizacji, ktore jakos mnie nie przekonuja do konca. ja chyba najlepiej sie czulem w amazonii, niesamowita prostota zycia, i maly budzet na poczatek, hektar lasu to okolo 2500-4000 zlotych (hektar!) koszt budowy domkow minimalny. mam taka propozyjce. robimy wszystko legalnie z notariuszem umowa itd. sprawami wlasnosci na miejscu ja sie zajme, wiem jak to dziala, bo duzo o tym rozmawialem z cudzoziemcami co tam zyja i lokalnym immigration. powiedzmy , ze jest nas cztery osoby. kazda zrzuca sie po 10 000 PLN.(mysle ze jest to suma do zaakceptowania dla kazdego) Mamy wiec 40 000 pln, 11 000 usd. kupujemy kawalek gruntu, powiedzmy 4 hektary, doprowadzamy to do porzadku, ja moge zasuwac z maczeta od rana do wieczora przynajmniej troche schudne (kilka kilo za duzo), stawiamy 3-4 domki, male ale ladne. kupujemy 2-3 kajaki, jakos wieksza lajbe do wycieczek po rzekach itp., mysle ze te 40 000 zl na wszystko wystarczy. mozemy miec wlasne poletko , ja np. zauwazylem ze je sie tam bardzo malo warzyw, w ogole o warzywa trudno, wiec mozna by dodatkowo sprzedawac marchewke po wioskach. musi to byc jakos w miare blisko jakiegos wiekszego miasteczka, azeby byl w miare latwy dojazd i od czasu do czasu mozna by upchnac troche koperku na rynku. pozwoleniami ja sie zajme, najwazniejszy bedzie tu internet, sprawnie dzialajaca strona internetowa w kilku podstawowych jezykach. ja moge sie tym powaznie zajac chocby od razu jak znajda sie chetni na wspoludzial. nie liczcie na jakies wielkie zyski, pewnie jak na easy life wystarczy to bedzie dobrze. wiekszosc z was pewnie nie bedzie mogla tam siedziec caly czas, ja tez bede chcial od czasu do czasu gdzies wyskoczyc, ale zawsze bedzie jakas baza, gdzie mozna przyjechac i na luzie odpoczac wsrod genialnej przyrody. jak ktos w koncu tam przyjedzie i nie bedzie mu sie podobalo, to ja sam w gescie samokrytyki hukne sie glowa w jakies duze drzewo. a nawet jak juz bedziecie siedziec u siebie w paryzu, nyc czy warszawie wyobrazcie sobie miny swoich znajomych jak zobacza wasz letni amazonski domek. szczegolow mam jeszcze duzo w glowie ale znudzilo mi sie pisac, wiec czekam na odzew. pzdr m Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 136 rezultatów • 1, 2, 3 |