Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro ieruchomosci Wrocław
Temat: Wrocław - ziemia dla inwestorów Nie przegapić szansy - rozmowa z wiceprezydentem Wrocławia, Adamem Grehlem Szeroka i zróżnicowana oferta. To wrocławska recepta na sukces w pozyskiwaniu nowych inwestorów MACIEJ MISKIEWICZ: Czy Wrocław jest atrakcyjny dla inwestorów? ADAM GREHL: - Wrocław jest atrakcyjny przede wszystkim dla wrocławian, bo większość transakcji sprzedaży nieruchomości odbywa się z udziałem naszych lokalnych firm. nie oznacza to jednak, ze omijają nas inwestorzy z zewnątrz. Zarówno jeżeli chodzi o nieruchomości, jak i działalność produkcyjno-usługową. Jesteśmy postrzegani jako dynamicznie rozwijające się miasto, które tworzy dobre perspektywy dla biznesu. Mamy wykształconych mieszkańców, otwartych i zmotywowanych do wykonywania dobrze wynagradzanej pracy. Nasze atuty to także położenie i otwartość, no i determinacja przy pozyskiwaniu inwestorów. Jak w takim razie promujemy swoje nieruchomosci? - Jesteśmy obecni na targach nieruchomosci w Cannes i Monachium. Naszą ofertę przedstawiamy w internecie. Na sprzedawanych nieruchomosciach są banery informacyjne. Ogłoszenia o przetargach wiszą na tablicach w urzędzie i ukazują się w prasie. Ale na promocję miasta składa sie więcej rzeczy. To m.on stabilność polityki rozwoju miasta. Dynamizm inwestycyjny i dobre opinie inwestorów, którzy już u nas działają. Promocja poprzez pewne idee - jak np starania o Expo. Ale także całe bogactwo wydarzeń kulturalnych - takich jak superprodukcje Opery, festiwal Wratislavia Cantans czy PPA - i sportowych. Mówi się, ze mogą nam uciec niektórzy inwestorzy, bo we Wrocławiu brakuje dużych, nowoczesnych powierzchni biurowych. Jak przedstawia się miejska oferta gruntów i budynków, gdzie mogą powstać nowe biura? - Mamy bardzo dobrą ofertę. Zarówno dla tych dużych, jak i mniejszych inwestorów. Na sprzedaż wystawione są działki przy pl Grunwaldzkim, Piłsudskiego, pl Powstańców Śl i na rogu Legnickiej i Poznańskiej. Poza tym w najbliższym czasie realizowane będą cztery duze inwestycje w częsci lub całości biurowe: Arkady Wrocławskie przy Swobodnej, GTC na Powstańców Śl, Archicom na Strzegomskiej i Ghelmaco na pl Bema. Trzy spośród nich stanęły na gruntach, które były własnością miasta. Ten brak powierzchni biurowych jest efektem sytuacji sprzed kilku lat, gdy nie było zapotrzebowania na takie obiekty. I przez to inwestorzy mniej budowali. W ubiegłym roku hitem miejskiej oferty był pl Grunwaldzki. W tym roku tak spektakularny przetarg sie nie szykuje. Ale w kolejce czeka Centrum Południowe. Kiedy miasto będzie szukało kupca na to miejsce, co może tam powstać i czy CP będzie sprzedawane w całości czy raczej w kawałkach? - trwają prace nad MPZP dla tego obszaru. i jeżeli w przyszłym roku pojawią się sprzyjające warunki do pozyskania inwestora, to grunt zostanie wysatwiony na sprzedaż. Będziemy preferować sprzedaż w całosci, ale dopuszczjąc możliwość etapowania realizowania inwestycji. nie wiem, czy w przyszłym roku znajdzie się chętny inwestor, ale musimy być na taką sytuację przygotowani. Nie wolno przegapić szansy. bo jak nie będziemy przygotowani, to inwestor nie będzie czekał i poszuka innego miasta. Nie wszystko zawsze idzie po myśli miasta. Działki przy Krawieckiej - miastow ybrało wtedy tańszą ofertę, bo bardziej spodobał się projekt, który inwestor potem wyrzucił do kosza. I po wyburzonej drukarni na ul Skargi od kilku lat stoją puste. Jak możemy zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami? - Wyciągamy wnioski z takich sytuacji. I wprowadzamy do procedur przetargowych zapisy, które mają temu zapobiec. Tak jest w przypadku pl Grunwaldzkiego. Gdyby inwestor nie dotrzymał terminów realizacji, będzie musiał zapłacić odszkodowanie. Kolejnym przykładem jest Wzgórze Polskie. Tam nie wahaliśmy się rozwiązać umowy o wieczyste użytkowanie. Na szczęscie ostatnio widać, ze ci, którzy kupują, są zdecydowani na szybką realizację inwestycji. te negatywne przykłady pochodzą sprzed kilku lat, gdy czasami kupowano z myślą o zwyżce cen, a nabywcy nie byli prztgotowani do realizacji obiecanych inwestycji. Temat: Gdansk i Wrocław wg Money.pl Wszystkie najważniejsze przetargi na grunty w mieście wygrywają w tym roku spółki powiązane z międzynarodowym funduszem Verity Development. W czwartek w licytacji inwestorzy ci pokonali czterech wrocławskich deweloperów. Za działkę przy ul. Maksa Borna powiązana z funduszem spółka Mattise Investments zaproponowała 18 mln zł. To aż 4,5 tys. zł za każdy metr kwadratowy. Licytacja była bardzo emocjonująca. Do walki o 4058 mkw. niezabudowanego gruntu stanęli m.in. znani wrocławscy deweloperzy: Archicom i Eko-Bau. Miasto wyceniło teren na 2 mln 575 tys. Jednak cena w mgnieniu oka poszybowała w górę. Przy siedmiu milionach złotych na placu boju pozostał już tylko Archicom i Mattise Investments. Wrocławianie spasowali przy 17,5 mln, Mattise zaoferował pół miliona więcej. Ali Dadressan, prezes Verity Development, zapowiada budowę przy Maksa Borna apartamentowca o najwyższym standardzie: - Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego znajdzie się w nim miejsce na luksusowe mieszkania i pomieszczenie biurowe. Ten międzynarodowy fundusz wyrasta na największego wrocławskiego inwestora w branży nieruchomości. Powiązane z nim firmy wygrywają w tym roku wszystkie najważniejsze przetargi na niezabudowane grunty w naszym mieście. 25 kwietnia Verity Kraków Real Estate Development wylicytował działkę przy ul. Lubińskiej, oferując ponad 14 mln zł za 4563 mkw. (3128,2 zł za mkw.). Ma tam powstać bardzo ekskluzywny biurowiec z podziemnym parkingiem. Trzy dni później został wyrównany rekord z lat 90. Spółka Avans Investments kupiła grunt naprzeciwko hotelu Park Plaza na ul. Drobnera, płacąc prawie 4,5 tys. zł za mkw. (w sumie prawie 9 mln). Planowany jest tam luksusowy apartamentowiec z usługami na parterze i parkingiem w podziemiu. Verity Development w samym Wrocławiu jest właścicielem jeszcze bardzo atrakcyjnych terenów pod zabudowę, m.in. przy ul. Hlonda, Rzeźniczej/Nowym Świecie. A także zabytkowego budynku przy ul. Rzeźniczej i willi przy Pretficza. Fundusz, którego jednym z udziałowców jest rodzina królewska z Arabii Saudyjskiej, inwestuje głównie we Wrocławiu. Poza naszym miastem ma tylko jedną nieruchomość w pobliżu krakowskiego rynku. Tak wysokie ceny na wrocławskich przetargach i wejście do miasta nowych silnych finansowo graczy z kapitałem zagranicznym to zdaniem specjalistów kolejny dowód, że stolica Dolnego Śląska przeżywa boom inwestycyjny. Jesteśmy postrzegani przez inwestorów jako najdynamiczniej rozwijające się polskie miasto. Jerzy Kozłowski, dyrektor ds. technicznych w Archicomie: - Nie jesteśmy zaskoczeni, że na świetnie rozwijającym się rynku mieszkaniowym we Wrocławiu pojawił się tak silny finansowo gracz. W całej Polsce nie ma na razie firmy deweloperskiej, która mogłaby konkurować z zachodnimi funduszami, które mają praktycznie nieograniczone możliwości finansowe. - W świat poszedł sygnał, że Wrocław jest świetnym miejscem do lokowania inwestycji, również na rynku mieszkaniowym - uważa Jacek Wróblewski, prezes biura Jot-Be Nieruchomości. Jego zdaniem powinniśmy przyzwyczaić się do sytuacji, że międzynarodowe fundusze będą wygrywać przetargi na najlepiej zlokalizowane działki w mieście. Efektem wielkiego zainteresowania Wrocławiem jest szybki wzrost cen nieruchomości. Leszek Michniak, prezes Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości, przewiduje, że niedługo w najbardziej popularnych miejscach - jak Rynek czy Ostrów Tumski - luksusowe apartamenty będą kosztować nawet 15 tys. zł za mkw. Temat: Newsletter9 Nieruchmości we Wrocławiu po wejściu PL do UE Cudzoziemiec na zakupach Zdaniem wrocławskich pośredników, obcokrajowcy zainteresowani kupnem polskich nieruchomości mają po pierwsze pieniądze, a po drugie - wyraźnie sprecyzowane oczekiwania. - Cudzoziemcy zazwyczaj doskonale wiedzą, czego chcą i w co chcą inwestować, a od nas oczekują tylko pomocy w wyszukiwaniu ofert - przekonuje Mirosław Juszczak. - Interesują się przede wszystkim zabytkowymi kamienicami w okolicach Rynku - mówi Beata Rynkowska z biura Anna. Podobne spostrzeżenia mają inni pośrednicy. - Obcokrajowcom podobają się duże, przestronne mieszkania z dobrą lokalizacją i ładnym widokiem przez okno - dodaje Jolanta Kowal z Merkurego. Mitem jest, że mieszkania w Polsce kupują prawie wyłącznie Niemcy, choć, trzeba przyznać, stanowią oni sporą grupę cudzoziemców zainteresowanych naszymi nieruchomościami. - Ostatnio obsługiwaliśmy Anglików, zdarzali się też Francuzi, a nawet jedna Hiszpanka - opowiada Agnieszka Wąs z Agna- Nieruchomości. Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w ubiegłym roku w zakup nieruchomości lokalowych (zarówno mieszkalnych, jak i komercyjnych - biurowych, handlowych, itp.) najbardziej zaangażowany był kapitał holenderski, dalej brytyjski, duński i francuski. Osoby prawne i fizyczne pochodzące z Niemiec znalazły się dopiero na 5. miejscu, biorąc pod uwagę powierzchnię zakupionych lokali. Zdecydowana większość obcokrajowców, którzy decydują się na kupno lokali w naszym kraju to spółki, inwestujące najchętniej w biura i powierzchnie handlowe. Osoby fizyczne stanowią około 1/4 zagranicznych inwestorów. Są też wyraźne różnice, jeśli chodzi o po chodzenie prywatnych inwestorów i spółek. I tak np. holenderski kapitał na naszym rynku to w większości spółki inwestujące przede wszystkim w lokale komercyjne (ponad 26 tys. m kw.). Osoby prywatne z Holandii kupują mniej mieszkań (ok. 1177 m kw.) niż np. Finowie (aż 11 tys. m. kw. - najwięcej ze wszystkich obcokrajowców, więcej nawet niż Niemcy). Z kolei spółki pochodzenia fińskiego w ogóle nie istnieją na rynku komercyjnym. W grupie osób fizycznych dużo lokali nabywają sąsiedzi zza zachodniej granicy (ok. 9,5 tys. m kw.) i Szwedzi (ok. 2,5 tys. m kw.). Natomiast wśród obywateli państw spoza Unii dominują Rosjanie (7120 m kw.) i Ukraińcy (3346 m kw.). Obcokrajowcom opłaca się inwestować w polskie nieruchomości. Nawet, jeśli w przyszłości zdecydują się na ich sprzedaż, mogą przez lata je wynajmować i czerpać z tego zysk. Dla mieszkańców Unii Europejskiej polskie ceny są bardzo korzystne. - Anglikowi nie sprawia problemu wydanie u nas 300-400 tys. zł, ponieważ u siebie musiałby zapłacić o wiele więcej - mówi Jolanta Kowal z Merkurego. Największym zainteresowaniem cudzoziemców cieszy się oczywiście województwo mazowieckie, gdzie w zeszłym roku zakupiono 634,08 ha gruntów. Na drugim miejscu znajduje się województwo wielkopolskie, które jednak i tak znacznie traci do Warszawy (287,73 ha). Z kolei w naszym regionie, dolnośląskim, obcokrajowcy kupili 272,27 ha ziemi (podobnie jak w łódzkim i wielkopolskim). Najmniejsze powodzenie ma województwo podlaskie (9,55 ha) i lubelskie (31,24 ha). "Nieruchomości" Temat: Milion na spacer. Milion na spacer. Milion na spacer Piątek, 29 kwietnia 2005r. Urzędnicy magistratu, oprócz zwykłych obowiązków, już wkrótce będą mieli nowe. Zaczną liczyć pieszych Trzysta jedenaście tysięcy euro, czyli około miliona dwustu tysięcy złotych – tyle jest warta informacja o tym, którędy wrocławianie chodzą do Galerii Dominikańskiej. Taka kwota ma być przeznaczona na trzyletnie badania ruchu pieszego w mieście Musimy stworzyć model, dzięki któremu będziemy wiedzieć, jak budowa kolejnej galerii handlowej wpłynie na to, którędy chodzą mieszkańcy miasta. To bardzo ważna informacja, bo nieruchomości w miejscach, gdzie pojawia się więcej przechodniów, zyskują na wartości – tłumaczy Tomasz Ossowicz, dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia. – Niekiedy taka wiedza wydaje się oczywista. Nie było trudno przewidzieć, że między Rynkiem a Galerią Dominikańską będzie chodzić dużo osób. Ale żeby zaprojektować od nowa inny teren, a takie zadanie czeka nas w przypadku Centrum Południowego (teren między hotelem Wrocław a Poltegorem – red.), musimy mieć konkretny model. Używając go, będziemy wiedzieć, z której strony przyszłe budynki użyteczności publicznej będą musiały mieć wejścia – dodaje. Pusto na Wita Stwosza Wrocławscy urbaniści wyraźnie potrzebują takiej wiedzy, żeby nie popełniać błędów podobnych jak w przypadku Galerii Dominikańskiej. Pozwalając na budowę tego budynku w takim kształcie, jaki znamy, planiści zniechęcili wrocławian do chodzenia ulicą Wita Stwosza. Ponieważ na przedłużeniu tej trasy nie ma wejścia do Galerii, cały ruch między Rynkiem a pl. Dominikańskim przejęła Oławska. A Wita Stwosza prawie nikt dziś nie chodzi, przez co spadają ceny nieruchomości przy tej ulicy. Dlatego właśnie w tym rejonie miasta rozpoczną się trzyletnie badania, które mają zagwarantować, że takie błędy się nie powtórzą. Jesteśmy w finale – Zaczniemy od pomiarów ruchu pieszego w rejonie Galerii Dominikańskiej. Kupimy kilka kamer i będziemy liczyć przechodniów na wszystkich sąsiednich ulicach – tłumaczy Tomasz Ossowicz. – Potem na tej podstawie zbudujemy matematyczny model symulacji ruchu pieszego. Dzięki niemu nauczymy się nie tylko wymuszać na inwestorach, gdzie mają budować wejścia do swoich galerii, ale także zwiększać atrakcyjność niektórych ciągów pieszych – podkreśla dyrektor BRW. Chodzi o to, żeby tak stawiać fontanny, pomniki albo inne atrakcje, żeby piesi, a więc potencjalni klienci, chodzili w wybranych przez urbanistów kierunkach. Pieniądze na badania mają pochodzić z funduszy unijnych. Wrocław złożył na nie wniosek razem z innymi miastami tej części kontynentu: Budapesztem, Dreznem, Ostrawą, austriackim Linzem i słoweńskim Mariborem. Ale liderem projektu, czyli pomysłodawcą, jest niemieckie Karlsruhe. Wspólny projekt tych miast jeszcze w maju będzie oceniany przez Brukselę. Na razie zakwalifikował się do ścisłego finału wyścigu. Ostateczne rozstrzygnięcia mogą zapaść jeszcze przed wakacjami. Wtedy też urzędnicy zaczną badania. Przetargu nie będzie Badaniami ruchu pieszego, czyli pracą nad tym projektem zajmą się urzędnicy magistratu, w większości z Biura Rozwoju Wrocławia, przy współpracy z naukowcami z Politechniki Wrocławskiej. Urzędnicy nowe obowiązki będą prawdopodobnie łączyć z obecnie wykonywanymi zadaniami. Bartłomiej Knapik - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska Temat: kolejne apartamentowce we Wrocławiu kolejne apartamentowce we Wrocławiu Luksus z Wielkiej Wyspy Spółka Empor inwestuje w budowę apartamentowca We Wrocławiu wciąż brakuje mieszkań dla najbogatszych. Tę sytuację postanowiła wykorzystać spółka Empor, która przy ul. Partyzantów buduje apartamentowiec z 39 mieszkaniami. Całkowity koszt inwestycji to 11 milionów złotych. - Do tej pory rywalizowaliśmy na rynku architektów, teraz postanowiliśmy połączyć siły - mówi Eugeniusz Konior, dyrektor i współwłaściciel spółki. Drugim z udziałowców jest inny wrocławski architekt, Marek Wiśniewski. "Rezydencja Bartoszowice" - bo tak będzie się nazywał apartamentowiec - to pierwsze ich wspólne przedsięwzięcie. Grunt to materiały Budynek powstaje na Sępolnie, przy ul. Partyzantów. To w tej chwili praktycznie jedyna inwestycja mieszkaniowa w tej części Wrocławia. - Na Wielkiej Wyspie nie już zbyt wiele miejsca do budowania, więc można powiedzieć, że znaleźliśmy niszę - mówi Eugeniusz Konior. Jest jeszcze jeden powód takiej, a nie innej lokalizacji: Sępolno i Biskupin od dawna cieszą się wielkim prestiżem, natomiast najbogatszym wrocławianom nie wystarcza już tradycyjny standard tamtejszych szeregówek. W "Rezydencji Bartoszowice" będzie w sumie 39 luksusowych apartamentów. Na czym ma polegać ich luksus? Eugeniusz Konior wylicza: - W całym budynku zastosujemy najwyższej jakości materiały - od dachu do ziemi. Posadzki w pomieszczeniach wspólnych będą z naturalnego kamienia. Na klatkach schodowych wprowadzimy nadciśnienie, by mieszkańcom nie przeszkadzały zapachy z kuchni sąsiadów. Będzie też droga drewniana stolarka, pokoiki zabaw dla dzieci, galeria dla mieszkańców. Apartamenty przy Partyzantów będą miały powierzchnię od 33 metrów kwadratowych (1-pokojowa kawalerka) do 108 mkw.(4-pokojowy apartament dwupoziomowy). Mieszkańcy tych na parterze mają do dyspozycji olbrzymi taras nad garażem. Z kolei lokatorzy dwupoziomowych mieszkań z wyższej kondygnacji będą mieli wyjścia i na taras, i na balkon. Pod budynkiem architekci spółki Empor zaprojektowali garaż z 44 miejscami postojowymi. Cztery tysiące za metr We Wrocławiu wciąż jeszcze jest popyt na luksusowe apartamenty. - Wskazuje na to choćby przykład firmy Mój Dom i jej inwestycji przy Racławickiej, która zakończyła się sukcesem finansowym. Empor też wybrał bardzo atrakcyjną lokalizację i według mnie ma duże szanse na równie spektakularny sukces - uważa Jacek Wróblewski, specjalista od rynku nieruchomości z wrocławskiego biura Jot-Be. - Przy czym trzeba pamiętać, że apartamenty sprzedają się najlepiej, gdy już stoją gotowe, więc poczekajmy z ocenami - dodaje. Tymczasem choć "Rezydencja Bartoszowice" nie wyszła jeszcze z ziemi - na razie są wylane ławy fundamentowe - spółce Empor udało się podpisać umowy już na połowę mieszkań. Na początku września Empor wybrał generalnego wykonawcę inwestycji przy ul. Partyzantów. Została nim wrocławska firma Wrobis z Grupy Mostostal Warszawa. - Koniec prac budowlanych i oddanie budynku do użytku planujemy na kwiecień przyszłego roku - zapowiada Eugeniusz Konior. Apartamenty w "Rezydencji Bartoszowice" to w tej chwili we Wrocławiu cenowa pierwsza liga. Za metr kwadratowy mieszkania chętni będą musieli zapłacić około 4 tys. zł. Artur Chodziński artur.chodzinski@slowopolskie.pl 22. Września 2003 21:30 Tu mozna zobaczyc więcej :) www.empor.info/ Temat: Działka po kinie Pokój wreszcie zostanie sprzedana Działka po kinie Pokój wreszcie zostanie sprzedana wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/664066.html?ses_nm=34aacb79d16698436cf41cbcd7825377 Wielka dziura na rogu ulic św. Mikołaja i Nowy Świat być może już za kilka miesięcy znajdzie nowego właściciela. Urząd marszałkowski chce ją przekazać gminie. Ta tylko czeka na to, aby wystawić grunt na sprzedaż Urzędnicy uchylają się na razie od odpowiedzi na pytanie, kiedy dokładnie działka mogłaby pójść pod młotek. Prawdopodobnie jest to kwestia kilku miesięcy, które są potrzebne, żeby załatwić niezbędne formalności. Atrakcyjna dla inwestorów Procedura w skrócie będzie wyglądała tak: urząd marszałkowski, do którego obecnie należy nieruchomość, przekazuje ją urzędowi miasta. Ten w zamian oddaje budynek przy ulicy Mazowieckiej, tuż za siedzibą urzędu marszałkowskiego. Później wystawia działkę na sprzedaż. Urzędnicy marszałka zajmują z kolei przejęty budynek, bo w obecnym się już nie mieszczą. – Jest już wstępne porozumienie między prezydentem i marszałkiem – mówi Romualda Liberska, szefowa departamentu nieruchomości we wrocławskim magistracie. Według niej, tempo prac jest teraz w ogromnej mierze uzależnione od tego, jak szybko urząd marszałkowski upora się z zadłużeniem działki. – Musi być ona wolna od jakichkolwiek obciążeń – zaznacza Romualda Liberska. Dodaje, że jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby mówić, co mogłoby tam stanąć. Mieszkania i biura – Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu – przestrzega Liberska. Przyznaje jednak, że teren o powierzchni 1,7 tysiąca mkw. w samym centrum miasta będzie bardzo atrakcyjnym kąskiem dla inwestorów. Potwierdzają to wrocławscy eksperci od rynku nieruchomości. – To doskonałe miejsce na inwestycję, w której znajdą się zarówno biura, jak i apartamenty. Można je będzie sprzedawać nawet po 20 tysięcy złotych za metr kwadratowy – mówi Marta Janulewicz z firmy Boto Nieruchomości. Według niej działka bez większych problemów osiągnie na przetargu cenę 6 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Przypomnijmy, że takie kwoty już padały na wrocławskich przetargach. Obecny rekord to 8242,3 zł za mkw. Tyle za Centrum Południowe, teren miedzy Poltegorem a hotelem Wrocław, zapłaciła gminie hiszpańska firma GP Investments. Odra nie dała rady Już niewielu wrocławian pamięta, że w tym rejonie przed laty działało jedno z popularniejszych kin w stolicy Dolnego Śląska – Pokój. Widzowie ostatni raz zasiedli tam w fotelach tuż przed wybuchem stanu wojennego w 1981 r. Stan techniczny budynku nie pozwalał na dalszą działalność tej instytucji. Kino zburzono. Potem co rusz planowano budowę nowego. Ale ówczesny właściciel gruntu, przedsiębiorstwo Odra-Film, przestraszył się konkurencji, bo w pobliżu powstał Helios i z pomysłu stawiania kolejnego multipleksu zrezygnowano. Później teren przejął urząd marszałkowski. Łukasz Pałka - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska Temat: Śmierć wrocławskiego piwa browar i co dalej Browar bez piwa Poniedziałek, 16 sierpnia 2004r. Centrum rozrywki, galeria handlowa, a może biura? Ledwie Carlsberg-Okocim, właściciel Piasta, ogłosił zamknięcie browaru we Wrocławiu, już zaczęły się spekulacje, co stanie się z pięknym kompleksem budynków Duńczycy nie podjęli jeszcze decyzji, co zrobią z dużą działką i starymi budynkami przy ul. Jedności Narodowej. Jest tam centrum dystrybucyjne, magazyn, pracują działy marketingu i handlowe Piasta. Prezes Browarów Dolnośląskich Piast Krzysztof Panek mówi, że tak na razie zostanie i nie ma planów przeprowadzki. - Na pewno wciąż będziemy dbali o wygląd i stan obiektów - mówi Krzysztof Panek. - Możliwe, że część budynków wyremontujemy i wynajmiemy na biura. Możemy też sprzedać kawałek działki przy ul. Rychtalskiej, która nie jest integralną częścią kompleksu. Bez sentymentów Nie można jednak wykluczyć, że obiekt okaże się za duży i zbyt drogi w utrzymaniu, skoro nie jest już wykorzystywany do produkcji. Koncern Carlsberg-Okocim pokazał, że umie liczyć i skoro bez sentymentu przeniósł warzenie piwa z Wrocławia do innych swoich browarów, to nie będzie miał skrupułów, aby obniżyć koszty funkcjonowania centrum dystrybucyjnego. Być może znacznie taniej będzie wybudować nowoczesne magazyny np. przy autostradzie A4, zamiast utrzymywać stary kompleks w centrum miasta. Wyburzą czy odnowią Jeśli taki scenariusz się spełni, to los budynków browaru zależy od tego, kto je kupi. Czarny scenariusz: nowy właściciel nie ma wyobraźni i działa według zasady: minimum wydatków, szybki zysk. Burzy browar i buduje np. blaszane centrum handlowe. Ale może też być zupełnie inaczej. W browarze powstaje centrum rozrywkowo-handlowe. Budynki browaru są inteligentnie wykorzystane, mieszkańcy mogą wypoczywać podziwiając nie tylko architekturę, ale także stare urządzenia dawniej służące do produkcji piwa. - To bardzo cenny obiekt. Wpisał się w krajobraz miasta i ma duże znaczenie dla rozwoju browarnictwa w regionie - mówi Daniel Gibski z biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który zajmuje się zabytkami techniki. Zdaniem Gibskiego stary browar może pełnić różne funkcje pod warunkiem, że zostanie uszanowana jego wartość historyczna. To nie zabytek Wojewódzkie i miejskie służby dbające o zabytki zapewniają, że zrobią wszystko, aby obiekt przetrwał. Jednak władzy zbyt dużej nie mają. Browar nie jest wpisany do rejestru zabytków i nie podlega pełnej ochronie. Konserwatorzy mogą pewne ruchy blokować, ale nie wiadomo, czy skutecznie. Gwarancją ochrony byłoby wpisanie browaru do rejestru zabytków, ale to długa i skomplikowana procedura. - Jest to wymarzone miejsce na centrum rekreacji. To znakomita lokalizacja dla różnego rodzaju klubów fitness, siłowni, sal do nauki tańca - mówi Janina Bułaj z firmy pośredniczącej w obrocie nieruchomościami JotBe. Jej zdaniem trochę szkoda tego miejsca na biura. Byłoby wtedy dostępne dla nielicznych. Choć najemcy z pewnością by się znaleźli, bo lokalizacja jest dobra i jest gdzie urządzić parking. Bartosz Chochołowski - Słowo Polskie Gazeta Wrocławska Temat: NCC sprzedało swoją działkę na Pl Dominikańśkim Artykuł z SPGW: Zamiast biur - gruzy Poniedziałek, 16 sierpnia 2004r. Z centrum miasta, z placu Dominikańskiego zniknęła stara drukarnia. W tej chwili jest tam plac, który przypomina Wrocław z czasów zaraz po wojnie. Gruz, cegły, ziemia. Miała powstać tu galeria handlowo-biurowa, zbudować ją miała firma NCC. Nie zrobi tego. Wycofała się z przedsięwzięcia. - Wielka szkoda, że tracimy takiego inwestora - mówi Marcin Garcarz, rzecznik prezydenta. Od dłuższego czasu trwały rozmowy wrocławskich urzędników z przedstawicielami NCC. Od dłuższego czasu mówiło się, że inwestor chce sie wycofać z inwestycji. Firma chciała zmienić koncepcję galerii, którą miała wybudować. - Nie zmienia się reguł w trakcie gry - odpowiada rzecznik. NCC wygrało przetarg na teren po starej drukarni oferując budynek, o całkowitej powierzchni 46 855 metrów kwadratowych, z czego 14 300 m kw. zajęłyby biura a 11 800 m kw. handel. W 2002 roku w internecie pojawiły się już informacje zapowiadające zakończenie inwestycji na I połowę 2004 roku. Tyle, że NCC chciała zmienić proporcje budynku nazywanego już Forum Skandynawskie. Oczywiście znacznie więcej miało być sklepów. - To przecież sama firma przygotowała ofertę i my uznaliśmy ją za najlepszą - mówi Marcin Garcarz. Podkreśla, że gdyby miasto zgodziło się na zmianę warunków mogłoby to się skończyć zarzutami prawnymi innych uczestników przetargu. - Poza tym powierzchnie handlowe są droższe, wzrosłaby cena gruntu. Nie mogliśmy się na zmiany zgodzić - zapewnia. NCC wycofało się z przedsięwzięcia. Straciło kilka milionów złotych. - A mnie to nie dziwi - mówi Andrzej Zwierzchowski, prezes Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej. - Proszę zobaczyć na budynki biurowe we Wrocławiu. Na większości z nich widać ogłoszenia "powierzchnie do wynajęcia". Wiele firm wycofało się z Wrocławia, w tej chwili mamy przesyt takich miejsc - podkreśla prezes Zwierzchowski. Projekt galerii przygotowała pracownia architektoniczna Andrzeja Hubki. Budynek miał mieć pięć pięter z czego biura byłyby na piętrach od III do V. Znajdowałyby sie w nim: galeria handlowa, supermarket spożywczy, gastronomia, butiki. - Wyglądał bardzo porządnie - oceniają architekci. Tyle, ze firma wycofała się z przedsięwzięcia. Co dalej z tym terenem? Pojawiły się różne informacje na temat nowego właściciela. - Do urzędu miasta nie dotarła informacja na temat zakupu tego terenu - mówi Romualda Liberska, dyr. departamentu nieruchomości w urzędzie miasta. Nowego właściciela nie obowiązują już ustalenia jakich miasto dokonało z NCC. Jeśli działka nie została połączona z sąsiednią zabudowaną, gmina mogłoby skorzystać z prawa pierwokupu. Temat: Parker Hannifin otworzył fabrykę w Siechnicach Parker Hannifin otworzył fabrykę w Siechnicach Parker Hannifin otworzył nową fabrykę w Siechnicach Parker Hannifin Corporation, wiodący amerykański producent z sektora elektromaszynowego, otworzył swój nowy zakład produkcyjny w Siechnicach k. Wrocławia. Powstało 170 nowych miejsc pracy. Parker Hannifin rozpoczął działalność w Polsce w 1992, otwierając swoje przedstawicielstwo i biuro sprzedaży w Warszawie. Dzięki wysokiej jakości wyrobów, dużej innowacyjności oferowanych rozwiązań technologicznych oraz dostosowaniu oferty do potrzeb klientów, wyroby amerykańskiej firmy z roku na rok zyskiwały coraz większą popularność wśród odbiorców systemów hydraulicznych i pneumatycznych. Nowa fabryka Parker Hannifin Sp. z o.o. w Siechnicach Sukces rynkowy przyspieszył decyzję o uruchomieniu we Wrocławiu i Świebodzicach działalności produkcyjnej. Parker Hannifin uznał Europę Środkową i Wschodnią za rynek dużych szans dla firm z sektorów produkcyjnych. O znaczącym zwiększeniu produkcji w Polsce zadecydowały niskie koszty produkcji, wysoka jakość produkowanych w naszym kraju wyrobów oraz zaangażowanie i wysoka wydajność polskich pracowników. 7 października 2004 roku miało miejsce oficjalne otwarcie nowej polskiej fabryki Parker Hannifin Sp. z o.o. Polska firma jest częścią Tube Fittings Division Europe (TFDE) Parker Hannifin, produkującej systemy połączeń do zastosowań hydraulicznych i pneumatycznych. Dzięki pionierskim rozwiązaniom technologicznym TFDE uważana jest za lidera branży pod względem innowacyjności. W nowym zakładzie w Siechnicach w październiku rozpoczęła się produkcja wysokociśnieniowych złączek hydraulicznych, które znajdą zastosowanie we wszystkich sektorach korzystających z technologii hydrauliki wysokociśnieniowej m.in. przy produkcji żurawi przejezdnych, maszyn do robót ziemnych i obrabiarek. Na siedmiohektarowej działce w ciągu 6 miesięcy powstała nowoczesna hala produkcyjna o powierzchni 10 tys. m². Projekt architektoniczny całego kompleksu produkcyjnego, jak również organizacja poszczególnych obszarów roboczych, są zgodne z zasadami lean manufacturing. Zakład produkcyjny i działy planowania są kontrolowane i wspierane przez system informatyczny EDP. Początkowo w Siechnicach na trzy zmiany będzie pracować 170 osób. W ciągu najbliższych 3 lat Parker Hannifin chce stopniowo zwiększyć zatrudnienie w podwrocławskiej fabryce do ok. 350 osób. W dalszej przyszłości możliwa będzie również rozbudowa obecnego budynku. Wartość amerykańskiej inwestycji wyniosła 7 milionów dolarów. Parker Hannifin Corporation jest wiodącym, zdywersyfikowanym producentem części oraz napędów, sterowań i układów hydraulicznych wykorzystywanych w transporcie, przemyśle maszynowym, motoryzacyjnym i lotniczym oraz kosmonautyce. Firma jest notowana na Nowojorskiej Giełdzie Papierów wartościowych (NYSE) i osiąga roczne obroty przekraczające 6 miliardów dolarów. Zatrudnia 48 tysięcy pracowników w 44 krajach świata. Parker zapewnia ogólnoświatową dostępność swoich produktów w ponad 200 zakładach produkcyjnych i ponad 60 biurach sprzedaży na całym świecie. Więcej informacji o Parker Hannifin Corporation i jej produktach można znaleźć na stronie internetowej Firmy www.parker.com. Nowa fabryka amerykańskiego koncernu powstała na terenie Gminnej Strefy Aktywności Gospodarczej w Siechnicach, utworzonej przez władze Gminy Święta Katarzyna. W odległości 12 kilometrów na wschód od centrum Wrocławia dla potencjalnych inwestorów przygotowano tutaj 40 ha atrakcyjnych gruntów. Strefa jest doskonale skomunikowana z drogą krajową Nr 94 Wrocław-Opole oraz autostradą A4. Ponadto Gmina Święta Katarzyna oferuje przedsiębiorcom atrakcyjne zwolnienia w podatku od nieruchomości w formie specjalnego programu pomocowego, a także zapewnia pełne wsparcie organizacyjne i techniczne na każdym etapie realizacji inwestycji wraz z opieką poinwestycyjną (aftercare). Pierwszym inwestorem zagranicznym, który wybudował fabrykę w Strefie w Siechnicach, była firma Thyssen Polymer Polska Sp. z o.o. należąca do belgijskiej Grupy Deceuninck. W 2004 roku Gmina Święta Katarzyna po raz kolejny znalazła się w Złotej Setce Samorządów – rankingu najbardziej proinwestycyjnych polskich gmin „Rzeczpospolitej” i Centrum Badań Regionalnych. Otrzymała także tytuł „Gminy Fair Play – Certyfikowanej Lokalizacji Inwestycji” w konkursie organizowanym przez Instytut Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem Prywatnym oraz Krajową Izbę Gospodarczą Temat: Newsletter 19 PROLOGIS STARTUJE Lider z Magazynowej Data: 2005-05-23 Autor: Sylwia Chmielarz Dostali pozwolenie na budowę i koparki poszły w ruch. Amerykański koncern ProLogis rozpoczął w Kobierzycach budowę największego centrum logistycznego na Dolnym Śląsku W Węźle Bielańskim powstanie 165 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni magazynowo-przemysłowej podzielonej na 8 budynków. - Choć Amerykanie planują zakończyć inwestycję w ciągu 5 lat, to według mnie zapełnią wszystkie hale już za 3 lata - przewiduje Ryszard Pacholik, wójt Kobierzyc. - Już mamy nazwę ulicy. Na tyłach centrum handlowego Bielany powstanie Magazynowa - ujawnia Marta Tęsiorowska, marketig analyst w ProLogis. - To nie jest tak spektakularne, jak ulica Czekoladowa utworzona na cześć inwestycji Cadbury, ale najlepiej oddaje branżę. Za 30 hektarów gruntu gmina zainkasowała od ProLogis 50 milionów złotych. - To naprawdę dużo, dlatego zbudowaliśmy drogę dojazdową, która będzie jeszcze poszerzana o dodatkowy pas - mówi wójt Pacholik. ProLogis wyda na centrum logistyczne 100 milionów dolarów. To jedna czwarta wszystkich inwestycji w Kobierzycach. - O parku dystrybucyjnym przy Węźle Bielańskim myśleliśmy od 4 lat - przyznaje Maciej Madejak, wiceprezes ProLogis. Firma czekała na ożywienie gospodarcze. - Teraz zakładamy, że hale uda się wynająć szybko i sprawnie m.in. dlatego, że jest przyrost inwestycji po wejściu Polski do UE - wyjaśnia. Koncern docenia także położenie - 9 kilometrów od lotniska, przy trasie Wrocław-Praga i skrzyżowaniu autostrady A-4 z trasą Poznań-Wrocław-Praga i Warszawa-Wrocław- Wiedeń. Na razie notowany na nowojorskiej giełdzie ProLogis podpisał umowę z JAS-FBG, czołową firmą dystrybucyjną w Polsce. - Jesteśmy w trakcie negocjacji z innymi kontrahentami, dlatego pierwszy pawilon musimy postawić jak najszybciej - mówi Marta Tęsiorowska. - Do końca października - precyzuje Maciej Madejak. Druga hala ma być gotowa do końca roku. Inwestycja ProLogis w Kobierzycach to tysiąc miejsc pracy. Pracowników będą werbowały firmy, które wynajmą powierzchnie produkcyjne i magazynowe. - Zatrudniani będą także ludzie mniej wykształceni, po szkołach średnich i technicznych. To oferta dla tych, którym najtrudniej znaleźć pracę - cieszy się wójt Kobierzyc. W kompleksie przy ulicy Magazynowej handlu nie będzie. Przy produkcji, ale i w centrach przeładunkowych, znajdzie się też miejsce dla inżynierów i logistyków. - To będzie powierzchnia magazynowa klasy A - przekonuje Marta Tęsiorowska, choć oficjalnie definicja najlepszego standardu nie jest sformułowana. Na pewno podłogi wytrzymają nacisk 5 ton na metr kwadratowy, a to oznacza większe możliwości składowania. - Towary układać będzie można w halach do wysokości 10 metrów - zapewnia. Wygląd hal będzie skromny, jednak wnętrza będą dostosowywane do potrzeb najemców. Firma zamierza stawiać budynki bez względu na zainteresowanie kontrahentów. - To nasze ryzyko, ale lepiej mieć gotowe obiekty niż obiecywać gruszki na wierzbie - przyznaje Marta Tęsiorowska. Inwestycja ProLogis przełamała złą passę inwestycyjną Kobierzyc, o której było głośno po przegranej gminy w walce o inwestycje Hyundaia i Hankooka. Wójt Pacholik jest przekonany, że to nie warunki zaproponowane przez gminę, lecz zbyt małe wsparcie finansowe ze strony państwa doprowadziło do tych porażek. - Inwestorów z Dalekiego Wschodu interesowały podczas rozmów konkretne pieniądze, które strona polska może wyłożyć już na etapie budowy fabryk - relacjonuje. - A PAIiIZ proponował ulgi w podatkach i pomoc przy rekrutacji. Kobierzyce nie zasypiają gruszek w popiele. Castorama planuje budowę kolejnego centrum handlowego naprzeciwko swojego hipermarketu, dzięki temu zapełni się przestrzeń handlowa w Bielanach. Szykują się też kolejne inwestycje w głębi gminy. Autorka jest dziennikarką Polskiego Radia Wrocław ProLogis jest właścicielem i deweloperem największej globalnej sieci obiektów dystrybucji hurtowej i obiektów przemysłu lekkiego. Zajmuje się wyszukiwaniem nieruchomości, zakupem ziemi, budową powierzchni magazynowych, inwestycjami, marketingiem i rozwojem sieci centrów dystrybucyjnych. Firma ma ponad 29 milionów metrów kwadratowych powierzchni użytkowej wynajętej lub w trakcie rozbudowy na 75 rynkach w Europie, Japonii, Chinach, Meksyku, Kandzie i Stanach Zjednoczonych. Od 8 lat ProLogis jest obecna w Europie Środkowej. Swoimi parkami dystrybucyjnymi w tym regionie zarządza z biura w Warszawie. W Europie Środkowej ProLogis działa w trzech krajach: w Polsce ma ponad 353 tysiące metrów kwadratowych, w Czechach 161,5 tysiąca metrów kwadratowych i na Węgrzech 71,6 tysiąca metrów kwadratowych BIZNES WROCŁAWSKI Temat: Rynek powierzchni biurowych Gość portalu: ek napisał(a): > Najwyrażniej nie rozumiesz prostych zasad logiki! Gdyby wszyscy kierowali się logiką to by zbańczyli, liczy się pieniądz, to ekonomia nakrśla całą politykę, jeżeli tego nie rozumiesz, to nie zabieraj głosu > > To ty wyskoczyłeś z Wiaduktem Obronickim, starajac się nim pochwalić. Jednak > niestety ci nie wyszło :( Co mi nie wyszło. Estakadę Gądowską widziałem, czym tutaj się chwalic, niedokończoną inwestycją, na którą nie starczyło już środków i nie wybudowali do niej dojazdów. > > ps: Widziałeś Estakadę Gądowską? A może porównamy jej parametry z Wiaduktem > Obornickim co? oto jak wygląda wiadukt Obornicki > > Wymieniałeś budowę obwodnicy, jakby to były inwestycje miejskie. to tylko twoje domysły > Złośliwość? Stwierdzenie faktów. Wrocław nie mógł zakupić nowych tramwajów, bo > marnował czas na wspólny przetarg na tramwaje z Poznaniem i Szczecinem. To > Poznań przewodził tej "grupie "3" podczas negocjacji z firmami oferującymi nowe > tramwaje. Dzięki Poznaniowi nie mamy do dziś tych nowych pojazdów, bo trzeba > było wszystko zaczynać od początku, zresztą na razie jest wymienieny całkowice > tabor autobusowy. Żeby były warunki dla nowych tramwajów trzeba modernizować > jeszcze więcej lini. Wrocław nie ma PST (pasujące dla nowego taboru), PST w > dużej częsci wybudowane za państwowe pieniadze po które tak chętnie > wystawialiście łapska do Warszawy. W tym przetargu Wrocław był kulą u nogi, najpierw miał mieć pieniądzę, później się okazało, że ich nie ma. Poznań dobrze zrobił,że was olał, bo inaczej tramwaji do dzisiaj byśmy się nie doczekali. > To ja radzę tobie jeszcze raz przeczytać! Wiesz co, jak chcesz kogoś cytować, to chociaż postaraj się porządnie przepisać to co wcześniej napisałem. Narazie mogę stwierdzić jeden fakt, jesteś leniem, któremu nie chcę się tego przeczytać ponownie. > > Prestiż możesz sobie włożyć w 4 litery. Od prestiżu nie przybywa nowych, > prężnych firm w najważniejszych gałęziach biznesu i przemysłu. Zasada jest jedna, zakłady produkcyjne powstają tam gdzie jest tanio, to fakt, niskie podatki od nieruchomości, niższe wymagania płacowe pracowników sprawią, że w tanich miastach powstają hale produkcyjne. Jednak nigdy, poważna, szanująca się firma nie bedzie miała siedziby w byle jakim mieście, w byle jakim budynku, liczy się prestiż, siedziba odzwierciedla stan firmy (przedstawia obraz przedsiębiorstwa) i pierwszym kontaktem przedstawiciela z danym kontrahentem. Myślisz,że dlaczego, firmy lokują się w odrestaurowanych kamieniecach na wrocławskim rynku, skoro jest tam o wiele drożej, niż w innych rejonach miasta? > > Powiedz mi mądralo ile jakiej klasy w takiej kamienicy są biura? > > Szczerze, mówiąc taki stan rzeczy mi nie przeszkadza, we Wrocławiu nie lok > ują > > się firmy w kamienicach, a w Poznaniu nie budują sobie biurowce. > > > Przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Widać mas problemy z logicznym myśleniem! Czytam ciebie cały czas, i prawdę mówiać nic z twojej gadaniny nie wynika. > Tylko było ciebie na to stać? To na niewiele ale w sumie czego można po takim > osobniku jak ty oczekiwać? Do ciebie nic nie trafia. Chorujesz na > kompleks "małej miejscowości" i nieraz tak ci ta słoma z butów wyłazi, ze aż > strach. Dziękuję bardzo, pogratulować rodzicom wychowani syna. Po drugie co masz do ludzi z małych miejscowości? Ujawnia się uciebie syndrom warszawiaka i tamty prowncji? Jesteś żałosny, aż obrzydzenie bierze. Temat: Newsletter 17 TriGranit szuka lokalizacji pod inwestycję we Wroc (...)Trwają także negocjacje w sprawie znalezienie terenu w Szczecinie i Wrocławiu. — Wprawdzie we Wrocławiu buduje się dużo obiektów handlowych, ale wciąż jest tam miejsce na galerię handlową w centrum miasta — ocenia Simon Bayley. Jego zdaniem, aktywność spółki wynika z tego, że trochę za późno rozpoczęła ona działalność w Polsce. (...) Cały news (by Talkinghead - forum SkysCrapercity): (C) Puls Biznesu Hotel i biuro w stolicy 19 kwietnia 2005 Agnieszka Janas Przespaliśmy termin wejścia do Polski, więc musimy ciężej pracować. Pod takim hasłem Węgrzy rozpoczęli ekspansję w naszym kraju. TriGranit, węgierski deweloper realizujący obecnie projekt Silesia City Center (SCC) w Katowicach, oraz PKO Inwestycje, spółka współpracująca z bankiem PKO BP, a zaangażowana w budowę stołecznego kompleksu mieszkalnego Marina Mokotów, są coraz bliżej podpisania umowy o współpracy. Jej celem ma być budowa kompleksu biurowo-hotelowego na warszawskim Mokotowie. Nieoficjalnie mówi się o tym, że kontrakt zostanie podpisany w najbliższym czasie. Planowana łączna powierzchnia obiektu to 100 tys. mkw. Koniunktura nadejdzie — Jesteśmy zainteresowani budową hotelu i biurowca w Warszawie. Wiem, że teraz jest tu dużo wolnej powierzchni biurowej, a i hotele nie cieszą się nadmiarem gości, ale planowana przez nas inwestycja będzie realizowana etapami w ciągu kilku lat. Moim zdaniem, do czasu jej zakończenia sytuacja na rynku stołecznym zmieni się i takie obiekty znów będą poszukiwane — mówi Simon Bayley, dyrektor ds. rozwoju TriGranit w Polsce. Mimo że przedstawiciel TriGranitu odmówił ujawnienia planowanych nakładów, wiadomo, że deweloper deklarował zainwestowanie w Polsce nawet 3 mld EUR. — TriGranit zapewnia w tym przedsięwzięciu realizację budowy, a PKO Inwestycje ma bardzo duże doświadczenie w pozyskiwaniu atrakcyjnych terenów. Jemu powierzono więc zadanie nabycia gruntu, który będzie stanowił własność spółki joint venture — mówi pragnąca zachować anonimowość osoba związana z rynkiem nieruchomości. Coraz śmielej Węgrzy nabrali rozpędu. W listopadzie br. oddana zostanie do użytku część handlowa SCC. Rozpoczęto właśnie realizację drugiej części śląskiego centrum — osiedla mieszkaniowego. Ponadto spółka startuje w przetargu na zabudowę Placu Piłsudskiego w Warszawie. Poszukuje też terenów pod następne centra handlowe. — Prowadzimy rozmowy na temat zakupu gruntów w Gdańsku. Jesteśmy zainteresowani projektami, których realizacja mogłaby być zbliżona do SCC. Jednakże jest to etap początkowy rozmów. Jedna z potencjalnych lokalizacji, blisko Dolnego Miasta, obok Starówki pozwoliłaby nam zrealizować projekt śródmiejskiej galerii handlowej. Druga, na obrzeżach miasta, umożliwiłby nam budowę kompleksu podobnego do SCC. Jeśli tylko uda się nam wynegocjować zakup działek, zrealizujemy oba projekty. Oczywiście w kilku etapach — deklaruje Simon Bayley. Trwają także negocjacje w sprawie znalezienie terenu w Szczecinie i Wrocławiu. — Wprawdzie we Wrocławiu buduje się dużo obiektów handlowych, ale wciąż jest tam miejsce na galerię handlową w centrum miasta — ocenia Simon Bayley. Jego zdaniem, aktywność spółki wynika z tego, że trochę za późno rozpoczęła ona działalność w Polsce. — Teraz więc staramy się wyrównać dysproporcje w stosunku do inwestycji innych dużych spółek. W przeciwieństwie do wielu deweloperów stawiamy także na współpracę z władzami miasta. Będziemy chcieli włączać się do prac rewitalizacyjnych. To korzystne dla obu stron — miasto zyskuje obiekty użyteczności publicznej czy odnowioną zabudowę, deweloper zaś — możliwość realizacji projektów w centrach — mówi Simon Bayley. Źródło: Archiwum Puls Biznesu wyd. 1826 str. 6 Temat: Plac Grunwaldzki idzie do remontu Teraz kiedy juz rusza ta budowa znalazlem w archiwum o to taki to artykul ************************************************************************* Wiemy, jak będzie wyglądał plac Grunwaldzki w roku 2010! Maciej Miskiewicz 17-02-2003, 20:22 Nowa galeria handlowa, rondo, terminal dla tramwajów, przejście podziemne. Tak będzie wyglądać plac Grunwaldzki za niecałych siedem lat Prace nad planem zagospodarowania przestrzennego dla pl. Grunwaldzkiego idą pełną parą. - Nad niektórymi rozwiązaniami jeszcze się zastanawiamy. Decyzje powinny zapaść w ciągu kilku najbliższych tygodni - mówi Tomasz Ossowicz, dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia. Najważniejszy jest teren naprzeciwko akademika Dwudziestolatka (gdzie dawniej stał namiot handlowy Goliat). Ma tu powstać duża galeria handlowo-usługowa, która w przyszłości stałaby się sercem wrocławskiej dzielnicy akademickiej. - Codziennie przechodzi tędy kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi. Galeria ma być miejscem, w którym będą mogli nie tylko robić zakupy, ale spotykać się i spędzać wolny czas - mówi Ossowicz. Ważniejsza więc miałaby być funkcja rozrywkowo-towarzyska galerii niż handlowa. Planuje się urządzić w niej m.in. czynny przez cały rok ogród spacerowy pod dachem. Miasto zamierza szukać inwestora zainteresowanego tym miejscem, i to już podczas marcowych targów nieruchomości w Cannes. Autorzy planu chcą też, by została uzupełniona zabudowa od strony ul. Skłodowskiej-Curie. Powstałyby tam budynki łączące funkcję usługową z biurową - dzięki temu plac będzie otoczony ze wszystkich stron i wreszcie zyska wyraźny kształt. Jeszcze nie wiadomo, jak wysokie będą budowle sąsiadujące z placem. Jak przyznaje Tomasz Ossowicz, to jedno z niewielu miejsc we Wrocławiu, w którym można budować bardzo wysoko. Kolejnym etapem będzie zagospodarowanie terenów leżących wzdłuż osi grunwaldzkiej. Miałyby powstać m.in. ciągi spacerowe z dużą ilością zieleni. Nie wiadomo jeszcze, jaki los czeka akademiki wybudowane tuż przy pl. Grunwaldzkim. - Nie zamierzamy ich likwidować, ale gdyby znalazł się inwestor, który w zamian za te tereny przy placu odtworzyłby je w innym miejscu, to kto wie - mówi Tomasz Ossowicz. Zmiany nie ominą też układu komunikacyjnego. Szykuje się przebudowa skrzyżowania - powstanie rondo o kształcie elipsy, a na środku centralny terminal, z którego tramwaje będą kursować we wszystkich kierunkach. Pod placem zaprojektowano duże przejście podziemne. Tam też będą punkty usługowe i handlowe. ****************************************************************************** No i prosze! To chyba pierwsza inwestycja drogowa ktora ma szanse zostac zrealizowana wczesniej niz poczatkowo planowano:D pozdro Temat: Pl. Grunwaldzki. Jak sobie wyobrażamy? Gość portalu: GF napisał(a): > Wiemy, jak będzie wyglądał plac Grunwaldzki w roku 2010! > > > Maciej Miskiewicz 17-02-2003, ostatnia aktualizacja 17-02-2003 20:22 > > Nowa galeria handlowa, rondo, terminal dla tramwajów, przejście podziemne. Tak > będzie wyglądać plac Grunwaldzki za niecałych siedem lat > > Prace nad planem zagospodarowania przestrzennego dla pl. Grunwaldzkiego idą > pełną parą. - Nad niektórymi rozwiązaniami jeszcze się zastanawiamy. Decyzje > powinny zapaść w ciągu kilku najbliższych tygodni - mówi Tomasz Ossowicz, > dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia. > > Najważniejszy jest teren naprzeciwko akademika Dwudziestolatka (gdzie dawniej > stał namiot handlowy Goliat). Ma tu powstać duża galeria handlowo-usługowa, > która w przyszłości stałaby się sercem wrocławskiej dzielnicy akademickiej. - > Codziennie przechodzi tędy kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi. Galeria ma być > miejscem, w którym będą mogli nie tylko robić zakupy, ale spotykać się i > spędzać wolny czas - mówi Ossowicz. > > Ważniejsza więc miałaby być funkcja rozrywkowo-towarzyska galerii niż handlowa. > > Planuje się urządzić w niej m.in. czynny przez cały rok ogród spacerowy pod > dachem. Miasto zamierza szukać inwestora zainteresowanego tym miejscem, i to > już podczas marcowych targów nieruchomości w Cannes. > > Autorzy planu chcą też, by została uzupełniona zabudowa od strony ul. > Skłodowskiej-Curie. Powstałyby tam budynki łączące funkcję usługową z biurową - > > dzięki temu plac będzie otoczony ze wszystkich stron i wreszcie zyska wyraźny > kształt. > > Jeszcze nie wiadomo, jak wysokie będą budowle sąsiadujące z placem. Jak > przyznaje Tomasz Ossowicz, to jedno z niewielu miejsc we Wrocławiu, w którym > można budować bardzo wysoko. > > Kolejnym etapem będzie zagospodarowanie terenów leżących wzdłuż osi > grunwaldzkiej. Miałyby powstać m.in. ciągi spacerowe z dużą ilością zieleni. > Nie wiadomo jeszcze, jaki los czeka akademiki wybudowane tuż przy pl. > Grunwaldzkim. - Nie zamierzamy ich likwidować, ale gdyby znalazł się inwestor, > który w zamian za te tereny przy placu odtworzyłby je w innym miejscu, to kto > wie - mówi Tomasz Ossowicz. > > Zmiany nie ominą też układu komunikacyjnego. Szykuje się przebudowa > skrzyżowania - powstanie rondo o kształcie elipsy, a na środku centralny > terminal, z którego tramwaje będą kursować we wszystkich kierunkach. Pod placem > > zaprojektowano duże przejście podziemne. Tam też będą punkty usługowe i > handlowe. > Ogólna koncepcja słuszna,teraz trzeba tylko kasy,kasy i jeszcze raz kasy :) Temat: PKP proponuje gminie przejęcie zabrzańskiego dworc PKP proponuje gminie przejęcie zabrzańskiego dworc Dworzec PKP to najgorsza wizytówka Zabrza. Brzydki i śmierdzący - tak mówią o nim zabrzanie. Od kiedy kilka lat temu z poczekalni zniknęły ławki, nawet nie ma gdzie poczekać na pociąg. Goście, którzy przyjeżdżają do Zabrza są równie krytyczni jak zabrzanie. Monika Kuźma, która w sobotę przyjechała z Wrocławia mówi, że takie dworce spotykała jedynie na niewielkich stacjach w zapyziałych miasteczkach, a nie w dwustutysięcznym mieście. A i tak jest nieco lepiej - za prawie sto tysięcy złotych wyremontowany został dach. Tylko w tym roku na utrzymanie dworca kosztowało - wliczając remont - prawie 120 tysięcy złotych. Planowane jest też odnowienie elewacji i wymiana okien. To jednak nie wystarczy, żeby dworzec zmienił oblicze. Konieczny jest gruntowny remont, na który PKP nie stać. Miasto tłumaczy, że nie może inwestować w nie swoją własność. Wkrótce jednak może się to zmienić - PKP zaproponowało oddanie zabrzańskiego dworca w zamian za anulowanie długów z tytułu podatku od nieruchomości. - Pismo z taką propozycją wysłaliśmy do prawie trzydziestu śląskich gmin w lipcu. Wśród nich jest między innymi Zabrze. W poniedziałek odbędzie się spotkanie w tej sprawie z przedstawicielami gmin. Nasza propozycja to dzierżawa na okres 29 lat. Na dłuższy nie pozwalają nam przepisy - powiedział nam w piątek Marek Sieczkowski z biura prasowego Polskich Kolei Państwowych. Gdyby gmina Zabrze przejęła dworzec, możliwe byłyby wykonanie niezbędnych inwestycji. Mogłaby na przykład powstać poczekalnia, której chyba najbardziej w Zabrzu brakuje. Remontu wymaga też peron i korytarz na niego prowadzący. Konkretne warunki ewentualnego przejęcia zostaną dopiero uzgodnione, ale już wiadomo, że gmina jest zainteresowana przejęciem. Problem zabrzańskiego dworca to nie tylko fatalny wygląd. Straż Miejska, która regularnie go patroluje, wskazuje na bezdomnych, osoby pod wpływem alkoholu i dzieciaki wąchające klej. Zwłaszcza wieczorami na dworcu spotkać można takie osoby. Podróżni nie mogą spokojnie czekać na pociąg, bo są nagabywani przez żebraków. W hali dworca mało kto czeka więc na pociąg. Podróżni wolą siedzieć na peronie. Teraz, kiedy jest jeszcze w miarę ciepło, nie jest to większy problem. Ale zimą jest nie do pomyślenia, żeby nie było gdzie poczekać. - Poczekalnia jest niezbędna. Ludzie właśnie na jej brak skarżą się najczęściej - mówi sprzedawczyni z pobliskiego baru. Jesteśmy zainteresowani Katarzyna Kuczyńska, rzeczniczka prasowa Urzędu Miejskiego w Zabrzu: Pismo w tej sprawie dostaliśmy pod koniec lipca. Na razie udało się ustalić, że zadłużenie PKP wobec miasta nie jest na tyle duże na ile wycenione są nieruchomości. Jesteśmy zainteresowani przejęciem dworca, wcześniej musimy jednak poznać warunki. Temat: Zainwestowali miliardy w naszym mieście > - SSE wcisnal nam rzad (od przybytku glowa nie boli) i efekty przynosi > - Slicznie ze VW masowo zatrudnia. Tylko ze to przemysl samochody. A przeiez > jak ktos powiedzial Poznan stawia na nowe technologie.... Chyba nie doczytałeś mojego postu, P-ń jak każde miasto chce stawiać na IT, ale mu słabo to wychodzi. WRO jest w tym wypadku faworytem bez dwóch zdań. > Siemens ma w planach > zatrudnienie kilkaset osob (99% R&D). Capgemini i S3 tez nie proznuje (co > poniedziaek w wyborczej od dluzszego czasu) No ale przy VW takie zatrudnienie > wysiada .... Zaraz zacznie sie nabor do Volvo (ksiegowosc, R&D) i > prawdopodobnie do 3M (R&D). To jest zapotrzebowanie na kilkaset niezle > wyksztalconych osob rocznie przez kilka lat !!! Jesli to jest dochodzenie do > stanu Poznania jaki byl w '90 to niech tak juz bedzie zawsze. Odnośnie twoich przykładów O.K, super; ale chciałbym zaznaczyć, że porównanie WRO do lat 90 w POZ odnosi się do budowy fabryk, a nie księgowości czy innych zakładów stawiających na ludzi wykształconych. I faktem jest, że WRO bardzo dobrze sobie z tym radzi, gratulacje. > - MPT: zapomnijmy o sponsoringu za czasow komuny (za tamtych czasow takich > imprez sie nie organizowalo za darmo - kasa szla z budzetu). W tej chwili MTP > powinny byc o "kilka okrazen" z przodu.. . Wladze cos przespaly. Kiedys sie > jezdzilo na Infosystem (najlepsza impreza tego typu w kraju) - teraz? jezdzi > sie na targi do Lodzi i Warszawy. MTP jak na każde targi przystało są odzwierciedleniem sytuacji panującej w gospodarce. W Polsce był regres i na targach był regres; w kraju mamy okres ożywionego prosperity i tak też jest na MTP, wystarczy spojrzec na liczby z bieżącego roku, trend zwyżkowy. Władze przespały - co przespały? miały za friko zwiedzających wpuszczać? Infostystem - piszesz, że na targi jeździ się do W-wy :)), przecież Komputer Expo ledwo ledwo egzystuje; a w Łodzi nawet nie wiem jakie są targi komputerowy (wybaczcie moją niewiedzę) > - nieruchomosci: mamy szczyty inwestycji w roznych momentach. Kiedy u nas sie > budowalo w Poznaniu byl zastoj. Teraz jest na odwrot. W Pulsie Biznesu caly > czas reklamuja GTC (centrum miasta) - do wynajecia niemal kazda powierzchnia - > pusty stoi? Ale 40 tys. m2 biur kl. A w jednym roku we WRO nigdy nie oddano ;))) GTC - wyjątki się zdarzają, są jeszcze inne obiekty biurowe, np. taka Delta jeszcze przed ukończeniem budowy była w 100% wynajęta; swoją drogą spójrz na przedziwne zjawisko; w Poznaniu powierzchni niewynajętej było (nie wiem jak będzie na koniec br. roku) więcej niż we Wrocławiu, dochodzi teraz do sytuacji, że pomimo niesprzyjających warunków powstają kolejne; a u sasiadów z południa posłucha; dlaczego? Może rynek poznański jest bardziej chłonny? > A mieszkaniowka??? ;) do końca czerwca br. liczba oddanych mieszkań do użytku w Poznaniu i Wrocławiu była mniej więcej taka sama (z lekką przewagą WRO); ale podam ciekawostkę, w powiecie poznańskim (ziemskim), w tym samym okresie oddano do użytku więcej mieszkań niż w wyżej wymienionych miastach. Ciekawe no nie? :) > Od jakiegos czasu myslalem ze PB stal sie bardziej obiektywny.. ale pewnie > byla jakas mala infekcja i przez jakis czas zabraklo sil na > subiektywizm ... ;) cóż, twierdzę, że WRO jest równorzędnym partnerem, ba czasami nawet lepszym (np. IT, ostatnio finanse); ale uważam także, że POZ jest gospodarczo miastem silniejszym; i to nie jest subiektywny wniosek. Temat: Port Lotniczy Rzeszów będzie mieć nowy terminal Już niedługo Port Lotniczy Rzeszów-Jasionka zostanie przekształcony w spółkę prawa handlowego. 21 lipca o godz. 11:00 w siedzibie Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze" w Warszawie przy ul. 17 stycznia 49 został uroczyście podpisany list intencyjny w tej sprawie. Podpisy pod listem złożyli Pan Paweł Łatacz, Naczelny Dyrektor PPL i Pan Leszek Deptuła, Marszałek Województwa Podkarpackiego. Pod listem podpisali się również Pan Remigiusz Kobierski, Dyrektor Biura Zarządzania Wartością Przedsiębiorstwa PPL oraz Pan Mirosław Karapyta, Wicemarszałek Województwa Podkarpackiego. Obecnie lotnisko w Jasionce wchodzi w skład struktury organizacyjnej PPL jako jego oddział terenowy. Przedsiębiorstwo odpowiada za bieżącą eksploatację portu oraz realizuje program inwestycyjny służący obsłudze dynamicznie rozwijającego się ruchu (w I połowie 2006 w Jasionce obsłużono blisko 102 tysiące pasażerów, trzy razy więcej niż rok wcześniej). W ubiegłym roku dokonano gruntownej modernizacji i wydłużenia drogi startowej oraz remontu płyty postojowej samolotów. Zaawansowane są przygotowania do rozbudowy terminalu pasażerskiego oraz dalszej rozbudowy płyty. Jasionka jest jednocześnie jednym z ostatnich polskich portów lotniczych (obok Zielonej Góry – Babimostu) pozostających bezpośrednio w strukturze organizacyjnej PPL, w których swoich udziałów nie posiadają samorządy terytorialne. W efekcie powoduje to, że odpowiedzialne za rozwój regionów władze nie mogą współuczestniczyć w kreowaniu polityki rozwoju lotnisk, postrzeganych jako kluczowe elementy stymulujące rozwój lokalny. W celu zmiany takiego stanu rzeczy PPL podjęło rozmowy z władzami Województwa Podkarpackiego, których efektem ma być przekształcenie w niedalekiej przyszłości rzeszowskiego lotniska w spółkę prawa handlowego. Wspólnikami- założycielami nowego podmiotu będą PPL oraz Samorząd Województwa Podkarpackiego. W trosce o dobro nowopowstałej spółki sygnatariusze złożyli stosowne deklaracje dot. m. in.: ze strony PPL: wniesienia w formie aportu rzeczowego całego majątku portu oraz wzięcie na siebie ciężaru zabezpieczenia funkcji operacyjnych i bezpieczeństwa lotniska ze strony Województwa Podkarpackiego: wniesienia w formie aportu rzeczowego własności nieruchomości położonych na obszarze lotniska; gotówkowego objęcia udziałów w spółce w kwocie 10 mln zł w momencie przystąpienia do niej dodatkowego podwyższenia kapitału spółki w roku 2007 o kwotę 12 mln zł Sygnatariusze listu liczą na bardzo konkretne efekty planowanej reorganizacji, podobne do tych jakie osiągnięto w 7 innych portach lotniczych (w: Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Poznaniu, Szczecinie i Wrocławiu) stanowiących niegdyś 100% własność PPL, o losie których – po przekształceniu w spółkę - współdecydują obecnie również władze lokalne. Dokonane tam zmiany pozwalają jeszcze skuteczniej zarządzać działalnością lotnisk, zaspokajać potrzeby społeczności lokalnej, oraz – co najważniejsze - szybko dostosowywać się do aktualnych potrzeb rynku. Podpisując list dyrektor naczelny PPL Paweł Łatacz powiedział: Obecna dynamika rozwoju połączeń lotniczych z Rzeszowa przesądza o tym, że jest to najlepszy okres do przekształcenia portu lotniczego w Jasionce w spółkę. Wsparcie samorządu regionalnego będzie najlepszym sposobem dla zwiększenia roli portu w regionie – dodał. Marszałek Województwa Podkarpackiego Leszek Deptuła dziękując dyrekcji PPL za podjęcie decyzji o przekształceniu lotniska w spółkę powiedział: Podkarpacie bardzo mocno żyje problemami lotniska w Jasionce. Ważny jest dla nas jego rozwój oraz przyszłość Doliny Lotniczej, dającej możliwość rozwoju małych firm i promocji regionu. Aby lotnisko rozwijało się musi być zmieniona jego struktura własnościowa. Zrobimy wszystko, aby wspomóc ten proces. Dzisiejsze podpisanie listu jest zaczątkiem procesu, który ma doprowadzić do powstania spółki o takiej strukturze własnościowej, która wyraźnie odzwierciedli znaczenie Jasionki dla miasta i regionu, a także przyczyni się do szybkiego rozwoju lotniska i stworzenia nowych miejsc pracy. Szerszych informacji udziela rzecznik prasowy PPL Artur Burak tel.: +48 (022) 650 1954 e-mail: a.burak@polish-airports.com Temat: ThyssenKrupp poszukuje lokalizacji w zach Polsce ThyssenKrupp poszukuje lokalizacji w zach Polsce Czy ThyssenKrupp zainwestuje w Zielonej Górze Artur Łukasiewicz 13-05-2005 , ostatnia aktualizacja 13-05-2005 08:54 Niemiecki gigant stalowy ThyssenKrupp w Zielonej Górze? Czemu nie. Teraz ruch po stronie miasta. Wystarczy tylko, albo aż, przekonać inwestora, że warto Firma, która poszukuje w zachodniej Polsce hal, wchodzi w skład koncernu ThyssenKrupp, giganta w branży hutniczej i okrętowej. Zajmuje się produkcją urządzeń montażowych i linii produkcyjnych dla przemysłu, głównie motoryzacyjnego. W poszukiwaniach ofert trafiła do Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Wspierania Gospodarki (TWG) w Gorzowie. - Zielona Góra według mnie ma spore szanse. Firma nie musi się zgubić w gąszczu rekinów w Szczecinie, Wrocławiu, czy Poznaniu - mówi Wiesław Nuckowski, szef działu projektów w TWG. - To poważna propozycja. W grę wchodzą wysokie technologie, produkcja oparta na patentach. Stąd nieodzowne są kadry i wyższa uczelnia na miejscu - dodaje. Na początek przedstawiciele ThyssenKrupp szukają hal pod wynajem, które w szybkim czasie można przystosować do produkcji. W grę w chodzą powierzchnie 2- 4,5 tys. m kw z suwnicami, przemysłowym dostępem do mediów, biura, budynki socjalne, parkingi oraz możliwość zakwaterowania niemieckich pracowników. Firma zapewnia, że w przyszłości może kupić nieruchomości bądź stawiać własne hale. Producent liczy, że pracę znajdzie ok. 300 osób, w tym 150 w biurze konstrukcyjnym. Najszybciej zatrudni mechaników elektryków elektroników, hydraulików i automatyków. Miałaby też powstać grupa serwisowo-montażowa. Na kierownicze stanowiska mogą liczyć pracownicy znający niemiecki lub angielski. Niemcy przewidują też lokalną kooperację, tworzącą kilkaset nowych miejsc pracy. Niemieccy przedsiębiorcy stawiają warunki: odległość do lotniska nie więcej niż na 1,5 godz. jazdy, wyższa uczelnia w mieście na poziomie uniwersyteckim, szkolnictwo zawodowe oraz możliwość kształcenia dzieci niemieckiego personelu. - Z Zielonej Góry mam dwie propozycje lokalizacji, nie mogę ich jeszcze zdradzić, tajemnica handlowa. Choć to nie casting, to ważne, by miasto pokazało, że jest na tyle interesujące, że życie jest tu atrakcyjne, by wygrać - mówi Nuckowski. Zielonogórski samorząd nie ma własnych hal, ma za to pod dostatkiem ziemi w strefie gospodarczej na popularnym Spalonym Lesie przy Trasie Północnej. - Najchętniej Thyssena bym widział tam. Inne miejsca, a takie są, należą do właścicieli prywatnych np. przy ul. Batorego. My możemy, zgodnie z lokalnym prawem zapewnić ulgi inwestorskie - mówi wiceprezydent miasta Janusz Lewicki. Niemcy niewiele wiedzą o Zielonej Górze. Jak ich skusić? - pytam. - Jest tu prawie wszystko, co mają duże miasta. Będziemy rozmawiać - odpowiada wiceprezydent. Pierwsze spotkanie w piątek. Koncern z Niemiec W skład koncernu ThyssenKrupp wchodzi pięć grup. Najbardziej znane to przedsiębiorstwa stalowe i okrętowe. ThyssenKrupp kontroluje największe w Niemczech stocznie okrętów nadwodnych. Gigant coraz pewniej wchodzi na rynek kolejowy, buduje m.in. kolejki magnetyczne. Produkuje także windy i schody ruchome. W Polsce koncern inwestuje od 10 lat. Toruński ThyssenKrupp Energostal handluje na dużą skalę wyrobami hutniczymi. Obroty w 2004 r. wyniosły już ok. 1 mld zł. Firma zainteresowana Zieloną Górą zatrudnia ok. 2 tys. pracowników, roczne obroty sięgają 150 mln euro. Temat: Fabryka przy Wiatracznej poszła pod kilof Była fabryka... Nawet trudno skomentować takie barbarzyństwo. Ale mam pytanie: czy silna, prężna organizacja społeczna nie mogłaby walczyć (nawet post factum, ale z myślą o prewencji) z takimi inwestorami, ciągając ich po sądach? Jak widać na urzędników liczyć nie można. Takie 'Przyjazne Miasto' - chodzi oczywiście o skuteczność działań. Z dzisiejszej 'Stołecznej': Burzą starą fabryczkę sit przy ulicy Wiatracznej. Na rozbiórkę nie zezwolili ani stołeczny konserwator zabytków, ani architekt miasta. Inwestor poszedł jednak do wojewody i tam dostał zgodę. Tu, gdzie jeszcze kilka dni temu stały ceglane budynki z początku lat 30. XX w., dziś piętrzy się góra gruzu. Koparka rozbija łyżką ściany hali produkcyjnej. Dawna wytwórnia blach perforowanych Sito przy Wiatracznej 15 znika w oczach. Ma zwolnić miejsce pod apartamentowiec wysokości pięciu do ośmiu pięter. - To była ciekawa architektura, solidne budynki, fragment krajobrazu tej ulicy, pozostałość przedwojennej pierzei - łapie się za głowę Ewa Nekanda-Trepka, stołeczny konserwator zabytków. O zgodę na rozbiórkę od połowy zeszłego roku zabiegał poprzedni właściciel - Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów (PIAP). By uchronić obiekt przed zburzeniem, stołeczny konserwator wpisał go do gminnej ewidencji zabytków, a właścicielowi odpowiedział, że budynki są wartościowe i powinny pozostać. - Godziliśmy się na likwidację podłużnej hali produkcyjnej na środku działki i niskich zabudowań od ulicy Paca, ale nie dwóch budynków administracyjnych od Wiatracznej. Można je było z powodzeniem włączyć w planowaną tu zabudowę - mówi Ewa Nekanda-Trepka. W międzyczasie zmienił się właściciel nieruchomości. Teren z fabryczką kupił znany deweloper - Marvipol - ten sam, który na Mokotowie buduje monstrualny apartamentowiec na skarpie w pobliżu zabytkowej Żółtej Karczmy. Wystąpił o zgodę na rozbiórkę do delegatury Biura Naczelnego Architekta Miasta na Pradze Południe. - Nie dostał jej, bo budynki są w ewidencji. Wezwaliśmy Marvipol do przedstawienia nam opinii konserwatora. On na to, że nam takiej opinii nie dostarczy, bo ma własną - mówi Anna Michalska, rzecznik dzielnicy Praga Południe. Opinię podważającą wartość fabryczki napisał prof. Andrzej Kadłuczka z Krakowa. Jego nazwisko często pojawia się ostatnio w "Gazecie Stołecznej", bo na zamówienie inwestorów chętnie dyskredytuje on warszawskie zabytki (np. kamienicę w Alejach Jerozolimskich 63, czy pracownie malarskie przy Pankiewicza 3, których nawet nie oglądał). Pod opinią podpisał się jako "rzeczoznawca ministra kultury" (rzeczywiście nim jest), czego przy prywatnych zleceniach robić mu nie wolno. Wczoraj prof. Kadłuczka stanął do wyborów na prezesa Polskiego Komitetu Narodowego ICOMOS (Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków). Bez powodzenia. Stołeczny konserwator zamówił drugą opinię u prof. Stanisława Januszewskiego z Wrocławia, specjalisty w dziedzinie zabytków techniki. Uznał on wartość budynków przy Wiatracznej i zalecił ich ochronę. - Odmówiliśmy Marvipolowi zezwolenia na rozbiórkę. 24 listopada 2005 r. umorzyliśmy postępowanie - mówi Anna Michalska. Wtedy inwestor odwołał się do ustępującego wojewody Leszka Mizielińskiego i już 13 grudnia miał w ręku zgodę na zrównanie fabryczki z ziemią. Na nasze pytanie, dlaczego tak się stało, Leszek Chemperek, szef działu informacji urzędu wojewódzkiego, odpowiada, że inwestor nie musiał prosić o opinię konserwatora, bo budynki nie miały wartości zabytku. - To konserwator był przeciwny rozbiórce? Nic mi o tym nie wiadomo. Nam żadnej opinii nie wydawał - kwituje Andrzej Nizio, wiceprezes Marvipolu. Pzdr M44 Warszawa subiektywnie Temat: Grobelny kontratakuje Nie prawda. Tuż przed kampanią wyborczą Grobelny zaczął akcję upiększania Poznania. I faktycznie bardzo ładnie wygląda uporządkowana i zaprojektowana przez spoecjalistę zieleń miejska. Tylko dlaczego przed wyborami? :-) No, i zapomnieliście o tym, że przyszły nowe inwestycje: centra handlowe ;-) Merytorycznie: Grobelny każdym swym słowemn udowadnia, iż nadaje się na kierownika któregoś z wydziałów, a nie członka zarządu. On po prostu nie rozumie różnicy ról. Czuje się administratorem i nim jest. Ale zarządca powinien daleko poza to wykraczać. Powienien rozumieć dzięki czemu miasto się rozwija, bądź nie. Dzięki czemu akurat Poznań zajmuje takie wyoskie miejsca w rankingach. A jego zadowala hasło, iż Poznaniacy są gospodarni, przedsiębiorczy, solidni. I wierzy zapewne szczerze, iż to wystarczy samo z siebie, by Poznań się rozwijał. W końcu, jakby nie patrzeć, rozwija się już tysiąc lat. A że raz szybciej, raz wolniej... Jako menedżer moim zdaniem nadaje się na niski szczebel w klasyfikacji trzech szczebli. Nie dane mu było zauważyć przykładowo, że Poznań nie ma szans na przyciągnięcie inwestycji produkcyjnych, gdyż grunty są za drogie, robocizna za droga i wszyscy lokują się w najlepszym razie w gminach PZ, a już w sumie częściej w otaczających powiatach, które rozkwitają. Poznań rozrasta się jako aglomeracja i Poznań powienien zacząć się przygotowywać do nowej roli, a nie tkwić przy działaniach (lokalizacja III ramy), które kosztem lasu i mieszkańców pozwolą na rozrost VW. Stoję po stronie VW w sporze z mieszkańcami Zielińca, ale III ramę prowadzi się pod oknami dużego osiedla, zamiast wzdłuż obowdnicy kolejowej miasta najwyraźniej by umożliwiśc w przyszłości ekspansję fabryki na otaczające lasy. A dla VW trzeba jasno wytyczyć ramy na 20 lat w przód. Mieć całą produkcję na miejscu jest najtaniej dla inwestora. Ale łatwe i korzystne do wyobrażenia są rozłożenia zakładów w promieniu kilku kilometrów. Ale na to już Grobelnego nie stać - jeśli VW otworzyłby drugi zakład pod Swarzędzem (wielozakładowe fabryki to 75% fabryk VW), czy Kostrzynem, to Grobelny nie mógłby się nim chwalić i wyszłaby jego mizeria. Nie szkodzi, że dla miasta byłoby to z korzyścią. Płace średnie w Poznaniu są wysokie, ale płace menedżerskie, specjalistyczne lokują się na poziomie Wrocławia, Krakowa, czy 3miasta, gdy koszty życia w Poznaniu są znacząco wyższe. Poznań, jako system gospodarczy na razie nie ceni kwalifikacji. I tak nie ściąga się najwyżej kwalifikownych ludzi, co sprawia, że dla menedżerów Poznań przestaje być miastem interesującym (a był drugi po Warszawie). A jak nie przyciąga, to jak można przyciągnąć centrale zagranicznych firm? Skończyły się bezpowrotnie czasy, gdy pracownicy o wysokich kwalifikacjach będą chcieć pracować znacznie taniej. W tej grupie wzrasta, i świadomość, i mobilność. Inwestycje biurowe się ślamazarzą. Chętnie zobaczyłbym zestawienia oddawanych powierzchni biurowych w powrównaniu do innych miast. Ale za to w Poznaniu kwitnie to co w innych miastach już zamiera, czyli zakup powierzchni mieszkalnych (szczególnie w willach) i wynajmowanie na biura, co rujnje strukturę społeczną całych dzielnic, nie wspominając o komforcie życia. No, ale pan Grobelny ponoć od dawna związany był z dużymi inwestorami w poznańskie nieruchomości. Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 147 rezultatów • 1, 2, 3 |