Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro pdróży Neckerman
Temat: Tunezja taniej... Tunezja taniej... Mam do sprzedania bony rabatowe Travelplanet o wartości 100 PLN. Mogę za 50 zł sprzedać 1. Kupon ma wartość 100 PLN. 2. Kupon jest ważny do 31.03.2007. Po tym terminie nie będzie można wykorzystać kuponu. 3. Kupon może być realizwany na wszystkie imprezy turystycze na serwisie Travelplanet.pl S.A. z wyłączeniem: biletów lotniczych, noclegów hotelowych, ofert biur podróży: TUI, Neckermann, ScanHoliday Travel, Triada, Ecco Holiday. Promocja dotyczy imprez zarezerwowanych i opłaconych w całości zgodnie z Warunkami Uczestnictwa określonych touroperatorów oraz Zasadami Rezerwacji Traveplanet.pl S.A. w okreśie ważności kuponu. 4. Przy jednej rezerwacji może zostać wykorzystany tylko jeden kupon. Kuponów nie można łączyć ze sobą oraz z innymi kuponami Travelplanet.pl S.A. 5. Wykorzystując kupon można go łączyć ze wszystkimi promocjami Tour Operatorów. 6. Kupon nie podlega wymiany na gotówkę. 7. Przy rezygnacji Klienta z wyjadu, zmiany rezerwacji lub nie dokonaniu pełnej wpłaty w określonym przez Warunki Uczestnictwa dla danej imprezy turystycznej terminie, wartość kuponu Travelplanet ni jest wliczana w koszy rezygnacji lub zmiany rezerwacji. Zapraszam chetnych na maila : mediterraneo1978@gazeta.pl lub lukaszm1000@interia.pl Jestem z Wrocławia. Proponuje dokonac transakcji w biurze Travelplanet - bedziecie miec 100-proc. gwarancje ze sprzedalem cos, co faktycznie daje rabat. Jesli myslisz o Tunezji, Egipcie, Kanarach czy juz o nartach, to rabat zawsze sie przyda. Aha, Travelplanet ma do wyboru ok. 50 biur - np. Orbis, Oasis, Sun and Fun, Viva Tours, Exim, Rainbow Tours, Itaka. Temat: Bon Travelplanet 100 zł za 50 zł sprzedam Bon Travelplanet 100 zł za 50 zł sprzedam Mam do sprzedania bony rabatowe Travelplanet. Kupon Travelplanet.pl o wartości 100 PLN 1. Kupon ma wartość 100 PLN. 2. Kupon jest ważny do 31.03.2007. Po tym terminie nie będzie można wykorzystać kuponu. 3. Kupon może być realizwany na wszystkie imprezy turystycze na serwisie Travelplanet.pl S.A. z wyłączeniem: biletów lotniczych, noclegów hotelowych, ofert biur podróży: TUI, Neckermann, ScanHoliday Travel, Triada, Ecco Holiday. Promocja dotyczy imprez zarezerwowanych i opłaconych w całości zgodnie z Warunkami Uczestnictwa określonych touroperatorów oraz Zasadami Rezerwacji Traveplanet.pl S.A. w okreśie ważności kuponu. 4. Przy jednej rezerwacji może zostać wykorzystany tylko jeden kupon. Kuponów nie można łączyć ze sobą oraz z innymi kuponami Travelplanet.pl S.A. 5. Wykorzystując kupon można go łączyć ze wszystkimi promocjami Tour Operatorów. 6. Kupon nie podlega wymiany na gotówkę. 7. Przy rezygnacji Klienta z wyjadu, zmiany rezerwacji lub nie dokonaniu pełnej wpłaty w określonym przez Warunki Uczestnictwa dla danej imprezy turystycznej terminie, wartość kuponu Travelplanet ni jest wliczana w koszy rezygnacji lub zmiany rezerwacji. Zapraszam chetnych na maila : mediterraneo1978@gazeta.pl Jestem z Wrocławia. Proponuje dokonac transakcji w biurze Travelplanet - bedziecie miec 100-proc. gwarancje ze sprzedalem cos, co faktycznie daje rabat. Jesli myslisz o Egipcie, Kanarach czy juz o nartach, to rabat zawsze sie przyda. Aha, Travelplanet ma do wyboru ok. 50 biur - np. Orbis, Exim, Rainbow Tours, Itaka. Temat: smiech z podroznikow CDN smiech z podroznikow CDN Przeczytalem watek: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=193&w=7385744 i rzeczywiscie zaczalem sie smiac. Autor ma w 90% racje. Nie naleze do "swiatowcow" o ktorych on pisze, nie moge jechac tam gdzie bym chcial (Japonia my love...), nie narzekam wprawdzie na brak pieniedzy no ale bez przesady. Wyjezdzam z moja ukochana L. jeden/dwa razy do roku. Jesli juz wyjezdzam to do min. 3***Hotelu zawsze z TUI/Neckermann/Ving i stac mnie na wszystko. Zabieram taki zapas gotowki + karty kredytowe ze zupelnie nie patrze na wydatki. Chce samochod - mam, chce motorowke - mam, chce surfing - mam etc etc. Jesli wydaje 4500PLN na osobe za 14 dni za taka wycieczke to wiem czego oczekuje. Patrze na polakow "rezydujacych" w hotelach obok i ryje ze smiechu. Widze na plazy te reklamowki z Carrefura z termosem kawy w srodku (kawa na plazy ok.5pln), widze te materace dmuchane z zapalczywoscia okrutna - lezaki platne przeciez sa..., patrze na ta Wyborowa rozlewana ukradkiem do plastikowych kubeczkow LOTu - no bo przeciez drinki takie drogie.....SLUCHAM POZNIEJ ICH OPOWIESCI Z POBYTU I UMIERAM ZE SMIECHU...JEDYNE OPISY TO TO ZE HOTEL LADNY, NO I BARDZO DOBRE JEDZENIE I SZWEDZKI STOL WSPANIALY ...NA NIC INNEGO ICH NIE STAC...NIE STAC NA ZWIEDZANIE, NA WYCIECZKE...NA ZAKUPY FAJNYCH RZECZY... Patrze na piszace osoby ktore wydaja 1500pln i oczekuja cudow i smiec mi sie chce. Kto przy zdrowych zmyslach wyjezdza z jakims Matusiak Tours, El Greco, FunTours i innym tym badziewiem????!!!!Przy takim koszcie mozecie liczyc tylko na domki z dykty. I nic wiecej. Zdaje sobie sprawe ze forum jest zdominowane przez ludzi mlodych chcacych tanio i fajnie spedzic wakacje za granica ale naprawde mlodosc nie powinna sie rownac glupota. NIC ZA DARMO!!! Za psie pieniadze = psie wakacje...i moze rzeczywiscie lepiej jechac nad Baltyk albo na Mazury..... Tak wiec konczac - albo wydajemy pieniadze na PRAWDZIWE biuro podrozy i mamy to co chcemy - albo JEZDMY NAD BALTYK i nie narzekajmy na tym forum pozdrawiam Neo Temat: Korfu najbrzydsze miejsce na ziemi Jak się jeździ z niemieckiego biura podróży (TUI, Neckerman, Scan), bo na pewno z takim się wybrałaś na Korfu to trudno oczekiwać, że Niemcy będą stanowić mniejszość w hotelu. Gdybyś trochę poznała Korfu to przekonałabyś się, że nasi zachodni sąsiedzi stanowią zdecydowaną mniejszość na wyspie (porównnując np. z Majorką), a dominują Anglicy, którzy Korfu kochają (zresztą kiedyś wyspa była pod ich panowaniem). Sama jesteś sobie winna jeśli wybrałaś jedną z nieciekawych i nijakich miejscowości północnego lub wschodniego wybrzeża. Trzeba zrobić rozeznanie zanim się pojedzie w jakieś miejsce. Jadąc do Paralii w Grecji musiałabym uznać, że Grecja kontynentalna jest ohydna; podobnie wyglądają niektóre miejsca we Włoszech na Riwierze Adriatyckiej; w Hiszpanii na Costa Brava, w Turcji na Riwierze....i jeśli ktoś nie rusza tyłka z wybranego w tych miejscach hotelu to szczerze współczuję, bo wrażenie może być bardzo mylące. Jeśli ktoś był na Korfu i odwiedził Paleokastritsę, miasto Korfu, Cape Drastico, Sunset Beach (Logas), Pantokrator, Palea Perythia lub Sinies, Aspro Kavos, Achillion, park Mon Repo, przepiękne plaże plaże (Myrtiotissa, Glifada, Yaliskari, Pelekas, San Stefano, Ag. Gordis, Ag. Giorgios itp. itd.) to nie ma takiej możliwości, żeby się w tej wyspie nie zakochał. Jeżeli ktoś natomiast przez tydzień lub nie daj Boże dwa przesiedział w Gouvii, Sidari, Acharavi, Rodzie, Mesongi, Peramie....to szczerze wspólczuję, bo nie wie co stracił. Na Korfu byłam już dziesiątki razy, na innych wyspach greckich też, ale tak naprawdę to właśnie Korfu jest dla mnie tą najcudowniejszą....no może na równi z Kefalonią :-) Temat: TUI i Lindos Princess W autokarze jechało łącznie 35 osób, nawiewy praktycznie nie działały, klimy nie byłó. Jak równiez rezydenta TUI. który jechał innym autokarem. Na wszystkie prośby pasażerów, kierowca odpowiadał po angielsku no possible. Rzeczywiście odległość wynosi ok. 50 km. autokar przejechał tę trasę w 1,40 godz., do żadnych hoteli nie zajeżdżał. Wcale nie uważam, że przesadzam. Bo na Rodos jest fala upalów, a z uwagi na opóżnienie samolotu,jazda była między 11, 15 a 12,55 miejscowego czasu. Ludzie byli wykończeni warunkami w autokarze. Dość dużo podróżujemy i nikt do francuskich piesków się nie zlicza. Ale jeszcze żadne biuro podróży nie zafundowało nam takiech warunków jazdy. A TUI tak. Jeśli chodzi zaś o opóżnienia samolotów, to spowodowane są zwyczajnym overbookingiem zw strony Centralwingsa, który zwyczajnie olewa pasażerów i każe pokornie czekać, aż samoloty wykonają nadprogramowe loty.Ruletka polega tylko na tym , ile spóźnienia zafundują konretnemu lotowi. Absolutnie nie są to opóżnienia spowodowane awariami ( bo to łatwo można wykazać ). Centrawlings ma tylko 5 samolotów i nie jest w stanie punktualnie zrealizować przyjętych zleceń. A touroperatorzy po porosty przechodzą nad tym do porządku dzienniego. Swoją drogą, lecialam ostatnio z Orbisem i otrzymałam informację tel. o opóznieniu samolotu. Nie spieszyłam się więc na lotnisko. Podobną informację przekazał klientom Neckermann ( lecieliśmy razem ). Warunki do czekania na Okęciu są niezbyt sympatyczne. Można oczywiście znosić wszystko z pokorą, dziekując za łaskę , że nas za nasze własne pieniądze łaskawie dowiozą i zakwaterują. Słoneczko do szczęścia tez wystarczy. A marudy niech siedzą w domu. Tylko taką postawą przyczyniamy się do tego, że nas traktują jako głupią dojną krowę. Temat: Gdzie z rocznym dzieckiem do ciepłych krajów ? $* nie zawsze są równe 4*, ale jeśli chodzi o wspomniane biura podróży - to niech Ci będzie ( chociaż marokańskie 4* są już mocno problematyczne). W dalszym ciągu twierdzę, że zmiana klimatu, w przypadku dalekich krajów dość drastyczna, nie jest najlepszym pomysłem dla małych dzieci. W basenie Morza Śródziemnego bywałam w miesiącach wakacyjnych, kiedy jest naprawdę gorąco. A klimatyzacja kusi, oj kusi. Kilka lat temu leciałam na Kanary. Nie jest to krótki lot, ale wszyscy mieliśmy okazję do "uatrakcyjnienia" go ponieważ leciało z nami zanoszące się płaczem roczne dziecko. Potem doszedł histeryczny płacz matki. Biegunki i wymioty znacznie częściej zdarzają się w ciepłym klimacie , nie bez znaczenia jest także zmiana wody. Nie twierdzę, że np. hiszpańscy lekarze są niedouczeni, ale znacznie łatwiej skontaktować się z rodzimym pediatra niż obcokrajowcem. W przypadku infekcji, w kraju uznanych za banalne, rodzice próbują leczyć we własnym zakresie. Z różnym skutkiem. Rozmawiałam z kilkoma lekarzami mającymi podpisane umowy z biurami czy hotelami.Potwierdzają moje spostrzeżenia. Atrakcyjne wycieczki nęcą. Wielu rodziców uważa, że skoro juz jest w atrakcyjnym miejscu, to musi zobaczyć to co proponują rezydenci. "Jakoś to będzie" i na wycieczki fakultatywne zabieraja maluchy. Długa ( albo wcale nie taka długa) jazda autokarem, zwykle wśród serpentyn, u wielu dzieci powoduje chorobę lokomocyjną. No i są dodatkowe "atrakcje" dla malucha, jego rodziców i całej wycieczki! Latem autokary są z definicji klimatyzowane. Efektem tego są anginy - znacznie częściej spotykane w ciepłym klimacie. P.S W ciągu jednych wakacji miałam do czynienia dwukrotnie z zapaleniem opon mózgowych u 4 czy pięciolatków. Raz w Turcji ( 4 * Neckerman), raz nad polskim morzem.W Turcji dziecko mało nie przeplaciło tego życiem. Nie zazdroszczę rodzicom ( nawiasem mówiąc nie umiejącym się porozumieć z żadnym języku) emocji. Nad Bałtykiem maluch po godzinie, do chwili, gdy zasugerowałam mozliwość zapalenia opon mózgowych - znalazł się w szpitalu zakaźnym. Wszystko można tylko po co ryzykować i to bez wyższej konieczności. Pozdrawiam. Temat: Parodia z Fisher Air Parodia z Fisher Air o przewozniku, firmie fiher czytałam w poprzednich watkach najrozmaitsze opinie; jedne wspaniałe, drugie zupełnie beznadziejne. Było to na krotko przed moim wyjazdem do Maroka. Lot miał się odbyć 15 czerwca o godzinie 20.40. Pierwsza niespodzianka na lotnisku- 2 inne loty fishera opoznione- Rodos 6 godzin, a bodajze Cypr "tylko" 3 (w przypadku fishera 3 to jakby na czas). Moj lot został przełożony na kolejny dzien. Dlaczego? Tego nie wie nikt. Pan z fishera oznajmił nam najpierw,ze jest awaria silnika, co było wierutnym kłamstwem, gdyz samolot, ktory miał nas zabrac do agadiru, jeszcze nie przyleciał z tego kurortu zabierajac ludzi konczacych pobyt w tym miejscu. Otoz fisher air "powazny" przewoznik na ten kierunek, jak i na wszystkie inne ma jeden samolot. wystarczy jedna wpadka a cały rozklad diabli biora. pan z foshera nakrecil, pokrecil, az w koncu znikl. i tak mozemy mowic o duzym szczesciu, gdyz zabrano nas do hotelu i tam spedzilismy noc. Rozumiem gdyby to była jednorazowa sytuacja, ale wczesniej latałam 5 razy z cebtral wings i lotem nie było nigdy czegos takiego,a tutaj- na 3 loty wszystkie 3 opzonione (i tak stanelo na tym,ze rodos z 6 godzin zostalo przesuniete na kolejny dzien). Okej, w hotelu dobrze, ale nie powinno sie komentowac stanu samolotow fishera. Siadajac w fotelu fotel sie rozpada, filmik o ewakuacji zostaje przerwany w polowie, bo cos sie dzieje z elektronika, 3 stewardessy siłuja sie z drzwiami. TO JEST KPINA! dziwie sie,ze biura podrozy podpisaly umowe z tak beznadziejnym przewoznikiem jakim jest fisher air!!! mozecie mnie zmieszac z blotem, mowic,ze tak jets na czarterach, ze sa super samoloty, tralalala... ja wiem,ze leciałam central wings nic nie bylo, a tutaj z 3 lotow po godzinie 17 wszystkie 3 były opoznione! WSTYD!!!! NECKERMANN, TUI- wstydzcie sie za takiego przewoznika, ktory psuje renome, ne ktora pracowaliscie przez lata!!! Temat: zamiana hoteli Niestety jesteś w błędzie. Polska to nie Niemcy, gdzie ludzie potrafią na pół roku przed urlopem rezerwować wczasy, gdzie wyjazdy to niemal symbol narodowy - tam turystyka jest znacznie bardziej rozwinięta, powstają nawet kancelarie prawnicze tylko do walki z biurami podróży, gdyż niezadowolony Niemiec nie popuści, jest chyba nawet specjalne prawo turystyczne - kiedyś był ciekawy artykuł o tym. Dlatego TUI i Neckermann w Polsce starają się trzymać jakiś poziom, mają wykupione wcześniej miejsca w hotelach, czy zagwarantowane tyle i tyle na taki termin. Jednak ten poziom nie jest trzymany tak do końca, niech o tym świadczą choćby przeloty TUI do Egiptu egipskimi liniami. W tym przypadku TUI już nie mogło się gorzej zachować, jak trzymać standard to do końca moim zdaniem. Natomiast w polskich biurach sytuacja ze zmianami hoteli może nie jest tak nagminna jakby się wydawało, a świadczy po prostu o tym, że im biuro ma większe ambicje, tym ma większe obłożenie i mniej sobie radzi. Taki przykład wielokrotnie krytykowanego Alfa Star, wylatują z Gdańska, Wrocławia, Poznania, Katowic, Warszawy i może jeszcze skądś. A więc w ciągu tygodnia przepchną trochę turystów do Egiptu, a potem sobie nie radzą, miejsca w hotelach mogą być podkupywane przez inne biura - dziś wiadomo też, że chodzi o układy i układziki. W Polsce sporo ludzi korzysta jednak z last minute, ja również dość często korzystałem, mimo to nigdy nie zmieniono mi hotelu, ale nie ma na to większej reguły. Są ludzie, którzy rezerwowali wyjazd pół roku wcześniej i i tak im hotel zmieniono, więc nie ma takiej generalnej zasady i gwarancji. Ja myślę jedynie, że sporo ludzi za bardzo samemu daje się wepchnąć do innego, często gorszego hotelu, osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ląduje w Egipcie i na miejscu mówią mi inny hotel, jeszcze jeśli mam rozeznanie i stwierdze, że zamiana jest na lepsze, to ok, ale jeśli chce być np w danym rejonie Sharmu (dla przykładu centrum Naama Bay), a oni mnie wywalają 30km dalej, no to uważam już za duże przegięcie. Ja myślę też, że przede wszystkim powinno się coś w polskim prawie zmienić na korzyść turysty, w tej chwili biura mają za duże prawa i mądrze się zabezpieczają w regulaminach, a należy przypomnieć, że większość Polaków ma raczej urlop raz w roku, więc naprawdę nie wyobrażam sobie, dlaczego jakieś biuro miałoby popsuć czyjś urlop i jakim prawem za ciężko zarobione pieniądze? Temat: Dzisiejszy Super Express!!!!!! Do R_Hojdus >Dziś otrzymałam telefon z Neckermanna, że muszę dopłacić 180PLN(18.08. wylot a >ja wcześniej żadnego piosma nie otrzymałam w zwiazku z tym ubezpieczeniem), >gdyż nie policzyli mi ubezpieczenia. Jak to możliwe???????????Można by sądzić >że to może kwota niewielka ale po uprzednich podwyżkach(chodzi o wzrost opłaty >paliwowej)jakie zafundował mi Neckermann chyba go sobie odpuszczę na przyszły >rok a już Z PEWNOŚCIA nie skorzystam z oferty FIRST MINUTE. Zero poszanowania >dla klienta, liczy się tylko kasa i nic poza tym. R_Hojdus przede wszystkim się uspokój. Popełniasz co chwila jakiś bład i obwniasz o wszystko biuro. Zacznijmy od tego, że ubezpieczenie jest O B O W I Ą Z K O W E. Powinno zostać doliczone podczas wykupu oferty. Powinien je doliczyć Twój A G E N T. Najprawdopodobniej stało się tak, że Twój Agent nie doliczył tego ubezpieczenia do kosztów wyjazdu. Popełnił błąd, a musiał je doliczyć, bo to jest OBOWIĄZKOWE!!! Necker Cię nie oszukuje, rozumiesz to?! Było pewno tak, że Agent nie doliczył. Necker uznał, że Ty dopłacisz ubezpieczenie przy dopłacie zaliczki (mogli tak pomyśleć, czemu nie). Jako, że nie dopłaciłaś to Cię nie poinformowali. Idź teraz z umową zgłoszenia do agenta i całą złość przelej na niego. Bo gdyby Necker miał by traktować Ciebie tak jak Ty traktujesz jego to powiedziałby Ci coś dosadnego, co też byłoby prawdą. Wybacz ostry ton, ale poradziłem Ci dokładnie co masz zrobić. Nie wyjaśniłaś sprawy i jedziesz na Neckera dalej. Ja jestem z tych "popranych" ludzi którym zależy na jasnych faktach i bardzo mi zależy na karceniu tych co trzeba i chwaleniu również zasłużenie. Zależy mi, bo to jedyny sposób na normalność w rynku turystycznym, której w Polsce wciąż brak. Po co ktoś ma się starać jakkolwiek jak dostanie kopa tak samo jak by się nie starał, hmmm? Idź ze sprawą do agenta. Jeśli Twoja umowa zgłoszenia nie ma ujętego kosztu ubezpieczenia to zjedź go na całego. Jeśli ma to w takim razie nie mamy o czym mówić. Zakładam, że nie ma. Necker nie sugeruje się Twoją umową zgloszenia tylko kosztem ogólnym wyjazdu. Umowa zgloszenia ma nikłe znaczenie. Liczą się dowody wpłaty i dokumenty podróży, które dostaniesz do domu. Rozumiesz? Temat: Parodia z Fisher Air uwagi Czyając Twoje posty mogę mieć wrażenie, że linia lotnicza Fischer Air Polska ma zawsze opóźnienia po 34 godziny i to z powodu awarii samolotów, które sama określasz jako "graty". Widocznie znasz się na technice i masz szczegółowe dane dotyczące sprawności obu samolotów "przewoźniczka". Jeżeli tak jest to podziel się z forumowiczami takimi informacjami - będą one bardzo cenne. Twoja wymiana zdań z przedstawicielem FAP (?) była bardzo ciekawa, szczególnie, że on/ona nie używała epitetów i słów deprecejonujących interlokutora a tylko przedstawiała fakty. Tyl gwoli wstępu. Przez ostatnie 12 lata pracowałem w biurach - trzech biurach podróży - dużych biurach i wiem, że to co się dzieje pomiędzy biuro podróży - linia - pasażer wygląda troszkę inaczej od wwnątrz a inaczej od strony klienta/pasażera. Klient chce wyjechać jak najtaniej, do jak najlepszego hotelu - co jest zrozumiałe i biuro podróży umożliwia mu to organizując last minute, first minut, last time, first time, i wash 'n' go....zmniejszając koszty i przenaszjąc je m.in. na linie lotnicze. Jak to robią? Proste: "zmuszając" linie to zagęszczania foteli w samolocie - vide "chryja" jakieś 18 miesięcy temu z Fischer Air - jak chciał przerobić samoloty z 220 miejsc na 20. Biura jednym głosem powiedziały, że w takiej sytuacji nie będą latać Fischerem. Druga rzecz: zamawianie na wyrost rejsów i nie wywiązywanie się z umów wobec linii lotniczych, łączenie rejsów, np" rejs WAW-SKG-WAW oraz WAW-CFU-WAW połączyć w WAW-SKG-CFU-WAW. Oraz najważniejsze: płacenie na czas. Czy zauważyliście, że przy tak dużych opóźnieniach w wykonaniu czy to Fischer Air czy Centralwings nie było żadnej negatywnej wypowiedzi ze strony biur podróży? Dlaczego? Ponieważ spora częśc opóżnień jest spowodowana tym, że biuro/a podróży nie zapłaciły na czas przewoźnikowi. Nie zapłaciły ponieważ redukcja cen w ofercie wpływa przede wszystkim na przepływy finansowe, któr odbijają sie w niepłaceniu liniom lotniczym czy hotelom. I jeszcze jedna uwaga - czy to nie jest symtomatyczne, że te opóźnienia są w swojej przeważającej mierze w weekendy? Dlaczego tak jest? Wspomniane przelewy nie przychodzą na czas w czwartek, czy w piątek i dopiero -interwencja z "samej góry", czyli prezes - prezes u gwarancje osobiste uruchamiają rejs. A dlaczego są łamstwa w stylu " rejs opóźniony z przyczyn technicznych"? To także jest proste" jeżeli opóźnienie jest powstałe z przyczyn technicznych mających wpływy na bezpieczeństwo to linia lonitcza może nie wypłacić odszkodowania. A to wszystko jest w porozumieniu z biurami podróży. Oczywiście może pisać, że nie wierzycie żby taki Neckermann nie zapłącił za rejs Fischerowi - i macie rację, ponieważ Neckermann nie ma umowy z Fischerem a tylko odkupuje miejsca od innego biura podróży a te ........ Aby jeszcze bardziej zanudzić: kolejnymi powodami opóźnień są już sami podróżni - "normalną" sprawą jest pici alkoholu już w terminalu a później, co niestety co raz częściej sie zdarza nie zgłaszanie się do boarding - linia lotnicza musi zindetyfkować bagaż takiego pasażera, rozładować go, powtórnie przygotować dokumenty do lotu, zgłosić nowy plan lotu, otrzymać tzw. slota i oczekiwać. Jeżei jest to rejs, który trwa ok 11 godzin (mowa jest tu o pracy załogi) np. do Agadiru a oczekiwanie na pijanych pasażerów poszukiwanych przez przedstwicieli biuro podróży trwa to "wychodzą" godziny pracy załogi i musi byćona zmieniona, czyli trzeba zebrać nową załogę a to tewa i znów, nowy plan lotu, slot....I powstaje efekt domina.. tu 30 minut, tam 2 godziny. Sid Temat: ~~ denerwujące komentarze ~~ Czytajac to forum, wlosy jeza mi sie na calym ciele. Gratulje Kachax poruszenia i uporzadkowania statusu w problematyce. To pozwoli dojrzec nam wszystkim jako konsument i uksztaltowac w przyszlosci jakosc uslug turystycznych, bo w koncu chodzi tu o uslugi, ktore maja byc dostepne dla szerokiej rzeszy konsumentow, a nie dla tych z wielkim kapitalem, bo dla nich jest wystarczajaco duzo ofert, o ktorych zwyklym smiertelnikom sie nawet nie snilo. Chodzi tez o poczucie bezpieczenstwa i pewnosci. Wielokrotnie nosilem sie z zamiarem korzystania z uslug biur podrozy podczas moich pobytow Polsce, chociazby zeby wykorzystac wolniejsze dni w pracy itp. Nigdy jednak nieodwazylem sie jeszcze, slyszac o zaistnialych incydentach i postepowaniach biur podrozy i organow panstwowych w stosunku do swoich klientow turystow respektive obywateli. Gdzie lezy blad nalezalo by sie zastanowic. Mnie osobiscie wydaje sie, ze blad lezy przede wszystkiem w braku swiadomosci konsumenta, braku wiedzy o prawach jakie mu przysluguja i obupolnych zobowiazan na linii konsument-biuro podrozy. Poza tym brak wlasciwej instytucji chroniacej konsumenta. Brak odpowiednich ubezpieczen, dzieki ktorym mozna byloby wystapic na droge prawna. Polacy to jeszcze niedoswiadczonymi konsumenci w porownaniu z konsumentami starej Unii. Zarowno praxis prawny w Polsce niewiele ma do zaproponowania w momentach spornych. Przemysl turystyczny ulegl wielkiej globalizacji w ostatnich 10 latach, tak ze w Europie dziala praktycznie kilku potentatow, ktorzy zdominowali rynek. Polska to nowa grupa klientow. Nie wszyscy jeszcze ja doceniaja, bo jest to jeszcze strefa niezbyt zamozna, a wiec teraz dla potentatow to tylko zdobywanie pozycji i okres wyczekiwania. Barca2004 slusznie mowi o niewlasciwosciach w podstawowych zobowiazaniach biur podrozy wobec swoich klientow. Niestety mam wrazenie, ze polskie biura podrozy nie maja zadnej etyki handlowej, a metody traktowania swoich klientow sa niemal ze bandyckie. Czytajac tylko warunki platnosci jakie sa podawane klientom, traci sie do nich calkowicie zaufanie. Mieszkam na stale w Szwecji i chcialbym sie podzielic moimi spostrzezeniami z za morza. Tutejsze biuro podrozy, odpowiedzialne za zorganizownie wyjazdow, musi otrzymac licencje od panstwa, a panstwo jest gwarantem. Jak wazna jest gwarancja panstwa moze swiadczyc przyklad, ze tylko podczas ostatnich Swiat Bozego Narodzenia (tsunami katastrofa) w Thailandii znajdowalo sie 40 000 Szwedow. Panstwo zagwarantowalo transport swoich obywateli do kraju. Podczas jednego roku na Gran Canarii spedza srednio wakacje 1 500 000 brytyjczykow, 850 000 Skandynawow, 650 000 Holendrow. W Polsce, wzglednie dobra opinie maja niemiecki Neckermann i multieuropejskie Thomson-TUI. Niemcom udalo sie zrozumiec konsumenta-turyste w Polsce, jego przyzwyczajenia i oczekiwania, ktore niewiele odbiegaja od niemieckiego odpowiednika. W moich obserwacjach jednym z najwazniejszych faktorow dla tej grupy zawsze bylo jedzenie, All inclusive ma najwyzszy status. Porownujac z turystami ze Skandynawii dziwi mnie fakt, ze Polacy, ktorzy sa uznani za najwiekszych indywidualistow na Swiecie, wtedy kiedy wyjezdzaja na zorganizowane wyjazdy poddaja sie "niewolnictwu" czyli pod opieke organizatora i rezydenta. Stad tez chyba tyle nieporozumien. Takiego rodzaju oferty jakie sa w Polsce nie zostalyby sprzedane w Skandynawii. 90% ofert to przewoz i hotel, bo to preferuje klient. Rezydent jest od przyjecia na lotnisku, zakwaterowania, zaproponowania dodatkowych atrakcji czy wycieczek i do pomocy w naglych wypadkach. Zawsze dostepny pod telefonem i osobiscie o okreslonej godzinie w danym hotelu. Natomiast nigdy nie spotkalem sie z przypadkiem zmiany hotelu np w przypadku podwojnej rezerwacji, na hotel o obnizonym standarcie. To dla mnie totalny bark respektu i chyba najbardziej nam wszystkim tutaj chodzi o respekt. Natomiast argumenty typu, ze nie jedziemy na wakacje zeby spedzac wiekszosc czau w pokoju sa niegrzeczne. Kazdy z nas ma indywidualne upodobania i potrzeby spedzania czasu i wlasnie byc moze wybor hotelu, pokoju decydowal o wyjezdzie. Reasumujac, powinnismy wyciagnac wnioski, ze to my, jako konsument, powinnismy byc bardziej odwazni i zaczac stawiac warunki i nie poddawac sie zasiedzialym metodom z epoki minionych 50 lat . Bon voyage P.S. "Na mnie motoryzacyjny przyklad wcale nie dziala- nie mam samochodu i nie chce miec." Ach to apodyktyczne i egoistyczne spojrzenie na Swiat. Niestety niektorzy musza miec samochody chociaz najchetniej skorzystaliby z publicznych srodkow komunikacji. Temat: Wróciłem z Sharmu, Hilton Dreams 10-24.XIX (Pegas) Wróciłem z Sharmu, Hilton Dreams 10-24.XIX (Pegas) CZĘŚĆ I BIURO: Zawsze przed wylotem poza wyborem hotelu, bardzo ważną rolę odgrywa biuro podróży, które będzie realizowało nasz wymarzony urlop. Dlaczego zatem wybór padł na Pegas? Przede wszystkim dlatego, że jest to spore rosyjskie biuro podróży, stale rozwijające się w Polsce. Niewielkie, nie obsługujące masówki, ale sprawdzone. Pegas jako jedno z nielicznych biur podróży w Polsce ma wcześniej opłaconych kilka miejsc w hotelu, nie stosuje on zatem typowego dla polskiego rynku overbookingu, choć w przypadku kiedy zapotrzebowanie na dany hotel jest akurat większe, wspomniany overbooking jest stosowany i w przypadku tego biura, jednak myślę, że szanse podkupienia wówczas miejsca przez inne B.P. jest znacznie mniejsze niż w przypadku biua stosującego tylko taki system rezerwacji. Również istotnym czynnikiem przy wyborze Pegasa jest fakt, że lata on LOTem. Dodatkowo w Egipcie i Turcji Pegas ma swoje hotele (Royal Rojana - Sharm). SAMOLOT: Na potwierdzenie rezerwacji czekaliśmy w sumie 3 dni robocze, a łącznie pięć dni, gdyż kupiliśmy wyjazd w piątek 3go września, zaś wylot był 10go, zatem na 2 dni przed wylotem otrzymaliśmy potwierdzenie. Za imprezę płaciliśmy 3199/osoba + dziecko 11 lat 1799pln za 2 tygodnie pobytu w Hilton Dreams. Z racji tego, że Pegas jest stosunkowo małym biurem w porównaniu do innych, na lotnisku mają stoisko, które na 2 godziny prze odlotem jest dostawiane, zatem nie posiadają stałego okienka. Ponieważ wylot był 10go września, zdawałem sobie sprawę, że w dniu poprzedzającym pamiętną datę mogą wystąpić jakieś opóźnienia w obsłudze czarteru. Tak też było, początkowo nie wiadomo było dokłanie ile lot się opóźni, finalnie okazało się, że musieliśmy czekać ok 5 godzin, zamiast o godz. 19:20 wylecieliśmy blisko północy. Wszystkie loty miały wówczas na Okęciu co najmniej 1-2 godzinne opóźnienie, reprezentanci Polski udający się na Olimpiadę dla niepełnosprawnych również mieli opóźniony samolot. Kilka godzin czekania w takim towarzystwie jak reprezentanci Polski dla osób niepełnosprawnych było całkiem miłym przeżyciem, dającym refleksje nad życiem, pokazującym, że osoby niepełnosprawne wcale nie muszą być słabe, widać było że są silni psychicznie i fizycznie, dumni mogąc nosić biało- czerwone stroje z orłem na piersi. Godziny mijały nad chwilami refleksji, aż w końcu wybiła półnoć i nastał czas odlotu. Tutaj miłe zaskoczenie, lot do Sharmu odbywał się Boeingiem 767, a więc największym z LOTowskiej floty, 270 miejsc wypełnionych niemal do ostatniego miejsca. Gigantyczny samolot robił pozytywne wrażenie. Komfort lotu jest zupełnie inny niż w mniejszych samolotach, zaś porównać Boeing 767 LOTu i Airbus AMC to tak jakby porównywać dobrej klasy Mercedesa z trabantem (akurat miałem okazję lecieć AMC, więc wiem co piszę). Catering mnie całkiem miło zaskoczył: Soft drinks + herbata/kawa + posiłek (2 rodzaje wędliny, łącznie 5 plasterków), bułka, masło, serek topiony, brzoskwiania, winogrono + rozdawali dodatkowe bułki + przed lądowaniem ponownie soft drinks. Brak ciepłego posiłku jest minusem, no ale cóż, lepsze to niż samo ciastko jakie miałem okazję kiedyś dostać podczss 4godzinnego lotu będąc dokoptowanym z turystami z Selectours do czarteru wynajętego przez Ecco Holiday. Tutaj warto zaznaczyć, że ten sam samolot czarteruję kilka biur podróży: Alfa Star; Pegas; Neckermann; Ecco Holiday. Najwięcej turystów zauważyłem z Alfa Star i Ecco Holiday. Z Pegasa leciało chyba tylko 37 osób. W samolocie tej klasy na początku puszczany jest film o bezpieczeństwie w samolocie, zatem stewardessy nie muszą się gimnastykować. Podczas całego lotu na monitorach wyświetlana jest trasa jaką lecimy, miejsce nad którym aktualnie przelatujemy, informacje z jaką prędkością lecimy, na jakiej wysokości i jaka jest temperatura na zewnątrz. Zresztą samolot ten wykorzystywanych jest do dłuższych rejsów, jak ten do Ameryki. Po 3 godzinach i 50 minutach lotu wylądowaliśmy na lotnisku w Sharm El Sheikh. Temat: Travelplanet atakuje! Travelplanet atakuje! Travelplanet.pl atakuje Pierwsze w historii polskiego internetu przejęcie firmy z branży turystyki online Wrocławska spółka, Internetowe Biuro Podróży Travelplanet.pl kupiła jeden z najstarszych w Polsce serwisów - Aero.pl. To pierwszy przypadek w Polsce połączenia firm działających w tej branży. Serwis Aero.pl pod dzisiejszą nazwą działa od 2000 roku. Na rynku pojawił się jednak już w 1997 roku. Za jego pośrednictwem można kupić tanie bilety lotnicze. Travelplanet to natomiast jedno z największych i najdynamiczniej się rozwijających internetowych biur podróży w Polsce. Wrocławska firma sprzedaje oferty wszystkich największych touroperatorów m.in.: TUI, Scan Holiday, Neckermann, Ving, Eurocamp, Triada, Itaka, Big Blue oraz RainbowTours. Dzięki podpisanym umowom z blisko 20 touroperatorami serwis oferuje wybór z ponad 100 000 ofert (80-90 proc. dostępnych ofert na rynku). Teraz obie firmy połączą siły. - Zdecydowaliśmy się na ten krok , aby wzmocnić naszą pozycję w obszarze sprzedaży biletów lotniczych przez internet - mówi Tomasz Moroz wiceprezes Travelplanet.pl S.A. We Wrocławiu jest taniej Firma Travelplanet.pl powstała w grudniu 2000 roku. Pierwszych klientów zaczęła obsługiwać pół roku później. Jej większościowym udziałowcem jest fundusz MCI Management-spółka giełdowa, która zapewnia jej niezbędne środki na inwestycje technologiczne i rozwój. Dlaczego spółka powstała we Wrocławiu, a nie w Warszawie? - W przypadku firm internetowych nie ma znaczenia gdzie jest siedziba przedsiębiorstwa. Nie musieliśmy więc przenosić się do Warszawy, by sprawnie prowadzić biznes. A poza tym w stolicy Dolnego Śląska jest znacznie taniej niż w stolicy kraju. Tutaj mniej płaci się między innymi za wynajęcie biura - mówi Dawid Sadulski, kierownik do spraw programowych Travelplanet.pl Podobnie zrobiły także inne firmy interentowe. We Wrocławiu swoje siedziby mają dwa duże portale informacyjne: Money.pl i Bankier.pl. W Poznaniu natomiast działa największa internetowa giełda - Alegro.pl. Lider na rynku Dzięki zakupowi Aero.pl, Travelplanet.pl stało się liderem na rynku e- turystyki w Polsce. Jak mówi Tomasz Moroz tylko w roku 2002 serwis Aero.pl sprzedał bilety za ponad 1,2 mln złotych. Dzięki wzmocnieniu jego pozycji przez Travelplanet.pl planowane jest podniesienie przychodów do ok. 2 mln złotych już w roku 2004. Travelplanet.pl w roku 2002 osiągnęła wg rankingu Rzeczpospolitej drugi wynik w Polsce wśród biur podróży, pod względem dynamiki wzrostu przychodów. Firma osiągnęła wzrost aż o 319 procent w porównaniu do roku 2001. Fuzja oznacza powstanie Grupy Travelplanet.pl S.A., w skład której wchodzą Internetowe Biuro Podróży Travelplanet.pl oraz serwis sprzedaży biletów lotniczych Aero.pl. Firmy będą miały wspólne struktury zarządzania, natomiast będą posiadały oddzielne centra obsługi klienta. Tomasz Bonek tomasz.bonek@slowopolskie.pl Temat: Wróciłam z Korfu- zawiodłam się na Neckermannie Poczytałam sobie odpowiedzi i sama już nie wiem, czy śmiać się czy płakać nad ich poziomem. Po pierwsze ja kretynka, która ponoć 4 liter nie ruszyłam, chciałam tylko skromnie nadmienić, że od kilkunastu lat jeżdżę po świecie- począwszy od zakątków, do których biura raczej nie organizują wyjazdów (np. Mozambik, Birma) skończywszy na Europie. Nie liczyłam odwiedzonych lądów, ale będzie ich ponad 50. Żeby do końca było jasne- pisuję relacje ze świata do poważnych pism, dlatego błagam nie zarzucajcie mi, że na niczym się nie znam. Przy okazji podróży globtroterskich nie korzystam z biur podróży, gdyż ponad wypoczynek hotelowy przedkładam zwiedzanie i poznawanie. To tyle tytułem wyjaśnień i odniesień do twierdzenia, że nic pewnie w życiu nie widziałam. Rzeczywiście po burżujsku wybrałam Neckermanna- również ze względu na markę. Spontaniczny wyjazd z plecakiem, małym dzieckiem i mamą tym razem nie wchodził w rachubę. Moje psychiczne dziecko, o przepraszam- bachor!- na szczęście ma się dobrze. Teraz jesteśmy w górach, więc niestety nie możemy pospacerować - w ramach terapii Marszałkowską. Oczywiście o zmianach godzin lotów decyduje przewoźnik, a nie biuro podróży, ale to właśnie w drodze powrotnej, już w samolocie obsługa nie mogła się nadziwić, że tak późno dowiedzieliśmy się o przyczynie i całą noc czekaliśmy na lotnisku. Jeden z klientów - prawnik stwierdził, że Neckermann celowo nie powiadomił nas o tak późnym locie, aby opuścić hotel w oznaczonym w umowie dniu. Ta teoria nie jest poważna, ale prawnik przekonywał... Aha, nie zawsze i wszędzie pełno jest świateł i hałasu na lotniskach. Gdy w Korei spóźnił się mój samolot- przydzielono mi przyjemny tzw. pokój wypoczynkowy z przyciemnionymi światłami i rozkładanymi fotelami. Podobną rzecz widziałam w Szwajcarii. To tylko tak na marginesie, co do wypowiedzi, że wszędzie jest gwarno i jasno. Na Corfu Executive room był zamknięty i nawet burżuje z niego nie korzystają. Chciałam wyjaśniać na czym polegają nocne problemy z moim dzieckiem, ale chyba szkoda czasu. Tym, którzy z tego tak kpią życzę zdrowia i "nie psychicznych" dzieci. Ktoś pytał o plażę- jest całkiem przyjemna. Oczywiście do naszych Dębek czy Łeby im daleko, ale specyfiką grecką są przecież plaże piaszczysto- żwirowe. Na szczęście nie jest ani wąska ani krótka, więc miejsca jest dość (szczególnie po sezonie). Aha, i jeszcze wracając do Neckermanna. W hotelu byli tylko i wyłącznie jego klienci, więc tym bardziej tak duży tour-operator powinien dbać o renomę i dobrą jakość (na podłe wyżywienie, szczególnie obiady żalili się też Niemcy, jeden z nich zrobił nawet głośną awanturę- szkoda, że nie wszystko zrozumiałam!) wiele rzeczy nie zgadzało się z opisem, jaki widnieje w katalogu. Na koniec jeszcze jedna istotna informacja- 3 lata pracowałam w biurze podróży (nie, nie upadło, trzyma się całkiem dobrze!)i naprawdę wiem, czego można spodziewać się od biura, co biuro powinno kontraktować, co można reklamować. Nie zamierzam wchodzić już na tę stronę, na szczęście inny poziom prezentują forumowicze na stronach globtroterskich (niektórzy z nich też nawet mają bachory). Ci, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś o Korfu, czy innych rejonach świata niechaj napiszą do mnie. Poprosiłam Neckermanna o wyjaśnienie całej tej nieprzyjemnej historii. Pozdrawiam i udanych wyjazdów- oczywiście bez bachorów! Temat: JAK MAJA NIE PADAC ? Trzy sprawy do wyjasnienia Z dotychczasowej wymiany zdan wnosze, iz istnieje potrzeba wyjasnienia trzech spraw: (1) odnosnie ingerencji MSZ (w tym polskich konsulow)- oczywiscie WIEKSZOSC biur ma ubezpieczenie, co nie oznacza, ze od czasu do czasu nie slyszymy o polskich ministrach zabierajacych na poklad swojego samolotu jakichs 'rozbitkow' z polskich biur podrozy, ktorzy nie mieli czym wrocic do kraju (to prawda, w tym roku jeszcze o tym nie slyszalem , ale mamy dopiero 1 lipca :) Zenujaco te zbrzmia wypowiedzi naszych turystow (tych za 1000 zl), ktorzy do kamery tv stekaja, ze musieli dzownic do konsula z prosba o wsparcie finansowe, bo oni ze soba wzieli na wakacje 100 euro i im sie skonczyly pieniadze, a hotelarz ich wyrzucil z pokoju (autentyczna sytuacja z zimy, z Austrii). (2) sugestii, ze biura niemieckie wykoncza polskie niskimi cenami - jakos nie mam wrazenia, ze to niemieckie biura stosuja dumping. Jak wspomnialem, od wielu lat jezdze na wakacje z Neckermannem i nie udaje mi sie znalezc w ich katalogu 2-tygodniowych wakacji za 1000 zl. Ceny ? Rodos czy Kreta w sezonie to od osoby 2.500-4.000 zl, wiec chyba nie oni stosuja dumping. I zeby bylo smieszniej, w konkurencyjnym TUI, w ubieglorocznych katalogach: polskim i niemieckim (Hiszpania) znalazlem kilkanascie tych samych ofert hoteli, przy czym w kilku przypadkach cena w polskim katalogu byla zanizona (ponizej kursu euro), a w wielu ZAWYZONA (powyzej kursu euro). Probowalem to wyjasnic w warszawskim oddziale TUI, ale otrzymalem sztampowe stwierdzenie, ze wszystkie oferty sa dostosowane do potrzeb rynku i takie tam, bla, bla, bla. Ale generalnie ani TUI, ani Neckermann nie stosuja zadnego dumpingu cenowego ! (3) porownania biura podrozy do hipermarketu - porownanie CALKOWICIE nietrafne, jesli w domysle mamy 'polskie biura'. Siec hipermarketow to olbrzymie przedsiebiorstwo, o ogromnych obrotach i skali dzialania. Dlatego tez: (1) moze uzyskac nieporownanie lepsze warunki zakupu od malych sklepikow, (2) moze stosowac nizsze marze, a i tak utrzyma sie na rynku (skala obrotu), (3) moze do niektorych produktow dokladac (loss-leaders), bo i tak na znakomitej wiekszosci zarabia. Co to ma wspolnego z polskimi, MALYMI biurami podrozy (mysle o WSZYTSKICH), ktore stosuja strategie niskich cen ? Na czym ona mialyby zarabiac ? Czy male biura maja szanse uzyskac takie rabaty od hotelarzy jak Thomas Cook (wlasciciel Neckermanna). Dla znacow przedmiotu - Thomas Cook ma rocznie 13 mln klientow - to wiecej,niz liczba Polakow, ktorzy w ciagu calego roku wyjazdzaja na wakacje z WSZYSTKIMI BIURAMI RAZEM WZIETYMI. W ciagu 6 miesiecy (listopad 2004 - kwiecien 2005, a wiec sezon zimowy) Thomas Cook mial obroty 2,4 mld euro. To laczne obroty wszystkich polskich biur razem wzietych za kilka kolejnych lat ! Obawiam sie, ze mialem i mam racje. Male biura, nastawione na obsluge 'wszystkich jak leci', ze strategia niskich cen NIE MAJA SZANS PRZETRWAC! I co chwila bedziemy slyszeli, ze powodem upadku byla 'dekoniunktura na rynku turystycznym'. Temat: Czy mamy prawo narzekać na biura podróży ? Szanowni forumowicze i Szanowny Doświadczony, Faktycznie w tej dyskusji chyba do niczego nie dojdziemy. Cytat: "To, co w takim razie kupuję w biurze podróży ? Nierealne, idealne światy, czy konkrety ? Jeśli piszą, że jest bilard – to powinien być. I to nie płatny. Bo jeśli synowie Kowalskiej, którzy lubią ten sposób spędzania czasu wolnego (a Kowalska w dodatku uwierzyła, że w Hiszpanii tanio, jak w Polsce) na miejscu usłyszą od mamusi, że ona nie zapłaci 8 euro za godzinę ich grania, to kto będzie rozczarowany i Z CZYJEGO POWODU ? Jeśli czytając o pokojach, dowiaduję się, że jest sympatycznie, to co to znaczy ? Wystarczy, że po podłodze nie latają robale i ściany się nie sypią ? Jeśli pokój jest skromnie urządzony, wolę to wiedzieć przed wyjazdem, a nie na miejscu !" Pytania do cytatu: Co znaczy skromnie urządzony? Dla jednego skromnie to skrzypiące łóżko i sekretarzyk a dla innego zamiast 40-to calowego TV tylko 14-tka... etc. Rzeczywiście w 100% sprawdzimy na miejscu jaka jest rzeczywistośc? Byłem w wielu miejscach i wierzcie, znam wiele przykładów gdzie z polskiego biura rzeczywistośc była IDENTYCZNA jak w katalogu (zaraz powiecie: powinna być zawsze! - powinna). Ale widziałm że kiedy BYŁA nasi krajanie czepiali się zbyt słonej wody. Może katalogi polskich biur powinny być wydawane w postaci filmów obejmujących 1,5 godzinną relację dotyczącą każdej oferty? Gdzie godzina gry w bilarda kosztuje 8 Euro? W Las Vegas?. Zawsze powtarzam ZAWSZE znajdzie się ktoś niezadowolony i źle interpretujący oferty w katalogu. Przykład: Pewna Pani w katalogu wyczytała w pewnej ofercie all inclusive poza wszystkimi blebleble o kontynentalnych posiłkach wliczonych, napojach mocnych i słabych wliczonych takie małe zdanie poniżej: plaża piaszczysto-kamienista, leżaki i parasone wliczone - SPORTY WODNE. I teraz sporty wodne wliczone?? I Pani ma pretensje że nie wliczone są motorówy, skutery, narty wodne, parasailing etc. Przecież pisało SPORTY WODNE!. Cytat: "Podmiana hotelu” - bzdet, nieistotna sprawa? W tym drugim też się można wyspać i zjeść. Ale do czego u licha służą biura podróży w tym kraju ? Do naciągania ???" Pytanie: Czy każda podmiana to naciąganie? Oczywiście nie powinno jej być. Fakt. Ale jeżeli jest (a wierzcie że w TUI I NECKERMANIE TEŻ) to z 10 gwiazdek na pole namiotowe?. Zwykle jest to hotel lepszy o ile wiem.... a przynajmniej o tym samym standardzie. Może nie wiem... Ostatni cytat: "Jako konsultant ds. marketingu często stykam się z nieporozumieniem, charakterystycznym dla wielu POLSKICH firm. Im, marketing kojarzy się z „wpychaniem” klientowi często gęsto lipnej oferty i ... szukaniem kolejnego frajera. Tak, moi mili. Kto chce odnieść sukces na rynku musi zrozumieć jedno – marketing to ZADAWALANIE KLIENTA. Bo tylko taki do nas wróci. Padające jedna po drugiej polskie firmy nie potrafią tego zrozumieć". Komentarz: Mam również baaardzo szerokie doświadczenie z marketingiem. Zadowalanie klienta oczywiście na pierwszym miejscu. Chodzi tylko o styl. Polskie prawodawstwo dopuszcza coprawda reklamę porównawczą ale nie w stylu: nie kupujmy pieluch X bo w środku jest siano - tylko nasze pieluchy Y są super!!!... Dużo zależy również od touroperatora. Czyż to nie w pewnym stopniu doradca marketingowy? Konkluzja: Nie oczerniajmy naszych biur bo zostanie tylko cacusiowaty NECKERMAN I TUI (z których usług korzysta notabene bardzo niewielu naszych turystów bą ich ceny często są dwukrotnie wyższe od normalnorynkowych a opinie o nich zasłyszane są tylko od sąsiadki Goździkowej bo "ona podobno była"). Zostaną tylko potentaci a wtedy przywalą takie ceny że tylko agroturystyka.... Nie możemy pomóc innym biurom na rynku tylko je kopać? Pozdrawiam. PS. I w tym miejscu po raz któryś z rzędu chciałbym potwierdzić iż nie jestem żadnym tajnym agentem żadnego biura o co pewnie zostanę znów posądzony. Ja tylko wypowiadam SWOJĄ SUBIEKTYWNĄ OPINIĘ. Temat: last minute w Dreźnie? Hej, wróciłam. Mimo miażdżącej krytyki ze strony tych, którzy się wypowiedzieli, postanowiłam napisać parę słów, jak było. Przede wszystkim źle nam się jechało przez polskie drogi - koleiny, wąskie drogi, spory ruch, korki itd., wszyscy to znamy (najgorsza była "autostrada" A4). Jako że z lenistwa wyjechałyśmy około południa, przy tych warunkach wieczorem byłyśmy jeszcze po polskiej stronie i tam postanowiłyśmy zanocować. Przypadkiem zatrzymałyśmy się w zajeździe Kruszyna w Kruszynie pod Bolesławcem, tuż przy szosie. Bardzo miło - czyste, nowe pokoje, 100 zł za dwójkę. Rano do granicy i do Drezna. Po autostradzie jedzie się bezproblemowo i przyjemnie, droga do lotniska dobrze oznakowana. Port lotniczy w Dreźnie jest stosunkowo nieduży i może dlatego zdał mi się wcale przyjazny. W informacji i we wszystkich kantorkach biur podróży pracownicy mówią biegle po angielsku. Wiszą liczne oferty, ale zaczynające się za tydzień i więcej. O bliższe daty wylotów trzeba pytać i pracownice szukają ofert w komputerach. Nie było żadnej oferty "na dziś" ani "na jutro" - z Drezna latają tylko czartery i loty krajowe i po prostu wyjazdów stąd jest mniej. Był wybór wyjazdów za 2-3 dni i zdecydowałyśmy się na tydzień na Gran Canarii. Ceny nie były zbyt rewelacyjne, żadnych superprzecen. Od osoby zapłaciłyśmy po 475 euro, czyli o 55 euro mniej niż cena katalogowa. Apartament: sypialnia+salonik/wnęka kuchenna, z wyposażeniem, i balkon. Dwa i pół słoneczka czy co tam Neckermann ma. Śniadania. Przelot i transfer. Nie można było już płacić kartą kredytową, bo za krótki czas do odlotu, panie zasugerowały, żeby płacić tuż przed odlotem (gotówką). Oczywiście były katalogi do obejrzenia i można było pytać o szczegóły ofert. Zostały im na takie bliskie terminy pojedyncze miejsca - do tego stopnia, że jedną ofertę "sprzątnięto nam sprzed nosa" - znikła z sieci. Na lotnisku są 3 parkingi i garaż. Im dalej, tym taniej. Ponadto, kiedy pytałyśmy w informacji o jakieś szczegóły, pani dała nam kartę zniżkową na parkowanie. Przy parkowaniu powyżej 7 dni turysta, który jedzie na imprezę z biurem, może od agencji czy właśnie od informacji dostać taką kartę. Normalnie za parking za 8 dni zapłaciłybyśmy na najtańszym parkingu 50 euro, a tak było 38,50. Na każdym parkingu wózki bagażowe, droga do terminala oznakowana, niezbyt daleko. Samochodu nam nikt nie tknął. Odlot był o 5 rano. Niestety dworzec lotniczy w Dreźnie w nocy jest wymarły, czynne są tylko toalety. Miasto nie lepsze, życia nocnego raczej za dużo tam nie ma. Ponieważ nocowałyśmy na campingu, to, chociaż miałyśmy tę dobę zapłaconą, postanowiłyśmy się zwinąć wieczorem, no bo co, o 3 rano pakować manatki? Zresztą noc była dość zimna ;-). Camping wybrałyśmy niedaleko lotniska, zabawny, bo kameralny, na posesji człowiek założył camping i uzyskał licencje (tabliczka z gwiazdkami wisiała, a jakże). Stało tam z 10 wozów do caravaningu (Niemcy zjechali się na weekend) i było miejsce dla kilku namiotów. Pobyt miałyśmy zorganizowany idealnie, żadnych przykrych niespodzianek, dostałyśmy dokładnie to, co wybrałyśmy i za co zapłaciłyśmy. Hotel był znakomicie usytuowany. W miasteczku (Playa del Ingles) było biuro Neckermanna, gdzie można było iść z wszelkimi pytaniami itp. Tamtejszy Neckermann to biuro dla Niemców i Holendrów, zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie obsługują jednocześnie polskiej filii (tzn. oczywiście nas obsługiwali i to b. miło, znają angielski). Polską mowę przez tydzień usłyszałyśmy ze trzy razy, poza tym w tej części PdI byli głównie Niemcy, Holendrzy, trochę Brytyjczyków i Skandynawów. Finansowo jak widać nie zyskałyśmy, ale jesteśmy zadowolone, bo nas kręci swego rodzaju pokonywanie przeszkód i rozwiązywanie problemów w podróży (dokąd jedziemy? co zwiedzamy? co teraz? itd). Do tego stopnia zresztą, że na Kanarach było nam nieco za nudno ;-)). Aha, zbieraczom punktów Miles and More przypominam o zabraniu karty. Ja zapomniałam, a przewoźnik (Thomas Cook) należy do sojuszu Alliance wraz z Lufthansą. Wczoraj złożyłam w M&M moje karty pokładowe i bilet, więc mam nadzieję, że moje 4 tysiące mil mi nie przepadnie ;-). Pozdrawiam całe audytorium. Temat: Agadir - lokalne biura podróży Jadąc do Agadiru szukałam informacji i lokalnych biurach podróży na forach, niestety nie znalazłam wiele konkretów, poza małą wzmianką o biurze obok wejścia do ZOO. Postanowiłam zaryzykować i jeździć na wycieczki z tymże biurem. Byłam bardzo zadowolona więc chcę udzielić więcej informacji dla innych takich jak ja: Biuro nazywa się "Vallee de Desert Tours", usytuowane obok wejścia do ZOO - ale tego wejścia od strony plaży... dla fanów fastfoodów - prawie na przeciw McDonalnda, ale tego przy plaży, bo w Agadirze są 2. E-mail: desert_tours6@yahoo.de; tel: +212(0) 28 84 52 22. Ja byłam we wrześniu 2009 i wtedy biuro obsługiwał młody chłopaczek o imieniu Abdullah, mówił bardzo dobrze po angielsku, był skłonny negocjować ceny, ale dopiero jak sami będziecie na to nalegać. Ceny wyjściowe są mniej więcej połowę tańsze niż te oferowane przez biura typy Itaka, Triada czy Neckerman. Ale jedna ważna rzecz - trzeba się liczyć z tym, że mnóstwo tam turystów francuskojęzycznych, więc najlepiej od razu w biurze nalegać żeby pojechać z grupą bardziej mieszaną narodowościowo - żeby przewodnik nie miał wyboru i musiał mówić głownie po angielsku. Mi trafiła się jedna wycieczka bez przewodnika, tylko z kierowcą - który miał nam coś więcej opowiadać - ale umiał opowiadać tylko po francusku i baaardzo niewiele po angielsku. Co prawda na tej wycieczce to nie głownie o opowiadanie chodziło - Massa-Small Sahara w jeepach, czyli opcja 4x4 - ale potem nalegaliśmy na angielskojęzyczną obsługę i następna wycieczka była rewelacyjnie obsłużona. Moje (i mojego męża) wrażenia z kilku wycieczek: 1) Massa-Small Sahara w jeepach: (ok 350 Dhs za osobę)lunch w cenie, polecam, tylko upewnijcie się że macie angielskojęzycznego kierowcę. Oczywiście jeśli oczekujecie wielkich wydm piaskowych to się zawiedziecie - mała sahara to tylko kilka małych wydemek - te rejony głownie kamienisto-pylaste tereny z pojedynczymi drzewkami, na prawdziwe piaski to trzeba pojechać na 2-dniową wycieczkę, daleko od Agadiru 2) Tafraut - Valley Ammeln: (ok. 250 Dhs za osobę)piękne góry Anty-Atlasu, kręta droga nad przepaścią robi wrażenie, my byliśmy z przewodnikiem o imieniu Abdul, bardzo zabawny i pokazał nam wiele więcej niż inni widzieli na wycieczce z biurem Itaka, tutaj lunch nie jest wliczony w cenę, ale w Tafrout zaprowadza Was o jedynego miejsca w tym miasteczku gdzie można przyzwoicie zjeść - cena 90 Dhs za tradycyjny zestaw: harira/tajin/deser - i to wcale nie jest tragiczna cena - w Marakeshu zapłacicie podwójnie 3) Marakesh - 1 dzień: (ok 300 Dhs z osobę) lunch również nie jest wliczony w cenę, wszystko OK poza tym, że nie warto skorzystać z tej restauracji do której Was przyprowadzą - 180 Dhs za typowy zestaw tradycyjny to za dużo. Oczywiście jeśli nie mieliście jeszcze okazji tego zjeść... to możecie się skusić, ale i tak sądzę że było tam za drogo. Przewodnik musiał mieć jakąś prowizję od tego, bo pół dnia mówił nam że w Marakeshu jest w restauracjach brudno i tam gdzie nas zaprowadzi jest sprawdzone i czyste - bzdura, my zrezygnowaliśmy z tej opcji i zjedliśmy w jednej z restauracji wokół placu Jemaa Al Fnaa - mnóstwo tam turystów z całego świata i warunki w innych restauracjach jak najbardziej europejskie, a ceny dużo niższe niż w tejże "polecanej" restauracji. 4) Jazda na wielbłądach - warto to zrobić jeśli jeszcze nie próbowałeś/łaś :) ale w porównaniu z tą samą propozycją oferowaną przez biuro Itaka wypadła trochę blado - Itaka była droższa, ale wielbłądy były chyba bardziej zadbane (wnioskuję ze zdjęć), przewodnik robił wam zdjęcia za darmo, nie licząc na dodatkowy bakszysz, można było dodatkowo obejrzeć flamingi i jeszcze jakiś mały poczęstunek był przygotowany. W lokalnym biurze - hm, wielbłądy miały dość starą "uprząż" co nieładnie wychodziło na zdjęciach, nie byliśmy w rejonie parku narodowego więc ptaków nie widzieliśmy i tereny po których jeździliśmy nie grzeszyły czystością, poczęstunku też nie było.... więc tej opcji raczej nie polecam... chyba że zależy Ci jedynie na doświadczeniu jazdy na wielbłądzie - wtedy może lepiej dać za to 125-150 Dhs niż 250 Dhs. Temat: BIURO NECKERMANN - OPINIE Gość portalu: M napisał(a): > Gość portalu: Iwona napisał(a): > > > Ostatnio byłam z nimi w Egipcie jakieś 2 lata temu i: > > - to, że po pryjezdzie do hotelu pani rezydentka powiedziała "tu jest > recepcja, > > > > proszę się zameldować", wsiadła do autobusu i pojechała dalej mogę przeżyć > > znam > > > > jezyk i dałam sobie radę, > > - rezydent po rocznym pobycie w Hurgadzie nie potrafił powiedzieć ABSOLUTN > IE > > NIC o mieście - też przezyłam > > ALE > > jak zabrali nas na lotnisko 2 godziny przed rozpoczęciem odprawy bagażowej > > > tylko dlatego, że Niemcy mieli wcześniej samolot i "nie opłacało się" > > wynajmować drugiego autokaru to już mnie wkurzyło i nie jeżdże więcej z n > imi. > > Generalnie NN dużo, dużo lepiej traktuje "swoich" niż Polaków - turystów > > drugiej kategorii. > > Pani Iwono, może jeszcze jakieś wspomnienia z lat 50-tych? Była pani z Nec 2 > lata temu, ludzi na forum interesują teraźniejsze wrażenia z podróży. > Proszę bardzo informacje sprzed roku i z tegorocznych wakacji. Z niewiadomych przyczyn za każdym razem wtryniają nas do beznadziejych pokoi i nomen omen, nie tych, za które płaciliśmy. W zeszłym roku dopiero po dwóch dniach łaskawie wymienili nam pokój. Domyślam się, że padnie pytanie, po cóż więcj jechałam z nimi w tym roku? Gdyż niestety, z przyczyn osobistych ich terminy i wyloty mi pasowały, poza tym pomyślałam, że tamto to był wypadek przy pracy. Tym razem doradzono nam wybór pokoju z katalogu niemieckiego, mimo, że z wylotem jak najbardziej z Polski. Bardzo nam się to opłaciło, po pierwsze, mniej, niż z polskiego zapłacilismy, a po drugie, mieliśmy niemieckiego rezydenta o niebo!!! lepszego, niż polską panią, która w ogóle nie chciała z nami rozmawiać. I dobrze. Pokój znowu był beznadziejny (już wiem, po ubiegłorocznych przeżyciach, że w każdym hotelu są pokoje równe i równiejsze), i tym razem od razu rozpoczęlismy działania. Udalismy się do recepcji, gdzie chciano nas spławić, więc poszliśmy do rezydenta i on razem z naszą agentka podróży , która pomagała z Polski , doprowadził, że zmieniono nam pokój na ten, który opłaciliśmy. Dodam, że zaprzyjaźniona polska rodzina z Holandii widziała również ,że z Neckermana Niemcy byli niezadowoleni, więc może hotel dał ciała i nie to, że akurat Niemców lepiej traktuje, niż Polaków. Ale, nie wiem, czemu w takim razie Neckermann podpisuje umowę z hotelem, który nie umie się wywiązać z zobowiazań. Dodam, że hotel był 4*. Powiem tak, żałuję, że musiałam zdradzić dwa razy moje ulubione biuro, tylko dlatego, że z przyczyn osobistych nie mogłam jechać w innym terminie, bo z N na pewno już nie pojadę. Nie będę sprawdzać powiedzenia, do trzech razy sztuka. Temat: BIURO NECKERMANN - OPINIE Gość portalu: chiara napisał(a): > Gość portalu: M napisał(a): > > > Gość portalu: Iwona napisał(a): > > > > > Ostatnio byłam z nimi w Egipcie jakieś 2 lata temu i: > > > - to, że po pryjezdzie do hotelu pani rezydentka powiedziała "tu jest > > > recepcja, > > > > > > proszę się zameldować", wsiadła do autobusu i pojechała dalej mogę pr > zeżyć > > > > znam > > > > > > jezyk i dałam sobie radę, > > > - rezydent po rocznym pobycie w Hurgadzie nie potrafił powiedzieć ABS > OLUTN > > IE > > > NIC o mieście - też przezyłam > > > ALE > > > jak zabrali nas na lotnisko 2 godziny przed rozpoczęciem odprawy baga > żowej > > > > > tylko dlatego, że Niemcy mieli wcześniej samolot i "nie opłacało się" > > > > wynajmować drugiego autokaru to już mnie wkurzyło i nie jeżdże więcej > z n > > imi. > > > Generalnie NN dużo, dużo lepiej traktuje "swoich" niż Polaków - turys > tów > > > drugiej kategorii. > > > > Pani Iwono, może jeszcze jakieś wspomnienia z lat 50-tych? Była pani z Ne > c 2 > > lata temu, ludzi na forum interesują teraźniejsze wrażenia z podróży. > > > Proszę bardzo informacje sprzed roku i z tegorocznych wakacji. Z niewiadomych > przyczyn za każdym razem wtryniają nas do beznadziejych pokoi i nomen omen, > nie tych, za które płaciliśmy. W zeszłym roku dopiero po dwóch dniach łaskawie > wymienili nam pokój. Domyślam się, że padnie pytanie, po cóż więcj jechałam z > > nimi w tym roku? Gdyż niestety, z przyczyn osobistych ich terminy i wyloty mi > pasowały, poza tym pomyślałam, że tamto to był wypadek przy pracy. Tym razem > > doradzono nam wybór pokoju z katalogu niemieckiego, mimo, że z wylotem jak > najbardziej z Polski. Bardzo nam się to opłaciło, po pierwsze, mniej, niż z > polskiego zapłacilismy, a po drugie, mieliśmy niemieckiego rezydenta o niebo!!! > > lepszego, niż polską panią, która w ogóle nie chciała z nami rozmawiać. I > dobrze. Pokój znowu był beznadziejny (już wiem, po ubiegłorocznych przeżyciach, > > że w każdym hotelu są pokoje równe i równiejsze), i tym razem od razu > rozpoczęlismy działania. Udalismy się do recepcji, gdzie chciano nas spławić, > więc poszliśmy do rezydenta i on razem z naszą agentka podróży , która > pomagała z Polski , doprowadził, że zmieniono nam pokój na ten, który > opłaciliśmy. > Dodam, że zaprzyjaźniona polska rodzina z Holandii widziała również ,że z > Neckermana Niemcy byli niezadowoleni, więc może hotel dał ciała i nie to, że > akurat Niemców lepiej traktuje, niż Polaków. Ale, nie wiem, czemu w takim razie > > Neckermann podpisuje umowę z hotelem, który nie umie się wywiązać z > zobowiazań. Dodam, że hotel był 4*. > Powiem tak, żałuję, że musiałam zdradzić dwa razy moje ulubione biuro, tylko > dlatego, że z przyczyn osobistych nie mogłam jechać w innym terminie, bo z N na > > pewno już nie pojadę. Nie będę sprawdzać powiedzenia, do trzech razy sztuka. Takie same doświadczenia i powód rezygnacji z usług tego touroperatora po utarczkach o pokój w X.2001 r. w Turcji. Temat: wytwórnia wypraw?? Wyprawa na Krym z Wytwórnią Wypraw - moja opinia Witam! Uczestniczyłem w wyprawie na Krym z W.W. w dniach 21.07-06.08.2008. Pozwolę sobie zamieścić na tym forum moją prywatną opinię na temat tej imprezy. Muszę przyznać, że wyprawa na Krym była jedną z najbardziej ciekawych, jaką do tej pory zaliczyłem. Zwiedziliśmy mnóstwo pięknych miejsc w dość krótkim czasie, stąd program wycieczek był napięty. W autokarze po Krymie przejechaliśmy około 1500 km, a w pociągach - dalsze 4000 km. Najdłuższe odcinki pokonywaliśmy nocą w wagonach sypialnych, więc nie traciliśmy cennych dni na przejazdy. To dobrze świadczy o organizacji wycieczki. Dla mnie szczególnie atrakcyjne były spacery w górach i zwiedzanie miejsc, gdzie dawno temu też był na wyprawie Adam Mickiewicz :) Szczególnie miło wspominam Odessę, Nowy Świat, Sewastopol i Bałakławę. Zwiedzanie Kijowa dało wiele do myślenia, ponieważ to co zobaczyłem zmieniło moje poglądy dot. Ukrainy. Podczas pobytu w Odessie i w Eupatorii można było indywidualnie zorganizować sobie dodatkowe atrakcje, z czego skrzętnie korzystałem. Na wycieczkach mieliśmy różnych przewodników. Słowa pochwały należą się Pani Marii ze Lwowa, dzięki której mogłem odkryć to miasto na nowo. Bardzo dobrym przewodnikiem okazał się również Sasza, który potrafił bardzo zrozumiale i interesująco opowiadać o zwiedzanych miejscach i jednocześnie dbać o nasze bezpieczeństwo podczas górskiej wędrówki. Inna przewodniczka, Pani Ludmiła (Sudak, Jałta, Sewastopol), ma w tych kwestiach sporo do nadrobienia. Nasza kierowniczka Ola spisała się bardzo dobrze. Ola jest osobą sympatyczną, komunikatywną i dobrze zorganizowaną. Potrafiła zadbać o dobrą atmosferę na całej wyprawie, dobrze oprowadzała po zwiedzanych miastach. Każdy dostał od Oli mapki okolic, w których się poruszaliśmy, oraz nr telefonu na wypadek zgubienia się. Jak się później okazało, te drobiazgi okazały się bardzo przydatne :) Przejazdy pociągiem nocnym - Plackartą - okazały się dużo przyjemniejsze i bezpieczniejsze, niż nasze krajowe PKP. Zawsze byliśmy na miejscu dokładnie na czas, z reguły wypoczęci po przespanej nocy. Nie słyszałem, żeby komuś coś zginęło z bagażu. Autokar, którym się poruszaliśmy po Krymie był bardzo dobry, jak na Ukraińskie warunki. Mimo braku klimatyzacji nawet dało się wytrzymać w tym upalnym klimacie. Co najważniejsze, na trasie nie było żadnych awarii ani niespodzianek, zaś kierowcy spisali się wzorowo. Jeśli chodzi o warunki zakwaterowania, to jak dla mnie były całkiem znośne. Każdy dostał łóżko z pościelą, były prysznice i normalne toalety, kuchnia z wyposażeniem, ciepła i zimna woda, więc wszystko to, co można w dzisiejszych czasach wymagać za 850 zł na 2 tygodnie. Kwatery były w miarę bezpieczne, o ile wiem, nic nikomu nie zginęło z pokoju. W tym samym miejscu i czasie spędzało urlopy również kilka rodzin ukraińskich, a więc standard był typowy dla tego kraju. Program wyprawy został zrealizowany i wszyscy wróciliśmy opaleni, cali i zdrowi do Polski. Z tego co zaobserwowałem, jakieś 70% całego naszego turnusu była zadowolona z wyjazdu. Sprawy organizacyjne WW jako organizatora pozostawiają sporo do życzenia, o czym dużo pisali już inni użytkownicy tego Forum. Należy tu jednak mieć na uwadze, że WW organizuje WYPRAWY studenckie, a nie objazdówki bądź wczasy, jak w Neckermanie, Tui, Triadzie, Sun&Fun, lub w innym biurze podróży. Zresztą nawet tym wielkim i szacownym biurom też zdarzają się wpadki organizacyjne. Już sama cena tej wyprawy (850zł /17 dni) sugerowała, na co należy się przygotować. Dla porównania, w biurach podróży widziałem znacznie krótsze wycieczki na Krym po 1600zł, w których i tak trzeba było jeszcze dopłacić za wejścia do obiektów i za część wyżywienia. Jeśli chodzi o mnie, to lubię klimat tego typu wypraw, lubię wyzwania i przygody, zależy mi głównie na zwiedzaniu nowych miejsc, a warunki zakwaterowania są dla mnie drugorzędne. Jak już na starość zapragnę luksusów, to zgłoszę się do jakiegoś biura podróży ;) Ale na razie, w przyszłości planuję wyjechać na Sylwestra z Wytwórnią Wypraw (np. do krajów nadbałtyckich), a w następne wakacje - do Bałkanów, inszallah :) Pozdrawiam wszystkich użytkowników Forum! Temat: Wakacje 2006 - Szwajcaria Dla aseretki i innych tutejszych: No 1 Projekt tegorocznej wyprawy urodził się jak zazwyczaj dość przypadkowo, ot rzuciliśmy coś o zamkach nad Renem, a trafiało to w moją myśl, że corocznie tylko przelatujemy przez Niemcy, które przecież też mogą być krajem docelowym. Po pobieżnym przejrzeniu hasła „Ren” w necie zorientowałem się, że trzeba tych zamków szukać między Koblencją, a Moguncją. Poszukiwanie kwater na bazę jakoś mi nie szło: polski katalog Neckermanna nic w tamtej okolicy nie wskazywał, podobnie Eurocamp, ale ten zainteresował mnie ofertą „10=7”, a nawet „21=14” w interesującym nas terminie, a przy okazji znalazłem w ich katalogu interesującą ofertę ... w Szwajcarii, więc gdyby tam kilka dni ... , owszem jest coś w Szwarcwaldzie, ale Szwarcwald sam w sobie jest co prawda interesujący, ale do przełomu Renu stamtąd za daleko na codzienne wycieczki. I wtedy przypomniałem sobie, że Neckermann wydaje także bardzo gruby katalog „Deutschland” - po niemiecku, jednak żadne biuro podróży go nie miało, nawet w centrali zaproponowali mi przez telefon, żebym przyjechał do Sosnowca i na miejscu sobie go obejrzał. Szczęśliwie wypadła mi podróż do Warszawy, i z biura Neckermanna na Pl. Konstytucji – przywiozłem opasłe tomisko, w którym bez trudu znalazłem apartament w bliskości interesujących nas okolic. Ostatecznie plan podróży, zrealizowany potem dokładnie, wyglądał tak: wyjazd z Gliwic rano, nocleg w Etapie w Chemnitz, potem do Lauterbrunnen, tam 5 dni w mobilhome Eurocampu, stamtąd do Herzbolheim w Szwarcwaldzie (też mobilhome Eurocampu) i wreszcie na 10 dni do Schindeldorfu/Stormberg do apartamentu Neckermannna. Wszędzie korzystaliśmy z posezonowych zniżek. Wyposażenie, jak co roku, tyle, że uznaliśmy zabieranie mleka UHT za przesadę - w końcu trzy tygodnie wytrzymamy bez mleka na śniadanie. Samochód to nowy punciak, tym razem, prócz poprzednich bajerów wyposażony jeszcze w klimatyzację. A było to tak... 25.08.06 Wyjazd o 10.27 na A 4 zgodnie z naszą wiedzą, zrobioną już prawie do granicy. Po drodze za Bolesławcem ogromny korek, na szczęście w przeciwną stronę. W ogóle na autostradzie spory ruch, kawa w przydrożnym barze, drugie śniadanie tradycyjne – kanapki z kotletami schabowymi. Przed granicą tankowanie, na przejściu dość długa kolejka, ale odprawa polegała na machnięciu ręką, więc poszło szybko. W b. NRD trochę siąpi niemrawa mżawka, ale przeważnie świeci słońce. Koło Drezna ostrzeżenie „Stau” i oczywiście, jako że Niemcy są systematyczni, jest Stau, przez godzinę przepełzamy 12 km, ale potem już bez kłopotów do Etapu w Chemnitz, gdzie jednak z powodu przebudowy ulic trochę błądzimy. Mamy tu zarezerwowane dwa pokoje, w Niemczech w tych hotelach jako trzecia osoba może występować tylko dziecko, a i tak za drugą osobę trzeba dopłacić 8 €, razem wychodzi nam to 64 € . W Etapie chyba jeszcze nie nocowaliśmy: pokój większy, niż w F 1 z maciupeńką , całą z plastyku łazienką (WC+ tusz), gdzie jednak nie ma żelu do mycia, ani lustra, ani suszarki, tylko mikroskopijne mydełka i ręczniki. Pościel typu francuskiego, telewizor z niemieckimi kanałami (+ 1 turecki). Po załatwieniu formalności jedziemy na kolację do baru Himalaya, którego ulotkę znaleźliśmy w recepcji. Okazuje się, że jest to raczej sklep z jedzeniem na telefon, ale stolik dla nas jest, zjadamy kolację smakującą nieco orientalnie za 13,50 €. Cdn. Temat: smiech z podroznikow CDN Gość portalu: neo napisał(a): > Przeczytalem watek: > forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=193&w=7385744 > i rzeczywiscie zaczalem sie smiac. Autor ma w 90% racje. > Nie naleze do "swiatowcow" o ktorych on pisze, nie moge jechac tam gdzie bym > chcial (Japonia my love...), nie narzekam wprawdzie na brak pieniedzy no ale > bez przesady. > Wyjezdzam z moja ukochana L. jeden/dwa razy do roku. Jesli juz wyjezdzam to > do min. 3***Hotelu zawsze z TUI/Neckermann/Ving i stac mnie na wszystko. Za granicę można też jechać na kamping lub do apartamentów. Wychodzi taniej, a wcale nie gorzej jeżeli ktoś lubi taką opcję. Stadard hotelu też nie zawsze się sprawdza. Znałem czeterogwiazdkowce z kłębami niesprzątanego kurzu pod łóżkiem i dwugwiazdkowce, w których można było jeść z podłogi. Gratuluję kryterium wybory hotelu - liczby gwiazdek. > Zabieram taki zapas gotowki + karty kredytowe ze zupelnie nie patrze na > wydatki. Chce samochod - mam, chce motorowke - mam, chce surfing - mam etc > etc. Ja też kupuję swojej ukochanej tak z 5 złorych bransolet i pierścionek z brylantem bo zabieram zapas gotówki. Jesli wydaje 4500PLN na osobe za 14 dni za taka wycieczke to wiem czego > oczekuje. Patrze na polakow "rezydujacych" w hotelach obok i ryje ze > smiechu. Twojim głownym zajęciem na wyjeździe jest oglądanie Polaków? Widze na plazy te reklamowki z Carrefura z termosem kawy w srodku > (kawa na plazy ok.5pln), Ja też lubię kawę zaparzona po swojemu. Widać jedyne co pijasz to rozpuszczalne neska lub zalewajka. >widze te materace dmuchane z zapalczywoscia > okrutna - lezaki platne przeciez sa..., Na leżakach raczej nie można poopalać się na wodzie. patrze na ta Wyborowa rozlewana > ukradkiem do plastikowych kubeczkow LOTu - no bo przeciez drinki takie > drogie..... Nie widziałew, żeby na plaży w 40-stopniowym upale ktoś ciepła wódkę. To twój zwyczaj? Wyborowa i inne twarde na bezcłowce na OIkęciu można kupić za grosze i grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Sprawdź Niemców i Angoli, ci kupują skrzynkami. SLUCHAM POZNIEJ ICH OPOWIESCI Z POBYTU I UMIERAM ZE > SMIECHU...JEDYNE OPISY TO TO ZE HOTEL LADNY, NO I BARDZO DOBRE JEDZENIE I > SZWEDZKI STOL WSPANIALY ...NA NIC INNEGO ICH NIE STAC...NIE STAC NA > ZWIEDZANIE, NA WYCIECZKE...NA ZAKUPY FAJNYCH RZECZY... Bzdury. > Patrze na piszace osoby ktore wydaja 1500pln i oczekuja cudow i smiec mi sie > chce. Ja byłem za 1600 PLN na Krecie w Matali. Hotel 2** ze śniadaniem. Byłem zachwycony. Kto przy zdrowych zmyslach wyjezdza z jakims Matusiak Tours, El Greco, > FunTours i innym tym badziewiem????!!!! Byłem z El Greco na Halkidikach. Było wspaniale. Przy takim koszcie mozecie liczyc > tylko na domki z dykty. Bzdury. I nic wiecej. Zdaje sobie sprawe ze forum jest > zdominowane przez ludzi mlodych chcacych tanio i fajnie spedzic wakacje za > granica ale naprawde mlodosc nie powinna sie rownac glupota. NIC ZA DARMO!!! > Za psie pieniadze = psie wakacje...i moze rzeczywiscie lepiej jechac nad > Baltyk albo na Mazury..... Za psie pieniądze można też pojechać na kemping i być bardzo zadowolonym. > Tak wiec konczac - albo wydajemy pieniadze na PRAWDZIWE biuro podrozy i mamy > to co chcemy - albo JEZDMY NAD BALTYK i nie narzekajmy na tym forum > > pozdrawiam Bzdury. Można wydać niedużo pieniędzy i bawić się znakomicie. > Neo Raczej snob. Temat: Kto mi to wyjaśni? Kto mi to wyjaśni? 1) czy jeżeli nasz Klub Sudecki zorganizuje wycieczkę np. na Śnieżkę w Karkonoszach i w wycieczce weźmie udział tylko 9 osób, to nie musimy mieć przewodnika górskiego? 2) czy jeżeli ten sam Klub w sile 27 osób wyruszy w trzech niezależnych grupach (maksymalnie 9 osób), z trzema opiekunami, również na Śnieżkę, to nie musimy mieć przewodnika góskiego? Konkretnie: - jesteśmy klubem, który organizuje wycieczkę oficjalnie i musimy przestrzegać przepisów obowiązujących organizatorów wycieczek. Jest nas 9- ciu. Jaki przepis nakazuje nam wynajęcie przewodnika górskiego? Dla jasności dodam, że nasz Klub nie jest w żadnym razie SKKT, nie działa w szkole, choć skupia również niepełnoletnich uczniów. Jeżeli nie działamy w szkole - przepisy MEN w sprawie publicznych przedszkoli i szkół nas nie dotyczą! (rozporządzenie MEN w sprawie warunków i sposobu organizowania przez publiczne przedszkola, szkoły i placówki krajoznawstwa i turystyki). Kolejny trop - Rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 28 czerwca 2001 r. w sprawie przewodników turystycznych i pilotów wycieczek określa w § 12, że organizator turystyki jest obowiązany, w obsłudze grupy turystów, do zapewnienia udziału (...) przewodnika górskiego - na obszarach górskich, jeżeli program imprezy przewiduje wycieczki piesze poza obszarem miejscowości. Co prawda, to prawda... Ale rozporządzenie to zostało wydane na postawie art. 21 ust. 4 i art. 34 ust. 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o usługach turystycznych. A co określa ta ustawa? Ustawa określa warunki świadczenia, przez przedsiębiorców w rozumieniu ustawy - Prawo działalności gospodarczej, usług turystycznych (...). No my - z naszym Klubem Sudeckim - nie jesteśmy w żadnym razie jakimś przedsiębiorcą, a jedynie stowarzyszeniem. Jeszcze jeden wątek: Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 6 maja 1997 r. w sprawie określenia warunków bezpieczeństwa osób przebywających w górach, pływających, kąpiących się i uprawiających sporty wodne. I znowu trudna sprawa... Załącznik nr 3 określa szczegółowe zasady organizowania wycieczek oraz zbiorowych imprez turystycznych i sportowych w górach. Jest tam mowa, że wycieczki piesze lub narciarskie na terenach górskich, leżących na obszarach parków narodowych i rezerwatów przyrody oraz leżących powyżej 1 000 m n.p.m., mogą prowadzić tylko górscy przewodnicy turystyczni. Rozumiem, że wycieczki oraz zbiorowe imprezy... A od ilu osób wycieczki i imprezy są zbiorowe? Oto jest pytanie... Ta magiczna wielkość pojawia się w jednym z już cytowanych aktów prawnych. W myśl art. 30 ustawy o usługach turystycznych, organizatorzy turystyki (przedsiębiorcy), organizujący wycieczki, w których uczestniczy co najmniej 10 osób realizujących wspólny program, są obowiązani, zapewnić uczestnikom opiekę osób posiadających uprawnienia przewodnika turystycznego - dla wycieczek w kraju, czyli w naszym przypadku przewodnika górskiego. Jeżeli uczestników jest 9-ciu, to nawet renomowane biuro podróży typu Orbis, Tui, Neckermann nie musi wynajmować przewodnika górskiego! Skoro oni nie muszą, nie ma chyba przeciwskazań, aby nasz skromny Klub w grupie 9-cio osobowej nie mogł wejść z podniesioną głową na Śnieżkę pod szyldem naszego stowarzyszenia. Zgadza się? Wszystkich, którzy szczegółowo przeczytali moje przydługawe przemyślenia bardzo przepraszam - za długość tekstu, ale jakoś tak to wyjątkowo skomplikowane... Temat: Neckermann (prosze o info) > Kreta jest przepiękna i mamy zamiar tam jeszcze wrócić Koniecznie, Kreta to przesympatyczne miejsce. > Zapłaciliśmy prawie 6'000 PLN/os/2 tyg Drogo. Jak by nie patrzec - drogo. > "...bo to nie mój rejon tylko koleżanki, > której teraz nie ma..." itp.). To jest juz skandal. W maju na Krecie doznalem kontuzji kolana, zadzwonilem do rezydentki Triady (z ktora pojechalismy) i otrzymalem naprawde solidna pomoc, choc akurat osoba, do ktorej dzwonilem stacjonuje w Iraklio i to jest jej rejon, a my bylismy w Kastelli czyli w rejonie obslugiwanym przez kogos innego. > niemcy w krótkich gaciach i klapkach a niemki w > legginsach i T-Shirtach, Przeciez nikt Wam nie obiecywal, ze bedziecie miec zarezerwowany hotel wylacznie dla "shiny happy people". Wybacz ale tego typu krytyka jakos nie bardzo przystoi... > jak oderwani od taśmy w fabryce. Bez komentarza. > Trochę nas zdziwiło, jakim cudem niemiecki robotnik z całą rodziną jest sobie > w > stanie pozwolić na hotel w tym standardzie (NNNN+) za prawie 6'000 PLN Wiesz, mnie zupelnie nie interesuje na co stac innych. Jesli tam pojechal, to znaczy, ze moze sobie pozwolic. _Mnie_ to wystarczy. > jedzenie było takie > sobie, głównie pod niemieckie gusta Nie przesadzajmy, czy w umowie bylo powiedziane, ze jedzenie bedzie pod polskie gusta? > No i doszliśmy do wniosku, że Neckermann po prostu oszukuje Polaków, > sprzedając > wczasy dla niemieckich robotników jako luksusowy hotel. Daleko jestem od socjalizmu i egalitaryzmu ale odnosze wrazenie, ze ubodlo Cie mieszkanie w jednym hotelu z pracownikami fizycznymi - ze wzgledu na ich zrodlo dochodu. > (Samaria). Wg katalogu > Neckermanna "pomimo dość długiej trasy wycieczka nie jest wyczerpująca". Jak dla kogo ;) > Cena > od osoby EUR 37.90 (promocja - normalna cena EUR 50.50/os). I to i to _potwornie_ drogo! > przejście tej TRUDNEJ trasy No, nie przesadzajmy. Jest po prostu stosunkowo dluga. > rozsądnie wysportowanej osobie około 6-7 godzin. Jestem leniwym grubasem, a w tym roku delektujac sie widokami i przerwami oraz, przede wszystkim, kontuzjowanym kolanem (uszkodzenie torebki stawowej, nie moglem zginac nogi) szedlem Samarie 6 godzin. > o połowę droższa, > niż w innych biurach podróży na mieście, A to fakt. > Wszystkie usługi dodatkowe oferowane przez Neckermanna okazywały się zresztą > droższe, niż na miescie. To chyba normalne, czemu sie dziwisz? > Na miejscu nie reklamowaliśmy No wiec w czym problem?! > Poza tym Kreta jest fantastyczna! Polecamy, ale nie z tym biurem... Zdecydowanie. Tak czy tak, Kreta i Grecja to przecudne miejsce :) Temat: Chorwacja 2005 Chorwacja 2005 Może to sie komuś przyda: "Wyprawę Chorwacja 2005 zaplanowaliśmy w sposób typowy: termin wybraliśmy po za szczytem turystycznym, tym razem na przełomie maja i czerwca, co okazało się doskonałą decyzją, chociażby ze względu na niskie ceny apartamentów i pogodę (ale w Splicie, Dubrowniku, parkach narodowych tłumy okropne, co tam dzieje się w sezonie?). Dojazd , jak zawsze w drodze na południe, przez CZ, A (i tym razem - SLO) z tranzytowym noclegiem w Oekotelu w Grazu/Kalsdorf (może nie najtaniej, bo za trzyosobowy pokój płacimy 54 €, ale standard bardzo przyzwoity i śniadanie – urozmaicony bufet á volonté). Dalsze plany oparliśmy na lekturze katalogów biur podróży, poszukując ofert najtańszych apartamentów. Jak zwykle przetarg ten wygrał Neckermann, wybraliśmy 8 dni w Rabacu i 7 w Trogirze, potem dodaliśmy (przez wyśledzone w internecie chorwackie biuro podróży) jeden nocleg w Dubrowniku i dwa przy jeziorach Plitwickich. Po drodze z Grazu do Rabacu wstąpiliśmy do Postijnskiej Jamy (SLO), chociaż miałem wątpliwości, czy warto płacić z górą 10 000 SIT czyli 54 $ za oglądanie jeszcze jednej groty („…co tam w końcu może być takiego czego nie było np. w Frassassi?”), ale okazało się to przeżyciem wysokiej klasy i było tam czym się zachwycać. Z bazy w Rabacu zwiedziliśmy całą Istrię i dodatkowo wyspę Krk (po drodze przelotnie Opatiję i Rijekę). Zachwyciły mnie (tu i w całej podróży) krajobrazy i miasta i miasteczka o zagmatwanej sieci ulic, uliczek, zaułków, schodków, przejść, pasaży itp. Wprawdzie podobne zachwyty przeżywaliśmy w tych samych okolicznościach we Włoszech (Chorwacja zresztą bardzo je przypomina, nawet język włoski słyszy się tu często, a lwy św. Marka są na co drugim zabytku, lody i kawa są tej samej jakości itd.), Francji, Hiszpanii, ale z tutejszych uliczek (szczególnie przemówił do mnie Rovinj) emanował jakiś specyficzny czar, charakteru którego jeszcze nie zdefiniowałem. Potem niezapomniana jazda Jadranką (Magistralą Adriatycką): widoki i sama przyjemność kierowcy: nieustanne zmiany biegów i kręcenie kierownicą. Z Trogiru oczywiście zwiedzanie takich cudów jak Split i inne i wypad do Dubrownika. W drodze powrotnej (autostradą Split-Zagrzeb) dwudniowy przystanek przy Parku Narodowym Plitvicka Jezera. W sumie wróciliśmy pełni zachwytu Chorwacją, tym bardziej, z wyjątkiem 1½ dnia zachmurzenia (w tym kilka godzin deszczu), mieliśmy wspaniałą pogodę. Zrobiliśmy ok.680 zdjęć i to po mimo, że mój stary ukochany Altix ostatecznie padł (zepsuła się migawka – nie można nastawiać czasów, ale działa, a ponieważ po jej kliku wydedukowałem, że musi to być 1/250, robiłem zdjęcia z takim założeniem, posługując się tylko przesłoną - wszystkie wyszły). " Temat: Pierwszy raport Pierwszy raport Wstęp do szkicu krótkiego opisu podróży do Chorwacji (dlaczego przez "Ch", jeśli Chorwacy piszą się przez"H"?): Wyprawę Chorwacja 2005 zaplanowaliśmy w sposób typowy: termin wybraliśmy po za szczytem turystycznym, tym razem na przełomie maja i czerwca, co okazało się doskonałą decyzją, chociażby ze względu na niskie ceny apartamentów i pogodę (w Splicie, Dubrowniku, parkach narodowych tłumy okropne, co tam dzieje się w sezonie?), bujną zieleń, śpiew ptaków i długie dni. Dojazd obraliśmy, jak zawsze w drodze na południe przez CZ, A (i tym razem - SLO) z tranzytowym noclegiem w Oekotelu w Grazu/Kalsdorf (może nie najtaniej, bo za trzyosobowy pokój płacimy 54 €, ale standard bardzo przyzwoity i śniadanie – urozmaicony bufet á volonté). Dalsze plany oparliśmy na lekturze katalogów biur podróży, poszukując ofert najtańszych apartamentów. Jak zwykle przetarg ten wygrał Neckermann, wybraliśmy 8 dni w Rabacu i 7 w Trogirze, potem dodaliśmy (przez wyśledzone w internecie chorwackie biuro podróży) jeden nocleg w Dubrowniku i dwa przy jeziorach Plitwickich. Po drodze z Grazu do Rabacu wstąpiliśmy do Postijnskiej Jamy (SLO), chociaż miałem wątpliwości, czy warto płacić z górą 10 000 SIT czyli 54 $ za oglądanie jeszcze jednej groty („…co tam w końcu może być takiego czego nie było np. w Frassassi?”), ale okazało się to przeżyciem wysokiej klasy i było tam czym się zachwycać. Z bazy w Rabacu zwiedziliśmy Istrię i dodatkowo wyspę Krk (po drodze przelotnie Opatiję i Rijekę). Zachwyciły mnie (tu i w całej podróży) krajobrazy i miasta i miasteczka o zagmatwanej sieci ulic, uliczek, zaułków, schodków, przejść, pasaży itp. Wprawdzie podobne zachwyty przeżywaliśmy w tych samych okolicznościach we Włoszech (Chorwacja zresztą bardzo je przypomina, nawet język włoski słyszy się tu często, szczególnie na Istrii, a lwy św. Marka są na co drugim zabytku), Francji, Hiszpanii, ale z tutejszych uliczek (szczególnie przemówił do mnie Rovinj) emanował jakiś czar, charakteru którego jeszcze nie zdefiniowałem. Potem niezapomniana jazda Jadranką (Magistralą Adriatycką): widoki i sama przyjemność: nieustanne zmiany biegów i kręcenie kierownicą. Z Trogiru oczywiście zwiedzanie takich cudów jak Split i inne oraz wypad do Dubrownika. W drodze powrotnej (autostradą Split-Zagrzeb) dwudniowy przystanek przy Parku Narodowym Plitvicka Jezera. W sumie wróciliśmy pełni zachwytu Chorwacją, tym bardziej, z wyjątkiem 1½ dnia zachmurzenia (w tym kilka godzin deszczu), mieliśmy wspaniałą pogodę. Zrobiliśmy ok.680 zdjęć i to po mimo, że mój stary ukochany Altix ostatecznie padł (zepsuła się migawka – nie można nastawiać czasów, ale działa, a ponieważ po jej kliku wydedukowałem, że musi to być 1/250, robiłem zdjęcia z takim założeniem, posługując się tylko przesłoną - wszystkie wyszły). Wojtek ćwiczył technikę obsługi cyfrowej lustrzanki też z bardzo dobrym wynikiem. Tyle na razie, bo nie uporządkowałem jeszcze notatek i fotografii. Doviđenia Fredzio Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 224 rezultatów • 1, 2, 3 |