biuura podróży Kraków

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biuura podróży Kraków




Temat: ITAKA - Paryż Normandia Bretania -część 1
ITAKA - Paryż Normandia Bretania -część 1
ITAKA - Paryż Normandia Bretania

Dzień zaczął się bosko.
Rano przy próbie doładowania akumulatorków do aparatu na nowej ładowarce z lcd poszedł z niej dym.Otwarłem wewnątrz 4 scalaki padnięte-no super.Na szczęście mam 2 ładowarkę w rezerwie-ufff.
Spakowany i wyposażony w forsę oraz dokumenty jadę na miejsce odjazdu.
W czasie kupna wycieczki w biurze poinformowano mnie,że podstawiony zostanie mikrobus na stanowisko nr 8 na płycie górnej dworca autobusowego w Krakowie,który to bus jadąc przez kilka miast zabierze kilka osób a następnie w Opolu nastąpi przesiadka na właściwy autokar. Na dokumencie z biura podróży nie ma nr stanowiska jedynie czas i że odjazd jest z płyty górnej ,dokładna lokalizacja czyli stanowisko nr 8 podane jest natomiast w rozkładzie jazdy w katalogu Itaki.Jestem na dworcu przy stanowisku nr 8 zbliża się czas odjazdu,a tu mikrobusa jak nie ma tak nie ma.Podjeżdża w końcu autobus ale z tabliczką Rzym-Neapol.Na 15 minut przed odjazdem zaczynam lekko panikować.Tknięty jakimś przeczuciem zbieram bagaże i łażę po innych stanowiskach.I co się okazuje? Na stanowisku nr 9 stoi sobie autobus z tabliczka Itaka.Pytam kierowcy czy to ten Paryż Normandia Bretania - on potwierdza.Pytam grzecznie czemu nie stoi na stanowisku nr 8 na co odpowiada "że nie było miejsca".
Wg mnie skoro buro informuje,że odjazd jest ze stanowiska 8 to powinien być z 8.Skoro biuro nie jest w stanie tego dotrzymać miło by było poinformować pasażerów,że trzeba szukać autokaru po innych stanowiskach.Swoja drogą gdybym nie pojechał ciekawe czy biuro zwróciło by mi pieniądze za wycieczkę.Nic...wkurzony wsiadam do autokaru i jedziem do Opola.Przejeżdżamy przez Katowice zabierając z obskurnego placyku przy ul. Sądowej część wycieczki.Potem Gliwice gdzie dowiaduje się od 1 z uczesniczek wycieczki,że też jej powiedziano,że przyjedzie mikrobus (nie autobus),nie powiedziano jej nawet z którego stanowiska.Na szczęście wszystkim sie udało i jedziemy dalej,tłuczemy się jakimiś podrzędnymi drogami,upał jak cholera,a tu klimatyzacji w autobusie nie ma,otwarty jest tylko góryny wywietrznik z przodu-nic trzeba jakoś dotrzymać.Dojeżdżamy do miejsca przesiadki koło zajazdu bodaj "U dziadka".Krótki odpoczynek-wc,można coś zjeść i się napić.O mały włos nie zostaję oblany gorącą kawą przy kasie,na szczęście refleks dopisuje i zdążam odskoczyć.Jak się okazuje filiżankę potrąciła jedna z pań z "mojej" wycieczki.Zostaję nazwany "niedoszłą ofiarą" ;)
Jest kilka autokarów z wycieczkami do różnych miejsc.Zapamiętuję swój.Przy autokarze nazwiskami wywołują i sadzają.Dostaję miejsce przy oknie i dobrze popstryka się kilka zdjęć.
O ile dobrze pamiętam wyjeżdżamy 15.30 .Jedziemy przez Czechy (nie mam koron ale na stacji benzynowej Czech wymienia mi kilka euro pewnie po zbójeckim kursie w kasie na korony) i Niemcy.Widoków prawie nie ma,pobocza zasłonięte lasami przeważnie,o granicy niemiecko-francuskiej informuje 1 tabliczka z eurogwiazdkami.Jesteśmy we Francji,krajobraz momentami tak monotonny,że na poboczu francuzi zamontowują jakieś figury geometryczne kulki,trójkąty itp żeby przerwać monotonę jazdy.Dojeżdżamy do hotelu na przedmieściach Paryża.Jesteśmy za wcześnie o godzinę - mieliśmy być o 15 ale w końcu nas zakwaterowują.






Temat: do Etaltravel
do Etaltravel
cześć etal! dawno nie polemizowaliśmy, ale to pewnie dlatego, że częściej
siedzę teraz na chorwacji i hiszpanii :-)) tym razem chciałabym uzyskać od
ciebie konkretne informacje a nie się spierać, kto ma rację, bo jak dobrze
wiesz, mamy odmienne zdanie co do pewnych kwestii w nei pori.

Po pierwsze, znajomi wybierają się do grecji i pytali mnie o mój pobyt.
Wspomiałam o "niedociągnięciach" i powiedziałam, że wspomniałeś na forum o
tym, że zrobicie coś w tym kierunku, aby to poprawić. Więc jeśli to nie
tajemnica, to czy mozesz poinformować z jakim skutkiem zakończyły się twoje
grudniowe negocjacje co do warunków pobytowych w aronisie? czy poprawi się
np.: jedzenie, sprzatanie w pokojach, wynoszenie śmieci, czysta pościel
(kołdra)?, bo telefony w pokojach już mniej istotne sprawa. w końcu są te
super tanie karty telefoniczne, z których korzystaliśmy jako pierwsi chyba,
bo to była absolutna nowość.

Po drugie, dostałam nowy katalog skarpy i muszę przyznać, że jestem
zawiedziona, niedoi że jest mniej czytelny i wyrazisty niż ten z poprzedniego
roku to w dodatku oferta jest gorsza. Nawet dla ciebie jako biura podróży
jest mniej korzystny, bo w zeszłorocznym na końcu były strony poświęcone
opisom wycieczek fakultatywnych w różnych krajach. W tym niestety tego nie
ma. Wielki błąd. (ja na szczęście mam jeszcze stary katalog) Ale generalnie
zmierzam do tego, że "obraziłam się " na Skarpę, bo jeszcze rok temu mieli
bogatszą ofertę. i tak np. grecja była: 7 dni, 9 dni i 14 dni. W tym roku
jest tylko 7 dni!, Hiszpania (o której myślałam była 9 dni, w tym katalogu 7
dni (tylko!) czarnogóra też w tym roku jedynie na 7 dni! chorwacja podobnie.
jedynie bogata oferta jest na bułgarię i jedynie na to mogłabym się skusić w
skarpie. Nawet jeśli chodzi o grecję, nie ma już możliwości lotu samolotem
choć w jedną stronę, a po wrześniowym maratonie do nei pori, tj 34 godziny!!!
w sumie, bo ja jestem z dolnego sląśka, a nie z krakowa, mam juz dośc
autokarów, mimo że skarpa ma je bardzo wygodne.
Niby wprowadzili do oferty środkowy peloponez (paralio astores) i nawet mnie
to zainteresowało, bo kanał koryncki fajnie na zdjęciach wygląda:-) ale
autokarem? przecież to jeszcze od nei pori jakieś 7 godzin jazdy chyba?
koszmar, maskra. w tej sytuacji powinni zostawić samolot. nie rozumiem ich
sposobu myślenia.
W ofercie na peloponezie jest do dyspozycji hotel dwugwiazdkowy, jaki to
standard? bo aronis trzygwiazdkowy trochę marnie wypadł. az się boję pomyśleć
jak w takim razie może wyglądać grecki hotel dwugwiazdkowy. Jeszcze jedno
dlaczego oni zostawili (i to nie tylko w grecji) JEDYNIE oferty 7 dniowe???
(oprócz bułgarii) czyżby nie mieli chętnych na dłuższe pobyty? czy po prostu
chodzi o psychologiczny chwyt i fakt, że w ocenie wizualnej za 7 dni jest
nizsza cena i tak lepiej wygląda?
osobiście uważam że idealne rozwiązanie jest 9-10 noclegów, akurat starczy na
zwiedzanie i na plażowanie. czternwście noclegów to trochę za długo, a z
koleji tłuc się autokarem ok 40 godzin na tydzień, to za krótko, ja byłam w
nei pori na 9 noclegów i to było idealne rozwiązanie. szkoda, że zrobili tak
nie do końca przemyślane zmiany, a ty Etal co o tym myślisz? i proszę o
odpowiedź również na powyźsze pytania.





Temat: Posłowie związani z Elblągiem
Bład w sztuce :P Wszystkim sie przytrafi, zwlszcza po EB ;P

STANISŁAW ŻELICHOWSKI

Elbląg, 61. Absolwent SGGW (leśnictwo).Najpierw w ZSL, potem w PSL. Poseł
1986-89, następnie sędzia Trybunału Stanu. Ponownie w Sejmie - 1991-97.
Minister ochrony środowiska w rządach Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego,
Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera. 1997-2001 radny sejmiku
wojewódzkiego. W 2001 znów wybrany do Sejmu. Prezes PSL w Warmińsko-
Mazurskiem.

KAROLINA GAJEWSKA, NOWA

Elbląg, 33. Teolog (PAT w Krakowie). Od 1997 nauczycielka w Lidzbarku
Welskim. Od 2004 ławniczka w sądzie w Działdowie.

LEONARD KRASULSKI, NOWY

Elbląg, 55. Wykształcenie podstawowe. Na początku lat 80. założyciel KZ "S" w
browarze elbląskim. Zakładał Komitet Obywatelski w Elblągu. Po 1990 działacz
PC, teraz prezes zarządu elbląskiego PiS. W 2001 startował bez powodzenia do
Sejmu z listy PiS. Przed wyborami 2005 media ujawniły, że ma prawomocny wyrok
za jazdę po pijanemu.

STANISŁAW GORCZYCA

Elbląg, 47. Ukończył m.in. Uniwersytet Warszawski (ekonomia). 1984-89
nauczyciel, od 1990 działacz samorządowy - wójt gminy Miłomłyn. Poseł
poprzedniej kadencji.

KRZYSZTOF LISEK, NOWY

Elbląg, 38. Wykształcenie wyższe, właściciel biura podróży w Iławie. Od 1988
związany z NZS.

ADAM OŁDAKOWSKI

Elbląg, 50. Ukończył Akademię Rolniczo-Techniczną w Olsztynie. Ma
gospodarstwo - 600 ha. Należał do PSL (radny) - wystąpił w 1999, gdy
zaangażował się w organizowanie blokad dróg. Wiceprzewodniczący Samoobrony na
Warmii i Mazurach. W Sejmie drugą kadencję.

RENATA ROCHNOWSKA

Elbląg, 56. Wykształcenie wyższe ekonomiczne. Hoduje indyki. Na studiach
działaczka ZMW, 1973-80 w PZPR. Radna powiatu Nowe Miasto Lubawskie. Członek
zarządu Warmińsko-Mazurskiego Związku Drobiarskiego. W Samoobronie od 1993.
Cztery lata temu zdobyła mandat poselski, startując z Sieradza.

WITOLD GINTOWT-DZIEWAŁTOWSKI

Elbląg, 56. Wykształcenie wyższe, ekonomista produkcji. Pracował m.in. 1966-
74 w pegeerach w Elbląskiem, 1975-81 jako inspektor w Urzędzie Wojewódzkim w
Elblągu. W PZPR od 1968 r., w latach 80. sekretarz ekonomiczny, a później
pierwszy sekretarz komitetu miejskiego w Elblągu. 1994-98 - prezydent
Elbląga. Poseł od 1997 r.

STANISŁAW ŻELICHOWSKI

Elbląg, 61. Absolwent SGGW (leśnictwo).Najpierw w ZSL, potem w PSL. Poseł
1986-89, następnie sędzia Trybunału Stanu. Ponownie w Sejmie - 1991-97.
Minister ochrony środowiska w rządach Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego,
Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera. 1997-2001 radny sejmiku
wojewódzkiego. W 2001 znów wybrany do Sejmu. Prezes PSL w Warmińsko-
Mazurskiem.




Temat: Kolejna napasc mediow na Polskie Biuro
Kolejna napasc mediow na Polskie Biuro
Wlasnie dostalem z Polski gazete wyborcza wydanie krakowskie, ktore zgodnie
z polityka Polskich mediow kontynuuja dzielo polskich politykow probujacych
zniszczyc polskie biura turystyczne.

:www1.gazeta.pl/krakow/1,44425,1604665.html

sam naglowek mowi sam za siebie: "Kolejna wpadka"

wychodzi ze BT skarpa na lotnisku przed odlotem poinformowala swoich
turystow ze beda mieli gorszy standard.
Ale po dokladniejszym przyjrzeniu wychodzi, ze klienci wykupili wczasy w
SDS travel ktore splajtowalo. skarpa postanowila przejac tych klientow,
czyli pod swoja nazwa doprowadzic do realizacji imprezy upadlego biura,
zaden z tych ludzi w skarpie wczasow nie kupil. Wiec pewnie lepiej bylo by
ich zostawic niech sie saduja z upadlym SDS Hilidays? SDS zebralo od
turystow mniej niz byly warte hotele, wiec czemu do tych hoteli ma doplacac
skarpa? przeciz nie jest regula ze tklienci upadlego biura znajda kogos kto
dokonczy realizacje ich imprezy. Ze ludzie byli zdenerwowani nic dziwnego
kazdy by byl pod napieciem gdy jednego dnia sie dowiaduje ze Firma w ktorej
wykupuje wczasy upada a na za dwa dni ze ktos jednak chce je zrealizowac.
ja mysle ze Najlepiej o skarpie swiadczy to, ze wlasciciel byl na lotnisku i
to z wlasnej woli, zeby dopilnowac wszytskiego osobiscie, a takze to ze
ludzie mieli za pobyt placic na miejscu. przeciez tu nawet nie ma miejsca na
kant!!! Leca ludzie na miejsce nie podoba im sie albo znajda taniej to
wezma, na plazy nikt nie wyladuje. Wydaje sie ze ustawowo trzeba by
wprowadzic dla biur zakaz zbierania oplat za hotele bo czesto jakos je
trwonia gubia, przepuszaczja, a tak kazdy ze swoja kasa sobie jedzie czy
leci na wakacje i nieczego sie nie boi. W dalszej czesci artyykulu
dowiadujemy sie ze zrezygnowaly tylko 2 osoby. zrezygnowaly a nie gdzies je
pozostawiono na pastwe losu, co ciekawe obecany maja zwrot kosztow i
rekompensate za stracony urlop. Zycze innym biuro zeby mialy takie wpadki.

Biura zagraniczne podobnie jak hipermarkety mimo ze dzialaja w Posce
pieniadze swoje pompuja za granice, jednak rynek jest wolny a kazdy ma prawo
na nim dzialac. jednak za krzywdzace uwazam kiedys regulacje prawne ktore
wyraznie preferuja obcych. Cuz to za kraj do diabla, ktory dba o obacych a
nie swoich??? U nas w grecji jest ciezko wejsc na rynek obcym, miejscowi
maja ulatwienia i preferencje. A w poslce co rusz sie tak manipuluje prawem
zeby swoich doprwadzic do ruiny. grecja jest w tym roku pustawa bo
wprowadzono zestaw praw majacych oslabic Polskie biura. Po pierwsze przepisy
dotyczace przewozu osob, wiadomo ze neckerman nie wozi autokarami wiec sie
wymysla prawo takie by podroz autobusem byla wrecz niemozliwa do
zrealizowania ze wzgledów prawnych. Widac stala nagonke na najwieksze
Polskie biura organizujace wczasy lotnicze czyli Big Blue i Triade. Ustawa
zakazuje doplacac z funduszu socjalnego do wczasow zagranicznych. ustawe
wprowadzono w momencie gdy biura mialy podpisane dlugoletnie umowy z
hotelami i autobusy wziete w leasing. Wiec stracily swoja wiarygodnosc
plynnosc finansowa. Kiedys aby promaowc Pana Zasade i jkego montownie
mercedesa eprowadzono zakaz sprowadzania do Polski autokarow starszych niz 3
lata, choc na W Holandi czy niemczech jezdza nawet 10 letnie a w grecji 23
letnie. Kiedys pisalem ze dziennikarz ociera sie o najstarszy zawod swiata,
ustawodawcy chyba jeszcze bardziej. Ja wiem ze dziennikarz pisze to co mu
karza i za co zaplaca ale jest pewna granica godnosci do ktorej doszedl np
Mariusz Szczygiel i widzac ze w program telewizyjny w ktorym pracowal to
jedna wielka manipulacja zajal sie pisaniem.




Temat: Apollo - Kreta
cytat z wspomnienia-wakacje.pl
Autor wspomnień: maciek krk z krakowa (maciekkrk@interia.pl)

Data publikacji: 2005-08-20

Z biurem ITAKA bylismy 2 razy na Krecie, raz w pazdzierniku rok temu i teraz w
sierpniu. W pazdzierniku mielismy mieszkać w Chanii tymczasem pokuj dostalismy w
Rethymno....Ty razem bylismy w miasteczku Kavros obok Georgioupolis. Hotel
Apollo reklamowany w folderach tej firmy jako all inclusiwe z basenem i barem w
żeczywistosci podzielony jest na 2 budynki Apollo i Apollo2.Owszem budynek
apollo spełnia wszystkie oczekiwania jednak o budynku Apollo2 nie ma mowy w
żadnym folderze firmy ITAKA...Oczywiscie zostalismy zakwaterowani w budynku
Apollo2, w którym ani nie ma basenu, ani baru. Budynek Apollo oddalony jest o
500metrów i tam to własnie mielismy korzystać z basenu i z opcji all inclusiwe,
za każdym razem odbywając podróż pół kilometrową trasą...jest to absurd kiedy
np. chcesz sie napić szklanki wody z baru...Nie mówiąc o tym że jestem po
wypadku samochodowym i ciężko mi sie poruszać. O budynku Apollo2 dowiedziałem
sie przed wyjazdem z komentarzy internetowych. Przed wyjazdem zaniepokojony
poszedłem do biura ITAKA w Krakowie przy ulicy Zwierzynieckiej. Powiedziałem w
czym problem,że nie będe w stanie dochodzić 500metrów i żadam gwarancji że będe
zakwaterowany w budynku Apollo a nie Apollo2. Panie z biura oswiadczyła że nie
ma żadnego problemu i na 100% będziemy w budynku z barem i basenem. Po
przyjezdzie na miejsce wysadzono nas z autobusu pod budynkiem Apollo2, na nic
sie zdały moje prostesty gdyż w budynku Apollo po prostu nie było wolnych pokoi.
NIE DAŁO SIE NIC ZAŁATWIC GDYŻ REZYDENTKA BIURA ITAKA KTÓRA MA OBOWIĄZEK POWITAĆ
GOŚCI W HOTELU POJAWIŁA SIE DOPIERO PO 14 GODZINACH OD MOMENTU NASZEGO PRZYJAZDU
DO HOTELU!!!!!!. Zostalismy po prostu oszukani, nie tylko my ale wszyscy ludzie
którzy z nami przylecieli....To jest po prostu skandal,biuro ITAKA pobrało od
nas pieniądze za hotel z basenem i barem a dostalismy budynek bez
niczego.Powiedziano nam zebysmy dochodzili 500metrów za każdym razem kiedy
chcemy coś zjeść, wypić czy wykąpać sie w basenie. JAK MOŻNA OFEROWAĆ WYJAZD Z
OPCJĄ ALL INCLUSIVE SKORO W BUDYNKU NIE MA NAWET BARU!!!!!!??????? PONIEWAZ
BUDYNEK APOLLO2 MA 20 POKOI. Z POWODU URAZU NOGI PO WYPADKU MIAŁEM ZMARNOWANY
CAŁY WYJAZD!!!! A OBIECANO MI ŻE NIE BĘDZIE TAKIEGO PROBLEMU (( .
ZAPŁACILISMY 5200 ZŁ A WOLAŁBYM MIESZKAĆ W NAMIOCIE PRZY PLAŻY , NIE MUSIAŁBYM
DOCHODZIC KOLEJNYCH 1000 METRÓW DO PLAŻY. W REZULTACIE Z OPCJI ALL INCLUSIVE NIE
SKORZYSTAŁEM WOGULE... JEST MI STRASZNIE PRZYKRO, TO MIAŁY BYĆ SUPER WAKACJE,
KTÓRE PLANOWAŁEM OD ZESZŁEGO ROKU...nie mówiąc juz o przypadku pewnej rodziny z
Wrocławia o którym na pewno przeczytacie w gazecie wyborczej. Rodzina z dwójka
dzieci (w tym 2 letni chłopiec) po przylocie nie została w ogule wpuszczona do
autobusu przez pracowniczke biura ITAKA. twierdziła ona że sa skreśleni z listy
bo ponoć przecierz zrezygnowali z wycieczki. W srodku nocy z dwuletnim dzieckiem
musieli dojechac taxówką z Chani do Kavros.około 70 km !!! Po przybyciu na
miejsce okazało sie że pokoju dla nich nie ma... po całodziennym oczekiwaniu na
rezydentke biura ITAKA w holu hotelu po wielkich kłotniach dostali pokuj w
górach, 5 km od morza, bez klimatyzacji, bez basenu. Państwo Ci wykupili opcje
all inclusive i polecono im żeby dochodzili 4 km do budynku Apollo!!! Po 6
dniach łaskawie przeniesiono ich do Apollo... także pół wyjazdu zmarnowane
mieli. NIE POJMUJE TEGO!!!!! ALE OCZYWISCIE W POLSCE ZA PIENIĄDZE DA SIE
WSZYSTKO ZAŁATWIĆ...A BIURO ITAKA NAOSZUKIWAŁO TYLE LUDZI ŻE MA TYCH PIENIĄŻKÓW
NAPRAWDE WIELE.... M.Grabarczyk



Temat: co mieszkancy Lublina sadza o Rzeszowie?
RZESZÓW. Tylko godzinę będzie trwała podróż pociągiem z Rzeszowa do Krakowa.
Będzie to jednak możliwe dopiero za kilka lat dzięki modernizacji linii
kolejowej na tym odcinku. Po zakończeniu inwestycji pociągi będą jeździć z
prędkością od 200 do 250 kilometrów na godzinę.

Prace przy wymianie torów, rozjazdów, przebudowie przejazdów kolejowych,
wiaduktów i innych obiektów rozpoczną się jednak dopiero po 2010 roku. Gotowa
jest już wstępna koncepcja tej inwestycji. Przygotowało ją włoskie biuro
projektów Delta Triazone. Modernizacja tej linii będzie realizowana dzięki
umowie, jaką zawarły rząd polski z włoskim.
- Kilka lat temu podczas konferencji na Krecie wyznaczono w różnych częściach
Europy korytarze transportowe, w tym kolejowe, o strategicznym znaczeniu -
poinformował Andrzej Kościelniak, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w
Rzeszowie. – Korytarz transeuropejski wschód-zachód o numerze trzy przebiega od
Drezna przez Wrocław, Kraków, Rzeszów, Przemyśl do Kijowa. Dlatego też
postanowiono dostosować technicznie tę linię o dodatkowej nazwie E-30 do
dyrektyw unijnych dotyczących standardów transportu kolejowego.

Etapy modernizacji

Biuro Inwestycji centrali PKP poinformowało rzeszowski Zakład Linii Kolejowych,
że za 5 lat rozpocznie się modernizacja odcinka Tarnów-Rzeszów. Prawdopodobnie
już od 2006 roku takie prace będą prowadzone od strony Wrocławia. Na razie nie
jest znany termin modernizacji kolejnego etapu, z Rzeszowa do Medyki.

Po modernizacji torów pociągi pasażerskie będą mogły jeździć z minimalną
prędkością 140 -160 kilometrów, a maksymalną od 200 do 250 km na godzinę,
towarowe zaś 120 km na godzinę. W związku z dużymi prędkościami trzeba będzie
zmniejszyć liczbę stacji. Muszą być od siebie oddalone od 15 do 20 km. Teraz te
odległości wynoszą 5-6 kilometrów. Nie przewiduje się natomiast likwidacji
przystanków kolejowych (różnią się od stacji mniejszą liczbą torów).

Tak więc na pewno na tej trasie pozostanie stacja Sędziszów Młp., a przestanie
nią być Świlcza, która stanie się tylko przystankiem. Powstaną też nowe
obiekty, m.in. w Olchowej wybudowany zostanie tunel. Linia kolejowa E-30 będzie
ogrodzona z obu stron torów. Wymienione zostaną pod torami drewniane podkłady i
w ich miejscu pojawią się stalowobetonowe. Z niektórych miejsc, w których
będzie realizowana inwestycja, zostaną wywłaszczani prywatni właściciele
działek.

Prędkości

Specjaliści z Włoch we wstępnej koncepcji już określili, z jakimi prędkościami
na danych odcinkach będą jeździć pociągi: przez Dębicę 140 km na godzinę, a
dalej do Sędziszowa z prędkością 200 km, przez Sędziszów 140 km, dalej do
Rudnej 200 kilometrów i od tej miejscowości do Rzeszowa 140 kilometrów na
godzinę.

Wyliczono też wstępne koszty modernizacji wspomnianej linii kolejowej. Za każdy
kilometr trzeba będzie zapłacić kilkanaście milionów złotych. Wiadomo już, że
70 procent tej inwestycji pokryje Unia Europejska, a reszta będzie pochodzić z
budżetu PKP.

MARIUSZ ANDRES

******

Andrzej Kościelniak, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Rzeszowie

- Za kilka lat, po modernizacji linii kolejowej, z Rzeszowa do Krakowa
dojedziemy w godzinę (obecnie przejazd trwa ponad dwie godziny), a z Przemyśla
do Krakowa w dwie godziny, czyli szybciej niż samochodem, którym ze stolicy
Podkarpacia do Krakowa jedzie się dwie i pół godziny. Mamy już wagony
dostosowane do prędkości 200 kilometrów na godzinę, musimy jeszcze zakupić
odpowiednie lokomotywy.

Grzegorz Cioch, naczelnik Działu Technicznego w Zakładzie Linii Kolejowych w
Rzeszowie:

- Ze strony polskiej działam w komitecie sterującym przygotowującym
modernizację linii kolejowej w strategicznym korytarzu numer 3 na odcinku
Tarnów-Rzeszów. Do przygotowywanej przez Włochów koncepcji dostosowywania
infrastruktury kolejowej w naszym regionie do wymogów unijnych wnosiłem istotne
poprawki. Biuro projektowe Delta Triazone już je uwzględniło

Super Nowości z dnia 02_02_2005




Temat: Polak Polakowi ten los gotuje - CODZIENNIE
Polak Polakowi ten los gotuje - CODZIENNIE
Kraj
PAP, MFi /2003-09-19 14:25:00

"Work&Travel" oszukało kolejnych studentów

145 Polaków, głównie studentów z Małopolski, którzy w Słowenii mieli zarobić
przy zbiorze jabłek i winogron, musiało wrócić do kraju. Pośrednik, który
załatwiał im pracę, nie dopełnił wszystkich formalności.

Studenci wyjechali z Krakowa 11 września wieczorem. W ramach
programu "Work&Travel" mieli pracować w Słowenii na plantacjach jabłek i
winogron aż do 20 października. Tymczasem już po czterech dniach pobytu
zagrożono im deportacją.

"We wtorek zamiast do pracy na plantacji w roboczych ubraniach i ubłoconych
gumowcach pojechaliśmy na komisariat. Tam okazało się, że przebywamy w
Słowenii nielegalnie i grozi nam deportacja. Skończyło się na pouczeniach i
informacji, że musimy natychmiast wracać do Polski" - powiedziała w piątek w
Krakowie jedna z uczestniczek wyjazdu, Ewa Filipiak.

Jak się okazało, polscy studenci zostali zameldowani przez słoweńskiego
pośrednika jako turyści, a nie jako pracownicy sezonowi. Uczestnicy pechowego
wyjazdu mówią, że warunki na miejscu były zupełnie inne, niż się spodziewali:
po zaledwie godzinnym odpoczynku po podróży od razu poszli do pracy, mieli
tylko dwa, a nie trzy posiłki dziennie, nie byli też ubezpieczeni.

Przed wyjazdem studenci, którzy podpisali umowę z krakowskim biurem "Go
Extra", zapłacili 400 zł za organizację pobytu i 150 zł za dojazd do
Słowenii. Byli tam wyjątkowo krótko, bo w nocy z środy na czwartek autokarem
wynajętym przez "Go Extra" wrócili do kraju.

"Zdołaliśmy wykłócić się na tyle, że dostaliśmy za cztery dni naszej pracy
ok. 50 euro oraz ok. 240-260 zł w walucie słoweńskiej jako zwrot kosztów
wyjazdu" - opowiadają poszkodowani. Studenci chcą, aby organizatorzy zwrócili
im całość kosztów. Rozważają też, czy wystąpić o odszkodowania.

"Jest wiele osób, które wcześniej mogły podjąć pracę i zarobić gdzie indziej,
ale czekały na ten wyjazd. Niektórzy są w niemałych długach i nie mają skąd
ich oddać" - powiedział absolwent technikum. "Jesteśmy studentami i
potrzebujemy pieniędzy. Ludzie poprzekładli egzaminy. Niektórzy pożyczyli
pieniądze. Wszyscy liczyliśmy, że coś zarobimy" - mówią inni.

Zdaniem studentów winne jest biuro "Go Extra", które podpisując umowy,
powinno dopilnować wszystkich formalności. Reprezentujący krakowskie biuro
Jakub Boduch twierdzi tymczasem, że całą winę ponosi słoweński Studencki
Servis w Mariborze. "Serwis Studencki, z który mamy umowę, złamał prawo i
słoweńskie ministerstwo pracy zdecydowało w poniedziałek o zawieszeniu mu
koncesji na pośrednictwo pracy" - powiedział dziennikarzom Boduch.

Zapewnił, że krakowskie biuro zrobiło, co w jego mocy, by wszyscy uczestnicy
wyjazdu mogli wrócić do Polski. Według niego, biuro wydało na transport 20
tys. zł. "Zadbaliśmy też, żeby studenci dostali wynagrodzenie za swoją pracę.
Teraz będziemy się domagać od słoweńskiego partnera zwrotu kosztów i
ewentualnego odszkodowania" - powiedział reprezentant "Go Extra". Dodał, że
jest mu naprawdę przykro. "Nie był to z naszej strony żaden przekręt" -
zapewnił zgromadzonych w piątek w krakowskiej siedzibie biura studentów.

acek Boduch dodał, że jeśli "Go extra" szybko wyegzekwuje pieniądze od
słoweńskiego partnera i jeśli będzie to możliwe, to zwróci studentom
pieniądze z własnych środków. Ale decyzję w tej sprawie zapadną dopiero w
przyszłym tygodniu, m.in. po konsultacji z prawnikami.

Studenci o pechowym wyjeździe zawiadomili m.in. wydział konsularny polskiego
MSZ.




Temat: Zgroza - Nie ma pieniędzy na leczenie dzieci...
Dwoje iracki dzieci jest już w Polsce

(PAP) 04-09-2003, ostatnia aktualizacja 04-09-2003 06:25

4.9.Warszawa (PAP) - Dwoje irackich dzieci - 4,5-letnia dziewczynka Iman i 12-
letni chłopak - Hassan przyleciało do Polski na leczenie

Razem z rządową delegacją, która wróciła samolotem z Iraku po uroczystości
przekazania dowództwa w polskiej strefie odpowiedzialności, przylecieli też
dziennikarze i korespondent PAP Jakub Borowski

W czwartek przed piątą rano samolot wylądował na warszawskim Okęciu

Dyrektor Polskiej Misji Medycznej dr Ewa Lipska powiedziała, że dzieci są po
podróży w dobrym stanie. "Jednak Hassan w Iraku był już tak wycieńczony, że
gdyby spędził jeszcze kilka dni w szpitalu umarłby" - powiedziała Lipska
dziennikarzom

Iman i Hassan byli w szpitalu w Basrze, skąd zostały przetransportowane
helikopterem do Kuwejtu. Z Iman do Polski przyleciała jej mama Kadmea.
Dziewczynka trafi do Centrum Zdrowia Dziecka. Matka będzie z nią w szpitalu,
później zajmą się nią podczas pobytu w naszym kraju członkowie Stowarzyszenia
Irakijczyków w Polsce

Razem z Hassanem przyleciał jego ponad 30-letni brat Salem

Polska rodzina, pochodzenia irackiego, z Krakowa, zadeklarowała, że się nim
zajmie

Iman Majid Yaheah Al-Kaphagy, (ur. 1 marca 1999 r.) ma poważną wadę serca i
wymaga leczenia operacyjnego. W Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zajmie się
nią zespół lekarzy pod kierownictwem prof. Bogdana Maruszewskiego

Hassan Farhan Abod Al-Hacham, (ur. 16 stycznia 1991 r.), został ranny w wyniku
wybuchu bomby w ostatnich dniach bombardowań

Obrażenia jamy brzusznej, pośladków i nóg wymagają przeprowadzenia operacji
rekonstrukcyjnych oraz wielomiesięcznej rehabilitacji

Leczeniem Hassana zajmą się lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w
Krakowie, pod kierownictwem dr hab. Jacka Puchały

Polska Misja Medyczna apeluje o wpłaty na leczenie dzieci w Polsce. "musimy
zebrać pieniądze na leki, zabiegi operacyjne i drobny sprzęt medyczny, który
zużywa się przy leczeniu" - mówiła Lipska. Lekarze z obu szpitali podjęli się
wykonać swą pracę nieodpłatnie

Dyrektor PMM podziękowała Amerykanom, którzy zapewnili dzieciom pobyt w
szpitali w Iraku i przetransportowali je do Kuwejtu i polskiemu Ministerstwu
Obrony Narodowej, które zapewniło transport do kraju

Listę osób w Iraku, które potrzebują leczenia za granicą utworzyła
międzynarodowa organizacja do spraw migracji - agenda ONZ. Polska jest 4 krajem
w Europie po Niemczech, Austrii i Grecji, które przyjmuje osoby wymagające
leczenia. Na świecie czynią to również m.in. Stany Zjednoczone, Emiraty
Arabskie, Bahrajn i Arabia Saudyjska

Dzieci miały przylecieć do Polski transportem wojskowym w drugiej połowie
sierpnia. Jednak okazało się to niemożliwe

Następną datę wyznaczono na więc na 27 sierpnia. Wtedy dzieci miały przylecieć
pierwszym rejsem LOT-u z Basry do Warszawy. Ze względów bezpieczeństwa - wbrew
wcześniejszym zapowiedziom - nie uruchomiono dotychczas połączeń z Irakiem

Polska Misja Medyczna jest stowarzyszeniem, które zrzesza profesjonalistów
medycznych, tzn. lekarzy, ratowników i pielęgniarki. PMM oferuje sponsorom
umieszczenie ich logo na swoim szpitalu. Wpłat można dokonywać na konto Misji w
Banku Pekao SA III O/Kraków filia 8, rachunek nr 10701193-459811-2221-0100

Do kraju powrócił nasz dziennikarz Jakub Borowski, który towarzyszył polskiemu
wojsku w pierwszych tygodniach pracy w Iraku. Zastąpił go na Krzysztof Konopka -
na co dzień katowicki korespondent PAP

W środę w amfiteatrze pod Obozem Babilon niedaleko miasta Hilla odbyła się
uroczystość przekazania czterech z pięciu prowincji strefy środkowo-południowej
w Iraku wielonarodowej dywizji pod dowództwem gen. Andrzeja Tyszkiewicza

W uroczystości brali udział m.in. dowódca sił koalicyjnych w Iraku gen. Ricardo
Sanchez, ministrowie obrony Polski i Ukrainy, Jerzy Szmajdziński i Jewhen
Marczuk oraz szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec. (PAP) ago/saw/

Sa wiec chyba jakies pieniasze, skoro, jestesmy czwartym krajem w Europie.
Nie mam nic przeciw pomocy dzieciom irackim tak ciezko doswiadczonym jak ten
chlopiec, ale , co z naszymi dziecmi?
Pozdrawiam troche smutno



Temat: Alanya biuro Jolcia Adams
asiulka321 napisała:
> czy ktoś korzystal z usług tego biura.

Korzystaliśmy będąc w Alanyi na przełomie lipca i sierpnia

> Czy ceny wycieczek sa niższe aniżeli kupowane u rezydenta.

Zdecydowanie niższe - rezydent (Jet Touristic) oferował 2-dniową wycieczkę do
Kapadocji za chyba 90 Euro, u Jolci - 50 Euro. Dodatkowo - bardzo miła obsługa
w biurze.

> czy warto korzystac z ich usług.

No i tu się zaczynają schody, bo - płacisz mniej, ale dostajesz tez zdaje się
nieco mniej niż u rezydenta. Odbyliśmy z nimi 3 wycieczki - Pamukkale, Safari
Tour i Kapadocja.

Pamukkale i Kapadocja - początek wycieczki już ok. godz. 3-4 rano. Po pierwsze
trzeba pozbierać wycieczkowiczów z róznych hoteli. Po drugie - wszystkim się
spieszy, najbardziej pani przewodniczce (myśmy mieli 2 x panią Anię) ale nie
kierowcy autobusu... Jeździliśmy autobusem nie pierwzej młodości, czego efektem
m.in. była mało wydajna klima, dodatkowo wyłączana przez kierowcę na podjazdach
(coby autobusowi przydać mocy). Podjazdy niestety trwały czasami dosyć długo i
wyłączona klima szybko dawała znac o sobie - po dosłownie paru sekundach
zaczynasz czuć wilgoć. No ale tak ma być - jak chcesz mieć tanio, to nie
narzekaj na klimę.
Na miejscu w Pamukkale pokazano nam nekropolię Hierapolis (z czasów - uwaga -
cesarza "Dominicjana") a potem puszczono samopas. Amfiteatr i tarasy w
Pamukkale oglądalismy już sami, pani Ania ucięła sobie w tym czasie zasłużoną
drzemkę (a przewodnik zawsze można było kupić, równiez w wersji polskiej, od
wędrownych sprzedawców). Potem powrót, w tempie oczywiscie niespiesznym, czego
efektem 2-godz. spóźnienie (zamiast o 18, dobrze po 20.00 - plus wizyta w
warsztacie z powodu oderwanego lusterka. I zero słowa przeprosin ze strony pani
Ani, która wszystko z wdziekiem obracała w żart). Warto dodać, że w podróży
towarzyszył nam też jakiś lokalny "przewodnik", który jednak nie odezwał się
ani słowem - podejrzewam, że był to podstawiony człowiek, z ważną licencją,
który miałby w razie jakiejś kontroli byc "żywym dowodem" na to, że wycieczka
odbywa się w towarzystwie licencjonowanego przewodnika, zgodnie z przepisami...
Safari Tour - następna wycieczka. Pani Ania tak ją zachwalała, że
postanowiliśmy zamienić wykupione już Manavgat Boat Trip właśnie na Safari. Na
szczęscie obyło się bez problemów i nawet dostaliśmy zwrot róznicy kosztów, a
więc plus dla biura. Zapomnieli tylko dodać, że wycieczka odbędzie się bez
przewodnika - tzn. kierowca był ponoć równiez przewodnikiem, ale jeśli coś
mówił to głównie sobie... No i jeśli mówił to nie po polsku, co dla niektórych
pasażerów mogło być problemem (no ale jak się rzekło, głównie nie mówił - i
może własnie dlatego). Natomiast - pierwszym przystankiem podczas tego "safari"
była wioska turecka, gdzie pan kierowca... poszedł na obiad do swojej rodziny.
Dzięki temu 10 osób spędziło tam niezapomniane 2 godziny, choć wystarczyłoby 15
minut na rozejrzenie się i kupienie paru drobiazgów... No ale rodzina przede
wszystkim. Potem jedziemy, podziwiamy naprawdę dech zapierające krajobrazy -
ale co z tego. Tak jakbyśmy jechali przez centrum Alanyi... Pan kierowca robi
swoje... Summa summarum - było fajnie, bo lunch nad rzeczką wypadł
przesympatycznie, ale ciągle czegoś brakowało.
Kapadocja - uwagi na temat klimy podziałały, bo chodziła już wydajniej, choć na
podjazdach bywało różnie. W drodze mijalismy Konyę, miasto słynne z centrum im.
Mevlany, założyciela bractwa derwiszy. Wizyta w tym centrum była ujęta w
programie, ale okazało się, że jednak tam nie pojedziemy, bo w poniedziałek
jest zamknięte a poza tym jechać żeby zobaczyć "kawałek brody to chyba
niekoniecznie" (i z lekka poirytowany śmiech...). No szkoda - bo akurat
osobiście na wizytę w centrum Mevlany liczyłem. To troche tak jakby przejeżdżać
przez Kraków i nie zatrzymywać się "specjalnie z powodu jakiegoś smoka". A
potem Kapadocja - wrażenia niezapomniane, ale tempo tez ekspresowe i za każdym
razem przypomnienia żeby szybko bo coś tam-coś tam i "dosłownie na chwilę" bo
zaraz jedziemy dalej...
Koniec konców - warto było poświęcić te 50 Euro, ale mimo wszystko wciąż widać,
że Polaków można wciąż traktować jak dzieci, którym wciśnie się wszystko, byle
taniej. Na podstawie własnych doświadczeń więc nie rekomenduję, zalecam
rozwagę - choć warto mieć na uwadze, że płacąc prawie połowę mniej zobaczy się
około 80% tego co zobaczą wycieczkowicze jadący z rezydentem. No i polsko
języczny pilot - co dla wielu jest nie do pogardzenia.
Pozdrawiam i mimo wszystko życzę niezapomnianych wrażeń (obojętnie z kim i za
ile)




Temat: Koniec z paleniem w PKP
Koniec z paleniem w PKP
Koniec z dymkiem w wagonach. Od grudnia pociągi Intercity obejmie zakaz
palenia. Palacze mogą przesiąść się do ekspresów.

Od 9 grudnia dokładnie studiujcie nowy rozkład jazdy i nie wybierajcie podróży
pociągami najwyższej klasy - można polecić palaczom korzystającym z usług PKP
Intercity (PKP IC). Całkowity zakaz palenia obejmie tylko 30 składów typu
intercity i eurocity. Palić będzie można w pozostałych 140: ekspresach i
Tanich Liniach Kolejowych (TLK). Skąd pomysł? - To nasza inicjatywa. Chcemy
podnieść komfort podróży pasażerów, którzy płacą więcej za bilet. Zakaz
wpisuje się też w ogólnoświatowy trend ograniczania palenia w miejscach
publicznych i niedawne propozycje resortu zdrowia, który postulował m.in.
wprowadzenie osobnych wagonów dla palących - mówi Czesław Warsewicz, p.o.
prezesa PKP IC.

Pożegnaj papierosy...

Za ograniczeniami dla palących opowiedzieli się sami podróżni. - W lipcu
przeprowadziliśmy wśród tysiąca klientów badanie, sprawdzając, na ile
elastycznie zareagowaliby na zakaz palenia w naszych pociągach. W przypadku
intercity tylko 5 proc. ankietowanych zadeklarowało, że takie restrykcje
skłoniłyby ich do rezygnacji z przejazdu. To wynik mieszczący się w granicach
błędu statystycznego. Nie chcemy, oczywiście, stracić ani jednego pasażera,
ale dać wszystkim szansę wyboru. Ci, którzy palą, mogą jeździć ekspresami i
TLK - zapewnia p.o. prezesa PKP IC.

* W samochodzie też nie zapalisz

Zakaz palenia to jeden z elementów nowej strategii spółki, która obejmie m.in.
zmiany w wystroju i menu wagonów barowych. ...powita cię hostessa Papierosów w
intercity nie będzie, za to na dworcach pojawią się hostessy w służbowych
strojach PKP IC. Jeszcze w tym miesiącu. Na początek 10 - na warszawskim
Dworcu Centralnym. Mają pomagać obcojęzycznym podróżnym w znalezieniu drogi do
kas, na perony i do biura obsługi klienta. - Będą to młode osoby już
zatrudnione w naszej spółce, władające czterema językami: angielskim,
francuskim, niemieckim i hiszpańskim. Program ma charakter pilotażowy. Jeśli
się sprawdzi, hostessy wprowadzimy też na dworcach w Poznaniu, Krakowie oraz
Trójmieście - mówi Czesław Warsewicz. Kolejna nowinka to merchandising. Część
pracowników spółki od września ma się zająć sprawdzaniem, czy przy dworcowych
kasach znajdują się ulotki z ofertą PKP IC i czy są odpowiednio wyeksponowane.
Będą też zwracać uwagę na to, w jakim stanie są reklamy spółki.

Czesław Warsewicz uzasadnia to koniecznością zadbania o dobrą politykę
informacyjną firmy. Po siedmiu miesiącach 2006 r. PKP IC miały 16 mln zł zysku
i najwięcej pasażerów w historii: prawie milion. To wzrost o 13,7 proc. w
porównaniu z lipcem poprzedniego roku, a o ponad 35 proc. w stosunku do 2004
r. Na koniec roku PKP IC zakładają 40 mln zł zysku i 11 mln pasażerów.
/interia/
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 190 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex