Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biuura podróży Kraków
Temat: ITAKA - Paryż Normandia Bretania -część 1 ITAKA - Paryż Normandia Bretania -część 1 ITAKA - Paryż Normandia Bretania Dzień zaczął się bosko. Rano przy próbie doładowania akumulatorków do aparatu na nowej ładowarce z lcd poszedł z niej dym.Otwarłem wewnątrz 4 scalaki padnięte-no super.Na szczęście mam 2 ładowarkę w rezerwie-ufff. Spakowany i wyposażony w forsę oraz dokumenty jadę na miejsce odjazdu. W czasie kupna wycieczki w biurze poinformowano mnie,że podstawiony zostanie mikrobus na stanowisko nr 8 na płycie górnej dworca autobusowego w Krakowie,który to bus jadąc przez kilka miast zabierze kilka osób a następnie w Opolu nastąpi przesiadka na właściwy autokar. Na dokumencie z biura podróży nie ma nr stanowiska jedynie czas i że odjazd jest z płyty górnej ,dokładna lokalizacja czyli stanowisko nr 8 podane jest natomiast w rozkładzie jazdy w katalogu Itaki.Jestem na dworcu przy stanowisku nr 8 zbliża się czas odjazdu,a tu mikrobusa jak nie ma tak nie ma.Podjeżdża w końcu autobus ale z tabliczką Rzym-Neapol.Na 15 minut przed odjazdem zaczynam lekko panikować.Tknięty jakimś przeczuciem zbieram bagaże i łażę po innych stanowiskach.I co się okazuje? Na stanowisku nr 9 stoi sobie autobus z tabliczka Itaka.Pytam kierowcy czy to ten Paryż Normandia Bretania - on potwierdza.Pytam grzecznie czemu nie stoi na stanowisku nr 8 na co odpowiada "że nie było miejsca". Wg mnie skoro buro informuje,że odjazd jest ze stanowiska 8 to powinien być z 8.Skoro biuro nie jest w stanie tego dotrzymać miło by było poinformować pasażerów,że trzeba szukać autokaru po innych stanowiskach.Swoja drogą gdybym nie pojechał ciekawe czy biuro zwróciło by mi pieniądze za wycieczkę.Nic...wkurzony wsiadam do autokaru i jedziem do Opola.Przejeżdżamy przez Katowice zabierając z obskurnego placyku przy ul. Sądowej część wycieczki.Potem Gliwice gdzie dowiaduje się od 1 z uczesniczek wycieczki,że też jej powiedziano,że przyjedzie mikrobus (nie autobus),nie powiedziano jej nawet z którego stanowiska.Na szczęście wszystkim sie udało i jedziemy dalej,tłuczemy się jakimiś podrzędnymi drogami,upał jak cholera,a tu klimatyzacji w autobusie nie ma,otwarty jest tylko góryny wywietrznik z przodu-nic trzeba jakoś dotrzymać.Dojeżdżamy do miejsca przesiadki koło zajazdu bodaj "U dziadka".Krótki odpoczynek-wc,można coś zjeść i się napić.O mały włos nie zostaję oblany gorącą kawą przy kasie,na szczęście refleks dopisuje i zdążam odskoczyć.Jak się okazuje filiżankę potrąciła jedna z pań z "mojej" wycieczki.Zostaję nazwany "niedoszłą ofiarą" ;) Jest kilka autokarów z wycieczkami do różnych miejsc.Zapamiętuję swój.Przy autokarze nazwiskami wywołują i sadzają.Dostaję miejsce przy oknie i dobrze popstryka się kilka zdjęć. O ile dobrze pamiętam wyjeżdżamy 15.30 .Jedziemy przez Czechy (nie mam koron ale na stacji benzynowej Czech wymienia mi kilka euro pewnie po zbójeckim kursie w kasie na korony) i Niemcy.Widoków prawie nie ma,pobocza zasłonięte lasami przeważnie,o granicy niemiecko-francuskiej informuje 1 tabliczka z eurogwiazdkami.Jesteśmy we Francji,krajobraz momentami tak monotonny,że na poboczu francuzi zamontowują jakieś figury geometryczne kulki,trójkąty itp żeby przerwać monotonę jazdy.Dojeżdżamy do hotelu na przedmieściach Paryża.Jesteśmy za wcześnie o godzinę - mieliśmy być o 15 ale w końcu nas zakwaterowują. Temat: do Etaltravel do Etaltravel cześć etal! dawno nie polemizowaliśmy, ale to pewnie dlatego, że częściej siedzę teraz na chorwacji i hiszpanii :-)) tym razem chciałabym uzyskać od ciebie konkretne informacje a nie się spierać, kto ma rację, bo jak dobrze wiesz, mamy odmienne zdanie co do pewnych kwestii w nei pori. Po pierwsze, znajomi wybierają się do grecji i pytali mnie o mój pobyt. Wspomiałam o "niedociągnięciach" i powiedziałam, że wspomniałeś na forum o tym, że zrobicie coś w tym kierunku, aby to poprawić. Więc jeśli to nie tajemnica, to czy mozesz poinformować z jakim skutkiem zakończyły się twoje grudniowe negocjacje co do warunków pobytowych w aronisie? czy poprawi się np.: jedzenie, sprzatanie w pokojach, wynoszenie śmieci, czysta pościel (kołdra)?, bo telefony w pokojach już mniej istotne sprawa. w końcu są te super tanie karty telefoniczne, z których korzystaliśmy jako pierwsi chyba, bo to była absolutna nowość. Po drugie, dostałam nowy katalog skarpy i muszę przyznać, że jestem zawiedziona, niedoi że jest mniej czytelny i wyrazisty niż ten z poprzedniego roku to w dodatku oferta jest gorsza. Nawet dla ciebie jako biura podróży jest mniej korzystny, bo w zeszłorocznym na końcu były strony poświęcone opisom wycieczek fakultatywnych w różnych krajach. W tym niestety tego nie ma. Wielki błąd. (ja na szczęście mam jeszcze stary katalog) Ale generalnie zmierzam do tego, że "obraziłam się " na Skarpę, bo jeszcze rok temu mieli bogatszą ofertę. i tak np. grecja była: 7 dni, 9 dni i 14 dni. W tym roku jest tylko 7 dni!, Hiszpania (o której myślałam była 9 dni, w tym katalogu 7 dni (tylko!) czarnogóra też w tym roku jedynie na 7 dni! chorwacja podobnie. jedynie bogata oferta jest na bułgarię i jedynie na to mogłabym się skusić w skarpie. Nawet jeśli chodzi o grecję, nie ma już możliwości lotu samolotem choć w jedną stronę, a po wrześniowym maratonie do nei pori, tj 34 godziny!!! w sumie, bo ja jestem z dolnego sląśka, a nie z krakowa, mam juz dośc autokarów, mimo że skarpa ma je bardzo wygodne. Niby wprowadzili do oferty środkowy peloponez (paralio astores) i nawet mnie to zainteresowało, bo kanał koryncki fajnie na zdjęciach wygląda:-) ale autokarem? przecież to jeszcze od nei pori jakieś 7 godzin jazdy chyba? koszmar, maskra. w tej sytuacji powinni zostawić samolot. nie rozumiem ich sposobu myślenia. W ofercie na peloponezie jest do dyspozycji hotel dwugwiazdkowy, jaki to standard? bo aronis trzygwiazdkowy trochę marnie wypadł. az się boję pomyśleć jak w takim razie może wyglądać grecki hotel dwugwiazdkowy. Jeszcze jedno dlaczego oni zostawili (i to nie tylko w grecji) JEDYNIE oferty 7 dniowe??? (oprócz bułgarii) czyżby nie mieli chętnych na dłuższe pobyty? czy po prostu chodzi o psychologiczny chwyt i fakt, że w ocenie wizualnej za 7 dni jest nizsza cena i tak lepiej wygląda? osobiście uważam że idealne rozwiązanie jest 9-10 noclegów, akurat starczy na zwiedzanie i na plażowanie. czternwście noclegów to trochę za długo, a z koleji tłuc się autokarem ok 40 godzin na tydzień, to za krótko, ja byłam w nei pori na 9 noclegów i to było idealne rozwiązanie. szkoda, że zrobili tak nie do końca przemyślane zmiany, a ty Etal co o tym myślisz? i proszę o odpowiedź również na powyźsze pytania. Temat: Posłowie związani z Elblągiem Bład w sztuce :P Wszystkim sie przytrafi, zwlszcza po EB ;P STANISŁAW ŻELICHOWSKI Elbląg, 61. Absolwent SGGW (leśnictwo).Najpierw w ZSL, potem w PSL. Poseł 1986-89, następnie sędzia Trybunału Stanu. Ponownie w Sejmie - 1991-97. Minister ochrony środowiska w rządach Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera. 1997-2001 radny sejmiku wojewódzkiego. W 2001 znów wybrany do Sejmu. Prezes PSL w Warmińsko- Mazurskiem. KAROLINA GAJEWSKA, NOWA Elbląg, 33. Teolog (PAT w Krakowie). Od 1997 nauczycielka w Lidzbarku Welskim. Od 2004 ławniczka w sądzie w Działdowie. LEONARD KRASULSKI, NOWY Elbląg, 55. Wykształcenie podstawowe. Na początku lat 80. założyciel KZ "S" w browarze elbląskim. Zakładał Komitet Obywatelski w Elblągu. Po 1990 działacz PC, teraz prezes zarządu elbląskiego PiS. W 2001 startował bez powodzenia do Sejmu z listy PiS. Przed wyborami 2005 media ujawniły, że ma prawomocny wyrok za jazdę po pijanemu. STANISŁAW GORCZYCA Elbląg, 47. Ukończył m.in. Uniwersytet Warszawski (ekonomia). 1984-89 nauczyciel, od 1990 działacz samorządowy - wójt gminy Miłomłyn. Poseł poprzedniej kadencji. KRZYSZTOF LISEK, NOWY Elbląg, 38. Wykształcenie wyższe, właściciel biura podróży w Iławie. Od 1988 związany z NZS. ADAM OŁDAKOWSKI Elbląg, 50. Ukończył Akademię Rolniczo-Techniczną w Olsztynie. Ma gospodarstwo - 600 ha. Należał do PSL (radny) - wystąpił w 1999, gdy zaangażował się w organizowanie blokad dróg. Wiceprzewodniczący Samoobrony na Warmii i Mazurach. W Sejmie drugą kadencję. RENATA ROCHNOWSKA Elbląg, 56. Wykształcenie wyższe ekonomiczne. Hoduje indyki. Na studiach działaczka ZMW, 1973-80 w PZPR. Radna powiatu Nowe Miasto Lubawskie. Członek zarządu Warmińsko-Mazurskiego Związku Drobiarskiego. W Samoobronie od 1993. Cztery lata temu zdobyła mandat poselski, startując z Sieradza. WITOLD GINTOWT-DZIEWAŁTOWSKI Elbląg, 56. Wykształcenie wyższe, ekonomista produkcji. Pracował m.in. 1966- 74 w pegeerach w Elbląskiem, 1975-81 jako inspektor w Urzędzie Wojewódzkim w Elblągu. W PZPR od 1968 r., w latach 80. sekretarz ekonomiczny, a później pierwszy sekretarz komitetu miejskiego w Elblągu. 1994-98 - prezydent Elbląga. Poseł od 1997 r. STANISŁAW ŻELICHOWSKI Elbląg, 61. Absolwent SGGW (leśnictwo).Najpierw w ZSL, potem w PSL. Poseł 1986-89, następnie sędzia Trybunału Stanu. Ponownie w Sejmie - 1991-97. Minister ochrony środowiska w rządach Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera. 1997-2001 radny sejmiku wojewódzkiego. W 2001 znów wybrany do Sejmu. Prezes PSL w Warmińsko- Mazurskiem. Temat: Kolejna napasc mediow na Polskie Biuro Kolejna napasc mediow na Polskie Biuro Wlasnie dostalem z Polski gazete wyborcza wydanie krakowskie, ktore zgodnie z polityka Polskich mediow kontynuuja dzielo polskich politykow probujacych zniszczyc polskie biura turystyczne. :www1.gazeta.pl/krakow/1,44425,1604665.html sam naglowek mowi sam za siebie: "Kolejna wpadka" wychodzi ze BT skarpa na lotnisku przed odlotem poinformowala swoich turystow ze beda mieli gorszy standard. Ale po dokladniejszym przyjrzeniu wychodzi, ze klienci wykupili wczasy w SDS travel ktore splajtowalo. skarpa postanowila przejac tych klientow, czyli pod swoja nazwa doprowadzic do realizacji imprezy upadlego biura, zaden z tych ludzi w skarpie wczasow nie kupil. Wiec pewnie lepiej bylo by ich zostawic niech sie saduja z upadlym SDS Hilidays? SDS zebralo od turystow mniej niz byly warte hotele, wiec czemu do tych hoteli ma doplacac skarpa? przeciz nie jest regula ze tklienci upadlego biura znajda kogos kto dokonczy realizacje ich imprezy. Ze ludzie byli zdenerwowani nic dziwnego kazdy by byl pod napieciem gdy jednego dnia sie dowiaduje ze Firma w ktorej wykupuje wczasy upada a na za dwa dni ze ktos jednak chce je zrealizowac. ja mysle ze Najlepiej o skarpie swiadczy to, ze wlasciciel byl na lotnisku i to z wlasnej woli, zeby dopilnowac wszytskiego osobiscie, a takze to ze ludzie mieli za pobyt placic na miejscu. przeciez tu nawet nie ma miejsca na kant!!! Leca ludzie na miejsce nie podoba im sie albo znajda taniej to wezma, na plazy nikt nie wyladuje. Wydaje sie ze ustawowo trzeba by wprowadzic dla biur zakaz zbierania oplat za hotele bo czesto jakos je trwonia gubia, przepuszaczja, a tak kazdy ze swoja kasa sobie jedzie czy leci na wakacje i nieczego sie nie boi. W dalszej czesci artyykulu dowiadujemy sie ze zrezygnowaly tylko 2 osoby. zrezygnowaly a nie gdzies je pozostawiono na pastwe losu, co ciekawe obecany maja zwrot kosztow i rekompensate za stracony urlop. Zycze innym biuro zeby mialy takie wpadki. Biura zagraniczne podobnie jak hipermarkety mimo ze dzialaja w Posce pieniadze swoje pompuja za granice, jednak rynek jest wolny a kazdy ma prawo na nim dzialac. jednak za krzywdzace uwazam kiedys regulacje prawne ktore wyraznie preferuja obcych. Cuz to za kraj do diabla, ktory dba o obacych a nie swoich??? U nas w grecji jest ciezko wejsc na rynek obcym, miejscowi maja ulatwienia i preferencje. A w poslce co rusz sie tak manipuluje prawem zeby swoich doprwadzic do ruiny. grecja jest w tym roku pustawa bo wprowadzono zestaw praw majacych oslabic Polskie biura. Po pierwsze przepisy dotyczace przewozu osob, wiadomo ze neckerman nie wozi autokarami wiec sie wymysla prawo takie by podroz autobusem byla wrecz niemozliwa do zrealizowania ze wzgledów prawnych. Widac stala nagonke na najwieksze Polskie biura organizujace wczasy lotnicze czyli Big Blue i Triade. Ustawa zakazuje doplacac z funduszu socjalnego do wczasow zagranicznych. ustawe wprowadzono w momencie gdy biura mialy podpisane dlugoletnie umowy z hotelami i autobusy wziete w leasing. Wiec stracily swoja wiarygodnosc plynnosc finansowa. Kiedys aby promaowc Pana Zasade i jkego montownie mercedesa eprowadzono zakaz sprowadzania do Polski autokarow starszych niz 3 lata, choc na W Holandi czy niemczech jezdza nawet 10 letnie a w grecji 23 letnie. Kiedys pisalem ze dziennikarz ociera sie o najstarszy zawod swiata, ustawodawcy chyba jeszcze bardziej. Ja wiem ze dziennikarz pisze to co mu karza i za co zaplaca ale jest pewna granica godnosci do ktorej doszedl np Mariusz Szczygiel i widzac ze w program telewizyjny w ktorym pracowal to jedna wielka manipulacja zajal sie pisaniem. Temat: Apollo - Kreta cytat z wspomnienia-wakacje.pl Autor wspomnień: maciek krk z krakowa (maciekkrk@interia.pl) Data publikacji: 2005-08-20 Z biurem ITAKA bylismy 2 razy na Krecie, raz w pazdzierniku rok temu i teraz w sierpniu. W pazdzierniku mielismy mieszkać w Chanii tymczasem pokuj dostalismy w Rethymno....Ty razem bylismy w miasteczku Kavros obok Georgioupolis. Hotel Apollo reklamowany w folderach tej firmy jako all inclusiwe z basenem i barem w żeczywistosci podzielony jest na 2 budynki Apollo i Apollo2.Owszem budynek apollo spełnia wszystkie oczekiwania jednak o budynku Apollo2 nie ma mowy w żadnym folderze firmy ITAKA...Oczywiscie zostalismy zakwaterowani w budynku Apollo2, w którym ani nie ma basenu, ani baru. Budynek Apollo oddalony jest o 500metrów i tam to własnie mielismy korzystać z basenu i z opcji all inclusiwe, za każdym razem odbywając podróż pół kilometrową trasą...jest to absurd kiedy np. chcesz sie napić szklanki wody z baru...Nie mówiąc o tym że jestem po wypadku samochodowym i ciężko mi sie poruszać. O budynku Apollo2 dowiedziałem sie przed wyjazdem z komentarzy internetowych. Przed wyjazdem zaniepokojony poszedłem do biura ITAKA w Krakowie przy ulicy Zwierzynieckiej. Powiedziałem w czym problem,że nie będe w stanie dochodzić 500metrów i żadam gwarancji że będe zakwaterowany w budynku Apollo a nie Apollo2. Panie z biura oswiadczyła że nie ma żadnego problemu i na 100% będziemy w budynku z barem i basenem. Po przyjezdzie na miejsce wysadzono nas z autobusu pod budynkiem Apollo2, na nic sie zdały moje prostesty gdyż w budynku Apollo po prostu nie było wolnych pokoi. NIE DAŁO SIE NIC ZAŁATWIC GDYŻ REZYDENTKA BIURA ITAKA KTÓRA MA OBOWIĄZEK POWITAĆ GOŚCI W HOTELU POJAWIŁA SIE DOPIERO PO 14 GODZINACH OD MOMENTU NASZEGO PRZYJAZDU DO HOTELU!!!!!!. Zostalismy po prostu oszukani, nie tylko my ale wszyscy ludzie którzy z nami przylecieli....To jest po prostu skandal,biuro ITAKA pobrało od nas pieniądze za hotel z basenem i barem a dostalismy budynek bez niczego.Powiedziano nam zebysmy dochodzili 500metrów za każdym razem kiedy chcemy coś zjeść, wypić czy wykąpać sie w basenie. JAK MOŻNA OFEROWAĆ WYJAZD Z OPCJĄ ALL INCLUSIVE SKORO W BUDYNKU NIE MA NAWET BARU!!!!!!??????? PONIEWAZ BUDYNEK APOLLO2 MA 20 POKOI. Z POWODU URAZU NOGI PO WYPADKU MIAŁEM ZMARNOWANY CAŁY WYJAZD!!!! A OBIECANO MI ŻE NIE BĘDZIE TAKIEGO PROBLEMU (( . ZAPŁACILISMY 5200 ZŁ A WOLAŁBYM MIESZKAĆ W NAMIOCIE PRZY PLAŻY , NIE MUSIAŁBYM DOCHODZIC KOLEJNYCH 1000 METRÓW DO PLAŻY. W REZULTACIE Z OPCJI ALL INCLUSIVE NIE SKORZYSTAŁEM WOGULE... JEST MI STRASZNIE PRZYKRO, TO MIAŁY BYĆ SUPER WAKACJE, KTÓRE PLANOWAŁEM OD ZESZŁEGO ROKU...nie mówiąc juz o przypadku pewnej rodziny z Wrocławia o którym na pewno przeczytacie w gazecie wyborczej. Rodzina z dwójka dzieci (w tym 2 letni chłopiec) po przylocie nie została w ogule wpuszczona do autobusu przez pracowniczke biura ITAKA. twierdziła ona że sa skreśleni z listy bo ponoć przecierz zrezygnowali z wycieczki. W srodku nocy z dwuletnim dzieckiem musieli dojechac taxówką z Chani do Kavros.około 70 km !!! Po przybyciu na miejsce okazało sie że pokoju dla nich nie ma... po całodziennym oczekiwaniu na rezydentke biura ITAKA w holu hotelu po wielkich kłotniach dostali pokuj w górach, 5 km od morza, bez klimatyzacji, bez basenu. Państwo Ci wykupili opcje all inclusive i polecono im żeby dochodzili 4 km do budynku Apollo!!! Po 6 dniach łaskawie przeniesiono ich do Apollo... także pół wyjazdu zmarnowane mieli. NIE POJMUJE TEGO!!!!! ALE OCZYWISCIE W POLSCE ZA PIENIĄDZE DA SIE WSZYSTKO ZAŁATWIĆ...A BIURO ITAKA NAOSZUKIWAŁO TYLE LUDZI ŻE MA TYCH PIENIĄŻKÓW NAPRAWDE WIELE.... M.Grabarczyk Temat: co mieszkancy Lublina sadza o Rzeszowie? RZESZÓW. Tylko godzinę będzie trwała podróż pociągiem z Rzeszowa do Krakowa. Będzie to jednak możliwe dopiero za kilka lat dzięki modernizacji linii kolejowej na tym odcinku. Po zakończeniu inwestycji pociągi będą jeździć z prędkością od 200 do 250 kilometrów na godzinę. Prace przy wymianie torów, rozjazdów, przebudowie przejazdów kolejowych, wiaduktów i innych obiektów rozpoczną się jednak dopiero po 2010 roku. Gotowa jest już wstępna koncepcja tej inwestycji. Przygotowało ją włoskie biuro projektów Delta Triazone. Modernizacja tej linii będzie realizowana dzięki umowie, jaką zawarły rząd polski z włoskim. - Kilka lat temu podczas konferencji na Krecie wyznaczono w różnych częściach Europy korytarze transportowe, w tym kolejowe, o strategicznym znaczeniu - poinformował Andrzej Kościelniak, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Rzeszowie. – Korytarz transeuropejski wschód-zachód o numerze trzy przebiega od Drezna przez Wrocław, Kraków, Rzeszów, Przemyśl do Kijowa. Dlatego też postanowiono dostosować technicznie tę linię o dodatkowej nazwie E-30 do dyrektyw unijnych dotyczących standardów transportu kolejowego. Etapy modernizacji Biuro Inwestycji centrali PKP poinformowało rzeszowski Zakład Linii Kolejowych, że za 5 lat rozpocznie się modernizacja odcinka Tarnów-Rzeszów. Prawdopodobnie już od 2006 roku takie prace będą prowadzone od strony Wrocławia. Na razie nie jest znany termin modernizacji kolejnego etapu, z Rzeszowa do Medyki. Po modernizacji torów pociągi pasażerskie będą mogły jeździć z minimalną prędkością 140 -160 kilometrów, a maksymalną od 200 do 250 km na godzinę, towarowe zaś 120 km na godzinę. W związku z dużymi prędkościami trzeba będzie zmniejszyć liczbę stacji. Muszą być od siebie oddalone od 15 do 20 km. Teraz te odległości wynoszą 5-6 kilometrów. Nie przewiduje się natomiast likwidacji przystanków kolejowych (różnią się od stacji mniejszą liczbą torów). Tak więc na pewno na tej trasie pozostanie stacja Sędziszów Młp., a przestanie nią być Świlcza, która stanie się tylko przystankiem. Powstaną też nowe obiekty, m.in. w Olchowej wybudowany zostanie tunel. Linia kolejowa E-30 będzie ogrodzona z obu stron torów. Wymienione zostaną pod torami drewniane podkłady i w ich miejscu pojawią się stalowobetonowe. Z niektórych miejsc, w których będzie realizowana inwestycja, zostaną wywłaszczani prywatni właściciele działek. Prędkości Specjaliści z Włoch we wstępnej koncepcji już określili, z jakimi prędkościami na danych odcinkach będą jeździć pociągi: przez Dębicę 140 km na godzinę, a dalej do Sędziszowa z prędkością 200 km, przez Sędziszów 140 km, dalej do Rudnej 200 kilometrów i od tej miejscowości do Rzeszowa 140 kilometrów na godzinę. Wyliczono też wstępne koszty modernizacji wspomnianej linii kolejowej. Za każdy kilometr trzeba będzie zapłacić kilkanaście milionów złotych. Wiadomo już, że 70 procent tej inwestycji pokryje Unia Europejska, a reszta będzie pochodzić z budżetu PKP. MARIUSZ ANDRES ****** Andrzej Kościelniak, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Rzeszowie - Za kilka lat, po modernizacji linii kolejowej, z Rzeszowa do Krakowa dojedziemy w godzinę (obecnie przejazd trwa ponad dwie godziny), a z Przemyśla do Krakowa w dwie godziny, czyli szybciej niż samochodem, którym ze stolicy Podkarpacia do Krakowa jedzie się dwie i pół godziny. Mamy już wagony dostosowane do prędkości 200 kilometrów na godzinę, musimy jeszcze zakupić odpowiednie lokomotywy. Grzegorz Cioch, naczelnik Działu Technicznego w Zakładzie Linii Kolejowych w Rzeszowie: - Ze strony polskiej działam w komitecie sterującym przygotowującym modernizację linii kolejowej w strategicznym korytarzu numer 3 na odcinku Tarnów-Rzeszów. Do przygotowywanej przez Włochów koncepcji dostosowywania infrastruktury kolejowej w naszym regionie do wymogów unijnych wnosiłem istotne poprawki. Biuro projektowe Delta Triazone już je uwzględniło Super Nowości z dnia 02_02_2005 Temat: Polak Polakowi ten los gotuje - CODZIENNIE Polak Polakowi ten los gotuje - CODZIENNIE Kraj PAP, MFi /2003-09-19 14:25:00 "Work&Travel" oszukało kolejnych studentów 145 Polaków, głównie studentów z Małopolski, którzy w Słowenii mieli zarobić przy zbiorze jabłek i winogron, musiało wrócić do kraju. Pośrednik, który załatwiał im pracę, nie dopełnił wszystkich formalności. Studenci wyjechali z Krakowa 11 września wieczorem. W ramach programu "Work&Travel" mieli pracować w Słowenii na plantacjach jabłek i winogron aż do 20 października. Tymczasem już po czterech dniach pobytu zagrożono im deportacją. "We wtorek zamiast do pracy na plantacji w roboczych ubraniach i ubłoconych gumowcach pojechaliśmy na komisariat. Tam okazało się, że przebywamy w Słowenii nielegalnie i grozi nam deportacja. Skończyło się na pouczeniach i informacji, że musimy natychmiast wracać do Polski" - powiedziała w piątek w Krakowie jedna z uczestniczek wyjazdu, Ewa Filipiak. Jak się okazało, polscy studenci zostali zameldowani przez słoweńskiego pośrednika jako turyści, a nie jako pracownicy sezonowi. Uczestnicy pechowego wyjazdu mówią, że warunki na miejscu były zupełnie inne, niż się spodziewali: po zaledwie godzinnym odpoczynku po podróży od razu poszli do pracy, mieli tylko dwa, a nie trzy posiłki dziennie, nie byli też ubezpieczeni. Przed wyjazdem studenci, którzy podpisali umowę z krakowskim biurem "Go Extra", zapłacili 400 zł za organizację pobytu i 150 zł za dojazd do Słowenii. Byli tam wyjątkowo krótko, bo w nocy z środy na czwartek autokarem wynajętym przez "Go Extra" wrócili do kraju. "Zdołaliśmy wykłócić się na tyle, że dostaliśmy za cztery dni naszej pracy ok. 50 euro oraz ok. 240-260 zł w walucie słoweńskiej jako zwrot kosztów wyjazdu" - opowiadają poszkodowani. Studenci chcą, aby organizatorzy zwrócili im całość kosztów. Rozważają też, czy wystąpić o odszkodowania. "Jest wiele osób, które wcześniej mogły podjąć pracę i zarobić gdzie indziej, ale czekały na ten wyjazd. Niektórzy są w niemałych długach i nie mają skąd ich oddać" - powiedział absolwent technikum. "Jesteśmy studentami i potrzebujemy pieniędzy. Ludzie poprzekładli egzaminy. Niektórzy pożyczyli pieniądze. Wszyscy liczyliśmy, że coś zarobimy" - mówią inni. Zdaniem studentów winne jest biuro "Go Extra", które podpisując umowy, powinno dopilnować wszystkich formalności. Reprezentujący krakowskie biuro Jakub Boduch twierdzi tymczasem, że całą winę ponosi słoweński Studencki Servis w Mariborze. "Serwis Studencki, z który mamy umowę, złamał prawo i słoweńskie ministerstwo pracy zdecydowało w poniedziałek o zawieszeniu mu koncesji na pośrednictwo pracy" - powiedział dziennikarzom Boduch. Zapewnił, że krakowskie biuro zrobiło, co w jego mocy, by wszyscy uczestnicy wyjazdu mogli wrócić do Polski. Według niego, biuro wydało na transport 20 tys. zł. "Zadbaliśmy też, żeby studenci dostali wynagrodzenie za swoją pracę. Teraz będziemy się domagać od słoweńskiego partnera zwrotu kosztów i ewentualnego odszkodowania" - powiedział reprezentant "Go Extra". Dodał, że jest mu naprawdę przykro. "Nie był to z naszej strony żaden przekręt" - zapewnił zgromadzonych w piątek w krakowskiej siedzibie biura studentów. acek Boduch dodał, że jeśli "Go extra" szybko wyegzekwuje pieniądze od słoweńskiego partnera i jeśli będzie to możliwe, to zwróci studentom pieniądze z własnych środków. Ale decyzję w tej sprawie zapadną dopiero w przyszłym tygodniu, m.in. po konsultacji z prawnikami. Studenci o pechowym wyjeździe zawiadomili m.in. wydział konsularny polskiego MSZ. Temat: Zgroza - Nie ma pieniędzy na leczenie dzieci... Dwoje iracki dzieci jest już w Polsce (PAP) 04-09-2003, ostatnia aktualizacja 04-09-2003 06:25 4.9.Warszawa (PAP) - Dwoje irackich dzieci - 4,5-letnia dziewczynka Iman i 12- letni chłopak - Hassan przyleciało do Polski na leczenie Razem z rządową delegacją, która wróciła samolotem z Iraku po uroczystości przekazania dowództwa w polskiej strefie odpowiedzialności, przylecieli też dziennikarze i korespondent PAP Jakub Borowski W czwartek przed piątą rano samolot wylądował na warszawskim Okęciu Dyrektor Polskiej Misji Medycznej dr Ewa Lipska powiedziała, że dzieci są po podróży w dobrym stanie. "Jednak Hassan w Iraku był już tak wycieńczony, że gdyby spędził jeszcze kilka dni w szpitalu umarłby" - powiedziała Lipska dziennikarzom Iman i Hassan byli w szpitalu w Basrze, skąd zostały przetransportowane helikopterem do Kuwejtu. Z Iman do Polski przyleciała jej mama Kadmea. Dziewczynka trafi do Centrum Zdrowia Dziecka. Matka będzie z nią w szpitalu, później zajmą się nią podczas pobytu w naszym kraju członkowie Stowarzyszenia Irakijczyków w Polsce Razem z Hassanem przyleciał jego ponad 30-letni brat Salem Polska rodzina, pochodzenia irackiego, z Krakowa, zadeklarowała, że się nim zajmie Iman Majid Yaheah Al-Kaphagy, (ur. 1 marca 1999 r.) ma poważną wadę serca i wymaga leczenia operacyjnego. W Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zajmie się nią zespół lekarzy pod kierownictwem prof. Bogdana Maruszewskiego Hassan Farhan Abod Al-Hacham, (ur. 16 stycznia 1991 r.), został ranny w wyniku wybuchu bomby w ostatnich dniach bombardowań Obrażenia jamy brzusznej, pośladków i nóg wymagają przeprowadzenia operacji rekonstrukcyjnych oraz wielomiesięcznej rehabilitacji Leczeniem Hassana zajmą się lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, pod kierownictwem dr hab. Jacka Puchały Polska Misja Medyczna apeluje o wpłaty na leczenie dzieci w Polsce. "musimy zebrać pieniądze na leki, zabiegi operacyjne i drobny sprzęt medyczny, który zużywa się przy leczeniu" - mówiła Lipska. Lekarze z obu szpitali podjęli się wykonać swą pracę nieodpłatnie Dyrektor PMM podziękowała Amerykanom, którzy zapewnili dzieciom pobyt w szpitali w Iraku i przetransportowali je do Kuwejtu i polskiemu Ministerstwu Obrony Narodowej, które zapewniło transport do kraju Listę osób w Iraku, które potrzebują leczenia za granicą utworzyła międzynarodowa organizacja do spraw migracji - agenda ONZ. Polska jest 4 krajem w Europie po Niemczech, Austrii i Grecji, które przyjmuje osoby wymagające leczenia. Na świecie czynią to również m.in. Stany Zjednoczone, Emiraty Arabskie, Bahrajn i Arabia Saudyjska Dzieci miały przylecieć do Polski transportem wojskowym w drugiej połowie sierpnia. Jednak okazało się to niemożliwe Następną datę wyznaczono na więc na 27 sierpnia. Wtedy dzieci miały przylecieć pierwszym rejsem LOT-u z Basry do Warszawy. Ze względów bezpieczeństwa - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - nie uruchomiono dotychczas połączeń z Irakiem Polska Misja Medyczna jest stowarzyszeniem, które zrzesza profesjonalistów medycznych, tzn. lekarzy, ratowników i pielęgniarki. PMM oferuje sponsorom umieszczenie ich logo na swoim szpitalu. Wpłat można dokonywać na konto Misji w Banku Pekao SA III O/Kraków filia 8, rachunek nr 10701193-459811-2221-0100 Do kraju powrócił nasz dziennikarz Jakub Borowski, który towarzyszył polskiemu wojsku w pierwszych tygodniach pracy w Iraku. Zastąpił go na Krzysztof Konopka - na co dzień katowicki korespondent PAP W środę w amfiteatrze pod Obozem Babilon niedaleko miasta Hilla odbyła się uroczystość przekazania czterech z pięciu prowincji strefy środkowo-południowej w Iraku wielonarodowej dywizji pod dowództwem gen. Andrzeja Tyszkiewicza W uroczystości brali udział m.in. dowódca sił koalicyjnych w Iraku gen. Ricardo Sanchez, ministrowie obrony Polski i Ukrainy, Jerzy Szmajdziński i Jewhen Marczuk oraz szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec. (PAP) ago/saw/ Sa wiec chyba jakies pieniasze, skoro, jestesmy czwartym krajem w Europie. Nie mam nic przeciw pomocy dzieciom irackim tak ciezko doswiadczonym jak ten chlopiec, ale , co z naszymi dziecmi? Pozdrawiam troche smutno Temat: Alanya biuro Jolcia Adams asiulka321 napisała: > czy ktoś korzystal z usług tego biura. Korzystaliśmy będąc w Alanyi na przełomie lipca i sierpnia > Czy ceny wycieczek sa niższe aniżeli kupowane u rezydenta. Zdecydowanie niższe - rezydent (Jet Touristic) oferował 2-dniową wycieczkę do Kapadocji za chyba 90 Euro, u Jolci - 50 Euro. Dodatkowo - bardzo miła obsługa w biurze. > czy warto korzystac z ich usług. No i tu się zaczynają schody, bo - płacisz mniej, ale dostajesz tez zdaje się nieco mniej niż u rezydenta. Odbyliśmy z nimi 3 wycieczki - Pamukkale, Safari Tour i Kapadocja. Pamukkale i Kapadocja - początek wycieczki już ok. godz. 3-4 rano. Po pierwsze trzeba pozbierać wycieczkowiczów z róznych hoteli. Po drugie - wszystkim się spieszy, najbardziej pani przewodniczce (myśmy mieli 2 x panią Anię) ale nie kierowcy autobusu... Jeździliśmy autobusem nie pierwzej młodości, czego efektem m.in. była mało wydajna klima, dodatkowo wyłączana przez kierowcę na podjazdach (coby autobusowi przydać mocy). Podjazdy niestety trwały czasami dosyć długo i wyłączona klima szybko dawała znac o sobie - po dosłownie paru sekundach zaczynasz czuć wilgoć. No ale tak ma być - jak chcesz mieć tanio, to nie narzekaj na klimę. Na miejscu w Pamukkale pokazano nam nekropolię Hierapolis (z czasów - uwaga - cesarza "Dominicjana") a potem puszczono samopas. Amfiteatr i tarasy w Pamukkale oglądalismy już sami, pani Ania ucięła sobie w tym czasie zasłużoną drzemkę (a przewodnik zawsze można było kupić, równiez w wersji polskiej, od wędrownych sprzedawców). Potem powrót, w tempie oczywiscie niespiesznym, czego efektem 2-godz. spóźnienie (zamiast o 18, dobrze po 20.00 - plus wizyta w warsztacie z powodu oderwanego lusterka. I zero słowa przeprosin ze strony pani Ani, która wszystko z wdziekiem obracała w żart). Warto dodać, że w podróży towarzyszył nam też jakiś lokalny "przewodnik", który jednak nie odezwał się ani słowem - podejrzewam, że był to podstawiony człowiek, z ważną licencją, który miałby w razie jakiejś kontroli byc "żywym dowodem" na to, że wycieczka odbywa się w towarzystwie licencjonowanego przewodnika, zgodnie z przepisami... Safari Tour - następna wycieczka. Pani Ania tak ją zachwalała, że postanowiliśmy zamienić wykupione już Manavgat Boat Trip właśnie na Safari. Na szczęscie obyło się bez problemów i nawet dostaliśmy zwrot róznicy kosztów, a więc plus dla biura. Zapomnieli tylko dodać, że wycieczka odbędzie się bez przewodnika - tzn. kierowca był ponoć równiez przewodnikiem, ale jeśli coś mówił to głównie sobie... No i jeśli mówił to nie po polsku, co dla niektórych pasażerów mogło być problemem (no ale jak się rzekło, głównie nie mówił - i może własnie dlatego). Natomiast - pierwszym przystankiem podczas tego "safari" była wioska turecka, gdzie pan kierowca... poszedł na obiad do swojej rodziny. Dzięki temu 10 osób spędziło tam niezapomniane 2 godziny, choć wystarczyłoby 15 minut na rozejrzenie się i kupienie paru drobiazgów... No ale rodzina przede wszystkim. Potem jedziemy, podziwiamy naprawdę dech zapierające krajobrazy - ale co z tego. Tak jakbyśmy jechali przez centrum Alanyi... Pan kierowca robi swoje... Summa summarum - było fajnie, bo lunch nad rzeczką wypadł przesympatycznie, ale ciągle czegoś brakowało. Kapadocja - uwagi na temat klimy podziałały, bo chodziła już wydajniej, choć na podjazdach bywało różnie. W drodze mijalismy Konyę, miasto słynne z centrum im. Mevlany, założyciela bractwa derwiszy. Wizyta w tym centrum była ujęta w programie, ale okazało się, że jednak tam nie pojedziemy, bo w poniedziałek jest zamknięte a poza tym jechać żeby zobaczyć "kawałek brody to chyba niekoniecznie" (i z lekka poirytowany śmiech...). No szkoda - bo akurat osobiście na wizytę w centrum Mevlany liczyłem. To troche tak jakby przejeżdżać przez Kraków i nie zatrzymywać się "specjalnie z powodu jakiegoś smoka". A potem Kapadocja - wrażenia niezapomniane, ale tempo tez ekspresowe i za każdym razem przypomnienia żeby szybko bo coś tam-coś tam i "dosłownie na chwilę" bo zaraz jedziemy dalej... Koniec konców - warto było poświęcić te 50 Euro, ale mimo wszystko wciąż widać, że Polaków można wciąż traktować jak dzieci, którym wciśnie się wszystko, byle taniej. Na podstawie własnych doświadczeń więc nie rekomenduję, zalecam rozwagę - choć warto mieć na uwadze, że płacąc prawie połowę mniej zobaczy się około 80% tego co zobaczą wycieczkowicze jadący z rezydentem. No i polsko języczny pilot - co dla wielu jest nie do pogardzenia. Pozdrawiam i mimo wszystko życzę niezapomnianych wrażeń (obojętnie z kim i za ile) Temat: Koniec z paleniem w PKP Koniec z paleniem w PKP Koniec z dymkiem w wagonach. Od grudnia pociągi Intercity obejmie zakaz palenia. Palacze mogą przesiąść się do ekspresów. Od 9 grudnia dokładnie studiujcie nowy rozkład jazdy i nie wybierajcie podróży pociągami najwyższej klasy - można polecić palaczom korzystającym z usług PKP Intercity (PKP IC). Całkowity zakaz palenia obejmie tylko 30 składów typu intercity i eurocity. Palić będzie można w pozostałych 140: ekspresach i Tanich Liniach Kolejowych (TLK). Skąd pomysł? - To nasza inicjatywa. Chcemy podnieść komfort podróży pasażerów, którzy płacą więcej za bilet. Zakaz wpisuje się też w ogólnoświatowy trend ograniczania palenia w miejscach publicznych i niedawne propozycje resortu zdrowia, który postulował m.in. wprowadzenie osobnych wagonów dla palących - mówi Czesław Warsewicz, p.o. prezesa PKP IC. Pożegnaj papierosy... Za ograniczeniami dla palących opowiedzieli się sami podróżni. - W lipcu przeprowadziliśmy wśród tysiąca klientów badanie, sprawdzając, na ile elastycznie zareagowaliby na zakaz palenia w naszych pociągach. W przypadku intercity tylko 5 proc. ankietowanych zadeklarowało, że takie restrykcje skłoniłyby ich do rezygnacji z przejazdu. To wynik mieszczący się w granicach błędu statystycznego. Nie chcemy, oczywiście, stracić ani jednego pasażera, ale dać wszystkim szansę wyboru. Ci, którzy palą, mogą jeździć ekspresami i TLK - zapewnia p.o. prezesa PKP IC. * W samochodzie też nie zapalisz Zakaz palenia to jeden z elementów nowej strategii spółki, która obejmie m.in. zmiany w wystroju i menu wagonów barowych. ...powita cię hostessa Papierosów w intercity nie będzie, za to na dworcach pojawią się hostessy w służbowych strojach PKP IC. Jeszcze w tym miesiącu. Na początek 10 - na warszawskim Dworcu Centralnym. Mają pomagać obcojęzycznym podróżnym w znalezieniu drogi do kas, na perony i do biura obsługi klienta. - Będą to młode osoby już zatrudnione w naszej spółce, władające czterema językami: angielskim, francuskim, niemieckim i hiszpańskim. Program ma charakter pilotażowy. Jeśli się sprawdzi, hostessy wprowadzimy też na dworcach w Poznaniu, Krakowie oraz Trójmieście - mówi Czesław Warsewicz. Kolejna nowinka to merchandising. Część pracowników spółki od września ma się zająć sprawdzaniem, czy przy dworcowych kasach znajdują się ulotki z ofertą PKP IC i czy są odpowiednio wyeksponowane. Będą też zwracać uwagę na to, w jakim stanie są reklamy spółki. Czesław Warsewicz uzasadnia to koniecznością zadbania o dobrą politykę informacyjną firmy. Po siedmiu miesiącach 2006 r. PKP IC miały 16 mln zł zysku i najwięcej pasażerów w historii: prawie milion. To wzrost o 13,7 proc. w porównaniu z lipcem poprzedniego roku, a o ponad 35 proc. w stosunku do 2004 r. Na koniec roku PKP IC zakładają 40 mln zł zysku i 11 mln pasażerów. /interia/ Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 190 rezultatów • 1, 2, 3 |