Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biznes Druk
Temat: Palikot: Mordercy medialni. Będę domagał się ok... Mowisz i masz: --------------------------------- -- Umowa między Palikotem a CEPI dotycząca sprzedaży Towarzystwa jest standardowa i nie ma w niej słowa o gwarancjach przyznawania pożyczek. Palikot więc mija się z prawdą. Polityk tłumaczy też, że reguła "cena plus gwarancja pożyczek" "to często stosowana praktyka i każdy, kto prowadzi biznes w skali przekraczającej wymiar średniego przedsiębiorstwa, zna te zasady". Jacek Chwedoruk, dyrektor zarządzający banku inwestycyjnego Rotschild Polska: "Absolutnie się z czymś takim nie spotkałem. To prawdopodobnie może być praktykowane przez ludzi, którzy w jakiś sposób chowają się z pieniędzmi." Zbigniew Jakubas, jeden z najbogatszych Polaków: "Jestem w biznesie 30 lat. Nie słyszałem o umowach, w których oprócz ceny sprzedający gwarantuje sobie przyznawanie pożyczek". Palikot cały czas konsekwentnie ucieka też od odpowiedzi, kto jest źródłem pieniędzy. Wspomniana CEPI, żeby pożyczać politykowi, sama musiała zdobywać pieniądze od cypryjskiej spółki Decleora. Kto za nią stoi? Palikot się wykręca. Wielu Polakom nie jest znana struktura kapitałowa banków udzielających im kredytów" - pisze na blogu. udziałowcem Decleory od kilku miesięcy jest anonimowa fundacja New Age z karaibskich rajów podatkowych. Była żona Palikota twierdzi, że właśnie tam, w innej fundacji, polityk ukrył ich wspólny majątek. Poseł utrzymuje, że z fundacjami nie ma związku, choć w jednej z nich zasiadał jego współpracownik Waldemar Wasiluk. Kolejna rzecz budząca duże wątpliwości: z dostępnych dla każdego oświadczeń majątkowych Palikota wynika, że jego zobowiązania, w tym pożyczki z anonimowych źródeł, przewyższają wykazywany majątek. Korzystając z oświadczenia sejmowego i z notatki Palikota na blogu ("Samolustracja majątkowa" z 22 marca), wyliczyliśmy, że polityk ma ok. 20 mln zł majątku, m.in. gotówkę i nieruchomości. Jego długi natomiast grubo przekraczają 30 mln - tyle po zsumowaniu wynoszą zobowiązania, które wpisał do druku sejmowego. Może dobrze zarabia i będzie regulował długi? Nie na tyle dobrze - w 2008 r. zarobił raptem 400 tys. zł. A może tajemniczych pożyczek wcale nie trzeba spłacać, bo są zwykłymi darowiznami, które powinny być wyżej opodatkowane? ... na te pytania Palitot nie chce odpowiedzieć. Temat: Podrozy kolejnej wspominki z PL Podrozy kolejnej wspominki z PL ma byc na wesolo i optymistycznie ,tak jak postanowilem. granica: ulamek sekundy-zwrot paszportu i zyczenia milego pobytu. Stacja benzynowa:panienka uprzejma a jej kolega stwierdza ,ze te gazety to wlasnie przywieziono i narazie nie chce mu sie rozpakowac i sprzedawac. W droge wiec.stop na kolacje w przydroznej restauracji..... znudzona panienka,na moja uwage ,ze chleb jest czerstwy,unosi sie z krzesla i skladaoswiadczenie w stylu posla samoobrony:Prosze pana,tysiace polakow nie stac na stary chleb a pan sie awanturuje.zatkalo mnie zupelnie.Wyrazilem delikatnie moja opinie o jej poziomie umyslowym i godnie opuscilem likal. Biznes:zauwazylem ogolne przywiazanie do obiektu wystawionego na sprzedaz. Po wstepnych wyjasnieniach ,co mnie interesuje i ilosciach i uzgodnieniu ceny zaczyna sie najdziwniejszy taniec okrezny.sprzedajacy wynajduje tysiace sposobow by nie sprzedac towaru .poczynajac na watpliwosciach ,czy wolno im sprzedawac za granice,konczac na informacj o tym ,ze sposob wypelniania rachunku na kraje EU zna tylko szef-wlasnie znajdujacy sie na urlopie. W innym przypadku ,facet wciska mi plik gwarancji po polsku.mowie mu ,ze nie potrzebuje tego ,gdyz mam swoje w lokalnym jezyku.On sie upiera ,ze tak trzeba.czyste gwarancje laduja w koszu na smieci.pewnie kosztowal papier i druk itp. Pogoda piekna,wybrzeze pelne turystow.wszystkie miejsca zajete,ceny wysokie odwiedziny znajomych posiadaczy wielkiego campingu nad morzem daja niespodziewany efekt.biznes kontakt z facetem z Holland i dyskusja z niemka anarchiczno-lewacka.dyskusja byla tak zaciekla ,ze o 18-tej bylem kompletnie zalany w 3 d..podobno reszta towarzystwa tez,jak poinformowala mnie towarzyszka podrozy.mimo kaca musze przyznac ,ze podroz byla owocna i przyjemna.Widac ,ze pomomo ogolnej fali pesymizmu Polska wychodzi na szerokie wody. Pech: jeden z gosci campingowych(Niemiec )poderwal w disco rodaczke i po disco poszli na plaze podziwiac wschod slonca.tak sie zapodziwiali ,ze nie zauwazyli maszyny sprzatajacej plaze.facet w ostatnim momencie odskoczyl na bok.Po kobiecie przejechala sie maszyna powodujac powazne obrazenia.kierowca twierdzi ,ze nie zauwazyl parki lezacej w zaglebieniu piasku.jak mi opowiedzial facet ,nawet nie zna jej imienia.Czekal by przyjechala policja przesluchac go na okolicznosc.O szalenstwach kierowcow na polskich szosach nie napisze.znane to i juz nic nie zaskakuje. Temat: nowe pomysły na sprzedaż - agencje Banku nowe pomysły na sprzedaż - agencje Banku Przeczytajcie proszę komunikat zamieszczony na stronie Banku (www.pkobp.pl) w zakładce Biura Prasowego -> Napisali o Nas -> artykuł, który ukazał się w Pulsie Biznesu (informacja z dnia 16.01.2008 r.). Pytam się - jak traktuje się partnerów (agentów), którzy nierzadko po kilkanaście lat współpracują z Bankiem i o kótrych zawsze mówiło się, że odciążają Oddziały od kolejek, są bardzo potrzebni jako kanał dystrybucji itp. itd. Abstrahując od roli jaką odgrywali i odgrywają Agenci dla Banku - ktoś artykuł przecież autoryzował a jeśli się nie mylę to są Agencje a nie Ajencje i Agenci a nie Ajenci!!! - chyba, że coś się zmieniło od momentu kiedy odszedłem z Banku (10/2007). Nie wydaje mi się jednak ze względu na to, że kilka zakładek niżej jest zakładka - Zostań Agentem. Może się mylę ale chyba się ktoś mocno pomylił pisząc we wspomnianym wyżej artykule: "PKO BP ma dzisiaj ponad 2200 agencji bankowych, z których tylko co czwarta jest podpięta do sieci banku. Pozostali ajenci, jak za dawnych lat, ręcznie wypisują zlecenia przelewów, które następnie przesyłają do banku, gdzie pracownik również ręcznie wprowadza je do systemu" - czytając to przypominają mi się Agencje sprzed 10 lat (agencje w zakładach pracy, ręczne nanoszenie poszczególnych pozycji na raport "papierowy"). Ktoś chyba przedadził - jeśli tak to jak działają służby prasowe, kto dopuścił taki tekst do druku w tak poczytnej w biznesie gazecie. Ten wątek z sentymentu do Agentów i tematu Agencji w ogóle - współpracowałem z Agentami od roku 1999 - od momentu wprowadzenia do Oddziału poczciwej ZORBY3000 prawie do samego końca pracy w Banku. Jeśli zaglądają na Forum Agenci z Włocławka i okolic - serdecznie pozdrawiam przy tej okazji ps. link do artykułu: www.pkobp.pl/index.php/id=bponaso/akt_id=6606/zone=-1/section=ogol Maciek Temat: Do czego moze prowadzić antykaczystowski obłęd... Kombinujesz. Wygląda mi to na typową obronę PiSowca, że to co powiedziałeś nie było tym co powiedziałeś tylko ja to źle zinterpretowałem. Twój przekaz był następujący: to media przy pomocy wypowiedzi, że "Kaczor to faszysta" spowodowały, że ludzie w to uwierzyli. Wcale się nie rozwodziłeś czyje były to wypowiedzi. A zresztą obecnie nawet sugerujesz że tego typu wypowiedzi były "przypadkowe" czyli celowo dobierane. No i to według mnie jest kłamstwem. Stąd wypowiedź "Jak ktoś twierdzi że tak twierdziły media to tylko jemu należy współczuć.". Pomijając fakt że odpowiednio dobieranie wypowiedzi rozmówców czy samych rozmówców jest również formą "wypowiadania się mediów" to kłamstwa są następujące. - nie ma jednolitej zmowy mediów, z jednolitymi interesami. Biznes RMF jest inny niż Zetki, te znów są inne od RM, a te znów inne od PR1. NIE ma inne ideały i interesy niż GW, GW niż Rzepa, Rzepa niż Wprost, Wprost niż Najwyższy Czas, a ten z kolei niż Gazeta Polska. Ty zaś "media" wsadzasz do jednego worka. - media nie przedstawiały wyłącznie negatywnych opinii o rządzie PiS i Kaczyńskich. Nawet bardzo antykaczyńska GW przedstawiała i proPiSowe wypowiedzi. W zależności od tego jaki jest profil polityczny danego medium czy dziennikarza [przygotowującego druk lub emisję taki i był stosunek jednych wypowiedzi do drugich. Niestety "pewne" osoby widziały tylko negatywne wypowiedzi o PiSie i ciągle krzyczały o nagonce. Takie końskie okulary. - nieprawdą że ludzie to idioci, którzy nie kierują się własnym rozumem, a jedynie "wpływem mediów". może tak sobie sądzić Kurski opowiadając o "kupowaniu ciemnego ludu". Reszta jednak podjęła świadomą decyzję na podstawie określonych faktów. Jak ci się ta decyzja nie podoba to staraj się przekonać ludzi ze popełnili błąd a nie obrażaj ich. Temat: Horror na poczcie przy Szembeka!!!!!!! listonosze uciekają nie tylko z szembeka ale ogólnie, bo kto by chciał pracować za takie pieniądze a potem mieć zniszczone zdrowie jeszcze. mówię to jako osoba związana z pocztą. mój dziadek był listonoszem, tata również pracował na poczcie, tam też poznał moją mamę. i tak oto po 30 latach pracy został zwolniony (zaczął pracę kiedy miał lat 20) a na jego miejsce zatrudniono nieznającego się na niczym kolegę ze szkolnych lat pana dyrektora. i tu właśnie leży podstawa problemów poczty, której szukać należy w jej kadrach kierowniczych, o ludziach "pracujących" w dyrekcji. są to ludzie niefachowi nieznający się na zarządzaniu i biznesie lub w ogóle z du_y wzięci jak np gen Hermaszewski który był Dyrektorem Centrum Zarządzania Bezpieczeństwem Poczty. mam uraz do poczty pod każdym względem, chwała za to że nie muszę stać w tych kolejkach. a innym polecam, bo istniej taka możliwość ażeby wszystkie listy polecone (za wyjątkiem listów poleconych za potwierdzeniem odbioru - takie z żółtą kartką dużą przyklejoną z tyłu listu) listonosz pozostawiał w skrzynce pocztowej razem ze zwykłymi i uniknie się wtedy wędrówek na szembeka czy jaką kolwiek inną pocztę, wystarczy tylko wypisać taki druk który powinien być na poczcie (oczywiście trzeba o niego poprosić łaskawe panie). poza tym odradzam płacenia rachunków na poczcie - oczywiście większość pewnie już tego nie robi ale gdyby ktoś się jeszcze taki trafił, naprawdę odradzam - polecenie przelewu czy co kolwiek innego, ale nie poczta! a i zapomniałbym, jeśli ktoś przyjdzie i przerazi go ilość osób, niech nie wyrzuca swojego numerka, tylko położy go na Qmatic'u (urządzeniu wydającym numerki). osoba która potem przyjdzie będzie mogła go wziąć, a taki wyrzucony numerek liczy się do liczy osób oczekujących do okienka. pozdrawiam i życzę cierpliwości wszystkim. Temat: Zbierajcie zeszyty o Powstaniu! Gość portalu: zone napisał(a): > No i sprawa jasna - cała ta dyskusja tutaj była po to, by wypromować książkę p. > Marka. A fe! Nawet zakładając, że masz rację to czemu: "A fe!"? Czyżbyś należał do pokolenia, któremu wpojono, że człowiek nie ma prawa się chwalić? nie ma prawa rozpropagować swojej twórczości? nie ma prawa wszelkimi (nie łamiącymi prawa rzecz jasna) sposobami dążyć do dotarcia do swoich czytelników, do ich zdobycia? Twoim zdaniem twórca nie ma prawa szukać czytelników? ma pisać tylko do szuflady? Albo na przemiał - jeśli znajdzie frajera, który mu druk sfinansuje lub sam go sfinansuje. Bo próbując sprzedać juz musi się pochwalić. Jeśli tak - to zdradź mi proszę czy gdzieś pracujesz? Bo choćby zdobywając tę pracę musiałeś się chwalić. Jeśli prowadzisz prywatny biznes musisz zdobywać klientów. Jeśliś bezdomny i bezrobotny to żebrając teś musisz się w specyficzny sposób reklamować. Za komuny zapanowała specyficzna atmosfera przekonania, że człowiek ma oczekiwać na propozycję. Myślałem, że ta mentalność już odeszła w niechlubną niepamięć. A tu jeszcze Ty się znalazłeś/aś. Wypowiedź Twoja jest o tyle nietrafna, że kwestia książki P. Rezlera wyszła tu mimochodem i to raczej ja ja rozdmuchałem. Ale akurat w tym temacie (jak i w każdym dotyczącym historii Poznania i Wielkopolski) będę bez skrupułów reklamował wszelkie takie wydawnictwa - chyba, że są to kompletne bzdury. Ale pisarstwo P. Rezleraq trochę znam i reklamować je będę z czystym sumieniem. Choć jak w każdej dziedzinie pewno nie ze wszystkim się zgodzę. O kurczę - ale laurkę wypisałem - nie chciałam :):):):):): Tak naprawdę ciągnąć ten wątek robimy przysługę autorowi tych zeszycików o Powstaniu. Ja jednak tym razem ich nie oceniam. Po co? Inni też milczą. Temat: " Kurierek " w Prokuraturze bator1 napisała: > Gość portalu: Gall napisał(a): > > > IKP to była najgorsza gazeta w Bydgoszczy, bez szans na rozwój. > > Nawet sówj sztandarowy rynek - tj. ogłoszeń - nekrologów, oddali Expressow > i. > > Nie widzę nadziei na reaktywację, bo i po co. > > Pozdrawiam > > Gall > > Tak rozwijając myśl: ktoś tu określił płace dziennikarzy jako "inwestycje" - > trudno o większy nonsens. Płace nie są inwestycją. Inwestycja w gazetę to teraz > > przede wszystkim jej marketing i agresywna reklama, a czegoś takiego IKP nie > miał od niepamiętnych czasów. > A z czego inwestować? Z tych marnych dwóch nekrologów na tydzień i trzech > ogłoszeń drobnych? Bo akurat te "reklamy" zapełniające ostatnie numery, to > przede wszystkim były anonse niszowych stacji radiowych, które zapewne > odwdzięczały się puszczaniem pioseneczki "Nie norweski..." a nie żywą gotówką. > > Czy IKP mógł spokojnie przetrwać? Jesli w schyłkowym okresie sprzedaż (nie > nakład) wynosiłaby nawet 5-6 tys. zł to po odliczeniu kosztów papieru, druku i > prowizji kolporterów ile mogło zostać na egzemplarzu zysku? 10 groszy, czyli > 500-600 zł dziennie - razem jakieś 10-12 tys zł miesięcznie. Nawet gdyby > wychodziłoby jakimś cudem dwa razy tyle to jak z tego opłacić lokal, jego > eksploatację i jeszcze pensje kilkunasu co najmniej osób? Bez ZUS-u i podatków > uda się rozdać po kilka stówek najwyżej. Nawet jak 4Media wysysały gotówkę, to > nie utuczyły się za bardzo... > > IKP na początku lat 90 mial wszystko: opinię w miarę obiektywnego, długą > tradycję, przystępny styl pisania i wszystkie ogłoszenia drobne plus nekrologi > (to wbrew pozorom ogromny atut). Zdołano zniszczyć i roztrwonić wszystko. Teraz > > już nie pora na uruchamianie czy reaktywację gazet. To pierwsze wymaga > gigantycznych funduszy (vide Fakt), to drugie chyba jeszcze większych. > Wystarczy popatrzec na reaktywację Życia Warszawy - są efekty, ale wydawca > dopłaca kioskarzom za sprzedanie każdego egzemplarza i do tego dokłada inserty > dla czytelników. > > Nawet jeden radca stojący z plikiem gazet w centrum miasta nie wydaje się > atrakcją dostatecznie dużą, by nagle rozkręcić prasowy biznes :-))) Temat: " Kurierek " w Prokuraturze Gość portalu: Gall napisał(a): > IKP to była najgorsza gazeta w Bydgoszczy, bez szans na rozwój. > Nawet sówj sztandarowy rynek - tj. ogłoszeń - nekrologów, oddali Expressowi. > Nie widzę nadziei na reaktywację, bo i po co. > Pozdrawiam > Gall Tak rozwijając myśl: ktoś tu określił płace dziennikarzy jako "inwestycje" - trudno o większy nonsens. Płace nie są inwestycją. Inwestycja w gazetę to teraz przede wszystkim jej marketing i agresywna reklama, a czegoś takiego IKP nie miał od niepamiętnych czasów. A z czego inwestować? Z tych marnych dwóch nekrologów na tydzień i trzech ogłoszeń drobnych? Bo akurat te "reklamy" zapełniające ostatnie numery, to przede wszystkim były anonse niszowych stacji radiowych, które zapewne odwdzięczały się puszczaniem pioseneczki "Nie norweski..." a nie żywą gotówką. Czy IKP mógł spokojnie przetrwać? Jesli w schyłkowym okresie sprzedaż (nie nakład) wynosiłaby nawet 5-6 tys. zł to po odliczeniu kosztów papieru, druku i prowizji kolporterów ile mogło zostać na egzemplarzu zysku? 10 groszy, czyli 500-600 zł dziennie - razem jakieś 10-12 tys zł miesięcznie. Nawet gdyby wychodziłoby jakimś cudem dwa razy tyle to jak z tego opłacić lokal, jego eksploatację i jeszcze pensje kilkunasu co najmniej osób? Bez ZUS-u i podatków uda się rozdać po kilka stówek najwyżej. Nawet jak 4Media wysysały gotówkę, to nie utuczyły się za bardzo... IKP na początku lat 90 mial wszystko: opinię w miarę obiektywnego, długą tradycję, przystępny styl pisania i wszystkie ogłoszenia drobne plus nekrologi (to wbrew pozorom ogromny atut). Zdołano zniszczyć i roztrwonić wszystko. Teraz już nie pora na uruchamianie czy reaktywację gazet. To pierwsze wymaga gigantycznych funduszy (vide Fakt), to drugie chyba jeszcze większych. Wystarczy popatrzec na reaktywację Życia Warszawy - są efekty, ale wydawca dopłaca kioskarzom za sprzedanie każdego egzemplarza i do tego dokłada inserty dla czytelników. Nawet jeden radca stojący z plikiem gazet w centrum miasta nie wydaje się atrakcją dostatecznie dużą, by nagle rozkręcić prasowy biznes :-))) Temat: Katowice muszą zachęcać inwestorów witaj biznes:) tak czytałem twoje posty i trochę mną wstrzasnęło- bo widać że w kraju istnieje jakiś mit dotyczacy tego, ze państwo finansuje Śląsk- poczytaj sobie o przedwojennych Katowicach i porównaj to z tym co było w 1989 po zmianie ustroju- zrozumiesz że dokonano absolutnego zniszczenia regionu (w sensie społecznym i fizycznym), z którego żył cały kraj (bo pieniądze z eksportu węgla były podstawą finansowania państwa - jeszcze ewentualnie przychody ze sprzedaży ropy które dostawalismy z ZSRR, no i oczywiscie obok druku pieniedzy:)). Obecnie tak naprawdę to nie państwo fiannsuje budowy- tylko je współfinansuje razem z Unia Europejską i samorządami (np. autostrada czy srednicówka)- i było tak również parę lat przed przystapieniem do Unii- wiec Państwo wcale sie nie wykosztwoało. Inny przykład- Muzeum Ślaskie- od ponad 60 lat czekamy na nie (na jego odbudowę)- teraz to może sie zisci, ale budzet państwa nie wyda na to ani grosza (o ile wiem), choć oczywiscie na nowe muzea w Warszawie pieniązde są (choćby w postaci współfinansowania). Kwestia inna- z twojego postów wynika, iż oczekujesz by cały kraj był, jak to mówi nasza władza solidarny (czyli żeby ci co mają dawali tym co nie mają)- problem w tym że to ślepy zaułek. Przypominam, ze taka zasada obowiazywała niegdyś kasy chorych- Ślaska była najbardziej gospodarna i musiała wypracowaną nadwyzkę oddawać do innych kas regionalnych - czy sądzisz że opłacało nam się być gospodarnymi i myśleć o rozwoju służby zdrowia?- okazało sie że lepiej jest byc rozrzutnym. tak samo jest z rozwojem regionów- żeby sie rozwijały, to przede wszystkim sami ich mieszkańcy muszą sie wziąść do roboty, a nie czekać aż ktoś załatwi ich problemy; a państwo nie powinno w tym przeszkadzać. czym innym natomiast jest pomoc państwa w przyspieszeniu tego rozwoju - i tu sie zgadzam, że słabsze regiony mogą oczekiwac pomocy, ale podstawą wszystkiego powinny byc środki własne skoordynowane co do wydatków z inwestycjami centralnymi- i tu zaczyna sie kwestia ustroju państwa i regulacji prawnych (np. osławiona ustawa o której pisał mój przedmówca). Co do podwyzek dla górników- władze oddłuzaja szpitale, odłuzyły stocznie, podwyzki dostają też inne grupy zawodowe- prawda jest taka, ze podwyzki i umorzenie długów dostaje każdy, kto moze zagrozić stołkom polityków (np. poprzez niepokoje społeczne) - wyjsciem z tego jest tylko prywatyzacja lub decentralziacja połączona ze zmianą finansowania zadań (czyli podniesienie racjonalnosci wydatków), zeby każdy odpowiadał za siebie, a nie oczekwiał, ze państwo (Warszawa) coś wymysli. Temat: do Neronki Tak Chciałem dyskusji na ten temat! To nie bełkot ani żal,że ktoś wpadł na pomysł jak zarabiać na chleb! Niestety nie może być filią ani odłamem Gdyż firma musiałaby być spółką Polsko- Grecką a taką nie jest! To po pierwsze! Chodziło mi głównie by uświadomić wszystkim, którzy korzystają z tego Forum problem! Zapytacie, jaki? Już odpowiadam jest wiele takich firm, które korzystają z naiwności i prostego myślenia jego przyszłych klientów. Czyli czytaj to, co małym drukiem, itd. Człowiek patrzy „Autoway – Polska” Znaczy Polska obsługa, czyli już Plus Samochody ok. A tu zdziwienie, bo na Krecie, Rodos niema Polskiej obsługi. Nie twierdzę,że mają zły serwis, ale twierdzę, że niewiele lub wcale nie różnią się tym co mają do zaoferowania Polskie biura podróży na miejscu.Za pośrednictwem swych rezydentów! A na tym Forum zauważmy wszyscy sobie radzą jak spędzić miło wakacje i zaoszczędzić kilka Euro! I oto chodzi, czyli każdy z nas jest takim piratem jak ja. Zaoszczędzenie kilku Euro to nie wszystko chodzi też o podstawy by nie dać się wprowadzić w błąd na fałszywe skojarzenia itp. I to miało na celu wywołanie tej dyskusji. Wracając do rzeczy tak jak już wcześniej pisałem niema na Krecie i w Całej Grecji wypożyczalni, która ma ubezpieczone opony i podwozie. Za fotelik nie trzeba nigdzie płacić dodatkowo. A zwrot pieniędzy po przyjeździe, gdy się rozmyślimy lub, gdy stwierdzimy, że konkurencja ma taniej. To chyba żart! Czyli te fałszywe skojarzenia mogą wprowadzać w błąd. To tak jakby napisać „ tylko w naszych samochodach świeci słońce a jak włączysz Klimę to poczujesz chłód”. To tylko przykład nikt tak na szczęście nie pisze. Chwała Pani Neronce za to, co robi na tym Forum i nie jest to związane z wynajęciem aut. Ale reszta to już czysty biznes. Proszę radźmy sobie wszyscy i gdy zobaczymy podobne informacje informujmy o tym by nie dać się nabrać. Jak tak jak by, choć Amudara ta obok Heraklionu Hasło Polacy dla Polaków Firma Interlinie? Naciągają już biednych ludzi od wielu lat na te slogany i nikt o tym nie pisze nie informuje. Czy Uniwersal wypożyczalnia, z Amudary i Herssonisos podobne chwyty? Czy o tym nie należy pisać, bo kilka osób obsłużyli dobrze? Ale ile osób straciło na znajomości z tymi firmami. Proszę piszmy i o takich faktach, bo to też pomoże miło tanio i bezpiecznie spędzać swoje wakacje. Ci, którzy chcą na tym zarobić niech swoją prace wykonują tak by u nich chcieć zostawić swoje pieniądze, ale nie na zasadzie niedomówień półprawdy itd. Pozdrawiam, Barbarossa pirata na tych morzach. Temat: TUSK - socjotechnika reklamy ? > 1 To Korwin Mikke jest takim antykomunistą? Antykomunistą powinno się być w > latach PRL, ale nie teraz. A wtedy jakoś Korwin Mikke nie zasłynął z swojej > opozycyjnej działaności... "Po powrocie z Paryża w 1978 założył prywatne seminarium „Prawica, Liberalizm, Konserwatyzm”, w którym brało udział wielu późniejszych działaczy opozycyjnych. W tym samym okresie powstała również podziemna Oficyna Liberałów, która przygotowywała do druku pierwsze podziemne publikacje. Tytuły niektórych z nich to m.in. „Prosta droga” i „Uwolnić Czubańskiego” autorstwa Janusza Korwina- Mikke oraz kwartalnik „Stańczyk”. Po sierpniu 1980 roku był doradcą NSZZ Solidarność Indywidualnego Rzemiosła oraz współtwórcą „Narodowej Federacji na rzecz Wolnej Gospodarki”. W marcu 1982 został internowany w Białołęce, gdzie spędził 4 miesiące. W 1984 założył wraz ze Stefanem Kisielewskim Partię Liberałów ,,Prawica”, w 1987 – Ruch Polityki Realnej, aż wreszcie konserwatywno- liberalną partię „Unia Polityki Realnej”." Do tego Korwin był inicjatorem ustawy lustracyjnej. > 2 Redukcja podatków? PD tez chce redukować podatki. O ile pamięc mnie nie > zawodzi Korwin nazywał obniżanie podatkó przez Reagana jako socjalsityczne > reformy... PD bardzo mocno zredukowała podatki kiedy rządziła kilka lat temu... Redukcja podatków w wykonaniu PD a w wydaniu PJKM to zupełnie inna bajki. > 3 Mniej interwencji rządu? Jesteś za federalizacją Polski? Jednak Polska a USA > to dwa różne systemy ustrojowe. PD chce aby mneij pieniędzy przechodziło przez > budżet, oraz aby redukować kompetencje państwa. PJKM chce żeby przez budżet przechodziło niezbędne minimum. Rząd - redukcja liczby ministerstw do 6 kierowanych przez bezpartyjnych fachowców. > 4 Poparcie dla biznesu deklaruje sporo partii. Wedle biznesmenów najbardziej > przychylny im program ma PO i potem PD. Cieszę się bardzo. > 5 walka z przestępczością to bardzo ogólne stwierdzenie, tak naprawdę to pustra > > mowa trawa. Jakoś nie słyszałem aby ktokolwiek deklarował profity dla > przęstępców... Cytowałem za encyklopedią gdybyś raczył zauważyć. Temat: Adolf Bush jr. idzie na wojnę? Moim zdaniem rzecz polega na rozpaczliwej obronie dolara. Od wielu lat Dolar USA jest tylko zadrukowanym na zielono papierem. Po odejściu od parytetu złota, główny napęd gospodarki USA polega na... druku dolara i eksportowaniu tego... towaru/"surowca" za granicę, w zamian za realne dobra. USA w umowach powojennych zagwarantowała innym państwom, które odeszły od złota oparcie w dolarze - opartym na złocie. Kiedy same USA od złota odeszły, zawarły układ z Saudyjczykami (Arabią Saudyjską), na podstawie którego wszelkie transakcje naftowe rozliczane są w dolarach. W zamian USA obronią dynastię (i jej prawo czyli szariat) przed ulicą, a amerykańskie firmy to i owo unowocześnią w tym kraju. Dzięki temu układowi kto chce mieć naftę ten musi mieć dolary i biznes sie kręci. Po drugiej wojnie w zatoce, Saddam został na swoim miejscu (bo to jednak "nasz" sukinsun) - w końcu to Stany doprowadziły go do wladzy by zaatakował Iran, także bronią chemiczną w której zaopatrzenie zaangażowany był niejaki - Wolfowitz... Kiedy jednak Saddam zapowiedział przewalutowanie 10 mld dolarów rezerwy z dolara na euro a żadne tajne perswazje nie pomogły - przywalono mu aż sie zakurzyło pod pretekstem posiadania przez niego (Saddama)... - broni chemicznej... Swego czasu proces odejścia od dolara na rzecz euro zapowiedzial Iran, miało się to zacząć w 2006. No i od razu zaczęła się oś zła i wygrażanie. Jeśli Iran przejdzie na euro (zapowiada to, że zrobi to 2007 r.), a jest dużym eksporterem surowców (akurat nie na rynki USA), to znakomita część pozieleniałego papieru przestanie być potrzebna i Amerykanie będą mieli... kłopot z eksportem swej inflacji - a to w końcu główna podpora ich gospodarki. Z tego wniosek, że albo Iran będzie stał przy swoim i gospodarka światowa przeżyje solidny wstrząs podczas panicznej likwidacji obrotu dolarowego. Albo Iran wycofa się z pomysłu w zamian za wszelką technologię jądrową, rakietową - dowolną inną, jakiej sobie zażyczy. Wrzaski na Izrael jedynie pomagają polaryzować sytuację i wskazują głowną przeszkodę w transakcji. Uderzenie na Iran bez porozumienia tak czy inaczej odeśle dolara do lamusa ekonomicznych perpetum mobile, więc się nie opłaca nikomu. Oczywiście Izraelski ogon odpowiednio merda amerykańskim psem, podszeptując mu: "dasz radę, uderzaj na Iran bo to "nas" czyli Izraela wróg". Ciekawa sytuacja Ale nie o żadną broń tutaj chodzi Temat: .:: Ostatnie wyczyny GW i Dziennika ::. Media świetnie by zrobiły, gdyby... ...zajęły się molestowaniem nie tylko w buraczanej Samoobronie, ale także (a właściwie to przede wszystkim!) w świecie biznesu, w środowisku kultury lub tym co się dzieje w ich własnym światku. Tajemnicą poliszynela są informacje o tym, jak załatwia się posady we wszelkich firmach, placówkach kulturalnych, w telewizji, radiu i gazetach. Ja rozumiem, że istnieje umowa korporacyjna, że nie pluje się do własnego gniazda, że na wykorzystywanie kobiet, rozwiązły sposób bycia itp, że na to co się dzieje wśród "swoich" przymyka się oko. Szlag mnie trafia, jak w piórka etycznego cenzora życia publicznego, ubiera się redaktor L. z Polsatu. Obrzydzenie mnie bierze, kiedy wysłuchuję tego samego gościa, przy wtórze trzech innych, wcale nie lepszych, w radiu TOK FM. Na wymioty mi się zbiera, jak Stasiński z GW nie przebierając w słowach mówi o konieczności stosowania wysokich standartów, ten sam Stasiński, który jest zastępcą naczelnego w gazecie, która opublikowała wywiad z Anetą K. A w którym to wywiadzie puszczono tylko to co chciano, a nie całość wyznań Anety. Doskonale wiedzieli, że ona oskarża Łyżwińskiego o ojcostwo własnego dziecka, ale nie puścili tego do druku. Publika dowiedziała się o konfabulacjach Anety, dopiero z programu podnieconych niezdrowo Morozowskiego i Sekielskiego. Taka jest prawda o tych naszych "poważnych" mediach. Tylko lekko trawestując Marszałka Józefa Piłsudskiego można powiedzieć: kury im szcz.. prowadzać, a nie dziennikarstwo uprawiać. A już o próbach obalani koalicji, że już o całym rządzie nie wspomnę, to niech ci mięccy panowie na zawsze zapomną. Temat: W jaki sposób płacicie fotografowi/zespołowi/... ? > Umowa jest podpisana, ponieważ ona własnie jest potwierdzeniem zabookowania > terminu - umowa ustna chyba nikogo nie satysfakcjonuje, a mnie najmniej Co w przypadku jak Pani zrezygnuje z umowy na dwa dni przed zawarciem związku małżeńskiego? > Umowa podpisana oczywiscie w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach, kontakt jest > ciągły i dość "osobisty", zresztą fotograf jest polecony z bardzo bardzo > pewnego miejsca. To przynajmniej zostało wyjaśnione Szczerze mówiąc, zasada w biznesie jest taka - zaliczka jest > konieczna, jeśli w grę wchodzi np zakup materiałów, albo jakieś prace > przygotowawcze, albo jakiekolwiek czynności, kt wymagają nakładów ze strony > usługoDAWCY. Natomiast w przypadku, gdy zlecona usługa ma być wykonana "od a do > > z", bez dodatkowych nakładów i wydatków etc - zaliczka jest prawie > bezpodstawna. ma Pani rację i w tym przypadku potrzeba dojechać do usługodawcy czyli zakupić paliwo,wydać na bilet(chyba żadziej,ale się zdarza),zakupić materiały typu filmy ,baterie,kasety w przypadku wideo.Jak widać wydatki są,tylko niektórzy mogą ich nie zauważać. Wiem, że "tak się przyjęło", ale... proszę mi powiedzieć - na > jakiej podstawie prawnej i za co miałabym dawać zaliczkę fotografowi? > szczególnie - na co/ za co? Oczywiście nie biorę pod uwage przypadków > granicznych - naciągactwo usługodawców i nieświadomość zleceniodawców. Jak wyżej A jeszcze jedna > sprawa... w jaki sposób Pan/Pani rozlicza się z tej zaliczki? jakaś faktura? > paragon? czy może "proporcjonalnie" w kolejnych fakturach? pozdrawiam Rozliczenia z US to moja sprawa,a jeżeli klient życzy sobie fakturę to nie ma problemu,ale wystarczy zwykły druk KP z odpowiednią adnotacją o przyjęciu zaliczki. Temat: INTER GLOB we Wrocławiu Chociaż z reguły morały są na końcu, mój będzie na początku! JAKIE OGŁOSZENIE TAKA FIRMA! Małym drukiem w poniedziałkowej Wyborczej: "do działu handlowego, 500 zł tygodniowo" Dzwonię. Miła Pani (jak się później okazało owa Orka) pyta o wiek i wykształcenie. Uuu, 29 lat, wykształcenie wyższe, proponuję pracę w dziale handlowym. Umawia mnie na rozmowę na następny dzień na 12. Przychodzę. Korytarz, Eska Rock nawala że własnych myśli nie słyszę, obok kilku młodzieńców. Wchodzę. Miła Pani ze mną rozmawia, bardzo podniecona moją aplikacją, proponuje pracę przedstawiciela handlowego ds. biznesu, zarobki od 1400 do 12000, widzę że w tej materii nic się nie zmieniło:),więcej szczegółów na 2 godzinnym szkoleniu, prosi o telefon o godz. 17. Dzwonię. Orka z radością gratuluje mi przejścia pierwszego etapu rekrutacji! Życiowy sukces! Dopiszę ten wyczyn do swojego cv!:) Zaprasza na dzień następny na 13 naszkolenie biznesowe. Trochę marudzę bo mi nie pasuje, Orka jest twarda, innych terminów nie ma... No cóż, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, więc idę... Przychodzę! Szef, trener szkolenia biznesowego, tylko dresu brak! Orka senior, brudny, dziurawy garnitur, tłuste włosy, brudne paznokcie. Przez pierwsze 20 min. opowiada mi o taryfach w TP i dla porównania w Netii. Za każdym razem pyta: "i co, nokaut, prawda?" Prawda, prawda! I dalej swoje. Żeby nie siedzieć jak kołek pytam ile lat firma istnieje na rynku (od 1999-ponoć...), ile zatrudnia osób (180- bajka), gdzie ma swoja siedzibę (no tu... więc ciekawe gdzie Ci wszyscy pracownicy?), czy gwarantuje narzędzia pracy- i tu trafiła kosa na kamień... "Jakie narzędzia? Telefonu Pan nie potrzebuje, będzie Pan dzwonił stąd, laptop- jaki laptop? Tu mamy 2!:) komputery, a samochód służbowy? Wie Pan ile ja dziś jechałem w tym śniegu? 2 godziny! Do Obornik Pan nie będzie jeździł, więc tramwajem szybko i sprawnie!" Nic się nie przyznaję że mam swój samochód, i że stoi pod "siedzibą firmy"... Po czym Orka senior pokazuje mi jakieś, jak myślałem wzory umów. A to moja umowa do podpisania... Więc czytam. Ani słowa o zarobkach, stosunku prawnym etc etc. Orka pyta nad czym się zastanawiam? A ja na to: "czy chce u Państwa pracować, potrzebuje czasu na zastanowienie" Orka: "ale nad czym się tu zastanawiać, gdzie Pan więcej zarobi?" Ja: "proszę mi udostępnić dokumenty, zastanowię się przez weekend" Orka:"to nie mamy o czym rozmawiać" Tak? No to proszę! Wstaję, wychodzę wymownie trzaskając drzwiami. Odwracam się przez chwilę czy Orka senior nie atakuje mnie jakąś myszka albo klawiaturą... Wsiadam, odjeżdżam, tyle mnie tam widzieli! Jednym słowem: strzeżcie się! Temat: Australia - Emigracja Gość portalu: Pawel_z_Melbourne` napisał(a): zajrzyj zapraszam do przeszukiwarki Cyberexpresu www.cyberexpres.com/szukaj.asp i wrzuc "Paweł Dąbrowski: dostaniesz np. artykul z 31/8/2002 (i pare innych) Nie daj się omamić! - cz.1 Jeszcze niedawno prasa australijska pełna była ogłoszeń "wspaniałych" medykamentów. Centralne miejsce w tych ogłoszeniach zajmowało zdjecie pary małżeńskiej w łóżku: on smutno-zrezygnowany, ona - wyraźnie zawiedziona. Towarzyszył temu napis: "trudno o tym mówić". A drobnym drukiem pod spodem: "badania świadczą, że 40% mężczyzn w wieku 40-70 lat ma problemy z potencją". Jak jednak wskazano w niedawnym programie Current Affairs brakło tam istotnego szczegółu. A mianowicie: średnia wieku osób badanych wyniosla... 66 lat uszy do gory 'nothing is over, until is over :)) no worries, mate! Strona www.winwinloans.net 1. Paul J. Dabrowski Ph.D. Jakie PhD? PhD nadają TYLKO w krajach anglosaskich. Ty masz, owszem, może i jakis dokorat, ale na pewno NIE z filozofii, więc NIE jesteś żaden ?Philosophiae Doctor?! 2. Working on contracts? (Pracujesz na kontraktach?) OK! Casual work? (Pracujesz dorywczo?) OK! Self employed? (Prowadzisz wlasny biznes?) OK! Dotąd wygląda OK, ale dalej: Defaults? (Wpadka kredytowa?) OK! - Kto da pożyczkę komuś, kto nie nie chiał spłacić poprzedniej? Poor savings record? (Kiepska historia oszczednosci?) OK! - Kto da pożyczkę komuś, kto trwoni pieniądze? Newly arrived to Australia? (Swiezo przyjechales do Australii?) OK! - Tu widać, jak Paweł Dąbriwski żeruje na imigrantach? A NAJLEPSZE JEST PONIŻEJ: No tax returns? (Nie masz ?tax returns??) OK! - Paweł Dąbrowski pomaga OSZUTOM PODATKOWYM! Takim, co sie ukrywaja przed Tax Office (urzędem podatkowym)! Przypominam, że każdy kto ma jakiekolwiek zarobki na terenie Australii, musi wypełnić ów ?Tax Return?, czyli ZEZNANIE PODATKOWE! Temat: Tego pana nie obsługujemy Plakat jest świetny, firmy aroganckie jak kibole 1. Sam plakat to świetny, błyskotliwy i skuteczny pomysł firm agencji reklamowych i druku wielkoformatowego. Tak już jest: reklama to przede wszystkim komunikat dla odbiorcy, musi zwracać uwagę, być na czasie a odbiorcy mają się utożsamiać z przekazem. Do tej roli Webb nadaje się jak mało kto. 2. Zupełnie inną kwestią są chamskie, prymitywne dopiski i stosunek firmy do nich. Firmy reklamowe akceptują te dopiski, liczą na nie i odgrażają się wysłaniem tego do Webba. Przekaz jest więc niespójny, z jednej strony świetny kontrowersyjny plakat z drugiej szczeniackie, nieetyczne zachowanie tych firm podważa wiarygodność jako partnera w biznesie. Skąd partnerzy mają wiedzieć czy nie zawisną w miejscu Weba np przy zwłoce w płatności lub sporze z firmą? To zupełna katastrofa marketingowa, akceptacja wyzwisk daje jak najgorsze świadectwo tym firmom. 3. Następna kwestia to prymitywizm samych kibiców dających sobie i polskiej piłce fatalne świadectwo. To fakt taka właśnie jest Polska i polscy kibice, jakbyśmy nie widzieli, że Polacy grają bardzo, bardzo kiepski futbol. 4. Nagonka i wściekłość na Webba po nim spływa, można nawet powiedzieć więcej, umacnia go w jego werdykcie. W zawód sędziego wpisana jest krytyka i sędzia Webb z pewnością sobie z nią poradzi. Spłynie po nim jak po kaczce, co miałby niby zrobić, kajać się, wystąpić do UEFA o zmianę własnej decyzji? W dodatku z podrzędnego sędziego stał się kimś, każde dziecko w Polsce będzie wiedzieć kto to Webb, a jeśli ta nagonka potrwa dalej to i każdy Anglik będzie znał Webba. Temat: Chłopców trzeba wynieść razem z biurkami... Gość portalu: Andrzej napisał(a): > Brawo _helga. > > Polecam w podobmym tonie swietny artykul z Reczypospolitej > W skrocie: Autor artykulu zastanawia sie co sie stalo z inteligencja w kraju > oraz namawia do skorzystania z prawa do czynnego oporu wobec narastajacej oraz > wzmozonej fali nierzadu ze stron oligarchistycznej wladzy w III RP > > Podaje link: Artykul "Kryzys państwa - kryzys społeczeństwa". Autor: Ireneusz > Krzemiński jest profesorem socjologii > > <a href="arch.rp.pl/a/rz/2003/02/20030217/200302170080.html? k=on;t=20030 > 11920030218"target="_blank">arch.rp.pl/a/rz/2003/02/20030217/200302170080.html? > k=on;t=2003011920030218</a> > > Przyjemnej lektury > Dziekuje, rzeczywiscie przyjemnie sie czyta. Ten tekst oceniam i tak na bardzo ostrozny. Obawiam sie, ze stan zorganizowania spolecznego jest po 10 latach od Okraglego Stolu nizszy niz na poczatku procesu transformacji. Takie przynajmniej sa dane. Wcale tez nie jest takie tajemnicze to, co pisze o milczeniu srodowisk intelektualnych, ktore (w normalnej sytuacji) powinny stanowic cos w rodzaju "systemu wczesnego ostrzegania". Po prostu nie ma zadnej samodzielnosci myslenia. Rozumiem przez to samodzielnosc w stosunku do wladzy, co wiaze sie nie tylko z funduszami, ale i mozliwosciami druku, dyskusji, itd. Biznes jest albo za slaby i zduszony fiskalnie - albo tez zupelnie nie zainteresowany finansowaniem niezaleznej dzialalnosci intelektualnej (ci, co sa pod system "podczepieni" nie maja zadnego interesu w krytyce systemu). Wladza oczywiscie na krytyke siebie samej raczej kasy nie wysupla, a moze jeszcze etatu pozbawic. Moge sie zalozyc, ze fundusze europejskie tez beda zdalnie sterowane - a po wypowiedzi Chiraca juz widac, kto je dostanie - ci, co beda umieli wykorzystac znakomite okazje, zeby zamykac swe geby Wiec rzeczywiscie, chyba zostal tylko czynny opor. Ja osobiscie juz nie wierze w zadne mozliwosci samozreformowania sie tego systemu. Tylko ze kto chcialby sie narazac na etykietke awanturnika, heh? Temat: O ułatwieniach dla firm będę rozmawiał z każdym Regon i inne utrudnienia Widzę że Pan Kluska chciał jakoś wypełnić swoja listę. Bo akurat REGON to żadne utrudnienia dla firm. Nic nie kosztuje , wydają od ręki, nawet można zostawić wniosek w ewidencji działalności w urzędzie miasta lub gminy, a numer statystyka wyśle pocztą. Natomiast w dobie gdzie informacja jest podstawowym towarem, pozbycie sie rejestru, który jest baza nie tylko mierzenia zjawiska jakim jest przedsiębiorczość, ale i podstawą do wszelkich badań (np rachunków narodowych), wydaję się być przejawem totalnej ignorancji. Każdy rozsądny człowiek wykorzysta informacje do planowania i prowadzenie biznesu, zarządzania miastem lub państwem. Wiara Pana Kluski w to ze urząd skarbowy, który obsługuje, bazę NIP, porzuci kontrole i zajmie sie statystyka wydaje sie mocno nieodpowiedzialna. Poza tym Regon obejmuję inne podmioty niezwiązane z NIP-em np gospodarstwa rolne, stowarzyszenia czy rożnego rodzaju wspólnoty, które również tworzą otoczenie biznesowe a mogły by być pominięte. W Polsce wcale nie ma trudności w zakładaniu firmy ( pomijam spółki ), problemy są później, licencje pozwolenia, adaptacja lokali ( przepisy budowlane, sanitarne) to nieraz trwa miesiące. ZUS któremu trzeba płacić zbójecki haracz, i może ci zrobić sprawę w sądzie bo wysłałeś kopię a nie oryginał jakiegoś tam druku. Wg przepisów prawie nie ma czegoś takiego jak spółka cywilna, każdy z przedsiębiorców ma swój wpis do ewidencji i generalnie jest traktowany jako samodzielny przedsiębiorca. Ale ZUS jakoś kroi na ubezpieczenie zdrowotne z każdej spółki, a tak by ludzie wchodzili z nowymi pomysłami i rożnymi innym przedsiębiorcami w nowe biznesy. Można jeszcze napisać o największym kuriozum jakim jest opłata za możliwość płacenia podatku (vat-7). Duży problem jest w sposobie i kosztach zakładania np spółki zoo. powinno to być maksymalnie uproszczone. Powiedzmy ja i ty gdzieś tam pracujemy lub mamy swoje biznesy, i teraz jest pomysł, ja daje dychę ty dychę i robimy firmę np sklep internetowy. ja prezes ty prezes ale pracujemy za darmo mając na uwadze powiększenie majątku jakim jest ta spółka. A teraz moi drodzy spróbujcie zarejestrować taka firmę. Kilka miesięcy wyjęte i również kilka tysięcy zł wyrzucone na początek pisze tu tylko o rejestracji. A dalsze dodatkowe ZUS-y , koszty pełnej rachunkowości, obsługa prawna itd to już inna bajka. Temat: inwestycje vs manipulacje cytaty cytaty : Przykro rzec, ale w moim państwie znów skutecznie działa - choć nieoficjalnie i w demokratycznych szatach - peerelowskie Ministerstwo Prawdy. Drugim powodem był strach przed bliżej nie określonym odwetem Agory („wie pan, oni mają długie ręce i dobrą pamięć, a my wolimy nie mieć kłopotów”). Zimno mi się robiło, gdy mi to mówiono lub dawano do zrozumienia, bo przeżyłem PRL i dobrze pamiętam lęk zwykłych szarych ludzi przed rzekomą wszechmocą bezpieki: nie pójdę głosować, to paszportu nie dadzą, z pracy wyrzucą, dziecko w szkole będzie miało nieprzyjemności... Gdy w maju 1989 roku ukazał się pierwszy numer „Wyborczej” - chyba nikomu przez myśl nie przeszło, że po czternastu latach „Gazeta” będzie budziła podobne obawy. I to wśród dziennikarzy, a więc ludzi dobrze wykształconych, bardziej świadomych rzeczywistego stanu rzeczy, lepiej zorientowanych w świecie polityki i biznesu. Zresztą - może właśnie dlatego wśród dziennikarzy? Ze strachu przed Agorą (bo jak inaczej to wytłumaczyć?) zawartą już umowę o druk reklamy zerwało, oddając pospiesznie tysiąc złotych, kierownictwo redakcji „Naszego Dziennika”, uchodzącego za ideowego przeciwnika „Gazety Wyborczej”... koniec cytatów . obiektywna racja , o której pisał a_weirdo , nie istnieje w świadomości obywateli jest ona zniekształcona jednym kierunkiem zbliżenia obiektywu wobec spraw które nas dotyczą . istnieje jedna subiektywna racja ,która uzyskuje rangę obiektywnej dzięki wspólnemu działaniu mediów na rzecz "Ministerstwa Prawdy" . rozbieżność między tą "prawdą obiektywną" a subiektywną oceną obywatela który przygląda się sprawie z bliższej perspektywy z racji swojego interesu , jest wielce rozbieżna - ta jednak nie zyskuje żadnych racji nagłośnienia przez media jeżeli nie jest zbieżna z racjami "Ministerstwa Prawdy" która wybierze te subiektywne zbliżenia wobec sprawy i takie ich interpetacje , które będą dowodziły tez słuszności tej wypaczonej "prawdy obiektywnej" . Temat: Ewa Ziemiszewska przed komisją śledczą Mi nerwusko, zważ, że w aferze związanej z nowelizacją ustawy o RiTV jest kilka pięter. 1.Na wyższym - odbywa sie nieczysta rozgrywka polityczno-biznesowa o dominację nad środkami masowego przekazu. Gdzieś w tle czai się jakaś tajemnicza GTW, powiązana najprawdopodobniej z lewą stroną sceny, która chce sobie zapewnić tubę propagandową oraz żródło dochodów, a także możliwość wpływania na politykę kadrową w środowiskach twórczych. Mówiąc najprościej - środowiska postpezetpeerowskie chciałyby odtworzyć PRL-oską sytuację partyjnej dominacji w druku i eterze. Wiele wskazuje, że utrudnianie AGORZE zakupu POLSATU jest elementem tej gry o wpływy i pieniądze (głównie z reklam). 2.Na niższym - kilku panów i kilka pań chciałoby zrobić przy tej okazji biznes - wykorzystując swe pozycje w strukturach państwowych, politycznych, środowiskowych. Trochę im pilno - bo wszystko wskazuje, że kompromitująca się na wszystkich frontach SLD przerżnie najbliższe wybory. A wtedy - żegnajcie tłuste posadki. Działalność opozycyjna jest może i ciekawa, ale nie daje tylu okazji do intratnego dla partii i jej aktywu wykorzystywania majątku państwowego. Stad gorączkowe szukanie możliwości "ustawienia się na swoim". Machlojki, próby wymuszenia łapówek... 3.Na najniższym szczebelku - są różni ludzie, często bez własnej inicjatywy, dyspozycyjni, z oportunizmu wplątani w sieć matactw. Praktyka - niestety pokazała, że osobniki z dwóch wyższych pięterek potrafią się do spotkań z sejmową komisją przygotować, posłowie - to są dla nich "koledzy" a nie "autorytety", albo wręcz "zera". Wiele informacji się od nich nie udaje wyciągnąć. Natomiast ci z najniższego szczebelka okazują się prawdziwą kopalnią wiedzy. Oczywiście takiej, jaka im jest dostepna. Widać, ze boja się swych służbowych przełożonych, ale oskarżenia o krzywoprzysięstwo też się trochę obawiają. I dlatego daje się z nich coś wycisnąć. Ja rozumiem, że kogoś takie żmudne układanie puzzli, bez efektownych fajerwerków, może nudzić. Transmisja przesłuchań jest przez wielu widzów traktowana jak nudnawy "realityshow". No i pokrzykują, żeby ożywić akcję. Albo chichoczą jak hehe. Ale to nie powód, żeby ich postponować. Tak myślę. Może się mylę. Temat: Radykalnie przeciw skrajnym tendencjom:) kamyczek do ogródka Rybiński jest dowcipny, ale jego zaangazowanie "teczkowe" w sporym stopniu wynika z chęci - ćóź - czysto rewanżystowskich. Otóż - Rybiński został oskarżony o plagiat (mniej elegancko: prawie żywcem przepisanie tekstu z niemieckiej gazety i opublikowanie go w Rzplitej jako swego felietonu). W nagłośnieniu sprawy brała udział GW, choc na trop wpadło Forum - tygodnik żyjący z przedruków. Tak oto Rybiński załatwia osobiste rachunki z Gazetą wieszaja na nie psy kiedy sie da. Gazeta.pl > Kraj > Opinie, analizy, reportaże Sobota, 5 marca 2005 Ja, znany oszczerca. Odpowiedź Maciejowi Rybińskiemu ZOBACZ TAKŻE • Rybiński nie plagiatował, tylko kradł cudze teksty (04-02-05, 23:00) Paweł Wroński 04-02-2005, ostatnia aktualizacja 04-02-2005 11:56 Maciej Rybiński w komentarzu "Ja, znany plagiator" twierdzi, że zwalczam go "typowymi dla >>Gazety Wyborczej<< metodami". Mam przed sobą artykuł Maciej Rybińskiego z "Rzeczpospolitej" z 23 maja 1997 roku: "Biznes wraca na Zachód" i "Minęło oczarowanie Europą Wschodnią" z "Frankfurter Algemeine Zeitung" z 21 maja 1997 r. Ówczesny tekst Rybińskiego zaczyna się od zdania: "Coraz więcej przedsiębiorstw sprowadza z powrotem do Niemiec część swojej produkcji przenoszoną wcześniej do krajów Europy Wschodniej". Tekst w "FAZ": "Coraz więcej przedsiębiorstw decyduje się na przeniesienie produkcji z krajów Europy Wschodniej z powrotem do Niemiec". I dalej akapit w akapit. Redakcja "Forum", która od kilku dziesiątek lat zajmuje się przekładami, komentując działalność Rybińskiego, napisała 8 czerwca 1997: "Twórczy wkład autora tej korespondencji polegał jedynie na opuszczeniu kilku zdań oraz na paru samodzielnie zrobionych błędach w przepisywaniu z FAZ". Mnie też wydaje się, że nie jest to, jak pisze Maciej Rybiński we wczorajszej "Rzeczpospolitej", przepisanie "danych statystycznych dotyczących gospodarki". Może jednak się mylę? Jestem uprzedzony? Niech czytelnicy ocenią. Od 1997 roku Maciej Rybiński po przedrukowaniu przez nas wspomnianej informacji "Forum" spożytkowuje część swojego talentu na udowadnianie, że "Gazeta Wyborcza" jest "be". Równocześnie stara się odgrywać rolę autorytetu moralnego i strażnika dobrych manier. Mam więc do niego prośbę. Niech mi podpowie jakieś inne niż "plagiator", łagodniejsze, określenie. Zapewniam, że będą go wobec niego używał konsekwentnie. Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum Wasze opinie (45) + DODAJ swoją opinię Temat: MT Marketing - proszę o opinię na temat tej firmy Wciąż chyba nie jest jasne w jakim celu i dlaczego wzięłam udział w forum oraz co sądzę o MTM. Firma jak wiele innych, wykorzystujących aktualną styuację na rynku. Dopóki będą klienci Waszych usług i osoby zdetreminowane by dla Was pracować. Wierzę, że dla kogoś wielkim sukcesem jest osiągnięcie "szczytu możliwości" czyli otwarcie własnego biura i zatrudnianie kolejnych pokoleń akwizytorów...Sprawą osobistą jest również to jak ktoś ten sukces osiąga, czy kieruje się w tym wszystkim jakąkolwiek etyką czy po prostu wszystko przelicza na określoną prowizję i zaciera rączki gdy udało się zarobić oszukując kogoś naiwnego. To nie tylko wina akwizytorów, że tak jest, bo wciąż ludzie podpisują nie czytając umowy, wierzą na słowo pani/panu, który zapukał do ich drzwi i testuje na nich wyuczone techniki sprzedaży...Ale to wolny kraj i niech każdy robi to co daje mu szczęście i osobistą satysfakcję. Mój wpis na to forum służył informacji czym tak naprawdę zajmuje się firima MTMarketing, bo po raz kolejny w prasie ukazało się ogłoszenie treści:"Międzynarodowa firma reklamowo-sprzedażowa poszukuje AMBITNYCH osób, które wezmą udział w Biznes Development Programme...". Piszcie uczciwie na czym polega praca oszczędzając ludziom czasu, a nikt nie będzie miał do was pretensji. Bo tylko o to chodzi! Jeśli rzeczywiście jesteście rzetelną firmą, międzynarodową i osiągającą sukcesy, to jaki jest powód tej całej otoczki i wielu niedomówień? Traktujcie ludzi z szacunkiem a i oni zaczną Was szanować. Podobnie w pracy i sprzedaży bezpośredniej - nikt wtedy nie będzie was szczuł psami i trzaskał drzwiami przed nosem. Jedno pytanko na koniec...skoro wasza oferta jest tak uczciwa to dlaczego nie jest stosowane w praktyce pozostawienie umowy do wglądu i możliwośc podpisania jej dopiero po dokładnym zapoznaniu się z treścią kilku stron drobnego druku, pod którymi trzeba się podpisać? Wszystko to grubymi nićmi szyte...Ale powtarzam! Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy chcą albo muszą to robić. Oby tylko wiedzieli, że tak naprawdę Business Development Programme znaczy akwizycja,pozdrawiam! Temat: Jak to jest mozliwe? do wdzielonagory Witam! Bardzo cieszy mnie Twój entuzjazm, ale produktu nie znam jeszcze, więc nie moge się wypowiadać... Natomiast moge nt systemu w miarę jak go przed nami odkrywasz. Obruszyłeś na moja wzmianke o piractwie i przepinaniu... To dobrze, że w Twojej firmy pilnuje się tego, notomiast gwoli udobruchania Ciebie pragnę Ci zwrócić uwagę iż wcale nie stawialem takiego zarzutu, ale zwrociłem jedynie uwagę iż kojarzy mi się z tym. Cały jednak najważniejszy mój sprzeciw przeciw temu jest taki, że jest to po prostu... zbędna formalność. Bo gdy wygodniej jest mi umieścić jakiegos kandydata w grupie któregoś z moich liderów, to mam znacznie prostsze rozwiązanie: przekazuję go zainteresowanemu liderowi, który sam podpisuje z nim umowę. W innym przypadku np moja liderka była w szpitalu i nadal umawiała mnie z kandydatami, których wprowadzałem do jej struktury mając druki z jej podpisem in blanco... Prowadziło to jednak czasem do patologi polegających na tym, że ona nie znała swoich ludzi (sic!!!). Dlatego nie widzę tu wcale korzyści. Natomiast system płacenia do któregoś pokolenia też mi sie nie podoba, gdyż jak mówiłem pierwza moja dyrektorka pojawiła mi się dopiero w 6tym pokoleniu, ale równie dobrze mogła sie pojawić nawet w 12tym, a wtedy zupełnie opłacałoby mi sie z nia pracować, bo nie miałbym kasy za pracę z nią. Natomiast w układzie róznicowym zawsze mam kasę nawet gdy lider pojawi sie w 21szym pokoleniu... Chcesz więcej,klinij tu:MLM, biznes po godzinach... Katalog Oriflame Pozdrawiam i zapraszam! Temat: reklamacja butów venezia trzeba czytać druki reklamacyjne, pisze w nich że klient sam dowiaduje się o sposobie rozpatrzenia reklamacji w sklepie, osobiście lub telefonicznie. Klient podpisując wniosek, zgadza sie na takie rozwiązanie... z resztą wyjścia innego nie ma. Pani reklamacja jest bardzo dyskusyjna, podejrzewam że nawet sąd nie przyzna Pani racji, chyba że wykaże Pani obiektywną wadliwość obuwia, naprzykład dowodząc, że wiekszość kobiet noszących Pani rozmiar porani sobie stopy nosząc tą parę obuwia. Jeśli nie wykaże Pani takiej wady, popartej opiniami Rzeczozawców, bardzo łatwo zżucić winę na zły dobówr obuwia do budowy stopy lub indywidualnych potrzeb. Ponieważ sprzedawca nie ma wpływu na dobór obuwia przez klienta, nie odpowiada także za skutki tego doboru... słowem - reklamacja niezasadna. A tak poza tym, proszę spojrzeć na innych importerów obuwia, wizytowego czy sportowego, nikt nie uznaje reklamacji, na wszystkich klienci się skarżą,że reklamacji nie uznają. Są klienci co mają rację, ale są i tacy co jej nie mają (przeważająca większość) i myślą że wszystkie rozumy pozjadali. 2 lata gwarancji dla obuwia to lekka przesada, 6 miesięcy wystarczy aby wady ukryte sie ujawniły)tylko takie podlegają reklamacji). Ale dzieki temu, że buty można reklamować przez tak długi okres czasu, b.dużo ludzi reklamuje je nawet po 2 sezonach! cierpią przez to ludzie których reklamacje są zasadne, bo obsługa każdej reklamacji kosztuje, a firmy starają się koszty obniżać, dlatego oddala się tyle reklamacji ile to możliwe, albo naprawia wadliwe obuwie w nadzieji, że klient sobie odpuści. Wina nie leży po stronie sprzedawców czy klientów, ale chorego prawa. Sprzedaż butów to biznes, liczy się kasa a nie sentymenty. Jeżeli prawo jest złe i niezasadnie zwiększa koszty sprzedawców, muszą oni szukać sopsobów ich uniknięcia, często balansując na krawędzi prawa. Pozdrawiam Temat: Propozycja dla prezydenta Częstochowy. No cóż? Problem w tym, że każdy wie, że Częstochowa jest ośrodkiem pielgrzymkowym, że ma Jasną Górę, że jakieśtam festiwale muzyki sakralnej, może jeszcze, że ludzie tu kiedyś stare dwudziestogroszówki przerabiali na medaliki. Tak zwane "foldery" czyli makulatura, której nikt tak naprawdę z braku czasu nie czyta sprawy nie załatwią. Potrzebne są dość radykalne działania, które uświadomią potencjalnym inwestorom możliwości tego rynku. Najczęściej jest tak, że z oficjalnymi delegacjami przyjeżdżają osoby które tylko patrzą, jak by tu wcisnąć swój towar, albo kupić tanio coś do swojego geszeftu. A jeśli tanio i dobrze zrobione - oj to już jest szansa na biznes. Dotychczasowy sposób promowania Częstochowy, jako dwunastego co do wielkości miasta w Polsce (huta, upadły przemysł włókienniczy, 18% bezrobocie) nie zdaje tak do końca egzaminu. Również jako miasto pielgrzymkowe Częstochowa nie potrafi się odnaleźć (a mogło by wzorem Lourdes utworzyć sieć hospicjów wokół Jasnej Góry, kąpiele w źródełku koło św. Barbary itd.). Jedyny zysk z takich pielgrzymek, to (przepraszam, ale widzę to na własne oczy) zawartość Toytojów, bo już kanapki, które po przetrawieniu tam trafiły zostały przez pielgrzymów przywiezione pod Jasną Górę z poza Częstochowy. Pokazanie takiej delegacji (tylko gdzie, jeśli ona musi obejrzeć Jasną Górę, muzeum i jeszcze parę innych miejsc), że na aluminiowych felgach z Częstochowy jeżdżą nie tylko w Polsce, ale i w kilku innych krajach, że takich ładnych i wygodnych wózków to nikt w Unii nie umie tak tanio zrobić, czy wreszcie zwrócenie uwagi na doceniane na wszystkich wystawach żyrandole to moim zdaniem obowiązek naszych władz. Częstochowa nie musi promować Jasnej góry, podobnie, jak Rzym nie musi promować Bazyliki św. Piotra. Pokazanie metamorfozy częstochowskiego rzemiosła i częstochowskiego przemysłu jest pokazaniem dzisiejszego dnia tego miasta. A to też trzeba gościom pokazywać. Wiadomo, na druku folderów może znajoma firma zarobić. Ale na budowie eleganckich gablot również! Możliwe, że magistrat jest zbyt poważną instytucją, zeby urządzać tam stałą wystawę regionalnego rzemiosła, ale jeśli ma to kogoś zaciekawić, to warto poswięcić powagę tego miejsca. Dalej twierdzę, że w tym wypadku cel może uświęcić srodki! Temat: Igrzyska zamiast wody kmsanczia napisała: > publiczność to byli głównie radni z rodzinami, którzy nie płacili >za wejście. ; > ) Ja również wzorem ESC przepraszam, że się wtrącam. Osobiście byłem na gali. Kupiłem w piątek cztery bilety (nr 326-329) po 10 zł. Droższych już nie było. Jeden sprezentowałem bratu, na pozostałe wszedł syn z synową i ja. Wg informacji kasjerek biletów po 40 zł. było w wolnej sprzedaży tylko kilkadziesiąt. Pozostała ilość została zarezerwowana pocztą elektroniczną i sprzedana znacznie wcześniej. Jakąś część biletów pewnie pozostawili sobie organizatorzy, takie mają prawo i mogli z z nimi zrobić co im się żywnie podoba. A głównym organizatorem gali była wyszczególniona na bilecie tłustym drukiem grupa " babilon promotion ". Łomianki i ICDS wyszczególnione w rożku biletu były współorganizatorem czyli inaczej mówiąc podwykonawcą. Na bilecie wyszczególniono mniejszymi i większymi literami również kilku sponsorów. Takie szczegóły są uzgadniane na etapie podpisywania stosownych umów. Byli wszyscy coś znaczący w polskim biznesie bokserskim.Były walki pokazowe amatorów, na najdroższych miejscach siedziała reprezentacja historii polskiego boksu miedzy innymi Kulej, Gajda, Średnicki, Kosedowski, Skrzecz, Raubo, Diablo. W gali udział wzięli zawodowi bokserzy z Austrii, Szwecji, Łotwy, Polski. Wg moich obserwacji organizacyjnie wywiązaliśmy się na dobrym poziomie, co powinno skutkować w przyszłości kolejnymi zamówieniami i wpływami do kasy. Chyba jest rzeczą naturalną, że władze miasta powinny na tego typu imprezach się pokazywać a często nawet obejmować patronat. A, że poproszono burmistrza do udekorowania zwycięzcy walki wieczoru pasem mistrzowskim świadczy o klasie organizatora jednocześnie przytaczanie wielokrotnie w tym wątku info o odcieniu twarzy burmistrza świadczy o klasie przytaczającego. Na trybunach spotkałem radnego M.Perlika, który również kupił sobie za 10 zł. bilet. Teraz trochę odczuć negatywnych. Krzesełka na trybunach są strasznie niewygodne i wysiedzenie na nich dobre dwie godziny wiąże się z odczuciem dużego dyskomfortu, barierki ochronne usytuowane na wysokości wzroku zasłaniają znaczną część parkietu, przy takiej frekwencji trudności z zaparkowaniem samochodu i jednak profesjonalny poziom niektórych walk był bardzo niski. Temat: Poznajemy naszą BYDGOSZCZ 3. Wydawnictwa, drukarnie Bydgoszcz obecnie jest sporym ośrodkiem wydawniczym. Wiele wydawnictw prezentuje albumy o Bydgoszczy i regionie. Najważniejsze drukarnie: - Ortis S.A – największa drukarnia w mieście - Zakłady Graficzne im. Komisji Edukacji Narodowej S.A. w Bydgoszczy – najstarsza w mieście, dziedzictwo drukarni Gruenauera z 1806 r. - Drukarnie Bydgoskie – ul. Deszczowa 65 - Pressinvest Polska – ul. Warszawska 13 - Orkla Media Magazines – ul. Ołowiana 18 - Gazeta Pomorska Media sp. z o.o. – ul. Ołowiana 10 - Graff Press Drukarnia – ul. Dworcowa 63a - Drukarnia ABEDIK - ul. Białogardzka 11a - jedna z nowocześniejszych w regionie - Bellerdruk Zakład Poligraficzny - ul. Grudziądzka 10 - Grafart Zakład Poligraficzny - druk offsetowy - SIS - ul. Jazgarzowa 11 - Unigraf Agencja Promocyjno-Wydawnicza ... i wiele innych Najważniejsze bydgoskie wydawnictwa: - Ad Novum Pomorze i Kujawy – wydaje albumy o Bydgoszczy - Pomorska Oficyna Wydawniczo-Reklamowa s.c. – albumy o Bydgoszczy i regionie - Oficyna Wydawnicza Branta Sp. z o.o. – publikuje książki - Wydawnictwo Atlas-Supress - Wydawnictwo "Profile-Biznes" Sp. z o.o. – wydawca dwutygodnika „Profile” - Wydawnictwo Pomorza i Kujaw "PiK" s.c. - Wydawnictwo Pressinvest Polska Sp. z o.o. – wydawca Expressu Bydgoskiego - Gazeta Pomorska Media Sp. z o.o. – wydawca Gazety Pomorskiej - B.U.R. Media – wydaje foldery miast - Wydawnictwo Kwadryga Sp. z o.o. – wydaje czasopisma medyczne - Wydawnictwo Fakt Sp. z o.o. – wydaje kwartalniki branżowe - Czarny Kruk - Agencja Wydawniczo –Reklamowa – wydawca literatury informatycznej - Wydawnictwo Tekst Sp.z o.o. – wydawca albumów o Bydgoszczy - Wydawnictwo „Margrafsen” – jedno z najbardziej prestiżowych, wydawca albumów o Bydgoszczy - Wydawnictwo Unitex Sp. z o.o. – albumy, foldery, prezentacje multimedialne o regionie - Wydawnictwo Bokar – albumy, przewodniki, kalendarze - Wydawnictwo Konkret – edycja informatorów o miastach i powiatach - Kujawsko-Pomorskie Towarzystwo Kultury – promocja kultury regionalnej - Rosmedia - prezentacje firm, instytucji, miast na CD - Wydawnictwo Signum – edycja albumów, folderów, informatorów turystycznych ... i wiele innych c.d.n. Temat: Ale nas Unia pobudowała! Ale nas Unia oszukuje! Z tych 120 mld, 60 mld jest na czysto. biorąc pod uwagę już w sumie 10 letnie obustronne kontakty daję to 6 mld złotych rocznie. Może to oszałamiająca suma dla jednostki, jednak jest ona bardzo niska jeśli chodzi o państwo. To jest 150 PLN na obywatela. Warto też wspomnieć, że większość autostrad i dróg budują nam niemieckie korporacje. Większość maszyn pochodzi z UE. Wydajemy pieniądze też na bezsensowne szkolenia, a firmy, które chcą organizować inne szkolenia, niż UE przykazuję, właściwie zostały wycięte z rynku. Pomijając fakt, że i tak 50% tej kasy trafiło na wieś to miasto jest już tylko na plus 30 mld PLN, czyli wliczając w to te wszystkie chodniki, kanalizacje, drogi, bezsensowne szkolenia, fundację, które nie działają, a są, tysiące regulacji, nierówną walke na rynku, wzrost cen żywności, mieszkań(tak w większości na kredyt, niskie zarobki, które ni jak się mają do UE, pomimo tego, że wyrabiamy prawie 60% PKB Unii, to raczej nie zarabiamy 60% zarobków z Niemiec czy Francji, to za cholerę to biznes nam się nie opłaca. A przecież w tych 30 mld PLN ukrytę są jeszcze pensje, utrzymanie urzędów, druk miliardów stron, czyli cała administracja UE. Wracając do tych 6 mld PLN, to taki przychód rocznie ma np. Kompania Piwowarska. Jedna duża firma, która produkuję piwo. Właściwie więcej byśmy zaoszczędzili rozpieprzając 10 lat temu oligopol telekomunikacyjny. To, że wyjechało tyle ludzi to żaden sukces, większość z nich rozbiła sobie rodziny, siedzą w geccie i zarabiają w większości minima. Lepiej by było, gdyby tutaj zostali, bo wtedy ciśnienie na zmiany było by większe. Nie jest zwolenikiem prawicy narodowej, brzydzę się wszystkim neofitami, ale też brzydzę się okropnej p prropagandy UE, bo prawdę mówiąc za te wszystkie kłamstwa przyjdzie kiedyś zapłacić. Temat: Opinie o Urzędzie Miasta Hurra! Jak ja się cieszę!!! Może wreszcie się coś zmieni? 1. 2 panie z działu rejestracji działalności gospodarczej - do wymiany. Gdybym był osobą, która waha się, czy rozpocząć własny biznes czy nie - po kontakcie z tymi paniami natychmiast bym spasował. Traktowanie z góry, odsyłanie do warszwskiej wytwórni dzwonków tramwajowych, brak jakiejkolwiek chęci pomocy czy też odpowiedzi na nurtujące pytania to ich hobby. Miałem z nimi kontakt kilkakrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat - zawsze niemiłe wrażenie. Praca sprawia im widoczny ból. One chyba są z czasów "zielonego światła dla prywatnej inicjatywy" :) 2. Wydział Komunikacji -to już chyba legenda. Ostatnio gdy rejestrowałem samochód około godziny 9.00 byłem siódmy. Wyszedłem o 12.30. Cztery okienka były czynne! Niezła prędkość, prawda? Na dodatek będę chyba oryginalny, ale muszę powiedzieć, że tam nie trzeba większej ilości osób do obsługi - tam trzeba większej ilości RUCHU szanownych Pań (baaardzo szanują swoją pracę) i unimożliwienia rejestrowania "spod lady" - w czasie gdy stałem sobie w kolejce jestem PEWIEN, że zarejestrowano poza kolejką przynajmniej 5 samochodów - po prostu liczyłem sobie tablice zabierane spod okna + laminowane druki wynoszone na zaplecze + osoby "do pana kierownika" wchodzące na kilka minut. Poza tym ciężko się tam czegokolwiek dowiedzieć - kolejka jest zawsze duża, ludzie niechętnie wpuszczają nawet po informację a pani po lewej stronie nic nie wie i odsyła do okienek na środku. Na całe szczęście ostatnio nie byłem zmuszony do innych kontaktów z UM. Dobre słowo muszę powiedzieć na temat Pana z dolnej informacji/portierni - zawsze się od niego dowiedziałem tego, czego chciałem a jeśli czegoś nie wiedział łączył mnie bez problemu telefonicznie z odpowiednim działem. Do tego był bardzo miły. Temat: Sny o potędze się skończyły, ING się ratuje i s... Bo Poznań to Europa :-))) Gość portalu: jo napisał(a): > to w poznaniu takie głupstwa plotą? jak wybieram bank to robię to ze względu na > poziom usług i koszty. To myślisz tylko o swoim nosie i to krótkowzrocznie. Tobie życzę byś sobie sprawdził co to są ruchy konsumenckie, czyli konsumenckie sposoby wywierania wpływu na asymetryczne relacje rynkowe w warunkach dużego rozproszenia. W Europie to norma od 40 lat, w Polsce wciąż nowinka, słysząc o której Warszawiacy z mentalnością z Hameryki pukają się w głowę. Nie interesują mnie spready, jeśli istnieje już możliwość wymiany waluty poza jednym jedynym bankiem, a już istnieje. Nie interesują mnie narzekania ludzi, których banki duszą na zwiększenie zabezpieczenia kredytu mieszkaniowego, gdyż kredyt hipoteczny jest tani dlatego, że ma realne zabezpieczenie. A kto kupił mieszkanie po 2005 ten się sam nabrał na hossę jak w 2003/04 na giełdzie. Ale interesuje mnie gra fair w biznesie, a jeśli ktoś jest ciulem, przekrętasem, to należy go grupowo obchodzić szerokim łukiem. I informować się pro publico bono, gdyż człowiek człowiekowi nie jest wilkiem. A te 6 banków przekręciło tysiące firm. I NIE obchodzi mnie, że sponsorzy PSL też umoczyli. Nie tylko oni. Koniunktura siadała na zachodzie od września 2007, popyt przemysłowy w Belgii i Niemczech załamał się z początkiem 2008. Pracując w belgijskiej firmie na koniec I kwartału 2008 kalkulowałem ceny importowe na EUR 3,80-3,90 z ówczesnych 3,60, gdyż było jasne że polski eksport przysiądzie, a do tego wyhamowywał strumień kredytów w CHF, a zaczynały się jego spłaty. To wszystko musiało znacznie pogorszyć popyt na PLN. Robiłem wielkie oczy, gdy PLN się wzmocnił do 3,30 po czym dopiero runął. Banki to firmy usługowe. Dysponują specjalistyczną wiedzą. Żyją z tego, że oferują usługi mające służyć ich klientom. Gdy inne firmy nabiorą swoich klientów, to sie buntujemy (np. biuro turystyczne sprzeda hotel *** zamiast niby obiecanego ****, ale w umowie jest kruczek drobnym drukiem), ale w tym przypadku jest inaczej? Te 6 banków zagrało PRZECIW swoim klientom. A dogadują się teraz tylko dlatego, że stopień spadku wartości PLN przekroczył pewnie ich oczekiwania zagrażając istnieniu i wypłacalności klientów. Temat: Sny o potędze się skończyły, ING się ratuje i s... bussines is bussines, ale nie do końca... Firma usługowa żyje nie z przekręcania klientów, a ze sprzedaży produktów, które są komuś potrzebne. W TYM KONKRETNYM przypadku tzw. opcji doszło do nadużycia. A jeśli ktoś robi przekręty, to trzeba się informować się dla dobra nas wszystkich, dla dobra rynku, aby firmy działające na rynku odczuły, ze konsumenci cenią w wyborach konsumenckich grających fair bardziej od innych. Nie interesują mnie narzekania na bankowe spready, jeśli istnieje już możliwość wymiany waluty poza jednym jedynym bankiem, a już istnieje. Nie interesują mnie narzekania ludzi, których banki duszą na zwiększenie zabezpieczenia kredytu mieszkaniowego, gdyż kredyt hipoteczny jest tani dlatego, że ma realne zabezpieczenie. A kto kupił mieszkanie po 2005 ten się sam nabrał na hossę jak w 2003/04 na giełdzie. Trudno, to trend makro, którego przewidzieć się nie da. Jestem za tym, żeby ludziom zagrożonym niemożnością spłaty jakoś pomóc i być może program rządowy będzie wystarczający. Ale interesuje mnie gra fair w biznesie, a o ludziach robiących przekręty, czy to firmach handlowych, czy to autokomisach, czy biurach turystycznych, czy bankach trzeba się wzajem informować. Te 6 banków naciągnęło swoich klientów, tysiące firm. I nie ważne, że Pawlak krzyczy, gdyż wśród nich są jego sponsorzy. Nie tylko oni. Giełdy spadały na zachodzie od III kwartału 2007, popyt na rynku przemysłowym w Belgii i Niemczech załamał się z początkiem 2008. Pracując w belgijskiej firmie na koniec I kwartału 2008 kalkulowałem ceny importowe na EUR 3,80-3,90 z ówczesnych 3,60, gdyż było jasne że polski eksport przysiądzie, a do tego wyhamowywał strumień kredytów w CHF, a zaczynały się jego spłaty. To wszystko musiało znacznie pogorszyć popyt na PLN. Robiłem wielkie oczy, gdy PLN się wzmocnił do 3,30 po czym dopiero runął. Banki to firmy usługowe. Dysponują specjalistyczną wiedzą. Żyją z tego, że oferują usługi mające służyć ich klientom. Gdy inne firmy nabiorą swoich klientów, to sie buntujemy (np. biuro turystyczne sprzeda hotel *** zamiast niby obiecanego ****, ale w umowie jest kruczek drobnym drukiem), ale w tym przypadku jest inaczej? Te 6 banków zagrało PRZECIW swoim klientom. A dogadują się teraz tylko dlatego, że stopień spadku wartości PLN przekroczył pewnie ich oczekiwania zagrażając istnieniu i wypłacalności klientów. Temat: Pierwsze pozwy antypirackie w Europie Dlaczego spada sprzedaż płyt Ludzie nie kupują płyt dlatego, że nikt nie będzie kupować kota w worku. Kupowanie płyt za 15-17 dolców dla jednego kawałka jest absurdem. I nic nie ma z tym wspólnego to, że mieszkamy w Polsce, gdzie dochody są mniejsze. Nasz rynek sprzedaży płyt, to totalne zadupie dla koncernów płytowych. Problemem dla nich jest piractwo w USA i Europie Zachodniej. Jeżeli tam, gdzie wydanie 15-17 dolców na płytę nie jest problemem - to raptem 6 piw w knajpie, są problemy, żeby opchnąć płytę za te 15-17 dolców, to wynika to z tego, że po prostu za $15- 17 oferuje się zwykły chłam, którego ludzie nie chcą. Ponieważ geniusze z koncernów płytowych zakazali odtwarzania płyt w radiu - u nas skończyło się to dopiero na początku lat 90-ych - konsument nie ma możliwości zapoznania się całą płytą, a dla jednego fajnego kawałka nikt nie będzie wydawać 15 dolców. Płyt, które zawierają jeden fajny kawałek, a reszta to badziewie jest przytłaczająca większość. Z tego powodu nie kupuję nowych płyt - po prostu nie wiem, co się na nich znajduje, a chyba jako konsument mam do tego prawo ? Z lat 80-90 posiadam nagrane na kasetach około 400 płyt CD (przegrywalnie oraz wypożyczalnie - było coś takiego). Obecnie stopniowo kupuję ORYGINALNE płyty CD, które do tej pory miałem na kasetach skopiowane. Gdyby idioci z koncernów płytowych pozwolili na odtwarzanie CAŁYCH płyt w radiu, ich sprzedaż znacząco by wzrosła - krąg osób, które mogłyby zapoznać się całą płytą znacząco by wzrósł, a przez to spora część z nich, ktorym sie płyta spodobała, zapewne by ją kupiła. Zamiast walczyć z inernetem przy pomocy FBI, CIA i aparatu wymiaru sprawiedliwości (jak przystało na państwo, reprezentujace terroryzm państwowy), niech wytwórnie płytowe zakładają własne serwisy udostępniające kawałki po te $0,99, a całe płyty za $4,99 (odpada koszt dystrubucji, druku wkładek itp głupot, a oferuje sie produkt nieco gorszej jakości). Serwisy takie powstają, szybko się rozwijają i za 3-4 lata, Kaaza itp będą na peryferiach tego całego biznesu. O ściganiu fryzjerów i handlujących pietruszką za pusczanie muzyki przez radio nie będę pisać, bo to jest żenada. Reasumując - więcej zdrowego rozsądku w działaniu, inicjatywy i porblem piractwa w zakresie własności intelektualnej w zakresie muzyski będzie perryferyjnym. Dajcie ludziom zapoznać się z całą płytą w radiu, to potem kupią ją w sklepie. Przecież chyba nikt już nie kopijuje piosenek z radia - right ? Temat: Szwindle T. Lenza przew. PO w regionie Szwindle T. Lenza przew. PO w regionie Skończyło się na moście Około 55 tys. zł były warte zlecenia Urzędu Miasta Torunia dla firm należących m.in. do posła Tomasza Lenza Marek Nienartowicz, Piątek, 10 Października 2008 Różne oblicza ma koalicja prezydenta Michała Zaleskiego z Platformą Obywatelską w Toruniu. W ich tle są zlecenia magistratu dla firm posła Tomasza Lenza. Poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Lenz w polityce czuje się nie gorzej niż w biznesie / Fot. Jacek Smarz Poseł Platformy Obywatelskiej i szef tej partii w województwie Tomasz Lenz ma udziały w dwóch firmach - Compania Echo System (studio graficzne i projektowanie graficzne) oraz Lenz & Załęcki (drukarnia). Zlecenia z urzędu W pierwszej jest formalnie prezesem zarządu, ale na urlopie bezpłatnym od października 2005 roku, gdy po raz pierwszy został wybrany do Sejmu. Cały czas jeździ samochodem należącym do firmy Lenz & Załęcki. - Przepisy nie wskazują, jakim samochodem może jeździć poseł. Korzystam ze służbowego auta, które zostało wzięte w leasing - wyjaśnia Tomasz Lenz. Jestem zawodowym parlamentarzystą. Moje udziały w firmach można sprawdzić w oświadczeniach majątkowych, które są dostępne dla każdego na stronach internetowych Sejmu. Niedawno obie firmy przestały współpracować z Urzędem Miasta. Wykonywały dla magistratu zlecenia od 2003 roku. Było ich 16 w przypadku Compania Echo System i osiem dla Lenz & Załęcki. Urząd Miasta zapłacił im odpowiednio około 31,3 tys. zł i 24,4 tys. zł, m.in. za druk broszury informującej o budżecie Torunia na rok 2006, ulotki dla policji, straży pożarnej i straży miejskiej oraz katalogu ofert inwestycyjnych Temat: Alveo - wyciąg z 26 ziół - czy ktoś z Was go pije? Gość portalu: eeee tam napisał(a): > "zarabia?" prowadzenie księgowosci i utrzymanie witryny internetowej oraz > darmowe dostawy produktów kurierem do domu za 50 zł na rok, to jest > zarabianie? Księgowość zajmuje się księgowaniem efektów ze sprzedaży z której zysku jest finansowana. Podobnie witryna reklamowa jest normalnądziałalnością reklamową finansowaną będącą zwykłym kosztem. O dostawach kurierem zestawu startowego słyszę po raz pierwszy. Zestaw ten kupuje się u wprowadzającego. Żadnych darmowych produktów nigdy nie dostałem. Nawet druki reklamowe dla moich klientów musiałem kupować. > pakiet startowy, w którym jest wliczone to roczne funkcjonowanie i masa > materialow niezbednych do startu biznesowego to dużo? taka inwestycja w biznes > to jest NIC! Jak na jego cenę, to jest wielkie NIC. Już mówiłem, księgowośc i reklama jest opłacana z zysku sprzedażowego, a nie z pakietów startowych. Ta >masa materiałów< to kilka broszurek wartych parę groszy, tania, plastikowa teczka i kilka próbek towarów. > jak ktoś potrafi, to mu sie to zwróci w 1 miesiacu. Trzeba tylko > mysleć, a po zakupie pakiet odstawiać w kat i czekać... czekać na amwayoski > cud. cudów nie ma! jest tylko cieżka uczciwa, rzetelna praca. Praca, czyli wciskanie ludziom niesamowicie drogich produktów oraz namawianie innych do tego samego. > ludzie! chyba za dlugo żyliście w PRLu! kiedy wreszcie zrozumiecie, ze zloty > interes Amway zawdzięcza najlepszym (okok - wiodącym) produktom na świecie? Złoty interes Amway ? Dla kogo on jest taki złoty ? > teorie spisku to do LPRu, a krytyka merketingu i kapitalizmu to do Samoobrony > proszę. Gdzie Ty tu spisek widzisz ? Zwykła piramida. Amway to nie kapitalizm i marketing, to wynaturzenie handlu bezośredniego. S. Temat: Dlaczego MLM jest najlepszym sposobem zarobkowania Dlaczego MLM jest najlepszym sposobem zarobkowania Sława! Jest wiele argumentów.., ale ja przytoczę tylko najważniejsze. 1. Pewność dochodów Tu rozbudowana grupa, w której są dobrze wyszkoleni liderzy z praktyką, gwarantuje znacznie bardziej stabilne dochody niż jakakolwiek posada. Bo z posady moga Cie bardzo szybko zwolnić gdy jest to w ich interesie, np pewna moja znajoma nawet awansowali, by potem zredukowac jej stanowisko(SIC!). Innym przypadkiem są Twoje zmienne koleje losu: np idziesz na urlop macierzyński, wychowaczy, to na posadzie otrzymujesz zasiłek. A w MLM Twoja grupa działa nadal, bo ludzie kupuja dla siebie, sprzedają, sponsoruja... Chcesz wyjechać na stypendium, podnieść swoje kwalifikacje np za granica, albo chociazby w kraju, musisz się zwolnić z posady lub wziąc urlop bezplatny, ale znowu musisz starać się starać o stypendium lub jakąś prace tymczasową... A w MLM Twoje grupy działaja nadal i przynosża Ci rosnące dochody... Jestes wzietą akwizytorka Avonu i masz sporo pieniędzy od sprzedawanych kosmetyków, jest fajnie... Ale poznałaś np miłośc swojego życia w drugim końcu Polski lub nawet za granica... Brawo! Stałaś się szczęśliwą kobietą, która teraz za swoim przeznaczeczniem zmieni miejsce zamieszkania przenosi sie do niego, ale niestety swoich klientów musisz opuścić i oczywiście stracic wszystkie lata, które im poświęciłaś... A w MLM oni nadal są Twoi i w nowym miejscu zamieszkania zapisujesz nastepnych, kreujesz nowych liderów i Twoje dochody jeszcze rosną, bo budujesz na solidnych fundamentach.... 2. Swoboda!!!!!!! Ja nie musze nikomu kłaniac się czapkować, byc na każdy gwizdek szefa. W placówkach Oriflame bywam tylko gdy ma cos konkretnego do załatwienia. W jakikolwiek interesie byłbym uwiązany na miejscu przez caly dzień... A tu moge sobie pojechać dokądkolwiek... Np byłem w Zakopanem i córka gospodarza narzekała na brak perspektyw zarobkowych, więc zapisałem ja do Oriflame, dziewczyna działa, ma kasę i jest zadowolona z życia i ja też mam % od jej efektów... Kiedyś myślałem, że aby zbudować solidny biznes MLM, to trzeba się mocno nabiegać robic spotkania, dawać ogłoszenia i byc caly czas pod komórką i czekac ąż się ktoś pojawi... Ale kiedyś na jednym z Balów Dyrektorskich poznałem młodego chlopaka, który nic takiego nie robił, a nawet zdziwił się, że ja pracuje, gdy on sie bawi... Na czym polegał jego sekret? Chodził po dyskotekach i imprezach, gdzie zawsze kogos poznawał, kogo potem zapisywał do Klubu... Dzisiaj za własne pieniądze wyjechał na stypendium naukowe. 3 Wartości społeczne! Właśnie w naszym zatomizowanym społeczeństwie dzieki MLM poznajemy tylu nowych ludzi, nowych przyjaciół, których w jakiejkolwiek innej dziłalności nie mielibyśmy szansy spotkać i poznać... Przecież już na tym forum są moi liderzy z Poznania, Rzeszowa, Szczecina, Olsztyna... A przeciez są przeciwległe krańce Polski! jak inaczej móglby poznać tych wszystkich wspaniałych ludzi, którzy tyle wnosza do mojego zycia Odnawiamy tez nasze stare znajomości, wzmacniamy więzi rodzinne, bo przecież zaprosic do wspólnego biznesu znajomych ze szkoły, z poprzedniej pracy, kuzynke z drugiego końca Polski jest rodzinnie i miło, szczegolnie gdy potem spotykają się na Balu on z Andrychowa, ona ze Szczecina... 4. Dostępność "demokratycznośc" Ten biznes może robić KAZDY, bo przeciez jest tak prosty i oczywisty... Bo cóż może być łatwiejszego niż pokazać katalog, doradzic jak nalożyc maseczkę i wypelnić druk umowy..? Ja wiele osób poznalem i zaprosiłem do biznesu zupelnie przypadkowo. Poznając w pubie, na zjeździe szkoklnym, w pociagu, na jakims szkoleniu.. To właśnie sprawia iz w naszym Klubie spotkasz i była fakturzystkę i obecnego profesora uniwersytetu... Pozdrawiam i zapraszam na: Forum Słowiańskie nakarm dziecko, kliknij w pajacyka TERAZ: www.pajacyk.pl Ignorant +++ Temat: Maly Kazio o polityce monetarnej Mysl, mysl ... Kiedyś było dwóch takich gości - Galileusz i Kopernik a obok nich miliony innych gości. Pierwsi dwaj twierdzili, że Ziemia jest okrągła i krąży, miliony że jest płaska (było też kilka innych koncepcji z których mnie najbardziej się podoba zawarta w książkach o "Świecie Dysku" pióra chyba Pratchetta). Minęło kilku wieków i proporcje się odwróciły. Myślę, że wśród gosci tego forum jest co najwyżej kilka osób wierzących, iż Ziemia jest płaska (+ rzesza wielbicieli Pana P.). Pytanie - czy Twój pogląd na pieniądz odpowiada sytuacji Galileusza i Kopernika? pzdr Biolog PS Ja naiwnie myslałem, że napisanie słow "DRUK PIENIADZA" w 2003 r. nie wymaga dodatku "PRZEZ BANK CENTRALNY" PS System bankowy jest faktem. Jest on zawarty w ustawach, rozporzadzeniach. To nie jest kwestia pogladow czy wiary. System oparty jest na zalozeniu, ze DEPONENCI NIE ZGLOSZA SIE PO LOKATY a banki beda trzymac w kasie co najwyzej kilka procent Depozytów. Wiele posuniec RPP, ktore byc moze dla Ciebie sa przejawem wyrafinowanej/dlugoterminowej strategii wynika nie z analizy gospodarki, pytan "Jak tu cos poprawic" a z prostego zagwarantowania bankom, ze ich sytuacja finansowa bedzie dobra i DEPONENCI NIE ZGLOSZA SIE PO LOKATY. darr.darek napisał: > Gość portalu: B napisał(a): > > można też spróbowac opisać to tak: > > klient wpłaca do banku 1 mln dolarów depozytu. Bank udziela kredytów za 90 > 0 > > tys. $ zostawiając wymaganą przez bank centralny rezerwę 10 % 100 tys. $. > > > Kredyt 900 tys. $ zostaje wydany (np. na zakup tartaku) i WRACA (jako loka > ta > > sprzedawcy tartaku)do jednego z bankow tworzących system w tym być może te > go, > > który przyjął ów depozyt 1 mln $. Te 900 tys. $ znow pozwala na udzielenie > > > kolejnego kredytu.Każda kolejna wpłata do jednego z banków pozwala na kole > jne > > udzielenie kredytów w wysokości 90 % danej wpłaty. Cały system opiera sie > na > > założeniu, ze wcześniej czy później pieniądz z kredytu wróci do banków w > > postaci depozytu.Jest więć możliwe przekształcenie się realnego depozytu 1 > mln > > dolarów w równie realny kilkumilionowy kredyt krążący po gospodarce. O ska > li > > procesu decyduje bank centralny badz ustawa, ktora okresla minimalny pozio > m > > bezpieczenstwa gotówkowej rezerwy. > > Opisujesz normalna aktywnosc gospodarcza i miesza Ci sie to, haslem, "ze to > dzieki jakowejs kreacji pieniadza, kredytu, lokat(zdecydujcie sie wszyscy co > tak naprawde kreujecie) powstaje" . > NIE ! Tartak przeszdl z rak do rak , inny biznes tez zmienil wlasciciela, paru > gosci posiada zobowiazanie, ktore bedzie splacalo przez lata i paru gosc ma > naleznosc, dzieki ktorej beda dostawac kase od zadluzonych przez lata . > NIC TU NIE ZOSTALO WYKREOWANE . Rownie dobrze mogliby spisac na weksu "umowe", > wg ktorej gosc przejmujacy tartak baedzie przez 10lat oddawal kase (lub > swiadczyl uslugi) na rzecz wierzyciela . > > > Nie ma tu druku pieniadza, jest zwiekszenie jego podazy. TZW. Druku mozna > > byloby sie ewentualnie spodziewac w przypadku kiedy wszyscy deponenci > > chcieliby wycofac depozyty > > CO TY PLECIESZ ?!! > BIOLOG M_Y_S_L !!! > Cala setka , na przyklad, lokujacych w banku chca wycofac kase(czyli wszystkie > lokaty) . I CO ? Bank zarzadza pozostanie pracownikow po godzinach i se > dodrukowuje przez cala noc 1mln i rano juz cala setka klientow dostaje swiezo > wydrukowane pieniadze . BIOLOG , M_Y_S_L , M_Y_S_L !!! > Nie !!! Bank komercyjny nic nie moze dodrukowac ! Gdy wszyscy lokujacy > zglaszaja sie po pieniadze, bank oglasza niewyplacalnosc, przychodzi syndyk, > staraja sie sciagnac WSZYSTKIE udzielone kredyty(niestety , niektore beda > splacone dopiero za 20lat) i ... powoli(przez 20lat) wyplacaja pieniadze > oszczedzajacym . Tak byloby w modelu w "wersji bez banku centralnego, ktory > oferuje swego rodzaju ubezpieczenie(sporo kosztujace klientow) dla > oszczedzajacych" . Zwykle jesli niewyplacalnosc banku zwiazana jest nie ze > stratami banku, ale ze zwyklym strachem lokujacych(ktorzy ustawili sie w > kolejce) ... jest wiele wyplacalnych bankow, ktore chetnie kupuja > taki "niewyplacalny" . Temat: Wydawnictwo ebooków wg beletrystykę to się kupuje w wersji tradycyjnej, solidna oprawa, dobry druk :-); nie wyobrażam sobie czytania książek z monitora lub nawet ich drukowania i czytania z pojedynczych kartek - beletrystyka dla mnie istnieje tylko w formie kodeksu - co nie znaczy, że nie można jej sprzedawać innym jako e-booki oprócz tego - piractwo beletrystyki jest znacznie większe niż innych rodzajów książek, bo beletrystyką zainteresowane jest znacznie większe gremium; natomiast książki niszowe siłą rzeczy cieszą się mniejszym zainteresowaniem więc i chętnych na ich nielegalne posiadanie jest mniej :)) jak zaczynać biznes z e-bookami, to tylko w wybranych i dobrze opisanych niszach, niech one ciągną zyskowność, a o reszcie można myśleć później cena książki niszowej (fachowej) w USA to 100-200$; no i zauważę, że Polska to nie USA i raczej nie liczę na proste przełożenie: tańsza książka - mniejsze piractwo wiem, że koszty trzeba minimalizować, ale jak chcesz żyć tylko ze sprzedaży e- booków to przecież nie dasz rady sprzedając je po 5 pln :( - pomyśl - domena .pl 150 pln (=30 e-booków po 5pln); - hosting na początek 1000 (=200 e-booków) - bez tego nie zaczniesz; - ZUS niby można zakręcić i płacić tylko 150 miesięcznie, czyli przez rok 1800 (=360 e-booków); jak nie zakręcisz to te 750 pln czyli w roku 9000 (= 1800 e- booków); - reklama i promocja przynajmniej na początku minimalnie 100 pln miesięcznie, czyli w roku 1200 (240 e-booków) - bez sensownej promocji nie dotrzesz do klientów, a samo info na jednym czy drugim forum nie wystarczą; - podróże po kraju i załatwianie materiałów do wydania powiedzmy w pierwszym półroczu 500 pln miesięcznie, a przez kolejne 250 - czyli 4500 pln (=900 e- booków); bez tego nie będziesz miał co sprzedawać :( więc nie zarobisz; - system komputerowy oraz witryna, to jednorazowy wydatek około 5000 pln - niby można dać studentom zrobić taniej, ale nie masz pewności, że wszystko będzie działać jak powinno (= 1000 e-boków) - coś trzeba jeść, zapłacić za mieszkanie, kupić podarunek żonie - czyli dla mnie musi zostać minimum 1200 - 1500 miesięcznie, czyli w roku 14400 (=2880 e- booków) lub 18000 (3600 e-booków); wersja 1 ~ 6400 e-boków wersja 2 ~ 8000 e-booków chyba nie rozdmuchałem kosztów przesadnie :) - a zauważ, że nie umieściłem kosztów praw autorskich, bo one w moim modelu wynosić będą około 20-30% wartości elektronicznej książki dla właściciela autorskich praw majątkowych oczywiście, że samemu można pracować, a nawet trzeba i to ciężko - ale nie wszystko da się samemu zrobić :( - wcześniej czy później trzeba kogoś zatrudnić oczywiście, że szybkie wejście na rynek zwiększa szansę na sukces - tania książka też, a że w moim przypadku tania to 15-20 pln to już inna bajka :(, takie jest życie - biznes się rozkręca, aby na nim zarobić a nie stracić pozdrawiam Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 144 rezultatów • 1, 2, 3 |