Biznes Druk

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biznes Druk




Temat: Maly Kazio o polityce monetarnej
jak sie wszyscy zglosza poPIENIADZE to DODRUKUJEMY
Gość portalu: B napisał(a):
> można też spróbowac opisać to tak:
> klient wpłaca do banku 1 mln dolarów depozytu. Bank udziela kredytów za 900
> tys. $ zostawiając wymaganą przez bank centralny rezerwę 10 % 100 tys. $.
> Kredyt 900 tys. $ zostaje wydany (np. na zakup tartaku) i WRACA (jako lokata
> sprzedawcy tartaku)do jednego z bankow tworzących system w tym być może tego,
> który przyjął ów depozyt 1 mln $. Te 900 tys. $ znow pozwala na udzielenie
> kolejnego kredytu.Każda kolejna wpłata do jednego z banków pozwala na kolejne
> udzielenie kredytów w wysokości 90 % danej wpłaty. Cały system opiera sie na
> założeniu, ze wcześniej czy później pieniądz z kredytu wróci do banków w
> postaci depozytu.Jest więć możliwe przekształcenie się realnego depozytu 1mln
> dolarów w równie realny kilkumilionowy kredyt krążący po gospodarce. O skali
> procesu decyduje bank centralny badz ustawa, ktora okresla minimalny poziom
> bezpieczenstwa gotówkowej rezerwy.

Opisujesz normalna aktywnosc gospodarcza i miesza Ci sie to, haslem, "ze to
dzieki jakowejs kreacji pieniadza, kredytu, lokat(zdecydujcie sie wszyscy co
tak naprawde kreujecie) powstaje" .
NIE ! Tartak przeszdl z rak do rak , inny biznes tez zmienil wlasciciela, paru
gosci posiada zobowiazanie, ktore bedzie splacalo przez lata i paru gosc ma
naleznosc, dzieki ktorej beda dostawac kase od zadluzonych przez lata .
NIC TU NIE ZOSTALO WYKREOWANE . Rownie dobrze mogliby spisac na weksu "umowe",
wg ktorej gosc przejmujacy tartak baedzie przez 10lat oddawal kase (lub
swiadczyl uslugi) na rzecz wierzyciela .

> Nie ma tu druku pieniadza, jest zwiekszenie jego podazy. TZW. Druku mozna
> byloby sie ewentualnie spodziewac w przypadku kiedy wszyscy deponenci
> chcieliby wycofac depozyty

CO TY PLECIESZ ?!!
BIOLOG M_Y_S_L !!!
Cala setka , na przyklad, lokujacych w banku chca wycofac kase(czyli wszystkie
lokaty) . I CO ? Bank zarzadza pozostanie pracownikow po godzinach i se
dodrukowuje przez cala noc 1mln i rano juz cala setka klientow dostaje swiezo
wydrukowane pieniadze . BIOLOG , M_Y_S_L , M_Y_S_L !!!
Nie !!! Bank komercyjny nic nie moze dodrukowac ! Gdy wszyscy lokujacy
zglaszaja sie po pieniadze, bank oglasza niewyplacalnosc, przychodzi syndyk,
staraja sie sciagnac WSZYSTKIE udzielone kredyty(niestety , niektore beda
splacone dopiero za 20lat) i ... powoli(przez 20lat) wyplacaja pieniadze
oszczedzajacym . Tak byloby w modelu w "wersji bez banku centralnego, ktory
oferuje swego rodzaju ubezpieczenie(sporo kosztujace klientow) dla
oszczedzajacych" . Zwykle jesli niewyplacalnosc banku zwiazana jest nie ze
stratami banku, ale ze zwyklym strachem lokujacych(ktorzy ustawili sie w
kolejce) ... jest wiele wyplacalnych bankow, ktore chetnie kupuja
taki "niewyplacalny" .






Temat: pis kontra media
„Polskie” media
W rękach Niemców, Norwegów, Francuzów, Amerykanów i swoich

Według danych pochodzących głównie z roku 2002 (gdy po raz ostatni zrobiono
systematyczny przegląd rynku prasowego w Polsce) kapitał zagraniczny dzierży
władzę nad zdecydowaną większością najbardziej wpływowych ogólnopolskich
dzienników i tygodników.

W grupie dzienników ogólnopolskich Grupa Marquarda jest właścicielem “Dziennika
Sportowego” i „Tempa”, Bonnier Business Polska sp. z o. o. - “Pulsu Biznesu”, a
grupa wydawnicza Bonnier - “Super Expressu”. Agora “SA” (według informacji
zarządu spółki z połowy 2000 roku następujący akcjonariusze mają więcej niż 5%
głosów: Agora Holding - 47,8%, Cox Poland Investments [polska filia jednej z
największych firm medialnych w USA] - 12,19%, Bankers Trust Company - 19,15%)
wydaje “Gazetę Wyborczą” i (właśnie zamykany) “Nowy Dzień”, norweska Orkla
Press - “Rzeczpospolitą” (ma też pełne lub częściowe udziały w 12 dziennikach
regionalnych), a Niemcy mocno usadowili się w tym sektorze rynku
dziennikiem “Fakt”.

Rynek czasopism kolorowych także zdominowali wydawcy zagraniczni.

Najsilniejszym z nich jest Grupa Heinricha Bauera z Hamburga, która w 2002 roku
wydawała w Polsce 26 tytułów, w tym “Twój Styl”, “Filipinkę”, “Twoje
Imperium”, “Twój Weekend”, “To i owo”, “Tina”, “Tele Tydzień”, “Tele
Świat”, “Bravo”, “Bravo Girl”, “Brava Sport”, “Auto Moto” i liczne tytuły z
prasy komputerowej. Udział Bauera w rynku tygodników i dwutygodników sięgają
blisko 50%.

Największy wydawca prasy w Niemczech Axel Springer Verlag to drugi obok Grupy
Heinricha podmiot dominujący na polskim rynku wydawnictw kolorowych. W roku
2002 wydawał prawie 20 tytułów, głównie tytułów skierowanych do kobiet (“Panią
Domu”, “Na żywo”, “Dziewczyna”, “Cienie i blaski”, “Olivia”), a także pisma
komputerowe (“Komputer Świat”), motoryzacyjne (“Auto Świat”), i ekonomiczne
(“Profit”).

Wydawnictwo Gruner und Jahr (stanowiące część koncernu Bertelsmanna) wydawało
samodzielnie 8 tytułów: “Gala”, “Claudia”, “Naj”, “Rodzice”, “Ładnie
Mieszkać”, “Moje Mieszkanie”, “Moje Gotowanie”, a także “Focus” i “Biografie
Sławnych Ludzi”.

Wydawnictwo Vogel wydaje miesięcznik komputerowy, cały zestaw pism dotyczących
rynku komputerowego, a także magazyny biznesowe.

70% rynku prasy regionalnej jest w rękach dwóch zachodnich koncernów, nie ma
natomiast tam ani jednego procentu kapitału polskiego. W żadnym województwie
nie ma liczącej się gazety regionalnej, która by była własnością polskiego
kapitału.

Udziały Grupy Orkla Media to “Słowo Polskie” (Wrocław) - 50% udziałów, “Wieczór
Wrocławia” - 97%, Drukarnia “Słowo-Druk” Wrocław - 100%, “Gazeta Współczesna”
(Białystok) - 49%, “Kurier Poranny” (Białystok) - 100%, Drukarnia “Edytor Druk
Białystok - 100%, “Nowiny” (Rzeszów) - 36%, “Głos Pomorza” (Koszalin) -
100%, “Głos Koszaliński” (Słupsk) - 100%, “Głos Szczeciński” - 100%, “Gazeta
Pomorska” (Bydgoszcz) - 50%, “Dziennik Wieczorny” (Bydgoszcz) - 100%,
Drukarnia “Gazeta Pomorska” - Media Bydgoszcz - 100%, “Dziennik Wschodni”
(Lublin) - 62,7%, “Nowa Trybuna Opolska” - 33,8, Drukarnia “Pro Media” Opole -
100%, “Gazeta Lubuska” (Zielona Góra) - 100%, Drukarnia “Lubpress” Zielona
Góra - 100%.

Udziały niemieckiej Grupy Polskapresse-Passau to: “Dziennik Bałtycki” -
100%, “Wieczór Wybrzeża” - 100%, Centrum Prasowo-Poligraficzne Gdańsk - 86%, po
100% w Drukarni w Pruszczu Gdańskim, “Dzienniku Zachodnim”i “Trybunie
Śląskiej”, “Gazeta Krakowska” - 86%, Centrum Prasowo-Poligraficzne Kraków -
100%, Krakowska Drukarnia Prasowa - 100%, “Dziennik Łódzki” - 100%, “Express
Ilustrowany” (Łódź) - 100%, “Wiadomości Dnia” - 100%, Drukarnia “Assico” -
100%, “Gazeta Olsztyńska” - 100%, “Gazeta Poznańska” - 95%, Drukarnia Prasowa -
100%, “Gazeta Wrocławska” - 100%, Drukarnia Prasowa DW GR - 100%, “Dziennik
Polski” (Kraków) - 25%.

Oto jak, przy aktywnej pomocy sporej części środowiska dziennikarskiego,
ukształtował się w latach 90. rynek prasowy w Polsce.






Temat: Podyskutujmy wszyscy
Poglady sa wynikiem naszej wiedzy i doswiadczenia....no i czasami intuicji,
choc ta coraz bardziej w nas zanika, tracimy instynkt samozachowawczy.
To co oglosil Dr.Rath jest tak radykalne w niektorych punktach ze wydaje sie
absurdem, a niektorzy nazwali to nawet mania przesladowcza.
Ale zastanowmy sie troche...
Zyjemy w coraz bardziej WYNATURZONYM fizycznie i psychicznie swiecie . Tak, to
wlasciwe slowo, oddalamy sie od natury coraz bardziej. W konsekwencji coraz
bardziej chorujemy. Od lekarzy domagamy sie cudownej pigulki na wszystkie
choroby, takiej ktora uzdrowi nas w kilka dni, a najlepiej w 2-3 dni.
Oczywiscie nie za darmo, chcemy za te cudowne leki placic, najchetniej poprzez
czynniki rzadowe lub ubezpieczeniowe (czytaj nasze podatki). Kompanie
farmaceutyczne pracuja pelna para zeby naszym zadaniom sprostac, a PRZY OKAZJI
zarobic ciezkie pieniadze. I, jak wszystkie wielkie korporacje nie kieruja sie
zadnymi etycznymi czy moralnymi zasadami. Przy tej okazji polecam obejrzenie
swietnego filmu "The Corporation", niestety nie wiem czy byl wyswietlany w
Polsce.
Z wiadomosciami o wynalezionych cudownych specyfikach korporacje docieraja do
wszystkich srodowisk. Nawet "National Geographic" poswieca im wiele stron.
Przykladowo w czerwcowym numerze na 2 stronach reklamowany jest preparat
przeciwreumatyczny VIOXX. Na drugiej stronie reklamy ,malutkim
drukiem "UCZCIWIE" podano skutki uboczne:
krwawienia zoladka i jelit mogace prowadzic do hospitalizacji i smierci
zawaly serca
powazne reakcje alergiczne wlacznie z trudnosciami w oddychaniu
powazne problemy z nerkami, wlaczjac ich niewydolnosc
powazne problemy z watroba wlacznie z jej niewydolnoscia.
Nowe, SILNE leki ( maja szybko pomoc, przewaznie w usunieciu tylko objawow)
wypuszczane sa na rynek po zbyt krotkich badaniach klinicznych, nie badane na
dzieciach czy ludziach starszych. Na skutki uboczne trzeba przepisac nastepne
lekarstwo, ktore moze spowodowac nastepne skutki uboczne itd - i tak
samonapedzajaca sie machina sie kreci. Te skutki uboczne rzadko trafiaja do
statystyk, wiec ich badania naukowe sa niepelne, nie mowiac juz o tym ze sa
nierzetelne gdyz sa finansowane czesto przez zainteresowane instytucje.
Coraz czesciej slyszymy o nowych chorobach, czesto niewyjasnionego pochodzenia
jak autyzm u dzieci, ADDH, SARS itd., lawinowo rosnie zachorowalnosc na
cukrzyce.
O profilaktyce slyszymy sporadycznie, to zaden interes, no chyba ze sa to
szczepienia, kolejny bilionowy biznes.
Jak mamusia nie przekazala nam jak sie hartowac, zdrowo odzywiac, spedzac jak
najwiecej czasu na swiezym powietrzu, nie stresowac sie,to raczej nie mamy
szans....Korporacje nam tego nie powiedza.
Rynek srodkow naturalnych to juz tez obecnie biznes - coraz wiecej kapsulek,
tabletek, korporacje tu tez wkraczaja i pracuja nad ekstrakcja aktywnych
czynnikow w ziolach zeby moc je opatentowac i robic pieniadze. A przeciez ziola
dzialaja poprzez synergistyczne dzialanie ich skladnikow.
To wspaniale ze JESZCZE mozemy na te tematy dyskutowac, chocby na tym forum.
Internet daje nam tez mozliwosc dotarcia do wielu roznych informacji i poszerza
nasza wiedze. Z drugiej strony przy tak olbrzymiej ilosci informacji czasami
trudno dojsc do PRAWDY.
Poza tym specjalisci komputerowi w niektorych sieciach juz pracuja nad
ograniczeniem dostepu do wybranych informacji poprzez usuwanie ich jako smieci
czyli "junk mail".
Co do wojen to sie nie wypowiadam bo to nie ta "dzialka". Niemniej z
niecierpiliwoscia czekam na 4 lipca, kiedy to wejdzie na ekrany film Moore'a
"Fahrenheit 9/11" - chyba ze zabronia jego wyswietlania....
Dr.Rath przekazal swoje oskarzenie do Miedzynarodowego Trybunalu Sprawiedliwosci
w czerwcu ubieglego roku - chyba nic nie wywalczyl bo do tej pory wymienione
korporacje dalej maja sie bardzo dobrze....

Pozdrowienia dla wszystkich ineresujacych sie ZDROWIEM.
Choc przyszlosc coraz bardziej mglista cieszmy sie kazdym dniem - zycie jest
piekne!




Temat: Drukarnia D&D nie uznaje reklamacji
Drukarnia D&D nie uznaje reklamacji
Niedopuszczalna sytuacja, w przypadku uczciwie prowadzonego biznesu, miała miejsce przy okazji ostatniego mojego zamówienia w gliwickiej drukarni D&D (strona internetowa Printnet.pl). Po raz kolejny zamówiłem okazjonalnie wydawaną broszurę i otrzymałem druk o znacznie gorszej jakości niż do tej pory. Wszystkie zdjęcia wewnątrz broszury zostały zaciemnione, co przy niektórych ciemniejszych już w oryginale dało w efekcie zupełnie nieczytelne plamy. Oczywiście natychmiast złożyłem reklamację poprzez formularz na stronie internetowej Printnet. Otrzymałem odpowiedź ze strony pana Jarosława Schnobera, że reklamacja nie zostaje przyjęta, bo tak to musi wyglądać.

Szybko zorientowałem się, że wyjaśnianie przez korespondencję mailową nie ma sensu, gdyż pan Schnober twierdził, że to wina przysłanego pdf-a a pytanie czemu dotychczasowe pdf-y sporządzane w ten sam sposób były drukowane w należytej jakości pomijał milczeniem. W rozmowie telefonicznej pan Schnober również nie był w stanie udzielić odpowiedzi, choć upierał się, że reklamacja nie jest uzasadniona. Odesłał do zajmującej się tym w firmie specjalistki.

Pani specjalistka nie raczyła się nawet przedstawić, co później okazało się zrozumiałe wobec rażącego braku kompetencji z jej strony. Najpierw tłumaczyła, że zdjęcia kolorowe po przekonwertowaniu do odcieni szarości muszą być ciemne i niewyraźne. Dziecko w podstawówce na co dzień potrafi zamienić kolorowe zdjęcie na odcienie szarości z zachowaniem jego jakości za pomocą najprostszego, darmowego programu do grafiki, takiego jak Irfanview. Pani "specjalistka" drukarni D&D posługująca się Photoshopem kategorycznie stwierdziła, że "w żadnym razie nie ma takiej możliwości". Potem tłumaczyła, że to niektóre aparaty fotograficzne mają takie właściowści, że nie da się zrobionych przez nie zdjęć konwertować w dobrej jakości. Każde zdjęcie w broszurze było robione innym aparatem i wszystkie w druku zostały zaciemnione. Widocznie według "pani specjalistki" drukarnia D&D drukuje dobrze, tylko wszystkie aparaty fotograficzne na świecie są złe. Następną strategią było twierdzenie, że to pdf został źle przygotowany w redakcji. Nie potrafiła jednak odpowiedzieć dlaczego pozostałe pdf-y sporządzone przez tę samą osobę w identyczny sposób zostały przez drukarnię wydrukowane w dobrej jakości, tylko ten jeden jakimś cudem źle. Mało tego, ten sam pdf drukowany na zwykłej domowej drukarce HP okazuje się lepszej jakości niż w drukarni D&D.

W tym miejscu pomysły "pani specjalistki" na wmówienie, że to klienta wina, iż drukarnia tym razem wydrukowała broszurę w jakości zupełnie nie przystającej ani do jakości nadesłanego pdf-a, ani do jakości poprzednich broszur się skończyły. Jedyną strategią pozostało iść w zaparte - upierać się nie bo nie, albo powtarzać w kółko obalone argumenty.

Jeśli czytają to osoby, które miały podobne przejścia z drukarnią D&D (Printnet) proszę o kontakt na oszukani.przez.dd@op.pl. Wspólnie możemy łatwiej dojść swoich praw poprzez powołane do tego instytucje.

Jednocześnie będę wdzięczny za podpowiedzi jak można skutecznie postąpić w tej sytuacji.



Temat: Gazeta pomaga oszustom!!!
Wyjaśnienie do sytuacji opisanej przez „sympatyk”
Z przykrością przeczytałem post użytkownika forum dyskusyjnego gazeta.pl
opisującego swoje odczucia w związku z otrzymaniem e-maila promującego
publikację Wydawnictwa Wiedza i Praktyka. Rozumiem, że otrzymany
przez „sympatyka” e-mail promocyjny odnosił się do naszej publikacji „Excel w
praktyce”. Jednocześnie pragnę sprostować, że Wydawnictwo Wiedza i Praktyka nie
wysyła „programów komputerowych do sprawdzenia” wysyła jedynie zamówione
publikacje fachowe do osób, które dobrowolnie i świadomie złożyły na nie
zamówienie.

Pragnę także wyjaśnić, że wszelkie działania promocyjne podejmowane przez
wydawnictwo Wiedza i Praktyka, mają na celu poinformowanie klientów zarówno o
korzyściach jak i kosztach ponoszonych przy zamawianiu naszych publikacji.
Zawsze staramy się robić to w sposób jasny i przejrzysty. Procedura zamawiania
naszych publikacji jest jasna - nie zawiera kruczków, ani tzw. „informacji
drobnym drukiem”.

Osoba, która otrzymuje od nas informacje o produkcie (e-mailem, faxem,
telefonicznie, pocztą bądź innymi kanałami komunikacji) jest zawsze w pełni
informowana o zasadach otrzymywania wybranego produktu. Dodatkowo w trosce o
zadowolenie klienta proponujemy zazwyczaj przesłanie produktu na 14 lub 30
dniowy test. Przy czym zamawiający w sposób jasny i przejrzysty informowany
jest o tym, że dostaje wybraną przez siebie publikację do testów oraz, że po
tym okresie może albo ją zatrzymać i zapłacić za nią – potem otrzymywać
aktualizacje do zamówionej publikacji – albo odesłać produkt i tym samym
zrezygnować z jego otrzymywania.

„Tak, chcę, by moja praca była prostsza i mniej czasochłonna. Chcę, by mój
Excel pracował za mnie. Dlatego proszę o niezwłoczne przysłanie mi jednego
egzemplarza poradnika "Excel w praktyce" na 30 dni, do wglądu i oceny.Przez ten
czas mogę wykorzystywać zawarte w poradniku informacje dowolnie często –
bezpłatnie i bez żadnych zobowiązań. A jeśli po upływie tych 30 dni będę chciał
go zatrzymać i nadal z niego korzystać, zapłacę za niego na podstawie
dołączonej faktury VAT cenę 97 zł *.
Gwarancja 100% bezpieczeństwa
Wiem, że niczym nie ryzykuję. Gdybym nie był w 100% zadowolony z poradnika, po
prostu odeślę go wraz z fakturą w ciągu 30 dni od jego otrzymania pod adres:
Centrum Wysyłkowe Wydawnictwa "Wiedza i Praktyka", ul. I. Paderewskiego 167, 05-
070 Sulejówek.
Nie będę mieć wówczas żadnych zobowiązań wobec wydawnictwa.
Zawsze aktualny
Jeśli zdecyduję się na zatrzymanie poradnika po 30-dniowym teście i jego zakup,
co 6 - 8 tygodni będę otrzymywać zestawy aktualizacyjne i uzupełniające (o
objętości około 90 stron). Znajdę w nich najnowsze polecenia i funkcje w
Excelu, które zdecydowanie usprawnią moją pracę. Cena jednej strony
aktualizacji wyniesie 47 groszy.*
*Do podanych kwot doliczane są koszty przesyłki: 9 zł za dzieło podstawowe –
poradnik i 3 zł za jego aktualizację.”

Opisywana przez „sympatyka” sytuacja (otrzymanie oprogramowania do testów i tym
bardziej wymuszanie zamawiania promowanych produktów) nie mogła mieć miejsca.
Nieporozumienie wynika prawdopodobnie z niedokładnego zaznajomienia się z
przesłaną ofertą. Nasze procedury pozyskiwania klienta oparte są o zasady
budowania pozytywnych relacji z klientem i tylko i wyłącznie za pełną jego
zgodą. Wydawnictwo Wiedza i Praktyka nigdy nie zmuszało i nie zmusza swoich
klientów oraz osób, do których kierujemy nasze promocje do zamawiania naszych
produktów, a tym bardziej do uiszczania opłat za produkty, których nie chcą
otrzymywać.

Zadowolenie naszych klientów oraz osób, do których kierujemy nasze promocje
jest dla nas najważniejsze. W związku z tym proponuję przesłanie Panu/Pani
naszego pakietu promocyjnego publikacji „Excel w praktyce” by mógł/mogła się
Pan/Pani przekonać o uczciwości naszych procedur. Proszę jedynie o przesłanie
na adres rwierzbicki@wip.pl adresu, na który mógłbym przesłać przykładowego e-
maila promocyjnego.

Publikacje Wydawnictwa Wiedza i Praktyka są przygotowywane przez
profesjonalistów w każdej z dziedzin, których dotyczą. Redaktorami są najlepsi
praktycy oraz eksperci ze środowisk akademickich i branżowych. Wydawnictwo
Wiedza i Praktyka jest członkiem Stowarzyszenia Marketingu Bezpośredniego, a w
roku 2004 uzyskało prestiżowy tytuł „Gazela Biznesu” przyznawany przez
gazetę „Puls Biznesu”.

Mam nadzieję, że powyższa treść w pełni wyjaśnia zaistniałe nieporozumienie.
Jeżeli chce Pan/Pani uzyskać jeszcze jakiekolwiek informacje proszę o kontakt.

Robert Wierzbicki
Specjalista Public Relations
Wydawnictwo Wiedza i Praktyka
Ul. Łotewska 9a
03-918 Warszawa
Tel. 0 660 40 40 45
e-mail: rwierzbicki@wip.pl
www.wip.pl




Temat: Tania Franczyza - Będziesz Pierwszy
Tania Franczyza - Będziesz Pierwszy
Witam

Proponuję pomysł na ciekawy i dochodowy biznes za niewielkie jak na franczyzę
pieniądze ok. 25 tys jednorazowo (dzięki temu otrzymuje się wyposażenie i
prawo do marki) najciekawszy jest podział zysków tylko 6% kwartalnie, a to
naprawdę bardzo mało (można sobie sprawdzić jak wygląda to gdzie indziej)

Uwaga: Franczyzodawcą jest mój znajomy i to on podpisze ewentualną umowę.
Moja rola jest tylko taka by wyłowić chętne do współpracy osoby pomijając te
które znajdą się same (tak tez może się stać) Ja nie pobieram żadnych
prowizji, wiec proszę się nie obawiać o naciągactwo i jakieś ciemne praktyki.
Po wstępnej rozmowie podam namiar na właściciela licencji i umówię spotkanie
na tym moja rola się kończy, i to bez względu na wynik rozmowy bo przecież
ktoś może się po rozmowie z właścicielem wycofać.. Dlatego publicznie nie
podaję nazwy firmy, bo moja rola byłaby zbędna :)

Ktoś powie franczyza jak franczyza, można sprzedawać perfumy Tak, ale stoisk
z perfumami jest pełno tzn. obstawionych jest większość CH w Warszawie i
reszcie kraju. Moja propozycja dotyczy małej gastronomi, znanej w większości
krajów europejskich i nawet na wschód od nas, ale nie u Nas !!!

W Polsce otworzone są dopiero DWA punkty, i nie dlatego, że taki kiepski to
interes a tylko dlatego, że pierwszy punkt powstał kilkanaście dni temu, a
drugi kilka
dni po nim. Trwają pracę nad stworzeniem tzn. podpięciem polskiej strony WWW
pod stronę producenta, katalogi są w druku. Za pięć miesięcy ta wiadomość nie
będzie miała wartości ponieważ, każdy będzie mógł firmę sobie odszukać w
katalogach franczyzowych i będzie jednym z wielu. A w takim biznesie kto
pierwszy ten lepszy (logiczne).

Proszę pomyśleć, że na początku 1990 roku ktoś taki jak ja sprzedaje wam
info, że za miesiąc np. McDonald’s będzie sprzedawał umowy licencyjne …. Ten
kto miał tą informacje z pierwszej ręki i zadziałał dość szybko jest teraz
bardzo bogaty i ma po kilka własnych Mc-ów ci co kupują licencje teraz są w
znacznie gorszej sytuacji i tak jest ze wszystkim.

Z informacji jakie posiadam w Niemczech jest ok. 300 punktów i w innych
krajach jest bardzo podobnie, a wiec spore pole do popisu.

Można pomyśleć gastronomia ... eee ... za dużo roboty ... nic bardziej
mylnego :) Trzeba mieć małe pomieszczenie z bieżącą wodą i co oczywiste
zarejestrować własną działalność gospodarczą. Można pracować samemu lub
zatrudniać studentów

Obecnie działające punkty dają przyzwoity (zakładany wcześniej) zysk, a to
dlatego, że nic podobnego w Polsce nie jest sprzedawane, ludzie się
przekonują i wracają zdziwieni i zadowoleni. Proszę pomyśleć o wakacjach i
miejscowościach turystycznych, ale też stałych miejscach jak wszystkie Centra
Handlowe w Polsce oraz duże dworce kolejowe i autobusowe, lotniska, deptaki
czyli wszędzie tam gdzie jest dużo ludzi, którzy mogą zgłodnieć :)

Osoby poważnie zainteresowane, które dysponują w/w kwotą lub możliwością
pożyczki lub szybkiego zdobycia w/w kwoty oraz mających na oku fajne miejsce
proszę kierować konkretne zapytania na mojego maila hef@autograf.pl

Pozdrawiam i czekam na maile.
Kamil



Temat: Gazeta pomaga oszustom!!!
Z przykrością przeczytałem post użytkownika forum dyskusyjnego gazeta.pl
opisującego swoje odczucia w związku z otrzymaniem e-maila promującego
publikację Wydawnictwa Wiedza i Praktyka. Rozumiem, że otrzymany
przez „sympatyka” e-mail promocyjny odnosił się do naszej publikacji „Excel w
praktyce”. Jednocześnie pragnę sprostować, że Wydawnictwo Wiedza i Praktyka nie
wysyła „programów komputerowych do sprawdzenia” wysyła jedynie zamówione
publikacje fachowe do osób, które dobrowolnie i świadomie złożyły na nie
zamówienie.

Pragnę także wyjaśnić, że wszelkie działania promocyjne podejmowane przez
wydawnictwo Wiedza i Praktyka, mają na celu poinformowanie klientów zarówno o
korzyściach jak i kosztach ponoszonych przy zamawianiu naszych publikacji.
Zawsze staramy się robić to w sposób jasny i przejrzysty. Procedura zamawiania
naszych publikacji jest jasna - nie zawiera kruczków, ani tzw. „informacji
drobnym drukiem”.

Osoba, która otrzymuje od nas informacje o produkcie (e-mailem, faxem,
telefonicznie, pocztą bądź innymi kanałami komunikacji) jest zawsze w pełni
informowana o zasadach otrzymywania wybranego produktu. Dodatkowo w trosce o
zadowolenie klienta proponujemy zazwyczaj przesłanie produktu na 14 lub 30
dniowy test. Przy czym zamawiający w sposób jasny i przejrzysty informowany
jest o tym, że dostaje wybraną przez siebie publikację do testów oraz, że po
tym okresie może albo ją zatrzymać i zapłacić za nią – potem otrzymywać
aktualizacje do zamówionej publikacji – albo odesłać produkt i tym samym
zrezygnować z jego otrzymywania.

„Tak, chcę, by moja praca była prostsza i mniej czasochłonna. Chcę, by mój
Excel pracował za mnie. Dlatego proszę o niezwłoczne przysłanie mi jednego
egzemplarza poradnika "Excel w praktyce" na 30 dni, do wglądu i oceny.Przez ten
czas mogę wykorzystywać zawarte w poradniku informacje dowolnie często –
bezpłatnie i bez żadnych zobowiązań. A jeśli po upływie tych 30 dni będę chciał
go zatrzymać i nadal z niego korzystać, zapłacę za niego na podstawie
dołączonej faktury VAT cenę 97 zł *.
Gwarancja 100% bezpieczeństwa
Wiem, że niczym nie ryzykuję. Gdybym nie był w 100% zadowolony z poradnika, po
prostu odeślę go wraz z fakturą w ciągu 30 dni od jego otrzymania pod adres:
Centrum Wysyłkowe Wydawnictwa "Wiedza i Praktyka", ul. I. Paderewskiego 167, 05-
070 Sulejówek.
Nie będę mieć wówczas żadnych zobowiązań wobec wydawnictwa.
Zawsze aktualny
Jeśli zdecyduję się na zatrzymanie poradnika po 30-dniowym teście i jego zakup,
co 6 - 8 tygodni będę otrzymywać zestawy aktualizacyjne i uzupełniające (o
objętości około 90 stron). Znajdę w nich najnowsze polecenia i funkcje w
Excelu, które zdecydowanie usprawnią moją pracę. Cena jednej strony
aktualizacji wyniesie 47 groszy.*
*Do podanych kwot doliczane są koszty przesyłki: 9 zł za dzieło podstawowe –
poradnik i 3 zł za jego aktualizację.”

Opisywana przez „sympatyka” sytuacja (otrzymanie oprogramowania do testów i tym
bardziej wymuszanie zamawiania promowanych produktów) nie mogła mieć miejsca.
Nieporozumienie wynika prawdopodobnie z niedokładnego zaznajomienia się z
przesłaną ofertą. Nasze procedury pozyskiwania klienta oparte są o zasady
budowania pozytywnych relacji z klientem i tylko i wyłącznie za pełną jego
zgodą. Wydawnictwo Wiedza i Praktyka nigdy nie zmuszało i nie zmusza swoich
klientów oraz osób, do których kierujemy nasze promocje do zamawiania naszych
produktów, a tym bardziej do uiszczania opłat za produkty, których nie chcą
otrzymywać.

Zadowolenie naszych klientów oraz osób, do których kierujemy nasze promocje
jest dla nas najważniejsze. W związku z tym proponuję przesłanie Panu/Pani
naszego pakietu promocyjnego publikacji „Excel w praktyce” by mógł/mogła się
Pan/Pani przekonać o uczciwości naszych procedur. Proszę jedynie o przesłanie
na adres rwierzbicki@wip.pl adresu, na który mógłbym przesłać przykładowego e-
maila promocyjnego.

Publikacje Wydawnictwa Wiedza i Praktyka są przygotowywane przez
profesjonalistów w każdej z dziedzin, których dotyczą. Redaktorami są najlepsi
praktycy oraz eksperci ze środowisk akademickich i branżowych. Wydawnictwo
Wiedza i Praktyka jest członkiem Stowarzyszenia Marketingu Bezpośredniego, a w
roku 2004 uzyskało prestiżowy tytuł „Gazela Biznesu” przyznawany przez
gazetę „Puls Biznesu”.

Mam nadzieję, że powyższa treść w pełni wyjaśnia zaistniałe nieporozumienie.
Jeżeli chce Pan/Pani uzyskać jeszcze jakiekolwiek informacje proszę o kontakt.

Robert Wierzbicki
Specjalista Public Relations
Wydawnictwo Wiedza i Praktyka
Ul. Łotewska 9a
03-918 Warszawa
Tel. 0 660 40 40 45
e-mail: rwierzbicki@wip.pl
www.wip.pl




Temat: Milinkiewicz o obaleniu Łukaszenki

Myślę też o moich przodkach, którzy walczyli w powstaniach, i pytam siebie: a
im było łatwo? Ale myślę: jeśli nie my, to kto? Przecież nie Zachód, nie Rosja.

* Po wyborach komisja wyborcza ogłosi zwycięstwo Aleksandra Łukaszenki.

– Oczywiście, ale nie o to chodzi. Chcemy przekazać ludziom, że Łukaszenka nie
może wygrać wyborów, bo w rzeczywistości żadnych wyborów nie będzie. Ich już
nie ma. To będzie wyznaczenie siebie samego na kolejną kadencję.

* To co się stanie 19 marca?

– Odbędą się pseudowybory. Jeśli będziemy mieli poczucie wygranej, wyjdziemy na
ulicę. A wtedy może być różnie. Będzie nas dużo: wygramy. Będzie nas mało:
rozpędzą. Ale tak czy inaczej, Białoruś będzie innym krajem. Społeczeństwo
zrozumie, że władza jest represyjna. Nawet ci, którzy dziś ufają Łukaszence,
dostrzegą, że może on utrzymać się już tylko siłą. Natomiast opozycja będzie
zjednoczona, nigdzie nie wyjedziemy. Dałem słowo. Zostaję na Białorusi, choćby
w więzieniu.

* Wyjdziecie na ulicę i co dalej?

– Chcemy, aby w dniu wyborów ludzie zbierali się pod komisjami i sprawdzali
wywieszane wyniki. Gdy pod każdą komisją zbierze się stu moich zwolenników,
będzie to psychologiczne uderzenie w komisję, jeśli chciałby napisać na kartce
sfałszowane dane, np. że poparło mnie dwadzieścia osób.

* Słyszeliśmy, że to niedobry pomysł. Rozproszenie sił.

– Dyskusje trwają. Ale myślę, że tak właśnie zrobimy. To nie jest rozproszenie
sił, ale pierwszy etap. Potem zbieramy się w innym miejscu. Plac oczywiście
będzie odgrodzony.

* Stalin mawiał, że nieważne, kto głosuje, tylko ważne, kto liczy głosy. Może
ci, którzy będą je liczyć i poznają prawdziwy wynik, zrozumieją, że system
upada, i przejdą na waszą stronę?

– Zarówno w polityce wewnętrznej, jak i w zewnętrznej jest tak, że staje się u
boku tego, kto jest silny. Oni kroku w naszą stronę nie zrobią, jeśli będą
widzieć, że przegrywamy. Ale jeśli dostrzegą, że mamy szanse...

* To przynajmniej nie będą strzelać?

– Pewien generał mówił nam tak: jak jest was kilka tysięcy, to was bijemy i
będziemy bić. Ale jak będzie was sto tysięcy, może przejdziemy na waszą stronę.
Tak będzie też ze strzelaniem. Na Białorusi wprowadzono prawo dające
prezydentowi uprawnienia do wydania takiego rozkazu. Widać już nie wierzy swoim
generałom.

* Jeśli więc nie zwycięstwo w wyborach, to co uznacie za wygraną? Zmuszenie
władz do negocjacji?

– Chcę podkreślić, że nam nie chodzi o pognębienie Łukaszenki, jeśli trzeba
będzie usiąść do negocjacji, np. przy okrągłym stole z Łukaszenką albo
kimkolwiek innym ze strony władz, to zrobimy to.

* Jeśli wyjdziecie na ulicę i poleje się krew, to odpowiedzialność spadnie też
na Pana.

– To straszna świadomość. Liczę, że wśród generałów są przyzwoici ludzie i nie
wykonają tego rozkazu. Jeśli taki będzie. Zawsze mówię, że wiemy, na co
idziemy. Ale też nikogo nie zmuszamy, nie namawiamy. Każdy powinien zdecydować
sam.

* To są często bardzo młodzi ludzie.

– [Milczenie] Wiem... Nie proponuję nikomu wychodzić. Próbuję jedynie uprzedzić
o tym władzę, bo wiem, że ludzie wyjdą, że przyjadą do Mińska z prowincji. Ilu
ich będzie, nie wiadomo. Na Ukrainie też tego nikt nie wiedział.

Z Aleksandrem Milinkiewiczem, demokratycznym kandydatem na prezydenta
Białorusi, rozmawiali w Mińsku Małgorzata Nocuń i Andrzej Brzeziecki

wróć wersja do druku
MNIEJSZOŚĆ BIAŁORUSKA W POLSCE

Organizacje

Samorząd

Polityka

Oświata

Kultura

Książki

Historia

Polscy Białorusini

Nowości wydawnicze

Co nowego?
W poszukiwaniu białorutenistów
- Tryb wydania wiz
- Taryfa opłat konsularnych
- System gospodarczy Białorusi...
- Wolne strefy ekonomiczne...
- Jak rozerwać się...
- Nowe podręczniki
- Skomplikowane sąsiedztwo
Zmiany struktury narodowościowej...
Jak uruchomić biznes na Białorusi
- Wojna zimowa (1939-1940)
- Plany integracji ziem wschodnich...
- Białoruska ruń
- Artykuły L.O. w Hajnówce - 50 lat
- Liceum Białoruskie w Hajnówce...
- W okresie rewolucji solidarnościowej...
- Sowiecki model pedagogiczny...
- Kołas naąaj nivy
- Teatr i ośrodki kulturalne...
- Pejzaż w betonie
- Konstytucja Republiki Białoruś (PL)
- Kodeks Inwestycyjny Rep. Białoruś w jęz. polskim

Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie




Temat: Wielkie święto moherowych beretów
Show must go on
"10 tys. sympatyków Radia Maryja z trudem mieściło się w kościele i dwóch ogromnych namiotach, które wyrosły koło świątyni. Widok o. Rydzyka za każdym razem wywoływał burzę oklasków. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy duchowny pojawił się na scenie"
"Czy mógłby mi pan zrobić zdjęcie z Ojcem Świętym... przepraszam, ojcem Rydzykiem? - pytała naszego reportera właścicielka różowego nakrycia głowy."

Powyższe świadczy o sekciarskim charakterze Imperium ojca Rydzyka. Wielki góru ruchu "prawdziwych Polaków i katolików", zasługuje już na miano Ojca Świętego, następnym krokiem będzie pewnie... Maryja? Bo przecież nie Jezus Chrystus, którego nikt nie dostrzega.

"Około godz. 16, prosto z Sejmu, na uroczystości do Torunia zjechało kilkudziesięciu polityków. Wśród nich m.in. przedstawiciele • PiS: marszałek Sejmu Marek Jurek, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, minister i koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann; • Samoobrony: wicemarszałek Sejmu Andrzej Lepper i poseł Stanisław Łyżwiński; • LPR: lider partii Roman Giertych, szef klubu parlamentarnego Marek Kotlinowski i posłanka Anna Sobecka. Byli też senatorowie i eurodeputowani."

Rozdział Kościoła od Państwa w wersji polskiej. Śmiać się czy płakać?

"- Jak znowu podejdą, niech ich pani pogoni parasolką - radziła druga. - Bije pani po kostkach, a później w aparat! - i pokazała, jak się to powinno zrobić."

Prawdziwe oblicze "chrześcijańskiej" miłości bliźniego.

"W obu namiotach ustawiono wielkie telebimy. W jednym odbywały się tańce i koncerty folklorystyczne. W drugim znalazły się stoiska fundacji Nasza Przyszłość z książkami, płytami, kasetami, kalendarzami i świętymi obrazkami. Wśród pozycji - płyta DVD z filmem "O dwóch takich, co ukradli księżyc" z braćmi Kaczyńskimi w rolach głównych. Ci, którzy chcieli ofiarować datki na ukochaną rozgłośnię, mogli to zrobić w specjalnie zaadaptowanym punkcie, do którego kierowały napisy - Biuro Radia Maryja. Tu na pielgrzymów czekały druki do przelewów i osoby, które pomagały w ich wypełnianiu.
Wielkie zamieszanie panowało przy ciężarówce, z której sprzedawano zestawy satelitarne do odbioru TV Trwam. Cena - 410 zł. Niektórzy kupowali nawet po trzy talerze."

Biznes musi się kręcić, ku chwale Ojczyzny.

"Podczas mszy homilię wygłosił biskup Józef Zawitkowski. Duchowny stanął w obronie słuchaczy Radia Maryja. - Nie naigrywajcie się panowie z naszych moherowych koalicji i beretów. Na inne nas nie stać - mówił. Wzywał do modlitwy za cały kraj. - Modlimy się za Bolka i Lolka, za Kaczory i Smerfy, za Ważniaków, Ślicznotki, Ciamajdy i Gargamela. I za cały ten polski Disneyland! Trzeba religią uleczyć chore serca. Trzeba Polskę reperować. Od belki do belki."

Żenada, dziecinada... :/
Skoro mowa o belce, to niechaj najpierw wyjmą ją ze swoich oczu, a później poszukują pyłku w oczach innych ludzi.

"W Polsce "wolność krzyżami się mierzy"!"

Czyli co? W zestawieniu z obecnością czołówki polskich narodowych socjalistów, stanowi to zapowiedź budowy państwa wyznaniowego?

"Duchowny oznajmił, że przynosi także przebaczenie wszystkim "oszczercom i kłamiącym", prosząc Matkę Boską, by przemieniła to zło w dobro."

Dlaczego nie proszą Chrystusa? Wszak On jest tym który Jest.




Temat: Koszty sądowe ustanowienia hipoteki- do eksperta:)
Stokrotne dzięki za fachową poradę :) Od razu zstąpiła na mnie jasność :))

bebiak napisała:

> Przy wartości 350.000,-zł i nabyciu od developera, ktory odprowadza VAT -
> opłaty winny wynosić:
> - taksa notarialna: 2.460,-zl + VAT 22% tj. 541,20,-zł
> - wniosek do sądu: 200,-zl + VAT 22% tj. 44,-zl
> - opłata sądowa za druk nowej księgi wieczystej: 40,-zl
> - opłata sądowa za wpis Ciebie jako właściciela do księgi: 3.820,-zl
> - wypisy: ok. 380,-zł (zależy od długości aktu a jedna strona = 7,32,-zł z
VAT-
> em; trochę się tego uzbiera stąd tak mniej więcej to określam).
>
> To są opłaty od UMOWY SPRZEDAŻY, w żaden sposób nie związane z kredytem, a
> wszystkie je wnosisz u notariusza przy zawieraniu umowy sprzedaży.

I oczywiście nie ma żadnych szans na obejście tych opłat (chlip, chlip). Co za
zdzierstwo :(

>
> Mariuszu, opłaty od ustanowienia hipoteki pobierane są od wysokości
> hipoteki/hipotek.
> Nie wiem czy ja dobrze rozumiem jakich hipotek żąda od Ciebie bank. Z tego co
> mi napisałeś rozumiem (ale uczulam: nie jestem pewna czy dobrze rozumiem -
> sprawdź proszę) bank żada:
> - hipoteki zwykłej w kwocie 260.000,-zl
> - hipoteki kaucyjnej do kwoty 442.000,-zł (to mi się wydaje bardzo wysokie
> przy dwóch hipotekach - sprawdź to koniecznie czy rzeczywiście tak).

Sprawdziłem, i oczywiście masz rację w umowie mam tylko hipotekę kaucyjną w
wys. 170%.

> Jeśliby to rzeczywiście tak było jak napisałam to opłaty sądowe od wpisu
takich
>
> hipotek wynoszą w najgorszym dla Ciebie przypadku:
> - od wpisu zwykłej: 730,-zł

Jeżeli w Umowie nie ma ani słowa o hipotece zwykłej, rozumiem że ww. opłaty nie
poniosę (zawsze to parę groszy w kieszeni)

> - od wpisu kaucyjnej: 1.185,-zł
> Napisałam: "w najgroszym przypadku" bo policzyłam tak od przypadku gdyby z
> oświadczenia banku, które będzie podstawą ustanowienia hipoteki, wynikało, że
> kredyt został udzielony na NABYCIE nieruchomości.

To lepiej przyjąć najgorszą wersję, lepiej później się mile rozczarować. Odkąd
zacząłem walkę z kupnem/urządzaniem/papierologią związaną z mieszkaniem - jak
na razie zawsze przekraczam założone budżety i biznes plany o 20-30% :( Ale to
podobnoż norma :) Chociaż w umowie z bankiem przedmiotem umowy jest budowa
lokalu na potrzeby indywidualne (co prawda pojawia się też pojęcie dewelopera
który wybuduje owe lokum) a nie nabycie nieruchomości, chyba że coś
pokręciłem.

> Chcę Ci ponadto napisać, że mamy rozporządzenie szczególne, które mówi, że
> zwalnia się od opłaty sądowej wnioski o wpis hipotek zabezpieczających spłatę
> kredytu udzielonego na BUDOWNICTWO MIESZKANIOWE. Jeśli z Twojego oświadczenia
> taki cel kredytu by wynikał, to możesz próbować uniknąć tej oplaty sądowej.
>
> Ja uprzedzam Cię jednak o jednej rzeczy: przepis brzmi jak brzmi, ale
> spotkałam się z różną interpretacją w sądzie pojęcia "budownictwo
> mieszkaniowe". Niektórzy twierdzą, że jest to tylko budownictwo indywidualne
a
> takie z developerem to już zawsze nabycie i oczywiście wtedy opłata sądowa
(jak
>
> napisałam wyżej). Nie wiem jak sąd potraktuje Ciebie (zależy od wydziału i
> sędziego).

Chyba nawet nie będę się starał za bardzo, skoro bank i tak ma mi zwrócić
akurat te koszty.

> I istotna uwaga: dla ubiegania się o zwolnienie z opłaty sądowej przy celu
> kredytu: budownictwo mieszkaniowe jest jeszcze wymagane spełnienie drugiego
> warunku - kredytobiorca ma być właścicielem nieruchomości. Chodzi tu o taki
> przypadek, że załóżmy: sam nabywasz mieszkanie i sam jesteś kredytobiorcą,
> ewentualnie: nabywasz mieszkanie z żoną i Wy oboje (i tylko Wy) jesteście
> kredytobiorcami. O tym warunku również pamiętaj.

Akurat ten warunek jest spełniony.

> >Przyznaję że jestem trochę skołowany.
> > Próbowałem to sam obliczyć ale trochę się pogubiłem a korzystając z
> > kalkulatorów na różnych stronach wychodziły mi łącznie jakieś astronomicz
> ne
> > sumy opłat (rzędu 14,000), co wzbudziło moje poważne podejrzenia.
>
> Ja sobie to wszystko tak zsumowałam i mnie wychodzi tego wszystkiego ok.
9.700 zł

To o niebo lepiej niż w moich obliczeniach :)) A jak odejme koszt zw. z
hipoteką zwykłą, której nie mam w Umowie oraz zwrot kosztów sądowych przez
bank, to nawet zamknę się w sumie poniżej 8000 PLN> Hurraaa!

>Jeśli nadal masz jakieś wątpliwości to pisz a
> ja postaram się pomóc w miarę moich możliwości.

Już mi Pani ogromnie pomogła.
Gorąco pozdrawiam.

Mariusz (w o wiele lepszym humorze)




Temat: ciekawy artykuł na aktualny temat
ciekawy artykuł na aktualny temat
TK: Inwestorzy budowlani kontra sąsiedzi

Niespełna miesiąc temu NSA odblokował budowę centrum handlowo-rozrywkowego
Złote Tarasy w centrum Warszawy. Do zatrzymania na przeszło pół roku tej
jednej z największych inwestycji w Europie przyczyniło się skompromitowane
ekologiczne Stowarzyszenie Przyjazne Miasto. Zasłynęło ono tym, że przyjęło 2
mln zł darowizny za odstąpienie od protestu przeciwko budowie innego
stołecznego centrum Arkadii
Fot. Adam Kozak / AG

Marek Wielgo 13-02-2005 , ostatnia aktualizacja 13-02-2005 20:46

Rzecznik praw obywatelskich uważa, że prawo budowlane w sposób
niedopuszczalny faworyzuje tych pierwszych. - Nieprawda - odpowiada Główny
Urząd Nadzoru Budowlanego. Ten spór najprawdopodobniej rozstrzygnie Trybunał
Konstytucyjny

- Pewien właściciel nieruchomości bardzo się zdziwił, gdy po powrocie z
dłuższego wyjazdu zobaczył na sąsiedniej działce niemal wykończony dom -
opowiada Dariusz Chaciński z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Właściciel nic nie mógł zrobić. Po ostatniej nowelizacji prawa budowlanego w
2003 r. stronami w postępowaniu administracyjnym dotyczącym pozwolenia na
budowę są oprócz inwestora tylko ci właściciele (bądź użytkownicy wieczyści i
zarządcy) nieruchomości, którzy znajdują się "w obszarze oddziaływania
obiektu". O tym, kto ma być powiadomiony o wszczęciu tego postępowania,
decyduje urzędnik na podstawie dostarczonych przez inwestora dokumentów.

Decyzja zza biurka

W przypadku domu jednorodzinnego urzędnik sprawdza, czy zachowane zostały
odpowiednie odległości, np. od granic sąsiednich działek. Jeśli inwestycja
nie budzi zastrzeżeń, inwestor dostaje pozwolenie na budowę, a jego sąsiedzi
dowiadują się o niej dopiero wtedy, gdy do akcji wkracza ekipa budowlana.

RPO uznał, że przepis, który zezwala na tego typu praktykę (art. 28 ust. 2
prawa budowlanego), jest niezgodny z konstytucją (zasadą zaufania obywatela
do państwa i stanowionego przez nie prawa).

Zdaniem rzecznika sąsiedzi inwestorów - tak jak to było przed 2003 r. -
powinni mieć zagwarantowany udział w postępowaniu o pozwolenie na budowę. To
dawałoby im prawo przeglądania akt oraz składania wniosków, zażaleń i
odwołań. RPO z prośbą o zmianę w ustawie wystąpił do Ministerstwa
Infrastruktury.

Zadecyduje Trybunał?

- Nie rozumiem rzecznika. Jeśli inwestor buduje zgodnie z prawem, to po co
jego sąsiadom takie uprawnienia? Ich odwołania nie będą przecież skuteczne.
To tylko opóźni inwestycję - mówi zastępca głównego inspektora nadzoru
budowlanego Robert Dziwiński.

Zapewnia, że jeśli nieprawidłowości pojawią się w trakcie budowy, sąsiedzi
mają prawo zgłaszać je nadzorowi budowlanemu, a ten może nawet nakazać
rozbiórkę budowli.

Spór najprawdopodobniej rozstrzygnie Trybunał Konstytucyjny, bo jest mało
prawdopodobne, by rząd zgodził się z argumentami rzecznika i zaproponował
poprawkę do prawa budowlanego.

Dodajmy, że to na wniosek rządu parlament ograniczył w 2003 r. prawa
właścicieli nieruchomości sąsiadujących z planowanymi inwestycjami. Do tego
czasu protestować mogli wszyscy.

Inwestorzy skarżyli się, że ich budowy są ciągle paraliżowane przez sąsiadów,
którzy dostawali z gminy zawiadomienie o przygotowywaniu inwestycji. Zmorą
budujących były też organizacje określające się jako ekologiczne.

Protesty to biznes

Dla wielu ludzi w Polsce oprotestowywanie inwestycji stało się intratnym
zajęciem. W tym celu zakładane były np. organizacje pseudoekologiczne,
które "sprzedawały" inwestorom swoją akceptację za pieniądze. Pojawiły się
też kancelarie prawnicze, których specjalnością stała się obsługa procedur
odwoławczych. Często protestującym chodziło tylko o wyciągnięcie haraczu.

W "Gazecie" wielokrotnie opisywaliśmy takie przypadki. Np. jedna z
warszawskich spółdzielni mieszkaniowych ponad półtora roku walczyła z
właścicielami nieruchomości sąsiadujących z budową osiedla. W końcu NSA uznał
ich skargi za bezzasadne, ale ceny mieszkań wzrosły, bo w tym czasie
spółdzielnia nie mogła ich sprzedać i musiała zaciągnąć kredyt.

Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum

Wasze opinie (20) + DODAJ swoją opinię




Temat: Co dalej z cenami biletów MPK?
Lewoprzekrętni z SLD - ciąg dalszy nastąpi-temat b(2)
Lewoprzekrętni (2)

Leszek Pogan - były wojewoda opolski Fot. Rafał Mielnik / AG

Ewa Olszewska - była marszałek sejmiku opolskiego Fot. Sławomir
Mielnik / AG

Andrzej Pęczak - były szef łódzkiego SLD Fot. Daniel Klimczak /
AG

Ryszard Nawrat - były wojewoda dolnośląski Fot. Jerzy
Gumowski / AG

Poseł Jan Chaładaj (SLD), który zagłosował za swojego
nieobecnego kolegę podczas głosowania nad wotum nieufności dla
min. Marka Pola Fot. Wojciech Olkuśnik / AG

Poseł Stanisław Jarmoliński (SLD), który zagłosował za
nieobecnego kolegę w czasie głosowania nad wotum nieufności dla
min. Marka Pola Fot. Wojciech Olkuśnik / AG

mar

Wojewoda biznesmen

Ryszard Nawrat (SLD), wojewoda dolnośląski, 21 marca nagle
podał się do dymisji. Najpierw mówił, że przechodzi do pracy w
biznesie. Potem przyznał, że prawdziwy powód to działania CBŚ,
które badało związki Nawrata z wątkiem afery PZU Życie i
Grzegorza Wieczerzaka.

Zanim został wojewodą w 2001 r., Nawrat był biznesmenem. W 1998
r. reprezentował we Wrocławiu krakowską spółkę Code. Za
pośrednictwem jego firmy spółka ta kupiła od gminy za 42 mln zł
33-hektarową nieruchomość po byłej cukrowni. Później Code
zatrudniła firmę Nawrata do wyburzenia budynków b. cukrowni;
kooperującej firmie z Irlandii zapłacono (wedle rachunków)...
1,5 mln dol.

W 1999 r. pod zastaw tej nieruchomości PZU Życie pożyczyło Code
15 mln dol. (60 mln zł). W 2001 r. dług umorzyło, przejmując
wrocławską nieruchomość, ale dopłaciło krakowskiej firmie 9,4
mln zł.

mar

Od działki do funduszu

Andrzej Pęczak był w Łódzkiem "nie do ruszenia". W 1996
r. "Gazeta" ujawniła, że jako wojewoda wziął w wieczyste
użytkowanie od skarbu państwa, który reprezentował, atrakcyjną
działkę budowlaną. Wyceniono ją znacznie taniej od wartości
rynkowej. Do przetargu przystąpiła tylko ówczesna żona Pęczaka,
reprezentując też męża. Wojewoda obiecał oddać działkę. Nie
oddał.

W 1997 r. został sekretarzem stanu w resorcie skarbu. Mimo że
nie było to w jego kompetencjach, forsował sprzedanie w
szczególnym trybie spółce Sobiesław Zasada Centrum akcji
państwa w kilku fabrykach. Po odejściu z ministerstwa Pęczak
został szefem rady nadzorczej spółki Zasady.

W 1997 r. został posłem SLD, a dwa lata później - szefem partii
w Łódzkiem.

W 2001 r. ujawniliśmy, że Wojewódzki Fundusz Ochrony
Środowiska, którym rządzili politycy SLD i PSL, stracił
dziesiątki milionów publicznych pieniędzy. Wieloletniego szefa
WFOŚ Marka K. Pęczak często bronił. SLD-owski marszałek
województwa, który kytykował Marka K., stracił za sprawą
Pęczaka stanowisko.

SLD odwołał z rady nadzorczej WFOŚ trzech swoich ludzi. Ci
jednak napisali do premiera Millera, że za część afer odpowiada
Pęczak. Dwóm autorom listu prokuratura postawiła już zarzuty.

Dopiero w 2003 r. Pęczak przestał być szefem Rady Wojewódzkiej
SLD.

Tomasz Patora, Marcin Stelmasiak

Koncert na cztery ręce

Posłowie SLD Jan Chaładaj i Stanisław Jarmoliński podczas
marcowego głosowania nad wotum nieufności dla ministra
infrastruktury Marka Pola zagłosowali za swoich partyjnych
kolegów: Mieczysława Czerniawskiego i Alfreda Owoca.

Wszyscy czterej posłowie to prominentni działacze SLD. Chaładaj
był wiceministrem skarbu, Czerniawski, "baron" z Podlasia, jest
szefem sejmowej komisji finansów. Głosowanie "na cztery ręce"
wykryli posłowie opozycji. Odpowiedzialny za dyscyplinę
partyjną Wacław Martyniuk oficjalnie przeprosił Sejm za
zachowanie kolegów. Głosowanie powtórzono.

SLD wykluczył wszystkich z klubu. Marszałek Sejmu Marek
Borowski (SLD) skierował sprawę do prokuratury, a Grzegorz
Kurczuk (SLD), minister sprawiedliwości, określił zachowanie
posłów słowem "gówniarstwo".

Klub wezwał wszystkich posłów do złożenia mandatów. Tak się nie
stało. W ostatnim czerwcowym głosowaniu nad wotum zaufania dla
rządu poparli premiera Leszka Millera.

pw

1 | 2 | 3 | następna strona »

Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum

Wasze opinie (66)

+ DODAJ swoją opinię




Temat: Nieudany zajazd na Związek Polaków na Białorusi
Nieudany zajazd na Związek Polaków na Białorusi
Witam!

Nieudany zajazd na Związek Polaków na Białorusi

Łukasz Adamski 17-06-2005, ostatnia aktualizacja 16-06-2005 18:59

Próba przejęcia siedziby Związku Polaków na Białorusi. Były prezes tej
organizacji przyszedł w towarzystwie kamerzystów białoruskiej telewizji do
budynku związku i zażądał kluczy.

- Mówił, że dba w ten sposób o dobro polskiego podatnika - opowiada Anżelika
Borys, obecna, demokratycznie wybrana prezes Związku Polaków. - Natarczywie
domagał się kluczy. Odpuścił dopiero, gdy wielokrotnie powtarzałam, że nie ma
żadnej podstawy prawnej, że został usunięty ze związku, gdyż działał na jego
szkodę, i kiedy zobaczył dyżurujących u nas społeczników.

Tadeusz Kruczkowski do niedawna był prezesem związku. W marcu wybrano nowe
władze tej największej niezależnej organizacji na Białorusi. Ekipie
Kruczkowskiego zarzucano zbyt bliskie związki z białoruskimi władzami.

Kruczkowski nie pogodził się jednak z przegraną w wyborach na prezesa.
Wsparło go białoruskie ministerstwo sprawiedliwości, które zażądało ponownego
przeprowadzenia wyborów władz związku i uznało, że legalnym prezesem
pozostaje Kruczkowski.

- Najście Kruczkowskiego było dokładnie filmowane - opowiada Anżelika Borys. -
Robili to ci sami ludzie, którzy nakręcili skandaliczny reportaż "Kto dał
zlecenie na Związek Polaków".

Reportaż szkalujący Polskę i Związek Polaków na Białorusi był wielokrotnie
emitowany w państwowej telewizji białoruskiej. Oskarżano w nim nowe władze
Związku oraz polskiego dyplomatę z Mińska Marka Bućkę o działalność
wywrotową. W filmie w roli rzecznika stanowiska władz wystąpił także
Kruczkowski, zaś Bućko został wkrótce potem wydalony z Białorusi.

Białoruskie władze utrudniają działalność związku. Państwowa drukarnia w
Grodnie odmówiła np. druku gazety Związku Polaków.

Przeciwko nagonce na związek protestowały polskie Sejm i MSZ. - Nie ma dnia
prawie, bym nie była wzywana na milicję lub do prokuratury - mówi Anżelika
Borys. Wszędzie mnie szkalują. Nie wiem, co mi mogą jeszcze zarzucić. Że w
ogóle żyje?

Obecnie białoruska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie rzekomych nadużyć
finansowych w związku. - W środę na przesłuchaniu powiedziano mi, że chcą ze
mną przeprowadzić pewien eksperyment psychologiczny - mówi. - Poprosili mnie
o paszport. Gdybym go oddała, pewnie bym go już nie zobaczyła. Dziś też
zostałam wezwana. Nie wiem, co będzie jutro.

Chcesz więcej,klinij tu:MLM, biznes po godzinach...
Pozdrawiam i zapraszam!
gg 172 85 85



Temat: Macierewicz przyczynił się do rozpadu koalicji?
Macierewicz przyczynił się do rozpadu koalicji?

Fakty odkrywane przez Antoniego Macierewicza podczas likwidacji WSI mogły
wpłynąć na rozpad koalicji PiS i Samoobrony - twierdzi tygodnik "Wprost" w
swoim najnowszym, poniedziałkowym wydaniu.

Upadek rządzącej koalicji najpewniej nie był spowodowany wyłącznie sporami o
kształt budżetu. Coraz bardziej nerwowa postawa Andrzeja Leppera w ostatnich
tygodniach mogła wynikać także z obaw, jakie wywołuje działalność Antoniego
Macierewicza, wiceministra obrony narodowej odpowiedzialnego za likwidację
WSI.

REKLAMA Czytaj dalej

O tym, że lider Samoobrony może się obawiać Macierewicza, świadczy
ubiegłotygodniowa wypowiedź jednego z najbliższych współpracowników premiera
Kaczyńskiego. Przemysław Gosiewski w Radiu Maryja stwierdził, że Lepper mógł
być pod wpływem środowisk związanych ze służbami specjalnymi, a konkretnie
WSI.

Lider Samoobrony w rozmowie z "Wprost" uznał takie sugestie za działania
odwetowe PiS. Dodał, że spodziewa się błyskawicznego głosowania nad projektem
uchwały o powołaniu komisji do zbadania wpływu służb specjalnych na powstanie
Samoobrony (projekt od lipca leży w sejmowej komisji regulaminowej). -
Słyszałem, że w tej sprawie już przygotowywane są odpowiednie druki - mówi
Andrzej Lepper.

Likwidatorzy WSI spieszą się, bo każdy dzień ich pracy przynosi kolejne
niespodzianki w postaci odnajdywanych dokumentów, które odsłaniają białe
plamy w historii narodzin III RP. Przykładem tego jest odkrycie dokumentów
tajnego Oddziału Y funkcjonującego w latach 80. w Zarządzie II Sztabu
Generalnego WP, czyli ówczesnym wywiadzie wojskowym. Historię Oddziału Y
zamierza na najbliższych posiedzeniach zbadać sejmowa komisja służb
specjalnych.

Jak twierdzi Przemysław Gosiewski, w ostatnim czasie w obozie Andrzeja
Leppera narastała nerwowa atmosfera, mająca prawdopodobnie związek z
odkrywaniem aktywności WSI. - Docierały do mnie informacje, że współpracownik
Leppera, który miał w przeszłości kłopoty z prawem, jest pod wpływem oficerów
WSI - mówi Przemysław Gosiewski. Nie chce zdradzić, o kogo chodzi.

Ugrupowanie Leppera od dawna było sceptyczne wobec idei likwidacji WSI,
wyświetlenia tajemnic ich archiwów i stworzenia nowych służb wojskowych.
Wiele wskazuje na to, że politycy Samoobrony obawiają się tego, co na temat
ich ugrupowania kryją archiwa WSI. Według informacji "Wprost", już
odnaleziono notatki oficerów mogące wskazywać na to, że ludzie WSI mieli
kontakt z osobami wysoko postawionymi w Samoobronie.

Wiadomo, że w Oddziale Y starszymi specjalistami byli płk Marek Mackiewicz i
płk Lech Szymański, obaj związani z Samoobroną. Mackiewicz, który zakończył
służbę w WSI wiosną 1998 r. jako wiceszef kontrwywiadu, doradzał Samoobronie
w zeszłej kadencji Sejmu jako ekspert przy pracach nad ustawą o WSI.

Odmówił rozmowy z "Wprost" na temat Oddziału Y i wojskowych służb
specjalnych. Pytany o związki z Samoobroną stwierdził, że nadal uważa się za
jej doradcę, bo "nikt go z tej funkcji nie zwolnił". W ostatnich latach
Mackiewicz pracował w PZU, gdzie zatrudnił go były szef WSI Kazimierz
Głowacki, który sam kierował biurem kontroli wewnętrznej PZU.

Inny ekspert Samoobrony w komisji służb specjalnych - Lech Szymański -
pracował z Mackiewiczem w zespole prowadzącym w ramach Oddziału Y działalność
operacyjną w krajach anglosaskich. - Rozmawiałem z nimi, zanim zostali
ekspertami. Uważam, że nie ma podstaw do twierdzenia, że działali przeciwko
państwu polskiemu - mówi w rozmowie z "Wprost" Andrzej Lepper.

- "Igrekowcy" byli oficerami pracującymi w latach 80. pod przykryciem w
zagranicznych lub polonijnych firmach. Wojskowe służby specjalne pod pozorem
finansowania agentów mogły zakładać za granicą firmy. Potem pieniądze wracały
do Polski jako kapitał założycielski kolejnych prywatnych firm. -
Wielu "igrekowców" na początku lat 90., po powstaniu WSI, przeszło w stan
uśpienia, rozluźniając związek ze służbą i kontynuując karierę w biznesie -
mówi "Wprost" jeden z oficerów WSI.




Temat: Boshe.... Kaczor wygrał.... Swan ja Cię zabije!!!!
Widzę, że jednak się nie rozumiemy Grzesiu. Może będzie łatwiej zrozumieć Ci
gdy opiszę kilka realnych historii w których ostatnio brałem udział.

Kilka dni temu musiałem zająć się w firmie (w zastępstwie nieobecnej
koleżanki) wydrukowaniem katalogów. A konkretnie zleceniem tego jakiejś
drukarni. Zgłosiły się cztery firmy chętne do współpracy… Trzech
przedstawicieli z tych czterech zaproszonych, bez żadnych sugestii z mojej
strony, zaproponowało mi łapówkę w zamian za zlecenie druku. Rozumiesz?

Prywatna firma - prywatnej firmie proponuje bakszysz!

Było to dla ludzi całkowicie naturalne, że posługują się tego typu
argumentami. Tego typu zachowania są podobno u nas standardem. Z rozmowy
wynikało, że płacą większości np.; korporacji farmaceutycznych w zamian za
zlecenia. I dotyczy to podobno każdego dostawcy. Płacą wszyscy; od firmy
sprzątającej biura, przez dostawców wody, długopisów, papieru ksero, komputerów
czy samochodów. Bakszysz należy się również od zlecenia rezerwacji biletów
lotniczych dla pracowników. Stawka – 10 procent od wartości netto wystawionej i
zapłaconej faktury....U nas to norma po prostu.

Myślisz Grzesiu , że Twoja sekretarka "dorabia" sobie na boku Twoim kosztem,
zamawiając np.; papier do kserokopiarki?, czy Twoja sprzątaczka, by móc dla
Ciebie pracować musi robić coś jeszcze, niż tylko dobrze wykonywać swoją
robotę? Nie, na pewno Twoje dziewczyny tego nie robią, bo za to w USA idzie
się bezwarunkowo do pudła. U nas, takie zachowanie, to nawet już jakiekolwiek
kontrowersje przestało wzbudzać. U nas to norma po prostu.

Czasem myślę o swojej przyszłości i by czuć się bardziej komfortowo wymyśliłem
sobie, że powinienem mieć swoją aptekę. Czysty biznes, nie angażujący
nadmiernie czasu właściciela, typu; "leżę sobie i mi rośnie". Mógłbym wtedy
przyjąć swoją ulubioną pozycję poziomą czyli rentiera (wybacz – trochę się
rozmarzyłem....:D)
To naprawdę jest fajny i spokojny interes, wymagający spełnienia jednego
warunku. Apteka musi być tam gdzie są ludzie. Dużo ludzi. Znalazłem więc
stosowny lokal w Warszawie, w dużym centrum handlowym (największe w europie)
Firma reprezentująca właściciela (Amerykanina) zaproponowała może nie najniższą
cenę ale w bardzo dobrej części tego budynku. I wszystko byłoby w porządku
gdyby nie pewna propozycja. Otóż nie muszę płacić tyle ile wynosi oficjalna
stawka. Mogę dostać upust – 20 procent pod warunkiem jednakże, że połowę z tych
dziesięciu procent będę im dawał w kopercie. Tam jest ok. 120 różnych
sklepów, kilkadziesiąt tysięcy metrów do wynajęcia po 30 euro za metr . Byli
bardzo zdziwieni, że wolę jednak płacić więcej....Bo u nas to norma po prostu.

Po co ja o tym opowiadam? Mówię o tym by pokazać dlaczego wolałem głosować na
Kaczora a nie pseudo-liberała Tuska. A i to w drugiej rundzie wyborczej bo w
pierwszej (i parlamentarnych też) tylko na Korwina. Wybrałem tak bo doszedłem
do wniosku, że skoro nie będzie prawdziwie liberalnie to niech chociaż będzie
sprawiedliwie. Uważam bowiem, że podstawowym problemem gospodarczym Polski jest
to, ze różni aferzyści, złodzieje, politycy i mafiosi maja gęby
pełne "liberalizmu". Mafia potrafi zbudować natomiast jedynie silniejszą
mafie, a nie żadną gospodarkę. W Polsce trzeba osuszyć bagno i dopiero wtedy
myśleć o zdrowych fundamentach gospodarki. I tego właśnie się spodziewam po
swoim wyborze. Zdrowych, uczciwych standardów zachowań społecznych narzuconych
przez Kaczora choćby batem. I wybaczę mu, jeśli przy okazji "zamiatania"
chwilowo ucierpi na tym gospodarka. Nie da się usunąc nowotworu bez radykalnych
działań.
Korupcja jest w tym kraju wszędzie. Czego byś się tknął, cokolwiek byś chciał
zrobić, gdzie byś nie poszedł, to zawsze znajdzie się ktoś, kto łapę do Ciebie
wyciągnie. I nie dotyczy to tylko biednych pracowników budżetowych. Ich
motywy - od biedy – mogę zrozumieć choć nikogo to nie usprawiedliwia.
To chore zjawisko objęło nawet tych którzy bardzo dobrze zarabiają. Bo jeśli
ktoś zarabia ok. 5-6k Euro to chyba ma dobre (jak na Polskę) dochody?
Tyle zarabiają szefowie administracyjni w korporacjach .

Myślicie Panowie Grzesiu, Docuć czy Patryk, że na takiej "pożywce" społecznej,
w takich uwarunkowaniach da się zbudować cokolwiek trwałego??? Wraz z ludźmi
którzy mentalnie żyją jeszcze w PRL-u ? Demokracja jest bardzo fajna ale nie
dla nas, niestety. W Polsce trzeba trzymać ludzi twardo "za pysk". Bo u nas to
norma po prostu...




Temat: do Neronki
barbarosa1 napisał:

> Już odpowiadam jest wiele takich firm, które korzystają z naiwności i
prostego
> myślenia jego przyszłych klientów. Czyli czytaj to, co małym drukiem, itd.
> Człowiek patrzy „Autoway – Polska” Znaczy Polska obsługa, czy
> li już Plus

Wiesz, jak pierwszy raz napisałam do Neronki - w tamtym roku - od razu
powiedziała mi, że na Krecie Autoway nie ma polskojęzycznych przedstawicieli.
To po pierwsze. Po drugie dodała, że w razie obawy przed jakimiś kłpotami
językowymi - zawsze można dzwonić - pisać- do nich. I jak zaczeło mi coś szurać
w aucie wypozyczonym na tydzień - wysłałam jednego smsa do niej, wieczorem, i
po poł godzinie miałam odpowiedź, że następnego dnia rano wymienią mi samochód.
I tak sie też stało. Więc troszkę bez sensu tu wypisujesz. I to jeszcze z
ogromnym wzburzeniem - sądząc po wykrzykniku.

> A tu zdziwienie, bo na Krecie, Rodos niema Polskiej obsługi. Nie twierdzę,że
> mają zły serwis, ale twierdzę, że niewiele lub wcale nie różnią się tym co
mają
> do zaoferowania Polskie biura podróży na miejscu.Za pośrednictwem swych
> rezydentów!
Tiaa.. w tym roku, ponieważ Triada wycięła mi niezły numer - po raz pierwszy w
zyciu poszłam na spotkanie z rezydentką.. więc wiem, co oferowała i za ile. Ja
miałam taniej.
Z drugiej strony: Herssonissos zaskoczyło mnie niskimi cenami samochodów w
maju. Rzeczywiście, można było znaleźć taniej, niż w Autoway'u. Niewiele, ale
jednak..policzyłam: w przeciągu tygodnia ok. 20E. Z trzeciej strony: ceny
autoway'a i wypożyczalni w Chanii we wrześniu 2004- no cóż, cena, jaka płaciłam
w AW to była dobra cena:) Wszystko zależy od miejsca i terminu, tak sądzę:)

> Zaoszczędzenie kilku Euro to nie wszystko chodzi też o podstawy by nie dać
się
> wprowadzić w błąd na fałszywe skojarzenia itp. I to miało na celu wywołanie
tej dyskusji.

No właśnie to ja chciałam podkreślić, że od chwili nawiązania pierwszego
kontktu z Neronką czułam się wyjątkowo dobrze poinformowana. A później- co
chyba istotniejsze - miałam okazję weryfikowac te informacje w praktyce. I
dlatego mogę - subiektywnie, ale jednak, na podstawie moich doświadczeń w końcu
jedynie - napisać, że wszystko bardzo ok.

> Ale reszta to już czysty biznes.

Biznesem jest WYKUPIONY link reklamowy. I co w tym złego, bo nie rozumiem?

> Proszę radźmy sobie wszyscy i gdy zobaczymy podobne informacje informujmy o
tym by nie dać się nabrać.

No więc ja tym postem informuję _że nie czuję się nabrana. Wręcz przeciwnie -
czuję się w pełni ustatysfakcjonowana_

> Jak tak jak by, choć Amudara ta obok Heraklionu Hasło Polacy dla Polaków
Firma
> Interlinie?
> Naciągają już biednych ludzi od wielu lat na te slogany i nikt o tym nie
pisze
> nie informuje.

A, nie znam tematu...

> Czy Uniwersal wypożyczalnia, z Amudary i Herssonisos podobne chwyty?

jak wyżej, nie wiem, o czym piszesz..

> Czy o tym nie należy pisać, bo kilka osób obsłużyli dobrze? Ale ile osób
> straciło na znajomości z tymi firmami.
> Proszę piszmy i o takich faktach, bo to też pomoże miło tanio i bezpiecznie
> spędzać swoje wakacje.

To pisz, tylko konkretnie, bo ja jakoś w twoich wypowiedziach nie widze
konkretów. Wręcz przeciwnie, raczej ogólniki. Bo jedyny skonkretyzowany zarzut,
że wprowadza w błąd podpisując się autoway_polska.. wyjaśniłam Ci już chyba w
pierwszej części postu.

> Ci, którzy chcą na tym zarobić niech swoją prace wykonują tak by u nich
chcieć
> zostawić swoje pieniądze, ale nie na zasadzie niedomówień półprawdy itd.

No, jednak mam wrażenie, że to sformułowanie akurat niekoniecznie powinno
dotyczyć Neronki




Temat: Rozmowa z prezydentem Sopotu
Sopot ponad wszystko
Jest tak dobrze bo Sopot wiele ze swoich problemów zamiótł pod
tzw. dywan. Jedne "śmiecie" wymiótł do robotniczego hotelu w
Straszynie - wyrzucono tam najbiedniejszych mieszkańców
zalegających z opłatami i utworzono rozmyślnie jedyne w Polsce
getto biedy! Szczególnie szkoda dzieci - bez dostępu do dobrych
świadczeń lekarskich, edukacji, kultury i zajęć sportowych. Ich
mieszkania zajęli miejscy notable i osoby zaufane. Może Gazeta
by się tym zajęła - dla dziennikarzy to przecież wspaniały
temat. Po drugie postawiono krzyżyk na mieszkaniach
komunalnych, których się prawie wcale nie remontuje. Szczyty
arogancji i chamstwa spotykają mieszkańców ze strony naczelnika
wydziału lokalowego Witkowskiego i wiceprezydenta Czarka
Jakubowskiego. Miasto oszczędza na tych mieszkaniach by
realizować swoje "wyższe", strategiczne cele. Jest to związane
z tzw. racjonalną gospodarką mieszkaniową, w której założono,
że w im gorszym stanie są mieszkania, tym za mniejszą kwotę
będzie można je sprzedawać i łatwiej znajdzie się nabywców.
Zresztą bez łapówki w wydziale lokalowym, u wiceprezydenta i w
architekturze nic się nie załatwi. Jak ktoś ma pieniądze to
zalegalizuje każdą samowolę budowlaną, jak nie da w łapę to nie
załatwi nawet oczywistej sprawy, a nie każdego stać na
skierowanie sprawy do sądu (ja z miastem w sądzie wygrałem).
Ciekawe jest też postępowanie obydwu wiceprezydentów. Znany
jest Wojtek Fułek z tego, że nie ukaże się żadna publikacja o
Sopocie jeśli nie będzie miał on prowizji od publikacji - albo
jako współautor, albo trzeba poprzez niego załatwiać skład i
druk książki w zaprzyjaźnionych z nim firmach. Bez współpracy z
nim miasto na wydanie książki nie przeznaczy ani grosza
(dotyczy to nie tylko książek ale i in. działań kulturalnych).
Obecnie Sopot rozpisał przetarg na opracowanie wizerunku
medialnego miasta. Ciekawe czy wygra ten przetarg ta sama
firma, dla której Fułek załatwia obecnie m.in. z Ciechem
(rzecz. pracowym Ciechu jest Wojtek Klat) kontrak na robienie
raportów rocznych i druków reklamowych - dziennikarze mogliby
przyjrzeć się "pracom domowym" wiceprezydenta, znaleźliby
jeszcze wiele ładnych kwiatów.
Jak Karnowski dba o miejskie elity? Pierwszy przykład z brzegu.
Wiceprezydent Czarek Jakubowski kilka late temu przegrał swoje
mieszkanie w karty (jest znany ze skłonności do hazardu). Z
miejsca dostał od miasta nowe mieszkanie na rogu 3 Maja i
Kościuszki - dziennikarze to przegapili?
Gdyby się przyjrzeć powiązaniom sopockiej władzy z mającymi w
mieście interesy firmami, byłoby b. ciekawie. Np. mąż szefowej
komisji mieszkaniowej rady miasta jest radcą prawnym firmy
sporo budującej w Sopocie. A sama pani Majowa jest szarą
eminencją sopockiej PO.
W Sopocie biznes mieszka się z polityką i miejską władzą prawie
wszędzie. Psuje to atmosferę i zniszczyło już wielu ludzi. Ale
mimo wszystko Sopot jest pięknym miastem, którym z racji
położenia i dochodów własnych, łatwo się zarządza. Mam
nadzieję, że z roku na rok dalej będzie piękniał.



Temat: Gold z Lublina
MAFIA, MAFIA SLD, MAFIA MAFIA SLD, MAFIA SLD, MAFIA S
Afera starachowicka: SLD z mafią za pan brat

Zarzut utrudniania postępowania przeciwko gangowi ze
Starachowic postawiła Kielecka prokuratura posłowi SLD
Andrzejowi Jagielle. O kolejnych odgałęzieniach afery
starachowickiej piszą dzisiejsze gazety.

Poseł ANdrzej Jagiełło/PAP

"Rzeczpospolita" dotarła do świadków i akt śledztwa przeciwko
dwóm starachowickim samorządowcom, którzy od marca siedzą w
areszcie.

Wczasy w Chorwacji, siatkówka, piłka, sauna, piwo, wódka i
imprezy - pisze dziennik, wyjaśniając, że tak spędzali czas
działacze starachowickiego SLD z Leszkiem S., uważanym za
przywódcę miejscowego świata przestępczego.

"Rzeczpospolita" ponadto dotarła do młodego działacza Sojuszu,
który powiedział, że z przestępcami działali również prokurator
i oficer policji. Działacz nie znał jednak ich nazwisk.
Powiedział, że nie chciał mieć z tym towarzystwem nic wspólnego.

O swoich kontaktach z lokalnymi politykami SLD zeznaje szef
lokalnej mafii, który także przebywa w areszcie. Opowiada o
weekendowych spotkaniach przy siatkówce, w saunie i przy wódce.
Prokuratura uważa, że niektórzy działacze omawiali na tych
spotkaniach wspólne przestępcze przedsięwzięcia.

"Rzeczpospolita" pisze, że sami działacze starachowickiego
Sojuszu wolą na ten temat nie rozmawiać. Mówią, że chociaż
znali Leszka S., to nic z tego nie wynikało.

Z zeznań aresztowanego gangstera wynika, że balowali z nim
między innymi: były wiceprzewodniczący rady powiatu, który był
bliskim współpracownikiem posła SLD Andrzeja Jagiełły, były
starosta oraz szef klubu radnych SLD w powiecie.

Tymczasem - jak pisze dziennik - podejrzani o kontakty z
przestępcą działacze SLD twierdzą, że nic groźnego z nich nie
wynika.

"Że były to tylko luźne towarzyskie kontakty i że nie widzą w
nich niczego zdrożnego".

Z kolei "Gazeta Wyborcza" pisze o odgałęzieniu afery
starachowickiej, której bohaterami są radni SLD i miejscowi
gangsterzy. Tym odgałęzieniem jest historia właściciela
miejscowego zakładu pogrzebowego o nazwie "Lamento", który
dzięki układom ze skorumpowanymi samorządowcami lewicy uzyskał
monopol w miejscowym biznesie cmentarnym i dostał w dzierżawę
szpitalne prosektorium.

Według dziennika, szef firmy "Lamento" Edmund Bujnowski, stary
znajomy powiązanego z radnymi SLD miejscowego gangstera Leszka
S., pomagał przy organizowaniu sterowanych przez SLD
miejscowych wyborów samorządowych.

Starachowiccy działacze, by zapewnić sobie zwycięstwo, dawali
ludziom pieniądze i wódkę w zamian za głosy. Wyborców podwozili
do lokali miejscowi biznesmeni związani z SLD oraz ludzie
starachowickiego gangstera. Akcję koordynował właśnie Bujnowski.

Gdy wiceszefem rady powiatu został wspierany przez niego
działacz SLD, natychmiast rozpoczęły się zabiegi wokół
przejęcia przez szefa zakładu pogrzebowego "Lamento" dzierżawy
prosektorium powiatowego szpitala. Edmund Bunowski objął
prosektorium w wyniku przetargu, jednak jego konkurent w branży
twierdzi, że przetarg był ustawiony, by ułatwić Bujnowskiemu
przejęcie prosektorium.

Mimo odwołania się od decyzji władz, bo w przetargu popełniono
błędy formalne, konkurent Edmunda Bujnowskiego niczego nie
wskórał. Właściciel zakładu "Lamento" na potrzeby całej
operacji założył inną firmę, by obejść przepisy.

"Obecnie, prosektorium służy jako punkt kontaktowy z jego
zakładem pogrzebowym. Dyrektor szpitala, również radny SLD,
twierdzi, że nic wie o działalności pogrzebowej Bujnowskiego -
pisze "Gazeta Wyborcza".

wyślij link
strona do druku




Temat: Gold z Lublina
Afera starachowicka: SLD z mafią za pan brat. MAFIA, M
Afera starachowicka: SLD z mafią za pan brat

Zarzut utrudniania postępowania przeciwko gangowi ze
Starachowic postawiła Kielecka prokuratura posłowi SLD
Andrzejowi Jagielle. O kolejnych odgałęzieniach afery
starachowickiej piszą dzisiejsze gazety.

Poseł ANdrzej Jagiełło/PAP

"Rzeczpospolita" dotarła do świadków i akt śledztwa przeciwko
dwóm starachowickim samorządowcom, którzy od marca siedzą w
areszcie.

Wczasy w Chorwacji, siatkówka, piłka, sauna, piwo, wódka i
imprezy - pisze dziennik, wyjaśniając, że tak spędzali czas
działacze starachowickiego SLD z Leszkiem S., uważanym za
przywódcę miejscowego świata przestępczego.

"Rzeczpospolita" ponadto dotarła do młodego działacza Sojuszu,
który powiedział, że z przestępcami działali również prokurator
i oficer policji. Działacz nie znał jednak ich nazwisk.
Powiedział, że nie chciał mieć z tym towarzystwem nic wspólnego.

O swoich kontaktach z lokalnymi politykami SLD zeznaje szef
lokalnej mafii, który także przebywa w areszcie. Opowiada o
weekendowych spotkaniach przy siatkówce, w saunie i przy wódce.
Prokuratura uważa, że niektórzy działacze omawiali na tych
spotkaniach wspólne przestępcze przedsięwzięcia.

"Rzeczpospolita" pisze, że sami działacze starachowickiego
Sojuszu wolą na ten temat nie rozmawiać. Mówią, że chociaż
znali Leszka S., to nic z tego nie wynikało.

Z zeznań aresztowanego gangstera wynika, że balowali z nim
między innymi: były wiceprzewodniczący rady powiatu, który był
bliskim współpracownikiem posła SLD Andrzeja Jagiełły, były
starosta oraz szef klubu radnych SLD w powiecie.

Tymczasem - jak pisze dziennik - podejrzani o kontakty z
przestępcą działacze SLD twierdzą, że nic groźnego z nich nie
wynika.

"Że były to tylko luźne towarzyskie kontakty i że nie widzą w
nich niczego zdrożnego".

Z kolei "Gazeta Wyborcza" pisze o odgałęzieniu afery
starachowickiej, której bohaterami są radni SLD i miejscowi
gangsterzy. Tym odgałęzieniem jest historia właściciela
miejscowego zakładu pogrzebowego o nazwie "Lamento", który
dzięki układom ze skorumpowanymi samorządowcami lewicy uzyskał
monopol w miejscowym biznesie cmentarnym i dostał w dzierżawę
szpitalne prosektorium.

Według dziennika, szef firmy "Lamento" Edmund Bujnowski, stary
znajomy powiązanego z radnymi SLD miejscowego gangstera Leszka
S., pomagał przy organizowaniu sterowanych przez SLD
miejscowych wyborów samorządowych.

Starachowiccy działacze, by zapewnić sobie zwycięstwo, dawali
ludziom pieniądze i wódkę w zamian za głosy. Wyborców podwozili
do lokali miejscowi biznesmeni związani z SLD oraz ludzie
starachowickiego gangstera. Akcję koordynował właśnie Bujnowski.

Gdy wiceszefem rady powiatu został wspierany przez niego
działacz SLD, natychmiast rozpoczęły się zabiegi wokół
przejęcia przez szefa zakładu pogrzebowego "Lamento" dzierżawy
prosektorium powiatowego szpitala. Edmund Bunowski objął
prosektorium w wyniku przetargu, jednak jego konkurent w branży
twierdzi, że przetarg był ustawiony, by ułatwić Bujnowskiemu
przejęcie prosektorium.

Mimo odwołania się od decyzji władz, bo w przetargu popełniono
błędy formalne, konkurent Edmunda Bujnowskiego niczego nie
wskórał. Właściciel zakładu "Lamento" na potrzeby całej
operacji założył inną firmę, by obejść przepisy.

"Obecnie, prosektorium służy jako punkt kontaktowy z jego
zakładem pogrzebowym. Dyrektor szpitala, również radny SLD,
twierdzi, że nic wie o działalności pogrzebowej Bujnowskiego -
pisze "Gazeta Wyborcza".

wyślij link
strona do druku
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 144 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex