Biznes Firma

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biznes Firma




Temat: Cele i dyrektywy polityki USA ......

Dawno nie bylem w Polsce i przykro mi slyszec, ze niewiele sie zmienilo.

Postaram sie krotko moze w pktach:
1. kazda praktyka opiera sie na teorii, czasem zlej i szkodliwej - co widac w
Polsce,

2. czy umowa duzego koncernu z malym oznacza niekorzysc dla mniejszego?,
oczywiscie nie, kazdy w umowie widzi swoje(inne) korzysci. To samo miedzy
panstwami, jesli jest umowa znaczy korzysc dla obu stron. Jest jeszcze
mozliwosc nieudolnej pertraktacji ze strony polskiej - co wynika z Twoich
postow - ale glupota nigdy nie jest oplacalna wiec nie wiem dlaczego winna ma
byc strona bogatsza. Moim zdaniem jest bogatsza bo jest mniej glupia, to chyba
logiczne. Chyba, ze mowisz o rozwiazaniach silowych. Ale to nazywa sie wojna.

3. powinienes wiedziec, ze USA jest mekka i celem kazdego zdrowego biznesu na
swiecie, malego i duzego, ci co szukaja regulacji i opieki rzadu jada gdzie
indziej.
4. tam gdzie rzad miesza sie do godpodarki tam sa straty dla biznesu jako
calosc,czasem poszczegolna grupa(np.stal) moze na krotko zyskac, ale traci cale
spoleczenstwo(biznes) poprzez wyzsze taxy i ceny na te produkty.
Nie wiem tylko dlaczego Ciebie boli jak amerykanski podatnik traci - ale
doceniam to.
To jest moja krytyka rzadu USA.
Jeszcze raz jak uzywasz slowa 'big biznes' - to rozumiemy, ze mowisz o duzej
ilosci pracownikow wytwarzajacych duza ilosc dobr dla duzej ilosci odbiorcow.
W skrocie - spoleczenstwo jest suma wszystkich biznesow, duzych, malych i
bardzo malutkich.

5. tu gdziekolwiek pojawi sie McDonald natychmiast powstaja dziesiatki innych
barow i restauracyjek dookola, tak ze wybor jest niesamowity! poprostu free
market.

6. zbrojenia sa zlem koniecznym a nie dobrodziejstwem, sa obciazeniem dla
kazdego podatnika a nie stymulatorem rozwoju, gdyby USA nie musialo sie zbroic
wszyscy tu bylibysmy bogatsi. To chyba zrozumiale ale jak Cie ten temat
interesuje to sluze glebszym wyjasnieniem.

7. nie ma na wolnym rynku pojecia 'produkt niepotrzebny', jesli jakas firma by
kontynuowala jego produkcje to by wczesniej czy pozniej zbankrutowala.

8. z lamaniem zasad moralnych to jest tak, ze na dluzsza mete sie to nie
oplaca, bo albo skonczysz w wiezieniu albo ze zlamana psychika bez rodziny i
przyjaciol. Trudno to nazwac korzyscia dla samego siebie, jak to opisales.

9. napisalem, ze jestem przeciwny holdowaniu woli spoleczenstwa, panstwa.
Mowisz Ty tez, ale z Twojej odpowiedzi to nie wynika

10. co wedlug Ciebie nierentowne zaklady powinny robic jak nie bankrutowac,
uwalniajac ludzi do lepszej, rentowniejszej dzialalnosci?

11. na koniec zgadzam sie z Toba, nie powinnismy przestawac byc soba. Rozumie,
ze jestes soba zgorzknialy i niezadowolony w zyciu, zreszta jak wiekszosc ludzi
w Polsce. Najlepszym miernikiem stopnia zamoznosci(nie tylko materialnej)
spoleczenstwa jest poziom zadowolenia i optymizmu ludzi. Gwarantuje Ci, tego w
USA nie brakuje. Nie wiem na 100% ale z Twoich i innych ludzi postow widze, ze
Polska jest gdzie byla 20 lat temu.
Bylem w Norwegii i Szwajcarii, ludzie troche smutni i bez entuzjazmu do zycia
wiec nie dziwie sie wysokiemu % samobojstw.

Podsumowujac przyszlosc ludzkosci jest w rozwoju, zadowoleniu, wolnej wymianie
pogladow, dobr i serwisow.
Jednym slowem w kapitalizmie






Temat: Światowa prasa o przemówieniu Busha w ONZ
Ja zdaje sobie doskonale sprawe, ze wojna to najtragiczniejsza
rzecz jaka moze ludzi spotkac.
Roznica miedzy mna a pacyfistycznymi pogladami prezentowanymi
przez wiekosc moich dyskutantow polega na tym, ze ja uwazam, ze
sa takie momenty w rozwoju ludzkosci, ze wojna jest
nieunikniona, jest jedynym rozwiazaniem. Historia ludzkosci to
potwierdza, daje mnostwo przykladow, ze rezygnacja z wojny na
wstepnym etapie i tak doprowadza do wojny pozniej tylko z
bardziej oplakanymi skutkami.
Jeszcze raz podkreslam wojny byly, sa i beda czy panstwo
dyskutanci sobie tego zycza, czy tez nie. Swiat bez wojen,
gwaltow, rozbojow itp to utopia.
Stosowanie metod postepowania ogolnie przyjetych w swiecie
stosunkow miedzy panstwami jest czyms co ludzkosc wypracowywala
calymi latami. Organizacje miedzynarodowe takie jak ONZ, NATO,
organizacje handlowe itp to piekna rzecz lecz nie zawsze sie
sprawdzaja. One moga sie sprawdzac jesli wszyscy uczestnicy
przestrzegaja jej regul. A co z pozostalymi. Moaja robic to na
co maja ochote? Wlasnie Saddam to robi.
Wszyscy panstwo drzycie na haslo wojna. Przeciez poprzednia
administracja amerykanska (Clinton przez 8lat) stosowal metody
dyplomatycznego nacisku na Irak. I co? Jak to sie skonczylo 11
wrzesnia 2001 swiat widzial.
A co do ostatnich wyborow prezydenckich w Ameryce. Od razu
widac, ze jest pan/i zwolennikiem demokratow w USA. Obie strony
stosowaly rozne mniej lub bardziej czyste chwyty. Moglbym
podawac tutaj rozne przyklady. Gore tez nie byl niewiniatkiem
tak bardzo chcial wladzy, ze stracil caly moj szacunek.
Ale w demokracja amerykanska ma to do siebie, ze w chwilach
zlych i trudnych dla narodu podzialy znikaja. Juz pare miesiecy
pozniej caly narod amerykanski jak jeden maz byl ze swoim
prezydentem. A rola prezydenta bylo zrobic wszystko co w jego
mocy aby te wojne wygrac.
I tak mowiac szczerze to cieszmy sie, ze Bush jednak nie zrobil
wszystkiego co w jego mocy (zwlaszcza militarnej mocy) bo
polwysep arabski moglby dzis wygladac o wiele inaczej. I mysle,
ze wielu obecnych przywodcow panstw, zrobiloby to inaczej i
szybciej (Putin, Zemin i paru innych).
A co do mojej pewnosci siebie.
Owszem mam wyrobione zdanie w wielu kwestiach. Zyciem
politycznym interesuje sie od lat.
A moja kategorycznosc w tej kwestii moze wynika stad, ze moi
dyskutanci sa tak bardzo antyamerykanscy, manipuluja faktami,
wyrywaja je z kontekstu, czepija moich slowek, sila na tania
ironie a zupelnie nie dotykaja glebi problemu. Wyjatkiem
pozytywnym z pewnoscia byl Tomasz.
Wiec ja w zasadzie skupialem sie komentowaniu ich jednostronnych
atakow na szatana Busha.
Na koniec zycze panstwu aby dla swiata w ktorym zyjemy jeszcze
dlugo najwiekszym zagrozeniem byl prezydent Stanow Zjednoczonych.
Wtedy bedziemy spac spokojnie.
Pozdrawiam

Gość portalu: spacer napisał(a):

> Pan Bogdan cala sobote spedzil przed monitorem/komputerem.
> Powalczyl pan z tymi, ktorzy mieli swoje argumenty,
> bo oczywiscie panski jest jedyny i sluszny. Duzo mowil
> pan o demokracji , nieco zapominajac jakie chece odbywaly sie
> podczas ostatnich amerykanskich wyborow prezydenckich (powtorne
> obliczanie glosow, komisje, prawnicze sztuczki, decyzje
> wladz stanu Floryda, ktorym przewodzi brat przyszlego pana
> prezydenta itd.). Sami Amerykanie byli bardzo zdziwieni.
> W zeszlym tygodniu niezalezne media w USA, w radiowym programie
> "Democracy Now", w lokalnym pasmie nadawaly informacje
> o firmie z Florydy, ktora prowadzi bank informacji o
obywatelach.
> Na liscie nie upowaznionych do glosowania na Florydzie
> recydywistow (recydywisci nie moga glosowac), nieslusznie
> znalazlo sie, bagatela, kilkadziesiat tysiecy obywateli
> afrykanskiego pochodzenia (ci zwykle glosuja na demokratow).
> Niektorzy z nich, wedlug "dokumentacji", popelnili przestepstwa
> w roku 2007. Zreszta firma z Florydy nie jest odpowiedzialna
> za pomylki, bo odkupila baze danych od firmy z Teksasu. Itd.
> "Democracy now" nie mowi o tamtych wyborach inaczej, tylko
> "stolen election". Niezalezne media istnieja, ale sa
> marginalne. Media znajduja sie glownie w rekach duzych
> korporacji, wielkiego biznesu, ktory chce ludziom sprzedawac,
> a nie informowac. Z tego co wiem, to ma byc jeszcze gorzej.
> Ja sam wstrzasniety jestem tym co zdarzylo sie rok temu.
> Uwazam tez, ze dla takich ludzi jak Saddam nie ma miejsca
> w naszym swiecie. Tylko, czy zdaje sobie pan sprawe jak
> walczy wspolczesna armia. Gdy na jej drodze stoi wioska,
> czy las, skad moga pasc strzaly, to ich juz po prostu
> nie ma. Irak to nie pustynie Kuwejtu, to wlasnie wioski,
> lasy, ogrody, ludzie. Dobrze by bylo, gdyby mozna bylo
> podjechac pod drzwi posesji Saddama, zaprosic go do samochodu
> i odjechac. Ja sie obawiam, ze na drodze do tych drzwi
> pozostana mogily niewinnych ludzi, a ci ktorzy przezyja
> nigdy ich nie wybacza. Wlasnie wtedy nasza Ziemia nam sie
> rozleci.






Temat: Większość Niemców przeciwna wejściu Polski do UE
HAAAaaaaaaaaaaaaa, ha, ha, ha, hu, hu, hu, hiiiiii
Czlowieku! LITOSCI!

Zlalem sie juz w spodnie z tego smiechu. Czkawaka mnie meczy. Brzuch mnie boli
i juz nieeeeeeee mooooooogeeeeeeeeeeee!!!!

Gość portalu: Nikodem napisał(a):

> w niemieckiej branch Twojej firmy nikt
> nie siedzi w sobote do 18:00.

DLATEGO WLASNIE moja firma nie ma produkcyjnej "branch" w Nieczech! ha, ha, ha,
ha, ha, ha, ha, hiiiiiii

> u nich nie mozna wywalic na bruk pracownika, ze chroni ich kodeks pracy.

Kodeks ochrony leni, durniow i zwiazkowcow! heeeeeeee, he, he, he, he, he, he,
he, he, he, he, he, he, he
DOBREGO pracownika kompetentny polnocnoamerykanski szef we wlasnym najlepiej
pojetym interesie nigdy nie "wywali na bruk". A nawet jesli musi zmniejszyc
zatrudnienie to stara sie utrzymywac ze zwolnionymi FACHOWCAMI kontakt aby ich
odzyskac, gdy tylko sytuacja pozwoli. Znalezienie DOBREGO pracownika jest po
prostu cholernie kosztowne!

> Ty czujesz na plecach oddech kumpli, ktorzy o niczym innym nie maza jak
tylko, zeby Cie wypierdolic. Caly drzysz o swoja posadke

Spoko. To nie ta liga :)

> te marne 4 tysiaczki,

Sprecyzuj - o 4 tysiaczki CZEGO Ci chodzi? hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi,
hi, hi, hi, hi

> kazdego dnia mozesz wyleciec z pracy na zbity pysk,

Fakt, formalnie - moge.
Ale wsi mi to, bo faktycznie - (poczytaj wyzej o kompetentnych szefach).

> a wtedy klops,

W Niemczech - tak.
Tutaj - zakladam i rejestruje firme - przez Internet - w ciagu kilkunastu minut
(zaden Niemiecki przydupas-urzedas mi w tym nie przeszkodzi) - i ciesze sie z
nowych fascynujacych mozliwosci przede mna. Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha

> Co niedzielke po kosciolku

Mieszkam obok synagogi. Ha, ha, ha, hii, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi

> mozesz w niedziele zrobic zakupy,

Moge.
A takze od 8 rano do 9 wieczorem lub pozniej.
KLIENT tego chce - wiec biznes spelnia zapotrzebowanie.

> a Niemiec nie moze.

I dobrze mu tak!
(pewnie Niemiec musi w niedziele do kosciolka..... haaaaaaaaaa, ha, ha, ha ha..)

Jak juz jestesmy przy temacie - Jak to jest tam w Reichu z placeniem PODATKOW
NA KOSCIOL? HAAAAAaaaa, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha......

> gluptasku nie masz czasu, caly czas zapierdalasz w pracy

Zdarza sie ze istotnie zapierdalam tak, ze Ty nigdy nie bylbys w stanie nawet
na cwierc takiego gwizdka. Ale gdy faktycznie tak zapierdalam - to nie dlatego
ze mam bat nade lbem - juz pisalem: nie ta liga. Jesli ja zapierdalam - to
dlatego ze akurat tworze jakies dzielo, ktore wkrotce ustawi Was tam w Reichu
(i Francji) w kolejce do posredniakow! He, he, he, he, he, he, he, he

A gdy nie zapierdalam to mam luz i Spass taki ze szkoda czasu zeby Ci
tlumaczyc ....

> zonka sekretarzy u Niemca

Stac mnie na to zeby zonka nie musiala zarabiac pieniedzy.
I oboje sobie bardzo chwalimy taki uklad :))))

Jak wielu Niemcow potrafi w pojedynke zapewnic niezle utrzymanie czteroosobowej
rodzinie z domem, samochodem, corocznymi wakacjami "overseas" itp.? Haaa, ha,
hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi.....

> Serdeczne pozdrowienia dla polskich prymusow kapitalizmu, dzielnych
> nasladowcow amerykanskich wzorcow.

Dzieki! Pozdrawiamy wzajemnie!

Poza tym: "Be afraid. Be VERY afraid!"
Sytauacja taka jak powyzej - jest wynikiem polaczenia polskiego kreatywnego lba
z polnocnoamerykanskim srodowiskiem biznesowym. Taka kombinacja bedzie w
niedalekiej przyszlosci wystepowac coraz czesciej. W Polsce, i poza nia.
I wtedy - PRZYJDZIEMY DO WAS! - i kopniemy w te zadowolone tylki, ktorych w
sobote po 18:00 nie jestescie juz w stanie podniesc sprzed telewizorow!!

Haaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, ha, ha, ha, hiiiiiiii, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi,
hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi.......




Temat: >Perfidne_zabojady___handelek_____handelek_^^^^^^^
>Perfidne_zabojady___handelek_____handelek_^^^^^^^

Sprzedaly caly swiat ,swoje "idealy" , demokracje ,wszystko......
jak PROSTYTUTKA........!!!!!!!!!!!
===========================
Co Francja straci na wojnie w Iraku? PAP 2003-03-11 (15:20)

Przywódcy polityczni wszystkich odcieni w Paryżu pośpieszyli we wtorek z
wyrazami poparcia dla prezydenta Jacquesa Chiraca, który w wywiadzie
telewizyjnym zapowiedział weto Francji wobec rezolucji ONZ upoważniającej do
zaatakowania Iraku.
Według "IHT", Francja ma wyraźny interes gospodarczy w utrzymaniu reżimu
Saddama Husajna. Jej stosunki gospodarcze z Irakiem, w przeszłości ścisłe i
lukratywne, mimo embarga przynoszą zyski także dzisiaj, a jeśli Saddam
przetrwa obecny kryzys, staną się jeszcze bardziej intratne w przyszłości.

W 1975 r., niedługo po wizycie ówczesnego premiera Francji, Jacquesa Chiraca
w Iraku, Paryż sprzedał temu krajowi dwa reaktory nuklearne, z których
jeden, Tamuz II w Osiraku pod Bagdadem, miał produkować pluton. W 1982 r.,
rok po zniszczeniu tej fabryki przez izraelskie lotnictwo, Francja
dostarczyła Irakowi pięć nowoczesnych myśliwców bombardujących Super
Etendard, wyposażonych w rakiety Exocet.

W latach 1980-88, niemal do momentu ONZ-owskiego embarga na Irak po inwazji
tego kraju na Kuwejt w 1990 r., Francja sprzedała do Bagdadu uzbrojenie
wartości 25 mld USD. Źródła przemysłowe twierdzą, że francuskie firmy wciąż
nie otrzymały wszystkich pieniędzy za dostarczony Irakowi sprzęt. Jeśli
Saddam odejdzie, długi te zostaną spisane.

Embargo ONZ odbiło się na wysokości francuskiego eksportu do Iraku, jednakże
po wprowadzeniu w 1996 r. przez ONZ programu "ropa za żywność" udział
Francji w rynku irackim, dzięki sowitemu wynagrodzeniu przez Saddana
francuskiego sojusznika, stał się większy niż kiedykolwiek.

We wrześniu 2002 r. raport parlamentu francuskiego oceniał wartość eksportu
Francji do Iraku na 3,5 mld USD. Dobrze zadomowiły się na tamtejszym rynku
francuskie firmy farmaceutyczne, mimo niekorzystnego wpływu na biznes
zmiennych wiatrów politycznych.

W 2001 r. Francja sprzedała do Iraku towarów za 650 mln USD, więcej niż
jakikolwiek inny kraj. Wzrost sprzedaży na tamtejszym rynku odnotowały firma
telekomunikacyjna Alcatel, koncern elektroenergetyczny Alstom a także dział
samochodów dostawczych Renault. Dobre wyniki w Iraku w 2000 i 2000 r.
osiągnął również Peugeot.

Tym jednak, co najbardziej interesuje Francuzów, jest iracka ropa. Francuscy
eksperci naftowi twierdzą, że państwowy koncern TotalFinaElf jest faworytem
w ubieganiu się o kontrakty na prace wiertnicze na największych w świecie
nieeksploatowanych, łatwo dostępnych polach naftowych.

W połowie lat 90. Elf i TotalFina, które później dokonały fuzji, negocjowały
kontrakty na dwa ogromne pola naftowe, Majnoon i Nahr Omar na południowy
wschód od Bagdadu, oceniane na ok. 20 mld baryłek. Dla porównania, łączne
potwierdzone zasoby ropy Stanów Zjednoczonych oceniane są na 31 mld baryłek.

Waszyngton twierdzi, że po usunięciu Saddama o przyszłości ropy zadecydują
sami Irakijczycy.




Temat: Francuskie pudle jeszcze w styczniu
Wy gadacie , a zabojady robia interesy.........

Sprzedaly caly swiat ,swoje "idealy" , demokracje ,wszystko......
jak PROSTYTUTKA........!!!!!!!!!!!
===========================
Co Francja straci na wojnie w Iraku? PAP 2003-03-11 (15:20)

Przywódcy polityczni wszystkich odcieni w Paryżu pośpieszyli we wtorek z
wyrazami poparcia dla prezydenta Jacquesa Chiraca, który w wywiadzie
telewizyjnym zapowiedział weto Francji wobec rezolucji ONZ upoważniającej do
zaatakowania Iraku.
Według "IHT", Francja ma wyraźny interes gospodarczy w utrzymaniu reżimu
Saddama Husajna. Jej stosunki gospodarcze z Irakiem, w przeszłości ścisłe i
lukratywne, mimo embarga przynoszą zyski także dzisiaj, a jeśli Saddam
przetrwa obecny kryzys, staną się jeszcze bardziej intratne w przyszłości.

W 1975 r., niedługo po wizycie ówczesnego premiera Francji, Jacquesa Chiraca
w Iraku, Paryż sprzedał temu krajowi dwa reaktory nuklearne, z których
jeden, Tamuz II w Osiraku pod Bagdadem, miał produkować pluton. W 1982 r.,
rok po zniszczeniu tej fabryki przez izraelskie lotnictwo, Francja
dostarczyła Irakowi pięć nowoczesnych myśliwców bombardujących Super
Etendard, wyposażonych w rakiety Exocet.

W latach 1980-88, niemal do momentu ONZ-owskiego embarga na Irak po inwazji
tego kraju na Kuwejt w 1990 r., Francja sprzedała do Bagdadu uzbrojenie
wartości 25 mld USD. Źródła przemysłowe twierdzą, że francuskie firmy wciąż
nie otrzymały wszystkich pieniędzy za dostarczony Irakowi sprzęt. Jeśli
Saddam odejdzie, długi te zostaną spisane.

Embargo ONZ odbiło się na wysokości francuskiego eksportu do Iraku, jednakże
po wprowadzeniu w 1996 r. przez ONZ programu "ropa za żywność" udział
Francji w rynku irackim, dzięki sowitemu wynagrodzeniu przez Saddana
francuskiego sojusznika, stał się większy niż kiedykolwiek.

We wrześniu 2002 r. raport parlamentu francuskiego oceniał wartość eksportu
Francji do Iraku na 3,5 mld USD. Dobrze zadomowiły się na tamtejszym rynku
francuskie firmy farmaceutyczne, mimo niekorzystnego wpływu na biznes
zmiennych wiatrów politycznych.

W 2001 r. Francja sprzedała do Iraku towarów za 650 mln USD, więcej niż
jakikolwiek inny kraj. Wzrost sprzedaży na tamtejszym rynku odnotowały firma
telekomunikacyjna Alcatel, koncern elektroenergetyczny Alstom a także dział
samochodów dostawczych Renault. Dobre wyniki w Iraku w 2000 i 2000 r.
osiągnął również Peugeot.

Tym jednak, co najbardziej interesuje Francuzów, jest iracka ropa. Francuscy
eksperci naftowi twierdzą, że państwowy koncern TotalFinaElf jest faworytem
w ubieganiu się o kontrakty na prace wiertnicze na największych w świecie
nieeksploatowanych, łatwo dostępnych polach naftowych.

W połowie lat 90. Elf i TotalFina, które później dokonały fuzji, negocjowały
kontrakty na dwa ogromne pola naftowe, Majnoon i Nahr Omar na południowy
wschód od Bagdadu, oceniane na ok. 20 mld baryłek. Dla porównania, łączne
potwierdzone zasoby ropy Stanów Zjednoczonych oceniane są na 31 mld baryłek.

Waszyngton twierdzi, że po usunięciu Saddama o przyszłości ropy zadecydują
sami Irakijczycy.




Temat: Kropiwnicki jak George Bush...
Ze stron UMŁ
Misja do Lwowa 2003-12-01
W sobotę wróciła ze Lwowa delegacja łódzkich samorządowców, przedsiębiorców,
przedstawicieli nauki i kultury. Gościli tam z dwudniową misją samorządowo-
gospodarczą zorganizowaną przez Urząd Miasta Łódzi i Regionalną Izbę
Gospodarczą. Łódzkiej delegacji przewodniczył prezydent miasta Jerzy
Kropiwnicki, uczestniczyli w niej m.in. wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Lidia
Fido, wiceprezydent Włodzimierz Tomaszewski i dyrektor Biura Rozwoju
Przedsiębiorczości i Miejsc Pracy Teresa Białecka-Krawczyk.

Najważniejszym punktem w programie wizyty było podpisanie umowy pomiędzy
miastami Lwów i Łódź, umowy o współpracy; samorządowej, gospodarczej,
kulturalnej, oświatowej i naukowej. Umowę podpisali w piątek 28 XI, w ratuszu
miejskim; prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki i mer Lwowa Lubomir Buniak. Chwilę
później prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Łodzi Witold Gerlicz podpisał z
przewodniczącym Lwowskiej Izby Przemysłowo-Handlowej umowę o współpracy
gospodarczej obu izb. Dzień wcześniej, wiceprezydent Łodzi Włodzimierz
Tomaszewski otworzył w Muzeum Miejskim (Pałac Jana III Sobieskiego w rynku)
wystawę firm regionu łódzkiego „Gospodarka Środka Polski”, w obecności konsula
polskiego we Lwowie Janusza Jabłońskiego. Program wizyty obejmował także wizytę
w przepięknym teatrze operowym z 1900 r. jednym z najpiekniejszych w Europie,
porównywanym swoją wspaniałością architektoniczną do opery wiedeńskiej. Operę
lwowską zaprojektował w stylu wiedeńskiego renesansu Polak Zygmunt Gorgolewski.

Umowę o współpracy kulturalnej podpisał łódzki Teatr Nowy oraz lwowski
Teatr „Waskrasienie”. Partnerskie kontakty naukowe (utrzymywane od lat)
omawiała prorektor Uniwersytetu Łódzkiego prof. Eliza Małek, z ramienia
Politechniki Łódzkiej rozmowom o wspópracy z Politechniką Lwowską przewodniczył
rektor prof. Jan Krysiński. Rozmowy naukowe prowadzili również prorektorzy
łódzkiej ASP i Uniwersytetu Medycznego. Biznes łódzki reprezentowały m.in.
firmy: Varitex, Vera, Fako, ZWiK, Grupowa Oczyszczalnia Ścieków, MPK,
Bombardier, Pafana, Międzynarodowe Targi Łódzkie, Bud-Inż, Prodex, Port
Lotniczy „Lublinek”, Papier-service. Możliwości współpracy gospodarczej są
ogromne, wiele firm z Łodzi ma już we Lwowie swoje przedstawicielstwa.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej po podpisaniu umowy partnerskiej w
ratuszu, dziennikarze lwowscy zainteresowani byli głównie: ułatwieniami w
otrzymywaniu wiz do Polski przez obywateli ukraińskich, współpracą naukową i
kulturalną oraz współpracą trójstronną Łódź-Lwów-Lyon. Polski konsulat
(oblegany przez chętnych do otrzymania wiz do Polski) odwiedził wiceprezydent
Włodzimierz Tomaszewski.

Delegacja łódzka z Prezydentem Łodzi na czele złożyła wieniec na cmentarzu
Orląt Lwowskich, Prezydent spotkał się także z biskupami dwóch lwowskich
metropolii; rzymskokatolickiej i greckokatolickiej. Mer Lwowa przyjął
zaproszenie do Łodzi, którą odwiedzi w maju 2004 r.

Miasto Lwów podobnie jak Łódź nie posiada dużej rzeki. M.in. i z tego
powodu „cierpi” na wielki brak wody, możliwości inwestycyjne są w tej
dziedzinie na razie niewielkie, jakby pomoc ekonomiczna Unii Europejskiej
wydaje się tu być bardzo wskazana, może pozyskanie środków odbędzie się za
pośrednictwem Polski? Warto by się tym zainteresować, być może za pośrednictwem
Łodzi inwestycje wodno-kanalizacyjne zostaną tam uruchomione. (Wojciech
Grochowalski)

www.uml.lodz.pl/indeksik.php3?menu2=1&zapytanie=1,05&poz=1&id=2024

pozdr.




Temat: Przypadki naczelnego architekta
Gratulujmy dyr. Borowskiemu ...
... kolejnej udanej transakcji nieruchomościowej z "Belagami" z firmy Ghelamco !
Przecież to jest dobre dla Warszawy, a tym samym dla nas - jej mieszkańców - że
jacyś dobrzy ludzie "podają rękę" w potrzebie urzędnikowi municypalnemu nieco
zagubionemu w świecie biznesu. Najpierw pan B. kupił ruderę przy ulicy Foskal,
żeby wspomóc biedna wdowe - jej włascicielkę, ale okazało sie że mieszkają tam
dzicy lokatorzy ... jak tylko został głownym architem Warszawy to inspekcja
budowkana wysiedliła biedaków, żeby im sie dach na głowy nie zwalił ... a firma
Ghelamco wykupiła ruderę za te marne kilkanscie milionów zetów ... a żeby sie
p. B. za nią nie ckniło, to zatrudniła jego partnera od projektowania
architekta Grochowskiego do rysowania projektu jej modernizacji ... Z tymże
arch. Grochowskim swego czasu p. B. próbował podnieść z ruin d. Bank Polski
przy ul. Bielański, który swego czasu kupił jego inny partner w interesach
prezes przedsiębiorców polskich (za granicami Polski) niejaki Antoni Feldon,
którego za te granice - aż do Szwecji rzuciła ta sama fala emigracyjna 1968
roku co studenta architektury Miszę B. Nie udało się im przez parę lat ponieść
z ruin d. Banku Polskiego, którego pozostałości kupili - chcąc ją oczywiście
ratować od bankrutctwa - od upadającego państwoego przedsiębiorstwa (wojskowa
produkcja specjalna). Zadłużyli tę ruine na marnych pare milionów ówczesnych
dojczmarek (Antek Feldon dobrze płacił firmie Dom Architektury za kolejne
szkice projektów podnoszenia "reduty bielańskiej" z ruin !)W końcu wymyslili,
że trzeba użyć do pomocy zawsze niezawodnych Powstańców Warszawskich i
zaoferowali im tam wspaniałe 2 tysiące metrów kwadratowych stanu surowego
przyszłego muzeum Powstania Warszawskiego (za co mieli otrzymąc od wojewody
własność użytkowanej wieczyście nieruchomości ...) Ale wtedy postkomuch Jerzy
Lejk ówczesny dyrektor Budimexu, tak "zinterpretował" genialny projekt
Borowskiego i Grochowskiego, że powstańcy nie chcieli do tegoż "stanu surowego"
się wprowadzić, bo musieli by się schylać wchdoząc przez główne wejście ... (a
to było architektoniczne nawiązanie do ich epopei kanałowych. Z kłopotu wybawił
wszystkich prez. Kaczyński wyprowadzając Powstańsców na Wolę, Lejka - na
dyrektora metra, a Borowskiego z "reduty bielańskiej" do Ratusza. jedynie arch.
Grochowski został sie biedak z projektem (wspólsygnowanym przez Borowskiego), a
Antoni Feldon - ze starą ruiną "reduty bielańskiej" i z nową ruiną niedoszłego
muzeum Powstania ... A pomimo, że pozwolenie na budowe zostało uzyskane na
genialny projekt spólki Borowski - Grochowski, to nikt go jakoś nie chciał
zbudować, przez parę lat, aż sie w końcu Ghelamco zlitowało i zdecydowało się
pomóc, za marny kawałe dzialki w sąsiedztwie ... no i wszyscy sa znowu
zadowoleni ...
obserwator rynku nieruchomości warszawskich



Temat: >Prostytucja___Francja-Irak="milosc_francuska"_!*& #35
>Prostytucja___Francja-Irak="milosc_francuska"_!*& #35

Sprzedaly caly swiat ,swoje "idealy" , demokracje ,wszystko......
jak PROSTYTUTKA........!!!!!!!!!!!
===========================
Co Francja straci na wojnie w Iraku? PAP 2003-03-11 (15:20)

Przywódcy polityczni wszystkich odcieni w Paryżu pośpieszyli we wtorek z
wyrazami poparcia dla prezydenta Jacquesa Chiraca, który w wywiadzie
telewizyjnym zapowiedział weto Francji wobec rezolucji ONZ upoważniającej do
zaatakowania Iraku.
Według "IHT", Francja ma wyraźny interes gospodarczy w utrzymaniu reżimu
Saddama Husajna. Jej stosunki gospodarcze z Irakiem, w przeszłości ścisłe i
lukratywne, mimo embarga przynoszą zyski także dzisiaj, a jeśli Saddam
przetrwa obecny kryzys, staną się jeszcze bardziej intratne w przyszłości.

W 1975 r., niedługo po wizycie ówczesnego premiera Francji, Jacquesa Chiraca
w Iraku, Paryż sprzedał temu krajowi dwa reaktory nuklearne, z których
jeden, Tamuz II w Osiraku pod Bagdadem, miał produkować pluton. W 1982 r.,
rok po zniszczeniu tej fabryki przez izraelskie lotnictwo, Francja
dostarczyła Irakowi pięć nowoczesnych myśliwców bombardujących Super
Etendard, wyposażonych w rakiety Exocet.

W latach 1980-88, niemal do momentu ONZ-owskiego embarga na Irak po inwazji
tego kraju na Kuwejt w 1990 r., Francja sprzedała do Bagdadu uzbrojenie
wartości 25 mld USD. Źródła przemysłowe twierdzą, że francuskie firmy wciąż
nie otrzymały wszystkich pieniędzy za dostarczony Irakowi sprzęt. Jeśli
Saddam odejdzie, długi te zostaną spisane.

Embargo ONZ odbiło się na wysokości francuskiego eksportu do Iraku, jednakże
po wprowadzeniu w 1996 r. przez ONZ programu "ropa za żywność" udział
Francji w rynku irackim, dzięki sowitemu wynagrodzeniu przez Saddana
francuskiego sojusznika, stał się większy niż kiedykolwiek.

We wrześniu 2002 r. raport parlamentu francuskiego oceniał wartość eksportu
Francji do Iraku na 3,5 mld USD. Dobrze zadomowiły się na tamtejszym rynku
francuskie firmy farmaceutyczne, mimo niekorzystnego wpływu na biznes
zmiennych wiatrów politycznych.

W 2001 r. Francja sprzedała do Iraku towarów za 650 mln USD, więcej niż
jakikolwiek inny kraj. Wzrost sprzedaży na tamtejszym rynku odnotowały firma
telekomunikacyjna Alcatel, koncern elektroenergetyczny Alstom a także dział
samochodów dostawczych Renault. Dobre wyniki w Iraku w 2000 i 2000 r.
osiągnął również Peugeot.

Tym jednak, co najbardziej interesuje Francuzów, jest iracka ropa. Francuscy
eksperci naftowi twierdzą, że państwowy koncern TotalFinaElf jest faworytem
w ubieganiu się o kontrakty na prace wiertnicze na największych w świecie
nieeksploatowanych, łatwo dostępnych polach naftowych.

W połowie lat 90. Elf i TotalFina, które później dokonały fuzji, negocjowały
kontrakty na dwa ogromne pola naftowe, Majnoon i Nahr Omar na południowy
wschód od Bagdadu, oceniane na ok. 20 mld baryłek. Dla porównania, łączne
potwierdzone zasoby ropy Stanów Zjednoczonych oceniane są na 31 mld baryłek.

Waszyngton twierdzi, że po usunięciu Saddama o przyszłości ropy zadecydują
sami Irakijczycy.




Temat: ********___Francja_uber_alles_____******++******++
********___Francja_uber_alles_____******++******++

Sprzedala swoje "idealy" , demokracje ,wszystko......
jak PROSTYTUTKA........!!!!!!!!!!! ale stracic nie chce .
===========================

Co Francja straci na wojnie w Iraku? PAP 2003-03-11 (15:20)

Przywódcy polityczni wszystkich odcieni w Paryżu pośpieszyli we wtorek z
wyrazami poparcia dla prezydenta Jacquesa Chiraca, który w wywiadzie
telewizyjnym zapowiedział weto Francji wobec rezolucji ONZ upoważniającej do
zaatakowania Iraku.
Według "IHT", Francja ma wyraźny interes gospodarczy w utrzymaniu reżimu
Saddama Husajna. Jej stosunki gospodarcze z Irakiem, w przeszłości ścisłe i
lukratywne, mimo embarga przynoszą zyski także dzisiaj, a jeśli Saddam
przetrwa obecny kryzys, staną się jeszcze bardziej intratne w przyszłości.

W 1975 r., niedługo po wizycie ówczesnego premiera Francji, Jacquesa Chiraca
w Iraku, Paryż sprzedał temu krajowi dwa reaktory nuklearne, z których
jeden, Tamuz II w Osiraku pod Bagdadem, miał produkować pluton. W 1982 r.,
rok po zniszczeniu tej fabryki przez izraelskie lotnictwo, Francja
dostarczyła Irakowi pięć nowoczesnych myśliwców bombardujących Super
Etendard, wyposażonych w rakiety Exocet.

W latach 1980-88, niemal do momentu ONZ-owskiego embarga na Irak po inwazji
tego kraju na Kuwejt w 1990 r., Francja sprzedała do Bagdadu uzbrojenie
wartości 25 mld USD. Źródła przemysłowe twierdzą, że francuskie firmy wciąż
nie otrzymały wszystkich pieniędzy za dostarczony Irakowi sprzęt. Jeśli
Saddam odejdzie, długi te zostaną spisane.

Embargo ONZ odbiło się na wysokości francuskiego eksportu do Iraku, jednakże
po wprowadzeniu w 1996 r. przez ONZ programu "ropa za żywność" udział
Francji w rynku irackim, dzięki sowitemu wynagrodzeniu przez Saddana
francuskiego sojusznika, stał się większy niż kiedykolwiek.

We wrześniu 2002 r. raport parlamentu francuskiego oceniał wartość eksportu
Francji do Iraku na 3,5 mld USD. Dobrze zadomowiły się na tamtejszym rynku
francuskie firmy farmaceutyczne, mimo niekorzystnego wpływu na biznes
zmiennych wiatrów politycznych.

W 2001 r. Francja sprzedała do Iraku towarów za 650 mln USD, więcej niż
jakikolwiek inny kraj. Wzrost sprzedaży na tamtejszym rynku odnotowały firma
telekomunikacyjna Alcatel, koncern elektroenergetyczny Alstom a także dział
samochodów dostawczych Renault. Dobre wyniki w Iraku w 2000 i 2000 r.
osiągnął również Peugeot.

Tym jednak, co najbardziej interesuje Francuzów, jest iracka ropa. Francuscy
eksperci naftowi twierdzą, że państwowy koncern TotalFinaElf jest faworytem
w ubieganiu się o kontrakty na prace wiertnicze na największych w świecie
nieeksploatowanych, łatwo dostępnych polach naftowych.

W połowie lat 90. Elf i TotalFina, które później dokonały fuzji, negocjowały
kontrakty na dwa ogromne pola naftowe, Majnoon i Nahr Omar na południowy
wschód od Bagdadu, oceniane na ok. 20 mld baryłek. Dla porównania, łączne
potwierdzone zasoby ropy Stanów Zjednoczonych oceniane są na 31 mld baryłek.

Waszyngton twierdzi, że po usunięciu Saddama o przyszłości ropy zadecydują
sami Irakijczycy.




Temat: Zydzi przestancie klamac!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
POLSKA NEDZA - ZYDOWSKIE ELDORADO
W Gdyni i Gdansku funkcjonuja zydowskie szajki przemytu dewiz. Zlikwidowano je
po czterech latach dzialalnosci, ale szkody jakie wyrzadzily Skarbowi Panstwa
ida w miliony dolarów. Szefem gangu gdynskiego byl Majer Urbach, jego
pomocnikami bracia Morgenfeldowie, a takze kuzyni Chaja Morgenfeld i Jakub
Lerner. W Gdansku funkcjonuje ich „równolegla" organizacyjnie komórka zlozona
równiez z Zydów.

We Lwowie i Wilnie funkcjonuja duze szajki zlozone z Zydów specjalizujacych sie
w przemycie zlota za granice. Przez Turmonty do Rygi wyplywa z Polski ogromny
majatek. Nikt chyba nie powie, ze nie mialo to wplywu na stan gospodarki
panstwa, na poziom zycia materialnego jego obywateli. W Warszawie przez cale
lata funkcjonuje dobrze zorganizowana banda przemytu narkotyków - kokainy,
morfiny, eteru. Eter, jako srodek odurzajacy jest juz rozpowszechniany we
wsiach nadgranicznych. Organizatorami szajki sa warszawscy milionerzy zydowscy.
Siec sprzedazy detalicznej zorganizowano we wszystkich wiekszych miastach.
Funkcjonuja tez stale punkty sprzedazy. Narkomania w Polsce juz wtedy byla
szerzona przez zydowskich „pionierów". Towar jest organizowany na terenie
Niemiec, przerzut przez granice nastepuje w okolicy Sosnowca, gdzie tez miesci
sie glówny sklad. W Warszawie natomiast jest rozdzielnia detaliczna.

Organizatorem bandy a zarazem jej szefem jest Henoch Marymitz juz karany za
narko-biznes. Jego wspólnikiem jest Szyja Grynberg, tez byly pensjonariusz
zakladów penitencjarnych. Ponadto w przestepczej spólce czynni sa stryjeczni
bracia: Mojzesz i Abraham Martymizowie oraz firma motocyklowa niejakiego
Mojzesza Nowomiasta, Królewska 27, tez oczywiscie starozakonna. Jest to zreszta
firma-atrapa, doskonala przykrywka tego, na czym robiono rzeczywiscie duze
pieniadze. To kurierzy Nowomiasta na motocyklach, nie tylko odbieraja towar z
Sosnowca, ale dostarczaja go do wszystkich miast w Polsce. Na pewno ta
przestepcza organizacja ma swoje punkty odbioru w Wilnie, Katowicach, Lublinie,
Krakowie, Kielcach, Poznaniu i Lwowie. W firmie motocyklowej tez prowadzi sie
rachunki i nawet ksiegowosc handlu narkotykami.

Oprócz kurierów towar dostarcza tez i poczta w paczkach i listach. Nadawca
zawsze jest nieistniejacy Wladyslaw Milewski. Mojzesz Nowomiast nie dziala
tylko w Polsce, jest aferzysta miedzynarodowym sprzezonym z handlarzami
narkotyków w Gdansku, Prusach Wschodnich, w Niemczech i we Francji. Jest to
wiec juz przestepca grubego kalibru. Nowomiastowie Mojzesz i Abraham to
multimilionerzy, w samej Warszawie maja po kilka kamienic. Szyja Nowomiast,
równiez z tego samego interesu, jest posiadaczem olbrzymiej fortuny, uchodzi za
najbogatszego Zyda w Warszawie. Majatek Nowomiastów szacuje sie na 6 mln
zlotych.




Temat: Cele i dyrektywy polityki USA ......
AMERYKA, TYLKO KTÓRA ?
AMERYKA, TYLKO KTÓRA ?

Większość "szefów" w polskich firmach ma jedną cechę wspólną: są raptusami,
unikającymi myślenia i wyciągania wniosków. A gdzież do projektowania badań!

Efekt jest taki, że w Polsce i w biedniejszych krajach przetrwa firma gorsza,
ale "lepsza" w tych złych warunkach. Cały system gry rynkowej opartej na tzw.
czystej konkurencji i markowych, coraz lepszych towarach wywraca się i
wynaturza. A z tego wniosek, że czystej konkurencji po prostu nie ma a więc i
kapitalizm "fair play" jest mrzonką taką jak i komunizm.

Coś w miarę zbliżonego funkcjonuje tylko w bogatych krajach zachodu a i tak
to "coś" jest mocno kontrolowane i wspierane przez aparat państwowy. Wolny
rynek ?

Proszę bardzo: Meksyk, Boliwia, Ekwador, Panama, Sudan, Czad, Etiopia... Na
pewno nie Emiraty Arabskie, bo te mają "ekstender" w postaci ropy ani nie
Japonia, która eksportuje "myśl" o czym za chwilę.

To, że w Ameryce pewne systemy się sprawdzają to dlatego, że USA jest bardzo
bogatym krajem, a "co wolno wojewodzie...". To jest tak, jakbyśmy rowerem
ścigali się z samochodem. Czym jest siła własnych mięśni wobec dopływu energii
z zewnątrz ? Amerykanie to wiedzą, ale do nas przyjeżdżają ci "tańsi"
ekonomiści, którzy cynicznie i na siłę chcą tu skopiować jedyny system który
znają. Amerykanie w ogóle są cyniczni. Muszą tacy być, jako ludzie pozbawieni
przeszłości, historii i kultury. Wymordowali np. Indian, resztki mieszkańców
kontynentu umieścili w rezerwatach. Przez 300 lat podbojów rząd USA podpisał z
nimi około 100 gwarancji terytorialnych z których tylko JEDNA (!) została
dotrzymana.

Mówienie o wolności w tych warunkach, kiedy w sąsiednich krajach górnik w
kopalni cyny zarabia 2 dolary dziennie a nawet we własnym kraju (USA) pracują
niewolniczo Meksykanie i Portorykańczycy "poor workers" a wielu schorowanych
ludzi żyje w slumsach (nie z własnego wyboru !) jest kpiną.

Przykładem Wolnego Państwa jest dla mnie w dużo większym stopniu Francja,
Niemcy, Austria, trochę Anglia itd. Kraje te mają wystarczająco mocny kręgosłup
polityczno-gospodarczy aby przeciwstawić się imperializmowi amerykańskiemu.

Francja np. 75% energii elektrycznej czerpie z elektrowni atomowych i w ten
sposób chroni swoją przyrodę, a ludzie zamiast pracować w kopalniach węgla mają
czas na naukę, kulturę, rozrywkę czy wreszcie biznes. Pracując nawet na pół
etatu można tam całkiem dobrze żyć, mieć samochód, jakieś mieszkanie. Jest to
wynik właściwej polityki państwa które łagodzi nierówności a wg. naszych
polityków uważających się za prawicowych "państwa te płacą niepotrzebnie
darmozjadom". Nasi "ekonomiści" już dawno by to potanili ! Innymi słowy - jeśli
chcesz wiedzieć jaka jest dziewczyna - popatrz na jej matkę, a jeśli chcesz
wiedzieć, jaki jest ustrój danego kraju popatrz na jego WSZYSTKICH obywateli i
sąsiadów.




Temat: Dla dociekliwych: Sesja Rady Miejskiej
Dla dociekliwych: Sesja Rady Miejskiej
XXX sesja Rady Miejskiej w Łomiankach 29 marca 2005 roku

Planowane w najbliższym czasie inwestycje
to: budowa pętli autobusowej przy ul. Kołłątaja, zatoki autobusowej przy ul.
Warszawskiej, odwodnienia skrzyżowania ul. Konopnickiej z Miłą, budowa
chodnika oraz ścieżki rowerowej wzdłuż ul. Warszawskiej
od Kasztanowej do Podleśnej, a także od Podleśnej do Graniczki, budowa jezdni
i chodnika w ul. Wiejskiej, chodnika przy ul. Konopnickiej od Lotników
Alianckich do Domu Nauczyciela, chodnika przy ul. Konopnickiej od Torfowej do
Kolejowej, przebudowa ul. Szkolnej, odwodnienie ul. Majowej, budowa łącznika
między ul. 11 listopada a Przyłuskiego oraz boiska i placu zabaw w Kiełpinie.

USC sporządził 45 aktów, w tym 43 akty zgonu, 1 akt urodzenia i 1 małżeństwa.
W gminnej ewidencji zarejestrowanych jest 3226 firm.

Burmistrz
przedstawił wyniki ankiety przeprowadzonej
przez firmę SMGKRC, której ankieterzy wykonali 1000 telefonów do losowo
wybranych mieszkańców naszej gminy i ustalili, że 19% jest za dotychczasowym
układem z dołączeniem trasy mszczonowskiej i legionowskiej, 71% jest za
obwodnicą Łomianek biegnącą wzdłuż wału wiślanego, 10% nie ma zdania.

Następne dwie uchwały dotyczyły utworzenia z dniem 1 maja br. 2 gminnych
jednostek organizacyjnych: Pracowni
Planowania Przestrzennego i Gminnego Centrum Informacji w Łomiankach oraz
nadania im statutu. Zadania realizowane obecnie przez Wydział Promocji i
Współpracy
Międzynarodowej oraz Pracownię
Planowania Przestrzennego UMiG Łomianki w dużym stopniu wykraczają poza
zwyczajowo realizowane zadania urzędu. Zmiany te mają zapewnić jasny podział
kompetencji, a przez to sprawniejsze
działanie.

Rada jednogłośnie wyraziła zgodę, by Gmina Łomianki w latach 2005-2010 wnosiła
dopłaty do kapitału zakładowego
Spółki KMŁ, w ogólnej wysokości 3 mln 334 tys. zł: w 2005 r. - 520 tys. zł, w
latach 2006 - 2009 corocznie w kwocie 576 tys. zł, w 2010 r. - 510 tys. zł.
Dopłaty te pozwolą na stopniową wymianę wysłużonego taboru.
Będą to autobusy niskopodłogowe, spełniające wymogi ochrony środowiska.

Na ostatniej sesji Rada Miejska uchwaliła wprowadzenie zmian w budżecie
gminy na rok 2005. Po dokonaniu
zmian planowane dochody wyniosą 48 261 331 zł, a wydatki 49 927 301 zł.
Różnica między dochodami a wydatkami
jest ujemna i wynosi 1 665 970 zł. Należy tu uwzględnić spłatę pożyczki
bankowej zaciągniętej w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki
Wodnej w kwocie 2 mln zł, wtedy deficyt budżetowy wyniesie 3 665 970 zł.
Zostanie on pokryty wolnymi środkami, czyli pieniędzmi, które stanowiły dochód
gminy w roku 2004 i nie zostały wydane do końca roku. Zwiększenie dochodów
budżetu gminy jest niewielkie, jedynie o 2 492 zł i wiąże się z tym, że gmina
dostała z budżetu państwa zwrot dotacji celowej na dofinansowanie remontu
świetlicy w Szkole Podstawowej w Sadowej. Zwiększenie wydatków to przede
wszystkim dopłaty do kapitału dla komunikacji
miejskiej KMŁ Sp.z o.o.(500 tys. zł) oraz zagwarantowanie środków dla
przyszłej spółki wodno-kanalizacyjnej
(2 357 100 zł). Kwotę 1676 tys. zł przeznaczono na dopłaty do cen wody i
ścieków, a 500 tys. zł na wniesienie wkładu pieniężnego do nowotworzonej
spółki wodno-kanalizacyjnej. Uchwałę intencyjną o przekształceniu Zakładu
Budżetowego Wodociągów i Kanalizacji w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością
Rada Miejska podjęła w 2002 r. Obecnie finalizowane są prace nad biznes planem
i umową spółki. Na bilans nowego podmiotu niekorzystnie
wpływa fakt, że zakład budżetowy zgodnie z obowiązującym prawem, nie
uwzględniał w swoim wyniku amortyzacji,
natomiast spółka jest zobowiązana
do uwzględniania amortyzacji jako kosztu działalności. Aby zapewnić spółce
możliwość ubiegania się o dofinansowanie
projektu rozbudowy sieci wodociągowej i kanalizacyjnej na terenie
miasta Łomianki z europejskiego Funduszu Spójności, należy uregulować jego
sytuację finansową na starcie. Stąd decyzja Rady Miejskiej o przyznaniu
środków finansowych. Zwiększono również m.in. wydatki bieżące (o 130 tys. zł)
na zmianę klasyfikacji
gruntów, jak również wydatki na zakup
map do sporządzania miejscowych planów zagospodarowania.




Temat: Virtual Reality Tour: World Trade Center as it was
Rok pozniej - Mariaa Jakubiak

- Mija rok, a my cały czas żyjemy jak w półśnie. Powoli dociera do nas, że
Marysi już nie ma. To bardzo trudne... - mówi urywanym głosem Krystyna
Jakubiak, teściowa Marii, jednej z sześciorga Polaków, którzy zginęli w WTC.
Rodziny polskich ofiar tragedii nie chcą mówić o swoim dramacie. Pani
Krystynie też jest trudno. - Czasami lepiej jest coś z siebie wyrzucić. Poza
tym może w ten sposób część osób uświadomi sobie, jak szybko i
niespodziewanie można stracić bliską osobę - zastanawia się. Kilka dni temu
wróciła z Nowego Jorku.
Od dnia tragedii często tam bywa. Pomaga synowi w opiece nad trójką dzieci:
osiemnastoletnią Joasią, o rok młodszym Pawłem i najmłodszym dwunastoletnim
Krzysiem. - Każdy wyjazd ogromnie przeżywam. Staram się jednak, aby oni tego
nie widzieli. Niby zachowują się normalnie, ale to wszystko w nich głęboko
siedzi. Marysia tak o nich dbała. To niesprawiedliwe. Taka kochająca się
rodzina... - mówi pani Krystyna. W 1989 r. Jakubiakowie, jak wielu rodaków,
wyjechali z Polski. Mogli wybierać między Stanami a Kanadą. - Chcę zobaczyć
Statuę Wolności - zarządziła Maria i w ten sposób trafili do Nowego Jorku.
Wierzyli, że nowa ojczyzna - USA zapewni ich dzieciom dostatnią przyszłość.
Początki były trudne. Zaopiekowały się nimi służby imigracyjne, dostali
niewielki zasiłek. Za te pieniądze wynajęli mieszkanie. Maria opiekowała się
Pawłem i Joasią, a Kazimierz szukał pracy. Miał trudności - nie znał języka.
Zapisał się więc na angielski, zaczął malować szyldy. Powoli odbijali się od
dna. Urodziło się kolejne dziecko Krzysztof. Gdy Maria nauczyła się języka,
poszła do szkoły biznesu. Ukończyła ją z najlepszymi ocenami. Znalazła pracę
w prestiżowej firmie Marsh McLennan jako księgowa. Zaczęła robić karierę w
prawdziwie amerykańskim stylu. Kazimierz założył własną firmę dekarską.
Jakubiakowie kupili nowy dom w Ridgewood, wyjechali na egzotyczne wakacje.
Pracowała na 93 piętrze, przy drugim biurku od okna po północnej stronie.
Przed nią roztaczał się widok na całe miasto: Manhattan, Central Park,
Queens i Bronks. Lubiła to co robiła i swoich kolegów. Tylko raz pomyślała o
odejściu, gdy w sierpniu przeżyła wypadek. Jednego dnia, w południe, Maria
udała się na lunch. Jak zwykle wsiadła do szybkobieżnej windy, razem z 14
innymi pasażerami. W pewnym momencie poczuli, że winda spada. Lecieli
kilkadziesiąt pięter w dół, aż ktoś wcisnął czerwony przycisk wyhamowujący
dźwig. Wszystko trwało zaledwie kilka sekund. Maria przeżyła szok. Kilka dni
spędziła na zwolnieniu. 11 września poszła do pracy. W Polsce pani Krystyna
w tym samym czasie kończyła właśnie gotowanie obiadu. W kuchni miała
włączone radio. Program został przerwany, a spiker podał informację, że
samolot uderzył w jedną z wież WTC. - Rzuciłam się do telewizora. Spojrzałam
na kłęby dymu i moja pierwsza myśl: O Boże! Tam jest Marysia - wspomina. -
Ja to wszystko wyobrażałam sobie tak, jakbym była w środku. Niedługo przed
tą tragedią byłam w biurze synowej. Widziałam jak wygląda, jak jest
umeblowane. Mam zdjęcia na tle wieżowców. Zachowałam również identyfikator,
bez którego nie można było wejść do WTC - dodaje. Od momentu gdy wieżowce
zaczęły płonąć Jakubiakowie bezskutecznie próbowali dodzwonić się na telefon
Marii. Gdy nie wróciła do domu, nadal nie dopuszczali do siebie myśli, że
mogła zginąć. Przez kilka dni daremnie jej poszukiwali. - Powtarzaliśmy
sobie, że może jest w którymś ze szpitali, może jest w szoku, może ma
problemy z pamięcią. Tych "może" było jednak niestety, coraz mniej - mówi
Krystyna Jakubiak. Rocznicę 11 września wraz z mężem spędzą w swoim domu w
Bystrzycy Oławskiej. Za jakiś czas znów polecą do Stanów zająć się wnukami.




Temat: 11.09.01-Polskie_ofiary_arabskiego_bestialstwa__
11.09.01-Polskie_ofiary_arabskiego_bestialstwa__
POLSKIE OFIARY 11 WRZEŚNIA

Rozpacz rodzin

- Mija rok, a my cały czas żyjemy jak w półśnie. Powoli dociera do nas, że
Marysi już nie ma. To bardzo trudne... - mówi urywanym głosem Krystyna
Jakubiak, teściowa Marii, jednej z sześciorga Polaków, którzy zginęli w WTC.
Rodziny polskich ofiar tragedii nie chcą mówić o swoim dramacie. Pani
Krystynie też jest trudno. - Czasami lepiej jest coś z siebie wyrzucić. Poza
tym może w ten sposób część osób uświadomi sobie, jak szybko i
niespodziewanie można stracić bliską osobę - zastanawia się. Kilka dni temu
wróciła z Nowego Jorku.
Od dnia tragedii często tam bywa. Pomaga synowi w opiece nad trójką dzieci:
osiemnastoletnią Joasią, o rok młodszym Pawłem i najmłodszym dwunastoletnim
Krzysiem. - Każdy wyjazd ogromnie przeżywam. Staram się jednak, aby oni tego
nie widzieli. Niby zachowują się normalnie, ale to wszystko w nich głęboko
siedzi. Marysia tak o nich dbała. To niesprawiedliwe. Taka kochająca się
rodzina... - mówi pani Krystyna. W 1989 r. Jakubiakowie, jak wielu rodaków,
wyjechali z Polski. Mogli wybierać między Stanami a Kanadą. - Chcę zobaczyć
Statuę Wolności - zarządziła Maria i w ten sposób trafili do Nowego Jorku.
Wierzyli, że nowa ojczyzna - USA zapewni ich dzieciom dostatnią przyszłość.
Początki były trudne. Zaopiekowały się nimi służby imigracyjne, dostali
niewielki zasiłek. Za te pieniądze wynajęli mieszkanie. Maria opiekowała się
Pawłem i Joasią, a Kazimierz szukał pracy. Miał trudności - nie znał języka.
Zapisał się więc na angielski, zaczął malować szyldy. Powoli odbijali się od
dna. Urodziło się kolejne dziecko Krzysztof. Gdy Maria nauczyła się języka,
poszła do szkoły biznesu. Ukończyła ją z najlepszymi ocenami. Znalazła pracę
w prestiżowej firmie Marsh McLennan jako księgowa. Zaczęła robić karierę w
prawdziwie amerykańskim stylu. Kazimierz założył własną firmę dekarską.
Jakubiakowie kupili nowy dom w Ridgewood, wyjechali na egzotyczne wakacje.
Pracowała na 93 piętrze, przy drugim biurku od okna po północnej stronie.
Przed nią roztaczał się widok na całe miasto: Manhattan, Central Park,
Queens i Bronks. Lubiła to co robiła i swoich kolegów. Tylko raz pomyślała o
odejściu, gdy w sierpniu przeżyła wypadek. Jednego dnia, w południe, Maria
udała się na lunch. Jak zwykle wsiadła do szybkobieżnej windy, razem z 14
innymi pasażerami. W pewnym momencie poczuli, że winda spada. Lecieli
kilkadziesiąt pięter w dół, aż ktoś wcisnął czerwony przycisk wyhamowujący
dźwig. Wszystko trwało zaledwie kilka sekund. Maria przeżyła szok. Kilka dni
spędziła na zwolnieniu. 11 września poszła do pracy. W Polsce pani Krystyna
w tym samym czasie kończyła właśnie gotowanie obiadu. W kuchni miała
włączone radio. Program został przerwany, a spiker podał informację, że
samolot uderzył w jedną z wież WTC. - Rzuciłam się do telewizora. Spojrzałam
na kłęby dymu i moja pierwsza myśl: O Boże! Tam jest Marysia - wspomina. -
Ja to wszystko wyobrażałam sobie tak, jakbym była w środku. Niedługo przed
tą tragedią byłam w biurze synowej. Widziałam jak wygląda, jak jest
umeblowane. Mam zdjęcia na tle wieżowców. Zachowałam również identyfikator,
bez którego nie można było wejść do WTC - dodaje. Od momentu gdy wieżowce
zaczęły płonąć Jakubiakowie bezskutecznie próbowali dodzwonić się na telefon
Marii. Gdy nie wróciła do domu, nadal nie dopuszczali do siebie myśli, że
mogła zginąć. Przez kilka dni daremnie jej poszukiwali. - Powtarzaliśmy
sobie, że może jest w którymś ze szpitali, może jest w szoku, może ma
problemy z pamięcią. Tych "może" było jednak niestety, coraz mniej - mówi
Krystyna Jakubiak. Rocznicę 11 września wraz z mężem spędzą w swoim domu w
Bystrzycy Oławskiej. Za jakiś czas znów polecą do Stanów zająć się wnukami.



Temat: 11.09.01-Polskie_ofiary_arabskiego_bestialstwa__
wojo!!!! napisał:

> POLSKIE OFIARY 11 WRZEŚNIA
>
> Rozpacz rodzin
>
> - Mija rok, a my cały czas żyjemy jak w półśnie. Powoli dociera do nas, że
> Marysi już nie ma. To bardzo trudne... - mówi urywanym głosem Krystyna
> Jakubiak, teściowa Marii, jednej z sześciorga Polaków, którzy zginęli w WTC.
> Rodziny polskich ofiar tragedii nie chcą mówić o swoim dramacie. Pani
> Krystynie też jest trudno. - Czasami lepiej jest coś z siebie wyrzucić. Poza
> tym może w ten sposób część osób uświadomi sobie, jak szybko i
> niespodziewanie można stracić bliską osobę - zastanawia się. Kilka dni temu
> wróciła z Nowego Jorku.
> Od dnia tragedii często tam bywa. Pomaga synowi w opiece nad trójką dzieci:
> osiemnastoletnią Joasią, o rok młodszym Pawłem i najmłodszym dwunastoletnim
> Krzysiem. - Każdy wyjazd ogromnie przeżywam. Staram się jednak, aby oni tego
> nie widzieli. Niby zachowują się normalnie, ale to wszystko w nich głęboko
> siedzi. Marysia tak o nich dbała. To niesprawiedliwe. Taka kochająca się
> rodzina... - mówi pani Krystyna. W 1989 r. Jakubiakowie, jak wielu rodaków,
> wyjechali z Polski. Mogli wybierać między Stanami a Kanadą. - Chcę zobaczyć
> Statuę Wolności - zarządziła Maria i w ten sposób trafili do Nowego Jorku.
> Wierzyli, że nowa ojczyzna - USA zapewni ich dzieciom dostatnią przyszłość.
> Początki były trudne. Zaopiekowały się nimi służby imigracyjne, dostali
> niewielki zasiłek. Za te pieniądze wynajęli mieszkanie. Maria opiekowała się
> Pawłem i Joasią, a Kazimierz szukał pracy. Miał trudności - nie znał języka.
> Zapisał się więc na angielski, zaczął malować szyldy. Powoli odbijali się od
> dna. Urodziło się kolejne dziecko Krzysztof. Gdy Maria nauczyła się języka,
> poszła do szkoły biznesu. Ukończyła ją z najlepszymi ocenami. Znalazła pracę
> w prestiżowej firmie Marsh McLennan jako księgowa. Zaczęła robić karierę w
> prawdziwie amerykańskim stylu. Kazimierz założył własną firmę dekarską.
> Jakubiakowie kupili nowy dom w Ridgewood, wyjechali na egzotyczne wakacje.
> Pracowała na 93 piętrze, przy drugim biurku od okna po północnej stronie.
> Przed nią roztaczał się widok na całe miasto: Manhattan, Central Park,
> Queens i Bronks. Lubiła to co robiła i swoich kolegów. Tylko raz pomyślała o
> odejściu, gdy w sierpniu przeżyła wypadek. Jednego dnia, w południe, Maria
> udała się na lunch. Jak zwykle wsiadła do szybkobieżnej windy, razem z 14
> innymi pasażerami. W pewnym momencie poczuli, że winda spada. Lecieli
> kilkadziesiąt pięter w dół, aż ktoś wcisnął czerwony przycisk wyhamowujący
> dźwig. Wszystko trwało zaledwie kilka sekund. Maria przeżyła szok. Kilka dni
> spędziła na zwolnieniu. 11 września poszła do pracy. W Polsce pani Krystyna
> w tym samym czasie kończyła właśnie gotowanie obiadu. W kuchni miała
> włączone radio. Program został przerwany, a spiker podał informację, że
> samolot uderzył w jedną z wież WTC. - Rzuciłam się do telewizora. Spojrzałam
> na kłęby dymu i moja pierwsza myśl: O Boże! Tam jest Marysia - wspomina. -
> Ja to wszystko wyobrażałam sobie tak, jakbym była w środku. Niedługo przed
> tą tragedią byłam w biurze synowej. Widziałam jak wygląda, jak jest
> umeblowane. Mam zdjęcia na tle wieżowców. Zachowałam również identyfikator,
> bez którego nie można było wejść do WTC - dodaje. Od momentu gdy wieżowce
> zaczęły płonąć Jakubiakowie bezskutecznie próbowali dodzwonić się na telefon
> Marii. Gdy nie wróciła do domu, nadal nie dopuszczali do siebie myśli, że
> mogła zginąć. Przez kilka dni daremnie jej poszukiwali. - Powtarzaliśmy
> sobie, że może jest w którymś ze szpitali, może jest w szoku, może ma
> problemy z pamięcią. Tych "może" było jednak niestety, coraz mniej - mówi
> Krystyna Jakubiak. Rocznicę 11 września wraz z mężem spędzą w swoim domu w
> Bystrzycy Oławskiej. Za jakiś czas znów polecą do Stanów zająć się wnukami.




Temat: Czy EXPO we Wrocławiu to dobry pomysł?
Gość portalu: AntyEXPO napisał(a):

> Skorzysta na tym przede wszystkim Wrocław.

Prawda, ciezko sobie wyobrazic, zeby miasto-organizator nie odnioslo
najwiekszych korzysci.

> Reszta Polski prawdopodobnie nie
> odniesie korzyści, co stawia pod znakiem zapytania tę kosztowną imprezę.

Nieprawda, cala Polska bedzie miala unikalna mozliwosc zaprezentowania swojego
dorobku. Kazde wojewodztwo bedzie mialo swoj pawilon. Inwestorzy z calego swiata
beda mieli okazje poznac na miejscu mozliwosci prowadzenia biznesu w Polsce.
Turysci odwiedzajacy Wroclaw byc moze zdecyduja sie zobaczyc inne miejsca w
kraju. Czy tak zrobia, zalezy juz tylko od naszych zdolnosci promocji i reklamy,
bo pokazywac mamy co.

> Wystawa ta, jeśli dojdzie do skutku, pochłonie z budżetu (czyli z naszych
> pieniędzy) niebagatelną sumę około 3 mld zł, co daje na przeciętnego Polaka 75
> (!!!) zł.
> Dla mnie i dla wielu osób są to zmarnowane pieniądze, które możnaby przeznaczyć
> na wiele pożytecznych celów.

Znakomita czesc tych pieniedzy to inwestycje infrastrukturalne, nie tylko w
samym Wroclawiu, choc tu rzeczywiscie najwiecej (organizator - jak wyzej).
Inwestycje, ktorych Polska potrzebuje jak kania dzdzu, bo bez dobrych drog,
lotnisk i linii kolejowych daleko nie zajedziemy, doslownie i w przenosni.
Wedlug OECD jedna z glownych barier dla szybkiego rozwoju staje sie w Polsce
zapoznienie infrastrukturalne. Czesi i Wegrzy bija nas pod tym wzgledem na
glowe. Nie bez przyczyny obecny rzad wzial sie wreszcie powaznie za autostrady.
A zatem inwestowanie w infrastrukture to jest wlasnie pozyteczny cel! Autor
watku jest z Krakowa, wiec najlepiej powinien wiedziec, jakim zbawieniem dla
miasta jest konczona tam niedlugo budowa obwodnicy autostradowej.

A teraz liczby. Expo w Hanowerze - wiekszosc przeciwnikow wola: "straty,
straty!" Owszem, spolka zarzadzajaca poniosla strate w wysokosci 2,3 mld DM,
znacznie wyzsza niz zakladano. Przyczyna podstawowa bylo przeszacowanie liczby
zwiedzajacych - zakladano 40 milionow, bylo 18. Wroclaw zaklada 9 milionow.
Wspomniana wyzej strate pokryly budzety federalny i landu Dolna Saksonia. Ale
wyliczono, ze te same budzety zyskaly na podatkach zwiazanych z Expo 2,8 mld DM,
czyli juz w tym momencie sa na plusie!
Expo, jak juz wspomnialem, to inwestycje. W Hanowerze siegnely 10 mld DM.
Inwestycje oznaczaja pobudzenie koniunktury, daja zlecenia firmom, daja miejsca
pracy. Znowu Hanower: 100 tys. miejsc pracy, z czego na stale po Expo zostalo 12
tys. Te miejsca pracy to z jednej strony ulga dla wydatkow budzetu centralnego
(nie wyplaca skladek, zasilkow), z drugiej - zbawienie dla dochodow (podatki).
To wszystko w zwiazku z jedna impreza.

Aha, wcale nie jest tak, ze Wroclaw sam nic nie robi. Do 2010 roku zainwestujemy
m.in. w infrastrukture miejska (np. uzbrojenie terenu, obwodnica) 2,5 mld PLN.
Pozostala czesc kosztow Expo to pawilony panstw i organizacji miedzynarodowych -
ale one same placa za ich budowe. Na zrodle finansowania obiektow polega
zasadnicza roznica miedzy Expo a Olimpiada. Tylko nasz pawilon krajowy i
pawilony regionalne zbudujemy za wlasne pieniadze. Nie trzeba tez niszczyc
przyrody, by wystawe zorganizowac. Nie zostanie po niej niepotrzebny prawie
nikomu tor bobslejowy. Zostana za to drogi, linie kolejowe, osiedle
mieszkaniowe, uzbrojony teren. I do tego beda tak niewymierne korzysci, jak
darmowa reklama na calym swiecie.

Delegacja BIE odwiedzila Wroclaw w kwietniu. Po zapoznaniu sie z dokumentami
przygotowanymi przez miasto, wizji lokalnej jego samego (w tym terenow przyszlej
wystawy) stwierdzila w swoim raporcie, ze "Wrocław jest dobrym kandydatem do
zorganizowania wystawy w 2010 roku". W raporcie tym, bedacym kluczowym
wyznacznikiem wyboru miasta-organizatora, czytamy takze: "na pozytywną ocenę dla
miasta złożyło się wsparcie rządu i władz miasta, znakomicie opracowany
biznesplan i perspektywa wstąpienia Polski do Unii Europejskiej (...) Biznesplan
Expo jest oparty na ostrożnych kalkulacjach, co gwarantuje finansowe powodzenie
imprezy." A zatem jestesmy przygotowani pod kazdym wzgledem, a finansowym w
szczegolnosci!

Pozdrawiam!



Temat: prophet of doom
Nie jestem ekspertka z polityki w Holandii, a piszac o pogarszajacej sie
sytuacji ekonomicznej w kontekscie zabojstwa tego polityka (chodzilo mi
oczywiscie o przecietniego van Essena a nie skarb panstwa) sugerowalam sie
artykulem z republiki. Tu go przytocze:

"Rosnace nierownosci i bieda

Mimo wielu lat boomu gospodarczego nierownosci i bieda rosly w Holandii w
ostatnich latach. W czasie rzadow ostatniej neoliberalnej koalicji warunki
zycia pracownikow ulegly pogorszeniu.

To wlasnie wspolnoty imigranckie najbardziej cierpia z powodu biedy i zlych
warunkow mieszkaniowych i równiez, o czym zapominaja prawicowe media, z powodu
przestepczosci.

Aby zatrzymac antyimigrancka ofensywe prawicy holenderska socjalistyczna lewica
powinna wysunac program, który przejalby zyski z lat ekonomicznego wzrostu
Holandii i likwidowalby porzyczyny przestepczosci: program pracy dla
wszystkich, wzrostu plac, inwestycji w zakresie ochrony zdrowia i publicznego
mieszkalnictwa.

W perspektywie zas podniesiony powinien być postulat wziecia gospodarki pod
demokratyczna kontrole ludzi pracy.

Wielu ludzi pracy w Holandii obawia sie rasistowskich atakow na wspolnoty
imigranckie jako odwet prawicy za smierc Fortuyna. Lewica socjalistyczna musi
wziasć w obrone imigrantow. Natomiast zabojstwo Pima Fortuyna musi być
umieszone w kontekscie niesprawiedliwych warunkow zycia, jakie tworzy
kapitalizm."

Ale to w sumie nie jest najistotniejsze. I tu chcialabym dodac cos na obrone
tego , co piszesz, Kasiu. Otoz, Szwecja tez ma z roku na rok tendencje
zwyzkujaca jezeli chodzi o imigrantow. Co roku przybywa nam przeszlo 60 tys
ludzi spoza Szwecji (dysponuje danymi z urzedu statystycznego ze Szwecji) i sa
tu ludzie z 3 swiata ale i Amerykanie i ludzie z Unii. Ich tendencje tez sa
zwyzkujace (w ogole mamy tu jakies 18% imigrantow). Jednak to tylko jedna
strona medalu. Okazuje sie bowiem, ze coraz wiecej ludzi stara sie o staly
pobyt w Szwecji i wiekszosc z nich musi odchodzic z kwitkiem. Jeszcze nigdy
tylu ludzi nie odchodzilo z niczym. Kiedys wystarczylo powiedziec, ze sie jest
Assyrian chrzescijaninem, przesladowanym przez muzulmanow syryjskich i juz sie
mialo zagwarantowana przeprowadzke do Szwecji. Dopiero potem gdy sie okazalo,
ze to przesladowanie to klamstwo, a tylko pewnien konsul zrobil biznes
sciagajac tu biedne rodziny Assyryjczykow (kazda bowiem w podziece, ze jedzie
do kraju z socjalem cos panu konsulowi podarowala). Dzisiaj juz nie jest tak
latwo. Wiem, ze codziennie przed ambasada szwecji w Damaszku ustawia sie
dlugasna kolejka Irakijczykow, ktorzy uciekaja przed okupacja. I wiekszosc z
nich odchodzi z niczym. W ogole o ile kryteria przyznawania prawa pobytu w
Szweecji kiedys byly zbyt liberalne to o tyle teraz sa dla mnie niepojete. Np.
2 lata temu chcielismy sprowadzic z mezem zaufanego przyjaciela, ktoremu
moglibysmy zaufac i powierzyc kontrole nad firma (tez chcemy troche odpoczac) i
ktory ma pieniedzy tyle, ze my z mezem mozemy tylko sobie pomarzyc, w dodatku
jest czlowiekiem wyksztalconym wiec nie zylby z zasilku tylko w jakis sposob
przyczynil sie do rozwoju kraju. Zreszta on i tak gwizdal na szwedzkie
obywatelstwo , bo mu to do szczescia nie bylo potrzebne. Chcial tylko pomoc
przyjaciolom. I skonczylo sie na odmowie prawa pobytu (a przeszlo rok czekal na
odpowiedz; bylo oczywiscie przesluchanie, itp). Kiedys wierzyli na slowo, nie
wymagali zadnych metryk, mozna bylo sobie zmienic nazwisko na Svensson, date i
miejsce urodzenia. Dzisiaj trzeba dostarczyc kazdy najdrobniejszy papierek i w
ogole jest bardzo ciezko. A i tak przypominam, ze Szwecja jest chyba
najliberalniejsza jesli chodzi o przyjmowanie imigrantow w porownaniu z Dania ,
Holandia czy innymi panstwami europejskimi.




Temat: Pięć milionow !!!
Pięć milionów padło w Łodzi!

Wtorek, 24 września 2002r.

Łodzianin, który trafił „szóstkę” w Dużego Lotka odebrał wczoraj czek na ponad
4,5 mln złotych. Co prawda sobotnia „szóstka”, którą wytypował jako jedyny,
warta była 5 053 301 złotych, ale od razu potrącono mu 10-procentowy podatek.

Kupon z sześcioma zwykłymi zakładami po 1,20 zł szczęśliwiec wysłał w
kolekturze na stacji benzynowej przy ul. Strykowskiej. Ostatnia tak wysoka
wygrana padła prawie dwa lata temu. W kolekturze na Teofilowie ktoś wysłał
kupon, na który przypadła rekordowa w Łodzi suma 7,9 mln zł.

Mężczyzna, który zjawił się wczoraj rano w siedzibie łódzkiego Totalizatora, po
odbiór wygranej nie był zbyt rozmowny. Dyrektorowi oddziału dał kupon z trafnie
skreślonymi liczbami, otrzymując w zamian przygotowany już czek. Mimo pół
miliona podatku, jaki uszczknął mu fiskus, szczęściarz nie narzekał, załatwił
formalności i szybko wyszedł z czekiem w kieszeni. Pracownicy Totalizatora nie
chcą nawet zdradzić jak był ubrany. A i on nie opowiadał o sobie ani o swych
planach.

Co można kupić za 4,5 mln złotych?

- sześć 240-metrowych domów z 8 tys. metrów kw. działki pod Łaskiem, lub

- trzy luksusowe rezydencje na Bałutach: dom 680 metrów kw. z basenem i sauną w
piwnicy i park 2 tys. metrów kw., lub

- trzy czterorodzinne apartamentowce przy ul. Warszawskiej, lub

- połowę niedokończonego hotelu przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i Radwańskiej,
lub

- 178 fiatów seicento, lub 215 daewoo tico, lub 22 mitsubishi pajero z 3,5-
litrowym silnikiem, lub

- 375 lat konserwacji i czyszczenia pomnika „Matki Polki”, albo

- uregulować telefoniczne rachunki urzędników z magistratu za 3 lata.

*****

W łódzkim oddziale Totalizatora padło już 14 wygranych powyżej miliona złotych,
z tego sześć razy w Łodzi.

Najwięcej, bo 7,9 mln złotych zgarnął gracz z Teofilowa 25 października 2000
roku. Podzielił się kumulacją z mieszkańcem Sulechowa.

Rekord Totalizatora to 9,2 mln zł wypłacone za „szóstkę” we wrześniu 2000 roku,
w Głogowie.

Drugą co do wielkości wygraną ma na koncie gracz z Białegostoku. W maju tego
roku odebrał 8,2 mln złotych.

Gdybym to ja wygrał(a) tyle pieniędzy...

Małgorzata Koziróg
– Oddałabym trochę pieniędzy na domy dziecka. Kupiłabym sobie dom i samochód.
Podobne zakupy zrobiłabym dla rodziców. Część z wygranej zainwestowałabym w
coś, żeby zarabiać. Zagrałabym też na giełdzie.

Magdalena Plecińska
– Część wydałabym na mieszkanie i samochód. Trochę oddałabym do jakiegoś banku,
żeby procentowało, otworzyłabym też własną firmę, zajmującą się reklamą.
Zwiedziłabym USA i pojeździłabym po całym świecie.

Stanisław Motylski
– Jest takie bezrobocie, że chętnie zwolniłbym miejsce pracy. Wygraną
przeznaczyłbym na poprawę warunków mieszkaniowych, samochód i na lokatę w
banku. Ani złotówki nie dałbym na państwo i tak dużo nam zabierają...

Adam Zaspa
– Zainwestowałbym - nieruchomości, działki z atrakcyjną lokalizacją. Tak, żebym
w przyszłości miał w pełni zabezpieczone życie. Kupiłbym też mieszkanie. A
trochę wydałbym na jakieś drobne sprawy codziennego użytku.

Antoni Ptak
– Co ja bym zrobił, gdybym wygrał na loterii 5 milionów? Wybrałbym najprostsze
rozwiązanie i zainwestował natychmiast całą sumę w jakiś dobry biznes. W myśl
prostej zasady, że „pieniądz robi pieniądz”.




Temat: Mugabe: sierpień - ostateczny termin na opuszc...
muminek-1 napisała:

> Spedziles troche czasu w Afryce a to ladnie a kiedy to bylo i jak dlugo.
> Ja niestety nie wierze w przyszlosc tego kontynentu. Dopoki czarni beda nas
> traktowac jako kolonialistow, kapitalistow i dojne krowy systematycznie beda
> wracac do drzewa z ktorego za szybko zeszli. Te przyklady panstw ktorych
> podales jakos nie wzbudzaja we mnie zachwytu.
czy ty kiedys byles na Mauritiusu czy w Botswanie, bo mam wrazenie ze nie
wiesz o czym mowisz. wezmy chociaz Botswane. startowala z bardzo nieskiego
poziomu to prawda i bieda na wsiach wciaz jest widoczna, a epidemia AIDS jest
najwieksza porazka rzadu tego kraju (choc sie starali powstrzymac epidemie
Botswana ma dzis najwiekszy procent zarazonych na swiecie). ale od lat 60tych
Botswana ma wzrost gospodarczy srednio 6% rocznie. czyli od ponad 40 lat
dokonala nieslychanego skoku. i to pod rzadami czarnych w systemie
demokratycznym opartym na tradycyjnej kulturze kgotli. Botswana jest w pelni
wolna i demokratyczna od ponad 20 lat i to pomimo sasiedztwa RPA. pojedz do
Gaborone zanim zaczniesz bezpodstawnie skreslac osiagniecia tego kraju.
przypominam ze w prawie wszystkich swiatowych rankingach (korupcja,
wiarygoidnosc kredytowa, atrakcyjnosc imwestycyjna, itd.) Btswana stawiana jest
wiele wyzej niz Polska. a to o czyms swiadczy.

i teraz kolejny mit... ze czarni domagaja sie zadoscuczynienia za kolonializm.
w niektorych wypadkach tak jest rzeczywiscie. ale tacy prezydenci jak wspanialy
Wade z Senegalu, wielki Nkrumah z Ghany, jego nastepca Rawlings czy obecny
prezydent (sorki nie pamietam nazwiska), Mugoe z Botswany, Obasanjo z Nigerii,
Mbeki z RPA wszyscy uwazaja ze kolonializm to grzech przeszlosci ktory trzeba
zostawic w spokoju. ponadto uwazaja ze Afryka musi sama sie podzwignac i
czekanie na dobrotliwosc zachodu to postawa zebraka. stad program samopomocy
promowany przez tych prezydentow ostatnio.

> RPA jedyne co jest dobre tam jest
> pozostaloscia aperthaidu. Prezydent ktory nie wierzy ze HIV powoduje AIDS!!!
Z
> ich prawem pracy,ostatnimi wyczynaniami rzadu np. specjalna amnestia
prezydenta
> dla 33 serial kilers(w wiekszosci zabojcow bialych).Afryka to swiat
> korupcji,glodu,zacofania i AIDS.

znam duzo bialych z poludnia Afryki (botswana, namibia, RPA) ktorzy by sie z
toba nie zgadzali. i sporo kolorowych ktorzy wysmialiby cie w twarz. i jest
ponad milion hindusow ktora przezywa prawdziwy rozkwit. i rzesze wyksztalconych
czarnych ktorzy tam wyemigrowali po 1994 ktorzy naprawde umiejetnie
wkomponowali sie w bialy biznes. co do amnestii prezydenta to zgadzam sie ze
czas na amnestie juz minal, ale jesli tam nie bylo to ciezko sobie wyobrazic
atmosfere przebaczenia ktora wciaz toczy sie wsrod spoleczenstwa. czarny wciaz
czekaja na bogactwo bialych ale w przewazajacej czesci wiedza ze trzeba na nie
poczekac cierpliwie... odbieranie nic dobrego nie przynosi RPA. gdybys byl w
RPA przed 1994 wiedzialbys jak koncepcja wojny domowej byla prawie pewnikiem...
strach bialych, wscieklosc radykalnych burow i czarnych... to wszystko sie
toczylo przez spoleczenstwo. kto nie byl tego czescia ten nigdy nie pojmie jak
glebokie pietno odcisnely na ludziach pierwsze demokratyczne wybory w kraju.

> Czarni nie przegapia zadnej mozliwosci zeby
> nie pozebrac, ostatni domagali sie odszkodowania za kolonializm i
> niewolnictwo.

a mi zebralismy o odszkodowanie za prace niewolnicze w czasie drugiej WS... nie
wiem czy wiesz ale ludzie gineli w tysiacach przy budowie drog np. w Kamerunie
do konca lat 50tych, gdzie nie otrzymywali ani grosza za wysilek. teraz wszyscy
argumentuja, ze te drogi sa teraz podstawa ich infrastruktury. ale to faktu nie
zmienia ze to byl czysty wyzysk kolonialny. jesli Polacy mieli prawo domagac
sie odszkodowan za prace podczas wojny to czarni winni miec prawo do
odszkodowan za kolonializm. swoja droga mowiac od domaganiu sie odszkodowan za
kolonializm i niewolnictwo to przewodza w tym wzgledzie murzyni ze Stanow. to
oni procesuja sie o odszkodowanie za niewolnictwo. a jak wiadomo Amerykanie w
ogole lubia sie procesowac o wszystko. jak chocby procesy z firmami fastfood za
spowodowanie tycia spoleczenstwa. wiekszosc umiarkowanych przywodcow Afryki
uwaza domaganie sie odskodowan za niewolnictwo i kolonializm za blad, ktory
ubliza godnosci Afrykanow...

> Teraz ofiary apartheid domagaja sie odszkodowania od bankow szwajcarskich,
> niemieckich za wzpomaganie bialych rzadow, wzorem ofiar holocaustu. A te
farmy
> zabrane bialym farmerom no to niby kto dostal znajomki i rodzina Mugabe,co
nie
> ktorzy nie pofatygowali sie nawet tam pojechac-a farma trzeba sie zajmowac
bez
> wzgledu czy holiday czy leje. I co to jest sprawiedliwosc?

Mugabe to cwok i debil. nie zaprzeczalem i nie zaprzeczam. sposob w jaki
zalatwiano sprawe z farmerami od lat dziesiecio wola o pomste do nieba. ale
czesc ziemi trzeba zwrocic czarnym jesli biali chca pokojowo wspolzyc z czarna
ludnoscia kraju.




Temat: Amerykanie chcą nam skredytować kupno samolotu ...
F-16
Hmmm podsumowywujac cale to tutejsze zgromadzenie proponuje
zaczac budowac latajace miotly !!! Sztab inzynierow mamy
projektanto tez mamy !!! Biznes z tego tez bedzie pomyslcie taka
technologie w polsce stworzyli !!!Fabryki budowac nie trzeba .
Duzych nakladow finansowych tez nie trzeba . Tylko ludzi
pozatrudniac !!! Socjal - hmmm socjal jest dla ludzie
najbardziej potrzebujacych a czesto bywa tak ze ten socjal
trafiea tez do tych do ktorych trafic nie powinien !!! Tak jest
na calym swiecie !!! TAm gdzie pieniadze sa "komary" tam gdzie
ich nie ma jedni zwalaja wine na drugich !!! Tak samo jest w
polsce tak samo jest w USA i wszedzie indziej na swiecie !!! O
dwoch lat mieszkam w niemczech i tu tez powoli zaczyna pracy
brakowac !!! A dzien w dzien w telewizji wala reklamami ze
4.000.000 miliony ludzi jest bez pracy !!! (przy takich
podatkach jakie placa firmy wcale sie niedziwie) w USA tez
pieniadze wychadza z budzetu panstwa niewiadomo ktorymi
drzwiamy !!! Jedno jest pewne bedzie nowy rzad ktory zwali
wszystko na ten poprzedni przyjdzie nastepny rzad (co wyniesie )
i zwali to tez na ten poprzedni !!! Wszyscy mowia tak gdybym to
ja doszedl do wladzy to... to bys gowno zrobil !!! bo kazdy
wprowadza nowe pomysly !!! Ten rzad kupuje samoloty a drugi
przyjdzie pdsumuje wszystko i powie tak ktory debil kupil te
samoloty bo w tym czy w tym mozna bylo kupic lepsze i tansze !!!
Zaraz sie odezwa slowa krytytkow i mnie tu zdoluja jednak kazdy
to wszystko widzi po swojemu . Kazdy to wszystko rozumie
inaczej !! Bo tez ktos by sie zapytal i wten sposob: No dobra
samoloty sa , bomby (najnowsze cudenka technologiczne ) sa -
prywatny sponsor . wszystko jest pilotow tez mamy . Teraz juz
tylko wzbic sie w przestworzy i atakowac !!! Taaaaaa tylko skad
wziasc kase na paliwo !!!
- policja jezdzi wrakami broni nie maja a jak maja to ledwo
udzwignac moga a jak juz wystrzeli to i tak celu nie trafi !!
-Ludzie powoli na ulice zaczynaj wychodzic !!!
-kilkaset tysiecy dzieci w tym roku doszkoly nie poszlo bo nie
maja za co !! A co za tym idzie wzrasta analfabetyzm ...
i wiele innych .

Tym ktorzy powyjezdzali (pouciekali) z polski w czetry strony
swiata wydaje sie latwo bo byc moze sie im jakos wiedzie !!!
Przyznam szczerze ze moja mama takze uciekla do niemiec bo tam
gzie mieszkalismy pracy zero a juz wszczegolnosci jak sie
skonczylo 40 rok zycia !! I kazd sie wypowiada sproboj zyc z
socjalu w USA w kanadzie czy gdziesz tam na syberii . Proponuje
oddac czesc z tego socjalu potrzebujacym dzieciom w polsce
napewno bezdieim sie zylo lepiej !!! A jak nie to powrocic do
kraju i sprobowac zyc za kilkaset zlotych przez miesiac majac na
utrzymaniu powiedzmy jedno dziecko i reszte oplat . Wtedy
zaczynaja sie prawdzie realia zycia !!!

Ja napisalem tak jak ja to widze . byc moze mnie skrytykuja
zwyzywaja jacys experci od ekonomii . lub tez ci ktorzy
mieszkaja poza granicami polski . Jmieszkam tu niecale dwa lata
i wiem co sie w polsce dzieje !!! Bo moja reszta rodziny caly
czas tam mieszka .

Prywatne krytki prosze slac na adres tra_sh@hotmail.com




Temat: Koniec pax americana?!
Ave,
oto przedruk z jutrzejszej GW. Zauważcie zresztą, że USA powoli są wypychane z
Azji Wschodniej. Tamtejsze kraje zaczynają uważać za swego przywódcę Chiny.
T.

(...)
Nowy tygrys

Pozornie wszystko wygląda doskonale. Chiny wyrastają na potęgę gospodarczą, a w
regionie - także wojskową. Potwierdzają to fakty i liczby. I tak: obroty
handlowe ChRL z USA zwiększyły się z ok. 20 mld dol. w końcówce lat 70., u
progu reform, do 475 mld w roku 2000. Co ważniejsze, w dekadzie 1990-2000
amerykański deficyt handlowy w obrotach z Chinami wzrósł niemal ośmiokrotnie i
w roku 2000 sięgał 85 mld dol. - dużo więcej niż ujemny bilans w handlu z
Japonią, który przez lata spędzał sen z powiek amerykańskich specjalistów.
Chiny mają też poważne nadwyżki w obrotach z Japonią (24,7 mld dol.) i krajami
a Unii Europejskiej (33,4 mld dol.).

Szerokim strumieniem płyną do Państwa Środka obce kapitały. Niedawno renomowana
amerykańska firma konsultingowa A.T. Kearney uznała rynek chiński
za "najatrakcyjniejszy na świecie" - ciekawszy nawet od amerykańskiego! Kręgi
światowego biznesu zdają się podzielać opinię Williama Warwicka
reprezentującego koncern ATT w Pekinie: "Jeśli nie masz sukcesów w Chinach, nie
możesz ich odnieść na rynkach globalnych".

Potwierdzają to fakty. W zeszłym roku bezpośrednie inwestycje zagraniczne w
Chinach osiągnęły wartość 47 mld dol., co oznacza ich wzrost o 15 proc. w
stosunku do roku 2000. Rokowania na ten rok są jeszcze lepsze - ponad 50 mld
dol. Gdyby ta tendencja miała się utrzymać i gdyby napływ kapitałów do USA
pozostał na obecnym poziomie (w ostatnim roku spadł aż o 60 proc. m.in. wskutek
zamachu z 11 września), to już wkrótce Chiny przyjmowałyby więcej kapitałów niż
rynek amerykański, co jeszcze niedawno zakrawało na absurd.

Co się dzieje z tymi pieniędzmi? Władze postawiły na rozwój infrastruktury.
Trwa "rewolucja kolejowa" - do roku 2005 Chiny przeznaczą 42 mld dol. na
modernizację i elektryfikację torów oraz budowę 7 tys. km nowych trakcji.
Supernowoczesna linia połączy Pekin z Szanghajem (1450 km), skracając czas
podróży z obecnych 14 godzin do pięciu. Planuje się też unowocześnienie
połączenia Pekinu z Kantonem i Hongkongiem, by ograniczyć obecną 24-godzinną
podróż do godzin 14.

Jeszcze większe nakłady przeznacza się na rozbudowę i budowę nowych dróg. U
progu minionej dekady Chiny praktycznie nie znały czegoś takiego jak
autostrada. Pierwszy odcinek łączący Szanghaj z Jiading oddano w 1988 r. Od tej
pory jednak autostrady i drogi szybkiego ruchu zaczęły wyrastać niczym
przysłowiowe grzyby po deszczu. W grudniu 2000 r. oddano trasę łączącą Pekin z
Szanghajem (1260 km). W ten sposób zakończono pierwszy etap programu budowy
autostrad. Drugi etap - przewidujący osiem wielkich autostrad - potrwa do roku
2010. Nowe drogi połączą miasta w głębokim interiorze, dziś bowiem aż 56 proc.
tras szybkiego ruchu położone jest w regionie nadbrzeżnym.

Równocześnie władze bronią własnego pieniądza (juan od lat nie osłabł) i
powolnie zwiększają rezerwy walutowe (do 154 mld dol. w 2000 r.). W listopadzie
zeszłego roku Chiny przystąpiły do Światowej Organizacji Handlu (WTO), a tym
samym podporządkowały się regułom światowej gospodarki kapitalistycznej.

Nic dziwnego, że w świecie zaczynają toczyć się spory, czy sprawne gospodarczo,
lecz niedemokratyczne Chiny nie wyrastają przypadkiem na nowego hegemona.
Chińczycy odpowiadają, że "żadnej nowej wojny nie będzie". Popularny magazyn
spraw międzynarodowych "Huanqiu Shibao" pisał w czerwcu br.: "Chiny nie stosują
standardów ideologicznych przy określaniu swoich przyjaciół i wrogów".
Przypomniał też, że w całych swych dziejach Chiny były krajem tolerancyjnym,
synkretycznym, wolnym od fanatyzmu religijnego: "Nasz naród nie posiada
tradycji misjonarskich".
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 168 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex