Biuro Nieruchomości Ekspert

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Nieruchomości Ekspert




Temat: [Wrocław] Zespół apartamentowo-usługowy Odra Tower
Odra Tower może nie powstać

Marcin Torz 2009-01-02 00:59:40, aktualizacja: 2009-01-02 00:59:40

Inwestor musi sprzedać 30 proc. mieszkań. Dopiero wtedy dostanie kredyt na budowę wieży.

Pod wielkim znakiem zapytania stoi budowa wrocławskiego drapacza chmur Odra Tower. Nie wiadomo, czy ruszy zgodnie z planem na wiosnę. Wszystko dlatego, że inwestor gorączkowo szuka banku, który udzieli kredytu na budowę wieżowca, która ma powstać przy ul. Sikorskiego. I z tym jest problem.

Jak na razie bank, z którym inwestor prowadzi rozmowy, stwierdził, że da pieniądze na budowę, ale dopiero wtedy, kiedy zostanie sprzedanych 30 proc. mieszkań i powierzchni komercyjnych.
Udało nam się ustalić, że obecnie sprzedano dopiero 15 proc. powierzchni - kilkanaście mieszkań.

- Będzie ciężko sprzedać potrzebną resztę. Teraz klienci są wymagający. Nie chcą kupować dziury w ziemi, tylko już gotowe mieszkania - tłumaczy Paweł Majtkowski, ekspert do spraw kredytów z firmy doradczej Expander. Dodatkowym utrudnieniem dla inwestora Odra Tower jest to, że klienci wciąż liczą na spadek wartości mieszkań. Dlatego też wstrzymują się od zakupów. Większy ruch w branży nieruchomości ma nastąpić dopiero za sześć miesięcy.

Tymczasem inwestor zapewnia, że zimą zakończy rozmowy dotyczące potrzebnych pieniędzy. Być może uda się wynegocjować warunki przyznania kredytu w innym banku.
- Ostatecznie dowiemy się tego najprawdopodobniej wiosną 2009 roku - twierdzi Konrad Matuszewski z Odra Tower.

Jednak to nie przekonuje naszego eksperta.
- Wszystkie banki prowadzą podobnie rygorystyczną politykę kredytową - przypomina Paweł Majtkowski. - Z dużą nieufnością podchodzą zwłaszcza do deweloperów. Indywidualnym klientom łatwiej wynegocjować korzystniejszą umowę.

Kłopoty Odry Tower to nie pierwszy objaw kryzysu gospodarczego, który panuje na świecie. Jeszcze w listopadzie wstrzymano budowę kolejnego drapacza chmur - potężnego Sky Tower Leszka Czarneckiego. Wtedy problemem było niskie zainteresowanie klientów. Niewiele osób zdecydowało się kupić apartament w wieżowcu. Podobny los spotkał inną inwestycję tego milionera: osiedle domków jednorodzinnych w gminie Wisznia Mała.

W listopadzie swoją inwestycje wstrzymał też Dom Development. Na działce przy ul. Nyskiej we Wrocławiu firma miała wybudować luksusowe osiedle. Powrót do pracy planuje się za 5 miesięcy.
- Musimy poczekać, aż rynek kredytów hipotecznych się znormalizuje - wyjaśnia Małgorzata Morańska, rzeczniczka firmy. Tuż obok miało powstać jeszcze jedno osiedle hiszpańskiej firmy Fadasa. Budowa została wstrzymana.

- W każdej chwili możemy jednak wrócić do pracy - zapewnia Krzysztof Winnicki, dyrektor wrocławskiego oddziału Fadasy. - Prace wznowimy najpóźniej we wrześniu. Będziemy jednak starali się wrócić na plac budowy wcześniej, może nawet w czerwcu - kończy Winnicki.

Jaka to wieża?

Odra Tower ma powstać przy ul. Sikorskiego, tuż za pl. Jana Pawła II.
Wieżowiec ma wznosić się na wysokość 140 m. Zmieści się w nim 181 mieszkań. Na pierwszym piętrze Odra Tower powstaną biura. Niżej zaplanowano miejsca na handel i usługi. Będą ogólnodostępne.
Najdroższy apartament zajmuje dwa ostatnie piętra. W sumie trzeba za niego wyłożyć 7,5 miliona złotych. Średnia cena za mkw. wynosi ok. 10 tys. zł. Planuje się, że budynek powstanie do końca 2011 roku.

http://polskatimes.pl/gazetawroclawska/ ... ,id,t.html





Temat: newsy 2007

Wrocławianie uciekają na wieś

Patryk W. Młynek 2007-08-19, ostatnia aktualizacja 2007-08-19 20:53
GAZETA WYBORCZA

- Mamy dosyć miasta - mówią byli wrocławianie, którzy na miejsce do życia wybrali ościenne gminy. W ub. roku Wrocław stracił 1,3 tys. mieszkańców, GUS szacuje, że do 2025 roku może ich stracić ponad 62 tys., tyle ile dziś mieszka w Świdnicy

Zygmunt Żuraw mieszkał na dziesiątym piętrze w bloku na Nowym Dworze, ale dziewięć lat temu uciekł do Bielan. - Dłużej nie mogłem znieść życia w betonowej klatce. Za miastem jest spokojniej, taniej, a dla osób z samochodem, którzy pracują we Wrocławiu, to miejsce idealne. Dopiero tutaj naprawdę odpoczywam.

Za miasto wyprowadziło się też wielu VIP-ów, jak prezydent Rafał Dutkiewicz czy prezes Impela Łukasz Puciłowski; znani sportowcy, jak koszykarz Adam Wójcik; czy ludzie sztuki, jak Aleksander Dymitrowicz, profesor na Wydziale Malarstwa i Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych. - Przeprowadziłem się z ruchliwej Oławskiej w cichy i spokojny zakątek Bielan. Chciałem być bliżej natury - tłumaczy. - Sporo moich kolegów malarzy także osiedliło się na przedmieściach.

Ale nie tylko chęć obcowania z naturą jest powodem emigracji z Wrocławia, często powód jest finansowy. - Szukałem działki we Wrocławiu, ale było za drogo - tłumaczy Sławomir Najnigier, były wiceprezydent, który wybudował dom w Wysokiej.

Z badań Głównego Urzędu Statystycznego, Rządowej Rady Ludnościowej i Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk wynika, że do 2025 roku wrocławian będzie o 62,6 tysiące mniej. Natomiast w powiatach: milickim, oleśnickim, średzkim, trzebnickim i wrocławskim liczba ludności wzrośnie o ok. 15 tys. Ale od 2001 roku zmniejsza się też liczba mieszkańców innych miast Dolnego Śląska. - W 2006 roku o 9,4 tysiąca w stosunku do poprzedniego roku. W tym Wrocławia o 1,3 tys. - mówi Danuta Komarowska z Wydziału Statystyki Społecznej wrocławskiego Urzędu Statystycznego.

Socjologowie zjawisko ucieczki z miast i jednoczesny rozwój ośrodków podmiejskich nazywają suburbanizacją. - Jej efektem jest rozwój infrastruktury w tych ośrodkach. Powstają tam nowe mieszkania, punkty handlowo-usługowe i połączenia komunikacyjne z aglomeracjami, w których pracują mieszkańcy przedmieść - tłumaczy Danuta Komarowska.

Rozwijają się więc Kobierzyce, Święta Katarzyna, Kąty Wrocławskie, Długołęka i Czernica. W każdej z tych miejscowości w ostatnich latach liczba ludności wzrosła od ok. 3 do 5 proc.

Fakt, że zjawisko suburbanizacji narasta, potwierdza Paweł Wardęga, sekretarz powiatu wrocławskiego: - W 2005 roku budowało się u nas około dwóch tysięcy osób, w następnym roku wpłynęły wnioski o pozwolenie na budowę od około sześciu tysięcy.

Marek Kończak, ekspert ds. rynku nieruchomości, uważa, że zjawisko suburbanizacji już wpłynęło na ceny gruntów. - Na obrzeżach Wrocławia zdecydowanie poszybowały w górę i próbują się zbliżać do tych w mieście. Jednak działki na peryferiach nigdy nie osiągną poziomu cen wrocławskich.

Co dzieje się z mieszkaniami, z których wrocławianie się wyprowadzają? - Albo są wynajmowane, albo stoją puste. Ale nawet jak stoją puste, to i tak ich właściciele zyskują. Mieszkania to teraz najlepsza inwestycja, ciągle wzrasta ich wartość - twierdzi Kończak.

Wrocławski magistrat chce zatrzymać mieszkańców u siebie. Wpływy miasta z tytułu podatków od nieruchomości to około 32 milionów złotych rocznie. To tylko część z ponad 250 milionów złotych uiszczanych w większości przez podmioty gospodarcze, ale w dłuższej perspektywie Wrocław straci więcej.

Aleksander Hojło z Biura Promocji Miasta Wrocławia mówi, że władze znają problem i od dwóch lat próbują zatrzymać exodus z Wrocławia. - Trwa kampania "Wrocław - Twoje klimaty". Ma ona zachęcić, by ludzie studiowali, pracowali i mieszkali we Wrocławiu - tłumaczy. Ale największe szanse na zatrzymanie mieszkańców widzi w uwolnieniu wrocławskich terenów pod budowy. - Jak będzie więcej ziemi, ludzie nie będą musieli osiedlać się poza miastem - argumentuje.

Potwierdza to Marcin Urban, skarbnik miasta Wrocławia: - We Wrocławiu można budować na obszarach, które mają plany miejscowe lub po wydaniu warunków zabudowy. Część gruntów nie należy do miasta, tylko np. do Skarbu Państwa, miasto zabiega o nie, ale to musi potrwać.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław


BREDNIE szkoda ze autor nawet nie starał sie zrozumieć danych statystycznych, które mówią, że wprawdzie liczba mieszkanców Wrocławia sie zmniejsza ale tylko dlatego że jest a właścicie był ujemny przyrost gospodarczy, natomiast od wielu juz lat Wrocłąw ma dodatnie saldo migracji i co roku do miasta przybywa o około 1500 osób wiecej niz je opuszcza.
Te prognozy dotyczące ilosci mieszkanców za x lat tez bzdurne ale to zdaje sie produkcja GUS-u, który po prostu ekstrapolował obecne tendencje demograficzne na nastepne lata- nic bardziej bzdurnego.





Temat: newsy 2007
Wrocławianie uciekają na wieś

Patryk W. Młynek 2007-08-19, ostatnia aktualizacja 2007-08-19 20:53
GAZETA WYBORCZA

- Mamy dosyć miasta - mówią byli wrocławianie, którzy na miejsce do życia wybrali ościenne gminy. W ub. roku Wrocław stracił 1,3 tys. mieszkańców, GUS szacuje, że do 2025 roku może ich stracić ponad 62 tys., tyle ile dziś mieszka w Świdnicy

Zygmunt Żuraw mieszkał na dziesiątym piętrze w bloku na Nowym Dworze, ale dziewięć lat temu uciekł do Bielan. - Dłużej nie mogłem znieść życia w betonowej klatce. Za miastem jest spokojniej, taniej, a dla osób z samochodem, którzy pracują we Wrocławiu, to miejsce idealne. Dopiero tutaj naprawdę odpoczywam.

Za miasto wyprowadziło się też wielu VIP-ów, jak prezydent Rafał Dutkiewicz czy prezes Impela Łukasz Puciłowski; znani sportowcy, jak koszykarz Adam Wójcik; czy ludzie sztuki, jak Aleksander Dymitrowicz, profesor na Wydziale Malarstwa i Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych. - Przeprowadziłem się z ruchliwej Oławskiej w cichy i spokojny zakątek Bielan. Chciałem być bliżej natury - tłumaczy. - Sporo moich kolegów malarzy także osiedliło się na przedmieściach.

Ale nie tylko chęć obcowania z naturą jest powodem emigracji z Wrocławia, często powód jest finansowy. - Szukałem działki we Wrocławiu, ale było za drogo - tłumaczy Sławomir Najnigier, były wiceprezydent, który wybudował dom w Wysokiej.

Z badań Głównego Urzędu Statystycznego, Rządowej Rady Ludnościowej i Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk wynika, że do 2025 roku wrocławian będzie o 62,6 tysiące mniej. Natomiast w powiatach: milickim, oleśnickim, średzkim, trzebnickim i wrocławskim liczba ludności wzrośnie o ok. 15 tys. Ale od 2001 roku zmniejsza się też liczba mieszkańców innych miast Dolnego Śląska. - W 2006 roku o 9,4 tysiąca w stosunku do poprzedniego roku. W tym Wrocławia o 1,3 tys. - mówi Danuta Komarowska z Wydziału Statystyki Społecznej wrocławskiego Urzędu Statystycznego.

Socjologowie zjawisko ucieczki z miast i jednoczesny rozwój ośrodków podmiejskich nazywają suburbanizacją. - Jej efektem jest rozwój infrastruktury w tych ośrodkach. Powstają tam nowe mieszkania, punkty handlowo-usługowe i połączenia komunikacyjne z aglomeracjami, w których pracują mieszkańcy przedmieść - tłumaczy Danuta Komarowska.

Rozwijają się więc Kobierzyce, Święta Katarzyna, Kąty Wrocławskie, Długołęka i Czernica. W każdej z tych miejscowości w ostatnich latach liczba ludności wzrosła od ok. 3 do 5 proc.

Fakt, że zjawisko suburbanizacji narasta, potwierdza Paweł Wardęga, sekretarz powiatu wrocławskiego: - W 2005 roku budowało się u nas około dwóch tysięcy osób, w następnym roku wpłynęły wnioski o pozwolenie na budowę od około sześciu tysięcy.

Marek Kończak, ekspert ds. rynku nieruchomości, uważa, że zjawisko suburbanizacji już wpłynęło na ceny gruntów. - Na obrzeżach Wrocławia zdecydowanie poszybowały w górę i próbują się zbliżać do tych w mieście. Jednak działki na peryferiach nigdy nie osiągną poziomu cen wrocławskich.

Co dzieje się z mieszkaniami, z których wrocławianie się wyprowadzają? - Albo są wynajmowane, albo stoją puste. Ale nawet jak stoją puste, to i tak ich właściciele zyskują. Mieszkania to teraz najlepsza inwestycja, ciągle wzrasta ich wartość - twierdzi Kończak.

Wrocławski magistrat chce zatrzymać mieszkańców u siebie. Wpływy miasta z tytułu podatków od nieruchomości to około 32 milionów złotych rocznie. To tylko część z ponad 250 milionów złotych uiszczanych w większości przez podmioty gospodarcze, ale w dłuższej perspektywie Wrocław straci więcej.

Aleksander Hojło z Biura Promocji Miasta Wrocławia mówi, że władze znają problem i od dwóch lat próbują zatrzymać exodus z Wrocławia. - Trwa kampania "Wrocław - Twoje klimaty". Ma ona zachęcić, by ludzie studiowali, pracowali i mieszkali we Wrocławiu - tłumaczy. Ale największe szanse na zatrzymanie mieszkańców widzi w uwolnieniu wrocławskich terenów pod budowy. - Jak będzie więcej ziemi, ludzie nie będą musieli osiedlać się poza miastem - argumentuje.

Potwierdza to Marcin Urban, skarbnik miasta Wrocławia: - We Wrocławiu można budować na obszarach, które mają plany miejscowe lub po wydaniu warunków zabudowy. Część gruntów nie należy do miasta, tylko np. do Skarbu Państwa, miasto zabiega o nie, ale to musi potrwać.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław



Temat: gdzie jest PKP
Jest szansa, że lubiński dworzec PKP nabierze blasku...

=========================================================

POLSKA Gazeta Wrocławska
Dworce nie będą straszyć, bo PKP szykują rewolucję

Inwestorzy ostrzą sobie zęby na nasze stacje. PKP chce je wynająć lub oddać zupełnie za darmo.
Jest szansa, że przestaniemy się wstydzić za wygląd dolnośląskich dworców kolejowych. Te w samym Wrocławiu Polskie Koleje Państwowe chcą wreszcie gruntownie wyremontować i zagospodarować.

Zmiany czekają też ponad 40 budynków stacyjnych w innych miejscowościach regionu. 23 z nich kolejarze gotowi są oddać lokalnym samorządom, a trzy - Szklarską Porębę Dolną, Zagórze Śląskie i Lubin Górniczy - sprzedać prywatnym inwestorom. Kolejnych 15 małych stacji - głównie na wsiach - zostanie wyburzonych, bo ich remont byłby kosztowny, a budynki i tak nikomu by się nie przydały.

Z decyzji PKP już cieszy się Ryszard Pacholik, wójt Kobierzyc. Jego gmina jest na liście tych, którym kolejarze są gotowi podarować stację. Pacholik zamieni ją na mieszkania. - Mamy kilka rodzin, które potrzebują swoich czterech kątów. Liczę na to, że szybko mógłby trafić do przebudowanego budynku dworca - wyjaśnia.
Największe emocje wzbudzają jednak stacje w samym Wrocławiu. W PKP dobrze wiedzą, że te są warte fortunę. Nie będą ich więc sprzedawać, ale poszukają firm, które razem z koleją zajmą się zagospodarowaniem budynków, a potem będą czerpać z tego zyski.

- Najatrakcyjniejszy jest tu zdecydowanie Dworzec Świebodzki - twierdzi Jerzy Kamiński, ekspert od rynku nieruchomości. - To teren, o który inwestorzy mogą się zabijać. Jest świetnie położony, a w przyszłości znów mają kursować stąd pociągi. Tuż obok gmachu będzie przecież można budować biura czy centra handlowe - wylicza. Zachwala również dworce Mikołajów i Nadodrze.

Kolej poszukuje też partnerów do inwestycji w swoim sztandarowym wrocławskim obiekcie - na Dworcu Głównym. Na początku przyszłego roku ma rozpocząć się jego remont.
- Środki na prace mamy już zapewnione - cieszy się Michał Wrzosek, rzecznik prasowy PKP.
Kolejarze szukają jednak przedsiębiorstw, które pomogą w stworzeniu na dworcu galerii handlowej. - To świetne miejsce, choć nie można tam liczyć na dużą powierzchnię handlową, co jest - niestety - sporym minusem - mówi Wojciech Gepner, rzecznik prasowy Echo Investment, firmy do której należy m.in. wrocławski Pasaż Gruwnaldzki. - Na pewno jednak pochylimy się nad taką ewentualnością.

Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR" uważa, że im mniej PKP na dworcach kolejowych, tym lepiej. - Niestety, dworce w Polsce są w opłakanym stanie, a PKP nie potrafią się nimi odpowiednio zająć. W takim tempie, w jakim teraz remontowane są dworce, normalności doczekamy się dopiero za 100 lat - komentuje.

Te dolnośląskie dworce doczekają się wreszcie remontów:
Wrocław - Mikołajów, Wrocław - Pracze Odrzańskie, Wrocław - Kuźniki, Wrocław - Leśnica, Wałbrzych - Miasto, Wałbrzych - Główny, Legnica

Te dolnośląskie dworce i stacje PKP chce przekazać samorządom:
Kąty Wrocławskie, Oborniki, Wałbrzych-Szczawienko, Bystrzyca Kłodzka, Kudowa -Zdrój, Lądek-Zdrój, Głuszyca, Głuszyca Górna, Bartnica, Ludwikowice Kłodzkie, Nowa Ruda, Ścinawka Średnia, Gorzuchów Kłodzki, Żarów, Leśna, Szklarska Poręba Górna i Średnia, Jedlina Górna, Rudna Miasto, Bielany, Kobierzyce, Sobótka Miasto, Świętoszów.

Te dworce i stacje PKP chce sprzedać prywatnym firmom lub samorządom:
Szklarska Poręba Dolna, Zagórze Śląskie, Lubin Górniczy
Zobacz także:
OFERTA PKP S.A Oddział Dworce Kolejowe
KATALOG ZNISZCZONYCH DWORCÓW

Te dworce i stacje z Dolnego Śląska PKP chce wyburzyć:
Krosnowice Kłodzkie, Żelazno, Stary Wielisław, Zdrojowisko, Marcinowice Świdnickie, Grabina, Kowary Średnie, Górzyniec, Bukówek, Rynarcice, Żukowice, Stare Rochowice, Sadowice Wrocławskie, Ubocze, Jelenia Góra Celwiskoza.

źródło : http://wroclaw.naszemiast...ia/1001235.html



Temat: Kadry IV RP
Pierwsze spięcie PiS - Samoobrona o stanowiska .

Renata Grochal, kid 08-05-2006, ostatnia aktualizacja 08-05-2006 22:46

Samoobrona chce obsadzić dzielącą unijne fundusze ARiMR. Jej kandydatem na fotel prezesa jest Jerzy Mielewski, były pracownik służby bezpieczeństwa i były członek komitetu wyborczego Andrzeja Leppera- To skandal, że taka osoba w ogóle ubiega się o jakąś funkcję w państwie! - mówi Adam Lipiński, wiceprezes PiS, - Żaden pracownik ani współpracownik SB nie powinien być w rządzie ani w agencji rządowej.Jerzy Mielewski od 2003 roku kieruje biurem kontroli technicznych w Agencji Rynku Rolnego. W styczniu złożył papiery w konkursie na prezesa ARiMR.Lipiński: - Powinny być procedury, które uniemożliwiają byłym pracownikom SB ubieganie się o rządowe stanowiska. Osoby, które pełnią rządowe funkcje, muszą być wiarygodne. A byli pracownicy SB, nawet jeśli są fachowcami, wiarygodni nie są.Innego zdania jest Janusz Maksymiuk, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego Samoobrony. Przyznaje, że Mielewski konsultował z nim swój start w konkursie na szefa ARiMR: - Pytał, czy ma kandydować do ARiMR, czy do Agencji Rynku Rolnego. Nikogo nie dyskwalifikuje to, że był pracownikiem SB. Jeśli nie donosił na innych, może ubiegać się o rządowe funkcje.Mielewski pracował w MSW w latach 1978-81. Twierdzi, że był informatykiem. - Przestrajałem radia samochodowe i telewizory - zapewnia. - Nigdy na nikogo nie donosiłem i nikomu nie wyrządziłem krzywdy.Dlaczego trafił do SB? - Zamiast iść na dwa lata do wojska, wybrałem po prostu milicję - mówi.Według naszych rozmówców z PiS Mielewski powinien się wycofać z konkursu o fotel prezesa ARiMR. - Samoobrona tylko się kompromituje, wystawiając takich kandydatów. Wiadomo, że nigdy nie zgodzimy się na kogoś takiego - mówi jeden z polityków PiS.Mielewski nie zamierza się wycofać.Konkurs na prezesa Agencji ma być rozstrzygnięty 30 maja. Wczoraj w radiowych "Sygnałach dnia" kandydatury Milewskiego bronił Andrzej Lepper: - On pracował oficjalnie, tak jak setki tysięcy ludzi pracowało w poprzednim ustroju w milicji czy w służbach specjalnych. Jeśli cokolwiek zrobił przeciw Polsce i Polakom, to będę pierwszym, który go usunie z Samoobrony - mówił wicepremier.Mielewski zapisał się do Samoobrony w lipcu 2005 roku. Startował do Sejmu z ostatniego miejsca na liście w okręgu siedleckim. Dostał około 700 głosów. Był ekspertem ds. rynku rolnego Samoobrony i członkiem komitetu wyborczego Andrzeja Leppera, gdy ten kandydował na prezydenta RP: - Ten facet mnie urzekł swoją osobowością, choć tak na niego plują i narzekają - mówi.Początkowo PiS nie chciał oddać Samoobronie rządowych agencji rolnych, twierdząc, że podczas ostatnich wyborów parlamentarnych to PiS wygrał z Samoobroną na wsi. Jednak partia Jarosława Kaczyńskiego ugięła się pod żądaniami Andrzeja Leppera. Postawił warunek - jako minister rolnictwa musi kontrolować obsadę rządowych agencji rolnych. Oprócz ARiMR partia Leppera wystawi też kandydatów na stanowiska kierownicze w Agencji Rynku Rolnego i Agencji Nieruchomości Rolnych.

ŹRÓDŁO: Renata Grochal, kid

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA




Temat: [Wrocław] Kępa Mieszczańska
400 milionów za Kępę

Marcin Torz 2008-09-16 19:09:52, aktualizacja: 2008-09-16 19:09:52

Rekordowo wysoka jest kwota, za którą wojsko chce sprzedać Kępę Mieszczańską. Za 12,5 hektara chętny będzie musiał zapłacić blisko 400 milionów złotych.

Teren podzielony jest na trzy działki. Zdecydowanie największa zajmuje 12 ha, a jej cena wywoławcza to 370 mln zł. Pozostałe dwie działki są o wiele mniejsze: 0,1 ha (jedyne 3,2 mln zł) i pół hektara (17 mln zł).

Agencja Mienia Wojskowego, która jest właścicielem wyspy (do niedawna była tam jednostka wojskowa), wyznaczyła licytację terenu na grudzień. Właścicielem zostanie ten, kto zaproponuje więcej pieniędzy.
Zainteresowanie Kępą jest spore. Wojsko nie chce zdradzić, jakie firmy pytają o działkę, ale o frekwencję na licytacji żołnierze się nie boją. Jednak prawdziwych graczy będzie tylko kilku.
- Niewielu jest inwestorów, którzy mogliby sprostać takiemu wydatkowi - uważa Marek Kończak, wrocławski ekspert rynku nieruchomości. - Oprócz samego zakupu trzeba przecież liczyć koszty późniejszej budowy.

Jeśli wojsko otrzyma przynajmniej tyle pieniędzy, ile wynosi cena wywoławcza, to będziemy mieli rekordową transakcję. W 2006 roku hiszpańska grupa PRASA kupiła centrum południowe - 4,5 ha między hotelem Wrocław a planowaną Sky Tower - za 370 mln zł.

Wiadomo już, co na Kępie może powstać, mimo że urzędnicy z magistratu wciąż pracują nad szczegółami miejscowego planu zagospodarowania. Dopuszczona będzie budowa galerii handlowych, osiedli mieszkaniowych (przewidziano m.in. apartamenty) i biurowców.
Urzędnicy chcą także, aby na części obszaru przyszły inwestor zadbał o zieleń. Chodzi o miejsca tuż przy rzece. Tam powstanie promenada wraz restauracjami i pubami. Zgodnie z planem miejsce ma być atrakcją turystyczną, skierowaną również do mieszkańców Wrocławia. Z Rynku można tam dojść w kilka minut.

Czy na Kępie wybudowane zostaną drapacze chmur? To wątpliwe.
- Ale niewykluczone - mówi Tomasz Ossowicz, dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia.
Jeśli wojsko szybko znajdzie inwestora, to budowa pierwszych budynków na Kępie mogłaby rozpocząć się w przyszłym roku.

Wrocław zwraca się do Odry
Na Kępie Mieszczańskiej powstanie kolejna inwestycja tuż nad rzeką. Tereny przy Odrze stały się ostatnio łakomym kąskiem dla inwestorów. Przy ul. Sikorskiego powstanie drapacz chmur Odra Tower i kompleksy apartamentowców Riverview. Podobnie jak na niedalekim Kleczkowie, na terenach po Zakładzie Naprawczym Taboru Kolejowego. Tam wybudowane zostanie zupełnie nowe osiedle - również z wieżowcami. Nad Odrą mają powstać kilometry promenad.

Na szaro zaznaczono teren, który chce sprzedać wojsko. To w sumie 12,5 hektara. Cena: prawie 400 milionów złotych (Š Infografika: Maciej Dudzik)



Temat: Lotnisko Kielce
BIZNES | TRANSPORT | Nowe porty lotnicze na mapie Polski
Lotniska: najbardziej zaawansowana inwestycja w Lublinie, Kielce wciąż walczą o pieniądze

Co najmniej cztery nowe porty lotnicze mają zostać otwarte do 2012 roku. Wiele wskazuje, że pierwszy powstanie pod Lublinem, a pod Kielcami w ogóle może go nie być.
KATARZYNA
KOZIŃSKA-MOKBZYCKA
katarzyna.kozinska@infor.pl

Za kilka dni Komisja Europejska ma wydać werdykt w sprawie dofinansowania budowy lotniska w podkieleckich Obicach. Władze regionu liczą,
że UE przekona się do projektu, którego orędownikiem był
Przemysław Gosiewski. - Lotnisko ma być kołem zamachowym dla regionu. Świętokrzyskie nie jest uwzględnione w planach budowy autostrad.
Port lotniczy mógłby obsługiwać i pasażerów, i przewozy towarowe - mówi Iwona Potaczała, rzecznik urzędu marszałkowskiego.
KE nie przyjmowała argumentów samorządu twierdząc, że 39 mln euro dotacji zostanie zmarnowane, bo lotnisko na siebie nie zarobi. Teraz ocenę
wyda niezależny ekspert powołany przez Brukselę.
Kieleckie Obice są jednym z co najmniej czterech portów,
które mają uzupełnić białe plamy na lotniczej mapie Polski.
Łącznie na ich uruchomienie zostanie wydane co najmniej
800 mln zł. Do tego należy doliczyć nawet kilkaset milionów
na budowę lub rozbudowę infrastruktury okołolotniskowęj:
drogi, kolej dojazdową itp. Zdaniem resortu transportu
co najmniej dwa nowe lotniska są niezbędne na wschodniej
ścianie, gdzie dziś funkcjonuje tylko jedno-w Rzeszowie. Mają
powstać dwa: w podlubelskim Świdniku i w Białymstoku.
- Na początku listopada wystąpimy do Urzędu Lotnictwa
Cywilnego o promesę zezwolenia na założenie lotniska. Mamy
już zapewnione 49 mln euro z unijnego Regionalnego
Programu Operacyjnego - mówi Grzegorz Muszyński, szef
portu Lublin - Świdnik. Liczy, że w II połowie 2008
roku uda się ogłosić przetargi na budowę terminala i pasów.
Białystok chce wybudować lotnisko w Krywlanach. Pod koniec
października ostateczną decyzję w sprawie lokalizacji
ma podjąć sejmik, bo budowie sprzeciwiają się mieszkańcy.
- Bardzo się staramy, aby lotnisko zaczęło działać najdalej za
trzy lata - podkreśla Lech Wasilewski z podlaskiego urzędu
marszałkowskiego. W najtrudniejszej sytuacji są
promotorzy reaktywacji lotniska w Zegrzu Pomorskim koło
Koszalina. Rozwiązanie Sejmu LOTNISKA W POLSCE
8,58 mln pasażerów podróżowało samolotami w I półroczu 2007 r., w tym 4,4 mln osób odprawiły regionalne porty lotnicze
Udział portów w rynku podróży pasażerów w I półroczu 2007 r.
(w proc.)
Okęcie
Kraków Balice
Katowice-Pyrzowice 9,25
Gdańsk-Rębiechowo 9,01
Wrodaw-Starachowice 6,91
Poznań-Ławica 4,15
tódź-Lublinek 1,75
Rzeszów 1,49
Szczecin-Goleniów 1,17
Bydgoszcz 0,94
Zielona Góra 0,05
Źródło ULC
48,88
16,4
przekreśliło okazję na szybkie uchwalenie przepisów ułatwiających
przekazywanie nieruchomości pod lotniska z Agencji
Mienia Wojskowego do samorządów. Na razie Stowarzyszenie
Gmin i Powiatów Pomorza Środkowego (SGiPPŚ), które
zajmuje się przygotowaniem inwestycji, dzierżawi 200 ha terenu
lotniska od AMW. UE może dofinansować rozbudowę 12
mln euro. Projektem interesują się też prywatni inwestorzy, ale
czekają na rozwiązanie kwestii własności terenu lotniska.
- Zgłasza się do nas bardzo wielu inwestorów, przede
wszystkim zagranicznych, którzy chcą się zaangażować w ten
projekt. Liczymy, że lotnisko zacznie funkcjonować w 2011 roku
- mówi Czesław Zdrojewski, dyrektor biura Stowarzyszenia
Gmin i Powiatów Pomorza Środkowego, które dzierżawi
od AMW teren pod przyszłe lotnisko.*
GAZETA PRAWNA 2007-10-15



Temat: Lotnisko Kielce
Tysiące podpisów za Obicami

Tysiące podpisów pod petycją o dofinansowanie budowy portu lotniczego w Obicach. - To się może opłacić - mówi o spółce akcyjnej Port Lotniczy Kielce SA ekspert.

Do środy można składać podpisy pod petycją w sprawie dofinansowania przez Unię budowy Regionalnego Portu Lotniczego Kielce w Obicach. Akcję przedłużamy do środy.

W sobotę w godz. 14-19 księgi będą wyłożone w Realu, Galerii Echo i Pasażu Świętokrzyskim. Do księgi będzie można się wpisać na Placu Artystów (w godz. 10-14) oraz na targach psów na terenie Targów Kielce (g.11-14). Zainteresowanie jest tak duże, że akcję zbierania podpisów przedłużamy do środy. Księga będzie wyłożona w naszej redakcji przy Rynku w godz. 9-17, w pobliskim Ratuszu (biuro obsługi interesanta), redakcjach Echa Dnia, TVP Kielce i Radia Kielce, a także w Pasażu Świętokrzyskim na Ślichowicach i Galerii Echo.

Do tej pory zebralismy już kilka tysięcy podpisów. Wielu, dopisując swoje komentarze i przemyślenia.

- Podpisałam, bo w Kielcach lotnisko jest potrzebne. Jestem z Mielca, ale mam zamiar tu się przeprowadzić. Nie wyobrażam sobie miasta wojewódzkiego bez lotniska - mówiła Elżbieta Jędrzejowska, studentka ekonomii w Akademii Świętokrzyskiej, która podpisała się na liście wystawionej pod Kinopleksem.

- Żebyśmy w końcu z zaścianka wyszli! - dodał pan Ireneusz, kielczanin od urodzenia, który podpisywał się razem z żoną.

- I napiszcie, żeby się zwrócić do Polonii Amerykańskiej. Pan Olbiński niech pomoże. No i poseł Miodowicz, teraz ma władzę. Ja jestem emerytem, to nie skorzystam z lotniska, ale młodzi tak. Dziecko mi do Gdańska uciekło, bo tu nie ma życia. Co oni chcą z Kielc skansen jakiś zrobić? - mówił zdenerwowany pan Tadeusz.

Władze województwa domagają się włączenia budowy portu lotniczego w Obicach do unijnego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013 i dofinansowania tej inwestycji kwotą 39 mln euro. Całość ma kosztować 70 mln euro.

Budowę lotniska popierają też władze klubu piłkarskiego Kolporter. Podczas najbliższego meczu Pucharu Ekstraklasy z Cracovią Kraków - w niedzielę o godz. 15 - każdy kibic będzie mógł wpisać się do specjalnie przygotowanej księgi umieszczonej w loży nr 6.

W czwartek prezydent Kielc Wojciech Lubawski poinformował, że miasto powoła spółkę akcyjną Port Lotniczy Kielce i będzie sprzedawać jej akcje wszystkim chętnym. Na początek chce zebrać 2 mln zł kapitału, docelowo spółka ma przejąć nieruchomości lotniska i pozyskać inwestora strategicznego.

Dla Gazety

Michał Marczak, dyrektor Domu Inwestycyjnego BRE

- Idea spółki [Port Lotniczy Kielce - przyp. red.] jest ciekawa i trochę przypomina to jak finansowano wiele przedsięwzięć publicznych przed wojną. Interesująca oferta. Pozostaje pytanie, przy jakiej wycenie takie akcje byłyby sprzedawane. Biznes związany z portami lotniczymi jest interesujący pod warunkiem odpowiedniej ich lokalizacji. Inwestowanie w takiej branży nie jest czymś niezwykłym. Jakiś czas temu hiszpańska grupa inwestycyjna Farrovial kupowała porty lotnicze w Wielkiej Brytanii [w 2006 r. Ferrovial objął 83 proc. akcji BAA. BAA to jeden z największych operatorów lotniskowych na świecie, ma siedem portów lotniczych w Wielkiej Brytanii, m.in. Heathrow - przyp. red.].

RAMKA

Co wpisywali kielczanie

"Lotnisko szansą dla regionu"

"Świętokrzyskie ma być Europą, a nie zaściankiem. Dajcie nam szansę na rozwój"

"Popieram wszelkie starania zmierzające do rozwoju regionu świętokrzyskiego. Takie szczególnie możliwości daje port lotniczy i połączenia z innymi zakątkami świata"

"Panie prezydencie Lubawski, jestem całym sercem za lotniskiem i popieram Pańskie starania"

"Popieram budowę lotniska całym sercem"

"Port lotniczy ma być!!!"

"Lotnisko Kielce świętokrzyską racją stanu!"

"Nie wyobrażam sobie dalszego rozwoju naszego regionu bez lotniska"

Źródło: http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,47262,4681434.html
Ziemowit Nowak, pio
2007-11-16




Temat: (pr) BiT City na pięć sposobów. | Przetarg na 4 letnią obsługę Tr. Wsch. - Bdg. Gł.






| Powinien zrobić najstaranniej jak tylko potrafi i to wystarczy.

W warunkach przetargów o których w 80% decyduje cena ? Na pewno...


Można zaoszczędzić na materiałach biurowych, na wyposażeniu biura, płacach
itp, ale nie na merytorycznych obliczeniach opracowania, bo to byłby sabotaż
i koniec eksperta.


| To po co zlecać cokolwiek, jeśli i tak nic wartościowego nie otrzymamy w
| zamian?

To już Twoje zdanie. Ja np. chciałbym dostać 5 możliwości, pocztyać sobie
o każdej z nich i mieć wybór.


Jeśli nie znamy wcześniej możliwości i warianty są wynikiem opracowania to
tak. Ale w tym przypadku raczej zlecono opracowanie wskazując możliwości już
wstępnie rozważane. Wtedy lepiej od razu na wstępie wykluczyć błędne
pomysły, aby móc skupić się na tych najbardziej realnych do wprowadzenia w
życie sprawach.


Nie znam Cię, ale na prawdę gdybym widział człowieka, który zna się
przynajmniej częściowo na rzeczy i zleca całkowicie wybór tak olbrzymiej
inwestycji innym osobom szczerze bym się zdziwił.


Nie znam Cię, ale naprawdę gdybym widział człowieka, który zna się najwyżej
częściowo na rzeczy i przy wyborze zupełnie nie bierze pod uwagę zleconych u
ekspertów opracowań tak olbrzymiej inwestycji, szczerze bym się zdziwił. :)

Bo czym jest opracowanie, jeśli nie, wskazaniem najkorzystniejszej
inwestycji? Czy jakiś urzędnik podejmie ciężar decyzji o realizacji gorszego
wariantu?
Jeśli się nie zna, to bez doradcy wybierze na zasadzie przypadku. Jeśli się
trochę zna, to łatwo zrozumie wykluczenie oczywistych złych pomysłów (albo
nie podda ich pod rozwagę), a jeśli się zna, to nie potrzebuje doradcy (to w
przypadku instytucji teoretyczne, bo musi być jakiś 'papierek').


Róznie dobrze mółbyś
powiedzieć, że w opracowaniu powinni byli wziąć wg nich najlepszy wg.
kryteriów warinat, i nawet go nie opisywać - skoro i tak ufasz wyborowi
eksperta niech zatoczy za Ciebie kółeczko nad właściwą propozycją.


Nawet jeśli w wyniku wieloletniej, bardzo długiej współpracy wierzymy
doradcy już w 100%, to istnieje jeszcze wymagany obieg dokumentów, bez
którego nie można wydawać publicznych pieniędzy.

Po za tym, zaufanie w relacji ekspert - klient jest dość powszechne. Np.
lekarze - pacjenci, biegli - sądy, mechanicy - posiadacze wszelakich
sprzętów. A w szczególnie ważnych przypadkach korzystamy z opinii kilku
niezależnych ekspertów.


Nie możesz zrozumieć, że nie ma sztywnych danych wyjściowych? Mogą sobie
planować wstępnie wydatek 300 mln... Jak inwestujesz 300 mln to jezeli
znajdą argumenty które do Ciebie trafią wyłożysz i kolejne 100 mln. bo
warto.


Dane wejściowe mogą być różne, ale zawsze są sztywne i konkretne. Jeśli na
wejściu podaję kwotę jaką dysponuję (np. 300mln), to później nie ma czegoś
takiego, że może znajdę jeszcze inne pieniądze (dołożę 100 mln), bo to
świadczy o niekompetencji w określaniu potrzeb i możliwości. W tym przypadku
raczej pieniądze nie były danymi wejściowymi, lecz wskazane warianty, a
danymi oczekiwanymi są 'senso-pieniądze'.


To są te Twoje "niemierzalne parametry" a nie zmiana SIWZ. W SIWZ nie
zawrzesz koloru bidetu w łazience, bo to mało istotny szczegół, ale jak
zobaczysz różowy od razu domek odpadnie. A "biuro nieruchomości" postuka
się po czole jak dasz zestaw warunków "bidet ale nie zielony", droga
dojazdowa z drzewkami po prawej stronie, z widokiem na morze, ale
przysłoniętym drzewami, nie zasłaniającymi wschodzącego słońca i
współgrającymi z twoimi zasłonkami.


Skracałem, a i tak jeszcze za mało skróciłem cytaty. Miałem na myśli, że za
odpowiednik zmiany SIWZ uznaję zmianę dopuszczalnej ceny telewizora w
trakcie doradztwa, jeśli taką podałem jako cenę leżącą w granicach moich
możliwości. Niemierzalne to właśnie kolory, zapachy, fobie i widoki.

A co do domku, ja na miejscu 'biura nieruchomości' nie pukałbym się w czoło.
Jeśli klient poda mi na wstępie, że drzewka mają być 'takie a takie', i
pokaże firanki, to z jednej strony policzę sobie większe koszty za usługi
specjane, a z drugiej będę miał mniej roboty, bo nie będę musiał aranżować
niepotrzebnych (nie spełniających warunków) wizji lokalnych.


| A jeżeli wariant najdroższy jest bez sensu, to nie posłuchają doradcy?
| Jeśli nie potrzebują doradcy, to po co było go wynajmować?

Są ludźmi myślącymi, a nie sekretarką która wrzuca dane do Excela i chce
mieć gotowy wynik. Mają swoje argumenty za i przeciw i mają z opracowania
ekspertów opinie za i przeciw - z tego zbioru poważą sobie odpowiednio
wyniki i zrobią co będą uważali za stosowne. Expert ma za zadanie wyrazić
opinię ekspercką na temat rozwiązań od których jest ekspertem,
odpowiedzialność za transport na zarządzanym terenie, za gospodarowanie
mieniem i rozdział kasy publicznej, a także odpowiedzialność przed
wyborcami jest udziałem samorządowców.


Ekspert nie może wymienić tylko 'suche' za i przeciw. Musi jeszcze je
oszacować i przedstawić swoją opinię, wtedy jest ekspertem. Ludzie myślący,
jeśli szukają rozwiązania, to słuchają rad ekspertów, a nie, płacą za ich
ekspertyzy, a potem robią i tak swoje. Nie wyobrażam sobie tłumaczenia
urzędników przed samorządowcami, że odrzucają zdanie ekspertów i proponują
zatwierdzić do realizacji własne rozwiązanie.

Nadal uważam, że tak naprawdę, obecnie do wyboru nie ma pięciu wariantów
tylko dwa.
Toruń - Bydgoszcz przez Solec, tańszy i prostszy w realizacji, gwarantujący
dużą prędkość handlową oraz droższy, trudniejszy w realizacji i bardzo
przyszłościowy wariant przez rozbudowujące się wsie wzdłuż DK80 (przez
Złąwieś Wielką), który już teraz wymagałby rezerwacji terenu na ten cel (kto
wie czy w niektórych miejscach nie jest nawet za późno). Każdy wariant ma
swoje plusy i najlepiej gdyby istniały oba równoczesnie. Może kiedyś tak
będzie.

Pozdrawiam. Jatal.





Temat: newsy 2007
We Wrocławiu budują na potęgę

2007-11-06 (aktualizacja: 2007-11-05)
Agnieszka Janas (Puls Biznesu wyd. 2470, s. 22)

W słynnym z rozwoju gospodarczego mieście deweloperzy liczą na popyt ze strony nowych pracowników

Lekki spadek cen zanotowany w kwietniu 2007 r. nie osłabił energii budowniczych mieszkań w stolicy Dolnego Śląska.

Wrocław wabi inwestorów. Posiada: międzynarodowy port lotniczy, przez obrzeża miasta przebiega autostrada A4, a dworce kolejowe i porty żeglugi rzecznej zapewniają połączenie z całym światem. Plany zagospodarowania zapowiadają ogromny rozwój miasta w ciągu najbliższych kilku lat.

Dla pracowników

Przybywa miejsc pracy w fabrykach powstających w słynnej strefie ekonomicznej w Kobierzycach. Skutkuje to poszukiwaniem mieszkań, a przy przewadze popytu nad podażą — wzrostem cen mkw. lokalu.

Fala wzrostów cen mieszkań, która przetoczyła się przez Polskę w ubiegłym roku, nie ominęła Wrocławia. W 2006 r. ceny na rynku pierwotnym zwiększyły się o blisko 55 proc.

— Dynamiczny rozwój gospodarczy regionu sprawił, że mieszkańcy otrzymywali coraz wyższe pensje, dzięki czemu rosła ich zdolność kredytowa. Dostrzegalne było także zjawisko zakupu mieszkań we Wrocławiu przez cudzoziemców inwestujących w nieruchomości, co także nie pozostało bez wpływu na poziom cen. Obecnie sytuacja uspokoiła się. Ceny w marcu 2007 r. osiągnęły rekordową wysokość, po czym zaczęły nieznacznie spadać — zauważa Waldemar Oleksiak z działu badań i analiz agencji Emmerson Nieruchomości.

Jednak właściciele mieszkań nie mają się czego obawiać. Według przedstawicieli agencji REAS spadki cen będą raczej korektą, niż lawinowym zmniejszeniem się wartości lokali.

Place budowy

Jednym z najśmielszych projektów we Wrocławiu jest budowa najwyższego apartamentowca w kraju — Sky Tower.

— Sky Tower, budowany przez giełdową spółkę LC Corp., będzie miał ponad 200 m wysokości (50 pięter). Poza samym apartamentowcem na kompleks złoży się jeszcze pięć innych budynków. Całość obejmie około 700-750 apartamentów, biura klasy A+ i powierzchnię handlowo-usługowo-rekreacyjną — opowiada Waldemar Oleksiak.

Pozostali krajowi deweloperzy budują przede wszystkim na terenie Fabrycznej, największej z wrocławskich dzielnic, o powierzchni 12 tys. ha.

W mieście pojawili się także inwestorzy międzynarodowi. Wznoszą oni nowoczesne kompleksy mieszkań o podwyższonym standardzie.

Potwierdzeniem atrakcyjności wrocławskiego rynku dla tych deweloperów jest budowa Osiedla Andaluzja. Hiszpański Neinver na 10-hektarowej działce chce zbudować około 1,2 tys. mieszkań.

— Inny hiszpański deweloper GP-Investment, spółka wchodząca w skład koncernu Grupogr Prasa, wybuduje na terenach Centrum Południowego wielofunkcyjny kompleks mieszkalno-usługowo-biurowy. Jego łączna powierzchnia użytkowa wyniesie około 180 tys. mkw. — opisuje przedstawiciel Emmersona.

To nie wszystko. Grupa Star Enterprise i spółka Wings Development chcą zainwestować ponad 1 mld zł. Na działce liczącej 3,2 ha powstanie około 1, 2 tys. mieszkań, biura i sklepy. Będzie też basen, salony spa i fitness. Ceny: od 8,5 do 21 tys. zł brutto za mkw.

Wśród deweloperów nie zabrakło też znanych z aktywności Irlandczyków. Inwestor Pathway Plaza chce wybudować apartamentowiec o nazwie Riverview. Ma on powstać w okolicach nieczynnego portu przeładunkowego na Odrze.

Poligon na Psim Polu

Pewnym problemem dla rozwoju budownictwa mieszkaniowego we Wrocławiu jest rozległy teren wojskowy w północno-wschodniej części miasta. Znajduje się on na obrzeżach dzielnicy Psie Pole.

— Stanowi niestety duże utrudnienie dla rozładowania ruchu samochodowego w tej części Wrocławia. Likwidacja poligonu umożliwiłaby budowę nowych dróg i stanowiłaby atrakcyjny teren pod zabudowę mieszkalną. Jednak mimo braku planów likwidacji poligonu w jego północnej części i tak będzie przebiegać północna część obwodnicy śródmiejskiej — zauważa Waldemar Oleksiak.

W tej dzielnicy powstają przede wszystkim domy wolno stojące, szeregowe czy też bliźniacze. Jednak nie tylko. Jedna ze spółek — Wrocławski Dom — chce wybudować tam do połowy 2009 r. Osiedle Wilanowskie, w którym znajdzie się ponad 450 mieszkań.

Okiem Eksperta

Kazimierz Kirejczyk
prezes REAS

Wiele wskazuje na to, że średnie ceny mieszkań na rynku pierwotnym w metropoliach będą w latach 2008-10 rosły nie więcej niż blisko 5-8 punktów procentowych powyżej inflacji rocznie. Lata 2009 i 2010 mogą nawet przynieść stagnację.

W największych aglomeracjach podaż mieszkań w niższych segmentach i w lokalizacjach peryferyjnych będzie prawdopodobnie rosła szybciej niż podaż w segmentach wyższych. Dlatego indeksy cenowe, pokazujące średnią cenę wszystkich sprzedawanych mieszkań, mogą nawet spaść. Jednak jeżeli nie nastąpi poważne zahamowanie wzrostu gospodarczego, wzrost bezrobocia, skokowy wzrost inflacji itp., to głębokie i powszechne spadki cen wydają się w najbliższych latach mało prawdopodobne. Możliwe jest natomiast powtórzenie się sytuacji, jaka miała miejsce w Hiszpanii. Po przystąpieniu do UE odnotowano tam pięcioletni okres wzrostu cen, które ostatecznie podwoiły się. Po tym czasie nastąpiła niewielka, kilkuprocentowa korekta. Po niej zaś — siedmioletni okres stagnacji.



Temat: Dziękuję, zostaję
W ciągu ostatnich kilku tygodni zewsząd dobiegały nas pogłoski o masowych powrotach emigrantów do Polski
Miał nas do nich popychać tutejszy kryzys gospodarczy, słaby kurs funta oraz widmo masowych zwolnień. Ale i ja i Wy ciągle tu jesteśmy. No bo dlaczego mięlibyśmy wracać, skoro w Polsce średnie zarobki są ciągle niższe niż na Wyspach, bezrobocie jest tam ciągle wyższe, a w porównaniu z innymi obywatelami Unii Europejskiej przeciętny Polak mieszkający w Polsce jest zamożniejszy tylko od Bułgara i Rumuna.

Kasia i Paweł są młodziutką parą, która od ponad dwóch lat mieszka w Bristolu. Zgodnie twierdzą, że na razie nie chcą wracać do Polski: - Ciągle nie poprawiło się tam na tyle, by przekonać nas do powrotu. Tutaj poziom życia jest o wiele wyższy. Nawet ktoś, kto zarabia minimalną stawkę jest w stanie żyć na dobrym poziomie. Ja jestem bez studiów, większego doświadczenia zawodowego, nie mam tyle oszczędności, żeby otworzyć własny biznes, więc jaką pracę mogłabym znaleźć po powrocie do Polski? – pyta retorycznie Kasia, która na Wyspach zatrudniona jest w biurze.

Paweł, pracujący jako monter okien tłumaczy z kolei, że w Polsce ciągle nie wiele osób stać na takie luksusy jak wakacje w ciepłych krajach. A jego wspólnik właśnie wrócił z Egiptu. – Ludzie powoli się tu ustawiają. Mieszkają całymi rodzinami, mają fundusze emerytalne, kupują mieszkania i wbrew temu co mówią media wcale nie myślą o powrocie.

Emigracja długoterminowa

Z takimi opiniami zgadza się socjolog Leszek Gajos: – Młodzi emigranci mają przecież znajomych, którzy zostali w kraju. Dowiadują się, jak wygląda nasz rynek pracy. Jeśli mają na Wyspach ugruntowaną pozycję, zostają.

Zdaniem specjalistów wielu Polaków woli też przeczekać kryzys w Wielkiej Brytanii niż w Polsce, bo tu sytuacja jest bardziej przewidywalna. – Poza tym zmiana pracy w tej chwili obarczona byłaby zbyt dużym ryzykiem – twierdzi Krystyna Iglicka, ekspert od spraw migracji Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Sytuacja, w której globalny kryzys zatrzymuje imigrantów zamiast zachęcać do powrotu, to z resztą znany od dawna mechanizm. – Podobnie było już w 1973 r. podczas kryzysu paliwowego. Wtedy również wszyscy spekulowali na temat powrotów emigrantów do swych krajów. Tak się jednak nie stało. Powstało wówczas powiedzenie, że nie ma bardziej stałego imigranta niż imigrant czasowy – opowiada Iglicka.

Funt kontra złotówka

Wśród wielu emigrantów zrewidowanie ewentualnych planów na powrót do kraju spowodował też niedawny wzrost wartości funta. 23 października jego średni kurs wyniósł 4,85 zł., osiągając najwyższą wartość od ośmiu miesięcy. – Nikt się nie spodziewał, że sytuacja tak drastycznie się zmieni. Jeszcze dwa miesiące temu słyszałem prognozy mówiące o tym, że do końca roku funt spadnie do 3 zł – mówi pracujący w jednej z restauracji w Birmingham Wiesław, który chciał wracać z rodziną do Polski, ale się rozmyślił.

I choć w ubiegłym tygodniu złoty ponownie zaczął się umacniać, to zdaniem ekonomistów jego potencjał spadkowy jeszcze się nie wyczerpał. Według Damiana Rosińskiego z Capital Management, przy bardzo mało płynnym rynku międzybankowym wahania złotego są duże i nie jest wykluczone, że przy tak wysokiej niepewności złoty może jeszcze stracić w najbliższym czasie na wartości.

Siła nabywcza funta i złotego

I tak osłabienie złotego względem funta z jednej strony dało nam nadzieję, że ciągle opłaca się pracować w Wielkiej Brytanii, z drugiej zaś pokazało, że wahania wartości walut są często nieprzewidywalne. Rozważając za i przeciw powrotu do kraju warto więc porównać siłę nabywczą funta i złotówki. To ona określa ile dóbr możemy kupić za jednostkę danej waluty (patrz ramka).

Według Adama Pawłowicza, dyrektora londyńskiego Centrum Finansowego mBank-u dużo się ostatnio wydarzyło jeśli chodzi o siłę nabywczą polskiej i brytyjskiej waluty: – Siła nabywcza funta bardzo mocno się osłabiła, a złotówki wzmocniła, ale myślę, że jeszcze dużo czasu musi upłynąć zanim te wartości się zrównają. Tutaj w dalszym ciągu średnia płaca wynosi w granicach 25 tys. funtów rocznie, podczas gdy w Polsce raptem udało nam się przekroczyć 3 tys. złotych miesięcznie (3.228,98 zł - przyp. aut.), co daje maksymalnie 8 tys. funtów rocznie, czyli trzykrotnie mniej. Oczywiście koszty życia w Wielkiej Brytanii są wyższe, ale też nie wszystkie. Koszty wynajmu, czy zakupu nieruchomości w dalszym ciągu są wysokie, ale jeśli chodzi o żywność i ubrania to różnica ta nie jest tak duża. Dla przeciętnego mieszkańca warunki życia w Wielkiej Brytanii są korzystniejsze niż w Polsce, oczywiście dopóki ma pracę, lub nie ma problemów z jej znalezieniem – tłumaczy Pawłowicz.

Poziom życia

Wprawdzie pensje Polaków powoli zaczynają zbliżać się do poziomu wynagrodzeń obywateli państw europejskich należących do Starej Unii, ale poziom życia w Polsce jeszcze długo może odbiegać od unijnych standardów.

Pensje wśród nowych państw członkowskich rosną, ponieważ gospodarka tych krajów szybciej się rozwija. Co więcej, po otwarciu granic i exodusie specjalistów ci, którzy zostali są cenieni. Rosnące zarobki nie są jednak wskaźnikiem wzrostu zamożności społeczeństwa – jest nim dochód narodowy przypadający na jednego mieszkańca (PKB per capita) przy uwzględnieniu siły nabywczej ludności (parytetu siły nabywczej - patrz ramka). A ten jest niestety w Polsce bardzo niski - naszą zamożność szacuje się zaledwie na 55 proc. unijnej średniej. Według danych opublikowanych pod koniec czerwca przez Eurostat, biedniejsi od Polaków są tylko Rumuni i Bułgarzy. Najwyższy poziom PKB per capita odnotowano w Luksemburgu (276 proc. średniej), na następnym miejscu znalazła się Irlandia (146 proc.), a później Holandia (131 proc.). Wielka Brytania osiągnęła dochód na głowę bliski unijnej średniej – 115 proc. Szacuje się, że nawet jeśli tempo wzrostu płac w Polsce się nie zmieni, to dogonienie naszych zachodnich sąsiadów zajmie nam co najmniej 20 lat.

Bezrobocie

Niektóre media jako potencjalną przyczynę masowych powrotów emigrantów do Polski podawały wzrost bezrobocia na Wyspach. – Trzeba jednak pamiętać, że jeśli mówimy o wzroście bezrobocia w Wielkiej Brytanii, to w pesymistycznym wariancie dojdzie ono do 5, 5 – 6 proc. Dalej więc będzie istotnie niższe niż w Polsce – zauważa Adam Pawłowicz.

Źródło: onet.pl



Temat: prawo, prawo, prawo i czasem w lewo
19 grudnia 2006
"Gazeta Prawna":

"Za garaże można by płacić niższy VAT

■ Zamiast 7 proc. na garaże, powszechnie stosowana jest stawka VAT 22 proc.
■ Deweloperzy obawiają się fiskusa i dlatego żądają od klientów wyższych kwot
■ Niektóre urzędy skarbowe godzą się na stosowanie niższej stawki

Deweloperzy mogliby stosować 7-proc. stawkę VAT na garaże sprzedawane razem z mieszkaniem, ale nie chcą, gdyż obawiają się sankcji urzędu skarbowego. Dlatego najczęściej miejsca parkingowe opodatkowane są 22-proc. podatkiem. Klienci muszą płacić za nie kilka tysięcy złotych więcej. Różnica trafia do budżetu państwa.

Zdaniem Tomasza Cichego, prawnika z kancelarii Grynhoff, Woźny i Wspólnicy, problem wynika z rozbieżności między orzecznictwem a interpretacjami urzędów.

– W ubiegłym roku w różnych sprawach zarówno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, jak i Naczelny Sąd Administracyjny uznały, że stawka na garaże powinna być taka sama jak na mieszkania, gdyż garaże nie są przedmiotem odrębnego obrotu. Nie można dzielić przedmiotu sprzedaży tylko w celu zastosowania różnych stawek – mówi Tomasz Cichy.

Zwraca też uwagę, że urzędy skarbowe często ignorują orzeczenia sądów, nawet gdy podatnicy się na nie powołują.

Urząd wie lepiej

Interpretacje urzędów są różne. W najlepszym przypadku fiskus godzi się na 7-proc. stawkę VAT, ale tylko gdy miejsce parkingowe znajduje się w podziemiu budynku. Zgodnie z postanowieniem Urzędu Skarbowego w Czarnkowie (NP – 443/3/06), prawidłowe jest zastosowanie stawki 7-proc. dla sprzedaży garażu, wraz z lokalem mieszalnym, mieszczącego się w części piwnicznej budynku. Jeżeli miejsce postojowe znajdowałoby się w kompleksie wolno stojącym, mieszczącym się poza budynkiem, to należy je opodatkować podstawową stawką VAT. Stanowisko takie krytykują eksperci. Tomasz Grunwald, doradca podatkowy z firmy doradczej KPMG, mówi, że z ustawy o własności lokali wynika, iż garaż lub piwnica, nawet jeżeli bezpośrednio do mieszkania nie przylegają lub są położone w granicach nieruchomości gruntowej poza budynkiem, mogą stanowić część składową lokalu mieszkalnego.

– Oznacza to, że także garaż posadowiony poza budynkiem lokalu, ale na tym samym gruncie, może być częścią składową mieszkania – uważa Tomasz Grunwald.

Jego zdaniem z VI Dyrektywy VAT i orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wynika, że nie ma podstaw do sztucznego dzielenia przedmiotu sprzedaży, tylko ze względu na różnicę w sposobie opodatkowania poszczególnych elementów transakcji.

– Nie widzę też powodu, by urzędnicy podatkowi mieli dzielić definicję lokalu mieszkalnego zawartą w ustawie o własności lokali – dodaje ekspert.

Przy stosowaniu 22-proc. stawki VAT na miejsca parkingowe straty ponoszą klienci dewelopera, bo muszą więcej płacić. 7-proc. stawkę VAT można by stosować wtedy, gdy garaż znajduje się w podziemiach budynku, w którym jest mieszkanie

Parking jak lokal

Także w opinii doradcy podatkowego Bożenny Zembaczyńskiej, garaż jest pomieszczeniem przynależnym do lokalu mieszkalnego.

– Inny byłby status miejsc parkingowych, gdyby ich sprzedaż odbywała się odrębnie od własności lokali mieszkalnych. Nie stanowiłyby one wówczas pomieszczenia przynależnego do lokali mieszkalnych, więc opodatkowanie ich stawką 22 proc. byłoby uzasadnione – mówi Bożenna Zembaczyńska.

Zdaniem Tomasza Cichego, stanowisko US w Czarnkowie wydaje się jednak rozsądne. Zgadza się z orzecznictwem sądów, które uznają, że nie można opodatkować podstawową stawką miejsca parkingowego, jeżeli nie jest ono wydzielone trwałymi ścianami. W przypadku garażu zewnętrznego takie ściany są.

Jego zdaniem przepis można byłoby doprecyzować, ale wątpliwe jest, by Ministerstwo Finansów zgodziło się na zmiany mniej korzystne dla budżetu.

Bez względu na interpretacje i to, gdzie jest położone miejsce parkingowe, deweloperzy powszechnie naliczają na nie 22-proc. stawkę. Potwierdza to Jacek Bielecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Według niego przedsiębiorcy kierują się zwykłą ostrożnością.

Żądają wyższych stawek

– Interpretacje urzędów skarbowych są niejednolite, a przepisy niejednoznaczne. Osobiście uważam, że jest podstawa, by naliczyć stawkę 7-proc. Firmy boją się jednak, że po kilku latach będą musiały dopłacić podatek wraz z odsetkami.

Deweloper nie będzie mógł domagać się wyrównania od swojego klienta, mimo że ostatecznie to on powinien ponieść koszty VAT – mówi Jacek Bielecki.

Dodaje, że gdyby była taka możliwość, zapewne deweloperzy chętniej stosowaliby 7-proc. stawkę VAT na garaże.

Większości deweloperów, którzy pobrali 22-proc. VAT za garaż, nie zależy na walce z urzędami skarbowymi o obniżenie podatku. Mają dużo do stracenia, ale niewiele mogą zyskać (oprócz prestiżu w sytuacji, gdy fiskus przyzna firmie rację). Zwrot podatku leży wyłącznie w interesie ich klientów.

Jak dowiedzieliśmy się w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów, klienci deweloperów nie skarżą się na wysokość VAT na garaże. UOKiK nie kwestionuje też umów, zgodnie z którymi przedsiębiorcy uzależniają sprzedaż mieszkań od zakupu miejsca postojowego.

– Przyjęliśmy, że można to robić w sytuacji, gdy pozwolenie na budowę zobowiązuje dewelopera do zapewnienia odpowiedniej liczby miejsc parkingowych – wyjaśnia Aneta Styrnik z biura prasowego UOKiK.

POSTULUJEMY

Ministerstwo Finansów powinno wydać jednoznaczną interpretację przepisów ustawy o VAT, zgodnie z którą garaże sprzedawane razem z mieszkaniami powinny być opodatkowane jedną stawką podatku. "

"Tracą nabywcy garaży

Już od dobrych kilku lat trwa zamieszanie z opodatkowaniem garaży. Mimo to do tej pory nie jest jasne czy ich sprzedaż powinna być objęta 7-procentowym czy też 22-procentowym VAT. Poglądy wyrażane przez sądy administracyjne i poszczególne urzędy skarbowe różnią się od siebie. Deweloperzy najczęściej wolą stosować podstawową, czyli wyższą stawkę. Unikają w ten sposób ewentualnych sporów z fiskusem. Tracą jednak na tym klienci, gdyż muszą płacić za garaże dużo więcej niż gdyby obowiązywał preferencyjny VAT. Zyskuje zaś budżet państwa. Aby położyć kres nieporozumieniom, należy uchwalić jednoznaczne przepisy dotyczące tej kwestii. A okazja do tego jest dobra, ponieważ w Sejmie znajduje się projekt nowelizacji ustawy o VAT.

Krzysztof Tomaszewski"
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 40 rezultatów • 1, 2
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex