Biuro Nieruchomości Nowa Huta

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Nieruchomości Nowa Huta




Temat: Gdzie sie mieszka w Opolu?


W związku z planowaną przeprowadzką do Opola chodzę sobie po stronach
internetowych różnych biur nieruchomości i oglądam, ale za diabła nic mi
nie mówią nazwy osiedli i dzielnic - z mapy miasta można odczytać
położenie, ale nie tzw. charakter dzielnicy. Możecie trochę przybliżyć
co czym się je :) ?

Z góry dzięki

Joanna


generalnie to tutaj masz mapke opola: http://www.opole.pl/
jezeli szukasz jakiejs ulicy, to tam chyba najlepiej.

zwm (polnocny zachod) - lepiej unikac tak jak juz tutaj niektorzy
mowili, nie rowna jeszcze nowej hucie, ale nie jest tam najciekawiej.
dzielony na nowy i stary zwm (wysokie i niskie bloki). podobnie ma sie
sprawa na malince (zachod), dambonia (os. xxv-lecia - wschod) i chabrach
(polnoc). nie polecam.
szczepanowice - niskie bloki, spoleczenstwa nie znam, podobnie
metalchem, tyle ze juz daleko (autobusem ok. 30 minut).

zaodrze - zalezy gdzie. bliskie zaodrze, czyli miedzy odra, a kanalem
ulgi od razu bym odrzucal, nieciekawe spoleczenstwo sie tam zbiera.
zaodrze na wschod od kanalu ulgi to wysokie bloki, 9-pietrowce.

ale miedzy proszkowska a wojska polskiego masz uliczki jak gottgera,
kossyki, styki i chodowieckiego. bardzo cicha i spokojna dzielnica, do
tego blisko do przystanku, sklepow i wspomnianej przez ciebie apteki :)
sa tam same niskie domki kilkurodzinne. osobiscie polecalbym ta lokalizacje.
ciekawym miejscem jest tez pasieka (chociaz bartekk twiedzi inaczej :)
). na ogol spokojnie i przede wszystkim blisko wszedzie.
a domek pod opolem moze i jest fajny, ale patrzac na komunikacje miejska
+ ogrom pracy mi np. nie pasuje :P wieczorem po piwie i po 22 nie ma jak
wrocic :D

ugryz







Temat: Najbardziej kontrowersyjna osoba na tym forum

babo jaga!!! Mieszkania teraz są tak ,,dostępne", że większość ludzi musi na ich zakup pracować 40 lat!!!
twoje wywody są żenujące!!!!

a to Ty bys chciał tak bez pracy???
zacytuje Ci, Krzysztofa Madeja (ur. 1974), absolwenta Historii UW (1998) i Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (2001). W latach 1996-1999 nauczyciela historii i WOS w szkołach podstawowych i średnich. Od 2001 pracownika Biura Edukacji Publicznej IPN. Autor ok. 20 tekstów naukowych i popularnonaukowych. Publikował m.in. na lamach "Więzi", "Przeglądu Historycznego", "Wprost" oraz "Pamięci i Sprawiedliwości". Interesuje się historia społeczną i gospodarczą po 1956 w PRL oraz problematyką administracyjna.
Ostatnio opublikował: "Spółdzielczość mieszkaniowa. Władze wobec niezależnej inicjatywy społecznej 1961-1965", TRIO, Warszawa 2003, Siermiężna i dolarowa korupcja - opis i analiza zjawiska w latach 1956-1980, w: "PRL. Trwanie i zmiana", Warszawa 2003
.... Po Październiku 1956 r., kiedy władze zaczęły akceptować indywidualne budownictwo, część urzędników WRN w Warszawie zakupiła korzystnie komunalne grunty. Na początku lat 60. zebrani w Ministerstwie Gospodarki Komunalnej przewodniczący rad narodowych stwierdzili, że nie mogą zgodnie z prawem przydzielać mieszkań, ponieważ uniemożliwiają to naciski władz partyjnych i państwowych. Również spółdzielnie budowały coraz więcej mieszkań dla uprzywilejowanych grup społeczeństwa, a zwykli obywatele przegrywali rywalizację o spółdzielcze mieszkania z funkcjonariuszami partii, wojska, SB i MO.
Patologie te nasiliły się znacznie w latach siedemdziesiątych. W znacznej części spółdzielni panowały zwyczaje podobne do opisanej w badaniach prof. Krzysztofa Kicińskiego, gdzie 20% mieszkań oddawano do dyspozycji rad narodowych, 30% MO i wojska, a 20% przydzielało kierownictwo za łapówki. Przykład szedł z góry - wg materiałów NIK - z początku lat 80. mieszkania, wille i działki budowlane mieli nabyć lub uzyskać za darmo wszyscy członkowie ekipy rządzącej w latach 70. - z pierwszym sekretarzem KC Edwardem Gierkiem i premierem Jaroszewiczem na czele...

o i moze jeszcze to
...Barbara Polak - Zatrzymajmy się jeszcze przy sprawach mieszkaniowych. Głód mieszkań był zmorą całego okresu PRL.

Krzysztof Madej - W latach czterdziestych i pięćdziesiątych potrzeby mieszkaniowe rozwiązywano metodami administracyjnymi. Wprowadzono akty normatywne ustalające, że nieruchomości mające więcej niż pięć izb będą poddane tak zwanemu przymusowemu zarządowi nieruchomości, co w praktyce oznaczało dokwaterowywanie lokatorów do mieszkań i domów prywatnych. Miało to pewne racjonalne uzasadnienie, ponieważ, jak powiedzieliśmy, zniszczenia budynków w czasie wojny były ogromne. Z upływem czasu zamiast te przepisy łagodzić, czyniono je bardziej restrykcyjnymi. Dekret w tej sprawie z 1951 r. pozwolił przejąć administracji państwowej resztki nie poddanego dotąd kontroli państwowej mienia. Ani spółdzielnie mieszkaniowe, ani indywidualni właściciele nie mieli prawa decydowania o swojej własności. W jednym mieszkaniu kwaterowano po kilka rodzin. Standard tych wielorodzinnych mieszkań był niski, domy nie były remontowane, nawet jeśli były po wojnie częściowo zniszczone. Nie było ich za co remontować, bo czynsze mieszkaniowe były bardzo niskie, wręcz symboliczne. Budownictwo mieszkaniowe, poza sztandarowymi budowami lat pięćdziesiątych, takimi jak MDM czy Nowa Huta, praktycznie nie istniało.

Barbara Polak - Po Październiku trochę jednak poprawiło się w tej dziedzinie.

Krzysztof Madej - W latach sześćdziesiątych mimo ograniczonych środków i limitów inwestycyjnych starano się budować jak najwięcej. Idee fixe Gomułki było budownictwo oszczędnościowe, co znalazło akceptację Biura Politycznego. Wiązało się to, rzecz jasna, z obniżeniem standardu. Budownictwo miało być jak najtańsze - małe, ciemne kuchnie, zmniejszanie "zbędnych" powierzchni, niskie stropy, brak tynków. Pojawił się nawet pomysł, żeby budować domy z suchymi ustępami oraz takie, w których jedna łazienka służyła lokatorom kilku mieszkań.
Inwestorzy, zwłaszcza spółdzielcy czy budownictwo zakładowe, nie chcieli tak budować, bo przecież mieszkanie było ważnym elementem przetargowym w grze o pracownika. Wtedy pojawiły się koncepcje nowych technik, chciano wprowadzić strunobetony i azbest. Próbowano również, zwłaszcza w latach siedemdziesiątych, wprowadzać projekty typowe i budować z wielkiej płyty. Była to próba rozwiązania problemu mieszkaniowego. Pod koniec lat sześćdziesiątych milion rodzin czekało na mieszkanie. Budowano wtedy średnio 150 tys. mieszkań rocznie, ale i tak liczba oczekujących wciąż się zwiększała. Niedostatek mieszkań w drugiej połowie lat siedemdziesiątych szacowano na półtora miliona, mimo że lata te były rekordowe, jeśli chodzi o budownictwo - budowano około 230 tys. mieszkań rocznie....
http://www.niniwa2.cba.pl...rka_prl_ipn.htm





Temat: Hutniczy marketing

... dlaczego nie można spróbować a choćby dlatego iz mają, będą mieć narazie inne wydatki zwiazane z budowa fabryki, poprawa drog dojazdowych( w czym znowu wspomoze MANa miasto) etc. ...

-------------------------------------------------------------------------------------

MAN, Philip Morris, a w kolejce stoją już następni wielcy inwestorzy! Region ma wyniki lepsze niż kiedykolwiek wcześniej. Sam wyłoży 15 milionów złotych pod inwestycje zagraniczne

Coś drgnęło. Prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Andrzej Zdebski powiedział nam wczoraj, że zmienia się myślenie o Małopolsce. - Potencjał Krakowa i województwa zawsze był oceniany wysoko, ale wszyscy mówili o jakiejś niemożności, ospałości. To pękło! Zainteresowanie regionem rośnie, a władze lokalne dynamicznie podeszły do inwestorów. No i komunikacja - Kraków ma coraz lepsze połączenia lotnicze z Europą. To będzie procentować - ocenia.

Przyjadą bogaci

O inwestycji niemieckiego koncernu MAN w Niepołomicach pisaliśmy wczoraj. Przypomnijmy, że Niemcy za prawie sto milionów euro zbudują zakład produkujący 15 tys. ciężarówek rocznie. Zatrudnienie w nim znajdzie 650 osób. Ważniejsze, ilu ludzi znajdzie pracę obok. Wicemarszałek małopolski Witold Śmiałek przyznał wczoraj, że w firmach wokół fabryki pracę znaleźć może nawet cztery tysiące osób. Wiemy też, że pod Krakowem będzie prawdopodobnie zbudowany również tor testowy dla ciężarówek.

Co to oznacza dla małych Niepołomic i dla regionu. - Nie chcę zapeszyć, ale to może być przełom taki, jak wejście Coca-Coli [w 1994 r. firma zainwestowała w biednej wtedy gminie, przyciągnęła kolejne inwestycje - red.] - przyznaje burmistrz Stanisław Kracik. I wylicza: - Będziemy mieć nowych mieszkańców, będą nowe domy. Zamieszka w nich wielu menedżerów, który płacą duże podatki. Już dziś 40 proc. dochodów gminy pochodzi z PIT-ów. Do tego podatek od nieruchomości - przybędzie ponad 1 mln zł. O 10 proc. wzrośnie zapewne baza usługowa, bo jedno nowe miejsce pracy w produkcji generuje trzy w usługach. I spadnie bezrobocie - dziś mamy 7 proc., może będzie i o połowę mniej.

Do tego dochodzi budowa obwodnicy miasta, poprawienie przejazdów przez tory kolejowe. W efekcie, jak zapewnia Kracik, mimo rozwoju przemysłu mieszkańcom Niepołomic będzie się żyło wygodniej.

Reakcja łańcuchowa

Witold Śmiałek o kolejnych inwestycjach. - Wartość jednej z nich to kilkadziesiąt milionów euro. To firma z branży spożywczej. Przybędzie nam kolejne 150 miejsc pracy - zapowiada. Gdzie? - Niepołomice albo okolice Wolbromia. Na razie nie mogę powiedzieć więcej. Pewne, że trzeba iść za ciosem.

Stanisław Kracik wspomina też o kolejnych trzech firmach planujących otwarcie działalności w jego gminie. - Zainwestują od 20 milionów każda - deklaruje.

Skąd taka dobra passa? Marszałek województwa Janusz Sepioł podkreśla świetne wykształcenie Małopolan. Potwierdza to Nina Soenoto z biura prasowego Philip Morris International w Lozannie, który wybrał Kraków na centrum księgowości i zarządzania kadrami w Europie. Dlaczego? - Głównie przez dostęp do wykwalifikowanej kadry. Szczególnie ważna jest znajomość języków obcych. W naszych analizach Kraków wypadał pod tym względem najlepiej - przyznała wczoraj w rozmowie z nami.

PMI planuje zatrudnić w Krakowie około pół tysiąca osób (pierwsze w przyszłym roku), a biura chce zorganizować na terenach firmy w Nowej Hucie.

Dowiedzieliśmy się też, że jedna z francuskich firm chce zbudować i obsługiwać w Balicach wielopoziomowy parking.

Region pomoże

O inwestycje zagraniczne trzeba się jednak postarać. Zdebski podkreśla, że problemem Małopolski jest trudna struktura własności gruntów. - Dlatego powołamy specjalną spółkę zajmującą się ich przygotowywaniem. Będzie m.in. wykupywać prywatne działki i przygotowywać je pod inwestycje - tłumaczy Śmiałek. Spółkę Małopolskie Parki Przemysłowe stworzą województwo małopolskie, Krakowski Park Technologiczny, gmina Niepołomice i Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego.

Małopolskie zobowiązało się do jesieni dostarczyć dla MAN-a aż 80 hektarów gruntów, a w ciągu półtora roku - kolejne 62 hektary. Ustaliliśmy, że województwo przeznaczy na to około 15 mln zł.

Pomysłem wicemarszałka Śmiałka jest też utworzenie specjalnych kierunków studiów na krakowskich uczelniach. - Chcemy wciągnąć inwestorów i uczelnie do wspólnych projektów. Niech kształcą ludzi, którzy od razu mogą mieć pracę w nowych zakładach - zaznacza.




Temat: J.W. Construction - problemy z zarzadzaniem ryzykiem, dlaczego nie sprzedal 300 mieszkan w 1 kw
Spadek sprzedazy ilosci mieszkan o 60%, oznacza w handlu
nieruchomosciami,
ze realna cena mieszkania spadla o 60%.

W duzym  miescie jest ponad 100 agencji handlu nieruchomosciami.
W malych od 10-20
w najwiekszych miastach jest kilkaset agencji handlu nieruchomosciami,
nie liczac posrednikow rodzinnych i innych , handlujacych domami,
mieszkaniami, ziemia
majacych bezposredni dostep do ofert.

Srednio agencja zatrudnia 2-3 osoby, kazdy zarabia ok. 3000 zl + 2
samochody + biuro
to daje w kosztach 10.000-20.000 zl miesiecznie.
Aby zarobic na koszty biuro musi sprzedac tygodniowo kilka mieszkan,
dom, ziemie, place.
Czyli ma obrot.
Skoro male biura maja obrot zysk i przerabiaja tygodniowo kilka
nieruchomosci, to kwartalnie jest kilkadziesiat.
Mnozac to przez ilosc agencji, obrot liczy sie w dziesiatkach tysiecy.

A zatem, dlaczego naczelny developer typu Construction, sprzedal
jedynie 200 mieszkan
a nie 10 razy wiecej.

Instytucja developera ma rodowod amerykanski i tam doskonale sie
rozwinela z finansowaniem bankowym.
W PL, UE, Developer z niczym sie nie kojarzy,
to nie musi byc firma budowlana, to moze byc fundusz developerski,
ktokolwiek.

Gdyby JW Construction stosowal hedging, kontrakty na opcje,
zabezpieczyl sie przed wzrostem cen materialow,
przed kryzysem na rynku finansowym, rynku nieruchomosci, spadkiem cen
nieruchomosci,
to tak drastyczny spadek cen nieruchomosci i ilosci o 60%, by nie
nastapil.

Jezeli porownamy handel metalami na London Metal Exchange, to tam
handluje sie ryzykiem, zabezpiecza rynek,
zabezpiecza dostawy.
Dlaczego JW Construction nie stosuje takiego mechanizmu, gdy jest
najwiekszym developerem i od roku zna sytuacje w US, zna krach
finansowo-bankowo-kredytowy.

Nawet jak rozda te 300 niesprzedanych mieszkan studentom za 30%,
to te 30% bedzie rzeczywista cena tych mieszkan,
a te raty na 10 lat,
to bedzie zysk dodatkowy.

Developer, jak i jubiler ma 100% zysk na towarze.
I gdyby rozdzielic funkcje developera na budowe domow, zarzadzanie i
handel mieszkaniami, mielibysmy bezpieczny rynek, z cenami mieszkan
bez hedgingu,
czyli wedlug cen budowy + przyzwoity zysk,
bez marzy 100%.

Mieszkania moga nadal kupowac zaklady dla swoich pracownikow, gminy,
urzedy, kopalnie, huty, moze mieszkania dla swych pracownikow kupic i
gielda
i generowac obrot jak na calym swiecie.

Skoro w UK, miliony mieszkan stanowia wlasnosc Council, czyli miasta,
gminy, stanowiac mienie komunalne,
to dlaczego tak nie moze byc w PL.

Zamiast developera bedzie Przedsiebiorstwo Budowy Domow,
Przedsiebiorstwo Budownictwa Mieszkaniowego,
jak w Niemczech, Francji
i z zyskiem 15-20% zapewni budowe tysiecy mieszkan dla platnika
instytucjonalnego,
dawniejszej spoldzielni, huty, fabryki, czy gminy.

Wtedy takie przedsiebiorstwo sprzeda kwartalnie 1000 mieszkan, bo cena
bedzie o 50% nizsza,
finansowanie bedzie gwarantowane kredytem bankowym dla bezpiecznego
inwestora, z zabezpieczeniem kredytu.
A tak mamy najwiekszego developera, ktory ma problemy z plynnoscia
obrotu handlowego,
a pewnie z gotowka, kredytowaniem niesprzedanej inwestycji,
bez zabezpieczen, garancji, bez kontraktow.

Najlepsze rozwiazanie dla takiej spolki to zbudowanie holdingu,
przeniesienie aktywow do innej spolki,
zbankrutowanie spolki ze zobowiazaniami
i rozpoczecie biznesu od nowa.

Sprzedaz mieszkan studentom za 30% to brak kontaktu z rzeczywistoscia.
Student moze placic czynsz, ale nie 30% z ceny podwojonej wartosci
mieszkania,
gdy na rynku zastoj, ceny spadaja w US, UK, Irlandii, Francji, PL i to
spadajace co miesiac od ponad pol roku.

J.W. Construction.Największy giełdowy deweloper, w I kwartale sprzedał
nieco ponad 200 mieszkań

"Największy giełdowy deweloper działający w segmencie mieszkaniowym
podał wczoraj, że w I kwartale sprzedał nieco ponad 200 mieszkań. To
około 60 proc. mniej niż w poprzednim kwartale czy na początku 2007 r.

- Konkurencją dla nas jest między innymi podaż lokali kupowanych w
poprzednich kwartałach po niższych cenach w celach inwestycyjnych -
mówi Jerzy Zdrzałka, prezes J.W. Construction."

a zobacz tę wiadomość:

"JW Construction chce sprzedawać mieszkania osobom bez zdolności
kredytowej - pisze "Dziennik". W ten sposób firma chce zaradzić
znacznemu
spadkowi popytu na mieszkania."

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,5155073.html

Desperados?





Temat: Trigranit, nowa dzielnica handlu, rozrywki i biznesu



Szansa dla Chorzowa

Węgierski Tri Granit chce kupić teren po Hucie Kościuszko i zbudować na nim nową dzielnicę handlu, rozrywki i biznesu


Krakowska Bonarka City Center

Chorzów podpisał list intencyjny w sprawie zagospodarowania terenu przy ul. Nowej. Chodzi o ponad 44 ha po hałdach Huty Kościuszko, w samym centrum miasta. Inwestor, węgierska firma Trigranit, przedstawił prezydentowi Markowi Koplowi swoje plany: budowę centrum handlowego, biur, dwóch hoteli i parku rozrywki. Na wstępnej wizualizacji widać tylko klocki przyszłych budynków. Uliczki z rondami, dwa zbiorniki wodne. Całość obsadzona jest drzewami.

Dobre życzenia
Miastu zależy na realizacji inwestycji przed Euro 2012, najpierw jednak inwestor musi kupić teren od Skarbu Państwa.
- Dlatego to są tylko nasze intencje, dobre życzenia - zaznacza Zbigniew Drzewiecki, dyrektor ds. rozwoju Trigranit Development. - Może przyjść konkurencja i nas przelicytuje - dodaje.

Po co więc list intencyjny podpisany z miastem? - Jeżeli wygramy, będzie życzliwe podejście do sprawy ze strony Chorzowa - tłumaczy Drzewiecki.
Centrum handlowe ma być zbudowane z jeszcze większym rozmachem niż Silesia City Center. - Na pewno będzie to dobry projekt, bo koncepcję robił doświadczony architekt - zapewnia Drzewiecki. Park rozrywki ma nie być konkurencją dla chorzowskiego Wesołego Miasteczka: - To będzie uzupełnienie tamtej oferty, nowocześniejsze, na lepszym poziomie, w pomieszczeniach zamkniętych, np. z legolandem czy zabawami interaktywnymi dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Jednym z elementów będzie też aquapark - dodaje Drzewiecki. Inny pomysł to zgrupowanie w jednym miejscu kilku salonów samochodowych.

- Nam zależy, żeby ten teren nabrał nowego blasku, to dla dzielnicy i miasta ważne przedsięwzięcie - mówi Gabriela Kardas, rzeczniczka magistratu w Chorzowie. - Mamy do czynienia z poważną firmą, która sprawdziła się w Katowicach. List intencyjny to określenie poparcia dla ich projektu i pokazania wagi tej inwestycji dla rozwoju miasta - uzupełnia.

Przed Euro 2012
W Hucie Kościuszko przyznają, że teren próbowali sprzedać bezskutecznie od dłuższego czasu. - Żaden z inwestorów ostatecznie nie zdecydował sie na kupno - mówi Andrzej Gruszka, prokurent huty. To jeden z ostatnich większych kawałków pohutniczej ziemi. - Tak wielkiego już nie będzie - mówi inż. Gruszka. Inne nieruchomości nabyli od huty m.in. City Bank Handlowy z Warszawy (ok. 10 ha) i Stalexport (ok. 14 ha).

- Czekamy na zgodę Skarbu Państwa na sprzedaż i wtedy dopiero ogłosimy przetarg - zapewnia inż. Gruszka. - Dzięki listowi intencyjnemu możemy mieć nadzieję, że uda nam się to wreszcie sprzedać, bo list potwierdza wolę inwestora - mówi.

Miasto zadeklarowało poprawę stanu ulic Nowej i Stabika, tak by skomunikować przyszłe centrum z ulicą Katowicką. To na wypadek, gdyby nie udało się wcześniej zbudować obwodnicy Chorzowa.

http://echomiasta.pl/inde....923&Itemid=46#




Temat: Nieruchomości
RAPORT GP NIERUCHOMOŚCI
Ile kosztują mieszkania w największych miastach

Cena minimalna w dużym mieście: 5 tys. zł za mkw.

Najdroższe mieszkanie w ofercie warszawskich pośredników kosztuje 42,5 tys. zł za mkw.
W Sopocie ceny najtańszych nieruchomości przekraczają 10 tys. zł za mkw., średnia cena w Krakowie to 7 tys. zł
Ceny nadal będą rosły, choć wolniej, nie ma szans na powrót do poziomu sprzed dwóch lat
Analitycy są zgodni: ceny nieruchomości po okresie drastycznych wzrostów wkroczyły w etap stabilizacji. Nie znaczy to, że przestaną rosnąć, jednak w bardziej przewidywalnym tempie, głównie za sprawą kurczącej się zdolności kredytowej Polaków. Większość nieruchomości kupowanych jest na kredyt, a kupujących nie stać na zaciąganie coraz wyższych kredytów.

Przez ostatnie dwa lata ceny bezpowrotnie wywindowane zostały do irracjonalnych poziomów. W większych aglomeracjach nie da się kupić mieszkania za mniej niż 5 tys. zł za mkw.

Stolica najdroższa

Najdroższą ofertą, jaką można znaleźć na warszawskim rynku, jest mieszkanie na Starym Mieście w zabytkowej kamienicy odbudowanej w 1950 roku, gdzie za 1 mkw. trzeba zapłacić 42,5 tys. zł. Najwyższe ceny osiągają mieszkania w Śródmieściu i na Mokotowie. Na ulicy Mokotowskiej za nieruchomość w przedwojennej kamienicy o powierzchni 116 mkw. zapłacimy około 4,1 mln zł, czyli ponad 35 tys. zł za mkw.

Podobnie jest w Krakowie.

- Cena mkw. poszybowała średnio o prawie 60 proc. w ciągu całego ubiegłego roku. Na koniec grudnia wynosiła niecałe 7,3 tys. zł. Długofalowe prognozy przewidują dalszy wzrost cen, jednak o znacznie mniejszym nasileniu niż miało to miejsce w ubiegłym roku - mówi Katarzyna Burmer z Biura Nieruchomości Północ.

Powodzeniem cieszą się mieszkania w centrum miasta i na Kazimierzu, choć ich podaż jest ograniczona. Z tego też powodu osiągają najwyższe ceny.

- Ceny mkw. na Starym Mieście w tzw. strefie ograniczonego postoju „C” dochodzą do 18 tys. zł. Ceny w obrębie krakowskich Plant wahają się w okolicach 20-25 tys. zł za mkw. Rzadko trafiają się mieszkania z Rynku Głównego i okolic, ale jeżeli są, to sięgają 30 tys. zł, a czasem i znacznie powyżej tej kwoty - mówi Radosław Machnik, analityk z Biura Nieruchomości Północ.

Zarówno w Warszawie i Krakowie nie znajdzie się mieszkań poniżej 5 tys. zł za mkw. W stolicy do najtańszych należą dzielnice Praga-Północ i Białołęka (oferty od 5,5 tys. zł za mkw. od dewelopera), a w Krakowie Nowa Huta.

W Trójmieście liderem cenowym jest Sopot. Mieszkań jest tu bowiem bardzo mało, a nowe pojawiające się plomby są rozchwytywane. W większości lokalizacji nie znajdzie się mieszkań tańszych niż 14 tys. zł za mkw. Najwyższe ceny, np. w pobliżu ul. Bohaterów Monte Cassino, dochodzą do 25 tys. zł za mkw.

Z widokiem na zatokę

Z kolei w Gdyni najdroższa jest Kamienna Góra. Problem w tym, że brakuje tam ofert sprzedaży. Około 16 tys. zł trzeba zapłacić za mieszkanie z widokiem na Zatokę Gdańską. Stosunkowo niedroga jest jeszcze Gdynia Pogórze, gdzie za mkw. trzeba zapłacić około 6 tys. zł.

- W Gdańsku Karczemkach oraz w Gdańsku Osowie 1 mkw. kosztuje około 5,5 tys. zł. Poniżej 5 tys. zł można kupić mieszkanie w Straszynie. W Gdyni najtańsze dzielnice na rynku wtórnym to Cisowa i Chylonia. Obecnie nie ma tam jednak nowych inwestycji - mówi Jacek Banach, specjalista ds. obrotu nieruchomościami rynku pierwotnego z Salonu Dewelopera Partnerzy Nieruchomości.

Poniżej 5 tys. zł za mkw. nie da się też kupić mieszkania we Wrocławiu. Nowe mieszkania deweloperskie kosztują do nawet 9 tys. zł za mkw., a apartamenty od 10 do 11 tys. Najdroższe jest Stare Miasto. Mniej zamożne osoby mogą szukać nieruchomości w dzielnicach: Krzyki Księże Małe, Fabryczna Leśnica, Fabryczna Stabłowice, gdzie ceny mieszkań, znajdujące się w ofertach agencji nieruchomości, wynoszą 6-7 tys. zł za mkw.

Premia za turystów

Ceny nieruchomości gwałtownie podskoczyły również w miejscowościach turystycznych. Przykładowo w Zakopanem za 1 mkw. trzeba zapłacić minimum 7 tys. zł.

- W Zakopanem cena nie jest ściśle uzależniona od lokalizacji, a zależy od standardu, roku budowy czy widoku na Tatry. Każdy tutaj porusza się samochodem i dlatego dla klientów jest ważne, aby do mieszkania przynależało miejsce w garażu bądź miejsce parkingowe - tłumaczy Monika Wójcik z zakopiańskiego oddziału Biura Nieruchomości Północ.

W Zakopanem i Kościelisku ceny mieszkań w stanie deweloperskim kosztują około 9 tys. zł, a w wariancie od dewelopera pod klucz od 10-12 tys. zł za mkw. i więcej, w zależności od standardu wykończenia.

Na rynku wtórnym wcale nie jest taniej. Mieszkania wybudowane po 2000 roku kosztują 11-13 tys. zł za mkw., a starsze - budowane w latach 80. i 90. - 7-9 tys. zł. Znacznie taniej jest za to w okolicach Zakopanego. W Rabce cena mkw. wynosi 3,5-4 tys. zł (rynek wtórny) i około 4,5 tys. zł (rynek pierwotny), a w Nowym Targu za mkw. nowego mieszkania zapłacimy przynajmniej 4,5 tys. zł.

- Popyt na mieszkania - i co za tym idzie - ich ceny w 2007 roku mogą się zmniejszyć również poprzez zauważalny trend do kupowania niewielkich domów w zabudowie bliźniaczej lub szeregowej na obrzeżach miasta- mówi Tomasz Karłowski z agencji Metrohouse.

W DUŻYCH MIASTACH WYŻSZE CZYNSZE

- Głównym czynnikiem kształtującym wysokość czynszu jest forma własności, czy jest to lokal hipoteczny czy spółdzielczy - mówi Sławomir Sielicki, prezes agencji nieruchomości 21 Century. Jak zgodnie podkreślają analitycy, koszty funkcjonowania spółdzielni muszą podnosić wysokość czynszu, przy czym jest on wyższy w dużych miastach. Na przykład na osiedlu Tarnowskiego w Kutnie czynsz za wybudowane w latach 80. spółdzielcze mieszkanie o powierzchni 59 mkw. wynosi 330 zł (w tym 70 zł na fundusz remontowy). Właściciel podobnego lokalu na warszawskim Ursynowie (o powierzchni 56 mkw.) płaci 600 zł czynszu (109 zł fundusz remontowy). Czynsz może być równie wysoki w lokalach hipotecznych, jeśli budynek wymaga remontu. Właściciel mieszkania w zniszczonej przedwojennej kamienicy w centrum Warszawy każdego miesiąca musi odprowadzić blisko 3 zł za mkw. powierzchni na fundusz remontowy.

Maciej Bednarek



http://www.gazetaprawna.pl/?action=show ... .1.0.1.htm



Temat: Nieruchomości
Zamieszkać w budynku czy w nim pracować

Dorota Kaczyńska 21-07-2008, ostatnia aktualizacja 21-07-2008 05:10

Coraz częściej deweloperzy myślą o budowie apartamentowców z funkcją mieszaną: na powierzchnię komercyjną przeznaczają albo dolną część budynku, albo stawiają biurowce obok obiektów mieszkalnych

Oferty biur w apartamentowcach można znaleźć w całej Warszawie. Jednak jest ich niewiele w porównaniu z całkowitą podażą powierzchni biurowej. Analitycy CB Richard Ellis Polska szacują, że w stolicy znajduje się ok. 60 tys. mkw. nowoczesnych biur w budynkach mieszkalnych.

– Można tu wymienić Centrum Muszelka przy al. Jana Pawła II, Sawa Park na Pradze oraz Babka Tower przy rondzie ‼Radosława” – wylicza Olga Drela z działu badań rynku i doradztwa w CB Richard Ellis Polska. – Miesięczne czynsze osiągane na wynajmie takiej powierzchni to ok. 15 – 20 euro za mkw. w zależności od lokalizacji – dodaje.

Nieodpowiednia lokalizacja

Olga Drela przyznaje, że powierzchnie biurowe w apartamentowcach nie cieszą się zainteresowaniem firm. W końcu prestiżowe apartamenty warszawskie, poza wysoką ceną i ponadprzeciętną jakością wykonania, cechują się kameralną lokalizacją i charakterem, co ma podkreślać ich wyjątkowość. Przedsiębiorcy jednak nie zwracają uwagi na te atuty.

– Najemcy biur nie są skłonni do płacenia wysokich stawek czynszu za powierzchnię w budynkach tego typu, nawet o wysokim standardzie, gdyż nie są one kojarzone z luksusowymi lokalizacjami dla biur. Dla najemców biurowych istotna jest bowiem prestiżowa lokalizacja w ścisłym centrum Warszawy, wysoki standard budynku (klasa A) – przede wszystkim nowoczesna konstrukcja, nowatorskie rozwiązania oraz sąsiedztwo znanych na świecie firm – wyjaśnia Drela.

Projekty o funkcji mieszanej, mieszkaniowo-biurowe, są jeszcze rzadkością na warszawskim rynku mieszkaniowym. – Więcej można znaleźć stron ujemnych takiego połączenia niż zalet. Biorąc pod uwagę funkcje mieszkaniowe, bezpośrednie sąsiedztwo biur jest dużym dyskomfortem, stwarza poczucie braku prywatności. Z kolei funkcja biurowa w budynku mieszkaniowym nie sprzyja zachowaniu atmosfery i charakteru biznesowego – dodaje Anna Terlecka z działu nieruchomości mieszkaniowych w CB Richard Ellis Polska.

Podkreśla jednak, że w lokalizacjach z dużym ruchem pieszym, głośną ulicą, funkcja komercyjna na parterze jest jak najbardziej pożądana, gdyż stanowi swoisty bufor dla mieszkań. W takich projektach na parterach powstają raczej usługi towarzyszące funkcji mieszkaniowej lub wspierające ją. – Są to z reguły usługi nieuciążliwe, ewentualnie małe biura handlowe – mówi Terlecka. – Wówczas apartamenty projektowane na wyższych piętrach są bardziej atrakcyjne i łatwiej zbywalne – dodaje.

Dodatkowe źródło dochodu

Spowolnienie rynku mieszkaniowego robi jednak swoje – deweloperzy coraz częściej w celu ograniczenia ryzyka i zwiększenia dochodów przeznaczają część powierzchni inwestycji mieszkaniowej na lokale biurowe, na które łatwiej znaleźć chętnych. Zwykle najemcami tego typu powierzchni są przedsiębiorstwa lokalne, z branży usługowej – biura telewizji kablowej, agencje nieruchomości, doradztwo personalne lub też banki, doradcy kredytowi czy firmy zajmujące się księgowością.

– Zaangażowani w rynek mieszkaniowy deweloperzy przespali boom na rynku powierzchni biurowych. Teraz chcą to nadrobić, gdyż powierzchnie komercyjne, szczególnie w Warszawie, schodzą na pniu. Zwłaszcza w apartamentowcach czy budynkach o podwyższonym standardzie powierzchnie biurowe znajdują nabywców jeszcze przed oddaniem ich do użytku, a nawet przed rozpoczęciem budowy. Z całą pewnością powstające na rynku inwestycje deweloperskie przyniosą odpowiednią do potrzeb rynku podaż powierzchni biurowej. Praktycznie w każdym budynku parter wykorzystywany będzie na cele usługowe lub biurowe, a w ścisłym centrum często ta część jest powiększana dodatkowo o pierwsze piętro – twierdzi Andrzej Brochocki z Kancelarii Brochocki Nieruchomości.

Ostatnio inwestorzy chętnie również łączą apartamentowce w centrum miasta z obiektami hotelowymi bądź kulturalnymi. – Przy ulicy Bagno powstaje właśnie prestiżowy projekt Atelier Residence. Inwestor planuje połączenie ekskluzywnego apartamentowca z hotelem za pomocą pasażu handlowego. Podobny pomysł ma inwestor wieżowca Gminy Żydowskiej. Budynek powstanie kilka metrów od zabytkowej Synagogi Nożyków obok placu Grzybowskiego, który przed wojną był sercem żydowskiej części miasta. W wieży połączone zostaną funkcje biurowe, hotelowe i kulturalne – oprócz nowoczesnej powierzchni biurowej znajdzie się tam także bożnica, koszerna restauracja oraz hotel spełniający wymogi ortodoksyjnych żydów – opowiada Olga Drela.

Małe miasteczka

Coraz częściej powstają nowoczesne osiedla, które na swoim terenie łączą powierzchnie mieszkalne, biurowe i handlowe – na przykład Eko-Park z kompleksem biurowym Harmony Office Center, planowana inwestycja Sando na Dolnym Mokotowie czy projekt nowej bielańskiej dzielnicy Pirelli na terenach huty Lucchini.

– W takich projektach budynki o funkcji biurowej powstają na obrzeżach działek i stanowią swego rodzaju barierę odgradzającą kompleksy mieszkalne od głównej ulicy, hałasu i natężonego ruchu. Jednocześnie budynki mieszkalne zapewniają, że wybudowana inwestycja staje się żyjącą częścią miasta i nie zamiera po zakończeniu godzin pracy. Tak dzieje się jednak na Służewcu, gdzie wieczorem okolica zmienia się w pustkowie z podświetlonymi biurowcami – opowiada Olga Drela.

Zauważa, że łączenie funkcji mieszkalnych i biurowych jest bliskie koncepcji ewoluujących w rozwoju centrów handlowych. – Kolejne generacje – czwarta, piąta i szósta – łączą w sobie coraz więcej funkcji – od handlowych przez usługowe, rozrywkowe i kulturalne. W miarę ich rozwoju centrum handlowe zamieni się w samowystarczalne miasteczko, gdzie można będzie załatwić wszystkie sprawy bez opuszczania kompleksu – wyjaśnia Drela.

Źródło : Rzeczpospolita

http://www.rp.pl/artykul/165305.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex