Biuro Obrotu Nieruchomości Łódź

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Obrotu Nieruchomości Łódź




Temat: Jerzy Anuszczyk -oszust z firmy S-Punkt w Łodzi
Policja poszukuje pokrzywdzonych przez innego oszusta z firmy nieruchomości "Amber"

Policja zwraca się z prośbą o zgłaszanie się do Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi ul. Lutomierska 108/112 tel. (0-42) 665-1289 lub 665-12-96 osób pokrzywdzonych przez biuro obrotu nieruchomościami ‘AMBER” z siedzibą przy ul. Piotrkowskiej 83





Temat: taksy notarialne ??


nie ponieważ zgodnie z Kodeksem Etyki Zawodowej Notariuszy (tak jakoś
się nazywa), stosowanie przez notariuszy mniejszych stawek niż
maksymalne jest "wyjątkowo rażącym przykładem nieuczciwej konkurencji"
(cytat z pamięci). A notariusze nie mogą stosować nieuczciwej
konkurencji, bo ona jest "be".


Witam,
nie wiem ile wynosi taka taksa notarialna, ale ja 2 m-ce temu zapłaciłem jej
300zł/netto :] wydaje mi się że to niewiele. oczywiście musisz liczyć się z
tym, że od wartości mieszkania zapłacisz bodajże 2% jego wartości jako
opłata skarbowa. Do tego w większym mieście raczej ciężko znaleźć coś bez
biura obrotu nieruchomościami, ale tam też się targuj! Wszędzie
(przynajmniej w Łodzi) stawki wynoszą 2.9-3%, ale odrazu powiedz że w
jakimśtam biurze wynegocjowałeś 2% i jak też tyle Ci zaproponują to
popiszesz u nich umowe, u mnie zadziałało :] Pozatym proponuje po obejrzeniu
mieszkanka i zdecydowaniu się na nie, podpisać jakiś świstek papieru z
właściecielem na jaką sumę się zgodził. Ja po przyjechaniu na podpisanie
umowy przedwstępnej już z zaliczką dowiedziałem się że była mowa nie o XX
ale o XX+10% !! Dopiero pokazanie kartki z rozrysowanym mieszkankiem i sumą
obok przypomniało ludkom że wała ze mnie nie zrobią :] no i to chyba tyle,
mam nadzieję że się na coś przydadzą moje uwagi :-)
Pozdrawiam
Domin







Temat: Jeszcze niezbudowane, a już z drugiej ręki
Na rynku wtórnym zamiast obejrzeć interesujące nas mieszkanie, możemy co najwyżej rzucić okiem na jego wizualizację. To dlatego, że trafiają do obiegu na długo przed wybudowaniem.

Specyfiką wtórnego rynku nieruchomości w Łodzi jest to, że mało na nim mieszkań. W naszym mieście łatwiej dostać kredyt niż znaleźć cztery kąty. - Załatwiłem już wszystkie formalności w banku, pieniądze są, tylko mieszkań jak na lekarstwo - skarży się Marek Górkiewicz, łodzianin.

Pośrednicy z łódzkich biur obrotu nieruchomościami potwierdzają, że mieszkań jest mało. W tym roku nawet po raz pierwszy się zdarzyło, że na rynku dosłownie zabrakło trzech pokoi z kuchnią. Powodem jest większa dostępność kredytów i niskie ich oprocentowanie. - Więc ci łodzianie, którzy dwa, trzy lata temu mogliby myśleć o kawalerce, może dwóch pokojach z kuchnią i to z trudem, dzisiaj idą do banku i okazuje się, że mogą dostać kredyt, który wystarczy na większe mieszkanie - mówi Mirosław Zięba z biura Mezcompu.

Ponieważ mieszkań jest mało, na rynku wtórnym pojawiły się oferty, które zostaną zrealizowane dopiero za kilka czy kilkanaście miesięcy! Najwięcej z nich to lofty "U Scheiblera". Apartamenty, które będą gotowe jesienią 2008 roku już teraz "z drugiej ręki" sprzedają ludzie samodzielnie lub z pomocą biur obrotu nieruchomościami.

Kolejne niewybudowane jeszcze mieszkanie na rynku wtórnym "Gazeta" znalazła przy ul. Prądzyńskiego. 120 metrowe mieszkanie na osiedlu Baśniowa, które zostanie oddane do użytku we wrześniu 2007 roku kosztuje 450 tys. zł. Najprędzej, bo już 15 stycznia ma być gotowe mieszkanie na osiedlu Stoki. Za 74 mkw. powierzchni trzeba zapłacić 245 tys. zł.




Temat: IBSYSTEM [IBS]
IBSYSTEM (IBS): Uchwała Zarządu w sprawie zmiany kierunków działania w zakresie gospodarowania nieruchomościami (raport nr 30/2007)
05.04.2007 17:35

Raport bieżący nr 30/2007
Podstawa prawna:

§ 56 ust. 3 pkt 3 RO - łączna kwota wierzytelności

czytaj dalej

Invar & Biuro System S.A. przekazuje treść uchwały Zarządu z dnia 4 kwietnia 2007 roku:

UCHWAŁA ZARZĄDU NR 1/N/2007

INVAR & BIURO SYSTEM S.A.

z siedzibą w Łodzi z dnia 4 kwietnia 2007 r.

W sprawie: zmiany kierunków działania w zakresie gospodarowania posiadanymi nieruchomościami

Uchwala się co następuje:

1. Z uwagi na korzystną koniunkturę utrzymującą się na rynku obrotu nieruchomościami Invar & Biuro System S.A. postanawia wycofać wszystkie złożone oferty dotyczące sprzedaży posiadanych nieruchomości.

2. Spółka podejmie niezwłoczne działania dla opracowania koncepcji modernizacji i rozbudowy posiadanych kompleksów w Łodzi, Sieradzu i Zabrzu, z uwzględnieniem możliwości uzyskania terenów przyległych.

3. Plany zagospodarowania posiadanych nieruchomości oraz ich dalszą realizację nadzorować będzie jedna ze spółek zależnych, której zakres działania i odpowiedzialności zostanie ustalony w odrębnym trybie.

Ponadto, Spółka ta zostanie zobowiązana do przedłożenia koncepcji zagospodarowania posiadanej przez Invar & Biuro System S.A. działki o pow. 1.41 ha przeznaczonej w planach zagospodarowania przestrzennego gminy Kołbaskowo, na cele budownictwa mieszkalnego.

4. Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.

Podstawa prawna: par. 56 ust. 1 Ustawy o ofercie

Liczba stron: 1

Prezes Zarządu

Henryk Kruszek
Henryk Kruszek - Prezes Zarządu

No kochani , kto ma ibs ten bedzie bogaty
pozdrawiam i zycze wesolych swiat



Temat: Salon "strzela" do dziennikarzy

Dochnal oskarża dziennikarzy, dziennikarze skarżą lobbystę
Dziennikarka „Wprost” zapowiada, że wytoczy lobbyście proces o pomówienie

– Pani Dorota Kania pożyczyła kilkaset tysięcy złotych od mojej rodziny, obiecując kontakty z politykami Prawa i Sprawiedliwości – powiedział w programie TVN „Teraz my” Marek Dochnal. Dodał, że po przegranych przez PiS wyborach Kania zwróciła pieniądze.

Redaktor naczelny „Wprost” Stanisław Janecki zawiesił dziennikarkę w obowiązkach.

„Nigdy nie powoływałam się na wpływy u polityków i nigdy nikomu nic nie obiecywałam” – napisała Kania w oświadczeniu dodając, że poda Dochnala do sądu. Ten zapowiedział kontrpozew.

Dziennikarka napisała, że w 2005 r. chciała kupić dom. Wynajęła biuro obrotu nieruchomościami Aneks w Warszawie, którego właścicielką jest Barbara Pietrzyk. Nie wiedziała, że Pietrzyk jest teściową Dochnala. „W trakcie transakcji okazało się, że bank da mi jedynie połowę sumy, której potrzebowałam” – pisze Kania. Wtedy Pietrzyk miała zaproponować, że pożyczy na rynkowych warunkach brakującą kwotę. Dzięki temu dziennikarka kupiła dom.

Kania twierdzi, że nie zna Dochnala i nigdy się z nim nie kontaktowała. Rozmawiała tylko z jego żoną Aleksandrą Dochnal na jej prośbę, gdy lobbysta był w areszcie. Kania była wtedy dziennikarką „Życia Warszawy”. „Telefony od Aleksandry Dochnal przestałam odbierać od momentu, gdy potwierdziła, że po dwóch latach aresztu męża, będąc w Rosji, spotkała się z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem” – dodaje Kania.

Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA, powiedział jednak w TVN 24, że Kania rozmawiała z nim i byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą o Dochnalu. Zabiegała o to, by sprawę lobbysty przekazać z prokuratury w Łodzi do Katowic. Argumentowała, że śledczy nie chcą przesłuchiwać Dochnala w sprawach, o których jest skłonny mówić. Według Kaczmarka on i Ziobro spotkali się z obrońcami Dochnala, a sprawa trafiła do Katowic.Kłamstwo zarzucił też Dochnalowi Witold Gadowski z krakowskiego ośrodka TVP, reagując na zarzut, że w imieniu Ziobry miał namawiać żonę lobbysty, by ten wystąpił o status świadka koronnego. Zdaniem Gadowskiego zarzuty Dochnala są bez sensu. Gdyby Ziobro chciał proponować lobbyście status świadka koronnego, to była prostsza droga: przez prokuratorów i ministerstwo.
Rzeczpospolita
Dla mnie sprawa jest tutaj oczywista - Salon "naparza" czym może w nieprzyjaznych dla układu dziennikarzy. Dorota Kania była autorką artykułów, które mogły być niewygodne dla wielu osób - w tym nawet dla takich, o których bezpośrednio nie pisała. Schemat działania Salonu jest stosunkowo prosty i inny być nie może. Wygląda to mniej więcej tak: pada pomówienie, sprawa odbija się przez jakiś czas w różnych mediach, następnie trafia do sądu, proces trwa bardzo długo i zanim nastąpi ewentualne uniewinnienie to osoba pomówiona jest już praktycznie wykluczona z życia publicznego. III RP zaczyna wracać bardzo szybko.



Temat: Kielecki rynek mieszkaniowy - dyskusja
Ciekawy artykuł o rynku mieszkań w Łodzi.

Rynek mieszkań: źle jak nigdy dotąd

Kryzys w Łodzi. Między bajki można włożyć statystyki o cenach mieszkań przygotowywane przez branżowe serwisy i firmy. Mieszkania się nie sprzedają, a pośrednicy mówią, że mamy największy kryzys od '89 roku
Iza przeprowadziła się do Warszawy. Od czerwca próbowała sprzedać swoje "trzy pokoje" na Górnej. Najpierw sama, przez ogłoszenia, a potem z pomocą pośrednika. Za 54 mkw. chciała początkowo 250 tys. zł. We wrześniu obniżyła cenę już do 200 tys. zł. - Pośrednik sugerował, abym zeszła jeszcze, ale się nie zgodziłam. W końcu zrezygnowałam ze sprzedaży. Będę próbowała wynająć mieszkanie - mówi.

Julia ma kawalerkę niedaleko ronda Lotników Lwowskich. Chce zamienić mieszkanie na większe. Oferty przegląda od wakacji. - Ceny ciekawych mieszkań, dwupokojowych, wyremontowanych, o dobrym rozkładzie zaczynały się od 220 tys. zł. To dla mnie za drogo. Zaczęłam się rozglądać za czymś do remontu i przez to tańszym. Ale nawet za zaniedbane mieszkania ludzie chcieli po 170, 180 tysięcy - mówi Julia. W końcu zrezygnowała z zakupu. Woli poczekać kilka miesięcy i znowu rozejrzy się za "dwoma pokojami". - Będzie taniej, a to przecież decyzja o kredycie, który będę spłacała dwadzieścia lat. Na dodatek nie będzie łatwo sprzedać za rozsądną cenę mojej kawalerki - dodaje Julia.

Jeśli wierzyć ostatnim raportom z wtórnego rynku nieruchomości, sprzedający mieszkania w Łodzi żądają na wstępie ponad 4,5 tys. zł za mkw. mieszkania, a po negocjacjach dostają niewiele mniej niż 4,4 tys. Według firm i serwisów branżowych, które przygotowują zestawienia, sytuacja od roku zmienia się nieznacznie - z miesiąca na miesiąc ceny rosną kilka procent albo o kilka spadają.

Tyle statystyki. Pośrednicy w obrocie nieruchomościami rozwiewają jednak marzenia o łatwym interesie na sprzedaży mieszkań. Od miesięcy obserwują na rynku poważny kryzys. Są w Łodzi biura, które nie pośredniczyły w sprzedaży mieszkania własnościowego od dwóch, trzech miesięcy. Zalegają u nich setki ogłoszeń - w jednym, z siedzibą niemal w centrum, prawie 800.

Krzysztof Szczepaniak z biura Sukces: Jak to mówi młodzież, jest kicha - nie ma transakcji, nie ma kredytów. Spotkaliśmy się ostatnio w gronie pośredników na opłatku i nikt nie mówił, że jest dobrze. Od '89 roku nie było tak poważnego kryzysu. Na początku tego wieku było źle, ale wtedy było to zawirowanie, banki udzielały kredytów ostrożniej, ale udzielały.

Mirosław Zięba, biuro Mezcompu: Przedświąteczny okres dodatkowo pogłębił zastój na rynku. Jestem w branży od siedemnastu lat. W dwutysięcznym roku było marnie, ale tak źle, jak teraz to jeszcze, nie. Kupujący niby są, ale mieszkania nie sprzedają się, bo nie można załatwić kredytu. Więc klienci czekają, gromadzą pieniądze.

Zięba tłumaczy fenomen liczb w statystykach. - One świadczą dokładnie o niczym. Ktoś wchodzi na portal z ogłoszeniami i za darmo, albo za trzy złote plus VAT zamieszcza swoje ogłoszenie. Ustala cenę na poziomie 4,5, 5 tys. zł za metr i czuje się już milionerem. Ale nic z tego nie wyniknie. Katalogi są pełne, ofert jest mnóstwo, ale 70, 80 procent z mieszkań nie zostanie sprzedanych ze względu na cenę.

Cztery, pięć tysięcy zł za mkw. mieszkania to fikcja. Jak mówią pośrednicy, ceny za używane mieszkania w Łodzi mieszczą się w przedziale 2,9 - 3,5 tys. zł za mkw. Ale zdarzają się już tańsze transakcje - za mieszkania w blokach na Dąbrowie, Teofilowie, starym Żubardziu. - Jeśli ktoś wyceni mieszkanie drożej niż za 3,5 tys. zł za metr kwadratowy, trudno mu je sprzedać. Jeśli powyżej czterech, to już w ogóle - zaznacza Szczepaniak i dodaje: - Zdarzają się wariackie oferty, ostatni przykład: ktoś chce sprzedać 80-metrowe mieszkanie przy ul. Nawrot, w budynku Solaris. Lokal w standardzie deweloperskim, do wykończenia, a cena 980 tysięcy złotych.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź




Temat: NOWA REKOMENDACJA KUPUJ (IBSSYSTEM)
Chcialem polecic Wam kolejna spoleczke ktora moze przejac czesc kapitalu z innych spolek ktore urosly juz wysoko i powinny niedlugo oddac kase dla innych spolek.

Dlaczego ISSYSTEM. Zapoda tutaj artykul PARKIETU:
"PARKIET - I&B System pozbył się garbu długu
W środę, 7 marca, minął termin, w którym wierzyciele I&B Systemu mogli zapisywać się na 6 mln akcji serii O. Cena emisyjna wynosiła 0,55 zł. Wczoraj papiery informatycznej spółki kosztowały 0,81 zł.
Chętni dopisywali
Spore dyskonto sprawiło, że I&B System nie miał żadnych problemów z uplasowaniem walorów. - Sprzedaliśmy wszystkie oferowane akcje - powiedział Henryk Kruszek, prezes I&B systemu. To spory sukces, bo jeszcze jesienią, kiedy spółka dopiero rozpoczynała przygotowania do podwyższenia kapitału, chętnym do konwersji był tylko jeden z wierzycieli, któremu giełdowa firma była winna 1,3 mln zł.
Według prezesa, dzięki emisji akcji I&B Systemu udało się spłacić wszystkich wierzycieli, którzy nie przystąpili do zawartego kilka lat temu układu. - oprócz tego mamy jeszcze do uregulowania kilkumilionowy dług wobec Banku BPH. Tak jak zapowiadaliśmy, zobowiązanie zostanie zwrócone pieniędzmi ze sprzedaży akcji serii N - mówił H. Kruszek. Kilka tygodni temu firma sprzedała akcjonariuszom (w ramach prawa poboru) papiery za ok. 14 mln zł (28 mln walorów po 0,55 zł). Emisja czeka na rejestrację.
Prezes I&B Systemu ujawnił, że spółka będzie chciała przyspieszyć spłatę kilkumilionowych zobowiązań układowych. Od dłuższego czasu prowadzi rozmowy w sprawie sprzedaży obiektów w Kołbaskowie i Sieradzu. Firma nie spieszyła się z finalizacją negocjacji, bo ze względu na ożywienie na rynku budowlanym ceny nieruchomości szły w górę. - Będę chciał przekonać radę nadzorczą, że nie ma sensu czekać na dalszy wzrost cen. W pierwszej kolejności powinniśmy rozliczyć się z wierzycielami - stwierdził prezes Kruszek.
Restrukturyzacja zmierza do końca
Oddłużony I&B System, dysponujący sporymi zasobami wolnej gotówki, chce w tym roku wyraźnie poprawić wyniki finansowe. W 2006r. spółka miała 19,5 mln zł przychodów i 0,9 mln zł zysku netto. Rok wcześniej przy sprzedaży w wysokości 24,4 mln posiadała 3,5 mln zł straty. Wynik został "zrobiony" dzięki operacjom finansowym. - Wszystkie spółki zależne muszą być rentowne. Wskaźnik marży operacyjnej powinien sięgnąć 4-5 proc. - zapowiedział H. Kruszek. W 2005r. rentowność operacyjna przedsiębiorstwa była niewiele wyższa od zera.
W grupie I&B Systemu, oprócz spółki matki, jest 10 podmiotów. Giełdowa firma rozważa inkorporację większości z nich, żeby ograniczyć koszty funkcjonowania organizacji. - Musimy dokładnie przeanalizować sprawę. Niektóre z naszych spółek wystąpiły bądź już pozyskały dotacje unijne na prowadzone projekty. Nie wiemy jeszcze, czy zmiany organizacyjne nie spowodują, że dofinansowanie zostanie cofnięte - wyjaśnił prezes. Wolelibyśmy tego uniknąć - uzupełnił."

To jedna waznych informacji ale nie najwazniejsza - dzisiaj wieczorem spolka podala inna informacje a mianowcie:

IBSYSTEM (IBS): Uchwała Zarządu w sprawie zmiany kierunków działania w zakresie gospodarowania nieruchomościami (raport nr 30/2007)
05.04.2007 17:35

Raport bieżący nr 30/2007
Podstawa prawna:

§ 56 ust. 3 pkt 3 RO - łączna kwota wierzytelności

Invar & Biuro System S.A. przekazuje treść uchwały Zarządu z dnia 4 kwietnia 2007 roku:

UCHWAŁA ZARZĄDU NR 1/N/2007

INVAR & BIURO SYSTEM S.A.

z siedzibą w Łodzi z dnia 4 kwietnia 2007 r.

W sprawie: zmiany kierunków działania w zakresie gospodarowania posiadanymi nieruchomościami

Uchwala się co następuje:

1. Z uwagi na korzystną koniunkturę utrzymującą się na rynku obrotu nieruchomościami Invar & Biuro System S.A. postanawia wycofać wszystkie złożone oferty dotyczące sprzedaży posiadanych nieruchomości.

2. Spółka podejmie niezwłoczne działania dla opracowania koncepcji modernizacji i rozbudowy posiadanych kompleksów w Łodzi, Sieradzu i Zabrzu, z uwzględnieniem możliwości uzyskania terenów przyległych.

3. Plany zagospodarowania posiadanych nieruchomości oraz ich dalszą realizację nadzorować będzie jedna ze spółek zależnych, której zakres działania i odpowiedzialności zostanie ustalony w odrębnym trybie.

Ponadto, Spółka ta zostanie zobowiązana do przedłożenia koncepcji zagospodarowania posiadanej przez Invar & Biuro System S.A. działki o pow. 1.41 ha przeznaczonej w planach zagospodarowania przestrzennego gminy Kołbaskowo, na cele budownictwa mieszkalnego.

4. Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.

Podstawa prawna: par. 56 ust. 1 Ustawy o ofercie

Liczba stron: 1

Prezes Zarządu

Henryk Kruszek
Henryk Kruszek - Prezes Zarządu

Mysle ze bedzie sie tutaj dzialo lepiej niz teraz na FONIE. Cena taka sama jaka mial FON gdy zaczeto mowic cos o deweloperce, a w odroznieniu od FONA spolka ma swoje grunty i mysle ze niedlugo bedziemy swiadkami 4-5 PLN. Pozdrawiam



Temat: ABW u perskiego dewelopera
wg Gazeta Wyborcza:


Agencja przeprowadziła wczoraj rewizje w oddziałach spółki Verity Development, której właścicielem jest DMI Trust, oskarżany przez amerykańskie media o finansowanie Al-Kaidy

Funkcjonariusze ABW do biur Verity Development, zarządzanej przez irańskiego biznesmena Alego Dadressana, wkroczyli o godz. 6.30 na wniosek V wydziału wrocławskiej prokuratury apelacyjnej (zwalcza m.in terroryzm). Nie opuszczali ich do wieczora.

Śledztwo jest ściśle tajne. ABW odsyła po informacje do prokuratury. A prokuratura nie udziela żadnych informacji. - Proszę przeczytać, co o właścicielach tej spółki piszą amerykańskie media - mówi anonimowy oficer ABW pytany o powody przeprowadzonej akcji.

DMI Trust (Dar Al-Maal Al-Islami Trust, czyli Dom Pieniędzy Islamskich) to jedna z najważniejszych islamskich instytucji finansowych. Właścicielem jest saudyjski książę Mohammed Al-Faisal. "New York Times" i "Chicago Tribune" od 11 września 2001 r. zarzucają DMI, że finansuje islamskich terrorystów. DMI wytoczył obydwu dziennikom proces.

Cytowany funkcjonariusz zwraca uwagę, że niedawno służby specjalne wkroczyły do spółek DMI w Szwajcarii i USA. Według źródeł "Gazety" śledztwo dotyczy obrotu pieniędzmi nieznanego pochodzenia, które mogą pochodzić z przestępstwa, czyli po prostu prania pieniędzy. Pracownicy Verity Development byli wczoraj przez agentów ABW wypytywani o kontakty z DMI.

Verity Development od kilku lat zajmuje się w Polsce skupem nieruchomości. Ma centralę we Wrocławiu i cztery oddziały w innych miastach. Działa też we Włoszech, w Niemczech i Belgii.

Ali Dadressan we wrocławskiej siedzibie firmy zjawił się po południu. Spokojnym tonem oświadczył, że w kontrolach nie ma nic nadzwyczajnego. - To zupełnie normalne, że polski rząd interesuje się przedsiębiorstwem, które inwestuje setki milionów złotych. Nie bez znaczenia jest to, że jestem muzułmaninem i Irańczykiem, ale cały biznes prowadzony jest legalnie - mówił.

Wizyta ABW w spółkach Dadressana nie dziwi jego konkurentów. - Przez parę lat działalności w Polsce firma wydała kilkaset milionów złotych. Praktycznie nic nie robią, więc albo nie chcą zarabiać, albo zostali powołani w zupełnie innym celu - twierdzi dyrektor zarządzający jednego z największych polskich deweloperów. - Ta firma nie przestrzega żadnych zasad rynkowych. Za wszystkie działki Dadressan przepłacił, i to dużo. Nasze wyliczenia jasno wykazują, że biznesowo w tej firmie nic się nie opłaca. Aby jakakolwiek inwestycja mu się zwróciła, mieszkania musiałyby w niej kosztować kosmiczne pieniądze - grubo ponad 50 tys. zł za m kw.

Verity Development ma kilkadziesiąt działek i kamienic w najbardziej atrakcyjnych częściach Wrocławia, Poznania i Łodzi. Nieruchomości ma także w Sopocie, Gdyni, Krakowie i w Warszawie. Wszystkie w okolicach ścisłego centrum, kupione za niebagatelne sumy.

Kamienicę na wrocławskim Rynku Dadressan kupił za 50 mln zł, cenę wywoławczą przebił dwukrotnie. Na kupionych działkach i w kamienicach obiecywał stworzenie nowoczesnych apartamentów, lokali biurowych i usługowych. Ale nic nie powstało. Nawet fundamenty.

W zeszłym roku wydawało się, że wreszcie zaczną budować. Wtedy Dadressan wyrzucił z pracy najważniejsze osoby w firmie. - Od tego czasu wszystko się posypało. Nikt już nad niczym nie panuje. Cała firma praktycznie zamarła - mówi nam osoba współpracująca z Verity.




Temat: Fabryka IK Poznańskiego - Manufaktura
Trzy lata z Manufakturą

17.05.2009

W ciągu trzech lat łódzka Manufaktura stała się wizytówką miasta. Obiekt na terenach dawnego fabrycznego imperium Izraela Poznańskiego przyciągnął już około 60 mln ludzi. Nic więc dziwnego, że nawet prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki z przeciwnika stał się przyjacielem centrum handlowo-rozrywkowego.

Gigant

Do dziś otwarte 17 maja 2006 roku centrum handlowo-rozrywkowe Manufaktura przyciągnęło prawie 60 milionów osób (16 mln w 2006 r., 17,7 mln w 2007, 18,7 mln w 2008 roku, w tym roku już około 7 mln), czyli prawie 50 tys. dziennie. Francuski inwestor szacował, że rocznie odwiedzać je będzie 15 mln osób - tyle, co wieżę Eiffla w Paryżu. Obrót Manufaktury (306 sklepów, butików, restauracji i pubów) wyniósł w tym czasie ponad 2 miliardy złotych. Dla wielu łodzian i turystów Manufa - jak jest nazywany pieszczotliwie obiekt przy ul. Karskiego - to przede wszystkim miejsce spotkań.

- Cieszymy się, że ludzie cenią Manufakturę, jedni z racji koncertów, inni z powodu restauracji, a jeszcze inni ze względu na galerię handlową - mówi Joanna Delbar, rzecznik Manufaktury.

A prezydent był przeciw...

Dziś sukces marketingowy Manufaktury magistrat wykorzystuje na wszelkie możliwe sposoby - były tam kręcone reklamówki telewizyjne miasta dla BBC i CNN, zorganizowany został sylwester miejski i rozpoczynające się dzisiaj Święto Łodzi. Ale nie zawsze tak było - władze miasta trzy lata temu były bardzo niechętne powstającemu centrum (prezydent Jerzy Kropiwnicki nie wziął udziału w uroczystym otwarciu, zwiedził obiekt dwie godziny wcześniej). Urzędnicy magistratu negocjowali z Francuzami zmniejszenie gigantycznej powierzchni handlowej przyszłego centrum oraz zwiększenie nakładów na przebudowę dróg w jego otoczeniu. Dopiero dzień przed oficjalnym otwarciem doszło do podpisania aneksu do umowy inwestycyjnej i udało się osiągnąć porozumienie z inwestorem w kwestii pokrycia kosztów (9 mln zł) przebudowy ulicy Drewnowskiej od ul. Karskiego do al. Włókniarzy. A miasto zobowiązało się w zamian m.in. zamienić wieczystą dzierżawę terenu Manufaktury w pełną własność. W ostatniej chwili Manufaktura dostała także wszystkie konieczne zezwolenia (m.in. z nadzoru budowlanego i sanepidu).

Potem jednak Kropiwnicki robił, co mógł, by zatrzeć pamięć o swojej niechęci do francuskich inwestorów - w lipcu 2008 r. wręczył trzy symboliczne klucze do miasta przedstawicielom firm, które wybudowały Manufakturę. Otrzymali je Maurice Bansay - prezes Apsys Group (właściciela Manufaktury), Georges Babinet - dyrektor generalny Paris-Orléans i Pierre Feraud - prezes Fonciere Euris (grupy finansujące przedsięwzięcie). W blasku kamer i fleszy w Sali Lustrzanej pałacu Poznańskiego prezydent cieszył się z tego, co jeszcze kilka lat temu zawzięcie krytykował. Rok temu był też na koszt Apsysa na targach nieruchomości w Cannes i obiecał, że w ramach promocji Łodzi na drogach wjazdowych do miasta mają stanąć kopie bramy do fabryki Izraela Poznańskiego - obecnej Manufaktury.

Wszyscy chwalą

Trudno dziś znaleźć osobę, która negowałaby sens istnienia Manufaktury. Politycy od prawa do lewa są zgodni - to wizytówka miasta.

- Cieszę się, że powstał obiekt, który promuje Łódź i można go pokazać w Europie. Władze miasta powinny teraz zrobić wszystko, by i otoczenie Manufaktury, np. domy przy ul. Ogrodowej, wyglądały tak jak ona - mówi Iwona Bartosik, radna Lewicy.

- Gdyby Manufaktury nie było, to ta część miasta przypominałyby krajobraz pełen ruin - taki jak mamy np. na terenach dawnego Unionteksu przy ul. Kilińskiego - mówi Mateusz Walasek, radny Platformy Obywatelskiej.

- Pierwsze reakcje magistratu na Manufakturę były błędne, ale nie należy pamiętać tego, co złe, tylko cieszyć się ze wspaniałego rynku - mówi Sławomir Worach z Prawa i Sprawiedliwości.

- Dzięki Manufakturze Łódź stała się łatwo rozpoznawalnym miejscem dla turystów - dodaje Dominika Ostrowska-Augustyniak, dyrektor Biura Promocji Turystyki i Współpracy z Zagranicą Urzędu Miasta Łodzi.

Łyżka dziegciu

Nie jest jednak tak, że Manufaktura to dzieło doskonałe. Jej przeciwnicy podkreślają, że to miasto w mieście, w luźny sposób związane z resztą Łodzi, które w dodatku rujnuje ulicę Piotrkowską.

- Skierowanie wyjścia z centrum na park Staromiejski jest błędem - lepiej byłoby otworzyć Manufakturę na ulicę Gdańską, która otrzymałaby w ten sposób drugie życie. A architektura galerii handlowej jest wprost koszmarna - mówi Marek Janiak, Prezes Fundacji Ulicy Piotrkowskiej i profesor Politechniki Łódzkiej.

Ale nawet on dostrzega dwa plusy Manufy: wielką promocję miasta oraz zwrócenie uwagi na walory i potencjał tkwiący w dawnych fabrycznych murach - bogactwie Łodzi.

Mirosław Malinowski - Express Ilustrowany



Temat: Autotrada A1
Śledztwo w sprawie A1

24.08.2007

Czy Łódź może stracić autostradę A1? Sprzeciwiająca się jej budowie grupa mieszkańców Andrzejowa zaangażowała do walki prokuraturę, Centralne Biuro Śledcze i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, rzucając oskarżenia korupcyjne pod adresem byłego wojewody Andrzeja Pęczaka. Czy są prawdziwe - wyjaśnią śledczy. Tymczasem minister budownictwa wciąż nie podpisuje decyzji, która pozwoliłaby rozpocząć budowę.

Czas ucieka nieubłaganie. Autostrada ma być oddana do 2010 r. Tymczasem od 10 lat jej budowę blokuje konflikt rozpętany wokół 16-kilometrowego odcinka Brzeziny - Romanów.

W połowie lat 90. wojewoda Andrzej Pęczak postanowił zmienić przebieg planowanej autostrady, przenosząc ją z obrzeży Olechowa na skraj Andrzejowa. Jednak kolejne protesty i skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego, składane przez część mieszkańców tego osiedla, skupionych w stowarzyszeniu "Bezpieczna Autostrada" sprawiły, że do dziś nie ma prawomocnej decyzji lokalizacyjnej wspomnianego odcinka drogi. Budowa nie może więc ruszyć, mimo że na obecnym etapie potrzeba do tego tylko jednego podpisu ministra budownictwa.

- Sprawa jest poważna - mówi Cezary Grabarczyk, poseł PO. - Dowiedziałem się, że poprzedni szef resortu Andrzej Aumiller wpadł na pomysł, aby wszcząć od nowa całą procedurę wydania decyzji lokalizacyjnej. Gdyby jego następca Mirosław Barszcz chciał się tego trzymać, oznaczałoby to, że kalendarz budowy autostrady można wyrzucić do kosza. Mogłoby się skończyć nawet tak, że powstałaby cała droga, z wyjątkiem łódzkiego odcinka. Auta dojeżdżałyby autostradą do granic Łodzi, a dalej ruch kierowany byłby na ulice miasta... - snuje czarną wizję Grabarczyk. Poseł nie wyklucza też, że ponowne wszczęcie procedur mogłoby się skończyć zmianą lokalizacji, czyli np. odsunięciem drogi od granic Łodzi. A przecież A1 ma być obwodnicą miasta i odciążyć wiecznie zakorkowane al. Włókniarzy i ul. Kopcińskiego. Z obliczeń drogowców wynika, że każdej doby przez Łódź przejeżdża 12 tys. ciężarówek.

Decyzja ministerstwa spodziewana była już w maju, w czerwcu miały ruszyć wykupy ziemi. Jak mówi wicewojewoda łódzki Witold Gwiazda, w Andrzejowie, oprócz grupy protestujących, są mieszkańcy oczekujący na decyzję z niecierpliwością. - Ludzie chcą sprzedać domy i ułożyć sobie życie w innym miejscu. Szanujemy racje protestujących, ale stoją one w konflikcie z interesem milionowej aglomeracji - mówi Gwiazda.

Wicewojewoda przyznaje, że gdyby minister budownictwa uchylił decyzję lokalizacyjną, dotrzymanie terminu stałoby się prawie niemożliwe. - Bylibyśmy trzy lata do tyłu - mówi.

Dlaczego ministerstwo wciąż nie wydaje decyzji? Nieoficjalnie mówi się, że sprawa utknęła z powodu rewelacji przekazanych urzędnikom resortu przez Danutę Kowalczyk, szefową "Bezpiecznej Autostrady".

Senator PiS Elżbieta Więcławska-Sauk, zaangażowana w konflikt po stronie stowarzyszenia: - Dlaczego wojewoda Pęczak zmienił tak nagle przebieg autostrady? "Bezpieczna Autostrada" dowodzi, że zaraz po tym, jak Pęczak poinformował Centralny Urząd Planowania o nowej lokalizacji, tajemnicza spółka wykupiła tereny znajdujące się w tej okolicy. Sprawa jest bardzo podejrzana, bo wtedy jeszcze wiadomość ta nie była podana do opinii publicznej. Co ciekawe, firma ta rozszerzyła profil działalności o obrót nieruchomościami zaledwie kilka dni wcześniej - mówi Więcławska-Sauk.

- To jest spiskowa teoria dziejów, sprawdzaliśmy, żadnej tajemniczej spółki nie było - ripostuje Andrzej Cymerman, doradca wojewody ds. autostrad.

- Nie komentujemy plotek - odpowiada Zbigniew Przybysz z biura prasowego resortu budownictwa. - W ministerstwie trwa postępowanie odwoławcze. Wciąż czekamy na dokumenty, o które poprosiliśmy Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Kiedy minister je otrzyma, rozstrzygnie, czy utrzymać decyzję lokalizacyjną wojewody łódzkiego, czy też ją uchylić.

,Bezpieczna Autostrada" złożyła w sprawie decyzji Pęczaka zawiadomienie do prokuratury. - 29 czerwca zostało ono umorzone, jednak po rozpatrzeniu zażalenia, wznowiliśmy postępowanie - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Tymczasem w Andrzejowie z każdym dniem gęstnieje atmosfera wrogości i podejrzliwości. Danuta Kowalczyk poprzez senator Więcławską-Sauk przekazała, że nie będzie rozmawiać z "Dziennikiem Łódzkim". Konrad Kozłowski, jeden z szefów stowarzyszenia popierającego budowę drogi, mówił chętnie, potem jednak kazał o sobie zapomnieć, gdy tylko dowiedział się, że nie dostanie do wglądu naszego artykułu przed jego publikacją.

* * * * *

Autostrada i uczciwość
Dlaczego na planowanej autostradzie A1 w województwie łódzkim na północ i na południe od Łodzi wykupiono już 90 procent gruntów, a koło Łodzi nic? Zagadkę ma prokuratura, Centralne Biuro Śledcze, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Ministerstwo Transportu, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, może nawet sam premier. Jak to możliwe, że od kilku lat zmienia się wskazania lokalizacyjne dla jedynego 16-kilometrowego odcinka, a następnie każdą decyzję można bez trudu podważyć w sądzie administracyjnym i polka zaczyna się od nowa? Jak to możliwe, że zmieniają się premierzy, rządy, a problem jak był, tak jest? Nie, to niemożliwe, żebyśmy mieli tak głupich urzędników, że nie potrafią napisać porządnej decyzji administracyjnej, która obroniłaby się przed sądem. A może mamy mądrych urzędników, którzy piszą mądre decyzje, ale nasze prawo działa jak spłuczka w klozecie? Jest oczywiście możliwość, że przy tym wszystkim doszło do korupcji, na co wskazuje zaangażowanie PiS. Trudno, w takim wypadku autostrada będzie musiała przegrać z uczciwością. Ale jest jeden sposób, żeby ją uratować (autostradę, nie uczciwość). Na ministra transportu premier powinien powołać panią Danutę Kowalczyk, szefową stowarzyszenia "Bezpieczna Autostrada", które z takim sukcesem blokuje budowę autostrady. Pani Kowalczyk przynajmniej zna się na tym, co robi.


Sprawa lokalizacji A1 od 10 lat rozpala emocje mieszkańców Andrzejowa. Wczoraj w centrum miejscowości rozmawiali o tym (od lewej): Stanisław Świerkowski, Henryk Maciejewski, Józef Kołodziej i Jan Kaliszewski



Piotr Brzózka, Sławomir Sowa - Dziennik Łódzki



Temat: Nieruchomości
Rynek nieruchomości komercyjnych skurczył się o połowę

Agnieszka Janas
05.02.2008 10:56

Tak wynika z podsumowania 2007 roku w Polsce. To efekt kryzysu w USA i niskiej podaży atrakcyjnych obiektów. W tym roku będzie lepiej.

Inwestorzy działający w branży nieruchomości komercyjnych przyzwyczaili nas do tego, że od 2005 r. biją co roku rekordy w wysokości ulokowanych w Polsce kwot. Dlatego podliczenie ilości wydanych pieniędzy w 2007 r. mogło wywołać konsternację — wartość inwestycji spadła blisko o połowę. Skąd ta zmiana?

— Kryzys kredytowy w Stanach Zjednoczonych. Na początku był postrzegany jako problem wyłącznie amerykański. Jednak wkrótce stało się jasne, że kryzys na rynku kredytów subprime (kredyt bankowy, którego oprocentowanie jest wyższe niż przy standardowym kredycie) dotkliwie odbije się na możliwościach kredytowych banków. Dlatego kryzys za oceanem bezpośrednio oddziałał na rynek nieruchomości w Europie Środkowej — mówi Michael Atwell, partner i szef grupy rynków kapitałowych Cushman & Wakefield (C&W).

Analitycy agencji Knight Frank przedstawiają jeszcze jeden powód tego spadku — uszczuplenie podaży atrakcyjnych i gotowych do sprzedaży nieruchomości.

Ważne liczby
Od 2004 r. rynek inwestycyjny w Polsce rozwija się niezwykle dynamicznie. Do końca 2006 r. ulokowano na nim kapitał o wartości blisko 11,4 mld EUR.

Z raportu „Rynek komercyjny 2008” agencji Knight Frank wynika, że w 2007 r. wydano 2,4 mld EUR. Autorzy analizy agencji C&W są nieco bardziej optymistyczni. Z ich badań wynika, że wydano 2,8 mld EUR, co stanowi 60 proc. kwoty zainwestowanej w 2006 r. Wtedy to ulokowano na rynku 4,75 mld EUR.
Rozbieżności w liczeniu wydatków inwestorów to w zasadzie jedyna większa rozbieżność w materiałach tych agencji. Obie zgodnie zapewniają, że wartość transakcji w Polsce wciąż utrzymuje się na jednym z najwyższych poziomów w Europie Środkowej. C&W podaje, że w ubiegłym roku w Czechach za-warto transakcje na kwotę 1,85 mld EUR, zaś na Węgrzech ulokowano 2 mld EUR.

Z raportu Knight Frank wynika, że w 2007 r. największym zainteresowaniem cieszyły się nieruchomości handlowe. Wartość inwestycji w tym sektorze wyniosła 54 proc. całości wydanej kwoty. Co ciekawe, znaczna liczba centrów handlowych będących przedmiotem obrotu znajdowała się w miastach regionalnych.

Na drugim miejscu, z wynikiem 41 proc. wartości transakcji, uplasowały się biura. Większość z nich znajduje się w Warszawie.

Trzecie miejsce zajmuje od lat sektor logistyczno-magazynowy. Wyniki nie są imponujące, ale systematycznie wzrasta zainteresowanie inwestorów tą branżą.

Układ zawodników na podium jest niezmienny od 2004 r. Analitycy Knight Frank przewidują, że także w 2008 r. nie nastąpi tu żadna znacząca zmiana.

Rozgrywający
Największymi inwestorami w sektorze nieruchomości komercyjnych od lat są spółki czy instytucje finansowe z kapitałem zagranicznym. Największy udział w 2007 r. miały Niemcy, Francja oraz Wielka Brytania. Do tej grupy dołącza Austria. Udział polskich inwestorów, zdaniem Knight Frank, oscylował w granicach 5 proc. Dlaczego?

Kapitał zagraniczny przestał obawiać się wydatków w Polsce. Obserwujemy spadek ryzyka inwestycyjnego, a w konsekwencji spadek stóp kapitalizacji. Na spadek stóp wpłynęła także ograniczona liczba dostępnych nieruchomości, a w konsekwencji ostra konkurencja pomiędzy inwes-torami. Wygrywa silniejszy, czyli kapitał zagraniczny. Kto okazał się liderem?

C&W podliczył transakcje. Największą z nich był zakup portfela Simon Invanhoe (centra handlowe) przez Macquarie CountryWide Trust za 232 mln EUR. W sumie zawarto 77 umów o średniej wartości 37 mln EUR (w 2006 r. — 99 transakcji średnio po 49 mln EUR).

Największą transakcją finansową było zawarcie umowy między Whitehall Funds a Mayland na sumę 750 mln EUR. Jej przedmiotem jest budowa czterech centrów handlowych w Polsce. Obiekty są w realizacji. Deweloper przewiduje, że odda je do użytku na przełomie 2009/10 r.

Co nas czeka?
Obserwując zachowania inwestorów, można powiedzieć, że w 2008 r. nie będzie katastrofy. Analitycy Knight Frank dostrzegli w ubiegłym roku pojawienie się transakcji przewidujących zaangażowanie kapitału własnego na wczes-nych etapach realizacji projektów (tzw. forward founding) oraz terminowe transakcje kupna (forward purchase). Wynikało to z potrzeby zapewnienia sobie dostępu do inwestowania w atrakcyjne nieruchomości, w sytuacji niewystarczającej ich podaży.

Zdaniem pracowników tej agencji, w 2008 r. zanotujemy większą liczbę takich operacji finansowych. Powinno nastąpić także zaangażowanie funduszy w mniej popularnych dotąd sektorach, jak np. hotelarstwo.

W tej ostatniej prognozie zgodni są zresztą wszyscy — oczekuje się dynamicznego rozwoju hotelarstwa i turystyki w kraju. Jeśli nastąpi — na rynku znajdzie się więcej dobrej klasy nieruchomości z branży turystyczno-hotelowej, w które będzie można inwestować. Mrzonki? Nic podobnego.

Od początku roku inwestorzy zdążyli już ogłosić dwie transakcje hotelowe — w Poznaniu długoterminowy fundusz niemiecki Deka kupił obiekt Andsersia Tower (hotel czterogwiazdkowy i biurowiec), a kilka dni temu Orbis Accor sprzedał za 20 mln EUR hotel Grand w Łodzi. Nabywcą Grandu jest prywatny inwestor, właściciel hoteli typu butik. Jeśli dodamy do tego sprzedaż kompleksu biurowego Rondo w Katowicach, to można powiedzieć, że rok się dobrze zaczął.

Polski rynek inwestycyjny (mld EUR)

Sektor 2006 2007
Biura 1,85 1,05
Centra handlowe 2,7 1,61
Magazyny 0,2 0,17
Ogółem 4,75 2,83
Liczba transakcji 97 77
Średni wolumen transakcji 0,049 0,037

Źródło: Cushman & Wakefield



Temat: Siemens


Siemens AG to niemiecki koncern międzynarodowy z branży energetycznej, elektrotechnicznej i telekomunikacyjnej z siedzibą w Erlangen w Niemczech. Główna siedziba koncernu znajduje się w Monachium, istnieje także oddział w Berlinie. Siemens AG jest notowany na Frankfurckiej Giełdzie Papierów Wartościowych oraz na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych od 12 marca 2001.

Historia

Siedziba główna firmy
Carl Heinrich von Siemens
Fabryka w Berlinie - ok. 1900Początki firmy sięgają połowy 19. wieku, gdy niemiecki wynalazca i inżynier Werner von Siemens, utworzył w Berlinie, 12 października 1847 firmę Siemens und Halske. W 1848 Siemens und Halske zbudowala pierwszą długodystansową linię telegraficzną pomiędzy Berlinem a Frankfurtem nad Menem, o długości 500 km. W 1850 młodszy brat założyciela, Carl Wilhelm Siemens, otworzył przedstawicielstwo firmy w Londynie, a w 1855 kolejny brat Wilhelma Siemensa - Carl Heinrich von Siemens otworzył przedstawicielstwo w Sankt Petersburgu, związane to było z zamówieniami rosyjskimi na linie telegraficzne o dużym zasięgu.

W 1881 wynaleziony przez Siemensa alternator prądu przemiennego, napędzany przez młyn wodny został wykorzystany do wytworzenia prądu którym zasilono pierwsze na świecie elektryczne oświetlenie uliczne w Godalming w Wielkiej Brytanii. W 1895 firma wygrała przetarg na budowę sieci elektrycznej oraz elektryfikację oświetlenia miasta Łodzi, ale nie podjęła się przedsięwzięcia. w 1897 firma Siemens und Halske została przekształcona w spółkę akcyjną (aktiengesselschaft - AG).

W 1903 w Siemens AG, po przejęciu firmy Schuckert, utworzono dwa działy produkcyjne, pierwszy na bazie istniejącej Siemens und Halske - produkujący urządzenia słaboprądowe i drugi Siemens Schuckert-Werke, zajmujący się urządzeniami silnoprądowymi. W 1929 kapitał akcyjny koncernu wynosił 225 mln marek, obroty roczne 800 mln marek a liczba zatrudnionych pracowników 137 000. Już w 1936 na koncern przypadało 31% obrotu całego przemysłu elektrotechnicznego. W 1938 liczba zatrudnionych zbliżyła się do 190 000 ludzi.

II wojna światowa
Siemens AG zajmował istotną rolę w nazistowskim systemie państwowych monopoli stworzonych na potrzeby gospodarki wojennej Niemiec. W czasie II wojny światowej większość produkcji koncernu była kierowana na potrzeby armii. Siemens AG uczestniczył m.in. w produkcji pocisków V-1 i V-2. W 1941 kapitał akcyjny wzrósł do 400 mln marek a sam koncern zaczął uczestniczyć w grabieży substancji przemysłowej krajów okupowanych (w tym Polski i ZSRR). Wykorzystywał także pracę wywiezionych do Niemiec robotników przymusowych, jeńców wojennych oraz więźniów obozów koncentracyjnych - m.in. pracowali oni w zakładach urządzeń silnoprądowych Siemens Schuckert-Werke, które znajdowały się w pobliżu obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau oraz w zakładach Siemens und Halske zlokalizowanych przy obozie koncentracyjnym Groß-Rosen. Siemens AG opracował także projekty krematoriów w obozie Auschwitz-Birkenau (same krematoria wybudowała firma Hoch und Tiefbau AG z Katowic) oraz zamontował w nich urządzenia gazowe. W 1943 koncern zatrudniał 250 000 ludzi (45% całkowitego zatrudnienia w całym przemyśle elektrotechnicznym).

Okres powojenny
W 1950 Siemens und Halske rozpoczął produkcję komputerów, półprzewodników, pralek i sztucznych rozruszników serca. W 1966 Siemens AG przekształcona zostaje w korporację. W 1980 koncern wyprodukował pierwszą cyfrową centralę telefoniczną. W 1988 Siemens przejął brytyjską firmę Plessey, działającą w sektorze obronnym, utworzono wtedy firmę Siemens Plessey (zajmującą się m.in. pracami nad udoskonalaniem radarów).

W 1990 Siemens AG przejął upadającą firmę Nixdorf Computer AG, tworząc na jej bazie nowe przedsiębiorstwo informatyczne Siemens Nixdorf Informationssysteme AG. W 1997 Siemens zaprezentował pierwszy na świecie telefon komórkowy z kolorowym wyświetlaczem, działający w systemie GSM. W kwietniu 1999 roku z koncernu został wyodrębniony Infineon - producent podzespołów elektronicznych.

1 października 2005 oddział telefonii komórkowej Siemensa, nabyła za 350 milionów euro tajwańska firma BenQ. Równo rok później BenQ zaprzestało finansować zakupiony oddział, co spowodowało jego bankructwo.

Profil działalności

Telefon komórkowy marki Siemens (model M65)
Komputer przemysłowy marki SiemensObecna działalność Siemens AG koncentruje się na obszarach biznesowych z dziedzin:

Informacja i telekomunikacja (Communications Group and Siemens Business Services)
Energetyka (Groups Power Generation and Power Transmission and Distribution)
Oświetlenie (Osram)
Automatyka i kontrola (Groups Automation and Drives, Industrial Solutions and Services, Logistics and Assembly Systems, and Siemens Building Technologies)
Transport (Groups Transportation Systems (systemy kolejowe) and Siemens VDO Automotive (systemy motoryzacyjne)
Medycyna (Medical Solutions Group) Siemens jest jednym z największych na świecie dostawców produktów, usług i kompletnych rozwiązań dla sektora medycznego. Oferta firmy obejmuje różnorodny sprzęt diagnostyczny i terapeutyczny oraz systemy informatyczne pozwalające placówkom służby zdrowia na bardziej efektywną pracę.
Znajduje się w niej zarówno aparatura diagnostyczna dla ultrasonografii, tomografii komputerowej i rentgenodiagnostyki, jak i zestawy audioterapeutyczne. Siemens produkuje także urządzenia do angiografii i kardioangiografii, sprzęt dla medycyny nuklearnej oraz urządzenia wykorzystujące metodę rezonansu magnetycznego w układzie otwartym, stosowane do diagnostyki oraz zabiegów interwencyjnych.

Nowatorskim i oryginalnym rozwiązaniem Siemensa są sieci komputerowe, umożliwiające archiwizację, opracowanie i przesyłanie danych dotyczących pacjentów i poszczególnych przypadków chorobowych, a tym samym pełne i efektywne wykorzystanie specjalistycznego sprzętu.

Edukacja (Siemens Professional Education)
Finanse i nieruchomości (Siemens Financial Services, Siemens Real Estate)

Siemens w Polsce
Główna siedziba polskiego oddziału firmy (Siemens sp. z o. o.) miesci się w Warszawie przy ul Żupniczej 11. Ponadto firma utrzymuje biura regionalne w Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Poznaniu oraz Wrocławiu. We Wrocławiu firma oprócz biura regionalnego, posiada także centrum badawczo-rozwojowe "Siemens Development Center" (SDC) we Wrocławiu (dawniej Centrum Rzowoju Oprogramowania). Obecne w Polsce spółki zależne grupy Siemens to m. in. Bosch Siemens Haushaltgeräte (BSH, sprzęt gospodarstwa domowego), Fujitsu Siemens Computers (produkcja komputerów), Osram (oświetlenie), Modelpol (energetyka), Energoserwis (energetyka), Siemens Industrial Turbomachinery Elbląg (gazownictwo), VA Tech (metalurgia i energetyka)




  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex