Biuro numerów numer

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro numerów numer




Temat: TURCJA z WEZYREM właśnie wróciłem...UWAŻAJCIE
A ja witam Szanownych Panstwa i chcialabym sie ze wszystkimi podzielic swoimi
uwagami dotyczacymi biura podrozy Wezyr. Zgadzam sie z wiekszoscia opinii, ze
jest to niewiarygodne biuro podrozy i nie wiem skad sie wziela opinia, ze
sa "specjalistami" w organizacji wakacji w Turcji, poniewaz w Turcji wlasnie
niewiele maja do powiedzenia, goscie tego biura, nawet w hotelach 5* dostaja
najgorszej jakosci pokoje, a rezydenci boja sie wrecz interweniowac w hotelach
i pomagac swoim Klientom. Niestety wykupujac wycieczke nie mielismy o tym
pojecia, poza tym Panie w biurze posredniczacym "Sansar" na Ursynowie
(Warszawa) bardzo zachwalaly Wezyra i z czystym sumieniem polecaly.jak sie
okazalo na miejscu Panie albo wciskaja ludziom wszystko jak leci byle tylko
opchnac kolejna wycieczke, albo nie maja zielonego pojecia o rzeczywistym
stanie rzeczy na miejscu w Turcji (ale to juz inna historia) Wracajac do
Wezyra: wszystko bylo w jak najlepszym porzadku do momentu przyjazdu do hotelu
(mieszkalismy w hotelu Club Aqua Plaza, 4* all incl.). Pani rezydentka Kasia,
czarujaca i usmiechnieta w autokarze, po dojezdzie do hoteli biegla pedem do
recepcji zostawiajac wypelnione uprzednio w autokarze druki meldunkowe i nawet
nie czekajac i nie upewniajac sie czy wszystko jest w porzadku i czy sa pokoje
uciekala z powrotem do autokaru porzucajac ludzi na recepcjach. Jak sie
okazalo, nie tylko w naszym przypadku, rezydentkatak szybko sie uwijala z
zostawieniem gosci w hotelu samych, byle nie musiec interweniowac w przypadku
np. braku pokoju lub zlej jakosci pokoji itp. Na miejscu, juz porzuceni przez
nasza rezydentke, zamiast dwojki z balkonem i widokiem na morze, dostalismy
klaustrofobiczna klitke z malutkim okienkiem, nie dzialajaca klimatyzacja i
brudnymi poduszkami. Na prosbe o zmiane pokoju, Recepcjonisci przeprosili za
brak standardowych pokoi i obiecali dac nam nowy pokoj nastepnego dnia po
odjezdzie jakichs niemieckich turystow. Oczywiscie od razu wymienili przy nas
cala posciel na czysciusienka i zaprosili na kolacje (mimo iz bylo ok. 2 w
nocy). Nastepnego dnia odbylo sie spotkanie z nastepna rezydentka, pania Ania
Maria, na ktorym okazalo sie, ze my otrzymawszy ta klitke powinnismy byc wrecz
szczesliwi z warunkow jakie mamy !!!! Na spotkaniu tym bowiem pojawily sie dwie
zrozpaczone rodziny z malymi dziecmi, ktore z braku miejsc zakwaterowano w
stojacych obok hotelu barakach. Tak! doslownie w barakach, gdzie w miejscu
okien wisiala brudna, obdarta siatka, na scianach w lazience i przedpokoju byl
grzyb, smierdzialo fekaliami, a lozko bylo dziurawe i brudne. Oczywiscie nocna
interwencja w hotelu niczego nie dala, poniewaz brakowalo pokoi. Na wszystkie
te zarzuty i pretensje pani rezydentka poczatkowo starala sie nie reagowac,
probujac ich przekrzyczec ofertami wycieczek, ale poniewaz jej sie to nie
udalo, to zaczela sie z nimi po prostu klocic !!!! W szale zlosci przyznala
sie, ze hotele (nie tylko ten) w ogole nie chca rozmawiac z rezydentami Wezyra,
ze ona w niczym nie moze pomoc, bo jak nie ma pokoi to ich po prostu nie ma, a
ona jest od tego zeby nam sprzedac wycieczki fakultatywne i poopowiadac nam o
ubezpieczeniach !!!!!!!!!!!!! A skoro nie chcemy sluchac, to ona nie widzi
potrzeby tu siedzenia i znoszenia naszych krzykow !!!!! i chciala
wyjsc !!!!!!!!! ale jak jej zagrozilismy, ze to wwszystko trafi do prasy, to w
mig ochlonela i zaczela nas przepraszac. Ale do biura w Warszawie nie chciala
zadzwonic twierdzac, ze to i tak nic nie da !!!!!! Poza tym, nie chciala nam
podac zadnych numerow interwencyjnych, nie dala nam rowniez swojego numeru
telefonu, wiec przez caly pobyt nie mielismy z Nia zadnego kontaktu. Spotkanie
zakonczylismy wychodzac po prostu z niego bo ta pani nie zamierzala nam pomoc.
Pokoj uchodzilismy i dostalismy prawie mozna powiedziec, przepiekny, 3 os. z
balkonem i pieknym widokiem na morze ale tylko dlatego ze sami o niego
powalczylismy, a Recepcjonisci nie robili zadnych problemow z zamiana pokoju.
Do konca pobytu bylo juz cudownie !!!! Ale nikt z Wezyra nawet nie spytal o
final sprawy i czy udalo nam sie w koncu uzyskac takie warunki pobytowe jakie
oni nam zaoferowali, a potem sie nie wywiazali !!!!! niestety !!!! tamte dwie
rodziny z dziecmi rowniez same sobie wywalczyly przeniesienie z barakow do
pokoi hotelowych, bez niestety pomocy pan rezydentek. Poza tym, po rozmowach
przeprowadzonych z osobami, ktore wykupily u nich wycieczki i wybraly sie na
nie, okazalo sie ze mogli sobie sami je zorganizowac, bo panie niestety
posiadaly nikla wiedze na temat Turcji, ale tego osobiscie nie potwierdzam, bo
nie przezylam. Zdecydowanie niesmak po biurze Wezyr pozostal, nikomu juz nie
polece tego biura i nigdy juz z nimi nie pojade !!!!!!!!! Zdecydowanie za to
polecami Jet Touristic z ktorym bylam 3 lata temu w tym pieknym kraju i
wszystko bylo perfekcyjnie przygotowane, oferta w 100% odpowiadala temu co bylo
w katalogu. Zdecydowanie tez polecam Turcje, bo to przepiekny kraj !!!!!!!
pozdrawiam.





Temat: Legia SMS
Gość portalu: Tuzin napisał(a):

> Czy Legia Warszawa posiada ponad 6.000.000 kibiców, jak podają miarodajne
> źródła 'Sportfive"?
> Począwszy od dzisiaj kibice Legii będą mieli okazję sprawdzić te dane, a
> jednocześnie wziąć udział we wspólnej zabawie dającej możliwość wygrania
> atrakcyjnych nagród.
> Legia Warszawa S.S.A. otwiera własny serwis SMS-owy dla kibiców. Dzięki
> różnym poziomom SMS-ów kibice będą mogli wziąć udział w programie
> lojalnościowym, nabyć poprzez SMS-y atrakcyjne dzwonki i logosy, otrzymać
> szybciej niż za pośrednictwem prasy, radia i telewizji oraz portali
> internetowych najświeższe informacje z klubu oraz wziąć udział w konkursach
> odbywających się podczas spotkań rozgrywanych na Legii (turniej rzutów
> karnych).
> Poniżej zamieszczamy dane techniczne dotyczące wejścia do różnych poziomów
> serwisu SMS-owego Legii:
> * Program lojalnościowy
> Wysyłąjąc SMS na numer 7101 z hasłem LEGIA (1zł + VAT) stajesz się
> automatycznie zarejestrowanym kibicem klubu oraz otrzymujesz logosa z
> przyznanym Ci numerem porządkowym.
> Wysyłając SMS z hasłem LEGIA wraz z litera producenta komórki
> N - dla telefonów Nokia
> S - dla telefonów Siemens
> E - dla telefonów Ericsson, Alcatel, Siemens
> Np. dla telefonów Nokia SMS będzie wyglądał następująco:
> LEGIA N
> W przypadku braku możliwości otrzymania logosa kibic otrzyma wiadomość
> tekstową informującą go o przyznaniu numeru kibica.
> Uwaga!
> Istnieje możliwość zarejestrowania w ten sposób kolegi poprzez wpisanie hasła
> LEGIA, następnie litery oznaczającej producenta telefonu komórkowego oraz
> numeru telefonu osoby, któą chcemy zarejestrować w formacie
> dziewięciocyfrowym.
> Np. dla kolegi posiadającego aparat marki Nokia o numerze 601121212 SMS
> będzie wyglądał następująco:
> LEGIA N 601121212.
> Nagrody!
> Wśród kibiców, którzy nadeślą SMS-y do klubu zostaną wylosowane atrakcyjne
> nagrody. Po zakończeniu każdej rundy spośród przyznanych numerów zostaną
> wylosowane zagraniczne wczasy dla dwojga ufundowane przez biuro
> podróży "Triada" - wylosowana osoba będzie mogła wybrać miejsce wycieczki z
> oferty "Triady".
> Po zakończeniu każdego sezonu spośród przyznanych numerów zostanie wylosowany
> samochód osobowy.
> * Wiadomości z Legii
> Jeśli chcesz otrzymywać najświeższe wiadomości z Legii szybciej, niż robią to
> środki masowego przekazu, wystarczy wysłać SMS na numer 7909 z hasłem LEGIA
> NEWS (9zł + VAT). W zamian w pakiecie 28-dniowym otrzymasz 20 wiadomości z
> klubu.
> Istnieje również możliwość posiadania tańszej opcji systemu news. Wysyłając
> SMS na numer 7303 z hasłem LEGIA NEWS (3zł + VAT). W zamian otrzymasz pakiet
> 10-dniowy z 7 wiadomościami z klubu.
> * W przygotowaniu
> Już od połowy marca twoje powitanie może być wykonane przez twojego
> ulubionego zawodnika lub trenera Legii.
>
> www.legia.pl






Temat: prawo jazdy w NY
czesc 2
Spitzer uspokaja: będziemy chronić nielegalnych
W odpowiedzi na obawy wyrażane przez Polaków zwróciliśmy się do
biura gubernatora z pytaniem, w jaki sposób dane nielegalnych będą
chronione przez Wydział Motoryzacyjny - DMV. Rzeczniczka gubernatora
Maritere Arce odpowiedziała, że administracja zamierza to robić w
wieloraki sposób. Dokumenty, które imigranci dostarczą do DMV, będą
poddane bardzo dokładnej weryfikacji. Proces ten może zająć nawet 4-
6 tygodni. Wszelkie kopie tych dokumentów wykonane na potrzeby
kontroli zostaną zniszczone zaraz po tym, jak tożsamość danej osoby
zostanie potwierdzona.

Biuro gubernatora zapewniło też, że DMV nie będzie ujawniać kopii
dokumentów żadnym innym agencjom egzekwującym prawo, chyba że
dostaną odpowiedni nakaz sądowy. Wniosek o przyznanie prawa jazdy
nie będzie też zawierać pytania o status imigracyjny.

Prawnik imigracyjny Jerzy Sokół twierdzi, że oznacza to "powrót do
tego, co było", zanim gubernator George Pataki zarządził kontrolę
numerów Social Security przy wydawaniu praw jazdy. "Wcześniej
przecież dane ludzi wchodziły do stanowej bazy danych i nic się nie
działo. Najważniejsze, żeby te dane nie były udostępniane innym
agencjom, np. Homeland Security".

Z sondy przeprowadzonej przez "Nowy Dziennik" wśród mieszkających w
metropolii Polaków wynikało, że niektórzy z nich sceptycznie
podchodzą do wprowadzonych przez Eliota Spitzera zmian w przepisach
odnośnie wydawania praw jazdy nielegalnym. "Zastanawiam się, co
będzie dalej. Teraz rządzi Spitzer, który popiera nielegalnych. A
co, jak w przyszłości będzie inny gubernator, który będzie im
przeciwny? I już będzie miał wszystkich tych ludzi w bazie danych?" -
mówił jeden z naszych rozmówców.

"Boję się, że pójdę do DMV na umówioną wizytę, a tam będzie na mnie
czekać nie tylko urzędnik, ale też agent imigracyjny" - dzielił się
obawami inny zapytany przez nas Polak.

Tymczasem decyzja Spitzera wzbudza sprzeciw wśród nowojorskich
republikanów. Niezadowolenie demonstrują zwłaszcza urzędnicy biur
powiatowych z północnej części stanu Nowy Jork. Wielu z nich
podkreśla, że nowe zasady sprawią, iż potencjalnie prawo jazdy może
uzyskać każdy, nawet terroryści. Piątkowy "New York Times" sugeruje,
że sprzeciw jest na tyle silny, iż sprawa może trafić do sądu.

W mieście Nowy Jork, na Long Island i w powiecie Westchester biura
Wydziału Motoryzacyjnego prowadzone są przez stan. Natomiast na
północy stanu Nowy Jork (w 51 z 62 nowojorskich powiatów) zajmują
się tym urzędnicy biur powiatowych, którzy występują jako
reprezentanci stanu. "NY Times" cytuje jednego z nich, Franka Merolę
z powiatu Rensselaer. Zapowiada on, że nie zamierza w ogóle
rozpatrywać wniosków składanych przez osoby, które nie będą w stanie
udowodnić legalnego statusu. Inni twierdzili, że sprawdzą, jak
sytuacja przedstawia się od strony prawnej.

Także Steve Levy, szef władz powiatu Suffolk na Long Island, znany
ze swojej antyimigracyjnej postawy, powiedział, że wśród wyborców w
jego okręgu szerzy się gwałtowny sprzeciw wobec decyzji gubernatora.

Wątpliwości wyraził nawet burmistrz Bloomberg, który zastanawiał
się, czy decyzja gubernatora jest zgodna z wymaganiami prawa
federalnego. W odpowiedzi gubernator powiedział, że "burmistrz myli
się w każdym calu - na poziomie faktów, prawa, moralności i etyki".

Przedstawiciele administracji Spitzera stawiają sprawę jasno:
urzędnicy powiatowi występują w charakterze reprezentantów komisarza
DMV. "Oni muszą przyjąć przepisy DMV i niepodporządkowanie się im
byłoby złamaniem prawa stanowego" - stwierdziła w rozmowie z "NYT"
Christine Anderson z biura prasowego gubernatora. Dodała, że jeśli
nie będą oni obsługiwać osób, które według nowych przepisów mogą
ubiegać się o prawa jazdy, to mogą zostać pozwani do sądu przez stan
i petentów.

W ubiegłym tygodniu gubernator Nowego Jorku Eliot Spitzer
poinformował, że numer Social Security nie będzie już potrzebny do
wyrobienia prawa jazdy. Dokumentem, który imigranci będą mogli
przedstawić w biurze DMV, będzie ich paszport, nawet jeśli wiza
straciła już ważność.

EWA KERN-JĘDRYCHOWSKA




Temat: Nieuczciwi pośrednicy pracy pod lupą
Nieuczciwi pośrednicy pracy pod lupą
Już od półtora roku poszukiwałam pracy, niestety bez żadnych
skutków. Dn. 23 maja zadzwonił do mnie telefon z firmy, w której
zostawiłam wcześniej swoje Cv i zaproszono mnie na dzień próbny
pracy na Al. Jerozolimskie 25/21. Zgodziłam się natychmiast.
Pracowałam 2 dni. Kolejnego dnia nie przyszłam do pracy,
ponieważ poczułam, że okłamuję własne sumienie.
Biuro nosi nazwę „Firma Usługowo – Informacyjna”. Miałam
pracować w dziale klienta, dlatego bardzo ważne było
doświadczenie w kontaktach międzyludzkich. Okazało się, że jest
to zwyczajne mieszkanie w bloku. Pracowało tam ok. 20 osób. Nikt
nie miał swojego biurka. Losowano codziennie stanowisko pracy i
przydzielano każdemu nowy numer telefonu. Jedyną rzeczą, którą
posiadał podwładny był: kubek do kawy i segregator z wszystkimi
umowami, z którymi rozliczał się z pracodawcą. Szef, p. Konrad,
nie odróżniał się od reszty pracowników. Wszyscy zachowywali się
jak jedna, wielka rodzina – świadczą o tym przyjacielskie
pocałunki...
Moja praca polegała na umawianiu ludzi przez telefon na rozmowę
w sprawie pracy, a potem przeprowadzaniu rozmowy kwalifikacyjnej
z przyszłym pracownikiem i pobieraniu opłaty na poczet szkoleń w
wysokości 100zł, która miała być zwrócona po ukończeniu
szkolenia. Zawarcie takiej umowy manipulacyjnej na kaucje stu
złotową miało być celem mojej pracy i za to otrzymywałabym 25zł
od umowy. Klientów przychodziło wielu. Określony wymiar godzin
pracy nie istniał. Jeśli podpisałabym dziennie ok. 6 umów,
mogłabym pić resztę dnia „herbatkę w kuchni” bądź iść do domu.
Moje nowe koleżanki zachowywały się jak profesjonalistki…
Podziwiałam je a zarazem byłam szczęśliwa, że wreszcie znalazłam
pracę, która spełniała moje oczekiwania. Pod koniec dnia
zaprzyjaźniłam się z Mariuszem, który powiedział mi prawdę o
tym, czym FU-I się zajmuje. W gazecie wyborczej FU-I zamieszcza
ok. 20 fałszywych ogłoszeń w sprawie pracy na magazyniera i
kierowcę osobistego. Każde ogłoszenie jest pod innym numerem
telefonu i ułożone w innej formie tak, aby potencjalny klient
nie domyślił się, że chodzi o jedno i to samo stanowisko. Moim
zadaniem było umawianie ludzi na spotkanie i obiecywanie im
pracy od zaraz i pobieraniu kaucji, która miała być im zwrócona
po ukończeniu szkolenia. Niestety nie istniały tu żadne
stanowiska pracy ani żadne szkolenia. Nikt tu nie odzyskał
jeszcze pieniędzy. Umowa, którą podpisują naiwni ludzie jest
świetnie napisana przez radcę prawnego, tzn. że jest to firma
usługowo – informacyjna i że za przeprowadzenie rozmowy
kwalifikacyjnej, za umieszczenie cv w internecie i
poinformowanie o danym stanowisku klienta, pobierana jest kaucja
za usługę. Podobno wszystkie sprawy w sądzie są przegrywane.
Pracownicy nie boją się kary, ponieważ za wszystko
odpowiedzialny jest szef. Dowiedziałam się także, że nikt tu nie
pracuje dłużej niż 3 miesiące, dlatego ciągle zatrudnia się
nowych ludzi. Byłam także świadkiem rozmowy, w której młody
mężczyzna Olaf przekonywał koleżankę Monikę, (która przez te 2
dni przygotowywała mnie do pracy w biurze) o tym, aby nosić
identyfikatory z wymyślonymi stanowiskami, co miałoby podnieść
wiarygodność firmy.
Ogłoszenie brzmi: „Absolwentki do biura – pilnie”. Kolejne
ogłoszenie z Waszej gazety brzmi: „Do działu obsługi klienta do
25 lat 1400. Al. Jerozolimskie 25/21 – Karina”. Z pewnością
Karina jest już nowym pracownikiem FU-I. Wszystkie numery
telefonów zaczynają się od cyfr: 626, 627, 628, 622 a także jest
wiele numerów telefonów komórkowych.
Nie mogłam patrzeć na zdesperowanych ludzi poszukujących pracę i
wierzących w to, że wreszcie los się do nich uśmiechnął. To są
ludzie z różnych środowisk i z różnych miejscowości w Polsce. To
ludzie kończący studia wyższe i z wykształceniem podstawowym,
których obowiązkiem jest utrzymanie dzieci. Są to przede
wszystkim naiwni absolwenci, którzy tuż po ukończeniu szkoły
cieszą się, że tak szybko znaleźli pracę i od razu wpłacają
pieniądze. Klientami FU-I jest także społeczeństwo
niepełnosprawne. Jeżeli ktoś się domagał zwrotu pieniędzy zwykle
kierowano go do kolejnego fikcyjnego pracodawcy a jeśli nie
chciał opuścić biura, zostawał wyrzucany za drzwi.
Drugiego dnia już wiedziałam, że jutro tu nie przyjdę.
Wszystkich klientów przez telefon odsyłałam na środę. Robiłam
wszystko, aby nie podpisać z żadną osobą umowy. Jestem zbyt
uczciwa, aby oszukiwać ludzi. Kraść przecież można w zupełnie
prostszy sposób…




Temat: Biegamy! :)))
Biegamy! :)))

Biegi przełajowe „Młodzi w hołdzie Janowi Pawłowi II”

Organizator: Wydział Kultury i Sportu dla Dzielnicy Wawer m.st. Warszawy przy
współpracy Szkoły Podstawowej nr 124, Gimnazjum 105, Gimnazjum 101

Termin i miejsce:
8.04.2006r Falenica – bieg I
7.10.2006r Marysin Wawerski – bieg II

Baza: bieg I – Szkoła Podstawowa nr 124 w Falenicy, ul.Bartoszycka 45/47
bieg II – Gimnazjum nr 105 w Marysinie Wawerskim, ul.Króla Maciusia 5

Forma: biegi przełajowe

Start: 10.oo

Trasy z podziałem na kategorie wiekowe:
A – uczniowie klas I – III szkół podstawowych,
B – uczniowie klas IV – VI szkół podstawowych,
C – uczniowie gimnazjów, liceów, opiekunowie, rodzice.

Zgłoszenia:
• akces przystąpienia do udziału w biegu (z orientacyjną ilością zawodników)
szkoły zgłaszają pisemnie do Wydziału Kultury i Sportu ul. Żegańska 1 pok.303
fax. 22 516-42-85 do dnia:
3 04.2006r – bieg I
1.10.2006r – bieg II
• wypełnione karty zgłoszeniowe (tylko osoby obecne) w celu odebrania numerów
startowych prosimy przynieść ze sobą w dniu zawodów i złożyć w Biurze Zawodów

Nagrody:
• Po każdym biegu:
- wręczenie dyplomów dla pierwszych 6 zawodników z danej trasy, z podziałem
na dziewczęta i chłopców,
- losowanie drobnych upominków wśród wszystkich uczestników biegu
• W klasyfikacji łącznej za dwa biegi:
- medale oraz upominki dla 3 najlepszych zawodników z danej trasy, z
podziałem na dziewczęta i chłopców,
- dyplomy za miejsca 4 - 6.
- Puchary dla sześciu najlepszych szkół, które w obu biegach łącznie
wystawią największą liczbę uczestników.
• Każdy uczestnik biegu otrzyma na zakończeniu imprezy pamiątkę biegu.

Uwaga: Każdy niepełnoletni uczestnik biegu musi posiadać pisemną zgodę
rodziców / opiekunów na udział w biegach.
Komunikat techniczny biegu I

Baza: Szkoła Podstawowa nr 124 w Falenicy, ul.Bartoszycka 45/47

Sekretariat: czynny w godz.: 8.3o – 9.45 - wydawanie nr startowych ,
opiekunowie ze szkół zgłaszają się z wypełnionymi i zaktualizowanymi
(tylko obecni) kartami zgłoszeń.

Start:
• Trasa A – 10.oo,
• Trasa B – 10.3o,
• Trasa C – 11.oo.

Parametry tras:
• Trasa A – 600 m
• Trasa B – 1500 m,
• Trasa C – 2500 m.

Przebieg biegu:
Start wspólny dziewcząt i chłopców na danej trasie,
Trasa wyznakowana w terenie wstążeczkami koloru żółtego, pomarańczowego oraz
taśmami.
Na trasie będą sędziowie.
Uczestnik, który nie pokona biegu po wyznaczonej trasie zostanie
zdyskwalifikowany.

Świadczenia: w bazie znajdują się szatnie, po ukończeniu biegu – ciepłe picie
na
mecie.

Zakończenie: około godz. 12.3o.

Uwaga: Losowanie drobnych upominków tylko wśród osób obecnych na zakończeniu,
które oddały na mecie numer startowy.

www.wawer.warszawa.pl/wawer/index.php?site=aktualnosci&id=352




Temat: ITALIA:-KORZYSTNE NUMERY BIUROKRATOW POLSKICH -
ITALIA:-KORZYSTNE NUMERY BIUROKRATOW POLSKICH -
Ambasciata della Repubblica di Polonia in Italia
Via P.P.Rubens, 20
00197 ROMA
tel: 06.36204200
fax: 06.3217895
e-mail: ufficio.stampa@ambasciatapolonia.it
www.ambasciatapolonia.it

Ufficio Consolare dell’Ambasciata
della Repubblica di Polonia in Italia
Via San Valentino 12
00197 ROMA
tel: 06.36204300
fax: 06.36204321 / 322
Orario di apertura al pubblico:
Lunedì-Mercoledì, Venerdì: 9.00-11.00, Giovedì 14.00-16.00
e-mail: ufficio.stampa@ambasciatapolonia.it
www.consolatopolacco.it

KOMENTAZE PO LATACH DOSWIADCZEN .-

Jak wiekszosc biurokratow krajowych lenie dyplomacji Polskiej sa nieprzyjemni
i zle wychowani czyli jak traktuja ludzi :- od parobka - wiekszosc Polakow -
do Ksiecia rasy wyzszo post-komunistycznej- W.P. Ambasadora,Prezydenta i
innych mikrobow .
Jak wiekszosc pracownikow panstowych Ambasada w Rzymie to nudne imitacje
pracy - brakuje tylko papieros w gebie jak za Bieruta(tylko bo jest
wzbroniony przez prawo biur zdrowia).Jesli obywatel jest chory skieruja do
najblizszego cmentarza bo szpitale to pokoj 342 a dyplomata Kowalska -
dyrektorka sektora - jest na waznej i wiecznej misji w kiblu lub na kawie
mestruacji post-politycznej.
Telefony sa zawsze zajete kierowaniem ofiar do innych numerow.Kafka , Gierek
i Mengele pracowali na poczatku karier w tym eleganckim budynku pasozytow
ktorzy kosztuja miliony euro w podatkach kazdego Polaka - w jednym z
najkosztowniejszych rejonow Rzymu - Parioli.

Polska ambasada do Watykanu natomiast jest jak Kaczynski - niewidzialna - i
domem luksusowego wypoczynku dla przegranych polityczkow jak
Suchocka.Nastepny mozliwy kandydat - Lepper - ktory po burdelach w Polsce
moze sprobuje atrakcje lokalnych transow z Brazylii.

Istituto Polacco di Roma
Palazzo Blumenstihl
Via Vittorio Colonna, 1
00193 ROMA
tel: 06.36000723
fax: 06.36000721
e-mail: istituto.polacco@flashnet.it
www.istitutopolacco.it

DALSZE KOMENTAZE.-

Powyzej to niby Instytut Kultury Polskiej.Zawsze piekna stara kamienica w
centrum Rzymy zewnatrz - troche teatru to minimum - a wewnatrz?
Brudne,zaniedbane podrapane sciany ( Ministerstwo Sztuk Pieknych Wloskie na
szczescie nie robi kar dla wandali dyplomatycznych).Przy tych scianach siedza
lub raczej siedzi rozwalona kustoszka starej poderwanej bibloteczki wiejskiej
ktorej wstyd by zalal analfabete z Afryki w samym stanie fizycznym w jakim
sie znajduje.Ta stajnia kultury-dziadury Stalingradu prowadzona jak Ambasady
Polskie i podobne przez kumpli kumplow zmienianych czesto na wakacjach w
Italii.Ich poziomy widac na sczescie rzadko bo po co wydawac na wystawach
trzecio-rzednych kumpli :- malarzy talentu Adolfa kiedy spal pod mostem w
Wiedniu i twierdzil ze jest geniuszem farby .Szkoda ze te ochlapy nie wzieli
sie za malowanie i oczyszczenia wnetrz Instytutu na ktorych wisza ich wymioty.
Czasami dyrekcja jak w starej Nowej Hucie za czasow niedzieli Gomulki
organizuje Festiwale Polskich Filmow - podrapane jak te mury klisze z
Ciechocinka w najgorszych i najmniejszych salach w Roma .Moze dyplomaci mysla
ze Wlosi pomysla ze chamstwo i wiesniactwo to czesc uroku i folkloru
Polskiego ?

Ufficio Economico-Commerciale dell’Ambasciata
della Repubblica di Polonia in Italia
Via Olona, 2/4
00198 ROMA
tel: 06.8548189, 06.8541128
fax: 06.8553391
e-mail: info@infopolonia.it
www.infopolonia.it

DALSZE KOMENTAZE.-

Powyzej to Biuro Handlu.Pomaga jak Polska Ambasada ... do latwego samobojstwa
Polskich businessmen.Popiera hojnie tez Mongolie i inne krajew :- po rozmowie
w tym biurze Wlosi zmieniaja cele.




Temat: 'Warto rozmawiać' rusza od jutra..
I jeszcze ciekawostka:)
ze strony IPN

"Gazeta Wyborowa" – a nie "Gazeta Wyborcza". Historyk IPN odpowiada red. Pawłowi
Wrońskiemu.

W porannej audycji radia TOK FM „Goście poranka TOK FM”, w środę, 30 VIII 2006
r. podczas dyskusji prowadzonej przez red. Jarosława Gugałę, z udziałem
redaktorów Cezarego Michalskiego z „Dziennika”, Daniela Passenta z „Polityki”
oraz Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej”, poświęconej publikacji dokumentów
dotyczących rozmów prowadzonych podczas przesłuchań Jacka Kuronia przez SB, red.
P. Wroński stwierdził, że w materiale tym pojawia się jakoby informacja o
Gazecie Wyborczej w 1985. Miało to być koronnym dowodem niekompetencji autorów
opracowania publikacji oraz niewiarygodności samych źródeł. P. Wroński
stwierdził, ze opiera się na publikacji w „Arcanach”. Rewelacja ta została
powtórzona w tekście P. Wrońskiego w Gazecie z 31 VIII 2006 r. oraz m.in.
parokrotnie przez Henryka Wujca. Istotnie, taki tytuł periodyku, o który pytany
był w 1985 r. J. Kuroń zapisali wytwórcy dokumentu – funkcjonariusze SB.
Podstawowe zasady edycji źródeł uniemożliwiają jednak zmienianie brzmienia
dokumentu przy jego opracowaniu, inaczej oznaczałoby to manipulowanie źródłem,
sprostowanie i wyjaśnienie zaś należy umieszczać w przypisie i tak też się
stało. Przypis 33, do tej nazwy, na s. 195 „Arcanów” nr 70-71/2006, opracowany
na podstawie dostępnych bibliografii i konsultacji z badaczami, którzy od 20 lat
zajmują się „drugim obiegiem”, wyjaśnia, że chodzi tu najprawdopodobniej o
przekręconą nazwę „Gazety Wyborowej” (choć w tym wypadku nawet bibliografowie
nie mają zupełnej pewności). Zaledwie kilka jej numerów ukazało się w 1985 r. w
ramach bojkotu wyborów do parlamentu PRL, jak informuje bibliografia Ośrodka
„Karta”, drukowanych przez wydawnictwo „Hutnik” i drukarnię „Puszcza
Niepołomicka” w Krakowie, z podaniem jako miejsca edycji Krakowa, Nowej Huty,
Torunia i Białegostoku. Potwierdzałyby to również wspomnienia samego J. Kuronia
pt. Spoko! czyli kwadratura koła, BGW, Warszawa 1992, s. 172, opisujące
przesłuchanie w sierpniu 1985 r.: „Nagle jeden z nich [SB-eków - HG] mówi do
mnie: - A Pan teraz wydaje jakąś „Gazetę Wyborczą”. – „Wyborową” – poprawia
drugi. Tak się składa, że o tym, że właśnie ja i że „Wyborową”, wiedzieli w tym
momencie Jacek Fedorowicz, Jacek Maziarski, reżyser rewelacyjnych komedii
Staszek Bareja, mój szwagier i Śliczna [tj. osoba podejrzewana przez J. Kuronia
o współpracę z SB - HG].”
Przykład ten pokazuje rzetelność dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i sposób
prowadzenia przez nich dyskusji w sprawie J. Kuronia. Red. P. Wroński jest z
wykształcenia historykiem; pamiętam, że w latach 80. razem uczęszczaliśmy na
zajęcia na UJ w jednej grupie, na historii, nie może się on więc tłumaczyć, że
nie wie, jak się redaguje i opracowuje publikację źródeł. Wskazuje to, że
manipulacja ta miała charakter świadomy. Tak jak i podana przez niego
informacja, że prof. Andrzej Nowak, red. naczelny „Arcanów” jest członkiem „Rady
IPN”.

Henryk Głębocki
historyk, pracownik Instytutu Historii UJ
i Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie

Red. Paweł Wroński w Radio TOK FM (6 września 2006 r. ):
„W poprzedniej audycji dworowałem sobie z warsztatu historyków IPN-u na
przykładzie dokumentów Kuronia i właśnie twierdziłem, że nie opatrzyli tego
żadnym zastrzeżeniem, informacji o tym, że Gazeta Wyborcza powstała w 1985 roku.
Oczywiście takiego zastrzeżenia w „Życiu Warszawy”, gdzie były przedrukowane te
materiały nie ma, natomiast w Arcanach jest zrobiony po bożemu przypis, którego
ja nie zauważyłem, że to jest pomyłka SB-ka i być może mu chodziło o jakąś
zupełnie efemeryczną gazetkę, która się nazywała Wyborowa i która tam była
wydawana, 2 czy 3 numery. Także oni to zauważyli, oni zrobili akurat pod tym
względem swoją robotę bardzo dobrze. Także bardzo ich przepraszam, że z nich
szydziłem, bo to najgorzej kiedy się później okazuje że coś jest nie tak.”

08.09.06



Temat: Warto wiedzieć(3)... Zadłużenie członka SM
Warto wiedzieć(3)... Zadłużenie członka SM
*Każdy spółdzielca może poznać długi sąsiada (?)*
Autorka : RENATA KRUPA-DĄBROWSKA

W niektórych spółdzielniach mieszkaniowych nazwiska niepłacących członków nie
są tajemnicą. Czasami jest to legalne - twierdzi generalny inspektor ochrony
danych osobowych

Spółdzielnia Mieszkaniowa w Jarosławiu udostępnia w swojej siedzibie
informacje na temat zadłużenia swoich członków

Prawie każda spółdzielnia mieszkaniowa ma wśród mieszkańców dłużników, którzy
płacą za mieszkanie z opóźnieniem lub w ogóle tego nie robią. Krajowa Rada
Spółdzielcza szacuje, że łącznie długi wynoszą prawie 2 mld zł.

*Nie płacą, bo nie chcą *

- Nie zawsze te osoby są w trudnej sytuacji życiowej. Wiele z nich nie płaci,
ponieważ zwyczajnie nie chce. Z takimi chcemy walczyć. Ich długi powinni znać
także inni członkowie - mówi Czesław Staśkiewicz, prezes Spółdzielni
Mieszkaniowej w Jarosławiu.
Od czerwca każdy członek ma prawo przeglądać w siedzibie tej spółdzielni
informacje nie tylko na swój temat. Może także dowiedzieć się, który z
sąsiadów nie płaci za swój lokal. Dane znajdują się w komputerze. Żeby z nich
skorzystać, trzeba się zalogować, a następnie podać swój numer członkowski
oraz PESEL.

- Pomysł jest dobry, ale może się sprawdzić w wypadku małych spółdzielni -
ocenia Elżbieta Tutak, wiceprezes Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Jej
spółdzielnia dysponuje 26 tys. lokali, samo wpisanie numerów PESEL wszystkich
członków i ich małżonków byłoby przedsięwzięciem zbyt pracochłonnym (????).

*Dane można chronić i udostępniać innym*

- Postępujemy zgodne z prawem - dodaje Staśkiewicz. - Nasz statut przewiduje,
że w rejestrze członków mogą znajdować się informacje o zadłużeniach z tytułu
opłat eksploatacyjnych (art. 5 § 2 prawa spółdzielczego). Rejestr jest jawny
m.in. dla członków spółdzielni oraz ich małżonków (art. 30 prawa
spółdzielczego).

Taki sposób udostępniania danych jest ponadto zgodny z interpretacją
generalnego inspektora ochrony danych osobowych.

Potwierdza to Małgorzata Jasak-Kałużyńska z Biura GIODO. Przetwarzanie danych
jest legalne, jeżeli nie narusza ustawy o ochronie danych osobowych. Czasami,
zamiast niej, stosuje się inne przepisy, pod warunkiem jednak, że regulują te
kwestie. Tak jest w wypadku członków spółdzielni. Ich dane udostępnia się na
podstawie dwóch ustaw: prawa spółdzielczego oraz o spółdzielniach
mieszkaniowych. Pierwsza z nich mówi, że rejestr członków spółdzielni, oprócz
wyraźnie wskazanych w tym przepisie informacji, może zawierać także "inne
dane przewidziane w statucie" (art. 30). W statucie zaś mogą znaleźć się
również "inne postanowienia" (art. 5).

Informacje o zadłużeniach czynszowych członków spółdzielni mogą być więc
ujawnione w rejestrze, jeżeli spółdzielnia przewiduje to w swoim statucie.

Natomiast - zdaniem Jasak-Kałużyńskiej - żaden z przepisów tych dwóch ustaw
nie zezwala na podawanie do publicznej wiadomości danych osobowych członków
spółdzielni mieszkaniowej np. poprzez wywieszanie ich w gablotach
informacyjnych na klatkach schodowych.

*Wywieszamy, bo działa *

Są jednak i takie spółdzielnie jak Słoneczny Stok w Białymstoku, które
wywieszają na klatkach schodowych informacje o numerach zadłużonych lokali
oraz kwotach długu.

- Robimy to co najmniej raz w roku - mówi Jerzy Cywoniuk, jej prezes. -
Wiemy, że łamiemy prawo, ale to pomaga. Jak sąsiedzi się dowiadują, kto nie
płaci, długi zaczynają topnieć. Po ostatnim ogłoszeniu zmniejszyły się o 250
tys. zł.




Temat: Czy Jaruzelski i Kiszczak maczali w tym palce?
Sensacyjne kulisy zbrodni i śledztwa.
Jeszcze Jedna zbrodnia Sowieckich Generalow!!!

Kto i dlaczego zamordował księdza Jerzego Popieluszko?

Sensacyjne kulisy zbrodni i śledztwa.

Będziesz ukrzyżowany (1)

Wczesną wiosną 1985 roku przekazano mi oprawiony w angielskie płótno, liczący
687 stron tom, którego karty dwustronnie były zadrukowane na powielaczu. Wolno
mi było trzymać go dwa tygodnie, czekali na niego inni. Tytuł brzmiał: Proces o
zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki, Toruń 1984. Nie było wydawcy ani autora.
Dziś, porównując "Pismo okólne" Biura Prasowego Episkopatu Polski i jego numery
z początku 1985 r. stwierdzam, że tom ten był oprawionym zespołem kilku numerów
tegoż biuletynu, pozbawionym jednak wszelkich cech, które pozwoliłyby mi
zidentyfikować wydawcę czy autora tekstu.

Zrobiłem z tego dokumentu 70 stron notatek i zwróciłem go w terminie. Już w
czasie pierwszej lektury tomu, a potem w czasie robienia notatek, znalazłem się
pod silnym wrażeniem wykrytej przez siebie luki w procesie i materiale
dowodowym, zasadniczym braku, pęknięciu, które podaje w wątpliwość wszystko, o
czym w Toruniu mówiono, a przede wszystkim okoliczności i czas śmierci ks.
Jerzego Popiełuszki.

Stwierdziłem, że wszystko, co wiemy o tej zbrodni, wiemy od oskarżonych, wysoko
wyszkolonych oficerów tajnej komunistycznej policji politycznej, którzy sami
siebie oskarżyli o dokonanie mordu i opisali jego przebieg. Jedyne świadectwo,
jedyna relacja, pochodzi z ust wspólników, osób, które okazały się też jedynymi
świadkami swojej zbrodni i to najmniej wiarygodnymi. Zaproponowałem analizę
procesu jednemu z pism wychodzących poza zasięgiem cenzury, ale spotkałem się z
odmową następująco uzasadnioną: To byłoby podważeniem wiarygodności procesu
toruńskiego, a może i obaleniem wyroku i to wykorzystałaby SB, starając się o
rewizję, by w ten sposób uwolnić Piotrowskiego i innych. Musimy w każdym razie
przez jakiś czas udawać, że proces toruński, mimo wszystkich uchybień,
uznajemy. Wydaje mi się, że tak uważali nawet ci, którzy należeli do grup, dziś
nazywanych niepodległościowymi, bo gdy po spotkaniu na plebanii u ks. Józefa
Maja z Janem Olszewskim jesienią 1985 r. przedstawiłem mu swoją koncepcję, nie
odpowiedział mi ani słowem.

Podobnie po dziesięciu latach zareagował prok. Andrzej Witkowski, nie
komentując mojego wywodu. Mecenas Edward Wende natomiast w grudniu 1995 roku
powiedział, że nie odrzuca mojego wywodu, szczególnie w świetle powtórnego
procesu morderców Grzegorza Przemyka (ten motyw zanalizuję dalej szczegółowo)
spostrzega się, że na procesie toruńskim "wszystko od początku do końca było
wyreżyserowane". Wende przypomniał słowa ministra Kiszczaka do jednego z
aktorów wielkiego widowiska toruńskiego, będącego pułkownikiem: Towarzyszu
generale trzeba będzie posiedzieć. Z góry wliczono w sprawę możliwość, że
oficerowi UB czy SB nie powiodłaby się nielegalna akcja. Odsiadując więzienie
dalej jest na służbie (jak w przypadku np. zamieszanego w organizację zabójstwa
Żydów w Kielcach w 1946 r. mjr. płk. Władysława Spychaja vel Sobczyńskiego
pobyt w więzieniu zaliczano mu do stażu służbowego). Po roku prezydentury Lecha
Wałęsy, gdy Jaruzelski i Kiszczak, koalicjanci poprzednich rządów, rzekomo
solidarnościowych, odeszli w dal tak ulubionej przez siebie historii i niektóre
pisma zaczęły wychodzić spod kurateli RSW Prasa, doszedłem do wniosku, że
nadszedł czas, by ogłosić moją koncepcję.

W siedmiolecie śmierci ks. Jerzego otworzyła się przede mną możliwość
przeprowadzenia małej kampanii prasowej, w czym pomogły mi trzy osoby: Bogdan
Możdżyński z "Expressu Wieczornego-Kulis", oraz Jacek Mroczek, Ryszard Jórczak
z "Kuriera Polskiego" i Janusz Gazda, ówczesny redaktor naczelny
miesięcznika "Kino". Moje wypowiedzi i ocenę filmu Antoniego Krauzego Czyny i
rozmowy opublikowano w okresie od października 1991 roku do sierpnia 1992 r.
Poza jednym, który omówię w dalszej części - nie nadeszły żadne protesty,
sprostowania, wyjaśnienia.

www.polonica.net/Bedziesz_Ukrzyzowany1.htm



Temat: Pomnik Poloni; poszukiwany kontraktor do pozowania
Uprzejmie proszę o wyrycie
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=44&w=10711869&v=2&s=0
KOMITET BUDOWY POMNIKA MACIERZ - POLONII
Krakowskie Przedmieście 64
00-322 Warszawa

Szanowni Panowie,

Doszło do mojej wiadomości, że na swym posiedzeniu w dniu 10 lutego 2004 roku,
Komisja Emigracji i Polaków za Granicą Senatu Rzeczypospolitej Polskiej podjęła
jednogłośnie decyzję dofinansowania z budżetu państwa budowy pomnika "Macierz -
Polonii" w Warszawie.

Niczego nie ujmując inicjatywie Panów, chciałbym jednak przypomnieć, że pomnik
taki już istnieje.

- Pomnik "Macierz - Polonii" wzniosły wspólnie jakiś czas temu dwa
ministerstwa Rzeczypospolitej Polskiej: Spraw Zagranicznych oraz Spraw
Wewnętrznych i Administracji, uniemożliwiając Polonii bezpieczne podróżowanie
do Polski na podstawie legalnie posiadanych paszportów krajów osiedlenia.
Ministerstwa uczyniły to poprzez naleganie na absolutną konieczność i
wyłączność przedstawiania przez Polonię kosztownych i skomplikowanych w
uzyskaniu paszportów polskich przy wyjeździe z Polski z powrotem do kraju
stalego zamieszkania.

- Pomnik "Macierz - Polonii" utrzymywany jest w kwitnącym stanie każdego
dnia urzędowania przez każdy Konsulat RP na Zachodzie, domagający się od
petentów surrealistycznych merytorycznie i niezwykle kosztownych finansowo
załączników przed przyjęciem wniosków o wydanie paszportów polskich.

- Kamień węgielny pod Pomnik "Macierz - Polonii" położył dnia 1 stycznia
2003 roku niewiadomy krajowy pomysłodawca przymusowego posiadania od tego dnia
numerów identyfikacyjnych PESEL przez Polaków nie zamieszkałych, i nie mających
zamiaru zamieszkiwać, na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, jako warunku
wydania im paszportów polskich.

- Cokół pod Pomnik "Macierz - Polonii" ufundowało Biuro Prawa i Ustroju
Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, od ponad trzech lat dające
odpór listom i społecznym inicjatywom zmierzającym w kierunku uproszczenia
procedury własnowolnego zrzekania się obywatelstwa polskiego przez osoby stale
zamieszkałe za granicą, które z rozmaitych osobistych względów pragną
skorzystac z prawa, jakie im w tym względzie daje Artykuł 34 Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej.

- Treść napisu na cokole Pomnika "Macierz - Polonii" można znaleźć w
Rozporządzeniu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia z dnia 14 marca
2000 r. w sprawie szczegółowego trybu postępowania w sprawach o nadanie lub
wyrażenie zgody na zrzeczenie się obywatelstwa (Dz. U. Nr 18 z 2000 r., poz.
231) czyniącym tą procedurę niemal niemożliwą do przebycia. Ten unikalny tekst
jest obecnie jedynym na świecie aktem prawnym, jaki uzależnia skorzystanie z
konstytucyjnego prawa obywatela, zagwarantowanego mu również Europejską
Konwencją o Obywatelstwie (ETS 166), od uzyskania osobistej, indywidualnej
zgody głowy państwa, udzielanej (albo nie) po pokonaniu przez petenta toru
wymyślnych przeszkód celowo obstrukcyjnej procedury administracyjnej.

- Złote litery na cokole Pomnika "Macierz - Polonii" był łaskaw wyryć
osobiście pan Marszałek Senatu, powstrzymując publikację stenogramu z
posiedzenia Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu RP jakie
odbyło sie dnia 15 listopada 2003 w Warszawie, by ukryć w ten sposób brak woli
rozwiązania przez Polskę problemów składających się na pomnik, opisany powyżej,
oraz aby uniknąć podania do wiadomości publicznej liczby osób zrzekających sie
obywatelstwa polskiego (w dniu 15.11.2003 r. administracja państwowa
Rzeczypospolitej Polskiej rozpatrywała około jedenaście tysięcy takich
wniosków, jak poinformował podczas posiedzenia rzecznik MSWiA).

Pomnik "Macierz - Polonii" istnieje już zatem obiektywnie, nie pozostawiając
żadnych wątpliwości co do stopnia wdzięczności Macierzy za pomoc Polonii
udzieloną Krajowi. W tych okolicznościach, zdecydowanie niepotrzebne są dwa
pomniki. Pozwalam sobie wobec tego niniejszym zaproponować rezygnację z
realizacji konkurencyjnego projektu w spiżu i kamieniu, oraz przekazanie
zgromadzonych środków pieniężnych na pomoc Polakom na Wschodzie.

Jeśli jest to z jakichkolwiek przyczyn niemożliwe, uprzejmie proszę o wyrycie
na cokole projektowanego pomnika stosownej notatki, informującej, że ja, niżej
podpisany, szeregowy członek Polonii, rezygnuję niniejszym z przypadającej na
mnie części wdzięczności Macierzy.

Z należnym szacunkiem,
Stary Wiarus



Temat: Wyborcza czy Wyborowa
Wyborcza czy Wyborowa
Dotyczy Gazety Wyborczej z 1985 r. :)
Umieszczam bo nie widziałem nigdzie na tym forum a myślę że rzecz jest ciekawa. Sprostowanie Henryka Głębockiego w sprawie tajemniczej Gazety Wyborczej wydawanej w 1985 r.

Oto link: forum.sws.org.pl/viewtopic.php?t=817

A poniżej treść:
„Gazeta Wyborowa” – a nie „Gazeta Wyborcza”

W audycji radia TOK FM „Goście poranka TOK FM”, w środę, 30 VIII 2006 r., prowadzonej przez red. Jarosława Gugałę, z udziałem redaktorów - Cezarego Michalskiego z „Dziennika”, Daniela Passenta z „Polityki” oraz Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej”, poświęconej publikacji dokumentów dotyczących rozmów prowadzonych podczas przesłuchań Jacka Kuronia przez SB, P. Wroński stwierdził, że w materiale tym pojawia się jakoby informacja o istnieniu obecnej „Gazety Wyborczej” w 1985 r. (zapis: serwisy.gazeta.pl/tokfm/0,63306.html). P. Wroński zapewnił, że „uważnie przestudiował” publikację w „Arcanach”. Miało to być koronnym dowodem niekompetencji autorów opracowania dokumentów oraz niewiarygodności samych źródeł. Zostało to powtórzone m.in. parokrotnie przez Henryka Wujca, przez P. Wrońskiego w „Gazecie Wyborczej” z 31 VIII 2006 r., s. 2, oraz zastępcę redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Piotra Stasińskiego w audycji „Subiektyw” w Radio TOK FM 1 IX 2005.
Istotnie, taki tytuł periodyku – „Gazeta Wyborcza”, o który pytany był w 1985 r. J. Kuroń zapisali wytwórcy dokumentu – funkcjonariusze SB. Podstawowe zasady edycji źródeł uniemożliwiają jednak zmienianie brzmienia dokumentu przy jego opracowaniu, inaczej oznaczałoby to manipulowanie źródłem, sprostowanie i wyjaśnienie zaś należy umieszczać w przypisie i tak też się stało. Przypis 33, do tej nazwy, na s. 195 „Arcanów” nr 70-71/2006, opracowany na podstawie dostępnych bibliografii i konsultacji z badaczami, którzy od 20 lat zajmują się „drugim obiegiem”, wyjaśnia dobitnie, że chodzi tu najprawdopodobniej o przekręconą nazwę „Gazety Wyborowej” (choć w tym wypadku nawet bibliografowie nie mają zupełnej pewności). Zaledwie kilka jej numerów ukazało się w 1985 r. w ramach bojkotu wyborów do parlamentu PRL, jak informuje bibliografia Ośrodka „Karta”, drukowanych przez podziemne wydawnictwo „Hutnik” i drukarnię „Puszcza Niepołomicka” w Krakowie, z podaniem jako miejsca edycji Krakowa, Nowej Huty, Torunia i Białegostoku (zob. np. htttp://karta.infogenia.pl por. baza Biblioteki Narodowej: mak.bn.org.pl/cgi-bin/makwww.exe?BM=22&IM=01&WI=GAZETAbWYBOROWA&NU=01&DD=2).
Potwierdzałyby to również wspomnienia samego J. Kuronia pt. Spoko! czyli kwadratura koła, BGW, Warszawa 1992, s. 172, opisujące przesłuchanie w sierpniu 1985 r.: „Nagle jeden z nich [SB-eków - HG] mówi do mnie: - A Pan teraz wydaje jakąś „Gazetę Wyborczą”. – „Wyborową” – poprawia drugi. Tak się składa, że o tym, że właśnie ja i że „Wyborową”, wiedzieli w tym momencie Jacek Fedorowicz, Jacek Maziarski, reżyser rewelacyjnych komedii Staszek Bareja, mój szwagier i Śliczna [tj. osoba podejrzewana przez J. Kuronia o współpracę z SB - HG].”
Przykład ten pokazuje rzetelność dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i sposób prowadzenia przez nich dyskusji w sprawie J. Kuronia. Red. P. Wroński jest z wykształcenia historykiem, na co się często powołuje. Pamiętam, że w latach 80. razem uczęszczaliśmy na zajęcia na UJ w jednej grupie, na historii, nie może się on więc tłumaczyć, że nie wie, jak się redaguje i opracowuje publikację źródeł. Wskazuje to, że manipulacja ta miała charakter świadomy. Tak jak i podana przez niego informacja, że prof. Andrzej Nowak, red. naczelny „Arcanów” jest jakoby członkiem „Rady” IPN.

Henryk Głębocki, historyk z Instytutu Historii UJ i Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie, autor naukowego opracowania dokumentów dotyczących Jacka Kuronia, opublikowanych w ostatnim numerze dwumiesięcznika „Arcana”
(ostatnio opublikował m.in.: Policja tajna przy robocie. Z dziejów państwa policyjnego w PRL, Kraków 2005; Kresy Imperium. Szkice i materiały do dziejów polityki Rosji wobec jej peryferii (XVIII-XXI wiek), Kraków 2006).



Temat: Doradztwo finansowe Efect - ktoś zna ich?
To może ja o swoich przeżyciach z firmą EFECT.
Zaczął tam pracować jeden z członków mojej rodziny, na jedno z
pierwszych rozmów umówił się więc ze mną, kiedyś też pracowałem w
sprzedaży, więc mogłem wytknąć mu kilka błędów. Przyszedł oczywiście
tą śmieszną prezentacją, która spowodowała u mnie jedynie częste
ziewanie. Efekciarz (który wcześniej z ekonomią nie miał nic
wspólnego) mówił jakieś wyuczone formułki, z których najbardziej
zapamiętałem to, że firma zaczynała na poddaszu, co akurat dla mnie
nie było dobrą rekomendacją. Nie muszę oczywiście dodawać, że wiedza
ekonomiczna Efekciarza była żadna, mniejsza niż moja, bo chociaż
wykształcenia ekonomicznego nie mam, to jednak sprawy gospodarcze
śledzę na bieżąco.
Jak usłyszałem, że aby w ogóle cokolwiek zacząć robić, muszę podać
14 numerów, to powiedziałem, że dziękuję. No ale że rodzina to dałem
się namówić, dałem numery ludzi, z którymi nie mam żadnego kontaktu,
więc ich ewentualne pretensje jakoś mógłbym przeżyć.
Rzeczona analiza polegała na spisaniu wszystkich moich dochodów i
zobowiązań.
Następny etap to zaproszenie do biura, gdzie już Efekciarz był ze
swoim kierownikiem czy coś. Kierownik owszem znał się na gospodarce
lub przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Przyznam, że akurat w tym
czasie chciałem zacząć oszczędzać długoterminowo, żeby kiedyś może
dorobić się jakiegoś mieszkania, więc oferta AXA Plan Inwestycyjny
całkiem mnie zainteresowała i podpisałem umowę. Dużym plusem był
fakt, że pan kierownik zapewniał mnie, że co jakiś czas będę
dostawał maile z propozycją portfela inwestycyjnego. Był to czas
krótko przed kryzysem finansowym, więc ustalony portfel funduszy,
który zaproponował mi kierownik był niemal w połowie akcyjny, reszta
jakaś ochrona kapitału. Gdy przyszedł kryzys to oczywiście część
akcyjna topniała w oczach. Mimo kilkukrotnego kontaktu z Efekciarzem
z informacją, że oczekują na jakąś propozycją zmiany portfela skoro
akcje lecą na łeb na szyje, a w ofercie AXA są fundusze, które
chociaż utrzymują wartość albo są lekko na plus. Do dziś żadnego
kontaktu ze strony firmy EFECT nie dostałem, dostaje za to raz w
miesiącu jakiegoś newslettera, którego poziom merytoryczny
absolutnie mnie nie zadowala.

W efekcie portfel musiałem wybrać sobie sam, dzięki temu nie tracę
środków, a nawet je lekko pomnażam (gdybym został przy propozycji
Kierownika, teraz miałbym ok 70 % tego, co wpłaciłem).

Odpierając zarzuty, które zaraz się pojawią, że to jest inwestycja
długoterminowa i należy liczyć się z okresowymi stratami. Owszem,
ale skoro AXA daje możliwość uniknięcia strat, to ja chce z tego
skorzystać. Albo chce, żeby zadzwonił/napisał do mnie ktoś
kompetentny i przekonał mnie, że zmiana portfela nie jest
konieczna, a przypominam, że Efekciarz kilkukrotnie słyszał ode
mnie, że takiego kontaktu oczekuje. Dla firmy, która zapewniała
mnie, że ma rozbudowany pion obsługi klienta, nie powinno to być
chyba problemem.

Podsumowując - jako, że czuję się oszukany, straciłem zaufanie do
EFECT, co akurat w przypadku firmy zajmującej się "doradztwem
finansowym", jest bardzo ważne. Dlatego jedyne, co będę miał
wspólnego z tą firmą, to czytanie tego forum :)
Mam po prostu takie hobby, z równym zainteresowaniem czytam np.
internetowe sprzeczki pomiędzy Panoramą Firm a Polskimi Książkami
Telefonicznymi.



Temat: Powiesc dla wszystkich
Dreaded co o tym sadzisz,to przeciez jest pracy na lata,obleciec
zobaczyc.Zamyslil sie i odpowiedzial , wiesz jednak Adolf mial plany
zawladniecia swiatem.Musimy to wszystko zobczyc i wyciagnac
wnioski.Najciekawsza jest antarktyda,pozniej azja,no i meksyk.Chodz poszperajmy
w dokumentach,moze bedzie cos wiecej.Bylo duzo szaf pancernych ,zamknietych nie
na klucze tylko ,elektrycznie.Kable znikaly w scianie.Ciekawe co to za
urzadzenie.Zaczelismy myszkowac i Dreaded znalazl ukryty maly pokoik w ktorym
byly zainstalowane wylaczniki i numery kas.Przelozyl wylacznik 1 na
prace ,kliknelo w kasie daly sie drzwi otworzyc.Wypelniona byla dokumentami
akurat d wszystko dotyczylo numerow od 5 do 30 antarktyda.Zaczelismy
studiowac,wlosy nam deba stanely,tam juz byly gotowe tasmy produkcyjne.Mozna
bylo produkowac rakiety ziemia-powietrze,diski ,ktore mialy zastapic lotnictwo
tradycyjne.Rozwoj i produkcja broni laserowej.Czyli po przegranej wojnie
szykowal sie na swiat.Jednakl amerykanie mieli nosa niszczac to wszystko w
latach 50-tych.Gdyby cos zostawili to napewno te centrum byloby odwiedzane.To
od wojny jest nieruszone.Otwieralismy kase po kasie tylko dokumenty mowiace o
rozlokowaniu baz na calym swiecie.Meksyk byl prawdopodobnie baza wypadowa na
stany.Po zatym prowadzono prace wykopaliskowe w piramidach po starych kulturach,
obecnie juz nie istniejacyh.Ostania kasa byla rewelacja,byly wyszczegolnione
wszystkie miejsca na swiecie gdzie ulkryto dobra materialne takie jak dziela
sztuki ,pieniadze i krusze zloto,orza inne metale rtec. Rtec byla im potrzebna
do diskow.bez niej niema szans aby to lecialo.Byla wzmianka o
p.Twardowskim ,ponoc odkryto olbrzymie zloza rteci wlasnie na tym ksiezycu.
Ciekawe ,ze tego nie odkryli amerykanie.Praktycznie niema wejscia do takiego
silosa,nigdy sie nie otworzy,trzeba potraktowac ekstra polem grawitacyjnym aby
toi zadzialalo.Jednak mieli ich konstruktorzy niesamowity koncept.
Glowy nam puchly od tego nadmiaru informacji.Wrocimy i jeszcze raz sie
rozejrzymy.Trzeba leciec i przywiesc gotowke.Byla noc jak opuscilismy
Karkonosze,szybkim marszem minelismy DDR-owo i juz jestesmy na Bavaria.Dreaded
krzyknal Michal wlaczam nr3 zobaczymy co to jest,nadlatujemy wedlug mapy i
obserwujemy jest w dole juz sie swieci zielone swiatlo,zchodzimy na sam
dol,piekielnie gleboki silos ponad 300m.Wjezdza sie przez szczyt gory ale nie
najwyzszej.Po wygaszenia silnika,wychodzimy szukamy elektrowni jest ,swiatlo
rozblyslo.Milo czysciutko,udajemy sie do oszklonej czesci gdzie widac mialo byc
lub jest jakies biuro.Sa spisy dziel sztuki ukradzionych z roxnych muzeow w
Europie.Nastepnie odkrywamy duze pomieszczenie w ktorym leza poukladane ssztaby
ze zlota obok inne szlachetne materialy jak platyna.Zlota nie bylo duzo okolo
5T a platyny z 1tona.Znajdujemy rowniez kasy wypelnione dolcami.No to odpadl
nam problem szperania w naszej starej siedzibie.Niema podanej zadnej sumy ikle
tego moze byc,zaczelismy porownywac z tamtymi kasami hermanowymi ,ale to nie
szlo,te byly wieksze.Tamte toi prywatne zaskorniaki,a tutaj dobro narodowe
reichu .Wydaje sie nam ze musi byc okolo 400mln zlozne w tych komodkach.
Dreaded niema co niebedziemy sie ciagle tutaj szewendac trzeba troszke napelnic
kabze wojewodzka i nasza kolezenska.Zaladowalismy ile wlazlo do diska,tak na
oko 50mln dolcow.Kolegom odrazu sie wyplaci po calym melonie.Reszta na
inwestycje.Pieniadz lezacy to strata,trzeba jego uruchomic.
Na koncu znalezlismy ukryta sale w ktrej staly sloje zamkniete hermetycznie i
opisane co nie mialem pojecia.Dreaded zostaw Michal to jakas puszka Pandory
diabel wie.Trzeba najpierw postudiowac te cholerne dokumentacje to moze sie
czegos dowiemy.
C.d.n
Michal



Temat: Wdzięczność Macierzy
Podanie do Pana Marszałka Senatu
Pan Marszałek
Senatu Rzeczypospolitej Polskiej
Druh Profesor Longin Pastusiak

Szanowny Druhu Profesorze,

Doszło do mojej wiadomości, że na posiedzeniu w dniu 1 pazdziernika 2004 roku,
Senat Rzeczypospolitej Polskiej przyjął ustawę o budowie pomnika Emigranta
Polskiego.

Niczego nie ujmując tej inicjatywie, chciałbym jednak przypomnieć, że pomnik
taki już istnieje.

# Pomnik "Macierz - Polonii" wzniosły wspólnie już jakiś czas temu dwa
ministerstwa Rzeczypospolitej Polskiej: Spraw Zagranicznych oraz Spraw
Wewnętrznych i Administracji, uniemożliwiając Polonii bezpieczne podróżowanie
do Polski na podstawie legalnie posiadanych paszportów krajów osiedlenia.

Ministerstwa uczyniły to poprzez naleganie na absolutną konieczność i
wyłączność przedstawiania przez Polonię kosztownych i skomplikowanych w
uzyskaniu paszportów polskich przy wyjeździe z Polski z powrotem do kraju
stalego zamieszkania.

# Pomnik "Macierz - Polonii" utrzymywany jest w kwitnącym stanie każdego
dnia urzędowania przez każdy Konsulat RP na Zachodzie, domagający się od
petentów surrealistycznych merytorycznie i niezwykle kosztownych finansowo
załączników przed przyjęciem wniosków o wydanie paszportów polskich.

# Kamień węgielny pod Pomnik "Macierz - Polonii" położył dnia 1 stycznia
2003 roku niewiadomy krajowy pomysłodawca przymusowego posiadania od tego dnia
numerów identyfikacyjnych PESEL przez Polaków nie zamieszkałych, i nie mających
zamiaru zamieszkiwać, na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, jako warunku
wydania im paszportów polskich.

# Cokół pod Pomnik "Macierz - Polonii" ufundowało Biuro Prawa i Ustroju
Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, od prawie czterech lat dające
odpór listom i społecznym inicjatywom zmierzającym w kierunku uproszczenia
procedury własnowolnego zrzekania się obywatelstwa polskiego przez osoby stale
zamieszkałe za granicą, które z rozmaitych osobistych względów pragną
skorzystac z prawa, jakie im w tym względzie daje Artykuł 34 Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej.

# Treść napisu na cokole Pomnika "Macierz - Polonii" można znaleźć w
Rozporządzeniu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia z dnia 14 marca
2000 r. w sprawie szczegółowego trybu postępowania w sprawach o nadanie lub
wyrażenie zgody na zrzeczenie się obywatelstwa (Dz. U. Nr 18 z 2000 r., poz.
231) czyniącym tą procedurę niemal niemożliwą do przebycia.

Ten unikalny tekst jest obecnie jedynym na świecie aktem prawnym, jaki
uzależnia skorzystanie z konstytucyjnego prawa obywatela, zagwarantowanego mu
również Europejską Konwencją o Obywatelstwie (ETS 166), od uzyskania uprzednio
osobistej, indywidualnej zgody głowy państwa, udzielanej (lub nie) po pokonaniu
przez petenta toru wymyślnych przeszkód celowo obstrukcyjnej procedury
administracyjnej.

# Złote litery na cokole Pomnika "Macierz - Polonii" był pan Marszałek łaskaw
wyryć osobiście, powstrzymując publikację stenogramu z posiedzenia Polonijnej
Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu RP jakie odbyło sie dnia 15 listopada
2003 w Warszawie, by ukryć w ten sposób brak woli rozwiązania przez Polskę
problemów składających się na pomnik, opisany powyżej, oraz aby uniknąć podania
do wiadomości publicznej liczby osób zrzekających sie obywatelstwa polskiego (w
dniu 15.11.2003 r. administracja państwowa Rzeczypospolitej Polskiej
rozpatrywała około jedenaście tysięcy takich wniosków, jak poinformował podczas
posiedzenia, o ktorym mowa, rzecznik MSWiA).

Pomnik "Macierz - Polonii" istnieje już zatem obiektywnie, nie pozostawiając
żadnych wątpliwości co do stopnia wdzięczności Macierzy za pomoc Polonii
udzieloną Krajowi. W tych okolicznościach, zdecydowanie niepotrzebne są dwa
pomniki. Pozwalam sobie wobec tego niniejszym zaproponować rezygnację z
realizacji konkurencyjnego projektu w spiżu,
www.pol.org.pl/obrz/macierz.jpg.jpg
oraz przekazanie zgromadzonych środków pieniężnych na pomoc Polakom na
Wschodzie.

Jeśli jest to z jakichkolwiek przyczyn niemożliwe, uprzejmie proszę o wyrycie
na cokole projektowanego pomnika stosownej notatki, informującej że ja, niżej
podpisany, szeregowy członek Polonii, rezygnuję niniejszym z przypadającej na
mnie części wdzięczności Macierzy.

Z należnym szacunkiem,

Stary Wiarus
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 214 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex