Biuro Turystyczne Zakopane Wycieczki

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Turystyczne Zakopane Wycieczki




Temat: Pogaduchy znajomych
Biuro Turystyki Szkolnej „Kleks”
ul. Saturna 24, 67-200 Głogów
tel. 076 834 62 18, w godz. 8.00 – 16.00
w sprawach pilnych tel. 600 370 181
email: btskleks@op.pl
kleksik@xl.wp.pl
OFERTA SPECJALNA NA MAŁOPOLSKĘ I PODKARPACIE
Wycieczka 3 – dniowa: Kraków – Zakopane – Wieliczka
cena: 249 zł
W cenie wycieczki, Biuro zabezpiecza:
• Przewóz autokarem lux (wc,barek, tv)
• Opieka pilota – przewodnika
• Wyżywienie : śniadania, obiadokolacje
• Zakwaterowanie w schronisku młodzieżowym „Kleks” w Zawadzie Lanckorońskiej nad Dunajcem
(pokoje 3,4,6 i 12 osobowe , wspaniała domowa kuchnia)
• Ubezpieczenie
• Bilety wstępów do zwiedzanych obiektów ujętych w programie
KRAKÓW

W PROGRAMIE:
Rynek, Kościół Mariacki, Sukiennice, Stare i Nowe Miasto, Barbakan, Planty, Wawel – dziedziniec, Katedra, Grobowce, Dzwon Zygmunta, Kazimierz, Brama Floriańska, Ul. Floriańska, Kościół Franciszkanów, Pomnik Joya
Zakopane

W PROGRAMIE:
Krupówki, willa Koliba, Teatr Witkacego, zespół skoczni na Krokwi, neogotycki kościół parafialny, kaplica na Jaszczurówce, Pomnik Tytusa Chałubińskiego i Sabały, Cmentarz na Pęksowym Brzyzku, Morskie Oko lub Dolina Kościeliska
Wycieczki krajowe skalkulowano dla 35 osób plus 3 bezpłatne miejsca dla opiekunów.
Wystarczy grupa 15 osób, aby wyjechac na wycieczkę!
W przypadku grupy 15 – 30 osobowej należy liczyć się z wyjazdem z grupą z innej szkoły.





Temat: Zakopane Noclegi.info
Zapraszam na strony naszego nowego serwisu prezentującego oferty noclegowe (domki, apartamenty, kwatery prywatne, pensjonaty) z rejonu Zakopanego www.zakopanenoclegi.info Serwis należy do biura turystycznego (Biuro Aktywnego Wypoczynku Altius), działającego na zakopiańskim rynku turystycznym od 2001 roku. Staramy się pilnować aby w serwisie nie pojawiały się "podejrzane" oferty.
Przy okazji turystom planującym pobyt w Zakopanem ( i w Świnoujściu:-) polecamy stronę www.wycieczkijednodniowe.pl gdzie przedstawiamy oferty autokarowych wycieczek jednodniowych do Krakowa, Wiednia, Budapesztu, na Spływ Dunajcem i na Słowację. prosze nie zapomnieć paszportów dla dzieci!





Temat: pomysły na wakacje
Witam serdecznie!!!

Lato studentów 2006 - informacje (telegraficzny skrót) :

Tak, jak co roku, tak i teraz zapraszamy Cię na spędzenie wolnego czasu z NZSem. Tego lata gwarantujemy niesamowite przeżycia
w samym centrum:

1. Międzyzdrojów ; piękne, złociste i czyste plaże, wspaniałe molo, pełen atrakcji deptak wraz z promenadą gwiazd ... a także liczne przygody i rozrywki, które przyciągają do tej "perły Bałtyku" kilkaset tysięcy turystów rocznie sprawią że tego lata na pewno nie zapomnisz. Wszystko to w terminie od 27 lipca do 6 sierpnia, tylko za 575 zł.

2. Białego Dunajca ; przepięknie położona miejscowość w pobliżu Zakopanego nad urokliwą górską rzeką Biały Dunajec. Stanowi znakomitą bazę wypadową studenckich, górskich wędrówek. Wyjazd trwa od 16 do 30 sierpnia. Oczywiście nie zabraknie integracji przy grillu, góralskiej kuchni i innych wrażeń za jedyne 565 zł.

3. Włoch ; Lido Adriano ; dla tych, którzy uwielbiają słońce i błękit morza, plaże, gwarantowana pogoda, wolność, mnóstwo przeżyć, ciekawe wycieczki. A to wszystko od 3 do 19 września! Zatem zaliczaj sesję, żeby kampanii wrześniowej nie było i pakuj walizki; cena wyjazdu 790 zł.

Jeśli nie masz jeszcze planów na spędzenie wakacji, a pragniesz poznać nowych ludzi, zabawić się w studenckim gronie, a przede wszystkim doznać niezapomnianych wrażeń ; skorzystaj z naszego zaproszenia na wspólne wyjazdy.

Więcej informacji znajdziesz na http://WWW.LATOSTUDENTOW.PL lub w biurze NZS Regionu Łódzkiego.
Łódź, ul. Moniuszki 4a pok. 208, tel 634-00-58 ; ciekawa oferta, studenckie ceny, moc atrakcji,i niepowtarzalny klimat!!!

Żadne biuro podróży Ci tego nie zagwarantuje!

Pokaż, że jesteś prawdziwym studentem i jedź z nami!!!

W imieniu NZS RŁ - wiecie kto



Temat: 2 połowa II okresu - turystyka
Z malym wyprzedzeniem bo pozniej zapomne

Okres drugi

Okres początkowy

Rok 1873 został nieprzypadkowo wybrany jako początek tego okresu - w tym roku powstało Galicyjskie Towarzystwo Tatrzańskie, w 1919 roku przemianowane na Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Zajmowali się organizacją szlaków, schronisk i spisów zabytków na terenie polskich gór. Tatry odegrały sporą rolę w tym okresie - w 1873 r. Tytus Chałubiński zaczął odkrywać Zakopane. Za zasługi dla Tatr został pochowany na zakopiańskim cmentarzu na Pęksowym Brzyzku.

W XX wieku rozwój następował także dzięki kolei - szybciej i wygodniej można było dostać się do tak atrakcyjnych turystycznie miejsc jak Zakopane, Karpacz czy Krynica. Rozwijają się nadmorskie uzdrowiska, np. Świnoujście.

W okresie zaborów społeczeństwo polskie odczuwało m.in. potrzebę organizowania się dla realizacji swych zamierzeń i celów związanych z turystyką i krajoznawstwem. Formowanie się organizacji społecznych utrudniała sytuacja polityczna. Dopiero po stworzeniu pewnych form polskiej autonomii kulturalnej w Galicji powstają możliwości założenia organizacji turystycznej 1873 roku powstaje Galicyjskie Towarzystwo Tatrzańskie. Jego celem były badania geologiczne polskich gór i ich popularyzacji, a także ochrona przyrody i wspieranie przemysłu góralskiego. Towarzystwo skupiało w swych szeregach wielu wybitnych specjalistów i naukowców oraz prowadziło wielostronną działalność. W 1874 roku zbudowano pierwsze schronisko górskie nad Morskim Okiem. W 1876 roku schroniska w Roztoce i Pięciu Stawach, a w 1894 na Hali Gąsienicowej. Dzięki działaniom Towarzystwa Tatrzańskiego wzrósł rozwój w regionie tatrzańskim. Tatry stały się głównym obszarem ziem polskich, a Zakopane główną miejscowością turystyczno-uzdrowiskową. W późniejszym okresie akcja objęła inne regiony karpackie.

W 1906 roku powstaje w Warszawie Polskie Towarzystwo Krajoznawcze PTK, jako druga organizacja krajoznawczo turystyczna. Działalność tego towarzystwa nosiła odmienny charakter. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze, odegrało pionierską rolę w dziedzinie krzewienia turystyki i nasycenia jej treścią patriotyczną. Organizacja postawiła sobie za cel zbieranie wiadomości krajoznawczych, gromadzenie zbiorów naukowych, organizowanie wycieczek po kraju, urządzanie wystaw krajoznawczych. Skupiała się na nizinnych terenach.
Polskie Towarzystwo Krajoznawcze jak i Towarzystwo Tatrzańskie odegrało ważną rolę w badaniach naukowych ,przede wszystkim Kongresówki.
Działalność obu organizacji doprowadziła do znacznego rozwoju turystyki poznawczej. Społeczeństwo polskie rozbudzone świadomością narodową spowodowało wzrost zainteresowania miejscami związanymi z historią kraju. Głównym ośrodkiem ruchu turystycznego stał się Kraków. Obok turystyki poznawczej i kwalifikowanej ,rozwijała się nadal turystyka wypoczynkowa.
Wpływ na rozwój miejscowości wywarła komunikacja kolejowa. Miejscowości uzyskujące połączenia kolejowe: Zakopane w 1899,Krynica w 1911,Kudowa w 1905 notowały znaczny wzrost ruchu turystycznego.
Dużą frekwencję turystyczną wykazywały uzdrowiska dolnośląskie. Bezpośrednio przed I wojną światową szczególnie dużą liczbę turystów zanotowano w Szklarskiej Porębie i Karpaczu. Znaczny wzrost ruchu turystycznego obserwowano również w uzdrowiskach położnych w strefie nadmorskiej. Świnoujście stało się w tym okresie jednym z najmodniejszych kąpielisk nad Bałtykiem.1. DATY DOTYCZĄCE NAJISTOTNIEJSZYCH WYDARZEŃ Z HISTORII TURYSTYKI W EUROPIE I POLSCE.

 1841 otwarto pierwsze biuro turystyczne, THOMAS COOK

 1857 powstaje pierwszy Brytyjski Klub Alpejski The Alpine Club

 1861 w Norwegii powstaje organizacja "Poznaj swój kraj"

 1862 powstaje Austriacki Klub Alpejski Österreichischer Alpenverein

 1863 powstaje Szwajcarski Klub Alpejski Schweizer Alpenclub

 1882 powstają pierwsze zrzeszenia hotelarzy w Szwajcarii

 1886 powstają pierwsze zrzeszenia hotelarzy w Austrii

 1888 przejście Fritjofa Nansena na nartach przez Grenlandię,data uznawana za początek rozwoju narciarstwa

 1901 w Nowej Zelandii powstaje pierwszy państwowy organ do spraw turystyki

 1909 w Austrii powstaje referat turystyki

2. ORGANIZACJE TURYSTYCZNE PRZED I-WSZĄ WOJNĄ ŚWIAT. W POLSCE I EUROPIE:

- 1841 r. – otwarto pierwsze biuro turystyczne THOMAS COOK;
- 1857 r. – Angielski Klub Alpinistyczny
- 1873 r. – Galicyjskie Towarzystwo Tatrzańskie;
- 1908 r. – „Sita” – organizacja kulturalno – sportowa (robotnicy);
- 1909 r. – powstaje TO PR (Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe);
- 1906 r. – Polskie Towarzystwo Krajoznawcze PTK;




Temat: Pamflet o górołazach zimowych - epilog
Dziękuję za odpowiedź. To są naprawdę argumenty a nie półsłowki. A teraz moja odpowiedź. Takie procesy odbywały się, jak pisałem, w krajach alpejskich a tam nie ma urzędowego zakazu jakichkolwiek wejść, każdy praktycznie chodzi gdzie chce. No i załóżmy że podobnie jest w Tatrach (co wcale nie jest taką abstrakcją zważywszy na działania podjęte przez środowiska wspinaczkowe i zaawansowanie tych działań i może się okazać, że te zakazy runą. To jedna sprawa.
Znakowane ścieżki powyżej górnej granicy lasu w zimie praktycznie nie istnieją bo ich nie widać (znaki pod śniegiem) i zmiany w Zarządzeniu dyrektora TPN właśnie dają taką wykładnię. Można chodzić praktycznie gdzie się chce byle posiadać doświadczenie i sprzęt a najlepiej zaangażować przewodnika. Czyli TPN praktycznie umył ręce i o to chodziło (to odprysk sprawy Szumnego - ew. jego uniewinnienie stawiałoby TPN w trudnej sytuacji i możliwość roszczeń finansowych ze strony rodziców byłaby bardzo ułatwiona i wysoce prawdopodobna - to temat rzeka, przekracza możliwości postu). Poza tym zwyczajowe ścieżki w zimie przebiegają z uwagi na możliwość lawin niekiedy inaczej niż w lecie - najlepszy przykład to przejście od schroniska w Morskim Oku do Czarnego Stawu, co jest dodatkowym argumentem na bezsens mówienia o szlakach w warunkach zimowych, czasami w maju i czerwcu - patrz lawina z Beskidu, która zeszła dokładnie tak jak to jest zaznaczone strzałkami na mapach, szczególnie tych zimowych i "skrzyżowała" się z "zieloną" ścieżką na Liliowe, na której miało "prawo" być setki turystów.
W sprawie "reakcji" rodziców z Tychów (dobrze odmieniam) nasze oceny są idealnie takie same - to jest "zagłuszanie sumień", że można było być tak głupim i wyrazić zgodę na ten idiotyzm, bo to był idiotyzm.
Dodatkowo - nie wiem czy wiesz, ale w Tychach wytworzyła się wokół tej sprawy specyficzna atmosferka i np. pan Matyjaszkiewicz (ten co stracił dwóch synów i był oskarżycielem prywatnym w procesie, zresztą bardzo oględnie się zachowywującym) jest otoczony w Tychach ostracyzmem towarzyskim i sekowany na każdym kroku.
Sprawa tyska jest zresztą bardzo nadal niejasna i ma swoje drugie dna. Nie wiem np. czy wiesz, że działa tam takie półlegalne biuro turystyczne, które organizuje, za stosunkowo niewielkie pieniądze tzw. wycieczki towarzyskie np. na Mont Blanc, Materhorn, Elbrus itp ale klienci muszą podpisać cyrograf, że to jest wyjazd koleżeński, że organizator nie ponosi żadnej odpowiedzialności i w razie czego nie będą podnosić żadnych roszczeń. Nie byłoby nawet w tym nic specjalnie złego gdyby nie to, że wycieczki te odbywają się z całkowitą pogardą dla reguł aklimatyzacji i klienci prosto z busiku lecą na Mont Blanc a to już jest granda (tak się odbywała m.in. słynna (jako przykład pozytywny) w prasie wycieczka klubu Szumnego na Mont Blanc, w której nota bene uczniów było zaledwie czterech a osób towarzyszących chyba pięć w tym jeden o nazwisku Mandera a identycznie nazywa się dyrektorka liceum im. Kruczkowskiego gdzie uczy Szumny. Wracając do tego biura - jedną z szarych eminencji w tym biurze jest Adam Bielecki (chyba), uczeń Szumnego, podobno niezły alpinista a Szumny kilkakrotnie jeździł jako przewodnik tych towarzyskich wycieczek, prawdopodobnie nie za darmo, a nie ma żadnych uprawnień wymaganych przez franuską Żandarmerię Turystyczną (tak się to nazywa). W Francji jest tak - sam lub we dwójkę możesz iść gdzie chcesz i jak chcesz ale jeśli prowadzisz grupę i Żandarmeria Turystyczna poweźmie informację, że tak jest to możesz mieć kłopoty, szczególnie jak coś się stanie.
No i ostatnia sprawa - naprawdę nie chciałem ani Wam ani nikomu dokuczyć, Boże broń! Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że czasy sielsko-anielskie w Tatrach się skończyły albo właśnie kończą i trzeba być teraz PIEKIELNIE OSTROŻNYM (nie w sensie ostrożności "technicznej", choć tej też, aby się przypadkiem nie wpakować w PRAWNICZE SZAMBO. Po prostu sprawa Szumnego spowodowała, że zaczęto o tym mówić i myśleć i wszystko wskazuje na to, że zgodnie z prawem Murphego może pójść w tym kierunku co opisywane przeze mnie poprzednio rzeczy dziejące się w Stanach Zjednoczonych. A Murphy twierdzi, że jak coś może iść w złym kierunku to idzie. Ja tam na wszelki wypadek wystrzegam się teraz udzielania informacji w górach ludziom mi nieznanym - mówię - jest mapa, są przewodniki (książki), są tabliczki a jak pan(i) nie ma mapy lub przewodnika to proszę zejść do Zakopanego (Smokowca) i sobie kupić i to jest rada m.in. mojego dobrego znajomego, znanego alpinistę czeskiego. Strzeżonego Pan Bóg strzeże, po co mi kłopoty. Już mi raz jedna baba zrobiła awanturę, bo zapytała czy z parkingu u wloty Białej Wody (Kiezmarskiej) jest daleko do schroniska przy Zielonym Stawie. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie i później mi w schronisku zrobiła awanturę, że przeze mnie dziecko (na oko 14) jej się zmęczyło i w dodatku obtarło nogę i jak teraz będzie wracać (oczywiście była to Polka).
Pozdrawiam i dziękuję za rzetelny dyskurs.[/list



Temat: dzicy przewodnicy & Co
Witam,

Może najpiew poza tematem - chciałbym kiedyś poznać osobiście Dzika.

Dziku, Twoje "akty strzeliste" mi imponują, zwłaszcza od czasu jak niejakiemu Robetrhowi na innym, choć zbliżonym tematycznie forum, naubluiżałeś (jak w każdym razie tak traktuję hasło "wypozdro z tego forum" , a bardzo merytoryczne pytania w sprawie "Śmigła dla Tatr" zadał ci jeden z kilku podziwianych przez fanów TOPRu pilotów śmigłowcowych, gość, który ładnych parę osób wyciągnął z dużej biedy w warunkach skrajnie trudnych do latania (poszukaj choćby w "Wołaniu w górach") i o śmigłowcach oraz ratownictwie z powietrza ma większe pojęcie niż wszyscy bywalcy tego forum razem wzięci. Ja miałem ubaw, bo wydaje mi się, że wtedy nie wiedziałeś, z kim wymieniasz poglądy. Robertowi mogło się zrobić po prostu przykro.

Do tematu.

Dokładnie taka sytuacja zdarzyła mi się wczoraj, no, para, która trafiła do mnie była trochę młodsza niż 30.

Faktem jest, że na przewodników przypada w Zakopanem 15 biur turystycznych, a informacja o usługach przewodnickich jest fatalna.

Kiedyś znane "miejsce wyczekiwania" to był Dworzec Tatrzański i Dom Turysty, a wcześniejsza rezerwacja tylko w PTTK-u. Dziś "domu przewodnickiego" nie ma, a wielka szkolda.

Za to w samym Zakopanem możnaby powołać "koło prezesów kół przewodnickich". Dopiero byłoby tytułów i pieczątek oraz zebrań.

Takie rozproszenie jest złe, w sezonie przewodnicy dzwonią jeden do drugiego, żeby sprzedać grupę, a zdarza się, że jeden ma cały tydzień zawalony a drugi od dwóch tygodni nic.

I to jest złe, tak samo, jak to, że nie moge w Zakopanem wykupić biletu całodziennego/tygodniowego na busiki, parkingi itp.

Każdy sobie rzepkę skrobie - nie ma w Polsce sensownej współpracy, każdy ciągnie w swoją stronę.

Nie trzeba jechać daleko, żeby zobaczyć, że można inaczej - na Słowacji są różne punkty informacyjne, a także karczmy i kluby horskich vodcov, można się tam dowiadzieć wszystkiego o usługach przewodnickich. Z jednym czytelnym logo w całych Wysokich Tatrach.

W niektórych schroniskach po polskiej stronie są prywatne ogłoszenia, ale to nie to samo.

W Alpach w wielu miejscowościach widziałem witryny, plakaty ze zdjeciami przewodników (często w jednakowych strojach), informacją o kwalifikacjach/uprawnieniach i górskich osiągnięciach oraz ofertę przewodnicką i cennik.

Na stronie Zakopanego, TPN-u takiej informacji nie ma, na stronie TOPR jest odniesienie jedynie do PSPW.

Nie mówię, że powinna być za darmo, bo to w końcu reklama, ale powinna być łatwo dostępna, ale np. na takich stronach jak TPN, TOPR, Zakopane mogłby być wykaz przewodników z aktualnymi uprawnieniami, z podziałem na klasy i wyjaśnieniem, co każda klasa oznacza. plus kontakt.

Odpowiadając na Twoje pytanie - jak z taksówkami w Warszawie, można się naciąć, choc od dawna tylko straszni naiwniacy wsiadają do niekorporacyjnych taksówek pod dworcem.

Nie ma również informacji o tym, jakie wycieczki należą do łatwych, a które przedsięwzięcia są poważne.

Czasem w jednym rządku wymienia się Gubałówkę - Kasprowy - Giewont - Granaty - Morskie Oko - Rysy jako równoważne propozycje wycieczkowe. Taki tydzień w Tatrach (bo jak sądzi większość, Gubałówka jest oczywiście w Tatrach).

Niedawno jeden pracownik biura orbisu w ... Zakopanem mówił do potencjalnej klientki " bo Orla Perć to taki fajny szczyt".

Ja na swojej stronce mam zakładkę "przewodnicy" - gdzie (absolutnie bez profitów) umieszczone są zdjęcia i namiary do kolegów przewodników, których znam, lubię i mogę polecić.

Nie wiem, czy ktoś coś takiego jeszcze zrobił. Owszem , Piotrek Gruszka napracował sie nad stroną Koła Przewodników Tatrzańskich im. Klimka Bachledy - tam są namiary do wszystkich koleżanek i kolegów z koła.

Pozdrawiam,

Kajetan




Temat: Magiczna szyna napowietrznej komunikacji

Mister, czyli magiczna szyna napowietrznej komunikacji

PiS ma nadzieję, że rozładuje korki w mieście. Jak? Szyną między latarniami, którą sunęłyby wagoniki wielkości taksówki. Po świętach poznamy szczegóły napowietrznej komunikacji miejskiej.

Magiczną szynę chce sprowadzić do Warszawy Tadeusz Deszkiewicz, szef biura promocji i rozwoju miasta. Gotowa może być za dwa lata. - To przede wszystkim rozwój - zauważa dyrektor. Pilotażowy system widziałby między latarniami ul. Marszałkowskiej albo wzdłuż Wisły.

Tadeusz Deszkiewicz zasłynął już ideą kolejki gondolowej, którą chciał przeprawiać przez Wisłę turystów i wycieczki szkolne do zoo. Pomysł utrącił konserwator zabytków.

Idea jednak wraca pod hasłem: "Mister".

W korkach San Francisco

Do dyrektora zgłosił się inżynier Olgierd Mikosza. Obywatel polski, który po latach spędzonych w Nowej Zelandii osiadł pod Tatrami w Zakopanem. Stamtąd zaczął propagować system transportowy. Natchnienie przyszło na inżyniera w korkach San Francisco. - Pomyślałem wtedy, czemu nie nad ziemią? Nikt nie chce zacząć inaczej myśleć o transporcie - mówi.

Inż. Mikosza jest całkowicie pochłonięty swoim "Misterem". Nie pracuje zawodowo, szuka inwestorów, którzy sfinansują prototyp (próby odbędą "gdzieś w polu").

- Nie mogę przebić się przez sekretarki i asystentów różnych prezesów, bo myślą schematami - narzeka.

Inaczej było z Tadeuszem Deszkiewiczem. Kiedy inż. Mikosza przeczytał o jego gondolach, odnalazł w stołecznym urzędniku bratnią duszę. Zachęcił inżyniera dodatkowo, bo Warszawa w 2012 r. szykuje się do mistrzostw Europy w piłce nożnej. Po praskiej stronie ma powstać centrum wystawiennicze.

- Wagonikami mogą podróżować biznesmeni z górnej półki - mówi Olgierd Mikosza.

Między latarniami

- Pomysł jest bardzo nietypowy. A to inżynier, nie żaden tam amator. Szynę opatentował, ma poparcie trzech Politechnik - wylicza dyrektor promocji w ratuszu.

Systemu chce u siebie Zakopane. Ale nadaje się nie tylko do kurortu. Szynę można przecież podwiesić w dowolnym miejscu, np. pod mostem, nad Marszałkowską. Deszkiewicz uważa, że wagony między latarniami mogłyby być naturalnym przedłużeniem linii metra. A są o wiele tańsze.

W przyszłym tygodniu odbędzie się prezentacja dla urzędników i radnych. Jeśli dwaj entuzjaści zdobędą przychylność PiS-owskich urzędników - szyna trafi do wieloletniego planu rozwoju miasta.

Pytam o koszt. Inż. Mikosza mówi, że oszynowanie centrum kosztowałoby ok. 2 mld zł.

- To byłaby inauguracja partnerstwa prywatno-publicznego. Pan inżynier nie chce od miasta pieniędzy, przyprowadzi tu kapitał - zapewnia dyrektor Deszkiewicz.

Nieco mniej entuzjazmu ma komisarz Mirosław Kochalski. - Dopóki nie zobaczę, to nie uwierzę - mówi.

Kolejne szczegóły programu "Mister" wywołują u niego salwy śmiechu. Bardziej poważny jest radny Maciej Wnuk, radny rządzącego miastem PiS. - Interesuję się wszystkimi nowinkami technicznymi. Przecież postęp polega na wprowadzaniu rozwiązań, o których ludziom się nie śniło. Trzeba się nad tym z uwagą pochylić.

Radny doradza jednak szereg analiz. - Pomysł jest genialny - mówi Andrzej Golimont (SLD). - Skoro ekipie Lecha Kaczyńskiego dotąd nie udało się rozwiązać kłopotów z komunikacją naziemną i podziemną, może napowietrzna jest jakąś szansą? A mówiąc poważnie: wyborcy może uznają, że lepiej wymienić urzędników niż sposób poruszania się po mieście.





Temat: Bandyci, gangsterzy, degeneraci, pijacy, złodzieje...

Kibice zawsze zadziwiali mnie swoją pomysłowością, choć szkoda, że często ich inwencja nie służy dobrej sprawie. Fani klubów z naszego regionu zawsze byli w absolutniej czołówce i jeśli tylko chcieli, potrafili stworzyć na stadionie atmosferę, którą wspomina się latami. Ja w każdym razie dobrze pamiętam kilka ich wyczynów.

Kopara opadała mi wielokrotnie. Pamiętacie „świetlny wodospad” podczas meczu z Ruchem jaki przygotowali na blaszoku fani GKS-u Katowice? Albo zagłębowskie „mlekołaki” czyli gigantyczny transparent przygotowany przez kibiców z Sosnowca na mecz z Polonią Bytom (”Polonio pij mleko! Do Zagłębia ci daleko”)? Albo zwolenników Górnika, kiedy triumfalnie wznieśli nad głowami wielkie tabliczki z latami wszystkich czternastu zdobytych przez ich klub tytułów mistrzowskich? Coś pięknego!

To jednak co zrobili w niedzielny wieczór kibice Ruchu przebiło wszystko! Sama realizacja planu nie była bardzo trudna, skoro ma się takie znajomości jak chorzowscy szalikowcy (sztama z ultrasami Atletico Madryt). Liczył się jednak pomysł, a ten był prosty i fantastyczny zarazem. Podczas derbów Madrytu na płocie stadionu Vicente Calderon zawisł doskonale widoczny transparent z napisem „2 marzec - wielkie deRby” (być może wielki fan Ruchu, językoznawca prof. Jan Miodek trochę by się skrzywił, ale w sumie nieważne). Mecz był transmitowany przez 22 stacje telewizyjne, w Polsce bezpośrednią relację przeprowadził Canal + Sport.

Autor pomysłu powinien wystartować w konkursie na PR-owca roku! To wyczyn spektakularny, pomysłowy, nie wymagający wkładu finansowego i budzący sympatię. No i służy dobrej sprawie, bo mecz Ruch - Górnik zasługuje na to, żeby mówiła o nim cała Europa. Choć (jeszcze) tak nie jest, nie ma wątpliwości, że zaczyna o nim już mówić cała Polska.

W moim prywatnym rankingu na najważniejszy polskojęzyczny transparent na hiszpańskich stadionach hasło ”2 marzec - wielkie deRby” zajmuje wysokie drugie miejsce. Liderem jest płachta z napisem „Solidarność” wywieszona 4 lipca 1982 na Camp Nou w Barcelonie podczas meczu Polska - ZSRR.

Teraz piłeczka jest po stronie Górnika, choć odbić ją będzie bardzo trudno. No bo co można jeszcze wymyślić? 2 marca coraz bliżej. Mam dwa pomysły. Pierwszy: 25/26 stycznia Adam Małysz skacze w Zakopanem. Na pewno więcej Polaków ogląda Małysza niż derby Madrytu. Problem jest taki, że organizatorzy pewnie nie zgodzą się na zaanektowanie buli na ten szczytny cel.

Drugi (znacznie trudniejszy do zrealizowania): 10 lutego w Akrze odbędzie się finał Pucharu Narodów Afryki. Pofantazjujmy: wyobrażacie sobie szalejący tłum, rozedrgany w rytm tam-tamów, błyskający dziko białkami oczu i wywijający transparentem „kibicuj Górnikowi 2 marca”?! Jest jednak jeden problem: Górnik nie ma sztamy z Hearts of Oak, a 19-krotny mistrz Ghany rządzi w stolicy. Może warto się więc z „Mocarnymi Sercami Dębu” zaprzyjaźnić?

Żarty żartami; ale nie pamiętam ligowego meczu, który budziłby tak wielkie emocje. Cieszę się, że kibice obu klubów traktują to spotkanie tak prestiżowo, już od dawna mobilizują się na swoich specjalnie założonych stronach internetowych (www.derby.niebiescy.pl, www.derbydlagornika.pl) Jest we mnie nadzieja, że niedzielne marcowe popołudnie na Stadionie Śląskim będzie wielkim futbolowym świętem, a nie wstydliwą kartą chuligaństwa. Jeśli wszystko się powiedzie, jeśli będzie wspaniała atmosdera i sportowe emocje zyska na tym cały Śląsk. Bardzo chciałbym, żeby w przyszłości biura turystyczne w całej Polsce dwukrotnie w ciągu roku organizowały wycieczki na ”najważniejszy mecz derbowy nad Wisłą”. Bo Stadion Śląski jest tak duży, że znalazłoby się na nim miejsce nie tylko dla fanów Górnika i Ruchu, ale także dla „pikników” z Krotoszyna, Giżycka albo Zielonej Góry. Przyjechaliby, urzekłoby ich i... to chodzi. Wielu się ze mną nie zgodzi, ale dla rozwoju obu klubów dobrze byłoby, żeby Górnikowi i Ruchowi nie kibicowały same hanysy.

źródło: www.czado.blox.pl




Temat: Aktywna turystyka przyjezdna (kraje Beneluxu) – szukam wsp.
Aktywna turystyka przyjezdna (kraje Beneluxu) – szukam osob lub organizacji turystycznych w celu wspolpracy przy rozwinieciu przedstawionego tematu.

Witam,

Dobranie najwlasciwszej pod kazdym wzgledem oferty turystycznej dla konkretnych klientow i jej dalsza rzetelna realizacje wedlug umowy jest kluczem do sukcesu dla kazdego dzialajacego na rynku turystycznym. Nic nowego. Wyroznic mozna sie jednak kreatywnoscia, pomyslowoscia oraz umiejetnosciami dotarcia do nowych grup odbiorczych oraz zainteresowania ich swoja oferta. W moim przekonaniu pole do dzialania na tym terenie oferuje ‼aktywna turystyka przyjezdna”.

Podzczas swojego 22-letniego pobytu w Holandii, gdzie zawodowo bylem aktywny w kilku branzach na roznych szczeblach, najwiecej przyjemnosci i samospelnienia dawaly mi projekty organizacji wakacji letnich i zimowych w Polsce dla przyjaciol i znajomych z pracy. Szukajac alternatywnych mozliwosci spedzenia udanego urlopu w Europie poza standardowymi, dla nich przereklamowanymi i zarazem drogimi krajami Europy Zachodniej, majac pelne zaufanie co do mojej kratywnosci i zdolnosci organizacyjnych, to zadanie znajomi powierzyli wlasnie mi. Zdecydowalem sie na Krakow i Zakopane ze wzgledu na atrakcyjnosc oraz tanie polaczenia lotnicze Eindhoven-Katowice z dowozem do Krakowa. Podejmujac sie tego nowego jak dla mnie wyzwania, odrazu wiedzialem iz zrobie to inaczej niz oferty biur holenderskich oferujacych juz wakacje w Polsce. Czyli poza organizacja transportu, zakwaterowania, paru biletow wstepu, przechacka po Krakowe czy wypozyczeniem sprzetu ( standard), program skladal sie w zaleznosci od okresu i miejsca miedzy innymi z: limuzyna przez Krakow, balonem nad Krakowem, Krakow by night, przejazdzka czolgiem, nurkowanie, trekking konny, jeeppy, paintball, paragliding , splyw Dunajcem, rafting po slowackiej stronie, kite-surfing, wyjazd na Kasprowy, jaskinie, cieple zrodla, kulig z ogniskiem i napadem zbojnickim, kite-boarding, potancowki w chatach zbojnickich, skutery sniezne, pieczenie barana i.t.d – to wszystko oczywiscie pod okiem organizatora danej atrakcji i stalego rezydenta. Udalo mi sie takze zorganizowac transport busem z domow na lotnisko w Holandii. Zakwaterowanie w Krakowie to Hostele w centrum, w Zakopanym wspaniale 6-8 os. domki goralskie z kominkiem blisko skoczni.

Mialem okazje zorganizowac w sumie 4 turnusy wakacyjne oraz pare weekendow w Krakowie dla grup od 6 do 10 osob. Z powodow prywatnych oraz pracy zawodowej, na tym to poprzestalo. Do dnia dzisiejszego jednak, to co udalo mi sie pokazac odbija sie szerokim echem wsrod znajomych.

Na duza skale entuzjazmu i zadowolenia ze strony Holendrow wplywal bez watpienia aktywny, dla nich niespotykany program i w dodatku kazdego dnia dokladnie wyrezyserowany. Opieka przewodnika oraz bardzo dostepna cena byla dodatkowym atutem. Jestem w 100% przekonany i dalsze rozwiniecie konceptu ‼Polska aktywnie dla przyjezdnych” pozwoli na skuteczne skomercjonalizowanie pomyslu. Poza ofertami w okresach wakacyjnych i feriowych, na ktore posiadam wstepne programy ( nad morzem i w gorach), uwagi warte jest np. organizowanie weekendow w Krakowie. Ostatecznie program dopasowany do danej grupy ( od 6 osob ) w zaleznosci od jej zyczen, Potencjalni klienci w to: praktykujacy weekendowe ‼wypady” do roznych miast Europy studenci, trendy mlodziez pracujaca, grupy przyjaciol, stowarzyszenia , Polacy za granica, oraz biura ktorym mozna zaoferowac juz swoj gotowy produkt. Tego typu wyrezyserowane wycieczki daja duza przewage nad oferta konkurencji w Holandii pod wzgledem ceny i atrakcyjnosci.
Temat i jego potencjal jest bardzo szeroki, mam pomysl na promocje, reklame i mozliwosci stworzenia profesjonalnej strony. Na wszystko pozytywnie wplywa takze slaby kurs zlotego ktory tylko zwieksza atrakcyjnosc Polski pod wzgledem turystyki.

Powrocilem do Polski 4 tygodnie temu. Obecnie pracuje w sektorze transportu miedzynarodowego mimo to chetnie zajme sie powyzszym w pelnym wymiarze. Oferuje swoja 100% motywacje, doswiadczenie, walory personalne, znajomosc rynku holenderskiego, jezykow, liczne kontakty i ogolny koncept na realizacje w praktyce. Szukam strony uzupelniajacej mnie organizacyjnie i zarazem pelnej entuzjazmu. Kwestie mozliwych marzy przy stosunkowo malej inwestycji i bardzo niskiego ryzyka oraz plan konkretnych juz dzialan przedstawie powaznie zainteresowanym. Posiadam mozliwosc pracy z domu jednak jestem otwarty na wszystkie ciekawe propozycje. Dalszych informacji udziele pod numerem 0698214673, swoje C.V. przesle na zyczenie. Ostatecznie osobista rozmowa pozwala na realna ocene mozliwej wspolpracy, jezeli jest szansa na polaczenie sil, chetnie spotkam sie w celu jej omowienia.

Serdecznie pozdrawiam,

Slawek



Temat: Czy Gniezno stanie się centrum turystyki kolejowej?
Zaklad Taboru, Centrum Handlowe, biura czy muzeum? A moze calosc zburzyc i zaplanowac to miejsce na nowo? Jaka przyszlosc czeka waskotorowke? Sciezka rowerowa?

Na poczatku nalezy odpowiedziec na pytanie - ktore rozwiazania sa realne.
__________
GKD
Z informacji przedstawionych przez damix55 wnioskuje ze GKD nie jest zadnym powazniejszym obiektem o znaczeniu turystycznym tylko lokalana i sezonowa atrakcja dla mieszkancow Gniezna i okolic.
Jest to atrakcja scisle powiazana z osrodkami wczasowymi w Powidzu i Anastazewie oraz czesciowo w Skorzecinie.
Wiele lat staran i zabiegow samorzadu powiatowego w powiazaniu z marnymi efektami i bezradnoscia pokazaly, jak male sa szanse na przetrwanie tej atrakcji w przyszlosci oraz jak niewielkie zainteresowanie budzi ta kolejka wsrod milosnikow kolei z poza terenu powiatu gnieznienskiego i jego bliskich okolic.
Kolejka zeby przetrwac, potrzebuje wsparcia samorzadu.
Nie ma szans na bardzo kosztowny remont zuzytych torow czy nawet ich wymiane, maleja szanse na przywrocenie polaczen towarowych.
Remonty i utrzymanie taboru tez wymagaja sporych nakladow a kilku pracownikow chcialoby miec z czego zyc, no chyba ze traktuja to jak hobby po normalnej pracy.
Szanse na pozyskanie wsparcia finansowego z UE maleja wraz z postepem kryzysu realnej gospodarki, sam powiat z pewnoscia nie bedzie koncentrowal sie na czyms, co nie przynosi zyskow.
Kolejka prawdopodobnie przetrwa jeszcze kilka lat ale w przyszlosci zacznie przeszkadzac mieszkancom nie tylko Witkowskiej i Tajwanu, ale takze mieszkancom i uzytkownikom planowanych na terenie dawnej cukrowni zabudowan. Problemem jest tez coraz wieksza ilosc przywracanych do zycia kolejek w Polsce - gnieznienska linia nie jest wyjatowa.
Jeszcze niedawno sam bronilem gnieznienskiej waskotorowki, teraz przestaje wierzyc w jej przetrwanie...
__________
Zaklad Taboru PKP
Jeszcze kilka lat temu niezalezny zaklad, obecnie zaklad naprawczy ZT w Poznaniu.
Zaledwie 2,6 ha terenu na ktorym zlokalizowano 9 dosc duzych budynkow, w tym dwie hale wachlarzowe i jedna czolowa. Sasiednie tory manewrowe i postojowe nie naleza wiec do lokomotywowni tylko sa czescia Stacji Gniezno.

Muzeum?
Takie jak np w Budapeszcie?
Budapeszt - jedno z najbogatszych miast w Europie srodkowej i wschodniej, stolica Wegier zamieszkana przez 2,5 miliona mieszkancow. Wielki osrodek przemyslowy i gospodarczy, znaczenie kulturowe, naukowe i architektoniczne miasta powoduje ze jest to odwiedzany co roku przez kilka milionow ludzi wielki osrodek turystyczny o znaczeniu ponadeuropejskim. Bogate i wielkie miasto stac na utrzymanie i rozwoj takiego muzeum ktore w skali miasta tej kategorii wielkosci stosunkowo niewiele znaczy.
Takie jak w Chabowce?
Chabowka, miejscowosc styczna do granic miasta Rabka Zdroj, lezaca na drodze do Zakopanego - stolicy Polskich Tatr odwiedzanych o kazdej porze roku przez miliony turystow.
Skansen w Chabowce, podobnie jak parowozownia w Wolsztynie, jest zarzadzany przez wielkiego operatora kolejowego - PKP Cargo.
PKP zawsze bylo wlascicielem licznego taboru i wyposazenia kolejowego - stworzenie skansenu w Chabowce nie bylo dla tej firmy wiekszym problemem.
Gniezno?
Miasto zamieszkane przez zaledwie 70 tys osob, najwieksza i jedna z nielicznych atrakcji tego miasta jest katedra i procesja Swietego Wojciecha ktora odwiedzaja pielgrzymi glownie z okolicznych powiatow. Upadly osrodek przemyslowy, glowne miasto jednego z najbiedniejszych powiatow regionu.
W okresie letnim miejsce w ktorym zatrzymuje sie na kilka godzin lub dni mlodziez szkolna. Jezeli na kilka dni to raczej szkolne wycieczki glownie z prowincji.
Budzet miasta i powiatu jest bardzo ograniczony i slaby - samorzadu nigdy nie bedzie stac na zorganizowanie i utrzymanie muzeum kolejnictwa tej wielkosci.
Dotacja z UE? Tak jak w przypadku GKD - raczej nie ma na co liczyc - powiat i miasto nie potrafia zorganizowac pieniedzy a UE z powodu postepujacego kryzysu bedzie coraz niechetniej udzielac wsparcia na projekty bez jasnej przyszlosci.
Ile moze kosztowac i trwac stworzenie porzadnego muzeum od podstaw?
Nie wiem - ale z pewnoscia wiele lat i bardzo duzo pieniedzy.
Pomijajac kosztowny remont zabudowan, trzeba miec co pokazac.
Eksponaty kosztuja - miasto czy powiat nie otrzyma od PKP w prezencie ekspozycji na zyczenie - trzeba bedzie to samemu znalezc, kupic i wyremontowac a to sa ogromne pieniadze i potrzeba na to byc moze nawet kilkunastu lat.
Nikt nie da na to pieniedzy. Nawet sam Diabel
Co w zamian?
Jak juz kazdy mieszkaniec powiatu odwiedzi to muzeum to szacuje ze w sezonie odwiedzi je kilku lub maksymalnie kilkudziesieciu zwiedzajacych dziennie - sezon na taka atrakcje to jednak glownie lato. Reszta roku to okres wlasciwie calkowicie martwy. Zatrudnienie - kilka osob, pewnie emerytowanych kolejarzy - po co wiecej?
Poza tym - muzeum nie posiadaloby odpowiedniej infrastruktury do ekspozycji zewnetrznej tak jak skansen w Chabowce i byloby jednym z kilku podobnych muzeow w kraju. Kazdy wyjazd parowozu na tory stacji bylby platny i powaznie utrudniony z powodu duzego natezenia ruchu - PKP nigdy nie dostosuje rozkladu jazdy pociagow liniowych do zachcianek jakiegos powiatu.
Stale polaczenie? Ogromne koszty i powazne komplikacje - powiat nie jest kolejowa firma przewozowa i musialby zalozyc spolke odpowiedzialna za przewozy ktora musialaby otrzymac wszystkie panstwowe pozwolenia i podpisac kosztowna umowe z PKP PLK na uzywanie linii kolejowej.
Rozbiorka?
Raczej nie...
Zaklad Taboru, czyli dotychczasowe przeznaczenie?
W Polsce powstalo ostatnio kilka duzych firm przewozowych ktore musza korzystac z uslug PKP w zakresie remontow i utrzymania taboru. Gniezno jest zlokalizowane w srodku Polski na skrzyzowaniu waznych linii kolejowych - to bardzo dobre polozenie. Lokomotywownia jest do tego wlasnie przeznaczona wiec taka funkcja bylaby calkowicie zgodna z przeznaczeniem budynkow.
Taki zaklad to kilkadziesiat lub nawet kilkaset miejsc pracy w duzej i powaznej firmie, duze wplywy z podatkow i wzrost dochodow ludnosci.
Jednak nie wierze ze Gniezno znajdzie takiego inwestora - to miasto nie wie czego chce.
Centrum handlowe, biura?
To bardzo dobre rozwiazanie. Razem z terenami Polokien, Konstilu, Cukrowni i chaotycznej zabudowy okolic stacji benzynowej Zaklad Taboru moze stac sie nowa dzielnica srodmiejska Gniezna. Ciag Warszawska - Wrzesinska mialby szanse stac sie najruchliwsza czescia miasta. Moze nawet wrociloby zycie na zdegradowana i upadla ulice Warszawska?
Podobno jest zainteresowany inwestor - moze nalezy z nim wynegocjowac utworzenie czesci ekspozycyjnej? Ostatnio wielofunkcyjne centra handlowe sa coraz bardziej powszechne - to mogloby posiadac elementy muzeum. Powiedzmy ze eksponaty kupi powiat lub miasto



Temat: Kolejka linowa w W-wie?
Witam,


Ciekawe co Wy na to, bo moim zdaniem pomysł dość "oryginalny" :)


Oprócz linku wklejamy całe artykuły, bo za chwilę tego w sieci bezpłatnej
nie będzie i ktoś za tydzień już nie przeczyta.

Według mnie pomysł jest świetny.
To chyba pierwszy projekt, który naprawdę przyniósłby sporą promocję
Warszawie.
Jeśli chodzi o mnie to z całego serca popieram ten pomysł.

<A teraz vlepka:

 Kolejka linowa nad Wisłą?

Dominika Dziobkowska 20-02-2005,

Ze Starówki do zoo w kilka minut i bez korków? - Kolejką linową. Barcelona
ma taką, to my też możemy - przekonuje Tadeusz Deszkiewicz z ratusza.
Polskie Koleje Linowe z Zakopanego są stołecznym pomysłem zachwycone

- Warszawa jest taka szara, a ja lubię szalone pomysły. Powinniśmy mieć coś
odlotowego - kolej liniową z gondolami w kształcie szklanych kulek - uważa
Tadeusz Deszkiewicz, szef biura promocji miasta.

Sugestywnie kreśli wizję stalowych lin spinających dwa brzegi królowej
polskich rzek. Wyobraża sobie, jak pasażerowie tłoczą się, by wejść do
wagoników. - Wsiadaliby na Gnojnej Górze na Starym Mieście, a wysiadali w
zoo - marzy urzędnik.

Turyści najpierw podziwialiby odbudowane zabytki stolicy, potem robili
zdjęcia dzikiej rzeki, a na koniec oglądali małpy i tygrysy.

Dyrektor Deszkiewicz promuje swój pomysł napowietrznej kolejki od dwóch lat.
Teraz zainteresowały się nim władze Pragi Północ. Ogłosiły konkurs na
przebudowę pl. Weteranów 1863 i rozważają, czy nie uwzględnić w projektach
także pomysłu dyrektora. Napowietrzne gondole przyciągałyby do stolicy
turystów. Kolejka miałaby ponoć rozwiązać częściowo problem parkowania w
pobliżu Starówki. Przy parku Praskim powstałby duży parking. Tutaj turyści
zostawialiby swoje auta.

- Rozważamy dwa połączenia tej części miasta ze Starówką - kładkę dla
pieszych i kolejkę linową. Oba pomysły są interesujące - uważa Zdzisław
Sipiera, zastępca burmistrza dzielnicy.

Projekt popiera dyrektor warszawskiego zoo Maciej Rembiszewski: - To
wspaniały pomysł. Mielibyśmy tłumy klientów.

Powszechnego entuzjazmu nie podziela jednak konserwator zabytków. - To chora
koncepcja. Co innego kładka przez Wisłę, a co innego kolej linowa - oburza
się Hanna Lewicka z Urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

Kto sfinansuje "szalony pomysł" biura promocji? Za budowę linii ma płacić
prywatny inwestor, który czerpałby zyski z przewożenia pasażerów. Projektem
zainteresowały się Polskie Koleje Linowe. - Wybudowanie takiej kolejki
pochłonie przynajmniej kilkanaście milionów złotych. Ale to może się
opłacać - szacuje Jerzy Laszczyk, prezes PKL.

Jak Ci się podoba pomysł połaczenia brzegów Wisły kolejką linową? Może
lepsza jest kładka dla pieszych, a może prom? - Czekamy na opinie:

------------------------
 Lech Kaczyński, prezydent Warszawy o kolejce linowej!

- Pomysł budowy kolejki łączącej oba brzegi Wisły oczywiście znam. Jest to
jedna z wizji uatrakcyjnienia Warszawy. Bardzo ciekawa i oryginalna, chociaż
na razie nie mamy jej w planach inwestycyjnych. Myślimy raczej o
przerzuceniu niskowodnego mostu na wysokości ulicy Karowej, który widział w
tym miejscu już prezydent Stefan Starzyński. Planujemy też inne mosty. Ale
gdyby znalazł się inwestor, który zechciałby sfinansować budowę kolejki
linowej między Ogrodem Zoologicznym a Starym Miastem, to bardzo się
ucieszymy. Jeśli Polskie Koleje Linowe mają pomysł, jak to zrealizować,
zapraszamy je do rozmów. Myślę, że takie przedsięwzięcie publiczno-prywatne
ma sens.

--------------------------
 Czy pomysł kolejki linowej nad Wisłą podoba się warszawiakom?

W niedzielne popołudnie zapytaliśmy spacerowiczów na Gnojnej Górze,
starówkowym punkcie widokowym na Wisłę

Grzegorz Tracz z Pragi: - Kolejka to na pewno coś ciekawego, jakaś nowa
atrakcja. Skorzystałaby na niej zaniedbana Praga. Ile dałbym za bilet? Na
pewno cena nie byłaby niska: jakieś 20-25 zł. Przecież codziennie bym nią
nie jeździł. Zaraz pewnie odezwą się głosy krytyczne, bo zawsze tak jest,
jak pojawia się coś nowego.

Tadeusz Jakubiak z Bielan: - Budowanie w historycznym miejscu kolejki jest
bezcelowe. Dla mnie z pewnością nie będzie to atrakcja. Pieniądze, które
poszłyby na tę inwestycję, można by inaczej spożytkować.

Monika i Adam Styczyńscy z Targówka: - Jesteśmy za, bo mamy dziecko i z
pewnością spodobałaby mu się wycieczka nad Wisłą. Tylko jakoś sobie tego
tutaj nie wyobrażamy. Pewnie to są jak zwykle jakieś dalekosiężne plany, z
których jak zwykle niewiele wyjdzie. Za bilet bylibyśmy skłonni zapłacić
8-10 zł, z ulgą dla dzieci.

---------------------

 Miejskie kolejki linowe

 Barcelona - kolejka linowa nad wodą od podnóża góry Montjuic do dzielnicy
Barceloneta.

Lizbona - Elevador Santa-Justa, wieża z windą łącząca górną część miasta z
dolną

Nowy Jork - The Roosevelt Island Tramway działa już prawie 30 lat. W tym
czasie 20 mln pasażerów odbyło podróż między Manhattanem i wyspą Roosevelt
Islands

Portland USA - w przyszłym roku powstanie tam kolejka linowa łącząca miasto
z dzielnicą uniwersytecką. Podróż będzie trwała trzy minuty, koszt budowy
ok. 30 mln dolarów

</A teraz vlepka

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex