biznesplan Agencji

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biznesplan Agencji




Temat: Ma powstać dziewięć nowych lotnisk
Ma powstać dziewięć nowych lotnisk
biznes.onet.pl/5,1384422,prasa.html
Bez dziewięciu nowych lotnisk, krajowa sieć lotniskowa nie obsłuży
spodziewanego w 2010 roku ruchu lotniczego - stwierdza resort transportu w
nowym programie rozwoju sieci lotnisk.

Przygotowanym dopiero co przez resort transportu programem rozwoju sieci
lotnisk w Polsce wkrótce zajmie się Rada Ministrów. Na ten dokument czeka
Komisja Europejska, która zgodnie z zawartymi w nim wytycznymi dofinansuje
budowę nowych lub modernizację istniejących już portów lotniczych w Polsce. ]

- Obecnie nieomal każde województwo chce mieć u siebie port lotniczy. Program
z jednej strony studzi lokalne ambicje, a z drugiej, istniejącym portom
lotniczym da podstawę do składania wniosków o dofinansowanie zaawansowanych
już projektów - mówi Zbigniew Sałek, szef Związku Regionalnych Portów
Lotniczych.

W latach 2007-2013 do wykorzystania ze środków unijnych jest blisko 350 mln
euro pochodzących z Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego
Infrastruktura i Środowisko oraz 372 mln euro z Regionalnych Programów
Operacyjnych z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

Te pieniądze, przy współudziale środków własnych portów, pieniędzy samorządów
oraz kredytów bankowych, mają dostosować krajową sieć lotnisk do standardów
unijnych.

Przepaść do UE

Obecnie sieć lotnisk w Polsce jest sześciokrotnie mniejsza od rozwiniętych
krajów europejskich. Jedno krajowe lotnisko obsługuje bowiem 3,1 mln
mieszkańców, podczas gdy średnia europejska to 459 tys. osób.

Według czterostopniowej kategorii Komisji Europejskiej mamy tylko jedno
lotnisko kat. B, obsługujące 5-10 mln pasażerów. Jest nim Okęcie. Są też
cztery porty lotnicze kat. C, czyli uważane przez UE za duże porty
regionalne, obsługujące 1-5 mln pasażerów. Zaliczają się do nich Kraków,
Katowice, Gdańsk i Wrocław. Pozostałe osiem lotnisk to, zgodnie z
nazewnictwem UE, małe i nieznaczące porty kategorii D.

W takich warunkach - zdaniem resortu transportu - sieć lotnisk nie jest w
stanie sprostać prognozowanemu dla Polski w najbliższych latach wzrostowi
ruchu lotniczego.

Według Instytutu Turystyki i Urzędu Lotnictwa Cywilnego w 2010 roku ruch
lotniczy ma wzrosnąć do 25 mln pasażerów, a 10 lat później o kolejne 10 mln
pasażerów.

Dla porównania w 2006 roku krajowe porty obsłużyły 15 mln pasażerów.

Potrzebne nowe porty

Autorzy raportu stwierdzają więc, że do 2010 roku należy rozbudować obecną
infrastrukturę lotniskową o kilka nowych portów lotniczych.

- Z analizy funkcjonujących już portów lotniczych wynika, że celowe jest
uzupełnienie infrastruktury transportu naziemnego o 2-3 porty regionalne.
Mogłyby one być zlokalizowane w województwie warmińsko-mazurskim, podlaskim
lub lubelskim - czytamy w programie.

W programie sugerowane jest również zlokalizowanie portów o charakterze
lokalnym lub regionalnych na Pomorzu Zachodnim oraz w województwie
świętokrzyskim.

Dodatkowo, w związku z porzuceniem planów budowy nowego centralnego portu
lotniczego dla Polski, autorzy programu wskazują na konieczność budowy tak
zwanych lotnisk wspomagających Okęcie. Zdaniem resortu transportu możliwe są
cztery lokalizacje takich lotnisk: Modlin, Sochaczew, Mińsk Mazowiecki i
Radom.

Najważniejszy Modlin

Dla urzędników ważna jest zwłaszcza inwestycja w Modlinie. Ten port, który
mógłby już powstać w 2008 roku, ma przejąć z Okęcia ruch niskokosztowy,
czartery i uciążliwe ze względu na hałas operacje nocne.

Do budowy lotniska jeszcze w grudniu 2006 r. zawiązana została spółka. Jej
udziałowcami są Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (PPL), Agencja
Mienia Wojskowego, Mazowiecki Sejmik Wojewódzki i gmina Nowy Dwór Mazowiecki;
ogłoszą dziś biznesplan przedsięwzięcia.

- Inwestycja o wartości 180-250 mln zł powinna zostać ukończona w połowie
2008 roku - zapowiada Paweł Łatacz, dyrektor naczelny PPL.

Ma to być lotnisko, którego przepustowość roczna wyniesie 2 mln pasażerów, a
opłaty lotniskowe będą o 40-50 proc. niższe od tych obowiązujących na Okęciu.

Zdaniem Tomasza Kułakowskiego, dyrektora marketingu na Europę Środkową w
Ryanair, to stanowczo za mało.

- Jeżeli taki jest docelowy plan spółki, to już w drugim roku działania tego
portu lotniczego będą tam się działy gorsze sceny niż obecnie w ciasnym
terminalu Etiuda - uważa Kułakowski.

Jego zdaniem roczna przepustowość terminala w Modlinie powinna wynieść 8-10
mln pasażerów rocznie.

- Tylko Ryanair w ciągu pięciu lat swojej obecności na tanim lotnisku pod
Warszawą jest w stanie wygenerować ruch na poziomie 5-6 mln pasażerów! A co z
innymi liniami lotniczymi - zastanawia się Kułakowski.

Cezary Pytlos





Temat: Nowe lotnisko w Modlinie pod Warszawą
[GW] Czy będą chętni na loty z Modlina?
Czy będą chętni na loty z Modlina?

Pierwsze roboty w marcu przyszłego roku, pierwszy start samolotu w czerwcu - to
rządowy plan uruchomienia lotniska dla tanich linii w Modlinie. Czy to realna
wizja, czy tylko mrzonki?

W błysku fleszy wiceministrowie obrony narodowej Janusz Zemke oraz
infrastruktury Jan Ryszard Kurylczyk podpisali w sobotę w Modlinie porozumienie
w sprawie utworzenia lotniska. - To ma być port dla tanich linii, czarterów i
lotów towarowych. Chcemy, by zaczął działać już w czerwcu przyszłego roku. To
bardzo ambitny plan, ale sądzimy, że realny - przyznał szef Przedsiębiorstwa
Państwowego Porty Lotnicze Zbigniew Lesiecki.

Na razie w Modlinie jest niewiele: pas startowy o długości 2,5 km, kilka
hangarów i zdewastowane budynki dawnego lotniska wojskowego. Co trzeba zrobić,
by mogły tam startować samoloty pasażerskie? M.in. wydłużyć pas o blisko 800 m,
zbudować terminal, przystosować systemy lotniskowe do obsługi dużych maszyn
pasażerskich, wreszcie uzyskać odpowiednie zgody na funkcjonowanie portu.

Pieniądze na przystosowanie lotniska mają pochodzić z kilku źródeł, m.in. z
funduszy PPL, budżetu państwa i kredytu. Ostateczna kwota będzie znana po
wykonaniu biznesplanu, który ma być gotowy w styczniu. Zbigniew Lesiecki oraz
Jerzy Rasilewicz, prezes Agencji Mienia Wojskowego, która z PPL stworzy spółkę
zarządzającą lotniskiem, liczą, że prace zaczną się wiosną.

Już w czerwcu do Modlina miałyby się przenieść tanie lotnicze, które teraz są
obsługiwane w ciasnym terminalu Etiuda na Okęciu. Z powodu rozbudowy głównego
dworca wkrótce do Etiudy ma się przenieść część tradycyjnych przewoźników.

- Ktoś z góry zakłada, że z tego powodu na pewno wyniesiemy się do Modlina.
Trochę się dziwimy, bo każdy przewoźnik powinien mieć prawo wyboru, skąd chce
startować. Nasze linie korzystają np. z lotnisk położonych blisko centrum. Tak
jest m.in. w Rzymie czy Paryżu - wylicza Eryk Kłopotowski, rzecznik linii
SkyEurope. Dodaje jednak, że jego firma nie wyklucza przeprowadzki, ale nikt
jeszcze nie rozmawiał z nią oficjalnie o nowym lotnisku. Nic nie chcą jeszcze
przesądzać także przedstawiciele innych tanich linii, np. Wizzair czy EasyJet.

W PPL liczą jednak, że do przeprowadzki do Modlina skłonią przewoźników niższe
opłaty lotniskowe.

A jak dojedziemy do Modlina? Na początek najpewniej autobusem trasą gdańską. O
uruchomieniu takiej linii z centrum Warszawy do Modlina już rozmawia z
przewoźnikami burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego Jacek Kowalski. Podróż zajmie
jednak co najmniej 45 min. W przyszłości dojazd mają zapewnić podmiejskie
pociągi - na lotnisku istnieje już bocznica, którą trzeba wyremontować i
wyposażyć w stację.

miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,2442687.html





Temat: Nowe lotnisko w Modlinie pod Warszawą
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,2442687.html

"Czy będą chętni na loty z Modlina?"

Krzysztof Śmietana 12-12-2004 , ostatnia aktualizacja 12-12-2004 21:26

Pierwsze roboty w marcu przyszłego roku, pierwszy start samolotu w czerwcu - to
rządowy plan uruchomienia lotniska dla tanich linii w Modlinie. Czy to realna
wizja, czy tylko mrzonki?

W błysku fleszy wiceministrowie obrony narodowej Janusz Zemke oraz
infrastruktury Jan Ryszard Kurylczyk podpisali w sobotę w Modlinie porozumienie
w sprawie utworzenia lotniska. - To ma być port dla tanich linii, czarterów i
lotów towarowych. Chcemy, by zaczął działać już w czerwcu przyszłego roku. To
bardzo ambitny plan, ale sądzimy, że realny - przyznał szef Przedsiębiorstwa
Państwowego Porty Lotnicze Zbigniew Lesiecki.

Na razie w Modlinie jest niewiele: pas startowy o długości 2,5 km, kilka
hangarów i zdewastowane budynki dawnego lotniska wojskowego. Co trzeba zrobić,
by mogły tam startować samoloty pasażerskie? M.in. wydłużyć pas o blisko 800 m,
zbudować terminal, przystosować systemy lotniskowe do obsługi dużych maszyn
pasażerskich, wreszcie uzyskać odpowiednie zgody na funkcjonowanie portu.

Pieniądze na przystosowanie lotniska mają pochodzić z kilku źródeł, m.in. z
funduszy PPL, budżetu państwa i kredytu. Ostateczna kwota będzie znana po
wykonaniu biznesplanu, który ma być gotowy w styczniu. Zbigniew Lesiecki oraz
Jerzy Rasilewicz, prezes Agencji Mienia Wojskowego, która z PPL stworzy spółkę
zarządzającą lotniskiem, liczą, że prace zaczną się wiosną.

Już w czerwcu do Modlina miałyby się przenieść tanie lotnicze, które teraz są
obsługiwane w ciasnym terminalu Etiuda na Okęciu. Z powodu rozbudowy głównego
dworca wkrótce do Etiudy ma się przenieść część tradycyjnych przewoźników.

- Ktoś z góry zakłada, że z tego powodu na pewno wyniesiemy się do Modlina.
Trochę się dziwimy, bo każdy przewoźnik powinien mieć prawo wyboru, skąd chce
startować. Nasze linie korzystają np. z lotnisk położonych blisko centrum. Tak
jest m.in. w Rzymie czy Paryżu - wylicza Eryk Kłopotowski, rzecznik linii
SkyEurope. Dodaje jednak, że jego firma nie wyklucza przeprowadzki, ale nikt
jeszcze nie rozmawiał z nią oficjalnie o nowym lotnisku. Nic nie chcą jeszcze
przesądzać także przedstawiciele innych tanich linii, np. Wizzair czy EasyJet.

W PPL liczą jednak, że do przeprowadzki do Modlina skłonią przewoźników niższe
opłaty lotniskowe.

A jak dojedziemy do Modlina? Na początek najpewniej autobusem trasą gdańską. O
uruchomieniu takiej linii z centrum Warszawy do Modlina już rozmawia z
przewoźnikami burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego Jacek Kowalski. Podróż zajmie
jednak co najmniej 45 min. W przyszłości dojazd mają zapewnić podmiejskie
pociągi - na lotnisku istnieje już bocznica, którą trzeba wyremontować i
wyposażyć w stację.

==

Z wypowiedzi pana ze SkyEurope i in formacji od Easy i Wizz wynika rzecz
oczywista - przewoźnicy sami sobie wybiorą port na starty :) Czyli, wg mnie,
Lublinek ma jeszcze szanse. Przecież Łodź jest drugim co do wielkości miastem, a
Modlin...pfff. Moim zdaniem nawet większa odległość od Warszawy, przy
jednoczesnej większej potencjalnej liczbie klientów nie będzie aż tak istotnym
minusem Łodzi.

Pozdrówki.




Temat: A propos amerykanow i ich SUV-ow
"Rosna ceny ubezpieczen aut w Nowym Jorku/
Winni symulanci!

Az o 30 proc. podskoczyly stawki za ubezpieczenie samochodu w Nowym Jorku.
Trzydziestoletni wlasciciel typowego samochodu zaplaci srednio o 1000 dolarow
wiecej niz w zeszlym roku. Najgorzej jest na Brooklynie, gdzie ceny zaczynaja
sie od 3800 dolarow.

2001 rok byl dla ubezpieczycieli samochodow wyjatkowo niepomyslny. Zamachy
terrorystyczne znacznie zwiekszyly czynnik ryzyka i ubezpieczenia poszly w
gore. Za najbardziej niebezpieczny uznany zostal Nowy Jork, gdzie nie tylko
doszlo do najwiekszego zamachu w historii USA, ale tez od poczatku roku bylo
rekordowo wiele stluczek i mandatow. Miasto jest tez siedliskiem oszustow
wypadkowych i pozorantow. Wiekszosc prywatnych firm ubezpieczeniowych wycofalo
sie z Nowego Jorku. Niektore z nich calkowicie zrezygnowaly z nowojorskich
klientow, inne odmawiaja przyjmowania nowych czlonkow.

NYAIP musi

W tej sytuacji zmotoryzowanym pozostaje agencja federalna the New York
Automobile Insurance Plan (NYAIP), zwana przez ubezpieczycieli ostatnia deska
ratunku. "NYAIP ma obowiazek ubezpieczyc klienta, jesli odmowia mu firmy
komercyjne ­ tlumaczy Wojciech Perkowski z greenpoinckiej agencji Pyramid. ­
Kierowcy rzadko zglaszaja sie do niej dobrowolnie. Ceny sa tu o wiele wyzsze
niz u prywatnych ubezpieczycieli".

W tym roku liczba aut ubezpieczanych przez NYAIP wzrosla do 400 tysiecy. Mimo
to od maja, kiedy na podstawie statystyk obliczono stopien ryzyka prowadzenia
pojazdu w Nowym Jorku, stawka podstawowa za odpowiedzialnosc cywilna (tzw.
liability) wzrosla o 30%.

Na Brooklynie, gdzie od paru lat ubezpieczenie jest najdrozsze, cena
podskoczyla z 2943 do 3812 dolarow. Tyle zaplaci ponadtrzydziestoletni
wlasciciel typowego wozu z czysta historia wypadkowa i bez mandatow. Na
Queensie, uznawanym za dzielnice mniej wypadkowa, "liability" bedzie go
kosztowac 2706 dolarow, czyli 1106 dolarow mniej. Na Manhattanie i Bronksie ­
okolo 2200. Najlepiej maja mieszkancy Staten Island, ktorych "odpowiedzialnosc
cywilna" powinna zamknac sie w sumie 1992 dolarow. Ceny te obniza nieco
dodatkowe wyposazenie samochodu, takie jak poduszki powietrzne i system
antyposlizgowy ABS.

Ryzykowna sprzataczka

Agenci ostrzegaja, ze nawet jesli nigdy nie spowodowalismy wypadku, nawet malej
stluczki, zawsze parkujemy wedlug przepisow i niczym nie narazilismy sie
policjantom z drogowki, firma ubezpieczeniowa moze nas uznac za kierowcow z
grupy zwiekszonego ryzyka i podniesc ubezpieczenie.

"Powszechnie wiadomo, ze na prywatne ubezpieczenie ani nawet na podstawowa
stawke w NYAIP nie moga liczyc niektore grupy zawodowe, tj. sprzataczki i
pomoce domowe, ktorych zajecie wymaga czestego przemieszczania sie z miejsca na
miejsce ­ tlumaczy Melvin Hurwitz, agent ubezpieczeniowy od 53 lat. ­ Firma moze
tez nie zaakceptowac barmana, z uwagi na to, ze w soboty wraca on do domu o 3-4
nad ranem, kiedy po ulicach szaleja podpici nastolatkowie".

Okazuje sie, ze dla niektorych firm wazna jest nie tylko pora, ale i trasa,
ktora wracamy do domu. Jesli jezdzimy w godzinach szczytu na zatloczonych
autostradach, moze to stanowic argument do podwyzszenia OC.

"Pierwszomajowa podwyzka cen ubezpieczen byla najwieksza w ciagu kilku lat ­
twierdzi Wojciech Perkowski. ­ Oficjalnie mowi sie, ze wynika z kryzysu, jaki
nastapil po atakach na World Trade Center. Moim zdaniem to tylko kropla, ktora
przelala czare. Glowna przyczyna jest oslabienie na gieldzie i oszustwa
wypadkowe, szczegolnie naciaganie kosztow medycznych. To caly biznes, z ktorego
zyski czerpia adwokaci i lekarze. Chodzi o tzw. 'soft tissue cases' (obrazenia
tkanek miekkich). Uczestnika wypadku boli, ale nie wiadomo, co i dlaczego. Musi
wiec sie gruntownie przebadac, a potem przejsc rehabilitacje. Koszta zabiegow
pokrywane sa z ubezpieczenia winnego. Zyskuje na tym skarzacy, jego adwokat i
lekarz. Traca firmy ubezpieczeniowe. Planujac budzet na nastepny rok, musza
wyrownac straty poprzez podwyzki cen ubezpieczen" ­ dodaje.

3809 dolarow rocznie ­ to srednia stawka obowiazujaca na Brooklynie. W
niektorych jego rejonach mozemy zaplacic nieco wiecej. Na Greenpoincie na
przyklad wynosi ona 3814 dolarow.

Wojciech Perkowski nie boi sie bankructwa. "Mimo drastycznych podwyzek ludzie i
tak beda jezdzic samochodami, bo w wielu przypadkach sa im niezbedne do pracy".




Temat: Lotnisko
Lotnisko
Ma powstać dziewięć nowych lotnisk
(Gazeta Prawna/12.01.2007, godz. 05:00)

Bez dziewięciu nowych lotnisk, krajowa sieć lotniskowa nie obsłuży
spodziewanego w 2010 roku ruchu lotniczego - stwierdza resort transportu w
nowym programie rozwoju sieci lotnisk.

Przygotowanym dopiero co przez resort transportu programem rozwoju sieci
lotnisk w Polsce wkrótce zajmie się Rada Ministrów. Na ten dokument czeka
Komisja Europejska, która zgodnie z zawartymi w nim wytycznymi dofinansuje
budowę nowych lub modernizację istniejących już portów lotniczych w Polsce. ]

- Obecnie nieomal każde województwo chce mieć u siebie port lotniczy. Program
z jednej strony studzi lokalne ambicje, a z drugiej, istniejącym portom
lotniczym da podstawę do składania wniosków o dofinansowanie zaawansowanych
już projektów - mówi Zbigniew Sałek, szef Związku Regionalnych Portów
Lotniczych.

W latach 2007-2013 do wykorzystania ze środków unijnych jest blisko 350 mln
euro pochodzących z Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego
Infrastruktura i Środowisko oraz 372 mln euro z Regionalnych Programów
Operacyjnych z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

Te pieniądze, przy współudziale środków własnych portów, pieniędzy samorządów
oraz kredytów bankowych, mają dostosować krajową sieć lotnisk do standardów
unijnych.

Przepaść do UE

Obecnie sieć lotnisk w Polsce jest sześciokrotnie mniejsza od rozwiniętych
krajów europejskich. Jedno krajowe lotnisko obsługuje bowiem 3,1 mln
mieszkańców, podczas gdy średnia europejska to 459 tys. osób.

Według czterostopniowej kategorii Komisji Europejskiej mamy tylko jedno
lotnisko kat. B, obsługujące 5-10 mln pasażerów. Jest nim Okęcie. Są też
cztery porty lotnicze kat. C, czyli uważane przez UE za duże porty
regionalne, obsługujące 1-5 mln pasażerów. Zaliczają się do nich Kraków,
Katowice, Gdańsk i Wrocław. Pozostałe osiem lotnisk to, zgodnie z
nazewnictwem UE, małe i nieznaczące porty kategorii D.

W takich warunkach - zdaniem resortu transportu - sieć lotnisk nie jest w
stanie sprostać prognozowanemu dla Polski w najbliższych latach wzrostowi
ruchu lotniczego.

Według Instytutu Turystyki i Urzędu Lotnictwa Cywilnego w 2010 roku ruch
lotniczy ma wzrosnąć do 25 mln pasażerów, a 10 lat później o kolejne 10 mln
pasażerów.

Dla porównania w 2006 roku krajowe porty obsłużyły 15 mln pasażerów.

Potrzebne nowe porty

Autorzy raportu stwierdzają więc, że do 2010 roku należy rozbudować obecną
infrastrukturę lotniskową o kilka nowych portów lotniczych.

- Z analizy funkcjonujących już portów lotniczych wynika, że celowe jest
uzupełnienie infrastruktury transportu naziemnego o 2-3 porty regionalne.
Mogłyby one być zlokalizowane w województwie warmińsko-mazurskim, podlaskim
lub lubelskim - czytamy w programie.

W programie sugerowane jest również zlokalizowanie portów o charakterze
lokalnym lub regionalnych na Pomorzu Zachodnim oraz w województwie
świętokrzyskim.

Dodatkowo, w związku z porzuceniem planów budowy nowego centralnego portu
lotniczego dla Polski, autorzy programu wskazują na konieczność budowy tak
zwanych lotnisk wspomagających Okęcie. Zdaniem resortu transportu możliwe są
cztery lokalizacje takich lotnisk: Modlin, Sochaczew, Mińsk Mazowiecki i
Radom.

Najważniejszy Modlin

Dla urzędników ważna jest zwłaszcza inwestycja w Modlinie. Ten port, który
mógłby już powstać w 2008 roku, ma przejąć z Okęcia ruch niskokosztowy,
czartery i uciążliwe ze względu na hałas operacje nocne.

Do budowy lotniska jeszcze w grudniu 2006 r. zawiązana została spółka. Jej
udziałowcami są Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (PPL), Agencja
Mienia Wojskowego, Mazowiecki Sejmik Wojewódzki i gmina Nowy Dwór Mazowiecki;
ogłoszą dziś biznesplan przedsięwzięcia.

- Inwestycja o wartości 180-250 mln zł powinna zostać ukończona w połowie
2008 roku - zapowiada Paweł Łatacz, dyrektor naczelny PPL.

Ma to być lotnisko, którego przepustowość roczna wyniesie 2 mln pasażerów, a
opłaty lotniskowe będą o 40-50 proc. niższe od tych obowiązujących na Okęciu.

Zdaniem Tomasza Kułakowskiego, dyrektora marketingu na Europę Środkową w
Ryanair, to stanowczo za mało.

- Jeżeli taki jest docelowy plan spółki, to już w drugim roku działania tego
portu lotniczego będą tam się działy gorsze sceny niż obecnie w ciasnym
terminalu Etiuda - uważa Kułakowski.

Jego zdaniem roczna przepustowość terminala w Modlinie powinna wynieść 8-10
mln pasażerów rocznie.

- Tylko Ryanair w ciągu pięciu lat swojej obecności na tanim lotnisku pod
Warszawą jest w stanie wygenerować ruch na poziomie 5-6 mln pasażerów! A co z
innymi liniami lotniczymi - zastanawia się Kułakowski.

Cezary Pytlos




Temat: Na przywitanie pytam Was o zdanie ...
Czy warto
Odpowiadając na Wasze pytania - warto, jeżeli ma się przede wszystkim dużo
samozaparcia.
Ja założyłem firmę kilka lat temu, będąc w sytuacji podbramkowej. Wcześniej
byłem agentem ubezpieczeniowym, akwizytorem drobniejszych rzeczy i tego typu
historie. I miałem dość.
Spotkałem się z kolegą i wymyśliliśmy, że otwieramy internetowy serwis turystyczny.
I popełniliśmy pierwszy błąd-nie błąd, mianowicie zaczęliśmy tworzyć ten serwis
(kolega jest programistą z papierami i do tego dobrym grafikiem, ja jestem
programistą samoukiem, acz jednym z lepszych w okolicy, nawet biorąc pod uwagę
ludzi z papierami i też nienajgorszym grafikiem) bez jakiegokolwiek planu. Po
prostu usiedliśmy, i zaczęliśmy robić. I po mniej-więcej dwóch tygodniach pracy
okazało się, że z serwisu turystycznego zrobił się serwis nieruchomości (!!!).
Nie będę teraz wdawał się w szczegóły, dlaczego tak wyszło, ale wyszło:) Kiedy
zobaczyliśmy, że powstaje coś innego, niż pierwotnie założyliśmy, przerwaliśmy
pracę na chwilę i po zastanowieniu doszliśmy do wniosku, że robimy ten
nieruchomościowy - ale już tym razem opracowaliśmy sobie plan działania, i
techniczny i biznesowy.
Zrobiliśmy ten serwis i trzeba było zacząć zdobywać rynek - to był czas, kiedy
pracowaliśmy średnio po 16 godzin na dobę. Zdarzało się też, że nie
odpoczywaliśmy przez kilka dni z rzędu wcale. Bo i sprawy techniczne
(pozycjonowanie w google, reklama, poprawki) i marketingowe (też reklama,
mailingi, spotkania z klientami, którzy zaczęli się powoli pojawiać). No i cały
czas rozbudowywaliśmy nasz serwis o nowe funkcje.
Pierwsze pieniądze, które były czegokolwiek warte, pojawiły się jak na biznes
internetowy robiony samodzielnie od podstaw dość szybko, bo po trzech miesiącach
funkcjonowania. Pierwsze zyski z reklam, pierwsze pieniądze od agencji
nieruchomości za abonament.
Po pół roku średnie przychody to było około 7000 miesięcznie (zyski mniejsze,
ale niewiele, bo koszta stałe w tego rodzaju działalności ogromne nie są,
przynajmniej początkowo - a jak już przy kosztach jesteśmy, to koszta
początkowe, serwer i domena, to było 600zł).
Poszaleliśmy trochę ;) a potem zaczęliśmy mniej wydawać na pierdóły, a więcej
inwestować. Wynajęliśmy normalne biuro (do tej pory pracowaliśmy w
nieremontowanym od 20 lat mieszkanku bez kibla), kupiliśmy trochę sprzętu,
wydawaliśmy sporo kasy na marketing i przede wszystkim działania PR.
A trzy miesiące temu w końcu zaczęliśmy zatrudniać ludzi. Na normalną umowę o
pracę, może nie płacimy kokosów, ale też nie rzucamy ochłapów.
Dalej pracujemy potwornie dużo, 12 do 16 godzin na dobę, co po pewnym czasie
mocno daje się we znaki. Mimo młodego wieku (mam 27 lat z kawałkiem) miałem już
stan przedzawałowy. Wypalam 4 paczki fajek dziennie i wypijam 10, czasem 12 kaw.
W pewnym momencie stanęliśmy przed wyborem - ciągnąć to dalej, czy odpuścić. I
ciągniemy, bo pomimo wszystkich minusów, plusów jednak jest więcej.
Robimy to, co sprawia nam frajdę, osiągamy w tym sukcesy (finansowe, ale nie
tylko), ja zaspokajam swoje pragnienie sławy (zdarza mi się bywać w telewizji
jako ekspert branży nieruchomości, w niektórych ogólnopolskich gazetach jestem
też stałym bywalcem) ;p
Nasz serwis (celowo nie podaję tutaj jego nazwy, nie jest moim celem jego
reklama teraz) jest w pierwszej czwórce najpopularniejszych serwisów tego typu w
kraju.
No i mamy za co wyżywić rodziny (które posiadamy pomimo młodego wieku).

Kończąc - jeśli macie dużo wytrzymałości, mocne nerwy i ambicję (bo to jest
ważne, trzeba wiedzieć, co się chce osiągnąć, nawet jeśli to 'coś' jest jak w
moim przypadku - jak to już nazwałem - pragnieniem sławy), to warto.
A pomysł - oczywiście ważny, fajnie, jeżeli jest niszowy, ale to nie jest
konieczne. Bo tak naprawdę nawet pomysł, który na pierwszy rzut oka wydaje się
wtórny, można zindywidualizować, nadać mu jedną, ale za to najważniejszą cechę
niepowtarzalną, a to jest klucz do sukcesu.
I naprawdę, nie zawsze trzeba mieć kupę forsy na start, choć ona oczywiście pomaga.

Jeśli chcecie pogadać, dowiedzieć się więcej, jeśli potrzeba Wam rady "jak to
zrobić", to podaję maila:
krzysztof@blackoak.com.pl

Pozdrawiam i życzę powodzenia:)




Temat: Społem chce być większe od Biedronki
Społem chce być większe od Biedronki
Sklepy Społem łączą się w sieć. Mają stworzyć drugą co do wielkości grupę
handlową w kraju

Ponad 7 mld zł obrotu, 4 tys. sklepów, 50 tys. pracowników - tak ma wyglądać
sieć sklepów Społem po połączeniu. To więcej niż Tesco oraz Biedronka, a mniej
jedynie od niemieckiego giganta Metro (Makro, Media Markt, Real).

Jak na razie rzeczywistość jest mniej zachęcająca. Dziś sklepy Społem należą
do całkiem niezależnych spółdzielni regionalnych. Innymi słowy, Społem np. w
Białymstoku to całkiem inny biznes niż w Warszawie. Część sklepów radzi sobie
doskonale, inne są mocno podgryzane przez konkurencję w rodzaju Żabki,
Biedronki oraz hipermarkety.

Aby dać konkurencji odpór, spółdzielcy stworzyli spółkę, która w ich imieniu
będzie zmieniać rozdrobnione sklepy w jedną potężną sieć.

Co połączy Społem? - Wspólne zamówienia towaru, promocje, gazetki promocyjne
oraz reklama - opowiada Joanna Kwiczor z Krajowej Agencji Handlowej "Społem",
która będzie zarządzać siecią. - Dzięki temu w naszych sklepach będą niższe
ceny. Dziś każda spółdzielnia ustala je sama, podobnie jak asortyment.

Ceny w sklepach mają nie przekraczać ustalanego przez centralę poziomu.
Klient, wchodząc do sklepu zobaczy też podobną aranżację przestrzeni.
Konsolidacja ma przebiegać etapami. - Pierwsze sklepy Społem zaczną działać na
nowych zasadach jesienią - twierdzi Kwiczoł. Będzie ich 900 - wszystkie
zgłosiły się na ochotnika. Kolejne kilkaset w 2007 r. Wszystkie sklepy Społem
utworzą sieć w ciągu trzech-czterech lat.

Co o ruchu Społem sądzi konkurencja? - Tesco bardzo chętnie będzie konkurować
z innymi sieciami, ponieważ skorzystają na tym klienci, którzy są
najważniejszymi recenzentami ofert handlowych - bardzo dyplomatycznie
odpowiada Przemysław Skory z Tesco.

- Dziś Społem jest bardzo mało efektywne - to już jeden z analityków branży. -
Tesco ma 5,5 mld zł obrotu ze 102 sklepów, Biedronka - 5,4 mld z ponad 800
punktów. Społem ledwo 7 mld zł z aż 4 tys. sklepów.

Specjaliści jednak wskazują, że sama sieć ma spory potencjał. Dziś Społem to
zarówno małe, jak i duże sklepy. Na dodatek ich sieć rozkłada się
równomiernie. Aż 96 proc. sklepów znajduje się w centrach miast i miasteczek
oraz na osiedlach mieszkaniowych. O udanej transformacji będzie można mówić
dopiero wtedy, jeśli grupa przekroczy 10-11 mld zł przychodów rocznie.

Społem istnieje od grubo ponad 100 lat. Jest jedną z nielicznych sieci
handlowych o całkowicie polskim kapitale. Społem to niejedyny gigant
przeszłości, który chce się na nowo odnaleźć w gospodarce rynkowej. Od kilku
lat podobny plan stworzenia sieci mają gminne spółdzielnie Samopomoc Chłopska.
Mają one w kraju ok. 9 tys. sklepów.
gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,3391661.html




Temat: Boicie się o tym Saryuszu pisać, czy co???
Winne jest także złe prawo
"Rzeczpospolita" 2 lutego 2007 r.

Politycy przejęli fundacje

Fundacja Artura Balazsa całkowicie uwolniła się spod kontroli państwa

Skarb Państwa ma zbyt mały nadzór nad swoimi fundacjami - wynika z
nieupublicznionego jeszcze raportu NIK. Spod kontroli wymknęła się fundacja, w
której szefem kapituły jest Artur Balazs, polityk byłego Stronnictwa
Konserwatywno-Ludowego. Z informacji "Rz" wynika, że Skarb Państwa nie ma także
wpływu na władze fundacji, z którą związany jest Jacek Saryusz-Wolski.

Wnioski z kontroli NIK: działania ministrów Skarbu Państwa dotyczące fundacji
były niewystarczające. Ministrowie nie korzystali ze swoich uprawnień, nie
analizowali informacji o tym, jak funkcjonują organizacje. Nikt nie kontrolował
wynagrodzeń władz fundacji, a ministrowie i wojewodowie nadzorowali je
nierzetelnie. Kontrolę utrudniały same fundacje - ukrywały w sprawozdaniach
istotne informacje.

Jedną z nich jest Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej. Fundację założył w
1990 roku Artur Balazs, ówczesny minister ds. warunków życia na wsi. Zakładał ją
w imieniu Skarbu Państwa. W ciągu kilku lat opanowali ją ludzie bardziej
związani z byłym ministrem niż ze Skarbem Państwa.

W 1998 roku, po dojściu do władzy AWS, zmienił się statut fundacji. Od tej pory
rządzi nią kapituła, której trzech członków wskazuje minister skarbu. Jest
jednak drobny kruczek: członkowie kapituły rządzą dożywotnio i nie można ich usunąć.

Te rewolucyjne zmiany zatwierdził Jacek Ambroziak, wówczas wiceminister skarbu,
kolega Balazsa z SKL. I już dziesięć dni później znalazł się w kapitule fundacji
razem z nim oraz Adamem Tańskim (byłym ministrem rolnictwa).

We władzach fundacji znajdowali pracę ludzie związani z Balazsem - byli posłowie
SKL Aleksander Hall i Marian Poślednik. Ale też Czesław Siekierski z PSL, a
ostatnio Ireneusz Niewiarowski, też z SKL, prezes Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów.

Dlaczego w kapitule są sami dobrzy znajomi Balazsa? - Osoby publiczne często się
znają. Ministerskarbu chciał, żeby w kapitule był Ambroziak. A Tański nigdy nie
był w żadnej partii - mówi Balazs. Przez dwa lata, do lipca 2006 r., prezesem
fundacji był Marek Zagórski, szef gabinetu, gdy Balazs był ministrem rolnictwa,
dziś sekretarz stanu, zastępca Andrzeja Leppera.

Co o przejęciu fundacji przez ludzi SKL mówi Artur Balazs? Że to konsekwencja
umów z Unią Europejską. - Fundacja nigdy nie należała do Skarbu Państwa. To Unia
naciskała, żeby miała charakter pozarządowy. Oceniła naszą pracę jako wzorową -
twierdzi.

Co daje kontrola nad fundacją? Przede wszystkim potężne wpływy. W 2006 roku od
stycznia do maja fundacja udzieliła 57 dotacji na ponad 1 milion złotych.

Fundacja rozwija się prężnie. Suma bilansowa na koniec 2005 r. wynosiła 264 mln
zł. Fundusz ma własną spółkę Poręczenia Kredytowe, którą Polska Agencja Rozwoju
Przedsiębiorczości dofinansowała w roku 2003 kwotą 16 mln zł (kilka lat temu
członkiem rady nadzorczej PARP był Ambroziak). Chce założyć własny fundusz
kapitałowy - TFI Agro. Biznesplan zakłada, że fundacja wniesie wkład początkowy:
10 mln zł, i będzie próbowała pozyskać kapitał inwestycyjny rzędu 50 mln zł.

AGNIESZKA RYBAK




Temat: Legendy o wyjazdach i spadku bezrobocia
q, niestety nie odnioslas sie do kilku twierdzen z mojego postu, a lubie jak odpowiada sie na pyania ;)
to od poczatku:
1. ubezpieczenie zdrowotne a bezrobocie - jak sie okazalao bylas w bledzie. Mowilem opierajac sie na WLASNYM doswiadczeniu jako bezrobotny w PL. Jak widac jest tez "opcja rodzinna"
2. propozycja pracy z PL jako zart - moze i maja w PL tanszych i sporo, ale niewielu wdrazalo system MRP i wspoltworzylo od podstaw logistyke w duzej fabryce miedzynarodowego koncernu. Jedynym zartem byly proponowane pensje - ale nie mogli dac wiecej bo zarabialbym wiecej od wlasnego kierownika. J nie grymasilem, ja wymagalem uczciwej pensji na poziomie molegow z Wloch, z ktorymi pracowalem, i ktorych szkolilem niejednokrotnie.
3. ludzie ze wsi i malych miasteczek - no to jak w koncu? Ta emigracja ma czy nie ma wplyw? Mowisz, ze niewykwalifikowana sila robocza znajdze prace w EU... ale przeciez tylko nieliczni wyjada, emigracja to przeciez nieistotny margines w kontekscie polskiego rynku pracy. Ponawiam wiec pytanie. Co zrobisz z 30% populacji.
4. sila robocza w Azji - no tu widac, ze jestes ofiara iscie gierkowskiej propagandy sukcesu ;)
Q:
Jak sie okazuje nie tak calkiem bo duzo
inwestycji przychodzi tez do krajow takich jak
Polska. Przesuwa sie tez produkcja istniejaca
jeszcze w dawnym EU.

na przyklad zaklady takich firma jak Whirlpool sa przenoszone z Niemiec do PL. Tak sie sklada, ze bylem w fabrykach w NIemczech i w PL. Jest miedzy nimi kilka ciekawych roznic:
- gdzie na lini stalo 10 Niemcow, stoi 6 Polakow
- w pukncie gdzie 3 Niemcow zajmowalo sie spawaniem waznego elementu stoi Robot
- o ile 99% Niemcow pracowalo na umowy stale to 50% Polakow pracowalo stale przez agencje(byl o to straik nawet ;) )

Nie wspomne nawet o masowych zwolnieniach ze strukturalnie chorych zakladow i calych branz w PL. Dla tych ludzi miejsca w gospodarce nie ma, lub sa jedynie nieskoplatne.

Q:
Poza tym twoje myslenie o tych procesach jest
nielogiczne bo zaklada ze Polska powinna przejsc
ten sam proces jak dawniej, czyli np. ludzie
powinni najpierw miec telefony drutowe a pozniej
komorki. Tymczasem to sie przeskakuje od razu do
komorek.

ten chwyt retoryczny wymyslil Arthur Schopenhauer. Nie chce mi sie komentowac ;)

Q:
Populizm jest dosc typowa choroba i jakos sie
przechoruje. Na przyklad w Slowacji byl dosc
dlugo ale sie zmniejszyl.

tak, tylko zauwaz o ile LAT opoznnilo to wejscie Slowacji do EU w porownaniu z krajami o rzadach niepopulistycznych jak PL(za Balcerowicza) czy CZ.

5. Inwestycje zagraniczne jako zrodlo zatrudnienia:
Q:
To jest przesada, normalna walka o kase. Jak
jest duzo sily roboczej to placi sie mniej. Jak
nie ma to trzeba podwyzszyc.

Powiedz to Koreanczykom, bo zdaja sie nie rozumiec i chca sprowadzac pracownikow z Chin. Oczywiscie ci nie dostana wiz, ale nasteppni inwestorzy z Azji zrobia dokladniejsze biznesplany ;)




Temat: Obice - Sadków , bajka o lotnisku ...
czytajcie magistrackie nieuki
Położone blisko śródmieścia Katowic sportowe lotnisko na Muchowcu za
kilka lat ma stać się miejskim portem lotniczym, przeznaczonym do
obsługi małych samolotów. Na modernizację lotniska samorząd
przeznaczy 10 mln zł.

- Te środki są już zapisane w wieloletnim planie inwestycyjnym. Po
wakacjach określimy formułę ich przekazania. Jedną z koncepcji jest
powołanie spółki operatorskiej, która zajmie się realizacją
projektu - powiedział rzecznik katowickiego magistratu, Waldemar
Bojarun.

W pierwszej fazie 500 tys. zł będzie przeznaczone na przygotowanie
kompleksowej koncepcji i projektu przebudowy oraz biznesplanu.
Przedstawicielom samorządu zależy bowiem, żeby projekt objął nie
tylko modernizację infrastruktury lotniczej, ale także
towarzyszącej, m.in. stworzenie niewielkiego terminalu.

Prace na lotnisku już się rozpoczęły. Na jego teren zwożone są zwały
ziemi, pochodzące z przebudowywanego węzła autostrady A-4,
znajdującego się w bezpośrednim sąsiedztwie portu. Dzięki temu
możliwe będzie wyrównanie różnicy poziomów na lotnisku, spowodowanej
eksploatacją górniczą. Sięgała ona nawet kilkunastu metrów. Nowy pas
ma być tak zbudowany, aby wytrzymał osiadanie terenu.

Budowa nowego pasa startowego będzie najważniejszym zadaniem w
ramach modernizacji. Powinien on być położony równolegle do
autostrady A-4, a nie - jak istniejący, zdegradowany pas - pod
skosem. Trzeba też odpowiednio zabezpieczyć teren lotniska i
stworzyć nową infrastrukturę; zabudowania lotniska pochodzą z okresu
międzywojennego.

Szacuje się, że budowa nowego pasa o długości 1200 m i szerokości 30
m będzie kosztować, wraz z infrastrukturą, oświetleniem itp., ok. 30-
35 mln zł. Oprócz środków samorządu Katowic pieniądze mają pochodzić
też od samorządu wojewódzkiego (ok. 5 mln zł) oraz m.in. z funduszy
unijnych i kredytu. W przyszłym roku mają być wyłonieni wykonawcy
prac, a rozpoczęcie robót planuje się na 2010 rok.

Teren lotniska, użytkowanego przez Aeroklub Śląski, należy do Skarbu
Państwa i gminy Katowice. To właśnie samorząd i aeroklub miałyby
zostać głównymi udziałowcami spółki, która zmodernizuje i będzie
eksploatować lotnisko. Samorząd nie mógłby bowiem w inny sposób
dofinansować inwestycji, nie będącej jego własnością.

Przed decyzją o zaangażowaniu samorządu w modernizację lotniska
konieczne było sporządzenie tzw. studium aeronautycznego,
określającego warunki urbanistyczne, umożliwiające rozwój portu.
Wcześniej istnienie lotniska blokowało budowę wysokich biurowców w
centrum Katowic; teraz zakaz ten dotyczy jedynie części miasta.

Według Bojaruna, katowicki City-port będzie dodatkowym atutem
aglomeracji katowickiej przed piłkarskimi mistrzostwami Europy Euro
2012. Rzecznik zastrzegł, że jako stolica aglomeracji Katowice
wspierają przede wszystkim rozwój międzynarodowego lotniska w
oddalonych o ponad 30 km Pyrzowicach, jednak małe lotnisko blisko
śródmieścia nie będzie dla niego konkurencją.

- Paradoksalnie obsługa lotniskowa małego samolotu trwa tyle samo co
obsługa odrzutowca. Wobec dynamicznego rozwoju, zarówno ruchu
regularnego, jak i realizowanego małymi, prywatnymi samolotami, jest
wskazane, aby City-port wziął na siebie obsługę samolotów lekkich i
ultralekkich - ocenił Bojarun.

Podobnego zdania jest rzecznik międzynarodowego lotniska w
Pyrzowicach, Cezary Orzech. Jego zdaniem, rosnąca popularność
niewielkich, prywatnych samolotów, wręcz wymusza rozbudowę lotniska
na Muchowcu, bez szkody dla dużego lotniska w Pyrzowicach. Obecnie,
po objęciu ruchu lotniczego strefą Schengen, nie ma już przeszkód,
aby na Muchowcu lądowały także małe samoloty z innych państw, np.
Czech czy Austrii, gdzie prywatnych samolotów jest kilkakrotnie
więcej niż w Polsce.

Prognozy na najbliższe lata mówią o wzrośnie ruchu lotniczego
realizowanego lekkimi (do 1,5 tony) i ultralekkimi (do 450 kg)
samolotami nawet o 100-200 proc. Z "taksówek powietrznych"
korzystają m.in. biznesmeni, ale także coraz większa grupa
pasjonatów latania - posiadaczy małych maszyn. W Polsce
zarejestrowanych jest blisko 1,2 tys. samolotów (ok. połowa z nich
to szybowce), a zamówienia opiewają na kolejne kilkaset sztuk.

źródło - Polska Agencja Prasowa
PS; Za co h..e zapłaciliście brytyjczykom taka furę pieniędzy?



Temat: NIESZCZĘSNE lotnisko w środku Warszawy
Drugie Okęcie nie u nas
aktualizacja 08-03-2006 17:29

Babsk? Mszczonów? A może Baranów? W jednym z tych miejsc hiszpański doradca
Ministerstwa Transportu widziałby nowe lotnisko dla Warszawy i centralnej
Polski. Radom nie ma już żadnych szans

Hiszpańskie konsorcjum Ineco Sener po kilkumiesięcznych analizach wybrało w
końcu najlepsze miejsce pod nowy port lotniczy dla Warszawy i centralnej
Polski. Kto okazał się zwycięzcą?

Urząd Lotnictwa Cywilnego, który zlecał prace Hiszpanom, już wie, ale wszystko
otacza tajemnicą. - Najpierw musimy sprawdzić, czy firma wykonała dobrze swoją
pracę. Ostateczne rekomendacje przekażemy Ministerstwu Transportu i Budownictwa
na początku kwietnia - zapowiedział wczoraj Krzysztof Kapis, szef Urzędu
Lotnictwa Cywilnego. "Gazecie" zdradził jednak, że lotnisko powinno powstać
między Łodzią i Warszawą w odległości najwyżej ok. 50 km od stolicy przy
obecnych lub planowanych trasach komunikacyjnych. Spośród ośmiu ocenianych
lokalizacji w grę wchodzą więc tylko: Mszczonów - 50 km od Warszawy przy trasie
katowickiej i Centralnej Magistrali Kolejowej, Baranów koło Grodziska
Mazowieckiego - ok. 40 km od stolicy przy planowanej autostradzie A2, Babsk
koło Rawy Mazowieckiej - ok. 60 km od Warszawy przy trasie katowickiej.

Jak ustaliliśmy, z gry definitywnie wypadły: Radom, Nowe Miasto nad Pilicą,
Sochaczew, Wołomin i faworyzowany ostatnio Modlin.

Czy to lotnisko trzeba budować?

Czy jednak centralny port lotniczy jest rzeczywiście potrzebny? Tak uważa m.in.
Krzysztof Kapis, bo za mniej więcej osiem-dziewięć lat Okęcie całkowicie się
zapcha. Nowe lotnisko mogłoby też pełnić funkcję portu przesiadkowego do krajów
Europy Środkowo-Wschodniej, a być może również do Azji i Ameryki Północnej.

Wiceminister transportu i budownictwa Eugeniusz Wróbel jest jednak
ostrożniejszy. - Kiedy już dostaniemy raport hiszpańskiej firmy, będziemy się
zastanawiać co dalej. Trzeba w ogóle sprawdzić, czy my potrzebujemy tego portu -
zastrzega. Dodaje, że na jego budowę potrzeba miliardów euro. Uważa, że
większość pieniędzy powinny dać linie lotnicze: LOT lub nawet Star Aliance,
czyli grupa przewoźników, do której należy LOT. To oni muszą ocenić, czy budowa
dużego portu przesiadkowego ma sens. - Będziemy w tej sprawie rozmawiać z LOT-
em - zapowiada wiceminister Wróbel.

Z Modlina prędko nie polecimy

Być może zatem jeszcze przez długie lata będziemy skazani na Okęcie i
ewentualnie na jakiś niewielki port w okolicach stolicy. Okazało się jednak, że
szumne zapowiedzi szybkiego uruchomienia lotniska dla tanich linii w Modlinie
można włożyć między bajki. Wiceminister Wróbel powiedział "Gazecie", że nie ma
szans na to, by samoloty zaczęły tam lądować w tym roku.

- To tylko naiwniacy sądzili, że to realny termin. Przecież tam trzeba m.in.
zrekonstruować pas startowy, wyjaśnić sprawę własności terenu, zbudować
terminal itd. - wylicza wiceminister Wróbel. Twierdzi, że ministerstwo
intensywnie pracuje nad uruchomieniem lotniska w Modlinie, ale "musi to być
zrobione porządnie".

Krzysztof Śmietana, osa

Dla Gazety

Andrzej Banasiewicz

zastępca prezydenta Radomia

Od początku nie było zbytnich szans, by Sadków stał się drugim Okęciem. Dalej
natomiast będziemy zabiegać o przekształcenie lotniska w cywilne. Doszliśmy do
etapu, że nie będzie już odstępstwa od utworzenia spółki. Bo Ministerstwo
Obrony i Agencja Mienia Wojskowego potrzebują partnera. I będzie nim spółka na
razie w 100 proc. należąca do gminy. Dla takich potrzeb niedawno rada miejska
podniosła kapitał wygaszonej spółki Radom-Media. Jeszcze w kwietniu zmieni ona
nazwę np. na Port Lotniczy czy Lotnisko w Radomiu. W tym miesiącu będziemy
rozmawiać z bardzo poważną firmą lotniczą z Dalekiego Wschodu, która mogłaby
sfinansować koszty sporządzenia biznesplanu. To jedna z kilku firm, z którymi
prowadzimy rozmowy. Poszukujemy partnera, który będzie widział interes w
utworzeniu lotniska cywilnego w Radomiu. Czy będzie to cargo, czy tanie linie,
zależy od niego. W każdym razie potrzebne są ogromne pieniądze, których gmina
nie mogłaby wyłożyć, nawet zaciągając kredyt. Trzeba wzmocnić pas, wybudować
infrastrukturę. Obliczono, że musiałoby odlecieć i przylecieć dziennie pięć
samolotów, by interes był opłacalny.

serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3200936.html



Temat: Ksiądz Rydzyk
Ksiądz Rydzyk
Ojciec Tadeusz Rydzyk ujawnił, ile rocznie kosztuje utrzymanie Radia Maryja i
TV Trwam. Podana suma jest bardzo mała, a wypowiedź ojca dyrektora nie do
końca precyzyjna - komentują analitycy

W piątkowej porannej audycji "W rodzinie Radia Maryja" ojciec Rydzyk wygłosił
emocjonalne przemówienie, w którym zahaczył o problemy finansowe swoich
medialnych przedsięwzięć. - Nie mamy pieniędzy na przemieszczanie się ekipy
telewizyjnej z transmisji na transmisję. Pozostawię to bez komentarza -
mówił.

Głos za 24 mln zł

Jednak prawdziwą sensacją było wyznanie dotyczące rocznych kosztów utrzymania
rozgłośni i TV Trwam. Po raz pierwszy w 13-letniej historii Radia Maryja
słuchacze dowiedzieli się od charyzmatycznego zakonnika, ile pieniędzy
wymagają ich media. - Żeby nasz głos był słyszalny na całym świecie,
potrzebujemy 24 mln zł. To niewielka kwota - przekonywał - o. Rydzyk. - Media
laickie i libertyńskie kosztują dużo drożej. To, że my tracimy tylko tyle,
jest dowodem, jak jesteśmy oszczędni, jak małe mamy środki. Gdybyśmy mieli te
same pieniądze, które na swoje funkcjonowanie przeznacza rocznie Telewizja
Polska, utrzymalibyśmy radio i TV Trwam przez 192 lata! A za wpływy z reklamy
w roku 2002 "Gazety Wyborczej" - 34 lata! Dlatego bardzo was proszę, drodzy
radiosłuchacze i telewidzowie, o szczodre wpłaty i modlitwę - nawoływał
ojciec dyrektor.

Zdaniem Andrzeja Szymańskiego, analityka biura maklerskiego CAIB Securities,
trudno jest odnieść kwotę 24 mln zł do realiów rynku medialnego, bo jest
ona "bardzo mała". - Pytanie, co ojciec Rydzyk ma na myśli, mówiąc "koszty".
W jego wypowiedzi pojawia się również określenie "straty" i nie do końca
jestem pewien, o co mu chodzi. Odbieram to raczej jako dramatyczny apel do
słuchaczy niż rzetelny rachunek ekonomiczny - powiedział Szymański.

Sposoby na koszty

Finansowa skala medialnej działalności Rydzyka w porównaniu z innymi
nadawcami rzeczywiście jest niewielka. Wystarczy sprawdzić raporty finansowe
innych spółek medialnych. I tak koszty grupy Broker FM (do której poza RMF FM
oraz RMF Classic wchodzi również agencja reklamowa Art FM) tylko w I półroczu
2004 r. sięgnęły ponad 65 mln zł. Anna Dworak, kontroler w Broker FM,
podkreśla jednak, że lwią część kosztów generuje radio.

O ile jednak można porównywać ze sobą dwie ogólnopolskie stacje radiowe, o
tyle porównanie TV Trwam np. z telewizją TVN byłoby już nieuprawnione, gdyż
kanał kablowo-satelitarny o. Rydzyka znacznie bardziej oszczędnym
przedsięwzięciem niż komercyjna stacja naziemna o prawie ogólnopolskim
zasięgu. Koszty programowe i nadawcze telewizji TVN w okresie, do którego
odniósł się o. Rydzyk, wyniosły ponad 205 mln zł. Zdaniem Andrzeja
Szymańskiego z CAIB Securities trudno porównać TV Trwam także do innych
kanałów Grupy ITI, jak np. TVN Turbo czy TVN Siedem, gdyż w dużej mierze
korzystają one z tego samego zaplecza administracyjnego i nadawczego TVN, co
znacząco ogranicza ich koszty.

Jak już pisaliśmy, TV Trwam redukuje koszty na własny sposób: zatrudniając
głównie wolontariuszy (ok. 500 osób). W ten sposób największym kosztem w
rachunku telewizji Rydzyka jest dzierżawa miejsca na satelicie, przez który
stacja nadaje swój cyfrowy sygnał. A to nie przekracza 2 mln zł rocznie.
Przypomnijmy, że pierwszy rok działalności według biznesplanu TV Trwam miała
zakończyć stratą 6,8 mln zł.



Temat: galeria nawiedzonych
Ile kosztują media Tadeusza Rydzyka

Rodzina Radia Maryja na Jasnej Górze w lipcu 2004
Fot. Grzegorz Misiak / AG

ZOBACZ TAKŻE

• Czy Radio Maryja nadaje reklamy? (22-12-03, 02:00)
• TV Trwam poza rynkiem (14-11-03, 23:00)
• TV Trwam: cichy start (03-06-03, 22:54)

Marcin Kowalski, Bydgoszcz 15-10-2004, ostatnia aktualizacja 15-10-2004 17:08

Ojciec Tadeusz Rydzyk ujawnił, ile rocznie kosztuje utrzymanie Radia Maryja i
TV Trwam. Podana suma jest bardzo mała, a wypowiedź ojca dyrektora nie do końca
precyzyjna - komentują analitycy

czytaj dalej »

r e k l a m a

W piątkowej porannej audycji "W rodzinie Radia Maryja" ojciec Rydzyk wygłosił
emocjonalne przemówienie, w którym zahaczył o problemy finansowe swoich
medialnych przedsięwzięć. - Nie mamy pieniędzy na przemieszczanie się ekipy
telewizyjnej z transmisji na transmisję. Pozostawię to bez komentarza - mówił.

Głos za 24 mln zł

Jednak prawdziwą sensacją było wyznanie dotyczące rocznych kosztów utrzymania
rozgłośni i TV Trwam. Po raz pierwszy w 13-letniej historii Radia Maryja
słuchacze dowiedzieli się od charyzmatycznego zakonnika, ile pieniędzy wymagają
ich media. - Żeby nasz głos był słyszalny na całym świecie, potrzebujemy 24 mln
zł. To niewielka kwota - przekonywał - o. Rydzyk. - Media laickie i
libertyńskie kosztują dużo drożej. To, że my tracimy tylko tyle, jest dowodem,
jak jesteśmy oszczędni, jak małe mamy środki. Gdybyśmy mieli te same pieniądze,
które na swoje funkcjonowanie przeznacza rocznie Telewizja Polska,
utrzymalibyśmy radio i TV Trwam przez 192 lata! A za wpływy z reklamy w roku
2002 "Gazety Wyborczej" - 34 lata! Dlatego bardzo was proszę, drodzy
radiosłuchacze i telewidzowie, o szczodre wpłaty i modlitwę - nawoływał ojciec
dyrektor.

Zdaniem Andrzeja Szymańskiego, analityka biura maklerskiego CAIB Securities,
trudno jest odnieść kwotę 24 mln zł do realiów rynku medialnego, bo jest
ona "bardzo mała". - Pytanie, co ojciec Rydzyk ma na myśli, mówiąc "koszty". W
jego wypowiedzi pojawia się również określenie "straty" i nie do końca jestem
pewien, o co mu chodzi. Odbieram to raczej jako dramatyczny apel do słuchaczy
niż rzetelny rachunek ekonomiczny - powiedział Szymański.

Sposoby na koszty

Finansowa skala medialnej działalności Rydzyka w porównaniu z innymi nadawcami
rzeczywiście jest niewielka. Wystarczy sprawdzić raporty finansowe innych
spółek medialnych. I tak koszty grupy Broker FM (do której poza RMF FM oraz RMF
Classic wchodzi również agencja reklamowa Art FM) tylko w I półroczu 2004 r.
sięgnęły ponad 65 mln zł. Anna Dworak, kontroler w Broker FM, podkreśla jednak,
że lwią część kosztów generuje radio.

O ile jednak można porównywać ze sobą dwie ogólnopolskie stacje radiowe, o tyle
porównanie TV Trwam np. z telewizją TVN byłoby już nieuprawnione, gdyż kanał
kablowo-satelitarny o. Rydzyka znacznie bardziej oszczędnym przedsięwzięciem
niż komercyjna stacja naziemna o prawie ogólnopolskim zasięgu. Koszty
programowe i nadawcze telewizji TVN w okresie, do którego odniósł się o.
Rydzyk, wyniosły ponad 205 mln zł. Zdaniem Andrzeja Szymańskiego z CAIB
Securities trudno porównać TV Trwam także do innych kanałów Grupy ITI, jak np.
TVN Turbo czy TVN Siedem, gdyż w dużej mierze korzystają one z tego samego
zaplecza administracyjnego i nadawczego TVN, co znacząco ogranicza ich koszty.

Jak już pisaliśmy, TV Trwam redukuje koszty na własny sposób: zatrudniając
głównie wolontariuszy (ok. 500 osób). W ten sposób największym kosztem w
rachunku telewizji Rydzyka jest dzierżawa miejsca na satelicie, przez który
stacja nadaje swój cyfrowy sygnał. A to nie przekracza 2 mln zł rocznie.
Przypomnijmy, że pierwszy rok działalności według biznesplanu TV Trwam miała
zakończyć stratą 6,8 mln zł.

DLA GAZETY

Adam Boniecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego"

- To bardzo pozytywne wydarzenie. Jest to bowiem nadrobienie pewnych zaległości
w instytucjach kościelnych jeszcze od czasów PRL, gdy sporo z nich prowadziło
podwójną księgowość w obawie przed represyjną polityką państwa. O przejrzystą i
jawną politykę finansową w Kościele walczył też bp Pieronek, a jej przykładem
może być abp Gocłowski, który ujawnił finanse archidiecezji gdańskiej. Trudno
powiedzieć, dlaczego ojciec Rydzyk to zrobił, natomiast na pewno zyska on
dzięki temu na wiarygodności, a to jest bardzo ważne, gdy się ubiega o datki u
ludzi.

Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum

Wasze opinie (75) + DODAJ swoją opinię




Temat: to chyba jakiś żart...
Gość portalu: Student napisał(a):

> redakcja napisał(a):
>
> > Szanowny Panie,
> > to nie jest konkurs dla wszystkich uzytkownikow, tylko dla:
> > 1. Okreslonej grupy studentow
> > 2. Ludzi, ktorzy na tak trudnym rynku pracy, chca jednak sprobowac swoich
> sil.
>
> Rynek pracy w Państwa określeniu jest rynkiem trudnym. Czy oceniają to Państwo
> patrząc na zbliżający się boom demograficzny, który wyleje się z różnych Uczeln
> i,
> na bezrobocie zliczające osoby nie mogące się przekfalifikować zawodowo, czy
> własne domniemania? Młodych ludzi charakteryzuje dużo większy zapał w działaniu
> ,
> świeże spojrzenie na szereg biznesowych spraw oraz chęć sprawdzenia własnych
> umiejętności. Większość studentów znających swoje zalety wyśmieje ten konkurs,
> bo
> jest on jawnym wykorzystywaniem naszego czasu. Słabo skonstruowany (jak też w
> przypadku Sukcesplanu) projekt biznesplanu,napięte do granic możliwości
> terminy,rozbuchane analizy rynku i zupełnie niewspółmierne nagrody.Z drugiej
> strony to naturalne, że firma poszukująca zastrzyku świeżej "myśli" i nie będąc
> a
> jednocześnie skora do zapłacenia agencjom doradztwa strategicznego bardzo dużyc
> h
> pieniędzy (wstępnie wygląda to na kilkaset tysięcy złotych),wykorzystuje inne
> formy "wynajdywania" tychże pomysłów. W dodatku spełnia się odwieczny problem
> komórek PR - jak tu się znaleźć w Gazetach (gazecie:)) i budować wizerunek
> marki.Takie niechlujstwo jednak to nic innego jak tego wizerunku nadwyrężanie.
> Przestawiam się na Pepsi, bo aż wstyd pomyśleć, żę konsumuję produkt potentata,
>
> który okazuje doskonałą jasność sądów (aaa, studenci nam to zrobią) nie zmąconą
>
> znajomością rzeczy. Proponuję, w ramach uzyskania know-how, zwrócić się do firm
> y
> L'Oreal.Myślę, że warto się zastanowić, czy chce się mieć 1000 studentów
> zajmujacych się sprawą w ramach odrębnych kategorii z podobnymi nagrodami, czy
> też 20 najbardziej zdeterminowanych. Pomny prawa Pareto powiem jeszcze, że
> identyfikację najlepszych klientów przeprowadza się ex-post.
>
> >
> > Gazeta i Coca-Cola daja im taka szanse. Podobnie jak Gazeta Wyborcza organ
> izuja
> > c
> > konkurs Grasz o Staz.
> To jak najbardziej.
> >
> > Jezeli przerazil Pana jezyk angielski, to prosze pamietac, ze znajomosc te
> go
> > jezyka jest wymagana i stosowana w 90 proc. firm.
> Chyba nie trzeba zaznaczać, w jakim tonie utrzymana jest ta odpowiedź?
> >
> > Redakcja
> Reakcja
> >
> >

Udział w konkursie jest dobrowolny. Sugeruję wypowiadać się we własnym imieniu, a
nie w imiemieniu "większości studentów". Myślę, że często zadawane na forum
pytania absolwentów czy mogą wziąć udział w konkursie dowodzą (między
innymi), że obecnie rynek pracy jest dosyć trudny, a nasz konkurs cieszy się
dużym powodzeniem.




Temat: Będzie duże Cargo w Pyrzowicach.
Będzie duże Cargo w Pyrzowicach.
Lotnisko w Pyrzowicach ma szanse mieć największą bazę cargo.

W najbliższych miesiącach - najpóźniej na początku 2010 r. - Górnośląskie
Towarzystwo Lotnicze (GTL), które zarządza Międzynarodowym Portem Lotniczym
Katowice w Pyrzowicach, ogłosi przetarg na projekt nowej bazy cargo.

O planach spółki poinformował wczoraj prezes GTL Artur Tomasik podczas
inauguracji pierwszego w historii polskiego lotnictwa stałego
transatlantyckiego połączenia typu all cargo. Cotygodniowe połączenie do
położonego 80 km od Toronto kanadyjskiego lotniska w Hamilton jest efektem
współpracy LOT Cargo i kanadyjskiej linii Cargojet.

Plany budowy bazy przeładunkowej - obok rozwoju sieci połączeń cargo - wpisują
się w przyjętą dwa lata temu strategię rozwoju portu. Praktycznie zakończył
się już etap przygotowywania i projektowania założeń finansowych tej
inwestycji. Baza powstanie we wschodniej części lotniska, przy trzeciej płycie
postojowej - obecnie używanej sporadycznie.

W pierwszym etapie przedsięwzięcia, który GTL chce zrealizować do 2013 r.,
powstanie ok. 30 tys. m kw. nowych płyt postojowych i ponad 7 tys. m kw.
powierzchni terminala cargo. Na razie końca dobiegają prace nad dokumentacją
przetargową. Według wstępnych ocen, baza ma kosztować ok. 16 mln euro, prawie
60 proc. tych środków ma pochodzić z UE.

Dobry układ komunikacji drogowej jest niezbędny do rozwoju ruchu cargo -
fracht lotniczy, po wyładowaniu na lotnisku, zwykle dalej rozwożony jest na
kołach. Pyrzowice mogą się szczycić tym, że oprócz działającej ekspresowej
trasy S-1, kilometr od lotniska powstaje już węzeł autostrady A 1, którą w
2012 r. będzie można dotrzeć do granicy z Czechami.

W obrębie lotniska GTL przygotowuje w ciągu najbliższych trzech lat budowę
nowej drogi startowej, dróg kołowania i płyt postojowych zajmujących w sumie
ok. 12 hektarów. Te inwestycje mają kosztować łącznie ok. 435 mln zł. Poza
lotniskiem planowana jest budowa połączenia kolejowego Pyrzowic z Katowicami i
innymi śląskimi miastami

Z końcem października Agencja Mienia Wojskowego przekazała samorządowi woj.
śląskiego, który jest głównym akcjonariuszem GTL, 25 hektarów lotniska w
Pyrzowicach, na których znajdują się powojskowa baza paliw i bocznica
kolejowa. Po modernizacji oba te obiekty mają stać się ważnymi atutami lotniska

W przyszłości ma się tam znaleźć centralna baza paliw - coś co jest
najważniejszym elementem w funkcjonowaniu lotniska, zwłaszcza przy frachcie
lotniczym, gdzie ceny paliwa odgrywają decydującą rolę.

W sytuacji, gdy GTL planuje kilka inwestycji w infrastrukturę podstawową,
przygotowywany jest biznesplan, który m.in. wykaże czy Towarzystwo będzie w
stanie udźwignąć budowę bazy samodzielnie, czy też korzystniejsze będzie
wydzierżawienie terenu i przebudowanie jej przez podmiot zewnętrzny.

W ub. roku w Pyrzowicach odprawiono ponad 2,4 mln pasażerów i 12,7 tys. ton
towarów. Pod względem ruchu cargo - to drugi port w kraju. Główne kierunki
przewozów towarów to najważniejsze europejskie huby przesyłek kurierskich,
m.in. Liege, Frankfurt, Kolonia. Przewoźnicy tacy jak UPS, DHL, TNT wykonują z
Pyrzowic kilkadziesiąt lotów tygodniowo.

Przewagą Pyrzowic nad lotniskiem na Okęciu, które ze względu na bliskość
osiedli nocą nie przyjmuje samolotów, jest możliwość prowadzenia operacji
lotniczych przez całą dobę. Pyrzowice są też korzystnie usytuowane pod
względem warunków meteorologicznych, mają największą liczbę tzw. dni lotnych w
kraju.

PAP



Temat: Camerimage Łódź Center: relacja z kolejnej sesji
Żydowicz, pijawka typu idealnego
Tomasz Sommer »

Pan Żydowicz z Łodzi miał biznesplan: posługując się znanymi i z
tajemniczych powodów robiącymi na niektórych tubylcach wrażenie
operatorami filmowymi z zagranicy chciał wyciągnąć przy pomocy rządu
i samorządu 500 milionów złotych z kieszeni podatników (tak! – to
wcale nie chodzi o marne kilkadziesiąt „baniek” na przykład) i przy
ich pomocy zapewnić sobie i trzódce swoich pomagierów finansowe
dolce vita aż do samej śmierci. Ale miał też pecha: już witał się z
gąską, bo prezydent Łodzi, znany miłośnik Izraela i Trzech Króli,
Jerzy Kropiwnicki, przyznał mu połowę tej kasy, gdy nagle okazało
się, że rada miasta, w której większość ma PO, mimo tej całej
miłości prezydenta do Ziemi Obiecanej uznała, że szmalu nie da, bo
nie ma gwarancji, iż Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
drugą połowę przekaże – czytaj: nie przekaże stronnikowi
Kropiwnickiego.

I tak wspaniale zapowiadający się i szykowany przez kilka lat
geszeft się posypał. Co w tej sytuacji zrobił pan Żydowicz? Otóż
ogłosił strajk okupacyjny w radzie miasta Łodzi pod hasłem: bez
500 „baniek” nie wyjdę! Oczywiście pan Żydowicz powinien zostać –
razem ze swoim geszeftem, który potrzebny jest łodzianom jak psu
piąta noga – natychmiast wyrzucony z gmachu rady na zbity pysk, a
może nawet zawieziony do domu dla obłąkanych. Ale nie! Siedzi w tej
radzie i okupuje ją być może po dziś dzień, a ja w weekend
przecierałem oczy ze zdumienia, czytając w „Rzeczpospolitej” artykuł
skądinąd bardzo szanowanego przeze mnie Bronisława Wildsteina, który
przedstawiał zuchwałą pijawkę jako niemal bohatera walki z PO!

Przypadek pana Żydowicza, wyabstrahowany z aktualnych układów, jest
bowiem najlepszym przykładem pokazującym, jak działa sztama złodziei
w Polsce; typem idealnym – jak by to powiedział Max Weber – pijawki
próbującej przyssać się do budżetu. Otóż ściągają oni pod przymusem
podatki z obywateli, po czym tylko szukają pretekstu, by ten
ukradziony szmal zainkasować. Najlepiej oczywiście, by cel dosłownie
uświęcał ukradzione środki. Problem polega jednak na tym, że nie da
się wybudować w naszym kraju kilkudziesięciu muzeów Powstania
Warszawskiego, na które można kraść niejako w sposób niepodważalny
moralnie. Nie każdy też może założyć kolejną agencję wywiadu, w
której można przechwytywać szmal z założenia w sposób ściśle tajny.
Jednak w sumie co to za problem – jak „jest zgoda”, to można
przekręcać gigantyczne środki nawet pod takim idiotycznym pretekstem
jak zjazd operatorów.

Powiedzmy sobie wprost: to, co robi pan Żydowicz, co robią
budowniczowie muzeów Żydów polskich, II wojny światowej czy najemca
wyszynku „Nowy Świat” w Warszawie, to kradzież zuchwała bądź – w
przypadku tego pierwszego – bezczelna próba wymuszenia. A na koniec
mam dwa pytania. Czy przyjdzie czas, gdy bohaterowie tych interesów
to zrozumieją? I czy pan Żydowicz jest rzeczywiście tak wielkim
antysemitą, że złośliwie i celowo wzmacnia najgorsze stereotypy
dotyczące Izraelitów?

nczas.com/publicystyka/zydowicz-%E2%80%93-pijawka-typu-idealnego/




Temat: Camerimage Łódź Center: minister nie pomógł
Żydowicz - pijawka typu idealnego
Pan Żydowicz z Łodzi miał biznesplan: posługując się znanymi i z
tajemniczych powodów robiącymi na niektórych tubylcach wrażenie
operatorami filmowymi z zagranicy chciał wyciągnąć przy pomocy rządu
i samorządu 500 milionów złotych z kieszeni podatników (tak! – to
wcale nie chodzi o marne kilkadziesiąt „baniek” na przykład) i przy
ich pomocy zapewnić sobie i trzódce swoich pomagierów finansowe dolce
vita aż do samej śmierci. Ale miał też pecha: już witał się z gąską,
bo prezydent Łodzi, znany miłośnik Izraela i Trzech Króli, Jerzy
Kropiwnicki, przyznał mu połowę tej kasy, gdy nagle okazało się, że
rada miasta, w której większość ma PO, mimo tej całej miłości
prezydenta do Ziemi Obiecanej uznała, że szmalu nie da, bo nie ma
gwarancji, iż Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego drugą
połowę przekaże – czytaj: nie przekaże stronnikowi Kropiwnickiego.

I tak wspaniale zapowiadający się i szykowany przez kilka lat geszeft
się posypał. Co w tej sytuacji zrobił pan Żydowicz? Otóż ogłosił
strajk okupacyjny w radzie miasta Łodzi pod hasłem: bez 500 „baniek”
nie wyjdę! Oczywiście pan Żydowicz powinien zostać – razem ze swoim
geszeftem, który potrzebny jest łodzianom jak psu piąta noga –
natychmiast wyrzucony z gmachu rady na zbity pysk, a może nawet
zawieziony do domu dla obłąkanych. Ale nie! Siedzi w tej radzie i
okupuje ją być może po dziś dzień, a ja w weekend przecierałem oczy
ze zdumienia, czytając w „Rzeczpospolitej” artykuł skądinąd bardzo
szanowanego przeze mnie Bronisława Wildsteina, który przedstawiał
zuchwałą pijawkę jako niemal bohatera walki z PO!

Przypadek pana Żydowicza, wyabstrahowany z aktualnych układów, jest
bowiem najlepszym przykładem pokazującym, jak działa sztama złodziei
w Polsce; typem idealnym – jak by to powiedział Max Weber – pijawki
próbującej przyssać się do budżetu. Otóż ściągają oni pod przymusem
podatki z obywateli, po czym tylko szukają pretekstu, by ten
ukradziony szmal zainkasować. Najlepiej oczywiście, by cel dosłownie
uświęcał ukradzione środki. Problem polega jednak na tym, że nie da
się wybudować w naszym kraju kilkudziesięciu muzeów Powstania
Warszawskiego, na które można kraść niejako w sposób niepodważalny
moralnie. Nie każdy też może założyć kolejną agencję wywiadu, w
której można przechwytywać szmal z założenia w sposób ściśle tajny.
Jednak w sumie co to za problem – jak „jest zgoda”, to można
przekręcać gigantyczne środki nawet pod takim idiotycznym pretekstem
jak zjazd operatorów.

Powiedzmy sobie wprost: to, co robi pan Żydowicz, co robią
budowniczowie muzeów Żydów polskich, II wojny światowej czy najemca
wyszynku „Nowy Świat” w Warszawie, to kradzież zuchwała bądź – w
przypadku tego pierwszego – bezczelna próba wymuszenia. A na koniec
mam dwa pytania. Czy przyjdzie czas, gdy bohaterowie tych interesów
to zrozumieją? I czy pan Żydowicz jest rzeczywiście tak wielkim
antysemitą, że złośliwie i celowo wzmacnia najgorsze stereotypy
dotyczące Izraelitów?

nczas.com/publicystyka/zydowicz-%E2%80%93-pijawka-typu-idealnego/



Temat: DANONE a odpowiedzialny biznes?
DANONE a odpowiedzialny biznes?
Pozwole sobie zacytować poniżej informacje pochodzące ze strony:
www.obywatel.org.pl
Rzecz dotyczy firmy "Danone" - firmy nieodpowiedzialnej, zakłamanej,
dwulicowej. Ja nie kupuję już ich produktów. Polecam zapoznanie się z
poniższą informacją:

Danone rznie glupa
Kilkakrotnie pisalismy przed paroma miesiacami o problemach
dawnych zakladow cukierniczych "San" w Jaroslawiu, ktore dzis pod
nazwa "LU" wchodza w sklad francuskiego koncernu Danone. Ten zas
planuje fabryke zlikwidowac ? nie dlatego, ze przynosi straty, ale
poniewaz generuje zbyt male zyski. Cala produkcja z Jaroslawia
mialaby zostac przeniesiona do drugiego zakladu tego koncernu, w
Plonsku na Mazowszu.

Przez pewien czas wydawalo sie, ze pracownicy bylego äSanuö obronia
sie przed tym jawnym rozbojem ? lokalni kupcy i hurtownicy,
zwiazkowcy i inne srodowiska zorganizowaly na Podkarpaciu bojkot
produktow Danone, chcac w ten sposob zmusic firme do ustepstw.
Bojkot przyniosl skutki, koncern deklarowal, ze pomoze zalozyc w
Jaroslawiu spolke pracownicza i przekaze jej majatek zakladu za
symboliczna zlotowke. W ten sposob pracownicy mieliby zapewniony
dalszy byt i prace, co bylo szczegolnie istotne w regionie o wysokim
bezrobociu. Ale okazalo sie, ze to obiecanki-cacanki. Jak donosi äNasz
Dziennikö, sprawa wyglada kiepsko.

Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego miala przygotowac
biznesplan dla nowej spolki pracowniczej. Przed kilkoma dniami trafil
on do pracownikow zakladu w Jaroslawiu. Okazalo sie, ze nie zawarto
w nim zadnych sugestii i informacji przekazanych przez pracownikow.
Zamiast symbolicznej zlotowki, w dokumencie figuruje kwota 8,5
miliona zlotych, bo tyle Danone chce za przekazanie zakladu. Zdaniem
pracownikow, falszywie przedstawiono w biznesplanie takze inne dane:
zawyzono wysokosc niezbednego kapitalu obrotowego, zanizono
spodziewane zyski z wprowadzenia nowych wyrobow (mialyby one
znow byc sprzedawane pod znana marka äSanö) ? wszystko po to,
twierdza pracownicy, by wykazac, ze przedsiewziecie nie jest realne i
oplacalne, a tym samym storpedowac wysilki zmierzajace do
uratowania zakladu przed likwidacja.

Od 1 kwietnia, wedle wczesniejszych zapowiedzi, maja sie rozpoczac
zwolnienia w jaroslawskiej fabryce. Prace ma stracic prawie 500 osob.
Ale pracownicy zapowiadaja dalsza walke, wznowienie nieco juz
zapomnianej akcji bojkotu produktow Danone i wzmozone wysilki na
rzecz uratowania wlasnego przedsiebiorstwa.

Jak na ironie, firma Danone jest jednym z partnerow tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu, czyli organizacji, ktora promuje
przestrzeganie etycznych, spolecznych i ekologicznych standardow w
prowadzeniu dzialalnosci gospodarczej. Danone jest strategicznym
partnerem FOB od wrzesnia ub.r., czyli mniej wiecej od wtedy, gdy
oglosil zamiar zamkniecia fabryki w Jaroslawiu. Danone na swej
stronie WWW afiszuje sie z tzw. spoleczna odpowiedzialnoscia i
partnerstwem z FOB. Z kolei na stronie internetowej FOB mozna
przeczytac, ze Danone wspiera finansowo Polska Akcje Humanitarna
w dziele wydawania bezplatnych posilkow. Ma ich byc co najmniej
cwierc miliona ? ciekawe, czy trafia one do zwolnionych pracownikow
zakladu w Jaroslawiu i ich rodzin?

Ze swej strony proponujemy nie tylko bojkot produktow Danone, ale
takze informowanie szefostwa tej firmy, ze nie kupujemy ich
produktow, poniewaz potepiamy ich postawe wobec zakladu w
Jaroslawiu. Proponujemy takze kontakt z tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu i poinformowanie jego tworcow, co sadzimy
o äodpowiedzialnosciö w wykonaniu firmy Danone i robieniu nam przez
FOB wody z mozgu promowaniem takich wlasnie firm. Zachecamy do
minimum aktywnosci w tej sprawie ? Twoj glos tez jest wazny. Nikt nie
zrobi tego za Ciebie.

Oto adresy kontaktowe:
Danone Sp. z o.o., ul. Redutowa 9/23, 01-103 Warszawa, tel. (022) 86
08 200, fax. (022) 86 08 450, Infolinia 0 801 33 11 33 (pon. - pt. 8-19,
sob. 9-14),
Forum Odpowiedzialnego Biznesu, ul. Bruna 16/1, 02-594 Warszawa,
tel./fax: (22) 825 77 45, tel. (22) 825 81 53, e-mail: biuro@fob.org.pl



Temat: Danone a społeczność lokalna
Danone a społeczność lokalna
Pozwole sobie zacytować poniżej informacje pochodzące ze strony:
www.obywatel.org.pl
Rzecz dotyczy firmy "Danone" - firmy nieodpowiedzialnej, zakłamanej,
dwulicowej. Ja nie kupuję już ich produktów. Polecam zapoznanie się z
poniższą informacją:

Danone rznie glupa
Kilkakrotnie pisalismy przed paroma miesiacami o problemach
dawnych zakladow cukierniczych "San" w Jaroslawiu, ktore dzis pod
nazwa "LU" wchodza w sklad francuskiego koncernu Danone. Ten zas
planuje fabryke zlikwidowac ? nie dlatego, ze przynosi straty, ale
poniewaz generuje zbyt male zyski. Cala produkcja z Jaroslawia
mialaby zostac przeniesiona do drugiego zakladu tego koncernu, w
Plonsku na Mazowszu.

Przez pewien czas wydawalo sie, ze pracownicy bylego äSanuö obronia
sie przed tym jawnym rozbojem ? lokalni kupcy i hurtownicy,
zwiazkowcy i inne srodowiska zorganizowaly na Podkarpaciu bojkot
produktow Danone, chcac w ten sposob zmusic firme do ustepstw.
Bojkot przyniosl skutki, koncern deklarowal, ze pomoze zalozyc w
Jaroslawiu spolke pracownicza i przekaze jej majatek zakladu za
symboliczna zlotowke. W ten sposob pracownicy mieliby zapewniony
dalszy byt i prace, co bylo szczegolnie istotne w regionie o wysokim
bezrobociu. Ale okazalo sie, ze to obiecanki-cacanki. Jak donosi äNasz
Dziennikö, sprawa wyglada kiepsko.

Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego miala przygotowac
biznesplan dla nowej spolki pracowniczej. Przed kilkoma dniami trafil
on do pracownikow zakladu w Jaroslawiu. Okazalo sie, ze nie zawarto
w nim zadnych sugestii i informacji przekazanych przez pracownikow.
Zamiast symbolicznej zlotowki, w dokumencie figuruje kwota 8,5
miliona zlotych, bo tyle Danone chce za przekazanie zakladu. Zdaniem
pracownikow, falszywie przedstawiono w biznesplanie takze inne dane:
zawyzono wysokosc niezbednego kapitalu obrotowego, zanizono
spodziewane zyski z wprowadzenia nowych wyrobow (mialyby one
znow byc sprzedawane pod znana marka äSanö) ? wszystko po to,
twierdza pracownicy, by wykazac, ze przedsiewziecie nie jest realne i
oplacalne, a tym samym storpedowac wysilki zmierzajace do
uratowania zakladu przed likwidacja.

Od 1 kwietnia, wedle wczesniejszych zapowiedzi, maja sie rozpoczac
zwolnienia w jaroslawskiej fabryce. Prace ma stracic prawie 500 osob.
Ale pracownicy zapowiadaja dalsza walke, wznowienie nieco juz
zapomnianej akcji bojkotu produktow Danone i wzmozone wysilki na
rzecz uratowania wlasnego przedsiebiorstwa.

Jak na ironie, firma Danone jest jednym z partnerow tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu, czyli organizacji, ktora promuje
przestrzeganie etycznych, spolecznych i ekologicznych standardow w
prowadzeniu dzialalnosci gospodarczej. Danone jest strategicznym
partnerem FOB od wrzesnia ub.r., czyli mniej wiecej od wtedy, gdy
oglosil zamiar zamkniecia fabryki w Jaroslawiu. Danone na swej
stronie WWW afiszuje sie z tzw. spoleczna odpowiedzialnoscia i
partnerstwem z FOB. Z kolei na stronie internetowej FOB mozna
przeczytac, ze Danone wspiera finansowo Polska Akcje Humanitarna
w dziele wydawania bezplatnych posilkow. Ma ich byc co najmniej
cwierc miliona ? ciekawe, czy trafia one do zwolnionych pracownikow
zakladu w Jaroslawiu i ich rodzin?

Ze swej strony proponujemy nie tylko bojkot produktow Danone, ale
takze informowanie szefostwa tej firmy, ze nie kupujemy ich
produktow, poniewaz potepiamy ich postawe wobec zakladu w
Jaroslawiu. Proponujemy takze kontakt z tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu i poinformowanie jego tworcow, co sadzimy
o äodpowiedzialnosciö w wykonaniu firmy Danone i robieniu nam przez
FOB wody z mozgu promowaniem takich wlasnie firm. Zachecamy do
minimum aktywnosci w tej sprawie ? Twoj glos tez jest wazny. Nikt nie
zrobi tego za Ciebie.

Oto adresy kontaktowe:
Danone Sp. z o.o., ul. Redutowa 9/23, 01-103 Warszawa, tel. (022) 86
08 200, fax. (022) 86 08 450, Infolinia 0 801 33 11 33 (pon. - pt. 8-19,
sob. 9-14),
Forum Odpowiedzialnego Biznesu, ul. Bruna 16/1, 02-594 Warszawa,
tel./fax: (22) 825 77 45, tel. (22) 825 81 53, e-mail: biuro@fob.org.pl



Temat: DANONE a (nie)odpowiedzialny biznes?
DANONE a (nie)odpowiedzialny biznes?
Pozwolę sobie zacytować poniżej informacje pochodzące ze strony:
www.obywatel.org.pl
Rzecz dotyczy firmy "Danone" - firmy nieodpowiedzialnej, zakłamanej,
dwulicowej. Ja nie kupuję już ich produktów. Polecam zapoznanie się z
poniższą informacją:

Danone rznie glupa
Kilkakrotnie pisalismy przed paroma miesiacami o problemach
dawnych zakladow cukierniczych "San" w Jaroslawiu, ktore dzis pod
nazwa "LU" wchodza w sklad francuskiego koncernu Danone. Ten zas
planuje fabryke zlikwidowac ? nie dlatego, ze przynosi straty, ale
poniewaz generuje zbyt male zyski. Cala produkcja z Jaroslawia
mialaby zostac przeniesiona do drugiego zakladu tego koncernu, w
Plonsku na Mazowszu.

Przez pewien czas wydawalo sie, ze pracownicy bylego äSanuö obronia
sie przed tym jawnym rozbojem ? lokalni kupcy i hurtownicy,
zwiazkowcy i inne srodowiska zorganizowaly na Podkarpaciu bojkot
produktow Danone, chcac w ten sposob zmusic firme do ustepstw.
Bojkot przyniosl skutki, koncern deklarowal, ze pomoze zalozyc w
Jaroslawiu spolke pracownicza i przekaze jej majatek zakladu za
symboliczna zlotowke. W ten sposob pracownicy mieliby zapewniony
dalszy byt i prace, co bylo szczegolnie istotne w regionie o wysokim
bezrobociu. Ale okazalo sie, ze to obiecanki-cacanki. Jak donosi äNasz
Dziennikö, sprawa wyglada kiepsko.

Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego miala przygotowac
biznesplan dla nowej spolki pracowniczej. Przed kilkoma dniami trafil
on do pracownikow zakladu w Jaroslawiu. Okazalo sie, ze nie zawarto
w nim zadnych sugestii i informacji przekazanych przez pracownikow.
Zamiast symbolicznej zlotowki, w dokumencie figuruje kwota 8,5
miliona zlotych, bo tyle Danone chce za przekazanie zakladu. Zdaniem
pracownikow, falszywie przedstawiono w biznesplanie takze inne dane:
zawyzono wysokosc niezbednego kapitalu obrotowego, zanizono
spodziewane zyski z wprowadzenia nowych wyrobow (mialyby one
znow byc sprzedawane pod znana marka äSanö) ? wszystko po to,
twierdza pracownicy, by wykazac, ze przedsiewziecie nie jest realne i
oplacalne, a tym samym storpedowac wysilki zmierzajace do
uratowania zakladu przed likwidacja.

Od 1 kwietnia, wedle wczesniejszych zapowiedzi, maja sie rozpoczac
zwolnienia w jaroslawskiej fabryce. Prace ma stracic prawie 500 osob.
Ale pracownicy zapowiadaja dalsza walke, wznowienie nieco juz
zapomnianej akcji bojkotu produktow Danone i wzmozone wysilki na
rzecz uratowania wlasnego przedsiebiorstwa.

Jak na ironie, firma Danone jest jednym z partnerow tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu, czyli organizacji, ktora promuje
przestrzeganie etycznych, spolecznych i ekologicznych standardow w
prowadzeniu dzialalnosci gospodarczej. Danone jest strategicznym
partnerem FOB od wrzesnia ub.r., czyli mniej wiecej od wtedy, gdy
oglosil zamiar zamkniecia fabryki w Jaroslawiu. Danone na swej
stronie WWW afiszuje sie z tzw. spoleczna odpowiedzialnoscia i
partnerstwem z FOB. Z kolei na stronie internetowej FOB mozna
przeczytac, ze Danone wspiera finansowo Polska Akcje Humanitarna
w dziele wydawania bezplatnych posilkow. Ma ich byc co najmniej
cwierc miliona ? ciekawe, czy trafia one do zwolnionych pracownikow
zakladu w Jaroslawiu i ich rodzin?

Ze swej strony proponujemy nie tylko bojkot produktow Danone, ale
takze informowanie szefostwa tej firmy, ze nie kupujemy ich
produktow, poniewaz potepiamy ich postawe wobec zakladu w
Jaroslawiu. Proponujemy takze kontakt z tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu i poinformowanie jego tworcow, co sadzimy
o äodpowiedzialnosciö w wykonaniu firmy Danone i robieniu nam przez
FOB wody z mozgu promowaniem takich wlasnie firm. Zachecamy do
minimum aktywnosci w tej sprawie ? Twoj glos tez jest wazny. Nikt nie
zrobi tego za Ciebie.

Oto adresy kontaktowe:
Danone Sp. z o.o., ul. Redutowa 9/23, 01-103 Warszawa, tel. (022) 86
08 200, fax. (022) 86 08 450, Infolinia 0 801 33 11 33 (pon. - pt. 8-19,
sob. 9-14),
Forum Odpowiedzialnego Biznesu, ul. Bruna 16/1, 02-594 Warszawa,
tel./fax: (22) 825 77 45, tel. (22) 825 81 53, e-mail: biuro@fob.org.



Temat: bojkot produktów Danone
bojkot produktów Danone
Pozwole sobie zacytować poniżej informacje pochodzące ze strony:
www.obywatel.org.pl
Rzecz dotyczy firmy "Danone" - firmy nieodpowiedzialnej, zakłamanej,
dwulicowej. Ja nie kupuję już ich produktów. Polecam zapoznanie się z
poniższą informacją:

Danone rznie glupa
Kilkakrotnie pisalismy przed paroma miesiacami o problemach
dawnych zakladow cukierniczych "San" w Jaroslawiu, ktore dzis pod
nazwa "LU" wchodza w sklad francuskiego koncernu Danone. Ten zas
planuje fabryke zlikwidowac ? nie dlatego, ze przynosi straty, ale
poniewaz generuje zbyt male zyski. Cala produkcja z Jaroslawia
mialaby zostac przeniesiona do drugiego zakladu tego koncernu, w
Plonsku na Mazowszu.

Przez pewien czas wydawalo sie, ze pracownicy bylego äSanuö obronia
sie przed tym jawnym rozbojem ? lokalni kupcy i hurtownicy,
zwiazkowcy i inne srodowiska zorganizowaly na Podkarpaciu bojkot
produktow Danone, chcac w ten sposob zmusic firme do ustepstw.
Bojkot przyniosl skutki, koncern deklarowal, ze pomoze zalozyc w
Jaroslawiu spolke pracownicza i przekaze jej majatek zakladu za
symboliczna zlotowke. W ten sposob pracownicy mieliby zapewniony
dalszy byt i prace, co bylo szczegolnie istotne w regionie o wysokim
bezrobociu. Ale okazalo sie, ze to obiecanki-cacanki. Jak donosi äNasz
Dziennikö, sprawa wyglada kiepsko.

Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego miala przygotowac
biznesplan dla nowej spolki pracowniczej. Przed kilkoma dniami trafil
on do pracownikow zakladu w Jaroslawiu. Okazalo sie, ze nie zawarto
w nim zadnych sugestii i informacji przekazanych przez pracownikow.
Zamiast symbolicznej zlotowki, w dokumencie figuruje kwota 8,5
miliona zlotych, bo tyle Danone chce za przekazanie zakladu. Zdaniem
pracownikow, falszywie przedstawiono w biznesplanie takze inne dane:
zawyzono wysokosc niezbednego kapitalu obrotowego, zanizono
spodziewane zyski z wprowadzenia nowych wyrobow (mialyby one
znow byc sprzedawane pod znana marka äSanö) ? wszystko po to,
twierdza pracownicy, by wykazac, ze przedsiewziecie nie jest realne i
oplacalne, a tym samym storpedowac wysilki zmierzajace do
uratowania zakladu przed likwidacja.

Od 1 kwietnia, wedle wczesniejszych zapowiedzi, maja sie rozpoczac
zwolnienia w jaroslawskiej fabryce. Prace ma stracic prawie 500 osob.
Ale pracownicy zapowiadaja dalsza walke, wznowienie nieco juz
zapomnianej akcji bojkotu produktow Danone i wzmozone wysilki na
rzecz uratowania wlasnego przedsiebiorstwa.

Jak na ironie, firma Danone jest jednym z partnerow tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu, czyli organizacji, ktora promuje
przestrzeganie etycznych, spolecznych i ekologicznych standardow w
prowadzeniu dzialalnosci gospodarczej. Danone jest strategicznym
partnerem FOB od wrzesnia ub.r., czyli mniej wiecej od wtedy, gdy
oglosil zamiar zamkniecia fabryki w Jaroslawiu. Danone na swej
stronie WWW afiszuje sie z tzw. spoleczna odpowiedzialnoscia i
partnerstwem z FOB. Z kolei na stronie internetowej FOB mozna
przeczytac, ze Danone wspiera finansowo Polska Akcje Humanitarna
w dziele wydawania bezplatnych posilkow. Ma ich byc co najmniej
cwierc miliona ? ciekawe, czy trafia one do zwolnionych pracownikow
zakladu w Jaroslawiu i ich rodzin?

Ze swej strony proponujemy nie tylko bojkot produktow Danone, ale
takze informowanie szefostwa tej firmy, ze nie kupujemy ich
produktow, poniewaz potepiamy ich postawe wobec zakladu w
Jaroslawiu. Proponujemy takze kontakt z tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu i poinformowanie jego tworcow, co sadzimy
o äodpowiedzialnosciö w wykonaniu firmy Danone i robieniu nam przez
FOB wody z mozgu promowaniem takich wlasnie firm. Zachecamy do
minimum aktywnosci w tej sprawie ? Twoj glos tez jest wazny. Nikt nie
zrobi tego za Ciebie.

Oto adresy kontaktowe:
Danone Sp. z o.o., ul. Redutowa 9/23, 01-103 Warszawa, tel. (022) 86
08 200, fax. (022) 86 08 450, Infolinia 0 801 33 11 33 (pon. - pt. 8-19,
sob. 9-14),
Forum Odpowiedzialnego Biznesu, ul. Bruna 16/1, 02-594 Warszawa,
tel./fax: (22) 825 77 45, tel. (22) 825 81 53, e-mail: biuro@fob.org.pl



Temat: DANONE? Nie dziękuję!
DANONE? Nie dziękuję!
Pozwolę sobie zacytować poniżej informacje pochodzące ze strony:
www.obywatel.org.pl
Rzecz dotyczy firmy "Danone" - firmy nieodpowiedzialnej, zakłamanej,
dwulicowej. Ja nie kupuję już ich produktów. Polecam zapoznanie się z
poniższą informacją:

Danone rznie glupa
Kilkakrotnie pisalismy przed paroma miesiacami o problemach
dawnych zakladow cukierniczych "San" w Jaroslawiu, ktore dzis pod
nazwa "LU" wchodza w sklad francuskiego koncernu Danone. Ten zas
planuje fabryke zlikwidowac ? nie dlatego, ze przynosi straty, ale
poniewaz generuje zbyt male zyski. Cala produkcja z Jaroslawia
mialaby zostac przeniesiona do drugiego zakladu tego koncernu, w
Plonsku na Mazowszu.

Przez pewien czas wydawalo sie, ze pracownicy bylego äSanuö obronia
sie przed tym jawnym rozbojem ? lokalni kupcy i hurtownicy,
zwiazkowcy i inne srodowiska zorganizowaly na Podkarpaciu bojkot
produktow Danone, chcac w ten sposob zmusic firme do ustepstw.
Bojkot przyniosl skutki, koncern deklarowal, ze pomoze zalozyc w
Jaroslawiu spolke pracownicza i przekaze jej majatek zakladu za
symboliczna zlotowke. W ten sposob pracownicy mieliby zapewniony
dalszy byt i prace, co bylo szczegolnie istotne w regionie o wysokim
bezrobociu. Ale okazalo sie, ze to obiecanki-cacanki. Jak donosi äNasz
Dziennikö, sprawa wyglada kiepsko.

Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego miala przygotowac
biznesplan dla nowej spolki pracowniczej. Przed kilkoma dniami trafil
on do pracownikow zakladu w Jaroslawiu. Okazalo sie, ze nie zawarto
w nim zadnych sugestii i informacji przekazanych przez pracownikow.
Zamiast symbolicznej zlotowki, w dokumencie figuruje kwota 8,5
miliona zlotych, bo tyle Danone chce za przekazanie zakladu. Zdaniem
pracownikow, falszywie przedstawiono w biznesplanie takze inne dane:
zawyzono wysokosc niezbednego kapitalu obrotowego, zanizono
spodziewane zyski z wprowadzenia nowych wyrobow (mialyby one
znow byc sprzedawane pod znana marka äSanö) ? wszystko po to,
twierdza pracownicy, by wykazac, ze przedsiewziecie nie jest realne i
oplacalne, a tym samym storpedowac wysilki zmierzajace do
uratowania zakladu przed likwidacja.

Od 1 kwietnia, wedle wczesniejszych zapowiedzi, maja sie rozpoczac
zwolnienia w jaroslawskiej fabryce. Prace ma stracic prawie 500 osob.
Ale pracownicy zapowiadaja dalsza walke, wznowienie nieco juz
zapomnianej akcji bojkotu produktow Danone i wzmozone wysilki na
rzecz uratowania wlasnego przedsiebiorstwa.

Jak na ironie, firma Danone jest jednym z partnerow tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu, czyli organizacji, ktora promuje
przestrzeganie etycznych, spolecznych i ekologicznych standardow w
prowadzeniu dzialalnosci gospodarczej. Danone jest strategicznym
partnerem FOB od wrzesnia ub.r., czyli mniej wiecej od wtedy, gdy
oglosil zamiar zamkniecia fabryki w Jaroslawiu. Danone na swej
stronie WWW afiszuje sie z tzw. spoleczna odpowiedzialnoscia i
partnerstwem z FOB. Z kolei na stronie internetowej FOB mozna
przeczytac, ze Danone wspiera finansowo Polska Akcje Humanitarna
w dziele wydawania bezplatnych posilkow. Ma ich byc co najmniej
cwierc miliona ? ciekawe, czy trafia one do zwolnionych pracownikow
zakladu w Jaroslawiu i ich rodzin?

Ze swej strony proponujemy nie tylko bojkot produktow Danone, ale
takze informowanie szefostwa tej firmy, ze nie kupujemy ich
produktow, poniewaz potepiamy ich postawe wobec zakladu w
Jaroslawiu. Proponujemy takze kontakt z tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu i poinformowanie jego tworcow, co sadzimy
o äodpowiedzialnosciö w wykonaniu firmy Danone i robieniu nam przez
FOB wody z mozgu promowaniem takich wlasnie firm. Zachecamy do
minimum aktywnosci w tej sprawie ? Twoj glos tez jest wazny. Nikt nie
zrobi tego za Ciebie.

Oto adresy kontaktowe:
Danone Sp. z o.o., ul. Redutowa 9/23, 01-103 Warszawa, tel. (022) 86
08 200, fax. (022) 86 08 450, Infolinia 0 801 33 11 33 (pon. - pt. 8-19,
sob. 9-14),
Forum Odpowiedzialnego Biznesu, ul. Bruna 16/1, 02-594 Warszawa,
tel./fax: (22) 825 77 45, tel. (22) 825 81 53, e-mail: biuro@fob.org.



Temat: Gdzie DANONE a gdzie odpowiedzialny biznes?
Gdzie DANONE a gdzie odpowiedzialny biznes?
Pozwole sobie zacytować poniżej informacje pochodzące ze strony:
www.obywatel.org.pl
Rzecz dotyczy firmy "Danone" - firmy nieodpowiedzialnej, zakłamanej,
dwulicowej. Ja nie kupuję już ich produktów. Polecam zapoznanie się z
poniższą informacją:

Danone rznie glupa
Kilkakrotnie pisalismy przed paroma miesiacami o problemach
dawnych zakladow cukierniczych "San" w Jaroslawiu, ktore dzis pod
nazwa "LU" wchodza w sklad francuskiego koncernu Danone. Ten zas
planuje fabryke zlikwidowac ? nie dlatego, ze przynosi straty, ale
poniewaz generuje zbyt male zyski. Cala produkcja z Jaroslawia
mialaby zostac przeniesiona do drugiego zakladu tego koncernu, w
Plonsku na Mazowszu.

Przez pewien czas wydawalo sie, ze pracownicy bylego äSanuö obronia
sie przed tym jawnym rozbojem ? lokalni kupcy i hurtownicy,
zwiazkowcy i inne srodowiska zorganizowaly na Podkarpaciu bojkot
produktow Danone, chcac w ten sposob zmusic firme do ustepstw.
Bojkot przyniosl skutki, koncern deklarowal, ze pomoze zalozyc w
Jaroslawiu spolke pracownicza i przekaze jej majatek zakladu za
symboliczna zlotowke. W ten sposob pracownicy mieliby zapewniony
dalszy byt i prace, co bylo szczegolnie istotne w regionie o wysokim
bezrobociu. Ale okazalo sie, ze to obiecanki-cacanki. Jak donosi äNasz
Dziennikö, sprawa wyglada kiepsko.

Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego miala przygotowac
biznesplan dla nowej spolki pracowniczej. Przed kilkoma dniami trafil
on do pracownikow zakladu w Jaroslawiu. Okazalo sie, ze nie zawarto
w nim zadnych sugestii i informacji przekazanych przez pracownikow.
Zamiast symbolicznej zlotowki, w dokumencie figuruje kwota 8,5
miliona zlotych, bo tyle Danone chce za przekazanie zakladu. Zdaniem
pracownikow, falszywie przedstawiono w biznesplanie takze inne dane:
zawyzono wysokosc niezbednego kapitalu obrotowego, zanizono
spodziewane zyski z wprowadzenia nowych wyrobow (mialyby one
znow byc sprzedawane pod znana marka äSanö) ? wszystko po to,
twierdza pracownicy, by wykazac, ze przedsiewziecie nie jest realne i
oplacalne, a tym samym storpedowac wysilki zmierzajace do
uratowania zakladu przed likwidacja.

Od 1 kwietnia, wedle wczesniejszych zapowiedzi, maja sie rozpoczac
zwolnienia w jaroslawskiej fabryce. Prace ma stracic prawie 500 osob.
Ale pracownicy zapowiadaja dalsza walke, wznowienie nieco juz
zapomnianej akcji bojkotu produktow Danone i wzmozone wysilki na
rzecz uratowania wlasnego przedsiebiorstwa.

Jak na ironie, firma Danone jest jednym z partnerow tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu, czyli organizacji, ktora promuje
przestrzeganie etycznych, spolecznych i ekologicznych standardow w
prowadzeniu dzialalnosci gospodarczej. Danone jest strategicznym
partnerem FOB od wrzesnia ub.r., czyli mniej wiecej od wtedy, gdy
oglosil zamiar zamkniecia fabryki w Jaroslawiu. Danone na swej
stronie WWW afiszuje sie z tzw. spoleczna odpowiedzialnoscia i
partnerstwem z FOB. Z kolei na stronie internetowej FOB mozna
przeczytac, ze Danone wspiera finansowo Polska Akcje Humanitarna
w dziele wydawania bezplatnych posilkow. Ma ich byc co najmniej
cwierc miliona ? ciekawe, czy trafia one do zwolnionych pracownikow
zakladu w Jaroslawiu i ich rodzin?

Ze swej strony proponujemy nie tylko bojkot produktow Danone, ale
takze informowanie szefostwa tej firmy, ze nie kupujemy ich
produktow, poniewaz potepiamy ich postawe wobec zakladu w
Jaroslawiu. Proponujemy takze kontakt z tzw. Forum
Odpowiedzialnego Biznesu i poinformowanie jego tworcow, co sadzimy
o äodpowiedzialnosciö w wykonaniu firmy Danone i robieniu nam przez
FOB wody z mozgu promowaniem takich wlasnie firm. Zachecamy do
minimum aktywnosci w tej sprawie ? Twoj glos tez jest wazny. Nikt nie
zrobi tego za Ciebie.

Oto adresy kontaktowe:
Danone Sp. z o.o., ul. Redutowa 9/23, 01-103 Warszawa, tel. (022) 86
08 200, fax. (022) 86 08 450, Infolinia 0 801 33 11 33 (pon. - pt. 8-19,
sob. 9-14),
Forum Odpowiedzialnego Biznesu, ul. Bruna 16/1, 02-594 Warszawa,
tel./fax: (22) 825 77 45, tel. (22) 825 81 53, e-mail: biuro@fob.org.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 97 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex