Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biurko Kent
Temat: sklepy meblowe My kupiliśmy meble do wszystkich trzech pokoi i kuchni w BRW. Kuchnia- zestaw Nika 260 Standard, salon- Kent, dziecinny- TipTop, sypialnia- Kim. Wszystkie meble składaliśmy samodzielnie, tzn. składał mąż z pomocą młodszej córki, podówczas czteroletniej Zastąpiła mnie na intratnym stanowisku trzymacza gwoździków, ale cóż poradzić Jedynie przy składaniu trzydrzwiowej szafy mężowi pomógł szwagier. Łoże małżeńskie 200/160 nie stanowiło żadnego problemu. System Kent jest bardzo fajny i elegancki, mamy ten ciemniejszy odcień. Pracochłonne było składanie biurka i ławostołu. Jeśli chodzi o wniesienie to panowie, którzy przywożą meble są bardzo chętni, żeby to zrobić za 20-40 zł. My ich zawsze zawodziliśmy, gdyż wniesienie paczek do windy i z windy do mieszkania nie stanowi większego problemu dla mężczyzny między 15tymi a 70tymi urodzinami [ Dodano: 2006-09-25, 18:34 ] Temat: Sprzedam mieszkanie w Knurowie Sprzedam mieszkanie w Knurowie własnościowe (wspólnota własnościowa niezadłużona, przez co niski czynsz i fr. łącznie nicałe 300zł./miesiąc). Mieszkanie 62m2 na IV piętrzne ocieplonego bloku z roku 86 (ul. Piłsudczyków 3), 3 pokoje, kuchnia, łazienka, WC, duży balkon (nowa ściana zewnetrzna), dwie piwnice, internet 20zł./miesiąć - sieć blokowa. Mieszkanie przeszło generalny remont w 2006/7 r.: kafle (łazienka, WC, kuchnia, balkon), wymienione okna na PCV (w 2 pokojach od strony balkonu - kolor), gładzie, panele, wymienione drzwi wewnętrzne i zewnętrzne, zabudowany szafami przesuwnymi przedpokój, zabudowana kuchnia (w meblach kuchnia, okap i w 2008r. wbudowana zmywarka) w 2008r. mieszkanie zostało odświeżone, pomalowane zostały ściany - farbą strukturalną, zamontowane zostały nowe kaloryfery, na wszystkie okna zostały zamontowane wywietrzniki higroskopijne (regulują wilgoć w pomieszczeniu - nie ma grzyba/pleśni). Przed blokiem jest parking należący do wspólnoty mieszkaniowej, duży plac zabaw ślizgawka, tratwa itp., hustawki i piaskownica. Klatka kilka lat temu była malowana w dobrym stanie, miłe sąsiedztwo. Mieszkanie będzie wolne najpóźniej od września b.r. Istnieje możliwośc kupienia mieszkania wraz z wolnostojącymi meblami i sprzętami RTV i AGD (pokój meble BRW system Kent kolor kasztan, w tym samym kolorze stół i 6 krzeseł, stolik, skórzany komplet wypoczynkowy z 2009 r., TV samsung LCD 32", lodówka, automat, sypialnia urządzona w zeszłym roku Agata i BRW: łoże, materac 1,6mx2m, szafka nocna, biurko, słupek, 2xpólka - wszystko w kolorze venge, pokój dziecięcy - 2008 r. - komoda, regał, pólka - kolor grusza, wersalka welurowa zielona), karnisze żyrandole, ogromne lustro na przedpokoju. Kontakt tel. 510-860-850 Temat: pływanie na silniku i żaglach Sami popatrzcie co Marek Witbrot napisał(a): [quote]Jaromir Rowinski napisał(a): O "ekspertyzie" sprzecznej z mechanoskopią i logiką lepiej zmilczeć. A tu o co chodzi? Jakie masz zastrzeżenia do ekspertyzy? Tak - mam zastrzeżenia do wniosków typu "światła nie były zapalone"[/quote] podejmowanych na podstwie pozycji w jakiej ekspert znalazł przełącznik tych świateł na fragmencie tablicy rozdzielczej - kiedy mu ten fragment położono na biurku... BTW - przełącznik światła rufowego w tablicy Bieszczad był w pozycji "zapalone"... nie wiedziałeś? Szczegółowo o zastrzeżeniach - jednostka została zmiażdżona. Jej resztki poszły gwałtownie na dno - na 30 metrów. Wrak leżał kilka dni na tym dnie. Fragmenty tablicy rozdzielczej zostały z wraka wymontowane i przeszły przez ręce kiku nurków, kilku osób na statku obsługujących nurkow i Bóg wie ilu jeszcze osób postronnych - zanim dotarły do eksperta w Polsce (Ostrowski) . Wypowiedział się on z resztą jedynie o pozycji włączników na tablicy... kiedy już miał ją na biurku. Jak tu logicznie wnioskować czy światła były zapalone i jakie - wybacz - wymiękam... Co do ogólnej oceny jakości ekspertyz - przypomnę, że pierwotna (Burciu i inni) próba odtworzenia manewrów jednostek mówiła o uderzeniu w lewą burtę "B". Analiza mechanoskopijna (Wierzbicki) jednoznacznie potwierdziła, że dziób statku wszedł w burtę prawą... [quote]Marku - w sprawie Bieszczad od dawna wymachuje się autorytetami w miejsce faktów, zatem jedyne co myślący człowiek może przyjąć, to fakt że _nie_ma_ niezbitych dowodów na wiele okoliczności tej tragedii. na przykład nie ma dowodów na brak świateł na Bieszczadach.... Do mnie dotarły następujące wieści: - rybacy zeznali, że nie widzieli światła rufowego Bieszczad Niektórzy rybacy owszem - tak twierdzili.[/quote] Inni twierdzili wręcz przeciwnie. Kluczowy (szyper "Bryan Kent") najpierw twierdził, ze światła widział - a potem że nie jest pewien, ale chyba nie... [quote]- dziewczyna, która przeżyła przyznała, iż nie sprawdziła czy rufowe świeci - oględziny pozostałości jachtu wskazywały na to, że rufowe nie było zapalone Niezależnie od niespójności i zmian w zeznaniach Kądzielewskiej - zawsze[/quote] twierdziła, sprawdzila czy paliło się światło _rufowe_. To o którym piszesz, ze się nie paliło. W niektórych zeznaniach przyznawała jedynie że nie sprawdziła czy palą się światła burtowe. Co do dowodów z "pozostałości jachtu" - popatrz wyżej... [quote]Czy mam złe informacje? Czy jakiś z punktów nie potwierdził się w trakcie długiego już procesu? Masz informacje fragmentaryczne - jak ja.[/quote] Tyle, że zwracam uwagę jakby na więcej fragmentów. Z informacji przez Ciebie wyżej wymienionych nie potwierdziła się w ostatnim orzeczeniu Izby żadna. Powtórzę - żadna. Fragmenty informacji powszechnie dostępnych mówią: 1. Sprawdzono na Bieszczadach światło rufowe - paliło. 2. Włącznik (niezależnie od tego co przeszła tablica) światla rufowego był w pozycji włączony 3. Byli świadkowie, którzy widzieli światła jachtu. Nasza dyskusja zaczęła się od Twojego stwierdzenia, ze na Bieszczadach nie palono światła rufowego. Czy nadal upierasz się przy zdaniu: "Bieszczady - brak światła rufowego" Masz _pewność_? Skad ???????? Ahoj -- Jaromir Rowiński ***************************************************************** Usenet to usenet - albo umiesz się zachować albo nie. ***************************************************************** Temat: 15 lat wcześniej - czyli zanim Darcy spotkał Elizabeth CZĘŚĆ 2 Cofnął się i znowu nastawił ucha w stronę drzwi biblioteki, ale nie wydobyły się zza nich żadne inne dźwięki, na podstawie których mógłby wyciągnąć wnioski na temat nastroju jego ojca. Otrząsnąwszy się ze zdziwienia Darcy raz jeszcze podniósł rękę i zastukał. Po trwającej jedno uderzenie serca ciszy usłyszał polecenie: „Proszę wejść”. Nacisnął klamkę, ale wymknęła mu się z ręki i ojciec stanął w otwartych drzwiach. - Fitzwilliam ! Nareszcie jesteś ! – ojciec położył mu rękę na ramieniu, wciągnął do środka i krótko przytulił. Patrząc w jego twarz Darcy dostrzegł ogromne znużenie, kładące się cieniem na radości z jego przyjazdu – Jak się masz, mój chłopcze ? Opowiedz mi o szkole. Pan Darcy usiadł na swoim miejscu przy biurku, podczas gdy jego syn stał przed nim wyprostowany. - Czuję się dobrze – zaczął – Niezbyt wiele siniaków, a żaden od nauczyciela. - Dobrze, dobrze – uśmiechnął się ojciec – A twoje oceny, czy będę zadowolony, gdy dotrą ? - Nie obawiam się, ojcze. Pan Edridge dobrze mnie przygotował i nie miałem wielkich trudności. Również kuzyn Richard był bardzo pomocny. - Richard był pomocny, tak ? – prychnął pan Darcy – Mogę sobie wyobrazić „pomoc” tego nicponia. Nie mam wątpliwości, że nie przy nauce. - Nie doceniasz go, ojcze ! – zaprotestował Darcy, po czym roześmiał się na widok znaczącego spojrzenia ojca – Jest wesołym i dobrym kuzynem… i przyjacielem ! Jest naprawdę lepszy w nauce, niż ty, czy wuj sądzicie. Na egzaminach… - zamilkł, gdy na twarzy ojca pojawiła się oznaka zainteresowania. Richard nie podziękowałby mu za kolejne rewelacje. - Cóż, dobrze – pan Darcy przyjrzał się badawczo synowi – Na szczęście to do twojego wuja należy wychowanie Richarda. Ale – dodał z kpiącym uśmiechem – Uważam, że on jest po prostu bardzo żywy – przerwał – Twój wuj nie miał w tym roku czasu, żeby przyjechać do Kent. Może zapytamy, czy Richard mógłby w kwietniu towarzyszyć nam do Rosings ? - Och, tak ! To byłoby kapitalnie ! – ledwie wyrwało mu się to żargonowe określenie, gdy Darcy zbladł i przygryzł wargę. Ledwie półtorej godziny temu przyrzekł sobie, że będzie uważał, co mówi ! Czy ojciec zauważył ? Pan Darcy skinął głową i nie zareagowawszy mówił dalej. - Więc tak zrobimy. Westchnął i głębiej osunąwszy się w fotelu zamknął oczy i przyłożył palce do skroni. Darcy z obawą patrzył w milczeniu na to nietypowe zachowanie. Co to mogło być ? Pan Darcy opuścił rękę, chwycił nią krawędź biurka i spojrzał na syna. Wziął głęboki oddech. - Teraz muszę powiedzieć ci o czymś smutnym. To cios, naprawdę… Ale ty jesteś już mężczyzną, Fitzwilliamie i wiesz, czego oczekuje się od dżentelmena w przypadku nieszczęścia. - Tak… ojcze. Darcy patrzył na ojca ze zdumieniem, usiłując bez powodzenia powstrzymać dreszcz strachu na widok poważnej miny i słów ojca. Wyprostował się jeszcze bardziej, niemal spodziewając się, że usłyszy trzask swoich napiętych barków. Czekał w milczeniu, patrząc, jak jego ojciec usiłuje opanować falę rzadkich, niemęskich emocji. Pan Darcy wstał od biurka i odwrócił się do okna wychodzącego na plac. Oparł się ciężko o okienną ramę i patrzył niewidzącym wzrokiem. - Twoja matka, mój chłopcze, nie czuje się dobrze. Lekarze… - westchnął nierówno – Lekarze nie mogą się zdecydować co do leczenia, ale co do jednego są zgodni: że nic nie można zrobić – odwrócił udręczony, zbolały wzrok na pobladłą twarz syna – Będzie z nami przez rok, może trochę dłużej, ale na pewno nie dwa. I będzie odczuwać… silny b-ból – zakrztusił się przy ostatnich słowach, ale opanował się i stanął prosto – Musimy być dzielni i… - Nie ! Ojcze ! - przerwał mu zduszony okrzyk Darcy’ego. Mama umierająca ? Mama ? Nie mógł pogodzić się ze słowami ojca. Zachwiał się na nogach, a żołądek podszedł mu do gardła. Nie, nie, to niemożliwe ! Spojrzał raz jeszcze w twarz ojca i nie znalazł w niej nic, co wsparłoby jego sprzeciw. - Fitzwilliamie ! Ojciec podszedł do niego z wyciągniętą ręką, ale Darcy odsunął się. Jego oczy, pełne niemożliwych do powstrzymania łez, płonęły w bezkrwistej twarzy. - K-kiedy… - wykrztusił. Gardło odmawiało mu posłuszeństwa – Kiedy mogę ją zobaczyć ? - Czeka na ciebie po naszej rozmowie – odparł pan Darcy, przełknąwszy ciężko, gdy jego syn zadrżał. Tak szybko ? Darcy wstrząsnął się. Jak ma… jak będzie mógł ? - Mama nie życzy sobie, żeby mówiono o tym, ani żeby wiedziano o jej stanie. Musimy to uszanować, mój synu i zachowywać się tak, jak przedtem. I chociaż wszystkie nasze uczucia się temu sprzeciwiają, są święta… - przerwał, niezdolny ukryć bólu, który zmusił go do kolejnego głębokiego westchnienia – Musimy dalej przygotowywać święta i robić wszystko tak, jak zawsze. Nie wiem, jak damy radę, ale takie jest życzenie mamy, więc tak będzie – nagle podszedł do syna i chwycił go za ramiona – Nie możemy jej w tym zawieść, Fitzwilliamie. Nie mam pojęcia, jak to zniesiemy, ale musimy, ze względu na nią. Obiecaj… - przerwał i przyjrzał się twarzy syna – Powiedziałem, że jesteś młodym mężczyzną i to jest prawda – puścił go i czekał, aż Darcy spojrzy mu w oczy – Raczej daj mi słowo – zażądał cicho – Czy mam twoje słowo, że zrobisz tak, jak prosi mama, że zachowasz się tak, jak ona sobie tego życzy ? Darcy odwrócił wzrok. Wargi mu drżały, a gorące łzy spływały po policzkach. Jak ojciec mógł tego od niego żądać ? To było niemożliwe… Nieprawdopodobne ! Zacisnął powieki i wytarł łzy wierzchem dłoni. Mama ! Jego serce krzyczało. Czuł się chory, chory i słaby jak dziecko, nie jak młody mężczyzna, jakim chciał go widzieć ojciec. Wiedział, czego od niego oczekuje, że musi odpowiedzieć. Ale to było tak bardzo trudne. Pociągnął nosem i odchrząknął, tylko po to, żeby poczuć pieczenie w żołądku. - Tak, ojcze – odpowiedział schrypniętym głosem – Masz moje słowo… jako dżentelmena. |