Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro podóży Kopernik
Temat: Unikajcie BP Kopernik - byłam z nimi w Tunezji Unikajcie BP Kopernik - byłam z nimi w Tunezji Wróciłam z Tunezji byłam z biurem Kopernik. ODRADZAM WSZYSTKIM TO BIURO Z oferty biura wybrałam hotel El Menzah 4* w Hammamecie. Już na lotnisku przedstawiciel biura spóźnił się, bo on wiedział, że godzina wylotu jest przesunięta a my nie, pewnie nie przeszkadzałoby mi to gdyby nie późniejsze wydarzenia. Po wylądowaniu na lotnisku zapakowano nas do autokaru i pani rezydent miedzy słowami, którą mamy godzinę, a jaka ładna pogoda poinformowała nas, że niestety nie ma miejsc w hotelu El Menzah i zostaniemy zakwaterowani w Monastirze w hotelu Helya 4*, że piękny hotel lepszy niż El M itd. Zdziwienie nasze było ogromne kiedy ujechaliśmy 200 m i znaleźliśmy się pod hotelem na przeciwko lotniska i to był ten hotel cudo. Nieświadomi niczego wysiedliśmy z autokaru i poszliśmy do hotelu na nasze szczęście wszyscy z szoku się otrząsnęli (razem z dziećmi 21 osób) i powiedzieliśmy, że nie zgadzamy się na zmianę hotelu rezydentka powiedziała, że w okolicy (Hammamet Sossue) nie ma żadnego wolnego hotelu i musimy tu zostać. Po AWANTURZE (początkowo staraliśmy się zachowywać w sposób kulturalny, ale niestety nie przynosiło to żadnych efektów) obiecano nam że w tym hotelu zostaniemy 3 dni a później zostaniemy przewiezieni do hotelu El M. i dostaniemy dodatkowo opcje AL. (zażyczyliśmy sobie tego na piśmie bo rezydentka p. Liliana nas już na wstępie okłamywała) zgodziliśmy się. Po uzgodnieniu tych warunków p.Liliana odjechała. Niemotami nie jesteśmy i nie była to nasza pierwsza podróż zagraniczna, ale byłam zdziwiona, kiedy jeszcze 2 godziny czekaliśmy na zakwaterowanie, po czym okazało się, że pokój który został nam przydzielony jest nie posprzątany i musimy jeszcze poczekać (my jak my, ale były tam rodziny z małymi dziećmi które były już zmęczone).Kiedy w końcu weszliśmy do pokoju okazało się, że mamy mrówki, ale to nie było najgorsze bo chodziły po przeciwległej stronie niż łóżko ( w innych pokojach gdzie spały małe dzieci mrówki były w łóżku) niestety "wylosowaliśmy" pokój z oknem na śmietnik i nie można go było otworzyć bo smród był okropny, a klimatyzacja nie działała więc chyba nic więcej nie musze dodawać (brak lodówek , które miały być zagwarantowane w El m.) Spotkanie z p. rezydent było wyznaczone następnego dnia, po telefonach wykonanych do Polski zjawiła się o godzinę wcześniej (nie będę opisywała jedzenia w tym hotelu, bo szkoda słów ani próby przespania nocy) z propozycja dla osób które miały być w Tunezji tylko 1 tydzień, że zostaną przeniesieni do hotelu 5* koło Tunisu, a reszta zostaje na 3 dni( bo nie ma miejsc już dla reszty). Po tak spędzonej nocy nie miałam ochoty być w tym hotelu ani minuty dłużej, po kolejnej awanturze i telefonach do Polski miejsca się znalazły (jedno musze przyznać grupa była zgrana ci którzy byli na 7 dni nas popierali i walczyli równie zawzięcie o nas). Tego samego dnia odbył się transfer do hotelu Khamsa (autokar spóźnił się 1,5 h). Hotel cudo nie mogę narzekać wszystko perfekcyjnie dopracowane . W tym hotelu mieliśmy być 7 dni później mieli nas przewieźć do El. M (droga trwa 2h). Naprawdę hotel bardzo dobry, przez ten tydzień wypoczęliśmy i już prawie rozgrzeszyliśmy biuro, niestety Kopernik zaliczył kolejną wpadkę. Transfer do Hotelu El Menazh przewidziany był na godzinę 12:00 mieliśmy pojechać osobami wylatującymi tego dnia do Polski. O godzinie 11:30 wszyscy z bagażami zjawili się w holu wymeldowaliśmy się i czekaliśmy, czekaliśmy, czekaliśmy.... O godzinie 14:00 pojawił się, faks że mamy zostać jeszcze jeden dzień w tym hotelu po telefonach do polski i rezydentek (były bardzo zdziwione, że ktoś miał odlecieć do Polski) ustalono transfer na dzień następny na godzine 12:00 w międzyczasie okazało się że nie wszyscy maja przedłuzona o 1 dzien rezerwację, ponieważ hotel był naprawdeęna poziomie wszystko udało się szybko wyjasnic. Nastepnego dnia ponownie zjawilismy sie w holu i o godzinie 12:15 zaczelismy wydzwaniac do rezydentki (tym razem rezydentka była pani Anna jeszcze gorsza od poprzedniej, rzucała słuchawka nie chciała z nami rozmawiać) cały czas nas zwodziła, że autokar wyjechał, stoi w korku, jest juz blisko hotelu itd. Po godzinie 13:00 recepcjoniści tego hotelu załatwili nam transport do Hammametu.Kiedy dotarlismy do El Menazah musielismy znowu czekac na pania rezydent bo sprzedawała wycieczki (chyba to tylko umiała robic), a to ze my czekamy od dwóch dni na rozmowe z nia mało ja interesowało. Jej zachowania nie bedę opisywała bo naprawde szkoda słow. Podsumowując przez takie biura i rezydentki Polacy wychodza na awanturników, bo musza się wykłócać o to za co zapłacili, o czasie i nerwach które straciliśmy nie wspomne. Pozdrawiam. Temat: Kopernik - pozew zbiorowy Kopernik - pozew zbiorowy Ja jestem 12 000 pln do tyłu. Dostałem informacje odnośnie wystąpienia kancelarii adwokackiej z roszczeniem do Skarbu Państwa. Będą szykować pozew zbiorowy. Może to ostatnia nadzieja na odzyskanie naszych pieniędzy Według art. 7 dyrektywy 90/ 314/EWG z 13 czerwca 1990 roku w sprawie zorganizowanych podróży, wakacji i wycieczek, na wypadek niewypłacalności organizator lub punkt sprzedaży detalicznej, który jest stroną umowy powinni zapewnić dostateczne zabezpieczenie, które umożliwi zwrot nadpłaconych pieniędzy, a także powrót klienta z podróży. Dyrektywa została wdrożona do polskiego prawa przez ustawę z 29 sierpnia 1997 r. o usługach turystycznych. Według art.5 ust.1 organizator turystyki oraz pośrednik turystyczny powinni zawrzeć umowę gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej lub też umowę ubezpieczenia w zakresie pokrycia kosztów powrotu klienta do kraju na wypadek, gdy organizator lub pośrednik mimo obowiązku nie zapewni tego powrotu, a także na pokrycie zwrotu wpłat wniesionych przez klientów w przypadku niewykonania zobowiązań umownych. Według art. 5 ust. 6 ustawy, z sumy określonej w umowie gwarancji bankowej, umowie gwarancji ubezpieczeniowej lub umowie ubezpieczenia pokrywane są w pierwszej kolejności koszty sprowadzenia osób do kraju. Jeżeli pozostała suma gwarancji jest niewystarczająca na zwrot wszystkich wpłat wniesionych przez poszkodowanych klientów, wówczas wypłaty obniżane są proporcjonalnie do wysokości pozostałej sumy. Takim zapisem ustawodawca dopuszcza sytuację, kiedy kwota zabezpieczenia finansowego organizatora turystyki i pośrednika turystycznego nie jest wystarczająca na zaspokojenie wszystkich roszczeń, które powinny zostać objęte ochroną. Szczegółowe przepisy dotyczące zawierania umów gwarancji bankowych i ubezpieczeniowych znajdują się w rozporządzeniu ministra finansów z 14 lutego 2005 roku w sprawie minimalnej wysokości sumy gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej, która jest wymagana w związku z działalnością organizatorów turystyki i pośredników turystycznych. Według rozporządzenia minimalna wysokość sumy gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej wynosi 6% rocznych przychodów z tytułu wykonywanej działalności, jednak nie mniej niż 30 000 euro, 7500 euro, 6000 euro oraz 4500 euro w zależności od miejsca oferowanych imprez turystycznych. Art. 7 dyrektywy nie został prawidłowo implementowany do prawa polskiego. Dlatego też spełnione są przesłanki odpowiedzialności odszkodowawczej państwa członkowskiego Unii Europejskiej z tytułu nieprawidłowej implementacji dyrektywy. Oznacza to: naruszenia normy dyrektywy, która skierowana jest na przyznanie praw jednostkom, a treść tych praw może zostać zidentyfikowana, naruszenie jest wystarczająco poważne, występuje bezpośredni związek przyczynowo- skutkowy między nieterminową lub nieprawidłową implementacją normy dyrektywy, a szkodą wyrządzoną jednostce. Dlatego możliwe jest wystąpienie z powództwem odszkodowawczym wobec państwa polskiego. Klienci mogą powołać się na istniejące już w tym zakresie orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Art. 7 dyrektywy przyznaje indywidualne prawa jednostce. W orzeczeniu stwierdzono, że art. 7 dyrektywy nie został w sposób prawidłowy implementowany, kiedy suma ubezpieczenia lub gwarancji bankowej ustalana jest na podstawie pięcioprocentowego obrotu biura podróży z odpowiadającego kwartału roku poprzedniego, natomiast w wypadku przedsiębiorcy rozpoczynającego działalność na podstawie szacowanego obrotu. Podaję kontakt do kancelarii dla zainteresowanych KANCELARIA ADWOKACKA ANDRZEJ MAZUR I WSPÓLNICY SP. K. telefon/fax: 032 230 79 80 e-mail: kancelaria@amiw.pl Temat: I znowu myśleli,. że im się należy nie wiesz co to jest przenosnia zle sie wyrazilem..chodzilo o sarkazm.... nie wiem co wyskakujesz z lublinem > > nie rozumiesz sarkazmu to juz nie moja wina > ale przyznasz ze gosc co to pisal sie osmieszym rozumiem sarkazm, ale nie wiem co ma do mojej wypowiedzi cos co powiedzial jakis gosciu? moze podasz jakis zwiazek przyczynowo- skutkowy? to ty jestes zakompleksionym mieszkancem miasta, ktory podwyzsza > > swoje ego piszac jak to torun wszedzie jest znany... > > prosze o ctytat, albo masz problemy ze zrozumieniem prostego tekstu > albo twoje zakompleksienie jest tak wielkie ze juz wymyslasz fakty > na potrzeby watkow mam ci wklejac te wszystkie cytaty jak to typowa wycieczka po polsce zalicza torun? jak to torun jest szeroko w swieci znany? jak to kopernik ( no i oczywiscie miejsce jego urodzenia) jest znane w swiecie? to ty stawiasz > > torun w jednej lidze z gdanskiem i krakowe, poznaniem i warsawa > > widzisz, nie rozumiesz nawet prostych tekstow. Po pierwsze bez > Poznania!!! to troche dziwne, bo poznan dwiedza duzo wiecej turystow niz torun, a porownyalnie z wroclawiem i gdanskiem( a nawet wiecej) www.intur.com.pl/turysci2006.htm jakos torunia tam nie widac....wiec chyba czesciej odwiedzaja poznan niz torun... Po drugie pisalem o regularnych wycuieczkach organizowanych przez > biura podrozy skierowanych na poznanie Polski > Gdansk Torun Wawa Wroclaw Krakow jest najpopularniejsza moze jakies zrodlo? a malbork, wieliczka, poznan? Jak chcesz to sprawdz sobie i popytaj o wycieczki tego typu > Poznan jest rzadko, Lublina tez nie widac strona ktora ci podalem mowi co innego....a jakos nie ma powodow,zeby miala klamac.... Ja pisalem kiedys w osobnym watku o wycieczkach z zagranicy w > kontekscie bydgoskiego lotniska. Bedzie super ciezko bo jak > przyjezdzaja "na caly kraj" to zaczynaja albo w Gdansku, Wawie albo > w Krakowie. Dlatego ja nie widze wiekszych szans na to aby tacy > turysci byli sila napedawa waszego lotniska tylko, ze kiedys napisales, ze to lotnisko istnieje tylko dzieki toruniowi...wiec jak sie te slowa maja do tego? ale jak widac masz problem ze zrozumieniem najprostszych tekstow > wiec przepraszam za dluzszy troche bardziej skomplikowany > jestem pewien ze nie zrozumiesz wiec nie komentuj ty masz chyba problemy,ze zrodlem informacji na pewno nie mam tych kompleksow jesli chodzi o miejsce zamieszkania > ty niestety masz je na pewno nie masz? a te twoje wywody o turystyce niczym nie poparte? no gdzie jest torun na tej stronie instytutu tutrystyki?przeciez to taka turystyczna potega.... po raz kolejny omijasz niewygodne dla siebie teksty, czyli o popularnosci kopernika...sprawdziles juz to? dlaczego sie do tego nie odniesiesz? niepotrafisz przyznac sie do bledu? Temat: Nie jedźcie nad morze! Nie jedźcie nad morze! www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040804/prawo/prawo_a_4.html Prawo reklamy Polska Izba Turystyki sprzeciwia się kampanii negatywnej Heyah zachęcając, odstrasza Kampania reklamowa firmy Heyah - "Nie jedźcie nad morze", "Nie jedźcie na Mazury", "Nie jedźcie w góry" - wzbudza kontrowersje i otwiera dyskusję, czy negatywna reklama może naruszać prawo lub dobre obyczaje. Kampanii Heyah sprzeciwia się Polska Izba Turystyki. Twierdzi, że szkodzi ona branży turystycznej. - Billboardy Heyah odstraszają od wyjazdów krajowych. Mało, że tego lata pogoda nie dopisuje, to jeszcze pojawia się kampania, która godzi w interesy branży turystycznej. W niektórych ośrodkach jest o 40 proc. mniej turystów niż w zeszłym sezonie - mówi Jan Korsak, prezes Polskiej Izby Turystyki. Przekorny negatyw Przeciwko firmie Heyah (to operator telefonii komórkowej) Izba wystąpiła do Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji. Chciała, by UOKiK nakazał zdjęcie reklam. Agata Borowska, rzeczniczka Heyah, wyjaśniała w mediach, że właściciele hoteli i ośrodków opacznie zrozumieli sens kampanii. Przywołała inne hasła: "Nie wychodź z domu", "Nie kontaktuj się z przyjaciółmi", przekonując, że w reklamach tych chodzi o przekorną negację. Zresztą na każdym billboardzie jest również słowo: negatyw, żeby przekaz rozumieć odwrotnie. Heyah twierdzi, że kampania ma zachęcać do wyjazdów, m.in. nad morze, gdzie firma organizuje wiele imprez, głównie dla młodzieży. Konsumentom nie zagraża UOKiK nie podjął postępowania przeciwko Heyah. Wyjaśnił, że Urząd reaguje wówczas, gdy czyn nieuczciwej konkurencji zagraża interesom konsumentów lub je narusza. Według UOKiK kampania konsumentom nie zagraża. Jeśli natomiast PIT uważa, że te reklamy zagrażają interesom branży turystycznej, czyli sprawa dotyczy nieuczciwej konkurencji między przedsiębiorcami, Izba może pozwać Heyah do sądu. - Będziemy bronić branży. Negatywna informacja zapada w świadomość konsumenta. Jeśli na 15 marek samochodów o jednej powie się źle, to klient wybierze spośród 14 pozostałych - zaznacza J. Korsak. - Wystąpiliśmy do UOKiK, ponieważ pojedynczemu przedsiębiorcy, który przygotował się do sezonu, zaangażował środki, nie udałoby się przed sądem dowieść, jakie poniósł straty przez tę kampanię. Niestety, Urząd nie dopatrzył się nieuczciwej konkurencji - konkluduje prezes PIT. Względy etyczne - Dziwę się, że UOKiK nie zareagował. Reklama negatywna wprowadza w błąd. To tak jakby powiedzieć: nie chodźcie do sklepów danej sieci - mówi prof. Mirosław Nesterowicz z Uniwersytetu im. Kopernika w Toruniu. - Reklama tego rodzaju narusza też interesy majątkowe, i to nie tylko biur podróży - także wszystkich, którzy przygotowali ofertę dla turystów: hotelarzy, właścicieli restauracji, a także tych, którzy wydzierżawili miejsca pod małą gastronomię, pola kempingowe i namiotowe. Reklama, z założenia przewrotna, nie powinna godzić w interesy osób trzecich, w tym wypadku sektora turystycznego. Dlatego należałoby uznać ją za niedozwoloną - uważa prof. Nesterowicz. Bohdan Pawłowicz, dyrektor generalny Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy, nie ocenił tak rygorystycznie kampanii Heyah. - Reklama ta kierowana jest do młodzieży. Powstaje więc pytanie, czy z jej punktu widzenia takie hasła należałoby piętnować - zaznacza B. Pawłowicz. Zapowiada, że powstanie kodeks etyki reklamy, nad którym pracują firmy i stowarzyszenia z branży reklamowej. Kodeks dokładnie określi to, czego nie precyzują przepisy: kiedy reklama narusza dobre obyczaje. Do sądu ds. reklamy (składającego się z arbitrów), który ma powstać przy stowarzyszeniu, będzie mógł się zwrócić nie tylko przedsiębiorca, który uważa, że dana reklama szkodzi jego interesom, lecz także konsument, który czuje się reklamą dotknięty lub ocenia, że godzi ona w morale lub narusza dobry smak. Hanna Fedorowicz Temat: Tajemnica splita rozwiązana! Ślad prowadzi do... zbalansowany napisał: > No to mineliscie sie tez ze mna. Bylem we Lwowie 8 dni na samym poczatku > czerwca (fantastyczna pogoda). Ja wprawdzie z Krakowa, > ale moj ojciec ze Lwowa ... Niestety, "ja ze Lwowa" to juz mało kto moze powiedzieć. My prawie wszyscy, którzy mówimy o swoim lwowskim pochodzeniu, jesteśmy juz Lwowiakami urodzonymi gdzie indziej i wielu z nas w ogóle jeszcze nie miało okazji Lwowa zobaczyć na oczy... Autentyczną Lwowianką jest moja Mama, która przemieszkała 27 lat w domu przy ulicy Stryjskiej 24 (nieco zaskakujacy dla nieobznajmionych dobrze z historia tamtego regionu moze byc fakt, ze Mama, nie ruszajac się w ogóle z tego jednego mieszkania, żyła w ciagu tych 27 lat w 6-ciu czy nawet 7-miu róznych państwach...). Od dawna planowaliśmy pojechac wiekszą grupą do Lwowa z Mamą jako "przewodnikiem". Dwa razy wyprawy nie doszły do skutku, bo Mama raz w ostatniej chwili zachorowała, a następnym razem, tez wkrótce przed planowanym terminem, przewróciła sie na ulicy i zwichnęła kostkę. Tego lata Mama długo sie wahała, czy ma jeszcze siły na taka wyprawę - bo przecież w październiku kończy 90 lat! Ale w końcu sie zdecydowała i chyba jest bardzo zadowolona, ze sie odważyła, bo zniosła tę 5-ciodniowa "lwowska przygodę" nadspodziewanie dobrze. W znacznej wmierze to zasługa mojej żony, która była główna organizatorka całej imprezy i wymyśliła taki plan, ze podróz była bardzo niemecząca, a warunki na miejscu znakomite. Moja żona, która ma niesamowity "węch" w podobnych sprawach, "wyniuchała" doprawdy fantastyczne zakwaterowanie. Firma turystyczna, którą znalazła, po prostu wykupiła kilka mieszkań w domu, w którym ma swoje biuro - no i wynajmuje je przyjezdnym. W kazdym takim apartamencie jest kuchnia z pełnym wyposażeniem (nawet zmywarka do naczyń jest i mikrofalówwka), sypialnia (lub dwie sypialnie ) i "living room". Nas miało byc według pierwotnych planów 9 osób, więc dostalismy 3 apartamenty, jeden na dwie, jeden an trzy, i jeden na cztey osoby. Ten najmniejszy kosztował $30 za doba, a ten najwiekszy $70, i to wszystkie ceny w bezwartosciowych dolarach USA! Wiec w ogóle niemal za darmo! A lokalizacja była wyśmienita, bo budynek był przy ulicy Kopernika na przeciw tego kasyna "Split", które sfotografowałem. Więc punkt taki, ze lepszego trudno sobie wymarzyć! Jakby kogos interesował adres tej firmy, to ja chętnie podam. Nie maja jeszcze strony na internecie, ale maja e-mail i dobrze m owia po nagielsku. A propos żarcia: lwowskiej gastronomii jeszcze daleko do takiego poziomu, do którego wzniosła sie już polska - ale zjeśc mozna dobrze i niedorogo w wielu restauracjach. A my sobie robilismy "rodzinne" sniadanka i kolacyjki w największym z naszych trzech apartamentów, i tylko obiad spozywalismy na mieście. Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 211 rezultatów • 1, 2, 3 |