Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro pracy Dania
Temat: Nowe tramwaje w Elblągu "JUŻ SĄ"! Czy nie wystarczy czasem zajrzeć na stronę? Oto ta wiadomość prosto ze strony alstom.pl " ALSTOM Power Sp. z o.o. jest spółką znaną wcześniej pod nazwą ABB Zamech Ltd, powstałą na bazie asortymentu turbinowego i odlewniczego dawnych Zakładów Mechanicznych "Zamech" w Elblągu. W dniu 31.12.2001 elbląska spółka przejęła ALSTOM Power Generators Sp. z o.o. - wrocławskiego producenta turbogeneratorów (dawniej Dolnośląskie Zakłady Wytwórcze DOLMEL, potem ABB Dolmel Ltd). Udziałowcami w ALSTOM Power Sp. z o.o. są: holenderska spółka ALSTOM N.V. (należąca do koncernu ALSTOM), pracownicy ALSTOM Power Sp. z o.o. oraz Towarzystwo Inwestycyjne "DOLMEL" Sp. z o.o. Przedmiotem działalności spółki jest: produkcja turbin parowych i gazowych; produkcja turbogeneratorów chłodzonych powietrzem, wodorem oraz wodą i wodorem; projektowanie, instalowanie, remonty i serwis turbin parowych i gazowych; projektowanie i zarządzanie realizacją nowych i modernizowanych obiektów energetycznych; świadczenie usług serwisowych w zakresie generatorów i ich wyposażenia; projektowanie i dostawy turbokompresorów dla tłoczni gazu; wykonawstwo odlewów ze staliw węglowych nisko i wysokostopowych, z żeliwa sferoidalnego i wieloskładnikowych brązów aluminiowych; Oferowane przez spółkę wyroby i usługi spełniają najwyższe wymagania klientów. Jest to możliwe dzięki posiadanej wiedzy technicznej własnej i licencyjnej (z koncernów ABB i ALSTOM), wysokiej kulturze wytwarzania i świadczenia usług oraz ogromnemu szacunkowi dla pracy. Potwierdzeniem doświadczeń, wiedzy i umiejętności załogi, są uzyskane przez spółkę certyfikaty Systemu Zarządzania Jakością według normy ISO 9001, Systemu Zarządzania Środowiskowego według normy ISO 14001. Systemu Zarządzania Bezpieczeństwem i Higieną Pracy według OHSAS 18001 i PN-N- 18001 W skład spółki wchodzą następujące zakłady: Zakład Metalurgiczny, Zakład Turbin, Zakład Elektrowni Parowych, Zakład Elektrowni Gazowych, Zakład Serwisu, Zakład Produkcji Generatorów, Biuro Techniczno-Handlowe Generatorów, Biuro Serwisu Generatorów. Spółka jest członkiem m.in. Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Odlewów, Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska, Polskiego Komitetu Światowej Rady Energetycznej, Polskiego Forum Akademicko - Gospodarczego, Gdańskiego Klubu Biznesu, Klubu 500, Izby Energetyki Przemysłowej, Polskiego Towarzystwa Zaplecza Produkcyjno - Remontowego Energetyki, Warmińsko - Mazurskiego Klubu Biznesu, Elbląskiej Izby Przemysłowo Handlowej, Elbląskiej Fundacji Akademickiej, Dolnośląskiej Izby Gospodarczej, Związku Pracodawców Dolnego Śląska. ALSTOM Power Sp. z o.o. ul. Stoczniowa 2 82-300 Elbląg tel.: +48 55 239 22 00 fax: +48 55 232 49 76 ALSTOM Power Sp. z o.o. w Elblągu, Oddział we Wrocławiu ul. Fabryczna 10 53-609 Wrocław tel.: +48 71 356 52 00 fax: +48 71 355 17 42 ORAZ ALSTOM Power FlowSystems Sp. z o.o. działa w ramach grupy FlowSystems, która dysponuje sześcioma nowoczesnymi fabrykami rur i elementów preizolowanych. Zlokalizowane są one w Polsce (2), Danii, Szwecji (2) i Finlandii. Potencjał produkcyjny i obroty grupy stawiają ją na pozycji największego w Europie dostawcy elementów do budowy rurociagów preizolowanych. Więcej informacji o Grupie FlowSystems znajduje się pod adresem www.flowsystems.alstom.com Nazwa firmy: ALSTOM Power FlowSystems Sp. z o.o. Adres: 82-300 Elbląg, Malborska 60 Telefon: 055 239 23 11 Fax: 055 233 43 49 Temat: Wurth-Polska. Jakie warunki pracy PH? Gość portalu: motor napisał(a): > xxx napisal ze za place w naszej firmie po czesci odpowiada banda politykow. > Nie zgadzam sie nikt nie powiedzial ze handlowiec w wurth polska musi zarabiac > place minimalna, sa firmy gdzie przedstawiciel dostaje od razu podstawy 3000zl > brutto, trzeba oczywiscie miec skonczone studia, znacz angielski, a wiec > wymagania sa wieksze niz w naszej firmie, jezeli chcemy juz kogos obwiniac za > taki stan rzeczy to wlasnie zarzad wurth polska, ktory ustalil dosc niskie > wymagania i dotych wymagan ustalil place, a ze przychodza ludzie ktorzy > ukonczyli studia wyzsze, to jest wlasnie efekt bezrobocia panujacego w polsce A ja się z Kolegą „xxx” mogę zgodzić:) Na ile złotóweczek wycenia naszą pracę firma zależy wprawdzie od niej, ale ustawowy poziom płacy minimalnej także MA WPŁYW na wynagrodzenie GWARANTUJĄC „minimum”, jakie otrzymasz od pracodawcy- gdyby ta kwota była większa to także niektórzy z nas zarabialiby lepiej niż obecnie…to tak gwoli ścisłości. Przy okazji pozwolę sobie jako ciekawostkę przytoczyć fragment artykułu z miesięcznika „Płaca” …”Europejskie Biuro Statystyczne z siedzibą w Brukseli - Eurostat - przygotowało opracowanie na temat płacy minimalnej w Europie, zarówno krajach członkowskich Unii Europejskiej, jak i krajów kandydujących. Z opracowania wynika, że ustawowa płaca minimalna stosowana jest w 9 spośród 15 krajów członkowskich (nie stosują jej Austria, Dania, Finlandia, Niemcy, Szwecja oraz Włochy) oraz 12 spośród 13 krajów kandydujących (odpowiednio Cypr). Opracowanie to ukazało się w styczniu 2003 roku. Wynika z niego, że rozpiętość płacy minimalnej w rozpatrywanych krajach jest kolosalna - waha się ona od 56 euro (Bułgaria) do 1369 euro miesięcznie (Luksemburg). W najbardziej rozwiniętych krajach 15-ki płaca minimalna kształtuje się na poziomie 1000 euro osiągając pułap w przypadku krajów Beneluksu. W opracowaniu zaprezentowano również kraje kandydujące. Okazuje się, że w ich przypadku płaca minimalna jest niższa nawet dziesięciokrotnie. Dotyczy to przede wszystkim Łotwy, Słowacji, Litwy oraz Estonii. Natomiast najniższa płaca minimalna spośród wszystkich krajów kandydujących notowana jest w Bułgarii oraz Rumuni. W czterech krajach kandydujących - Turcji, Czechach, Polsce oraz Węgrzech wysokość tej płacy jest dwukrotnie wyższa od wcześniej wymienionej grupy. Jednak prawdziwymi liderami wśród krajów kandydujących są Słowenia oraz Malta, których płace minimalne ustanowione są na poziomie porównywalnym z Portugalią oraz Hiszpanią. Dla porównania ustawowa płaca minimalna w USA wynosi 877 euro, jednak trzeba mieć na uwadze, że poszczególne stany mogą ją ustalać na poziomie wyższym, co też czynią”. Wymagania, co do wykształcenia i umiejętności wcale NIE MUSZĄ przekładać się „z automatu” na lepszą płacę, szczególnie w firmie handlowej, której zależy przede wszystkim na jak najlepszych wynikach (efektach) pracownika (poziomie sprzedaży) i za to właśnie firma płaci handlowcom. Moim zdaniem gdyby Wurth Polska nawet i zwiększył wymagania, co do zatrudnianych osób to niekoniecznie zwiększyłby jednocześnie oferowane wynagrodzenie, chociaż z drugiej strony, jeśliby tego nie uczynił to przy zbyt wygórowanych wymaganiach w stosunku do oferowanej płacy firma mogłaby mieć trudności z pozyskaniem pracowników o takich kwalifikacjach. I na koniec jeszcze parę słów przy okazji poruszenia tematu wynagrodzeń. W coraz większej liczbie firm handlowych daje się zaobserwować tendencję ZMNIEJSZANIA w wynagrodzeniu udziału pensji stałej na rzecz dodatkowej (motywacyjnej) jego części („prowizji” od obrotu). Jest to zresztą działanie logiczne, ponieważ, tym samym firma nagradza lepiej tych handlowców, którzy starają się i osiągają wyniki. Pomijając fakt, że w firmie Wurth Polska podstawa wynagrodzenia (pensja stała) jest rzeczywiście niska to ZNACZNIE WIĘKSZYM PROBLEMEM są trudności z osiągnięciem takiego poziomu sprzedaży („obrotów”) przez PH by prowizja (wraz z „podstawą”) dała SATYSFAKCJONUJĄCĄ PŁACĘ (adekwatną do poświęconego czasu i wysiłku). Wiecie doskonale, że są w naszej firmie handlowcy (szczególnie dotyczy to tych z krótkim stażem, ale niekoniecznie) i NIE SĄ TO JEDNOSTKI, którzy „robią tak niskie obroty”, że prowizji za sprzedaż w ogóle nie otrzymują a jeśli już są to „śmieszne sumy”… jest to moim zdaniem efekt „przerostu zatrudnienia”, korzystny jedynie dla „Niemca” i już o tym wcześniej pisałem jak również o „lekarstwie”- rozsądnej polityce zatrudnienia. Szczerze mówiąc nie znam drugiej takiej firmy, gdzie takie KURIOZUM istnieje(!) Może Wy znacie(?) Pozdrawiam Temat: Klan - streszczenia 1604-1607 cicha ostatni odcinek jaki był opisany to 1603 a ty z takimi "starociami"wyjeżdżasz" :-) 1604 Czesia próbuje dość nieporadnie pocieszyć Darka, który bardzo martwi się o córeczkę. Dopiero teraz tak naprawdę poczuł, że to jego dziecko. A nawet nie wie, gdzie jej szukać. Grażynka radzi, aby poradzili się prawnika, np. wuja Stefana. Krystyna spotyka na uniwersytecie Szymona. Chłopak przyznaje się, że myśli o zmianie uczelni. Monika chce wprowadzić do menu potrawy kuchni indyjskiej. Zaprasza Feliksa na kolację do restauracji, gdzie serwuje dania z tamtego regionu świata. Kinga wpada na Sadybę w odwiedziny do bliźniaków. Opowiada Elżbiecie o swoich poszukiwaniach pracy w Warszawie. Dopytuje się o Michała. Michał spędza czas na randce z Kają. Przy aromatycznej kawie w przytulnej kawiarni wyznaje dziewczynie, że bardzo dobrze czuje się w jej towarzystwie. Koziełło przyjmuje Edytę na wizycie kontrolnej. Nieśmiało wspomina, że Paweł chciał się koniecznie zobaczyć z obydwojgiem. 1605 Po wczorajszej rozmowie z Edytą Paweł jest przekonany, że ją zwolni z Elmedu. Koziełło zarzeka się, że chciał z nią wczoraj przyjść do niego, ale lekarka zasłoniła się swoim stanem emocjonalnym. Ku zaskoczeniu Darka Czesia mocno angażuje się w poszukiwanie Anulki. W administracji cmentarza oboje dostają numer telefonu do opiekunki grobu Wiesi i jej męża. Stefan informuje, jaka procedura ich czeka, ale i tak najpierw trzeba znaleźć Anulkę, a w tym może pomóc agencja detektywistyczna. Ola spieszy się na kolokwium. Przed drzwiami sali spotyka Adę,dziewczyna przekazuje jej rewelacje na temat Smosarskiego.Profesor pojechał do swojej żony prosić ją, żeby się z nim nie rozwodziła. Mariola pyta Deptułę, czy mogłaby przeprać kilka swoich rzeczy w jego pralce, bo jej własna odmówiła posłuszeństwa. Deptuła deklaruje się, że może spróbować naprawić urządzenie. Skruszona Edyta odwiedza Pawła w gabinecie. Prosi, żeby dał jej szansę i nie zwalniał jej z pracy. 1606 Paweł nadal jest zdecydowany zwolnić Edytę. Nawet jeśli jej wczorajsza skrucha była prawdziwa, nie może zatrudniać w klinice osoby, która zachowuje się tak nieobliczalnie. Krystyna usiłuje zmienić temat i przypomina mężowi o imieninach Agnieszki. Mimo wątpliwości Czesi Darek przekonuje ją, że chce wychowywać Anulkę. Zastanawia się, gdzie znaleźć dobrą agencję detektywistyczną. Czesia przypomina sobie o Bogdanie, znajomym Moniki. Jacek przynosi dobre wiadomości od prezesa. Niedługo będą mogli z powrotem przeprowadzić się do swojego wygodnego biura w Piasecznie. Przeziębiona Ola zostaje w domu i uczy się do sesji. Kinga wyciąga Michała z placu budowy na kawę. Po swoich różnych doświadczeniach zawodowych chciałaby się usamodzielnić i rozpocząć własną działalność, prosi więc Michała o pożyczkę. Monika i Feliks wybierają się wieczorem do kasyna. Deptuła odwiedza Mariolę, aby zreperować jej pralkę. Kiedy urządzenie zostaje uruchomione, Mariola wylewnie mu dziękuje. Profesor zostaje na noc. 1607 Deptuła budzi się w objęciach Marioli, która przekonuje go, że jego Basia na pewno chciałaby dla niego szczęśliwego życia. Michał spotyka się z Kingą i daje jej obiecane pieniądze. Przy okazji opowiada o swoim rozstaniu z Justyną. Feliks zastanawia się, dlaczego wczoraj w kasynie tak źle mu szło przy ruletce. Monika zostawia go w sypialni, a sama jedzie do restauracji. Po powrocie zastaje go w domu w fartuszku przygotowującego kolację. Elżbieta jedzie na ostatnie spotkanie promocyjne "Klanu", Jerzy zostaje w domu i bawi się z wnukami. Michał ma przejąć opiekę nad dziećmi, ale właśnie odbiera telefon od Kai z propozycją randki. Jak na skrzydłach pędzi do kafejki. Rozmowy przy kawie stają się coraz poważniejsze. W Klubie Księgarza Elżbieta przedstawia Konradowi Krystynę Lubicz. Redaktor rozpoznaje w niej świetnego tłumacza powieści Vujkovica. Po spotkaniu prosi obie panie o chwilę rozmowy, ma dla nich propozycję. Temat: Dlaczgo znowu nie Poznań??? Dlaczgo znowu nie Poznań??? serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3065726.html Cadbury Schweppes wybuduje na Dolnym Śląsku fabrykę gum do żucia. Koncern zainwestuje ponad 100 mln euro i zatrudni 500 osób Inwestor nie zdradza jeszcze dokładnej lokalizacji fabryki. Ale z naszych informacji wynika, że powstanie ona w podwrocławskich Kobierzycach, gdzie koncern ma już działająca od 1994 roku fabrykę produkującą wyroby czekoladowe. Pewne jest to, że fabryka powstanie na Dolnym Śląsku. - Na krótkiej liście są trzy miejsca. Spośród nich w ciągu kilku najbliższych tygodni wybierzemy ostateczną lokalizację - mówi Beata Grzegrzółka-Jóźwiak z Rowland Communications. Nowe przedsięwzięcie to największa inwestycja w branży spożywczej w Polsce, potwierdzona w 2005 r. Cadbury Schweppes ogłosił swoją decyzję równocześnie na giełdach w Londynie, Nowym Jorku i na konferencji w Warszawie. Dlaczego inwestor wybrał Polskę? - W grę wchodziło wiele czynników. Choćby pozytywne doświadczenia z dotychczasowej działalności, dobra lokalizacja naszego kraju i obecność wysoko wykwalifikowanej kadry - wymienia Judith Pickering, dyrektor Programu Inwestycyjnego w Cadbury Schweppes. W walce o inwestycję pokonaliśmy pozostałe kraje UE oraz Rumunię i Bułgarię. W ostatecznej rozgrywce okazaliśmy się lepsi od Węgier. - Choć pod względem kosztów pracy Polska zajęła trzecie miejsce, to wysokie oceny m.in. w infrastrukturze drogowej dały jej w sumie pierwsze miejsce - mówi Pickering. Budowa nowej fabryki powinna ruszyć już za kilkanaście tygodni. Produkcja bezcukrowych gum w pastylkach ma rozpocząć się w 2008 roku. Gumy produkowane w Polsce trafią przede wszystkim do krajów Europy Zachodniej i Północnej. serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3065707.html Kto zbuduje Salę Wartislavia Adam Domagała 13-12-2005, ostatnia aktualizacja 13-12-2005 20:28 W środę rozstrzygnięty zostanie konkurs na projekt wielkiej sali koncertowej na pl. Wolności Czyje dzieło stanie na placu Wolności, w pobliżu gmachu opery? I według czyjej koncepcji zostanie zmodernizowany cały plac? Godła, jakimi opatrzono wszystkie prace, zostaną rozszyfrowane dopiero po ogłoszeniu wyników konkursu. Do dziś nie ma nawet przecieków, kto się do niego zgłosił. Wiadomo jedynie, że do rywalizacji przystąpiło ponad 70 biur architektonicznych z całego świata: z Niemiec, Kanady, Norwegii, Danii, Belgii i Polski (najwięcej z samego Wrocławia). Do decydującego etapu zakwalifikowano 34 projekty. Plansze z wizualizacjami od poniedziałku wiszą w Muzeum Architektury. Oprócz międzynarodowego jury pod przewodnictwem holenderskiego architekta Erica van Egeraata (specjalizuje się w projektowaniu i adaptacjach przestrzeni użyteczności publicznej - jedną z jego ostatnich prac jest m.in. budynek ambasady Królestwa Holandii w Warszawie) nikt nie miał prawa ich zobaczyć. Całkowita tajność obrad jury jest jednym z warunków konkursu i jego naruszenie mogłoby być formalnym pretekstem do unieważnienia całego przedsięwzięcia - np. na wniosek firmy, która poczuje się niesprawiedliwie niedoceniona. Inwestycja ma pochłonąć aż 220 milionów złotych. Nosi roboczą nazwę: "Sala Wratislavia". W sali koncertowej - a właściwie wielofunkcyjnym centrum kulturalno-kongresowym - ma się znaleźć 1800 miejsc. Kiedy sala powstanie, Wrocław dołączy do elitarnego grona miast, w których bez wstydu ugościć będzie można największe gwiazdy, a publiczności nie trzeba będzie skazywać na bitwy przy kasie (w obecnym gmachu filharmonii jest mniej niż 500 miejsc). Na większy luksus i rozmach w naszej części Europy pozwolił sobie ostatnio jedynie Budapeszt. Niecały rok temu oddano tam do użytku nowoczesny Pałac Sztuki, składający się z sali koncertowej, opery i ogromnej przestrzeni muzealnej. Dziś jury rozdzieli nagrody - kolejno 50, 30 i 20 tys. zł. Władze miasta przystąpią teraz do indywidualnych negocjacji z laureatami konkursu. Dopiero ten etap wyłoni pracownię, która otrzyma zlecenie na przygotowanie szczegółowego projektu. W połowie przyszłego roku ogłoszony zostanie przetarg na generalnego wykonawcę. Inwestycja - na początku finansowana przez miasto, a w późniejszych etapach dotowana z budżetu państwa i ze środków Unii Europejskiej, ma ruszyć jesienią 2006 roku. Otwarcie sali koncertowej zaplanowane zostało na przełom 2009 i 2010 roku. DŚ: 9% wzrostu PKB 2005-2008 Autor: Gość: Mazim IP: 195.205.44.* Data: 14.12.05, 09:51 + dodaj do ulubionych wątków skasujcie post + odpowiedz Temat: szukam porady szukam porady szukam pracy na produkcji,z racji doświadczenia,poniżej przedstawiam spis firm przemysłowych w Łodzi,i tu mam prośbe do Was,z którymi firmami wogóle nie zawracać sobie głowy,a które wziąść pod uwage?? dzieki za fatyge ABB Elta Sp. z o.o. (Szwecja/Sweden) - ul. Aleksandrowska 67/93 Allmendinger Sp. z o.o. (Szwajcaria/Switzerland) - ul. Łąkowa 11 Amcor Polska Sp. z o.o. (Australia) - ul. Aleksandrowska 55 Asco Joucomatic Sp. z o.o. (Holandia/Holland) - ul. Kurczaki 130 Barry Callebaut Polska Sp. z o.o. (Francja/France) - Nowy Józefów 36 BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego Sp. z o.o. (Niemcy/Germany) - ul. Papiernicza 7 Cablex-P. Sp. z o.o. (Słowenia/Slovenia) - ul. Papiernicza 7 Cebal Tuba Sp. z o.o. (Francja/France) - ul. ks. Tymienieckiego 22/24 Coats Polska Sp. z o.o. (Wielka Brytania/Great Britain) - ul. Kaczeńcowa 16 Coca-Cola Beverages Polska Sp. z o.o. (Wielka Brytania/Great Britain) - ul. Traktorowa 139/141 Coco-Werk Polska Sp. z o.o. (Niemcy/Germany) - ul. Dąbrowskiego 225/243 Corning Cable Systems Polska Sp. z o.o. (USA) - ul. Brzezińska 5/15 Daewoo Fonica Sp. z o.o. (Korea) - ul. Wróblewskiego 16/18 Dossche Sp. z o.o. (Belgia/Belgium) - ul. Tokarzewskiego 7-12 Drahtzug Stein (Niemcy/Germany) - ul. Techniczna 8/10 Dyrup Sp. z o.o. (Dania/Denmark) - ul. Dąbrowskiego 238 East West Spinning Sp. z o.o. (Niemcy/Germany) - ul. Lodowa 85 EGO (Niemcy/Germany) - ul. Techniczna 2/4 Falcon Sp. z o.o. (Pakistan) - ul. Piotrkowska 82 (biura) GE Power Controls S.A. (USA) - Lodowa 88 General Beton Polska Sp. z o.o. (Włochy/Italy) - ul. Nowy Józefów 34/47 Gillette Poland S.A. (USA) - ul. Wodna 11/13 Hirsch Porozell Sp. z o.o. (Niemcy/Germany) - ul. Dąbrowskiego 208/210 Hutchinson (Francja/France) - ul. Kurczaki 130 IC Companys Poland Ltd. Sp. z o.o. (Dania/Denmark) - ul. Elektronowa 6 Intercell S.A. (Szwecja/Sweden) - ul. Warecka 7 Laser - Sinex Sp. z o.o. (USA) - ul. Częstochowska 38/52 Legler Polonia Sp. z o.o. (Włochy/Italy) - ul. Dąbrowskiego 216 Leibrock - Polska Maszyny i Materiały Sp. z o.o. (Niemcy/Germany) - ul. Przestrzenna 67 Mecalit (Niemcy/Germany) - ul. Romana 40/42 Indesit Company Polska Sp. z o.o. (Włochy/Italy) - ul. Dąbrowskiego 216 Nibco Sp. z o.o. (USA) - ul. Polskich Kolei Państwowych 6 Pepsi-Cola General Bottlers Poland (USA) - ul. Traktorowa 128 Prettl (Niemcy/Germany) - ul. Techniczna 2/4 Readymix Unidro Beton (Wielka Brytania/Great Britain) - ul. Skierniewicka 3/5 Rekticel Komfort Snu Sp. z o.o (Belgia/Belgium) - ul. Brzezińska 5/15 Sew Eurodrive Polska Sp. z o.o. (Niemcy/Germany) - ul.Techniczna 5 Sonoco Poland - Packaging Services Sp. z o.o. (USA) - ul. Nowe Sady 19a Tollegno 1900 Poland Sp. z o.o. (Włochy/Italy) - ul. Dąbrowskiego 225/243 VF Polska Sp. z o.o. (USA) - ul. Techniczna 7 Wirthwein (Niemcy/Germany)- ul. Dąbrowskiego 225/243 ZPDz "Archimode" Sp. z o.o. (Portugalia/Portugal) - ul. Targowa 28/ Temat: Gdzie jakas fajna trasa nadmorska na ROWER??? > Dodam jeszcze, bo rozmawiałem z kilkoma osobami na ten temat, że poza > wymienionymi i: > - niehigieniczne (90% rozmówców nie wyobraża sobie tej drogi do biura i siedze > nie bez prysznicu i zmiany odzienia). Wożenie lub przechowywanie gajerów to > problem. W Holandii, w Niemczech, w Austrii, w Danii itp. jeździ się na rowerach również w garniturach. Tak więc, nie jest żaden problem. Problemem może być natomiast jakaś skrzywiona mentalność Polaków, którzy z igły robią widły i poza czterema kółkami świata nie widzą - no bo, co pomyślą sąsiedzi... Strach pomyśleć, jak będą sobie dawać radę, gdy na paliwo będzie stać tylko najbogatszych... > - póki co nieefektywne. Zakładając sam dojazd może i porównywalne ale jazda > przykładowo po klientach czy kilku miejscach już odpada. To samo - kwestia mentalności. Jazda rowerem po zatłoczonym centrum, w obrębie kilku kilometrów, jest najbardziej efektywna (czas + pieniądze). > Odbieranie czy zawożenie > dzieci ze/do szkoły odpada. Zakupy - to samo. No popatrz - ci "głupi" Holendrzy odwożą dzieci na rowerach, robią zakupy i nie robią z tego jakiegoś problemu. Dla nich jest to normalność. A kto z nas nie chciałby żyć na poziomie, jakim żyją tam, w Holandii... Po prostu w takim kraju wyznacznikiem statusu społecznego nie jest to, jaką kto ma brykę. Tam myśli się w sposób racjonalny - samochodów używa się tam, gdzie to konieczne. > - ryzykowne poprzez kradzież roweru. A miejsc gdzie można bezpiecznie > pozostawić nie ma. Dobra rada - jeśli chcesz jeździć rowerem po mieście, to najlepiej, gdy cena zabezpieczenia przekracza cenę roweru. Nikt lub mało kto się takim rowerem zainteresuje - złodzieje interesują się tym, na co jest popyt - zdezelowanego sprzętu raczej nikt nie kupi.. A jeśli chodzi o kradzieże w Holandii - to istna plaga, ale jak widać, ludzie i tak nie rezygnują z jazdy rowerem. Natomiast faktem jest, że u nas parkingów dla jednośladów praktycznie nie ma. > Wnoszenie do biura jest dodatkowym problemem. > - Męczące. Po dniu pracy myśle tylko jak bezwysiłkowo i jak najszybciej > wrócić do domu. Dla mnie jazda na rowerze jest odprężająca - nie martwię się, czy będą jakieś korki - wsiadam i jadę. Oczywiście - jeśli mieszkasz 100km od miasta - to najszybciej i najwygodniej dojedziesz samochodem. > - no i sezonowe. Jazda jesienią czy zimą do przyjemnych nie należy. Kwestia odpowiedniego ubioru (jeżdżę rowerem przez okrągły rok od 8 lat) i oczywiście podejścia władz miejskich do sprawy - u nas dróg dla rowerów nikt nie odśnieża - dodatkowo cały śnieg z ulic i chodników, w postaci zasp ląduje właśnie na ścieżkach. Natomiast w Holandii jedną z pierwszych rzeczy po opadach śniegu jest właśnie odśnieżanie dróg dla rowerów. Sezonowość roweru to stereotyp, jakich wiele... Poza tym, odpada problem z odśnieżaniem, na czym traci się cenny czas wsiadając do samochodu (chyba, że ktoś ma własny garaż, czy parkuje pod zadaszeniem, ale zdecydowana większość jednak nie ma). Temat: Jak miasto powinno się promować? - cd serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3065726.html Cadbury Schweppes wybuduje na Dolnym Śląsku fabrykę gum do żucia. Koncern zainwestuje ponad 100 mln euro i zatrudni 500 osób Inwestor nie zdradza jeszcze dokładnej lokalizacji fabryki. Ale z naszych informacji wynika, że powstanie ona w podwrocławskich Kobierzycach, gdzie koncern ma już działająca od 1994 roku fabrykę produkującą wyroby czekoladowe. Pewne jest to, że fabryka powstanie na Dolnym Śląsku. - Na krótkiej liście są trzy miejsca. Spośród nich w ciągu kilku najbliższych tygodni wybierzemy ostateczną lokalizację - mówi Beata Grzegrzółka-Jóźwiak z Rowland Communications. Nowe przedsięwzięcie to największa inwestycja w branży spożywczej w Polsce, potwierdzona w 2005 r. Cadbury Schweppes ogłosił swoją decyzję równocześnie na giełdach w Londynie, Nowym Jorku i na konferencji w Warszawie. Dlaczego inwestor wybrał Polskę? - W grę wchodziło wiele czynników. Choćby pozytywne doświadczenia z dotychczasowej działalności, dobra lokalizacja naszego kraju i obecność wysoko wykwalifikowanej kadry - wymienia Judith Pickering, dyrektor Programu Inwestycyjnego w Cadbury Schweppes. W walce o inwestycję pokonaliśmy pozostałe kraje UE oraz Rumunię i Bułgarię. W ostatecznej rozgrywce okazaliśmy się lepsi od Węgier. - Choć pod względem kosztów pracy Polska zajęła trzecie miejsce, to wysokie oceny m.in. w infrastrukturze drogowej dały jej w sumie pierwsze miejsce - mówi Pickering. Budowa nowej fabryki powinna ruszyć już za kilkanaście tygodni. Produkcja bezcukrowych gum w pastylkach ma rozpocząć się w 2008 roku. Gumy produkowane w Polsce trafią przede wszystkim do krajów Europy Zachodniej i Północnej. serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3065707.html Kto zbuduje Salę Wartislavia Adam Domagała 13-12-2005, ostatnia aktualizacja 13-12-2005 20:28 W środę rozstrzygnięty zostanie konkurs na projekt wielkiej sali koncertowej na pl. Wolności Czyje dzieło stanie na placu Wolności, w pobliżu gmachu opery? I według czyjej koncepcji zostanie zmodernizowany cały plac? Godła, jakimi opatrzono wszystkie prace, zostaną rozszyfrowane dopiero po ogłoszeniu wyników konkursu. Do dziś nie ma nawet przecieków, kto się do niego zgłosił. Wiadomo jedynie, że do rywalizacji przystąpiło ponad 70 biur architektonicznych z całego świata: z Niemiec, Kanady, Norwegii, Danii, Belgii i Polski (najwięcej z samego Wrocławia). Do decydującego etapu zakwalifikowano 34 projekty. Plansze z wizualizacjami od poniedziałku wiszą w Muzeum Architektury. Oprócz międzynarodowego jury pod przewodnictwem holenderskiego architekta Erica van Egeraata (specjalizuje się w projektowaniu i adaptacjach przestrzeni użyteczności publicznej - jedną z jego ostatnich prac jest m.in. budynek ambasady Królestwa Holandii w Warszawie) nikt nie miał prawa ich zobaczyć. Całkowita tajność obrad jury jest jednym z warunków konkursu i jego naruszenie mogłoby być formalnym pretekstem do unieważnienia całego przedsięwzięcia - np. na wniosek firmy, która poczuje się niesprawiedliwie niedoceniona. Inwestycja ma pochłonąć aż 220 milionów złotych. Nosi roboczą nazwę: "Sala Wratislavia". W sali koncertowej - a właściwie wielofunkcyjnym centrum kulturalno-kongresowym - ma się znaleźć 1800 miejsc. Kiedy sala powstanie, Wrocław dołączy do elitarnego grona miast, w których bez wstydu ugościć będzie można największe gwiazdy, a publiczności nie trzeba będzie skazywać na bitwy przy kasie (w obecnym gmachu filharmonii jest mniej niż 500 miejsc). Na większy luksus i rozmach w naszej części Europy pozwolił sobie ostatnio jedynie Budapeszt. Niecały rok temu oddano tam do użytku nowoczesny Pałac Sztuki, składający się z sali koncertowej, opery i ogromnej przestrzeni muzealnej. Dziś jury rozdzieli nagrody - kolejno 50, 30 i 20 tys. zł. Władze miasta przystąpią teraz do indywidualnych negocjacji z laureatami konkursu. Dopiero ten etap wyłoni pracownię, która otrzyma zlecenie na przygotowanie szczegółowego projektu. W połowie przyszłego roku ogłoszony zostanie przetarg na generalnego wykonawcę. Inwestycja - na początku finansowana przez miasto, a w późniejszych etapach dotowana z budżetu państwa i ze środków Unii Europejskiej, ma ruszyć jesienią 2006 roku. Otwarcie sali koncertowej zaplanowane zostało na przełom 2009 i 2010 roku. DŚ: 9% wzrostu PKB 2005-2008 Autor: Gość: Mazim IP: 195.205.44.* Data: 14.12.05, 09:51 + dodaj do ulubionych wątków skasujcie post + odpowiedz Temat: Neonaziści zdewastowali biuro europosła LPR w B... NIEMCY NIE CHCĄ U SIEBIE TAKIEGO EUROPOSŁA SŁYSZELI O JEGO KRAJOWYCH WYCZYNACH OTO KILKA PRZYKŁADÓW: Zachodniopomorska Liga Polskich Rodzin walczy o zawieszenie na sali obrad sejmiku wojewódzkiego krzyża, który poświęcił J.P. 2. Działacze LPR zawiesili krzyż w sali obrad urzędu wojewódzkiego, który wynajmuje pomieszczenia sejmikowi. Po sesji ogromną odwagą wykazała się dyrekcja urzędu. Poleciła bowiem zdjąć krzyż ze ściany! Rzecznik prasowy wojewody powiedział nawet, że krzyż został zdjęty, bo urząd musi być neutralny światopoglądowo. Sylwester Chruszcz, szef zachodniopomorskiej LPR i jednocześnie poseł do Parlamentu Europejskiego, zapowiada, że nie odpuści. Twierdzi, że krzyż jest symbolem tożsamości europejskiej i jego wieszanie w urzędach i placówkach publicznych jest dobrym zwyczajem przyjętym w całej Europie. 16 lutego br. Sylwester Chruszcz z Ligi Polskich Rodzin zażądał od dyrektorki warszawskiej galerii Zachęta Agnieszki Morawińskiej usunięcia z wystawy "W norweskim lesie. Norweska sztuka ostatniej dekady" dwóch prac Borre Larsena "Pomocna dłoń" oraz "Wybacz mi", gdyż obrażają one jego uczucia religijne. Chruszcz zagroził, że w razie niespełnienia jego życzenia zmuszony będzie złożyć w Prokuraturze Rejonowej w Warszawie wniosek o popełnieniu przestępstwa. Dyrektorka galerii nie ugięła się przed szantażem i prac nie usunęła. Tłumaczyła, że norweski artysta nie chciał nikogo obrazić, a jego prace są tak niewinne, że aż wzruszające, gdyż odwołują się do prostej religijności i wiary w boską obecność w każdej chwili życia człowieka. Odczucia każdego z nas są sprawą indywidualną i tak subiektywną, że trudno na podstawie takiego zarzutu niszczyć wystawę oświadczyła p.Morawińska . Stało się już zwyczajem liderów Ligi Polskich Rodzin, że chodzą po obrazę do galerii sztuki. Tym razem wiceprezes Sylwester Chruszcz wykazał nie tylko brak podstawowej wiedzy o literaturze i sztuce religijnej, ale również kompromitującą niewiedzę o tradycji w polskich rodzinach katolickich i w Kościele rzymskokatolickim. Grupa posłów LPR w parlamencie europejskim, wesprze ze swoich funduszy przeciwników Traktatu konstytucyjnego UE we Francji, Polsce, Danii i Wielkiej Brytanii, zadeklarował poseł Sylwester Chruszcz Nasi przedstawiciele w Parlamencie Europejskim dostają teraz pensję z budżetu krajowego - tyle, co polscy posłowie - 9249 zł brutto. Eurodeputowani dostają dodatkowo 262 euro dziennie diety na hotele i wyżywienie. Więcej wyda ten, kto mieszka w hotelu. Sylwester Chruszcz wynajął mieszkanie w Brukseli. Za 50 m kw. płaci około tysiąca euro miesięcznie. Eurodeputowani dostają też 3,7 tys. euro na prowadzenie biura, 12 tys. euro na opłacenie asystentów, a także po 1,5 tys. euro na wyjazdy zagraniczne i kursy języków obcych. Mają też zwracane koszty przejazdów do domu i z powrotem . Liga Polskich Rodzin chce wycofania z polskich kin najnowszego filmu Pedro Almodovara zatytułowanego "Złe wychowanie". Specjalne oświadczenie do dystrybutora i mediów wystosował wiceprezes zarządu głównego LPR Sylwester Chruszcz. Wyjątkowa kompetencja "Głosami europosłów LPR przyjęto w Strasburgu rezolucję w sprawie europejskiej strategii antynarkotykowej" Dlaczego LPR poparła kontrowersyjną rezolucję? Sylwester Chruszcz z Ligi powiedział , że się pomylił. - Miałem zagłosować przeciw - twierdzi. - Wyślemy do europarlamentu sprostowania i prośbę o ponowne głosowanie. Moi partyjni koledzy też tak zrobią." Pewnie nic nikomu nie wyjaśni, że odpowiedzialny za strategię głosowania Ligi był Bogdan Pęk. Ale wyjaśnić może wiele wypowiedź europosła Pęka: "Bogdan Pęk: - W strategii jest więcej plusów niż minusów. Dlatego uważam, że to dobry dokument i trzeba go zaakceptować. Moja decyzja była taka, że głosujemy za." A co do ewentualnej "pomyłki", poseł Pęk stwierdza: "O Chruszczu: - Niech ci, którzy nie znają dokumentu, się nie wypowiadają. Żadnych sprostowań słać nie będziemy." Podobnie Maciej Giertych: "ojciec lidera LPR Romana, nic nie wie ani o pomyłce, ani o sprostowaniach". I to by było na tyle. "Zdziwieni Włosi pytali posłów LPR, dlaczego tak głosowali. Dziwili się też rodacy." I ja się razem z rodakami dziwię nieco - ale moje zdziwienie to jest doprawdy nic. Bo jak elektorat LPR-u dowie się, że eurodeputowani przez nich wybrani głosują za legalizacją "trawki", to się dopiero zdziwi... Temat: USTNY angielski - woj.slaskie 1wynajmujesz dom w UK #..na jak długo chce wynając mieszkanie #.jak kuchnia jest umeblowana #.ile kosztuje wynajem 2.jestes w UK i opowiadasz o szkole #co sie staało ostatniego dnia pobytu w polskij szkole #jak zareagowali koledzy # co zrobiłeś zeby wyjasnic sprawe 3.planujesz wakacje #musisz powiedziec ze kcesz jechac nad moze bo.. #niezgadzasz sie na wyjazdem (zaproponuje egzaminujacy) #dajesz kompromis zestaw nr 50 1) to ze mam zarekomendować jakas pamiatke ze szkocji dlaczego akurat ta, ile ona kosztuje i zaproponować zapakowanie 2) relacjonowanie - opisac skutki trzesienia ziemi w turcji, gdzie bylas na wakacjach, co sie stało czy twojej rodzinie coś jest, czy otrzymaliście jakąś pomoc 3) w hotelu jest za głośno masz isc to zgłosić powiedziedziec ze za glosno sprzeciwic sie podanym argumentom, i powiedziec ze chcesz nowy pokój Obrazek: Klasa z małymi dziećmi nauczycielka stoi przy tablicy 1. czy te lekcje sa interesujace i dlaczego 2. jakie sa moje ulubione przedmioty zestaw numer 11. Obrazek przedstawiał dwóch chłopaków, siedzą na ławce i obierają ziemniaki. jest to jakiś obóz. za nimi stoi namiot pod którym jest facet i też coś tam robi. w tyle było jezioro i las. pytania do obrazka: 1. nie zrozumiałam:P 2. czy lubię przygotowywać jedzenie, czy lubię gotować. Scenki: I. Jesteś na Safari dzwoni do Ciebie koleżanka powiedz jej: - w jakiej części świata jesteś - jakie interesujące zwierzęta i rośliny widziałeś - spytaj jaką chciałaby dostać pamiątkę II. Byłeś na obozie sportowym opowiedz koledze: - jak długo trwał obóz - jakie sporty uprawiałeś - plan dnia III. otwierasz wraz z kolegą w szkole sklepik i szukasz pracowników: - nie zgódź się z propozycją kolegi - powiedz jaki powinien być odpowiedni kandydat na to miejsce - postaw kontrargument na propozycję kolegi zestaw 13 Obrazek: kobieta w biurze, trzyma w jedenj i w drugiej rece sluchawki od telefonow zad1 trzeba bylo spytac sie: -jakie dania lubia anglicy -czy jedza regularni -jakie potrawy Ty lubisz zad2 zgubiles sie, w jaki sposob probojesz znalez droge i skad znalazl sie policjan zad3 zaproponuj kolezance gre w tenisa ona chce isc na basen odmow i uzasadnij dlaczego nie chcesz zaproponij cos innego Zestaw nr. 22 1) -Gdzie w twoim mieście najczęściej chodzą młodzi ludzie - Dlaczego tam chodzą - Jak mozna się dam dostać 2) Zgubiłeś bagaż na lotnisku - kiedy się to stało - Do kogo zwróciłeś sie o pomoc - Jak go odzyskałeś 3) Szef każe Ci przyjśc w niedziele do pracy - Powiedz że nie możesz przyjść - Zaproponuj jakieś rozwiązanie - Zgódź sie z propozycja szefa OBRAZEK;(dokładnie nie pamietam ale co wiem to napisze) stragan z warzywami i owocami na ulicy, dużo ludzi, w tle jakis budynek, pogoda słoneczna Temat: hotel Santa Rosa w Torrox Costa del Sol Witam wszystkich. Dwa dni temu wróciłam z 2 tygodniowego pobytu w hotelu Santa Rosa. Przyznam się, że czytajac opinie na forum o hotelu miałam obawy, co zastanę na miejscu. Nie wiem, może nie jestem zbyt wymagająca ale uważam tegoroczne wakacje za jedne z bardziej udanych w moim życiu. Hotel jest czysty, obsługa bardzo miła a baza wypadowa do zwidzania okolic dosyć dobra. Opłaca sie wynajać samochód za pośrednictwem rezydentki biura Itaka (nie trzeba wpłacać kaucji za samochód, gdyż Itaka bierze odpowiedizalność na siebie). Na śniadanie mieliśmy bufet (do wyboru ok. 3-4 rodzajów wędlin, jajka na miękko i twardo, jajka smażone, ser topiny, dżem, mleko, kawa, herbata, sok pomarańczowy, owoce- najczęściej melony i arbuzy, również jabłka, pomarańcze, gruszki; bułki, tosty, babeczki słodkie, jogurty, czasami gorące parówki. Moim zdaniem każdy mógł znaleźć coś dla siebie i wyjść najedzonym na maksa. Jedynym mankamentem mógł być brak warzyw na śniadanie ale widocznie takie mają tam zwyczaje i szybko sie można do tego przyzwyczaić. Na obiadokolację natomiast była cała masa świeżych warzyw, sałatek (jak się coś kończyło to kelnerzy donosili, były 2 rodzaje zupy-gorąca i chłodnik, czasami jakieś warzywa na gorąco, pierożki itp. Ponadto kelner przyjmował zamówienie na gorące danie. Zawsze były 3 dania do wyboru np. ryba, wieprzowina i kurczak. Ja jestem dosyć wybredna jeżeli chodzi o potrawy ale naprawdę zawsze coś zjadłam i wychodziłam ze stołówki zadowolona i najedzona. Ponadto na deser były owoce, czasami lody albo "ciasta", wszystko w formie bufetu. Za napoje do obiadokolacji sie płąciło. Za dwie herbaty płaciliśmy 2 euro a póxniej przerzuciliśmy się na wino - niecałe 3 euro za 2 lampki wina. W hotelu po drugiej stronie ulicy jest basen, z którego można bez problemu korzystać (chyba max. 185 cm głębokości). Ze stołówki wychodzi się do ogródka z leżakami i na plażę. Piasek jest ciemny a palza dosyc kamienista ale nam w niczym to nie przeszkadzalo (zawsze można nałożyć klapki). Uwielbiałam spacery w stronę latarni morskiej brzegiem morza (ok. 1 h spacerkiem). Jeżeli ktoś się nastawia na rozrywki nocne to musi jechać do miejscowości takich jak np. Nerja (ok. 10 km od El Morche - ok. 12 euro taksówką). O fajne kanjpki z prawdziwym flamenco dobrze dopytać się kelnerów albo rezydentki Ani (bardzo miła dziewczyna). Z Itaki byliśmy na wycieczkach na Gibraltarze, w Granadzie i w Maroku. Sporo zwiedzilismy wypożyczonym samochodem (drogi w Hiszpanii są rewelacyjne). Mamy masę zdjeć, które musimy popodpisywać, uporządkować. Długo nie zapomnimy tych wakacji. Oczywiscie było kilka osób, ktorym nic nie pasowało i ciagle robiły awantury w stylu, że wanna nie domyta, ze nie ma pomidorów (o ile pamietam zawsze były ale dosyć zielone - na straganach nie widziałm o wiele ładniejszych), że jedzenie paskudne i nie da sie tego jeść........ Można ciągle marudzić i stwarzać sobie i innym problemy a można przymróżyć oczy na pewne nedoskonałości i cieszyć sie urlopem. Chciałm odpocząć od pracy, wyciszyć się, poopalać na plaży, wyluzować, zwiedzić cudowną Andaluzję. Może okolica zbyt cicha jak dla mnie. Przydałoby sie kilka fajnych knajpek na wiecżór ale zwykle i tak byłam zmęczona po zwiedzaniu i leniuchowaniu. Nawet nie przeszkadzał mi hałas za oknem (mieliśmy pokój od strony ulicy). Pieniadze, które wydalibyśmy na widok na morze( 300 zł/ osobę/ 2 tygodnie) wydaliśmy na wycieczki. Mogłabym jeszcze sporo pisać i pisać... ale jakby ktoś był ewentualnie zainteresowany to odpiszę na pytania e-mailem. Mój e-mail: meg98@wp.pl. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Polecam Andaluzję, w której narodziło się gorące flamenco. Domminic Temat: No i mamy lipiec.. Witaj Soter. Dlugo Cie nie bylo. Zapewne byles na suchym doku na remoncie organizmu, albo uganiales sie za panienkami i poczules nagle to niedopokonania zmeczenie zyciem. Ale dobrze, ze juz po remoncie i mozesz funkcjonowac spowrotem. A moze to Ty byles tym tajnym i specjalnym wyslannikiem, ktory mial za zadanie wywolac Trzecia Wojne Swiatowa na Bliskim Wschodzie? Jak by nie bylo, to jednak widze, zes tam dobra robote zrobil nie maczajac w wojnie bezposrednio rak. Co dyplomata, to dyplomata. Zacznie wojne nie od wybuchu bomb, ale ta w sferze psychicznej, czy psychologicznej. Taka wojna od macania mozgow. A propos mozgow to widze, ze u was okrutny Brain Drain (ucieczka mozgow). Najlepsze talenty umyslowe uciekaja do Irlandii do Anglii, nawet i slyszalem, ze Anglia ma zapotrzebowanie na 200 polskich policjantow. I pewnie ci tez nie beda przecietni jak tylko tacy co przewidujac rozne scenariusze zycia, zaczeli uczyc sie jezyka angielskiego. No tak.... Ale co z tego Polska bedzie miala? Pewnie jakichs Azjatow na ich miejsce, albo tych za Bangladeszu i byleby nie Arabow, bo ci do klotni i zwad zawsze z chrzescianinem skorzy. Wpuscila ich do siebie Francja Elegancja Niemcy, Dania i szukuja sie tam z ich strony same klopoty, bo taki narod z Zachodnia Cywilizacja sie nigdy nie zasymiluje. No ale czy trzeba sie tym martwic? Wedrowka ludow istniala od zarania ludzkosc. I jak tutaj w USA patrze na twarze czarnych prawie Hindusow, to w podobiznie ich odnajduje sasiada z Polski, wujkow, czy wykladowcow ze szkol. Jedynie co ich rozni to kolor skory. Kobiety hinduskie natomiast sa juz inne, chociaz i ich podobizm w kraju sporo. W Polsce jakos zawsze istniala niechec do Zydow, a juz przez ostatnie lata to ta krytyka sie wzmacnia. Jednak w 19 wieku Zydzi mieli pieniadze, ale nie mieli statusu spolecznego. Polacy mieli status spoleczny ale zawsze brakowalo im pieniedzy. Polki podobaly sie mlodym Zydom, a mlodzi Zydzi podobali sie Polkom. Wiec ten narod nasz jest okrutnie z nimi wymieszany. Nawet pozmieniali sobie nazwisko na polskie. Wcale nie uwazam to za zjawisko negatywne. Jednak smieszy jak widzi sie Polaka, ktory wyglada jak wykapany Zyd, a ktory opowiada kawaly Zydowskie czy nawet pala nienawiscia do Zydow ha ha ha.....Biedny nie zdaje sobie sprawe, a czesto z religijnych pobudek nienawisc do Zydow zaciemnia mu fakt iz sam jest 70 procentowym Zydem z pokolenia. Pelno jest w USA Chinczykow, ktorzy uwazaja sie pelnymi Amerykanami, to samo z Azjatami, to samo z Polakami jak i z innymi nacjami. Nie mowia juz jezykiem praojcow i wcale nie poddawani sa jakiejs krytyce, bo kazdy uwaza ich za obywateli amerykanskich. I wszyscy my tutaj czujemy sie dobrze w tym etnicznym kociolku, bez rasowych nienawisci, czy na tle religijnym. Religia to osobista sprawa kazdego czlowieka. "Mind your own business" - czyli przejmuj sie samym soba, albo moze lepiej: nie zagladaj nikomu do duszy jak tylko przejmuj sie swoja wlasna. To tyle w czasie dzisiejszego, goracego wieczoru, ktorego sie prawie nie czuje bo klimatyzacja w samochodach, w pracy w centrach handlowych i w domu funkcjonuje dobrze. Wlasnie czekam w biurze na znajomych, ktorzy wracaja z dwutygodniowego pobytu z Londynu, a ktorym obiecalem, ze przywioze ich z bagazami do domu moim mini Vanem Voyagerem. Wiec i nas tutaj upaly nie omijaja. Jednak zawsze po dwoch goracych dniach, lunie ulewa przewaznie w nocy. Wszystko pieknie rosnie, ogrody pelne zieleni i kwiatow, dzikich krolikow w nich cale chmary, a zwlaszcza tych maluchow z wiosennego miotu. Pozdrawiam Serdecznie Wszystkich Znajomych i Nieznajomych. Niko Temat: Newsletter 27 Widex i Inter MInd się rozwijają Przeprowadzka na Atramentową Data: 2005-09-05 Jak bez ruszania się z miejsca przeprowadzić się z Wrocławia do gminy Kobierzyce? Receptę zna firma Inter Mind - Po prostu się rozbudować - mówi Piotr Kolbusz, założyciel i większościowy udziałowiec Inter Mindu. Najpierw spółka kupiła wynajmowane przez kilka lat hale przy ulicy Kobierzyckiej, a później zdecydowała się na ich remont. Po przejęciu sąsiadujących z biurami hal znalazła się już nie na terenie Wrocławia, ale w Bielanach Wrocławskich. Specjalnie z myślą o niej ulicę, na której znajduje się fabryka, nazwano mianem Atramentowa. - Tak dziwnie wytyczonej granicy jeszcze nie widziałem - przyznał Sławomir Najnigier, wiceprezydent Wrocławia, podczas sierpniowego otwarcia zmodernizowanej fabryki Inter Mindu. - Ale grunt, że trafiliście do dobrej gminy. Dzięki wartym prawie 5 milionów złotych inwestycjom powierzchnia wykorzystywana przez Inter Mind pod produkcję i magazyny prawie dwukrotnie się zwiększyła. Wynosi teraz ponad 4 tysiące metrów kwadratowych. Modernizacja jest całkowicie zgodna z filozofią lean thinking i projektem przygotowanym dla spółki przez Wrocławskie Centrum Transferu Technologii. Co teraz? Piotr Kolbusz: - Chcemy sprostać globalnej konkurencji w naszej branży. W ciągu najbliższych trzech lat zamierzamy podwoić wydajność. Firma stara się także o dotacje z UE. We wrześniu zamierza zaskoczyć klientów nowymi opakowaniami swoich produktów. (adak) Inter Mind produkuje biurowe i komputerowe materiały eksploatacyjne, m.in. zestawy do napełniania drukarek, kartridże i tonery. Firma istnieje od 17 lat. Swoje produkty sprzedaje pod własną marką Black Point. Do niedawna głównymi klientami Inter Mindu były przeważnie firmy. Teraz spółka promuje swoje produkty także wśród użytkowników indywidualnych. W tym segmencie w ciągu najbliższych 2-3 lat chce osiągnąć sprzedaż wartości 40-50 milionów złotych netto. W tej chwili firma zatrudnia 120 osób. W ubiegłym roku jej sprzedaż wyniosła 40 milionów złotych. Widex przed przeprowadzką Data: 2005-09-05 Firma Widex inwestuje w gminie Kobierzyce. Do swojej nowej siedziby przeprowadzi się z Wrocławia Budowa zakładu właśnie się rozpoczyna. Wykonawcą prac jest spółka Intersystem. Do końca roku dwukondygnacyjny budynek o powierzchni 1800 metrów kwadratowych ma być gotowy w stanie surowym. Cała inwestycja zakończy się w drugiej połowie przyszłego roku. - Późnym latem lub wczesną jesienią chcemy tam już prowadzić działalność - mówi Agata Stachowiak z Wideksu. Do miejscowości Ślęza w gminie Kobierzyce Widex przeniesie z Wrocławia swoje biura, laboratorium i serwis. Wybuduje tam także centrum szkoleniowe z aneksem hotelowym. Firma nie chce ujawnić, ile zamierza zainwestować. Decyzję o przeprowadzce do podwrocławskiej gminy tłumaczy tym, że w dotychczasowej siedzibie przy ul. Skwierzyńskiej brakuje jej miejsca. - Jest nam tu po prostu za ciasno. Dlatego z nową siedzibą wiążemy ambitne plany. Mamy nadzieję, że będziemy tam mogli się jeszcze bardziej rozwijać, zwiększać sprzedaż i zatrudnienie - mówi Joanna Sztucka, dyrektor Wideksu. Firma Widex Polska jest przedstawicielem producenta aparatów słuchowych Widex z Danii, ale wrocławska spółka jest od Duńczyków zupełnie niezależna finansowo. Powstała 10 lat temu. Właścicielami spółki jest małżeństwo Małgorzata i Wojciech Matyjowie. Firma zajmuje się hurtową dystrybucją aparatów słuchowych do około 200 punktów na terenie całej Polski. Współpracuje także z firmą Audiofon, która sprzedaje produkty Wideksu w 60 miejscach w kraju. We Wrocławiu Widex prowadzi także część produkcji - wytwarza tu obudowy i wkładki do aparatów wewnątrzusznych. - Takie aparaty muszą być wykonane na miarę dla ucha danego pacjenta, dlatego te elementy musimy wytwarzać na miejscu. Do niedawna cała praca była wykonywana wyłącznie ręcznie. Teraz jest wspomagana także komputerowo - dodaje Joanna Sztucka. Widex zatrudnia w tej chwili ponad 40 osób. Ma około 30-procentowy udział w krajowym rynku aparatów słuchowych. (adak) BIZNES WROCŁAWSKI Temat: Turcja - Alanya hotel HERMES-wakacje z Exim Tours! Turcja - Alanya hotel HERMES-wakacje z Exim Tours! Jeśli ktoś wybiera się do hotelu HERMES to odradzam. Jadąc z lotniska (bez polskego rezydenta) kierowca miał wielki problem z odnalezieniem hotelu. Czterokrotnie krążyliśmy po uliczkach Alanii żeby go odnaleźć. Gdyby nie spostrzegawczośc naszej koleżanki krążylibyśmy pewnie jeszcze z godzinę. Na miejscu zastane warunki nas poraziły. Hotel dla prawdziwie mało wymagających, nie zwracających wogóle uwagi na przestrzeganie podstaw higieny. Pokoje nie były sprzątane, pościel i ręczniki przez 2 tyg nie były ani razu zmienione. Wyposażenie pokoi bardzo ubogie - łóżka, szafa (60 cm) z drążkiem bez wieszaków, szafka nocna (jedna na 3 łóżka) lustro, stołeczek, telewizor i klima, z której śmierdziało. W hotelu panował totalny brud! Na korytarzach przetrzymywane były śmieci zabierane z pokoi, podłoga na stołówce umyta została pod koniec naszego dwutygodniowego pobytu - chyba pierwszy raz w tym sezonie. Brudna obsługa hotelowa, choć i tak pod koniec zaczeli nosić 'mundurki' więc łatwiej można było sie zorientować kto jest z obsługi a kto gościem. Zresztą w hotelu była bardzo duża rotacja pracowników więc może jak uda im się zorganizować kompetentny personet to może trochę się zmieni na plus. Na stołówce (nie można nazwać tego restauracją ani barem) po pierwsze brakowało naczyń, sztućców, napoi no i w pierwszym tygodniu pobytu nawet jedzenia, dodam, że sposób podawania był odrażajacy. Kucharz jak miał 'gorszy dzień' to rzucał jedzenie na tależe. Podawane naczynia były brudne, tłuste, często zdarzało się, że podawano napoje w nie umytych szklankach. Rezydenci nie mogli uwierzyć własnym oczom, że tak to wszystko wyglądało w hotelu, a podobno EXIM sprawdzał warunki... Rezydentka na pocieszenie powiedziała nam, że pracownicy, którzy wizytowali ten hotel stracli pracę. I co z tego, skoro i tak wysyłają do tego 'hotelu' turystów. Od rezydentów nie można wiele oczekiwać, problem był nawet ze zdobyciem czystych druków reklamacji. Pewnie przez to, że prawie wszyscy zakwaterowanie w hotelu goście masowo je składali. Kupując wczasy w biurze EXIMu informowano nas o kategorii ***. Po złożeniu reklamacj w drugim dniu pobytu rezydentka powiedziała, że to *** turecjkie, co nie jest prawdą ponieważ hotel nie posiada żadnej kategoryzacji i nie zasługuje nawet na jedną polską gwiazdkę. Nie radzę nikomu trzymać cennych rzeczy w pokoju. Klucze do wszystkich pokoi leżały na naszym piętrze na korytarzu przy pokoju sprzątaczek. Po zgłoszeniu tego faktu obsłudze, klucze zostały związane sznurkiem, ale nadal były dostępne dla wszystkich. Jedynym plusem jest położenie blisko pięknej plaży. Pomimo wykupionej opcji all inclusive większość z przebywających w naszym terminie gości dokupowała zarówno napoje jak i jedzenie we własnym zakresie. Przez to były to moje najdroższe wakacje ponieważ do 2000 zł które zapłaciłam za wczasy musiałam dołożyć kilkaset złotych na napoje i jedzenie i zrezygnować z kilku planowanych atrakcji... Jeżdżąc na rożne wakacje w opcją all nie wydałam ani grosza na jedzenie więc finansowo nie byłam przygotowana na takie 'extra' wydatki. Przyznam, że zadziwiała mnie fantazja 'kucharza', który potrafił kilkakrotnie podawać te same dania przez nawet kilka dni np. szaszłyki które następnego dnia podane były jako sałatka, a kolejnego w sosie śmietanowym ponieważ sałatka była polana śmietaną. No cóż na warunki narzekali nie tylko Polacy ale także Rosjanie i Turcy! Szkoda tylko, że polscy rezydenci z EXIM TOURS nie przejmowali się składamymi masowo reklamacjami za przetrzymywanie gości w upokażających i nieludzkich warunkach i pomimo wszystko do hotelu kwaterują kolejnych gości. Szczerze współczuję tym, którzy się wybierają do tego hotelu. Ja czuję się upokorzona i oszukana przez EXIM. Trudno mi będzie wymazać z pamięci ten fatalny hotel, a wakacje uważam za przepłacone i zmarnowane pomimo pięknych krajobrazow Turcji (Kapadocji czy Pamukkale no i plaży Kleopatry...) Podczas transferu na lotnisko słyszałam, że nie tylko Hermes był taki fatalny. EXIM ma jeszcze kilka tego typu hoteli w tej częśći Turcji, dlatego też nigdy więcej nie wyjadę z EXIM TOURS na wakacje... Temat: majowa masa - dyrdymałki xiontz napisał: > W byle bibliotece pewnie nie będzie, bo to "książka wyklęta" - w Narodowej > powinni mieć, ale nie pożyczą do domu :( faktycznie książka raczej trudno dostępna - nie ma nawet na koszykowej (ale jest w bibliotece UMK w Toruniu ;-)). a to, że jej nie ma to raczej nie fakt, że wyklęta - to raczej kwestia małej popularności. szanujący się bibliotekarz raczej nie cenzuruje swoich zbiorów (piszę te słowa z pozycji szefa niedużej biblioteki naukowej) - jak już robią to decydenci; swego czasu pewien kierownik biblioteki na forum branżowym upublicznił list jaki dostał od radnej z ramienia LPR'u w kwestii doboru tytułów ;-) napisane jak za czasów najtwardszego betonu komunistycznego. > Od Karolkowej, to znaczy, że nasze drogi raczej się nie krzyżują - ja przecinam > Kasprzaka jadąc wzdłuż Al. Prymasa Tysiąclecia. ja wzdłuż Prymasa jeżdżę okazjonalnie jak odwiedzam rodziców (moją małą ojczyzną jest warszawska Chomiczówka) > Wątek dodatkowego korkowania miasta jest bardzo ciekawy i chętnie go pociągnę. > Owszem przejazd masy utrudnia na dwie godziny życie kierowcom i pasażerom > komunikacji, ale bez przesady, miasto korkuje się codziennie, bo wszyscy chcą > dojeżdżać swoimi samochodami do pracy i z powrotem. To jest dopiero uciążliwość > ! > W manifestacji chodzi o to, aby zwrócić uwagę na nierozwiązane problemy - jedny > m > z nich jest brak ścieżek rowerowych i opieszałe tempo ich budowy (mimo > przyznanych środków!) Masa przestanie istnieć, jak tylko miasto stanie się > przyjazne dla rowerów. Słyszałeś o tym, by ktokolwiek robił masy w Holandii, > Danii, czy Szwecji? no tu mam ambiwalentne uczucia... ok. z jednej strony manifestacja, tylko pokaż mi który urzędas państwowy siedzi w biurze w piątek po 18? i tak cała impreza uderza głównie w "zwykłych" ludzi; każdy wie, że miasto jest praktycznie zawsze zapchane, ale masa daje jakiś punkt zaczepienia, ten raz można paluchem wskazać winnego. tak więc to całe blokowanie nie robi zbyt dobrego PR'u cyklistom - masa osobom z zewnątrz jawi się jako zabawa zblazowanej młodzieży: muzyka, gwizdki, czasem przebieranki itp. kierowcy kurwią i później wyżywają się na rowerzystach (nie dalej jak w czwartek zostałem zbluzgany na grochowskiej i dodam, że jechałem prawidłowo), ludzie się wkurzają i tyle z tego... byłem na kilku masach (ostatnio w maju 2006) i jakoś sama impreza nie robiła dobrego wrażenia - przy 1000 i więcej osób zawsze znajdzie się jakiś cham i buras, a ci jak wiadomo są zazwyczaj najgłośniejsi. przez takich ludzi, przez pyskówki wszelakie, kłótnie, przez widok twarzy sfrustrowanych ludzi chcących wreszcie dojechać do domu mam mieszane uczucia w stosunku do MK. Temat: Poznań, czyli druga Barcelona Poznań, czyli druga Barcelona wysilę się i coś napiszę- normalnie płaci się za to parędziesiąt koła zł. Może ktoś przeczyta i się zastanowi. Kluczowa dla DUŻEGO EUROPEJSKIEGO biznesu jest komunikacja lotnicza. To jest brutalne: jeśli koleś ma jeździć w delegację do Poznania to MUSI w poniedziałek wyjechać z domu i w ten sam poniedziałek pracować w biurze oraz być najpóźniej w piątek po południu u żony po pracy do południa. Normalnie trzeba byłoby do tego stworzyć całą siatkę połączeń lotniczych po całej Europie co jest w ciągu najbliższych lat nierealne. Jest być może trick którym można to TANIM KOSZTEM (to i tak drogo) obejść: podpięcie się do silnego portu lotniczego. W przypadku Poznania jest to Monachium i Frankfurt. 4 loty/dzień do Monachium i 3/dzień Frankfurt to całe okno na świat Poznania. Stamtąd lata się wszędzie. ZA KAŻDĄ CENĘ TRZEBA: 1. uzupełnić siatkę połączeń z Monachium o 1-2 i Frankfurtem o 2-3 loty/dzień żeby nie było dziur i można było o każdej porze dnia przesiąść się w tych hubach bez kilkugodzinnego czekania. Najbardziej rano i po południu. 2. na podobnej zasadzie dodać jeszcze 4-5 lotów/dzień do jeszcze jednego portu przesiadkowego najwyższej kategorii- może Zurich lub Wiedeń? może Paryż Ch de G. lub Amsterdam Schippol? może Londyn Heathrow? Żadnych kompromisów- to musi być strzał w dziesiątkę. 3. to co już lata do wymienionych miast pod szyldem Eurolot to totalna żenada. Ja wiem że to się i tak nie zmieni ale chociaż się poskarżę - te kukuruźniki latają cały czas pełne a linia zbankrutowała. I nic się im nie opłaca. Oddajcie te połączenia Lufthanzie!!! W Polsce nie ma linii lotniczych które warto chronić!!! A wszystko po to aby relacja zysk/koszt była maksymalna. Połączenia typu Mediolan albo Kopenhaga i cała reszta są fajne, ale nieistotne dla masowego klienta biznesowego. Można utworzyć ich jeszcze kilkanaście za duże pieniądze i to niewiele wniesie (jak to na Ławicy widać). Ja już ze 2 lata rozmyślam jak się podpiąć do kontraktów w Danii (które mam w zasięgu ręki), ale jak "normalny" europejczyk a nie niewolnik. I nic nie wymyśliłem. Bo loty nie pasują. PS. Nie zapominam o autostradzie ani o kolejach ani o zupełnie innych ważnych sprawach. Ale dla tych tzw. "białych kołnierzyków" którzy mieliby z Poznania zrobić Barcelonę coś takiego jak zjedzenie kolacji z żoną w piątek wieczorem 1500km od Poznania będzie decydujące o wyborze lokalizacji. A nie kolor logo miasta albo ilość wydrukowanych plakatów. PS2. Wiem też że to nie Grobelny jest kierownikiem lotniska od ustalania siatki połączeń, ale właścicielem z ramienia miasta już tak. I wykrętów typu - to nie jest statutowa działalność miasta nie przyjmuję do wiadomości. Pozdrawiam Temat: Cypr - Cynthiana Beach Pafos i pani Agnieszka Cypr - Cynthiana Beach Pafos i pani Agnieszka Byłem - widziałem. Teraz kilka opinii- może komuś się przydadzą. 1.Hotel posiada oficjalnie 3 gwiazdki, a nie jak podaje większość biur - 4 gwiazdki. 2.Pokoje dla Polaków w trzecim i czwartym segmencie hotelu, bez widoku na morze.Nie wiem ile kosztuje zamiana. Wygląd pokojów - późny Gierek. Rozwala radio w formie 1,5m deski na ścianie oraz oświetlenie świetlówkowe. Są pokoje małe i duże. Ja miałem ten mniejszy. Łazienki OK. Plus - indywidualnie regulowana klima. Minus - brak lodówki (dopłata 5 euro/dzień). Fajny duży balkon. Sejf dodatkowo płatny. Położenie hotelu super - z dala od głównej drogi. Dużo drzew - palm i fikusów, piękne kwitnące pnącza. Dwa baseny + dwa brodziki. Darmowe leżaki i parasole, które jednak warto zająć około 7-8 rano. W hotelu NIE MA ręczników plażowych. Jak na całym Cyprze - angielski system gniazdek - przejściówka do kupienia w markecie za 2-4 euro. Wejście do morza ze skał po drabince lub również po drabince do wykutego w skałach buforowego basenu, z którego przepływamy dalej na morze. Plaza piaskowa - z grubego szarego piachu, czysta. Woda kryształ, ale amatorzy snorkowania będą rozczarowani- pod wodą puściutko. Mam wrażenie że w Chorwacji było ciekawiej. Internet - ceny z kosmosu 1,5 euro za 5 minut. Obsługa bardzo miła za wyjątkiem Papadopulosa - tak nazwałem wrednego, starszego typka w ciemnych włosach z łysinką na jadalni. Jedzenie - to najmocniejszy punkt hotelu. Full wypas. Dania mięsne na kolacji praktycznie się nie powtarzają przez tydzień, codziennie ryby, wołowina, baranina, wieprzowina. Owoce morza nieco zakamuflowane w innych daniach (raczej nie solo), ale są. Duży wybór sałatek. Trzeba być malkontentem, żeby wybrzydzać. Napoje do kolacji płatne (woda 2,30 euro). Super taras na którym podają posiłki. Większość turystów to Francuzi i Brytyjczycy w wieku emerytalnym. To gwarantuje spokój. Animatorzy - trójka młodych Belgów Sandy, Louis i Greg - są OK. Raczej na okrągło coś się dzieje - turnieje ping ponga, dart, francuskie boule, aqua aerobic, water polo, siłownia, bilard. Wieczorami muzyka na żywo, wieczór cypryjski, pokaz papug, mini disco dla dzieci, Bingo i quizy, wybory miss (z jajem). I na koniec kilka słów na temat rezydentki triady - pani Agnieszki. Róbcie wszystko, żeby nie musieć korzystać z jej pomocy. Ta pani to jakieś nieporozumienie. Nie ukrywa, że jej ta praca zwisa, bo w zasadzie ona jest tam na mega wakacjach. Dorabia jak może wciskając wycieczki, oferty restauracji (już na lotnisku dostaniecie kopertę z "preferowanymi" przez rezydentkę restauracjami i innymi atrakcjami. Od wszystkiego dostaje prowizję i nie byłoby w tym nic złego, gdyby tylko jej reklama pokrywała się z rzeczywistością. Chyba, że ktoś lubi być wyssany na jelenia. Jej znajomość zabytków i historii Cypru ma swoje źródło zapewne w lokalnych dyskotekach. W kwestiach funkcjonowania hotelu (i naszego pobytu) również nie orientuje się zupełnie, a każdą wytknięta niezgodność kwituje " to musiało się coś zmienić, bo tu na Cyprze wszystko się tak szybko zmienia. Jeszcze dwa tygodnie temu było tak jak mówię...). I żeby się po pani Agnieszcze przejechać do końca przytoczę krótką historię - nasi rodacy zgubili portfel z kasą i dokumentami. Oczywiście konieczny był wyjazd do ambasady w celu wyrobienia dokumentu tymczasowego. Oni bez grosza, bez znajomości języka (ich wina) liczą na pomoc rezydentki, na co usłyszeli, że ona się z nimi nigdzie nie wybiera - musza zajechać sami (za co - to już nie spytała, skoro nie mieli ani grosza). Ja nie wiem jakie są szczegółowe obowiązki rezydenta, ale wydaje mi się , że właśnie w sytuacji kryzysowej rezydent powinien być pierwszą osoba, na której pomoc można liczyć. Koniec... A sam Cypr ? Ładny, ale nie polecam. Za tą cenę wczasów i przy cenach na miejscu jest co najmniej 10 atrakcyjniejszych miejsc. Ceny: napoje puszka 0.33 - 0,85 do 1,2 euro, lody 1,3 - 2,5 euro. obiad w restauracji od 15 euro na osobę (pomijam przystawki po 8 euro), samochód - rezerwowany wcześniej przez internet - od 50 euro za 3 dni. Na miejscu - około 25-30 euro za dzień. Temat: fajne knajpki w Lublinie lutzek napisał: > > Sam się posługujesz emoticonami (:-), więc spójrz i na mojego poprzedniego post > a, a zobaczysz ile w nim tych samych znaczków, które i Ty używasz. Czy te znacz > ki wg Ciebie oznaczają zadęcie czy li tylko dobry humor? :-)) :-) w piatek można zrozumieć. Acz jesli mam być szczery - widziałem, że użyłeś tylko dwóch emotikonek w poście rozpoczynającym tą całą dyskusję, a jak wiadomo, norma piątkowa to co najmniej jedna na wiersz tekstu :) > Druga rzecz: nie wydaje Ci się, że... w wątku dotyczącym "Co mnie trzyma w Lubl > inie" (czy jakoś tak) to... mnie próbowano udupić (...) Nie brałem udziału w tej dyskusji. Jest ona bezsensowna, bo tak naprawdę próby przekonywania kogoś na siłę do czegoś nie mają żadnych podstaw. I dotyczy to obu stron "barykady". > >A co to za > >frajda? Człowiek (zorbi) wyraził swoją subiektywną opinię (ja bym tak czyt > ał > >jego maila) na temat żarcia w sfinksie - jego opinia - jego gust. > > Dokładnie ja uczyniłem to samo, stwierdziłem że Sfinks podaje syfiaste jedzenie Tutaj jest moje jedynie zastrzeżenie do Twojej wypowiedzi - zorbi wyraźnie odniósł się do sfinksa i żarcia w sfinksie, a Ty poddałeś swojej mocno subiektywnej ocenie nie tylko jadłodajnię, ale również gusta osoby ją oceniającej (w tym przypadku zorbiego). Cytuję: "toż to trzeba nie mieć gustu kulinarnego (...)" oraz "Ale rozumiem zachwyt nad miejscem(...)". Nie oszukujmy się - było to właśnie ironiczne komentowanie czyjegoś gustu, ale już niestety przekraczające tą cieniutką linię nieobrażania. A o gustach, zwłaszcza cudzych, naprawdę się nie dyskutuje i już. W każdym razie nie ze mną. > A w Wawce to jest tak, że za cenę 15 złotych, obiad dostaniesz.... wszędzie!!! > Dwa dania i napój, w każdym miejscu. Wymieniać by bez liku: Shooters (Grójecka) > , Fuks (Białobrzeska), Nowy Klub (Grójecka), Kuchnia Polska (Al. Jerozolimskie) > - to tylko te w bezpośrednim sąsiedztwie mojej skromnej osoby. A moja skromna osoba niestety najwięcej czasu spędza w sterylnym biurowcu niedaleko r.ONZ i Świętokrzyskiej - w tej okolicy ceny obiadu w restauracji zaczynają się od 40 PLN i myślałem że może właśnie w tej okolicy znalazłeś coś tańszego. Co innego lekkie lunche - to fakt - można znaleźć coś niewiele droższego do McD czy Sfinksa i w dodatku polskiego, w miarę naturalnego. Tylko trzeba trochę poszukać. BTW - w sfinksie byłem 2 razy - raz w Łodzi na Piotrkowskiej i raz w Inowrocławiu. Ostatnio jakieś 2 latka temu. Żyję, mam się dobrze :) > 15 złotych za o > biad to i tak średnia cena. Są miejsca, gdzie za dwudaniowy obiad płacisz 8- 12 > złotych. Za 15 złotych to masz cattering, który wniesie Ci jeszcze wszystko na > górę do pokoju w którym pracujesz. Takie są ceny. To my chyba w innych "Warszawach" mieszkamy/pracujemy ;-) A jeśli ten "catering" wnoszony do biura chcesz porównywać choćby z pogardzanym sfinksem, to może jednak najwyższy czas żebyś udał się już na urlop, gdzieś nad jakieś morze, i trochę odświeżył kubki smakowe z nadmiaru sody, polepszaczy i innego badziewia które ładują w ten "catering". Hmm - w zasadzie rady dawane innym nie zawsze są złe ;-)) Np. czemu by nie przepłukać własnych kubków jakimś kufelkiem chłodnego, złocistego pi....hmm :))) Ale ciii, to po pracy :P > A za 15 złotych w Sfinksie do > staniesz talerz ryżu z pływającymi w tłuszczu warzywami i mięso kebabowe. I cze > go byś nie zamówił, to tylko mięso się zmienia, reszta jest wciąż taka sama. A > przepraszam, możesz urozmaicić sobie zamieniając ryż na frytki :-))) Super jedz > enie:-))), trzeciego dnia przechodząc obok Sfinksa już mdłości biorą od samego > zapachu, bo wciąż widzisz te taplające się w tłuszczyku pocięte w paseczki warz > ywka:-))), przypalone zresztą czasami, bo kto smaży wszystko razem z cebulą, kt > óra najszybciej dochodzi (ale to taki drobny szczegół, na który Sfinks nie zwra > ca uwagi, bo oni przecież tej poprzypalanej cebuli jadać nie muszą) :-))). > > Smacznego życzę w Sfinksie:-))) W tych sfinksach warsiaskich jakoś mnie zawsze odstraszała wieczna kolejka tzw trendujących małolatów i innych głodomorów. Więc nie skorzystam :))) Ale czasem się budzi w człowieku ochota na coś innego na podniebieniu - zdarza mi się nie pogardzić nawet prawdziwym kebabem np Efes Kebab na Saskiej Kępie - polecam :) Tylko że w ten sposób sam zszedłem z tematu o jakieś 161 km ;) pozdrówka paveua Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 122 rezultatów • 1, 2, 3 |