Biuro Pracy Opole

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro Pracy Opole




Temat: Deptak na Bodzentyńskiej
Dokładnie tak należałoby zrobić jak pisze RZ. Bodzentyńska nigdy nie będzie
miała już znaczenia komunikacyjnego dla ruchu samochodowego i dokładnie tego
jej życzę. W pełni zgadzam się z RZ-em; należy zamknąć uliczki które wymienił.
Ruch samochodowy przestanie być problemem, jeżeli mieszkańcy nie będą mieli
potrzeby jeździć do centrum. Warto popatrzeć sobie jakie instytucje są
całkiem ‘zbędne’ w samym sercu miasta. Niektórych niestety wygonić wcale nie
będzie można (np. ZUSu), ale w tym kierunku chyba należy pójść: ‘od’urzędowić’
Śródmieście. Jeżeli relacja : urzędy, biura, siedziby firm kontra kawiarenki,
cukiernie, galerie, antykwariaty będzie na korzyść tych drugich, ruch kołowy
automatycznie ulegnie znacznemu zmniejszeniu (inna sprawa to cywilizowane
parkingi w bezpośredniej bliskości owego Śródmieścia). Gdyby taki obszar został
wyłączony z ruchu – zdecydowanie korzystnie wpłynęłoby to na klimat centrum
Kielc.
Warto się zastanowić w jakim kierunku ma dążyć ‘odnawianie’ naszej ‘starówki’:
w kierunku ul. Piotrkowskiej w Łodzi ? (gdzie w zasadzie tylko sama Piotrkowska
prezentuje się jeszcze jako-tako <chociaż mnie nie zachwyca>, a wszystko inne
poniżej poziomu), czy raczej jakiegokolwiek ‘cywilizowanego’ starego miasta ?
Nie mamy szans na takie Stare Miasto jak Kraków, czy Toruń, bo rzecz jasna nie
mamy takich tradycji, ale dlaczego nie wziąć za wzór np. Opola czy Jeleniej
Góry ? ...a nawet Bydgoszczy ? Całkiem nieduże centrum, całkiem fajnie
wyłączone z ruchu, o całkiem fajnym klimacie...
Myślę, że prace na Bodzentyńskiej (chociaż nie mam pojęcia co tam tak naprawdę
jest robione), są krokiem w dobrym kierunku, a jej wyłączenie na odcinku do ul.
Wesołej nawet w bardzo dobrym. Teraz dobrze byłoby przejąć się samym Rynkiem.






Temat: Deptak na Bodzentyńskiej
Gos´c´ portalu: Yahagi napisa?(a):

> Dok?adnie tak nalez˙a?oby zrobic´ jak pisze RZ. Bodzentyn´ska nigdy nie
be˛dzie
> mia?a juz˙ znaczenia komunikacyjnego dla ruchu samochodowego i dok?adnie tego
> jej z˙ycze˛. W pe?ni zgadzam sie˛ z RZ-em; nalez˙y zamkna˛c´ uliczki które
wymieni?.
> Ruch samochodowy przestanie byc´ problemem, jez˙eli mieszkan´cy nie be˛da˛
mieli
> potrzeby jez´dzic´ do centrum. Warto popatrzec´ sobie jakie instytucje sa˛
> ca?kiem ?zbe˛dne? w samym sercu miasta. Niektórych niestety wygonic´
> wcale nie
> be˛dzie moz˙na (np. ZUSu), ale w tym kierunku chyba nalez˙y pójs´c´: ?od?
> ;urze˛dowic´?
> S´ródmies´cie. Jez˙eli relacja : urze˛dy, biura, siedziby firm kontra
kawiarenki,
> cukiernie, galerie, antykwariaty be˛dzie na korzys´c´ tych drugich, ruch
ko?owy
> automatycznie ulegnie znacznemu zmniejszeniu (inna sprawa to cywilizowane
> parkingi w bezpos´redniej bliskos´ci owego S´ródmies´cia). Gdyby taki obszar
zosta?
>
> wy?a˛czony z ruchu ? zdecydowanie korzystnie wp?yne˛?oby to na klimat centr
> um
> Kielc.
> Warto sie˛ zastanowic´ w jakim kierunku ma da˛z˙yc´ ?odnawianie? naszej
> ?starówki?:
> w kierunku ul. Piotrkowskiej w ?odzi ? (gdzie w zasadzie tylko sama
Piotrkowska
>
> prezentuje sie˛ jeszcze jako-tako <chociaz˙ mnie nie zachwyca>, a wszystko
> inne
> poniz˙ej poziomu), czy raczej jakiegokolwiek ?cywilizowanego? stareg
> o miasta ?
> Nie mamy szans na takie Stare Miasto jak Kraków, czy Torun´, bo rzecz jasna
nie
> mamy takich tradycji, ale dlaczego nie wzia˛c´ za wzór np. Opola czy Jeleniej
> Góry ? ...a nawet Bydgoszczy ? Ca?kiem nieduz˙e centrum, ca?kiem fajnie
> wy?a˛czone z ruchu, o ca?kiem fajnym klimacie...
> Mys´le˛, z˙e prace na Bodzentyn´skiej (chociaz˙ nie mam poje˛cia co tam tak
naprawde˛
> jest robione), sa˛ krokiem w dobrym kierunku, a jej wy?a˛czenie na odcinku do
ul.
>
> Weso?ej nawet w bardzo dobrym. Teraz dobrze by?oby przeja˛c´ sie˛ samym
Rynkiem.

Nic dodac, nic ujac!
Proponuje akcje: "Od?urze˛dowic´?
S´ródmies´cie"






Temat: Przewóz osób Krapkowice, Prudnik, Dortmund, Essen
Przewóz osób Krapkowice, Prudnik, Dortmund, Essen
Firma JUZWA zajmuje się licencjonowanym przewozem osób i paczek
busami do Niemiec, Holandii i Polski. Posiadamy nowe samochody Ford
Transit i Renault Trafic wyposażone w wygodne fotele, klimatyzację,
dużą przestrzeń bagażową oraz GPS.
Przewozimy przesyłki, paczki, towary.
Szukasz przewoźnika, transportu do Niemiec, Holandii lub Polski?
Jeździmy w poniedziałek, we wtorek, środę, czwartek, piątek, sobotę
i niedzielę.
Przejazd z pod adresu na adres.
Województwa i miasta z których świadczymy przejazdy:

Małopolskie: Kraków, Chrzanów

Śląskie: Katowice, Gliwice, Rybnik, Chorzów, Sosnowiec, Ruda
Śląska, Piekary Śląskie, Siemianowice Śląskie, Dąbrowa Górnicza,
Czerwionka – Leszczyny, Pyskowice, Radzionków, Świętochłowice,
Jaworzno, Tychy, Wodzisław Śląski, Racibórz, Knurów, Rydułtowy,
Zabrze, Bytom, Będzin, Mikołów, Łaziska Górne, Pszów, Jastrzębie
Zdrój, Żory, Kuźnia Raciborska, Radlin, Toszek, Tarnowskie Góry,
Lubliniec, Częstochowa

Opolskie: Opole, Namysłów, Kluczbork, Wołczyn, Olesno, Brzeg,
Lewin Brzeski, Niemodlin, Tułowice, Korfantów, Dobrodzień, Tarnów
Opolski, Zawadzkie, Strzelce Opolskie, Gogolin, Krapkowice,
Kędzierzyn Koźle, Głubczyce, Baborów, Kietrz, Głogówek, Prudnik,
Biała, Nysa, Głuchołazy, Paczków, Otmuchów

Dolnośląskie: Wrocław, Kłodzko, Ząbkowice Śląskie, Ziębice,
Dzierżoniów, Bielawa, Strzelin, Świdnica, Wałbrzych, Jawor,
Strzegom, Oława, Środa Śląska, Legnica, Złotoryja, Chojnów,
Bolesławiec, Zgorzelec

Lubuskie: Szprotawa, Żagań, Żary, Olszyna

W Niemczech przejeżdżamy przez miasta: Cottbus, Drezden, Berlin,
Magdeburg, Braunschweig, Hannover, Bilefeld, Osnabruck, Hamm,
Dortmund, Unna, Bochum, Essen, Gelsenkirchen, Bottrop, Oberhausen,
Krefeld, Duisburg, Kevelaer, Kleve, Emmerich, Bocholt i miejscowości
w okolicach tych miast.

10-TY PRZEJAZD GRATIS
Codzienne wyjazdy do Holandii oraz Polski (busami).
Zapraszamy do współpracy agencje i biura pośrednictwa pracy.
Wynajem autokarów , autobusów , mikrobusów i busów.
Obsługa wszystkich imprez okolicznościowych.
Więcej na www.juzwa.pl

Tel.+48 77 4313 440, +48 604 225 821, +31 633 644 133, juwo@op.pl




Temat: "Tak" dla UE. Konkurs UW na haslo kampanii.
a to wyniki: "Kocham Unie E" i inne
arszawa, 16 marca 2003 r.

"Kocham Unię E."
Rozstrzygnięcie konkursu Unii Wolności

Kocham Unie E. to hasło, które wygrało w konkursie Unii Wolności promującym
akcesję Polski z Unią Europejską.
Taką decyzję podjęło jury konkursu w składzie :Krystyna Janda, Kuba
Sienkiewicz, Robert Leszczyński.
Jak ogłosił przewodniczący UW Władysław Frasyniuk - na konkurs wpłynęło 1377
haseł.
1097 było hasłami na "tak", 280 na "nie"
Ponieważ zwycięskie hasło przyszło na adres Unii anonimowo, jury postanowiło
nagrodę przekazać na rzecz Fundacji Schumana, promującej integrację z UE.
Hasła na "tak"
Nagrodę 2 i 3 (palmtopy) przyznano:
"Byliśmy, jesteśmy ... wejdziemy!" ( dla Ireneusza Kubisa z Opola)
"Polska - wejście smoka". (Krzysztof Kuśmierski ze Zduńskiej Woli)
Wyróżnienia (książki Krystyny Jandy "Różowe tabletki na uspokojenie" z
dedykacją autorki oraz płyty zespołu Elektryczne Gitary z autografem lidera
Kuby Sienkiewicza ) otrzymali:
"Dobrze, lepiej, Unia" (Andrzej Tomasiewicz, ze Szczecina)
"Wstąp do Unii - masz po drodze" (Grzegorz Sobierajski z Poznania)
"Unia teraz! Drugiej promocji nie będzie."(Jerzy Mazurkiewicz z Częstochowy)
"Twoje dzieci już wybrały. A Ty?" (Krzysztof Kordeusz z Krakowa)
Hasła na "nie"
Jury postanowiło wyróżnić także hasła antyunijne. Nagrodę specjalną - ruską
matrioszkę (drewnianą babę, która w środku ma jedną w drugiej kilka coraz
mniejszych bab) otrzymuje hasło:
"Unia jego mać". nadawca: "Hizballah The Party of God"
Nominowano także hasła:
"Balcerowicz musi odejść!!!!!!!"
"Mamy dosyć krzywych bananów !Wchodzimy do Unii!"
"Po trupach ale do Unii"
"Raz, dwa, trzy wchodzisz Ty"
"Chcesz być Dolly w swoim stadzie, to za Unią głosuj gadzie"
Szczególne wyróżnienie Zarządu Unii Wolności "za kreatywność" przyznano dla
Mariusza Szczygła za hasło "Unia w Unii kwintesencja kobiecości".
Według władz UW - "kobiety odrywają w Unii Wolności bardzo dużą rolę, ale
nie jest to organizacja feministyczna, mają w niej udział również mężczyźni.
Dlatego nagrodą za to hasło jest symboliczna kwintesencja męskości".

Biuro Prasowe Unii Wolności




Temat: Newsletter 18
Inwestycja w Raciborzu ale ważna dla Wrocławia
...a konkretniej ochrony przeciwpowodziowej naszego miasta i dolnośląskich
miast nadodrzańskich:

Zbiornik w sejmie

Józef Krzyk 05-05-2005 , ostatnia aktualizacja 05-05-2005 22:18

Polska może dostać ponad 600 mln zł unijnej dotacji na budowę zbiornika
przeciwpowodziowego, ale Ministerstwo Środowiska zwleka z przekazaniem wniosku
do Brukseli. Wczoraj w Sejmie wyjaśnień w tej sprawie domagali się śląscy
posłowie

Chodzi o budowę zbiornika Racibórz Dolny. Według planu w ciągu siedmiu lat 15
kilometrów przed Raciborzem ma powstać olbrzymi zbiornik, który ochroniłby całe
dorzecze Odry przed powodzią podobną do tej, która w 1997 roku spustoszyła
m.in. Opole i Wrocław. Koszt prac szacuje się na 840 mln zł, z czego 85 proc.
ma zrefundować Unia Europejska.

Inwestycja miała ruszyć jeszcze w tym roku, ale wygląda, że nie ma na to szans.
Polska może stracić szansę na unijne dofinansowanie, bo Ministerstwo Środowiska
dotąd nie wysłało wniosku o pieniądze do Brukseli. Wczoraj w Sejmie o powody
tej opieszałości pytali śląscy posłowie - Czesław Śleziak i Zbyszek Zaborowski.

Tomasz Podgajniak, wiceminister środowiska obiecał, że resort skieruje
raciborski wniosek do Brukseli najpóźniej do końca czerwca.

Tymczasem politycy z Katowic obawiają się, że zwłoka w załatwieniu sprawy
wynika z chęci przechwycenia unijnych dotacji na budowę tzw. węzła
wrocławskiego. Setki milionów złotych z unijnych dotacji zostałyby dzięki temu
przerobione nie na Górnym, lecz Dolnym Śląsku. - To byłoby bez sensu.
Wybudowanie zbiornika koło Raciborza jest najważniejsze dla całej Odry. Wpłynie
na bezpieczeństwo osób mieszkających wzdłuż jej brzegów od czeskiej aż po
niemiecką granicę. Bez unijnej dotacji to niemożliwe - uspokaja Zbigniew
Dubniański, zastępca dyrektora biura "Odra 2006".

Wojewoda śląski wydał już decyzję lokalizacyjną, ale mieszkańcy wsi Nieboczowy
zaskarżyli ją w Sądzie Administracyjnym. Gdyby zbiornik powstał, musieliby się
przeprowadzić, bo cała wioska ma znaleźć się pod wodą. Wczorajsze zamieszanie w
sejmie przyjęli spokojnie: - I tak się stąd nie przeprowadzimy - mówili.




Temat: Konkurs na hasło za integracją Polski z UE
są wyniki - Kocham Unię E
arszawa, 16 marca 2003 r.

"Kocham Unię E."
Rozstrzygnięcie konkursu Unii Wolności

Kocham Unie E. to hasło, które wygrało w konkursie Unii Wolności promującym
akcesję Polski z Unią Europejską.
Taką decyzję podjęło jury konkursu w składzie :Krystyna Janda, Kuba
Sienkiewicz, Robert Leszczyński.
Jak ogłosił przewodniczący UW Władysław Frasyniuk - na konkurs wpłynęło 1377
haseł.
1097 było hasłami na "tak", 280 na "nie"
Ponieważ zwycięskie hasło przyszło na adres Unii anonimowo, jury postanowiło
nagrodę przekazać na rzecz Fundacji Schumana, promującej integrację z UE.
Hasła na "tak"
Nagrodę 2 i 3 (palmtopy) przyznano:
"Byliśmy, jesteśmy ... wejdziemy!" ( dla Ireneusza Kubisa z Opola)
"Polska - wejście smoka". (Krzysztof Kuśmierski ze Zduńskiej Woli)
Wyróżnienia (książki Krystyny Jandy "Różowe tabletki na uspokojenie" z
dedykacją autorki oraz płyty zespołu Elektryczne Gitary z autografem lidera
Kuby Sienkiewicza ) otrzymali:
"Dobrze, lepiej, Unia" (Andrzej Tomasiewicz, ze Szczecina)
"Wstąp do Unii - masz po drodze" (Grzegorz Sobierajski z Poznania)
"Unia teraz! Drugiej promocji nie będzie."(Jerzy Mazurkiewicz z Częstochowy)
"Twoje dzieci już wybrały. A Ty?" (Krzysztof Kordeusz z Krakowa)
Hasła na "nie"
Jury postanowiło wyróżnić także hasła antyunijne. Nagrodę specjalną - ruską
matrioszkę (drewnianą babę, która w środku ma jedną w drugiej kilka coraz
mniejszych bab) otrzymuje hasło:
"Unia jego mać". nadawca: "Hizballah The Party of God"
Nominowano także hasła:
"Balcerowicz musi odejść!!!!!!!"
"Mamy dosyć krzywych bananów !Wchodzimy do Unii!"
"Po trupach ale do Unii"
"Raz, dwa, trzy wchodzisz Ty"
"Chcesz być Dolly w swoim stadzie, to za Unią głosuj gadzie"
Szczególne wyróżnienie Zarządu Unii Wolności "za kreatywność" przyznano dla
Mariusza Szczygła za hasło "Unia w Unii kwintesencja kobiecości".
Według władz UW - "kobiety odrywają w Unii Wolności bardzo dużą rolę, ale
nie jest to organizacja feministyczna, mają w niej udział również mężczyźni.
Dlatego nagrodą za to hasło jest symboliczna kwintesencja męskości".

Biuro Prasowe Unii Wolności




Temat: Ślązacy przed Trybunałem w Strasburgu
peterp napisał:

> Śląsk, kraina historyczno-etnograficzna, zajmująca południowo-zachodnią część
> obszaru Polski, w dorzeczu górnej i środkowej Odry oraz częściowo w dorzeczu
> Górnej Wisły. Pod względem fizycznogeograficznym w obręb Śląska wchodzą (w
> całości lub w części) następujące regiony: Sudety wraz z Przedgórzem Sudeckim i
>
> Pogórzem Zachodniosudeckim, Nizina Śląsko-Łużycka, Wał Trzebnicki, Obniżenie
> Milicko-Głogowskie, Nizina Śląska, Wyżyna Śląska, Kotlina Ostrawska, Kotlina
> Oświęcimska, Pogórze Zachodniobeskidzkie i Beskidy Zachodnie.

Ladny cytat, tylko co ma wspolnego z ta dyskusja? Naprawde widzisz jakas wspolnote pomiedzy mieszkancami
Oswiecimia i Glogowa? Jaki procent na tym calym terenie moga stanowic ludzie "narodowosci slaskiej"? W jaki
sposob sa dyskryminowani?

> Co się zaś tyczy przywilejów górniczych to wymyślił je system, by ściągnąć
> ludzi do cieżkiej roboty.Pragnę przypomnieć, że przywileje mają również
> kolejarze, energetycy,samorządowcy, posłowie itd.
> Czy zastanawiałeś się kiedyś ile rocznie kosztuje nas SEJM RP ?
> Proste wyliczenie: 460 (p)osłów * 9 000 zł x 12 miesięcy = 4 968 tys + prawie
> drugie tyle na utrzymanie biur poselskich itd. jeżeli to pomnożyć razy 4 lata
> to uzbiera się niezła suma. A co wzamian ?? NIC !!!

Co to ma do rzeczy? Chcesz to porownac z doplatami do gornictwa? Znowu - czy poslowie ze Slaska nie korzystaja
z tych przywilejow? Czy jakos sie wyrozniaja na tle innych? Moze Alojzy Pietrzyk bylby tu dobrym przykladem, choc
nigdy mnie nie interesowalo jak tam z jego "narodowoscia slaska".

> Rabunkowa gospodarka Śląska spowodowała jego pauperyzację, degradację
> środowiska i wiele innych szkód moralnych, które są niewymierne.
>
> Mamy już tego dosyć !!!

Wy to znaczy kto? Wydaje Ci sie ze za komuny reszta Polski kwitnaco sie rozwijala w porownaniu ze Slaskiem?

> Dlatego najlepszym wyjściem byłby samorządny region Śląski z własnym rządem i
> skarbem, nawet na zasadzie autonomii przedwojennej.

W spomnialem juz, ze w trakcie prac nad reforma administracyjna byly bardzo silne naciski (oddolne), zeby nie laczyc
w jedna calosc Slaska Dolnego, Gornego, Opolskiego. Na jakiej podstawie twierdzisz, ze teraz taki region swietnie by
sie rozwijal? Jakies historyczne przyklady? Skad mialaby sie wywodzic ta grupa ktora by tak swietnie regionem
zarzadzala?



Temat: Złoty skarb wykopany pod zamkiem
Złoty skarb wykopany pod zamkiem
Złoty skarb wykopany pod zamkiem

Sto średniowiecznych monet wykopali archeolodzy na zamku w Chudowie. -
Takiego znaleziska nie mieliśmy na Śląsku od ponad 30 lat - nie kryje
entuzjazmu Jacek Pierzak, archeolog z Biura Śląskiego Wojewódzkiego
Konserwatora Zabytków.
Na monety naukowcy natrafili podczas prac wykopaliskowych na dziedzińcu
chudowskiego zamku. Pod jednym z drewnianych elementów konstrukcji odnaleźli
zbitą grudę wielkości pięści. - To była zwarta skorupa. Na początku nawet nie
zdawaliśmy sobie sprawy, na jak cenne znalezisko natrafiliśmy - opowiada
Przemysław Nocuń, archeolog, szef fundacji Zamek Chudów.

Dopiero po oczyszczeniu okazało się, że gruda to prawdziwy skarb. Kryła 97
tzw. brakteatów - cienkich, jednostronnie wybijanych monet. Chudowskie
brakteaty były schowane w lnianej lub płóciennej sakiewce, która uległa
rozkładowi.
Monety są z XV wieku. Mają od 8 do 10 milimetrów średnicy i pochodzą ze
śląskich mennic w Opolu, Legnicy i Świdnicy. Zostały wybite ze stopu srebra i
miedzi. - Właśnie dlatego, że są tak cienkie, łatwo ulegają zniszczeniu i
należą do niezwykle cennych znalezisk - wyjaśnia Nocuń. - Poza tym jedna z
monet to prawdziwy rarytas. Ma wybitą literę T. Do tej pory odnaleziono tylko
cztery takie brakteaty. Niektórzy uważają, że pochodzą ze średniowiecznej
mennicy w Toszku, o której istnienie do dziś spierają się historycy - dodaje.

Najmłodsze z monet pochodzą z ostatniego ćwierćwiecza XV wieku. To pozwoliło
ustalić, że skarb został zakopany około 1475 roku. Jaka była wartość skarbu z
Chudowa w średniowieczu i ile wart jest dziś, pozwolą ocenić dopiero
szczegółowe badania numizmatyczne.

- To rewelacyjne odkrycie. W województwie śląskim bardzo rzadko udaje się
odnaleźć średniowieczne monety. A tak duża ilość to już prawdziwa sensacja.
Poza tym znalezisko jest niezwykle prestiżowe dla samego Chudowa. Jest
kolejnym
potwierdzeniem, że zamek był siedzibą rycerską już w średniowieczu. Być może
sakiewka należała właśnie do któregoś z Chudowskich, którzy mieszkali tutaj,
zanim powstał jeszcze zamek murowany - mówi Pierzak.

miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3998817.html




Temat: PiS i mieszkania - co o tym sądzicie?
korekta kiełbasy wyborczej
mamy korektę:
nie 3 miliony w 8 lat, lecz 1 milion w 18 lat
i tyle są warte obiecanki przedwyborcze PiSu.
Jak w dowcipach o radiu Erewań.
Czy prawdą jest że Iwan Pietrowicz jest zamieszany w kradzież samochodu?
To prawda, tylko że to nie Iwan Pietrowicz tylko Piotr Iwanowicz,
i nie samochód tylko rower, i nie on ukradł a jemu ukradli.

Z INTERII
Milion tanich mieszkań dla Polaków
31.10.2005 08:16

/ arch. RMF
W Polsce brakuje około 2 mln mieszkań. Dla rodzin, których nie stać na kupno własnego lokum na wolnym rynku, powstaje program taniego budownictwa mieszkaniowego - zapowiada "Życie Warszawy".

Model ten zaadaptował do polskich warunków prof. Andrzej Główczewski. Zaakceptowali go przedstawiciele PiS jak i PO. Program Główczewskiego zakłada oddanie do użytku w ciągu 18 lat ponad miliona mieszkań. Organem nadzorującym budowę ma być spółka akcyjna - Zarząd Budownictwa Socjalnego wraz ze swoimi terenowymi odpowiednikami. Udziałowcami będą gminy w całej Polsce, które otrzymają akcje w zamian za tereny oddane pod budowę.

Główczewski przyznaje, że obecnie budżetu nie stać na udźwignięcie całego kosztu projektu. Jednak na rozwój najtańszego budownictwa można ściągnąć dotacje unijne i obniżyć do 7 proc. stawki VAT. "Można też wziąć kredyty Banku Światowego, gwarantowane przez NBP" - mówi Główczewski.

Projekt ma być sfinansowany w 6 proc. z budżetu państwa, 84 proc. mają stanowić kredyty i pomoc unijna, a pozostałe 10 proc. to aport terenów gminnych.

Jest to nie tylko walka z bezdomnością, ale i bezrobociem mówi Główczewski. Według pomysłodawcy, program przyniesie około 550 tys. nowych miejsc pracy w polskich przedsiębiorstwach budowlanych, biurach projektowych i przemyśle związanym z budownictwem. Zaznacza on, że program musi być realizowany siłami polskich firm.

Według Łukasza Abgarowicza, posła PO, pomysł Główczewskiego jest do zrealizowania. Jest oparty na sprawdzonym francuskim wzorcu finansowania. Na taki program czekają samorządowcy. "Mamy tereny pod budownictwo, brakuje nam wsparcia finansowego" - mówi Przemysław Gudaniec wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Opola.

Za realny program Główczewskiego uważa też Andrzej Lubowski, polski ekonomista, który zajmował kierownicze stanowiska w centrali Citibanku. "Po wojnie Niemcy i Anglia wprowadziły społeczno-rynkową politykę mieszkaniową, uruchamiając instrumenty finansowego wspierania. Kraje te budowały do pół miliona mieszkań rocznie" - przekonuje Lubowski.

Dodaje, że Francja, która początkowo budowę mieszkań pozostawiła wolnej grze rynkowej, budowała ich rocznie około 70 tys. Radykalnie się to zmieniło w latach 70., kiedy wdrożono program, z którego teraz chce skorzystać Andrzej Główczewski.



Temat: Trzeszczy koalicja SLD-MN
Jeden drugiego wart
Szanowny Panie dr Norbercie Lysek zanim pan coś mądrego powiesz w imieniu
klubu, to wcześniej zapraszam do lektury redaktora Andrzeja Sikorskiego z
redakcji Pana partyjnego kolegi Jerzego Urbana którego w części
cytuję "Opolszczyzną rządzi teraz SLD i Mniejszość Niemiecka. Jest to czwarty
garnitur partyjny – nazywany przez złośliwych mieszkańców Opola "wsiokami".
Marszałek województwa pracował wcześniej w Spółdzielni Samopomocy Chłopskiej.
Największym sukcesem zawodowym wicemarszałka (Ryszard Galla) jest utworzenie
wiejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej, z kolei pani wicemarszałek (Ewa
Rurynkiewicz) kierowała małomiasteczkową spółdzielnią mieszkaniową. Pod
przewodnictwem takich tuzów region ledwo dycha.
Według raportu przygotowanego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową,
opolskie zajmuje ostatnie miejsce pod względem wskaźników koniunktury
gospodarczej. Przedsiębiorcy, którzy wypełniali ankiety, ocenili wskaźnik
klimatu dla gospodarki na minus 16,4. Dla województwa mazowieckiego, które
zajmuje pierwsze miejsce, wskaźnik ten kształtuje się na poziomie plus 25,7.
Odczucia biznesmenów potwierdzają badania przeprowadzone przez Centrum Badań
Regionalnych. Okazuje się, że Opolszczyzna ma jeden z najniższych wskaźników
przedsiębiorczości. Na 1000 mieszkańców jest tam tylko 115 prywatnych firm.
Tymczasem średnia krajowa wynosi 137."
To są osiągnięcia ciężkiej pracy (koalicjantów), a teraz ile nas to kosztuje?
cyt. "Formalnie w regionie rządzi marszałek województwa. Do pomocy ma
zbiurokratyzowaną machinę zwaną urzędem marszałkowskim. Zatrudnionych jest tam
215 osób. Fundusz płac urzędu w tym roku wyniesie ponad 8,5 mln zł. Budżet –
ponad 13,5 mln zł. Urząd składa się z 19 departamentów i biur. Są tam m.in.
takie departamenty jak: Rozwoju Regionalnego, Zdrowia i Polityki Społecznej,
Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ochrony Środowiska. Tymi samymi problemami zajmuje
się wojewoda wraz ze swoimi ludźmi. Wśród 12 wydziałów w urzędzie wojewódzkim
są bowiem: Rozwoju Regionalnego, Polityki Społecznej, Środowiska i Rolnictwa. W
urzędzie wojewódzkim zatrudnionych jest 295 osób, fundusz płac wynosi ponad 7,6
mln zł, a budżet – ponad 15 mln zł" myślę, że chyba nie mało, aktualna koalicja
jest najdelikatniej powiedzianie; kpiną z biedoty jaka panuje w naszym
województwie i arogancją w stosunku do elektoratu. A Pan Panie Grabowski kończ
i wstydu oszczędź.




Temat: Siesta Garden Club (***) - Gonyuk
autor: Yoss_arian@poczta.onet.pl

jesli mozesz WYCOFAJ SIĘ!
nie będę dużo więcej pisał, mam bogatą dokumentację zdjęciową ktora moge Ci
przesłać mailem, a poniżej mały teaser;-)

ogólnie:
plaża - 1500m od hotelu, na plażę idzie sie w upale główną "promenadą" Goynuku,
zwaną nieco ironicznie FUN AND SHOPPING CENTER... Fun jest niezły jak się ją
zobaczy... ale to jest fun przez łzy przy "prywatnej" hotelowej plaży ujście ma
kanał ściekowy (pokaźna rura, kolo 1 metra średnicy)
Beach Bar... ech... all inclusive obejmuje wyłącznie ciepławą wodę bezbarwną i
ciepławą wodę kolorową zwaną tu żartobliwie sokiem, reszta odpłatnie, BARDZO
odpłatnie (piwo 4$)
Hotel - *** gwiazdki które posiada to kolejny ponury żart..., jedynie ogród i
basen są zgodne z opisem zawartym w ofercie, reszta... dramat
All Inclusive - jedzenie niezłe, acz monotonne, ze względu na hordy głodnych
rosjan, średni czas oczekiwania w kolejce na posiłek - 30 minut...
Alkohole - ciepłe lokalne piwo o smaku... nie nie chce żeby te wspomnienia
wróciły...
lokalny bimber nalewany na zapleczu do różnych butelek (np gin, wódka, whisky)
Obsługa - jakiś żartownić kazał ubrać kelnerów w białe koszule... ale nie
powieidzał im że należy je nie mniej niż raz w tygodniu prać... u największy
twardzieli - kelnerów koszule wyglądały jakby były w różnokolorowe kwiaty (z
przewagą brązu) - odraza ale biorąc pod uwagę że w j. tureckim słowo czystość
nie występuje - nie dziwi nic)
Biuro podróży ITAKA
Parę osób z naszej grupy rezydentka poinformowała o godiznie 24.00 że tego dnia
nie polecą do domu bo ITAKA przebookowała im bilety na inny termin i inne
miasto!!!!!

NIE POLECAM!!

Czytając powyższy tekst odpowiedz sobie na pytanie Czy B.P. ITAKA z Opola to
oszuści?
I ostatnia rzecz - te wczasy warte są jakies 1200 złotych - jeśli tyle
zapłaciłeś - możesz jechać, jesli wiecej - UCIEKAJ!

pzdr!
metz



Temat: Zamki, pałace i dworki na Górnym Śląsku
Chudów
www.zamekchudow.pl/
zamki.net.pl/zamki/chudow/chudow.php
Złoty skarb wykopany pod zamkiem

Sto średniowiecznych monet wykopali archeolodzy na zamku w Chudowie. - Takiego
znaleziska nie mieliśmy na Śląsku od ponad 30 lat - nie kryje entuzjazmu Jacek
Pierzak, archeolog z Biura Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Na monety naukowcy natrafili podczas prac wykopaliskowych na dziedzińcu
chudowskiego zamku. Pod jednym z drewnianych elementów konstrukcji odnaleźli
zbitą grudę wielkości pięści. - To była zwarta skorupa. Na początku nawet nie
zdawaliśmy sobie sprawy, na jak cenne znalezisko natrafiliśmy - opowiada
Przemysław Nocuń, archeolog, szef fundacji Zamek Chudów.

Dopiero po oczyszczeniu okazało się, że gruda to prawdziwy skarb. Kryła 97 tzw.
brakteatów - cienkich, jednostronnie wybijanych monet. Chudowskie brakteaty
były schowane w lnianej lub płóciennej sakiewce, która uległa rozkładowi.
Monety są z XV wieku. Mają od 8 do 10 milimetrów średnicy i pochodzą ze
śląskich mennic w Opolu, Legnicy i Świdnicy. Zostały wybite ze stopu srebra i
miedzi. - Właśnie dlatego, że są tak cienkie, łatwo ulegają zniszczeniu i
należą do niezwykle cennych znalezisk - wyjaśnia Nocuń. - Poza tym jedna z
monet to prawdziwy rarytas. Ma wybitą literę T. Do tej pory odnaleziono tylko
cztery takie brakteaty. Niektórzy uważają, że pochodzą ze średniowiecznej
mennicy w Toszku, o której istnienie do dziś spierają się historycy - dodaje.

Najmłodsze z monet pochodzą z ostatniego ćwierćwiecza XV wieku. To pozwoliło
ustalić, że skarb został zakopany około 1475 roku. Jaka była wartość skarbu z
Chudowa w średniowieczu i ile wart jest dziś, pozwolą ocenić dopiero
szczegółowe badania numizmatyczne.

- To rewelacyjne odkrycie. W województwie śląskim bardzo rzadko udaje się
odnaleźć średniowieczne monety. A tak duża ilość to już prawdziwa sensacja.
Poza tym znalezisko jest niezwykle prestiżowe dla samego Chudowa. Jest kolejnym
potwierdzeniem, że zamek był siedzibą rycerską już w średniowieczu. Być może
sakiewka należała właśnie do któregoś z Chudowskich, którzy mieszkali tutaj,
zanim powstał jeszcze zamek murowany - mówi Pierzak.

miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3998817.html




Temat: Katowice - centrum kultury?
> A ja tam liczę, że się koniunktura dla Krakowa skończy. Nie ukrywam. To
> konkurencja. Mamy sprzeczne interesy.

Konkurencja jak najbardziej sprzyja rozwojowi...a może pomyslałbyś, że firmy
krakowskie mogłyby zakładać oddziały w GOP? Zresztą można zorganizować przewozy
pracownicze Kato-Kr to raptem 70 km autostradą.
A czy słyszałeś o Śląsko-Krakowskim Europolu, czyli współpracy na polu
zagospodarowania przestrzennego i rozwoju infrastruktury?

> A to bardzo osobliwy pogląd.

No nie do końca, bo Balice są lotniskiem wojskowym a wojsko użęduje w Wa-wce i
jakoś specjalnie nie paliło się by pozwolić na loty tanich linii.

Ile tyo razy prasa
> regionalna pisałą, że Małopolska zgarnęła część środków budżetowych, które
> miały trafić na Śląsk.

Coś takiego planował Rokita, ale bynajmniej Balice nie dostały ani grosza od wa-
wki. Rozwój zawdzięczają prywatnemu kapitałowi przewoźników i środkom unijnym
oraz wojewódzkim.

> Rolników to akurat w Małopolsce jest mnóstwo. I ich produkcja jest
nieopłacalna
>
> od bardzo, bardzo dawna. A ile Polska wydaje na szkolnictwo wyższe to jedno,
a
> gdzie płyną te pieniądze to drugie.

A na Śląsku nie ma rolników??? Poza GOP i w opolskim jest ich mnóstwo. W
małopolsce na terenach oddalonych 70 km od Krakowa mało kto zajmuje się
rolnictwem. Ludzie dojeżdzają do pracy w mieście....Zreszta Krakowski obszar
Metropolitalny ma 2 mln mieszkańców - to chyba tyle co GOP?

A ile to owych turystycznych atrakcji Krakowa korzysta ze środków centralnych?
> Skąd pochodziły przez lata pieniądze na ochronę zabytków?

Zabytki na SM w Kraku i poza nim są i były remontowane w głównej mierze przez
środki tych inwestorów, którzy postanowili zrobić sobie tam biura, poza tym
byli i sponsorzy prywatni i środki gminne i unijne...tak więc w porownaniu z
tym co dostaje Śląsk od wa-wki Kr otrzymał kropelkę.

Slezan, mam wrażenie, że powinieneś coś więcej dowiedzieć się o Krakowie,
zanim wyrobisz sobie opinie o tym co tam się dzieje...




Temat: Zostan szefem programowym w Radiu Opole (praca)
Zostan szefem programowym w Radiu Opole (praca)
www.radio.opole.pl/?kat=akcje&subkat=dyr_prog
KONKURS NA STANOWISKO
DYREKTORA PROGRAMU-ZASTĘPCY REDAKTORA NACZELNEGO RADIA OPOLE S.A.

1. Osoba zatrudniona na tym stanowisku będzie odpowiedzialna za:
- nadzór nad działalnością programową Radia Opole,
- nadzór finansowy nad realizacją programu Radia Opole,
- kontrolę realizacji zadań rozgłośni wynikających z Ustawy o radiofonii i
telewizji oraz stosownych rozporządzeń w tym zakresie,
- inicjowanie i sprawowanie nadzoru nad realizacją słuchowisk oraz innych
dużych form literackich i artystycznych,
- nadzór na nad przygotowaniem, wdrożeniem i realizacją strategii
regionalności Radia i jego promocji w regionie województwa opolskiego
- nadzór nad działalnością wydawniczą / również w zakresie fonografii /,
- kontrolę działalności Archiwum Programowego - taśmoteki,
- nadzór nad działalnością programową Studia M,
- nadzór nad Ośrodkami Terenowymi Radia Opole,

2. Kandydaci powinni spełnić następujące wymagania:
- wykształcenie wyższe,
- staż dziennikarski w prasie, radiu lub telewizji co najmniej 5 lat, w tym
pełnienie funkcji kierowniczej co najmniej 2 lata,
- znajomość przepisów ustawy o radiofonii i telewizji, kodeksu spółek
handlowych, ustawy - prawo zamówień publicznych, ustawy o finansach
publicznych, ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz innych
przepisów prawa, istotnych dla prowadzenia spraw Radia Opole S.A.,
- posiadanie pełni praw publicznych,
- posiadanie pełnej zdolności do czynności prawnych,
- dobry stan zdrowia,
- znajomość co najmniej jednego języka obcego,
- znajomość zasad funkcjonowania rynku reklamowego,
- znajomość problematyki regionu opolskiego.

3. Zgłoszenia kandydatów powinny zawierać:
1) życiorys z opisem dotychczasowej pracy zawodowej i osiągnięć zawodowych,
2) oświadczenie o akceptacji warunków konkursu i o zgłoszeniu przystąpienia
do konkursu,
3) kopię dyplomu ukończenia studiów wyższych,
4) kopie świadectw pracy z poprzednich zakładów pracy lub kopie kontraktów,
5) oświadczenia o:
- korzystaniu z pełni praw publicznych,
- posiadaniu pełnej zdolności do czynności prawnych,
- niekaralności,
- nie podleganiu określonym w przepisach prawa ograniczeniom lub zakazom
zajmowania
stanowisk kierowniczych,
- wyrażeniu zgody na przetwarzanie danych osobowych kandydata przez Radio
Opole S.A. dla
celów konkursu,
- informację o ewentualnej współpracy (bądź jej braku), o której mowa w tzw.
ustawie
lustracyjnej (wg. obowiązującego w ustawie wzoru),
- adres do korespondencji.
Pozostałe wymagania kandydaci powinni udokumentować według własnego uznania.
Ocena dopełnienia wymogów konkursu pozostawiona jest Zarządowi Radia Opole
S.A.

4. Pisemne zgłoszenia należy składać w terminie od 17 grudnia 2004 r. do 06
stycznia 2005 r. za potwierdzeniem odbioru w Biurze Zarządu Radia Opole S.A.
(pokój 116) lub drogą pocztową (list polecony lub poczta kurierska) na adres:
Radio Opole S.A., 45-084 Opole ul. Strzelców Bytomskich 8.

O dochowaniu terminu złożenia zgłoszenia decyduje data doręczenia przesyłki
do siedziby Spółki. Zgłoszenia nadesłane po terminie będą odsyłane bez
rozpatrzenia.

Zgłoszenie powinno zostać złożone w kopercie z dopiskiem "Konkurs na
stanowisko Dyrektora Programu -Zastępcy Redaktora Naczelnego Radia Opole
S.A.". Wewnątrz pierwszej koperty powinna znajdować się druga koperta
zawierająca zgłoszenie wraz z załącznikami. Na drugiej kopercie należy
zamieścić imię i nazwisko oraz adres kandydata.

Wszystkie strony złożonych dokumentów powinny być ponumerowane w następujący
sposób: */** ("*" - numer kolejny strony, "**" - łączna ilość stron, np.
1/20,2/20 ... 20/20).




Temat: Holandia buduje wioske tylko dla Polakow.....
Holandia buduje wioske tylko dla Polakow.....

Agencja pracy, która zatrudnia w Holandii polskich pracowników, chce im
wybudować osadę z domami, polskimi sklepami i kościołem. Ma ich to chronić
przed narastającą nietolerancją Holendrów

Na pomysł wpadł Pierre van Loenen, szef firmy pośrednictwa pracy Axidus,
która poprzez swoje biuro w Opolu zatrudnia w Holandii Polaków z niemieckimi
paszportami. W ten sposób omija holenderskie bariery w dostępie do rynku
pracy dla obywateli nowych krajów Unii.

Polacy muszą ubiegać się o specjalne pozwolenia. Ich liczba jest ograniczona
i obejmuje tylko niektóre sektory gospodarki. W zeszłym roku pozwolenia
dostało 26 tys. Polaków.

Axidus oferuje pracę m.in. przy taśmach produkcyjnych, na budowach i w
szklarniach w zakładach w regionie Rijnmond. Większość to robotnicy
niewykwalifikowani, którzy nie muszą znać języka. Problem w tym, że jest ich
już około tysiąca, zajęli 31 hoteli i brakuje dla nich miejsca.

Jeszcze więcej Polaków przybędzie po 1 stycznia, kiedy do rozdania będzie
większa liczba pozwoleń na pracę (i w nowych sektorach). Firma van Loenena
chce więc zacząć zatrudniać również Polaków bez niemieckiego paszportu.

Van Loenen nie zgodził się rozmawiać z "Gazetą" o projekcie budowy wioski.
Polska pracownica agencji, Marta, twierdzi, że szef chce odseparować Polaków,
by chronić ich przed rasistowskimi zachowaniami Holendrów. Bo "coraz częstsze
są sytuacje, że komuś nie podoba się np. polski samochód na jego ulicy".

Z relacji holenderskich mediów wiadomo, że będzie to typowa osada z domami,
uliczkami, polskimi sklepami i własnym kościołem, być może nawet miejscami
rozrywki. Prawdopodobną lokalizacją są okolice autostrady wiodącej do
Rotterdamu, wzdłuż której mieści się wiele firm.

Zielone światło dało już stowarzyszenie holenderskich samorządów (VNG), ale
na razie żadna gmina nie kwapi się, by umieścić u siebie Polaków. Holendrzy,
dawniej bardzo otwarci na imigrację, coraz niechętniej przyjmują "obcych".
Rząd przymierzał się do pełnego otwarcia rynków pracy od 2007 r., ale sprawa
przepadła w parlamencie.

Deputowani za rok staną do wyborów i nie chcą narażać się swoim elektoratom.
Wszystko wskazuje więc na to, że swobodę pracy w kraju tulipanów dostaniemy 1
stycznia 2011 r., kiedy bariery będą musiały znieść wszystkie kraje starej
Unii.

Do tej pory uczyniły to Wielka Brytania, Irlandia, Szwecja, Hiszpania,
Portugalia i Finlandia, a od 1 maja 2004 r. pracę w Unii znalazły setki
tysięcy Polaków. Przez miesiąc opisywaliśmy ich losy w "Przystanku Europa",
wspólnej akcji z TVN 24 i Radiem TOK FM. Udało nam się wywołać szeroką
dyskusję o nowej fali emigracji w Polsce i za granicą.




Temat: Prezes radia pracowity na chorobowym
Prezes radia pracowity na chorobowym
Link miasta.gazeta.pl/opole/1,35086,2443883.html

Powiązany z SLD i Stowarzyszeniem Ordynacka prezes publicznego Radia Opole od
kilku miesięcy jest od sierpnia na zwolnieniu lekarskim po operacji barku.
Zdrowie pozwala mu jednak prowadzić zajęcia ze studentami w prywatnej Wyższej
Szkole Zarządzania i Administracji

Od godziny 8 w ostatnią niedzielę Bogusław Nierenberg prowadził zajęcia z
ekonomiki handlu w WSZiA przy ul. Niedziałkowskiego. Studenci II roku
zarządzania i marketingu (nazwiska znane redakcji) przyznają, że przychodzi
na zajęcia regularnie od początku semestru.

Jest na zwolnieniu

Tymczasem, gdy zadzwoniliśmy w zeszłym tygodniu do biura zarządu Radia Opole,
usłyszeliśmy: - Pan Nierenberg jest na zwolnieniu lekarskim do 15 grudnia.

Czy przychodzi do pracy? - pytamy. - Pojawia się, ale rzadko - odpowiada
jedna z sekretarek. Gdy zadzwoniliśmy tam wczoraj, ponownie usłyszeliśmy,
że "szefa nie ma, jest na chorobowym".

- U nas zwolnienia lekarskiego nie przedłożył - wyjaśniła z kolei pracownica
dziekanatu Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji, gdzie Nierenberg także
prowadzi zajęcia z negocjacji, ekonomii handlu, ma także wykłady
specjalizacyjne. - Nic mi nie wiadomo, by prowadzone przez niego zajęcia się
nie odbywały.

Nierenberg twierdzi jednak, że jego sekretarka wysyłała kopie zwolnienia na
WSZiA i na uniwersytet.

Gdy wspominamy, co mówią sekretarki w WSZiA, podkreśla, że za zajęcia ze
studentami nie bierze pieniędzy. - Spotykam się z nimi, coś tam im
poopowiadam, żeby nie tracili czasu. Do radia też zaglądam, na zwolnieniu mam
napisane, że mogę chodzić. Pracuję mózgiem, a nie ręką, a jako prezes firmy
nie mogę się tak zupełnie wyłączyć ze wszystkiego - przekonuje.

Prezes łamie kodeks pracy?

Sprawą pracy na chorobowym Nierenberga zajmie się Stowarzyszenie Stop
Korupcji.

- Powiadomimy Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz złożymy wniosek o
kontrolę do ZUS - mówi radny Janusz Kowalski, przewodniczący Stop Korupcji. -
Chodzi tu o osobę publiczną, szefa publicznego medium oraz o publiczne
pieniądze. Jeśli ktoś jest niezdolny do pracy w jednym miejscu, to w innym
też powinien być do niej niezdolny. Dlatego wystąpimy do rektorów uczelni
[Nierenberg ma także godziny na Uniwersytecie Opolskim - red.] o sprawdzenie,
kiedy pan prezes miał zajęcia.

Chory nie może pracować

Według Katarzyny Sobków, rzeczniczki prasowej ZUS w Opolu, osoba przebywająca
na zwolnieniu lekarskim nie może pracować.

- Jeśli ktoś ma orzeczoną niezdolność do pracy, czyli po prostu przebywa na
zwolnieniu lekarskim, a podejmuje w tym czasie jakąkolwiek pracę zarobkową,
traci prawo do zasiłku chorobowego na cały okres zwolnienia - tłumaczy.

Oznacza to, że Nierenberg musiałby zwrócić ZUS-owi wypłacane mu od chwili
wypadku pieniądze: zasiłek chorobowy wynosi za każdy miesiąc 80 procent
zarobków.

ZUS może skontrolować prawidłowość wykorzystania zwolnienia lekarskiego,
czyli inaczej mówiąc - sprawdzić, czy chory zachowuje jego warunki, a więc
czy na przykład nie pracuje lub czy leży w łóżku, jeśli zostało mu to
zalecone. - Skontrolować pracownika może także jego pracodawca lub nas o to
poprosić - mówi Sobków.

Za podejmowanie pracy podczas zwolnienia lekarskiego nie ma kar; jedyna
sankcja to konieczność zwrotu całego zasiłku chorobowego.




Temat: no i pisikowcy tez pazerni
. SLD-owcy: kampania Jakubowskiej z przekrętów

Zawsze najważniejszy jest dla mnie interes SLD - tak Aleksandra Jakubowska
argumentowała swoją decyzję o rezygnacji z funkcji wiceszefowej Sojuszu. Na
zdjęciu z Józefem Oleksym, który zrezygnował z kandydowania na szefa SLD
Fot. Sławomir Kamiński / AG

Fot. Krzysztof Miller / AG

ZOBACZ TAKŻE

• Jakubowska: Ktoś chce mnie wyciąć (30-11-04, 03:00)

Joanna Pszon, Agnieszka Jukowska, Opole 30-11-2004, ostatnia aktualizacja 30-
11-2004 09:14

Oskarżeni o korupcję byli opolscy SLD-owcy oraz urzędnicy zeznają, że na
kampanię posłanki Aleksandry Jakubowskiej szły pieniądze z przekrętów. -
Próbują mnie w coś wmanipulować - kwituje Jakubowska

Najbardziej Jakubowską obciąża była szefowa Estrady Opolskiej Violetta L.
Twierdzi, że fałszowała faktury m.in. dla Stanisławy Chudzikiewicz, obecnie
dyrektor opolskiego PZU (wcześniej szefowała firmie ubezpieczeniowej Heros w
Opolu).

- Mówiła mi, że potrzebuje pieniędzy dla Oli. Że musi jej pomagać w prowadzeniu
biura i w kampaniach, bo ta pomogła jej córce i zięciowi w znalezieniu pracy.
Zresztą to dzięki Jakubowskiej Chudzikiewicz została szefową PZU - zeznała
Violetta L.

Szefowa Estrady zawyżała więc faktury na organizowane dla Herosa - i później
dla PZU - imprezy kulturalne albo wypisywała do faktur jakieś imprezy
fikcyjne. - Ja dostawałam z tego 20-30 proc. - opowiedziała śledczym Violetta L.

Według świadków w ten sposób z Herosa, a potem z PZU miało wypłynąć co najmniej
kilkaset tysięcy złotych.

- Chudzikiewicz nie tylko dawała na kampanię Jakubowskiej, ale fundowała też
obiadki, gdy ta przyjeżdżała do Opola - zeznał były SLD-owski prezydent i
wojewoda Leszek Pogan.

Jakubowska pojawiła się w Opolu pierwszy raz w 1997 r., by wzmocnić listę
kandydatów do Sejmu, której lider Jerzy Szteliga dopiero co przyznał się do
współpracy z tajnymi służbami PRL. Została posłanką i odtąd - co wynika z wielu
zeznań - związała się nie tylko z miastem, ale także z jego notablami.

Poparła Pogana jako kandydata na wojewodę, i to wbrew opolskiemu baronowi.
Obecnie Pogan oskarżony jest w aferze ratuszowej o branie łapówek - w sumie 1,6
mln zł. Teraz Jakubowska niechętnie przyznaje się do związków z byłymi SLD-
owcami z Opola.

Politycy też obciążają

Oskarżeni o korupcję SLD-wcy potwierdzają powiązania Jakubowskiej z PZU. -
Kiedy myślałem o stanowisku szefa PZU w Opolu, Jerzy Szteliga [b. szef SLD na
Opolszczyźnie - red.] powiedział, że to działka Jakubowskiej - wyznał
prokuraturze Remigiusz Promny, były naczelnik wydziału przetargów w opolskim
ratuszu, były członek rady krajowej SLD [też miał brać łapówki].

Z kolei b. marszałek województwa Ewa Olszewska [również oskarżona o korupcję]
opowiedziała, że w październiku 2002 r. Jakubowska i Szteliga wymogli na niej,
by zatrudniła córkę Chudzikiewicz na intratnym stanowisku przedstawiciela
województwa w Brukseli.

Szteliga zaprzecza: - Kłamstwa. Próbują mnie w coś wmieszać.

Sama szefowa opolskiego PZU Stanisława Chudzikiewicz ucina: - Nie słyszałam o
tych zeznaniach i nie chcę z nikim na ten temat rozmawiać.

Ogródki też

Jakubowską mieli też wspierać finansowo niektórzy z opolskich restauratorów.
Były SLD-owski wiceprezydent Piotr Kumiec [i on oskarżony jest o korupcję]
opowiedział prokuraturze, że Jakubowska poprosiła go o pomoc w postawieniu w
rynku ogródka piwnego dla pubu John Bull. - Mówiła, że jej bardzo pomagają -
zeznał Kumiec.

Pogan dorzucił kolejną ciekawostkę, zeznając, że jego następca w ratuszu Piotr
Synowiec wręczył Jakubowskiej 10 tys. zł na kampanię wyborczą i w prezencie
obraz Hanny Bakuły.

Opolska prokuratura odmawia w tej sprawie wszelkich komentarzy, więc nie
wiadomo, czy i kiedy zamierza przesłuchać Jakubowską.

Sylwetka Aleksandry Jakubowskiej

Karierę polityczną Aleksandra Jakubowska rozpoczęła jako rzecznik w rządach SLD
Oleksego i Cimoszewicza. Po 2001 r. w rządzie Millera jako wiceminister kultury
nadzorowała prace nad nowelizacją ustawy o RTV. Według części członków komisji
śledczej ds. afery Rywina była w tzw. Grupie Trzymającej Władzę, która wysłała
Lwa Rywina do Agory z korupcyjną propozycją zawarcia w nowelizacji korzystnych
dla spółki zapisów. Później szefowa gabinetu premiera Millera.

Jest członkiem rady wojewódzkiej SLD na Opolszczyźnie i koła w Domaszowicach k.
Namysłowa.

Oj brzydko brzydko .




Temat: Jak Ślązak znalazł raj w Reichu:)))
Jak Ślązak znalazł raj w Reichu:)))
Sława!
Der Spiegel": Ślązacy tanią siłą roboczą
Polacy ze Śląska posiadający podwójne obywatelstwo polskie i niemieckie są
wykorzystywani przez pracodawców w Niemczech jako tania siła robocza -
napisał w niedzielę niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
Problem dotyczy 200 tysięcy osób, głównie ze Śląska Opolskiego, które
regularnie jeżdżą do pracy w Niemczech. Nie obowiązuje ich, w przeciwieństwie
do pozostałych Polaków, zakaz pracy w Niemczech do 2011 r.

Większość Polaków z niemieckim paszportem zatrudniana jest przez firmy
wynajmujące pracowników na czas określony innym firmom. Dotychczas kierowano
ich przede wszystkim do prac przy sortowaniu śmieci oraz przy żniwach, jednak
coraz częściej zainteresowanie tanią siłą roboczą wykazują przemysł
samochodowy i budownictwo - twierdzi "Der Spiegel".REKLAMA Czytaj dalej

Biura pośrednictwa pracy prowadzą "bardzo agresywną" kampanię reklamową w
Polsce. Na Śląsku stale otwierane są nowe filie. Do największych firm w tej
branży należy agencja Wertstoffe Sortierung Personal (WSP) w Neustadt -
czytamy.

Powodem rosnącego zainteresowania pracownikami z Polski jest niski koszt ich
pracy. I tak WSP płaci 6,57 euro za godzinę. Wynagrodzenie płacone przez
firmy wynajmujące pracowników jest blisko 10 proc. niższe od stawek
ustalonych przez związki zawodowe branży usługowej Verdi ze związkiem
pracodawców. Dodatek za pracę w nocy wynosi 16 zamiast 25 proc.

Aby to zalegalizować WSP i inne firmy z tej branży zawarły układy zbiorowe z
Chrześcijańskim Związkiem Zawodowym Pracowników na Czas Określony (CGB). Jak
twierdzi "Der Spiegel", CGB gotów jest podpisać każdą umowę zaniżającą
wynagrodzenia.

Firmy wynajmujące Polaków do pracy robią jednak największe oszczędności na
osobach prowadzących w Polsce samodzielną działalność gospodarczą lub
pracujących podczas urlopu bezpłatnego. Składki na ubezpieczenie społeczne za
tych pracowników powinny być odprowadzane do Polski. Ponieważ jednak brak
jest odpowiednich umów, pracownicy ci pozostają nieubezpieczeni.

"Die Spiegel" ostrzega przed fałszywymi obietnicami firm poszukujących
pracowników w Polsce. Opisuje przypadek Sebastiana Jonczyka, 30-letniego
mieszkańca Dobrodzienia, który trafił do pracy w zakładach VW w Wolfsburgu, a
następnie do jednego z kooperantów Mercedesa.

Oferowany hotel okazał się podupadłymi koszarami wojskowymi, a w jednym
pokoju na piętrowych łóżkach koczowało siedem osób. Przerwy w dostawach
ciepła i wody były na porządku dziennym. Nieprawdziwe okazały się też
informacje o nieodpłatnym transporcie do pracy i do Polski. Polskim
pracownikom zatrzymano "z powodów organizacyjnych" paszporty.
wiadomosci.onet.pl/1180462,12,item.html
Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie



Temat: recLama
LAMY...festiwal rusza!!!!!
II Ogólnopolski Festiwal Filmów Niezależnych
"OPOLSKIE LAMY 2004"
II Ogólnopolski Festiwal Filmów Niezależnych odbędzie się w Opolu w dniach 19-
20 marca 2004 roku.
Podczas tegorocznego festiwalu w konkursie zaprezentowane zostaną najnowszych
polskie filmy niezależne (termin zgłaszania przez twórców filmów do konkursu
upłynął 1. marca 2004 r.).
W programie przewidziane są również prezentacje pozakonkursowe, konferencje
prasowe z udziałem twórców, spotkania z jurorami i imprezy towarzyszące.
Rolę Biura Festiwalowego pełnić będzie Miejski Ośrodek Kultury w Opolu.
Festiwalowe prezentacje odbywać się na sali kameralnej w Miejskim Ośrodku
Kultury-Amfiteatrze. Dodatkowo, repliki filmów konkursowych będą wyświetlane w
wybranych kinach i domach kultury na terenie Opolszczyzny, Górnego Śląska i
okolicznych miejscowościach.

Organizatorami II OFFN "Opolskie Lamy 2004" są:
Miejski Ośrodek Kultury w Opolu
Towarzystwo Alternatywnego Kształcenia "TAK" w Opolu
Osoby odpowiedzialne za II OFFN "Opolskie Lamy 2004":
Rafał Mościcki, Kamil Szczęsny

Podmiotem odpowiedzialnym za prace związane
z organizacją i przygotowaniem II OFFN "Opolskie Lamy 2004" jest:
Miejski Ośrodek Kultury w Opolu
ul. Piastowska 14a, 45-082 Opole
tel/fax: (77) 4567575
e-mail: festiwal@opolskielamy.pl
Kontakt:
Dział ds. organizacji: +48 607232476

Program:

19.03.2004 (piątek)
19.00 Uroczyste otwarcie II OFFN „Opolskie Lamy 2004” oraz pokaz filmów
nagrodzonych na zeszłorocznym festiwalu.
20.00 Pokaz filmu „Zabij ich wszystkich” reż. Przemysław Wojcieszek, po filmie
spotkanie z zaproszonymi gośćmi.
21.30 Pokaż filmów z Filmówki z Katowic:
1. A Ty, reż. Bartosz Dombrowski, czas 10 min.
2.Sylwia i Iga, rez.Natalia Surmiak, 10 min.,
3.Opowiadanie, reż. Marcin Pieczonka, 15 min.,
4.Kapelusz, Agnieszka Smoczyńska, 10 min.,
5.Koniec wojny,reż. Tomasz szafrański, 20 min.,
6.Rzeźnik na czasie, reż. Tadeusz Śliwa10 min.,
7.Życie,reż. Sławomir Pstrong, 15 min.
8.T-Rex, reż. Sławomir Pstrong, 10 min.
9. 1982, reż. Aleksander Duraj, 20 min.,
23.30 Pokazy filmów z muzyką „na żywo”

20.03.2003 (sobota)
14.00 Cafe Cinema i pokazy filmów pozakonkursowych (Projekcje do końca...czyli
do utraty tchu...)
16.0I blok konkursowy.

18.30 II blok konkursowy
21.00 III blok konkursowy
23.00 Pokaz filmów krótkometrażowych wytwórni AYOY i spotkanie z zaproszonymi
goścmi...
24.00 Uroczyste zakończenie II OFFN „Opolskie Lamy 2004”, wręczenie nagród i
pokazy filmów z muzyką „:na żywo”

Miejsce; MOK – Amfiteatr (sala kameralna)
Bilety; karnet na dwa dni 15 zł , bilet na jeden dzień 10 zł

Już 10 marca znana będzie lista filmów konkursowych.....kończy się selekcja!!!!




Temat: RAŚ startuje w wyborach
No wiec ja tez chcialbym byc wybrany do wladz samorzadowych.
A wiec nazywam sie Mietek Zlodziejaszewski urodzilem sie w kieleckim,nie znam
daty moich urodzin ale wiem ze w czasie kopania kartofli znaczy sie na jesieni.
Bylo nas dziesiatka w domu a tylko 5 tatkowych hektarow do podzialu ,wiec
slyszac ze na Slasku mozna znalezc prace i po zapisaniu sie do PZPR szybko
dostac mieszkanie ,szybko zrezygnowalem z mojego 0,5 ha tatkowego gruntu.
Nie przewidzialem jaka mnie czeka przygoda ,pierwszy raz w zyciu jechalem
pociagiem!Fajnie bylo,od razu poznalem kilku takich jak ja, jadacych w
poszukiwaniu leprzego zycia.Dla umilenia podrozy wyciadnalem szybko bimberek
ktory tatko dal mi na podroz,ale chyba za duzo wypilem bo gdy sie obudzilem
nie bylo moich kompanow a takze mojej kufajki,nie bylo mi zal kufajki bo
byl wlasnie czerwiec ale tego scyzoryka w jej kieszeni,to byl prawdziwy
postrach na wiejskich zabawach.
Ale te strate tez szybko przelknolem gdy sie okazalo ,ze nie wiem gdzie jestem.
Tatko mowil ,ze bede widzial wieze kopalniane a tu nic tylko jakies kominy,
jak sie wkrotce okazac mialo byly to kominy cementowni i nie bylem w Katowicach
a w Opolu.
No wiec poszedlem do jednej z tych cemetowni i mowie ,ze ja pracy szukam i do
PZPR chce bo mieszkania potrzebuje,to oni sie pytali a skad ja .Jak uslyszeli,
ze ja od Kielc to oni mnie nie chcieli na robotnika,tylko na brygadziste .
Ja nie wiedzial co to jest ale powiedzieli ze duzo pieniedzy dostane ,to
wziolem.
Nastepnego dnia przyszedlem do pracy i przedstawiono mi moim nowym kolegom.
Wtedy sie dowiedzialem ,ze ja musze kierowac tymi ludzmi,tylko ,ze oni tak
dziwnie mowili i ciezko ich bylo zrozumiec .To ja sie pytalem w biurze co
to za ludzie ,kierownik powiedzial ze to Szwaby,znaczysie Hanysy,znaczy sie
Hitlerowcy .No to ja mowilem do moich ludzi -ej ty Szwabie ,i nawet mi sie
to podobalo bo widac bylo ze oni zli byli ale mi nic zrobic nie mogli.
I tak lecialy latka w Opolu ,siedemdziesiate to byly latka,jak sie nasza
zakladowa POP zbierala to pozniej nigdy nie wiedzialem jak sie w domu znalazlem,
piekne czasy .Potem przyszedl 80 ,w Opolu sie nic nie dzialo,tylko slychac bylo
ze wszedzie strajkuja.No i przyszedl grudzien 81 Stan Wojenny,tu zaczely sie
problemy bo sekretaz zakladowy PZPR powiedzial,ze teraz to nie mozna pic na
spotkaniach POP bo wodka na kartki.Ale sie wkurzylem,to czlowiek lata dziala
w partii i ani wodki sie napic nie moze.Slyszalem ,ze ta Spolkonalnosc co ja
zakazali to w podziemiu teraz,to tak sobie pomyslalem ,ze jak oni w podziemiu
to moze wodke pija tak jak tatko w 1942 z wujkami w podziemiu,aj pili oni
bimberek ,ze hoho.
I sie nie mylilem .Z moimi nowymi kumplami ze Spolkonalnosci pilismy ze hej,
no i ten znajomy dzwiek-kap,kap,kap.Az lzy z oczu wyciskalo ,wspomnienia jak
zem z tatkiem zacier robil,ja do pieca drzewa dokladalem i -kap,kapp,kappp...
Tak doczekalem roku 1989 ,wtedy wyszlismy z podziemia i wtedy dowiedzialem
sie ze wodka od paru dobrych lat bez kartek jest.
Ja jako kombatant w walce z komunizmem oczywiscie dostalem wazne stanowisko
polityczne.
Potem gdy Spolkonalnosc sie podzielila bylem w WU,potem dzialalem w kampani
kandydata na prezydenta Wasowskiego,potem u takich co o ukradzeniu ksiezyca
mowili,potem w Spolce Lewych Przeciwko Prawym gdzie spotkalem starych kolegow
z POP, bylo fajnie ale przyszla wielka woda i juz nikt nie lubil SLPP wiec
po starych znajomosciach z podziemia przylaczylem sie do Spolki Prawdziwych
Prawych Przeciwko Lewym.No ale z tymi to tez nie mialem szczescia,nie dosc
ze podejrzewali mnie ze ja lewy i lustracji poddac chcieli to jeszcze zaczeli
sie dzielic i po czterech latach tez nikt ich nie lubil.
Probowalem jeszcze raz z tymi od ksiezyca ale mnie nie chcieli.
Probowalem jeszcze w Lidze,pomyslalem -przeciez pilke zawsze lubilem,ale oni
tam o pilce nic nie mowili tylko pokazali kopie proboszczowej kartoteki
z rodzinnych stron ze ja u spowiedzi w 1967 roku bylem a w Kosciele 1968
ostatnio bylem to mnie nie chcieli.
No i teraz tak ostatnio sobie przypomnialem ze ja wiekszosc mojego zycia
na Slasku przezylem i jak widzicie moj zyciorys prawdziwym Slazakiem jestem,
jak to sie mowi z krwi i kosci.
No wiec moje pytanie czy ,moglbym startowac z listy RAS do wyborow bo ja
jestem bardzo za autonomia Slaska ?

CALYM SERCEM WAM ODDANY PRAWDZIWY SLAZAK

Mietek Z.



Temat: Odpust

No wiec ja tez chcialbym byc wybrany do wladz samorzadowych.
A wiec nazywam sie Mietek Zlodziejaszewski urodzilem sie w kieleckim,nie znam
daty moich urodzin ale wiem ze w czasie kopania kartofli znaczy sie na
jesieni.
Bylo nas dziesiatka w domu a tylko 5 tatkowych hektarow do podzialu ,wiec
slyszac ze na Slasku mozna znalezc prace i po zapisaniu sie do PZPR szybko
dostac mieszkanie ,szybko zrezygnowalem z mojego 0,5 ha tatkowego gruntu.
Nie przewidzialem jaka mnie czeka przygoda ,pierwszy raz w zyciu jechalem
pociagiem!Fajnie bylo,od razu poznalem kilku takich jak ja, jadacych w
poszukiwaniu leprzego zycia.Dla umilenia podrozy wyciadnalem szybko bimberek
ktory tatko dal mi na podroz,ale chyba za duzo wypilem bo gdy sie obudzilem
nie bylo moich kompanow a takze mojej kufajki,nie bylo mi zal kufajki bo
byl wlasnie czerwiec ale tego scyzoryka w jej kieszeni,to byl prawdziwy
postrach na wiejskich zabawach.
Ale te strate tez szybko przelknolem gdy sie okazalo ,ze nie wiem gdzie
jestem.
Tatko mowil ,ze bede widzial wieze kopalniane a tu nic tylko jakies kominy,
jak sie wkrotce okazac mialo byly to kominy cementowni i nie bylem w
Katowicach
a w Opolu.
No wiec poszedlem do jednej z tych cemetowni i mowie ,ze ja pracy szukam i do
PZPR chce bo mieszkania potrzebuje,to oni sie pytali a skad ja .Jak uslyszeli,
ze ja od Kielc to oni mnie nie chcieli na robotnika,tylko na brygadziste .
Ja nie wiedzial co to jest ale powiedzieli ze duzo pieniedzy dostane ,to
wziolem.
Nastepnego dnia przyszedlem do pracy i przedstawiono mi moim nowym kolegom.
Wtedy sie dowiedzialem ,ze ja musze kierowac tymi ludzmi,tylko ,ze oni tak
dziwnie mowili i ciezko ich bylo zrozumiec .To ja sie pytalem w biurze co
to za ludzie ,kierownik powiedzial ze to Szwaby,znaczysie Hanysy,znaczy sie
Hitlerowcy .No to ja mowilem do moich ludzi -ej ty Szwabie ,i nawet mi sie
to podobalo bo widac bylo ze oni zli byli ale mi nic zrobic nie mogli.
I tak lecialy latka w Opolu ,siedemdziesiate to byly latka,jak sie nasza
zakladowa POP zbierala to pozniej nigdy nie wiedzialem jak sie w domu
znalazlem,
piekne czasy .Potem przyszedl 80 ,w Opolu sie nic nie dzialo,tylko slychac
bylo
ze wszedzie strajkuja.No i przyszedl grudzien 81 Stan Wojenny,tu zaczely sie
problemy bo sekretaz zakladowy PZPR powiedzial,ze teraz to nie mozna pic na
spotkaniach POP bo wodka na kartki.Ale sie wkurzylem,to czlowiek lata dziala
w partii i ani wodki sie napic nie moze.Slyszalem ,ze ta Spolkonalnosc co ja
zakazali to w podziemiu teraz,to tak sobie pomyslalem ,ze jak oni w podziemiu
to moze wodke pija tak jak tatko w 1942 z wujkami w podziemiu,aj pili oni
bimberek ,ze hoho.
I sie nie mylilem .Z moimi nowymi kumplami ze Spolkonalnosci pilismy ze hej,
no i ten znajomy dzwiek-kap,kap,kap.Az lzy z oczu wyciskalo ,wspomnienia jak
zem z tatkiem zacier robil,ja do pieca drzewa dokladalem i -kap,kapp,kappp...
Tak doczekalem roku 1989 ,wtedy wyszlismy z podziemia i wtedy dowiedzialem
sie ze wodka od paru dobrych lat bez kartek jest.
Ja jako kombatant w walce z komunizmem oczywiscie dostalem wazne stanowisko
polityczne.
Potem gdy Spolkonalnosc sie podzielila bylem w WU,potem dzialalem w kampani
kandydata na prezydenta Wasowskiego,potem u takich co o ukradzeniu ksiezyca
mowili,potem w Spolce Lewych Przeciwko Prawym gdzie spotkalem starych kolegow
z POP, bylo fajnie ale przyszla wielka woda i juz nikt nie lubil SLPP wiec
po starych znajomosciach z podziemia przylaczylem sie do Spolki Prawdziwych
Prawych Przeciwko Lewym.No ale z tymi to tez nie mialem szczescia,nie dosc
ze podejrzewali mnie ze ja lewy i lustracji poddac chcieli to jeszcze zaczeli
sie dzielic i po czterech latach tez nikt ich nie lubil.
Probowalem jeszcze raz z tymi od ksiezyca ale mnie nie chcieli.
Probowalem jeszcze w Lidze,pomyslalem -przeciez pilke zawsze lubilem,ale oni
tam o pilce nic nie mowili tylko pokazali kopie proboszczowej kartoteki
z rodzinnych stron ze ja u spowiedzi w 1967 roku bylem a w Kosciele 1968
ostatnio bylem to mnie nie chcieli.
No i teraz tak ostatnio sobie przypomnialem ze ja wiekszosc mojego zycia
na Slasku przezylem i jak widzicie moj zyciorys prawdziwym Slazakiem jestem,
jak to sie mowi z krwi i kosci.
No wiec moje pytanie czy ,moglbym startowac z listy RAS do wyborow bo ja
jestem bardzo za autonomia Slaska ?

CALYM SERCEM WAM ODDANY PRAWDZIWY SLAZAK




Temat: SZYKUJĄ SIĘ ZMIANY NA STANOWISKU PREZESA MZK
SZYKUJĄ SIĘ ZMIANY NA STANOWISKU PREZESA MZK
OPOLE:: SZYKUJĄ SIĘ ZMIANY NA STANOWISKU PREZESA MZK

Zarząd do wymiany

Od zeszłej środy Miejski Zakład Komunikacyjny w Opolu nie ma prezesa, a
jedynie osobę pełniącą obowiązki. Nowy szef spółki ma być wybrany do końca
sierpnia

W zeszłym tygodniu skończyła się trzyletnia kadencja starego zarządu.
Oczywiście mogliśmy podpisać kolejna umowę, jednak postanowiliśmy, żeby
rozpisać konkurs na nowego prezesa i zastępcę - tłumaczy Wiesław Wróblewski,
szef rady nadzorczej MZK. Najpierw zostaną opracowane kryteria, jakie mają
spełniać kandydaci na prezesa. - Na pewno trzeba wziąć pod uwagę dwa względy
ustawowe: praktykę w transporcie pasażerskim oraz posiadanie licencji na
prezesa spółki. Oczywiście w konkursie może wziąć udział każdy, także stary
zarząd.

Później pozostaje podać ogłoszenie do publicznej wiadomości i ustalić skład
komisji przesłuchującej kandydatów. Wiadomo, że w jej skład wejdą wszyscy
członkowie rady nadzorczej oraz ludzie z ratusza.
Praca zarządu MZK jest cały czas oceniana przez radę nadzorczą. Wróblewski
twierdzi, że zakład radzi sobie coraz lepiej. Co prawda zeszły rok MZK
zamknęło stratą 1,5 mln zł, ale według niego strata mogła być jeszcze
większa, nawet 5 mln.

- Na 27 porównywalnych zakładów opolski mieści się w pierwszej piątce.
Oceniając Janusza Granata, prezesa MZK, mogę powiedzieć, że notuję stały
postęp w realizacji programu naprawczego i restrukturyzacyjnego firmy -
przyznał Wróblewski.
- Członkowie walnego zgromadzenia ocenili pod koniec maja poprzedni rok w
MZK. Stwierdzono, że zarząd podejmował działania restrukturyzacji wydatków i
zmniejszenia kosztów. Po pierwszym kwartale tego roku pokazał się nawet zysk -
dodał Mirosław Pietrucha, rzecznik prezydenta. - Przedstawiciele urzędu
zaakceptowali sprawozdanie finansowe za 2003 rok, jednak rada nadzorcza
zdecydowała, by konkurs się odbył.

Sly

Ostatnie zmiany: 08. Czerwca 2004 09:43

ZOBACZ WIĘCEJ:

Wydrukuj ten artykuł bez zdjęć. Wydrukuj ten artykuł ze zdjęciami.

Powrót Powrót

AKTUALNOŚCI: REGION SPORT OPINIE AUTO-MOTO DOM ZDROWIE STUDENTOM
REPORTAŻ PUBLICYSTYKA WYWIADY CZAT PRAWO I PRACA KULTURA PIENIĄDZE
POWIATY:
BRZEG GŁUBCZYCE KĘDZIERZYN-KOŹLE KLUCZBORK KRAPKOWICE NAMYSŁÓW NYSA
OLESNO OPOLE PRUDNIK STRZELCE OPOLSKIE
ROZMAITOŚCI: ARCHIWUM POGODA HOROSKOP METRYKA DNIA MOIM ZDANIEM WIEMY,
SŁYSZELIŚMY, LUDZIE MÓWIĄ JEDYNKA NTO FORUM NTO FOTOGRAFIE
OGŁOSZENIA:
OGŁOSZENIA DROBNE CENNIKI FORMATY INSERTY ADRESY
PRO MEDIA:
BIURO REKLAMY I OGŁOSZEŃ KOLPORTAŻ ADRESY ADRESY REDAKCJI

Webmaster Pro Media sp. z o.o. - Opole 1998-2003 e-
mail:nto@nto.pl




Temat: RAŚ startuje w wyborach
"Ruch Autonomii Slaska i Zaglebia"
Gość portalu: Mietek napisał(a):

> No wiec ja tez chcialbym byc wybrany do wladz samorzadowych.
> A wiec nazywam sie Mietek Zlodziejaszewski urodzilem sie w kieleckim,nie znam
> daty moich urodzin ale wiem ze w czasie kopania kartofli znaczy sie na
jesieni.
> Bylo nas dziesiatka w domu a tylko 5 tatkowych hektarow do podzialu ,wiec
> slyszac ze na Slasku mozna znalezc prace i po zapisaniu sie do PZPR szybko
> dostac mieszkanie ,szybko zrezygnowalem z mojego 0,5 ha tatkowego gruntu.
> Nie przewidzialem jaka mnie czeka przygoda ,pierwszy raz w zyciu jechalem
> pociagiem!Fajnie bylo,od razu poznalem kilku takich jak ja, jadacych w
> poszukiwaniu leprzego zycia.Dla umilenia podrozy wyciadnalem szybko bimberek
> ktory tatko dal mi na podroz,ale chyba za duzo wypilem bo gdy sie obudzilem
> nie bylo moich kompanow a takze mojej kufajki,nie bylo mi zal kufajki bo
> byl wlasnie czerwiec ale tego scyzoryka w jej kieszeni,to byl prawdziwy
> postrach na wiejskich zabawach.
> Ale te strate tez szybko przelknolem gdy sie okazalo ,ze nie wiem gdzie
jestem.
> Tatko mowil ,ze bede widzial wieze kopalniane a tu nic tylko jakies kominy,
> jak sie wkrotce okazac mialo byly to kominy cementowni i nie bylem w
Katowicach
> a w Opolu.
> No wiec poszedlem do jednej z tych cemetowni i mowie ,ze ja pracy szukam i do
> PZPR chce bo mieszkania potrzebuje,to oni sie pytali a skad ja .Jak uslyszeli,
> ze ja od Kielc to oni mnie nie chcieli na robotnika,tylko na brygadziste .
> Ja nie wiedzial co to jest ale powiedzieli ze duzo pieniedzy dostane ,to
> wziolem.
> Nastepnego dnia przyszedlem do pracy i przedstawiono mi moim nowym kolegom.
> Wtedy sie dowiedzialem ,ze ja musze kierowac tymi ludzmi,tylko ,ze oni tak
> dziwnie mowili i ciezko ich bylo zrozumiec .To ja sie pytalem w biurze co
> to za ludzie ,kierownik powiedzial ze to Szwaby,znaczysie Hanysy,znaczy sie
> Hitlerowcy .No to ja mowilem do moich ludzi -ej ty Szwabie ,i nawet mi sie
> to podobalo bo widac bylo ze oni zli byli ale mi nic zrobic nie mogli.
> I tak lecialy latka w Opolu ,siedemdziesiate to byly latka,jak sie nasza
> zakladowa POP zbierala to pozniej nigdy nie wiedzialem jak sie w domu
znalazlem
> ,
> piekne czasy .Potem przyszedl 80 ,w Opolu sie nic nie dzialo,tylko slychac
bylo
> ze wszedzie strajkuja.No i przyszedl grudzien 81 Stan Wojenny,tu zaczely sie
> problemy bo sekretaz zakladowy PZPR powiedzial,ze teraz to nie mozna pic na
> spotkaniach POP bo wodka na kartki.Ale sie wkurzylem,to czlowiek lata dziala
> w partii i ani wodki sie napic nie moze.Slyszalem ,ze ta Spolkonalnosc co ja
> zakazali to w podziemiu teraz,to tak sobie pomyslalem ,ze jak oni w podziemiu
> to moze wodke pija tak jak tatko w 1942 z wujkami w podziemiu,aj pili oni
> bimberek ,ze hoho.
> I sie nie mylilem .Z moimi nowymi kumplami ze Spolkonalnosci pilismy ze hej,
> no i ten znajomy dzwiek-kap,kap,kap.Az lzy z oczu wyciskalo ,wspomnienia jak
> zem z tatkiem zacier robil,ja do pieca drzewa dokladalem i -kap,kapp,kappp...
> Tak doczekalem roku 1989 ,wtedy wyszlismy z podziemia i wtedy dowiedzialem
> sie ze wodka od paru dobrych lat bez kartek jest.
> Ja jako kombatant w walce z komunizmem oczywiscie dostalem wazne stanowisko
> polityczne.
> Potem gdy Spolkonalnosc sie podzielila bylem w WU,potem dzialalem w kampani
> kandydata na prezydenta Wasowskiego,potem u takich co o ukradzeniu ksiezyca
> mowili,potem w Spolce Lewych Przeciwko Prawym gdzie spotkalem starych kolegow
> z POP, bylo fajnie ale przyszla wielka woda i juz nikt nie lubil SLPP wiec
> po starych znajomosciach z podziemia przylaczylem sie do Spolki Prawdziwych
> Prawych Przeciwko Lewym.No ale z tymi to tez nie mialem szczescia,nie dosc
> ze podejrzewali mnie ze ja lewy i lustracji poddac chcieli to jeszcze zaczeli
> sie dzielic i po czterech latach tez nikt ich nie lubil.
> Probowalem jeszcze raz z tymi od ksiezyca ale mnie nie chcieli.
> Probowalem jeszcze w Lidze,pomyslalem -przeciez pilke zawsze lubilem,ale oni
> tam o pilce nic nie mowili tylko pokazali kopie proboszczowej kartoteki
> z rodzinnych stron ze ja u spowiedzi w 1967 roku bylem a w Kosciele 1968
> ostatnio bylem to mnie nie chcieli.
> No i teraz tak ostatnio sobie przypomnialem ze ja wiekszosc mojego zycia
> na Slasku przezylem i jak widzicie moj zyciorys prawdziwym Slazakiem jestem,
> jak to sie mowi z krwi i kosci.
> No wiec moje pytanie czy ,moglbym startowac z listy RAS do wyborow bo ja
> jestem bardzo za autonomia Slaska ?
>
> CALYM SERCEM WAM ODDANY PRAWDZIWY SLAZAK
>
> Mietek Z.

RAS Kolo w Sosnowcu:
Popieramy towarzysza i przyjmujemy z otwartymi rekami.
PS Tylko po cholere ten Szwab Beier z Kompotowa do nas sie pcha?
Niemieckim prowokatorom skrajnie prawicowym a`la Szczedrzyk mowimy stanowcze
NIE!



Temat: Pan Kłosowski oszukuje
Dzisiejszy nius NTO.......
Ireneusz Dąbrowski pracuje w Warszawie, jest tam radnym. Zna liderów PiS-u, co
daje mu spore szanse. (reprodukcja wic)
Polityka. Naukowiec Ireneusz Dąbrowski, kierownik pływalni Dariusz Madera lub
były senator Bogdan Tomaszek - ktoś z tego grona lada chwila zostanie wojewodą.
Cała trójka ma już za sobą egzamin przed komisją MSWiA. Wszyscy uważają, że
mają szanse na objęcie najważniejszego stanowiska w regionie.
Ireneusz Dąbrowski o swoich szansach nie chce się wypowiadać: - Spokojnie,
zadecyduje premier, a nie dziennikarze. Test? Poszedł mi całkiem dobrze. Lubię
rywalizację.
Halina Dąbrowska, matka kandydata na wojewodę i opolska radna PiS, w
poniedziałek wieczorem wróciła z odwiedzin u syna.
- On nie ma żadnych obaw, a ja mam - przyznaje nto. - Czeka go wejście w mało
przyjaźnie nastawione środowisko (urzędem wojewódzkim rządzi SLD - red.), poza
tym przybędzie mu obowiązków.
32-letni Dąbrowski jest absolwentem II liceum w Opolu, potem Szkoły Głównej
Handlowej w Warszawie oraz Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu
Warszawskiego. Obecnie pracuje naukowo i wykłada w stołecznej SGH. Biegle włada
angielskim, niemieckim i rosyjskim.
Jego zwycięstwo w wyścigu do urzędu wojewódzkiego jest tym bardziej
prawdopodobne, że Dąbrowski ma bardzo dobre notowania w partii - choć nie jest
jej członkiem. Zna osobiście Jarosława Kaczyńskiego oraz szefa MSWiA Ludwika
Dorna. Poza tym współtworzył program gospodarczy PiS. Niewykluczone, że gdyby
nie zdobył stołka wojewody, PiS i tak da mu jakąś posadę.

Pod lupą
Wszyscy trzej kandydaci na wojewodę opolskiego są żonaci, tylko jeden nie ma
dzieci. Sprawdziliśmy też ich zainteresowania.

IRENEUSZ DĄBROWSKI
Rodzina: żonaty, nie ma dzieci, choć mama pana Ireneusza nie ukrywa, że bardzo
marzy o wnuku.
Zainteresowania: jego pasją jest jazda na nartach. Pozostałe zainteresowania
wiążą się z nauką. Fascynuje go fizyka, niegdyś również filozofia.

DARIUSZ MADERA
Rodzina: żona Małgorzata, córka Oliwia (7 tygodni)
Zainteresowania: najbardziej pochłania go działalność społeczna. Od młodych lat
angażował się w działalność licznych organizacji i stowarzyszeń. Temu do dziś
poświęca większość wolnego czasu.

BOGDANTOMASZEK
Rodzina: żona Grażyna, dwóch synów: Michał (29 lat), Wojciech (25 lat).
Zainteresowania: bieganie na długich dystansach (powyżej 10 km), lektura, dobry
film i muzyka. Czasami zagląda także do ogródka, który lubi uprawiać.

Dariusz Madera nieoficjalnie ma mizerne szanse. - Cieszę się, że władze PiS
biorą mnie pod uwagę - mówi.
Rodzinę 30-letniego Dariusza Madery w Łące Prudnickiej znają wszyscy. Ojciec
kandydata na wojewodę, Edward, jest tu sołtysem i pracuje w prudnickim PKS-ie.
Matka Irena jest gminną radną PiS. Dariusz, średni z trzech synów państwa
Maderów, po studiach na Politechnice Opolskiej pozostał w Opolu.
Jest kierownikiem krytej pływalni "Akwarium”, przygotowuje jednocześnie
doktorat na politechnice. Należy do zarządu regionalnego PiS. W 2003 roku
zakładał partię w powiecie prudnickim i do dziś szefuje powiatowej organizacji.
Wcześniej, w czasie studiów, przewodniczył Niezależnemu Zrzeszeniu Studentów na
politechnice, był też członkiem Ruchu Społecznego AWS.
- Mam zdolności organizacyjne i menedżerskie - mówi o sobie Dariusz Madera. -
Uważam, że wojewoda powinien być dobrze odbierany w społeczeństwie, a ja chyba
jestem. Angażuję się w działalność społeczną, szefuję m.in.
stowarzyszeniu "Akropolis” w Opolu, które prowadzi biuro karier dla młodych i
zajmuje się doradztwem zawodowym.
Bogdan Tomaszek: - Kędzierzyn-Koźle to drugie miasto regionu. Nie ma posła.
Może dostanie wojewodę.
Bogdan Tomaszek ma 51 lat. Jest doktorem chemii. Mieszka w Kędzierzynie-Koźlu,
pracuje w Instytucie Ciężkiej Syntezy Organicznej "Blachownia”. Największy
sukces w polityce odniósł, wygrywając wybory na senatora. Zasiadał w Sena- cie
w latach 1997-2001.
- Mimo że do dziś wiele nas różni, wysoko cenię jego osiągnięcia z tego okresu -
przyznaje dr Maciej Kiedik, związany z SLD wieloletni pracownik
kędzierzyńskiego ICSO. - Przysłużył się środowisku naukowemu, z którego wyrósł.
Mimo to nie wiem, czy pan Tomaszek nadaje się na wojewodę. Nigdy nie pełnił
takich funkcji, a praca w parlamencie to zupełnie co innego.
Dr Tomaszek doskonale zna problemy Opolszczyzny. Pracował w kilku zespołach
opracowujących strategie rozwoju regionu.
- Najważniejsze jest bezpieczeństwo. Rozumiem pod tym pojęciem zarówno sprawy
socjalne, dokończenie inwestycji w ochronę przeciwpowodziową, jak i
usprawnienie służb strzegących nas przed terroryzmem - wyjaśnia Bogdan
Tomaszek. - Drugim z moich priorytetów, gdybym zasiadł w urzędzie wojewódzkim,
będzie rozwój gospodarczy.
Nowego wojewodę rząd może mianować nawet dziś.




Temat: Zgoda
Zgoda
Z biuletynu IPN - "Obozowe dzieje Świętochłowic
Eintrachthutte - Zgoda"

Wstęp

Na historię Górnego Śląska, ziemi pogranicza narodowościowego, składa się
wiele wydarzeń, które nie mieszczą się w schematach historii czarno-białej,
wydają się niewygodne lub wstydliwe. W mapę skomplikowanych wydarzeń w
dziejach tej ziemi wpisuje się obóz w Świętochłowicach - w latach 1943-1945
funkcjonujący jako filia obozu Auschwitz, a od lutego do listopada 1945 r.
jako obóz pracy dla volksdeutschów i Niemców. Warto pamiętać, że
Świętochłowice były swoistym "zagłębiem obozowym" na Górnym Śląsku.
Podczas wojny, obok obozu Eintrachthutte, funkcjonowało tam jeszcze dziewięć
innych obozów (dla internowanych Włochów, dla jeńców angielskich, cztery dla
jeńców radzieckich oraz trzy dla zagranicznych pracowników przymusowych), a
po wojnie poza filią Jaworzna, czyli Obozem Pracy w Świętochłowicach,
działały cztery inne podobozy przy kopalniach.
Przez kilkadziesiąt powojennych lat w oficjalnym obiegu była teza, że dramat
mieszkańców Górnego Śląska skończył się wraz z wyzwoleniem przez Armię
Czerwoną. Dla historyków otwartym tematem były jedynie wojenne dzieje obozu.
Dopiero opublikowanie w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia książki
Johna Sacka Oko za oko1 przerwało swoistą "zmowę milczenia" wokół
świętochłowickiego obozu pracy zwanego "Zgoda". Od tego czasu ukazało się
wiele artykułów prasowych2 oraz kilka naukowych3, wspomnienia więźnia4, a
także wybór dokumentów przedstawiających dzieje obozu "Zgoda". Aktualności
sprawie nadaje śledztwo prowadzone przez IPN-OKŚZpNPKat w sprawie zbrodni
popełnionych w Obozie Pracy w Świętochłowicach-Zgodzie oraz żądania
ekstradycji żyjącego w Izraelu naczelnika obozu - Salomona Morela.
Prezentowane w niniejszym zbiorze artykuły są owocem sesji naukowej
zorganizowanej 4 października 2001 r. w Domu Kultury "Zgoda" w
Świętochłowicach przez Biuro Edukacji Publicznej IPN w Katowicach, Muzeum
Miejskie w Świętochłowicach, Urząd Miejski w Świętochłowicach oraz Dom
Kultury "Zgoda".
Sytuację narodowościową oraz działalność władz niemieckich w Świętochłowicach
w latach II wojny światowej przedstawił w swoim referacie dr hab. Ryszard
Kaczmarek (Uniwersytet Śląski w Katowicach). Postawy mieszkańców
Świętochłowic w okresie wojny zanalizował dr Zbigniew Kapała (Muzeum
Górnośląskie w Bytomiu). Kolejny referat, wygłoszony przez dr. Franciszka
Pipera (Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimu),
dotyczył kwestii funkcjonowania w Świętochłowicach w latach 1943-1945
podobozu KL Auschwitz. Porównania obozu w Świętochłowicach-Zgodzie z innymi
obozami na Górnym Śląsku, głównie z obozem w Toszku, podjął się dr hab.
Zygmunt Woźniczka (Uniwersytet Śląski w Katowicach). W kolejnym referacie dr
Bernard Linek (Instytut Śląski w Opolu)spróbował przybliżyć miejsce i funkcję
obozu "Zgoda" oraz problematykę wypędzenia w pamięci zbiorowej społeczeństwa
Niemiec i Polski, Odpowiedzi na pytanie, kto i dlaczego




Temat: Teraz Rzepa - Łódź - "Ziemia obiecana AGD" :)
Łódź stolicą... sprzętu AGD
Dziewięćset osób znajdzie zatrudnienie w nowej fabryce włoskiego koncernu
Merloni, którą uroczyście otwarto wczoraj na łódzkiej Dąbrowie. To
najnowocześniejsza fabryka chłodziarek w Europie. Guzik uruchamiający produkcję
nacisnęli m.in. Romano Prodi, przewodniczący Komisji Europejskiej, Marek Belka,
premier RP i Vittorio Merloni, prezes koncernu.

– To namacalny dowód korzyści z uczestnictwa w Unii Europejskiej: stary kraj
Unii przenosi produkcję na terytorium nowego członka wspólnoty. Łódź jest
optymalnym miejscem do inwestowania, bo dysponuje kadrami o najwyższych
kwalifikacjach i zapewnia przyjazne warunki – powiedział Romano Prodi.

To druga fabryka Merloniego w Łodzi. Pięć lat temu uruchomiono zakład kuchenek,
zatrudniający dziś 1000 osób i wytwarzający milion sztuk sprzętu rocznie.
Sąsiadującą z nim wytwórnię lodówek także opuszczać będzie milion urządzeń
chłodniczych.

– Merloni jest dobrym obywatelem Łodzi. Nie tylko zresztą on. Łódź przyciąga
kapitał, który tworzy nowe miejsca pracy. Rząd stara się stworzyć korzystne
warunki dla przedsiębiorców. Przykładem choćby ułatwienia dla Philipsa, który w
Łodzi chce stworzyć centrum księgowo-rozliczeniowe dla swoich firm w Europie –
powiedział Marek Belka.

Z innymi łódzkim fabrykami, wytwarzającymi urządzenia AGD, Łódź stanie się
teraz największym ośrodkiem produkcji sprzętu gospodarstwa domowego w Europie!
Za rok produkcję rozpocznie fabryka suszarek koncernu Boscha i Siemensa, gdzie
będzie pracować ponad 400 osób. To także druga w Łodzi inwestycja koncernu BSH.
Pierwsza fabryka – na Dąbrowie – produkuje pralki i zmywarki, dając pracę 700
osobom. Dwie niemieckie firmy wytwarzające podzespoły dla BSH rozpoczynają w
Łodzi budowę swoich zakładów.

Inwestuje się także w inne branże. W najbliższych dniach giełdowa spółka Polska
Grupa Farmaceutyczna otwiera centrum logistyczne przy ul. Zbąszyńskiej, w
którym zatrudni 150 osób. Energetyczny holding BOT (Bełchatów, Opole, Turów)
uruchamia w Łodzi swoją centralę. Wrangler, zatrudniający 1400 pracowników,
przenosi się do nowej siedziby na łódzkiej Dąbrowie. Wiosną będzie gotowa hala
dla Gillette (2 tys. pracowników) w Nowym Józefowie, dobiegają końca rozmowy z
Philipsem na temat jego centrum przy al. Piłsudskiego. W Sieradzu firma
Intercars jeszcze w tym roku uruchomi wielki magazyn części do samochodów.

24 inwestorów buduje zakłady w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. –
Przysporzy to Łodzi za dwa lata sześć tysięcy nowych miejsc pracy – mówi Teresa
Białecka-Krawczyk, dyrektor Biura Rozwoju Przesiębiorczości i Miejsc Pracy
Urzędu Miasta Łodzi.

(z.ch.) - Dziennik Łódzk
lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/412029.html




Temat: realia
realia
Wciąż bezkarni lokatorzy

Agnieszka Jukowska 23-01-2005 , ostatnia aktualizacja 23-01-2005 20:00

Aleksandra Wojnicka, która wynajęła mieszkanie, nie może odzyskać pieniędzy
od dłużnych jej lokatorów. Nie pomógł wyrok sądu ani windykator

Jej dramat zaczął się ponad cztery lata temu, kiedy przez biuro nieruchomości
wynajęła mieszkanie rodzinie Sz. Zadłużyli je na 4 tys. zł w spółdzielni. Jej
winni są ponad 20 tys. zł. O problemach 28-letniej mieszkanki Opola pisaliśmy
już w zeszłym roku, kiedy nie dość, że lokatorzy nie płacili za wynajem
mieszkania, to jeszcze nie chcieli się z niego wyprowadzić.

Nagle przestali płacić

Wojnicka studiowała w Warszawie, więc w 2001 r. zgodziła się wynająć
mieszkanie na Niedurnego po zmarłym ojcu. Wszystko załatwiła przez biuro
nieruchomości, podpisała z rodziną Sz. umowę na trzy lata. Miała dostawać 600
zł miesięcznie, lokatorzy zobowiązali się też regulować czynsz i opłaty.
Liczyła, że z pieniędzy z wynajmu będzie opłacać sobie studia. Od stycznia
2002 r. Sz. przestali jednak płacić. Początkowo kręcili, że wysłali
pieniądze, ale potem właścicielka dostała pismo ze spółdzielni, że zalega z
opłatami na sumę ponad tysiąc złotych. Znów poszła do lokatorów. Tym razem
usłyszała, że nie będą się jej tłumaczyć, dlaczego nie płacą. Od tego momentu
przestali ją w ogóle wpuszczać do mieszkania.

Niedługo potem spółdzielnia pozwała ją do sądu za zaległe opłaty. Aleksandra
zapożyczyła się u rodziny, by spłacić dług. Skierowała też sprawę do sądu
przeciwko rodzinie Sz. Dopiero na rozprawie dowiedziała się, że lokatorzy
stracili pracę i dlatego nie płacili. Przyznali jednak, że nie zrobili nic,
by ją o tym poinformować. Sprawę o zapłatę należności z odsetkami wygrała w
październiku 2003 r. Mieli oddać jej ponad 10 tys. zł plus odsetki.

Kiedy kolejną sprawę - o eksmisję - przegrała przed sądem pierwszej
instancji, bo sędzia powiedziała, że właścicielka powinna pójść rodzinie na
rękę i dogadać się. Odwołała się do Sądu Okręgowego. W kwietniu 2004 r. ten
przyznał jej rację. Jednak nie wyrzucił rodziny od razu, lecz w ostatnim dniu
lipca.

Dlaczego się nie wyprowadzili?

Tymczasem od wyroku o spłatę długów mijały miesiące, a lokatorzy nadal
zadłużali mieszkanie. Kwota urosła do 25 tys. bez odsetek. Obecnie pani Ola
mieszka sama z ośmiomiesięcznym dzieckiem. Zadłużyła się u dziadków. - Nigdy
w życiu nie miałam takich długów. Nie mogę związać końca z końcem, tym
bardziej że nie mogę pójść do pracy, bo nie mam z kim zostawić dziecka.
Jestem załamana - wyznaje.

Zwróciła się o pomoc do windykatora. Ten jednak chciał od niej na wstępie 300
zł za zajęcie się sprawą plus 200 zł na komornika. - Nie mam tyle - mówi
załamana. - Utrzymuję siebie, dziecko i mieszkanie z 600 zł miesięcznie.
Windykator powiedział jej, że spotkał się z panem Sz. i ten zaoferował, że
może spłacać jej po 50 zł miesięcznie, bo ma inne długi.

- Przecież nim on mnie spłaci, wyrok przestanie obowiązywać - żali się. -
Dlaczego nikt nie chce pomóc mnie, a każdy idzie na rękę tamtej rodzinie,
która mnie oszukała? Jak wiedzieli, że ich nie stać na mieszkanie, mogli się
wyprowadzić - mówi.

Dla Gazety

Waldemar Krawczyk

sędzia sądu okręgowego

Jeśli ta rodzina działała ze z góry powziętym zamiarem, że nie będzie opłacać
mieszkania, ta pani powinna złożyć doniesienie do prokuratury o popełnieniu
przestępstwa. Jeżeli zapadnie prawomocny wyrok, sąd nałoży np. termin dwóch
lat na spłacenie długu. Jeśli nie zostanie spłacony, winny pójdzie do
więzienia. Więc może taka groźba spowoduje, że ta pani odzyska pieniądze?



Temat: 5 tysiecy emerytury, to skandal. Nasz Dziennik
5 tysiecy emerytury, to skandal. Nasz Dziennik
Katowicki Sąd Rejonowy na wniosek Instytutu Pamięci Narodowej zdecydował w
piątek o aresztowaniu przebywającego w Izraelu Salomona Morela, byłego
komendanta obozu UB w Świętochłowicach. Jest on oskarżony o to, że w 1945 r.
przyczynił się do śmierci co najmniej 1700 nieludzko traktowanych więźniów.
Decyzja sądu umożliwi sformułowanie drugiego wniosku o ekstradycję z Izraela,
gdzie przebywa oskarżony.
- Przygotowujemy wniosek o ekstradycję do Prokuratury Krajowej, do której
należy podjęcie dalszych kroków w tej sprawie. We wtorek akta sprawy znajdą
się w Warszawie - powiedział nam prokurator Andrzej Majcher z IPN w
Katowicach.
Pierwszy wniosek o ekstradycję byłego naczelnika obozu UB ujrzał światło
dzienne przed pięciu laty, jednak spotkał się z odmową, gdyż przestępstwa w
nim ujęte uległy - według przepisów izraelskich - przedawnieniu. IPN oskarżał
Morela o bicie więźniów i znęcanie się nad nimi. Głównym zarzutem było jednak
sprowadzenie epidemiologicznego niebezpieczeństwa dla życia ludzi.
Ponowny wniosek o ekstradycję Morela obejmie już zarzut zbrodni ludobójstwa,
nieulegającej - według prawa międzynarodowego
- przedawnieniu. Nie przesądza to jeszcze losów prośby o ekstradycję, gdyż
Izrael nie jest sygnatariuszem dotyczącej jej konwencji. Ponadto, choć
Instytutowi oficjalnie nic na ten temat nie wiadomo, Salomon Morel może
posiadać obok polskiego również izraelskie obywatelstwo.
Salomon Morel po rozwiązaniu obozu był m.in. naczelnikiem aresztu w
Katowicach, pracował też w Opolu. Do dzisiaj pobiera prawie 5 tysięcy złotych
emerytury z biura emerytalnego polskiej służby więziennej.
Salomon Morel był naczelnikiem obozu pracy w Świętochłowicach- Zgodzie
funkcjonującego od końca lutego do listopada 1945 r. Jak ustalił IPN, na
przebywających tam więźniach - głównie Polakach ze Śląska, ale też Niemcach i
obywatelach kilku innych krajów - dopuszczano się zbrodni. Do Świętochłowic
łatwo było trafić, nawet bez konkretnego zarzutu. Wystarczyło, że ktoś został
doprowadzony przez milicję, UB albo NKWD. Dawki żywnościowe dla osadzonych
były minimalne, warunki sanitarne - fatalne. Więźniowie umierali częściowo z
głodu. Wszystkich traktowano podobnie, chociaż w jednym z baraków, gdzie
przebywały osoby podejrzewane o przynależność do organizacji hitlerowskich,
znęcano się nad więźniami szczególnie okrutnie. Dokładna liczba osadzonych
nie jest znana, gdyż nie zachowała się żadna obozowa dokumentacja. Według
aktualnych ustaleń, w niewoli zmarło co najmniej 1700 osób, głównie w wyniku
epidemii duru brzusznego i tyfusu. Część została zamordowana.
- Dotarliśmy do strażnika, który pracował w obozie. Według jego zeznań, zanim
się rozwinęła epidemia w obozie, pod nieobecność naczelnika Morela
zastępujący go oficer zarządził, by chorych przewieźć do szpitala w
Świętochłowicach. Załadowano ich na furmanki, wyjechali już poza ogrodzenie
obozu. Strażnik, którego przesłuchiwałem, konwojował ten wyjazd. W tym
momencie wrócił Morel i kazał im zawrócić. Efekt był taki: chorzy nie byli
izolowani, epidemia się rozprzestrzeniała. Morel na dzień dobry zapowiadał
wszystkim więźniom, że ich wykończy, że będą tam zdychali - opisał obozowe
życie w Świętochłowicach prokurator.
Sprawa obozu toczy się od początku lat 90. Była prowadzona przez Główną
Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i przez prokuraturę. W
ciągu śledztwa zostało przesłuchanych 58 byłych więźniów, którzy przeżyli,
oraz kilkudziesięciu krewnych zmarłych ofiar.
Salomon Morel po rozwiązaniu obozu był m.in. naczelnikiem aresztu w
Katowicach, pracował też w Opolu, a w 1992 r. wyjechał do Izraela. Do dzisiaj
pobiera prawie 5 tys. zł emerytury z biura emerytalnego polskiej służby
więziennej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 137 rezultatów • 1, 2, 3, 4
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex