Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biuropodróży Białystok
Temat: Aleksander Sosna wiceprezydentem Białegostoku? Sosna zaprzysiężony Magistrat czynny do 17.30 Aleksander Sosna został wczoraj zaprzysiężony na drugiego zastępcę prezydenta Białegostoku. Będzie nadzorował wydziały spraw obywatelskich, komunikacji, architektury, geodezji, administracyjno-gospodarczy oraz straż miejską i Urząd Stanu Cywilnego. Z wykształcenia jest prawnikiem, absolwentem filii Uniwersytetu Warszawskiego. Ma 43 lata, żonę i 22-letnią córkę. Po studiach pracował w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Od 1991 roku był zatrudniony w Okręgowym Inspektoracie Pracy. Przyszłego prezydenta Tadeusza Truskolaskiego poznał na Uniwersytecie w Białymstoku, gdzie wykładał prawo pracy. Sosna jest zapalonym kolekcjonerem starych pocztówek cerkwi prawosławnych i miast Białostocczyzny. Działa w prawosławnym bractwie pw. św. św. Cyryla i Metodego. Jest współautorem kilku książek o prawosławiu. W magistracie zajął gabinet po byłym wiceprezydencie Ryszardzie Zimnochu. Tomasz Rożek: Co zamierza Pan zmienić w Urzędzie Miejskim? Aleksander Sosna: Nie miałem wcześniej doświadczenia samorządowego, jednak moim marzeniem jest, by obywatele wychodząc z magistratu, mieli przeświadczenie, że zostali załatwieni kompetentnie i zgodnie z prawem. Urząd powinien być dla obywateli, a nie obywatele dla urzędu. Do tej pory było tak, że do urzędu chodziliśmy z pewną obawą, pukaliśmy w drzwi i baliśmy się, że przerywamy błogi spokój pracujących tu ludzi. Chciałbym, żeby te wydziały urzędu, które obsługują ludzi, czynne były do 17.30 albo 18.30. To jest na razie propozycja, ale mam nadzieję, że prezydent ją zaakceptuje. Obserwował Pan wcześniej pracę poszczególnych wydziałów? Miał Pan zastrzeżenia? - Zanim zostałem wiceprezydentem, nie miałem upoważnienia, by weryfikować pracę urzędników. Nigdy nie korzystałem z usług geodezji czy architektury, więc o wielu sprawach nie wiem. Muszę się przyjrzeć pracy moich wydziałów. Już w poniedziałek jestem umówiony w wydziale architektury, chcę porozmawiać z pracownikami. Chcę też usłyszeć, co naczelnicy chcą zmienić w swojej pracy. Dotyczy to wydziału komunikacji, gdzie wydaje się dowody rejestracyjne, oraz spraw obywatelskich. Ich praca jest dla ludzi szalenie istotna. Jeżeli chodzi o straż miejską, jest decyzja, żeby wprowadzić patrole nocne. A co z biurem obsługi interesanta? Poprzednie władze z roku na rok przekładały jego powstanie, a prezydent właśnie włożył do szuflady plan budowy nowej siedziby magistratu, gdzie miały być wszystkie wydziały i takie biuro. - Rozumiem prezydenta, że zrezygnował z budowy nowego urzędu w tej kadencji. Zrobił to ze względów ekonomicznych, koszt budowy byłby olbrzymi. Musimy sobie radzić z taką sytuacją, jaka jest teraz. Urząd Miejski mieści się w czternastu różnych miejscach i jest to problem. Ale wcale nie grzebiemy projektu biura obsługi interesanta, musimy to dokładnie przemyśleć. Biuro mogłoby powstać w opuszczonych pomieszczeniach po przychodni w budynku magistratu przy ul. Branickiego. miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35241,3796611.html Temat: Zieloni startują do Parlamentu Europejskiego > Oto kilka faktow z zycia polskich zielonych: To nie są fakty z życia polskich Zielonych 2004 Podane przez Ciebie fakty dotyczą pseudoekologów z "Przyjaznego Miasta", którzy nigdy nie mieli i nie mają z nami nic wspólnego. ================================================================ Środowisko pisma Obywatel (wydawanego za pieniądze ORE z Łodzi) jest jednym z najbardziej energicznych krytyków ZIELONYCH 2004. ================================================================ ANI JEDNA OSOBA z tych środowisk nigdy nie była I ZAPEWNE NIE BĘDZIE CZŁONKIEM ZIELONYCH 2004 Możesz jeszcze dorzucić ekipę z ZIELONYCH RP (pan Arent z Łodzi) Poczytaj sobie: www.zieloni.org.pl/forum.php?page=2&cmd=show&id=3119&category=19 ...oraz wirtualną POLSKĄ PARTIĘ ZIELONYCH założoną w 1988 roku przez czeronych kolesi z PZPR. (to ci "czerwoni", z którymi nas chętnie mylą!) Zarówno ZIELONI RP jak i POLSKA PARTIA ZIELONYCH oprotestowały nasze powstanie. Trudno się dziwić. Nie będą już mogli kombinować cichaczem na boku... > I taki jest caly ten ruch pseudo ekologiczny. TAK mój drogi. TEN PSEUDOEKOLOGICZNY rzeczywiście pozostawia wiele do życzenia. Jednak nie cały ruch ekologiczny w Polsce jest PSEUDO. Doskonale rozumiem, że możesz nie mieć ochoty na wnikanie W PRAWDZIWĄ materię problemu. Po pierwsze - w Polsce łatwo można się pogubić, bo tak wielu ludzi robi coś mętnego i niejasnego. Jeste jeszcze drugi powód: agencje PR doradzają od lat inwestorom, aby korumpowali swoich ideologicznych przeciwników. Aby ich potem tym łatwiej ośmieszyć i wrzucić do jednego worka. Rozumiem, że nigdy nie słyszałeś, że istnieje coś takiego, jak "Polska Zielona Sieć", związek stowarzyszeń ekologicznych, który powstał właśnie wtedy, gdy niektóre pseudoekologiczne inicjatywy zaczęły BRAĆ KASĘ za odpuszczanie od protestów. Założył ten związek Radek Gawlik i prezesował mu do czasu aż włączył się w tworzenie ZIELONYCH 2004 w Polsce. PZS powstał na bazie tych organizacji, które NIE BRAŁY NIGDY ŻADNEJ KASY OD ŻADNYCH INWESTORÓW - i te organizacje pozarządowe podpisały KARTĘ ETYCZNĄ: www.zielonasiec.pl/index.php?dzial=dzialalnosc&lang=pl Kto wchodzi w skład POLSKIEJ ZIELONEJ SIECI? Ucieszę Cię i uspokoję: NIE ZNAJDZIESZ TU ŻADNEJ Z WYMIENIONYCH przez Ciebie PSEUDOEKOLOGICZNYCH inicjatyw UMOCZONYCH w BRANIE KASY od inwestorów :-))) ===================================================================== Związek Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć to ogólnopolska organizacja skupiająca 8 fundacji i stowarzyszeń działających na rzecz ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju: Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturalne "Klub Gaja" skr. poczt. 261, 43-301 Bielsko Biała tel./fax (33) 812 36 94, e-mail: klub@gaja.most.org.pl Stowarzyszenie na rzecz Ekorozwoju "Agro-Group" ul. Sienkiewicza 40, 15-092 Białystok tel./fax (85) 653 75 76, e-mail: biuro@agrogroup.most.org.pl Towarzystwo dla Natury i Człowieka ul. Okopowa 6/14, 20-022 Lublin tel./fax (81) 743 71 04, e-mail: marcin@natura.most.org.pl Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła" ul. Próchnika 1 pok. 301, 90-408 Łódź tel. (42) 632 03 11, fax 630 17 49, e-mail: office@zrodla.most.org.pl Fundacja Biblioteka Ekologiczna ul. Kościuszki 79, 61-715 Poznań tel. (61) 852 41 39, fax 852 82 76. e-mail: rceebepz@free.ngo.pl Federacja Zielonych "Gaja" ul. Czackiego 3a, 70-216 Szczecin tel./fax (91) 489 42 32, e-mail: fzbiuro@gajanet.pl Społeczny Instytut Ekologiczny ul. Raszyńska 32/44, 02-026 Warszawa tel./fax (22) 668 97 92, e-mail: indian@bore.most.org.pl Dolnośląska Fundacja Ekorozwoju ul. Białoskórnicza 26, 50-132 Wrocław tel. (71) 343 08 49, fax 344 59 48, e-mail: biuro@eko.wroc.pl Stale współpracujemy z organizacjami: Polski Klub Ekologiczny ul. Kaszubska 2, 44-100 Gliwice tel./fax (32) 231 85 91, e-mail: biuro@pkegliwice.pl Regionalny Ośrodek Edukacji Ekologicznej ul. Lubicz 46, 31-512 Kraków tel./fax (12) 429 53 72, e-mail: roee@roee.org.pl Biuro Wspierania Lobbingu Ekologicznego ul. Raszyńska 32/44, 02-026 Warszawa e-mail: szwed@bwle.most.org.pl Instytut na rzecz Ekorozwoju ul. Nabielaka 15/1, 00-743 Warszawa tel. (22) 851 04 02, e-mail: ine@ine-isd.org.pl Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej nocy DOBRANOC Robert Jezierski www.zieloni.org.pl Temat: Jak SLD-UP wypadło z wyborów w Sokółce He, he, he... Gość portalu: Kris P. napisał(a): > Nic dodać nic ująć - całe SLD. Pijane, nieodpowiedzialne, > kłutliwe, kryminalne, zakłamane, fałszywe i niekompetentne. > Ludzie mądrzy nigdy by sie z takim towarzystwem nie kumali. > Wyborcy nie glosujcie na ludzi z tej partii. Poszukajcie > uczciwych, uczynnych, kompetentnych i mądrych - nie muszą > należeć do jakiejś partii by mogli coś zrobić dla > współmieszkańców, jak im da się sznasę na pewno jej nie zmarnują > i was nie oszukają, nie zachleją nie okradną. Takich jest wśród > nas sporo wystarczy się porozglądać. ***************************************************************** Tak naprawdęgdyby kogo to zainteresowało, to większa część kłamliwego tekstu autora podpisującego się w Gazecie Wyborczej „iwo” (zarówno w portalu, jak i w wersji drukowanej) JEST PRZEPISANA z innej gazety. PORÓWNAJMY: Kurier Poranny (03.10.2002 roku), akapit I (lead): „Koalicja SLD-UP w Sokółce nie zarejestrowala kandydatów na radnych powiatowych w dwóch okręgach. Grzegorz Daszuta, odpowiedzialny za rejestrację, był... niedysponowany.” Gazeta Wyborcza (03.10.2002 roku, portal internetowy Gazety oraz 04.10 2002 roku Gazeta Wyborcza - Białystok), akapit I: „Listy kandydatów SLD-UP do rady powiatu sokólskiego nie zostały zarejestrowane w dwóch z czterech okręgów. Pełnomocnik komitetu Grzegorz Daszuta nie dostarczył ich na czas do komitetu wyborczego, bo był... niedysponowany.” Kurier Poranny (03.10.2002 roku), akapit V: „Wyjaśnień domagali się już podlascy działacze. Grzegorz Daszuta przyznał, że był niedysponowany i przeprosił za swoje postępowanie. – Mogę się tylko domyślać, co było przyczyną - mówi Jan Trochimiak z SLD. Domyślają się wszyscy, ale nikt chce oficjalnie skomentować „niedysponowania".” Gazeta Wyborcza (03.10.2002 roku, portal internetowy Gazety oraz 04.10 2002 roku Gazeta Wyborcza - Białystok), akapit III: „Daszuta przyznał się przed zrozpaczonymi kandydatami i lokalnymi działaczami SLD, że był niedysponowany oraz przeprosił za swoje zachowanie. O tym, dlaczego był niedysponowany, wszyscy wiedzą - nieoficjalnie mówi się, że był to skutek spożycia alkoholu - ale nikt głośno nie chce tego potwierdzić.” Kurier Poranny (03.10.2002 roku), akapit V: Kurier Poranny (03.10.2002 roku): Szczęściem w nieszczęściu jest to, że w Sokółce było dwóch pełnomocników SLD. Obaj mieli dostarczyć po dwie listy do komisji wyborczej. Jeden z nich dotarł tam bez problemu, dzięki czemu połowa kandydatów na radnych powiatowych została zarejestrowana. Gazeta Wyborcza (03.10.2002 roku, portal internetowy Gazety oraz 04.10 2002 roku Gazeta Wyborcza - Białystok): Na szczęście dla koalicji w Sokółce było dwóch pełnomocników komitetu wyborczego. Ten drugi zarejestrował swoje dwie listy. PIĘKNIE TO JEST, NIEWAŻNE, ŻE NIEPRAWDZIWIE. *** Jeszcze lepszy jest „oszołom z RM” (IP *.poznan.sdi.tpnet.pl), który cytując (chyba) „Nasz Dziennik” rozpędził się w fantazjach jeszcze dalej niż Bartosz Wacławski Z "Kuriera Porannego" i „iwo” z GW. ZACYTUJMY: „Koalicja SLD - UP w Sokółce nie zarejestrowała kandydatów na radnych powiatowych w dwóch okręgach. Ten, który miał to zrobić, Grzegorz Daszuta, był „niedysponowany” i zapomniał o swoim obowiązku. Grzegorz Daszuta kilka miesięcy temu, kiedy posłanka SLD Barbara Ciruk otworzyła biuro poselskie w Sokółce, znalazł u niej pracę jako asystent. Z powodu licznych skarg na jego słabość do alkoholu Barbara Ciruk zerwała z nim umowę o pracę, jednak dalej zatrudniała go na umowę zlecenie. Dopiero ostatni „wyczyn” Grzegorza Daszuty zmusił posłankę SLD do całkowitego rozstania się z nim. Wyjaśnień domagali się już podlascy działacze Sojuszu. Grzegorz Daszuta przyznał, że był niedysponowany i przeprosił ich za swoje postępowanie. Wszyscy działacze oczywiście domyślają się, co było powodem niedyspozycji ich kolegi, jednak nikt nie chce tego głośno powiedzieć. Na listach, których były asystent posłanki Barbary Ciruk nie był w stanie dostarczyć do komisji wyborczej, (termin rejestracji minął w piątek o północy) było dziesięć nazwisk znanych aktywistów SLD. Listy i zebrane podpisy można już teraz tylko wyrzucić do kosza. - Chyba straciliśmy szansę na wygraną - konstatuje B. Ciruk.” Gdyby kogo to interesowało, niech porówna zapisy „dziennikarskie” z moimi poprzednimi postami. ************************************** PIĘKNE PROCESY SIĘ SZYKUJĄ ************************************** Pozdrawiam wszystkich entuzjastów i wyborców SLD obecnych w tym wątku, Grzegorz Daszuta Temat: Obama ostrzega Moskwę: zimnowojenna postawa jes... chooj z rasiją , maja żopa ważniejsza :) "Tak czy inaczej, wspomnienia Bielczenki uzupełniają obraz wydarzeń czerwca 1941 roku nadzwyczaj barwnymi pociągnięciami pędzla. „Na posiedzeniu obkomu (komitetu obwodowego - dop. 111 nn.) partii rozpatrywaliśmy decyzje niektórych przygranicz- nych rajkomów partii dotyczące usunięcia z WKP(b) tych, który zaczęli wysyłać swoje rodziny do naszych obiektów na tyłach". Zatrzymajmy się. Oceńmy. Postarajmy się przypomnieć sobie, co to jest - być wykluczonym z partii w dobie „nieustannego zaostrzania się walki klasowej". A za co, drodzy towarzysze? Czy w Statucie jest choćby jedna linijka o miejscu pobytu żony komunisty? A już tym bardziej - kto i kiedy zabraniał członkowi partii wysłać latem dzieci na wakacje, do babci do Tambowa? Niemniej jednak podobne rzeczy się zdarzały. I nie tylko w Białymstoku. Otwórzmy raz jeszcze książkę Sandałowa: „19 czerwca 1941 roku odbyło się rozszerzone plenum obwodowego komitetu partii (...) Na plenum pierwszy sekretarz obkomu towarzysz Tupicyn zwrócił uwagę na napiętą sytuację międzynarodową i wzrastające zagrożenie wojenne. Wzywał do wzmocnienia czujności (...) Na pytania uczestników plenum, czy można wysłać rodziny z Brześcia na wschód, sekretarz obkomu odpowiedział, że nie należy tego czynić, aby nie wywoływać niepożądanych nastrojów" . Otóż to. Wojna u progu, lecz „na pierwsze uderzenie wroga niezłomna Armia Czerwona odpowie potrójnym druzgocącym uderzeniem". A kto choć na sekundę w to zwątpił - ten tchórz, panikarz i wróg. Takich się nie przyjmuje do grona komunistów. :))) I oto — gruchnęło. O godzinie 4 rano rozległa się kanonada artyleryjska. „Od godziny 5 do 6 rano - pisze Sandałów -wojska niemieckiej 2. Grupy Pancernej i 4. Armii zaczęły forsować rzekę Bug". Zaczęły forsować... A trzeba to jeszcze zakończyć. Na wojnie to nie zawsze i nie wszystkim się udaje. O godzinie 5.45 w kremlowskim gabinecie Stalina rozpoczęła się narada wyższego kierownictwa państwa. Zaczęło się od tego, że komisarza spraw zagranicznych Mołotowa wysłano na spotkanie z ambasadorem Niemiec hrabią Schulenburgiem, aby się dowiedział, co też dzieje się na granicy. A w tym czasie... „Około godziny 6 rano zebrało się biuro białostockiego obkomu partii, na którym na równi z rozwiązywaniem innych pilnych zagadnień przyjęta została decyzja o utworzeniu czieriezwyczajki" (komisji nadzwyczajnej - dop. tłum.). Co jak co — ale to u nas kochają. Jakże tak bez CzK? Pytanie tylko, do rozwiązania jakiego „naglącego zagadnienia" utworzono białostocką „czieriezwyczajkę"? A oto, do jakiego: „(...) w celu natychmiastowej ewakuacji rodzin wojskowych, jak również cennego mienia i tajnych dokumentów". Lecz również to jeszcze nie wszystko. W trzeciej godzinie wojny białostoccy towarzysze już mieli wątpliwości co do tego, czy uda się im ewakuować całe cenne mienie. Generał Bielczenko kontynuuje: „Na posiedzeniu tym biuro obkomu zaproponowało utworzenie bojowych grup czekistowskich przeznaczonych do wysadzenia i zniszczenia obiektów obronnych, baz wojskowych i magazynów w momencie wkraczania wroga do miasta". Żadnego trybu przypuszczającego. Oczywiste jest, że wróg wkroczy do miasta. Nawet szybciej, niż uda się wywieźć zawartość wojskowych składów. A na koniec - jeszcze trochę o fikusie: „Rodzinę w pierwszym dniu wojny wysłałem półtoratonówką w stronę Mińska. Razem z nią jechały rodziny moich zastępców (...) Zbiórki odbywały się w popłochu. Jak to zawsze (? - M.S.) w takich wypadkach bywa, najważniejsze rzeczy zostały zapomniane. Na przykład moja żona nie zabrała ani jednego dokumentu poświadczającego jej tożsamość". Szczegół bardzo interesujący. Zapomniała zabrać czy też mąż zadbał o to, aby przy żonie nie było żadnych dokumentów potwierdzających tożsamość? Otóż właśnie tak „zawsze bywa", gdy czekista (lub jego żona) udają się na wrogie zaplecze. Lub na spotkanie z ludem pracującym Kraju Rad, który (po raz pierwszy od wielu lat) miał możliwość okazania swej wdzięczności osławionym cze-kistom i ich żonom..." ==================================================================== Piękna jest ta końcówka :) Temat: Samorządowcy i biznesmeni o lotnisku na Krywlanach Mieszkańcy Dojlid i Nowego Miasta boją się hałasu samolotów startujących i lądujących na Krywlanach. Nie ma czego. Nie będzie głośniej niż na Lipowej Hałas da żyć Nawet gdyby na Krywlanach samoloty pasażerskie startowały i lądowały co pół godziny, normy hałasu nie zostaną przekroczone - wynika z analizy, którą dostali wczoraj białostoccy urzędnicy. Ekspertyzę przygotowało Biuro Studiów i Projektów Lotniskowych "Polconsul" z Warszawy. Jak powstał raport? Specjaliści założyli, że od 2010 do 2015 roku z Krywlan dziennie startowałyby i lądowały cztery samoloty typu ATR-42 (40-50 pasażerów) i dwanaście maszyn "Turbolet" lub An-28 (odpowiednio 19 i 17 pasażerów), a także samoloty sportowe i szybowce Aeroklubu Białostockiego. Lepiej niż w mieście Okazało się, że mieszkańcy domów i osiedli położonych najbliżej lotniska nie mają się czego bać. W odległości półtora kilometra od lotniska (północna część Dojlid Górnych (ulice Krótka i Browarowa) poziom hałasu został obliczony na 55 decybeli. To tyle, że nie przeszkadza nawet w normalnym funkcjonowaniu szpitali. - Taki hałas nie szkodzi zdrowiu człowieka. Przypomnę, że norma dla zabudowy mieszkaniowej to 60 decybeli i na większości ulic w Białymstoku jest ona przekroczona - mówi inspektor Stefan Kuroczycki-Saniutycz z Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego w Białymstoku. - Oczywiście skala uciążliwości zależy od czasu oddziaływania dźwięku, w tym wypadku częstotliwości przelotów. Dla porównania, hałas na Lipowej to w tej chwili już 77 decybeli, a na Mickiewicza - 73 decybele. Tak głośno będzie jedynie wokół samego pasa startowego, w granicach lotniska. Nawet w ogródkach działkowych, przy wjeździe na giełdę samochodową, poziom hałasu powinien utrzymać się w granicach 60-70 decybeli. A na tym obszarze nie ma żadnej zabudowy jedno i wielorodzinnej, czy zagrodowej. Wszystko w normie - Cieszę się z wyników tej ekspertyzy, bo wyliczenia jednoznacznie potwierdzają, że lotnisko można i trzeba modernizować - mówi Karol Tylenda, członek zarządu województwa podlaskiego. Wkrótce magistrat i Rada Miejska Białegostoku otrzymają kompletną dokumentację dotyczącą modernizacji. Pod koniec marca radni będą mogli podjąć decyzję, czy zgadzają się na budowę lotniska czy nie. Inwestorem ma być Urząd Marszałkowski, który zapłaci też za budowę pasa startowego i modernizacje budynków. - Liczymy, że miasto przekaże nam teren na czas inwestycji. Potem powołamy spółkę do eksploatacji i zarządzania lotniskiem, ale podkreślam: lotnisko pozostaje własnością miasta - dodaje Karol Tylenda. Rafał Malinowski rmalinowski@poranny.pl raster Wojna o las Przeciwko planom modernizacji Krywlan, zwłaszcza wycince drzew na podejściu do lądowania, protestuje grupa mieszkańców Białegostoku oraz część mieszkańców Dojlid Górnych. Zbierają podpisy pod protestem, który ma trafić do białostockich radnych. Zebrali ich ponad 600. - Podpisy mnożą się w nieoczekiwanym nawet przez nas tempie . Nie są na bieżąco liczone i ze względu na kilka krążących niezależnie list, nie znam stanu na chwilę obecną - poinformowała Małgorzata Kondratowicz, z białostockiego komitetu protestacyjnego. Protestujący zwracają uwagę między innymi na to, że obecna Rada Miejska przyjęła w czerwcu ubiegłego roku "Program ochrony środowiska dla miasta Białegostoku na lata 2004-2015" , który potwierdza konieczność zachowania obecnie istniejącego drzewostanu, także Lasu Solnickiego. /.../ - Ze względu na bezpieczeństwo startujących i lądujących samolotów chcemy obniżyć drzewostan do poziomu dziesięciu metrów w części istniejącego lasu, a wycięte drzewa zastąpić nowymi nasadzeniami. Las pozostanie lasem, a lotnisko będzie mogło normalnie działać - odpowiada Karol Tylenda. Kurier Poranny Temat: o nowym sądzie w Białymstoku:) o nowym sądzie w Białymstoku:) Temida buduje z rozmachem Zapraszamy na spacer po nowym sądzie. Specjalna sala dla wielkich grup przestępczych, ponad trzydzieści przestronnych sal do rozpraw, superzabezpieczenia – tak będzie w nowej siedzibie białostockiego sądu rejonowego. Jego budowa właśnie się kończy. Nowy gmach sądu stoi na osiedlu Dojlidy, u zbiegu ulic Mickiewicza i Boruczej. To jedna z największych w ostatnich latach inwestycji w mieście. Sąd kosztuje 90 milionów, jego wyposażenie to wydatek około 10 milionów. Na przełomie lutego i marca skończą się tu wszystkie prace budowlane, kilka kolejnych miesięcy potrwa urządzanie budynku. Pierwsza rozprawa odbędzie się w październiku. Jako pierwsi wybraliśmy się na spacer po okazałym budynku. Jego powierzchnia użytkowa wynosi ponad 21 tysięcy metrów kwadratowych – to tyle, co trzy hipermarkety! Żeby nie pogubić się w tym wielkim budynku, na wprost od wejścia głównego znajdzie się biuro obsługi interesanta. Obok niego będzie czytelnia akt i poczekalnia. Oczywiście zaraz przy wejściu nie zabraknie szatni. Łącznie w nowym sądzie będą 33 sale rozpraw. W tym jedna wyjątkowa – specjalnie przygotowana do sądzenia grup przestępczych z terenu północno- wschodniej Polski. To jedna z najnowocześniejszych tego typu sal w naszym kraju. Ma powierzchnię blisko 450 metrów kwadratowych. Samo miejsce, gdzie stanie ława, a właściwie ławy oskarżonych zajmuje prawie 80 metrów kwadratowych. Spokojnie pomieści kilkunastoosobowe gangi. Miejsce oskarżonych jest zupełnie odizolowane od pozostałej części sądu. Jest oddzielone od pozostałej części sali specjalną, kuloodporną szybą. Przestępcy wprowadzani będą oddzielnym wejściem, prowadzącym wprost na ławę oskarżonych. Druga kurtyna kuloodporna zamontowana jest też w taki sposób, że w razie potrzeby można oddzielić nią skład sędziowski od publiczności. Obok tej sali znajduje się lądowisko dla helikopterów. Inne sale rozpraw nie są tak ogromne, ale i tak są większe niż te w sądzie przy ulicy Skłodowskiej. Największe z nich mają powierzchnię po prawie 120 metrów kwadratowych, najmniejsze – po kilkadziesiąt metrów. Przy każdej z sal będzie pokój narad dla sędziów i specjalny pokój dla świadków. Dla spragnionych lub głodnych w piwnicy budynku, obok wejścia głównego, będzie bufet. Z dostaniem się do sądu nie powinny mieć problemów osoby niepełnosprawne. Oprócz podjazdu do samego gmach, wewnątrz będą windy i toalety dla niepełnosprawych. Przy budynku powstanie też minipark. Nowy sąd będzie oddalony od centrum miasta. Ale obok niego powstaje duży parking, z ponad 400 miejscami dla samochodów. Z tego ponad połowa przeznaczona będzie dla publiczności. Prowadzić tam będą trzy wjazdy: jeden od ulicy Mickiewicza i dwa od ulicy Borsuczej. Temat: PiS odzyskuje siły:) Spora część prawdy o budżecie na 2007 rok (2) Jak będą wywalać, to znaczy, że będą też przyjmować. Świadczą o tym takie oto zapisy: ● z 9 milionów (w 2005 r.) do ponad 29 milionów wzrosną środki na place dla nowo mianowanych (nie do usunięcia) urzędników państwowych, a ich przyjęcia odbywać się będą niejawnie; ● koszty utrzymania Kancelarii Prezydenta RP urosną o prawie 8 proc., Senatu - o 1/5; na mniejszą, bo pięcioosobową Krajową Radę Radiofonii i Telewizji wydamy ponad 13 proc. więcej, zaś tak istotna instytucja jak IPN otrzyma ekstra 31 proc. Dodatkowo. ●●● Obok nowych etatów biurokraci (w tym tropiciele agentów dawnej SB) otrzymają nowiutkie budynki: Kancelaria Lecha K. - obiekt za 13 milionów: IPN - nowe gabinety w Białymstoku, Katowicach i Warszawie za ponad 12 milionów; będą też nowe biura dla Kancelarii Sejmu za 9 milionów złotych, a także samochody. Kancelaria Prezydenta kupi pojazdy za ponad półtora miliona, Sejm wzbogaci się o samochodzik za milion (słuchy chodzą, że będzie to maybach na przyjazdy papieża), dla PiS-owskiej pani inspektor pracy kupi się wózek za „marne" 700 tysięcy. ●●● „Zachwyceni projektem budżetu będą także studenci medycyny i młodzi lekarze. Otóż w ramach zachęcania ich do pozostania w kraju rząd zmniejszył środki na staże podyplomowe ze 150 milionów w roku 2005 i 120 milionów w 2006 do... 30 milionów. Jeszcze bardziej „uszczęśliwieni" będą ziomale z Zagłębia i Małopolski, bo rząd zaplanował zero, przecinek zero złotówek na łagodzenie skutków zamykania kopalń i hut! W roku 2005 było tego108 milionów (głównie na likwidację szkód górniczych).Innymi słowy, solidarny rząd mówi mieszkańcom walących się domów, że to ich problem! ●●● W roku 2006 wydaliśmy 10 milionów złotych na sfinansowanie hobby Marcinkiewicza, czyli na wprowadzenie tak zwanego budżetu zadaniowego. W celu wydania tej kasy utworzono nowe biuro w Kancelarii Premiera i zatrudniono pracowników. Przyjrzeliśmy się efektom pracy tych janczarów (pod wodzą Teresy Lubińskiej, bo była taka minister finansów pomiędzy listopadem 2005 a styczniem 2006 r.) i mamy poważne wątpliwości, czy te 28 stron „zadaniówki" musiało naprawdę kosztować 10 milionów. Otóż cała tabelka zadań to w rzeczywistości rozpisanie obowiązków pracowników Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Pewną ciekawostką jest fakt, że przyjęte do rozliczeń dane dotyczące liczby patentów, publikacji naukowych czy wskaźnika liczby doktorantów na tysiąc mieszkańców pochodzą z lat 2002-2004. Nowych danych jakoś eksperci nie znaleźli. ●●● Nasz ulubieniec, czyli Kazimierz Michał Ujazdowski, wpisał do zadań Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego budowę pomników (kwota w budżecie niezdefiniowana). Nazwał to pięknie „upamiętnieniem miejsc pamięci narodowej". Idziemy o zakład, że pieniądze pójdą głównie na pomniki Jana Pawła II i innych „świętych". ●●● Na sam koniec zostawiliśmy sobie kwestię długu publicznego. Otóż w roku 2007 coś, co w języku ekonomistów nazywa się obsługą zobowiązań państwa, będzie nas kosztować więcej o ponad 30 proc. Ponad pięciokrotnie wzrastają też koszty związane z rozdawaniem przez rząd gwarancji, że polskie firmy spłacą bankom zagranicznym kredyty i pożyczki. Natomiast przedsiębiorcy sta-rający się o kredyty w krajowych bankach obejdą się smakiem, bowiem na rodzime gwarancje zaplanowano znacznie mniej środków. Rządy wszystkich naszych sąsiadów robią akurat odwrotnie, ale pewnie są po wpływem "układów". Co więcej, ościenne kraje tworzą rezerwy przy rozliczeniach funduszy europejskich (na wypadek zmian kursów walut); my takich zabezpieczeń nie potrzebujemy. ●●● Podatki, jak nam obiecano, pozornie maleją. Ale żeby kiedyś naprawdę zmalały, teraz muszą jeszcze realnie wzrosnąć. Progi podatkowe kolejny rok z rzędu pozostaną zamrożone, za to akcyza na paliwa, wódkę, papierosy i energię elektryczną idzie do góry. Bezrobocie ma spaść o 1 procent, choć gospodarka będzie się rozwijać znacznie wolniej, ale za to - według rządu - odpowiada cała reszta świata. Ciekawe, że gdy rządzi prawica, to za kłopoty gospodarcze zawsze odpowiada a to kryzys azjatycki, a to rosyjski... Nigdy rząd RP. Kiedy natomiast u steru jest lewica, to opozycja opowiada, że sukcesy takiego Kołodki nie są wynikiem jego talentu, tylko dobrych wyników gospodarki USA, Japonii czy Chin. Mamy więc nową, budżetową definicję Polski solidarnej. Solidarnej z Kościołem, urzędasami i zagranicznymi bankami. (MP) Temat: Gimnazjum będzie miało patrona To wspaniale, że ci młodzi ludzie wybrali na patrona swojej szkoły tą postać chociaż konkurencja była mocna: Irena Sendlerowa, Kamil Baczyński, Czesław Miłosz czy Marszałek Józef Piłsudski. Warto w tym miejscu przypomnieć biografie tego człowieka. Seweryn Nowakowski urodził się w Piotrkowie Trybunalskim. Następnie w latach 1920-31 był komendantem Policji Państwowej w Częstochowie. Rok później został komisarzem państwowym w Białymstoku (mimo , że miał identyczną propozycję z bogatszej i większej Łodzi)ponieważ ówczesna Rada Miejska nie uzyskała absolutorium. W 1934 roku w wyniku wyborów samorządowych został wybrany na prezydenta miasta. Dał się poznać jako niezwykle energicznie kierujący pracami podległemu mu magistratu. Za jego kadencji zaczęto realizować ogromny program porządkowania miasta. W czasie jego niespełna 4 letnich rządów rozpoczęto zakładanie kanalizacji, układano nowe chodniki, nawierzchnie ulic (min. istniejąca do dzisiaj bazaltowa nawierzchnia ul. Kilińskiego), wyremontowano elewacje we wszystkich budynkach w śródmieściu(!!!), wybudowano: gmachy szkół (3 LO, szkół powszechnych na os. Nowym i Antoniuku), budynki obecnego szpitala Wojewódzkiego, stadionu miejskiego w Zwierzyńcu, ośrodka rekreacyjnego na Dojlidach, dwóch hal targowych,dokończono budowę teatru miejskiego, wzniesiono łaźnię miejską na Bojarach, rozpoczęto przebudowę wiaduktu nad torami niedaleko dworca, przy współpracy z wojewodą Marianem Zyndram-Kościałkowskim powstały Planty,itd. Z jego polecenia zinwentaryzowano całą zabudowę miasta przygotowując się do zakrojonych na wielką skalę zmian w jego wyglądzie w tym celu powołując do życia Biuro Planowania Zabudowań. Jego kierownik prof. Ignacy Tłoczek na zleceni prezydenta przygotował pierwszy w historii Białegostoku plan przestrzennego rozwoju. Niestety plany te przerwała wojna. Tu na wielki szacunek zasługuje jego heroiczna postawa w czasie okupacji. Przed przekazaniem miasta przez okupantów niemieckich tym razem sowieckim jeden z generałów zaproponował w obawie przed represjami radzieckimi pomoc jemu i jego całej rodzinie w wyjeździe do Generalnej Guberni( ofiarowywano mu przepustki, kartki żywnościowe, benzynę a nawet broń). Mógł się uratować ale oświadczył, że wybrali go mieszkańcy i zostaje. Jak podejrzewano w październiku został aresztowany przez nkwd i po krótkim okresie przetrzymywania w białostockim więzieniu został wywieziony na Syberię gdzie słuch po nim zaginął. Był bez wątpienia najwybitniejszym prezydentem naszego miasta, swoją charyzmą potrafił zjednoczyć mieszkańców w realizacji jego własnej wizji Białegostoku w tak trudnej ówczesnej sytuacji ekonomicznej Białegostoku i kraju. Na międzywojennym budynku przy ul. Akademickiej (tzw. willi prezydenckiej w której mieszkał Seweryn Nowakowski z rodziną)kilka lat temu została odsłonięta tablica pamiątkowa. Jeszcze raz brawo dla tych młody ludzi którzy tą wybitną postać uczyniły patronem swojej pięknej nowej szkoły. Pozdrawiam:). Temat: DALSZE DZIEJE POSG Szczecin Każda wojna ma swoje ofiary. Także ta przeciwko korupcji. Powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego sprawi, że będzie ich mniej czy może więcej? Stał na ławie oskarżonych, trzęsły mu się ręce, serce waliło. Z niedowierzaniem słuchał słów sędziego uzasadniającego wyrok. A sędzia grzmiał, że wymiar sprawiedliwości musi walczyć ze zjawiskiem korupcji. Nie wytrzymał. - Zostałem skazany za zjawisko? - przerwał sędziemu. Sędzia nie odpowiedział. Marek (bardzo szczupły, z wąsem, koło pięćdziesiątki, w Straży Granicznej 13 lat) dostał dwa lata więzienia. Bez zawieszenia. Inni koledzy już siedzą albo czekają na wyroki - w sumie w trwającym od trzech lat procesie funkcjonariuszy Straży Granicznej z przejścia w Jędrzychowicach oskarżonych zostało ponad pięćdziesiąt osób. Wszyscy o łapówkarstwo. Jedynymi dowodami są zeznania. Nic, tylko zeznania - i to tych pograniczników, którzy sami przyznali się do brania i o to samo oskarżyli innych kolegów. Dwudziestu funkcjonariuszy walczy o swoje dobre imię. Jest słowo przeciwko słowu. Prokuratura nie uznała za stosowne, aby przeprowadzić choćby prowokację, użyć podsłuchów czy kamer. Przeciwko tak prowadzonemu śledztwu wystąpiło dwóch polityków - Ryszard Wawryniewicz z Prawa i Sprawiedliwości oraz Tomasz Misiak z Platformy Obywatelskiej. Interweniują u ministra Ziobry i rzecznika praw obywatelskich. Mówią, że trzeba coś robić, gdy na fali słusznej walki z korupcją zapomina się o prawie człowieka do obrony, domniemaniu niewinności. A zamiast sprawiedliwych procesów urządza pokazówki. Walka z korupcją, sztandarowe hasło PiS, wywołuje poklask. Ale też na liście najbardziej przeżartych korupcją krajów wg Transparency International na 158 sklasyfikowanych zajmujemy 70. pozycję. Na tym samym miejscu stoją Egipt i Lesoto. Stąd Centralne Biuro Antykorupcyjne, stąd modyfikacja ustawy o świadku koronnym, który od 1 września będzie mógł zeznawać także w sprawach korupcyjnych. Wymiar sprawiedliwości z coraz większym rozmachem ściga łapówkarzy - w ubiegłym roku wśród funkcjonariuszy publicznych wykryto ich aż 1750, czterokrotnie więcej niż sześć lat temu. Tyle tylko że w całej tej - jak najbardziej słusznej - antykorupcyjnej krucjacie zbyt wiele rewolucyjnego zapału krzyżowców, a za mało rozsądku. - Na antykorupcyjnej fali będą ginąć także Bogu ducha winni ludzie - mówi jeden z warszawskich prokuratorów, zastrzegając anonimowość. I dodaje: wielu jego kolegów wychodzi z założenia, że nawet jeśli na ołtarzu walki z korupcją zostanie złożonych kilka niewinnych owieczek, uświęci to zbożny cel. Szef CBA Mariusz Kamiński zapewnia wprawdzie "Newsweek", że jego ludzie działać będą zgodnie z prawem, że nie pozwoliłby, aby akt oskarżenia został sporządzony na podstawie niezweryfikowanych zeznań świadków. Tyle że jeden najszlachetniejszy nawet człowiek nie upilnuje wszystkich. A życie uczy, że w gorliwej chęci zadowolenia zwierzchności policjanci, prokuratorzy, a bywa że i sędziowie czasem nie przejmują się dowodami. Taką ofiarną owcą miał być docent Tomasz Hirnle, szef Kliniki Kardiochirurgii w Białymstoku, nim "cudownie" ocalili go dziennikarze. Według policji i prokuratury 13 czerwca 2005 roku Hirnle przyjął od córki swojego pacjenta 5 tys. zł łapówki. Całe zdarzenie zarejestrowała policyjna kamera, którą ukryła kobieta. Sprawa wydawała się tak oczywista, że nikt nie sprawdził wiarygodności świadków. Dotarli do nich dopiero reporterzy "Superwizjera" TVN i "Newsweeka" (sprawę opisywaliśmy w tym roku w numerze 22), to oni przeprowadzili śledztwo, z którego wynikało, że przeciwko doc. Hirnlemu uknuto spisek i pieniądze złośliwie mu podrzucono. Autorem intrygi był chirurg Wojciech Serwatka, który postanowił zniszczyć chcącego go zwolnić szefa. Zaproponował pewnemu warszawiakowi (oskarżonemu już kiedyś o oszustwo) i jego córce 20 tys. zł za skorumpowanie Hirnlego, w akcję wciągnął nawet policjantów (aby mogli odtrąbić swój sukces w walce z korupcją). Wszystko przebiegało według planu, dopóki aktorzy przedstawienia nie zbuntowali się, bo Serwatka nie wypłacił im obiecanej kwoty. Opowiedzieli dziennikarzom o intrydze, poszli nawet krok dalej - zdobyli dowody obciążające chirurga i policjantów wydziału antykorupcyjnego. Tylko dlatego przerwano proces Hirnlego. Temat: Dążenie do wystąpienia z UE obowiązkiem katolika! Unijne stypendia. Aż 176 mln euro czeka na najuboższych studentów i uczniów szkół ponadgimnazjalnych głównie z małych miejscowości. Pieniądze zostaną jednak rozdzielone przed początkiem roku szkolnego Polska młodzież po raz pierwszy ma szansę otrzymania stypendiów z unijnego projektu mającego na celu wyrównywanie szans edukacyjnych. Stypendia finansuje głównie Europejski Fundusz Socjalny (EFS) - daje 121,5 mln euro. Następne 54,5 mln euro dokłada polski budżet. Wiadomo już, ile dostaną poszczególne województwa. Tylko w nadchodzącym roku szkolnym uczniowie i studenci z woj. mazowieckiego mają dostać ok. 21 mln zł (do 2006 r. - ponad 63,5 mln zł), z podlaskiego - 5,5 mln zł. Pomoc odczują zwłaszcza uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, którzy dotychczas ze strony rządu mogli liczyć na stosunkowo niewielkie wsparcie - 360 mln zł w 2004 r. w całym kraju. Powiaty do konkursu Do koordynacji programu wyznaczono urzędy marszałkowskie (tylko w Pomorskiem i Zachodniopomorskiem - urzędy pracy). Mają one ogłosić konkursy dla miast i powiatów na programy stypendialne. Pieniądze będą bowiem przekazane do tych samorządów, które przekonają, że mają dobry pomysł na rozdzielanie pieniędzy. Wnioski ocenią urzędy marszałkowskie lub wojewódzkie urzędy pracy. Ale nie wiedzą, jak, wciąż czekają na rozporządzenia z Ministerstwa Gospodarki i wzór umowy. - Umowę przygotowaliśmy już dawno - twierdzi Anna Siejda z ministerstwa. - Jednak musieliśmy ją zmienić, by dostosować do nowego rozporządzenia. Ukaże się ono lada dzień. Kto tu coś wie? Tymczasem młodzież na ogół nie ma pojęcia o stypendiach. - O szansie na stypendium dowiedziałam się w ostatniej chwili pocztą pantoflową - mówi Joanna Natkowska, studentka z Płocka. - Rolnicy wiedzieli, co robić, gdy mieli dostać dotacje. Lokalni urzędnicy są zdezorientowani. W niektórych miastach i powiatach ogłoszono rekrutację chętnych, by ich policzyć. W innych władze same oszacują ich liczbę. Starostwo powiatu ziemskiego płockiego na zgłoszenie się studentów wyznaczyło zaledwie dwa tygodnie, i to od 15 do 30 lipca - w środku wakacji. Zażądało też zaświadczenia z gminy i skarbówki. Po interwencji "Gazety" urzędnicy starostwa przedłużyli termin - nadal przyjmują wnioski - mają już 600. W Urzędzie Miasta w Płocku dopiero rozpoczęto rejestrację chętnych. Tu nie wymaga się żadnych zaświadczeń, trzeba wypełnić ankietę. W szczecińskim magistracie jeszcze kilka dni temu można było jedynie usłyszeć, że nie ma formularzy ani rozporządzenia z ministerstwa, są urlopy, więc "najlepiej się wstrzymać". W Białymstoku starostwo wniosków nie zbiera. W konkursie poda szacunkową liczbę potrzebujących. Rzecznik MENiS Mieczysław Grabianowski zapewnia, że mimo urzędniczego bałaganu pieniądze na stypendia nie przepadną. - Są zagwarantowane - podkreśla. Nie ma jednak szans na to, by młodzież dostała je od września. - Z miesiąc potrwa sam konkurs, kolejne 60 dni ocena wniosków - oblicza Iwona Lewandowska z płockiego ratusza. - Ale z tego, co wiemy, uczniowie i studenci dostaną wyrównanie od września. Jej biuro już przygotowuje wniosek konkursowy. - Żeby nie zaprzepaścić szansy - tłumaczy. Co radzi przyszłym stypendystom? Trzymać rękę na pulsie i dzwonić do gmin, powiatów choćby codziennie. Dla kogo stypendia 176 mln euro polscy uczniowie i studenci dostaną od września 2004 do czerwca 2006. O stypendia mogą się starać uczniowie szkół ponadgimnazjalnych kończących się maturą i studenci z państwowych i prywatnych uczelni (studiów dziennych, wieczorowych, zaocznych i eksternistycznych) z rodzin, w których dochód na osobę nie przekracza 504 zł netto (583 zł, gdy w rodzinie jest niepełnosprawny). Stypendium mogą otrzymać tylko mieszkańcy wsi, miast do 20 tys. mieszkańców i czasami większych miejscowości, jeśli zaliczono je do terenów tzw. zmarginalizowanych (w tej grupie jest np. Płock i Suwałki). Stypendium przysługuje dziesięć miesięcy w roku - od września do czerwca. Uczniowie dostaną do 250 zł miesięcznie, a studenci do 350. S. Temat: Zróbmy razem mapę ścieżek Z jednej strony mam taką myślę że dość realną propozycję ścieżki, z drugiej wolałbym by nigdy nie powstała i ZDM nie miał możliwości wymalowania tam swoich absurdalnych STOPów, a biuro projektowe BIPRO nie miało możliwości wytyczenia ścieżkowego bubla np. bez przejazdów rowerowych. Wracając do ścieżki. Jakiś czas temu zastanawiałem się nad drogą rowerową łączącą centrum z osiedlem Nowe Miasto i prowadzącą dalej za miasto. 1. Suraska - Początek przy pomniku Piłsudskiego i deptaku (jeśli kiedykolwiek tu powstanie) a dalej wydzielona z jedni ścieżka dwukierunkowa (co może być trudne do zrealizowania gdyż zabiera miejsca parkingowe), albo w jedną stronę kontrpas (nie koniecznie wymalowany, być może wystarczyło by oznakowanie pionowe), a w drugą ruch rowerowy na zasadach ogólnych. Wadą jest niewątpliwie nawierzchnia z kostki. 2. Mariańskiego do Legionowej – kontrpas jak wyżej. O ile grunt między parkingiem a pawilonem nie jest prywatny co mogło by skomplikować sprawę. Alternatywa dla tego odcinka było by poprowadzenie ścieżki fragmentem ulicy Młynową. W ogóle wytyczenie ścieżki z centrum do skrzyżowania Kopernika/B.M. Cassino wzdłuż całej ulicy Młynowej nie było by złym pomysłem, na przeszkodzie stoi na pewno nawierzchnia z "kocich łbów" 3. Odnoga biegnąca od ścieżki na Alei przez Częstochowską i park przy teatrze lalek. Druga odnoga mogłaby biec od NOTu jako droga wydzielona z chodnika a następnie po parkingu pawilonu Sienny Rynek (niestety może być trudno z uzyskaniem zgody gdyż to parking na prywatnym terenie) Połączenie tych trzech nitek w okolicy postoju taxi bagażowego. 4. Legionowa do Cieszyńskiej - ścieżka wydzielona z trawnika po stronie budynku TP. Planowany jest tu nowy miejski ratusz, więc myślę że teren na ścieżkę by się znalazł. 5. Bema od Cieszyńskiej do Wyszyńskiego: od centrum ruch rowerowy na jezdni na zasadach ogólnych, do centrum kontrpasem (uwagi jak kontrpasie na Suraskiej). 6. Bema od Wyszyńskiego przez Kopernika do Pogodnej - ruch rowerowy na zasadach ogólnych. Skrzyżowanie Bema/Kopernika jest właśnie remontowane, więc przepadła dogodna okazja na zrobienie małym kosztem takiego rozwiązania. Za kilka lat ma być "prostowana" ulica Mazowiecka, myślę więc że przydało by się również wytyczenie ścieżki do skrzyżowania z Kopernika. (W celu połączenia centrum z PB, osiedlami Bema i Pogodna) 7. Pogodna, Żeromskiego, Pułaskiego – wydzielona z chodnika bądź poza nim ścieżka rowerowa. Na skrzyżowaniu Pogodna/Składowa odnogi w kierunku nowego tunelu i ulicy Transportowej. 8. Ścieżka przy torach do ulicy Wiadukt (tak wiem, może być trudno o uzyskanie zgody od PKP pomimo że już dziś na dziko odbywa się tam znaczy ruch pieszy i rowerowy) W przyszłości trasę można by zamiast przy torach poprowadzić przy ulicy Paderewskiego 9. Odnoga w kierunku ulicy Kawaleryjskiej – przejście na drugą stronę ulicy Wiadukt pod wiaduktem przy stacji Białystok Stadion (bezkolizyjne) albo obok przejścia dla pieszych pomiędzy nim a końcowym linii 3, 23 i 104 (kolizyjne, ale bez zaułków narażających szczególnie wieczorami rowerzystę na utratę zdrowia i roweru na rzecz młodzieńców w dresach) Dalej przez parking na przeciwko kościółka i jednostki wojskowej, za rondem ulicą Kawaleryjską do Słonecznej i połączenie z istniejącym już ciągiem pieszo rowerowym. 10. Wracając do ulicy Wiadukt: przejazd przez tory i dalej przez Kleosin, Horodniany i Księżyno ścieżką lub ciągiem pieszo rowerowym aż do istniejącego już ciągu p-r od końcowego 10 do Niewodnicy Koryckiej. W Horodnianach do dziś stoi krzyż w miejscu gdzie samochód zabił rowerzystę wracającego z plaży w Koplanach. Minęło już ze 3 lata od tamtego wypadku i pytania (OIDP) zadanego na tym forum przez Ralstona dlaczego białostoccy rowerzyści w ramach protestu nie zrobią czegoś na kształt warszawskiej masy krytycznej. Późno jest. Mam nadzieję że napisałem w miarę czytelnie. Jeśli popełniłem błędy proszę o wybaczenie i sprostowanie. Pozdrawiam Krzysztof PS Wg informacji podawanych przez portal gazety, jestem obecny na tym forum od jego początków. Troszkę to przesada, nie mniej nie wypada odejść bez słowa pożegnania, dlatego chciałbym przy tej okazji powiedzieć dziękuję i życzyć forumowiczom w przyszłości wielu owocnych dyskusji. Panią redaktor Barbarę „od rowerów” Iwańczuk pozdrawiam szczególnie serdecznie :-) Temat: CC vs. PC Cóż to były za ciężkie czasy dla "imperialistycznej" coca-coli. Coca-colę traktowano jako konsumpcyjny symbol "wrogiego systemu". Stąd hasła w PRL brzmiały: "wróg cię kusi coca-colą" lub "coca-cola to imperializm w płynie". Z założenia nie były to hasła reklamowe, aczkolwiek dla przekornych Polaków taką właśnie funkcję pełniły. Choć koncern obecny był ze swoją ofertą na Targach Poznańskich w 1957 roku, napój nie trafił jeszcze na półki sklepowe. Coca-cola obecna była w sprzedaży jedynie w Pewexach i Baltonach, np. puszki 0,33 l można było kupić jedynie za "elitarne" dewizy. "Nowe" w dziejach związków Polaków i coca-coli przyszło wraz z rządem Edwarda Gierka. Wiosną 1971 roku do Polski przyjechali na negocjacje przedstawiciele The Coca-Cola Company (TCCC) z przedstawicielstwa w Rzymie. Coca-Colę reprezentował między innymi Paul Graul, szef oddziału TCCC na Europę Srodkowo-Wschodnią, Czech z pochodzenia. Umowę-porozumienie (m.in. na licencencyjne rozlewanie napojów na terenie PRL) ze strony rządowej podpisał Mieczysław Jagielski, ówczesny zastępca Prezesa Rady Ministrów. W tym samym czasie sukcesem zakończyły się starania Pepsi-Coli o uzyskanie licencji. Nastąpił podział Polski na strefy "wpływów" Coca-Coli i Pepsi-Coli: Pepsi-Cola "otrzymała" Gdańsk, Szczecin, Poznań, Łódź, Kraków i Wrocław, a później Żywiec, Tarczyn, Leżajsk i Białystok; Coca-Cola zaś - Warszawę, Zabrze i Tychy. Zgodnie z kontraktem między rządem PRL a TCCC, strona polska udostępniła i zapewniła grunt, budynki, infrastrukturę oraz inne media, natomiast TCCC dostarczył i zmontował linię do rozlewu. Kontrakt opiewał na 10 lat i gwarantował TCCC sprzedaż koncentratu do produkcji napoju na określonym poziomie i w określonej cenie. Budowa linii produkcyjnej w Browarze Warszawskim została rozpoczęta w lutym 1972 roku. Koncentrat napoju przywożono z Neapolu i Amsterdamu, pierwszą partię 7 milionów szklanych butelek (o pojemności 0.25 l z sitodrukiem w miejscu współczesnej etykiety ) sprowadzono z Hiszpanii (przetransportowane statkiem butelki zostały w Trójmieście przepakowane na wagony kolejowe i przewiezione do Warszawy). Pierwsze butelki napełnione w Browarze Warszawskim zjechały z linii 19 lipca 1972 roku. W październiku 1972 Huta Szkła w Wołominie uruchomiła w oparciu o dostarczoną przez TCCC dokumentację techniczną produkcję butelek dla wytwórni Coca-Cola przy Browarze Warszawskim, 24-gniazdowe skrzynki spełniające standardy coca-coli produkował wówczas Zakład Tworzyw Sztucznych - ERK w Bieruniu Starym, w maju 1973 roku uruchomiono produkcję coca-coli w Browarze Górnośląskim w Zabrzu, w kwietnia 1978 - także w Tychach (Browary Tyskie), w maju 1976 roku pojawiły się jednolitrowe butelki, również z sitodrukiem, wyprodukowane przez hutę szkła w Jarosławiu. Prasa warszawska donosiła czytelnikom: "juz od wczoraj mozna kupić litrową butelkę coca-coli w "Supersamie" i sklepach delikatesowych w Warszawie. Cena butelki wynosi 19 zł, a kaucja - 8 zł" ("Życie Warszawy" 25.05.76). W Polsce w latach 70. spośród napojów TCCC produkowano jedynie coca-colę. W szczytowym momencie produkcja roczna osiągnęła 176 hektolitrów. Autorką popularnego hasła reklamowego "coca cola to jest to" była Agnieszka Osiecka. Poetka konkurowała z Melchiorem Wańkowiczem (hasła po angielsku: " yes coca cola" i "coca cola is coming"). Pierwsza bezpośrednia inwestycja firmy w Polsce miała miejsce w 1991 r. Biuro koncernu - otwarte w Pałacu Kultury i Nauki - początkowo zatrudniało 15 osób. zrodlo: praca.gazeta.pl/praca/1,47342,718010.html dodam, ze w 70.- 80. PepsiCo produkowalo obok Pepsi rowniez Mirinde. PepsiCo wogole mial lepsze "chody" na Wschodzie - Pepsi byla tez sprzedawana w ZSRR. Temat: Carrefour Hipermarket spożywczy Carrefour, a obok niego hipermarket Castorama, oferujący materiały budowlane i wszystko do domu i ogrodu - tak będzie wyglądał teren u zbiegu ulic Jana Pawła II i Hetmańskiej. Jego właścicielem jest warszawska firma InterCommerce, która ma pozwolenie na budowę hipermarketu. O możliwość wynajmowania od niej hali walczyły trzy koncerny: Auchan, Tesco i Carrefour. Liderem negocjacji prowadzonych w Polsce i we Francji okazał się Carrefour. Cały hipermarket budowany przez InterCommerce będzie miał około 22 tysiące metrów kwadratowych powierzchni. Sklep Carrefoura zajmie około 10 tysięcy. Będzie sąsiadował z dużą galerią handlową - nawet o powierzchni 8 tysięcy metrów kwadratowych. Duuuuuża galeria Zwykle galeria jest mniejsza, ale w Białymstoku jest mnóstwo chętnych do wynajęcia sklepu przy hipermarkecie. I choć na placu budowy nie została wbita jeszcze łopata, wszystkie miejsca w galerii są już kupione! Zapowiada się nawet odsiewanie zainteresowanych - bo jest ich więcej niż wolnego miejsca - część chętnych handlowców zgłaszała się do InterCommerce, część do Carrefoura. Kiedy może ruszyć budowa hipermarketu? Jeszcze co najmniej trzy tygodnie potrwa rozbieranie ruin po zakładach drobiarskich. Trzeba rozebrać budynki, a nawet wyrwać z ziemi ich fundamenty. Jeśli w ciągu miesiąca InterCommerce spisze ostateczną umowę z Carrefourem, pierwsze prace budowlane mogą ruszyć nawet w grudniu. Hipermarket będzie powstawał 7-8 miesięcy, jeśli będzie gotowy np. we wrześniu, zostanie od razu otwarty, inwestor nie będzie czekał do najlepszego okresu dla handlowców, czyli do świąt Bożego Narodzenia. Przez okres budowy InterCommerce będzie musiał zmodernizować część ulicy Hetmańskiej i część Jana Pawła II oraz skrzyżowanie przy hotelu Turkus. Castorama na dodatek Jednak na Carrefourze budowanie się nie skończy. Już dziś inwestor planuje drugi etap centrum handlowego. Kiedyś przy sklepie planowana była budowa dużego hotelu, teraz pojawił się pomysł zlokalizowania obok hipermarketu Castorama. Sprzedaje on materiały budowlane i wykończeniowe, do tego narzędzia i artykuły ogrodnicze. Tak jak Carrefour ma być konkurencją dla Auchan, tak Castorama walczyłaby cenami z istniejącym obok Auchan sklepem Leroy Merlin. Podpisanie umowy InterCommerce i Carrefour (współpraca między firmami układa się raz lepiej, raz gorzej, ale trwa już wiele lat) byłoby także dobrą wiadomością dla białostockich przedsiębiorstw. Na tę umowę czeka np. Instal, który ma wielką szansę zostać generalnym wykonawcą hali hipermarketu. Może czekanie w końcu się skończy - oficjalne spisanie ostatecznego porozumienia między InterCommerce a Carrefour zaplanowane jest na poniedziałek. OPINIE Dorota PATEJKO, rzecznik prasowy Auchan Polska: Nie obawiamy się wejścia konkurencji - drugiego hipermarketu do Białegostoku. Jesteśmy na to przygotowani. Podobnie było przecież w innych miastach Polski i przygotowaliśmy już scenariusz rozwoju wypadków. Wiadomo, że gdy nowy hipermarket ruszy, klienci na pewno pojadą do niego, choćby z ciekawości. Będą liczyć na to, że kupią w nim coś taniej. Dlatego przygotowujemy specjalną akcję, by przyciągnąć ich do nas. Będą to liczne promocje i obniżki cen. Poza tym znamy już swoich klientów i myślę, że łatwiej będzie nam zatrzymać ich przy sobie. Na pewno nie martwimy się, że nagle z dnia na dzień spadną nam obroty. To jest niemożliwe. Alicja Lisowska, pracownica sklepu spożywczego "Tukan" przy ul. Gruntowej: Hipermarket zabierze nam większość klientów. Myślę, że po podstawowe produkty, drobne codzienne zakupy ludzie nadal będą przychodzić do nas, ale to za mało, aby sklep się utrzymał. Marcin Kuźniecow, pracownik sklepu meblowego "Biuro Servis" przy ul. Hetmańskiej: W firmie nie wyczuwa się nerwowej atmosfery. Jesteśmy specyficznym sklepem. Sprzedajemy meble biurowe. Na szczęście ani Carrefour, ani Castorama nie są dla nas konkurencją. To inna branża. Myślę, że mozemy być spokojni o przyszłość. Temat: Poznajemy naszą BYDGOSZCZ Dalej Walor 27: DUŻE ŚRODKI POZYSKIWANE Z UNII EUROPEJSKIEJ Bydgoszcz to miasto o jak na razie dużej skuteczności pozyskiwania funduszy europejskich 1. Bydgoszcz w rankingu miast Na początek ranking miast najbardziej korzystających z funduszy Unii Europejskiej opracowany przez gazetę Rzeczpospolita . Źródło: Unia Metropolii Polskich. Realizowane projekty dofinansowane z UE w 2005 r. [mln zł] Całkowity koszt projektów - Kwota dofinansowania z UE - Udział funduszy unijnych 1. Szczecin: 1234 – 808 - 65% 2. Warszawa: 957 – 572 - 60% 3. Bydgoszcz: 883 – 556 - 63% 4. Łódź: 1007 – 549 - 55% 5. Wrocław: 1191 – 521 - 44% 6. Kraków: b.d. - 394 - b.d. 7. Poznań: 684 – 334 - 49% 8. Rzeszów: 254 – 152 - 60% 9. Katowice: 228 – 138 - 61% 10. Gdańsk: 115 – 74 - 64% 11. Białystok: 112 – 69 - 62% 12. Lublin: 133 – 62 - 47% Bydgoszcz w 2005 r. sklasyfikowano na 3 miejscu w kraju pod względem wielkości pozyskanych środków z Unii Europejskiej. Główną rolę odegrała spółka Miejskie Wodociągi i Kanalizacja, która pozyskała 32 mln euro z funduszu ISPA na „Bydgoski Program Rozwoju Usług Wodociągowych i Kanalizacyjnych” oraz 98 mln euro z funduszu spójności na „Bydgoski Program Renowacji i Rekultywacji Systemu Wodociągowo-Kanalizacyjnego”. Po realizacji tych programów, infrastruktura wodno-kanalizacyjna w Bydgoszczy będzie na europejskim poziomie, miasto skanalizowane w 100%, rury z azbestu wymienione, woda uzdatniana w naturalny i doskonały sposób, wszystkie ścieki będą trafiały do oczyszczalni, Brda, Kanał Bydgoski i pola irygacyjne zrekultywowane i czyste. Udział innych podmiotów w pozyskiwaniu środków jest mniejszy, ale także godny odnotowania, np Urząd Miasta pozyskał 4 mln euro na przebudowę Ronda Fordońskiego, 5 mln zł na rekultywację wysypiska śmieci oraz środki na informatyzację Ratusza. Inne podmioty i instytucje z Bydgoszczy pozyskały w 2004 r. ok. 32 mln zł z Funduszu Rozwoju Regionalnego Unii Europejskiej 2. Placówki informacji europejskiej w Bydgoszczy Źródło: Urząd Komitetu Integracji Europejskiej *Biuro Zarządzania Funduszami Europejskimi, Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego *Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictwa *Koło Naukowe Studentów Politologii Akademii Bydgoskiej *Koordynator Edukacji Europejskiej *Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza Oddział w Bydgoszczy *Kujawsko - Pomorskie Centrum Rozwoju Regionalnego *Lokalny Punkt Informacji Europejskiej przy Stowarzyszeniu "Klub Marketingu" *Ośrodek Informacji Europejskiej Agro-Info przy Stowarzyszeniu Rozwoju Regionalnego PARTNER w Bydgoszczy *Pomorsko-Kujawskie Centrum Dokumentacji Lokalnej *Regionalne Centrum Informacji Europejskiej przy Kujawsko - Pomorskim Stowarzyszeniu na Rzecz Rozwoju i Integracji Europejskiej *Regionalny Ośrodek Integracji Europejskiej w Bydgoszczy przy Kujawsko- Pomorskim Centrum Demokracji Lokalnej, Punkt Informacji Europejskiej *Stowarzyszenie "Klub Marketingu" + Lokalny Punkt Informacji Europejskiej *Stowarzyszenie Wspierania Przedsiębiorczości i Rozwoju Rynku Pracy *Towarzystwo Wspierania Edukacji Plastycznej *Urząd Miasta Bydgoszczy + Punkt Informacji Europejskiej Temat: książeczki do kolorowania... książeczki do kolorowania... Od połowy lutego wydawane są nowe paszporty, o których nic nie wiedzą nasi sąsiedzi Masz nowy paszport? Z nowym paszportem nie można wyjechać na Białoruś. Strona polska nie poinformowała władz Mińska o zmianach we wzorze dokumentu. Granicę mogą przekroczyć tylko osoby posiadające stary dokument. Przekonał się o tym Hieronim Rybołowicz, którego białoruscy pogranicznicy nie przepuścili przez granicę. Zewnętrzne zmiany w dokumentach są niewielkie. Nadal wydawane są bordowe książeczki, tylko nad napisem Rzeczpospolita Polska pojawił się drugi: Unia Europejska. Taki paszport odebrał w poniedziałek Hieronim Rybołowicz, z Białegostoku. Jeszcze tego samego dnia wybrał się na Białoruś. Granicę przekraczał w Bobrownikach. Polscy strażnicy nie mieli żadnych zastrzeżeń do ważności dokumentu, w przeciwieństwie do pograniczników białoruskich. Przez ponad godzinę sprawdzali paszport, w końcu zawrócili mężczyznę z granicy. – Stwierdzili, że nie mogą postąpić inaczej, bo nikt ich nie poinformował, że polskie paszporty się zmieniły. To samo usłyszałem w konsulacie białoruskim, który odwiedziłem po powrocie do Białegostoku – opowiada Hieronim Rybołowicz. – Dlaczego więc biuro paszportowe wydaje nowe dokumenty, skoro nasze ministerstwo nie powiadomiło o zmianie innych państw? – pyta. Nie dostarczyli wzoru Nie podoba się to również podpułkownikowi Stanisławowi Firlejowi, z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. – Na razie z powodu nowego paszportu tylko jedna osoba została zawrócona z granicy, ale takich przypadków może być więcej. Zmienione dokumenty wydawane są w biurach paszportowych od połowy lutego, ale ich wzory do tej pory nie zostały dostarczone stronie białoruskiej. Za ten brak informacji można winić tylko polskie ministerstwa. Przez ich niedociągnięcia cierpią nasi obywatele – podkreśla ppłk Stanisław Firlej. Podróżującym na Białoruś nie pomoże nawet konsulat tego państwa. – Nic nie możemy zrobić, dopóki strona polska nie przekaże nam wzoru zmienionego paszportu. Osoby posiadające nowy dokument, muszą poczekać – wyjaśnia Aleksander Morgula, wicekonsul Konsulatu Generalnego Republiki Białoruś w Białymstoku. Które ministerstwo winne? Za wydawanie nowych paszportów odpowiada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. – Wprowadziliśmy je miesiąc temu i do tej pory nie było żadnych skarg. Nowe wzory przekazaliśmy Ministerstwu Spraw Zagranicznych, które miało z kolei poinformować zagraniczne ambasady. I to MSZ należy pytać, czy wszystkie państwa zostały powiadomione o zmianach – mówi Tomasz Skłodowski, rzecznik prasowy MSWiA. – Nowe wzory dokumentów dostaliśmy bardzo późno, bo dopiero w zeszłym tygodniu. Natychmiast zaczęliśmy je przekazywać do ambasad. Większość wysłaliśmy w piątek, resztę w poniedziałek. O zmianach w paszportach ambasady powinni powiadomić pograniczników – wyjaśnia z kolei Justyna Lewańska, zastępca rzecznika prasowego MSZ. Dlaczego takiej informacji nie otrzymali do tej pory białoruscy strażnicy? – Mogły się zdarzyć opóźnienia, ze względu na termin wysłania informacji. W najbliższych dniach wszystko powinno być w porządku – obiecuje Justyna Lewańska. Marta Gawina 23.02.2006 za: www.poranny.pl/ *** A widział ktoś ten 'nowy' paszport? - Ja widziałem... Ku.., jak książeczka do kolorowania dla przedszkolaków wygląda Temat: Lotnisko Lotnisko Apeluje do władz miasta i województwa o to,by nie rozbudowywać lotniska w Masłowie, a zainwestować w budowę całkiem nowego w Niewachlowie,tuż za obwodnicą (kiedyś w Wyborczej zstanawiano sie nad tą lokalizacją). Minusy Masłowa : -gęsta okoliczna zabudowa; -konieczne wykupy terenów pod rozbudowę lotniska, -zły dojazd z Kielc (kręta,wąska droga); -lotnisko należy do Aeroklubu Kieleckiego... Plusy Niewachlowa: -bardzo duża działka należąca do Skarbu Państa (zarząd województwa mógłby wnieść teren do spółki); -bardzo dobre położenie przy obwodnicy i trasie na Łódź; -bardzo blisko do Targów Kielce; -dobre połączenie komunikacyjne z centrum miasta (więcej linii autobusowych, poszerzona zostanie ul.Łódzka) I jesze artykuł o budowie lotniska w Białymstoku: Jak ma wyglądać planowany port lotniczy? Projekt jest następujący - w miejscu obecnych Krywlan (rozłożonych na obszarze ponad 200 ha) miałoby powstać lotnisko regionalne (o powierzchni 76 ha) W praktyce będzie to pas startowy długości 1420 metrów (z tego tzw. efektywna droga startowa to 1300 metrów, plus 60-metrowe zakładki na obu jej końcach). Będzie też droga kołowania, urządzenie radionawigacyjne, ułatwiające pilotom lądowanie (również w trudnych warunkach), zabudowania portu lotniczego, a cały teren będzie ogrodzony. W planach jest także lądowisko dla helikopterów (którym już jest zainteresowana straż graniczna, policja i służba zdrowia). Na Krywlanach mogłyby lądować samoloty typu ATR 42, zabierające do 50 pasażerów, tzw. powietrzne taksówki, samoloty sportowe i szybowce Aeroklubu Białostockiego. Tereny pod inwestycję przekaże samorząd miejski, a inwestorem będzie Urząd Marszałkowski. Według wstępnych szacunków pierwszy etap prac - pas, lądowisko dla helikopterów, ogrodzenie i naprawa infrastruktury - kosztować ma ok. 15 mln zł. Środki te mają pochodzić z kontraktu wojewódzkiego. Wszelkie analizy, projekty i pomiary wykonuje Biuro Studiów i Projektów Lotniskowych "Polconsult" z Warszawy. Powstał już projekt organizacyjny lotniska (układ pasów, analizy wysokościowe itp.) i ekspertyza poziomu hałasu w okolicy lotniska. Z tego ostatniego opracowania wynika, że strefa hałasu ma kończyć się w sporej odległości od osiedli mieszkaniowych: półtora kilometra od lotniska (północna część Dojlid Górnych) poziom hałasu nie przekroczy 55 decybeli (podczas gdy norma dla zabudowy mieszkaniowej to 60 decybeli). W przyszłym tygodniu magistrat i Rada Miejska Białegostoku otrzymają kompletną dokumentację dotyczącą modernizacji, zawierającą między innymi biznesplan przedsięwzięcia i studium wykonalności. W sprzyjających okolicznościach lotnisko ma szanse powstać do końca tego roku. Czyli 15 mln za pas startowy,ogrodzenie,ladowisko dla helikopterów... Zostaje jeszcze wybudowanie obiektów...Porównajcie to z kosztami budowy np. stadionu... Podsumowując rozbudowa Masłowa to bardzo zły pomysł...Co sądzicie na ten temat? Temat: Placowka TNT Express w Częstochowie Placowka TNT Express w Częstochowie za www.3aleje.info 6 września 2006 TNT Express, jedna z największych na świecie firm kurierskich, uruchomiła przedstawicielstwo w Częstochowie. Oddział oferuje pełną paletę usług TNT Express obejmującą ekspresowy przewóz dokumentów, paczek i frachtów - o zasięgu krajowym i międzynarodowym - oraz cieszące się rosnącą popularnością usługi specjalne. Usługi częstochowskiego oddziału TNT Express charakteryzuje identyczna jakość i terminy realizacji jak w przypadku pozostałych regionów Polski. Oferta firmy adresowana jest do klientów instytucjonalnych - zarówno dużych podmiotów, jak średnich i małych firm. - To trzeci oddział TNT Express - obok Bielska-Białej i Katowic - w województwie śląskim. Decyzja o jego uruchomieniu podyktowana była obiecującą dynamiką gospodarczą regionu i stanowi kolejny etap strategii rozszerzania sieci przedstawicielstw TNT Express w Polsce - mówi Karina Paździor, kierownik częstochowskiego oddziału TNT Express. Obsługą klientów zajmuje się zespół pracowników operacyjnych, działu handlowego oraz kurierów - w pierwszym etapie funkcjonowania oddziału kilkanaście osób. Utworzenie oddziału w Częstochowie jest korzystne dla klientów TNT m.in. ze względu na możliwość bezpośredniego kontaktu z regionalnymi przedstawicielami firmy. Siedziba nowego oddziału: ul. Główna 10/12, 42-280 Częstochowa, tel. 034 374 07 77. Pozostałe przedstawicielstwa TNT Express w Polsce: Warszawa, Marki - biuro główne, Białystok, Bielsko-Biała, Bydgoszcz, Gdańsk, Gorzów Wielkopolski, Katowice, Kielce, Kraków, Lublin, Łódź, Olsztyn, Opole, Piła, Poznań, Rzeszów, Szczecin, Wałbrzych, Wrocław. Oto wybrane usługi TNT Express, z których mogą korzystać klienci częstochowskiego oddziału: Technology Express - usługa stworzona z myślą o towarach wysoko przetworzonych (urządzenia, elektronika, mechanika precyzyjna), a także przedmiotach o wartości emocjonalnej (np. prezenty, pamiątki). Przesyłka, doręczana do godz. 15.00 kolejnego dnia roboczego, podlega specjalnym procedurom bezpieczeństwa. TNT Express bezpłatnie ubezpiecza przesyłkę do 5 000 PLN; Special Express - przewóz towarów wymagających specjalnych warunków transportu, aranżowanych na indywidualne zlecenie klienta, w tym transport przesyłek niestandardowych, np. towarów niebezpiecznych. Realizacją usługi zajmuje się specjalnie oddelegowany kurier. Zawsze po doręczeniu klient otrzymuje potwierdzenie realizacji zlecenia; Global Express - usługa transportu przesyłek dokumentowych, paczek i frachtów lotniczych doręczanych ekspresowo do większości miejsc na świecie; Economy Express - dostarczenie w ciągu 2-4 dni dużych paczek i frachtów drogowych na terenie Europy. Usługa zapewnia klientom możliwość wyboru pomiędzy tańszym transportem drogowym lub droższym lotniczym, przy zachowaniu w obu przypadkach jednakowej, najwyższej jakości. Każda przesyłka, transportowana przez TNT Express, podlega specjalnym procedurom bezpieczeństwa - TNT wykorzystuje m.in. system nawigacji satelitarnej GPS (Global Positioning System), który zaimplementowano we wszystkich operujących w Polsce ciężarówkach firmy. Klient może na bieżąco śledzić drogę przesyłki - przez internet, pocztę elektroniczną, SMS oraz WAP. Temat: Warszawa uratowana i ME tysz. Niemcy wymysla stadion "Stadion Narodowy w Warszawie zaprojektuje polsko-niemieckie konsorcjum firm JSK Architekci, GMP International GmbH i Schlaich Bergermann und Partner - ogłosił wczoraj minister sportu Mirosław Drzewiecki. Dlaczego właśnie oni? Minister Drzewiecki tłumaczy, że te biura razem lub osobno pracowały nad projektami ponad 20 stadionów. Mają razem ok. 400 architektów i inżynierów. Konsorcjum deklaruje, że jest w stanie wykonać projekt koncepcyjny, projekt budowlany i projekt przetargowy w ciągu sześciu miesięcy od momentu podpisania umowy. O kontrakt na projekt stadionu w ostatnim czasie walczyły trzy konsorcja. Zarekomendowała je poprzednia minister sportu Elżbieta Jakubiak. Oprócz JSK zaproponowała londyńskie biuro HOK Sport z warszawską pracownią JEMS oraz grupę architektów skupioną wokół pracowni Stefana Kuryłowicza. I wskazała go jako swojego faworyta. - Byłby to jednak ich pierwszy stadion - odpowiadał Drzewiecki pytany, dlaczego znany warszawski architekt odpadł. Rzeczywiście, APA Kuryłowicz & Associates nie ma na koncie ani jednego ukończonego stadionu. Pracownia wygrała konkurs na 25-tysięczny stadion Hetmana Białystok, ale dopiero go projektuje. Trzeci z kandydatów - HOK - ma ogromne doświadczenie w budowie stadionów (ok. 200 projektów). Czemu nie wygrał? Minister nie chciał powiedzieć, wspomniał tylko, że pod uwagę była brana m.in. cena projektu. Wstępna koncepcja stadionu według JSK kojarzy się z koszykiem wyplecionym z wikliny. Obiekt będzie mieć zadaszone trybuny. Nakryć będzie można także płytę boiska. Zależnie od wybranej lokalizacji część parkingów zmieści się albo pod trybunami (wersja na błoniach Stadionu Dziesięciolecia), albo pod płytą boiska (w jego niecce). JSK Architekci to polski oddział niemieckiej grupy projektowej JSK. Wraz z architektami z firmy GMP oraz inżynierami specjalizującymi się w zadaszeniach z firmy Schlaich stworzyli projekty pięciu stadionów, na których rozgrywano mecze mistrzostw świata w Niemczech w 2006 r. Modernizowali Stadion Olimpijski w Berlinie, LTU Arena w Düsseldorfie czy Commerzbank Arena we Frankfurcie. JSK projektowało też cztery stadiony w RPA na mistrzostwa świata w 2010 r. JSK Architekci kilka tygodni temu wygrali konkurs na projekt stadionu we Wrocławiu na Euro 2012 r., opracowali też rozbudowę warszawskiego stadionu Legii. Stadion Narodowy będzie projektowało ok. 100 architektów. W szczytowym momencie nad projektem będzie pracować ok. 150 osób, w tym np. pracownicy zewnętrznych firm projektujących oświetlenie. Budowa warszawskiego Stadionu Narodowego będzie finansowana z budżetu państwa. W przyszłorocznym budżecie zapisane jest 60 mln zł, co wystarczy na prace projektowe. Cała inwestycja może pochłonąć nawet miliard złotych. Drzewiecki uspokaja, że ta kwota będzie rozłożona na trzy budżety od 2009 do 2011 r." wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,4720178.html Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 153 rezultatów • 1, 2, 3 |