biura pracy za granic

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biura pracy za granic




Temat: Newsletter DŚ 2
Nowi inwestorzy w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie
Zaroiło się od inwestorów,że trudno się w tym wszystkimm
połapać:OŁAWA,ŚWIDNICA, STRZEGOM, NOWA RUDA - razem 2000 miejsc pracy!

miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,36743,3084709.html

Maciej Miskiewicz 26-12-2005 , ostatnia aktualizacja 26-12-2005 19:52

Kolejni inwestorzy szykują się do budowy swoich fabryk na Dolnym Śląsku. Dzięki
temu ma powstać ponad dwa tysiące nowych miejsc pracy

Inwestorów przyciąga Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna. - W styczniu rząd
powinien przyjąć rozporządzenie w sprawie zmiany granic naszej strefy -
zapowiada Mirosław Greber, prezes WSSE. Strefa ma być powiększona o 59,3 ha. Na
włączonych do WSSE terenach kilkanaście firm ma zainwestować 562 mln zł i
stworzyć 2190 miejsc pracy.

Najbardziej spektakularne przedsięwzięcie szykuje się w Stanowicach pod Oławą.
Amerykański koncern motoryzacyjny American Axle Manufacturing chce wybudować
swój zakład na terenie poradzieckiego lotniska. W walce o tę inwestycję Polska
rywalizowała z Litwą. Firma zainwestuje u nas 50 mln dolarów i zatrudni 250
osób. Ale niewykluczone, że ta liczba może w przyszłości wzrosnąć nawet
dwukrotnie.

Będzie to pierwszy w Polsce zakład tego koncernu. AAM produkuje systemy
napędowe i podwozia do: ciężarówek, autobusów, samochodów wyścigowych i
osobowych. Firma ma fabryki w Michigan, Nowym Jorku i Ohio oraz biura lub
zakłady w Brazylii, Chinach, Anglii i Szkocji, Niemczech, Indiach, Japonii,
Meksyku oraz Korei Południowej. W 2004 r. koncern sprzedał produkty za 3,6 mld
dolarów i osiągnął 466 mln dolarów zysku.

W Oławie powstanie nowy zakład jednego z poddostawców szwedzkiego koncernu
Electrolux. Stanie obok budowanej właśnie przez Szwedów fabryki pralek.

Nowe tereny dla kooperantów Electroluksa mają być utworzone też w pozostałych
miastach, w których Szwedzi mają postawić swoje fabryki. W Świdnicy strefa ma
powiększyć się o 23,3 ha (na tym terenie będzie też zakład wytwarzający pastę
do zębów firmy Colgate-Palmolive ), a w Żarowie o 4,8 ha.

W czwartek pozwolenie na działanie w świdnickiej podstrefie dostała firma
Klingenburg International. Na działce o pow. 2,1 ha firma postawi fabrykę
urządzeń chłodniczych i wentylacyjnych. Inwestor wyłoży na budowę 4,8 mln zł i
zatrudni 45 pracowników. Produkcja ruszy do końca stycznia 2007 r.

Władze strefy chcą też utworzyć nową podstrefę w Strzegomiu. Terenami w tym
mieście interesuje się kilka firm. - To poddostawcy dużych koncernów AGD
obecnych już w naszym regionie - mówi prezes Greber. Firmy deklarują utworzenie
ok. 350 miejsc pracy w nowej podstrefie.

Nowy inwestor może pojawić się też w Nowej Rudzie. Firma ZPAS NET chce
uruchomić zakład produkcji sprzętu elektrotechnicznego. Wartość inwestycji to 4
mln zł. Zatrudnienie znajdzie 15 osób.






Temat: skargi na itakę wppisujcie się - dajmy im listę
czytam to wszystko i ... nie chce mi się wierzyc ze zabieraja glos
osoby ktore nie doswiadczy takiego beznadziejnego traktowania przez
biuro ITAKA!!!!!!!!!!1
moje wakacje mialy byc wypoczynkiem po calym roku pracy.
wiedzialam ze jade do hotelu 4* ale nie wiedzialam do którego
(oficjalnie)
wyladowalismi w hotelu NAUTILUS
ale.....co nas spotkalo ze strony itaki?
zmieniono nam hotel tydzien przed wyjazdem bez mozliwosci
jakichkolwiek zmian bo OFICJALNEJ informacji o zmianie nie podano
(zresztą pisalam juz o tym przed wyjazdem do turcji).
teraz moge napisac co nas spotkalo po przyjezdzie na miejsce.
pierwsza noc spedzilismy razem z obca rodzina (razem 6 os) w jednym
pokoju (podobno byla awaria prysznica w naszych).
1. okazalo sie ze w tym hotelu zakwaterowani sa prawie sami
rosjanie (a kto spedzil chociaz pare dni z nimi to wie oczym pisze).
2. po paru dniach klimatyzacja działała juz tylko w wyznaczonych
godzinach tj. 12:00-19:00(hahaha dobre wtedy kiedy wszyscy
wypoczywają na słoneczku) oraz od 23:00 do 05:00 rano więc nie było
mowy o długich leniwych porankach. zrywalismy sie o 15:15 zlani
potem, duszac sie.
3.ciepla woda: czesciej jej nie bylo niz byla (z malym dzieckiem to
naprawde wielki klopot)
3. no i moj ulubiony temat REZYDENCI: przepraszam Panie Rezydetki:
Pani Agnieszka i moja ulubienica Pani ELA.(goraco polecem jesli ktos
z was ma nudna prace i na urlopie chce miec poziom adrenaliny
podniesiony do granic wytrzymałości).
Te Panie nie tyle ze nie mogly one nie chcały nam udzielic pomocy.
za kazdym razem kiedy zglaszlismy nasze problemy nie chciały nawet
udac sie do recepcji w celu wyjasnienia ich.
odpowiadaly nam tylko ze ta sprawe przekaza swojej szefowej
NADREZYDENTCE Pani A.gnieszce.Ta spotkala sie z nami tylko raz
oczywiscie nic nie wyjasniajac.
generalnie to one nic nie moga ooooo..... przepraszam
moga !!!!!!!!!!! sprzedaja wycieczki i z tym wlasnie przyszla do nas
Pani Ela w pierszy dzien.
zapytana przez nas o zakres obowiazkow odpowiedziala:
- opieka przy transferze (ktorej nie bylo nikt z nami nia jechal do
hotelu , 4 rano)
- pomoc przy zakwaterowaniu (ktorej nie bylo)
- opieka + informacje podczas pobytu (opieka - kpina, sami
przekazywalismy nasze problemi Pani NADREZYDENT,informacje-nie bylo
Itaka nie postarala sie nawet o tblice inforamcyjna na ktorej pani
rezydentka moglaby zostawiac dla nas wiadomości dlatego spedzlismy
duzo czasu na recepcji czekajac na Pania Ele (punktualnosc nie byla
jej mocna strona - Niestety .\
reasumujac itaka nabila nas w butelke.
niestety nie bylismy osamotnieni w tym wszystkim do nautilusa
skierowano jeszcze trzy rodziny.
kiedy zdalam Pani Eli pytanie czy przyjada tu jeszcze Polacy
odpowiedział ze NIE.
W tej chwili juz troche ochlonelam i staram sie pamietac tylko te
mile chwile: slonce , morze, wspaniale wycieczki (kupione oczywiscie
nie u Pani rezydentki) i cudownych ludzi z ktorymi dzielilismy te
itakowskie niedogodności - pozdrawiam ich serdecznie.
ale....
to jeszcze nie koniec.
oczywiscie skladamy reklamacje.
oczywiscie wiem ze za itaka stoi grono ich prawników i ludzi
wyspecjalizowanych w pisaniu odpowedzi na te reklamacje.
uwazam jednak ze nie mozemy dac sie tak traktowac.ja wiem ze sa
czasami sytuacje trudne do przewidzenia, wypadki losowe ale to co
nas spotkalo bylo totalna ignorancja z ich strony.byli dla nas mili
tylko do momentu przyjecia wplaty kasy za wyjazd.(uzeralismy sie z
nimi juz tydzien przd wyjazdem - pozdrawiam Pana Krzysztofa z biura
w Krakowie krorego rownie goraco NIE POLECAM jak Pania Ele-
rezydentke).
uwazam ze mozna byc normalnie i po ludzku traktowanym ZAWSZE nie
tylko wtedy gdy placi sie za wycieczke 8-9 tys.






Temat: co się stanie jeśli nie wejdziemy do UE?
Ostatni gasi światło :)
Gość portalu: unita napisał(a):

> > > Niestety u nas nikt nie bedzie robil za tyle co Chińczyk czy Hindus.
> > To może u nas robić Ukrainiec. Tak jak to teraz się dzieje w gospodarstwac
> h
> > rolnych i firmach budowlanych. To znaczy robiłby, gdyby UE nie zamknęła na
> m
> > wschodniej granicy.
>
> Zmusiłoby to nas do otwarcia się na Ukrainę
> Unia Polsko-Ukraińska, może by dołączyła Białoruś?

I znowu stara śpiewka - "jeżeli nie UE to Białoruś". Ja mówię o swobodnym
przepływie siły roboczej, czyli "wolnym rynku pracy". Zauważ, że rolnik z
lubelskiego zatrudniający do zbiorów chmielu Ukraińców to przedsiębiorca zyjący
na własny rachunek. Rolnik pobierający dotacje "z UE" (czyli tak naprawdę z
naszych podatków) to pasożyt. Brutalne ale prawdziwe.

> > Ale do tego nie trzeba nam UE. Wystarczy Europejski Obszar Gospodarczy. Ta
> k
> jak
> Norwegia.
>
> Idziesz w zaparte - Norwegia jest w troche innej sytuacji ekonomicznej.
> Chociażby przez surowce natutralne.
> Nie ma możliwości przystąpienia Polski do EOG bez wstąpienia do UE.

To nieprawda. Wystarczy zajrzeć do postów Roberta_de_Molesme i p. Macieja
Duszczyka w wątku "Rzetelna Debata?"

> I tu dyskusja zatacza koło - dla mnie wolny rynek to swoboda przepływu osób,
> kapitału, usług i pieniędzy. Nie ma innej możliwości, aby to uzyskać w
europie
> musimy być w UE.

A dla mnie wolny rynek to brak ingerencji państwa w gospodarkę i niskie podatki.

> największą przeszkodą
> w prowadzeniu biznesu w Polsce są nasze własne głupie przepisy,
> biurokracja rozwinięta do granic możliwości i wciąż pączkująca, obecność
> polityki w gospodarce. Czyżbyś sugerował, że wejście do UE może to pogorszyć?

To właśnie sugeruje od ...nastu postów. Ciesze się, że zauwazyłeś :)

> Przecież tam są tysiące małych, średnich firm, które świetnie się rozwijają,
> reinwestują zyski i nikt im tego nie zabrania.

Ale oni nie przeżyli 50 lat komuny i 10 lat rządów UD/PC/SLD/AWS/PSL/UP. Nie
działają na granicy opłacalności zmagając się z biurokracją. A jeśli moje zyski
zabierze w formie wyzszego podatku (na zapłacenie składki do UE i dopłaty dla
rolników) MinFin to dobra sytuacja small biznesu w krajach zachodnich wcale nie
poprawi mi samopoczucia.

> > Moze teraz czas na nastepne kroki? Obniżmy akcyzę na benzynę i zobaczmy, c
> o
> się stanie. A potem znieśmy akcyzę na prąd. A potem obniżmy CIT. A potem PIT
> > liniowy. A potem...
>
> Piękne, ale nie realne. Przykład wódki jest chwalebny, ale nie do szerszego
> zastosowania w naszym kraju, w którym mentalność ludzi jest czysto
> socjalistyczna i zmusza władze do ściągania kasy z jednych, żeby dać innym.
> I z tym będziemy żyć. Chyba, że chcemy blokady kolei, strajków w górnictwie,
> blokad na drogach, rozrób przed parlamentem i ogólnego zamętu w kraju.

A czym się to różni od wódki? Wpływy do budżetu wzrosły i zatrudnienie.
Dlaczego to by miało nie pomóc?
A p. Małgorzata Thatcher poradziła sobie z i z górnikami i z kolejarzami i
postawiła gospodarke Zjednoczonego Królestwa na nogi....

> Jakie by nie były, będą rzeczywiste. Dla mnie poczucie wolności i spełnienie
> realnych założeń liberalizmu (bez skojarzeń z UPR) jest tożsame z uzyskaniem
> przez Polskę swobód wynikających z przystąpienia do UE. To, czy z moich
> podatków jest utrzymywana władza na wiejskiej czy w brukseli mało mnie
> obchodzi, po prostu nie odczuje zadnej róznicy.

Odczujemy - w liczbach bezwzglednych. Teraz kosztuje nas to dużo mniej. Bo
będzie i władza na wiejskiej i w brukseli i setki urzędników dodatkowo
i "polscy parlamentarzyści europejscy" i ich biura i ich diety i ich delegacje
i rolnicy z dopłatami.

> Odczuje ją za za to w momencie, kiedy będę mógł swobodnie pojechać np. do
> Anglii, podpisać umowę i uczciwie, legalnie pracować.

A po co? Przecież w Polsce po wejściu do UE będzie cud-miód? Czy wstępujemy po
to, żeby wyemigrować? Dla mnie to też jest wyjście, ale wolałbym go uniknać...

To co, kto ostatni gasi światło?




Temat: Sami sobie zbudujemy Termy Maltańskie
aleś się uniósł ambicją..:-)))ale masz sporo racji
Jednak w antygorzowskim odebraniu moich słów mnie mocno zaskoczyłeś, gdyż Gorzów
darzę wielką sympatią od czasu kilkutygodniowego pobytu naście lat temu. A i
bywam nierzadko. A z poznańskim zarozumialstwem...? No masz rację! Mamy z czego
być dumni :-)))

Dla wyjaśnienia:
- Dane o bezrobociu dotyczyły roku 2004 albo 05. Od tego czasu oczywiście
wszędzie spadło. Nie wiedziałem, że aż tak spadło. Bardzo intrygujące i pozytywne.
- Ludność aglomeracji poznańskiej wzrosła od 1990 o ok. 75 tys, w gminach
tworzących powiat w 1990 mieszkało ok. 220 tys., a w mieście ok.585, czyli razem
805 tys, a obecnie jest to 320 tys. i 560 tys. Nie pamiętam dokładnie danych,
ale chyba tylko aglomeracja warszawska ma wyższy wzrost ludności w wolnej Polsce.

Mieszkańcy do dużych miast nie garną się jeszcze teraz, ale będą już za 10 lat.
I to w tempie wielokrotnie większym niż teraz. 10-krotnie większym to myślę
dobra estymacja.
Z czego będzie to wynikać? Gospodarka będzie rosnąć, przedsiębiorstwa będą
potrzebowały coraz lepszego wykształcenia pracowników, gdyż mniejszą rolę będzie
stanowić tania produkcja, tak jak już jest sporo polskich firm mających swoje
miejsce na rynkach zachodnich mających fabryki na Ukrainie, w Turcji, czy
Chinach, coraz większą kwalifikacje o międzynarodowej wartości i obycie
europejskie. Dlaczego tacy ludzie będą wybierać głównie większe miasta, a nie
średnie? Z tego samego powodu z jakiego dzieje się to na zachodzie, gdzie w
Niemczech, Austrii, Włoszech czy Francji firmy mające przez dekady centrale w
miejscach gdzie zostały założone przenoszą coraz szerzej swe biura do dużych
aglomeracji, albo w promień 50-100 km od takowych. Duże miasta dają większą
pewność pracy, gdyż w czasach kryzysu jak teraz zawsze jest znacznie większa
szansa, że ktoś zatrudnia. W krajach jak Polska, gdzie 80% ludzi w ciągu życia
mieszka we własnościowej nieruchomości ma to tym większe znaczenie, że dokonuje
się takiego zakupu raz, dwa razy w życiu. Ale i w Niemczech, gdzie 55% ludzi
przez całe życie nie będzie właścicielami nieruchomości, gdyż wcale nie chcą,
także silna jest tendencja do koncentracji na aglomeracjach. A wynika ona z
ogólnie pojętej atrakcyjności, ale też myśleniu o przyszłości dzieci i ich
starcie życiowym. A w przyszłości edukacja będzie najważniejszym dobrem,
majątkiem otrzymanym od rodziców.
Z drugiej strony trend zostanie przyspieszony wzrostem zamożności. Nieruchomości
w Polsce są cenowo na poziomach równych, albo niewiele niżyszch niż średnie
zachodnioeuropejskie. I - mam nadzieję - obecne spadki cen będą trwałe na
dekadę, czy dwie. Natomiast wzrost zamożności dalej będzie postępował, coraz
większe rzesze młodych ludzi będą mogły pozwolić sobie na dwu, trzypokojowe
mieszkanie. I dobrze je ulokują. To zwiększy mobilność. Dlatego ruchy dopiero
przed nami.

Natomiast słusznie zauważyłeś, że Poznań od 1995 nie może doczekać się działań
mających na celu powrót nad Wartę. Dla wyjaśnienia dlaczego te Twoje 100 lat to
błąd - Poznań odsunął się od Warty wskutek świadomych decyzji planistów po
drugiej wojnie (64 lata ;-) natomiast świadomość potrzeby rewitalizacji
nastąpiła dopiero w latach 90-tych. Ale z tym prezydentem nie ma na to szans.

Słusznie zauważyłeś, że Gorzów wybudował aquapark, a Poznań nie. Jednak nie
czytałeś chyba tego co rozpoczęło ten wątek. Nie dosyć, że z Poznania od 1990
wypłynęło 100 tys. i to tych lepiej sytuowanych mieszkańców, to jeszcze Poznań
sięga do granic, a w większości miejsc wylewa się poza granice już od dawna.
Dlatego niemal cały wzrost gospodarczy aglomeracji poznańskiej i inwestycje
zagraniczne skoncentrowały się w Powiecie Ziemskim, w gminach Tarnowo Podgórne,
Kórnik, Suchy Las, Komorniki, Dopiewo, Kostrzyn Wlkp, Swarzędz, Pobiedziska,
Czerwonak. I podatki z tych dwóch źródeł płyną do gmin, a nie do miasta. Dlatego
Poznań ze swymi małymi środkami ma ważniejsze wydatki niż baseny. Choćby ma za
zadanie podjęcie działań, które powstrzymają odpływ ludności pod miasto oraz
ściągną inwestorów w branżach, które można osadzić w mieście.



Temat: Bar Extra: skandaliczna niemoc urzędników
Bar Extra: skandaliczna niemoc urzędników
www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20081009/SZCZECIN/895982000
"Od pięciu lat urzędnicy nie potrafią rozwiązać problemu byłego baru Extra.
Inwestorzy odbijają się od zamkniętych drzwi kolejnych gabinetów, a szczecinianie oglądają lęgowisko szczurów w centrum Szczecina.
- Nieruchomość pechowo natrafia na problemy - usprawiedliwia się Grzegorz Jankowski, wicedyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami.
Terenem zajmowały się już wszystkie prawnicze instancje, łącznie z Sądem Najwyższym. Nie wszystkie wyroki urzędnicy miejscy chcą jednak respektować. Z tego powodu nie udało się do dzisiaj ustalić granic działki. A bez tego, terenu nie można ani sprzedać, ani wydzierżawić, ani zagospodarować. Spór miasto toczy z sąsiadami, właścicielami sklepu Maraton. Chodzi o miedzę - dokładnie o pół metra ziemi wzdłuż nieruchomości.
- Nikomu nie zależy na tej sprawie. Nie ma osoby, która zajęłaby się problemem ze wszystkich stron. To my ciągle proponujemy jakieś rozmowy - mówi Leszek Ziemianin, współwłaściciel Maratonu.
Jego wspólnik, Jarosław Figiel przyznaje, że chcieli zabudować swoją działkę. Trzy lata temu wynajęli nawet biuro architektoniczne. Po kilku miesiącach pracy dostali odpowiedź, że dopóki miasto nie sprecyzuje swoich planów dotyczących działki z barem Extra, nic nie można zrobić!
- Pan jest bardzo cierpliwym człowiekiem, radzę wystąpić do sądu ze skargą na opieszałość urzędu - mówi radny Tomasz Hinc. - Skoro ludzie od czterech lat odbijają się od drzwi urzędników i nic nie mogą załatwić, to nadal będziemy mieli dziurę w ziemi zamiast ładnego centrum miasta.
Konserwator zabytków wskazał, że należy utrzymać ulicę łączącą al. Niepodległości z ul. Tkacką, tak jak przebiegała ona przed wojną. W tej chwili jest to przejście pod daszkiem. Droga miałaby 6 metrów szerokości i byłaby nieprzejezdna. Ulica w planach ma już swoją nazwę - Szczytowa. Mogliby nią przechodzić jedynie ludzie. Taka koncepcja bardzo podoba się właścicielom Maratonu.
- Nie chcemy budować silosu bez okien - mówi Jarosław Figiel. - Nasza działka ma 50 metrów długości i 11 metrów szerokości. To byłby bunkier. bez okien z boku budynku.
Czy zgodnie ze wskazówkami konserwatora będzie droga Szczytowa? Nie wiadomo.
- To może być tylko przejście pod budynkiem - mówi Ewa Nosek, architekt miasta. - Nie musimy patrzeć na interes sąsiadów. To na podstawie warunków zabudowy jakie wyda urząd będzie wiadomo, jakie gabaryty będzie miał przyszły budynek.
To oznacza, że do czasu kiedy urzędnicy nie wydadzą swojej decyzji, właściciele Maratonu także nie mogą zrobić nic.
Radni twierdzą, że bar Extra to skansen, który należy jak najszybciej zlikwidować. Zamierzają wzywać co miesiąc urzędników, by przedstawili, co udało im się dokonać. Szybkiej zmiany nie ma co się spodziewać.
- Do momentu orzeczenia przez sąd i uzyskania wiążącej decyzji, niemożliwe jest zagospodarowanie tego terenu - twierdz Sebastian Wypych z biura promocji i informacji.
Problem w tym, ze obecnie żadna sprawa sądowa się nie toczy. Nikt nawet nie złożył żadnego pozwu."

www.szczecin.eu/slajdy/23.jpg
www.szczecin.eu/slajdy/19.jpg
Nie potrafią zlikwidować zabudkowa w centrum miasta a obiecują cuda na kiju. W tym przypadku to chyba chodzi o tą "światowej klasy ikonę architektury"?



Temat: Posłowie wprowadzą myto za wjazd do centrum
> A co w zanmian? Tramwaje? Dobrze platni specjalisci nie beda jezdzic
> tramwajami do pracy. jesli im sie utrudni do granic mozliwosci jazde autem to
> najnormalniej w swiecie przeniosa sie do innego przyjazniejszego miasta

Cóż, w Szwecji swego czasu król jeździł metrem. Widocznie dobrze płatni
specjaliści uważają się na ważniejszych od króla Szwecji.

A poważnie: w krajach Europy Zachodniej do pracy w centrum jeździ się metrem.
Tak jest szybciej i wygodniej. Robią to też wspomniani przez Ciebie specjaliści-
oni najlepiej znają wartość traconego czasu.

> Ograniczyc ruch w
> centrum mozna ale po daniu alternatywy (np. tak jak we wroclawiu czy poznaniu
> gdzie ta alternatyuwa maja byc budowane albo planowane obwodnice
> środmiejskie).
> czyli ograniczamy ruch na jaracza, zachodniej itd. pod warunkiewm ze najpierw
> zbudujemy karskiego, udroznimy wlokniarzy, zbudujemy konstytucyjna do tego
> pozadne parkingi przy tych drogach i wtedy ograniczmay.

Nikt normalny nie proponuje czegoś innego.

Bez budowy trasy Karskiego można zamknąć dla ruchu samochodowego ul Piotrkowską,
Traugutta/6 sierpnia, Kilińskiego (między Północną i Narutowicza oraz między
Traugutta i Piłsudskiego) oraz Zieloną/Narutowicza między Żeligowskiego a
Wschodnią - przy czym dwa ostatnie ciągi komunikacyjne i tak są już teraz
praktycznie niedrożne i jeździ nimi tylko ten, kto musi.

Dalsze próby ograniczenia ruchu w śródmieściu bez inwestycji w obwodnice są
skazane na niepowodzenie. Niezbędnym minimum jest trasa Karskiego i ring
autostradowy, w dalszej perspektywie Trasa Konstytucyjna. Wtedy będzie można
pomyśleć o ograniczeniu ruchu na ciągu Sienkiewicza/ Wschodnia, Zachodnia/Al.
Kościuszki, ul. Ogrodowej i Wólczańskiej, może jeszcze ul. Tuwima i Nawrot.
Nawet wtedy w grę wchodziłoby co najwyżej ograniczenie ruchu (czyli np. zwężenie
Al. Kościuszki do 1 pasa w każdą stronę, ograniczenie dopuszczalnej prędkości i
postawienie kilku nakazów skrętu), a nie jego likwidacja.

> To co wy proponujecie
> to zmusznie do jazdy KM, czyli prosta droga do tego by w Lodzi byly jedynie
> montownie laptopow pralek i hipermarkety.

To chyba Ty proponujesz. Nikt rozsądny takiego programu tu nie zamieścił.
Posłowie też proponują wprowadzenie opłat za wjzad do centrum, a nie zmknięcie
miast dla ruchu samochodowego. Dla "dobrze opłacanych specjalistów", których tu
powołujesz na przykład, 4 złp/dobę to żaden wydatek. Taka opłata odstraszy od
wjazdu co najwyżej monterów pralek i hydraulików.

I jeszcze jedno.
Jednym z ważniejszych czynników branych pod uwagę przy lokalizacji nowych
inwestycji jest... atrakcyjność turystyczna miasta. Władze koncernów wychodzą z
założenia, że wyższej rangi pracownicy muszą mieć ciekawe zajęcie po wyjściu z
biura. Zastanawiałeś się kiedyś, czemu furorę w Polsce robi Wrocław a nie
Katowice, a Kraków wyprzedza Poznań?
Centrum miasta, z ograniczonym ruchem samochodowym jest zdecydowanie bardziej
interesujące niż pełne hałasu i spalin. W mieście ze szkaradnym centrum nigdy
nie powstaną inwestycje obsługiwane przez dobrze opłacanych pracowników- tylko
właśnie prymitywne montownie.



Temat: O blokadzie konta allegro. Chyba jesteśmy sami
O blokadzie konta allegro. Chyba jesteśmy sami
Przypadkowo znalazłem to forum i pragnę dorzucić kilka uwag o moich doświadczeniach z allegro. Chodzi o zablokowane konta użytkowników.
Konto firmowe założone w 2000 roku zostało w 2004 roku zablokowane. Obsługa allegro powołując się na punkt 5.11 i 14.2 napisała , że dostęp do konta ma inna osoba i tak jak wszystkim "Decyzja w sprawie Pańskiego konta nie ulegnie zmianie" . Tłumaczenia nie pomogły , że nikt nie logował się ani nie posiada innego konta.
Założone w 2005 roku konto osobiste dla mnie zostało zaraz też zablokowane z tego samego powodu i allegro powoływało się , że wcześniej posiadałem inne konta chociaż nie posiadałem żadnego innego a byłem jedynie osobą do kontaktów w firmie w której pracowałem. Allegro od tego czasy zablokuje każde konto użytkownika, który jest powiązany ze mną np konto żony, dziecka czy psa. Znają to wszyscy , którzy mieli podobne przypadki. Mściwość pracowników allegro nie ma granic.

Ale to nie otym mam napisać . W lutym 2008 zgłosiłem się do Miejskiego Rzecznika Konsumentów pewien, że mając czyste sumienie znajdę tam pomoc.
Bardzo się zdziwiłem, gdy pani po sprawdzeniu co było sprzedawane i zapytaniu się gdzie pracuję stwierdziła (!!!), że nie jestem dla niej konsumentem , gdyż asortyment sprzedaży (sprzęt komputerowy) jest taki sam z jakim mam do czynienia w pracy. Zaniemówiłem. Tłumaczenie, że sprzedawałem rzeczy z odzysku i otrzymanane za darmo nic nie pomogło. Również to , że przez allegro sprzedawałem auto a nie pracuję w firmie motoryzacyjnej. I tak oto pani rzecznik konsumentów okazała się raczej rzecznikiem allegro. Mam trochę korespondencji od nich ale co z tego. Tą drogą chyba nic się nie wskóra. Nie jestem jedyny w takiej ocenie gdyż czytałem opisy innych ludzi dotyczące Federacji Konsumentów i było tak samo jak u mnie.
Następnym krokiem było wysłanie opisu sprawy (łącznie chyba 40 stron) wraz z dokumentacją faktów do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich w Warszawie. Oni zwrócili się do QXL Poland i prawie natychmiast otrzymali od allegro odpowiedź. Odpowiedź allegro - której kopię otrzymałem- podpisana przez Dział Prawny Allegro jest opisem tego, że allegro robi wszystko dla dobra społeczeństw, ma procedury weryfikacji ale są tajne i nie poda jakie . Również jest napisane , że każdorazowo kontaktują się z użytkownikiem i wyjaśniają sprawy. Dla mnie są to hasła i bzdury niezgodne z prawdą. Ale co z tego ? Na moje pismo do Rzecznika Praw z wypunktowanymi kłamstwami i nieścisłościami dostałem jedną odpowiedź nie na temat a w drugiej odpowiedzi Rzecznik stwierdza , że allegro może robić co chce gdyż "... wszelkie umowy w obrocie gospodarczym i prawnym są zawierane dobrowolnie, zaś poprzez ich zawarcie akceptuje się regulaminy i inne zasady określone przez przedsiębiorców". Czyli działania allegro nie podlegają ocenie i weryfikacji pod kątem norm moralnych i łamania prawa... I w innym miejscu pisma skierował mnie pan Rzecznik do UOKiK. Ale mi się już nie chce walczyć. Może obsługa allegro ma rację i zasługujemy na wykluczenie z tej wspaniałej rodziny allegrowiczów. Może mi się tylko wydaje , że obsługa Allegro jest niekompetentna a w rzeczywistości ociekają oni miłościa i kochają użytkowników ich serwisu ?
Ja się na razie odłączam od tego tematu ale życzę powodzenia innym w dochodzeniu swoich racji. Są inne serwisy aukcyjne i mam nadzieję, że w końcu uda im się złamać monopol allegro. Arogancja obsługi allegro zwala z nóg i może jak zrażą do siebie jeszcze więcej ludzi to sami padną . Ale nie będę im tego życzył gdyż były by to złe życzenia a tak nie chcę postępować.
Jeżeli ktoś ma więcej sukcesów we współpracy z Biurem Rzecznika Praw czy Federacją Konsumetów to proszę o info. Mogę udostępnić treść moich zarzutów stawianych Allegro jeżeli komuś to się przyda.

Komentarze , że pewnie "coś narozrabiał a teraz udaje niewinność" są głupie i chyba pisane przez obsługę allegro



Temat: Bezczelny tow. Kwasniewski
>
> > > 8. W EUropie wymyslono na szczescie mechanizm ktory rozladuje niebezp
> iecze
> > nstwo
> > > nacjonalistyczno-etnicznej demagogii. W Unii Europejskiej kazdy obywa
> tel k
> > raju
> > > Unii jest jednoczesnie OBYWATELEM UNII. Obywatelstwo Unii jest prawni
> e
> > > okreslone a na paszportach jest napis European Union. Wewnatrz Unii n
> ie ma
> > > granic, jest ta sama waluta, a obywatele moga sie swobodnie zatrudnia
> c i
> > > osiedlac. Poniewaz wiekszosc etnicznej ludnosci polskiej mieszka na L
> itwie
> > i na
> > > Zaolziu to problemy zwiazane z obywatelstwem beda nieaktualne w ciagu
> kilk
> > u lat
> > > zupelnie tak samo jak nieaktualny jest problem jak wymieniac pieniadz
> e
> >jadac z Niemiec do Francji czy Grecji.
> > Pozyjemy, zobaczymy.
>
> A pewnie. Z tym ze Parlament Europejski, Rada Europy, Bruksela i NATO pilnuja z
> eby
> dzicz etniczna nie mieszala a po Jugoslawii sa bardzo uczulone.

Tyle ze ta perspektywa obywatelstwa Unii to cel dlugofalowy, ktory zostanie
zrealizowany moze za 50 lat, moze za 100, a moze wcale nie. Obywatelstwo Unii i
unijna suwerennosc zaistnieja w praktyce dopiero wtedy, kiedy Unia bedzie
ponadnarodowym panstwem federalnym (Stany Zjednoczone Europy), a to jest tylko
jedna z mozliwych, wcale niekoniecznie powszechnie akceptowana przez panstwa
czlonkowskie wizja rozwoju Unii.

A na razie, na dzien dzisiejszy, to obywatel niemiecki, ktory zgubi paszport w
Paryzu idzie po nowy nie do unijnego biura paszportow, ani nie do francuskiego
urzedu miasta, tylko do konsulatu niemieckiego. Podobnie, chociaz obywatel
Niemiec ma prawo pobytu stalego i pracy we Francji, to Niemiec stale mieszkajacy
i pracujacy we Francji daleko nie zajedzie bez wyrobienia sobie francuskich
dokumentow tozsamosci, francuskiej karty pobytu stalego cudzoziemca, francuskiego
prawa jazdy, francuskiego numeru identyfikacyjnego podatnika, francuskich tablic
rejestracyjnych na swoj samochod etc. etc. Jako obywatel panstwa czlonkowskiego
Unii, realizujacy swoje prawa, Niemiec we Francji wszystkie te papiery od
francuskiej biurokracji panstwowej w koncu dostanie, ale ani przez chwile nie
dadza mu tam zapomniec, ze do powszechnego obywatelstwa unijnego jest jeszcze
bardzo daleko.

Obawiam sie, ze powszechnego obywatelstwa federalnego Unii Europejskiej to ani
porucznik, ani ja nie dozyjemy. Nasze dzici byc moze, nasze wnuki zapewne. Ale my
raczej nie.

>
> > Na razie Polska nie ratyfikowala Europejskiej Konwencji o Obywatelstwie.
>
> Chyba nie tak duzo krajow ja ratyfikowalo.
>
> > > 9. Demagogiczna krzyki maja oczywiscie ukryta motywacje. Jest nia che
> c
> > > poogladania na telewizji jakichs Hot Breaking News z okolic nad Wisla
> i Bu
> > giem, najlepiej podobnych do tych z Bosni. Tak sie jednak nie stanie a bed
> zie
> > wrecz przeciwnie bo EUropa nadchodzi, hehe. Paranoidalni emigranci sa wiec
>
> > > dinozaurami z betonowymi mozdzkami zastyglymi w minionych epokach. W
> > > konsekwencji you are loosers guys i czekaja was tylko wielkie rozczar
> owani
> > a hihi.
> > Pozyjemy, zobaczymy
>
> Tak, tylko ze beda mile wydarzenia.

OK. Pozyjemy, zobaczymy. Na razie to forum i wszystkie inne przepelnione sa
rozpaczliwymi pytaniami, w jaki sposob wyemigrowac jak najdalej od III RP. Ma
porucznik jakis koncept, dlaczego? Tak sie nie zachowuja ludzie oczekujacy z
niecierpliwoscia milych wydarzen.




Temat: frau gronkiewwicz , zagraj warszawskiego walca..
frau gronkiewwicz , zagraj warszawskiego walca..
wizja miasta w 2030 roku ....
Burmistrz Nowego Jorku nakreślił portret miasta w roku 2030 i wymienił kilka
najważniejszych kroków, jakie administracja musi poczynić, aby dało się tu
wtedy mieszkać.
Za 22 lata w mieście będzie około miliona nowych mieszkańców, infrastruktura
zestarzeje się do średnio 100 lat, a wodociągi eksploatowane będą do granic
swoich możliwości. "Całkowita liczba mieszkańców przekroczy 9 milionów - to
tak, jakby dodać populację Miami i Bostonu do naszego miasta - powiedział
burmistrz Michael Bloomberg na specjalnym spotkaniu pt. "Nowy Jork roku 2030:
przyjmując wyzwanie". - Rezultatem będzie wzrost, który zaprowadzi nasze
miasto w nowy etap wielkości; wpłyniemy na niezbadane wody".
Oprócz zapchanych wagonów metra godziny szczytu wydłużą się
najprawdopodobniej do 12 godzin. Rozwiązaniem byłoby więc rozszerzenie
przestrzeni miejskiej i wybudowanie w miarę tanich apartamentowców dla nowo
przybyłych nowojorczyków.
Wykład burmistrza odbył się w Queens Museum of Art. Po przeprowadzeniu
wykładu, w którym chwalił się swoimi osiągnięciami, takimi jak wydanie
miliardów dolarów na trzeci tunel wodny, zarezerwowanie 13 miliardów na nowe
szkoły i walkę z przestępczością, Bloomberg powiedział, że jego administracja
przygotowała miasto do nowych wyzwań w najlepszy z możliwych sposobów.
Wiele z propozycji, o których mówił, pochodzi z biura ds. planowania
długoterminowego, które składa się z przedstawicieli miasta i niezależnych
naukowców, a także z przedstawicieli świata pracy i przywódców lokalnych
społeczności. Mówiąc o przyszłości nawiązał do wizjonerstwa swoich
poprzedników, którzy rządząc miastem sto lat temu, zdecydowali o wybudowaniu
dla kolejnych pokoleń nowych mostów, dróg, tuneli i wodociągów.
Bloomberg zwrócił także uwagę na globalne ocieplenie, które może spowodować
podniesienie się poziomu morza i tym samym zagrozić niektórym partiom miasta.
Burmistrz Michael Bloomberg zapowiedział, że miasto poprosi mieszkańców o
wzięcie czynnego udziału w realizacji planu, którego główne założenia
drukujemy poniżej.

10 kroków w kierunku 2030 roku:
- stworzyć mieszkania dla ponad miliona nowych nowojorczyków
- żaden nowojorczyk nie powinien mieszkać dalej niż 10 minut na piechotę od
najbliższego parku
- rozszerzyć transport publiczny
- ulepszyć sieć wodociągów
- polepszyć infrastrukturę kolejową i drogową
- dostarczyć energię ekologiczną
- ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 30% do 2030 roku
- miasto ma mieć najczystsze powietrze ze wszystkich dużych aglomeracji
- oczyścić skażone ziemie
-udostępnić w celach rekreacyjnych 90% miejskich rzek i zatok -
Quelle PDN-NY




Temat: Powody dla ktorych mam gdzies wyznania Kaczmarka
______________Reinkarnacja polityczna
Władza przygotowuje dzieci do przejęcia włądzy nieważne pod jakim
sztandarem!

Ponieważ zahaczono mnie o rozporkowe zjawisko ciągłości rodzinnej
parę słów na ten temat. Bardzo wielu przedstawicieli obecnych elit
politycznych wywodzi się z głęboko komunistycznych rodzin.
Redakcje najbardziej poczytnych gazet a taka GW to wnuki i dzieci
KPP.
Wielu załania się wiekiem że nie byli w PZPR, że nie kończyli
partyjnych szkół i uczelni albo bardzo starannie ukrywają to w swych
oficjalnych życiorysach.
Jeśli Kaczmarkowi udało się wejść na szefa MSWiA to można ukryć i
dostać się na KAZDE STANOWISKO!

Każdorazowo, gdy od lat wraca temat konieczności przeprowadzenia w
Polsce dekomunizacji, z ich strony organizowane są propagandowe,
międzynarodowe kontrakcje, że jest to podejście nieeuropejskie, iż
dzieci nie odpowiadają za rodziców, że nie mamy innych fachowców,
że to (w chamskim wydaniu) "zaglądanie w rozporki"!

Formalnie dzieciom nie można prawie nic zarzucić. Prawie, bo
przecież we wszystkich konfliktach tego typu są wyraźną stroną,
prawie zawsze stając po stronie swych, rzekomo
również "skrzywdzonych" przez komunę rodziców choć krzywda dotyka
granic śmieszności. Szermuje się, że siedział choć wiadomo, że włos
mu z głowy nie spadnie, że na specjalnych warunkach i że los AK-owca
mu nie grozi! Oni juz nie zyją!

Wyobrażacie sobie elity polityczne - gdyby dziś żyli?

Czystki partyjene były największą krzywdą i represją
rozgłoszoną i powtarzaną na świat cały od 57 i 68 roku!

Płacimy do dziś oceną największych antysemitów i absurdalnymi
zarzutami! Ale dzieci powtarzające te bzdury - są niewinne!
One z takim przeświadczeniem dbają o "dobro Polaków".
To Światło a nie Pilecki zostawali bohaterami! Czym byli w
rozumieniu więźnia okresu stalinowskiego? Wyrzucenie z partii to
była przez dziesięciolecia największa represja i kara.
Kara wewnętrznych rozgrywek o władzę!

Karą było przerwanie niechlubnej pracy dla komunistycznego reżimu!
Dziś mamy w Polsce taką sytuację, że partyjni dysydenci, a tym
bardziej ich potomkowie, traktowani są ze szczególną atencją, jako
ci, którzy rzekomo jako pierwsi "walczyli" z nieludzkim systemem W
takim rozumieniu syn członka Biura Politycznego KC PZPR, córka PRL-
owskiego ministra czy syn stalinowskiego oficera, o ile zostali oni
na skutek jakichś tam okoliczności nagle odsunięci od władzy - są
ludźmi szczególnych zasług i nie należy im wypominać rodzinnej
tradycji i niechlubnej przeszłości, bo już jakoby "odkupili" swe
winy i automatycznie powinni znajdować się w pierwszych szeregach
odnowicieli III RP!
Unia Demokratyczna, rząd Tadeusza Mazowieckiego (długoletniego męża
zaufania władz PRL i wieloletniego posła w komunistycznym pseudo-
sejmie)oparł się na tym środowisku, które stanowiło ich naturalne
zaplecze. Ale od 1989 roku choć minęło ponad 17 lat, choć
dochowaliśmy się licznych absolwentów dobrych uczelni na cenionych
kierunkach, ludzi, którzy odbyli zagraniczne staże, są świetnie
przygotowani do pełnienia najwyższych stanowisk w państwie i rządzie
nie mają szans na kariery polityczne w swoim kraju!.
Stalinowski bagaż rodzinny, rodzinne sentymenty w szczególny sposób
ułatwiają do dziś kariery i mogą dbać o interesy nie tylko
materialne, ale i "moralne" swych przodków.




Temat: Ostatni długi weekend
Ostatni długi weekend
To był ostatni długi weekend jaki spędziłem w Tatrach.
Takich tłumów nie widziałem od 24 lat od kiedy jeżdżę w góry.
W Zakopanem jak zwykle tłumy nieprzebrane, ale to co się działo na
szlakach to był krótko mówiąc armagedon.

Tu wspomnę wszechkrytykowaną komunę.
Za komuny turystyka była "odgórnie zorganizowana", robotnicy
jeździli do domów wypoczynkowych które zakłady pracy miały w różnych
miejscowościach, turnusy w domkach nad morzem, zero długich
weekendów, itp, itd.
Nie było sklepów sportowych, a taternicwo było sportem dla bardzo
wytrwałych w postanowieniu bycia taternikiem.

Teraz komuny nie ma i każdy jeździ gdzie chce. A że wszyscy chcą do
Zakopanego?
Weszliśmy do unii, samochody staniały i każdy swoim autem pod Tatry
jedzie więc zakorkowane do granic możliwośc Zakopane było w ten
weekend główną atrakcją pobytu. Spod Krokwi pod dworzec w 1,5
godziny samochodem, a na pieszo 3 razy krócej.

W Zakopanem być i nie widzieć MoKa czy nie być w Kościeliskiej? I
tak wszyscy jechali w kierunku gór... W niedzielę w kościele nie
jest tak tłoczno jak na tych trasach. Dodam że typowo ceperskich.
Czasami rozejdzie się tłuszcza turystyczna po dolinkach reglowych
czy też pójdzie na "extremalne dla nich" przejście Ścieżki nad
Reglami. Przy okazji zostawiając po sobie puszki po piwie,
chusteczki, butelki... Idą jak barany jedno za drugim nie wiedząc po
co i gdzie lezie.

Komuny nie ma za to są sklepy.
Pamiętam jak w 1992 roku kupiłem polar. Dodam pierwszy polar wśród
znajomych górołazów i pierwszy na uczelni. Za ciężkie pieniądze
przywieziony z Austrii, buty Salomona, pierwszy plecak alpinusa w
1993 roku (który do dziś jest używany).
Teraz pójdzie Warszawiak do GoSportu i
kupi "buty", "polar", "spodnie", "kurtkę" i "kijki do NW" a wszystko
za 500 złotych...
No i tak ubrany, z kijkiem w ręku czuje się pewnie, buty inne niż
laczki które na codzień do biura zakłada dają mu poczucie
siedmiomilowości, kurtczyna z kapturkiem sprawia wrażenie
szczelniejszej niż słoik - więc tak uzbrojony pcha się tam gdzie iść
nie powinien. Lezie na Świnicę, po drodze pyta się którędy na Orlą
Perć, którędy "na czerwony szlak"...
Spotkałem dwie takie, na pierwszy rzut oka wydawałoby się wprawne i
raczej prawdziwe turystki.
Na Przysłopie Miętusim pytają mnie "którędy mamy iść dalej żeby iść
czerwonym szlakiem?" na co ja pytam co jest celem podróży "Kondracka
Przełęcz..."
O losie pomyślałem... Ubrane były jak do letnich spacerów po
Szczawnicy i ewntualnej wyprawy we wrześniu na Turbacz...
Owszem, plecaczki z kanapkami, polarki ale nic poza tym.
A przede wszystkim brak najważniejszego.
Realnej oceny trudności jakie na nie czekają. Czyli śnieg, pogoda w
kratkę, i przede wszystkim czas. A był godzina 15.
Więc z czystym sumieniem wysłałem "panienki" ścieżką nad reglami
wmawiając że nalepsze podejście będzie z Przełęczy w Grzybowcu, bo
wiedziałem że jako "paniusie legalistki" nie pójdą zamkniętym o tej
porze roku szlakiem.

Wracając do tłoku. Kiedyś to było nie do pomyślenia, żeby do
odchaczenia jakieść ciekawej taternickiej drogi w kolejkę się
zapisywać. Żabi Mnich? Kolejka na trzy dni. Czołówka MSW? To samo.
Jeszcze co do Tatr Wysokich. Zaczyna się po nich szwędać grupa
turystów spod znaku "go-sport-plus" czyli tacy którym sprzęt z sieci
handlowych już nie wystarcza i kupują raki, czekany i Bóg wie co
jeszcze i mając złom ze sobą myśla że są drugimi Kukuczkami. Bo nie
podejrzewam żeby wiedzieli kto to są Pawłowski, Koraczak, Machnik,
Czyżewski...
Raki, czekan, NRCeta, owszem są. Nawet Palniczek jakiś i garnuszek.
Ale już żeby mieś jakąś poręczówkę i minimum do autoasekuracji? Nic
z tych rzeczy.
A póżniej się czyta i słucha w radiu że TOPR&HS szukają "taternika".

Tak więc moi mili za rok spokojnie możecie na długi weekend jechać w
góry, będzie już mniej tłoczno, mnie tam nie będzie.



Temat: _____________Ciulowanie rozporkowe - poświęcone AG
_____________Ciulowanie rozporkowe - poświęcone AG
Władza przygotowuje dzieci do przejęcia włądzy nieważne pod jakim
sztandarem!

Ponieważ zahaczono mnie o rozporkowe zjawisko ciągłości rodzinnej
parę słów na ten temat. Bardzo wielu przedstawicieli obecnych elit
politycznych wywodzi się z głęboko komunistycznych rodzin.
Redakcje najbardziej poczytnych gazet a taka GW to wnuki i dzieci
KPP.
Wielu załania się wiekiem że nie byli w PZPR, że nie kończyli
partyjnych szkół i uczelni albo bardzo starannie ukrywają to w swych
oficjalnych życiorysach.
Jeśli Kaczmarkowi udało się wejść na szefa MSWiA to można ukryć i
dostać się na KAZDE STANOWISKO!

Każdorazowo, gdy od lat wraca temat konieczności przeprowadzenia w
Polsce dekomunizacji, z ich strony organizowane są propagandowe,
międzynarodowe kontrakcje, że jest to podejście nieeuropejskie, iż
dzieci nie odpowiadają za rodziców, że nie mamy innych fachowców,
że to (w chamskim wydaniu) "zaglądanie w rozporki"!

Formalnie dzieciom nie można prawie nic zarzucić. Prawie, bo
przecież we wszystkich konfliktach tego typu są wyraźną stroną,
prawie zawsze stając po stronie swych, rzekomo
również "skrzywdzonych" przez komunę rodziców choć krzywda dotyka
granic śmieszności. Szermuje się, że siedział choć wiadomo, że włos
mu z głowy nie spadnie, że na specjalnych warunkach i że los AK-owca
mu nie grozi! Oni juz nie zyją!

Wyobrażacie sobie elity polityczne - gdyby dziś żyli?

Czystki partyjene były największą krzywdą i represją
rozgłoszoną i powtarzaną na świat cały od 57 i 68 roku!

Płacimy do dziś oceną największych antysemitów i absurdalnymi
zarzutami! Ale dzieci powtarzające te bzdury - są niewinne!
One z takim przeświadczeniem dbają o "dobro Polaków".
To Światło a nie Pilecki zostawali bohaterami! Czym byli w
rozumieniu więźnia okresu stalinowskiego? Wyrzucenie z partii to
była przez dziesięciolecia największa represja i kara.
Kara wewnętrznych rozgrywek o władzę!

Karą było przerwanie niechlubnej pracy dla komunistycznego reżimu!
Dziś mamy w Polsce taką sytuację, że partyjni dysydenci, a tym
bardziej ich potomkowie, traktowani są ze szczególną atencją, jako
ci, którzy rzekomo jako pierwsi "walczyli" z nieludzkim systemem W
takim rozumieniu syn członka Biura Politycznego KC PZPR, córka PRL-
owskiego ministra czy syn stalinowskiego oficera, o ile zostali oni
na skutek jakichś tam okoliczności nagle odsunięci od władzy - są
ludźmi szczególnych zasług i nie należy im wypominać rodzinnej
tradycji i niechlubnej przeszłości, bo już jakoby "odkupili" swe
winy i automatycznie powinni znajdować się w pierwszych szeregach
odnowicieli III RP!
Unia Demokratyczna, rząd Tadeusza Mazowieckiego (długoletniego męża
zaufania władz PRL i wieloletniego posła w komunistycznym pseudo-
sejmie)oparł się na tym środowisku, które stanowiło ich naturalne
zaplecze. Ale od 1989 roku choć minęło ponad 17 lat, choć
dochowaliśmy się licznych absolwentów dobrych uczelni na cenionych
kierunkach, ludzi, którzy odbyli zagraniczne staże, są świetnie
przygotowani do pełnienia najwyższych stanowisk w państwie i rządzie
nie mają szans na kariery polityczne w swoim kraju!.
Stalinowski bagaż rodzinny, rodzinne sentymenty w szczególny sposób
ułatwiają do dziś kariery i mogą dbać o interesy nie tylko
materialne, ale i "moralne" swych przodków.




Temat: GQ MArketing?
co Ty opowiadasz człowieku!chyba sam nie wiesz co piszesz! czytałam wiekszość
wypowiedzi i zgadzam sie z tymi które sa negatywne na temat tej firmy!
moja przygoda z tą firma skończyla sie kilka tygodni temu, z mojej decyzji i
wcale tego nie załuje!pewnie juz wszyscy ktorzy tam pracujecie a to czytacie
kminicie kim jestem! po co, niewazne kim jestem wazne co mam do powiedzenia!
prawda jest taka!glowne plusy o ktorych nam mowia jak nas przyjmuja do pracy to:
- mila atmosfera-zgadza sie,w swoich druzynach sobie pomagaja,choc nie wszyscy,
trafilam na osoby ktore uwazane sa za swietnych sprzedawcow a nie chca
podzielic sie tym jak to robia,
-swietny kontakt z szefem-szef, nawet mu mnie nie przedstawili, nie wiedzial
kim jestem dopiero jak czytali dzwonki dowiedzial sie jak mam na nazwisko albo
inaczej, ktos kto widnial mu na liscie o moim nazwisku wiedzial jak wyglada i
tyle mu wystarczylo.chcialam z nim porozmawiac, ale albo on nie mial czasu,
albo go nie było wiec wcale nie uwazam ze jest tu lepszy kontakt z szefem niz w
innej firmie(nawet w poprzedniej w kotrej pracowalm mialam lepszy kontakt niz
tu)!wiec nie widze zbytnich plusow miedzy ta firma a inna w naszym kraju.
a jak to wygladalo od dnia rekrutacji. na spotkaniu dostalam (podobniez
dobieraja osoby ktore nas rekrutuja wedlug chrakterow i pasujacych do siebie
cech-nie wiem na jakiej podstawie-w moim przypadku wybor dla mnie lidera byl
beznadzijeny!!!)czlowieka , ktory trzymal mnie prawie 2 godziny na kawie i
gadal tak ze trudno bylo mi go zrozumiec, poza tym mowil mi takie rzeczy jak to
ze "konczyl swietna szkole i wlasnie dlatego pracuje w tej firmie",chyba zeby
ublizyc mi bo ja mam tylko licencjat w podrzednej uczelni), to ze "ma duzo
kasy , ze stac go na wszystko i nie musi pracowac bo ma tyle kasy ale tu
pracuje"(kto takie rzeczy mowi na rozmowie,a kogo to obchodzi jaka on ma
sytuacje)!poza tym nie moglam sie dokladnie dowiedziec na kawie co bede robic w
tej firmie i dla jakiego klienata. wiec poszlismy w teren. Tam dowiedzialam sie
dopiero gdy mowil do klienta z czym przyszedl ze to tele2. nie mam nic do t2 bo
nie mialam z nimi do czynienia , nie wiem czy tak naprawde jest taniej czy nie,
ale wkurzylam sie ze przetrzymal mnie do konca i nic mi nie powiedzial
wczesniej-teraz juz wiem ze jest na tyle beznadziejny i slaby ze tylko w ten
sposob mogl mnie zatrzymac.caly czas jednak gadal mi o tym ile kasy bede
zarabiac , ze bede miec swoje biuro i w wieku 40 lat pojde na emeryture!
nic nie sprzedal tego dnia! zostalam zeby sprobowac, mowil o samorozwoju, ze
wszystko zalezy ode mnie i ze wedlug moiego tempa bede sie rozwijac itd .. i to
wlasnie mnie skusilo!
no i tak sie zaczelo.. i szybko sie skonczylo! nic z tego co mi mowil nie
sprawdzilo sie! kazdego dnia dyktowali mi co mam robic!nic nie bylo wedlug
moiego tempa, mojego samorozwoju!na rozmowie pytalam jak i ile pracujemy
powiedzial "tylko 5 godzin dziennie, nie tak jak inne firmy po 10 godzin",
prawda byla inna przychodzilo sie do biura na 11 i caly czas mowili zeby
wczesniej przychodzic a wracalo do domu kolo 22:30 jest to: liczac czas od
wyjscia z domu jakies 12 godzin!pytalam czy bez problemu mozna brac dni wilne i
czy pracuje sie w soboty,odpowiedzial "tak zawsze mozesz wziac wilne tylko
musisz wczesniej powiedziec ze nie przyjdziesz, a soboty sa dla chetnych"!
prawda byla inna , musialam sie tlumaczyc dlaczego chce wziac wolne, a soboty
byly pracujace i jak chcialam nie przyjsc musialam poprosic o dzien wolnego!
wiec co to byly za warunki, skoro umowa o dzielo , placili mi za umowe ktora
podpisalam (nie placili mi podsatwy plus prowizja),po prostu jak to sie teraz
mowi tak jak kazda firma jak sie tylko daje obchodzi prawo i lamie wszelkie
prawa pracownika!wiec niczym sie nie rozni od innych dzialajacych w polsce firm!
teraz z perspektywy czasu wiem ze ta praca jest tylko dla swietnych
sciemniaczy, osob ktore nie maja swojej etyki osobistej , bo nie mowie o etyce
pracy tylko o wlasnym sumieniu i tym co powiesz klientowi tylko po to zeby
kupil od Ciebie "towar"!najwiecej ile zarobilam bylo 250zl/tydzien ,a bylam na
poziomie lidera. Bylam na road trip i co: musialm sama zaplacic za wszytsko!!!
czyli za droge, nocleg, wyzywienie! musialam oczywiscie dzwonic do lidera , do
crew lidera do ludzi z ktorymi jechalam , a za telefon nikt mi nie placil wiec
to tez szlo z moiej kieszeni!wiec czy taki swietny z tego inetres? a co jeszcze
dolalo oliwy do ognia? musialam sama placic za droge rowniez w warszawie jak
jezdzilismy na domki pod warszawe,przejazdy ktore kosztowaly 20zl, 30zl!a
wracalo sie tez czasami bez umowy po calodniowym bieganiu w terenie! bo jak to
mowia teren nie ma znaczenia , z czym sie nie zgadzam, bo dostalam teren gdzie
nie dalo rady nic podpisac z przyczyn terenowych to tez potrafili powiedziec ze
to moja wina , bo nie wlozylam 100% wysilku, choc wlozylam 200% bo przeciez
chcilam odrobic choc to co stracilam na droge!wiec tak traktowali mnie!i innych
ktorych tez juz nie ma!
co inni mowili o mnie:ze mam swietne nastawienie(coz mam taki charakter, ze co
mnie nie dotyczy kasuje z mysli i zadne negatywy nie wplywaly na mnie wie
zawsze bylam usmiechnieta), ze swietnie uczylam( kolega ktory przyszedl pozniej
niz ja ja bylam na 2 etapie i kazali mi go nauczyc i co sie okazalo ze on
wczesniej przeszedl na poziom 3 niz ja)...
mialam jeszcze okazje zobaczyc jak dziala to tak zwane 'Moje biuro'!
ktoregos dnia alan i pojechal do lublina, wszedl tam do biura i kazal im sie
spakowac i zamknal im biuro!nie tlumaczac niczego! czesc ludzi przyjechala do
warszawy zeby tu dalej pracowac, ale co , sami musieli tu wynajac i placic
mieszkanie i nikogo to nie obchodzilo czy maja rodziny w lublinie czy nie!wiec
tak naprawde nie jest to moje biuro i sobie nim rzadze, tylko nadal jest to
biuro alana i on moze z nim zrobic co zechce , zamknac przeniesc itd. wiec po
co mi takie biuro ktorym i tak nie bede mogla decydowac! moge otworzyc swoje
biuro bez firmy cobra i to bedzie faktycznie moje biuro a nie kogos innego!wiec
moze i dobrze ze zobaczylam to co zobaczylam , ze rozmawialam z ludzmi z
lublina jak to wygladalo , ze moglam zasatanowic sie nad tym czy warto sie w to
pakowac czy nie!
i co zdecydowalm ! ze nie warto!odchodzac powiedzial moj lider do mnie
ze "tylko silni zosytaja, no coz a slabi odchodza"-wyuczona bezczelnosc nie ma
u niego granic,kazal mi wszystko zostawic w biurze nawet teczke ktora dostalam
w prezencie za swietna robote!czyli prezenty tez musialam oddac!dla mnie to
prostackie bardzio!i ja uwazam ze to wszyscy Ci ludzie ktorzy nie maja swojego
zdania , nie wierza w siebie i inni moga nimi manipulowac! a Ci ktorzy odeszli,
wiedza czego chca w zyciu i cenia siebie!
wiem ze jestem na tyle swietna ze moge sama bez cobry osiagnac sukces!i
pamietaj o tym CZŁOWIEKU KTORY TO CZYTASZ I PRACUJESZ W TEJ FIRMIE!JESTES
SILNYM ZDOLNYM INTELIGENTNYM I AMBITNYM CZLOWIEKIEM,POTRAFISZ SAM BEZ COBRY
OSIAGNAC SUKCES!



Temat: Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie
Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie
Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie

Zobacz powiększenie
Fot. Pawel Ulatowski / AG

kf 04-05-2005 , ostatnia aktualizacja 04-05-2005 22:42

Bez zgiełku i rozgłosu ulokowały się w Krakowie potężne firmy działające w
sektorze usług biznesowych i wysokich technologii. Dziś dają zatrudnienie
kilku tysiącom ludzi, a za kilka lat w tej branży może przybyć 15-20 tys.
miejsc pracy.

Motorola, IBM, Lufthansa, KPMG - nazwy tych firm znane są na całym świecie.
Każda z nich zalicza się do wiodących w swojej branży. Wszystkie mają w
Krakowie swoje przedstawicielstwa, dające absolwentom krakowskich uczelni
możliwość kariery w światowej korporacji. Coraz częściej zresztą za pracą
przyjeżdżają młodzi ludzie z innych miast.

Programistów od zaraz

Na brak miejscowych specjalistów zaczyna już cierpieć branża informatyczna.
Rozbudowujące się centrum badawczo-rozwojowe Motoroli w Pychowicach chce
przyjąć 300 programistów, a to oznacza wzrost zatrudnienia do 700 osób.
Wiadomo, że w Krakowie nie znajdzie się już tylu młodych inżynierów, koncern
prowadzi więc rekrutację w całym kraju. Co na to krakowskie uczelnie? Na razie
nie potrafiły zareagować na zwiększone zapotrzebowanie rynku na informatyków.

- Polscy inżynierowie mają bardzo dobrą renomę w koncernie, a Polska jest
dogodnie położona w strefie czasowej pomiędzy dwoma ważnymi regionami - Azją i
Ameryką. Dzięki temu można zachować 24-godzinny cykl produkcji oprogramowania
- mówił kilka dni temu "Gazecie" Jacek Drabik, szef ośrodka Motoroli w
Pychowicach, wyjaśniając powody wyboru Krakowa na miejsce nowej inwestycji.

Płyną miliony

Z analiz przygotowanych przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji
Zagranicznych wynika, że w 2004 r. zagraniczni inwestorzy utworzyli w kraju 15
tys. miejsc pracy, a w tym roku firmy już u nas obecne mają dać zatrudnienie
kolejnym 13 tys. osób. Wartość inwestycji wyniosła 7,86 mld dolarów, a licząc
od początku transformacji ustrojowej 85 mld dolarów. Ocenia się, że 1 mln
Polaków pracuje już w firmach z udziałem kapitału zagranicznego, nie licząc
sektora finansowego.

- Miejsca pracy rosną szybciej, niż inwestycje. Oznacza to, że szczególnie
rozwijają się usługi, które przy niższych nakładach dają większy przyrost
zatrudnienia niż branża produkcyjna - poinformowała na niedawnej konferencji w
Krakowskim Parku Technologicznym Barbara Sawicz, dyrektor Departamentu
Współpracy Regionalnej PAIiIZ. W ocenie agencji Kraków ma ogromne szanse na
wykrojenie kawałka tego tortu: ma wiele uczelni wyższych, kształcących ponad
100 tys. studentów, relatywnie niskie koszty prowadzenia działalności i biura
w atrakcyjnych cenach oraz specjalną strefę ekonomiczną.

Szansa w usługach

Według Krzysztofa Krzysztofiaka, prezesa spółki Krakowski Park Technologiczny
zarządzającej specjalną strefą, do miasta ciągną firmy zainteresowane
ulokowaniem swoich zapleczy biznesowych. Określa się je z angielska pojęciem
BPO (obsługa procesów biznesowych). Pod ich kątem strefa poszerza zakres
działalności objętej zwolnieniami podatkowymi, jak też szykuje się do zmiany
granic. Wkrótce w jej obręb mają być włączone dwa istniejące krakowskie
biurowce. W samym parku technologicznym w Czyżynach szykuje się budowa
biurowców, w których prace znajdzie 1500 osób.

- Firmy szukają młodych ludzi z wykształceniem ekonomicznym. Nie są wymagane
jakieś szczególne kwalifikacje poza dobrą znajomości języka polskiego i
jednego języka obcego - relacjonuje prezes Krzysztofiak po rozmowach z
potencjalnymi inwestorami. - Wychodzi się z założenia, że bardziej potrzebny
jest młody człowiek ze znajomością np. języka duńskiego niż księgowy.
Księgowości można się nauczyć.

Takie wymagania stawiała Lufthansa, tworząc przed dwoma laty centrum
rachunkowe w Krakowie. Dziś zatrudnia 180 osób, obsługując księgowość
finansową niemieckiego przewoźnika w Europie i w 90 proc. księgowość sprzedaży
na kontynencie. Jak podkreśla Agnieszka Luft, odpowiedzialna za Public
Relations Lufthansy w Polsce, zanim firma wybrała Kraków, prowadziła
rozeznanie w 36 europejskich miastach.

Również 180 osób zatrudnia na razie oddział IBM w Krakowie, świadczący m.in.
usługi finansowo-księgowe. Ośrodkowi zapewne wkrótce przybędzie pracowników,
bo trzy miesiące temu wynajęła ponad 4000 m kw. powierzchni w biurowcu
Galileo. Może to oznaczać wzrost zatrudnienia do nawet 400 osób.

Około 400 pracowników zatrudnia oddział Capgemini, mieszczący się w Centrum
Biurowym Lubicz. Centrum Business Process Outsourcing zajmuje się m.in.
usługami finansowych, księgowymi, call center i operacjami bankowych dla
amerykańskich firm.

Audytem i doradztwem podatkowym zajmuje się oddział krakowski KPMG. Zatrudnia
50 osób, głównie prawników i finansistów. Ostatnio zapowiadaną inwestycją w
sektorze usług stanowią ogłoszone przez niemiecką firmę telemarketingową
Communication Factory plany otwarcia w Krakowie centrum usług telefonicznych,
w którym powstanie od 200 do 500 miejsc pracy.

- Kraków jest teraz na fali w pozyskiwaniu usług. Należy się spodziewać, że w
najbliższych dwóch, trzech latach ten sektor stworzy 15-20 tys. nowych miejsc
pracy w naszym mieście - przewiduje Krzysztof Krzysztofiak.

Wedle szacunków firmy doradczej McKinsey w najbliższych kilku latach w centra
usług zagraniczne firmy zainwestują w Polsce 15 mld dolarów. Dzięki temu
powstanie pół miliona miejsc pracy.

(Źródło: portal Narodowego Banku Polskiego)

BPO (Business Process Offshoring)

Tym pojęciem obejmuje się usługi Call Centers (wsparcie i doradztwo
techniczne, obsługa klienta, obsługa posprzedażowa, biura informacji, biura
wsparcia sprzedaży, marketing), Shared Services Centers (finanse, księgowość,
Human Resources - kadry, R & D - ośrodki badawczo-rozwojowe, zaplecza bankowe
i ubezpieczeniowe) oraz IT Centers (rozwój oprogramowania, testowanie
aplikacji, projektowanie i wdrażanie aplikacji).



Temat: **==Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie
**==Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie
Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie

Zobacz powiększenie
Fot. Pawel Ulatowski / AG

kf 04-05-2005 , ostatnia aktualizacja 04-05-2005 22:42

Bez zgiełku i rozgłosu ulokowały się w Krakowie potężne firmy działające w
sektorze usług biznesowych i wysokich technologii. Dziś dają zatrudnienie
kilku tysiącom ludzi, a za kilka lat w tej branży może przybyć 15-20 tys.
miejsc pracy.

Motorola, IBM, Lufthansa, KPMG - nazwy tych firm znane są na całym świecie.
Każda z nich zalicza się do wiodących w swojej branży. Wszystkie mają w
Krakowie swoje przedstawicielstwa, dające absolwentom krakowskich uczelni
możliwość kariery w światowej korporacji. Coraz częściej zresztą za pracą
przyjeżdżają młodzi ludzie z innych miast.

Programistów od zaraz

Na brak miejscowych specjalistów zaczyna już cierpieć branża informatyczna.
Rozbudowujące się centrum badawczo-rozwojowe Motoroli w Pychowicach chce
przyjąć 300 programistów, a to oznacza wzrost zatrudnienia do 700 osób.
Wiadomo, że w Krakowie nie znajdzie się już tylu młodych inżynierów, koncern
prowadzi więc rekrutację w całym kraju. Co na to krakowskie uczelnie? Na razie
nie potrafiły zareagować na zwiększone zapotrzebowanie rynku na informatyków.

- Polscy inżynierowie mają bardzo dobrą renomę w koncernie, a Polska jest
dogodnie położona w strefie czasowej pomiędzy dwoma ważnymi regionami - Azją i
Ameryką. Dzięki temu można zachować 24-godzinny cykl produkcji oprogramowania
- mówił kilka dni temu "Gazecie" Jacek Drabik, szef ośrodka Motoroli w
Pychowicach, wyjaśniając powody wyboru Krakowa na miejsce nowej inwestycji.

Płyną miliony

Z analiz przygotowanych przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji
Zagranicznych wynika, że w 2004 r. zagraniczni inwestorzy utworzyli w kraju 15
tys. miejsc pracy, a w tym roku firmy już u nas obecne mają dać zatrudnienie
kolejnym 13 tys. osób. Wartość inwestycji wyniosła 7,86 mld dolarów, a licząc
od początku transformacji ustrojowej 85 mld dolarów. Ocenia się, że 1 mln
Polaków pracuje już w firmach z udziałem kapitału zagranicznego, nie licząc
sektora finansowego.

- Miejsca pracy rosną szybciej, niż inwestycje. Oznacza to, że szczególnie
rozwijają się usługi, które przy niższych nakładach dają większy przyrost
zatrudnienia niż branża produkcyjna - poinformowała na niedawnej konferencji w
Krakowskim Parku Technologicznym Barbara Sawicz, dyrektor Departamentu
Współpracy Regionalnej PAIiIZ. W ocenie agencji Kraków ma ogromne szanse na
wykrojenie kawałka tego tortu: ma wiele uczelni wyższych, kształcących ponad
100 tys. studentów, relatywnie niskie koszty prowadzenia działalności i biura
w atrakcyjnych cenach oraz specjalną strefę ekonomiczną.

Szansa w usługach

Według Krzysztofa Krzysztofiaka, prezesa spółki Krakowski Park Technologiczny
zarządzającej specjalną strefą, do miasta ciągną firmy zainteresowane
ulokowaniem swoich zapleczy biznesowych. Określa się je z angielska pojęciem
BPO (obsługa procesów biznesowych). Pod ich kątem strefa poszerza zakres
działalności objętej zwolnieniami podatkowymi, jak też szykuje się do zmiany
granic. Wkrótce w jej obręb mają być włączone dwa istniejące krakowskie
biurowce. W samym parku technologicznym w Czyżynach szykuje się budowa
biurowców, w których prace znajdzie 1500 osób.

- Firmy szukają młodych ludzi z wykształceniem ekonomicznym. Nie są wymagane
jakieś szczególne kwalifikacje poza dobrą znajomości języka polskiego i
jednego języka obcego - relacjonuje prezes Krzysztofiak po rozmowach z
potencjalnymi inwestorami. - Wychodzi się z założenia, że bardziej potrzebny
jest młody człowiek ze znajomością np. języka duńskiego niż księgowy.
Księgowości można się nauczyć.

Takie wymagania stawiała Lufthansa, tworząc przed dwoma laty centrum
rachunkowe w Krakowie. Dziś zatrudnia 180 osób, obsługując księgowość
finansową niemieckiego przewoźnika w Europie i w 90 proc. księgowość sprzedaży
na kontynencie. Jak podkreśla Agnieszka Luft, odpowiedzialna za Public
Relations Lufthansy w Polsce, zanim firma wybrała Kraków, prowadziła
rozeznanie w 36 europejskich miastach.

Również 180 osób zatrudnia na razie oddział IBM w Krakowie, świadczący m.in.
usługi finansowo-księgowe. Ośrodkowi zapewne wkrótce przybędzie pracowników,
bo trzy miesiące temu wynajęła ponad 4000 m kw. powierzchni w biurowcu
Galileo. Może to oznaczać wzrost zatrudnienia do nawet 400 osób.

Około 400 pracowników zatrudnia oddział Capgemini, mieszczący się w Centrum
Biurowym Lubicz. Centrum Business Process Outsourcing zajmuje się m.in.
usługami finansowych, księgowymi, call center i operacjami bankowych dla
amerykańskich firm.

Audytem i doradztwem podatkowym zajmuje się oddział krakowski KPMG. Zatrudnia
50 osób, głównie prawników i finansistów. Ostatnio zapowiadaną inwestycją w
sektorze usług stanowią ogłoszone przez niemiecką firmę telemarketingową
Communication Factory plany otwarcia w Krakowie centrum usług telefonicznych,
w którym powstanie od 200 do 500 miejsc pracy.

- Kraków jest teraz na fali w pozyskiwaniu usług. Należy się spodziewać, że w
najbliższych dwóch, trzech latach ten sektor stworzy 15-20 tys. nowych miejsc
pracy w naszym mieście - przewiduje Krzysztof Krzysztofiak.

Wedle szacunków firmy doradczej McKinsey w najbliższych kilku latach w centra
usług zagraniczne firmy zainwestują w Polsce 15 mld dolarów. Dzięki temu
powstanie pół miliona miejsc pracy.

(Źródło: portal Narodowego Banku Polskiego)

BPO (Business Process Offshoring)

Tym pojęciem obejmuje się usługi Call Centers (wsparcie i doradztwo
techniczne, obsługa klienta, obsługa posprzedażowa, biura informacji, biura
wsparcia sprzedaży, marketing), Shared Services Centers (finanse, księgowość,
Human Resources - kadry, R & D - ośrodki badawczo-rozwojowe, zaplecza bankowe
i ubezpieczeniowe) oraz IT Centers (rozwój oprogramowania, testowanie
aplikacji, projektowanie i wdrażanie aplikacji).




Temat: ====Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie
====Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie
Centra usług biznesowych lokują się w Krakowie

Zobacz powiększenie
Fot. Pawel Ulatowski / AG

kf 04-05-2005 , ostatnia aktualizacja 04-05-2005 22:42

Bez zgiełku i rozgłosu ulokowały się w Krakowie potężne firmy działające w
sektorze usług biznesowych i wysokich technologii. Dziś dają zatrudnienie
kilku tysiącom ludzi, a za kilka lat w tej branży może przybyć 15-20 tys.
miejsc pracy.

Motorola, IBM, Lufthansa, KPMG - nazwy tych firm znane są na całym świecie.
Każda z nich zalicza się do wiodących w swojej branży. Wszystkie mają w
Krakowie swoje przedstawicielstwa, dające absolwentom krakowskich uczelni
możliwość kariery w światowej korporacji. Coraz częściej zresztą za pracą
przyjeżdżają młodzi ludzie z innych miast.

Programistów od zaraz

Na brak miejscowych specjalistów zaczyna już cierpieć branża informatyczna.
Rozbudowujące się centrum badawczo-rozwojowe Motoroli w Pychowicach chce
przyjąć 300 programistów, a to oznacza wzrost zatrudnienia do 700 osób.
Wiadomo, że w Krakowie nie znajdzie się już tylu młodych inżynierów, koncern
prowadzi więc rekrutację w całym kraju. Co na to krakowskie uczelnie? Na razie
nie potrafiły zareagować na zwiększone zapotrzebowanie rynku na informatyków.

- Polscy inżynierowie mają bardzo dobrą renomę w koncernie, a Polska jest
dogodnie położona w strefie czasowej pomiędzy dwoma ważnymi regionami - Azją i
Ameryką. Dzięki temu można zachować 24-godzinny cykl produkcji oprogramowania
- mówił kilka dni temu "Gazecie" Jacek Drabik, szef ośrodka Motoroli w
Pychowicach, wyjaśniając powody wyboru Krakowa na miejsce nowej inwestycji.

Płyną miliony

Z analiz przygotowanych przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji
Zagranicznych wynika, że w 2004 r. zagraniczni inwestorzy utworzyli w kraju 15
tys. miejsc pracy, a w tym roku firmy już u nas obecne mają dać zatrudnienie
kolejnym 13 tys. osób. Wartość inwestycji wyniosła 7,86 mld dolarów, a licząc
od początku transformacji ustrojowej 85 mld dolarów. Ocenia się, że 1 mln
Polaków pracuje już w firmach z udziałem kapitału zagranicznego, nie licząc
sektora finansowego.

- Miejsca pracy rosną szybciej, niż inwestycje. Oznacza to, że szczególnie
rozwijają się usługi, które przy niższych nakładach dają większy przyrost
zatrudnienia niż branża produkcyjna - poinformowała na niedawnej konferencji w
Krakowskim Parku Technologicznym Barbara Sawicz, dyrektor Departamentu
Współpracy Regionalnej PAIiIZ. W ocenie agencji Kraków ma ogromne szanse na
wykrojenie kawałka tego tortu: ma wiele uczelni wyższych, kształcących ponad
100 tys. studentów, relatywnie niskie koszty prowadzenia działalności i biura
w atrakcyjnych cenach oraz specjalną strefę ekonomiczną.

Szansa w usługach

Według Krzysztofa Krzysztofiaka, prezesa spółki Krakowski Park Technologiczny
zarządzającej specjalną strefą, do miasta ciągną firmy zainteresowane
ulokowaniem swoich zapleczy biznesowych. Określa się je z angielska pojęciem
BPO (obsługa procesów biznesowych). Pod ich kątem strefa poszerza zakres
działalności objętej zwolnieniami podatkowymi, jak też szykuje się do zmiany
granic. Wkrótce w jej obręb mają być włączone dwa istniejące krakowskie
biurowce. W samym parku technologicznym w Czyżynach szykuje się budowa
biurowców, w których prace znajdzie 1500 osób.

- Firmy szukają młodych ludzi z wykształceniem ekonomicznym. Nie są wymagane
jakieś szczególne kwalifikacje poza dobrą znajomości języka polskiego i
jednego języka obcego - relacjonuje prezes Krzysztofiak po rozmowach z
potencjalnymi inwestorami. - Wychodzi się z założenia, że bardziej potrzebny
jest młody człowiek ze znajomością np. języka duńskiego niż księgowy.
Księgowości można się nauczyć.

Takie wymagania stawiała Lufthansa, tworząc przed dwoma laty centrum
rachunkowe w Krakowie. Dziś zatrudnia 180 osób, obsługując księgowość
finansową niemieckiego przewoźnika w Europie i w 90 proc. księgowość sprzedaży
na kontynencie. Jak podkreśla Agnieszka Luft, odpowiedzialna za Public
Relations Lufthansy w Polsce, zanim firma wybrała Kraków, prowadziła
rozeznanie w 36 europejskich miastach.

Również 180 osób zatrudnia na razie oddział IBM w Krakowie, świadczący m.in.
usługi finansowo-księgowe. Ośrodkowi zapewne wkrótce przybędzie pracowników,
bo trzy miesiące temu wynajęła ponad 4000 m kw. powierzchni w biurowcu
Galileo. Może to oznaczać wzrost zatrudnienia do nawet 400 osób.

Około 400 pracowników zatrudnia oddział Capgemini, mieszczący się w Centrum
Biurowym Lubicz. Centrum Business Process Outsourcing zajmuje się m.in.
usługami finansowych, księgowymi, call center i operacjami bankowych dla
amerykańskich firm.

Audytem i doradztwem podatkowym zajmuje się oddział krakowski KPMG. Zatrudnia
50 osób, głównie prawników i finansistów. Ostatnio zapowiadaną inwestycją w
sektorze usług stanowią ogłoszone przez niemiecką firmę telemarketingową
Communication Factory plany otwarcia w Krakowie centrum usług telefonicznych,
w którym powstanie od 200 do 500 miejsc pracy.

- Kraków jest teraz na fali w pozyskiwaniu usług. Należy się spodziewać, że w
najbliższych dwóch, trzech latach ten sektor stworzy 15-20 tys. nowych miejsc
pracy w naszym mieście - przewiduje Krzysztof Krzysztofiak.

Wedle szacunków firmy doradczej McKinsey w najbliższych kilku latach w centra
usług zagraniczne firmy zainwestują w Polsce 15 mld dolarów. Dzięki temu
powstanie pół miliona miejsc pracy.

(Źródło: portal Narodowego Banku Polskiego)

BPO (Business Process Offshoring)

Tym pojęciem obejmuje się usługi Call Centers (wsparcie i doradztwo
techniczne, obsługa klienta, obsługa posprzedażowa, biura informacji, biura
wsparcia sprzedaży, marketing), Shared Services Centers (finanse, księgowość,
Human Resources - kadry, R & D - ośrodki badawczo-rozwojowe, zaplecza bankowe
i ubezpieczeniowe) oraz IT Centers (rozwój oprogramowania, testowanie
aplikacji, projektowanie i wdrażanie aplikacji).



Temat: prawica jest ideologicznym szankrem świata....
Oto jeden z tych geniuszy bezpieki:
Józef Światło urodził się 1 stycznia 1915 r. we wsi Medyn koło Zbaraża, w
rodzinie żydowskiej jako Izak Fleischfarb [tak wpisywał swoje imię m.in. w
ankietach specjalnych].
Przed 1939 r. był działaczem organizacji syjonistycznej Gordonia oraz
Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. W tym czasie został dwa razy
aresztowany w sierpniu 1934 r. i marcu 1936 r.
W 1938 r. został powołany do służby wojskowej do 12 pp., gdzie służył do 20
września 1939 r. do momentu dostania się do niewoli niemieckiej, z której - jak
podał w ankiecie specjalnej - uciekł „... na teren Zach. Ukrainy”.
W życiorysie tak opisał okoliczności, w jakich został wywieziony na
wschód: „Podczas wysiedlenia uchodźców wysłany zostałem do Gorkowsk – ob.”.
Na zesłaniu poznał Justynę Światło, z którą 26 kwietnia 1943 r. w miejscowości
Dżambuł (Średnia Azja), wziął ślub i przyjął jej nazwisko (była to druga żona,
pierwsza prawdopodobnie zginęła w okolicach Krakowa). Mimo to po wstąpieniu w
maju 1943 r. do armii Berlinga przez dłuższy czas posługiwał się nadal starym
nazwiskiem.
Pierwszy przydział służbowy Fleischfarba w I Dywizji to zastępca dowódcy
plutonu łączności. 11 listopada 1943 r. wraz z awansem na chorążego, otrzymał
funkcję zastępcy dowódcy kompani polityczno-wychowawczej, a następnie
instruktora do spraw polityczno-wychowawczych Samodzielnego Dywizjonu Artylerii
Samochodowej.
Rok później po dotarciu z I Dywizją do granic Warszawy w październiku 1944 r.,
jak podał: „... z ramienia Dywizji organ.[izowałem] władzę administracyjną w
pow. Garwolin i M.[ińsk] Mazowieckim”, w rzeczywistości organizował Wydział
Śledczy Komendy Wojewódzkiej MO. 1 listopada 1944 r. Józef Światło otrzymał
awans na podporucznika.

Prawdziwa kariera Józefa Światło w organach bezpieczeństwa rozpoczęła się
rozkazem z 17 stycznia 1945 r. od stanowiska Zastępcy Kierownika WUBP w
Warszawie, formalnie pracę na tym stanowisku podporucznik Józef Światło
rozpoczął w maju tegoż roku. W grudniu 1945 r. już jako kapitan, został
Zastępcą Kierownika UBP na okręg warmińsko-mazurski w Olsztynie.
W lipcu 1946 r. otrzymał kolejny awans na stopień majora i w październiku 1946
r. został przeniesiony na stanowisko Zastępcy Szefa WUBP w Krakowie, gdzie
pracował do października 1948 r.
Od tego momentu rozpoczęła się kariera Światły w centrali, gdzie do marca 1950
roku oficjalnie pracował jako Naczelnik Wydziału V Departamentu I MBP. W
rzeczywistości, jak podał Dyrektor Departamentu Kadr płk Orechwa w swoim
wniosku z 5 marca 1950 r.: „... od października 1948 r. odwołany do MBP
pracował w aparacie specjalnym u Gen. ROMKOWSKIEGO”. W trakcie pracy w
tzw. „aparacie specjalnym”, otrzymał w lipcu
1949 r. awans na podpułkownika.
W marcu 1950 r. podpułkownik Józef Światło powołany został na stanowisko
Zastępcy Dyrektora Biura Specjalnego, które powstało na bazie wspomnianego
aparatu gen. Romkowskiego. Awans ten dostał mimo negatywnej opinii Dyrektora
Departamentu Kadr, który w w/w wniosku z 5 marca 1950 r. stwierdził: „Uważam,
że ppłk ŚWIATŁO na stanowisko Vice-Dyrektora Biura Specjalnego nie nadaje się.
Może być Naczelnikiem Wydziału I tego Biura”.
Ostatnim przydziałem służbowym w MBP było stanowisko Wicedyrektora Departamentu
X, które ppłk Józef Światło zajmował od 1 grudnia 1951 r. do dnia swojej
ucieczki, tj. 5 grudnia 1953 r., w rzeczywistości jako Wicedyrektor
wspomnianego departamentu figurował do 30 września 1954 r. W przebiegu służby
zamieszczonym w aktach personalnych, ostatni wpis datowany jest na 5
października 1954 r. i brzmi: „W związku ze zdradą i dezercją z organów MBP w
grudniu 1953 r. zdjąć z wszelkiego zaopatrzenia w MBP z dniem 30.IX.54 r. oraz
skreślić z ewidencji stanu osobowego”.
W dniu 21 października 1959 r. zarządzeniem personalnym nr 1987 Minister Spraw
Wewnętrznych Władysław Wicha pozbawił Józefa Światło stopnia oficerskiego.
Fakt ucieczki Józefa Światły ujawniony został w Polsce w komunikacie Polskiej
Agencji Prasowej, dopiero 25 października 1954 r. Nastąpiło to po konferencji
prasowej zorganizowanej w USA z udziałem Józefa Światły, na której zastępca
prokuratora generalnego Stanów Zjednoczonych ogłosił, że rząd amerykański
przyznał prawo do azylu uciekinierowi. Bezpośrednie relacje z tej konferencji,
która odbyła się 28 września 1954 r., przekazywało m.in. Radio Wolna Europa. W
cyklicznych audycjach RWE Józef Światło demaskował prace organów bezpieczeństwa
w Polsce.
Po wystąpieniach Światły całe kierownictwo MBP postawione zostało na nogi.
Rozpoczęły się narady i odprawy celem których było wykrycie winnych łamania
praworządności. W Komitecie Centralnym PZPR powołano komisję do badania
nieprawidłowości w organach bezpieczeństwa. Odpowiedzialnością zostali
obciążeni głównie funkcjonariusze Departamentu X i Departamentu Śledczego.
Rozwiązano Departament X, a jego szefa płk Fejgina zwolnionego wcześniej z
pracy, w listopadzie 1954 r. aresztowano. Losy dyrektora Departamentu X
podzielił także dyrektor Departamentu Śledczego. Usunięto z pracy także
wiceministra Romkowskiego, który był odpowiedzialny za pracę tych dwóch
departamentów.
Efektem zmian, jakie nastąpiły w organach bezpieczeństwa po 5 grudnia 1953 roku
był Dekret Rady Państwa z dnia 7 grudnia 1954 r. o naczelnych organach
administracji państwowej w zakresie spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa
publicznego. Na mocy dekretu zniesiono Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego,
a na jego miejsce powołano Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Komitet do
Spraw Bezpieczeństwa Publicznego przy Radzie Ministrów.

Czyżby o tego czerwonego s*syna Ci Abi chodziło?




Temat: Reprezentant Serbów Łużyckich w Strasburgu
Reprezentant Serbów Łużyckich w Strasburgu
Sylwester Chruszcz, poseł do Parlamentu Europejskiego z listy LPR, złożył
ostatnio wizytę w Budziszynie, gdzie spotkał się z przedstawicielami
społeczności Serbołużyczan. Spotkał się m.in. z przewodniczącym naczelnej
serbskiej organizacji "Domowina" Janem Nukiem. Jeszcze przed wyborami do
Parlamentu Europejskiego Chruszcz zapowiadał, że w przypadku wyboru będzie
dążył do otworzenia swojego biura w Budziszynie oraz do reprezentowania
interesów Serbołużyczan na forum PE. Teraz przychodzi czas na spełnienie tej
obietnicy. Biuro poselskie w Budziszynie zainicjować ma współpracę na
płaszczyźnie kulturalno-społecznej między sąsiadujących ze sobą Serbów,
Czechów i Polaków.

Jednym z fundamentów ideologii Narodowej Demokracji przed wojną była idea
zachodnia, zwana również myślą zachodnią, tradycją piastowską czy programem
zachodnim. Dokonała ona przewartościowania dotychczasowych zainteresowań
geopolitycznych Polaków. Z kilkusetletniej tradycji parcia na wschód ruch
narodowy wyszedł dokonawszy obrotu o całe 180 stopni. Tematem jego
zainteresowania stały się zachodnie granice kraju, dziedzictwo piastowskie i
historia zachodniej słowiańszczyzny.

Reorientacja ta podyktowana była wielorakimi względami: historycznymi,
politycznymi i ekonomicznymi. Twórcy idei twierdzili, że to ziemie zachodnie
Polski są podstawą do jej państwowego rozwoju. Oparcie się o Bałtyk i Odrę
miało jej zagwarantować pewniejszą ochronę graniczną przed Niemcami, a także
zapewnić pełniejszy rozwój gospodarczy w oparciu o Śląsk, żeglugę śródlądową
na Odrze i przemysł morski. Efektem wytężonej pracy nad realizacją programu
zachodniego był sukces Dmowskiego w Wersalu, który skupił się przede wszystkim
na odzyskiwaniu dawnych piastowskich ziem. Po 1918 r. ideologia zachodnia
zyskała pełne podłoże nie tylko polityczne, ale i też naukowe. W Poznaniu
powstał silny ośrodek uczelniany, który rozwijał myśl piastowską w oparciu o
rozmaite dziedziny naukowe: historię, archeologie, geografię, filologię i
prawo. Wpływ tej koncepcji na społeczeństwo był tak silny, że argumentacja
komunistów uzasadniająca nasz powrót nad Odrę i Nysę Łużycką po 1945 r. w
dużej mierze w przeważającej mierze oparta była na hasła narodowej-demokracji.
Przyzwolenie władzy ludowej na prowadzenie dalszych badań naukowych uczonych o
endeckim rodowodzie zaowocowało powstaniem istniejącego do dziś Instytutu
Zachodniego.

Zainteresowania ruchu narodowego w kwestii zachodniej ewoluowały wraz z
biegiem czasu. Dojście do władzy Hitlera pokazało, że wypracowany w 1918 r.
kształt granicy nie jest w stanie zapewnić Polsce bezpieczeństwa. Już przed
wybuchem wojny endecja postawiła – na razie nierealny jeszcze – postulat
rewizji granic w oparciu o naturalną a barierę, jaką miała być Odra. Wybuch
wojny i działania militarne sprawiły, że marzenie to miało realne szanse
ziszczenia się. Myśl polityczna działających w podziemiu narodowców sięgnęła
nie tylko linii Odry i Nysy Łużyckiej, ale dotarła aż na tereny Łużyc, gdzie
od kilkuset lat bez prawa do jakiejkolwiek państwowości żył najmniejszy
słowiański naród – Serbołużyczanie. Pojawiła się bowiem koncepcja przyłączenia
Łużyc do Polski lub ustanowienia na tym terenie choćby podstaw autonomii.

Tereny autochtoniczne Serbów były w przeciągu wieków germanizowane. Dzieje się
tak do dziś, choć obecnie nie niesie to ze sobą przesłanek ideologicznych,
lecz oparte jest na racjonalnych procesach społecznych. Serbowie wynaradawiają
się z powodu wewnętrznej emigracji – przesiedlania się w bogatsze rejony
Niemiec – gdyż Łużyce borykają się z dużym problemem bezrobocia, który nawet
dziś przekracza 20 proc. Utracie tożsamości sprzyja również zawiązywanie
mieszanych małżeństw oraz wpływ konformistycznej i masowej kultury na młodsze
pokolenie Serbów. Wpływ na zachwianie jednolitej struktury narodowościowej na
Łużycach miała celowa lokalizacja na tym terenie przemysłu ciężkiego, co
spowodowało wyludnienie wielu serbskich wiosek.

Coraz częściej zdarzają się akty dyskryminacji i agresywnych zachowań. Znane
są przypadki niszczenia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości czy ulic,
niszczenia serbskich cmentarzy, zwalniania Serbów z pracy za używanie
ojczystego języka. Nieprzyjazna atmosfera podsycana przez niemiecką prawicę
sprawia, że wielu Serbów boi się przyznawać do własnej narodowości.

Podobnie wzrasta zainteresowanie kwestią Łużycką. Trudny los Serbów i
tendencja wymierania tego narodu sprawia, że nasz kraj – jako silniejszy
sąsiad, związany z Łużycami wspólnymi korzeniami historycznymi, językowymi,
plemiennymi, religijnymi i kulturowymi – powinien podjąć konkretne działania
na rzecz nawiązania ściślejszej współpracy z organizacjami i instytucjami
serbskimi. Wzorem do działania są tu Czechy, które od lat żywo interesują się
tym tematem i mogą pochwalić się wieloma osiągnięciami na rzecz rozwoju
współpracy między tymi dwoma narodami. Co możemy zrobić? Łużyczanie twierdzą,
że wielką pomocą dla nich jest akcja informacyjna, interesowanie się ich
losem, podnoszenie kwestii łużyckiej na forum publicznym. Działalność taką w
Polsce można zorganizować na wielu płaszczyznach: począwszy od organizowania
wystaw tematycznych na uczelniach a skończywszy na monitach wysyłanych do
niemieckich konsulatów. Wzorem może być działający w Polsce Ludowej ruch
akademicki "Prołuż", działający na polu kulturalnej współpracy między Polakami
a Serbami. Został przez władze zdelegalizowany m.in. dlatego, ze w jego
szeregach działało więcej członków, niż w towarzystwie Przyjaźni
Polsko-Radzieckiej. Warto również pogłębiać swoją wiedzę na temat Łużyczan
oraz w szerszym aspekcie: stosunków polityczno historycznych między narodami
słowiańskimi i niemieckimi w tej części Europy. Pierwsze kroki zostały już
poczynione.



Temat: Reprezentant Serbów Łużyckich w Strasburgu
sorb_luzycki napisał:

> Sylwester Chruszcz, poseł do Parlamentu Europejskiego z listy LPR, złożył
> ostatnio wizytę w Budziszynie, gdzie spotkał się z przedstawicielami
> społeczności Serbołużyczan. Spotkał się m.in. z przewodniczącym naczelnej
> serbskiej organizacji "Domowina" Janem Nukiem. Jeszcze przed wyborami do
> Parlamentu Europejskiego Chruszcz zapowiadał, że w przypadku wyboru będzie
> dążył do otworzenia swojego biura w Budziszynie oraz do reprezentowania
> interesów Serbołużyczan na forum PE. Teraz przychodzi czas na spełnienie tej
> obietnicy. Biuro poselskie w Budziszynie zainicjować ma współpracę na
> płaszczyźnie kulturalno-społecznej między sąsiadujących ze sobą Serbów,
> Czechów i Polaków.
>
> Jednym z fundamentów ideologii Narodowej Demokracji przed wojną była idea
> zachodnia, zwana również myślą zachodnią, tradycją piastowską czy programem
> zachodnim. Dokonała ona przewartościowania dotychczasowych zainteresowań
> geopolitycznych Polaków. Z kilkusetletniej tradycji parcia na wschód ruch
> narodowy wyszedł dokonawszy obrotu o całe 180 stopni. Tematem jego
> zainteresowania stały się zachodnie granice kraju, dziedzictwo piastowskie i
> historia zachodniej słowiańszczyzny.
>
> Reorientacja ta podyktowana była wielorakimi względami: historycznymi,
> politycznymi i ekonomicznymi. Twórcy idei twierdzili, że to ziemie zachodnie
> Polski są podstawą do jej państwowego rozwoju. Oparcie się o Bałtyk i Odrę
> miało jej zagwarantować pewniejszą ochronę graniczną przed Niemcami, a także
> zapewnić pełniejszy rozwój gospodarczy w oparciu o Śląsk, żeglugę śródlądową
> na Odrze i przemysł morski. Efektem wytężonej pracy nad realizacją programu
> zachodniego był sukces Dmowskiego w Wersalu, który skupił się przede wszystkim
> na odzyskiwaniu dawnych piastowskich ziem. Po 1918 r. ideologia zachodnia
> zyskała pełne podłoże nie tylko polityczne, ale i też naukowe. W Poznaniu
> powstał silny ośrodek uczelniany, który rozwijał myśl piastowską w oparciu o
> rozmaite dziedziny naukowe: historię, archeologie, geografię, filologię i
> prawo. Wpływ tej koncepcji na społeczeństwo był tak silny, że argumentacja
> komunistów uzasadniająca nasz powrót nad Odrę i Nysę Łużycką po 1945 r. w
> dużej mierze w przeważającej mierze oparta była na hasła narodowej-demokracji.
> Przyzwolenie władzy ludowej na prowadzenie dalszych badań naukowych uczonych o
> endeckim rodowodzie zaowocowało powstaniem istniejącego do dziś Instytutu
> Zachodniego.
>
> Zainteresowania ruchu narodowego w kwestii zachodniej ewoluowały wraz z
> biegiem czasu. Dojście do władzy Hitlera pokazało, że wypracowany w 1918 r.
> kształt granicy nie jest w stanie zapewnić Polsce bezpieczeństwa. Już przed
> wybuchem wojny endecja postawiła – na razie nierealny jeszcze – pos
> tulat
> rewizji granic w oparciu o naturalną a barierę, jaką miała być Odra. Wybuch
> wojny i działania militarne sprawiły, że marzenie to miało realne szanse
> ziszczenia się. Myśl polityczna działających w podziemiu narodowców sięgnęła
> nie tylko linii Odry i Nysy Łużyckiej, ale dotarła aż na tereny Łużyc, gdzie
> od kilkuset lat bez prawa do jakiejkolwiek państwowości żył najmniejszy
> słowiański naród – Serbołużyczanie. Pojawiła się bowiem koncepcja przyłąc
> zenia
> Łużyc do Polski lub ustanowienia na tym terenie choćby podstaw autonomii.
>
> Tereny autochtoniczne Serbów były w przeciągu wieków germanizowane. Dzieje się
> tak do dziś, choć obecnie nie niesie to ze sobą przesłanek ideologicznych,
> lecz oparte jest na racjonalnych procesach społecznych. Serbowie wynaradawiają
> się z powodu wewnętrznej emigracji – przesiedlania się w bogatsze rejony
> Niemiec – gdyż Łużyce borykają się z dużym problemem bezrobocia, który na
> wet
> dziś przekracza 20 proc. Utracie tożsamości sprzyja również zawiązywanie
> mieszanych małżeństw oraz wpływ konformistycznej i masowej kultury na młodsze
> pokolenie Serbów. Wpływ na zachwianie jednolitej struktury narodowościowej na
> Łużycach miała celowa lokalizacja na tym terenie przemysłu ciężkiego, co
> spowodowało wyludnienie wielu serbskich wiosek.
>
> Coraz częściej zdarzają się akty dyskryminacji i agresywnych zachowań. Znane
> są przypadki niszczenia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości czy ulic,
> niszczenia serbskich cmentarzy, zwalniania Serbów z pracy za używanie
> ojczystego języka. Nieprzyjazna atmosfera podsycana przez niemiecką prawicę
> sprawia, że wielu Serbów boi się przyznawać do własnej narodowości.
>
> Podobnie wzrasta zainteresowanie kwestią Łużycką. Trudny los Serbów i
> tendencja wymierania tego narodu sprawia, że nasz kraj – jako silniejszy
> sąsiad, związany z Łużycami wspólnymi korzeniami historycznymi, językowymi,
> plemiennymi, religijnymi i kulturowymi – powinien podjąć konkretne działa
> nia
> na rzecz nawiązania ściślejszej współpracy z organizacjami i instytucjami
> serbskimi. Wzorem do działania są tu Czechy, które od lat żywo interesują się
> tym tematem i mogą pochwalić się wieloma osiągnięciami na rzecz rozwoju
> współpracy między tymi dwoma narodami. Co możemy zrobić? Łużyczanie twierdzą,
> że wielką pomocą dla nich jest akcja informacyjna, interesowanie się ich
> losem, podnoszenie kwestii łużyckiej na forum publicznym. Działalność taką w
> Polsce można zorganizować na wielu płaszczyznach: począwszy od organizowania
> wystaw tematycznych na uczelniach a skończywszy na monitach wysyłanych do
> niemieckich konsulatów. Wzorem może być działający w Polsce Ludowej ruch
> akademicki "Prołuż", działający na polu kulturalnej współpracy między Polakami
> a Serbami. Został przez władze zdelegalizowany m.in. dlatego, ze w jego
> szeregach działało więcej członków, niż w towarzystwie Przyjaźni
> Polsko-Radzieckiej. Warto również pogłębiać swoją wiedzę na temat Łużyczan
> oraz w szerszym aspekcie: stosunków polityczno historycznych między narodami
> słowiańskimi i niemieckimi w tej części Europy. Pierwsze kroki zostały już
> poczynione.

Zemlaki,- WY NIE WIECIE CO CZYNICIE -,spójżcie na historię Sląska,przyżeczenia
Polski a teraźniejszość.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 63 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex