biura pracy za granic

Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biura pracy za granic




Temat: Rzeczpospolita 30 maja
witam
od pewnego czasu powstał taki klimacik, że kto wogóel obcuje z KRLD ten jest
zaprzedawczykiem i świnią
pewnie wiecie, że i ja otrzymywałem maile w których wyzywano mnie za to że
byłem w KRLD
szczerze jestem za tym by jak najwiecej firm KRLD otwierało tu swoje biura a my
w KRLD swoje, jeśli z każdym krajem KRLD będzie tak współpracować, zostanie
automatycznie zmuszone to otwarcia granic, przepływu informacji, zwiększenia
swobód, będzie rozwijach sie jak Chiny
czego sobie i wam życze

to tak jak z tymi spawaczami - a ilu ukraińców pracuje w polskich firmach lub
białorusinów na zbliżonych warunkach

p.s. już działają w polsce takie biura pracy wynajmujące ludzi ze wschodu i co
i nic






Temat: Wyjazd w ciemno do pracy w Holandi
Wyjazd w ciemno do pracy w Holandi
Witam wszystkich prosze o odpowiedz. PO otwarciu granic zamierzam jechac z
kolegami do holandi chcemy szukac pracy na wlasna reke ,poniewaz biura
oferuja od 5- 6.5euro za godzine pracy z tego trzeba opłacic mieszkanie 50 e
wyrzywienie ok 40 euro ubezpieczenie 20 euro tygodniowo po przepracowaniu
tygodnia pracy zarobimy 250 euro z tego 110 wydamy zostanie 140 to ok 550zl
wiec uwazam ze za takie pieniadze nie warto jechac .Wole jechac sam i
szukac,moze ktos z was byl i szukal jak ja zamierzam proszę oodp z góry
DZIĘKUJE POZDRAWIAM.





Temat: Co pracownicy biur wynoszą z pracy?
Kiedy powiedziałam wczoraj starszej sąsiadce, że byłam kilka dni na nartach w
Słowacji ona się zapytała, czy woziłam coś na handel. O taaaak, sporo z nas
jeszcze żyje starymi czasami.Pytasz się, co się wynosi z biura , czyżbyś
uważała, że nadal jest to powszechne zjawisko, a pomysłowość urzędasów w tej
dziedzinie nie ma granic ?A dlaczego nie zapytasz się "Co pracownicy biur wnoszą
do pracy".W moim przypadku lista rzeczy wnoszonych jest zdecydowanie dłuższa niż
tych wynoszonych.



Temat: Czlowiek- istota spoleczna
adzia_a napisała:

> Z drugiej strony - jeśli trafimy w społeczność, w której
> modne jest bycie pod prąd, to też nasze "pod prąd" jest z prądem...nie wiem
czy
>
> zrozumiale piszę - tak np. było u mnie w ogólniaku. Im bardziej Twoje
> poglądy były dziwaczne (a nastolatki to potrafią, oj potrafią ) i im bardziej
> się nie zgadzałeś z ogółem, tym bardziej byłeś szanowany...czyli
> konformistyczny nonkomformizm

Wiesz -nastolatki to specyficzny przypadek. W tym wieku zdecydowanie z prądem
jest zaprzeczanie wszystkiemu i wszystkim.
Ale jak już burza hormonalna minie to zwykle (choć nie zawsze) ludzie zaczynają
się jednak do swojej grupy dostosowywać.
W pracy gdy czasem nie akceptujemy i nie zgadzamy się ze zdaniem szefa to
czasem dla własnego dobra wolimy przemilczeć niż zwrócić mu uwagę. Ja w każdym
razie tak konformistycznie robię (do pewnych granic oczywiście)

Często też zachowania zupełnie zrozumiałe i akceptowane w jednej grupie są dla
innej grupy śmieszne. Najprostsza rzecz - ubiór pracownika banku, czy
copywritera, czy serwisanta IT, będzie się zupełnie różnił i gdyby im miejsca
pracy wymienić to wyglądali by co najmniej dziwnie. A w ich warunkach pracy
jest to zupełnie normalne.

Może ten przykład to duże uproszczenie, ale tak mi do głowy przyszedł.

Pozdrawiam z "wygarniturowanego" biura




Temat: Macie dress code w pracy?
ja nie mam ale...
...nikomu NIGDY nie przyszloby do glowy zeby przychodzic w szortach, miniowkach
czy wydekoltowanych bluzkach.

U mnie w biurze pracuje moze 40-50 osob. Nie ma dress code jako takiego, ale
nikt nie ubiera sie wyzywajaca. Poza tym, pelna swoboda- sa dredy, jest gotka i
jest hippiska ale bez odslonietych brzuchow itp. Oczywiscie niektore osoby
przychodza w garniturach i to ich sprawa.

Ja sama ubieram sie alternatywnie ale do pracy nie przekraczam pewnych granic.

Mysle, ze u nas to wyraz zaufania do personelu - gdybysmy zaczeli przesadzac, to
dress code byl by wprowadzony.

Jesli Twoj personel nie wie, jak sie ubroac do biura to moze lagodny dress code
bylby rozwiazaniem.

Pozdrawiam



Temat: Nauczyciele idą do szkoły z rozpaczą
Nauczyciele idą do szkoły z rozpaczą
No przepraszam bardzo! Czy 2800 na rączkę za 18 godzin pracy tygodniowo i 3,5 mies. leżenia w roku to mało?? To niech idą do biura (również wymagane wykształcenie wyższe) za połowę tego. Znam to środowisko doskonale i jedno mogę powiedzieć - lenistwo i pazerność tych ludzi nie zna granic. Koleżanka twierdzi(nieoficjalnie oczywiście), że nie zamieniłaby tej pracy na żadną inną, ponieważ takiej kasy za taki wysiłek nie zarobi nigdzie indziej. A lekko teraz nie ma nigdzie. Z tym, że inni muszą pracować 40 godzin tygodniowo i mają 26 dni urlopu. Obiboki i tyle...



Temat: Czy roztargnienie ma granice?
Chyba nie ma granic roztargnienia ...Wczoraj wracam z pracy ,a ze po drodze
poczte przegladalam ,to lazlam na pamiec ...Jeszcze tylko kontem oka widze "o
korytarz chyba odnowili"Podchodze do drzwi i....Na drzwiach wielka kartka z
przestroga i nakazem zaplaty czynszu...Oderwalam i mysle przeczytam w domu i
wkladam klucz ,a on za nic nie chce wlezc...Mysle i co zamki mi wymienili i nie
wpuszcza mnie dopoki nie zaplace ?Mocuje sie ,mocuje i nie moge uwierzyc ...Juz
zla lece z tym papierkiem do windy i mysle -"cholera przeciez czynsz to oni sami
sobie pobieraja z konta ,bo tak bylo mi lepiej ,zeby nie zapomiec...Wlecialam do
biura z pretenja -co z moim kluczem ,co to za papier itd.Zlecieli sie wszyscy
pracownicy bloku i sami nie moga uwierzyc ,ze ktos sie tak pomylil.W koncu
stwierdzili ,ze to fatalna pomylka i pojda ze mna zobaczyc co z tymi
drzwiami.Dalam im klucze i lecimy.Oczywiscie drzwi sie otworzyly ...Cud ,cud
jestem cala szczesliwa ,a oni przeprosili i poszli .Kiedy juz zostalam sama w
domu mysle "jak to mozliwe?"Wyszlam na korytarz zobaczyc czy ten korytarz jest
odmalowany i ..............NIE!!!!!!!!!!!Kurcze to komu ja sie dobijalam do
drzwi?Dzis mysle co z tym zrobic ,bo wypadaloby przeprosic ,ale wyjde na
wariatke ....A na dodatek t maz chcial napisac na nich skarge ,ale powiedzialam
mu ,ze chyba to ja sie pomylilam...Popukal sie w czolo ...



Temat: do Gosi i Bogusi
Ludzie czy wy nie czytacie internetu?
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=660&w=46573584
Po takich heckach jakie wyczynia laska o pseudonimie Bogusia & Gosia dalej
macie pytania do niej? Widocznie lubicie być oszukiwani i wystawiani do wiatru.
Jak widać głupota ludzka nie zna granic!!! Swoją drogą ciekawe, że do tej pory
nie zainteresowały się jej charakterem pracy Izba Turystyczna, skoro sprzedaje
ludziom wycieczki nie mając własnego biura. Ciekawe też ilu Polaków kupuje w
ten "dziwny" sposób wycieczki w Polsce???



Temat: Aglomeracja? Oczywiście, ale co to takiego?
wiemco to jest aglomeracja
to nie tylko komunikacja to wspulny rynek pracy brak"
granic "administracyjnych inwestycje wspolen cmetaze smietniska wodociagi
oczyszczalnie szpitale szkoly osiedla parki stadjony powietrze przynaleznosc ,

wspulne inwestycje reklamy biura marketingu solidarnosc uleglosc stabilnosc
urzedow jeden PREZYDENT AGLOMERACJI IIII JESZCZE RAZ JEDEN MOBILNY
PRZEWOZNIK AGLOMERACYJNY , TRANWAJ AUTOBYS TROJLEJBUS ŁÓDKA MIKROBUS ROWER
FUDZTRANWAJ SZYBKA KOLEJ MIEJSKA TO PODSTAWA BO TO CZYNI JEDNOSC AGLOMERACYJNA
WSPULNE SZYBKIE TRANIE PRZEMIEJSZCZANIE SIE AGLOMERAJCZYKOW POZNANSKICH
POZDRAWIAM



Temat: czy to zdrada, bo nie wiem jak to określić
Bardzo ci współczuję. Wiem co czujesz, naprawde wiem. Ja parę lat
temu też miałam podobną sytuację. Tu chłopak mi mówił, ze mnie kocha
i takie tam, a za moimi plecami pisał smsy do innej i nawet na
wesele z nią poszedł. Kłam w żywe oczy że to wesele jego kolegi z
wojska bez osoby towarzyszącej, a co się okazało to ona go
zaprosiła. Jak się dowiedziałam to jak ta głupia płakałam i prosiłam
by zaprzestał z nią kontaktów skoro mnie kocha. A on co cymbał jeden
dalej z nią pisał. To ja się zawzięłam, zostawiłam go(a nie było to
łatwe bo mieszkał obok). Po tygodniu wyjechałam daleko do rodziny i
znalazłam innego faceta. A on co skamlał w słuchawce telefonu,
deklarował miłość i takie tam. Po 2 miesiącach do niego wróciła, a
ta pinda dalej wydzwaniała i pisała. Ale ja już miałam kontrolę nad
jego telefonem. Zadzwoniłam, zjeb...m i miała spokój. Teraz nawet
nie pamiętamy jej nazwiska i się z tego śmiejemy. Mąły cudownego
synka i bardzo się kochamy i ufam mu bez granic. Może jak on
wyjedzie to coś do niego dotrze, zrozumie. Bardzo ci tego życzę, bo
wiem co to znaczy kochać kogoś kto nas rani. Nie powinnaś się
denerwować bo dzidziuś będzie nerwowy i płaczliwy. Ja na twoim
miejscu bym pojechała do biura i zrobiła jej awanturę przy wszystkich
(tylko taką inteligentna awanturę, bez zbędnych krzyków i lamentu),
a niech się piz.. wstydzi a co, niech świeci oczami przed kolegami z
pracy i szefem. A i nie jesteś zniezrównoważona, jesteś w ciązy mam
prawo do takich zachowań. Ale nie warto okalec innych i siebie,
pamiętaj dzidziuś jest bardzo ważny.



Temat: Panowie wspierajmy się bo nas wykorzystują
Witam serdecznie,
No cóż obrotny i zdolny chłopak jesteś, ja osobiście jednak mam jeszcze rodzinę,
znajomych jakieś inne zainteresowania po za pracą, po za tym mam świadomość
tego, że życie jest jedno i nie chcę całej energii i czasu po pracy skupiać na
następnej pracy!!!
Początkowo tak robiłem, ale krótko, bo:
1. Zaniedbywałem prace zawodową, po za tym to nie do końca etyczne! (jesteś
konkurencja swojego pracodawcy?!)
2. Nie miałem czasu na dosłownie nic!
3. Byłem przemęczony do granic możliwości bo branża projektów konstrukcji
budowlanych wymaga szeregu obliczeń i nie dopuszcza pomyłki - max. skupienia!
Rysunki warsztatowe to też nie przelewki i za błędy trzeba płacić!
W ogóle to bardzo odpowiedzialna praca z którą wiąże się często ludzkie życie i
na amatorstwo nie ma tu miejsca!
4. Nie wiele z tego zostawało bo po opłacie pieczątek i innych kosztów przy
dwutygodniowej popołudniowej pracy kilkaset zł.
5. Brak czasu i ochoty na dokształcanie się, co dla mnie jest b.ważne, bo nowych
technologii przybywa i jeśli chce się być w pracy dobrym nie można stać w miejscu!
6. Przez takie właśnie działanie stawki projektowe są tak niskie!!! Może nie
masz świadomości tego, ale fuchy na boku to zbijanie cen i nie równa konkurencja
z biurem projektów (twoim pracodawcą) które ma szereg kosztów, ciebie nie
interesujących!
Po za tym często takie właśnie fuchy są robione w godzinach pracy, nie mówiąc o
korzystaniu z narzędzi i wyposażenia zatrudniającego biura (nie odnoszę tego do
ciebie, ale wiem, że często tak jest).

NIE! NIE! NIE! TRZEBA POWIEDZIEC SOBIE JASNO I WYRAZNIE - TO JEST CHORE!!!
Oczywiście można tak funkcjonować, bo to u nas norma i nikt w tym nic złego nie
widzi, co więcej to można usprawiedliwiać zarobkami i warunkami które do tego
zmuszają, bo takie mamy realia i każdy to rozumie.
Ale czy tak być powinno???

Pozdrawiam i zachęcam do domagania się godziwych warunków pracy w pracy! A po za
pracą warto mieć czas i energię na rodzinę, relax, znajomych itp.
Praca jest bardzo ważna, ale czy ma być w życiu wszystkim???




Temat: ITALIA:- PRACE DLA KOBIE- JAKIKOLWIEK WIEK-ZAWSZE
ITALIA:- PRACE DLA KOBIE- JAKIKOLWIEK WIEK-ZAWSZE

Proponujemy PRACE STALE oraz TYMCZASOWE w ITALII jako PRACOWNICE
DOMOWE PRZY RODZINACH,DZIECIACH,STARSZYCH.
MOZLIWOSCI TEZ:- w hotelach i restauracjach oraz w innych zawodach
np PIELEGNIARKI.

Kwaterunek + PELNE utrzymanie + placa minimum(mniejsze odmawiamy) :-
800 euro miesiecznie. Wiek:- 18 do 55 i starsze pod warunkiem ze
ZDROWE.Wykluczone.- alkohol + tyton (tylko zewnatrz pomieszczen z
rzadkimi wyjatkami).

ZBEDNY-NIEPOTRZEBNY :- Italiano(jezyk). NIEZBEDNE-POTRZEBNE:-
rzetelnosc + odpornosc + sympatia + uczciwosc.Termin najlepszy:- 1
rok i dluzej z przerwami-wakacji do uzgodnienia z
pracodawca.Mozliwosc prac tymczasowych (studentki,itd) chociaz
wiekszosc pracodawcow woli na dlugi okres.Mozliwosc postepu-zmiany
finansowej (wiecej euro)+ pracy (tez do biurowej ) z postepem
osobistym i znajomosci Wloskiego.

Biura pracy prywatne + panstwowe + indiwidualni posrednicy = mile
widziane.

OFERTY ZAWSZE AKTUALNE.

Jest ironia swiatowa ze w biedniejszych krajach jest BRAK PRACY a w
bogatszych BRAK LUDZI DO PRACY bo tubylcy po prostu majac $ nie
chca pracowac w pewnych zawodach lub wogole. Tak jak twierdzil
Einstein:- "Sa dwie rzeczy bez granic :- wszechswiat i glupota
ludzka.- O pierwszym mam jeszcze watpliwosci." Z bardziej
inteligentnych ludzi rodzi sie EMIGRACJA stala lub tymczasowa.
Dzieki komunikacji bajer biednych emigrantow skonczyl sie lata
temu :- dzis np jesli bankier milioner Amerykanski ma lepsza oferte
lub/i bezpiecznosc(patrz Madonna w Anglii) w Paryzu bierze rodzine i
prywatny samolot i jedzie do Francji. Dzieki technologii tez
niestety wojennej i ekologii tez niestety brudasow przemyslowych(i
nie tylko) jak np (Ras)Putin i Chiny PLANETA ZIEMIA jest nasza
jedyna prawdziwa ojczyzna.

EMAIL:- ZYCIORYS + FOTO ( moze byc tez typ paszportowe) +
TELEFON (tez grzecznosciowy) do:-

pracaitalia@yahoo.it

Na WSZELKIE pytania mozna tez zadzwonic lub - jesli ma tylko
Kaczynskiego fundusze (czyli zero) :- wystarczy email lub sms lub
krotki telefon .- MY odzwonimy .- Jakakolwiek pora + po Polsku.
Wszyskie nasze telefony sa komorkowe i otwarte 24 godz. przynajmniej
na sms jesli poza zasiegiem.

Z Polski :-

0039 3397762166

albo

0039 3891886618

W Italii:-

3397762166

albo

3891886618

NASZA STRONA W INTERNET:-
www.geocities.com/pracaitalia

P.S.
OFERUJEMY TEZ ZAWSZE WSPOLPRACE W WERBOWANIU ZAINTERESOWANYCH OSOB
opisanych JAK POWYZEJ w ogloszeniu. Oferujemy posrednikom lub
komukolwiek - ktory przedstawi osobe - 200 euro za KAZDA
kandydatke ktora przyjedzie a mamy prace dla conajmniej 50 osob
miesiecznie.



Temat: moja praca, moja ciąża - co o tym myślicie?
moja praca, moja ciąża - co o tym myślicie?
mam potwornego doła i muszę to z siebie wyrzucić.Jestem w 7 mc i dostałam
zwolnienie lekarskie.Wcześniej byłam na zwolnieniu kilka dni na samym
początku ciąży bo się przeziębiłam (jeszcze dostałam ochrzan od lekarki, bo
chciałam mimo to iść do pracy).Wtedy też poinformowałam moją szefową o ciąży -
oczywiście nie była zachwycona - dla niej pracownica w ciąży to kłopoty.Po
moim powrocie z tego krótkiego zwolnienia zrobiło się bardzo dziwnie.Zostałam
potraktowana tak, jak gdybym zatrudniła się w tej firmie tylko po to, żeby
zajść w ciążę i wykorzystać pracodawcę do granic mozliwości.Dodam, żeby nie
było wątpliwości, że pracowałam tam przed ciążą przez ponad 3 lata, w tym
czasie nigdy nie byłam na zwolnieniu, byłam bardzo cenionym pracownikiem i
ciągle zapewniano mnie jak świetnie się ze mną pracuje (oczywiście zawsze
były to pochwały werbalne, nigdy pieniężne).Moja pensja pozostała niezmienna
od momentu zatrudnienia do dzisiaj.Mam wyższe wykształcenie i w tej firmie
(niwielkiej) jestem zatrudniona jako asystent dyrektora.Tak naprawdę z
asystenturą nie ma to nic wspólnego, bo w rzeczywistości prowadzę całe biuro,
zajmuję się kadrami, rozliczam US, zus itd. Ale do rzeczy.Teraz, gdy dostałam
aktualne zwolnienie, moja szefowa zarzuciła mnie różnymi zarzutami.Nagle
okazało się, że nie potrafię rozmawiać z klientami,nie chce mi się
pracować,spóźniam się do pracy (nigdy mi się to nie zdarzyło) i wiele, wiele
innych.Byłam zszokowana i większości z tych absurdalnych pretensji nie
potrafię nawet sobie przypomnieć.Dała mi do zrozumienia, że wycięłam jej
niezły numer (chyba ciążą).Na koniec swojego monologu (nie pozwoliła mi
odeprzeć zarzutów mówiąc - nie będę z panią dyskutować)stwierdziła, że
(cytuję): "jeśli zamierza pani po zwolnieniu wrócić do pracy, chociaż nie
wiem, czy nie lepiej byłoby, żeby nie, oczekuję pracy takiej jak w
poprzednich latach" (miała pretensje, że wygladam i czuję się jakbym zaraz
miała zemdleć - a ja rzeczywiście mam duszności i wrażenie, że zaraz się
przewrócę). Na dodatek zażądała ode mnie wizyt w firmie (a ja mam zwolnienie
leżące), gdy nie będzie umiała czegoś zrobić i tego, zebym dowiedziała się
jak nalezy rozliczać teraz mnie i kwestie zusowskie.Chyba jestem kolejną
osobą, która po macierzyńskim może liczyć tylko na wypowiedzenie. wyszłam z
biura z płaczem na końcu nosa i nadal nie pojmuję tego wszystkiego.



Temat: Szef poszedl.. ufff...
Szef poszedl.. ufff...
Tak tylko sie chcialam poskarzyc..i sorry, ze nie na temat. Przechodze
koszmar z moim szefem. Jest to obecnie jedyna rzecz (jezeli tak moge nazwac
osobe szefa :)), ktora utrudnia mi proces wychodzenia z bulimii.
Od chwili przyjscia do pracy do momentu kiedy od wychodzi z biura siedze
spieta i zdenerwowana do granic wytrzymalosci. Zreszta to samo jest wieczorem
w domu bo juz mysle o kolejnym dniu pracy.
Ten facet po prostu sie na mnie wyrzywa. Caly czas mnie opieprza i czepia sie
kazdej rzeczy. Jezeli zwraca sie do mnie to tylko w celu udowodnienia jaka
beznadziejna jestem. Oczywiscie nie skarzylabym sie gdyby rzeczywiscie mial
racje, ale skrupulatnie i az do przesady wypelniam wszystkie jego polecenia.
Np. ostatni tydzien (kiedy szefa nie bylo w pracy) dal mi do wykonania cos w
rodzaju tele-marketingu. Wie jakie strasznie stresujace i trudne jest dla
mnie dzwonienie i rozmawianie o sprawach businessowych z Anglikami o
tysiacach roznych akcentow. Mialam strasznie stresujacy tydzien, ale
wykonalam kawal dobrej roboty. Co uslyszalam po jego przyjezdzie?
Nawet nie spojrzal na moja prace, za to przyczepil sie do tysiaca innych
rzeczy, ktore nawet nie mialam pojecia, ze powinnam zrobic (nigdy mi o nich
nie mowil).
Tak wiec bez opamietania wyzywa sie na mnie, chodzi tak jakby chcial rozwalic
wszystko co stoi na jego drodze, nie podoba mu sie nic co robie itd.
Wlasciwie nic mu sie nie podoba - czasami opieprza mnie za cos co sam
wykonal, albo wykonal ktos przede mnia, kiedy jeszcze nie pracowalam.
Niestety nie da mu sie wytlumaczyc, ze jestem niewinna. Nie dopuszcza mnie po
prostu do glosu.
Wiec jade caly dzien na tabletkach uspokajajacych, juz 2 tygodnie mam caly
czas biegunke (sorki) z nerwow (przez co jestem niesamowicie odwodniona i
pije po 3 litry wody dziennie), placze codziennie i juz calkowicie przestalam
wierzyc w siebie i moje mozliwosci. Wszystko to powoduje, ze rzeczywiscie
zaczynam popelniac bledy, ktore pogarszaja tylko sytuacje.
Oczywiscie najlepiej byloby gdybym zmienila prace. Ale wiecie jak trudno jest
znalezc cos dobrego w Anglii. A co jesli trafie z deszczu pod rynne? Znowu
zmienie? A jak wytlumacze potem takie czeste zmiany pracy?
Sorry, ze Was zanudzam. Nie musicie nawet odpowiadac. Tak po prostu chcialam
sie pozalic... :(

Buziaki

PS. Boze jak ja nienawidze Anglii, Londynu, Anglikow! Ja chce do mojego
kochanego Krakowa!



Temat: GQ MArketing?
Witam serdecznie!
Pierwsze moje doświadczenie z tego typu działalnością miałem kiedy to
rozpoczynałem studia, był to handel podrabiananymi dresami Adidasa. Pisząc
prace magisterską na temat rynku pracy, metod pozyskiwania pracownika,
trafiłem do GQ MARKETING...
Wszyscy myślący ludzie rozumieją jaką miałem pożywkę i przyjemność, sam wyglad
biura/recepcji swiadczy o zapewnieniu dobrego samopoczoocia;] odpowiedniej
grupy spolecznej (Skora na kanapach i VIVA na plażmie, ktora mozna potem
eksploatowac bez granic. "Pani" recepcjonistka, bez ogłady osoba w prostacki
sposob podaje reke (ma 155cm ->i]a 190 a unosi ja na wysokosc mojej brody)
potem nakazuje mi powiesic "kurtke se na wieszaku", nie odpowiedziała na
delikatny żart, że niestety nie mam kurtki bo jestem w płaszczu.
Ankieta rozwiewa wszelkie wątpliwości (jeśli jakieś sie jeszcze ma po
przeczytaniu ogłoszenia)

To co mnie poraziło to PYTANIE O WYSOKOSC DOCHODOW W POPRZEDNIEJ PRACY.

Rozmowa z Panem jest krotka i zwiezła, pyta co o nich wiesz - udajesz ze
niewiele- niech sie produkuje- zobaczymy jak wyszkolony i wyprany. Wymienione
bez zająkniecia firmy maja zrobić wrazenie, robia-> i]a nie potrafie na 1
oddechu tyle powiedziec, ale to moze dlatego ze pale;]
Pyta o ogłoszenie- co mnie skłoniło do odpowiedzi na nie- ciezkie pytanie bo
przeciez ogłoszenie nic nie zawiera (wszyscy je chyba widzieli). Ten był niezły
nawet, przyznac moosze ze wsr. tego typu firm ta nie byla najgorsza.

PROSTA SOCJOTECHNIKA, NASTAWIENIE NA ZYSK, PSEUDO ZESPOL

Przy takim przerobie ludzi zawsze wylowia kogos kto bedzie chcial dla nich
pracowac a zatem nie mozna negowac ani samej firmy (calej Cobry) ani
pracujacych dla nich ludzi.
Zauważcie, że temat na forum ciągnie sie przez ponad 2 lata . . .
taki segment rynku i taka sprzedaz istnialy i beda istniec, tak jak i ludzie
chetni do pracy w ten sposob.
Nie dziwi mnie zatem telefon przed chwila, w ktorym zostalem zaproszony na II
etap gdzie to "będę obserwował rozmowy z klientami firmy, oraz zostana
sprawdzone moje umiejętności oraz predyspozycje w praktyce, także otrzymam
wszelkie informacje odnośnie działalności firmy"

Ciekawe doświadczenie dla każdego marketingowca i socjolga - polecam!!!

Wypowiedzi ludzi zwiazanych GQ przewidywalne i typowe, przykre jedynie w swej
prostocie.

(sprostowanie: mam prace,odpowiednie dochody, to moj 2 fak)

POWODZENIA W ODNALEZIENIU PRACY DLA WSZYSTKICH
POZDRAWIAM
I]A



Temat: RbG: USA celują w dziennikarzy
RbG: USA celują w dziennikarzy
Reporterzy bez Granic oskarżają armię amerykańską o świadome celowanie w
dziennikarzy.

08/04/2003

W liście skierowanym do amerykańskiego sekretarza obrony Donalda Rumsfelda
międzynarodowa organizacja dziennikarska Reporterzy bez Granic zwróciła się
do administracji Stanów Zjednoczonych o udowodnienie, że biura telewizji Al.-
Dżazira i hotel Palestyna nie były świadomym celem ataku wojskowego 8
kwietnia 2003 roku.

„Jesteśmy skonsternowani rozmiarem amerykańskich ataków na dziennikarzy. 8
kwietnia, tylko w ciągu jednego dnia, trzech dziennikarzy zginęło na skutek
amerykańskiego ostrzału. Celowano w znane siedziby mediów: biura Al. Dżaziry
i hotel Palestyna. Zdjęcia nakręcone przez ekipę francuskiej telewizji France
3, jak też liczne zeznania dziennikarzy świadczą, że sytuacja była bardzo
spokojna a amerykański czołg nieśpiesznie celował w hotel. Przez dwie minuty
załoga poprawiała położenie lufy na linii strzału. To nie był
strzał „obronny”, jak utrzymują Amerykanie.

Zarzucamy dziś armii amerykańskiej, że świadomie i bez ostrzeżenia celowała w
dziennikarzy. Armia Stanów Zjednoczonych powinna dowieść, że nie chodziło o
akty popełnione z premedytacją, mające na celu paraliżowanie pracy
dziennikarzy w Bagdadzie.” – powiedział Robert Menard, sekretarz generalny
Reporterów bez Granic.

„ W ciągu ostatnich dni obserwujemy coraz bardziej wrogą postawę armii
amerykańskiej wobec dziennikarzy, szczególnie „nie wcielonych”. Władze Stanów
Zjednoczonych uparcie odmawiają wszelkich informacji dotyczących losu ekipy
ITN, ostrzelanej 22 marca na południu kraju pod Basrą. Notujemy skargi
licznych dziennikarzy „nie wcielonych”: są zawracani z granicy kuwejcko-
irackiej, albo w czasie wielogodzinnych przesłuchań grozi się im odebraniem
dokumentów i „deportacją” . Jedna z grup dziennikarzy „nie wcielonych” była
przez 48 godzin więziona i maltretowana przez amerykańską policję wojskową.”

W eksplozji w hotelu „Palestyna” zginął Taras Protsyuk, pracujący wcześniej w
Warszawie ukraiński operator kamery agencji Reuters. Trzech innych
dziennikarzy zostało rannych. Jose Couso, operator kamery hiszpańskiej
telewizji Telecinco, zmarł na skutek odniesionych ran.

Jeden z amerykańskich dowódców przyznał, że czołg strzelił jeden raz w hotel
Palestyna. „Czołg był celem granatników i innej broni z kierunku hotelu.
Odpowiedział jeden raz.” – powiedział generał Buford Blount, dowódca trzeciej
dywizji piechoty.



Temat: dowcipy w pracy
He he my z upierdliwoscia maniaka przyklejalismy sluchawki do telefonow tasma
klejaca. Gdy telefon zadzwonil, biedna ofiara podnosila sluchawke oczywiscie
nie mogac jej oderwac od reszty i przewaznie telefon ladowal na podlodze ku
ogromnej uciesze reszty pracownikow. (szefa nie bylo w pracy hi hi)
Albo... przymocowac piorko lub cos laskoczacego (w naszym przypadku lancuch od
choinki swiatecznej) do sluchawki.
Wiecie jakie to glupie uczucie przylozyc sobie do ucha sluchawke, spodziewajac
sie uczucia chlodnego plastiku ... a tu cie cos laskocze???
O duzo tego bylo, to tez bylo smieszne choc czasami grozilo zawalem.
Moj manager to straszny jajcarz, ale chlop nie znal granic. Jego ulubionym
zajeciem bylo straszenie pracownikow, ktorzy przychodzili po nim do biura.
Albo sie zaczail w rogu i glosno powiedzial dzien dobry osobie, ktora byla moze
dwa kroki od niego, albo wieszal kapiszony (tak to sie chyba nazywa) na
drzwiach prowadzacych do lazienki, wiec jak ktos drzwi zamykal dziekowal Bogu,
ze jest i tak w laznience, no i przeklinal, ze nie wzial ze soba zapasowej pary
majtek :). Dodam, ze zamiast na 8:30 facet zjawial sie w pracy o 7:30 bo nie
musial stac w korku wiec mial duzo czasu na obmyslanie psikusow, ale w koncu
miarka sie przebrala i postanowilismy mu sie "odwdzieczyc". Jako, ze
mieszkalam najblizej biura wypadlo na mnie. Przyszlam sobie wiec raniutko
przed nim do pracy, zostawilam wszystkie swiatla pogaszone, usiadlam na jego
fotelu i czekalam, az przyjdzie. Fotel byl odwrocony tylem do drzwi, tak, ze
jak zapalil swiatlo w swoim gabinecie nie zobaczylby mnie od razu. Przyszedl
jak zawsze o 7:30 nie spodziewajac sie niczego. Wchodzi do gabinetu, zapala
swiatlo podchodzi blizej fotela, a ja sie odwracam z calym fotelem, bardzo
glosno mowiac: dzien dobry!!! Jeszcze nigdy nie widzialam kogos tak bladego,
nie mogl nic powiedziec przez kilka minut z ledwoscia lapiac oddech. Od tego
czasu przeszly mu ochoty na takie psikusy, zaluje, ze nie mialam kapiszonow, bo
jakos szybko poszedl do toalety...



Temat: Co myslicie o neckermannie i tui ?
W ramach dawania pracy Polakom to chyba w ogole nie ma sensu siegac po katalogi biur niemieckich czy skandynawskich. Po co ? Zeby pojechac do Rewala czy Sopotu ? Bo ktos, kto leci na Krete, Majorke czy do Meksyku, chyba nie mysli, ze jest patriota, dajacym prace Polakom.

I jeszcze dwa zdania nt. Neckermanna. Bylem z tym biurem kilkanascie razy i przyznam, ze trzykrotnie zdarzyly sie wpadki.

Ja nie mam pretencji o to, co w jednym z postow napisala turysta z Wrcolawia (odnosnie hotelu z katalogu Neckermanna): "miniaturowy balkonik tuż obok następnego, bez żadnego zabezpieczenia przed wzrokiem sąsiadów, więc nie było mowy o jakiejkolwiek prywatności. Pokoje akustyczne, słychac było przesuwanie mebli przez sprzątacza obok,plus stosowne łazienkowe odgłosy.Do tego plaża zatłoczona do granic możliwości, z parasolami dla krasnoludków i rykiem muzyki techno, którą starano się przebic muzykę z sąsiadujących hoteli."

Moje trzy zdarzenia z Neckermannem skonczyly sie z reguly pomyslnie:

(1) w 4-gwiazdkowym hotelu w San Remo przydzielono mi nie taki pokoj, jak to podawal katalog; po zgloszeniu do rezydentki Neckermanna przydzielono mi WIEKSZY I LEPIEJ wyposazony pokoj, niz ten za ktory zaplacilem
(2) wakacje w Szpinderowym Mlynie - w hotelu (3*), w ktorym mielismy noclegi wysiadlo swiatlo i przeniesiono nas do 4*; nie narzekalem
(3) po powrocie z Austrii, gdzie spedzilismy 3 tygodnie (po tygodniu w kazdym hotelu) napisalem krytyczne pismo odnosie warunkow pobytu w dwoch z nich, ktore odbiegaly od opisu w katalogu (np. mozliwosci kapieli itp); otrzymalem voucher na 130 euro tytulem 'rekompensaty'.

Pewnie, ze wolalbym wakacje bez zadnych niespodzianek. I prawda jest, ze przypadek 'austraicki' nie w pelni mnie usatysfakcjonowal, ALE ...

z polskimi biurami (jak sam wiem) bywa ZNAAACZNIE gorzej. Przyklad ? Sylwester w Pradze w 3* hotelu - w 'realu' okazal sie hoelem robotniczym, a przednia zabawa odbyla sie w remizie strazackiej (choc w katalogu stalo co innego). Reakcja biura ? Zwrot 50 zl. Powaznie.



Temat: Kto planuje poczęcie VII-IX 2004?
Calla, gratulacje! Fajna by była taka niespodzianka przed rozpoczęciem starań
Dołączam się do trzymania kciuków

Justi, nie martw się, ja też od jakiegoś czasu co chwilę coś łapię... jak bym
była jakaś wybrakowana Mężu odebrał dziś swoje wyniki, żebym jutro miała je
przy sobie, jak pójdę do gina (nawet nie przypuszczałam, że jest taki
wspaniałomyślny i nie trzeba mu przypominać... wow, zaskoczył mnie dzisiaj ten
mój ślubny ) i... no tak, wpisałam te wyniki z posiewu nasienia w googla i
wyszło mi na chłopski rozum, że to gronkowiec... czyli podajmy sobie rączki ))
Moich wyników nie widziałam, ale jutro na pewno się dowiem, że mam to samo
Biedak, przeraził się dzisiaj, że to jego chłopaki mnie zarażają Nie martw
się, antybiotykami wytłuczesz wszystkie bakterie! A zresztą teraz jesteśmy już
dwie chorowite, więc raźniej

Fasolko, sorki, nie pamiętam, ale Ty jesteś z Wwy? Bo ja się spotkałam z tym
Jackiem wczoraj w Wwie - on co środę jest w stolicy, gdybyś chciała się z nim
spotkać. Zresztą to, że facet jest z Łodzi to żaden problem - dla jego firmy
każdy klient to też zysk, więc jestem pewna, że przyjedzie do Ciebie gdzie
chcesz, a poza tym ta firma Profit ma chyba biura w całej Polsce - z tego, co
widziałam na ich stronie. Nam też się wydaje zbyt piękne, ale wchodzimy w to
oboje z mężem (nawet on się przekonał, mimo że był sceptyczny do granic!). Ja
gadałam natomiast z kumpelą, która pracuje w ubezpieczeniach od lat (ale inna
firma) i ona o czymś takim nie słyszała, więc to zależy bardzo od oferty
towarzystwa. Ja mogę z ubezpieczenia z pracy dostać 1 albo 2 tysiące, ale nie
jestem ubezpieczona w pracy, chyba też dołączę Natomiast mój małżonek ma
ubezpieczenie grupowe w swojej pracy i jeszcze większą składkę niż u mnie,
natomiast w jego wersji ubezpieczenia nie ma świadczenia na urodzenie dziecka.

Pozdrawiam Was cieplutko w ten kapuśniaczek i życzę miłej nocy - szczególnie
tym starającym się

buziaki,a.




Temat: jak tu zyć?
jak tu zyć?
Nie układa sie nam w małżeństwie maz narobil wielu długów, przez swoja pracę.
wiecej do niej dokłada a zyski marne, ciagle psuje sie auto, ktore jest mu
potrzebne do pracy,Mam dosc.
Maz ma dział. gosp. paruje jako kurier w jednej z firm kurierskich.Nie ma go
cale dnie pracuje od 7-19.Zarabia 4500 na reke, z tego
zus 700zl, podatek i vat 400 komorka firmowa 200, paliwo 1500zl, olej
samch.100zl, kupienie faktur-250zl- bo jak nie kupi to trzeba wiecej zapalcic
skarbowce= 3150zl
Inne oplaty
Czynsz 380zl plus fundusz remontowy 83zl =463zl
Moja komorka abonament 150zl
Tel. stacjonarny 80zl
UPC+ Internet +meża kanaly sportowe dodatk. -on nie chce z tego zrezygnowac
183zl
Prad 249 na-3mc
gaz 50 zl na kwartal prad i gaz w przeliczeniu na oplaty w m-cu to ok. 100zl
Calosc =976zl

Zostaje nam na zycie 374zl, ja, maz i maly synek 11 m-czny. Na pieluszki i
wszystkie inne akcersoria idzie moja kuroniowka 380 zl(ale tylko do 15v
wrzesnia) ubranka kupuje moja mama.
Maz nie chce z tej pracy zrezygnowac, bo liczy ze sie cos zmieni, tzn, bedzie
mial wiecej paczek do rozwozki, ale on ju zczeka od prawie pol roku, a dlugi
rosna. Teraz mi sie przyznal ze zalega z zusem od lipca UBIEGLEGO ROKU.
splaca TEZ ODSETKI, za Urzad skarbowy, bo chcial zaoszczedzic na ksiegowej i
sam liczyl programem komp. i zle naliczyl i wyszlo mu 11 tys. ze do zaplaty,
tzn- skarbowka sie dopatrzyla bo nie doliczyla vatu. Juz prawie wszystko
spacilismy. ale on na biezaco nie chce placic, taki z niego leb zakuty,
jeszcez roku nie zamknal i nie rozliczyl sie, juz mam go dosyc.Jak dziecko.
Nie chce isc do biura, bo mowi ze sie wstydzi.
Najgorsze jest to ze z tym jego samochodem to nigdy nie wiadomo, bo jak sie
zepsuje to trzeba wywalic kase ostatnio 1200zl, od marca ub. roku od kiedy
maz ma firme wlozylismyw remont tego auta 12tyś. Kupil starego grata za 30
tys i niby po kapitalnym remoncie a tu takie hece.
Mąż cale zycie u swojej mamy jadl obiady tzn- gar zupy na 2 dni ugotowany z
jednego skrzydla z indyka, itp- wszystko oszczednie go granic bolu- ztym ze
tecie nie musieli oszczedzac na niczym, ale taka ich natura sknery, za to
jak byli u innych w goscinie to jedli za 3.
Ja gotowalam za rada mojej babci na 2 dni wiekswze ilosci np. zupa z 70 dk
biodrowki plus full wloszczyzny, moj maz zjadl mieso w 1 wieczor, to samo
tyczylo soe zeberek, czy mielonego, raz ugotowalam smaczna zupe na kosciach
od schabu to wysmial.
Musimy teraz oszczedzac, a on kupuje saobi epo 1,5kg winogron i to sam zje,
tlumaczac ze u nich w domu tylkoojciec mogl jesc do woli,a matka wydzielala
dla 2 synow.

Jak mam zyć?



Temat: Prasa - ulice lokalne, usprawnienia, sterowanie ru
Zapłacimy za parkowanie na Powiślu
Krzysztof Śmietana 2008-02-04, ostatnia aktualizacja 2008-02-05 07:57:02.0
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4898855.html
bi.gazeta.pl/im/4/4898/m4898644.jpg
Dziewięć lat od uruchomienia strefy płatnego parkowania ratusz wraca do pomysłu jej powiększenia. W połowie roku około 300 nowych parkomatów miałoby stanąć między skarpą a Wisłą, a także w innych miejscach centrum

Zarząd Dróg Miejskich kończy właśnie przygotowywać dla radnych projekt uchwały w sprawie zmiany granic strefy parkowania. Zakłada on, że za postój kierowcy zaczną płacić na Nowym Mieście, Powiślu i Solcu - tu strefa sięgnie brzegów Wisły. Za darmo nie zaparkujemy też na kilku ulicach Ochoty - parkomaty staną między pl. Starynkiewicza a ul. Raszyńską.

Urzędnicy liczą, że powiększenie płatnej strefy nieco uporządkuje chaos z parkowaniem na obrzeżach centrum. Teraz tuż przy granicy obszaru, w którym obowiązują opłaty, samochody ciasno zastawiają ulice. Kierowcy wolą parkować za darmo i przejść pewien odcinek do pracy, niż stawiać samochód w płatnej strefie. Sprawia to jednak ogromne problemy okolicznym mieszkańcom. Przyjezdni zastawiają im wyjazdy z posesji, chodniki i trawniki.

Zarząd Dróg Miejskich proponuje też, by w dwóch miejscach nieco zmniejszyć strefę płatnego parkowania. Na Mokotowie zamiast na ul. Odyńca skończy się przy Racławickiej. Na Pradze nie obejmie zaś Brzeskiej.

- Projektem uchwały o nowych granicach strefy płatnego parkowania niedługo powinna się zająć Rada Warszawy. To jednak ratusz zdecyduje o tym, kiedy dokładnie radni będą głosować nad zmianami - mówi Małgorzata Gajewska, rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich.

Mieczysław Reksnis z miejskiego biura drogownictwa i komunikacji zapowiada, że za dwa tygodnie propozycja ZDM trafi na biurko prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Przewiduje, że strefa płatnego parkowania zostanie powiększona najwcześniej za kilka miesięcy. Jeśli w ciągu kilku tygodni Rada Warszawy przyjmie uchwałę w tej sprawie, Zarząd Dróg Miejskich dopiero będzie mógł ogłosić przetarg na firmę, która dostarczy i zainstaluje parkomaty. - Potrzeba blisko 300 nowych urządzeń. Radni muszą też przyznać pieniądze na ich zakup - mówi Małgorzata Gajewska.

Nowe parkomaty powinny współpracować z istniejącym systemem, który niemal dziesięć lat temu instalowała firma Wapark. Do 2003 r. zabierała większość pieniędzy wrzuconych przez kierowców. Teraz wszystkie wpływy trafiają do kasy miasta, a ZDM wynajmuje firmę, które serwisuje urządzenia.

Krzysztof Śmietana




Temat: oglądaliście wczoraj ,,i kto tu rządzi"?
> I tak seriale, które nie mają wielkiej widowni, ale ogląda je
> grupa ludzi będących dla reklamodawców łakomym kąskiem, mają szanse wytrwania
> na antenie przez długi czas.

Z calym szacunkiem i sympatia - absolutnie nie. Wystarcza dwa przyklady: "KiT"
wytrwali na antenie 3 sezony. "Kiepscy" sa emitowani juz 9 lat, a nowe odcinki
kolejnej serii - wg. biura prasowego Polsatu - sa juz krecone.
Widz jest widz, GRP jest GRP. TVN moze sobie bullshitowac, ze maja wysoka
widownie wsrod ludzi mlodych mieszkajacych w miastach i opowiadac glodne
kawalki, ze to jest ukochana publicznosc reklamodawcow. Guzik prawda. Ile reklam
Jaguarow i Rolexow widzialas ostatnio w TV? A ile reklam proszkow do prania i
plynow do czyszczenia sraczy? Jeszcze raz: TVN sadzi bzdety, a inne media - a za
nimi ich czytelnicy - chetnie te bzdety powtarzaja. Ale co ma mowic ta bidna
stacja? W swoim ostatnim komunikacie dot. widowni programow TVN - wobec
przegrania walki z Polsatem w marcu - nawet posunal sie do tego, ze ... zsumowal
udzialy w rynku swoich programow (sic !!!), porownal z suma udzialow z zeszlego
roku i ... oglosil sukces, bo im sie SHR% zwiekszyl o 0.24% !!! Przeciez to sa
jakies jaja. Ale zaden dziennikarz o tym nie napisze, bo: po pierwsze - nie
znaja sie na tym; po drugie - nie znaja sie na niczym.

> Ale nie będziemy chyba seriali oceniać po oglądalności?

My - jako widzowie - nie. Ale jesli nie beda mialy ogladalnosci, to my dlugo ich
widzami nie bedziemy.

> po co komu kopia, jak można mieć oryginał.

Hm, chetnie obejrze Tony'ego Danze, mlodego Micheala J. Foxa (szkoda faceta),
czy Fran Drescher, ale rownie - albo nawet chetniej - obejrze Linde, Dygant,
Foremke, czy Zaka. A jak do tego polskie dialogi napisane sa - jak w przypadku
'I kto tu rzadz' - z polotem, to jest to czysta przyjemnosc. I nie przeszkadza
mi swiadomosc, ze to remake.

Inna rzecz, ze Niania, One day at a Time, czy WTB to sitcomuy, ktore mozna
adaptowac do polskich warunkow. Nie wyobrazam sobie jednak - z roznych powodow -
"The Office", "Family Ties", "Will and Grace", czy "Arrested Developments" w
polskich realiach. Ale wyobraznia producentow nie zna granic, wiec moze
zobaczymy 'Biuro - polskie miejsce pracy" w ktorejs telewizji?



Temat: <prasa>rozmowa z kurierem
<prasa>rozmowa z kurierem
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,3129339.html?nltxx=1077927&nltdt=2006-01-25-04-05

Karol Kobos: Jak w ogóle można wsiąść na rower w taką pogodę?

BLA, kurier z firmy Kaspio: Trzeba się strasznie grubo ubrać i mieć dużo
zaparcia.

Co masz na sobie?

- Dwie czapki, daszek i kaptur, rowerową koszulkę z krótkim rękawem, drugą z
długim, na to T-shirt, bluzę, podpinkę od zimowej kurtki i kurtkę z
goreteksu. Krótkie rowerowe spodenki, długie rowerowe spodnie z szelkami,
krótkie bojówki i długie wojskowe spodnie z goreteksu. Na nogach zimowe buty
rowerowe i nieprzemakalne skarpety. Na rękach rękawiczki, a na twarzy szalik.

I da się w tym wszystkim jeździć.

- Nie jest zbyt wygodnie i mało widać.

A jest ciepło?

- Tak, nawet się pocę. Tylko z oczami mam kłopot. W okularach nie jeżdżę, bo
parują, a bez nich łzy, które wciąż lecą z zimna, zamarzają na rzęsach. Można
zamknąć oko i już nie otworzyć. A oddycham przez szalik, który zaraz robi się
mokry i zamarza. Wiszą na nim sople.

A co jest gorsze - upał czy mróz?

- Chyba mróz. Latem odpoczniesz w cieniu, napijesz się wody, wejdziesz do
klimatyzowanego biura i jest lepiej, a zimą się tak szybko nie rozgrzejesz.
Temperatura jest mordercza, ale przynajmniej nie pada śnieg. Wtedy jest
niebezpiecznie. Ja miałem tej zimy dwa poważne upadki. Raz potłukłem łokieć,
a kiedy indziej poślizgnąłem się na torach i uderzyłem głową.

A sprzęt jak to wytrzymuje?

- Słabo. Sól i śnieg niszczą łożyska, trzeba je wymieniać kilka razy w ciągu
zimy.

Dużo macie zleceń w taką pogodę?

- To jest klątwa kuriera - im gorsza pogoda, tym więcej pracy. W zeszłym
tygodniu, jak już było zimno, miałem kryzys. Wziąłem tyle przesyłek, że nie
wiedziałem, gdzie mam jechać, i po prostu chciało mi się płakać. Drugi trudny
moment miałem w poniedziałek, bo za lekko się ubrałem.

A jak reagują ludzie, gdy docieracie do biura?

- Dopiero jak widzą nas w drzwiach, to sobie przypominają, że jest taka
pogoda, i dziwią, że jeździmy na rowerach. A co, mamy chodzić pieszo?
Niektórzy proponują herbatę, ale częściej słyszymy złośliwe uwagi o wariatach
na rowerach.

I nie masz tego wszystkiego dość?

- Średnio raz w miesiącu mam ochotę to rzucić, ale kocham jeździć na rowerze
i to, że mogę przy okazji trochę zarobić, jest fantastyczne. A taką pogodę
traktuję jak wyzywanie i do granic możliwości jest jeszcze daleko.




Temat: aktywiści SLD , boją się dziennikarzy !!!
aktywiści SLD , boją się dziennikarzy !!!
SLD ,szukajac intratnych stanowisk dla swoich aktywistów, stworzyło twór o
nazwie Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry, aby za bardzo się tym tworem nie
interesowano,dyrekcję Parku umiejscowiono w Gryfinie tym bardziej ,że wysoki
funkcjonariusz szczecińskiej SLD p. Długoborski ,był w tym czasie
burmistrzem tego miasta. Na stanowisko dyrektora powołano jego bliską znajomą
p. Blandynę Migdalską. Zakupiono dla Parku terenowe samochody b.dobrej
klasy ,wyposażono biura na poziomie zachodniej Europy, obdarowano wysokimi
poborami. Jednak po pójściu w posły do Warszawy p. Długoborskiego, zawistni
mieszkańcy Gryfina zaczeli bliżej przypatrywać się działalnosci dyrekcji
Parku, tym bardziej że to desant szczeciński. Szalę goryczy przelała się, gdy
p.Migdalska przyczyniła się do zablokowania funduszy UE na remont dwóch
gryfińskich mostów i drogi łączcych miasto z Niemieckim Mescherinem. Podczas
spotkań z delegacją państw zachodnich wbrew zabiegom władz gminy,jako jedyna
przeciwstawiała się w otwarciu przejścia granicznego.Zwiedzających Międzyodrze
przedstawicieli UE przywitał brud i dzikie wysypiska śmieci. Oczywiście p.
dyrektor zwaliła winę za ten stan na władze Gryfina chociaż to ona właśnie
odpowiedzialna jest za porządek na tym terenie. Gdy Tomasz Miler red.naczelny
miejscowej gazety 7 Dni Gryfina postanowił bliżej przyjrzeć się działalności
Parku i jej zarządowi, pani dyrektor nagle zachorowała. Jednak wstrętny pismak
nie dawał za wygraną, kiedy p.Blandyna M. myślała, ze sprawa ucichła i
wróciła do pracy, ten znowu zaatakował prosząc o wywiad. Tego juz było za
wiele, poruszona do granic p.dyrektor, odmówiła wywiadu z dziennikarzem
motywujac to nagonką mieszkańców na jej osobę.Wymieniona czuje się bezkarna
bo nie podlega tutejszej władzy. Wszystkim wiadomo,że SLD-owski wojewoda może
w każdej chwili przenieść dyrekcję Parku do innego miasta,no i kto podskoczy.
Wiadomo, ze z budzetu państwa na działalność Parku idą bardzo duże pieniądze,
które rozliczane są przez swoich ludzi. Fundsze przekazane na działalność
Parku z UE, mogłyby doprowadzić do niezależnej kontroli ze strony Unii, a
tego nikt z SLD raczej nie chce.Czy ktoś w Szczecinie słyszał coś ciekawego o
tej pani o dziwnym imieniu Blandyna ? Interesuje mnie również czy dyrektor
było nie było państwowej jednostki organizacyjnej, może odmówić udzielenia
informacji o jej działalności i zgodnym z przeznaczeniem wykorzystaniu
budżetowych pieniedzy. Zastanawia mnie również czy p.Migdalska posiada
wykształcenie zgodne z potrzebami zajmowanego stanowiska czy tylko jest
fachowcem partyjnym z mocnymi układami.




Temat: W. JARUZELSKI
Mam dokladnie takie same poglady jak i ty-w czasie stanu wojennego zgrzytalem
zebami i szykowalem konopny powroz na "komuchow" takoz wybieralem latarnie,na
ktorych mieli wisiec!Oczy otworzyly mi sie po 1990 roku,kiedy zobaczylem do
czego doprowadzaja powoli Polske "patrioci i prawdziwi Polacy" pokroju
Walesy,Geremka>Balcerowicza i im podobni z kosciolem katolickim na czele,w tym
miejscu nawet miesem nie warto rzucac-przydalby sie nam Feliks Edmundowicz
Dzierzynski aby rozprawic sie z tym towarzystwem raz i skutecznie.

W roku 2000 po utracie zródel utrzymania i przez zle warunki ekonomiczne 568
osób popelnilo w Polsce samobójstwo (dane KGP). Zjawisko to od dawna znane jest
np. w Japonii, gdzie istnieje szczególny etos pracy.

Powyzszy cytat nie jest moim wymyslem ,pochodzi z odpowiedzialnego zrodla-jak
z niego wynika chociaz pod tym wzgledem dorownalismy Japonii,co Walesa
obiecywal juz w 1980r(nie powiedzial jednak pod jakim wzgledem zrobi z Polski
druga Japonie)
Wiele sie bajdurzy o brutalnosci wojska i milicji podczas stanu
wojennego,przytacza sie liczbe ofiar i temu podobne dyrdymaly

Wojsko musi wzbudzic stanowczoscia szacunek, a bezwzglednoscia - postrach.
Jakiekolwiek wahanie nie moze miec miejsca; nie wolno nigdy stosowac
pólsrodków; tylko stanowczosc i bezwzglednosc, posuniete do ostatecznych
granic, pozwola opanowac polozenie i przywrócic uprzedni stan rzeczy... Pod
zadnym pozorem nie mozna stosowac slepych naboi, lub strzelac w góre".

to znowu nie jest dyrektywa Biura Politycznego PZPR ani tym bardziej WRONy-
slowa powyzsze sa autorstwa opiewanego bohatera polskiego,ktorego imieniem
nazywa sie ulice,place,szkoly-pochodza one spod piora pplk.dypl. Stefana Grota-
Roweckiego.Mozna byc tylko wdziecznym Generalowi,ze nie zastosowal sie do
dyrektyw "prawdziwego polskiego patrioty"-nie trudno bowiem wyobrazic sobie
skutki,gdyby probowal wcielic w czyn zalecenia wojennego bohatera .
a tak moim zdaniem najwiecej nienawisci do Generala czuja szczeniaki,ktore
stan wojenny znaja z opowiadan "napitego" wujka.a nie z wlasnych doswiadczen.




Temat: www.geocities.com/pracaitalia- zna ktoś??
mysza_lbn napisała:

> Piszę z zapytaniem czy ktoś słyszał coś lub sam miał do czynienia
z
> tą firmą?? Natknęłam się na negatywną opinię ale chcę potwierdzic
> czy to prawda czy może 1razowy przypadek.... Będę wdzięczna za
opinie

Wlasnie pisze wielki bandyta PRACAITALIA:-

1.Mamy ten SAM NUMER TELEFONU KOMORKOWEJ OD PONAD 10 LAT! Jak idioci
szukajacy prace opieraja sie na STACJONARNYCH jako powaznosc kontro
komorki niech dzwonia do Leppera lub Jaruzelskiego - takie honorowe
gnojki tez maja stacjonarne i napewno im znajda dobre zawody np
rozdawanie obiadow za kratami.

2.Anonimowy szczur chyba kuzyn powyzszej "myszy" radzi o unikaniu
nas bo jestesmy "dzicy" z komorkami .Biedny debil chyba pomylil zoo
lub wioche gdzie sie urodzil z rzeczywistoscia:- od tych samych 10
ponad lat zalatwiamy Polkom prace w Italii :- Polkom ktore razem
milionami innych Polek wszedzie utrzymuja pracami domowymi pol
Polski razem niestety i prawdopodobnie takie szczochy-paranoje
jak "mysza" i szczur-radca.

Proponujemy PRACE STALE oraz TYMCZASOWE w ITALII jako PRACOWNICE
DOMOWE PRZY RODZINACH,DZIECIACH,STARSZYCH.
MOZLIWOSCI TEZ:- w hotelach i restauracjach oraz w innych zawodach
np PIELEGNIARKI.

Kwaterunek + PELNE utrzymanie + placa minimum(mniejsze odmawiamy) :-
800 euro miesiecznie. Wiek:- 18 do 55 i starsze pod warunkiem ze
ZDROWE.Wykluczone.- alkohol + tyton (tylko zewnatrz pomieszczen z
rzadkimi wyjatkami).

ZBEDNY-NIEPOTRZEBNY :- Italiano(jezyk). NIEZBEDNE-POTRZEBNE:-
rzetelnosc + odpornosc + sympatia + uczciwosc.Termin najlepszy:- 1
rok i dluzej z przerwami-wakacji do uzgodnienia z
pracodawca.Mozliwosc prac tymczasowych (studentki,itd) chociaz
wiekszosc pracodawcow woli na dlugi okres.Mozliwosc postepu-zmiany
finansowej (wiecej euro)+ pracy (tez do biurowej ) z postepem
osobistym i znajomosci Wloskiego.

Biura pracy prywatne + panstwowe + indiwidualni posrednicy = mile
widziane.

OFERTY ZAWSZE AKTUALNE.

Jest ironia swiatowa ze w biedniejszych krajach jest BRAK PRACY a w
bogatszych BRAK LUDZI DO PRACY bo tubylcy po prostu majac $ nie
chca pracowac w pewnych zawodach lub wogole. Tak jak twierdzil
Einstein:- "Sa dwie rzeczy bez granic :- wszechswiat i glupota
ludzka.- O pierwszym mam jeszcze watpliwosci." Z bardziej
inteligentnych ludzi rodzi sie EMIGRACJA stala lub tymczasowa.
Dzieki komunikacji bajer biednych emigrantow skonczyl sie lata
temu :- dzis np jesli bankier milioner Amerykanski ma lepsza oferte
lub/i bezpiecznosc(patrz Madonna w Anglii) w Paryzu bierze rodzine i
prywatny samolot i jedzie do Francji. Dzieki technologii tez
niestety wojennej i ekologii tez niestety brudasow przemyslowych(i
nie tylko) jak np (Ras)Putin i Chiny PLANETA ZIEMIA jest nasza
jedyna prawdziwa ojczyzna.

EMAIL:- ZYCIORYS + FOTO ( moze byc tez typ paszportowe) +
TELEFON (tez grzecznosciowy) do:-

pracaitalia@yahoo.it

Na WSZELKIE pytania mozna tez zadzwonic lub - jesli ma tylko
Kaczynskiego fundusze (czyli zero) :- wystarczy email lub sms lub
krotki telefon .- MY odzwonimy .- Jakakolwiek pora + po Polsku.
Wszyskie nasze telefony sa komorkowe i otwarte 24 godz. przynajmniej
na sms jesli poza zasiegiem.

Z Polski :-

0039 3397762166

albo

0039 3891886618

W Italii:-

3397762166

albo

3891886618

NASZA STRONA W INTERNET:-
www.geocities.com/pracaitalia

P.S.
OFERUJEMY TEZ ZAWSZE WSPOLPRACE W WERBOWANIU ZAINTERESOWANYCH OSOB
opisanych JAK POWYZEJ w ogloszeniu. Oferujemy posrednikom lub
komukolwiek - ktory przedstawi osobe - 200 euro za KAZDA
kandydatke ktora przyjedzie a mamy prace dla conajmniej 50 osob
miesiecznie.



Temat: Powiatowe lotnisko dla tanich linii?
Powiatowe lotnisko dla tanich linii?
Dla zainteresowanych ciekawy tekst z Wieści Podwarszawskich. Czyżbyśmy mieli
szansę na lotnisko dla "tanich linii" w naszem powiecie?

www.wiesci.wolomin.com/wiesci/?f=xml/200340.xml&p=2
(...) wśród samorządowców pojawia się ostatnio temat budowy na terenie
powiatu portu lotniczego. Inicjatywa o tyle na czasie, że właśnie teraz
władze nie tylko województwa, ale i kraju dyskutują, gdzie ma powstać tego
typu obiekt. Zapchany do granic, bez możliwości rozbudowy, terminal Okęcie
nie chce i nie jest w stanie przyjąć dodatkowych samolotów. A te już niebawem
mają pojawić się nad polskim niebem. Mowa tu o tanich liniach lotniczych,
które już weszły na krajowy rynek (lotnisko krakowskie), a których ekspansja
będzie coraz większa.
Czasu na podjęcie ostatecznej decyzji jest jak na lekarstwo. Jak zapewniają
przedstawiciele zainteresowanych ministerstw pierwsze decyzje mają zapaść już
w połowie listopada. Najlepsza jest lokalizacja w pobliżu Warszawy w
odległości do 50 kilometrów z dobrze rozwiniętą siecią dróg i dojazdów dla
przyszłych pasażerów i pracowników. Te argumenty głównie będą brane pod
uwagę.
Wedle zapewnień sekretarza powiatu, inicjatywa i pomysł zrodził się w głowie
starosty w trakcie urlopu. Przeczytał krótką wzmiankę w jakiejś lokalnej
gazecie na temat oferty ze Skierniewic i zaczął się nad sprawą zastanawiać.
Po przyjeździe do pracy, 28 lipca tego roku, przestawiając wizję rozwoju
powiatu, wskazał ten pomysł. Doskonałą szansą rozwoju przy wzrastającym
bezrobociu, słabości gleb wskazanego terenu, czy niskie zagęszczenia
gospodarstw rolnych to wszystko, co spowodować może szybką budowę na tym
terenie. Zarząd jednomyślnie upoważnił starostę do działań w tym kierunku i
przygotowanie opracowania, które zachęciłoby dyrekcję Portów Lotniczych do
zainteresowania się wspomnianą koncepcją. Wskazany przez starostę obszar,
jego dokładne położenie, jest ściśle chronione tajemnicą. Domyślać się jednak
można, iż będzie to olbrzymia działka zajmująca obszar gmin Klembów,
Dąbrówka. Mówiąc dokładniej, teren wokół byłej radiostacji w pobliżu Woli
Rasztowskiej.
Inicjatywa starosty zainteresowała pracowników Biura Planowania Rozwoju
Warszawy i Portów Lotniczych. W ostatnich dniach, po nawiązaniu kontaktu z
pracownikami Biura Studiów i Projektów Lotniczych i wskazaniu kilku
lokalizacji budowy terminalu, ci ostatni wydali decyzję wspierającą jedną z
nich.
Analiza pracy biura trafiła w ręce starosty przed ostatnią sesją, o czym sam
zakomunikował. Wobec powyższego ustalono pewien grafik prac, które należy
wykonać jak najszybciej. Spotkania z burmistrzami gmin powiatu i
ujednolicenie stanowiska wspierającego tę inicjatywę. Konferencja prasowa
mająca za zadanie większe zainteresowanie problematyką mieszkańców powiatu.
Nie jest sprawą najważniejszą, kto jako pierwszy wymyślił temat.
Najważniejsze, by udało się pomysł wcielić w życie. Już teraz możemy
spodziewać się intensyfikacji prac i oby one zakończyły się pełnym sukcesem.
Ten ma wielu ojców. Jego pełna realizacja zaspokoić może potrzeby wielu
matek, dając im pracę i szansę na rozwój gospodarstw domowych. Lotnisko to
nie tylko betonowa płyta, ale infrastruktura z barami, stacjami benzynowymi,
hotelami, czy zapleczem gastronomicznym.
Marek Chrzanowski




Temat: Słów kilka na temat promocji Opola
Słów kilka na temat promocji Opola
Wiele sie ostatnio mómi na temat promocji Opola, są jakieś plany, jest milion
zeta do wywalenia, tylko jakoś brakuje konkretów.
Hasło promocyjne "Miasto bez granic" brzmi trochę dziwnie, szczególnie jak
się otworzy gazetę w poniedziałek i przejrzy oferty pracy za granicą. Co
chwila powstają jakieś nowe biura, które oferują wyjazdy zarobkowe.
Faktycznie.
Granic brak, można wyjechać.

Nie mam bladego pojęcia, co symbolizuje logo. Ok, wieża to wiadomo, ale ten
bębenek? Może nawiązanie do Międzynarodowego Festiwalu Perkusyjnego?

Po pierwsze, Opole ładne jest, ale nie jest miastem, które ściągnie fanatyków
zabytków. A nawet jak się ktoś znajdzie, to z racji wielkości miasta,
obejdzie je w jeden dzień i nawet w hotelu za nocleg nie zapłaci, bo bo co
będzie robił na drugi dzień?

Chciałbym się zapytać te mądre głowy, co to siedzą w biurze prawie na wieży
Ratusza, dlaczego nikt nie wpadł na pomysł, że Opole może być reklamowane
przez wydarzenia kulturalne i rozrywkowe, które się w nim odbywają?

Mamy między innymi:
Opolskie Lamy - Festiwal filmów off'owych i amatorskich
Czas Teatru
Konfrontacje Teatralne
Międzynarodowy Festiwal Perkusyjny
Jazz Rock Meeting
Mażoretki
Piastonalia
Kulturalia
Międzynarodowy Dzień Studenta itp...

Może lepiej będzie przeznaczyć te środki i w czasie tych imprez powieśić
billboardy w innych miastach, że akurat teraz w Opolu coś się dzieje?
A może dofinansować solidnie organizatorów pod kontem właśnie promocji i
reklamy? Chyba lepiej jest reklamować coś, niż nic. Bo reklama w stylu "Opole
fajne jest" jest tak samo przekonywująca jak stara reklama Daewoo Polska -
"Stać Cię na więcej".

Może by tak zebrać grupę ludzi, którzy sami będą obdzwaniać organizatorów
wymienionych imprez, jak i innych z propozycją współpracy, pomocy i
dofinansowania?
"Panie x, Pan wyszedł z ciekawą inicjatywą kulturalną, my widzimy w tym
zdecydowany plus dla miasta i element promocyjny, dlatego też postanowiliśmy
Pana wesprzeć w organizacji i wypromowaniu danej imprezy."

Grupa taka mogłaby działać "pomiędzy" działem promocji, działem kultury i tym
działem związanym z funduszami europejskimi (nie pamiętam jak się nazywa
dokładnie). Jej głównym celem byłaby właśnie pomoc wszystkim, którzy próbóją
coś zorganizować, ale po wczśniejszej ocenie danego przedsięwzięcia. Nie
zawsze musi chodzić o pomoc finansową i rozdawnictwo pieniędzy. Może to być
na przykład pomoc w pisaniu wniosków o dofinansowanie z Unii, może z innych
źródeł.
Pole do działania jest.
Nie mogłaby to być grupa stworzona z różnych "spadochroniarzy", którzy
wylecieli z innej roboty i brakuje im 3 lata do emerytury.
To miałaby być grupa stworzona z ludzi aktywnych, młodych duchem,
niekoniecznie wiekiem, kreatywnych i pomysłowych. Nie musieliby oni znać
wszystkich zawiłości prawnych i formalnych związanych z danym
przedsięwzięciem, od tego są urzędnicy. Wystarczyłoby, że wiedzieliby gdzie
co można zorganizować, co musi być zapewnione, co wolno, czego nie. Jakie są
potrzebne pozwolenia, gdzie je zdobyć, z kim rozmawiać, kto podejmuje
decyzje, kto wydaje zezwolenia, jak przygotować reklamę i mieście i poza
nim... itp, itd...

Niech się obudzą ci, którzy myślą, że najlepszą promocją Opola jest festiwal.
Może być, ale niech się coś dzieje przez kilka przedfestiwalowych dni.
Festiwal to nie tylko Amfiteatr, można coś zrobić poza nim, tylko trzeba
pomyśleć.

Ile zapłacono tej firmie z Wrocka, która przygotowała tą "kampanię reklamową"?



Temat: Aladin, Big Blue, El Greco, Ving i Itaka, Cyprio
Stary, widac ,ze masz sporo kompleksow i probujesz odreagowac je na Grekach.
Tutaj nie ma burdelu jak piszesz. Balaganowi sa winni polscy touroperatorzy.
Regularnie czytuje forum , rzadko zabieram glos ,ale czytajac takie bzdury
otwiera mi sie noz w kieszeni. Od kilku lat pracuje jako rezydent i przewodnik
w pieknej Helladzie.
Tegoroczny sezon nalezy do najgorszych. Turystow w Grecji mozna szukac ze
swieca. Kurorty sa jeszcze puste. Na wykopaliskach archeologicznych i w
klasztorach nie ma ruchu. Przez co mamy idealne warunki pracy. Ale chcialbym
napisac kilka przemyslen na temat polskiej turystyki.
1.Konkurencja jaka istnieje na rynku polskim jest ogromna. W wielu przypadkach
nielogiczna. Taniosc ofert jest nieprawdopodobna. Placac za tygodniowe wczasy
samolotem 1000 PLN nie moge sobie wyobrazic za co placi klient. Ledwo pokrywa
to koszt samolotu ,oplat lotniskowych i ewentualnego transferu. Kto placi za
hotel? Jak niskie ceny moze wynegocjowac polski kontrahent u greckiego
hotelarza? Przeciez tutaj robia tez niezle interesy Niemcy, Francuzi,
Holendrzy, Hiszpanie, Amerykanie itp.Kontraktuja hotele, ktore sa rowniez w
polskich katalogach. I co, Polacy wyrywaja je o wiele, wiele taniej? Uwazasz,
ze Grecy sami sobie zaloza stryczek na szyje. Sa polskie biura podrozy, ktore
funkcjonuja jako swietne pralnie pieniedzy.
2.Podstawowym problemem sa rozpieszczeni klienci biur podrozy. Dlaczego? Tylko
w Polsce pojawia sie w marcu klient , ktory prosi o oferte last minut na
sierpien albo chce poleciec na last minute ( wierzy ,ze istnieje taka
destynacja). Na zachodzie wiekszosc ofert sprzedaje sie do konca marca. W
Polsce sprzedaz rusza dopiero w maju. O tej porze wiekszosc hoteli, od trzech
gwiazdek w gore, ma gotowe plany rezerwacji. W momencie , kiedy przychodza
bookingi z Polski to swietnie zapycha sie nimi dziury. W Grecji turystyka jest
naprawde zorganizowana i nikt nie chce olewac sobie klientow. To w polskich
biurach mowia klientowi, to co chce on uslyszec,aby sprzedac oferte i potem
uzera sie z nim rezydent. Sprzedawcy nie czytaja w ogole katalogow z
ofertami.Zreszta niewiele biur przywiazuje wage do rzetelnego opisu bazy.Polacy
nie maja jeszcze doswiadczenia jak kupic dobrze hotel, uslugi i jak zrobic
dobry program.
3. Polscy kontrahenci i turysci maja dziwna zasade ,ze najpierw patrza na
cene,a potem na jakosc swiadczonych uslug. Na miejscu zdaja sobie sprawe ,ze
dali sie naciagnac. Ale coz, madry Polak po szkodzie.
4. W tym roku w Polsce bedzie sporo bankructw. Bedzie z tego kilka czolowek w
prasie. Idealny temat na sezon ogorkowy. Nie podam nazwy zadnego biura.
Kilka srednich biur jest naprawde dobrych. Maja dobrana, sprawdzona baze,
rzetelna informacje, dobry serwis. Ale co zrobic , kiedy oferta nie sprzedaje
sie, bo jakis wariat ten sam hotel sprzedaje za pol ceny tylko po to ,aby
zabrac klienta. Wtedy redukuje sie plany, odwoluje miejsca w samolotach, usuwa
sie z oferty poszczegolne hotele. Kazdy kombinuje, aby jak najmniej stracic.
5. Tym samym, za jakies dwa lata nie bedzie na rynku zadnego polskiego biura
podrozy. Po prostu wykoncza sie one nawzajem. Ewentualnie podziela los Scan
Holiday i wykupi ich jakis miedzynarodowy gigant. Spoko, ja nawet sie ciesze,
bo to podniesie jakosc uslug.
6.Tegoroczny sezon nalezy do najciezszych. Kombinuja wszyscy jak moga. Nie ma
polskiego biura , ktore by nie wisialo kasy greckim kontrahentom. Cala nadzieja
w tym na ile cierpliwy bedzie Grek. Niepokoj z ich strony jest ogromny,, bo
wiadomo ,ze polska gospodarka nie jest w najlepszej formie. Co chwile slysze,ze
jakis hotel zrywa wspolprace z polskim biurem. Norma sa juz falszywe przelewy
bankowe. Sytuacja jest napieta do granic mozliwosci.
Konczac te pesymistyczna opowiesc, prosze uwierzcie mi ,ze sa jeszcze biura, z
ktorymi mozna smialo jezdzic. Po prostu studiujcie uwaznie katalogi, pytajcie
znajomych pilotow i nie patrzacie na niska cene. Wakacje kosztuja!!! Ktos , kto
lubi ryzyko niech podrozuje z tanimi biurami, ale potem niech nie dziwi sie ,ze
moze wyladowac w hotelu kilkusetgwiazdkowym z naturalna klima, czyli na plazy.
Zapraszam do Grecji. W tym roku nie ma masowki i warunki odpoczynku, zwiedzania
sa idealne.




Temat: kozioł ofiarny w pracy - czemu nim zawsze zostaję?
Witam,
dziękuję Wam za interesujące posty! Gdybym to wszystko wiedziała parę lat
wcześniej, może moja ścieżka zawodowa potoczyłaby się inaczej..

Zaczynam sobie uświadamiać, że postawiłam na złego konia. Praca w prywatnych
firmach.. To nie jest rozwiązanie dla osoby płci żeńskiej bez znajomości.. Co
po przekroczeniu 30- tki lub później.. Ivo napisała : "(.. ) firma padła, więc
zaczęłam wszystko od nowa..". No, właśnie. Można być dobrym, normalnym
pracownikiem/człowiekiem, ale trafi się w pewnym momencie pracy na niewłaściwą
firmę, siedlisko mobbingu, szefa - oszołoma, czy wreszcie nieodpowiedni moment,
np. "reorganizację", w efekcie - powinie się noga, człowiek wypada z "toru" i..
nieszczęście gotowe. Cały dorobek, mozolne wspinanie się w jakimś miejscu
pracy, zostaje "wyzerowane". TRZEBA ZACZĄĆ OD NOWA.

Czy jestem skazana na łut szczęścia albo przypadek? Nie chcę oddawać mojego
losu zawodowego w ręce jakiegoś "szefa", "odgadywać życzenia kierownictwa",
poświęcać się w nadziei na uznanie...Podoba mi się pomysł Władka - "autoawans"
poprzez zmianę stanowiska na lepsze.. ( można jeszcze zobaczyć minę szefa,
któremu wręczyliśmy wypowiedzenie, a który nas wcześniej nie doceniał;))) )
Moja droga zawodowa też się tak toczy, ale nie ma w tym gładkości,błysku.
Zbieram na razie baty, idzie jak po grudzie, choć jestem coraz lepsza. Jak
długo jeszcze? O tym,że jestem w porządku, świadczy sposób, w jaki pracodawcy
się ze mną rozstawali - w pierwszym miejscu szef wyraźnie nie miał sumienia
wręczyć mi wypowiedzenia, podobnie w drugim - uciekał przede mną po całym
biurze ( sic! ), gdy chciałam mu podziękować za współpracę, nie patrzył w oczy
( ludzie z biura mieli ubaw - zaufana osoba mi opowiedziała, co się działo po
moim wyjściu.. ).

Wiem, co to asertywność. Teoria jest mi znana. W praktyce - nie jest łatwo.
Wiele zależy od szczęścia - na jakie się dostanie stanowisko i jaki zakres
obowiązków się otrzyma. Miejsce, w którym pracowałam, było specyficzne.
Przychodziły młode osóbki, bez doświadczenia, otrzymywały na wejściu stanowiska
np. specjalista ds. produkcji, specjalista ds. jakości, itd. I do tego zakres
obowiązków, zajmujący 2 strony A4. Szkolenia, atrakcyjne wyjazdy służbowe. Woda
sodowa do głowy, pycha, duma. Ciężko było być asertywnym w konfrontacji z
tak "wyposażonymi" od pierwszego miesiąca pracy nowymi pracownikami, jeśli
dołoży się do tego jeszcze filozofię pracy w tym miejscu : " Uśmiech ponad
wszystko. Skromność i asceza do granic możliwości - tzn. nie prosić o nic,
cieszyć się z tego, co jest, nie pytać, czy liczne nadgodziny zostaną
zaplłacone. Bo jak się nie podoba... No, jasne?". Nie chcę upraszczać sprawy
mówieniem, że tak jest, jak ktoś nie ma pleców. Czasem się udaje komuś naprawdę
z zewnątrz.

Proszę o kolejne posty. Pozdrawiam.




Temat: ONZ wznawia pracę w Strefie Gazy. Kolejna tura ...
ONZ wznawia pracę w Strefie Gazy. Kolejna tura ...

ONZ wznawia pracę w Strefie Gazy. Kolejna tura negocjacji rozejmowych w Kairze
Tomasz Bielecki, Jerozolima
2009-01-10, ostatnia aktualizacja 2009-01-10 11:18

UNRWA, czyli największa agenda ONZ w Strefie Gazy, ma dziś wznowić swe prace w
Strefie Gazy, które zawiesiła w czwartek po incydencie z ostrzałem jej konwoju
przez wojsko Izraela.
Zobacz powiekszenie
Fot. AMIR COHEN REUTERS
Izraelski snajper na swojej pozycji w okolicach Strefy Gazy
ZOBACZ TAKŻE

* Izrael i Hamas odrzucają apel Rady Bezpieczeństwa ONZ o natychmiastowe
przerwanie ognia (10-01-09, 01:00)
* Terror Hamasu i stan umysłowy TK (09-01-09, 12:26)

UNRWA rozdaje Palestyńczykom większą część żywności oraz innej pomocy
humanitarnej, która trafia do miasta Gaza podczas codziennych trzygodzinnych -
respektowanych przez Izrael i Hamas - przerw w walkach. Choć po zawieszeniu
jej działań, dystrybucją żywności zajmowały się inne agendy ONZ oraz
instytucje izraelskie i międzynarodowe, to UNRWA dysponuje najlepszą siecią
dystrybucji w Gazie i najlepiej porozumiewa się z lokalnymi władzami
kontrolowanymi przez Hamas.

Reklamy google

* Apartament Egipt
Luksusowe apartamenty od 82 565zł Nowy hit inwetycyjny - Egipt
propertymarkets.pl
* Umowy dla każdego
Kupno-sprzedaż, darowizna, najem Leasing, pożyczka, praca, komis
umowy.wieszjak.pl
* Wzór Umowy
Internetowa Księgowa dla Twojej firmy. Sprawdź, co Ci zaoferuje!
www.iFirma.pl

UNRWA tłumaczy, że otrzymała od Izraela gwarancje bezpieczeństwa i dlatego
zdecydowała wrócić do pracy, choć jej decyzja to także efekt nacisków centrali
ONZ oraz zachodnich darczyńców. Część z nich podejrzewała, że celem deklaracji
UNRWA o całkowitej niemożności prowadzenia działań humanitarnych w Strefie
Gazy było wzmocnienie oskarżeń o "zbrodnie wojenne", które miałby popełniać
Izrael podczas wojny w Strefie Gazy.

Egipcjanie patronują dziś kolejnej turze negocjacji rozejmowych w Kairze. W
piątek wieczorem do Egiptu przyjechała dwuosobowa delegacja emigracyjnego
biura politycznego Hamasu z Damaszku, która wcześniej odbyła konsultacje w
Strefie Gazy i - zdaniem części bliskowschodnich mediów - przywiozła na
rozmowy do Kairu jednego reprezentanta zbrojnego skrzydła Hamasu z tej
palestyńskiej enklawy. Egipcjanie rozmawiają osobno z Hamasem i osobno z
przewodniczącym Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem. Do Kairu na rozmowy
o rozejmie wybiera się też dziś szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier.

Jak uszczelnić granicę

Najtrudniejszym punktem negocjacji jest nadal sposób uszczelnienia granic
Strefy Gazy tak, aby Hamas w przyszłości nie mógł przez nie przemycać broni, z
której potem ostrzeliwuje Izraela.

CZYZBY ZYDZI CHCIELI ABY PALESTYNCZYCY SZLI BEZBRONNIE DO GAZU ?



Temat: Rodzice z "trzynastki" przekonują prezydenta Lu...
Porządek obrad sesji Rady Miejskiej w Kielcach,
w dniu 4 lutego 2004 roku o godz. 10.00
w sali konferencyjnej Urzędu Miejskiego w Kielcach, Rynek 1.

Porządek obrad
1/ Otwarcie obrad.
2/ Omówienie porządku obrad.
3/ Przyjęcie protokółów z sesji Rady Miejskiej w Kielcach, które odbyły się w
dniach 22 października 2003 r., 27 listopada 2003 r., 11 grudnia 2003 r., 30
grudnia 2003 r.
4 / Informacja Prezydenta Miasta Kielce o pracy między sesjami.
5/ Informacja o planach pracy stałych Komisji Rady Miejskiej.
6/ Przyjęcie planu pracy Komisji Rewizyjnej.
7/ Informacja o pracy Komisji ds. Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego w
Mieście Kielce.

8/ Podjęcie uchwał w sprawie:
1. wyboru banku do wykonania bankowej obsługi budżetu Miasta Kielce;
2. zmiany siedziby Szkoły Podstawowej Nr 13 im. Władysława Jagiełły w Kielcach
i zmiany uchwały w sprawie ustalenia planu sieci oraz granic obwodów
publicznych szkół podstawowych prowadzonych przez Miasto Kielce;
3. zmiany siedziby Szkoły Podstawowej Nr 25 im. Kornela Makuszyńskiego w
Kielcach i zmiany uchwały w sprawie ustalenia planu sieci oraz granic obwodów
publicznych szkół podstawowych prowadzonych przez Miasto Kielce;
4. zamiaru likwidacji Szkoły Podstawowej Nr 35 w Kielcach, ul. Krakowska 360;
5. zamiaru likwidacji Gimnazjum Nr 22 w Kielcach, ul. Zagórska 14;
6. zamiaru likwidacji Filii Szkoły Podstawowej Nr 15 w Kielcach, ul. Wikaryjska
2;
7. przyznania dotacji na realizację programu zdrowotnego pn. "Wczesne
wykrywanie dysfunkcji psychoruchowej i wspomaganie rozwoju dzieci";
8. przekształcenia Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kielcach polegającego na
ograniczeniu jego działalności pod względem rodzaju udzielanych świadczeń przez
likwidację Specjalistycznej Przychodni Dziecięcej będącej jednostką
organizacyjną Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kielcach;
9. zmian w statucie Biura Wystaw Artystycznych w Kielcach;
10. zmian w Gminnym Programie Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów
Alkoholowych na 2004 rok;
11. uchylenia uchwały nadającej statut Rodzinnemu Domowi Dziecka Nr 1 w
Kielcach, ul. Nowowiejska 14;
12. uchylenia uchwały nadającej statut Rodzinnemu Domowi Dziecka Nr 2 w
Kielcach, ul. Struga 1/1;
13. uchylenia uchwały nadającej statut Rodzinnemu Domowi Dziecka Nr 3 w
Kielcach, ul. Pomorska 119;
14. zmiany uchwały Nr 586/2000 Rady Miejskiej w Kielcach z dnia 26 października
2000r. w sprawie utworzenia jednostki budżetowej o nazwie Rodzinny Dom Dziecka
Nr 4 w Kielcach, ul. Górników Staszicowskich 93;
15. przystąpienia do zmiany Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania
przestrzennego miasta Kielce;
16. przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania
przestrzennego terenu położonego w Kielcach i ograniczonego ulicami:
Szajnowicza, Massalskiego, Kredową i Karbońską;
17. przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania
przestrzennego terenu położonego w Kielcach w rejonie skrzyżowania
ul.Tarnowskiej z ul.Wrzosową;
18. sprzedaży nieruchomości gruntowej położonej w Kielcach przy ulicy Brunona
Jasieńskiego;
19. sprzedaży nieruchomości położonej w Kielcach przy ulicy Radostowej;
20. sprzedaży nieruchomości położonej w Kielcach przy ulicy Dąbrowszczaków
21. nabycia nieruchomości gruntowej położonej w Kielcach przy ulicy
Piotrkowskiej;
22. nabycia nieruchomości zabudowanych położonych w Kielcach przy ul.
Ściegiennego;
23. przekazania na rzecz Województwa Świętokrzyskiego prawa własności
nieruchomości zabudowanej położonej w Kielcach przy ul.Ściegiennego 13;
24. zmieniająca uchwałę Nr XV/276/2003 rady Miejskiej w Kielcach z dnia 18
września 2003 roku w sprawie wniesienia jako wkładu niepieniężnego /aportu/ do
Rejonowego Przedsiębiorstwa Zieleni spółka z o.o. w Kielcach udziału w prawie
własności nieruchomości zabudowanej położonej w Kielcach przy ulicy Żabiej.

9/ Interpelacje i zapytania radnych.
10/ Sprawy różne i wolne wnioski.
11/ Zamknięcie obrad.

Znając układ polityczny naszej Rady to SP.nr.13 szlak trafił !!!
Współczuję



Temat: Negocjacja umowy z pośrednictwem- czysta fikcja???
Zagadka dla Pani prawnika - zagadka pierwsza
meewaa napisała:

> Dlaczego się Pani nie odnosi choćby do rzeczy, które napisałam po
> rozmowie z radcą prawnym?

Uprzejmie proszę: mam kilka zagadek dla Pani prawnika

Co do meritum:

"MINISTERSTWO BUDOWNICTWA
Departament Regulacji Rynku Nieruchomosci

Orzecznictwo
Komisji Odpowiedzialnosci Zawodowej
sekcji dla posredników w obrocie
nieruchomosciami

I UMOWA POSREDNICTWA
str. 6/28 i str. 7/28

Nie było umowy pośrednictwa w formie pisemnej – nie ma
wynagrodzenia, jest odpowiedzialność zawodowa.
Pośrednik Jan K. poszukiwał działki budowlanej dla swego klienta. W
wyniku poszukiwań dotarł do Stanisława D. właściciela interesującej
go działki. Stanisław D. nie był zainteresowany sprzedażą
nieruchomości. Po pewnym czasie do biura pośrednika Jana K.
zadzwonił właściciel nieruchomosci, informując go o chęci sprzedaży
działki. Dostarczył dokumenty do biura pośrednictwa w czasie
nieobecności pośrednika. Pośrednik Jan. K., po analizie dokumentów
stwierdził, że nieruchomosc wymaga wielu działań w celu
przygotowania przedmiotowej nieruchomości do sprzedaży (m. in.
wznowienia granic, ustalenia sposobu dojazdu). Poinformował
telefonicznie o tych okolicznościach Stanisława D. Jednocześnie
pośrednik wskazał na konieczność podpisania umowy pośrednictwa.
Właściciel nieruchomości potwierdził chęć współpracy z pośrednikiem,
informując go o braku czasu na spotkanie w celu podpisania umowy
pośrednictwa. Jednocześnie Stanisław D. zwrócił się do pośrednika z
prośbą o kontynuowanie pracy. Stanisław D. był członkiem zarządu
gminy. W wyniku swoich działań pośrednik Jan K. doprowadził do
uregulowania stanu działki oraz znalazł osobę zainteresowaną jej
zakupem. Ustalenie warunków sprzedaży nastąpiło w wyniku
przeprowadzonych negocjacji w biurze pośrednictwa pomiędzy kupującym
a Anną D. (małżonka własciciela nieruchomosci). Anna D. nie wyraziła
chęci podpisania umowy pośrednictwa, zasłaniajac się faktem, że
sprzedawana nieruchomość jest majątkiem osobistym jej małżonka.
Równoczesnie zapewniła posrednika Jana K., że otrzyma należne mu
wynagrodzenie. Pośrednik samodzielnie zebrał wszystkie dokumenty
niezbędne do zawarcia umowy przeniesienia własności, a następnie
umówił Stanisława D. z kupującym w kancelarii notarialnej. Po
podpisaniu umowy sprzedaży pośrednik wreczył fakturę Stanisławowi D.
Stanisław D. przeczytał fakturę, sięgnał do portfela, w którym był
plik banknotów, a następnie przypomniał sobie, że w dniu dzisiejszym
dokonuje zakupu innej nieruchomości i posiadane środki bedą
niezbędne na pokrycie kosztów związanych z planowanym zakupem.
Przeprosił pośrednika, że w chwili obecnej nie może uiścić prowizji.
Jednoczesnie obiecał, że ureguluje zapłatę w biurze pośrednictwa w
dniu nastepnym o godz. 9.00. To był ostatni kontakt pośrednika Jana
K. ze Stanisławem D. Stanisław D. nie odpowiadał na kierowaną do
niego korespondencję. Zdesperowany pośrednik wysłał Stanisławowi D.
fakturę z wezwaniem do zapłaty. Odpowiedź była natychmiastowa.
Stanisław D. złożył skargę na pośrednika. W uzasadnieniu stwierdził,
że w jego przypadku nie było umowy pośrednictwa, a wiec nie było
podstawy do żądania wynagrodzenia. Stanisław D. złożył doniesienie
do prokuratury o chęci wyłudzenia przez pośrednika nienależnego
wynagrodzenia.
Komisja Odpowiedzialnosci Zawodowej uznała, że pośrednik X naruszył
ustawowe obowiązki określone w art. 181 ust. 1 ustawy z dnia 21
sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomosciami poprzez wykonywanie
czynnosci pośrednictwa bez uprzedniego zawarcia w formie pisemnej
umowy pośrednictwa (art. 180 ust. 3 ww. ustawy).

Wnioski: Pracujac bez umowy posrednictwa, posrednik w obrocie
nieruchomosciami może nie tylko nie uzyskac należnego wynagrodzenia,
ale jeszcze byc ukarany z tytułu odpowiedzialnosci zawodowej."

Może Pani prawnik podjąłby się obrony pośrednika Jana K., który
został ukarany prze Komisję Odpowiedzialności Zawodowej za brak
podpisanej umowy pośrednictwa ze sprzedającym?



Temat: Deweloperzy czekają na większe podwyżki
> Zastanawiam się nad budową domu - to zdaje się w obecnej sytuacji na rynku
> nieruchomości jedyne sensowne rozwiązanie, szczególnie w dużych miastach.
> Warto
> kupić coś w odległości 10-15 km od miasta i dojeżdzać, niż gnieść się w 50 m
> mieszkaniu za 300-400 tys.
> Obecnie 10 arowa działka pod miastem to wydatek 20-50 tys zł.

Niestety na pewno nie mowisz o duzym mieście, a znowu w małym mieście
mieszkanie nie kosztuje 300-400tys. Atrakcyjna działka np. w W-wie w takiej
odległości to duuużo większy wydatek niz 20-50tys.

> Na dom (100 m)trzeba jakieś 200 tys.

Kolejna suma niestety wynikająca z pobożnych życzeń. Radzę zrobić porzadną
analizę przed rozpoczęciem inwestycji, rynek szybko zweryfikuje marzenia.
Poszukiwania fachowców plus konkurs ofert i skosztorysowanie materialów
potrzebnych do budowy domu dla konkretnego projektu bardzo szybko dadzą
odpowiedź dlaczego wciaż tylu głupców chce mieszkać w bloku i jest w stanie za
to słono zapłacić.

>Po podsumowaniu kosztów zostaje jeszcze na dobrego minivana i opał na kilka
lat. Nie wspomnę już, że koszty utrzymania domu
> (nowego) są dużo niższe niż mieszkania.. no i trudno w mieszkaniu pić kawę o
> poranku na werandzie.

A po podsumowaniu kosztów nie zostaje nigdy nic oprócz pustych i dziurawych
kieszeni( w naszej rzeczywistosci i z naszymi tzw. fachowcami).
Zalecam ostrożność, wiara w takie cuda moze rozczarować, a potem trudno sie
pozbierać. Do tego dochodzą koszty budowy domu, których nie da się wycenić,
mówię o zdrowiu psychicznym.

> Wszystkim odtważnym polecam forum muratora, warto zajrzeć!

Nie polecam kalkulowania kosztów budowy domu na podstawie forum, wiele tam
informacji nieprawdziwych, baardzo starych i nieaktualnych oraz nie
przystających nijak do naszych realiow bo jak porównywać budowę nawet tego
samego domu pod Warszawą jeśli się jest osobą napływową z budową domu pod
Pcimowem Dolnym gdzie działkę odziedziczylismy po dziadku, a dom pomogą
wybudować lokalne nie zarejestrowane firmy (czytaj nie płacące podatków) lub
dalecy kuzyni.

> A bańka w końcu pęknie, to pewne. Podobnie było kilka lat temu z biurowcami -
> ceny szły pod niebiosa, a potem inwestorzy błagali o to by ktoś zechciał
> wynająć biura.

Biurowce na wynajem to nie to samo co mieszkania. To porownianie gruszek do
marchewki. Masz mieszkanie masz prace, masz prace masz mieszkanie i nie wazne
czy wlasne czy wynajete. masz prace masz zycie! Wiec popyt na mieszkania zawsze
bedzie inny niz na biurowce. A dom nawet pod miastem w przypadku tak duzego
miasta jak W-wa to wciaz duzo wiekszy wydatek na budowę i pozniejsze koszty
utrzymania plus dojazdy niz koszty mieszkania i pozniejsze koszty jego
utrzymania. Kazdy liczy jak potrafi najlepiej i czasami taniej i
lepiej "gniesc" sie w 50m2 w miescie niz pic kawe o 5.00 nad ranem za to na
wlasnej werandzie 100m2-go domku. Dlaczego o 5 rano bo trzeba jakos dojechac do
pracy na 8.00 w okolice centrum, a to bagatela ok. 30km w korkach. Pod
warunkiem, ze stac nas na bardzo droga dzialke 15-20km od granic stolicy, a to
obecnie bardzo bliska lokalizacja, a wiec i droga, trzeba wiec przygotowac
jakies 100-150tys na samą działkę najprawdopodobniej nieuzbrojona, jezeli
chcemy tanio musimy zamieszkac 50km od granic. Doskonala propozycja na
zagospodarowanie mroźnych zimowych porankow gratuluje pomyslu i Pozdrawiam



Temat: Kredyty hipoteczne: Większość klientów nie wie,...
Co Ty bredzisz?!
> Ja przez kilka lat tułałem się po wynajmowanych. Nie wiem, czy ja
miałem takie szczęście, czy tak jest ogólnie, ale jak bumerang co
kilka miesięcy przyłaził właściciel i zawracał doopę.

Wiesz, jest takie przyslowie ze swoj do swego ciagnie ;)

Ja wynajmuje juz od 10 lat. Przeprowadzalem sie w tym czasie okolo 10
razy (na studiach czesciej niz raz na rok, teraz rzadziej). Wlasnie
jestem w trakcie ogranizowania kolejnej przeprowadzki.

I powiem Ci jedno: zawsze tak dobieram sobie mieszkanie zeby mi potem
wlasciciel nie marudzil. Po prostu - jesli w trakcie rozmowy z nim
mam chociaz cien watpliwosci (nie podoba mi sie ton glosu, nie
podobaja mi sie pytania ktore zadaje) - odchodze, bo nie chce miec
glupich numerow potem.

> Dopiero jak wziąłem kredyt, kupiłem mieszkanie, to mogłem skupić
się na pracy.

To mnie rozbawilo ;) Chcesz mi powiedziec, ze codziennie rano
przychodzil do Ciebie wlasciciel i zawracal tylek? Ze przez to sie
spozniales do pracy?

To jest jakies... niedorzeczne ;)

Ktos inny mi tutaj zarzucil, ze funduje dzieciom "zycie na walizkach"
- ja naprawde mam dosyc takich durnych argumentow...

Jakie "zycie na walizkach"? Przeprowadzasz sie raz na dwa lata
(przypuscmy) - i ile to zajmuje? Trzy dni pakowania? Bez przesady.
Tak samo moglbym odpowiedziec: a Ty fundujesz swoim dzieciom zycie w
oparach farby - bo mieszkanie raz na dwa lata warto odmalowac ;)

> Kretynofil na przykład do Londynu pewnie jeździ autobusem lub
rowerem. Sorry, kretynofil, ale nie każdy myśli o oszczędnościach.

Do Londynu akurat nie jezdze, ale jakbym jechal, to bym pojechal
Eurostarem :) Nie wiem skad ten pomysl.

Ja nie mowie zeby na kazdym kroku oszczedzac - bo i nie o to chodzi.

> W 95% procentach wypowiedzi, tak za jak i przeciw, głównym
argumentem jest kasa.

Z prostego powodu. Podstawowym argumentem "jelonkow kredytowych" jest
to, ze na wynajmie sie "traci kase" a na zakupie to sie "oszczedza
kase" - i ten argument, jako bledny, mozna obalic tylko pewnymi
wyliczeniami.

A druga sprawa, rowniez bardzo istotna: to nie chodzi tylko o rate /
czynsz. To chodzi o cos znacznie bardziej istotnego: rate w mniej
wiecej takiej samej wysokosci (pomijam forex / WIBOR / LIBOR) trzeba
bedzie placic przez jakies 30 lat. Tak samo - w kupionym mieszkaniu
bedzie sie mieszkalo 10-20 przynajmniej (w dzisiejszych realiach).

Natomiast czynszem mozna dowolnie manipulowac. Czynsz nie jest
zobowiazaniem opartym na zalozeniu "dobrego zdrowia i dobrej pracy"
przez 30 lat.

Przyklad: kupilem mieszkanie. Jako ze kupilem je na poltora roku
przed oddaniem budynku (dziura w ziemi), wiedzialem ze przez ten czas
bede musial placic niewielkie, ale jednak odczuwalne, raty odsetkowe.
Zeby nie odbilo sie to na moim budzecie - przeprowadzilem sie do
tanszego mieszkania, troche dalej od biura.

Byl to pewien rodzaj inwestycji. Moglem zalozyc firme, to nie ma
znaczenia. I teraz zobacz: w takiej sytuacji wazne jest to zeby moc
elastycznie reagowac na powodzenie takiej inwestycji. Osoba, ktora
wie ze przez X lat bedzie musiala co miesiac dostarczyc bankowi rate
w okreslonej wysokosci jest znacznie mniej sklonna do poniesienia
ryzyka. I w tym problem.

Mieszkajac w mieszkaniu wynajetym mozesz sobie to ryzyko jakos
zamortyzowac. Mieszkajac w kupionym na kredyt - nie bardzo.

I kolejna sprawa: praca. Sorry, ale wiekszosc mieszkan kupowali
mlodzi ludzie, ktorzy jeszcze nie mieli stabilnej pozycji na rynku
pracy. Co bedzie jak beda MUSIELI sie przeniesc do innego miasta?

Ja sie zgadzam, w pewnym wieku warto pomyslec o zakupie swojego
mieszkania/domu - rzecz w tym, ze nie w wieku lat 25-30. To po prostu
nie ma sensu...

> Dla wszystkich, mam nadzieję, jest jasne, że nie warto prostować
zszywek do ponownego użytku.

Zapewniam Cie, ze szybciej "prostowac zszywki" beda jelonki kredytowe
niz ci, ktorzy dzisiaj wynajmuja...

Ogolnie - kupiles dawno i jak sam z pokora przyznajesz "przypadkiem"
na tym zarobiles. Fajnie i ciesze sie z tego. Rzecz w tym ze takie
szczescie jakie Cie spotkalo - nie powtorzy sie w ciagu 20 lat.
Wiekszosc tutaj piszacych mysli ze przemiany jakie mialy miejsce w
Polsce to staly proces, ktorego dynamika nie spadnie - ale to jest
bzdura. Doszlismy do granic mozliwosci szybkiego wzrostu i teraz
bedzie okres placenia za zaniedbania ostatnich 20 lat.

Wiec sorry, ale planowanie przyszlosci na podstawie sukcesow z
przeszlosci jest cholernie naiwne...




Temat: Skoda Octavia dla pani starosty za centrum Maximus
Skoda Octavia dla pani starosty za centrum Maximus
kiedy to przeczytałem, myślałem że mnie szlag trafi. Oto, co się wyprawia w
pruszkowskim starostwie!

www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_050418/warszawa_a_1.html
INWESTYCJE Auta dla starostwa i dolary dla gminy. To dar od firm
zaangażowanych w budowę centrum handlowego
Milion dolarów w podarunku dla gminy

Skoda octavia i dwie felicie trafiły do starostwa w Pruszkowie na podstawie
umowy darowizny. Nowiutkie auta ofiarowała urzędnikom dyrekcja centrum
handlowego Maximus, które stanęło we wsi Wolica w gminie Nadarzyn, w powiecie
pruszkowskim. Z dwóch aut korzystają władze urzędu, jedno przekazano
pruszkowskiej policji. Specjalnie dla firm zaangażowanych w budowę Maximusa
władze zmieniły granice obszaru objętego ochroną.
To już nie jest park

Pozwolenie budowlane wydało starostwo. Jednak, aby inwestycja mogła powstać,
wojewoda musiał się zgodzić na zmianę granic Warszawskiego Obszaru Chronionego
Krajobrazu.

Firmy, do których należały działki w Wolicy, poprosiły o wsparcie władze
Nadarzyna. Za pomoc w staraniach o zmianę granic parku zaproponowały
urzędnikom... milion dolarów na poprawę infrastruktury gminy! - Z wnioskiem o
wyłączenie części działek z obszaru chronionego krajobrazu wójt Nadarzyna
wystąpił w grudniu 2002 roku - informuje Aneta Pietrasińska z biura prasowego
wojewody mazowieckiego.

Zastępca wójta Nadarzyna Tomasz Muchalski zapewnia dziś, że udział gminy w
sprawie zmiany granic był znikomy. - Na mocy porozumienia właściciele terenu
zgodzili się na planowany przebieg linii wysokiego napięcia, a także drogi.
Wpłacili na rzecz gminy 4 mln zł darowiznę -mówi. Dodaje, że gmina zgłaszała
wątpliwości dotyczące pozwolenia na budowę. - Ale starostwo w Pruszkowie ich
nie podzieliło -mówi Muchalski.

Tymczasem zanim inwestycja w Wolicy ruszyła, w styczniu 2003 roku w urzędzie
starostwa zlikwidowano... autonomiczny wydział ochrony środowiska. Połączono
go z wydziałem architektury.
Niepotrzebny-potrzebny

- Takie działania budzą duże wątpliwości. Zastanawiam się, w jakim celu
skomasowano tak rozległe kompetencje - komentuje poprzedni starosta, dziś
radny powiatu Zdzisław Sipiera (PiS). - Nie wierzę też, że jeden naczelnik
połączonych wydziałów może zapanować nad ich pracą.

Starosta Elżbieta Smolińska (PO) twierdzi, że "połączenie wydziałów stworzyło
nową jakość i przełożyło się (...) na sprawniejsze, kompleksowe rozstrzyganie
spraw". Mimo to po wydaniu pozwolenia na budowę centrum wydziały na powrót
rozłączono. Tę decyzję Smolińska tłumaczy "znaczącym zwiększeniem zakresu
obowiązków wydziałów".

Starostwo, po konsultacji z pruszkowskim sanepidem, zrezygnowało ze
sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko inwestycji w Wolicy. Tym
samym poszło na rękę inwestorowi. Taki obowiązek nałożono jedynie na
oczyszczalnię ścieków na terenie centrum handlowego.
Samochód dla pani starosty

Dziś okazuje się, że na budowie Maximusa starostwo bardzo skorzystało. Dostało
trzy nowe skody. Jedną, srebrną octavią, jeździ zazwyczaj sama Elżbieta Smolińska.

Zapytaliśmy, czy nie budzi jej wątpliwości to, że samochody dostała od jednego
z inwestorów.

- Nie budzi - odpisała starosta w piśmie do redakcji.

Z kolei dyrektor projektu Maximusa Nazim Albayrak napisałdo nas: "Inwestor
Maximusa, firma Euro Power Centrum, jest zainteresowany wspieraniem rozwoju
infrastruktury lokalnej, działalnością urzędów, tworzy miejsca pracy".
Dyrektor Albayrak nie odpowiedział jednak napytanie, jakimi motywami kierowała
się dyrekcjaCentrum Handlowego Maximus, dając starostwu auta.

Julia Pitera, szefowa Transparency International, podkreśla tymczasem, że cała
sprawa budzi ogromne kontrowersje. - Nie mam wątpliwości, że powinien ją z
urzędu zbadać prokurator. Taka inwestycja jak centrum handlowe musi być
przecież zaopiniowanapodkątem oddziaływania na środowisko. Sytuacja, kiedy od
tego odstąpiono, przyjmując od inwestora korzyści materialne, jest co najmniej
dwuznaczna.

ANETA GAWROŃSKA, EDYTA ŻYŁA
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • osy.pev.pl



  • Strona 1 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 63 rezultatów • 1, 2, 3
    Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex