Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: biurko gdańsk
Temat: PRL to też Polska Legenda Prałata wykreowana przez SB W 18-osobowej delegacji „Solidarności” z Lechem Wałęsą na czele znaleźli się liderzy związku i ich doradcy, kapelan „S” ks. Jankowski oraz trójka innych duchownych. Mimo, że skład grupy był ściśle dobrany przez organizatorów wyjazdu, to już w kilka dni po powrocie, na biurko ministra spraw wewnętrznych trafił szczegółowy raport z pobytu w Watykanie. Meldunek sporządzony w komendzie MO w Gdańsku zawierał wskazówkę, że źródłem informacji był kontakt operacyjny „Delegat”. Wszystkie tropy prowadzą do Jankowskiego, okazało się że legenda słynnego gdańskiego prałata z parafii św. Brygidy została wykreowana w znacznym stopniu przez Służbę Bezpieczeństwa Wszystko zaczęło się w sierpniu 1980 r., gdy strajkujący robotnicy ze Stoczni Gdańskiej zwrócili się do ordynariusza diecezji gdańskiej, żeby odprawić w zakładzie mszę. Cytowany przez tygodnik anonimowy generał PRL-owskich służb specjalnych opowiada, że sytuację postanowiła wykorzystać SB i wysłać do stoczni księdza – agenta. „Gdańska »czwórka« (Wydział IV Służby Bezpieczeństwa zajmujący się problematyką wyznaniową) miała dobrego agenta o pseudonimie LIBELLA, którego parafia obejmowała terytorialnie stocznię. Fiszbach (Tadeusz, ówczesny I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR.) przekonał biskupa, że najlepszym i naturalnym rozwiązaniem będzie wysłanie do stoczni proboszcza od świętej Brygidy. No i udało się” – relacjonował generał. Twierdził, że kazanie do stoczniowców było układane w centrali MSW i aprobowane przez ministra – gen. Stanisława Kowalczyka. Później poszło gładko, a odprawienie mszy uspokoiło nastroje w stoczni. „Nerwowość towarzysząca tej akcji w stoczni spowodowała niestety, że popełniono sporo uchybień w sztuce operacyjnej, co narażało układ z „Libellą” na dekonspirację. (...) Agent otrzymał więc nowy pseudonim: DELEGAT, a jego kolejnym zadaniem była salka BHP, czyli pertraktacje przywódców strajku z delegacją rządową. Przekazywał bardzo cenne informacje o przebiegu rozmów i taktyce negocjatorów Lecha Wałęsy Po latach o Delegacie dowiedział się Wałęsa Mogło do tego dojść, gdy gdańską delegaturą Urzędu Ochrony Państwa kierował zaprzyjaźniony z Wałęsą Henryk Żabicki. – Lechu wściekł się kiedyś na Jankowskiego i w obecności kilku osób palnął: „Ja mam na księdza cztery tomy akt z bezpieki”. Prałat aż usiadł z wrażenia. Nachodził później Żabickiego i próbował sondować, czy w archiwum nie zostało aby coś kompromitującego Temat: Po wyborze nowego szefa policji w Gdańsku Po wyborze nowego szefa policji w Gdańsku Mularz jest naprawdę OK jako przełożony. Dziwią mnie te wszystkie głupkowate komentarze o układaniu się z różnego rodzaju oficjelami - pokazcie mi któregokolwiek z Komendantów który nie stara sie dobrze "żyć" np. z biskupami, czy chociażby władzmi samorządowymi, które też przecież są reprezentowane przez polityków. Osoba na takim stanowisku musi reprezentować policję na zewnątrz i starać się układać dobre stosunki z różnymi osobistościami - to jest normalne że bywa na różnego rodzaju przyjęciach i czasem sam też musi je organizować. Widocznie Ci co piszą takie komentarze nie mają zielonego pojęcia o pracy na takim stanowisku, a ich myślenie zdeterminowane jest osobistymi urazami lub ograniczeniami intelektualnymi, które nie pozwalają im się wyrwać z myślenia przez pryzmat własnego biurka. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przez osoby piszące negatywne opinie o tym człowieku są bardzo nieobiektywni. Może tylko im przypomnę że chór policyjny działa też przy KSP (jesteście lub byliscie milicjantami/policjantami to wiecie co ten skrót znaczy) i co - chwalą się nim gdzie tylko się da nawet w telewizji ogólnopolskiej - może też na Stołecznego coś napiszcie!!! Najchętniej gdybyście byli kierownikami to pozamykalibyście się w swoich gabinetach a policję zamknęli na jakiekolwiek kontakty na zewnątrz - typowe zachowanie dla osób, które może są dobrymi pracownikami ale lepiej aby nigdy nie były szefami i to na wysokich stanowiskach. Policjantom z Gdańska i osobom, które będą tam blisko współpracowały z Komendantem Mularzem serdecznie gratuluję. W bardzo krótkim czasie przekonacie się, że jest to bardzo porządny facet i barzdiej otwarty na zmiany i opinii innych niż niejeden "młody i zdolny". Temat: Korupcja w gdańskim magistracie Redaktor Daszczyński, znany z demaskatorskiej i śledczej działalności, zadziwił mnie tym razem swoim komentarzem, a zwłaszcza rozgrzeszeniem prezydenta Adamowicza. Otóż kilka lat temu, po kolejnej reformie samorządowej, w ręce wójtów, burmistrzów i prezydentów przekazano olbrzymią władzę. Przestała istnieć w Gdańsku instytucja Zarządu Miasta, a to właśnie ów zarząd zapoznawał się podczas cyklicznych posiedzeń m.in. z przygotowaniami do przetargów, a następnie akceptował ich wyniki. Jeśli zatem rolę zarządu pełni obecnie jednoosobowo prezydent Gdańska, jeśli informuje się go, poprzez Komisję Rewizyjną Rady Miasta o nieprawidłowościach przy organizacji przetargów, jeśli zatrzymany dyrektor we wczesniejszych rozmowach z dziennikarzami przyznaje, że składał wyjaśnienia w prokuraturze w związku z doniesieniami na niego związanymi z domniemanym braniem łapówek, to prezydent miasta natychmiast powinien rozpocząć działania wyjaśniające. Tymczasem pan Adamowicz uważa, że "łączenie protokołu Komisji Rewizyjnej i spraw łapówki to błędna teza"! Ba, posuwa się nawet do odważnego twierdzenia, że "ci panowie najprawdopodobniej brali łapówki od kilku lat" ("Dziennik Bałtycki" z 13 grudnia)! Tradycyjnie już pan prezydent obiecuje kontrole i karanie winnych, których nie potrafi jednak wskazać. Sęk w tym, że tych kontroli trzeba coraz więcej - a to źle dzieje się w Wydziale Edukacji, a to w błoto (dosłownie) wyrzucono 6 mln złotych na nowe schronisko dla zwierząt, a to zabiera się lodówki sprezentowane mieszkańcom przez niemieckiego inwestora itp, a to wielce dwuznaczna okazuje się być działalność Fundacji Gdańskiej (w tym przypadku na szczęście pana prezydenta wyręczy kontrola NIK) itp. A nasz wódz, jak zwykle, o niczym nie wiedział, bo przecież - jak zaznacza z wrodzoną sobie skromnością - zarządza aż 12 tysiącami ludzi. To bardzo niedobrze - oznacza to bowiem, że należy wreszcie wpuścić troche świeżego powietrza na prezydenckie korytarze, by lepiej widzieć świat na zewnątrz. Swojego czasu pan Adamowicz chętnie podkreślał, że swoim pracownikom do łóżek nie zagląda, ale na biurka to chyba powinien spoglądać? Czas się pakować, panie prezydencie. Temat: AUSTRALIA POZDRAWIA sp13 na Jarach/Sloneczna Mirku, Zenku - witam serdecznie Mirku, rzeczywiście zaczynamy martwić się o Ciebie. Co się dzieje? Albo przedłużyłeś sobie weekend żeby nacieszyć się tymi "miłymi" zwierzątkami :)albo jesteś bardzo zapracowany. Myślę, że to będzie ta druga ewentualność. Zenku, cieszycie się z opadów deszczu. Widmo suszy napewno spędza wszystkim mieszkańcom Australii sen z powiek. My w Polsce tego nie znamy, nigdy właściwie nie doświadczyliśmy takiej suszy. Były kiedyś komunikaty o nie podlewaniu ogródków przydomowych, z uwagi na niskie ciśnienie wody ... ale kto tego przestrzegał. Nie wiem jak jest z tą grubą kaszanką, to powinna być kaszanka z kaszy gryczanej. A jak długo piec? :) wiesz, jak się piecze "na oko" :)))). Tak samo nasze babcie i mamy piekły różne słodkości i składniki były dobierane "na oko":). Może tę kaszankę piec w folii ok. 15 - 25 minut. Oglądam własnie "Teleekspres". W Gdańsku, na starówce, palił się dach (zawalił się) kościoła Św. Katarzyny. Jak mówią, jest to najstarszy kościół z XIII wieku, perła architektoniczna Gdańska. Na szczęście większość cennych eksponatów została uratowana (jest tam m.in. unikalny zespół dzwonów grających - 72 dzwony), nie uległy zniszczeniu. W tej chwili trwa akcja dogaszania. Jeszcze nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Trwał remont dachu, może ktoś zaprószył ogień, ale strażacy nie chcą narazie wydawać żadnych opinii. Dzisiejszy dzień w pracy minął sympatycznie i spokojnie a jaki poniedziałek taki cały tydzień ;) (tak mówią). Pogoda piękna, cieplutko, niestety na jutro zapowiadają opady deszczu. W Australii mężczyźni mogą iść na emeryturę już od 60 lat? U nas od 65. Kobiety natomiast od 60, były nawet przymiarki, żeby zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 65 lat. Nie wyobrażam sobie tak długo pracować. Trzęsące się babcie za biurkami (my w ten sposób śmiejemy się z różnych pomysłów naszych ustawodawców). I to byłoby tyle. Pozdrawiam serdecznie - Ola P.S. Magda, Ciebie też pozdrawiam:), pa Temat: Lechu Wałęsa - na ludziach się zna!!!! Ad exemplum: TW Jerzy Milewski !!!! TW „FRANCISZEK” - JERZY JAN MILEWSKI, sekretarz stanu - szef BBN (1991-1994). TW „FRANCISZEK” - JERZY JAN MILEWSKI, syn Józefa, ur. 27 marca 1935 roku w Łopuchówku, zmarł (1996), sekretarz stanu - szef BBN (listopad 1991 – czerwiec 1994), I. zastępca ministra obrony (17.11.1993 - 10.11.1994), pełniący obowiązki ministra obrony (10.11.1994 – 7 marca 1995) i sekretarz stanu - szef BBN (4 stycznia 1996 - ), nie wiadomo kiedy przed 1983 rokiem został zarejestrowany przez Wydział III – opozycja KWMO w Gdańsku pod nr I-179 ale akta zarchiwizowano 6 stycznia 1989 roku, a więc był czynnym TW na stanowisku przedstawiciela „S” w Brukseli (akta zachowane). Jako szef BBN „Franciszek” był zastępcą przewodniczącego Narodowej Rady Bezpieczeństwa powołanej przez prezydenta Wałęsę 31 grudnia 1991 jako organ kontroli nad polityką obronną i bezpieczeństwa. „Franciszek” ukończył Politechnikę Gdańską (1957), studiował w USA m. in na Stanford i Massachusetts Institute of Technology; w czasie stypendium w ośrodku fizyki jądrowej w USA złapany jak wieczorem myszkował w biurku swojego szefa, pracował na Politechnice, mianowany przez OKO przedstawicielem zagranicznym „S”, potem także przez TKK, stanął na czele Biuro Koordynacyjnego NSZZ Solidarność w Brukseli, kontrolował przepływ pieniędzy z USA do podziemia w Polsce. W lipcu 1989 roku po wyborach, ale przed powołaniem rządu Mazowieckiego odbyło się w brukselskim biurze "Solidarności" spotkanie wybranych działaczy "Solidarności": TW „Franciszek” (Jerzy Milewski) jako gospodarz, TW „Savoy” (prof. Witold Trzciakowski), TW (Jacek Merkel), TW „Zapalniczka” (Zdzisław Najder), Jan Krzysztof Bielecki, Andrzej Milczanowski, Jerzy Thieme, Jeffrey Sachs i prof. Jacek Rostowski. W tym gronie zapadły najważniejsze decyzje strategiczne dotyczące polskiej polityki gospodarczej na najbliższe lata. „Franciszek” był autorem koncepcji NATO-bis, przez lata był przewodniczącym polskiej części Komitetów Konsultacyjnych Prezydentów Polski i Ukrainy. W 1993 roku Jacek Jaworski udał, że nie czytał listy Macierewicza i zgłosił się do TW „Franciszka” z informacjami na temat plutonu, który strzelał do górników „Wujka” i którego członków szkolił w spinaczce,j a potem się dziwił, że „Franciszek” zablokował tę informację. W uznaniu zasług dla bezpieki imieniem TW „Franciszka” nazwamo nagrodę przyznawaną za porozumienie między narodami i wyznaniami. Temat: Jest projekt rynku dla Szczecina Nie tak szybko, to sztuczny twór Wokół pseudo deptaka BOGUSŁAWA jak i na ulicach ŚŁĄSKIEJ (policjanci tam nawet nie wchodzą bo się boją), JAGIELLOŃSKIEJ, OBROŃCÓW STALINGRADU znajduje się mnóstwo melin, mieszka wielu opijów, narkomanów i meneli oraz złodzieji (nie wszyscy oczywiście, ale wielu), więc chodzić tam nawet nie ma sensu. Wystarczy dzisjaj przejść się po południu lub pod wieczór na te ulice i zobaczyć kto tam mieszka i wystaje w bramach (lepiej jednak nie), więc na razie dziękuję za taką lokalizację! Ale czy jest taka konieczność tworzenia z za biurka sztucznych tworów??? Patrząc na układ naszego miasta, które nota bene nie miało nigdy w historii rynku z prawdziwego zdarzenia, to nie rokuję przyszłości dla tej lokalizacji. Nasze miasto, podobnie jak GDAŃSK jest (raczej było!) miastem nadrzecznym, i powinno tworzyć się koncepcje z długimi bulwarami nadrzecznymi i ewentualnie jakimś deptakiem skierowanym w stronę rzeki (jak Długi Targ w Gdańsku) i to raczej tam szukałbym rozwiązań dla Szczecina i na ściągnięcie ludzi. Jak już chcemy mieć rynek to tylko w pobliżu rzeki, zamku i innych atrakcyjnych starych budowli tak więc lokalizacja nasuwa się sama. Nie trzeba niczego wyburzać i likwidować (poza parkingiem w zabytkowym miejscu). Myślę tu o Placu Orła Białego, o którym już kiedyś pisałem. Wokół (oprócz straszydła Polmozbytu z warsztatami samochodowymi w centrum zabudowy - do wyburzenia zamiast szkoły) same zabytki, Katedra, Pałac Pod Globusem, wąskie uliczki starego miasta, no i przejście z Placu na Zamek i dalej Starówkę możnabyłoby zorganizawać tworząc deptak wzdłuż Katedry ulicą Grodzką lub ulicą KońskiKierat i Kuśnierską przy zamku wprost na Starówkę. Tak więc tworzenie sztucznych koncepcji nie mogących się sprawdzić, z koniecznością likwidacji szkoły i pobliskimi melinami jest wielkim chybieniem celu, który historia wytknie palcem. Podobnie jak deptak Bogusława. Czy zatem wszystkie kamienice w Szczecinie mogą być odrestaurowane tylko wtedy gdy pozamyka się wszytkie ulice i porobi się tam deptaki i pseudo rynki??? Byliśmy, NIE jesteśmy, ale prędzej czy później i tak będziemy miastem nad Odrą, więc nie twórzcie sztucznych tworów, bo już dzisiaj mamy piękne tereny z zabytkami, wokół których należy wreszcie coś zrobić. Inne miasta bez takich atrakcji niech sobie budują deptaki i rynki w kwartałach w śródmieściu, ale nie my! (na litość boską). Otwórzcie wreszcie oczy ludzie! Ktoś ma znów interes do zrobienia? Temat: Kradną zabytkowe meble, województwo już ukradli! Kradną zabytkowe meble, województwo już ukradli! Mała reorganizacja wydziału ochrony środowiska i rolnictwa UW. Szefująca mu Ewa Stępniewska zaproponowała likwidację oddziałów wydziału w pięciu delegaturach na terenie Mazowsza. Odchodzący wojewoda Leszek Mizieliński (SLD) zaakceptował ten pomysł. 45 urzędnikom z Płocka, Radomia, Siedlec, Ostrołęki i Ciechanowa wypowiedziano umowy, ale tylko w zakresie miejsca pracy. Zapowiedziano, że jeśli nadal chcą pracować, od nowego roku mają zbierać swoje rzeczy i od połowy stycznia robić to samo, ale w centrali w Warszawie. Urzędnicy z terenu mieli stawić się w Warszawie w środę. Tymczasem na wtorek szefowa zamykanego wydziału zapowiedziała przysłanie do Siedlec samochodu po meble. Nie jakieś zwykłe biurka i krzesła, ale stylowe, gdańskie, z początku XX w. W gabinecie kierownika oddziału siedleckiego stała piękna szafa, okazałe biurko, a do tego stylowy stolik. Wszystko dębowe, bogato rzeźbione, w stylu gdańskim. - Najskromniejszy z tych mebli wart jest 8-10 tys. zł. Po odnowieniu grubo więcej - ocenia konserwator Stanisław Fiedorczuk. Nikt nie wie, jak stylowy komplet trafił do Siedlec. Konserwator słyszał, że został "znacjonalizowany" z jednego z podsiedleckich dworów. Starsi urzędnicy przekonują, że był to komplet zdobiący niegdyś gabinet ZSL-owskiego marszałka Sejmu Czesława Wycecha. Do Siedlec przywędrował w połowie lat 70. jako wiano nowego województwa siedleckiego. Na wieść o zamiarze wywiezienia zabytkowych mebli konserwator (Stanisław Fiedorczuk) wystąpił o przekazanie ich jednej z lokalnych instytucji (muzeum, archiwum), ewentualnie do któregoś z dworów. Pismo konserwatora trafiło m.in. do zastępcy dyrektora generalnego urzędu wojewódzkiego Jerzego Pilicha. Ten uznał, że dyr. Stępniewska nie konsultowała z nim swojej decyzji. Na kilka godzin przed planowaną wywózką wstrzymał transport mebli. Temat: Rzygaczami Forum stoi belissarius napisał: > Dwa słowa w temacie: > - nie może być w Gdańsku (chyba że na Grodzisku) 7 pięter w dół, bo całe Główne > Miasto powstało na > bagnie. Do dziś tkwią w ziemi dębowe pale, na którym to wszystko stoi :))))) Też tak słyszałem... > - Westerplatte.. Hmmm... Było tym samym, co Poczta Polska i Dyrekcja Kolei, czy > li zawarowanym przez > Ligę Narodów miejscem obecności Polski w WM Gdańsk. Tylko zdaje się, ze stan osobowy i uzbrojenie składnicy na Westerplatte nieco odbiegały w górę od ustaleń Ligi Narodów. Pocztowcy też mieli broń wbrew porozumieniom. I polemizowałbym, czy Westerplatte było uznane przez kogokolwiek za polskie terytorium. > Tych 188 (czy, jak się mówi > teraz 202) ludzi > pod mjr. Sucharskim broniło tego, co uznane zostało przez LN za polskie terytor > ium. To nie nieznani > "starcy" kazali im bronić owego skrawka ziemi lecz zwykły obowiązek. Podobnie j > ak atakującym > marynarzom "Schleswig-Holstein" i żołnierzom SS Danziger Heimwehr. Oni wszyscy > ginęli nie za jakieś > imponderabilia, ale dlatego, że taki mieli rozkaz. A kyto te rozkazy wydał? Jacyś starcy w stolicach, zza wielkich biurek. Ja uważam, że odkąd funkcjonował port w Gdyni można było zlikwidować tę składnicę... > Legendę dopsano im później ( > choć w przypadku > Polaków jeszcze w trakce trwania walk: PR z W-wy codziennie donosiło "Westerpla > tte broni się nadal"). Czyli chodziło o propagandę... A nie o jakieś rzeczywiste potrzeby. Tak samo było z Pocztą Polską. A tam nie skończyło się na kilkunastu zabitych. Ktoś wydał pocztowcom (cywilom!!!) rozkaz beznadziejnej walki. Której finał na Zaspie był łatwy do przewidzenia.... > Dodam jeszcze, że na Westerplatte w trakcie zmagań zginęło zaledwie 11 jego obr > ońców... 15. Temat: Czy w Magitracie siedzą zlodzieje czy głupcy? > ... bedzie miało sens jak powstanie baza i infrastruktura dla > turystyki! A nie ma? Malo gospodarstw agroturystycznych? Pol namiotowych? Turysci nie zwala sie z dnia na dzien - jak sie zaczna dzialania promocyjne, przyjedzie paru turystow wiecej, i wiecej, beda powstawac kolejne gospodarstwa, z czasem takze luksusowe pensjonaty... A jak to sobie wyobrazasz? Ze wszyscy naraz wybuduja milion nowych miejsc wypoczynkowych, ktore beda staly puste, az w ktoryms tam momencie wreszcie z reklamy przybedzie az tylu turystow? > i kasą inwestowana w budowanie bazy. Marka przyjdzie sama! Sama, to przechodzi chec do czegokolwiek. > Najlepszym propagatorem dobrych rzeczy jest "wieść gminna i poczta > pantoflowa" Do tego... musimy miec odpowiednich mieszkancow. Jak taki wyjedzie z Gorzowa i wszystkim rozpowiada, ze tu nudno - to mu kazdy uwierzy. Wiec postepujmy jak medycy: primum, non noncere (po pierwsze, nie szkodzic) ;) > Kraków, Wrocław, Gdańsk i inne miasta dopisujace sobie > teraz nośne (mniej lub wiecej madre) hasła istnaiły niezaleznie > od "magistrów promocji" Szczecin na porzadnie zaistnial dopiero niedawno... A jak widac, w Krakowie, Wroclawiu, Gdansku tez docenili tych magistrow. No dobra, budzetowka, trzeba bylo roztrwonic pieniadze na znajomych - ale czemu w ta "scieme" wierza prywatne firmy? > przekazywali sobie ludzie nawzajem. Role ta przejęły firmy > turystyczne - i one tworza marke danej miejscowości. A myslisz, ze kalendarz z fajnymi widoczkami z Gorzowa, wiszacy nad czyims biurkiem w Brukseli, nie pomaga temu? Ale te kalendarze ktos musi zalatwic, ktos musi pojechac na targi, itp. Temat: Miasto nie dba o turystów [dł] Miasto nie dba o turystów [dł] Wyblakłe plany miasta, brak oznaczeń na turystycznych trasach i parkingów przed muzeami - tak witani są, odwiedzający coraz liczniej Łódź, obcokrajowcy. Od lat urzędnicy obiecują, że dogonimy Kraków i Gdańsk. Na razie jednak, wzajemnie doganiają się, pogubieni na nieoznaczonych ulicach, turyści. Ponad 30 przewodników zrzeszonych w PTTK napisało do Urzędu Miasta petycję, w której wyliczają, co i dlaczego na zawsze może odstraszyć zwiedzających miasto. Pismo trafiło do Urzędu rok temu. Do dzisiaj przewodnicy nie otrzymali odpowiedzi. - A pracuje nam się coraz gorzej - ubolewa Elżbieta Pędziwiatr z PTTK, oprowadzająca wycieczki. - Z kierowcami autokarów umawiamy się przed wjazdem do centrum. Tam wręczamy im roboczą mapkę i wyjaśniamy, gdzie leżą obiekty, które będziemy zwiedzać - dodaje. Na osiedlu przy ul. Przędzalnianej spotkaliśmy Dorotę Piotrowicz. Jest gdańszczanką. Przyjechała zobaczyć byłe imperium włókiennictwa. - Gdyby nie moja przyjaciółka, której mąż pochodzi z Łodzi, nie odnalazłabym tego uroczego zakątka. W mieście próżno szukać tabliczek, które np. w Gdańsku kierują turystów do historycznych miejsc. Przed wjazdem do miasta znajdują się jedynie tablice informacyjne, pokazujące, jak dojechać do Galerii Łódzkiej i Manufaktury. Jak trafić do Muzeum Sztuki, Księżego Młyna lub Pałacu Poznańskiego można dowiedzieć się jedynie z przewodnika lub od przechodniów. Odpowiedzialni za turystyczny porządek wyjaśniają, że robią co mogą, ale... - Każda inicjatywa, zanim zostanie wdrożona w życie, musi przejść urzędniczą drogę, trafiając na biurka w wielu wydziałach - mówi Jarosław Nowak, dyrektor Biura Promocji, Turystyki i Współpracy z Zagranicą UMŁ. - Niebawem zamierzamy uruchomić przy ul. Piotrkowskiej punkt informacji turystycznej, w którym będzie można kupić bilety do teatrów i muzeów - dodaje "na pocieszenie". (mak) - Dziennik Łódzki 27 czerwca 2006 lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/617892.html == Nie wiem czemu tego wcześniej nie znalazłem, a nikt nie podał linka (jesli tak, to proszę o skasowanie wątku). Problem jest straszny, a jak widac ekipa Kropiwnickiego ma to w... ...a wybory tuż tuż! Temat: 10 alternatyw dla Windows Jeśli chodzi o obrażanie to sam to sprowokowałeś, pisząc o klastrze w kiblu lub mastahach na forach. Mam wrażenie, że z góry zakładasz, że to ludzie, którzy ,,nie chcą mieć łatwiej'' tworzą jakąś niszę. No właśnie tak nie jest. Np. systemy klastrowe stosuje się coraz częsciej do obsługi serwisów www, intensywnych obliczeń itd. Znajdź jeden ośrodek komputerowy w Polsce, który używa jakiegokowiek Windows jako bazowy. Najwiekszy polski klaster w Gdańsku działa na Debianie. Linux jest niemal 100% skalowalny, działa od małego routerka w sieci domowej, laptopa i komputera na biurku, do klastra liczącego kilka tysięcy CPU. W zasadzie to jest ten sam system. Powiedz, że to samo można zrobić na jakimkolwiek profesjonalnym Windowsie i nadal przekonuj innych, że Windows jest lepsiejszy bo się go łatwiej używa. Dzieciaki mają do czynienia z Windows w szkole, jest i tak wszechobecny, więc nie muszę się silić, żeby ich do niego przekonywać a to, że użwyaja linuxa oznacza, że stykają się z innymi możliwościami i mogą ocenić w praktyce, co jest lepsze. No i słyszę, że chocby powłoka graficzna jest znacznie ładniejsza i lepiej dopracowana (gnome). Windows XP był na ich domowym komputerze ale to właśnie reinstalacje, aktualizacje programów antywirusowych powodowały, że ciągle im musiałem im pomagać i asystować. Z linuxem jest akturat zupełnie odwrotnie, raz nagrany o mam święty spokój, zresztą niedawna instalacja nowego ubuntu zabrała mi dokładnie 30 min, tyle, żeby w trakcie wypić sobie 2 herbaty. Poza tym nie mam tyle kasy, żeby im kupować licencje na system lub Office i inne programy lub komputery z najnowszymi procesorami do grania. Na kupowanie gier też nie mam wystarczająco pieniędzy a na ściaganie z sieci się nie zgadzam bo uważam, że to jest złodziejstwo i chcę, żeby to dokładnie tak rozumiały. Musi im wystarczyć to co mają ale i tak mam czyste sumienie - nie powinny czuć się pokrzywdzone. Temat: Łódź napełnia energią tak, z tym Biennale i paradą wolnosci to pojechałeś... . jak zostało juz napisane, taka liczba festiwali prawie milionwego miasta nie może dzwić. dziwi jedynie ,że nawet jeżeli niektóre z nich są na poziomie, to nkit nie zadbał o promocję i nawet o FD4K poza naszym województwem nie wiele ludzi słyszało. dla porównania zobacz jaką promocje ma festiwal Nowe Horyzonty we Wrocławiu, Open'er w Gdańsku czy Malta w Poznaniu. nasze festiwale pod względem medialności, liczby uczestników jak również (w więkoszści przypadków - wyjątek: camerimage) prestiżu nie mogą się z nimi liczyć. to , że jest 1/3 kasy na SSS to fakt. mam nadzieję ,że pozostała część też się znajdzie. Zatwerdzone projekty? czarno na białym? to oświeć mnie jaki jest dokładnie pomysł na Pitorkowską. co, kiedy i gdzie powstanie? kiedy zaczną sie przebudowy i budowy. a kiedy skończą? i skąd kasa? tak samo z Nowym Centrum. oprócz SSS i dworca to na razie brak konkretów. Prywatny kapitał? ale są już jakieś szczegóły? kto, ile i na co? A że ktoś gdzie sobie coś na papierze zatwerdził i ma to na biurku a nawet się chwali, że ma i pokazuje? To nie wiele wnosi. tak! uwierze jak zobaczę! empiria tylko i wyłącznie a nie gadanie dla gazety, radia i telewizji. Imprezy sportowe...tak zgadzam się to duża promocja. Ale fakt, że nie ma nas nawet na liście rezerwowych euro 2012 to wielki skandal.i chyba nic nie jest w stanie nam tego wynagrodzić... . Miastu dwóch zasłużonych klubów piłkarskich z tradycjami i wielką liczbą kibiców. ja nie krytykuję Łodzi z założenia. uważam , że miasto ma potencjał. Nie ma niestety jednej przemyslanej strategii , która byłaby konsekwetnie urzeczywistniana. Np. Łódź jako stolica sztuki współczesnej, miasto z klimatem. Jest taki pomsł, prawda? to dlaczego zamiast Łódź Biennale funduje sie nam Shaggiego i Arasha. to jeden z wielu przykładów niekompetencji oraz braku spójnego działania władz województwa i władz Łodzi. Można powiedzieć - nie pierwszy. mam nadzieję ,że ostatni. oby tym razem nie skończyło się na pomysłach i nie było tak, że zamiast Nowego Centrum stanie wygódka... . Chociaż to może byłoby i spójne działanie... spójne z Arashem. pozdrawiam. Temat: Jak się ma nauczyciel na posadzie (święta krowa).. > Jak napisałam, nie wiem skąd Pani bierze te ekstremalne przykłady. Ja w takiej > sytuacji zwróciłabym uwagę nauczycielce i nie przeszłabym obojętnie. > Przeszłaby pani obojętnie??????????????????? Wobec takiego zdarzenia??????????? Rzeczywiście typowo kształcąca postawa. Pani pytanie skąd biorę takie przyklady jest conajmniej nie na miejscu: napisałam wyraźnie, że zdarzenie miało miejsce na ulicach Gdańska. Ekstremalne? Być może dla niektórych z Was jest to naturalne zachowanie, skoro Pani tez przeszłaby obojętnie. Żadnej merytorycznej odpowiedzi nie otrzymałam natomiast od Pani na temat samego zdarzenia. Ciekawi mnie > natomiast ogromna aktywność uczestników tego forum w godzinach, które w polsce > dla większości osób pracujących są godzinami pracy. I to zżymanie się, że > nauczyciele nic nie robią. No cóż, przynajmniej nie udają przez 45 minut,że > pracują i nie chowają okienek w komputerze, kiedy się zbliża przełożony. Skoro tak bardzo panią ciekawi - wystarczylo zapytać, po co się męczyć? Już odpowiadam, oczywiście za siebie: jestem w domu, ponieważ wykorzystuje urlop wypoczynkowy. A to że nie macie komputerów na biurkach (to byście dopiero mieli raj)wcale nie oznacza że przez 45 minut ciężko pracujecie. Ale przede wszystkim chyba zasadniczo odbiegliśmy od treści listu: proszę zamiast oceniac stan mojego ducha - merytorycznie wypowiedzieć się na temat sytuacji panującej w szkołach. Bo chyba po to zaczęła Pani czytać ten wątek? Chyba że brakuje Pani argumentów........no coż, nie pierwszy to raz. Cieplutko pozdrawiam,oczywiście bez zgryźliwości (nie rozumiem skąd takie przypuszczenie,czyżby mania prześladowcza?) Temat: "Za wprowadzeniem kuratora stoi Polsat" Dziennik ?Polska? zdradza wielki plan: 16 listopada, dla uczczenia pierwszej sławnej rocznicy powołania rządu Donalda Tuska, na biurko prezydenta trafić ma pakiet 120 ustaw reformujących Polskę we wszystkich możliwych aspektach. A może nawet, twierdzą niektórzy, 180 ustaw Do niedawna obowiązujący dogmat o szkodliwości ustaw dla państwa, za pomocą którego wyjaśniano, dlaczego rząd dobrze robi, że nic nie robi, odchodzi w przeszłość na rzecz nowego dogmatu, że sprawność rządów mierzy się liczbą zgłoszonych i przegłosowanych projektów. Straszliwie mi szkoda koalicyjnych posłów, którzy od głosowania w takim tempie mogą się nabawić przykurczów mięśni ramienia albo nawet tzw. łokcia tenisisty, ale dla partii trzeba się czasem poświęcić. Zresztą nie wpadajmy w panikę, jak obecna władza coś zapowiada, to znaczy tylko tyle, że zapowiada. Za to zawsze zapowiada stanowczo: w niedzielę na przykład premier zapowiada, że będzie dla FIFA twardy, a w poniedziałek włączam TVN i co widzę? Premiera zapowiadającego, że będzie twardy dla Komisji Europejskiej w sprawie polskich stoczni. Dobry żart tynfa wart, mawiali przodkowie. A propos tynfa, ?Gazeta Wyborcza? z kolei pochyliła się nad inicjatywą władz Gdańska, które na złość NBP postanowiły wybić własną monetę z Wałęsą i nieopatrznie omal nie nazwały jej szelągiem. Na szczęście ktoś kropnął się, że szeląg budzi negatywne skojarzenie, i wałęsówkę przezwano na talara. A może nie od rzeczy byłoby nazwać monetę srebrnikiem (oczywiście wyłącznie z uwagi na materiał, z którego nasz ukochany były przywódca ma zostać wybity)? Rzecz o tyle ważna, że moneta ma być wymienialna, a kurs srebrnika łatwo wyznaczyć ceną, za którą sprzedano Platformie głowę Cenckiewicza: za jednego wychodzi równo milion złotych. Temat: wpusccie 19 na Bemowo!!! A ja dziekuje forumowiczowi "michael112" za naprawde rzeczowa wypowiedz! P.Michal Krepski niestety oglada tylko mape, a nie rzeczywistosc. 24 do metra?? Gdybym jezdzila z Bemowa do Kabat, no to moze, ostatecznie... ale przeciez naczelnym zadaniem publicznej komunikacji (w tym i metra), jest sprawne dowozenie pasazerow z sypialni do pracy w miescie, a nie z jednej sypialni do drugiej droga przez Centrum. W tej chwili jedynym(sic!) realnym (tj. nadajacym sie do uzytku, a nie wydumanym za biurkiem) polaczeniem Bemowa z metrem jest 28 do Gdanskiego. Uzywam czesto, moj syn tez. Jesli np. p.Krepski czy inny z uczestnikow dyskusji chce przekonywac, ze jest wiele wspanialych alternatyw, to zapraszam, niech tu pierw przyjada i poprobuja sami jak naprawde sie nimi (nie)jezdzi. Odnosnie sugestii "michael112": 35 wydluzono juz z Banacha na Okecie i trudno chyba przelknac kolejne jej wydluzenie, tym razem z drugiej strony: rozklad sie rozsypie, jak wielu autobusow. Nie wiedzialam o "przeszkodzie technicznej" w postaci jednego wjazdu na Nowe Bemowo od polnocy -nb. swiadczy to chyba, ze blad popelniono juz na etapie planowania budowy torowiska, zle przewidujac, ktory kierunek ruchu bedzie najbardziej pozadany- ale 35 i 19 jezdza nie tak znow czesto, gdyby rozklady skoordynowac "na zamek blyskawiczny" to pomiescilyby sie oba. 19 do Kola wymagalaby wiekszych nakladow taborowo-zalogowych, ktore faktycznie chyba kosztowalyby likwidacje 5. W tej chwili 5 nikt nie uzywa, ale za 2 tyg, z otwarciem stacji Mlociny moze sie to zmienic. Ja sama zamierzam sprobowac pare razy, zobaczyc czy bedzie lepiej niz tym 28 do Gdanskiej. O dojazdach do metra 167 i 184 mozna zapomniec, tego nie zaproponowalby nikt, kto raz w zyciu probowal uzyc np. 167 w szczycie. 5 mozna za to chyba zamknac na Marymonckiej, nie wydaje sie tam ktos po niej mial plakac, a dzieki tym paru wagonom na 19 do Bemowa jakos by pewnie starczylo. Macie inne pomysly? Pozdrawiam. Temat: Trochę prawdy o LW LW napewno przez dlugi czas byl STEROWANY p.SB napisal o tym 15 lat temu Gierek w swym wywiadzie - rzece : ...jest rzecza historycznie absolutnie sprawdzalna, ze we wszyskich krajach totalitarnych, ruchy kontestatorskie oplecione sa istna siatka policyjna. Tak oczywiscie bylo i u nas. Oto mechanizm na przykladzie TV, tam kapitan Baranski, jako szef zw zawodowego, byl GLOWNYM organizatorem nagonki na Szczepanskiego (dyr. TV), on byl tym, ktory kierowal gniewem ludzi i wskazywal winnych.... Do pewnego tez czasu sluzby Kani uwazaly, ze panuja nad sytuacja na Wybrzezu, lecz w ktoryms momencie mleko sie rozlalo. Na posiedzeniach Biura politycznego, na przyklad Kowalczyk, owczesny minister MSW, przechwalal sie, ze Walesa jest jego czlowiekiem. Doslownie nie zartuje. Dzis (1990) wiadomo ze to absurd... Powrocmy do sugerowanego przez Pana braku wyobrazni Panskich przeciwnikow. -Wykorzystali oni niezadowolenie i rozkrecili fale strajkowa w sposob bezprecedensowy w naszej historii. Na jakiej podstawie twierdze, ze ludzie z bezpieczenstwa byli wsrod inspiratorow zrywu robotniczego na Wybrzezu? Ano dlatego, ze kilkunastu aktywistow, a tylu w swej mikroorganizacji mial Walesa, nigdy nie byloby w stanie zatrzymac pracy w kilkuset zakladach. Struktura SB w Polsce byla taka, ze we wszystkich fabrykach a zwlaszcza waznych, sluzby mialy swe komorki, w ktorych oprocz oficerow SB, byli agenci i konfidenci oplacani przez resort. Do szczegolnie kontrolowanych zakladow nalezy zaliczyc stocznie i porty. Do obowiazkow agentow SB nalezalo informowanie o nastrojach spolecznych i politycznych, a takze o jradziezach, naduzyciach. Polowa przestempstw byla wykrywana dzieki nim wlasnie. Pajecza siec ... w Gdanskiem rozbudowana byla horrendalnie. Na temat rozbudowy tyc sluzb prowadzilem rozmowy tak z Kania , jak i z Kpowalczykiem. Wielokrotnie zwracali uwage, na szczegolna potrzebe kontrolowania wielkoprzemyslowej klasy robotniczej, Szczerze mowiac, z meldunkow mi przekazywanych jeszcze na poczatku 1980 SB powinna wiedziec nie tylko o najdrobniejszych przygotowaniach do strajkow, lecz nawet o kazdym ruchu szczura portowego. W tym co mowie nie ma nic szczegolnego, tak postepuja wszystkie policje swiata.... Hucpa tych sluzb u nas, jak sie okazalo po niewczasie, byla tak wielka, ze jak stwierdzila Solidarnosc, na szele Komitetu Strajkowego w Jastrzebiu (kopalnia), stal niejaki Sienkiewicz - czlowiek, w ktorego biurku pozniej znaleziono instrukcje nadeslana z SB. Sadze wiec, ze nieprzypadkowo zostal on przed koncem 1980 wyrzucony z Solidarnosci. Z czasem Solidarnosc na takie przypadki zapuscila zaslone milczenia, psuly one bowiem "etos" organizacji.... Temat: A ja podziękować chciałem... A ja podziękować chciałem... W piątek mineły dokładnie trzy lata odkąd jeżdzę na WMK. Zawsze miałem bzika na punkcie roweru. Mam 23lata a jeżdże od 21;o). To dopiero jednak masa i ludzie których tu poznałem spowodowali, że jestem kim jestem, a wstydzić się za siebie nie musze. Mam nadzieje;o). Przeprowadziłem się z ciut zapadłej podgdańskiej (Wiwat Wolne Miasto Gdańsk) dziury. Podczas przeprowadzki ukradziono mi rower. Kupiłem tu drugi i umierałem powoli... Wielkie miasto, hałas, jazda chodnikami, powolne uczenie sie (na dobrą sprawę) drugi raz jeździć Do tego życie z ludźmi nad sobą i pod sobą w bloku, warszawkowate chamstwo, kolejna kradzież roweru, wielkie kombinowanie jak kupić nowy. Zakup i pierwsza masa... No i zaczeło się. Powrót do życia. Znowu rower stał się "Man Best Friend" jak napisane mam na ramie. 22km dojazdy na uczelnie, wypadki, kraksy, rysowania puszek. Kolejni znajomi z masy, kolejni znajomi zapraszani na masę. Czasem drobne łamanie prawa. Do tego rewolucja w wiedzy sprzętowej, serwisowej, infrastrukturalnej itp. Chciałem podziękować przede wszystkim Wam. Olku i Czajniku*, Skelerze no i Raffiemu. Oj, bo mi się melancholija jakaś zacznie. *Między innymi za zagadanie na 2 mojej masie gdy już troche się nudziłem i na następną nie chciałem przyjechać;o). Pamiętam jak dziś: Czajnik: Cześć. Jestem Marcin. Z jakiej dzielnicy jesteś? Ja: Z dzielnicy? Śmiech. Mieszkam pod Legionowem. Olek: Może z Kątów Węgierskich? Ja: Eeee? Skąd wiesz? Czajnik: To jest Olek. On wszystko wie. Pisze przewodniki rowerowe dla Pascala;o) Dziękuję też Wam wszystkim. Mam nadzieję, że nam się nigdy nie znudzi, że debili za kółkiem, za biurkiem i gdzie tam jeszcze będzie coraz mniej a widywać się będziemy tylko na piknikach rowerowych. ___________________________________________________________________ Temat: Konferencja prasowa Lecha Kaczyńskiego, na któr... kiepsko z inwestycjami w komunikacje zrobiłze straży miejskiej druga policję- i może ma to swoje plusy na pewno jakoś poprawia bezpieczeństwo lub przynajmniej zapewnia wieksze poczucie bezpieczeńtswa wsrod mieszkańcow stolicy... Ale inwestycje tej ekipy to porazka... Brak do dzis jednoznacznej polityki miasta dotyczącej inwestycji komunikacyjnych Zaraz po objeciu władzy kaczyński usiłował przekonać że 2.000.000 miastu duszącemu się w spalinach od poniedzialku do piątku wcale nie potrzeba 2 ani 3 linii metra i że po skonczeniu 1 należy zbudować sieć Szybkiej Kolei Miesjkiej zamiast metra Dziś juz ekipa Kaczora nie jest tak radykalna (na szczescie). Chyba wreszcie zrozumieli ze metro trzeba rozbudowywac... A SKM nadal pozostaje w sferze marzeń... chociaż sam pomysł jest dobry to jednak podpisano jedynie listy intencyje i powołano spółke ktora nie dysponuje żadnym majatkiem! Władze licza na pomoc PKP ale z tm bedzie raczej ciezko. To PKP jest bowiem wlasciecielem torow, twierdzi ze nie zmieszcza sie juz w rozkaldach nowe połaczenia SKM a i taborem nie chca sie z miastem podzielić. Miasto po raz n ty nie rozstrzygnelo przetargu na nowe tramwaje (niektore maja juz prawie 40 lat!!!!!!) Przetrg na nowe autobusy MZA jest przekładany i wątpliwe jest czy uda sie go zrealizowac w tym roku Most Północny - koncepcja lansowana przez Kaczora od wyborów pozostaje w sferze planów a Trasa Siekierkowska od czasu kiedy wybudowano ją za poprzedniej kadencji nie posunełą się nai o metr po stronie praskiej (dopiero ostatnio zaczęto pracę) Duze pieniadze z UE moga jeszcze Warszawie przejsc koło nosa bowiem miasto do I tury zgłosiło tylko jeden projekt komunikacyjny (króciutka linia tramwajowa Bemowo- Bielany) a pozostale ugrzęzły na biurkach urzedników (dokonczenie pierwszej linii metra, przejscia podziemne miedzy stacja PKP Gdanska oraz PKP srodmiescie a stacjami metra, wezeł Młociny, modernizacja trasy tramwajowej wzdłuż Al. Jerozolimskich, parkingi park&ride) Temat: "Era równych żołądków już dawno minęła" "Era równych żołądków już dawno minęła" "Era równych żołądków już dawno minęła" "Gazeta Olsztyńska" Zapłacisz - idziesz na zabieg bez kolejki i leżysz w komfortowych warunkach. Nie zapłacisz? Czekasz na operację w ciasnej sali. Taki podział zakłada system ubezpieczeń, który chce wprowadzić m.in. Szpital Miejski w Olsztynie - informuje "Gazeta Olsztyńska". Koniec fikcji w służbie zdrowia? - stawia pytanie dziennik. Pisze, że duże firmy ubezpieczeniowe przygotowują się do wprowadzenia systemu dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Z takiej usługi korzystają już pojedyncze szpitale w kraju m.in. w Rumii czy Gdańsku. Dodatkowymi ubezpieczeniami interesuje się również olsztyński Szpital Miejski. - Nie ma innego sposobu na uzdrowienie służby zdrowia - uważa Zbigniew Marcinkiewicz, zastępca dyrektora szpitala. - Owszem, ten system to w pewnym sensie urynkowienie służby zdrowia, ale era równych żołądków już dawno minęła. O wprowadzeniu dodatkowych ubezpieczeń olsztyński szpital myśli od roku. Teraz na biurku dyrektora leżą oferty od kilku firm ubezpieczeniowych, które proponują wypełnienie rynkowej luki. Szpital zamierza skorzystać z usługi już na początku przyszłego roku. Czy jest to dozwolone? - Prawo tego jednoznacznie nie zabrania, a ostatecznie - mam nadzieję - usankcjonuje to nowa ustawa o świadczeniach zdrowotnych - wyjaśnia Marcinkiewicz. System polega na tym, że pacjent ubezpiecza się dodatkowo w firmie, z którą szpital ma podpisaną umowę. Potem przychodzi na zabieg bez kolejki i leży na komfortowej sali, w lepszych warunkach niż chorych ubezpieczeni wyłącznie w NFZ. Ci, których na dodatkowe ubezpieczenie nie stać, będą skazani na kolejki i pobyt w salach o gorszym standardzie. W Szpitalu Miejskim takie supersale (jedno- i dwuosobowe, z telewizorem i telefonem) są już na większości z 17 oddziałów. Na razie jednak leżą na nich wszyscy pacjenci. Temat: Wojna rozpoczęta polacy przeciwko wojnie www.orient.art.pl/ Ruszcie tylki i wyjdzmy z domow i zza biurek, powiedzmy wojnie NIE! > WOJNA ROZPOCZĘŁA SIĘ - SPOTYKAMY SIĘ O 17.00 DZISIAJ - PRZEŚLIJ TĘ WIADOMOŚĆ > DALEJ! > > Musimy wyrazić nasze oburzenie, sprzeciw, opór. Zrób sobie transparenty, > inne przedmioty protestu i przyjdź ze znajomymi. > > DZISIAJ, CZWARTEK 20 MARCA O GODZ. 17.00 ODBĘDĄ SIĘ PIKIETY W NASTĘPUJĄCYCH > MIASTACH: > > Warszawa - pod ambasadą USA o 17.00 > > Olkusz - o 17.00 > Tarnów - o 17.00 > Jedlnia-Letnisko - ul. Radomska o 17.00 > Bielsko-Biała Plac Chrobrego o 17.00 > Czestochowa - Plac Biegańskiego o 17.00 > Lublin - Pl. Litewski o 17.00 > Bydgoszcz - Stary Rynek o 17.00 > Ostrów wielkopolski - Deptak (ul. Kolejowa) o 17.00 > Człuchów - Rynek o 17.00 > Szczecinek - Deptak (ul. 9 Maja) o 17.00 > Dębica - Rynek o 17.00 > O?więcim - Rynek o 17.00 > Chojnice - Stary Rynek o 17.00 > Bełchatów - Pod Urzędem Miasta o 17.00 > Białystok - pod pomnikiem Piłsudskiego 17.00 > Kielce - pod DT "Puchatek", ul. Sienkiewicza o godz. 17.00 > Trójmiasto - Gdańsk, pod konsulatem brytyjskim ul. Grunwaldzka 102 o 17.00 > Olsztyn - Ratusz o 17.00 > Szczecin - Brama Portowa o 17.00 > Lublin - Plac Litewski o 17.00 > Płock - przed Urzędem Miasta o 17.00 > Kraków - pod Adasiem o 17.00 > Rzeszów - pod Urzędem Wojewódzkim (róg Grunwaldzkiej i Piłsudskiego) o 17.00 > Katowice - przed dworcem PKP przy ulicy 3maja o 17.00 > Toruń - pod Urzędem Marszałkowskim o 17.00 > Poznań - pod Jednostką Konsularną USA (ul. Paderewskiego) o 17.00 > Wrocław - pod Konsulatem Brytyjskim na ul. Oławskiej, róg Świdnickiej o > 17.00 > Ełk - pod pomnikiem Poległych za wolność i demokrację o 17.00 www.orient.art.pl/ Temat: Zamarzłam:) Ja zas wychowywałam kawki, parokrotnie - w sumie wychowałam cztery lęgi kawek. W Rabce, gdzie mieszkałam czas jakiś, wpadły bowiem władze na pomysł, że skoro tych kawek tyle, to trzebaby, strzelać. Na wiwat, i do strachu. Strzelano, i efekt był taki, ze parę osób zjwiło się w pogotowiu ze stanem zawałowym... A kawki dalej rajcowały. No to wpadli rajcy na pomysł - zabijania młodych w gniazdach. Cos bardziej kretyńskiego chyba nie mogło się w ludzkiej głowie zalęgnąć. Dantejskie sceny się dobywały w parku. W tym czasie Rabka to był jeden wielki park... Tak jakby nie mogli niszczyć gniazd, albo jajek kawczych. Trzeba było kijami mordować ptaki. No i na szczęśćie nie wszyscy byli takimi idiotami, podniósł alarm. Najpierw zareagowały dzieciaki. I to te z sanatorium (wtedy jeszcze) Pstrowskiego. Potem my - czyli tubylcy. Natychmiast również dorośli - których byliśmy właścicielami. Idiota naczelny Miasta został ptawie na taczkach wywieziony. A my - dzieciarnia i młodzież zbieraliśmy kawcze lęgi i wychowywaliśmy w domach. Mnie przypadł lęg skaładjący sie z 3 żarłoków o świdrujących oczkach i kleptomańskich (?) zapędach. poginęły szybciutko z mojego biurka wszystkie kolorowe spinki do włosów, mamie skówka do pióra Pelikan - bo kolorowa, dawała odblaski opalizujące. A potem znajdowałam takie drobiazgi w pudełku, w którym to kawcze towarzystwo wzajemnej adoracji mieszkało. Ganiały za mna po podłodze, dopóki nie umiały latać. Potem jak odkryły, że ktos im dał skrzydła, zaczęły przemieszczać się na poziomie moich ramion. kiedy były zmęczone - znienacka opadały na cokolwiek, co się znajdowało w zasięgu ich łapek - to znaczy w koka mojej mamy, w kurtke zimową z futrzanym kaputrem, na legowiska psów (psy brzydziły się pierzastymi kuprami i ostentacyjnie wstawały i oddalały się), pod stół, na piec (!)... Skoro świt musiałam zapychać rozdarte dziobki żarełkiem, i wracać ze szkoły w pędy, bo głodomory czekały. Jak mnie słyszały - że wchodzę do domu, rejwach się robił straszny. Były najmądrzejszymi stworzeniami pod słońcem, chyba tylko mówić nie umiały! Potem długo przylatywały i wlatywały do domu, bezczelnie czekając na karmienie. Aż w końcu wyjechałam, uprzednio zapakowałam je w karton i wywiozłam w okolice Nowego Targu, wypuściłam w lesie. I zwiałam.... Beczałam całą drogę do Gdanska. Z żalu i tęsknoty za ich czarującym chamstwem... Do dzisiaj mam do kawek sentyment. Temat: Rozmowa z profesorem Michałem Płachtą Brawo! Pani wiara versus bezposrednie dowody, ktore leza u mnie na biurku. Rozumiem, ze jak prof. Plachta oswiadczy ze 2 raz 2 rowna sie 5, to przyjmie Pani to takze jako dowod prawdy. Przykro jest widziec, jak temu czlowiekowi brakuje odwagi osobistej i honoru, aby otwarcie przyznac, ze popelnil niewybaczalne bledy. W ciagu ostatniego roku to trzeci dziekan polskiej panstwowej uczelni, ktory popelnil plagiat. Nie widzi Pani, jak milczy grono profesorskie Wydzialu Prawa UG? Dla nich to olbrzymi wstyd na cala Polske, bo rzeczywiscie prof. Plachta byl znanym, bardzo powazanym profesorem prawa miedzynarodowego. W Warszawie, wsrod sedziow Sadu Najwyzszego, Trybunalu Konstytucyjnego - szok niedowiary! Ale te plagiaty to niestety gorzka prawda i pracownicy Wydzialu Prawa UG wiedza o tym dobrze, bo po prostu sprawdzili te same zrodla, ktore i ja sprawdzilem. Owszem, mozna jeszcze przez pare tygodni czy nawet miesiecy macic w glowie gdanskiej opinii publicznej, jak to robi rektor Ceynowa, ale prawdy na dluzsza mete nie da sie ukryc. Odmawiajac wszczecia postepowania dyscyplinarnego rektor Andrzej Ceynowa popelnia swiadomy akt zaniechania. RZETELNY SENAT kazdej RZETELNEJ uczelni powinien NAKAZAC rektorowi podjecie krokow zgodnych z ustawa o szkolnictwie wyzszym i rozporzadzeniami wykonawczymi do niej. Ale czy znajda sie odwazni i rzetelni profesorowie na Uniwersytecie Gdanskim, ktorzy wyjma "glowe z piasku", sprawdza NIEZWLOCZNIE nagromadzone dowody, sprawdza przepisy i odwaza sie publicznie zajac glos, ze Rektor nie ma racji i swiadomie popelnia akt zaniechania, ktory w ostatcznosci skompromituje w Polsce nie tylko jego, ale CALY UNIWERSYTET GDANSKI? Patrzac jak sprawa sie rozgrywa w kuluarach rektoratu i kuluarach dziekanatu Wydzialu Prawa, dzisiaj mam juz powazne watpliwosci... Temat: Tępota Belki i Balcerowicza w swietle faktow... co,polscy zbrodniarze mają za wysoką międzybankową stopę redyskonta weksli i międzybanową stopę depozytową 5,75 zamiast przynajmniej 4,85 a to z powodu gromadzących się nadmiernych przymusowych oszczędności Polaków w nieruchamwych,skandalicznych ze wszech miar polskich funduszach emerytalnych,które niedługo z sumą zgromadzonych tam 75 milardów PLN wejdą do wskażnika obliczania poziomu długu publicznego w proporcji do PNB dla głupkowatej UNII EUROPEJSKIEJ. Dalej ta banda ekonomicznych dyletantów i morderczych impotentów erotycznych nie stosuje żadnej polityki szybkiej i forsownej restrukturyzacji gospodarki z w myśl własnego wariantu strategii lizbońskiej bardziej ambitnego niż skandaliczna w swoim minimaliżmie Lizbona oraz pojawiającym się zwykle w takim procesie restrukturyzacji - inwestycyjnego DOWNLOADING'u wraz z inwestycyjnym akceleratorem wzrostu z uwagi na podejmowane właśnie nowe własne "gigainwestycje"-nie ma dotąd żadnego zwolnienia podatkowego dla firm software'owych i czysto internetowych oraz teleinformatycznych o najwyższym "wsadzie"technologicznym ,nie ma decyzji budowy własnej czysto słowiańskiej bazy mikroelektronicznej o najwyższym w świecie poziomie skomplikowania na bazie dostępnej i ukradzionej z USA wiedzy i technologii na wzór KOREI POŁUDNIOWEJ za przynajmniej 6 miliardów USD i szybkim przystąpieniu do budowy dwóch gigantycznych polskich "ATOMKRAFTWEKE" o mocy 2000 MW każda - Żarnowieckaja Atomnaja Eliektrostancjija koło Gdańska oraz Wielikopolskaja Atomnaja Eliektrostancija koło Nakła nad Notecią na północny zachód od Poznania o łącznej wartości kosztorysowej 3,5 miliarda USD każda z nich.Wynocha aktualni pólgłówkowaci polscy ekonomiczni doradcy bandyci i mordercy zza biurka z całego koniecznie sprawnego i wybitnie podstępnego dla naszych wszystkich sąsiadów ,co w dzisiejszym świecie jest niezbędne i jest tak zwanym"mussem",procesu dalszego podstępnego i wyrafinowanego a tym samym wysoce "z'ekonomizowanego" rządzenia Polską!Do tego rządzenia z aktualnymi tragicznymi kadrami ekonomicznymi absolutnie się nie nadajecie! Temat: Opowiesci lasku oliwskiego Ja tez mialem na pienku z wladza ludowa, a to z powodu jakiegos memorialu, ktory podpisalem latem 1966 roku. Mlody bylem, glupi, nie znalem realiow. Podpisalem... To byla taka studencka petycja dotyczaca eksterytorialnosci wyzszych uczelni. Nikogo wtedy nie skazano, ale represje byly. Oto szczegoly: Byla moze 6 rano. Zbudzil mnie zdenerwowany ojciec. Wstawaj, przyszli po ciebie". "Kto?" A oni juz wchodzili do pokoju. Cywil i 2 mundurowych z Kaprow. "No, krotko mowiac, posiedzisz..." powiedzial cywil. "Za co?" "A o tym pogadamy na komisariacie, wstawaj, ubieraj sie, idziemy!" Poszlismy. Z Grottgera (przy Noakowskiego) na Kaprow na piechote. Tam zabrali dowod, posadzili na korytarzu i wyszli. Wrocili za 15 minut i przyprowadzili jakiegos goscia. Tak wychodzili i wracali z 6 razy. A potem zaczeli po kolei wzywac na przesluchanie. I znow to samo: "Posiedzisz..." "Ale za co!" "Za co? - taki gruby, chyba sierzant przerzucil jakies papiery na biurku - No, na przyklad wczoraj byl skok na Delikatesy we Wrzeszczu, wystarczy?" "Wystarczy..." Zrozumialem, ze z nimi nie wygram. Potem wsadzili nas no nyski bez okien i wiezli. Jak sie drzwi otworzyly, to bylismy na podworzu aresztu sledczego na Swierczewskiego. Rewizja osobista i do celi. Cele byly 4-osobowe z drewnianymi pryczami, a do wieczora bylo nas w tej celce 12. Ostatni "delikwent" byl lekko podciety, nial na sobie drelichowy kombinezon, gumiaki i berecik z antenka. Rozbawil nas (wszyscy od rana rozmawiali tylko o tym dlaczego nas zamkneli. Nikt nie wiedzial za wyjatkiem jakiegos chlopaka, ktory nie ukrywal, ze mial jakas nozowa rozprawke na Oruni. No a ten ostatni powiedzial: "Pany, za co? Taz ja wczoraj wyszedl ze Sztumu na wolnosc. Na dworcu zgarneli..." Po nocy przespanej na siedzaco dostalismy wodnista kawe i czarny chleb z marmolada, a potem na dziedzincu zaczal sie ruch. Przez szczeliby w "blindach" zobaczylismy milicjantow w bialych kaskach i takich samych rekawicach, jak dosiadaja wyglancowane motory. Wtedy zrozumielismy - jada witac prezydenta Francji. Juz koncze - siedzielismy do 14-tej nastepnego dnia (pewnie wtedy de Gaulle wyjechal z Gdanska), kiedy to wyrzucono nas (a bylo tego ze 40 luda) wprost na ulice. Pamietam, ze jeden gosc prosil o jakas kartke z pieczatka, ze byl zatrzymany, bo w pracy uznaja, ze zbumelowal. Na to uslyszal "Nie podoba sie? To zamkniemy na kolejne 48, pasuje?" Od tego czasu unikalem nocy w domu przed wszystkimi wizytami oficjalnymi, swietami panstwowymi itp, az po poczatak lat 70. Tak bylo... Temat: Zbrodnie pacyfizmu polacy przeciw wojnie www.orient.art.pl/ Ruszcie tylki i wyjdzmy z domow i zza biurek, powiedzmy wojnie NIE! > WOJNA ROZPOCZĘŁA SIĘ - SPOTYKAMY SIĘ O 17.00 DZISIAJ - PRZEŚLIJ TĘ WIADOMOŚĆ > DALEJ! > > Musimy wyrazić nasze oburzenie, sprzeciw, opór. Zrób sobie transparenty, > inne przedmioty protestu i przyjdź ze znajomymi. > > DZISIAJ, CZWARTEK 20 MARCA O GODZ. 17.00 ODBĘDĄ SIĘ PIKIETY W NASTĘPUJĄCYCH > MIASTACH: > > Warszawa - pod ambasadą USA o 17.00 > > Olkusz - o 17.00 > Tarnów - o 17.00 > Jedlnia-Letnisko - ul. Radomska o 17.00 > Bielsko-Biała Plac Chrobrego o 17.00 > Czestochowa - Plac Biegańskiego o 17.00 > Lublin - Pl. Litewski o 17.00 > Bydgoszcz - Stary Rynek o 17.00 > Ostrów wielkopolski - Deptak (ul. Kolejowa) o 17.00 > Człuchów - Rynek o 17.00 > Szczecinek - Deptak (ul. 9 Maja) o 17.00 > Dębica - Rynek o 17.00 > O?więcim - Rynek o 17.00 > Chojnice - Stary Rynek o 17.00 > Bełchatów - Pod Urzędem Miasta o 17.00 > Białystok - pod pomnikiem Piłsudskiego 17.00 > Kielce - pod DT "Puchatek", ul. Sienkiewicza o godz. 17.00 > Trójmiasto - Gdańsk, pod konsulatem brytyjskim ul. Grunwaldzka 102 o 17.00 > Olsztyn - Ratusz o 17.00 > Szczecin - Brama Portowa o 17.00 > Lublin - Plac Litewski o 17.00 > Płock - przed Urzędem Miasta o 17.00 > Kraków - pod Adasiem o 17.00 > Rzeszów - pod Urzędem Wojewódzkim (róg Grunwaldzkiej i Piłsudskiego) o 17.00 > Katowice - przed dworcem PKP przy ulicy 3maja o 17.00 > Toruń - pod Urzędem Marszałkowskim o 17.00 > Poznań - pod Jednostką Konsularną USA (ul. Paderewskiego) o 17.00 > Wrocław - pod Konsulatem Brytyjskim na ul. Oławskiej, róg Świdnickiej o > 17.00 > Ełk - pod pomnikiem Poległych za wolność i demokrację o 17.00 www.orient.art.pl/ Temat: Mój kraj Brawo Yossarian18,- - "odejście od programu Balcerowicza.." tzn.: inflacja ca 1200%, permanentny niedobor podstawowych i wszelkich innych towarow na rynku, calonocne kolejki pod sklepami, czarny rynek i korupcja, "zdychajacy z glodu" emeryci i rencisci - bo swiadczenia rentalne placone wylacznie z budzetu itd. itp. Cos mnie sie wydaje iz to "wspaniale" rozwiazanie juz kiedys mielismy :) - "odejście od ...... od tzw. prywatyzacji" tzn: Panstwo jako wlasciciel srodkow produkcji! = kumple Gietrycha i Twoi w imieniu "narodu" - zarzadzajacy przedsiebiorstwami i uslugami, "regulujacy zza biurka" poziom bezrobocia i konkurujacy miedzy soba nowoczesnoscia i zaawansowaniem technicznym rozwiazan?. "Wyzszosc" PGR-ow nad prywatna wlasnoscia ziemi w gospodarce zywnosciowej? (jak byc konsekwentny to chyba nie wybiorczo!). Czy juz tego nie "przerabialismy"? :))) - "natychmiastowe wycofanie wojsk z Iraku" tzn.: UCIECZKA? = ratuj sie kto moze? i (na przyszlosc) potwierdzenie slusznosci znanych juz z historii stwierdzen naszych owczesnych "sojusznikow" : "nie bedziemy nadstawiac karku za polski Gdansk"?? Za Czestochowe i "kawalek" Torunia z rydzykowym Radyjem - tez? :))) - "skończenie z serwilizmem w stosunku do UE, " tzn: przestrzeganie (obustronne) Umow Miedzynarodowych podjete decyzja demokratycznych Instytucji panstwowych i potwierdzone spoleczna akceptacja w powszechnym Referendum to.... (zdaniem zaprzancow z LPR) - "serwilizm"? Czy WYBIORCZE przestrzeganie Umowy Konkordatowej (nie placimy NIC na KK i Vatykan!) - tez? - jak dowolnosc to dowolnosc! :))) - "zmiany w Konstytucji....." tzn.: Ustawa Zasadnicza sprowadzona do roli: "gumy w gietrychowskich majtkach" - co Rydzyk w pustym lbie, po kolejnej przejazdce klimatyzowanym Maybachem "wymysli" - LPR zacznie MAJSTROWAC przy najwyzszym Akcie Prawnym?. Gdzie bylaby dzisiaj Ameryka gdyby przez 200 lat "majstrowano" ciagle z Jej Konstytucja? - "przeprowadzenie choćby symbolicznej dekomunizacji, ... likwidacja masonerii" " tzn: pokazowe (nie za czesto! bo to ma byc "symbol") egzekucje komuchow i masonow, w wiekszych miastach, po niedzielnej Mszy.sw transmitowane przez TV RYDZYK?. Ministranci jako "pociagajacy za cyngiel" z jednoczesna gwarancja iz WSZYSCY obywatele w nastepnym tygodniu zapisza sie do Kol Przyjaciol RM i LPR ?. No, no! IDEAL - sekularyzmu i pluralizmu a'la Gietrych! :))) Yossarianie18 - PRZEKONALES mnie! Masz we mnie kolejna zwolenniczke "wspanialego programu" LPR i zaprzysiegla (od dzis) sluchaczke Rydyja :)))))) Temat: Wojna rozpoczęta www.orient.art.pl/ Ruszcie tylki i wyjdzmy z domow i zza biurek, powiedzmy wojnie NIE! > WOJNA ROZPOCZĘŁA SIĘ - SPOTYKAMY SIĘ O 17.00 DZISIAJ - PRZEŚLIJ TĘ WIADOMOŚĆ > DALEJ! > > Musimy wyrazić nasze oburzenie, sprzeciw, opór. Zrób sobie transparenty, > inne przedmioty protestu i przyjdź ze znajomymi. > > DZISIAJ, CZWARTEK 20 MARCA O GODZ. 17.00 ODBĘDĄ SIĘ PIKIETY W NASTĘPUJĄCYCH > MIASTACH: > > Warszawa - pod ambasadą USA o 17.00 > > Olkusz - o 17.00 > Tarnów - o 17.00 > Jedlnia-Letnisko - ul. Radomska o 17.00 > Bielsko-Biała Plac Chrobrego o 17.00 > Czestochowa - Plac Biegańskiego o 17.00 > Lublin - Pl. Litewski o 17.00 > Bydgoszcz - Stary Rynek o 17.00 > Ostrów wielkopolski - Deptak (ul. Kolejowa) o 17.00 > Człuchów - Rynek o 17.00 > Szczecinek - Deptak (ul. 9 Maja) o 17.00 > Dębica - Rynek o 17.00 > O?więcim - Rynek o 17.00 > Chojnice - Stary Rynek o 17.00 > Bełchatów - Pod Urzędem Miasta o 17.00 > Białystok - pod pomnikiem Piłsudskiego 17.00 > Kielce - pod DT "Puchatek", ul. Sienkiewicza o godz. 17.00 > Trójmiasto - Gdańsk, pod konsulatem brytyjskim ul. Grunwaldzka 102 o 17.00 > Olsztyn - Ratusz o 17.00 > Szczecin - Brama Portowa o 17.00 > Lublin - Plac Litewski o 17.00 > Płock - przed Urzędem Miasta o 17.00 > Kraków - pod Adasiem o 17.00 > Rzeszów - pod Urzędem Wojewódzkim (róg Grunwaldzkiej i Piłsudskiego) o 17.00 > Katowice - przed dworcem PKP przy ulicy 3maja o 17.00 > Toruń - pod Urzędem Marszałkowskim o 17.00 > Poznań - pod Jednostką Konsularną USA (ul. Paderewskiego) o 17.00 > Wrocław - pod Konsulatem Brytyjskim na ul. Oławskiej, róg Świdnickiej o > 17.00 > Ełk - pod pomnikiem Poległych za wolność i demokrację o 17.00 www.orient.art.pl/ Temat: Piękna Modlińska po remoncie A propos bus pass'a - to jego realizacja to jakieś kosmiczne nieporozumienie. Zamiast wytyczyć bus pass, zagrodzono po prostu połowę Modlińskiej i tyle. A było już dobrze, bez korków, po udrożnieniu wjazdu na Grota (po zrobieniu podwójnego wjazdu, korki prawie znikły). Generalnie jestem za bus passem, ale jestem przeciwny takiej jego realizacji jak ma to miejsce obecnie, gdzie bus pass zajmuje prawie połowę Modlińskiej. Zamiast poszerzyć Modlińską o maksymalnie metr, wytyczyć bus pass i zostawić 3 pasy, dla reszty ruchu to zrobiono co zrobiono idąc po najmniejszej linii oporu. Po dwóch miesiącach, gdy było już niźle, korki wróciły ze zdwojoną siłą. Czy w Warszawie "specjalisci" i decydenci od dróg pozbawieni są w ogóle zdrowego rozsądku (bo to, że pozbawieni są elemantarnej wiedzy na temat dróg i ruchu na nich jest oczywiste)? Dużą część korków w Warszawie dałoby się ograniczyć b. małymi kosztami, np. regulując swiatła (i nie myślę tutaj o jakimś zintegrowanym systemie, często wystarczy na dwóch sąsiadujących ze sobą skrzyżowaniach. np na Jagielloońskiej, pod Grotem), często zielona strzałka, często inne oznakowanie poziome mogłyby znacznie ograniczyć o ile nie wyeliminować niektóre korki. Często jeżdżąc po WArsawie, mam ochotę przykuć decydentów do kierniwnicy np. na miesiąc i kazać im jeździc po mieście. Szybko by się w mieście poprawiło, bo niektóre zmiany są oczywiste i można je zrobić praktycznie bezkosztowo. Trzeba wyjść tylko zza biurka i spojrzeć praktycznym okiem. Podobnie ma się sytuacja z przebudową ronda Starzyńskiego - robione są wiadukty na wprost, z mostu Gdańśkiego, kiedy gross ruchu skręca w prawo w Jagiellońską. Estakady owszem pomogą, ale problem pozostanie, bo zanim się do nich dojedzie, to nadal trzeba będzie stać w korku na moście. Wydano grube miliony złotych ,a problem pozostanie nierozwiązany (taka jak miało to miejsce z Rondem Sybiraków). Za tamtą głupotę nikt nie odpowoedział i za tą pewnie tez nikt nie odpowie. Temat: Absurdalne zaliczenia na studiach. dużo tego było a wszystko na uniwerku gdańskim, raz zapisywaliśmy się na informatykę ćwiczenia a że przegapiłem moment i zjawiłem się po tygodniu okazało się że nie ma dla mnie nigdzie miejsca, został tylko facet do którego nikt (nikt!) się nie zapisał bo facet oblał wszystkich przez ostatnie dwa lata - potwornie wymagający jakiś dyr. z dużej firmy informatycznej, poszedłem po trzech tygodniach do gościa bo nic innego mi nie pozostało, ten jak mnie zobaczył spojrzał mi w oczy i mówi: odważny jesteś i musisz znać się na programowaniu- inaczej byś tu nie przyszedł, poprosił o indeks (niestety nie miałem przy sobie- początek roku) i gdy go przyniosłem za dwa dni wpisał mi 5, wszyscy (120 osób) miało ten przedmiot przez rok, mój kolega wszedł na egzamin ze swoimi pytaniami - napisał i wydrukował na podobnym papierze, facet nawet nie skumał że robi go w ciula, facet z prawa lubił sobie wypić, wchodziło się do niego z siateczką brzęczało szklaneczkami i on zaraz proponował wystawić na stół, po wypiciu jednego dostawało się 3, niestety jeden dupex chciał 4 i facet go zaczął pytać, chłopak się wkurzył bo przyniósł lepszy koniak więc go zabrał i trzaskając drzwiami wyszedł - cała reszta około 40 ludzi dostało pały, wchodzę do sekretariatu i pytam gdzie jest pani Gierusz, kobieta za biurkiem pyta się a o co chodz? mówię, że chcę umówić się na egzamin, kobieta na to: ja jestem pani Gierusz i miał pan ze mną przez rok wykłady, zapraszam na egzamin jutro, - a potem niezła jazda była, kobieta koniecznie chciała mnie uwalić i dłłługo mnie męczyła, naprawdę nieźle nauczyłem się rachunkowości a jej książkę znam na pamięć i potrafię cytować tekst po podaniu strony (nikt w to nie wierzy aż nie udowodnię ale wierzcie mi miałem z nią koszmar), Temat: KAWA CZY HERBATA 3-cia kawa ( Cafe au Lait) i szczere checi (he, he) zrobienia odrobiny porzadku na biurku, w komputerach (2 stacjonarne, notebook, pocketPC). Checi to ja... mam! - hmmm..... )))))) Kanoko?,- jako mieszkanka wielkiego Miasta, systematyczna, uporzadkowana i planujaca wszelkie ewentualnosci - zapewne nie "musisz" przekonywac sie do innych form lektury niz drukowana, realna KSIAZKA . Ja, przekonalem sie do e-Book'a w.. sytuacji odmiennej od zwyklej codziennosci -szybkiego dostepu do "nieograniczonej" skarbnicy lektur (ksiegarnie, biblioteki). Nie wiem czy Ty WIESZ iz w Polsce - dostep do publikacji drukowanych (na aktualnie potrzebny temat czy nawet beletrystyki) jest (delikatnie mowiac) "ograniczony" podaza (he, he) POZA wielkomiejskimi Osrodkami (W-wa, Krakow, Gdansk, Wroclaw itp). Wyprobowalem to na wlasnej skorze - siedzac na Mazurach! ) W promieniu ponad 100 km od Rucianego (Pisz, Mikolajki, Gizycko, Mragowo itd) "ksiegarnie" - sa! tylko ich zasoby - "Boze widzisz i nie grzmisz" ) Gwarantuje iz dostaniesz WSZYSTKO - tylko nie to czego szukasz! (jest Tobie aktualnie potrzebne!) ) Nawet Olsztyn (ksiegarnia Uniwersytecka na terenie WSR) w porownaniu z Warszawa (Krakow, Wroclaw, .... itd) - no comment's! A Olsztyn to (od Rucianego) 100 km! (w ta i z powrotem - 200!) drogi dalekiej standartem od Autostrady Berlin-Hannover Przymusilo mnie to "nauki" korzystania z e-Booka Nawet na pocketPC (lepiej i wygodniej niz w notebooku!) - lezac w lozeczku (koi) czy np. siedzac "na rybach" ( i tak nie biora! ) ) - czytasz sobie (praktycznie) na co Masz ochote!. Nowoczesne przegladarki (np. Mobil Pocket Reader PRO) sprawiaja iz... nawet stron nie musisz przewracac a tekst przesuwa sie w tempie i wielkosci liter jaki Tobie odpowiada Do czytania beletrystyki i "romansidel" - wow! - nie ma nic lepszego! - a dla "leni" (takich jak ja!) - szczegolnie Sprobuj - sie przekonasz Dostep do internetu (wybor z dziesiatkow portali sprzedajacych publikacje w formie i-Book'a w jezykach "cywilizowanych": angielski, francuski, niemiecki) w odroznieniu od zaopatrzenia Ksiegarni "na Prowincji" - bez problemow! ). pozdrawiam,- pE Temat: Inżynier ruchu, co się boi zielonych strzałek Inżynier ruchu, co się boi zielonych strzałek Oznakowanie wrszawskich dróg pozostawia wiele do życzenia. Wygląda to tak jakby specjaliści od oznakowania robili wszystko aby zblokować miasto, uczynić skrzyzowania mało przejezdne. Czasem mi się wydaje, ze oni nigdy nie jeżdżą samochodami, może nawet nie mają praw jazdy. Trzeba naprawdę nie mieć wyobraźni zamalowując pas rozbiegowy wybudowanya za nasze pieniadze w celu ułatwienia właczenia sie do ruchu, lub przy modernizacji jezdni całkowicie go zliwidować. np wyjazd z centrum AUCHAN na ulicę Modliińską idąca dodatkowo pod górę, lub na ul. Starzyńskiego w kierunku mostu gdańskiego za wiaduktem od ul. Szwedzkiej. Całkowitą bzdura jest niewprowadzenia ruchu bezkolizyjnego na skrzyżowaniu Al. Solidarności i Towarowej. Dwukrotne omijanie się samochodów na tym skrzyżowaniu to okazja do dwóch kolizji, a przelotowość skrzyzowania jest całkowicie zablokowana. To skrzyżowanie to szczyt niekompetencji i matolstwa odpowiedzialnych urzędników. Brak zielonych strzłek to jedno a synchronizacja istniejacych śietlnych z warunkami ruchu to druga sprawa. Codziennie wjeżdżam rano na most Świętokrzyski od strony Pragi i zastanawiam sie co za matoł ustawił taki cykl świateł. Kiedy bez problemu mozna wjechać na puste skrzyżowanie zielona strałka jest wyłączona, ale włącza się akurat wtedy kiedy skrzyżowanie jest zapchane. Może Panowie wyciągnijćie swoje zadki zza biurka i w godzinach szczytu przajedźcie tymi skrzyżowaniami i wieloma innymi. Radziłbym na samochodzie umieścić informację, że jest sie autorem takiej synchronizacji świateł, likwidacji strzałek, czy tez malowideł na jezdni to dopiero byłaby okazja usłyszeć na żywo co kierowcy myśla o takim oznakowaniu. Temat: A stan wojenny? Kto pamięta? Klotnia o oceny 13 XII 1981 będzie w Polsce już trwala zawsze. Nie jest to bowiem spor o realia ale spor o wizje. Z perspektywy historycznej żaden scenariusz wejda-nie wejda, wygramy-przegramy, nie ma teraz sensu. Jesli nie potrafimy przewidzieć, tego co będzie, to jakze możemy przewidzieć (?), co by było gdyby. We wszystkich sporach warto pamiętać, co myśleli ówcześnie decydenci swiata. USA wiedzialo, ale nie pomoglo – ich politycy wierzyli i wierza w realizm polityczny i wynikający z niego real-politik. Do konca nie wiemy, jakie były ustalenia miedzy Watykanem, Waszyngtonem, a Moskwa i Warszawa (?). A teraz dla wizjonerow, którzy pisza, ze byloby b. dobrze, bo ZSRR by nie wszedl od razu (moze?) i ustąpiłby na skutek jakichs racjonalnych przywodcow. Procesy społeczne, jak zreszta wiele innych, sa nieprzewidywalne – to nawet nie chodzi o zbanalizowana „teorie chaosu”, to już było wczesniej. Kto wie, czy wówczas, w latach 80-tych, w zagrozonym upadkiem ZSRR, mającym obok siebie zdestabilizowana Polske, zamiast Gorbaczowa (on mial czas na w miare powolna ewolucje), nie pojawilby się watazka, który zachowalby się zupełnie inaczej. Dwie „pokazowe” taktyczne bomby jadrowe na centralna Polske, (aby promieniowanie za bardzo nie wyszlo na Zachod) i bylby spokoj, a warto zapytac, czy ktos wtedy chciałby umierac za Gdańsk – może mieszkancy Beverly Hills, Florydy, 5th Avenue, czy innego Lazurowego Wybrzeża? Ten scenariusz jest rownie prawdopobny jak ten, ze rozsypujący się ZSRR pozwolilby na wolne wybory w roku 1983. Duzo by na ten temat pisac i mowic. Konkluzja jest prosta. Zamiast spierac się, co by było gdyby i włączać to do bieżącej polityki, trzeba popatrzeć, jak wyglądała sytuacja wówczas wówczas jakie były WÓWCZAS rozsadne decyzje. Dlatego tym, którzy obecnie krytykuja Gen. Jaruzelskiego warto przypomniec, jak zachowywali się inni, którzy według ich wizji mieli im pomagac, a nie pomagali. Tylko jeden przykład – Sekretarz Obrony USA Haig mówiąc, ze meldunek plk Kuklinskiego nie dotarl do niego na czas – tak wiele dokumentow miał na biurku. Wiec lepiej może myśleć wiecej o przyszłości, gdyz kto wie, może za kilka lat inni będą mieli do czynienia z rozsypujaca się Polska? Nowy stan wojenny??? A Chiny już eksportuja wiecej komputerow niż USA. A my mamy nasze ogorki małosolne, prawie zero naprawde konkurencyjnego przemyslu i coraz wiecej mlodych posługaczy szukających szczęścia za granica z dyplomami uniwersyteckimi, gdyz więcej wydajemy na nauki o przeszłości, zamiast uczyc co trzeba robic w przyszlosci. Temat: boję się na dziendobry dobre rady daj sobie mezowi w prezencie kupic taka szkolna Auflage na biurko - nie pamietam jak sie to po polsku nazywa - no taki plastki z obrazkiem w formacie prawie A2 - za chwile czyli na miesiac lub dwa przed poczatekiem roku szkolnego bedzie takich pelno w sklepach papierniczych z supermarketach w po przystepnej cenie - normalnie tez nie sa horendalnie drogie a czasami mozna dostac za dziekuje na targach czy innych imprezach - np. maszyn drukarskich - czy maszyn plastykujacych przyczym obrazek to wlasnie mapa Niemiec - najlepiej dwie Auflagen od razu mapa administracyjna i topograficzna na dni parzyste i nieparzyste |:-)))) - i jezdz palcem po Niemczech az do bolu by pozniej jezdzic in Natura - musisz sie w miare szybko poczuc jak w domu i "odpracowac" zrekompensocwac wycieczki szkolne na ktorych miejscowe dzieci byly a ty sie nie zalapalas ze wzgledow zrozumialych. Roznice regionalne sa w Niemczcech jak miedzy Gdanskiem a Budapesztem czy Bialymstokiem a Bratyslawa bo mniej wiecej geograficznie tak sie Niemcy rozciagaja od Flensburg (Morza Polnocnego) do Berstgaden (Alp) - jednym slowem duzo do zobaczenia i poznania Faktycznie Darmstadt jest rzut beretem od Frankfurt am Main - od dworca do dworca 25 min pociagem regionalnym - z tym ze jedno jest ca. 300.000 mieszkancow a sam Frankfurt z przyleglosciami niby administarcyjnie nie w FFM ale faktycznie nalezace do organizmu miasta FFM to 2 mln mieszkancow - tak ze ten rzut beretem na mapie czy od dworca do dworca - to moze byc rowniez 2-3 godziny jazdy samochodem jezeli mieszkajacy akurat na przeciwnych koncach Darmstadt i Frankfurt am Main. (Ja akurat pobieralem dosc dawno temu nauki w FFM, tak ze znam realia lokalne) Wielu ludzi mowi, ze mieszka we Frankfurt am Main - owszem jest to bliskie prawdy - pracuja w FFM, czy Frankfrut am Main jest jakos ich centrum zycia, a mieszkaja pod Giesen czy pod Wiesbaden i dojezdzaja tak samo z Darmstadt - pracuja w Darmstadt, czy Darmstadt jest jakos ich centrum zycia, a mieszkaja pod Heidelberg czy Mannheim i dojezdzaja. albo nawet z Karlsruhe to wprawdzie 125 km czy 150km w linii prostej - ale mniej niz godzina jazdy ICE po trasie przelotowej na Basel (Bazyleje) Walter Temat: LW chyba przez dlugi czas byl STEROWANY p.SB LW chyba przez dlugi czas byl STEROWANY p.SB napisal o tym 15 lat temu Gierek w swym wywiadzie - rzece : ...jest rzecza historycznie absolutnie sprawdzalna, ze we wszyskich krajach totalitarnych, ruchy kontestatorskie oplecione sa istna siatka policyjna. Tak oczywiscie bylo i u nas. Oto mechanizm na przykladzie TV, tam kapitan Baranski, jako szef zw zawodowego, byl GLOWNYM organizatorem nagonki na Szczepanskiego (dyr. TV), on byl tym, ktory kierowal gniewem ludzi i wskazywal winnych.... Do pewnego tez czasu sluzby Kani uwazaly, ze panuja nad sytuacja na Wybrzezu, lecz w ktoryms momencie mleko sie rozlalo. Na posiedzeniach Biura politycznego, na przyklad Kowalczyk, owczesny minister MSW, przechwalal sie, ze Walesa jest jego czlowiekiem. Doslownie nie zartuje. Dzis (1990) wiadomo ze to absurd... Powrocmy do sugerowanego przez Pana braku wyobrazni Panskich przeciwnikow. -Wykorzystali oni niezadowolenie i rozkrecili fale strajkowa w sposob bezprecedensowy w naszej historii. Na jakiej podstawie twierdze, ze ludzie z bezpieczenstwa byli wsrod inspiratorow zrywu robotniczego na Wybrzezu? Ano dlatego, ze kilkunastu aktywistow, a tylu w swej mikroorganizacji mial Walesa, nigdy nie byloby w stanie zatrzymac pracy w kilkuset zakladach. Struktura SB w Polsce byla taka, ze we wszystkich fabrykach a zwlaszcza waznych, sluzby mialy swe komorki, w ktorych oprocz oficerow SB, byli agenci i konfidenci oplacani przez resort. Do szczegolnie kontrolowanych zakladow nalezy zaliczyc stocznie i porty. Do obowiazkow agentow SB nalezalo informowanie o nastrojach spolecznych i politycznych, a takze o kradziezach, naduzyciach. Polowa przestempstw byla wykrywana dzieki nim wlasnie. Pajecza siec ... w Gdanskiem rozbudowana byla horrendalnie. Na temat rozbudowy tyc sluzb prowadzilem rozmowy tak z Kania , jak i z Kowalczykiem. Wielokrotnie zwracali uwage, na szczegolna potrzebe kontrolowania wielkoprzemyslowej klasy robotniczej, Szczerze mowiac, z meldunkow mi przekazywanych jeszcze na poczatku 1980 SB powinna wiedziec nie tylko o najdrobniejszych przygotowaniach do strajkow, lecz nawet o kazdym ruchu szczura portowego. W tym co mowie nie ma nic szczegolnego, tak postepuja wszystkie policje swiata.... Hucpa tych sluzb u nas, jak sie okazalo po niewczasie, byla tak wielka, ze jak stwierdzila Solidarnosc, na szele Komitetu Strajkowego w Jastrzebiu (kopalnia), stal niejaki Sienkiewicz - czlowiek, w ktorego biurku pozniej znaleziono instrukcje nadeslana z SB. Sadze wiec, ze nieprzypadkowo zostal on przed koncem 1980 wyrzucony z Solidarnosci. Z czasem Solidarnosc na takie przypadki zapuscila zaslone milczenia, psuly one bowiem "etos" organizacji.... Temat: PRAWO O SZKOLNICTWIE WYŻSZYM - stanowisko Autonomia uczelni a Konstytucja R.P. serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,2337757.html Tadeusz Szulc, wiceminister odpowiedzialny w MENiS za sprawy szkolnictwa wyższego: - Wyższe uczelnie są autonomiczne i nie możemy ingerować w ich działalność. Ministerstwo nie ma jednak wątpliwości, że Uniwersytet Gdański powinien ujawnić listy osób przyjętych na studia. Prawo stanowi, że wynik postępowania kwalifikacyjnego na studia jest jawny i nie koliduje z ochroną danych osobowych osób przyjętych. Jeśli któraś ze stron sporu zwróci się do ministerstwa o zajęcie stanowiska, jesteśmy gotowi wysłać do rektora Uniwersytetu Gdańskiego list wskazujący na konieczność ujawnienia tych nazwisk. serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,2340170.html W czwartek na biurko rektora Andrzeja Ceynowy trafił list, w którym prof. Zoll pisze: "Za niedopuszczalne uważam zarówno odmawianie informacji o kandydatach przyjętych w procedurze odwoławczej, jak też nierówne traktowanie kandydatów na studia". Prof. Zoll kończy list słowami: "Zwracam się do Pana Rektora o udostępnienie opinii publicznej informacji o osobach przyjętych na Wydział Prawa w procedurze odwoławczej, a także o ustosunkowanie się do pozostałych przedstawionych przez prasę zarzutów". xxx Ustawa o szkolnictwie wyższym z dn. 12 IX 1990: art.31. ust. 1. Minister Edukacji Narodowej sprawuje nadzór nad uczelnią w zakresie zgodności działania jej organów z przepisami ustawowymi oraz może żądać od tych organów informacji i wyjaśnień. Jak widać powinno być: Minister Edukacji Narodowej sprawuje nadzór nad uczelnią w zakresie zgodności działania jej organów z przepisami ustawowymi i KONSTYTUCJĄ R.P. oraz może żądać od tych organów informacji i wyjaśnień. Kodeks pracy też warto Ich M. Rektorom przypomnieć. A może niepotrzebny minister, od razu niech wszystkie sprawy sporne rozpatruje rzecznik praw obywatelskich? Po co komu minister, który i tak nie ma nic do powiedzenia? A uczelnie są na tyle autonomiczne, że Konstytucja R.P. ich nie obowiązuje? Temat: Dzisiaj Policja ma święto z Onetu " zwracając się do [d-cy] policji podkreślił, że czwartkowa nominacja jest dowodem najwyższego uznania dla jego służby. "Ta nominacja jest również nadzieją na dobre kierowanie policją, na sukces, którego potrzebuje nie tylko policja, ale też wszyscy obywatele" - powiedział przezydemt. Dodał, że policja jest dobrze przygotowana do nowych zadań związanych z wejściem Polski do Unii Europejskiej i bardzo dobrze współpracuje z policjami innych państw członkowskich. Nawiązał w ten sposób do operacji o kryptonimie "Szanghaj" przeprowadzonej w maju przy współpracy polskich, niemieckich i belgijskich policjantów. (W jej efekcie przechwycono w Gdyni transport pięciu ton BMK, komponentu, z którego można wyprodukować cztery tony amfetaminy.) K. odniósł się też do tragicznych wydarzeń w Poznaniu i Łodzi, gdzie w wyniku policyjnych pomyłek zginęli ludzie. "Ufam, że wnioski wyciągnięte z tych gorzkich lekcji pozwolą skuteczniej przeciwdziałać takim sytuacjom" . Insp.generalny Leszek Szreder został [d-cą] policji w październiku 2003 roku. Wcześniej był m.in. komendantem wojewódzkim policji w Gdańsku. Po objęciu funkcji komendanta głównego polecił przeprowadzenie audytu wewnętrznego w Komendzie Głównej Policji, w efekcie którego rozpoczęła się reorganizacja komendy. Część biur połączono, m.in. kryminalne i służb prewencji. Inne, takie jak Centralne Biuro Śledcze, Biuro Spraw Wewnętrznych i Centralne Laboratorium Kryminalistyczne pozostały niezmienione. Szreder wielokrotnie podkreślał, że chce usprawnić i unowocześnić pracę policji" Krąży plotka,że przy przesunięciach gabinetowych upuścił jedno z biurek na stopę i odniósł obrażenia zakwalifikowane jako odniesione na polu walki, stąd awanse. Ale to Ludzie wymyślili, oni są tacy złośliwi. Temat: Czy Gdynia doczeka inwestora? Czy Gdynia doczeka inwestora? To nie PiS tylko SLD z Ungarem wydoiło stocznie Gdynia i Gdańsk a Szczecin nada doi Piechota z mafią paliwową! Jak gorący kartofel Puls Biznesu 2006-06-19 Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w polskich stoczniach trwa kilka miesięcy. I co? I nic. Nie ma chętnych do jego prowadzenia.Wszystko zaczęło się od zawiadomienia złożonego w prokuraturze na początku 2006 r. przez byłego doradcę prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) i pracownika wysokiego szczebla Korporacji Polskie Stocznie (KPS) - oba państwowe podmioty zajmują się restrukturyzacją sektora stoczniowego. Trafiło ono do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota, bo na jej terenie mieszka zawiadamiający.Za tanie statkiZawiadomienie jest bardzo obszerne i dotyczy m.in. opisywanego przez "PB" nieudanego projektu offsetowego Rafaela w Stoczni Gdynia (izraelski koncern zbrojeniowy miał kupić dwa gazowce za 168 mln USD, ale nic z tego nie wyszło). Najważniejszym wątkiem są jednak nieprawidłowości polegające na zaniżaniu przez zarządy stoczni kosztorysów budowy statków.- Nagminne były następujące sytuacje: minimalny koszt wybudowania statku wynosił np. 300 mln zł, a jego cenę zarządy stoczni z Gdyni czy Szczecina ustalały na 240 min zł. Po co? By dostać dotację z ARP czy KPS - wyjaśnia nasz informator.Po wstępnym sprawdzeniu danych z zawiadomienia prokurator z warszawskiej Ochoty stwierdził, że istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa i wszczął śledztwo. Uznał jednak, że sprawą powinny zająć się prokuratury z Gdańska i Szczecina. Tam bowiem zostały popełnione rzekome przestępstwa. I się zaczęło.My? Nie, wy! Śledczy z Gdańska i Szczecina nie chcieli zająć się sprawą i wszczęli tzw. spór kompetencyjny. Szefowie prokuratur okręgowych z Gdańska i Szczecina w kwietniu rozstrzygnęli go na korzyść swoich podwładnych i zdecydowali: jest za wcześnie na dzielenie , śledztwa i akta mają wrócić do stolicy. Oficjalny powód? To w Warszawie mają siedzibę Agencja Rozwoju Przemysłu, Korporacja Polskie Stocznie i nadzorujące je Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP), a jednym z wątków śledztwa ma być sprawdzenie jakości nadzoru nad budżetowymi pieniędzmi, które szerokim strumieniem płynęły do stoczni.- Pomysł, by zacząć śledztwo od instytucji państwowych, nie jest najlepszy. Klucz jest w stoczniach. Tam trzeba wejść, zrobić kontrole oraz sprawdzić, czy kosztorysy rzeczywiście były nierzetelne. Jeśli tak, to mamy otwartą drogę do stawiania członkom zarządów zarzutów z art. 296 kodeksu karnego, czyli działania na szkodę spółek. Dopiero na tej podstawie można zająć się działaniami nadzoru1 - ocenia jeden z prokuratorów, który widział akta.Jego zdaniem, prowadzenie śledztwa w Warszawie jest niewłaściwe jeszcze z jednego powodu.- Zdecydowana większość czynności będzie i tak dokonywana w Szczecinie i Gdańsku, w ramach tzw. pomocy prawnej. Nadzór nad szybkością postępowania i jego jakością będzie utrudniony, bo przesłuchania będą prowadzić przypadkowi policjanci i bez fachowej wiedzy - dodaje prokurator.My? Nie, oni!Jeden z naszych informatorów uważa, że sprawą, ze względu na jej wagę i obszerność, powinna zająć się prokuratura okręgowa, a nie rejonowa.- W rejonie prokurator ma co najmniej kilkadziesiąt różnych spraw i nie ma czasu na tak rozległe śledztwo. A okręgówki są powołane do zajmowania się właśnie takimi skomplikowanymi sprawami - twierdzi nasz informator.Decyzje prokuratur okręgowych z Gdańska i Szczecina nie zakończyły podróży akt. Okazuje się, że od kilku dni nie leżą na biurkach w Prokuraturze Rejonowej Warszawa- Ochota, lecz w... Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Dlaczego? Śledczy z Ochoty chcą, by sprawą zajęły się inne stołeczne prokuratury rejonowe: ze Śródmieścia, Mokotowa i Żoliborza. Tam bowiem, a nie na Ochocie, mieszczą się siedziby MSP, ARP i KPS.- Sprawa jest trudna, a dodatkowo dotyczy styku biznesu i polityki. I dlatego traktowana jest jak gorący kartofel - twierdzi jeden z naszych informatorów. Temat: Apel: NIE KARMIĆ TROLLA!!! Trójka Trójki słucham i basta. I guzik mnie obchodzi, kto nią rządzi. Interesuje mnie to, co słyszę, a nie ci, którzy znajdują się w gabinetach, za biurkami. Tuhankę przeprosiłem, choć nie mój to był wpis, więc zejdź już z tego wyświechtanego, zastępczego argumentu. To wy - obrońcy starej Trójki - jesteście tu specami od chwytów poniżej pasa. Bombardujecie każdy nowy głos, każdą nową audycję. Sami powtarzacie, że o gustach się nie dyskutuje, ale tego, kto ma inny gust, niż wy, nazywacie odpowiednio (a raczej dosyć nieodpowiednio). Mam prawo lubić Kantereita, lubiłem go już w czasach Radia Gdańsk, gdzie był ewidentnie wyróżniającym się dziennikarzem, używającym poprawnej polszczyzny, elokwentnym, umiejącym poprowadzić kulturalną i ciekawą rozmowę z gościem. Tak samo jak lubiłem audycje MK - radiowe i telewizyjne, trafność jego spostrzeżeń, bez obawy przed nazywaniem rzeczy po imieniu. Mam do tego prawo. A wy nie macie prawa obrażać mnie za moje stanowisko i poglądy. Coś jeszcze ci powiem: Radio Gdańsk za poprzedniego zarządu było świetną, pnącą się w górę, dynamiczną stacją, w której każdy znalazł coś dla siebie. Przemyślany program, dostosowany do pory dnia i słuchacza, który akurat o tej porze najczęściej włącza radio. Świetna kampania reklamowa, znane, ogólnopolskie głosy: Stefan Friedmann, Ewa Kasprzyk. Słuchalność stale rosła. Ludzie dyskutowali o audycjach, radio istniało w świadomości. Przyszedł jednak nowy zarząd (a w nim osobnik, który jest znajomym Tuhanki - myślała, że to ja :) i wszystko spieprzył. Wróciło "słowo mówione". Głównie słowo mówione, a właściwie bełkotane. Program się rozlazł. Teraz Radio Gdańsk funduje słuchaczom bleblanie o sztuce wyższej, na dodatek bleblanie nie na temat, uprawiane przez dziennikarzy, którzy po pierwsze o tzw. sztuce wyższej nie mają pojęcia, po drugie, nawet o meczu piłkarskim nie umieliby mówić zajmująco. Nie ma już Radia Gdańsk. Zostało świetnie wyposażone studio (inwestycja poprzedniego zarządu) i połowa tych dziennikarzy, którzy byli wcześniej. Ci lepsi po prostu uciekli tam, gdzie jeszcze można się rozwinąć. I co? Mam wypisywać tu na forum jakieś inwektywy pod adresem nowego zarządu RGd? Mam ich obrażać? Nie podoba mi się to "nowe" Radio Gdańsk, więc wykasowałem jego częstotliwość z odbiornika w samochodzie. Nie słucham, nie interesuję się, nie analizuje. Słuchałem przez pierwsze pół roku po zmianie zarządu i powiedziałem DOŚĆ! I już. Przestawiłem odbiornik na Trójkę jeszcze na długo przed pojawieniem się na antenie panów Kantereita i Kraszewskiego. Ucieszyłem się, kiedy nastali na antenie, jakbym spotkał starych znajomych. A z Kraszewskim i jego audycją jest jak z marmitem: albo się go uwielbia, albo nienawidzi. Ja go lubię, bo jest bezczelny, vide: niedawno emitowany odcinek, wyśmiewający 50% podatek dla najbogatszych (nic dodać, nic ująć - tylko między oczy). Możesz się ze mną nie zgadzać, ale nie obrażaj mnie, ani innych, którzy mają odmienne poglądy. Temat: Rząd w pośpiechu tworzy program dla stoczni Rząd w pośpiechu tworzy program dla stoczni Jak gorący kartofel Puls Biznesu 2006-06-19Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w polskich stoczniach trwa kilka miesięcy. I co? I nic. Nie ma chętnych do jego prowadzenia.Wszystko zaczęło się od zawiadomienia złożonego w prokuraturze na początku 2006 r. przez byłego doradcę prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) i pracownika wysokiego szczebla Korporacji Polskie Stocznie (KPS) - oba państwowe podmioty zajmują się restrukturyzacją sektora stoczniowego. Trafiło ono do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota, bo na jej terenie mieszka zawiadamiający.Za tanie statkiZawiadomienie jest bardzo obszerne i dotyczy m.in. opisywanego przez "PB" nieudanego projektu offsetowego Rafaela w Stoczni Gdynia (izraelski koncern zbrojeniowy miał kupić dwa gazowce za 168 mln USD, ale nic z tego nie wyszło). Najważniejszym wątkiem są jednak nieprawidłowości polegające na zaniżaniu przez zarządy stoczni kosztorysów budowy statków.- Nagminne były następujące sytuacje: minimalny koszt wybudowania statku wynosił np. 300 mln zł, a jego cenę zarządy stoczni z Gdyni czy Szczecina ustalały na 240 min zł. Po co? By dostać dotację z ARP czy KPS - wyjaśnia nasz informator.Po wstępnym sprawdzeniu danych z zawiadomienia prokurator z warszawskiej Ochoty stwierdził, że istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa i wszczął śledztwo. Uznał jednak, że sprawą powinny zająć się prokuratury z Gdańska i Szczecina. Tam bowiem zostały popełnione rzekome przestępstwa. I się zaczęło.My? Nie, wy!Śledczy z Gdańska i Szczecina nie chcieli zająć się sprawą i wszczęli tzw. spór kompetencyjny. Szefowie prokuratur okręgowych z Gdańska i Szczecina w kwietniu rozstrzygnęli go na korzyść swoich podwładnych i zdecydowali: jest za wcześnie na dzielenie , śledztwa i akta mają wrócić do stolicy. Oficjalny powód? To w Warszawie mają siedzibę Agencja Rozwoju Przemysłu, Korporacja Polskie Stocznie i nadzorujące je Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP), a jednym z wątków śledztwa ma być sprawdzenie jakości nadzoru nad budżetowymi pieniędzmi, które szerokim strumieniem płynęły do stoczni.- Pomysł, by zacząć śledztwo od instytucji państwowych, nie jest najlepszy. Klucz jest w stoczniach. Tam trzeba wejść, zrobić kontrole oraz sprawdzić, czy kosztorysy rzeczywiście były nierzetelne. Jeśli tak, to mamy otwartą drogę do stawiania członkom zarządów zarzutów z art. 296 kodeksu karnego, czyli działania na szkodę spółek. Dopiero na tej podstawie można zająć się działaniami nadzoru1 - ocenia jeden z prokuratorów, który widział akta.Jego zdaniem, prowadzenie śledztwa w Warszawie jest niewłaściwe jeszcze z jednego powodu.- Zdecydowana większość czynności będzie i tak dokonywana w Szczecinie i Gdańsku, w ramach tzw. pomocy prawnej. Nadzór nad szybkością postępowania i jego jakością będzie utrudniony, bo przesłuchania będą prowadzić przypadkowi policjanci i bez fachowej wiedzy - dodaje prokurator.My? Nie, oni!Jeden z naszych informatorów uważa, że sprawą, ze względu na jej wagę i obszerność, powinna zająć się prokuratura okręgowa, a nie rejonowa.- W rejonie prokurator ma co najmniej kilkadziesiąt różnych spraw i nie ma czasu na tak rozległe śledztwo. A okręgówki są powołane do zajmowania się właśnie takimi skomplikowanymi sprawami - twierdzi nasz informator.Decyzje prokuratur okręgowych z Gdańska i Szczecina nie zakończyły podróży akt. Okazuje się, że od kilku dni nie leżą na biurkach w Prokuraturze Rejonowej Warszawa- Ochota, lecz w... Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Dlaczego? Śledczy z Ochoty chcą, by sprawą zajęły się inne stołeczne prokuratury rejonowe: ze Śródmieścia, Mokotowa i Żoliborza. Tam bowiem, a nie na Ochocie, mieszczą się siedziby MSP, ARP i KPS.- Sprawa jest trudna, a dodatkowo dotyczy styku biznesu i polityki. I dlatego traktowana jest jak gorący kartofel - twierdzi jeden z naszych informatorów. Strona 2 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 157 rezultatów • 1, 2, 3 |