Widzisz wiadomości znalezione dla frazy: Biuro numerów numer
Temat: TURCJA z WEZYREM właśnie wróciłem...UWAŻAJCIE A ja witam Szanownych Panstwa i chcialabym sie ze wszystkimi podzielic swoimi uwagami dotyczacymi biura podrozy Wezyr. Zgadzam sie z wiekszoscia opinii, ze jest to niewiarygodne biuro podrozy i nie wiem skad sie wziela opinia, ze sa "specjalistami" w organizacji wakacji w Turcji, poniewaz w Turcji wlasnie niewiele maja do powiedzenia, goscie tego biura, nawet w hotelach 5* dostaja najgorszej jakosci pokoje, a rezydenci boja sie wrecz interweniowac w hotelach i pomagac swoim Klientom. Niestety wykupujac wycieczke nie mielismy o tym pojecia, poza tym Panie w biurze posredniczacym "Sansar" na Ursynowie (Warszawa) bardzo zachwalaly Wezyra i z czystym sumieniem polecaly.jak sie okazalo na miejscu Panie albo wciskaja ludziom wszystko jak leci byle tylko opchnac kolejna wycieczke, albo nie maja zielonego pojecia o rzeczywistym stanie rzeczy na miejscu w Turcji (ale to juz inna historia) Wracajac do Wezyra: wszystko bylo w jak najlepszym porzadku do momentu przyjazdu do hotelu (mieszkalismy w hotelu Club Aqua Plaza, 4* all incl.). Pani rezydentka Kasia, czarujaca i usmiechnieta w autokarze, po dojezdzie do hoteli biegla pedem do recepcji zostawiajac wypelnione uprzednio w autokarze druki meldunkowe i nawet nie czekajac i nie upewniajac sie czy wszystko jest w porzadku i czy sa pokoje uciekala z powrotem do autokaru porzucajac ludzi na recepcjach. Jak sie okazalo, nie tylko w naszym przypadku, rezydentkatak szybko sie uwijala z zostawieniem gosci w hotelu samych, byle nie musiec interweniowac w przypadku np. braku pokoju lub zlej jakosci pokoji itp. Na miejscu, juz porzuceni przez nasza rezydentke, zamiast dwojki z balkonem i widokiem na morze, dostalismy klaustrofobiczna klitke z malutkim okienkiem, nie dzialajaca klimatyzacja i brudnymi poduszkami. Na prosbe o zmiane pokoju, Recepcjonisci przeprosili za brak standardowych pokoi i obiecali dac nam nowy pokoj nastepnego dnia po odjezdzie jakichs niemieckich turystow. Oczywiscie od razu wymienili przy nas cala posciel na czysciusienka i zaprosili na kolacje (mimo iz bylo ok. 2 w nocy). Nastepnego dnia odbylo sie spotkanie z nastepna rezydentka, pania Ania Maria, na ktorym okazalo sie, ze my otrzymawszy ta klitke powinnismy byc wrecz szczesliwi z warunkow jakie mamy !!!! Na spotkaniu tym bowiem pojawily sie dwie zrozpaczone rodziny z malymi dziecmi, ktore z braku miejsc zakwaterowano w stojacych obok hotelu barakach. Tak! doslownie w barakach, gdzie w miejscu okien wisiala brudna, obdarta siatka, na scianach w lazience i przedpokoju byl grzyb, smierdzialo fekaliami, a lozko bylo dziurawe i brudne. Oczywiscie nocna interwencja w hotelu niczego nie dala, poniewaz brakowalo pokoi. Na wszystkie te zarzuty i pretensje pani rezydentka poczatkowo starala sie nie reagowac, probujac ich przekrzyczec ofertami wycieczek, ale poniewaz jej sie to nie udalo, to zaczela sie z nimi po prostu klocic !!!! W szale zlosci przyznala sie, ze hotele (nie tylko ten) w ogole nie chca rozmawiac z rezydentami Wezyra, ze ona w niczym nie moze pomoc, bo jak nie ma pokoi to ich po prostu nie ma, a ona jest od tego zeby nam sprzedac wycieczki fakultatywne i poopowiadac nam o ubezpieczeniach !!!!!!!!!!!!! A skoro nie chcemy sluchac, to ona nie widzi potrzeby tu siedzenia i znoszenia naszych krzykow !!!!! i chciala wyjsc !!!!!!!!! ale jak jej zagrozilismy, ze to wwszystko trafi do prasy, to w mig ochlonela i zaczela nas przepraszac. Ale do biura w Warszawie nie chciala zadzwonic twierdzac, ze to i tak nic nie da !!!!!! Poza tym, nie chciala nam podac zadnych numerow interwencyjnych, nie dala nam rowniez swojego numeru telefonu, wiec przez caly pobyt nie mielismy z Nia zadnego kontaktu. Spotkanie zakonczylismy wychodzac po prostu z niego bo ta pani nie zamierzala nam pomoc. Pokoj uchodzilismy i dostalismy prawie mozna powiedziec, przepiekny, 3 os. z balkonem i pieknym widokiem na morze ale tylko dlatego ze sami o niego powalczylismy, a Recepcjonisci nie robili zadnych problemow z zamiana pokoju. Do konca pobytu bylo juz cudownie !!!! Ale nikt z Wezyra nawet nie spytal o final sprawy i czy udalo nam sie w koncu uzyskac takie warunki pobytowe jakie oni nam zaoferowali, a potem sie nie wywiazali !!!!! niestety !!!! tamte dwie rodziny z dziecmi rowniez same sobie wywalczyly przeniesienie z barakow do pokoi hotelowych, bez niestety pomocy pan rezydentek. Poza tym, po rozmowach przeprowadzonych z osobami, ktore wykupily u nich wycieczki i wybraly sie na nie, okazalo sie ze mogli sobie sami je zorganizowac, bo panie niestety posiadaly nikla wiedze na temat Turcji, ale tego osobiscie nie potwierdzam, bo nie przezylam. Zdecydowanie niesmak po biurze Wezyr pozostal, nikomu juz nie polece tego biura i nigdy juz z nimi nie pojade !!!!!!!!! Zdecydowanie za to polecami Jet Touristic z ktorym bylam 3 lata temu w tym pieknym kraju i wszystko bylo perfekcyjnie przygotowane, oferta w 100% odpowiadala temu co bylo w katalogu. Zdecydowanie tez polecam Turcje, bo to przepiekny kraj !!!!!!! pozdrawiam. Temat: Legia SMS Gość portalu: Tuzin napisał(a): > Czy Legia Warszawa posiada ponad 6.000.000 kibiców, jak podają miarodajne > źródła 'Sportfive"? > Począwszy od dzisiaj kibice Legii będą mieli okazję sprawdzić te dane, a > jednocześnie wziąć udział we wspólnej zabawie dającej możliwość wygrania > atrakcyjnych nagród. > Legia Warszawa S.S.A. otwiera własny serwis SMS-owy dla kibiców. Dzięki > różnym poziomom SMS-ów kibice będą mogli wziąć udział w programie > lojalnościowym, nabyć poprzez SMS-y atrakcyjne dzwonki i logosy, otrzymać > szybciej niż za pośrednictwem prasy, radia i telewizji oraz portali > internetowych najświeższe informacje z klubu oraz wziąć udział w konkursach > odbywających się podczas spotkań rozgrywanych na Legii (turniej rzutów > karnych). > Poniżej zamieszczamy dane techniczne dotyczące wejścia do różnych poziomów > serwisu SMS-owego Legii: > * Program lojalnościowy > Wysyłąjąc SMS na numer 7101 z hasłem LEGIA (1zł + VAT) stajesz się > automatycznie zarejestrowanym kibicem klubu oraz otrzymujesz logosa z > przyznanym Ci numerem porządkowym. > Wysyłając SMS z hasłem LEGIA wraz z litera producenta komórki > N - dla telefonów Nokia > S - dla telefonów Siemens > E - dla telefonów Ericsson, Alcatel, Siemens > Np. dla telefonów Nokia SMS będzie wyglądał następująco: > LEGIA N > W przypadku braku możliwości otrzymania logosa kibic otrzyma wiadomość > tekstową informującą go o przyznaniu numeru kibica. > Uwaga! > Istnieje możliwość zarejestrowania w ten sposób kolegi poprzez wpisanie hasła > LEGIA, następnie litery oznaczającej producenta telefonu komórkowego oraz > numeru telefonu osoby, któą chcemy zarejestrować w formacie > dziewięciocyfrowym. > Np. dla kolegi posiadającego aparat marki Nokia o numerze 601121212 SMS > będzie wyglądał następująco: > LEGIA N 601121212. > Nagrody! > Wśród kibiców, którzy nadeślą SMS-y do klubu zostaną wylosowane atrakcyjne > nagrody. Po zakończeniu każdej rundy spośród przyznanych numerów zostaną > wylosowane zagraniczne wczasy dla dwojga ufundowane przez biuro > podróży "Triada" - wylosowana osoba będzie mogła wybrać miejsce wycieczki z > oferty "Triady". > Po zakończeniu każdego sezonu spośród przyznanych numerów zostanie wylosowany > samochód osobowy. > * Wiadomości z Legii > Jeśli chcesz otrzymywać najświeższe wiadomości z Legii szybciej, niż robią to > środki masowego przekazu, wystarczy wysłać SMS na numer 7909 z hasłem LEGIA > NEWS (9zł + VAT). W zamian w pakiecie 28-dniowym otrzymasz 20 wiadomości z > klubu. > Istnieje również możliwość posiadania tańszej opcji systemu news. Wysyłając > SMS na numer 7303 z hasłem LEGIA NEWS (3zł + VAT). W zamian otrzymasz pakiet > 10-dniowy z 7 wiadomościami z klubu. > * W przygotowaniu > Już od połowy marca twoje powitanie może być wykonane przez twojego > ulubionego zawodnika lub trenera Legii. > > www.legia.pl Temat: prawo jazdy w NY czesc 2 Spitzer uspokaja: będziemy chronić nielegalnych W odpowiedzi na obawy wyrażane przez Polaków zwróciliśmy się do biura gubernatora z pytaniem, w jaki sposób dane nielegalnych będą chronione przez Wydział Motoryzacyjny - DMV. Rzeczniczka gubernatora Maritere Arce odpowiedziała, że administracja zamierza to robić w wieloraki sposób. Dokumenty, które imigranci dostarczą do DMV, będą poddane bardzo dokładnej weryfikacji. Proces ten może zająć nawet 4- 6 tygodni. Wszelkie kopie tych dokumentów wykonane na potrzeby kontroli zostaną zniszczone zaraz po tym, jak tożsamość danej osoby zostanie potwierdzona. Biuro gubernatora zapewniło też, że DMV nie będzie ujawniać kopii dokumentów żadnym innym agencjom egzekwującym prawo, chyba że dostaną odpowiedni nakaz sądowy. Wniosek o przyznanie prawa jazdy nie będzie też zawierać pytania o status imigracyjny. Prawnik imigracyjny Jerzy Sokół twierdzi, że oznacza to "powrót do tego, co było", zanim gubernator George Pataki zarządził kontrolę numerów Social Security przy wydawaniu praw jazdy. "Wcześniej przecież dane ludzi wchodziły do stanowej bazy danych i nic się nie działo. Najważniejsze, żeby te dane nie były udostępniane innym agencjom, np. Homeland Security". Z sondy przeprowadzonej przez "Nowy Dziennik" wśród mieszkających w metropolii Polaków wynikało, że niektórzy z nich sceptycznie podchodzą do wprowadzonych przez Eliota Spitzera zmian w przepisach odnośnie wydawania praw jazdy nielegalnym. "Zastanawiam się, co będzie dalej. Teraz rządzi Spitzer, który popiera nielegalnych. A co, jak w przyszłości będzie inny gubernator, który będzie im przeciwny? I już będzie miał wszystkich tych ludzi w bazie danych?" - mówił jeden z naszych rozmówców. "Boję się, że pójdę do DMV na umówioną wizytę, a tam będzie na mnie czekać nie tylko urzędnik, ale też agent imigracyjny" - dzielił się obawami inny zapytany przez nas Polak. Tymczasem decyzja Spitzera wzbudza sprzeciw wśród nowojorskich republikanów. Niezadowolenie demonstrują zwłaszcza urzędnicy biur powiatowych z północnej części stanu Nowy Jork. Wielu z nich podkreśla, że nowe zasady sprawią, iż potencjalnie prawo jazdy może uzyskać każdy, nawet terroryści. Piątkowy "New York Times" sugeruje, że sprzeciw jest na tyle silny, iż sprawa może trafić do sądu. W mieście Nowy Jork, na Long Island i w powiecie Westchester biura Wydziału Motoryzacyjnego prowadzone są przez stan. Natomiast na północy stanu Nowy Jork (w 51 z 62 nowojorskich powiatów) zajmują się tym urzędnicy biur powiatowych, którzy występują jako reprezentanci stanu. "NY Times" cytuje jednego z nich, Franka Merolę z powiatu Rensselaer. Zapowiada on, że nie zamierza w ogóle rozpatrywać wniosków składanych przez osoby, które nie będą w stanie udowodnić legalnego statusu. Inni twierdzili, że sprawdzą, jak sytuacja przedstawia się od strony prawnej. Także Steve Levy, szef władz powiatu Suffolk na Long Island, znany ze swojej antyimigracyjnej postawy, powiedział, że wśród wyborców w jego okręgu szerzy się gwałtowny sprzeciw wobec decyzji gubernatora. Wątpliwości wyraził nawet burmistrz Bloomberg, który zastanawiał się, czy decyzja gubernatora jest zgodna z wymaganiami prawa federalnego. W odpowiedzi gubernator powiedział, że "burmistrz myli się w każdym calu - na poziomie faktów, prawa, moralności i etyki". Przedstawiciele administracji Spitzera stawiają sprawę jasno: urzędnicy powiatowi występują w charakterze reprezentantów komisarza DMV. "Oni muszą przyjąć przepisy DMV i niepodporządkowanie się im byłoby złamaniem prawa stanowego" - stwierdziła w rozmowie z "NYT" Christine Anderson z biura prasowego gubernatora. Dodała, że jeśli nie będą oni obsługiwać osób, które według nowych przepisów mogą ubiegać się o prawa jazdy, to mogą zostać pozwani do sądu przez stan i petentów. W ubiegłym tygodniu gubernator Nowego Jorku Eliot Spitzer poinformował, że numer Social Security nie będzie już potrzebny do wyrobienia prawa jazdy. Dokumentem, który imigranci będą mogli przedstawić w biurze DMV, będzie ich paszport, nawet jeśli wiza straciła już ważność. EWA KERN-JĘDRYCHOWSKA Temat: Nieuczciwi pośrednicy pracy pod lupą Nieuczciwi pośrednicy pracy pod lupą Już od półtora roku poszukiwałam pracy, niestety bez żadnych skutków. Dn. 23 maja zadzwonił do mnie telefon z firmy, w której zostawiłam wcześniej swoje Cv i zaproszono mnie na dzień próbny pracy na Al. Jerozolimskie 25/21. Zgodziłam się natychmiast. Pracowałam 2 dni. Kolejnego dnia nie przyszłam do pracy, ponieważ poczułam, że okłamuję własne sumienie. Biuro nosi nazwę „Firma Usługowo – Informacyjna”. Miałam pracować w dziale klienta, dlatego bardzo ważne było doświadczenie w kontaktach międzyludzkich. Okazało się, że jest to zwyczajne mieszkanie w bloku. Pracowało tam ok. 20 osób. Nikt nie miał swojego biurka. Losowano codziennie stanowisko pracy i przydzielano każdemu nowy numer telefonu. Jedyną rzeczą, którą posiadał podwładny był: kubek do kawy i segregator z wszystkimi umowami, z którymi rozliczał się z pracodawcą. Szef, p. Konrad, nie odróżniał się od reszty pracowników. Wszyscy zachowywali się jak jedna, wielka rodzina – świadczą o tym przyjacielskie pocałunki... Moja praca polegała na umawianiu ludzi przez telefon na rozmowę w sprawie pracy, a potem przeprowadzaniu rozmowy kwalifikacyjnej z przyszłym pracownikiem i pobieraniu opłaty na poczet szkoleń w wysokości 100zł, która miała być zwrócona po ukończeniu szkolenia. Zawarcie takiej umowy manipulacyjnej na kaucje stu złotową miało być celem mojej pracy i za to otrzymywałabym 25zł od umowy. Klientów przychodziło wielu. Określony wymiar godzin pracy nie istniał. Jeśli podpisałabym dziennie ok. 6 umów, mogłabym pić resztę dnia „herbatkę w kuchni” bądź iść do domu. Moje nowe koleżanki zachowywały się jak profesjonalistki… Podziwiałam je a zarazem byłam szczęśliwa, że wreszcie znalazłam pracę, która spełniała moje oczekiwania. Pod koniec dnia zaprzyjaźniłam się z Mariuszem, który powiedział mi prawdę o tym, czym FU-I się zajmuje. W gazecie wyborczej FU-I zamieszcza ok. 20 fałszywych ogłoszeń w sprawie pracy na magazyniera i kierowcę osobistego. Każde ogłoszenie jest pod innym numerem telefonu i ułożone w innej formie tak, aby potencjalny klient nie domyślił się, że chodzi o jedno i to samo stanowisko. Moim zadaniem było umawianie ludzi na spotkanie i obiecywanie im pracy od zaraz i pobieraniu kaucji, która miała być im zwrócona po ukończeniu szkolenia. Niestety nie istniały tu żadne stanowiska pracy ani żadne szkolenia. Nikt tu nie odzyskał jeszcze pieniędzy. Umowa, którą podpisują naiwni ludzie jest świetnie napisana przez radcę prawnego, tzn. że jest to firma usługowo – informacyjna i że za przeprowadzenie rozmowy kwalifikacyjnej, za umieszczenie cv w internecie i poinformowanie o danym stanowisku klienta, pobierana jest kaucja za usługę. Podobno wszystkie sprawy w sądzie są przegrywane. Pracownicy nie boją się kary, ponieważ za wszystko odpowiedzialny jest szef. Dowiedziałam się także, że nikt tu nie pracuje dłużej niż 3 miesiące, dlatego ciągle zatrudnia się nowych ludzi. Byłam także świadkiem rozmowy, w której młody mężczyzna Olaf przekonywał koleżankę Monikę, (która przez te 2 dni przygotowywała mnie do pracy w biurze) o tym, aby nosić identyfikatory z wymyślonymi stanowiskami, co miałoby podnieść wiarygodność firmy. Ogłoszenie brzmi: „Absolwentki do biura – pilnie”. Kolejne ogłoszenie z Waszej gazety brzmi: „Do działu obsługi klienta do 25 lat 1400. Al. Jerozolimskie 25/21 – Karina”. Z pewnością Karina jest już nowym pracownikiem FU-I. Wszystkie numery telefonów zaczynają się od cyfr: 626, 627, 628, 622 a także jest wiele numerów telefonów komórkowych. Nie mogłam patrzeć na zdesperowanych ludzi poszukujących pracę i wierzących w to, że wreszcie los się do nich uśmiechnął. To są ludzie z różnych środowisk i z różnych miejscowości w Polsce. To ludzie kończący studia wyższe i z wykształceniem podstawowym, których obowiązkiem jest utrzymanie dzieci. Są to przede wszystkim naiwni absolwenci, którzy tuż po ukończeniu szkoły cieszą się, że tak szybko znaleźli pracę i od razu wpłacają pieniądze. Klientami FU-I jest także społeczeństwo niepełnosprawne. Jeżeli ktoś się domagał zwrotu pieniędzy zwykle kierowano go do kolejnego fikcyjnego pracodawcy a jeśli nie chciał opuścić biura, zostawał wyrzucany za drzwi. Drugiego dnia już wiedziałam, że jutro tu nie przyjdę. Wszystkich klientów przez telefon odsyłałam na środę. Robiłam wszystko, aby nie podpisać z żadną osobą umowy. Jestem zbyt uczciwa, aby oszukiwać ludzi. Kraść przecież można w zupełnie prostszy sposób… Temat: Biegamy! :))) Biegamy! :))) Biegi przełajowe „Młodzi w hołdzie Janowi Pawłowi II” Organizator: Wydział Kultury i Sportu dla Dzielnicy Wawer m.st. Warszawy przy współpracy Szkoły Podstawowej nr 124, Gimnazjum 105, Gimnazjum 101 Termin i miejsce: 8.04.2006r Falenica – bieg I 7.10.2006r Marysin Wawerski – bieg II Baza: bieg I – Szkoła Podstawowa nr 124 w Falenicy, ul.Bartoszycka 45/47 bieg II – Gimnazjum nr 105 w Marysinie Wawerskim, ul.Króla Maciusia 5 Forma: biegi przełajowe Start: 10.oo Trasy z podziałem na kategorie wiekowe: A – uczniowie klas I – III szkół podstawowych, B – uczniowie klas IV – VI szkół podstawowych, C – uczniowie gimnazjów, liceów, opiekunowie, rodzice. Zgłoszenia: • akces przystąpienia do udziału w biegu (z orientacyjną ilością zawodników) szkoły zgłaszają pisemnie do Wydziału Kultury i Sportu ul. Żegańska 1 pok.303 fax. 22 516-42-85 do dnia: 3 04.2006r – bieg I 1.10.2006r – bieg II • wypełnione karty zgłoszeniowe (tylko osoby obecne) w celu odebrania numerów startowych prosimy przynieść ze sobą w dniu zawodów i złożyć w Biurze Zawodów Nagrody: • Po każdym biegu: - wręczenie dyplomów dla pierwszych 6 zawodników z danej trasy, z podziałem na dziewczęta i chłopców, - losowanie drobnych upominków wśród wszystkich uczestników biegu • W klasyfikacji łącznej za dwa biegi: - medale oraz upominki dla 3 najlepszych zawodników z danej trasy, z podziałem na dziewczęta i chłopców, - dyplomy za miejsca 4 - 6. - Puchary dla sześciu najlepszych szkół, które w obu biegach łącznie wystawią największą liczbę uczestników. • Każdy uczestnik biegu otrzyma na zakończeniu imprezy pamiątkę biegu. Uwaga: Każdy niepełnoletni uczestnik biegu musi posiadać pisemną zgodę rodziców / opiekunów na udział w biegach. Komunikat techniczny biegu I Baza: Szkoła Podstawowa nr 124 w Falenicy, ul.Bartoszycka 45/47 Sekretariat: czynny w godz.: 8.3o – 9.45 - wydawanie nr startowych , opiekunowie ze szkół zgłaszają się z wypełnionymi i zaktualizowanymi (tylko obecni) kartami zgłoszeń. Start: • Trasa A – 10.oo, • Trasa B – 10.3o, • Trasa C – 11.oo. Parametry tras: • Trasa A – 600 m • Trasa B – 1500 m, • Trasa C – 2500 m. Przebieg biegu: Start wspólny dziewcząt i chłopców na danej trasie, Trasa wyznakowana w terenie wstążeczkami koloru żółtego, pomarańczowego oraz taśmami. Na trasie będą sędziowie. Uczestnik, który nie pokona biegu po wyznaczonej trasie zostanie zdyskwalifikowany. Świadczenia: w bazie znajdują się szatnie, po ukończeniu biegu – ciepłe picie na mecie. Zakończenie: około godz. 12.3o. Uwaga: Losowanie drobnych upominków tylko wśród osób obecnych na zakończeniu, które oddały na mecie numer startowy. www.wawer.warszawa.pl/wawer/index.php?site=aktualnosci&id=352 Temat: ITALIA:-KORZYSTNE NUMERY BIUROKRATOW POLSKICH - ITALIA:-KORZYSTNE NUMERY BIUROKRATOW POLSKICH - Ambasciata della Repubblica di Polonia in Italia Via P.P.Rubens, 20 00197 ROMA tel: 06.36204200 fax: 06.3217895 e-mail: ufficio.stampa@ambasciatapolonia.it www.ambasciatapolonia.it Ufficio Consolare dell’Ambasciata della Repubblica di Polonia in Italia Via San Valentino 12 00197 ROMA tel: 06.36204300 fax: 06.36204321 / 322 Orario di apertura al pubblico: Lunedì-Mercoledì, Venerdì: 9.00-11.00, Giovedì 14.00-16.00 e-mail: ufficio.stampa@ambasciatapolonia.it www.consolatopolacco.it KOMENTAZE PO LATACH DOSWIADCZEN .- Jak wiekszosc biurokratow krajowych lenie dyplomacji Polskiej sa nieprzyjemni i zle wychowani czyli jak traktuja ludzi :- od parobka - wiekszosc Polakow - do Ksiecia rasy wyzszo post-komunistycznej- W.P. Ambasadora,Prezydenta i innych mikrobow . Jak wiekszosc pracownikow panstowych Ambasada w Rzymie to nudne imitacje pracy - brakuje tylko papieros w gebie jak za Bieruta(tylko bo jest wzbroniony przez prawo biur zdrowia).Jesli obywatel jest chory skieruja do najblizszego cmentarza bo szpitale to pokoj 342 a dyplomata Kowalska - dyrektorka sektora - jest na waznej i wiecznej misji w kiblu lub na kawie mestruacji post-politycznej. Telefony sa zawsze zajete kierowaniem ofiar do innych numerow.Kafka , Gierek i Mengele pracowali na poczatku karier w tym eleganckim budynku pasozytow ktorzy kosztuja miliony euro w podatkach kazdego Polaka - w jednym z najkosztowniejszych rejonow Rzymu - Parioli. Polska ambasada do Watykanu natomiast jest jak Kaczynski - niewidzialna - i domem luksusowego wypoczynku dla przegranych polityczkow jak Suchocka.Nastepny mozliwy kandydat - Lepper - ktory po burdelach w Polsce moze sprobuje atrakcje lokalnych transow z Brazylii. Istituto Polacco di Roma Palazzo Blumenstihl Via Vittorio Colonna, 1 00193 ROMA tel: 06.36000723 fax: 06.36000721 e-mail: istituto.polacco@flashnet.it www.istitutopolacco.it DALSZE KOMENTAZE.- Powyzej to niby Instytut Kultury Polskiej.Zawsze piekna stara kamienica w centrum Rzymy zewnatrz - troche teatru to minimum - a wewnatrz? Brudne,zaniedbane podrapane sciany ( Ministerstwo Sztuk Pieknych Wloskie na szczescie nie robi kar dla wandali dyplomatycznych).Przy tych scianach siedza lub raczej siedzi rozwalona kustoszka starej poderwanej bibloteczki wiejskiej ktorej wstyd by zalal analfabete z Afryki w samym stanie fizycznym w jakim sie znajduje.Ta stajnia kultury-dziadury Stalingradu prowadzona jak Ambasady Polskie i podobne przez kumpli kumplow zmienianych czesto na wakacjach w Italii.Ich poziomy widac na sczescie rzadko bo po co wydawac na wystawach trzecio-rzednych kumpli :- malarzy talentu Adolfa kiedy spal pod mostem w Wiedniu i twierdzil ze jest geniuszem farby .Szkoda ze te ochlapy nie wzieli sie za malowanie i oczyszczenia wnetrz Instytutu na ktorych wisza ich wymioty. Czasami dyrekcja jak w starej Nowej Hucie za czasow niedzieli Gomulki organizuje Festiwale Polskich Filmow - podrapane jak te mury klisze z Ciechocinka w najgorszych i najmniejszych salach w Roma .Moze dyplomaci mysla ze Wlosi pomysla ze chamstwo i wiesniactwo to czesc uroku i folkloru Polskiego ? Ufficio Economico-Commerciale dell’Ambasciata della Repubblica di Polonia in Italia Via Olona, 2/4 00198 ROMA tel: 06.8548189, 06.8541128 fax: 06.8553391 e-mail: info@infopolonia.it www.infopolonia.it DALSZE KOMENTAZE.- Powyzej to Biuro Handlu.Pomaga jak Polska Ambasada ... do latwego samobojstwa Polskich businessmen.Popiera hojnie tez Mongolie i inne krajew :- po rozmowie w tym biurze Wlosi zmieniaja cele. Temat: 'Warto rozmawiać' rusza od jutra.. I jeszcze ciekawostka:) ze strony IPN "Gazeta Wyborowa" – a nie "Gazeta Wyborcza". Historyk IPN odpowiada red. Pawłowi Wrońskiemu. W porannej audycji radia TOK FM „Goście poranka TOK FM”, w środę, 30 VIII 2006 r. podczas dyskusji prowadzonej przez red. Jarosława Gugałę, z udziałem redaktorów Cezarego Michalskiego z „Dziennika”, Daniela Passenta z „Polityki” oraz Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej”, poświęconej publikacji dokumentów dotyczących rozmów prowadzonych podczas przesłuchań Jacka Kuronia przez SB, red. P. Wroński stwierdził, że w materiale tym pojawia się jakoby informacja o Gazecie Wyborczej w 1985. Miało to być koronnym dowodem niekompetencji autorów opracowania publikacji oraz niewiarygodności samych źródeł. P. Wroński stwierdził, ze opiera się na publikacji w „Arcanach”. Rewelacja ta została powtórzona w tekście P. Wrońskiego w Gazecie z 31 VIII 2006 r. oraz m.in. parokrotnie przez Henryka Wujca. Istotnie, taki tytuł periodyku, o który pytany był w 1985 r. J. Kuroń zapisali wytwórcy dokumentu – funkcjonariusze SB. Podstawowe zasady edycji źródeł uniemożliwiają jednak zmienianie brzmienia dokumentu przy jego opracowaniu, inaczej oznaczałoby to manipulowanie źródłem, sprostowanie i wyjaśnienie zaś należy umieszczać w przypisie i tak też się stało. Przypis 33, do tej nazwy, na s. 195 „Arcanów” nr 70-71/2006, opracowany na podstawie dostępnych bibliografii i konsultacji z badaczami, którzy od 20 lat zajmują się „drugim obiegiem”, wyjaśnia, że chodzi tu najprawdopodobniej o przekręconą nazwę „Gazety Wyborowej” (choć w tym wypadku nawet bibliografowie nie mają zupełnej pewności). Zaledwie kilka jej numerów ukazało się w 1985 r. w ramach bojkotu wyborów do parlamentu PRL, jak informuje bibliografia Ośrodka „Karta”, drukowanych przez wydawnictwo „Hutnik” i drukarnię „Puszcza Niepołomicka” w Krakowie, z podaniem jako miejsca edycji Krakowa, Nowej Huty, Torunia i Białegostoku. Potwierdzałyby to również wspomnienia samego J. Kuronia pt. Spoko! czyli kwadratura koła, BGW, Warszawa 1992, s. 172, opisujące przesłuchanie w sierpniu 1985 r.: „Nagle jeden z nich [SB-eków - HG] mówi do mnie: - A Pan teraz wydaje jakąś „Gazetę Wyborczą”. – „Wyborową” – poprawia drugi. Tak się składa, że o tym, że właśnie ja i że „Wyborową”, wiedzieli w tym momencie Jacek Fedorowicz, Jacek Maziarski, reżyser rewelacyjnych komedii Staszek Bareja, mój szwagier i Śliczna [tj. osoba podejrzewana przez J. Kuronia o współpracę z SB - HG].” Przykład ten pokazuje rzetelność dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i sposób prowadzenia przez nich dyskusji w sprawie J. Kuronia. Red. P. Wroński jest z wykształcenia historykiem; pamiętam, że w latach 80. razem uczęszczaliśmy na zajęcia na UJ w jednej grupie, na historii, nie może się on więc tłumaczyć, że nie wie, jak się redaguje i opracowuje publikację źródeł. Wskazuje to, że manipulacja ta miała charakter świadomy. Tak jak i podana przez niego informacja, że prof. Andrzej Nowak, red. naczelny „Arcanów” jest członkiem „Rady IPN”. Henryk Głębocki historyk, pracownik Instytutu Historii UJ i Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie Red. Paweł Wroński w Radio TOK FM (6 września 2006 r. ): „W poprzedniej audycji dworowałem sobie z warsztatu historyków IPN-u na przykładzie dokumentów Kuronia i właśnie twierdziłem, że nie opatrzyli tego żadnym zastrzeżeniem, informacji o tym, że Gazeta Wyborcza powstała w 1985 roku. Oczywiście takiego zastrzeżenia w „Życiu Warszawy”, gdzie były przedrukowane te materiały nie ma, natomiast w Arcanach jest zrobiony po bożemu przypis, którego ja nie zauważyłem, że to jest pomyłka SB-ka i być może mu chodziło o jakąś zupełnie efemeryczną gazetkę, która się nazywała Wyborowa i która tam była wydawana, 2 czy 3 numery. Także oni to zauważyli, oni zrobili akurat pod tym względem swoją robotę bardzo dobrze. Także bardzo ich przepraszam, że z nich szydziłem, bo to najgorzej kiedy się później okazuje że coś jest nie tak.” 08.09.06 Temat: Warto wiedzieć(3)... Zadłużenie członka SM Warto wiedzieć(3)... Zadłużenie członka SM *Każdy spółdzielca może poznać długi sąsiada (?)* Autorka : RENATA KRUPA-DĄBROWSKA W niektórych spółdzielniach mieszkaniowych nazwiska niepłacących członków nie są tajemnicą. Czasami jest to legalne - twierdzi generalny inspektor ochrony danych osobowych Spółdzielnia Mieszkaniowa w Jarosławiu udostępnia w swojej siedzibie informacje na temat zadłużenia swoich członków Prawie każda spółdzielnia mieszkaniowa ma wśród mieszkańców dłużników, którzy płacą za mieszkanie z opóźnieniem lub w ogóle tego nie robią. Krajowa Rada Spółdzielcza szacuje, że łącznie długi wynoszą prawie 2 mld zł. *Nie płacą, bo nie chcą * - Nie zawsze te osoby są w trudnej sytuacji życiowej. Wiele z nich nie płaci, ponieważ zwyczajnie nie chce. Z takimi chcemy walczyć. Ich długi powinni znać także inni członkowie - mówi Czesław Staśkiewicz, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Jarosławiu. Od czerwca każdy członek ma prawo przeglądać w siedzibie tej spółdzielni informacje nie tylko na swój temat. Może także dowiedzieć się, który z sąsiadów nie płaci za swój lokal. Dane znajdują się w komputerze. Żeby z nich skorzystać, trzeba się zalogować, a następnie podać swój numer członkowski oraz PESEL. - Pomysł jest dobry, ale może się sprawdzić w wypadku małych spółdzielni - ocenia Elżbieta Tutak, wiceprezes Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Jej spółdzielnia dysponuje 26 tys. lokali, samo wpisanie numerów PESEL wszystkich członków i ich małżonków byłoby przedsięwzięciem zbyt pracochłonnym (????). *Dane można chronić i udostępniać innym* - Postępujemy zgodne z prawem - dodaje Staśkiewicz. - Nasz statut przewiduje, że w rejestrze członków mogą znajdować się informacje o zadłużeniach z tytułu opłat eksploatacyjnych (art. 5 § 2 prawa spółdzielczego). Rejestr jest jawny m.in. dla członków spółdzielni oraz ich małżonków (art. 30 prawa spółdzielczego). Taki sposób udostępniania danych jest ponadto zgodny z interpretacją generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Potwierdza to Małgorzata Jasak-Kałużyńska z Biura GIODO. Przetwarzanie danych jest legalne, jeżeli nie narusza ustawy o ochronie danych osobowych. Czasami, zamiast niej, stosuje się inne przepisy, pod warunkiem jednak, że regulują te kwestie. Tak jest w wypadku członków spółdzielni. Ich dane udostępnia się na podstawie dwóch ustaw: prawa spółdzielczego oraz o spółdzielniach mieszkaniowych. Pierwsza z nich mówi, że rejestr członków spółdzielni, oprócz wyraźnie wskazanych w tym przepisie informacji, może zawierać także "inne dane przewidziane w statucie" (art. 30). W statucie zaś mogą znaleźć się również "inne postanowienia" (art. 5). Informacje o zadłużeniach czynszowych członków spółdzielni mogą być więc ujawnione w rejestrze, jeżeli spółdzielnia przewiduje to w swoim statucie. Natomiast - zdaniem Jasak-Kałużyńskiej - żaden z przepisów tych dwóch ustaw nie zezwala na podawanie do publicznej wiadomości danych osobowych członków spółdzielni mieszkaniowej np. poprzez wywieszanie ich w gablotach informacyjnych na klatkach schodowych. *Wywieszamy, bo działa * Są jednak i takie spółdzielnie jak Słoneczny Stok w Białymstoku, które wywieszają na klatkach schodowych informacje o numerach zadłużonych lokali oraz kwotach długu. - Robimy to co najmniej raz w roku - mówi Jerzy Cywoniuk, jej prezes. - Wiemy, że łamiemy prawo, ale to pomaga. Jak sąsiedzi się dowiadują, kto nie płaci, długi zaczynają topnieć. Po ostatnim ogłoszeniu zmniejszyły się o 250 tys. zł. Temat: Czy Jaruzelski i Kiszczak maczali w tym palce? Sensacyjne kulisy zbrodni i śledztwa. Jeszcze Jedna zbrodnia Sowieckich Generalow!!! Kto i dlaczego zamordował księdza Jerzego Popieluszko? Sensacyjne kulisy zbrodni i śledztwa. Będziesz ukrzyżowany (1) Wczesną wiosną 1985 roku przekazano mi oprawiony w angielskie płótno, liczący 687 stron tom, którego karty dwustronnie były zadrukowane na powielaczu. Wolno mi było trzymać go dwa tygodnie, czekali na niego inni. Tytuł brzmiał: Proces o zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki, Toruń 1984. Nie było wydawcy ani autora. Dziś, porównując "Pismo okólne" Biura Prasowego Episkopatu Polski i jego numery z początku 1985 r. stwierdzam, że tom ten był oprawionym zespołem kilku numerów tegoż biuletynu, pozbawionym jednak wszelkich cech, które pozwoliłyby mi zidentyfikować wydawcę czy autora tekstu. Zrobiłem z tego dokumentu 70 stron notatek i zwróciłem go w terminie. Już w czasie pierwszej lektury tomu, a potem w czasie robienia notatek, znalazłem się pod silnym wrażeniem wykrytej przez siebie luki w procesie i materiale dowodowym, zasadniczym braku, pęknięciu, które podaje w wątpliwość wszystko, o czym w Toruniu mówiono, a przede wszystkim okoliczności i czas śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Stwierdziłem, że wszystko, co wiemy o tej zbrodni, wiemy od oskarżonych, wysoko wyszkolonych oficerów tajnej komunistycznej policji politycznej, którzy sami siebie oskarżyli o dokonanie mordu i opisali jego przebieg. Jedyne świadectwo, jedyna relacja, pochodzi z ust wspólników, osób, które okazały się też jedynymi świadkami swojej zbrodni i to najmniej wiarygodnymi. Zaproponowałem analizę procesu jednemu z pism wychodzących poza zasięgiem cenzury, ale spotkałem się z odmową następująco uzasadnioną: To byłoby podważeniem wiarygodności procesu toruńskiego, a może i obaleniem wyroku i to wykorzystałaby SB, starając się o rewizję, by w ten sposób uwolnić Piotrowskiego i innych. Musimy w każdym razie przez jakiś czas udawać, że proces toruński, mimo wszystkich uchybień, uznajemy. Wydaje mi się, że tak uważali nawet ci, którzy należeli do grup, dziś nazywanych niepodległościowymi, bo gdy po spotkaniu na plebanii u ks. Józefa Maja z Janem Olszewskim jesienią 1985 r. przedstawiłem mu swoją koncepcję, nie odpowiedział mi ani słowem. Podobnie po dziesięciu latach zareagował prok. Andrzej Witkowski, nie komentując mojego wywodu. Mecenas Edward Wende natomiast w grudniu 1995 roku powiedział, że nie odrzuca mojego wywodu, szczególnie w świetle powtórnego procesu morderców Grzegorza Przemyka (ten motyw zanalizuję dalej szczegółowo) spostrzega się, że na procesie toruńskim "wszystko od początku do końca było wyreżyserowane". Wende przypomniał słowa ministra Kiszczaka do jednego z aktorów wielkiego widowiska toruńskiego, będącego pułkownikiem: Towarzyszu generale trzeba będzie posiedzieć. Z góry wliczono w sprawę możliwość, że oficerowi UB czy SB nie powiodłaby się nielegalna akcja. Odsiadując więzienie dalej jest na służbie (jak w przypadku np. zamieszanego w organizację zabójstwa Żydów w Kielcach w 1946 r. mjr. płk. Władysława Spychaja vel Sobczyńskiego pobyt w więzieniu zaliczano mu do stażu służbowego). Po roku prezydentury Lecha Wałęsy, gdy Jaruzelski i Kiszczak, koalicjanci poprzednich rządów, rzekomo solidarnościowych, odeszli w dal tak ulubionej przez siebie historii i niektóre pisma zaczęły wychodzić spod kurateli RSW Prasa, doszedłem do wniosku, że nadszedł czas, by ogłosić moją koncepcję. W siedmiolecie śmierci ks. Jerzego otworzyła się przede mną możliwość przeprowadzenia małej kampanii prasowej, w czym pomogły mi trzy osoby: Bogdan Możdżyński z "Expressu Wieczornego-Kulis", oraz Jacek Mroczek, Ryszard Jórczak z "Kuriera Polskiego" i Janusz Gazda, ówczesny redaktor naczelny miesięcznika "Kino". Moje wypowiedzi i ocenę filmu Antoniego Krauzego Czyny i rozmowy opublikowano w okresie od października 1991 roku do sierpnia 1992 r. Poza jednym, który omówię w dalszej części - nie nadeszły żadne protesty, sprostowania, wyjaśnienia. www.polonica.net/Bedziesz_Ukrzyzowany1.htm Temat: Pomnik Poloni; poszukiwany kontraktor do pozowania Uprzejmie proszę o wyrycie forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=44&w=10711869&v=2&s=0 KOMITET BUDOWY POMNIKA MACIERZ - POLONII Krakowskie Przedmieście 64 00-322 Warszawa Szanowni Panowie, Doszło do mojej wiadomości, że na swym posiedzeniu w dniu 10 lutego 2004 roku, Komisja Emigracji i Polaków za Granicą Senatu Rzeczypospolitej Polskiej podjęła jednogłośnie decyzję dofinansowania z budżetu państwa budowy pomnika "Macierz - Polonii" w Warszawie. Niczego nie ujmując inicjatywie Panów, chciałbym jednak przypomnieć, że pomnik taki już istnieje. - Pomnik "Macierz - Polonii" wzniosły wspólnie jakiś czas temu dwa ministerstwa Rzeczypospolitej Polskiej: Spraw Zagranicznych oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji, uniemożliwiając Polonii bezpieczne podróżowanie do Polski na podstawie legalnie posiadanych paszportów krajów osiedlenia. Ministerstwa uczyniły to poprzez naleganie na absolutną konieczność i wyłączność przedstawiania przez Polonię kosztownych i skomplikowanych w uzyskaniu paszportów polskich przy wyjeździe z Polski z powrotem do kraju stalego zamieszkania. - Pomnik "Macierz - Polonii" utrzymywany jest w kwitnącym stanie każdego dnia urzędowania przez każdy Konsulat RP na Zachodzie, domagający się od petentów surrealistycznych merytorycznie i niezwykle kosztownych finansowo załączników przed przyjęciem wniosków o wydanie paszportów polskich. - Kamień węgielny pod Pomnik "Macierz - Polonii" położył dnia 1 stycznia 2003 roku niewiadomy krajowy pomysłodawca przymusowego posiadania od tego dnia numerów identyfikacyjnych PESEL przez Polaków nie zamieszkałych, i nie mających zamiaru zamieszkiwać, na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, jako warunku wydania im paszportów polskich. - Cokół pod Pomnik "Macierz - Polonii" ufundowało Biuro Prawa i Ustroju Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, od ponad trzech lat dające odpór listom i społecznym inicjatywom zmierzającym w kierunku uproszczenia procedury własnowolnego zrzekania się obywatelstwa polskiego przez osoby stale zamieszkałe za granicą, które z rozmaitych osobistych względów pragną skorzystac z prawa, jakie im w tym względzie daje Artykuł 34 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. - Treść napisu na cokole Pomnika "Macierz - Polonii" można znaleźć w Rozporządzeniu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia z dnia 14 marca 2000 r. w sprawie szczegółowego trybu postępowania w sprawach o nadanie lub wyrażenie zgody na zrzeczenie się obywatelstwa (Dz. U. Nr 18 z 2000 r., poz. 231) czyniącym tą procedurę niemal niemożliwą do przebycia. Ten unikalny tekst jest obecnie jedynym na świecie aktem prawnym, jaki uzależnia skorzystanie z konstytucyjnego prawa obywatela, zagwarantowanego mu również Europejską Konwencją o Obywatelstwie (ETS 166), od uzyskania osobistej, indywidualnej zgody głowy państwa, udzielanej (albo nie) po pokonaniu przez petenta toru wymyślnych przeszkód celowo obstrukcyjnej procedury administracyjnej. - Złote litery na cokole Pomnika "Macierz - Polonii" był łaskaw wyryć osobiście pan Marszałek Senatu, powstrzymując publikację stenogramu z posiedzenia Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu RP jakie odbyło sie dnia 15 listopada 2003 w Warszawie, by ukryć w ten sposób brak woli rozwiązania przez Polskę problemów składających się na pomnik, opisany powyżej, oraz aby uniknąć podania do wiadomości publicznej liczby osób zrzekających sie obywatelstwa polskiego (w dniu 15.11.2003 r. administracja państwowa Rzeczypospolitej Polskiej rozpatrywała około jedenaście tysięcy takich wniosków, jak poinformował podczas posiedzenia rzecznik MSWiA). Pomnik "Macierz - Polonii" istnieje już zatem obiektywnie, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do stopnia wdzięczności Macierzy za pomoc Polonii udzieloną Krajowi. W tych okolicznościach, zdecydowanie niepotrzebne są dwa pomniki. Pozwalam sobie wobec tego niniejszym zaproponować rezygnację z realizacji konkurencyjnego projektu w spiżu i kamieniu, oraz przekazanie zgromadzonych środków pieniężnych na pomoc Polakom na Wschodzie. Jeśli jest to z jakichkolwiek przyczyn niemożliwe, uprzejmie proszę o wyrycie na cokole projektowanego pomnika stosownej notatki, informującej, że ja, niżej podpisany, szeregowy członek Polonii, rezygnuję niniejszym z przypadającej na mnie części wdzięczności Macierzy. Z należnym szacunkiem, Stary Wiarus Temat: Wyborcza czy Wyborowa Wyborcza czy Wyborowa Dotyczy Gazety Wyborczej z 1985 r. :) Umieszczam bo nie widziałem nigdzie na tym forum a myślę że rzecz jest ciekawa. Sprostowanie Henryka Głębockiego w sprawie tajemniczej Gazety Wyborczej wydawanej w 1985 r. Oto link: forum.sws.org.pl/viewtopic.php?t=817 A poniżej treść: „Gazeta Wyborowa” – a nie „Gazeta Wyborcza” W audycji radia TOK FM „Goście poranka TOK FM”, w środę, 30 VIII 2006 r., prowadzonej przez red. Jarosława Gugałę, z udziałem redaktorów - Cezarego Michalskiego z „Dziennika”, Daniela Passenta z „Polityki” oraz Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej”, poświęconej publikacji dokumentów dotyczących rozmów prowadzonych podczas przesłuchań Jacka Kuronia przez SB, P. Wroński stwierdził, że w materiale tym pojawia się jakoby informacja o istnieniu obecnej „Gazety Wyborczej” w 1985 r. (zapis: serwisy.gazeta.pl/tokfm/0,63306.html). P. Wroński zapewnił, że „uważnie przestudiował” publikację w „Arcanach”. Miało to być koronnym dowodem niekompetencji autorów opracowania dokumentów oraz niewiarygodności samych źródeł. Zostało to powtórzone m.in. parokrotnie przez Henryka Wujca, przez P. Wrońskiego w „Gazecie Wyborczej” z 31 VIII 2006 r., s. 2, oraz zastępcę redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Piotra Stasińskiego w audycji „Subiektyw” w Radio TOK FM 1 IX 2005. Istotnie, taki tytuł periodyku – „Gazeta Wyborcza”, o który pytany był w 1985 r. J. Kuroń zapisali wytwórcy dokumentu – funkcjonariusze SB. Podstawowe zasady edycji źródeł uniemożliwiają jednak zmienianie brzmienia dokumentu przy jego opracowaniu, inaczej oznaczałoby to manipulowanie źródłem, sprostowanie i wyjaśnienie zaś należy umieszczać w przypisie i tak też się stało. Przypis 33, do tej nazwy, na s. 195 „Arcanów” nr 70-71/2006, opracowany na podstawie dostępnych bibliografii i konsultacji z badaczami, którzy od 20 lat zajmują się „drugim obiegiem”, wyjaśnia dobitnie, że chodzi tu najprawdopodobniej o przekręconą nazwę „Gazety Wyborowej” (choć w tym wypadku nawet bibliografowie nie mają zupełnej pewności). Zaledwie kilka jej numerów ukazało się w 1985 r. w ramach bojkotu wyborów do parlamentu PRL, jak informuje bibliografia Ośrodka „Karta”, drukowanych przez podziemne wydawnictwo „Hutnik” i drukarnię „Puszcza Niepołomicka” w Krakowie, z podaniem jako miejsca edycji Krakowa, Nowej Huty, Torunia i Białegostoku (zob. np. htttp://karta.infogenia.pl por. baza Biblioteki Narodowej: mak.bn.org.pl/cgi-bin/makwww.exe?BM=22&IM=01&WI=GAZETAbWYBOROWA&NU=01&DD=2). Potwierdzałyby to również wspomnienia samego J. Kuronia pt. Spoko! czyli kwadratura koła, BGW, Warszawa 1992, s. 172, opisujące przesłuchanie w sierpniu 1985 r.: „Nagle jeden z nich [SB-eków - HG] mówi do mnie: - A Pan teraz wydaje jakąś „Gazetę Wyborczą”. – „Wyborową” – poprawia drugi. Tak się składa, że o tym, że właśnie ja i że „Wyborową”, wiedzieli w tym momencie Jacek Fedorowicz, Jacek Maziarski, reżyser rewelacyjnych komedii Staszek Bareja, mój szwagier i Śliczna [tj. osoba podejrzewana przez J. Kuronia o współpracę z SB - HG].” Przykład ten pokazuje rzetelność dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i sposób prowadzenia przez nich dyskusji w sprawie J. Kuronia. Red. P. Wroński jest z wykształcenia historykiem, na co się często powołuje. Pamiętam, że w latach 80. razem uczęszczaliśmy na zajęcia na UJ w jednej grupie, na historii, nie może się on więc tłumaczyć, że nie wie, jak się redaguje i opracowuje publikację źródeł. Wskazuje to, że manipulacja ta miała charakter świadomy. Tak jak i podana przez niego informacja, że prof. Andrzej Nowak, red. naczelny „Arcanów” jest jakoby członkiem „Rady” IPN. Henryk Głębocki, historyk z Instytutu Historii UJ i Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie, autor naukowego opracowania dokumentów dotyczących Jacka Kuronia, opublikowanych w ostatnim numerze dwumiesięcznika „Arcana” (ostatnio opublikował m.in.: Policja tajna przy robocie. Z dziejów państwa policyjnego w PRL, Kraków 2005; Kresy Imperium. Szkice i materiały do dziejów polityki Rosji wobec jej peryferii (XVIII-XXI wiek), Kraków 2006). Temat: Doradztwo finansowe Efect - ktoś zna ich? To może ja o swoich przeżyciach z firmą EFECT. Zaczął tam pracować jeden z członków mojej rodziny, na jedno z pierwszych rozmów umówił się więc ze mną, kiedyś też pracowałem w sprzedaży, więc mogłem wytknąć mu kilka błędów. Przyszedł oczywiście tą śmieszną prezentacją, która spowodowała u mnie jedynie częste ziewanie. Efekciarz (który wcześniej z ekonomią nie miał nic wspólnego) mówił jakieś wyuczone formułki, z których najbardziej zapamiętałem to, że firma zaczynała na poddaszu, co akurat dla mnie nie było dobrą rekomendacją. Nie muszę oczywiście dodawać, że wiedza ekonomiczna Efekciarza była żadna, mniejsza niż moja, bo chociaż wykształcenia ekonomicznego nie mam, to jednak sprawy gospodarcze śledzę na bieżąco. Jak usłyszałem, że aby w ogóle cokolwiek zacząć robić, muszę podać 14 numerów, to powiedziałem, że dziękuję. No ale że rodzina to dałem się namówić, dałem numery ludzi, z którymi nie mam żadnego kontaktu, więc ich ewentualne pretensje jakoś mógłbym przeżyć. Rzeczona analiza polegała na spisaniu wszystkich moich dochodów i zobowiązań. Następny etap to zaproszenie do biura, gdzie już Efekciarz był ze swoim kierownikiem czy coś. Kierownik owszem znał się na gospodarce lub przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Przyznam, że akurat w tym czasie chciałem zacząć oszczędzać długoterminowo, żeby kiedyś może dorobić się jakiegoś mieszkania, więc oferta AXA Plan Inwestycyjny całkiem mnie zainteresowała i podpisałem umowę. Dużym plusem był fakt, że pan kierownik zapewniał mnie, że co jakiś czas będę dostawał maile z propozycją portfela inwestycyjnego. Był to czas krótko przed kryzysem finansowym, więc ustalony portfel funduszy, który zaproponował mi kierownik był niemal w połowie akcyjny, reszta jakaś ochrona kapitału. Gdy przyszedł kryzys to oczywiście część akcyjna topniała w oczach. Mimo kilkukrotnego kontaktu z Efekciarzem z informacją, że oczekują na jakąś propozycją zmiany portfela skoro akcje lecą na łeb na szyje, a w ofercie AXA są fundusze, które chociaż utrzymują wartość albo są lekko na plus. Do dziś żadnego kontaktu ze strony firmy EFECT nie dostałem, dostaje za to raz w miesiącu jakiegoś newslettera, którego poziom merytoryczny absolutnie mnie nie zadowala. W efekcie portfel musiałem wybrać sobie sam, dzięki temu nie tracę środków, a nawet je lekko pomnażam (gdybym został przy propozycji Kierownika, teraz miałbym ok 70 % tego, co wpłaciłem). Odpierając zarzuty, które zaraz się pojawią, że to jest inwestycja długoterminowa i należy liczyć się z okresowymi stratami. Owszem, ale skoro AXA daje możliwość uniknięcia strat, to ja chce z tego skorzystać. Albo chce, żeby zadzwonił/napisał do mnie ktoś kompetentny i przekonał mnie, że zmiana portfela nie jest konieczna, a przypominam, że Efekciarz kilkukrotnie słyszał ode mnie, że takiego kontaktu oczekuje. Dla firmy, która zapewniała mnie, że ma rozbudowany pion obsługi klienta, nie powinno to być chyba problemem. Podsumowując - jako, że czuję się oszukany, straciłem zaufanie do EFECT, co akurat w przypadku firmy zajmującej się "doradztwem finansowym", jest bardzo ważne. Dlatego jedyne, co będę miał wspólnego z tą firmą, to czytanie tego forum :) Mam po prostu takie hobby, z równym zainteresowaniem czytam np. internetowe sprzeczki pomiędzy Panoramą Firm a Polskimi Książkami Telefonicznymi. Temat: Powiesc dla wszystkich Dreaded co o tym sadzisz,to przeciez jest pracy na lata,obleciec zobaczyc.Zamyslil sie i odpowiedzial , wiesz jednak Adolf mial plany zawladniecia swiatem.Musimy to wszystko zobczyc i wyciagnac wnioski.Najciekawsza jest antarktyda,pozniej azja,no i meksyk.Chodz poszperajmy w dokumentach,moze bedzie cos wiecej.Bylo duzo szaf pancernych ,zamknietych nie na klucze tylko ,elektrycznie.Kable znikaly w scianie.Ciekawe co to za urzadzenie.Zaczelismy myszkowac i Dreaded znalazl ukryty maly pokoik w ktorym byly zainstalowane wylaczniki i numery kas.Przelozyl wylacznik 1 na prace ,kliknelo w kasie daly sie drzwi otworzyc.Wypelniona byla dokumentami akurat d wszystko dotyczylo numerow od 5 do 30 antarktyda.Zaczelismy studiowac,wlosy nam deba stanely,tam juz byly gotowe tasmy produkcyjne.Mozna bylo produkowac rakiety ziemia-powietrze,diski ,ktore mialy zastapic lotnictwo tradycyjne.Rozwoj i produkcja broni laserowej.Czyli po przegranej wojnie szykowal sie na swiat.Jednakl amerykanie mieli nosa niszczac to wszystko w latach 50-tych.Gdyby cos zostawili to napewno te centrum byloby odwiedzane.To od wojny jest nieruszone.Otwieralismy kase po kasie tylko dokumenty mowiace o rozlokowaniu baz na calym swiecie.Meksyk byl prawdopodobnie baza wypadowa na stany.Po zatym prowadzono prace wykopaliskowe w piramidach po starych kulturach, obecnie juz nie istniejacyh.Ostania kasa byla rewelacja,byly wyszczegolnione wszystkie miejsca na swiecie gdzie ulkryto dobra materialne takie jak dziela sztuki ,pieniadze i krusze zloto,orza inne metale rtec. Rtec byla im potrzebna do diskow.bez niej niema szans aby to lecialo.Byla wzmianka o p.Twardowskim ,ponoc odkryto olbrzymie zloza rteci wlasnie na tym ksiezycu. Ciekawe ,ze tego nie odkryli amerykanie.Praktycznie niema wejscia do takiego silosa,nigdy sie nie otworzy,trzeba potraktowac ekstra polem grawitacyjnym aby toi zadzialalo.Jednak mieli ich konstruktorzy niesamowity koncept. Glowy nam puchly od tego nadmiaru informacji.Wrocimy i jeszcze raz sie rozejrzymy.Trzeba leciec i przywiesc gotowke.Byla noc jak opuscilismy Karkonosze,szybkim marszem minelismy DDR-owo i juz jestesmy na Bavaria.Dreaded krzyknal Michal wlaczam nr3 zobaczymy co to jest,nadlatujemy wedlug mapy i obserwujemy jest w dole juz sie swieci zielone swiatlo,zchodzimy na sam dol,piekielnie gleboki silos ponad 300m.Wjezdza sie przez szczyt gory ale nie najwyzszej.Po wygaszenia silnika,wychodzimy szukamy elektrowni jest ,swiatlo rozblyslo.Milo czysciutko,udajemy sie do oszklonej czesci gdzie widac mialo byc lub jest jakies biuro.Sa spisy dziel sztuki ukradzionych z roxnych muzeow w Europie.Nastepnie odkrywamy duze pomieszczenie w ktorym leza poukladane ssztaby ze zlota obok inne szlachetne materialy jak platyna.Zlota nie bylo duzo okolo 5T a platyny z 1tona.Znajdujemy rowniez kasy wypelnione dolcami.No to odpadl nam problem szperania w naszej starej siedzibie.Niema podanej zadnej sumy ikle tego moze byc,zaczelismy porownywac z tamtymi kasami hermanowymi ,ale to nie szlo,te byly wieksze.Tamte toi prywatne zaskorniaki,a tutaj dobro narodowe reichu .Wydaje sie nam ze musi byc okolo 400mln zlozne w tych komodkach. Dreaded niema co niebedziemy sie ciagle tutaj szewendac trzeba troszke napelnic kabze wojewodzka i nasza kolezenska.Zaladowalismy ile wlazlo do diska,tak na oko 50mln dolcow.Kolegom odrazu sie wyplaci po calym melonie.Reszta na inwestycje.Pieniadz lezacy to strata,trzeba jego uruchomic. Na koncu znalezlismy ukryta sale w ktrej staly sloje zamkniete hermetycznie i opisane co nie mialem pojecia.Dreaded zostaw Michal to jakas puszka Pandory diabel wie.Trzeba najpierw postudiowac te cholerne dokumentacje to moze sie czegos dowiemy. C.d.n Michal Temat: Wdzięczność Macierzy Podanie do Pana Marszałka Senatu Pan Marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej Druh Profesor Longin Pastusiak Szanowny Druhu Profesorze, Doszło do mojej wiadomości, że na posiedzeniu w dniu 1 pazdziernika 2004 roku, Senat Rzeczypospolitej Polskiej przyjął ustawę o budowie pomnika Emigranta Polskiego. Niczego nie ujmując tej inicjatywie, chciałbym jednak przypomnieć, że pomnik taki już istnieje. # Pomnik "Macierz - Polonii" wzniosły wspólnie już jakiś czas temu dwa ministerstwa Rzeczypospolitej Polskiej: Spraw Zagranicznych oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji, uniemożliwiając Polonii bezpieczne podróżowanie do Polski na podstawie legalnie posiadanych paszportów krajów osiedlenia. Ministerstwa uczyniły to poprzez naleganie na absolutną konieczność i wyłączność przedstawiania przez Polonię kosztownych i skomplikowanych w uzyskaniu paszportów polskich przy wyjeździe z Polski z powrotem do kraju stalego zamieszkania. # Pomnik "Macierz - Polonii" utrzymywany jest w kwitnącym stanie każdego dnia urzędowania przez każdy Konsulat RP na Zachodzie, domagający się od petentów surrealistycznych merytorycznie i niezwykle kosztownych finansowo załączników przed przyjęciem wniosków o wydanie paszportów polskich. # Kamień węgielny pod Pomnik "Macierz - Polonii" położył dnia 1 stycznia 2003 roku niewiadomy krajowy pomysłodawca przymusowego posiadania od tego dnia numerów identyfikacyjnych PESEL przez Polaków nie zamieszkałych, i nie mających zamiaru zamieszkiwać, na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, jako warunku wydania im paszportów polskich. # Cokół pod Pomnik "Macierz - Polonii" ufundowało Biuro Prawa i Ustroju Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, od prawie czterech lat dające odpór listom i społecznym inicjatywom zmierzającym w kierunku uproszczenia procedury własnowolnego zrzekania się obywatelstwa polskiego przez osoby stale zamieszkałe za granicą, które z rozmaitych osobistych względów pragną skorzystac z prawa, jakie im w tym względzie daje Artykuł 34 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. # Treść napisu na cokole Pomnika "Macierz - Polonii" można znaleźć w Rozporządzeniu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia z dnia 14 marca 2000 r. w sprawie szczegółowego trybu postępowania w sprawach o nadanie lub wyrażenie zgody na zrzeczenie się obywatelstwa (Dz. U. Nr 18 z 2000 r., poz. 231) czyniącym tą procedurę niemal niemożliwą do przebycia. Ten unikalny tekst jest obecnie jedynym na świecie aktem prawnym, jaki uzależnia skorzystanie z konstytucyjnego prawa obywatela, zagwarantowanego mu również Europejską Konwencją o Obywatelstwie (ETS 166), od uzyskania uprzednio osobistej, indywidualnej zgody głowy państwa, udzielanej (lub nie) po pokonaniu przez petenta toru wymyślnych przeszkód celowo obstrukcyjnej procedury administracyjnej. # Złote litery na cokole Pomnika "Macierz - Polonii" był pan Marszałek łaskaw wyryć osobiście, powstrzymując publikację stenogramu z posiedzenia Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu RP jakie odbyło sie dnia 15 listopada 2003 w Warszawie, by ukryć w ten sposób brak woli rozwiązania przez Polskę problemów składających się na pomnik, opisany powyżej, oraz aby uniknąć podania do wiadomości publicznej liczby osób zrzekających sie obywatelstwa polskiego (w dniu 15.11.2003 r. administracja państwowa Rzeczypospolitej Polskiej rozpatrywała około jedenaście tysięcy takich wniosków, jak poinformował podczas posiedzenia, o ktorym mowa, rzecznik MSWiA). Pomnik "Macierz - Polonii" istnieje już zatem obiektywnie, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do stopnia wdzięczności Macierzy za pomoc Polonii udzieloną Krajowi. W tych okolicznościach, zdecydowanie niepotrzebne są dwa pomniki. Pozwalam sobie wobec tego niniejszym zaproponować rezygnację z realizacji konkurencyjnego projektu w spiżu, www.pol.org.pl/obrz/macierz.jpg.jpg oraz przekazanie zgromadzonych środków pieniężnych na pomoc Polakom na Wschodzie. Jeśli jest to z jakichkolwiek przyczyn niemożliwe, uprzejmie proszę o wyrycie na cokole projektowanego pomnika stosownej notatki, informującej że ja, niżej podpisany, szeregowy członek Polonii, rezygnuję niniejszym z przypadającej na mnie części wdzięczności Macierzy. Z należnym szacunkiem, Stary Wiarus Strona 3 z 3 • Wyszukiwarka znalazła 214 rezultatów • 1, 2, 3 |